sen nocy letniej


Na podstawie: William Shakespeare (1564-1616), òieÅ‚a drama-
tyczne Williama Shakespeare (Szekspira): w dwunastu tomach,
T. 12, Stracone zachody miłości; Sen nocy letniej; Zimowa po-
wieść; Życiorys poety, G. Gebethner i Spółka, Kraków, Gebethner
i Wolff, Warszawa 1895
Wersja lektury on-line dostępna jest na stronie wolnelektury.pl.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się
w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy-
korzystywać, publikować i rozpowszechniać.
WILLIAM SHAKESPEARE
Sen nocy letniej
:
" Tezeuszą, książę ateński
" Egeusz, ojciec Hermii
" Lizander, zakochany w Hermii
" Demetriusz, zakochany w Hermii
" Filostrat, mistrz ceremonii na dworze Tezeusza
" Pigwa, cieśla
" Cichy, stolarz
" Denko², tkacz
" Fujarka, miechownik
" Ryjak, kotlarz
" Głoóik, krawiec
" Hippolitał, królowa Amazonek, narzeczona Tezeusza
" Hermia, córka Egeusza, zakochana w Lizandrze
" Helena, zakochana w Demetriuszu
" Oberon, król wróżekt
" Tytania, królowa wróżeku
" Puk albo Robin-Poczciwiec, chochlik
ą e e  w mitologii gr. heros, óiecko Posejdona i Ajtry, traktowany jednak jak syn Egeusza,
króla Aten.
² en o  w innych przekÅ‚adach  Spodek , po angielsku  Bottom .
łn ec on e e  według popularniejszej wersji mitu żoną Tezeusza została Antiope, siostra
Hippolity.
t e on l e  Tezeusza i Oberona często grała ta sama osoba.
u yt ni lo e  Tytanię i Hippolitę często grała ta sama osoba.
" Groszkowy kwiat, Pajęczynka, Ćma, Gorczyczkav , chochliki
" Piram, Tyzbe, Mur, Światło księżyca, Lew, osoby komedii, przedstawionej
przez czeladników ateńskich
" Inne Wróżki z orszaku Króla i Królowej
" Służba Tezeusza i Hippolity.
Scen ten c i ie ni le ie
v o c yc  W tekście sztuki występuje jako Musztardka.
Sen nocy letniej 2
AKT PIERWSZY

teny S l c e e
c o e e i olit ilo t t i

Księżyc, Małżeństwo,
Goóina ślubów naszych, Hippolito,
Czas
Szybko się zbliża; cztery dni szczęśliwe
Nowy sprowaóą księżyc, ale dla mnie
Jak stary miesiÄ…cw powoli cienieje!
Odwleka moje szczęście jak macocha,
Lub jak młoóieńca dochód marnująca
Na dożywociux wdowa długie lata.

Czas
Prędko dni cztery znikną w cieniach nocy,
I cztery noce prędko czas przedrzemią,
A potem księżyc, jak nowy łuk srebrny,
Na niebios sklepiey zwieszony, przyświeci
Uroczystościom naszych ślubnych godówąp .

Zabawa
Idz, Filostracie, wśród ateńskiej młoói
Skocznego ducha radości zbudz ze snu,
Na pogrzeb wygoń czarną melancholię,
Nie świąt to naszych blada towarzyszka.
yc o i ilo t t
Mym óiewosÅ‚Ä™bemÄ…Ä… byÅ‚ mieczÄ…², Hippolito,
Åšlub, Krzywda
Krzywóąc cię, twoją otrzymałem miłość,
Lecz ślubom naszym będą towarzyszyć
Pompa, zabawy, taÅ„ce i tryumÍî.
c o e e i i n e i e et i

Niech błogo żyje książę nasz, Tezeusz!

òiÄ™kujÄ™. Jakie przynosisz mi wieÅ›ci?

Ojciec, Córka
Z żalem przychoóę, aby skargę zanieść
Przeciw mojemu óiecku, mojej Hermii.
Dostojny panie, oto jest Demetriusz,
Któremu rękę córki mej przyrzekłem;
Miłość
Oto Lizander, człowiek, co czarami
Potrafił córki mej uwikłać serce.
Ty, ty, Lizandrze, słałeś jej wierszyki,
w ie i c (daw.)  księżyc.
x o y ocie  obowiązek utrzymywania starszej osoby aż do jej śmierci.
y le  tu: sklepienie.
ąp o y (daw.)  święto, uroczystość.
ąą ie o  swat, człowiek pośredniczący w zawarciu małżeństwa.
Ä…² iec  wg mitologii Tezeusz uczestniczyÅ‚ w wyprawie Heraklesa po pas królowej Amazonek.
Sen nocy letniej 3
Tyś z nią miłości zadatki wymieniał,
Pod jej śpiewałeś oknem przy księżycu
Fałszywym głosem miłość twą fałszywą;
Tyś ją odurzył włosów twych plecionką,
PierÅ›cieniem, cackiem, ĘîaszkamiÄ…Å‚, dewizÄ…,
Bawidełkamąt i, bukietem, łakociąąu ,
Bo to posłańcy potężnego wpływu
Na dusze młode i bez doświadczenia.
Chytrością córki mej wykradłeś serce,
Należne ojcu óiecka posłuszeństwo
W upór zmieniłeś. Więc, dostojny książę,
Prawo, Córka
Jeśli nie zechce, w twojej obecności,
Za swego męża przyjąć Demetriusza,
To ja, powagą starych praw ateńskich,
Córką mą, jak mą własnością, rozrząóę:
Lub żoną jego bęóie, albo umrze,
Jak to wyrazna zastrzega ustawa.

Co odpowiadasz na to, piękna Hermio?
Ojciec
Rozważ; twój ojciec bogiem ci być winien.
On ukształtował piękność twą, dla niego
JesteÅ› figurÄ… z wosku ulepionÄ…,
Którą ma prawo zachować lub zniszczyć.
Demetriusz godnym szacunku jest panem.

Jak i Lizander.

Prawda, lecz w tym razieÄ…v ,
Gdy nie ma ojca twego zezwolenia,
Musi pierwszemu godnością ustąpić.

Bodaj mój ojciec moim patrzał okiem!

Tyś winna raczej sądem jego patrzeć.

Miłość, Odwaga
Przebacz mi, książę; nie wiem, jaka siła
Daje mi śmiałość, nie wiem, co ma skromność
Może ucierpieć, jeśli w takim koleąw
Ważę się sama myśli moich bronić,
Lecz niech mi wolno bęóie się zapytać,
Jaka mi kara zagraża najcięższa,
Jeśli odepchnę rękę Demetriusza?
ął (z wł.)  tu: drobiazg.
Ä…t i e o (daw.)  zabawka.
ąu ocie  słodycze (obecnie ten wyraz nie ma liczby pojedynczej).
Ä…v ty ie  w takim wypadku.
ąw t i ole  sens: wobec zgromaóonych tu osób.
Sen nocy letniej 4

Lub śmierć cię czeka, lub musisz na zawsze
Zrzec się słodkiego luói towarzystwa.
Więc, piękna Hermio, zajrzej w głąb twej duszy,
Poradz się twojej młodości, krwi twojej,
Księżyc, òiewictwo
Czy zdołasz, ojca odrzucając wybór,
Dni resztę nosić osłony zakonnic,
W cieniach klasztoru na zawsze się zamknąć,
Żyć całe życie jak niepłodna siostra,
Do niepłodnego śląc hymny księżyca.
Trzykroć szczęśliwa, co  krwi swojej pani 
Może tak odbyć pielgrzymkę óiewiczą,
Ziemsko jednakże szczęśliwsza jest róża
Uszczkniona ręką, niż ta, co na cierni
Więdnie óiewiczej, i rośnie, i żyje,
W błogosławionej kona samotności.

I ja tak, książę, wolę żyć, umierać,
Niż praw mojego odstąpić óiewictwa
Panu, którego obrzydłe mi jarzmo,
Którego rządów dusza nie chce przyjąć.

Namyśl się jeszcze, a z nowym księżycemąx ,
Przysięga, Śmierć
W dniu błogim, który z moją narzeczoną
Przyłoży pieczęć wiecznych moich ślubów,
W tym dniu, lub umrzeć bądz przygotowaną
Za krnąbrny opór ojca twego woli,
Lub Demetriusza pojąć w posłuszeństwie,
Lub na Dianyąy poprzysiąc ołtarzu
Życie surowe, na zawsze samotne.

Zmień myśli, Hermio, a i ty, Lizandrze,
Przy moich prawach uznaj twoich błahość.

Miłość, Małżeństwo
Masz ojca miłość, pojm3 go za żonę,
Mnie, Demetriuszu, zostaw miłość Hermii.

Prawda, Lizandrze, on ma moją miłość,
I miłość moja da mu, co jest moje;
Moją jest córka, moje do niej prawa
Na Demetriusza w całości przenoszę.
ąx no y i yce  kiedy księżyc wejóie w fazę nowiu, to jest gdy stanie się niewidoczny.
ąy i n  óiewicza bogini z mitologii rzymskiej (jej greckim odpowiednikiem była Artemida),
patronka polowań, związana z kultem księżyca.
Sen nocy letniej 5

Mój ród tak dobry, jak jego jest, książę,
Równy majątek, miłość moja większa,
Pod każdym względem jednaka fortuna,
Jeśli nie wyższa od Demetriuszowej,
A co przeÅ›ciga te wszystkie próżnoÅ›ci²p :
Ja miłość pięknej pozyskałem Hermii.
Czemużbym moich miał się praw wyrzekać?
Miłość niespełniona
Demetriusz, w oczy ten mu robiÄ™ zarzut,
Córce Nedara, Helenie, dworujÄ…c²Ä…,
Duszę jej zyskał, i óiś, biedna óiewka,
Szalenie kocha aż do baÅ‚wochwalstwa²²
Tego zmiennika²Å‚ bez czci i bez wiary.

Wyznaję, że mnie doszły o tym wieści,
Że chciałem mówić o tym z Demetriuszem,
I tylko nawał spraw wielkich rzecz całą
Z myśli mi wybił. Lecz chodz, Demetriuszu,
Chodz, Egeuszu, mówić pragnę z wami,
Mam dla was obu prywatne zlecenia.
Prawo
Ty, piękna Hermio, uzbrój się w cierpliwość,
Przed wolÄ… ojca ugn3 twe kaprysy,
Albo cię czeka, wedle praw ateńskich,
Które złagoóić nie w mojej jest mocy,
Śmierć albo życie samotne w klasztorze.
Lecz idzmy, droga moja Hippolito;
Wy dwaj pośpieszcie za mną bez spóznienia;
W sprawie zaślubin naszych pragnę użyć
Waszej pomocy, naraóić się z wami
W rzeczach was obu blisko dotyczÄ…cych.

Ióiemy, książę, z chętnym posłuszeństwem.
yc o e e i olit e e et i i
Kwiaty, Azy

Czemu, o droga, lice twe tak blade?
Czemu ich róże tak prędko zwiędniały?

Może im deszczu brakło; jak go łatwo
Wylać by mogła burza moich oczu!

Miłość tragiczna
Niestety! według tego, com mógł czytać
Lub słyszeć kiedy, nigdy jeszcze strumień
²p no ci  tu: marnoÅ›ci.
²Ä… o o  tu w niestandardowym znaczeniu  zalecać siÄ™ (kalka z ang. to co t).
²² oc l t o  czczenie bożków pogaÅ„skich, przen.: bezkrytyczne uwielbienie.
²Å‚ ienni (daw.)  czÅ‚owiek zmienny w uczuciach.
Sen nocy letniej 6
Wiernej miłości nie płynął spokojnie;
Ale czasami, albo krwi różnica²t 

Biada, niższego niewolnicą zostać!

yle zaszczepiona czasem w lat niezgoóie 

Zgroza, gdy starość łączy się z młodością!

Czasem sklejona wyborem roóiców&

Miłość, Oko
Piekło, wybierać miłość cuóem okiem!

Lub jeśli była w wyborze sympatia,
Choroba, wojna, śmierć nań uderzyły,
Szczęście, Przem3anie
I tak chwilowe jak dzwięk było szczęście,
Jak cień przelotne, krótkie jak marzenie,
Lub jak wśród czarnej nocy błyskawica,
Co nagle olśni niebiosa i ziemię,
A ledwo ''spojrzyj! człowiek zdoła krzyknąć,
Znowu ciemności pochłonie ją paszcza.
Tak szybko m3a wszystko, co jest piękne.

Miłość, Cierpienie
Jeśli przeznaczeń wolą kochankowie
Skazani znosić zawody i krzyże²u ,
Niech nas nauczy los nasz cierpliwości,
Bo to krzyż zwykły należny kochankom,
Jak sny, marzenia, westchnienia, łzy, żąóe,
Zwyczajny biednej namiętności orszak.

Dobra to rada, więc słuchaj mnie, Hermio!
Mam ciotkę wdowę, która nie ma óieci,
A jest rozległych panią majętności,
Dom jej o siedem mil od Aten leży;
Kocha mnie, jakby matką moją była,
Tam cię zaślubić mogę, droga Hermio;
Pod jej nas dachem srogość praw ateńskich
DosiÄ…c²v nie zdoÅ‚a. JeÅ›li mnie wiÄ™c kochasz,
Jutrzejszej nocy opuść dom ojcowski,
A w głębi lasu, o milę od miasta,
Tam, góie cię niegdyś spotkałem z Heleną,
Pierwszego maja obchoóącą święto,
Czekam na ciebie.
²t i nic  różnica pochoóenia.
²u y  przen.: cierpienie.
²v o i c  óiÅ› por.: dosiÄ™gnąć.
Sen nocy letniej 7

Przysięga
Dobry mój Lizandrze,
Na Å‚uk Kupida²w silny ci przysiÄ™gam,
Na złote ostrze jego strzał potężnych,
Na wozu Pafii²x goÅ‚Ä™bi²y cugÅ‚p rÄ…czy,
Na święty węzeł, co dwie dusze łączy,
Na ogień, w którym spłonęła Dydonałą,
Przez trojańskiego zdrajcę opuszczona,
Na śluby mężczyzn złamane tak mnogo,
Że wszystkie nasze zrównać im nie mogą,
W ateńskim gaju, w wskazanej gęstwinie,
Przyjdę do ciebie, zanim północ minie.

Dotrzymaj słowa. Patrz, oto Helena. c o i elen

Piękna Heleno, góie śpieszysz? Szczęść Boże!

Piękno
Piękną mnie zowiesz? Odwołaj nazwanie.
Ty jesteÅ› piÄ™knÄ…, gwiazdÄ… biegunowÄ…Å‚²
Dla Demetriusza oczu, ust twych słowo
Milsze dla niego od skowronka treli
Śród niwłł zielonych, gdy głogi kwiat bieli.
Ach, gdyby piękność jak choroba była,
Jakbym się chętnie twoją zaraziła!
Głos twój me usta, wzrok skradłyby oczy,
Język języka twego wóięk uroczy.
Gdybym świat miała, byle jego zostać,
Świat chętnie oddam, by twoją mieć postać.
Naucz mnie, Hermio, sztuki, której siłąłt
Serce by jego dla mnie tylko biło.

Ja się nań marszczę, on kocha bez miary.

Gdyby mój uśmiech marszczeń twych miał czary!

Miłość niespełniona
Ja mu złorzeczę, on mi błogosławi.
²w i a. i yn  rzymski bóg miÅ‚oÅ›ci, przedstawiany jako maÅ‚y chÅ‚opiec z Å‚ukiem i strzaÅ‚ami;
jego greckim odpowiednikiem był Amor.
²x  wg mitologii AĘîodyta uroóiÅ‚a siÄ™ z piany morskiej w pobliżu miasta Pafos na poÅ‚udnio-
wo-zachodnim wybrzeżu Cypru.
²y o i  AĘîodytÄ™ przedstawiano niekiedy na wozie zaprzężonym w goÅ‚Ä™bie.
łp c (daw.)  zaprzęg.
łą y on  postać z nei y Wergiliusza, założycielka i królowa Kartaginy. Główny bohater po-
ematu, Eneasz, zakochał się w niej, po czym ją porzucił, by spełnić swoje przeznaczenie, jakim było
założenie Rzymu. Dydona z rozpaczy popełniła samobójstwo na stosie.
Å‚² i ie no  Gwiazda Polarna, używana w nawigacji do wyznaczania kierunku północ-
nego. Niemal nie zmienia swojego położenia w czasie pozornego obrotu nieba.
Å‚Å‚ni  pole.
łt t ej i  za sprawą siły której.
Sen nocy letniej 8

Niech cud podobny miłość moja sprawi!

Im silniej garóę, tym kocha mnie więcej.

Silniej mną garói, im kocham goręcej.

Szaleństwa jego nie we mnie przyczyna.

W twych wóiękach; czemuż nie moja to wina!

Wkrótce, Heleno, przestaniesz się smucić,
Śpieszę z Lizandrem Ateny porzucić.
Nim oko moje Lizandra ujrzało,
To miasto pięknym rajem mi się zdało;
Jakże potężna miłości jest siła,
Gdy óiś na piekło niebo me zmieniła!

Wyznam ci całą naszą tajemnicę:
Jutro, gdy Febełu ujrzy srebrne lice
W zwierciadle wody, siejąc perły rosy
Na trawę smugówłv i na złote kłosy,
Opuścim miasto skryci nocy cieniem,
Która kochanków zawsze jest zbawieniem.

Góie z tobą nieraz óień marzyłam cały,
Na łożu, które pierwiosnki usłały,
Myśli z pełnego wylewając łona,
Z moim Lizandrem będę połączona.
A stamtąd społemłw pobiegniem weseli
Szukać wśród obcych nowych przyjacieliłx .
Modlitwa
Bywaj mi zdrowa, towarzyszko droga,
Módl się za nami, jak ja proszę Boga,
By ogień, którym płonie twoja dusza,
Zapalił serce twego Demetriusza!
o i n Dotrzymaj słowa; óiś zrzec się nam trzeba
Oczom kochanków najmilszego chleba yc o i.

Dotrzymam.  Żegnaj! Niech Bóg w swej dobroci
Twego kochanka serce ci powróci yc o i.

Piękno
Jak óiwna luókich przeznaczeń różnica!
Mówią, że moje, jak jej, piękne lica;
łu e e  przen. księżyc (od imienia postaci mitologicznej).
Å‚v i  tu: Å‚Ä…ki.
Å‚w o e  razem.
łx yj cieli  popr.: przyjaciół.
Sen nocy letniej 9
Lecz cóż mi z tego, gdy on, skamieniały
Nie wiói tego, co świat wiói cały!
On błąói, Hermii ubóstwiając oko,
Ja, cnoty jego ceniÄ…c zbyt wysoko.
Miłość
Ach, jakże często najlichszemu ciału
Miłość pożycza blasków ideału!
Bo miłość wiói duszą, nie oczyma,
Dlatego ślepy Kupido ócz nie mały ;
Nie rozum jego kieruje wyborem,
Pęóony żąóą ślepym leci pióremt p .
Miłość jest óieckiem, w swoim też wyborze,
Jak óiecko, nieraz omylić się może;
Jak wśród igraszki óiecię słowo łamie,
Tak óiecię, miłość przysięgając, kłamie.
Oko
Nim oczu Hermii zaraził się jadem,
Demetriusz przysiąg sypał na mnie gradem,
Lecz w ogniu Hermii jednego spojrzenia
Wszystek grad przysiÄ…g na deszcz siÄ™ przemienia.
Teraz mu Hermii zamiary odsłonię,
Do gaju za nią puści się w pogonie,
Jeśli łaskawie spojrzy na mnie za to,
Bogatą dla mnie bęóie to zapłatą,
I choć tym moje boleści osłoóę,
Że towarzyszką będę mu w tej droóe yc o i.

e c tce
c o ic y en o j yj i i o i

Czy zebrała się już cała nasza trupat ą?

Byłoby najlepiej wołać kolejno człowieka po człowieku, jak stoją na papierze.

Oto imienna lista luói, których uznały całe Ateny za najzdolniejszych do przed-
stawienia naszej sztuki przed księciem i księżniczką w nocy dnia ich zaślubin.

Teatr
Naprzód, dobry Pigwo, powieó, jaki jest przedmiott ² sztuki; a potem odczytaj
nazwiska aktorów i przystąp do rzeczy.

A więc nasza sztuka nosi tytuł: j tniej o e i i n jo tniej ie
i i y yt Å‚.
ły le y i o c nie  Kupidyna, rzymskiego boga miłości, często przedstawiano z opaską na
oczach.
t p i e  tu: strzałą (od piór stosowanych jako lotki).
t ąt  zespół aktorów bądz cyrkowców.
t ² e iot  temat.
t ł i i y e  historia o nieszczęśliwej miłości, znana z et o o Owidiusza. Kochanko-
wie pochoóili z dwóch rywalizujących ze sobą rodów, a rozmawiali ze sobą poprzez szparę w murze.
W droóe na umówione spotkanie wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności oboje zaczęli myśleć,
Sen nocy letniej 10

Doskonały to kunsztykt t , możecie mi wierzyć, i baróo krotofilnyt u . Teraz, dobry
Piotrze Pigwo, wołaj twoich aktorów z papieru. Mości panowie, do rzędu!

