"Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall to opis wywiadu z doktorem Edelmanem - znanym kardiochirurgiem, który w czasie powstania w getcie warszawskim był zastępcą komendanta Żydowskiej Organizacji Bojowej. W rozmowie tej Edelman przedstawia getto takim, jakim było rzeczywiście. Mówi
o ludziach, którzy tysiącami tłoczyli się, aby dostać się do transportu do Treblinki, a także o garstce młodych
i niedoświadczonych ludzi, którzy nie chcieli zginąć w gazie i rozpoczęli beznadziejną walkę z przeważającymi siłami okupanta. Edelman mówi zarówno o tych, którzy w obliczu klęski popełniali samobójstwa, jak i o tych, którzy walczyli z poświęceniem i oddawali życie, aby inni mogli przeżyć i powiedzieć prawdę o tamtych tragicznych czasach. Życie wewnątrz getta cały czas było wyborem pomiędzy życiem a śmiercią. Nikt z tych ludzi nie był pewien tego, czy przeżyje kolejny dzień. Toczyli oni beznadziejną walkę po to, aby zwrócić uwagę świata na los żydów, oraz aby zginąć godnie z bronią w ręku. Jest to poruszający zagładę getta od strony Żydów walczących i ginących w tej szczelnie zamkniętej części miasta. Hanna Krall porusza problem egzystencjonalne, przez pytania o wartość życia i śmierci ludzkiej w różnych sytuacjach. Duże wrażenie wywiera heroizm ginących Żydów, pragnących pokazać światu, że potrafią godnie umierać jak inni ludzie. Edelman po doświadczeniach wojennych za nadrzędną wartość uważa życie drugiego człowieka i odpowiedzialność za niego. Reasumując reportaże pisarzy i relacje świadków świadczą o tym, że proza polska stanowi wybitnie dogłębnie przedstawia problem doświadczenia holokaustu i hitlerowskich obozów śmierci. Dzieło o zagładzie getta, jakim jest niewątpliwie reportaż H. Krall uzupełniają Rozmowy z katem K. Moczarskiego. Jest to relacja zupełnie inna, bo przedstawia przebieg z punktu widzenia kata. Moczarski przebywał w jednej celi z generałem SS, likwidatorem getta i właściwym bohaterem- Jurgenem Stroopem. Przystępując do likwidacji getta Niemcy nie spodziewali się oporu ze strony Żydów. „Walczyli zawzięcie. Niestety (muszę tu przyznać!) trzymali nas
w dystansie i zadawali straty”11 - mówi Stroop. Ponieważ powstańcy bronią się zaciekle i zadają straty Stroop nakazuje palenie wszystkich obiektów. Na ulicach i podwórkach było jasno jak w dzień. Systematycznie wzniecane pożary okazują się skuteczną metodą walki z żydowskimi powstańcami. Płonące getto wygląda jak prawdziwe piekło. Większość Żydów wybiera śmierć w płomieniach. Wyskakują z okien, balkonów, strychów, dachów. Wyborowi strzelcy strzelają do tych ruchomych celów. Traktują to jako świetną zabawę. Stroop wspomina tych, którzy stali na czele powstania. Stwierdza, że ci ludzie wiedzieli po co i za co się biją. Byli twardzi, wytrwali i sprytni, mieli charakter i zdecydowanie szli na śmierć. Kiedy Moczarski sugeruje, że bronili ludzkiej godności i przyszłej pamięci swego społeczeństwa słyszy w odpowiedzi, że: „Żydzi nie mają, nie są
w stanie mieć poczucia honoru i godności. Przecież Żyd nie jest pełnym człowiekiem. Żydzi to podludzie. Mają inną krew, inne tkanki, inne kości, inne myśli niż my - Europejczycy.” W tej odpowiedzi wyraźnie pobrzmiewają echa antysemickich haseł wyznawanych przez nazistów. Każdego dnia powstania giną tysiące Żydów część na wskutek pożarów, część w walkach, jeszcze inni zostają przysypani gruzami, a z dworca kolejowego wciąż odjeżdżają pociągi do Treblinki. Dla Stroopa zamienienie getta w ceglaną pustynię
i wywiezienie 62 tysięcy Żydów do obozów zagłady jest zwycięstwem, ale Moczarski uważa, że to właśnie Stroop przegrał. Porażką dla nazistów okazuje się sam fakt mężnego oporu Żydów. Swą bohaterską postawą
i czynem zaprzeczają ich tezom. Żydzi pokazują taką dzielność w służbie wartościom ponadosobistym, dla których warto żyć i umierać, że cały ideologiczny antysemityzm hitlerowców rozpada się w puch. Niemcy dążyli jednak do całkowitej zagłady rasy semickiej, do „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej.