Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego - Język polski (UFD)
Uczniowskie Forum
Dyskusyjne
if (navigator.appName == "Microsoft Internet Explorer")document.write('');else{document.write('')}
Uczniowskie Forum Dyskusyjneszkoła lekcje egzaminy pomoce naukowe
Forum w tej chwili odwiedza 59
użytkowników.
UFD | Język polski Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego
Wyślij odpowiedź
[powiadom
znajomego]
Autor
Treść Artykułu
JoeWeider
Wysłana - 17 październik
2002 10:01 Dodaj ankietę
Przeczytano 408 razy
"Ludzie bezdomni" nie
są pierwszą powieścią Stefana Żeromskiego. W 1897 roku pisarz
opublikował w "Głosie" powieść "Promień", a po niej "Syzyfowe prace"
- utwór stylizowany autobiograficznie, będący syntezą wczesnej
twórczości. "Ludzi bezdomnych" napisał później i dopiero ta powieść,
przyjęta przez współczesnych niezwykle gorąco, przyniosła
Żeromskiemu prawdziwy rozgłos. Powieść wydana w 1900 roku,
rozpoczyna okres pisarskiej dojrzałości jej twórcy. Kontynuuje
jednocześnie motywy i wątki, jakie zaistniały we wcześniejszych
utworach pisarza, przede wszystkim w nowelach i opowiadaniach takich
jak "Zmierzch", "Zapomnienie" czy "Doktor Piotr". Żeromski
bynajmniej nie zamierzał stworzyć nieskazitelnej, czystej postaci
owładniętej jedynie myślą czynienia dobra, nie chciał także, aby
jego bohater stanowił kolejną wersję bezradnego Don Kichota,
walczącego z wiatrakami. Nieprzemijająca wartość tej powieści
wiąże się jednak z postacią głównego bohatera. To on nieustannie
prowokuje, wzbudza kontrowersje, każe weryfikować wcześniej
sformułowane opinie. By jednak tego dokonać, by zrozumieć, dlaczego
doktor Judym wywołuje tak ambiwalentne sądy i odczucia, należy
spojrzeć na całokształt powieści, poznać dokładnie jej
rzeczywistość, wczytać się w symbole i znaki, jakie co chwila autor
pozostawia czytelnikowi, dlatego w trakcie lektury
bądźcie uważni, skrupulatnie rejestrujcie detale.
Pamiętajcie, że powieść nie w każdej sekwencji hołduje konwencji
realistycznej. Rekwizyty, które towarzyszą bohaterom, mają rangę
symboli, są nośnikami dodatkowych znaczeń. Nie oczekujcie również
tradycyjnej fabuły, z przyczynowo-skutkowym ciągiem zdarzeń. Wiele
rzeczy zostało pominiętych milczeniem i czytelnik sam musi wypełnić
powstałe luki. Zwróćcie uwagę na plan psychologiczny utworu -
analiza przeżyć postaci pozwoli lepiej zrozumieć podejmowane przez
nie decyzje. "Wenus z Milo" i "Rybak" Te dwa
rekwizyty pojawiają się już na początku fabuły i nie wolno ich
zlekceważyć, bo nie są jedynie elementami dekoracji. To symbole
dwóch zupełnie różnych stron rzeczywistości. Rzeźba "Wenus z Milo",
którą ogląda Judym w Luwrze, uosabia urodę świata, to wszystko, co w
nim piękne, kruche, delikatne. Jest znakiem proporcji, ładu,
harmonii i miłości. Obraz Puvis de Chavannes'a "Ubogi rybak" stanowi
jej całkowite przeciwieństwo. Symbolizuje to, czego żaden człowiek
nie chciałby doświadczyć - nędzę, poniżenie, krzywdę, cierpienie.
Postać rybaka z obrazu Puvis de Chavannes'a opisuje Judym
następująco: Chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz
antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w
koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących
na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką
zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach
trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który
przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się żalą,
ani płaczą. Widział go Judym wcześniej, w Galerii
Luksemburskiej i wrażenie jakie wzbudził, pozostało w pamięci.
Symbolika tych dwóch rekwizytów jest wszechobecna w powieści.
