Atri nyndro Tenzin Wangyal Rp


Atri nyndro, Tenzin Wangyal Rinpoche, 1996

Wprowadzenie

Chciałbym podać nieco wyjaśnień na temat samego tekstu tym z was, którzy nie wiedzą, czego on dotyczy. Skoro przybyliście tutaj, wydając swoje pieniądze, musieliście coś wiedzieć na jego temat. Coś więcej, niż to, że macie obecnie wakacje. Dobrze byłoby, gdybyście zdawali sobie sprawę z tego, co tutaj robicie. Czasami ludzie mylą A-khrid z ati. Część z was słyszała o dzogczen, gdzie mówi się ati-joga, anu-joga, lecz tutaj jest to coś innego. W tym przypadku A oznacza A, a khrid - instrukcje, można więc tę nazwę przetłumaczyć jako przewodnictwo, instrukcje A. Jest to nazwa bardzo szczególnej i precyzyjnej tradycji dzogczen w naukach bon, którą datuje się od XI stulecia. Założona została przez wielkiego mistrza Gonze Rytry Czienpo, urodzonego w roku 1080. Jeżeli chce się poważnie praktykować, dobrze jest wiedzieć skąd pochodzą nauki. W innym przypadku nie posiada się jasnego ich zrozumienia. Mówi się: Byłem na odosobnieniu z pewnym tybetańskim lamą. Nauczał takiej, czy innej medytacji, ale zrozumienie tego nie jest w pełni jasne.

A-khrid jest w Tybecie dość znanym systemem praktyki, ułożonym przez mistrza Gonze Rytry Czienpo w osiemdziesiąt cykli medytacji. Ludzie, którzy ukończyli tych osiemdziesiąt cykli mieli uprawnienia do tytułu jogina. W XIII stuleciu system ów został skondensowany do piętnastu cykli medytacji, co było dziełem wielkiego mistrza Duczien Dzialła Jungdrung. To one właśnie znajdują się w powstałym w XIII stuleciu podręczniku medytacji A-khrid. Ich właśnie będziemy się uczyć. Dzialła Jungdrung jest moim ulubionym mistrzem, wielkim nauczycielem, w tym sensie, że potrafił złożyć i połączyć ze sobą wiele aspektów medytacji, sprawić by były bardzo proste, tak, aby ludzie mogli je zrozumieć i praktykować. Jeśli ktoś nauczy się owych piętnastu cykli praktyki, wystarczy to, by osiągnął oświecenie, ciało światła. Nie chodzi tu jednak o wiedzę intelektualną, ale pochodzącą z praktycznego wykorzystania tych nauk. Jeśli wykonuje się praktykę i dociera w jej trakcie do znaczenia nauk - osiąga się oświecenie. To tyle na temat samego tekstu. Wiecie teraz czego się tutaj uczycie.

Duczien Dzialła Jungdrung zebrał również nauki Siang Siung Njin Dziu, których ja sam dopiero nauczam po raz drugi. Pierwszy raz uczyniłem to zeszłego roku w Meksyku. To, co przekazuję jest systemem nauk dzogczen. W tradycji bon istnieją trzy główne systemy nauk dzogczen. Każda praktyka, którą ktoś chciałby indywidualnie wykonywać ma precyzyjnie określony punkt rozpoczęcia, dokładnie określoną drogę kontynuacji i miejsce, gdzie należy ją zakończyć. To, czego was uczę, jest takim właśnie precyzyjnym systemem. Zaczyna się od nyndro i kończy na thogal. Tak właśnie powinno być. Ci którzy wykonali praktyki wstępne w innych tradycjach, co jest czymś bardzo pozytywnym, będą mogli wykorzystać to tutaj, powiększyć jeszcze swoją wiedzę i doświadczenie. Ci natomiast, którzy jeszcze tego nie robili, mają bardzo dobry moment by je zacząć. Niektórzy moi uczniowie w USA, byli bardzo długo w dharmie, prawie trzydzieści lat. Tyle, ile ja sam liczę. W ich przypadku często było tak, że przyjechał jakiś lama, udzielił jakiejś inicjacji, przekazał pewną praktykę. Później inny lama udzielił innej inicjacji i ich praktyka składała się z różnych, wziętych trochę stad, a trochę stamtąd, poskładanych z sobą kawałków. W takiej sytuacji bardzo trudno jest wytrwać w stałej praktyce i dokonać jakiegoś głębszego postępu. Oczywiście, by wykonać przykładowo praktyki związane z oddaniem, wystarczy pójść do świątyni, ale pewnych rzeczy należy uczyć się od jednej osoby, indywidualnie. Niektórzy z nich mówią Dążyłem za dharmą przez ostatnich trzydzieści lat, ale tym razem rzeczywiście chcę to robić na poważnie. To interesujące - dopiero po trzydziestu latach zdali sobie sprawę z tego by zacząć na serio. Jednakże umysł początkującego jest najlepszym umysłem, macie więc szansę by nie czynić takiej pomyłki. Podążajcie we właściwy sposób. Tak, czy inaczej wszystkie elementy doświadczenia będą bardzo dokładnie po sobie następować w stadiach od oczyszczenia aż do oświecenia. W skrócie można podzielić to na trzy zasady konieczne, aby doprowadzić siebie do dojrzałości i - później - ostatecznego wyzwolenia.

Każda istota ma potrzebę oświecenia, potrzebę dharmy, natomiast dojrzałość można wytłumaczyć jako grunt, aczkolwiek niekoniecznie właściwy grunt. Gdy grunt ten jest właściwy, kładzie się do niego ziarno dharmy, które powinno wzrastać. Powinna wyrosnąć z niego wspaniała roślina. Czasami jest jednak tak, że umieszcza się tam ziarno i nic z niego nie wyrasta, tak jakby dharma wchodziła u słuchającego jednym uchem a wychodziła drugim niczego nie pozostawiając. Czasami dopiero po trzydziestu latach ludzie zaczynają zdawać sobie z tego sprawę: No dobrze, mimo że minęło tyle lat, nic się nie zmieniło. Ciągle jestem taki sam. Po prostu dharma nie weszła do środka, do wewnątrz, pozostała na zewnątrz. Powiem jeszcze na ten temat więcej szczegółów.

W naukach A-khrid są trzy główne części potrzebne do tego, by doprowadzić siebie do dojrzałości, wyzwolić się i dopełnić to wyzwolenie, udoskonalić je. Nauki te są esencją umysłu wszystkich mistrzów, sercem wszystkich joginów. Wyjaśnia się je za pomocą słów, ale słowa są jak palec, wskazujący jasno na istotne znaczenie różnych doświadczeń. Jest to jak przekaz z umysłu do umysłu, doświadczenie przekazywane bezpośrednio. W taki właśnie sposób powinno się słuchać tych nauk. Słuchając, przekładajcie słowa na znaczenie a znaczenie wprowadzajcie w doświadczenie. Słuchając, skoncentrujcie się na jednej rzeczy, na tym, co mam wam do przekazania. To, co trzeba zrobić, to uchwycenie znaczenia, a nie samo tylko słuchanie słów. Kiedy już zrozumiałeś znaczenie, nie słowa ale znaczenie, to znaczenie jest tym co stosujesz w praktyce. Kiedy je zastosujesz, będziesz mieć doświadczenie i to doświadczenie jest właśnie tym, ku czemu zmierzamy, tą właśnie wiedzą, urzeczywistnieniem. Moje słowa stanowią pewną przeszkodę, podobnie twoje myśli, lecz samo działanie nie jest przeszkodą. Istnieje wiele przeszkód, przez które należy przekroczyć by dojść do sedna. Z takim właśnie nastawieniem należy słuchać nauk. Kiedy mówimy o procesie doprowadzania się do dojrzałości, jest to praktyka wstępna - praca z własnym, względnym aspektem umysłu. Należy już na samym początku zrozumieć wagę czasu, by rozwinąć praktykę związaną z rozumieniem nietrwałości, a nie - przywiązywania się.

Nietrwałość

Czy potraficie zrozumieć koncepcje związane z praktyką nietrwałości? Postrzegamy nietrwałość, ale czym ona jest? Gdy na przykład widzimy trzęsienie ziemi i rozpadające się, czy płonące domy, mówimy o nietrwałości. Widzimy czyjąś śmierć - to również jest wyraz nietrwałości. Patrząc jednak na siebie, widząc swoją twarz, słysząc swój głos, nie doświadczamy bezpośrednio własnej nietrwałości. Widzimy tylko wyraźne, jawne przykłady nietrwałości, nie postrzegając jej subtelnych przypadków. Nietrwałość jest czymś o wiele większym niż to. Myśl o nietrwałości jest czymś, nad czym medytujemy aby zmienić siebie i swoje nastawienie. Jak można wykonywać praktykę nietrwałości? Na przykład - udając się na cmentarze, na miejsca, gdzie wiele się wydarzyło. W Warszawie jest wiele takich miejsc, gdzie możecie tego doświadczyć. Możecie również pójść nad wodospad i zobaczyć że nie ma jednej chwili w której woda jest taka sama, gdyż cały czas przepływa, porusza się. Możecie obserwować jak przemijają różne pory roku, obserwować ruch wskazówek zegarka. Każdy moment przemija, znika na zawsze i już nigdy nie powraca. Pomyślcie o tym w taki właśnie sposób. Jesteśmy w młodzieńczym wieku, lecz nim się obejrzymy już jesteśmy dorośli, a czas ciągle przemija, nasze włosy siwieją. Czas mija szybko. Wiedza na temat nietrwałości jest tak potężna, że może rozbić wiele fałszywych pojęć i idei jakie mamy na temat życia. To co mówię jest moim osobistym doświadczeniem. Gdy w twoim życiu pojawiają się rzeczy ściągające cię gdzieś na bok, próbujące cię zatrzymać, praktyka nietrwałości może cię z tego wyzwolić. W języku tybetańskim jest takie określenie - Dag dzin. Dag dzin oznacza lgnięcie do trwałości. Gdybym się was zapytał, czy lgniecie, przywiązujecie się do trwałości, prawdopodobnie odpowiedzielibyście Nie, oczywiście, że nie. Kiedy jest się zapytanym, odpowiedź jest negatywna - nie, ale gdy pytanie nie pada, odpowiedź staje się pozytywną - tak ponieważ doświadczenie własnej trwałości jest bardzo silne i głębokie. Czy widzieliście kiedyś ludzi, którzy byli bardzo uparci, brakowało im szczodrości, lubili się kłócić, spierać i nagle w ich życiu wydarzyła się jakaś tragedia, zmieniła ich, nie są już tacy jakimi byli? Złe doświadczenia mają właściwość poskramiania ludzi. Wielka życiowa strata daje lekcję, naukę. Znamy wszyscy takich ludzi, wiemy o tym. Ważne jest by zdać sobie sprawę, co - z psychologicznego punktu widzenia - wydarzyło się z taką osobą. Znam mnóstwo takich historii i takich ludzi. Nastąpiła w nich całkowita przemiana. Przemiana ta jest bardzo ważna, a w dharmie - podstawowa - stanowi grunt, podstawę, bez jej doświadczenia trudno być praktykującym. Zrozumienie fałszywej, pozornej jakości życia jest bardzo ważnym warunkiem, dzięki któremu można praktykować dharmę.

W starożytnym, tybetańskim tekście jest podana pewna historia o bardzo potężnym królu. Historia ta związana jest z dharmą. Jogin, medytujący wysoko w górach ujrzał wielki potencjał i moc króla, lecz ten w ogóle nie interesował się dharmą a jedynie swoją potęgą, władzą, pieniędzmi i sprawowaniem kontroli. Jogin wiedział, że król kocha konie. Użył magii i stworzył bardzo pięknego, białego ogiera, zaprowadził go do pałacu króla i powiedział - mam konia na sprzedaż. Król ujrzał rumaka swoich marzeń, wyszedł i powiedział - chcę się najpierw przejechać. Gdy tylko król wsiadł na konia, ten zaczął skakać a następnie pogalopował z olbrzymia szybkością. Opanowanie go i zmuszenie do zatrzymania było niemożliwe. Pędzili w ten sposób całymi dniami a te zamieniały się w tygodnie. Wreszcie przybyli do miejsca, gdzie wierzchowiec zatrzymał się, zrzucając króla jednym potężnym skokiem i pobiegł dalej. Nie było to miejsce skąd można by do kogoś zadzwonić, aby nas zabrał. To był kraj zupełnie królowi nieznany, jakieś obce królestwo, o którym nic nie wiedział Pozostał więc w tym, jak się wydawało, pozbawionym istot ludzkich miejscu. Był bardzo smutny, głodny i zmarznięty. Czuł się zagubiony i nie wiedział dokąd się udać. W końcu zobaczył snującą się wzdłuż górskiego zbocza małą strużkę dymu. Udał się więc do tego miejsca, gdzie spotkawszy starą kobietę poprosił ją o nieco żywności. Pod wieczór, do namiotu przybyła córka tej kobiety i zjedli wspólnie posiłek. Po pewnym czasie król i córka starej kobiety poczuli się sobą zainteresowani, wspólnie zamieszkali i z ich związku narodziły się dzieci. Miejsce, gdzie zamieszkali było bardzo niewygodne - trzy osoby w jednym, niewielkim namiocie. Żyli tak z sobą przez trzy lata, które zakończyły się śmiercią staruszki. Wkrótce potem żona króla zwariowała, a dzieci utopiły się w pobliskiej rzece. Władca poczuł się bardzo nieszczęśliwy i począł płakać. Gdy tak płakał, znalazł się nagle z powrotem w królewskim pałacu, a wtedy pojawił się jogin pytając co się stało. Król stwierdził że to bardzo długa historia, na co jogin odparł -,,No dobrze, ale przecież twoja herbata nie zdążyła jeszcze wystygną. W ciągu trzech minut król zdobył doświadczenie trzech lat nieszczęśliwego, trudnego życia i doświadczenie to, trwające krócej niż pięć minut, całkowicie zmieniło jego umysł. Stał się bardziej spokojny, szczodry.

Chodzi o to, by nie przywiązywać się do różnych idei, ale uwolnić się od nich i żyć w tym momencie, tu i teraz. Rozumiecie? Jeżeli przyjrzycie się z uwagą, zobaczycie że niektórzy ludzie cierpiący na nieuleczalne, kończące się śmiercią choroby, postrzegają czas w sposób bardzo różny od naszego. Oni rzeczywiście czują, że żyją w pełni w danym momencie czasu. Dzieje się tak dlatego, że jest to cały czas jaki posiadają i jest to również cały czas jaki my mamy, ale ciągle myślimy, że mamy jeszcze dużo czasu w dniu jutrzejszym itd. Żyjemy w tak intensywnym pośpiechu, że przygotowując się na dzień jutrzejszy, zapominamy o dzisiejszym. W ten sposób nigdy nie jest się w stanie żyć, ponieważ to jutro nigdy nie nadchodzi. W Indiach widziałem plakat na którym było napisane Dzisiaj płacisz, jutro masz kredyt. Ludzie zawsze chcieli tam kupować na kredyt a później mówili, że nie mają pieniędzy żeby zwrócić dług i w związku z tym pojawił się taki właśnie napis - Dzisiaj płacisz, jutro masz kredyt. Następnego dnia, gdy tam przyszli, ujrzeli to samo - Dzisiaj płacisz, jutro masz kredyt. Tak właśnie wygląda nasze życie.

Chciałbym najpierw omówić zwięźle nauki A-khrid, tak, byście mogli pracując później z nimi, oprzeć się na pewnych zasadach. Najpierw należy przyjąć pięciopunktową pozycję medytacyjną, ze skrzyżowanymi nogami, prostym kręgosłupem i otwartą klatką piersiową, nacisnąć kciukiem podstawę palca serdecznego (jest to palec na którym zazwyczaj nosi się obrączkę) i ułożyć lewą dłoń na prawej, tak samo mężczyźni jak i kobiety. Jest to normalna, pięciopunktowa pozycja medytacyjna, w której wykonujemy większość medytacji. Żeby odciąć myśli, można cofnąć brodę nieco do tyłu, przez co odcina się nadmierny strumień myśli. Celem obniżenia podbródka jest właśnie odcięcie myślenia.. Pozycja taka zwana jest pozycją kontrolowaną.

