01 września 2006
Dzisiaj kolejna rocznica wybuchu II Wojny Światowej. Upłynęło już wiele lat od roku 1939. Ale przecież prawdy, które dokonały się w konkretnych wydarzeniach historycznych, mają charakter ponadczasowy. Są wciąż aktualne. Nie chcę jednak zatrzymywać się nad złem, którego dokonali adepci zbrodniczego systemu. Taka postawa paradoksalnie powoduje dalsze trwanie w świecie logiki zła. Bez porównania cenniejsze jest zatrzymanie się nad dobrem, które podjęli ludzie walczący z ideologią nazistowską. Wiele młodych serc odważnie stanęło w obronie zaatakowanej Ojczyzny. Często przypłacili to życiem, trwałym kalectwem lub doraźnymi zranieniami. Prawdziwie przelali swoją krew „za wolność waszą i naszą”. Przemawia do mnie z mocą fakt, że słowa o oddaniu życia zostały poświadczone konkretnymi czynami, które przeniknięte zostały prawdziwą fizyczną krwią. Taka postawa jest w prostej linii odzwierciedleniem życia Jezusa Chrystusa. Wielokrotnie mówił o tym, że oddaje swe życie za zbawienie świata. W czasie Ostatniej Wieczerzy, biorąc kielich z winem, powiedział, że to jest Jego Krew, wylana za zbawienie świata. Ale nie skończyło się na teoretycznej deklaracji. Następnego dnia z Ciała Chrystusa popłynęła Krew, która była nie tylko pod postacią wina, ale dosłownie pod postacią ludzkiej krwi. W filmie „Pasja” mogliśmy zobaczyć przedstawione z wielką ekspresją sceny biczowania i męczeństwa Jezusa Chrystusa na krzyżu. Krew Boga ujawniła swój blask poprzez pełnię wymiaru duchowego i fizycznego. Autentyzm prawdy, w której słowa zostają poświadczone przez czyny. Zarzut, że deklaracja w czasie ostatniej Wieczerzy to tylko słowa, zostaje jednoznacznie unicestwiony. Jednocześnie obecność fizycznej ludzkiej krwi nie była konsekwencją bezmyślności i zuchwalstwa, lecz stanowiła uobecnienie Najwyższej Świadomości Duchowej Ofiary samego Boga. Będąc świadkiem tej Chrystusowej Prawdy i spotykając się z bohaterskimi czynami ludzi, którzy w imię Miłości dosłownie przelewali krew za Prawdę i Wolność, doświadczałem zawsze pewnego niepokoju odnośnie mego życia. Nieraz na modlitwie składałem deklaracje, że pragnę naśladować Chrystusa, oddając swą krew. Ale czy te piękne słowa nie pozostawały tylko w teoretycznej przestrzeni? Zgoda. Można być męczennikiem, nie przelewając ani jednej kropli fizycznej krwi. Wątpliwość jednak pozostaje. Pośród tych wahań dotarł do mej świadomości fakt, że jest przecież możliwość konkretnego oddania krwi. Istnieją punkty krwiodawstwa, gdzie ludzie oddają swą krew ratując w ten sposób życie innym ludziom. Zacząłem coraz mocniej doświadczać przekonania, że jestem zaproszony do takiego prostego aktu. „Oddać krew” stałoby się słowem i czynem. Ale niestety przez całe lata nie byłem w stanie się przełamać. Kilka razy już było blisko, ale znów „coś” wypadło i odkładałem w czasie. Wstyd się przyznać do takiej smutnej rzeczywistości. W końcu Bóg zadziałał w niezwykły sposób. Wczoraj dosłownie kilkanaście metrów od mej pustelni przyjechał autobus Honorowego Krwiodawstwa. Szok! Nigdy wcześniej go tutaj nie widziałem. Odczułem w sumieniu głos: „Jak ty nie możesz pójść do Punktu, to z całym Punktem przybyłem do Ciebie”. Po kilku minutach od ujrzenia autobusu udałem się oddać krew. Tak wielu lat trzeba było…Żyła okazała się bardzo cienka, ale potem krew płynęła bardzo szybko. Pani z obsługi była najwyraźniej zdziwiona tą szybkością spływającej krwi do woreczka. Tak sobie pomyślałem, że to dobry znak, iż oddaję naprawdę „z serca”. Jednocześnie uświadomiłem sobie, że w przypadku ewentualnego wypadku lub zranienia, krew bardzo szybko by płynęła…Dodatkowo tego dnia wyjątkowo rano nic nie jadłem, bo miałem pewną sprawę do załatwienia. Nawet wziąłem jogurt ze sobą. Ale w końcu pomyślałem, że zjem po powrocie. Gdy wróciłem już stał autobus. Oddanie krwi, bez zjedzenia wcześniej, było optymalną sytuacją dla późniejszych badań oddanej krwi, przed przekazaniem jej potrzebującym. Jestem wdzięczny Jezusowi Chrystusowi za tę łaskę, iż w końcu mogłem oddać krew. Cieszę się, że moja krew komuś się przyda. Wszak jako dziecko przeżyłem tylko dlatego, że dostałem duże ilości krwi od dawców. Byłem na granicy życia i śmierci. Jednocześnie jakże to pomocne przygotowanie do przeżycia 1 września i w ogóle Eucharystii. „Bierzcie i pijcie…”. Te Eucharystyczne słowa nabierają nowego Sensu….
Ps. Jutro pierwsza sobota miesiąca. Tak więc tradycyjnie o 7.15 Msza święta w intencji naszej kochanej Pustelni i wszystkich kochanych Gości. Serdecznie zapraszam do wszelkiej możliwej współobecności. Niech Pan nas wszystkich błogosławi! pustelnik
02 września 2006
pustelnia.net
|
Od 2 września 2006 roku zapraszam serdecznie do odwiedzania kontynuacji tego blogu pod adresem nowej strony internetowej: http://www.pustelnia.net Wystarczy kliknąć na powyższy link i nastąpi automatyczne przekierowanie. Życzę miłej lektury tekstów, które ukazały się w "Pustelniku" do 1 września 2006 roku. Pustelnik pustelnik