cz3


-dzinę drogi. Tak więc tylko 1/4 'badanych rna dzieci w dość 'bliskim sąsiedztwie, natomiast więcej niż 1/3 oddalona jest od nich o dystans trudny do pokonania dla osdby w starszym wieku. Mimo warunków nie ułatwiających częstych spotkań, większość badanych, bo 60,2%, widziało się z którymś ze swoich dzieci bądź w dniu przeprowadzania wywiadu, bądź w tygodniu poprzedzającym, zaś 26,3% badanych nie widziało się z żadnym z dzieci od miesiąca lub dłużej. Wśród osób najstarszych (80 lat i więcej) tych, które dawno nie widziały się z dziećmi, było nieco więcej (33%) niż wśród młodszych (25%), różnica ta nie j-est jednak duża. Można .to wyjaśnić przede wszystkim odległością miejsc zamieszkania, gdyż właśnie wśród osób najstarszych było stosunkowo najwięcej (41%) tych, których dzieci mieszkały dalej niż o godzinę drogi. Opracowanie GUS nie zawiera informacji o regularności kontaktów, jednak z (przytoczonych danych można wnosić, że większość starszych osób widuje się ze swoimi dziećmi stosunkowo często.

Omawiane opracowanie zawiera również dane na temat rozmaitych form pomocy, jakiej starsze osoby i ich dzieci udzielają sobie wzajemnie. Sądzę, że danym tym warto poświęcić nieco uwagi.

Formy pomocy Pomoc

udzielanadzieciom udzielana przez dzieci

1 2 3

Udostępnianie mieszkania 18,1% 11,9%

Pomoc rzeczowa regularna 4,5% 9,1%

Pomoc rzeczowa sporadyczna 11,6% 19,2%

Pomoc finansowa regularna 5,0% 6,2%

Pomoc finansowa sporadyczna 12,5% 11,2%

Prowadzenie gospodarstwa domowego6,3% 13,6%

Pomoc w gospodarstwie domowym 18,3% _

Opieka nad wnukami 28,4% —

Czynności opiekuńcze i pielęgnacyjne— 28,1%

Inne formy pomocy 11,6% 24,4%

Nie udzielają żadnej pomocy 27,1% 24,2%

Jak wynika z przedstawionego zestawienia, najczę-s Łazy mi formami pomocy udzielanej dzieciom przez osoby starsze są: opieka nad wnukami, pomoc w gospodarstwie i' udostępnianie mieszkania. Ze strony dzieci natomiast najczęstsze formy pomagania starszym rodzicom to czynności opiekuńcze i pielęgnacyjne, rozmaitego rodzaju okazjonalne usługi i sporadyczna pomoc rzeczowa. Ogólnie odnieść można wrażenie, że zachodzi pewnego rodzaju równowaga wzajemnych świadczeń między rodzicami i dziećmi, łącz/nie z tymi przypadkami (ok. 1/4 badanych), gdy z obu stron brak jakichkolwiek -form pomocy. Inne, zamieszczone w tym opracowaniu dane pozwalają na uzupełnienie i wzbogacenie przedstawionego obrazu. Tak więc, jeśli idzie

i udostępnianie -mieszkania, najmłodsi z badanych., tj. osoby w wieku 60 - 64 lat bardzo rzadko korzystają tu z pomocy dzieci (niespełna 4%), natomiast stosunkowo wielu (25,4%) godzi się, aby dorosłe dzieci zamieszki-waiy nadal u nich. Wraz z wiekiem sytuacja ta ulega odwróceniu: z najstarszych wiekiem badanych, tj. liczących 80 lat i więcej, tylko 7,5% udziela dzieciom

i wnukom .miejsca we własnym mieszkaniu, natomiast prawie 40% zamieszkuje u swoich dzieci. Tę zmianę relacji można wyjaśnić tym, że gdy rodzice zestarzeją się, a zwłaszcza, gdy owdowieją, dzieciom łatwiej jest sprowadzić ich do swojego mieszkania, nawet ciasnego,

203

niż pomagać im w prowadzeniu odrębnego gospodarstwa w odległym punkcie miasta lub w innej miejscowości.

Częstotliwość wzajemnego udzielania sobie ipomocy finansowej, .zarówno regularnej, jak i sporadycznej, ulega zmianom podobnym, jak opisane wyżej. Badani w wieku 60 - 64 lat rzadko, bo łącznie w 12% przy-padików, korzystają z pieniężnej pomocy dzieci, natomiast 2-kirotnie częściej sami swoje dorosłe dzieci wspierają finansowo. Z wiekiem proporcje się zmieniają: tylko niespełna 10% osób w wieku 80 lat- i więcej wspiera budżet dzieci, zaś blisko 25% korzysta z ich pomocy finansowej.

Pemocy rzeczowej, tak regularnej, jak -i sporadycz-neJ> w grupie najmłodszych badanych rodzice udzielają dzieciom irównie często jak dzieci rodzicom .(z obu stron, ok. 20% przypadków). Wraz z wiekiem liczba osób starszych udzielających tej formy pomocy dzieciom spada do 3,5%, wzrasta natomiast do 34% liczba os6b korzystających z rzeczowej pomocy ze strony dzieci. Podobnie jest z prowadzeniem gospodarstwa domowego: w grupie 60 - 64-letnich badanych 8% prowadzi gospodarstwo domowe swoich dzieci, i prawie tyle samo osób jest w tej pracy wyręczanych przez dzieci. Wśród najstarszych badanych niespełna 2% prowadzi gospodarstwo domowe dzieci, natomiast blisko 1/3 (32.2%) korzysta w tym zakresie z pomocy dzieci.

Formą pomocy jednostronnej, udzielanej tylko przez dzieci, jest wykonywanie czynności opiekuńczych i ;p^e-lęgnacyjnych. Pomoc ta dotyczy blisko 20% osób w wieku 60 - 64 lat i wzrasta z wiekiem prawie do 5'5% wobec osób ,80-letnich i starszych. Z kolei jednostronną pomocą udzielaną dzieciom .przez osoby starsze jest opieka nad wnukami i pomoc w gospodarstwie domowym. Opiekę nad wnukami sprawuje przeszło 1/3 (34%)

204

osób w wieku 60 - 64 lat. Liczba ta z wiekiem obniża się o 13%, co wynika z faktu, że wnuki dorastają i przestają potrzebować opieki, nie zaś z. obniżenia gotowości starszych osób do pracy na rzecz rodzili 'gdyż pomocy w gospodarstwie domowym udziela dzieciom stosunkowo większa liczba osób starszych wiekiem (20,6%) niż osób młodszych (16%).

Osób, które wcale nie pomagają dzieciom, jest w najmłodszej grupie wieku dwukrotnie mniej (16%) niż tych, które nie otrzymują żadnej pomocy od dzieci (blisko 33%). Można zatem .powiedzieć, że dopóki starcza im sił i środków, osoby starsze są wciąż wobec dzieci stroną dającą. Z wiekiem, co zrozumiałe, ten stan rzeczy zmienia się: wśród osób 80-letnich i starszych tylko 9% nie otrzymuje od dzieci żadnej pomocy, podczas gdy 55% nie jest już w stanie: udzielić im. żadnej pomocy. Okazuje się zatem, że potwierdzone w trakcie badań nad stereotypem człowieka starego ogólne przekonanie, iż osobą starszą powinny się opiekować dzieci, znajduje potwierdzenie również w praktyce. Warto jednak zwrócić uwagę i na to, że osoby starsze wykazują stałą i dużą gotowość do świadczenia na rzecz dzieci, i nawet po przekroczeniu 80 roku życia blisko gpołowa z nich stara się .być w jakimś stopniu pomocna dzieciom i wnukom.

Analizując inne dane zawarte w omawianym opracowaniu GUS, możemy stwierdzić, że sam wiek osób badanych nie wpływa bezpośrednio na zakres pomocy udzielanej im przez dzieci. Stosunkowo najmniejszą pomoc uzyskują osoby gospodarujące samodzielnie i mające współmałżonka. Prawdopodobnie, jeśli podeszli wiekiem rodzice mają własne mieszkanie i mogą sobie pomagać wzajemnie w codziennych czynnościach, wolą nie być ciężarem dla swoich dzieci i nie domagają się od nich wsparcia, nawet wtedy, gdy żyją bardzo

205

skromnie. Największy natomiast zakres pomocy ze strony dzieci uzyskują osoby samotne, utrzymujące się z rent i emerytur rolniczych i mające bardzo niskie dochody. Znaczenia tych ostatnich nie należy jednak przeceniać, gdyż rozmaite formy pomocy od dzieci uzyskuje 83% badanych o najniższych dochodach (5000 zł i mniej na osobę}, ale też i 72% badanych o dochodach najwyższych (14 000 i więcej na osobę). Jak więc widać, dobra sytuacja materialna podeszłych wiekiem rodziców nie jest czynnikiem, który zmniejszałby znacząco gotowość dzieci do świadczenia im rozmaitych usług.

Interesujące jest to, że bez względu na wiek, kobiety wszelkie formy pomocy od dzieci uzyskują 1,5 do 2 razy częściej niż mężczyźni. Natomiast, jeśli idzie o świadczenia osób starszych na rzecz dzieci, mężczyźni częściej pomagają im materialnie {finansowo i rzeczowo), kobiety zaś częściej prowadzą gospodarstwo lub pomagają w nim i opiekują się wnukami, ich pomoc ma więc częściej charakter usługowy. Można się w tym dopatrzeć wpływu treści ról społecznych kobiet i mężczyzn, zgodnie z którą starsze kobiety do .późnego wieku starają się zachować funkcję opiekunki i gospodyni, ale też i bardziej przystoi im korzystać z pomocy otoczenia, zaś mężczyźni, jak długo to możliwe, podtrzymują swoją funkcję żywiciela rodziny i zabiegają

0 zachowanie samodzielności i niezależności.

Ogólnie zaprezentowane dane na temat form wzajemnej pomocy pomiędzy .rodzicami w starszym wieku

1 ich dziećmi potwierdzają słuszność przytaczanych wcześniej opinii badaczy, iż więzi międzypokoleniowe we współczesnej rodzinie pozostają żywe bez względu na to, czy zamieszkuje ona pod jednym dachem czy też starsi i młodsi jej członkowie żyją i gospodarują osobno.

206

Bowlby (1979, 1980) uważa, że przywiązanie dziecka do rodziców nie kończy się w późnym dzieciństwie czy w wieku młodzieńczymi, lecz trwa przez całe życie. Chociaż przy (normalnym rozwoju w późniejszym wieku separacja dziecka od rodziców jest konieczna i wyprowadza się ono z domu, jednak poczucie bliskości i wzajemne kontakty utrzymują się w dalszym ciągu. Zdaniem Bowlby'ego, znanego psychoanalityka, konflikt pomiędzy koniecznością rozstania się z rodzicami a przywiązaniem do nich człowiek rozwiązuje za pomocą mechanizmu identyfikacji.

W pracy jpod .redakcją Timothy Brubakera (Family relationships in later Itfe, 1983) Yictor Cicirelli omawia relacje między dorosłymi dziećmi i ich starszymi rodzicami, podkreślając rolę przywiązania, które według niego trwa przez całe życie. Autor skonstruował nawet model oparty na przywiązaniu (attachment) i stanowiący podstawę porządkowania zmiennych. Według tego modelu, uczucia większego przywiązania prowadzą do określonego zachowania (bliskości i częstszych kontaktów), a także do udzielania pomocy. Model ten zakłada rówinież, że dzieci mają potrzebę udzielania .pomocy rodzicom także w przyszłości. Percepcja uzależnienia rodziców powinna wywoływać u dzieci chęć udzielania większej pomocy, konflikt zaś implikuje zmniejszenie motywacji do niej.

Rosow (1967) stwierdził, że licaba kontaktów wzajemnych zależy bardziej od stopnia uzależnienia rodziców niż od przywiązania emocjonalnego, inni zaś (Blau, 1973; Weishaus, 1979) podkreślają również, że zobowiązanie i lojalność odgrywają we wzajemnych stosunkach przynajmniej tak ważną rolę, jak przywiązanie.

Późniejsze badania Horowitza (1982) potwierdzają tezę, że istnieją dwa silne prediktory opieki dorosłych dzieci nad rodzicami, są to: potrzeby rodziców i uczu-

207

cia dzieci. Sądzę, że istotnie oba te czynniki mogą zastąpić wszellkie modele teoretyczne.

Rosenmayr (1977) uważa natomiast, że samo udzielanie rodzicom pomocy przez dzieci .nie może być utożsamiane z dobrym' stosunkiem do nich, ponieważ ma ono negatywne konsekwencje dla tych, którzy pomocy udzielają. Czasem, jak twierdzi Cicirelli, nawet najdalej idąca pomoc nie zadowala rodziców. Wywołuje to u dzieci frustrację, zniecierpliwienie i irytację, a także lęki na skutek niemożności sprostania obowiązkom. Często zajmowanie się starymi rodzicami pozostaje w konflikcie z obowiązkami zawodowymi i troską o własną rodzinę. Wówczas sytuacja dorosłych synów lub córek staje się bardzo brudna. Jednakże, jak ustalił Cicirelli (1981), 87% dorosłych dzieci czuje się „blisko" lub „bardzo .blisko" ze swoimi starszymi ojcami, a 81% czuje się ,,'blisko" luib „bardzo blisko" ze starszymi matkami. Córki są bardziej przywiązane do rodziców niż synowie, a dzieci lepiej sytuowanych rodziców są do nich mniej przywiązane niż dzieci rodziców uboższych. Tylko 5-6% respondentów mówiło o konfliktowych stosunkach z rodzicami. Tak więc obciążenie, jakim dla średniego pokolenia jest konieczność pogodzenia obowiązków względem własnych rodziców i własnych dzieci, nie wpływa ujemnie na poczucie więzi emocjonalnej. Zarazem, nawet przy istnieniu bliskich stosunków, nie obserwuje się wzajemnego wtrącania się do ważnych sfer życia. Dorosłe dzieci nie są też skłonne do zwierzania się rodzicom z intymnych szczegółów swojego życia ani informowania ich o ważnych decyzjach dotyczących swoich partnerów. Być może zatem czynnikiem sprzyjającym harmonijności , kontaktu emocjonalnego pomiędzy starszymi ludźmi i ich dorosłymi dziećmi jest wzajemne poszanowanie odrębności i niezależności życia osobistego.

208

Prowadzone w naszym Zakładzie badania nad postawami prospołecznymi osób będących na emeryturze wykazały, że rozwijają one znaczną aktywność w zakresie pomocy dla dorosłych już i mających własną rodzinę dzieci i wnuków. Rodzice czują się w obowiązku pomagać dzieciom, sprawia im to również przyjemność, nawet wówczas, gdy czują się zmęczeni. Dzieci zaś traktują pomoc ze strony rodziców jako coś naturalnego, co im się należy. Ponad połowa badanych pomaga dzieciom w gospodarstwie, robi zakupy; duża-część wspomaga dzieci finansowo i opiekuje się wnukami. Niekiedy jest to motywowane swego rodzaju rozrachunkiem sił ; środków: „A w czym oni mi pomogą, jak są ,na dorobku? To ja jeszcze mam trochę sił i pieniędzy". Niekiedy jest to także myślenie o własnej przyszłości: „Wpłaciłam synowi na duże mieszkanie, jak nie będę już sobie sama radziła, to mnie weźmie". Udzielanie ipomocy dzieciom wymaga przeorganizowania przez osoby .starsze ich własnego życia, dużego poświęcenia, a nieraz i osobistych wyrzeczeń. Zdairzają się również zachowania prospołeczne na rzecz osólb sipo-za rodziny, np. opieka nad sparaliżowaną przyjaciółką lub pomoc sąsiadom,-są to jednak przypadki bardzo" rzadkie. Powstaje więc pytanie, czy tego rodzaju zachowania można istotnie nazwać prospołecznymi czy też nie jest to tylko poszerzony egoizm? Nie jest to łatwe do rozstrzygnięcia, zwłaszcza że, jak już wspomniałam, pomoc dla dzieci i wnuków wymaga często naprawdę znacznego, wysiłku i wielu wyrzeczeń.