A niech każdy odpowiada na zawołanie. Mikołaj Denko, tkacz.

Jestem. Powieó, jaką mam rolę, a potem tn3 swoje dalej!

Ty, Mikołaju Denko, stoisz tu zapisany na Pirama.

A cóż to za jeden ten Piram? Kochanek, czy tyran?

Kochanek, który się walecznie z miłości zab3a.

Aktor
To trzeba bęóie trochę łez, żeby dobrze rzecz przedstawić. Jeśli to moją ma być
sprawą, niech słuchacze dobrze pilnują swoich oczu, bo wywołam burze, będę aż
strach desperowałt v . Idzmy więc dalej. Jednakże mój największy pociąg jest na tyrana;
mógłbym przeóiwnie odegrać Herklesat w , albo jaką inną rolę, góie trzeba z kota
drzeć pasyt x i wszystko tłuc na kawałki.
Szalone skały,
Gdy się trzaskały,
Rycząc, łamały
Bramy więzienia,
A Febat y rumaki
Przez niebios szlaki
PlÄ…czÄ… w majaki
GÅ‚upie przeznaczenia.
To mi rzecz szczytna! Czytaj nam teraz resztę aktorów. To ton Herklesa, ton
tyrana; kochanek płaczliwszym mówi tonem.

Franciszek Fujarka, naprawiacz miechów.

Jestem, Pietrze Pigwo.

Musisz się podjąć roli Tyzby.

A cóż to za jeden ten Tyzby? Czy jaki błędny rycerz?

Nie, jest to pani, którą Piram ma kochaću p .
że drugie zostało zabite przez lwa. Każde z rozpaczy popełniło samobójstwo. Shakespeare wykorzystał
ten sam motyw w sztuce o eo i li , pisanej równolegle ze Sne nocy letniej
t t n ty (daw.)  óieło sztuki.
t u oto lny (daw.)  ucieszny.
t v e e o  rozpaczać.
t w e le  w mitologii gr. syn Zeusa i Alkmeny, obdarzony niezwykłą siłą. Tyranem nie był.
t x e y  forma egzekucji polegająca na zóieraniu z ciała płatów (pasów) skóry.
t y e  Apollo, gr. bóg światła, życia i śmierci. Tu prezentowany jako bóg słońca, powożący świe-
tlistym rydwanem.
u p ie je t to ni t i oc  Zarówno w starożytnej Grecji, jak i w czasach Szekspira,
kobiety nie grały w teatrze, więc aktorzy musieli odgrywać również role żeńskie.
Sen nocy letniej 11

Na uczciwość, nie daj mi roli kobiety; już broda sypać mi się zaczyna.

Mniejsza o to, bęóiesz grał twoją rolę w masce, a bęóie ci wolno mówić, jak
zechcesz, cieniuśko.

Jeśli będę mógł twarz zasłonić, to dajcie mi także rolę Tyzby, będę mówił strasznie
cienko: Tysne, Tysne  Ach Piramie, mój kochaneczku drogi, twoja droga Tyzby,
twoje serduszko!

Nie, nie, musisz być Piramem, a ty, Fujarko, Tyzbą.

Niechże i tak bęóie. Co dalej?

Robin Głoóik, krawiec.

Jestem, Piotrze Pigwo.

Ty bęóiesz matką Tyzby. Tomasz Ryjek, mularzu ą.

Jestem, Piotrze Pigwo.

Ty bęóiesz ojcem Pirama, a ja ojcem Tyzby. Ty, Cichy, stolarzu, bęóiesz grał
rolę lwa. Otóż, jak myślę, wszystko rozóielone.

Zwierzęta
Czy masz rolę lwa na piśmie? Jeśli masz, to daj mi ją, bo tępo idą mi rzeczy do
głowy.

Musisz jÄ… grać e te o eu ²; wszystko siÄ™ tam koÅ„czy na ryczeniu.

To dajcie mi także rolę lwa; będę tak ryczał, że się rozradują luókie serca, będę
tak ryczał, że sam książę zawoła: niech jeszcze ryknie, niech jeszcze ryknie!

Strach
Gdybyś ryczał zbyt strasznie, zlękłaby się księżniczka i jej damy, a nużby zaczęły
wrzeszczeć, byłoby to więcej, jak trzeba, żeby nas wszystkich na szubienicę poprowa-
óić.

Dyndalibyśmy wszyscy, każdy syn swojej matki.

Prawda, przyjaciele, że gdyby damy potraciły głowy ze strachu, nie zostałoby im
więcej rozumu, jaku ł trzeba, żeby nas poprowaóić na szubienicę, ale ja tak głos na-
stroję, że będę wam ryczał słoóiusieńko jak ssący gołąbeku t , będę tak ryczał, że byś
powieóiał, że to słowik.
u Ä… l (daw.)  murarz.
u ²e te o e (zwrot Å‚ac.)  bez przygotowania, improwizujÄ…c.
u łj  tu: niż.
u t cy o e  pisklę gołębia.
Sen nocy letniej 12

Nie możesz grać żadnej innej roli jak Pirama, bo Piram to pan gładkiegou u oblicza,
na jakiego raói patrzeću v luóie w óień letniej pogody, pan najmilszy, prawóiwie
szlacheckie óiecię, musisz więc koniecznie grać rolę Pirama.

Więc dobrze, podejmuję się tej roli. Z jaką brodą byłoby najwłaściwiej wystąpić?

Z jakÄ… ci siÄ™ podoba.

Albo wezmę brodę koloru słomianego, albo ciemno-pomarańczową, albo jasno-
-purpurowÄ…, albo brodÄ™ koloru Ęîancuskiej czaszkiu w  zupeÅ‚nie żółtÄ….

Niejedna Ęîancuska czaszka wcale nie ma wÅ‚osów, graÅ‚byÅ› wiÄ™c rolÄ™ z wytartym
czołem. Ale, mości panowie, oto wasze role. Błagam was teraz, i proszę, i wymagam,
Teatr
żebyście się ich nauczyli do jutrzejszej nocy. Zejóiemy się w pałacowym gaju, o milę
od miasta, przy świetle księżyca; tam zrobimy próbę. Gdybyśmy się zebrali w mieście,
tropiłyby nas tłumy ciekawych i przed czasem zwąchano by nasze zamysły. Bez naj-
mniejszej zwłoki zróbmy spis rzeczy potrzebnych do przedstawienia naszej komedii.
Tylko proszę, nie zróbcie mi zawodu.

Przyjóiemy. Próba bęóie się tam mogła odbyć rozwięzleju x i waleczniej. Nie
żałujcie trudu, nauczcie się doskonale. Bądzcie zdrowi!

Miejsce zbioruu y : dąb książęcy.

Dość na tym. Dotrzymajcie słowa, a baczność!
yc o
u u i (daw.)  piękny.
u v i t e (daw.)  chętnie patrzą.
u w nc c  tu: Å‚ysina.
u x o i lej  óiś popr.: baróiej rozwiązle (ang. o cenely).
u y i  tu: zebranie.
Sen nocy letniej 13
AKT DRUGI

li o ci ten
c o je nej t ony iej

Co tam nowego, duchu? Góie tak śpieszysz?

Przyroda nieożywiona
Przez doliny i przez góry,
Przez zwierzyńce i ogrody,
Przez potoki i przez bory,
Płomień ognia, fale wody,
Wszęóie mnie skrzydła me niosą,
Szybsze od Cyntiiv p promieni,
Góie mi każe wróżek ksieniv ą,
Ślad kół swoich skrapiać rosą.
Kwiaty
Pierwiosnki to są jej służki,
Patrz na złote szat ich plamy,
To rubiny, to dar wróżki,
W których wonne śpią balsamy.
Teraz na łąkach zbierać perły rosy śpieszę,
W uchu każdej pierwiosnkiv ² pereÅ‚kÄ™ zawieszÄ™.
Żegnaj, figlarny duchu, powinność mnie wzywa,
Królowa, z dworem wróżek, za chwilę przybywa.

Król sprawiav ł święto pod tą óiś dąbrowąv t ;
Miej bacznośćv u , by się nie spotkał z królową,
Konflikt
Oberon bowiem cały gniewem pała,
Że pani nasza na pazia wybrała
Królowi Indii ukraóione óiecię.
Nic piękniejszego nie było na świecie.
Król chciał go gwałtem na swym wióieć dworze,
Pragnął z nim razem harcować po borze,
Ale Tytania, w óiecku zakochana,
Stroi je w kwiaty, a nie słucha pana.
Odtąd też, czy to spotkają się w gaju,
Czy to na smugachv v , przy jasnym ruczaju,
Strach
Spór taki toczą, że raz dwór ich cały
W żołęói kubkiv w schował się struchlały.
v p ynti  przydomek Artemidy (uroóona na górze Kynthos).
v ą ieni  przełożona.
v ² ie io n  óiÅ› pierwiosnek jest roóaju mÄ™skiego.
v ł i (daw.)  organizować.
v t o  las lub zagajnik dębowy.
v u iej c no (daw.)  uważaj.
v v i  tu: Å‚Ä…ki.
v w o i i  czapeczki żołęói.
Sen nocy letniej 14

Jeśli o tobie mój sąd mnie nie myli,
To jesteś duchem pełnym krotofiliv x ,
Luóie cię zowią Robinem Dobrotą;
Ty wiejskie óiewki straszysz twoją psotą,
Ty żarnav y psujesz, ciebie tylko wini,
Gdy próżnow p b3e masło, gospodyni.
Warzone piwo wietrzeje twÄ… sprawÄ…,
Zbłąkany pielgrzymw ą twoją jest zabawą.
Szczęśliwy, kto ci imię daje Puka,
Bo temu służysz, tego szczęście szuka.
Alboż się mylę? Czy to prawda? Powieó.

Prawda; ja nocy wesoły wędrowiec,
Z moich się figlów nieraz król śmiać raczy,
Kiedy udanymw ² rżeniem piÄ™knej klaczy
Åšmiech
Zwabiam ogiery bobem wytuczone;
Czasami pływam, jak jabłko pieczone,
Na piwie kmoszkiw ł, a gdy pić zamierza,
Mniemanew t jabłko w usta ją uderza,
Wszystko się piwo na pierś zwiędłą leje;
Mądra babunia, smutne prawiąc óieje,
Myśli, żem trójnóg, ale kiedy siada,
Ślizga się trójnóg, jak długa upada,
Wszyscy się śmiejąc, za boki trzymają,
Z radości krzyczą, kaszlą i kichają.
Lecz ustąp, wróżko, wióę Oberona.

A ja mą panią. Drżę już przestraszona.

je nej t ony c o i e on e oi ie iej yt ni e oi

Konflikt
Niemiłe zejście przy świetle księżyca,
Dumna Tytanio!

Zazdrosny Oberon?
Wróżki, odlećmy, wyrzekłam się bowiem
I towarzystwa, i jego łożnicy.
v x e en oto li (daw.)  skłonny do żartów.
v y n  kamienie służące do ręcznego mielenia zboża.
w p no  tu: bez skutku.
w ą iel y  tu: wędrowiec.
w ² ny  udawanym.
w Å‚ o i  kumoszki.
w t nie ny (daw.)  fałszywy.
Sen nocy letniej 15

Stój, stój, zuchwała! Czym nie jest twym panem?

Zdrada
A więc ja twoją powinnam być panią;
Lecz wiem, żeś z wróżek óielnic się wykradał,
I po dniach całych, w postaci Koryna,
Przy zakochanej śpiewałeś Filióie
Twoje miłostki, grając na multankachw u .
Po coś tu przybył z kończynw v ziem indyjskich?
Bo twa krzykliwa w bucikach kochanka,
Bo Amazonka, twoja wojowniczka,
Tezeuszowi oddaje óiś rękę,
A tyś ich łożu przyszedł błogosławić.

Nie maszliw w wstydu, Tytanio, wspominać
Zdrada
O Hippolicie, gdy wiesz, że mi dobrze
Twe z Tezeuszem znane sÄ… zaloty?
Czyż z Perygeniiw x objęć, którą porwał,
W nocy go cieniach nie uprowaóiłaś?
Czyż nie twą sprawą połamał przysięgi
Dane Ariadniew y , Eglix p , Antiopiex Ä…?

Wszystko to próżne zazdrości wymysły.
I każdÄ… razÄ…x ², od poczÄ…tku lata,
Kiedy się z moich wróżek zbiorę kołem
W górach, dolinach, na łąkach, wśród lasów,
Przy kamyczkami brukowanym zródle,
Lub przy strumyku trzcinÄ… bramowanymx Å‚,
Aby przy wiatrów świszczących muzyce
Tańczyć wesoło, ty zawsze kłótniami
Przerywasz tańce nasze i zabawy.
Woda
Wiatry też wióąc, że na próżno grają,
Mszcząc się, wyssały z mórz mgły zarazliwe,
Na ląd poniosły, a ich obfitością
W taką urosła dumę lada struga,
Że z swoich brzegów, szumiąc, wystąpiła;
Głód
I wół na darmo jarzmox t swoje dzwigał,
Rolnik się pocił, młode bowiem zboże
w u lt n i  instrument dęty.
w v o c yny  tu: krańce.
w w nie li  czy nie masz (do czasownika dołączona jest partykuła pytajna -li).
w x e i eni  w mitologii córka zbójcy Sinnisa zabitego przez Tezeusza, potem matka syna tego
ostatniego.
w y i n  w mitologii gr. córka króla Krety Minosa, która ofiarowała Tezeuszowi kłębek nici, by
ten mógł wydostać się z labiryntu po zabiciu Minotaura.
x p j le  w mitologii gr. nimfa, jedna z kochanek Tezeusza.
x Ä… ntio e  Amazonka, siostra Hippolity.
x ²  óiÅ› popr.: za każdym razem.
x ł o  obrębiać, obszywać, tu: otaczać.
x t j o  roóaj prymitywnej uprzęży do pługa.
Sen nocy letniej 16
Zgniło, nim brody mogło się doczekać;
Bez owiec hurtyx u na zalanych polach,
Wron stada bydła tuczą się trupami;
Kręgielniex v błotem óisiaj zapełnione,
A powikłane na łąkach chodniki
Nie zostawiły i śladu po sobie;
Śmiertelnych luói głód dręczy; już zima,
A ich wieczorów pieśń nie rozwesela,
Księżyc
Przeto i księżyc, ten król morskich toni,
Blady od gniewu, za mgłami i deszczem,
Sieje po ziemi tysiÄ…czne choroby;
Pory się roku zmieniły w zamęcie,
Na świeże łono róży mróz upada,
Na siwej głowie i na broóie zimy,
Jak na szyderstwo, słodkich lata pączków
Wonne paciorki puszczajÄ… na chwilÄ™.
Wiosna, Lato, Jesień,
Wiosna i lato, płodna jesień, zima,
Zima
Swoje zwyczajne odmieniły barwy,
Świat ich zóiwiony nie może rozróżnić.
Całe to mnogie strasznych klęsk potomstwo
Z naszych wyrosło sporów, naszych kłótni,
My ich początkiem, my ich roóicami.

Więc napraw wszystko, w twojej to jest mocy,
Przestań się tylko woli mej opierać,
Oddaj w me ręce skraóione pacholęx w ,
ChcÄ™ go na pazia.

Przestań o tym myśleć;
Chłopięcia nie dam za wróżek królestwo.
Moją czcicielką jego matka była,
Śród nocy, w wonnym powietrzu indyjskim,
Długie nam chwile na rozmowach biegły.
Czasem, na płowymx x morza sieóąc brzegu,
Zabawa, Åšmiech
Płynące nawyx y ścigałyśmy okiem,
Śmiech nas brał, patrząc na ciężarne żagle,
Wydęte tchnieniem rozpustnych wietrzyków;
A ona, pięknym swym płynącym chodem
(W łonie nosiła wtedy moje chłopię),
Po złotym piasku wybrzeża żeglując,
Naśladowała chyżejy p nawy podróż,
I niosła, niby z powrotem, drobnostki
x u t (reg.)  zagroda.
x v ielnie  ogólnie: pomieszczenia, w któych gra się w gry (w oryginale wspomniany ine en
o i , czyli młynek).
x w c ol (daw.)  óiecko, chłopiec.
x x o y  jasny (zwykle stosowane do włosów lub sierści).
x y n (daw.)  statek.
y p c y y (daw.)  szybki.
Sen nocy letniej 17
Jak drogi towar z dalekiej podróży.
Śmiertelna, zgasła pow3ając syna;
Miłość, Śmierć
Dla jej miłości syna tego chowam,
Dla jej miłości óiecka nie opuszczę.

Jak długo myślisz w tym pozostać borze?

Do dnia zaślubin Tezeusza może.
Jeżeli z nami tańczyć chcesz bez swarówy ą,
Świętować z nami przy blasku księżyca,
Zostań; inaczej opuść nasze koło,
A ja twych zabaw pewno nie zakłócę.

Daj mi to chłopię, a zostanę z tobą.

Nie dam za całe twe królestwo wróżek.
Wróżki, odejdzmy, bo zostając dłużej,
Nazbyt się głośnej doczekamy burzy.
yc o i yt ni ie

Więc idz, lecz zanim lasy te opuścisz,
Potrafię za tę ukarać cię krzywdę.
Zbliż się tu, Puku. Przypominasz sobie,
Åšpiew
Kiedym raz sieóiał na szczycie przylądka
I słuchał pieśni, którą mi syrena
Nuciła, sieóąc na delfina grzbiecie,
Pieśń tak czarowną, że ucichło morze,
Z sfer swoich gwiazdy spadaÅ‚y szaleniey ²,
By się óiewicy morskiej przysłuchiwać?

Pamiętam.

Właśnie w tej wióiałem chwili
To, czego oczy twe nie mogły dojrzeć:
Pomięóy ziemią a mięóy księżycem
Lot Kupidynay ł, zbrojnego strzałami.
Wziął na cel piękną westalkęy t zachodu,
I z taką siłą strzałę z łuku cisnął,
Jakby serc miała przeszyć sto tysięcy;
Ale księżyca zimny, czysty promień
y ą y  spory, kłótnie.
y ² e oic i y y lenie  obraz odnosi siÄ™ do wyobrażenia wszechÅ›wiata, w którym
gwiazdy przymocowane były do obracających się sfer niebieskich.
y ł i yn a. i  rzymski bóg miłości, przedstawiany jako mały chłopiec z łukiem i strzałami;
jego greckim odpowiednikiem był Amor.
y t e t l  w starożytnym Rzymie kapłanka bogini Westy, zobowiązana do zachowania óiewictwa
w czasie pełnienia tej funkcji.
Sen nocy letniej 18
Grot Kupidyna ognisty zagasił,
I nie draśnięta królewska kapłanka
Przeszła w spokojnym, óiewiczym marzeniu.
Kwiaty
Zważałem pilnie, góie strzała upadła:
Na mały kwiatek upadła zachodu,
Przódy u jak śnieg biały, lecz teraz czerwony
Miłości raną  zowią go bratkami.
Czary
Pamiętam, że ci kwiat ten pokazałem;
Leć mi go przynieść. Soku jego siłą
Wyciśniętego na śpiącego oczy,
Mąż lub niewiasta szalenie pokocha
Pierwsze ujrzane żyjące stworzenie.
Kwiat mi ten przynieÅ›, a bÄ…dz tu z powrotem,
Nim zdoła milę upłynąć lewiatany v .

W czteróieści minut okołujęy w ziemię yc o i.

Czary, Podstęp
Gdy w posiadaniu tego będę soku,
Będę czatował na śpiącą Tytanię,
I na jej oczy jednÄ… spuszczÄ™ kroplÄ™,
A co zobaczy naprzód rozbuóona,
Lwa, czy niedzwieóia, wilka czyliy x byka,
Ruchliwą małpę albo koczkodana,
Pokocha z całą duszy swej potęgą,
I póty czaru z jej nie zdejmę oczu,
(Czego dokonać innym mogę zielem),
Póki mi pazia swojego nie odda.
Lecz kto się zbliża? Jestem niewióialny,
Słuchajmy, co jest rozmowy ich treścią.
c o i e et i ni elen

Ja cię nie kocham, przestań więc mnie ścigać.
Góie jest Lizander? Góie piękna jest Hermia?
Ja go chcę zabić, ona mnie zab3a.
Mówiłaś, że w tym ukryli się gaju;
Lecz jak pień stoję pośród pni tysiąca,
Nie mogę bowiem mojej znalezć Hermii.
Oddal się, precz stąd! Nie ścigaj mnie dłużej.

