Ludzie緕domni


Tomasza Judym, syna biednego szewca warszawskiego z ulicy Ciep艂ej, absolwenta warszawskiej medycyny, poznajemy, gdy pracuje w Pary偶u. Poznaje tam kilka kobiet z wy偶szych sfer, z kt贸rych najlepsze wra偶enie roni na nim m艂oda guwernantka, Joanna Podborska. Wkr贸tce jednak musz膮 si臋 rozsta膰 i Judym wraca do rodzinnej Warszawy, gdzie spotyka si臋 sw膮, wci膮偶 偶yj膮c膮 w skrajnej biedzie, rodzin膮 i wraz z bratem pracuj膮cym w hucie 偶elaza wspomina swoje dzieci艅stwo: zosta艂 on przygarni臋ty przez ciotk臋, kt贸ra, cho膰 wspiera艂a go finansowo, obraca艂a si臋 w z艂ym towarzystwie i cz臋sto upokarza艂a ch艂opca.

W kilka miesi臋cy p贸藕niej Tomasz wyst臋puje z odczytem na tradycyjnym spotkaniu towarzyskim warszawskich lekarzy w salonie doktora Czernisza w Warszawie, gdzie odczytuje sw膮 prac臋 nawo艂uj膮c膮 lekarzy do podj臋cia zorganizowanej dzia艂alno艣ci zapobiegaj膮cej z艂ym warunkom 偶ycia biedoty. Jego pomys艂y zostaj膮 wy艣miane, za艣 lekarze czuj膮 si臋 obra偶eni stwierdzeniem, 偶e pracuj膮 g艂贸wnie dla bogatych. Judym pracuje w szpitalu jako asystent chirurga i zak艂ada w艂asny gabinet, kt贸ry jednak nie jest polecany przez innych lekarzy i dlatego nie przychodz膮 tam pacjenci. W ko艅cu dostaje propozycj臋 pracy w uzdrowisku w Cisach, kt贸r膮 z braku innych perspektyw przyjmuje. W podr贸偶y dokucza mu z艂o艣liwe dziecko - Dyzio, za艣 wyb贸r furmanki jako 艣rodka transportu ko艅czy si臋 wypadkiem spowodowanym przez pijanego ch艂opa.

Na miejscu Judym odkrywa, 偶e przebywaj膮 tam poznane w Pary偶u kobiety. O艣wiadcza si臋 Joasi, kt贸ra planuje dla nich wsp贸lny, szcz臋艣liwy dom. Zamierza zabra膰 si臋 do po偶ytecznej pracy, jednak odkrywa, 偶e wszelkie jego wysi艂ki s膮 niweczone przez sztuczne stawy maj膮ce upi臋ksza膰 okolic臋. Stoj膮ca woda wywo艂uje malari臋 u okolicznych mieszka艅c贸w, a nawet pacjent贸w uzdrowiska. Judym nie jest w stanie zmusi膰 w艂a艣cicieli do zmiany stanu rzeczy, a偶 w ko艅cu wdaje si臋 w b贸jk臋, co zmusza go do zmiany miejsca pracy. W drodze do Warszawy spotyka in偶yniera Korzeckiego, z kt贸rym kiedy艣 podr贸偶owa艂 po Szwajcarii. Ten proponuje mu wyjazd do Zag艂臋bia D膮browskiego i jad膮 obaj do Sosnowca, gdzie Judym przyjmuje posad臋 lekarza przy kopalni w臋gla „Sykstus" i zamieszkuje w jej pobli偶u. Wkr贸tce Korzecki pope艂nia samob贸jstwo. Judyma odwiedza Joasia i razem zwiedzaj膮 kopalni臋 i miejsca przebywania biedoty. Judym wyznaje Joasi, 偶e musi 偶y膰 sam, by w pe艂ni po艣wi臋ci膰 si臋 pracy, co burzy wszystkie jej plany i doprowadza do rozpaczy. Judym spaceruje po lesie, gdzie zauwa偶a rozdart膮 sosn臋 - symbol jego wewn臋trznego rozdarcia.