2. Rola wnuków w życiu ludzi starych

Przedstawiony .powyżej przegląd badań koncentrował się na problemie kontaktów między starszymi ludźmi a ich dorosłymi dziećmi. Sprawa miejsca człowieka sta-

Psychologia starzenia sit;

209

rego w rodzinie ,nie zamyka się jednak w kręgu relacji rodzice—dzieci. W momencie,-gdy dzieci dorastają i opuszczają dom, aby wejść w związki małżeńskie, gdy im z kolei rodzą się dzieci, rodzina staje się rodziną wielopokoleniową. Przy długim obecnie życiu i dość wczesnym zawieraniu małżeństw przez ludzi młodych, dziadkowie mają możliwość obcowania nie tylko ze swoimi wnukami, lecz często również i z prawnukami. (Na Międzynarodowym Zjeździe Geirontologicznym w 1985 .roku Ursula Lehr przedstawiała badania 400 rodzin ipięciopokoleniowych w RFN). Dziadkowie mogą więc obserwować rozwój swoich wnuków aż dc :ch wieku dojrzałego. Również wnuki mogą znać swoich dziadków, a nawet pradziadków. Struktura życia rodzinnego przekształciła się 2 horyzontalnej, w której znajomość osobista obejmowała rodziców, rodzeństwo, kuzynów czy ciotki i wujów, w wertykalną, a więc międzypokołeniową.

Zmiana struktury życia rodzinnego przyczynia się do kształtowania nowych jakościowo relacji między starszą i młodszą generacją. Charakter tych relacji uzależniony jest od wielu czynników, których znaczenie nie zostało jeszcze dotychczas szczegółowo zbadane. Wiemy jednak, jak ważnym czynnikiem jest np. sytuacja życiowa osób będących dziadkami. Dla radzi starszych, wyłączanych z aktywności zawodowej, a nierzadko też owdowiałych, posiadanie wnuka bywa często jasną stroną starości, zwraca bowiem rnyśli ku czasowi przyszłemu, podtrzymuje obniżająca się z wiekiem aktywność życiową, wzmacnia wież emocjonalną ze światem ludzi młodych. Nieco odmienną natomiast rolę odgrywa posiadanie wnuka dla osób czynnych zawodowo, mających współmałżonka, a często też i młojd-sze dzieci, pozostające jeszcze w domu.

Innym czynnikiem jest to, czy rodzice i dzieci z wnu-

210

l:;:mi mieszkają razem czy osofbno. Trudna sytuacja ;mieszkaniowa w naszym kraju sprawia, że wprawdzie lenieje i jest preferowana tak przez rodziców, jak i przez dzieci, zasada ,,intymności na dystans", jednak zasada ta często nie jest możliwa do zrealizowania. Natomiast wspólne, i tak już ciasne mieszkanie, nadaje iej zasadzie inne znaczenie: intymność pozbawiona dystansu nierzadko zamienia się we wzajemną wrogość. Hzieje się tak .zwłaszcza wówczas, gdy dzieci wchodzą \v związki małżeńskie nie ukończywszy studiów i, zanim jeszcze uzyskają niezależność materialną, same -stają się rodzicami. Nie powoduje to wrogości dziadków wobec wnuka, jednakże ich postawa wobec niego jest najczęściej w takich sytuacjach ambiwalentna. Składa się na nią z jednej strony radość z przyjścia na świat potomka, kontynuatora rodziny, z drugiej zaś — utajona pretensja do własnego dziecka, a najczęściej do jego partnera, za brak odpowiedzialności w stosunku do nowo założonej rodziny. Jest to potencjalne źródło napięć, dzieci mogą bowiem źle przeżywać fakt, że nczekiwań rodziców nie potrafiły spełnić, rodzice zaś mogą czuć się 'nadmiernie obciążeni w takiej sytuacji koniecznością partycypowania w opiece nad wnukami, realizowanej kosztem ograniczenia ich osobistej swobody czy nawet wyrzeczeń materialnych.

Sądzę, że innych czynników odgrywających równie istotną rolę w kształtowaniu się wzajemnych relacji w., rodzinach wielopokoleniowych można by wymienić znacznie więcej. Istnieje wprawdzie wiefte prac z zakresu problematyki małych grup, które zajmują się analizą stosunków interpersonalnych na terenie 'rodziny, brak jest jednak opracowań, których przedmiotem byłyby wzajemne relacje dziadkowie—wnuki. Jedną z tego rodzaju publikacji jest wspomniana już w tym rozdziale książka pod redakcją Timothy Bruba-

14*

211

kera (1983), gdzie znajdujemy krótki rozdział Liliane E. Troll na temat dziadków. Stara się ona w tyra rozdziale przedstawić literaturę na temat sytuacji i roli dziadków i wysnuć z niej najbardziej istotne wnioski. Wnioski te chciałabym krótko przedstawić. A więc:

1. Dziadkowie uczestniczą w różnych, ważnych dla rodziny sytuacjach, chociaż nie pełnią w nich roli [pierwszoplanowej.

2. Interakcje i role dziadków są odmienne niż irole rodziców. Różnią się one w zależności od klasy społecznej, jednakże zależne są głównie od indywidualnej postawy uczuciowej i preferencji oraz warunków życiowych członków rodziny.

3. Poziom rozwojowy (developmental status) zarówno

wnuka, jak i dziadka wpływa na ich interakcje i wzajemne uczucia.

4. Najważniejszą rolą dziadków jest utrzymanie całego systemu rodzinnego jako całości.

Ważność w rodzinie" roli dziadków, bez reszty zaangażowanych w jej sprawy, jak i zupełnie obojętnych (Kornhaber i Woodward, 1981), zaczyna być -uznawana, co znajduje odbicie w literaturze zajmującej się problematyką rodziny i jej znaczeniem zarówno dla dziadków, jak i dla wnuków. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że rola dziadków nie zawsze oceniana jest jako pozytywna. Na ogól przyjmuje się, że rola dziadków, to rola strażników rodzinnych, i że wkraczają oni w sprawy rodzin swoich dzieci w chwilach, gdy są .potrzebni. Stopień ich uczuciowego zaangażowania może być przy tym różny.

Badania Heleny Łopaty (1972) wykazały, że dziadkowie nie chcą pełnić wobec wnuków roli rodzicielskiej. Podobne stwierdzenia znajdujemy w wielu innych pracach, w których podkreśla się również, że cho-

212

••luz dziadkowie nie chcą zastępować rodziców, to jednak martwią się, gdy ich dzieci nie przekazują wnukom wartości dla -nich ważnych. Obserwują więc uważnie wychowanie wnuków i, gdy wszystko jest "w po-1-zadku, chętnie ich odwiedzają, ale prowadzą własne /.ycię. Gdy jednak są potrzebni, natychmiast poświęcają na rzecz wnuków swój czas i swoje przyjemności.

Liliane Troll (1983) stwierdziła, że w USA dziadkowie poświęcają swoim wnukom 27% swego czasu, wnukowie zaś dziadkom 10%. Sądzę, że te proporcje czasowe inaczej wyglądają w Polsce. Zakres kontaktów między starszą i najmłodszą generacją zależy w znacznym stopniu od odległości miejsca zamieszkania. Wspólne mieszkanie, częste w miastach, a na wsi będące niemal regułą, praca zawodowa rodziców, sprawiają, że dziadkowie i wnuki (zwłaszcza młodsze wiekiem) spędzają u nas wspólnie dość sporo czasu.

Gilford i Black (1972), analizując rodziny trzypoko-leniowe, stwierdzili, że stosunek wnuków do dziadków jest taki sam, jak ich rodziców. Średnia generacja, a więc rodzice, stanowią znaczące ogniwo (pośrednie między starszym a młodszym pokoleniem, nawet wtedy, gdy wnuki są już dorosłe.

Relacja dziadkowie—wnuki, jak wszystkie prawie relacje w psychologii, jest krzywoliniowa: zbyt silna koncentracja na zadaniach wynikających z roli dziadka jest podobnym złem, jak odrzucenie tej roli. Świadczą o tym -wyniki badań nad 'Wpływem kontaktów z wnukami na bilans życiowy ludzi starszych (Wood i Ro-bertson, 1976; Troll, Milłer, Atchley, 1979). Mianowicie okazało się, że im więcej kontaktów z wnukami, tym gorszy jest bilans życiowy ich dziadków. Osobom w starszym wieku dla pozytywnego bilansu życiowego potrzebne są, obok dobrych stosunków z rodziną, także przyjacielskie i towarzyskie kontakty z rówieśnikami

213

sipoza kręgu rodzinnego. Problem ten omówimy szerzej w rozdziale poświęconym zagadnieniom zadowolenia z życia i ibilansu życiowego ludzi starych.

We wzajemnych stosunkach dziadków i wnuków znaczącą irolę odgrywa wiek zarówno jednych, jak i drugich, zwłaszcza że rozpiętość wieku może być w obu przypadkach znaczna. Dziadek lub babka może być w pełni sit, w wieku np. 45 lat, a mogą to być również ludzie sędziwi, którzy dawno przekroczyli osiemdziesiątkę. O ile dziadkowie młodsi wiekiem są zwykle niezależni od dzieci i wnuków, mają bowiem własne, intensywne życie zawodowe i towarzyskie, o tyle starsi potrzebują już raczej pomocy i opieki. Zróżnicowanie to dotyczy również i wnuków. Inny jest stosunek dziecka do swoich dziadków, a inny człowieka dorosłego. Niemniej jednak więź emocjonalna dziadków z wnukami, niezależnie od wieku, jest na ogół silna, zwłaszcza gdy łączy się z dumą, że chwalebnie kontynuują tradycję rodzinną i jej dorobek.

Jak wynika z badań Neugarten i Weinstein (1984) nad rodzinami trzypokoleniowymi, dziadkowie w wieku 50, 60 i 70 lat skłonni byli mówić dobrze o swoich wnukach, .natomiast 40- i 80-letni ujawniali wobec nich postawę krytyczną. Widocznie tnie można być babką lub dziadkiem zbyt młodym, zaś zbyt stary ma często trudny kontakt z osobami, znacznie od siebie młodszymi...' Z drugiej strony z pracy Kahana i Kahana (1970), jak również Clarka (1969) wynika, że młodsze dzieci łatwiej .znajdują wspólny język ze starszymi ludźmi niż dzieci starsze czy młodzież. Jednakże wszystkie badania nad stosunkiem wnuków do "dziadków wykazują, że -niezależnie od wieku uważają oni swoich dziadków za osoby ibardzo dla siebie ważne.

Rola dziadków nie jest dokładnie określona. Istnieją różne style jej realizacji. Neugarten i Weinstein {1964)

214

próbowali style te poklasyfikować, wyróżniając styl zachowań: formalny, rozrywkowy, będący namiastką roli rodzicielskiej, magazyn rodzinnych mądrości oraz „dziadkowie na dystans". Tego rodzaju kategoryzacji jest więcej (Wood i Robertson, 1976; Kivnick, 1931) — rfą one dokonywane z różnych punktów widzenia, często związane z teoretycznymi założeniami przyjętymi przez autorów. Na ogół kategoryzacje takie opierają się :na opisie zaangażowania dziadków w sprawy wnuków — od bardzo silnego i głębokiego aż do względnej obcości.

Powstaje jeszcze pytanie, czy 'istnieją 'różnice między treścią ról dziadków i babek, podobnie jak między rolami rodzicielskimi. Według Hagestad (1978, 1982), babki mają do wnuków stosunek cieplejszy niż dziadkowie. Sądzę, że bywa z tym różnie i przyjęłabym raczej, że jest to stosunek nieco inny, lecz niemniej ciepły. Natomiast według Neugarten i Weinstein (1964), babki częściej stają się namiastką - rodziców, dziadkowie 'zaś są magazynem rodzinnej mądrości. Dziadkowie .skupiają się raczej na chłopcach, babki nie czynią różnic między wnuczkami i wnukami. Babki mówią o tym, jak należy zachowywać się w rodzinie, dziadkowie zaś mówią o życiu poza rodziną. W obszarze linii męskiej (dziadek, syn, wnuk) rozmowy dotyczą pracy, wykształcenia, pieniędzy (Hagestad).

Omawiając rolę wnuków badacz angielsiki, Peter Towsend (1963) podkreśla szczególne przywiązanie dziadków do pierwszego wnuka, którego narodziny nadają mężczyźnie nowy status. Przywiązanie to staje się jeszcze głęjbsze, gdy dziecko jest starsze i można 2 nim nawiązać kontakt werbalny. Funkcje czysto opiekuńcze pozostawione są natomiast matce i babce. Towsend .uważa, że dziadkowie mają więcej tolerancji i wyrozumiałości dla wnuków niż dla własnych dzieci. Czę-

•215

sto poświęcanie wnukom dużej ilości czasu wynika z poczucia winy w stosunku do własnych dzieci, dla których jako ojcowie nie mieli dość czasu i cierpliwości. Niezwykle literalne metody wychowawcze dziadków, stanowią nieraz źródło konfliktów z rodzicami, którzy chcieliby swoje dzieci wychowywać w większej dyscyplinie. Wreszcie Towsend podkreśla zacieśnianie się więzi emocjonalnej z dziećmi przez wspólną troskę i wspólne wychowywanie wnuków.

Benedek (1959) tak określa rolę dziadków: „Dziad-kowanie jest nową fazą życia, .przy czym 'babki odczuwają ją bardziej intensywnie niż dziadkowie, ponieważ obserwując wnuków przypominają sobie, jak same były matkami. Dziadkowanie jest rodzicielstwem trochę przesuniętym w czasie, uwolnionym jednak od stresów macierzyństwa i odpowiedzialności ojcostwa. Dziadkowie zdają się bardziej cieszyć wnukami, niż cieszyli się dziećmi. Ich instynkt przeżycia znajduje gratyfikację, mają nadzieję, że wnuiki spełnią ich marzenia. Skoro ' nie mają odpowiedzialności za wychowanie, miłość ich nie jest obciążona wątpliwościami i lękami, jak wtedy, gdy ich dzieci były małe". Kontynuacja biologiczna, emocjonalna samorealizacja, zastępcze osiągnięcia, uczenie i udzielanie pomocy w różny sposób — to elementy roli, jaką pełnią dziadkowie.

Jak zaznaczyłam wcześniej, opracowań, które zajmowałyby się wyłącznie rolą dziadków, jest bardzo mało. To, co przedstawiłam, to uwagi i wnioski, które autorzy przytaczają prowadząc badania na dnny temat, najczęściej dotyczący ogólnego funkcjonowania rodziny i -wzajemnych ustosunkowań między jej członkami. Podobnie ma się rzecz i w polskiej literaturze psychologicznej, gdzie informacje na temat roli dziadków są dość skąpe. Tak np. z badań Rembdwskiego nad więziami uczuciowymi w rodzinie (1972) dowiadujemy się.

216

że wnukowie, zarówno chłopcy, jak i dzdewczęta, większymi uczuciem darzą babki niż dziadków, co wyjaśnia się* aktywniejszym udziałem babek w życiu rodzimy, W odczuciu wnuków babki okazują im więcej uczuć, niż oni sami mogliby odwzajemnić, podczas gdy ich kontakty z dziadkami są wyrównane pod względem ilości dawanych i odbieranych dowodów przywiązania. Trzeba jednak zaznaczyć, że w hierarchii wzajemnych więzi emocjonalnych między dziećmi a innymi członkami rodziny, dziadkowie i babki zajmują dość odległe miejsce, daleko po rodzicach oraz starszym i młodszym rodzeństwie, z którymi badane dzieci czuły się o wiele .silniej związane uczuciowo.