Miłość niespełniona
Ty mnie przyciÄ…gasz, magnesie bez serca,
Lecz nie żelazo przyciągasz  me serce
Jak stal niezmienne. Strać moc przyciągania,
A ja moc stracę iść za twoim śladem.
y u (daw.)  wprzód, dawniej, wcześniej, przedtem.
y v le i t n  potwór morski wspominany w Starym Testamencie.
y w o o o  okrążyć.
y x c yli  czy też.
Sen nocy letniej 19

Alboż cię wabię słowami pochlebstwa?
Czy ci otwarcie, czy jasno nie mówię,
Że cię nie kocham i kochać nie mogę?

Pies
Dlatego właśnie kocham cię gwałtowniej.
Jestem twym wyżłem, i gdy bić mnie bęóiesz,
Ja tym pokorniej łasić ci się będę.
Jak twoim wyżłem gardz mną, b3 mnie, zgub mnie,
Pozwól mi tylko, jakkolwiek niegodnej,
Góie się obrócisz, iść za twoim tropem.
Powieó, o gorsze w twej miłości miejsce
Mogęż cię błagać, jaky y psem twoim zostać?
A i to miejsce drogie jest w mych oczach.

Nie kuś zbyt duszy mojej nienawiści;
Patrząc na ciebie, słabo mi się robiąp p .

A mnie jest słabo, gdy ciebie nie wióę.

Wielką skromności twej wyrząóasz krzywdę,
Gdy miasto rzucasz, sama siÄ™ oddajesz
W ręce człowieka, który cię nie kocha,
Na wszystkie nocy wystawiasz pokusy,
Na złe podszepty samotnej ustroni
Bogate skarby twojego óiewictwa.

Moją obroną cnota twoja bęóie.
Tam słońce dla mnie, góie twarz twoją wióę,
Jakże mam myśleć, że jestem wśród nocy?
Miłość
Nie ma w tym borze dla mnie samotności,
Ty bowiem dla mnie światem jesteś całym;
Jakże powieóieć, że jestem tu sama,
Kiedy tu na mnie świat mój patrzy cały?

UmknÄ™ przed tobÄ…, skryjÄ™ siÄ™ w paprociach,
Na pastwę óikich zostawię cię zwierząt.

Najóiksze zwierzę serca twego nie ma.
Góie chcesz, uciekaj; starą zmienisz powieść;
y y j  tu: niż.
ąp p t c n cie ie o i i o i  konstrukcja óiś niepoprawna, bo imiesłowowy równoważnik
zdania powinien mieć ten sam podmiot, co zdanie główne; óiś popr.: gdy patrzę na ciebie, słabo mi
siÄ™ robi.
Sen nocy letniej 20
òiÅ› Dafne goni, Apollo uciekaÄ…p Ä…,
Jastrzębia gołąb, a trwożliwa łania
Tygrysa ściga; daremne ściganie,
Gdy trwoga goni, a ucieka męstwo!

Przemoc
Twoich oskarżeń nie chcę dłużej słuchać;
Opuść mnie; jeśli gwałtem chcesz iść za mną,
Pośród gęstwiny krzywdę ci wyrząóę.

Kobieta, Krzywda
Ty mnie w świątyni, w mieście i na polu,
Wszęóie mnie krzywóisz, twoje okrucieństwa
Na płeć mą całą zniewagę rzucają.
Jak wam, o miłość bić nam się nie wolno,
Kobieta tylko sÅ‚uchać zalotÄ…p ² zdolnÄ….
Pójdę za tobą, gorzkie piekła męki
Na niebo zmienię, ginąc z drogiej ręki.
yc o e et i i elen

Zemsta
Niedługo, nimfo, pomsty bęóiesz czekać;
Wkrótce on gonić, ty bęóiesz uciekać.
c o i
Witaj, wędrowcze, czy przyniosłeś kwiatek?

Oto jest, królu.

Więc daj mi go, proszę.
Kwiaty
Znam brzegi wonne, macierzanką słane,
Góie w cząbrów cieniu fiołkiąp ł schowane,
Górą bogaty baldachim rozbity,
Z róż jerychońskichąp t i szypszynyąp u szyty,
Tam, długich tańców rozkoszą zmęczona,
Tytania szuka snu śród kwiatów łona;
Tam wąż wylinęąp v składa cętkowatą,
Która by mogła wróżek mych być szatą.
Ledwo jej oczy ten sok zwilży śpiące,
Szpetnych ją złuóeń napełnią tysiące.
Wez i ty kroplÄ™, a szukaj po kniei,
Znajóiesz óiewicę, która bez naóiei
Kocha młoóiana; zwilż jego zrenice,
ąp ą i ne oni ollo cie  aluzja do mitu gr. o Dafne, która uciekając przed zalotami Apolla
zmieniła się w drzewo laurowe.
Ä…p ² lot  óiÅ› popr.: zalotów.
ąp ł o i  dla zachowania rytmu słowo to czyta się trzysylabowi: fi-joł-ki.
ąp t je yc o  roślina pustynna.
ąp u y yn  óika róża.
ąp v ylin  pusta skóra pozostała po linieniu węża.
Sen nocy letniej 21
Daj tylko bacznośćąp w , by naprzód jej lice
Ujrzał zbuóony. Aatwo go w tym borze
Poznasz po jego ateńskim ubiorze.
Jeśli się wszystko po mej woli stanie,
Miłość i wzgarda zamienią mieszkanie.
Nim kurÄ…p x zapieje, bÄ…dz tutaj z powrotem.

Wszystkie rozkazy twoje spełnię lotemąp y .
yc o

nn c l
c o i yt ni ie

Dalej do tańca, wróżki, i do pieśni!
Na ćwierć minuty rozlećcie się potem:
Część w pączkach róży zab3ać robaki,
Z nietoperzami o skórzane skrzydła
Dla moich sylfówąąp na szaty wojować,
Część niech krzykliwą odgania stąd sowę,
Na orszak moich duchów hukającą.
Przódyąąą mnie słodką ukołyszcie pieśnią,
Åšpiew
A potem  każda do swojej roboty.
PIEÅšC
I

Precz stąd, węże dwużądliste,
Precz stąd, żm3o, precz zjadliwa,
Padalce, jeże kolczysteÄ…Ä…²!
Pani nasza tu spoczywa.

Filomeloąął, ty pieśniami
Do snu lulaj jÄ… tu z nami,
Lula, lula, lulabyÄ…Ä…t ; lula, lula, lulaby.
Niech żadna czarów potęga
Ä…p w j tyl o c no  sens: postaraj siÄ™ tylko o to, zapewn3 tylko to.
Ä…p x (daw.)  kogut.
Ä…p y lote  szybko.
Ä…Ä…p yl y  duchy powietrza.
Ä…Ä…Ä… y (daw.)  najpierw.
Ä…Ä…² olc y ty  óiÅ› popr.: kolczasty.
ąął ilo el  w mitologii gr. kobieta uwieóiona przez Tereusa, który następnie uciął jej język, by
rzecz nie wyszła na jaw. Filomela utkała jednak peplos, na którym napisała, co się stało. Wraz z siostrą
zabiły następnie syna Tereusa, podając ojcu jego ciało w potrawce. Bogowie uratowali siostry przed
zemstą Tereusa, zmieniając je w ptaki. W wersji z et o o Owidiusza Filomela stała się słowikiem.
ąąt l l y  od ang. l ll y: kołysanka.
Sen nocy letniej 22
Słodkiej pani nie dosięga,
Więc dobranoc, lulaby!
II

Robak
Precz stąd, przęóąceąąu pająki,
DÅ‚ugonogie precz kosarzeÄ…Ä…v ,
Czarne żuki, chrząszcze, bąki.
Precz ślimaku z glistą w parze!

Filomeloąąw , ty pieśniami
Do snu lulaj jÄ… tu z nami,
Lula, lula, lulaby; lula, lula, lulaby.
Niech żadna czarów potęga
Słodkiej pani nie dosięga,
Więc dobranoc, lulaby!

Lećmy! przymknęła zrenice;
Zostawmy jedną strażnicę.
yc o i yt ni y i c o i e on

Czary, Zemsta
Niechaj serce twe owładnie,
yci i t n jej o ie i
Kto ci pierwszy w oczy wpadnie.
Schn3 z miłości, schn3, szalona,
Czy to kota, czy to óika,
Czy to rysia, czy bartnikaÄ…Ä…x
Ujrzysz naprzód rozbuóona.
Niechaj teraz sen cię łuói,
Aż cię potwór jaki zbuói yc o i.
c o i n e i e i

Błąóenie
Mdlejesząąy znużona, po tym błąóąc lesie,
A ja ci wyznam, że zgubiłem drogę;
Wstrzymaj tu, Hermio, znużoną twą nogę,
Aż nam óień jasny zbawienie przyniesie.

Dobry Lizandrze, idz spocząć na stronie;
Ja na tych kwiatach złożę moje skronie.
ąąu cy  óiś popr.: przędący.
ąąv o  drapieżny pająk o długich odnóżach.
ąąw ilo el  w mitologii gr. kobieta uwieóiona przez Tereusa, który następnie uciął jej język, by
rzecz nie wyszła na jaw. Filomela utkała jednak peplos, na którym napisała, co się stało. Wraz z siostrą
zabiły następnie syna Tereusa, podając ojcu jego ciało w potrawce. Bogowie uratowali siostry przed
zemstą Tereusa, zmieniając je w ptaki. W wersji z et o o Owidiusza Filomela stała się słowikiem.
ąąx tni  człowiek trudniący się hodowlą leśnych pszczół.
ąąy le (daw.)  słabnąć.
Sen nocy letniej 23

Niech darÅ„Ä…²p ta jednym bęóie dla nas Å‚ożem,
Jak jedną duszę we dwóch ciałach tworzym.

Lizandrze, jeśli kochasz Hermionę,
Z dala ode mnie idz spocząć na stronę.

Niewinnej myśli nie tłumacz surowo,
Niech miłość pojmie miłości mej słowo.
Miłość
Chciałem powieóieć, że miłości siła
Dwa przódy serca na jedno stopiła,
Że jednych przysiąg związane łańcuchem,
Dwa przódy ciała, jednym żyją duchem,
Gdy więc przy tobie moją złożę głowę,
To tylko drugą złożę twą połowę.

Cnota
Mego honoru byłoby skrzywóeniem
Wierność kochanka krzywóić podejrzeniem.
Lecz, przyjacielu, kochanka cię błaga,
Oddal się tyle, co skromność wymaga
Od cnotliwego mężaÄ…²Ä… i óiewczyny.
Tak dobrze. Teraz, dobranoc, jedyny!
A w sercu twoim chowaj miłość stałą,
Póki się z duszą nie rozóieli ciało.

Amen! Niech BogiÄ…²² twe ziszczÄ… bÅ‚aganie,
Niechaj z miłością i życie ustanie.
Cały swój pokój niech sen na cię zleje!

Nie, nie, połową niech twą skroń owieje!
y i j c o i

Darmo szukam, darmo lecÄ™,
Ateńczyka nie ma w borze,
Na którego bym powiece
Sprawóił, co ten kwiatek może.
Lecz co wióę? W nocy cieniu
Poznaję go po oóieniu.
To on, co z wzgardÄ… odpycha
Biedne óiewczę kochające,
A to ona, marzÄ…c, wzdycha
Na wilgotnej rosÄ… Å‚Ä…ce.
Biedne óiecko spać nie śmiało
Ä…²p  ziemia przeroÅ›niÄ™ta trawÄ…, poszycie.
Ä…²Ä…  tu: mężczyzna.
Ä…²² o i  óiÅ› popr.: Bogowie.
Sen nocy letniej 24
Przy swojego kata boku.
KÅ‚adÄ™ teraz na twym oku
Siłę czarów moich całą.
OdtÄ…d wzdychaj, kochaj stale,
Niech od óczÄ…²Å‚ twych sen ucieka.
Zbudz siÄ™, skoro siÄ™ oddalÄ™,
Bo Oberon na mnie czeka yc o i.
ie j e et i i elen

Stój, choćbyś własną miał zabić mnie dłonią!

Przestań daremną dręczyć mnie pogonią!

ChceszliÄ…²t samotnÄ… zostawić mnie w lesie?

Krok jeden dalej zgubÄ™ ci przyniesie yc o i.

Straciłam siły wśród marnej gonitwy:
Tym mniejsza łaska, im dłuższe modlitwy.
Góie bÄ…dz jest teraz, jak Hermia szczęśliwaÄ…²u !
Niebieski urok w oczach jej spoczywa.
Skąd blask jej zrenic? Nie łzy jej go dały,
Bo moje stokroć więcej ich wylały.
Nie, nie, niedzwieóic szpetność mnie obleka,
Bo na mój widok zwierz óiki ucieka,
I on też, moim strwożony widokiem,
W gęstwiny boru szybkim leci krokiem.
A ja zwierciadła kłamstwu śmiałam wierzyć,
Z Hermii urodą piękność moją mierzyć!
Któż to? Lizander! Czy zamordowany,
Czyli śpi tylko? Nie ma krwi ni rany.
Jeżeli żyjesz, zbudz się, zbudz, przez Boga!

Miłość
Dla ciebie w ogień rzucę się, o droga
Heleno! Cudem natury stworzona,
Serce twe wióÄ™ na wskróśą²v twego Å‚ona.
Góie jest Demetriusz? Ach, z jaką rozkoszą
TÄ™ darÅ„Ä…²w krwiÄ… jego rÄ™ce moje zroszÄ…!

Lizandrze, ta ci grozba nie przystoi.
Cóż, że do Hermii marnie wzdycha twojej?
Ä…²Å‚ c  óiÅ› popr. forma D. l.mn: oczu.
Ä…²t c ce li (daw.)  czy chcesz (czasownik z partykuÅ‚Ä… pytajnÄ… -li)
Ä…²u ie je t te j e i c li  sens: zgubiÅ‚ siÄ™ podobnie jak Hermia.
Ä…²v n  na wylot, przez coÅ›; óiÅ› popr.: na wskroÅ›.
Ä…²w  ziemia przeroÅ›niÄ™ta trawÄ…, poszycie.
Sen nocy letniej 25
Czyż ci nie dosyć, że dusza jej cała
Dla ciebie tylko wiecznym ogniem paÅ‚aÄ…²x ?

O nie, nie dosyć! Ze łzą żalu w oku
LiczÄ™ dnieÄ…²y przy jej przenuóone boku.
Nie Hermii pierÅ› ta, lecz Heleny szuka:
Któż za gołębia nie oddałby kruka?
Wolą człowieka rozum tylko rząói,
A rozum ciebie najgodniejszą sąói.
Jak każdy owoc w swej porze dośpiewaąłp ,
Tak mej młodości rozum óiś dojrzewa;
Gdy się do szczytu luókiej wieóy dostał,
òiÅ› rozum woli mej hetmanemÄ…Å‚Ä… zostaÅ‚,
I w złotej księóe miłości  twym oku
Czytać chce powieść miłości uroku.

SkÄ…d to szyderstwo? Jakiej winy karÄ…Ä…Å‚²
Twojej pogardy stałam się ofiarą?
Toż ci nie dosyć, że ma biedna dusza
Nie potrafiła z oczu Demetriusza
Wyrwać jednego słodkiego spojrzenia?
Szyderstwem moje zwiększyć chcesz cierpienia?
Czy ciężkiej dla mnie krzywdy w tym nie wióisz,
Że zalotami z nieszczęśliwej szyóisz?
Lecz bądz mi zdrowy! Choć wyznać ci muszę,
Ze szlachetniejszą dawałam ci duszęąłł.
Ach, że kobietę, którą jeden rzuca,
Jeszcze szyderstwem swym drugi zasmuca yc o i.

Nie wiói Hermii. Hermio, śp3 głęboko!
Niech cię me więcej nie zobaczy oko!
Nienawiść
Bo jak słodyczy zbytkiem przesycenie
Większe żołądka buói obrzyóenie,
Lub jak kacerstwoÄ…Å‚t poznane przenika
Największym wstrętem serce heretyka,
Tak ty, kacerstwo, przesycie mój, równie
Bądz wszystkich wstrętem, lecz moim bądz głównie!
Odtąd, co sił jest w mej duszy, mej ręce,
Heleny rycerz, Helenie poświęcę yc o i.
Ä…²x  być rozpalonym, Å›wiecić, promienieć, doznawać silnych uczuć.
Ä…²y nie  óiÅ› popr.: dni.
ąłp o ie (daw.)  dogrzać a. dojrzewać.
ąłą et n  dowódca.
Ä…Å‚²j iej iny  sens: z powodu kary za jakÄ… winÄ™.
ąłł l c etniej ci  sens: zdawało mi się, że masz szlachetniejszą duszę.
Ä…Å‚t ce t o  herezja.
Sen nocy letniej 26

Lizandrze, ratuj! Oderw3 tę żm3ę
Od mego serca, która krew mą p3e.
Co za sen straszny! Patrz, Lizandrze drogi,
Czy wióisz? Cała drżę jeszcze od trwogi.
Lizandrze! Przebóg, zniknął! Wszęóie głucho,
I darmo czeka na odpowiedz ucho.
Ach, powieó, jaka ustroń cię tu kryje,
Miłość, Śmierć
Albo samotność i strach mnie zab3e!
ZniknÄ…Å‚! Niestety! Ale, opuszczona,
W śmierci lub w twoje rzucę się ramiona yc o i.
Sen nocy letniej 27
AKT TRZECI


lo e le y ion c o i ic y en o j yj
i o i

Czy zebraliśmy się już wszyscy?

Teatr
Wszyscy, wszyscy! Co za przeóiwne miejsce dla naszej próby! Ta zielona darńąłu
bęóie naszą sceną, ten krzak tarniny naszą garderobą, a odegramy sztukę słowo w sło-
wo jak przed księciem.

Piotrze Pigwo 

Co chce powieóieć waligóra Denko?

Samobójstwo
Są rzeczy w tej komedii Pirama i Tyzbyąłv , które podobać się nie mogą. Naprzód
Piram musi dobyć oręża, żeby się własną zabić ręką; takiego widoku nie mogą znieść
damy. Co na to odpowiesz?

Na Najświętszą Panienkę, straszna to sprawa!

Ja bym sąóił, że byłoby najlepiej opuścić to samobójstwo na końcu.

Uchowaj Boże! Znalazłem lekarstwo na wszystko. Napisz mi prologąłw , a niech
w tym prologu stoi wyraznie, że nikomu nie zrobimy krzywdy naszymi szablami, i że
Piram nie zabił się naprawdę. Dla większej pewności, powieó im, że ja, Piram, nie
jestem Piram, ale nazywam siÄ™ Denko, a jestem tkaczem z profesjiÄ…Å‚x ; to im wszelki
strach odejmie.

Dobry pomysł; postaramy się o taki prolog, a bęóie napisany w ośmio- i sze-
ściozgłoskowych wierszach.

Nie, dodaj dwie więcej, niech się składa z ośmiu i ośmiu.

Strach
A czy się lwa nie zlękną czasem damy?

Przyznam się, że baróo się tego lękam.

Strach,
Mości panowie, rzecz ta wymaga namysłu. Wprowaóić, czego nie daj Boże, lwa
Niebezpieczeństwo
mięóy damy, to rzecz najstraszniejsza, bo nie ma drapieżniejszego ptaka żyjącego od
lwa na całej ziemi; trzeba nam to zawsze mieć na pamięci.
ąłu  ziemia przerośnięta trawą, poszycie.
ąłv i i y e  historia o nieszczęśliwej miłości, znana z et o o Owidiusza. Kochanko-
wie pochoóili z dwóch rywalizujących ze sobą rodów, a rozmawiali ze sobą poprzez szparę w murze.
W droóe na umówione spotkanie wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności oboje zaczęli myśleć,
że drugie zostało zabite przez lwa. Każde z rozpaczy popełniło samobójstwo. Shakespeare wykorzystał
ten sam motyw w sztuce o eo i li , pisanej równolegle ze Sne nocy letniej
ąłw olo  wstęp do dramatu bądz innego óieła literackiego.
ąłx o e j  zawód.
Sen nocy letniej 28

A więc trzeba, żeby drugi prolog zapowieóiał, że to nie lew.

A w dodatku należy ogłosić nazwisko aktora; trzeba, żeby mu widać było pół
twarzy przez lwią paszczę, a on sam musi przez ten otwór w takim lub podobnym
mówić niesensie: Panie, albo piękne panie, życzyłbym wam, albo prosiłbym was, albo
błagałbym was, żebyście się nie lękały, żebyście nie drżały: moim życiem odpowiadam
za wasze. Gdybyście myślały, że przychoóę tu jak lew, krucho byłoby ze mną; ale
nie, nie jestem taką poczwarąąły , jestem człowiekiem, jak inni luóie; a tu, zdaje się,
że bęóie pora, aby powieóiał swoje nazwisko i oświadczył po prostu, że się nazywa
Cichy, a jest stolarzem z profesji.

Księżyc
I to się da zrobić. Ale dwie jeszcze zachoóą trudności. Pierwsza, jak wprowa-
óić światło księżyca do izby, bo jak wiecie, Piram i Tyzbe spotykają się przy świetle
księżyca.

