ks. Marek Dziewiecki Człowiek - osoba: tożsamość i formacja
Spis treści
Wstęp
1. Współczesny kryzys wychowania i wychowawców 2. Antropologia personalistyczna jako podstawa odpowiedzialnego wychowania
3. Cele i metody wychowania personalistycznego
4. Wychowanie personalistyczne: aplikacje praktyczne
4.1. Formacja sfery cielesnej 4.2. Formacja dojrzałej postawy wobec płciowości 4.3. Formacja sfery seksualnej
Wstęp
Wychowanie i samowychowanie to najważniejsze, a jednocześnie najtrudniejsze zadanie, przed jakim staje człowiek. Nic nie przynosi większej radości, jak spotkanie z dojrzałą i szlachetną osobą. Z drugiej strony nic tak nas nie niepokoi, jak spotkanie z kimś, kto nie potrafi zrozumieć i pokochać siebie i innych. Porażki wychowawcze są tym częstsze i dotkliwsze, im bardziej niekompetentni i nieodpowiedzialni okazują się wychowawcy. Podstawową przyczyną kryzysu obecnych systemów wychowawczych jest słabość antropologii, na której te systemy się opierają. Nie można bowiem udzielać odpowiedzialnej pomocy wychowawczej komuś, kogo nie rozumiemy czy na kogo patrzymy w sposób jednostronny i naiwny. Niniejsza publikacja prezentuje zarys wychowania opartego na antropologii personalistycznej, która programowo uwzględnia całość rzeczywistości wychowanka i traktuje go jak osobę. Celem tej książki nie jest szczegółowa analiza teoretycznych podstaw antropologii personalistycznej czy prezentacja poglądów poszczególnych reprezentantów tego systemu, gdyż na ten temat istnieje wiele publikacji (m.in. od 2001 roku ukazuje się półrocznik "Personalizm", Warszawa-Lublin-Radom). Zamiarem autora jest natomiast prezentacja praktycznych aplikacji pedagogiki personalistycznej w odniesieniu do podstawowych sfer ludzkiej rzeczywistości. Książka jest adresowana do wszystkich wychowawców: rodziców, pedagogów, psychologów, kapłanów, katechetów, moderatorów grup i ruchów formacyjnych, profilaktyków uzależnień, oraz innych osób i środowisk zatroskanych o odpowiedzialne wychowanie młodego pokolenia. Język specjalistyczny został tu ograniczony do minimum, aby zawarte w książce treści mogły być precyzyjnie zrozumiane i owocnie wykorzystane przez szerokie grono Czytelników. Rozdział 1 Współczesny kryzys wychowania i wychowawców
Brak troski o wychowanie albo wychowanie nieodpowiedzialne, to przejaw niemiłosierdzia dorosłych wobec dzieci i młodzieży.
Początek XXI wieku w cywilizacji zachodniej, w tym także w Polsce, charakteryzuje się bolesnym kryzysem człowieka. Rośnie liczba osób chorych psychicznie. Wzmaga się przestępczość i przemoc w rodzinie, w szkole, na ulicy. W szybkim tempie rośnie liczba dzieci, młodzieży i dorosłych, którzy są uzależnieni od substancji chemicznych (alkohol, nikotyna, narkotyki, leki psychotropowe), od popędów, od określonych rzeczy, osób, bodźców czy doznań. Coraz więcej ludzi kieruje się najbardziej naiwną i szkodliwą ze wszystkich możliwych filozofii życia, czyli zasadą doraźnej przyjemności. Coraz szersze kręgi zatacza najbardziej dramatyczna choroba, jaka może dotknąć człowieka, czyli obojętność na własny los. Coraz też więcej dorosłych, młodzieży i dzieci odbiera sobie życie. Odpowiedzialność za sytuację młodego pokolenia w największym stopniu ponoszą rodzice, pedagodzy, psycholodzy i inni wychowawcy. Niestety, właśnie wśród wychowawców obserwujemy wyraźny kryzys postaw i kompetencji. Jeśli jakaś profesja jest oparta na rzetelnej wiedzy, to istnieje pozytywny związek pomiędzy liczbą osób uprawiających ten zawód a osiągniętymi rezultatami. Dla przykładu, "w krajach o dużej liczbie lekarzy i pielęgniarek śmiertelność będzie niższa niż tam, gdzie zawody te należą do rzadkości. Powinno się więc okazać, że w krajach, regionach, instytucjach lub sektorach, w których szeroko korzysta się z usług psychologów, rodziny są bardziej trwałe; więzy pomiędzy małżonkami, rodzeństwem, rodzicami i dziećmi są silniejsze i bardziej serdeczne, stosunki w pracy są bardziej harmonijne; wandali, przestępców i narkomanów jest mniej niż w miejscach lub środowiskach, które nie korzystają z umiejętności psychologów" (S. Andreski, Social sciences as sorcery, New York 1974, s. 25-26). Tymczasem okazuje się, że społeczeństwach, które w największym stopniu odwołują się do psychologii "ulice są niebezpieczne. Rodziny są w rozsypce. Młodzi ludzie odbierają sobie życie. A gdy społeczeństwo psychologiczne usiłuje się z tymi problemami uporać, często zdaje się je tylko pogłębiać. Na przykład, otwieraniu w miastach ośrodków zapobiegania samobójstwom towarzyszy wzrost liczby samobójstw. Poradnictwo małżeńskie nierzadko doprowadza do rozwodu. A wprowadzenie na szeroką skalę publicznej edukacji seksualnej nie zdołało, choćby w najmniejszym stopniu, powstrzymać wzrostu liczby przypadków niechcianej ciąży, rozwiązłości i chorób wenerycznych. Trudno oprzeć się twierdzeniu, że przypisane lekarstwo może być przyczyną choroby" (W. Kilpatrick, Psychologiczne uwiedzenie, Poznań 1997, s. 32). Coraz wyraźniej dostrzegamy niepokojący fakt, że w krajach, w których rośnie liczba pedagogów i psychologów, wzmagają się problemy wychowawcze i powiększa się liczba osób, które są dotknięte zaburzeniami psychicznymi. Nie oznacza to oczywiście, że winą za ten stan rzeczy należy obciążyć wyłącznie wychowawców. Z pewnością jednak działania pedagogów i psychologów okazują się coraz mniej skuteczne, a czasem wręcz szkodliwe. Podstawową przyczyną tej sytuacji jest zawężona lub naiwna wizja człowieka, na której opierają się dominujące obecnie koncepcje wychowania czy teorie psychologiczne. Jeśli wychowawca rozumie wychowanka w sposób ograniczony albo zniekształcony, wtedy nie jest w stanie pomóc mu w rozwoju czy w przezwyciężeniu kryzysu. Pierwszym warunkiem udzielania odpowiedzialnej pomocy wychowawczej nie jest bowiem posiadanie cząstkowych kompetencji (np. z zakresu komunikacji międzyludzkiej czy metod aktywizujących), lecz całościowe i realistyczne rozumienie wychowanka oraz sytuacji, w której się on znajduje. Innymi słowy, jakość i skuteczność wychowania zależy przede wszystkim od jakości antropologii, na której opiera się dany system wychowawczy. Problem antropologiczny nie jest trudnością, która występuje wyłącznie w odniesieniu do nauk o wychowaniu. Jest to problem, który dotyka wszystkie nauki humanistyczne. Znacznie łatwiej bowiem przychodzi człowiekowi poznać i zrozumieć świat, w którym żyje, niż poznać i zrozumieć własną tajemnicę. Trudność, w obliczu której staje człowiek pragnący zrozumieć samego siebie, nie jest rzeczą przypadkową. Wynika ona z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, człowiek jest najbardziej złożoną i tajemniczą ze wszystkich istot tej ziemi. Cielesność wraz z popędami i instynktami stanowi jego integralną część, ale człowiek nie zamyka się w granicach swego ciała i popędów. Jako jedyny na tej ziemi dysponuje zdolnością myślenia i decydowania. Potrafi odróżniać dobro od zła oraz prawdę od fałszu. Potrafi zająć świadomą postawę wobec siebie i życia. Potrafi kochać. Właśnie ze względu na własne bogactwo i niepowtarzalność człowiek ryzykuje, że zadowoli się jakąś cząstką prawdy o sobie. Po drugie, wpatrując się we własną tajemnicę człowiek staje się z konieczności sędzią we własnej sprawie. A to wystawia na poważną próbę nie tylko pojedynczych ludzi, lecz także poszczególne dziedziny nauk o człowieku. Często przecież o przyjętych założeniach danej nauki czy o metodach badań decydują nie tylko czynniki