Funkcjonuje przede wszystkim w sposobie prezentacji świata
przedstawionego. Rzeczywistość powieściowa na prawach kontrastu
odsłania prawdę o urodzie świata i jego nędzy. Lekkim, nieco
ironicznym ujęciom wytwornego życia towarzyszą drapieżne,
naturalistyczne obrazy ludzkiej biedy. Tak jest w każdej
prezentowanej przez autora przestrzeni: .wytworne piękno starego
Paryża zderzone zostało z opisem przytułku dla bezdomnych,
.wykwintny warszawski salon doktora Czernisza kontrastuje z
realiami ulicy Ciepłej i Krochmalnej, .luksusowemu "uzdrowisku"
w Cisach, zaspokajającemu wszelkie kaprysy wybrednych dam
przeciwstawia autor odpychającą nędzę czworaków chłopskich,
.bogatemu apartamentowi dyrektora Kalinowicza - "śmierdzące
nory" górników. Można by rzec, że do znudzenia pisarz na
przemian epatuje czytelnika elementami piękna i brzydoty, oprowadza
go po różnych miejscach, prezentując ich blaski i cienie. Należałoby
zapytać, czy jedynie po to, aby sformułować tę dość oczywistą i
banalną prawdę o tym, że świat jest pełen wewnętrznych podziałów,
kontrastów i barier nie do przebycia? Na pewno nie jest to
jedyny powód tak drobiazgowego rejestru środowisk. Zauważcie, że
poznaje je czytelnik niejako poprzez konstrukcję losów głównego
bohatera. Autor wtłacza go w coraz to nową przestrzeń, wpisuje w
przeróżne sytuacje, każe mu doświadczać urody życia i smakować jego
gorycz. Kontrast środowisk tak silnie wyeksponowany w powieści
przygotowuje zatem fundament dla mającego się rozegrać dramatu
Tomasza Judyma, wystawionego na ryzykowną próbę kuszenia. Wenus z
Milo i Rybak to także symbole uczuć, które będą walczyć ze sobą
przez całe jego życie. W efekcie żadne z nich nie zwycięży, mimo że
bohater decyzję podejmie. Znakiem wewnętrznych zmagań stanie się
kolejny rekwizyt o randze symbolu - rozdarta sosna, z jednej strony
obumarła, z drugiej resztką korzeni trzymająca się jeszcze ziemi. Ma
rzekomo uosabiać rezygnację z takich wartości jak miłość, szczęście
rodzinne, dostatek - na rzecz czynienia pożytku społecznego.
Sytuacja wyboru, w której pisarz stawia swojego bohatera w
finalnej scenie powieści, zostaje na pierwszy rzut oka ukształtowana
za pomocą dość banalnego schematu: dobro ogółu - szczęście osobiste.
Znamy go z literatury poprzednich epok. Trudno uwierzyć, że
autor próbuje zainteresować czytelnika wyeksploatowanym już trochę
motywem literackim. Wybór Judyma, rozpatrywany jedynie w kontekście
szlachetnego gestu czynienia świata lepszym, nie budzi ponadto
żadnych namiętności i uznania, wręcz przeciwnie, wydaje się
niedorzeczny i mało przekonujący. Co prawda dużo wcześniej pisarz
usiłował konsekwentnie przekonać czytelnika, że Joasia nie byłaby
najlepszą towarzyszką w walce Judyma ze złem tego świata. Ludzi,
którym Tomasz zamierzał poświęcić swoje najlepsze lata, nazywała
"motłochem", bała się go, buntownicza postawa Antygony, o której
pisała w swoim pamiętniku, była jej całkowicie obca: Szalona
dziewczyna! Nie, nie! Precz z takimi wzorami! Ja jestem rozsądna,
mój ideał - to posłuszna Ismena, szanująca rozkazy Kreonowe. Ja nie
pójdę kopać grobu dla Polinejkesa. Trudno jednak sądzić, że sam
Judym wierzył w romantyczny tytanizm. Znał swoje nazbyt gwałtowne,
choleryczne usposobienie, udowodnił sobie wielokrotnie, i w salonie
Czernisza, i w Cisach, że stać go jedynie na okazanie pasji, gniewu
i wściekłości, które w rezultacie do niczego nie prowadzą,
powiększają jedynie szeregi przeciwników. Nie szczędzi więc pisarz
swojemu bohaterowi złośliwości - niejednokrotnie wypomina mu
porywczość charakteru, wstyd, jaki odczuwa na widok nędzy rodziny
brata, wreszcie słabość wobec osoby panny Natalii, która uwiodła go
całkowicie kształtem zgrabnej nóżki. Zresztą kto wie, czy gdyby na
miejscu Joanny była właśnie Natalia, Judym podjąłby taką samą
decyzję? A zatem traktowanie bohatera jako szlachetnego
idealisty, który zwycięsko przetrwał próbę kuszenia i postanowił
poprawiać świat, nie wydaje się całkowicie zasadne. Jak zatem
postrzegać tę postać, czym wytłumaczyć decyzję Judyma?
