Krew, krzyk i drgawki - pełna symulacja, żeby studenci mogli się uczyć
KATARZYNA ROŻKO/RYNEK ZDROWIA | 24-09-2012 19:46 http://www.rynekzdrowia.pl/Nauka/Krew-krzyk-i-drgawki-pelna-symulacja-zeby-studenci-mogli-sie-uczyc,123548,9,drukuj.html
Gdy z początkiem października w Centrum Dydaktyki i Symulacji Medycznej SUM ruszą zajęcia, sześć sal symulacyjnych zapełni się studentami medycyny samodzielnie ratującymi życie, odbierającymi poród, przeprowadzającymi resuscytację i intubację. Na szpitalnych łóżkach, stołach operacyjnych i w ambulansie czekać będą na nich symulatory pacjentów, które oddychają, krzyczą, krwawią, reagują na leki, a nawet zgłaszają dolegliwości.
Warta ponad 30 mln zł inwestycja została w 85 proc. zrealizowana ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego a w 15 proc. z budżetu państwa.
Jak deklaruje prof. Przemysław Jałowiecki, rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, budując Centrum Dydaktyki i Symulacji Medycznej uczelnia chciała zapewnić swoim studentom, wychowanym w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie informatyczne, możliwość efektywnej edukacji z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi dydaktycznych.
Największe centrum symulacji
- Marzenia się spełniają. Ta inwestycja otwiera nie tylko nową kartę w kształceniu medycznym na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, ale i w obszarze kształcenia na kierunkach medycznych w całej Polsce. Na tydzień przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego oddajemy największe centrum tego typu w zakresie symulacji medycznej w Polsce i śmiem twierdzić, że również w Europie - mówił w poniedziałek (24 września) podczas otwarcia Centrum prof. Jałowiecki.
Na studentów SUM w Centrum czeka sześć sal symulacyjnych: sala operacyjna, sala intensywnej terapii, dwie sale szpitalnego oddziału ratunkowego (cztery stanowiska), sala pediatryczna i sala porodowa oraz obszar dostosowany do symulacji zdarzeń przedszpitalnych z symulatorem ambulansu.
Sale wyposażono niezbędny sprzęt medyczny m. in. aparat do znieczulenia, respiratory, defibrylatory, kardiomonitory, laryngoskopy. Zainstalowano w nich również system audio-wideo do rejestracji sesji symulacyjnych, który umożliwia umożliwiający nagrywanie sesji.
System komputerowy łączy te nagrania z zapisem parametrów fizjologicznych symulatora oraz zapisem czynności wykonanych przez ćwiczących. Gotowy zapis dający pełen obraz sesji symulacyjnej można następnie odtwarzać i omawiać.
Zeus na intensywnej terapii
Najwięcej emocji wzbudzają jednak same symulatory pacjentów. W Centrum do dyspozycji studentów czeka dziesięć zaawansowanych symulatorów pacjenta, w tym siedem symulatorów osoby dorosłej, symulator dziecka, symulator niemowlęcia i symulator porodowy z symulatorem noworodka.
Do najbardziej zaawansowanych i najdroższych należy symulator HBS (human breathing simulator). Kosztował około 2,5 mln zł i jest ''hospitalizowany'' w sali intensywnej terapii. Nazywany przez personel Zeusem symulator służy głównie do ćwiczenia wprowadzania w znieczulenie i wybudzania. Można na nim pokazać wiele patologii oraz scenariuszy ratowania życia.
- Od innych symulatorów różni się tym, że wyposażony jest w analizatory gazów oddechowych. Analizuje stężenie tlenu i gazów anastatycznych jakie mu podajemy, wydycha fizycznie dwutlenek węgla. Ma również bardzo zaawansowaną bazę farmakodynamiczną i w zależności od leku oraz jego dawki zmienia swoje parametry fizjologiczne - wyjaśnia Adam Jaszczuk, technik symulacji medycznej.
Symulowany poród
Ogromne wrażenie robi też symulator porodowy z symulatorem noworodka. Wchodząc do sali porodowej łatwo pomylić go z prawdziwą kobietą. Fantom ma długie włosy, szpitalną koszulkę, krzyczy z bólu.
Zokrąglony brzuszek kryje nie tylko dziecko, ale wody płodowe i krew. W czasie symulacji porodu studenci mogą doświadczyć nie tylko prawidłowego porodu, ale wszystkich patologii, do których normalnie studentów się nie dopuszcza.