merytoryczne, lecz również historia życia danego naukowca, rodzaj otrzymanego wychowania, dominujące trendy cywilizacyjne, uwarunkowania społeczne i ekonomiczne, a obecnie znowu - podobnie jak kiedyś w marksizmie - "poprawność" polityczna, która coraz częściej i coraz mocniej wywiera pozanaukową presję na systemy pedagogiczne czy teorie psychologiczne. W minionym stuleciu doświadczyliśmy i nadal doświadczamy dramatycznych skutków wychowania opartego na błędnych koncepcjach człowieka. Ułomne systemy antropologiczne doprowadziły do jeszcze bardziej ułomnych i toksycznych koncepcji psychopedagogicznych. W konsekwencji XX wiek przeszedł do historii jako stulecie, w którym dominowały dwie skrajne i szkodliwe wizje formacji człowieka. Skrajność pierwsza polega na redukowaniu wychowania do procesu socjalizacji. Głównym celem wychowania według tej koncepcji jest włączenie wszystkich wychowanków do kolektywu, który kieruje się wartościami i zasadami podyktowanymi przez władzę polityczną. Taką koncepcję wychowania spotykamy we wszystkich systemach totalitarnych (np. Związek Radziecki, hitlerowskie Niemcy, komunistyczne Chiny, a obecnie chociażby Korea Północna czy Kuba). Ostatecznym celem takiego wychowania jest reprodukcja określonego typu obywatela, który jest wygodny dla aktualnie sprawujących władzę partii politycznych. Skrajność druga polega na redukowaniu wychowania do procesu indywidualizacji. Głównym celem wychowania w tej perspektywie jest uformowanie wychowanka, który kieruje się subiektywizmem, relatywizmem moralnym i wolnością rozumianą jako dowolność działania. Rola wychowawców zostaje ograniczona do empatycznego wczuwania się w subiektywne przekonania i przeżycia danego wychowanka, do jego bezwarunkowej akceptacji oraz do zaufania w możliwość jego spontanicznego samorozwoju. Tego typu koncepcja wychowania przez brak wychowania(!) jest obecnie politycznie "poprawna" i dominuje w większości państw Europy. Jest ona typowa dla tych systemów, w których podstawową zasadą jest wolny rynek (a nie wolny człowiek), a podstawowymi wartościami demokracja i tolerancja (a nie miłość i prawda). Ostateczną konsekwencją liberalistycznego indywidualizmu jest formowanie wychowanków, którzy kierują się egoizmem i hedonizmem, i którzy niemal wyłącznie koncentrują się na własnej cielesności, emocjonalności i subiektywnych przekonaniach, kosztem pozostałych sfer ludzkiej rzeczywistości. Mimo że zasygnalizowane powyżej systemy pedagogiczne (wychowanie jako kolektywistyczna socjalizacja lub jako liberalistyczna indywidualizacja) wydają się na pierwszy rzut oka przeciwstawne wobec siebie, to jednak mają pewne cechy wspólne. Łączą je następujące elementy: - skrajnie zawężona i nierealistyczna antropologia, na której się opierają; - silna zależność od określonych systemów ideologicznych i politycznych; - wyłączenie wymiaru religijnego z wychowania. Zarówno koncepcja socjalizacji jak też indywidualizacji związana jest z laicką, a w wielu przypadkach z ateistyczną antropologią. Tymczasem każda antropologia, w której człowiek widziany jest w oderwaniu od Boga, okazuje się antropologią kaleką. Zarówno kolektywistyczna socjalizacja, jak też liberalistyczna indywidualizacja to modele wychowania, które nieuchronnie prowadzą do kryzysu wychowania i wychowanków. Najgorsza z możliwych sytuacji ma miejsce wtedy, gdy uwarunkowania polityczne powodują popadnięcie z jednej skrajności w wychowaniu w skrajność drugą. Tego typu sytuację od kilkunastu lat obserwujemy w Polsce i w innych krajach Europy Środkowowschodniej, gdzie po upadku komunizmu młodzi ludzie otrzymali zewnętrzną wolność, do której nie zostali przygotowani poprzez uformowanie wolności wewnętrznej. Tymczasem wolność zewnętrzna jest czymś bardzo cennym jedynie dla ludzi dojrzałych i wewnętrznie wolnych. Natomiast człowiek niedojrzały i nieodpowiedzialny używa zewnętrznej wolności najczęściej w taki sposób, że wyrządza krzywdę sobie i innym ludziom. W tej sytuacji pilnym zadaniem i obowiązkiem wychowawców jest poszukiwanie systemów pedagogicznych wolnych od ideologicznych i politycznych nacisków, respektujących pełną prawdę o wychowanku i promujących jego wszechstronny rozwój.
Rozdział 2 Antropologia personalistyczna jako podstawa odpowiedzialnego wychowania
Personalizm traktuje człowieka jako osobę, której niezwykła godność i możliwości rozwoju nie mają żadnego odpowiednika w świecie rzeczy i zwierząt.
Przezwyciężenie kryzysu wychowania nie jest możliwe bez przezwyciężenia zawężonych, nierealistycznych i zdominowanych polityczną "poprawnością" koncepcji człowieka, na których opierają się dominujące obecnie trendy pedagogiczne. Odpowiedzialne i służące dobru człowieka są tylko te systemy wychowania, które opierają się na integralnym i realistycznym rozumieniu wychowanka, dostrzegają zarówno jego niezwykłe możliwości jak i bolesne ograniczenia, oraz biorą pod uwagę faktyczne uwarunkowania zewnętrzne, wpływające na proces formacji i rozwoju człowieka. Personalizm opiera się na biblijnej wizji człowieka i jest jedynym z istniejących systemów antropologicznych, który spełnia wszystkie powyższe kryteria, czyli patrzy na człowieka w sposób całościowy i realistyczny, a jednocześnie uwzględnia wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania jego rozwoju. Personalizm to intelektualna próba opisania i respektowania całej rzeczywistości człowieka. Punktem wyjścia w antropologii personalistycznej jest fakt, że człowiek - jako jedyny byt na tej ziemi - jest osobą, a nie jedynie rzeczą czy jeszcze jedną z plejady istot żywych. W centrum zainteresowania personalizmu staje zatem człowiek jako osoba. Każda osoba jest kimś niepowtarzalnym. Jest kimś, kto nie może zostać utożsamiony z kimkolwiek innym. Jednocześnie jest kimś, kto żyje poprzez spotkania i dlatego nie może istnieć w izolacji. Tym, co zdecydowanie wyróżnia osobę ze świata rzeczy czy istot żywych, jest jej odniesienie do Boga. Człowiek jest osobą, gdyż został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który jest wspólnotą Osób. Człowiek jest kimś jedynym na tej ziemi, kogo Stwórca zechciał powołać do życia ze względu na niego samego. Cały świat nieosobowy został stworzony ze względu na człowieka i powierzony przez Stwórcę ludzkiej roztropności i odpowiedzialności. Będąc osobą, człowiek jest kimś jedynym na tej ziemi, kto jest powołany do życia we wspólnocie osób, czyli do istnienia i spotykania się z samym sobą i z innymi osobami w sposób świadomy i wolny. Mając niezwykły status i niezwykłą godność osoby, człowiek jest zdolny do tego, by zrozumieć siebie i otaczającą go rzeczywistość. Potrafi też zająć świadomą postawę wobec siebie i świata. Będąc osobą, człowiek jest zdolny nie tylko do życia w świadomości i wolności, ale również do podjęcia odpowiedzialności za własne działania. Tylko w pierwszej fazie rozwoju (okres prenatalny i wczesne dzieciństwo) osoba ludzka jest zdominowana instynktami, popędami oraz psychofizycznymi potrzebami. I tylko w tej fazie zachowanie człowieka jest w dużym stopniu analogiczne do zachowania zwierząt. W miarę rozwoju człowiek uzyskuje coraz większą autonomię w odniesieniu do sfery instynktów i popędów, a także w odniesieniu do nacisków i potrzeb fizycznych, psychicznych i społecznych. Antropologia personalistyczna traktuje człowieka jako nierozdzielną całość, która zmierza do rosnącej integracji i wszechstronnego rozwoju. Dojrzała osoba jest kimś, kto w sposób świadomy