V. Kres europejskiej dominacji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej 1948
1962
Utworzenie Izraela i świat arabski
Aż do 1918 r. ziemie Palestyny wchodziły w skład państwa tureckiego. Jeszcze podczas
wojny, w maju 1916 r., pomiędzy Brytyjczykami i Francuzami zawarty został traktat
dotyczący rozbioru Turcji azjatyckiej i ustanowienia nad Palestyną międzynarodowego
zarządu (art. 3. układu Sykes
Picot). Swoich zobowiązań Brytyjczycy wyraźnie nie
zamierzali dotrzymać, gdyż już w 1919 r. w zamian za poparcie francuskich pretensji do Syrii
uzyskali akceptację dla swojego mandatu nad Palestyną z ramienia Ligi Narodów, a także
koncesje na budowę kolei Hajfa
Bagdad oraz rurociągu naftowego. W kwietniu 1920 r. na
konferencji w San Remo mandat brytyjski nad Palestyną zyskał ogólną akceptację. Uzyskany
mandat należał do grupy "A", co oznaczało realną perspektywę niepodległości. Do tego czasu
jednak mandatariusz otrzymywał pełnię władzy ustawodawczej i wykonawczej, kontrolę nad
kontaktami zagranicznymi, sądownictwem, a także prawo do stacjonowania wojsk. Do tekstu
umowy mandatowej Brytyjczycy włączyli tzw. deklarację Balfoura z listopada 1917 r.
zapowiadającą utworzenie w Palestynie "żydowskiej siedziby narodowej". Takie
zobowiązanie obligowało Brytyjczyków na przyszłość, zwłaszcza że art. 4 wyraźnie określał
Agencję Żydowską mianem "ciała oficjalnego", współpracującego z mandatariuszami na polu
administrowania Palestyną (Londyn, lipiec 1922 r.).
Zarówno stosunki etniczne, jak i perspektywa historyczna ziem palestyńskich były nader
skomplikowane. W dalekiej przeszłości obszar ten zamieszkany był przez Kanaanejczyków,
którzy pojawili się tam w początku III tysiąclecia p. n. e.
W XII w. p. n. e. rozpoczął się podbój izraelski, który dwa wieki później doprowadził do
zdobycia Jerozolimy przez króla Dawida. Tam też król Salomon wzniósł największą świętość
ludu Izraela, tzw. pierwszą świątynię Jahwe. W roku 586 p. n. e. władca babiloński
Nabuchodonozor II podbił królestwo Judei, istniejące od czasu rozpadu zjednoczonego
Izraela w 929 r. p. n. e. (królestwo Izrael upadło w 721 r. p. n. e.), zniszczył pierwszą
świątynię i uprowadził Żydów do Babilonu. Kilkadziesiąt lat później, za panowania Cyrusa
perskiego, zdołali oni powrócić do Palestyny i wznieść w Jerozolimie tzw. drugą świątynię.
W wiekach następnych Palestyna znalazła się kolejno we władaniach Aleksandra Wielkiego,
Ptolemeuszy z Egiptu, a później Rzymian. W 70 r. n. e. w rezultacie antyrzymskiej rebelii
wojska Tytusa zburzyły drugą świątynię jerozolimską. Znaczna część Żydów została
wówczas wypędzona ze swoich ziem, choć zasadniczą "diasporę" wiąże się ze stłumieniem
powstania Bar Kochby w 135 r. n. e.
Tak czy inaczej, w chwili arabskiego podboju Palestyny z lat 634
637 Żydów na jej obszarze
egzystowało niewielu. Wieki zamieszkiwania umocniły żywioł arabski, traktujący te ziemie
jako własne siedziby. W tym samym czasie rozproszona po świecie diaspora żydowska mogła
jedynie pielęgnować pamięć o Izraelu, żyjąc ze swoją hermetyczną kulturą wśród obcych.
Przez całe wieki żydowskie modlitwy kończyły się nieodmiennie życzeniami rychłego
spotkania w Jerozolimie.
Nowoczesna idea "powrotu do ziemi ojców", zwana od góry Syjon
syjonizmem, pojawiła
się w wieku XIX pod wpływem ówcześnie rozwijających się ruchów narodowych. W drugiej
połowie XIX w. zamysły takie wykładali m. in. rabin H.C. Kaliszer, Leon Pinskel czy
Mojżesz Hess. Sam termin "syjonizm" przypisuje się często Natanowi Birnbaumowi,
autorowi pracy Samoemancypacja z 1885 r. Już w roku 1882 grupa zamieszkałych w
Konstantynopolu, a pochodzących z Rosji Żydów, członków organizacji Biln, wystąpiła z
petycją do sułtana w sprawie odbudowy swojej siedziby narodowej w Palestynie. Działo się
to m. in. pod wpływem rozwoju tendencji antysemickich w Europie, w tym pogromów w
Rosji. Już w 1878 r. na terenie Palestyny powstała pierwsza osada Żydów imigrantów, przez
długi czas była ona jednakże osamotniona.
W roku 1896 wiedeński dziennikarz Theodor Herzl opublikował książkę pt. Państwo
żydowskie, w której uznał za dziejową konieczność powołanie żydowskiej instytucji
narodowej, a nie, jak dotąd sądzono, socjalnej czy religijnej. W 1897 r. zwolennicy Herzla
zjawili się na kongresie w Bazylei, gdzie nowy ruch uzyskał ramy organizacyjne w postaci
Światowej Organizacji Syjonistycznej. Głównym postanowieniem kongresu była deklaracja o
dążności do stworzenia narodowi żydowskiemu "prawnie zagwarantowanej siedziby w
Palestynie". Choć wkrótce w celu wspierania osadnictwa w Palestynie powstały liczne
fundusze, w początkach XX w. łączna liczba żydowskich imigrantów nie przekraczała 50 tys.
ludzi. Do I wojny światowej corocznie przybywało kilka tysięcy osób; wielu jednakże później
wyjeżdżało, nie potrafiąc sprostać trudowi rolniczej pracy. Daleko bardziej zmieniały się
natomiast stosunki własności, gdyż dzięki pozyskanym środkom do 1914 r. Żydzi wykupili
od Arabów kilkadziesiąt tysięcy hektarów ziemi. W 1909 r. imigranci żydowscy założyli Tel
Awiw.
"Deklaracja Balfoura" bynajmniej nie przeszkadzała Brytyjczykom w podejmowaniu
zupełnie przeciwstawnych zobowiązań. Dążąc do wyeliminowania Turcji z wojny oraz
pozbawienia jej azjatyckich posiadłości, w latach 1915
1916 wielokrotnie obiecywali
szarifowi Mekki, a późniejszemu królowi Hedżasu, Husajnowi, "uznanie niepodległości na
wszystkich żądanych obszarach". Już wówczas arabscy mieszkańcy Palestyny przeżywali
ożywienie polityczne, ich ideowym wyrazicielem był m. in. Nadżib Azuri, autor książki
Przebudzenie narodu arabskiego w tureckiej Azji z 1905 r. Już w 1911 r. w Jaffie utworzono
Palestyńską Radę Narodową, a w 1920 r. arabscy nacjonaliści zjednoczyli się w Arabski
Kongres Palestyński. Wydarzenia z lat 1918
1920 wykazały wartość brytyjskich obietnic.
Kolonialistom zależało wyłącznie na wyparciu Turków i przejęciu ich stanu posiadania.
Obietnice co do własnych państwowości, czy też rozszerzenia granic dotychczas istniejących,
czynione przez polityków bądź działającego na miejscu słynnego agenta Thomasa E.
Lawrenceła, okazały się iluzją. Powody do zadowolenia miał zapewne tylko Abdullah, syn
króla Husajna z Hedżasu, wiernego sojusznika Brytyjczyków. W 1921 r., wskutek
politycznych zawirowań, z mandatu "Palestyna" wyodrębniona została bowiem tzw.
Transjordania. Państwo to wyłączono z programu budowy "żydowskiej siedziby narodowej",
a od 1923 r. uznawano za niezależne, z emirem Abdullahem jako konstytucyjnym monarchą
na czele.
Brytyjczycy wyraźnie nie zamierzali trzymać żadnej ze stron, choć do 1948 r. zdarzały się
fazy takich czy innych sympatii. Z jednej strony oddziaływał bowiem nacisk wpływowej
międzynarodowej społeczności żydowskiej, z drugiej
realia etniczne na miejscu. Arabowie
od samego początku wyrażali swój sprzeciw wobec "deklaracji Balfoura" oraz warunków
mandatu. Szczególnie gwałtowne były ich wystąpienia w latach 1922, 1929, 1933 i 1936.
Zwłaszcza to ostatnie uzyskało skalę wielkiej rebelii toczącej się aż do wybuchu II wojny
światowej. Dla wyjaśnienia materii konfliktu Londyn czterokrotnie powoływał specjalne
komisje i trzykrotnie wydawał "białe księgi".
Ostatnia z nich, opublikowana w 1939 r., miała najpoważniejsze skutki dla osadnictwa
żydowskiego w Palestynie. Już w 1930 r. tzw. memorandum Passfielda (był ministrem
kolonii) określiło, iż tworzenie żydowskiej siedziby narodowej nie jest zasadniczym celem
mandatu. Wspierająca zaś administrację, a de facto zajmująca się wspieraniem osadnictwa
tzw. Agencja Żydowska (utworzona na mocy pkt. 4. mandatu) nie może aspirować do
zarządzania krajem. Nowa "biała księga" powstała w rezultacie londyńskiego spotkania
przywódców arabskich, podczas którego Brytyjczycy przedstawili koncepcję powołania
państwa arabsko-żydowskiego. Imigracja żydowska miała zostać ograniczona do 75 tys. osób
w ciągu 5 lat, a po 1944 r. całkowicie zabroniona.
Na mocy tychże ustaleń w 1940 r. na większości obszaru Palestyny zabroniono w ogóle
sprzedawać ziemię Żydom (strefa "A"). W strefie "B" mogli ją nabywać za zezwoleniem
władz mandatu i tylko w strefie "C", obejmującej 5% ogółu, można było ziemię kupować do
woli. Decyzje te odebrane zostały przez społeczność żydowską zdecydowanie wrogo. Trwała
wojna, trwał holocaust, a prześladowani Żydzi nie mieli dokąd uciekać. W maju 1942 r. na
nadzwyczajnej konferencji syjonistycznej przyjęty został program utworzenia państwa
żydowskiego na obszarze całej Palestyny. Żydzi czuli się wyraźnie oszukani przez
Brytyjczyków i pozostawieni własnemu losowi. Nie bardzo też mogli liczyć na rozwiązania
prawne, które przyznawałyby im w końcu upragnione ziemie Izraela. Tym samym wkraczali
na drogę ostrego konfliktu z kolonialistami.
Nie wypowiedziana wojna pomiędzy Żydami i Arabami w Palestynie trwała zresztą od
dawna. Już w 1920 r. ci pierwsi utworzyli swoją paramilitarną organizację Haganah. Znacznie
później powstały daleko bardziej wojownicze i ultraprawicowe: Irgun Zwei Leumi (tj. Irgun)
czy Lohamei Herut Israel (Bojownicy o Wolność Izraela), zwane grupą Sterna, od nazwiska
zastrzelonego przez policję brytyjską Abrahama Sterna. Choć na początku lat dwudziestych
Palestynę zamieszkiwało tylko 56 tys. Żydów, w 1936 r. było ich już 400 tys. (na milion
Arabów), w przededniu niepodległości zaś 650 tys. Zarówno dla Żydów, jak i Arabów ziemie
palestyńskie posiadały wymiar symbolu. Świętym miejscem obu religii była Jerozolima: dla
Żydów miejsce ich dwóch historycznych świątyń, dla Arabów
obok m. in. Mekki w Arabii
Saudyjskiej, Qom w Iranie i Kairuanu w Tunezji
jedno z najświętszych miast islamu.
Trudny do rozerwania splot obu religii symbolizować może święta dla Żydów Ściana Płaczu,
będąca symbolem zburzonej przez żołnierzy Tytusa tzw. drugiej świątyni, wzniesionej na
miejscu, gdzie Abraham miał składać w ofierze Izaaka. Dla Arabów Ściana Płaczu jest
częścią muru otaczającego Harani al Szarif ("Wzgórze Świątynne")
miejsce "Kopuły
Skały", skąd Mahomet na skrzydlatym rumaku wstępował do nieba.
Czas wojny tylko zaostrzył konflikt, a akty żydowskiego terroru coraz częściej dotykały
administrację brytyjską. Dla wielu syjonistów holocaust był dowodem tego, co spotkać może
naród pozbawiony własnego państwa. Na palestyńskiej wsi trwała bezpardonowa walka
pomiędzy uzbrojonymi bojówkami obu stron. Arabowie otwarcie wzywali do rzezi
osadników żydowskich, a wielki mufti Jerozolimy, Mohammed Amin al Husaini, stawiał za
przykład Hitlera i korzystał z jego gościnności.
Zakończenie wojny oraz ujawnienie przed światem ogromu zbrodni holocaustu sprzyjało
realizacji idei Izraela. Wielu dotkniętych wojną Żydów nie wyobrażało sobie dalszego życia
w Europie. Problem uchodźców był ogólnie znany, a mocarstwa nie zamierzały przed nimi
otwierać zbyt szeroko swoich granic. Dla wielu Żydów ich syjonistyczni ziomkowie z
pracowicie budowanym od dziesięcioleci zalążkiem Izraela jawili się godną uwagi
alternatywą. W sierpniu 1945 r. prezydent Truman domagał się od Brytyjczyków zgody na
wjazd dla 100 tys. Żydów, której jednak nie otrzymał.
Od pewnego czasu zresztą Amerykanie wyraźnie optowali za Izraelem. Przemawiała za tym
zarówno chęć uregulowania kwestii narodu bez państwa, jak i dążność do zajęcia pozycji na
bogatym w ropę naftową Bliskim Wschodzie. To ostatnie wymagało oczywiście usunięcia
stamtąd Brytyjczyków. Z opinią Waszyngtonu nie można było nie liczyć się w Londynie,
zwłaszcza wobec wielkich długów zaciągniętych w Stanach Zjednoczonych podczas wojny.
W końcu 1945 r. powołana została wspólna amarykańsko-brytyjska komisja mająca zbadać
sytuację w Palestynie. Plonem jej prac był przedłożony jesienią 1946 r. i ostatecznie
odrzucony tzw. plan Herberta Morrisona, przewidujący podział mandatu na cztery prowincje:
dwie brytyjskie i dwie autonomiczne (żydowską i arabską). Nie było to oczywiście
rozwiązanie, jakiego oczekiwała którakolwiek ze stron, toteż wkrótce sytuacja wewnętrzna
zaczęła wymykać się spod kontroli Brytyjczyków. Mnożyły się zamachy bombowe, w tym
znany atak na hotel "Król Dawid", gdzie zginęło niemal sto osób. Arabowie mieli na swoim
koncie m. in. wysadzenie redakcji "Palestine Post", z kilkudziesięcioma ofiarami
śmiertelnymi. Obławy, rewizje i aresztowania bynajmniej nie zmniejszały napięcia.
