Żądło Poradnik rozwoju duchowego



Leszek Żądło

PORADNIK ROZWOJU DUCHOWEGO

RAVI

Łódź 1994


Copyright © Leszek Żądło Copyright © Wydawnictwo „Ravi" 1994

Projekt okładki: Jolanta Lux Symbol „Joga sukcesu": Andrzej Domański

Korekta: Iwona Lewandowska

Łamanie: Przemysław Skowroński

Diuk i oprawa: Drukarnia Wojskowa w Łodzi

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana, ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych, bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.

ISBN 83-85997-12-1 Wydanie VI, Łódź 1994

RAVI

93-578 Łódź, ul. Wróblewskiego 40


SPIS TREŚCI

Hej, mój przyjacielu.................................................................................... 9

Inny świat - psychoterapia mistyczna ............................................... 10

Miłość..................................................................................i..................... 12

Wątpliwości, zagrożenia, niebezpieczeństwa...................................... 16

Afirmacje......................................................................,........t...........„v..... 17

Potęga myśli .........................................................................................20

Praca z afirmacjami .......................................................................... 22

Zasady przeprogramowania myślenia ............................................. 24

Działanie afirmacji............................................................................. 27

Przygotowanie do pracy z umysłem .................,....„......„...,.„v„..„...... 29

Nie musisz nic robić! ...........................................................................30

Środki samopoznania i samorealizacji ............................................31

Rozmowa z Bogiem ........................................................................ 33

Modlitwa...........................................................................................37

Dlaczego nie chcesz poddać się Bogu? .............................................. 42

Medytacja......................................................................™.......................... 45

Medytacja a rzeczywistość .............................................................49

Dostrajanie się, wczuwanie czy spirytyzm?......................................... 51

Oddanie się, zaufanie i kontrola ..................................................... 54

Wielka afirmacja oczyszczająco-poddająca..........................................56

Wątpliwości i zdziwienia ....................................................................58

Kontakt z nadświadomością ...........................................................62

Spotkanie z jogą ............................................................................... 65

To nie jesteś ty, to nie jestem ja!............................................................... 66

Prawdziwa natura człowieka .........................................................68

„Ja" i Bóg ................................................................................................ 71

Zdolność do rozwoju duchowego.......................................................... 74

Konfrontacja z myślami i emocjami....................................................... 76

Uwalnianie od lęków ........................................................................... 78

Władza, kontrola i złudzenie wolności .........................................81

Akceptacja rzeczywistości....................................................................... 86

Bóg czyni cuda .................................................................................. 88

Dobroizło...............................„..„...................................,„.....„.„.............89

Wychowanie ................................................................................. 90

Normalność i maska ....................................................................... 93


Wybaczenie i niewinność ..........._..................».„..„..........„.................„.. 95

Gra w cierpienie i litość ..........................................................................97

Obojętność a wrażliwość ......................................................................... 99

Bóg, seks i ty ...........................................................................................101

Lęk przed przyjemnością ...................................................................... 102

Miłość i zjednoczenie ................„„!.„.....'..........„..„.......„..........„..„....... 104

Seks mnie wyzwala ......................................................._..„..„...105

Satysfakcja .........................................................................................107

Poziomy świata niewidzialnego ......„..„...........„„„.„...„...„.„........„.... 108

Kto pyta - nie błądzi ..........„...„...„..„..„„.„.——..„..„........„.„.......„..„. 112

Słowa mocy ................................................................................. 113

Rai........................................„........„...„.......„.....„..„...„..„......„...„...„......117

A1UJ ......................

Czakry (centra psychoenergetyczne) ...„..„...„..„..„...„..„..„..„...„..„... 120 Praktyki z czakramami .......„........„..„..„.„„......„..„...„„„..„..„..„.........122

Medytacja na czakramach .„...„........„..„.......„..„.„..„............„..„...„.„.124

Uwagi o oczyszczaniu się .............................................................. 126

List do ciebie (autor anonimowy). Mój drogi..., kocham cię!!!......... 127

KARMA I JEJ PRZETWARZANIE

Prawo karmy ..................................................................................131

Spełnianie życzeń ......................................................................133

Powstawanie karmy .....„„„..„..„...„.......„..„...„..„......„...„..„..„...„„..„. 135

Spadek karmiczny ..........„..:...:......„..„.......'„......„..„...„..„..„..„„.„..„.... 136

Zapis karmiczny ........................................................................139

Poznawanie praw karmy....................................................................... 142

Gromadzenie zasługi .....................„...„.„...„...„.„...„..„..„..„....„..„.„„.143

Co utrudnia gromadzenie zasługi...........!............................................ 150

Proroctwa - pomoc czy przeszkoda ...„..„.'..„......„...„..„„„..„...„........156

O Jezusie ........................................................................................ 157

Gromadzenie negatywnej karmy ..„..„„„......'.„..„..„..„„....„...„.„„„„..160

Poświecenie się i ubóstwo ....„„„........„.„..„.......„..„...„.„„.„...„.„„......164

Cierpienie uszlachetnia?........................................................................ 165

Bóg jest miłością .................................——..„„...„...„..„.„„..„.......„.... 168

Oświecająca postawa ..„„...„...„.„„.......„..„...„.„..„..„...„.......„..„...„.„.170

Odreagowanie ......................................................................................... 172

Dzielenie się zasługą ...„....„.......„..„....„......„...„.„..„...„..„„„„.„........„ 173

Poza samsarą i nirwaną ...„........„.„„......„..„..„..„..„...„..„..„..„„....„„..175

Mit, autorytet i poczucie winy „„..„..„..„...........„..„..„...„.„...„...„.....„ 177


Etapy rozwoju duchowego.................................................................... 179

Na rozdrożu.............................................................................................181

Przyjmowanie schronienia.................................................................... 185

Błogosławieństwa...................................................................................187

Guru i jego rola........................................................................................ 188

Dary i długi ........................................................................a.................... 190

Duchowe skutki niskiej samooceny..................................................... 191

Samoocena ...................................................................———................. 195

Podnoszenie samooceny........................................................................197

Kroki przy podnoszeniu samooceny ...................................................200

Cenne ludzkie ciało ................................................................................ 202

Ciało a uczucia wyższe ..........................................................................204

Sam z siebie nie mogę nic..................................................—................206

Życie bez wysiłku ................................................................................... 207

Kolejna próba .......................................................................................209

Jesteś nieśmiertelnym duchem! ..„..„....„..............„„..„..„...„.„......„.... 210

Kilka rad na drogę ..........„..„...„.......„._„.........„.„„.„..„..„..„..„.„......... 211

Jestem ................................................................_....................................213


Hej, mój przyjacielu

Ta książka odwołuje się do twej intuicji. Nie próbuj przy jej pomocy rozwijać się intelektualnie. Nie próbuj po jej przeczytaniu filozofować.

Rozwój duchowy polega na nieustannym uwalnianiu się od iluzji, które zaciemniają postrzeganie rzeczywistości takiej, jaka jest.

Czy masz aż tak wiele odwagi, by wyjść poza iluzje, by przyznać, że zamiast rzeczywistości postrzegałeś urojenia, że żyłeś nimi?

Zacznijmy od razu ostro!

Bóg z pewnością nie jest nudziarzem zasiadającym na tronie pośród jeszcze nudniejszych, wyśpiewujących Jego chwałę aniołków. Nie jest ani naszym szefem, ani naszym podwładnym. Ani przybłędą, za którym możemy zatrzasnąć drzwi z nadzieją, że więcej już go nie spotkamy. Ani dziwką, której miłość możemy kupić.

Bóg z twojej wyobraźni jest słaby, bo ty czujesz się słaby, jest bezsilny, bo ty czujesz się bezsilny, nie zasługuje na zaufanie, bo ty nie ufasz sobie, żąda od ciebie cierpienia, ponieważ boisz się miłości. Ale ten bóg z wyobraźni ma mało wspólnego z Bogiem, Który Jest.

Bóg jest sferą nieograniczonych możliwości twórczych, sferą nie-wysłowionego szczęścia i miłości. Sferą, w której tym większe zachodzą zmiany, im mniejszy towarzyszy im wysiłek. Nie ważne zresztą, czym jest. Ważne, że istotnie pomaga, szczególnie kiedy przestaje się nam wydawać, że jesteśmy najmądrzejsi we wszechświecie lub kiedy tracimy wiarę, że jakikolwiek człowiek może nam dopomóc. Ale nie tylko wtedy możemy Go zauważyć. Mimo, że jest czymś, czego opisać i pojąć nie da się za pomocą naszego ograniczonego umysłu, jest poznawalny dzięki intuicji, dzięki zdolności jasnowidzenia mentalnego i wreszcie poprzez skutki naszych działań, gdy odwołujemy się do intuicji i miłości.

Możemy doświadczać Go jako miłość nieegoistyczną, usłyszeć jako dźwięk anahat (OM), postrzegać jako wewnętrzne światło.

„Szukajcie tylko owego wewnętrznego światła, a wszystko inne będzie wam przydane". „Kto odrzuca wszelkie szlachetne wyższe uczucia, ponieważ nie rozumie ich jego głupi rozum, ten grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu, ten popełnia samobójstwo, które nie będzie wybaczone".


Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że po roku ciężkiej pracy możesz zostać milionerem?

Dlaczego ciągle żebrzesz o mniej, niż możesz otrzymać?

Wszystkim, czego potrzebujesz, jest Bóg, gdyż jest On dawcą wszelkich bogactw, dóbr i błogosławieństw.

Jeśli zaś mówisz, że nie chcesz zawracać sobą głowy Bogu, tym samym przyznajesz, że nie chcesz zawracać sobie głowy „jakimś tam" Bogiem. Gdybyś miał wszystko, czego zapragniesz, gdybyś potrafił rozwiązać wszystkie problemy i był wolny od cierpienia - na cóż byłby ci potrzebny BÓG, KTÓRY POMAGA?

Inny świat - psychoterapia mistyczna

Psychoterapia mistyczna to nic innego, jak połączenie od dawien dawna stosowanych metod rozwoju duchowego z osiągnięciami najnowszych szkół psychoterapii. Przeznaczona jest dla tych wszystkich, którzy niezależnie od wyznawanej religii mają odwagę odrzucić zatwardziałość serca, poznawać świat takim, jakim on jest i zamiast wierzyć lub nie wierzyć w Boga - zawierzyć Mu i stać się w pełni Jego dziećmi.

Napisałem ten poradnik dla tych, którzy zajmują się psychoterapią i szczególnie zainteresowani są rozwojem duchowym a posiadają niezbyt rozległą wiedzę z zakresu psychologii transpersonalnej (stanów pozaosobowych). Oby był pomocnym dla wielu do samozrozu-mienia i przemiany!

Ale po co się zmieniać? Po co szukać nie wiadomo czego? Czy nie lepiej przystosować się do innych? Przecież wszystko już wymyślono! Na ogół mamy przecież zaufanie do rodziców i wychowawców, a ostatecznie do autorytetów naukowych! I z reguły nie przychodzi nam do głowy, że właśnie oni, robiąc dla nas tak wiele dobrego, uwikłali naszą psychikę i umysł w nieopisany i niepojęty nieraz bałagan! Jeśli coś nam nie wychodzi, szukamy winy w przeznaczeniu (choć na co dzień myślimy „naukowo")/ czasem w „woli bożej", a często w poczuciu winy, które traktujemy jako najświętszą prawdę o nas samych, (np.: „widać, że jestem niegodny"). Dziwimy się, że choć pragniemy tak niewiele dobrego dla siebie, nie otrzymujemy nawet tego, a ci co pragną dużo - dużo otrzymują. Oburza nas to podważając naszą wia-

10


rę w istnienie Wyższej Sprawiedliwości. Zajęci negatywnymi myślami nie zauważamy, że otrzymujemy właśnie to, o czym myślimy! Wokół siebie stwarzamy taki świat, jaki sobie uroiliśmy!

Na szczęście nie zawsze! Czasem bowiem nasz opiekun duchowy nie pozwoli nam już dłużej igrać z ogniem, choć takie powstrzymanie bywa bardzo bolesne. Żyjąc w rozdwojeniu, często postrzegamy świat, jakby był on po połowie dziełem Boga i Szatana.

W dobrej wierze lub z lenistwa próbujemy pogodzić się z tym światem lub uciec. Przyjmujemy lub odrzucamy uznane wartości próbując określić siebie w stosunku do nich tak, jakby to była jedyna rzeczywistość nadająca sens naszemu życiu. I nie zdajemy sobie sprawy (bo i po co się wysilać?) z tego, że różni ludzie dopasowują wspaniałe ideologie do swych egoistycznych celów i kompleksów (a czy ty nigdy tego nie robiłeś?). Wierzymy w nie najczęściej (tak jak może oni wierzą), gdyż będąc zagonionymi w kołowrocie codziennego życia uważamy, że nie mamy czasu na refleksję nad sobą. Wierzymy, gdyż nam, zagubionym w wirze niezrozumiałego świata, dają złudzenie, że żyjemy godnie, że jesteśmy jednak komuś po coś potrzebni.

Ilu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że przyjęcie jakichkolwiek wierzeń popartych autorytetem nauki czy religii jest „zakładaniem kagańca Bogu", że ogranicza nasze możliwości twórcze, naszą inteligencję i intuicję?

Ilu z nas zauważa, że to, co sprawia przyjemność czy satysfakcję, najczęściej odciąga nas od samorealizacji, od pełnego wykorzystania naszych zdolności twórczych i osiągnięcia szczęścia? Dopiero załamanie uznawanego systemu wartości prowadzi do zadania pytań, na które nikt poza nami nie może udzielić odpowiedzi:

1. Kim jestem?

2. Po co tu jestem (jaki ma cel moje bytowanie)?

3. Co mam uczynić, aby służyć temu celowi (jaki jest Boski Plan

Stworzenia mnie)?

Możesz się czytelniku zapytać: Jak to? Przecież wszystkie ideologie i filozofie odpowiadają na to pytanie!

To prawda; z tym, że każda inaczej. Po co masz się uzależniać od cudzych wierzeń, jeśli możesz uzyskać odpowiedź bezpośrednio ze źródła twego istnienia? Pytaj się więc o sposoby zrealizowania swej drogi, a z pewnością uzyskasz odpowiedź. Zasługujesz na to!

11


Wyższa Inteligencja nie przejmuje się tym, że możesz mieć o sobie złe zdanie! Kocha cię bezinteresownie i pragnie ci zawsze pomóc, jeśli tylko na to pozwalasz! No może nie jest to takie bezinteresowne, skoro pragnie cię do siebie zbliżyć. Niemniej, to nie Jej, a sobie zrobisz na złość, jeśli ją odrzucisz.

Stosując półhipnozę, rebirthing, regresing czy medytację aktywną można uzyskać odpowiedzi na inne ważne pytania:

1. Gdzie przebywałem i kim byłem, zanim znalazłem się w tym ciele fizycznym? (Możesz się przekonać czy istnieje reinkarna-cja.)

2. Jaka jest treść najważniejszego komunikatu, jaki mogę odebrać na moim obecnym etapie rozwoju?

3. Co robić, żeby rozwiązać nurtujący mnie problem?

Człowiek niezależnie od tego czy jest tego świadom czy nie, tworzy samego siebie. Trzeba tylko pamiętać o czterech sprawach:

1. Idąc drogą rozwoju duchowego, nie można ograniczać się do przestudiowania jednej książki czy poznania jednej drogi. Tylko to, co wspólne we wszystkich, jest godne uwagi.

2. Wybiórcze stosowanie różnych technik i pomysłów dla osiągnięcia panowania nad innymi czy zdobycia szczególnych mocy zawsze prowadzi do upadku, w tym często do chorób psychicznych.

3. Koniecznie poznaj prawo karmy (przyczyny i skutku).

4. Bądź konsekwentny!

Miłość

Czy zauważyłeś, że w naszym społeczeństwie nie wypada mówić o miłości: „nie warto się nią zajmować, bo nic nie daje", „nie warto jej przeżywać, bo można się uzależnić", „nie warto się kierować miłością, bo można stracić" itd.

Ileż negatywnych myśli na temat tego, co odświętnie jest pragnieniem i przedmiotem wiary wszystkich chrześcijan! Jak długo można oczekiwać nastania cywilizacji miłości i uciekać przed tym, co jest jej podstawą? Nie jesteś osamotniony!

12


Od wieków chrześcijanie uciekali od miłości do tego stopnia, że zakazali „pocałunku braterstwa" i „chrztu z Ducha Świętego" traktując je jako nadużycia seksualne. Nic więc dziwnego, że wreszcie uznali się za niegodnych miłości i rozpoczęli maltretowanie ciała, aby uwolnić ducha! (W skrajnej formie takie „uwolnienie" wyznawali niemieccy faszyści, którzy we własnym mniemaniu działali z woli Boga - „Gort mit uns" - i z „miłości" do Niego, karząc Żydów za ukrzyżowanie).

Skąd to zamieszanie?

Otóż miłością nazywamy trzy różne rzeczy:

1. Miłość warunkowa - to przywiązanie do rodziny, Boga, przyjaciół ZA TO, że nam coś dają, lub mogą dać, często też wdzięczność. Towarzyszy jej przekonanie, że miłość to obowiązek dawania, a nie branie.

2. Miłość bezwarunkowa - bardzo silne uczucie i stan psycho-energetyczny organizmu, dostępny dla tych, którzy się oczyścili (np. przez jogę, rebirthing), żyją nie zanieczyszczając swego umysłu negatywnymi myślami, truciznami (używkami) i nadmiarem jedzenia. Bywa wywoływana spontanicznie przy spotkaniu dwu bliskich sobie ludzi na zasadzie rezonansu biopola. Ma ona zawsze wydźwięk mistyczny.

3. Pożądanie seksualne - jest faktem, że zaspokojenie miłości erotycznej (zmysłowej) pociąga za sobą w wielu wypadkach -gdy osiągamy głęboki relaks - wyzwolenie w człowieku miłości bezwarunkowej. Często pojawia się tęsknota, by to przeżycie powtórzyć, ale nie znając mechanizmu wyzwalania uczucia błądzimy, poszukując źródła uczucia poza sobą (np. w pozycjach seksualnych).

Z całej nauki Jezusa, tudzież mędrców Wschodu, dotyczącej opanowania pożądań i nieumiarkowania, przeciętny człowiek czepia się tej jednej myśli, że rezygnując z tego, czego najbardziej pragnie, zaskarbia sobie przychylność Boga. Zaczyna walkę ze sobą, walkę, której nie wygra! A potem z mieszanymi uczuciami przystępuje do „wykonywania obowiązków małżeńskich". Coś „nie wychodzi" i zaczyna obwiniać partnera lub szuka przyczyn we własnej fizjologii, budowie anatomicznej itp. Nie czyniąc tego, co „powinien" (nie mie-

13


szczać się w normie) zaczyna się czuć niepełnowartościowym. I zamiast zorientować się, że stan ten jest wynikiem jego wcześniejszej ucieczki, że należy się oczyścić, zmienić myśli, ucieka dalej.

Myśląc, że wyzwoli się, pogrąża się w otchłań bez pozytywnych uczuć, z coraz gorszymi myślami dotyczącymi siebie i innych, z nałogami i postępującym poczuciem winy.

W pewnym momencie wielu mówi: „Jeśli to ma być Bóg, jeśli to ma być Jego dzieło, to nie chcę mieć z nim nic wspólnego" lub „gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby mi tak cierpieć".

Człowieku! Jeśli znalazłeś się w takiej sytuacji, to pomyśl!

Bóg dał ci wszystko, czego świadomie lub podświadomie pragnąłeś! Zauważ, że rezygnacja, ofiara, ucieczka itp. były wynikiem twojego wyboru!

Ale uwaga! Możesz pragnąć tylko tego, o czym wiesz, że istnieje i że jest możliwe. A to już zależy od tego, co ci powiedzieli lub napisali w książkach inni ludzie! Zależy też od stresujących cię przeżyć. Zastanów się! Przecież to nie Bóg wymagał od ciebie, byś Mu oddał coś cennego, z czegoś zrezygnował, żebyś miał negatywne myśli. Sądząc, że poddajesz się (poświęcasz) Bogu, poddałeś się tylko ludziom i ich nieoczyszczonym myślom. Cudze nieoświecenie przyjąłeś za własną mądrość!

I tylko w tym sensie należy, moim zdaniem, rozumieć napomnienie Jezusa, że kto chce podążać Jego drogą, musi się zaprzeć matki swojej i ojca swego, musi się zaprzeć samego siebie.

Widzisz już jak to wszystko działa? O.K. Ale może jeszcze masz wątpliwości?

Przed narodzeniem Jezusa prorok Izajasz tłumaczył, że Bóg nie chce żadnych ofiar poza dobrowolnym darem miłości. A to nie znaczy, że masz z miłości zrezygnować na rzecz Boga. To znaczy - ni mniej, ni więcej - że każda twoja afirmacja, każda modlitwa, każdy czyn powinien być przepojony miłością. Wtedy i tylko wtedy będzie skutecznie służyć tobie i wszystkim ludziom z twego otoczenia. Co z tego wynika? tyle, że tym darem nie jest ani miłość warunkowa, ani erotyczna. Wynika, że powinniśmy kierować się w naszym życiu miłością bezwarunkową. Co więcej:

Miłość bezwarunkowa jest jedynym uczuciem, które warto w sobie pielęgnować!


Nie przypadkiem Jezus nauczał, że należy w sobie szukać wewnętrznego światła, a „wszystko inne zostanie Wam przydane".

Światło to bywa widzialne dla chrześcijańskich mistyków, dla jogów czy też ludzi praktykujących rebirthing itp., zawsze wiąże się ono z miłością! I tylko drogi jego wyzwalania są różne. Można do niego dojść drogą modlitwy (żarliwej), wielodniowego postu, leżenia krzyżem przez kilka dni, albo też przez różne techniki oddychania. Czasem pojawia się samo, gdy leżymy w gorączce. Jeśli zauważyłeś to światło, to uchwyciłeś kontakt z Wyższą Świadomością (Bogiem). Wiesz, że czuwa nad tobą. Możesz jednak wpaść na pomysł, że jest to przeżycie jednorazowe, lub że ponowne nawiązanie kontaktu wymaga od ciebie wyrzeczeń. Czasami zrodzi się pycha z przekonania, że należysz do wybranych. Wszystkie te i tym podobne myśli, to myśli negatywne, które prędzej czy później obrócą się przeciw tobie.

Ty jednak wiesz! Wiesz, że możesz otrzymać wszystko, z czego istnienia zdajesz sobie sprawę, czego pragniesz i w co wierzysz. Możesz otrzymać nawet więcej. Tym więcej otrzymasz, im bardziej jest to tobie i innym potrzebne oraz im większa jest twoja wola czynienia dobrze!

Ba! tylko jak się do tego zabrać?

Oczyszczać się!

Ufać!

Być konsekwentnym!

Posyłać modlitwę wzbogaconą o miłość.

Poddać się Wyższej Inteligencji. Wszystko to najlepiej czynić w stanie wyciszenia, relaksu, koncentracji myśli.

W każdej chwili z ufnością przyjmuj od Boga wszystko, co najlepsze.

Nie bój się Wyższej Inteligencji! (Boga). Nie bój się miłości, szczęścia, radości czy swobody. To prawda, że Bóg i miłość są silniejsze od ciebie! Nie próbuj ich kontrolować! Zaufaj im! Obserwuj za to reakcję swego ciała na myśli. Miłość jest najlepszym znakiem, że myśl jest słuszna, pomaga jej realizować się! Nie myl miłości z przywiązaniem! Jeśli kochasz ludzi, świat i Boga, otrzymasz wszystko! Bądź dobrym administratorem. Czy chcesz coś z tego zawłaszczyć? Jeśli tak, to po co? Nie myl miłości z wiernością! Wystarczy jedno: „nie pozwalam",

15


„me chce" kochać kogoś czy być kochanym i miłość bezwarunkowa ginie Ginie gdyż me tylko nie jest pielęgnowana ale wręcz zwalczana1 Możesz przecież kochać innych i nie tylko nie dotykać ich, ale nawet me marzyć o ich dotykaniu1 Możesz przecież kochać innych i nie oglądać ich całymi latami, a jednak być z nimi dobrą myślą i wspomagać ich, otrzymując to samo w zamian

Ale to nie wszystko1

Odpowiedz sobie jak to się stało, ze uwierzyłeś w Boga, który cię kocha i jednocześnie spodziewałeś się, ze zamiast miłości spotka cię z jego strony kara7 (A miłość to może dopiero po śmierci7)

Wątpliwości, zagrożenia, niebezpieczeństwa

Spotykam wiele osób wykształconych i inteligentnych, które do rangi cnoty podniosły bezmyślność Tak, jakby bezmyślność uwalniała je od odpowiedzialności za siebie Dla takich osób zwykłym jest stwierdzenie Jestem niepowtarzalną osobowością, więc po co mam się zmieniać7 Jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś, na takiego musisz się zgodzie' Osoby te pytają I coz w moim życiu mogłyby zmienić jakieś medytacje afirmaqe czy autosugestie7 Mam przecież określone obowiązki, zadania pozycję Muszę się ich trzymać, muszę robić to czy tamto muszę pamiętać o tym i owym, tego mi me wolno, tamtego nie wypada Po co sobie zawracać głowę jakimiś sugestiami7

A czym jak me sugestią jest to ciągłe wmawianie sobie „muszę", „nie mogę To wręcz autohipnoza' Nie wiesz, co się zdarzy za pięć minut a planujesz to co się powinno zdarzyć za pięć lat i „musisz być do tego przygotowany ' Planując cokolwiek uwzględniasz tylko to co mieści się w twej wyobraźni, stworzonej wyłącznie przez uprzednie doświadczenia Planując, uwzględniasz tylko bagaż przeszłości i ani ci w głowie, ze mogą zajść całkiem nieprzewidziane zmiany w świecie lub twoim organizmie (me mówiąc o zainteresowaniach) I nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak na twoje plany i ich niepowodzenie wpływają meuświadamiane, negatywne (ograniczające cię) myśli Chcesz mieć jednak pewność, ze wszystko jest O K i w swej krótkowzroczności zgadzasz się na ograniczenia lub wręcz boisz się je naruszać (no bo co by się stało, gdybyś te wszystkie plany musiał nagle zmienić7) Ale pozostaje pytanie czy udało ci się, a może

16


uda a się zawrzeć cały świat w swojej wiedzy, w swym doświadczeniu' Jeśli tak - to już jesteś Bogiem1 Życzę powodzenia'

Po przeczytaniu tych kilku zdań możesz czuć się zagrożony Zagrożenie me czai się jednak na kartkach książki, a w twoim umyśle1 Zagrożone są i zawsze będą twoje poglądy i wierzenia Gdybyśmy bowiem byli pewni, nie potrzebowalibyśmy wierzyć Choć może ci się to wydawać absurdalnym możesz poznawać ten świat takim, jakim jest Wymaga to tylko odrzucenia uprzedzeń postawienia sobie właściwych pytań i bezemocjonalnego oczekiwania na odpowiedz Prawda, w którą mógłbyś wierzyć, me istnieje1 Możesz poznawać prawdę w każdej chwili ale jeśli spróbujesz o mej opowiedzieć, wtedy me będzie to już prawda tej chwili będziesz mówił o przeszłości, a więc o czymś, co obiektywnie (poza twą pamięcią) me istnieje Aby to sobie uświadomić w pełni, musisz się uwolnić od poczucia zagrożenia - poczucia, które wynika wyłącznie z niepewności co do słuszności naszych wierzeń czy działań O Bogu me lubią mowie me tylko ateiści Ludzie słabej wiary tez tego nie lubią gdyż podświadomie czują, ze mogą ją całkiem utracie Droga rozwoju duchowego może uwolnić cię od lęków, wątpliwości i poczucia zagrożenia przez bezpośrednie poznawanie rzeczywistości transcendentalnej Trzeba mieć odwagę, by wstąpić na drogę rozwoju Trzeba bowiem uwolnić się od lęku egzystencjalnego, który me jest niczym innym jak lękiem przed sobą i wmówionymi sobie wadami i słabościami

Pracę nad sobą dobrze zacząć od przekonania się o swoim bezpieczeństwie zewnętrznym Dobrze pokierowana podświadomość może nam oddać wprost nieocenione usługi na tym polu i autentycznie chrome nas przed zagrożeniami1 Najskuteczniej na podświadomość wpływają techniki afirmacyjne

Afirmacje

Afirmacje to zdania, które powtarzamy w celu stworzenia w sobie pozytywnego obrazu świata i siebie Afirmacje to pozytywne myśli uformowane w zdanie, którego używamy do świadomej i celowej autosugestii

Pisząc (lub wymawiając) afirmacje, zawsze używamy imienia swojego (lub osoby w imieniu której afirmujemy) Ahrmaqe najlepiej

17


pisać według następującego wzoru: pięciokrotnie Ja... (imię)... (treść formuły), później to samo po pięć razy w drugiej (ty, tobie itp.) i trzeciej (on, jemu itd.) osobie. Np.:

Ja... (imię) zasługuję na wprowadzenie pozytywnych zmian w swoim życiu.

Ja... (imię) mam wolę i moc wprowadzić pozytywne zmiany w swoim życiu.

Pisz 5 razy w formie Ja... (imię) zasługuję..., 5 razy Ty... (imię) zasługujesz..., 5 razy On... (imię) zasługuje.... Np. moje afirmacje wyglądają tak:

Piszę pięć razy: Ja, Leszek, zasługuję na zaufanie. Następnie powtarzam afirmacje pisząc pięciokrotnie: Ty, Leszek, zasługujesz na zaufanie. I wreszcie piszę to pięć razy w trzeciej osobie, czyli: On, Leszek... itd.

Jak długo masz się męczyć tym pisaniem? Tak długo, aż przestaniesz dostawać jakiekolwiek odpowiedzi z podświadomości, zarówno buntownicze, jak i wyrażające zachwyt treścią afirmacji, czyli gdy zaaprobujesz afirmacje w sposób nieemocjonalny. Dla sprawdzenia napisz ją jeszcze dnia następnego. A potem wróć do niej za kilka miesięcy. Im większy opór podświadomości wywołuje dana afirmacja, tym jest cenniejsza!

Możliwe, że opór zniknie dopiero po tygodniu lub nawet po miesiącu pisania. Nie zraża] się tym jednak. Zasługujesz na lepsze życie niż to, które dotychczas sobie stworzyłeś. A jeśli uważasz, że coś ci się należy, to tym samym przyznajesz, że tego nie masz. Usłużna podświadomość zrobi wszystko, żeby przekonać cię, że jest tak, jak wierzysz. Już Lenin zauważył, że nasza rzeczywistość społeczno-eko-nomiczna jest tak bogata, że możemy udowodnić każdą tezę, jak i jej zaprzeczenie. (Taki pomysł jest czymś niezwykłym i odkrywczym w myśli europejskiej, lecz dawno znanym i wykorzystywanym na Wschodzie! Stajesz się tym, o czym myślisz). A Bóg ma dla ciebie zawsze coś lepszego niż to, czego oczekiwałeś.

Skąd możesz wiedzieć czy twoja podświadomość ma jakieś uwagi do pisanej afirmacji czy się opiera?

Pisz afirmacje po lewej stronie zeszytu lub kartki, a po prawej zapisuj każdą pierwszą myśl, która pojawi ci się podczas pisania

18


afirmacji. Afirmacje służą za najlepszy środek do prowadzenia rozmowy z podświadomością. Kiedy piszesz afirmację, by przekonać swą podświadomość - ona rewanżuje się ujawniając negatywne wierzenia na dany temat. Każdorazowo tę pierwszą myśl, która pojawia się na dany temat w trakcie pisania afirmacji, należy zapisać. To nie jest strata czasu i papieru, to materiał do rozpoznawania twoich myśli, które nie pozwalają ci zaakceptować wprowadzanej do umysłu nowej myśli lub cechy. Odpowiedzi podświadomości zanalizuj - wybierz najbardziej negatywne, najbardziej ograniczające i stwórz nowe afirmaqe, przeczące negatywnym myślom. Afirmację pisz dopóty, dopóki twoja podświadomość nie przestanie się buntować. Zdarza się, że trzeba ją powtórzyć za jakiś czas.

Twoje afirmację nie powinny brać się z powietrza, ani z książek. Pracuj zawsze nad tymi problemami, które sam czujesz i rozpoznajesz. Niemniej jednak, opłaca ci się wzorować na cudzych doświadczeniach. Jest coraz więcej inspirujących książek i spotkań z ludźmi. Zachęcam do udziału w treningach rebirthingu i regresingu.

Długie afirmację można powtarzać w relaksacji. Skuteczność tej metody ujawnia się najwcześniej po dwudziestu jeden dniach systematycznego stosowania.

Można też afirmaq'e śpiewać, nagrać na taśmę magnetofonową o obiegu ciągłym i słuchać ich. Można też mówić je z partnerem lub do swego odbicia w lustrze, patrząc sobie w oczy. Każdy z tych sposobów może się okazać wyjątkowo skuteczny przy rozwiązywaniu problemów różnego typu.

Techniki afirmacyjne są podstawą wszelkich praktyk rozwoju duchowego, również jogicznych i buddyjskich. Jeśli ktoś twierdzi, że w swej praktyce nie posługuje się afirmacjami, to wystawia sobie świadectwo: „jestem nieświadomy tego, co robię i dobrze mi z tym". Udawanie, że myślenie nie jest myśleniem, prowadzi donikąd. Nie ma medytacji bez programu, nie ma nabywania pozytywnch cech bez myślenia, tak jak nie można przekazywać nauk bez słów (czyli myśli). Techniki afirmacyjne służą przyspieszeniu procesu przemiany umysłu i samoświadomości. Pozwalają poznawać prawo karmy w jego działaniu. Będziesz mógł je kiedyś odrzucić, ale to kiedyś nastąpi dopiero wtedy, gdy podniesiesz swą samoocenę do poziomu, na którym żadna opinia i żadna sytuacja nie będzie mogła wytrącić twego umysłu ze stanu uspokojenia.

19


A teraz jestem ciekaw, jakie są twoje reakcje na proponowane ci sposoby pracy z umysłem. Jeśli twierdzisz, że szkoda na to czasu, tym samym przyznajesz, że czas ma większą wartość od ciebie. Gdy uważasz, że szkoda na to papieru (na pisanie afirmacji lub takich książek) to tym samym uważasz, że papier jest cenniejszy od ciebie. Twoja negacja świadczy o samoponiżaniu się. Nawet myślenie, że jesteś zbyt leniwy, wynika z poczucia niższej wartości i z pogodzenia się z niską samooceną (nie mówiąc o tym, że takie myślenie programuje cię do pełnienia roli ofiary).

Każdą afirmację już wprowadzoną do umysłu, można zastąpić nową, jeszcze lepszą afirmacją.

A oto afirmację bezpieczeństwa:

Ja (imię) mogę trzymać się z dala od wszelkich niebezpieczeństw.

Jeśli z tą afirmacją postąpisz zgodnie z zaleceniami, to możesz być pewny, że zadziała!

Polecam też: ...nie muszę spodziewać się nieprzyjemności (nieprzyjemność jest tylko stanem emocjonalnym!)

...mogę uwolnić się od poczucia zagrożenia. ...jestem bezpieczny zawsze i wszędzie.

Potęga myśli

Wielu nauczycieli buddyzmu i jogi uznaje, że nie warto zajmować się myśleniem, gdyż rzeczywistość jest pustką. Odrzucając myślenie, które współtworzy przecież karmę, przechodzą oni ponad stwarzaniem karmy. Lekceważą myśli, proponując jednocześnie swoim uczniom praktyki oparte na słowach, a więc na myśleniu. Praktyki te wywodzą się z tradycji i częstokroć nauczyciel nie zna karmicznych skutków ich zastosowania (dotyczy to modlitwy, ślubowań, tematów medytacji). Tymczasem według buddyzmu, nie ma pozytywnego działania bez pozytywnego myślenia! Tak więc koncentrowanie się na pozytywnym myśleniu pozwala osiągnąć cztery korzyści:

1. Ugruntować nasze pozytywne cechy.

2. Nabyć pozytywne cechy, których jeszcze nie posiadamy.

3. Uwolnić się od negatywnych cech.

4. Uchronić się przed nabyciem nowych cech negatywnych.

20


Pierwszym etapem skutecznej pracy nad sobą jest uwolnienie się od negatywnych, ograniczających nas myśli i zastąpienie ich myślami pozytywnymi. Drugi etap - warunkujący oświecenie - to uwolnienie się od przywiązania do wszelkich (w tym i pozytywnych) myśli. Oświecony umysł nie przestaje myśleć, a przestaje identyfikować się ze swymi myślami.

Gdy zrozumiesz, na czym polega twórcza moc myśli, będziesz mieć niezawodny klucz do rozpoznawania czy dana praktyka jest korzystna czy nie.

1. Myśl jest twórcza („Przed wszystkim było Słowo"). Myśl poprzedza uczucia, a te z kolei poprzedzają działanie w ciągu przyczynowo-skutkowym. Prawo wzrostu mówi, że wzrasta to, czym się zajmujesz! Myśli i wizje, które wzmacniasz, zajmując się nimi, materializują się.

2. Twoje funkcjonowanie w świecie zależy nie od nominalnie przyznanych praw i wolności, ale od jakości twojego myślenia. W najbogatszych krajach są nędzarze, w najbiedniejszych są bogacze, a w najbardziej zniewolonych ludzie wolni.

3. Myśli, nad którymi już nie zastanawiasz się, ciągle produkują rezultaty. Myślokształt związany z myślą, którą przestałeś się zajmować, ciągle tkwi w tobie, choć jest energetycznie osłabiony. Ale wystarczy, że ktoś w twym otoczeniu pomyśli lub powie podobną myśl, a zostanie on pobudzony do działania.

4. Zajmując się jakimiś myślami, wzmacniasz podobne myśli u innych. Być może, pomagasz im popełnić samobójstwo. Gdy w tłumie znajdzie się kilku panikarzy, panika błyskawicznie ogarnie cały tłum. Z pewnością będzie lepiej dla ciebie i innych, gdy będziesz się zajmować pozytywnymi myślami.

5. Wszystkie myśli (z wyjątkiem abstrakcyjnych) powiązane są z uczuciami. Gdy czujesz się dobrze i przyjemnie, masz dowód, że w twym umyśle przeważają myśli pozytywne. Gdy czujesz radość lub miłość, to oznacza, że odkryłeś myśl uduchowioną lub wyzwalającą cię (zaufaj jej, choćby trwała tylko ułamek sekundy). A gdy czujesz się podle, zawdzięczasz to tylko sobie, czyli swej skłonności do negatywnych myśli (szczególnie o sobie).

21


6. Zmiana myślenia i odczuwania leży w twej mocy. Ponieważ twoje emocje zależą od twoich myśli, to w żaden chemiczno-narkotyczno-alkoholowy sposób nie możesz ich zmienić na dłużej. Co więcej, używając środków odurzających czy otępiających, obniżasz samoocenę i tracisz do siebie zaufanie. Własne samopoczucie możesz skutecznie poprawić, gdy zmienisz swe myśli o sobie i otaczającym cię świecie. Zacznij od podniesienia samooceny i oczyszczenia twej relacji z Bogiem!

7. Oczyszczenia myślenia dokonuje się przez oddychanie świadome, afirmacje, medytacje i modlitwy, ale przede wszystkim przez oczyszczanie intencji (nastawień).

8. Skuteczne zabezpieczenie przed wpływem cudzych myśli na ciebie, możesz uzyskać przez:

a) pozostawanie cały czas w medytacji,

b) całkowite przebaczenie sobie i innym,

c) odgrodzenie się w wyobraźni od świata ukośnymi krzyżami czerwonego lub granatowego koloru (z przodu, z tyłu, po bokach, od góry i od dołu); praktyka ta nie przynosi zasługi, choć wycisza wpływ cudzych myśli.

9. Świadomie i celowo możesz wyprzeć ze swego umysłu stare, negatywne, ograniczające cię myśli i struktury myślowe, gdy zastosujesz afirmacje. Afirmacje, to pozytywne myśli, które często powtarzane, przywracają harmonię między tobą a innymi, tobą a Bogiem, między twym umysłem a prawdą - rzeczywistością. Nie pytaj, po co wmawiać sobie prawdę! Przestań sobie wmawiać kłamstwa! Czymś trzeba je zastąpić.

Praca z afirmacjami

Ponieważ każda myśl, w którą się wierzy, przynosi skutki w działaniu, dlatego tworząc afirmacje należy zachować ostrożność i dbać:

1. Aby nie były one sprzeczne z sobą.

2. Aby twoje działania nie były sprzeczne z afirmacjami.

3. Aby były one zgodne z twoim Boskim Planem Stworzenia (karma).

22


4. Aby nie powodowały nie zamierzonych skutków!

5. Aby nie godziły w wolność i wole innych ludzi.

Wspaniale do celów „badania" afirmacji nadają się:

a. aktywna wizualizacja w relaksie,

b. medytacja aktywna,

c. metody kontroli umysłu,

(Sposoby opisane w pkt. a - c umożliwiają „oglądanie" procesów i ich skutków.)

d. metody wywodzące się z radiestezji - analiza psychometrycz-na lub zwykły pomiar relacji i ich zmian,

e. odczuwanie myśli w ciele (obserwowanie procesów emocjonalnych).

Ja sam zacząłem od totalnego otwarcia się i poddania Wyższej Inteligencji. Uznałem, że tak będzie najbezpieczniej, mimo że zmiany w moim życiu mogą mnie zaskoczyć. Rzeczywiście, były one gwałtowne! Natychmiast znalazła się odpowiednia literatura (która czasem czekała na to już od kilku lat) i odpowiedni ludzie. Pewne rzeczy i zajęcia, do których przywiązywałem dotąd wielką wagę, po prostu przestały mnie obchodzić z dnia na dzień! Powstały nowe sytuacje, które zmusiły mnie do rozwoju i działań we właściwym kierunku! I dopiero po afirmacji poddania nastało „wielkie oczyszczenie". Niektóre myśli zaczęły się we mnie kotłować, trochę pomęczyły i zniknę-ły na zawsze. Uwolniłem się od przywiązania do ludzi, zwierząt, rzeczy. Zamiast tego mogę teraz wszystko kochać! Być szczęśliwy i otwarty na wszystko, co czynię i otrzymuję!

Spróbuj pisać afirmację: Najwyższy obdarza mnie odwagą, wolą i mocą dokonywania bez wysiłku wszelkich pozytywnych zmian.

Ta afirmacja nie tylko pozwoliła mi robić to, co zawsze „w głębi duszy" pragnąłem, tyle że nie wiedziałem jak, ale ponadto dała mi oparcie i pewność, że nie zawiodę siebie i innych, że wreszcie jestem pożyteczny i przydatny bez względu na to, jak inni mnie oceniają!

Wszelkie moje działania są oczekiwane i przyjmowane z radością.

Obecnie pracuję z afirmacjami w celu rozwiązania aktualnych problemów. Staram się formułować je najbardziej ogólnie, a przede wszystkim nie narzucać form czy sposobów rozwiązania problemu. Nigdy nie proszę o to, co nie istnieje! (a nasze umysły w wielu przy-

23


padkach przechowują jakieś mityczne lub pseudonaukowe pojęcia i wyobrażenia!)

Nie zrażam się tym, że coś mi akurat nie wychodzi! Sprawdzam afirmację, czasem rozszerzam zakres jej ogólności, a czasem „poddaję się" i „otwieram", gdyż Bóg z całą pewnością ma dla mnie coś jeszcze lepszego, niż to czego oczekuję. A więc, np.: Niech to, co robię i czego pragnę, najlepiej śluzy mnie i innym. Pragnę, aby wszyscy związani tym ludzie odnieśli jak największe i jak najdalej idące korzyści!

I bez względu na to, co potem wokół mnie się stanie, jestem niewinny! Wiem, że los każdego człowieka zależy od jego myśli. Wiem, że cierpienie nie jest karą, lecz wskazaniem, że należy zmienić kierunek swoich działań, styl życia, myśli, uczucia, stosunek do siebie i innych. Jeśli się komuś w moim otoczeniu przydarzy, to z pewnością jest mu potrzebne, aby się go pozbył, przezwyciężył je i znalazł prawdę o sobie!

Uwaga! Możesz wpaść na pomysł, aby kogoś oczyścić gwałtownie silną afirmacją lub modlitwą. I to zadziała! Ale jeśli ta osoba nie jest przygotowana na zmianę sposobu myślenia i nie dostanie w zamian myśli pozytywnych, to już niedługo jej stan psychiczny pogorszy się! Zamknie się w sobie jeszcze bardziej!

Dobre efekty daje śpiewanie afirmacji - zwłaszcza wierszowanych! Ponieważ myśl powoduje działanie, dlatego szczególnie niebezpieczne są dla nas przeboje zawierające negatywne myśli. Niepostrzeżenie identyfikujemy się z nimi. Zauważ, że największe wrażenie wywierają na tobie wiersze, w których autor sięga do głębi swego negatywnego stosunku do świata. I takież książki, filmy irp. Weź podręcznik literatury, przeczytaj z dystansem kilka wierszy i zobacz w jaki „kanał", w jakie bagno wprowadzili cię właśnie ci, których miałeś nakaz szanować, podziwiać i naśladować - autorytety!

A pieśni patriotyczne, wojskowe itp!?

Zasady przeprogramowania myślenia

Poglądy człowieka stanowią system samosterujący i przeważnie samoprogramujący się. Systemy samosterujące zawsze dążą do równowagi wewnętrznej, jeśli się je zakłóci. Istotne zmiany mogą zajść

24


w systemie dopiero po wprowadzeniu do niego wielu nowych informacji. W tłumaczeniu na język zrozumiały, znaczy to, że przeprowadzenie nawet kilku medytacji niewiele może zmienić w umyśle. Zmiana kilku czy kilkunastu myśli, to też kropla w morzu, w porównaniu z tysiącami myśli, które każdego dnia przychodzą ci do głowy. Decydując się na przemianę swego systemu poglądów i myślenia, musisz się nastawić na systematyczną pracę z umysłem i nie zniechęcać się, gdy widzisz, że czasem efekty tej pracy są nikłe. Nie bądź niecierpliwy. Zachodzące zmiany najpierw objawiają się w formie zmieszania (w wyniku konfrontacji nowego ze starym), często pojawia się niepokój, bunt, a nawet ból. Czasem powstaje w głowie kompletny zamęt. Nie bój się go i nie odstępuj od praktyki. Gdybyś skapitulował w obliczu urojonych trudności, wszystko wróci do punktu wyjścia. Alternatywą pracy z umysłem jest pogłębianie się cierpienia, chorób i umysłowego pomieszania.

Na początek pracy z umysłem potrzebny jest wysiłek, by opanować nowe umiejętności. Po jakimś czasie wszystko będzie dużo łatwiejsze i bardziej efektowne.

Tworząc nowy program dla siebie i dla swego umysłu, trzeba uwzględnić poniższe uwagi:

1. Rozwijaj w swym umyśle pozytywne cechy. Obiektywnie dobre jest to, co służy i tobie, i innym. Naucz się grać w gry, w których, jeśli wygrywasz, to inni też wygrywają (przykładem takiej gry jest handel, a przykładem gry, w której wszy1 scy przegrywają jest wojna - choć wielu chciałoby wierzyć, że wygrali).

2. Formułę afirmacji lub modlitwy zawsze układaj w czasie teraźniejszym. Używając czasu przyszłego, odwlekasz jej realizację w nieskończoność.

3. Możesz używać formuły „Niech się stanie...", ale wtedy kończ podziękowaniem za to, że już się stało. Choć teraz może to wydawać się nieprawdopodobne, to podziękowanie przyspiesza realizację.

4. Nigdy nie używaj w afirmacjach i modlitwach słów: muszę, nie mogę, powinienem, chcę itp. Nie wolno stosować żadnych formuł ograniczających i warunkujących, chyba że chcesz ograniczyć złe skłonności.

25


5. Ponieważ w afirmacjach, medytacjach i modlitwach odwołujesz się do Wyższej Inteligencji, to nigdy nie określaj sposobu w jaki chcesz coś osiągnąć. Ty określaj tylko cel.

6. Techniki pracy z umysłem służą w zasadzie wprowadzaniu zmian w umyśle praktykującego. Ale ponieważ jesteśmy związani z innymi ludźmi, można je czasem wykorzystywać do pomagania innym i do wprowadzania zmian w otoczeniu. Zmiany te będą jednak tylko takie, jakie ty i twe otoczenie jesteście w stanie zaakceptować (dlatego uczy się w jodze, by nie pożądać rezultatów i nie uzależniać się od nich). Zwykle jednak powstają one samoczynnie, jako produkt uboczny podnoszenia samooceny i poddania się boskiemu kierownictwu. Nie ma więc z reguły powodu, by specjalnie zajmować się ich kreowaniem.

7. Nigdy nie wolno używać potęgi myśli do krzywdzenia innych lub siebie! Nie wolno stwarzać problemów i trudności! Nie wolno też podporządkowywać sobie innych i uzależniać ich od siebie.

8. Gdy nie wiesz, co zrobić, lub jak rozwiązać jakiś problem, powierzaj sprawę Bogu. Wszystkie troski też powierzaj Bogu i dziękuj za rozwiązanie.

9. Twórcze działanie myśli można wspomóc, stosując wizualizację (jakby wyobrażenia). Aby wizualizacja zmaterializowała się, trzeba utrzymywać ją w umyśle co najmniej 40 minut lub powtarzać ją wielokrotnie.

10. Jeśli zarzucisz jakiś temat, zanim spowoduje on trwałe zmiany w twoim umyśle, to nie rozwiązany problem wróci do ciebie i uderzy cię z jeszcze większą siłą. Nie myśl, że to zdanie jest szantażem!

11. Gdy zauważasz u siebie negatywne skłonności i cechy, a nie wiesz co z nimi zrobić, proś Boga, by cię od nich uwolnił lub żeby je przetworzył w pozytywne tendencje: „Bóg uwalnia mnie teraz od..." itp.

12. Przeczenie „nie" stosuj wtedy, gdy nie ma innej możliwości.

13. Zawsze używaj swoich słów: tych, które rozumiesz i które czujesz. Powtarzanie cudzych afirmacji i modlitw najczęściej jest tylko niezrozumiałym, nieefektywnym bełkotem.

26


14. Nie zamęczaj się! Osiągniesz znacznie więcej, gdy twej pracy z umysłem będą towarzyszyć radość i wdzięczność. Zamiast ćwiczyć aż do zmęczenia, lepiej ćwiczyć krócej, a częściej.

15. Zacznij od przebaczania! Nic innego nie powoduje takiego zamętu w głowie, jak ukrywane pretensje i żale. Przebaczaj więc ciągle, aż przebaczysz wszystkim i sobie całkowicie.

16. Podstawą sukcesów na duchowej ścieżce jest miłość do siebie i do swego ciała, jako materializacji boskości!

Bądź więc miły dla siebie i dla swego ciała!

Działanie afirmacji

W „ogólniaku" przyszła mi myśl: „ponieważ nikt nie wie wszystkiego, to i ja tego nie muszę, a więc uczę się tylko tego, co będzie mi potrzebne". Stąd tylko krok do lepszego pomysłu: „Głowa to nie śmietnik! Uczę się tylko tego i tylko w takich ilościach, jakie konieczne są ze względu na to, co będę robił i ze względu na wymagania moich nauczycieli". To działało tak, że podczas gdy inni „wkuwali" -jak leci, ja zajmowałem się rozwojem moich zainteresowań. Na egzaminach (z wyjątkiem tego, który miał mnie przekonać, że nie tędy droga) czy innych sprawdzianach nie dawałem się „zagiąć", choć niektórym się to marzyło. A dziś ci, którzy ze mną rozmawiają, dziwią się, że odpowiadam na każde pytanie. Zastanawiają się: „czy jest coś, czego ten facet nie wie?". A jest tak, że po prostu nie pytają mnie o to, czego nie wiem, bo mnie (a może też im) jest to do niczego niepotrzebne! To działało i działa tak, że zamiast obciążać umysł bzdurami, dawno odrzuconymi (lecz przez twórców programów szkolnych uznanymi za wartościowe) poglądami, jestem teraz gotów bez obciążeń i zahamowań przyjmować najnowocześniejsze koncepcje naukowe i filozoficzne!

Działania afirmacji w sferze nadświadomości, podobnie jak i działania modlitwy, nie sposób wyjaśnić. Istotne jest, że działają, ale tylko wtedy, gdy są zgodne z naturalnym biegiem wszechświata. Na nas samych oddziaływują, gdy otwieramy się na przyjęcie ich skutków. Ale działają nie tylko na nas , ale i na otoczenie. Siła modlitwy lub afirmacji wypowiadanej z miłością jest o wiele większa od siły, jaką dysponuje człowiek. A zakres działania jest nieprzewidywalny.

27


Tę potężną moc możemy uruchomić, ale nigdy nie będziemy w stanie jej kontrolować. Nie odpowiadamy też za wyniki uruchomionych przez nas procesów. Nie ma więc najmniejszego sensu przywiązywać się do wyników swych działań. Ale też nie należy się bać. Uruchomione afirmacje z pewnością służą Najwyższemu Dobru. Stąd też ogromna waga dobrych życzeń przepełnionych miłością. Dlatego twierdzi się, że miłość jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie (siłą stwórczą)

Działanie afirmacji pisanych dla siebie polega na oczyszczeniu podświadomości z negatywnych, bądź tylko absurdalnych wierzeń. Osiągamy to przez analizę odpowiedzi, które nasuwają się w trakcie pisania afirmacji i zastępowania ich przeczącymi pozytywnymi myślami. Oczyszczona z obowiązku pamiętania różnych bzdur ("na wszelki wypadek") podświadomość, może oddać nam nieocenione usługi. Posługuje się ona na ogół nie uświadamianym przez większość ludzi postrzeganiem pozazmysłowym (np. łączność telepatyczna). Dzięki temu mamy możliwość realizacji naszych celów życiowych nie zaprzątając sobie głowy problemami materialnymi, jak ochrona przed niebezpieczeństwem, wybór najlepszych warunków realizacji zadań, wybór odpowiedniego partnera itp. Podświadomość działa zgodnie z udzielonymi jej sugestiami. Sugestie to nie tylko afirmacje. To również wszelkie uświadamiane i nie uświadamiane wierzenia i kompleksy! Każda myśl o naszych ograniczeniach jest myślą negatywną, choćby wydawała się niezwykle konstruktywną. Każda myśl destruktywna, choćby nie wiedzieć jaką wolność obiecywała, również jest negatywną (wyjątek: zniszczenie złudzeń i ograniczeń).

Podświadomość wiele potrafi, gdy jest umiejętnie kierowana. Ale jeśli chcielibyśmy się jej poddać mniemając, że wie najlepiej co mamy robić, to padlibyśmy ofiarami przyzwyczajeń, lęków, niepewności i histerii.

Człowiekowi poddanemu podświadomości wydaje się, że lepiej aby umarł, niż żeby się zmienił. Jego prymitywna wizja świata jest uporządkowana i dlatego statyczna. Może ulec rozbiciu w konfrontacji ze światem, powodując straszny zamęt w życiu, kończący się chorobą psychiczną. Częściej jednak tacy ludzie nie przyjmują do wiadomości faktów nie pasujących do ich obrazu świata.

Uważaj! Uwierzyć możesz we wszystko! Ślepa wiara nie uczyni cię jednak wolnym, choć nowa klatka może ci się bardziej podobać od

28


starej. Możesz uwierzyć, że jesteś oświecony, że jesteś Bogiem, ale nie będziesz, dopóki nie uświadomisz sobie jak to działa!

Przygotowanie do pracy z umysłem

Zanim zabierzesz się za umysł, radzę, byś opanował kilka ćwiczeń ułatwiających pracę:

a) świadomość ciała najlepiej rozwijają systemy ćwiczeń: hatha-jogi oraz bioenergetyki (gdzie poprzez ruch uświadamiane są emocje);

b) świadomość energii wewnętrznej najlepiej rozwijać posługując się ćwiczeniami tai-chi (medycyna w ruchu) lub radża-jogi (dla zaawansowanych);

c) praca z umysłem powinna być zawsze poprzedzona i uzupełniona ćwiczeniami oddechowymi i relaksem.

1. Do ćwiczeń relaksująco-oddechowych należy m.in dwadzieścia połączonych oddechów (L.Orra): Wykonuje się zamierzony wdech. Gdy kończy się wpływ powietrza, bez zatrzymania go, pozwala się powietrzu wypłynąć, bez wypychania go, i znów bez wstrzymywania rozpoczyna się zamierzony wdech itd. Wykonuje się cztery średnie wdechy, po czym jeden głęboki itd., powtarzając całą serię czterokrotnie. Wdychane powietrze należy doprowadzać do górnych szczytów płuc. Wykonane spokojnie, skutecznie relaksuje ciało i oczyszcza umysł.

2. Relaks można pogłębiać np. przez rozluźnianie kolejnych grup mięśni, poczynając od palców u nóg, a kończąc na czubku głowy (lub odwrotnie). Najlepiej powtarzać: „rozluźniam teraz palce u nóg, rozluźniam stopy..." itd. w kolejności: łydki, kolana, uda, podbrzusze, brzuch, dolną część klatki piersiowej, górną część klatki piersiowej, ramiona i barki, ręce i palce rąk, szyję i kark, żuchwę, mięśnie twarzy, oczy, czoło i kończyć: „a teraz rozluźniam wszystkie pozostałe mięśnie, których jeszcze nie rozluźniłem". Gdy stosujesz sam relaks, to kończ go w taki sam sposób jak medytację i zawsze tak samo. Np.: „gdy odliczę od jeden do pięć, będę całkowicie przebudzony, będę się czuł doskonale i bezpiecznie. Odliczam (powoli!): jeden,

29


dwa, trzy, cztery, pięć. Jestem całkowicie przebudzony, czuję się doskonale i bezpiecznie". Teraz powoli możesz otworzyć oczy.

3. Nie rozpoczynaj ćwiczeń relaksacyjnych i oddechowych prędzej niż dwie do trzech godzin po ostatnim papierosie i nie wcześniej, niż pół godziny po lekkim posiłku. Nigdy nie ćwicz w dniu, w którym piłeś alkohol!

Nie musisz nic robić!

Co jakiś czas pojawia się natchniony prorok, guru czy jogin, który zapewnia: „Nie musisz nic robić! Żadnej gimnastyki oddechowej, żadnych ćwiczeń czy afirmacji! Wystarczy, że uwierzysz Mnie i MNIE się podporządkujesz, że uwierzysz w moc Zbawiciela itp."

Nie wykluczam, że może to być najlepsza droga dla ciebie. Może się bowiem zdarzyć nawet w naszych czasach człowiek, który nie był poddany indoktrynacji ze strony szkoły, rodziców, radia i telewizji, nie spotkał się z dymem papierosów, spalin, oparami alkoholu, agresywnością otoczenia, który nie przeżył szoku porodowego, nigdy się nie zdenerwował, nie doznał obrażeń, miał stały kontakt fizyczno-emocjonalny z rodzicami - i wreszcie - jak św. Paweł mógłby o sobie powiedzieć „Pod względem prawa byłem bez zarzutu". Jeśli więc to, co napisane wyżej dotyczy ciebie, to istotnie nie musisz nic robić! Pozostaje przypuszczać, że jesteś owocem niepokalanego poczęcia! I wystarczy, żebyś pozwolił sobie na pełnię szczęścia i miłości. To wszystko!

Większość z nas żyje jednak w niezwykle agresywnym środowisku środowisku środowisku kulturowym i przyrodniczym. Otacza nas chorobliwa atmosfera mentalna: pogoń za pieniądzem, seksem, przyjemnością, strach, niepewność i poczucie bezsensu takiej egzystencji. Dla wielu nie wystarcza skażenie środowiska. W obłędnej ucieczce przed życiem wprowadzają oni do swego organizmu liczne trucizny, a potem mają żal do całego świata z powodu poczucia bezsensu życia. Nic dziwnego. Przecież to wszystko oddala nas od natury, od miłości i szczęścia. Kto popełnia samobójstwo, nie jest zdolny znaleźć w swoim życiu żadnych wartości.

Warto też pamiętać, że każda choroba, każdy stres pozostawiają w organizmie mniej lub bardziej trwałe zmiany fizyko-chemiczne.

30


Oczywiście człowiek może się bronić przed agresywnością otoczenia, ale z tą umiejętnością się nie rodzi - musi ją nabyć. Dzieci co prawda posiadają naturalny instynkt unikania nieodpowiednich potraw i miejsc przebywania, ale - od czegóż są troskliwi rodzice? -Tępią oni te naturalne zdolności jako „fanaberie niedobrego dziecka". Mimo to, mamy szansę żyć zgodnie z „naturalnym biegiem wszechświata", zgodnie z Boskim Planem Stworzenia.

Środki samopoznania i samorealizacji

No tak, teraz nie pozostaje nic innego, jak zapytać: „Kim jestem"?

To pytanie będziesz zadawać jeszcze wiele razy, a odpowiedź za każdym razem będzie inna, coraz bardziej uściślona, taka, jakiej nie mógłbyś zrozumieć wcześniej. I dopóki nie dojdziesz do oświecenia, do świadomości kosmicznej - dopóty nie znajdziesz satysfakcjonującej cię odpowiedzi.

Jeśli już podjąłeś decyzję, by wyrwać się z koła cierpień i niemożności, to poznaj środki prowadzące do tego:

1. Różne techniki relaksacyjne.

2. Techniki medytacyjne.

3. Samoobserwację.

4. Kontemplację.

5. Modlitwę.

6. Bioenergetykę.

7. Ćwiczenia jogi (hatha, radża itp.).

8. Autosugestię i afirmację.

9. Doświadczenie otwarcia wrót

10. Rebirthing.

(Jedyny skuteczny i nieszkodliwy środek do uwolnienia się od szoku porodowego, stresów matki w ciąży i stresów niemowlęctwa).

11. Regresing.

(Metoda odreagowania i przemiany obciążeń karmicznych).

12. Spróbuj nic nie robić - i nic poza tym.

31


Wyżej wymienione techniki umożliwiają wewnętrzne uspokojenie, wyciszenie, wgląd w siebie i dostrojenie do wyższych poziomów mentalnych. Techniki oparte na jodze prowadzą do głębszej koncentracji - oczyszczenia ciała, psychiki i myśli oraz zmian fizycznych. Jedne z nich działają szybciej, inne wolniej. Niektóre, np. medytacja zeń, nie nadają się dla ludzi znerwicowanych. Są też takie, które można stosować nawet w leczeniu osób chorych psychicznie czy uzależnionych.

Skuteczne środki samorealizacji to:

a) afirmacje,

b) relaks i koncentracja,

c) medytacja i kontemplacja,

d) ćwiczenia oddechowe,

e) modlitwy i ślubowania.

Możliwości wyboru jest dużo, ale to nie techniki decydują o powodzeniu naszych działań. Zdolności i skuteczne środki samorealizacji są niezwykle pomocne na drodze do oświecenia, lecz same w sobie nie gwarantują osiągnięcia sukcesu. Gdy praktyka pozbawiona jest ufności (wiary), jeśli lekceważymy umysł i nie dbamy o rozwijanie pozytywnych cech, nie osiągniemy celu. O wszystkim decyduje ufność do Boga, Jego kierownictwa (lub Buddy i kierownictwa lamy), ufność do opiekuna duchowego, ufność do siebie i do swoich intuicyjnych zdolności (te ostatnie rozwijają się w miarę praktyki). Pamiętaj - podstawą jest ufność.

Na drodze do oświecenia możemy korzystać z pomocy wielu ludzi, nauczycieli i specjalistów. Naszym guru może być każdy napotkany człowiek! Pamiętać jednak musimy o tym, że tylko jednego przewodnika mamy na naszej ścieżce. On odpowiada na nasze modlitwy i pytania, pomaga pokonywać wszelkie trudności. Jest to nasze Najwyższe Ja (ja prawdziwe, które zawsze mieszka w naszych sercach i wyzwala się z chwilą oświecenia). Choć początkowo możemy mieć wrażenie, że Bóg mieszka poza nami, że jesteśmy od Niego oddzieleni, to w miarę postępów na drodze wewnętrznego poznania zbliżamy się do Niego, aż nastąpi zjednoczenie (niekoniecznie w obecnym wcieleniu) - zależy to od szczerości naszych intencji.

Samopoznanie, wgląd w siebie możemy uzyskać przy pomocy medytacji ukierunkowanej zadaniem tematu przed wejściem w stan

32


medytacyjny. Opisane dalej doświadczenia prowadzą do uwolnienia się od władzy egoizmu i przyzwyczajeń (wręcz nałogów).

Uświadomienie to nic innego, jak jasnowidzące postrzeżenie my-ślokształtu, który nami rządził. (Łatwiej to wykonać niż opisać). Uświadomiony myślokształt zostaje zniszczony. Może się jednak zdarzyć, że w naszym życiu istotna zmiana nie zaszła. Wtedy okazuje się, że poznaliśmy myślokształt pochodny, lecz podstawowy, pierwotny jeszcze istnieje.

Uświadomienie problemu pozwala na jego natychmiastowe rozwiązanie. Ale gdy ulegamy euforii, że jesteśmy nieśmiertelnym duchem i zaczynamy lekceważyć wpływ środowiska, możemy sobie nieźle zaszkodzić. Dopóki nie uświadomisz sobie przyczyn chorób i pragnienia śmierci (mnie np. wydawało się, że komuś będę zawadzał, że ktoś nie dostanie tego, co jest moim udziałem i w efekcie będzie przeze mnie cierpiał lub umrze), dopóty nie lekceważ niczego!

Nie pozwól jednak, aby twoja boska istota była unieważniona przez przywiązanie do cudzych wierzeń, przez uzależnienie od innych osób i rzeczy. Podnoś jakość swych myśli, aby utrzymać czysty umysł z czystymi uczuciami, aby osiągnąć duchowe oświecenie. Nie porównuj się z innymi. Oni mają swoją drogę, niekoniecznie łatwiejszą niż twoja. Nie myśl, że jesteś od nich mądrzejszy!

Cokolwiek się stanie, niech służy Najwyższemu Dobru wszystkich czujących istot!

