„Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół
optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).
Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.
Rozpoczynając rozważania na ten temat, należałoby zadać
sobie pytanie - jakie zadanie ma spełniać utwór literacki, by moż-
na go było określić mianem wielkiego dzieła literackiego na skalę
światową?
Oczekuje się, że będzie zawierał treści ogólnoludzkie, warto-
ści nieprzemijające, nie tylko w danej epoce, ale w ogóle, na prze-
strzeni stuleci. Można go nazwać takim dziełem, jeśli wywrze
wpływ na literaturę wielu krajów lub też wywoła dyskusje i spory
w gronie ludzi ją współtworzących i z nią związanych. Poszerza
ono ludzkie horyzonty myślowe, odkrywa nowe ścieżki, którymi li-
teratura dotąd nie kroczyła, lub też przyczynia się do nowego uję-
cia tradycyjnych zagadnień, dotychczas podejmowanych proble-
mów. Dzieła takie często są prekursorskimi powodującymi bez-
pośrednio rozwój danej dziedziny literatury.
Osobiście zgadzam się z twierdzeniem, że przeważnie nie
są one optymistyczne. Lecz zapytamy; czy istotnie mogą nimi
być? Moja odpowiedź brzmi - nie.
Losy ludzkości, koleje historii podlegające temu samemu cy-
klowi przez wieki wskazują dobitnie, iż optymizm, chociaż zawsze
nam towarzyszący w życiu, nie zawsze zwycięża. Wielokrotnie
człowiek ponosi klęskę, czasem tak druzgoczącą, że nie może się
z niej podźwignąć. Dlatego też tak wielu wybitnych pisarzy ukazuje
chaos świata, niepokój nękający człowieka nieustannie, nie pomija
wszakże wewnętrznych sprzeczności istniejących w jego naturze,
które to właśnie często są przyczyną jego zguby. Poprzez fakt,
że dzieła te dotykają w takim stopniu bolączek człowieka, stają mu
się bliskie, a jednocześnie otwierają mu oczy na sprawy, których
dotychczas może w pełni sobie nie uświadomił, chociaż istniały
one zawsze w głębi jego psychiki.
Prawdą jest, że dzieła te nie odbierają ludziom nadziei. Nie
mogą tego czynić, mogłyby bowiem przyczynić się nawet do zni-
szczenia jego wiary w przyszłość. Nadzieja - to ona właśnie pod-
trzymuje na duchu ludzi, nawet tych, wydałoby się przegranych, już
straconych, dodaje otuchy i pozwala przetrwać ciężkie chwile.
Prawie zawsze twórca pozostawia choć nutkę nadziei, by nie poz-
wolić na załamanie się człowieka.
By poprzeć przykładami cytat stanowiący podstawę mojej pra-
cy, chciałabym przedstawić kilka znamiennych dla literatury świa-
towej utworów. Przede wszystkim Ulissesa Jamesa Joyce'a, dzieła
Prousta i twórczość Kafki. Można ich nazwać prekrusorami nowej
powieści w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a ich twór-
czość nowatorską. W swojej powieści Joyce po raz pierwszy zasto-
sował technikę symultaniczną. Jej istotę stanowi ujęcie tego same-
go wydarzenia widzianego oczami kilku osób. Jak różni są ludzie,
tak też odmienne są ich relacje. Są one naturalnie subiektywne,
każdy z nich bowiem ma pewien stosunek emocjonalny do relacjo-
nowanego wydarzenia. Utwór ten określa się również mianem me-
tafory ludzkiego losu, który jawi się tu jako nigdy nie kończąca się
wędrówka człowieka. Ulisses ukazał wizję świata - chaosu, w któ-
rym trudno się człowiekowi odnaleźć. O tym, jak ważny był poru-
szony przez Joyce'a problem wzajemnych relacji świata i człowie-
ka, świadczy szeroki rozgłos i spory wokół utworu.