W kwietniu 1947 r. Brytyjczycy, uznając swoją niezdolność do wypełniania zobowiązań
mandatowych, skierowali problem palestyński na forum ONZ. Kwestię Palestyny
rozpatrywano na forum Zgromadzenia Ogólnego w kwietniu
maju oraz we wrześniu
listopadzie 1947 r., a także w kwietniu
maju i wrześniu
grudniu 1948 r., a wielokrotnie
przez Radę Bezpieczeństwa.
W końcu sierpnia 1947 r. specjalna komisja ONZ, po zapoznaniu się z sytuacją na miejscu,
przyjęła dwa plany: większościowy
polegający na utworzeniu dwóch państw, arabskiego i
żydowskiego, połączonych unią gospodarczą; mniejszościowy
jednego federalnego
państwa. W końcu listopada 1947 r. Zgromadzenie Ogólne przyjęło plan większości
(rezolucja 181/II). Dzielił on Palestynę na sześć części: trzy z nich, zajmujące 56% obszaru,
miały przypaść państwu żydowskiemu, trzy zaś (ok. 43%) wraz z enklawą w Jaffie
państwu
arabskiemu. Jerozolima miała pozostać strefą międzynarodową administrowaną przez ONZ.
Później jej mieszkańcy wypowiedzieć się mieli w referendum. Uchwała zaakceptowana
została przez przedstawicieli Agencji Żydowskiej, Arabowie zgodnie głosowali przeciw,
Brytyjczycy wstrzymali się od głosu. Było jasne, że ani państwa arabskie, ani arabscy
mieszkańcy Palestyny nigdy nie zaakceptują podziału. Wprawdzie i tak już trwały działania
wojenne, a obie strony w przewidywaniu końca mandatu fortyfikowały się, zbroiły,
zajmowały strategiczne miejscowości. Arabowie dążyli do cał- kowitego zablokowania
Jerozolimy i wzięcia głodem tamtejszych Żydów. Tylko w ciągu pół roku zginęło kilka
tysięcy ludzi. Kto kogo zaczął mordować pierwszy, nie sposób było ustalić. Każda zbrodnia
zyskiwała uzasadnienie jako słuszna retorsja za poprzednią zbrodnię strony przeciwnej. W
kwietniu 1948 r. grupy Irgunu i Sterna wymordowały mieszkańców wioski Deir Yassin, w
tym kobiety i dzieci, co argumentowano wcześniejszym mordem na osadnikach żydowskich.
Do połowy maja 1948 r. około 400 tys. Arabów zmuszonych było opuścić swoje domy. Czas,
który ONZ określiła do wygaśnięcia mandatu
14 maja 1948 r. o północy, zbliżał się
nieuchronnie i każda ze stron zdwoiła przygotowania.
Było oczywiste, że po stronie arabskich mieszkańców Palestyny opowiedzą się ich
pobratymcy z sąsiednich krajów. Dysponowali oni niezłymi armiami wyposażonymi i
wyszkolonymi przez Brytyjczyków. Siły wojskowe Izraela były co prawda w stanie rozwoju,
posiadały jednakże bardzo dobrą kadrę oficerską oraz nowoczesny sprzęt bojowy zakupiony
za granicą przez Agencję Żydowską. Po stronie Arabów coraz wyraźniej opowiadali się
Brytyjczycy, od czego zresztą zależała ich przyszła pozycja na Bliskim Wschodzie. Żydzi
natomiast dysponowali ogromnym wsparciem finansowym diaspory amerykańskiej, byli
ponadto lepiej zorganizowani i wykwalifikowani.
Teoretycznie, oba państwa
arabskie i żydowskie
miały zostać utworzone pod auspicjami
ONZ około października 1948 r., w ten termin jednakże nie wierzył nikt. Późnym
popołudniem 14 maja 1948 r., krótko przed zniesieniem mandatu, Dawid Ben Gurion z
ramienia Tymczasowej Żydowskiej Rady Narodowej proklamował utworzenie Izraela. Już
dnia następnego na Izrael uderzyły armie państw arabskich, w tym Transjordanii, Egiptu,
Iraku, Syrii i Libanu. Rozpoczęła się wojna.
Zacięte walki rozgorzały na wszystkich frontach. Szybko jednak okazało się, że mimo
przewagi liczebnej wojska arabskie wyraźnie ustępują wartością bojową. W znaczącej mierze
była to po prostu uzbrojona zbieranina. Na tym tle wyjątek stanowiły bitne jednostki
transjordańskiego Legionu Arabskiego, dowodzonego przez gen. Johna Glubba (Glubb-
pasza). Legion stoczył zaciętą walkę o Jerozolimę. W związku z zagrożeniem na froncie
egipskim Izraelczycy zmuszeni byli wycofać część sił ze "świętego miasta", toteż żołnierze
Glubba-paszy zdołali wedrzeć się do starej części Jerozolimy, a następnie zmusić do
kapitulacji obrońcówdzielnicy żydowskiej. Sukces okazał się efemeryczny, gdyż nie zdobyto
pozostałych części Starego Miasta. Poza tym Arabom zupełnie nie wiodło się na innych
frontach tej wojny. W końcu maja 1948 r. Rada Bezpieczeństwa podjęła uchwałę w sprawie
przerwy w działaniach wojennych, w rezultacie czego w połowie czerwca i lipca weszły w
życie kolejne rozejmy, przerywane krótkimi działaniami wojennymi. Izraelczykom nie udało
się zdobyć rejonu Latrun, co ułatwiłoby kontrolę nad Jerozolimą. W październiku 1948 r.
odnieśli oni jednakże decydujące zwycięstwo w Galilei oraz serię sukcesów na Egipcjanach w
rejonie Synaju. Wojska egipskie okazały całkowitą bezsilność, podobnie zresztą jak armie
syryjska i libańska. Dwie ostatnie wspierała ochotnicza Armia Wyzwolenia Arabów
dowodzona przezFawzi el Kawukji
sojusznika hitlerowców podczas II wojny światowej.
Palestyńczycy mieli swoją Armię Judei z Abdul Kader el Husseinim, krewnym wielkiego
muftiego, na czele. Wojskami izraelskimi dowodził Yaakov Dori, a ich trzon stanowiła dawna
organizacja samoobrony Haganah. Armia ta dzieliła się na elitarny trzon zwany Palmah, siły
regularne Hish oraz obronę terytorialną Mishmar, w łącznej liczbie 75 tys. ludzi.
Kluczem do Jerozolimy były pagórkowate rejony Latrun, kontrolujące drogę łączącą ziemie
żydowskie z wysuniętym na wschód "świętym miastem". Latrun opanowały wojska Legionu
Arabskiego i zdołały utrzymać pomimo trzykrotnego ataku Hagany. Legion liczył 4000
żołnierzy i dysponował jednostkami pancernymi oraz ciężką artylerią. Jego zasługą było to,
że Arabowie opanowali część Jerozolimy ze Starym Miastem włącznie. Walki o Latrun, gdzie
Legion ulokował swoje stanowiska artyleryjskie, były szczególnie zacięte:
"Oficerowie arabscy śledzili bitwę ze swego punktu obserwacyjnego. "Mój Boże, pomyślał
kapitan Russan, widocznie Latrun jest potrzebne Haganie, skoro tak rzuca ludzi na nasze
działa". Widział, jak sześć razy pod rząd grupa Żydów usiłowała zejść z pagórka 314, aby
zabrać ciała swoich kolegów. "Każda próba, wspomina oficer arabski, kosztowała ich życie
dwóch następnych ludzi". Wydawało się, że odwrót odbywał się bez żadnego planu, "jak
ucieczka bezładnego stada owiec bez pastucha". [...]
Dla wielu z tych mężczyzn droga, która wyrwała ich z gett i obozów śmierci w Europie,
kończyła się tu, w żarze równiny Latrun. Dla młodych chłopców z Polski, Rosji, Węgier
spotkanie z Ziemią Obiecaną było tylko krótką, samobójczą walką z bezlitosnym słońcem,
straszliwymi ukąszeniami much, pragnieniem, morderczym huraganem ognia z arabskich
dział. Arabscy chłopi z nożami w rękach ścigali ich, rzucając się na rannych lub tych, którzy
padali porażeni upałem.
Wielu imigrantów, przerażonych kanonadą, zapomniało tych kilku hebrajskich słów, których
nauczyli się w pośpiechu po zejściu ze statku, i nie było w stanie zrozumieć rozkazów
wykrzykiwanych przez wyczerpanych dowódców. Ginęli, stając się ofiarami własnej
niewiedzy. Matti Meged, który błagał Ben Guriona, aby dał im czas na naukę walki, usiłował
poprowadzić kilku z nich w stronę Huldy. "Przypominali wystraszone zwierzęta
wspomina.
Nie umieli nawet czołgać się pod ostrzałem. Niektórzy nie potrafili posługiwać się
karabinem, który dano im do rąk kilka godzin wcześniej. Dowódcy drużyn biegali między
nimi i pokazywali, jak odbezpieczyć broń". Cyt. za: D. Lapierre, L. Collins, O Jeruzalem!,
Warszawa 1998.
W końcu maja 1948 r. ONZ wyznaczyła swoim mediatorem w Palestynie krewnego króla
Szwecji, hrabiego Folke Bernadotte. Był on postacią znaną i wielce zasłużoną, gdyż w
końcowej fazie wojny uratował z niemieckich obozów koncentracyjnych tysiące więźniów, w
tym wielu Żydów. Jako negocjator Bernadotte wykazał mniejsze umiejętności i miał mniej
szczęścia. W końcu lipca 1948 r. przedstawił plan wspólnego sojuszniczego tworu
państwowego złożonego z Izraela i Jordanii. Proponował, aby do obszaru arabskiego, tj.
Jordanii, włączyć rejon Negew oraz Jerozolimę, do obszaru żydowskiego zaś
zachodnią
Galileę. Projekt ten był nader skomplikowany, nie rokował bytu, a ponadto pozostawał w
sprzeczności z rezolucją ONZ. Na jego realizację nie zgadzali się zarówno Izraelczycy, jak i
Arabowie.
Arabowie byli już zresztą mocno ze sobą skłóceni. Egipt wyraźnie rywalizował z
Transjordanią i Irakiem. Gdy we wrześniu 1948 r. Egipcjanie wspierali utworzenie w Gazie
arabskiego rządu Palestyny pod przewodnictwem wielkiego muf- tiego, Jordańczycy nie tylko
odmówili jego uznania, ale w grudniu 1948 r. faktycznie anektowali Zachodni Brzeg Jordanu.
Równolegle król Abdullah ogłosił się w Jerycho władcą "wszystkich Palestyńczyków".
Jeszcze w marcu 1946 r. Transjordania uznana została za niepodległą, a dwa miesiące później
emir Abdullah przyjął tytuł królewski. Wraz z przybywającymi ziemiami i tytułami w
czerwcu 1949 r. ogłoszone zostało Haszymidzkie Królestwo Jordanii. Poza niezbyt
rozsądnym planem, przejęty humanitaryzmem Bernadotte mocno naciskał na Izrael w sprawie
prawa do powrotu dla arabskich uchodźców. Było to w jawnej sprzeczności z zamiarami
skrajnych nacjonalistów, którzy nie po to Arabów wypędzali z domów, aby potem znów ich
przyjmować. W połowie września 1948 r. Bernadotte i jego francuski współpracownik zostali
zastrzeleni w Jerozolimie przez bojówkę Sterna, do czego zresztą po latach jej członkowie
oficjalnie przyznali się. Wojna już dogasała, a Arabowie wyraźnie utracili swoją
ofensywność. W czasie wojny i krótko po jej zakończeniu liczba uchodźców z terenu
Palestyny zbliżyła się do miliona osób. Jeszcze w chwili wybuchu tego konfliktu stosunki
etniczne przedstawiały się jak 1:2 na korzyść ludności arabskiej (1,32 mln : 0,64 mln), po
jego zakończeniu było na odwrót.
Do 1951 r. do Izraela przybyło dodatkowo pół miliona imigrantów, co ustaliło liczbę ludności
na 1,4 mln, z czego tylko 170 tys. Arabów. Izrael zagarnął ponadto 6,7 tys. km2 terytorium
więcej aniżeli wskazywały na to ustalenia ONZ.
W pierwszej połowie 1949 r. Izrael zawarł szereg porozumień o zawieszeniu broni z
sąsiednimi państwami arabskimi. Nie było to oczywiście równoznaczne z jego uznaniem.
Układy te również po stronie izraelskiej traktowane były nader powierzchownie, gdyż nie
zamykały izraelskiego ekspansjonizmu. W marcu 1949 r., wkrótce po osiągnięciu
porozumienia z Egiptem na Rodos, wojska izraelskie zajęły południowy Negew wraz ze wsią
Um Rashrash. Oznaczało to wyjście Izraela nad Morze Czerwone, gdzie później powstał port
Ejlat. Po dwóch latach Izraelczycy zajęli rozległą strefę El Auja, położoną na zachód od
Negew, w północno-wschodniej części Synaju. Poza ich kontrolą pozostała natomiast strefa
Gazy, część Jerozolimy oraz Zachodni Brzeg Jordanu.
W kwestii Jerozolimy Zgromadzenie Ogólne ONZ z grudnia 1949 r. zapowiedziało
postawienie jej pod międzynarodowy zarząd z ramienia tejże organizacji jako tzw. corpus
separatum. W praktyce okazało się to niewykonalne, gdyż część arabska miasta złączona była
terytorialnie z Zachodnim Brzegiem Jordanu, faktycznie kontrolowanym przez Haszymidów.
W kwietniu 1950 r., w następstwie tajnych pertraktacji z Izraelem, król Abdullah zdecydował
się formalnie inkorporować w skład Jordanii kontrolowane przez siebie obszary Zachodniego
Brzegu i Jerozolimy. W tym ostatnim przypadku nie bez znaczenia był prestiż bycia
strażnikiem świętego miejsca oraz dochody z tego faktu płynące. Protesty Palestyńczyków i
potępienie ze strony Ligi Państw Arabskich na nic się nie zdały. Stosunki Jordanii z
sąsiadami, popierającymi ideę państwa palestyńskiego
Egiptem, Syrią i Arabią Saudyjską
znacznie pogorszyły się, poparcie uzyskano jednak od dynastycznie bliskiego Iraku. Za swój
wiarołomny czyn sam Abdullah zapłacił jednakże najwyższą cenę. W lipcu 1951 r.,
pielgrzymując do grobu ojca w starej Jerozolimie, został zastrzelony przez palestyńskiego
zwolennika przepędzonego wielkiego muftiego.
