WIERSZ WOLNY
Tadeusz Peiper, Kwadrans radości
Oprawcie brylant w woń kobiety, a otrzymacie ten dzień.
Ten dzień zagłusza brylant, który nosisz na palcu.
Twój brylant jest kroplą tego dnia, gdy go do warg przykładasz.
Ten dzień byłby brylantem, lecz dopiero po stracie swych woni.
Kropla tego dnia = pług na brylantowym palcu.
A brylant patrzy na ten dzień jak na starszego brata.
Z tomu Żywe linie, 1924
Tadeusz Peiper, Ja, ty
Usta twoje, chodnik lśnień i uśmiechów, dzisiaj,
[zalutowane milczeniem, nie płoną.
Miłość bywa romansem. Także telegramem.
Ja chcę z ramienia mego uczynić wiosło, ty chciałabyś być żoną.
Ostatnia godzina dnia czerwieni się na gzymsach,
Atrament zmierzchu rozlewa się po ziemi.
W chłodnych wannach ulic kąpie się spocona twarz ludzi.
Daj mi twą noc dzisiejszą. Dzisiejszą
Wcisnę się w ciebie, czcionka w papier, i będę dniem,
[kiedy poranek mnie zbudzi.
Z tomu A, 1924
Wisława Szymborska, Wietnam
Kobieto, jak się nazywasz? - Nie wiem.
Kiedy się urodziłaś, skąd pochodzisz? - Nie wiem.
Dlaczego wykopałaś sobie norę w ziemi? - Nie wiem.
Odkąd się tu ukrywasz? - Nie wiem.
Czemu ugryzłaś mnie w serdeczny palec? - Nie wiem.
Czy wiesz, że nie zrobimy ci nic złego? - Nie wiem.
Po czyjej jesteś stronie? - Nie wiem.
Teraz jest wojna musisz wybrać. - Nie wiem.
Czy twoja wieś jeszcze istnieje? - Nie wiem.
Czy to są twoje dzieci? - Tak.
Z tomu Sto pociech, 1967
Miron Białoszewski, Babodrzwi
pii trr
niepokoją
oj ją
oj ją
tak z nade mnie gdzieś wywieźć
Z tomu Rozkurz, 1980
Różewicz Tadeusz, Koniec
to początek
twarz
zaciśnięta
gruzłowata
zawiązana
skręcona w jeden
supeł
węzeł ze sznura
z postronka
powoli
zaczęła się rozwiązywać
rozluźniać
opadać
w ciszy
zwisła
zapadła się
wklęsła
w strach poniżenie
w ostateczną klęskę
w nic
Z tomu Regio, 1969
Zbigniew Herbert, Układała swe włosy
Układała swe włosy przed snem
i przed lustrem Trwało to nieskończenie długo
Między jednym a drugim zgięciem ręki w łokciu
mijały epoki Z włosów wysypywali się cicho
żołnierze drugiej legii zwanej Augusta Antoniniana
towarzysze Rolanda artylerzyści spod Verdun
mocnymi palcami
upewniła glorię nad swoją głową
Trwało to tak długo
że kiedy wreszcie
rozpoczęła swój rozkołysany
marsz ku mnie
serce moje tak dotąd posłuszne
stanęło
i na skórze pojawiły się
grube ziarna soli
Z tomu Napis, 1969
Julian Przyboś, Z Tatr
Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni.
Słyszę:
Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał.
To - wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska
I gromobicie ciszy.
Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem,
uciszę,
lecz -
Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr.
To zgrzyt
czekana
okrzesany z echa,
to tylko cały twój świat
skurczony w mojej garści na obrywie głazu;
to - gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt.
Na rozpacz - jakże go mało!
A groza - wygórowana!
Jak lekko
turnię zawisłą na rękach
utrzymać i nie paść,
gdy
w oczach przewraca się obnażona ziemia
do góry dnem krajobrazu
niebo strącając w przepaść!
Jak cicho
w zatrzaśniętej pięści pochować Zamarłą.
Z tomu W głąb las, 1932
Wojciech Bonowicz, Z wykładu
„Wyczerpały się językowe energie.
Bo powinno mówić to, co niewyrażalne.
A mówiło tylko to co martwe i oczywiste.”
Z tomu Pełne morze, 2006
Stanisław Barańczak, Razem z kurzem
Razem z kurzem na książkach, z odciskami
palców na szkle (ostrożnie,
nie rzucać), razem
z kartką na cukier i krzyżem na drogę
(ostrożnie, nie upuszczać); przeprowadzam się
razem z pisaniem na kolanie, z tysiącem terminów
na głowie (ostrożnie, nie przesuwać), z tysiącem
na czarną godzinę (ostrożnie, nie
przeczuwać), razem z miną na schwał i raną
na przestrzał, z obietnicą na odczepnego i nadzieją na
wzrost (ostrożnie, nie dowierzać), razem
z można na upartego i trzeba na gwałt,
razem z będzie na pewniaka i zapomniałem na śmierć [(ostrożnie,
nie umierać), razem z zacznijmy na nowo
i odpukać na wszelki wypadek i wszystko
na próżno, i razem z tą miłością, która
jedyna mi zostanie na zawsze, na przekór
i na prawdę, ostrożnie, tragarze,
to wszystko jest znacznie cięższe, niż na to wygląda.
Z tomu Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu, 1980