Czy to noc miesięcznaąt p , w której mamy przedstawić naszą komedię?

Do kalendarza! do kalendarza! Zajrzyj do almanachuąt ą, szukaj światła księżyca,
szukaj światła księżyca!

Chwała Bogu! Księżyc świeci tej nocy.

Możemy więc zostawić otworem jedną połowę okna izby, w której bęóiemy grali
sztukę, a księżyc bęóie nam świecił przez okno.

Tak jest, albo też jeden z nas wejóie z wiązką ciernia i latarnią, a powie, że przy-
choói defigurowaćąt ² albo przedstawiać osobÄ™ Å›wiatÅ‚a księżyca. Ale jest jeszcze druga
trudność, musimy mieć mur w wielkiej izbie, bo Piram i Tyzbe, jak powiada historia,
przez szparÄ™ w murze rozmawiali.

Nigdy wam się nie uda wnieść muru do izby. Co ty na to, Denko?

Musi który z nas mur przedstawiać. Trzeba, żeby się poprószył gipsem, albo gliną,
albo wapnem, na znak, że jest murem, a musi swoje palce tak trzymać; przez tę szparę
Piram i Tyzbe będą do siebie szeptali.

Jeśli się to da zrobić, wszystko pójóie dobrze. A teraz niech siąóie każdy syn
swojej matki i recytuje swoją rolę. Piramie, zaczynaj; jak skończysz, wlez za krzak,
i tak każdy z kolei wedle swojej roli.
c o i i

Co za dreliszkiąt ł tutaj hałasują,
Tak blisko wróżek królowej kolebki?
ąły oc  szkaradna istota, potwór.
ąt p ie i c ny (daw.)  księżycowy.
ąt ą l n c  kalendarz zawierający dodatkowe informacje, zwłaszcza przepowiednie i tablice astro-
nomiczne.
Ä…t ² e o (z Å‚ac.)  prezentować, przedstawiać.
ąt ł eli e  osoba z niższej klasy społecznej (dosł.: ubrana w drelich, w ubranie robocze).
Sen nocy letniej 29
Ha, grają sztukę, więc będę ich wióem,
A na przypadek może i aktorem.

Mów, Piramie, przybliż się, Tyzby.

Jak kwiatów bezsamicznych pachnące wyziewy 

Balsamicznych, balsamicznych!

 balsamicznychÄ…t t pachnÄ…ce wyziewy,
Dla mnie ust twoich oddech zapachu ma tyle.
Lecz cicho! SÅ‚yszÄ™ wrzawÄ™, zaczekaj tu chwilÄ™,
ZobaczÄ™, skÄ…d ta wrzawa i wracam niebawem.
yc o i

Nie, takiego Pirama świat jeszcze nie wióiał!

Czy na mnie teraz kolej?

A na kogóż, jeśli nie na ciebie? Należy ci zrozumieć, że wyszedł zobaczyć wrzawę,
którą słyszał i wróci za chwilę.

Kwiaty
Promienisty Piramie, biały lilii krzaku,
Lica twe są rumiane, niby listki róży,
Rozkoszny młoóieniaszku, miluchny żyóiaku,
Wierny jak rumak, który biegiem się nie nuży,
PrzyjdÄ™ do ciebie, drogi, na NygusaÄ…t u grobie.

Na Ninusaąt v grobie, człowieku. Ale to nie teraz należało ci mówić, to twoja
odpowiedz Piramowi. Recytujesz od razu całą twoją rolę, nie czekając na pytanie.
Czas ci wrócić, Piramie, twoja kolej minęła, należało ci stanąć na  biegiem się nie
nuży .
c o i en o o l o

Wierny jak rumak, który biegiem się nie nuży.

Gdybym był pięknym, Tyzbe, twoim byłbym tylko 

Potworne óiwy! To figiel diabelski, mości panowie, uciekajmy! Rety!
y ie j y cy

Czary, Strach
Pognam was, a ze strachu każdy rozum straci,
Bęóie się po bagniskach, krzakach, cierniach błąkał,
ąt t l ic ny  o zapachu żywicy.
ąt u ny  (dawne określenie potoczne) leń, człowiek migający się od pracy.
ąt v in  legendarny władca asyryjski (historia Pyrama i Tyzby miała się óiać w Babilonii).
Sen nocy letniej 30
W niedzwieóia, konia, ognia, psa, wieprza postaci
Będę ryczał, rżał, palił i szczekał i chrząkał.
yc o i

Czemu oni uciekają? To jakieś hultajstwo z ich strony, żeby mi strachu napęóić.
c o i yj

Potwór
O Denko, co się z tobą stało? Co ja wióę na tobie?

Co wióisz? Wióisz swoją własną oślą głowę, czy nie prawda?
yc o i yj c o i i

Bóg z tobą, Denko, Bóg z tobą! Jesteś przeóierzgniętyąt w yc o i.

Przewąchałem ich hultajstwo. Chcą ze mnie zrobić osła, przestraszyć mnie, jeśli
się im uda. Ale ja sobie będę tu spacerował i śpiewał, aby słyszeli, że się nie boję.
Ptak
Kos z swym piórem czarnym, lśniącym,
Ze swym óiobem cytrynowym,
Drozd ze świstem swoim brzmiącym,
Królikąt x z skrzydłem motylowym.

Jakiż mnie anioł z słodkich buói marzeń?

Zięba i wróbel na dachu,
I kukułka czarnobrzucha,
Której mąż niejeden słucha,
Nie śmiąc krzyknąć:  Nie! ze strachu 
& bo i któż by zważał na pieśń tak głupiego ptaka? kto by chciał ptakowi kłamstwo
zadawać, choćby wrzeszczał z całego gardła  kuku ?

Miłość
O, śpiewaj jeszcze, słodki śmiertelniku,
Bo piosnka twoja uszy me zachwyca,
Jak twoja postać zachwyca me oczy!
Twój wóięk mnie wyznać mimowolnie zmusza,
Miłość, Rozum
Że lgnie do ciebie cala moja dusza.

Zdaje mi się, mościa pani, że to nie dowoói wcale twojego wielkiego rozumu; choć
prawdę mówiąc, rozum i miłość rzadko choóą w parze za naszych czasów. Tym więk-
sza szkoda, że jaki uczciwy sąsiad nie chce ich pojednać. Jak wióisz, że i ja też mogę
dowcipkować przy sposobności.

Bo dowcipąt y w tobie równy twej piękności.
Ä…t w e ie ni ty (daw.)  przemieniony.
ąt x li  w oryginale jest en, czyli strzyżyk.
Ä…t y o ci (daw.)  rozum.
Sen nocy letniej 31

Bynajmniej. Ale gdybym miał dosyć dowcipu, żeby się z tego lasu wydostać,
miałbym go dosyć na moje potrzeby.

Miłość, Przemoc
O, z tego lasu nie chciej się wydostać,
Czy chcesz, czy nie chcesz, musisz tutaj zostać.
Wszechwładną panią w wróżek jestem kraju,
òielnice moje w wiecznym kwitnÄ… maju,
A ja cię kocham. Zostań tylko z nami,
Tysiące wróżek będą ci służkami,
Znosić ci będą perły skryte w morzu,
Śpiewać, gdy uśniesz na kwiecistym łożu.
Tak cię oczyszczą z wszystkich żużli ziemi,
Że bęóiesz z duchy latał powietrznymi.
Hej, Pajęczynko! Ćmo, Groszkowy Kwiatku, Musztardko !

Jestem.

Jestem.

Jestem.

Pani?

Co nam rozkażesz? Dokąd mamy lecieć?

Bądzcie uprzejme, służcie temu panu,
Niech wasze tańce będą mu zabawą,
Agrest, morele, morwy jego strawÄ…,
I winogrona, i figi zielone,
I pszczół torebki miodem napełnione;
Ich udka, woskiem oblane jarzÄ…cym,
W oku świetlika zapalone lśniącym,
Będą pochodnią, gdy zechce kochanek
Iść spać wieczorem, albo wstać, gdy ranek.
Powiewem z skrzydeł motylich wachlarzy
Światło miesięczneąu p od śpiącego twarzy
Niezmordowaną ręką odwiewajcie,
Teraz mu pokłon należny oddajcie.

Witaj, śmiertelniku!

Witaj!
ąu p ie i c ny (daw.)  księżycowy.
Sen nocy letniej 32

Witaj!

Witaj!

òiÄ™kujÄ™ wam z caÅ‚ego serca, moÅ›ci panowie. Powieó mi, proszÄ™, twoje dostojne
nazwisko.

Pajęczynka.

Postaram się o twoją bliższą znajomość, dobry panie Pajęczynko, a jeśli się kie-
dy w palec skaleczę, nie będę z tobą robił ceremoniiąu ą. A twoje nazwisko, uczciwy
szlachcicu?

Groszkowy Kwiatek.

Poleć mnie, proszę, pani Auszczynce, twojej matce, i panu Strączkowi, twojemu
ojcu. Dobry panie Groszkowy Kwiatku, i z tobą także pragnę wejść w bliższe stosunki.
Twoje nazwisko, mości panie, jeśli łaska?

Musztardka.

Mości panie Musztardko, dobrze mi jest znana twoja cierpliwość. Iluż to pa-
niczów z twojego domu pożarła ta paskudna olbrzymka sztuka mięsa! Możesz mi
wierzyć, że twoja roóina niemało mi już łez wycisnęła. Pragnę bliższej z tobą znajo-
mości, mości panie Musztardko.

Wiedzcie go teraz do mojej altany.
Księżyc na ziemię patrzy zapłakany,
A gdy on płacze, kwiat każdy łzy roni
Po óiewiczości jakiej pogwałceniu.
Cisza
Zwiążcie drogiemu język i w milczeniu
Do mej go wonnej prowadzcie ustroni.
yc o

nn c l
c o i e on

Czy też Tytania już się obuóiła?
Kto pierwszy stanął w rozbuóonej oczach,
W sercu jej miłość zapalił szaloną? c o i
To mój posłaniec. Mów, jakieś tej nocy
Wyprawiał óiwy w tym zaklętym borze?
ąu ą je li i ie y lec lec nie to o i ce e onii  pajęczyna, bądz chleb z pajęczyną,
były niegdyś stosowane jako opatrunek.
Sen nocy letniej 33

Pani ma w strasznej kocha siÄ™ potworze.
Blisko altany kwiecistej, uroczej,
Góie sen znużonej pani zamknął oczy,
Banda ateÅ„skiej czelaóiÄ…u ² surowaÄ…u Å‚,
Która się we dnie po warsztatach chowa,
Zbiegła się ćwiczyć w dramatycznym óiele,
Którym chce uczcić monarchy wesele.
Największy dudekąu t , który deklamował
Rolę Pirama, gdy się w gąszczu schował,
Niby wychoóąc po scenie skończonej,
Dał mi sposobność, że niespostrzeżony
Ośląm mu głowę na ramiona rzucił,
A gdy mój aktor do swej Tyzby wrócił,
Na niespoóiany widok taborąu u cały,
Jak óikie gęsi, gdy strzelca ujrzały,
Albo jak stado kawek czarnopióre,
Na odgłos strzelby, kracząc leci w górę,
W trwoóe na wszystkie rozb3a się strony,
Strach
Tak zniknął tabor aktorów spłoszony.
W popłochu jeden na drugiego pada,
Wzywa pomocy, wrzeszcząc: rozbój! zdrada!
Wielki strach rozum odebrał im mały,
Na bandę zbójców las przemienił cały,
Gdy cierń im zrywa czapki i rękawy,
Im się wydaje, że to zbójców sprawy.
Gdy wszyscy pierzchliąu v , Piram z oślą głową
Sam jeden z naszą pozostał królową,
A gdy zbuóona głowę swą podniosła,
Na pierwszy widok pokochała osła.

Nadspoóiewanie rzeczy nam się wiodą.
Lecz czy miłości pokropiłeś wodą,
Jak nakazałem, Ateńczyka oko?

Tak jest. Znalazłem śpiącego głęboko,
Przy jego boku ateńską óiewicę,
Której, zbuóony, najpierw ujrzał lice.
c o e et i i e i

Cicho! Nasz młoóian zbliża się w te strony.

To jest kobieta; lecz młoóian zmieniony.
Ä…u ²c el (daw.)  sÅ‚użba, tu ogólnie: luóie niskiego stanu.
ąu ł o y  tu: prymitywny, pozbawiony wykształcenia.
ąu t e  przen. głupek.
ąu u t o  tu: grupa luói.
Ä…u v ie c n (daw.)  uciec.
Sen nocy letniej 34

Czemu kochanka odpychasz surowo?
Dla gorzkich wrogów gorzkie chowaj słowo.

Rozpacz
Jak małą słowo dla ciebie jest karą!
Tyś wieczną smutków zrobił mnie ofiarą.
Gdy krew Lizandra dłonie twe wylały,
We krwi po kostki zanurz się już cały
I mnie też zab3!
Jak słońce dniowi, on mi wiernie służył,
Mógłże mnie odbiec, kiedy sen mnie znużył?
Pręóej uwierzę, że ktoś całą ziemię
Na wskrośąu w przewiercił, że księżyca brzemięąu x
Na drugą stronę przez tę przeszło studnię,
Pogodę słońca zaćmiło południe.
Kłótnia
To być nie może; tyś go zabił zdradą:
Twarz zbójcy musi, jak twoja, być bladą.

Twarz zabitego, jak moja, jest białą;
Twe okrucieństwo mnie zamordowało,
Piękno
Lecz wieczna piękność, zbójco, na twym czole
Błyszczy jak Wenus w swych sióstr bledszychąu y kole.

Wskrzesić Lizandra mego czy to w stanie?
Wróć mi go, błagam, wróć mi, dobry panie!

Przódąv p psom na strawę dałbym jego kości.

Precz, podÅ‚y kundlu! òiewiczej skromnoÅ›ci
Ty mnie zmusiłeś granice przekroczyć.
Tyżeś śmiał czystą krew jego wytoczyć,
Nić jego życia twym przeciąć orężem?
Przestań więc odtąd nazywać się mężem.
Choć raz bądz szczery: czyż ci serca stałoąv ą
Obuóonemu w oczy spojrzeć śmiało?
Czyliś śpiącego zabił? Jakie męstwo!
I żm3a takie odnosi zwycięstwo;
To żmii sprawa, nigdy żądÅ‚o gaduÄ…v ²
Więcej od ciebie nie sączyło jadu.
Ä…u w n o  na wylot.
ąu x e i (daw.)  ciężar.
ąu y i t le yc  mowa o słabiej świecących gwiazdach.
Ä…v p  tu: najpierw.
ąv ąc y ci e c t o  sens: czy wystarczyło ci odwagi.
Ä…v ²  óiÅ› popr.: gada.
Sen nocy letniej 35

Hamuj twój zapał; próżny gniew twój wielki;
Jam krwi Lizandra nie wylał kropelki,
I moim zdaniem Lizander twój żyje.

Więc powieó, błagam, góie się teraz kryje?

Jakiej nagrody mógłbym za to czekać?

Sprzed moich oczu na zawsze uciekać.
Na dno siÄ™ ziemi przed twym okiem skryjÄ™;
Wióieć cię nie chcę, czy umarł, czy żyje yc o i.

Próżno ją gonić w pierwszej gniewu sile,
Wolę tu zostać i spocząć na chwilę.
Smutek, Sen
Dusza tym silniej czuje smutku ciążęąv ł,
Kiedy mu z długu sen się nie wywiąże;
Może mu teraz zadatek przyniesie,
Gdy czekać będę na niego w tym lesie ie i .

Zdrada
Ach, coś ty zrobił! Dłoń twa oszukana
Zwilżyła oczy biednego młoóiana,
I gdy niewiernym został przeniewierca,
Wlałeś niewiarę do wiernego serca.

Wierność
Taki jest gorzki wyrok przeznaczenia:
Góie jeden wierny, milion wiarę zmienia.

Od wiatru szybszy, szukaj po tym borze,
Góie się ateńska Helena kryć może;
Smutki bladością lica jej pokryły,
Westchnienia świeżą z jej żył krew wypiły.
Jaką bądz sztukąąv t przywiedz tu óiewicę;

Lecę; me skrzydło powietrze przecina,
Szybsze od strzały z łuku Tatarzyna yc o i.

Kwiaty, Miłość
Wsiąkn3, kwiatku mój czerwony,
Strzałą Kupida raniony,
ÅšpiÄ…cego oczaruj oko;
A gdy ujrzy jÄ… za chwilÄ™,
Niech w niej wiói blasku tyle,
ąv łci  tu: ciężar.
ąv t j t  w dowolny sposób.
Sen nocy letniej 36
Co w tych gwiazdach tam wysoko.
Niech na wszystkie swe cierpienia
BÅ‚aga od niej wybawienia.

Armii wróżek kapitanie,
Helena bieżyąv u w te strony,
Za nią młoóik odurzony,
BÅ‚agajÄ…cy o kochanie;
Wielka nas zabawa czeka.
Kondycja luóka
Co głupszego od człowieka!

Ustąp, bo wrzawa tych luói
Demetriusza ze snu zbuói.

Gdy dwóch jednej się przymila,
Miłość, Śmiech
Co za pyszna krotofilaÄ…v v !
Nie znam piękniejszej zabawy,
Jak pogmatwane tak sprawy.
c o i n e i elen

Azy
Nie mów, że szyóąc, przysięgi ci kłamię;
Od łez szyderstwo ucieka spłoszone,
Śluby miłości we łzach uroóone
Czystej, roóimej prawdy noszą znamię.
Zwieszże szyderstwem przysięgę namiętną,
Gdy wióisz na niej wiecznej prawdy piętno?

Coraz się silniej w własne chwytasz klubyąv w .
Przeklęta wojna przez piekło zbuóona,
W której pod wiary ciosem wiara kona!
Nie mnie, lecz Hermii należą te śluby.
Przysięga
Kto dwie przysięgi na dwie kłaóie szale,
Sam, jak przysięgi, wagi nie ma wcale;
Na dwóch też szalach śluby twe fałszywe
Piórka nie ważą, jak bajki kłamliwe.

Gdym jej przysięgał, nie miałem rozsądku.

òiÅ›, gdy jÄ… zdraóasz, nie wiÄ™cej w nim wÄ…tkuÄ…v x .

Ale Demetriusz jÄ…, nie ciebie, kocha.
Ä…v u ie e (daw.)  biec.
ąv v oto l a. otoc l  żart, farsa.
Ä…v w l y (daw.)  kajdany, dyby.
Ä…v x te  tu: sens, konsekwencja.
Sen nocy letniej 37

Oko
Heleno, nimfo, aniele uroczy,
Z czymże porównać zdołam twoje oczy?
Kryształ jest błotem. Co pokus zuchwałych
W twych ust dwóch wiśniach całunkomąv y dojrzałych!
Na szczytach Tauruąw p czysty śnieg zebrany,
Oddechem wschodnich wiatrów przewiewany,
Krukiem się wyda, gdy podniesiesz ręce:
Niech ich dotknięciem usta me poświęcę.

Honor
Piekielne męki! Ach, wióę, że chcecie
SpoÅ‚emÄ…w Ä… siÄ™ biednej urÄ…gaćąw ² kobiecie.
Gdyby iskierka honoru w was tlała,
Nigdy bym takiej krzywdy nie doznała.
Czyż wam nie dosyć jest mnie nienawióić,
Czyli wam jeszcze ze mnie trzeba szyóić?
Gdyby w was dusze, jak twarz, mężów były,
Ust by wam nigdy słowa nie skaziły,
W których mi miłość składacie namiętną,
Gdy wiem, że jestem dla obu was wstrętną.
Spółubiegacieąw ł, wióę, się wzajemnie
W miłości ku niej, a w szyderstwie ze mnie.
Azy
Prawóiwie, godne bohaterów czyny,
Zdrój łez wyciskać z ócz biednej óiewczyny!
Nigdy óiewicy szlachetne by dusze
Nie wystawiały na szyderstw katusze,
I śmiechem serca jej nie zakrwawiały.

Zbyt, Demetriuszu, jesteś skamieniały.
Wszak kochasz HermiÄ™, ja ci bez wahania
Mych odstępuję praw do jej kochania,
A ty znów przestań myśleć o Helenie,
Kocham jÄ… bowiem na wieki, szalenie.

Jeszcze marniejszych słów nigdy szyderca
Nie wyrzekł.

Hermię z całego ci serca
DajÄ™, Lizandrze.
ąv y c ne (daw.)  pocałunek.
ąw p n c yt c   Taurydą nazywano óisiejszy Krym; na południu znajdują się tam Góry
Krymskie.
ąw ą o e  wspólnie, razem.
Ä…w ² (daw.)  przynosić haÅ„bÄ™, obrażać, znieważać.
ąw ł ie  konkurować.
Sen nocy letniej 38

Przysięga, Zdrada
Jeślim kiedy wiarę
Mógł jej przysięgać, óieje to już stare;
Serce me tylko gościem u niej było,
òiÅ› do Heleny, do domu, wróciÅ‚o
I tam zostanie.