Etos chrześcijański Już w okresie
dwudziestolecia międzywojennego niektórzy krytycy wskazywali inne
kierunki interpretacyjne powieści Żeromskiego. Bardzo inspirująca w
tym względzie może być opinia K.L. Konińskiego, który umiejscawia
"Ludzi bezdomnych" w przestrzeni etosu chrześcijańskiego,
dostrzegając w postaci doktora Judyma spełnienie Chrystusowego
ideału życia, wyrażającego się przede wszystkim w miłości bliźniego
i pomocy niesionej cierpiącym. Układ kompozycyjny czterech ostatnich
rozdziałów i ich tytuły, wyraźnie nacechowane religijnie, skłaniają
ku takiemu odczytaniu. Przyjrzyjmy się bliżej sekwencjom fabularnym
zawartym we wspomnianych rozdziałach: "Pielgrzym" Akcja
rozgrywa się w salonie dyrektora Kalinowicza. Toczy się tam dyskusja
między nim a Korzeckim, dotycząca granicy ludzkiej krzywdy. Judym
udziału w rozmowie nie bierze, przysłuchuje się uważnie argumentom
obydwu stron i staje się duchowym sojusznikiem Korzeckiego. Słowa
przyjaciela: "Człowiek - jest to rzecz święta, której krzywdzić
nikomu nie wolno. Wyjąwszy krzywdy bliźniego, wolno każdemu czynić,
co chce" - przyjmuje jako swoje. "Asparges me" "Asparges
me hysopo" (łac.) - słowa z 51. psalmu Dawida: "Pokropisz mnie
hyzopem, a będę oczyszczony, obejmiesz mnie, a ponad śnieg bielszym
się stanę" - cytat sugeruje transformację bohatera, wskazuje na stan
oczyszczenia, jakiego doznał Judym po wizycie u chorej kobiety.
Judym odwiedza kobietę ciężko chorą na gruźlicę. Po wizycie
doznaje mistycznego uniesienia. Niewykluczone, że tak drastyczne
zetknięcie z chorobą i strasznym cierpieniem prowadzi bohatera do
swoistej katharsis, odsłania sens ludzkiego powołania, staje się
przygotowaniem do podjęcia wzniosłej misji. "Dajmonion"
Bohater, po tragicznym samobójstwie Korzeckiego, ponownie
próbuje zgłębić istotę śmierci, która stanowi dla niego wielką
tajemnicę. Nieoczekiwana śmierć przyjaciela jest dla Judyma kolejnym
znakiem cierpienia, a przede wszystkim słabości i kruchości ludzkiej
natury. Dajmonion - głos wewnętrzny boskiego pochodzenia
powstrzymujący człowieka od popełniania czynów grzesznych,
nieetycznych - "nie stawił mi nigdzie oporu" - napisze Korzecki w
liście do Judyma. Dopiero po samobójczej śmierci przyjaciela doktor
rozumie sens tych słów, które umocnią dokonanie wyboru.
"Rozdarta sosna" Rozdział ten domyka dzieje bohatera.
Jego głównym motywem jest decyzja o porzuceniu Joasi. Staje się ona
logiczną konsekwencją wypadków, refleksji i doznań zawartych w
poprzednich trzech rozdziałach. Bohater wypowiada definitywnie
słowa: Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej
rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza
ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę
być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał.
Krytyka przypisuje im rodowód biblijny. Niewykluczone, że są
świadomą parafrazą słów Chrystusa: Lisy mają nory i ptaki
powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by
głowę mógł oprzeć (Mt. 8.9-20) lub: Ja przyszedłem po to,
aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (J. 9.10) W tym
kontekście decyzja Judyma nie realizuje jedynie prostego schematu:
dobro ogółu - szczęście osobiste, chociaż taka interpretacja narzuca
się jakby automatycznie. Trudno jednak podejrzewać, iż Żeromski miał
zamiar stworzyć modernistyczny wariant bohatera romantycznego, który
dokonuje wyboru między wyższą koniecznością a prywatnym interesem.
