Traktat lizboński superpaństwo i triumf europejskiej neolewicy


Traktat lizboński - superpaństwo i triumf
europejskiej neolewicy
Gdy przed kilku zaledwie laty Platforma Obywatelska ustami Jana Rokity wykrzyczała "Nicea
albo śmierć", a Prawo i Sprawiedliwość wprost w swoim programie deklarowało odrzucenie
konstytucji europejskiej, mało kto spodziewał się, \e tak gładko przejdzie dziś ratyfikacja traktatu
lizbońskiego. Wszystko to robi wra\enie, jakby polska scena polityczna była zale\na od jakiś
zewnętrznych sił prących w kierunku superpaństwa europejskiego. Bo jak wytłumaczyć skalę
zagro\eń deklarowanych przez Jarosława Kaczyńskiego, \e Polska po traktacie lizbońskim mo\e
stać się z wolna "województwem Unii Europejskiej", i banalność dyskusji temu towarzyszącej?
Jeśli zagro\enie jest tak du\e, to temperatura sporów powinna rozgrzać Polskę na obszarze od
Bałtyku po Tatry. Tymczasem dyskusja w Sejmie została ograniczona do minimum, Senat równie\
dokonał ratyfikacji w sposób niemy. Społeczeństwo zaś nie zostało poinformowane w elementarny
choćby sposób, o co chodzi w tak skomplikowanych zapisach traktatu lizbońskiego.
O ile niesuwerenność polskich polityków mo\na tłumaczyć zale\nością większości polskich mediów od
kapitału zagranicznego oraz bezpośrednimi związkami naszego świata polityki z ró\nymi kręgami
międzynarodowymi, to czym wytłumaczyć bierność intelektualną całej rzeszy wykształconych ludzi w
Polsce, odpowiedzialnych za kształt opinii publicznej? Otó\ stan naszej politycznej świadomości jest z
jednej strony kształtowany przez media, z drugiej - przez tzw. pieniądze unijne. Pamiętajmy, \e główne
inwestycje publiczne w Polsce finansowane są z bud\etu UE i mało kto zadaje sobie trud, by zrozumieć,
\e większość stamtąd pochodzących środków najpierw wpłaciliśmy do brukselskiego bud\etu z naszych
podatków. Powszechne mniemanie jest takie, \e "Unia daje". Ka\da władza jest oceniana przez
wyborców przez pryzmat tego, co robi w dziedzinie gospodarczej. Skoro zaś władza w postaci UE daje
środki, to znaczy, \e jest to władza dobra. W ten sposób na skutek wplątania nas przed kilku laty w
mechanizm brukselski nasi politycy pozbawili się prostych relacji ze społeczeństwem na płaszczyznie
gospodarczej. Oczywiście jest to równie\ związane z dofinansowaniem bud\etu UE przez kraje bogate,
np. Niemcy, które pózniej zainwestowane pieniądze odbierają sobie w postaci centralizacji władzy w
Brukseli i zwiększonego wpływu na powstające superpaństwo. Zatem kolejne segmenty suwerenności
Polski i innych mniejszych krajów europejskich są skutecznie wykupywane przez rządy wielkich państw.
Suwerenność za autostrady
Mówienie przez naszych liderów politycznych, \e ratyfikacja traktatu lizbońskiego jest konieczna, gdy\
w przeciwnym razie znalezlibyśmy się poza Unią, to typowa demagogia. Przypomnijmy, \e po tym, jak
Francja i Holandia odrzuciły traktat konstytucyjny w referendum, bynajmniej nie znalazły się poza
wspólnotą, a wręcz przeciwnie - ich rola w UE cały czas jest stabilna. Politycy metaforycznie chcą
powiedzieć coś innego - mówią, \e jeśli odrzucimy traktat, zmniejszone zostaną dla nas dotacje. W tej
sytuacji wprost nasuwa się skojarzenie: suwerenność wyprzedawana jest dziś za autostrady.