Prosty kręgosłup ma na celu umożliwienie energii wzniesienie się ku górze, natomiast ułożenie rąk w pozycji równowagi, lewa na prawej pod pępkiem ma związek z naturą niedualnej przestrzeni. W pozycji takiej można zasiąść np. nad rzeką, czy w innym miejscu w którym zewnętrzne wizje mogą pomóc wykonać medytację nad nietrwałością.

Kolejnym etapem praktyki jest nagłe, przypominające cięcie, wydanie dźwięku PHET. Należy krzyknąć PHET i ponownie się skupić. Zastanów się w tym momencie (nie musisz tego mówić na głos, wystarczy jeśli pomyślisz) nad koncepcją ja. Kim jesteś? Kto mówi ja? Twórcą ja, tym, kto mówi ja jest w tym przypadku świadomość mentalna, podróżująca z jednego ciała w drugie. Rozpatrując problem w inny sposób ujrzeć można że ciało przypomina zbiór złożony ze skóry, ciała, kości. Jest dość brudne. Zawsze próbujemy je w jakiś sposób zachować, utrwalić. Myjemy je, czyścimy, pielęgnujemy, strzyżemy, ale zawsze coś jest nie w porządku. Następnego dnia odkrywamy, że znowu coś jest nie tak. Szczególnie psychologiczny wymiar ja jest mocno zabrudzony, zawiera mnóstwo bólu, cierpienia, pomieszania. Przyczyną tego są pewne koncepcje, idee na temat świata i siebie które chcemy przez praktykę usunąć, przełamać.

Ciało przypomina zwłoki - teraz się porusza, ale ponieważ wkrótce może stać się zwłokami, więc jest jak zwłoki. Dlatego właśnie niektórzy ludzie myślą, że buddyzm wpędza w depresję. W kręgu zachodniej cywilizacji, szczególnie w USA panuje pewien styl bycia, polegający na mówieniu, że wszystko jest świetne, wspaniałe, co z kolei stanowi rodzaj zaprzeczenia. Zaprzecza się drugiej stronie istnienia - pełnej nietrwałości i cierpienia. Gdy udałem się pierwszy raz do USA miałem z tego powodu trudności, pomyślałem sobie - to fałszywa kultura, oparta na wielkim zaprzeczeniu. W ciągu ostatnich kilku lat do Stanów Zjednoczonych przybyło około tysiąca Tybetańczyków, którzy dostali w tym kraju obywatelstwo. Kiedy z nimi rozmawiałem, mówili dokładnie to samo. Powoli się do tego przyzwyczajam. W mojej kulturze, gdy zostaniesz gdzieś zaproszony, czy jeżeli coś jesz, to po prostu jesz i nie musisz mówić ach, jakie to wspaniałe, jakie smaczne, doskonałe. Po prostu jesz i tyle. Nie znaczy tu że nie ma doceniania, ale że docenia się to wewnętrznie i nie musi tego aż tak werbalizować. Niemniej to zadziwiające jak często Amerykanie postępują w ten sposób. W istocie motywowane jest to strachem.

Powróćmy jednak do rozmyślania nad istotą samego siebie. Ciało i to co się w nim znajduje, to jedynie brudne zwłoki. Nie będzie trwać w nieskończoność, co roku pojawia się więcej zmarszczek na twarzy. Coraz bardziej się starzeje a młodość przemija. Gdy pomyślę w ten sposób, będę miał w stosunku do siebie współczucie. Myśl taka jest również czymś przerażającym - myślałem, że jestem młody, a okazuje się, że już się starzeję. Nie mam żadnej mocy i kontroli nad minionym czasem, nie potrafię go przywrócić. Jest jak zamarznięty kwiat czy liść. Nawet gdybym próbował ozdobić swoje ciało, ładnie się uczesać i poczuć się dobrze, nie trwa to dłużej, jak jeden dzień. Później ponownie muszę się umyć i wyprać swoją odzież. Ciało jest jak miejsce pełne chorób i słabości. Samsara jest oceanem cierpienia, a ciało w końcu przestaje istnieć, rozpada się w ziemi, czy - jak w Tybecie - zjadają je ptaki. Mówi się wtedy, że lata znikają zmieniając się w miesiące, miesiące w tygodnie, a tygodnie znikają stając się dniami. Gdy czas w ten sposób przemija, nie mamy nad nim żadnej kontroli. Kiedy nadejdzie nasz czas nie możemy już nic zrobić. Praktykować nietrwałość - to przypominać sobie o tych właśnie zjawiskach. Nie wiadomo kiedy się umrze. Miejsce i sposób śmierci nie są określone, ale sama śmierć jest pewna. Co do kwestii, czy się umrze nie ma wątpliwości, reszta jest niepewna. Kiedy nadejdzie nasz czas, żadna siła, żadna moc nie jest już w stanie pomóc. Lekarstwa pomagają zwalczyć chorobę, ale nie zawsze pomagają, przyjaciele stanowią dla ciebie wsparcie, ale w tym przypadku nie są ci w stanie go udzielić. Nie pomoże ci potęga ekonomiczna, pieniądze, przyjaciele, wszystko to musisz zostawić. Nie możesz zabrać ze sobą niczego, co zgromadziłeś, ani bogactwa, ani bliskich. Jedyną rzeczą jaką możesz ze sobą zabrać jest twoja karma, twoje mentalne doświadczenia.

Gdy ludzie, którzy przez pewien czas wspólnie ze sobą żyli, rozwodzą się, muszą dokonać podziału przeróżnych rzeczy. Muszą zostawić tę drugą osobę i dobytek. To co ze sobą zabierają, to swoje doświadczenia i zanim będą mogli zamieszkać z kimś innym muszą wpierw poradzić sobie ze swoimi doświadczeniami. Często muszą zapłacić sporo za terapię, by w ogóle móc z kimś innym żyć. Są to bardzo drogie doświadczenia.

W przypadku śmierci, tymi doświadczeniami są ślady karmiczne. Najlepiej gromadzić takie rzeczy, które można ze sobą zabrać. Nie troszcz się za bardzo o te, których nie będziesz mógł zachować. W dawnych czasach pożywienie i schronienie wiele znaczyły, obecnie nie mają już takiej wartości - liczy się ilość, to czy ma się wiele domów, wiele ubrań, ile jest zer przy liczbie posiadanych przedmiotów. Przykłada się znaczenie do tego, kto ma więcej sztuk jakiejś rzeczy.

Nasza egzystencja, nasze spotkania i miłości, podczas których wydarza się wiele cudownych rzeczy, tak czy inaczej, przypominają sytuację nieświadomego zwierzęcia prowadzonego do rzeźni. Wszystkie te sytuacje i procesy zmierzają do momentu w którym, kiedyś tam, nastąpi śmierć. Tak właśnie wygląda życie. To, co może człowiekowi pomóc w ostatnich chwilach życia, to jego własna praktyka, drzewo schronienia i nauki. Należy się nad tym zastanowić i zmienić swoją perspektywę, swój sposób patrzenia na życie, jeżeli jednak robisz to, a nic się nie zmienia, to nie ma z tego pożytku.

Jaki jest koniec wszystkiego, co zgromadziłeś? Wszystko to ulegnie rozproszeniu, wszystko ma swój koniec. Czasami, jadąc autostradą widzę opuszczoną, zarastającą chwastami farmę a na niej rozpadający się, zniszczony dom o dziurawym dachu. Zastanówcie się nad tym obrazem. Ktoś może posiadać wielkie marzenie aby zdobyć ten kawałek ziemi, doprowadzić go do świetności i zamieszkać na nim z rodziną. To, co obecnie widzicie jest już historią. To właśnie nazywa się nietrwałością. Ludzie którzy tam mieszkali mieli inny sen, inne marzenie, nie doświadczali tego, czego ty doświadczasz w swoim spojrzeniu. To czego my doświadczamy obecnie w naszym życiu jest czymś innym. To tak, jak gdyby ktoś pomógł nam wykonując praktykę nietrwałości, której wyniki możemy teraz obserwować. Być może za czterdzieści lat połowa z nas nie będzie już żyć, a za sto lat z całą pewnością nikogo już tutaj nie będzie.

Kolejne spostrzeżenie mówi nam, że każde spotkanie jest zarazem rozstaniem. Jak często doświadczaliście rozstania z jakąś osobą, czy rzeczą? Był to właśnie rezultat spotkania. Tak właśnie jest - rezultatem spotkania jest rozstanie. Narodziny z kolei tworzą możliwość śmierci. Kiedy widzimy czyjąś śmierć, mówimy - dobrze, że to nie ja, gdy widzimy że ktoś jest chory, również mówimy - dobrze, że to nie ja, ale pamiętajmy, że wszystko, co postrzegamy może również dotyczyć nas. Mamy bardzo silne tendencje do uczuciowego oddzielania się od tego co się dzieje, mówimy - ten człowiek, tam - to nie ja, ale pamiętajmy, że my również możemy znaleźć się na miejscu tej drugiej osoby. Rozejrzyjcie się dokoła siebie i policzcie obecnych ludzi. Dwa lata temu, gdy wróciłem do klasztoru, byłem zszokowany. Będąc małym mnichem, patrząc w klasztorne okna pamiętałem kto mieszka w pomieszczeniach kryjących się za nimi. Wiedziałem, że tu mieszka ta osoba, a tam ktoś inny, lecz teraz nikogo już tam nie było. Warunki życia w klasztorze są trudne, nie ma opieki medycznej i zdarza się że ludzie nie żyją tam zbyt długo. Policzmy - ojciec, matka, wujek? Zadziwiające jest jak wiele osób odeszło. Zapominamy o tym, ale powinniśmy to zrozumieć, w innym przypadku żyjąc w tym świecie - łudzimy się. Będziecie zdziwieni przypominając sobie listę znajomych osób, które zmarły. Tak, czy inaczej, zastanówcie się nad tym.

Pytanie: Czy Rinpocze mówił o śmierci w sensie biologicznym, czy też psychologicznym?

Odpowiedź: Chodzi tutaj o każdy rodzaj śmierci, ale by uprościć tą odpowiedź - to nasze przywiązanie do rzeczy, do koncepcji ich trwałości stwarza tak wiele problemów w naszym życiu, zarówno związanych z praktyką, jak i z naszymi związkami i relacjami z innymi ludźmi. Medytacja ta ma na celu zmianę naszego punktu widzenia, sposobu postrzegania siebie i świata. Chodzi tutaj o uchwycenie sensu tego wszystkiego. Ktoś może powiedzieć - Oczywiście, wszystko jest nietrwałe, no i co z tego? Dlaczego mielibyśmy na to spojrzeć z negatywnego punktu widzenia? Przez resztę czasu możemy się przecież nieźle bawić, cieszyć się życiem. Dlaczego mamy tyle myśleć o śmierci, skoro jeszcze nie nadeszła? Dlaczego mamy myśleć o rozstaniu, gdy jesteśmy razem? Dlaczego mamy myśleć o negatywnościach, kiedy ich jeszcze nie ma? A poza tym - nie ma śmierci, ponieważ w każdej chwili jest życie.

To prawda, ponieważ życie istnieje w każdej chwili - oddychacie, widzicie drzewa, wszystko jest tutaj życiem, co również jest bardzo ważną i autentyczną praktyką. Lecz, z drugiej strony, by zmienić perspektywę naszego patrzenia na rzeczywistość, praktyka nietrwałości jest bardzo ważna. W innym przypadku blokujemy samych siebie. Bardzo łatwo się blokujemy, przyjrzyjcie się jak wiele problemów mają niektórzy ludzie, już jakiś nieznaczny kłopot z otwarciem okna staje się dla nich problemem. Trudno jest zrozumieć dlaczego tak wiele ich wytworzyli. Mają problemy z ludźmi, problemy z życiem, gdziekolwiek idą, stwarzają problemy, których sami są źródłem. Patrzą na okno i od razu martwią się, że wygląda brzydko - Nie lubię tego okna, jest brzydkie, wygląda strasznie. To jest obsesja, mogą w ten sposób stworzyć sobie wiele problemów. Później wydarza się coś nowego, gubią na przykład swoją torbę, zdarza się coś poważniejszego i mówią wtedy - W porządku, to okno jest OK. Dlaczego nie mogą uwolnić się od okna, dopóki nie będą mieć jeszcze większego problemu?

O sytuacji takiej można powiedzieć, że utknęło się na czymś. Jest bardzo wiele życiowych sytuacji, na których ludzie utykają, zatrzymują się. Czymś bardzo ważnym jest uwolnienie się od tego, w innym przypadku nie można zrobić postępu. Jest to patrzenie na rzeczywistość taką, jaką jest. Można się cieszyć różnymi sytuacjami, ale ze zrozumieniem. Są ludzie którzy wiedzą że pozostało im tylko kilka miesięcy życia i pomimo to są bardzo szczęśliwi. Oznacza to, że skonfrontowali się już z tą prawdą.

Własność może być również źródłem problemu. Ludzie mogą żyć we wspólnym związku długi czas nim zdecydują się pobrać. Większość problemów powstających w związkach nie jest związana z chwilą obecną, lecz z planami. Partnerzy lubią się nawzajem, czują radość z przebywania razem, lecz ich plany stają się źródłem problemów. Przyszłość jest co prawda daleka, lecz myśląc o niej w chwili obecnej, doświadczają wielu problemów. Gdy się pobiorą, podpisując akt ślubu, czy idąc do kościoła i powiedzą Tak, chcę przez całe życie być z tą osobą., nie mają problemu ze wspólnym życiem, lecz decyzja dotycząca przyszłości, jaką zmuszeni są podjąć stwarza już problem. Nie mają problemu żyjąc wspólnie przez dziesięć lat, lecz w efekcie podjęcia decyzji o pobraniu się, często po roku się rozwodzą. Znam wiele takich sytuacji. Możesz wynajmując jakieś mieszkanie przez dziesięć lat nie mieć z nim żadnych problemów. Gdy jednak stwierdzasz nagle, że podoba ci się tam i decydujesz się je kupić, to w momencie jego kupna pojawiają się problemy ze zlewem, z oknem, ze wszystkim. Okazuje się że masz mnóstwo problemów ze swoim mieszkaniem. Na tym właśnie polega problem związany z przyjęciem punktu widzenia właściciela, zmienia się perspektywa posiadania - To jest moje. Oto utknięcie. Życie nie jest problemem, zrozumienie tego jest ważne, bo przynajmniej w niektórych kręgach buddyzm ma złą opinię, jakoby wpędzał w depresję. W grupach New Age panuje podejście polegające na mówieniu, że wszystko jest świetne i wspaniałe, jest cudownie, pojawia się wiele tęcz. Czasami ludzie kończą w kręgach tego rodzaju. Nie czuję bym przynależał do takich grup. Przypomina to sytuację ślepca dochodzącego do porozumienia z drugim ślepcem. Nie mogą niczego zobaczyć, dlaczego więc nie mieliby się ze sobą zgadzać? Na podstawie owej wspólnej ignorancji, zgadzają się co do wielu spraw.

Co do praktyk wstępnych, to każdą z sesji tych praktyk należy wykonać sto tysięcy razy. Zależy to jednak od tego jak liczysz owe sto tysięcy, wagę posiada tutaj zrozumienie, że tak naprawdę nie chodzi o zaliczanie tych praktyk, ale o efekt. Należy zrozumieć i przyzwyczaić się do tej zasady. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do złych rzeczy. Kiedy przybyłem do USA nie lubiłem hamburgerów, nie mogłem ich jeść, ale teraz się już przyzwyczaiłem i zjadłem ich kilka. W niektórych tradycjach kładzie się duży nacisk na skompletowanie tej liczby. Myślę że to także jest ważne, lecz czasami myśląc o liczbie powtórzeń praktyki, zapomina się o efekcie, co jest zupełnie niewłaściwe. W rezultacie tej praktyki powinno się odnaleźć lekkie podejście do życia. Nie lekkie w sensie lekceważenia wszystkiego, ale - bez przywiązywania się, bez przyciężkiego nastawienia, napięć, utykania na wielu sprawach.