Więcej danych znajdujemy w pracy Ziemskiej (1973) ::a temat postaw rodzicielskich. Na podstawie badań p r z oprowadzonych nad 74 rodzinami trzypokolemdowy-mi stwierdziła ona, że dziadkowie brali znacznie mniej aktywny udział w życiu rodzin niż babki, na nich więc skupiła swoją uwagę. Zdaniem Ziemskiej, podjęcie przez kobietę roli babki jest zadaniem trudnym, wymaga bowiem wypracowania nowych sposobów postępowania. Rola macierzyńska natomiast jest im dobrze znana i z różnych względów miła. Dlatego też babki często przejawiają chęć ponownego matkowania, a nawet skłonne są czasem swoje wnuki traktować jak młodsze rodzeństwo swoich dzieci. W ten sposób osłabiają pocziucie pewności i odpowiedzialności matek w ich roili macierzyńskiej i utrudniają tworzenie się prawidłowych stosunków pomiędzy wnukami a ich rodzicami. Rozmaite formy ujemnego oddziaływania zachowania babki na sposób pełnienia przez rodziców ich ról rodzicielskich stwierdziła Ziemska aż w 76% badanych rodzin.

Osobiście sądzę, że rozważając przyczyny częstego u nas utożsamiania roli babki z rolą zastępczej matiki,

217

nie można nie brać pod uwagę uwarunkowań obiektywnych. Długie, przeważnie wieloletnie oczekiwanie na otrzymanie 'mieszkania, sprawia, że wiele młodych małżeństw zmuszonych jest pierwsze lata swego współżycia spędzać w domu rodziców .czy teściów, a w tym właśnie czasie przychodzi ,na świat kolejna generacja. Wobec niewystarczającej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach, codzienna wielogodzinna nieobecność w domu pracującej zawodowo córki czy synowej powoduje, że pozostająca w domu babka z konieczności musi przejąć całą opiekę nad wnukiem. Tym samym jej rola automatycznie przeradza się w zastępcze matkowanie, jeśli nawet babka takiej zamiany ról wcale sobie nie życzy i nie odczuwa jej jako atrakcyjnej i łatwiejszej do realizacji. Myślę więc, że wspomniana przeze mnie wcześniej różnorodność stylów realizowania roli dziadków występuje także i w polskiej populacji, zaś obserwowana u nas przewaga stylu 'zastępczego macierzyństwa jest tylko skutkiem specyfiki warunków socjaliKHbytowyeh młodych małżeństw.

Z kolei postaram się krótko przedstawić wyniki naszych własnych badań. Mają one charakter eksplora-•cyny, przedstawię wobec tego wyłącznie wyniki najbardziej istotne. W badaniach naszych staraliśmy się odpowiedzieć na pytanie, czy więzi emocjonalne z wnukami pomagają w przystosowaniu się do starości .mężczyznom i kobietom po 65 roku życia. Badaniom poddano 60 osób (30 kobiet i 30 mężczyzn). Jako metody badania zastosowano ukierunkowany wywiad, dwie techniki projekcyjne, a mianowicie test zdań niedokończonych przystosowany do tematyki badań oraz obrazki, na których przedstawieni byli dziadkowie i babki w towarzystwie wnuków. Ponadto zastosowano l O-stopniową skalę poczucia odpowiedzialności za wychowanie swych dzieci i wnuków. Zakładano bowiem, że po-

218

czucie odpowiedzialności za wychowanie .wnuków powinno być znacząco niżisze. Wywiad dostarczył sporo materiału na temat wzoru rodziny, jaki prezentują badani, wzoru dziecka, poglądów na metody wychowawcze. Zebrane dane pozwalają (.również scharakteryzować aktualną sytuację ludzi starych, ich potrzeby oraz stopień .zaspokojenia tych potrzeb przez rodzinę.

Jest rzeczą interesującą, że w rodzinie generacyjnej i prokreacyjnej nie zmienił się wzór dziecka, które przede wszystkim ma być grzeczne. Dodano do tego jednak, jako element niezwykle ważny, wymaganie, aby się dobrze uczyło. Wbrew ogólnie w tej chwili panującemu poglądowi, że wykształcenie traci na wartości, zarówno rodzice, jak i dziadkowie przywiązują do nauki dziecka dużą wagę. Sądzę, że gdy nie można dziecku czy wnukowi pozostawić majątku, ważną rzeczą jest wyposażyć go w wysokie kwalifikacje zawodowe, aby miało dostatnie życie. Często więc dziadkowie pomagają wnukom w odrabianiu lekcji czy też przekazują im rozmaite, ważne ich zdaniem informacje.

Jeżeli idzie o style wychowawcze, to styl surowy, autokratyczny zanika (nawet w rodzinach chłopskich i robotniczych), tendencję wzrostową wykazuje natomiast .styl liberalny, który czasem jest przedmiotem krytyki ze strony dziadków. Cele życiowe dziadków są ściśle związane .z dobrem .rodziny, szczególnie z dobrem dzieci i wnuków. Potwierdziła się teza o .znacząco większym poczuciu odpowiedzialności badanych za wychowanie swoich dzieci niż za wychowanie wnuków. Jch stosunek do wnuków ima częściej charakter rekre-acyjno^zabawowy, jest liberalny i tolerancyjny. Jak powiedziała jedna z babek: „Dzieci to ja musiałam wychowywać, a wnuiki mogę rozpieszczać".

Na ogół u wszystkich badanych kolbie t stwierdzono silny emocjonalny związek ż wnukami, dumę z ich

219

osiągnięć, chęć udzielania pomocy swoim dzieciom i wnukom, ilekroć tego potrzebują. Jeżeli dziadkowie mieszkają razem z dziećmi i wnukami we wspólnym mieszkaniu lub przynajmniej w tym samym mieście, pomoc ta jest znaczna, aż do prowadzenia .gospodarstwa domowego włącznie. Gdy babka jest samotna i już przeszła na emeryturę, wtedy pełni ona funkcję gospodyni domowej, a także zastępczą rodzicielską funkcję wychowawczą. Pomoc w rozwoju intelektualnym wnuka zależy od wykształcenia babki, ,której często trudno jest odpowiadać na pytania związane z programem szkolnym. Bywa jednak i tak, że pragnienie dopomo-żenia wnukowi w nauce skłania babkę do sięgnięcia po książiki, a więc do zaktualizowania, a nawet poszerzania posiadanej wiedzy, co staje się dia niej źródłem osobistej satysfakcji intelektualnej.

A jak wygląda .sprawa relacji dziadek—wnuk? Urodzenie się pierwszego wnuka stanowi niewątpliwie ważny moment w życiu osób starszych. Z jednej strony nowa rola dziadka jest powodem do dumy, z drugiej jednak pojawia się widomy dowód, że przechodzi się do generacji ludzi starszych. Stąd często postawa wobec nowej roli jest ambiwalentna. Są tacy dziadkowie, którzy wyczekiwali narodzin wnuka, i tacy, których zaskoczyło jego przyjście na świat. „Bardzo chciałem mieć wnuka. Byłem już przecież na emeryturze i długo nie było potomka. Gdy się urodził, to taka radość wielka..." (65 lat). Mężczyźni zapytywani o próbę porównania swych uczuć w stosunku do swojego pierwszego wnuka, nie 'potrafili na ogół odpowiedzieć, na czym polegała różnica. „To było coś całkiem innego". U części badanych urodzenie się wnuka wiązało się z uświadomieniem sobie własnej starości (52 - 55 lat). Gdy wnuki były starsze, obserwacja dziecka i realizowanie roili dziadka dawało 'badanym wiele satysfakcji.

220

Mówili o tym z przyjemnością: „Najbardziej jest się dumnym, gdy można wyjść z dzieckiem ina spacer. Czuje się wtedy, że jest się dziadkiem". ,,Jaik dziecko jest coraz większe, to coś pięknego. Śmiech maleńkiego dziecka to coś cudownego. Szkoda, że nie miałem czasu dla własnych dzieci...". Do czynności, które dziadkowie wykonywali wspólnie z wnukami, należą zabawy, chodzenie iia spacer, czytanie książek, chodzenie do kina, odprowadzanie do przedszkola, chodzenie do teatru, wyjazdy na wczasy, kupowanie drobnych prezentów i zaibawek, pomoc w nauce, [przekazywanie swoich doświadczeń i zasad postępowania.

Sprawy rodziny stają się dla starszych mężczyzn znacznie ważniejsze, niż były w poprzednich okresach życia. W zakresie planów życiowyeh|(ujawnkmych w teście zdań niedokończonych) 28 na 30 badanych uważało za najważniejsze dla siebie w .przyszłości utrzymanie ścisłej więzi z rodziną, pomoc dzieciom i wnukom, udział w wychowaniu wnuków.

Projekcyjna interpretacja zdjęć, na których przedstawione były babki lub dziadkowie w towarzystwie wnuków, nawiązywała do .przeżyć badanych, związanych z rolą dziadka. Na przykład: ,„On lubi to dziecko bardzo...", „Jedzie na spacerek zadowolona, szczęśliwa, że ma z kim wyjść...", ,,Dziadek podchodzi do niej z tyłu, pilnuje jej, patrzy cały czas na nią...", ,,Cieszy się bardzo, bo to ładne dziecko, z oka jej nie spuszcza..."

W wypowiedziach tego rodzaju, których było wiele, ujawniła się potrzeba kontaktów dziadków z wnukami i potrzeba ochraniania ich. Potrzeby te zmieniają oczywiście swoją treść, gdy wnuki stoją się starsze, ale dbie pozostają jako najważniejsze. W przyszłości dojdzie do nich potrzeba osiągnięć i dokonań ze strony wnuków, często dokonań tego rodzaju, których nie osiągnęli

221

dziadkowie i rodzice. Największe znaczenie przypisują dziadkowie rozmowom z wnukami. Jest to podyktowane chęcią przekazania własnych doświadczeń i tego, co nazywa się mądrością życiową.

Dziadkowie -w konfrontacji! z wychowaniem wnuków uświadamiają sobie, jakie błędy popełnili w wychowaniu, własnych dzieci. Należą do nich: brak czasu dla dzieci, małe zainteresowanie tym, w jakiim towarzystwie one przebywają, nadmierna surowość i brak konsekwencji. W stosunku do wnuków błędów tych już nie popełniają, starają się być cierpliwi i wszystko wyjaśnić. Można by więc powiedzieć, że dopiero zostawszy dziadkami mężczyźni dojrzewają do eroli ojców. Wszyscy jednak są zdania, że wychowanie wnuków należy do ich rodziców i, choć bardzo zależy im na tym, aby pewne wartości, uzinane przez siebie za naczelne, przekazać wnukom, nie chcą być rodzicami zastępczymi.

Z badań eksploracyjnych, które przedstawiłam,- wyłaniają się dość wyraźne prawidłowości.' Rodzina, a szczególnie wnuki, stanowi ważne oparcie emocjonalne dla starszych ludzi. Babki i dziadkowie zawsze skłonni są do udzielania pomocy swoim dzieciom i wnukom, szukają kontaktu z nimi i starają się przekazać im swoje doświadczenia. Tylko nieliczni przybierają wobec wnuków postawę wyłącznie zabawowo-rekrea-cyjną, utrzymując w stosunku do swojej rodziny prokreacyjnej pewien dystans. Potwierdziła się również dominująca w świecie zasada, że najchętniej utrzymywaną formą współżycia jest „intymność na dystans", a więc mieszkanie z dziećmi i wnukami w tym samym mieście, ale nie we wspólnym (mieszkaniu.

Rodzina jest na pewno bardzo ważną sprawą w życiu starego człowieka, jednakże ograniczanie się wyłącznie do niej obniża adaptację do starości. Wnuki,

222

to — zgodnie z wypowiedziami badanych — wielka radość, ale ptrzecież nie wyłączna. Dla wnuków zaś dziadkowie i babki to często źródło poczucia bezpieczeństwa, które nie zawsze znajdują u rodziców zajętych pracą, nie tak tolerancyjnych i cierpliwych, jak. dziadkowie-

Z wnukami dziadkowie wiążą często nadzieję na realizację ambicji i planów, których nie potrafiły zrealizować ich dzieci,' przynoszące nierzadko rozczarowanie.

Gdytby porównać wynika naszych badań z danymi przedstawionymi w literaturze, okazałoby się, że u naszych badanych stwierdziliśmy wszystkie style realizacji roli dziadków, wyróżnione przez Neugarten i Wein-siein. Może stosunkowo mało było „dziadków na dystans", którzy tylko rzadko i przy szczególnych okazjach spotykają się z wnukami. Na pewno dla bardzo wielu dziadków kontakty z wnukami mają charakter rekreacyjno-zabawowy, ale nie ograniczają się tylko do tego. Znaczina część dziadków pełni role zastępczych rodziców, chociaż się od tego odżegnują i nie biorą odpowiedzialności za wychowanie wnuków. Dziadkowie stanowią też na pewno magazyn mądrości rodzinnych, opowiadając o swoich doświadczeniach, szczególnie dotyczących okresu drugiej wojny światowej, co jest tematem bardzo interesującym dla wnuków w różnym wieku. Wreszcie istnieje również u nas pewna liczba dziadków (rzadziej babek) traktujących swą rolę czysto formalnie. Sądzę jednak, na podstawie naszych badań eksploracyjnych, że stosunki dziadków z wnukami są wielorakie, rozwijają się na różnych płaszczyznach i odgrywają ważną rolę w adaptacji ludzi do starości.

Przedstawione dane nie wyczerpują na pewno całości problematyki człowieka starego w rodzinie. Nie było mowy np. o tym, jak ważną rolę odgrywają dziś

223

dziadkowie i babki w zaopatrywaniu domu. Me wspomniałam "również o drażliwej sprawie zaniedbywania przez doifosłe dzieci rodziców wymagających pomocy. Sądzę jednak, że tego rodzaju przypadki, sygnalizowane czasem przez środki masowego przekazu, należą do wyjątków. W Polsce regułą są raczej dobre stosunki międzypokoleniiowe, myślę, że lepsze niż w krajach bardziej zamożnych.

Rozdział VIII

Stary człowiek w instytucji opiekuńczej adaptacja do domów spokojnej starości

W badaniach nad stereotypem człowieka starego, które przedstawiłam już wcześniej, prawie wszyscy badani wyrażali przekonanie, że starym człowiekiem powinna się opiekować rodzina, a tylko w wyjątkowych wypadkach, gdy jest on samotny — państwo. Niemniej jednak istnieją instytucje państwowe sprawujące opieką nad osobami starszymi i na całym świecie toczą się dyskusje nad tym,.czy są'%ie .potrzebne i jak powinny być zorganizowane, aby stary człowiek czuł się w nich jak najlepiej. Sądzę, że zjawisko zamieszkiwania starszych członków rodziny w rozmaitych instytucjach opiekuńczych jest u nas rzadsze niż w krajach zachodnich, gdzie — jak wynika ź cytowanych już przeze mnie w poprzednim rozdziale ibadań (Streib, 1960) —-chęć wspólnego zamieszkiwania ze starymi rodzicami i osobistego qpiekowania się nimi wyraża bardzo mały odsetek osób dorosłych (8%).