Rozmowa z Bogiem

Ongiś hebrajczycy modlili się: "Daj mi to, o co proszę, a jak nie chcesz dać, to zabierz moje życie. Niech się dzieje wola twoja". Nie zastanawiając się nad bezsensem takiej modlitwy wypowiadali ją szczerze i z ufnością. I zdarzało się, że otrzymywali coś zupełnie innego, ale za to bardziej potrzebnego. I z podziwem (nie analizując własnych ograniczeń umysłowych) wykrzykiwali: „Niezbadane są wyroki Pana". Jeśli bowiem zadamy głupie pytanie, to może się zdarzyć, gdy pytamy z ufnością, że otrzymamy mądrą odpowiedź, ale też możemy jej nie zrozumieć.

A czy nie moglibyśmy od razu pytać i prosić o to, co jest nam istotnie potrzebne? Wystarczy tylko przemyśleć i ujawnić nasz rze-

33


czywisty problem. Na przykład: masz dużo pieniędzy i dowiedziałeś się, że wkrótce nastąpi podwyżka cen. Co robisz? Co jest twoim problemem? Zastanów się dobrze! Czy ulokowanie pieniędzy w towarze uwolni cię od lęku przed stratą? Co więc jest twoim problemem?

Wkraczając na drogę uwalniania się od cierpień, na drogę duchowego rozwoju powinniśmy się dowiedzieć, co jest dla nas najlepsze. Proponuję afirmację: Rozkazuję, aby teraz ujawnił się i w pełni realizował mój Boski Plan Stworzenia, tak, abym mógł jak najlepiej i najpełniej wykorzystywać swe wrodzone zdolności i predyspozycje. Rozkaz oczywiście wydajemy nie Bogu, a naszej podświadomości, aby stała się gotową przyjąć odpowiedź, która istniała już przed naszym urodzeniem. Jest ona nam stale komunikowana w różny sposób. Im bardziej odchodzimy od natury, tym bardziej brutalnie jest nam udzielana. (Uznanie istnienia tego co jest, to po prostu pokora). Kto nie pyta, może przypadkiem otrzymać właściwą odpowiedź, lecz nigdy nie będzie miał pewności, że jest ona właściwa i co z nią robić!

Jeśli nauczysz się obiektywnej samoobserwacji (w miejsce dotychczas praktykowanej samokontroli), kiedy uznasz, że świat jest takim, jakim jest, a nie takim jakim chciałbyś, by był - wtedy dopiero staniesz się zdolnym do rozmowy z Wyższą Świadomością. Nie można się tego nauczyć przez rozmyślania, martwienie się itp. Do tego potrzebna jest praktyka: relaks, medytacje i afirmację.

Umiejętność prowadzenia rozmowy z Bogiem należy do dziedziny mistycyzmu. Jednak zrobienie ciebie mistykiem, nie jest moim celem. Mistycy często obcują z tajemnicą bytu, nie zdając sobie sprawy z mechanizmów rządzących tym obcowaniem. A nie mając zdolności weryfikacji swych doświadczeń, popadają czasem w pewne związki o charakterze spirytystycznym, otwierając się na niższy świat astralny (świat niższych duchów). Czytając o objawieniach często zauważamy, że istoty z tych światów podają się za świętych, archaniołów czy samego Jezusa i często żądają przyjęcia na siebie przez medium cierpień za dusze czyśćcowe. Chory mistyk jest tyle wart, co pijany woźnica, który powierzywszy się doświadczeniu swego konia, ściąga cugle w najmniej odpowiednim momencie.

Mistycyzm nie jest celem naszego życia, ale jest wspaniałą możliwością, którą (jak i inne zdolności psychiczne) można w pełni bezpiecznie wykorzystywać dopiero po oczyszczeniu duchowym (ogołoceniu się z wierzeń, pożądań i uprzedzeń).

34


W trakcie rozwoju duchowego (którego podstawą jest oczyszczenie ciała, energii i uczuć oraz myśli, a także dostrojenie się do wyższych poziomów mentalnych i budhi) stopniowo zanikają bariery oddzielające nas od rzeczywistości - pojawiają się naturalnie szczególne moce i zdolności psychiczne. Wcześniejsze ich uruchomienie może być niemiłe lub nawet niebezpieczne.

U osób sensytywnych czy używających narkotyków lub alkoholu w celu wywołania „halucynacji", następuje również zniesienie barier, które oddzielają od świata mentalnego i astralnego wszystkich, nieprzygotowanych do przebywania w nich. Osoby te mogą postrzegać istoty astralne lub swoje mentalne wyobrażenia na tym poziomie, do którego się dostroiły (np.: delirium tremens). Używanie narkotyków (w tym tytoniu) czy alkoholu, prędzej czy później, skutecznie likwiduje zdolność dostrajania się do wyższych światów (osiągane wizje są coraz bardziej przerażające, aż doprowadzają człowieka do obłędu lub samobójstwa; mogą to nie być wizje, ale natrętne myśli czy wrażenia uczuciowe). Kto postępuje w ten sposób, łatwo może paść ofiarą niższych istot astralnych, popadając w choroby objawiające się rozdwojeniem jaźni. To również grozi mediom spirytystycznym.

Dostrajać się do Boga można z powodzeniem przy użyciu środków znanych każdemu chrześcijaninowi z praktyki. Dają one jednak dość ograniczone możliwości kontaktu z Wyższą Inteligencją, jeśli nie towarzyszy im oczyszczające samopoznanie: „Ucisz się i wiedz".

„Proście, a będzie wam dane". Ba! Ale o co prosić?

Załóżmy, że jesteś głodny. Co jest twoim problemem? - Uczucie głodu. Dlaczego więc rozglądasz się za jedzeniem, jeśli wiesz, że się przejadasz, a nie pytasz: „Co robić, żeby pozbyć się uczucia głodu"? Może wcale nie musisz się przejadać?

Jeśli podczas modlitwy uznamy naszą niezdolność do rozwiązania jakiegoś problemu, to nic złego się nie stanie. Odrzucimy w ten sposób pychę i otworzymy się na pomoc Tego, którego prosimy. Jeśli natomiast do modlitwy włączamy negatywne myśli, dotyczące nas samych czy innych ludzi, jeśli prosimy o coś, czego nie akceptuje nasza podświadomość, to taka modlitwa „nie zostanie wysłuchana". Jeśli ktoś miałby zaczynać modlitwę od stwierdzenia, że jest niegodny, to lepiej żeby nie zawracał sobie głowy!

Jak każdy z nas i ja... zasługuję na miłość Boga.

35


Nie bój się! Bóg z pewnością nie jest sadystą, ani seksualnym maniakiem. Nie jest też twoim fizycznym (być może „pokopanym") ojcem!

Boski świat istnieje zawsze i wszędzie, ale tylko od nas zależy, czy będziemy z niego korzystać (czy będziemy mu posłuszni), czy z tego co nam komunikuje cokolwiek zrozumiemy. Kto szuka potwierdzenia swoich wierzeń, uprzedzeń czy przekonań, ten zawsze wyjdzie rozczarowany i zniechęcony do kontaktów z Wyższą Inteligencją. A kto potrafi zestroić się z tym boskim światem, usłyszeć jego głos (wibracja anahat - OM), doświadczyć cudownych energii czy wizji, ten nie powinien wpadać ani w dumę, ani w przerażenie. Powinien natomiast wiedzieć, że jest to tylko początek drogi, tylko promyk światła, a nie całe słońce. Wewnętrzne światło będzie w nas dopiero, gdy oczyścimy się, gdy w pełni poddamy się Wyższej Inteligencji i będziemy realizowali Boski Plan Stworzenia (chyba właśnie po to tu jesteśmy, żeby się weń włączyć). I wtedy wszystko - Świadomość Kosmiczna - zostaje nam przydane!

Z Bogiem można rozmawiać codziennie i przy każdej okazji. Nie musi to być efektowne, a jedynym problemem jest przyzwyczajenie się. Pokora, a więc uznanie naszej niezdolności do rozwiązania wszystkich problemów, otwiera nam drogę do Wyższej Inteligencji. Widząc nasze ograniczenie możemy, prosić o rozwiązanie każdego problemu, tak aby służyło ono Najwyższemu Dobru. Może temu celowi służyć modlitwa lub inna znana ci technika. Istotne jest tylko umieszczenie problemu w centrum świadomości i wola rozwiązania go. Musimy „czuć" problem, żyć nim. Najważniejsze jest jednak uzyskanie wewnętrznej gotowości do przyjęcia odpowiedzi, gotowości do działania, choćby to działanie wydawało się całkowicie nieracjonalnym lub sprzecznym z uznawanymi przez ciebie poglądami. Istotne jest, czy czyjaś pomoc w rozwiązaniu problemu lub chęć do działania pojawia się jako odpowiedź na zadane pytanie. Jeśli raz tego doświadczysz, to nigdy nie będziesz musiał mieć wątpliwości.

Kto pragnie, niechaj przyjdzie i pije „wodę żyda" za darmo! „O nic się już nie troskaj, a wszystkie sprawy powierzaj Bogu".

Przy okazji zwróć uwagę, że wiele zdań z tej książeczki możesz przerobić na afirmacje lub tematy do modlitwy. Bogactwo pozytywnych, uduchowionych myśli zawierają: Biblia, Koran i wypowiedzi joginów. Dopóty jednak mają nikłe oddziaływanie na nasze doskona-

36


lenie się, dopóki nie traktuje się ich jako tematy medytacji, modlitwy czy afirmacje. I pamiętaj: posługując się cudzymi pomysłami musisz je czuć lub rozumieć. Inaczej zajmujesz się szerzeniem bełkotu! (Wyjątek stanowią mantry).

Modlitwa

Potęga modlitwy jest znacznie większa od potęgi woli uruchamiającego działanie modlitwy. Uruchamiając proces kreacji poprzez modlitwę, nie można już zmieniać jego skutków, jeśli później wymyśli się coś innego. Trzeba być bardzo odpowiedzialnym, żeby z tej techniki korzystać.

Niektórzy nauczyciele duchowi twierdzą, że nie powinniśmy się posługiwać modlitwą, gdyż prosić można tylko o to, co się zna. U podstaw tego poglądu tkwią dwa błędy:

a) nie każda modlitwa jest „o coś",

b) można prosić o to, czego się nie zna (np. o wskazanie tego, co najkorzystniejsze i o zrealizowanie tego).

Warto też zwrócić uwagę na inny błąd: bełkotanie cudzego tekstu z nagłówkiem „modlitwa" najczęściej nie ma nic wspólnego z modlitwą.

Aby modlitwa była skuteczna, trzeba ją rozumieć i czuć. Powinna być wypowiadana twoimi słowami. Cudze modlitwy traktuj tylko jako inspirację. O skuteczności modlitwy nie decyduje jej tekst, lecz zrozumienie go, a także intencje towarzyszące modlitwie. Skuteczność modlitwy zależy od tego czy, i na ile, jesteśmy w stanie zaaprobować zmiany, o które się modlimy, oraz od ufności i miłości, jakie w nią wkładamy. Sekunda modlitwy, wypowiedzianej z ufnością i miłością, jest znacznie bardziej wartościowa od nieuważnego wypowiadania długich tekstów. Wreszcie jakość modlitwy i jej skutki nie zależą od pozycji, w jakiej ją wypowiadasz, choć pozycja ta powinna ułatwić koncentrację i relaksację.

Modlitwa jest najlepszym środkiem urzeczywistniania miłości i ufności (praktykując afirmowanie i mantrowanie, rozwija się radość i wolność, a dzięki medytacji rozwija się niewarunkowaną szczęśliwość, błogość i spontaniczną mądrość).

37


Przystępując do modlitwy należy wyciszyć umysł (zrelaksować go), skupić się na temacie, nie rozpraszać się (dobrze mieć ciche, spokojne pomieszczenie), pomyśleć o ufności, wierze i pożytku, jaki wyniknie z modlitwy i zacząć się modlić.

Spotykam czasem ludzi, którzy twierdzą, że modlą się zawsze. Potem okazuje się , że cały czas mówią do Boga. Pytam się ich: A czy dajesz Bogu szansę, by i On coś do ciebie powiedział? Modlitwa to przecież rozmowa! Aby dowiedzieć się, co Bóg mówi do ciebie, po modlitwie podziękuj i pozostań w stanie wyciszenia umysłu (czyli medytacji bez zalążka). Gdy chcesz otrzymać prawdziwe odpowiedzi, otwórz i przygotuj swój umysł na przyjęcie każdej z nich. Im bardziej będziesz ufać Bogu i Jego odpowiedziom, im pokorniej będziesz przyjmować Jego wolę i Jego prowadzenie, tym większe zmiany będą się dokonywały dzięki modlitwie, zarówno w twoim życiu, jak i otoczeniu.

Modlitwa to rozmowa z Bogiem. Jeśli więc wszystkie uzyskane odpowiedzi sprawdzasz czytając Pismo Święte, to lepiej byś zrobił, gdybyś się przestał modlić, skoro i tak właściwe, twoim zdaniem, odpowiedzi, znajdujesz zawsze w Piśmie Świętym. Takie postępowanie zdradza nieufność do modlitwy (na początku ostrożność jest wskazana!), nieufność do siebie i Boga Wszechmogącego. Gdy rozmawiasz z Bogiem, żaden szatan się w to nie wtrąci, choć brak perfekcji i nieuświadamiane motywy, mogą wpływać na końcowy efekt twej modlitwy.

Ze względu na formę wyróżnia się modlitwy:

a) ustną (gdy tekst wypowiada się na głos),

b) myślną (gdy tekst powtarza się w myślach),

c) afektywną (krótką, silnie związaną z uczuciem - akt strzelisty)

d) możesz modlić się też przez dedykowanie swych uczynków Bogu, Mistrzowi - „wszystko co robię, służy Najwyższemu Dobru.

Ze względu na cel i zaawansowanie wyróżniamy modlitwy:

I. Przebłagalną (oczyszczającą). W jej trakcie wyznajemy grzechy, podejmujemy zobowiązania, że już nigdy nie będziemy ich popełniać i prosimy Boga lub Mistrza, by pomógł nam uwolnić się od nich oraz wspierał nas swą miłością i opieką.

38


H. Dziękczynną. Dziękujemy za wszystko, co otrzymaliśmy, co otrzymujemy i co jeszcze otrzymamy. W czasie odmawiania modlitwy zawsze koncentrujemy się na dostatku i bogactwie, a nigdy na brakach, niedostatku, potrzebach czy pragnieniach!!!

III. Chwalebną (uwielbienia). Wychwalamy Boga, Jego cechy i przymioty. Im dłużej, tym lepiej. Formą tej modlitwy jest recytowanie lub śpiewanie imion Boga z koncentrowaniem się na ich znaczeniu. Nigdy nie traktuj siebie jako niedoskonałej istoty, która jest przeciwieństwem doskonałości Boga. Nie poniżaj siebie! Staraj się raczej wyrobić w sobie nastawienie, że jesteś od Niego nieoddzielony i że wszystko po Nim dziedziczysz. I nie wywyższaj się. Taki sam z ciebie człowiek, jak inni!

IV. Błagalną (proszącą). To najpopularniejsza i zarazem najtrudniejsza modlitwa! Gdy wiesz, że dla Boga wszystko jest możliwe, możesz Mu powierzyć każdy problem, tak żeby znalazł najlepsze rozwiązanie. Zasadą jest: jeśli możesz coś zrobić sam i wiesz jak to zrobić, to nie módl się, tylko weź się do pracy. Bóg na pewno wie lepiej od ciebie, co jest najlepsze i jak to zrealizować. Bóg nie jest twym służącym, nie wysłucha więc modlitwy, dzięki której chcesz coś osiągnąć kosztem innych lub podporządkować ich sobie (to należy do czarnej magii). Nie wolno ci w modlitwie naruszać wolnej woli innych! (Możesz modlić się o nawrócenie kogoś na duchową drogę, ale nie wolno ci modlić się w intencji nawrócenia kogoś na określoną religię). Gdy modlisz się w czyjejś intencji, zbadaj czy kierują tobą czyste motywy czy całkowicie mu przebaczyłeś?

Gdy zdecydowałeś się na modlitwę w jakiejś intencji przez kilka dni, bacz by treść modlitwy była zawsze taka sama. Niczego nie dodawaj ani nie ujmuj.

Pamiętaj, że modlitwa nie jest handlem! Nigdy nie obiecuj Bogu, że dasz Mu coś lub z czegoś zrezygnujesz, jeśli On cię wysłucha. Ojciec Pio uczył: „Nigdy nie proś Boga o mniej, niż możesz dostać". Dla Boga wszystko jest możliwe! A ty, ukochane Jego dziecię, -zasługujesz na to!

„Gdybyście mieli wiarę, jak ziarnko gorczycy, wszystko byłoby dla was możliwe".

39


Polinezyjscy Kahuni (Strażnicy Tajemnicy) opracowali doskonałą (skuteczną) technikę modlitwy błagalnej. Oto jej etapy:

1. Zbadanie problemu - polega na zastanowieniu się o co mi chodzi, sprawdzeniu, czy nie jest to wewnętrznie sprzeczne lub niezgodne z tym, o co się już wcześniej modliłem, czy przypadkiem nie chcę komuś wyrządzić krzywdy?

2. Odpowiedz na pytanie: czy chcę ten problem rozwiązać? Może się okazać, że jesteś chory, a wydaje ci się, że gdybyś wyzdrowiał przestałbyś interesować innych, musiałbyś iść do pracy itp. A może masz po prostu bałagan w głowie i nie wiesz czego chcesz? (wtedy módl się o uwolnienie od tego bałaganu, o realizację boskiego planu).

3. Odpowiedz na pytanie: jak chcę rozwiązać problem? Jeśli widzisz, że rozwiązanie go leży w twej mocy, to po co się modlić?

4. Przygotowanie formuły (prośby). Nigdy nie używaj czasu przyszłego! Całą formułę układa się w czasie teraźniejszym. Dla Boga wszystko jest teraz, bez względu na to, jak ci się wydaje. Formuła nie może zawierać sprzeczności i jakichkolwiek negatywnch myśli o tobie i innych.

5. Nauczenie się formuły na pamięć, tak żeby można ją było w każdej chwili wypowiedzieć bezbłędnie.

Teraz następuje właściwa modlitwa:

6. Koncentracja na temacie, relaks i ładowanie oddechem (zaleca się 3 do 10 głębokich, pełnych oddechów, energetyzujących ciało).

7. Trzykrotne wypowiedzenie formuły bez zmian i poprawek. Dobrze, jeśli powtarzaniu tekstu towarzyszy wizualizacja -przyspiesza ona realizację.

8. Zakończenie (zawsze!) formułą: „Cokolwiek się stanie, niech najlepiej służy Najwyższemu Dobru, mojemu i innych".

9. Podziękowanie, że się już dokonało.

10. Wyprowadzenie się ze stanu medytacji lub transu (np. przez odliczanie).

11. Pozostanie przez chwilę w stanie uspokojenia.

40


12. Uwaga! Nie należy nigdy sprawdzać, na jakim etapie realizacji znajduje się modlitwa. Jeśli wypowiedziałeś ją z ufnością i podziękowałeś za zrealizowanie, nie przeszkadzaj w jej urzeczywistnieniu. Nie wracaj do niej myślą, nie roztrząsaj problemu na nowo. Nie martw się i nie niecierpliw, gdyż może to odwlec realizację lub prawie całkiem ją uniemożliwić.

Nigdy nie proś o mniej, niż możesz otrzymać!

Nie handluj z Bogiem! Twoje dobra nie są mu potrzebne.

V. Modlitwa kontemplacyjna. Polega na głębokim utożsamieniu się z Bogiem lub Mistrzem, na utrzymaniu świadomości „On i ja jedno jesteśmy" lub „Ja jestem tym". Można się utożsamiać z miłością lub cechami Boga. Gdy chcesz uzdrawiać, możesz przybrać (zwizualizować) formę np. uzdrawiającego Jezusa i pozwolić, żeby to On przez twoje ciało uzdrawiał. Zaletą tej metody jest, że nie będziesz sobie przypisywać zasługi uzdrowienia i nie będziesz się martwić, gdy do uzdrowienia nie dojdzie. Wszystko w ręku Boga! Efekt uzdrowienia nigdy nie będzie zależał od ciebie. Nie miej skrupułów. Wszyscy Mistrzowie chętnie pomagają wszystkim, którzy są gotowi przyjąć ich pomoc.

VI. Technika jednego pytania (przypomina akt strzelisty). Polega na na uzyskaniu stanu wibracji o wysokiej częstotliwości (co uzyskuje się w medytacji z wizualizacją), skoncentrowaniu wibrującej energii wokół głowy ł wypowiedzeniu pytania (lub polecenia). Po czym wypowiada się tekst ponownie, wysyłając otaczającą głowę energię we wszystkie strony. Technika ta nadaje się do zadawania pytań: „Co mam robić, żeby...?" (np. żeby jak najszybciej osiągnąć oświecenie, najkorzystniej rozwiązać problem, podjąć najlepszą decyzję) i „O co mam pytać, żeby...?" Kończ podziękowaniem.

Podczas kierowania pytań do Wyższej Świadomości należy zachować pełne wyciszenie emocjonalne i skupienie na problemie, powinny nas wtedy ogarniać wyższe, spokojne uczucia, jak np. miłość (chyba, że problemem jest „co robić, by uwolnić się od jakiegoś niższego uczucia"). Ważne jest ufne oczekiwanie na odpowiedź (zamiast „rozgrzebywania problemu") i wyrażenie wdzięczności tak, jakby odpowiedź już została udzielona.

41


Niech wszystkie modlitwy prowadzą ciebie i wszystkie istoty do ostatecznego oświecenia! Niech wszystko, co robisz i myślisz, służy Najwyższemu Dobru!

Dlaczego nie chcesz poddać się Bogu?

Spotykam ludzi, którzy dowiedziawszy się, że poprzez techniki jogi mogą uruchomić działanie Wyższej Inteligencji i wprowadzić zmiany w swym życiu, dochodzą do wniosku, że teraz to oni będą dyktować Bogu co ma im dać, co ma dla nich zrobić. Dawcę życia i wszelkich bogactw zaczynają uważać za chłopca na posyłki, który ma spełniać ich zachcianki.

Są też tacy, którzy słyszeli coś o boskości człowieka, więc twierdzą, że sami są bogami, wobec czego żaden Bóg nie będzie nimi rządził!

Gdyby Bóg miał tak ograniczone możliwości jak ci samozwań-czy bogowie, to wszelkie zabiegi, by być jedno z Nim, nie miałby najmniejszego sensu.

Dopóki wyobrażasz sobie Boga, jako moc, która potrzebuje twego, oczywiście niezastąpionego kierownictwa, jesteś tylko zbuntowanym, nieufnym bachorem. Postawienie ego (a więc zachcianek i samowoli) ponad Boga musi cię doprowadzić do bolesnego otrzeźwienia lub do szaleństwa (co zdarza się znacznie częściej).

Medytacja, afirmacje i modlitwy umożliwiają nam łączność z Wyższą Inteligencją (niekoniecznie jest to Bóg), ale nie po to, żebyśmy manipulowali innymi lub sytuacją, lecz po to, żebyśmy korzystali z pomocy dla siebie i innych na drodze do doskonałości.

Dlaczego nie chcesz poddać się Bogu? Wiesz przecież, że On cię kocha, że Bóg to Najwyższe Dobro, piękno i miłość. Wierzysz, że cię powołał do życia. A jednak...

A jednak boisz się, że każe ci zrobić coś, czego nie chcesz. Czy myślisz, że ty wiesz lepiej niż On, co jest dla ciebie dobre? Czy wydaje ci się, że poddając się stracisz kontrolę i władzę nad sobą? Czy w swym zadufaniu chcesz kontrolować inteligencję wyższą od twojej? A jednak...

Niepewność...

42


No, bo ktoś mówił, bo ktoś pisał...

A może poddajesz się innemu człowiekowi, jego negatywnym myślom zbieżnym z twoimi podświadomymi przekonaniami? Przekonaniami również negatywnymi. A więc wzmacniacie się wzajemnie?

A więc... poddajesz się negatywnym myślom innego człowieka i traktujesz je jako własną mądrość lub - co gorsza - jako boskie objawienie? Stop!

Myśl powoduje w twoim ciele konkretne odczucia emocjonalne. Pozytywna - szczęście, radość, miłość. Negatywna - emocje bardzo nieprzyjemne. Wystrzegaj się myśli, przynoszących li tylko uspokojenie i zadowolenie. Tam może, lecz nie musi, czaić się twój podświadomy wróg (np. nałóg).

Błogosławione myśli, które cię niepokoją, pociągając za sobą lawinę myśli negatywnych. Zidentyfikuj je, spisz i zamień na afirmacje! Nie popełniaj błędu! Sprawdź (przemyśl, przeczuj) konsekwencje tak, a nie inaczej ułożonych afirmacji. W tym to ułożeniu tkwi sekret powodzenia pracy z afirmacjami.

Nie popełnij też innego, znacznie gorszego błędu! Wielu wierzy, że jeśli będą żyć w zgodzie z przykazaniami (tzn. przestrzegać zakazów), to wystarczy. Wielu wydaje się, że kiedy zmaltretują swe ciało i pozbędą się szkodliwych - ich zdaniem - pokus (ponoć niegodnych człowieka), to już im wystarczy, aby osiągnąć zbawienie - wieczne szczęście. Ale to tylko wbija ich w pychę. Zauważ, że jest to zwykła transakcja handlowa, co więcej - handel z Bogiem darami otrzymanymi od Boga. A ofiara? Przecież to nic innego, jak oddanie cennego daru Bożego za coś, czego pożądasz (pragniesz)!

Często proszę tylko o jak najskuteczniejsze rozwiązania problemu, wysyłam ładunek miłości do Tego, który czuwa nade mną i czekam (wszystko w stanie ralaksu) na odpowiedni pomysł. To wystarcza i z reguły szybko przystępuję do działania. Taka modlitwa nie jest prośbą o to, co znane i wiadome! I ty możesz doświadczyć tego niezwykłego wydarzenia, kiedy to efekty twego działania będą tym większe im mniej energii i pragnień w nie włożysz. Kiedyś staniesz się przekaźnikiem potężnej mocy, tylko dzięki otwarciu na nią, dzięki pozwoleniu, by Wyższa Inteligencja uczyniła z ciebie swoje narzędzie. To nic strasznego!

43


Masz zawsze dwie możliwości wyboru:

1. Poddać się boskiemu kierownictwu ufając Bogu, że zawsze prowadzi cię do realizacji najwyższego dobra, do uświadomienia ci, że i ty jesteś częścią tego najwyższego dobra albo też:

2. Poddać się wyobrażeniom innych ludzi o tym jaki powinieneś być i usiłować się do nich dostosować, ale „jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził". Radzę ci więc być sobą -boską istotą, którą znajdziesz w sobie, gdy poddasz się boskiemu przewodnictwu, gdy będziesz lubił to, co lubi Bóg i kochał tak, jak kocha Bóg - bezinteresownie i bezwarunkowo.

Jeśli wierzysz, że wystarczy ci pozbyć się tylko negatywnych myśli i uczuć, jeśli - co gorsza - boisz się uczuć pozytywnych i nie wprowadzisz ich w miejsce tych wyrzuconych, to niebawem przekonasz się, że wszystko, co z siebie wyrzuciłeś, wróci, że zostaniesz strącony w otchłań rozpaczy - stan, który rodzi się, gdy człowiek poznaje siebie, a nie poznaje Boga.

Ale ty, idąc duchową ścieżką, wiesz przecież, że istnieje Wyższa Inteligencja, że czuwa nad tobą i chce ci pomagać ilekroć o to poprosisz. Wiesz, że akceptuje wszystkie twoje myśli i uczucia. Ale...

Ale może się zdarzyć, że pewne afirmacje czy modlitwy mimo wszystko nie działają, że stracisz coś bardzo cennego. Nie ma powodu do paniki. Bóg ma dla ciebie z pewnością coś lepszego. Daj Mu większą swobodę wyboru! Nigdy nie miej żalu, że coś cię mogło ominąć.

Bóg ma zawsze dla nas coś lepszego niż to, czego żałujemy.

Zamiast zajmować się tym, czego nie masz, pozwól sobie przyjmować to, co najlepsze!

Twoje życie może być zawsze piękne, łatwe i radosne!

Jeśli już jesteś otwarty, a nie stosujesz specjalnych technik „postrzegania pozazmysłowego", możesz odczuwać „wolę Boga" nie tylko w ciele, ale i w stosunku innych ludzi do ciebie. Zwracaj więc uwagę na to, jak się do ciebie zwracają w różnych sytuacjach, jak nazywają „przezywają" itp. Zwracaj uwagę na skutki swych działań. Powinieneś robić to, co „wychodzi" najlepiej i daje najwięcej satysfakcji. Pamiętaj! Zewnętrzny świat jest zwierciadłem odbijającym twoje wierzenia!

44


Medytacja

Świadomość Boga jest znacznie szersza od naszej. Nie możemy jej pojąć i uświadomić sobie bez metod rozszerzania naszej świadomości. Te metody, to medytacja i jej wyższa forma - kontemplacja. Dzięki medytacji i kontemplacji łączymy się świadomie z Nieskończoną Inteligencją, ze źródłem Prawdy, Miłości i Mądrości. Medytacja należy do technik pracy z umysłem, ale umożliwia przekroczenie umysłu z jego wszelkimi ograniczeniami.

Wokół medytacji narosło wiele nieporozumień, do których przyczynił się świat nauki i niedouczeni nauczyciele.

Metoda ta, znana od tysięcy lat, przynosiła pozytywne skutki dla zdrowia, więc wielu terapeutów zaadoptowało ją do psychoterapii Zachodu. Jej stosowanie wzbudziło jednak niezadowolenie, spowodowane błędnym przekonaniem, jakoby medytacja była sprzeczna z tradycją chrześcijańską. Tymczasem medytacja, to wyciszenie umysłu w obecności Boga. Medytację potępiają sekty religijne, których kapłani czują, że ich monopol na kontaktowanie się z Bogiem (pośrednictwo) został zagrożony.

A naukowcy podejmują badania, by udowodnić... właśnie co? W wyniku takich badań docierają do nas informacje, że medytacja prowadzi do lenistwa, odizolowania się od społeczeństwa, że jest szkodliwa dla zdrowia psychicznego i fizycznego (rzekomo ogranicza ruchliwość). Naukowcy z pewnością potwierdziliby pozytywny wpływ medytacji na zdrowie, gdyby udało się im zrozumieć, co to jest medytacja. Niestety nie mogą tego pojąć, jeśli nie praktykują.

Na czym więc polega medytacja?

Medytacja to stan uwagi, uspokojenia i relaksacji umysłu. Warunkiem medytowania nie musi być relaksacja ciała, lecz na początek praktyki (ten początek może trwać kilka lat), jest ona nieodzownym warunkiem relaksacji umysłu. Natomiast uwaga, to nie autorepresja. Uwaga w medytacji jest spokojna, bezpieczna i nieoceniająca. I to jest powód do potępienia dla moralistów, którzy nie mają zaufania do Boga i do siebie i powód do niepokoju dla wszystkich, którzy nie podnoszą swej samooceny i jakości swego myślenia.

Mogłeś usłyszeć, że medytacja bez zalążka, czyli bez tematu, jest najwyższą i jedyną właściwą formą medytacji, więc tylko takiej bę-

45


dziesz próbować. To nierozsądne. Dopóki nie jesteś na poziomie Bo-dhisatwy, którego nie wiążą już z życiem ziemskim i społecznym żadne więzy karmiczne, powinieneś dbać o gromadzenie zasług, czyli stwarzanie pozytywnej karmy.

Lamowie wadżrajany ostrzegają, że zbyt wczesne praktykowanie medytacji bez zalążka jako jedynej, prowadzi do umysłowego otępienia, przenoszącego się do następnego wcielenia.

Oto jakie warunki należy spełniać, by medytacja była pożyteczna i bezpieczna:

1. Nie łączyć medytacji z używkami. Medytacja zbliża do Boga, Bóg i smród wzajemnie się wykluczają. Używki powodują niekorzystne zmiany w systemie nerwowym i subtelnych ciałach człowieka.

2. Zachowywać spokój i czystość myśli oraz uczuć. Ba! Łatwo to powiedzieć, ale jak wykonać? Na każdą ujawniającą się negatywną myśl czy emocję, znajdź antidotum w postaci przeczących myśli lub uczuć i afirmuj je.

3. Systematycznie podnosić jakość myślenia (w tym samoocenę).

4. Wszędzie i zawsze tropić Boga, znajdować Go i w sobie, i swym otoczeniu, w swych myślach i uczuciach. To pomaga w dostrajaniu się do wyższych wibracji świata intuicyjnego.

5. Mogłeś się spotkać z nauczaniem, że w medytacji akceptujemy to, co jest, więc nie ma potrzeby czegokolwiek w tym i jakości swego myślenia zmieniać. Załóżmy więc, że czujesz teraz niechęć lub agresję. Czy znaczy to, że nie ma miłości, radości i szczęścia? A może one są, tylko ty nie potrafisz ich zauważyć, bo zajmujesz się tym, co akurat wydaje ci się ważne, tak ważne, że dla czegoś dobrego nie ma już miejsca w twym umyśle? A tymczasem źródła twych negatywnych myśli i uczuć tkwią nie w teraźniejszości, a w trzymaniu się nieświadomych przykrych wspomnień.

Masz dwie rozsądne możliwości uwolnienia się od tyranii nieuświadomionych wspomnień:

a) w stanie medytacji cofnąć się pamięcią do momentu, gdy pierwszy raz pojawiło się to uczucie, lub przyszła do głowy taka myśl, a wtedy wykorzenisz ją z umysłu na zawsze,

46


b) afirmować pozytywne cechy i medytować nad nimi. Staraj się stosować oba sposoby, aby jeden wspomagał efekty drugiego.

Jest wiele sposobów wyzwalania medytacji i ich przeprowadzania. Wchodzisz w medytację relaksując się, zadajesz temat i czekasz, co się będzie dalej działo. Dystansujesz się od pragnień i myśli i pozwalasz być temu, co jest - obserwujesz wszystko biernie.

Praktyka wstępna

1. Usiądź lub połóż się wygodnie, twarzą na południe lub wschód (medytacje z mantrą wykonuje się tylko na siedząco).

2. Zrelaksuj się i wykonaj kilkanaście spokojnych, głębokich oddechów.

3. Wejdź w stan medytacyjny - przez pierwsze dziesięć dni odliczaj od stu do jednego, przez następne dziesięć dni, od pięćdziesięciu do jednego, później od dwudziestu do jednego i wreszcie od pięciu do jednego. Zawsze powoli, jedna cyfra na dwie do czterech sekund. Gdy pomylisz się, zaczyna] liczyć od początku. To pozwoli ci szybko opanować wchodzenie w głęboki stan medytacyjny. Gdy chcesz pogłębić go, znów odlicz od pięciu do jednego.

4. Stwórz mentalny ekran (czarny lub biały) w odległości około jednego metra przed sobą. Wyobraź sobie na nim jakiś przedmiot i obejrzyj go dokładnie z zewnątrz. Następnie przekrój go i obejrzyj od środka, dotknij go, powąchaj. Później wejdź w niego i badaj dalej dokładnie, wszystkimi zmysłami, a potem poczuj, że jesteś z nim jednością, że czujesz tak jak on (to jest samadhi).

5. Po medytacji podziękuj opiekunowi duchowemu za pomoc, opiekę i inspirację. Pozwól, żeby przez czubek głowy wpłynęła do twego ciała świetlista uzdrawiająca energia, wypełniając je całkowicie, a nawet wypełniając przestrzeń wokół ciebie. Podziel się jej nadmiarem z wszystkimi potrzebującymi istotami, wypromieniowując ją z serca.

6. Wyjdź z medytacji, odliczając od jednego do pięciu.

7. Gdy chcesz poznać wszelkie możliwości związane z medytacją, przejdź kurs doskonalenia umysłu.

47


Gdy opanujesz koncentrację na przedmiotach, zacznij medytować o pozytywnych cechach i o twej jedności z Bogiem. Medytując nad doskonałością sprawiasz, że stajesz się nieoddzielony od niej, stajesz się jednością z nią.

Za każdym razem medytuj nad jedną cechą. Powtarzaj w myślach jej nazwę i zobacz siebie obdarzonego nią. Zobacz innych, którzy cieszą się i gratulują ci, że ta cecha ujawnia się w twym życiu. Zobacz wreszcie innych wokół ciebie obdarzonych tą cechą. Zobacz, jak odnoszą się do siebie i do ciebie i jak ty się do nich odnosisz. Zobacz, że wszyscy cieszycie się z nabycia tej cechy.

Bądź systematyczny w medytowaniu. Wykonuj medytację jeden, dwa razy dziennie. Jest ona bezpieczna, gdy nie próbujesz sobie szkodzić. Gdy twoje działania będą z nią sprzeczne, możesz doprowadzić się do rozdwojenia jaźni lub schizofrenii. Ale to nie medytacja szkodzi, lecz strach przed nią i niekonsekwencja.

Do medytacji przygotuj się afirmacyjnie. To bezpieczne i korzystne dla mnie... beztrosko relaksować się (medytować), ...lubię medytować. Medytacja służy poprawie mojego... zdrowia i samopoczucia. Dzięki medytacji odnoszę coraz więcej sukcesów w życiu i rozwoju.

Z medytacją jest jak z każdą nowością. Najpierw masz wspaniałe doznania, potem usiłujesz je powtarzać i to zaczyna cię męczyć. A gdy zrozumiesz już, że każda medytacja jest niepowtarzalna, że wystarczy tylko pozwolić, żeby działo się samo, wtedy znów jest wspaniale.

Pozwalam Bogu, by kierował moim działaniem i niedziałaniem.

Nigdy nie przywiązuj się do efektów twych medytacji. Odpowiedzi, jakie dostajesz, skierowane są do ciebie i mówią tylko o twoich problemach i twoich sposobach rozwiązania ich. Daj więc sobie spokój z nawracaniem innych na drogę prawdy, która się przed tobą odkryła. O wynikach medytacji możesz rozmawiać tylko z nauczycielem. A jeśli mu nie ufasz, to skąd pewność, że ci którzy nie są bardziej od ciebie zaawansowani, rozumieją cię lepiej?

Pamiętaj, że za każdym razem jest inaczej. Za każdym razem, na to samo pytanie możesz otrzymać nową odpowiedź. Jakość odpowiedzi zależy tylko od twej otwartości i ufności oraz od sposobu postawienia pytania. Na głupie pytania z reguły przychodzą głupie odpowiedzi.

48


Kroki w medytacji

I. Przygotowanie programu.

1. Wybierz temat medytacji i rozplanuj go.

2. Ustal słowa i gesty kodujące (będą one zawsze takie same w każdej medytacji). Wstaw je do planu.

3. Naucz się planu na pamięć, tak żebyś mógł go sobie przypomnieć w każdej chwili bez wysiłku.

II. Wykonanie.

1. Wykonaj oddychanie uspokajające lub ładujące i zrelaksuj się.

2. Wejdź w stan medytacyjny za pomocą swego kodu (mudra lub odliczanie).

3. „Udaj się" do refugium - miejsca doskonałego wypoczynku na 1-3 min.

4. Następnie realizuj plan medytacji (w tym programowanie się).

5. Podziękuj swojemu Opiekunowi Duchowemu za pomoc i opiekę.

6. Życz, aby zasługa wypływająca z medytacji spłynęła na wszystkich potrzebujących (podziel się efektami medytacji). W ten sposób nic ci nie ubędzie, a zyskasz ich wsparcie i wdzięczność.

7. Pozostań chwilę w stanie medytacji bez zalążka.

8. Wyjdź ze stanu medytacji za pomocą swego kodu (np. Gdy odliczę od l do 5, będę całkowicie przebudzony, pozostanę w poczuciu bezpieczeństwa i potrafię przenieść pozytywne efekty medytacji do codziennego życia)

9. Posiedź chwilę cicho i spokojnie, po czym możesz wrócić do swych zajęć.

Medytacja a rzeczywistość

Medytacja jest techniką bezwysiłkowego i pozaintelektualnego poznawania rzeczywistości. Rzeczywistość nie jest tym samym, co materialne i społeczne jej przejawy. Rzeczywistość to mechanizmy i prawa, które powodują przejawianie się w świecie zjawiskowym. Krzesło nie jest rzeczywistością, lecz przejawem działania sił twór-

49


czych. Podobnie, nasze zachowania intelektualne i zbiorowe nie są rzeczywistością samą w sobie, lecz przejawem działania pewnych niewidzialnych i intelektualnie niepoznawalnych praw.

Nauki logiczno-matematyczne twierdzą, że badają rzeczywistość (opisują ją). Tymczasem opisują tylko struktury poznawcze samych badaczy. Nauka doszła już do wniosku, że nie wszystkie prawa działają mechanicznie, że są też prawa działające w sposób statystyczny (tzn., że efekty jakichś procesów można przewidzieć tylko w przybliżeniu). Nauka jeszcze nie doszła do tego, że można manipulować procesami, a nawet ingerować w działanie praw mechanicznych. Z naukowego punktu widzenia taki pogląd jest nie do przyjęcia. I w ten sposób wiedza naukowa utrudnia nam poznawanie rzeczywistości. Jeśli wtesz, że jakiś proces musi zajść, to jesteś niewolnikiem swej wiedzy. Twoja wiedza nie jest mądrością, lecz wiarą w słuszność twierdzeń, które poznałeś. Gdy ci się wydaje, że nie może być inaczej niż wiesz, to z pewnością, dla ciebie, nie może być inaczej. I nawet, gdy obok zachodzi coś zupełnie sprzecznego z twą wiedzą, to nie możesz tego zauważyć. Bo gdybyś zauważył, twoje bezpieczeństwo intelektualne zostałoby zagrożone.

Medytacja jest specyficznym podejściem do rzeczywistości. Pozwala ona na poznawanie wszystkiego bez oceniania (a nauka jest zawsze ideologiczna). Medytacja, to pozwolenie sobie na życie i działanie w wolności od wszystkiego, co znane. Wiedząc, że pewne wydarzenia prowadzą do tragicznych skutków, możesz bać się medytować na ich temat. Tymczasem medytowanie może od nich uwolnić. Gdzie logika podpowiada, że wyjścia nie ma, tam medytacja pozwala je znaleźć i to najlepsze! Dzieje się tak dzięki spontanicznej mądrości urzeczywistnianej podczas medytacji.

Dla przeciętnego konsumenta informacji, pożytek z nauki jest taki sam, jak ze słuchania relacji z cudzych medytacji. Jeśli sam nie sprawdzasz, to możesz tylko wierzyć lub nie. Najnowsze odkrycia astronomów opisują kosmos tak, jak starożytne teksty jogów, a ty ciągle nie wiesz, jak to jest z tym kosmosem. I nie będziesz wiedzieć, dopóki sam nie zbadasz.

Ale cóż ci po znajomości kosmosu, jeśli nie znasz przede wszystkim siebie. A dopóki nie poznasz się, będą bardzo martwić cię cudze opinie o tobie. Czyżby inni znali cię lepiej, niż ty sam? A czy ty znasz ich lepiej?

50


Warto zająć się medytacją na temat: Jestem doskonałym, nieśmiertelnym duchem. Zasługuję na doskonałość, jestem tu po to, by ją realizować (urzeczywistniać).

Po głębszym oczyszczeniu i medytacyjnym przygotowaniu pojawia się zdolność kontemplacji. Polega ona na umiejętności utrzymywania przez dłuższy czas w codziennym życiu, myśli i uczuć uduchowionych. Kontemplujący coraz bardziej oddala się od dyskur-sywnego, logicznego myślenia. I wbrew obawom „zdrowych na umyśle", nie przestaje być zdolnym do normalnego życia. Jedyna różnica polega na tym, że żyje mu się łatwiej i przyjemniej. Bo czyż może być coś nieosiągalnego dla Boskiej Istoty? Czyż nie jest przyjemnie robić tylko to, co służy Najwyższemu Dobru, realizując Boski Plan Stworzenia?

Dostrajanie się, wczuwanie czy spirytyzm?

Istotną zaletą wymienionych wcześniej technik jest to, że dostrajają nas do wyższego świata mentalnego i świata intuicji (budhi).

„Ależ to spirytyzm! To poddanie jakiemuś duchowi, który podaje się za Boga!" - wrzasną chrześcijanie różnych odłamów - „Prawdę można poznawać jedynie przez objawienia Pisma Świętego".

f

Nie zamierzam się z nimi spierać, czy więcej Ducha Świętego mieszka w Piśmie czy w swoim domu, którym to domem jest każdy z nas (również ci, którzy się duchów boją).

Ale cóż to za dziwny pomysł z tym dostrajaniem? Czy to nie Bóg powinien się do nas dostroić, jeśli tak mu na nas zależy?

W dostrajaniu się nie ma niczego dziwnego czy niezwykłego. Każdy z nas robi to codziennie. Robią to nawet zwierzęta! Małe dziecko wczuwa się w rodziców, usiłując odgadnąć ich intencje, przyciągnąć do siebie.

Dziecko w wieku szkolnym wczuwa się w nauczyciela, usiłując przewidzieć, czego się od niego oczekuje i jak wykiwać wychowawcę. A nauczyciel stara się przewidzieć wszelkie wybryki wychowanków. Staramy się odgadnąć, co myślą i czują nasi wrogowie, przyjaciele, sąsiedzi, szefowie i podwładni, narzeczem, małżonkowie itp. Błędne koło! Staramy się bardziej być cudzymi, na ogół negatywnymi myślami (a jaki mógłby być inny cel naszych przewidywań, jak

51


nie uprzedzenie ewentualnych ciosów?). Wchodząc w cudzą sferę mentalną czy psychiczną, oddziałujemy sugestywnie na innych lub też poddajemy się ich sugestiom (gdy mają silniejszą wolę). Wtedy stajemy się tym, o czym oni myślą. Wydaje się nam, że to my myślimy, gdy tymczasem u przeciętnego człowieka około 75% myśli to myśli cudze, z których wyławia on tylko te, które są zgodne z jego aktualnym stanem psychicznym, zgodne z jego aktualnymi poglądami i wierzeniami.

Człowiek zajęty intensywnym wczuwaniem się (on nazywa to obiektywnym myśleniem lub przewidywaniem) ulega zmęczeniu, chce sobie na jakiś czas ulżyć, chce zapomnieć o trudach życia, które sam sobie stwarza (bo tak naprawdę nie wyobraża sobie i nie chce, żeby było inaczej). Sięga więc po alkohol, papierosy, inne środki odurzające i otępiające układ nerwowy. Dostraja się do niższych poziomów psychicznych i mentalnego bełkotu czy nieskrępowanej ekspresji negatywnych, destruktywnych uczuć i myśli (np. wiązanki przekleństw), usiłuje zagłuszyć negatywne uczucia, nie zastanawiając się, że jednocześnie traci zdolność przeżywania szlachetnych, wyższych uczuć. Uciekając przed cierpieniem, które sam sobie sprawił, czuje chwilową ulgę (i wydaje mu się, że na tym polega prawdziwe szczęście!), lecz nie usuwa przyczyn cierpienia, a potem już całkiem skołowany pyta: „I gdzie w tym wszystkim miejsce dla Boga?".

Zagoniony i zapracowany masz żal do innych, potrzebę uznania, z pewnością myślisz i mówisz: „poświęcam się dla ciebie, ..., dzieci itd". Ale czy dokonując swej samoofiary choć przez chwilę pomyślałeś o tym, co jest bardziej święte od cudzych opinii? I gdzie w tym wszystkim miejsce dla Boga?

„Bóg jest wszędzie" - odpowiedzą panteiści. I to mniej więcej się zgadza.

Fale radiowe też są wszędzie. I co? Czy możesz sobie wyobrazić radioodbiornik nastawiony na odbiór wszystkich programów naraz? A jednak fale - nośniki tych wszystkich programów - jednocześnie przenikają odbiornik.

Teraz możesz przestać zajmować się tym, co od ciebie nie zależy!

Nie przywiązuj się do słów! Stwierdzenie: „Bóg przenika wszystko" nie mogłoby zostać zrozumiane nawet przez najtęższe umysły jeszcze sto lat temu.

52


Jesteś tym, czym się zajmujesz! Przyciągasz to, o czym myślisz! I to, czego się boisz, nawet podświadomie. Dzieje się tak, ponieważ do tego się dostroiłeś.

Czego więc innego chciałbyś oczekiwać? A może to świat ci nie pasuje, przeszkadza? Może chętnie zmieniłbyś go, dopasował do siebie tymi metodami, które potępiasz, i których się boisz?

Być może, że świat, do którego z takim trudem dostroiłeś się, w którym działałeś, jest pozbawiony wartości duchowych? Czy wydaje ci się, że dostrajając się i dostosowując do tego świata, wzbogacisz go o te wartości, których brak mu zarzucasz? Czy nie lepiej powiedzieć „zgadzam się na istnienie tego świata jako jednego z możliwych"? Przecież nie musisz zostać przez niego pochłoniętym! Jeśli tu nie znalazłeś tego, czego poszukujesz, to może znajdziesz gdzie indziej? Ale czy zaraz trzeba to odkładać na „po śmierci"? A może świat wartości duchowych istnieje tu i teraz, a tylko nie potrafisz go dostrzec? Nie potrafisz, bo dałeś sobie wmówić, że nie zasługujesz na to. A może łatwiej nie wierzyć w to, że istnieje, tylko po to, żeby nie musieć się wysilać, by go poznać, a - co gorsza - zaakceptować jego inność, odmienność od tego, co dotychczas ci znane? Jeśli nie postrzegasz wielowymiarowości świata, to z pewnością dotychczas nie zrobiłeś nic, by ją spostrzec. Nic dziwnego. Dostosowywanie się do otoczenia lub zmienianie go według własnych widzimisię - to zajęcia tyleż absorbujące co niewdzięczne. Może ci się bowiem wydawać, że walcząc ze złem, robisz coś dobrego. Pomyśl jednak, czym się wtedy zajmujesz? Co przykuwa twą uwagę? Czy nie lepiej po prostu postępować dobrze i dawać innym dobry przykład, zamiast zabiegać o ich uznanie dla twego dobrego postępowania?

Najlepszym sposobem dla przekonania innych do tego co robimy jest odniesienie sukcesu.

Mnie... stać na sukces,... zasługuję na sukces!

Sądzę, że tych kilka wstępnych uwag pozwoli ci zbliżyć się do świata wyższych wartości duchowych, że pozwoli ci rozpocząć proces rozumienia przyczyn twych niepowodzeń. Ja mogę wskazać ci drogę, ale przebyć musisz ją sam! Jezus, którego chrześcijanie uważają za zbawiciela, mógł po swym zmartwychwstaniu nie tylko spotkać w ciągu czterdziestu dni Pawła i kilku innych swych uczniów, lecz uczynić znacznie więcej dla wyzwolenia ludzkości. Wiedział prze-

53


cięż, że jest nieśmiertelny, a jednak ograniczył się do wskazania drogi, którą każdy musi przejść sam, by dotrzeć do ostatecznego poznania siebie i Boga. Dziś już wiemy, że nie jest to jedyna droga.

Oddanie się, zaufanie i kontrola

W wyniku różnych stresujących cię okoliczności i zdarzeń możesz dojść do wniosku, że bezpiecznie jest kochać tylko Boga. Jemu możesz zaufać. Jemu powierzyć najbardziej skryte tajemnice, a On nie wypomni ci ich, nie zdradzi cię i nie zawiedzie, bo przecież cię kocha!

Nieufność do świata ludzi kompensujesz sobie wtedy ucieczką do świata duchowego. Oddajesz się Bogu bez reszty i - o paradoksie

- to ty zaczynasz decydować jak Mu służyć!<Nie On, ale ty wiesz najlepiej, czego Bóg chce! Po prostu musisz mu być wierny, kochać Go i służyć Mu. I nie interesuje cię poza tym, po co on cię stworzył. Wydaje ci się, że wszystko, co dostałeś od Niego (to znaczy wszystko, co według ciebie dobre) powinieneś Mu zwrócić (wszystko, co ci nie pasuje traktujesz jako świat nieboski, np. dzieło szatana!). I nie interesuje cię, co masz zrobić dla ludzi! Przecież według twego mniemania

- nie warto, bo ludzie mogą cię zranić, znieważyć, uznać za nienormalnego! Uciekasz więc, i oto spotyka cię ktoś, kto okazuje ci miłość, życzliwość, ktoś, do kogo zaczynasz czuć to samo! Panika! Ty się przecież oddałeś Bogu! Ty kochasz Boga. A dla ciebie miłość i oddanie warunkują wierność. Chcesz być wierny Temu, którego wcześniej postanowiłeś kochać! I krzyczysz: „Precz szatanie! Nie wódź mnie na pokuszenie! Nie odciągaj od miłości! Nie chcę kochać tej osoby". Jakiś czas jest fajnie. Zapominasz (dusisz w sobie) uczucia do człowieka, ale nie za bardzo możesz uwolnić się od myśli o nim. On ci przecież zagraża. Zagraża, że zwycięży uczucie do człowieka. Walczysz z nim i z miłością. I oto pewnego dnia orientujesz się, że nie ma już w tobie miłości! Ani do człowieka, ani do Boga. Jest strach, że zawiodłeś. Nie wiesz, że to zadziałała twoja myśl - „nie pozwalam sobie kochać". „Nie chcę być kochany" (przypomnij sobie, co napisałem o miłości bezwarunkowej!). Zaczynasz nienawidzić siebie, bo zawiodłeś. Zaczynasz nienawidzić przedmiot swoich uczuć za to, że „przez niego" utraciłeś miłość do Boga. Miłość została zniszczona, a więc walczysz z żądzami, bo osoba dalej wydaje ci się (albo może wydawać) atrakcyjną. Im bardziej walczysz, tym większa nienawiść i strach!

54


Przemyśl to jeszcze raz: oddałeś się Bogu, ale mu się nie poddałeś. To ty (nieważne czy przy pomocy „Pisma" czy przy podpowiedzi innych ludzi), chcesz decydować o tym, co jest dobre, a co złe dla ciebie i dla Boga! Poznałeś Boga, ale nie chcesz poznać siebie, swoich ograniczeń i uwarunkowań. Rządzi tobą pycha! Jesteś przecież „taki mądry"! - nie obchodzi cię „zgniły świat materialny", nie podlegasz jego pokusom (no, może z wyjątkiem tych, które uznałeś za nieszkodliwe, których nie zakazuje „Pismo"). Jesteś przecież „wybrany", więc nikt śmiertelny nie może cię odwieść od prawdy! Ale prawda jest inna! Prawda jest taka, że posiadasz wolną wolę! Prawda jest wreszcie taka, że to ty decydujesz o tym, jakie jest twoje życie, za pomocą swoich myśli, że Bóg (Wyższa Inteligencja) daje ci to, czego pragniesz i pozwala zniszczyć to, co chcesz zniszczyć! (najpierw w tobie). Bez względu na to czy jest to dobre czy złe! I prawdą jest wreszcie, że to nie ty decydujesz o tym, co jest dobre, a co złe! (A za co wygnano człowieka z raju?). Dobro można poznawać przez wyniki działań!

Każdy z nas jest w głębi siebie dobry, ale nie każdy chce w to uwierzyć! Skutki twych działań mogą ujawnić się dopiero po latach. Skąd więc pewność, że działa twoja dobra istota? To proste! Stosuj afirmacje! Dla przykładu:

1. Robię tylko to, co dobre i pożyteczne. Doskonalę się i pociągam za

sobą innych.

2. Z każdym dniem coraz lepiej uświadamiam sobie swoje zdrowie, oraz swą doskonałość.

3. I na zakończenie afirmacji (medytacji czy modlitwy) prośba:

Niezależnie od tego, o co proszę, moją wolą jest (chcę), aby problem mój zostal rozwiązany z największym pożytkiem dla mnie jak i dla innych (można wymienić również konkretne osoby)!

Poddaj się Bogu! Zaufaj Mu. Nie kontroluj Go. To Mądrość!!!

Jeśli uwierzyłeś w Boga, który pomaga - to jak to się stało, że nie prosiłeś Go o pomoc?

Jeśli uwierzyłeś w Boga Wszechmogącego - to czemu wątpiłeś, że może On zrobić coś dobrego dla ciebie? - co więcej, że może to robić codziennie? A jeśli nie wierzyłeś dotychczas w Boga - to co stoi na przeszkodzie, aby spróbować pewnych praktyk? Dlaczego twoje wierzenia miałyby odizolować cię od rzeczywistości - takiej, jaka ona jest. A jeśli już chcesz zajmować się rzeczywistością taką, jaka jest - to

55


dlaczego tyle uwagi przywiązywałeś dotychczas do tego, co postrzegałeś tylko częścią zmysłów i co znalazło się w twoich wierzeniach?

Zauważ, że jeśli otworzysz się na wszystko co dobre, jeśli pozwolisz sobie na przyjmowanie tego - to otworzą się dla ciebie możliwości niedostępne dla większości ludzi!

Zasługujesz na to!

Jeśli tylko poddasz się Bogu - temu Bogu, który nie jest oddzielony od ciebie, wtedy zacznie się nowe życie:

...mogę spocząć, mogę się odprężyć - Bóg czuwa!

Z zupełnym spokojem możesz pozostawić Bogu rozwiązanie dręczących cię, czasem wydawałoby się nierozwiązalnych problemów. Przecież Ja i Ojciec jedno jesteśmy (ty jesteś tym).

Wielka afirmacja oczyszczajaco-poddajaca

Sądzę, że w poprzednich rozdziałach udało mi się wyjaśnić cele mówienia takiej afirmacji, rozwiać wątpliwości czy obawy co do jej działania. Prawdę mówiąc, sam też się obawiałem, co to będzie, jak zacznie działać! Słyszymy często, że trzeba się wyrzec siebie, że trzeba coś stracić, z czegoś zrezygnować! I mamy wątpliwości!

Oto, co straciłem:

1. Zainteresowanie niepotrzebnymi rzeczami i niepotrzebną pracą.

2. Uzależnienie od innych.

3. Pociąg do tego, co mnie uspokajało i ogłupiało, nie dając radości.

4. Negatywne myśli i uczucia; i wreszcie:

5. Uwolnienie się od przesądów, mitów i bezsensownych, dobrowolnie na siebie przyjętych obowiązków, zgodnie z przekonaniem: muszę to zrobić sam, bo każdy inny spartaczy.

6. Uwolnienie się od zabiegania o względy innych! Zamiast tego działa moja afirmacja! Sądzę, że będzie dobrze służyć innym.

56


Przez bezgraniczną potęgę nadświadomości i głęboką mądrość mego Wyższego Ja rozkazuję, aby teraz ujawnił się w pełni plan karmiczny (boski plan) mego życia tak, abym mógł jak najlepiej, jak najpełniej wykorzystywać i rozwijać moje wrodzone predyspozycje i zdolności i jak najbardziej wzbogacać moje umiejętności. Uwalniam się od moich starych zobowiązań karmicz-nychl Wybaczam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili. Wybaczam sobie, że krzywdziłem innych. Jestem niewinny! Jestem wdzięczny wszystkim, którzy mnie czegokolwiek nauczyli! Przez bezgraniczną potęgę nadświadomości i głęboką mądrość mego Wyższego Ja pozbywam się wszelkich negatywnych myśli i uczuć. Rozkazuję, aby natychmiast zostały zastąpione pozytywnym myśleniem oraz uczuciami głębokiego szczęścia, radości i miłości! Rozkazuję, aby wszyscy otaczający mnie ludzie czerpali radość z mojej radości, szczęście z mego szczęścia i miłość z mojej miłości! Rozkazuję, aby całe moje otoczenie doskonaliło mnie w sztuce pozytywnego myślenia. Jestem wolny i w pełni bezpieczny. Mogę oddychać swobodnie i głęboko! Poddaję się tylko kierownictwu Wyższej Inteligencji! Utrzymuję stały kontakt z moim Wyższym Ja. Dzięki niemu mam moc czynienia, otrzymywania i osiągania wszystkiego, co dobre i pożyteczne! Zajmuję się tylko tym, co dobre i potrzebne. Z dnia na dzień coraz lepiej uświadamiam sobie swoje zdrowie oraz doskonałość. Rozwijam się i pociągam za sobą wszystkich, którzy mnie ota-. czają! Naturalnym stanem człowieka jest: zdrowie, młodość, radość, szczęście, miłość, swoboda, niewinność, harmonia, piękno, aktywność i dostatek. Na wszystko to zasługuję. Wszystko to otrzymuję. Wszystko to chcę dawać i daję innym. W moim raju jest miejsce dla kobiety (mężczyzny), o jakiej marzę, w pełni harmonizującej ze mną. Jestem gotów szybko reagować i dostosowywać się do zachodzących w moim życiu zmian. Wszechświat jest nieskończenie bogaty, a ja uczestniczę w tym bogactwie przez otrzymywanie, powiększanie go i przekazywanie innym. Oczekuję wyników moich afir-macji jak najkorzystniejszych dla mnie i dla bliskich mi osób, a co do sposobów i czasu ich realizacji, w pełni zdaję się na mądrość i potęgę nadświadomości. Po wyjściu z relaksu będę czuł się znakomicie fizycznie i psychicznie i będę gotów do przyjęcia darów wynikających z modlitwy (afirmacji).

Jeszcze wyjaśnienia:

1. Osobami bliskimi nazywam nie tych, którzy są w mojej bezpośredniej fizycznej bliskości (choć te również), ale te, które są mi bliskie duchowo. Z nimi mogę być zawsze, niezależnie od tego, gdzie aktualnie przebywają!

57


2. Z tego typu zbitkami afirmacji, zwanymi dekretami afirmacyj-nymi należy pracować minimum 90 dni, odczytując je 2 razy dziennie (lub raz odsłuchując, a raz odczytując).

Podczas tworzenia „Wielkiej Afirmacji" wykorzystałem i wypróbowałem wiele pomysłów, pochodzących z wielu różnych źródeł. Często doznawałem zawodu, aż wyraziłem to, co najlepsze! To, co prowadzi do zmian, nie powodując skutków ubocznych, co jest bezpieczne. Korzystając z tej afirmacji możesz nie tylko poznać siebie i swoją rolę w świecie, ale zjednoczyć się wewnętrznie i zintegrować (zharmonizować) ze światem. Pozwala ona znaleźć i zlikwidować negatywne myśli i uczucia. Daje pewność, oparcie i jeszcze coś więcej! Niektórzy autorzy, zajmujący się afirmacjami, twierdzą, że za każdym razem można prosić tylko o jedną rzecz. Dla mnie „Wielka Afirma-cja" jest jednością (całością), tyle że na większą (znacznie większą od jednorazowego wydarzenia) skalę. Uważam, że nie można rezygnować z całości na rzecz części. To nie tylko filozofia Wschodu, to również ogólna teoria systemów.

Wątpliwości i zdziwienia

Zanim opanujesz medytację i modlitwę, by działały niezawodnie, będziesz potrzebował czasu na doskonalenie technik i umysłu.

1. Przez kilka pierwszych miesięcy lub nawet lat zdarza się, że relaks ciała i umysłu nie jest pełny. Trzeba więc odreagować przyczyny lęków i stresów, które nie pozwalają się zrelaksować.

2. Stan medytacyjny w jaki wchodzisz, może być bardzo płytki, a z powodu nieświadomości swego ciała, mylisz medytację z wyobraźnią! Wtedy na obrazy medytacyjne nakładają się obrazy z wyobraźni, powodując zamęt.

3. Po około pół roku od rozpoczęcia intensywnych, systematycznych praktyk pojawia się „noc zmysłów" lub „choroba skrupułów". Mogą cię dręczyć przerażające wizje i skojarzenia. Ujawnia się wtedy cała twoja niska samoocena. Gdy zajmiesz się rozwijaniem ufności i wszelkich pozytywnych cech, a nie będziesz się zajmować urojeniami, znikną one same. Pojawiające się wspomnienia z przeszłości (w tym i z poprzednich

58


wcieleń) wymagają odreagowania przez dotarcie do ich pierwotnych źródeł.

4. Takie zjawiska oraz np. ujawniające się zdolności jasnowidzenia itp., świadczą o rozwijaniu się wrażliwości w wyniku medytowania lub relaksu. Może się nawet okazać, że jesteś świadom tego, co myślą lub czują inni. Po pewnym czasie przestaje to być zabawne, a żeby się od tego uwolnić warto kierować uwagę ku Bogu!

5. Jeśli masz jakiekolwiek nie rozwiązane wątpliwości dotyczące tematu, a przystąpisz z nimi do medytacji lub modlitwy, to ujawnią się one w efekcie końcowym. Od wątpliwości uwalnia się za pomocą afirmacji.

6. Jeśli do praktyki przystępujesz z jakimikolwiek uprzedzeniami i nastawieniami (czyli gdy „wiesz lepiej"), to ujawnią się one w odpowiedzi, jaką przyjmiesz (ten błąd często popełniają prorocy i przepowiadacze przyszłości).

7. Gdy będziesz ćwiczyć systematycznie, osiągniesz biegłość. Rozwijając ufność, będziesz uzyskiwać takie odpowiedzi, które niejednokrotnie cię zaskoczą, a jednak będziesz mieć pewność, że są prawdziwe.

8. Mogą się zdarzać okresy, gdy nie będzie odpowiedzi ani efektów praktyk. To sygnał dla ciebie, żebyś doskonalił praktykę i podnosił samoocenę, a co najważniejsze, żebyś rozwijał wszystkie cechy istoty oświeconej.

Oto jak przejawiają się skutki medytacji i modlitw:

1. Możesz otrzymywać ostrzeżenia, żeby czegoś nie robić lub zaniechać. Forma tych ostrzeżeń może być symboliczna lub bezpośrednia.

2. Odpowiedzi na pytania mogą przychodzić w formie olśniewających, radosnych myśli i wizji, możesz w czasie czytania znaleźć zdanie, o którym będziesz wiedział, że to odpowiedź, możesz znajdować odpowiedzi nawet w rozmowach z ludźmi tego nieświadomymi.

