00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:01:Dowiedzieli się że w Petersburgu|żyje wnuk czy prawnuk Dostojewskiego.
00:00:06:Pracuje tam jako motorniczy tramwaju.
00:00:07:Więc go zapraszają do Niemiec na konferencję literacką,
00:00:11:ponieważ dla nich jest on symbolem rosyjskiej literatury.
00:00:14:Tylko że on o swoim dziadku nic nie wie,
00:00:17:co więcej, nie zna żadnego obcego języka.
00:00:19:Jedyne, co umie powiedzieć po niemiecku to "Mercedes-Benz"
00:00:23:ponieważ uwielbia mercedesy.
00:00:24:Jedzie tam, bo sobie pomyślał
00:00:27:że za swój referat na tej konferencji
00:00:29:- dostanie Mercedesa.|- On tam wygłasza referat? - Nie.
00:00:32:Tylko powtarza ciągle "Mercedes-Benz"
00:00:35:Nigdy nie był na zachodzie, więc jest całkowicie obcy.
00:00:38:Film o tym dlaczego Rosja i świat zachodu nigdy się nie zrozumieją.
00:00:42:- Kiedy to się dzieje?|- Lata 20-te.
00:00:53:tłumaczył:|ostaszewsky
00:00:57:wersja: 25fps, 640x272, XviD. 1.37 GB
00:01:24:Tego ja nie wiem.
00:01:30:Polacy to organizują.
00:01:32:W jakiejś fabryce, chyba w stalowni.
00:01:36:- W Nowej Hucie.|- W Nowej Hucie, Iwan tu jest.
00:01:39:Ivan Trojan, tak.
00:01:41:No jasne.
00:01:43:To będzie festiwal alternatywy.
00:01:57:- Pierwsza klasa. Polska.|- Nieco zgrzebnie.
00:02:00:Ja lubię Polskę.|Mam kumpli Polaków.
00:02:04:Więc się cieszę,|że wyrwałem się z Pragi.
00:02:07:- Kręcisz coś?|- Już skończyłem.
00:02:38:Dziś się uda.|Gębę mam dziś dobrze rozciągniętą.
00:03:28:Panowie, to jest Kasia.|Organizator całej akcji.
00:03:33:Będzie się wami zajmować.
00:03:35:Dzień dobry|Nazywam się Kasia...
00:03:39:Będę się wami zajmować przez te kilka dni.
00:03:43:Jeśli będziecie czegoś potrzebować,|dajcie znać.
00:03:57:W porządku, będę zatem mówić po angielsku.
00:03:59:Proszę mówić po polsku.
00:04:07:Ja jej nie rozumiem.
00:04:12:Nazywam się Kasia...
00:04:14:Już kapuję.
00:04:16:- Jestem Iwan, cześć.
00:04:22:Jezu, co za dureń.
00:04:27:Daj spokój, Ivan.
00:04:45:Tak więc to jest Nowa Huta.
00:04:49:Te oto piece|zostały tu postawione w 1950.
00:04:52:ale okres świetności|przypada na lata 70-te.
00:04:55:kiedy do pierwotnych dwóch pieców|dołożono walcownię.
00:04:59:Tak.
00:05:00:- Rozumiesz ją?|- Nie.
00:05:02:- Więc ona cię kręci.| - Daj spokój.
00:05:04:- Kobieta to pozna.|- Kobieta taka jak ty?
00:05:07:Taka jak ja, pewnie.
00:05:18:- Kasiu, kto tutaj jeszcze występuje?|- Lalkarze z Francji,
00:05:22:tancerze z Belgii|i latający teatr z Belgradu.
00:05:35:Halo? Łukasz?
00:05:40:Byle szybko, jestem w Polsce.
00:05:44:Jak to?! Przecież wszystko było już gotowe?
00:05:51:No to świetnie.
00:05:54:Straszne.|Szafka jak na wojnie.
00:05:57:Depresja, straszne.
00:06:00:Ale to jest niezłe.
00:06:04:- Bóbr.|- Rzadko się to dziś widuje.
00:06:06:Stary, poczciwy bóbr.
00:06:10:- Każdy ma swoje miejsce?|- Ja się tu nie będę przebierać.
00:06:16:- Wszędzie jest strasznie brudno.|- Cóż, nie da się ukryć, ale...
00:06:22:nie będziemy się nad sobą użalać w hucie stali.
00:06:25:- Mi się tutaj podoba| - To jasne.
00:06:27:Dlaczego tu musi być "trzy tysiące"?|Nie mogę zamienić na "dwa"?
00:06:31:- Dlaczego?|- Nie umiem tego wypowiedzieć.
00:06:33:Więc nie graj w praskim teatrze|jak nie znasz czeskiego
00:06:51:trzy tysiące, trzy tysiące
00:06:56:Człowieku, mam nóż na gardle.|Muszę być na wieczór w Pradze.
00:07:00:- W który wieczór?|- Dziś wieczór!
00:07:03:- Spektakl?|- Nie. Nocka.
00:07:06:- Zapomniałem o tym.|-No to powinieneś pomału się zbierać.
00:07:10:No pewnie.
00:07:12:- Poczekaj, na serio?|- Na serio.
00:07:16:Jak ty chcesz to zrobić?
00:07:20:- Więc zostaw to.|- Nie da rady!
00:07:23:- Teatr to przecież priorytet.|- Przerwałeś kiedyś zdjęcia?
00:07:27:Nie. Nic jeszcze nie nakręciłem.
00:07:33:Nic jeszcze nie nakręciłem,|nie nakręciłem...
00:07:37:nakręciłem, nakręciłem...
00:07:39:Niespodziewanie - nie nakręciłem - nic - nigdy
00:08:33:Tu odbywały się wiece.
00:08:38:Tu w latach 80-tych przemawiał Wałęsa.
00:08:46:Tam przemawiał Wałęsa.
00:08:50:Wałęsa|Kto to jest Wałęsa?
00:08:53:On nie wie kto to jest Wałęsa.
00:08:55:- Wiem, ale ty to źle wymawiasz.|Walensa. - Nie, Walesa.
00:09:10:Tak więc zagramy całość|bez robienia przerw.
00:09:13:- Ponieważ Polacy chcą to zobaczyć.|- Jacy Polacy?
00:09:16:No Polacy, Kasia, festiwal...
00:09:19:Nawet jeśli ja z jakiegokolwiek powodu|wyjdę, nie będziemy przerywać.
00:09:23:- Dokąd miałbyś iść?|- Moja sprawa.
00:09:25:Musimy sprawdzić na jutro|ile to trwa.
00:09:30:Grać będziemy tutaj,|tu będą widzowie.
00:09:34:Zatem możecie się poruszać|po całej tej przestrzeni.
00:09:37:Dawid, polegam na tobie.
00:09:39:Gospoda będzie tam z tyłu,|ale to dopiero po przerwie.
00:09:43:A więc jest to dla was jasne?|Ta? Oswójcie się z tym miejscem.
00:09:51:Proszę o uwagę|Informacje na temat bezpieczeństwa.
00:10:32:Oczywiście nie musicie nosić hełmów.
00:10:34:Ale proszę, trzymajcie się z dala od kładki.
00:10:40:W poniedziałek miał tu miejsce|nieprzyjemny wypadek
00:10:44:Co się stało?
00:10:45:Syn miejskiego konserwatora|spadł z kładki i połamał sobie kręgosłup
00:10:51:- O Boże...|- Co powiedziała?
00:10:53:Że syn konserwatora spadł|i połamał sobie kręgosłup.
00:10:56:Jakiego konserwatora?
00:10:58:Tego tam.
00:11:01:No, tamtego.
00:11:06:Nie wiadomo, czy dziecko przeżyje.
00:11:11:Jest w szpitalu, operują go.
00:11:15:Siedmioletni chłopiec
00:11:21:I co z tą ciepłą wodą?
00:11:36:Rozpoczyna się rozprawa sądowa|przeciwko Dimitrijowi Karamazowowi,
00:11:39:który jest oskarżony o zabicie|swojego ojca Fjodora Karamazowa.
00:11:43:Ojcobójstwo jest najbardziej przerażającą zbrodnią,|jaką zna nasze społeczeństwo,
00:11:48:jeśli jej nie ukaramy,|zniszczymy podstawy naszej wspólnoty.
00:11:54:Są momenty,|gdy ludzie kochają zbrodnię.
00:11:56:Mówią, że to staszne,|ale wszystkim się to podoba.
00:12:02:Musimy być bezstronni,|stać jedynie po stronie prawa,
00:12:06:sprawiedliwości i prawdy.
00:12:10:Musimy wydać wyrok ze świadomością|jaka odpowiedzialność na nas spoczywa.
00:12:29:Czuję się winnym pijaństwa,|rozpusty,
00:12:31:próżniactwa i nędznego życia.
00:12:33:Chciałem zacząć nowe, porządne życie|raz na zawsze,
00:12:36:jednak los mi nie pozwolił.
00:12:39:Ale śmierci starego pana, mojego|wroga, mojego ojca nie czuję się winny.
00:12:43:Dimitrij Karamazow jest łotrem,|ale nie jest mordercą.
00:12:46:Dimitriji, ja się was boję.|Niegdyś rzekłeś do mnie:
00:12:50:"W moździerzu cię utłukę"
00:12:53:- On tak nie myślał.|- Myślał!
00:12:58:Nie możemy być hardzi|ani wobec małych ani wielkich.
00:13:01:Nie możemy poddawać się nienawiści
00:13:03:nawet wobec tych, którzy nas pomawiają,|lżą i zniesławiają.
00:13:08:Jestem ateistą|i napisałem artykuł o tym,
00:13:11:że ludzie powinni porzucić wiarę|w nieśmiertelność i w Boga.
00:13:14:Jak tylko ludzkość wyrzeknie się Boga,|zniknie moralność, jak znikają okresy geologiczne...
00:13:18:a ludzie będą szukać szczęścia|tu, na świecie.
00:13:22:I wszystko będzie dozwolone.
00:13:24:Iwanie, tego, co napisałeś|nigdy nie będzie w stanie sam uczynić.
00:13:28:Nie czuję się winnym śmierci ojca.
00:13:31:Ojczulek sam szukał draki.
00:13:34:Ale mi się dzieci udały!
00:13:36:Dziatki moje, nie wiecie,|że ojcobójstwo jest najcięższym grzechem?
00:13:40:Wszyscy mnie oskarżają!
00:13:41:Rzekomo kradłem dzieciom pieniądze|i zostawiałem sobie.
00:13:45:Ale mamy przecież sądy!|Niech mi to udowodnią!
00:13:49:Prawda, zaczynałem bez grosza przy duszy,|ale gdy mnie zamordowali,
00:13:52:zostało po mnie|sto tysięcy rubli gotówką.
00:13:55:A ja myślałem, że ojczulek|gromadzi dla mnie kapitał.
00:13:58:Miałeś błędne i przesadne|wyobrażenia o swoim majątku.
00:14:01:I wciąż jestem waszym ojcem,|nawet jeśli mnie zamordowaliście.
00:14:04:Nigdy o nas nie dbałeś, tato, o nikogo...
00:14:07:- ....ale i tak ci przebaczam|- Ja nie.
00:14:10:Dorastaliśmy w burdzie i w nędzy.|Wychowywali nas obcy ludzie.
00:14:14:- Dziatki moje|- Daj spokój z tą komedią!