Owszem, Judym ma w sobie wiele z postaci romantycznych - bunt,
gniew, pasję, bezkompromisowość - niemniej jednak ostateczne słowa
bohatera każą postrzegać jego decyzję jako powtórzenie gestu
Chrystusowego. Wcześniejsze doświadczenia, które poprzedziły
wybór Judyma, skupione wokół problemu cierpienia i śmierci pozwoliły
na stopniowe i konsekwentne dorastanie do misji. Posłannictwo to nie
płynie zatem bynajmniej z chęci czynienia pożytku społecznego,
dążenia do poprawy świata, gdyż wiara w nieobliczalną moc jednostki
ludzkiej zgasła wraz z epoką Konradów i Kordianów. Wybór Judyma ma
swoje źródło w wewnętrznym poczuciu moralnego obowiązku niesienia
miłości cierpiącym, jest przede wszystkim głosem sumienia. Bohater,
który podejmuje decyzję pozostania samotnym, jest już innym
człowiekiem niż ten nieokrzesany, porywczy, tracący co chwila posady
młodzieniec z Warszawy czy Cisów. Po wizycie u umierającej kobiety
doznał oczyszczenia, wyrzucił z siebie złe emocje, przeszedł
transformację, która w efekcie pozwoli mu na podjęcie misji.
Grażyna Ziółkowska w szkicu "Etos chrześcijański w Ludziach
bezdomnych" pisze: "Moralny imperatyw Judyma zdaje się w tym
oświetleniu wyrastać nie tyle z postulatów społecznych, ile z
nakazującego głosu sumienia. On wie, że musi tak, a nie inaczej
wybrać i wcale nie bierze pod uwagę tzw. społecznego pożytku swego
działania. Wydaje się nie mieć tu także większego znaczenia fakt, że
jest lekarzem; mógłby być kimkolwiek innym" Szkic znajduje się w
"Glosariuszu od Młodej Polski do współczesności" Ossolineum 1991.
Problem bezdomności Ograniczenie rozważań na temat
powieści Żeromskiego jedynie do postaci doktora Judyma nie
wyczerpuje, rzecz jasna, całego planu znaczeń utworu. Już sam tytuł
- "Ludzie bezdomni" - implikuje nieco szerszą problematykę.
Zauważcie zresztą, że chwilami autor zapomina o głównym bohaterze,
skupiając uwagę na postaciach drugiego planu (np. szczegółowy opis
podróży Wiktorowej do Szwajcarii). Drogowskazem do odczytania innych
sensów zawartych w tekście jest właśnie tytuł o symbolicznym
wymiarze, sugerującym problem bezdomności. W jednym z listów do
narzeczonej Żeromski pisał: Dom jest dla człowieka częścią jego
istoty, toteż najbardziej brak tej części odczuwają tacy jak ja, co
nie mieli prawie rodzinnego domu Pisarzowi, który w młodzieńczym
wieku doświadczył tylu przeciwności losu, problem bezdomności był
szczególnie bliski. Rozważał go na kilka możliwych sposobów, mając
świadomość wieloznaczności tego pojęcia. Bo dom to przecież - w
sensie najbardziej dosłownym - po prostu budynek, mieszkanie, stąd
też bezdomny to ten, który nie ma "dachu nad głową", żyje w skrajnej
nędzy. Postaci, które odpowiadałyby temu pierwszemu, najbardziej
oczywistemu pojęciu bezdomności, jest w powieści bardzo wiele. To
biedota, zarówno miast i wsi - Paryża, Warszawy, Cisów - nędzarze,
żyjący pod mostami, w parkach, w podejrzanych zaułkach, w obskurnych
noclegowniach, ulicznicy zbierający niedopałki, aby wytrząsnąć z
nich resztki tytoniu i sprzedać przechodniom, robotnicy z brudnych,
otoczonych bajorami "hoteli". Dom to również ojczyzna, kraj,
przestrzeń bliska sercu, miejsce zaświadczające o naszej tożsamości.
