Później, w naszym apartamencie, spróbowałem się jej zrewanżoww Zaszedłem ją od tyłu, gdy ścierała makijaż, i leciutko połaskotałem ją w ka*
Pisnęła, zerwała się na równe nogi, schwyciła mnie i wylądowaliśmy n, podłodze.
Znalazłem się na wierzchu i znowu ją połaskotałem.
— Fascynujące? Nagle okazuje się, że żyje z kobietą-pająkiem? Czy ^
powrocie oddamy się nowemu hobby?
Roześmiała się.
Najpierw musimy poznać recepturę na te kuleczki... To napraw^
było fascynujące, Alex. Chociaż teraz, kiedy o tym myślę, chodzą mi po
grzbiecie ciarki.
Co za potworne rozmiary — powiedziałem.
Jedno jest pewne: to był niezwykły wieczór.
Co sądzisz o naszym gospodarzu?
Bardzo ekscentryczny, ale rycerski. Miły.
Ejże!
Nie mam mu tego za złe. Należy do innego pokolenia. Pomimo swego
wieku wciąż jest namiętny. Lubię, kiedy mężczyzna jest namiętny.
Połaskotałem ją.
Ach, moja mała Lycosa, ja także jestem namiętny!
Objęła mnie.
Na to wygląda,
Wyszczerzyłem zęby.
Przytul mnie i zmiażdż, upłynnij mnie!
— Pomyśl tylko, co mogłabym zrobić" dodatkowymi sześcioma rękami —
powiedziała.
8
N
astępnego ranka na nakrytym do śniadania stole czekały na nas płetwy, rurki, maski i ręczniki.
— Dżip czeka na dole — poinformowała nas Gladys.
Szybko uporaliśmy się ze śniadaniem i przed domem znaleźliśmy nasz
pojazd. Jeden z tych krytych brezentem samochodów, którymi jeżdżą młodziaki
z Beverly Hills i San Marino, kiedy chcą uchodzić za wieśniaków. Ten był
autentyczny: zamglone szyby z plastiku, zwyczajna biała farba, żadnego stereo.
Włączyłem już silnik, gdy z domu, machając rękami, wypadli Pickerowie.
- Podwieziecie nas do miasta? — krzyknął Lyman. Tak jak poprzedniego
dnia mieli na sobie stroje koloru khaki, a na głowach kaski. Na szyi Lymana
wisiała lornetka. — Wziąwszy pod uwagę, że dotychczas ten pojazd służył
nam, nie wyobrażam sobie, abyście mogli odmówić.
Ani mi to w głowie — odparłem.
Usiedli z tyłu.
Dzięki — powiedziała Jo. Oczy miała zaczerwienione, usta zaciśnięte.
Leżący na kolanach Robin Spike warknął niechętnie.
- Tak to jest, jeśli ma się krótkogłowie — odezwał się Picker. — Czy
on w ogóle może oddychać?
- Jak widać — odparła Robin.
Dokąd was podrzucić? — spytałem.
Pokaże drogę. Okropnie trzęsie, uważaj na wyboje. Wyjechałem poza bramę i dżip pomkną} po asfaltowej nawierzchni, nitce ujrzeliśmy ocean, idealnie błękitny, nie poprzecinany żadnymi ^ochronami. Kiedy zbliżaliśmy się do przystani, czuliśmy się tak, jakbyśmy 'S zagłębiali w puzderku pełnym szafirów.
~ Zauważyliście telefony z obrotową tarczą? Dziękujmy Bogu* że to nie 16 Puszki połączone żyłką.
Robin położyła mi dłoń na nodze i zwróciła się ku niemu z uśmiechem. Skoro się wam tu nie podoba, to czemu zostaliście? Ależ podoba się nam — zapewniła ją szybko Jo.
« —
Pii