Nóż w plecy
Sowietyzacja i wywózki w czasie II wojny światowej
Zmartwychwstała po latach niewoli Polska niespełna dwadzieścia lat cieszyła się
wolnością. Nagle została napadnięta i rozebrana najpierw przez Niemców, a
następnie przez sowiecką Rosję.
Sowieckie wojska zaatakowały, gdy Polacy bronili jeszcze Warszawy, Helu i
wschodnich rubieży Rzeczypospolitej. To był nóż w plecy walczącej Polski, którą
Mołotow nazwał "pokracznym bękartem traktatu wersalskiego".
Polacy byli mordowani, osadzani w więzieniach, głodzeni, wywożeni do lagrów i łagrów,
wyrzucani z pracy, rusyfikowani. Podlasie należało do tych szczególnych ziem polskich,
które już w 1939 roku doświadczyły okupacji dwu najezdzców - najpierw Niemców,
pózniej, po dwu-trzech tygodniach, Sowietów.
- Kiedy sowieci przekroczyli granicę, głosili, że Armia Czerwona zamierza dojść linii
Wisły - mówi ksiądz Stanisław Fiedorczuk, emeryt w Trzciannem, a tuż przed wojną
wikary w Miorach nad granicą polsko-sowiecką. - Tam, jak w sierpniu dwudziestego
roku, zamierzali napoić swoje konie i wbić graniczne słupy. Ostatecznie jednak
rozgraniczenie sowiecko-niemieckie zostało dokonane na linii: Pisa - Narew - Bug -
San. W każdym miasteczku stanęły wkrótce pomniki jakiegoś znacznego bolszewika,
najczęściej był to Lenin albo Stalin.
Wyrzec się polskości
"Szansę przetrwania mieli tylko ci, co gotowi byli wyrzec się polskości, potępić państwo
polskie oraz zgodzić się na sowietyzację i rusyfikację" - pisze Michał Gnatowski w pracy
"W radzieckich okowach 1939-1941". Z szansy takiej skorzystali przede wszystkim ci,
którzy już w międzywojniu nie identyfikowali się z Polską. To oni budowali bramy
powitalne najezdzcom.
Z najezdzcami masowo współpracowali komuniści. Sporządzali listy polskiej warstwy
kierowniczej, wskazywali funkcjonariuszom NKWD mieszkania oficerów Wojska
Polskiego oraz Policji Państwowej, angażowali się w tworzenie milicji chłopskiej (milicji
czerwonej), gwardii robotniczej, komitetów kontroli robotniczej i komitetów folwarcznych.
Sowiecki porządek opierał się na nienawiści, na konfliktach klasowych, na głupocie.
Pozostawiony przez polskich wysiedleńców majątek przydzielany był najpierw
sowieckim przedstawicielom władzy, a następnie wszelkiej hołocie. To, czego nie wzięli
funkcjonariusze partii, NKWD, Armii Czerwonej i milicji - dostawali tzw. biedniacy.
1
Nabrali oni przekonania, że jeśli biedniak rabuje właściciela, to znaczy, że ma prawo
rabować.
Sowieci zlikwidowali wszystkie polskie gazety i pisma fachowe. Po pewnym czasie
zaczęły ukazywać się po polsku: "Sztandar Wolności", "Pionier", "Wolna Praca". W
rejonie augustowskim wychodził "Awangard", w rejonie śniadowskim "Stachanowiec", w
rejonie łomżyńskim "Wolna Aomża".
- W naszym jedwabińskim rejonie było "Nowe Życie" - mówi Alina Żukowska, która na
polecenie burmistrza sprzątała opuszczone przez NKWD pomieszczenia, przeznaczone
dla żandarmerii niemieckiej. - Coś mi się zdaje, że nawet NKWD tej gazety nie czytało.
Szkoły to musiały czytać - chyba że były rosyjskie, to dostawały ruskie gazety.
Nie mogło istnieć nic, co symbolizowało polską tradycję, polskie trwanie, polski
patriotyzm. - Tu, w Trzciannem, stał piękny pomnik ku czci żołnierzy polskich z 1920
roku - opowiada ksiądz S. Fiedorczuk. - Kiedy miasteczko zajęli Sowieci, tutejsi Żydzi
rozbili pomnik. Chwycili łomy, młoty, szpadle i, pod wodzą tutejszego komunisty,
Friedmanna, rozbili orła, pózniej tablicę z napisem, a na koniec - sam cokół pomnika.
Tego rozstrzelać, tamtego wywiezć
Z licznych relacji polskich i z dokumentów sowieckich wynika, że Sowieci aresztowali i
natychmiast rozstrzeliwali terenowych komendantów Polskiej Organizacji Wojskowej,
założycieli i prezesów Ligi Antybolszewickiej, członków byłych Komitetów Obrony
Narodowej, Towarzystwa Straży Kresowej i Straży Kresowej, członków Związku
Hallerczyków oraz członków Stowarzyszenia Dowborczyków "Ku chwale Ojczyzny".