00:14:17:Jesteś uczonym, Iwan,|a ja jestem komediantem...
00:14:20:...od urodzenia, jestem pomyleńcem.
00:14:23:Ale za to wierzę!
00:14:25:Dopiero ostatnimi czasy|zwątpiłem, mordercy.
00:14:28:Bóg osądzi takiego człowieka.
00:14:31:Mam trzech synów.|Dimitrija, Aloszkę i Iwana.
00:14:34:- A ja?|- Ty milcz!
00:14:36:Tobie akurat pasuje to nazwisko. Smerdiakow.
00:14:40:Zdążyłem się ożenić|tylko dwa razy.
00:14:42:Mitio, ty jesteś z pierwszego małżeństwa,|jesteś najstarszy i najgorszy.
00:14:46:A ja twoją matkę tak kochałem,|nawet gdy mnie biła...
00:14:50:- ....uciekła i umarła na tyfus.|- Nie pamiętam matki.
00:14:54:Ja swoją pamiętam.
00:14:55:Pamiętam jej jasne, skośne oczy,|gdy klęczała przed ikonami.
00:15:00:Kdy ją wziąłem miała 16 lat.
00:15:02:Więc się trochę gniewała,|gdy urządzałem w domu popijawy.
00:15:05:- Orgie!|- Dziatki moje!
00:15:08:- Świnią jesteś, nie ojcem.|- I ty mi to mówisz?!
00:15:11:A co wyście zrobili?|Pochwalcie się!
00:15:14:W szkole wojskowej|zdegradowali mnie za pojedynkowanie się.
00:15:17:- Ja ukończyłem studia.|- Nauki przyrodnicze! Nieźle...
00:15:20:- Ja wstąpiłem do klasztoru.
00:15:23:- A ja|- A ty milcz!
00:15:26:Milcz! Wyuczyłeś się na kucharza,|za moje pieniądze.
00:15:31:Powinieneś mnie po rękach całować.|I nogach.
00:15:41:To ja wszystko przygotowałam.
00:15:46:To wszystko moja wina!
00:15:53:Nie będę się pieprzył z dr nauk med. Drdową|z otolaryngologii.
00:15:57:Będę pieprzył|Konrda Lenrta z teatrologii.
00:16:00:Nie będę się pieprzył z dr nauk med. Drdową|z otolaryngologii.
00:16:04:Nie będę, nie będę, nie będę|pieprzył się z dr nauk med. Drdową z otolaryngologii.
00:16:09:Będę pieprzył|Konrda Lenrta z teatrologii.
00:16:13:Iliuszka ugryzł was w palec?|Przykro mi.
00:16:28:Aloszka!|Wejdź, usiądź proszę.
00:16:34:Dlaczego masz zabandażowany palec?
00:16:36:- Stało ci się coś?|- Chłopiec mnie ugryzł, uczeń.
00:16:40:Nie powinieneś na twoim stanowisku|zadzierać z uczniami.
00:16:43:Ojcze, to nie tak.
00:16:46:Słyszałem, Aloszko,|o klasztorze we wschodnich guberniach,
00:16:49:który trzyma dziewczęta, tak!|Ponoć trzysta sztuk.
00:16:54:nazywają je "klasztornymi dziewczęta".
00:16:57:Brzmi to ciekawie, ale
00:16:58:ale z drugiej storny|obrzydliwa jest ta straszna "rosyjskość".
00:17:02:Wyobraź sobie, że oni tam jeszcze|nie mają Francuzek.
00:17:05:A mogliby mieć, pieniądze by się znalazły.
00:17:09:Wybacz, proszę.|Ty bydlaku!
00:17:13:Ale ty jesteś taki skromny, poczciwy.|To mi się w tobie podoba.
00:17:21:Jednak gdy człowieka złapie|chętka na uczniaka...
00:17:25:Ale, ojcze,|to przecież zupełny absurd.
00:17:28:Ten chłopak ugryzł mnie, bo|jestem bratem Dimitra,
00:17:31:- który publicznie zhańbił jego ojca.|- Aha.
00:17:34:- Iljuszka chciał się zemścić.|- Tak samo mi cię żal...
00:17:38:... że zostałeś mnichem.
00:17:40:Z drugiej strony to dobrze,
00:17:41:przynajmniej się ktoś pomodli|za nas, grzeszników.
00:17:47:Diabły o mnie nie zapomną,|póki nie umrę, wezmą widły i
00:17:52:strącą mnie do piekła.
00:17:54:Ale ja sobie mówię:|Skąd niby wezmą widły?
00:17:57:I jakie? Żelazne?
00:18:00:Gdzie je wykują?|Mają własną kuźnię?
00:18:03:- Nie mają żadnych wideł.|- Tak?
00:18:05:Jak będziesz tego pewien,|przyjdź mi powiedzieć.
00:18:08:Teraz chcę się ciebie zapytać|o taką oto rzecz...
00:18:11:Aloszko, czy to prawda,|że w "Żywotach świętych" napisano
00:18:15:o jakimś świętym,|który był męczennikiem za wiarę,
00:18:19:a gdy go ścięli, rzekomo wstał,
00:18:22:podniósł swoją głowę|i "z uśmiechem" ją pocałował?
00:18:26:Ja się pytam ciebie, Aloszko, pytam:|Czym?
00:18:32:- Czym? - Zamknij mordę!|- Czym pocałował? - Zamknij mordę!
00:18:36:Czym?
00:18:39:Szedł długo z głową w dłoniach|i z radością ją całował.
00:18:42:- To prawda?|- Czym pocałował?
00:18:44:- Zamknij mordę!|- To przecież zupełny absurd.
00:18:48:- Tak myślałem, że absurd.|- To absurd.
00:18:51:Zamknij mordę i wracaj do izby!
00:18:53:Ty naprawdę uświniasz wszystko,|czego się dotkniesz, ojcze.
00:18:57:Co mam zatem czynić,|aby zyskać życie wieczne?
00:19:04:Nie upijaj się,|bądź łagodny w mowie,
00:19:09:nie poddawaj się pokusom ciała,|nie miłuj pieniędzy.
00:19:12:A przede wszystkim: nie kłam.
00:19:16:Kto siebie samego okłamuje, nie rozpozna|prawdy w sobie i wokół siebie.
00:19:20:- i przestanie mieć szacunek dla siebie|i dla innych. - Masz rację.
00:19:24:Przecież ja całe życie łgałem,|codziennie, co godzinę.
00:19:28:Tato, chciałbym, aby te|okropne kłótnie z Mitią już ustały.
00:19:34:Zaufaj.
00:19:39:Iwan!
00:19:41:Iwanie, Aloszko,|wy jesteście moją krwią najdroższą.
00:19:44:Ale za tamto|chcę sprawiedliwości.
00:19:47:- Chcę dostać swój synowski udział...|- Nic nie dostaniesz!
00:19:50:Za to wszystko co w tym krótkim czasie|zdążyłeś zrobić, ty draniu.
00:19:54:- Boże mój!|- Daj spokój tej wstrętnej komedii!
00:19:58:Ja odgrywam komedię?|Dobra, opowiem wam coś zatem.
00:20:02:Iwanie, Aloszko,|Dimitrij rozkochał w sobie cnotliwą
00:20:07:- Katarzynę.|- Katarzynę, tak jest,
00:20:09:córkę swego byłego dowódcy.
00:20:11:A teraz ma czelność uganiać się|za tą ulicznicą Gruszenką.
00:20:14:I potrzebuje do tego pieniędzy.|Bo Gruszenka darmo nie daje,
00:20:18:- a ty byś ją chętnie przekupił|ojcowską miedzią. - Złotem.
00:20:22:Nie obrażaj przy mnie Gruszenki!
00:20:24:Mtio! A jeśli cię wyklnie?|Co dalej będzie?
00:20:27:Jesteś bezwstydnym hipokrytą!|Sam się uganiasz za Gruszenką!
00:20:30:Wiec tak sobie pogrywasz z ojcem!|A jak postępujesz z obcymi?
00:20:34:Swojego byłego zwierzchnika zabiłeś.
00:20:37:Ale to ty! Ty posłałeś|mojego przełożonego,
00:20:40:kapitana Sniegirowa,|jak swojego pełnomocnika do Gruszenki,
00:20:44:a on jej zaproponował, aby odebrała|moje weskle, które trzymasz u siebie,
00:20:48:aby pomogła mnie przymknąć,|jeśli domagałbym się podziału majątku.
00:20:52:Gdybyś nie był moim synem|wyzwał bym cię na pojedynek, na pistolety
00:20:58:strzał z trzech kroków i przez chustkę!
00:21:00:- Przez chustkę?|- Przez chustkę!
00:21:03:- Znowu łżesz, bezwstydnie łżesz!|- Pojedynek!
00:21:07:- Pojedynek!|- Błazen.
00:21:15:Sam pójdę.
00:21:18:Z wami nie mam ochoty.
00:21:31:To tylko 200 litrów.
00:21:36:Zgłupiałeś.
00:21:40:- Więc nie pozwolisz mi?|- Oczywiście, że nie.
00:21:43:Dopiero przyjechałeś|i już chcesz wracać?
00:21:46:- A co z jutrzejszym przedstawieniem?|- Przyjechałbym. - Niby jak?
00:21:50:Przecież to osiem godzin samochodem!
00:21:54:Ubieraj kostium i na próbę.
00:21:57:To tylko próba. Czemu się tak wnerwiasz?
00:21:59:Ubieraj się i na próbę.|Nie igraj ze mną.
00:22:03:Jasne, na próbę.|Oni i tak ćwiczą tam bez ciebie.
00:22:12:Mikołaj Ilicz Sniegirow, do usług.
00:22:15:Były kapitan|rosyjskiej piechoty,
00:22:18:bez pardonu spoliczkowany|na ulicy przez pańskiego brata.
00:22:21:Dimitrija Fjodorowicza Karamazowa,
00:22:24:- ale wciąż kapitan.|- Tak, jestem tu z powodu
00:22:28:nieszczęsnego spotkania z moim bratem|Dimitrijem Fjodorowiczem.
00:22:31:- Co się panu stało w palec?|- Pana syn mnie ugryzł.
00:22:37:- Iljuszeczka ugryzł pana w palec?|- Tak, pan o tym przecież wie.
00:22:43:Zaraz go zbesztam!|W tej chwili, a jakże, zbesztam!
00:22:48:Nie chcę, żeby pan go karał!|On jest, jak sądzę, chory.
00:22:52:Naprawdę myślałeś pan,|że go zbesztam?
00:22:57:Przykro mi, proszę pana, z powodu,|palca, ale czy nie lepiej byłoby,
00:23:01:dla pana satysfakcji, abym|sam odbrąbał cztery palce?
00:23:07:Uczynię to w mgnieniu oka.
00:23:13:Tym oto nożem!
00:23:16:Brat przyjdzie i poprosi pana o przebaczenie.|Obiecuję to panu.
00:23:21:Spoliczkował mnie jak małego chłopca,|Iljuszeczka przy tym był.
00:23:26:Przez to ta jego choroba,|z poniżenia.
00:23:30:- Mój brat pana przeprosi.|- A będzie klęczał na grochu?
00:23:33:Przysięgam, że brat złoży panu|najgłębsze i szczere przeprosiny,
00:23:38:nawet jeśli miałby klęczeć na grochu.|Dopilnuję tego.