Czy rozumiecie o czym naprawdę tutaj mówimy? Czy widzicie jak wpłynie to na nas, jeżeli będziemy to praktykować i zrozumiemy tę zasadę? To zmieni perspektywę naszego życia. W sytuacji gdy się to przepraktykuje, nie trzeba już czekać na jakieś ciężkie i dramatyczne doświadczenia, na pojawienie się jogina stwarzającego magicznego konia, porwanie przez mafię utratę bliskiej osoby lub coś równie strasznego, aby zmienić swój punkt widzenia na życie, przebudzić się. Wiele z tych trudnych doświadczeń wprowadza na duchową ścieżkę, tworzy podstawę duchową. Nie musisz czekać na dramatyczne doświadczenia, możesz sam stworzyć sobie ten stan umysłu.

Co do samego sposobu wykonywania praktyki, to można przykładowo usiąść w pięciopunktowej pozycji i pomyśleć o tym, co chce się osiągnąć, co chce się zrobić w swoim życiu, z czym się zmagać. Mówisz - trudzę się w swoim życiu, ale czego chcę? Chcę być prawnikiem. Dlaczego chcesz być prawnikiem? Jeśli będę prawnikiem - pojawia się odpowiedź - będę zarabiał tyle a tyle pieniędzy, będę mógł zrobić to i tamto. Można tutaj rozpoznać ową ciągłość śladu. Wygląda to tak, że teraz coś zabiera nam czas, ciężko pracujemy, po to by kiedyś w przyszłości stać się w końcu tym prawnikiem. W tym przypadku można wykonywać medytację rozpuszczającą ten cel. Można wyobrazić sobie że ktoś zostaje tym prawnikiem, lecz nie znaczy to nic, nie ma w tym nic specjalnego. Być może znajdzie się w sytuacji gorszej niż poprzednio. Być może ów prawnik nie doświadcza niczego tak wspaniałego. Mam wielu znajomych będących prawnikami, walczących pomiędzy sobą, podgryzających się, rywalizujących. To wcale nie jest takie świetne życie. Możesz sobie wyobrazić, że osiągnąłeś cel swoich zabiegów i sytuacja w jakiej się znajdujesz wcale nie jest tak wspaniała, masz wszystkich przeciwko sobie ciągle pojawiają się jakieś walki, rywalizacja. Należy uświadomić sobie to, pobyć w tym stanie, a później spocząć w tym doświadczeniu. Jest to właśnie medytacja polegająca na rozpuszczaniu celu. Znowu - nie chodzi tutaj o to, by medytacja powstrzymała cię od zostania prawnikiem, ale by rozpuściła w tobie blokady powstrzymujące cię od płynięcia ku przyszłości.

Inną medytacją jaką można wykonać jest medytacja procesu śmierci. Wyobraź sobie że znajdujesz się w szpitalu, jesteś chory, trudno jest ci się podnieść. Twoja sytuacja ciągle się pogarsza, nie jesteś już w stanie zbytnio się poruszać. Wyobraź sobie że twój stan pogarsza się i nadchodzi śmierć. Co wtedy pozostaje? W tym momencie nic już nie jest ważne. Tym, co pozostaje, jesteś ty sam. Zastanów się co wtedy się z tobą dzieje. Chciałbyś jeszcze żyć, ale lekarze nie są w stanie już nic uczynić, również krewni nie mogą ci pomóc. Chcieliby, kochają cię, chcą byś był bezpieczny, pragną ofiarować pieniądze na twoje leczenie, niezależnie jednak od tego jak chcą, w tej sytuacji nie są w stanie już nic zrobić. Jeżeli znacie nauki bardo, możecie sobie dokładnie wyobrazić proces rozpuszczania elementów. Nie możecie już odbierać doznań płynących z ciała, następnie znika oddech, później element ognia, nie czuje się już ciepła, podobnie nie krąży już krew. Im bardziej szczegółowo wykonasz tą praktykę, tym lepiej. Dotarłszy do tego momentu możesz się obudzić i zobaczyć że nie jesteś jeszcze w tej sytuacji. Jak teraz, po takim doświadczeniu postrzegasz świat? Gdy praktyka była silna, kończąc ją uświadomieniem sobie, że moment śmierci jeszcze nie nadszedł, patrząc na świat postrzegasz go w zupełnie innym świetle. Twoja perspektywa widzenia świata zmienia się. Owe dwa ćwiczenia możesz wykonywać w jednej sesji praktyki.

Dla wyjaśnienia form sesji medytacyjnych praktyki nietrwałości wyjaśniliśmy wczoraj praktyki rozpuszczania celu i wyobrażania sobie swojej śmierci. Jeśli mamy w naszym codziennym życiu doświadczenia przypominające nam o nietrwałości, dobrze jest być z nimi w kontakcie tak długo i blisko, jak to jest możliwe. Nauki dharmy mówią że jeżeli jakaś osoba ma pewne urzeczywistnienie w praktyce nietrwałości, to jej koncepcja i poczucie czasu zmieniają się. Osoba taka odczuwa większe poświęcenie dla praktyki i nauk. Kiedy matka ma tylko jedno dziecko i dziecko to płonie, nie będzie chciała tracić ani minuty czasu, od razu rzuci się dziecku na ratunek. Podobne zaangażowanie czuje taka osoba do praktyki. Głównym celem praktyk nietrwałości jest poskromienie dzikich aspektów samsary. Każdy z nas jest trochę samsaryczny i gwałtowny lub uparty. Ktoś może pomyśleć - Ja nie jestem tak bardzo uparty, lecz gdy dojdziemy do poczucia ja, ego, okazuje się że każdy jest bardzo uparty.

Współczucie

Praktyki, które wam przekazałem są sposobem by to poskromić. Praktyki nietrwałości służą do poskromienia. Praktyką, natomiast, która może otworzyć duchową ścieżkę, jest współczucie i schronienie. Na ogół mówiąc o współczuciu, wyróżniamy dwa jego rodzaje - ostateczne i względne współczucie. W tym przypadku, będziemy się uczyć względnego współczucia. Ostateczne współczucie jest przebywaniem w naturalnym stanie umysłu. Współczucie i mądrość to dwie podstawowe zasady buddyzmu. Mówi się że podobnie jak ptak nie będzie potrafił latać bez dwóch skrzydeł, tak i samemu nie jest się w stanie wznieść bez, zarówno - mądrości jak i współczucia. Przyczyna rozwijania współczucia ma związek z empatią. Bez empatii nie byłoby współczucia. W jaki sposób dana jednostka może odczuć empatię? Jeżeli na przykład widzimy, że ktoś stracił rękę, to czujemy empatię, czujemy przykrość z tego powodu. Odczuwacie przykrość, ponieważ patrząc na to wyobrażacie sobie swoje uczucia, wyobrażacie sobie co byście czuli, gdyby to was spotkało. Jeśli znacie odczucie bólu z własnego doświadczenia, wiecie co się dzieje, gdy ktoś inny tego doświadcza. Jeżeli znacie to uczucie, chcecie pomóc - w tym momencie pojawia się współczucie. Cierpienia samsary są olbrzymie. W niektórych krajach mówiąc cierpienie, łatwo jest zrozumieć to słowo, w innych jest to trudniejsze do zrozumienia, tam o cierpieniu można by powiedzieć, że jest brakiem zadowolenia. To dobre określenie. W niektórych miejscach na świecie oznacza to, że kawałek chleba ma wielkie znaczenie. Nawet szklanka mleka dużo tam znaczy. Brak jest ubrań, nie ma jedzenia, wszystko podlega ograniczeniom, życie jest tam bardzo trudne. Kiedy ludzie cierpią w taki dosłowny sposób możemy mówić o bardzo jawnym, mało subtelnym sensie cierpienia. W przypadku bogatszego kraju ludzie nie doświadczają tego typu cierpienia, mają wystarczającą ilość jedzenia i ubrań. Zdziwilibyście się widząc ubrania niektórych ludzi. To jest jak znalezienie się w innym świecie. Gdy pierwszy raz udałem się do USA, odczułem szok kulturowy. Udałem się do mieszkania pewnych ludzi, którzy wieczorem chcieli przygotować dla mnie jedzenie. Otworzyli lodówkę, której wnętrze wyglądało jak mały pokój. Była pełna jedzenia, ale oni otworzyli ją i powiedzieli O, nie ma nic do jedzenia. Ja zobaczyłem w niej mnóstwo jedzenia, a oni widzieli, że nie ma nic do jedzenia. Nasz sposób postrzegania różnił się od siebie. Być może oni widzieli, że nie ma tam czegoś co można natychmiast przyrządzić, nie ma świeżych owoców itp. Dla mnie jednak było w niej mnóstwo pożywienia. Wiem, że można zrobić wszystko ze wszystkiego, można być twórczym przygotowując jedzenie. Nawet w moim kraju można najzwyklejszą zupę przyrządzić na wiele sposobów, można zrobić z niej coś wspaniałego.

W tego typu krajach, mimo, że nie ma wiele cierpienia w jego mało subtelnym aspekcie, ludzie są bardzo nieszczęśliwi. W ich życiu panuje wiele niezadowolenia. Ów brak zadowolenia sprawia im ból. Bardzo mało docenia się tam życie, w bardzo niewielkim stopniu potrafi się je świętować. Patrząc z punktu widzenia cierpienia, to niezadowolenie życiem w samsarze nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Gdy ludzie są biedni, myślą że mając pieniądze będą szczęśliwi, ale można zobaczyć że nie jest to prawdą. Ludzie, którzy mają pieniądze nie są szczęśliwi, to nie na tym polega, chyba, że mają kontakt z duchową ścieżką i możliwość zrozumienia siebie. W innym przypadku trudno rozwiązać samsaryczne problemy. Problemy są związane bądź z posiadaniem czegoś, bądź z brakiem. Istota problemu polega na tym, że nie wie się co z nim zrobić, jak się go pozbyć.

W buddyzmie mówimy o różnych rodzajach cierpienia. Istnieje cierpienie związane z nie posiadaniem tego, czego chce się posiadać. Ktoś, mając dom odczuwa cierpienie z tego powodu, że nie ma dwóch domów. Jeżeli ma dwa domy, to chciałby jeszcze mieć dom nad morzem, czy nad oceanem i kilka samochodów. Jeśli ma to wszystko, chciałby jeszcze więcej. Uczucie to nie ma końca, ponieważ koncentracja idzie tutaj zawsze w kierunku tego, czego się jeszcze nie ma, a czego się właśnie pragnie. Następnym rodzajem cierpienia jest cierpienie związane ze strachem, że straci się to, co się posiada, lub z potrzebą dbania o to co się posiada. Z czym, we współczesnym świecie związane jest to cierpienie? Z tego rodzaju cierpieniem, z próbą ochrony tego, co już się posiada, związane są wszystkie agencje ubezpieczeniowe. Istnieje ubezpieczenie na życie, na samochód, na każdy obiekt. Uważam że jest to sytuacja wprowadzająca mocno w pomieszanie. Już sam sposób używania swego języka przez Amerykanów wprowadza bardzo wiele pomieszania. Jeżeli masz kartę American Express, to już ubezpieczasz się od czegoś. W USA, udając się w różne miejsca możesz wynająć samochód. Jeżeli chcesz ubezpieczyć samochód, musisz zapłacić dziesięć dolarów, gdy przyjedziesz tam jeszcze innym samochodem, ponownie musisz zapłacić ubezpieczenie, zrobisz coś nowego - znowu musisz to ubezpieczyć. W pewnym momencie było to dla mnie jak doświadczenie przestrzeni. Taki jest prawdopodobnie cel tych wszystkich ubezpieczeń - wprowadzić ludzi w stan takiego pomieszania, by powiedzieli - No dobrze, zapłacę za wszystko. Kiedy przybyłem do USA czułem się bezpiecznie, miałem uczucie, że nie potrzebuję żadnego ubezpieczenia, ale tam na każdym kroku wmawiają człowiekowi, że jest zagrożony i że potrzebuje wielu różnych zabezpieczeń. W końcu można przyswoić to uczucie zagrożenia. Wszystkie te instytucje i związane z nimi sytuacje wzmacniają w człowieku uczucie lęku. Jest to drugi rodzaj cierpienia o jakim mówimy - próba ochraniania siebie.

Kolejnym lękiem jest - lęk przed utratą kogoś, kto jest nam bliski. Jest to bardzo głębokie uczucie, które posiada każda czująca istota, nawet psy, koty czy inne zwierzęta. Następnie mamy czyli strach przed spotkaniem wroga. Jest to takie uczucie, jakie macie idąc ulicą i nie czując się bezpiecznie. Nie jesteście wtedy szczęśliwi, obawiacie się, że możecie kogoś napotkać. W Stanach Zjednoczonych jest to bardzo poważny problem. Dochodzi tam do tego, że jeżeli ktoś się zatrzymuje na czerwonym świetle, to zamyka drzwi i okna by ktoś nie wskoczył do samochodu w celach rabunkowych. W USA jest to już bardzo poważny problem. W Indiach owszem, kradną, ale robią to w spokojny sposób, gdy ktoś jest rozproszony czy roztargniony, to zabiorą mu torebkę albo portfel i to wszystko. Nie ma jednak jakiś poważniejszych napadów z bronią w ręku, gdy ktoś napadając, ograbia swą ofiarę ze wszystkiego co posiada.

Wszystkie te rodzaje cierpienia nie wynikają z zewnętrznych rzeczy. Związane są bardziej z różnymi mechanizmami psychologicznymi, powodującymi powstawanie cierpienia. Cechy owe posiadają zarówno biedak jak i milioner, zarówno ten, który nie wie co będzie wieczorem jadł, jak i ten który nie wie co zrobić z pieniędzmi. Obie te osoby doświadczają tych samych czterech rodzajów cierpienia. Zdarza się nawet, że z psychologicznego punktu widzenia, biedniejsza osoba jest szczęśliwsza, bardziej docenia jedzenie i inne proste rzeczy. Pewnego razu, odwiedzając tybetańską rodzinę omal się nie rozpłakałem. Nie mieli oni prawie nic, ale byli bardzo szczęśliwi. Prosili mnie bym wszedł, byli pełni radości, natychmiast narąbali trochę drzewa by zagotować wodę. Mieli w torbie troszeczkę herbaty i nieco suchego chleba. Namoczyli ten suchy chleb w herbacie i chcieli mi go ofiarować. Byli przy tym pełni radości. Nieczęsto doświadcza się czegoś takiego. Było to dla mnie zadziwiające doświadczenie.

Aby rozwinąć empatię należy zastanowić się nad samsarycznymi cierpieniami czujących istot. Czasami myśli się, że współczucie praktykuje się tylko wobec tych osób, które cierpią będąc w poważnych tarapatach. Współczucie dotyczy wszystkich czujących istot, którym chcesz pomóc, aby usunąć ich cierpienie. Na tym polega działanie bodhisattwy. Bodhisattwa jest tym, który posiada współczucie. Co oznacza współczucie? Współczucie oznacza, że chcę pomóc wszystkim czującym istotom, aby osiągnęły stan buddy. Czy rozumiecie teraz? Lub też dokładniej - chęć osiągnięcia oświecenia w celu pomagania wszystkim czującym istotom. Są w tym dwa aspekty - ja chce osiągnąć oświecenie, aby móc pomagać innym czującym istotom. Nie jest to rzecz związana z ego a jeden ze sposobów pomagania czującym istotom, polegający na tym, że kiedy ma się pewien stopień urzeczywistnienia, można inspirować inne istoty do skupienia się na praktyce. W innym przypadku ktoś mógłby sobie pomyśleć, że chęć pomocy czującym istotom polega chociażby na dawaniu im pieniędzy. Czasami jest jednak tak, że jeżeli ktoś nie ma pieniędzy i da mu się je, to wpadnie on w jeszcze większe pomieszanie. Poprzez takie działanie nie można usunąć cierpienia owych osób. Najlepszym sposobem jest szczodrość w ofiarowywaniu dharmy.