Przypominam, \e w 1939 roku Polacy sprzeciwiając się budowie eksterytorialnej autostrady na Pomorzu,
zdecydowali się poświęcić \ycie w obronie suwerenności. Bo suwerenność Polski, mówiąc patetycznie,
została odzyskana za cenę krwi, którą powinniśmy dziś szczególnie szanować. W przeciwnym razie
nale\ałoby przyznać rację polskim komunistom po 1945 roku, którzy o wiele lepiej wówczas rozeznali
"geopolityczną konieczność dziejową", wpisując się w program polityki sowieckiej w regionie. Zaś
\ołnierzy Polski Podziemnej nale\ałoby określić mianem niebezpiecznych szaleńców. Czy\ nie tak
określa się dzisiaj polskich eurosceptyków?
Ratyfikację traktatu lizbońskiego przegłosowano w trzecią rocznicę śmierci Jana Pawła II. Wielu
polityków wprost w tych dniach powoływało się na nauczanie Ojca Świętego. Kiedy Polska wchodziła do
struktur UE, mówiono polskim katolikom, \e staniemy się zaczynem religijnej i moralnej odnowy
Europy, \e będziemy mogli ponownie zaszczepić na grunt Unii chrześcijańskie dziedzictwo. Tymczasem,
gdy przyszło do dyskusji na temat kształtu najpierw traktatu konstytucyjnego, a kilka lat pózniej traktatu
lizbońskiego, nikt nawet nie zająknął się, by bronić chrześcijańskich czy klasycznych zasad na gruncie
prawa europejskiego. Wszystko, co wywalczyliśmy, to dołączenie do protokołu brytyjskiego w sprawie
Karty Praw Podstawowych, a więc zyskanie minimalnej ochrony naszego ładu moralnego w prawie przed
agresją unijnych ideologów. Tymczasem ju\ widać, jak tego typu wyłączenia są nieskuteczne. Sprawa
Alicji Tysiąc dowiodła, \e trybunały europejskie nie respektują w praktyce suwerenności krajów
członkowskich w kwestiach moralnych.
Warto w tym miejscu przypomnieć potę\ny koniunkturalizm tzw. prawicowych elit politycznych w
kwestiach podstawowych na jeszcze innym przykładzie. Wszak rok temu istniała niepowtarzalna szansa
dania świadectwa przez Polskę Europie poprzez zapis konstytucyjny dotyczący ochrony \ycia od
poczęcia do naturalnej śmierci. Niestety, szansa ta została zaprzepaszczona jakby w pełni świadomie.
Podjęto analogiczną grę jak dzisiaj przy traktacie, polegającą na markowaniu dobrej woli w tej sprawie, a
ostatecznie doprowadzono do upadku projektu konstytucyjnej ochrony \ycia. Zatem ciągłe odwoływanie
się dzisiejszych parlamentarnych elit prawicowych do nauczania Jana Pawła II jest często du\ym
nadu\yciem.
Ofensywa nowej lewicy
Kolejny problem, który nasuwa się przy okazji ratyfikacji traktatu lizbońskiego, to pytanie o przyczynę
zgody w tej kwestii ugrupowań wydawałoby się le\ących na przeciwległych krańcach sceny politycznej.
Traktat poparły tak SLD, jak i PiS oraz PO. Czy entuzjazm eseldowskich kręgów nie powinien niepokoić
polityków prawicy? śeby dobrze opisać ten stan rzeczy, warto odwołać się do symbolicznej wizyty w
Polsce dwóch amerykańskich homoseksualistów, którzy przyjechali, by napomnieć Polaków do zmiany
polityki wobec homoseksualistów w \yciu społecznym i rodzinnym. Jedna z feministek określiła ową
wizytę mianem współczesnej misji "Cyryla i Metodego" na nietolerancyjnej polskiej ziemi. To nie
przypadek, \e wszystko to miało miejsce w kontekście ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Wszak Karta
Praw Podstawowych, zdaniem większości prawników, idzie w kierunku uznania tzw. mał\eństw
homoseksualnych. Mamy notoryczny brak jakiegokolwiek zapisu o ochronie \ycia od poczęcia do
naturalnej śmierci. Słyszymy znów ciągłe nawoływanie instytucji europejskich do zmiany naszego
ustawodawstwa w kierunku demoralizatorskim. Czy\ zatem ludzi polskiej prawicy nie powinno obudzić
symboliczne zestawienie wizyty amerykańskiej pary homoseksualnej z ratyfikacją traktatu?