W Polsce przyczyną szukania dla starego człowieka miejsca w instytucji opiekuńczej bywa często zła sytu-acja mieszkaniowa, (połączona z obiektywną niemożnością zapewnienia mu stosownej opieki. Dzieje się tak

— Psychologia starzenia się

225

zwłaszcza wówczas, gdy osoba starsza traci zdolność samodzielkiego radzenia sobie z codziennymi czynnościami i wymaga stałej pomocy, której rodzina oie jest w stanie jej zapewnić, gdyż dorosłe dzieci pracują, a wnuki chodzą do szkoły. W takiej sytuacji jedynym wyjściem wydaje się umieszczenie rodzica w tzw. Domu Sipokojnej Starości. Uzyskanie miejsca w takim domu nie jest zresztą rzeczą łatwą, ponieważ ich liczba w porównaniu z ogólną liczbą osób w starszym wieku jest stosunkowo niewielka. Według danych „Ro«-cznika Statystycznego" (1986 r.), dysponowaliśmy w 1985 roku 9887 miejscami w domach rencisty i 24 149 miejscami w domach dla przewlekle chorych, podczas gdy na umieszczenie w domach opieki społecznej oczekiwało dodatkowo 12 945 osób. Tej ostatniej liczby nie moana, jak sądzę, traktować jako miernika skali potrzeb, które są znacznie więjksze. Na podstawie swoich badań z 1976 roku Biotrowski (1986) szacował liczbę osób w wieku 65 lat i więcej, ciężko upośledzonych fizycznie, a pozostających pod opieką rodziny, na około pół miliona. Można w tym upatrywać potwierdzenia w praktyce powszechnego przekonania o obowiązku sprawowania opieki nad starym człowiekiem przez jego rodzinę, należy jednak pamiętać, że nie wszystkie -starsze osoby ją mają. Według analizy dokonanej przez GUS (Sytuacja bytowa ludzi starszych w 1985 r.) wśród osób w wieku 65 lat i więcej 25,6% stanowiły osoby mieszkające samotnie lub z ludźmi obcymi, a więc takie, które wraz z (postępującym z wiekiem ograniczeniem zdolności do samoobsługi będą potrzebowały opieki instytucjonalnej. Można zatem sądzić, że sprawa organizacji tej opieki, w tym także tworzenia domów spokojnej starości, zaspokajających we właściwy sposób potrzeby swoich pensjonariuszy, będzie w najbliższych latach nabierała coraz większej wagi.

226

Literatura dotycząca problemu domów dla ludzi sta-i'vch i przystosowania do pobytu w nich jest dość ; lu-omna, niemniej jednak jest kilka opracowań na ten i' mat. Według Lehr (1972), obraz domów spokojnej-starości w świadomości ludzi starszych nie jest zachęć a-j>'y. Obawiają się, że zamieszkując tam utracą kon-!.ikt z rodziną, niechętnie też myślą o rozstaniu się /. własnym mieszkaniem, w którym często spędzili wie-U> lat swego życia. Mężczyźni boją się ponadto utraty .-.wobody osobistej, kobiety zaś bezczynności.

W badaniach lorigitudinalnych w Bonn zaledwie 2,8% b;i danych w ogóle myślało o przeniesieniu się do domu * Ha ludzi starych. Nie mieli również ochoty przeprowadzać się do wspólnego mieszkania z dziećmi.

Z literatury wiadomo, że myśl o zamieszkaniu w i łomu dla ludzi starych pojawia się wówczas, gdy wyraźnie pogarsza się stan zdrowia. Motywem jest pragnienie, aby nie stać się ciężarem dla swoich bliskich. Na ogół jednak pobyt w takim domu spostrzegany jest jako „czekanie na śmierć" i wiele trzeba by zmienić \v ich organizacji, alby obraz ten poprawić.

Jansen (1971) stwierdził, że tylko 25% osób wyraża-io zadowolenie z przeniesienia się do instytucji dla starszych ludzi, u 75% natomiast nastąpiło wyraźne pogorszenie stanu zdrowia, pojawiły się objawy demencji i różne dolegliwości podobne do tych, jakie występują w chorobach psychosomatycznych. Łatwiej przystosowywały się do nowej sytuacji kobiety, mężczyźni natomiast uskarż-aili się na utratę wolności. W dobrym lub złym przystosowaniu do pobytu w domu spokojnej starości odgrywają rolę takie czynniki, jak: osobowość, .stan zdrowia, inteligencja, aktywność. Lepiej przystosowują się te osoby, które zawsze miały dobry kontakt 7. innymi ludźmi, łatwo więc .nawiązują kontakty w nowej dla sietode sytuacji.

ii*

227

Bayer i Fleischmann (1987) zwracają uwagę, że u osób starszych reakcją na obce środowisko może być wyuczona 'bezradność i depresja. Zjawisko to polega na subiektywnej ocenie sytuacji życiowej, a mianowicie występowaniu poczucia, że nie ma się wpływu na skuteczność własnego działania.

Lehr przestrzega przed jednostronnym i nadmiernie krytycznym spojrzeniem na domy dla ludzi starych. Są bowiem różne domy — najgorsze są te, w. których panuje monotonia i nuda. Ważne jest, aby nie wystąpiły efekty instytucjonalizacji, a do tego potrzebne jest stymulujące środowisko. Może być i tak, że cechy mieszkańców domów spokojnej starości ujawniane w badaniach nie są rezultatem ich pobytu w tych domach, ale że z powodu tych właśnie cech tam się znaleźli. Trzeba więc zachować ostrożność w interpretacji obserwacji i wyników badań.

Zdaniem Lawtona (1970), do tej pory nie opracowano żadnego miarodajnego systemu oceny jakości funkcjonowania instytucji przeznaczonych dla osób starszych. Większość z nich to ,,jednokierunkowe uliczki", w których wskaźnik śmiertelności lub długość pozostawania przy żyoiu stanowi jedyne kryterium oceny działalności zakładu opiekuńczego. Jest to w chwili obecnej kryterium bezużyteczne. Należałoby raczej oce- . niać zachowanie się pensjonariuszy, ich stan psychiczny w chwili, gdy zamieszkali w domu opieki, i w chwili badania. Jest to zalecenie .słuszne, ale dość trudne do praktycznej realizacji, wymaga bowiem, moim zdaniem, uwzględniania wpływu upływającego czasu jako nośnika zmian psychofizycznych, przebiegających u różnych osób w różnym tempie, zależnym nie tylko od czynników sytuacyjnych. Ostatecznie dla oceny funkcjonowania instytucji opieki społecznej zaczęto brać pod uwagę tzw. zmienne strukturalne, a więc liczbę

228

.- iirudnianego personelu, program pobytu, jakość świad

• /. -nych usług, .stosunki interpersonalne.

W ramach naszych badań obejmujących problematykę gerontologiczną zajęliśmy się również sprawą domów przeznaczonych dla ludzi starych, jednakże nie

• ni strony oceny ich działalności. Przedmiotem nasze-;;o zainteresowania były takie zagadnienia, jak: ocena pobytu w domu' spokojnej starości przez jego mieszkańców, przyczyny występowania między nimi konfliktów, wpływ sytuacji na ich system wartości. Wyniki tych badań postaram się teraz krótko zirefefować.

Sposób oceniania przez starsze osoby swego pobytu^, \v domu dla nich przeznaczonym przedstawię na pod-;.lawie wyników badań 90-osobowej grupy, w skład której weszli mieszkańcy Państwowego Domu Rencisty i Domu Spokojnej Starości. Do całościowego opisu U-j grupy upoważniała zbieżność opinii wyrażanych przez pensjonariuszy obu tych zakładów.

Wiek badanych wahał się w granicach od___55 do_85 lut. W skład grupy wchodziło 45 kobiet (średnia wieku 72 lata) i 45 mężczyzn (średnia wieku 68,7 lat). Badani reprezentowali bardzo zróżnicowany poziom wykształcenia, od niepełnego ipodstawow-ego poczynając, a na wyższym kończąc. Równie zróżnicowane było ich pochodzenie społeczne: w obu podgrupach około 1/2 stanowiły osoby pochodzenia inteligenckiego, 1/4 osoby ze środowiska robotniczego i tyle samo osoby pochodzenia chłopskiego. Jeśli idzie o stan cywilny, najliczniejsze były osoby owdowiałe (ogółem 46%), których wśród kobiet było około 1,5 rażą więcej niż wśród mężczyzn. Kolejne 30% stanowiły osoby, które nie wstąpiły w /.wiązki małżeńskie; ich liczba była podobna wśród kobiet i mężczyzn. Badanych mających współmałżonka było stosunkowo niewiele (14%) — przeważali wśród nich mężczyźni. Pozostałe 10% były to osoby rozwie-

Z29

dzione. Zarówno w podgrupie mężczyzn, jak i kobiet 2/3 badanych miało dzieci

Stosunek badanych do własnego pobytu w domu opieki był zróżnicowany i wahał się od w pełni pozytywnego do całkowicie negatywnego.

a) Pozytywny stosunek do miejsca pobytu wyrażał się w zadowoleniu z własnej aktualnej sytuacji życiowej i akceptacji warunków istniejących w zakładzie. Badani wypowiadali się na ten temat w następujący sposób: „Innej starości, lepszej, już nie mogę pragnąć. Taka, jaką mam, jest szczytem moich marzeń. Mani tu pokój, opiekę lekarską, jest mi dobrze. Coś sobie wyhaftuję, zrobię na drutach. Ludzie starzy powinni mieszkać w takich domach jak ten. Nie trzeba gotować, stać w kolejkach" (kobieta, 81 lat). „Jestem wdzięczny państwu. Cenię to, że mam swój .pokój, porządne posiłki, mogę tu być z żoną. Nie mam nic do zarzucenia" (mężczyzna, 75 lat). W PDR czuję się świetnie. Personel miły, grzeczny, jedzenie dobre, dostarczają mi rozrywek i co mi więcej trzeba. Człowiek nie czuje się taki samotny" (kobieta, 67 lat}.

Przyczyny zadowolenia z pobytu w domu opieki były podobne wśród kobiet i mężczyzn i. sprowadzały się przede wszystkim do:

— dobrych warunków materialnych (niekiedy lepszych niż w okresie samodzielnego gospodarowania),

— dysponowania wolnym czasem na odpoczynek,

— uwolnienia od kłopotów związanych z czynnościami gospodarczymi, takimi jak: zakupy, gotowanie, (pranie1 itp.,

— możliwości przebywania wśród ludzi (a więc uniknięcia samotności w pustym domu).

b) Niezadowolenie z pobytu w domu opieki wyrażane było zarówno w formie krytyki pewnych okre-

230

...•>r,ych elementów otoczenia, jak i w wypowiedziach <i;ijących wyraz ogólnemu rozgoryczeniu. Oto niektó-;v przykłady:

..Te domy nie zdają egzaminu dlatego, że jest to wy-i,-olewanie człowieka i, aczkolwiek jest jakiś tam kon-'. i'st ze światem, lecz tu czuje się człowiek .poza na-^-iasem, mimo aktywności tutaj. Lepszy jest kąt mały, •iło własny i nie zawsze dobrze jest, gdy wszystko do Ijuzi jest wtykane" (kobieta, 65 lat). ,,Chciałabym żyć w zdrowiu, nie chorować" długo, gdy-liy:n mogła żyć z rodziną... i móc coś jeszcze robić, /tfby mnie nie zabijała przerażająca pustka i samotność. Robić coś, żeby nie myśleć o tym, że tu jestem, ^jby nie przeżywać każdej godziny jak wieczności w udręce, gdzie jeden dzień nie różni się niczym od dru-;4iego, a dwoje ludzi zadręcza się wzajemnie we wspólnym pokoju" (kobieta, 61 lat),

..Jeżeli ktoś ma kawałek własnego kąta, to niech się ;4o trzyma do śmierci, bo te domy to straszna rzecz, j es i, tu stan opłakany, na psychikę wpływa to fatalnie. Ludzie tutaj czują się gorsi i za to się na-sobie nawzajem wyżywają" (mężczyzna, 81 lat).

Najczęściej wymienianą i bodaj najbardziej dolegliwą przyczyną niezadowolenia i kobiet, i mężczyzn była konieczność zamieszkiwania we wspólnym pokoju z obcą osobą. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że już samo przeniesienie isię do domu opieki wymaga zmiany wielu utrwalonych od lat codziennych nawyków, przystosowania się do nowego otoczenia i podporządkowania przepisom organizacyjnym, a to Vv- starszym wieku nie jest sprawą łatwą. Gdy dołącza się do tego konieczność współżycia w ograniczonej -przestrzeni jednego pokoju z osobą zupełnie obcą, nierzadko wywodzącą się z zupełnie innego środowiska, mająca odmienne nawyki i upodobania, a czasem i oso-

231

biste dziwactwa, sytuacja staje się krańcowo trudna. O jej konsekwencjach powiemy jeszcze -nieco dartej, przy okazji omawiania konfliktów występujących -pomiędzy pensjonariuszami domów spokojnej starości.

Wśród 'innych przyczyn niezadowolenia drugie w kolejności miejsce zajmowały skargi na złe wzajemne stosunki między pensjonariuszami. Znacznie rzadziej pojawiały się zastrzeżenia co do zachowania personelu, nieodpowiedniego wyżywienia, pewnych braków w wyposażeniu domu. Można było przy tym zauważyć dość charakterystyczną różnicę pomiędzy,mężczyznami i kobietami. Kobiety częściej nadawały swoim uwagom krytycznym formę postulatu („należałoby zmienić..,"), podczas gdy mężczyźni dawali raczej upust swojemu

X

niezadowoleniu z samego faktu znalezienia się w zakładzie, które przeżywali jako .poniżające, równoznaczne 2 degradacją społeczną i negacją wartości dorobku całego życia.

c) Wśród badanych można było też wyodrębnić osoby, których stosunek do pobytu-w zakładach daje się określić jako ambiwalentny. Ambiwałencja ta wyrażała się najczęściej w przekonaniu, że wobec braku alternatyw trzeba się pogodzić z istniejącym stanem rzeczy, choć'nie jest on taki, jakiego by się pragnęło, lub też w pojawianiu się wątpliwości, czy współżycie z rodziną nie przyniosłoby rozczarowań i trudności większych, niż pobyt w PDR. Oto dwie typowe wypowiedzi z tej grupy: „Nie mam już pragnień, przyjmuję to, co jest, pogodziłam się z tym. Oczekuję tylko śmierci, nie wybiegam myślą w przyszłość. A życie obecne? Właściwie żyję z dnia na dzień. Szkoda tylko, że brakuje serdeczności i spokoju, godności, jaka przystoi ludziom starym. Powinno sdę tutaj dobierać łudzi intelektualnie, jest wdełe niechęci do siebie nawzajem, brak porozumienia, zazdrość, anachroniczna nienawiść. Dcmi-

232

n u je brak kultury osobistej. Gdybym miała własne-mieszkanie, nie żyłabym tutaj. Ponad wszystko cenię .•obie swobodę, a tutaj życie jest skoszarowane" (kobieta, 70 lat). „Chciałabym być sprawna pod względem fizycznym, umysłowym i koniecznie mieszkać w pojedynczym pflkoju. Każdy walałby być z dziećmi, ale dzieci są różne, czasem wykorzystują. Lepiej jest jednak w DSS. Tylko marzę o tym, żeby mieć więcej serdeczności i życzliwości ze strony łudzi, żeby nas tu -nie traktowali jak niepotrzebne graty w lamusie" (kobieta, 74 lata).

Jeśli idzie o [proporcje osób ujawniających rozmaity .stosunek do swego pobytu w domu opieki, były one następujące:

Stosunek do PDR/DSS Kobiety Mężczyźni Razem Procent

Pozytywny 8 7 15 16,6%

ambiwalentny 28 24 52 57,8%

negatywny 9 14 23 25,6%

Jak widać, osób naprawdę zadowolonych ze swojej sytuacji było stosunkowo niewiele, najczęstsze natomiast było wahanie pomiędzy akceptacją nieuniknionego i dopatrywaniem się w nim pewnych zalet a poczuciem niedogodności i zawodu.