Wszyscy w ciągu niezliczonych wcieleń w różnych sytuacjach i przypadkach mieli ze sobą związki jako matka i dziecko, ojciec i syn itp. Ponieważ samsara nie ma początku spotykaliśmy się w różnych relacjach wielką ilość razy. Istnieje przykład mówiący, że jeżeli weźmiemy słoik z białą fasolą i wrzucimy tam ziarenko czarnej fasoli, to fasola ta w trakcie poruszania słoikiem dotknie, prędzej czy później każdego białego ziarenka. Podobnie jest z każdą istotą wędrującą poprzez różne światy samsary, w taki czy inny sposób, wcześniej czy później spotka wszystkie inne istoty

Jeśli bardzo chcesz pomóc komuś, kto jest bardzo ci bliski, możesz pomyśleć w analogiczny sposób, że przecież inne osoby również kiedyś były ci tak bliskie i możesz wzbudzić w sobie uczucie podobnie silnego pragnienia w stosunku do innych istot.

Jedną z najgłębszych potrzeb w każdej istocie jest potrzeba miłości. W wielu różnych naukach i praktykach, bez względu na to, czy są to prace z zakresu psychologii, czy nauk dotyczących uzdrawiania, stwierdza się, że tym czego człowiek potrzebuje najbardziej jest miłość. U samych podstaw tych praktyk leży miłość i troska. Każda istota najbardziej potrzebuje miłości i troski. Czasami ludzie nie rozpoznają tej potrzeby i myślą, że chcą czegoś innego, ale tak naprawdę ich największym pragnieniem i potrzebą jest miłość i troska. Dawanie innym współczucia i miłości jest tak potężną praktyką, że sprawia iż sami je otrzymujemy. Jedynym sposobem na to by otrzymać miłość i współczucie jest ofiarowanie ich.

Istnieje historia o pewnym bardzo potężnym praktykującym, który w momencie śmierci stał się duchem, ponieważ gdy umierał ktoś bardzo mu przeszkodził. Stał się bardzo potężnym duchem, jako że za życia był posiadającym wielką moc tantrykiem. Niewiele osób było w stanie mu pomóc. Pewnego dnia w miejsce gdzie przebywał, udał się mnich by wykonać praktykę chod. Mnich przekształcił się w jidama Wadżra Kilaję. Dolna połowa Wadżra Kilaji jest phurbą. Prawdopodobnie jego wizualizacja nie była poprawną, stał się dość dziwnie wyglądającym Wadżra Kilają. Duch zamanifestował się wtedy jako bardzo potężne bóstwo, jidam. Stał opierając się stopami na wierzchołkach dwóch gór i praktykujący chod mnich mocno się przestraszył. Popatrzył w górę na to potężne zjawisko, a zmarły lama patrząc w dół śmiał się - Nigdy jeszcze nie widziałem tak dziwnego Wadżra Kilaji. Śmiał się. Mnich nie wiedział co zrobić ponieważ wykorzystał już maksimum swoich zdolności wizualizacyjnych i odczuł wtedy wielki smutek. Pomyślał sobie, że osoba ta mimo tak wielkich zdolności i mocy skończyła w taki właśnie sposób. Pojawiło się w nim uczucie współczucia. Gdy duch ujrzał i odczuł miłość i współczucie jakie posiadał mnich natychmiast się uspokoił. Poczuł bardzo silny związek z tym mnichem. Stało się tak dlatego, ponieważ duch ten mimo zdolności do czynienia wielu niezwykłych rzeczy odczuwał brak miłości i współczucia. Zwrócił się wtedy do mnicha - To jest właśnie tym czego potrzebowałem - miłości, będę więc cię teraz szanował, możesz mi mówić co chcesz abym uczynił. Mnich był w stanie za pomocą współczucia kontrolować ducha.

Kiedy ludzie odbywają wewnętrzną podróż i wykonują różne praktyki, w pewnym momencie zaczynają odkrywać w sobie pokłady doświadczeń związanych z tym, że byli kiedyś odrzuceni, brakowało im akceptacji i uznania, a wszystko to związane jest z tym, że gdzieś, w którymś momencie ich życia brakowało im miłości.

Brak miłości i współczucia jest jednym z głównych problemów we współczesnym społeczeństwie. Sprawia to dystans pomiędzy rodzicami a dziećmi. W krajach uznawanych za nowoczesne panuje między członkami rodziny większy dystans. Kiedy przybyłem pierwszy raz na zachód miałem w Norwegii doświadczenie które mnie zszokowało. Między południem a północą jest bardzo wielka różnica. Nie tylko to, że na północy bardzo dużo się pracuje a południe jest bardziej zrelaksowane, ponieważ w wielu miejscach panuje intensywne życie. Spędziłem tam dwa miesiące w pewnym domu. Ojciec mieszkał w nim na górze, a jego córka, mąż i dzieci na dole. W ciągu tych dwu miesięcy widziałem ojca może trzy lub cztery razy. Nie był to jakiś wielki, rozbudowany dom, a mały domek. Pewnego razu ojciec zszedł z góry na urodziny jednego z dzieci i witali się tak, jakby przyjechał z innego kraju - Jak się masz? Jak się czujesz? Tak długo się nie widzieliśmy. Był to pierwszy raz kiedy zobaczyłem ojca. Nie znałem jeszcze szczegółów, nie wiedziałem skąd przyszedł. Z kolei tydzień później wychodząc z domu spotkaliśmy się w przejściu gdy ojciec wracał do siebie. Spytałem - Skąd przyjechałeś?, na co odpowiedział że przecież mieszka tam, na górze. Później w ciągu tych dwóch miesięcy już go nie widziałem. To bardzo smutne.

Mam pewną znajomą pracującą w Norwegii w szpitalu. Towarzyszy ona osobom umierającym. Zdarza się, że dzieci umierających tam osób przychodzą i mówią - Proszę, zadzwoń do mnie kiedy on umrze. Musimy wtedy zająć się jego majątkiem. To nie do wiary, ale tak właśnie tam się dzieje. Coraz częściej zdarzają się takie przypadki. Rodzice zamiast zająć się dziećmi kiedy te dorastają, muszą iść do pracy. Nie mają czasu więc dzieci dorastają same, bez opieki i bez uczucia miłości, jakie jest im potrzebne w tym właśnie okresie. Na skutek tego również i dzieci nie kochają swoich rodziców. To niedobrze, ale tak się właśnie dzieje. Jak ktoś, kto nie otrzymał miłości wtedy, kiedy jej potrzebował, może być później zdrowy? Jeżeli zastanowicie się nad stylem współczesnego życia ujrzycie jak bardzo potrzebne jest współczucie. Chodzi tutaj o to, by rzeczywiście postanowić czynić rzeczy pomocne dla innych ludzi, wziąć na siebie odpowiedzialność bodhisattwy. Wiecie już teraz jak wykonywać praktyki współczucia. Postawę tę można rozwijać także przez recytację modlitwy zawartej w sześcioczęściowej praktyce medytacji. Owe cztery wersy bodhiczitty można recytować jako praktykę rozwijania współczucia. Praktyki A-khrid możemy połączyć tutaj z praktykami tantry matki.

Chciałbym jeszcze trochę powiedzieć o rodzajach bodhiczitty. Bodhisattwa to bardzo znane słowo, wszyscy je słyszeli. Bodhisattwa oznacza osobę, która posiada bodhiczittę. W tym przypadku jest jednak mowa o prawdziwej bodhiczitcie. Kiedy zaczynamy praktykować, nasza bodhiczitta nie jest jeszcze tą prawdziwą. Jest to ta sama zasada ale jeszcze nieurzeczywistniona. Bodhiczitta jest w Tybecie dla niektórych lamów główną praktyką. Idą do jaskini i praktykują tam, medytując codziennie o współczuciu i miłości. Piszą poematy o miłości i współczuciu, mające inspirować rozwój bodhiczitty. Również tę część medytacji i inwokację, można powtórzyć sto tysięcy razy. Na tym polega praktyka bodhiczitty.

Jak wiele osób zrobiło nyndro? Ukończenie praktyk wstępnych jest czymś ważnym. Nie jest to, co prawda główna rzecz na której należy się skupiać, ale dobrze jest je wykonać. Te cztery wersy bodhiczitty można śpiewać lub recytować. Mówi się, że jeżeli praktykując dharmę nie ma się współczucia, to przypomina to przygotowanie ziemi pod uprawę, w której zapomina się umieścić nasiona. Jest to bardzo ważne, to podstawa.

Schronienie

Trzecią częścią, po medytacji nad nietrwałością i bodhiczitcie, jest schronienie. Podstawą schronienia jest oddanie. Jeżeli nie ma oddania trudno jest przyjąć schronienie. Podobnie jak w pozostałych ćwiczeniach, siadamy w pięciopunktowej pozycji. Medytacja schronienia różni się nieco w zależności od tradycji, ale zasada pozostaje ta sama. W świątyni możecie zobaczyć nad ołtarzem wyobrażenie Szenla Ykar. Szenla Ykar oznacza Białe Światło Bóstwa Szen. Reprezentuje on sambhogakaję. Kiedy mówimy o dharmakaji, sambhogakaji i nirmanakaji, Szenla Ykar reprezentuje sambhogakaję, Tapihritsa - dharmakaję, a Tenpa Szenrab - nirmanakaję. Wizerunek Tapihritsy, będącego dharmakają możecie zobaczyć w tekście inwokacji. Tenpa Szenrab, nirmanakaja, przedstawiony jest w królewskich ozdobach. Spośród tej trójki jedynie Tapihritsa jest nagi, Szenla Ykar, podobnie jak Tenpa Szenrab, nosi ozdoby. Różnica dotyczy nie tylko różnych przejawów buddy. Odmienna manifestacja form buddy oznacza także różnice w przekazywanych przez niego naukach. W tym przypadku Tapihritsa jest przedstawiony jako dharmakaja. W liniach przekazu sutr tantr i dzogczen, trzech głównych nauk, wszystkie nauki sutry pochodzą od nirmanakaji, tantry - sambhogakaji, a dzogczen - dharmakaji.

Dzogczen jest związana głównie z umysłu esencją, tantra natomiast jest bardziej związana z ozdobami umysłu, jego manifestacjami, dlatego Szenla Ykar posiada różne ozdoby, jak naszyjnik czy bransolety. Wszystkie te nauki można praktykować razem, nie ma między nimi sprzeczności. Jedynie poprzez swoje zrozumienie można odczuć większą bliskość jednych nauk i praktyk w stosunku do innych. W przypadku tych nauk, w centrum drzewa schronienia znajduje się Szenla Ykar siedzący na lwim tronie, słońcu i księżycu, ciele barwy bieli, jednej twarzy i dwojgu rąk. Posiada wszystkie ozdoby łagodnego bóstwa, jest pełen miłości, promieniuje światłem współczucia manifestując się w wielce potężny sposób. Wyobrażenie to przedstawia naszego własnego mistrza. Reprezentuje wszystkie osoby, od których otrzymało się nauki dharmy, ale w szczególności mistrza, który wprowadził nas w naturę umysłu. Zawsze chodzi tutaj o własnego, głównego mistrza, takie znaczenie ma Szenla Ykar. Szenla Ykar ma wystarczająco wiele przestrzeni, by zawrzeć w nim wszystkich swoich nauczycieli, nawet tych, którzy nauczyli cię czytać, wszystkich lamów, a w szczególności tych, od których otrzymało się nauki. Zrozumienie tej zasady jest bardzo ważne, czasami ludzie mają krytyczne nastawienie do innych nauczycieli i nauk. Nigdy nie powinno się ich krytykować, a przynajmniej próbować tego nie robić, ponieważ w ten sposób wytwarza się złą karmę.

Związek między nauczycielem a uczniem różni się w zależności od kultury, szczególnie tu, na Zachodzie, różnica ta jest bardzo duża. Wspólne dla wszystkich kultur jest zachowanie pewnych form szacunku. Jeżeli pragniemy znaleźć nauczyciela, to na samym początku należy nawiązać z nim związek. Należy tutaj użyć nie tylko serca, ale i umysłu, zastanowić się nad tym, przeanalizować sytuację. Kiedy dochodzi się do wniosku, że odnalazło się swojego nauczyciela, należy okazać zdecydowanie i poświęcenie dla praktyki, znaleźć sposoby na ustabilizowanie praktyki i rozwinąć swoje poświęcenie, oddanie dla niej. Oczywiście są czasami konflikty, zdarzają się one między praktykującymi w sandze a nawet w stosunku do nauczyciela. Co wtedy można zrobić?

Mój nauczyciel, Lopon Tenzin Namdak sugerował, że własna praktyka jest ważniejsza od wszystkich innych rzeczy, dobrze jest więc unikać takich sytuacji. Czasami więź jest mocniejsza na odległość niż w bliskim związku. Można wtedy być w stanie utrzymać oddanie i mieć mniej pomieszania niż w obecności praktykujących. Jeżeli zachodzi taka konieczność, należy tak uczynić, a nie narzekać po tym jak otrzymało się wiele nauk. Nie jest to dobre. W USA był nauczyciel na którego, po jego śmierci, narzekało wielu ludzi, łącznie z jego własnymi uczniami. To nie było w porządku. Wszystko co czynimy ma zmierzać ku oczyszczeniu tak bardzo jak to możliwe własnej wizji, własnej percepcji, postrzegania.

Szenla Ykar jest przejawem, manifestacją, której esencją jest twój własny mistrz. Zwrócony jest twarzą do ciebie. Gdy medytujesz, wyobrażasz go sobie w górze, przed sobą. Kiedy natomiast idziesz możesz wyobrażać sobie, że znajduje się ponad twoją głową, jak gdyby szedł razem z tobą. Kiedy idziesz spać, Szenla Ykar wpływa do twojego serca, co istotnie oznacza, że znajduje się tam twój mistrz. Należy przy tym utrzymywać bardzo silne oddanie. Mówi się, że pod wpływem takiego silnego oddania potrafią stanąć włosy, a w oczach pojawiają się łzy. Praktyka ta jest silnie zorientowana na wywoływanie uczuć emocjonalnych. Wokół Szenla Ykar wyobrazić sobie możesz zgromadzenie oświeconych istot - innych lamów, jidamy, dakinie, strażników. Ponieważ nauki te były bardzo złożone, więc drzewo schronienia jest mocno rozbudowane, ale w centrum jest oczywiście Szenla Ykar i postać tą powinno się wyraźnie wizualizować. Z tyłu, za postacią Szenla Ykar, wyobraź sobie reprezentujące mowę książki i serce - stupy. Wyobraź sobie wiele takich form. Możesz również wyobrazić sobie siebie w wielu postaciach, a każda z nich prowadzi tysiące, miliony samsarycznych istot. Możesz wyobrazić sobie setki istot takich jak ty, prowadzących miliony ludzi. Są oni wszyscy pełni oddania, wykonują pełne oddania gesty i pieśni, robią pokłony. Ich uczucia na wszystkich poziomach ciała, mowy i umysłu są pełne oddania.

Przy wykonywaniu pokłonów, w chwili gdy wracają dłonie otrzymujesz błogosławieństwo. Gdy dotykają czoła, otrzymujesz wszystkie inicjacje ciała, dotykając gardła - wszystkie inicjacje mowy, serca - wszystkie inicjacje umysłu. Ruch rąk kończy się gestem oczyszczania. Następnie pochylasz głowę, dwie nogi i dłonie. Dotykając ziemi pięcioma kończynami zamykasz drzwi pięciu negatywnych emocji, jako że pięć kończyn reprezentuje pięć negatywnych emocji, wykonujesz gest przypominający zamykanie drzwi i wstając przebywasz w doświadczeniu otwartości, jakbyś budził się w czystej krainie. Próbujesz zintegrować to doświadczenie ze wszystkim co robisz i czujesz, dokładnie tak, jak w praktykach umysłu, jakby był to trening postrzegania. Im więcej się praktykuje tym bardziej jest to pomocne. Takie właśnie znaczenie mają pokłony.

