Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
II.5)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga II -
Pierwszy rok życia publicznego
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
5. JEZUS
KUSZONY PRZEZ DIABŁA NA PUSTYNI
(por. Mt 4,1-11; Mk 1,12n;
Łk 4,1-13)
Napisane 24
lutego 1944. A, 2044-2057
Dostrzegam
kamieniste pustkowie,
które widziałam już po mojej lewej stronie w wizji Chrztu Jezusa w
Jordanie. Jednakże
jestem chyba w głębi tego pustkowia, bo nie widzę już pięknej rzeki o
powolnych,
lazurowych wodach ani pasów zieleni, graniczących z jej obydwoma
brzegami, ożywianymi
wodną arterią. Nie ma tu nic: tylko pustka, kamienie, spalona ziemia,
która stała się
żółtawym pyłem. Cały czas wiatr unosi ją małymi tumanami. Można by
powiedzieć,
że te tumany są jak oddech [rozpalonych] gorączką ust, tak są suche i
gorące,
męczące z powodu pyłu, jaki wprowadzają do nosa i gardła. Tu i tam z
rzadka widać
cierniste krzaczki. Nie wiadomo, jak mogą przetrwać na tej pustyni.
Wyglądają jak
kilka rzadkich kępek włosów na czaszce łysego człowieka. Ponad pustynią
– niebo
intensywnie niebieskie; w dole – ziemia wysuszona; wokół – skały i
cisza. To cała
dostrzegana przeze mnie przyroda.
Olbrzymia skała
tworzy prymitywną
grotę. Jezus siedzi na kamieniu przyniesionym do środka, oparty o
[skalną] ścianę.
Odpoczywa od palącego słońca. Osoba dająca mi wewnętrzne pouczenia
wyjaśnia, że ta
skała, na której siedzi Jezus, służy Mu również za klęcznik oraz za
podgłówek,
kiedy odpoczywa, owinięty w płaszcz, w blasku gwiazd i w chłodzie nocy.
Blisko Jezusa
znajduje się sakwa, którą – jak widziałam – zabierał odchodząc z
Nazaretu. Jest
to cały Jego dobytek. Torba jest płaska, wnioskuję więc, że jest pusta
i nie ma w
niej już tej odrobiny jedzenia, którą włożyła Maryja.
Jezus jest
wychudzony i blady. Siedzi
opierając łokcie o kolana, z ramionami wyciągniętymi do przodu i
złożonymi rękoma.
Palce ma splecione. Rozmyśla. Od czasu do czasu podnosi wzrok i
rozgląda się dookoła.
Patrzy na słońce – prawie w zenicie na lazurze nieba. Od czasu do
czasu, szczególnie
po spojrzeniu na okolicę, podnosi oczy ku słońcu, zamyka je i wspiera
się na skale
służącej Mu za oparcie, jakby miał zawroty głowy.
Widzę pojawiającą
się ohydną
gębę szatana. Nie przybrał postaci, w jakiej często go przedstawiamy: z
rogami,
ogonem... Można by rzec: Beduin owinięty szatą i płaszczem
przypominającym strój
maskaradowy. Na głowie ma turban, którego brzegi opadają mu aż na
ramiona rzucając
cień na policzki. Widać więc jedynie wąski trójkąt twarzy, bardzo
brunatny, z
wąskimi i wykrzywionymi wargami, z oczyma czarnymi i głęboko
osadzonymi, z których
wychodzą magnetyzujące błyski. Dwie źrenice, przenikające cię aż do
głębi serca,
z których nie wyczyta się nic albo tylko jedno słowo: tajemnica. Nie
takie są oczy
Jezusa, które także fascynują blaskami przenikającymi aż do głębi
serca. Jednak z
Jego oczu można wyczytać samą dobroć i miłość, którą ma do ciebie.
Spojrzenie
Jezusa jest dla duszy pieszczotą, wzrok szatana – podwójnym ostrzem,
które przeszywa
i pali.
Szatan zbliża się
do Jezusa:
«Jesteś sam?»
Jezus patrzy na
niego i nie
odpowiada.