00:23:43:Aha, więc to dopiero plany,|trzeba to jeszcze uzgodnić.
00:23:49:Jeśli temu chłopcu coś się stanie,|zabiję!
00:23:55:Zabiję siebie, jego, pana
00:24:01:Kogoś zabiję.
00:24:04:Ja nie żartuję, panie Karamazow.
00:24:14:Alosza, powiem ci teraz coś,|czego jeszcze nikomu nigdy nie mówiłem.
00:24:19:Musisz przeprosić|kapitana Sniegirowa.
00:24:22:Pal licho kapitana Sniegirowa!|Jestem między dwiema kobietami.
00:24:27:Katia jest cnotliwa, dumna,|inteligentna i wykształcona.
00:24:33:W ogóle się mną nie interesowała.
00:24:36:Jej ojciec sprzeniewierzył 4,500 rubli|groził mu sąd.
00:24:40:Ja miałem akurat tyle, więc|powiedziałem Katii, że dam jej pieniędze,
00:24:45:jeśli sama po nie przyjdzie.
00:24:49:Powiedział pan, że da mi pieniądze dla ojca,|jeśli sama po nie przyjdę. Oto jestem.
00:24:54:Występna natura walczyła we mnie|z chorobą cnotliwości.
00:24:58:Moja pierwsza myśl była...|karamazowska.
00:25:00:Pieniądze? Jakie znowu pieniądze?|czyżby pochodziła pani z tak łatwo sprzedajnego rodu,
00:25:04:wziąć pieniędze i zmykać!|Pieniędzy się nie wyrzuca, ot tak!
00:25:08:Przysięgam ci, że patrzyłem na nią|przez kilka sekund z nienawiścią,
00:25:12:którą tylko krok dzieli od szalonej miłości.|Nie pozwoliłem jej długo czekać.
00:25:17:Dałem jej pieniądze|i nisko się ukłoniłem.
00:25:20:Ona również się ukłoniła,|padła mi do nóg,
00:25:23:położyła się na wznak|i odeszła.
00:25:25:Kiedy zmarł jej ojciec,|wszystko się cudownie odmieniło.
00:25:29:Jakaś ciotka uczyniła ją|swoją jedyną spadkobierczynią.
00:25:33:- Zostawiła jej 80 tys. w posagu.|- Zostawiła mi 80 tys. w posagu.
00:25:40:Potem dotarły pocztą pieniądze.|Cztery i pół tysiąca rubli.
00:25:44:I list zaręczynowy.|Mam go ciągle u siebie.
00:25:46:Kocham pana szalenie,|i choć wiem, że pan mnie nie kocha,
00:25:49:proszę, aby został pan moim mężem.
00:25:52:W niczym pana nie będę ograniczać,|będę do pana należeć,
00:25:55:będę jak dywan,|po którym będzie się pan przechadzał.
00:25:57:Chcę was kochać|i chronić przed samym sobą.
00:26:00:Katarzyna zdecydowała,|że ofiaruje mi swoje życie z wdzięczności.
00:26:04:Niech mi pan uroczyście obieca, że się poprawi!
00:26:08:- Obiecuję.|- Ale ty się nie poprawiłeś.
00:26:11:- Nie poprawiłem się!|- Zamiast tego zacząłeś uganiać się za Gruszeńką.
00:26:14:Początkowo po to, żeby ją stłuc.
00:26:16:Dowiedziałem się,|że jej ojciec zebrał moje weksle,
00:26:19:aby mogła mnie szantażować,|gdybym domagał się podziału majątku.
00:26:23:A potem się w niej zakochałem,|tak jak nasz ojczulek.
00:26:26:Jeśli będziesz tego pragnął,|wyjdę za ciebie.
00:26:29:Ale musisz obiecać|że nie będziesz mnie bił,
00:26:32:i że pozwolisz mi robić to,|na co będę miała ochotę.
00:26:35:- Chcesz wyjść za taką kobietę?|- A jakże! I to zaraz!
00:26:38:A jeśli pojawi się jakiś kochanek,|wyjdę do sąsiedniego pokoju.
00:26:42:- Dość tego, Mitio!|- Czemuż to? Najgorsze dopiero przed nami.
00:26:46:Proszę, aby wysłał pan pocztą|dwa tysiące dla mojej siostry w Moskwie.
00:26:51:Trzy tysiące...
00:26:54:- Trzy tysiące dla mojej siostry w Moskwie.|- To są te niegdysiejsze cztery tysiące?
00:26:58:Nie, te pieniądze miałem|wysłać jej siostrze.
00:27:01:Już to zrobiłem, tylko nie mam|żadnego potwierdzenia.
00:27:05:Niezwłocznie go pani prześlę.|Tyle że to nieprawda.
00:27:08:Nie wysłałem pieniędzy. Gorzej...
00:27:10:Przepiłem je z Gruszenką|w Mokrem.
00:27:13:- Wszystko przepiłeś?|- Nie wszystko.
00:27:16:Zostało mi 1500,|mam je w sakiewce na szyi.
00:27:19:Więc koniecznie potrzebuję pozostałej kwoty,|aby zwrócić je Katarzynie.
00:27:23:- Aljosza, zagadaj, proszę, do ojca...|- Ale, Mitio, ojciec ci przecież nie da.
00:27:28:Ma tam jakieś pieniądze w kopercie,|na której napisał:
00:27:31:"Mojemu aniołowi, Gruszence,|jeśli zechce przyjść"
00:27:34:Od tamtej pory czeka.|Ale i ja czuwam.
00:27:36:- A jeśli Gruszenka przyjdzie dziś?|- Wpadnę tam i przeszkodzę im.
00:27:41:- Ale jeśli|- Jeśli? Wtedy zabiję.
00:27:44:- Zabijesz? Kogo?|- Starego. Jej nie zamierzam zabijać.
00:27:59:Jest jeden lot z Krakowa o 16:15|o 17:05 przylatuje do Wiednia.
00:28:03:Jeśli zaczekasz na mnie o piątej we Wiedniu,|mogę być na ósmą w Pradze.
00:28:09:Oczywiście, że się da, w trzy godziny spokojnie.
00:28:12:No dobra, więc ja mogę prowadzić.
00:28:14:Spoko, dziękuję.|Trzymam cię za słowo. Na razie.
00:28:18:Co się dzieje?
00:28:21:Tutaj, tutaj się rodzi|przerażająca podłość.
00:28:25:Mógłbym to jeszcze zatrzymać,|ale nie zrobię tego.
00:28:29:Nie módl się za mnie,|nie dbam o to. Z Bogiem.
00:28:56:- Co robisz?|- A ty co robisz?
00:28:58:Ustaliliśmy chyba,|że tutaj zostajesz.
00:29:00:- Paweł za mnie wskoczy.|- Jesteś nieodpowiedzialną świnią.
00:29:04:Ja jestem świnia? A ty co niby?|Kompletny wariat. Spójrz na siebie.
00:29:09:- Zadzwonię na policję.|- Ta? Dzwoń, jak masz paszport.
00:29:20:Co za farsa! Tak Kusturica|traktował cyganów w Barandowie,
00:29:24:...gdy kręcili "Underground".
00:29:36:- Ciągle masz ataki?|- Częściej niż przedtem.
00:29:39:Więc pokaż nam tu ładnie,|jak to wygląda.
00:29:48:Atak padaczki.
00:29:52:Atak padaczki|składa się z trzech faz.
00:29:56:W pierwszej fazie ciało|dostaje lekkich drgawek
00:30:04:- W drugiej fazie, drgawki|- Język! Język!
00:30:08:Język pojawia się dopiero w trzeciej,|końcowej fazie,
00:30:11:ale ze względu na pana|umieszczę go w fazie drugiej.
00:30:22:Fuj!
00:30:33:I tak to jest aż do utraty świadomości,
00:30:36:a potem jeszcze długo,|zanim odzyskam przytomność.
00:30:39:Jednak można na tobie polegać.|Iwanie, Aljoszko, wejdźcie!
00:30:44:Usiądzcie proszę.|Nalejemy sobie koniaczku.
00:30:47:Ty nie powinieneś.|Ty pościsz.
00:30:49:Smerdiakow, podejdź no do kredensu,|w szafce po prawej są likiery.
00:30:53:Jak tylko nalejesz,|zabieraj dupę w troki, śmierdzielu!
00:31:02:Tatku, przyszedłem cię prosić,|żebyś pożyczył Miti trzy tysiące,
00:31:07:których bardzo potrzebuje.
00:31:09:Aleksej, dam ci ojcowskie błogosławieństwo.
00:31:29:Aleksej, Aljoszko
00:31:34:Albo wiesz co?|Dam ci tylko taki krzyżyk, ot co.
00:31:40:Ten śmieć cię nie kocha.|On właściwie nikogo nie kocha.
00:31:45:Jak był mały, bawił się tak,|że zabijał koty, a potem je grzebał.
00:31:49:Cóż, robił to uroczyście,|miał na sobie prześcieradło,
00:31:53:wymachiwał czymś jak|ci od kadzidła z twojej branży,
00:31:57:i śpiewał przy tym: Maryja
00:31:59:- Fiodorze Pawłowiczu.|- Milcz! - Fiodorze Pawłowiczu.
00:32:02:Niech mi pan poradzi, co miałbym robić,
00:32:04:gdybym się dostał w niewolę|nieprzyjaciół chrześcijańskiego kościoła,
00:32:08:i gdyby żądali od mnie,|żeby zbeszcześcił imię boże.
00:32:11:Sądzę, że powinienem|zachować się rozsądnie
00:32:15:i zbluźnić.
00:32:17:Z czasem odkupiłbym swoje tchórzostwo|dobrymi uczynkami.
00:32:21:Iwan, ten idiota|mówi to wszystko z twojego powodu.
00:32:24:Chce, żebyś go pochwalił,|a wiesz dlaczego?
00:32:27:Ponieważ on cię podziwia.|No tak, Iwanie, pochwal go.
00:32:31:Jeśli w chwili, gdy go zdradzę,|Bóg mnie potępi,
00:32:34:przestanę być chrześcijaninem|a tym samym nie skłamię moim dręczycielom,
00:32:38:ponieważ będę odrzucony przez Boga.
00:32:43:Cóż zatem, Iwanie, powiedz,|Jest Bóg czy go nie ma?
00:32:50:- Czemu się uśmiechasz?|- Nie ma Boga.
00:32:53:- Aloszko, jest Bóg?|- Jest.
00:32:58:A nieśmiertelność?|Iwanie, jest jakaś nieśmierteleność?
00:33:02:Choćby jakaś taka|całkiem mała nieśmiertelność.
00:33:05:- Nie ma także nieśmiertelności.|- Więc nic nie ma.
00:33:08:- Ale chyba "niebo" to coś znaczy?|- Nie, zupełnie nic.
00:33:13:- Aleksej, jest nieśmiertelność?|- Tak, jest.
00:33:17:- Istnieje Bóg i nieśmiertelność?|- Neśmiertelność jest w Bogu!
00:33:20:Bardziej prawdopodobne,|że rację ma w tym przypadku Iwan!
00:33:26:Jak sobie człowiek pomyśli,|ile się za te tysiąc lat
00:33:30:zmarnowało sił|na tą nędzną wiarę.
00:33:32:Ale, Iwanie, pytam się ciebie raz jeszcze,|naprawdę po raz ostatni.