Rewolucja egipska i kryzys sueski
Dla rozpadającego się imperium brytyjskiego wielkie znaczenie zachowały tradycyjne punkty
oparcia w świecie, zlokalizowane w miejscach strategicznie i gospodarczo ważnych. Do
takich należały Gibraltar, Malta, Cypr, Aden, Hongkong czy Singapur. Na Bliskim
Wschodzie taką perłą pierwszej wielkości był znajdujący się na obszarze Egiptu Kanał
Sueski, z portami Suez i Port Said. Prace badawcze nad budową kanału podjął finansowany
przez francuskie konsorcjum Ferdinand de Lesseps już w 1859 r. Dziesięć lat później,
kosztem nieprawdopodobnych środków i ofiar kanał został otwarty. Sytuacja finansowa
Egiptu była już wtedy bardzo trudna, toteż w 1875 r. jego władca, Ismail Pasza, sprzedał
swoje udziały we Francuskiej Kompanii Kanału Sueskiego, w łącznej liczbie 44% ogółu,
rządowi brytyjskiemu. Nominalnie Egipt pozostawał wówczas częścią imperium tureckiego,
posiadał jednakże autonomię, a wpływy Europejczyków rosły wraz z zaciąganymi długami.
Nader formalne więzi Egiptu z Turcją rozluźniły się w 1831 r., gdy dążący do uzyskania
rekompensaty za wsparcie pod Navarino (1827 r.) "najwyższy zwierzchnik" Egiptu
wali
Ibrahim wyprawił się na turecką Syrię. Nieco wcześniej, w latach 1820
1822, Egipcjanie pod
wodzą Muhammada Alego zajęli pół- nocny Sudan.
W roku 1882, w obliczu nacjonalistycznego zamachu stanu, w Egipcie wylądowali
Brytyjczycy obawiający się o przyszłość swoich wierzytelności. Ich doraźna akcja
przekształciła się w pobyt o charakterze stałym, zwłaszcza że trudności finansowe Egiptu
okazały się permanentne. Wraz z wybuchem wojny w roku 1914 Egipt przestał być
otomańską prowincją, a Brytyjczycy ogłosili tam swój protektorat, przejmując również
odpowiedzialność za obronę Kanału. Forma protektoratu okazała się trudna do
zaakceptowania przez egipskich nacjonalistów, skupionych wokół tzw. Delegacji (Wafd),
toteż w lutym 1922 r. ogłoszona została brytyjska deklaracja o stosunkach wzajemnych,
określająca Egipt jako państwo suwerenne i niepodległe. Dla podkreślenia tego faktu w marcu
1922 r. kedyw Fuad przybrał tytuł króla Egiptu. W okresie międzywojennym Wafd rozrosła
się do rozmiarów najbardziej wpływowej partii na egipskiej scenie politycznej. Jej
nacjonalizm jednakże skutecznie blokował król, zawdzięczający swoją pozycję
Brytyjczykom.
W 1936 r. zawarty został dwudziestoletni układ brytyjsko-egipski, który sankcjonował
wojskową obecność Albionu, zwłaszcza w strefie Kanału Sueskiego. W okresie II wojny
światowej relacje kolonialistów z nacjonalistami z Wafd znacznie poprawiły się. Rezultatem
tego było nominowanie Nahasa Paszy z partii Wafd na stanowisko premiera. Zapewniło to
stabilność brytyjskiej obecności w Egipcie w okresie wojny. Jednak w roku 1944
niepodległościowe żądania Wafd rozczarowały kolonialistów, toteż wycofali oni swoje
poparcie dla Nahasa Paszy. Rząd upadł, a w nowej sytuacji Londyn uznał za korzystne
wsparcie zachowawczych kół dworskich.
Poza niepodległością wafdyści byli równie przejęci sprawą jedności świata arabskiego, na
którym to polu położyli wielkie zasługi organizacyjne. W wielu krajach bowiem poczucie
wspólnotowości kształtowało się różnie. Silne poczucie własnych interesów i odrębnej
tożsamości zachowywały Egipt, Arabia Saudyjska i Jemen. Jednocześnie kraje te wyrażały
zainteresowanie w utworzeniu wspólnej platformy pozwalającej poczucie związku utrzymać i
rozwijać. Zamieszkany przez Arabów i chrześcijan Liban po części aspirował w kierunku
Europy. Poparcie dla jedności arabskiej deklarowały natomiast Syria i Irak.
Utworzeniem wspólnego porozumienia krajów arabskich zainteresowani byli również
Brytyjczycy, przygotowujący grunt dla swojej bliskowschodniej pozycji w powojennym
świecie. W zamysłach premiera Edena niezłym rozwiązaniem byłby zarówno rodzaj federacji
ze stolicą w Bagdadzie, do czego namawiał irackiego premiera Nuri es Saida, albo forma
probrytyjskiej Ligi. Bieg zdarzeń wymknął się jednak spod kontroli Londynu. We wrześniu
1944 r. Egipt, Irak, Syria, Liban i Transjordania podpisały tzw. protokół aleksandryjski. Jego
konsekwencją było utworzenie w marcu 1945 r. Ligi Państw Arabskich (również z udziałem
Arabii Saudyjskiej i Jemenu). Jej pakt zawierał specjalny aneks, wyrażający poparcie dla
państwowych roszczeń arabskiej ludności Palestyny. Liga, jako zbyt duża, a tym samym
trudna do manipulowania, nie odpowiadała oczekiwaniom Brytyjczyków. Dla egipskich
nacjonalistów stała się ona doskonałym forum dla antykolonialnej działalności. Ich wielkie
oburzenie budziła bowiem zarówno brytyjska obecność w strefie Kanału, jak i garnizony w
Kairze i Aleksandrii. Również "aneks palestyński" paktu Ligi wyraźnie wytyczał cele na
najbliższą przyszłość. W związku z udziałem w kreowaniu żydowskiej państwowości,
Londyn miał stać się obiektem stałych ataków ze strony państw członkowskich.
Pozycja Brytyjczyków na Bliskim Wschodzie wyraźnie słabła. Ich imperium kolonialne
rozpadało się, jednakże Londyn wyraźnie unikał prezentowania przed społeczeństwem
rozmiarów katastrofy. To, że nadchodziła wolność dla Indii, nie pociągało naturalnej
konsekwencji wycofania się z całości Bliskiego Wschodu. Dla wyniszczonej wojną Wielkiej
Brytanii ciężar związanej z tym odpowiedzialności finansowej był jednakże ogromny. Tylko
Egiptowi i Irakowi Brytyjczycy użyczyli olbrzymich pożyczek w funtach. Sytuacja finansowa
imperium była zła, a Amerykanie bynajmniej nie zamierzali ratować jego istnienia swoimi
pożyczkami.
Ratując się przed postępującą degradacją wpływów, Londyn starał się zrewidować traktaty z
państwami arabskimi, licząc, że ich długoterminowa forma zagwarantuje przedłużoną
obecność. Sukces osiągnięto tylko w przypadku Transjordanii (1946 r.). Traktaty z Irakiem
(tzw. Salih Jabr
Bevin) z 1948 r. oraz Egiptem (Sidki
Bevin) z 1946 r. zostały odrzucone
przez tamtejsze parlamenty. Odrzucenie układu Sidki
Bevin rozogniło spór wokół
przyszłości Egiptu.
O pomoc w jego rozstrzygnięciu rząd w Kairze bezskutecznie apelował do ONZ. Nacjonaliści
z Wafd wyraźnie parli do konfrontacji, atakując zarówno kolonialistów, jak i pozostającego
ich stronnikiem króla Faruka. Prócz pretensji tyczących Kanału oraz stacjonowania wojsk
podnieśli oni problem tzw. jedności doliny Nilu. Oznaczało to m. in. pretensje terytorialne
wobec Sudanu, nad którym od 1899 r., tj. po odbiciu z rąk mahdystów, Egipt wraz z Wielką
Brytanią sprawowały kondominium.
Pozycja egipskiej monarchii była już wówczas bardzo słaba. Przyczyniła się do tego porażka
w wojnie z Izraelem 1948
1949. Wojska egipskie zaprezentowały się beznadziejnie, a
Izraelczycy wtargnęli nawet w granice Egiptu, gdzie powstrzymało ich dopiero brytyjskie
ostrzeżenie. Problem palestyński sprzyjał zresztą stałemu napięciu na linii Kair
Londyn,
gdyż Egipcjanie zatrzymywali ruch wielkich tankowców, a także ładunki uznane za
strategiczne, płynące przez Kanał do Izraela (dekret z 1950 r.). Nie tylko Brytyjczycy, ale i
Amerykanie nie wyobrażali sobie utraty Kanału w warunkach "zimnej wojny". Uważano, iż
baza w tym miejscu skutecznie chroni przed zakusami Rosjan nie tylko Bliski Wschód, ale i
Europę Południowo-Wchodnią. W październiku 1951 r. Egipt odrzucił jednak propozycję
Zachodu przystąpienia do wspólnego sojuszu wojskowego, którego siedziba byłaby w Kairze
(tzw. Dowództwo Środkowego Wschodu
MEDO). To rozwiązałoby oczywiście kwestię
stacjonowania obcych wojsk w strefie Kanału, nie zadowalało jednakże nacjonalistów z
Wafd. W połowie tegoż miesiąca parlament egipski uchwalił wypowiedzenie umowy z
1936 r., a także układu w sprawie Sudanu z 1899 r. Sudan ogłoszono częścią Egiptu, a Faruka
królem obu zjednoczonych części.
Jeszcze tego samego dnia decyzja Kairu uznana została w Londynie za nieważną, a siły w
strefie Kanału wydatnie wzmocniono, do około 85 tys. żołnierzy. W odpowiedzi rozpoczęła
się nie wypowiedziana wojna egipsko-brytyjska. Wokół Suezu i miasta Ismailia trwały
regularne starcia, a w strefę Kanału przenikały uzbrojone grupy. Egipscy robotnicy
powszechnie odmawiali pracy na rzecz kolonialistów. W rzeczywistości jednak ani
monarchistom, ani też nacjonalistom nie zależało na eskalacji wydarzeń. Egipt nie był
bowiem zdolny do prowadzenia wojny o Kanał z Wielką Brytanią. Nastrojów praktycznie
nikt nie kontrolował, nawet Wafd, toteż w końcu stycznia 1952 r. Faruk udzielił dymisji
nacjonalistycznemu rządowi Nahasa Paszy. Powodem były krwawe zamieszki
antycudzoziemskie w Kairze, w odpowiedzi na brytyjską pacyfikację Ismailii. Odtąd ster
rządów przeszedł w ręce pozbawionych szerszego poparcia monarchistów. W końcu marca
1952 r. rozwiązano nawet zdominowany przez Wafd parlament.
Polityczny zamęt ułatwił zadanie grupie zbuntowanych oficerów. U schyłku lipca 1952 r. po
władzę w Egipcie sięgnął zbrojnie Komitet Wolnych Oficerów. Grupa istniała tajnie od
1947 r., a w jej skład wchodzili oficerowie wywodzący się z klasy średniej. Byli
zdeklarowanymi przeciwnikami monarchii i imperializmu, o wyraźnie lewicujących
przekonaniach. Przewodzili im gen. Muhammad Nagib oraz płk Gamal Abdel Naser.
Już w kilka dni po przewrocie Wolni Oficerowie zmusili Faruka do abdykacji, a władzę w
kraju przejęła Rada Rewolucyjnego Dowództwa. Nominalnie nadal istniała monarchia w
osobie nieletniego Fuada II oraz Rady Regencyjnej. Szybko też wprowadzono w życie
zapowiedziane reformy społeczne, zwłaszcza oczekiwaną przez ubogich fellachów reformę
rolną, ograniczającą stan wielkiego posiadania. Inną epokową deklaracją było ogłoszenie
budowy wielkiej tamy na Nilu w rejonie Asuanu, co pozwoliłoby zwiększyć obszar ziem
uprawnych niemal o jedną trzecią. W końcu stycznia 1953 r. "uporządkowany" został system
polityczny Egiptu, a jedyną legalną partią stał się prorządowy Front Wyzwolenia. Powodem
tego był wykryty spisek, cała sytuacja zaś znalazła swoje odzwierciedlenie w uchyleniu
konstytucji z 1923 r. i promulgowaniu nowej. Zgodnie z jej postanowieniami pełną władzę
otrzymał przewodniczący Rady Rewolucyjnego Dowództwa, tj. gen. Nagib. W czerwcu
1953 r. rozwiązał on Radę Regencyjną, aby następnie proklamować republikę.
Objęcie przez Nagiba funkcji prezydenta i premiera ujawniło konflikt wśród rządzących
Egiptem wojskowych. Uzyskawszy wszystkie stanowiska Nagib skłonny był zakończyć stan
wojenny i przywrócić demokrację. Wojskowi byli jednakże wrogo usposobieni nie tylko do
monarchistów, ale i nacjonalistów z Wafd, socjalistów, komunistów, a także islamistów. Z
tymi ostatnimi, reprezentowanymi przez wpływowe Bractwo Muzułmańskie, utrzymywali w
przeszłości niezłe kontakty do czasu, gdy zmuszeni byli wyraźnie opowiedzieć się przeciwko
idei budowy państwa teokratycznego. Sytuacja rządzących była na tyle skomplikowana, że w
roku 1954 zmuszeni byli pozbawić Nagiba wszystkich funkcji. Jego miejsce zajął,
wysuwający się na pozycję lidera rewolucji, płk Gamal Abdel Naser, premier od kwietnia
1954 r. Na stosunkach z Brytyjczykami nadal ciążyła kwestia Kanału oraz Sudanu.
Choć w sprawie Sudanu Kair zmuszony był w lutym 1953 r. przystać na udzielenie prawa do
samostanowienia, nadal jednak nie tracono nadziei pokładanych w proegipskich sympatiach,
mających rzekomo doprowadzić do unifikacji obu krajów. Sprawę Kanału teoretycznie
kończyło porozumienie z października 1954 r. Unieważniało ono traktat z 1936 r., deklarując
wycofanie obcych wojsk przy pozostawieniu technicznej obsługi Kanału w rękach cywilnych
Brytyjczyków. Jednocześnie potwierdzono ważność konwencji konstantynopolskiej z 1888 r.
o prawie do żeglugi przez Kanał dla wszystkich narodów świata. Kanał Sueski stawał się
integralną częścią Egiptu, lecz Brytyjczycy zachowywali prawo do interwencji "w razie ataku
z zewnątrz". W czerwcu 1956 r. ostatni żołnierze brytyjscy opuścili Egipt, a wkrótce potem
przyjęta została nowa konstytucja. Na czele państwa jako prezydent stanął Gamal Abdel
Naser.