Heleno, on kłamie.

Nie bluzń uczuciom, gdyś pojąć nie w stanie,
Lub ciężko za to skarci cię to ramię.
Ale patrz, twoje nadbiega kochanie.
c o i e i

Jeżeli ciemność świat oku zamyka,
Dzwięk tym potężniej do ucha przenika,
I co na sile wióenia zmysł traci,
W dwójnasób ciemność słuchowi to płaci.
Jeśli nie mogły me znalezć cię oczy,
Ucho sprowaóił twych słów dzwięk uroczy.
Czemuś mnie odbiegł w samotnej ustroni?

Miłość
Nie może zostać, kogo miłość goni.

Jakaż cię miłość od mojego łona
Mogła oderwać?

Miłość nieskończona,
Piękna Helena, przy której spojrzeniu
BledniejÄ…Ä…w t gwiazdy na niebios sklepieniu.
Czyż ci odejście me nie pokazało,
Że bić dla ciebie serce to przestało?

To żart, Lizandrze, twym słowom nie wierzę.

I ona z nimi zawarła przymierze!
Wióę, że sobie przyrzekli wzajemnie
Okrutnym żartem gorzko szyóić ze mnie.
Niedobra Hermio, niewóięczna óiewico!
Miałażeś serce sprzysięgać się z nimi,
I pośmiewiska robić mnie ofiarą?
Toż nasze długie, samotne rozmowy,
Goóiny w słodkich spęóone marzeniach,
ąw t le nie  óiś popr.: blednąć.
Sen nocy letniej 39
Smutek, gdy czas nas rozóielił na chwilę,
Wszystko to z twojej wybiegło pamięci?
Dni szkolnych przyjazń, óiecinna niewinność?
Przyjazń
Jak często, Hermio, niby dwie boginie,
Igłą kwiat jeden stwarzałyśmy razem,
Z jednego wzorka, na jednym stołeczku,
TÄ™ samÄ… piosnkÄ™ jednym nucÄ…c tonem,
Jak gdyby ręce, głosy, myśli nasze
Jednego tylko ciała były częścią?
Rosłyśmy razem jak podwójna wiśnia,
Pozornie tylko na dwie rozóielona,
Lecz jedna zawsze pomimo rozóiału;
Na jednym szczepie dwie piękne jagody;
Dwa ciała, ale jedno tylko serce;
Podobne sobie jak herbowe tarcze,
Jednej roóiny jednym strojne hełmem.
Chciałażbyś zerwać starą miłość naszą,
I w zgoóie z nimi z przyjaciółki szyóić?
Kobieta, Krzywda
To nie óiewicy, nie czyn przyjaciółki.
Ja ci z płcią naszą mogę to wyrzucaćąw u ,
Chociaż ja tylko krzywdę całą czuję.

Jak mnie namiętne słowa twoje óiwią!
Nie ja to ciebie, ty mnie raczej krzywóisz.

Czyż nie za twoją podnietą Lizander
Szyderczo wielbi mojÄ… twarz i oko?
Nie twojąż sprawą twój drugi kochanek,
Który przed chwilą nogą mnie odpychał,
Teraz mnie nimfÄ…, boginiÄ… nazywa?
Powieó, dlaczego Demetriusz to prawiąw v ,
Kiedy mnie w głębi duszy nienawiói?
Czemu Lizander niby siÄ™ wyrzeka
Twojej miłości, którą płonie cały,
I u nóg moich składa mi przysięgi,
Jeśli nie z twojej woli i podniety?
Miłość niespełniona
Ach, jeśli twoich nie posiadam wóięków,
Twoich powabów i twojego szczęścia,
Jeżeli kocham, co najboleśniejsza,
Bez wzajemności, godną raczej jestem
Politowania, a nie twej pogardy.

Słów twoich myśliąw w nie pojmuję wcale.
ąw u j ci ci n o to y c  sens: mogę ci czynić te wyrzuty, bo nie spoóiewałam się
takiego zachowania po innej kobiecie.
ąw v i (daw.)  mówić.
Ä…w w y l  tu: sens.
Sen nocy letniej 40

Wytrwaj do końca. Poglądająw x żałośnie,
A drwinkująw y ze mnie, kiedy się odwrócę,
Mrugajcie wzajem na siebie, do końca
Prowadzcie żarcik tak pięknie zaczęty,
A będą o nim pisały kroniki.
Gdyby w was była litość, wychowanie,
Za cel swych szyderstw nie mnie byście wzięli.
Lecz bądzcie zdrowi, w części ma to wina,
Której zaraói śmierć lub oddalenie.

Zostań! Wymówek słuchaj mych, Heleno,
Piękna Heleno, życie me, ma duszo!

Cudownie!

Drogi, przestań tak z niej szyóić.

Głuchy na prośbę, usłucha przymusu.

Niebezpieczeństwo,
Marny twój przymus, jak marna jej prośba;
Miłość
Z twych grózb bezsilnych, jak z próśb jej, się śmieję.
Heleno, ja cię kocham, na me życie!
To życie, którem chętnie gotów stracić,
By kłamstwo zadać temu, który mówi,
Że cię nie kocham.
Miłość, Pojedynek

On nigdy nie zdoła
Jak ja cię kochać.

Jeżeli tak mówisz,
Chodz, dowiedz tego.

I owszem, natychmiast.

Lizandrze, powieó, co to wszystko znaczy?

Precz stÄ…d, murzynko!

Hola, mości panie!
Sieróisz sięąx p , wióę, chcesz niby pokazać,
ąw x o l (daw.)  spoglądać, patrzeć.
ąw y in o (daw.)  drwić, żartować.
ąx p ie i i (daw.)  złościć się.
Sen nocy letniej 41
Że ióiesz za mną, ale się nie ruszasz;
Baróo potulny z ciebie, wióę, człowiek.

Gniew
Puść mnie, kocico, obrzydły łopuchu,
Albo cię z siebie jak węża otrząsnę!

Co się to znaczy? Skąd to grubiaństwo,
Drogi kochanku?

Ja, drogi kochanku?
Oddal się, precz stąd, żółta Tatarzynko!

Czy nie żartujesz?

Żartujecie razem.

Dotrzymam mego słowa, Demetriuszu.

Daj na to obligąx ą, bo jak teraz wióę,
Twe słowo złamać lekka może ręka.

Krzywda, Nienawiść
Cóż ja mam począć? Czy chcesz, bym ją zabił?
Nie chcę jej krzywóić, choć jej nienawióę.

Krzywdą największą twoja mi nienawiść.
Nienawiść! Za co? Drogi, co się stało?
Czyż ja nie Hermia? Czy ty nie Lizander?
Jestem tak piękną, jak byłam przed chwilą,
Wszakże tej nocy jeszcze mnie kochałeś,
Ach, i tej nocy rzuciłeś mnie także!
Czemuś mnie rzucił? O, uchowaj Boże!
Naprawdę? Powieó.

Naprawdę, przysięgam.
Nigdy już spotkać z tobą się nie chciałem.
Więc przestań wątpić, wyrzecz się naóiei,
Bo to nie żarty, lecz prawda, że z serca
Brzyóę się tobą, a kocham Helenę.
ąx ąo li (daw.)  zobowiązanie, zwłaszcza na piśmie.
Sen nocy letniej 42

Robak
Ha, ty kuglarkoÄ…x ², miÅ‚oÅ›ci zÅ‚oóieju!
Kwiatów robaku! więc w nocy przybyłaś
I serce memu skradłaś kochankowi?

Pięknie, na honor! Nie masz więc skromności,
Niemaszże w sobie óiewiczego wstydu?
Więc pragniesz gwałtem z moich ust łagodnych
Niecierpliwości wywołać odpowiedz?
Fe, wstydz siÄ™, lalko, wstydz, komediantkoÄ…x Å‚!

Ciało
Lalko? dlaczego? O, teraz rozumiem,
Porównywającąx t , wióę, naszą kibićąx u ,
Nie zapomniała o swej wysmukłości,
I swoim wzrostem, swym olbrzymki wzrostem,
Przemogłaąx v na nim; nie ma wątpliwości.
Także więc w jego poważaniu wzrosłaś,
Że się przy tobie karlicą wydaję?
Więc jestem małą, malowana tyczko,
Powieó, jak małą? Ja ci tylko powiem,
Żem nie do tego stopnia jeszcze małą,
By me paznokcie ócząx w twych nie dosięgły.

Panowie, błagam, choć ze mnie szyóicie,
Brońcie mnie od niejąx x ! Nie byłam swarliwąąx y ,
Do obelg nie mam najmniejszego daru
I mam prawóiwie óiewiczą lękliwość.
Brońcie mnie od niej! Może się wam zdaje,
Że się potrafię sam na sam z nią mierzyć,
Bo trochę niższą wzrostem jest ode mnie 

Niższą? Znów niższą?

Dobra moja Hermio,
Nie bÄ…dz, przez Boga, tak dla mnie okrutnÄ…!
Zdrada
Wszakże ja zawsze kochałam cię, Hermio,
Nigdy ci żadnej nie zrobiłam krzywdy,
Chyba gdym w szale miłości zdraóiła
Twoją ucieczkę; on pobiegł za tobą,
Ä…x ² l  sztukmistrzyni, oszustka.
ąx ł o e i nt o  ze względy na rytm czytamy ten wyraz tak, by miał 5 sylab (komedyjantko).
ąx t o ny j c  óiś popr.: porównując.
Ä…x u i i (daw.)  talia.
ąx v e c (daw.)  zwyciężyć.
ąx w c  óiś popr. forma D. l.mn: oczu.
ąx x o cie nie o niej  óiś popr.: brońcie mnie przed nią.
ąx y li y (daw.)  kłótliwy.
Sen nocy letniej 43
A ja, przez miłość, pośpieszyłam za nim,
Lecz on mnie słowem odgonił surowym,
Wzgardą, ciosami, śmiercią nawet groził.
I teraz pozwól w pokoju mi odejść,
A ja do Aten z mym wrócę szaleństwem
I mym widokiem dręczyć cię przestanę.
Pozwól mi odejść! Patrz, jak jestem prostą
I jak potulnÄ….

Miłość, Szaleniec
A któż cię tu trzyma?

Szalone serce, które tu zostawiam.

Z kim? Czy z Lizandrem?

O nie! Z Demetriuszem.

Nie bój się, ona nie zrobi ci krzywdy.

Nie, mości panie, choć trzymasz jej stronę.

Gniew
O, wiem, jak śmiałą i chytrą jest w gniewie;
Piekielną jęóą w szkole jeszcze była
I zapalczywą, chociaż wzrostem małą.

Krzywda, Gniew
I znowu małą? Wciąż niską i małą?
Długoż mnie jeszcze krzywóić pozwolicie?
Puście mnie do niej!

Precz mi stÄ…d, karlico,
Niedostrzeżony pęcełkuąy p sporyszaąy ą,
Żołęói!

JesteÅ› nazbyt pochopliwyÄ…y ²
W służbie osoby, która tobą garói.
Daj pokójąy ł. Przestań mówić o Helenie,
Nie bierz jej strony, bo jeśli raz jeszcze
ąy p ce e (reg.)  węzełek, przen. óiecko, tu raczej: zarodek.
ąy ą o y  pasożytniczy grzyb, atakujący kłosy żyta.
Ä…y ² oc o li y  óiaÅ‚ajÄ…cy szybko i w sposób nieprzemyÅ›lany; óiÅ› popr: pochopny.
ąy ł j o j  óiś: daj spokój.
Sen nocy letniej 44
Choć słówko do niej o miłości powiesz,
Zapłacisz drogo.

Puściła mnie teraz
Jeśli masz serce, idz za mną rozstrzygnąć,
Czyje sÄ… lepsze prawa do Heleny.

Za tobÄ…? Raczej z tobÄ…, lub przed tobÄ… Ä…y t .
yc o i n e i e et i

Oto są twoje sprawki, mościa panno!
Nie cofaj kroku.

Nie ufam ci wcale,
Przed twym przeklętym uciekam widokiem,
Lecz jeśli skorszeąy u do walki twe ręce,
To dłuższe moje nogi do ucieczki y ie .

Nie wiem, co mówić; jestem jak szalona!
y ie elen

To twe niedbalstwo. Znów się omyliłeś,
Lub złe swe figle płatasz dobrowolnie.

Wierzaj miąy v , królu, to była omyłka.
Wszak powieóiałeś, że go łatwo w borze
Poznam po jego ateńskim ubiorze.
Czyliż zgrzeszyłem, jeślim sok uroczy
Na ateńskiego męża wylał oczy?
Lecz nie żałuję błędu, bo ich swary,
Wyznaję, królu, bawią mnie bez miary.

Skrzyżować miecze wybiegli szalenie,
Więc leć i wkoło nocy roztocz cienie,
Niech jasne gwiazdy, co na niebie płoną,
W mgle jak Acheron czarnej znów utoną;
W gęstwinach lasu obłąkająy w rywali,
Nie dozwól, aby kiedy się spotkali;
Czasem Lizandra naśladuj ton mowy,
ąy t to c ej to l e to  sens: mnie się baróiej spieszy do tego pojedynku.
Ä…y u o e  szybsze.
ąy v ie j i  óiś popr.: wierz mi.
ąy w o  tu: spowodować, by się zgubili.
Sen nocy letniej 45
I Demetriusza gorzkimi karć słowy,
To jak Demetriusz drażń gniew przeciwnika,
A wciąż niech jeden przed drugim umyka,
Aż nietoperza skrzydłami otoczy
Sen, obraz śmierci, znużone ich oczy.
Lizandra oko zwilż sokiem tych liści,
On mu zrenice z ułuóeń oczyści,
Wzrok mu zwyczajny swoją zwróci siłą,
I ujrzy znowu wszystko, jak wprzód było,
A sprawa cała, za ich rozbuóeniem,
Marnym siÄ™ tylko wyda im marzeniem,
W zgoóie do Aten z tej wrócą podróży,
Do dni ich końca nic jej nie zachmurzy.
To twoja sprawa, a ja, gdy królowa
W me ręce odda indyjskie pacholę,
Z potwornych złuóeń oczy jej wyzwolę,
I wszęóie zgoda zakwitnie znów nowa.

Czas nagli, królu; szybkie nocy smoki
W bystrym polocieąy x sieką już obłoki,
Duch
A tam jutrzenka świt już zapowiada,
Na cmentarz duchów powraca gromada,
Już potępieńców spłoszonych tłum cały,
Śród dróg rozstajnych śpiących, lub śród morza,
Do robacznego znów powrócił łoża;
Duchy przed światłem z swej się woli kryją
I z czarną nocą w wiecznych ślubach żyją.

Lecz my przed jasnym nie pierzchamy rankiem.
Częstom z jutrzenki polował kochankiem;
Bez trwogi głębie lasu przebiegamy,
Choć wschód otworzy swoje złote bramy,
Draśnie Neptunaąy y blaskiem swych promieni,
Zielone wody na złoto przemieni.
Leć, nie trać chwili, by przed wschodem słońca
Do szczęśliwego przywieść²p p rzeczy koÅ„ca yc o i.

Błąóenie
Przez doliny, góry, wody,
Pójdą za mną w korowody,
Ja co trwożę sioła, grody,
Pójdę z nimi w korowody.
Nadchoói jeden.
Ä…y x olot  tu: lot.
ąy y e t n  w mitologii gr. bóg morza.
²p p y ie (daw.)  przyprowaóić, doprowaóić.
Sen nocy letniej 46

Góie, Demetriuszu, szukać
mam twej głowy?

Tu na ciÄ™ czekam, przyjdz, jestem gotowy.

Przybywam.

Idzmy na równiejsze pole.
y ie i n e c o i e et i

Góieżeś, Lizandrze, tchórzliwe pacholę?
Uciekasz, wióÄ™, faÅ‚szywy junaku²p Ä…;
Odpowieó, w jakim schowałeś się krzaku?

Gwiazdy, jak wióę, wyzywasz zuchwale,
Językiem walczysz w bohaterskim szale,
Chowasz się jednak; pokaż się tu, chłopię,
Rózgą cię tylko jak óiecko wykropię,
Byłoby hańbą karcić cię orężem.

Mam ciÄ™, na koniec.

Pojedynek
Idz za moim głosem,
Tam zobaczymy, kto lepszym jest mężem,
Tam siÄ™ na koniec z swoim spotkasz losem.
yc o c i n e

CiÄ…gle wyzywa, a ciÄ…gle ucieka,
Idę, góie woła, a góie on nie czeka;
SkrzydeÅ‚ mu, wióÄ™, strach pożyczyÅ‚ chyży²p ²,
Żadna mnie pogoń do niego nie zbliży,
W nocy na óikie zagnany bezdroże
Znużone ciało na chwilę tu złożę, ie i
A gdy się słońce na niebie pokaże,
Znajdę zuchwalca i, jak goóien, skarzę.
y i c o i e et i

Nigdyż cię, tchórzu, dopęóić nie zdołam?
²p Ä…j n (daw.)  odważny mÅ‚oóieniec.
²p ²c y y (daw.)  szybki.
Sen nocy letniej 47

Jeśli masz serce, przybądz, tu cię wołam,
Ale uciekasz, bo trwoga ciÄ™ toczy,
Nie masz odwagi raz spojrzeć mi w oczy.
Góież jesteś?

Tutaj.

Daremno czas tracÄ™.
Wszystkie te żarty z lichwÄ…²p Å‚ ci zapÅ‚acÄ™,
Gdy óień mi twoją kryjówkę odsłoni.
Na teraz próżnej zrzekam się pogoni,
I na tej zimnej wypocznÄ™ darninie;
Lecz odwleczona chłosta cię nie minie.
ie i i y i c o i elen

Sen
Nigdyż się nocy nie doczekam końca,
Bym, pocieszona jasną twarzą słońca,
Mogła uciekać daleko od luói,
Których me biedne towarzystwo nuói?
Przybądz, śnie słodki, niech w skrzydeł twych cieniu
Chwilę o własnym zapomnę istnieniu! y i .

Miłość, Smutek
Co? Troje tylko? Czwarta przyjóie skoro²p t ,
I złożą piękne dwie pary we czworo.
Zapłakana już nadchoói.
Ten Kupido²p u , Å‚otr malutki,
Co za męki, co za smutki
W sercach biednych kobiet roói!
c o i e i

W tej rozpaczliwej, bolesnej podróży,
Oblana rosą, odarta przez głogi,
Iść dalej, czołgać nie mogę się dłużej,
Bo woli służbę wymówiły nogi.
Tu spocznę. Niechaj Lizandra Bóg strzeże,
Jeśli się szablą zetrą dwaj rycerze! ie i .

Czary
Na tej trawie
Śp3 głęboko!
Ja naprawiÄ™
²p Å‚ lic  z nawiÄ…zkÄ…, z procentem.
²p t o o (daw.)  szybko.
²p u i o a. i yn  rzymski bóg miÅ‚oÅ›ci, przedstawiany jako maÅ‚y chÅ‚opiec z Å‚ukiem i strzaÅ‚ami;
jego greckim odpowiednikiem był Amor.
Sen nocy letniej 48
Twoje oko
Niezawodnych lekarstw siłą. yci o n oc y i n Znów zbuóony
BÄ…dz jej cieniem,
Zachwycony
Jej spojrzeniem.
Wszystko bęóie znów, jak było.
Swój do swojej znowu wróci,
Swoją Kasię znajóie Maciej,
Nikt siÄ™ niczym nie zasmuci,
I chłop klaczy swej nie straci.
yc o i
e et i i n e elen i e i o t j ieni
Sen nocy letniej 49
AKT CZWARTY


c o yt ni i en o o e e on i nie i i ny

Na łoże z kwiatów przyjdz tu do kochanki,
Niech się z twym pięknym obliczem popieszczę,
Głowę twą lśniącą ustroję w róż wianki,
Długie twe uszy wycałuję jeszcze.

Góie Groszkowy Kwiatek?

Jestem.

Podrap mnie w gÅ‚owÄ™, Groszkowy Kwiatku! A góie on ie ²p v PajÄ™czynka?

Jestem.

Monsieur Pajęczynko, dobry on ie , wez w rękę twój oręż i zab3 mi czer-
wonogiego bąka na wierzchołku ostu i, dobry on ie , przynieś mi miodowy jego
pęcherzyk. Tylko bądz ostrożny w tej wyprawie, a nade wszystko, dobry on ie ,
daj baczność²p w , żeby nie pÄ™kÅ‚ pÄ™cherzyk, bo byÅ‚oby mi baróo przykro, gdybym ciÄ™
zobaczył osmarowanego miodem. Góie on ie Musztardka?

Jestem.

SÅ‚uga
Daj rÄ…czkÄ™, on ie Musztardko. Tylko proszÄ™, bez ceremonii, dobry on ie .

Co pan rozkaże?