i celowy inicjuje, podtrzymuje i reguluje swoje zachowania w ramach określonych nacisków wewnętrznych i zewnętrznych oraz w ramach odkrytego przez siebie horyzontu znaczeń, wartości i aspiracji. Osoba jest rzeczywistością wcześniejszą niż jej działanie. Nie może przecież istnieć organizacja działań i dążeń, jeśli nie istnieje organizator. Podobnie nie jest możliwa świadoma percepcja i refleksja bez podmiotu postrzegającego i myślącego, ani świadoma pamięć bez ciągłości istnienia tego, kto pamięta. Nawet zachowania niezgodne z naturą osoby (np. działania nieświadome, zautomatyzowane czy będące skutkiem jakichś uzależnień) nie pozbawiają danego człowieka jego statusu i godności osoby, a jedynie świadczą o jego niedojrzałości czy kryzysie w tej fazie istnienia. Antropologia personalistyczna uwzględnia wszystkie ważne wydarzenia w życiu człowieka: życie prenatalne i narodziny, poszukiwanie własnej tożsamości i sensu życia, bogactwo pragnień i aspiracji, doświadczanie więzi z samym sobą, z innymi ludźmi i z Bogiem, odkrywanie wartości i norm moralnych, przeżywanie radości i nadziei, a także lęków i niepokojów, wreszcie pytanie o własną tajemnicę oraz sens życia i śmierci. Antropologia personalistyczna podkreśla fakt, że człowiek jest osobą wcieloną, czyli kimś, kto łączy w sobie wymiar fizyczny, psychiczny i duchowy. Jednak bycie osobą przekracza poszczególne elementy ludzkiej natury. Osoba zatem to ktoś więcej niż poszczególne sfery człowieczeństwa i suma tych sfer. Osoba nie utożsamia się z samopoznaniem, gdyż ono jest zawsze cząstkowe i czasem błędne. Nie utożsamia się też z osobowością, gdyż osobowość wypełnia jedynie wymiar psychiczny człowieka. Człowiek jako osoba nie poddaje się całkowitemu obiektywizowaniu ani przez samopoznanie, ani przez zewnętrzną obserwację, ani przez poznanie naukowe. Osoba wymyka się całkowitemu obiektywizowaniu właśnie dlatego, że nie jest obiektem. Nie jest czymś, lecz kimś, kto nie może być zredukowany do swoich cząstkowych elementów, ani do swojej aktualnej wiedzy na temat samego siebie. Nawet jeśli poznamy w sposób adekwatny cielesność danej osoby, jej cechy psychiczne i społeczne, jej wrażliwość moralną, jej świat duchowy, jej sposób przeżywania więzi ze sobą, z ludźmi i z Bogiem, to i tak nasze poznanie nie wyczerpie całej tajemnicy tej osoby. Osoba wymyka się wszelkiemu obiektywizowaniu, gdyż wymyka się wszelkim determinizmom. Z tego właśnie względu rośliny i zwierzęta podlegają prawom ewolucji, natomiast człowiek jest kimś jedynym na tej ziemi, kto tworzy historię. Osoba wyraża się poprzez obecność, dialog i spotkanie. Ostateczna rzeczywistość osoby jest tajemnicą ukrytą w Bogu. Tylko Bóg ma pełny dostęp do tej tajemnicy. Z tego względu człowiek jako osoba nieustannie zaskakuje siebie i innych. Odsłania ciągle nowe oblicza i nowe możliwości w spotkaniu z innymi osobami oraz w kontakcie ze światem rzeczy. Ciało, psychika, sfera duchowa, religijna i społeczna, sfera wolności i wartości to cząstkowe wymiary rzeczywistości człowieka, które nie odsłaniają do końca tajemnicy ludzkiej osoby. W miarę doświadczania własnej złożoności człowiek odkrywa, iż wszystkie te wymiary są ze sobą ściśle powiązane. Stanowią jedność, całość i ciągłość, przez którą i w której wyraża się osobowość. Niedomaganie ciała wpływa niekorzystnie na nastrój psychiczny. Z kolei psychiczne napięcia i konflikty prowadzą do niepokoju i bolesnych pytań w sferze duchowej. Z drugiej strony równowaga duchowa czy dojrzałe więzi międzyosobowe w oczywisty sposób ułatwiają zachowanie równowagi psychicznej i odporności fizycznej. Osoba jest tym, co organizuje i scala poszczególne wymiary rzeczywistości człowieka, lecz sama nie może być przez tę rzeczywistość ogarnięta, ani jej podporządkowana. Osoba obejmuje i jednocześnie przekracza samą siebie, czyli swoją sferę psychofizyczną i duchową. Z tego właśnie względu człowiek jako osoba nie jest właścicielem samego siebie. Nie jest bytem powołanym do tego, by koncentrować się na samym sobie, ani też nie jest celem dla samego siebie. Natury osoby nie można całkowicie zrozumieć i wyjaśnić w ramach jednostkowego człowieka, bo bycie osobą to bycie spotkaniem. Poprzez międzyosobowe spotkania oraz mocą tych spotkań osoba przekracza samą siebie i własne granice. Antropologia personalistyczna podkreśla, że poszczególne wymiary człowieka stają się wieloznaczne, mylące, a czasem zupełnie niezrozumiałe, jeśli nie odniesiemy ich do tajemnicy ludzkiej osoby. Dla przykładu, nie możemy zrozumieć sensu ludzkiego ciała, jeśli nie pamiętamy, że jest to ciało człowieka, a nie zwierzęcia i że ma ono sens oraz godność związaną ze statusem osoby. Osoba jest zatem tą rzeczywistością, która nie tylko jednoczy poszczególne wymiary człowieczeństwa, ale która nadaje ostateczny sens ciału i psychice, sferze moralnej i duchowej, sferze wolności i wartości. Ustalenie ostatecznych kryteriów ludzkiej dojrzałości jest możliwe tylko na tyle, na ile potrafimy odkryć naturę i powołanie człowieka jako osoby. Niezwykłym i możliwym jedynie dla osoby sposobem spotykania się z innymi osobami są więzi oparte na miłości i odpowiedzialności. Z tego względu szczytem rozwoju człowieka jest uczynienie z siebie dobrowolnego daru dla innych. Dojrzała osoba składa się nie tyle z ciała, psychiki i sfery duchowej, ile raczej wciela się w te sfery, posługuje się nimi, by stać się konkretnym i niepowtarzalnym darem dla innych. Dzięki temu może w sposób świadomy i odpowiedzialny pomagać innym osobom posługując się swoim ciałem (siłą fizyczną, zdrowiem, czasem, pracą), swoją psychiką (sposobem myślenia, wrażliwością emocjonalną, osobowością), swoją sferą moralną (wrażliwością sumienia, zdolnością odróżniania dobra od zła, znajomością norm moralnych), swoim bogactwem duchowym (rozumieniem samego siebie, przyjętymi wartościami i rozpoznanym sensem życia), swoją wolnością, a także swoimi sposobami spotykania się, rozmawiania i postępowania w kontakcie z innymi. Ostatecznym sensem istnienia człowieka jako osoby jest przekraczanie samego siebie przez bezinteresowną miłość w służbie Bogu i człowiekowi. Każdy z nas posiada jedynie dwie możliwości: albo oprzeć swą egzystencję na spotkaniu z Bogiem, naśladując słowa i zachowania Chrystusa, albo skazać się na ucieczkę od siebie, od innych osób i od Boga oraz na kryzys życia. W tym drugim przypadku człowiek w błędny sposób korzysta ze swojej świadomości i wolności, gdyż własne doznania i przekonania czyni ostatecznym kryterium działania. Nie potrafi wtedy uwolnić się od samego siebie, od własnych przeżyć, od doświadczanych trudności i psychofizycznych ograniczeń. Nie jest w stanie zrozumieć Boga, ani Jego miłości. Nie umie spotykać się z samym sobą i z innymi ludźmi. Staje się niewolnikiem doraźnych przeżyć, lęków czy pragnień. Gdy natomiast uwalnia się od nadmiernej koncentracji na sobie oraz od logiki doraźnej przyjemności, wtedy ma szansę spotykać się ze sobą i z innymi w oparciu o logikę wiary, nadziei i miłości. Taki człowiek osiąga harmonię między sferą subiektywną a obiektywną. Potrafi odczytać swoje życie w relacji do Stwórcy. Jest zdolny do zajęcia odpowiedzialnej postawy wobec samego siebie oraz wobec środowiska, w którym żyje. Potrafi odkryć i zrealizować swoje najgłębsze ideały i aspiracje. Rozdział 3 Cele i metody wychowania personalistycznego
Wychowanie to pomaganie wychowankowi, by coraz lepiej rozumiał oraz coraz dojrzalej kochał siebie i innych.