3. Rzeczy lub sytuacje, o które prosisz, mogą się pojawiać. Niektórzy twierdzą, że Bóg nas korumpuje, tzn. daje nam wszystko, o co Go prosimy, abyśmy tylko zwracali uwagę na Niego. A gdy już wiemy, że w Jego mocy wszystko jest możli-

59


we, wtedy stawia przed nami trudniejsze zadania, przestaje zaspokajać nasze zachcianki, a kieruje naszą uwagę na sprawy ducha. I dopiero gdy rozwiążemy wszystkie swoje problemy, możemy bez wysiłku osiągać wszystko, co nam istotnie potrzebne, a nie to, na co mamy ochotę.

A oto jak manifestują się pomocnicy i opiekunowie duchowi.

Pomocników duchowych (którzy są tylko wizualizacyjną formą naszych zdolności) wywołuje się w medytacji. Mogą przybrać postać znanych lub nie znanych ci osób. Mogą się pojawić jako zwierzęta (jak u Indian) lub jako stwory mityczne. W postępowaniu z nimi zawsze pamiętaj o wdzięczności!

Mistrz Duchowy objawia się jako jasne światło (gdy koncentrujesz się na „trzecim oku") lub jako miły zapach (przy koncentracji na końcu nosa). (Podobno każdy czakram ma swego Mistrza!). Twój Opiekun może ci się przedstawić, lecz nie wprost. Ty musisz odgadnąć jego imię. Twym Opiekunem może być tylko istota urzeczywistniona, a więc z pewnością nie żaden bohater narodowy itp. Nigdy też Mistrz nie przedstawia się w ten sposób: „Jestem Matką Boską i wybrałam ciebie, żeby głosić...itd."

Dla Opiekuna duchowego nigdy nie będziesz przekaźnikiem informacji między światem duchowym a ludzkim. Twój Opiekun nigdy nie będzie z ciebie czynić narzędzia realizacji swoich celów, choć może się tobą posłużyć w sposób, który cię do niczego nie zmusza, a wręcz uczy cię czegoś nowego.

Jeśli jakaś istota ogranicza twą wolność, zmuszając cię do czegoś, to z pewnością nie jest twym Opiekunem, lecz jakimś operującym cię duchem, który wykorzystuje twą sensytywność (podatność na sugestie i telepatię).

W szczególnym przypadku, w odpowiedzi na modlitwę, gdy jest to bezwzględnie konieczne, Mistrz może się zmaterializować. Wystarczy jednak zwykle, że komunikujesz się z nim podczas medytacji lub modlitwy. Pamiętaj o dziękowaniu Mu, miłości i wdzięczności za pomoc i opiekę. Możesz mieć pewne trudności, w nauce poddawania się boskiemu kierownictwu i inspiracji Mistrza, ale radzę, dokonaj tego jak najwcześniej i bez buntu.

Są osoby, czujące przymus robienia czegoś dla dobra innych. Przymus ten nie wynika ani z boskiego kierownictwa, ani z duchowej

60


inspiracji. Najczęściej są to próby dowartościowania się przez aprobowane działanie. Zdarza się, że wynika on z utrzymywanej przez wiele wcieleń potrzeby pomagania innym. Jeśli ktoś składa i powtarza ślubowanie pomagania innym, to w którymś z kolejnych wcieleń otrzymuje wszelkie możliwości skutecznej pomocy, czyli prowadzenia innych ścieżką wyzwolenia. Niemniej, jego możliwości mogą być w pełni rozwinięte, gdy uwolni się od przymusu działania, a rozwinie spontaniczność w pomaganiu (czyli przestanie pomagać tym, których sobie wybrał, a zacznie pomagać tym, którzy tego naprawdę potrzebują).

W początkowych stadiach praktyki, wiele osób jest tak olśnionych sukcesami i możliwościami jakie poznają, że usiłują nawracać na swą drogę innych, opowiadają wszem i wobec o wspaniałościach, jakich można doświadczyć. Otoczenie często śmieje się z takich rewelacji. Warto więc pamiętać, że głoszenie nauk duchowych ludziom, którzy ich nie aprobują, jest tylko stratą czasu i energii. Nikomu to nie przynosi korzyści. Jeśli życzysz bliskim ci osobom, by się nawróciły, to zamiast się z nimi użerać i martwić się o nie, módl się o ich nawrócenie. Dla Boga wszystko jest możliwe. Lecz nie będzie On gwałcił cudzej woli! Medytacja i modlitwa to technika poddawania swoich •spraw do rozstrzygnięcia przez Wyższą Inteligencję. Gdybyś jednak chciał uruchomić działanie Boga lub Ducha Św., to tylko się zmęczysz. Te Inteligencje działają same, bez twego wysiłku i zaangażowania. Wystarczy je tylko zaprosić do swego życia (poddać się im).

Pewnie zastanowiło cię czy można zgrzeszyć praktykując medytację? Medytowanie z pewnością nie jest grzechem. Ale możesz mieć pewne wątpliwości związane z wizualizacją i programem medytacji. Początkujący mają często ochotę manipulować medytacją (również modlitwą) zgodnie z własnymi oczekiwaniami i pragnieniami. Choć efektem takiej medytacji może być zmaterializowanie zmian, to mogą one nie być zgodne z boskim planem. Wymuszając pewne zjawiska przez medytacje, nie możesz nikomu zaszkodzić, ale tracisz czas i energię na coś, co powinno przebiegać naturalnie.

Grzech (oddzielenie od Boga) wynika z niewiedzy. Wiedza ogranicza wolność, a wolność jest cechą boskiego planu. Paradoks jest pozorny. Mimo, że wiedza i wolność wzajemnie wykluczają się, to nie można urzeczywistnić wolności bez nabycia pewnego zasobu wiedzy. Wiedzę można spokojnie i bez żalu porzucić, gdy rozwinie się intui-

61


cyjną, spontaniczną mądrość. I znów przeszkoda: nie można urzeczywistnić mądrości zamiast nabywania wiedzy i bez niej.

Co to za dziwna kołomyjka? Otóż intuicyjną mądrość można urzeczywistnić poprzez medytację, ale żeby tego dokonać, trzeba wiedzieć:

a) jak się to robi,

b) że to w ogóle jest możliwe,

c) wiedzieć o co pytać.

Pytasz tylko wtedy, gdy masz wątpliwości. Gdybyś nie wiedział niczego, nie mógłbyś mieć wątpliwości.

Dla wielu ludzi najważniejszym pytaniem jest: „O co mam pytać?" Zamiast zadręczać nim siebie i swoje otoczenie, zadaj je Bogu!

Kontakt z nadświadomością

Kontakt z nadświadomością jest tym samym, co kontakt z Bogiem. Można go uzyskać tylko za pośrednictwem podświadomości na nasze świadome żądanie. W czasie uzyskiwania kontaktu:

a) świadomy umysł musi być uśpiony (wyłączony),

b) podświadomość musi być zajęta tylko tym jednym zadaniem,

c) podświadomość musi nauczyć się i uwierzyć.

ad. a

Świadomy - logiczny umysł ma za zadanie utrzymywać nas w harmonii z otaczającym światem materialnym. Jest narzędziem opanowania świata materialnego i życia w społeczeństwie. Świat materialny przesłania nam świat duchowy, poza tym nie sposób pojąć logiki (raczej braku logiki) zjawisk zachodzących w świecie duchowym. Stąd też nie wyłączony umysł (logiczny) buntuje się i zadaje sugestię zmieniając odczyt. Świadomość można oderwać od umysłu, ucząc się na pamięć polecenia dla podświadomości i powtarzając je.

ad. b

Zasadniczym zadaniem podświadomości jest zachowanie równowagi wewnętrznej organizmu (energetycznej, psychicznej i fizjologicznej). Dlatego też, aby nawiązać kontakt z nadświadomością, organizm musi znajdować się w równowadze, wtedy podświado-

62


mość jest zwolniona do innych zajęć. Musi się więc organizm czuć dobrze, odczuwać zadowolenie, a jeszcze lepiej radość. Taki stan osiąga się przy organizmie zdrowym, z zaspokojonymi potrzebami podstawowymi i zrównoważonym psychicznie.

ad. c

Podświadomość jest jak dobry piesek - chce służyć jak najlepiej swemu właścicielowi i zrobi wszystko, czego się ją nauczy. Przekonywanie podświadomości o sposobie (technice) wykonania czegoś oraz korzyściach z tego płynących powinno być jak najbardziej obrazowe, emocjonalne i może trwać długo - szczególnie jeśli podświadomość ma wierzenia negatywne, sprzeczne z naszymi wymaganiami lub czuje się winna albo niegodna (kompleksy). Zdarza się, że znajdujemy wspaniałą myśl, w którą wierzymy, ale trzeba czasu i treningu, żeby zaczęła wpływać na nasze życie.

Co przeszkadza w nawiązywaniu kontaktu z nadświadomościa?

1. Poczucie winy lub niegodności

- trzeba dokonać zadośćuczynienia i wyrzucić negatywne emocje oraz przebaczyć sobie i innym.

2. Choroba

- trzeba usunąć jej przyczyny.

3. Nerwice i kompleksy

- należy uporządkować swą osobowość. Osobowość jest pełna, gdy podświadomość, świadomość i nadświadomość (łączność z Wyższą Inteligencją) są zharmonizowane, tzn. kiedy człowiek postępuje zgodnie ze swoim boskim planem stworzenia.

4. Wszelkie środki chemiczne, toksyczne, używki

- zatruwają organizm i wybijają go z równowagi, a także paraliżują system nerwowy (a przecież jest on jedynym środkiem komunikacji z nadświadomościa). Stosując używki lub środki psychotropowe możesz czuć się rozluźniony, zadowolony i swobodny. Wydaje ci się, że na tym polega szczęście? W ten sposób uciekasz przed sobą i swoimi problemami. Opierasz się Bogu (Wyższej Inteligencji, Świadomości) i przyciągasz do siebie na przyszłość nieszczęścia. Może nie wiesz, że w ten sposób zaprzeczasz swojemu człowieczeństwu? A czym innym jest uzależnienie od rzeczy? Jest to droga ucieczki od

63


szczęścia i miłości oraz rozwijania w sobie pragnienia śmierci. Eliminacja dopływu do organizmu nawet najmniejszej dawki toksyn zwiększa nasze szansę w kontakcie z Wyższą Inteligencją. Organizm zatruty i nie oczyszczony nie jest w stanie uchwycić kontaktu („Byłem wśród Was, a Wyście mnie nie poznali" lub „ Bóg przemawia do nas często, lecz najczęściej nie ma nas w domu").

Czasem widzę, jak po medytacji czy rebirthingu ludzie palą papierosy lub piją alkohol. To tak, jakby mówili: „Dzięki ci Boże, że jesteś i pomagasz, a teraz się odwal. Bo teraz ja tu rządzę i nie mam czasu na głupoty. Jak będziesz potrzebny, to cię znów zawołam"

5. Szkodliwe promieniowania

- np. podziemnych żył wodnych, które powodują sześciokrotne zwiększenie zużycia energii dla podtrzymywania funkcji życiowych organizmu, uskoki tektoniczne, promieniowanie kosmiczne, jonizacyjne oraz szkodliwe wibracje, np. infra-dźwięki powodujące migreny, duszności lub nawet zawały itp. należy więc unikać takich miejsc.

Kontakt z nadświadomością daje miłość bezwarunkową oraz możliwość czynienia „cudów" - widzenia przyszłości, uzdrawiania innych, wywierania wpływu na bieg wydarzeń - w kierunku bardziej korzystnym dla wszystkich zainteresowanych.

Zdarza mi się, że leczę na odległość ludzi, których nigdy nie spotkałem!!! (lepiej powiedzieć: „Jestem przekaźnikem uzdrawiającej energii). Dzięki temu kontaktowi życie moje jest pełniejsze i bardziej wartościowe. Nauka jogi mówi: „Istnieć - to promieniować prawdą i pięknem. Kochać - to tworzyć dobro ludzkości".

Spróbuj afirmacji o raju oraz afirmacji poddania:

Jestem wolny i w pełni bezpieczny. Poddaję się jedynie kierownictwu Wyższej Inteligencji. Utrzymuję ciągły kontakt z moim Wyższym Ja (tu wykonuję głębokie energetyzujące oddechy i posyłam miłość). Dzięki niemu mam moc czynienia, osiągania, otrzymywania wszystkiego co dobre i pożyteczne. Zajmuję się tylko tym, co dobre i pożyteczne (potrzebne). Doskonalę się i rozwijam, pociągając za sobą moje otoczenie.

Czy to zbyt mało? A może pożyteczniej jest wegetować (w taki sposób, aby tylko „ nie obrazić Boga") w oczekiwaniu na upragnioną śmierć, która ma się stać wyzwoleniem?

64


A może dotychczas wierzyłeś, że człowiek jest tylko ciałem? No tak, kupie mięsa, nawet ożywionej - żadna Wyższa Inteligencja nie jest potrzebna. Mięsem zwykle zajmuje się rzeźnik.

Spotkanie z jogą

Swego czasu dowiedziałem się, że jest taka dziedzina, która umożliwia uwolnienie się od cierpień w tym życiu i uzyskanie stanu niezmąconej błogości i spokoju. Słyszałem, że opanowanie jej zapewnia możliwość wpływania na innych, na bieg wydarzeń i wreszcie możliwość czynienia „cudów". Tą dziedziną jest joga. Joga nie jest ani religią, ani filozofią. To praktyka życia zgodnie z boskim planem, czyli z naturalnym biegiem wszechświata. Według jogi wszelkie próby traktowania naszych wrażeń zmysłowych i wytworów naszego umysłu (czyli myśli i uczuć) jako rzeczywistości, prowadzą człowieka do szaleństwa. Szaleństwo to powiększa się, gdy próbujemy intelektualnie pojąć twierdzenia jogów, wynikające z praktyki medytacyjnej. (Efektem takiego zasymilowania jogi przez filozofię Zachodu jest choroba psychiczna Nietschego).

Spotkanie z jogą było dla mnie czymś nowym. Opanowałem techniki relaksu, medytacji, afirmacji i modlitwy. Jednak ciągle niewiele to zmieniało w moim życiu. Pozostawałem dalej nieodrodnym synem propagandy patriotyczno-partyzancko-komunistycznej i chciałem walczyć o sprawiedliwość, o wolność, o szacunek itp. Zauważyłem, że pogubiłem się w galimatiasie myśli i motywów. Co prawda, zdrowie mi się poprawiło, stosunki z otoczeniem też, ale czułem się zagubiony i zdezorientowany. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że joga jest drogą do urzeczywistnienia jedności z Bogiem, że jedność ta nie polega na manipulowaniu Wyższą Inteligencją (a ostrzegano mnie, że tych technik nie wolno wykorzystywać dla egoistycznych celów, że służą one tylko do czynienia dobra innym i osiągania postępu w rozwoju duchowym!). Kiedy z prób programowania mojej przyszłości niewiele wyszło i bardzo nad tym ubolewałem, wtedy przeczytałem: „Gdy Bóg nie daje ci tego, czego pragniesz, to pewnie ma dla ciebie coś lepszego. Podziękuj Mu za to, że ci to już dał". Będąc wówczas ateistą, dokonałem rzeczy niemożliwej - podziękowałem Bogu! Za tydzień wiedziałem, jak wygląda to lepsze i kiedy się zacznie realizować. Prawdę mówiąc, nie byłem tym zachwycony, ale

65


postanowiłem wykorzystać sytuację dla rozwoju własnego i innych w sposób maksymalny, zgodnie z zasadą, że Bóg nigdy nie daje nam dwa razy tej samej szansy. Gdyby nie ta decyzja, to chyba nie wytrzymałbym nerwowo poczucia zagrożenia, jakie się z tą sytuacją wiązało. I w efekcie szansę wykorzystałem.

Najważniejsze i najtrudniejsze było poddanie się boskiemu kierownictwu. (Dotychczas udało mi się spotkać tylko jednego człowieka, deklarującego swą gotowość do pełnego poddania się woli bożej). Pisałem taką afirmację Rozkazuję, aby teraz w moim życiu ujawnił się i realizował boski plan. Przez kilka pierwszych dni nie było mi do śmiechu. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać po Bogu (czy np. na miejscu nie ukarze takiego zatwardziałego grzesznika). Nie miałem też pojęcia czy moja afirmacja nie trafia w próżnię (ciągle nie byłem pewny istnienia Boga). Byłem jednak ciekaw, co się stanie. Przypomniałem sobie, że Najwyższa Inteligencja nie może zrobić nic złego i kontynuowałem pisanie. Po kilku dniach zaczęło się dziać.

Zmęczony wewnętrzną walką, poddałem się, padłem na tapczan i wtedy z mej podświadomości zaczęły wychodzić na wierzch moje dawne, straszne i głupie pomysły, poglądy i motywacje. Rozpocząłem w ten sposób proces uwalniania się od negatywnej karmy. Po trzech dniach uwalniania się, poczułem się pusty. Poprosiłem Boga, by w mojej karmie i w moim umyśle rozwijały się wszelkie pozytywne cechy, a później afirmowałem je.

Długo jeszcze głównym motywem mojej pracy nad sobą był lęk przed powrotem do poprzedniego stanu psychicznego i fizycznego samopoczucia.

I przyszedł wreszcie dzień, gdy stwierdziłem: to jest dla mnie korzystne, chcę to robić. I wtedy nastąpiło kolejne przyspieszenie na mojej drodze ku jedności z Transcendentalną Rzeczywistością.

To nie jesteś ty, to nie jestem ja!

Podczas przygotowań do sesji rebirthingu spotkałem się z ciekawym sposobem fiksacji logicznego myślenia. Najpierw wypisywaliśmy na kartkach wszystko, co się nam nasuwało na myśl. Potem, podzieliwszy się parami, odczytywaliśmy sobie zdania, a partner -niezależnie od pozytywnych myśli - mówił: „To nie jesteś ty!"

66


Później usiedliśmy w kółeczku. Jedna z osób zaczęła mówić, wyprężając klatkę piersiową i uderzając się ręką: „To jestem ja!"

- a na to reszta, spokojnie i po kolei: „To nie jesteś ty!"

Taka wypowiedź przy zamkniętych oczach słuchającego! Najpierw każdy kuli się w sobie i buntuje, chciałby uciec, ale wytrzymuje. I oto kolejne ćwiczenie. Usiedliśmy naprzeciw parami i zaczęliśmy równocześnie wykonywać grymasy, miny, przybierać dziwaczne pozycje ciała i krzyczeć do siebie nawzajem: „To nie jesteś ty! Na pewno, to nie ty!"

Trochę zabawy i już wiemy, o co chodziło! Jesteśmy rozluźnieni. Z pytaniem: „Kim ja jestem? układamy się do oddychania. Odpowiedzi są ciekawe, podobne, lecz dla niektórych szokujące! Po sesji dzielimy się wrażeniami.

I oto pouczający przypadek B. (nie oddychała, wypłakała się):

B. cierpisz i myślisz, że jest to twoja wina, że jesteś pokrzywdzona przez los. To nie jesteś ty, ale wierzysz, że tak musi być. To ty swoimi myślami przyciągasz takie sytuacje. Ty po prostu chcesz, żeby tak było, chcesz cierpieć. Pomyśl, co stracisz pozbywając się cierpienia? Cierpisz, bo jest to w twoim interesie. Twoje cierpienie jest wymówką jia wszystko i „nie możesz pracować, nie możesz myśleć, nie musisz się wysilać, możesz tylko uciekać". Ale to nie jesteś ty, to tylko twoje złe myśli. Nie odchodź. Widzisz, zamknęłaś się, uważasz, że cię chcemy zniszczyć. Patrz, co się z tobą dzieje! Cierpisz i coś w tobie krzyczy: „Ludzie pomóżcie, jestem taka niekochana!". Cierpienie nasila się, chwytasz papierosa, zapalasz. „A właściwie to się odpieprz ode_ mnie, sama to załatwię" - chwila uspokojenia - zamiast miłości dałaś sobie zadowolenie ze ssania papierosa, otumaniłaś sobie mózg, jesteś gotowa cierpieć dalej. Ale to nie ty. Ty jesteś dobra, tylko nie chcesz w to uwierzyć. My to wszyscy wiemy. Jesteśmy z tobą, a nie przeciw tobie. Dziwisz się?

- Tak!

- Dlaczego?

- Nie zasługuję na to!

- To nie jesteś ty! To tylko twoje negatywne myśli. Musisz i możesz się ich pozbyć. Możesz znaleźć siebie dobrą! Dziwisz się?

-Tak!

67


- No to wiedz, że nie tylko jesteśmy tu z tobą, ale chcemy ci pomóc!

Chwila milczenia, łączymy w kręgu ręce i...pomogło! Choć dalej oczyszczać się musi sama.

Dobre efekty daje mówienie sobie: „To nie jestem ja" - szczególnie w chwilach napięcia, podenerwowania, napływu negatywnych myśli, kuszenia przez nałogi itp. Dziwna rzecz dzieje się, kiedy w stanie radości powiemy sobie: „To nie jestem ja!" - paradoksalne - nasze mięśnie rozluźniają się i ogarnia nas jeszcze większa radość. Podobnie, kiedy odczuwa się napięcia mięśniowe lub „tiki" w twarzy i okolicach, dobrze jest powiedzieć: „To nie jestem ja, to moja maska".

Takie stwierdzenia, podobnie jak rebirthing, oczyszczają. Ale może powstać wrażenie „pustki wewnętrznej", „rozbicia" itp.

Jeśli zaniechamy pracy z afirmacjami, może się to dla nas źle skończyć! Już Jezus nauczał: „Jeśli pozbędziesz się złego ducha (złych myśli), to po jakimś czasie wróci on, a zastawszy dom wyczyszczony, a nie umeblowany i nie ustrojony, sprowadzi ze sobą siedmiu jeszcze gorszych niż on". I faktycznie, taki stan załamania się psychiki można obserwować jako wynik niektórych metod psychoterapeutycznych! Jest on bardzo trudny do zmiany.

Dawaj sobie to, co dobre, w miejsce tego, co złe. W miejsce złych (negatywnych) myśli dawaj myśli pozytywne. Miejsca uczuć negatywnych zapełniaj uczuciami pozytywnymi.

To, co czujesz, zależy tylko od ciebie! To co myślisz, także!

A pomocą są odpowiednie techniki (relaks, rebirthing, regresing, medytacja itp).

Trzeba tylko chcieć.

Prawdziwa natura człowieka

Celem jogi i buddyzmu jest rozpoznanie i urzeczywistnienie prawdziwej natury człowieka.

Gdy przyzwyczaiłeś się do szukania głębi prawd psychologicznych, głębi duszy (czy ludzkiej natury) w poezji czy literaturze, to nie jesteś w stanie uwierzyć, że warto coś takiego urzeczywistniać. I masz rację! Jogini nie ponoszą winy za bełkot filologów i nie podpisują się

68


pod nim. Cały ten bałagan mentalny i emocjonalny, który zwykliśmy nazywać głębia psychologiczną wielkich dzieł literackich lub filmowych, to nic innego, jak zaciemnienia umysłu, zaciemnienia nie pozwalające nam dostrzec prawdziwej natury człowieka. I jaki może być pożytek z czytania i oglądania takich utworków-potworków?

Pewnie powiesz, że wzbogacają cię duchowo, np. pomagają poznać motywy działania innych ludzi. I popatrz, jak naukowo podchodzisz do życia: badasz cudzy umysł, by zrozumieć siebie. Tak, jakbyś zależał od cudzych motywów, uczuć i myśli. A może już, śledząc poczynania innych, udało ci się odkryć jakieś wielkie prawdy? Może już, zachęcony podziwem dla kogoś, próbowałeś go naśladować? I co z tego wyszło, poza zakłamaniem, poza oszukiwaniem siebie i innych, graną przez siebie rolą?

Gdy odkryjesz swą prawdziwą naturę, żadna gra nie będzie ci potrzebna. Co więcej, każda rola, z którą się identyfikujesz, uniemożliwia odkrycie twej prawdziwej natury. Jeśli przeraża cię to, co myślisz o sobie, to pomyśl, że Bóg zna cię lepiej.

On zna twoją prawdziwą naturę. Nie musisz się przerażać. Może teraz boisz się prawdy, boisz się tego, co głęboko ukryłeś przed światem. Ale to nie jest twoja prawdziwa natura! To tylko zbiór twoich wyobrażeń na twój temat. Cały ten bałagan wynika z pozornej sprzeczności interesów między tobą, a twym otoczeniem (w tym rodziną). Tworzą go wspomnienia, często bardzo bolesne, twe reakcje emocjonalne na postępowanie innych ludzi wobec ciebie, na ich często absurdalne żądania i oczekiwania, kierowane do ciebie. Np. czasem spotykam kobiety, które zgodnie z oczekiwaniami rodziców, miały urodzić się chłopcami. Mniemają one, że ich prawdziwą naturą jest poczucie winy z powodu tego, że są kobietami. W związku z tym, karzą się za wszystkie kobiece czynności i zainteresowania. Rzekomym dowodem na to, że to ich prawdziwa natura, ma być przekonanie, że nie mogą się temu oprzeć, że to jest silniejsze od nich.

Człowiek przyzwyczajony do ciągłego śledzenia swych myśli i uczuć, do uganiania się za nimi i do kierowania się nimi w życiu, jest istotnie słabszy od nich. No tak, ale co masz robić, gdy straszą cię grzechem? Grzech to nietrafienie w cel wyznaczony przez Boga, to działanie sprzeczne z boskim planem, to również poczucie winy z powodu popełnienia grzechu. Każdy może się pomylić, lecz nie powinien się upierać, że nie da się tego naprawić. Twierdzenie, że człowiek

69


jest z natury grzeszny, jest równie szalone, jak podejrzenie, że grzech leży w naturze Boga. Grzech nie leży w naturze człowieka, tak samo jak choroba, ale tak samo jak chorobą można się nim zarazić.

Joga nie polega na poddawaniu się ograniczeniom. Joga pomaga poznawać uwarunkowania i uwalniać się od nich. Człowiek, który dotychczas był niewolnikiem swoich wyobrażeń na temat innych, praktykując jogę, staje się panem swego życia przez opanowanie swoich myśli i uczuć. Opanowanie nie ma nic wspólnego z represjonowaniem myśli i uczuć uznanych za niewłaściwe, złe czy niegodne człowieka. Polega ono na świadomym rozwijaniu pozytywnych myśli i uczuć, oraz wszelkich pozytywnych cech przez koncentrowanie się na nich. Dzięki kontaktowi z Wyższą Inteligencją możesz rozwijać takie pozytywne cechy, o jakich ani ty, ani twoje otoczenie nie macie pojęcia. Gdybyś zwalczał myśli negatywne, to padłbyś ofiarą własnej agresywności i zwalczanych myśli, jako że to, na czym się koncentrujemy, ulega wzmocnieniu.

Jak poznać i urzeczywistnić prawdziwą naturę człowieka?

Rozpoznać ją można, gdy umysł znajduje się w stanie pełnego uspokojenia, w stanie świadomości nieuwarunkowanej pojawiającymi się myślami i emocjami. Uzyskanie takiego stanu umysłu jest możliwe dzięki systematycznemu praktykowaniu medytacji. Na początku praktyki wgląd w rzeczywistość jest ograniczony. Próby tłumaczenia doświadczeń medytacyjnych zaciemniają uświadamianie prawdy. Nie zniechęcaj się tym i próbuj. Wreszcie kiedyś uświadomisz sobie, że prawdziwą naturą człowieka jest pierwotne dobro lub (co na jedno wychodzi) jedność z Bogiem.

Ostrożnie! Jeśli teraz w to uwierzysz i będziesz chciał wykorzystać do realizacji twoich wspaniałych pomysłów, to czeka cię bolesna porażka.

Każdy podręcznik jogi omawia rozwijanie pozytywnych cech (nijama) i zaniechanie negatywnych działań (jama). Bez tego nie sposób rozpoznać naszej prawdziwej natury. Ale dlaczego miałbyś uwierzyć na słowo? Powtórz więc ćwiczenie z afirmowaniem życzliwości. Obserwuj swoje reakcje. Brak reakcji świadczy o lęku przed życzliwością, o przyjęciu postawy obronnej lub o tłumieniu radości, miłości i szczęśliwości. (Podobnie, gdy reakcja jest negatywna). Rozpoznanie prawdziwej natury nie oznacza, że została ona już urzeczywistniona. W medytacji można ją poznać, ale na co dzień mamy jeszcze cały sze-

70


reg przyzwyczajeń myślowych, emocjonalnych czy motorycznych (ruchowych). Rozpozna wszy naszą prawdziwą naturę, musimy się jeszcze do niej przyzwyczaić, stać się jedno z nią. Gdy przestaniesz się dzielić na obserwatora i obserwowanego, na ocenianego i oceniającego, gdy pozytywne cechy wyprą z twego umysłu wszystko co negatywne - osiągniesz wyzwolenie. Na tej drodze czeka cię wiele zasadzek. Wszystkie one wynikają z niedbalstwa, powierzchowności postrzegania i myślenia twojego, jak i otaczających cię osób.

,Ja i Bóg

Weź sobie czystą kartkę i wykonaj ćwiczenie: Odpowiedz na pytania:

1. Kim chciałbyś być?

2. Co mógłbyś zrobić, będąc kimś innym?

A teraz zastanów się i odpowiedz. Jeśli ty chcesz być kimś innym, to kto znajdzie czas i siły by być tobą?

Tak, jak ty nie możesz nikogo zastąpić, tak nikt nie może zastąpić ciebie. Kim jestem? - zapytuję wielu. Niestety, na to pytanie nikt "nie udzieli prawdziwej odpowiedzi. Ono samo w sobie zakłada ograniczenie (po polsku powinno brzmieć: „Kim ja jestem?")- Możesz wierzyć lub nie, ale to „Ja" jest hipotetyczne, nierealne i nie da się go umiejscowić w przestrzeni. Badając swój umysł, zauważ, że około 80% twoich myśli o tobie i świecie, to cudze myśli, które przyjąłeś za swoje. A co do pozostałych 20%, też nie ma pewności, że sam je wymyśliłeś, bowiem część ich pochodzi ze sfery intuicyjnej. Niemniej, jesteś rzeczywiście. Masz świadomość i nierealne poczucie oddzielania, z którym się identyfikujesz, i o które się troskasz. A jednak ta odrębna osoba nie jest istotą „Ja", choć przejawia się w świecie fizycznym.

Podczas medytacji możesz się przekonać, że twoja świadomość istnieje poza twoim ciałem, że jej centrum możesz przenosić dowolnie w przestrzeni, a jej źródła nie sposób zidentyfikować, a wreszcie, że istnieje ona nawet poza czasem! Gdzież więc to „Ja", z którym tak chętnie się identyfikujesz?

By odpowiedzieć na to pytanie, spóbujmy odwołać się do teorii pól informacyjnych. Pole informacyjne ma, co prawda, swój początek

71


w czasie, ale jego końca nie da się określić. Niemożliwym jest określić wymiary przestrzenne pola informacyjnego - można tylko znaleźć jego epicentrum.

Informacje, to zorganizowany przebieg wibracji energetycznych. Podlegają one takim zjawiskom, jak rezonans (ze skutkiem wzmacniającym) i interferencja (ze skutkiem osłabiającym). To więc, co uznajesz za swoje „Ja", jest tylko epicentrum, tak samo wpływającym na podobne epicentra, jak one wpływają na nie. To powoduje ciągłe przepływy informacji, uświadamiane lub nieuświadamiane.

W tym wszystkim najdziwniejsze jest, że posiadasz wolną wolę. Wolna wola umożliwia ci dostrojenie się do dowolnego nadajnika (epicentrum) informacji oraz retransmisję (ze wzmocnieniem) jego programu do twego otoczenia. Nadajnikami informacji są nie tylko ludzie, ale również zwierzęta, Wyższe Inteligencje, sztucznie powstałe myślokształty (wynikające z podtrzymywania i wzmacniania wyobrażeń), a nawet niektóre istoty ze światów niewidzialnych (np. „duchy").

O ile radioodbiornik zwykle udaje się dostroić do jednego nadajnika, to człowiek chciałby wiedzieć i doświadczać wszystkiego naraz. A to powoduje kompletny zamęt w jego umyśle. Zamęt ten niektórzy nazywają podzielnością uwagi. Gdyby nie to, że docierające do nas informacje są zhierarchizowane pod względem jakości, bylibyśmy skazani na życie w wiecznym pomieszaniu, nie moglibyśmy nawet podejmować decyzji. Jednak dzięki temu, że możemy się świadomie i celowo dostrajać do Boga i istot oświeconych, mamy mdżliwość dokonywania postępów w rozwoju duchowym. Bóg jest informacją najwyższej jakości. Dostrajając się do Niego, możesz czerpać bez ograniczeń tyle, ile jesteś zdolny (gotów) przyjąć!

Ludzkie epicentrum informacji materializuje sobie ciało (w ten sposób organizuje wokół siebie materię), przyciąga oraz wzmacnia lub osłabia emocje i myśli. Wokół tego epicentrum krążą zorganizowane przez nie pola informacyjne, czyli myślokształty, zwane w buddyzmie splamieniami umysłu lub - w wielu religiach - demonami. Umysł tworzy te formy poprzez wyobrażenia, którym zwykle towarzyszą emocje. Umysł ma też moc niszczenia ich. Zniszczenie ograniczających postrzeganie rzeczywistości myślokształtów, zachodzi automatycznie podczas uświadamiania sobie ich nierealności i niesubstancjalnośti.

72


Osobowość jest zbiorem myślokształtów, wynikających z wyobrażeń epicentrum o sobie. Podlega więc zmianom tak, jak zmienia się samoocena człowieka. Celem jogi i buddyzmu nie jest budowanie nowej osobowości, lecz niszczenie jej. Człowiek staje się wolny dopiero, gdy uwolni się od wyobrażeń o sobie. Uwolnienie się od myślokształtu osobistego przekracza często możliwości nawet zaawansowanych joginów i buddystów. Zdolność taka wynika ze zgromadzonej zasługi karmicznej.

Identyfikacja z „Ja" osobowym, czyli z wyobrażeniem o sobie i o swej relacji z rodzicami, jest ugruntowana już w dzieciństwie. Od około piątego roku życia dziecko buntuje się przeciw wprowadzaniu jakichkolwiek zmian w jego wizji samego siebie i w obrazie rodziców, jaki sobie stworzyło. Odtąd wszelkie korekty zachowań i wyobrażeń dziecka, traktowane są przez nie jako zamach na jego wolność i integralność. W trakcie konfrontowania się z otoczeniem, opór i lęk przed zmianami wzrastają. Niejednokrotnie stają się nie do wytrzymania w okresie dorastania, zarówno dla dziecka, jak i dla jego rodziców. Mam nadzieję, że teraz zaczniesz lepiej rozumieć, iż identyfikowanie się z ego, czyni z ciebie ofiarę twych wczesnodziecięcych wyobrażeń o sobie i relacjach ze światem.

Dostrajając się do wyższych (subtelnych) poziomów informacji, człowiek może sobie uświadomić, że wszystkie wyobrażenia o nim są nierealne i poznać, że w istocie jest nieoddzielony od Informacji Najwyższej Jakości, czyli Boga. Wtedy ego znika całkowicie, a przed człowiekiem pojawiają się nowe możliwości tworzenia, czyli organizowania informacji, a przez to i materii. Jest to wynik uwolnienia się od pomieszania i związanego z nim poczucia zagrożenia. Człowiek wtedy nie stwarza już karmy indywidualnej, ponieważ bezwarunkowo akceptuje naturalny porządek wszechświata.

Umysł, dostrojony do potężnych informacji związanych z Wyższą Inteligencją staje się jej pomocnikiem, a właściwie przekaźnikiem i wzmacniaczem tych informacji w swym otoczeniu. Z tego wynika, że im więcej ludzi dostraja się do boskiego kierownictwa, tym lepsza jest kondycja zdrowotna i ekonomiczna całej ludzkości, tym łatwiej coraz większej liczbie ludzi postępować drogą szlachetności, życzliwości, miłości i prawdy. Dlaczego nie miałbyś być jednym z nich?

Nie kombinuj, że można się załapać na efekty pracy innych, że będziesz pasożytować na ich urzeczywistnieniu. W twym otoczeniu

73


ciągle jest nadmiar wszystkiego. Tylko ty sam możesz zaakceptować fakt, że jesteś w stanie z tego korzystać spontanicznie i bez wysiłku.

Gdy czujesz się wszystkim zmęczony, to pamiętaj, że śmierć niczego nie załatwia. Śmierć dotyczy tylko ciała fizycznego, a epicentrum informacyjne przechodzi dalsze przekształcenia, podczas których wiele otaczających je myślokształtów ginie, ale te, które są silnie naenergetyzowane i wzmacniane utrzymywaną w umyśle tendencją, pozostają i trwają przy epicentrum, nawet gdy zmieni ono wielokrotnie ciało fizyczne. Postrzeganie myślokształtów, nawet tych najpiękniejszych, przesłania nam postrzeganie rzeczywistości z jej prawdziwym pięknem, nieuwarunkowaną radością, spontanicznością i błogością. Uwalniając się od wyobrażeń o rzeczywistości, uwalniamy się od przyczyn cierpienia. Nie sposób tego osiągnąć postanowieniem „już niczego sobie nie wyobrażam", bo to też wyobrażenie. Osiągnąć to można tylko wykorzystując skuteczne środki i zdolności człowieka. Teraz pewnie myślisz, że jesteś ich pozbawiony, że trzeba być kimś wyjątkowym, żeby je mieć. Nie musisz być urodzonym cudotwórcą, by odnosić sukcesy na drodze rozwoju duchowego. Sam możesz opanować specjalne umiejętności. Powinieneś wiedzieć, że mogą one się przydać, a mogą też przeszkadzać, gdy służą podkreślaniu własnej ważności lub wyższości.

Zdolność do rozwoju duchowego

Podstawowe zdolności powinny być częściowo rozwinięte:

1. Myślenie - powinno umożliwić postrzeganie związków przy-czynowo-skutkowych i kojarzenie faktów. Dla zaawansowanych praktyk niezbędne jest rozwinięte myślenie abstrakcyjne. Natomiast myślenie logiczne może nas sprowadzić na manowce intelektualizmu. Logika i matematyka nie opisują rzeczywistości, lecz tylko struktury poznawcze człowieka (jego zdolności rozumienia). Były ci one potrzebne do rozwijania myślenia abstrakcyjnego, ale badając rzeczywistość, będzie lepiej, gdy o nich zapomnisz. Myślenie logiczne przeszkadza z dwóch powodów:

a) twoja podświadomość jest nielogiczna, a więc część struktur poznawczych i motorycznych jest też nielogiczna;

74


b) logika zabija intuicję - niefortunnych badaczy ostrzega się: „Im więcej wiesz, tym mniej jesteś w stanie poznać".

2. Zdolność czucia. Niezwykle trudno przekonać człowieka, który podziwiał „twardzieli" lub graczy z „kamienną twarzą", że warto czuć, że powinien rozwijać zdolność czucia. Bez czucia (konsekwentnie tępionego w kulturze Europy) nie da się osiągnąć znaczących postępów na duchowej ścieżce. Jeśli nie pozwolisz sobie czuć, to nie będziesz nigdy wiedział, skąd biorą się twoje kłopoty, a może nigdy nie zorientujesz się, od czego zacząć. Zdolność czucia jest podstawowym drogowskazem na drodze rozwoju duchowego. A choć wszyscy ostrzegają, że praca z emocjami jest najtrudniejsza, to bez niej obyć się nie można. Dopóki nie zaakceptujesz, że czujesz dokładnie to, co czujesz, dopóty będziesz tylko ofiarą twego niewolącego i niszczącego cię systemu samoograniczania się. A czy podoba ci się to, co czujesz, to już zupełnie inna sprawa. Wyzwolić się z niewoli uczuć, możesz tylko przez ich przemianę na uczucia wyższe, a nie , jak cię do tego namawiano, przez ich tępienie. Zmiana sposobu odczuwania jest tak samo łatwa, jak zmiana sposobu myślenia. Z tą różnicą, że to myśli zawiadują emocjami, w związku z czym, zmiana uczuć musi być poprzedzona zmianą sposobu myślenia. I co więcej, powtarzanie się stale tych samych, niemiłych odczuć, wskazuje na niewłaściwe programowanie twych myśli. Najkorzystniejszy dla rozwoju układ, to równowaga myśli, uczuć i woli.

3. Zdolność obserwowania, czyli bycia świadomym siebie, swego ciała, umysłu i otoczenia, może się rozwijać w pełni w wyniku medytacji. Gdy chcesz poznawać swoje myśli, to pozwól im być i spójrz na nie jakby z boku, jakby nie były twoimi. Tak samo postępuj z uczuciami. Gdy pozwalasz im być, to nie musisz ani ich rozwijać, ani się im poddawać. I wtedy dowiesz się czegoś o sobie i o swej wolności. Gdy prześledzisz swe myśli i uczucia aż do momentu, kiedy powstały, wtedy uwolnisz się od nich.

Przy obserwacji otoczenia, warto ci przyjąć założenie, iż to, co sprawia na tobie wrażenie, jest odzwierciedleniem twoich problemów (lub projekcją twego umysłu), a to co ciebie nie dotyczy, jest przejawem cudzej karmy. Jeśli obserwując czujesz

75


coś, np. wściekłość, to nie dlatego, że jest ona częścią sytuacji, lecz dlatego, że jest ona w twoim umyśle. Teraz możesz ją przetworzyć na delikatność, życzliwość, łagodność itp. Gdy tego dokonasz, już żadna sytuacja nie wzbudzi twej wściekłości. A jeśli drażni cię cudza głupota, to z pewnością nie dlatego, że urzeczywistniłeś mądrość, a dlatego, że tkwi ona w twoim umyśle, a ty nie akceptujesz jej u siebie i boisz się, że znów się ujawni. Głupotą jest buntować się przeciw postrzeganiu tego, co się postrzega i przeciw doświadczaniu tego, co się doświadcza. Obserwator akceptuje wszystko, co się pojawia i nie wydaje o tym sądów. Doskonała obserwacja to nieoceniający ogląd rzeczywistości.

4. Nie można praktykować obserwacji bez koncentracji. Koncentracja jogiczna, uwolniona od wysiłku, przybiera formy od jednoupunktowienia do objęcia świadomością wszystkich doznań jednocześnie. Koncentrację najłatwiej ćwiczy się przez przykucie wzroku do punku (na początek nie dłużej niż jedną minutę) oraz przez pisanie afirmacji.

5. Niezwykle ważną zdolnością jest rozróżniająca świadomość. Pozwala rozpoznawać zajęcia i praktyki korzystne i niekorzystne dla rozwoju duchowego. Wielu praktykujących nie rozwinęło tej zdolności, a jednak postępują drogą duchową dzięki oparciu się o ufność Guru i jego zaleceń. Gdy brak ci rozróżniającej świadomości, nie obejdziesz się bez Guru. Zdolność ta rozwija się podczas praktykowania medytacji i kontemplacji.

Dla wielu osób zaakceptowanie tego, że mają odpowiednie zdolności do rozwoju duchowego, stanowi nie lada problem. I tu wyłania się konieczność podnoszenia samooceny, w tym rozwinięcia zaufania i szacunku do siebie. Zaufanie i szacunek do siebie jest skuteczną i niezbędną postawą wszelkich praktyk. Natomiast inteligencja rozwija się w ich trakcie.

Konfrontacja z myślami i emocjami

Oczyszczanie umysłu jest możliwe dopiero wtedy, gdy skonfrontujemy się z myślami i emocjami pojawiającymi się w nim.

Przeciętny człowiek mówi: „ja myślę", a faktycznie, gdy ma podjąć decyzję, rozpoczyna w swym umyśle dyskusję. Wydaje mu się, że

76


wybiera to, co najkorzystniejsze i nie jest świadom, że całą tę dyskusję prowadzą w jego umyśle trzy składniki osobowości:

1. Ten, który identyfikuje się z „ja" rodzica, a więc z wszystkimi normami nabytymi od rodziców i uwewnętrznionymi np.: „to wypada", „to obowiązek".

2. Ten, który identyfikuje się z „ja" dziecka i kieruje się motywami charakterystycznymi dla dziecka, irracjonalno-emocjonal-nymi np. „chcę".

3. Ten, który identyfikuje się z „ja" dorosłego i uwzględnia wszystkie wyobrażenia o roli dorosłego, jego prawach, obowiązkach itp.

Jak to możliwe, że żyjąc w tym rozgardiaszu, uważasz wszystkie myśli przychodzące ci do głowy za swoje? Dopóki będziesz traktować wszystkie myśli za własne, nie będziesz się miał z czym konfrontować (choć z pewnością uda ci się konfrontować jedne myśli z drugimi). Podobnie ma się sprawa z emocjami. Większości z nich nauczyłeś się od rodziny. Uważaj je za twoje, tak jak kasztany na drzewie.

W konfrontacji z myślami i emocjami należy przyjąć postawę obserwatora, nie identyfikującego się z tym, co postrzega. Obserwacja nie jest jednak jeszcze konfrontacją. Do konfrontacji potrzeba rozróżniającej świadomości, która wie, co jest korzystne, a co niekorzystne. Konfrontacja z emocjami jest niezwykle trudna, gdy nie ufamy sobie, swym emocjom i Bogu. Nasze społeczeństwo niby to intelektualistów cechuje głęboko zakorzeniona nieufność do emocji.

Pozwól sobie czuć. To bezpieczne, gdy czujesz. Gdy już zgodzisz się czuć, to po odreagowaniu wielu niemiłych, a potem i przyjemnych emocji zauważysz, że jest jeszcze coś, czego się boisz. A tym jest twój lęk! To bezpiecznie czuć swój lęk, Bóg ma dla ciebie zawsze coś lepszego od lęku. Najtrudniejsza jest konfrontacja z podstawowym lękiem (najbardziej pierwotnym), ale też uwolnienie od niego przynosi ogromną ulgę. Ci, którzy cofają się przed tą konfrontacją, tracą większość z tego, co osiągnęli na duchowej drodze - tracą oświecenie. Człowiek ogarnięty lękiem, niezależnie czy go czuje, czy zdusił go w sobie, jest pozbawiony sił twórczych. Żyje i myśli, jakby był sparaliżowany. W najlepszym wypadku żyje w stanie silnego samoograni-czania się.

77


Gdy wprowadzasz systemowe zmiany do swego umysłu, nie dziw się, że masz wrażenie, jakby on się bronił. To tylko działa prawo bezwładności, dążące do wyparcia nowych myśli i nowych cech, które jeszcze się nie zakorzeniły. Pracując z umysłem, możesz m.in. doznać lęków i przykrych wspomnień, które jednak pojawiają się nie po to, byś się ich bał, lecz po to, żeby ci uświadomić, iż są nierealnym obciążeniem twego umysłu i pamięci. Często występuje zmiana oddechu. Szczególnie, gdy uwalniasz się od silnych ograniczeń, możesz spontanicznie wpaść w rebirthing i doznać paraliżującej twe ciało tę-życzki. To nie choroba, lecz objaw powracającego zdrowia! Często pojawić się może np. „choroba skrupułów" i wtedy martwisz się, że zawracasz głowę Bogu lub tracisz przyjaciół. A gdy będziesz medytować bez podnoszenia samooceny, to po około pół roku pojawią się straszne wizje, które dla pewnych chrześcijan są dowodem opętania przez diabła. A nawet gdy ujrzysz emocje i myśli jako wytwory umysłu, a nie jako coś, co jest częścią ciebie, to twoja konfrontacja z nimi niewiele ci da. Trzeba jeszcze dotrzeć pamięcią do momentu, gdy po raz pierwszy takie emocje pojawiły się w twym umyśle, do momentu, gdy pierwszy raz uznałeś je za ważne, gdy zacząłeś je rozwijać, gdy zaczęły cię drażnić i wreszcie, gdy pierwszy raz zacząłeś się ich bać. Wtedy znikną i znikną też związane z nimi stresy. Stosując medytację cofania się do korzeni twych problemów, możesz sobie przypomnieć fragmenty poprzednich wcieleń. Nie dziw się, gdy się to zdarzy i nie wpadaj w euforię, gdy ci ktoś „bardzo doświadczony" powie, że to jest możliwe tylko na najwyższym poziomie rozwoju . Tak nie musi być, ale skoro masz takie zdolności, to wykorzystaj je dla oświecenia siebie i pomagania innym, a nie do prowadzenia badań.

Uwalnianie od lęków

Wybrałeś sobie odrodzenie w tym okropnym społeczeństwie ludzi walczących o wszystko, społeczeństwie terroryzowanym strachem przed wojną. Żyłeś w tym społeczeństwie i razem z nim wykuwałeś w pocie czoła świetlaną przyszłość dla siebie. I wciąż było ci mało, ciągle nie dość. I ciągle ci się wydawało, że musisz więcej. I wreszcie się zmęczyłeś, a to, co miało być dobrobytem, okazało się katastrofą. I znów przegrałeś w walce. Pozostał lęk przed przyszłością. A może nauczyłeś się, że ciężka praca nie musi prowadzić do do-

78


brobytu, że walka wcale nie uspokaja? Cały czas wysilałeś się z myślą o przyszłości. A efekt jest taki, że odłożyłeś przyszłość na przyszłość. Jeśli zauważyłeś, że twoja przyszłość nie zależy od twego wysiłku, to już dobrze. Ale jeśli wymyśliłeś, że zależy od innych (gospodarki, polityki), to szykujesz sobie zniewolenie lub ubezwłasnowolnienie. Twoja przyszłość zależy od twych myśli i od motywów, jakie nimi kierują. Teraz tworzysz przyszłość dla siebie i innych. Tylko od ciebie zależy czy zrobisz z tego zdania afirmację, (dodając dwa wyrazy: wspaniałą i bezpieczną), czy urzeczywistnisz ją.

Lek przed przyszłością może się przejawiać rezygnacją z dalszego życia. Wtedy nakładają się nań lęki przed życiem i nowością oraz nieświadome pragnienie śmierci. Nie myśl, że wszystko już osiągnąłeś i nic lepszego nie może cię spotkać. Opłaca ci się zajmować życiem i zdrowiem. A teraz życzę ci, byś odreagował martyrologię narodu i chrześcijaństwa. Bóg ma zawsze dla ciebie coś lepszego od śmierci.

Jeśli jeszcze nie zacząłeś pracy z umysłem lub widzisz u siebie trudności, to zacznij ugruntowywać się w poczuciu bezpieczeństwa i zobacz pozytywne perspektywy na przyszłość. Przestań wreszcie być ofiarą własnych ograniczeń, lęków i rezygnacji.

Jeśli chcesz się poddać, to poddaj się tylko Bogu, a nie swojej ' gnuśności czy swym urojeniom, nie ludziom mówiącym słowa, które akurat pasują do twych wyobrażeń. Wtedy odzyskasz władzę nad sobą i swą przyszłością. Twoja przyszłość jest bezpieczna i pełna cudownych niespodzianek! Jeśli się z tym nie zgadzasz, to pomyśl, że Bóg z pewnością nie cierpi na takie pomieszanie, jak ty w tej chwili.

Wiara w oddzielenie człowieka od Boga wywołuje strach przed pustką, przed własną niedoskonałością i powoduje, że strach mate-rializuje się. Jeśli usiłujemy go zagłuszyć, w efekcie robimy wszystko, żeby się od Boga odgrodzić, a potem jeszcze boimy się Boga i boimy się czuć nasz strach. Zajmujemy się strachem w różnych jego przejawach. Jeśli ukrywasz strach przed czymś, jeśli nie dopuszczasz go do świadomości, to zmaterializuje się on w najmniej korzystnym dla ciebie czasie i miejscu.

Dobrze czuć swój strach.

... mogę sobie pozwolić czuć swój strach

Wtedy można sobie uświadomić jego przyczyny i wyeliminować go z życia stosując afirmację według wzoru:

79


... mogę się nie bać....

... nie muszę się bać.

mogę uwolnić się od lęków.

Dobrze jest czuć każdą myśl.

... mogę sobie pozwolić czuć swoje myśli.

To w porządku i bezpiecznie, że (gdy) pozwałam sobie czuć.

Moje czucie jest właściwe.

Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego od agresji (obrony itp.).

Nie mam potrzeby się wściekać (itp.).

Ocenianie nie jest mi potrzebne (podobnie: porównywanie).

To naturalne, że ja... akceptuję swoje uczucia.

Od dziś wiedz, że nie musisz się z niczym ukrywać, wycofywać się, stale być w defensywie, bronić się przed urojonymi atakami i stale przegrywać.

... mogę wygrywać w każdej sytuacji.

Gdy inni wygrywają i ja... mogę wygrywać w każdej sytuacji.

I na odwrót. Świat to nie ruletka. Grając w wojnę czy w walkę, wszyscy przegrywają. Są jednak działania, na których wszyscy mogą wygrać. Jeśli zrezygnujesz z tego, co dla ciebie dobre, to niekoniecznie przypadnie to w udziale temu, kto nie ma. Zamiast więc wybierać mniejsze zło, zacznij wybierać Najwyższe Dobro! To nie ważne, że nie wiesz co to jest, twoje Wyższe (prawdziwe) Ja poprowadzi cię, jeśli tylko na to mu pozwolisz. Teraz już na nic nie musisz się zamykać.

Zasługuję, by wszystko co potrzebne otrzymywać bez przeszkód i bez oporu.

Opór istnieje tylko w tobie!

Mogę sobie pozwolić na przyjmowanie nadmiaru wszystkiego co dobre.

Dlaczego ci się wydawało, że nie? Jakimi kryteriami dysponowałeś, by określać czy coś jest ponad miarę? I kto tę miarę ustalił? I dla kogo miarę? Czy boisz się, że teraz poddasz się swemu egoizmowi? Co możesz dać innym ponad to, co masz? Czy ciągle wydaje ci się, że możesz dzielić się tym, czego nie masz?

Nie przeczę, że wyłożone powyżej myśli kłócą się z tradycyjnymi poglądami europejskimi. Pozostaną one dla ciebie poglądami tak

80


długo, jak długo nie zajmiesz się praktycznie pracą z afirmacjami i medytacjami. Nie wzywam „uwierz"! Proponuję ci sprawdzenie wszystkiego, o czym piszę.

Władza, kontrola i złudzenie wolności

Władza to zdolność i możność narzucania innym swej woli i egzekwowania jej. Można rozszerzyć używanie pojęcia władzy na stosunek do przyrody czy własnego organizmu. Ze sprawowaniem władzy wiąże się kontrola. Im wyższe stanowisko, tym większa zdolność do kontrolowania innych, tym mniejsza zdolność do kontrolowania sprawującego władzę, tym większa zdolność narzucenia swej władzy. Na ogół nie lubimy, gdy ktoś nas kontroluje i poucza. Dlatego często przerzucamy na siebie część obowiązków kontrolera, nakładamy sobie ograniczenia zgodne z domniemanymi jego wymaganiami i sprawdzamy czy do nich pasujemy. W ten sposób uzyskujemy wrażenie, że sami mamy władzę nad sobą.

Kontrola nie jest tobie...do niczego potrzebna!

Czy słowik w złotej klatce jest bardziej wolny niż w żelaznej? Nie .ma nawet pewności, że czuje się lepiej. I tylko właściciel słowika może czuć się usatysfakcjonowany. Starożytne przysłowie mówi: „Niewolnik nigdy nie pragnie być wolnym. On najwyżej pragnie zostać panem niewolników".

Uwierz, że ...możesz sobie pozwolić na wolność.

Przecież zasługujesz na zaufanie. Uwierz w to, choć twój niższy umysł jest tylko wytworem doświadczenia i z reguły nie poznał nic poza własnymi doświadczeniami (daj mu więc ponownie doświadczenie!) i cudzymi opiniami o czymś. Cudze słowa możemy zrozumieć tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. Możesz znać setki opinii na temat smaku kokosa, ale jeśli go nie spróbujesz, to nigdy nie poznasz jego smaku, zapachu itp. Oto do czego zdolny jest twój umysł i twoja wspaniała wyobraźnia! Tak samo nie potrafisz wyobrazić sobie wolności. Aby doświadczyć wolności, trzeba intuicji i zawierzenia jej. Potrzeba przewodnictwa Wyższego Ja.

W tym miejscu wielu czytelników puka się w głowę. Mają przecież gotowe definicje wolności od i do... Dla jednych wolność to możliwość robienia tego co robią inni, a im robić nie wolno. Dla dru-

81


Ittfctu

gich to możliwość robienia tego, czego inni nie robią, po to by podkreślić swą inność. A jeszcze inni uważają, że to możliwość robienia tego, czego się tylko zapragnie. Jednak fizyk, który chciałby rozbijać atomy młotkiem jest tak samo wolny, jak rolnik złorzeczący słońcu podczas suszy.

Zwolennicy Hegla czy Marksa powiedzą na to, że wolność to uświadomiona konieczność i zaczną przekonywać o tym, co jest możliwe, a co nie jest, mimo że niczego sobie nie uświadomili.

Ale czy któryś z przytoczonych pomysłów na wolność gwarantuje uwolnienie się od ograniczeń umysłowych? Wielu oburzy się: „No przecież mogę robić to, co chcę!" A ja pytam: „Dlaczego musisz robić to, a nie co innego i dlaczego tak, a nie inaczej? Dlaczego musisz chcieć właśnie to?"

A czy któryś z tych pomysłów pozwala ci uwolnić się od lęków i cierpień? Jak to się stało, że dysponując tak wspaniałymi pomysłami na wolność, traktujemy cudzą wolność jako zagrożenie dla naszej?

Wolność można osiągnąć tylko przez duchowe oczyszczenie, ogołocenie się z wszystkich wierzeń, negatywnych myśli i uczuć, z pamięci wszelkich doświadczeń. Każdy z nas stwarza swymi myślami swój świat. Dlaczego nie miałby robić tego świadomie, adekwatnymi metodami, zamiast walczyć z tym co jest, co mu przeszkadza i nie podoba się? Najważniejszym efektem oczyszczenia jest uwolnienie się od złudnego poczucia odrębności człowieka od Boga i innych ludzi, od złudzenia, że coś może nam zagrażać, że od czegoś jesteśmy zależni, że musimy się czegoś trzymać, za czymś uganiać, coś zdobywać czy o coś starać.

Zauważ, że twoja nieograniczona władza i kontrola nad sobą nie obejmowała twej podświadomości. Jeśli będziesz się uważnie obserwował, zobaczysz, że władza i kontrola nad sobą służyły tylko temu, żebyś działał zgodnie z impulsami swej nieoczyszczonej podświadomości, że pozwalałeś, by rządziły tobą zachcianki, pragnienia i lęki. Co więcej okłamywałeś się, że za tym kryją się wzniosłe ideały patriotyzmu, służby bożej czy służby ludzkości, poświęcenia itp.

Jeśli uważałeś, że sam najlepiej wiesz, lub że inni wiedzą lepiej, jakie są największe wartości, to oszukiwałeś się. One cię dowartościowywały, więc starałeś się je znaleźć i realizować nie bacząc na to, że to tylko wymyślone przez ludzi namiastki, służące ucieczce od po-

82


czucia zagrożenia i bezsensu życia. Okłamywałeś się, że rozwiążą one twoje, a przynajmniej innych, problemy. Szukałeś w nich trwałości i sprawiedliwości i ani się obejrzałeś, jak stałeś się ofiarą manipulatorów, dla których są one tylko środkami do wyzyskiwania poparcia naiwniaków. Spróbuj:

...zasługuję, by nie okłamywać siebie i innych,

...zasługuję na wolność

...zawsze potrafię właściwie korzystać z wolności.

Wolność po prostu jest, choć to zupełnie co innego, niż mógłbyś sobie wyobrazić. „Jarzmo moje lekkie, a wędzidło słodkie" nauczał Jezus, gdy zarzucano Mu, iż stał się niewolnikiem Boga. „Ja sam z siebie nie mogę nic" - powiedział, gdy proszono Go o to, co nie mieści się w Boskim Planie Stworzenia.

Czy to ma znaczyć, że należy ze wszystkiego zrezygnować? Czy rezygnacja może być wolnością? A jednak... Rezygnacja z pychy, z sa-moograniczeń, z pożądań i innych przykuwających twą uwagę zajęć i przyzwyczajeń, odciągających cię od samorealizacji - jest najkrótszą drogą do wolności.

Człowiek może uruchomić działanie potężnych sił, zmieniają-• cych rzeczywistość fizyczną i społeczną, lecz przebiegu owych zmian nie może kontrolować. Negatywna myśl przyjęta przez wielu ludzi, może się niezwykle szybko i łatwo zmaterializować. By rozpocząć wojnę, nie wystarczy wydać rozkaz. Musi on paść na podatny grunt. Podobnie można uruchomić działania potężnych sił, powodujących cudowne uzdrowienia, wzrost dobrobytu czy zapewnienie bezpieczeństwa. Wszystko zależy od jakości naszego myślenia, od tego czy zgadzamy się realizować Boski Plan Stworzenia, czy też uznajemy, że sami najlepiej wiemy, co jest dobre i słuszne.

Tymczasem wielu nie rozumiejąc tego, chciałoby się zajmować jogą czy kontrolą umysłu (medytacja aktywna) po to, żeby lepiej kontrolować siebie i innych. Przy takim nastawieniu można uzyskać rozwiązanie problemów zdrowotnych, finansowych, ale nie można osiągnąć wolności i uzyskać kontroli nad czymś, co pomaga.

Świat, w który tacy ludzie wchodzą, wymyka im się z rąk. Coraz częściej prowadzeni są nie tam, gdzie chcieliby być. Nie pamiętają ostrzeżeń, że tego nie można wykorzystywać dla własnych celów. To tak, jakby prosić o pomoc przewodnika, a potem instruować go, jaką

83


drogą ma nas prowadzić! Niektórzy więc na tym etapie rezygnują, obawiając się, że utracą wolność.

W rozwoju duchowym chodzi o zniszczenie osobowości - naszego urojenia o sobie samym. Dopóki wierzysz w swą osobowość, dopóty roisz sobie, że jesteś istotą oddzielną od Boga i innych ludzi (choć przecież wierzysz, że Bóg jest wszędzie). Przekroczenie tego poczucia rozdzielenia, to właśnie wolność.

Rozdwojenie, w którym żyjesz, możesz przezwyciężyć tylko przez rozwój zdolności czucia wewnętrznego, miłości i intuicji.

...mogę mieć pełne zaufanie do Wyższej Inteligencji i jej kierownictwa, ...mogę sobie pozwolić na kierowanie się miłością,

...zasługuję na obcowanie z boskością (jeśli masz wątpliwości, to odpowiedz, po co chodziłeś na nabożeństwa?).

Teraz masz szansę dowiedzieć się, dlaczego wcześniej nie mogłeś poznać Boga.

Stosowanie w afirmacjach form mogę sobie pozwolić na... jest niezwykle przydatne dla osób, które mają silne tendencje do samokontroli, do narzucania sobie modelu taki powinienem być, bo... Możesz mieć teraz wątpliwości: „Jeśli sobie pozwolę na różne rzeczy, to stanę się niemoralny, wyjdą na jaw mój egoizm, moje brzydkie, nieakceptowane cechy."

W rzeczywistości jest inaczej. Pisząc uwalniające afirmacje, uwalniasz się od negatywnych myśli o sobie i o wolności. Na przykład osoba wychowana w atmosferze pogardy dla seksu, nie musi uwieńczyć maratonem łóżkowym afirmacji:

...mogę sobie pozwolić na wszelkie damsko - męskie przyjemności czy ...mogę sobie pozwolić na nieskrępowane wyrażanie uczuć.

Nie ma obawy! Jeśli wcześniej poddałeś się kierownictwu Wyższej Inteligencji, to szatan w ciebie nie wstąpi! Uwolnisz się tylko od strachu przed swymi uczuciami, ich ekspresją, przed swą podświadomą naturą, z którą nie będziesz już musiał walczyć, by nie robić głupstw. Po prostu poznasz swe negatywne myśli i będziesz mógł się ich pozbyć, stosując kolejne afirmacje.

Dziś jeszcze nie możesz sobie uświadomić, że Bóg oddzielony od ciebie nie istnieje. Kiedyś jednak przekonasz się, że „ja i Ojciec jedno jesteśmy". Nie tak łatwo odzwyczaić się od zakorzenionych nawy-

84


ków zachowania i myślenia. Bóg jest wolnością, a jednak nie ma władzy nad tobą, nie prowadzi za rękę, nie kontroluje, nie przywala pałą. Obcowanie z Nim nic nie kosztuje, lecz za odrzucenie darów trzeba płacić zdrowiem, pieniądzem i cierpieniem. Tylko od człowieka, który jest częścią Boskiej Istoty, zależy czy zrealizuje swą boskość, czy swą wolną wolę skieruje na walkę z cieniami.

Paradoks wolnej woli polega na tym, że możesz wybrać wolność robienia tego, na co masz ochotę (i stać się niewolnikiem swych zachcianek) albo też możesz poddać się boskiemu kierownictwu i stać się wolnym przez urzeczywistnienie swej boskiej natury.

A teraz odpowiedz szczerze na pytanie: Ile dla ciebie warta jest twoja wolność? Co jesteś gotów zrobić dla twojej wolności? Co jesteś gotów zrobić, by być wolnym od grożących ci niebezpieczeństw i niepowodzeń? Czy pół godziny dziennie poświęcone na badanie i przeprogramowanie twego umysłu, to cena zbyt wysoka? Czy też jesteś gotów zainwestować w siebie i swoją przyszłość więcej czasu, a może nawet i pieniądze? Jeśli dotychczas mówiłeś, że nie chcesz, żeby było gorzej, to po zrozumieniu działania prawa karmy, będziesz mógł wprowadzać do swej przyszłości pozytywne zmiany, przywracające harmonię z Bogiem i światem.