Powoływanie się na Cyryla i Metodego przez propagatorów homoseksualizmu w Polsce o tyle jest
symptomatyczne, \e współczesna lewica europejska, jak zawsze w historii, powołuje się na wymiar
zbawczy polityki. Nie chodzi tu jednak o współpracę z Kościołem w celu pomocy człowiekowi w dojściu
do wiecznego zbawienia. Chodzi o stworzenie raju na ziemi w postaci nowego socjalistycznego ładu.
Wiele na ten temat powiedziała mi moja niedawna wizyta w Trewirze (dzisiejsze Trier) w zachodnich
Niemczech. To niezwykle wa\ne w schyłkowym okresie cesarstwa rzymskiego miasto jest znane z wielu
męczenników i świętych. Relikwie św. Macieja Apostoła, św. Heleny, przebogata średniowieczna
architektura - oto niezwykłe duchowe bogactwo Trewiru. Z drugiej strony, jest to równie\ miejsce
narodzin Karola Marksa. Przypomnijmy, Marks był filozofem i ideologiem, który w sposób zasadniczy
wpłynął na kształt historii XX wieku. Tymczasem w Trewirze nie widać potępienia ideologii
komunistycznej. Wręcz przeciwnie - funkcjonuje tam muzeum Karola Marksa, opisujące skalę jego
wpływu na dzieje polityki w świecie. Wbrew temu, co moglibyśmy oczekiwać, nie ma tam informacji o
ogromie zbrodni komunistycznych. Wręcz przeciwnie - mamy do czynienia z potępieniem
prześladowców komunizmu i propagatorów tzw. ruchu robotniczego (w trewirskim muzeum do ruchu
paramarksistowskiego zaliczona została równie\ polska "Solidarność"). Zbrodnie komunistyczne
pokazano w sposób marginalny, ograniczając ich zasięg do Azji Południowo-Wschodniej za czasów
rządów Pol Pota. Co wa\ne, muzeum to wizytowały kluczowe postaci socjaldemokracji niemieckiej:
Willy Brandt, Helmut Schmidt. Cytowane ich wypowiedzi w \aden sposób nie są związane z
jednoznacznym potępieniem marksizmu i komunizmu. Dowodzi to w sposób znaczący, dokąd zmierza
współczesna lewica europejska, w tym polska. Chodzi o wcielenie idei neomarksistowskiej, obecnej w
pismach dziesiątków współczesnych europejskich i światowych teoretyków socjalizmu, tym razem na
sposób "demokratyczny". Sukcesy w tej dziedzinie odniosła lewica europejska, ukształtowana w latach
sześćdziesiątych dwudziestego wieku przez tzw. rewolucję kulturalną. Młodzie\ studencka niosła
wówczas podczas demonstracji portrety Marksa czy Mao Tse-tunga. Potem był tzw. pochód przez
instytucje w ró\nych krajach zachodnich, który zaowocował rewolucją seksualną, obyczajową i prawną.
To właśnie pod wpływem lewicy europejskiej i amerykańskiej wprowadzono prawną mo\liwość aborcji,
eutanazji, zawierania homoseksualnych "mał\eństw" i adopcji dzieci. To z tych kręgów wyszła
gigantyczna demoralizacja w postaci tzw. wychowania seksualnego. Efektem tych działań było rozbicie
rodziny i tradycyjnych więzi społecznych - od Kościoła począwszy, a na mał\eństwie kończąc. Czy ktoś
zastanawiał się, jaką rolę spełniają w społeczeństwach europejskich takie instytucje jak rzecznik praw
dziecka, rzecznik do spraw równego statusu kobiet i mę\czyzn itd.?