W perspektywie antropologii personalistycznej ostatecznym celem wychowania i kryterium dojrzałości człowieka nie może być socjalizacja czy indywidualizacja, lecz personalizacja, czyli stawanie się zintegrowaną i dojrzałą osobą, zdolną do przyjmowania miłości od innych osób oraz do obdarowania innych dojrzałą miłością i troską. Personalizacja to coś więcej niż socjalizacja i indywidualizacja, to także coś więcej niż rozwój osobowości. Osobowość zamyka się bowiem w sferze psychicznej, a ta jest tylko jednym z wymiarów człowieka jako osoby. Z tych samych względów wystarczającym kryterium i sprawdzianem dojrzałości nie może być rozwój organizmu fizycznego, ani nawet bogactwo sfery duchowej. Wszystkie te wymiary są bowiem jedynie elementami ludzkiej rzeczywistości i w oderwaniu od natury i powołania człowieka pozostają ambiwalentne i niezrozumiałe, gdyż spontanicznie dążą do zaspokojenia jedynie cząstkowych potrzeb i dążeń, kosztem pozostałych wymiarów ludzkiej rzeczywistości. Ostatecznym celem wychowania w kontekście pedagogiki personalistycznej jest zatem kształtowanie dojrzałej osoby, która staje się zdolna do budowania więzi opartych na miłości i odpowiedzialności oraz do uczynienia z siebie bezinteresownego daru. Rozwój fizyczny, psychiczny czy duchowy, w oderwaniu od tego ostatecznego sensu istnienia człowieka, nie gwarantuje rzeczywistej dojrzałości. Może się przecież zdarzyć tak, że ktoś zadba o zdrowie fizyczne i wysportowane ciało, które jednak nie stanie się darem dla innych, lecz będzie narzędziem przemocy czy okrucieństwa. Ktoś inny może wykształcić w sobie dużą równowagę i odporność psychiczną, ale nie po to, by w dojrzały sposób spotykać się z innymi ludźmi, lecz po to, by nimi manipulować czy wykorzystywać ich do zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb. Jeszcze ktoś inny może zadbać o rozwój sfery duchowej, ale czyni to po to, by - jak biblijny faryzeusz - gardzić innymi ludźmi i zamykać się przed nimi w poczuciu wyższości, w samouwielbieniu i naiwnym przekonaniu o własnej doskonałości. Z drugiej strony ktoś może mieć poważne problemy ze zdrowiem fizycznym czy przeżywać bolesne stany psychiczne, a mimo to stawać się dla innych czytelnym znakiem miłości i dobroci oraz kimś, kto w zdumiewający sposób umacnia i przemienia ludzi, których spotyka. Sprawność fizyczna, odporność psychiczna czy rozwój duchowy nie mogą zatem stanowić wystarczającego i ostatecznego kryterium dojrzałości człowieka jako osoby. Takim kryterium jest natomiast formowanie osoby, która osiąga pełnię swego rozwoju przez miłość i odpowiedzialność, stając się bezinteresownym darem dla innych - także wtedy, gdy jej ciało, psychika czy sfera duchowa pozostaje ograniczona i niedoskonała. Osoba wyraża się poprzez trzy podstawowe dążenia: w dół - ku sobie i ku własnej sytuacji psychofizycznej, wszerz - ku spotkaniu z innymi ludźmi oraz wzwyż - ku spotkaniu z Bogiem. Z tego względu najważniejszymi sposobami wyrażania się ludzkiej osoby jest spotykanie się z samą sobą, spotykanie się z innymi ludźmi oraz kontakt z Bogiem. Dojrzała osoba to ktoś, kto w odpowiedzialny sposób respektuje samą siebie, w równie dojrzały sposób angażuje się w życie wspólnoty oraz czyni to mocą spotkań z Bogiem. Osoba respektująca własną godność i powołanie to ktoś, kto potrafi dojrzale myśleć, ofiarnie pracować i mądrze kochać. Brak któregokolwiek z tych elementów uniemożliwia dojrzałe spotykanie się z samym sobą i z innymi. Pismo Święte uwzględnia i opisuje wszystkie sfery człowieka, a zatem sferę cielesną, płciową, seksualną, intelektualną, emocjonalną, moralną, duchową, religijną, społeczną, a także sferę wolności, wartości i aspiracji. Jednocześnie antropologia biblijna jest pełna realizmu, gdyż ukazuje człowieka jako kogoś, kto jest powołany do życia w miłości i prawdzie, a jednocześnie jako kogoś, kto potrafi krzywdzić innych ludzi, a nawet samego siebie. W tej sytuacji wychowanie i rozwój osoby ludzkiej nie jest nigdy procesem spontanicznym, lecz wymaga odpowiedzialnej pomocy wychowawczej ze strony dorosłych oraz czujności i dyscypliny ze strony wychowanków. Tylko dzięki odpowiedzialnej pomocy wychowawczej oraz dzięki wysiłkowi samowychowania wychowanek ma szansę coraz lepiej rozumieć siebie i innych ludzi oraz coraz dojrzalej kochać siebie i innych. Dojrzałość wymaga osiągnięcia obydwu tych zdolności. Jeśli bowiem ktoś uczy się realistycznie myśleć i rozumieć tajemnicę człowieka, ale nie chce lub nie potrafi kochać, wtedy staje się kimś cynicznym i okrutnym. Natomiast jeśli ktoś uczy się ofiarnie kochać, ale nie potrafi dojrzale myśleć, będzie naiwny i podda się manipulacji ze strony ludzi egoistycznych, zaburzonych czy przewrotnych. Pierwszą i najważniejszą metodą wychowania w pedagogice personalistycznej jest osobiste, pozytywne oddziaływanie wychowawcy na wychowanka. Wprowadzanie w świat osób, a także kształtowanie dojrzałej osobowości jest możliwe jedynie przez spotkania wychowawcze i ich moc. W początkowej fazie rozwoju najważniejszymi wychowawcami są rodzice, a później także inni wychowawcy: kapłani, nauczyciele, katecheci, grupy formacyjne. Dopiero jednak życie w obecności Boga - w świetle Jego prawdy oraz w blasku Jego miłości - stwarza wychowankowi szansę na osiągnięcie pełnego rozwoju osobowego. Aby wychowywać, nie wystarczy zatem mieć rację. Trzeba kochać. Mądra miłość wychowawców jest pierwszą metodą wychowania i najskuteczniej motywuje wychowanka do wysiłku i rozwoju. Ten, kto nie czuje się kochany, staje się obojętny na własny los i nie jest w stanie przyjąć najbardziej nawet kompetentnej pomocy wychowawczej. Drugą metodą wychowania w perspektywie personalistycznej jest posługiwanie się motywacją pozytywną. Wychowawcy nie mogą nikogo wychować wbrew jego woli i bez jego współpracy. Z tego względu nie będzie skuteczne wychowanie oparte na moralizowaniu, nakazywaniu, zakazywaniu, straszeniu, kontrolowaniu czy przymuszaniu. Gdy Chrystus uczy swoich uczniów myśleć jak On i kochać jak On, to wyjaśnia, że celem Jego działalności jest ich osobisty rozwój oraz doświadczenie pełnej radości. Wychowawca-personalista to ktoś, kto potrafi zafascynować wychowanka pracą nad samym sobą i pomóc mu odkryć, że cały trud wychowania i samowychowania to dla niego zysk oraz jego droga do pełnej radości. Ważną metodą w pedagogice personalistycznej jest demaskowanie typowych zagrożeń, którym może ulec wychowanek. Najbardziej niebezpiecznym z takich zagrożeń jest szukanie doraźnej przyjemności oraz skupianie się na własnej cielesności i emocjonalności. Skuteczna ochrona przed tego typu błędną postawą to uczenie wychowanków sztuki realistycznego myślenia. Wtedy oni sami mogą zdać sobie sprawę na przykład z tego, że nie istnieje łatwe szczęście, że alkohol oszukuje, uzależnia i zabija, że seksualność bez miłości prowadzi do przestępstw i zaburzeń, że tolerancja i demokracja staje się nieludzka, jeśli nie jest podporządkowana prawdzie, miłości i odpowiedzialności, że do założenia szczęśliwej rodziny konieczna jest nie tylko miłość, lecz także dojrzałość, itd. Wychowanie w perspektywie personalistycznej jest oparte na realizmie, a realistyczna obserwacja sytuacji wychowanka prowadzi do oczywistego wniosku, że nie można wychowywać, gdy nie stawia się jasnych wymagań. Z tego względu do istotnych strategii wychowania w pedagogice personalistycznej należy proponowanie wychowankowi optymalnej drogi życia, stawianie mu wymagań dostosowanych do jego wieku i możliwości, a także mobilizowanie wychowanka, by sam stawiał sobie mądre wymagania. Formowanie osoby, która mądrze myśli i dojrzale kocha, wymaga przezwyciężenia wewnętrznych słabości oraz zewnętrznych zagrożeń. Rozwój człowieka to zaprawianie się w dyscyplinie i dobru. To podejmowanie wysiłku i mądrej ascezy. To umiejętność rezygnacji z doraźnej przyjemności. Kolejna metoda wychowania personalistycznego polega na egzekwowaniu naturalnych konsekwencji błędów popełnianych przez wychowanka. Kłamstwo, lenistwo, lekkomyślność, wielogodzinne patrzenie na telewizję, wiązanie się z toksycznymi rówieśnikami czy dorosłymi powinno powodować określone konsekwencje negatywne, np. utratę zaufania ze strony rodziców, złe stopnie w szkole, odebranie kieszonkowego, wzmożoną kontrolę rodziców, itd. Wychowywanie to pokazywanie wychowankowi związku między określonymi zachowaniami a ich naturalnymi konsekwencjami. Odpowiedzialny wychowawca nie pozwoli łudzić się wychowankowi, że może on stosować przemoc, być egoistą, kłamać, albo sięgać po alkohol czy narkotyk, a mimo to żyć w miłości i wolności oraz być szczęśliwym człowiekiem. Wychowawca-personalista zdaje sobie też sprawę, że nie jest możliwe tak zwane wychowanie "bez stresów". Stara się on uczynić wszystko, aby samemu nie stać się źródłem niezawinionych stresów dla wychowanka. Jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że nie może chronić wychowanka przed stresami i cierpieniami, które są konsekwencją jego własnych słabości, naiwności i błędów. Cierpienie mądrze wykorzystane wychowawczo otwiera wychowankowi oczy. Uczy go odróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa, drogi błogosławieństwa od drogi przekleństwa. Mobilizuje do przemiany i rozwoju. Dalsza część niniejszej publikacji ukazuje praktyczne aplikacje pedagogiki personalistycznej. Aby aplikacje te mogły być maksymalnie konkretne i użyteczne dla wychowawców, kryterium ich prezentacji będą istotne aspekty wychowania personalistycznego w odniesieniu do podstawowych sfer ludzkiej rzeczywistości (sfera fizyczna, psychiczna, moralna, duchowa, społeczna, religijna, a także sfera wolności i wartości oraz pragnień i ideałów). Wychowanie personalistyczne oznacza pomaganie wychowankowi, by wszystkie wymiary jego rzeczywistości harmonijnie włączył w tajemnicę swojej osoby, gdyż tylko będzie on w stanie za ich pomocą wyrażać prawdę i miłość. Rozdział 4 Wychowanie personalistyczne: aplikacje praktyczne
4.1. Formacja sfery cielesnej
Dzięki cielesności człowiek może wyrażać miłość w widzialny sposób, czyli przez fizyczną obecność, ofiarną pracowitość i odpowiedzialną czułość.