Tomasz Judym ma na pewno cechy spo艂ecznika i idealisty, co udowadnia ca艂ym swym 偶yciem i prac膮 dla dobra innych. W jego buncie przeciwko niesprawiedliwemu porz膮dkowi 艣wiata jest tak偶e widoczna postawa romantyczna, za艣 w praktycznym my艣leniu wida膰 idee pozytywistyczne. Kl臋ska jego misji i pora偶ka w 偶yciu osobistym mog膮 wynika膰 po cz臋艣ci z braku zrozumienia ze strony innych, po cz臋艣ci jednak tak偶e przez brak konkretnego i mo偶liwego do wykonania planu pracy dla potrzebuj膮cych. Judym zauwa偶a bied臋, buntuje si臋 przeciw niesprawiedliwo艣ci, ale niestety nie jest w stanie wymy艣li膰 偶adnego skutecznego sposobu zaanga偶owania innych ludzi w realizacj臋 jego idei. Jego tragiczna sytuacja rozstania z ukochan膮 jest po cz臋艣ci jego w艂asn膮 win膮, gdy偶 po o艣wiadczynach nagle wyja艣nia jej, 偶e tak naprawd臋 nie mo偶e z ni膮 偶y膰. Argumentacja o nieuchronnym destrukcyjnym wp艂ywie rodziny na prac臋 spo艂eczn膮 tak偶e nie wydaje si臋 by膰 zbyt uzasadniony, chyba, 偶e Judym sam jest tak s艂aby psychicznie, 偶e udane 偶ycie rodzinne odzwyczai艂oby go od pracy.

„Ludzie bezdomni”- style, Joasia i budowa utworu.

Naturalizm jest najbardziej widoczny w opisach ubogich miejsc i ludzi, jak np., fabryki cygar i pracuj膮cych tam robotnik贸w: „Okna tej izby zastawione by艂y siatkami z drutu, kt贸rych g臋ste oka, przysypane rudym prochem miejscowym, puszcza艂y ma艂o 艣wiat艂a, ale natomiast powstrzymywa艂y od emigracji miazmaty wewn臋trzne. […] Z ka偶dego sto艂u wybiega艂a zakrzywiona rurka, a z niej strzela艂 poziomo z sykiem d艂ugi j臋zyk p艂on膮cego gazu. […] Z drugiej strony sta艂, a raczej ko艂ysa艂 si臋 na nogach, wysoki cz艂owiek o twarzy i cerze trupa.

Impresjonizm, czyli uchwycenie chwilowego wra偶enia, mo偶na zaobserwowa膰 przy opisie podziwiania dzie艂 sztuki w Pary偶u: „…ca艂膮 fabu艂臋 utworu, przywali艂y inne rzeczy i zosta艂o tylko czuj膮ce wiedzenie o czym艣 nad wszelki wyraz bolesnym. Wspomnienie owo by艂o jak m臋tne echo czyjej艣 krzywdy […] Zacz膮艂 przypomina膰 sobie nawet barwy, nawet pejza偶.”

Symbolizm jest najbardziej widoczny w ko艅cowej scenie przyr贸wnuj膮cej rozdarte drzewo- sosn臋- do rozdarcia wewn臋trznego samego bohatera: „Widzia艂 z g艂臋bi swojego do艂u jej pie艅 rozszarpany, kt贸ry ocieka艂 krwawymi kroplami 偶ywicy. Patrza艂 w to rozdarcie d艂ugo, bez przerwy.”

Rodzice Joasi umarli, gdy by艂a dzieckiem, za艣 jej bracia przebywali za granic膮 - jeden zosta艂 zes艂any na Syberi臋, drugi udawa艂, 偶e studiuje, lecz jedynie wdawa艂 si臋 w awantury. Joasia pracowa艂a jako guwernantka i chc膮c 偶y膰 na zadowalaj膮cym poziomie musia艂a po艣wi臋ci膰 pracy prawie ca艂y sw贸j czas. Jej has艂em by艂o niemieckie powiedzenie: „Hart sein!”, czyli by膰 twardym. Na jej 偶ycie du偶y wp艂yw mia艂o przypadkowe poznanie Judyma, kt贸ry od razu bardzo si臋 jej spodoba艂 i z kt贸rym p贸藕niej wi膮za艂a osobiste plany. Jego o艣wiadczenie, 偶e nie mo偶e mie膰 nikogo bliskiego bardzo j膮 zrani艂o, lecz znios艂a to z honorem.