Nic, dobry on ie , tylko, żebyś pomógł drapać mnie kawalerowi Pajęczynce.
MuszÄ™ zajrzeć do balwierza²p x , bo zdaje mi siÄ™, że jestem okrutnie wÅ‚ochaty na twarzy,
a tak jestem delikatnym osłem, że byle mnie włosek załechtał, muszę się drapać.
Muzyka

Czy chciałbyś słuchać muzyki, kochanku?

Mam ja niezgorsze ucho do muzyki. Niech mi zagrają w bębenek i fujarkę.

Powieó, mój słodki, co byś chciał na obiad?

A jużci miarkÄ™ obroku²p y . ChÄ™tnie bym przegryzÅ‚ dobrego, suchego owsa. Zdaje
mi się także, że wielki mam apetyt na wiązkę siana. Nie ma jak dobre, pachnące
siano!
²p v on ie (Ęî.)  pan.
²p w c no (daw.)  uważać.
²p x l ie (daw.)  cyrulik, Ęîyzjer.
²p y o o  pasza dla koni.
Sen nocy letniej 50

Mam śmiałą wróżkę, która pójóie szukać
Świeżych orzechów w spichlerzu wiewiórki.

Wolałbym raczej garść lub dwie garście suchego grochu. Ale nakaż, proszę, twoim
luóiom, żeby mi nie przeszkaóali, bo czujÄ™ wielkÄ… do snu ekspozycjÄ™²Ä…p .

Sen, Miłość
Åšp3! Ja ciÄ™ w moje owinÄ™ ramiona,
A wy, me wróżki, wszystkie się oddalcie.
Tak powój w czułe swe uściski bierze
Wonny wiciokrzew²Ä…Ä…; twarde palce wiÄ…zu
Tak bluszcz pierścieniem swych gałązek ściska.
O, jak ciÄ™ kocham! szalejÄ™ za tobÄ…! y i j .
e on y t je c o i

Witaj, Robinie! Spojrzyj, co za widok!
Nad jej szaleństwem już litość mnie bierze,
Hańba, Głupota
Bo gdym przed chwilą spotkał ją za lasem,
Dla tego durnia zbierającą zioła,
W gniewie surowym skarciłem ją słowem,
Włochate bowiem skronie tego osła
Ubrała w wonny świeżych kwiatów wianek,
A rosa, która czasami błyszczała
Na pączkach, niby wschodnich pereł sznurek,
Teraz świeciła w pięknych kwiatów oku
Jak łzy żałoby nad wielką ich hańbą.
Gdym wyrzutami gniew mój zaspokoił,
O przebaczenie prosiła w pokorze,
Więc zażądałem pazia, jej podrzutka,
Posłuszna, jedną z swych wróżek posłała,
Aby pacholÄ™²Ä…² przywiodÅ‚a²Ä…Å‚ natychmiast
Do mojej w wróżek królestwie altany.
Już mam to chłopię; aby jej zapłacić,
TÄ™ hydnÄ…²Ä…t z oczu jej zdejmÄ™ uÅ‚udÄ™.
Ty, dobry Puku, pożyczoną głowę
Zdejm z ateńskiego ramion czeladnika,
Ażeby razem z innymi zbuóony
Mógł z nimi także do Aten powrócić,
O wszystkich nocy tej wypadkach myśleć
Jak o marzeniu tylko nieprzyjemnym.
Lecz naprzód wróżek królowę wyzwolę.
oty jej o iele
Czary
Bądz, jak wprzód byłaś, niech obłęd uleci,
²Ä…p o c j iel o n e o ycj  sens: mam wielkÄ… ochotÄ™ na sen; od Å‚ac. e ono  wystawić
(na coÅ›).
²Ä…Ä… icio e  krzew lub pnÄ…cze charakteryzujÄ…ce siÄ™ czerwonymi jagodami.
²Ä…² c ol (daw.)  óiecko, chÅ‚opiec.
²Ä…Å‚ y ie (daw.)  przyprowaóić.
²Ä…t y ny (daw.)  ohydny.
Sen nocy letniej 51
Niech oko twoje bęóie, jak przód było;
Diany²Ä…u pÄ…czek Å›ród Kupida²Ä…v kwieci
Dokona cudu czarów swoich siłą.
Zbudz się, Tytanio, z długiego uśpienia!

Ach, Oberonie, jak straszne marzenia!
Toż mi się zdało, że kochałam osła.

To twój kochanek.

Jakże się to stało?
Jak się nim teraz duszą brzyóę całą!

Cicho! Robinie, odejm²Ä…w mu tÄ™ gÅ‚owÄ™.
Muzyka, Czary
Teraz, Tytanio, niech twoja muzyka
Na pięciu śpiących głęboki sen zleje,
Nie do snu, ale do śmierci podobny.

Zmysł ich, muzyko, snem owioń głębokim!

Zbuóony, własnym twym patrz głupim okiem!

Muzyka,
Uderz, muzyko! cic y Twą dłoń daj mi drogą,
Błogosławieństwo, Ślub
Kolebkę śpiących lekką trąćmy nogą,
Bo przyjazń w dawnej wróciła nam mocy.
W książęcym domu jutro, o północy,
Błogosławieństwa poniesiem życzenia
Na wszystkie jego przyszłe pokolenia,
A z Tezeuszem dwie kochanków pary
Złączą się węzłem miłości i wiary.

Królu wróżek, już skowronek
Åšwit
Wita pieśnią bliski óionek.

Więc ze smutkiem i milczeniem
Za niknącym gońmy cieniem;
Pręóej świat oblecim wkoło
Niż księżyca błędne czoło.
²Ä…u i n  óiewicza bogini z mitologii rzymskiej (jej greckim odpowiednikiem byÅ‚a Artemida),
patronka polowań, związana z kultem księżyca.
²Ä…v i a. i yn  rzymski bóg miÅ‚oÅ›ci, przedstawiany jako maÅ‚y chÅ‚opiec z Å‚ukiem i strzaÅ‚ami;
jego greckim odpowiednikiem był Amor.
²Ä…w o ej  óiÅ› popr. forma trybu rozkazujÄ…cego lp.: odejm3.
Sen nocy letniej 52

Sen
Lećmy, królu! powiesz w locie,
Jakim sen mnie ujÄ…Å‚ cudem
Mięóy śmiertelników ludem,
Na niegodnym wróżki błocie.
yc o S yc cen o o o c o e e i olit e
i ic i

Niech gajowego przywoła z was jeden,
Bo po obrzęóie święta dokonanym,
Gdy cały ranek swobody nam został,
Niech moja droga usłyszy muzykę
Moich ogarów. W zachodniej dolinie
Niech je natychmiast strzelcy rozsforujÄ…²Ä…x .
Idzcie, powtarzam, szukać gajowego.
Polowanie
Piękna królowo, z tamtej góry szczytu
Ogarów moich usłyszysz muzykę
Z odgłosem echa dzwięcznie pomieszaną.

ByÅ‚am obecnÄ…, gdy Alcyd²Ä…y z Kadmusem²²p ,
W kretyjskich górach, z sforą psów spartańskich,
Razem polować na niedzwieóia wyszli.
Nigdym równego nie słyszała grania,
Bo oprócz lasów, niebiosa i rzeki,
Wszystko się jednym zdało tylko brzękiem,
Nigdym słodszego nie słyszała grzmotu.
Rozstroju głosów harmoniczniejszego.

Pies
Moje ogary spartańskiej są rasy,
Tak cÄ™tkowane i tak sÄ… wargate²²Ä…,
Uszy ich rosÄ™ zmiatajÄ… porannÄ…,
Nogi ich krzywe, jak tesalskich byków
Wielkie podgardla; powolne sÄ… w biegu,
Ale ich głosy jak ówonki dobrane.
Nigdy się milsze nie żeniło granie
Z krzykami strzelców i rogów odgłosem
W Lacedemonie²²², Krecie lub Tesalii²²Å‚.
Usłyszysz sama. 
Lecz cóż to za nimÍî?
²Ä…x o o o  spuÅ›cić ze smyczy.
²Ä…y lcy  przydomek Heraklesa.
²²p a. o  w mitologii gr. zaÅ‚ożyciel Teb.
²²Ä… ty  z wielkimi, obwisÅ‚ymi wargami.
²²² ce e on  Sparta.
²²Å‚ e li  region w Grecji na poÅ‚udnie od Macedonii.
Sen nocy letniej 53

To moja córka uśpiona, mój królu,
To jest Lizander, a przy nim Demetriusz,
A to Nedara córka jest, Helena.
òiwiÄ™ siÄ™, co ich zebraÅ‚o tu razem.

Pewno o świcie wyszli, by obchoóić
Majowe święto, i tu pośpieszyli
Blasku naszemu przydać orszakowi.
Lecz, Egeuszu, czy nie óiś Helena
Ma nam swój wybór stanowczo objawić?

Tak jest, óiś, królu.

Idz więc, a każ strzelcom,
Aby ich rogów zbuóili odgłosem.
o i i y i cen e et i i n e e i i elen y j i
eni

òieÅ„ dobry! ÅšwiÄ™ty minÄ…Å‚ już Walentyn,
A óiś dopiero ptaszki się tu parzą?

Przebacz mi, królu! l j y cy e e e e

Tylko proszę, wstańcie.
Wiem, że was miłość zrobiła wrogami,
SkÄ…dże ta zgoda? JakÄ… mogÅ‚a sprawÄ…²²t
Nienawiść starej wyrzec się zazdrości,
I bez obawy spać przy nienawiści?

Nie mogę, królu, jasno odpowieóieć,
Na pół uśpiony, a na pół zbuóony.
Sam nie wiem, w jaki przybyłem tu sposób,
Lecz mi się zdaje  chciałbym prawdę wyznać 
Lecz tak jest, teraz sobie przypominam,
Prawo
Z Hermiąm tu przybył; myślą było naszą
Opuścić miasto, aby się ratować
Od ateńskiego prawa surowości.

Skończ, dosyć na tym! Niech na jego głowę
Cała surowość praw ateńskich spadnie.
Chcieli ucieczką skraść nam, Demetriuszu,
²²t j o  za sprawÄ… czego mogÅ‚a.
Sen nocy letniej 54
Tobie małżonkę, a mnie moją wolę,
Aby ma córka żoną twoją była.

Gniew
Z ust się Heleny dowieóiałem, królu,
O ich ucieczce, a wściekłością gnany,
Do tego gaju pobiegłem za nimi,
A miłość za mną pognała Helenę.
Lecz teraz, królu, nie wiem, jaką siłą,
Siłą cudowną, miłość ma dla Hermii
Jak śnieg stopniała, zdaje mi się teraz
Jak przypomnienie bÅ‚yszczÄ…cego cacka²²u ,
Za którym w moim óieciństwie goniłem.
òiÅ› mojÄ… wiarÄ…, serca mego cnotÄ…,
Jedynym celem, ócz²²v moich rozkoszÄ…,
Miłość
Helena tylko. Nim ujrzałem Hermię,
Helenie, królu, byłem zaręczony;
Jak chory, miłym wzgaróiłem pokarmem,
òisiaj, zdrowemu, smak roóimy²²w wróciÅ‚,
Kocham go, pragnÄ™, za nim tylko wzdycham,
I odtąd wierny będę mu na zawsze.

SzczÄ™sne²²x spotkanie, piÄ™kni kochankowie!
Resztę powieści wysłuchamy pózniej.
Na przekór twojej woli, Egeuszu,
Åšlub
W jednej świątyni, wkrótce z nami razem
Wiecznym łańcuchem zwiążem dwie te pary.
Zbyt jest już pózno; nasze polowanie
Do stosowniejszej odkładamy pory.
Teraz do Aten. Trzech mężów, trzy żony
W dniu jednym ślubne przywóieją korony.
A więc do Aten spieszmy, Hippolito.
yc o e e i olit e i

Wszystko mi zda się małe i niejasne,
Jak góry w dali zdają się obłokiem.

Mnie się znów wszystko wydaje podwójne,
Jak każdym okiem osobno wióiane.

Jak znaleziony klejnot, mój Demetriusz
Zda mi siÄ™ moim i znowu nie moim.
²²u c c o  tu: zabawka.
²²v c  óiÅ› popr. D. l.mm.: oczu.
²²w o i y  wÅ‚aÅ›ciwy, naturalny, wroóony.
²²x c ny (daw.)  szczęśliwy.
Sen nocy letniej 55

Sen
Myślę, że śpimy i marzymy wspólnie.
Jesteścież pewni, że książę był z nami,
Że nam dał rozkaz, aby za nim spieszyć?

Był tu z mym ojcem.

I z swÄ… HippolitÄ….

I do świątyni woła nas za sobą.

Więc idzmy za nim, to nie sen był marny.
W droóe marzenia nasze opowiemy.
yc o en o i i

Jak przyjóie na mnie kolej, zawołajcie mnie, a odpowiem. Pierwsze moje słowa
są: Przepiękny Piramie!  Hola, ho! Piotrze Pigwo! Fujarko, naprawiaczu mie-
chów! Ryjaku, kotlarzu! Głoóiku! Jak Bóg żywy, uciekli, a zostawili mnie śpiącego.
Sen
Przeóiwne miaÅ‚em wióenie. MiaÅ‚em sen, a żaden luóki dowcip²²y nie wypowie, co
to za sen był. Człowiek, co by chciał sen ten wytłumaczyć, po prostu byłby osłem.
Zdawało mi się, że byłem  nikt nie potrafi zgadnąć, czym byłem. Zdawało mi się,
że byłem i zdawało mi się, że miałem. Ale kto by się podjął powieóieć, co mi się
zdało, że miałem, ten po prostu byłby pstrokatym błaznem. Oko luókie nie słyszało,
ucho luókie nie wióiało, ręka luóka niezdolna posmakować, język pojąć, a serce
wypowieóieć, co mi się śniło. Namówię Piotra Pigwę, żeby o tym śnie napisał balla-
dę, tytuł jej bęóie: Sen Denka, bo jest bezdenna, a zaśpiewam ją przy końcu sztuki,
w przytomnoÅ›ci ²Å‚p ksiÄ™cia. Być nawet może, że dla dodania jej krasy²Å‚Ä…, zanucÄ™ jÄ… nad
umarłą Tyzbe yc o i.

teny o i y
c o i j yj i o i

Czyście posłali do domu Denka? Czy wrócił?

Ani słychu o nim. Bez wątpienia leży góieś zaczarowany.

Jeśli nie wróci, krucho z naszą sztuką; bez niego kroku nie ruszy, czy nie prawda?

Bez niego wszystko przepadło, bo nie ma w Atenach drugiego człowieka, co by
mógł przedstawić Pirama.

Nie, nie ma. On ma po prostu najbystrzejszy dowcip ze wszystkich czeladników
ateńskich.
²²y o ci (daw.)  rozum.
²Å‚p yto no ci (daw.)  w obecnoÅ›ci.
²Å‚Ä…  piÄ™kno.
Sen nocy letniej 56

A do tego najpokazniejszą postawę; a co do słodyczy głosu, to drugi słowik.

Ptak
Należało ci powieóieć: to drugi lew, bo słowik, odpuść Boże, to rzecz do niczego.
c o i ic y

Mości panowie, książę wraca ze świątyni, góie w dodatku odbył się ślub dwóch
lub trzech pań i panów. Gdyby nam się udało przedstawić naszą sztukę, wyszlibyśmy
wszyscy na luói.

O, sÅ‚odki waligóro²Å‚²Denko! góie jesteÅ›? Tak wiÄ™c, straciÅ‚eÅ› pół-zÅ‚otka na óieÅ„,
Chciwość
przez całe życie. Nie uszedłby pół-złotka na óień, bo dałbym się powiesić, gdyby mu
książę nie dał pół-złotka na óień za odegranie Pirama. Zarobiłby je uczciwie; pół-
złotka na óień za Pirama, albo nic.
c o i en o

Góie moje chłopaki? góie moje serduszka?

Denko! O dniu waleczny! O szczęśliwa goóino!

Mości panowie, mógłbym wam cuda opowiadać, ale nie pytajcie, co to za cuda, bo
jeśli wam powiem słówko, nie jestem Ateńczykiem. Opowiem wam jednak wszystko
słowo w słowo, jak się stało.

Opowieó, słodki Denko.

Teatr
O mnie ani słowa. Wszystko co wam powiem, jest, że książę już po obieóie.
Zbierzcie wszystkie wasze rupiecie; dobre tasiemki do bród, nowe wstążki do trze-
wików. Zbierzcie się co pręóej w pałacu; niech każdy odczyta swoją rolę, bo mówiąc
krótko a wÄ™zÅ‚owato, sztuka nasza jest preferowanÄ…. Na każdy przypadek²Å‚Å‚ niech Ty-
zbe wezmie świeżą bieliznę, a ten, co gra lwa rolę, niech nie obcina paznokci, bo
muszą wisieć, jak lwie pazury. A prócz tego, najdrożsi aktorowie, nie jeócie ani ce-
buli ani czosnku, bo z ust waszych mają wychoóić słodkie oddechy, i nie wątpię, że
kto bądz je usłyszy, przyzna, że słodka to komedia. Dość słów na teraz, idzmy!
yc o
²Å‚² li  olbrzym.
²Å‚Å‚n y y e  na wszelki wypadek.
Sen nocy letniej 57
AKT PITY

teny o j c e e
c o e e i olit ilo t t no ie i

Powieść²Å‚t kochanków óiwna mi siÄ™ zdaje.

Więcej w niej óiwu, niż prawdy, i nigdy
W te czaroóiejskie bajki nie uwierzę.
Mózg zakochanych i szalonych kipi,
Kształtuje formy, których zimny rozum
Nigdy pochwycić i pojąć nie zdoła.
Poeta
Każdy poeta, lunatyk, kochanek
Jest wyobrazni i marzenia óieckiem.
Ten wiói diabłów więcej, niż ich w piekle 
To wariat; równie szalony kochanek
Wiói w Murzynce Heleny urodę;
Poeta
Oko poety, w uniesienia szale,
Z nieba na ziemiÄ™, z ziemi w niebo patrzy,
Rzeczy nieznane wyobrazniÄ… stwarza,
A pióro jego powietrznej nicości
ImiÄ™ i miejsce pobytu wyznacza.
Zwykły to figiel silnej wyobrazni,
Że kiedy w sobie radość jaką czuje,
I posła wiói, który ją przynosi,
Strach
A gdy w ciemności trwoga ją ogarnie,
Aatwo niedzwieóia w każdym ujrzy krzaku.

Ich powieść jednak o cudach tej nocy,
O niepojętych uczuć ich przemianach,
CoÅ› pewniejszego, jak²Å‚u marzenie, znaczy,
RzeczywistoÅ›ci wielkie ma pozory²Å‚v ,
Mimo óiwactwa i swej cudowności.
c o e et i i n e e i i elen

Ale patrz, pełni wesela przychoóą.
Niech zawsze radość, moi przyjaciele,
I świeża miłość mieszka w sercach waszych!

A wierniej jeszcze niechaj towarzyszy
Waszym przechaókom, biesiadom i łożu!
²Å‚t o ie  tu: opowieść.
²Å‚u j  tu: niż.
²Å‚v ec y i to ci iel ie o o y  sens: wydaje siÄ™ rzeczywista.
Sen nocy letniej 58

Jakimże tańcem, jaką maskaradą
Wiek nieskończony trzech goóin zapełnim
Od końca uczty do chwili spoczynku?
Góie mistrz zwyczajny zabaw naszych teraz?
Co ma pod ręką? Czy ma jaką sztukę,
By zmniejszyć nasze trzygoóinne męki?
Góie jest Filostrat?

Na rozkazy, królu.

Czas, Zabawa
Jak wieczór skrócisz? Jaką maskaradą
Lub jakim tańcem? Zabawy nam trzeba,
Aby oszukać krok czasu leniwy.

Oto spis, królu, gotowych rozrywek,
Spojrzyj i wybierz, od czego mam zacząć.
o je ie

 Bitwa Centaurów z harf towarzyszeniem,
Przez ateÅ„skiego Å›piewana rzezaÅ„ca²Å‚w  .

Sam ją kochance mej opowieóiałem
Na chwaÅ‚Ä™ mego krewnego Alcyda²Å‚x .

 Szalona wściekłość p3anych Bachantek,
Trackiego wieszcza²Å‚y szarpiÄ…cych w kawaÅ‚ki .

Stary to przedmiot; wióiałem go dawniej,
Gdy, Teb zwycięzca, wróciłem do Aten.

Głód, Nauka
 Płacz Muz óiewięciu nad śmiercią nauki,
Umarłej z głodu niedawnymi czasy .

To jakaś ostra musi być satyra,
Nie dla niej pora przy ślubnych jest godach.
²Å‚w e niec  kastrat.
²Å‚x lcy  przydomek Heraklesa.
²Å‚y t c i ie c  Orfeusz, zabity przez bachantki, gdy, pogrążony w żaÅ‚obie za utraconÄ… EurydykÄ…,
odmówił uóiału w ich misterium.
Sen nocy letniej 59

 Śmieszna tragedia, krótka ale nudna,
Tyzby, kochanki mÅ‚odego Pirama²t p  .