Nabycie dojrzałej postawy wobec własnego ciała oraz wobec cielesności innych ludzi stanowi istotny element wychowania personalistycznego. W perspektywie materialistycznej nie ma istotnej różnicy między ciałem człowieka a ciałem zwierzęcia, podobnie jak nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzęciem. Z kolei wychowanie w duchu spirytualizmu dąży do odcięcia wychowanka od kontaktu z jego cielesnością, traktując tę sferę jako coś obcego człowiekowi, jako rodzaj więzienia dla duszy. Dominujące obecnie trendy kulturowe i cywilizacyjne promują zaburzoną i ambiwalentną postawę wobec ludzkiej cielesności. Z jednej strony stawiają cielesność w centrum uwagi, głoszą kult młodości, zachęcają do zdrowego odżywiania i trybu życia. Sprawiają, że ludzie koncentrują się na trosce o zewnętrzny wygląd, sprawność fizyczną, zaspokojenie wszelkich potrzeb cielesnych. Z drugiej strony obecna kultura coraz częściej w drastyczny sposób lekceważy ludzką cielesność. Typowym przykładem w tym względzie jest modne obecnie wprowadzanie rozróżnienia między zdradą "psychiczną" a "fizyczną" w małżeństwie i traktowanie tej ostatniej jako mało istotnej. Mamy wtedy do czynienia z chorobliwym rozdarciem człowieka, który neguje swoją odpowiedzialność za to, co czyni z własnym ciałem, jakby cielesność nie była częścią jego rzeczywistości. Inny przykład lekceważenia ludzkiego ciała to traktowanie cielesności jako rzeczy czy towaru, z czego można czerpać łatwy zysk (np. przez prostytucję czy pornografię). Dojrzałą postawę wychowanków wobec ludzkiego ciała mogą kształtować tylko te systemy pedagogiczne, które opierają się na personalistycznej koncepcji człowieka. W tej perspektywie nie można bowiem redukować człowieka ani do jego cielesności, ani do jego duchowości. Błędem byłoby zarówno troszczenie się o ciało kosztem ducha, jak też dążenie do rozwoju duchowego kosztem ciała i jego podstawowych potrzeb. Biblia w radykalny sposób ukazuje cielesny wymiar ludzkiej natury stwierdzając, że człowiek pochodzi z prochu ziemi (por. Rdz 2,7). Mimo to w antropologii biblijnej ciało ludzkie jest tak ważne, że na zawsze pozostaje integralnym elementem człowieka - także po jego śmierci fizycznej. Według Księgi Rodzaju ciało wyraża przynależność człowieka do świata widzialnego. Chociaż nietrwałe i porównywalne do gliny (por. 2 Kor 4, 7), ciało człowieka jest jedyne i niepowtarzalne. Kto dotyka mojego ciała, ten dotyka mnie jako osoby. Kto wyrządza mi cielesną krzywdę, ten krzywdzi mnie całego, a nie tylko moje ciało. Kto ulega jakimś uzależnieniom czy nałogom w sferze cielesnej, ten nie tylko ma zniewolone ciało, ale okalecza cały swój sposób bycia osobą. Nowy Testament podkreśla, że ciało stało się nie tylko sposobem widzialności człowieka, ale także miejscem grzechu, znakiem odejścia od Ducha Bożego. To właśnie w swej cielesności w szczególny sposób człowiek doświadcza kruchości samego siebie i własnego losu. Ciało ludzkie wyraża to, co jest tajemnicą człowieka, a nie tajemnicą ciała. Nasze zachowania cielesne wyrażają to, kim jesteśmy, jakie wyznajemy wartości, w jaki sposób rozumiemy sens życia i kim chcemy być dla innych ludzi. Jan Paweł II podkreśla, że ludzkiej cielesności nie można pozbawić aspektu moralnego. Sfery tej nie wolno wyłączyć z trudu wychowania, gdyż ludzkie ciało jest miejscem wypowiadania się człowieka. Kto poniża swoje ciało, ten poniża samego siebie. Kto przezwycięża słabości własnego ciała, ten odnosi zwycięstwo nad samym sobą. Kto w sposób świadomy i odpowiedzialny kieruje własnym ciałem, ten jest człowiekiem rozumnym i wolnym (por. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Watykan 1986, s. 253-334). Po grzechu pierworodnym wszyscy, chociaż w różnym stopniu, przeżywamy trudności w zrozumieniu sensu ludzkiego ciała i w odpowiedzialnym kierowaniu własną cielesnością. Nie jest sprawą przypadku, że pierwszą konsekwencją pierworodnego nieposłuszeństwa człowieka było zaniepokojenie się jego cielesną nagością (por. Rdz 3, 10). To właśnie od odkrycia cielesności niemowlę zaczyna kontakt z samym sobą. Ciało jest tą częścią ludzkiej rzeczywistości, która od początku naszego życia "najgłośniej" sygnalizuje swoje istnienie i swoje potrzeby. Normalnie funkcjonujący człowiek jest w nieustannym kontakcie z własnym ciałem. Dla małego dziecka ciało jest jedynym wymiarem, przez który odkrywa ono i doświadcza samego siebie. Gdy rozwój dziecka jest prawidłowy, wtedy stopniowo poszerza ono odkrywanie własnej tajemnicy. Świadomość własnego ciała zostaje zintegrowana ze świadomością myślenia, z odczuwaniem emocjonalnym, z rodzącą się wrażliwością moralną, duchową, religijną i społeczną. W przypadku zaburzonego rozwoju zdarza się, że poczucie tożsamości danego człowieka zostaje ograniczone niemal wyłącznie do świadomości na poziomie cielesnym. W przypadku prawidłowego rozwoju znaczenie sfery cielesnej ulega stopniowemu zmniejszaniu się w miarę, jak dany wychowanek odkrywa pozostałe wymiary własnej rzeczywistości. Coraz ważniejsza dla niego staje się wtedy jego wrażliwość emocjonalna i moralna, jego zdolność myślenia i wewnętrzna wolność, jego pozytywne więzi z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą. Zajęcie dojrzałej postawy wobec ciała nie jest ani czymś spontanicznym, ani łatwym. W sposób spontaniczny każdemu wychowankowi grożą postawy skrajne i zaburzone. Jedna skrajność to redukowanie siebie do sfery cielesnej, co prowadzi do uzależnienia się od ciała. Człowiek staje się wtedy niewolnikiem ciała i fizycznych nacisków. Uleganie dyktaturze ciała doprowadza do zaburzeń psychicznych, niepokojów sumienia, bolesnych konfliktów międzyludzkich. Nierzadko dochodzi do brutalnych przestępstw kryminalnych. Ktoś, kto staje się niewolnikiem ciała, doprowadza do sytuacji, w której jego cielesność staje się rodzajem nowotworu, zagłuszającego i niszczącego inne sfery życia. Nic więc dziwnego, że podporządkowanie się ciału często prowadzi do popadnięcia w drugą skrajność, czyli do sytuacji, w której człowiek ucieka od swego ciała, brzydzi się nim i buntuje się wobec cielesności. Taka postawa grozi zarówno tym ludziom, którzy zostali skrzywdzeni w sferze cielesnej, jak również tym, którzy krzywdzą samych siebie. W obu przypadkach chcą "pozbyć się" ciała jako źródła ich nieszczęść, słabości czy cierpień. W obliczu powyższych zagrożeń można wskazać podstawowe warunki zajęcia dojrzałej postawy wychowanka wobec własnej cielesności w perspektywie pedagogiki personalistycznej. Pierwszym z tych warunków jest odkrycie sensu ludzkiego ciała. Dopóki wychowanek nie wie, jaki jest sens jego cielesności, dopóty nie ma szans, by w sposób świadomy i odpowiedzialny kierować tą sferą. Wcielenie Syna Bożego rzuca pełne światło na tajemnicę ludzkiego ciała. Stwórca obdarzył nas cielesnością nie po to, byśmy się jej podporządkowali lub byśmy od niej uciekali, lecz po to, byśmy dzięki ciału mogli - tak jak Chrystus - kochać miłością widzialną, czyli wcieloną w konkretne słowa i czyny. Żadna religia, żaden system filozoficzny nie ma tak mocnej podstawy dla