Kompozycja utworu jest otwarta, pozbawiona wyra藕nego ci膮gu przyczynowo-skutkowego. Wszystkie wydarzenia 艂膮cz膮 osoby bohater贸w, a w ca艂o艣膰 wplecione s膮 jakby osobne epizody i fragmenty, kt贸re nie maj膮 wyra藕nego wp艂ywu na przebieg akcji. S膮 nimi np. opowie艣膰 o swawolnym Dyziu, rozdzia艂 „Przyjd藕” oraz „Zwierzenia”. Autor stosuje synkretyzm stylu, czyli 艂膮czenie kilku styl贸w, a tak偶e opisuje to, co zajmuje psychik臋 bohater贸w bez ich jednoznacznej oceny moralnej.

Tomasz Judym, syn biednego szewca warszawskiego z ulicy Ciep艂ej, absolwent warszawskiej medycyny, przebywaj膮c od pi臋tnastu miesi臋cy na praktyce lekarskiej (chirurgicznej) w Pary偶u, spaceruje ulicami miasta i nast臋pnie zachodzi do galerii sztuki w Luwrze. Tu nawi膮zuje znajomo艣膰 z pani膮 Niewadzk膮, wdow膮, bogat膮 ziemiank膮 i jej uroczymi wnuczkami - siedemnastoletni膮 Natali膮 Orsze艅sk膮 i pi臋tnastoletni膮 Wand膮 oraz ich pi臋kn膮 opiekunk膮 i guwernantk膮, dwudziestokilkuletni膮 Joann膮 Podborsk膮, kt贸r膮 jest zachwycony. Nast臋pnego dnia odbywa wsp贸lnie z nimi wycieczk臋 do Wersalu i zwiedza komnaty kr贸lewskie oraz sal臋 lustrzan膮.

Po up艂ywie roku Judym powraca do Warszawy. Z hotelu przy ul. Widok pierwsze swoje kroki kieruje do rodzinnego domu, chc膮c spotka膰 si臋 z bratem. Przechodzi ul. Krochmaln膮 i Ciep艂膮 i widzi, 偶e wygl膮daj膮 one bardzo n臋dznie, jak dawniej. W mieszkaniu brata Judym nie zastaje nikogo. Rozmawia na schodach z dziewczyn膮 pilnuj膮c膮 umys艂owo chorej babki i zagl膮da do wn臋trza izby, z kt贸rej rozchodzi si臋 straszny krzyk osoby przywi膮zanej do haka wystaj膮cego z ziemi. Od ciotki Pelagii, bawi膮cej na podw贸rzu dzieci Wiktora (Franka i Karolin臋), dowiaduje si臋, 偶e bratowa pracuje w fabryce cygar, a brat w stalowni.

