Greg Hancock: Jestem tylko częścią tego teamu
2011-12-10 19:52:08 Patryk Rojek inf.własna
To, o czym mówiono od dawna, wczoraj stało się faktem - Greg Hancock w przyszłym sezonie będzie zawodnikiem tarnowskich Jaskółek. Amerykanin z olbrzymimi nadziejami wypowiada się na temat nowego projektu o nazwie „Tauron Azoty Tarnów 2012”. Tuż po prezentacji zespołu Herbie zgodził się udzielić wywiadu redakcjieSpeedway.pl.
Greg, przedstaw pokrótce, jak to się stało, że trafiłeś do zespołu Tauron Azoty Tarnów?
- Otrzymałem telefon z propozycją podjęcia rozmów. Oczywiście byłem zainteresowany i tak rozpoczęły się negocjacje. Nie trwały one zbyt długo, wszystko przebiegło zgodnie z planem i oto jestem (uśmiech - dop. red.).
Powiedz, czego można się spodziewać po Twoim przyjściu do Tarnowa?
- Większość kibiców czarnego sportu doskonale mnie zna i wie, czego można się po mnie spodziewać. Ludzie znają moje podejście do sportu, zawsze staram się pracować na rzecz dobra zespołu. Dla mnie jest to nowe środowisko, nowa przygoda, które tworzy znakomita grupa ludzi. Postaram się dać z siebie wszystko, aby udało nam się odnieść zamierzony cel. Skład, jaki udało się skompletować w Tarnowie w większości składa się z młodych, energicznych ludzi i uważam, że właśnie to będzie naszą siłą. Od siebie mogę dać doświadczenie, wiedzę i umiejętność odpowiedniego motywowania. Aby odnosić zwycięstwa potrzeba skutecznej jazdy całego zespołu, a ja jestem tylko częścią tego teamu. Moja filozofia pracy jest taka, że drużyna składa się z siedmiu zawodników i żaden nie jest lepszy od drugiego. Wiem, że mogę wiele zaoferować i postaram się to robić.
Co sądzisz o zespole, jaki został skompletowany na sezon 2012?
- Mamy naprawdę świetny zespół. Wszyscy Ci zawodnicy są młodzi, ale jednocześnie niezwykle utalentowani. Doskonale się znają ze sobą, bowiem wszyscy wychowywali się mniej więcej w jednym okresie. Mogą więc wzajemnie dopingować się do pracy. Wspólnie z Januszem mamy sporo rzeczy do zrobienia, aby ta drużyna funkcjonowała jak należy. Wydaje mi się, że wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku.
Pojawiają się głosy, iż w Tarnowie zbudowano „dream team”. Czy wg. Ciebie jest to określenie nieco na wyrost?
- Wiele osób wspomina o tym terminie. Każdy ma swoje spostrzeżenia. Nie uważam, że należy nas tytułować w ten sposób. Jesteśmy raczej perspektywicznym zespołem, który w przyszłości może dokonać wielkich rzeczy. Cieszę się, że będę miał okazję do pracy z Januszem Kołodziejem. Przyjaźnimy się już od wielu lat i myślę, że mamy sporo do zaoferowania tym młodym zawodnikom.
Nie sądzisz, iż istotnym elementem w tej całej układance pod nazwą Tauron Azoty Tarnów 2012 jest postać trenera zespołu Marka Cieślaka?
- Ile mamy czasu, aby rozmawiać na ten temat? (uśmiech - dop. red.) Mogę mówić wyłącznie w samych superlatywach na jego temat. Wcześniej, mieliśmy okazję do współpracy we Wrocławiu, a ostatnio w Zielonej Górze. Teraz los rzucił nas do Tarnowa. Darzę tego faceta olbrzymim szacunkiem i myślę, że w drugą stronę jest podobnie. Właśnie dlatego tak dobrze się dogadujemy. Jeżeli pozostali zawodnicy będą podchodzić do niego w podobny sposób, to może nam wyjść tylko na dobre. Marek Cieślak naprawdę potrafi dokonywać cudów. Być może ludzie tego nie wiedzą, ale to świetny motywator i znakomity strateg. Wie, w którym momencie należy powiedzieć odpowiednie słowa.
W ubiegłym sezonie startowałeś w barwach Stelmetu Falubaz Zielona Góra. Tamtejsi kibice bardzo mocno wpierali zarówno ciebie, jak i cały zespół. Teraz będziesz miał nową publikę.
- Kibice w Tarnowie są naprawdę wspaniali i zawsze mnie dobrze traktowali. Nie chce porównywać fanów z innych zespołów, w których wcześniej startowałem, wszyscy oni są na swój sposób wyjątkowi. Dla mnie jest to nowe wyzwanie. Kibice w Tarnowie bardzo ciepło mnie przyjęli, podobnie jak pozostałych zresztą, no może Dawid Lampart miał nieco bardziej szorstkie przyjęcie, ale myślę, że wspólnie przezwyciężamy tą niechęć.
Wiele osób już teraz widzi zespół Tauron azoty Tarnów na którejś z pozycji medalowych w sezonie 2012. Czy uważasz, że Jaskółki stać na wywalczenie miejsca w pierwszej trójce?