00:33:39:Jest Bóg czy go nie ma?
00:33:41:Naprawdę i po raz ostatni mówię,|że nie ma Boga.
00:33:44:- Kto sobie zatem z nas drwi, człowieku?|- Prawdopodobnie diabeł.
00:33:49:- A diabeł istnieje?|- Nie, diabeł też nie istnieje.
00:33:53:- To może koniaku też nie ma?|- Koniak muszę ci zabrać.
00:33:56:- Iwanie!|- Tatku, chodź się położyć.
00:33:58:Jesteś zdenerwowany.
00:34:00:Obiecałeś mi, Iwan, że pojedziesz|sprzedać las do erman.
00:34:04:- Prosiłem cię o to.|- Pojadę tam jutro.
00:34:07:Nie pojedziesz!|Nie pojedziesz, bo nie chcesz!
00:34:10:Twoja zła dusza|chce mnie tutaj śledzić.
00:34:13:Przyjąłem cię tu, tyś jest mój syn,|a w moim własnym domu mną gardzisz!
00:34:18:Co się gapisz? Ty pijacka mordo!
00:34:22:Kiedy Aleksej się patrzą, oczy mu płoną.|Aleksej, nie kochaj Iwana.
00:34:27:- Tato, nie gniewaj się, nie denerwuj!|- Boli mnie głowa!
00:34:31:Iwan, zaczekaj!
00:34:33:Pojedziesz do erman,
00:34:34:ja pojadę z tobą|pokażę ci tam taką jedną dzieweczkę.
00:34:38:Co prawda chodzi boso,|nie to co ta twoja Katarzyna
00:34:41:No, no! Bosych nóżek się nie bój,|to są szczere perły.
00:34:45:Dla mnie żadna kobieta|nie była nigdy brzydka,
00:34:49:to moja zasada.
00:34:50:Musisz pokonac wstręt,|i zamienić go w zachwyt...
00:34:53:że się w niej, w takim brudasie|zakochał taki panicz.
00:34:58:Twoją mamę|też tak czarowałem.
00:35:01:A ty wiesz, że jesteś bardzo podobny,|do opętanej Zośki?
00:35:05:Ona też się tak zawsze na początku|delikatnie uśmiechała,
00:35:08:ale jak zaczynała rżeć,|to już było wiadomo,
00:35:12:że się zbliża ten jej atak.
00:35:14:Ona ciągle albo miała ataki,|albo się modliła.
00:35:19:W ogóle nie chciała mi się oddać.
00:35:23:To jej powiedziałem:|"Czekaj no, Zofio!
00:35:28:Już ja ci tą mistykę z głowy wybiję, ty krowo!
00:35:34:widzisz tą ikonę? tą ikonę!"
00:35:41:A ona wciąż "la, la, la"
00:35:44:Uważasz ją za cudowną,
00:35:46:to ja teraz przed tobą|splunę na nią i zobaczymy,
00:35:50:czy się coś stanie.|Ja ci mówię, że nic się nie stanie.
00:35:58:Nic się nie stało!
00:36:05:Co ci się stało Aloszko?|Smerdiakow, wody!
00:36:12:- Dokładnie to samo co z jego matką.|- Coś mi się zdaje, że...
00:36:16:jego matka była również moją matką.
00:36:19:Wybacz, Iwanku. Zamroczyło mnie|jak nigdy przedtem.
00:36:24:A jak już mówimy|o rodzinnych tajemnicach,
00:36:27:wiesz ty, że Smerdiakow|także jest z mego nasienia?
00:36:33:Z twojego nasienia.
00:36:36:Zabawiłem się trochę|z jego mamą
00:36:39:Lizawietą Smrdową,|ubożuchną kaleką.
00:36:43:Spotkaliśmy ją gdy z przyjaciółmi,
00:36:45:wracaliśmy nocą z gospody|i zagraliśmy o nią.
00:36:49:Pewnie wiecie chłopcy, kto wygrał.|Smerdiakow, syneczku.
00:36:56:No, Iwanku, pocałuj swojego brata.|Co jest? Nie wiedziałeś?
00:37:04:To teraz już wiesz. Jesteście braćmi.
00:37:10:Chłopcy
00:37:18:- Ten twój wariat zabrał mi paszport.|- On nie jest "mój".
00:37:21:- Aha, od kiedy?|- Od dziś.
00:37:31:On jest szaleńcem.
00:37:54:Wyjdź za mnie.
00:37:57:Ja już zdecydowałam.|Nigdy nie zostawię pańskiego brata.
00:38:01:Być może wyjadę do innego miasta,|ale przez całe życie będę nad nim czuwać.
00:38:05:Jak się mu Grusza sprzykrzy,|co z pewnością wkrótce nastąpi,
00:38:09:we mnie znajdzie siostrę i przyjaciółkę.
00:38:11:we mnie znajdzie Boga,|do którego będzie się mógł modlić.
00:38:15:- Jest pan na mnie zły?|- Chyba tak.
00:38:18:Ale niech mi pan obieca, Iwanie Fidorowiczu,|że mnie pan nigdy nie opuści.
00:38:22:Niestety muszę panią zostawić.|Jutro jadę do Moskwy.
00:38:25:- Jak to? Do Moskwy? Jutro?|- Cieszy się pani?
00:38:28:Jest mi pan tak drogi,|Iwanie Fidorowiczu.
00:38:31:Może tak naprawdę nie kocham Dmitrija, ale pana.
00:38:33:- Wierzy mi pan?|- Nigdy mnie pani nie kochała.
00:38:36:Chciała się pani tylko zemścić|za krzywdy,
00:38:38:których doznała pani od mojego brata.
00:38:40:Pan nigdy by się mi nie oddał,|a Dmitrij, owszem.
00:38:44:Będzie go pani kochać,|dopóki będzie panią krzywdził.
00:38:47:kiedy przestanie, miłość zniknie,|a pani go porzuci.
00:38:50:Nie powinienem tego mówić, ale przecież|odjeżdżam i raczej się już nie zobaczymy.
00:38:56:Z Bogiem.|Ręki pani nie podam.
00:38:59:Świadomie mi pani ubliżyła,|nie mógłbym przebaczyć.
00:39:03:Może kiedyś, ale nie teraz.
00:39:19:Czy Dmitrij powiedział ci, że chce zabić ojca?
00:39:22:Powiedział tylko, że mógłby go zabić|w chwili złości.
00:39:25:- Boże zachowaj!|- Czemu?
00:39:27:Jeden gad zeżre drugiego,|oboje na to zasługują.
00:39:30:Iwanie, ty musisz być|strasznie nieszczęśliwy.
00:39:37:- Kochasz dzieci, Aloszko?|- Kocham.
00:39:42:A zwróciłeś uwagę,|ilu ludzi lubuje się w cierpieniach dzieci?
00:39:50:Opowiem ci o takim jednym ojcu i matce.|Cnotliwi, wykształceni ludzie,
00:39:55:wyższe sfery...
00:39:57:znienawidzili swoją pięcioletnią córeczkę.
00:40:00:Tłukli ją, siekli, kopali|Sami nie wiedzieli dlaczego.
00:40:07:Całe jej ciało|było sine.
00:40:10:Potem zaczęli stosować|bardziej wyrafinowane metody.
00:40:12:W zimie zamykali ją|na całą noc w ubikacji,
00:40:15:żeby nie mówiła w nocy,|że chce siusiu.
00:40:18:Za karę smarowali jej twarz kałem.
00:40:22:i kazali jej jeść odchody.
00:40:25:I tak się to ciągnęło,|aż dziewczynkę zamęczyli na śmierć.
00:40:31:A ja się pytam: jakim prawem|ta niedorzeczna podłosć jest dozwolona?
00:40:34:Ponieważ człowiek nie wiedziałby|czym jest dobro i zło?
00:40:39:jeśli dla Królestwa Niebieskiego|mają cierpieć wszyscy,
00:40:43:- to dlaczego mają cierpieć także dzieci?|- Czemu wodzisz mnie na pokuszenie?
00:40:47:Ponieważ nie potrafię zrozumieć|dlaczego świat jest taki, jaki jest.
00:40:51:Wiem tylko, że istnieje cierpienie,
00:40:53:choć nie ma winowajców,|bo wszystkim zostanie przebaczone.
00:40:57:Ale dlaczego mają cierpieć dzieci?
00:41:00:Rozumiem, że wszechświat zadrży w posadach
00:41:02:i w dzień Sądu wszyscy|na ziemi i niebie połączą się i zawołają:
00:41:06:"Sprawiedliwy jesteś, Boże."|A dziewczynka obmyje swoją zabrudzoną twarz,
00:41:10:i przebaczy rodzicom,|którzy zamęczyli ją na śmierć.
00:41:19:Ale ja tego nie chcę.|Ja nie zamierzam im przebaczyć.
00:41:23:Dlatego zrzekam się Królestwa Niebieskiego.
00:41:26:Nie żebym nie wierzył w Boga, Aloszko.
00:41:29:Tylko z najgłębszym szacunkiem|zwracam mu swój bilet.
00:41:34:Iwanie, ale tak się nie da żyć.
00:41:38:- Istnieje siła, która wszystko przetrzyma.|- Jaka siła?
00:41:41:- Siła karamazowskiej podłości.|- Niby, że "wszystko dozwolone"?
00:41:45:Jest i będzie.|Nigdy się tego nie wyrzeknę.
00:41:47:Prędzej ty wyrzekniesz się mnie.
00:41:50:A więc tu jesteś, Aloszko.|Cały dzień na ciebie czekałam.
00:41:53:Przyszedłem|A dokładnie, on mnie tu wysłał.
00:41:56:- Chciałabym się dowiedzieć co z Mitią?|- Mam przekazać, że ponoć już nigdy do pani nie przyjdzie.
00:46:55:Dzień dobry.
00:47:01:- He?|- Co jest?
00:47:03:Szukałem pana. Ja się boję.
00:47:05:Dmitrij Fiodorowicz|już dwa razy groził mi śmiercią.
00:47:09:Kiedyś powiedział mi:|"Utłukę cię w moździerzu"
00:47:13:Ciągle mnie prześladuje.
00:47:14:Czasami myślę sobie,|że się zabiję ze strachu.
00:47:17:Stary wrzeszczy: "Co jest?|nie przyszła Gruszenka, czemu?"
00:47:21:Jakbym ja był temu winny.|A pański brat z bronią w ręku krzyczy:
00:47:25:"Uważaj braciszku, szelmo ty jedna,|jak ją przegapisz, najpierw ciebie zabiję"
00:47:29:Ale ja się najbardziej boję, żeby|nie uznali mnie za współwinnego,
00:47:33:gdyby wywinął coś głupiego pańskiemu ojcu.
00:47:35:- Czemu mieliby cię posądzić?|- Bo ja mu, proszę pana...
00:47:39:- sam powiedziałem o tych znakach.|- O jakich znakach?
00:47:42:Stary mi kazał doglądać,|czy Gruszeńka nie idzie,
00:47:46:a jeśli przyjdzie... mam zastukać.
00:47:53:A jak Mitia przyjdzie|to mam inaczej zastukać.
00:48:00:- No i Mitka o tych sygnałach już wie.|- Jak śmiałeś mu powiedzieć?