Spójrz na siebie i zobacz, jak dotychczas realizowałeś siebie i swą wolność. Nasza cywilizacja stara się o zaspokojenie zmysłów i rozwój nowych potrzeb zmysłowych. Komercyjna kultura bazuje na rozniecaniu i zaspokajaniu za pieniądze najniższych uczuć. Przyzwyczajamy się do werbalizmu w szkole i radiu czy podczas czytania, bezmyślnie gapimy się w telewizor, by znaleźć jakąś nową podnietę. Postrzegany świat wydaje nam się nieciekawy, jeśli nic podniecającego się nie dzieje. W tej pogoni za podnietami przestajemy zauważać to, co jest teraz, co aktualnie widzimy, co czujemy smakiem, węchem i dotykiem. Chcemy czuć podniety, ale jednocześnie zajmowanie się swymi odczuciami uważamy za zajęcie nieciekawe i niegodne nowoczesnego człowieka. Czy pogoń za tym, co podnieca, i za tym co uspokaja, gdy czujemy się zmęczeni - może być wolnością? Jeśli chcemy być wolni od prawdy i sumienia, to może być to niezły pomysł, tyle, że zemści się na nas.

Wszyscy jesteśmy mieszkaniem Ducha Świętego - Boskiej Istoty w nas. Dlaczego dalej miałbyś uganiać się za tym co ulotne, rezygnując z poznawania tego, co wieczne i doskonałe?

85


Aby to osiągnąć potrzebne nam całkiem inne narzędzia poznawcze niż te, do których przyzwyczailiśmy się w życiu codziennym. Jedynym poznawczym środkiem umożliwiającym poznawanie tego co w nas, jest czucie wewnętrzne, wsłuchiwanie się w nasz głos wewnętrzny. Niewątpliwie nie jest to czynność, której moglibyśmy nie poświęcać uwagi. Znacznie łatwiej być przekonanym, że ktoś nam powiedział prawdę, lub że przeczytaliśmy prawdę. To nas zwalnia z konieczności poznawania świata takiego, jaki on jest. Jako dzieci przyzwyczailiśmy się przecież, że tylko to się Uczy, o czym mówią inni. Przyzwyczajenie zaś jest drugą naturą.

...pozwalam być światu takim, jakim on jest, ...mogę sobie pozwolić poznawać prawdę.

„Ucisz się i wiedz". Czy to nie wezwanie do relaksu, oczyszczenia (ogołocenia, umartwiania - „Ja już umarłem, teraz Chrystus żyje we mnie") czy medytacji?

Gdy nauczysz się poznawać świat we wszystkich jego wymiarach, gdy odrzucisz uprzedzenia i wierzenia oddzielające cię od rzeczywistości - wtedy poznasz wolność. I dopiero wtedy będziesz wiedział, jak jej używać.

Przestań zabiegać o to, by być kimś. „Stań się, kim jesteś!" - wzywają ezoterycy do urzeczywistnienia swej boskości, swej istoty. Bóg to nieograniczona wolność, to nieograniczone możliwości. Stają one do dyspozycji człowieka, który zdecydował się na poddanie Jego woli. Czy to może być niewola, jeśli ja jestem tym?

Pamiętaj, że to, co czytasz, to tylko słowa, które nie zastąpią doświadczenia i praktyki.

Akceptacja rzeczywistości

Zaakceptuj rzeczywistość, zaakceptuj to, co jest. Czy możesz zrobić to teraz? Jeśli tak, to powiedz, co jest rzeczywistością?

Bez medytacji na doskonałość i na pierwotne dobro ludzkiej natury, każda odpowiedź będzie tylko brednią, choćby i miliony ludzi podzielały twoje zdanie. Dopóki nie poznasz praw karmy, (z których jedno mówi: „cokolwiek posiejesz, to i zbierzesz"), dopóki nie uświadomisz sobie, że cokolwiek przydarza się tobie i innym, jest sprawie-

86


dliwe, dopóty nie będziesz mógł z przekonaniem powiedzieć, co jest prawdziwe.

Czy to co postrzegają inni, a ty nie postrzegasz, może być rzeczywiste? Czy możesz poznawać rzeczywistość (a więc i zaakceptować ją), gdy jej nie postrzegasz?

A jednak większość z nas jest przywiązana do poznawania rzeczywistości za pomocą cudzych opinii. Dlaczego?

Bo to łatwe, a poza tym można znaleźć kozła ofiarnego, gdyby okazało się nieprawdziwe i podczepić pod inny autorytet itp. Ponieważ różni ludzie mówią różne rzeczy, to ciągle dzieje się coś nowego i nie jest nudno. W porównaniu z tym, medytacje i afirmacje wydają się niezwykle nudne - szczególnie, gdy się jeszcze ich nie opanowało. Kiedy nam się wydaje, że gonimy za czymś ważnym, to jest ciekawie. Człowieka ograniczonego umysłowo bawi każde dokręcenie śruby na taśmie montażowej, bo zaraz będzie miał nową zabawę z nową śrubą, a potem z następną. Nie każdy jest umysłowo ograniczony i wreszcie dostrzega bezsens uganiania się za tym, czego nie może doścignąć, albo trzymania się tego, co złapane nie daje żadnej satysfakcji. Są też tacy, którzy próbują sobie uatrakcyjnić gonienie za wrażeniami za po-4 mocą mocniejszych środków, jak alkohol czy narkotyki. Cóż nas skłania do tej neurotycznej gonitwy za wrażeniami? U jej podstaw leży zwykle lęk, wynikający z przekonania o własnej niewystarczalności.

Przyjrzyjmy się teraz mechanizmom odwzorowywania rzeczywistości. Fotografia czy obraz to przeniesienie trójwymiarowej przestrzeni na dwuwymiarową płaszczyznę; każdy musi przyznać, że jest odwzorowaniem niedokładnym. Myśl posługująca się słowem ma charakter liniowy, a więc jednowymiarowy. Oparte na jednowymiarowym myśleniu filozofia lub nauka, pretendują do tytułu wiernego odzwierciedlania rzeczywistości takiej, jaką ona jest. Ale ona jest wielowymiarowa. Spróbuj tylko jednym zdaniem wyrazić to, co jednocześnie widzisz, słyszysz i czujesz wszystkimi zmysłami. Zanim skończysz wypowiedź, twoje odczucia zmienią się.

Poznawanie świata za pomocą cudzych słów i opinii jest poznawaniem liniowym i nie tyle odzwierciedla rzeczywistość, ile struktury poznawcze autora wypowiedzi. A po co nam cudze złudzenia?

Rozumienie wypowiedzi jest też warunkowane doświadczeniem i strukturami poznawczymi słuchacza. A przy tłumaczeniu na języki

87


obce, trudność komunikowania się z innymi wzrasta. I tak np. większość ludzi nie jest w stanie nawet w przybliżeniu zrozumieć wypowiedzi filozofów czy mistyków (doświadczenie mistyczne nie jest ponadto przekładalne na wypowiedź słowną).

Doświadczenie uczy ponadto, że część struktur poznawczych, jakimi posługują się w życiu najlepsi nawet logicy, ma irracjonalne, nieuświadamiane podłoże. Należy więc być zawsze czujnym w samoobserwacji. Gdy uznamy niedoskonałość naszego intelektualnego poznania, gdy uznamy, że istnieje inteligenta wyższa od naszej, możemy swobodnie zacząć korzystać z poznania intuicyjnego. Możliwości poznania intuicyjnego są znacznie większe niż poznania naukowego. Jest ono bardziej rozległe i bezpozśrednie.

...mogę bezpiecznie zdać się na intuicję.

Intuicji nie można uruchomić na siłę. Działa tym skuteczniej, im mniej się wysilamy, im bardziej się uspokoimy i wyciszymy.

Bóg czyni cuda

W wielkich systemach religijno-filozoficznych świata tkwią możliwości, o których ich wyznawcy nie mają pojęcia i w które nie są w stanie uwierzyć. Wierni traktują często przejawy działania mocy boskiej jako opętanie przez diabła lub demona czy chorobę psychiczną. Tak robią i muzułmanie, i buddyści, i chrześcijanie. Takie podejście świadczy o bardzo powierzchownym przyjęciu nauk duchowych, a ponadto stawia przeszkodę nie do przebycia. Ta przeszkoda, to pogląd, iż dobro jest wynikiem działania sił zła (większość ludzi nie wierzy, że Bóg mógłby zrobić coś dobrego dla nich, a co dopiero dla innych). I jak do tego podejść? Jak nie dać zwieść się cudotwórcom? Budda zakazał swym uczniom czynić cuda, by nie popadli w pychę, ale wśród buddystów roi się od czyniących cuda. Z kolei św. Paweł zachęcał: „Módlcie się usilnie o dary Ducha...", wyliczając i takie, w które większość chrześcijan nie chce uwierzyć. Cudów dokonują święci, niektórzy księża i pastorzy, a nawet ludzie świeccy. Cuda czynione są i w innych kulturach przez kapłanów i joginów. Ale zgódźmy się ze Świętym Augustynem, że cud nie jest sprzeczny z rzeczywistością lecz sprzeczny z tym, co wiemy o rzeczywistości, czyli z naszymi wyobrażeniami o rzeczywistości.

88


Szkoły poważnie traktujące rozwój duchowy uznają, że czynienie cudów jest korzystne, gdy świadczy o pomocy Boga i o prawdach duchowych, jest zaś szkodliwe, gdy dokonuje się cudów dla podkreślenia swej ważności, pozyqi społecznej czy dla pieniędzy. Najczęściej cuda towarzyszą nawracaniu się ludzi, którzy odeszli od życia duchowego. Nigdy natomiast nie zamanifestują się wobec ludzi zamkniętych na duchowość. (Nie dlatego, że mają oni moc niedopuszczania do cudów, tylko dlatego, że zaistnienie cudu w ich obecności mogłoby doprowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych. Łatwiej przekonać wroga, niż tępaka).

Najlepiej akceptować cuda, akceptować, że mogą się zdarzać w twoim otoczeniu, że mogą się zdarzać tobie. A skoro się zdarzają, to wykorzystać je dla rozwoju duchowego swojego i innych.

Niech jak najszybciej rozwijają się w twoim umyśle i twojej karmie wszystkie cechy istoty oświeconej, dla pożytku twego i wszystkich istot.

Moc czynienia cudów na ogół nie świadczy o osiągniętym poziomie rozwoju duchowego. Świadczy o ufności lub o karmie z poprzednich wcieleń. Nie miej więc pretensji do siebie i do Boga, że ci nie wychodzą i nie wpadaj w euforię, gdy ci się przydarzają. Wszystko jest w porządku, gdy wykorzystujesz to dla rozwoju duchowego swego i innych.

Z ufnością powierzam Bogu wszystkie sprawy.

Teraz wypadałoby wyjaśnić, jak to jest z tym Bogiem, gdyż jedni akceptują Boga jako jedyną rzeczywistość, a inni akceptują tylko Naturalny Porządek Wszechświata nie mówiąc nic o Bogu. To tylko kwestia nazewnictwa. Zachęcam cię, żebyś zaakceptował jedno i drugie tak, jak je rozumiesz i wypróbował obie hipotezy przez działanie na planie duchowym. I wreszcie zrozumiesz, że nie ma między nimi różnicy.

Dobro i zło

Wszelkie dualistyczne koncepcje filozoficzne wynikają z wyciągania logicznych wniosków z antropocentrycznego widzenia świata (czyli z założenia, że świat służy ludziom). Tak więc raz dobrym uznaje się to, co przyjemne, innym razem to, co nieprzyjemne (w tym przypadku w centrum uwagi jest człowiek, który rzekomo ma jakieś

89


obowiązki zamiast przyjemności). Całkowity galimatias powstaje, gdy niemedytujący filozof włącza do swego światopoglądu prawdy odkryte przez medytujących. Głoszenie prawdy bez medytacyjnego jej urzeczywistnienia jest tylko rozgłaszaniem bzdur. Wygląda to na skrajny subiektywizm, ale kto mi zagwarantuje, że postrzegany przez setki ludzi samochód nie jest zbiorem atomów?

Wyniki medytacji są porównywalne. Ludzie praktykujący mogą się z łatwością porozumieć między sobą, ale o niczym nie mogą przekonać intelektualistów. Nie sposób bowiem rozmawiać o czymś, co wykracza poza doświadczenie rozmówcy. Można mu tylko poradzić, żeby spróbował.

W trakcie praktyk rozwoju duchowego, praktykujący stopniowo rozpoznaje, że to, czego się bał, nie jest realne, że wszystko, co potrzebne, przychodzi do niego samo i w porę. W miarę rozwijania pozytywnych cech gromadzi pozytywny potencjał karmiczny, który zapewnia mu doskonałe i bezpieczne funkcjonowanie w świecie. I wtedy okazuje się, że zło nie istnieje realnie. Gdyby zło i cierpienie istniały realnie, to nierealnym byłoby się od nich uwolnić. Uważając, że istnieją realnie, musisz przegrać każdą konfrontację z nimi.

Wychowanie

Wychowanie z definicji jest procesem kształtowania osobowości, postaw, wpajania nawyków. Teoretycznie podmiotem wychowania jest dziecko, a praktycznie - działający z zewnątrz - wychowawcy, rodzice itp. Na ogół mają oni własne (często egoistyczne) cele takiego, a nie innego ukształtowania postaw wychowanka. Wychowawcy w wieloosobowych klasach z konieczności traktują wszystkich jednakowo, dopasowując ich do własnej wizji „normalności", choć każdy z nich jest inny. W wielu przypadkach rzekomym celem takiej „uraw-niłowki" jest przystosowanie wychowanka do życia w grupie rówieśniczej, podporządkowanie go grupie. Nikt tu się nie liczy z zasadą indywidualizacji, chyba że kogoś darzy większą sympatią i staje się z czasem jego „dobrym duchem". Zresztą okazywanie względów któremuś z wychowanków jest niemile widziane przez innych.

Wychowujemy się w społeczeństwie rządzącym się wygodnictwem, bezmyślnością i towarzyszącą im pychą. Tego się nie zmieni. Można natomiast zmienić siebie i dopomóc innym w przemianie.

90


Tego jednak, co powszechnie uznane, stosować nie należy. Gdyby było inaczej, ten świat byłby wolnym od cierpienia, bezduszności i cynizmu.

Judeochrześcijańska tradycja wychowawcza koncentruje się na cierpieniu. Gdy uczymy się wczuwać w cierpienia innych, rujnujemy swą psychikę i stajemy się niezdolni do pomagania im. Cóż bowiem komu po współczuciu, gdy nikt nie ma sił usunąć przyczyn cierpienia? Ta tradycja wychowawcza wpędza ludzi w obłęd cierpienia lub staje na drodze rozwoju uczuciowego, powodując ucieczkę od uczuć, które najpewniej przyjemnymi być nie mogą. To prawda, że syty głodnego nie zrozumie. Ale czy głodny coś zrobił, żeby uwierzyć, iż nie musi głodować? Czy też wierzy, że musi? A skoro musi - to głoduje.

Nie możesz uświadomić sobie cudzego cierpienia. Ono jest poza zasięgiem twego doświadczenia. Możesz sobie natomiast uświadomić, że cierpiałeś z urojenia. Nikt nie jest stworzony do cierpienia. Jesteś Boską Istotą. Nie zapominaj o tym nawet wtedy, gdy ludzie wydają ci się ważniejsi od Boga. Do czego się dostrajasz?

Spójrz wokół, jakie skutki pociąga za sobą aprobata cierpiętnic-twa: choroby, nędza, alkoholizm, narkomania, pustki w sklepach itp. A wystarczy zaledwie l % ludzi, którzy uwierzą, że Bóg jest bogaty, aby zmienić sytuację danej społeczności. Zaledwie l % tych, którzy zaakceptują dostatek (dobrobyt).

... akceptuję dobrobyt, dostatek jest dla mnie... naturalny.

Jeśli zrezygnujesz z dostatku, to niczego nie oszczędzasz. Wifcz przeciwnie: zwiększasz marnotrawstwo energii. Akceptacja dostatku, to nie egoizm, lecz życzliwość dla siebie i innych.

Życzliwość jest dla mnie naturalna. Ale bez przesady, bez narzucania się.

Wszyscy oburzylibyśmy się, gdybyśmy się dowiedzieli, że kibiców piłkarskich na siłę zabrano na koncert wiolonczelowy. A jednak w procesie wychowania nie takie „numery" się robi. Nic więc dziwnego, że młody człowiek, który nie trafił na odpowiednią dla siebie grupę, czuje się inny, wyobcowany, lub też nienormalny. Chciałby być „normalny", dorównać rówieśnikom, ale czuje, że nie potrafi doprowadzić do tego, że inni uznają i uszanują jego inność, toteż stara się przystosować (najłatwiej zewnętrznym sposobem bycia). Po prostu

91


l

chce być kimś innym, niż potrafi. Gra. I ta gra pochłania jego energię psychiczną. Miedzy naturalnymi predyspozycjami i zdolnościami a chęciami tego człowieka powstaje luka - coraz większa rozbieżność, która wreszcie „owocuje" nerwicą, kompleksami, które znowu jako „przejaw nienormalności" należy ukrywać, by nie narazić się na ośmieszenie. Znów gra obronna. A najtragiczniejsze zaczyna się, gdy tenże młody człowiek identyfikuje się ze swoją nerwicą i traktuje ją jako największą świętość, jako swoje prawdziwe ja! W tym stanie wszelkie próby udzielenia pomocy traktuje jako zamach na „siebie prawdziwego", jako zewnętrzne zagrożenie dla swojej prawdy, za którą, prócz nerwicy, poczytuje swoje kompleksy! Niejednokrotnie trzeba silnego szoku lub długotrwałego postępującego cierpienia, by przerwać ten bezsensowny stan nienawiści do siebie za to, że się jest innym i za to, że trzeba to ukrywać! Jedna nagatywna myśl pogania drugą. Wydaje się, że z tej matni nie ma wyjścia!

A jednak jest wyjście! Nie jesteśmy stworzeni do tego samego! Nawet biologicznie są między nami różnice. Jesteśmy stworzeni do różnych zadań. Co w jednej pracy stanowi zaletę, w innej jest przeszkodą nie do przebycia. Nie wszyscy mężczyźni są stworzeni, by być wzorowymi żołnierzami lub sportowcami! Nie wszystkie kobiety żyją po to, by zostać wzorowymi matkami i żonami! Nasze możliwości i zdolności są różne, tak jak nasze „przeznaczenie", jak nasze przyszłe role. Cóż więc robić? Poznać siebie! Oczyścić z negatywnych myśli i uczuć! Otworzyć na Boga (Wyższą Świadomość)! Niech ujawni, po co tu jesteś i do czego się najlepiej nadajesz!

Realizować się! Odpowiednia afirmacja brzmi:

Rozkazuję, aby teraz zamanifestował się mój boski plan (lub plan kar-miczny mego życia) tak, abym mógł w pełni i jak najlepiej wykorzystywać i rozwijać moje wrodzone zdolności i predyspozycje oraz wzbogacać swe umiejętności.

Zamęt, jaki na kilka dni powstanie w twoim życiu, będzie wprost proporcjonalny do tego, jak daleko odszedłeś od Boskiego Planu Stworzenia. Jakkolwiek zamęt ten będzie nieprzyjemny, nie należy się go bać. Po kilku dniach przeminie! Pozostanie uspokojenie i „odkrycie siebie". Od teraz musisz być szczery i uczciwy wobec siebie i innych! A przy okazji dowiesz się, że nie jesteś swoimi myślami. A jeśli nic się nie stało? To... albo jesteś w zupełnej zgodzie ze swoją

92


prawdziwą naturą, albo brakła ci wiary i odwagi. Spróbuj jeszcze raz! Po co masz chodzić do wróżki i pytać co cię czeka? I nie wstydź się prosić o pomoc tych, którzy są oczyszczeni. Prawdopodobnie ich problemy były równie dziwaczne, nienormalne i wstydliwe jak twoje. Być może nawet bardziej!

Normalność i maska

Normalnością nazywamy to, co nam się wydaje, że inni uważają za normalność! Z tego wynika, że normalność jest fikcją! Fałszywym przekonaniem o cudzych przekonaniach! Z tego wynika, że normalności w ogóle nie ma! A jednak!

A jednak rządzi nami! Dlaczego?

Przyjmując pewne wierzenie (mit) o normalności, staramy się do niego dostosować. Wierzymy, że wokół otaczają nas na ogół normalni ludzie, a widzimy tylko maski i sami im pokazujemy naszą maskę, by udowodnić, że jesteśmy normami. Propagandziści już dawno odkryli, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy, staje się prawdą! Mit ułatwia życie! Mit uwalnia cię od myślenia, mimo że wiesz, iż człowiek jest jedyną myślącą istotą na Ziemi! Mit żeruje na uczuciach! Słowa, które czujesz, wydają się prawdziwe.

Chcąc coś uzyskać, starasz się dostosować do oczekiwań innych, takich, jakimi ci się one wydają. Jeśli kupujesz komuś prezent, to nie pytasz obdarowywanej osoby, co jej dać, lecz to ty decydujesz, że będzie z tego zadowolona. Poza tym psychologii znanych jest szereg mechanizmów, które powodują przyjęcie naszych poglądów za poglądy innych, np. projekcja, która zakłada, że skoro my czegoś pragniemy, to pragną tego inni itp.

Dziecko zabiega o pomoc i uznanie rodziców, co dla niego wydaje się być warunkiem przetrwania, podporządkowuje się im, uczy się „wyczuwać" oczekiwania tych, od których zależy jakość jego życia.

Ten mechanizm uzależnienia przenosimy w dorosłość. Staramy się odgadywać, co myślą inni i czego chcą, tak jakby od nich - a nie od nas - zależało nasze życie!

Jesteś nastawiony na odbiór i dajesz innym to, czego od ciebie oczekują lub czego się boją, aby upewnić ich, że ich oczekiwania czy

93


obawy są słuszne! Oni robią to samo w stosunku do ciebie! A prawda jest taka, że ta cała banda „zamaskowanych" egoistów jest ci do niczego nie potrzebna, tak jak ty im z twoją „piękną, normalną" maską!

Ale maska męczy! Uwiera! A ty szukasz kogoś, do kogo będziesz mieć zaufanie, przed kim możesz bezpiecznie „zrzucić" swą maskę, wyrzucić z siebie całe bagno negatywnych myśli, które traktujesz jako „prawdziwego siebie", kogoś, kto cię pocieszy, ukoi, poprowadzi za rękę itp. Czyli chcesz mu dać dokładnie to, czego on się chce pozbyć i w rezultacie wzmacniasz jego negatywne myśli i uczucia, a oczekujesz, że da ci to, co dobre i piękne, a co w was obojgu jest ukryte; każde z was poszukuje tego na zewnątrz, u innych, bo przestało wierzyć, że to jest w nim samym! Normalny, nie oczyszczony człowiek nie jest w stanie ci pomóc, bo ma te same (lub podobne) problemy. Zaczynacie być dla siebie „kulami u nogi". Pozostaje tylko uciec lub pogodzić się z tym, że już nic lepszego nie może cię spotkać. Możliwości ucieczki jest wiele: samotność, bigoteria, nałogi, marzenia, środki uspokajające i psychotropowe, również praca. To takie łatwe i takie atrakcyjne! Nie ważne, że dodatkowo stajesz się niewolnikiem przyzwyczajenia. Przecież to zupełnie „normalne", że naćpany i nachlany zachowuje się jak niepoczytalny. Przecież to zupełnie „normalne", że trujemy się i otępiamy nasz mózg; to tak „normalne", że w tzw. „dobrej wierze" wciągamy w to innych! Gdzieś pod tą maską, otępieniem i balastem negatywnych myśli tkwi przecież dobra istota, która chce pomagać innym na tyle, na ile potrafi! Na tyle, na ile inni jej pomogli. I o paradoksie, ta dobra, „zamaskowana" w tobie istota, z powodu twej niewiedzy lub też zwykłej bezmyślności (lenistwa umysłowego) zaczyna - w „dobrej wierze" - niszczyć siebie i innych. Dlaczego?

Dlatego, że łatwiej jest wtedy osiągnąć uspokojenie i zadowolenie! A dlatego łatwiej, że w to wierzymy! Traktujemy stany szczęścia, radości i miłości (której ponadto się boimy), jako coś odświętnego, potężnego, pięknego, ale dostępnego tylko „wybranym" lub danego w szczególnych chwilach! Tak jakby od kogoś zależało co czujemy?

A jeśli ktoś taki „zamaskowany", zapatrzony w swoje negatywne, ograniczające go myśli spotka człowieka otwartego, oczyszczonego, takiego, któremu jest fajnie (niezależnie od okoliczności), i któremu wszystko „wychodzi", na ogół uważa go za chytrego i przebiegłego gracza, szczęściarza, zgrywusa czy wreszcie - cwaniaka. A przecież nikt mu nie broni być szczęściarzem! To tylko jego ne-

94


gatywne myśli i uczucia, które może z siebie wyrzucić. Nikt go nie ogranicza. Jest wolny, ale nie chce w to uwierzyć! „Normalny" człowiek ma jedną ciekawą cechę: wstydzi się kichać, oddychać, krępuje więc go to, co oczyszcza. Woli wierzyć, że jego samopoczucie zależy od tego co pochodzi z zewnątrz, od innych ludzi, od środków chemicznych i toksycznych.

Wybaczenie i niewinność

Czy zdarzyło ci się, że nie mogłeś komuś wybaczyć?

Jak się z tym czujesz? Pochłania cię chęć zemsty, wymierzania sprawiedliwości? Nie znasz motywów czyjegoś postępowania, a chcesz go oceniać? Spójrz na siebie! Co zrobiłeś, że teraz czujesz się winnym. Chodzi o to, żebyś nie wmawiał innym na wszelki wypadek wierzeń, które sam sobie dałeś wcisnąć. Żebyś przestał rozmyślać nad tym, co ciebie nie dotyczy, a bardzo boli i absorbuje. Nie krzywdziciela lecz ciebie! Po co masz robić jakieś głupstwo, którego sobie nie będziesz chciał wybaczyć?

Jakże często ludzie tracą majątek lub podejmują źle płatną pracę tylko po to, by zemścić się na rodzicach, żeby oni martwili się. Dziecko, które nie je, choruje, lub usiłuje popełnić samobójstwo ma najczęściej jeden cel - zmartwić rodziców, którzy ciągle wmawiają mu jak im zależy na tym i jacy to będą szczęśliwi, gdy dziecko zrobi to, na co mają ochotę, jak zrealizuje ich marzenia. W tej grze obie strony poszukują źródeł swych uczuć w innych, a w rzeczywistości uzależniają się od swych wierzeń, najczęściej opartych na bezrefleksyjnych sądach potocznych. Wymierzający sprawiedliwość według własnego uznania, tak intensywnie zajmuje się przygotowaniem sposobów zadania cierpienia, że nie zauważa, iż sam staje się jednym wielkim cierpieniem. Potem wyobraża sobie, że skoro on tak cierpi, to jakże okrutnie musi cierpieć ukarany! A gdy karany nie cierpi - pojawia się znów motyw, aby mu nie wybaczyć.

...wybaczam innym, że mnie krzywdzili, ...wybaczam innym, że zadawali mi ból.

Nie daj się ogłupić ukutemu przez ograniczonych ludzi przysłowiu „Zemsta jest rozkoszą Bogów". Cóż powtarzający te głupoty mogą wiedzieć o Bogu?

95


Niektórym sprytnym rodzicom udało się wmówić swoim dzieciom, że stały się przyczyną ich wszystkich nieszczęść (tak jakby za nie chcianą ciążę odpowiedzialne były dzieci). Stąd już tylko krok do uwierzenia, że rodzice poświęcają się, a ja jestem niegodny! „Zrozumienie" tego absurdu nie uwolni cię od tego wierzenia, które (jak i inne wierzenia nabyte w młodości) jest głęboko zakorzenione w twej podświadomości. Uświadom sobie jego działanie pisząc:

...zasługuję, by nie krzywdzić siebie i innych,

...wybaczam sobie, że krzywdziłem innych,

...mogę sobie pozwolić by nie krzywdzić siebie i innych.

Później uświadomisz sobie, że nikt poza tobą nie może cię skrzywdzić. A jeśli wydawało ci się, że jest inaczej to dlatego, że nie potrafiłeś obiektywnie i bez uprzedzeń obserwować siebie i osób, z którymi łączyły cię jakieś stosunki uczuciowe, że nie spostrzegałeś swych prowokacyjnych, konfliktogennych zachowań.

...mogę nie prowokować innych,

...mogę nie wchodzić w konflikty z innymi.

Ale też:

...nie muszę ulegać prowokacjom,

...jestem wolny od prowokowania innych.

Znana jest prawda, że nie można zaszkodzić człowiekowi, który czuje się niewinnym. Poczucie winy jest nam wmówione i zamiast trzymać nas z dala od niewłaściwych zachowań, sprawia, że popełniamy je, aby udowodnić naszej podświadomości, że jej wierzenie jest prawdziwe.

...zasługuję na niewinność,

...jestem niewinny, niezależnie od tego, co inni mi wmówili i jakimi motywami się kierowali.

Niewinność jest darem bożym i nie nam ją oceniać. Uwolnić od winy można tylko tego, komu najpierw wmówiło się, że jest winnym. Pycha człowieka, któremu wydaje się, że poznał Boga przez moralność czy przykazania, nie zna granic i prowadzi do zatwardziałości serca.

Poczucie winy najczęściej wiąże się z seksem, uczuciami i przemocą.

96


Niewinność jest dla mnie naturalna (stanem naturalnym).

Życie jest dla mnie piękne, miłe, delikatne i niewinne.

Wszyscy zasługują na moją życzliwość.

Życzliwość jest dla mnie naturalna.

Seks jest dla mnie piękny, miły, delikatny i niewinny.

Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego od przemocy.

Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego od płodzenia dzieci.

Przemoc nie jest mi potrzebna.

Nie ponoszę winy za cudze cierpienia (nieszczęścia). To cudza karma.

Gra w cierpienie i litość

Pewnego dnia zacząłem pisać afirmację: ...chcę, mogę i potrafię być doskonale zdrowy.

Choroba bowiem nie mieści się w Boskim Planie Stworzenia i wręcz szkodzi jego realizacji. Odpowiedzi podświadomości zaskoczyły mnie. Oto kilka z nich:

- Nie, stracę !

- Nie wiem, to kosztuje. Nie stać mnie na to.

- Nie mogę, głowa mnie boli.

- Nie chcę, bo mi zaszkodzi.

- Więc nic mi się nie uda? Żadnej wymówki?

Właśnie w tym celu najlepiej służyła mi choroba! A co najważniejsze uświadomiłem sobie, jak wstrętne jest kierowanie się litością w stosunkach z innymi ludźmi. Kto kieruje się litością, ten nie postrzega człowieka na co dzień, a tylko w jego cierpieniu. Wiele osób uczy się przyciągać uwagę innych, okazując cierpienie i może liczyć na odzew litościwych, dla których zaczyna istnieć dopiero wtedy, gdy cierpi. Czy to nie poniżające?

W tej grze w cierpienie i współczucie nieoczekiwanie zaczynamy wierzyć, że zdrowie i sprawność są dla nas przyczynami cierpienia i zmęczenia. Dla zdrowego i sprawnego nie ma bowiem litości. Jest on bezwzględnie wykorzystywany przez „cierpiące" otoczenie. W pewnym momencie wydaje mu się, że ma tylko jeden sposób

97


uniknięcia zmęczenia - samemu zacząć cierpieć. I wtedy cierpienie staje się nieomal przyczyną dobrego samopoczucia! W takim przypadku dobrze pisać afirmację:

...mogę być doskonale sprawny i zdrowy i nie męczyć się.

(Oczywiście nie po to mam być sprawny, żeby mnie inni dalej wykorzystywali). Teraz już:

...nie muszę dać się terroryzować cudzym cierpieniem.

Być może brzmi to cynicznie, ale pozwala uwolnić się z niewoli cyników i złudzeń.

Zasługuję, by zawsze cieszyć się zdrowiem i życiem.

W wielu rodzinach litość i niezdrowo podniecające zainteresowanie cudzym cierpieniem nazywa się miłością (raczej jest tu ukrywana podświadoma myśl: „Jak będzie cierpiał, to mnie zauważy, bo będę mu potrzebny. Chcę mu być potrzebny, więc życzę mu, by cierpiał"). W moim domu było podobnie. Nic więc dziwnego, że gdy pisałem afirmację: ...mogę kochać i być kochanym moja podświadomość zareagowała z furią, szczególnie na drugą część zdania. No cóż, skutki zastępowania miłości litością są tragiczne dla obu aktorów biorących udział w tej grze i obu przysparzają tzw. „dowartościowującego" cierpienia.

Często spotykam ludzi, którzy uzależniają się od cierpienia i okazywania litości, jako jedynych środków zbliżających ich do ludzi. Można na jakiś czas znaleźć w tej grze zadowolenie. Zapotrzebowanie na aktorów do niej jest duże. Z obu stron! Kiedy jesteśmy pochłonięci grą, możemy nie zauważyć, że jest ona wynikiem niedorozwoju uczuciowego i powtarzać ją bez końca. Możemy też pielęgnować nasze kompleksy niższej wartości i dowartościowywać się przez iluzoryczną pomoc cierpiącym, zamiast rozwiązywać nasze i ich problemy.

Sytuację pogarsza znana w chrześcijaństwie praktyka medytacji nad cierpieniem Jezusa (dlaczego nie nad jego nauką?). Szaleństwo medytacji nad cierpieniem nie ominęło również buddyzmu.

Stajesz się tym, o czym myślisz! Zajmując się cierpieniem możesz nigdy nie zauważyć, że ten świat przepełniony jest miłością i szczęściem. Przynależą one jednak do zupełnie różnych sfer. Między jedną a drugą sferą nie ma żadnego związku. Można całe życie znać tylko

98


tę niższą i łudzić się, że samo słowo „miłość" jest już prawdziwą miłością czy uzgadniać z innymi, co to znaczy kierować się miłością w życiu. Litość, którą z wyrachowania lub dla dowartościowania się nazwiemy miłością, nie przestaje być tym, czym jest i nie stanie się tym, czym nie jest. Pierwszą ofiarą oszustwa padnie sam oszust.

...mogę uwolnić się od kierowania się litością.

Mogę kierować się miłością.

Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego od zachłanności na cierpienie.

Obojętność a wrażliwość

W młodości każdy ogląda filmy o dzielnych Indianach, czyta o nich książki. Wielu chce naśladować dzielnych, szlachetnych ludzi. Wielu też imponują indiańskie kamienne twarze czy wytrzymałość na trudy. Mamy też i rodzimą literaturę o młodocianych, odważnych partyzantach, nie okazujących lęku. W książkach można znaleźć opisy sposobów prowadzących do uzyskania pożądanej odwagi i pożądanego zobojętnienia. Iluż to wartościowych, młodych ludzi dzięki ich pomocy przywdziewa maskę zobojętnienia, a nieokazywanie •uczuć uznaje za swe najważniejsze zadanie w kontaktach międzyludzkich. Stwarza się w ten sposób przyzwyczajenie do silnej samokontroli i oderwania czucia od myślenia. Czucie myśli zostaje zastąpione bezsensownym, pełnym wysiłku napięciem. To męczy i każe zwracać uwagę na pozory i na pozornie uporządkowane życie, podczas gdy pod maską kryje się bałagan, na uporządkowanie którego nie starcza już sił i czasu. Takie tendencje występują szczególnie u osób mających w rodzinie histeryka i kogoś, kogo podziwiają za opanowanie. Ofiarami tej praktyki padają przede wszystkim osoby bardzo inteligentne, wybitnie uzdolnione, a czujące inność oddzielającą je od reszty „normalnych" ludzi.

Po okresie fascynacji Indianami, dla wielu zaczyna się okres zainteresowania kulturami Wschodu. Czyta się, że jogin, aby dojść do oświecenia musi osiągnąć obojętność emocjonalną. (Pomijam tu fakt, że joga i buddyzm prezentowane są z reguły w literaturze naukowej powierzchownie, prymitywnie czy wręcz tendencyjnie). Proste skojarzenie: „Jestem na dobrej drodze"! Skojarzenie rzeczywiście narzucające się, lecz nieprawdziwe. Inne cele (nie służy zabijaniu) i inne

99


środki. Inny też efekt. We wszelkich szkołach rozwoju duchowego osiąga się „zobojętnienie" emocjonalne przez dostrojenie się do wyższych poziomów wibracyjnych, najpierw świata astralnego i mentalnego, a potem do sfery intuicyjnej (buddhi). Jakkolwiek przyjemne mogą się wydawać etapy pośrednie, nie warto na nich dłużej zatrzymywać się. Człowiek, który poznał wyższe uczucia, nie musi podążać za tym, co nieprzyjemne. Może sobie pozwolić na coraz większe przyjemności! Jogin (poza nielicznymi przypadkami tych, co błądzą) nie zajmuje się zwalczaniem uczuć i szpanowaniem maską obojętności. Jego wrażliwość uczuciowa nie jest tępiona, lecz rozwijana. Uczy się on odbierać coraz subtelniejsze wibracje. Po pewnym czasie praktyki, niższe wibracje nie mogą być przez niego odbierane i już nigdy nie będą miały na niego wpływu. To się nazywa zobojętnieniem lub uwolnieniem od złudzenia cierpienia. Cały opisany proces polega na przenoszeniu świadomości z ciała fizycznego przez astralne i mentalne do wyższych, bardziej subtelnych (boskich, budhi) światów.

Bez rozwoju wrażliwości na wyższe uczucia nie można osiągnąć istotnych postępów na drodze rozwoju duchowego (choć zdarza się, że niektórzy rozwijają wyższą uczuciowość po całkowitym uporządkowaniu swej sfery mentalnej). Wrażliwości tej nie można rozwijać, gdy używa się jakichkolwiek środków otępiających układ nerwowy. Indiańsko-europejskie metody zobojętnienia prowadzą w zupełnie innym kierunku niż rozwój duchowy - do chorób uczuć: psychopatii i melancholii. Psychopatia to brak wrażliwości na uczucia wyższe. Melancholia to stan smutku, poczucia winy, niższej wartości, poczucia bezsensu życia, tęsknoty za czymś nieokreślonym. Wiąże się z uczuciem nieokreślonego bólu w okolicy żołądka i serca, wrażeniem pustki, którą trzeba czymś wypełnić. Wielu usiłuje tę pustkę wypełnić jedzeniem, wielu papierosem czy innym narkotykiem. Ale głód i poczucie pustki wracają. Pragnienia uczuć wyższych, miłości i szczęścia nie da się zaspokoić żadną namiastką. Trzeba się otworzyć na miłość, a to wymaga odrzucenia negatywnych wierzeń z nią związanych i szkodliwych przyzwyczajeń.

Wiele milionów ludzi próbowało czegoś innego, jednak poza zniszczeniem zdrowia i zamknięciem się na Boga, niczego nie udało się im osiągnąć.

Oto cena, jaką płaci się za pychę, za wiarę w nieobecność Boga w życiu, za decydowanie co jest złe, a co dobre.

100


Bóg, seks i ty

Czy to nie prowokacja? Przecież uświęcający swe życie starannie

ukrywają swój seks przed Bogiem i przed sobą. Przecież seks to „grzech pierworodny"! Seks z pewnością nie jest korzystny dla ciebie, gdy przysłania ci rzeczywistość. Gdy potępiasz go i usiłujesz wyeliminować ze swego życia, wtedy istotnie przesłania ci Boga i boski plan. Usiłowania wyrzucenia seksu poza ramy życia duchowego są tak samo bezsensowne, jak podejrzenia, że doskonały Bóg nagle oszalał i ukarał człowieka seksem.

Tymczasem seks może być wykorzystany w rozwoju duchowym. Czyniąc seks przedmiotem medytacji, przekraczamy go i doświadczamy miłości. Tak jest, że nie możesz nagle zacząć kochać wszystkich, jeśli najpierw nie nauczysz się kochać siebie, a potem jeszcze kogoś, i jeszcze kogoś... Proponuję ci seks jako temat medytacji nie po to, abyś rozwijał pożądanie lub podniecenie, lecz po to, abyś się od nich uwolnił. W medytacji nie da się rozwijać emocji, ale można dotrzeć do ich genezy i uwolnić się od nich. Teraz pewnie ci żal. Ale nie ma czego. Uwalniając się od emocji, które wywołuje w tobie widok lub bliskość drugiej osoby, zaczynasz ją postrzegać jako istotę boską, jako narzędzie w rękach Boga (dotychczas ta osoba miała być narzędziem do zaspokajania twych zachcianek, niezależnie od tego, co deklarowałeś).

Jeśli chcesz się uwolnić od tyranii potrzeb, to masz dwa wyjścia:

a) zaspokajać je, ale poczucie zaspokojenia trwa krótko,

b) uświadomić sobie, że nie są ci do niczego potrzebne, bo jest coś lepszego.

Unikanie seksu podczas wykonywania niektórych praktyk oczyszczających jest wskazane, gdyż twój partner mógłby wpaść w panikę, widząc jak zmieniają się twe nastroje i przeszkadzałby ci, usiłując udzielić ci pomocy zgodnie ze swą najlepszą wiedzą i wolą. Niekorzystnie może na ciebie wpływać współżycie z osobą, która nie podąża drogą duchową. Jej wibracje zawsze będą cię ściągały w dół. Niekorzystne jest współżycie z kilkoma partnerami i z osobą żyjącą z kilkoma partnerami. Podczas bliskości dwóch ciał zachodzi zjawisko mieszania się aury, a więc i wibracji związanych z aurą. Często są one nieharmonijne. Współżyjąc z kilkoma partnerami, można wprowadzić sobie do umysłu nieopisany bałagan, który prowadzi do za-

101


burzeń identyfikacji z samym sobą i do zaburzeń woli. Taki sam bałagan może powstać, gdy pożąda się współżycia z kilkoma partnerami (a nie muszą oni pozostawać w bliskości fizycznej).

Dopiero, gdy uświadomisz sobie niezależność od innych, od ich działań i opinii, dopiero wtedy przestaną oni wywierać na ciebie opóźniający wpływ. I wtedy będziesz mógł powiedzieć: Cóż to za wspaniały jogin, którego widok kobiety (niekoniecznie nagiej) doprowadza do pomieszania umysłu? Jeśli spokój umysłu pozostaje niewzruszony nawet podczas współżycia seksualnego, wtedy już nic nie jest w stanie go zakłócić.

Gdy mowa o seksie, warto wspomnieć o zjawisku impregnacji. Polega ono na tym, że kobieta pozostaje w stałym, telepatycznym (emocjonalnym) związku z mężczyzną, który pozostawił w jej pochwie nasienie jako pierwszy... Ten związek przestaje funkcjonować, gdy kobieta uwolni się od wpływów telepatii, rozwijając intuicję (a więc postrzeganie rzeczywistości duchowej). Zjawisko impregnacji było znane i wykorzystywane w tybecie i Nepalu, gdzie wędrowni nauczyciele buddyjscy mieli stałe zajęcie przy rozdziewiczaniu panienek pragnących oświecenia.

Seks może być przetworzony w ścieżkę do urzeczywistnienia tak samo, jak każda inna przeszkoda. Jeśli nie jesteś tantrykiem, to zapamiętaj: to, co dla człowieka przeklinającego życie jest przekleństwem, jest błogosławieństwem dla człowieka okazującego wdzięczność Bogu za wszystko, co ma.

Lęk przed przyjemnością

Pokażcie mi człowieka, który po kilkakrotnym napisaniu następującej afirmacji: ...zasługuję (mogę sobie pozwolić) na wszelkie przyjemności - nie będzie miał wątpliwości!

W świadomości potocznej z przyjemnością wiąże się mnóstwo negatywnych myśli. Niektórych z nich nie można lekceważyć. Oto przykład: „Za wszystko w życiu trzeba płacić". Nawet masochista ma swe przyjemności: „Każda przyjemność pociąga za sobą cierpienie". Efektem takiego myślenia jest konstatacja: „Jeśli dam sobie mniejszą przyjemność, to mniej ją odpokutuję, mniejsze będą jej negatywne konsekwencje. Inni to robią i przecież jakoś żyją".

102


Tu natrafiamy ma dodatkowy problem. Czy chcesz jakoś, byle prędzej, przeżyć to życie i wszystko dobre dostać po śmierci czy chcesz to życie, które masz tu i teraz, przeżyć dobrze i pożytecznie?

Z pragnieniem przyjemności często wiąże się lęk przed nieprzyjemnościami - konsekwencjami przyjemności. Jeśli jednak dobrze wejrzysz w siebie, przekonasz się, że tak przyjemność, jak nieprzyjemność nie istnieje obiektywnie poza tobą. Nie ma ich w rzeczach, ani w ludziach czy zwierzętach. Gdzie więc są? To tylko wytwory twojej psychiki. Mogę je odczuwać czy też muszę za nie zapłacić?

Oprócz powszechnie znanych i akceptowanych (jak to śmiesznie brzmi w stosunku do tego, co zależy tylko od moich uczuć!), są też przyjemności wyższego rzędu: miłość, szczęście, ekstaza (stany upojenia wyższymi uczuciami). Nie można ich kupić czy dostać, ale można je znaleźć w sobie, gdy się sobie na to pozwoli, gdy zaprzestanie się pogoni za przyjemnościami, które trwają krótko i za które trzeba płacić.

Jeśli będziesz przekonany, że trzeba ponieść konsekwencje przyjemności, to będziesz pozwalał sobie na takie, które potwierdzą to wierzenie i zamkniesz się na te, za które nie trzeba płacić zdrowiem, pieniądzem, za które trzeba ponieść inne konsekwencje.

Wszystkie przyjemności, z których ja... korzystam, są bezpieczne i pomocne w moim rozwoju duchowym.

Wszystkie moje przyjemności są wyzwalające (mają wyzwalającą moc).

To, czy jakaś twoja praktyka wyzwala cię czy zniewala, zależy od nastawienia twojego umysłu. Jeśli za jej pomocą chcesz udowodnić, że jesteś wyzwolony, to bądź pewien, że do wyzwolenia dużo ci brakuje, że musisz się uwolnić od poczucia zależności, od pychy i potrzeby popisywania się. Być może, że kiedyś uda ci się przetworzyć trucizny w boski nektar, ale na razie nie uda ci się nawet odtruć piwa. A jeśli mi nie wierzysz i chcesz spróbować? To czy masz odwagę przetworzyć w boski nektar kwas siarkowy? Przecież jego smak też będzie wyśmienity.

Do bezpiecznych przyjemności należy prawidłowe oddychanie, relaks czy seks (a wielu boi się, że kobieta zachodzi w ciążę tylko, gdy przeżyje orgazm! Wierząc w to i tę przyjemność starają się popsuć).

To naturalne dla mnie, prowadzić harmonijne życie seksualne. Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego od podniecenia.

103


To w porządku, że mnie... jest dobrze, miło i przyjemnie, niezależnie od seksualnego spełnienia (satysfakcji seksualnej).

Akceptuję spokój i błogość.

Miłość i zjednoczenie

Warto tu przedstawić (w skrócie) stanowisko tantryzmu, całkowicie obce myśli chrześcijańskiej (z wyjątkiem niektórych sekt mistycznych). Jeśli temat wyzwoli tylko twoje negatywne myśli, to już jest dobrze! Inaczej może nigdy by nie „podniosły głów" i zżerały cię od wewnątrz.

Celem tantryzmu jest uzyskanie zjednoczenia z Absolutem (Bogiem). Człowiek, który posiada boskiego ducha, powinien go wyzwolić przez oczyszczenie ciała, oczyszczenie podświadomości, zaspokojenie potrzeb swego ciała (organizmu) - bez zbytku i nadmiaru (a wtedy ciało uspokojone nie przeszkadza duchowi w jego zjednoczeniu z Absolutem).

Podstawą techniki działania tantryków są medytacje bierne i czynne, i najbardziej dla Europejczyka szokujące - medytacje w zespoleniu seksualnym!

Próżno jednak doszukiwalibyśmy się u tantryków rozwiązłości nieposkromionej zmysłowości! Nic podobnego. Praktyki orgiastycz-ne są właściwe tylko sektom tzw. „lewej ręki", powstającym ze ślepego buntu przeciw wynaturzeniom w oficjalnych doktrynach.

Akt seksualny jest zespoleniem pierwiastka męskiego z żeńskim (Ying i Yang). Seks nie jest potępiany ani zwalczany, gdyż poza początkami praktyki nie ma pożądania. Jest ono po prostu przekraczane, a służą temu celowi specjalne techniki medytacyjne. Tantryk za seksem znajduje miłość (podczas gdy chrześcijanin za słowem „miłość" spodziewa się znaleźć „grzeszny" seks). Na tym się jednak nie kończy! „Pójdźmy dalej i zobaczymy, co jest za miłością" - mówi tan-tryk i znajduje ekstazę - wyższy stopień zjednoczenia. A po jakimś czasie idzie dalej i znajduje stan, którego nikt jeszcze nie opisał słowami - pełne zjednoczenie z Absolutem. Na tym etapie akt seksualny staje się aktem zjednoczenia Bogów.

Dla tantryka oczywiste jest, że nie ma sensu zwalczać „niższych" uczuć. Trzeba je tylko zastępować uczuciami wyższymi. A są one tak

104


piękne i atrakcyjne, że człowiek nie ma ochoty wpadać z powrotem

w otchłań pożądań.

Co ciekawe, tantrycy uważają, że kobieta, która „nie zaznała mężczyzny", nie może osiągnąć oświecenia (zbawienia).

Seks mnie wyzwala *

Czasem docierają do nas sensacyjne wieści, że w niektórych klasztorach młode, pobudliwe zakonnice fantazjują sobie, że są seksualnymi partnerkami Jezusa. Całe „zdrowe" chrześcijańskie społeczeństwo potępia takie praktyki lub oburza się na zniewolenie swawolnych dziewczątek, które cierpią z braku mężczyzny. Zarówno fantazje zakonnic, jak i reakcja społeczeństwa wskazują na umysłową chorobę toczącą chrześcijańskie społeczeństwa: obłęd na punkcie seksu. Moraliści potępiają inwazję seksu w kulturze (i słusznie, bo kultura leży, a wszyscy ją pieprzą), w telewizji (gdzie walą się na okrągło, jak nie pięściami, to i z broni automatycznej), a nawet w polityce (oj, ujrzeliśmy wreszcie nagą prawdę). Każdy widzi to, co chce widzieć. Seks nie musi nikomu przesłaniać rzeczywistości. Gdy wierzysz, że jest brudny, możesz się nabawić lęków lub choroby wenerycznej. Oczyść więc swe myśli o seksie, oczyść swój seks i poddaj go Bogu.

Seks wyzwala mnie... i moją partnerkę (mojego partnera), Jestem zawsze szczęśliwy w obecności pięknych kobiet (mężczyzn), Jestem zawsze szczęśliwy w obecności brzydkich kobiet (mężczyzn).

To pierwsze kroki we właściwym kierunku. Gdy będziesz praktykować erotyczne medytacje i erotyczny trening relaksacyjny, osiągniesz uspokojenie umysłu i poprawę jakości współżycia, a poza tym uwolnisz się od stresów.

Mam zawsze udany, bezpieczny, satysfakcjonujący związek z...

Mam zawsze szczęśliwy i bogaty związek miłosny z...

W praktykach wadżrajany przyjmuje się możliwość wizualizacji partnera jako istoty boskiej, urzeczywistnionej. Nie namawiam cię do wizualizacji swej parnterki w formie chrześcijańskiej świętej, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byś ją postrzegał jako istotę boską (nieod-dzieloną od Boga i od twego umysłu lub jako manifestację Jego łaski spływającej na ciebie).

105


Moje ciało jest manifestacją boskości,

Bóg wypełnia moje ciało miłością, mądrością i mocą (jakby nie patrzeć, jest ono mieszkaniem Ducha Świętego).

W procesie urzeczywistniania możesz wykorzystać również energię orgazmu. Większość ludzi boi się uczuć, boi się trzymać je w ciele, usiłuje je szybko usunąć, rozładowując je. Gdy przystępują do stosunku, powstaje u nich taka sama reakcja, a współżycie nie satysfakcjonuje ich. W związku z tym proponuje się ćwiczenia z ładującym oddychaniem wg. Raicha. Możesz je robić bezpiecznie pod okiem terapeuty związanego z bioenergetyką lub regresingiem. Utrzymaniu uczuć w ciele może służyć niżej opisana praktyka:

1. Przed stosunkiem (lub masturbacją) zrelaksuj się, weź kilka lub kilkanaście głębokich (spokojnych) oddechów.

2. Przed rozpoczęciem stosunku (lub masturbacji) zewrzyj zwieracz odbytu. W ten sposób poczujesz, że energia z genitaliów rozpływa się po twym ciele (gdy jeszcze nie jesteś świadom energii swego ciała, to chyba nic nie poczujesz).

3. Nie spiesz się podczas współżycia.

4. Przed samym orgazmem (gdy czujesz, że się zbliża), zaciśnij znów zwieracz odbytu i pozwól, żeby nagromadzona energia podniosła się w górę. Doprowadź ją do tych miejsc, które wydają ci się niedoenergetyzowane, osłabione, zmęczone czy chore. W ten sposób pozwalasz, by orgazm rozlał się po całym ciele.

Jeśli dotychczas byłeś przyzwyczajony do mało satysfakcjonującego „orgazmu", to możesz spytać, jaki pożytek płynie z tego, że teraz może przeżyjesz orgazm?

Orgazm dla wielu ludzi jest jedynym przeżyciem duchowym, jakiego są oni w stanie doświadczyć. Podczas orgazmu zostaje wzbudzona aktywność czakramów. Gdy orgazm rozlewa się po całym ciele, to czakramy ulegają harmonijnemu pobudzeniu, w wyniku czego rozwijają się zdolności do przeżycia radości, szczęśliwości, miłości, życzliwości, zadowolenia i błogości. Jest to, co prawda, stan uwarunkowany, ale dzięki praktykom medytacyjnym może przejść w stan nieuwarunkowany, a zatem stały i niezmienny. Jak wszystko w twym umyśle, seks może cię wyzwalać, ale dopiero wtedy, gdy poddasz go woli Boga. Gdybyś nadal chciał samowolnie (lub kierując

106


się opiniami innych) decydować, co masz robić z seksem, byłby on dla ciebie dalej narzędziem manipulacji innymi i sobą, czyli narzędziem zniewolenia.

Poddaję Bogu całe swoje życie,

W moich związkach z mężczyznami manifestuje się boski plan,

Mój seks jest manifestacją boskiego planu,

Moje ciało jest naczyniem miłości i rozkoszy,

W moich związkach z kobietami manifestuje się boski plan .

Pisz te afirmacje niezależnie od tego czy jesteś kobietą czy mężczyzną.

Satysfakcja

Jedną z możliwych przyjemności jest satysfakqa. Pojawia się i realizuje tylko w kontaktach społecznych, jako wynik porównywania się z innymi. Niewłaściwie stosowana może wyzwalać pychę.

Porównujemy się z ludźmi, którzy coś dla nas znaczą, których uznaliśmy za bogatszych, mądrzejszych czy atrakcyjniejszych, albo •bardziej godnych od nas. Słowem lepszych, wartych naśladowania. Jeśli autorytetem jest dla nas osoba z wyższym stanowiskiem czy wykształceniem, to możemy chcieć ją naśladować ignorując fakt, że pod względem rozwoju duchowego czy kultury osobistej nie dorasta do nas.

Innym wydaje się, że jeśli mają w rodzinie księdza czy zakonnicę, to są bliżej Boga niż cała reszta (ach, gdyby tak jeszcze mieli świętego!). Są tacy, którzy chcieliby naśladować Jezusa (choć nikt nie wie, na czym miałoby to polegać) i głosić prawdę. Prawdy jednak głosić się nie da! Jeśli spotkacie głosiciela prawdy, pobłogosławcie go. Lepiej nie rozwiewać jego złudzeń, jeśli tylko nie cierpi. Jezus wskazał innym drogę do Boga, do prawdy. Jakie masz doświadczenie, by podjąć się prowadzenia innych lub głoszenia prawdy?

A jeśli ktoś podziwia osoby oświecone, to może chcieć naśladować ich sposób myślenia mniemając, iż to właśnie filozofia życiowa czyni je oświeconymi.

Życie oświeconych opiera się na niedziałaniu (które jest zupełnie czym innym niż nierobienie niczego), na doświadczaniu, że jest tylko

107


teraz, czyli na uwolnieniu się od wspomnień, planów, przewidywań, uświadomieniu sobie, że skoro przeszłość i przyszłość są bezpośrednio poznawalne tu i teraz - to istnieć muszą właśnie teraz, na przyjmowaniu wszystkiego z równym spokojem (tu chodzi o wewnętrzny, emocjonalny spokój, a nie spokój na zewnątrz, gdy się tłumi i ukrywa własne uczucia. Tego nawet wielu joginów nie potrafi zro-jfumieć).

Satysfakcja jest bardzo pożyteczna, gdy czerpiemy ją z rozwiązywania naszych problemów, z własnego rozwoju, a nie z małpowania innych. Bezrefleksyjne spełnianie praktyk, poczucie, że jest się uczniem wielkiego, uznanego autorytetu, mogą dowartościowywać lub wbić w pychę, ale nic więcej!

Poziomy świata niewidzialnego

Tego, co przeczytasz niżej, nie będziesz mógł od razu sprawdzić. Do tego potrzeba nie tylko samoobserwacji, ale i głębszych umiejętności.

Warto wiedzieć, że istnieją światy niewidzialne, które wpływają na nas i na nasz rozwój duchowy. Ich wpływ jest uzależniony od naszej otwartości (a więc podatności).

Świat astralny jest sferą emocji i związanych z emoqami obrazów (w tym wyobrażeń). Na tym poziomie istnieje komunikacja telepatyczna. Stąd pochodzi wiele obciążających naszą psychikę wzorców zachowań i emocji. Świat astralny jest zhierarchizowany pod względem jakości informacji. Na najniższym poziomie wibracyjnym są niskie emocje - nienawiść, pogarda, agresja itp. Na najwyższym z kolei - piękne wyobrażenia o miłości, szczęściu, radości czy zadowoleniu. Są one tylko spaczonym, niedoskonałym odbiciem rzeczywistości, która znajduje się w o wiele wyższych poziomach wibracyjnych świata nieprzejawionego. Umysł jest do nich bardzo przywiązany, szczególnie wówczas, gdy nie dostraja się do czystych uczuć, a żyje tylko ich wspomnieniami czy wyobrażeniami.

Istnieje też 7 poziomów świata mentalnego (myślowego). Mimo że myślimy - nasza świadomość przebywa z reguły poza światem mentalnym. Świat mentalny jest bowiem powiązany ze światem przeżyć psychicznych (astralnym), który warunkuje nasze myślenie. Myśl

108


l

człowieka nieoświeconego jest silnie (w miarę ćwiczenia coraz słabiej) związana z emocjami.

Oto dostępne na co dzień naszemu doświadczeniu poziomy świata mentalnego:

1. Najniższy poziom pijackiego bełkotu, bezmyślnego gadania, wrzawy kibiców lub szturmujących żołnierzy, zajmowania się byle czym dla zabicia czasu (wielu nazywa to odpoczynkiem czy relaksem intelektualnym). Jest to poziom uwolnienia najniższych instynktów (choć czasem może to mieć psychiczny wydźwięk komunii np.: wspólne picie, palenie, ćpanie, które służą okazaniu akceptacji przez grupę).

2. Poziom świadomości potocznej, na którym żyje większość ludzi. Charakteryzuje się bezkrytycznym przyjmowaniem obiegowych twierdzeń, moralnością zwyczajową. To sfera propagandy, bezrefleksyjnej pobożności „na pokaz", uogólnienia jednostkowych zdarzeń, prymitywnej magii. W ekspresji uczuć i zachowań obowiązuje jedno kryterium: „wszyscy tak robią" (co znów jest prostackim uogólnieniem). Do tego poziomu należy satysfakcja z drobnych przyjemności i drobnych świństw. W religii oczekuje się znaków i objawień w świecie fizycznym.

3. Poziom nauki. Tu już swą krytyczną pracę rozpoczyna umysł. Posługując się logiką, poznaje prawa rządzące wszechświatem. Gromadzi i wykorzystuje wiedzę, rozwiązując praktyczne problemy. Tworzy prawo stanowione i wyobraża sobie człowieka jako pana wszelkiego stworzenia. Na tym poziomie odczuwa się satysfakcję z własnych umiejętności, zdolności i inteligencji, z osiągnięć intelektualnych. Tu poszukuje się sposobów naprawy świata przez dostosowanie go (nagięcie) do prawd naukowych lub do zaleceń ksiąg objawionych.

4. Poziom filozofii - dla przeciętnego człowieka już niedostępny, gdyż wymaga zbyt wielkiego wysiłku intelektualnego i pojemnej pamięci. Jest ukoronowaniem możliwości naszego intelektu, opartego na logice i metodach naukowych uogólnień. W sferze religii towarzyszy mu bądź ateizm, bądź poszukiwanie Boga w świecie materialnym i przy pomocy metod użytecznych do poznawania świata materii (mimo że uznaje się

109


duchowość istoty Boga). Filozofowie często korzystają z intuicji, choć starają się poddać ją intelektualnej kontroli, nie mając zaufania do tego co nielogiczne. Filozoficzny umysł szuka sposobów zbawienia ludzkości lub służenia jej, tworząc religie i ideologie, które mają człowieka odciąć od lub zbliżyć do natury zwierzęcej. Oszukuje się, że może osiągnąć szczęście na drodze intelektualnych dociekań, że to szczęście już osiągnął, choć nie może go czuć.

Niektóre osoby o filozoficznych skłonnościach postrzegają absurdalność swych osiągnięć intelektualnych, lecz przed konsekwentnym pójściem dalej powstrzymują się z powodu obaw, że utracą autorytet i osiągniętą pozycję (zaprawdę wysoka jest cena pychy).

Filozof to człowiek, którego mało kto rozumie, więc co byłoby za nieszczęście, gdyby jeszcze i koledzy po fachu nie mogli się z nim dogadać. Ze strachu rodzi się zakłamanie: „Cóż -ja, doskonały człowiek, król stworzenia, mógłbym czegoś nie rozumieć? To niemożliwe!"

I mądrzy filozofowie zaczynają pisać rozprawy o szczęściu, aby udowodnić sobie i innym, że jakimś sposobem je posiedli. Tworzą sobie różne definicje, wyjaśnienia do definicji... A szczęście jest - tyle, że obok nich, na innym poziomie men-talno-psychicznym. Oto granica, której nie przekroczysz, nie porzucając skłonności do intelektualizowania i kontrolowania wszystkiego. Tą granicą jest strach! Nie wierzysz? Więc pisz afirmację: ...mogę nie okłamywać siebie i innych. Masz odwagę?

5. Wyższe poziomy świata mentalnego - zarezerwowane są dla tych, którzy posługują się intuicją i postrzeganiem pozazmy-słowym. Intuicja to nie przeczuwanie wszystkiego, to nie strach, który później się materializuje. Intuicja, to przeczucie wyższego rzędu, przeczucie, które prowadzi nas do rozwiązania problemów istotnych dla nas i zbiorowości. Chcąc żyć na tym poziomie, trzeba zaufać, zawierzyć Wyższej Inteligencji (ona na pewno nie zrobi ci żadnego świństwa). Intuicja umożliwia bezpośrednie poznawanie świata, bez cudzych opinii i sugestii. Nie można jej zbadać naukowo, nie poddaje się bowiem logice. Aby się nią dobrze posługiwać, należy na-

110


uczyć się pokory wobec świata takiego, jakim jest. Kontrola może ją tylko stępić (samokontrola zakłada, że twój umysł jest mądrzejszy od ciebie i od Wyższej Inteligencji).

Umysł, działając na poziomach 1-4 chciałby wszystko zamknąć, uporządkować, gdyż sam jest zamknięty (a zatem i ograniczony). Natomiast od poziomu 5-7 rozciąga się sfera postępującej wolności. Nie można o nich nic rozsądnego powiedzieć, choć można wysłać tam swą świadomość, która powróci obdarzona łaskami. (Dla racjonalisty, takie przeżycie bywa zwykle powodem do podejrzewania choroby psychicznej). Sfera wolności to „pustka", pełna potencjalnych możliwości, niczym nie ograniczona i niczego nie uczepiona świadomość kosmiczna. Wbrew twierdzeniom niektórych filozofów, świat nie jest urojeniem wyrastającym z pustki. Złudzeniami są za to nasze wierzenia i sądy o nim. One to kierują naszym poznaniem (z reguły nie jest ono bezinteresowne), a służą subiektywnie odczuwanym potrzebom. Wobec tego poznanie nie może mieć obiektywnego charakteru.

Słowa najczęściej służą nam nie do przekazywania myśli, lecz do komunikowania stanu psychicznego. To dlatego tak łatwo przywiązujemy się do słów. Znaczenie dla nas mają słowa, które przeżyliśmy psychicznie. Stąd czasem nieporozumienia między ludźmi, którzy 'inaczej czują dane słowo. Ale jeśli odwołasz się do intuicji, to niezależnie od tego co sobie wyobrażasz na temat szczęścia, miłości itp., możesz doświadczać tych stanów. Doświadczenia ze sfery intuicji mogą być w zasadzie przethimaczalne na słowa, ale tego, co zachodzi w wyższych sferach nigdy nie pojmiesz, jeśli sam tego nie doświadczysz. Sferę doświadczeń intuicyjnych nazywamy sferą buddhi.

Podobnie, jak musimy się przygotować, by zrozumieć wypowiedź naukowca, musimy się nauczyć przebywania świadomością na wyższych poziomach wszechwiedzy, szczęścia, miłości, duchowej ekstazy itd. Jeśli będziesz myślał, że to może się zdarzyć „jak Bóg da", to może się okazać, że nigdy nie dasz Bogu takiej szansy! A może czekasz na zbawiciela, który zaciągnie cię tam wbrew twej woli?

Jakąkolwiek by jednak kroczyć drogą do samourzeczywistnienia, można ją przebyć jedynie zestrajając się z wyższym światem mentalnym i duchowym (sfery przyczynowe, budhi i atmiczna). Stamtąd otrzymujemy pomoc i wszystko co nam rzeczywiście potrzebne (a nie to, co zaspokaja nasze wyuczone czy też urojone potrzeby, jakkolwiek naturalnymi mogłyby się nam wydawać). Człowiek sam z siebie

111


może dużo. Może rozwinąć swoje zdolności parapsychiczne itp. Nie może tylko poznać swego Boskiego Planu Stworzenia, zharmonizować się w pełni z naturą i stać się doskonałym. Nie może wreszcie urzeczywistnić w pełni swego człowieczeństwa (czyli stania się jednością z Ojcem) przez odrzucenie Boga i Jego darów.

