Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 21


Rozdział dwudziesty pierwszy
Dom we mgle
1
W szybach budynków, które Natalia mijała, odbijał się intensywny błękit nieba.
Połyskiwały niczym kryształy górskie, a listki na drzewach drgały pod lekkimi
podmuchami wiatru. W oddali słychać było szczekanie psów od czasu do czasu
zagłuszane przez odgłos piły mechanicznej...
Typowe wiejskie życie.
Nie zauważyła, że przed chwilą minęła budynek z dużym dębem znajdujący się po
jej lewej stronie. Dom zmarłego tragicznie przed rokiem Marka... Nawet na niego nie
spojrzała.
Powolnym ruchem posuwała się przed siebie. Mapę zostawiła u staruszki,
ponieważ uznała, że nie będzie jej potrzebna. Wyraznie czuła jak dom we mgle ja
przyciąga do siebie. Skręciła w prawo i cały czas w tym samym tempie szła dalej.
Po około dziesięciu minutach dotarła do końca asfaltowej drogi. Zatrzymała się na
chwilę z uwagą rozglądając się wokoło. W ułamku sekundy, z prędkością błyskawicy
zaatakowała ją kolejna fala strachu. Tak silna, że o mało nie straciła równowagi. Nogi
zrobiły jej się jak z waty, ale mimo to zmusiła je do dalszej drogi.
Skręciła w prawo. Znalazła się na zarośniętej ścieżce (którą rok temu Marek
wracał z młyna i z rozmowy z głosem dziedzica).
Strach wzrastał, ale dziewczyna starała się o nim nie myśleć. I w tej chwili szło jej
to całkiem niezle.
Ponownie skręciła - tym razem w lewo i znalazła się obok dawnego młyna. Nie
zauważyła dziury, która była jeszcze rok temu wejściem do piwnicy. W pewnym sensie
dalej nim była, ale dla przypadkowego przechodnia (jakim na przykład jest Natalia)
mogła wydawać się tylko zwykłą dziurą w ziemi. Tak naprawdę dziewczyna nie zwróciła
na nią uwagi.
(Zaginęła tam już spora liczba osób).
Natalia zadrżała słysząc te słowa. Nie potrafiła określić, do kogo należały. Głos był
ochrypły. Wręcz mrożący krew w żyłach.
- Cco to bbyło? - Natalia zadała sobie nieświadomie to pytanie. Nie zwróciła uwagi
nawet na to, że jej głos solidnie zadrżał.
Po kilku sekundach ze zdziwieniem spostrzegła, że się zatrzymała.
Zmusiła się do dalszej drogi.
Przeszła kilka metrów i w oddali zobaczyła ten dom. Co prawda był tylko słaby
zarys, ale Natalia była przekonana, że to właśnie on. Przeszedł ja dreszcz, a strach, który
jej do tej pory towarzyszył, przerodził się w przerażenie.
Znowu zauważyła, że się zatrzymała, ale tym razem towarzyszyło jej uczucie
przerażenia. Zdziwienie opuściło ją tak szybko, jak się pojawiło. Jakby było muśnięciem
przyjemnego wiatru.
W tej właśnie chwili zadała sobie pytanie...
"Czy aby na pewno chce tam iść?".
Nie potrafiła na nie odpowiedzieć i zamiast sterczeć dalej w miejscu ponownie i z
trudnością ruszyła się z miejsca. Serce waliło jej z taką prędkością, jakby ktoś strzelał w
tej chwili z karabinu mozdzierzowego.
Miarowe i szybkie: puk-puk-puk-puk.
W dodatku miała również przyspieszony oddech. Normalka. Nie wiedziała jak się
zachować. Ta sytuacja (mimo przerażenia sięgającego swego apogeum) sprawiła, że
poczuła się nieswojo.
Ale mimo to szła, ponieważ wiedziała jaki obowiązek - obowiązek?! - nie...
zwykłe zadanie w niezwykłym miejscu.
W tej sytuacji był to dom we mgle. Tajemniczy budynek, który nie wiadomo,
kiedy powstał. Jak. I ile już stoi. Te myśli przyprawiały Natalie o zgrozę.
Ale mimo to szła.
Mimo strachu.
Lecz w pewnym momencie spostrzegła, że pojawiają się pierwsze nieśmiałe
obłoczki mgły. Ten widok ponownie sprawił, że dziewczyna zadrżała...
Dotarła na miejsce po kilku minutach, które niemiłosiernie jej się dłużyły.