W epoce nuklearnej Kanał Sueski utracił swoje znaczenie strategiczne, co nie oznacza, iż
również gospodarcze. Utrzymujące się w tej sprawie napięcie było wysoce niekorzystne,
również z punktu widzenia USA. Stany Zjednoczone wyraźnie penetrowały Bliski Wschód,
dążąc do wypełnienia próżni, jaka ich zdaniem powstawała tam w związku z wycofywaniem
się Brytyjczyków. Przełamując drogą ekonomicznych ofert ówczesną solidarność państw
azjatyckich, Amerykanie uparcie dążyli do wytworzenia zadowalającego ich stanu rzeczy. Już
w 1951 r. zaproponowali oni państwom Bliskiego Wschodu utworzenie wspomnianej
organizacji obronnej MEDO. Egipt co prawda ofertę odrzucił, częściowo skorzystały z niej
jednakże Turcja i Pakistan. W opinii Waszyngtonu, utworzone za cenę wojskowych dostaw
bliskowschodnie pakty mogłyby doprowadzić z czasem do otoczenia od południa ZSRR
od
Morza Czarnego aż po Indus. Znaczącą rolę odgrywać miała tzw. pierwsza linia, której
obejście "od tyłu", w razie porozumienia Nasera z ZSRR, byłoby bardzo niekorzystne.
W ramach koncepcji "otaczania" ZSRR w latach 1954
1955 USA zawarły lub doprowadziły
do zawarcia szeregu układów wiodących w kierunku późniejszego CENTO, m. in. układu
turecko-pakistańskiego (kwiecień 1954 r.) i o pomocy wojskowej dla Iraku i Pakistanu
(kwiecień
maj 1954 r.). W lutym 1955 r. Irak i Turcjazawarły tzw. pakt bagdadzki (później
CENTO), do którego przystąpiły również Wielka Brytania, Pakistan i Iran.
Manipulacje te wyraźnie kolidowały z aspiracjami Egiptu. Przede wszystkim (i ku
zadowoleniu Brytyjczyków) Amerykanie stawiali na Irak. A notowania Bagdadu były w
Kairze jak najgorsze. Oba kraje były zwalczającymi się rywalami o przywództwo w świecie
arabskim. Za aspiracjami Egiptu stało 40 wieków jego historii, za aspiracjami Iraku zaś
królewski ród Haszymidów, wywodzący się od szarifów Mekki. O ile jednak Haszymidzi
jedność arabską widzieli w formie zjednoczonego pod swoim berłem gigantycznego
królestwa, o tyle wariant egipski był daleko nowocześniejszy
z prymatem Kairu pośród
wspólnoty niepodległych państw arabskich. W październiku 1955 r. Egipt, Syria i Arabia
Saudyjska utworzyły konkurencyjny wobec paktu bagdadzkiego sojusz obronny (rozszerzony
później o Jemen). Jego animatorem był Naser, traktujący Irak i Pakistan jako zdrajców w
służbie imperializmu.
W warunkach nie najlepszych stosunków z Zachodem poważnym problemem stała się dla
Egiptu kwestia sfinansowania budowy tamy asuańskiej. Pewne komplikacje wprowadziła już
niepodległość Sudanu, na którego obszarze miała rozlać się część gigantycznego jeziora
utworzonego przez tamę; nie był to jednak najważniejszy problem. Uprzedzając Zachód
jesienią 1955 r. ZSRR zgłosił gotowość przyjścia z pomocą w modernizacji armii egipskiej.
Propozycja została przyjęta, jednakże w ślad za nią w grudniu tegoż roku wpłynęła oferta
Zachodu co do pomocy w finansowaniu tamy. Łączny koszt jej budowy miał wynosić blisko
1,5 mld $, Zachód zaś oferował przeszło ćwierć miliarda, z czego większość z Banku
Światowego i kilkadziesiąt milionów pożyczki amerykańskiej. W zamian oczekiwano
rezygnacji z radzieckiej pomocy wojskowej oraz gwarancji co do sfinansowania reszty
projektu. Kair poczuł się zawiedziony i dotknięty tym bardziej, że Zachód jawnie wspierał
jego wroga
Izrael oraz nieprzyjazny mu Irak.
Pomimo to, w obliczu braku realnych źródeł finansowania, Naser zdecydował się
zaakceptować amerykańską ofertę. Ku jego zdumieniu Waszyngton odmówił, motywując
wycofanie propozycji brakiem porozumienia z Sudanem oraz niedostatkiem środków po
stronie Egiptu. Tydzień później, w końcu lipca 1956 r., wydany został dekret o nacjonalizacji
Kanału Sueskiego. Naser był zdecydowany uzyskać potrzebne fundusze, niezależnie od
politycznej ceny, którą musiałby zapłacić. Jak na drugą połowę XX wieku decyzja o
nacjonalizacji nie była niczym szczególnie oryginalnym. Poza tym dekret prezydencki
przewidywał odszkodowanie dla akcjonariuszy. Dochody z Kanału miały odtąd płynąć na
cele finansowania budowy tamy asuańskiej. Wstrząs, który wywołała ta decyzja, zwłaszcza
w Londynie i Paryżu, był jednakże ogromny. W obu stolicach na forum wyniesiono nie tyle
kwestię finansową Kanału, co prawną, ponieważ wskutek egipskiej nacjonalizacji utracił on
swój międzynarodowy status, zgodny z układem 1888 r.
Na tle wojennych pogróżek Londynu zupełnie różne było stanowisko Waszyngtonu.
Amerykanie nie darzyli nabożeństwem Nasera, choć o odmowie pożyczki zdecydował raczej
zbieg okoliczności oraz wpływy bawełnianego lobby, obawiającego się egipskiej konkurencji.
USA były jednak żywotnie zainteresowane umocnieniem swojej pozycji w świecie arabskim,
a buńczuczne antyegipskie enuncjacje zupełnie temu nie sprzyjały. Sprawa Kanału szybko
znalazła się na forum ONZ, wszelkie pertraktacje z Egiptem były jednakże bardzo trudne.
Zarówno Brytyjczycy, jak i Francuzi czuli się osamotnieni i pomimo zawarcia
sześciopunktowego porozumienia bynajmniej nie usatysfakcjonowani.
Casus do działania stwarzała przede wszystkim kwestia powszechnej dostępności Kanału, gdy
oczywisty był fakt, iż "powszechność" w rozumieniu Egiptu wyłącza z ruchu Izrael. Już w
październiku 1956 r. w Se~~vres pod Paryżem zawiązane zostało tajne porozumienie z
Izraelem. Dla Brytyjczyków i Francuzów państwo to mogło odegrać w konflikcie zbawienną
rolę "zewnętrznego zagrożenia", uzasadniającego zbrojną interwencję. Izrael ze swojej strony
czuł się bardzo zainteresowany przeprowadzeniem "wojny prewencyjnej". W roku
1956 egipscy fedaini przeprowadzili na jego terytorium szereg niszczących rajdów, a u
schyłku października Egipt zawarł porozumienie z Syrią i Jordanią, jednocząc ich armie pod
swoim dowództwem.
Dnia 29 października 1956 r. Izrael zaatakował Egipt na odcinku Synaju. Dzień przed
napaścią uwagę Egipcjan skutecznie odwrócono aktywizacją militarną na froncie jordańskim.
Atak lądowy na Egipt poprzedziły naloty skutecznie niszczące wszelką łączność. Wieczorem,
w dniu agresji, przerzuceni z odcinka jordańskiego izraelscy spadochroniarze opanowali w
pobliżu Suezu przełęcz Mitla.
W ten sposób Synaj przedzielony został na pół, a droga dla egipskich posiłków zamknięta.
Wkrótce też ze spadochroniarzami połączyła się brygada lądowa, nacierająca "szlakiem
pielgrzymów" od strony Izraela. Druga część walk rozgorzała w północnej części półwyspu
Synaj, wokół szturmowanych przez czołgi egipskich umocnień Abu Agheila, na południowy
zachód od pasma Gazy. Po zaciętych walkach Abu Agheila zostało opuszczone przez
obrońców, a z początkiem listopada Izraelczycy osiągnęli Rafah w Gazie oraz nadmorskie El
Arish. Stamtąd ich oddziały szybko podążyły nad Kanał, gdzie spotkały się z częścią
spadochroniarzy z rejonu przełęczy Mitla. Tego samego dnia wojska izraelskie zaatakowały
w kierunku cieśniny Tiran, którą osiągnęły dwa dni później w rejonie Sharm el Sheik.
Nazajutrz po wybuchu walk Francja i Wielka Brytania wystosowały ultimatum do obu
walczących stron wzywające do zaprzestania walk i wycofania się z rejonu Kanału, w tym
ewakuacji wojsk egipskich na jego zachodnią stronę, tj. kontynent afrykański. Egipt
zdecydowanie odmówił, toteż już następnego dnia brytyjskie bombowce zaatakowały Port
Said i inne ośrodki wojskowe, przygotowując pole dla wysadzenia desantu. W tym samym
czasie francusko-brytyjskie veto zablokowało możliwość działania Rady Bezpieczeństwa
ONZ, toteż sprawa przekazana została Zgromadzeniu Ogólnemu. Francusko-brytyjska
interwencja trafiała na sprzyjający moment: w USA odbywały się właśnie wybory
prezydenckie, a Rosjanie zajęci byli pacyfikacją zbuntowanego Budapesztu. Tym razem
jednak stanowisko Moskwy i Waszyngtonu było wyjątkowo zbieżne i wyjątkowo niechętne
poczynaniom kolonialistów. Czas naglił, gdyż już w pierwszym tygodniu listopada brytyjsko-
francuski desant spadochronowy po krwawych walkach zajął Port Said i okolicę. Izraelczycy
panowali nad strefą Gazy i całym Synajem.
Wskutek wspólnego nacisku amerykańsko-radzieckiego Brytyjczycy szybko jednak
zaakceptowali narzucony stronom przez ONZ rozejm. W połowie listopada 1956 r. w rejon
Kanału przybyły oenzetowskie jednostki rozejmowe UNEF, a u schyłku grudnia Brytyjczycy
i Francuzi opuścili ziemię egipską. Ze swoichzdobyczy zmuszony był bezwarunkowo
wycofać się Izrael. Dopiero jednak w marcu 1957 r. Izraelczycy przekazali Egipcjanom strefę
Gazy. Siły UNEF przejęły również kontrolę nad cieśniną Tiran u południowego skraju
półwyspu Synaj, co decydowało o dostępności do portu Ejlat i było jednym z głównych
warunków izraelskiej ewakuacji. Straty izraelskie w tej wojnie były znikome
niespełna
dwustu żołnierzy; Egipt stracił daleko więcej, część z nich zaginęła bez wieści w pustynnych
piaskach Synaju. Wojna sueska zyskała wielki rezonans nie tylko wśród państw arabskich, ale
i w świecie. Przede wszystkim ostatecznie poderwała pozycje Brytyjczyków na Bliskim
Wschodzie. Ich kosztem zyskiwali Amerykanie i Rosjanie. Ci drudzy, choć podczas kryzysu
ograniczyli się właściwie do deklaracji, zjednywali sobie opinię zdecydowanych obrońców
Trzeciego Świata (terminu tego użył po raz pierwszy geograf Alfred Sauvy w 1952 r., a
później spopularyzował Jean P. Sartre). Konsekwencją tego był rozwój ugrupowań
komunistycznych, a w charakterze retorsji, odnosząca się w części do Bliskiego Wschodu,
"doktryna Eisenhowera", ogłoszona w styczniu 1957 r. Choć kraje arabskie militarnie Egiptu
nie wsparły, kraj ten otoczyła wielka estyma, czego przejawem było zarówno zrywanie
stosunków dyplomatycznych z agresorami, jak i przecięcie przez Syrię dopływu irackiej ropy
naftowej, kierowanej do Europy. Tak to militarna klęska okazała się politycznym sukcesem
Egiptu i jego przywódcy, Nasera.
Iran
nieudana próba rewolucji
Z uwagi na złoża ropy, Iran już w początkach XX wieku stał się obiektem rywalizacji
brytyjsko-rosyjskiej. Tyczący tego kraju układ z 1907 r. o rozdzieleniu wpływów pomiędzy
"rosyjską północ" i "brytyjskie południe" stał się ważnym elementem najpierw na drodze
kształtowania Ententy, później zaś
ułożenia wpływów w regionie. W roku 1921 r. Rosja
Radziecka zawarła z Persją nowy układ. Gwarantował on większość dawnych wpływów, z
prawem do interwencji w przypadku zagrożenia włącznie. Persja była podówczas nie tylko
bardzo zacofana, ale i słaba. W 1921 r. dowódca imperatorskiej gwardii Reza Chan dokonał
zamachu stanu, który ograniczył władzę rządzącej od końca XVIII w. dynastii Kadżarów.
Cztery lata później ostatni z kadżarskich szach-in-szachów
Ahmad
został usunięty, a jego
miejsce zajął Reza
założyciel nowej dynastii Pahlawi.
Zamiarem Rezy Szacha I była modernizacja kraju. Swojej władzy nie zamierzał jednakże
uszczuplać demokratycznymi eksperymentami. Aż do 1941 r. rządził niczym orientalny
despota, budując jednakże koleje, drogi, zaprowadzając model zachodniej edukacji,
umacniając i przekształcając słabą dotąd armię. Za jego rządów oblicze Persji bardzo się
zmieniło; zmieniła się również nazwa kraju
od roku 1935 państwo to nazywa się Iran.
Wyraźne było antykolonialne nastawienie Rezy. Już w 1928 r. zniósł on wszelkie
eksterytorialne przywileje dla cudzoziemców, a później systematycznie ograniczał prawa
działających w swoim kraju zagranicznych spółek. Państwo przejęło monopol w handlu
zagranicznym, wprowadzono szereg restrykcji w obrocie bankowym. Modernizując Iran,
Reza świadomie rozbudzał uczucia nacjonalistyczne. Już kilka lat przed wybuchem II
wojny światowej świetlanym przykładem stały się dla niego hitlerowskie Niemcy, tym
bardziej że Irańczycy zawsze aspirowali do bycia potomkami Ariów. Stopniowo też Niemcy
uzyskały w Iranie znaczące wpływy
tak gospodarcze, jak i polityczne.
