R Musil Die Verwirrungen ZF PL


Robert Musil „uczył się w szkole kadetów, którą opuścił, aby studiować na politechnice; później studiował filozofię, psychologię i matematykę. Pracował jako bibliotekarz, redaktor, a następnie jako wysoki urzędnik państwowy. Od 1922 poświęcił się wyłącznie literaturze. W 1938 wyemigrował do Szwajcarii, gdzie żył w skrajnej nędzy”[1].

Już ta krótka notka wydawnicza i pogmatwany życiorys skłaniają do zatrzymania się i podumania nad losami autora tak niezwykłego dzieła, jak „Człowiek bez właściwości”. A jeśli jeszcze wie się, że „Niepokoje...” to powieść autobiograficzna, trudno nie zatrzymać się na dłużej. Musil napisał tę powieść w 1906 pod wpływem własnych przeżyć w szkole kadetów i był to jego debiut. Trudno mi ocenić, ile Törless ma z Musila, to dopiero początek mojej fascynacji tym pisarzem, jest w każdym razie chłopcem nad wyraz wrażliwym i rozwiniętym intelektualnie ponad swój wiek. W instytucie - tak w powieści określa się szkołę kadetów - nie może znaleźć sobie ani miejsca, ani przyjaciół, uporczywie więc trzyma się tego, co dobrze znane i bezpieczne:

„Pisywał niemal codziennie listy do domu i żył jedynie w tych listach. Wszystko inne, co robił, wydawało mu się tylko nieuchwytnym jak cień, nie mającym znaczenia dzianiem się - obojętne stacje niby cyfry godzin na tarczy zegara”[2].

„Zdawało się wówczas, że nie posiada w ogóle charakteru”[3], wtapia się więc w tło, dopasowuje się naskórkowo, istnieje w innych i poprzez nich. Tymi innymi są dwaj chłopcy, Reiting i Beineberg, których Törless ani nie lubi, ani się z nimi nie przyjaźni (Beineberga wręcz nie znosi!), przyłącza się do nich nie z potrzeby, ale po to, żeby nie odstawać. A że „zawsze istnieje pewien punkt, w którym człowiek przestaje wiedzieć, czy jeszcze kłamie, czy też to, co wymyślił, nie jest prawdziwsze od niego samego”[4], Törless wtapia się w tych dwóch chłopców, niczym człowiek bez właściwości, zaczyna odzwierciedlać ich właściwości i ich charaktery, uczestniczyć w ich pomysłach i okrutnych zabawach.

Ale i tu nie czuje się dobrze... „Czuł się jak gdyby rozdarty pomiędzy dwoma światami: jednym - solidnym, mieszczańskim, w którym wszystko było ostatecznie uporządkowane i przebiegało w granicach rozsądku, tak jak był przyzwyczajony w domu, i drugim - awanturniczym, pełnym mroków, tajemnic, krwi i nieprzeczuwalnych niespodzianek”[5].

Gdzieś jednak jest kres tego kłamstwa, kiedyś trzeba stanąć po jednej stronie i dokonać wyboru. I Törless go dokonuje. Mimo wszystko ma świadomość siebie, wycofuje się do wewnątrz, w swoje myśli, i czuje, że one właśnie sytuują go intelektualnie wyżej niż resztę chłopców, że „prawdziwymi ludźmi są tylko ci, którzy potrafią wniknąć w siebie samych”[6]. Próbuje czytać Kanta, zgłębiać skomplikowane zagadki matematyczne i filozoficzne, z którymi nie radzi sobie nawet jego matematyk. A im bardziej oddaje się tym refleksjom, tym bardziej czuje, że oddala się od Reitinga i Beineberga. Kiedy ci dwaj oddają się odrażającym praktykom seksualnym i dręczą ich wspólnego kolegę Basiniego, Törless ostatecznie odcina pępowinę.

To króciutka powiastka, ale stężenie emocji w niej jest tak wysokie, że nie ma tam ani jednej strony, na której by się nie znalazło zdania-perełki do przemyślenia. Instytut to delikatnie utkane tło dla subtelnych rozważań o naturze Törlessa (Musila?). Opisy bohaterów, ich relacji, stanów, trudnego okresu dojrzewania - to nie jest kwestia epoki, tego, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć, tylko wrażliwości pisarza, co jak na dłoni widać tutaj. A forma, w jakiej spełnia się Musil, dorównuje treści. To tak wspaniała książka, że jeśli Musil, tak jak Törless, spalił swoje wczesne utwory, to rozpacz mnie ogarnia na myśl, co straciliśmy.