Wykonując pokłony dobrze jest robić razem z nimi wizualizację drzewa schronienia. Jeśli chodzi o schronienie, należy wykonać sto tysięcy pokłonów. Można robić pełne, lub skrócone pokłony, nie ma to znaczenia. Przyjmowanie schronienia oznacza zaufanie. Powodem, dla którego ufamy mistrzowi i jidamowi, jest fakt iż mistrz stanowi źródło nauk buddy. Nawet gdyby pojawił się tu budda, nie mógłby zrobić więcej od mistrza. Rozwinięcie zaufania jest bardzo ważne. Następnie możemy zaśpiewać wersy schronienia z sześcioczęściowej sesji medytacji. Wyjaśnienie jest w nich nieco inne, ale można potraktować je tak samo - że przyjmuje się schronienie od lamów, jidamów i dakiń.

Jidamy są męskimi, zaś dakinie żeńskimi bóstwami. Przykładem jidama jest Sangczod Dzialpo. Jest on formą w zjednoczeniu, męską i żeńską. Jego partnerka to Cziema Otso. Czasami manifestacje jidamów są w zjednoczeniu, a czasami są ukazywane oddzielnie. Również i my czasami praktykujemy razem, a czasem osobno.

Zasady w tej praktyce są takie jak w innych praktykach schronienia, jeżeli więc ktoś je poprzednio robił, teraz jeszcze bardziej je rozwinie. Dobrze jest również dokonać pewnych ofiar, ułożyć na ołtarzu owoce, kwiaty, po prostu ofiarować coś. Gdy widzisz jakiś ładny widok, drzewa, piękny park, również możesz go ofiarować. Do nagromadzenia zasługi nie potrzebujesz pieniędzy, aby być czystym nie potrzebujesz wody, zawsze istnieje proces mentalny, który możesz wykorzystać. Jeśli ofiarowujesz coś mentalnie, to nie może pojawić się duma, czy inne uczucia tego rodzaju. Nie możesz powiedzieć, że powinieneś ofiarować trochę mniej lub więcej, albo, po ofiarowaniu wielu rzeczy stwierdzić No, teraz tak wiele ofiarowałem. Pozbycie się takiego nastawienia umysłu sprawia wiele trudności. Jeśli zrobisz nieco więcej od przeciętnego człowieka, pojawia się uczucie ja, ego. Dokonywanie czystych ofiar ma więc tutaj swoją wagę.

Przyjmuję schronienie w lamach, jidamach i dakiniach, aby pomogły mi otworzyć umysł, usunąć zewnętrzne, wewnętrzne i tajemne przeszkody, obawy tego życia, obawy śmierci i stanu bardo. Drzewo schronienia jest jedynym miejscem, gdzie mogę szukać pomocy. Szczególnie w momencie śmierci i wędrówki stanu bardo, nikt inny nie może tutaj pomóc. Kiedy wykonuje się pokłony ważne jest nastawienie ciągłego zwracania się do drzewa schronienia i jednoupunktowione schronienie.

P: Kto to jest rdzenny nauczyciel?

O: W dzogczen uważamy, że rdzennym nauczycielem jest ten, kto wprowadza nas w naturę umysłu, daje przekaz. W ten właśnie sposób wyróżniamy rdzennego guru. Główną rzeczą jest tutaj to, z kim odczuwa się taki związek. Ten z kim mamy najsilniejszy związek jest naszym głównym nauczycielem.

P: Czy główna postać drzewa schronienia rzeczywiście reprezentuje wszystkich nauczycieli od których otrzymaliśmy nauki?

O: Tak. Czasami wydaje się że istnieją jakieś konflikty. Różne grupy mają rozbieżne opinie na temat różnych spraw. Nawet w jednej grupie tworzą się różne podziały i podgrupy. Nawet w szkole tak jest. Oczywiście, z jednej strony wszyscy są ludźmi i takie zjawiska są normalnym objawem samsary i należy uznać, że po prostu znajdujemy się w samsarze. To normalne, że powstają różne uczucia i myśli, ale nie należy ich wszystkich wyładowywać na innych ludziach, wyrażać na zewnątrz. Lepiej jest oczyścić ten proces wewnątrz siebie, nie wyrzucając wszystkiego z siebie na zewnątrz w formie słów czy innych działań i zatruwać innym atmosferę. Ważne, by obserwować co wychodzi z ust, narzekanie i obwinianie innych nie jest czymś dobrym. Za kimkolwiek podążasz, użyj każdego aspektu mądrości jakim rozporządzasz aby dokonać właściwego wyboru, a kiedy wybierzesz spróbuj skupić się na tym najlepiej jak potrafisz. Skupienie i nienarzekanie to dwie różne rzeczy, ważne by skupić się na jakichś konkretnych naukach nie zaś narzekać. W pewnym okresie swojego życia można wybrać jakieś nauki, powiedzieć sobie Wybieram takie a nie inne nauki, taką a nie inną praktykę. i skupić się na nich. Nie chodzi o to by w tym momencie uznać, że nauka ta jest lepsza od innych, uważać pozostałe za gorsze i oczerniać je. Istotne jest natomiast by skupić się na jakimś konkretnym rodzaju nauk, ponieważ w innym przypadku, robiąc trochę jednego a trochę drugiego w końcu niczego nie zdoła się uczynić. Ścieżka do oświecenia jest dosyć długa. Jest wiele dróg które należy przebyć i wiele przystanków na których należy się zatrzymać. To długa droga, trzeba uzupełnić benzynę, jedzenie. Dobrze jest posiadać mapę z wyraźnie określonymi drogami. Taką mapą, bardzo precyzyjną i zawierającą olbrzymią wiedzę dotyczącą nauk, jest linia przekazu.

P: Czy wizualizować lamę w jego własnej formie, czy w formie Szenla Ykar?

O: Niekoniecznie musi być on w formie Szenla Ykar. W A-khrid wizualizujemy formę Szenla Ykar, ale można robić to również w formie nagiego Tapihritsy. Jeżeli masz swojego własnego lamę wyobrażasz sobie lamę w formie Szenla Ykar lub Tapihritsy. Trudniej jednak jest wtedy zintegrować to z innymi nauczycielami, ponieważ zbyt mocne jest utożsamienie z tą konkretną formą. Jeżeli natomiast wyobrażacie sobie taką pełną przestrzeni i światła formę, łatwiej jest zintegrować z nią różne inne postacie.

Zakończyliśmy w tym momencie wyjaśnianie nauk o nietrwałości, bodhiczitcie i schronieniu. Proponuję byście przeczytali książki, w których są bardziej szczegółowe wyjaśnienia na ten temat, możecie się z nich nauczyć jeszcze mnóstwa rzeczy. Wspominałem już, że przyjęcie schronienia w dharmie, co oznacza w tym przypadku nauki, wiąże się z szacunkiem do tekstów. Należy szanować wszystko, co zawiera nauki dharmy. Książki takie powinno się traktować w szczególny sposób. Przyjąwszy schronienie w buddzie, wszystkie wyobrażenia, zdjęcia i obrazy należy traktować jak buddę, reprezentują one dla nas buddę i czymś niewłaściwym jest kładzenie ich na ziemi po zdjęciu z ołtarza. Lama, jidam i dakini są źródłem schronienia i dobrze jest modlić się do nich stale o ochronę, przewodnictwo i błogosławieństwo. Wykonując praktykę podczas sesji medytacyjnej, można przyjąć, jednocześnie lub po kolei schronienie w lamie, jidamie i dakini. Są różne sposoby przyjmowania schronienia.

Wyznanie negatywności

Kolejną częścią praktyki jest wyznanie.[błędów] Jest to praktyka oczyszczająca, związana także z rozwijaniem świadomości. Najbardziej popularny sposób wyznania zawiera cztery kroki. Pierwszy krok to wyobrażenie sobie drzewa schronienia z lamami, jidamami i dakiniami, drugim - zastanowienie się nad złamanymi samaja, swoimi negatywnymi działaniami. Należy zastanowić się nad swoimi niewłaściwymi czynami, nie chodzi jednak o wzbudzanie w sobie poczucia winy, ale raczej o bycie świadomym co jest właściwe a co nie. Jeśli są jakieś szczególne, negatywne czyny, które się zrobiło, należy się nad nimi zastanowić, aby móc się z nich oczyścić. Jeżeli nie ma takich konkretnych czynów można się nad tym zastanowić w sposób ogólny. Myślimy - Jeśli są jakiekolwiek negatywności jakie popełniłem, albo prosiłem kogoś innego aby je wykonał, albo cieszyłem się, że ktoś zrobił coś złego, wszystkie te trzy rodzaje działań wytwarzają problemy. Jeżeli ktoś uczynił coś złego a ty mówisz - O, to dobrze, wystarcza to już do wytworzenia negatywnej karmy. A przecież czasami zachęca się kogoś do zrobienia czegoś złego.

Negatywne działania można podzielić na subtelne, oraz jawne, te których jesteś świadom i te których nie jesteś świadom. W wyznaniu próbujesz zawrzeć wszystkie negatywne działania jakie uczyniłeś, te które popełniłeś pod wpływem niewiedzy, ignorancji i złudzeń. Wykazujesz uczciwość nie ukrywając ich, nie robiąc z nich tajemnicy. Wszystko to prezentujesz pod drzewem schronienia. Następnie prosisz, z bardzo silną intencją o wybaczenie i oczyszczenie negatywności. Tak jak więzień przebywający w celi. Ludzie, którzy popełnili przestępstwo i przebywają w więzieniu mają takie właśnie silne poczucie, że nie powinni byli dokonać złego czynu, nie powinno się wydarzyć to, co się wydarzyło. Z takim poczuciem powinno się praktykować wyznanie. U ludzi skazanych za morderstwa na dożywotnie więzienie, których spotkałem odczułem takie właśnie uczucia. Czują, że nie powinni byli tego robić. Czują to bardzo silnie, ale oczywiście nie pomyśleli o tym, kiedy zabijali. Ignorancja i negatywne emocje były silniejsze od ich świadomości. Silne uczucie, mówiące, że nie powinno się czynić negatywności, pomaga aby w przyszłości powstrzymać się przed ich dokonywaniem, mieć więcej świadomości i siły. Znowu - nie chodzi tutaj aby myśleć Zrobiłem coś złego, jestem zły i słaby i wzbudzać w sobie obciążające, wielkie poczucie winy. Należy się zwrócić w innym kierunku - wycofania się w przyszłości z popełniania takich czynów. Nie chodzi o to by się osłabiać tym, że jestem straszny i okropny, tylko powiedzieć to z poczuciem wewnętrznej siły - W porządku, to co robiłem było złe, ale teraz mogę to naprawić. To jest właśnie świadomość.

Następna część jest postanowieniem by w przyszłości nigdy nie wykonywać tego typu działań. To obietnica, samaja, silne postanowienie, kontrolowanie swoich działań z pełną mocą, siłą. Taka pełna mocy obietnica autentycznie wpływa na naszą działalność. Nawet jeśli nie jesteś pewien, czy naprawdę możesz się przed tym powstrzymać, to taka obietnica i takie nastawienie jest bardzo ważne i pomocne. Tak wygląda trzeci punkt praktyki.

W ostatniej części wykonuje się praktykę bodhiczitty obejmującą postanowienie wykonywania pozytywnych działań, np. pomocy ludziom.

To są właśnie te cztery kroki, nazywa się to wyznaniem z wykorzystaniem czterech potężnych sił czy metod. Czy zrozumieliście te cztery etapy? Pierwszy - stworzenie drzewa schronienia, drugi - wyznanie złamanych samaji, ale również wszystkich innych negatywnych działań, zarówno tych, których było się świadomym jak i nieświadomych, nawet jeśli samemu się ich nie dokonało, ale zachęcało kogoś innego, czy cieszyło się, gdy ktoś je zrobił. Trzeci - postanowienie, by nie popełniać więcej takich działań. W czwartym niekoniecznie chodzi o jakąś próbę zapłaty za swoje uczynki, ale o wykonywanie pozytywnych działań. Czy możesz pomyśleć sobie o jednym negatywnym działaniu jakie wykonujesz? To jest właśnie coś, co chcesz zmienić.

P: Jak zamienić egoistyczne pragnienie na szczodrość?

O: Pragnienie samo w sobie scharakteryzować można jako stan umysłu, w którym chce się coś otrzymać. Uczucie to nie ma żadnych ograniczeń, jeśli ktoś daje ci pięć sztuk czegoś, czego pragniesz - chcesz sześć. Zamiast powiedzieć W porządku mam pięć sztuk, ponieważ pragnienie to nie jest zaspokojone, mówisz Ale ja chcę sześć. W efekcie braku granic możesz powiedzieć siedem, i zaczyna to stwarzać już jakiś problem, może to kogoś zranić lub też stworzyć problem, ból, w tobie i w innych ludziach. Uświadamiając sobie działanie takiego nadmiernego pragnienia, można, zamiast niego postanowić praktykować szczodrość, być otwartym i akceptować to, co się dzieje. Każda negatywna emocja ma swoją pozytywną stronę i ta pozytywna strona stanowi antidotum na tą emocję. W buddyzmie mówi się o 84 tysiącach różnych metod mądrości przeciwdziałających owym emocjom.

Ważne jest by wyznanie wykonywane było z własnej woli, z ochotą i radością. Czasami praktyka może być smutna, cierpiętnicza - Znowu popełniłem ten grzech? pójdę do piekła? lepiej pójdę do kościoła i się wyspowiadam? - takie podejście wyrasta z cierpiętnictwa. Brak w nim woli, jest robione na siłę, ze strachu, z brakiem świadomości. Jeżeli jednak ma się świadomość i podejmie się decyzję, zdając sobie sprawę z tego, jak niewłaściwe było dawne postępowanie, staje się to czymś pozytywnym. Polega na pracowaniu ze swoim problemem zamiast ukrywania go. W innym przypadku grozi niebezpieczeństwo wykonywania jakichś negatywnych działań w sposób nieświadomy. Jest to bardzo niebezpieczne. Kiedy dokonuje się negatywnych czynów bez ich uświadomienia, stają się one drugą naturą człowieka, a powtarzanie ich - naturalnym nawykiem. Doświadczyłem takiego zjawiska w Kolumbii gdy byłem tam ostatniego roku. Być może wiecie o wielkiej przestępczości w Kolumbii - co roku, przy użyciu broni zostaje tam zabitych 40 tys. ludzi. Jeden z praktykujących powiedział mi, że ogółem zostało już zabitych w Kolumbii około miliona osób, więcej niż w trakcie wielu wojen. Życie ludzkiej jednostki nie ma tam niemal żadnej wartości. Dwa obozy, wojska rządowe i guerillas podczas toczonych ze sobą walk mordują mieszkańców wiosek stojących na drodze ich przemarszu. Nie istnieje żadna sprawiedliwość. Kiedy się temu przyjrzeć, można się domyśleć co się dzieje w umysłach tych ludzi. W ich subkulturze następuje przewartościowanie, na skutek którego zabójstwo człowieka staje się normalną rzeczą. Gdy za pierwszym razem zabija się kogoś, jest to czymś nienormalnym, za drugim razem powstaje pewne przyzwyczajenie, za trzecim staje się to czymś normalnym, nawykiem, zwyczajem zabijania. Wszystko to wynika z braku świadomości. Jest w naszym świecie wiele rzeczy podobnych do tego zjawiska, w którymkolwiek kierunku byśmy jednak nie wyruszyli ma to wiele wspólnego z naszą świadomością. Chodzi tutaj o siłę naszej świadomości.