Z wybuchem II wojny światowej Iran ogłosił neutralność. Alianci nie bardzo w nią wierzyli,
zwłaszcza że pomiędzy obu państwami istniała żywa wymiana handlowa. Do takiej oceny
sytuacji skłaniało położenie geograficzne. Niemieckiej dyplomacji wyraźnie zależało na
wciągnięciu Iranu do wojny; w zamian za udostępnienie lotnisk obiecywano pomoc
wojskową. W połowie 1941 r. alianci dwukrotnie zażądali od Teheranu usunięcia licznych
obywateli niemieckich. W związku z brakiem reakcji, w końcu sierpnia 1941 r. do Iranu
wkroczyły wojska radzieckie i brytyjskie. W połowie września Reza Szach abdykował na
rzecz swojego syna, Mohammada Rezy. W styczniu 1942 r. podpisany został trójstronny
układ sankcjonujący radziecko-brytyjską obecność "do sześciu miesięcy po zakończeniu
wojny". Jednocześnie alianci zobowiązali się szanować całość irańskiego terytorium, jego
suwerenność i niepodległość.
Najnowsze dzieje Iranu zdominowała ropa naftowa. Już w roku 1901 rząd perski pod
naciskiem Brytyjczyków przyznał koncesję na wydobycie ropy brytyjskiemu poddanemu,
Williamowi Knoxowi dłArcy. Na jej mocy za symboliczną sumę uzyskał on prawo
poszukiwania, wydobywania i przerobu ropy na 3/4 terytorium Persji, poza pięcioma
prowincjami północnymi. W roku 1909, po uprzednim odkryciu na południowy wschód od
miasta Shushtar (południowo
zachodni Iran) wielkich złóż ropy, na bazie koncesji dłArcy
utworzona została spółka Anglo-Persian Oil Company (później: Anglo-Iranian Oil Company).
W roku 1914 pakiet kontrolny tego przedsiębiorstwa uzyskał rząd brytyjski. Za panowania
Rezy Szacha władze perskie wielokrotnie usiłowały zweryfikować niekorzystną umowę.
Zacofane państwo borykało się z wielkimi trudnościami i poza ropą niczym wartościowym
nie dysponowało. W końcu koncesja została unieważniona, co spowodowało protest spółki aż
na forum Ligi Narodów. Na mocy porozumienia z 1933 r. zawarty został nowy, 60-letni
układ, ograniczający zasięg eksploatacji ropy przez Oil Company oraz ustanawiający wyższe
dywidendy dla Persji. Korzystając z obecności aliantów, w roku 1943 Oil Company zwróciła
się do władz irańskich z prośbą o udzielenie koncesji na wydobycie ropy w południowo-
wschodniej części kraju. Rok później podobne propozycje złożyły spółki Socony Vacuum i
Sinclair Oil Company. Teheran odmówił jednak, pozostawiając sprawę do czasu zakończenia
wojny. Równolegle na Iran naciskali Rosjanie, domagając się koncesji wydobywczych na
północy. Nie mogąc ich uzyskać, Rosjanie blokowali Teheranowi dostęp do irańskiej części
Azerbejdżanu oraz prowincji nad Morzem Kaspijskim. Dla wsparcia swoich machinacji, w
grudniu 1945 r. powołali do życia "autonomiczny rząd irańskiego Azerbejdżanu".
Dopomagano również Kurdom w utworzeniu tzw. republiki mahabadzkiej (styczeń 1946 r.).
Iran znalazł się na pograniczu rozpadu, toteż jego władze apelowały do Rady Bezpieczeństwa
ONZ. W marcu 1946 r. trójstronny układ z 1942 r. wygasł, a Brytyjczycy i Amerykanie
ewakuowali swoje wojska. Iran po raz kolejny apelował o pomoc ONZ, gdyż Rosjanie
wyraźnie zamierzali pozostać lub dopiąć swego.
W lutym 1946 r. goszczący w Moskwie premier Ahmad Ghavam wytłumaczył co prawda
Stalinowi pozytywy płynące z posiadania zaprzyjaźnionego, scentralizowanego państwa u
południowych granic ZSRR, dopiero jednak zgoda Irańczyków na utworzenie irańsko-
radzieckiej naftowej spółki wydobywczej eksploatującej złoża w północnej części kraju
skłoniła Rosjan do wycofania swoich wojsk (maj 1946 r.). Bezpośrednie wpływy w tym
państwie Moskwa zachowała jeszcze przez pewien czas: poprzez zrewoltowanych Kurdów,
demokratów z Azerbejdżanu i komunistów z partii Tudeh. Dopiero w grudniu 1946 r. wojska
irańskie wkroczyły do Azerbejdżanu i Północnego Kurdystanu. Nastąpiła krwawa rozprawa z
separatystami. Do początków 1947 r. rozgromiono również większość ogniw Tudeh oraz
kontrolowane przez nią związki zawodowe i chłopskie. Przy okazji zlikwidowano wiele
rzeczywistych osiągnięć, przywracając w całej rozciągłości krzywdzące stosunki społeczne,
niegodne XX wieku. W październiku 1947 r. irański parlament
Medżlis
odmówił
ratyfikacji układu z ZSRR z kwietnia 1946 r. jako nierównoprawnego.
Kraj daleki był od demokracji. Rządziła nim oligarchia bogatych posiadaczy ziemskich i oni
też zdominowali parlament. Ze strony takiego ciała trudno doprawdy było oczekiwać
jakichkolwiek reform. Z atmosfery korzystały ugrupowania skrajne, z jednej strony lewicowe,
z odbudowującym swoje wpływy Tudehem, z drugiej
populistyczno-religijne. Tę drugą
orientację wzmacniało skrajnie nacjonalistyczne skrzydło deputowanych do Medżlisu,
kierowane przez Mohammeda Mosaddegha. Wolę rzeczywiście nowoczesnych reform w
stylu zachodnim prezentował chyba tylko młody szach Mohammad Reza. Nie miał jednakże
możliwości swoich poprzedników, a układ, w którym przychodziło mu funkcjonować, był
wyjątkowo trudny.
Katastrofalna była sytuacja gospodarcza Iranu. Mroźne zimy zniszczyły rolnictwo. Spadła
produkcja przemysłowa i dochody z podatków, zbankrutowało wiele banków. Wskutek
politycznych niepokojów, w tym rebelii kurdyjskiej w 1950 r., na wielu obszarach kraju
proklamowano stan wyjątkowy. Złe były stosunki ze Związkiem Radzieckim, często
straszącym Teheran punktem 6. traktatu z 1921 r. Na granicy dochodziło do incydentów, a w
lutym 1949 r. sympatyk wspieranego przez Rosjan Tudehu dokonał zamachu na życie szacha.
W radzieckich oskarżeniach było ziarno prawdy. Iran od dłuższego już czasu zacieśniał
stosunki z USA, a w miarę pogarszania się relacji z ZSRR ulegały one wzmocnieniu. Na
mocy układu z 1947 r. Iran zgodził się akceptować wyłącznie amerykańskich doradców
wojskowych, a wkrótce napłynęły również dostawy amerykańskiej broni. Jednakże wbrew
nadziejom szacha, który nawet wybrał się do USA, pomoc i kredyty nie osiągnęły znaczącego
wymiaru. Po klęsce Czang Kai
szeka w Chinach Waszyngton wyraźnie stawiał na
wzmocnienie Europy Zachodniej. "Topienie" pieniędzy w Iranie wydawało się mało
perspektywiczne. Ameryka oczekiwała od Teheranu realnych zmian i konkretnych reform.
Licząc na poważniejsze kredyty, szach zabrał się do reformowania państwa.
W 1950 r. przekazał swoje posiadłości organizacji pomocy społecznej w celu dystrybucji
dochodów w formie zapomóg dla najuboższych. Na czele nowo powołanego gabinetu
postawił gen. Ali Razmarę. Jego zadaniem była walka z wszechobecną korupcją, a także
wykonanie siedmioletniego planu reform. Siedmioletni plan reform został przyjęty przez
Medżlis już w 1949 r., na podstawie ekspertyz amerykańskiej firmy. Oceniła ona wysoko
zarówno możliwości, jak i potrzeby Iranu. Plan zakładał wydatkowanie ogromnej sumy
650 mln $ na cele techniczne, gospodarcze, edukacyjne i socjalne. Dla szczegółowego
rozpisania bilansu wydatków Irańczycy zatrudnili również amerykańskie konsorcjum
doradcze. Płacąc mu wysokie honorarium liczyli, iż ułatwi im to dostęp do wielkiego kredytu.
Realizując wstępne reformy własnym kosztem dokonano jednak bardzo niewiele, co u
Amerykanów nie wzbudziło optymizmu i wiary w perspektywy Iranu. Adekwatny do tego
wymiar miała też kolejna amerykańska pożyczka. W Teheranie zapanowało święte oburzenie.
W kołach rządzących sądzono, że jakakolwiek modyfikacja w zapleśniałej strukturze Iranu
godna jest sowitej, co najmniej ćwierćmiliardowej nagrody (!). Pod adresem Amerykanów
zarówno szach, jak i Medżlis zgłosili szereg pretensji, przede wszystkim o to, że inwestują
więcej w byłe państwa Osi aniżeli w swojego sojusznika. Z powodu braku funduszy
siedmioletni plan reform nie mógł być kontynuowany, toteż kontrakty amerykańskich
ekspertów nie zostały przedłużone. Z irańskiego niezadowolenia starali się skorzystać
Rosjanie, którzy szybko wstrzymali swoje poprzednie napaści. Z Iranem zawiązany został
bardzo korzystny dla niego układ handlowy; Moskwa wykazała elastyczność w dyskusji o
sprawach granicznych, odnośnie do zwrotu zagarniętego podczas wojny złota, jak i jeńców
pochwyconych w niedawnych incydentach granicznych.
Nie mogąc uzyskać poważnych kredytów zagranicznych, Irańczycy postanowili sięgnąć do
własnych zasobów. Była to oczywiście ropa, od dziesięcioleci eksploatowana przez Anglo-
Iranian Oil Company. Inicjatywa wyszła od Medżlisu domagającego się od rządu rewizji
traktatu o zyskach. Dotąd irańskie korzyści nie były wielkie, gdyż zyski Oil Company
obniżały wysokie podatki brytyjskie. Spółka gotowa była do pewnych ustępstw, te jednakże
uznane zostały przez rząd za niewystarczające. W Medżlisie uaktywniło się nacjonalistyczne
ugrupowanie Mohammada Mosaddegha, zwane Frontem Narodowym, wzywając do
unarodowienia przemysłu naftowego. Przeciwko tym pomysłom był zarówno szach, jak i
premier Ali Razmara. Iran nie był przygotowany do przejęcia eksploatacji swojej nafty i nie
posiadał ku temu ani środków finansowych, ani kadry. Poza tym mogło to spowodować
poważne komplikacje międzynarodowe. Atmosfera w kraju była rozgrzana, toteż wkrótce
premier Razmara stał się celem dla szyickich fanatyków z bractwa Fedaini Islamu.
Zamordowanie Razmary podczas modłów w meczecie w marcu 1951 r. uruchomiło cały
łańcuch wydarzeń. Już w połowie marca 1951 r. Medżlis uchwalił nacjonalizację irańskiego
przemysłu naftowego. W maju, po podpisaniu przez szacha (który zgodnie z konstytucją nie
miał prawa veta), akt ten stał się prawem. Tymczasem znacznie wzrosło napięcie w kraju, a
decyzjom władz towarzyszyły wielkie demonstracje i zamieszki. Nowy premier, Hussein Ala,
usiłował jeszcze doprowadzić do kompromisu, pozostawiając w rękach cudzoziemców
produkcję i dystrybucję. Na to ewentualnie spółka mogła się zgodzić, ale wykluczyli to coraz
bardziej sfanatyzowani nacjonaliści. W Chuzestanie wrzało tak, iż trzeba było wprowadzić
stan wyjątkowy. Ujawnił się również zdelegalizowany Tudeh, który dla poparcia Mosaddegha
urządził całkiem legalnie masowe demonstracje.
Znawcy problemu wskazywali, że Iran nie jest zdolny poradzić sobie z wydobyciem własnej
ropy, a nacjonalizacja pociągnie za sobą obniżenie i tak słabych dochodów państwa.
Mosaddegh, którego szach zmuszony był wyznaczyć nowym premierem, nie chciał jednakże
ustąpić. Konsekwentnie odrzucał wszelkie próby negocjacji tak ze strony rządu brytyjskiego,
jak i ciał arbitralnych. W Waszyngtonie zapanowała konsternacja. Było jasne, że wizja
reform, na jakie liczono za czasów Razmary, ulotniła się. Poza tym irańska ropa była
niezbędna dla dokończenia planu Marshalla oraz dla Europy w ogóle. Sprawa ropy trafiła
zresztą przed międzynarodowy trybunał w Hadze. Iran domagał się bowiem spłat "w tył", do
czasu decyzji Medżlisu. Porozumienia nie przyniosły kolejne próby negocjacji, również z
udziałem Amerykanów. Irańczycy nie godzili się na korzystanie z fachowców Oil Company,
lecz swobodnie wynajmowanych techników brytyjskich. Po zerwaniu rozmów, we wrześniu
1951 r. wojska irańskie zajęły wielką rafinerię w Abadanie. Pracownikom Oil Company
wycofano prawo pobytu, tak że zmuszeni byli opuścić Iran. Spór przeniósł się teraz na forum
Rady Bezpieczeństwa ONZ, gdzie zarówno Londyn, jak i Teheran starały się udowodnić
nielegalność poczynań przeciwnika. Powstał zresztą spór co do kompetencji Rady
Bezpieczeństwa w podobnych przypadkach. Zawikłaniu sprawy sprzyjała postawa Rosjan
deklarujących "nieinterwencję" przy jednoczesnym wspieraniu Iranu.
U schyłku 1951 r. sytuacja uległa dalszej komplikacji. Stosunki Iranu z Wielką Brytanią były
bardzo złe, z USA też nie najlepsze. ZSRR oficjalnie schlebiał Mosaddeghowi, któremu
jednak trudno było nie dostrzegać stałego zagrożenia z tamtej strony. W kraju panował zamęt.
Stale odbywały się demonstracje dla poparcia lub protestu; wyraźnie ofensywna była partia
Tudeh, działająca niemal jawnie i wykładająca swoje postulaty. Irański sukces był
iluzoryczny. Choć naftę stale wydobywano, wielkie trudności sprawiał jej przerób i sprzedaż.