Kto pyta - nie błądzi

Ludzie, którzy (powodując się swymi kompleksami czy negatywnymi myślami dotyczącymi władz poznawczych) uznali, że tylko przez obserwację poddaną logicznej analizie można poznawać świat obiektywnie, stworzyli sobie namiastkę świata i poznania. W pełni poznawać to co jest, można tylko przy pomocy wszystkich zmysłów, jakimi człowiek dysponuje. Również tych, których istnienia u siebie nie podejrzewa większość naukowców.

Filozofie Wschodu uczą, że rzeczywistość możemy poznawać bezpośrednio, w ruchu, przez przeżycie i wgląd. Można nabywać mądrości traktowanej jako wiedza o sposobach bezpośredniego poznawania i opanowania rzeczywistości. Można nabywać biegłości w posługiwaniu się tymi technikami. Nie można tylko nabyć pełnej wiedzy o świecie. Wiedza jest bowiem czymś zamkniętym, skondensowanym, nieruchomym, podczas gdy świat ulega ciągłym przemianom i w żaden sposób nie można ograniczyć nieskończonej rzeczywistości. Można więc ją poznawać, lecz nigdy nie poznać. Poznania uzyskiwanego przez wielowymiarową, posługującą się wszystkimi zmysłami świadomość nie można przełożyć na liniowy język, by przekazać komuś swe doświadczenie. Co więcej, każde zdanie wypowiedziane po doświadczeniu odnosi się do przeszłości, która już nie istnieje i nie powtórzy się.

Uznawanie takiego stanowiska nie oznacza odrzucenia książek czy nauk Mistrza. Dopóki nie jesteśmy w stanie bezpośrednio poznawać rzeczywistości, nie możemy się bez nich obejść. Cudze wiadomości, wyobrażenia i złudzenia są nam potrzebne na drodze poznania i rozwoju, ale tylko po to, żebyśmy nauczyli się pytać i mieli o co pytać. Im dokładniejsze są pytania, tym dokładniejsze są odpowiedzi. W otaczającym nas świecie mentalnym (można powiedzieć w myślowym polu informacyjnym, gdyby to było tylko jedno pole) istnieją odpowiedzi na wszystkie pytania. Te, które postawiliśmy, które sta-

112


wiamy, które zadamy i których nigdy nie odważymy się zadać. Może się więc zdarzyć, że uzyskasz odpowiedź, zanim postawisz pytanie i zanim będziesz gotowy ją zrozumieć. Jeśli jednak będziesz uważnie się obserwował, uświadomisz sobie, że to było złudzenie, że w twej podświadomości pytanie już zaistniało. Dopóki jednak nie będziesz uważny, możesz cudze myśli traktować jako rozwiązania nie istniejących dla ciebie problemów i zachowywać je w pamięci na wszelki wypadek, zgodnie z zasadą „przezorny -zawsze ubezpieczony". Podczas oczyszczania umysłu z wierzeń i przekonań będziesz musiał pozbyć się całego tego śmietnika. Oświecony umysł nie służy do rozwiązywania krzyżówek. Przy zadawaniu pytań istotne jest nie tylko słowne sformułowanie pytania. Ważnym jest również stan naszego umysłu. Jeśli jest on spokojny, nieuprzedzony i gotowy przyjąć każdą odpowiedź (jeśli jest bierny), wtedy uzyskujemy odpowiedź zgodną z prawdą poziomu, do którego potrafimy się dostroić.

Tu trzeba wiedzieć, że im wyższy poziom, tym większy zakres wolności. Co wydaje się prawdziwe dla człowieka przeciętnego i wpływa na jego życie, to w ogóle nie istnieje w wyższej rzeczywistości i nie może mieć wpływu na ludzi do niej dostrojonych.

Pamiętaj! Jeśli jakikolwiek czy to uświadamiany czy nie uświa-' damiany cel stawiasz sobie zadając pytania - wtedy cel przenosisz do pytania. Trudno, żebyś w takich warunkach otrzymał obiektywną odpowiedź. Gdybyś posługiwał się przy tym medytacją czy modlitwą, to nawet wtedy twoja podświadomość zrobi ci usłużnie przyjemność i do uzyskanej obiektywnej odpowiedzi wtrąci swoje „trzy grosze". Trzeba być istotnie bardzo czujnym, żeby nie dać się zwieść podświadomości. Większość niedouczonych i nie do końca ogołoconych z uprzedzeń mistyków popełnia ten błąd. Zdolność docierania do źródeł bezpośredniego poznania nie jest czymś niezwykłym i wiele niewyszkolonych osób może jej używać. Niektóre z nich chętnie opowiadają o swych objawieniach, interpretując je jednak na swój sposób, zgodny z uprzedzeniami, pragnieniami czy wierzeniami, usiłują je odczytywać jako wskazówki do działania lub nawracania innych.

Słowa mocy

Słowa mocy to takie słowa, które uruchamiają działanie energii potężniejszych od energii człowieka.

113


^jj

Słowa, będąc nośnikami energii, charakteryzują się określonymi wibracjami. Wibracje z kolei mogą działać pobudzająco lub hamująco na inne energie, a więc i na pola informacyjne ludzkie i pozaludzkie.

Podczas używania słów mocy, ważne jest nastawienie psychiczne (świadomość i akceptacja motywów) oraz skupienie na tym, co się robi i wreszcie, rozumienie tego, co się mówi.

I. Przyrzeczenia i ślubowania.

To zobowiązania, które mają na celu ograniczenie lub ukierunkowanie działań. O ile korzystnie jest składać je, by przyspieszyć dalszy rozwój duchowy, gdyż wzmacniają determinację, to nigdy nie należy ich składać w celu uzależnienia się lub hamowania swych postępów. Mimo to, w różnych tradycjach popularne są ślubowania szkodzące życiu, zdrowiu lub rozwojowi. Np. w buddyzmie i chrześcijaństwie są ślubowania służenia innym własnym kosztem, przyjmowania na siebie ich win i cierpień czy wreszcie nie dopuszczenia do własnego oświecenia, dopóki nie doprowadzi się do niego innych. Skutki tych ślubowań ciągną się jako jedno pasmo nieszczęść przez kilka kolejnych wcieleń. Uwolnić się od nich można, przypominając sobie moment ich złożenia, towarzyszącą im motywację i uświadamiając sobie ich szkodliwe skutki. Uwolnienie od nich może się dokonać również w odpowiedzi na modlitwę o uwolnienie od skutków wszelkich ślubowań i zobowiązań.

II. Wezwania.

Do tej grupy należą:

1. Przysięgi - wzywanie ponadludzkich potęg na świadków dla naszych słów, przywoływanie ich autorytetu i wsparcia na dowód prawdziwości słów.

2. Inwokacje - wezwania ludzi lub innych sił duchowych, by pomagali nam lub innym dotrzymać zobowiązań i przeciwstawiali się wszelkim próbom odejścia od nich. Człowiek w następnych wcieleniach nie pamięta swych zobowiązań, a mimo to jego otoczenie (wezwane w poprzednim wcieleniu) będzie go zmuszało, by je wykonywał. (Np. jeśli ktoś zobowiązał się żyć zawsze w stanie bezżen-nym, i wzywał innych, by mu pomogli w tym wytrwać, to efekt, przez kilka kolejnych wcieleń ma zapewniony, choć mogą już nim kierować inne motywy). Uwolnienie od skutków wezwań następuje w wyniku modlitwy o uwolnienie oraz poprzez uświadomienie sobie

114


ich przyczyn. Zawsze wymaga przebaczenia innym, bowiem wykonywali tylko twoją wolę!

III. Rozkazy i zaklęcia.

Mają na celu podporządkowanie sobie innych ludzi Gub bytów pozacielesnych). Działają tylko na tych, którzy mają potrzebę uzależnienia się. By uwolnić się od nich, trzeba sobie uświadomić boską ochronę i niezależność od ludzi.

IV. Przekleństwa, złorzeczenia i klątwy.

Mają na celu szkodzić innym, a należą wyłącznie do arsenału czarnej magii. Nigdy nie mogą dotknąć osób mających wysoką samoocenę i poczucie niewinności. By chronić się przed nimi należy rozwijać pozytywne cechy pod boskim kierownictwem. Natomiast używanie nawet popularnych przekleństw, uruchamia i wzmacnia siły wrogie człowiekowi i jego rozwojowi, przyciągając do niego i jego otoczenia niskie wibracje nienawiści, pogardy itp. Szczególnie wrażliwe na takie zabiegi są dzieci i ludzie z poczuciem winy.

V. W starożytnych Indiach uważano, że każdy tekst święty lub magiczny musi być wypowiadany w odpowiedniej formie, intonacji i bezbłędnie, aby nie obrócił się przeciw recytującemu. Hindusi zau-. ważyli, że niektóre tradycyjne słowa mocy, mimo że już niezrozumiałe, nadal powodują skutki. Słowa takie lub całe zdania z nich złożone nazywa się mantrami. Mają one moc dostrajania umysłu do różnych poziomów wibracyjnych. Jedne pozwalają opanować siły natury, inne wspomagają rozwój duchowy, a jeszcze inne mogą być nawet zabójcze. Wiele szkół uznaje, że najskuteczniejsza jest mantra osobista, którą otrzymuje uczeń od swego Guru. Mantryczną moc mogą mieć zaklęcia, modlitwy lub inne teksty sformułowane w różnych językach (również w polskim). Mantry to jedyne słowa mocy, których działanie można uruchomić, nie rozumiejąc ich i nie skupiając się na nich. Wystarczy je tylko odpowiednio wyrecytować.

VI. Afirmacje i modlitwy będące w grupie słów mocy, są omówione osobno.

VII. Moc przekazu literackiego.

Podczas czytania zachodzą następujące zjawiska:

1. Telepatyczne połączenia między umysłami czytającego i autora, dzięki którym można lepiej zrozumieć tekst i kryjące się za nim intencje (nawet gdy autor już nie żyje).

115


2. Telepatyczne podłączenie się do już istniejącego myślokształ-tu, stworzonego przez autora i innych czytających.

3. Wzmacnianie istniejącego myśloksztaltu lub tworzenie nowych.

4. Przekaz intuicyjny (dotyczy tylko tekstów o wartościach duchowych) między źródłem informacji (Wyższe Ja autora) a odbiorcą (Wyższym Ja odbiorcy). Jest to kontakt typu nad-świadomego, silnie wzmacniający praktyki urzeczywistnienia i rozwój pozytywnych cech. Wykorzystać go można w pełni, gdy czytając książkę, pozostaje się w stanie medytacji. Intencje i błędy tłumacza nie mogą wtedy zakłócić odbioru istotnych treści dzieła. Uduchowione teksty są niezwykle korzystne dla wszystkich kroczących duchową ścieżką, przy czym nie ma znaczenia, z którą tradyq'ą identyfikuje się autor. (Na poziomie nadświadomym jesteśmy jedno z wszystkimi, niezależnie od tego czy już są urzeczywistnieni). Czytając uduchowione teksty, zawsze zwracaj uwagę na odczucia, jakie towarzyszą czytaniu. Gdy coś cię denerwuje, to albo jest to błąd autora (lub tłumacza), albo twój nierozwiązany problem. Jakkolwiek by nie było, warto go nazwać i odreagować. Nie musisz się czuć zagrożony przez cudze, błędne opinie. Takie poczucie zagrożenia wskazuje na jego przyczynę, którą jest poczucie uzależnienia lub lęk przed zależnością.

A teraz ostrzeżenie: czytając uduchowione teksty, będące wynikiem medytacji i kontemplacji, nie próbuj odnosić ich do swego życia bez praktykowania medytacji i kontemplacji, bo wyjdziesz na idiotę. Natchnione teksty nie opisują świata, lecz pewien sposób postrzegania świata. Nie traktuj ich więc jako kompendium wiedzy o ludziach i świecie, ale jako inspirację do własnych praktyk i własnych decyzji. Ostrzegam cię przed małpowaniem przykładów dawanych przez innych. Jednak nie po to cię ostrzegam, byś wymyślał własne techniki, ale po to, żebyś te techniki, które już są, wykorzystywał do rozwiązywania swoich problemów, dokładnie tych, które czujesz i dokładnie wtedy, gdy czujesz. Możesz wymyślić mnóstwo tematów do medytacji lub afirmacji, ale swoich technik nie wymyślisz!

Rozwój duchowy większości zbuntowanych kończy się na próbach wymyślenia własnych technik i na zniechęceniu się rzekomą nieudolnością.

116


Raj

Jeśli konsekwentnie wierzysz, że myśl - a szczególnie myśl wyposażona w ładunek miłości i poparta wizualizacją, jest najpotężniejszą siłą twórczą we wszechświecie, to musisz wierzyć, że tylko od ciebie zależy czy będziesz żyć w raju! A

Czy to możliwe?

Czym jest wobec tego raj?

Oto niektóre jego atrybuty:

- niewinność,

- zdrowie,

- młodość,

- radość,

- szczęście,

- miłość,

- swoboda (wolność - nie myl z samowolą),

- harmonia,

- obfitość (dostatek),

- piękno,

- aktywność (np. poznawcza, naukowa, praca).

Czy to wszystko razem jest nie do zrealizowania? Jak śmiesznie mało! Jak niesamowicie dużo! Czy potrzeba ci czegokolwiek poza tym? Ależ tak! Oczyszczenia ze złych myśli i uczuć! No i... poddania się Bogu (Wyższej Inteligencji), a przede wszystkim uwierzenia, że na to zasługujesz. I oto zaczynają się dziać „cuda". Chcesz się dzielić z innymi! Wiesz, że możesz dać z siebie innym tylko to, co dostajesz i dostać wszystko to, co dajesz! Jeśli otworzysz się na Wyższą Inteligencję, to znacznie więcej otrzymasz i więcej będziesz miał do darowania.

Spróbuj tylko coś z tego zawłaszczyć! Zobaczysz wtedy, że przepływ dóbr zostanie wstrzymany, zahamowany! To samo stanie się, gdy twoją negatywną myślą będzie: „Muszę dawać więcej niż otrzymuję".

Dobro czynione innym bezinteresownie przeciętny człowiek traktuje jako głupotę. Jeśli twój czyn nie ma za zadanie zadośćuczy-

117


nienia, nie wahaj się! Wymieniaj to, co potrzeba innym, na to, co potrzebne tobie! Jeśli ludzie płacą za truciznę i ogłupianie się ciężkie pieniądze i szanują to, co ich niszczy, to dlaczego mają za nic dostawać to, co im niezbędne do lepszego życia i pogardzać tymi, którzy im to dają?

Wszechświat (Bóg) jest nieskończenie bogaty, a ja uczestniczę w tym bogactwie przez otrzymywanie, pomnażanie go i przekazywanie innym.

Nie domagam się płacenia. A może brzmi to mało przekonywająco? Pomińmy więc czynnik psychologiczny, polegający na tym, że większość ludzi ceni sobie najbardziej to, co najtrudniejsze do zdobycia lub najdroższe.

Każdy z nas sprzedaje swoją pracę pracodawcy (chyba że pasożytuje lub jest na utrzymaniu rodziny). Czy uważasz, że zapłata za pracę nie lubianą, wykonywaną z niesmakiem jest bardziej sprawiedliwą formą wynagradzania niż zapłata za pracę przynoszącą radość? Jakkolwiek myślisz, faktem pozostaje, że cena twojej pracy jest umowna. Ja uważam, że każdy powinien dawać z siebie maksymalnie dużo, zgodnie z wrodzonymi predyspozycjami i zdolnościami i otrzymywać wszystko, co potrzebne do życia w raju.

Niech ci się nie wydaje, że wszyscy jesteśmy równi! Mamy do spełnienia różne zadania, działając na różnych planach. Niech ci się również nie wydaje, że ktoś zachowujący się inaczej jest nienormalny! Nie można i nie ma sensu traktować jednakowo pod każdym względem ludzi o różnych predyspozycjach i zdolnościach! To co jest dobre dla jednych, może się okazać zgubne dla innych! Kodeksy moralności, przykazania zachowań powstawały w konkretnych warunkach społeczno-ekonomicznych i służyły konkretnym grupom ludzi -ich zupełnie ziemskim i materialnym, a nie boskim interesom. To co dobre dla wszystkich - to atrybuty raju. Kodeksy i przykazania dotyczą ludzi, którzy nie zadają sobie trudu, by ten raj urzeczywistnić. Porządkują świat na zasadzie: „jeśli nie możesz działać dobrze, to przynajmniej nie czyń tego, co powszechnie uznane jest za złe". A jednak...

A jednak tylko Wyższa Inteligencja (Bóg) może ocenić czy coś jest bezwzględnie dobre, a komunikuje nam to w formie pozytywnych myśli i uczuć. Wszystko inne jest uzurpacją człowieka, który postanowił wyręczyć Boga. Nawet różne święte pisma nie są przez Boga

118


dyktowane, lecz tylko natchnione, czyli inspirowane. Napisali je jednak ludzie, którzy w czasie przelewania na papier czy przekazywania innym zawartych w nich treści, byli już w innym nastawieniu psychicznym niż w chwilach boskiej inspiracji. A dodatkowo inspiracja ta dotyczyła konkretnego problemu w konkretnej sytuacji. Niemniej moc tamtego natchnienia może być i dla nas inspirująca, gdy w pismach szukamy inspiracji. Gdy zaś szukamy odpowiedzi na każde pytanie, to czeka nas srogi zawód.

Bądź jednak pewien, że ci nie zaszkodzi pisanie afirmacji:

...zasługuję na niewinność, zasługuję na doskonałe zdrowie itd.

Dalej przekonuj się, że zasługujesz na następne dobra raju. Jeśli nie wszystko od razu dostaniesz, to przynajmniej uwolnisz się od sa-moograniczających kompleksów.

Nie wierz w to, że ten świat zbudowany jest na zasadzie przeciwieństw, że dobro pociągnie za sobą zło, nadmiar - nędzę, a miłość -nienawiść itp. To światopogląd dobry dla niedouczonego magika! Ale nie dla ciebie, który możesz urzeczywistnić w swym życiu możliwość transformacji (przemiany) wszystkiego, co złe, w to, co najlepsze!

Pewnego dnia dzięki rebirthingowi odpamiętasz swój poród (być może odpamiętasz go wielekroć) i zrozumiesz, dlaczego po pierwszej w twym życiu radości nastąpiło cierpienie, zrozumiesz, że ten schemat nie musi cię już dalej obowiązywać, kiedy zmienisz go afirmacją:

W moim... życiu po radości zawsze następuje radość, po miłości - miłość, a po szczęściu - szczęście.

Zrozumiesz kiedy i dlaczego podjąłeś decyzję: „znów muszę cierpieć" i wiele innych, których dotychczas sobie nie uświadamiałeś, a które dotychczas tobą rządziły. Większość z nich podjąłeś w stresujących cię warunkach, których bez użycia specjalnych technik medytacyjnych nie możesz sobie przypomnieć. Dlatego też bez użycia tych technik nie możesz zrozumieć i całkowicie zmienić swych niejednokrotnie przymusowych sposobów zachowania. A jeśli obciążają cię skutki przysiąg, ślubowań, zaklęć, praktyk magicznych i błędnych praktyk rozwoju duchowego z poprzednich wcieleń, to możesz odwołać się do pomocy regresingu. Możesz też zwrócić ślubowania i przysięgi osobom, przed którymi je składałeś. Nie muszą one być

119


przy tobie obecne - wystarczy je zwizualizować. Pamiętaj jednak, że uwolnienie od skutków błędnych praktyk musisz poprzedzić modlitwą o uwolnienie.

Czakry (centra psychoenergetyczne)

Każdy z nas ma 7 czakramów głównych, a oprócz tego cały szereg pobocznych. Czakramy rozprowadzają i modyfikują energię w ciałach niewidzialnych człowieka. Z ich harmonijnego rozwoju czerpiemy niezwykłe korzyści, gdyż wiążą się z nimi niezwykłe możliwości i moce wewnętrzne (które mogą być używane również na zewnątrz).

A oto skrócony opis umiejscowienia czakr i ich funkcji:

1. U podstawy kręgosłupa, między odbytem a genitaliami.

Funkcje: byt i przetrwanie.

Przezwyciężenie lęku o przetrwanie umożliwia zmiany, daje możliwość rozwoju, pewność siebie (ugruntowanie).

Afirmacja:

...jestem w pełni bezpieczny i spotykają mnie tylko dobre rzeczy i wydarzenia,

...zasługuję, by zawsze rozkoszować się zdrowiem i życiem.

2. Dwa palce poniżej pępka. Funkcje: seksualne i prokreacja.

Blokada centrum powoduje niepewność w roli seksualnej, bywa przyczyną nerwic i dysfunkcji seksualnych (np. pochwi-cy) oraz agresywności.

Rozwój jej już we wczesnym okresie dziecięcym umożliwia harmonijny rozwój uczuciowy i samoleczenie.

3. Splot słoneczny.

Funkcje: emocjonalność, miłość warunkowa, zdrowie.

Brak równowagi energetycznej prowadzi do zaburzeń osobowości typu neurotycznego (wewnętrzna walka, szamotanina, niezdecydowanie, chaos uczuciowy).

4. Serce (duchowe - środek klatki piersiowej).

Funkcje: miłość bezwarunkowa, harmonia organizmu i uczuć.

120


Warunkiem przejścia do niej jest uwolnienie się od uczuć przywiązania „do", od chęci zawłaszczania.

Afirmacje:

...wczuwam się i wsłuchuję w głos (spokój) serca.

...wszystkie moje myśli, słowa i uczucia wychodzą z serca.

Gdzie nie ma przywiązania, nie ma też bólu rozstania czy utraty. Zanika poczucie przyjemności, zaspokojenia potrzeb, a za to pojawiają się uczucia wyższe i kontakt z Wyższą Inteligencją, które to - w miarę rozwoju tej czakry - stabilizują się, stają doświadczeniem codziennym lub stanem trwałym.

5. Gardło (tarczyca).

Jej rozwój prowadzi do akceptacji świata takim, jakim on jest, wykorzystywania wszelkich doświadczeń w celu rozwoju jednostki. Dzięki niej możemy skorygować rozwój niższych czakr (ich blokady), wynikający z błędów wychowania europejskiego. Przy dysharmonii odczuwa się wrażenie przygniatania, ciężaru, duszenia oraz bałagan myślowy.

Afirmacje: wolności, lekkości, spontaniczności itp.

6. Trzecie oko (w środku czoła, między brwiami).

Funkcje: mądrość jako zrozumienie wszystkich procesów na ich najbardziej subtelnym poziomie. Zawiera nieoceniający ogląd rzeczywistości. Dysharmonia powoduje napięcie mentalne.

Rozwój jej daje zdolność czynienia „cudów", wpływania na rzeczywistość świata materialnego w niepojęty naukowo sposób.

7. Czubek głowy.

Funkcje: stan nirwany, zjednoczenie ze świadomością kosmiczną.

8. Ważny jest także czakram śledzionowy, (który należy do

pobocznych).

Zawiaduje on dostarczaniem i rozdzielaniem prany (energii życiowej) w organizmie. Z czakramem tym może być związane uczucie niedostatku czy lęk przed utratą lub pragnienie głębokich uczuć z jednoczesnym odczuwaniem ich niedostatku.

121


Człowiek nie może być zharmonizowany, a zatem nie może skutecznie funkcjonować w świecie, gdy jego czakry nie są zharmonizowane. Taką oto cenę płacimy za bezwzględne podporządkowanie się „normalności" rozumianej jako jednakowość.

Praktyki z czakramami

Praca z czakramami to element zaawansowanych praktyk. Prowadzi ona do:

a) Rozwinięcia czakramów,

b) Oczyszczenia ich z negatywnych, zakłócających energii (my-

ślokształtów),

c) Zharmonizowania ich.

Ponieważ warunkiem prowadzenia skutecznej i bezpiecznej pracy z czakramami, jest ich harmonijny rozwój, to przystępując do systematycznych praktyk, należy już na zawsze pożegnać się z piciem alkoholu i innymi używkami. Dobrze jest już nie jeść mięsa.

Z każdym z siedmiu głównych centrów energii psychicznej (czakramów), związane są określone energie i zdolności, których opanowanie warunkuje pełną samorealizację. Energie te, pozostając w stanie uśpienia, w ogóle się nie manifestują swego istnienia. Natomiast gdy uruchomi się je wybiórczo, mogą być niebezpieczne dla otoczenia i dla ich dysponenta.

Czakramy są centrami energii psychicznej, zawiadującymi uczuciami. Dlatego powinny być harmonijnie rozwijane (a ma to miejsce np. podczas ćwiczeń relaksacyjno-koncentrujących). Energia jest zawsze taka sama. Skąd więc różnice w emocjach, jakie wytwarza, przepływając przez różne miejsca w organizmie? To proste. Przepływając przez czakramy energia jest modyfikowana (modulowana jak w procesie transmisji radiowej), przy czym im wyższy czakram, tym potężniejszy jego wpływ na modyfikację energii, oczywiście jeśli jest otwarty i energia przez niego płynie. W ten sposób człowiek, który otwiera swoje czakramy i harmonizuje je po kolei, postępuje w rozwoju emocjonalnym, a ten, który lekceważy działanie czakramów i ich rozwój, jest miotany pożądaniami i sprzecznymi emocjami. Praca nad własnym rozwojem emocjonalnym jest niezwykle ważna nie tylko z punktu widzenia jednostki, ale i społeczności. Zmodyfikowa-

122


na energia nie tylko wyzwala w nas uczucia, ale i emanuje na zewnątrz, powoduje reakcje osób, które nas otaczają lub o których myślimy. Niechęć i obrzydzenie oraz gniew są odwzajemniane. Strach wywołuje agresywność (i odwrotnie). Natomiast działanie w stanie miłości, szczęścia, radości powoduje uspokojenie niższych emocji, nie tylko własnych, ale i innych ludzi. Niemniej, gdy kierujemy się płynącą z serca miłością, a nie zauważamy bałaganu w innych czakra-mach, efekt naszych działań będzie przez tenże bałagan zaburzany. Rozwój i harmonijne otwarcie wyższych czakramów powoduje nie tylko uwolnienie się od pożądań i władzy materii nad duchową częścią człowieka, ale daje także „niezwykłe" zdolności psychiczne, które bez użycia ciała fizycznego pozwalają dokonywać zmian w świecie materialnym (np. materializacja i dematerializacja przedmiotów, eksterioryzacja i inne).

Polecam ćwiczenia relaksacyjne z czakrami:

1. Relaks czakramów - gdzie po kolei relaksuje się czakramy od najniższego do najwyższego i części ciała zawiadywane przez czakramy.

Pamiętaj o zasadzie, że energia przepływa od czakramu najwyższego po kolei przez wszystkie czakramy po torze spiralnym. Pracę z czakramami zaczynamy od medytacji nad najniższym czakramem, co kilka dni przenosimy uwagę do wyższego i medytujemy nad nim. Trzeba zachować ostrożność i nie przerażać się dziwnymi stanami emocjonalnymi, a ćwiczenie doprowadzić do końca.

2. Relaks czakramów z energetyzacją ich - relaksujemy jw. czakramy, a jednocześnie wyobrażamy sobie wchłanianie świetlistej energii do nich. Najpierw działa wyobraźnia, a po kilku próbach potrafimy już kierować energią. Później z pewnością pojawi się zdolność widzenia barw wchłanianej energii.

Przykładowa afirmacja do relaksu z czakramami:

Wszystkie czakramy otwierają się teraz, odblokowują i harmonijnie rozwijają się. Przez wszystkie czakramy przepływa teraz strumień energii życiowej, czyniąc ze mnie istotę w pełni zharmonizowaną i dysponującą potężnymi mocami psychicznymi w celu czynienia dobra. Wszystkie moje działania służą teraz pełnemu zharmonizowaniu mego niższego, średniego i wyższego ja oraz mego organizmu. Moje życie jest zgodne z naturalnym biegiem wszechświata.

123


Kiedy już czakramy rozblokują się i zharmonizują, mówię sobie

po pewnym czasie „rajską" afirmację:

Naturalnym stanem człowieka są: zdrowie, młodość, radość, szczęście, miłość, swoboda, harmonia, obfitość, piękno, aktywność i niewinność. Wszystko to otrzymuję, wszystko mogę dawać i daję innym.

Zwróć uwagę na wielki stopień ogólności tej afirmacji. Nie mówię kiedy, nie mówię w jaki sposób. A jednak to co potrzebne, przychodzi wtedy, kiedy potrzeba!

Czakramy otwierają się same w miarę rozwoju duchowego. Nie poddawaj się więc modzie na łatwe „otwieranie czakramów".

Medytacja na czakramach

Zapoznam cię z najbezpieczniejszym znanym mi ćwiczeniem, umożliwiającym harmonizację czakramów, nawet gdy są poważnie zaburzone (np. przez niewłaściwe praktyki lub zabiegi wychowawcze). Ćwiczenie to może służyć do samoleczenia lub jako przygotowanie do uzdrawiania duchowego. Wykonuje się je w stanie medytacji.

Oto wzór:

1. Połóż dającą dłoń (zwykle jest nią prawa) na czubku głowy i przez pięć kolejnych wydechów powtarzaj słowo prostota (uwaga: słowa kluczowe dla wszystkich czakramów znajdziesz w tabeli.

2. Przenieś dłoń na serce i przez pięć kolejnych wydechów powtarzaj słowo szczerość (dalej podam tylko umiejscowienia dłoni i przykładowe słowo kluczowe)

3. Dłoń na czole - pewność.

4. Dłoń na splocie słonecznym - dostatek.

5. Dłoń na gardle - łatwość.

6. Dłoń dwa palce poniżej pępka - bezpieczeństwo.

7. Dłoń znów na sercu - ufność.

8. Dłoń między genitaliami a odbytem (czakra podstawy) - niewinność.

9. Dłoń znów na czubku głowy - rzeczywistość - tak zawsze kończ.

124


miejsce czakramu

temat do medytacji

7. Czubek głowy

prostota, rzeczywistość, piękno, szczęśliwość

6. Trzecie oko

pewność, spokój, radość, sprawiedliwość, łagodność, mądrość, cierpliwość -,

5. Gardło

łatwość, lekkość, radość, delikatność, wolność.

swoboda, spontaniczność

4. Serce duchowe

miłość, ufność, hojność, szczerość, ciepło, radość

3. Splot słoneczny

dostatek, pełnia, szacunek, przebaczenie, ciepło, radość

2. Dwa palce

bezpieczeństwo, zgoda, ugruntowanie, życzliwość.

poniżej pępka

akceptacja, niezależność, przyjemność, zadowolenie

ł. Między odbytem a genitaliami

niewinność, zdrowie, moc, spełnienie, błogość

Cechy światłość i czysto

ść nadają się do afirmowania na wszystkich czakramach

W każdym cyklu medytacyjnym, na jeden czakram używaj tylko jednego, wybranego wcześniej słowa.

Zaufaj swemu wyczuciu. Twój czakram znajduje się tam, gdzie go czujesz, a nie tam, gdzie został opisany w książkach (choć różnice są niewielkie). Skakanka, którą ci proponuję, może ci się wydać niedogodna, ale jest ona niezbędna, ze względu na wzajemne zależności między czakramami. Gdy chcesz zmienić temat medytacji, to kolejność pozostaw, a z tabeli dobierz pasujące ci słowa. Możesz uznać, że cecha odpowiadająca słowu została urzeczywistniona, gdy to słowo nie wywołuje już w twym umyśle żadnych skojarzeń. Ta medytacja oczyszcza umysł, ujawniając głęboko ukryte negatywne myśli i uczucia, nie po to, żeby się nimi przejmować czy poddawać im, ale po to, żeby przyjrzeć się ich absurdalności i uwolnić się od nich. Gdy już oswoisz się z oczyszczeniem umysłu, możesz wydłużyć ilość powtórzeń danego słowa nawet ponad pięćdziesiąt razy. Jeśli zaś uważasz, że którąś cechę trudniej ci urzeczywistnić, możesz jej poświęcić znacznie więcej czasu, niż innym.

125


Teraz pewnie zapytasz, jak długo trzeba praktykować? Po pierwsze w ogóle nie trzeba, a po drugie, jeśli się już na coś decydujesz, to warto to robić aż do skutku. Podobno są tacy, którzy osiągają oświecenie praktykując systematycznie i z ufnością tylko jedną medytacje.

Uwagi o oczyszczaniu się

Poza stosowaniem oddychania rebirthingowego dobrze jest wykonywać pranayamę - uspokajające ćwiczenie oddechowe z jogi oraz bardzo mocno i skutecznie działające odreagowanie regresingowe.

Ja jak najczęściej stosuję relaks połączony z afirmacjami. Po trzech lub więcej głębokich, spokojnych oddechach i rozluźnieniu mięśni powtarzam:

Przez bezgraniczną potęgę nadświadomości i głęboką mądrość mego wyższego ja, pozbywam się teraz wszelkich negatywnych myśli i uczuć. Rozkazuję, aby natychmiast zostały one zastąpione uczuciami radości, głębokiego szczęścia i miłości. Rozkazuję, aby otaczający mnie ludzie czerpali szczęście z mego szczęścia, radość z mej radości i miłość z mej miłości. Rozkazuję, aby wszystkie moje myśli były pozytywne i aby moje otoczenie doskonaliło się w sztuce pozytywnego myślenia.

Tym słowom towarzyszą wyobrażenia. Im żywsze i bardziej plastyczne, tym lepiej, szczególnie w części drugiej. Dalsza część afirma-cji brzmi:

Przez bezgraniczną potęgę nadświadomości i głęboką mądrość mego wyższego ja rozkazuję, aby wszelkie chore i uszkodzone komórki mego ciała zostały natychmiast zniszczone, wydalone i zastąpione nowymi, zdrowymi komórkami. Rozkazuję, aby zostały zniszczone i wydalone wszelkie trucizny i szlamy zanieczyszczające mój organizm. Rozkazuję, aby natychmiast nastąpiło rozblokowanie wszelkich napięć mięśniowych i centrów energetycznych mego organizmu. Natychmiast ma być przywrócony swobodny przepływ energii tak, aby cały mój organizm i poszczególne jego części pozostawały ze sobą w pełnej harmonii.

Teraz przez pewien czas obserwuję, co się dzieje w moim organizmie, gdyż podświadomość już pracuje. Czuję więc „uderzenia" krwi w miejscach chorych i zablokowanych. Wiedząc, za co odpowiedzialne są poszczególne centra, mogę wywnioskować gdzie, z jaką sferą, związane są pokutujące jeszcze w mej podświadomości negatywne

126


myśli, którym trzeba poświęcić szczególnie wiele uwagi w celu ich przeprogramowania. Kończę relaks tymi słowy: „Jestem gotów szybko reagować i przystosowywać się do zachodzących w moim życiu zmian. Jestem gotów do przyjęcia skutków mej modlitwy (afirmacji), a co do czasu i sposobów jej realizacji w pełni zdaję się na mądrość i potęgę mego Wyższego Ja (które dla mnie jest prawdopodobnie tym samym co Anioł Stróż). Amen!" Wychodzę teraz z relaksu i będę się czuł znakomicie!

1,2,3,4,5, jestem już zupełnie przebudzony.

Paradoksalne! Kiedy planowałem, przemyśliwałem realizację moich pomysłów w szczegółach, osiągnięcie celu nastręczało mi nieraz wiele trudności. A kiedy zacząłem stosować afirmacje (świadomie) oraz kontrolę umysłu, wyznaczałem tylko cel i pragnąłem, aby stało się jak najlepiej, jak najkorzystniej dla wszystkich zainteresowanych i... działo się. Początkowo, gdy byłem nieoczyszczony, niepokoiło mnie to. Najbardziej nie chciało mi się pomieścić w głowie, że ja, wychowany w szacunku do stosowania metod myślenia naukowego, logicznego, nie potrafię sobie dać rady z problemami, z którymi to „coś" radziło sobie błyskawicznie i nie wiadomo w jaki sposób. Najbardziej niepokoiło mnie, że nie jestem w stanie tego kontrolować, a więc nie wiem czy to jest w porządku, czy jest rzeczywiście dobre? Niepokoiło mnie, że wszystko przychodzi zbyt łatwo! Dopiero gdy poddałem się Wyższej Inteligencji, zrozumiałem, że nie do mnie należy oceniać czy coś jest dobre czy nie. Nie należy też do innych, choćby nie wiem jakim autorytetem byli obdarzeni.

...mogę nie oceniać, ...mogę nie porównywać.

List do ciebie (autor anonimowy). Mój drogi..., kocham cię!!!

Kiedy otrzymasz ten list, rozejrzyj się wokół i pocałuj kogoś mówiąc mu: „Kocham cię!" Słowami tymi obdarzaj swoich buskich i znajomych. List ten przyniesie ci szczęście, radość, miłość, sukcesy... wszystko co najlepsze. Przyniesie ci cud za cudem.

Myśl jest twórcza. Możesz więc uczynić wszystko swoimi myślami. W ciągu każdej doby przez twój umysł przepływa około 50.000

127


myśli. Przeciętny człowiek sam wytwarza około 25%, pozostałe dopływają do ciebie drogą telepatii od innych ludzi i z kosmosu. Za każdą myśl, którą wysyłasz, odpowiadasz ty sam. Każda bowiem pozytywna myśl tworzy szczęście, radość, dobro, piękno, sukcesy... Natomiast myśl negatywna przyczynia się do szerzenia zła, destrukcji, wojen... Popatrz na swoje otoczenie, środowisko - efekty myśli twoich i znajomych. Efekty twojego życia to wypadkowa twoich pozytywnych i negatywnych myśli. Od dnia dzisiejszego masz szansę dołączyć do twórców piękna, dobra, pokoju szczęścia, sukcesów... oczywiście poprzez twoje pozytywne myślenie. Jesteś w stanie zrealizować każde swoje pragnienie. Wystarczy wierzyć w to, że wszystko jest możliwe, można wykreować, narysować czy opisać co chcesz i... głęboko oddychając w pełnym relaksie, podziękować Bogu, że to już masz. Powtarzaj to aż do skutku. Pamiętaj: myśl jest twórcza! Odtąd twoje życie jest jednym pasmem cudów. Tworzysz je sam swoimi pozytywnymi myślami. Niechaj szczęście, pokój, radość, sukcesy... wszystko co piękne i dobre, boskie, rozprzestrzenia się w życiu twoim i twoich bliskich, w naszym kraju, w świecie.

Kocham ciebie i cały świat. Ty również kochaj siebie i wszystko co cię otacza. Jesteś cudownym darem dla świata i świat jest cudownym darem dla ciebie. Wszystko co dajesz, wraca do ciebie pomnożone. Bądź więc bosko hojny i bosko szczodry. Od tej chwili wszystko co najlepsze należy do ciebie, bo ty tak chcesz i tworzysz to swoimi pozytywnymi myślami. Bądź szczęśliwy - to twoja droga.

Zaproś do tej wspaniałej zabawy swoich bliskich i znajomych, wysyłając kopię tego listu tym, którym życzysz jak najlepiej. Niech cuda zdarzają siy również w ich życiu. Niech oni również świadomie tworzą swoje życie, swoje szczęście.

Wszystko co nie jest miłością, jest wołaniem o pomoc. Niech więc w twoim życiu i otoczeniu zawsze towarzyszą ci:

Prawda, Prostota i Miłość


KARMA I JEJ PRZETWARZANIE


Prawo karmy

Jakiś czas po tym, jak Tenga Rinpocze nadał mi imię, które tłumaczy się „Najprecyzyjniejszy Zwycięzca Karmy", zauważyłem, że trudno mi tłumaczyć prawo karmy (czyli prawo przyczyny i skutku w odniesieniu do ludzi). Myśl zawarta w zdaniu: „Co posiejesz, to i zbierzesz" jest trudniejsza do zrozumienia niż może się wydawać. Było więc tak, że cokolwiek powiedziałem o karmie, odbierano albo z przerażeniem, że jest to fatum ciążące nad nami aż do momentu, gdy się spełni, albo też przyjmowano z pełnym lekceważeniem. „No, skoro zależy tylko od nas, możemy robić, co się nam podoba!"

Dla Europejczyka przyzwyczajonego myśleć według schematu: „albo tak, albo siak", trudność stanowi przyjęcie schematu: „i tak, i inaczej". To trudno pojąć, że tam, gdzie dotychczas widzieliśmy przeciwieństwa, żadnych przeciwieństw nie ma, są za to uzupełnienia. Myślenie dyskursywne, do którego jesteś przyzwyczajony, wymaga abyś miał partnera lub przeciwnika do dyskusji. Najczęściej sam go sobie wymyślasz, by prowadzić spór w swej wyobraźni. Jeżeli teraz uda ci się pogodzić to, czego logicznie pogodzić się nie da, dokonasz wielkiego kroku ku wyzwoleniu z cierpień świata złudzeń (samsary).

Hindusi i Tybetańczycy przekazują mało nauk na temat karmy (czasem nie są one prawdziwe), gdyż dla uczniów związanych z tamtą kulturą, prawo karmy jest tak oczywiste, jak dla nas zamiana towaru na pieniądz.

Prawo karmy nie jest obce chrześcijaństwu, choć nosi inną nazwę, a jego rozumienie jest, niestety, ograniczone. Jeżeli uważasz, że przez sam akt chrztu jesteś już zbawiony czy wybrany, to po co poddajesz się dyscyplinie moralnej (np. Przykazaniom)? Przecież twego zbawienia, które już się ponoć dokonało, nikt ci nie zabierze!

Pismo Święte często przytacza wskazania mające sens, gdy uznaje się prawo karmy, a nie mające sensu, gdy akt chrztu uznaje się za wystarczający warunek zbawienia. Skąd to pomieszanie?

Otóż, gdy rezygnuje się z nauki o reinkarnacji, to prawo karmy traci sens i trzeba je zastąpić pojęciami „łaski bożej", „ofiary Jezusa za nas" czy stwierdzeniem, które znacznie więcej gmatwa niż może wyjaśnić: „Niezbadane są wyroki boże". Odrzucenie prawa karmy sprawia, że wiele praktyk traci sens (np. spowiedź, ostatnie nama-

131


szczenię itp.). Teologom to jednak nie przeszkadza, a wierni są pfzy* wiązani do tradycji.

Gdyby jednak nie było prawa karmy, to Bóg, godząc się na to, że rodzimy się niejednakowi i z nierównymi szansami, byłby niesprawiedliwy! Druga możliwość, że nie ma Boga, a wszystko jest wynikiem ewolucji, jest śmieszną, ponieważ przypadkowość nie znosi powtarzalności.

Ale jeśli istnieje reinkarnacja i prawo karmy, to Bóg jest sprawiedliwy, a każdy z nas zbiera owoce tego, co sam zasiał. Byłaby to potworność, gdyby spotykały nas nieszczęścia z powodu grzechów naszych rodziców, a nawet pra-pradziadków. I gdzie te równe szansę? Ale to na pewno sprawiedliwe, gdy skutki naszych niegodziwości ujawniają się przez siedem kolejnych wcieleń (siedem wcieleń to podobno maksymalny czas dochodzenia do samorealizacji tzw. „krótką ścieżką").

Stary Testament należy do dziedzictwa kultury żydowskiej. Wielu Żydów byłoby co najmniej zdziwionych, gdyby im ktoś zaczął udowadniać, że Biblia ani jednym słowem nie wspomina o reinkarnacji. Gdyby pierwsi uczniowie Jezusa nie wierzyli w reinkarnację, nie oczekiwaliby na Eliasza!

Dla ciebie istotne jest, że nie ma najmniejszego znaczenia czy wierzysz w reinkarnację. I tak jej podlegasz! (wyjątek stanowią istoty w pełni oświecone).

Karmę stwarzamy sobie sami. Od momentu gdy ją stworzyliśmy podlegamy jej. Nie jest to jednak zależność niewolnicza, gdyż mamy możliwość ją zmieniać. I w końcu mamy możliwość przestać jej podlegać, lecz to wymaga pełnego poddania się boskiemu kierownictwu lub oświecenia.

Na poziomie fizyczno-biologicznym funkcjonuje prawo przyczyny i skutku. Jest ono względnie stałe i niezmienne. Prawo karmy (cały „pakiet" tych praw) działa na poziomie emocjonalnym i mentalnym, a jego skutki ujawniają się na planie fizycznym i społecznym.

Gdy w życiu człowieka, w podejmowanych przezeń decyzjach, dominuje czynnik emocjonalny, zgromadzona karma zniewala swego twórcę. Gdy dominuje czynnik mentalny, karma zaczyna się powoli zmieniać. Można nią kierować świadomie i celowo. Kierując się jakąś wizją czy ideą człowieka lub społeczeństwa, pozostaje się dalej znie-

132


wolonym, tyle że teraz ograniczenia wynikają z trzymania się wyobrażeń.

Kolejny etap następuje wraz z rozwojem religijności, z poszukiwaniem mądrości ponadludzkiej. Pozwalając Bogu (Wyższej Inteligencji), by kierował życiem i rozwojem, wkracza się na drogę uwolnienia od karmy już stworzonej (początkowo w małym zakresie) oraz od jej tworzenia. Teraz, rozwijając pozytywne cechy w miejsce negatywnych, uwalnia się od wszelkich przyczyn cierpienia, pomieszania umysłowego stając się wreszcie istotą oświeconą.

Człowiek podlega nie tylko karmie indywidualnej, ale też zbiorowej. Myśląc, tworzymy myślokształty. Gdy są one podobne do myślokształtów stworzonych przez innych, wzmacniają je. Wzmocnione myślokształty mają zwiększoną moc wpływania na decyzje ludzi. W ten sposób powstają czasem całkiem nielogiczne przesłanki do działania dużych grup ludności. Dojrzewającą karmę zbiorową społeczności często widzą jasnowidze. Gdy „ujawniają prawdę" o nadchodzących nieszczęściach, powodują wzmocnienie myślok-ształtu zbiorowego i przyspieszenie jego rozładowania w formie jakiejś katastrofy lub epidemii. Jak przez wywołanie paniki można doprowadzić do zmaterializowania nieszczęścia, tak przez medytację, modlitwę, przebaczanie i oczyszczanie emocji (np. oddychanie jogiczne, odreagowanie), można zapobiegać zbliżającym się nieszczęściom.

Spełnianie życzeń

Wykonaj teraz ćwiczenie: Ułóż prawą dłoń na brzuchu, dwa palce poniżej pępka, zamknij oczy i powtarzaj piętnaście razy słowo „życzliwość" (zawsze na wydechu). Obserwuj swoje reakcje. Wykonaj to ćwiczenie, zanim przystąpisz do dalszego tekstu, gdyż inaczej nic z tego nie zrozumiesz. Zgodnie z prawem karmy to, co życzysz innym, przydarza się tobie. Powtórz więc to ćwiczenie jutro i pojutrze. I nie przerażaj się. Przyjdzie czas, że będziesz wiedzieć czego życzyć sobie i innym.

Buddyści nazywają umysł „klejnotem spełniającym życzenia". A to znaczy, że wszelkie nasze życzenia i pragnienia spełniają się. Myślę, że oburzasz się, uważasz, iż to niemożliwe. Gdy jednak sta-

133


niesz się świadom swych wszystkich motywów, zachcianek, lęków i niepewności, gdy zobaczysz jak jedne wykluczają drugie, wtedy przyznasz, że tak jest. Realizuje się dokładnie wypadkowa z całego bałaganu, jaki masz w głowie. No i co jest w twym życiu? W tym całym bałaganie, jaki stwarza wokół siebie większość ludzi, jedno jest pocieszające: pozytywne motywy (zgodne z boskim planem) mają niewielką przewagę nad pozostałymi.

Pewnie wydaje ci się to nieprawdopodobne, ale gdy zbadasz swój umysł świadomy i podświadomy, przekonasz się, że to, co cię spotyka, tkwiło już wcześniej w twoim umyśle. Gdy np. boisz się czegoś, puszczasz w świat komunikat „spodziewam się, że to się stanie" i życzysz sobie być gotowym na tę ewentualność. W ten sposób programujesz swoją przyszłość. Badaj dalej: gdy ci na czymś zależy, niecierpliwisz się i myślisz „ czemu jeszcze nie mogę tego mieć". Na wszelki wypadek już planujesz, jak się bez tego obyć. Oto twoje życzenia, których w swych marzeniach w ogóle nie uwzględniałeś. A one się spełniają.

Świat jest darem dla ciebie i spełnia wypadkową twoich życzeń, nie przejmując się twymi planami. I ty jesteś darem dla świata i też spełniasz oczekiwania innych, nie bacząc na deklarowane przez nich plany. Prowadzi to do wielu nieporozumień. Jeśli chcesz, by twoje plany realizowały się, zmień swoje oczekiwania. Rzecz jasna, że tego nie da się zrobić od razu. Jeśli teraz pomyślisz, że już oczekujesz, że już będziesz dostawać wszystko, czego tylko chcesz, to puszczasz w kosmos komunikat: „oczekuję" i możesz teraz oczekiwać nie wiadomo jak długo. Ale gdy wierzysz, że dostajesz wszystko, sytuacja zmienia się. Teraz tylko uzgodnij sam ze sobą, o co ci chodzi.

Twoje najgorsze życzenia dla siebie wynikają z poczucia niższej wartości i z poczucia winy. Wtedy nieświadomie możesz sobie życzyć samozniszczenia, ukarania, cierpień itp. Zaprawdę, cieszę się, że niektórzy moi bliźni nie kochają mnie tak, jak siebie samych, że nie życzą mi tego, czego sobie. Jeśli życzysz sobie źle lub kiedykolwiek źle sobie życzyłeś, to nie dziw się, że spotykają cię nieszczęścia. Ale też nie miej pretensji do swych rodziców, że wpoili ci poczucie winy lub niższej wartości. Przebacz im, bowiem oni tylko wykonali wyrok, który ty sam wydałeś na siebie, w którymś z poprzednich wcieleń.

Po tym, co napisałem, aż boję się zachęcać cię, żebyś życzył innym tego, co chcesz, żeby się tobie zdarzało.

134


Skuteczność czegoś akceptujemy z dwóch powodów:

1. Mamy przekonanie, że to załatwia nasze problemy.

2. Sami na sobie wypróbowaliśmy działanie tego i stąd wnioskujemy, że podobnie zadziała na innych.

Teraz proponuję ci, żebyś zgodził się ze mną, iż lepiej jest eliminować problemy niż ludzi.

Gdy uważasz, że coś jest skuteczne dla innych, to życzysz sobie spróbować tego sam. W ten sposób to, co myślisz o innych, przydarza się tobie. Nie będziesz wiedział, co jest skuteczne dla innych, dopóki nie wypróbujesz tego na sobie. Dopóki nie wypróbujesz, będziesz sobie życzyć przekonania się. A świat ci odpowie: „skoro musisz się przekonać, to masz". I stanie się.

Powstawanie karmy

Spotkałeś się pewnie z nazwą karma-joga (joga czynu). Czy wyciągasz stąd wniosek, że karma jest wynikiem działania? Jeśli tak, to jesteś tylko ofiarą powierzchownego myślenia.

Karma-joga jest jedną ze szkół jogi. Umożliwia poznawanie prawa karmy przez świadome działanie. Działaniem świadomym nie jest np. kopanie piłki, nawet podczas meczu. Tworzenie skomplikowanych programów komputerowych też nim nie jest w sensie karma-jogi. Działanie świadome ma miejsce wówczas, gdy uświadamiamy sobie jego motywy (rzeczywiste, a nie deklarowane) i skutki. Motywy (czyli powody) działań są zawsze związane z emocjami i poglądami. Działanie jest więc uwarunkowane. Weźmy przykład: nikogo dotychczas nie zabiłeś. To dobrze. Ocena moralna będzie zawsze pozytywna. Ale jakie motywy tobą kierowały?

- Czy nie zabiłeś, bo nie miałeś okazji zabić?

- Czy nie zabiłeś, bo boisz się złamać przykazanie boże?

- Czy nie zabiłeś, bo nie masz takiej wewnętrznej potrzeby?

- Czy też nie zabiłeś, bo ochraniasz wszelkie życie?

- A może nigdy nie będziesz musiał zabić, gdyż potrafisz poddać się uzdrawiającej mocy miłości?

Moraliści powiedzą, że liczy się tylko efekt. A Jezus przecież nauczał: jeśli pomyślałeś, że zabiłeś, to już zabiłeś.

135


Teraz inny przykład: spotykasz żebraka i co robisz?

- Czy mijasz go obojętnie?

- Czy mijasz go z pogardą, bo wiesz, że przepuści co dostanie?

- Czy litujesz się nad nim i przechodzisz obok?

- Czy z litości rzucasz mu pieniądze?

- Czy dajesz mu pieniądze, żeby chwalono twą hojność?

- Czy dajesz mu pieniądze, bo jesteś hojny?

- Czy widząc jego nędzę i upodlenie, próbujesz uświadomić mu boskość jego istoty?

- A może potrafisz dokonać jego uzdrowienia mocą Ducha Świętego?

Jak różne mogą być motywy twych działań! I różne skutki kar-miczne pociągają one za sobą. Dobry uczynek dokonany dla pochwały, ma inną wartość, niż taki sam uczynek dokonany z litości, inną, gdy motywem jest życzliwość, inną, gdy miłość. Karmicznie najcenniejsze są te uczynki, których dokonujemy bezinteresownie, z czystej miłości, z potrzeby uzewnętrznienia boskiego planu.

Joga to nie tylko dziedzina wiedzy łącząca nas z Wyższą Inteligencją, to także droga oczyszczenia naszego ciała, naszego umysłu oraz mowy i karmy (czyli zaciemnień naszego umysłu). Umysł zaciemniają emocje i wyobrażenia.

Spadek karmiczny

Spadek karmiczny to cechy, zdolności i motywacje, które warunkują nas od chwili narodzin. Pewnie wiesz, że człowiek nie rodzi się jako niezapisana karta, ale żeby zaraz nazywać to spadkiem? I po kim? Nie po kimś, tylko po swoim poprzednim wcieleniu.

Wielu terapeutów i psychologów uważa, że wystarczy odreagować szok porodowy i stresy, którym człowiek poddawany jest od dzieciństwa, by uwolnić się całkiem od problemów i od cierpienia. Ja jednak muszę potwierdzić opinię znawców prawa karmy, iż szok porodowy, wczesnodziecięce stresy i choroby oraz ważniejsze niepowodzenia życiowe są wynikiem odgrywania decyzji, podjętych w poprzednich wcieleniach.

136


Czy to możliwe, że skoro człowiek dziedziczy po rodzicach ciało fizyczne z jego wyglądem i wzrostem, to dziedziczy zdolności i zainteresowania? Taka opinia utrzymuje się w świadomości społecznej chyba tylko dlatego, że wielu rodziców chciałoby mieć w dzieciach swych kontynuatorów i naśladowców (gdy tak nie jest, podejrzewa się dziecko o zaburzenia psychiczne i usiłuje leczyć lub terroryzować). Dokładne badania nie potwierdzają dziedziczenia zdolności, a tym bardziej zainteresowań (choć zdarzają się podobieństwa). Z pewnością słyszałeś o L.v.Beethovenie, którego całe liczne rodzeństwo było upośledzone psychiczne. Przykłady można by mnożyć, lecz nie ma powodu się o nie kłócić. Gdy zrozumiesz, że każdy wybiera sobie rodziców i miejsce urodzenia, zanim jeszcze się wcieli, zrozumiesz znacznie więcej. Wybór ten najczęściej nie jest wolny, niemniej pozostaje wyborem. Pomijając specjalne praktyki (np. buddyjski rytuał przyszłego życia), wyboru warunków odrodzenia się i miejsca przyszłego życia dokonujesz teraz, rozwijając tendencje karmiczne. Nie ma znaczenia czy jesteś ich świadom! To i tak zadziała, a więc lepiej być świadomym. Na twym przyszłym życiu zaważą najważniejsze decyzje, które podejmujesz i utrzymujesz w umyśle (niezdecydowanie też jest decyzją karmiczną!). Tendencje podtrzymywane w umyśle przez ponad 12 lat przechodzą do następnego wcielenia (jeżeli ich nie odreagujesz).

Na twoją obecną karmę duży wpływ ma spadek karmiczny z twych poprzednich wcieleń. Szczególnie dotyczy to często powtarzanych negatywnych myśli i tendencji, pewnych modlitw i ślubo-wań, czasem wręcz idiotycznych lub nawet szkodliwych. Najgorszy wpływ mają pretensje do siebie i innych, zwłaszcza, gdy towarzyszy im nienawiść lub wrogość. Są też pozytywne wpływy, wynikające z rozwijania pozytywnych cech, wykorzystywania zdolności i z praktyk rozwoju duchowego. Natomiast niezwykle silnie obciążają karmę, negatywne decyzje podjęte podczas umierania (i do pół godziny po śmierci ciała fizycznego, gdy istnieje kontakt świadomości z otoczeniem, czyli z obecnymi podczas umierania). Uznając, że właściwe umieranie jest ważne dla przyszłego życia, buddyści odczytują umierającym księgę zmarłych. Są w niej instrukcje dotyczące możliwości wyboru życia, związanego z praktykowaniem nauk wyzwalających z cierpienia. Zaś umierający chrześcijanin spowiada się, jedna ze światem i przyjmuje ostatnie namaszczenie, by oczyścić umysł. Jeśli umierającego otacza rozpaczająca lub nienawidząca rodzina (lub inne

137


osoby z nim związane), wtedy powstają przyczyny odrodzenia się w tym samym towarzystwie - z tym, że nowe życie zaczyna się od problemów, którymi kończy się poprzednie. Zachowanie otoczenia podczas umierania też nie jest przypadkowe. To również owoc zgromadzonej karmy. Najgorszą sytuację mają ludzie umierający w stanie otępienia lub oszołomienia umysłu, spowodowanego alkoholem, narkotykami lub medykamentami. Odrodzą się z pewnością w stanie umysłowego otępienia lub paraliżu.

Kolejne wcielenia dają nam odczuć skutki naszych decyzji, jeśli wcześniej nie rozpoznaliśmy, że były to błędne decyzje i nie zmieniliśmy ich. (Np. jeżeli ktoś wybrał śmierć z własnej ręki, to zostanie zamordowany w taki sam sposób, w jaki siebie zamordował). Jeżeli jesteś palaczem tytoniu lub „trawki", to zastanów się, bo może ktoś już planuje dla ciebie miejsce w komorze gazowej w następnym wcieleniu.

Negatywne cechy twej osobowości będą cię męczyły i prześladowały dotąd, dopóki nie rozpoznasz boskości swej istoty, nie uświadomisz jej sobie i nie zrealizujesz jej. Nie rozwiązane problemy dotyczące sfery zachowań międzyludzkich pociągają za sobą odgrywanie podobnych zachowań w związkach karmicznych. Ok. 50% osób znaczących (czyli tych, które mają dla ciebie znaczenie), to osoby, z którymi jesteś związany poprzez karmę poprzedniego wcielenia. Związki te powstały w wyniku łączących was emocji i zobowiązań. Mogą jednak zostać rozwiązane. Zerwanie znajomości to nie rozwiązanie związku, a wręcz skomplikowanie go! Rozwiązaniem jest uwolnienie się od łączących was pożądań i niechęci. Gdy przebaczysz innym, oduczysz się od nich uzależniać i uzależniać ich od siebie, wtedy twoje związki karmiczne z nimi zostaną oczyszczone i rozwiązane. Myślę, że teraz żal ci tego - co wyobrażasz sobie, że tracisz. Ale z pewnością jest dla ciebie coś lepszego! Zaufaj Bogu i podziękuj za to, że już ci to daje. Jeśli podziękowałeś, to jesteś gotów czytać dalej.

Specyficzną grupę związków stanowią związki miłości. Gdy związek między dwojgiem ludzi oparty jest na przywiązaniu, seksie i uzależnieniu (czyli na tym, co większość ludzi nazywa miłością), to nie jest związkiem miłości. Jest typowym związkiem karmicznym, w którym poczucie uzależnienia prowadzi do powstania nienawiści do osoby, od której czujesz się uzależniony. Życzliwe zainteresowanie i trwanie przy niej, żeby jej ulżyć w cierpieniu, też nie jest związkiem

138


l

miłości (choć wielu łamów twierdzi, że kochać można tylko te istoty, które cierpią i tylko tak długo, jak długo cierpią). Miłość bezwarunkowa wynika z ufności, radości i poczucia niezależności. Miłość jest wolnością. Czy więc może istnieć udany związek oparty o taką miłość? Oczywiście, że tak. I może w nim mieć miejsce udane pożycie seksualne. „Wszystko jest w porządku, gdy mnie kochasz, ale gdy usiłujesz mnie zmienić to już nie jest miłość" - ostrzegają jogini. Jest wiele osób usiłujących wykorzystywać seks do manipulacji. Jeśli dzięki praktykom medytacyjnym uda ci się być świadomym również w seksie, wtedy już zawsze i wszędzie będziesz świadomym. I wtedy twój związek z partnerem przestanie być związkiem karmicznym, a stanie się doskonałym związkiem miłości, będącym częścią boskiego planu.

Zapis karmiczny

Zapis karmiczny jest związany z pewnymi epicentrami pól informacyjnych, które co jakiś czas przybierają formę cielesną. Każde z tych epicentrów ma swój zapis informacyjny. Co prawda, obserwuje się zjawisko tzw. karmy zbiorowej, ale jest ona wynikiem działania prawa podobieństwa, mówiącego, iż podobne przyciąga podobne. Tak więc epicentra charakteryzujące się pewnym typem informacji (podobnymi zapisami karmicznymi), materializują się w podobnym czasie i miejscu. Zapis karmiczny wiąże się z siedmioma czakrama-mi. Może on być odczytywany w formie jasnowidzenia przeszłości (czyli poprzednich wcieleń) dopiero, gdy rozwiną się u człowieka zdolności jasnowidzenia związane z centrami serca, gardła czy czoła. Czy wobec tego człowiek nie może poznać swej karmy, zanim rozwinie zdolności jasnowidzenia? Może, ale tylko częściowo. Informacja ma to do siebie, że organizuje przestrzeń. Tak więc na ciele i w psychice ujawniają się pewne syndromy, świadczące o karmie, czyli o zdolnościach, predyspozycjach i ograniczeniach, jak również o zobowiązaniach.

Dobry chirolog może postawić trafną diagnozę, analizując linie na dłoni. Ponieważ wcielanie się istot nie jest przypadkowe, znając tendencje rozwojowe kosmosu można ustalić indywidualny horoskop, który również wskazuje na tendencje karmiczne danej osoby.

139


Prognozy astrologów i chirologów mogą być dość dokładne dla większości ludzi. Natomiast mogą się nigdy nie sprawdzać wobec ludzi, którzy wybrali drogę samorealizacji. Oni są już poza uwarunkowaniami tworzenia karmy, choć podlegają jeszcze niektórym skutkom swej przeszłej karmy.

Predyspozycje karmiczne można dobrze rozpoznać posługując się analizą psychometryczną i wahadełkowaniem duchowym (przy okazji poznaje się stopień zaawansowania badanego). Jednak doświadczonych specjalistów trudno spotkać.

Zapis karmiczny nie ma nic wspólnego z pamięcią wszystkiego co przeżyliśmy, w nie mającym początku czasie. Zapisem karmicz-nym jest wypadkowa tendencji, jakie rozwijamy w umyśle i karmie. Stąd wynika, że tendencje, które przeważały nad przeczącymi im, przechodzą jako nasze możliwości lub uwarunkowania do następnych wcieleń. Przechodzą tak długo, aż zostaną zniwelowane lub wyparte przez sprzeczne z nimi tendencje. Oto przykłady:

1. Pragnienia przechodzą w zdolności, zaś nie rozwijane zdolności przechodzą w pragnienia, których się nie da zaspokoić przez następne życie.

2. Poczucie winy i pragnienie ukarania się owocuje gorszymi warunkami odrodzenia - takimi, które pogłębiają poczucie niższej wartości.

3. Potrzeba uzależnienia się powoduje odrodzenie w warunkach trudnych do wytrzymania. Paraliżujące wolę uzależnienie doprowadzi do odrodzenia się z paraliżem.

4. Gdy ktoś zadaje cierpienie, sam będzie cierpiał, by przekonać się, że na tym traci. Jeżeli zadawał cierpienie fizyczne, może się odrodzić kaleką.

5. Gdy ktoś wybrał cierpienie jako sposób na życie, to nasili się ono u niego aż do granic wytrzymałości. Jeśli zaś chciał uszkodzić swe ciało, lub zniszczyć je, odrodzi się z upośledzeniem fizycznym (zgodnym z jego wolą).

6. Rozwijanie przekonania, że życie w ciele jest przyczyną wszelkich cierpień, prowadzi do powstania niechęci do życia, wzmacniającej nieświadome pragnienie śmierci.

7. Kto popełnił samobójstwo, zostanie zamordowany w taki sam


sposób, w jaki tego dokonał, a do czasu śmierci będzie panicznie się jej bał.

8. Skutkiem dzieciobójstwa jest najczęściej porzucenie we wczesnym dzieciństwie.

9. Kto dobrowolnie izoluje się od ludzi, zostanie w przyszłości odizolowany na siłę.

10. Gdy ktoś udaje kogoś innego (np. kalekę, chorego, nędzarza lub głupca) to wybiera sobie tę rolę (najlepszą dla niego!) na całe następne wcielenie.

11. Ćwiczenia duchowe opanowane w poprzednich wcieleniach można opanować natychmiast po zapoznaniu się z nimi.

12. Ugruntowane cechy pozytywne są wiodące i wyróżniające dla pozytywnych osobowości, niezależnie od warunków wychowania.

13. Deklarowanie i rozwijanie chęci pomagania innym owocuje uzyskaniem wszelkich po temu zdolności i możliwości. Karma powstaje w wyniku uwarunkowanego myślenia, czucia i działania, a zanika dzięki stosowaniu medytacji i modlitwy oczyszczającej.