Po prostu ideologom nowej lewicy chodzi o zatomizowanie społeczeństwa, "wyzwolenie" go ze starych
więzów i upaństwowienie wszelkich relacji społecznych. Upaństwowienie wychowania, upaństwowienie
religii, rodziny, kultury. Gdy to się wszystko ziści, będzie mo\na mówić, w ich mniemaniu, o stworzeniu
nowego raju na ziemi na wzór marksistowski. Oczywiście najwa\niejsze jest, aby zawładnąć ludzką
świadomością, w sposób decydujący oddziaływać na kulturę zachodnią. Dlatego socjaliści propagują,
gdzie mogą, neomarksistowskie "wyzwolenie uciskanych mniejszości". Nawołują do "wyzwolenia"
dzieci spod władzy rodziców, mał\onków spod więzów nierozerwalności mał\eństwa, mniejszości
seksualnych spod władania natury itp. A wszystko po to, aby doprowadzić do zrealizowania sekciarskiej,
mo\na by rzec, idei budowy socjalistycznego raju na ziemi. Nam, Polakom, nie trzeba przypominać, \e
lewica marksistowska w klasycznym wydaniu równie\ starała się zafundować Europie "raj na ziemi" w
czasach komunizmu. Skończyło się to totalitarnym piekłem.
W stronę totalitaryzmu
Na gruncie polskim postkomunistyczna lewica prze\ywa ogromny kryzys. Koalicja Lewica i Demokraci
rozpadła się, poparcie społeczne wcią\ maleje. SLD tymczasem radykalizuje się, coraz bardziej zbli\ając
się do ideologii Sławomira Sierakowskiego i środowiska "Krytyki Politycznej", wprost nawiązującej do
programu nowej europejskiej lewicy. Symboliczne oprowadzanie po Sejmie pary amerykańskich
homoseksualistów przez Ryszarda Kalisza wiele mówi o kierunku, w którym zmierza SLD. Jego wpływ
na \ycie publiczne ograniczony był w ostatnich latach na skutek olbrzymiego brzemienia postkomunizmu
oraz korupcji toczącej to środowisko. Dziś szybki powrót do władzy polskich postkomunistów jest dość
mało prawdopodobny. Dlatego z taką siłą wspierają wszelkie procesy unifikacyjne w Europie, gdy\
wiedzą doskonale, \e projekty wychodzące spod pióra biurokratów europejskich i większości
europejskich rządów są praktyczną realizacją marzeń neomarksistowskiej lewicy. Zatem Polska tak
skutecznie pozbywająca się w ostatnich czasach postkomunistów ze sceny politycznej, dziś jest poddana
ciągłemu oddziaływaniu socjalistycznej Unii Europejskiej. Projektowane superpaństwo ma mieć wszak
wymiar ideologicznie i realnie ściśle lewicowy. I z tego równie\ powinni sobie zdawać sprawę ci, którzy
określają się mianem prawicowców. Czy ktoś zastanawiał się np., dlaczego UE tak daleko idzie w
budowie szczegółowości rozwiązań prawnych? Ano dlatego, \e w wizji socjalistycznej wszystkie
dziedziny \ycia po najdrobniejsze szczegóły muszą być upaństwowione. Niegdyś obserwowałem w
samorządzie zachowanie ró\nych działaczy postkomunistycznych. Ich uwikłanie w PRL, nieraz ró\ne
korupcyjne powiązania nie przeszkadzały im traktować tzw. procedur demokratycznych na sposób
sakralny. Dopieszczali te procedury niemal do perfekcji, spełniając w ten sposób niemal\e coś w rodzaju
lewicowej liturgii, w domyśle wierząc, \e te procedury i instytucje wyzwalają człowieka. Ich podejście
np. do dobroczynności ma do dziś charakter wyłącznie doczesny. Wszystko ma wyzwalać człowieka li
tylko tu, na ziemi, nie dając mu wymiaru ostatecznego. Tak te\ podchodzą do sprawy socjaliści
europejscy. Jeśli zatem chcą być uczciwi ci, którzy zachęcali katolików do głosowania za Unią
Europejską, niech dziś wzywają polskie władze do walki o chrześcijański, a nie sekciarsko-socjalistyczny
wymiar instytucji unijnych i unijnego prawa.
Warto w tym miejscu dodać, \e lewicowe metody działania i rządzenia zawsze zmierzają do jakiejś
formy totalitaryzmu. Wynika to z samych monistycznych zało\eń filozofii głoszonej przez te środowiska.