W obliczu nie rozwiązanego konfliktu Oil Company ogłosiła, że jeśli ktoś zakupi irańską ropę
zostanie uznany za złodzieja własności. Na znak solidarności wielkie koncerny naftowe
odmawiały zresztą zakupu ropy oraz udostępniania tankowców. Nawet transakcje z
niewielkimi firmami Oil Company obwarowywała bezzwłocznymi skargami sądowymi. Iran
powoli wypadał z rynku naftowego, a jego miejsce szybko zajmowała Arabia Saudyjska, Irak
i Kuwejt. W atmosferze wzajemnych oskarżeń, w październiku 1952 r. rząd Mosaddegha
zerwał stosunki dyplomatyczne z Wielką Brytanią. Dla Amerykanów lawirowanie pomiędzy
wspieraniem Iranu a lojalnością wobec Brytyjczyków stawało się coraz trudniejsze. Nadal do
Iranu dostarczali oni ograniczoną pomoc techniczną. Wbrew nadziejom jednak, ropy
kupować nie zamierzali. Dla irańskich nacjonalistów był to prawdziwy cios. Wydawało im
się, że dla Amerykanów ich kraj przedstawia daleko większą wartość. Swoją niechęć
demonstrowali w antyamerykańskich posunięciach. Rząd Mosaddegha opierał się na szerokiej
koalicji nacjonalistów, kupców, studentów i fanatyków religijnych. Alians był w miarę spójny
do czasu załatwienia sprawy nacjonalizacji. Później poparcie dla rządu powoli słabło, a każda
z grup jęła się zabezpieczania własnych interesów. Wiosną 1952 r. Mosaddegh przerwał
wybory do Medżlisu obawiając się, że skład parlamentu nie będzie po jego myśli. Niedługo
potem zażądał osobistej kontroli nad armią, co było dotąd zarezerwowane dla szacha. Tym
samym utracił resztki zaufania u panującego i w połowie czerwca 1952 r. zmuszony był
ustąpić. Następny gabinet
Ghavam es Sultaneha
przetrwał zaledwie kilka dni.
Efemeryczny premier nie miał szans w starciu z siłami wspierającymi poprzednika. Jego
deklaracje o tym, że zamierza "jakoś załatwić" spór naftowy (tj. drogą porozumienia), tylko
dolały oliwy do ognia, a po tygodniu Mosaddegh wrócił na urząd premiera. W zmienionej
sytuacji Mosaddegh otrzymał od parlamentu zgodę na sześciomiesięczne rządy za pomocą
dekretów, od szacha zaś
kontrolę nad armią. Aby nie krępować mu rąk, Medżlis ogłosił
zakończenie kadencji senatu, gdzie zasiadali zwolennicy szacha. Zamiarem Mosaddegha było
najwyraźniej przeprowadzenie rewolucji społecznej. Wywołałaby ją parcelacja wielkich
majątków. Przeprowadzenie reformy rolnej w Iranie było jednakże bardzo trudne, na co
wpływ miały nieprawdopodobnie zacofane stosunki społeczne. Pomimo dyktatorskich
uprawnień Mosaddegh wyraźnie nie potrafił urzeczywistnić swoich szczytnych obietnic.
Polityczne igrzyska, w jakich uczestniczyli od dwóch lat Irańczycy, tylko do czasu
zastępowały im chleb codzienny. Sytuacja gospodarcza stawała się coraz gorsza. Dekret
Mosaddegha z sierpnia 1952 r. przekazał co prawda część zysków posiadaczy ziemskich w
ręce dzierżawców i wsi, system ekonomiczny był jednakże mocno rozchwiany. Nie
wystarczyło jedynie sprawiedliwie dzielić, trzeba było również inwestować. Znacznie spadły
dochody, wzrosły zaś ceny podstawowych artykułów. W początkach 1953 r. Mosaddegh
zażądał dalszego przedłużenia swoich uprawnień o rok. Żądanie to nie spodobało się zarówno
wspierającemu go dotąd przywódcy szyickiemu ajatollahowi Kashani, jak i wpływowym
działaczom Frontu Narodowego. Choć premier wnioskowane pełnomocnictwa otrzymał,
coraz wyraźniejszy stawał się rozłam wśród jego dotychczasowych zwolenników. Mosaddegh
coraz częściej otaczał się nieprzejednanymi, głównie skrajnymi działaczami z Partii Iranu. W
połowie lipca 1953 r. spory wewnątrz Medżlisu doprowadziły do rezygnacji części
deputowanych, co pozbawiło parlamentu quorum. Dysponujący nadzwyczajnymi
uprawnieniami Mosaddegh nie był już niczym krępowany, zwłaszcza że bezsilny szach
opuścił stolicę i udał się na bezterminowy wypoczynek. Rewolucyjne pociągnięcia
Mosaddegha utrzymywały jego zwolenników w stanie mobilizacji, choć ich alians stawał się
coraz bardziej niespójny. Masowe poparcie wobec premiera demonstrowane było wprawdzie
przy wielu okazjach, nie wyrażało jednak ani siły, ani stałości przekonań. W tej sytuacji
kolejnym krokiem premiera mogło być tylko całkowite odrzucenie starego systemu. Do tego
zaś społeczeństwo irańskie nie było przygotowane.
W początkach 1953 r. Mosaddegh przeprowadził referendum odnośnie do poparcia dla swojej
polityki, w tym zamiaru rozwiązania Medżlisu. Był to manewr konstytucyjnie nielegalny, ale
premier uzyskał jego akceptację. Mosaddegh wyraźnie przecenił zarówno swoje siły, jak i
zakres społecznego poparcia. W połowie sierpnia 1953 r., kilka dni po rozwiązaniu Medżlisu,
szach przesłał premierowi dymisję, wyznaczając jego następcą gen. Fuzlollaha Zahedi.
Premier odmówił podporządkowania się, w kraju wybuchły zamieszki wywołane przez jego
zwolenników, a przerażony szach uciekł do Rzymu. Entuzjazm był jednakże krótki, gdyż już
po kilku dniach na ulicę wyległy tłumy "umiarkowanych" przeciwników antymonarszych
posunięć rządu. Z narastającego zamieszania korzystała armia, a właściwie grupy, które już
wcześniej zawiązały antyrządowy spisek. Mosaddegh zresztą naraził się wojskowym,
przeprowadzając czystkę po otrzymaniu od szacha kontroli nad armią. W następstwie
krótkich walk spiskowcy pokonali jednostki wierne rządowi. Mosaddegh został aresztowany, a
jego urząd przejął gen. Zahedi.
Próba dokonania rewolucji w Iranie zakończyła się niepowodzeniem. Dotychczasowe
stanowisko mocarstw zachodnich wobec Iranu uległo szybko daleko idącej przemianie.
Zmieniło się bowiem odniesienie Iranu do Zachodu, zwłaszcza w kwestii ropy naftowej. W
następstwie pertraktacji z lat 1953
1954 powołano do życia konsorcjum, w którym obok
Anglo-Iranian Oil Company (40% udziałów) znalazła się równa grupa udziałowców
amerykańskich. Na mocy porozumienia z września 1954 r. konsorcjum otrzymało prawa
wydobycia, przerobu i sprzedaży ropy, przy podziale zysków z Iranem po połowie. Oznaczało
to faktyczną likwidację postanowień aktu o nacjonalizacji z 1951 r., choć zasoby naftowe i
prawo ich eksploatacji (lub możliwość jego scedowania innym) przekazano przedsiębiorstwu
państwowemu National Iranian Oil Company (NIOC). Już wcześniej do Iranu napłynęła
amerykańska pomoc finansowa, której Mosaddeghowi odmawiano. Wyraźne sympatie
proamerykańskie zdradzał szach, nie tak dawno obrażony na USA za brak kredytów. W
1955 r. odsunął on gen. Zahediego od władzy, zastępując oddanym sobie Husseinem Ala.
Mohammad Reza nie tylko opowiadał się za gruntowną modernizacją kraju, ale chciał mieć
osobisty wpływ na rządy. Pozycja konstytucyjnego monarchy, o związanych parlamentem i
rządem rękach, przestawała mu odpowiadać. Jesienią 1955 r. Teheran zdecydował się
dołączyć do paktu bagdadzkiego, znanego później jako CENTO. Układ był jawnie wrogi
ZSRR i w sprzeczności z irańsko
radzieckim traktatem z 1921 r. (uzupełnionym układem z
1927 r.). Za życia Stalina byłoby to zapewne niemożliwe i skończyło się zupełnie inaczej. W
nowej sytuacji jednakże Związek Radziecki wykazywał dużą elastyczność, dążąc do
umocnienia swojej pozycji w stosunkach zagranicznych Iranu i ewentualnego osłabienia
wpływów amerykańskich. Mosaddeghowska próba rewolucji przeszła do historii i nic nie
wskazywało na to, by w Iranie mógł w jakiejś perspektywie ujawnić się zbliżony ruch.
Należało zatem liczyć się z realiami.
Upadek francuskiego panowania w Afryce Północnej
W części Afryki Północnej, zwanej popularnie Maghrebem, Francuzi posiadali trzy znaczące
obszary zależne, o różnym stopniu powiązania z metropolią. W następstwie dekolonizacji
dały one początek niepodległym państwowościom Algierii, Maroka i Tunezji.
Najdawniejsze władanie Francji, bo od 1830 r., stanowił Algier. Dalsze obszary późniejszej
Algierii podbijano stopniowo, przy czym obszary saharyjskie okupowano dopiero w roku
1900. W ten sposób poza kontrolą wybrzeża Morza Śródziemnego uzyskano najkrótszą linię
komunikacyjną pomiędzy Francją a jej posiadłościami w Afryce Zachodniej i Równikowej.
Zajmujące niemal 2 mln km2 obszary saharyjskie (na 2,3 mln km2 łącznej powierzchni kraju)
miały również niebagatelną wartość gospodarczą dzięki zlokalizowanym tam złożom
surowców. Część algierskiego terytorium inkorporowano w skład Francji na prawach
departamentu w następstwie muzułmańskiej rebelii z 1871 r. Obszar ten był stopniowo
rozszerzany. Cały kraj podzielono na trzy departamenty ze wspólnym gubernatorem
generalnym na czele, administrowane pod nadzorem ministra spraw wewnętrznych.
Status protektoratów posiadały zarówno Maroko, jak i Tunis. Na terenie Tunisu Francuzi
usadowili się w roku 1881, kiedy to interweniowali w sprawie własnych wierzytelności
zaciągniętych przez beja Tunisu. Pierwszy z narzuconych traktatów, z Bardo (Kossar Said,
1881), ograniczał suwerenność tego państwa, drugi, z La Marsa (Mersa, 1883), przekształcił
je w faktyczny protektorat, z władzą wykonawczą w rękach francuskiego rezydenta
generalnego. Formalna władza beja Tunisu, a także jej zewnętrzne atrybuty zostały jednakże
zachowane. Zbliżony charakter miała francuska zwierzchność nad Marokiem. Jeszcze w
XIX w. kraj ten był niepodległym sułtanatem rządzonym przez berberyjską dynastię
Alawitów, dzięki koligacjom dysponującą tytułem kalifa. Do wpływów na tym obszarze,
obok Francji, pretendowała również pobliska Hiszpania. Już w 1580 r. Hiszpanie uzyskali
niewielką enklawę marokańską
Ceutę. Jej obszar rozszerzono w wyniku wojny w 1860 r.,
kiedy to pozyskano również położoną na wybrzeżu Atlantyku enklawę Ifni. W 1884 r.
Hiszpanie ogłosili protektorat nad częścią wybrzeża pomiędzy przylądkami Bojador i Blanco,
nazwaną później Rio de Oro (Sahara Hiszpańska). Jej granice, klinujące się w posiadłości
francuskie, uzgodniono z Paryżem w roku 1900. Cztery lata później oba państwa uzgodniły
strefy swoich wpływów na terenie Maroka. W tym samym czasie Marokiem zainteresowały
się również Niemcy, czego rezultatem było jego "umiędzynarodowienie" na konferencji w
Algeciras w roku 1906. Nieudana próba niemieckiej interwencji pociągnęła za sobą
dyplomatyczny kryzys, a w następstwie uznanie Maroka za francuską strefę wpływów. W
marcu 1912 r. w Fezie zawarty został francusko-marokański układ o protektoracie. Osobna
konferencja francusko-hiszpańska z tegoż roku zagwarantowała Madrytowi jego
dotychczasowe wpływy (choć nieco zredukowane). Tanger miał stać się strefą
międzynarodową, której status ustalono dopiero w 1923 r. Układ z 1912 r. przekazywał
znaczne uprawnienia wykonawcze francuskiemu rezydentowi generalnemu. Jego
kompetencje były jednakże mniejsze aniżeli w Tunisie. Formalnie zachowana została również
monarchia z dynastią Alawi. Strefą hiszpańską zawiadywał wysoki komisarz Hiszpanii,
formalnie urzędujący przy sułtańskim namiestniku. W istocie rzeczy bowiem to nie sułtan,
lecz Francuzi gwarantowali hiszpańskie interesy w Maroku.
Najmniej złożony był proces dochodzenia do niepodległości przez Tunis. Ruch narodowy
zawiązał się tam już po I wojnie światowej, pod wpływem przykładu egipskiego. W roku
1920 utworzona została partia Destur (Konstytucja) z szejkiem Thalibim na czele. Działacz
ten już w roku 1908 organizował nawiązujący do ruchu młodotureckiego Ruch Młodych
Tunezyjczyków. Wówczas jednak walczono o restytuowanie władzy beja i demokratyzację
stosunków. W okresie międzywojennym celem Desturu stała się konstytucyjna samorządność.
Kolonialne represje, a także wewnętrzne spory doprowadziły do upadku znaczenia Desturu.
W roku 1934 związany dotąd z Desturem prawnik z Tunisu Habib Burgiba utworzył zbliżoną
programem partię o nazwie Nowy Destur. U schyłku lat trzydziestych stała się ona wpływową
organizacją, której siłę wykazywały akcje strajkowe i demonstracje, zwłaszcza w okresie
rządów Frontu Ludowego we Francji. W roku 1938, na skutek narastającego konfliktu
wewnętrznego, zarówno Destur jak i Nowy Destur zostały zdelegalizowane. W latach 1940
1943 Tunis znalazł się pod władzą Vichy, a następnie był okupowany przez wojska
niemieckie i włoskie. Korzystając z sytuacji bej Mohammed al Munsif wraz ze swoim rządem
przeprowadził szereg reform zmieniających ustrój protektoratu. Jednakże z chwilą
wkroczenia wojsk anglo-amerykańskich w maju 1943 r. zmiany te zostały anulowane, a
administracja francuska przywrócona. Bej został zdetronizowany i zastąpiony przez
Mohammeda al Amina. W roku 1946 protektorat Tunisu usytuowany został w ramach Unii
Francuskiej. Do 1947 r. podjęto również szereg reform zmieniających układ w protektoracie.
W opozycji do fasadowych zmian stanęły uchwały Kongresu Narodowego, zgromadzonego w
sierpniu 1946 r. pod przewodnictwem Nowego Desturu, którego działacze domagali się prawa
do niepodległości. Rozwój wydarzeń umożliwił Burgibie powrót z zesłania w Kairze.