Bezdomny zatem to ktoś bez ojczyzny, ktoś zagrożony jej utratą tak,
jak brat Judyma, Wiktor, który wraz z rodziną musiał wyemigrować,
aby uniknąć represji grożących mu za udział w konspiracyjnym ruchu
robotniczym. Do takich bezdomnych należy również Les
(Leszczykowski), były uczestnik powstania. Kwestię bezdomności
trzeba rozpatrywać również w sensie bardziej metaforycznym. Pojęcie
domu kojarzy się przecież także z ogniskiem rodzinnym, stabilizacją
życia, dostatkiem, poczuciem pewności. Ludzi, którzy nigdy tego nie
zaznali skazanych na samotny, tułaczy los, również należy określić
pojęciem bezdomnych. Jest ich w powieści co najmniej kilkoro. To
przyjaciel Judyma, inżynier Korzecki, człowiek nieszczęśliwy, nie
potrafiący odnaleźć sensu życia i swojego w nim miejsca. Trawiony
pustką i poczuciem absurdu popełnia w rezultacie samobójstwo. Brak
ogniska rodzinnego i samotność stały się także udziałem Joasi
Podborskiej. Wcześnie straciła rodziców, pozostał jej niewdzięczny
los guwernantki lub damy do towarzystwa dla bogatych kobiet. Może
dlatego, że nie zaznała nigdy rodzinnego klimatu, tak bardzo chciała
jak najszybciej mieć dom. Bezdomny w tym znaczeniu jest przede
wszystkim główny bohater, Tomasz Judym. Nigdy nie osiągnął
stabilizacji życiowej, chociaż miał taką możliwość. Mierziło go
jednak dorobkiewiczostwo, żył ponadto z kompleksem niskiego
pochodzenia, z głęboko zakorzenionym w świadomości imperatywem
moralnym. Bezdomność doktora Judyma jest bezdomnością z wyboru a nie
z konieczności. To go odróżnia od pozostałych postaci powieści.
Świadomie odrzucił możliwość założenia rodziny, co więcej,
wybierając drogę posłannictwa, wzgardził całym pięknem, jakie świat
miał mu do zaoferowania. Okazuje się, że ludzie najbardziej
wartościowi skazani są na klęskę, poniżenie i niełaskę.
Wizja bezdomności nie dotyczy jedynie postaci głównego
bohatera, jest rozciągnięta na całość obrazu rzeczywistości.
Podkreśla pesymistyczny wydźwięk powieści. Do jakich
tematów może przydać się lektura "Ludzi bezdomnych"? Po
pierwsze: do tematów podejmujących problematykę wyboru i
odpowiedzialności. W tym przypadku spektrum utworów jest dosyć
rozległe - od "Antygony" Sofoklesa, przez utwory romantyczne do
tekstów dotyczących dylematów bohaterów literatury wojennej i
współczesnej, a więc chociażby opowiadań T. Borowskiego, czy "Innego
świata" G. Herlinga-Grudzińskiego. Po drugie: powieść
Żeromskiego można przywołać przy okazji podejmowania zagadnień
społeczno-obyczajowych, kwestii krytyki cywilizacji i kultury. Nie
będzie bezzasadne, jeśli obok takich utworów jak "Granica" Z.
Nałkowskiej, "Ferdydurke" W. Gombrowicza, "Szewcy" Witkacego znajdą
się również "Ludzie bezdomni". Wreszcie powieści Żeromskiego nie
może zabraknąć również przy tematach o charakterze
teoretycznoliterackim, dotyczących zmian, jakie zaszły w obrębie
tego gatunku od momentu jego powstania. "Ludzie bezdomni" są
świetnym przykładem na odejście od formuły tradycyjnej,
balzakowskiej powieści. Można na ich przykładzie zobrazować reguły
rządzące powieścią modernistyczną. Technika powieści
modernistycznej Uwagi o strukturze utworu "Ludzie
bezdomni" stanowią powieść nowego typu, skonstruowaną według zasad
poetyki modernistycznej. Utwór spotkał się z wieloma nieprzychylnymi
opiniami krytyków, którzy chcieli w nim widzieć spełnienie
balzakowskiego modelu powieści łączącej dramat charakteru z
elementami społecznoobyczajowymi. Zarzucano pisarzowi bezład
kompozycji, liczne niedomówienia, gubienie wątku głównego bohatera,
skupienie uwagi na epizodycznych postaciach. Dzisiaj, kiedy
powieść dwudziestego wieku zaprezentowała dużo bardziej radykalne
rozwiązania, nakierowane na intelektualną współpracę z odbiorcą
dzieła, wszystkie te zarzuty wydają się śmieszne i niedorzeczne. I
Żeromski w swoich intencjach nie chciał budować klasycznej powieści
realizmu krytycznego. Formuła, której podporządkowany został świat
przedstawiony utworu, mieści się w poetyce modernizmu. Powieść
odznacza się zatem: Kompilacją wielu konwencji stylistycznych,
czyli tzw. synkretyzmem stylowym. Realizm ustępuje często
naturalizmowi, zwłaszcza w opisach ubogich dzielnic, osiedli
robotniczych, chłopskich czworaków czy przytułków dla biedaków.