Takie samo poruszenie wywołał siedmiotomowy cykl powieś-
ciowy Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Ukazał
on zjawisko upływu czasu w niezwykle osobliwy sposób. Na nie-
których wydarzeniach z dzieciństwa - świat jest tu bowiem ukaza-
ny oczami dziecka - koncentruje się przez dłuższy czas, inne zu-
pełnie pomija. Powieść Prousta to niezwykle subiektywnie ujęte
wspomnienia i wrażenia z dzieciństwa. Ukazane są oczami niez-
wykle wrażliwego małego chłopca, wychowującego się w ciepla-
rnianych warunkach dobrze sytuowanej rodziny. Nowatorstwem
jest tutaj waga wrażeń zmysłowych: wzroku, zapachu, a co naj-
ważniejsze, smaku. Młody chłopiec ma tak silne wrażenia zmysło-
we, że smak ciastka kojarzy mu się z określonym wydarzeniem,
wywołuje nagle niezwykle wyraźne wspomnienia obrazu, miasta,
jakiejś sytuacji. Wspomnienia pojawiają się w najmniej spodzie-
wanym momencie, nieoczekiwanie, najczęściej pod wpływem
bodźca - wrażenia zmysłowego. Ich ostrość świadczy o tym, jak
mocno wrażenia z dzieciństwa utkwiły w jego świadomości. Proust
zajmuje się badaniem świadomości człowieka, interesuje go, jak
można ją pobudzić, jaki jest jej zakres.
Jego utwór wydaje się być całkowicie odrębny, obce mu są
wydarzenia epoki, burze dziejowe (jak wiemy cykl powstał również
w okresie pierwszej wojny). Powstaje pytanie - co w takim razie
jest najważniejsze dla Prousta? Przede wszystkim ludzka psychika
i świadomość. Pisarz zajmuje się psychologią głębi ludzkiej, meto-
da introspekcji, czyli wewnętrznego badania, jest tu podstawą. Nur-
tuje go problem przemijania czasu, interesuje świat widziany ocza-
mi dziecka, jego odczucia, podkreśla rolę zmysłów jako narzędzi
poznawania świata.
Dzieło Prousta wydaje się być dowodem na to, iż tylko subiek-
tywne widzenie świata może być jedynym, właściwym, które jest
w stanie stworzyć wielkie w swoim nowatorstwie dzieło. Pomimo
ukazania problemu przemijania czasu, przerastającego człowieka,
nawet proste wydarzenia mogą być źródłem pocieszenia, nadziei.
Znamienna dla światowej literatury jest twórczość Franza Kaf-
ki. Jego świat to koszmar. Człowiek jest bardzo samotny, a wszel-
kie jego usiłowania skazane są na niepowodzenia, z góry zajmuje
on przegraną pozycję, niezależnie od tego, jakie będą jego wysiłki.
Zarówno w Procesie jak i w Zamku człowiek miota się, ograniczony
koszmarnym funkcjonowaniem instytucji. Wydają się one być po-
dobne do przerażających, niemal groteskowych machin, które krę-
pują człowieka, unieruchamiają, a w rezultacie prowadzą do nieu-
chronnej zguby. Najgorsza jest tu bezsilność człowieka, który nie
ma wpływu na rozwój wydarzeń, jest niemalże bezludzką istotą.
W Procesie ukazana jest sytuacja Józefa K. Jest ona tragiczna,
ponieważ bohater nie wie, o co został oskarżony, a próby uzyska-
nia jakichkolwiek informacji w gmachu sądowym okazują się bez-
skuteczne, ukazując jedynie jego słabość, samotność, opuszcze-
nie, nieprzychylne mu otoczenie. Nigdy dotychczas nie przedstawio-
no sytuacji człowieka w otaczającym go świecie w taki sposób,
jak uczynił to z wielką ekspresją Kafka. Perspektywa pesymistycz-
nej wizji świata musiała wywrzeć głęboki wpływ na literaturę świa-
tową, ale czyż nie zawiera ona w sobie głębokiej prawdy?
Dzieła wymienionych przeze mnie twórców zapoczątkowały
swoistą ewolucję w dziedzinie konstrukcji utworu, a także w ujęciu
i nowym spojrzeniu na jego problematykę. Wydaje mi się, że nie
będzie dużą przesadą umieszczenie niektórych utworów Witkace-
go na liście wielkich dzieł.
Stanisław Ignacy Witkiewicz to twórca naprawdę wielkiej
miary, świadczy o tym jego rozgłos i wpływ m.in. na literaturę eu-
ropejską. To wybitny twórca w wielu dziedzinach - pisarz, drama-
turg, malarz. Jego literatura pełna jest niepokoju, pobrzmiewa nutą
katastrofizmu, który może być uznany za znamienny, nieodłączny
element jego twórczości. Dominuje subiektywne widzenie świata
- stąd przecież deformacja, groteska, fantastyczne fragmenty prze-
nikające przez utwory.
Charakterystyczny dla jego twórczości jest dramat Szewcy.