Przedłożony przezeń w kwietniu 1950 r. program zmian był daleki od poprzedniego
radykalizmu i dlatego możliwy przez Francuzów do zaakceptowania. Proponował on
przekazanie suwerenności i władzy w ręce Tunezyjczyków, sformowanie rządu oraz
utworzenie wybieralnego Zgromadzenia Narodowego. Interesy Francji zagwarantować miały
odpowiednie układy, a także stosowne francuskie reprezentacje w samorządach lokalnych. W
sierpniu 1950 r. utworzony został nowy rząd składający się w połowie z ministrów
francuskich, w połowie z Tunezyjczyków. Na jego czele stanął Mohammed Chenik, były szef
rządu z okresu okupacji niemiecko-włoskiej.
Celem rządu była stopniowa budowa niepodległości Tunisu, co jednak napotykało wiele
trudności ze strony francuskich osadników (ok. 10% ludności). Właśnie opór z ich strony
spowodował spowolnienie procesu w roku 1952, a w konsekwencji
wybuch niezadowolenia
wśród nacjonalistów. Wietrząc kolonialny podstęp, Burgiba i jego Nowy Destur nawiązali
bliskie kontakty z organizacjami związkowymi, a wkrótce cały kraj ogarnęła fala strajków i
demonstracji. W rezultacie zamętu, a także narastających aktów terroru Burgiba i inni
nacjonaliści z Nowego Desturu zostali aresztowani, a premier Chenik pozbawiony urzędu.
W kraju ustanowiono kontrolę wojskową.
Próba eliminacji z życia politycznego najbardziej wpływowej partii nie przyniosła niczego
dobrego. Sytuacja wewnętrzna Tunisu w latach 1952
1954 przypominała stan bliski wojnie
domowej. Poza nacjonalistyczną partyzantką istniały również terrorystyczne organizacje
francuskich osadników, m. in. Czerwona Ręka. Zarówno nacjonaliści, jak i osadnicy
bojkotowali wszelkie inicjatywy rządowych reform, których akceptację rząd wymuszał na
beju przemocą. Dopiero w lipcu 1954 r. rząd premiera Pierre`a Mend
France`a zaoferował
Tunisowi autonomię wewnętrzną z pozostawieniem sobie spraw obrony oraz polityki
zagranicznej. Do nowego rządu ponownie włączono przedstawicieli Nowego Desturu.
Po długich pertraktacjach, ciągnących się od września 1954 r., w czerwcu 1955 r. w Paryżu
podpisany został układ przyznający Tunisowi autonomię wewnętrzną przy zachowaniu
ścisłych więzi z Francją. Oznaczało to rzeczywiste anulowanie postanowień o protektoracie,
ale nie pełną niepodległość, toteż kwestia ta szybko stała się przedmiotem sporu wewnątrz
Nowego Desturu. W czerwcu 1955 r. z wygnania ponownie powrócił Habib Burgiba, a
następnie jego bardziej radykalny adwersarz, Salah ben Jusuf. Jesienią 1955 r. na kongresie w
Sfax Nowy Destur zaakceptował porozumienie z czerwca tegoż roku, pod warunkiem
jednakże, iż ostatecznym celem będzie pełna niepodległość. Ben Jusufa już wcześniej pozbyto
się z partii, w której dominował odtąd Burgiba i jego zwolennicy. Nie oznaczało to
oczywiście zupełnego upadku radykałów, dążących do podważenia układu z czerwca 1955 r.,
jako neokolonialnego i grożącego utrwaleniem zależności. Na wielu obszarach ponownie
odżyła partyzantka ("fellagha"), a także działalność osadniczych organizacji terrorystycznych.
Niezależnie od tych faktów, w końcu lutego 1956 r. w Paryżu rozpoczęły się negocjacje w
sprawie niepodległości. W końcu marca 1956 r. Francja uznała pełną suwerenność tego kraju,
a Tunis stał się wolnym państwem
Tunezją.
W wyborach marcowych 1956 r. do Zgromadzenia Narodowego absolutne zwycięstwo
odniósł Nowy Destur i jego sympatycy. W lipcu 1957 r. nominalnie władający Tunezją bej
Mohammed al Amin został złożony z tronu, kraj proklamowano republiką z Habibem Burgibą
jako głową państwa.
Aż do 1963 r. symbolem kolonialnej obecności Francji pozostawała baza wojskowa w
Bizercie. Już w czerwcu 1956 r. rząd Tunezji zwrócił się w sprawie pełnej ewakuacji wojsk,
czego odmówiono ze względu na wojnę w Algierii. Po kilku incydentach zbrojnych relacje na
linii Paryż
Tunis pogorszyły się do tego stopnia, że Tunezja przystąpiła do rugowania
obywateli francuskich z ich własności oraz blokowania Bizerty. W drugiej połowie lipca
1961 r. wokół bazy wybuchły zacięte walki, w których zginęło około 800 Tunezyjczyków.
Wówczas też po raz kolejny rząd w Tunisie wysunął pretensje pod adresem saharyjskiej
części Algierii. Bezskutecznie usiłowano tam zająć fort Garat el Hamel. Interwencja ONZ
była bezskuteczna, a stosunki Tunezji z krajami Zachodu pogorszyły się, umocniły natomiast
z państwami arabskimi oraz krajami bloku wschodniego. Dopiero zakończenie wojny w
Algierii przyniosło poprawę stosunków z Francją. Paryż nie potrzebował już punktów
militarnego oparcia, na których niedawno tak mu zależało. W połowie października 1963 r.
Bizerta zwrócona została Tunezyjczykom.
Pełnię kontroli nad Marokiem Francuzi zaprowadzili stopniowo. Najwcześniej opanowano
niziny, mieszkańcy wyżyn i gór przez długi czas stawiali zacięty opór. W latach 1921
1926
wojska hiszpańskie i francuskie toczyły zażarte boje ze zjednoczonymi w postać "republiki"
plemionami Rifenów, dowodzonymi przez Abd el Krima. Dopiero w połowie lat
trzydziestych podbój Maroka można było uznać za dokonany. W tym samym jednak czasie
zawiązała się pierwsza patriotyczna organizacja grupująca marokańską burżuazję narodową,
zwana Marokańskim Komitetem Akcji (ComitdłAction Marocaine, 1934 r.) Domagała się
ona ograniczenia zakresu protektoratu, za co została rozwiązana przez władze trzy lata
później. Nie wpłynęło to na bieg zdarzeń, gdyż działacze niepodległościowi natychmiast
zorganizowali się w dwa inne stronnictwa. Jednak, ze względu na szczególną pozycję
sułtana
kalifa, będącego gwarantem (choć może bezwolnym) instytucji protektoratu,
marokański ruch niepodległościowy był relatywnie słaby. Słaba była bowiem również
zainteresowana pełną niepodległością burżuazja marokańska.
W okresie wojny Maroko stanęło oczywiście po stronie Francji, później zaś po stronie
Wolnych Francuzów. Pomimo przejściowych trudności oparcie w swojej strefie posiadali
również Hiszpanie. Jej główny ośrodek, Tetuan, stał się jednymz ognisk frankistowskiej
rebelii, a podjudzeni przeciwko "bezbożnej republice" Marokańczycy walczyli na frontach
wojny domowej w latach 1936
1939.
Korzystając z wojennego rozluźnienia, w roku 1944 uformowała się nowa marokańska
organizacja niepodległościowa Istiqlal (Partia Niepodległości). Opublikowała ona manifest
żądający suwerenności, który wywołał wśród Marokańczyków spory entuzjazm. Szerszą
działalność nacjonaliści z Istiqlal rozwinęli po wojnie, w latach 1945
1947. Wówczas też
zyskali oni wpływowych sojuszników w postaci Organizacji Państw Arabskich (OPA) oraz
przede wszystkim w osobie sułtana Maroka Mohammeda V. Pociągnęło to za sobą wzrost
nastrojów patriotycznych i demonstracje w całym kraju. Ożywienie objęło również strefę
hiszpańską. W ramach integrowania wysiłków działaczy niepodległościowych Maroka,
Algierii i Tunezji, na emigracji w Kairze powołany został do życia Komitet Wyzwolenia
Afryki Północnej, z bohaterskim przywódcą Rifenów Abd el Krimem na czele.
W porównaniu z Algierią, francuska obecność w Maroku była nieporównywalnie mniejsza, a
dla wielu feudalnych struktur stanowiła rodzaj gwaranta status quo. Dlatego też i Francuzi
posiadali swoich popleczników. Były to przede wszystkim berberyjskie plemiona popierające
paszę Marrakeszu, Thami al Glawiego. Był on potencjalnym przeciwnikiem zarówno
"miejskiej" Istiqlal, jak i Mohammeda V.
W roku 1951 kolonialiści zaostrzyli walkę z ruchem niepodległościowym, a sułtan, pod
groźbą złożenia z tronu, zmuszony został do jego potępienia. Represje, w tym strzelanie do
tłumów, niewiele jednak dały. Ponadto sułtan wyraźnie odmawiał dalszej współpracy. Z tych
też powodów sięgnięto do tradycyjnego źródła oparcia, tj. al Glawiego i jego berberyjskich
popleczników. W sierpniu 1953 r. dokonali oni przewrotu, obalając Mohammeda V. Na jego
miejsce osadzono Mohammeda ibn Arafa, jako Mohammeda VI. Nowy władca nie cieszył się
żadnym autorytetem i powszechnie nazywano go "sułtanem pana Bidaulta". Nie uznawali go
nawet Hiszpanie, gdyż sukcesja dokonała się z pogwałceniem układu z 1912 r. W całym kraju
narastał zamęt, a w końcu nowemu władcy wypowiedzieli posłuszeństwo nawet ci, którzy
wynieśli go na tron, tj. plemiona Rifu i Średniego Atlasu. Maroko ogarniała fala terroru,
którego dopuszczały się obie strony. Wielu krwawych wyczynów dokonywali zarówno
nacjonaliści marokańscy, jak i tajne ugrupowania kolonialne.
Zamęt wzrósł w związku z drugą rocznicą przewrotu, w sierpniu 1955 r. Francuzi coraz
gorzej panowali nad sytuacją. Powszechnie domagano się powrotu Mohammeda V z
wygnania. Ostatecznie do petycji tych przychylił się nawet al Glawi, a Francuzi utracili
ostatniego stronnika. W listopadzie 1955 r. kolonialiści ponownie uznali Mohommeda V
prawowitym monarchą. Tego, co zaszło, nie można było jednak uznać za przejściowy kryzys.
Powracający sułtan oficjalnie deklarował, iż przekształci kraj w monarchię konstytucyjną.
Niedługo potem udał się do Paryża dla przedyskutowania nowego układu w stosunkach
wzajemnych z Francją. W marcu 1956 r. podpisano deklarację o niepodległości Maroka oraz
protokół regulujący stosunki przejściowe. Traktat z Fezu uznano za wygasły. Maroko stało się
wolnym członkiem Unii Francuskiej, a sułtan odzyskał pełnię władzy.
W kwietniu 1956 r. niepodległość Maroka uznała Hiszpania, która zwróciła również północną
część swojej strefy. Nie rozstrzygnięta pozostała kwestia Ceuty, Melili oraz obszarów
południowych. Dopiero dwa lata później Madryt zdecydował się opuścić południową część
swojego dawnego protektoratu. Terytorium Ifni pozostało domeną Hiszpanii do 1969 r.,
Sahara Zachodnia zaś
aż do 1975 r. Ten drugi obszar w roku 1934 rozdzielono na dwa
odrębne: Seguia el Hamra oraz Rio de Oro i administrowano niezależnie od południowej
części protektoratu.
W sierpniu 1956 r. partia Istiqlal wystąpiła z inicjatywą likwidacji wszelkich kolonialnych
ograniczeń tyczących Maroka, a zwłaszcza w kwestii kontroli nad życiem gospodarczym oraz
sprawami wojskowymi. Chodziło o unieważnienie postanowień z Algeciras odnoszących się
do "umiędzynarodowienia" Maroka, a także likwidację odrębności Tangeru. W następstwie
międzynarodowego porozumienia z października 1956 r. Tanger został zwrócony Maroku,
choć jeszcze przez trzy lata zachowywał specjalny status. Apetyty marokańskich
nacjonalistów wykroczyły z czasem poza suwerenność. Istiqlal już w 1956 r. podniósł sprawę
"Wielkiego Maroka", z udziałem części Algierii, Mauretanii, Sahary Hiszpańskiej, a nawet
Sudanu Francuskiego (późniejsze Mali). Żądania te ogłoszono w 1960 r., co spowodowało
konflikt z Mauretanią, po 1975 r. zaś
legło u podstaw ciągnącego się po dziś dzień konfliktu
na terenie Sahary Zachodniej.
Wyjątkowo trudno było się Francuzom pożegnać ze swoim stanem posiadania w Algierii.
Status departamentu bynajmniej nie oznaczał, iż wszyscy jej mieszkańcy posiadali francuskie
prawa obywatelskie. Aż po schyłek II wojny światowej przynależne były one jedynie grupie
białych osadników. Problem ten postrzegany był przez muzułmanów bardzo ostro, toteż
nawet tworzące się w okresie międzywojennym muzułmańskie grupy polityczne (m.in.
Ferhata Abbasa) wzywały do integracji z Francją, ale na warunkach prawdziwej równości.
Było to bardzo źle widziane przez białych osadników. Na krótko przed wojną storpedowali
oni m. in. ustawę Bluma
Violetta, zakładającą przyznanie pełni praw obywatelskich
znacznej części ludności tubylczej. Stosunki ludnościowe w Algierii przemawiały oczywiście
na korzyść muzułmanów. W roku 1921 było ich 4,9 mln wobec 191 tys. Europejczyków, w
1954 r.
8,3 mln wobec 984 tys. Europejczyków. Ci drudzy byli nie tylko Francuzami, ale i
przybyszami z Hiszpanii, Włoch, Malty czy Alzacji. Popularnie zwano ich "pieds noirs"
"czarnonodzy". W 1950 r. przeszło dwie trzecie z nich zamieszkiwało w miastach, a Algier
czy Oran były w połowie europejskie. "Pieds noirs" żyjący na wsi dysponowali najlepszymi
ziemiami, które przejęły władze francuskie w toku kolonialnego podboju.
Początki algierskiego ruchu niepodległościowego sięgają lat po I wojnie światowej. Była to
m. in. lewicująca grupa pod przywództwem Ahmeda Messali Hadż czy też wspomniana już,
kierowana przez Ferhata Abbasa. Nastroje niepodległościowe ożywiły się krótko przed
wybuchem II wojny światowej, kiedy to powstała m. in. Partia Ludu Algierskiego pod
przywództwem Ahmeda Messali Hadż.