Dwa wielkie skrzydła bramy, skryte po części we mgle (tak samo jak cała okolica,
w której Natalia obecnie się znajdowała), przerdzewiałe i kołyszące się pod lekkimi
podmuchami wiatru. Od czasu do czasu przerazliwie skrzypiały wzbudzając w Natalii
kolejny lęk zmieszany ze strachem. Dziewczyna drżała jak w febrze. Teraz wbrew swojej
woli przekroczyła bramy, przechodząc przez jedno z uchylonych skrzydeł.
Znalazła się w posiadłości KOGOŚTAM.
Tu królował dom we mgle.
No tak, gdyby nie ta mgła..., pomyślała, to byłoby tu o wiele przyjemniej.
Wokoło mrocznej budowli tkwiły stare, martwe drzewa. Ich cienkie gałęzie
przypominały upiorne, sięgające po coś palce. Po lewej rozlewały się bujne krzewy, które
zdawały się pochłaniać wolną przestrzeń. Zniszczone ściany i dziurawy dach,
pozbawiony łupkowych dachówek, że dom we mgle wyglądał na opuszczony.
Oraz tajemniczy...
W pewnym sensie - kryło się wy tym sporo prawdy. Ale wiadomo, że pozory
czasami mylą. No i oczywiście dochodziła do tego ta mgła.
- Ale paskudne miejsce - powiedziała i nagle zakręciło jej się w głowie.
Po dłuższej chwili zemdlała.
2
Po jakimś czasie się przebudziła i ze zdziwieniem spostrzegła, że jest już noc. Ale
odniosła wrażenie, że nie znajduje się we własnym łóżku, przykryta ciepłą kołdrą.
Spojrzała w bok i ujrzała dom. Przez dłuższą chwilę nie mogła sobie przypomnieć po co
tu przyszła. Była zbyt oszołomiona. Dopiero po kilku minutach uświadomiła to sobie. Co
prawda na razie mgliście, ale kiedy ponownie podniosła wzrok na niebo ujrzała księżyc.
Był w pełni i to dało jej do zrozumienia, że przyszła tu rozwikłać zagadkę domu.
Zadrżała i ze zgrozą ponownie na niego spojrzała.
W okolicy ucichł wiatr. Drzewa stały nieruchomo. Nie było nawet słychać grania
świerszczy.
Panowała cisza... ale - nie była to zwykła cisza.
Należała do tak przejmujących, że Natalii aż zaczęło dzwonić w uszach.
Mimo to podniosła się z ziemi cały czas wpatrując się w ten mroczny i tajemniczy
budynek.
Mgła nie znikła...
Wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej zgęstniała, przykrywając swoim płaszczem
niemal cały dom.
- Już czas - powiedziała łamiącym się ze strachu głosem.
Po chwili wbrew swojej woli, na nogach miękkich jak z waty, ruszyła w stronę
domu.
Zrozumiała, że nie może się już wycofać.
Postanowiła przyjąć na siebie ten ciężar, który został jej przez los ofiarowany.
Kilka chwil pózniej jej sylwetka zniknęła w gęstej, białej mgle.
3
Nie wiedziała ile szła przez mgłę. W ogóle o tym nie myślała. Spowodowane to
było paraliżującym ja strachem...
Chociaż starała się go opanować.
No cóż - niezbyt dobrze jej to wychodziło.
Efekt był - marny - ale był.
Zauważyła to i w pewnym sensie trochę ją to zmotywowało.
Zatrzymała się i rozglądając się wokoło starała się określić, jak długo będzie
podążać w tej przerażającej mgle.
Nie widziała jej końca - a to nie oznaczało niczego dobrego.
Mimo to ruszyła dalej...
4
Po kilku przeciągających się w nieskończoność sekundach zawadziła nogą o coś
wysokiego (nieznacznie wysokiego) i runęła z łoskotem na ziemię, odruchowo
wyciągając przed siebie ręce, żeby złagodzić upadek.
- Ałć! - krzyknęła nieświadomie, po czym głos ponownie uwiązł jej w gardle.
Przez chwilę próbowała oswoić się z zaistniałą sytuacją wciąż uważnie badając
okolicę. Dopiero po chwili jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności...
Okazuje się, że o mało nie potłukła się na schodach prowadzących do drzwi.
- Ciapa jestem - powiedziała drżącym głosem i nerwowo się zaśmiała.
Nie wiedziała znowu ile tak siedziała na schodach (straciła rachubę czasu), ale
kiedy odwróciła głowę ochota do żartów jej minęła - zupełnie, jak ucięta nożem.