Rewolucja ukazana jest tu jako niezmienny, powtarzający się cykl
- każda rewolucja przynosi nową władzę, która wkrótce i tak zos-
tanie zastąpiona przez nową. Jego utwory są dowodem, iż Witka-
cy wyraźnie widzi nadchodzącą zagładę cywilizacji, co gorsza, wie,
że jest ona nieuchronna, pierwsze jej oznaki widzi w upadku kul-
tury. Twórczość jego pozostaje wyraźnie pod znakiem lęku o przy-
szłość egzystencji człowieka, a przeczuciu temu nieodłącznie to-
warzyszy katastrofizm. Dla Witkiewicza katastrofą, która się dopeł-
niła, było wkroczenie wojsk radzieckich do Polski we wrześniu
1939 roku. Popełnił samobójstwo, życie wydawało się już nie mieć
sensu; utracił już nadzieję, jego przewidywania się spełniły.
Twórczość Witkacego jest tak różnorodna i skomplikowana,
że mogłam jedynie nakreślić najważniejsze i najbardziej charakte-
rystyczne jej cechy.
Wymieniając wielkie dzieła, nie sposób pominąć Zbrodni i ka-
ry Fiodora Dostojewskiego. Głównym bohaterem utworu jest Ras-
kolnikow, młody student. Przeżywa wewnętrzne rozterki, wyolbrzy-
mione przez jego skomplikowaną, rozchwianą psychikę. Brak pie-
niędzy na utrzymanie ogranicza jego możliwości, w rezultacie po-
woduje, że decyduje się na morderstwo bogatej lichwiarki. Jest
całkowicie świadom wagi swego czynu, lecz zdaje sobie sprawę,
że musi tak postąpić - nie widzi innej drogi. Wyrzuty sumienia oka-
zały się jednak silniejsze, przyznał się do popełnionego czynu, cho-
ciaż nie zostałby ujęty - jego czyn można określić mianem morde-
rstwa doskonałego. Dostojewski również interesował się złożo-
nością ludzkiej psychiki, motywami, którymi kieruje się człowiek,
jego pobudkami. Można wyciągnąć wniosek, że ludzie są zdolni
do wszystkiego i to może się stać źródłem pesymizmu. Lecz czyż
nie ma w tym utworze nuty nadziei? Jest. Istnieje szansa, że od-
bywszy karę, Roskolnikow powróci jednak do normalnego życia,
zwyciężą uczucia rodzinne, bohater znajdzie swoją drogę.
Wybitnym dziełem jest Dżuma Alberta Camusa. Określenie
jej jako paraboli ludzkiego losu dodatnio świadczy o jej wadze i ro-
li, jaką odegrała w dziejach literatury. Powieść tę można rozumieć
bardzo dosłownie jako ukazanie epidemii, która dotknęła miasto,
problemów ludzi skazanych na pobyt w zadżumionym mieście,
do końca niepewnych swego losu. Można wszakże interpretować
dżumę nieco inaczej - jako zło, a może zagrożenie, które czyha
na ludzi, by znienacka uderzyć, zaatakować akurat w jak najmniej
spodziewanym momencie. Koniec wydaje się być złowrogi; narra-
tor, obserwując nareszcie wolnych od epidemii, szczęśliwych lu-
dzi, dochodzi do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kiedy taka epide-
mia może powrócić i zebrać znów straszliwe żniwo śmierci.
Wszakże Camus nie pozbawia nas, czytelników, nadziei. Mogą ją
budzić przede wszystkim szlachetne postawy ludzkie; jednostki
takie jak dr Rieux i Tarron budzą otuchę, wiarę w siły człowieka
i możliwość zwycięstwa, nawet w przegranej, jaką jest zmaganie
człowieka z potężną siłą.
Camus to twórca, którego poglądy kształtował egzystencja-
lizm, kierunek, który rozważał pozycję człowieka w świecie. Jego
założenia mogły niemal jedynie budzić pesymizm, zakładały bo-
wiem, że człowiek jest samotny, opuszczony, nie wierzy w Boga
(podobnie bohaterowie tzw. pozytywni Rieux i Tarron), a więc po
śmierci nic go nie czeka. Jest zmuszony do obrony swojej egzy-
stencji i chociaż nie jest ona wartością, to stanowi jedyną rzecz,
jaką on może chronić. Sytuację człowieka można ocenić jako dra-
matyczną. Mimo to w Dżumie pobrzmiewają nutki optymizmu, jed-
nak warto jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli istnieje mała nadzieja
na zwycięstwo.