Helena Zakliczyńska, trener symulacji medycznej, podkreśla, że ginekolodzy, którzy mieli okazję spróbować pracy na symulatorach, byli pod wrażeniem i wyrażali się bardzo pozytywnie o tej metodzie.
Rewolucja dydaktyczna
- Nowoczesna technika nauczania, jaką jest symulacja medyczna, wymaga zmiany podejścia do dydaktyki. W klinice program dydaktyczny dopasowany jest praktycznie do tego, jacy pacjenci trafiają na oddział. Tu jest odwrotnie, możemy dla studentów przygotować dowolną symulację - wyjaśnia Helena Zakliczyńska.
Zaznacza też, że do tej pory nauczanie opierało się na prelekcji i prezentowaniu pacjentów.
- Ta metoda jest nowa nie tylko na studentów medycyny, ale i ich nauczycieli. Teraz od studentów będziemy mogli wymagać czegoś innego. Przede wszystkim konkretnej wiedzy i zastosowania jej w praktyce. a nie opowiadania o tym, co będą robić - podkreśla technik symulacji medycznej.
Pogawędka z „pacjentem”
Michał Wieczorek, na co dzień ratownik medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a w Centrum technik symulacji medycznej, możliwości jednego z symulatorów prezentuje... rozmawiając z nim.
Podczas pokazu na nosze, a potem do ambulansu trafia mężczyzna, który zasłabł w domu. W czasie udzielania pomocy ratownik pyta, a symulator słabym głosem odpowiada na kolejne pytania o choroby, leki, samopoczucie.
Podobnie jak przy pozostałych symulacjach, trener i technik symulacji oraz przeszkolony nauczyciel, niewidoczni dla ćwiczących, mogą sterować symulatorem za pomocą komputera znajdującego się w zamkniętej sterowni, a dzięki systemom audio-wideo mają wgląd i kontrolę nad przebiegiem ćwiczenia. Trener może również imitować pacjenta i rozmawiać z jego pozycji z ćwiczącymi.
Ratując życie
Jak mówi Michał Wieczorek, na tym symulatorze studenci mogą ćwiczyć wszelkie stany zachorowania i zagrożenia życia - od prostego zbierania wywiadów po złożone zabiegi ratunkowe jak intubacja, drenaż klatki piersiowej, reanimację.
- Tym co wyróżnia nasze centrum symulacyjne jest możliwość zaaranżowania wszystkich etapów opieki nad człowiekiem w stanie nagłym, począwszy od etapu przedszpitalnego: mieszkania czy ulicy po ambulans, szpitalny oddział ratunkowy i salę intensywnej terapii - mówi ratownik.
- Bardzo cennym jest ćwiczenie przekazywania informacji oraz współpracy ratowników i oddziału ratunkowego. W Centrum możemy zaaranżować dla studentów np. sytuację, w której mamy trzech poszkodowanych, by mogli ich ''przeprowadzić'' przez wszystkie etapy ratowania życia - dodaje.
Od teorii do praktyki
Michał Wieczorek podkreśla, że dotychczas dostęp studentów medycyny do praktyki był znacznie ograniczony.
- Po części teoretycznej studiów odbywali praktyki, gdzie pod okiem doświadczonych kolegów mogli wykonywać mniej lub bardziej skomplikowane czynności, ale niekiedy pacjent wymagał działań nagłych. Bywało tak, że podczas praktyk nie mieli okazji spotkać się z wieloma przypadkami - przyznaje.
- Tu możemy wygenerować niemal każdy ze stanów i to z takim odwzorowaniem rzeczywistości, że nawet nam, doświadczonym osobom, trudno nie ulec złudzeniu - dodaje Wieczorek.
Zaznacza też, że na całym piętrze, gdzie mieszczą się sale symulacyjne - w korytarzach, salach, również w ambulansie - znajdują się kamery.
- Studenci w czasie całej sesji są sam na sam z symulatorem. Sesja jest rejestrowana przez kamery, by potem można było dokonać jej analizy - debriefingu. Umożliwia to odtworzenia całego zdarzenia z różnych ujęć - opisuje.
- Studenci mogą zobaczyć i sami ocenić co wykonali niepoprawnie i co można było poprawić. To ma duży wpływ na zmianę ich zachowań i kształtowanie właściwych nawyków - podkreśla technik symulacji medycznej.