Nast臋pnie Judym udaje si臋 do fabryki cygar, gdzie widzi bardzo ci臋偶kie warunki pracy. Podczas przerwy obiadowej Judym i bratowa przychodz膮 do mieszkania Wiktora. „By艂o to niskie poddasze. Sufitu dosi臋ga艂o si臋 g艂ow膮". Judym spogl膮da na sprz臋ty i przypomina sobie, 偶e niekt贸re z nich sta艂y kiedy艣 w suterenie jego rodzic贸w. Nast臋pnego dnia wczesnym rankiem Judym odwiedza Wiktora i odprowadza go do stalowni. W drodze wspomina swoje ci臋偶kie dzieci艅stwo u ciotki, kt贸ra wzi臋艂a go na wychowanie. M贸wi:„ca艂e moje dzieci艅stwo, ca艂a pierwsza m艂odo艣膰 up艂yn臋艂y w nieopisanym, wiecznym przestrachu, w g艂uchej n臋dzy, kt贸r膮 teraz dopiero pojmuj臋". Judymowie dochodz膮 do huty. Tomasz ma mo偶liwo艣膰 obejrzenia tego obiektu, szczeg贸lnie stalowni i widzi jak ci臋偶ko tu ludzie pracuj膮. W kilka miesi臋cy p贸藕niej Tomasz wyst臋puje z odczytem na tradycyjnym spotkaniu towarzyskim warszawskich lekarzy w salonie doktora Czernisza w Warszawie. Opisuje w nim n臋dz臋 biedoty miejskiej i wiejskiej w Polsce oraz 偶ycie paryskich bezdomnych (w czasie pobytu w Pary偶u odwiedza艂 jako lekarz przytu艂ki, domy noclegowe i 艣rodowiska prostytutek) oraz wysuwa swoje propozycje odno艣nie dzia艂ania lekarzy, stwierdzaj膮c, i偶 obowi膮zkiem ich jest walczy膰 z tym stanem rzeczy przez odpowiednio zorganizowane dzia艂anie, 偶e lekarz powinien by膰 lekarzem ludzi biednych i zwalcza膰 przyczyny chor贸b. Przerywa odczyt, gdy偶 na wyg艂oszenie trzeciej cz臋艣ci „nie czu艂 si臋 na si艂ach, formalnie tchu nie mia艂". Odczyt spotyka si臋 z ostr膮 krytyk膮 lekarzy, kt贸rzy wy艣miewaj膮 si臋 z pogl膮d贸w Judyma, uwa偶aj膮c go za marzyciela i idealist臋. Judym, pracuj膮c w szpitalu w charakterze asystenta na oddziale chirurgicznym, otwiera r贸wnie偶 prywatny gabinet lekarski, w kt贸rym przebywa codziennie po po艂udniu, ale na pr贸偶no oczekuje na pacjent贸w. W okresie pi臋ciu miesi臋cy nikt si臋 u niego nie pojawia. Uwa偶a, 偶e to z powodu jego pami臋tnego odczytu. Zjawia si臋 jedynie kwestarka z pro艣b膮 o dar dla pewnego stowarzyszenia.

Doktor Chmielnicki proponuje mu wyjazd do Cis na stanowisko asystenta doktora W臋glichowskiego, dyrektora zak艂adu leczniczego. Nast臋pnego dnia odwiedza go doktor W臋glichowski i przedstawia warunki pracy, proponuj膮c sze艣膰set rubli pensji rocznie, mieszkanie, utrzymanie i korzystanie z gabinetu i narz臋dzi do praktyki osobistej. Judym wyra偶a zgod臋 i dowiaduje si臋, 偶e zak艂ad leczniczy le偶y w maj膮tku p. Niewadzkiej. Wkr贸tce Tomasz wyje偶d偶a do Cis. W poci膮gu do jego przedzia艂u wchodzi matka z synkiem Dyziem, kt贸ry bardzo dokucza pasa偶erom. Judym przenosi si臋 do innego przedzia艂u, za nim pod膮偶a Dyzio, a kiedy nast臋pnie wsiada na stacji do powozu, tu r贸wnie偶 towarzyszy mu Dyzio. W ko艅cu Judym traci cierpliwo艣膰, wysiada z powozu, obsypuje Dyzia klapsami i wyrusza pieszo z ci臋偶k膮 walizk膮. Nast臋pnie podr贸偶uje furmank膮, kt贸ra wywraca si臋, ulegaj膮c zniszczeniu i w ko艅cu zn贸w pieszo dociera wreszcie do celu. Uzdrowisko w Cisach - to znany, powszechnie ucz臋szczany, renomowany zak艂ad leczniczy, kt贸rego za艂o偶ycielem jest nie偶yj膮cy ju偶 pan Niewadzki. Jest to instytucja akcyjna, wspomagana przez jednego z jej wsp贸lnik贸w, bogatego Leszczykowskiego, zamieszka艂ego w Konstantynopolu. Funkcj臋 administratora obiektu pe艂ni obecnie Krzywos膮d. Judym spotyka w ko艣ciele znajome z Pary偶a. Natalia jest zakochana w Korbowskim, kt贸ry jest utracjuszem. Joanna pisze pe艂en liryzmu pami臋tnik, z kt贸rego poznajemy jej dzieje z okresu poprzedzaj膮cego spotkanie z Judymem.