szacunku wobec ludzkiej cielesności, jak chrześcijaństwo, które od dwóch tysięcy lat głosi światu, że Bóg stał się ciałem. Żaden system religijny czy filozoficzny nie ukazuje tak ścisłego związku między miłością i cielesnością, jak czyni to chrześcijaństwo. Poprzez tajemnicę wcielenia Syn Boży upewnia nas, że sens ludzkiego ciała jest dokładnie taki sam, jak sens całego człowieka jako osoby. A sensem tym jest wyrażanie i przyjmowanie miłości. Istnieją trzy podstawowe sposoby okazywania miłości za pośrednictwem ciała: obecność, pracowitość i czułość. Pierwszym sposobem wyrażania miłości jest fizyczna obecność w życiu drugiego człowieka. Kochać to być obecnym, także fizycznie obecnym. Czytelną ilustracją tej zasady jest miłość rodzinna. Gdy ktoś z małżonków jest przekonany, że kocha współmałżonka i swoje dzieci, ale nie ma dla nich czasu, nie przebywa z nimi fizycznie, gdy unika domu i spotkań z najbliższymi, to wtedy jego miłość jest pustą deklaracją. Jednak sama obecność nie wystarczy, jeśli jest to obecność bierna, która nie staje się działaniem na rzecz tych, których kochamy. Miłość wymaga konkretnych słów i czynów. Wymaga aktywności, zaangażowania, pracowitości na rzecz drugiego człowieka. Wymaga poświęcenia mu własnego czasu, własnych sił, własnego zdrowia. Niezwykłym przykładem takiej właśnie miłości aktywnej i ofiarnej jest miłość kobieca. Żona i matka w dzień i w nocy ofiarowuje najbliższym swoją pracowitą obecność. Ona chroni, karmi, pielęgnuje, wychowuje, wspiera własnym przykładem, modlitwą i nadzieją. Ludzie leniwi i egoistyczni nie są zdolni, by dojrzale kochać. Nie jest bowiem zdolny do miłości ktoś, kto nie ma władzy nad własnym ciałem, kto ulega cielesnym zniewoleniom i kto kieruje się pożądaniami ciała. Miłość wyrażana za pośrednictwem ciała wymaga nie tylko fizycznej obecności i ofiarnej pracowitości, ale także odpowiedzialnej czułości. Jeśli ktoś odnosi się do nas z obojętnością, jeśli nie okazuje żadnej radości na nasz widok, to trudno jest nam uwierzyć w to, że nas kocha. Czułość jest więc trzecim - obok obecności i pracowitości - ważnym sposobem okazywania miłości. W niniejszym kontekście słowo "czułość" użyte jest w najszerszym z możliwych znaczeń. Obejmuje ono życzliwy uśmiech, radosne spojrzenie, miły ton głosu, przyjazne podanie dłoni, serdeczny uścisk. Dojrzała miłość wymaga nie tylko okazywania czułości, lecz także umiejętności dostosowania formy czułości do rodzaju więzi, które łączą danych ludzi. Przejawy czułości powinny być zawsze proporcjonalne do istniejącej więzi. Najsilniejszą z więzi międzyludzkich jest małżeństwo. Miłość małżeńska wymaga nie tylko największego stopnia wzajemnej obecności i pracowitości, lecz także największego stopnia wzajemnej czułości. Ponieważ więź małżeńska oznacza miłość wierną i wyłączną, to również najbardziej intymne przejawy czułości między małżonkami muszą być wierne i wyłączne, czyli ograniczające się wyłącznie do samych tylko małżonków. Odnosi się to nie tylko do współżycia seksualnego, lecz także do wszelkich innych form fizycznej bliskości, właściwej dla więzi małżeńskiej. Dojrzały wychowanek rozumie, że podstawowe wyrazy ludzkiej czułości (życzliwe spojrzenie, miły ton głosu, uśmiech, podanie dłoni) pełnią istotną rolę we wszystkich rodzajach więzi międzyludzkich. Zdaje też sobie sprawę z tego, że czułość należy okazywać dla dobra drugiej osoby i ze względu na jej, a nie ze względu na nasze potrzeby. Odpowiedzialna czułość jest bezinteresownym darem i mądrą odpowiedzią na sytuację drugiej osoby, a nie sposobem zaspokajania własnych potrzeb czy oczekiwań. Taka czułość to zatem jedna z form pracowitości na rzecz innych ludzi. To postawa, która na co dzień kosztuje sporo wysiłku i dyscypliny. W wielu sytuacjach uśmiech, życzliwy ton głosu, miły gest czy cierpliwość to zachowania, które nie przychodzą spontanicznie, lecz wymagają mobilizacji i siły woli. Dojrzałe wyrażanie miłości oznacza, że istnieją właściwe proporcje między pracowitością a czułością. Ktoś, kto jest tylko pracowity, ale zupełnie niezdolny do okazywania czułości, będzie miał trudności w upewnieniu najbliższych sobie ludzi, że ich kocha. Podobnie ktoś, kto łatwo i często wyraża swoją czułość wobec innych, lecz jednocześnie okazuje się człowiekiem leniwym i lekceważącym swoje obowiązki wobec tych osób, nie przekona ich, że naprawdę kocha. Chrystus jest najdoskonalszym wzorem takiej miłości, która wyraża się przez fizyczną obecność, ofiarną pracowitość i odpowiedzialną czułość. Od świtu do nocy był On obecny dla ludzi. Spotykał się z nimi, rozmawiał, uzdrawiał, umacniał, wzywał do nawrócenia. Brał w objęcia dzieci. Pozwalał, by przytulali się do Niego jawnogrzesznicy i chorzy. Zajęcie dojrzałej postawy wobec ludzkiego ciała wymaga od wychowanków nie tylko odkrycia jego sensu oraz nauczenia się pracowitej i czułej obecności. Wymaga także nauczenia się szacunku wobec cielesności człowieka. Skoro ciało jest mi potrzebne po to, bym mógł wyrażać miłość, to nie jest ono czymś zbędnym czy drugorzędnym. Przysługuje mu ta sama godność, która przysługuje człowiekowi jako osobie. Do ludzkiego ciała należy odnosić się z szacunkiem i z uwzględnieniem zasad moralnych, które odnoszą się do człowieka. Każda próba wyłączenia ludzkiej cielesności z godności i powołania człowieka jest przejawem niedojrzałości, głębokiego kryzysu lub cynizmu. Brak szacunku dla ludzkiego ciała charakteryzuje każdą cywilizację śmierci. Przez hitlerowskich nazistów ludzkie ciało było traktowane jak rzecz, surowiec do produkcji mydła czy szczotek. Podobnie w czasach komunistycznej przemocy ludzkie ciało było bezlitośnie maltretowane i poniżane. Z kolei w liberalnych demokracjach zostało ono nie mniej bezlitośnie potraktowane jak zwykły towar na sprzedaż. Podstawowym przejawem szacunku wobec cielesności jest troska człowieka o swoje ciało. Skoro ciało umożliwia wyrażanie widzialnej miłości, skoro uczestniczy w godności osoby ludzkiej, to należy dbać o zdrowie fizyczne, o prawidłowe odżywianie, o odpowiedzialny tryb życia. Trudno jest przecież kochać spotykanych ludzi, gdy nasze ciało jest przemęczone, chore czy zaniedbane. Trudno wtedy o życzliwą obecność, o wytrwałą pracowitość, o cierpliwą czułość. Minimum troski o ciało wyraża się w respektowaniu przykazania: nie zabijaj, nie wyrządzaj krzywdy w sferze cielesnej ani samemu sobie, ani drugiemu człowiekowi. Można w tej dziedzinie podać bardzo konkretne wskazania: nie pal nikotyny, nie sięgaj po narkotyki, nie pij alkoholu w wieku rozwojowym, nie nadużywaj alkoholu w wieku dorosłym. Nie sięgaj po substancje chemiczne, które niszczą równowagę hormonalną twego organizmu (np. tabletki antykoncepcyjne czy odchudzające). Nie przejadaj się, ani nie doprowadzaj do niedożywienia organizmu. Nie wyrządzaj sobie krzywdy niezdrowym trybem życia: niedostatkiem snu, przemęczeniem, brakiem ruchu czy świeżego powietrza. Jednak troska o ciało to coś więcej niż tylko powstrzymywanie się od wyrządzania sobie krzywdy. To także dążenie do zachowania zdrowia oraz do osiągnięcia dobrej kondycji