Na koniec jeszcze jeden piękny cytat:

„Sam czuł się jak ktoś przywrócony życiu po głębokiej agonii, ktoś dotknięty milczącymi dłońmi niebytu, ktoś, kto nie może zapomnieć cichej mądrości przewlekłej choroby”[7].

O czym się nie mówi

Akcja powieści wybitnego austriackiego pisarza, Roberta Musila, wydanej po raz pierwszy w 1906 roku, rozgrywa się w małej, nieciekawej, wręcz przytłaczającej swą szarzyzną i pospolitością mieścinie. Spośród setek innych wyróżnia ją to, że znajduje się tam szkoła dla chłopców z dobrych domów. Używając dzisiejszej terminologii, można by powiedzieć, że są oni skazani na sukces. Zostaną oficerami albo wysokimi urzędnikami państwowymi, będą studiować na najlepszych uniwersytetach. Najpierw muszą jednak przebrnąć przez szkołę kadetów, co nie dla wszystkich okaże się jednak takie proste.

Wychowankowie szkoły, w tym tytułowy Törless, dojrzewają intelektualnie, emocjonalnie i seksualnie. Są w tak zwanym trudnym wieku, w którym dokonuje się wielu wyborów, jak się okazuje, często błędnych. Pozbawieni wzorów moralnych, oddaleni od rodzin, żyjąc niemal na pustkowiu, gdzie jedną rozrywką jest brudna cukiernia i wizyty u starzejącej się prostytutki, Bożeny, próbują zbudować własną hierarchię wartości, niestety, często z marnym skutkiem.

Ofiarą tych wysiłków staje się jeden z wychowanków pochodzący z dość ubogiej rodziny, Basini. Przyłapany na kradzieży pieniędzy innych uczniów przed dwóch z nich, zostaje poddany przez nich drastycznej "terapii", która ma uświadomić mu, według słów jego oprawców, jak podłym jest człowiekiem i jak niegodziwie postąpił. Dręczony fizycznie i psychicznie, jest także wykorzystywany seksualnie przez obu chłopców.

Törless, mimo niewątpliwych związków z grupą oprawców, początkowo pozostaje raczej biernym obserwatorem. Nie bierze udziału w poniżających praktykach, choć silnie oddziałują one na jego wyobraźnię. To u niego Basini będzie szukał pomocy, oferując to, co inni brali siłą. Törlessa połączą z nim pierwsze doświadczenia seksualne, czysto zresztą fizyczne, bo o żadnych wyższych uczuciach nie ma w tym przypadku mowy. Jak postąpi Törless, czy zaistniała sytuacja nie okaże się zbyt trudna dla nastolatka? Cały ten koszmar kończy przyznanie się Basiniego do winy i opuszczenie szkoły przez obu chłopców - będące koniecznością dla Basiniego i świadomym wyborem Törlessa.

Od napisania "Niepokojów wychowanka Törlessa" minęło prawie sto lat. Tym bardziej więc trzeba podkreślić odwagę tematu podejmowanego przez autora (nie było tajemnicą, że powieść jest wynikiem doświadczeń Musila). I tutaj pojawia się smutna refleksja. Minął wiek, a my chyba jeszcze nie nauczyliśmy się mówić szczerze o takich zjawiskach jak fala w wojsku, fizyczne i psychiczne znęcanie się w szkołach internatach, homoseksualizm (ten wymuszany przez sytuację, a niebędący świadomym wyborem) za murami więzień, koszar i klasztorów.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
September Until I die PL
Plötzlich kamen die Germanen WQ
Piper, Henry Beam Die Welten Plünderer
download Zarządzanie Produkcja Archiwum w 09 pomiar pracy [ www potrzebujegotowki pl ]
Wyklad 6 Testy zgodnosci dopasowania PL
WYKŁAD PL wersja ostateczna
Course hydro pl 1
PERFORMANCE LEVEL, PL
struktura organizacyjna BTS [ www potrzebujegotowki pl ]
wyklad 2 Prezentacja danych PL
download Finanse międzynarodowe FINANSE MIĘDZYNARODOWE WSZiM ROK III SPEC ZF
2a esperienza haccp PL
Sesja 58 pl 1
3a prerequisiti PL
animeo solo PL ext

więcej podobnych podstron