Sze艣膰 lat temu Joasia opu艣ci艂a swoje rodzinne strony. Mia艂a siedemna艣cie lat, gdy po偶egna艂a zamieszkuj膮c膮 w Kielcach biedn膮 ciotk臋, kt贸ra zast臋powa艂a jej matk臋 w okresie nauki w gimnazjum. Joasia wyjecha艂a do Warszawy, gdzie pracowa艂a jako guwernantka i pomaga艂a finansowo swoim braciom. Spotka艂a w贸wczas kilka razy w tramwaju m艂odzie艅ca w cylindrze (Judyma), kt贸ry jej si臋 bardzo podoba艂. P贸藕niej na kr贸tko odwiedzi艂a Kielce. Przebywa艂a w M臋karzycach w dworku wujostwa, gdzie razi艂 j膮 ich stosunek do ch艂op贸w, s艂u偶by i ludzi zatrudnionych na folwarku. Odwiedzi艂a te偶 rodzinny dworek w G艂ogach i cmentarz w Krawczyskach, gdzie znajdowa艂 si臋 gr贸b jej rodzic贸w. w ludym pracuje w zak艂adzie uzdrowiskowym i organizuje miejscowy szpital stoj膮cy w艣r贸d budynk贸w folwarcznych, mieszcz膮cych si臋 za du偶ym parkiem zak艂adowym na podmok艂ych 艂膮kach

W po艣rodku parku cisowskiego s膮 upi臋kszaj膮ce stawy, a na jego skraju znajduje si臋 kilka wykopanych w torfiastym gruncie sadzawek (urz膮dzonych przez plenipotenta Krzywos膮da, hoduje w nich ryby), kt贸rych woda 艂膮czy si臋 pod艂u偶nym basenem ze stawami. Nadmiar w贸d powoduje wilgotno艣膰 w Cisach. Li艣cie z olbrzymich drzew spadaj膮 w stoj膮ce wody, gnij膮 i wydzielaj膮 nieprzyjemny zapach. Na powierzchni staw贸w pleni膮 si臋 wodorosty wydzielaj膮ce cuchn膮c膮 wo艅. Judym odkrywa, 偶e te stoj膮ce wody, utrzymywane dla upi臋kszenia krajobrazu, s膮 rozsadnikami wilgoci i zarazk贸w i stanowi膮 sta艂e ogniska malarii, kt贸ra panuje w czworakach znajduj膮cych si臋 w pobli偶u sadzawek

Szczeg贸lnie trudno znosz膮 j膮 dzieci, maj膮 „ataki gor膮czki, ci膮g艂e b贸le g艂owy”. Nawet w艣r贸d kuracjuszy pojawiaj膮 si臋 dwa wypadki malarii. Judym zauwa偶y艂, 偶e w zak艂adzie blisko staw贸w jest powietrze, je艣li nie takie samo, jak obok czworak贸w, to bardzo „siostrzane”. Wystarczy艂oby ukazanie si臋 „w prasie jednego artyku艂u lekarza udowadniaj膮cego, 偶e Cisy nie s膮 zdrowe i kuracjusze przestaliby do zak艂adu przyje偶d偶a膰”. Judym proponuje plenipotentowi przenie艣膰 czworaki na suche miejsce, ale ten nie chce o tym s艂ysze膰. Pani Niewadzka, chc膮c zrobi膰 Joasi przyjemno艣膰, przeznacza cz臋艣膰 swojego pa艂acu na izb臋 dla chorych na malari臋 dzieci z czworak贸w. Judym opracowuje projekt podniesienia zdrowotno艣ci Cis贸w i przedstawia go na radzie komisji rewizyjnej z艂o偶onej z trzech udzia艂owc贸w sp贸艂ki, ale ci go odrzucaj膮, a zarz膮dcy Cis贸w pa艂aj膮 odt膮d nienawi艣ci膮 do Tomasza. Szczeg贸lnie „uwzi膮艂 si臋” na niego dyrektor, kt贸ry nawet nie uznaje go za r贸wnego sobie lekarza. Judym dowiaduje si臋 od Joasi, 偶e Natalia uciek艂a z domu, wzi臋艂a potajemnie w ko艣ciele w s膮siedniej wsi 艣lub z Karbowskim i wyjecha艂a za granic臋. Wiktor Judym, brat Tomasza, wyje偶d偶a za jego pieni膮dze do Szwajcarii i 艣ci膮ga 偶on臋 z dzie膰mi do siebie. W podr贸偶y pomagaj膮 jej napotkani przypadkowo jad膮cy do W艂och Karbowscy, wysy艂aj膮c j膮 do miejsca przeznaczenia Wintersturu w Szwajcarii, gdy偶 Judymowa przespa艂a stacj臋 przesiadkow膮. W Szwajcarii Wiktor nie czuje si臋 dobrze, planuje wyjazd do Ameryki m贸wi膮c: „Gdzie mi lepiej p艂ac膮, tam id臋.”