W naszej tradycji nie idziemy do lamy i nie wyznajemy swoich czynów, chyba że jest to jakiś szczególny przypadek związany z tym lamą, czy z tą osobą, wtedy mówi się - Pomyślałem źle o tobie, wybacz mi abym mógł oczyścić tą karmę. W naszym jednak przypadku praktykuje się wyznanie przed wizualizowanymi obrazami buddy, dharmy i sangi, lamów, jidamów i dakiń. Czyni się je z własnej woli i ważne jest by mieć przy tym radosne uczucie, nie chodzi tu o wpędzanie się w poczucie winy połączone z negatywną postawą. Wszystko powinno być robione z własnej woli, nie na siłę, czy będąc przymuszonym przez kogoś. O wiele lepiej można to zrobić, rzeczywiście pragnąc tego, niż będąc zmuszanym przez inną osobę.

Kończąc, w czwartym stadium recytuje się mantry oczyszczające, np. mantrę

A KAR A ME TU TI SO NA PO SZI SZI MAL MAL

A KAR A ME TU TI SO NA PO SZI SZI MAL MAL SO HA,

prowadzące do oczyszczenia przeszłych uczynków. W trakcie praktyki wyznania powinno się posiadać we własnym ciele bardzo silne poczucie własnej mocy, uczucia powinny być bardzo głębokie i szczere. Tybetańskie powiedzenie mówi, że przypominają one wrażenie oddzielania skóry od kości. Na koniec można zwizualizować, że od lamów, jidamów i dakiń albo od Szenla Ykar płynie biały nektar, co przypomina nieco wzięcie prysznica. Woda jednak, miast z prysznica, leci z Szenla Ykar, wpływa do twojego ciała i wychodzi po przepłynięciu odbytem i przez paznokcie stóp. Nektar przepływa przez twoje ciało oczyszczając cię i wydostaje się w postaci ciemnego, brudnoniebieskiego płynu. Wpływający płyn jest czysty i biały jak nektar, wypływając staje się czerwonawy, czasami niebieskawy, ciemny i brudny, niosąc ze sobą oczyszczane substancje. Jeśli rzeczywiście czujesz silną świadomość szczerego żalu za negatywne działania, wykonując tę praktykę oczyszczasz się. Mówi się, że ma ona moc oczyszczenia wszystkich negatywnych działań. Żadne negatywne działanie jakie się wykonało, jeśli oczyści się je za pomocą tej praktyki, nie spowoduje w przyszłości chorób, negatywnej karmy, bloków energetycznych czy innych problemów w praktyce, skutki tego działania zostaną zniesione. W innym przypadku, jeśli zgromadzi się negatywną karmę, będzie się ona musiała sama oczyścić manifestując się w jakiejś sytuacji, wywołując chorobę, wypadek albo inne problemy, oczyściwszy ją jednak nie musimy doświadczać tych sytuacji.

P: Czy poprzez tą praktykę mogę być uwolniony od negatywnych konsekwencji swoich czynów, czy też poprzez intencję nie czynienia ich więcej ponoszę wprawdzie konsekwencje, ale nie powstaje we mnie potencjał do tworzenia negatywnej karmy?

O: W tym przypadku zależy to od siły intencji. Jeżeli jest bardzo silna intencja, to tak.

P: Czyli posiada ona moc uwolnienia mnie od konsekwencji moich negatywnych

czynów?

O: Tak.

P: Czy intencja ta posiada moc do tego, by uchronić mnie w przyszłości od

czynienia tego?

O: Możliwe. Czasami ma się intencję by nie czynić czegoś ponownie, ale nie jest ona wystarczająco silna by powstrzymać od wykonania tego negatywnego działania. Mam uczennicę posiadającą mnóstwo problemów ze swoją matką. Nie lubi tej sytuacji i chciałaby to oczyścić. Próbuje nawet, siedzi w pokoju medytacyjnym zastanawiając się nad swoimi sporami z matką. Argumentuje sobie - To nie jest dobre, powinnam mieć współczucie dla swojej matki. Następnym razem, kiedy ją odwiedzę, nie będę się z nią spierać ani kłócić. Bardzo intensywnie pracuje nad sobą w ten sposób, jedzie autostradą i mówi sobie - nie chcę się z nią kłócić, ale już w momencie kiedy przybywa do domu, matka mówi Jaką masz dziwną sukienkę. To już wystarcza - O co ci chodzi? Mogę się ubierać we wszystko w co zechcę, jestem dorosła. Wszystkie jej przygotowania, piękne ofiary na ołtarzu pryskają w obliczu jednego słowa. Dochodzi do takiego punktu, kiedy wpadając w złość gubi swoje postanowienie. Dlatego intencja taka powinna być silna, ale w inny sposób. Patrząc z drugiej strony, gdyby była rzeczywiście w stanie zmienić swoje nastawienie, na bardzo głębokim poziomie, mogłaby przyjść do swojej matki, a gdy ta zaczęłaby coś mówić nie stanowiłoby to dla niej problemu. W praktyce chodzi o to, żeby zmienić się na bardzo głębokim, wewnętrznym poziomie działań przyczyn i skutków, wtedy praktyka rzeczywiście działa. Jeśli się ją praktykuje na wewnętrznym poziomie, zmienia sposób reagowania na rzeczywistość, zachodzą w nas autentyczne zmiany.

P: Czy w nieubłagany sposób, niezależnie od praktyki, ponieść muszę konsekwencje swojej karmy?

O: Powiedziałem to już w bardzo wyraźny sposób. Jeśli ktoś stworzywszy

negatywną karmę, szczerze i intensywnie praktykuje, może ją całkowicie oczyścić. Nie musi jeszcze raz jej spłacać, jest już oczyszczona. Czyli, generalnie odpowiedz na pytanie brzmi - karmę można oczyścić.

P: Czy można to zrobić w jednej chwili, tuż przed śmiercią?

O: To nie jest trick. Jeżeli masz do tego procesu takie nastawienie jak do jakiejś sztuczki, triku, to nie podziała. Tu nie chodzi o sztuczkę, a o szczere nastawienie. Sztuczka ci nie pomoże. Jeżeli czujesz, że jest coś niewłaściwego, a nie chcesz tego od razu oczyścić przez praktykę, oznacza to obecność konfliktu. Oznacza, że już tu, na samym początku energia ta nie jest właściwa. W praktyce ważne jest bycie otwartym i uczciwym, jeśli myślisz kategoriami sztuczek i na tej zasadzie chcesz wykonywać praktykę, będziesz miał rezultat adekwatny do praktyki - również będzie sztuczką.

P: Chodziło mi o to, czy jeżeli przed śmiercią praktykujący głęboko przeżywa doświadczenia swojego życia i jeżeli jego intencja jest bardzo silna, czy oczyszczenie może być wystarczająco silne? Czy jest to moment, w którym można by pogłębić proces oczyszczenia?

O: To oczywiście już inna historia. Jeżeli ktoś praktykuje przez całe życie, w momencie śmierci może to jeszcze pogłębić. Wykonując praktykę, czując, że idzie dobrze, mając bardzo silne doświadczenie, możesz zbudować uczucie brania udziału w twojej praktyce i doświadczeniu, przez tysiące istot. Jest to odrębna metoda. Załóżmy że jest ktoś komu autentycznie chcesz pomóc a nie ma on pragnienia praktyki. Kiedy praktykujesz, możesz wyobrazić sobie, że osoba ta jest z tobą. Jest to pomocne także dla tej drugiej osoby.

P: Czy jest istotna różnica w efektach i znaczeniu pokłonów, między pełnymi, a takimi jakie tutaj wykonywaliśmy?

O: Nie. Nie ma różnicy.

P: A czy są różnice w oddziaływaniu na ciało i na energię?

O: Oczywiście. Jeśli chodzi o energie, to na pewno mogą być jakieś różnice, jako że w jednym rozciąga się ciało na ziemi, a w drugim nie robi się tego, jednakże w tej konkretnie praktyce nie chodzi tak bardzo o energie jak o oczyszczenie i wyrażenie szacunku. Gdy wykonujesz pokłony, jest to oczywiście ćwiczenie dla ciała, lecz nie jest to jego głównym celem. Głównym celem jest oczyszczenie.

P: Co robić w przypadku problemów z wizualizacją?

Odp. Możesz ją robić stopniowo, zamiast wyobrażać sobie całe bóstwo, skupić się na jednej rzeczy, na przykład tronie i spędzić kilka dni wyobrażając sobie tylko tron. Później - wyobrażać sobie lotos na tym tronie a jeszcze później bóstwo. Tak właśnie, po kolei, ludzie to robią. Praktykują wizualizację stopniową, najpierw wyobrażają sobie sylabę nasienną, później wykonują mudrę a następnie rozwijają całość wizualizowanej formy. Bardzo ważne i pomocne jest także włożenie w wizualizację uczucia. Możesz sobie myśleć: teraz wizualizuję Szenla Ykar, teraz pojawia się światło. Mówicie to do siebie, ale tak naprawdę nie widzicie, żeby światło przybywało do Szenla Ykar. Nie wystarczy rozwinięcie aspektu wizualnego, trzeba mieć również uczucie, praktyka będzie miała wtedy większy skutek.

P: Czy na początku, gdy ma się problemy, można zamiast wizualizacji posłużyć się np. fotografią?

O: Można tak uczynić.

P: Czy zamiast śpiewania w języku tybetańskim, można recytować schronienie po polsku?

O: Śpiew zawiera piękno, melodia jest bardzo inspirująca. Praktykując w grupie, dobrze jest śpiewać, ale jeśli jesteś osobą, która woli recytować, to też jest w porządku. Możesz również śpiewać tekst schronienia po polsku, trzeba tylko ułożyć do niego ładną melodię. Mantry natomiast należy recytować w oryginalnym języku.

P: W którym momencie wyznania wizualizuje się światło, które spływa?

O: W praktyce wyznania nie ma tak dużego nacisku na wizualizację nektaru. Jest wizualizacja obiektów schronienia, czy pola zasługi, poza tym jest wyznanie, postanowienie niepopełniania negatywności, wzmocnienie tego postanowienia. Można rozważać popełniane negatywne czyny, a na końcu można wizualizować spływający nektar, podobnie jak w końcu praktyki Guru Jogi.

Ofiarowanie mandali

Udzielę teraz nauk na temat ofiarowania mandali. Kiedy mówię o mandali, słowo to oznacza krąg spełnienia. Cały wszechświat jest jedną mandalą, również cała sanga może być mandalą, podobnie bóstwo i jego orszak.

W tym przypadku ofiarowanie mandali jest ofiarowaniem wszechświata. Ponownie siadamy w pięciopunktowej pozycji, jako drzewo schronienia wizualizujemy lamę, jidama i dakinię albo Szenla Ykar w którym zawierają się wszyscy troje. Normalnie, używa się w tej praktyce specjalnych talerzy do ofiarowania mandali, być może wielu z was już je widziało. Ponieważ nie ma ich tutaj pokażę wersję uproszczoną z użyciem dłoni. Wykonując ofiarowanie recytujesz mantrę:

(...)

Mandala wygląda jak srebrny pierścień, a w rozwiniętej wersji ma kilka poziomów, mogą się na niej znajdować przeróżne drogocenne pierścienie, ofiarowując ją sypie się na nią ryż. Jest to rozbudowana wersja ofiarowania mandali, ta którą wam przekazuję jest wersją prostą.

W trakcie każdej sesji można robić tak wiele ofiarowań jak to jest możliwe. Można również robić to wolniej. Kiedy ofiarowuje się mandalę dobrze jest wyobrazić sobie oczyszczenie, co jest także ważną częścią tej praktyki. Dokonujecie tego sto tysięcy razy. Zwykle wykonuje się wersję rozbudowaną, ale prosta wersja jest łatwiejsza do wykonania. Ofiarowując mandalę myślimy czasami o zewnętrznych, wewnętrznych i tajemnych ofiarowaniach. Zewnętrzne ofiarowanie wykonujemy dla drzewa schronienia wyobrażając je sobie na zewnątrz siebie. Czasami z kolei wyobrażamy sobie, że sami jesteśmy buddą, jesteśmy w drzewie schronienia i czynimy ofiary sobie. Wszystko co widzisz, słyszysz, czujesz, dotykasz jest ofiarowaniem dla twoich zmysłów, ponieważ twoje zmysły są święte, są buddami. Uczysz się w ten sposób czystego aspektu postrzegania różnych obiektów przez zmysły. Kiedy udajesz się do jakiegoś wspaniałego miejsca, jego piękno jest ofiarowaniem dla twoich zmysłów. Nikt nie powiedział, że nie możesz się tym cieszyć. Możesz się cieszyć każdym pięknym miejscem, w którym przebywasz. Gdy nie istnieje przyjemność, nie ma w tobie piękna, to nie ma również ofiarowania. W tym przypadku jest ono rozumiane jako ofiarowanie zewnętrzne. Zasada ta opiera się na tym, że twoje własne ciało jest mandalą buddów i oświeconych istot. Wszystkie zewnętrzne rzeczy są więc ofiarą dla mandali twojego ciała. Wewnętrznie zaś, ofiarami dla natury umysłu są myśli, jeżeli oczywiście nie wprowadzają cię w pomieszanie. Kwestią kwalifikującą czy myśl jest ofiarą czy nie, jest to czy wprowadza cię w pomieszanie, czy też nie. Jeśli patrząc na kwiat twoja świadomość nie jest tym pomieszana, zakłócona, wtedy forma kwiatu jest ofiarą dla twojej świadomości wzroku. W rezultacie kontaktu zmysłu wzroku i formy pojawiają się różne myśli. Pytaniem jest - czy myśli te wprowadzają cię w pomieszanie? Jeśli cię nie wprowadzają, znaczy to że nie chwytają się obiektu. Pozostają na nim tylko w danym momencie. Nie mają siły do dalszego trwania, ponieważ nie ma bólu związanego z lgnięciem do nich. W momencie tym forma myśli, która się pojawia jest ofiarowaniem dla natury umysłu. W tantrze nawet złość, zazdrość, duma i wszystkie inne emocje są ofiarami, ale jedynie w takiej sytuacji, kiedy jest się w stanie je przekształcić, kiedy nie wprowadzają zakłóceń. Ostatecznym, tajemnym ofiarowaniem jest przebywanie w naturalnym stanie umysłu, w stanie niedualnej przestrzeni, bez koncepcji ofiarującego i ofiarowania.

P: Czy Rinpocze może jeszcze raz wyjaśnić zewnętrzne, wewnętrzne i tajemne ofiarowanie?

O: Zewnętrzne ofiarowanie dotyczy obiektów zmysłów ofiarowanych zmysłom. Wewnętrzne ofiarowanie to myśl i przestrzeń myśli, a tajemne ofiarowanie jest przebywaniem w tym nieuwarunkowanym stanie umysłu. Stwierdzenie czy coś jest ofiarowaniem czy nie, zależy od poziomu pomieszania, zakłóceń. Bardzo ważnym jest pytanie w jak dużym stopniu nie jesteś obecny tu i teraz. Ponieważ jeśli nie jesteś tutaj, ciało się porusza, ale w środku nie ma prawie nic. Jeśli nie jesteśmy tutaj i teraz, to z reguły jesteśmy podzieleni pomiędzy przeszłością i przyszłością. Należy przyjrzeć się sobie, to bardzo interesujące. Część krajów, czy kultur jest mocno uwarunkowanych nadzieją. Jest to jak myślę lepsze niż nastawienie związane ze strachem. Jest takie tybetańskie powiedzenie, że Chińczycy zawsze próbują coś zrobić, ale ich poziom zaufania jest bardzo niewielki, zawsze we wszystko wątpią. Tybetańczycy z kolei odwrotnie - nawet jeśli jakaś sprawa ma się bardzo źle i wygląda straszliwie kiepsko, wciąż mają wielką nadzieję i stale ponawiają próby np. odzyskania wolności.