- Uważam, że mamy wszelkie przesłanki ku temu, aby stanąć na podium. Musimy ustawić sobie właściwą poprzeczkę. Zachęcam wszystkich do wspierania klubu, który buduje zespół z myślą o przyszłości. Naszym pierwszym celem jest miejsce w fazie play-off. Gdyby udało nam się zakończyć sezon w pierwszej trójce, to byłby wspaniały bonus. Myślę, że mamy potencjał by to zrealizować, przyszłość pokaże czy nam się to uda. Mam naprawdę dobre przeczucia w tym względzie.
Czy śledzisz na bieżąco sytuację w innych zespołach?
- Staram się być na bieżąco z wszystkimi doniesieniami prasowymi. Wiem, że rozkład sił będzie mniej więcej podobny do tego, jaki miał miejsce w ubiegłym sezonie. Z pewnością nie będzie to łatwy rok dla nas wszystkich. Chciałbym jednak, aby wszyscy zrozumieli, że gdy Jaskółki przyjadą do miasta to nie zawsze przewaga na papierze będzie przekładała się na rozstrzygnięcie na torze.
W ubiegłym sezonie w Elitserien startowałeś w barwach Piraterny Motala. Tam sytuacja kadrowa była nieco zbliżona do tej, która jest dziś w Tarnowie, czyli jeden doświadczony lider plus grupa młodych wilków. W Szwecji udało wam się wywalczyć złoty medal, być może w Polsce będzie podobnie?
- Istotnie, to może być podobna sytuacja. Dlatego nie chcę mówić zbyt wiele na ten temat, bo bardzo chciałbym, aby udało nam się zakończyć sezon w taki właśnie sposób. Nie mówię tego, dlatego, że jestem w tym zespole, ale naprawdę mam olbrzymi szacunek do każdego z tych zawodników. Oni wszyscy mają naprawdę świetne podejście do tego sportu Dawid Lampart jest jedynym, którego znam nieco słabiej, ale myślę że nie zajmie nam zbyt wiele czasu by poznać się nieco bliżej.
Sezon 2012 to również kolejny rozdział twojej rywalizacji w cyklu Grand Prix. Celem zapewne jest obrona tytułu?
- Dokładnie tak. To jest cel numer jeden, aby obronić tytuł mistrza świata. Ten miniony sezon był dla mnie naprawdę wyjątkowy. Postawiłem sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, ale już teraz rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnego sezonu. Być może nawet pracujemy jeszcze mocniej niż przed rokiem. Traktuję to przedsięwzięcie bardzo poważnie. Chcę raz jeszcze stanąć na najwyższym stopniu podium i myślę, że jestem na właściwych torach by tego dokonać.
Chyba zgodzisz się ze stwierdzeniem, iż znacznie trudniej jest bronić tytułu niż atakować z niższej pozycji.
- Trafiłeś w samo setno. Już wcześniej miałem okazję być w takiej sytuacji. Zobaczymy, czego się nauczyłem od tamtego czasu.
Sezon 2012 zaczyna się bardzo wcześnie, bowiem już końcem marca odbędzie się pierwszy turniej z cyklu Grand Prix. Czy w związku z tym planujesz jakieś specjalne przygotowania?
- Początkiem stycznia w Stanach Zjednoczonych rozpoczynam przygotowania do nowego sezonu. Przetransportowaliśmy już większą część mojego parku maszyn. We wtorek zabieram ze sobą pozostały sprzęt. Pełną parą ruszamy po nowym roku. To już taka tradycja, że do Sylwestra wypoczywam, a później zaczyna się ciężka praca. Standardowo będę jeździł na motocyklu dwa razy w tygodniu. Będę trenował na dwóch różnych obiektach. Oczywiście nie jest to ściganie się w pełnym wymiarze, ale będę gotowy, kiedy nadejdzie właściwy moment.
Powiedz jeszcze na koniec, jak Twój sukces został odebrany w Stanach Zjednoczonych? Czy ten złoty medal, który wywalczyłeś pomógł w jakimś stopniu tamtejszemu speedway'owi?
- Mój sukces spotkał się ze znakomitym odbiorem. Kiedy w 1997 roku sięgałem po swój pierwszy tytuł mistrza świata spotkałem się z niewielkim zainteresowaniem ze strony mediów. Teraz wyglądało to zgoła odmiennie. Pojawiło się naprawdę spore zainteresowanie ze strony zagranicznych sieci telewizyjnych. Miałem okazji do wystąpienia w kilku programach. O moim osiągnięciu pisano w przeróżnych magazynach czy gazetach. Mam nadzieję, że to pomoże odbudować speedway w USA. Billy Hamill naprawdę mocno pracuje nad młodzieżą w Stanach. Mam nadzieję, że teraz kiedy wrócę do kraju uda mi się wspomóc go w tym przedsięwzięciu. To dobry sygnał, że tak potężne korporacje włączają się w ten sport, tak jak choćby tutaj w Tarnowie. Wiele osób w USA nie zdaje sobie z tego sprawy, dlatego mam zamiar użyć tego, jako pewnego rodzaju atutu.
Greg Hancock podczas wczorajszej prezentacji "Jaskółek