Krótko rządząca Algierią administracja Vichy posiadała silne poparcie w białych osadnikach,
toteż lądowanie aliantów i Wolnych Francuzów w sierpniu 1942 r. obudziło nadzieję
muzułmanów na realizację swoich żądań. W latach 1942
1943 działacze nacjonalistyczni
przedstawili władzom kolonialnym szereg dokumentów, w tym "manifest ludu algierskiego"
wzywający do samostanowienia, a także wyborów i opracowania konstytucji. Dla realizacji
tych celów Ferhat Abbas utworzył w roku 1944 Unię Przyjaciół Manifestu i Wolności
(AML). Posiadała ona rozbudowane wpływy, nie za bardzo jednakże kontrolowała nastroje.
W maju 1945 r. w Setif i Guelmie doszło do krwawych zamieszek, w następstwie których
interweniująca armia francuska zgładziła, według różnych ocen, od 8 do 40 tys. osób.
Zburzyło to nadzieję na porozumienie, wskazując wielu działaczom przemoc jako metodę
działania.
Dekret gen. de Gaulleła, przywódcy Wolnych Francuzów, z marca 1944 r. nieco rozszerzył
zasięg równouprawnienia w Algierii, przyznając pełnię praw obywatelskich muzułmańskim
elitom, w tym oficerom zasłużonym na froncie. Przygniatająca większość posiadała prawo
wybierania jedynie spośród części deputowanych do parlamentu Algierii i rad miejskich.
Uprawnienia te tylko nieznacznie rozszerzył "Statut dla Algierii" z roku 1947. Zmodyfikował
on system kolonialny, a liczbę deputowanych wybieranych przez Algierczyków zwiększył do
połowy. Teoretycznie francuskie obywatelstwo i prawo głosu otrzymywali wszyscy, w tym
również kobiety. Praktyka oznaczała jednak, że jeden deputowany reprezentować miał
1,5 mln Europejczyków i 9 mln muzułmanów. Od 1946 r. na algierskiej scenie politycznej
wyborców muzułmańskich reprezentowały głównie: Demokratyczna Unia Algierskiego
Manifestu (UDMA, 1946 r.), kierowana przez Ferhata Abbasa, i bardziej radykalny Ruch na
Rzecz Triumfu Wolności Demokratycznych (MTLD, 1946) Ahmeda Messali Hadż.
Nawet tak ograniczone koncesje polityczne drażniły "pieds noirs", toteż statut nigdy nie
uzyskał praktycznego zastosowania. Już bowiem w wyborach municypalnych 1947 r. MTLD
osiągnął wielki sukces, co pociągnęło za sobą aresztowania i nadużycia. Takie same
manipulacje towarzyszyły wyborom do parlamentu francuskiego w 1954 r. Osadnicy nie
zamierzali z nikim dzielić władzy, co zmuszało nacjonalistów do coraz głębszej konspiracji.
Na taką ewentualność MTLD przygotowywał się już od 1947 r., tworząc paramilitarną
przybudówkę w postaci Tajnej Organizacji (OS). Dwa lata później podjęła ona serię
terrorystycznych ataków, m. in. w Oranie, co pociągnęło za sobą jej rozbicie. Główne
struktury jednakże przetrwały. W ruchu niepodległościowym coraz bardziej dominowali
działacze radykalni, opowiadający się za walką zbrojną. Inni, tacy jak np. Ahmed Messali
Hadż, byli odsuwani na margines.
W marcu 1954 r. członkowie OS utworzyli Rewolucyjny Komitet Jedności i Akcji (CRUA),
przygotowujący bezpośredni atak przeciwko kolonialistom. W październiku 1954 r. CRUA
przekształcił się we Front Wyzwolenia Narodowego (FLN), którego ramieniem zbrojnym
była Armia Wyzwolenia Narodowego (ALN). Z początkiem listopada 1954 r. FLN wzniecił
w Algierii powstanie zbrojne. Na jego czele stanęli Ahmed Ben Bella, Belkacem Krim,
Mohammed Khider i inni. Rozpoczęła się wojna o niepodległość.
Metodą walki był terror i partyzantka. Zasięg działania szybko rozszerzał się z rejonu Aur
poprzez Constantine, Kabylię, Oran i obszary marokańskiego pogranicza. Do końca 1956 r.
cała zamieszkana część Algierii stanęła w ogniu. Rozszerzała się również podstawa FLN,
gdyż do Frontu dołączyło wielu działaczy UDMA, z Ferhartem Abbasem na czele, a nawet
muzułmańscy ulemowie ("prawnicy").
W sierpniu 1956 r. kongres FLN powołał do życia Komitet Centralny i Radę Narodową
Rewolucji Algierskiej. Przyjęto również lewicowy program przyszłegorozwoju kraju oraz
zdecydowano o terrorystycznym ataku przeciwko miastu Algier. Do Algierii Francuzi
kierowali coraz większe siły wojskowe i policyjne, a i tak z najwyższym trudem panowali nad
sytuacją. Wobec kolonialistów oraz ich popleczników FLN stosowała okrutny terror. Ofiary
torturowano i mordowano wraz z całymi rodzinami. W miejscach publicznych eksplodowały
bomby, zabijające najczęściej zupełnie niewinnych. Z drugiej strony Francuzi odpowiadali
nie mniejszym barbarzyństwem, obciążającym ich jako ludzi rzekomo bardziej
cywilizowanych daleko poważniej. Tortury wobec bojowników FLN uzyskały niemal sankcję
oficjalną, a mordowanie podejrzanych stało się rutyną. Przeciwko powstańcom, których w
latach 1958
1959 szacowano łącznie na 130 tys., po połowie w "regularnych" oddziałach
mudżahidów i pomocniczych
musabilów, rzucono 800-tysięczną armię, dysponującą
lotnictwem i marynarką.
Twarde stanowisko Francji, uznające Algierię za część integralną, a bojowników FLN za
bandytów i degeneratów, usztywniło się jeszcze bardziej wraz z wybuchem konfliktu o Kanał
Sueski. W początkach 1957 r. gubernator Jacques Soustelle zarzucił bezskuteczne próby
pogłębienia integracji z Francją i dał gen. Jacquesowi Massu wolną rękę w zwalczaniu
Frontu. Rozpoczęła się krwawa "bitwa o Algier", w rezultacie której pozycja FLN w tym
mieście uległa załamaniu. Krótko potem Francuzi odnotowali kilka innych spektakularnych
sukcesów, jednakże pozycja Frontu nie uległa zachwianiu.
Cierpliwość Paryża powoli wyczerpywała się. Widać było wyraźnie, że wojny nie sposób
wygrać. Zarówno w świecie, jak i w samej Francji narastał szeroki sprzeciw wobec konfliktu
algierskiego. Francuzi uznali się co prawda za bardzo związanych z Algierią, cała sprawa
przypominała jednakże niedawną sytuację w Indochinach. Poza dyskusją pozostawali
oczywiście "pieds noirs", podejrzliwi wobec władz i gotowi raczej pogrzebać się pod gruzami
aniżeli Algierię oddać muzułmanom. W lutym 1958 r. francuskie samoloty likwidujące bazy
FLN zbombardowały tunezyjską wioskę. Były dziesiątki zabitych i międzynarodowy skandal.
W Paryżu coraz poważniej rozważano możliwość rozmów z FLN. Dla algierskich "ultrasów",
jak nazywano skrajnych "pieds noirs" i ich sympatyków, tego było za wiele, tym bardziej że
w samej Francji sprawa algierska w najwyższym stopniu podważyła posady IV Republiki.
Narastający kryzys wynosił ku władzy gen. Charlesa de Gaulleła, postrzeganego jako
zwolennika "francuskiej Algierii". W połowie maja 1958 r. w Algierze zbuntowała się wierna
idei kolonialnej armia oraz ultrasi.
W wielu miastach utworzono "komitety ocalenia publicznego".
IV Republika skończyła się, lecz gen. de Gaulle bynajmniej nie poparł rebeliantów. Pucz
rozszerzył się już na Korsykę i sytuacja zbyt przypominała rebelię gen. Franco w Hiszpanii.
Co prawda na krótko, gdyż de Gaulle zwiększył zakres operacji wojskowych w Algierii, czym
zjednał sobie sympatię ultrasów. Nic to jednak nie dało, gdyż terror ponownie ogarniał Algier
oraz rejony graniczne z Marokiem i Tunezją. We wrześniu 1958 r. w Tunisie FLN powołał
Rząd Tymczasowy Republiki Algierskiej (GPRA) z Ferhatem Abbasem na czele. Przed
światem ujawniła się zupełnie nowa forma algierskiej reprezentacji, toteż sam de Gaulle
coraz bardziej rozumiał potrzebę negocjacji.
We wrześniu 1959 r., nieoczekiwanie dla wszystkich, gen. de Gaulle zadeklarował prawo
Algierii do określenia swojej przyszłości, oczywiście w pewnym powiązaniu z metropolią.
Dla ultrasów ich przyszłość stała się natychmiast czarna i już widzieli się porzuconymi na
pastwę losu. W styczniu 1960 r. w Algierze wybuchł kolejny bunt, tym razem już
wymierzony przeciwko de Gaullełowi. Został jednak szybko stłumiony, a de Gaulle wyłożył
koncepcję "algierskiej Algierii" związanej z metropolią. Wkrótce w Melun (Paryż) odbyły się
rozmowy z przedstawicielami GPRA, które jednakże nie przyniosły rezultatów.
W listopadzie 1960 r. prezydent de Gaulle zapowiedział referendum w kwestii Algierii:
odnośnie do jej przyszłego statusu i organizacji rządu. Odbyło się ono w styczniu 1961 r.,
zostało jednakże całkowicie zbojkotowane przez nie ufających Francuzom Algierczyków.
Również biała społeczność w Algierii zareagowała ostro, buntując się po raz kolejny, w
końcu stycznia 1960 r. Oznaczało to koniec odgórnych manipulacji, toteż de Gaulle, za
pośrednictwem Habiba Burgiby, zwrócił się do GPRA z propozycją wszczęcia tajnych
negocjacji. Rozpoczęły się one w maju 1961 r. w miejscowości Evian nad granicą
szwajcarską.
Nieco wcześniej, w kwietniu 1961 r., w Algierze zbuntowali się generałowie: Raoul Salan,
Edouard Jouhaud, Maurice Challe i Andre Zeller, stojący na czele Organizacji Tajnej Armii
(OAS). Zamierzali oni zapobiec negocjacjom oraz potencjalnemu przekazaniu władzy w ręce
ludności muzułmańskiej. Przez moment Francja znalazła się na krawędzi wojny domowej,
bunt jednak w porę i bezlitośnie stłumiono.
Pomimo ogromnych rozbieżności, pertraktacje w Evian jeszcze przez pewien czas
kontynuowano, a w lipcu 1961 r. de Gaulle w przemówieniu telewizyjnym potwierdził wolę
przyznania Algierii niepodległości. Nie spowodowało to bynajmniej zmniejszenia napięcia,
gdyż terror OAS był wszechobecny tak w Algierii, jak i we Francji. Odnotowano też liczne
zamachy na życie de Gaulleła.
W październiku 1961 r. nowy szef GPRA, Jusuf ben Khedda, zaproponował wznowienie
pertraktacji eviańskich. Przeprowadzono je w marcu 1962 r., a jeszce w połowie tegoż
miesiąca zawarty został układ o zakończeniu wojny. Przewidywał on referendum w kwestii
niepodległości, ustanawiał wspólną administrację przejściową, legalizował FLN, a także
gwarantował Francuzom szereg przywilejów wojskowych i gospodarczych.
W końcu marca 1962 r. w Algierze przejął władzę rząd tymczasowy z udziałem FLN.
Pomimo to terror trwał nadal. Z jednej strony o zawrócenie zegara historii walczyła OAS, z
drugiej Front mordował zdrajców i rywali. Odbywały się dzikie orgie zabójstw, często gorsze
aniżeli w okresie wojny. Wybuchały bomby podkładane przez OAS, masowo odpiłowywano
ręce i nogi muzułmańskim poplecznikom kolonialistów. OAS coraz częściej mordowała
Francuzów, licząc, że destabilizacja spowoduje interwencję. Paryż wyraźnie pozostawiał
"pieds noirs" ich własnej trosce, nie oferując żadnej realnej rekompensaty ani też gwarancji
przyszłego życia. W lipcu 1962 r., w następstwie referendum, Algieria uzyskała
niepodległość. We wrześniu 1962 r. proklamowano republikę.
Terror OAS boleśnie ugodził w bezpieczeństwo wewnętrzne Francji. Celem licznych
zamachów stał się sam prezydent de Gaulle. Ogółem przeżył on ponoć 31
udokumentowanych zamachów, z których najgroźniejsze przypisuje się właśnie Organizacji
Tajnej Armii. W wrześniu 1961 r., gdy podróżował wraz z żoną Yvonne, na szosie odpalono
bombę o wielkiej sile, umieszczoną dodatkowo w zbiorniku z napalmem. Szosa stanęła w
płomieniach przez które na polecenie generała przemknął z ogromną szybkością wiozący go
samochód. Chociaż autorstwo tego zamachu nie jest całkiem pewne, z pewnością jednak
ataku z sierpnia 1962 r. dokonała OAS. Wówczas jednak ustawieni po bokach szosy zabójcy
zbyt późno otworzyli ogień, uszkadzając tylko nieznacznie samochód wiozący de Gaulle`a.
Po intensywnym śledztwie przed sądem wojskowym rozpatrzono sprawę piętnastu oficerów,
w tym sześciu zaocznie. Sześciu, w tym trzech zaocznie, skazano na śmierć. Ostatecznie
przed pluton egzekucyjny trafił tylko jeden, ppłk Jean Marie Bastien
Thiry. Był do końca
pewny, iż "nie znajdzie się żołnierz francuski, który wymierzy w niego swój karabin". Mylił
się gruntownie, gdyż żadna z kul nie chybiła celu.
Zob. C. Sifakis, Encyklopedia zamachów, Warszawa 1994.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
r2 walka o wpływy na Bliskim Wschodzieprof dr hab J ?necki Recepcja rewolucji iranskiej na Bliskim Wschodziedr P Osiewicz Iran jako mocarstwo regionalne na Bliskim Wschodzie przed i po rewolucji z79 rokSystemy gwarantowania deozytów w Afryce i na Bliskim Wschodzie Bezpieczny Bank 1(26) 200519 Żydowska Kabała Źródło przemocy na Bliskim WschodzieOŻAROWSKI R ŹRÓDŁA TERRORYZMU NA BLISKIM WSCHODZIE (CASUS KONFLIKTU IZRAELSKO PALESTYŃSKIEGO)Najstarsze cywilizacje na Dalekim i Bliskim WschodzieKatar jako geopolityczne centrum Bliskiego Wschodu (Biuletyn Opinie)Biskupi Iraku chcą zwołania synodu dla Bliskiego Wschodu (22 01 2009)KOnkurencyjność, inwestycje i bakowość w Państwach Bliskiego WschoduSZTUKA I ARCHITEKTURA BLISKIEGO WSCHODU I EGIPTUwięcej podobnych podstron