fizycznej. Troska w tym pozytywnym znaczeniu ważna jest zwłaszcza w wieku rozwojowym, gdyż okres ten w dużym stopniu decyduje o stanie fizycznym naszego organizmu w dorosłym życiu. Troska o zdrowie to odpowiedzialne odżywianie się, to dostosowanie aktywności i trybu pracy do płci i wieku danej osoby. To właściwy tryb życia, który zapewnia równowagę wysiłku, odpoczynku i snu. To troska o ekologię ciała - o to, by nie tylko powietrze, ziemia i woda były czyste, lecz także by nasze najważniejsze środowisko naturalne, czyli nasza cielesność nie była zatruta fizycznie, chemicznie czy psychicznie. Warto przypominać zwłaszcza dziewczętom, że powinny dbać o właściwy rozwój fizyczny nie tylko ze względu na odpowiedzialność za własne zdrowie, lecz także ze względu na zdrowie ich przyszłych dzieci. Przypominanie tego faktu przez rodziców i innych wychowawców okazuje się dla wielu dziewcząt skutecznym argumentem, by nie wyrządzać sobie fizycznych szkód, np. przez czynne lub bierne palenie papierosów, przez sięganie po substancje zawierające hormony, przez picie alkoholu czy niewłaściwe odżywianie. Kolejnym warunkiem zajęcia dojrzałej postawy wobec ludzkiej cielesności jest rozumienie języka ciała. Ciało "mówi" do nas nieustannie. Pierwszym zadaniem jest wsłuchanie się w to, co komunikuje nam nasze ciało, aby w odpowiedzialny sposób respektować jego słuszne potrzeby (potrzeba pokarmu, snu, ruchu, odpoczynku). Ludzkie ciało mówi nam także o naszej sytuacji pozacielesnej, np. o problemach psychicznych, moralnych czy społecznych. Oczywiście ciało komunikuje się wtedy z nami na swój sposób, np. poprzez trudności z oddychaniem, astmę, bóle głowy, stałe poczucie zmęczenia, nadciśnienie, wrzody na żołądku czy też poprzez zaburzenia w trawieniu (nadmierny apetyt albo jadłowstręt). Grozi nam wtedy, że skoncentrujemy się na dolegliwościach fizycznych i że nie zwrócimy uwagi na to, co ciało chce nam rzeczywiście "wykrzyczeć". Dojrzała postawa wobec cielesności wymaga zatem wysiłku, by nie dopuszczać do somatyzacji - musimy na tyle odważnie obserwować własne życie i postępowanie, aby nie uciekać od prawdy o sobie i aby szybko korygować ewentualne błędy. Wtedy ciało nie będzie przez nas zmuszane do "wykrzyczenia" tych problemów, których nie potrafimy czy też nie chcemy dostrzec i przezwyciężyć. Dojrzałość wymaga ponadto odwagi, by w obliczu trudności czy zaburzeń zdrowotnych zastanowić się, czy nie mówią one czegoś o naszej sytuacji pozacielesnej, którą należy zmienić. Ostatnim z istotnych zadań wychowawczych w odniesieniu do ludzkiego ciała jest mobilizowanie dzieci i młodzieży do stawiania sobie wymagań i do zachowania dyscypliny w tej sferze. Jest to zadanie trudne nie tylko dlatego, że sprzeciwia się ono naturalnym skłonnościom człowieka do wygodnictwa i egoizmu, lecz także dlatego, że żyjemy w czasach, w których wielu nieodpowiedzialnych wychowawców wręcz namawia młodych, by żyli spontanicznie i bez wysiłku, by kierowali się poruszeniami ciała i by niczego "nie tłumili". W konsekwencji współcześni wychowankowie na ogół mało wymagają od siebie w sferze fizycznej. Łatwo ulegają lenistwu. Szybko się męczą i zniechęcają. Nie odkrywają radości z podejmowanego trudu, z wykonanej pracy, z wytrwałości w wysiłku. Wychowawcy-personaliści nie tylko zachęcają wychowanków do czujności i dyscypliny w sferze cielesnej, ale także wyjaśniają, że panowanie nad sobą staje się zrozumiałe i możliwe do osiągnięcia jedynie w kontekście miłości. Tylko miłość do Boga, do człowieka i do samego siebie może być skutecznym motywem do pracy nad sobą i daje wychowankowi wystarczającą siłę, by zapanować nad popędami i poruszeniami fizycznymi, by nie podporządkować się instynktom oraz by brakiem dyscypliny i czujności nie skrzywdzić samego siebie i innych ludzi. W czasie jednego ze spotkań z młodzieżą pewien nastolatek zapytał mnie, dlaczego miałby panować nad swoim ciałem i nad swoim popędem seksualnym? Moja odpowiedź była prosta: ze względu na inne aspiracje, które posiadasz! W pedagogice personalistycznej panowanie nad cielesnością czy popędami nie wynika z zewnętrznych nakazów czy zakazów, lecz z wewnętrznych aspiracji człowieka. Wychowanek ma przecież nie tylko pragnienie, by się najeść, wyspać czy zaspokoić fizjologiczne popędy. Ma także pragnienie, by kochać i być kochanym, by wspierać tych, którzy mu ufają, by nie skrzywdzić siebie i innych, by być odpowiedzialnym, cierpliwym, wytrwałym, by mieć czyste sumienie i szacunek do własnego zachowania. I właśnie ze względu na te osobiste, głębsze aspiracje wychowanek stoi w obliczu potrzeby panowania nad cielesnością i rezygnowania z określonych zachowań czy doraźnych przyjemności, aby nie zniszczyć radości znacznie większej niż ta, jaką może zaoferować mu jego ciało. Zajęcie dojrzałej postawy wobec ciała jest jednym z podstawowych celów w pedagogice personalistycznej także dlatego, że sposób odnoszenia się do cielesności określa w dużym stopniu sytuację życiową danego człowieka, jakość jego więzi międzyosobowych, jego zdolność do miłości i odpowiedzialności, a także granice jego wewnętrznej wolności. Dojrzały człowiek to ktoś, kto jest panem własnej cielesności. To ktoś, kto poprzez swoją cielesność wyraża miłość i odpowiedzialność oraz buduje więzi, które nie mieszczą się ani w logice, ani w możliwościach ciała. Dojrzałość to odkrycie, że ludzkie ciało czerpie sens z tajemnicy człowieka jako osoby, a nie z instynktów czy z własnej struktury chemicznej i anatomicznej. Dla przykładu, ręka człowieka jest słabsza i mniej sprawna od kończyn niektórych zwierząt. Ale tylko ludzka dłoń potrafi pisać poezję, grać na fortepianie, wyrażać znaki miłości, rozgrzeszać. To samo dotyczy całego ludzkiego ciała. Posiada ono sens i możliwości, które wynikają z włączenia ciała w powołanie i godność człowieka. Tylko ludzkie ciało dysponuje największą siłą w kosmosie: siłą miłości, gdyż jest ciałem człowieka. Wspominając heroiczny wysiłek fizyczny swego przyjaciela-lotnika, walczącego w Andach o przetrwanie, Antoine de Saint-Exúpery pisze: "Tego, co zrobiłem, możesz mi wierzyć, nie zrobiłoby nigdy żadne zwierzę. Myślę ciągle o tym zdaniu, najpiękniejszym, jakie znam, zdaniu, które wyznacza miarę człowieka, podnosi go i przywraca prawdziwą hierarchię wartości. Zasnąłeś wreszcie, świadomość twoja została unicestwiona, ale wraz z obudzeniem miała odrodzić się w tym ciele znużonym, zniszczonym, udręczonym, spalonym i panować nad nim na nowo. Ciało jest więc tylko dobrym narzędziem, ciało jest tylko sługą". W podobnie niezwykły, heroiczny sposób potrafi posługiwać się ciałem ktoś, kto kocha i kto wie, że jest kochany. Tak posługuje się własną cielesnością każda matka, która ofiaruje swój wysiłek, a także część ciała i krwi, by narodził się nowy człowiek. Tak potrafią posługiwać się ciałem wszyscy dojrzali ludzie tej ziemi: żony, matki, siostry, zakonnice, mężowie, ojcowie, kapłani, przyjaciele. Wychowawca-personalista to ktoś, kto potrafi pomóc wychowankowi, by stał się panem własnego ciała i by uczynił z niego narzędzie dojrzałej miłości.