Badając siebie możesz odkryć jak wygląda twoja sytuacja, czy bardziej żyjesz w przeszłości czy w przyszłości. Czasami żyje się równocześnie, trochę w przeszłości, trochę w przyszłości, są jednak ludzie żyjący bardziej w przeszłości, stale rozmyślający o tym co się wydarzyło. Takie jest ich nastawienie. Gdy mają mniej pracy, mają tendencję do życia przeszłością, kiedy pracy jest więcej, skupiają się na przyszłości. Kiedy mamy czas i nie ma nic do zrobienia obawiamy się bardziej przeszłości. Czasami, na Zachodzie, ludzie mając więcej czasu zajmują się jakimś wydarzeniem z przeszłości, cały czas o nim rozmyślają i wydarzenie to ściąga ich z powrotem w energię związaną z tą sytuacją. Nie mogą się z tego wyzwolić, cały czas o tym mówią, wspominają. Gdy ludzie żyją tak mocno przeszłością albo przyszłością i nie mają czasu by żyć w teraźniejszości, tracą to, co w tym momencie się pojawia. Tracą te wszystkie wspaniałe rzeczy, którymi mogliby się cieszyć. Mogłyby one być im ofiarowane, lecz w ten sposób tracą je ponieważ nie są w stanie żyć w tym momencie. O tym właśnie mówi zasada zewnętrznego, wewnętrznego i tajemnego ofiarowania. Jeśli dana jednostka nie jest w stanie przebywać w chwili obecnej, nie można w takiej sytuacji mówić o jakimkolwiek ofiarowaniu.

W centralnym punkcie ofiarowania znajduje się mandala nauk, zjednoczenie formy i przejrzystości. Po bokach są dakinie i zgromadzenia oświeconych istot, reprezentujących różne oświecone właściwości, takie jak miłość, współczucie, radość, równość. W momencie rozpuszczenia mandali wkraczają one z powrotem w pustkę.

Celem praktyki ofiarowania mandali jest nagromadzenie zasługi. Aby być bogatym należy dawać, być szczodrym, jeśli chce się być pięknym trzeba praktykować cierpliwość. Jeśli ktoś praktykuje w tym życiu cierpliwość, w następnym odrodzi się mając piękne ciało. Różne aspekty jego istoty będą bardzo piękne. Praktykując szczodrość można osiągnąć bogactwo. Mówi się również, że ludzie, którzy w poprzednich wcieleniach zabijali wiele różnych istot, będą mieli krótkie życie. Ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu stworzyli innym ludziom fizyczny czy mentalny ból w obecnym wcieleniu będą doświadczać wielu chorób. Z kolei ci, którzy kradli zabierając innym ludziom rzeczy, które nie były im ofiarowane, będą w tym wcieleniu biedni. Tak właśnie działa prawo karmy.

W praktyce ofiarowania mandali próbujemy otworzyć się i dawać, przynajmniej obiektom drzewa schronienia, strażnikom i istotom z sześciu światów. Praktyka ta rozwija nagromadzenie zasługi. Jest to oczywiście również praktyka, w której nawiązuje się związek z drzewem schronienia. Chodzi tutaj głównie o to, żeby nauczyć się mudry mandali. Komunikacja za jej pomocą jest bardzo potężna. Jeżeli jednak możecie gdzieś kupić talerz do ofiarowania mandali, to też dobrze.

Omówiliśmy do tej pory pięć części praktyk wstępnych - medytacje nad nietrwałością, bodhiczittę, schronienie, wyznanie i ofiarowanie mandali. Szóstą częścią jest guru joga. Wszystko to razem tworzy całość pierwszego kroku w naukach A-khrid. W naukach tych są trzy etapy - dojrzewanie, wyzwolenie i dopełnienie wyzwolenia. Sześć części praktyk wstępnych zajmuje się doprowadzeniem umysłu do dojrzałości. Bycie rzeczywiście dojrzałym w praktyce dharmy jest czymś zupełnie innym niż czyjeś duchowe zainteresowania. Osoby wychowane w kulturze, wyrosłe w naukach czują się z nimi bardzo związane i dumne z nich. Dumne - w znaczeniu spełniania tych nauk, wyrastania w miejscu w którym obecny był mistrz i posiadania zdolność uczenia się od niego. W innym przypadku mając jedynie zainteresowanie naukami otrzymać można co najwyżej różne kawałki informacji. W kontekście urzeczywistnienia, oświecenia, te kawałki informacji niewiele pomogą. Co mam na myśli mówiąc o takich fragmentach informacji? Większość nauk została przekazana w odmiennych sytuacjach i okolicznościach, nie było to zaplanowane, tak się po prostu wydarzyło - w pewnym miejscu udzielana była jakaś inicjacja, przyszliśmy tam i dostaliśmy jedną inicjację, później w innym miejscu inną inicjację i w ten sposób zebraliśmy różne nauki i inicjacje. Oczywiście, nie ma nic złego w inicjacji, jest ona bardzo potężna, pomocna, jest w niej błogosławieństwo. Duchowa ścieżka ma jednak bardzo wyraźne mapy, jasno określony proces przez jaki się przechodzi. Ważne jest by zrozumieć tą mapę, to dość oczywista rzecz. Na codzień, chcąc się gdziekolwiek udać od razu pytamy o mapę, plan tej drogi. Pierwszą rzeczą jakiej potrzebujemy jest znalezienie planu, mapy, dopiero wtedy udajemy się w drogę, wiedząc w każdej chwili gdzie jesteśmy. Możesz iść powoli lub szybko, ale zawsze wiesz gdzie jesteś. Jeśli nie znasz mapy i po prostu sobie idziesz, bardzo łatwo się zagubić. Zagubić w dharmie, ja bym powiedział zagubić się w ZOO dharmy. Ktoś wchodząc do ZOO dharmy widzi różne zwierzęta wydające różne dźwięki. Widząc to może się zagubić. Mówię to całkiem poważnie. Nawet jeśli ma się już pewien związek z naukami czy z nauczycielem, ważne jest by próbować zrozumieć cały proces, całą drogę, ponieważ w innym przypadku duchowa ścieżka staje się zlepkiem różnych rzeczy. Dharma to bardzo głębokie nauki mające w sobie wiele różnych elementów. Aspekty uzdrawiania czy szamanizmu są drugorzędne, nie są główną rzeczą w porównaniu z bardziej głębokimi naukami, które są pełną ścieżką wewnętrznej podróży ku urzeczywistnieniu oświecenia. Gdy ma się związek z dharmą, bardzo ważne jest zrozumienie tego. Nie wystarczy trochę się tylko nad tym zastanowić a w pozostałej części błądzić.

P: Jeżeli się otrzymało wiele nauk, w codziennym życiu nie zawsze jest wystarczająco wiele przestrzeni na ich codzienną praktykę. Na czym mamy się skoncentrować by odnieść jak największy pożytek - na naukach A-khrid, czy też na ruszenach?

O: Nie chodzi o to by robić jednocześnie wszystko co było nauczane, ale raczej robić jedną praktykę w jednym okresie czasu. Skończywszy ją, przechodzi się do następnej. Ja robiłem swoje nyndro przez okres około dwóch lat i była to bardzo intensywna praktyka. Chodzi tu bardziej o osiągnięcie pewnego stanu umysłu, rozwinięcie w sobie pewnych właściwości, tak by praktyka spowodowała wewnętrzną przemianę danej jednostki, nastawienia jej umysłu. Później uzyskaną w wyniku praktyki właściwość można zintegrować z innymi praktykami. Zmienia się podejście zarówno do praktyki jak i do świata.

W naszej tradycji jest dziewięć części nyndro i każdą powtarza się 100 tys. razy. Kiedy zrobiwszy tą ilość powtórzeń, zakończy się ją, integruje się powstałe w jej efekcie zrozumienie. Jakiekolwiek uczucie powstało w efekcie takiej praktyki, integruje się je ze sobą. Chodzi o to, by tych sześć doprowadzających umysł do dojrzałości praktyk robić intensywnie przez okres jednego roku. Jeśli będzie się je intensywnie praktykować to wystarczy, zadziała. W Stanach ludzie praktykując medytację nad nietrwałością wykonują ją przez dwa miesiące robiąc poranną sesję, a później wychodząc do pracy i w ciągu dnia, starają się myśleć o nietrwałości i integrować tą zasadę ze strumieniem swojego umysłu. Chodzi tu o zintegrowanie tego rozumienia ze swoim życiem, jako jego zasadę. Wyobraźcie sobie, że siedzicie przez pół godziny i zastanawiacie się nad nietrwałością, a później, wychodząc - kontynuujecie w ciągu dnia tę praktykę. Praktyka nie ulega wtedy przerwaniu. Są chwile, w których łączysz się z nią, są takie w których gubisz to zrozumienie, ale próbujesz ją kontynuować. Jeśli będziesz przez miesiąc robił medytację nad nietrwałością, to za miesiąc skończysz i zaczniesz medytację bodhiczitty robiąc poranną sesję i kontynuując ja w ciągu dnia. Jest mnóstwo miejsc, w których można wzbudzać w sobie współczucie. Jest mnóstwo takich doświadczeń w ciągu dnia. Zasadą nie jest siedzenie w pięciopunktowej pozycji ale zrozumienie istoty praktyki. Możesz wzbudzić w sobie współczucie nawet widząc lecącego owada, idąc do pracy możesz wzbudzić współczucie dla swojego szefa.

Kiedy wspominam o doświadczeniach swoich uczniów, mówią oni, że praktyka nyndro spowodowała bardzo potężną zmianę w ich życiu. Trzeba jednak w jakiś sposób to zobowiązanie podjąć, zdecydować, że będzie się utrzymywało praktykę w ciągu dnia. Jeżeli się tego nie zrobi bardzo trudno będzie osiągnąć efekty. Możecie w ten sposób praktykować przez sześć miesięcy, a przez resztę roku robić to wszystko łącznie, w jednej sesji, etap po etapie jako jeden krok, a następnie zobaczyć jakie zmiany zachodzą w snach. Zobaczyć jak się ogólnie czujesz, co się dzieje z twoimi snami, co normalnie śniłeś a co śnisz teraz w obecnej sytuacji, ponieważ jest to właśnie kwestią świadomości.

Jeśli nie zadbasz o swój umysł i nie zaopiekujesz się nim, to umysł powie ja wiem co robić i będę robił swoje. Umysł ma tendencję do robienia rzeczy, które nie są dla ciebie dobre, w związku z tym trzeba go kontrolować, naprowadzić na właściwy kierunek.

Sny o wchodzeniu po schodach, wspinaniu się, świetle słońca czy księżyca są dobrym znakiem. Także sny w których widzisz szeroką, jasną drogę, masz poczucie wyraźnego kierunku, wiesz dokąd masz iść w przeciwieństwie do skrzyżowania dróg, kiedy człowiek nie wie gdzie się znajduje, gdzie ma iść, czy do Warszawy prowadzi ta droga, czy może tamta? Bardzo pozytywne, dla każdego i w każdej kulturze są sny o zbieraniu kwiatów, lataniu, medytowaniu, paleniu kadzideł, czy zajmowaniu się ołtarzem, podobnie o wychodzeniu z ciała jakichś nieczystych substancji, płynów, krwawieniu, wymiotowaniu - świadczą one o tym, że jest się w stanie oczyścić negatywną karmę, w związku z czym jest się wolnym od chorób, wyzwala się od nich.

Praktyki A-khrid i Kropli Serca Dharmakaji można połączyć ze sobą. Jeżeli będziesz je przez rok intensywnie wykonywać, w przyszłym roku powinieneś być dojrzały, jeśli tak nie jest, oznacza to że praktyka nie zadziałała. Dojrzały, oznacza - gotów na wyzwolenie. Intensywna praktyka jest naprawdę ważna, kiedy np. rozmyśla się nad nietrwałością, można to robić chodząc do różnych miejsc, mieć to cały czas w swoim umyśle. Praktyka taka jest rzeczywiście potężna. Nic nie pozostaje bez zmian, nawet nasza twarz corocznie się zmienia, a nasze idee zmieniają się jeszcze szybciej, są całkowicie nietrwałe. Rano myślimy, że coś jest właściwe, po południu mamy już wątpliwości, a wieczorem myślimy, że jest to coś złego. Dotyczy to twojego własnego umysłu. Oczywiście kiedy patrzysz na umysł innego człowieka, od razu myślisz, że jest on gorszy od twojego.

Nic nie pozostaje bez zmian, zmieniają się pory roku, przyjaciele, czas płynie jak rzeka. Bardzo bliscy przyjaciele stają się wrogami, wrogowie - przyjaciółmi, wszystko jest bardzo niepewne. Próbując nad tym medytować uzyskuje się pewność urzeczywistnienia nietrwałości, niepewności wszystkich zjawisk. To bardzo potężna praktyka, może zmienić perspektywę z jakiej patrzy się na całe życie. Przeczytajcie jakieś bardziej szczegółowe wyjaśnienia na ten temat.

Pytanie o sposób wykonywania tych praktyk jest bardzo ważne, jakaś grupa ludzi może na przykład zrobić wspólne tygodniowe odosobnienie. Można zorganizować wycieczkę będącą jakby podróżą ku nietrwałości, udać się do miejsca, które silnie pobudza myśli o niej i tam wspólnie wykonać tę praktykę, a później kontynuować ją przez cały miesiąc. Po minięciu kolejnego miesiąca znowu udać się na odosobnienie i zacząć inną praktykę.

Guru joga

Ostatnia częścią praktyki doprowadzającej do dojrzałości jest guru joga, lub - jakbyśmy mogli powiedzieć - modlitwa, w której najważniejszą rzeczą jest oddanie, schronienie. Chodzi w niej o zaufanie i wiarę, tak jakby spotkało się bardzo bliskiego przyjaciela. To oddanie jest czymś bardzo istotnym. Można powiedzieć, że w mleku zawarte jest masło, ale aby to masło wydobyć, należy wstrząsnąć mlekiem, ubić je. Szczególnie ważne jest to w początkowych etapach praktyki. Wszystko to oparte jest na wierze i oddaniu. Nie wiem jak wy rozumiecie tutaj wiarę, ale w USA ludzie czasami błędnie ją rozumieją. Czasami pewnym słowom przypisuje się określone znaczenia, a ponieważ nie lubi się tego znaczenia, nie lubi się także tych słów. Kiedy Tybetańczycy idą do świątyni, składają ręce w geście szacunku, zamykają oczy i skupiają swój umysł. Pojawia się wtedy odczucie głębokiego otwarcia serca, tak jakbyś mówił - Drzewo schronienia, ty wiesz - pomóż mi. Nazywają to jednoupunktowionym oddaniem. Wątpliwości w umyśle nie są dobrym przyczynkiem do praktyki.

Rozwinięcie takiego czystego oddania stanowi sprawę praktyki i wytrwałości, stałości w praktyce. Oddanie jest mocno ukierunkowane na uczucia, a uczucia rozwinięte w trakcie praktyki są długotrwałe. Chodzi tutaj właśnie o ich rozwinięcie, o zainicjowanie jakiegoś związku. Możemy do tego używać każdej modlitwy, np. recytować cztery linijki modlitwy guru jogi. Praktykując guru jogę, nie poprzestajemy na śpiewie czy recytacji, ale wizualizujemy również mistrza w formie Szenla Ykar, w ozdobach sambhogakaji, reprezentującego sobą lamę, czyli najwyższą matkę, jidama - najgłębszą formę świadomości, dharmę, bodhisattwów i sangę. W postaci Szenla Ykar łączymy wszystkie obiekty szacunku. Od szczytu głowy w górę można wyobrazić sobie wszystkich mistrzów linii aż do Samantabhadry.

Szenla Ykar reprezentuje w tym przypadku naszego mistrza, ale obecna jest również linia przekazu aż do wszystkich historycznych, pełnych wiedzy mistrzów, do pierwotnych buddów, wszystkich tertonów - odkrywców skarbów, wszystkich dzierżawców linii przekazu. Włączamy w to wszystkie oświecone właściwości. Otoczeni jesteśmy przez wszystkich strażników, obrońców dharmy, jest również z nami mnóstwo innych praktykujących istot. Następnie mówimy - Proszę pomóż nam oczyścić naszą negatywną karmę abyśmy rozwinęli całkowite zaufanie. Z drzewa schronienia, szczególnie z serca Szenla Ykar wypływają światła. Wszystkie one stają się białym nektarem, zmywającym całą karmę i wszystkie ślady karmiczne, tak jak słońce roztapia lód. Można sobie wyobrazić, że ów biały nektar spływa od Samantabhadry, poprzez wszystkich mistrzów aż do Szenla Ykar, a następnie od Szenla Ykar do nas. Wizualizujemy płynące od niego do nas białe światło. Jednocześnie wypływają z nas płyny z nieczystościami o czarnej lub czerwonej barwie. W tym momencie opuszczają nasze ciało różne choroby, a cała substancjalna, materialna część rozpuszcza się w światło jak tęcza. W ten sam sposób manifestuje się nasze ciało.