Ze szczególną zajadłością poszukiwali członków Legionu Ochotników Wojska Polskiego
oraz Związku Ochotników Armii Polskiej, członków Federacji Polskich Związków
Obrońców Ojczyzny, członków Kaniowszczyków i Żeligowszczyków, członków Straży
Obywatelskich, członków Towarzystwa Opieki nad Kresami i Związku Osadników,
działaczy Stowarzyszenia Obrony Kresów Wschodnich, członków Straży Przedniej,
członków Komitetu Obrony Narodowej z 1920, członków Ligi Mocarstwowego Rozwoju
Polski.
Sowieci zabrali nam tych, co organizowali Polskę, co o tę Polskę walczyli, dbali o jej
dobro - mówi Marianna Popiełuszko z Okopów koło Suchowoli, matka księdza Jerzego
Popiełuszki.
Kiedy w końcu trzeciej dekady września wojska sowieckie przejęły od Niemców całe
Podlasie, funkcjonariusze NKWD przystąpili do zaplanowanych akcji politycznych i
zakrojonych na szeroką skalę represji, skierowanych przeciw "byłym Polakom".
Aresztowali polskich oficerów, podoficerów, sędziów, pracowników służby więziennej,
adwokatów, leśników, działaczy Stronnictwa Narodowego, Obozu Wielkiej Polski, Akcji
2
Katolickiej, Ligi Morskiej i Rzecznej, Ligi Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej,
a nawet członków nie istniejącego od lat Towarzystwa Popierania Żeglugi Powietrznej
itd.
Spisy wyborcze zostały wykorzystane przez NKWD do głębokiej penetracji polskich
środowisk. - Spisy były robione tak, żeby było wiadomo kogo rozstrzelać, kogo wywiezć
na Sybir - opowiada Janina Biedrzycka, córka Bronisława Śleszyńskiego, zamożnego i
szanowanego mieszkańca Jedwabnego. - Sowiecki oficer, enkawudzista, powiedział:
my tu list ze sobą nie przywiezli, listy dają nam wasi.
Do 15 pazdziernika 1939 roku sowieci aresztowali na terenie tzw. Zachodniej Białorusi
3535 osób. Tydzień pózniej, 22 pazdziernika, liczba aresztowanych wyniosła już 4315
osób. Byli to głównie ci, którzy zasłużyli się Polsce w 1920 roku i stanowili warstwę
kierowniczą narodu. W języku enkawudzistów byli to "reakcyjni przedstawiciele
administracji", "kierownicy partii kontrrewolucyjnych", "członkowie białogwardyjskich
organizacji" oraz "pozostały element kontrrewolucyjny".
Sowieci i polskojęzyczni komuniści wiedzieli dobrze, kogo zabić natychmiast, a kogo
zabić za miesiąc, jakie grupy społeczne wymordować, jakie wywiezć na Syberię, a jakie
zniewolić, aby pokonać ostatecznie Polskę. We wrześniu trzydziestego dziewiątego szli
z Armią Czerwoną komuniści polscy, którzy w dwudziestym roku tworzyli w polskich
wsiach i miasteczkach rewolucyjne komitety, milicję czerwoną i oddziały wspomagające
bolszewików.
Wróciło wielu, a wśród nich był Marceli Nowotko, w 1918 roku działacz Związku
Spartakusa i KPD, w 1919 organizator bolszewizującego Związku Zawodowego
Robotników Rolnych, w 1920 roku sekretarz Rewolucyjnego Komitetu w Aapach i w
Wysokiem Mazowieckiem. W sierpniu 1920 roku Marceli Nowotko i Jan Tym dokonali
dywersji na stacji Aapy, niszcząc za wycofującymi się wojskami bolszewickimi
rezerwuary, nastawnie i zwrotnice. W grudniu 1940 roku odbyły się wybory do
terenowych rad narodowych wszystkich szczebli. Przewodniczącym Rejonowej Rady
Wykonawczej Rejonu Aapy został Marceli Nowotko.
Sowietyzacja
Wszędzie tam, gdzie wybory nie były po myśli sowieckiej władzy, karty wyrzucano do
ognia, a do urn wsypywano odpowiednią ilość kart bez skreśleń. - Księża mieli
przykazane przez Sowietów, że muszą iść do wyborów, żeby dawać przykład - powiada
ksiądz S. Fiedorczuk. - I nie było wyjścia, nie chciałeś trafić do więzienia albo na Sybir -
musiałeś iść głosować.
Obrady Zgromadzenia Ludowego Zachodniej Białorusi otworzył 28 pazdziernika 1939
roku niejaki Stepan Francewicz Strug: - Ja jestem chłopem biedniakiem. Za polskiej
3
władzy nie miałem żadnych praw. A teraz jestem delegatem.