Kończąc moje rozważania na temat dzieł literatury światowej,
chciałabym je podsumować w kilku zdaniach. Uznałam za słuszny
cytat umieszczony w temacie, starałam się mój pogląd udowodnić,
poprzeć przykładami. Twórczość Joyce'a i Kafki nie tchnie optymi-
zmem, wręcz przeciwnie, ukazuje chaos i koszmar świata, a na je-
jego tle uwikłaną jednostkę ludzką. Twórcy ci, dogłębnie badając
relacje człowiek - świat, a także psychikę istoty ludzkiej, kształto-
wali swój światopogląd, budowali koncepcje istnienia świata
i ludzkości w ogóle. Wydaje mi się, że dzieła Camusa i Dostojew-
skiego budzą więcej optymizmu, budują nadzieję wśród odbior-
ców, są dowodem na to, iż nadzieja pomaga przetrwać nawet naj-
trudniejsze momenty. Moim zdaniem mianem pisarza humanisty
można określić każdego twórcę, który nie waha się podjąć najważ-
niejszych problemów nurtujących ludzi. Prawdziwy pisarz zawsze
pozostawi choćby najmniejszy cień optymizmu, a już od wrażliwe-
go odbiorcy zależy, czy go odnajdzie, rozpali tlącą się iskrę na-
dziei.
Wielkie dzieła nie mogą być optymistyczne - byłyby bowiem
nieprawdziwe. W życiu człowieka niepokój i harmonia, szczęście
i tragedia, miłość i nienawiść, przeplatają się, tworzą łańcuch,
którego nie można rozerwać. Tylko i wyłącznie od twórcy zależy,
w jakiej proporcji umieści te uczucia, jaką koncepcję stworzy.
Nadzieja to uczucie silniejsze chyba od wszystkich innych,
często niezależne od nas, prawie zawsze nam towarzyszące, więc
zauważalne także w wielkich dziełach literackich, które zasłużyły
na swą szansę, ukazując mniej lub bardziej subiektywnie wszystkie
dziedziny życia i psychiki człowieka.
„Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół
optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).
Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.
Myślę, że rację ma J. Przyboś, twierdząc, że Wielkie dzieła li-
teratury światowej nie są na ogół optymistyczne, ale nie odbierają
nadziei. Postaram się to udowodnić analizując powieść F. Dosto-
jewskiego Zbrodnia i kara.
F. Dostojewski tak pisał w liście do przyjaciółki po śmierci żo-
ny: ... Jestem dziecięciem stulecia, dziecięciem niewiary i zwątpienia
[...] Ileż straszliwej udręki kosztuje mnie pragnienie wiary, które jest
w mej duszy tym silniejsze, im więcej we mnie dowodów przeciw-
nych...
To właśnie kwestia istnienia Boga oraz pragnienie wiary drę-
czyły go najbardziej. Stąd też bohaterowie Dostojewskiego dużo
mówią o Bogu, ale tak naprawdę jest to mówienie o sposobie ży-
cia. Wszyscy oni, żyjący w świecie petersburskich zaułków, uwikła-
ni w światopoglądowy spór, akceptują dewizę Iwana Karamazowa:
Jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone. A zatem dozwolone
jest przede wszystkim dokonanie podstawowego wyboru: przyjęcie
bądź odrzucenie ideologii chrześcijaństwa. Punktem wyjścia dla
Dostojewskiego jest przekonanie o kryzysie i nieuniknionym zmie-
rzchu chrześcijaństwa i szerzeniu się ateizmu.
Bohaterowie Zbrodni i kary żyją w świecie dalekim od dosko-
nałości. Sonia, jedyna chrześcijanka, skazana jest na życie całko-
wicie zaprzeczające zasadom jej wiary. Sfidrygajłow popełnia sa-
mobójstwo, by skrócić sobie życie beznadziejne i pełne złudzeń.
Dunia chce poświęcić swe życie idei, która nigdy nie przyniesie jej
prawdziwego szczęścia. Raskolnikow, człowiek myślący i wrażliwy,
cierpiący nad niesprawiedliwością świata, zanegował sensowność
etyki chrześcijańskiej, której zasady nie sprawdziły się w życiu. Był
przekonany o zbędności i bezużyteczności wiary. Stworzył zatem
system moralny oparty na prawidłach czystego rozumu, uwolnio-
nego od odróżniania dobra i zła. Razem z tą filozofią zrodziła się
koncepcja społeczeństwa, którą bohater opisał w swoim artykule.
Jej istota sprowadza się do podziału na dwie kategorie: na klasę
ludzi zwykłych (niższych), będących materiałem, którzy służą wy-
łącznie do wydawania na świat sobie podobnych oraz ludzi wła-
ściwych tzn. posiadających dar..., który im pozwala wygłosić nowe
słowo. Przy czym ci ostatni nie muszą liczyć się z zasadami etycz-
nymi ani z odwiecznym prawem sumienia.