A teraz poznaj kilka mechanizmów tworzenia karmy:

1. Czegokolwiek się boisz, to się ujawnia (materializuje). Przyciągasz bowiem do siebie ludzi i sytuacje, które pasują do twych wyobrażeń (a lęk jest oczekiwaniem na realizację wyobrażonej sytuacji).

2. Z czymkolwiek walczysz, to wzrasta. Dzieje się tak, ponieważ zajmujesz się tym, z czym walczysz. W ten sposób wzmacniasz w swym umyśle tendencje do oczekiwania, że to, czego nie chcesz, musi się wydarzyć, a skoro musi, z pewnością w twoim otoczeniu się ujawni.

3. Czegokolwiek życzysz innym, przydarza się tobie. Przedmiotem życzeń jest zawsze to, co uznajesz za najlepsze. Jeżeli więc życzysz innym, by ich szlag trafił, to z pewnością jest to najlepsze dla ciebie. Jeżeli chcesz żyć w szczęściu i dobrobycie, życz wszystkim szczęścia i dobrobytu.

4. Gdy uznajesz, że coś jest dla innych dobre, a dla ciebie nie (lub odwrotnie), wprowadzasz do swego umysłu bałagan, który


zaowocuje chaosem w twoim życiu. Jeśli więc akceptujesz jakąś pozytywną cechę, powinieneś ją akceptować totalnie. Jeśli ta cecha nie da się zaakceptować totalnie, to pewnie nie jest tak korzystna, jak ci się wydawało.

Zapis karmiczny nie jest jakimś fatum ciążącym nad tobą. On się ciągle zmienia. Podejmując oczyszczanie umysłu, zmieniasz go, bo zmienia się wypadkowa twoich motywacji.

Istotny wpływ na utrwalenie się tendencji karmicznych ma czas utrzymywania ich w umyśle. Im dłuższy czas, tym silniejsza tendencja. Tendencje utrzymywane w umyśle krótko mogą się zmaterializować lub tylko przeszkodzić w realizacji sprzecznych z nimi dążeń. Na następne wcielenia przechodzą tylko najsilniejsze tendencje.

I jeszcze jedno, ingerencja w cudzą karmę jest dopuszczalna tylko w jednym przypadku: gdy twoje działanie jest zgodne z boskim planem czyli wtedy, gdy kierujesz drugiego człowieka na duchową drogę lub przygotowujesz go do tego. Skutki takiej ingerencji są korzystne dla obu stron.

Poznawanie praw karmy

Poznając prawo karmy z cudzych relacji, możesz mieć do niego taki lub inny stosunek, możesz w to wierzyć i próbować zastosować. Możesz uwierzyć w bzdury, gdyż głosi je osoba twym zdaniem godna zaufania, np. ucząca, że nadużycia seksualne prowadzą do odrodzenia w ciele psa, który będzie bity i kąsany. Ale możesz się dowiedzieć, jak jest naprawdę.

Aby tego dokonać, możesz się posłużyć dwiema metodami:

1. Poznawać prawa karmy poprzez działanie. Wymaga to nieustannej samoświadomości i uważności oraz umiejętnego posługiwania się afirmacją, medytacją i modlitwą.

2. Poznawać karmę przez przypomnienie sobie przeszłości i docieranie do pierwotnych przyczyn zaburzeń lub kłopotów.

Obie te metody sprawiają, że skuteczność praktyk jest weryfiko-walna. Obie nie nadają się do prowadzenia badań naukowych, służą bowiem rozwojowi duchowemu. Nieodpowiedzialne eksperymenty mogą każdego ciekawskiego doprowadzić do upadku lub bolesnego

142


otrzeźwienia. Traktuj więc relacje z poprzednich wcieleń jako produkt uboczny drogi do oświecenia. Mimo że to, co zdarzyło się innym, z pewnością jest ciekawe, zajmuj się lepiej sobą.

Gromadzenie zasługi

t

4* Istnieje kilka poglądów na powstawanie karmy:

a) że karma powstaje na skutek czynów,

b) że karma jest wynikiem motywacji,

c) że można żyć bez stwarzania karmy (gromadzenia jej), dzięki praktykom jogi.

Co do działania karmy, poglądy też się różnią:

a) że wszystkie tendencje karmiczne, które kiedyś powstały, muszą dojrzeć i zamanifestować się w działaniu,

b) że dzięki pracy z umysłem, karmę można zmienić.

Wszystkie te twierdzenia można zweryfikować praktycznie. Tą drogą działania bez motywacji. W ten sposób wyjaśniliśmy sposób rodzenia się karmy. Co do drugiego zagadnienia, oba twierdzenia mogą .być słuszne, gdyż manifestowanie się lub przemiana karmy, zależą wyłącznie od przyjętej praktyki. Gdy będziesz pracować nad rozwinięciem pozytywnej tendencji w swym umyśle, to po jakimś czasie systematycznej pracy, wyprze ona sprzeczną z nią tendencję negatywną. Jeśli zaś będziesz rozwijać tendencję negatywną, to tendencja pozytywna sprzeczna z nią nie zostanie w pełni wyparta, albowiem twoja prawdziwa natura jest pierwotnie dobra, ponieważ nie jesteś oddzielony od Boga. Konsekwencje rozwinięcia negatywnej tendencji mogą cię prześladować przez wiele wcieleń, ale z wyjątkiem czarnej magii, nie mogą cię unicestwić. Zaś praktykując czarną magię (szkodliwą), można się oddelegować do świata istot upadłych, cierpiących okropne męczarnie (takie jakie szykowało się innym!). Teraz pewnie cieszysz się, że nie uprawiasz czarnej magii. Ale zastanów się! Jeśli martwisz się o innych to dlatego, że nie ufasz im, nie wierzysz w ich szczęście i możliwości, że nie ufasz Bogu! W ten sposób osłabiasz ich wiarę w siebie. Twoje myśli docierają bowiem do nich na drodze telepatycznej. Jeśli nie przebaczyłeś innym, to masz do ich pretensje, źle im życzysz, a przy okazji podtrzymujesz swoje poczucie niższej wartości. I co chcesz z tym zrobić?

143


Proponuję dwa rozstrzygnięcia:

1. Przebaczenie (dopóki nie przebaczysz całkowicie, twoje postępy na duchowej ścieżce będą iluzoryczne).

a) Bóg ci już przebaczył, twoje myśli i postępowanie nie wywierają na Boga żadnego wpływu, nie możesz Mu zaszkodzić, ani obrazić Go,

b) przebacz innym, przebaczaj całkowicie i w szczegółach, aż 3b końca,

c) przebacz sobie całkowicie, twoja istota jest pierwotnie dobra i niewinna, nie zakłamuj jej poczuciem winy, chorobliwymi myślami i dążeniami,

d) gdy masz żal do Boga, przebacza] Mu, aż zrozumiesz swoje błędy.

2. Dobrze życz innym, a szczególnie twym wrogom (tylko ty sam ich sobie stworzyłeś, swym podejściem do świata!). Podczas medytacji wizualizuj sobie, że są oni dla ciebie mili i uprzejmi, że mówią do ciebie miłe słowa itp. Jest tylko jeden problem. Nigdy nie zwizualizujesz sobie życzliwości, jeśli nie rozwiniesz jej jako cechy swego umysłu i dopóki nie uwierzysz, że zasługujesz na życzliwość. Podobnie jest z szacunkiem. Istotnym punktem w twej praktyce gromadzenia zasługi jest utrzymywanie w świadomości związków z Bogiem (lub istotami oświeconymi).

Większość chrześcijan w zabawny sposób odpowiada na poniższe pytania:

1. Czy wszystkie dzieła boże są doskonałe? - Tak.

2. Czy Bóg stworzył człowieka? - Tak.

3. Czy człowiek jest doskonały? - No, jak ci się wydaje?

Błąd w postrzeganiu polega na tym, że zwykle patrzymy powierzchownie i widzimy tylko to , co chcemy widzieć. Człowiek -doskonałe dzieło Stwórcy, został na Jego podobieństwo obdarzony wolną wolą i ma do wyboru: widzieć siebie takim, jakim widzi go Bóg (a to jest możliwe, gdy rozwija się świadomość dostatku i wdzięczności) albo też udowadniać Bogu i wszystkim wokół, że powinni go widzieć tak, jak on sam to sobie wyobraził i zaplanował (a to wynika z rozwijania świadomości i niedostatku, nędzy i niekompletności). Te-

144


raz może ci się wydawać, że wolisz wybrać niedoskonałość, bo od doskonałych zbyt wiele się wymaga. To tylko twoje wyobrażenie, twój lęk przed obowiązkami. A Bóg ma dla ciebie coś lepszego.

Jako ukochane dziecko Boga, zasługujesz na miłość, szacunek i wszelkie bogactwa (choć w żaden sposób nie możesz tego udowodnić). Wszelkie bogactwa tego świata istnieją dla twojej radości, wygody i przyjemności. Całe bogactwo Boga istnieje dla ciebie i innych!

Jeśli teraz wytrzeszczasz oczy ze zdziwienia, zacznij z tymi zdaniami pracować. Użyj ich jako afirmacji. Wtedy dowiesz się, dlaczego nie chciałeś, żeby tak było i zaakceptujesz prawdę. Na łaskę nie możesz sobie zasłużyć. Ona spływa na ciebie nieprzerwanym strumieniem, a od ciebie i tylko od ciebie zależy czy ją przyjmujesz.

O co więc chodzi, gdy mówimy o gromadzeniu zasługi? Gromadzenie zasługi karmicznej, to nic innego, jak rozwijanie pozytywnych cech w naszym umyśle i w naszej karmie. Cechy te tkwią w pierwotnej naturze człowieka, ale nie rozwijane mogą się nigdy nie zamanifestować. Rozwinięcie ich jest konieczne do osiągnięcia pełnej samorealizacji. Teraz jeszcze możesz powiedzieć: po co mi to, skoro można żyć bez stwarzania karmy? Przecież można sobie uświadomić pustkę wszystkich rzeczy i niesubstancjonalność karmy (a więc i jej nierealność). Otóż mam dla ciebie niemiłą wiadomość: uświadomienie sobie pustki jest tylko jednym z etapów oświecenia. Też kiedyś chciałem wierzyć, że to wszystko załatwia, że będę mógł nie podlegać karmie. Niestety okazało się, że zgromadziłem zbyt wiele negatywnej karmy, żebym mógł pozwolić się jej wypalić. Zbyt długo by to trwało i angażowało mnie w bezsensowne działania.

Pewnie myślisz, że jesteś lepszy, że ty na pewno nie masz takich obciążeń! Radzę ci, zmień ten sposób myślenia: nie sądź, byś nie był sądzony.

Chrześcijaństwo i buddyzm wskazują na możliwość przetworzenia negatywnej karmy w pozytywny potencjał. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie tego dokonać. Potrzebuje pomocy Wyższej Inteligencji (najlepiej Mistrza Duchowego).

Transformując karmę pamiętaj, że:

a) niespełnione pragnienia czegoś niekorzystnego należy odreagować, uświadamiając sobie ich absurdalność,

145


b) niespełnione pragnienia czegoś korzystnego należy zaspokoić przyznając, że są zaspokojone i dziękując za ich zaspokojenie (gdy np. powtarzasz sobie, że oczekujesz na miłość, to możesz tak oczekiwać w nieskończoność; zamiast czekać, przyjmuj i doświadczaj - ona jest w tobie!),

c) proś w modlitwie, żeby wszystkie negatywne cechy zostały przetworzone w pozytywny potencjał, proś o przetworzenie każdej z nich z osobna.

Są dwa rodzaje zasługi:

I. Zwykła, która materializuje się w warunkach naszego życia. Gromadzimy ją, rozwijając szacunek do siebie i innych, miłość, hojność, życzliwość, wdzięczność itp. (przy okazji pomyśl, że nie musisz już zabijać żeby żyć, że nie musisz żyć cudzym kosztem).

II. Duchowa, którą gromadzimy głównie przez rozwijanie sześciu cech (budd. paramit): szczodrości (hojności), moralności, cierpliwości, właściwego wysiłku, medytacyjnej stabilności i mądrości.

Omówimy je szerzej:

1. Hojność - dzielenie się z innymi zasługą, osiągnięciami, przekazywanie nauk. Ponieważ są to dobra duchowe, dzieląc się nimi, nie tylko nie uszczuplany ich zasobu, a jeszcze wzbogacamy go, dostrajając się do wyższych poziomów wibracyjnych, z którymi są one związane.

2. Moralność - polega na wyrzeczeniu się nadużywania dóbr materialnych i seksu, wyrzeczeniu się celowego krzywdzenia wszelkich istot, w tym i siebie. Wiąże się to z zaniechaniem zabijania, kradzieży, stosowania przemocy, wyłudzania, okaleczania, samozniszczenia i niszczenia zdrowia za pomocą alkoholu, narkotyków, tytoniu i innych używek. Cenne ludzkie ciało jest niezbędne, by praktykować urzeczywistnienie. Twoje ciało jest mieszkaniem Ducha Świętego.

3. Cierpliwość - nie należy się zniechęcać ewentualnymi trudnościami i przeszkodami na ścieżce do wyzwolenia, nie żądać natychmiastowych efektów, ani zazdrościć rezultatów innym.

4. Właściwy wysiłek - nie chodzi tu o wysiłek fizyczny, lecz o zdecydowanie na praktykę, szczególnie w początkowym jej

146


okresie, gdy nasze stare przyzwyczajenia bardzo nas pociągają i rzucilibyśmy praktykę, by uczestniczyć w światowych zabawach i grach. Często na początku trzeba zmuszać się do ćwiczeń oddechowych lub pisania afirmacji (szczególnie, gdy czujemy silny bunt przed ich pisaniem). Chodząc do szkoły, też musiałeś się przyzwyczajać do nowych sposobów postępowania, tylko że zmuszali cię do tego nauczyciele i rodzice. Na ścieżce do wyzwolenia nikt cię do niczego nie zmusza. Jest tylko obietnica wyzwolenia od cierpienia i uzyskania stanu nieuwarunkowanej szczęśliwości. Czy to za mało dla ciebie?

5. Medytacyjna stabilność - to systematyczna praktyka medytacji, również modlitwy i afirmacji, nawet ty jesteś rozproszony. Najlepiej mieć stałą porę do medytacji i praktykować daną medytację, aż do jej całkowitego opanowania lub urzeczywistnienia. Po jakimś czasie pojawi się stan zwany stanem poza medytacją, w którym już nie trzeba się przygotowywać specjalnie do podjęcia medytacji - po prostu każde działanie i całe życie zostają objęte świadomością wszystkiego, co pojawia się w umyśle.

6. Mądrość - urzeczywistnia się na trzech poziomach. Jeśli przeczytałeś poprzednie rozdziały, to pewnie masz już pewne przemyślenia, jakiś do nich stosunek. Może nawet część z omawianego materiału zaakceptowałeś. Ale do urzeczywistnienia tego, co zaakceptowałeś, jeszcze daleka droga! Pewnie myślisz, że akceptacja wszystko załatwia, a tym bardziej odrzucenie! Po co ten pośpiech? Przed tobą całe życie. Możesz je poświęcić na urzeczywistnianie prawdy, którą bezpośrednio poznajesz. To coś zupełnie innego, niż zgadzać się lub nie zgadzać z cudzymi opiniami. A więc, cóż to jest mądrość? Zwykle mówimy: jaki on mądry, ma w małym palcu całą encyklopedię lub jaki on mądry, umie przegadać wszystkich. Niestety, oba ideały, to chybione przykłady. Pierwszy jest po prostu oczytany, a drugi elokwentny. Mądrość nie zależy od wiedzy. Mądrość uzyskuje się przez bezpośredni ogląd rzeczywistości. Oto trzy etapy jej urzeczywistniania:

1. Poprzez słuchanie lub czytanie nauk i zapamiętywanie ich.

2. Poprzez przemyśliwanie nad tym, co zapamiętałeś z nauk. Przemyśliwanie, to odnoszenie poznanych wiadomości do sie-

147


bie i do swej sytuacji, z punktu widzenia „co to dla mnie znaczy?", „jakie korzyści z tego odnoszę?", itp. Na tym etapie - możesz zaakceptować bądź odrzucić poznaną informację (radzę ci, żebyś nigdy nie mówił „nigdy").

3. Urzeczywistnienie medytacyjne. To, co zaakceptowałeś lub odrzuciłeś, czynisz tematem medytacji i pozwalasz, żeby odpowiedzi pojawiały się spontanicznie w twym umyśle.

Dopiero po medytacyjnym urzeczywistnieniu prawdy, możesz przystąpić do działania, np. do inspirowania lub uzdrawiania innych. Gdy urzeczywistnisz mądrość, nie będziesz się już dziwić, że ta książka nie jest pisana językiem naukowym. Z własnym doświadczeniem nie da się dyskutować. Można je tylko zaakceptować lub robić z siebie głupca, próbując je odrzucić. Urzeczywistniając mądrość, trzeba pamiętać, że wszystkie osiągnięcia są po to, żeby stanowiły podstawę do nowych, dalszych osiągnięć. Każde z nich należy porzucić - inaczej stanie się przeszkodą na drodze do Boga. Bogactwo Boga jest niezmierzone, a poznawanie Go i urzeczywistnianie w swym umyśle, to zajęcie fascynujące, pod warunkiem, że nie chce się poprzestać na małym i podniecać się do końca życia tym, że coś kiedyś się przeżyło. Żadnej z pozytywnych cech nie da się trwale rozwinąć bez medytacyjnego urzeczywistnienia. Nieocenioną wartość na ścieżce mają: ufność, wdzięczność i życzliwość. Stanowią one podstawę sukcesów.

Gdy zapytasz ludzi, co to znaczy być wdzięcznym, to każdy odpowie ci co innego. No, to jak masz się dowiedzieć, co to znaczy? Po prostu - odwołaj się do Wyższej Inteligencji. Możesz to zrobić np. używając afirmacji: Im chętniej okazuję wdzięczność,-tym więcej mam powodów do wdzięczności. A potem medytuj na wdzięczność za wszystko, co już dostałeś, co dostajesz i co jeszcze dostaniesz dobrego. Jedynym z efektów będzie poprawa samopoczucia.

Gdy będziesz medytować na pozytywne cechy, to będą one się rozwijać w twym umyśle, a dzięki możliwości intuicyjnego poznania, będą one właściwe. Jeśli, zgodnie z zasadą hojności, będziesz się dzielić nimi z innymi, wizualizując sobie innych, obdarzonych tymi cechami, to uzyskasz dodatkowe wzmocnienie i ułatwisz im gromadzenie zasługi. Ale nie łudź się, że możesz medytować za innych lub, że inni będą medytować za ciebie. Osoby zamknięte na wartości duchowe, nigdy nie przyjmą twoich „darów". Nigdy też nie uwolnisz od cierpienia kogoś, kto sam wybrał cierpienie. Oczywiście, możesz

148


mieć efekty w uzdrawianiu, ale nie będą one twą zasługą. Ba! Możesz nawet odroczyć zgon osoby śmiertelnie chorej lub wskrzesić zmarłego. Ale jeśli ta osoba zmarnuje dany jej czas i nie zwróci się do Boga, ku życiu duchowemu, nikt z tego nie będzie miał najmniejszego pożytku, a ty możesz ucierpieć, ponieważ ingerowałeś w boski plan i w karmę tego człowieka. Choroba wynika z odcięcia energii człowieka od życiowej energii przenikającej kosmos. Choroba i śmierć wynikają ze sprzeniewierzenia boskiej energii. Sprzeniewierzenie energii polega na wykorzystywaniu życia dla odbierania życia innym, na wykorzystaniu własnych zdolności dla poniżania i podporządkowywania sobie innych, na wykorzystaniu swego bogactwa dla ograbiania innych i na wszelkich innych czynnościach, przynoszących szkodę innym ludziom i tobie. Przy czym nie musisz tego robić, wystarczy, że o tym myślisz, że planujesz to. Na poziomie telepatycznym, jesteśmy zwykle nieoddzielni od innych (ludzi i zwierząt) tak, że następuje między nimi a nami ciągły przepływ informacji mentalnych (myśli) i emocjonalnych. Powstają sprzężenia zwrotne i to, co dajesz innym, dostajesz od nich wzmocnione (dobro 100-krotnie, zło 10-krotnie).

Jeśli ci się wydaje, że co innego dajesz, a co innego otrzymujesz, •to świadczy to tylko o twoich motywach i twych oczekiwaniach, których sobie nie uświadamiasz. Myślę, że chcesz sobie przypisać lepsze motywy, niż te, którymi się w istocie kierujesz, albo nie szanujesz siebie i efektów swej pracy! Nie mogę ci wyjaśnić, jak to jest w twym przypadku. Tylko ty możesz zbadać swój umysł, a służą do tego odpowiednie metody. Jeśli ich nie stosujesz, to możesz tylko bajdurzyć o tym, że znasz siebie i swoje motywacje. Jeśli zajmowałeś się rozwijaniem negatywnych tendencji, to nie spodziewaj się, że skoro przestałeś je rozwijać to powinny natychmiast zniknąć. Jeśli tylko zaniechasz ich rozwijania, to one będą nadal tkwiły w twoim umyśle. I jeśli zaakceptowałeś ranienie, możesz być raniony, gdy zaakceptowałeś głupotę, jako sposób na życie, będzie cię ona nadal dotykała. Czy chcesz pozostać w tym stanie? Jeśli nie, to możesz stosować:

1. Wypieranie starych wzorców myślenia, czucia i zachowania przez rozwijanie nowych wzorców, zgodnych z boskim planem względem człowieka.

2. Badanie umysłu w medytacji i odkrywanie pierwotnych przyczyn napięć, lęków i błędów. Uświadomienie sobie pierwo-

149


tnych przyczyn niepokojących myśli i uczuć ma moc wyzwalającą.

3. Przetwarzanie negatywnej karmy w pozytywny potencjał kar-miczny dzięki modlitwie o takież przetworzenie.

Zachęcam cię, abyś nie ominął żadnej z tych praktyk, jakkolwiek

mogłaby ci się wydać trudną i nieprzyjemną.

^t -

Pierwotne źródła splamień naszego umysłu leżą w lgnięciu i unikaniu, a więc w pragnieniach i awersjach, a także w głupocie. Pragnienia i awersje są pierwotną przyczyną powstawania karmy. Nie da się ich zaspokoić, nie da się ich zwalczyć. Jest tylko jeden sposób, by się od nich uwolnić: uświadomienie sobie, że są bezsensowne, do niczego niepotrzebne, że można bez nich żyć dobrze i szczęśliwie. I wtedy same znikną. Możesz teraz w to uwierzyć, możesz nad tym rozmyślać tysiące lat i niczego sobie nie uświadomisz, jeśli nie zastosujesz skutecznych środków, jak medytacja, afirmacja i modlitwa.

Co utrudnia gromadzenie zasługi

Najważniejszą przeszkodą utrudniającą uwalnianie się od negatywnej karmy jest telepatia. Działa wyjątkowo sihiie, gdy chcemy się uwolnić od cech aprobowanych w naszym otoczeniu. Presja grupy nie jest tak silna, jak wpływ myśli i emocji dominujących u bliskich nam lub otaczających nas osób (dlatego zaleca się okresy odosobnienia podczas pewnych praktyk). Telepatia to komunikowanie się z innymi za pomocą emocji i zabarwionych emocjonalnie myśli, przesyłanych na odległość. Gdyby nie telepatia, matka nigdy nie domyśliłaby się, czego od niej oczekuje niemowlak. Niemowlak zaś nigdy nie nauczyłby się ani czuć, ani myśleć, nie nauczyłby się nigdy komunikować z otoczeniem. Warto tu dodać, że dzięki telepatii mamy stale wzajemne związki ze światem zwierząt. Większość pożytków płynących z telepatii kończy się z chwilą, gdy zaczynamy mówić. A gdy zaczynamy pracę z własnym umysłem, telepatyczny wpływ otoczenia działa na nas hamująco, za to nasz wpływ na otoczenie staje się inspirujący. Praktykując systematycznie medytacje i afirmacje, możesz się uwolnić od telepatycznego wpływu otoczenia na ciebie. Pewnie interesuje cię, ile czasu to zajmie? Tego nikt nie wie, gdyż zależy to tylko od ciebie.

150


Moja niezależność jest bezpieczna i korzystna.

Może się zdarzyć, że podczas poszukiwań swej drogi duchowej będziesz niezdecydowany i wtedy przyciągniesz do siebie poprzez telepatię ludzi, którzy będą ci przedstawiać różne „jedynie prawdziwe" drogi do zbawienia. Będą cię zachęcać i straszyć. Jak się wtedy to tego odnosić? Traktuj te spotkania jako materializacje twych wątpliwości.

Czytając o fałszywych praktykach, zapewne pytałeś samego siebie, jak to się dzieje, że Bóg na to pozwala? Odpowiedz więc, czy znasz dużo ludzi, którzy nie oglądają horrorów lub rezygnują z alkoholu, gdy widzą, że ich to rozbija psychicznie? Jeśli zadajesz pytanie „Czemu Bóg pozwala...?", to pewnie źle się czujesz z wolną wolą, którą On wszystkich obdarzył. Tak więc kolejnym czynnikiem utrudniającym rozwój jest źle rozumiana wolna wola. Jeśli uważasz, że dzięki wolnej woli możesz robić wszystko, do czego cię namawiają, to odpowiedz: czy poddajesz się wolności, czy presji otoczenia?

Przyzwyczailiśmy się traktować wolność jako cel. Walczymy o nią, usiłujemy ją sobie zapewnić i zagwarantować. Spójrz teraz na wolność inaczej: nie jest ona celem, lecz środkiem do celu, jakim jest urzeczywistnienie. Twoja wolność zależy od twego wyboru. Przekonaj się, że masz zawsze wystarczającą wolność lub, że twoja wolność jest zawsze wystarczająca. Gdy jesteś jej świadomy, wtedy nie musisz nikogo przekonywać, że należy ci się prawo do robienia wszystkiego zgodnie z własnym widzimisię. Co prawda, możesz nawet urzeczywistnić taką wolność, żeby się schlać i leżeć w rzygowinach cały dzień na rynku, ale czy przyniesie to komukolwiek korzyść? Wolność wyboru masz cały czas (niezależnie od tego, co czujesz i co myślisz). Zbadaj teraz uczciwie swą przeszłość i odpowiedz na piśmie na pytania:

1. Ile z twych decyzji było korzystnych dla ciebie i innych (wylicz je)?

2. Co przeszkadza ci w podejmowaniu korzystnych decyzji?

3. Co zyskałeś na przyjmowaniu decyzji niezgodnych z twoją wolą?

Wylicz te korzyści.

4. Wymyśl 10 sposobów na to, żeby realizować wolność uzyskując korzyści.

151


A teraz powtórz afirmację:

Jestem wolny, by być takim, jakim stworzył mnie Bóg.

Zawsze potrafię właściwie korzystać z wolności.

Postęp duchowy utrudniają zarówno emocjonalność, jak i inte-lekrualizm (próby zrozumienia wszystkiego zamiast doświadczania lub przed doświadczaniem). Korzystna jest równowaga myśli, woli i uczuć.

W rebirthingu wyróżnia się 5 inhibitorów (opóźniaczy) rozwoju:

1. Trauma narodzin czyli szok porodowy, który przeżywa każdy, będąc gwałtownie wyrwanym ze środowiska, w którym spędził ok. 9 miesięcy i już się do niego przyzwyczaił. Z oddzieleniem od matki wiąże się ból odcięcia i związania pępowiny. Cała atmosfera otaczająca narodziny dziecka i pierwsze reakcje osób stykających się z nim odbijają się głęboko w pamięci. I mimo, że nikt tego świadomie nie pamięta, to decyzje i mechanizmy wytworzone wówczas, wpływają na jego życie w czasie dzieciństwa, dorastania i dorosłości. Często postępujemy tak, jakbyśmy chcieli udowodnić sobie i innym, że to, co nas wtedy spotkało, musi nas spotykać zawsze.

2. W wyniku lęków i stresów doznanych przy porodzie oraz pamięci stanu niebytu (gdy przebywało w łonie), dziecko podejmuje decyzję o tym, że chciałoby nie być, że chce umrzeć. W ten sposób powstaje nieświadome pragnienie śmierci. Czasem jest ono tak silne, że dziecko umiera przy porodzie lub popełnia samobójstwo. W każdym razie to ono jest przyczyną naszego starzenia się i umierania, a także używania przez nas środków skracających życie (np. używek i niewłaściwego jedzenia). Nikt, poza twym pragnieniem śmierci, nie może cię zabić! I nie myśl, że nie pragniesz śmierci, gdy się jej boisz. Lęk przed śmiercią wyraża wiarę w jej nieuniknioność.

3. Zanim się urodziłeś, twoja rodzina oczekiwała na ciebie z jakimś nastawieniem (np. że masz być dzieckiem określonej płci, lub że skomplikujesz życie rodzicom..). Mimo że jeszcze się nie narodziłeś, byłeś już świadom tych oczekiwań i już mogłeś się czuć winny lub gorszy. Potem ktoś cię zobaczył, coś o tobie powiedział, a ty zaraz to kupiłeś. Potem rodzina wychowywała cię nagradzając i karząc, a ty usiłowałeś jej do-

152


godzić, lecz nie bezinteresownie. Oni ciągle dla ciebie mieli coś, na czym ci zależało. Ponieważ czułeś się uzależniony od nich, starałeś się zgadywać, czego od ciebie chcą. Ale widziałeś też, że oni są szczególnie wrażliwi na pewne twoje zachowania i w ten sposób zacząłeś manipulować nimi. Tak nauczyłeś się pewnej gry czy strategii postępowania z innymi i z sobą z punktu widzenia zaspokajania swych potrzeb za pomocą innych ludzi. Ta strategia ciągnie się za tobą w dorosłym życiu, stwarzając ci wiele problemów (wielu uważa, że zgoda na odgrywanie tej absurdalnej gry jest zgodą na spontaniczność, tymczasem spontaniczność nie ma nic wspólnego z nieskrępowanym odgrywaniem przymusowych zachowań). Opisane problemy wynikają z syndromu dezaprobaty rodzicielskiej.

4. Niezwykle utrudniają życie specyficznie negatywne myśli. Trudno jednoznacznie stwierdzić ich genezę. Mają to do siebie, że potrafią wprawić w stan osłupienia twoje otoczenie. Szczególnie mocno ze specyficznie negatywnymi myślami identyfikują się nastolatki, uważając, że odkryły wielką wstydliwą prawdę o sobie, prawdę, którą trzeba ukryć przed wszystkimi. Najgorsze myśli o samym sobie to:

a) tzw. prawo osobiste, funkcjonujące według wzoru „należy mi się"- uważając, że coś ci się należy, usiłujesz to dostać nie licząc się z kosztami lub jesteś obrażony na innych, że ci tego nie dają;

b) osobisty zakaz: „wszyscy mogą, a ja nie" lub „dla wszystkich to możliwe, ale nie dla mnie"; i wreszcie

c) osobisty obowiązek lub misja; „zawsze muszę..."- gdy go realizujesz, to nie liczysz się ani z realiami, ani nawet z negatywnymi skutkami, które wynikają z tego dla ciebie.

Specyficznie negatywne myśli mogą być wynikiem reakcji posthipnotycznej. Reakcja taka charakteryzuje się powtarzaniem przymusowych zachowań w pewnych okolicznościach. Koduje się w podświadomości nie tylko w wyniku działania hipnozy, ale też wtedy, gdy wymianie zdań czy sytuacji towarzyszą silne emocje. Nie tylko dziecko, ale często i dorosły nie jest w stanie wytrzymać z docierającymi doń emocjami, stąd reaguje paniczne i nieracjonalnie.

153


5. Jest też grupa negatywnych wpływów związanych z poza-dziecięcym okresem życia, a to:

a) nabyte w okresie płodowym (prenatalnym) - niezwykle ważna jest atmosfera, w jakiej rodzina przyjęła wieść o ciąży; wpływ na przyszłe dziecko mają poza tym wszelkie choroby i stresy, jakie przeżywa matka, związane ze współżyciem, problemami ekonomiczno-bytowymi rodziny, a nawet z sytuacją społeczną w kraju,

b) w życiu dorosłym jesteś poddawany propagandzie i reklamie, podejmujesz jakieś decyzje i trzymasz się ich, może stosujesz niewłaściwe praktyki - i to utrwala się w twym życiu,

c) każdy przenosi z poprzednich wcieleń nierozwiązane problemy (np. niechęć do siebie, do konkretnej osoby, także pożądanie), zdarza się, że przenoszone są negatywne skutki pewnych praktyk duchowych lub magicznych, jeśli były wykonywane niewłaściwie lub miały na celu opóźnienie rozwoju duchowego (np. pewne ślubowania czy pomaganie innym własnym kosztem);

d) podstawą wielu praktyk religijnych, magicznych czy wróżbiarskich jest złudzenie cykliczności, które pojawia się jako wynik powierzchownego obserwowania zjawisk zachodzących w przyrodzie i w psychice: cykl miesiączkowy, złudzenie, jakoby po radości następowało cierpienie i odwrotnie itp.

Znaczące są skutki decyzji podjętych podczas umierania.

Jeśli będziesz zastanawiać się kiedyś nad sumieniem, przeczytaj ten rozdział jeszcze raz!

Najnowsze badania dowodzą, iż najważniejszy wpływ na nasze życie mają decyzje podjęte od okresu narodzin do 6 roku życia (przy czym między 3 a 6 rokiem życia niewiele się już zmienia). Wyuczony w tym okresie zespół strategii postępowania nosi nazwę podstawowego scenariusza życia.

Ponieważ od poczęcia „odgrywają się" najważniejsze uwarunkowania i zobowiązania karmiczne, to i one mają wpływ na nasze postępowanie i decyzje. Odgrywanie karmy jest zwykle bardzo niemiłe. Często, gdy czujesz się dobrze (najczęściej w seksie), zaczynają się pojawiać niepokojące, nieprzyjemne myśli lub sytuacje. To dowód, że ciągną się za tobą zaszłości z poprzednich wcieleń. Zamiast obwi-

154


l

niać partnera, lepiej je odreagować. Nie czuj się przygnieciony ciężarem przeszłości.

Przeszłości co prawda nie zmienisz, ale jej już nie ma. Głupio by było, gdybyś buntował się przeciw teraźniejszości, gdyż ona jest, jaka jest, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, byś wybrał sobie nową, lepszą przyszłość. Jeśli czegoś nie lubisz, możesz sprawić, by cię to nie spotkało, a jeśli nie lubisz tego, co jest korzystne dla ciebie i innych, możesz to polubić.

Twój aktualny stan emocjonalny zależy na ogół od skojarzeń, jakie ma twoja podświadomość, spotykając nowe, a jednak podobne do stresujących cię w przeszłości, sytuacje. Emocje zawsze zależą od jakości myślenia. Jeśli w przyszłości chcesz czuć się lepiej, możesz już dziś wziąć odpowiedzialność za swoje myśli, za to co będziesz myślał w przyszłości, a więc i za to, co będziesz czuł i robił. To nie zależy ani od twych znajomości, ani od układów, ani od pieniędzy, ani nawet od tego czy otacza cię nędza czy bogactwo. Stan twego umysłu zależy tylko od jakości twych myśli! I żaden diabeł nie może ci przeszkodzić w doskonaleniu się. Po co zresztą szukać szatana tam, gdzie zło jest wytworem obłędu człowieka?

Teraz natrafiliśmy na jeszcze jedną przeszkodę w rozwoju duchowym - na demony, które istnieją o tyle, o ile wytwarzają je urojenia ludzi ogarniętych lękiem lub chorymi wyobrażeniami o świecie. Potężne myślokształty tworzone i wzmacniane przez chorą wyobraźnię mogą czasem osiągać ogromną moc niszczenia. Jeśli jednak w danej społeczności jest co najmnej 1% medytujących, to siła medytacji rozbija te myślokształty!

Z punktu widzenia psychologii religii, gromadzeniu zasługi nie sprzyjają niewiedza, głupota i pycha.

1. Niewiedza nie musi wynikać ze złej woli. Są bowiem całe regiony świata, w których nauki duchowe nie pojawiają się, lub gdzie pojawiającym się naukom nie towarzyszą skuteczne środki ich urzeczywistnienia.

2. Głupota jest charakterystyczna dla świata zwierząt, a objawia się niemożnością rozumienia, niedorozwojem intelektualnym. Buddyści mówią, że nawet pies ma naturę Buddy, brak mu tylko odpowiednich zdolności do jej urzeczywistnienia. Również wielu ludziom brak zdolności rozumienia nauk.

155


3. Pycha wynika z zaparcia się Boga i Jego darów. Jest to uznawanie siebie za jedyny autorytet. Gdy jesteś przekonany, że rację mają jedynie ty lub twoja partia czy społeczność religijna (albo, że jesteście wybrani) - to właśnie jest pycha. Pyszałek odwoła się do pomocy afirmacji, medytacji i modlitwy tylko po to, aby realizować swój plan, żeby wykorzystać tkwiące w tych technikach możliwości dla własnych celów. Lekarstwem na pychę jest pokora, czyli przyjęcie za pewnik, że Bóg wie lepiej i poddanie się Jego kierownictwu i Jego woli („nie moja a twoja wola niech się dzieje").

Przyznawanie, że inni wiedzą lepiej i są lepsi od nas, nie ma nic wspólnego z pokorą. To tylko zaspokajanie potrzeby przynależności (lub poniżania). Znacznie korzystniej odreagować ją, niż poddawać się jej.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z poddaniem się człowiekowi, gdy uznajesz, że poprzez niego Bóg realizuje twoje szkolenie. Wtedy faktycznie poddajesz się Bogu i afirmujesz sobie, że cokolwiek dzieje się między tym człowiekiem a tobą, służy Najwyższemu Dobru. I to działa, nawet gdy on nie ma żadnych kwalifikacji do udzielania ci nauk. Ponieważ ty podjąłeś decyzję, tylko ty będziesz rozumiał, czego on cię naucza w imieniu Boga.

Dobrze jest poznać źródła swych ograniczeń i wyeliminować je z życia. Może ci w tym pomóc rebirthing, umożliwiając odreagowanie stresów, które pojawiły się w twym życiu od urodzenia lub negresing, umożliwiający odreagowanie karmy poprzednich wcieleń. Są też inne terapie regresywne.

Proroctwa - pomoc czy przeszkoda

Różni ludzie cię straszą. Jedni fałszywymi prorokami, drudzy fałszywymi proroctwami. Nie każda przepowiednia odnosząca się do przyszłości jest proroctwem. Proroctwo służy wykazaniu chwały i wielkości Boga (a nie narodu czy człowieka). Proroctwo, spełniając się, przyciąga niedowiarków do Boga.

A fałszywi prorocy? Przecież każda sekta ma swoich prawdziwych proroków, w odróżnieniu od cudzych, fałszywychITymczasem jeden z listów św. Pawła precyzuje stanowisko chrześcijan wobec pro-

156


roków. Prorok fałszywy, czyniąc cuda i ujawniając swą moc, czyni to bądź dla korzyści własnych, bądź dla własnej grupy. Odwołuje się przy tym do strachu, nienawiści, pomówień, poniżania innych i wreszcie klątw. Natomiast prorok prawdziwy głosi chwałę Boga dla Niego samego, odwołując się do miłości, życzliwości, braterstwa i jedności wszystkich ludzi w Bogu. Kryterium oczywiste i proste. Człowieka, który kieruje się miłością, żaden fałszywy prorok nie sprowadzi na złą drogę! Jednak większość chrześcijan woli horrory, o czym świadczy fakt, że z całego Nowego Testamentu najbardziej znane są i dyskutowane sensacyjne interpretacje Apokalipsy.

Fałszywe przepowiednie, którym dają wiarę duże grupy ludzi, mogą się zmaterializować w formie katastrof lub wojen. A dla wielu marzenie o końcu świata jest istotnie Wielką Obietnicą. Przecież większość ludzi nie ma pojęcia o tym, że są ofiarami nieświadomej chęci śmierci. Z pewnością chcieliby oni nadać swej potrzebie umierania jakiś szlachetny cel lub powód.

Niemniej, fałszywe przepowiednie mogą się nigdy nie zmaterializować, gdy zniszczy się ich myślokształty przez medytację o Bogu.

O Jezusie

Wszyscy jesteśmy jedno z Bogiem, a więc i jedno z wszystkimi ludźmi. Przywiązani jednak do świata materii postrzegamy innych oddzielonymi od nas. Postrzegamy ich innymi, gdyż nie chcemy uznać własnej i ich boskości. Kogo na co dzień obchodzi, że na obraz i podobieństwo swoje uczynił nas Pan?

Choć nigdy (w tym życiu) nie byłem chrześcijaninem, jestem wdzięczny Jezusowi za pomoc, jakiej mi udzielał. Stosowanie się do Jego nauki i do nauk mistyków chrześcijańskich pozwoliło mi wiele osiągnąć. Natomiast bardzo przeszkadzało mi bajdurzenie różnych głosicieli prawdy o Jezusie i Jego cierpieniu. Zdałem sobie sprawę z tego, jak trudno odrzucić ciężkie brzemię nieporozumień ludziom, którzy znają tylko jednego oświeconego i o innych żyjących Synach Bożych nawet nie słyszeli (choć i oni nimi są!).

Doświadczeni cierpieniem Żydzi modlili się: „Panie, ześlij nam śmierć! Nie znęcaj się więcej nad nami! Niech się stanie wreszcie wola twoja".

157


Do dziś wielu ludzi myśli i postępuje podobnie, oczekując na zbawienny koniec świata. Przyzwyczajenia do bezmyślnej lamentacji nie sposób szybko zastąpić umiejętnością samopoznania. Nawyk jęczenia pozostaje u wielu, mimo że już nie są dziećmi: „Patrz, jak cierpię i zrób coś z tym". To takie łatwe zajmować się byle czym i czekać, aż ktoś za nas coś zrobi, aż przyjdzie Zbawiciel i odkupi nasze grzechy. A my...hulaj dusza... Pełny komfort psychiczny!

Zbawiciele istotnie posyłani są na ten świat co jakiś czas, ale tylko po to, by wskazać drogę tym, co mają oczy do patrzenia, a uszy do słuchania. Tym, którzy mają oczy do wypatrywania znaków, a język do strzępienia, żaden Zbawiciel nie pomoże.

A czy ty już teraz byłbyś gotów pójść za Zbawicielem, za jego radami i wskazaniami? Czy już w tej chwili wiedziałbyś, że to On? Po czym byś poznał, jeśli nie znasz dnia ani godziny?

„Obudź się, który śpisz, a Chrystus cię oświeci!"

W pożegnalnej mowie Jezus powiedział: „Gdy stąd odejdę, zostawię wam Ducha Świętego i wtedy jeszcze większe cuda, niż te, które widzieliście - czynić będziecie".

Czy to możliwe?

Spójrz, jak wielu wokół ciebie obłudników i ignorantów, którzy uznają Jezusa za wielkiego nauczyciela ludzkości, a odrzucają Jego naukę o tym, że wszyscy jesteśmy synami bożymi, że Królestwo Boże jest w nas, że wielu wejdzie do Królestwa za życia itd., itp. Przy takim nastawieniu nie można nawet dojść do porozumienia, na czym ma polegać Dobra Nowina.

Najczęściej wyobrażamy sobie Jezusa jako kogoś, kto nigdy nie zgrzeszył, a więc nie ma powodu, by żywił jakieś negatywne myśli. Jednak po odczytaniu Ewangelii przy pomocy szyfru Huny (wiedzy tajemnej) uzyskuje się inny obraz. Badając rozwój duchowy Jezusa sposobem analizy psychometrycznej, obraz ten potwierdza się. Hipotetyczny obraz powstały w wyniku badania wszystkimi możliwymi środkami przedstawia się następująco: grzech to poczucie winy lub kompleks, który nieuświadomiony prowadzi nas w kierunku przeciwnym niż Boski Plan Stworzenia. Dziecko rodząc się zadaje matce ból, który jest później przyczyną nieuświadomionego poczucia winy. Pomyśl, w jakich warunkach urodził się Jezus? Stres matki w ciąży również pozostawia swój ślad w psychice dziecka i bywa przyczyną

158


negatywnych myśli. To z tych prawie niemożliwych do odpamiętania przeżyć rodzi się nieuświadamiane pragnienie śmierci i chęć odpokutowania cierpienia. Mamy więc jeden z motywów dramatu ukrzyżowania. Drugi jest spowodowany zbyt wczesnym ujawnieniem mocy psychicznych. Jezus zaczął czynić cuda zanim nastał „jego" czas, zbyt wcześnie zaczął nauczać. Zrobiło się wokół niego wiele szumu, a ciemni ludzie, którzy Go otaczali, zdołali Go przekonać, że proroctwa o Mesjaszu odnoszą się do Niego. Uwierzył więc, że będzie wydany na męki.

Niech to będzie dla ciebie przestrogą, że nawet na bardzo wysokich poziomach urzeczywistnienia boskości istnieją tendencje do poddawania się podszeptom i presjom nieoświeconych i nieświadomych ludzi.

Analiza psychometryczna wskazuje upadek Jezusa na drodze rozwoju duchowego. W tym świetle zrozumiałe wydają się Jego słowa na krzyżu „Ojcze, czemuś mnie opuścił?". Analiza rozwoju duchowego Jezusa wykazuje, że w chwili ukrzyżowania jego czakramy nie były w pełni rozwinięte i zharmonizowane. Pełna harmonizacja i oświecenie nastąpiły prawdopodobnie po śmierci ciała, podobnie jak to się dzieje u wielu joginów czy buddystów, lub też w którymś z następnych wcieleń.

Nie wiemy jak było w rzeczywistości. Uczniowie rozumieli Jezusa po swojemu i^o swojemu, najczęściej zgodnie ze swymi wierzeniami, interpretowali zdarzenia. Nauka Jezusa, podobnie jak buddyzm hinajany w południowych Indiach, przestała być drogą do Boga i oświecenia, a stała się zwulgaryzowaną religią obiecującą zbawienie po śmierci.

Zwróć uwagę na paradoks: odmierzając doskonałość Boga miarą Jezusowego cierpienia nawet najpobożniejsi zaczynają podejrzewać, że Bóg jest potwornym głupcem. Tak oto opinie o Nauczycielu przesłaniają ci Boga. Podobnie wszelkie wierzenia przesłaniają nam rzeczywistość. Wiara zakłada bowiem niepewność. Jeżeli nie jesteśmy pewni, w co wierzymy, to na wszelki wypadek nie sprawdzamy tego. Nie sprawdzamy, bo do siebie też nie mamy zaufania. Jakiś wewnętrzny głos, którego nazwać nie potrafimy, każe nam mieć wątpliwości co do słów naszych nauczycieli. Nie chcemy się jednak narażać na ich niełaskę. Tym bardziej, że straszą karą bożą. Nie sprawdzamy też naszych wierzeń, bo boimy się je utracić, odczuwamy lęk przed do-

159


mniemaną pustką. Widząc wokół siebie zmiany, chcemy mieć coś pewnego, coś na czym można się oprzeć. W ten sposób zamykamy się na poznawanie rzeczywistości takiej, jaką ona jest i usiłujemy naginać ją do naszych wyobrażeń. Z lęku rodzi się pogarda dla innych. Z pogardy - pycha. Lęk przed utratą naszej wizji świata i siebie przykuwa nas do błędnego koła poszukiwań dowodów, potwierdzających słuszność naszych wierzeń i w efekcie ucieczki przed rzeczywistością.

Przed czym uciekasz i czego się lękasz, dokąd zmierzasz, jeśli wszystko poza urojeniami jest rzeczywistością?

Gromadzenie negatywnej karmy

Podstawową przyczyną gromadzenia negatywnej karmy jest egoistyczna motywacja. Polega ona na postrzeganiu świata z punktu widzenia własnych interesów.

1. W swej najbardziej czytelnej formie manifestuje się osiąganiem własnych korzyści kosztem innych. Np. możesz spotykać unoszące się honorem dzieciaki, gdy za ich honor płacą rodzice. Znacznie ciekawiej jest, gdy honorem unoszą się politycy lub wojskowi, gdyż za ich honor płacą społeczeństwa. A wielu uważa honor za szczyt szlachetności!

2. W zakamuflowanej formie objawia się jako dokonywanie dobrych uczynków według własnego widzimisię. Gdy zdecydowałeś, że komuś coś jest potrzebne, to próbujesz go uszczęśliwić na siłę, nie licząc się z jego zdaniem. Gdy powodowany „szlachetnym współczuciem" usiłujesz wziąć na siebie jego winy i cierpienia, chcesz wyręczyć Boga. Gdy dzielisz z kimś jego cierpienie, przekonujesz go tylko o tym, że jest ono dla niego dobre i korzystne. Tymczasem mógłbyś wskazać mu drogę do wyzwolenia z cierpień. Może się też zdarzyć, że zakochasz się w kimś i usiłujesz go zmienić na lepsze. Ale tak naprawdę chcesz go tylko dopasować do swych wyobrażeń o idealnym partnerze. Czy to nie egoizm? A jeśli nie, to czemu tracisz chęć zmieniania go, gdy przestaje ci na nim zależeć?

Jeśli chcesz zmienić coś, kierując się życzliwością i miłością, zmieniaj w swym umyśle te cechy, które cię drażnią, na cechy pozytywne. Gdy zapełnią one twój umysł, przestaniesz traktować innych

160


jako teren walki między twoimi szlachetnymi (podobno) intencjami, a ich niedoskonałością.

Jeśli w innych denerwuje cię jakaś cecha, to dlatego, że nie akceptujesz jej u siebie. Nie musisz z nią walczyć, wystarczy, że przetworzysz ją w cechę pozytywną. Zasługujesz na zaufanie i już nie musisz się bać, że padniesz ofiarą swych negatywnych przyzwyczajeń. Nie walcz więc i nie umacniaj w ten sposób negatywnej tendencji, a powierz sprawę Bogu. Teraz już wiesz, jak położyć tamę gromadzeniu negatywnej karmy w życiu codziennym. Natomiast w życiu duchowym należy unikać następujących, działań wynikających z pychy i nieufności:

1. Odrzucenie nauk. Zaprawdę, byłoby lepiej, gdybyś się nigdy nie spotkał z naukami duchowymi, jeśli je potępiasz. Nic złego się nie dzieje, jeśli z początku jesteś nieufny wobec nauk czy praktyk, które przyniosły wyzwolenie wielu istotom, jeśli szukasz najlepszej dla siebie drogi. Ale jeśli studiujesz nauki duchowe po to, żeby je tępić, żeby uchronić innych przed ich stosowaniem i wpływem (czyli odciągać ich od życia duchowego), wtedy szykujesz sobie upadek i cierpienie. Gdybyś jednak po pewnym czasie oprzytomniał i znalazł w naukach jakieś wartości dla siebie, to zanim twoja praktyka zacznie przynosić ci wymierne korzyści, będziesz musiał nawrócić na duchową drogę dziesięciu za każdego odciągniętego z niej.

2. Odrzucenie wspólnoty duchowej. Pozostawanie w samotności i odosobnieniu, to jeszcze nie odrzucenie wspólnoty. Odrzuceniem jest sianie zamętu, np. przez obgadywanie innych, wytykanie ich błędów za ich plecami, rozsiewanie plotek i nieufności wobec ludzi kroczących duchową drogą. Jedynym lekarstwem na uzdrowienie takich tendencji jest nie nastawianie ucha na plotki i pomówienia oraz składanie dobrego świadectwa, czyli życzliwe mówienie o innych. Składając dobre świadectwo o innych, możesz ich doprowadzić do pozytywnej przemiany. Natomiast mówiąc o nich źle, nie tylko ugruntowujesz ich w złej postawie, ale możesz nawet sprowokować ich nieszczęścia. Mów o innych to, co chciałbyś, żeby oni mówili o tobie, myśl o innych tak, jak chciałbyś, by oni myśleli o tobie.

Zawsze składam dobre świadectwo o... i o sobie.

161


Jeśli widzisz błędy u innych, to porozmawiaj z nimi spokojnie i rzeczowo. Może się wtedy okazać, że rozwiążesz swoje problemy.

Wspólnota duchowa to nie tylko twoja gmina wyznaniowa (czy sangaha), nie tylko twoja religia. Na wspólnotę duchową składają się wszyscy, którzy szczerze i uczciwie dążą do urzeczywistnienia, niezależnie od tego, pod jakim wyznaniem się podpisują. Potępianie innych dróg jest więc równoznaczne z odrzuceniem wspólnoty duchowej. Jezus nauczał, by miłować nawet nieprzyjaciół. Tego też uczą nauczyciele buddyzmu i jogi. Proponuję ci antidotum na niechęć:

Przebaczam wszystkim całkowicie. Potrafię kochać i szanować wszystkich.

Nawet w najbardziej tolerancyjnym społeczeństwie można nauczyć się nietolerancji. Wykonaj ćwiczenie, pisząc każde ze zdań po 5 do 10 razy:

Ja jestem i to jest w porządku... Ty jesteś i to jest w porządku...

Dalej pisz według tego wzoru, stosując kolejno zaimki: on, ona, ono, my, wy, oni, one. Życzę dalszej udanej pracy nad zaakceptowaniem tego, co wywołuje niepokojące cię skojarzenia.

A co zrobić, gdy spotka cię człowiek, który chce cię nawrócić na jedynie słuszną drogę? Odpowiedz mu, że po pierwsze jego droga jest prawdopodobnie najlepsza dla niego, po drugie powiedz mu, żeby zaufał Bogu Wszechmogącemu i zaproponuj, żeby przestał Go wyręczać, bo nie najlepiej mu to idzie i po trzecie, jeśli jeszcze ma potrzebę wyzwalania cierpiących, to powiedz mu, żeby spróbował swych sił tam, gdzie mogą one przynieść największą zasługę, niech więc spróbuje nawracać narkomanów, alkoholików czy przestępców. Być może czegoś się wtedy nauczy (np. pokory lub wdzięczności).

3. Odrzucanie boskiego kierownictwa (intuicyjnej inspiracji). Jezus ostrzegał, że zaparcie się Ducha Św. jest jedynym grzechem, który nie zostanie odpuszczony, jedynym grzechem śmiertelnym. Wyzwolenia możesz dostąpić, gdy otworzysz się na przyjmowanie łaski. Afirmuj więc i powtarzaj co jakiś czas:

Pozwalam Bogu, by kierował moim działaniem i niedziałaniem.

Obecnie w moim życiu manifestuje się boski plan. Bóg jest teraz ze mną.

162


Bóg jest teraz ze mną, niezależnie od tego, co myślę, niezależnie od tego, co czuję, niezależnie od tego, co robię.

Ja... ufam swojej intuicji.

Wszystkie moje myśli, uczucia i slowa wychodzą zawsze z serca.

4. Bunt przeciw nauczycielowi. Nie musisz się poddawać nauczycielowi, gdy badasz czy jest On najodpowiedniejszy dla ciebie. Ale gdy już masz swego rdzennego Guru, traktuj go jako manifestację Boga lub Buddy. Wszystkie jego polecenia i nauki są teraz święte i nieodwołalne. Jeśli się przeciw temu zbuntujesz, wyznaj natychmiast swój bunt i przyrzeknij, że nigdy go nie powtórzysz. Odnów też wtedy dar dla Guru lub jego część.

5. Trzymanie się negatywnej samooceny. Odrzucając doskonałość, jaką obdarzył cię Bóg, odrzucasz wszystkie Jego dary, łącznie z Jego mocą i Jego miłością. Nie czuj się winny i nie bój się kary bożej. To, co niektórzy nazywają karą bożą, należy raczej nazwać dopustem bożym. Są to bowiem skutki negatywnej karmy, którą każdy sam sobie stwarza. Bóg cię nigdy nie karze, a co więcej, może cię uwolnić od skutków twych grzechów. Wyznaj Mu więc swe winy czyni prędzej i proś, by cię na zawsze uwolnił od nich i ich skutków, żeby cię chronił przed powrotem do nich. Afirmuj:

Bóg ochrania mnie teraz.

Czuję się bezpiecznie, gdyż jestem ukochanym dzieckiem Boga...

Wiem, że możesz mi nie wierzyć, gdyż uczono cię, że pokora polega na uznaniu, że jesteś nikim. Zastanów się. Jeśli jesteś nikim, to czy możesz uważać się za lepszego od kogokolwiek? Jeśli jesteś nikim, to nie zasługujesz nawet na to, żeby cię nazwać zasranym gnojkiem. Jeśli jesteś nikim, to czy możesz się uważać za gorszego od kogokolwiek? Medytacja na temat „jestem nikim" ma cię doprowadzić do stanu nieidentyfikowania się z jakąkolwiek rolą czy funkcją, z jakimikolwiek epitetami. Gdy jesteś nikim, wtedy stajesz się wszystkim! Jesteś uwolniony od wszelkich uprzedzeń na temat swej osoby. Wtedy postrzegasz swą istotę tak, jak widzi ją Bóg. Medytację „jestem nikim" możesz zacząć wykonywać dopiero wtedy, gdy uwolnisz się od wszystkich wątpliwości dotyczących swej samooceny, gdy ugruntujesz się w ufności do boskiego prowadzenia.

163


Jest wiele tematów medytacji i modlitw, których nie powinno się podejmować, zanim nie rozwinie się bezwzględnej ufności. Jest też wiele praktyk, których nie należy rozpoczynać, zanim nie rozwinie się dobrze intuicji.

Poświęcenie się i ubóstwo

Wiele razy wzywano nas do poświęcenia, tłumacząc, że jest to najcenniejszy czyn, jakiego może dokonać człowiek. Takie nawoływania najczęściej słyszałem z ust materialistów. To nie jest zabawne, skoro wielu młodych, wrażliwych ludzi uznało za najcenniejsze osiągnięcie swego życia ofiarność, czyli robienie z siebie ofiary. A ty jak sobie wyobrażasz poświęcenie? Najcenniejszym czynem, jakiego człowiek może dokonać jest wzięcie udziału w świętości, czyli poświęcenie. Dla uświęcenia życia najważniejsze jest centrum serca. W nim rozwija się szczerość, ufność, otwartość i hojność. Niektórzy uważają, że w sercu należy rozwijać litość. Taki pogląd jest błędny, gdyż litość wynika z mieszaniny lęku, pogardy i bezsilności. Gdy pozwolisz Bogu, aby wypełniał cię mądrością oraz mocą czynienia wszystkiego, co najlepsze, to nie będziesz już mieć powodu do litości czy innych sentymentalnych uczuć (przez niektórych uznawanych za szlachetne).

Przyjmij ubóstwo! Ale nie rezygnuj z bogactwa. Ubóstwo to przyjęcie oparcia i schronienia w dziedzictwie Boga. Dopiero wtedy praktykujesz cnotę ubóstwa, gdy Mu zaufasz, że zawsze daje ci wszystko, co potrzebne, niezależnie czy opływasz w dostatki, czy biegasz nago.

Bóg daje nam wszystko co potrzebne, co najlepsze, a my często jesteśmy tak zajęci zaspokajaniem zachcianek czy usiłowaniami przy-podobania się, że nie mamy czasu zauważyć, że to On jest dawcą naszego życia i bogactwa.

Z ufnością pozostaję na całkowitym utrzymaniu Boga. Spróbuj przemedytować:

Cokolwiek daję, daję Bogu, cokolwiek otrzymuję, otrzymuję od Boga.

Może przy okazji pojmiesz prawo karmy. A zamiast biegać po sklepach i kombinować, skąd wziąć forsę,

164


przemedytuj:

Opłaca się zajmować otrzymywaniem i przyjmowaniem. Albowiem, zgodnie z nauką Buddy, są cztery powody cierpienia:

1. Gdy nie dostajesz tego, co chcesz.

2. Gdy dostajesz to, czego nie chcesz.

3. Kiedy tracisz to, co masz.

4. Kiedy starasz się utrzymać to, co niepotrzebne (czego nie chcesz).

„Tych jest Królestwo, którzy szturmują jego bramy". Nie wystarczy powtarzać „Panie", by osiągnąć wyzwolenie. Trzeba jeszcze gorąco i z ufnością modlić się o rozwinięcie wszelkich pozytywnych cech w umyśle swoim i innych ludzi (wtedy działa znacznie skuteczniej).

Bóg wypełnia cię mocą i mądrością czynienia wszystkiego, co najlepsze. Przyjmij to.

Cierpienie uszlachetnia?

Kiedyś, gdy byłem zajęty zapewnianiem rodzinie lepszych warunków życia, popadłem w chroniczną chorobę. Na leczenie nie było czasu. Ciągle absorbowały mnie pilniejsze, ważniejsze zajęcia. Od pracy fizycznej po kontakty towarzyskie (wydawało mi się, że życzliwość innych nie zależy od stanu mojego zdrowia). Jednocześnie trzeba było osiągać jak najlepsze wyniki w nauce. Tymczasem choroba postępowała. Czasem bywała likwidowana na krótki czas środkami medycznymi. Ale cierpienie nasilało się.

„Cóż mi tam cierpienie?!" Z różnych ust słyszałem przecież, że cierpienie uszlachetnia: „Jest ci pewnie za dobrze. Nic ci nie zaszkodzi jak trochę pocierpisz". Tu i ówdzie spotykałem przykłady uszlachetnienia przez cierpienie - co nie było niczym innym jak biernym poddaniem się cierpieniu (choć cierpiący często w ten sposób wyłudzali litość). Ja też chciałem być szlachetnym, więc byłem gotów przekonać się ile człowiek może wycierpieć? Mogłem dużo! Nawet wtedy, gdy na ból fizyczny nałożył się ból psychiczny. Oczywiście o okazaniu słabości nie mogło nawet być mowy! Byłem twardy! Aż pewnego dnia spostrzegłem, że to co daję innym (a moje życie było dotąd wiel-

165


kim dawaniem), jest nikomu niepotrzebne. Ci, co dotychczas najwięcej brali, zaczęli zarzucać mi egoizm. Usiłowałem więc dać z siebie więcej, ale brakło sił. Powstrzymywała mnie obojętność innych. Po co więc żyję? - zacząłem się zastanawiać. Znalazłem rozwiązanie w koncepcji człowieka - twórcy (homo creator). Nie na długo! Zajmując się psychologią twórczości, dowiedziałem się, że dobry komputer może być lepszym twórcą niż człowiek. To mnie dobiło. Niemniej, nie.potrafiłem sobie wmówić, że jestem pośrednim ogniwem między małpą, a komputerem. Dopiero wtedy zacząłem poszukiwać w sobie tego, co specyficznie ludzkie, co zależy od moich swoiście ludzkich cech i nie da się odtworzyć w żadnym urządzeniu. Zacząłem stosować metody samoleczenia i zagłębiać się w psychotronikę. Odzyskałem pewność siebie, radość i poczucie sensu życia. I wreszcie doszedłem do miłości bezwarunkowej, odmiennych stanów świadomości i pracy z afirmacjami.

Dziś mogę stwierdzić, że znalazłem w sobie człowieka - istotę, która działając w świecie fizycznym, przynależy do świata duchowego. Wiem, że cierpienie może uszlachetniać, ale tylko wtedy, gdy dotrzemy do jego przyczyn i usuniemy je z naszego życia. Cierpienie jest sygnałem, że należy w naszym życiu coś zmienić! Bierze się z różnych przyczyn, np.:

1. Z zaburzenia równowagi organizmu przez czynniki zewnętrzne (np. promieniowanie podziemnych wód, radioaktywność, wibracje, skażenie środowiska, stosowanie używek lub leków psychotropowych).

2. Powstaje wskutek naszego upartego przeciwstawiania się Boskiemu Planowi Stworzenia (karmie-przeznaczeniu):

a) gdy wymagamy od siebie wykonywania lub spełniania tego, do czego nie mamy predyspozycji; jeśli są to również wymagania rodziców, dodatkowo rodzi się w nas poczucie winy czy niegodności,

b) gdy pragniemy czegoś, co wydaje się nam ważne, a jednocześnie nie wierzymy, że możemy to dostać,

c) gdy tracimy lub boimy się utraty (zapoznaj się z naukami Buddy).

Cierpienie ustaje, gdy przywracamy równowagę psychiczną, fizyczną i mentalną, eliminując z naszego życia jego przyczyny.

166


Możesz spotkać ludzi, którzy ze stoickim spokojem znoszą swe cierpienia. To nie dowód, że się uszlachetniają. Powodując się zatwardziałością serca, ulegając swym kompleksom, zamykają się na Boga i ludzi, poddają się nieuświadomionemu pragnieniu śmierci. Wiedząc, że nikomu nie są potrzebni, mają nadzieję, że przynajmniej Bóg będzie miał pożytek z ich cierpienia i wynagrodzi im wpuszczeniem do raju. Pragną więc cierpieć, a Bóg pozwala im na to, czego pragną. I tylko nielicznych udaje się wyrwać z tego zaklętego kręgu bezsensownego cierpienia.

Zarówno szczęście jak i cierpienie istnieją na tym świecie jednocześnie. Nie ma między nimi żadnego związku. To tylko nasz ograniczony umysł chciałby, żeby taki związek istniał, żeby po cierpieniu następowało szczęście jako wynik jakiegoś odkupienia czy innej transakcji handlowej. Ograniczonemu człowiekowi wydaje się, że Bóg obdarzy go szczęściem za cenę, jaką on sam ustalił, po czym często rezygnuje ze szczęścia, gdyż uważa, że za każdą chwilę szczęścia przyjdzie mu zapłacić cierpieniem.

... mogę uwolnić się od cierpienia i nie płacić za to, ... nie muszę już cierpieć.

Jeśli odrzucasz dary wolności, szczęścia i miłości - to przeciwstawiasz się Boskiemu Planowi Stworzenia. To nie Bóg, a człowiek jest kapryśny. A stwierdzenie „niech się dzieje wola nieba..." jest najczęściej zgodą na własne niezdecydowanie i sprzeczność wewnętrzną naszych pragnień. Jest rezygnacją z pomocy Tego, którego prosimy.