00:48:03:Ze strachu. On wie także, że ojciec|ma kopertę z trzema tysiącami i napisem:
00:48:08:"Mojemu aniołowi, Gruszence,|jeśli zechce przyjść"
00:48:11:To niedorzeczne.|Mitka nie ukradnie żadnych pieniędzy.
00:48:14:Ale on tych pieniędzy strasznie potrzebuje.
00:48:17:Ojciec wrzeszczy, że|wszystko przepisze na siebie.
00:48:20:Ale jakby teraz umarł,
00:48:21:każdy z was dostanie|prawie 40 tys. gotówką.
00:48:25:Testamentu jeszcze nie spisał|i Mitia to wie.
00:48:29:Skoro to wszystko wiesz,|czemu mi radzisz jechać do Czermaszni?
00:48:32:- Pojadę a tu się, bóg wie co, stanie.|- Właśnie dlatego.
00:48:35:- Co "właśnie dlatego"?|- Proszę się nie gniewać.
00:48:38:Cenię sobie pańskie wykształcenie,|boć sam jestem wykształcony.
00:48:41:Niegdyś uważnie pana słuchałem,
00:48:44:jak tłumaczył pan,|że wszystko jest dozwolone.
00:48:47:Mógłbym się zatem pana zapytać ponownie|jako człowieka wykształconego:
00:48:52:- Jest Bóg?|- Słyszałeś, że nie ma. Nie przynudzaj.
00:48:57:Gdyby na mnie przyszło,|na pańskim miejscu,
00:49:00:- rzuciłbym to wszystko|- Jadę do Moskwy, jutro,
00:49:04:- jeśli cię to interesuje.|- Tak będzie najlepiej.
00:49:07:Jesteś naprawdę straszny idiota.
00:49:11:Z wykształconym człowiekiem...|...miło pogawędzić.
00:49:22:Proszę się nie bać, Aloszko,
00:49:25:- To ja się dziś boję Mitki.|- Niby czemu dzisiaj?
00:49:29:Czekam na ważną wiadomość,
00:49:31:A Mitia może mi w tym przeszkodzić.
00:49:35:Ale jak tylko wieść ta nadejdzie...
00:49:41:- ...zerwę się, polecę...|- Dokąd to pani poleci?
00:49:47:Jedzie ze mną pewien oficer, Polak.
00:49:51:Moja pierwsza miłość.
00:49:54:- A co z Mitką?|- O niczym nie wie. Zabiłby mnie.
00:49:57:Ale mi już spieszno|do nowego życia.
00:50:00:Przekaż Mit'i moje pozdrowienia,|i niech źle o mnie nie myśli.
00:50:07:I powiedz mu jeszcze, że
00:50:09:kochałam go jedną, całą godzinę...
00:50:13:Niech przez całe zycie|pamięta o tej godzinie.
00:50:36:Gruszeńko, to ty?
00:50:40:To ty, kurczątko moje?
00:50:49:Mam dla ciebie podarek.|Poczekaj.
00:50:58:Mam dla ciebie podarek.
00:51:01:Gdzieś jest, kurczątko moje?|Gruszeńko!
00:51:11:Gdzieś jest moja Gruszeńko?
00:51:21:Gdzie jesteś?
00:51:31:Gruszeńko!
00:52:04:Aloszko, nie widziałeś Gruszeńki?|Szukam jej wszędzie.
00:52:07:- Pojechała.|- Dokąd pojechała?
00:52:09:Do Mokrego, z Polakiem.
00:52:15:- Pojadę za nią.|- Co chcesz zrobić?
00:52:17:Popatrznę na nich, napiję się z nimi,|a nad ranem się zastrzelę. Nikomu nie będę przeszkadzał.
00:52:22:Mitio, gdybym miał dość sił,|nie puściłbym cię.
00:52:28:Jadę!
00:53:46:Skończ to.
00:53:49:Skończ to rzępolenie!
00:53:52:- Tryfonie Borysowiczu.|- Dimitriju Fiodorowiczu.
00:53:55:- Gdzie jest?|- Kto? - Gruszenka!
00:53:57:- Gdzieś tutaj.|- Z kim, powiedz?
00:53:59:- Z Polakiem.|- Co z nią? Gada, śmieje się?
00:54:01:- Nie bardzo. - Są tu cyganie?|- Nie, policja ich przegnała.
00:54:05:- ale żydzi tu są ciągle.|- Masz tu dwie stówki, poślij po nich.
00:54:08:- Za taki pieniądz całą wioskę na nogi postawię.|- Idź, zwołaj dziewki, podaj szampana...
00:54:13:koniak, cukiereczki, wszystko!
00:54:21:Mtio
00:54:26:Idź swoją drogą, pani,|a na mnie się nie oglądaj.
00:54:29:Ja pani przeszkadzać nie będę.
00:54:32:Ty płaczesz, Mitko?
00:54:36:- Gdybyś miał przynajmniej powód.|- Jesteś szczęśliwa?
00:54:39:Strasznie tu nudno.
00:54:41:- Schowaj te pieniądze. Skąd je masz?|- Jak się do ciebie zwraca?
00:54:45:- Pani Agryppina...|- Ale ja jestem Agrafiena,
00:54:47:nawet imienia już nie pamięta!
00:54:54:Nic tylko chleje, odkąd przyjechał!|A ja, głupia gęś, pieć lat się męczę.
00:54:58:Kiedyś to był orzeł, a dziś...|wypchany gąsior.
00:55:02:Mitio, proszę, wyrzuć to wszystko.
00:55:05:Wielmożny panie, proszę na słówko.
00:55:11:- Dam ci pieniądze.
00:55:14:Trzy tysiące, i jedź dokąd chcesz,|ale zabieraj się stąd, ale już!
00:55:18:- Rozumie pan?|- Rozumiem.
00:55:23:- Jestem Agrafiena, wysławiaj się poprawnie,
00:55:26:chyba że już zapomniałeś|po tych pięciu latach.
00:55:34:- Ty chcesz mi przebaczyć, ty mnie?
00:55:38:Dowiedział się pan, że mam pieniądze|i przyjechał się pan żenić.
00:56:07:I ja go kochałam|przez te pięć lat, Mtio!
00:56:10:Miałam wtedy 17 lat, a on teraz|potraktował mnie jak szmatę.
00:56:16:Przeklinam te pięć lat!
00:56:27:Mitio, kochasz mnie?
00:56:33:Naprawdę mnie kochasz?
00:56:36:Co ci jest?
00:56:38:Rozchmurz się, uśmiechnij się,|przecież i ja się usmiecham.
00:56:47:Przebaczysz mi Mitio?
00:56:50:Gdybym była Panem Bogiem,|wszystkim ludziom bym przebaczyła.
00:56:55:Jestem bydlę, ale chcę się modlić.|Jesteśmy podli,
00:56:59:- ale na świecie nie jest tak źle.|- Kocham cię.
00:57:04:Wszędzie będę cię kochał,|nawet na Syberii.
00:57:07:Dlaczego na Syberii?
00:57:09:Ukradłeś pieniądze tej panience?
00:57:12:Oddaj jej zatem i weź ode mnie|wszystko, co mam.
00:57:15:Co moje, to i twoje.
00:57:17:- Słyszysz?
00:57:22:Zdaje mi się, że jedziemy saniami|na Sybir, dzwoneczek dzwoni,
00:57:26:ja drzemię i przytulam się do ciebie.|Śnieg się błyszczy.
00:57:30:Śnieg pięknie się iskrzy w nocy,
00:57:32:a ja czuję, jakbym była gdzieś indziej,|poza tym światem.
00:57:35:Dymitrze Karamazow,|mam obowiązek oznajmić,
00:57:39:że jest pan oskarżony o morderstwo|swojego ojca, Fiodora Karamazowa,
00:57:43:którego dokonano dziś wieczór.
00:57:55:Nie jestem winny śmierci mojego ojca.
00:57:59:Chciałem go zabić, ale nie zabiłem.
00:58:02:Trafiłem w Grigorija,|a Grigorij mnie wychowywał.
00:58:05:Był dla mnie lepszy niż ojciec,|tylko to mnie dręczy.
00:58:08:Nie musi się pan martwić o Grigorija,|przeżyje to, jak sądzę.
00:58:11:- Chwała Bogu.|- Dawid. - Co?
00:59:14:Paragraf 230.|Ten facet mnie widział. Jest świadek.
00:59:18:Paweł, daj spokój.
00:59:19:Co się stało?
00:59:21:- Tragedia.|- Daj spokój, proszę,
00:59:23:- przecież nie wiemy, co się stało.|- Nie wiesz, co się stało?
00:59:27:Jego dziecko jest w szpitalu,|nagle dzwoni mu telefon.
00:59:30:- Ale ty tylko zgadujesz.|- Cóż, on się poryczał.
00:59:34:Może poryczał się z innego powodu, nie?
00:59:36:Ta? Z jakiego niby?
00:59:38:Może ukradli mu samochód.
00:59:41:Tak niby wygląda facet,|któremu ukradziono samochód?
00:59:44:A nawet jeśli, przecież my|nie mamy z tym nic wspólnego.
00:59:47:Ale my tu gramy u niego w pracy, kapujesz?
00:59:51:U niego w pracy, rozumiesz to?
00:59:54:Przestańcie krzyczeć, on tam wszystko słyszy.
00:59:57:I ty to mówisz?!|Ty, co naplułeś na pana Wojtyłę?
01:00:00:A jak już jesteśmy przy tym....|po co mi to dałeś, debilu?
01:00:03:To był jego obrazek?
01:00:05:- On beczy, bo ty na to naplułeś?|- Ty i te twoje pomysły.
01:00:10:- Jesteś obrzydliwy, pajacu.|- Iwan Trojan, aktor, napluł na papieża.
01:00:15:Koniec z tobą.|W Polsce masz przechlapane.
01:00:19:Co jest?|Ja tam czekam jak idiota.
01:00:26:Moim zdaniem kontynuowanie próby|byłoby nieetyczne.
01:00:29:Pewnie, bo musisz jechać|na swój plan zdjęciowy.
01:00:32:- Naprawdę tak myślisz?|- Mam rację, czy nie?
01:00:37:Więc sam sobie zagraj.|Tu w Polsce cię kochają.
01:00:41:- Dawid, nie bądź świnia.|- Ja jestem świnia?
01:00:44:Może powiesz nam kto cię we Wiedniu|odbierze na lotnisku.
01:00:47:- Dzięki Martin.|- Co niby? Ja nic nie mówiłem.
01:00:51:- Przecież wszyscy to wiedzą.|- No widzisz.
01:00:56:Według ciebie ja się niby cieszę|jak dziecko spada i coś z nim dzieje?
01:01:00:Nie, ale jest ci to na rękę.
01:01:05:- Jest z nami gorzej, niż myślałem.|- No raczej.
01:01:08:- Zamknij mordę.
01:01:11:Powinniśmy przerwać i|dokończyć próbę gdzie indziej.
01:01:14:Nie, gramy dalej.|Jedziemy, wszyscy na miejsca.
01:01:18:"Dowody rzeczowe", bla bla bla
01:01:23:Co się stało, Kasiu?
01:01:27:Jest źle, bardzo źle.|Chłopiec zmarł.
01:01:34:Co to w ogóle jest za "akcja"?
01:01:38:To był mój pomysł,|dostaliśmy dotację z Unii Europejskiej
01:01:42:na cykl klasycznych, teatralnych spektakli
01:01:46:w codziennych realiach, w fabrykach...