Przypatrzmy się, jak realizowane są tzw. hasła demokracji w kontekście ratyfikacji traktatu. Aby nie
dopuścić do odrzucenia traktatu w referendum, jak to miało miejsce przed kilku laty w Holandii i Francji,
zmieniono nazwę dokumentu. Wola narodów nie ma tu \adnego znaczenia. Dobrze to dziś widać na
przykładzie Wielkiej Brytanii, gdzie ponad 80 proc. Brytyjczyków opowiada się przeciwko ratyfikacji.
Zrobiono wszystko, aby ratyfikacja nastąpiła w drodze parlamentarnej. U nas, w Polsce, gdy ratyfikacja
na drodze parlamentarnej na chwilę wydawała się zagro\ona, ju\ chciano zmieniać ustawę, by mo\na to
było zrobić na drodze referendalnej, gdy\ ta droga miała rzekomo zapewnić ratyfikację. I gdzie tutaj jest
poszanowanie "procedur" i "zasad demokracji"? W Niemczech i we Francji istnieje "zagro\enie"
orzeczenia niezgodności traktatu z porządkiem konstytucyjnym. Idzie się więc w kierunku zmiany
konstytucji. Widzimy zatem, \e definicja demokracji w ujęciu ideologów i praktyków nowego
europejskiego ładu jest bardzo specyficzna. "Demokratyczne" jest to, co słu\y realizacji idei
superpaństwa. Wszystko, co się temu sprzeciwia, jest antysemickie, ksenofobiczne, fundamentalistyczne
itp.
W objęciach nowego imperium
Oczywiście ratyfikacja traktatu lizbońskiego ma jeszcze jeden, niezwykle wa\ny dla Polski, wymiar.
Chodzi mianowicie o kontekst geopolityczny. Zwiększenie siły głosu Niemiec w UE automatycznie
prowokuje pytanie o nasze bezpieczeństwo. Skupienie polskiej opinii publicznej w ostatnich latach na
tzw. zagro\eniu rosyjskim mo\e być o tyle chybione, \e dostajemy się pod bezpośrednie władanie
zupełnie innego ni\ moskiewskie imperium. Tak, publicyści zachodnioeuropejscy po podpisaniu traktatu
lizbońskiego przez przywódców państw ogłosili, \e powstaje nowe imperium. Zatem ciągłe odwoływanie
się do zagro\enia rosyjskiego jest usprawiedliwione w kontekście historycznym (czasy Związku
Sowieckiego), zupełnie zaś zaciemniające obraz rzeczywistości obecnej. Przypomina to nieco sytuację
Polski osiemnastowiecznej, gdy Sejm Rzeczypospolitej na sposób niemy "ratyfikował" pierwszy rozbiór
Polski, a potem następowały "ratyfikacje" kolejnych, niektórzy wyra\ali zadowolenie, bo - jak
twierdzono - Turcja nas ju\ nigdy nie zaatakuje. I rzeczywiście, Turcja a\ do dnia dzisiejszego nas nie
zaatakowała. Ale nasi sąsiedzi - i owszem. Owa ślepota polityczna ówczesnych polityków mo\e
przypominać dzisiejsze zawołanie: wejdzmy do superpaństwa europejskiego, to Rosja nas ju\ nigdy nie
zaatakuje. Obyśmy nie musieli niedługo boleśnie konstatować, \e zabezpieczać się powinniśmy przed
atakiem zupełnie innych sił i zupełnie innych państw.
Dr Mieczysław Ryba


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Traktat z Lizbony nowy rozdzial europejskiej integracji(2)
Prawo Unii Europejskiej z uwzględnieniem Traktatu z Lizbony fragment
Konkluzje Rady Europejskiej czerwiec 2009 dot Irlandii i Traktatu z Lizbony
Konkluzje Rady Europejskiej pazdziernik 2009 dot Czech i Traktatu z Lizbony
Poznaj Traktat z Lizbony
PRAWDA O TRAKTACIE LIZBOŃSKIM
03 Lista posłów głosujących za Traktatem Lizbońskim
Przewodnik po Traktacie lizbońskim
Traktat Lizboński
01 Traktat Lizboński instrukcja dla początkujących
Cele Traktatu Lizbońskiego
WPZiB Traktat Lizbonski
Zasada subsydiarności w Traktacie z Lizbony
czym jest traktat z lizbony

więcej podobnych podstron