Zastanów się, do czego potrzebny był ci Wszechmogący Bóg? Czy nie pełnił w twym życiu roli kozła ofiarnego, którego obciąża się winą za niepowodzenia? Co prawda, nie wszystko o co prosisz otrzymujesz bez wysiłku (bo może to być dla ciebie szkodliwe lub niepotrzebne), ale jak się uprzesz, to Bóg pozwala ci to wziąć, zdobyć czy znaleźć. Masz przecież wolną wolę! Tylko ty przez swoje myśli jesteś w stanie przyciągnąć do siebie i ewentualnie swych bliskich coś, czego pragniesz i wszystkie nieszczęścia, których się boisz. I dopóki nie usuniesz ze swego umysłu pragnienia cierpienia lub lęku przed nim, tak długo ono cię nie opuści.

I co z tego wynika dla ciebie? Być może nic, gdy uwierzyłeś w koncepcję Boga stworzoną przez masochistów - Boga doskonałego sadysty, który stworzył niedoskonałego człowieka, by upajać się jego cierpieniem i za to cierpienie obiecującego nagrodę po śmierci. Kon-

167


cepcja okrutnego Boga występuje nie tylko w niektórych nurtach chrześcijaństwa, ale też w pewnych szkołach jogi i nowych religiach. Wielu jest takich, którzy w okrutny sposób traktują siebie z obawy, by jeszcze okrutniej, za urojone grzechy nie pokarał ich Bóg.

Jeśli dotychczas wierzyłeś w okrutnego Boga, to nie powinieneś mieć nadziei, że minie cię jego kara, gdybyś sam ukarał się za mało. Proś więc z miłością, nadzieją i pokorą: „Boże, jeśli cierpienie jest twoim darem, daj mi cierpieć stosownie do moich przewin". Powtarzaj tę modlitwę kilka razy, aby przekonać się czy cierpienie jest częścią Boskiego Planu Stworzenia. Powtarzaj szczególnie, gdy będziesz miał wątpliwości czy otrzymałeś właściwą odpowiedź. Wielu to zrobiło i ogień piekielny ich nie pochłonął. Po co masz zwlekać? Dawni mistrzowie radzili, by najpierw modlić się o spełnienie tego, czego się najbardziej boimy. Nie polecam tego specjalnie, ale jeśli ktoś chce spróbować...

Największym naszym wrogiem jest chęć okłamywania siebie w dobrej wierze. Pisz wiec afirmację:

... mogę sobie pozwolić nie okłamywać siebie i innych.

Cóż w tym trudnego? W codziennych deklaracjach szanujemy przecież prawdomówność.

Wszystko jest w porządku, jeśli traktujesz cierpienie jako środek wychowawczy - swego rodzaju karę za odstępstwo od życia zgodnego z naturalnymi prawami wszechświata, gdy zgadzasz się wykorzystać je jako weryfikator zbliżania się do doskonałości, do harmonii ze światem. Taka zgoda na cierpienie jest oczywiście warunkowa. Nie musisz zgadzać się na cierpienie, gdy jego przyczyny ustały. Strzeż się wpadnięcia w nałóg poszukiwania źródeł cierpienia. Pamiętaj: zmęczenie i cierpienie wynikają z wysiłku trzymania się negatywnych myśli. W Boskim Planie Stworzenia cierpienie nie istnieje. To tylko reakcja naszej natury na nasze grzechy. Trwa dopóty, dopóki trwamy w grzechu i podlegamy jego następstwom. Czymże jest więc zgoda na cierpienie?

Bóg jest miłością

„Bóg nie oczekuje od ciebie żadnych ofiar z wyjątkiem dobrowolnego daru miłości" (Izajasz). Bóg cię oczyszcza miłością i ty się

168


oczyszczasz miłością. Z pewnością słyszałeś o miłości walczącej i cierpiącej. Czegoś takiego nie ma! Miłość ujawnia wszystko, co nią nie jest, inaczej nie mogłaby oczyścić serca i umysłu. Jeśli nie wierzysz, to zrób doświadczenie: wlej do szamba wodę. Gdy to zrobisz, wszystkie ekskrementy wypłyną na wierzch. I czy wtedy komuś przyjdzie do głowy, że czyścisz szambo brudną wodą? Jeśli wiec miłość ujawnia twoje cierpienia, to wykorzystaj tę sytuację, żeby się od nich uwolnić.

Słyszałeś pewnie różne opinie, że Bóg jest twym zbawieniem, że miłość zbawia ludzi, że zbawienie jest możliwe tylko dzięki łasce i teraz nie wiesz, jak to jest w rzeczywistości.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mowa tu o różnych wykluczających się warunkach zbawienia.

Bóg jest miłością. Wpuszczając do środka miłość, pozwalasz Bogu wzrastać w tobie. Gdy poddajesz się miłości, pozwalasz Bogu, by kierował twym życiem i działaniem.

Pozwalani Bogu, by kierował moim działaniem Wszystkie moje myśli, słowa i uczucia wychodzą zawsze z serca. Zbawienie istotnie dokonuje się dzięki łasce, ale łaska nie wynika z widzimisię czy rachunków Boga. Jest ona udzielana wszystkim jednakowo. Tak więc wzrastasz w łasce, w łasce, na którą nigdy nie zasłużyłeś, na którą nigdy nie zasłużył żaden człowiek. A jednak zasługujesz na nią jako dziecię boże. Masz wolną wolę przyjąć ją lub odrzucić. Ale możesz mieć wątpliwości, gdyż różni durnie twierdzą, że zbawienie dokonuje się przez krew Jezusa przelaną na krzyżu. Niektórzy twierdzą, że Jezus został wydany za twoje grzechy na śmierć, a potem żądają, abyś ty teraz cierpiał za Niego, aby Mu zwrócić dług. Gdy w to uwierzysz, twoje osiągnięcia ograniczą się do rozwinięcia poczucia winy, poczucia niższej wartości i w efekcie do odrzucenia darów bożych i darów Ducha Św. Będą one tak bardzo twoje, że nikomu nie będziesz musiał okazywać za nie wdzięczności. A skończy się to niewdzięcznością i nieufnością do Boga i Jego planu, i w ten sposób zamiast zbawienia osiągniesz odrodzenie w gorszych warunkach. Czy musisz spróbować?

Gdy kochasz Boga, gdy pozwalasz miłości, by kierowała tobą, wtedy jesteś naprawdę wolny! Możesz wtedy robić wszystko, co ci się podoba, ponieważ wtedy podoba ci się tylko to, co podoba się Bogu. Nic innego. Jestem otwarty na miłość, radość, szczęście i bogactwo.

169


Oświecająca postawa

Na oświecającą postawę składa się kilka wyuczonych cech:

1. Dążenie do oświecenia, do uwolnienia się od cierpienia i jego przyczyn.

2. Dążenie do wyzwolenia innych istot z cierpienia i jego przyczyn. Vv

3. Konsekwentne podejmowanie praktyk umożliwiających osiągnięcie tych celów (medytacja, życzliwość, uzdrawianie itp.).

4. Gromadzenie zasługi karmicznej.

5. Zaufanie do nauk duchowych i do Mistrza (nie musi On występować w formie cielesnej).

6. Pokora wynikająca z ufności, czyli gotowość przyjmowania wszelkich instrukcji i zadań od Mistrza. Jest On nieoddzielony od Boga (Buddy).

7. Rozwijaniu oświecającej postawy niezwykle sprzyjają praktyki przyjmowania schronienia.

8. Gdy składnikiem oświecającej postawy jest rozróżniająca świadomość, daje ona możliwość rozpoznawania błędnych praktyk. Wszelkie praktyki rozwijające lęki, niechęć, nienawiść czy poniżanie siebie, są szkodliwe. Ale gdybyś chciał zdyskredytować którąś z nauk duchowych, dlatego że naucza jednej lub kilku błędnych praktyk, musiałbyś odrzucić wszystkie! Wyznawcy wszystkich religii chcą mieć swoich proroków, przewodników czy nauczycieli, ale tylko takich, o których mogliby powiedzieć: „To jest nasz przywódca, bo mówi nam to, co chcemy usłyszeć. Przez niego naprawdę przemawia Bóg", podczas gdy w rzeczywistości przemawia przez niego tylko chęć bycia popularnym.

Rozwijając oświecającą postawę, uwalniamy się od pragnień i niechęci, a więc od przyczyn cierpienia. Uwalniamy się nawet od pożytecznego dotąd pragnienia oświecenia i nawet od pragnienia doprowadzenia do wyzwolenia wszelkich istot. Uwalniamy się całkowicie od obowiązków i lęków.

Po pewnym czasie zauważysz, że to co dzieje się wokół ciebie, nie jest przypadkowe ani wrogie tobie. Zauważysz, że zależy to od twoich nastawień i oczekiwań, których dotychczas nie byłeś świa-

170


dom. Zaczniesz wtedy traktować pojawiające się sytuacje jako lustro twojego umysłu. I wtedy zauważysz, że otoczenie odbija projekcje twojego umysłu i daje ci informację zwrotną o twych problemach i nastawieniach mentalnych. W ten sposób zauważysz że to, co traktowałeś jako przeszkody, jest tylko ograniczeniem zaprogramowanym w twym umyśle. Tak oto wrogi ci dotąd świat staje się twym sprzymierzeńcem, pozwalając ci poznawać twoje ograniczenia i uwarunkowania. Ponieważ jesteś panem swego umysłu, możesz dokonać przetworzenia wszystkich przeszkód w ścieżkę.

1. Wypisz teraz wszystkie swoje wady (minimum 2).

2. Teraz wymyśl sposoby pozbycia się ich i wypisz je.

3. Wady to brak zalet. Czy możesz się pozbyć braku?

Zaakceptuj swoje wady i pozwól, aby Bóg przetworzył je w Jego zalety,

Boże Wszechmogący i Sprawiedliwy, zawsze przetwarzaj moje wady w swoje zalety. Dzięki ci za to aż do końca wszechświata. Amen.

Zaakceptuj swą bezsilność i pozwól, aby Bóg zastąpił ją Jego mocą itd.

Boże Wszechmogący i Wszechwiedzący, ty wiesz, jak zastępować moją "bezsilność twoją mocą i moją niewiedzę twą mądrością. Dzięki ci za to, co robisz teraz i zawsze. Amen.

Powierzam Bogu całe swoje życie (nie musisz iść do klasztoru!). Możesz później oczyścić swój umysł ze wszystkich wierzeń, opinii, sądów uprzedzających poznanie i doświadczenie. Powstanie wtedy jakaś przestrzeń. Pozwól ją zapełnić Bqgu. Twój umysł będzie coraz bardziej oczyszczony, coraz bardziej pusty. I wreszcie nie znajdziesz w nim już niczego swojego, z czego mógłbyś być dumny, i niczego swojego , z powodu czego mógłbyś się czuć winny. I wtedy będziesz wiedział, co znaczy: „Ojciec i ja jedno jesteśmy".

Czytając to, pewnie myślisz sobie, że skoro teraz identyfikujesz się z ciałem lub osobowością, to później będzie ci się wydawało, że jesteś Bogiem. To błąd. Nic ci się nie będzie wydawało. Będziesz tylko świadom pustki czyli nieobecności „ja" i nie będziesz się identyfikować z czymkolwiek, nawet z pustką!

Wiele jest ścieżek doprowadzających do tej jednej -urzeczywistnienia nieobecności „ja" i poddania się naturalnemu porządkowi wszechświata.

171


Odreagowanie

Oświecająca postawa motywuje do rozwiązywania problemów i odreagowania stresów z nimi związanych. Oświadczenie: „Nie mam problemów" może znaczyć tylko tyle, że nie jesteś świadom swych problemów. A to już nie to samo. Gdy miałeś kłopoty, to pewnie zawsze wydawało ci się, że masz je z powodu innych, np. dzieci ezy rodziców. Wydawało ci się, że musisz ich zmienić, żeby zniknęły twoje kłopoty. Ale teraz szczerze odpowiedz:

1. Do kogo należą twoje problemy?

2. Dlaczego trapią ciebie, a nie innych?

3. Skąd się one wzięły u ciebie, a nie u innych?!

4. Dlaczego chcesz zmienić innych, żeby zniknęły twoje problemy?

Wobec tego pomyśl, co możesz zrobić dla siebie, żeby się od nich uwolnić? Przecież twoje otoczenie tylko odpowiada na twoje oczekiwania!

Dziś możesz powiedzieć, że szkoda na to czasu, że przecież twoja wypróbowana metoda udawania, że nie ma problemu czy zapominania o problemie, jest dużo lepsza. To tylko złudzenie, gdyż negatywna myśl, nad którą już się nie zastanawiasz i negatywna emocja, której już nie czujesz, nadal kierują twym działaniem, twym zachowaniem i odbijają się negatywnie na całym systemie twych poglądów. Tak jest, dopóki nie uwolnisz się od nich przez odreagowanie ich przyczyn.

Mogłeś się spotkać z koncepcją rozładowania emocji przez ich ekspresję. Stosując się do niej, możesz rozładowywać skutki emocji do końca życia i tylko wzmacniać te emocje. Oczywiście na ekspresję warto sobie pozwalać, ale nie warto się w niej zatracać. Lepiej odreagować jej przyczyny. Uwolnić się trwale od kłopotów możesz w ten sposób, że:

1. Zauważysz, że coś ci przeszkadza.

2. Nazwiesz to (najczęściej wydaje ci się, że przeszkadza ci twoje otoczenie, warunki zewnętrzne itp. W istocie przeszkadza ci twoja reakcja emocjonalna na to, co na zewnątrz). Nazwiesz więc swą reakcję i swoje odczucia.

172


3. Nazwiesz pozytywną cechę, przeczącą tej, którą rozpoznałeś.

4. Przeafirmujesz pozytywną cechę, aż zaakceptujesz ją bez zastrzeżeń.

5. W medytacji cofniesz się pamięcią do momentu, gdy po raz pierwszy pojawiła się u ciebie taka niekorzystna reakcja czy cecha i uwolnisz się od jej przyczyn. W ten sposób rozwiążesz problem na zawsze.

Odreagowaniu sprzyjają takie metody jak rebirthing, regresing, bioenergetyka i medytacja aktywna.

Dzielenie się zasługą

Wieść niesie, że Pan Bóg kazał się dzielić. Najłatwiej okazać hojność, wyjmując pieniądze i dając temu, kto o nie prosi. A jakie są skutki? Skąd wiesz, na co on te pieniądze przeznaczy? Widziałem kiedyś, jak do żebrzącej staruszki podeszła jej opiekunka, zaczęła ją kopać i wyzywać, że pewnie ukradła pieniądze, bo na taki okres żebrania to za mało. Czy dając tej staruszce więcej, mógłbyś poprawić .jej los? A może jej trzeba czegoś innego, niż pieniędzy?

Najlepiej dzielić się swą zasługą, swymi osiągnięciami, swym urzeczywistnieniem. Pragnienie pomagania innym może być męczące. Gdy chcesz zrobić coś dla innych ignorując siebie, to kierujesz się najsilniejszą z egoistycznych motywacji! To nie pomyłka. Dopóki chcesz żyć dla innych, kręcisz się tylko wokół swego nosa, wokół swych wyobrażeń o szczęściu innych i nic nie możesz dla nich zrobić! Dopiero, gdy zaczniesz żyć dla urzeczywistnienia swej prawdziwej natury, wtedy stajesz się pomocny innym, ze względu na swe doświadczenie i realne umiejętności.

1. To, czego dokonałeś, cechy, które urzeczywistniłeś w swym umyśle, wspomagają urzeczywistnienie tych cech u otaczających cię ludzi (nawet w promieniu kilku kilometrów). Twoje pozytywne myśli wzmacniają pozytywne myślenie w twym otoczeniu, a mogą nawet spowodować realnie odczuwalne zmiany (np. gdy afirmowałem zdrowe odżywiane, na moim osiedlu poprawiło się zaopatrzenie, choć w całym kraju były trudności).

173


2. Podnosząc samoocenę, zaczynasz szanować siebie i innych, pomagasz im, by podnosili swą samoocenę. Niekoniecznie musisz instruować ich, jak do tego dojść, oni znajdą drogę.

3. Pomagać innym możesz dopiero, gdy już pomogłeś sobie (jest jeden wyjątek, gdyż możesz pomóc komuś, kto wierzy, że na pewno mu pomożesz. Taka pomoc jest możliwa tylko dzięki nastawieniu i ufności tej osoby). Jak mógłbyś innych zainspirować do zmiany, gdybyś był nieautentyczny, gdybyś sam nie dawał przykładu swym życiem?

4. Medytując uspokajasz i harmonizujesz nie tylko siebie, ale i swoje otoczenie. Jako temat medytacji możesz przyjąć dzielenie się z innymi wszystkimi dobrami duchowymi, jakie otrzymałeś (nie zdobyłeś!).

Pozwalam wszystkim, by czerpali radość z mej radości, miłość z mej miłości, mądrość z mej mądrości i szczęście z mego szczęścia. Pozwalam sobie czerpać radość z radości wszystkich, miłość...itd.

5. Medytując, że przyjmujesz na siebie cierpienie innych, powodowałbyś tylko wzrost cierpień swoich i cudzych (urealniłbyś cierpienie!). Gdy natomiast wizualizujesz twoje i innych szczęście, oczyszczenie itp., to wzmacniasz te cechy. Po pewnym czasie przedmiot twej medytacji materializuje się. Wybierz sobie jakąś niemiłą w zachowaniu osobę i wizualizuj systematycznie w medytacji tę osobę jako miłą i życzliwą, sympatyczną, mówiącą do innych miłe słowa i otrzymującą w zamian wiele życzliwości, a dokonasz w jej życiu przemiany. Przy większej praktyce i szacunku do siebie, jako temat do medytacji możesz obrać osobę, która zawsze była ci nieżyczliwa lub wroga. Wizualizuj, że mówi ona do ciebie miłe zdania przeczące temu, co dotychczas mówiła, że jesteście dla siebie nawzajem życzliwi i serdeczni. I to się zmaterializuje. Takiej medytacji możesz się podjąć dopiero, gdy tej osobie wybaczysz i nie będziesz już czuć się od niej zależny czy uzależniony od jej zachowań i decyzji.

Zawsze mam właściwy powód, gdy odmawiam.

6. Obdarzając miłością inną osobę lub tylko dobrze jej życząc, otaczasz ją ochronną aurą przed negatywnymi wpływami otoczenia. Domagając się wzajemności, mógłbyś się jej nigdy nie

174


doczekać (domaganie się może wskazywać na prawo osobiste!). Masz więc korzyści z obdarzania.

7. Jeśli będziesz dedykował wszystkie osiągnięcia swemu i innych oświeceniu, twoje postępy staną się szybsze i skuteczniejsze. Kończ medytację formułą:

Niech zasługa wynikająca z tej medytacji spłynie m wszystkie istoty,lub:

Cokolwiek się stanie, niech służy Najwyższemu Dobru, mojemu i innych.

8. Nigdy nie kieruj swych praktyk przeciw komukolwiek! Jeśli nie potrafisz mu dobrze życzyć, to przynajmniej mu przebacz. Jeśli nie potrafisz dobrze życzyć sobie, zacznij od przebaczenia sobie. Jeśli nie lubisz swego ciała, imienia lub płci, zacznij od zaakceptowania tego!

Ja... akceptuję siebie i swoje życie. Akceptuję swoje imię, które brzmi... Ja... akceptuję swoje ciało. Moje ciało jest właściwe. Akceptuję swoją pleć oraz swój seksuałizm. Lubię siebie i swoje ciało w obecności innych. -

A teraz wypisz 10 pomysłów zrobienia dla siebie czegoś, tylko dlatego, że lubisz siebie.

A następnie wypisz 10 pomysłów zrobienia czegoś dla innych, dlatego że się lubisz.

Zapamiętaj: nigdy nie możesz podzielić się z innymi czymś, na co w swoim mniemaniu nie zasługujesz. A więc zasługujesz na miłość, bogactwo itd. Dzieląc się zasługą, nie żądaj natychmiastowego rewanżu. Rozwiń świadomość, że zasługujesz na nagrodę za wszystko, co robisz.

Poza samsarą i nirwaną

Osiągnąwszy biegłość w medytacji, można praktykować kontemplację (utożsamienie się z przedmiotem medytacji). Kontemplacja ma sens tylko wówczas, gdy jej przedmiotem jest Bóg, istota urzeczywistniona lub cenna cecha. Nigdy nie należy się utożsamiać ze zwierzętami czy z nieoświeconymi ludźmi, gdyż wtedy popada się w zależność od nich i od ich negatywnych cech i myśli! (Zwierzęta

175


nie mają aż tak cennych cech, żeby człowiekowi opłacało się z nimi identyfikować, nawet jeśli są to zwierzęta totemiczne).

Praktykując medytację i kontemplację, możemy coraz szerzej i częściej doświadczać nirwany - stanu naturalnej pierwotnej szczęśliwości. Umysł ma coraz więcej przebłysków rzeczywistości, ale przywiązanie do życia cielesnego uniemożliwia całkowite wyzwolenie (jeśli myślisz, że znienawidzenie życia ułatwia wyzwolenie, to się mylisz). Po skończeniu medytacji umysł powraca do zajmowania się tym, do czego był przyzwyczajony przez wiele lat. Nadal interesuje się światem przejawionym, a właściwie tworzeniem emocjonalnego i intelektualnego stosunku do pojawiających się w zmysłach bodźców (a więc nawet nie do zjawisk takich, jakimi są, lecz do takich, jakimi się wydają), co ludzie nie praktykujący medytacji nazywają „obiektywnym postrzeganiem rzeczywistości".

Rozwijając naszą praktykę medytacyjną dalej, osiągamy stan zwany „stanem poza medytacją" (jest on również poza nirwaną). Jesteśmy w nim świadomi cierpień samsary, mimo że nas już nie dotykają, a jednocześnie jesteśmy świadomi błogości, spokoju i szczęśliwości. Jest to pełna świadomość działania praw karmy zgodnie z zasadą, że cokolwiek się przydarza mnie i innym, jest sprawiedliwe, właściwe, zasłużone przez uprzednie motywacje kierujące naszym działaniem.

Oświecona istota postrzega życie samsaryczne (nieoświecone), jako wyłaniającą się z pustki boską grę, polegającą na współprze-jawianiu się karmy. Ponieważ zwykle pozostaje już poza karmiczny-mi uwarunkowaniami, to może grać dowolną rolę, korzystną dla udzielenia skutecznej pomocy wszystkim dążącym do samorealizacji. Dlatego, że jedną z cech boskiego planu jest wolność, to ma nieograniczone możliwości. Oświecona istota pozostaje w ciele fizycznym tak długo, jak to jest potrzebne, by pomagać innym (między uczniami a nauczycielem zawsze zachodzą związki karmiczne). Potem „awam suje" do roli Mistrza Duchowego, który czasem może się materia-lizować (choć niekoniecznie w ciele fizycznym), gdy zachodzi tego potrzeba. Istota urzeczywistniona może też stwarzać cały szereg emanacji swego ciała, z których każda wykonuje pożyteczną pracę w dziele wyzwalania ludzkości z cierpienia. Emanacje te nie są od niej oddzielone, gdyż posiada ona świadomość każdej z nich (to możliwe, dzięki praktykom medytacyjnego rozszerzania świadomości).

176


Mit, autorytet i poczucie winy

Pierwszymi osobami, którym poddajemy się, są nasi rodzice. Z reguły opiekują się nami, zaspokajają nasze potrzeby, wydają polecenia, nakazy i zakazy, potrafią je wyegzekwować siłą. Dziecko z jednej strony podziwia swoich rodziców, a z drugiej strony boi się ich. Później dowiaduje się, że „wszystkie dobre dzieci kochają rodziców i wszyscy rodzice kochają swoje dzieci". Jest to typowy mit! Rodzice dla „świętego spokoju" odwołują się do uczuć dziecka, mimo że sami - poza przywiązaniem i odpowiedzialnością - nie czują nic do dziecka! (Nie czują, ale jeśli w ten mit uwierzyli - mają poczucie winy i chcą dziecku zrekompensować brak uczuć nadmiarem dóbr materialnych!). Dziecko też nie czuje tego wspaniałego, pięknego uczucia, ale chce być dobre, a nie mogąc być dobrym (kochać), zaczyna czuć się winne, niegodne itp.

Drugim efektem mitu, wzmocnionym o mit mówiący, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, zapracować, że miłość to dawać, a nie brać, jest wyzwolenie u człowieka postawy służenia, podporządkowania czy wysługiwania się i poczucia niższej wartości siebie („muszę się poświęcać!). Nasilenie negatywnych myśli o sobie występuje szczególnie ostro, gdy dojrzewający człowiek spotyka osobę bliską sobie, taką, która wzbudza w nim rezonans bliskością biopola i charakteru, wyzwalając miłość jako uczucie wyższe, a więc stan, do którego odwoływały się wcześniejsze mity. Młody człowiek - co prawda -nosi w sobie piękne uczucie, ale jego rodzice i wychowawcy węsząc „wielkie niebezpieczeństwo" lub po prostu czując zwykłą zawiści zazdrość, wpajają w niego nowe mity! Nie oszukujmy się! Żyjemy przecież w społeczeństwie ludzi ukrywających swoje prawdziwe oblicze, często bezmyślnych, kierujących się negatywnymi myślami i uczuciami, a przez to rozgoryczonych. Sytuacja wygląda tak, jakby ślepiec prowadził swego przewodnika!

Skąd ta potęga działania mitu? Z psychologicznego punktu widzenia mit ma dwie ważne cechy:

1. Odwołuje się do uczuć a nie do myślenia, przez co jest szybciej przyswajany przez podświadomość.

2. Uwalnia człowieka od obowiązku myślenia. Powtarzając cudzy bełkot, który wywarł na nas wrażenie, stajemy się ponadto „wolni od odpowiedzialności" (bo przecież wszyscy tak myślą, to robią).

177


Same korzyści! Nie potrzebne nam wiadomości, wiedza, konsekwencja, logika i jakikolwiek wysiłek umysłowy. Wystarczy, że powtarzamy to, w co uwierzyliśmy! Jesteśmy wolni! Tak! Wydaje się nam, że jesteśmy wolni, a tymczasem poddajemy się fikcyjnemu ogółowi. Ta fikcja uzyskuje nad nami władzę! Rządzi naszymi myślami i postępowaniem!

Personifikacją mitu są autorytety - a więc nasze wyobrażenia o osobach znaczących. Już dziecko postrzegając swoich rodziców, nie postrzega ich takimi, jakimi są (czy zachowują się), ale ogląda ich przez pryzmat własnych potrzeb! W zależności od stopnia ich zaspokojenia - poddaje się lub przeciwstawia. Ten mechanizm koduje się w podświadomości i zaczyna rządzić! Zauważ, jak często ludzie, którzy nie wierzą we własne zdolności i możliwości, wybierają sobie wspaniałe autorytety i cele. Ale tak odległe, żeby mogli sobie powiedzieć „jeszcze nie teraz", „jeszcze nie jestem przygotowany", „jeszcze na to nie zasługuję". A wszystko po to, żeby nigdy nie musieli zabrać się do pracy nad sobą lub do realizacji celu. Jeśli jednak zaczynają się przygotowywać, nie zmieniając wierzenia, wtedy wszystko „ bierze w łeb", aby ich upewnić, że jeszcze nie teraz! A jeśli ktokolwiek z bliskich uważa, że cel ten jest realny i zacznie go wprowadzać w czyn, wtedy prowadzą „mały sabotaż" lub czekają „końca świata". Ale człowiek uwolniony od negatywnej masy myślowej i negatywnych uczuć nie zastanawia się, jakimi są inni. Dla niego wszyscy są dobrzy i szlachetni, tylko nie zawsze chcą w to uwierzyć. Dlatego pomaga im zrzucić pęta! Wiedząc, że może otrzymać wszystko co dobre i potrzebne, dzieli się z innymi (wymienia). Nie uzależnia się. Poddając się Wyższej Świadomości (Bogu) jest wolny od ludzi i ich poglądów! A ponadto szczęśliwy!

Czasem słyszę pytanie: „A jeśli kiedyś okaże się, że to co mówisz i robisz jest nieprawdą? Przecież to, w co dotychczas wierzymy dzieje się rzeczywiście!" „No tak, to się dzieje dla was, bo w to wierzycie" -odpowiadam - „Spróbujcie sobie pomyśleć, że zdarzy się w waszym życiu coś pięknego i uwierzcie w to".

„No tak, od myślenia boli głowa, a zresztą szpitale psychiatryczne pełne są takich, co za dużo myśleli".

„No to bracie wróć do jaskini, albo lepiej na drzewo i nie opowiadaj, że jesteś człowiekiem".

178


„Nie o to chodzi. Ja, człowiek niedoskonały, boje się, że mogę spłonąć w ogniu miłości Bożej. Nie chcę Go spotkać. Chcę zbawienia!"

„Inni nie spłonęli, a ty spłoniesz?"

„Nie wiem sam. Już nic nie wiem. Ale nikt mnie nie pogania?"

Oto przykład, jak na co dzień rządzą nami sprzeczne mity!

Uczestnicząc po raz pierwszy w sesji rebirthingu, prowadzonej przez kwalifikowanego rebirthera poddałem się mu wbrew mojej afirmacji poddania się tylko Wyższej Inteligencji. Rebirther tracił panowanie nad sytuacją, tracił „kontakt", a ja odczuwałem potrzebę przejęcia kontroli! Ale chciałem być lojalny. Uwierzyłem w jego autorytet poparty kwalifikacjami, chciałem się czegoś od niego nauczyć, a to wymagało pozostawienia mu „wolnej ręki". Opierałem się coraz silniejszej potrzebie przejęcia kontroli. Ale tylko w chwilach szczególnie krytycznych, kiedy już nie mogłem wytrzymać, przywracałem go za pomocą afirmacji na właściwą drogę, nie przejmując kontroli! Mimo trudnego przypadku efekt był pozytywny, ale po spotkaniu czułem się obrzydliwie. Poddanie się autorytetowi czyli mojej wizji kwalifikowanego rebirthera, odmowa wykonywania poleceń Wyższej .Inteligencji, stała się przyczyną blokady energetycznej organizmu i bolesnej choroby (nauczka na przyszłość).

Etapy rozwoju duchowego

Dokąd dojdę? Z pewnością każdy stawia sobie takie pytanie. Każdy chciałby wiedzieć co się stanie. Mieć pewność. Czyż Jezus nie wiedział, że trzy dni po ukrzyżowaniu zmartwychwstanie? A czy ty nie chciałbyś tego wiedzieć? Zapewniam cię, że ani jedno, ani drugie ci się nie przydarzy.

Zawsze zachodzi możliwość, że mając wizję przyszłości zdążamy do jej urzeczywistnienia. Nasze oczekiwania to zalążki karmy, które w jakiś sposób muszą się zmaterializować. Karma wygasa dopiero po ustaniu pragnień. Przyjdzie taki dzień, kiedy doświadczysz: Jestem szczęśliwy i niczego więcej nie pragnę. Bo czyż może być jeszcze coś więcej?

To co jest - jest teraz. Wczoraj już było, a jutra jeszcze nie ma. Po co więc zajmować się tym, czego nie ma?

179


Powyższy pomysł może cię przerazić. Przywykłeś bowiem do planowania, martwienia się na zapas itp. Może ci się też wydawać atrakcyjny i będziesz chciał go zastosować dla usatysfakcjonowania swego lenistwa umysłowego. Nic z tego, dopóki nie oczyścisz umysłu, uczuć i ciała, dopóki nie poddasz się Wyższej Inteligencji, rezygnując z pychy decydowania o sobie i swym postępowaniu. Prawdy nie można przyjąć rozumowo. Trzeba ją sobie uświadomić, a to wy^ maga bacznej samoobserwacji. Cudze doświadczenia i słowa nie są tu przydatne. Nie wystarczy uwierzyć. Trzeba również zawierzyć Wyższej Inteligencji i swemu oczyszczonemu już umysłowi. Czy już teraz gotów byłbyś powierzyć całe swe życie kierownictwu Boga? „Jest Bóg i nic więcej". Czy to ci odpowiada?

Zaiste, wiele potrzeba czasu, aby przekonać się o korzyściach płynących z zawierzenia Wyższej Inteligencji, o ochronie przed niebezpieczeństwami, o nowych możliwościach rozwoju i działania. Jeśli zgodzisz się służyć Bogu, to on będzie cię chronił i wyposażał we wszystko co ci potrzebne. Czy mógłby zlekceważyć kogoś, kto jest Mu potrzebny?

..mogę spocząć, Bóg czuwa.

To typowe, że na początku drogi duchowej traktujemy Boga jak kogoś obcego, nieznanego, niepewnego. Nie wiemy czego można się po Nim spodziewać, podejrzewamy Go, boimy się zaufać (jest to odzwierciedlenie przez umysł, przeniesienie stosunków międzyludzkich na relację człowiek - Bóg).

Drugi etap to poznawanie Boga jako kogoś bliskiego, serdecznego, kogoś, kto nas kocha bezinteresownie i zawsze pomaga.

Podczas gdy pierwszy etap jest wynikiem spekulaqi nieoczy-szczonego umysłu, to następne etapy wynikają z doświadczenia wewnętrznego człowieka.

I wreszcie możemy dojść do zjednoczenia z Wyższą Inteligencją. Do uświadomienia sobie: ja jestem tym. To etap rozszerzenia świadomości zwany również oświeceniem, zjednoczeniem lub nirwaną. Etap niezmąconego stanu umysłu i pełnego szczęścia.

Okresy rozszerzenia świadomości mogą wystąpić i na niższych etapach rozwoju. Wtedy grozi niebezpieczeństwo popadnięcia w pychę, uważania się za Oświeconego, Mesjasza, Zbawiciela itp. Zawsze należy poddać się weryfikacji.

180


Czy każdy, kto zrealizuje swój Boski Plan Stworzenia, dojdzie do oświecenia? Z pewnością tak, choć wielu zdarza się to w chwili śmierci, a tym, którzy w poprzednim wcieleniu zmarnowali szansę, przyjdzie powtórzyć wszystko od początku, bowiem zgromadzona w poprzednich wcieleniach zła karma mogła jeszcze nie wygasnąć. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy oświeceni jeszcze nie uwolnili się w pełni od złudzeń i ograniczeń.

Od osiągnięcia oświecenia rozwój duchowy przebiega dalej w kierunku uzyskania pełnej doskonałości.

Dróg rozwoju jest tyle, ilu ludzi. Nie ma dwu identycznych, choć są podobne. Dokąd dojdziesz, zależy od tego, co osiągnąłeś w poprzednich wcieleniach i co robisz teraz. Rozwój duchowy, jakim by nie był, z pewnością nie będzie stratą czasu.

Na rozdrożu

Gdy pierwszy raz postanowiłem poddać się boskiemu kierownictwu, a tym samym rozpocząć proces niszczenia swego ego (czyli wyobrażeń o sobie i tendencji lgnięcia do „ja" osobowego), miałem 'wiele wątpliwości. Dotyczyły one skuteczności boskiego prowadzenia. Z jednej bowiem strony wierzyłem, że prawda i miłość zwyciężają, z drugiej zaś miałem setki przykładów ludzi, którzy twierdzili, że poznali Prawdę ( Boga lub stan Buddy), a jednak na każdym kroku przegrywali, kończąc życie w cierpieniach i poniżeniu, niczego nie osiągnąwszy. Ponieważ już wtedy nie przepadałem za marnowaniem czasu na bezsensowne cierpienia, to podjąłem się przebadania filozofii cierpiętnictwa. I tu odkryłem, że ci którzy chcieli cierpieć - cierpieli. Kto chciał ginąć za wiarę (lub za Chrystusa), ten ginął. Kto chciał być męczennikiem, żył życiem męczennika, a gdy już miał dość takiego życia, ginął śmiercią męczennika. Te odkrycia podniosły mnie na duchu, bowiem to nie Bóg narzuca nam cierpienie, ale wybieramy je sami! A skoro możemy wybrać cierpienie, to możemy też wybrać inne stany emocjonalne. Ale nie tylko stany emocjonalne. Możemy wybrać Boga z Jego szczęśliwością, miłością, radością, mądrością i bogactwem. Skoro tak, to możemy też wybrać boskie prowadzenie w swym życiu, czyli przyjąć kierownictwo Boga, poddając mu swe sprawy od najbłahszych do najważniejszych.

181


Idea to piękna, lecz gdy nie dysponujemy skutecznymi środkami realizacji oraz właściwą wiedzą, to niewiele możemy z niej urzeczywistnić. Szukając skutecznych środków, zetknąłem się z wieloma szkołami rozwoju duchowego i z wieloma praktykami. Wszystko co było mi potrzebne, przychodziło wtedy, gdy byłem gotów to przyjąć i zaakceptować. A tylko dlatego byłem gotów spotykać się z różnymi, często zwalczającymi się koncepcjami, że z żadną się nie identyfiko^ wałem, żadnej nie uznałem za swoją. I w ten sposób mogłem odkrywać skarby tkwiące w każdej z nich. Niejeden zapyta: „A cóż za pożytek z odkrycia skarbów, jeśli nie da się z nich korzystać?" To słuszne pytanie i odpowiedź na nie jest jedna: żaden. Skarby są po to, żeby nam służyły. Można mieć ogromny majątek i żyć jak nędzarz. Kiedy koncentrujemy się na korzystaniu ze skarbów, wtedy praktykujemy gromadzenie zasługi. Tak, jak możemy korzystnie lub niekorzystnie zainwestować majątek, tak też możemy zgromadzić albo zasługę, albo niekorzystną karmę. Ale zawsze mamy wybór! Tu natrafiamy na poważną przeszkodę w naszej kulturze - nieznajomość prawa karmy. Nauka o karmie głosi, że człowiek może tworzyć swą przyszłość świadomie i celowo, znając jej prawa. I tu trzeba zadać pytanie: czy to prawda? Czy to możliwe, żeby tybetańscy i mongolscy mnisi, znając prawo karmy sami sobie wybrali śmierć i prześladowania, głosząc jednocześnie, że to cenne ludzkie życie należy wykorzystać w celu oświecenia? A jednak. Taki sam los dotknął i katarów, i albigensów i wielu oddanych chrześcijan.

Od takich wątpliwości wieje grozą. Ludziom niezorientowanym w czym rzecz, droga duchowa, droga do Boga, wydaje się pasmem nieszczęść i błędów.

Rzeczywiście trzeba ostrzec wszystkich, że powierzchowne przyjęcie nauk duchowych prowadzi do nieporozumień, a często do wyboru błędnych praktyk. Na przykład buddysta uznaje, że ma cenne ciało, a często przyjmuje ślubowania przyjęcia na siebie cierpień, chorób i zła wszystkich istot. Często uznaje on, że inne istoty są ważniejsze od niego i jakoś to godzi z deklarowaniem szacunku do siebie. Oto przykład jednej z podstawowych praktyk wadżrajamy: „Trening umysłu w siedmiu punktach". Autor komentarza przytacza celne zdanie: „Jeśli praktykujesz medytację treningu umysłu, może się pojawić wiele przeszkód: chorujesz, ludzie oczerniają cię i pogardzają tobą, a demony, wrogowie i rywale dają ci się we znaki, wzrastają

182


twoje splamienia i nie chce ci się medytować". Autor komentarza pociesza, że to przejdzie. Zapomniał tylko dodać, że przejdzie na kilka następnych wcieleń, jako tendencja karmiczna, tym silniejsza, im dłużej i częściej się ją rozwija.

Dla wszystkich praktyk rozwoju duchowego zniszczenie ego jest celem nr 1.

Wielu buddystów zachęca, by cierpieć, przyjmować na siebie cierpienia i obwiniać nierealne ego za nierealne cierpienia.

Wbrew temu, co się wydaje kwalifikowanym nauczycielom, prawo karmy jest bezwzględnie konsekwentne. W związku z tym tendencja utrzymywana w umyśle musi się zmaterializować! Kwalifikowany nauczyciel zaraz odpowie, że zarówno szczęście, jak i cierpienie są nierealne. Jeśli ma rację, to po co wymaga, bym cierpiał z urojenia? Wolę być z urojenia szczęśliwy. I wolę zajmować się w medytacjach rzeczywistością!

Oprócz zachęt do wymiany swoich dobrych cech na cierpienie i zło innych, medytacja treningu umysłu zawiera praktykę umożliwiającą odrzucenie jej, ale dopiero wtedy, gdy rozpozna się jej fatalne skutki karmiczne. To może nastąpić dopiero po kilku wcieleniach, • gdy uzyska się dar wglądu w przeszłość.

Wiele szkół ezoterycznych (związanych z głębokim uwewnętrz-nieniem nauk) ostrzega, że cierpienie jest ostatnim, najtrudniejszym do zidentyfikowania wybiegiem ego. Także poświęcenie się dla innych jest niebezpiecznym wybiegiem chytrego ego, próbującego za wszelką cenę obronić się przed ostatecznym zniszczeniem (duma ze szlachentnego celu!). Wszelkie wywody o tym, że cierpienie uszlachetnia, że zbliża do Boga, można podsumować zdaniem z „Kursu cudów": „Albo jest Bóg, albo jest ból". Cierpienie otępia i obezwładnia wolę. Istotny przełom w życiu cierpiącego może nastąpić dopiero, gdy zada on pytanie: Czy istnieje Bóg lub jakaś siła, która może mnie od tego cierpienia uwolnić? Po wielu latach rozmów z Bogiem i medytacji, człowiek wreszcie odkrywa, że nie ma takiego cierpienia, które byłoby niezależne od jego woli (np. zsyłane przez Boga!). Odkrywa, że cierpienie zawdzięcza tylko sobie, że może je sobie zadawać zależnie od woli.

Inaczej przedstawia się sprawa z rozwijaniem radości, miłości, błogości i szczęśliwości. One są zgodne z boskim planem.

183


Nauczyciele bhakti-jogi i chrześcijaństwa wzywają uczniów, by rozwijali miłość (a walczyli z przyjemnościami! ha! ha!). Biada tym, którzy takie wezwanie potraktują poważnie! To niemiła niespodzianka dla egoistów, że nie można się zmusić do rozwijania wyższych uczuć (a ponadto są one przyjemne!). A jednak mogą one wzrastać lub zanikać w umyśle. No to co tu jest grane? Właśnie: wyższe uczucia pochodzą spoza ego. Ego może dążyć do ich utrzymania, roż^ wijania lub pogłębiania, ale efekty tych jego zabiegów są mizerne -zmęczenie, zniechęcenie, a w najlepszym wypadku, miłe wspomnienia. Wyższe uczucia są realne tu i teraz, ale żeby rozwinęła się ich świadomość, należy tylko pozwolić im być i nie przeszkadzać. Ale nie wystarczy pomyśleć czy powiedzieć „pozwalam", trzeba sobie o tym stale przypominać:

Jestem otwarty na miłość, radość, mądrość, szczęście i bogactwo.

Człowiek nie może w sobie rozwinąć miłości tak, jak nie może rozwinąć Boga, może jednak wpuścić Go, rozwijając otwartość i ufność.

Wszyscy urzeczywistniający miłość powinni pamiętać, że większość ludzi odczuwa mniej lub bardziej uświadamiany lęk przed Bogiem i przed Jego kierownictwem. I wreszcie lęk przed poznaniem swej prawdziwej istoty. Spójrz jak chytre i przebiegłe jest twoje ego. Mówi ono: „Nie znam Boga, ale znam kontrolę i mam wiedzę. Nie znam miłości i wolności, ale znam cierpienie, więc poprowadzę cię bezpiecznie przez życie pełne cierpień i ograniczeń. Czy ci to wystarczy?" Sprawdź, czy się nie pomyliłem. Powtórz kilkanaście razy z użyciem własnego imienia (w formie którą lubisz), poniższe myśli:

Mnie...opłaca się czuć dobrze i bezpiecznie.

Założę się, że rodzice uczyli cię, iż bezpiecznie jest, gdy się boisz! Obserwuj swe reakcje.

To korzystne dla mnie... i innych, gdy czuję się radośnie i szczęśliwie.

To, co teraz przeczytasz, wyda ci się kompletnym idiotyzmem: niszczenie ego trzeba rozpocząć od podniesienia samooceny!, od rozwinięcia szacunku do siebie i uzdrowienia relacji Ja - Bóg i Ja - inni. Gdy uświadomisz sobie, że tak jak inni jesteś nie oddzielony od Boga, że dla Niego masz wartość, dlatego że jesteś itd., wtedy twoje ego nie będzie miało już czego udowadniać, nie będzie też miało powodu starać się o cokolwiek!

184


Przyjmowanie schronienia

Zauważ, w czym ludzie upatrują gwarancji swego bezpieczeństwa: słaba kobieta szuka mocnego, brutalnego (oczywiście dla innych, a nie dla niej) mężczyzny i znajduje brutala, który jej też nie oszczędza. Silny mężczyzna szuka pracowitej żony... Tak się dzieje na co dzień. Ale są ludzie mający „szerszą perspektywę" myślenia. Im do poczucia bezpieczeństwa potrzebna jest partia polityczna, z jej „mocnym" przywódcą i policją. A mocni przywódcy potrzebują do zapewnienia bezpieczeństwa ochrony osobistej i całych armii.

Ochrona chroni się za swym wyszkoleniem i nowoczesną bronią. Naukowiec, by nie dać się „wysadzić z siodła", gromadzi coraz więcej wiadomości, a szef kliki zbiera swych popleczników. Większość ludzi szuka zabezpieczeń materialnych lub socjalnych.

Buddyzm ostrzega przed szukaniem schronienia w „światowych bogach", dających złudne poczucie mocy i bezpieczeństwa. Praktyka potwierdza słuszność tego ostrzegania. Najpotężniejszy człowiek XX wieku - Stalin, ze strachu kazał wymordować miliony swych urojonych wrogów. Bohater narodu umierał ze strachu każdego dnia! No cóż, powiesz, że Stalin był wyjątkowym łajdakiem. Ale spójrz, ilu ta-• kich wyjątkowych, wystraszonych łajdaków pomogło mu i ilu codziennie szuka swego bezpieczeństwa w śmierci swych urojonych wrogów? Z pewnością uda ci się spotkać ludzi, którzy większą część życia spędzają na planowaniu zaszkodzenia innym, wyeliminowania urojonych konkurentów czy przeciwników. Ta choroba umysłu rozwija się razem z totalitaryzmem, a wynika ze świadomości nędzy. Owocuje seriami donosów, pomówień i pogromów. A że żaden z tych środków nie jest skuteczny, atakuje się dalej. Przecież w myśl tej filozofii, nawet rozdając razy na ślepo, można trafić groźnego wroga.

A ty, czyżbyś nigdy nie planował ataku w swej obronie? Nie potępiaj się! Z pewnością nigdy nie słyszałeś, że można przyjąć schronienie w mocy potężniejszej od bomby atomowej? Gdybyś zajrzał do psalmów, przeczytałbyś zdanie: „Pan moją opoką", gdybyś uważał na nabożeństwach, pamiętałbyś, że chroni cię modlitwa Chrystusa i Jego wstawiennictwo. A może kiedyś słyszałeś o praktyce przyjęcia schronienia w Buddzie (wszystkich oświeconych), dharmie (praktyce i naukach duchowych) i sandze (społeczności dążących do urzeczywistnienia)? Dlaczego cię to nie pociąga i nie uspokaja?

185


No tak, przecież twoje doświadczenie mówi o stałym zagrożeniu, a potwierdzają to wiadomości w gazetach, radiu i telewizji. A może sytuacja wygląda zupełnie inaczej, czyli że te informacje niczego nie potwierdzają (poza zainteresowaniami dziennikarzy), a mają cię urobić, mają cię utwierdzić w poczuciu zagrożenia, ponieważ ci, którzy tobą manipulują, chcą się poczuć bezpiecznie, gdy przeciągną cię na swoją stronę. Zauważ, że gdy mówisz ludziom o nierealności zagrożeń, to oni wpadają w szał ze strachu, uważając cię za najbardziej podstępnego wroga. Ale to tylko twoje myśli o ataku atakują twoją nietykalność!

Czy można żyć, nie spodziewając się i nie planując ataku? Owszem. Wystarczy sobie uświadomić, że agresja ludzi wystraszonych, ta o której mówi się w środkach masowego przekazu, nie jest skierowana przeciw tobie. To tylko forma ochrony wystraszonych ludzi przed urojonym zagrożeniem - tak na wszelki wypadek. A jeśli zostałeś zaatakowany i myślisz, że możesz znów paść ofiarą, to zauważ, że planujesz sobie: „Znów mogę paść ofiarą"!

Plany, w których realizację wierzymy, realizują się. Jeśli jesteś niewinny, nie przyciągniesz do siebie żadnej sytuacji, dzięki której mógłbyś się poczuć ukarany. A jesteś niewinny. Chodzi o to, żebyś to zaakceptował. To prawda, że możesz czuć się bezpieczny, ale presja propagandy i społeczeństwa jest tak silna, że nie możesz się jej sam skutecznie przeciwstawić, że nie możesz się przed nią ochronić. Proponuję ci więc przyjęcie schronienia w Wyższej Inteligencji, według poniższego wzoru:

(tekst modlitwy)

1. Przyjmuję schronienie w Bogu Wszechmogącym, który jest Najwyższym Dobrem i Najwyższą Mądrością.

2. Przyjmuję schronienie we wszystkich urzeczywistnionych istotach, we wszystkich Opiekunach i Mistrzach (również w Buddach).

3. Przyjmuję schronienie w boskiej, świetlistej naturze umysłu wszystkich istot, albowiem wszyscy jesteśmy jedno z Bogiem. Postrzegam Boga w każdym.

4. Przyjmuję schronienie w boskiej, świetlistej naturze swojego umysłu. Kiedy powtórzysz to kilka razy, możesz mieć wrażenie, że to kłamstwo. Gdy przyłożysz się do częstego powta-

186


rzania, będzie to afirmacja. A gdy obierzesz to jako temat medytacji lub modlitwy (najlepiej codziennej), stanie się to rzeczywistością. Teraz pozostaje mi nadzieja, że nie całkiem dałeś się ogłupić agresywnej kulturze europejskiej i potrafisz zaufać Bogu. Chyba nie myślisz, że Bóg to jeszcze jeden twój wróg? Nauczono cię być odważnym w przeciwstawianiu się i w walce, ale czy jesteś na tyle odważny, żeby zaufać i poddać się jego kierownictwu?

Przyjęcie schronienia oznacza, że wyrzekasz się szkodzenia sobie i innym oraz martwienia się o nich (nadal jednak możesz się modlić, by Bóg miał ich w swej opiece). Jeśli jeszcze do tego nie dorosłeś, pracuj nad podniesieniem swej samooceny.

Błogosławieństwa

Medytacyjne i kontemplacyjne przyjęcie schronienia otwiera ci drogę do licznych błogosławieństw i transformacji energii.

Ponadludzkie inteligencje nie manipulują tobą poprzez udzielanie ci błogosławieństw. Również ty nie możesz manipulować nimi, żeby błogosławieństwa stały się twym udziałem. Błogosławieństwa, jakich doznajesz nie zależą od widzimisię Boga czy Mistrza, ale od twej otwartości i gotowości do ich przyjęcia. Nie możesz na nie zasłużyć przez jakiekolwiek działanie. Możesz je tylko przyjąć, jako wynik medytacji i modlitwy. Ale każdy zasługuje na nie z powodu bycia synem bożym.

Świętoszkom wydaje się niesprawiedliwe, że prostytutki otrzymują często więcej błogosławieństw niż niejedna umartwiająca się zakonnica. Nie ma w tym nic dziwnego - umartwianie się jest sprzeczne z naturą, jest odrzuceniem darów bożych (a więc i bożych błogosławieństw). Nie wyciągaj stąd wniosku, że prostytucja jest zgodna z boskim planem.

Dla naszych postępów na drodze duchowej nie czyn, lecz motywacja jest najważniejsza. Dlatego nie warto naśladować cudzych zachowań.

Oto przykłady błogosławieństw, o które warto prosić:

1. Błogosławieństwo radości i zadowolenia z praktyki duchowej.

187


2. Błogosławieństwo ochrony w codziennym życiu i praktyce.

3. Błogosławieństwo przetworzenia wszystkich negatywnych myśli i energii w pozytywny potencjał karmiczny. A ponadto: miłość, szczęśliwość itp.

Można też prosić o zwykłe, czyli światowe błogosławieństwa:

1. Doskonałego związku miłosnego z najodpowiedniejszym partnerem.

2. Wszelkich bogactw i dobrobytu materialnego.

3. Zdrowia i sprawności fizycznej.

4. Uzdrawiania, nauczania itp.

Nigdy nie zapominaj podziękować za to, co już się dokonało. Błogosławieństwa będą spływać na ciebie, gdy przyzwyczaisz się, że pozwalasz Bogu lub Mistrzowi kierować twą praktyką i twym życiem (aczkolwiek nie zależą od takiej zgody - zgoda jest tylko warunkiem skutecznej pomocy z ich strony). Pozwalaj Bogu, by uwalniał cię od trosk:

Moc boskiego spokoju zapewnia spokój, bezpieczeństwo i wygodę w moim życiu i otoczeniu. Moc boskiej mądrości zapewnia mądrość, szacunek i dobrobyt w moim otoczeniu. Moc boskiej miłości zapewnia miłość, szczęście i bogactwo mnie i...

Guru i jego rola

Przyjęcie schronienia wiąże się z przyjęciem nauczyciela. Niektóre szkoły jogi i buddyzmu uznają, że kwalifikacje do nauczania ma tylko guru z określonej linii przekazu nauk. Są też szkoły uznające Mistrza Duchowego w niematerialnej postaci i wreszcie takie, które uznają, że do oświecenia można dojść bez żadnego nauczyciela, w samotności. Wszystkie te poglądy są właściwe, choć dla ciebie właściwym może być tylko jeden z nich. Każdy z nas ma niewidzialnego Opiekuna Duchowego i to On powinien kierować naszymi krokami na ścieżce oświecenia. Nigdy nie powinieneś szukać nauczyciela obiecującego wiele atrakcji. Gdy przyjmiesz i ugruntujesz schronienie, będziesz uzyskiwać coraz więcej pomocy. Gdy masz ufność, to nawet „psi ząb" udzieli ci błogosławieństw (gdyż jest lustrem umysłu!).

188


Gdy nauczymy się, że wszystko, co się wydarza, to tylko lustrzane odbicie wierzeń umysłu, wtedy okaże się, że każda sytuacja jest naszym nauczycielem, że uczymy się od każdego człowieka i od każdego stworzenia. Warunkiem skuteczności naszej nauki jest pełna i niezachwiana ufność, że całe nasze życie jest lekcją.

Gdy uczeń ma zaufanie, to najgłupsze zdanie wypowiedziane przez osobę, której nauce ufa, może mieć dla niego wyzwalającą moc. Natomiast gdy nie ma ufności, to i najbardziej wykwalifikowany i urzeczywistniony guru (a nawet sam boski awatara - wcielenie bo-skości), niczego go nie nauczy.

Tak się składało, że kwalifikowani guru i lamowie, których spotykałem, zaczynali mnie uczyć od przekonywania mnie, że nie mogę osiągać tego, co osiągam i nie mogę robić tego, co robię. Zgodnie z ich oceną, było na to o wiele za wcześnie. Wreszcie uznałem, że właściwe dla kierowania mym rozwojem kwalifikacje ma tylko Bóg i mój Opiekun Duchowy. Tych, którzy przekazywali mi instrukcje traktowałem jako manifestację boskich nauk (bardzo byliby zdziwieni, gdyby się dowiedzieli, co z ich nauk przyjąłem, gdyż zwykle było to sprzeczne z ich intencjami). Kiedyś poprosiłem Boga o najodpowiedniejszą dla mnie partnerkę, afirmując, że cokolwiek między nami się zdarzy, będzie służyć Najwyższemu Dobru i naszemu rozwojowi duchowemu. I zawsze spotykaliśmy się tylko na tyle, na ile było potrzeba. To działało doskonale i precyzyjnie. Potem nauczyłem się rozwiązywać problemy w każdej sytuacji, ufając, że problem się rozwiąże i że dostanę instrukcje, co robić dalej. To jest możliwe po zrozumieniu, że wszystko, na co reagujemy emocjonalnie, jest odzwierciedleniem naszych wierzeń (karmy). Wszystko zaś co pojawia się przed naszymi oczami, a na co nie reagujemy, jest tylko przejawem cudzej karmy.

Rolę guru może w istocie pełnić każda istota i każda sytuacja. Guru bowiem niczego nie uczy. On tylko instruuje i inspiruje nas do pracy nad naszym urzeczywistnieniem, wskazując drogę do wyzwolenia z cierpień. Z nauk guru każdy uczeń wybiera tylko to, co jest w stanie zrozumieć i urzeczywistnić. Jego nauki kierowane do innych nie są naukami dla ciebie (dlatego uczniom nie wolno rozmawiać między sobą na temat nauk osobistych!).

Gdy są wygłaszane publicznie, mogą cię zainspirować, gdy je czujesz, ale też mogą ci zaszkodzić, gdy chcesz je zrozumieć intelektualnie.

189


Dary i długi

Pewnie słyszałeś, że prawdziwy guru niczego nie potrzebuje i oburzasz się, gdy słyszysz, iż różni nauczyciele każą sobie płacić za nauki. Wydaje ci się, że teraz masz dowód, że to szarlatani. Szukasz więc Mistrza, który nie weźmie od ciebie pieniędzy. Nie spiesz się z wydawaniem sądów. Guru zwykle jest wolny od potrzeb, bowiem wszystko co niezbędne dostaje w porę i bez wysiłku od Boga (chocV zwykle przez ludzi). Guru urzeczywistniony jest wolny od potrzeby uczenia cię czegokolwiek. Istnieje on w ciele tylko dlatego, że jest to potrzebne jego uczniom. A każdy powinien dbać o to, co zaspokaja jego potrzeby. W tradycji jogi istnieje zwyczaj ofiarowania darów dla guru przez jego uczniów. Bez złożenia tego daru nie można zostać uczniem. O darze decyduje składający go, ale w szczególnych przypadkach guru może zażądać innego daru. Pamiętaj, że każdy ma takiego nauczyciela, na jakiego go stać. Przy czym nie o pieniądze tu chodzi, lecz o okazanie wdzięczności i ufności. Guru z pewnością używa swych dochodów na szlachetne cele, np. na pomoc uczniom, propagowanie nauk itp. Płacąc za swoją naukę, poza okazaniem wdzięczności, okazujesz także szacunek sobie. Nauka jest inwestycją w twój rozwój, a tego typu inwestycje zawsze przynoszą korzyści. Jeśli wydajesz pieniądze na szlachetne cele, to masz ich zawsze wystarczająco dużo. Jeśli ci się to wydaje niemożliwe, to popracuj nad psychologią prosperity (udanego ekonomicznego funkcjonowania). To czy masz pieniądze i ile ich masz, nie zależy ani od tego, ile i jak ciężko pracujesz i ile zaoszczędzisz. Zależy tylko od nastawienia twego umysłu i od tego czy lubisz je mieć i wydawać. (Zauważ, że nałogowemu pijakowi nigdy nie brakuje ani alkoholu, ani okazji). Nie martw się o pieniądze. Przecież zawsze masz do zaoferowania cenne idee, dobra i usługi.

Jeżeli nie rewanżujesz się i nie odwdzięczasz, gromadzisz dług karmiczny. Gromadzisz go tylko wtedy, gdy korzystasz z owoców pracy innych. Jeśli teraz myślisz, że najlepiej być samowystarczalnym, to się mylisz. Tylko Bóg jest samowystarczalny, a jednak potrzebuje nas do realizacji swego planu. Dążenie do samowystarczalności wskazuje na trudności w okazywaniu wdzięczności. Na duchowej drodze zawsze będziesz korzystał z owoców urzeczywistniania innych, a szczególnie wtedy, gdy nie jesteś tego świadom. Stare długi trzeba będzie spłacić. Nie spłacone, uniemożliwiają dalszy postęp.

190


Tylko wobec Boga nie masz długów. On ci daje wszystko za darmo. Im chętniej Go przyjmujesz do swego życia, tym więcej masz powodów do wdzięczności. Przemedytuj to.

Zamiast narzekać, że masz mało, lepiej okazuj wdzięczność za to co masz i co dostajesz. Twoje myśli mają moc twórczą. Myśli o nędzy przyciągają do ciebie nędzę, a myśli o bogactwie - bogactwo. Szermierze sprawiedliwości społecznej odkryli niepokojące ich zjawisko: po każdej rewolucji bogaci nadal się bogacą, a biedni biednieją. Rewolucje społeczne to tylko ostatni etap rozwijania świadomości nędzy i niewdzięczności. Okazując wdzięczność za wszystko co masz, rozwijasz świadomość dostatku (dobrobytu). Bez świadomości dostatku nigdy nie będziesz w stanie przyjąć błogosławieństw płynących ku tobie nieprzerwanym strumieniem od Boga, Mistrza, urzeczywistnionych istot i wszystkich życzliwych ludzi (np. będzie ci się wydawało, że jak ty dostaniesz, to zabraknie dla innych). Gdy rozwijasz świadomość nędzy, to usiłujesz zagarnąć nędzną część bogactwa tego świata i bogactwa Boga. A przecież Bóg obdarza wszystkich bogactwem. Wszechświat jest pełen nadmiaru. I zawsze masz wystarczające powody do wdzięczności.

Duchowe skutki niskiej samooceny

Aby twoja samoocena stała się właściwa, musisz przejść przez etap podnoszenia jej, by uwolnić się całkowicie od syndromu dezaprobaty i poczucia ograniczenia i niemożności. Możesz oczywiście powiedzieć, że skoro medytujesz, to twe negatywne myśli już na ciebie nie wpływają. Czy medytujesz przez 24 godziny na dobę? Jeśli nie, to powiedziałeś bzdurę. Jeśli twierdzisz, że medytacja uwalnia cię od myślenia i od konieczności podnoszenia jego jakości, to odpowiedz: ile procent czasu zajmuje ci niemyślenie?

Wielu próbowało kroczyć duchową drogą bez podnoszenia samooceny. Ich upadek był zawsze bolesny, a często i tragiczny. Nie próbuj więc i ty kroczyć drogą wyznaczoną przez Boga, odrzucając Jego dary. Życie to lekcja, którą przerabiasz nie po to, aby cierpieć, ale po to, aby się wreszcie uwolnić od cierpienia. Nie sposób rozwijać pozytywnych cech utrzymując jednocześnie niekorzystne wyobrażenia o sobie. A teraz spróbuj je zmienić:

191


Odnoszę się do siebie z najwyższym szacunkiem w obecności innych osób.

Być może przyszedłeś do Boga z przekonaniem, że należy się poniżyć, upokorzyć, by zasłużyć na Jego dary, że należy się uważać za najgorszego grzesznika itp. Jeśli po przeczytaniu tego rozdziału nadal tak uważasz, to szykujesz sobie duchowe samobójstwo, które z pewnością zaowocuje przyśpieszeniem twego zgonu. Pokora nie polega, na samoponiżaniu się, ale na uznaniu, że Bóg wie lepiej od ciebie. Również lepiej od ciebie wiedzą urzeczywistnione istoty. W stanie umysłu, w jakim przebywa ich świadomość, nie sposób nikomu wyrządzić krzywdy. Jakkolwiek ich odpowiedzi na twoje pytanie mogą ci wydać się szalone, to uznaj, że szaleństwo jest stanem twego umysłu i poproś o uwolnienie od niego, o to, by zostało przetworzone w pozytywny potencjał karmiczny. Zawsze proś o to, by każda sytuacja, każde spotkanie służyły Najwyższemu Dobru i przyznawaj, że tak jest. Gdy wreszcie uświadomisz sobie, że wszystko, co cię spotyka, jest najlepsze, uwolnisz się od niepotrzebnych wątpliwości co do sprawiedliwości urządzenia tego świata i działania praw karmy.

Jeśli twierdzisz, że możesz znieść każde cierpienie czy wszystkie nieszczęścia tak, że twój umysł pozostanie nienaruszony, to tylko stałeś się sprawny w wyłączaniu świadomości z pewnych ośrodków układu nerwowego. A gdy jeszcze się tym chlubisz, to rozwijasz pychę. Gdyby manipulowanie energią wewnętrzną mogło doprowadzić do oświecenia, można by je było osiągnąć za pomocą akupunktury!

Gdybyś był oświecony, to nie musiałbyś się znieczulać na ból, bowiem żaden ból nie pojawiałby się w twym umyśle. Gdybyś miał wysoką (właściwą) samoocenę, nie musiałbyś znosić nieszczęść i przeciwności losu, gdyż nie pojawiałyby się one ani w twym życiu, ani w twym umyśle. Są one nierealne!

Gdy praktykujesz medytację, koncentraqę, energetyzację ciała, wtedy wszystkie twoje negatywne myśli razem z twoją wolą ulegają wzmocnieniu i ze wzmożoną siłą oddziałują na twe otoczenie. W pewnym momencie możesz je tak wzmocnić, że cię zabiją. Mnie to też kiedyś przeraziło i postanowiłem ułożyć sobie najpierw w głowie, zanim zrobię cokolwiek dla innych.

Podnoszenie samooceny służy uwalnianiu się od podstawowych lęków - lęku przed przyszłością i przed życiem, czyli od nieświadomego pragnienia śmierci. Siła niszcząca tych lęków jest tak potężna.

192


że gdybyśmy podjęli niektóre zawansowane praktyki jogi czy bud-dyzmu, zanim się od nich uwolnimy, narazilibyśmy się na śmierć w przyśpieszonym czasie (czasem już po 6 miesiącach). Skutki spowodowane przedwczesnym rozpoczęciem tych praktyk ciągnęłyby się za nami przez kilka wcieleń. Podobnie rzecz się ma z rozpoczęciem niektórych praktyk przed rozwinięciem szacunku do siebie!

Teraz pewnie myślisz, że nie warto się tym w ogóle zacząć zajmować, skoro to takie straszne i niebezpieczne. A czy nie jest straszniejszym trwać w lęku przed życiem i przed śmiercią jednocześnie?