01:01:52:Projekt nosi nazwę|"Blisko życia"
01:01:56:Sądziliśmy, że aktorzy i widzowie|będą zachwyceni
01:02:00:tym, że znajdują się w samym centrum|prawdziwego życia, obok prawdziwych ludzi
01:02:05:To chyba jednak nie był dobry pomysł.
01:02:18:- Mówi pan, do Syrakuz?|- No tak.
01:02:21:- Co z chłopcem? Odpoczywa?|- Od 14 dni nie opuścił łóżka.
01:02:25:Wcześniej spacerował jeszcze po pokoju,|ale teraz nie może się nawet ruszyć bez mojej pomocy.
01:02:29:Boję się o niego, czasem gdy już go|położę do łóżka i przykryję pościelą,
01:02:34:rzucam się na ścianę i płaczę tak,|żeby Iljuszka nie słyszał.
01:02:53:Doktor powiedział, żebyśmy pojechali do Syrakuz.|W przeciwnym razie powinniśmy szykować się na najgorsze.
01:02:58:- A skąd ja mam na to wziąć pieniądze? Skąd?|- Mam tu panu coś przekazać.
01:03:02:Narzeczona mojego brata przesyła panu|200 rubli na znak przeprosin.
01:03:06:W tej kopercie jest 200 rubli,|niech pan przyjmie, proszę.
01:03:15:Aleksej, ja panu, za pozwoleniem,|chętnie pokażę...
01:03:19:takie małe czary,|takie hokus-pokus.
01:03:26:Gwizdam na wasze pieniądze!|Gwizdam na nie!
01:03:29:Co ja bym powiedział chłopcu,
01:03:32:gdybym wziął od pana pieniądze|z naszą hańbę?!
01:03:36:Co wy robicie?|To są moje papiery!
01:04:35:Nie ma problemu, co nie?|Gramy, jedziemy dalej.
01:04:38:"Dowody rzeczowe, hop, hop!
01:04:43:Dowody rzeczowe.
01:04:46:Zakrwawiony płaszcz|starego Karamazowa,
01:04:49:laska, którą sąd uznaje jak na razie|za narzędzie zbrodni Mitki.
01:04:54:Koperta, na której ręka zamordowanego|napisała, cytuję:
01:04:57:"Mojemu aniołowi, Gruszence,|jeśli zechce przyjść"
01:05:00:Z dopiskiem "Mojemu kurczątku",|koniec cytatu.
01:05:03:I na koniec, różowa wstążka.
01:05:07:Tutaj, leży martwy Karamazow.
01:05:13:Ojcobójstwo jest najbardziej przerażającą zbrodnią,|jaką zna nasze społeczeństwo,.
01:05:17:Oskarżony, proszę mówić.
01:05:18:Czuję się winnym pijaństwa,|rozpusty,
01:05:21:próżniactwa i nędznego życia.
01:05:25:Ale nie czuję się winnym śmierci|swojego ojca, mojego wroga.
01:05:30:Chciałem go zabić, pewnie,|chciałem, ale nie zabiłem.
01:05:34:Proszę wyjaśnić sądowi|powody tej nienawiści.
01:05:38:- Zazdrość?|- Nie tylko.
01:05:40:- Kłótnie o pieniądze?|- No pewnie.
01:05:42:- O te trzy tysiące?|- A gdzie tam! O wiele, wiele więcej.
01:05:47:Ale tych trzech tysięcy potrzebowałem.|No, panowie!
01:05:50:Nie patrzcie się tak po sobie.
01:05:52:Dobrze wiem, że to co mówię,|świadczy przeciwko mnie.
01:05:55:Ale mówię szczerze i otwarcie.
01:05:58:Staję przed wami jako szczery i otwarty człowiek.
01:06:01:Całe życie starałem się być porządny,
01:06:03:a robiłem śwnistwa jak wszyscy inni.
01:06:08:Jak wy wszyscy.
01:06:11:- Czy żałuje pan?|- Nie.
01:06:13:Szkoda mi,|że go tak nienawidziłem.
01:06:16:Ale, na Boga, panowie,|kto to zrobił, jeśli nie ja?
01:06:20:Został zabity w sypialni.|Miał roztrzaskaną czaszkę.
01:06:23:- Przerażające.|- Dlaczego potrzebował pan pieniędzy?
01:06:26:- Żeby oddać dług. - Komu?|- To był dług honorowy. - Honorowy?
01:06:29:- Tak, dług honorowy.|- A zatem był to dług honorowy.
01:06:33:Co pan robiłem tego wieczoru,|gdy doszło do zbrodni?
01:06:38:Biegłem do Gruszeńki,|ponieważ wiedziałem,
01:06:41:że będzie mieć tam schadzkę z ojcem.
01:06:44:Umówili się za pomocą|sekretnych znaków,
01:06:47:o których powiedział mi sługa, Smerdiakow.
01:06:50:Czy świadek zdradził|sekretne znaki Fjodora Karamazowa
01:06:54:- jego synowi, Dmitrijowi?|- Tak, zgadza się. - Dlaczego?
01:06:57:- Ponieważ się bałem.|- Kogo się świadek bał?
01:07:00:- Obu się bałem. Ojca i syna...|- Proszę kontynuować.
01:07:07:Gruszenki nie było w domu.|Więc pobiegłem do ojca,
01:07:10:ponieważ założyłem, że|Gruszeńka już tam będzie.
01:07:13:Pan pobiegł do domu, aby sprawdzić,|czy Gruszeńka jest u ojca?
01:07:18:Zgadza się. Pobiegłem zatem do domu.
01:07:20:Chciałem się dowiedzieć,|czy Gruszeńka jest już u ojca.
01:07:23:Przeskoczyłem płot, serce mi waliło,
01:07:26:wyobrażałem sobie,|się dzieje w środku.
01:07:29:Nie wytrzymałem i zastukałem w okno|umówiony, tajny sygnał.
01:07:40:Kiedy ojciec wyjrzał na zewnątrz,|schowałem się w cieniu.
01:07:43:a ojciec zaczął wołać słodkim głosikiem:
01:07:46:"Gruszeńko, to ty?|Moje kurczątko?"
01:07:53:Był podniecony, dyszał.|Zrozumiałem, że jest tam sam.
01:07:59:A ojciec dalej wołał słodkimi głosikiem:
01:08:03:"Gruszeńko, chodź do mnie...
01:08:07:...do mnie,|mam tutaj dla ciebie podarek"
01:08:11:- Myśli pan, że chodziło o tą kopertę?|- Pewnie tak.
01:08:17:Stałem tam,|i nienawidziłem go,
01:08:19:bałem się, że nie wytrzymam.|Ale Bóg nade mną czuwał.
01:08:23:Uciekłem stamtąd,|ktoś pojawił mi się na drodze,
01:08:26:- zacząłem go bić, on krzyczał.|- Co krzyczał?
01:08:30:- Krzyczał: "ojcobójco!"|- Ojcobójco?
01:08:34:Czym pan uderzył sługę Grigorija?
01:08:37:Laseczką, i zostawiłem ją tam.
01:08:40:Byłem cały we krwi.|Myślałem, że go zabiłem.
01:08:43:Potem zakryłem mu głowę kapeluszem.
01:08:46:Dość tego.
01:08:53:- Aloszka, ty wierzysz, że to zrobiłem?|- Co ty mówisz?
01:08:57:Odpowiedz jak pod przysięgą!
01:08:59:- Nawet przez chwilę w to nie wierzyłem.|- Dziękuję ci. Dodałeś mi otuchy.
01:09:12:- Ty patrz, on naprawdę to ogląda.|- Kto?
01:09:16:Ten facet.
01:09:18:Jakby mi dziecko umarło|nie patrzyłbym sobie na jakiś spektakl.
01:09:22:Tego nie wiesz.
01:09:25:A może to jest jakaś podpucha Czumy.
01:09:27:- Jaka podpucha?|- Ten facet jest aktorem,
01:09:30:on dał mu trochę forsy,|żeby nas podkręcił.
01:09:33:- Chyba przeginasz, nie sądzisz?|- Nie pamiętasz,
01:09:35:jak graliśmy "Idiotę" i Czuma nas okłamał,|że umarła mu matka,
01:09:39:żeby z nas wyciągnąć maksimum?
01:09:41:No racja.
01:09:44:Ty znasz polski,|zapytaj się go jak to jest.
01:09:48:- Sam się zapytaj.|- Dzięki.
01:09:57:To prawda, że żydzi na Wielkanoc|kradną i zabijają dzieci?
01:10:03:Mam taką książkę.
01:10:05:Czytałam tam, że żyd|czteroletniemu chłopcu...
01:10:10:najpierw obciął wszystkie palce u obu rąk|a potem go ukrzyżował na ścianie.
01:10:17:Gwoźdźmi go przybił.
01:10:20:Przed sądem zeznał,|że chłopak szybko umarł.
01:10:24:W cztery godziny.|To rzeczywiście szybko.
01:10:29:Powiedział, że chłopiec jęczał,|wciąż jęczał,
01:10:32:a on się patrzył na niego z przyjemnością.
01:10:35:- Niezłe.|- No, niezłe.
01:10:38:Tak niezłe, że wycieliśmy tą scenę.
01:10:49:Czasem mi się wydaje,|że sama bym go ukrzyżowała.
01:10:53:Skończ!
01:10:56:Skończ!
01:11:46:Proszę pani, przedstawienie się zaczyna.
01:11:50:Czekamy tylko na panią.
01:11:52:Krótkie, ale całkiem niezłe. Zapraszam. Chodźmy.
01:12:02:Panie i panowie...
01:12:04:gościmy dziś w studiu|wielkiego pisarza,
01:12:08:naprawdę znanego artystę...
01:12:12:pana Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego.
01:12:16:Panie Fiodorowiczu,|jak to możliwe, że taki mały człowiek
01:12:20:był w stanie w tak krótkim czasie|napisać takie wielkie dzieła?
01:12:30:Cóż, mam taki swój sposób, mały trik...
01:12:34:Zawsze, zanim zacznę pisać...
01:12:38:...trochę się bujam.
01:12:41:Bujam się tak pomału, jakies pół godziny,
01:12:46:A potem dostaję ataku padaczki.
01:12:53:A może nam pan powiedzieć albo nawet pokazać|jak wygląda taki atak?
01:13:01:To całkiem proste.
01:13:04:Jak już powiedziałem, zaczynam się bujać...
01:13:08:Pół godziny, cztery godziny, pięć godzin...
01:13:11:A potem, jak łatwo zauważyć...
01:13:18:zaczynają mi się trząść uszy. Widzi pan?
01:13:24:Uszy mi się trzesą.
01:13:26:Zachowuję się jakby nigdy nic...
01:13:30:ale moje uszka wiedzą o co chodzi|i się trzęsą.
01:13:34:Potem mi się zaczyna trząść prawa rączka.
01:13:40:Uszka i prawa rączka.|A ja sobie mówię: oj, będzie się działo
01:13:44:A potem nagle|głowę mi wykręca.
01:13:47:No i cały się zaczynam trząść.
01:13:50:Na koniec wszystko mi się trzęsie,|a ja się bujam.
01:13:55:I to jest właśnie to.|Tak wygląda atak padaczki.
01:14:02:Potem zaczynam lecieć...
01:14:06:....wznoszę się, wznoszę się co raz wyżej....