Sposób ustosunkowywania się badanych do pobytu w domu opieki uzależniony był nie tylko od wymienianych przez nich wprost przyczyn zadowolenia lub niezadowolenia, ale także od innych czynników wpływających na sposób przeżywania przez nich sytuacji, w jakiej się znaleźli. Do czynników takich należało wykształcenie, którego związek z przystosowaniem sdę do warunków życia w zakładzie okazał się krzywoliniowy. Osoby z wyższym wykształceniem miały zwykle jakieś określone zainteresowania, ułatwiające im zapełnienie sobie wolnego czasu jakimiś atrakcyjnymi

233

dla siebie zajęciami: lekturą, pisaniem pamiętników, śledzeniem wydarzeń związanych z dawniej wykonywaną pracą iitip. Na ogół też osoby te miały poza zakładem krąg przyjaciół dzielących ich zainteresowania, miały więc więcej okazji do wychodzenia w odwiedziny czy na spotkania w .mieście i dość żywy kontakt ze światem. Także osoby z wykształceniem podstawowym, w sporej części wywodzące się ze wsi, lepiej przystosowywały się do warunków życia w domu opieki. Wiele z nich, z racji braku kwalifikacji, utrzymywało się z ciężkiej i nisko wynagradzanej pracy, żyto w bardzo skromnych warunkach i dopiero teraz, w zakładzie, po raz pierwszy • uwolnione zostały od trosk materialnych, znalazły opiekę i obsługę. Osoby te uważały możliwość poprzestawania na drobnych czynnościach po,rządko-wych i samoobsługowych za pewnego .rodzaju luksus i cieszyły się, że mają wreszcie czas na bierny wypoczynek. Ruchliwisze z nich znajdowały sobie bez trudu dodatkowe zajęcia, takie jak: pomoc w^ kuchni, drobne naprawy sprzętu zakładowego czy .prace w ogrodzie, często też chodziły do kościoła. Najtrudniejsza była sytuacja osób z wykształceniem średnim, które przeważnie wykonywały poprzednio prace biurowe. Ich kontakty towarzyskie zwykle ulegały zerwaniu wraz z przejściem na emeryturę czy rentę, miały też kłopoty ze znalezieniem sobie zajęcia zapełniającego wolny czas. Sytuacja taka musiała powodować nadmierną koncentrację na sprawach wewnątrzzakładowych, koncentrację uwagi na takich sprawach, jak zachowanie współmieszkańców, ich stan zdrowia. Warto w tym miejscu dodać, że pogarszanie się stanu zdrowia - któregoś z pensjonariuszy domu opieki wywoływało zwykle u jego współmieszkańców reakcję zaniepokojenia o siebie. Badani tak się wypowiadali na ten temat: „Nie powinno tu być ludzi, którzy nie są sprawni, tu są

234

ciężarem, powinni pójść do innego domu, a nie chcą" (mężczyzna, 76 lat), „Ciągły kontakt z ludźmi starymi jc-ćł .przygnębiający. Duże skupisko ludzi starych, zwiększa sig możliwość śmierci, a to działa przygnębiająco, zmusza do ustawicznego myślenia o śmierci i o własnych chorobach" {kobieta, 65 lat).

Drugim ważnym czynnikiem wpływającym na usto-.sunkowanie się do własnego pobytu w domu qpieki był stopień osamotnienia rodzinnego, a więc to, czy pensjonariusz miał bliską rodzinę (zwłaszcza dzieci), czy też tylko dalekich krewnych, albo był zupełnie samotny. Spośród badanych mających dzieci około połowa utrzymywała z nimi kontakty polegające na wzajemnym odwiedzaniu się .przynajmniej raz w .miesiącu. Taki typ kontaktów uważany był przez samych badanych 7.3. świadczący o dobrych stosunkach z dziećmi. Badani, których spotkania z dziećmi były rzadkie lub ograniczały się do korespondencji, odnosili się do tej sytuacji odmiennie, w zależności od płci. Mężczyźni gotowi byli otwarcie wyrażać krytyczne sądy, a nawet oskarża? swoje dzieci o brak serca i zły charakter, kobiety natomiast skłonne były ich' zachowanie usprawiedliwiać rozmaitymi obiektywnymi okolicznościami, swoje urazy i rozgoryczenie przenosząc na osoby zięciów czy sy-nowych .albo ogólnie na los.

Niezależnie od sposobu, w jaki badani opisywali swoje stosunki z dziećmi, w ich wypowiedziach na inne tematy bardzo często pojawiała się nuta rozżalenia i zawodu. Niektórzy, nie wyrażając wprost żadnych pre-tei'isji do własnych dzieci, formułowali jednocześnie ogólne opinie w rodzaju: „Starzy ludzie powinni mieszkać z rodziną, być otoczeni sercem i życzliwością, a nie skazani na DSS" (kobieta, 79 lat). Inni przeciwnie, próbowali jakby na siebie wziąć odpowiedzialność za -odizolowanie od .rodziny: ,,Powinno się mieszkać w

235

pojedynkach, aby każdy miał własny pokój, i tylko w DSS. Ludzie starzy nie powinni mieszkać z młodymi, powinni ustępować młodym. Budownictwo obecne mnie-możtliwia wspólne mieszkanie, dzieci pracują, brakuje opieka. Ludzie starzy zawadzają, niedowidzą, niedosłyszą, a wtrącają się" (mężczyzna, 76 lat). Byli wreszcie i tacy, którzy nie zgłaszając żadnych skarg na swoje dzieci, przyznawali się jednocześnie otwarcie do tego, że pragną przebywać z nimi: „Chciałbym do śmierci mieszkać w swoim własnym .domu z ogródkiem, przy dzieciach. Chciałbym pomagać wnukom, być potrzebnym" (mężczyzna, 70 łat).

Posiadanie dzieci, nawet takich, z którymi swoje kontakty badana oceniali pozytywnie, wyraźnie utrudniało im zaadaptowanie się do sytuacji zakładowej, Mimo deklarowanego zrozumienia i pogodzenia się z obiektywnymi warunkami uniemożliwdającymi wspólne -zamieszkiwanie, wciąż żywa pozostawała tęsknota za „więzami krwi", za bliskością, „rodzinną atmosferą''' życia. Można też sądzić, że stosowane racjonalizacje pokrywały utajone rozczarowanie tym, że dzieci nie okazały wystarczającego przywiązania aby, mimo trudności, zatrzymać starego rodzica przy soibie. To lepiej lub gorzej maskowane poczucie zawodu i rozgoryczenia mogło być mimowolnie podsycane pfzez postawy innych pensjonariuszy, nie mających dzieci. Wieihi z nich (zwłaszcza ci, którzy nigdy nie założyfli rodziny) wyraźnie podkreślało fakt, że nie mają nikogo bliskiego, dając tym samym do zrozumienia, że ich pobyt w domu opieki jest maturalną koleją irzeczy, wynikającą z ogólnie uznawanej zasady, iż pomoc państwa powinna być przeznaczona dla ludzi samotnych. Jednocześnie osoby te nie wahały się wygłaszać opinii ostro potępiających dzieci, które dopuściły do tego, żeby Ich

236

rodzice znaleźli się w zakładzie. Na przykład: „Podłe jest, jeśli dzieci oddają rodziców na wieczne upokorzenie do takich domów. Czekoladki i kwiaty nie świadczą o sercu. Ja jestem sama i nie mam o to do -niikogo żalu, tym bardziej, że ludzie, którzy mają dzieci, zabierają innym miejsce, naprawdę samotnym, a przede wszystkim tym państwo powinno pomagać" (kobieta, 71 lat). •

Osoby samotne zwykle lepiej dostosowywały się do .pobytu w domu opieki, zapewne nie tylko dlatego, że •nie czuły się rozczarowane i nie żywiły do nikogo żalu. Prawdopodobnie istotną rolę odgrywało także d to, że już znacznie wcześniej (czasem przez cale życie) nastawione były raczej ,na partnerskie więzi o charakterze koleżeńskim niż na głębokie związki uczuciowe, powstające w grupie rodzinnej. Być może, też częściej przyzwyczajone były do stanu „samotności w tłumie", dzięki czemu atmosfera wzajemnej obcości pomiędzy pensjonariuszami zakładu mogła nie być dla nich tak dolegliwa, jak dla ludzi wyrwanych z kręgu wspólnoty rodzinnej.

Pewną rolę w ustosunkowaniu się do własnego pobytu w domu opieki odgrywał także stan zdrowia badanych, znaczenie tego czynnika powiązane jednak było wyraźnie z innymi zmiennymi. Jak już wcześniej wspomniałam, choroba pensjonariusza wywołuje zwykle u jego współmieszkańców reakcje lękowo-agresyw-ne, unaocznia im bowiem możliwość własnego zachorowania czy śmierci, Wielu badanych wyrażało też obawę przed zachorowaniem, które pociągnęłoby za sobą przeniesienie ich do domu dla przewlekle chorych, powszechnie uwiązanego za „przedsionek śmierci" i budzącego bardzo silny lęk. Taka atmosfera wytworzona wokół sprawy zdrowia powodowała, że spora część osób

237

nie cieszących się szczególnie dobrą kondycją przyjmowała wobec swoich dolegliwości postawę bagateHzują-ca, starając się [prowadzić możliwie ruchliwy tryib życia i kontynuować rozmaite formy aktywności. Niezależnie od tego, czy motywem takiego zachowania był lęk przed „wyrzuceniem z domu" czy też chęć aktywnego przeciwstawienia się własnej słabości, efekt był korzystny, gdyż przeciwdziałało ono poczuciu nudy i pustki. Wśród badanych było /.arażem niemało osób, którym dobry stan zdrowia w paradoksalny sposób utrudniał zaadaptowanie się do pobytu w zakładzie. Działo się tak w przypadkach, gdy brak określonych zainteresowań, pohc/.ony z odciążf.-niojn od trosk bytowych sprawin.l, że ipansjonariuszo nit; umieli znaleźć pola dla spożytkowaniu .swojej pnoTp.ii. Mężczyźni uskarżali się wówczas na brak pracy, wyrażali mało realistyczne zamiary podjęcia jakiegoś zatrudnienia; kobiety narzekały na przerwanie „ciągłości zajęć domowych", deklarowały chęć opiekowania się dziećmi, zaś wszyscy ujawniali stan znudzenia i rozdrażnienia wywołujący wzmożony krytycyzm wobec otoczenia. Tak więc można powiedzieć, że dobre zdrowie sprzyja lepszemu samopoczuciu w Domu Spokojnej Starości, jeśli połączone jest z umiejętnością i możliwością kontynuowania atrakcyjnych form aktywności i kontaktów ze światem zewnętrznym, sam przez się jednak nie jest warunkiem dobrego przystosowania, podobnie jak niezadowalający stan zdrowia nie musi tego przystosowania utrudniać.

Na zakończenie tej części relacji z badań należy zwrócić uwagę na jeszcze jedno zjawisko. Otóż badanych proszono o to, aby na skali 5-ipumktowej ocenili pracę i funkcjonowanie poszczególnych struktur DSS. Średnie arytmetyczne tych ocem prezentowały się następująco:

238

Opieka lekarska ('praca lekarzy

i pielęgniarek) ' 4,5 pkt

Praca personelu pomocniczego (kucharek,

sprzątaczek) 4,5 pkt.

Praca administracji domu 4,0 ipkt.

Organizacja życia kulturalnego 4,2 (pkt.

Wyposażenie pokoi i wnętrz 3,9 ipkt.

Lokalizacja domu 3,9 pkt.

Dobór współlokatora 3,8 pkt.

Atmosfera życia w domu 3,4 pkt.

Wyżywienie 3,4 pkt.

Komunikacja 2,7 pkt.

Jak widać, z wyjątkiem komunikacji, wszystkie aspekty funkcjonowania DSS uzyskały ocenę wyższą niż średnia. Dotyczyło to również doboru wspóMokato-ra i atmosfery życia w domu, co może się wydawać zaskakujące w świetle przedstawionych wcześniej danych, z których wynika, że właśnie te dwa czynniki są najczęściej wymienianym źródłem' niezadowolenia pensjonariuszy. Rozbieżność ta wynika, jak sądzę, z faktu, że zadaniem badanych było w tym wyipadlku dokonanie (punktowej oceny saimeij instytucji, a więc czynność narzucająca potrzebę rzeczowości i obiektywizmu. Emocjonalne ustosunkowanie do własnego pobytu w tej instytucji ^est natomiast sprawą zupełnie inną, czego dobrą ilustrację może stanowić wypowiedź jednego z badanych: „Ten dom jest bardzo dobry, ale mnie się tu nie podoba".

Przytoczyłam powyższe dane, aby unaocznić, jakie trudności nastręcza próba oceny funkcjonowania instytucji przeznaczonych dtla starych ludzi. W zależności od tego, czy analizujemy przeżycia pensjonariuszy czy też pytamy o ich sądy, dom opieki jawić się może bądź jako miejsce dość przygnębiające i odstręczające,

239

bądź jako instytucja zapewniająca podopiecznym warunki życia lepsze nawet od tych, jakie mieliby poza nią. Sądzę, że stosunek do własnego pobytu w domu opieki zależy w znacznej mierze od tego, jakie były poprzednie warunki życia jego mieszkańca, a także od tego, czy decyzja przeniesienia się. do zakładu była wy-- niklem swobodnego wyboru, czy też powzięta została pod naciskiem rodzimy. Zwłaszcza ten ostatni czy-nnik zdaje się szczególnie ważmy, bowiem komfort materialny, choćiby nawet był wyższy od dotychczas posiadanego, nie wystarcza do zrekompensowania poczucia krzywdy, jakie w starym człowieku wywołuje myśl, że został odtrącony przez swoich bliskich.

Innym problemem, jaki chciałabym tu przedstawić, jest problem genezy konfliktów powstających pomiędzy pens jon ad uszami Domu Spokojnej Starości. Temu interesującemu zagadnieniu poświęciła swoje badania Elżbieta Meliszek w ramach pracy magisterskiej, napisanej pod kierunkiem doc. dr. Z. Nęckiego. Celem pracy była odpowiedź na pytanie, jakie są główne przyczyny konfliktów na terenie DSS, przy czym autorka uwzględniła diwa ich hipotetyczne źródła, a mianowicie: cechy osobowości pensjonariuszy oraz sytuację •społeczną, w jakiej się znajdują.

Badania przeprowadzone zostały w jednym z krakowskich domów rencisty, stosunkowo niewielkimi, bo mieszczącym tylko 100 pensjonariuszy, nowoczesnym, o wysokim standardzie wyposażenia. Spośród mieszkańców tego domu autorka dobrała dwie 15-osobowe grupy badanych, kierując się przy tym opinią personelu o poszczególnych osobach. W skład jednej grupy, określonej jako „konfliktowa", weszli pensjonariusze, którzy popadali w liczne konflikty zarówno ze współmieszkańcami, jak i z personelem domu, o czym świadczyła duża ilość skarg kierowanych przez mieszkańców do

240

kuraów, jak też upomnienia i nagany udzielane przez dyrekcję domu. W grupie drugiej, „niekonfliktowej", znaleźli się pensjonariusze cieszący się opinią dobrego mieszkańca domu. Wiek badanych wahał się w granicach, od 52 do 91 lat; średnia wieku wynosiła 75 lat, W obu grupach znalazła się taka sania liczba kobiet (po 9) i mężczyzn (po 6). Prawie identyczne było też w obu grupach środowisko, z jakiego wywodzili się badani (2/3 ze środowiska miejskiego i ł/3 ze wsi) oraz ich warunki zamieszkania na terenie domu (ok. 4/5 mieszkało w pokojach 2-osdbowych, a tylko nieliczni \v pojedynczych). Jako metody badania autorka zastosowała wywiad, skalę do mierzenia postaw wobec starości, Skalę Agresji Buss-Durkee, Test Frustracji Ro-zemzweig>a ora2 54cratną obserwację sposobów komunikowania się w grupie.