«Gdybym miał wodę
w manierce,
dałbym Ci, ale nic nie mam. Mój koń jest wyczerpany i idę pieszo do
rzeki. Tam się
napiję i znajdę kogoś, kto mi da chleba. Znam drogę. Chodź ze mną, a
zaprowadzę
Cię.»
Jezus nie podnosi
już oczu.
«Nie odpowiadasz?
Czy wiesz, że
jeśli tu zostaniesz, umrzesz? Wiatr już się zrywa. Będzie huragan.
Chodź.»
Jezus splata
dłonie w niemej
modlitwie.
«Ach! Więc to Ty?
Od dawna Cię
szukam! A teraz od bardzo dawna Cię obserwuję. Od chwili kiedy zostałeś
ochrzczony.
Wzywasz Przedwiecznego? On jest bardzo daleko. Teraz jesteś na ziemi i
pośród ludzi. A
dla ludzi ja jestem królem. Jednak budzisz we mnie litość i chcę Ci
pomóc, bo jesteś
dobry i przyszedłeś się poświęcić, po nic. Ludzie znienawidzą Cię z
powodu Twej
dobroci. Oni rozumieją jedynie, czym jest złoto, żarcie i uciechy.
Ofiara, cierpienie,
posłuszeństwo – to dla nich martwe słowa, bardziej martwe niż ta ziemia
tu w
okolicy. Są jeszcze bardziej wyjałowieni niż ten proch. Tu jedynie wąż
może się
ukryć, oczekując na [sposobność] ukąszenia, oraz szakal, aby Cię
rozszarpać.
Chodźmy. Chodź. Ludzie nie zasługują na to, by dla nich cierpieć. Znam
ich lepiej
niż Ty.»
Szatan usiadł
naprzeciw Jezusa.
Przygląda Mu się dokładnie straszliwym spojrzeniem i uśmiecha się
wężowymi ustami.
Jezus cały czas milczy i modli się w duchu.
«Nie ufasz mi.
Jesteś w błędzie.
Ja jestem mądrością ziemi. Mogę Ci służyć za nauczyciela, aby Ci pomóc
odnieść
tryumf. Popatrz: odnieść tryumf to takie ważne. Kiedy zdobyło się świat
i kiedy się
go uwiodło, wtedy można go zaprowadzić, dokąd się chce. Jednak najpierw
trzeba być
takim, jak im się podoba, zdobyć ich, sprawić, że uwierzą w nasz podziw
do nich, w to
że podobnie myślimy.
Jesteś młody i
piękny. Rozpocznij
od [znalezienia] niewiasty. Zawsze trzeba od niej rozpocząć. Pomyliłem
się prowadząc
kobietę do nieposłuszeństwa. Powinienem był udzielić jej rad w inny
sposób, a wtedy
uczyniłbym z niej lepsze narzędzie i zwyciężyłbym Boga. Zbytnio się
spieszyłem. Ale
Ty! Pouczam Cię, bo był taki dzień, kiedy patrzyłem na Ciebie z
anielską radością i
pozostała we mnie resztka tej miłości. Posłuchaj mnie i skorzystaj z
mego
doświadczenia. Znajdź sobie towarzyszkę. Tam gdzie nie dasz sobie rady,
jej się
powiedzie. Jesteś nowym Adamem, powinieneś więc mieć Swoją Ewę.
Jakże będziesz
mógł pojąć i
leczyć choroby zmysłów, jeśli nie dowiesz się, czym one są? Czyż nie
wiesz, że
kobieta jest nasieniem, z którego rodzi się drzewo namiętności i pychy?
Dlaczego
mężczyzna pragnie panować? Dlaczego chce bogactwa i władzy? Po to, by
posiąść
kobietę. Ona jest jak skowronek. Kobieta potrzebuje przyciągających ją
świecidełek.
Złoto i panowanie – to dwie strony zwierciadła przyciągającego kobiety
i przyczyna
nieszczęść świata. Popatrz! Pomiędzy tysiącem różnorodnych występków
jest co
najmniej dziewięćset takich, których korzeń stanowi głód posiadania
kobiety lub też
wola kobiety palonej pragnieniem, którego mężczyzna jeszcze nie
zaspokoił lub już nie
zaspokaja. Idź ku kobiecie, jeśli chcesz wiedzieć, czym jest życie.