Przywodzi mi to na myśl teorię nietykalności wielkich w obli-
czu historii, zawartą w Filozofii dziejów Hegla, dziele tak popular-
nym w czasach Dostojewskiego.
Na takim fundamencie myślowym oprze Raskolnikow swoją
czysto arytmetyczną teorię prawa do zbrodni: jedna śmierć w za-
mian za sto żywotów. Teoria ta, zezwalająca na mord i wręcz go
zakładająca, uczyniła z Raskolnikowa, który uważał się za czło-
wieka niezwykłego, zbrodniarza. Zanim jednak bohater podjął os-
tateczną decyzję o zbrodni, zetknął się z tragedią niewinnych -
rodziny Marmieładowa, swej siostry Duni i matki, jak również ze
starą lichwiarką - obrzydliwą gnidą. Można by powiedzieć, że to
owe tragedie, skazanych na niesprawiedliwość przez los, stały się
bezpośrednim czynnikiem, który pchnął Raskolnikowa-teoretyka
do czynu.
Z drugiej strony zdawać by się mogło, że stanowiły one nie
tylko pretekst czy usprawiedliwienie w udowodnieniu słusznego
prawa do zbrodni. Był więc Raskolnikow przedstawicielem laickie-
go tragizmu, co w następstwie przyniosło jego rozdarcie wewnę-
trzne i zachwianie równowagi moralnej. Był on bowiem jedynie
niedoskonałym teoretykiem, ale praktyka - zbrodnia - to zupełnie
co innego. Rodion Romanycz obrał sobie za wzór postać wielkiego
Napoleona Bonaparte, który istotnie wpłynął na bieg historii. Teoria
bohatera miała jednak niedociągnięcia. Zastanawiamy się, czy on
naprawdę wierzył w to, że zabijając lichwiarkę, może nie tylko po-
móc cierpiącym, ale i zmienić bieg dziejów, zreformować system
społeczny? Był człowiekiem inteligentnym i wykształconym. A za-
tem błąd w jego myśleniu należy przypisać niedojrzałości i szaleń-
stwu, które nie pozwoliły mu na trzeźwą ocenę sytuacji.
Rodion dokonał zbrodni, zabił lichwiarkę i jej siostrę Lizawie-
tę, zrealizował plan, który długo dojrzewał w umyśle tego idealisty,
marzyciela i szaleńca. Dopiero po dokonaniu zbrodni zaczął rozu-
mieć, że ona się nie powiodła. Popadł w obłęd, zaczęły go dręczyć
wyrzuty sumienia. Nie mógł jednak zrozumieć przyczyny swego
załamania i jeszcze przez długi czas wierzył, że jego teoria jest
bezwzględnie słuszna. Kiedy Rodion pojął, że nie ma w morders-
twie, którego dokonał, patetycznego, wielkiego celu na miarę Na-
poleona, że brak mu siły i woli wielkich ludzi, przeraził się.
W wersji pierwotnej F. Dostojewski zamierzał zakończyć po-
wieść samobójstwem Raskolnikowa, jednakże w wersji, którą otrzy-
maliśmy, wielką rolę odgrywa Sonia. Ta szlachetna ladacznica, bie-
dna dziewczyna, która prostytucją zarabia na życie rodziny, siłą
swej miłości do Boga i do Raskolnikowa nakłania Rodiona do pod-
dania się i zgłoszenia na policję. Rodion, który jechał zesłany na ka-
torgę, otrzymał od niej Biblię, która właśnie wyzwoliła w nim nadzie-
ję. Owo przygnębiające zakończenie, które autor powieści planował
początkowo, znalazło odzwierciedlenie w pesymistycznej historii
losu Sfidrygajłowa. Przez całe życie poszukiwał on miłości, lecz
w końcu zdał sobie sprawę, że to były tylko złudzenia.
Co się zaś tyczy Raskolnikowa, jego los Dostojewski nakreślił
jedynie w zarysie. W niejasnym i krótkim Epilogu autor pisze
o stopniowym jego odradzaniu się, stopniowym przechodzeniu
z jednego świata w drugi. O ile punkt wyjścia Raskolnikowa jest jas-
ny, o tyle ostateczny punkt dojścia Dostojewski pozostawia naszym
domysłom. Zwiastuje on jednak narodziny człowieka wierzącego,
tryumf prawdy wiary - metafizycznej natury człowieka.
Powolny więc upadek Raskolnikowa-immoralisty, który jest
motywem przewodnim Zbrodni i kary, nie odbiera nadziei, lecz
przeistacza się w stopniowe powstawanie nowego człowieka
- wierzącego.