W wyniku badań okazało się, że najczęstszym źródłem konfliktów, bo 80% zarejestrowanych przez autorkę, są różnice pod względem statusu społecznego pensjonariuszy. Różnice te szczególnie jaskrawo ujawniły .się w sferze języka i osobistych nawyków. Osolby ze .środowiska wiejskiego, z których większość nie miała nawet ukończonego wykształcenia podstawowego, cechowało ubóstwo słownictwa oraz skłonność do posługiwania się wyrażeniami gwarowymi. Odmienność ich nawyków sprowadzała się do lekceważenia obowiązków wobec współmieszkańców pokoju, a więc niesprzą-tar.ia pokoju, braku troski o własny wygląd, zakłócenia spokoju i wypoczynku współmieszkańców takimi zachowaniami, jak bardzo wczesne wstawanie, przyjmowanie gości o niewłaściwej porze itp. Wynikający z tej odmienności ostry podział na „ludzi ze wsi' i „ludzi z miasta" powodował, ż-e bliższe związki czy przyjaźnie zawierane były niemal zawsze w obrębie tej samej podgrupy. Zarazem w sytuacji, gdy w tym samym

lii — Psychologia starzenia Siq

241

pokoju-zamieszkiwały dwie osoby należące do różnych podgrup, .powstawały silne antagonizmy, manifestujące się w rozmaity sposób. Stosunkowo najłagodniejszą, ukirytą formą konfliktu było wytworzenie się układu, w którym współmieszkańcy traktowali się wzajemnie jako „zło konieczne", ograniczając kontakty do czysto formalnych. Ich współżycie sprowadzało się wówczas do przestrzegania podziału obowiązków związanych ze sprzątaniem pokoju i zdawkowej wymiany informacji, przy jednoczesnym przekonaniu o braku jakichkolwiek ,,wspólnych tematów" i jakiejkolwiek osobistej więzi. Ostrzejsza forma konfliktu prowadziła do organizowania współżycia na tej zasadzie, że obie zamieszkujące wspólny pokój osoby aktywnie unikały wzajemnych kontaktów, przeważnie starając się o to, aby jak najwięcej czasu spędzać poza terenem domu — u znajomych czy rodziny. Przy tego. typu współżyciu pojawiał się również swego rodzaju „podział terytorialny" pokoju na części według jakiejś umownej linii. Każdy z mieszkańców dbał tylko o ,,swoją" część pokoju, korzystał z przedmiotów znajdujących się po stronie, gdzie były ustawione „jego" meble i przekraczanie tej zasady było surowo zakazane. Przedmioty wspólne, takie jak radio czy okno, stawały się częstym powodem starć, gdyż prawo do dysponowania niani uzurpował sobie ten z mieszkańców, na którego „terytorium" się znajdowały.

Stwierdzone przez autorkę badań konflikty w formie utajonej występowały rzadziej; większość miała charakter jawny, przeradzający się w celowe działanie „na przekór" "(np. otwieranie okna, gdy współmieszka-niec chce, aby było ono zamknięte —- lub odwrotnie, nastawianie radia wówczas, gdy partner chce spać itp.). Te, w istocie nieco infantylne, formy wyrażania wzajemnej wrogości powodowały szybki wzrost napięcia,

nabierającego cech otwartej agresji słownej (obelgi, wyzwiska), a niekiedy nawet i fizycznej. W sprzeczkach, /.lotniach, wymianie obelg i pogróżek brali udział pensjonariusze z obu zantagonizowanych środowisk, ich ofiarą jednak padały częściej osoiby pochodzące ze wsi. Dominującą f oraną agresji słownej były określenia deprecjonujące i urażające godność osobistą przeciwnika (,,prymitywny wsiok", „aftalfaibetka wiejska" itp.).

Zgodnie z ustaileniami autonki badań, w większości przypadków jawny konflikt ma charakter permanentny, zmienia się tylko jego intensywność. Czasem spiętrzenie negatywnych emocji osiąga taki poziom, że'doprowadza do pojawienia się elementów agresji fizycznej — wzajemnego popychania, potrącania czy drobnej szarpaniny. Kryzysy takie nie prowadzą do żadnych konstruktywnych rozwiązań, gdyż żadna ze stron konfliktu nie ma takiej przewagi, aby pokonać .drugą. W takich sytuacjach antagoniści oczekiwali rozwiązania z zewnątrz —- najlepiej zmiany współlokatora, co nie zawsze jest łatwe do zrealizowania.

Przyczynę podziału społeczności PDR, na „ludzi z miasta" i „ludzi ze wsi" upatruje autorka w fakcie, że młodość badanych przyjpadala na czasy s^przed II wojny światowej, w związku z czym — jak pisze — w środowisku tym funkcjonują jeszcze stereotypy wywodzące się z „sanacyjnej" struktury stosunków społecznych. Nie negując słuszności takiego punktu widzenia, trzeba by, jak sądzę, rozważyć jeszcze inne możliwe mechanizmy opisywanego zjawiska. Zdaniem Rey-kowskiego (1970), w skład struktury obrazu samego siebie wchodzi również pewien zespół oczekiwań odnośnie do tego, „co się od ludzi należy". Treść tych oczekiwań może być uzależniona nie tyllko od stoipnia egocentryzmu, . który w podeszłym wieku wzrasta, ale także od doświadczeń związanych z pełnionymi rolami (np. za-

242

243

wodowyimi), statusem osiągniętym -w hierarchii społecznej itjp. Zamieszkanie w domu opieki zrównuje całkowicie pensjonariuszy w zakresie praw, obowiązków i sposobu traktowania, godzi więc w ważny element obrazu siebie, jakim jest poczucie zachowania wśród ludzi pozycji stosownej do indywidualnych zasług.

Trzeba też pamiętać, że zamieszkiwanie w jednym pokoju z osobą o odmiennej kulturze osobistej i odmiennych obyczajach, jest rzeczywiście sytuacją uciążliwą, zwłaszcza gdy nie jest to stan przejściowy, ograniczony określonymi ramami czasowymi (jak w hotelu czy domu wczasowym), lecz taki, który ma trwać „już do końca". Już sama taka perspektywa może wywoływać bardzo silne reakcje awersyjne u osób w każdym przedziale wieku, czego dowodem może być znane zjawisko dramatycznych niekiedy antagonizmów, powstających na terenie mieszkań zajmowanych przez dwie obce rodziny. v

, Drugim, wyodrębnionym w badaniach źródłem konfliktów (pomiędzy pensjonariuszami PDR okazało się poczucie niesprawiedliwości (20% przyczyn konfliktów). O ile w antagonizmy związane z podziałem społecznym uwikłani byli także badani z grupy „Tiiekon-fliktowej", którzy tylko częściej funkcjonowali w układzie konfliktu utajonego, o tyle poczucie niesprawiedliwości różniło obie badane grupy. Pensjonariusze oceniani jako „niekonfliktowi" spostrzegali stosunki panujące w PDR jako sprawiedliwe, uważali, że wszyscy mieszkańcy domu traktowani są jednakowo i otrzymują tyle, ile im się należy. Badani z grupy „konfliktowej" mieli natomiast poczucie nierówności w traktowaniu pensjonariuszy przez .personel: twierdzili, że niektórzy współmieszkańcy korzystają ze szczególnych przywilejów, .przyznawanych im przez personel medyczny czy socjalny, mają lepszą opiekę i otaczani są

244

większą troskliwością i serdecznością. Ocenom takim towarzyszyło przekonanie, że oni sami traktowani--są gorzej: nie uzyskują opieki stosownej do swoich po-irzeb, nie okazuje się im szacunku -należnego z tytułu piastowanego niegdyś stanowiska gzy nadanych im odznaczeń, są zbyt surowo ganieni za przewinienia itp. Bliższa analiza zasadności tych skarg wykazała, że są one wynikiem postaw roszczeniowych, połączonych z brakiem krytycyzmu zarówno w odniesieniu do obiektywnych możliwości świadczenia przez personel dodatkowych usług, jak i do własnego zachowania. Badani /- tej grupy przeżywali jednak autentyczne poczucie głębokiego pokrzywdzenia, wywołujące nie tylko licz-:ie konflikty z personelem i -współmieszkańcami, ale także silne reaikcje depresyjne: skargi, płacz, a nawet myśli samobójcze.

Porównanie wyników testowych badań grupy „konfliktowej" i ,,bezkonfliktowej" wykazało, że na posta- . wy społeczne pierwszej z nich znaczący wpływ wywarły taikde czynniki, jak:

— wcześniejsze negatywne doświadczenia w kontaktach interpersonalnych, powodujące silny uraz, generalizowany obecnie na całe otoczenie;

— negatywny stosunek do starości i związanych z nią ograniczeń fizycznych czy intelektualnych;

— coegatywna postawa wobec domu rencisty jako miejsca, w którym pobyt jest czymś deprecjonującym, obniżającym status społeczny;

— wysoki poziom agresywności, który — sądząc z danych z wywiadu — cechował ich także w poprzednich okresach życia.

Osoby z grupy „niekonfliiktowej" na przestrzeni całego życia miały przyjazny stosunek do'kunych ludzi, wykazywały znacząco niższy poziom agresywności w kontaktach interpersonalnych; miały też pozytywny

245

stosunek do Domu Rencisty i swojego w nim pobytu, i akceiptowaly własną i cudzą starość jako stan naturalny.

Podsumowując możemy więc stwierdzić, że w genezie konfliktów powstających na terenie Domu Spokojnej Starości niewątpliwy udział mają cechy osobowości jego pensjonariuszy, bagaż negatywnych doświadczeń społecznych, jaki ze sobą przynoszą. Są to czynniki niemożliwe do wyeliminowania, odgrywające podobną rolę we współżyciu rozmaitych zbiorowości, bez względu na wiek jej członków. Znacznie ważniejszym w warunkach domu opieki wydaje się jednak inny czynnik, a mianowicie kumulowanie się wielu, z pozoru drobnych, ale za to codziennych .zadrażnień, wynikających z odmienności obyczajowej ludzi należących do różnych środowisk, a zmuszonych do współżycia we wspólnym poikoju. Jest to problem trudny z organizacyjnego punktu widzenia, którego jedynym praktycznym rozwiązaniem mogłoby być postulowane zresztą przez bardzo wielu badanych budowanie takich domów dla ludzi starych, gdzie pokoje dwuosobowe przeznaczone byłyby wyłącznie dla małżeństw, natomiast wszyscy inni pensjonariusze mogliby zamieszkiwać w pokojach jednoosobowych.

Na zakończenie chciałabym jeszcze krótko omówić badania dotyczące hierarchii wartości osób starych, a ściślej — pytania, czy pobyt w domu opieki wpływa w jakiś sposób na tę hierarchię. Problem ten był przedmiotem badań przeprowadzonych przez Lucynę Juszczyik w ramach pracy magisterskiej, pisanej pod moim kierownictwem. W badaniach tych autorka zastosowała dwie skale wartości: Skalę Wyboru Życzeń (SWO), zwaną też testem wyiboru życzeń, opracowaną przez Kocowskiego (1982), oraz listę 16 wartości, które należało uporządkować według z.naczenia, jakie osoba

246

badana im przypisywała. Metody te autorka uzoipełni-lu pytaniami, na czym, według badanego, polega szczę-:cie, jakiej pragnąłby dla siebie starości i jakie wymieniłby trzy życzenia. Badana była 30-osobowa grupa, w skład której weszło 15 pensjonariuszy Domu Spokojnej Starości i 15 odpowiadających im wiekiem i płcią osób mieszkających z rodzinami.

Statystyczna i jakościowa analiza uzyskanych danych dała interesujące wyniki. Okazało się mianowicie, że środowisko życiowe (instytucja, dom) wpływa .na różtniicowanie systemu wartości. Mieszkańcy DSS wyżej oceniali takie wartości, jak akceptacja i życzliwość otoczenia, szacunek wobec siebie, prestiż i pozycja społeczna. Uniformizacja i dezindywidualizacja, które z konieczności towarzyszą stałemu przebywaniu w dużej zbiorowości, wywołują potrzebę wyróżnienia się, zaznaczania swojej indywidualności i odrębności. Jedną z form stania się kimś jako jednostka jest poszukiwanie akceptacji i życzliwości, głównie ze strony personelu zakładowego. Życzliwość ta, jako szczególnie ważna dla pensjonariuszy może sprawiać im większa satysfakcję. Inną formą jest opowiadanie o własnej przeszłości, o dawnych 'Osiągnięciach i sukcesach.

Badani mieszkający z'rodzinami bardziej cenili sobie takie wartości, jak: zdrowie, szczęście dzieci i dobrobyt materialny. Uczestnictwo w życiu rodzinnym, kontakt z realiami życia codziennego sprawiały, że chcieli być zdrowi, aby pomagać dzieciom i w żadnym wypadku nie stać się dla nich ciężarem, a .potrzebę dobrobytu materialnego najprawdopodobniej. również łączyli z możliwościami pomocy dzieciom i wnukom w ogólnej sytuacji ekonomicznej.

Powyższe zróżnicowanie może wypływać z. f aktu,, że mieszkańcy DSS mają -zapewnioną na miejscu opiekę medyczną, nie muszą się też troszczyć o sprawy mate-

247

rialne, zaś ich stosunki z dziećmi są różne. W każdym z-nich tkwi, czasem werbalizowane, czasem zaś tłumione poczucie 'krzywdy, że ma starość nie mieszkają z rodziną. Rzadko mówią o tym wprost, częściej skłonni są chwalić dzieci za to, że ich odwiedzają, gdy czas im na to pozwoli, niemniej jednak czują się opuszczeni, i mają za złe swoim bliskim, że na stare lata muszą żyć wśród ludizi obcych. Zapewne właśnie to poczucie opuszczenia zwiększa ich uwrażliwienie na klimat emocjonalny, panujący w DSS, zwiększając zapotrzebowanie na wszelkie przejawy akceptacji i serdeczności, a zarazem obniżając tolerancję na drobne nawet oznaki nieprzychylności ze strony 'współmieszkańców i personelu. Pomimo różnic, jakie 'występowały miedzy .mieszkańcami DSS a osobami żyjącymi z rodziną, można było wyodrębnić wartości istotne dla ojbu grup. Były to: akceptacja i życzliwość otoczenia oraz zdrowie i szczęście. dzieci. Co dotyczy innych wartości stwierdzono pewne zróżnicowanie uzależnione od płci. Kobiety oceniały wyżej miłość i głejboką przyjaźń, mężczyźni natomiast większą wagę przywiązywali do takich dóbr, jak: bezpieczeństwo narodowe, prestiż i pozycja społeczna oraz ład wewnętrzny. Różnice te były statystycznie istotne, jednakże nie na tym poziomie, aby można było mówić o odmienności hierarchii wartości u kobiet i u mężczyzn.

Druga część badań dotyczyła pojmowania szczęścia przez ludzi starych, Wyipowiedzi badanych na ten temat świadczyły, że w gruncie rzeczy szczęście to dla nich nic innego, jak pozytywny bilans życiowy. Mówiąc bowiem o szczęściu, badana nie wybiegali w przyszłość, która coraz bardziej się skraca, lecz raczej sięgali do przeszłości i w niej szukali tych elementów, które uważali za składniki szczęścia. „Szczęście dla starej osoby, to myślenie i sięganie pamięcią wstecz,

248

czerpanie ze swej przeszłości energii i pożywki dla ży--.ia, bo już niczego wielkiego i nowego nie możemy się; spodziewać, wszystko już się dokonało. Czuć szczerą i autentyczną radość z tego, co przeżyliśmy, to jest szczęście. Jestem dumna ze swoich dzieci — są dobre i wykształcone — takie jest moje szczęście" (.kobieta, 81 lat, mieszkanka DSS}.