I ja nie byłem wolny od lęku przed przyszłością i przed nieznanym. Długo trwało, zanim zaczai się ujawniać, zanim mogłem go nazwać, ale zawsze działał na moje decyzje paraliżująco. Gdy po kilku latach posługiwania się afirmacjami, po uzyskaniu wielu dowodów, że działają, zaczął się co jakiś czas pojawiać opór przed ich stosowaniem i przed modlitwą, byłem zdziwiony. Gdy znów pojawiły się myśli, że to wszystko na nic, poczułem się całkiem bezradny. Nie mogłem podjąć żadnej decyzji i nie miałem odwagi spytać Boga, co robić dalej. Bezpieczeństwo swej przyszłości miałem już przeafirmowane, a teraz afirmacja ta nie przynosiła żadnych efektów. Położyłem się więc, wykonałem medytację na czakramach, po czym powróciłem do medytacji nad bezpieczeństwem. Dopiero po godzinie uspokoiłem się na tyle, żeby ujrzeć pierwotną przyczynę lęku. Cofnąłem się do momentu, gdy pierwszy raz poczułem ten lęk i ujrzałem się na zimowym spacerze po parku, gdy szedłem z rodzicami mając ok. 4 lat. Było pięknie i spokojnie, a ja czułem okropny lęk. Cofnąłem się pamięcią dalej, do momentu, gdy ten lęk powstał. Wtedy zobaczyłem siebie w roli dziewczynki z zapałkami, pogardzanej i poniewieranej przez ludzi po śmierci jej rodziców, zmuszonej do sprzedawania na mrozie zapałek po to, by nie umrzeć z głodu. Uwolniłem się od lęku, ale jeszcze długo miałem żal do rodziców, że wtedy nie powiedzieli mi, że gdyby umarli, to nic tak okropnego nie może mnie spotkać. Zastanów się, czy czytając dzieciom takie głupoty (sentymentalne i wzruszające!), miałbyś odwagę powiedzieć im: „Jak rodzice umrą, to przecież nic złego się nie stanie, teraz są inne czasy i sierotki idą do domu dziecka, a nie na poniewierkę"?

No i co z twą odwagą i uczciwością?

Nigdy i nigdzie w dziejach człowiek nie dokonał poniżenia ludzkiej godności na taką skalę, jak w Europie. To szaleństwo narodów

193


przygotowali przywódcy polityczni i ludzie kultury swymi dziełami, które wydają owoce do dzisiaj. Zakłamanie kultury europejskiej jest tak konsekwentne, że trudno nam uwierzyć, że ktoś, kto myśli inaczej i ceni inne wartości, mógłby mieć rację. Ciągle wydaje się, że słuszność jest po stronie walczących, broniących się do ostatka w imię ojczyzny, honoru i Boga. W efekcie społeczeństwa chrześcijańskie nie są w stanie zaakceptować podstawowych wartości chrześcijaństwa^-przebaczenia, pokory i miłości. Przebaczenie pozwala uwolnić się od negatywnych uczuć wobec ludzi i Boga, pomaga rozwijać szacunek do innych i siebie. Pokora pozwala na przyjęcie kierownictwa Boga, zamiast kierownictwa pomylonych przywódców. A miłość pozwala żyć w harmonii, bezpieczeństwie wzajemnej pomocy i życzliwości, zamiast w niezdrowym podnieceniu, spowodowanym sensacyjnymi wieściami rozchodzącymi się dzięki środkom masowego przekazu i kolejkowym plotkarkom.

Dopóki czujemy się oddzieleni od Boga i boimy się, że może nas potępić, odrzucić czy ukarać, to ciągle boimy się życia. W ten sposób popełniamy grzech śmiertelny, czyli samowolne oddzielenie się od Boga. Jeśli ty oddzielasz się od Boga to jeszcze nie dowód, że On to robi.

Bóg daje nam zawsze wszystko, ale dopiero, gdy zaufamy Jemu i sobie, będziemy mogli to zauważyć i przyjąć.

Mnie... opłaca się ufać.

Gdy to ugruntujesz, pójdziesz dalej!

Kocham Boga i dlatego kocham wszystko, co On ukochał.

Kocham Boga i dlatego lubię wszystko, co On lubi.

Lubię to wszystko, co lubi Bóg, więc mogę robić wszystko to co lubię.

Pozwalam Bogu, by działał przeze mnie.

Moje nastawienie mentalne ułatwia spontaniczne działanie nieskończenie potężnej mocy Boga.

Zawsze mam wystarczającą wolność.

Zawsze potrafię właściwie korzystać z wolności.

I wreszcie zrozumiesz, że jest tylko jeden sposób, by zapewnić sobie bezwzględnie bezpieczeństwo: poddać Bogu całe swoje życie.

Twoje życie zasługuje na miłość tak jak i moje, tak jak i innych ludzi.

194


Samoocena

Wyobraź sobie siebie chodzącego w thrmie ludzi z miseczką żebraczą, na którą ludzie dają „co łaska". Wczuj się w tę sytuację. Co myślisz, co czujesz? Jak ci się powodzi? No i koniec ćwiczenia.

Teraz postaraj się zrozumieć, że nikt cię nie będzie szanował, jeśli ty sam nie będziesz szanował siebie, że nikt cię nie pokocha, jeśli nie pokochasz najpierw siebie, nikt ci nie przebaczy, jeśli nie przebaczysz sobie. Nie chcę cię ani straszyć, ani szantażować, ale pozwól, że opiszę nam zawsze usłużność na co dzień.

Wszyscy staramy się spełniać oczekiwania innych. Właściwie całe nasze nieoświecone życie składa się z prób dowartościowania siebie przez robienie czegoś, co zostanie zaaprobowane przez tych, na opinii których nam zależy. Przez całe nieoświecone życie komunikujemy innym w sposób zwykle niewerbalny swoje wobec nich oczekiwania. Dobrze wiemy, że nie wszystkie nasze oczekiwania zostają natychmiast zaspokojone. Dobrze też wiemy, że nie mamy ochoty zaspokajać oczekiwań deklarowanych przez innych (najczęściej zupełnie inne oczekiwania komunikowane są werbalnie, a inne niewerbalnie - to taka gra, np. w przyzwoitość czy szlachetność). Generalnie jesteśmy usłużni.

Teraz wyobraź sobie małego faceta, który myśli: „Jak spotykam dużego faceta, to on mi daje w pysk". Spotyka jednak dużego faceta -i nic; spotyka drugiego - i nic; spotyka trzeciego i dostaje po pysku. Dlaczego? Bo wreszcie spotkał dużego faceta, który lubi dawać po pysku małym. Gdy spotkali się, zakomunikowali sobie swoje oczekiwania i spełnili je (podczas gdy pozostali dwaj duzi faceci nie lubili bić małych, choć ten mały z pewnością nieźle ich wkurzał, wiec nie odpowiedzieli na prowokację). Jest różnica między oczekiwaniami deklarowanymi a okazywanymi. Deklarowane są świadome, a okazywanych często nie jesteśmy świadomi. Te okazywane są bardziej realne i prowokują innych. A oto ich zestaw:

1. Lęk - gdy boisz się, to komunikujesz, że spodziewasz się takiej sytuacji, która potwierdzi słuszność twych lęków. Znieczulenie na lęk niczego nie załatwia, a co więcej, komplikuje sytuację, ponieważ wtedy nie wiesz, dlaczego kogoś unikasz (najczęściej wtedy racjonalizujesz sobie, że nie lubisz go) i nie jesteś świadom, że prowokujesz innych.

195


2. Poczucie niższej wartości. Ludzie z niższym poczuciem wartości często wybijają się w otoczeniu, usiłują czegoś dokonać, żeby udowodnić innym (w zasadzie sobie), że są lepsi, niż im się wydaje (rzekomo, niż o nich sądzą inni). Często popisują się swą wspaniałomyślnością. Za to przecież „należy im się" szacunek. A otrzymują w zamian od innych tylko pogardę i potępienie. I wydaje się im, że świat jest niesprawiedliwy, a ludzie podli. Gdy poczucie niższej wartości jest zbyt głębokie, ludzie rezygnują i usiłują uciec od świata i innych. Przekroczenie poczucia niższej wartości jest za każdym razem trudne. Wskazówką, że ono jeszcze działa, niech będzie uwaga, że jeśli cokolwiek robisz jeszcze dla aplauzu, dla dowartościowania się, to ciągle jesteś w jego władzy.

Dopóki nie dostrzegasz swej realnej wartości, niezależnie od cudzych opinii, to podejrzewaj się o poczucie niższej wartości. Gdy będziesz sobie afirmować, że wszyscy cię chwalą i podziwiają, to z pewnością przyciągniesz do siebie takich ludzi, którzy to chętnie robią, ale w ten sposób nie podniesiesz swej samooceny. Sprawisz tylko, że twoje uzależnienie od cudzych opinii stanie się przyjemniejsze, a być może przez to bardziej zdradliwe.

3. Kiedy utrzymujesz myśli, że coś ci jest potrzebne, lub że należy ci się, to przyznajesz, że tego nie masz i puszczasz w świat komunikat: „Taki jestem nieszczęśliwy, bo mi tego brakuje", a świat odpowiada: „Masz rację, brakuje ci, więc masz to, o co ci chodzi" i odbija jak w lustrze stan twego umysłu.

4. Wszystkie pozytywne cechy i zjawiska zaczną się pojawiać spontanicznie wokół ciebie, gdy zaakceptujesz je bezwarunkowo u siebie i innych. Zauważ, jak teraz akceptujesz cechy, o których wiesz, że są pozytywne, np. wolność. No tak, ale... Zrelaksuj się i powtórz kilkanaście razy: akceptuję radość. Akceptujesz? A teraz: akceptuję szczerość. I co?

Nie masz innej możliwości uporządkowania bałaganu w swojej głowie, jak mierzyć jedną miarką siebie i innych. Coś może być obiektywnie dobre tylko wtedy, gdy jest dobre dla ciebie i innych. To bezwzględne kryterium, natomiast zastosowanie go uwalnia od wątpliwości, mentalnego pomieszania i osłabienia woli.

196


Twój obraz samego siebie nie powinien zależeć ani od czynników, które ukształtowały go w dzieciństwie, ani od osiągnięć czy niepowodzeń w późniejszym życiu. Powinien opierać się na świadomości, że Bóg ma w tobie upodobanie, że jesteś tu potrzebny, na przekonaniu o boskiej, pierwotnie czystej naturze człowieka i jego umysłu, na uświadomieniu sobie tkwiących w niej potencjalnych możliwości i wreszcie na jak najszybszym wprowadzeniu tychże możliwości w życie.

Podnoszenie samooceny

Różni utopiści chcieliby zorganizować idealne społeczeństwo tak, jak małolaty chcą zorganizować idealną, zgraną klasę. Każdy twierdzi, że gdyby inni robili to, co on wymyśli, to z pewnością wszyscy żyliby szczęśliwie. Na to dają się niestety często nabrać i dorośli ludzie, a nawet intelektualiści. Z braku szacunku dla siebie wynika nietolerancja dla siebie. Ale czy tolerując inność, można zorganizować społeczność i czy taka społeczność może coś wspólnie zrobić? Otóż okazuje się, że tam, gdzie kierują się miłością, nie trzeba wprowadzać żadnej organizacji. A co do wspólnych zajęć, to czy rzeczywiście trzeba coś wspólnie robić, czymś się wykazywać, ciągle coś udowadniać innym? I to tylko po to, żeby udowodnić sobie, że my to nie inni? Znacznie lepiej nie tracić sił i rozwijać życzliwość, zgodę, wdzięczność i szacunek. W pokorze wobec Boga nie można współzawodniczyć, gdyż współzawodnictwo, również grupowe rozwija egoizm.

Przyjmując jakiś wzorzec dla swego postępowania usiłujesz się do niego dopasować. Stawiasz sobie jakieś wymagania i kontrolujesz ich wykonanie, nagradzając się lub karząc. Im bardziej twój wzorzec odbiega od boskiego planu, tym trudniej ci się do niego dopasować, a wtedy potępiasz siebie i tracisz do siebie zaufanie. Znacznie korzystniej jest pozwolić Bogu, by realizował w twym życiu swój plan. Zamiast dopasowywać się ciągle do cudzych opinii, zacznij afirmo-wać:

Lubię siebie w obecności innych ludzi (mężczyzn/kobiet).

Czy można ułożyć sobie harmonijne związki z innymi bez podporządkowania się im i bez podporządkowania ich sobie? Oczywiście, że tak!

197


Nie pozostajesz w konflikcie z innymi, bo twoje potrzeby i dążenia to nie jesteś ty, bo ich potrzeby i dążenia, to nie są oni. Każdy ma wybór i może pozostawać w harmonii z Bogiem. Jeśli ty będziesz w harmonii z Bogiem, a twoje otoczenie będzie z Nim w konflikcie, to nie powód, byś ty ponosił konsekwencje decyzji twego otoczenia. Nie musisz się do niego dopasowywać. Wystarczy, że szanujesz siebie w obecności innych i grasz w takie gry, w które wszyscy wygrywają. I wtedy wygrywasz nie poniżając innych. Gdy oprzesz swą samoocenę na szacunku, miłości i na widzeniu siebie takim, jakim widzi cię Bóg, wtedy odniesiesz wielki sukces, gdyż cudze opinie nie będą cię już nigdy i nigdzie ograniczać.

Zasługujesz na sukces. Zasługujesz na oświecenie! Zawsze masz właściwy powód do radości. Zawsze masz właściwy powód do rozkoszowania się wolnością.

A jeśli inni ciągle z tobą walczą? To:

1. Przestań walczyć z nimi, przestań im udowadniać, pokazywać, przekonywać ich. Przestań ich prowokować swą agresywnością.

2. Podnoś dalej swą samoocenę. Przecież ciągle szukasz u innych oparcia dla siebie i poparcia dla swych działań! Tylko po to przekonujesz innych!

3. Inni walczą nie z tobą, lecz z urojeniami swego umysłu. Nie dolewaj oliwy do ognia i nie mieszaj się w ich walki!

Dopóki rozwijasz świadomość niedostatku, dopóty wokół masz konkurentów i przeciwników. Gdy rozwiniesz świadomość dobrobytu, otaczających cię ludzi zaczniesz postrzegać jako współpracowników, braci w Bogu itp.

Twoja samoocena, stanie się właściwa dopiero, gdy nie będzie ci już do niczego potrzebna, gdy przestaniesz się identyfikować z jakąkolwiek rolą i z czymkolwiek, gdy na pytanie: kim jesteś?, będziesz mógł szczerze i uczciwie odpowiedzieć: „nie wiem" lub „jestem". Wszystko będzie w porządku, gdy będziesz mógł udzielić takiej samej odpowiedzi sobie i innym bez najmniejszych wątpliwości.

Na właściwy obraz samego siebie składają się następujące czynniki:

1. Akceptacja. Gdy akceptujesz siebie, to akceptujesz innych, a oni akceptują ciebie. Naucz się bezwarunkowej akceptacji

198


Uświadom sobie, że od nikogo nie zależysz, że Bóg chroni cię, niezależnie od tego, gdzie jesteś i z kim jesteś. Bóg akceptuje cię niezależnie od tego, co myślisz, co czujesz i co robisz. Możesz być zawsze szczęśliwy, niezależnie od tego, co robisz, niezależnie od tego, gdzie i z kim jesteś.

2. Poczucie własnej wartości. Obejmuje ono szacunek dla siebie. Szanując siebie, przyciągasz do siebie szacunek otoczenia. Ponieważ nic się nie dzieje przypadkowo, to gdybyś był niepotrzebny, nie byłoby cię w ogóle. Zgrywanie się na ważniaka jest tylko nieudolną próbą zamaskowania swego poczucia niższej wartości.

Jestem wystarczający, mam wystarczająco, robię wystarczająco. Jestem wartościową osobą, itp.

3. Poczucie własnych możliwości. Wszystko jest dla ciebie możliwe dzięki boskiej opiece, dzięki odwoływaniu się do intuicji. Bóg zawsze ci pomoże, gdy zbliżysz się do Niego, gdy doskonalisz się, ale nie będzie spełniał twych zachcianek! Dla Boga wszystko jest możliwe, nawet to, żeby wszystko było możliwe dla ciebie.

Powierzam Bogu wszelkie sprawy (z ufnością). Zawsze mam do zaoferowania cenne idee, dobra i usługi.

Potrafisz zrobić wszystko. Zasługujesz na zaufanie! Zawsze lepiej uwierzyć w siebie, niż ciągle się kontrolować, nie ufając sobie i swemu ciału.

Praca z podnoszeniem samooceny może być żmudna i męcząca, ale o wiele bardziej męczy nieufność, ciągła samokontrola i umysłowy zamęt.

Wzrastasz w łasce. Jesteś ukochanym dzieckiem Boga. Bóg daje ci wszystko, co ci potrzebne do życia i rozwoju. Nie odrzucaj więc Jego darów tylko dlatego, że inni to robili i robią nadal.

Urodziłeś się bezsilny, o nic się nie troskałeś i nie zabiegałeś przez wiele lat, a jednak żyjesz. A jeśli odrzucasz dary boże, to jak ci się wiedzie?

Zrób kilka ćwiczeń, już teraz!

a) wypisz sobie wszystkie cele, jakie realizujesz w życiu codziennym (2 minuty),

199


b) wypisz wszystkie „cnoty" i zalety, jakich oczekuje od ciebie społeczeństwo, rodzina, szkoła, wojsko, przełożeni itp. (2 minuty),

c) wypisz wszystkie swoje obowiązki (2 minuty),

d) przejrzyj odpowiedzi na pkt. a, b, c,

e) uzupełnij poniższe zdania pierwszą myślą, jaka ci przyjdzie

do głowy.

1. Zawsze muszę...

2. Nigdy nie mogę...

f) wypisz wszystkie cechy Boga, jakie znasz (2 minuty),

g) wypisz wszystkie cechy raju (2 minuty).

A teraz proponuję ci kilka ćwiczeń, które doprowadzają do szału osoby mające niską samoocenę ugruntowaną przez niewłaściwe rozumienie moralnych założeń chrześcijaństwa:

a) wypisz wszystkie powody, dla których nie odpowiada ci życie w raju już teraz, nie zaczynaj od stwierdzenia, że to niemożliwe! (2 minuty),

b) porównaj to z powodami, dla których Adam i Ewa zostali wygnani z raju: nieufnością, wątpliwością, porównywaniem, ocenianiem, poczuciem winy i wynikającym z niego odwróceniem się od Boga (może znajdziesz i inne),

c) wypisz te z darów bożych, które już akceptujesz (2 min.),

d) wypisz teraz wszystkie cechy Boga, których nie akceptujesz u siebie,

Co ci teraz jeszcze przeszkadza, by być doskonałym, jako i twój Ojciec w Niebie doskonałym jest?

Kroki przy podnoszeniu samooceny

1. Myśl o sobie tak, jak o tobie myśli Bóg. Myśl o innych ludziach tak, jak myśli o nich Bóg. I myśl, że inni myślą o tobie tak, jak myśli Bóg. Wyobrażaj to sobie. Wizualizuj podczas pisania afirmacji i medytacji.

2. Bądź konsekwentny! Niech wszystkie twoje myśli, słowa i czyny służą Najwyższemu Dobru.

200


3. Relaksuj się, wykonując oczyszczające, uspokajające umysł ćwiczenia oddechowe.

4. Gdy opanujesz medytację, proś Boga, by kierował tobą:

„Rozkazuję, aby teraz w moim życiu ujawnił się i realizował boski plan" (po jakimś czasie możesz zauważyć, że pewną dziedzinę swego życia zarezerwowałeś tylko dla swoich decyzji, więc poddaj Bogu i ją).

5. Co jakiś czas proś Boga, by ujawniał przed tobą swój plan. Potwierdzaj swą gotowość do przyjmowania Jego kierownictwa. Proś Boga, by ujawniał ci ciągle, co jest najważniejsze dla ciebie i co masz robić.

6. Naucz się, że każda sytuacja, w której się znajdujesz, jest dla ciebie lekcją, mówiącą ci, jakie jeszcze problemy masz rozwiązać.

7. Proś Boga, by ujawnił ci twe wady, nazywaj je i proś, by każda z nich została przetworzona w pozytywny potencjał karmicz-ny. Proś, by w twym umyśle i w twej karmie jak najszybciej rozwijały się wszystkie cechy istoty oświeconej, dla pożytku twego i innych. Przypominaj sobie, że Bóg kieruje tobą:

Obecnie w moim życiu realizuje się boski plan,

Gdy jestem jedno z Bogiem, wszystko jest dla mnie możliwe,

Moje życie płynie w harmonii z naturalnym biegiem wszechświata,

Bóg wypełnia mnie mądrością oraz mocą czynienia wszystkiego co najlepsze.

8. Poczuj i zaakceptuj swe słabości i pozwól, by Bóg przetworzył je w Jego moc. Zaakceptuj swój żal i swą rozpacz i pozwól, by Bóg przetworzył je w Jego radość i Jego szczęśliwość. Módl się oto!

9. Niezależnie od tego, na jakim etapie rozwoju się znajdujesz, przebaczaj! Przebaczaj innym, sobie i Bogu (nawet, a może szczególnie wtedy, gdy uważasz, że nie wolno ci myśleć, iż miałbyś jakieś żale do Boga - każdy ma!). Bóg zasługuje na twoje zaufanie, niezależnie od tego, co mówią o Nim inni i co ty o Nim sądzisz (nie bój się, że miałeś co do tego wątpliwości - ukrywanie ich niczego nie załatwi, a pogrąży cię w poczuciu winy). Wyznawaj wszystkie wątpliwości i proś o uwolnienie

201


od nich na zawsze! Gdybyś sam mógł osiągnąć to, o co prosisz Boga, wtedy Bóg nie byłby ci potrzebny. Nie musisz już więcej walczyć ze złem, wystarczy, że poprosisz Boga, by zostało przetworzone w dobro. Nie musisz wyręczać Boga. Zamiast twierdzić, że coś jest niemożliwe i cierpieć z poczucia beznadziejności, proś Boga o pomoc ( tylko nie upieraj się, że On musi wszystko załatwić po twej myśli). Dla Boga wszystko jest v możliwe. Proś Go więc o wszystko, co dla ciebie niemożliwe.

Jeśli jeszcze cokolwiek postrzegasz w sposób emocjonalny, to masz najlepszy dowód, że ta zakłócająca emocja (nazwij ją!), nie została jeszcze oczyszczona, a tym samym wypierająca ją pozytywna cecha nie została jeszcze rozwinięta. Gdy na wszystkie stworzenia, na wszystkich ludzi i na cały świat nauczysz się patrzeć z boskiej perspektywy, z miłością i poczuciem bezpieczeństwa, będzie to największym osiągnięciem, jakiego może dokonać człowiek, osiągnięciem zupełnie nieporównywalnym z ogromem zmian, z kolorowym zawrotem głowy czy zgromadzeniem majątku, tak jak całości nie da się porównać z cząstkami.

Wejście na duchową ścieżkę to nie zabawa, ale większość z nas dokonała go w poprzednich żywotach, a podczas chrztu nasze zobowiązania duchowe zostały odnowione. Kroczenie duchową ścieżką zobowiązuje do ciągłego doskonalenia się, niezależnie od tego, czy chciałbyś teraz być przeciętniakiem, czy ofiarą czy też „kimś".

Gdy schodzimy z duchowej ścieżki, spotyka nas cierpienie i niepowodzenie. Rozwijając natomiast pozytywne cechy otwieramy się na przyjęcie wszelkich darów Boga (po prostu, akceptujemy je całkowicie, a więc nie odrzucamy ich). Gdy jesteśmy potrzebni, pożyteczni i pomagamy innym urzeczywistnić doskonałość Syna Bożego (czy pierwotne dobro), odnosimy wrażenie, że Bóg dba o nas bardziej. Wrażenie to wynika z rozwijania naszej otwartości na przyjmowanie wszystkiego, co najlepsze.

Cenne ludzkie ciało

„Czy wy wiecie, że jesteście świątynią, w której mieszka Święty Duch?" - śpiewają uczestnicy oaz. A czy ty o tym wiesz i czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji tego faktu? „Bądźcie doskonali, jako

202


i wasz Ojciec w Niebie doskonałym jest" - wzywał Jezus. A czy ty widzisz swoje ciało tak, jak widzi je Bóg? Czy widzisz swoje życie tak, jak widzi je Bóg? Czy widzisz siebie tak, jak on widzi swoje dziecię?

Buddyści uczą o cennym ludzkim ciele, jako o doskonałym pojeździe dla umysłu, który ma dojść do urzeczywistnienia. A mimo to i w buddyzmie, i w chrześcijaństwie funkcjonują wcale nierzadkie praktyki niszczenia ciała. Śmiech mnie ogarnia, gdy słyszę bajdurze-nia o grzesznym ludzkim ciele. To tak, jakby ciało miało swoją wolę, zawsze sprzeczną z wolą Boga. Wielu ludzi jednak tak myśli i programuje swój umysł na udowadnianie, że tak właśnie jest. Tymczasem człowiek to stworzenie będące na pograniczu świata boskiego (obdarzone Duchem) i zwierzęcego (obdarzone ciałem). Czy zwierzęta mogą być z natury złe i grzeszne? Zupełnie inna sprawa, że człowiek nie lubi, żeby w jego ciele ujawniały się skłonności właściwe dla zwierząt. Nie trzeba ich przecież rozwijać. Ciało zawsze jest posłuszne umysłowi, nawet gdy umysł zdecydował, że nie możesz sobie z nim poradzić. Działa dokładnie tak, jak został zaprogramowany umysł!

Bóg wypełnia moje ciało miłością, mądrością i mocą.

Teraz one nim kierują. Myśl tylko o tym, co dobre i czyste. Myśl, że takim jest twoje ciało. Innego przecież nie masz.

Zdrowy rozsądek mówi nam, że ciało nie powinno przesłaniać rzeczywistości. Nadmierna koncentracja na upiększaniu go lub walka z nim są niebezpieczne, a wynikają one z nieakceptacji swego ciała takim, jakim ono jest. Jeśli utrzymujesz w swym umyśle negatywne myśli na temat swojego ciała, otrzymasz w następnym wcieleniu ciało odpowiadające nie tyle twym aspiracjom, co negatywnym myślom na jego temat. A może już teraz ponosisz konsekwencje wcześniejszej dezaprobaty dla swego ciała.

Wielu joginów, buddystów i chrześcijan uważa, że ciało jest przyczyną wszelkich cierpień (nic dziwnego, że czują tak, skoro tak właśnie się programują). Niektórzy nawet wierzą, że natychmiast po osiągnięciu oświecenia umrą. Tak być może, ale nie musi. Zdarza się, ze niektórzy osiągają oświecenie po śmierci (do pół godziny). Ale śmierć nie jest warunkiem wyzwolenia. Joga zna praktyki utrzymania ciała fizycznego w stanie sprawności i młodości przez setki lat. Zna też praktyki utrzymywania ciała przy życiu bez jedzenia i picia przez wiele lat. Nie są to jednak osiągnięcia duchowe, więc nie upowszechnia się tych praktyk. W każdym razie wiadomo, że po osią-

203


gnięciu ostatecznego oświecenia, zanika konieczność wcielania się. Niemniej, Mistrz może się zmaterializować, o ile potrzebne to jest jego uczniom. Dla ważnych powodów, nawet ty możesz wezwać swego Mistrza.

Ciało powinno być dobrze odżywione, ale nie przekarmione, powinno być odstresowane (gdyż każdy stres zapisuje się w formie napięć i bloków mięśniowych). Należy je utrzymywać w czystości zewnętrznej i wewnętrznej (zdrowa, bezmięsna dieta, unikanie używek itp.). Ale najważniejsze to lubić swoje ciało w całości i w każdym jego szczególe! Traktuj swe ciało jak doskonały dar boży dla ciebie. Miej zaufanie i do ciała, i do jego Stwórcy, i bądź wdzięczny, a twoja wdzięczność zaowocuje.

Ciało a uczucia wyższe

Większość ludzi w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ich przeżycia psychiczne, stany emocjonalne zależą tylko od nich samych, a ściślej mówiąc od stanu, w jakim znajdują się ich ciało i myśli. Na czym to polega?

Stosując ćwiczenia relaksacyjne, ćwiczenia relaksacyjno-odde-chowe czy rebirthing, rozluźniamy mięśnie, likwidując tym samym napięcia mięśniowe (w różnym stopniu). Uwalniamy w ten sposób zblokowaną w mięśniach energię, otwieramy kanały, którymi przepływa energia. Usunięcie napięć mięśniowych powoduje z jednej strony przepływ energii do właściwych niedoenergetyzowanych miejsc w organizmie, z drugiej - usunięcie nadmiaru energii (np. przez wypromieniowanie czy aktywność ruchową). Co najważniejsze, to udrożnienie kanałów, którymi przepływa energia. Ma bezpośredni wpływ na nasze samopoczucie psychiczne.

Uczucia nasze są bowiem zjawiskami psychoenergetycznymi, a za ich wytwarzanie są odpowiedzialne poszczególne centra energii psychicznej zwane czakramami (czakrami).

Wyższe uczucia można utrzymać bez wysiłku przez dowolnie długi okres czasu i jest to marzeniem i przedmiotem zabiegów wszystkich ludzi, którzy je przeżywają. Ponieważ większość ludzi nie zna mechanizmu wyzwalania uczuć, to dochodzi najczęściej do działań, które niszczą te piękne stany. Mechanizm niszczenia jest prosty. To co

204


nas cieszy, pragniemy jak najdłużej zachować, nie wypuszczać, zamknąć w ciele, żeby samo nie wyszło i żeby nikt nam tego nie zabrał (a więc pragniemy także nie dzielić się). Następuje więc skurcz mięśni, blokada przepływu energii („żeby sobie nie poszło") - i efekt jest wręcz przeciwny od oczekiwań (przysłowie mówi „Chytry dwa razy traci"). To działanie skutecznie wzmaga negatywne myślenie, że wszystko co dobre musi się skończyć.

... zasługuję na niezmąconą radość (miłość, szczęście itp.).

Podobny jest mechanizm „walk" z bólem fizycznym czy psychicznym. Ponieważ nie lubimy, kiedy nas coś boli, to blokujemy przepływ energii do miejsca, które boli. W ten sposób pozbawiamy organizm możliwości zwalczania bólu. (Blokada może nastąpić również na myśl „nie pozwolę, żeby ból się rozprzestrzeniał"). Tak jest ze wszystkimi przyzwyczajeniami! Ale jak to zrobić, żeby to przekorne cielsko nas posłuchało?

W stanie relaksu (chroni przed negatywnymi, niższymi emocjami) lub medytacji zastosuj afirmację:

Wprowadzam teraz w świadomość i psychikę takie zmiany, które powodują, ze mam pełne panowanie nad swoim ciałem i swoimi emocjami.

Osoby skłonne do napięć fizycznych, do nałogów, obżerania się powinny skorzystać z afirmacji:

Ja... pozwalam sobie nie czuć swego ciała.

Potrzebujesz jednak całkowitego zaufania do swego ciała:

Ufam swemu ciału i jego odczuciom.

A przecież wielu przydarza się, że nie lubią swych chorujących miejsc. Pisz więc, gdy chorujesz, np.:

... lubię swoją nogę itp.

Moja noga zasługuje na zaufanie itp.

Pamiętaj, że nasze ciało jest niezwykle ważnym i czułym instrumentem. Od stanu jego zdrowia i naenergetyzowania zależy czy potrafimy znaleźć w sobie subtelne wibracje sfery duchowej. Ciało przeszkadza tylko ignorantom, gdyż jego potrzeby absorbują nieo-czyszczony umysł.

Kierując się impulsami ciała fizycznego ignoranci, przywiązani do nałogów, z radością przyjmują hasło buddystów „Pozwól być temu co jest" i swoiście je interpretują: „Taki już jestem, nie zmienię

205


się i mogę sobie pozwolić robić dalej to, co robiłem". „Mistrz mi to

mówi, a on z pewnością ma rację".

Na czym polega błąd? Na przykład, masz chęć zapalić, a nie masz w ustach papierosa. Co więc jest? Chęć zapalenia! Nie zmieniaj jej. Pozwól jej być! Zobacz jak działa, jak czyni z ciebie niewolnika. Obserwuj co się dzieje w twoim organizmie, w twych uczuciach. Jeśli zapalisz, to nie pozwolisz być temu co jest, uciekniesz od problemu. A on będzie się ciągle domagał rozwiązania. Warto sobie uświadomić, jakie myśli podsuwał ci głód papierosa, jak rządził tobą powodując strach, panikę i kazał to ukrywać. Wejdź w to w medytacji, a poznasz sposoby jakimi okłamywałeś siebie i innych. Problem uświadomiony przestaje być problemem.

A teraz podobna sytuacja z tłumieniem pożądania. Odczuwasz napięcie seksualne i ono nasila się. Chcesz je rozładować, ale nie masz „pod ręką" partnera i czujesz się nieszczęśliwy, ograniczony. Tłumisz napięcie i czujesz się jeszcze bardziej nieszczęśliwy. Tłumione napięcie narasta wywołując myśli „nigdy nie dostanę tego, co mi się należy". I już jesteś gotów do stosunku z przygodną osobą lub samo-zaspokojenia. Ale jeśli pozwolisz temu być i przyjrzysz się mechanizmom rządzącym twoim pożądaniem, wtedy napięcie gwałtownie minie. Może nie za pierwszym razem. I choć wydaje ci się to nieprawdopodobne - z tego powodu nie zostaniesz impotentem. Podczas samoobserwacji może ci się wydawać, że zaraz stanie się coś strasznego. A to tylko umrą ograniczające cię wierzenia.

Sam z siebie nie mogę nic

Oto cena wolności. Na początku drogi wydaje się zbyt wysoka, nie do zaakceptowania. Później okazuje się, że to nie cena, a nagroda - uwolnienie od napięć, sprzeczności myślenia dyskursywnego, konieczności decydowania, dylematów wyboru, walki (która okazuje się tylko walką wewnętrznie nas wyniszczającą) i innych cierpień. Ta nagroda, to również poczucie pewności siebie i bezpieczeństwa.

Gdy poddajesz się Bogu i masz doń całkowite zaufanie, wtedy możesz powierzyć Mu wszystkie problemy, prosząc o rozwiązanie:

...mogę sobie pozwolić, by wszystko czym się zajmuję służyło Najwyższemu Dobru,

206


...mogę się zajmować wyłącznie realizacją Boskiego Planu Stworzenia.

Chcąc służyć Najwyższemu Dobru, możesz ofiarować Bogu wszystkie swoje grzechy prosząc, by cię od nich uwolnił:

...z ufnością, w każdej chwili przyjmuję wszystko co najlepsze, ...jestem gotów przyjąć bez oporu wszystko co śluzy Najwyższemu Dobru,

...nie muszę o nic zabiegać i starać się, gdyż otrzymuję teraz wszystko co potrzebne.

Jeśli masz problemy, to zamiast martwić się lub szukać od nich ucieczki, spróbuj poprosić Boga o pomoc. Proś Go z wiarą i ufnością, a potem rób to, na co przyjdzie ci ochota. Przerażające? A jednak możesz pozwolić sobie na wolność!

„Wszystko stałoby się możliwe, gdybyście tylko uwierzyli". Wszystkie niepowodzenia, trudności, przeciwności czy zło, są tylko złudzeniami wynikającymi z niewiary, że „Ja i Ojciec jedno jesteśmy".

...zasługuję, by Bóg pomagał mi we wszystkimi

Nie sposób zrozumieć czegokolwiek ze świętych pism, jeśli nie ma się za sobą doświadczenia mistycznego. Nie sposób uświadomić sobie działania Boga, jeśli się o Nim pamięta raz na tydzień lub przed przewidywanymi trudnościami. W swej pysze uważasz, że na co dzień najlepiej wiesz co robić. A może jednak On chce pomagać ci częściej? Czy wydaje ci się, że jeśli tobą się zajmie, to nie będzie miał czasu dla innych potrzebujących? Jednak na drodze duchowej sam z siebie nie możesz nic! Zawsze będzie ci towarzyszył przewodnik, Mistrz Duchowy, który doprowadzi cię do odpowiedniej literatury, do odpowiednich ludzi, jeśli tylko nie odrzucisz jego pomocy i będziesz zdecydowany iść dalej. „Albowiem wie wasz Ojciec Niebieski co wam potrzebne, zanim Go poprosicie". Twoje wątpliwości - jeśli jeszcze takowe masz - mogą pochodzić stąd, że uwierzyłeś, iż zawsze otrzymujesz to, czego nie chcesz czy nie lubisz. Ułóż więc odpowiednią afirmację.

Życie bez wysiłku

Życie ludzi oświeconych pozbawione jest wysiłku i zmęczenia. Często można spotkać się z twierdzeniem, że jest niedziałaniem.

207


Działanie, to celowe wykonywanie jakichś czynności. Sformułowanie celu pociąga za sobą planowanie, a wiec oczekiwanie czegoś od przyszłości, której aktualnie nie ma. Jeśli działanie lub niedziała-nie podejmujemy z pobudek celowych, to tym samym uznajemy, że jest coś ważniejszego od nas samych (cel lub nasz intelekt).

Oświecony człowiek nie pyta: „Co będzie i co ja z tego będę miał?". Ale unikanie zadawania tego pytania nie jest miarą oświecę- ,-t;.-nia, ani jego warunkiem. Warunkiem (jednym z wielu), jest uświadomienie sobie bezsensu takiego pytania. Aby osiągnąć możliwość życia bez wysiłku, trzeba się doskonale poznać zarówno wewnętrznie, jak i w działaniu na zewnątrz.

Ukryte wierzenia związane z pracą, wysiłkiem i zmęczeniem, mają szereg irracjonalnych, systemowych powiązań z innymi naszymi negatywnymi myślami. Niektóre z nich mogą zostać uznane przez nas za bardzo pozytywne i konstruktywne. W przypadku natrafienia na taką trudność, należy budować afirmacje złożone. Możemy np. wierzyć, że powinniśmy pomagać innym, a jednocześnie, że nasze zdrowie jest dla nas źródłem zmęczenia i wysiłku, bo jak jesteśmy zdrowi, to musimy coś robić dla innych. Wtedy afirmacja: mogę być doskonałe zdrowy wywołuje bunt: „więc muszę się zmęczyć", a afirmacja mogę się nie męczyć wywołuje reakcję: „więc muszę chorować lub udawać". Powstaje błędne koło, które można rozbić tylko przez połączenie obu afirmacji w jedno zdanie.

Podobnie może być z afirmacja:

...mogę być szczęśliwy tu i teraz i niczego innego nie chcieć, ...mogę być szczęśliwy tu i teraz i nie męczyć się, ...mogę robić cokolwiek bez wysiłku i zmęczenia.

Jeśli wierzysz, że na miłość trzeba zapracować, możesz mieć problemy przy pisaniu afirmacji dotyczących miłości. Jej perspektywa może ci się wydawać obrzydliwie męcząca (choć nawet nie wiesz co to jest miłość). Tu należy postąpić podobnie jak w poprzednich przykładach.

Ci, co wierzą, że wszystko zależy od ich działań, zrobią wszystko, by zrealizować swój cel. Ja natomiast skromnie uznaję, że nie znam celu i większą część pracy zwalam na Wyższą Inteligencję. W ten sposób mogę stać się wolnym od oczekiwania wyników moich działań, wolnym od przywiązania do efektów mej pracy.

208


Jeśli ci się wydaje, że w ten sposób niczego nie można osiągnąć, to spróbuj, a bardzo się zdziwisz!

Cokolwiek się stanie, niech najlepiej śluzy Najwyższemu Dobru mojemu i wszystkich otaczająch mnie istot.

Kolejna próba

Pod kołami pociągu uwalane w błocie, okrwawione zwłoki. Wokół grupka przerażonych, podnieconych gapiów. Rozmawiają o marności życia. W tle zalana słońcem urocza górska dolina.

Oszronione świerki odbijają setki roziskrzonych, wesołych ogników.

Nie pytam czy mogę? - Jestem szczęśliwy!

Opóźnione, przepełnione pociągi.

W środku ludzie wpatrzeni w zegarki - zagonieni, złorzeczący.

Za oknem spokojnie płynie strumień.

Pojawiają się i znikają wielobarwne pejzaże.

Radośnie igrają w stawie gąsięta.

Nie pytam, co wybrać? - Kocham!

Wszystko istnieje jednocześnie. I duchowy Bóg i nieożywiona materia. I radość i smutek, nadmiar i niedomiar. Wszystko co najlepsze otrzymujesz w tej samej chwili, w której szukasz sposobów zaspokojenia jakiegoś mało istotnego pragnienia. Gdy realizujesz swój ludzki plan działania i zastanawiasz się, czy uda się go doprowadzić do końca, zamykasz się na Boski Plan Stworzenia, w którym to, co najlepsze, istnieje dla ciebie! I zamiast otworzyć się na to, co najlepsze, starasz się uszczknąć wielkim nakładem sił jakiś ochłap, który wydaje ci się akurat bardzo ponętny. Dlaczego? Przecież wszystko, co najlepsze otrzymujesz w każdej chwili!

...mogę sobie pozwolić na przyjmowanie wszystkiego co najlepsze.

Aby ta afirmacja zaczęła w pełni działać minie z pewnością wiele czasu, w którym będziesz miał wątpliwości czy to, co bolesne, jest akurat najlepsze? Zapewniam cię, że tak! I nic złego ci się nie stanie.

209


Po prostu nie ma innej możliwości, by ujawniły się nasze negatywne myśli. Musimy przecież jakoś poznawać, z czego należy się oczyścić. Dlatego musisz pilnie obserwować siebie w działaniu i za każdym razem pytać: „Co zrobiłem, żeby się od tego uwolnić?" Im szczerzej odpowiesz na te pytania, tym bardziej będziesz wolny, a podobna sytuacja więcej się nie powtórzy.

Teraz jednak gódź się, aby działo się to, co ma się dziać i obserwuj się dokładnie, lecz bez wysiłku. Gdybyś się tylko godził z przyjmowaniem tego, co do ciebie dociera, nie zmieniając jakości myślenia, to popadłbyś w błędne koło przyciągania ciągle tego samego.

Dopiero, gdy przestaniesz dostrajać się do tego co niemiłe, a będziesz dostrojony do tego, co jest źródłem szczęścia, miłości i życia, stanie się cud i przestaniesz cierpieć.

W ten oto sposób wyzwalasz się z tyranii swego ograniczonego umysłu, który na razie jest tylko zlepkiem cudzych, nie zawsze nawet powiązanych ze sobą logiczne myśli. Tak stajesz się panem swego życia.

Wszystko, co najlepsze, jest ci stale dawane razem z tym, co najgorsze. Między jednym a drugim nie ma żadnego związku! A od ciebie i tylko od ciebie zależy, co z tego wybierasz.

Im więcej wad i szkodliwych „przyjemności" postanowisz zachować, tym boleśniej będziesz odczuwać na sobie działanie tego, co najlepsze. Przełamywanie zatwardziałości wymaga terapii wstrząsowej. Czas, w którym o nic nie będziesz musiał się troszczyć, starać i zabiegać, jeszcze dla ciebie nie nadszedł. Czy więc mógłbyś nic nie robić, by go przybliżyć? Nie bój się pychy. Jeśli pozwolisz jej być, to sama zniknie, a jeśli nie będzie się chciała poddać - proś Boga, by pomógł ci się od niej uwolnić, a to już nie jest pycha.

Zmiana sposobu myślenia i postrzegania siebie i świata jest najważniejszą praktyką w drodze do oświecenia.

Jesteś nieśmiertelnym duchem!

Świat jest pełen bliskich tobie i mnie istot. Nie upieraj się, że ci, których dotychczas spotkałeś, muszą pójść za tobą. Kiedyś się tak stanie. To jednak nie zależy od ciebie. A jeśli tylko sobie na to pozwolisz,

210


w twym otoczeniu nigdy nie braknie wartościowych, bliskich ci Braci w Duchu. To twoja prawdziwa duchowa rodzina!

Jesteś boską istotą, ale żeby to sobie uświadomić, musisz uwolnić się od wierzeń, które nabyłeś przejawiając się jako zwierzę lub człowiek - członek społeczeństwa. To może nastąpić tylko dzięki przebudowaniu światopoglądu i kierownictwu twego Opiekuna Duchowego.

Dostrajaj się do Najwyższego Dobra i Najwyższej Mądrości!

Kilka rad na drogę

Wiele osób uważa, że najważniejszym w ich życiu zadaniem jest pomaganie innym i poza tym nic już dla doskonalenia się nie muszą robić.

Warto więc uświadomić te osoby, że:

1. Nie można pomóc komuś, kto uroił sobie, że musi cierpieć lub że zasługuje tylko na karę.

2. Nie można uleczyć osób, które poprzez cierpienie wyłudzają zainteresowanie sobą. Usiłując pomagać tym osobom, możemy najwyżej stracić wiele czasu i nerwów.

3. Nie można skutecznie pomagać innym, dopóki nie rozwiąże się swoich problemów, gdyż razem z pozytywną, świadomie dobraną sugestią, do leczonej osoby płynie również nieuświadomiona sugestia, obciążając ją naszymi kompleksami. Lepiej modlić się o uzdrowienie.

4. Po pełnym zharmonizowaniu się, każdy człowiek oddziałuje na swe otoczenie pozytywnie, bez specjalnej intencji (samoczynnie).

A teraz kilka rad dotyczących środków, jakimi możemy sobie pomagać w drodze do oświecenia:

1. Pomaga każde działanie, którego intencją jest samorealizacja.

2. Miejsce do spania, pracy i medytacji powinno być wolne od szkodliwych promieniowań, kurzu, działania pola elektromagnetycznego i elektrostatycznego, infradźwięków oraz konfliktów międzyludzkich.

211


3. Czyste, świeże powietrze bogate jest w prane i jony ujemne. Korzystaj z naturalnych źródeł pozytywnej energii. Również z naturalnych czakramów ziemi - tzw. „miejsc mocy". Znajdują się one w asramach oraz niektórych średniowiecznych kościołach. Można je także znaleźć metodami radiestezyjnymi i w innych miejscach.

4. Jeśli to konieczne korzystaj z pomocy kręgarzy, bioenergo-terapeutów lub magnetyzerów. Lepiej jednak opanować jogę królewską.

5. Jeśli to nie jest bezwzględnie konieczne - nie poddawaj się hipnozie.

6. Jeśli traktujesz się poważnie - nie używaj środków psychotropowych, narkotyków, tytoniu i alkoholu. Jeśli nie traktujesz się poważnie - trzymaj się swego obłędu. Po co narażać się na jeszcze groźniejszą chorobę psychiczną?

7. Nie bierz udziału w seansach spirytystycznych. To obciąża karmę i bywa groźne dla zdrowia, szczególnie psychicznego. Nie bierz na siebie cudzego cierpienia.

8. Stosuj manny i kąpiele mentalne (kąp się w świetlistej, złotej lub srebrnej energii przepływającej przez ciebie i wokół ciebie, z góry na dół). Oba ćwiczenia możesz wykonywać wszędzie. Zamiast nudzić się czy bezmyślnie gadać, daj zajęcie swej wyobraźni.

9. Stosuj mudry (energetyzacyjne układy dłoni), np. złożenie dłoni jak do modlitwy harmonizuje i magnetyzuje czakram, przed którym jest wykonane. Możesz w geście czcicieli słońca pobierać na dłonie świetlistą, dobrą energię. Jeśli spleciesz palce - utrwalisz w sobie wewnętrzne spętanie i pomieszanie.

10. Jest wiele przyrządów i ćwiczeń ułatwiających koncentrację i energetyzację. Możesz też korzystać z masażu czy sauny.

11. Unikaj histeryków, meczów i innych stresujących sytuacji. Nie musisz gadać o głupstwach tylko po to, by komuś nie sprawić przykrości. Pożyteczniej jest nie podniecać się i milczeć.

12. Czytaj wiele literatury mistycznej (hinduizm, buddyzm, chrześcijaństwo) i psychologicznej. Nie zaśmiecaj świadomości tzw. wartościowymi dziełami, które uznał ogół. Szczególnie dra-

212


matami i kryminałami. Ale dobra rozrywka zawsze jest pożyteczna.

13. Pytaj ciągle o radę ludzi doświadczonych. „Warto ich słuchać, lecz nie warto naśladować".

14. Rozwój duchowy to nie odrabiane zadanych lekcji. Problemy powinny być rozwiązywane wtedy, gdy się pojawiają. Dopuść swoje prawdziwe „ja" do głosu i nie zajmuj się ćwiczeniami zamiast zajmować się sobą.

15. Twój Mistrz Duchowy zawsze ci pomaga, jeśli nie zrywasz z nim kontaktu przez niegodne myśli i nałogi. On jest twym przewodnikiem do Najwyższego Dobra i Najwyższej Mądrości. Dostrajaj się do Niego.

16. Obficie korzystaj z innych środków: z kąpieli, słońca, spacerów po lesie, naturalnych czakramów (miejsc dobrze promieniujących), ziemi itp.

17. Nie zatruwaj swego ciała zanieczyszczonym powietrzem, używkami, mięsem i innymi smacznymi a szkodliwymi pokarmami. Nie zaśmiecaj swego umysłu urojonymi pomysłami i cierpieniami. W ten sposób nikomu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz.

Jestem

Gdy już upewnisz się, że potrafisz przez afirmację, medytację czy modlitwy wywoływać pozytywne zmiany w sobie i świecie - medytuj, że twoje życie zawsze płynie w harmonii z naturalnym biegiem wszechświata.

Gdy przekonasz się, że twoje myśli harmonizują już (choćby częściowo) z Najwyższym Dobrem, Najwyższą Mądrością i Pięknem, wtedy możesz afirmować, że twoje myśli są zawsze właściwe.

Gdy zauważysz, że twoje uczucia naturalnie harmonizują z miłością, radością, szczęściem, zachwytem, wolnością, wtedy możesz afirmować, że wszystkie twoje uczucia są właściwe. Cokolwiek ci się przydarza jest właściwe. Twój stosunek do czegokolwiek jest właściwy.

Właściwe są słowa, medytacje itp.

213


Teraz wydaje ci się, że proponuję ci „olewanie" wszystkiego. Tak nie jest. Obecnie bowiem za właściwe mógłbyś uznać zajmowanie umysłu czymkolwiek (przez medytację oduczasz się właśnie zajmowania umysłu czymkolwiek).

Zanim dojdziesz do uznania, że wszystko jest właściwe (czyli osiągniesz nieoceniający, nieporównujący ogląd rzeczywistości), będziesz musiał się jednak uporać z bardziej prozaicznymi problemami i przekonać się, że jesteś w porządku (że to jest w porządku), gdy beztrosko i bez wysiłku medytujesz, zajmujesz się swym rozwojem duchowym itp.

To w porządku i bezpiecznie żyć szczęśliwie, wspaniale, beztrosko i bez wysiłku.

Dziś wydaje ci się to niemożliwe, bo spodziewasz się negatywnej reakcji otoczenia.

Ale to, co ci się przydarza ze strony otoczenia, jest tylko lustrzanym odbiciem twych pragnień, obaw i myśli. Czy lustro może ci zrobić krzywdę? Na pewno tak, jeśli spróbujesz je zniszczyć.

Dziś może wydawać ci się, że wszystko jest w porządku, bo jednych kochasz a innych nienawidzisz, jednych pragniesz, innych się boisz; jednych nagradzasz, drugich karzesz. Tego cię przecież nauczono. Nie wątpię, że chcesz dobrze, ale tak nie musi być. Lustro jest obiektywne i odbija wszystko! Dopóki będziesz się zajmować układaniem relacji ze społeczeństwem i ze światem, dopóki będziesz się zastanawiał, co dla tego świata możesz zrobić, dopóty twoja praktyka nie sięgnie dalej niż koniec twego nosa i będziesz się obracał wokół twoich wierzeń, twoich potrzeb, twoich obowiązków itd. Ale kiedy zajmiesz się sobą - wtedy twoja medytacja osiągnie wymiar kosmiczny. Jesteś tu potrzebny i to jest właściwe miejsce dla ciebie. Gdyby tak nie było, nie byłoby cię w ogóle.

Gdy twój stosunek do wszystkiego stanie się właściwy, gdy przekonasz się, że Bóg ma dla ciebie zawsze coś lepszego od trwania i trwałości, lepszego od powtarzalności i powtarzania, wtedy sam zorientujesz się, że tylko jeden punkt odniesienia we wszechświecie jest stały, niezmienny: świadomość, że „jestem - i to jest właściwe".

Ta medytacja utrzymywana stale w umyśle, prowadzi do takich samych efektów, jak znana z buddyzmu zeń praktyka utrzymywania świadomości „ nie wiem" (i to jest w porządku).

214


Nie masz potrzeby manipulować czymkolwiek!

Nie musisz się o nic troskać, gdy wszystkie sprawy powierzasz Bogu.

Wszystko jest dla ciebie możliwe bez przemocy i bez przymusu.

Twoje życie zawsze płynie w harmonii z naturalnym biegiem wszechświata.

Miedzy tobą a innymi nie ma żadnych zależności. Jest tylko współprzejawianie się karmy.

Twoja karma zależy wyłącznie od jakości twojego myślenia. Twoje życie jest cenne i pożyteczne.

Czy opłaca ci się zajmować zdrowiem i życiem? Czy korzystne dla ciebie jest koncentrowanie się na doskonałości i mądrości Boga?

I co jeszcze przeszkadza ci w zaakceptowaniu raju już tu i teraz?

Co przeszkadza ci w zaakceptowaniu siebie i swej prawdziwej istoty?

Tak, kluczem do raju jest właściwy obraz siebie. Ciągle jesteś wolny, by widzieć siebie takim, jakim widzi cię Bóg i ciągle jesteś wolny, by żyć takim życiem, jakie dla ciebie przewidział Bóg. Jesteś też wolny, by wybierać według swego widzimisię. Tylko czy na tym wygrasz?

Wiesz już, jakie masz problemy, jak je rozwiązać, a teraz do dzieła!

Hej, dokąd chcesz znów uciec przed urojeniami swego umysłu? Myślisz, że komukolwiek się to udało?

Wszystkie prawdziwe ścieżki do Boga prowadzą poza cierpienie, poza pragnienia i awersje, poza wszelkie ograniczenia wynikające z ludzkiej egzystencji, bowiem Bóg jest poza nimi wszystkimi, choć jest tu i teraz, z tobą i w tobie.


Z SERII JOGA SUKCESU

Tajemne moce umysłu

Autorstwa Leszka Żądło - ujawnia jak w bezpieczny --~j sposób używać na ogół nieznane i niewykorzystywane moce umysłu do odnoszenia sukcesów we wszystkich dziedzinach życia.

Poznawanie i przeprogramowywanie własnego umysłu może być pasjonującym zajęciem, o czym możesz się przekonać wykonując ćwiczenia podczas lektury. Znajdziesz tu wskazówki, jak skutecznie radzić sobie z podświadomością i korzystać z nadświadomości.

Dodatkowym walorem książki jest opis regresingu -terapii poprzednich wcieleń i stanów prenatalnych.

Duchowa ścieżka

Praca zbiorowa pod redakcją Leszka Żądło. Opisuje praktyki duchowe od początkowych, po zaawansowane, zawiera wiele cennych przykładów dla samodzielnej pracy. W książce między innymi: jak poprawić relacje z otoczeniem, o budowaniu pozytywnego nastawienia, jak „wychowywać" i programować podświadomość, o sztuce przebaczania, badaniu czakr, technikach wizualizacyjnych i wielu innych, które możesz wykorzystać w swoim życiu.

Napisana w przystępny sposób przez ludzi, którzy poznali wiele technik doskonalenia swojego umysłu -może nawet nigdy o nich nie słyszałeś.


Rozwijanie zdolności parapsychicznych

Książka przeznaczona przede wszystkim dla zainteresowanych indywidualną praktyką rozwoju duchowego. Dla samouków, jak i dla tych, którzy mają już swoje doświadczenia (np. przeszli kurs DU). Obejmuje zagadnienia praktyczne i teoretyczne. Autorzy dzielą się swoim doświadczeniem, a jednocześnie opierają się na znanych i praktykowanych za granicą kursach.

Część I, autorstwa Leszka Żądło, prezentuje Kurs Doskonalenia Umysłu, zyskujący sobie w naszym kraju coraz większe uznanie.

Obejmuje on twórczą wizualizację, jasnowidzenie, medytację, szybkie uczenie, twórcze sny, medytację itp. Autor oprócz podstawowej metodologii prezentuje przykłady unikalnych procedur łatwego rozwiązywania problemów i odnoszenia sukcesów, z wykorzystaniem metod psycho-tronicznych i metafizycznych.

Część II, autorstwa Ewy Katarzyny Tabis, to oryginalny podręcznik pracy psychotronicznej i praktyk duchowych z użyciem kryształów kwarcu. Zawiera wiele inspirujących przykładów ćwiczeń energetyzujących, uzdrawiających, duchowych i innych.

To pierwsza tego typu publikacja w Polsce.

Medytacje o życiu teozoficznym

Książka ta zaciekawi z pewnością wszystkich, którzy poważnie traktują swój rozwój duchowy. Omawia w interesujący sposób ważne dla duchowego rozwoju, a gdzie indziej przemilczane kwestie.


Uświadamia, że „umysł może zarówno zaciemniać jak i naświetlać poszukiwania, zależne od stopnia ewolucyjnego rozwoju myśliciela. W opanowaniu umysłowego dzieciństwa i młodzieńczości umysł dzieli, natomiast w okresie dojrzałości - jednoczy. W analizie traci się prawdę, w syntezie odkrywa się ją ponownie. Niebezpieczeństwo powstaje tylko wtedy, kiedy stosuje się analizę w okresie umysłowej dojrzałości, gdzie celem musi być synteza..."

Autorem jest Geoffrey Hodson - teozof i okultysta.

Już wkrótce z serii Joga sukcesu:

• Droga szczęścia i sukcesów

• Rozwijanie woli i wewnętrznej mocy

• Wtajemniczenia duchowe - sukcesy i porażki

Medytacje na kasetach magnetofonowych

(w wykonaniu Leszka Żądło)

Prosperująca świadomość (60 minut)

Medytacje zamieszczone na kasecie służą głównie pogłębieniu relaksu i wykorzystaniu stanu medytacyjnego do poprawy jakości i standardu życia, do kreowania sobie coraz lepszych warunków życia bez wysiłku.

Cały mechanizm kreacji polega na bezwysiłkowym przykuciu uwagi do celu, który chcesz osiągnąć lub przedmiotu, w którego posiadanie chcesz wejść.


Samouzdrawianie (60 minut)

Kaseta jest unikalnym owocem wewnętrznych doświadczeń relaksacyjnych i medytacyjnych. Autor poprzez relaks i medytację chce pobudzić do kreowania nowych wartości wewnętrznych, jakie niesie systematyczne praktykowanie relaksu, medytacji i sztuki pozytywnego myślenia.

W przygotowaniu:

Kurs doskonalenia umysłu (metoda Silvy).

3 kasety zawierają kurs podstawowy i kilka unikalnych procedur medytacyjnych, umożliwiających rozwijanie jasnowidzenia, diagnozowania, zdalnego uzdrawiania i twórczej wizualizacji.

Sprzedaż wyłącznie za pobraniem przy odbiorze lub za uprzednim zaliczeniem pocztowym. Do ceny kasety doliczyć należy koszt przesyłki (10.000 zł do 2 kilogramów).

Dekrety afirmacyjne na zamówienie

Zawierające około dwóch stron afirmacji na zadany temat, dobranych precyzyjnie do twojego indywidualnego przypadku i poziomu duchowego.

Pomogą ci przeprogramować twój umysł i twoje życie w pełen sukces.

Inspirują ku szybkiemu i samodzielnemu rozwojowi duchowemu. Są nieocenioną pomocą w procesie oczyszczania umysłu i medytacji.


Stanowią podstawę dla szybkiego oczyszczenia umysłu i ugruntowania w medytacji.

Ukazują nowe perspektywy praktyki duchowej.

Otwierają na sukcesy w życiu materialnym i duchowym.

Ułatwiają dokonanie szybkich przemian w wybranej dziedzinie twego życia, nawet parapsychologii.

Jeden dekret może dotyczyć tylko jednego tematu głównego. Jeśli dojdziesz do wprawy, możesz pracować jednocześnie nawet z trzema dekretami jednocześnie.

Dekrety zawierają afirmacje zgodne z najwyższym dobrem zamawiającego i jego otoczenia i nie nadają się do szkodzenia innym czy odgrywania się i realizacji tym podobnych celów.

Jeśli chcesz zamówić taki dekret, wyślij przekazem pocztowym 750.000 zł za każdy dekret oraz dokładny, ale zwięzły opis twojego problemu, swoich oczekiwań, swoich oporów i kłopotów w wybranej dziedzinie. Dołącz też fotografię, która pomoże przy diagnozie i zostanie odesłana wraz z dekretem.

Autorami dekretów są współautorzy książki „Duchowa ścieżka"

Czas oczekiwania na realizację zamówienia około l miesiąca.

Zamówienia i wpłaty: Dystrybuqa kaset: Leszek Żądło Mirosław Kądzielą ul. Zająca 8 Ul. Zubrzyckiego 3/11 40-749 Katowice Murcki 41-106 Siemianowice Śl. 6 Proszę umieścić dopisek: „Dekrety"


INNE POZYCJE WYDAWNICTWA „RAVT

W PRZYGOTOWANIU

Podręcznik interpretacji astrologicznej

- Stephen Arroyo

Unikalny tekst odsłaniający - przed uważnym czytelnikiem - poza techniką, również skrawek tajemnicy interpretacji kosmogramu. Podstawowe elementy języka astrologicznego prezentowane są w postaciach otwartych haseł, co prowadzi do pobudzania archetypowych skojarzeń oraz zachęca do wypracowania własnych strategii interpretacji, w oparciu o głębokie zrozumienie esenqi zasad.

Kreatywna mandala - Susanne F. Fincher

Mandale to okrągłe rysunki, których tworzenie w stanie zrelaksowania jest znaną od wieków na Wschodzie i Zachodzie metodą medytacji i poznania siebie. Susanne Fincher przedstawia, w jaki sposób każdy może praktycznie wykorzystać tę technikę do lepszego zrozumienia głębi swojej osobowości oraz zrównoważenia życia dzięki poznaniu mandalicznego języka własnej nieświadomości.


JUŻ W KSIĘGARNIACH

Astrologia i psychologia - Stephen Arroyo

Międzynarodowy bestseller przetłumaczony na dziewięć języków. Autor podejmuje próbę wskazania konstruktywnego zastosowania tradycyjnej wiedzy astrologicznej człowieka. Wbrew potocznym mniemaniom astrologia nie przeczy istnieniu wolnej woli, ani nie dąży ograniczenia poczucia niezależności człowieka. Jej prawidłowe zastosowanie prowadzi do ugruntowania wolności jednostki, rozumianej jako postępowanie zgodne z jej rzeczywistą fizyczną i duchową naturą. Odkrycia nowoczesnej fizyki, astrofizyki, biologii i in. potwierdzają odwieczne intuicje astrologów. Być może warto przyjrzeć się tej dziedzinie odrzucając dogmatyczne uprzedzenia narosłe przez stulecia dezinformacji i nieporozumień.

Samokontrola Umysłu Metodą Sihy

- Jose Silva, Philip Miele

Książka ta w praktyczny sposób ukazuje, jak możesz skutecznie wpływać na kształt swojego życia, wykorzystując „magiczną" siłę wyobraźni.

Zdumiewające jest, jak małą mamy czasami kontrolę nad własnymi myślami i własnym umysłem. Mimo, że często potrafi on nam tak dobrze służyć, kiedy indziej zdradziecko działa za naszymi plecami, wywołując ból głowy, wysypkę, wrzód żołądka. Mózg jest instrumentem o zbyt wielkiej mocy, aby można go było pozostawić bez kontroli. Gdy nauczysz się używać umysłu do jego treningu będziesz w stanie dokonywać rzeczy zadziwiających.


Radiestezja stosowana - Zbigniew Królicki

Prezentowane państwu drugie - rozszerzone -wydanie Radiestezji stosowanej jest przystępnym kompendium wiadomości radiestezyjnych, przeznaczonych dla tych wszystkich, którzy chcą poznać i zrozumieć sens, zasady, metody i cele radiestezji oraz opanować praktyczne sposoby postępowania i prowadzenia ekspertyz radiestezyjnych. Przejrzysty, systematyczny układ testu, bogaty zasób informacji oraz jasność sformułowań czynią książkę przydatną zarówno dla stawiających pierwsze kroki w radiestezji, jak i dla praktykujących - także zawodowo -radiestetów.

Tarot - klucz do wnętrza - M. Karska, F. A.

Karty tarota, szczególnie ich arkana wielkie, stanowią archetypy, a więc pewne ogólne wzorce sytuacji, przed którymi stają w trakcie swojego życia właściwie wszyscy ludzie, a nieświadomość zbiorowa jest zbiorem wszystkich archetypów, dlatego określona konfiguracja tych kart przynosi rzeczywiste posłanie. Wbrew bowiem temu, co się potocznie sądzi o tarocie, ten niekonwencjonalny system wiedzy jest bardzo dynamiczny w swym charakterze i pozwala na dogłębną penetrację ludzkich losów, w różnych płaszczyznach czasowych.

Celem tarota jest doskonalenie samego siebie i rozumienie świata, a w następnej kolejności dopiero przewidywanie przyszłych wydarzeń.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyzwania i gotowość do zmian, Rozwój duchowy
Metoda dwupunktowa, Rozwój duchowy, Dwupunkt
Korzystaj z intuicyjnych inspiracji, Rozwój duchowy
Co to jest REIKI, Rozwój duchowy, Reiki
Przebudzenie, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA
Rozwój duchowy a świat astralny
INICJACJA, Szamanizm, rozwoj duchowy
Prosperująca świadomość, Rozwój duchowy
arkusz-swiadomosci-pieniedzy, Ezoteryka, parapsychologia, rozwój duchowy i wszystko z tym zwiazane,
Starzenie się a rozwój duchowy, psychologia religii
Rozwój duchowy i uzdrawianie, Rozwój duchowy
Najsilniejsza planeta a rozwój duchowy
Pierwsze kroki ku Miłości 5, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA
Wstyd a rozwój duchowy
Chiromancja czyli wróżenie z dłoni, Rozwój duchowy
Telekineza, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA
02.Atlantyda Caycego, Rozwój duchowy
koncepcja koszyka, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA

więcej podobnych podstron