Wkr贸tce Tomasz Judym o艣wiadcza si臋 Joasi. „艁zy p艂yn臋艂y z jego oczu, 艂zy szcz臋艣cia bez granic, kt贸re zamkni臋te jest w sobie i kt贸rego ju偶 si臋 nie do艣wiadcza po wt贸re”. Pewnego razu Tomasz zauwa偶y艂, 偶e grupa robotnik贸w z polecenia administratora wybiera szlam ze stawu, dowozi go taczkami do specjalnie ustawionej, pochy艂ej rynny drewnianej i zrzuca do rzeki, z kt贸rej pij膮 wod臋 ludzie i zwierz臋ta. Mi臋dzy Judymem a Krzywos膮dem dochodzi do k艂贸tni. Tomasza ogarnia „szewska pasja”, chwyta Krzywos膮da za bary, potrz膮sa nim z dziesi臋膰 razy i rzuca go do stawu ze szlamem. Tego samego wieczoru zostaje z miejsca zwolniony z pracy. Najwi臋kszy b贸l sprawia mu konieczno艣膰 nag艂ego rozstania si臋 z Joasi膮. Nast臋pnego dnia opuszcza Cisy. W drodze do Warszawy spotyka in偶yniera Korzeckiego, z kt贸rym kiedy艣 podr贸偶owa艂 po Szwajcarii. Ten proponuje mu wyjazd do Zag艂臋bia D膮browskiego i jad膮 obaj do Sosnowca, gdzie Judym przyjmuje posad臋 lekarza przy kopalni w臋gla „Sykstus” i zamieszkuje w jej pobli偶u. Korzecki czuje si臋 bardzo samotny, potrzebuje czyjego艣 towarzystwa, ma chore nerwy. Judym styka si臋 tu w Zag艂臋biu z n臋dz膮 i brzydot膮 warunk贸w 偶ycia robotnik贸w, poznaje ich byt, wydaje mu si臋, 偶e jest znowu w Pary偶u. Zwiedza kopalni臋 i zapoznaje si臋 z ci臋偶k膮 prac膮 g贸rnik贸w. Wkr贸tce otrzymuje dziwny list od Korzeckiego. Tkni臋ty z艂ym przeczuciem, jedzie do niego i okazuje si臋, 偶e ten pope艂ni艂 ju偶 samob贸jstwo (zastrzeli艂 si臋). Min臋艂o lato. W jesieni do Judyma przyje偶d偶a Joasia na jeden dzie艅 i zwiedzaj膮 wsp贸lnie hut臋. Judym pokazuje jej wielkie piece, odlewnie, walcowni臋 偶elaza i straszn膮 n臋dz臋 ludzi. Prowadzi j膮 do dom贸w i mieszka艅 robotnik贸w. Razem zagl膮daj膮 do cuchn膮cych nor, gdzie przebywaj膮 starzy i dzieci. Joasia kocha Judyma i marzy o wsp贸lnym z nim domu. M贸wi: „U艂o偶y艂am ju偶 wszystko, od A do Z, jak to b臋dzie w naszym domu”. „Za艂o偶ymy szpital, jak w Cisach”. „B臋dziemy wszystko albo prawie wszystko, co inni obracaj膮 na zbytek, oddawali dla dobra tych ludzi. Ty nie wiesz, ile szcz臋艣cia... Z tej resztki, kt贸r膮 dasz swej 偶onie, z tej najostatniejszej, zobaczysz, co ona zrobi”. Judym, patrz膮c w jej twarz pe艂n膮 szcz臋艣cia, stawia nagle pytanie: „A c贸偶 si臋 stanie z tymi cha艂upami, co艣my je widzieli przed chwil膮?” „A c贸偶 to ma do nas?” - pyta Joasia. Judym odpowiada: „Ja musz臋 rozwali膰 te 艣mierdz膮ce nory. Nie b臋d臋 patrzy艂, jak 偶yj膮 i umieraj膮 ci od cynku.” „Ja jestem z mot艂ochu, z ostatniej ho艂oty [...] Jeste艣 z innej kasty... [...] tu ludzie w trzydziestym roku 偶ycia umieraj膮, bo ju偶 s膮 starcami. Dzieci ich - to idioci. [...] Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny”. „Otrzyma艂em wszystko, co potrzeba. Musz臋 to odda膰, com wzi膮艂. Ten d艂ug przekl臋ty. Nie mog臋 mie膰 ani ojca, ani matki, ani 偶ony, ani jednej rzeczy, kt贸r膮 tym przycisn膮艂 do serca z mi艂o艣ci膮, dop贸ki z oblicza ziemi nie znikn膮 te pod艂e zmory. Musz臋 wyrzec si臋 szcz臋艣cia. Musz臋 by膰 sam jeden, 偶eby obok mnie nikt nie by艂, nikt mnie nie trzyma艂!” A kiedy Joasia wyszepta艂a cicho: „Ja ci臋 nie wstrzymam...” Judym odrzek艂: „Ty mnie nie wstrzymasz, ale ja sam nie b臋d臋 m贸g艂 odej艣膰. Zakie艂kuje we mnie przysch艂e nasienie dorobkiewicza. Ja siebie znam”. „W pewnej chwili Judym us艂ysza艂 jej p艂acz samotny, jedyny, p艂acz przed obliczem Boga.” Zrozpaczona Joasia odchodzi w stron臋 dworca kolejowego. Judym zostaje sam ze swoim cierpieniem, idzie brzegiem lasu, gdzie艣 b艂膮dzi, wreszcie rzuca si臋 na wznak na ziemi臋 i widzi, 偶e nad jego g艂ow膮 stoi rozdarta sosna.