Kolejną techniką obrazowania jest impresjonizm, występujący głównie
przy prezentacji wewnętrznych prze-żyć i doznań, które z natury są
ulotne i chwilowe. Stąd też duża nastrojowość powieści, jej swoisty
liryzm w niektórych partiach. Świat przedstawiony wypełniają również
symbole - "Wenus z Milo", "Ubogi rybak", rozdarta sosna. Ich
wieloznaczność zmusza czytelnika do samodzielnej pracy nad tekstem.
Luźną kompozycją. Fabuła nie została zorganizowana według
tradycyjnej zasady przyczyna-skutek. Jest mniej zwarta, składa się
właściwie z czterech epizodów z życia Judyma - paryskiego,
warszawskiego, cisowskiego i górniczego. Pomiędzy nimi występują
luki czasowe, kilkuletnie przerwy. Dzieciństwo i wczesna młodość
bohatera funkcjonują na prawach wspomnień, pełno tam niedomówień,
miejsc nie wypełnionych pamięcią. Lata uczęszczania do gimnazjum i
na studia uniwersyteckie zostały całkowicie pominięte milczeniem,
czytelnik jedynie domyśla się, że wówczas Judym utrzymywał się z
korepetycji. Ponadto niektóre rozdziały powieści odznaczają się
całkowitą autonomią, mogą z powodzeniem funkcjonować poza obrębem
dzieła jako samodzielne utwory. Do nich należą chociażby dzienniki
Joasi czy fragment o swawolnym Dyziu, nie związany ściśle z akcją
powieści. Henryk Markiewicz nazywa "Ludzi bezdomnych" utajonym
pamiętnikiem. Ta formuła tłumaczy po części niezbyt rygorystyczną
kompozycję utworu, opartą na zbiorze luźnych spostrzeżeń, nastrojów,
stanów duchowych. Zaburzeniem proporcji pomiędzy wątkiem głównym
a wątkami pobocznymi. Tak jak zostało wspomniane wcześniej,
dzieje Judyma na jakiś czas przestają skupiać uwagę autora,
przedmiotem prezentacji nad wyraz szczegółowej stają się postaci
drugiego planu - np. Wiktorowa czy Korzecki. Subiektywizacją
narracji. Wszechwiedza narratora ulega wyraźnemu ograniczeniu na
rzecz mowy pozornie zależnej, oddającej tok myśli i doznań danej
postaci. Niekiedy narratorem jest sam bohater. Tak dzieje się w
przypadku fragmentów prezentujących pamiętnik Joasi. Są zatem
"Ludzie bezdomni" powieścią ukształtowaną według nowych zasad
techniki modernistycznej, zarówno w sferze stylistyki, kompozycji,
jak i narracji. Nie odchodzą zupełnie od mimezis, ale też po części
rezygnują z rzetelnego "obnoszenia się po gościńcu". Bo to, co
zdążyły zarejestrować w krótkich fragmentach, wystarczy, aby
sformułować prawdę o świecie. zrodlo: [http://www.cogito.com.pl/] Pozdrawiam!
Moderator Uczniowskiego Forum Dyskusyjnego
oceń
wypowiedź
LN
Wysłana -
21 październik 2002 18:08
Ludzie Bezdomni -
"Homeless people" SOG - jedna z moich ulubionych pozycji
oceń
wypowiedź
[Powiadom mnie, jeśli ktoś odpowie na
ten artykuł.]
Przegląd tygodnia | Wyślij odpowiedź
Copyright 2000 - 2004
KATALOGI.PL Powered by Pazdan ForKat
3.2
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego jako powieść moderni~D02Sciaga pl Ludzie bezdomni Stefana Zeromskiego streszczenieTomasz Judym bohater Ludzi bezdomych Stefana Zeromskiegostefan zeromski ludzie bezdomni (4)4 Stefan Żeromski Ludzie bezdomni BN opr MaciejewskaStefan Żeromski Ludzie bezdomniPrzedwiośnie Stefana Żeromskiego w kontekście problemów społeczno politycznych młodego państwa polskJęzyk polski Streszczenie Przedwiosnia (UFD)Sens tytułu powieści Żeromskiego Ludzie bezdomniMłoda Polska Zinterpretować tytuł powieści S Żeromskiego Ludzie bezdomni Wyjaśnić znaczenie symbS Żeromski Ludzie bezdomni (streszczenie szczegółowe, plan, symbolika, itp )przykladowy egzamin maturalny z jezyka polskiego poziom podstawowy ludzie bezdomniwięcej podobnych podstron