Krótka a nudna? Tragedia a śmieszna?
A więc śnieg czarny albo lód gorący?
Jak potrafimy zgoóić tę niezgodę?

Nuda, Sztuka, Teatr
Sztuka to, królu, długa na słów óiesięć,
A chociaż nigdy krótszej nie wióiałem,
O słów mi óiesięć za długą się zdaje,
Dlatego nudna. Na swoim w niej miejscu
Nie ma jednego słowa lub aktora.
Że to tragedia, królu, trudno wątpić,
Skoro w niej Piram z własnej ginie ręki.
Gdym próby słuchał, oczy me, wyznaję,
Åšmiech
Azami zabiegły, ale łez weselszych
Nigdy śmiech z luókich zrenic nie wycisnął.

Jacy tÄ™ sztukÄ™ grajÄ… aktorowie?

Pozycja społeczna
TÅ‚um twardorÄ™ki tutejszej czelaói²t Ä…,
Której mózg nigdy dotąd nie pracował,
A która óisiaj, na królewskie gody,
Do nie ćwiczonej wbiła rzecz pamięci.

Bęóiem jej słuchać.

Nie, szlachetny panie;
Znam caÅ‚Ä… sztukÄ™, licha to ramota²t ²,
Na twą cześć w pocie czoła wyuczona,
Chyba że mogą chwilę cię zabawić
Dobre ich chęci.

Pragnę wióieć sztukę,
Bo co powinność w hołóie nam przynosi,
W prostocie ducha, zawsze jest przyjemne.
Zabierzcie miejsca; wprowaóić aktorów.
²t p ie n t e i t le n n y y oc n i o e o i  i i y e to historia
o nieszczęśliwej miłości, znana z et o o Owidiusza. Kochankowie pochoóili z dwóch rywalizują-
cych ze sobą rodów, a rozmawiali ze sobą poprzez szparę w murze. W droóe na umówione spotkanie
wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności oboje zaczęli myśleć, że drugie zostało zabite przez lwa.
Każde z rozpaczy popełniło samobójstwo. Shakespeare wykorzystał ten sam motyw w sztuce o eo
i li , pisanej równolegle ze Sne nocy letniej
²t Ä…c el (daw.)  sÅ‚użba, tu ogólnie: luóie niskiego stanu.
²t ² ot  przestarzaÅ‚e i nieudane óieÅ‚o.
Sen nocy letniej 60
yc o i ilo t t

Nie lubiÄ™ patrzeć na bezsilny mozół²t Å‚,
Upadający pod służby ciężarem.

Nic podobnego nie zobaczysz, droga.

Wszak nam powieóiał, że to nad ich siły.

Tym więcej łaski za nic im óiękować.
Zabawą dla nas będą ich usterki;
A góie się potknie gorliwość uboga,
Chęci, nie talent wzgląd szlachetny sąói.
Strach, Pozycja
W moich podróżach nieraz mnie uczeni
społeczna
Wypracowaną chcieli witać mową,
Gdy na mój widok drżeli i blednÄ™li²t t ,
Gdy milkli w Å›rodku okrÄ…gÅ‚ych periodów²t u ,
Bo im strach słowa w gardle zatrzymywał,
I nie dozwalał skończyć komplementu,
Ich mi milczenie było pozdrowieniem;
Bo w przerażeniu skromniej gorliwości
To samo czytam, co w szumnych wyrazach,
Z nazbyt śmiałego płynących języka;
Milcząca miłość i niema prostota
Najwymowniejsze dla mojej sÄ… duszy.
c o i ilo t t

Aaskawy panie, prolog już gotowy.

Niech wejóie.
y o o ie t i o c o i olo

Jeżeli was obrazim, to w naszej jest myśli;
Pokazać, żeÅ›my bawić was, nie nuóić przyÅ›li²t v
Ubogim przedstawieniem sztuki naszej wÄ…tku,
I to jest szczery koniec naszego poczÄ…tku.
Rozważcie to. Przychoóim tylko na przekorę;
Nie przychoóim, by w dobrą ucieszyć was porę,
To nasz cel. By wesele w sercach wam obuóić
Nie jesteśmy tu; żeby na chwilę was nuóić
Gotowi aktorowie, a sztuki swej tokiem
WyÅ‚ożą, co przed waszym przesunie siÄ™ okiem.²t w
²t Å‚ o  wysiÅ‚ek, zwÅ‚. mÄ™czÄ…cy a monotonny.
²t t le n li  óiÅ› popr.: bledli.
²t u e io  w retoryce: konstrukcja skÅ‚adniowa zawierajÄ…ca caÅ‚Ä…, kompletnÄ… myÅ›l.
²t v y li  óiÅ› popr.: przyszli.
²t w e eli o i to n ej je t y li y o co e y e nie i o ie 
Gdyby Prolog zwracał większą uwagę na interpunkcję, byłby powieóiał: Jeżeli was obrazim, to mamy
na myśliPokazać, żeśmy bawić, nie nuóić, was przybyliUbogim przedstawieniem sztuki naszej wątku,I
Sen nocy letniej 61

Ten zuch nie zważa na punkta²t x .

JechaÅ‚ na swoim prologu, jak óiki zróbek²t y ; nie wie, co to jest stanąć. Dobra
nauka, miłościwy panie: nie dość jest mówić, trzeba jeszcze mówić, jak należy.

To prawda. Grał na swoim prologu, jak óiecko na fujarce; dzwięk, tylko że bez ładu.

Teatr
Mowa jego podobna jest do powikłanego łańcucha; nie brak żadnego ogniwa, ale
wszystko w nieporzÄ…dku. Lecz co dalej?
c o i i y e i t o i yc i e nto i e

Ten widok może trochę zaóiwia słuchaczy,
Ale prawda niebawem wszystko wytłumaczy.
Ten mąż jest to Piramus, jeśli chcecie wieóieć,
A że dama ta Tyzbe, mogę wam powieóieć.
Ten człek, którego wapno, jak wióicie, bieli,
To lichy mur, co biednych kochanków tych óieli.
Jeśli muszą przez szpary jego nieszczęśliwi
Do ucha sobie szeptać, niech was to nie óiwi.
Ten znowu z psem, latarniÄ… i tÄ… wiÄ…zkÄ… cierni
Przedstawia blask księżyca; kochankowie wierni
Przy tym blasku księżyca poprzysięgli sobie
Odbyć miÅ‚osny sobór²u p na Ninusa grobie.
W końcu ta straszna bestia, co się lew nazywa:
Gdy w nocy ufna Tyzbe pierwsza tam przybywa,
Spłoszył ją swoim rykiem, i gdy pełna trwogi
Uciekała co pręóej, płaszcz jej spadł wśród drogi,
A lew go krwawą paszczą czerwono pomazał.
Samobójstwo
Gdy się wysmukły młoóian Piramus pokazał,
Znajdując wiernej Tyzby płaszcz zamordowany,
Swój miecz krwawy, występny, jakby opętany,
Niby rożen w głębiny piersi swoich wcisnął,
Skąd strumień krwi gorącej na powietrze trysnął.
Tyzbe pod morwą skryta, kiedy powróciła,
Miecz kochanka z rozpaczy w sercu utopiÅ‚a²u Ä….
Teraz lew, blask księżyca, mur, dwaj kochankowie,
Każdy, jak przyjóie kolej, resztę wam opowie.
yc o olo y e e i i t o i yc
to jest szczery koniec naszego początku.Rozważcie to. Przychoóim, tylko na przekoręNie przychoóim;
by w dobrą ucieszyć was porę,To nasz cel, aby radość w sercach wam obuóić,Nic jesteśmy tu, żeby na
chwile was nuóić.Gotowi aktorowie a sztuki swej tokiemWyłożą, co przed waszym przesunie się okiem.
²t x n t  pauzy, znaki interpunkcyjne.
²t y e  zrebak.
²u p o  tu: spotkanie.
²u Ä… y e o o yt ie y o ci iec oc n o c y e c to i  podobnie,
choć z użyciem trucizny zamiast miecza, kończy się o eo i li , dramat pisany przez Shakespeare'a
w tym samym czasie, co Sen ocy etniej.
Sen nocy letniej 62

òiwno by mi byÅ‚o, gdyby lew przemówiÅ‚.

Zwierzęta
Nic w tym óiwnego przecie, mój królu. Dlaczegóżby lew nie mógł mówić, gdy
mówi tylu osłów.

Wypadło, żem jest murem w izbie tej, panowie,
Ja, kotlarz, co Ryjakiem naprawdÄ™ siÄ™ zowie,
A mur, proszę pamiętać, nie nowy, lecz stary,
W którym czas porysował szczeliny i szpary.
Przez jednÄ… takÄ… szparÄ™ kochankowie stali
Nieraz sobie miłosne sekreta szeptali.
Ten kamień i to wapno jasno wam dowoói,
Żem to ja tym jest murem; nikt tu was nie zwoói.
Niebawem usłyszycie przez tę moją szparę,
Szepczącą sobie miłość zakochaną parę.

Któż by lepszej wymagaÅ‚ mowy od kÅ‚aków i wapna²u ²?

To najdowcipniejsza ściana, o jakiej zdażyło mi się słyszeć.

Piram zbliża się do muru, słuchajmy!
c o i i

Noc
Nocy ciemna, owita w czarne prześcieradło,
Nocy, co jesteś wszęóie, góie słońce nie padło,
O nocy, nocy, nocy! Biada, biada, biada!
Podobno w mojej Tyzby pokaże się zdrada.
O, murze, słodki murze! O, murze kochany,
Co óielisz moje pola i ojca jej łany,
Pozwól mi przez twą szparę, mureczku mój drogi,
Po drugiej stronie okiem szukać mej niebogi.
o no i ot te lce
òiÄ™ki! Niech za to Jowisz podpiera ciÄ™ stale!
Przekleństwo
Co ja wióę? Niestety, nie wióę nic wcale.
Skoroś moje skrył szczęście, murze zły i podły,
Przeklęte twe kamienie, co mnie tak zawiodły!

Zdaje mi się, że mur, jeżeli ma serce, powinien przekleństwem na przekleństwo
odpowieóieć.

Nie, nie, najjaśniejszy panie, nie powinien. Po słowach  co mnie tak zawiodły!
jest kolej na Tyzbe. Ma wejść teraz, a ja mam na niÄ… czatować²u Å‚ przez szparÄ™. Zoba-
czycie, że wszystko się stanie, słowo w słowo, jak wam powieóiałem. Czy wióicie?
Nadchoói.
c o i y e
²u ² i i no  zaprawa murarska.
²u Å‚c to  czaić siÄ™, tu: czekać.
Sen nocy letniej 63

O murze, już ty nieraz słyszałeś me łkanie,
Gdy przyszło z Piramusem bolesne rozstanie.
Wiśniowymi ja nieraz ogrzałam ustami
Te kamienie, wiązane wapnem i kłakami.

Wióę głos, hej, do szpary! Czy mi się nie zdarzy
Dosłyszeć chciwym uchem Tyzby mojej twarzy?
Tyzbe!

Drogi! Bo myślę, że to ty, Piramie?

Myśl, co chcesz, ale nie wątp, że ja, że nie kłamię,
Ja, wierny twój Limander²u t .

Ja Helena²u u , wierna,
Póki mnie nie zabierze śmierć niemiłosierna.

Nigdy Szefel²u v wierniejszy nie byÅ‚ Prokrusowej.

Jak Prokrus Szefelowi, tak ja Piramowi.

Pocałuj mnie, kochana, przez muru szczelinę.

Ach, nie twoje usteczka, lecz całuję glinę!

Czyli²u w chcesz przy Nygusa²u x grobie na mnie czekać?

Lecę na śmierć lub życie, chwili nie chcę zwlekać.

Ja, mur, tutaj skończyłem rolę moją całą,
Więc odchoóę, bo nic mi robić nie zostało.
yc o i i y e

Teraz mur mięóy dwoma sąsiadami rozwalony.

Nie ma na to lekarstwa, panie, gdy mury podsłuchują bez ostrzeżenia.
²u t i n e  wÅ‚aÅ›c. Leander, postać z mitologii greckiej, kochanek kapÅ‚anki Hero. Co noc prze-
pływał do niej przez cieśninę, kierując się na światło zapalanej przez nią latarni. Którejś nocy latarnia
zgasła, a Leander, nie mogąc odnalezć właściwego kierunku, zatonął.
²u u elen  wÅ‚aÅ›c. Hero  patrz poprzedni przypis.
²u v S e el  Kefalus a. Cefalus, w mitologii gr. mąż Prokris. PrzywoÅ‚anie tego mitu jest tu zresztÄ… nie
na miejscu, gdyż opowiada on o sprawóaniu wierności małżeńskiej.
²u w c yli   czy uzupeÅ‚nione o partykuÅ‚Ä™ pytajÄ…cÄ… -li.
²u x ny  (dawne okreÅ›lenie potoczne) leÅ„, czÅ‚owiek migajÄ…cy siÄ™ od pracy.
Sen nocy letniej 64

Nie sÅ‚yszaÅ‚am jeszcze gÅ‚upszej ramoty²u y .
Sztuka

Najlepsze w tym roóaju utwory są tylko cieniem, a najgorsze nie są gorsze, jeśli
im wyobraznia przyjóie na pomoc.

A wtedy naszej, a nie ich wyobrazni jest to óiełem.

Jeżeli nie gorzej o nich myślimy, jak oni sami o sobie, mogą uchoóić za niepo-
spolitych luói. Ale zbliżają się dwie szlachetne bestie: człowiek i lew.
c o e i i t o i yc

Kobieta, Strach
Piękne panie, serduszka których b3ą w trwoóe,
Gdy się wam biedna myszka pokaże na droóe,
Może strach uczujecie aż do głębin duszy,
Gdy lwa ryk przerazliwy nagle was ogłuszy.
Więc wieócie, że ja, Cichy, stolarz, lwa gram rolę,
Że tu sobie żadnego gwałtu nie pozwolę,
Bo wiem, że gdybym przyszedł naprawdę z lwa siłą,
Z moim gardłem i głową krucho by tu było.

Co za poczciwa i sumienna bestia!

Jeszcze nie wióiałem lepszej bestii.
Tchórzostwo, Głupota

Ten lew to istny lis z odwagi.

Prawda, a gęś z roztropności.

Nie, panie, bo jego odwaga nie może porwać jego roztropności, a lis porywa gęsi.

Jego roztropność, jestem pewny, nie może porwać jego odwagi, bo gęś nie porywa
lisa. Ale zostawmy to jego roztropności, a słuchajmy teraz księżyca.

Ta latarnia jest rogów księżyca obrazem.

Powinien by rogi nosić na głowie.

Już nie jest na mÅ‚oóiku²v p , rogi też jego sÄ… niewióialne w peÅ‚ni.

Ta latarnia jest rogów księżyca obrazem,
Ja chłopem na księżycu jestem tu zarazem.

To błąd największy z całej sztuki; należało go wsaóić w latarnię, bo jakże inaczej
byłby chłopem na księżycu?
²u y ot  przestarzaÅ‚e i nieudane óieÅ‚o.
²v p n o i  w pierwszej kwadrze.
Sen nocy letniej 65

Nie Å›mie tam wejść dla²v Ä… Å›wiecy; wióÄ…c knot jej dÅ‚ugi, baÅ‚ siÄ™, żeby mu nie
utarto rogów razem z knotem.

Ten księżyc nuóić mnie zaczyna; pragnęłabym, żeby się już zmienił.

GÅ‚upota
Wnosząc ze słabego światełka jego roztropności, zdaje się, że jest już na schyłku.
Przez grzeczność jednak i wyrozumiałość musimy dać mu czas potrzebny.

Prowadz rzecz dalej²v ², księżycu!

Księżyc, Teatr
Wszystko, co miałem wam powieóieć, było oświadczyć, że ta latarnia jest księ-
życem; ja chłopem na księżycu; ten pęk ciernia moim pękiem ciernia, a ten pies
moim psem.

Aleć to wszystko powinno być w latarni, bo wszystko to jest na księżycu. Ale
cicho! zbliża się Tyzbe.
c o i y e

To stary grób Nygusa, a góie me kochanie?

Och!

Lwie, sławnie ryknąłeś.

Dobrze uciekłaś, Tyzbe.

Księżyc, Teatr
Pięknie świeciłeś, księżycu! Na uczciwość, ten księżyc świeci z rzadką gracją.
e ie c y y i yc o i

Lwie, dobrze szarpałeś.

Wtem nadszedł Piramus.

A lew zniknÄ…Å‚.
c o i i

Słońce, Księżyc
òiÄ™ki, księżycu, za twe sÅ‚oneczne promienie,
òiÄ™ki, księżycu, za twe jaskrawe spojrzenie,
Bo wióę, że przy twego światła srebrnych strugach
ZobaczÄ™ mojÄ… TyzbÄ™ na zielonych smugach²v Å‚.
Lecz stój! wielki Boże!
Lecz patrz, czy być może?
Oczy moje, czy wióicie?
O, kaczątko, moje życie,
Twój pÅ‚aszcz piÄ™knie haËîowany
²v Ä… l (daw.)  z powodu.
²v ² o ec lej  kontynuuj.
²v Å‚ i  tu: Å‚Ä…ki.
Sen nocy letniej 66
TwojÄ… krwiÄ… pomalowany?
Przybywajcie z piekła jęóe,
Parki, życia mego przęóę
Niech nożyce wasze utną!
SkoÅ„czcie, zniszczcie istność²v t smutnÄ…!

Ta namiÄ™tność i Å›mierć drogiej kochanki zdolne prawie²v u zasmucić czÅ‚owieka.

Niech zginę, jeśli mi nie żal tego poczciwca.

Ach, dlaczegóż, naturo, ulepiłaś lwice?
Skoro ten lew okrutny połknął mą óiewicę,
Co jest, nie, nie, co była najpiękniejszą panią,
Żyjącą, kochającą: życie dałbym za nią!
Płyńcie z oczu, łez mych strugi,
Śmierć
Azy, Samobójstwo
Dalej z pochwy, mieczu długi!
Niechaj ostrze twe utonie
Tu, w Pirama lewym Å‚onie,
W którym słyszę serca tyk.
Więc umieram myk! myk! myk!
Już ja teraz trup bez ruchu,
Dusza
Więc co pręóej ty, mój duchu,
Do niebieskich bram już płyń!
Niech języka światło zniknie!
Niechaj księżyc w przepaść smyknie²v v !
A ty teraz giń! giń! giń!
ie yc o i i t o i yc

Ale dlaczego odeszło światło księżyca, nim wróciła Tyzbe i znalazła kochanka?

Znajóie go przy świetle gwiazd. Nadchoói, jej rozpacz kończy sztukę.
c o i y e

Sąóę, że nie bęóie rozwlekła po stracie takiego Pirama; mam naóieję, że krótko
siÄ™ sprawi²v w .

Piórko przeważy szalę, kto lepszy, Piramus, czy Tyzbe.

Już go zobaczyła słodkim swoim okiem.

I tak po nim pÅ‚acze, i elicet²v x .
²v t i tno  óiÅ› popr.: istnienie.
²v u ie (daw.)  prawóiwie.
²v v y n  zemknąć, tu: spaść.
²v w t o i i  tu: szybko poraói sobie z rolÄ….
²v x i elicet (Å‚ac.)  to znaczy.
Sen nocy letniej 67

Czy śpisz, kochaneczku?
Śmierć, Rozpacz
Co? Umarłeś, gołąbeczku?
Piramie, pociesz mnie słowem!
Zbudz się! Przebóg! on nie żyje!
Toż trumna wiekiem dębowem
Jasne oczy twe przykryje?
Ach, więc zimny grób przyciśnie
Jego nosa świeże wiśnie,
Lilie ust jego srebrzyste,
Lic jego złoto pierwiosnek?
O, Å‚zy moje wiekuiste,
Bo on miał oczy zielone jak czosnek!
Trzy siostrzyce²v y , przybywajcie,
A ręce blade jak mleko
Krwi czerwonej jego rzekÄ…
Bez ustanku polewajcie,
Gdyście przecięły, złe jęóe,
Dni jego jedwabną przęóę!
Samobójstwo
Lecz języku, dość tych żali!
Przyjdz mi w pomoc, wierna stali!
Utoń w głębiach mego łona!
Przyjaciele, bÄ…dzcie zdrowi!
Tak Tyzbe kona.
BÄ…dzcie zdrowi! zdrowi! zdrowi!

Zostało światło księżyca i Lew, żeby pogrzebać umarłych.

I mur do pomocy.

Nie, możecie mi wierzyć; mur już rozwalony, który rozóielił ich ojców. Czy
chcecie teraz wióieć epilog, albo przysÅ‚uchać siÄ™ bergamaskiemu taÅ„cowi²w p , wyko-
nanemu przez dwóch tancerzy naszego cechu?