Jednakże u niektórych mieszkańców DSS częściej można było zaobserwować stany depresyjne, manifestujące się w takdch wypowiedziach, jak np.: „Szczęście, to jest to, co było dawniej, kiedy czułam się po-irzebna i doceniana. Obecnie jestem starym i bezuży-' ocznym sprzętem, który można przestawić, aby nie przeszkadzał i nie zajmował miejsca. Powoli zapominam już, co to znaczy szczęście, dzisiaj jest już ono dla mnie nieosiągalne" (kobieta, 80 lat, mieszkanka DSS).' ,,Szczęście, tto wiedzieć, że ktoś człowieka kocha, dzie-ii z nim wspólne zainteresowania, że jest się komuś potrzebnym, chociaż jednej, jedynej osobie, psu nawet, Nikt mnie już nie potrzebuje, nie mam dla kogo żyć. Gdybym mogła chodzić, wyskoczyłabym przez ten balkon..." (kobdeta, 65 lat, mieszkanka DSS).

Nieco inaczej brzmiały wypowiedzi osób mieszkających z rodziną: „Szczęście to dla mnie to, że mam rodzinę, która mnie szanuje — dzieci i wnuki. Ich szczęście jest moim szczęściem. Myślę, że każdy stary człowiek jest szczęśliwy, kiedy może widzieć szczęście swoich dzieci" (mężczyzna, 70 lat). „Szczęściem nazwałbym satysfakcję ogrodnika, który wyhodował dobry owoc. Ja — ogrodnik — patrzę, teraz na swój „sad — życie" i jego owoc: dzieci, to, czego dokonałem w pracy jako nauczyciel i mogę powiedzieć: „vivat, crescat, flo-reat", a na mnie już czas" (mężczyzna, 71 lat).

Jeśli idzie o wypowiadanie życzeń, to najwięcej dotyczyło zdrowia, część była wyrazem niepokoju o kraj„

24&

0 pokój i stabilizację gospodarczą. Osoby mieszkające z rodziną w swych życzeniach wyrażały główmie tro-.skę o najbliższych, natomiast mieszkańcy DSS często wyrażali pragnienie powrotu do rodiainy albo przynajmniej mieszkania w osobnym pokoju.

Ostatecznie można więc przyjąć, że wśród osób starych istnieją wartości uniwersalne: związane ze zdrowiem., rodziną i pozytywnymi więzami z innymi ludźmi. Hierarchia tych wartości ulega jednak pewnym modyfikacjom, w zależności od środowiska, w jakim starym ludziom przychodzi żyć.

W domu opieki szczególnej wagi nabiera życzliwość, przyjaźń, szacunek, prawo do zachowania własnej indywidualności, a więc te wartości, które trudno jest realizować w warunkach życia zbiorowego, poddanego instytucjonalnym rygorom organizacyjnym, a które zarazem stanowią tak ważny warunek dobrego samopoczucia pensjonariuszy i ich harmonijnego współżycia.

Przedstawione badania prowadzone były w niezbyt licznych grupach i miały charakter eksploracyjny. Sądzę jednak, że należało je omówić, dotyczą bowiem problemów stosunkowo mało znanych, a ważnych ze społecznego punktu widzenia. Rosnąca liczba osób w .starszym -wieku, a wśród nich także i tych, które nie mają rodziny lub nie mogą liczyć na opiekę z jej strony, sprawia, że istnienie domów spokojnej starości jest

1 zapewne będzie jeszcze długo obiektywną koniecznością. Nie są to i nigdy nie będą domy „idealne", każda' bowiem forma życia zbiorowego narzuca pewien poziom uniformizacji, wymaga od jednostki rezygnacji •z jakiejś części osobistych potrzeb, indywidualnych upodobań czy nawyków. Z wiekiem rezygnacja ta staje się coraz trudniejsza, ograniczeniu ulega elastyczność mechanizmów adaptacyjnych, wzrasta natomiast wewnętrzne zróżnicowanie zbiorowości, jak już bowiem

.250

pisałam — dłuższe życie różnicuje ludzi bardziej niż życie krótkie. Jeśii jednak nawet nie jest możliwe stworzenie takiego domu opieki, który w jednakowym stopniu zaspokajałby wszystkie potrzeby każdego pensjonariusza, to nie ozjnacza to, iż na poirażkę skazane są także starania, aby liczba starych ludzi, którzy czują się tam głęboko nieszczęśliwi,-była jak najmniejsza.

Warunki bytowe w naszych domach dla ludzi starych na ogół nie'budzą zastrzeżeń i są wysoko oceniane przez penis jon ariuszy. Oprócz tego niezbędne jest jednak także odpowiednie szkolenie personelu tak, aby umiał on .zrozumieć problemy swoich podopiecznych i pomagać im w realizacji trudnego zadania, jakim jest przystosowanie się na starość do obcego miejsca i obcych ludzi. To zaś wymaga rozszerzenia badań nad sytuacją człowieka starego w domu opieki, której wybrane aspekty starałam się w tym rozdziale -zaprezentować.

Rozdział IX

Stary człowiek i praca zawodowa

1. Rola pracy w życiu ludzi starych

Stosunek do pracy określa system wartości człowieka i płynące z tego systemu postawy. W badaniach nad czynnikami określającymi stosunek do pracy podejmowane są próby iposzuikiwania związków pomiędzy wartością piracy a światopoglądem. Tak np. istnieje wiele badań empirycznych dotyczących etyki protestanckiej, która w porównaniu z innymi wyznaniami określa podobno bardziej pozytywną postawę wobec pracy. Wyniki tych badań nie są jednak jednoznaczne.

W licznych badaniach nad postawami wobec pracy uwzględnia się jako znaczącą zmienną wiek pracowników. Według Cherxin'gtona {1977 — cytuję za Doering, Rhodes i Schusterem, 1983), starsi robotnicy są bardziej zorientowani na pracę niż młodzi. Doświadczenia życiowe związane ze starzeniem się zmieniają ich perspektywę i puntkt odniesienia. Specyficzne doświadczenia historyczne, w szczególności wielki kryzys i II wojna światowa, mają ogromny wpływ na wartość pracy. Wreszcie starsi pracownicy byli inaczej szkoleni i poddawana innym naciskom społecznym niż młodzi. W wyniku dalszych badań (Cherrington i inni, 1979) autor

252

doszedł do wniosku, że obok innych czynników moralna ważność pracy jest większa u starszych pracowników.

Do odmiennych konkluzji dochodzą inni badacze. Buchholz (1978) stwierdzili większą internalizację etyki pracy u rolbotników młodszych wiekiem. Yacchio (1980) zbadał 1099 mężczyzna, zadając im następujące pytanie: „Jeżeli otrzymałbyś wystarczającą ilość pieniędzy, aby wygodnie żyć, tak jakbyś chciał, do. końca życia, czy pracowałbyś dalej czy też przerwał pracę?" Na pytanie to starsi badani częściej niż młodsi odpowiadali, że przestaliby pracować. Starsi pracownicy kładli większy nacisk na znaczenie zarobków i, choć ujawniali większą dumę 'zawodową niż młodsi, nie uważali, aby praca była główną drogą do aktualizacji samego siebie.

Przedstawiciele teorii motywacji stoją -na stanowisku, że ludzie angażują się w działania, aby zaspokoić swoje .potrzeby. Ustalenie więc tych potrzeb, które skłaniają człowieka do wykonywania pracy, wydaje się istotne dia określenia motywacji do jej wykonywania. W większości badań empirycznych autorzy posługują 'się hierarchią potrzeb Masłowa. Porter (1963) ustalił, że z wiekiem rośnie u pracowników potrzeba poczucia bezpieczeństwa i afiliacji, zimniejsza się izaś potrzeba aktualizacji samego siebie. W stosunku do innych potrzeb nie znaleziono różnic między starszymi i młodszymi pracownikami.

Holley i inni (1978) stwierdzali, że zarobki i zabezpieczenie miejsca pracy jest znacznie ważniejsze dla pracowników starszych niż dla młodszych. Dla 70% pracowników umysłowych ważna była praca interesująca i wysokość zarobków. Dla pracowników fizycznych ważność zarobków wzrastała w okresie 40 - 49 lat, a polem powyżej 60 roku życia. Prawdopodotonie zmiany

253

preferencji w ocenie pracy stanowią wynik psychicznego starzenia się, a w miarę tego zmniejszają się oczekiwania i ograniczeniu ulegają możliwości.

W postawach wobec pracy liczą się takie czynniki, jak: zadowolenie ,z pracy, zaangażowanie w to, co się . robi, oraz motywacja. Postawy wotbec pracy są zwykle dość złożone. Wchodzą tu w grę: rodzaj wykonywanej pracy, wynagrodzenie, możliwość awansu, uznanie, premie, warunki pracy, współżycie ze współpracownikami, poziom zarządzania i organizacji pracy. Zadowolenie z pracy jest ważną składową zadowolenia z życia oraz zaufania do samego siebie, łączy się 'zarówno ze zdrowiem fizycznym, jak i psychicznym (Locke, 1976). Zainteresowanie wykonywaną pracą jest ważnym elementem obrazu samego siebie. Osoba, która nie angażuje się w wykonywaną przez siebie pracę zawodową, kładzie główny nacisk na działanie w czasie wolnym, a praca nie ma żadnego wpływu na kształtowanie się jej samooceny.

Reitz i Jewelfl (1979) przeprowadzili badania nad relacją między zaangażowaniem w pracy a wiekiem robotników przemysłowych w sześciu krajach (USA, Turcja, Meksyk, Jugosławia, Tajlandia, Japonia). We wszystkich tych krajach, z . wyjątkiem Jugosławii, stwierdzono pozytywną korelację pomiędzy stosunkiem do pracy a wiekiem badanych. Im starszy był człowiek, tym większe 'było jego zaangażowanie, tym większe znaczenie pracy w życiu. Korelacji takiej -nie znalazł jednak Warr i inni (1979), badając robotników w Wielkiej Brytanii.

Doering, Rhodes i Schuster (1983) cytują w swojej obszernej pracy liczne badania empiryczne, których wyniki nie są jednak dostatecznie jednoznacznie, co wskazuje na potrzebę kontynuowania badań, które musiałyby jednak przyjąć poddbne podstawy teoretyczne,

254

podobną metodologię i techniki statystyczne. Prześledziwszy w swoim opracowaniu 60 rozmaitych badań,

autorzy ci dochodzą do następujących wniosków.

Literatura przedmiotu nie potwierdza w sposób nie budzący wątpliwości różnic w systemie wartości młodych i starszych pracowników. Istnieją natomiast między nimi różnice w zakresie nasilenia potrzeb. Dotyczy to przede wszystkim potrzeby bezpieczeństwa i afiliacji, która jest silniejsza u pracowników starszych. Słabsza niż u młodych jest natomiast u nich potrzeba aktualizacji siebie. U starszych obserwuje się większe zadowolenie z pracy jako takiej, a więc radość z wykonywania zawodu. Nie stwierdza się natomiast różnic w zakresie takich zmiennych, jak: zadowolenie z zarobków, nadzoru i stosunków z towarzyszami pracy. W większości badań ujawnia się większa motywacja do wykonywanej pracy u pracowników starszych wiekiem, którzy w porównaniu z młodymi nie mają tendencji do zmian miejsca pracy.

Istnieje bardzo wiele badań nad problemem wydajności pracy starszych wiekiem pracowników, i lo w bardzo .różnych zawodach, poczynając od robotników przemysłowych .aż po pracowników nauki. Badane populacje są również bardzo różne, podobna e jak stosowane metody, co spraiwia, że na podstawie wyników uzyskanych w takich badaniach trudno wyłonić wyraźnie występujące prawidłowości. Dane pochodzące ze znacznej części badań wskazują na fakt, że starsi pracownicy są dokładniejsi w pracy i bardziej wytrwali, zaś wyniki części badań nie potwierdzają żadnych zależności pomiędzy wiekiem a jakością wykonywanej pracy; jeszcze inne wyniki mówią o obniżaniu się pod wpływem wieku osiągnięć zawodowych.

W przeciwieństwie do cytowanych wcześniej ustaleń Lehmana (1953), opartych na analizie biografii sław-

255

nych twórców, Denńis (1968) ustalił względnie wysoką twórczość i produktywność w dekadzie między 60 a 70 rokiem życia. Wśród naukowców 17-32% całej ich twórczości .powstało właśnie w tym okresie (cytuję za Doering, Rhodes i Schusterem, 1983). Według Pełza i Andrewsa (1966), istnieją na przestrzeni życia dwa szczyty twórczości, pomiędzy którymi występuje jej obniżenie, przypadające w .połowie lat czterdziestych. Jest to okres, w którym — według autorów — może wystąpić lęk przed podejmowaniem ryzyka finansowego, związany z potrzebą utrzymania rodziny i odpowiedzialnością .za nią, lub też obniżenie twórczości może być skutkiem kryzysu występującego w połowie życia. Szczyt twórczości .może wystąpić bardzo wcześnie w zakresie matematyki i w ogóle nauk teoretycznych, a znacznie później w zakresie nauk empirycznych i tych, w których potrzebna jest kumulacja wiedzy. Cole (1979) badał metodą longitudinalną matematyków. Okazało się, że ci, którzy publikowali w młodości niewiele, w starszym wieku przestali być twórczy, ci zaś, którzy często ogłaszaili swoje prace, publikowali je do .potnej starości.

Stereotypy dotyczące starszych pracowników określają ich jako mało twórczych, gorzej radzących sobie ze stresami i mniej Wydajnych w pracy. Niektórzy mówią również, że nie są zainteresowani własnym rozwojem, są zaś bardziej oponni wobec zmian niż ludzie młodzi. Jeśli jednak podsumuje się badania empiryczne, można ustalić następujące prawidłowości: Osiągnięcia stairszych pracowników nde są ani lepsze, ani gorsze niż osiągnięcia ich młodszych kolegów. Na wyniki pracy mogą wpływać takie czynniki, jak: poziom motywacji, uznanie, atmosfera w miejscu pracy i doświadczenie. Jest nuniej prawdopodobne, że starsi pracownicy zechcą zmieniać miejsce pracy, ponieważ za-

256

dowalenie z wykonywania zawodu jest u nich większe niż u młodych, a ponadto w swoim wieku mają mniejsze szansę na znalezienie innego zatrudnienia. W porównaniu z młodymi, starsi pracownicy mają mniej wypadków przy pracy, inne są również w obu grupach przyczyny tych wypadków, jednakże, jeśli już dojdzie cło wypadku, rekonwalescencja po nim trwa u osób starszych dłużej i częściej kończy się trwałym inwalidztwem.

Z wszystkich badań wynika w sposób jasny, że ocena starszego pracownika musi być indywidualna, opar-!a nie "tylko na jego wieku kalendarzowym. Słabością /nacznej .liczby badań nad starszymi pracownikami jest brak podstaw teoretycznych. Wynika to głównie z braku integracji pomiędzy poszczególnymi dyscyplinami. Tak np. ci, którzy zajmują się badaniami organizacji i zarządzania, nie uwzględniają wyników badań geron-tologii i psychologii rozwojowej. Potrzebny byłby więc model teoretyczny, który uwzględniałby nie tylko wiek kalendarzowy pracowników, ale również ustalenia dokonane na gruncie tych dyscyplin, które zajmując się badaniami nad ludźmi starszymi rozpatrują ich problemy w różnych aspektach: Jest to jednak ciągle kwiestia przyszłości i kompleksowych badań interdyscyplinarnych.