Widok był tak przerażający, że Natalia poczuła gęsia skórkę na ciele. Aawka obok
drzwi była doszczętnie zniszczona. Widocznie z biegiem czasu coraz bardziej gniła
(niczym truchło zmarłego człowieka w ciemnej i ciasnej trumnie), aż wreszcie się
rozleciała. Wybite wyżej okno ziało nieprzenikniona czernią, ale drzwi... Przerdzewiała
metalowa klamka sprawiała wrażenie, że lada moment odleci od zamka. Jednak nie to
było najgorsze. Najgorsze było to w jakiej pozycji znajdowały się owe drzwi. One nie
były zamknięte (chociaż Natalia wolałaby, żeby jednak były), tylko lekko uchylone.
Wewnątrz budynku - tak samo zresztą, jak w okolicy wokół niego panowała ciemność i
przejmująca cisza. W tym momencie czas dal Natalii stanął zupełnie w miejscu.
Znajdowała się jakby w próżni i nie bardzo wiedziała, jak w tej chwili postąpić.
Najlepiej wolałaby wziąć nogi za pas i uciekać, gdzie pieprz rośnie. Lecz - nie
mogła tego zrobić.
Zamiast tego niezgrabnie dzwignęła się na nogi w ogóle nie odrywając wzroku z
ciemności panującej we wnętrzu budynku. Zakręciło jej się w głowie, ale w ostatniej
chwili złapała się chropowatej (wręcz lodowatej poręczy) utrzymując równowagę.
Powoli zaczęła wchodzić do góry...
5
Myślała, że wchodziła po schodach całą wieczność, lecz w rzeczywistości trwało
to niespełna pół minuty. Stanęła przed drzwiami. Przez fragment ciemności, ukazujący
wnętrze budynku widziała mrok. Zupełne nic. Rozejrzała się wokoło. Przerażający
bluszcz oplatał niemal cały dom. Stary i mroczny. Natalia spostrzegła go bez problemu i
nagle poczuła przerazliwy chłód. Przeszył ja niczym sztylet. Zadrżała. Wokoło panowała
cisza, która nagle została zakłócona. Z wnętrza ciemnej gardzieli budynku dobiegło do
niej niewyrazne zawodzenie, jakby ktoś wołał o pomoc. Po lewej jakieś dwa metry od
niej usłyszała płacz dziecka (chociaż w rzeczywistości nie widziała go, to wiedziała, że
jest tam jakiś duch dziecka. Ale nie była pewna - mgła ograniczała widoczność).
Drżąca ręka dotknęła lodowatych drzwi. Serce podeszło jej do gardła, gdy lekko
przez nią pchnięte przerazliwie zaskrzypiały. Nie wiedziała dlaczego to robi. Nagle
postąpiła krok do przodu i chłód przybrał na sile.
Zanim zniknęła w budynku obejrzała się tylko raz. Nie zobaczyła nic oprócz
gęstej, białej mgły.
Po chwili wbrew własnej woli, z sercem walącym z oszalałą prędkością i
przyspieszonym, świszczącym oddechem jej sylwetka zniknęła w mrocznych czeluściach
budynku.
Rozpoczął się dla niej ostatni etap. Etap w domu z jej rysunków...
6
Kiedy zrobiła kilka kroków przed siebie, drzwi wejściowe budynku zatrzasnęły
się za nią z potwornym hukiem. Tak potężnym, że szyby zadrżały w futrynach. Natalia w
panice rzuciła się do drzwi, usilnie próbując się znalezć jak najdalej tego miejsca.
Niestety...
Drzwi ani drgnęły.
Dziewczyna poczuła się bezsilna i nagle zachciało jej się płakać. Powstrzymała się
jednak od płaczu w szoku odsuwając się od drzwi. Nie potrafiła racjonalnie określić
swojego położenia.
Mimo przerażenia wypowiedziała drżącym i bezbarwnym głosem:
- Zzzaczęło się
Cofnęła się jeszcze.
Była zdana na łaskę domu we mgle.
W tej samej chwili ostrożnie się cofając poczuła na karku czyjąś dłoń. Lodowatą
dłoń.
Krzyknęła...
Po kilku sekundach nogi się pod nią ugięły i ponownie zemdlała.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 20
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 15
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 18
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 19
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ I Rozdział 4
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ I Rozdział 3
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ I Rozdział 1
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ I Rodział 2
Siderek12 Tom I Część II Rozdział 11
Siderek12 Tom I Część II Rozdział 10
Tom II rozdziały 21 25
Siderek12 Tom I Część II Rozdział 12
Alchemia tom II Rozdział 1
Siderek12 Tom I Część III Rozdział 14
Tom II rozdziały 46 52
Siderek12 Tom I Część III Rozdział 16
Tom II rozdziały 36 40
Tom II rozdziały 11 15
Siderek12 Tom I Część III Rozdział 13

więcej podobnych podstron