Tylko proszę, żadnego epilogu; sztuka wasza nie potrzebuje obrony. Nie broń
Sztuka
nikogo; bo góie wszyscy aktorowie pomarli, nie potrzeba ganić jednego. Gdyby ten,
co to napisał, grał rolę Pirama i powiesił się na podwiązce Tyzby, byłaby to prześliczna
tragedia, choć jest nią i teraz, na uczciwość, a odegraną znakomicie. Pokaż nam teraz
wasz bergamaski taniec, a daj pokój epilogowi. niec l n

Czas
Å»elazny jÄ™zyk²w Ä… wymówiÅ‚ dwunastÄ…;
A więc do łożnic! to prawie czas wróżek.
Boję się jutro rano tak spać długo,
Jak długo wieczór ten przeciągnęliśmy.
O ciężkim nocy kroku ta nam farsa
Nie dała myśleć. Czas spać, przyjaciele.
²v y t y io t yce  Parki, w mitologii greckiej boginie Å›mierci.
²w p e i t niec  bergamaska, szybki taniec wÅ‚oski.
²w Ä… el ny j y  wskazówka zegara.
Sen nocy letniej 68
Bęóiem to święto obchoóili godnie
Wśród uczt i tańców dwa jeszcze tygodnie. yc o

c o i

GÅ‚odna ryczy teraz lwica,
Wilki wyją do księżyca;
òiennej pracy potem zlany
Chrapie wieśniak zmordowany.
Gasną ognie, a na wieży
Huka puszczyk, pod kotary,
Góie cierpiÄ…cy Å‚azarz²w ² leży,
Åšle do myÅ›li kir²w Å‚ i mary.
Duch
Z grobów wstają w tej goóinie
Rozbuóone duchów koła,
I milczÄ…ce, po dolinie,
Ciągną ścieżką do kościoła.
My, co od słońca spojrzenia
Uciekamy przy Hekacie²w t ,
Ciągle w cieniów skryte szacie,
Wierne nocy jak marzenia,
Czas nasz teraz; ani myszy
Dom ten święty nie usłyszy.
Pierwszym przybył, by w podwórzu
Zmieść tą miotłą kłęby kurzu.
c o e on i yt ni ie

Z gasnÄ…cego niech ogniska
Blask w tym domu świeży błyska;
Niechaj wróżki me radośnie,
Jak ptaszyna w pierwszej wiośnie,
Nucą ze mną pieśń wesołą
I zatoczą tańców koło.

Naprzód chórem pieśń zanucim,
Potem pójóiem, ręka w ręce,
I w komnaty te książęce
Błogosławieństw skarby rzucim.
ie i t ce

Aż do świtu, wróżki moje,
Przebiegajcie te podwoje,
²w ²  tu przen.: chory.
²w Å‚ i  czarny materiaÅ‚ stanowiÄ…cy obicie katafalku.
²w t e te  w mitologii gr. bogini czarów i widm.
Sen nocy letniej 69
Błogosławieństwo
Gdy my do ślubnej kotary
Błogosławieństw niesiem dary,
By wszystko, co tam wyrośnie,
W wiecznej chwały kwitło wiośnie.
Trzem tym parom szczęście damy,
Nic ich życia nie zasmuci,
Dłoń natury żadnej plamy
Na potomstwo ich nie rzuci.
Nigdy oblicza ich óieci
Ni zajÄ™czej znamiÄ™ wargi²w u ,
Które roói wstręt i skargi,
Ni brodawka nie oszpeci.
Poświęcajcie polną rosą,
Każdy kątek; wasze nogi
Cichy pokój w wszystkie progi
I szczęście niechaj poniosą.
Lat tysiące niech przepłynie,
A dom szczęściem ten niech słynie!
Taniec
Dalej, wróżki,
Lekkie nóżki
Dobry tańców mają czas;
A o świcie czekam was.
yc o e on yt ni i

Sen, Pożegnanie
JeÅ›li was nasze obraziÅ‚y cienie²w v ,
Pomyślcie tylko (łatwe przypuszczenie),
Że was sen zmorzył, że wszystko, co było,
Tylko uśpionym we śnie się marzyło.
Jeżeli óisiaj senne to marzenie
Wasze Å‚askawe zyska przebaczenie,
Dołożym chęci, aby się poprawić,
I widowiskiem lepszym was zabawić.
A jak Puk jestem i człowiek uczciwy,
Jeżeli óisiaj dość będę szczęśliwy,
Å»e spod jÄ™zyka wężów²w w wyjdÄ™ zdrowy,
Niedługo utwór przyniesiem wam nowy,
Albo na zawsze Puk kłamcą zostanie.
Teraz dobranoc! panowie i panie.
Jeżeli łaska, dajcie nam oklaski:
Robin wam z lichwÄ…²w x spÅ‚aci wasze Å‚aski yc o i.
e cji Poniżej zamieszczamy tekst Józefa Ignacego Kraszewskiego, służący
za wstęp do wydania Sn nocy letniej w XII tomie ie e nyc Shakespeare'a
z roku 1895.
²w u j c ej n i i  zajÄ™cza warga, potoczna nazwa rozszczepu górnej wargi.
²w v e li n e o i y cienie  epilog zaczyna siÄ™ podobnie co prolog do sztuki granej przez
rzemieślników ateńskich.
²w w j y  przen. jadowita krytyka.
²w x lic  z nawiÄ…zkÄ…, z procentem.
Sen nocy letniej 70
Czaroóiejska ta fantazja powinna by się właściwie nazywać: Snem nocy Święto-
jańskiej  i e nie oznacza w Anglii nieokreślonego jakiegoś dnia letniego,
ale tę pełną czarów noc Św. Jana, dnia 24 czerwca, którą u nas też obchoóono So-
bótkami, z tymi samymi obrzędami prawie, co na Zachoóie.
Odwieczna cześć Baala²w y , która siÄ™ po caÅ‚ym rozeszÅ‚a Å›wiecie, wspólnÄ… byÅ‚a z in-
nymi i narodom słowiańskim. Baalową tę noc obchoóono ogniami zapalonymi,
śpiewami i skokami, począwszy od brzegów Dniepru i Wisły, aż do Renu, Sekwany
i Tamizy. Co więcej, też same nawet z nią w Anglii związane były gusła, podania
i obrzędy. Jak u nas, szukano tej nocy w Anglii nie kwiatu wprawóie, ale nasie-
nia paproci. Duchy z królową swą na czele, szatany pod woóą swego pana walczyły
o posiadanie tego cudownego ziarna.
Grose w swym o inci l lo y opowiada o kimś, co poszedłszy za nasieniem
paproci, pobity został i potłuczony przez zazdrosne duchy.
òiwy siÄ™ óiaÅ‚y w tÄ™ noc KupaÅ‚owÄ…; duchy umarÅ‚ych wystÄ™powaÅ‚y z grobów,
widma zbliżały się i mieszały z ludzmi żywymi, najóiksze sny ich trapiły, łuóiły
i przepowiadały przyszłość. Marzenia te zwano  Szałem nocy Św. Jana i dlatego
Szekspir dramatowi swemu fantastycznemu nadał ten tytuł, którego znaczenie u nas
się zaciera& a w Anglii jest zrozumiałym.
Wszystko, co wióieć mamy, jest jakby snem, ułudą, rozgorączkowanej wyobrazni
igraszkÄ…&
Oko poety, w uniesienia szale,
Z nieba na ziemiÄ™, z ziemi w niebo patrzy,
Rzeczy nieznane wyobrazniÄ… stwarza,
A pióro jego powietrznej nicości
ImiÄ™ i miejsce pobytu wyznacza.
(Akt V. Scena I)
Szekspir pisząc tę cudną fantazję w końcu XVI wieku, gdy jeszcze palono w naj-
lepsze czarownice (i długo potem), gdy nie wierzyć w duchy, widma i czarnoksięskie
praktyki, w konszachty z diabłami, w zaklęcia i wywoływania duchów uważało się za
grzech i bezbożność, dał dowód wielkiej wyższości swej nad pojęcia wieku. Współcze-
sny mu, także pisarz dramatyczny, Juliusz książę brunszwicki, który podobne nawet
z poetą angielskim układał sztuki dla sceny, palił u siebie tak gorliwie czarownice,
że plac, na którym się egzekucje odbywały, jak las palów niedogorzałych wyglądał.
Szekspir z tych mrzonek fantazji rozbujałej czynił właściwy użytek, przędąc z nich
zÅ‚ote poezji nici, tkajÄ…c z nich tÄ™ różnobarwnÄ… tkankÄ™²x p , która obleka i Sen
nocy letniej.
W jego świecie duchów, podobnym do świata luói, mieszczą się Oberony i Ty-
tanie, Puki i Ariele, postacie cudnej piękności, poczwarne i fantastycznych kształtów,
pocieszne Groszkowe Kwiatki i Gorczyczki. Było to nowością zuchwałą w XVI wie-
ku, zamiast lękać się czarów i duchów, robić z nich zabawę i posługiwać się nimi
na scenie. Należy poecie więcej może, niż uwielbienie geniuszu, bo cześć dla odwa-
gi, z jaką w ten sposób protestował przeciwko obłąkaniom, które na czarowników
używały stosu, tortury i miecza.
Poeta czerpał z obfitej skarbnicy podań ludu, ale każdy z kwiatków uszczkniętych,
tchem jego ożywiony, nowego nabierał blasku. Z drukowanych materiałów służyły
²w y l  bożek pogaÅ„ski, wspominany w Starym Testamencie, tu oczywisty anachronizm.
²x p t n  tu: tkanina.
Sen nocy letniej 71
mu, wedle badaczy angielskich, z Chaucera nte y le , opowiadania w e
i o t e le z czasów króla Artura.
U Chaucera też zapożyczył postacie Tezeusza i Hippolity i wiele szczegółów, nawet
pomysł do wybornej parodii dramatu o Piramie i Tyzbie.
Postać Robina oo ello (Puka) była i jest dotąd tak popularną, iż z mnogich
o nim powieści wybór tylko był trudnym. Sama osnowa tego dramatu, marzenia,
fantazji wcale nie jest zawikłaną. Tezeusz, książę ateński, ma się żenić z Hippolitą,
królową Amazonek. Czas ślubu nie nadszedł jeszcze, czynią się ku niemu przygoto-
wania. Wtem nadchoói Egeusz, ojciec małej, ślicznej, żywej Hermii, ze skargą do
króla. Postanowił on ją wydać za Demetriusza (który wprzódy kochał się w pięk-
nej, smukłej, majestatycznej postaci Helenie)  Hermia, kapryśne óiewczę, dała
się zbałamucić piosnkom, jedwabnym słówkom i darom młodego Lizandra. Ojciec,
któremu óiecię odmawia posłuszeństwa, żąda od księcia rozkazu, przymuszenia jej,
grożąc skazaniem na wieczną pokutę i zamknięcie w óiewiczym klasztorze Diany.
Jeśli nie pójóie za Demetriusza, nie wyda jej za nikogo. Hermia nie daje się zastra-
szyć grozbami. Lizander namawia ją do ucieczki z sobą i naznacza miejsce schaóki,
w gaju pod miastem, skąd w dalszą wyruszyć mają drogę.
Mamy więc naprzód parę księżęcą i dwie pary kochanków, około których dramat
ma się rozwinąć. W lesie spotykamy się jeszcze z królem duchów Oberonem i królową
TytaniÄ…, poróżnionych z sobÄ… o ĘîaszkÄ™²x Ä…: chÅ‚opaka, którego król chce wziąć do usÅ‚ug
swoich, a królowa mu go nie daje.
Pod rozkazami króla duchów jest figlarz złośliwy, Puk.
Kropelka soku, wysączona z bratków ( iol t icolo ), ma mieć tę własność, że
puszczona na powiekę śpiącego, zapala go miłością ku istocie, którą pierwszą ujrzy
po przebuóeniu. Oberon chce się pomścić na Tytanii, posyła Puka po sok cudow-
ny, rozkazuje namaścić jej powieki i podsuwa w chwili ocknięcia się tkacza Denka,
któremu Puk przyczepił głowę oślą. Biedna Tytania szaleje za poczwarną istotą.
Tymczasem w lesie razem znajduje się Lizander i Helena, przychoói Demetriusz,
osoby te spotykają się, gubią, współzawodnicy waśnią, a figlarny Puk złośliwe płata
im sztuki.
Wśród tego dramatu dwojga par zakochanych, nie licząc królowej Tytanii, nad-
zwyczaj komicznie przedstawia się trupa artystów dramatycznych, złożona z bied-
nych rzemieślników ateńskich, mających w czasie wesela króla grać, gwoli rozrywki
jego, historię o Piramie i Tyzbe. Tragiczny ten przedmiot w rękach i na ustach cie-
śli, stolarza, tkacza, miechownika, kotlarza i krawca, zmienia się w przeóiwną farsę
i parodię wielu zapewne teatrów z czasów Szekspira. Podobni amatorowie sztuki dra-
matycznej i óiś by się jeszcze znalezli. W scenach przygotowujących się artystów,
mających grać role Muru, Światła księżycowego, Lwa, humor i dowcip jest niezrów-
nany. Jest to satyra, która niegdyś jeszcze ostrzejszą być musiała, dotykając znanych
luói i okoliczności, o które się co óień ocierano. W ogóle też teatr Szekspira, mimo
komentatorów i tradycji, stracił wiele dla nas z tych rysów, które współcześni tylko
pochwycić mogli. Mnóstwo napomknień i aluzji niezrozumiałymi się stały.
Sam tytuł mającej się przedstawić sztuki, jest doskonale naśladowany z wydań
ówczesnych dramatów, nawet własnych Szekspira:
 Najrzewniejsza komedia i najokropniejsza śmierć Pirama i Tyzby .
Wspomniany przez amatorów-artystów Herkules na przykład, był jedną z naj-
ulubieńszych figur przedszekspirowskiego teatru.
²x Ä… (z wÅ‚.)  tu: drobiazg.
Sen nocy letniej 72
W Green'a o t o i o it jeden z aktorów mówi:  Dwanaście prac herku-
lesowych wygrzmiałem ze sceny .
Scena, gdy Denko obiecuje pod sekretem, ostrzec wióów, że nie jest prawói-
wym Lwem, i że się nie mają czego obawiać, przypomina anegdotę słyszaną przez
Malone'a, którą Szekspir zużytkował.
Dawano raz na Tamizie przedstawienie uroczyste dla królowej Elżbiety; niejaki
Harry Goldingham wystÄ…pić miaÅ‚ w roli Ariona ²x ²na delfinie. Tymczasem od wilgoci
dostał chrypki, głos mu nie służył, i gdy się królowa zbliżyła, począł suknie, w któ-
re był przebrany, zrzucać, wołając: Nie jestem Arionem, jako żywo, ale sławetnym
i uczciwym Harrym Goldinghamem& Co królowę niezmiernie ubawiło.
Rok, w którym Szekspir wymarzył tę fantazję, ten sen na jawie, daje się oznaczyć
dosyć prawdopodobnie. W samej sztuce są pewne skazówki. Gdy Filostrat daje do
wyboru Tezeuszowi sztukę, jaka ma być graną w czasie zabaw weselnych, mięóy
innymi wymienia:
 òiewięć e c , nad zgonem nauki, która niedawno z nęóy umarÅ‚a .
y Spensera²x Å‚, do których to jest aluzjÄ…, wyszÅ‚y w roku 1591.
Drugą wskazówką jest wspomnienie w o eo i w tym nie królowej , do-
zwalające przypuszczać, że oba dramaty pochoóą mniej więcej z jednej epoki, zatem
mięóy 1593 a 1594. Na ostatek Meres w Palladis Tamia (1598) już go wspomina.
Malone oznacza rok 1592, Halliwell 1591. Pózniejsze daty opierają się na baróo sła-
bej hipotezie, że sztuka graną być mogła (co się dowieść nie daje) na weselu lorda
Southampton'a, inni sięgają aż 1590 roku, przypuszczając, że przeznaczoną była na
wesele hr. Essex. W istocie, czaroóiejska ta fantazja ma wszystkie cechy sztuki, która
na weselu graną być mogła, ale wiadomości nie ma o tym żadnej.
H. Kurz, przyjmując za pewne, że przeznaczoną była dla hr. Essex, chce w Tytanii,
w oślej głowie rozkochanej, wióieć satyrę przeciw Elżbiecie, którą Spenser zwał:
i e een
Sen nocy letniej dwa razy był drukowany za życia autora, raz przez wydawcę Thom.
Fishera, drugi raz przez James Robertsa, w roku 1600. Poóielony na akty i sceny,
dopiero w wydaniu Rowe'a, w roku 1709.
Wszyscy się zachwycają tym Sne czaroóiejskim, tą niezrównaną fantazją, któ-
ra, jak w marzeniu gorączkowym, łączy i w jedno zlewa najróżnorodniejszej natury,
siły i charakteru istoty, nikt jednak wytłumaczyć nie umie i wniknąć w myśl, co tę
śliczną tkankę uprzędla. Zdaje się nawet, że zrozumienie tego, co z natury swej mu-
si być niepojętym, niezrozumiałym, jak najóiwaczniejszym, jest niemożliwe. Każdy
tu znajóie, co zechce, i przyczepić może do tej bryły jasnej jakąś papierową ety-
kietę; rzecz jednak sama za siebie mówić bęóie daleko więcej, niż najwyszukańsze
tłumaczenie.
Wóięk szczegółów ledwie dozwala myśleć, czy całość oznacza co więcej nad ma-
rzenie nocy Świętojańskiej. Sztuka ma naturę snów i marzeń, nielogiczność fanta-
zyjną. Najsprzeczniejsze żywioły schoóą się tu i ocierają: duchy, królowie, szewcy,
poczwary& los rozprasza i Å‚Ä…czy, kropelka soku zmienia serca, widma zjawiajÄ… siÄ™
i nikną, groza rozwiewa się śmiechem, miłość przeistacza w złuóenie.
Próżno by w tym szukać ciągu i logiki& Fantazja ze starych upiorów wydobywa
bez wyboru, co ma pod ręką i bawi się najóiwaczniejszymi kombinacjami. Nie ma tu
luói, są  widma nocy Św. Jana, które przelatują i znikają& Cały obraz w mglistych
osłonach, w pół-mroku przesuwa się snem tylko&
²x ² ion  mityczny poeta grecki, uratowany w czasie podróży morskiej przez delfiny oczarowane
jego śpiewem.
²x Å‚ n S en e  (1552-1599) angielski poeta i humanista.
Sen nocy letniej 73
Lecz na tej, na pozór od niechcenia zarysowanej, karcie uśmiechają się rajskimi
rysy, twarzyczki nie z tego świata& choć obok nich zaraz stoi ośla głowa Denka
i szydercza maska oo ello
Sen nocy letniej poóiwiać trzeba, rozmiłowywać się w nim, ale go tłumaczyć
niepodobna& poeta chciał go mieć taką fantazją, której tęczowe barwy rozłożyć się
nie daóą& a jednak& Jak w tej nocy Puk, tak ludzmi  dola rzuca najóiwaczniej,
nie tylko losy ich, ale serca zmieniając i uczucia. Pod wpływem tej siły naóiemskiej,
której ulega nawet duchów królowa, kochankowie nienawiść ku sobie czują, poczwary
stają się ideałami, zmieniają się serca, przetwarzają charaktery& Tą siłą tajemniczą
cóż jest, jeśli nie namiętność, pod której panowaniem szał ich ogarnia. Namiętność
ta mieszkać może w jednym niczym, obuói ją niedostrzeżona kropelka, wyciśnięta
z na pozór najniewinniejszej rośliny. Sen ten nie jestże to życie nasze, to zbiorowisko
najróżnorodniejszych żywiołów, nie jestże to najprawóiwszy obraz świata, w którym
sztukę reprezentują rzemieślnicy, potęgę kwiatek, miłość ośla głowa& itp. Ironiczny
wyraz dramatu jest w głębi poważnym, oznacza on może wiekuisty ból bezsilności
człowieka, który, tak jak nic nie może, i wcale nic nie rozumie. Ponad nim jednak
stoi wszechwładna potęga sprawiedliwa, która uczyniwszy go losów igraszką, zwraca
na drogę mu przeznaczoną i w przebuóeniu szczęściem go nagraóa.
Józef Ignacy Kraszewski
Sen nocy letniej 74


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szekspir Sen nocy letniej
SEN NOCY LETNIEJ A Midsummer Night s Dream 1999
Sen nocy letniej Nieznany
Henryk Heine Atta Troll Sen Nocy Letniej 1841 1842
sen filipa cwiczenie 3
Letnie dyscypliny olimpijskie D
P C and Kristin Cast Dom Nocy Ujawniona (Revealed) rozdział 18
Arkusz obserwacji cech rozwojowch dziecka 5,6 letniego
Prowadzenie rozpoznania w warunkach nocy i ograniczonej widoczności 3

więcej podobnych podstron