Zgromadzenie entuzjastycznie przyjęło cztery deklaracje: o włączeniu Zachodniej
Białorusi do BSRR, o utworzeniu władzy radzieckiej na nowych terenach, o
nacjonalizacji ziemi i parcelacji majątków oraz o nacjonalizacji przemysłu, banków i
kolei.
Sowietyzacja ziem włączonych do sowieckiej Rosji zakładała przeprowadzenie
głębokich reform społecznych, gospodarczych i politycznych przy równoczesnym
eliminowaniu z życia publicznego i, nierzadko, w ogóle z życia, grup, z których w 1920
roku rekrutowali się obrońcy Polski: 5 listopada 1939 roku Narodowy Komisariat Spraw
Wewnętrznych (NKSW - NKWD) wydał rozkaz w sprawie oczyszczenia terenów
Zachodniej Białorusi z obszarników, trockistów, nacjonalistów, terrorystów,
kontrrewolucjonistów, prowokatorów, dywersantów, polskich służb wojskowych,
żandarmerii, policji i osadników.
Wywózki
Tydzień po włączeniu Zachodniej Białorusi do BSRR, 5 grudnia 1939 roku, Rada
Komisarzy Ludowych ZSRR przyjęła uchwałę w sprawie deportacji osadników, służby
leśnej i ich rodzin. Wkrótce doszło do deportacji kolejnych grup Polaków, uznanych
przez Sowietów za zagrażających bezpieczeństwu sowieckiej Rosji.
Instrukcja dla tzw. trójek NKWD, nadzorujących deportacje: "Zaproponować, aby zabrali
rzeczy, na wywóz których jest zgoda. Na przygotowanie do wywózki dać 2-3 godziny".
Faktycznie było 15 minut do 2 godzin.
- Nas zabrali z domu o świcie i do południa trzymali na rynku przed posterunkiem milicji
- opowiada Genowefa Malczyńska z domu Żelazna, mieszkanka Jedwabnego, która
przeżyła deportację do Kazachstanu. - Przyszło po nas dwu miejscowych Żydów i jeden
Ruski. Kiedy siedzieliśmy na wozie - pilnował nas jeden Żyd... Po innych też
przychodzili Żydzi. No, choćby po Wąsowskiego - kto przyszedł? Żydzi. Janowicz to był
dobry sąsiad. A ten drugi, Chylewski, to mieszkał trochę dalej, ale też dobry znajomy. I
był jeszcze jeden. Pierwsza wywózka została zaplanowana na początek lutego 1940
roku. Akurat wypadły takie mrozy, że w sadach pękały drzewa. Nadzorujący wywózkę
enkawudziści raportowali, że u przeprowadzających operację stwierdzono odmrożenia
nóg i rąk.
- Nas zabrali o świcie 10 lutego 1940 roku - wspomina Jan Koniecko, sołtys wsi Netta
Folwark pod Augustowem. - Sowietów przyprowadził żydowski milicjant z opaską na
ręku, znaliśmy go dobrze i on nas znał, bo zajmował się handlem wymiennym: garnki,
talerze za szmaty, szczecinę końską. Inni znajomi Żydzi po innych domach chodzili.
Ojca uderzyli kolbą w plecy i kazali klęczeć z podniesionymi w górę rękami. Matka z
siostrą mogły wziąć buty, coś na siebie i jeszcze złapały chleb. I tak, wywiezli nas na
4
Sybir, rejon Tajszet, Obłast Irkuck. Rodzina pracowała w kołchozie "Chleborob". Praca
katorżnicza, na wyniszczenie...
W czerwcu 1941 roku, po napaści Niemiec na Sowiecką Rosję, na Podlasiu został
utworzony Bezirk Bialystok. Niemcy stosowali bezwzględny terror wobec ludności.
Nieomal w każdej wsi rozstrzelali po kilka rodzin. W roku 1943 spalili Grzędy,
Jasionowo, Kopytkowo i Polkowo, leżące między Biebrzą a Czerwonym Bagnem.
Mordowali przede wszystkim tych, których sowieci przeznaczyli do rozstrzelania albo do
wywózki na Syberię. Ludzie mówili: czerwona zaraza odeszła, nadciągnęła zaraza
czarna.
5
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Manau?st Noz? PanameJak naostrzyć nóżplecy002 Wybieramy nóż poradnikplecy okrągło wklęsłe Nauka zabawy „Znajdź swoje miejsce”04 NoZ organizowanieidQ15Wodny noz Paolo Bacigalupi 205 NoZ przewodzenie kierowanieidW64plecycwiczenia plecynozTrening siłowy ćwiczenia na plecy cz 3nozkr plecy plaskieKomeda noz w wodzie 3więcej podobnych podstron