Tomasz Judym- by艂 bezdomny g艂贸wnie w sensie duchowym, nie m贸g艂 bowiem nigdzie znale藕膰 偶yczliwo艣ci w艣r贸d ludzi. Jego idealizm by艂 wprawdzie przez niekt贸rych podziwiany, lecz ta cecha czyni艂a go do艣膰 k艂opotliwym wsp贸艂pracownikiem, ch臋tnie podrzucanym w inne miejsce, co poniek膮d czyni艂o m艂odego lekarza tak偶e bezdomnym w sensie fizycznym.

Joanna Podborska- wywodzi艂a si臋 ze zubo偶a艂ej szlachty i pracowa艂a jako guwernantka arystokratycznych dzieci. By艂a do艣膰 zadowolona ze swoich dochod贸w, lecz konieczno艣膰 ci膮g艂ej zmiany miejsca pracy tak偶e czyni艂a j膮 bezdomn膮. Nie brakowa艂o jej wprawdzie dachu nad g艂ow膮, ale te偶 nie mog艂a zakorzeni膰 si臋 w jakim艣 miejscu.

Bracia Joanny- tak偶e nie mieli prawdziwego domu. Jeden z nich- Wac艂aw zosta艂 zes艂any na Sybieri臋, drugi twierdzi艂, 偶e studiuje w Zurychu filozofi臋, lecz zajmowa艂 si臋 g艂贸wnie wdawaniem w awantury i mia艂 konflikty z prawem. W listach ok艂amywa艂 siostr臋, by mia艂a o nim dobr膮 opini臋, lecz prawda w ko艅cu wysz艂a na jaw.