W momencie tym wzbudzasz uczucie oddania, prosisz o obdarowanie cię wszystkimi właściwościami wszystkich buddów. Mówiąc o właściwościach ciała mowy i umysłu, właściwości i aktywności, mamy na myśli doświadczenie, wiedzę, miłość, współczucie. Mówisz - Pomóż mi dojrzeć, wyzwolić się. Uczucie to podczas wyrażania prośby powinno być tak głębokie, że z oczu zaczną ci płynąć łzy a włosy staną na twoim ciele. Wszystko o co zwracasz się z prośbą spływa w formie nektaru do ciebie i do wszystkich obecnych przy tobie. Przypomina to wlewanie płynnego masła do czystego kubka. Można sobie wyobrazić w tym momencie otrzymanie wszystkich inicjacji.

Przedstawiony sposób jest zgodny z naukami A-khrid. W wersji Siang Siung Njin Dziu wizualizujemy, że najpierw z serca Szenla Ykar przypływają trzy elementy - ogień wypala negatywności, wiatr wydmuchuje je a woda wymywa - można sobie wyobrazić sylaby RAM, JAM, MAM, a później dopiero z tej samej formy płynie światło i nektar przekazując inicjacje. Jeszcze innym aspektem praktyki dla kogoś mającego bardzo dobry związek i pracującego z guru jogą jest możliwość uzdrawiania poprzez guru jogę. Jeśli będąc uczniem ma się moc połączenia ze swoim mistrzem, to również mistrz będzie miał moc by połączyć się z uczniem. Odległość w czasie i przestrzeni nie ma tu znaczenia, w takim przypadku granice te są do przełamania

W Tybecie był mistrz nauczający zwierzęta, o którym opowiadałem już wam historie. Wszyscy wielcy mistrzowie umierając, pokazują w momencie śmierci wielkie znaki. Nawet zwykłe kobiety z plemion nomadów umierają w bardzo szczególny sposób, niekoniecznie muszą to być jacyś szczególni lamowie. Pewna kobieta umierając powiedziała, że teraz przyjdzie ją odwiedzić Rinpocze. Jej główny mistrz, Mynlam Rinpocze już dawno umarł więc ludzie pomyśleli, że zwariowała, skoro on już odszedł to jak może przyjść? Jednak jej oddanie było tak silne, że była w stanie wytworzyć poprzez nie połączenie i skomunikować się z nim. Nikt się nie przejmował tym co mówiła, pomyśleli że skoro umiera, to może sobie mówić co chce. Kobieta powiedziała im - Jutro rano umrę. Najpierw przyjdzie mój nauczyciel, Rinpocze, a później umrę. Wstała wcześnie rano, przygotowała się, umyła, powiedziała - O, teraz przyszedł Rinpocze, weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Kiedy ludzie po chwili otworzyli drzwi siedziała w pozycji medytacyjnej. Wyciągnęli powoli spod niej dywan i okazało się że pomiędzy nią a ziemią jest wolna przestrzeń.

Jest wiele bardzo inspirujących historii o uczniach. Ważne jest rzeczywiste zrozumienie głównej zasady praktyki i zachowanie jej istoty. Gdy nie gubi się istoty praktyki można wtedy dzięki temu osiągnąć wiele urzeczywistnień. Oddanie kobiety, o której wam opowiadałem, skierowane na jej nauczyciela było bardzo, bardzo wielkie. To bardzo ważne - oddanie jest podstawą.

Podsumowując - są dwa sposoby na jakie można praktykować guru jogę. Można wyobrazić sobie Szenla Ykar i w górę od niego wszystkich mistrzów linii przekazu. Nie należy przejmować się szczegółami - O, jednego mistrza tu nie ma, nie mogę go zwizualizować, a mieć nastawienie iż wszyscy mistrzowie są tam obecni. Od tych wszystkich mistrzów i od Szenla Ykar spływa do nas i do wszystkich zgromadzonych obok istot nektar, oczyszczając całą negatywną karmę, która wypływa w postaci różnobarwnych, zabrudzonych płynów. Następnie z serca Szenla Ykar płynie nektar dający ci moc błogosławieństwa wszystkich właściwości buddy, ciała, mowy i umysłu, działania i wszelkich innych. Później z uczuciem silnego oddania i błogosławieństwa spoczywasz w tym stanie. Całe twoje ciało, mowa i umysł powinien stać się oddaniem. Możesz wtedy recytować inwokację. Na początku jednokrotnie recytować, a później na końcu, śpiewać. W ten sposób spełnione są wszystkie praktyki prowadzące do dojrzewania. Ostatecznym znaczeniem guru jogi jest stan całkowitego zjednoczenia z mistrzem.

Kiedy wykonujemy praktykę Guru Jogi po recytacji mantry, należy wizualizować tak jak było wyjaśnione wcześniej. Wizualizuje się oczyszczenie, spływanie nektaru, przekaz mocy itd.

P: Czy możliwe jest praktykowanie innej guru jogi zamiast tej, czy też należy praktykować obie jednocześnie?

O: Zależy to od tego co robisz. Jeżeli ktoś z was robi już jakiś zestaw nyndro, od Kalu Rinpocze, z Kagiu czy Ningmapy, sugerowałbym raczej jego kontynuację. Jeśli czujecie jakiś związek ze mną, chcecie kontynuować i otrzymywać te nauki, ważne jest dla mnie byście próbowali skończyć swoje nyndro i zintegrować te praktyki z praktykami swojej szkoły. Dla mnie nie ma tu konfliktu. Nauki polegają na próbie połączenia tych rzeczy razem. Jeżeli natomiast ktoś nie zaczął jeszcze żadnego nyndro to może się skupić na tym, które przekazałem.

Możecie udawać się i otrzymywać nauki od innych lamów, ale jeśli chodzi o praktykę skupcie się na tej jednej. Nie róbcie zbyt wielu praktyk, nie dlatego, że praktyki nie są dobre, ale dlatego, że potrzebujecie skupienia. Jeśli udajecie się do innych nauczycieli, to szanujcie otrzymane nauki i inicjacje, otrzymujcie je tak długo, jak długo nie stanowi to zbyt wielkiego zobowiązania, ponieważ jeśli uczyni się już jakieś zobowiązanie, nie powinno się go łamać. Nie jest to dobre ani z punktu widzenia karmy, ani nawyku. Możecie więc udawać się do nauczycieli, otrzymywać inicjacje i błogosławieństwa, rozwijając czystą wizję, ale skupiając się na własnej praktyce. W innym przypadku będzie to wyglądało tak, że po przyjeździe tutaj i otrzymaniu wszystkich praktyk, później, za miesiąc przyjedzie inny lama, idąc tam otrzymacie jeszcze więcej praktyk, w październiku przyjedzie kolejny lama, otrzymacie kolejne praktyki itd. Co to oznacza? Jest to kolekcjonowanie nauk.

Jeśli kolekcjonujecie jakieś obiekty może być to wartościowe, ale kolekcjonowanie dharmy jest nic nie warte. Wyobraźcie sobie, że w lipcu byliście w jakimś innym miejscu otrzymując inne nauki, inicjacje, praktyki - mogliście się skupić na nich. Przybywając tutaj musicie zwrócić uwagę na sposób inicjowania związku. Jeżeli macie już silny związek, pozostańcie przy nim. Możecie udawać się do obu miejsc, szanować obu mistrzów, ludzi, inspirować się nawzajem, inspirować istoty zgromadzone wokół nas i innych ludzi, ale robiąc to utrzymujcie swoją praktykę. Jeżeli macie praktykę otrzymaną od innego lamy, gdy czujecie, że jej wyjaśnienie jest zrozumiałe i jest dla was lepsza, możecie ją robić, nie kolekcjonujcie jednak praktyk.

P: Czy otrzymanie nauk od mistrza uwarunkowane jest przez karmę?

O: Wyjaśnię to jeszcze raz - nie ma nic złego w otrzymywaniu nauk od wielu mistrzów, trzeba to dobrze zrozumieć. Możesz codziennie otrzymywać nauki od nowych mistrzów. Jeśli potrafisz przepraktykować je, jeśli cię to inspiruje, to świetnie. Bardzo często jest jednak tak, że częste otrzymywanie bardzo wielu różnych nauk wprowadza w pomieszanie, traci się skupienie i w tym leży problem. Jeżeli na przykład wyrosłem w jednej szkole, ćwiczyłem się w niej, jestem z nią połączony, praktykuję ją, ale są być może inne rzeczy z innych szkół, które mnie inspirują, mogę się ich nauczyć aby wesprzeć swoją główną praktykę. Jednak praktyka jest zawsze taka sama, są pewne niewielkie różnice jeśli chodzi o wyobrażenia, mantry, lecz istota jest ta sama. Nigdy nie należy narzekać na inne nauki i innych nauczycieli, nie tworzy to dobrej karmy, ani indywidualnej, ani zbiorowej. Nie chodzi tu jedynie o innych lamów, ale także o to, że zgodnie z buddyjskimi naukami, buddyjską filozofią, nie należy osądzać nawet pojedynczej ludzkiej istoty, ponieważ tak naprawdę, nigdy nie wiadomo, co kryje się za tą istotą i jakie są rzeczywiste motywy jej działania. Osądzać można jedynie na podstawie zachowania, a motywy często są zupełnie inne niż się przypuszcza. Dużo lepiej jest powstrzymać się od osądzania. Jednym ze sposobów pracy z takim nastawieniem, gdy ktoś zauważy u siebie ową tendencję do osądzania innych ludzi, jest zdanie sobie sprawy, za każdym razem gdy złapie się na tym, że tak naprawdę, to co krytykuje jest nim, jego częścią. W ten sposób może zacząć pracować z tą częścią siebie, którą widzi w innej osobie.

Aby osiągnąć oświecenie pracujemy z naszym umysłem, nie jest to coś zewnętrznego. Jeżeli przybywacie do jakiegoś miejsca i jest tam wiele rzeczy które się wam nie podobają i których nie lubicie, możecie je naprawić zmieniając na lepsze, ale przybywając później do innego miejsca spotkacie dokładnie to samo. Można spędzić całe życie ciągle naprawiając świat zewnętrzny, czyniąc w nim korekty, ciągle go poprawiając, nigdy nie osiągając szczęścia, ponieważ to nieszczęście pochodzi tak naprawdę z wnętrza człowieka. Ktoś mając jakieś problemy i źle się czując, mówi sobie - Muszę wyjechać nad ocean, ponieważ kiedy jestem nad oceanem, zmienia mi się perspektywa. Widzi ten wspaniały ocean i na moment pozbywa się swojego problemu, lecz tak naprawdę, na głębokim poziomie ocean nie pomaga. Później może pomyśleć - Może góry mi pomogą?. Zostawia ocean i udaje się w góry, gdzie pojawia się ta sama sytuacja. Problem polega na tym, że gdziekolwiek się udasz, znajdziesz tam siebie i jeżeli jest taka część ciebie, która jest niezadowolona, to nie możesz jej zapakować i zostawić, mówiąc sobie jadę nad morze, ponieważ ona pojedzie tam z tobą.

P: Co to oznacza, że jakaś osoba jest dojrzała do praktyki i jakie właściwości posiada taka osoba?

O: W przypadku oddania oznacza to, że jest szczera w praktyce, ma bardzo pozytywne nastawienie, zaufanie do nauk i oddanie to jest stałe. Może się zdarzyć, że ktoś ma przez kilka miesięcy oddanie do nauk, a później oddanie to pryska w obliczu jakiejś niewielkiej sprawy. Oznacza to, że osoba taka nie jest dojrzała. Widziałem wiele osób które pojawiały się, przychodziły i odchodziły. Kiedy ludzie stykają się po raz pierwszy z naukami, ich stosunek do nich jest bardzo intensywny, naprawdę są obecni, chcą wcześnie rano wstawać i przez cały czas praktykować. Porzucają świat w którym żyją. Dwa lata później to zainteresowanie zanika. Trudno jest mi to zrozumieć, od czasu kiedy byłem małym chłopcem miałem związek z naukami i nigdy nie mogę zobaczyć siebie niepraktykującego. W takich sytuacjach jest to znakiem niedojrzałości, brak mu czystego oddania.

Ktoś może teraz powiedzieć - próbując robić guru jogę mam wiele oddania. Wyobraź sobie, że to oddanie może zostać rozwinięte w bardzo głęboki sposób, może być bardzo głębokie i czyste, dochodząc do momentu, gdy stanie się niezniszczalne. Generalnie, dojrzałość oznacza wielką stabilność, stałość. Jakiekolwiek nauki zostaną później przekazane pozostają na miejscu. Gdy nie ma dojrzałości, przekazane nauki nie pozostaną na długo, przypomina to próbę pisania po naoliwionym papierze - atrament nie utrzyma się.

O osobie dojrzałej można powiedzieć, że dharma jest dla niej najważniejsza, jest priorytetem. Kiedy dharma staje się w życiu priorytetem oznacza to już pewną dojrzałość, gdy natomiast jest to tylko taka wakacyjna dharma, na okres wakacji, w nastawieniu takim brak dojrzałości. To postawa typu - Mam wakacje, więc jadę na retrit; moi przyjaciele wyjechali, nie mam co robić, więc jadę sobie na niego, albo - Mój chłopak jedzie na odosobnienie, więc jadę z nim, albo moja dziewczyna i wiele innych powodów tego typu. W takim przypadku nie jest to rzecz którą robisz, ale która przydarza ci się z jakichś zewnętrznych powodów.

P: Robiąc przed jakąś praktyką oddechy oczyszczające, czy muszę to robić na sposób jaki przekazuje Rinpocze, czy też mogę to robić tak jak naucza Namkhai Norbu Rinpocze? Czy ma to jakieś znaczenie?

O: Jeśli praktykujesz nauki A-khrid, rób oddychanie w stylu A-khrid, a jeśli praktykujesz nauki Namkhai Norbu, rób oddychanie w jego stylu. Lepiej nie mieszać tych sposobów.

Tenzin Wangyal Rinpocze, Pomiechówek 1996

Tłumaczenie: Mateusz Wiszniewski



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tenzin Wangyal Rinpoche o swojej książce, Wschód, buddyzm, Garuda
Tenzin Wangyal Rinpocze?rdo, śmierć i umieranie
Tenzin Wangyal Rinpocze Szamanizm
TENZIN WANGYAL RINPOCZE Tybetańska księga snów
TENZIN WANGYAL RINPOCZE TYBETAŃSKA JOGA SNU I ŚNIENIA
Tenzin Wangyal Rinpocze?rdo, śmierć i umieranie 2
Rinpocze Tenzin Wangyal - Szamanizm rdzennej tradycji bon, Szamanizm, rozwoj duchowy
Wywiad z Tenzinem Wangyalem Rinpocze, Tenzin Wangyal Rinpocze
Wywiad z Tenzinem Wangyalem, Wschód, buddyzm, Garuda
Wywiad z Tenzinem Wangyalem Rinpocze, Wschód, buddyzm, Garuda
Tenzin Wangyal Rinpocze, religia, buddyzm
Tenzin Wangyal Rinpoche o swojej książce, Wschód, buddyzm, Garuda
Tenzin Wangyal Rinpocze Tybetańska Joga Snu i Śnienia
TENZIN WANGYAL RINPOCZE Tybetańska księga snów
TENZIN WANGYAL RINPOCZE TYBETAŃSKA JOGA SNU I ŚNIENIA
spor kompetencyjny RP
Ratyfikacja umow w RP PPT

więcej podobnych podstron