Dopiero wtedy
będziesz potrafił leczyć i uzdrawiać choroby ludzkości.
Wiesz, kobieta
jest piękna! Na
świecie nie ma nic piękniejszego. Mężczyzna posiada zdolność myślenia i
siłę.
Jednak, kobieta! Myśl o niej jest wonią, kontakt z nią jest pieszczotą
kwiatów. Jej
wdzięk jest upajającym winem. Jej słabość jest w rękach mężczyzny jak
pasmo
jedwabiu lub uczesane loki niemowlęcia. Pieszczota jej jest siłą, która
łączy się z
naszą i rozpala. Znika cierpienie, zmęczenie i troski, gdy spoczywamy
obok niewiasty.
Ona jest w naszych ramionach jak bukiet kwiatów.
Ależ, jakim jestem
głupcem! Jesteś
głodny, a ja mówię Ci o kobiecie. Twoje siły są wyczerpane. Z tej
przyczyny ten
zapach ziemi, ten kwiat stworzenia, ten owoc dający i wzbudzający
miłość wydaje Ci
się bezwartościowy. Spójrz na te kamienie. Są okrągłe i wypolerowane,
ozłocone
promieniami zachodzącego słońca. Czyż nie przypominają chlebów? Tobie,
Synowi
Bożemu, wystarczy powiedzieć: “Chcę”, aby stały się pachnącym chlebem,
takim jak
ten, który o tej godzinie gospodynie wyciągają z pieca na rodzinny
posiłek. A te tak
wysuszone akacje – jeśli tego zapragniesz – czyż nie okryją się
smacznymi owocami,
daktylami słodkimi jak miód? Nasyć się, Synu Boga. Jesteś przecież
Panem ziemi,
która pochyla się, aby upaść do Twoich stóp i nasycić Twój głód.
Widzisz, jak
bledniesz i drżysz, gdy
tylko słyszysz o chlebie. Biedny Jezusie! Może jesteś za słaby i nie
masz już siły
nakazać, by stał się cud? Czy chcesz, abym to uczynił dla Ciebie? Nie
dorównuję Ci
mocą, lecz mogę coś zrobić. Przez jeden rok wyrzeknę się mojej mocy i
zgromadzę ją
całą [teraz]. Chcę Ci bowiem usłużyć, bo jesteś dobry. Zawsze pamiętam,
że Ty
jesteś moim Bogiem, nawet jeśli teraz zawiniłem, nadając Ci to Imię.
Pomóż mi
Swoją modlitwą, abym mógł...»
«Zamilknij! ‘Nie
samym chlebem
żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Boga’»
Demona porywa
wściekłość. Zgrzyta
zębami i zaściska pięści. Opanowuje się i jego zęby rozluźniają się w
lekkim
uśmiechu.
«Rozumiem. Jesteś
ponad ziemskimi
potrzebami i wzbudza w Tobie odrazę to, że miałbym Ci służyć.
Zasłużyłem na to.
Chodź więc i popatrz, co dzieje się w Domu Bożym. Zobacz: nawet kapłani
nie
odmawiają sobie kompromisów co do ciała i ducha, są przecież tylko
ludźmi, a nie
aniołami. Dokonaj więc cudu duchowego. Zaniosę Cię na szczyt Świątyni i
tam
przemienisz się, [ukażesz się] cudownie piękny. Potem wezwiesz zastępy
aniołów i
powiesz im, aby dla Ciebie uczyniły ze swoich splecionych skrzydeł
ścieżkę dla Twoich
stóp i aby Cię tak zniosły na główny dziedziniec. Niech oni Cię ujrzą i
niech sobie
przypomną, że Bóg istnieje. Od czasu do czasu konieczne są takie
widowiska, bo
człowiek ma bardzo krótką pamięć, szczególnie w odniesieniu do rzeczy
duchowych.
Wiesz, aniołowie będą szczęśliwi mogąc stać się podnóżkiem dla Twoich
stóp i
drabiną, po której zejdziesz w dół!»
«Zostało
powiedziane: ‘Nie
będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga twego’» [– odpowiada Jezus.]