01:14:13:Latam horyzontalnie,|a potem wertykalnie.
01:14:20:Na koniec spadam.
01:14:23:Potem siadam i piszę, bo ja wiem, np.
01:14:27:"Braci Karamazow".
01:14:49:- Pan kocha Dmitrija?|- Nie. Czemu się pytasz?
01:14:52:Chciałbym wiedzieć, czy pan|też pragnął tego, co on.
01:14:55:- Że niby chciałbym zabić ojca?|- Nie byłby pan w stanie.
01:14:58:- Pan chciał, żeby to zrobił ktoś inny.|- I wybrałem Dmitrija, tak myślisz?
01:15:03:Najpierw myślałem, że|pan się z nim liczy.
01:15:06:Ale gdy pan pojechał, to tak jakby pan powiedział:|"Zabij go, nie mam nic przeciwko".
01:15:11:Do czego zmierzasz?|NIe zatłukłem cię jeszcze,
01:15:14:tylko po to, żeby cię|zaprowadzić przed sąd.
01:15:17:- Musiałbym wtedy wszystko zeznać.|- Co zeznać?
01:15:22:- Ma pan żółć w oczach, proszę jechać do domu.|- Zostaw moje zdrowie i odpowiadaj.
01:15:27:Nie ma przeciwko panu dowodów,|ja przeciw panu nie będę zeznawać.
01:15:30:Niech pan jedzie do domu, niech pan idzie.
01:15:34:Mów wszystko!|Słyszysz smrodzie! Mów!
01:15:39:Pan go zabił.|Zabójca, zabójca, zabójca
01:15:45:Wiedziałem, że jesteś durniem.
01:15:48:Pan zabił starego, to jasne.
01:15:51:Ja tylko panu pomagałem.|Pomogłem to zrobić jako sługa.
01:15:55:Co ty bredzisz? Pomogłeś?
01:16:00:Ty go zabiłeś?
01:16:03:Pan naprawdę o tym nie wiedział?
01:16:07:Według ciebie ja pragnąłem śmierci ojca?
01:16:10:Oczywiście że pan pragnął,|dawał mi pan milczące wskazówki.
01:16:16:- Chcesz mnie nabrać.|- Niech pan patrzy!
01:16:20:Tu są trzy tysiące.
01:16:22:To naprawdę możliwe,|że pan o tym nie wiedział?
01:16:26:- Ty sam go zabiłeś?|- Nie sam.
01:16:29:Za pana zgodą.
01:16:33:- Dimitrij jest zupełnie niewinny.|- Jak to dokładnie było?
01:16:37:- Pan pojechał....|- Zacząłeś udawać atak?
01:16:41:Atak. Ciężki atak.|Czekałem aż przyjdzie Dmitrij.
01:16:44:Wiedziałem, że zazdrość mu nie da spokoju,|że przyjdzie.
01:16:48:- A gdyby nie przyszedł?|- To by się nic nie stało.
01:16:51:Byłem ciekawy,|czy zabiję ojca.
01:16:56:Więc dalej: jak to było?
01:17:00:Usłyszałem głos mojego pana,
01:17:03:idę do okna, a on mówi:
01:17:04:"Był tu. Zabił Grigorija.
01:17:08:A ja na to:
01:17:10:"Gruszeńka tu jest"
01:17:15:Nie otworzył. Więc zastukałem|umówiony na Gruszeńkę sygnał.
01:17:20:Miłość go zaślepiła,|podszedł do okna, wyjrzał,
01:17:24:ja chwyciłem żelazny tłuczek|i wbiłem mu prosto w potylicę.
01:17:28:Nawet nie krzykrznął, tylko się tak osunął...
01:17:30:Więc uderzyłem go drugi, trzeci raz
01:17:35:Przy trzecim uderzeniu poczułem,|jak mu roztrzaskałem czaszkę.
01:17:40:Wszędzie była krew.
01:17:42:Sprawdziłem, czy nie mam krwi na sobie.
01:17:45:- Pieniądze ukryłem w ogrodzie.|- Głupi nie jesteś.
01:17:49:Jesteś nawet mądrzejszy,|niż myślałem.
01:17:52:Jestem wykształconym człowiekiem.
01:17:54:Pewnie sam diabeł ci musiał pomagać.
01:17:59:Ja wszystko powiem.
01:18:03:Staniemy przed sądem,|powiesz co masz powiedzieć, wszystko potwierdzę.
01:18:08:Ale musisz się również przyznać.|Razem się przyznamy.
01:18:11:Pana wyznanie|jest całkowicie zbędne.
01:18:13:Wszystkiego się zaprę.|Powiem, że żal panu brata.
01:18:17:Że mnie pan próbuje obwinić,|bo przez całe życie
01:18:20:miał mnie pan za gnidę,|a nie za dobrego człowieka.
01:18:25:- Przecież pan nie ma żadnych dowodów.|- Daj mi te pieniądze.
01:18:31:Mówiłem wcześniej,|że mógłbym zacząć nowe życie.
01:18:35:Ale teraz już nie chcę.
01:18:39:Nagle zacząłeś wierzyć w Boga?
01:18:42:Gdzie tam! Nie wierzę.
01:18:45:Więc czemu mi je dajesz?
01:18:48:Co się pan tak wszystkiemu dziwi?|Przecież wszystko jest dozwolone, nie?
01:18:57:Ty naprawdę nie jesteś głupi.
01:18:59:Tak pan myślał,|bo jest pan pyszałkiem.
01:19:02:Pan jest najbardziej podobny do naszego ojca,|Ma pan taką samą duszę.
01:19:09:Proszę mi jeszcze na chwilę pokazać te pieniądze.
01:19:17:I czego teraz chcesz?
01:19:20:Teraz już nic nie chcę.
01:19:41:Iljuszka nie żyje!
01:19:45:Nie ma Boga!
01:19:47:- Powiadam wam, nie ma Boga!|- Proszę przestać, panie kapitanie!
01:19:51:Dzielny człowiek nigdy się nie poddaje!|Proszę przestać, proszę!
01:19:57:Karamazowie,|czyż jest prawdą, że
01:20:00:w dniach ostatnich|zmartwychwstaniemy, odrodzimy się
01:20:03:i zobaczymy ponownie jeden drugiego?
01:20:06:Pewnie, że zmartwychwstaniemy,|pewnie, że zobaczymy.
01:20:09:I wesoło, z radością opowiemy wszystko tak, jak było.
01:20:13:- Na pewno?|- Na pewno!
01:21:17:Dlaczego pan nie ogląda?|Dla pana to gramy.
01:21:22:Może pan nie jest widzem?
01:21:28:Ale Czumę znasz, co?|Naszego reżysera.
01:21:31:Już tam z nim coś robiłeś, nie?
01:21:35:Przepraszam, ale ty się zachowujesz|zupełnie nienaturalnie.
01:21:42:Dziecko ci zmarło?
01:21:45:Dziecko, to rozumiesz?|Dziecko ci zmarło?
01:21:49:Gdyby mi zmarło dziecko,|nie patrzyłbym się na jakichś pajaców z Pragi,
01:21:53:którzy odgrywają tu jakiś spektakl.
01:21:58:To wszystko, co miałem do powiedzenia.
01:22:30:Ale to jest głupie!
01:22:35:Rozumiem, że cię drażnię.
01:22:37:To poniżające, gdy|tak wykształconego człowieka, jakim jesteś...
01:22:41:odwiedza taki pospolity diabeł..
01:22:44:Do domu wariatów mnie nie wepchniesz.
01:22:47:Wierzyć w Boga to by było jakieś zacofanie,
01:22:50:Ale w diabła wierzyć?|W diabła sobie może wierzyć.
01:22:53:Chcesz mnie przekonać, że istniejesz,|ale ja ci nie uwierzę.
01:22:58:Moim pragnieniem jest pójść do kościoła,
01:23:01:a tam, prosto z serca,|zapalić Bogu świeczkę.
01:23:13:A zatem: jest Bóg, czy go nie ma?
01:23:18:Pytasz poważnie? Nie wiem.|Straciłem orientację.
01:23:23:- Więc ty też już nie wierzysz?|- Jak się tak na to patrzę, to myślę, że
01:23:27:beze mnie byłoby na świecie więcej rozsądku,|ale nic by się nie działo?
01:23:32:A przecie co innego czyni życie życiem,|jeśli nie cierpienie?
01:23:38:Nawet przez moment nie wierzyłem,|że istniejesz.
01:23:40:- Ale chciałbym w to wierzyć.|- A widzisz, przyznałeś się.
01:23:45:Przynajmniej raz na jakiś czas|uda mi się dobry uczynek.
01:23:48:Więc ty się trudzisz nad zbawieniem mojej duszy?
01:23:51:Dopiero, kiedy naprawdę wyrzekniesz się Bogą,|wszystko będzie inaczej.
01:23:54:Sam do tego dojdziesz.
01:23:56:Zniknie moralność|tak jak znikają geologiczne okresy,
01:23:59:a ludzie będą szukać szczęścia|tu, na świecie.
01:24:01:Człowiek zwycięży swą wolą i rozumem|nad naturą, zrozumie, że
01:24:05:że jest śmiertelny, że nie ma nadziei|na zmartwychwstanie, i przyjmie śmierć.
01:24:09:Przyjmie ją z radością. Będzie jak Bóg,|a wszystko mu będzie dozwolone.
01:24:13:A jak tylko człowiek zostanie Bogiem,|przestanie mieć znaczenie jakiekolwiek prawo.
01:24:17:Wszystko będzie dozwolone.
01:24:31:Tak, masz rację.
01:24:34:Jednak balansowanie|między wiarą a niewiarą
01:24:36:jest dla człowieka sumienia|prawdziwą męką.
01:24:39:W takiej sytuacji|lepiej jest się... powiesić.
01:24:48:Poczekaj, a jeśli wierzę?
01:24:52:- Słyszysz?! A jeśli wierzę?!|- Iwan! Co ty robisz!
01:24:55:- Przestań, Iwan!|- On ma papierosa. Palił!
01:24:59:Zgasił to na języku.
01:25:01:Język, patrz, język.|On ma papierosa!
01:25:07:Nie ma.
01:25:09:Dobrze, że tu jesteś Aloszko.|Ciebie się boi.
01:25:13:Dlaczego przyszedłeś?
01:25:15:Smerdiakow powiesił się godzinę temu.
01:25:41:Rozprawa sądowa|przeciwko Dimitrijowi Karamazowowi,,
01:25:44:który jest oskarżony o zabicie|swojego ojca Fjodora Karamazowa.
01:25:51:Alekseju Karamazow,|czy pana brat Dmitrij powiedział panu,
01:25:55:- że zamierza zabić swojego ojca?|- Wprost tego nie powiedział.
01:25:58:A nie wprost?
01:25:59:Kiedyś mówił o tym, że|nienawidzi ojca, powiedział
01:26:03:że być może w chwili złości|mógłby go zabić.
01:26:07:- Uwierzył mu pan?|- Boję się powiedzieć, ale tak, uwierzyłem.
01:26:10:Ale jednocześnie wierzyłem,|że uczucie, które żywi,
01:26:13:w chwili niebezpieczeństwa go uchroni.
01:26:16:Świadek Smerdiakow zostawił po sobie|następujący list.