4.2. Formacja dojrzałości postawy wobec płciowości
Każda osoba ludzka istnieje na sposób kobiety lub mężczyzny. Płciowość wyraża naszą ograniczoność i naszą potrzebę spotkania z innymi.
Istotnym wymiarem wychowania w perspektywie personalistycznej jest pomaganie wychowankowi, by zajął dojrzałą postawę wobec własnej płciowości. Od sposobu przeżywania i wyrażania płciowości w dużym stopniu zależy bowiem postawa człowieka wobec samego siebie i innych ludzi. Personalizm podkreśla, że człowiek jest nie tylko osobą wcieloną, ale także płciową. Nie istnieje po prostu człowiek. Istnieją natomiast dziewczęta albo chłopcy, kobiety lub mężczyźni. Osoba ludzka wyraża i komunikuje siebie za pośrednictwem określonej płci. Z tego względu nikt nie może dojrzale żyć i funkcjonować poza swoją płciowością. Bycie mężczyzną lub kobietą to nie jest jedna z wielu cech człowieka, ale jego sposób bycia osobą. Płciowość obejmuje wszystkie wymiary człowieka. Wpływa nie tylko na sposób ubierania się czy na funkcje społeczne kobiety lub mężczyzny, ale także na ich cielesność, emocjonalność, sposoby myślenia, kontaktowania się z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem. Jeśli ktoś jest niedojrzały w swoim byciu kobietą lub mężczyzną, to jest przez to niedojrzały jako osoba. W obecnych warunkach społeczno-kulturowych szczególnie trudnym zadaniem okazuje się zajęcie dojrzałej postawy wobec kobiecości, gdyż wiele środowisk i środków przekazu rozpowszechnia fałszywe wizje kobiety i jej powołania. Feministki nie szukają prawdy o specyfice kobiecości, lecz głoszą poglądy, które wynikają z przyjętej ideologii lub które odpowiadają interesom ich politycznych sponsorów. Tego typu ruchy feministyczne okazują się antykobiece, gdyż nawołują kobiety do utożsamiania się z mężczyznami. Zakładają w ten sposób, że modelem człowieka jest jedynie mężczyzna. Pismo Święte odsłania tajemnicę ludzkiej płciowości: "Bóg rzekł: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc (...). Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (Rdz 2, 18-24). W antropologii biblijnej kobieta i mężczyzna mają jednakową godność. Oboje powołani są do świętości. Oboje też są sobie wzajemnie potrzebni, gdyż mają sobie tylko właściwe uzdolnienia i niepowtarzalne powołanie. Bez kobiety mężczyzna pozostawałby w świecie rzeczy i zwierząt. Byłby samotny. Bóg obdarza mężczyznę obecnością kobiety, gdyż ona potrafi wprowadzić go w świat dialogu, w świat osób, w świat więzi. Z tego też powodu to ona pierwsza jest zaatakowana przez szatana, który zdaje sobie sprawę, że nie zwycięży mężczyzny, dopóki mężczyzna będzie chroniony przez dojrzałą kobietę. Spotkanie z kobietą jest dla mężczyzny tak ważne, że opuści on nawet swoich rodziców, aby złączyć się z nią mocą nierozerwalnej i wiernej miłości. Dopiero przez spotkanie z kobietą mężczyzna może w pełni odkryć i zrealizować swoje powołanie, stając się mężem i ojcem, ucząc się miłości i odpowiedzialności. Z kolei najbardziej niezwykłą cechą kobiety jest jej powołanie do macierzyństwa. Tylko kobieta może być matką. Tylko ona może dzielić się z dzieckiem swoim ciałem i swoją krwią. Macierzyństwo to niezwykły zamysł Boga wobec kobiety i najpełniejsza realizacja kobiecości. Nie chodzi tu tylko o macierzyństwo fizyczne. Nie mniej ważne jest macierzyństwo duchowe, które oznacza podtrzymywanie życia w innych ludziach przez karmienie ich kobiecą obecnością, miłością, codzienną troską. W tym sensie każda siostra zakonna realizuje swoje powołanie do macierzyństwa, gdyż karmi innych ludzi Bożą miłością i prawdą, pomaga im rodzić się w wymiarze duchowym, społecznym i religijnym. Pomaganie wychowankowi, by zajął dojrzałą postawę wobec własnej płci oraz wobec osób płci odmiennej, wymaga najpierw ukazania istotnych różnic w sposobie funkcjonowania kobiet i mężczyzn. Najważniejsza różnica wynika z faktu, że kobiety mają spontaniczną tendencję i wrodzone predyspozycje, by żyć bardziej w świecie osób, podczas gdy mężczyźni mają spontaniczną tendencję i predyspozycje, by żyć i działać bardziej w świecie rzeczy. Nie oznacza to oczywiście, iż mężczyźni nie potrafią funkcjonować w świecie osób, a kobiety w świecie rzeczy. Rozwój osobowy prowadzi do tego, że dany człowiek uczy się kompetentnie żyć i działać zarówno w świecie osób, jak i w świecie rzeczy. Faktem jest jednak, że wrażliwość na świat osób łatwiej przychodzi kobietom, a funkcjonowanie w świecie rzeczy okazuje się łatwiejsze dla mężczyzn. Wszystko, co jest w kobiecie: ciało, postrzeganie rzeczywistości, emocje, zdolności komunikacyjne, kobiece przeżywanie więzi - wszystko to ułatwia nastawienie na świat osób i kontakt z osobami. Z kolei wszystko to, co jest w mężczyźnie, ułatwia kontakt z rzeczami i kompetentne funkcjonowanie w świecie rzeczy. Tego typu różnice w predyspozycjach są wrodzone i łatwo dostrzegalne już u małych dzieci. Dziewczynki bawią się najchętniej lalkami, odtwarzając świat osób, a chłopcy koncentrują się na klockach i grach, gdyż są zainteresowani głównie światem rzeczy. Dziewczęta odnoszą się do zabawek bardziej osobowo niż chłopcy, przywiązując się do swoich lalek i misiów jak do przyjaciół. Potrafią z nimi "rozmawiać", zwierzać się, opowiadać o przeżywanych radościach i wypłakiwać ukradkiem cierpienie czy lęk. Różnice między obu płciami w sposób jeszcze bardziej widoczny zaznaczają się w świecie dorosłych. Kobiety z reguły troszczą się najbardziej o osoby, o więzi międzyludzkie, o wychowanie. Mężczyźni natomiast z reguły w większym stopniu poświęcają się pracy zawodowej, działalności społecznej, prywatnym hobby i zainteresowaniom. W konsekwencji kobiety oceniają siebie głównie na podstawie sukcesów w świecie osób: czy kochają i są kochane, czy mają harmonijne więzi z małżonkiem, z dziećmi, z sąsiadami, z Bogiem. Natomiast mężczyźni oceniają siebie głównie na podstawie sukcesów w świecie rzeczy: czy są kompetentni zawodowo, cenieni jako fachowcy, czy awansują i dobrze zarabiają. Wychowawca-personalista potrafi respektować te podstawowe różnice i rozumie, że wymagają one opracowania nieco odmiennych kryteriów.
|