«Rozumiesz, że
nawet Twoje ukazanie
się nie zmieni tego wszystkiego i że Świątynia nadal będzie
targowiskiem i
zgnilizną. Twoja Boska mądrość wie, że serca sług Świątyni są
siedliskiem żmij,
pożerających się wzajemnie dla zdobycia władzy. Dla ich ujarzmienia
potrzeba jedynie
ludzkiej mocy.
Chodź zatem i
uwielbij mnie, a dam
Ci ziemię. Aleksander, Cyrus, Cezar, wszyscy wielcy zdobywcy z
przeszłości lub ci
jeszcze żyjący będą wydawać się zwykłymi naczelnikami karawan przy
Tobie. Będziesz
bowiem miał wszystkie królestwa ziemskie pod Twym berłem, a wraz z nimi
wszystkie
bogactwa, wszystkie wspaniałości ziemi, kobiety i konie, żołnierzy i
świątynie.
Wszędzie będziesz mógł wznieść Twój znak, kiedy zostaniesz Królem
królów i Panem
świata. Wtedy lud i kapłani będą Ci posłuszni i będą Cię słuchać.
Wszystkie
stany oddadzą Ci pokłon i będą Ci usługiwać, będziesz bowiem
najpotężniejszym,
jedynym Panem.
Przez jedną chwilę
mnie adoruj!
Ugaś moje pragnienie bycia adorowanym! To ono mnie zgubiło. Pozostało
jednak we mnie i
pali mnie. Płomienie piekielne są orzeźwiającym powietrzem poranka w
porównaniu z
żarem, który pali mnie wewnątrz. To jest moje piekło: to pragnienie.
Przez jedną
chwilę, przez jeden moment, o Chrystusie, Ty, który jesteś taki dobry!
Jedna chwila
radości dla Wiecznie Udręczonego! Daj mi odczuć, co oznacza być Bogiem,
a będę Ci
oddany, posłuszny jak niewolnik przez całe życie, we wszystkich Twoich
przedsięwzięciach. Przez jedną chwilę! Przez jeden mały moment, a już
więcej nie
będę Cię zadręczać!»
Szatan rzuca się
błagalnie na
ziemię. Jezus, przeciwnie – powstał. Wychudzony po dniach postu wydaje
się jeszcze
wyższy. Twarz Jego jest przerażająca z powodu surowości i mocy. Jego
oczy są jak dwa
płonące szafiry. Głos brzmi jak grzmot, który odbija się w
zagłębieniach skały i
roznosi się po kamieniach i wysuszonej ziemi, gdy mówi:
«Idź precz,
szatanie! Napisane
jest: ‘Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć
będziesz.’»
Szatan z
rozdzierającym krzykiem
potępieńca i niewyrażalnej nienawiści, wstaje w podskoku. Ma straszny
wygląd z powodu
wściekłości i cała jego postać dymi. Potem znika z nowym skowytem
przekleństwa.
Jezus siada.
Zmęczony opiera głowę
z tyłu o skałę. Wydaje się być u kresu sił. Poci się. Jednak nadchodzą
anielskie
postacie i skrzydłami odnawiają powietrze w zabijającym żarze
[panującym] w grocie,
oczyszczając je i odświeżając. Jezus otwiera oczy i uśmiecha się. Nie
widzę, żeby
jadł. Można by powiedzieć, że karmi się zapachem Raju i dzięki niemu
nabiera sił.
Słońce znika po
zachodzie. Jezus
bierze pustą sakwę i wychodzi w towarzystwie aniołów, unoszących się
nad Nim i
oświetlających Mu [drogę] delikatnym światłem. Noc zapada bardzo
szybko. Jezus
kieruje się ku wschodowi, a właściwie idzie w kierunku
północno-wschodnim. Odzyskał
normalny sposób zachowania się, Swój pewny krok. Jako pamiątka po
długim poście
pozostał Mu jedynie wygląd bardziej ascetyczny, z powodu wychudzonej i
bladej twarzy
oraz oczu zachwyconych radością, która nie pochodzi z tej ziemi.
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
03 0000 005 02 Leczenie raka jelita grubego kapecytabinaMargit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczut informatyk12[01] 02 101introligators4[02] z2 01 n02 martenzytyczne1OBRECZE MS OK 0202 Gametogeneza02 07Wyk ad 02r01 02 popr (2)1) 25 02 2012więcej podobnych podstron