DEKALOG MISJONARZA
Krzyś, jak zawsze w dobrej formie,
sto pomysłów chowa w głowie.
Na brak siły nie narzeka
i energią wciąż urzeka.
Kręcą się w niebie anieli,
co mu znów do głowy „strzeli",
czym zaskoczy niebo całe?
Czy zapyta ich o radę?
Każdy pomysł Krzyś rozważa,
aby innych nie narażać
na kłopoty i przykrości,
lecz by przynieść im radości.
Choć go nieraz też ogarnia
chęć, by głośno słuchać radia
i nie zważać na bliźniego,
mówiąc: „Pilnuj nosa swego",
lub mieć żal do cioci Basi,
że za wcześnie światło gasi,
że Grześ w kosza gra jak gapa
i że mecz ogląda tata.
Wtedy prosi swego Stróża,
by mu myśli poodkurzał
i przetrzepał je porządnie,
z tych „sam", „sobie" i „wygodnie"
Całe niebo wtedy wzdycha:
„Dobry chłopak z tego Krzycha"
i choć tyle z nim roboty
każdy o nim mówi „złoty".
A Krzyś jeszcze głowę łamie,
jak tu radość sprawić mamie,
„Tak się spiszę na sprawdzianie,
żeby było miło mamie!"
No i znów zadziwił niebo,
że w nim tyle jest dobrego.
Krzyś aniołom puszcza oko,
niby westchnąć chce głęboko:
„Miałem grę dziś przetestować,
lecz nie będę jej żałować.
Co mi tam po grze na kompie,
kiedy świat należy do mnie!"
Świat Misyjny 2/2006 s. 5