SKŁADNIOWE ŚRODKI STYLISTYCZNE
Adam Mickiewicz, XVI: Dobranoc
Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc! niech odpoczną po łzach twoje oczy,
Dobranoc! niech się serce pokojem zasili.
Dobranoc! z każdej ze mną przemówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.
Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta,
Pozwól lica. - Dobranoc! - Chcesz na sługi klasnąć?
Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc! zapięta.
- Dobranoc! już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.
Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć.
Adam Mickiewicz, Dziady. Część IV
GUSTAW
[...] ze złością uderza się w czoło
Kobieta!...
śpiewa
Naprzód!...
urywa i do Dzieci
Dzieci! znacie piosnkę starą?
śpiewa
Naprzód ciebie wspomina
Co chwila, co godzina.
CHÓR DZIECI
Jakże kocha dziewczyna,
Co chwilę przypomina.
GUSTAW
Potem po razu co dnia,
A potem co tygodnia.
CHÓR DZIECI
Jakże czuła dziewczyna,
Co tydzień przypomina!
GUSTAW
A potem co miesiąca
Z początku albo z końca.
CHÓR DZIECI
Jakże dobra dziewczyna,
Co miesiąc przypomina!
GUSTAW
Biegną wody potoku,
Pamięć nie w naszej mocy:
Już tylko raz co roku,
Około Wielkiejnocy.
CHÓR DZIECI
Jaka grzeczna dziewczyna;
Jeszcze co rok wspomina! [...]
Julian Tuwim, Nuda
Niedzielnych popołudni szare, miejskie smutki.
Sucha, nudna jałowość ulic i podwórek.
Przed domem - nie zasiane, żółknące ogródki.
W oknach - postacie brzydkich, bezposażnych córek.
O, nudo, nudo, nudo! O, natrętna damo
Kancelaryjnych stołów i stacji kolei!
O, bezczynie, znużony męczącym "to samo"!
O, nudo, nudo, nudo wyblakłych nadziei!
Ach, nie ma na co czekać! Czego się spodziewać!
Wlecz się mieszczańsko-schludna niedzielna godzino!
Będziemy sobie, nudo, starą piosnkę śpiewać:
"Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
a ja doliną,
Ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą,
a ja kaliną..."
Stanisław Młodożeniec, Radioromans
- - - - - - - - - - - - - - -
o jakże - jak?!! - o - Holi - ho - - -
- - - - - - o - mia "lumba"- -
wyrzekłaś mi dalekie "tak"
i znikłaś w chińskich klombach
- - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - -
pijany dzień radości dolał - - - - - - -
o - uchyl ust spod parasola
- - malutkie serce w usta połóż - - - - - -
o - jakże - jak? - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - tik - tak - - tik - tak
nie mamy nic - możemy tracić -
jak motyl z kwiatu wołasz
i głośno płaczesz przy herbacie
- To ciszej płacz - - nadchodzi żona - -
jak radiofala przeczulona - - - - - - - - -
to ciszej płacz! - - o Holi - ho - - - - -
o jakże - jak?!! - - - - - - - - - - - - -
Józef Czechowicz, Modlitwa żałobna
[...] Póki się sączy trwania mus
przez godzin upływ
niech się nie stanie by ból rósł
wiążąc nas w supły
chcemy śpiewania gwiazd i raf
lasów pachnących bukiem
świergotu rybitw tnących staw
i dzwonów co jak bukiet
chcemy światłości muzyk twych
dźwięków topieli
jeść da nam takt pić da nam rytm
i da się uweselić
którego wzywam tak rzadko Panie bolesny
skryty w firmamentu konchach
nim przyjdzie noc ostatnia
od żywota pustego bez muzyki bez pieśni
chroń nas.
Wiesława Szymborska, Przyczynek do statystyki
Na stu ludzi
wiedzących wszystko lepiej
pięćdziesięciu dwóch;
niepewnych każdego kroku
prawie cała reszta;
gotowych pomóc,
o ile nie potrwa to długo
aż czterdziestu dziewięciu;
dobrych zawsze,
bo nie potrafią inaczej
czterech, no może pięciu;
skłonnych do podziwu bez zawiści
osiemnastu;
żyjących w stałej trwodze
przed kimś albo czymś
siedemdziesięciu siedmiu;
uzdolnionych do szczęścia
dwudziestu kilku najwyżej;
niegroźnych pojedynczo,
dziczejących w tłumie
- ponad połowa na pewno;
okrutnych,
kiedy zmuszą ich okoliczności
- tego lepiej nie wiedzieć
nawet w przybliżeniu;
mądrych po szkodzie
- niewielu więcej
niż mądrych przed szkodą;
niczego nie biorących z życia oprócz rzeczy
- czterdziestu,
chociaż chciałabym się mylić;
skulonych, obolałych
i bez latarki w ciemności
- osiemdziesięciu trzech
prędzej czy później;
godnych współczucia
dziewięćdziesięciu dziewięciu;
śmiertelnych
- stu na stu.
Liczba, która jak dotąd nie ulega zmianie.
Thomas Hood Młodszy, Jakież to dziwne
Przeł. S. Barańczak
Choćbym radości rosą wciąż sie zraszał,
Choćbym wilgocią łez drzwi duszy paczył,
Nie cieszę się , jakem się nieraz ciaszał,
Ani nie płaczę, jakem nieraz płaczył.
O, bachanalie, balie i batalie
Młodość! Nieba, gwiazdę moją zgaście!
Kto z Placka Życia wydłubał bakalie,
Temu dziś Pustka zieje z Dziur w tym Ciaście
Dorothy Parker, Jedna nieskazitelna róża
Przeł. S. Barańczak
Ten jeden kwiat mi przysłał na drugi dzień rano:
Symbol swych uczuć znalazł w rozkwitłej Naturze -
Czystą, wonną, kroplami rosy rozbłyskaną,
Jedną nieskazitelną różę.
O, płatki aksamitne, wiem, co mi powiecie:
Że mi w was przysłał moje serce - dobrze wróżę?
Znam waszą mowę - nieraz wręczano mi przecież
Jedną nieskazitelną różę.
Swoją drogą - dlaczego, do ciężkiej zarazy,
Nigdy nie jeden skromny Rolls-Royce lub nieduże
Ferrari? Ech, mój losie - ile można razy
Znieść tę nieskazitelną różę?