Wiktor Judym- by艂 robotnikiem, kt贸ry wyspecjalizowa艂 si臋 g艂贸wnie w obs艂udze tzw. gruszki Bessemera do wytopu 偶elaza. W ka偶dej pracy popada艂 jednak konflikty z pracodawcami przez swoj膮 socjalistyczn膮 ideologi臋 i odwa偶ne buntowanie si臋 przeciwko z艂emu traktowaniu robotnik贸w. W ko艅cu musia艂 opu艣ci膰 kraj i rozpocz膮膰 prac臋 w Szwajcarii, sk膮d, z powod贸w finansowych, postanowi艂 wyjecha膰 do Ameryki. Otwarcie twierdzi艂, 偶e musi pod膮偶a膰 za pieni膮dzem. Jego 偶ona czu艂a si臋 zagubiona takim stylem 偶ycia i nie potrafi艂a odnale藕膰 si臋 w nowych krajach.

Natalia Orsza艅ska- uciek艂a za granic臋, by uwolni膰 si臋 spod kontroli rodziny i wzi膮膰 艣lub z utracjuszem Karbowskim, co zreszt膮 by艂o mezaliansem. By艂 to jednak wyb贸r motywowany jedynie ch臋ci膮 wolno艣ci, a nie jakimi艣 powodami finansowymi.

In偶ynier Korzecki- by艂 wiecznie sfrustrowany tym, 偶e nie mo偶e wykorzysta膰 swej wiedzy do ulepszania 艣wiata. Niegdy艣 razem z Tomaszem Judymem podr贸偶owa艂 po 艣wiecie, jednak p贸藕niej zacz膮艂 popada膰 w ob艂臋d, co w ko艅cu doprowadzi艂o go do samob贸jstwa.

Pani Daszkowska- nie jest dos艂ownie bezdomna, lecz jest 艣miertelnie chora i w zwi膮zku z tym wkr贸tce b臋dzie musia艂a opu艣ci膰 ca艂y ziemski 艣wiat i swoich bliskich. Nie ma 偶adnego sposobu odsuni臋cia od siebie tej najtragiczniejszej z mo偶liwych rozsta艅.

Spo艂ecze艅stwo-jego biedna cz臋艣膰 jest bezdomna jak najbardziej dos艂ownie- ludzie mieszkaj膮 na ulicach, w holach tanich hoteli lub slumsach przypominaj膮cych wysypiska 艣mieci. Ci膮g艂y trud o prze偶ycie, nie zawsze zreszt膮 udany, nie pozwala im tak偶e prowadzi膰 normalnego 偶ycia emocjonalnego- wszyscy s膮 wyobcowani i czasami zachowuj膮 si臋 prawie jak dzikie zwierz臋ta. Ale tak偶e niekt贸rzy bogacze czuj膮 si臋 wyobcowani i nie potrafi膮 stworzy膰 prawdziwego domu i rodzinnej atmosfery. W ich oczach wida膰 tylko, jak pisze w pami臋tniku Joasia, gniew albo chytro艣膰.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ludzie
baciary jak si臋 bawi膮 ludzie
fr ks m艂odzi ludzie i starzy ludzie
Jak ludzie 艣redniowiecza wyobra偶ali sobie 艣mier膰 i jakie odc, wypracowania
Ludzie najs艂absi i najbardziej potrzebuj膮cy w 偶yciu spo艂ecze艅stwa, Konferencje, audycje, reporta偶e,
Znaniecki - Ludzie tera藕niejsi, Etnologia i Antropologia kultury, Antropologia kulturowa
Ludzie?zdomni
Fiodor Dostojewski Biedni Ludzie
Niech ludzie si臋 dowiedz膮
LALKA-LUDZIE BEZDOMNI-r贸偶ne sposoby naracji, Szko艂a, J臋zyk polski, Wypracowania
Ludzie istniej膮 dla siebie nawzaje1
Ludzie w Czerni, spiskowe teorie itp
STARZY LUDZIE W AUTOBUSIE, J. Kaczmarski - teksty i akordy
Jakie slowa ludzie najczesciej wypowiadaja przed smiercia, !!!Na Weso艂o-HUMOR-DOWCIPY-艢MIESZNE

wi臋cej podobnych podstron