01:26:21:"Odbieram sobie życie z własnej woli|i na własne życzenie,
01:26:25:nie chcę, aby ktokolwiek|poczytał to sobie za winę"
01:26:28:Paweł Fiodorowicz|Karamazow Smerdiakow."
01:26:31:Diabłu służył! Diabeł go porwał!
01:26:35:Dimitriju Karamazow,|kiedy zatrzymaliśmy pana w gospodzie,
01:26:39:krzyczał pan o jakimś haniebnym uczynku,|który ma pan na sumieniu.
01:26:43:- Co miał pan na myśli?|- To dotyczy tylko mnie i Katarzyny.
01:26:47:Katarzyno Iwanowno.
01:26:48:Dałam mu trzy tysiące,|aby je wysłał mojej siostrze w Moskwie.
01:26:52:Przeczuwałam, że tego nie zrobi,|bardzo ich potrzebował.
01:26:56:To był ten "honorowy dług"?|Wstydził się pan, że pieniądze pożyczone od
01:27:00:Katarzyny Iwanownej, przepuścił pan|z inną kobietą. Przyznaje się pan?
01:27:04:- Tak.|- Pochodzenie tych trzech tysięcy...
01:27:06:...wyjaśniło się zatem|Agrafieno Aleksandrowno.
01:27:12:Wszystko to moja wina.
01:27:14:Zalecałam się do obu,|do starego i do młodego.
01:27:16:- Wszystko to się stało z mojego powodu.|- Dość tego.
01:27:23:- Lepiej panu?|- Bez problemu, wysoki sądzie.
01:27:26:Jestem zdrowy i mogę panu|opowiedź kilka ciekawych rzeczy.
01:27:30:- Ma pan jakiś dodatkowy szczegół?|- Oto i on.
01:27:33:To są te pieniądze, rzekomo z powodu których|mój ojciec został zamordowany,
01:27:37:- ...które miały być w tej kopercie.|- Skąd pan je ma?
01:27:40:Dał mi je Smerdiakow.|On zabił ojca, nie brat.
01:27:46:A ja go do tego przywiodłem.
01:27:49:Nie wierzcie mu, jest chory.
01:27:56:Proszę powiedzieć, kto z was|nie życzy śmierci swemu ojcu?
01:27:59:- Oszalał pan.|- Mam zdrowe zmysły, jak wy wszyscy.
01:28:04:Mój ojciec został zamordowany,|a wy wszyscy udajecie, że to straszne.
01:28:09:- Łgacie.|- Ma wysoką gorączkę, bredzi.
01:28:13:Nie jestem obłąkny,|jestem po prostu mordercą.
01:28:15:A od mordercy nie możecie oczekiwać|jakiejś szczególnej elokwencji.
01:28:19:Może pan udowodnić swoje stwierdzenia?
01:28:21:Oczywiście, że nie mogę.|Smerdiakow z piekła zeznawać nie będzie,
01:28:26:a wy chcecie od mnie|dowodów rzeczowych, których nie ma!
01:28:33:- Ale jednego świadka mam.|- Kogo?
01:28:36:Ale ten świadek, wysoki sądzie, ma ogon.
01:28:39:To nie może być,|to wbrew regulaminowi.
01:28:42:Taki nędzny, niegodziwy diabeł!
01:28:47:Zamknijcie mnie!|Ja jestem zabójcą!
01:28:53:Muszę coś powiedzieć! W tej chwili!|On zabił ojca, on!
01:28:57:Napisał mi to, proszę zaczekać, o, tu.
01:29:01:"Nieszczęsna Kati'u, zdobędę pieniądze,|zwrócę ci twoje trzy tysiące,
01:29:04:Bóg da, kochanie, a zakończymy to.|Będę szukać wszędzie,
01:29:07:a jeśli nic nie znajdę,|pójdę do ojca, łeb mu rozwalę,
01:29:11:i wezmę swoje trzy tysiące.|Ten stary pies schował je
01:29:15:w kopercie z różową wstążką.|oby tylko Iwan wyjechał."
01:29:18:List dostałam|jeszcze przed wieczorem.
01:29:20:Nienawidził mnie, dlatego za nią latał.
01:29:23:- Świnio!|- Co pan powie na temat tego listu?
01:29:26:To mój list.|Pisałem go po pijaku.
01:29:29:Katio, ja ciebie w nienawiści nawet kochałem|a ty mnie nie.
01:29:32:Dlaczego tak ważny dokument
01:29:34:- utrzymywała pani w tajemnicy tak długo?|- Chciałam go chronić.
01:29:37:Mimo, że gardził mną już od chwili,|kiedy przed nim uklękłam.
01:29:41:Wszędzie widzi podłość,|myśli, że każdy jest taki, jak on.
01:29:45:A wyjść chciał za mnie|tylko ze względu na spadek.
01:29:47:- Katio?|- Ty bestio!
01:29:49:Ja chciałam go zmienić|swoją bezgraniczną miłością,
01:29:53:ale on nic nie rozumiał.
01:29:56:Iwan zaniemógł,|ponieważ chciał chronić brata.
01:29:59:Ale ja chcę, żeby prawda wyszła na jaw,|nie mogę milczeć o tym liście.
01:30:09:Sąd przyjmuję ten ważny dokument,|oskarżony nie zaprzecza, że go napisał.
01:30:13:Wyjaśnienie, że pisał go po pijaku|nic nie zmienia w tej sprawie.
01:30:17:Napisał to, o czym rozmyślał na trzeźwo.
01:30:20:Wszystko to moja wina.
01:30:21:- Mnie wyślijcie na Sybir.|- Powtarzam:
01:30:23:Dmitrij Karamazow nienawidzi ojca,|jest o niego chorobliwie zazdrosny.
01:30:27:W czasie gdy sługa Grigorij śpi,
01:30:29:a lokaj Smerdiakow ma ciężki atak padaczki,|zabija ojca.
01:30:34:Nikogo innego nie było w pobliżu.|List, który został dostarczony do sądu,
01:30:38:jest bezsprzecznym dowodem|przygotowań do zbrodni.
01:30:41:Ojcobójstwo jest najbardziej przerażającą zbrodnią,|jaką zna nasze społeczeństwo,
01:30:45:jeśli jej nie ukaramy,|zniszczymy podstawy naszej wspólnoty.
01:30:50:Wnoszę, aby sąd rozważył możliwość łaski.
01:30:53:Musimy umieć przebaczać,|a nie odpłacać tą samą miarą.
01:30:57:To bardzo pobożne.|Może chce pan jeszcze
01:31:00:żebyśmy dla ojcobójców|fundowali stypendia
01:31:03:i dawali ich za przykład młodzieży?|Oskarżony ma prawo głosu.
01:31:13:Co ja mogę wam jeszcze powiedzieć?
01:31:16:Czuję, że zbliża się sądna godzina.|Nadchodzi koniec dla zagubionego.
01:31:22:Jak na spowiedzi|powiadam wam raz jeszcze:
01:31:25:Nie czuję się winnym śmierci ojca.|Nie zabiłem go.
01:31:30:Całe życie chciałem się poprawić,|a żyłem jak bydlak.
01:31:34:Jestem przy zdrowych zmysłach,|ale na duszy mi ciężko.
01:31:38:Proszę was, oszczędźcie mnie.|Ja się poprawię.
01:31:44:Nie odbierajcie mi wiary w życie,|w sprawiedliwość.
01:31:50:Musimy być bezstronni.
01:31:52:Stać jedynie po stronie prawa,|sprawiedliwości i prawdy.
01:31:57:Musimy wydać wyrok ze świadomością|jaka odpowiedzialność na nas spoczywa.
01:32:02:Sąd orzekł: winien, winien, winien!
01:32:09:To oznacza 20 lat katorgi.
01:32:13:20 lat.
01:32:15:Jeśli mnie będą bić,|nie dam się, a oni mnie zastrzelą.
01:32:19:Dla Gruszeńki wszystko wytrzymam,|wszystko oprócz bicia.
01:32:22:...ale oni jej tam ze mną nie puszczą.
01:32:25:Powinnam się zabić.
01:32:27:Iwan zazdrości, że kocham Mitkę,|a teraz chciał złożyć taką ofiarę.
01:32:31:Bedę o niego dbać,|a jak Iwan wyzdrowieje,
01:32:34:tak i on mnie zostawi dla innej kobiety,|jak to zrobił Mitia.
01:32:38:Potem się zabiję.
01:32:44:Częstujcie się. Mamy ciasta, placki.
01:32:48:Blinów jest pod dostatkiem.|Wódki także.
01:32:54:Pożegnajmy się|panie i panowie.
01:32:59:Przyrzeknijmy,|że w ten tragiczny dzień,
01:33:02:w dzień pogrzebu Iljuszki,|który w obronie honoru ojca,
01:33:06:sam stanął przeciw całemu światu,
01:33:08:przyrzeknijmy, że nigdy nie zapomnimy o nim,|ani o sobie nawzajem.
01:33:12:cokolwiek będzie się z nami w życiu działo.
01:33:15:Być może staniemy się złymi ludźmi.
01:33:19:Być może nie będziemy w stanie|powstrzymać się od złego uczynku.
01:33:22:Będziemy się śmiać|z ludzkich łez i z ludu.
01:33:26:Ale nawet jeśli będziemy gorsi,
01:33:29:zawsze będę was nosił|w swoim sercu.
01:33:31:I proszę was, abyście i wy|nosili mnie w swoich sercach.
01:33:39:Nie dziwcie się, że jemy placki.
01:33:43:I w tym jest coś dobrego.
01:33:52:Przyjaciele moi, w każdej godzinie,|w każdej chwili,
01:33:57:tysiące ludzi kończy życie na tym świecie.
01:34:02:Iluż z nich się rozstanie ze światem|w samotności i w zgrozocie,
01:34:07:nie ma już dla nich życia|i nie ma już czasu.
01:34:10:chętnie oddaliby życie za innych,|ale to już niemożliwe,
01:34:14:albowiem życie, które mogliby ofiarować miłości, skończyło się
01:34:20:- A między tym życiem, a śmiercią|- Przyniosłem ci "Samotników" na DVD [film z I.Trojanem]
01:34:25:- Masz coś do pisania?|- Też bym się podpisał,
01:34:28:ale ja w tym nie grałem.
01:34:30:wznieśmy, przyjaciele moi, modlitwę...
01:34:33:za ich wieczne odpoczywanie. Amen.
01:36:44:Wnuk Dostojewskiego ostatecznie kupił sobie mercedesa|za honorarium z konferencji literackiej.
01:36:48:Czterdziestoletni wrak nie przeżył jednak drogi powrotnej|i rozpadł się na polskich drogach.
01:36:57:Aktorzy teatru "Dejvick divadlo" z Pragi|do dziś grają "Braci Karamazow"
01:37:16:korekta niektórych wyrażeń na podstawie |"Braci Karamazow" w tłumaczeniu A. Wata
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Serpant Path DVDRip 1998 XviDRaju Ban Gaya Gentleman 1992 CD1 DVDRiP XviD Shah Rukh Khan Hindi Bollywood (lala co il)127 godzin (127 Hours) (2010) NAPISY DVDRIPStomp The Yard[2007]DvDrip[Eng] aXXoSzybko i wściekle Fast & Furious (2009) DVDRip R5 XviDThe Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PLNine Dead (2010) DvdRip [Xvid] {1337x} X(1)El Dorado 1988 AC3 DVDRip XviD(1)więcej podobnych podstron