Bromley (1969), pisząc na temat opinii o starszych robotnikach, podaje, że osoby z nadzoru technicznego i przełożeni mają różne poglądy na temat ich pracy. Istnieje jednak powszechna opinia, że pracują oni wolniej, choć niekoniecznie mniej wydajnie, gdyż długoletnie doświadczenie i indywlduailnie wypracowane metody kompensują mniejszą szybkość -ruchów i obniżenie sprawności sensorycanej. Rzadko przesuwa -się ich na inne stanowiska, a jeżeli się to czyni, to głównie ze względu na 'zbyt ciężlką pracę, jaką wykonywa-

]! — Psychologia starzenia się

257

li dotychczas. Przyznaje się starszym robotnicom takie cechy, jak: poczucie odpowiedzialności, ustalone nawyki i .postawy, sumienność i lojalność. Uważa się też, że są oni zainteresowani swoją pracą i że można na nich polegać. Bromley również podkreśla fakt, że 'trudno jest formułować ścisłe twierdzenia o związku między wiekiem a wydajnością pracy, ponieważ na wydajność tę wpływa wiele .różnych czynników. Wiadomo np., że wśród starszych robotników absencja jest mniejsza, ale okres ich nieobecności w pracy jest na ogół dłuższy niż wśród robotników (młodych.

Równocześnie z prowadzonymi badaniami empirycznymi nad pracą i problematyką przechodzenia ma emeryturę, ukazują się prace teoretyczne, których jednak ciągle jest niewiele. Można tu wymienić referat Wer-nera Schade wygłoszony na zjeździe w Pavii (1977) pt. „Functional agę and iretirement". Autor uważa, że przyjęcie wieku funkcjonalne go w jego obecnej postaci jest niewystarczające i że należy ustalić pomiary dlla poszczególnych funkcji, aby ocenić przydatność człowieka do różnych działań. Omawia więc sześć modeli teoretycznych, możliwych do zastosowania przy ocenie poziomu różnych funkcji. Jeden z przytoczonych modeli określa, w jakim stopniu rozmaite funkcje be-haviorahie pokrywają się z wiekiem chronologicznym. Pomiary imają dać odpowiedź na pytanie, czy dany człowiek, a raczej poszczególne jego funkcje są takie same, niższe lub wyższe w iporównainiu z innymi osobami, 'będącymi w tym samym, co on, wieku chronologicznym. Obok opisu poszczególnych modeli Schaie dla każdego z nich podaje te zmienne, które powinny być mierzone dla ustalenia poziomu badanych funkcji. Ukazuje on również złożoność całej procedury badawczej. Zdawałoby się na przykład, że najprościej jest posłużyć się kryterium integralności systemu nerwo-

wego, jako stosunkowo łatwej do pomiaru. Okazuje się, jednak, że u niektórych osób ujawniają się znaczne zmiany w zachowaniu przy niewielkich zmianach w funkcjonowaniu centralnego układu nerwowego, u innych zaś przy znacznych zmianach patologicznych w systemie nerwowym nie ujawniają się zmiany zachowania, lub tylko w minimalnym stopniu.

Schaie proponuje cztery klasy procesów, które łatwo można badać, a które mają związek z efektywnym funkcjonowaniem człowieka. Są to: procesy orientacyjne, procesy kontrolne, zdolności adaptacyjne {adaptabili-ty) i szybkość. Należy też, według niego, wyodrębnić te sytuacje, które- są szczególnie istotne dla zachowania starszych ludzi. Uczynił to — zdaniem Schaiego — Scheidt (1976), ustanawiając odpowiednią taksonomię. Składa się ona z czterech niezależnych dymensji, do których należy: charakter społeczny (społeczny—nie-społeczny), poziom aktywności (wysoki—niski), po,-wszedniość '(pospolity — niezwykły), udzielanie poparcia (wspierający — pozfbawiający oparcia). Badania prowadzono za pomocą techniki Q-sort. Dla różnych sytuacji społecznych musimy więc, według Shaiegp, stworzyć adekwatne 'metody psychometryczne, oparte na modelach teoretycznych. Taką sytuacją społeczną, wymagającą badania poziomu różnych funkcji, jest przerwanie pracy zawodoiwej i przejście na emeryturę. Dopiero, gdy przejdziemy od pojęcia- samego' wieku funkcjonalnego do bardziej 'teoretycznie skomplikowanego modelu, do określenia plastyczności człowieka, do indywidualnych różnic w modelach uzdolnień i będziemy oceniali funkcję w sposób nie chronologiczny, będziemy mogli odpowiedzialnie stwierdzić, czy ktoś mo-' że spełniać określone zadania zgodnie z interesem własnym i społecznym.

Zagadnienie pracy ludzi starszych porusza w swojej

258

259

(monografii również Ursula Lehr ,(1972). Wskazuje ona na problem (konkurencji między 'pracownikami Starszymi a młodymi, którzy mają iwiprawdzie mniej doświadczenia, ;ale przeważnie są lepiej wykształceni. Podaje ona również dane, według których zarówno w RFN, jak i w USA znaczna liczba ludzi powyżej 65 raku życia nadail pracuje, nie tylko z powodów natury finansowej. Zarazem jednak -wśród ludzi starszych w tych krajach istnieje największa liczba 'bezrobotnych. Jako powód zwalniania ich z pracy podaje się zwykle zmianę procesów technologicznych 'lub gorszy stan izdrowia. Zwoil-nienia z pracy występują już w grupie pracowników w wieku 45 - 55 lał. Na ogół robotnicy wykonujący ciężką ipracę fizyczną wcześniej przechodzą na emeryturę niż pracownicy umysłowi. Nie zawsze jest to spowodowane obniżeniem się wydajności pracy, wielu 'bowiem badaczy nie znajdowało pod tym względem TÓŻ-m'c między robotnikami starszymi i .młodszymi. Breen i Spaeth (1960) przeprowadzili badania w czterech przedsiębiorstwach w Chicago {w hucie, w fabryce tekstyliów, w fabryce aparatury radiowej i fabryce aparatury optycznej). Młodsza grupa badanych robotników była w wieku 40 - 45 lat, starsza w wieku 60 -- 65 lat. Kryterium wydajności była ilość pieniędzy zarobionych w .tej .samej pracy akordowej. W żadnym z przedsiębiorstw autorzy nie 'Stwierdzili jakiejś .różnicy między robotnikami w różnym wieku.

Inne badania przeprowadzili McFarland i O'Doher-ty (1959) w fabryce wyrobów elektrycznych. Ustalili oni, że najlepiej pracująca grupa w zakładzie miała przeciętną wieku 46,5 lat, natomiast przeciętny wiek w grupie, najgorzej pracujących wynosił 41 lat. Sądzą oni, że wydajność ipracy. wraz !z wiekiem nieznacznie rośnie.

Munnisch (1956) ibadał w Holandii grupę starszych

i młodszych osób w trakcie wykonywania pracy polegającej na pakowaniu jednakowych ipaczek. Młodzi robili 'to lepiej i .szybciej, ale w grupie starszych było kilka osób pracujących szczególnie nieudolnie, które prawdopodobnie wpłynęły na obniżenie średniej wyników uzyskanych przez swoją grupę.

Troger (1971) badała "w NRD uwarunkowania wydajności pracy, posługując się analizą czynnikową. Doszła ona do wniosku, że w żadnym razie nie można mówić o linearnym obniżaniu się wydajności pod wpływem wieku bez uwzględnienia ogólnej sprawności psychicznej. Sądzę, że istnieje problem, czy w ogóle można utożsamiać wydajność pracy z ogólną zdolnością człowieka do działania. W żadnym wypadku nie może to być miara jego sprawności motorycznej czy intelektualnej. Wydajność pracy uwarunkowana jest motywacją, zainteresowaniem, szczególnymi uzdolnieniami, rodzajem i warunkami pracy oraz wielu innymi czynnikami.

Według Birrena (1964), istnieje jeszcze inny problem. Starzy robotnicy pracują zwykle na starych maszynach i to stawia ich od razu w gorszej sytuacji pod względem wydajności (pracy. Często robotnik nie chce się przenieść na nową maszynę, bo jest do starej przywiązany; często też jest itak, że kierownictwo woli do pracy na nowych maszynach szkolić młodych pracowników, zakładając, że przestawienie się na nową technologię jest dla starszych robotników trudniejsze.

Osobną i ważną sprawą jest prowadzenie auta przez ludzi starszych. Jak wiadomo, zawodowi kierowcy są obowiązkowo badani okresowo w celu ustalenia, czy ze względu na sprawność wzroku, słuchu, koncentracji uwagi i sprawność motoryczną są zdolni do dalszego wykonywania zawodu. Starsi _ wiekiem właściciele samochodów często sami zaprzestają ich prowadzenia, ale

260

261

zawsze, jak to wynika z ibadań Caripa '(1971), stanowi to dla nich przykre przeżycie, gorzej 'znoszone jprzez mężczyzn niż iprzez kobiety. Według Carpa niezdolność do prowadzenia samochodu stanowi dla mężczyzn „utratę atrybutu związanego z autonomią i władzą, którą symbolizuje auto".

Na temat aktywności zawodowej ludzi starszych istnieje również szereg polskich publikacji. Joanna Staręga (1973) uważa pracę za jedną ,z centralnych spraw człowieka. Wyznacza ona pozycję jednostki -w społeczeństwie, dostarcza środków do życia i zaspoka-ja najbardziej istotne potrzeby 'ludzkie. Autorka słusznie podkreśla, że utarło się mniemanie, iż przejście na emeryturę stanowi dla człowieka tragedię, ,,moment, w którym zostaje jakiby wyrzucony poza nawias spo- ' łeczeństwa". W okresie iprowadzenia przez mią badań (rok 1967) <nieco 'mniej niż połowa ogółu ludzi starszych w Polsce związana była z gospodarstwem rolnym. W tej sytuacji bardzo trudno jest dokonać podziału osób starszych na jeszcze pracujące i będące na emeryturze, osiągnięcie bowiem wieku emerytalnego nie musi się wiązać z przerwaniem pracy, zwłaszcza gdy wykonywana jest ona we własnym gospodarstwie. Podział taki musi być jednak dokonany, jeżeli rnamy brać pod uwagę stan psychiczny ludzi, którzy po [przekroczeniu określonego ustawowo wieku zmuszeni są zrezygnować z wykonywanej dotychczas ipracy. Według badań Sta-ręgl, w rolnictwie (pracowało czterokrotnie .więcej ludzi starszych niż poza rolnictwem. Proporcje te z czasem uległy pewnej zmianie. Dane za rok 1985 („Materiały statystyczne", 36, 1985) wskazują, iż wśród osób powyżej 60 roku życia było ogółem 15,1% utrzymujących się z pracy w gospodarstwie rolnym i 5,6% utrzymujących się z pracy poza rolnictwem. Wśród mężczyzn relacja ta wynosiła około 2 : l (17,2% w rol-

262

niotwie i 8,8% poza nim), wśród kobiet natomiast 4 : l (odpowiednio 13,7% i,3,3%).

Według Staręgi na przedłużanie pracy poza wiek emerytalny wpływają następujące czynniki: 1) powiązanie z rolnictwem, 2) posiadanie prywatnego .zakładu pracy, wyższy poziom wykształcenia i kwalifikacji za- -wodowych, zwłaszcza w zakresie pracy umysłowej, 3) brak zabezpieczenia emerytalnego, 4) dobry stan zdrowia i ogólna sprawność fizyczna, 5) konieczność niezbędnych świadczeń na rzecz 'rodziny (głównie żony). Autorka stara się również odpowiedzieć ;na ważne, moim zdaniem, .pytanie: czy w zależności od wieku człowiek traktowany jest w pracy inaczej niż ironi, a jeśli tak, to jak — lefpiej czy gorzej? Otóż co czwarty starszy człowiek uważa, że ze względu na wiek jest traktowany inaczej. 1/4 uważa, że są traktowani lepiej, zaś 3/4 — że gorzej. Tak jest w rolnictwie. Natomiast poza rolnictwem co trzeci starszy pracownik uważa, że traktowany jest inaczej niż inni, z tym że mężczyźni sądzą, iż traktowani są lepiej, natomiast kobiety — że gorzej. Sądzę, że jest to sprawa ogólniejsza, gdyż — jak wynika z innych badań — stosunek młodzieży do starszych mężczyźni jest na ogół lepszy niż do starszych

kobiet.

Odrębny (problem licznych badań, również Staręgi, dotyczy postaw wobec przerwania pracy zawodowej z powodu przejścia na emeryturę. Jesit to problem coraz ważniejszy w związku ze wzrostem liczbowym populacji, która po zakończeniu pracy zawodowej ma przed sobą jeszcze długi okres życia. Okres ten wydłuża się wyraźnie wraz iz przedłużaniem się .ludzkiego życia i wcześniejszym przechodzeniem na emeryturę. Przyzwyczajenie się do zajęć wypełniających czas zamiast pracy, która podkreśla użyteczność człowieka, może stać się poważnym pro.biamem (psychologicznym.

263

Z badań Staręgi wynika, że dobre strony życia bez pracy widzą ci, którzy czują się zmęczeni pracą i cie-^ szą się przede wszystkimi z możliwości odpoczynku. Mężczyźni podkreślają, ż-e ibędą mieć wdęcej czasu dla siebie, kobiety, że 'będą miały więcej czasu dla rodziny. Na podstawie ibadań pilotażowych Staręga wymienia następujące wartości pracy zawodowej: kontakt z ludźmi, poczucie użyteczności, szacunek otoczenia, czynny udział w życiu, praca jaka taka, poczucie niezależności i zarobek. Braku kontaktu z ludźmi po przejściu na emeryturę obawiają się głównie kobiety. Jako główna strata po przejściu na emeryturę wymieniany jest zarobek; różnica pomiędzy otrzymywanym dotychczas wynagrodzeniem a wysokością emerytury odczuwana jest jako dotkliwy brak. Niemniej jednak, twier-c\zi Staręga, choć problem ekonomiczny w działaniu zawodowym jest niezwykle ważny, nie można pomijać czynników społecznych i psychologicznych, które nadają aktywności zawodowej swoistą wartość. W naszych rozważaniach 'te właśnie 'czynniki pozaekonomiczne, zwłaszcza zaś psychologiczcne, stanowią podstawowy przedmiot zainteresowań, sądzę bowiem, że to właśnie one odgrywają ogromną rolę w dobrym lub złym przystosowaniu do życia w okresie emerytalnym.

Badania porównawcze, jakie prowadził Piofrrowski (Anglia, Dania, USA, Polska), wskazują, że wraz ze zmniejszaniem się sprawiności wzmaga się u ludzi potrzeba stania się użytecznymi. Nie wygasają u osób starszych zainteresowania sprawami natury ogólnej ani mię wyłączają się oni ze związków społecznych, w których jpoprzednio uczestniczyli, Z badań Staręgi nad rolą [pracy w życiu ludzi starszych i nad problemem, jakim jest dla nich przerwanie pracy zawodowej, wynikają wnioski dotyczące przygotowania do przejścia w stan spoczynku. Zagospodarowanie czasu wolnego wią-

264

że się z koniecznością przygotowania ludzi do przejścia na emeryturę oraz „zapewnienia pracownikom maksymalnej samodzielności podejmowania decyzji w tej. sprawie, tzn. możliwości zarówno wcześniejszego zaprzestania pracy zawodowej, jalk i jej kontynuowania po osiągnięciu tzw. wieku emerytalnego. W tej sprawie jestem odmiennego zdania. Najczęściej bowiem chcieliby przedłużać pracę zawodową ludzie najmniej, krytyczni, którzy nie widzą w ogóle zmian, jakie zachodzą w ich sprawności zarówno fizycznej, jak i intelektualnej. Aby jednak [przejście na .emeryturę nie było nagłe i aby człowiek miał czas oiauczyć się żyć bez .pracy zawodowej i rozwinąć zainteresowania po-zazawodowe, należałoby w okresie dwóch lat poprzedzających przejście na emeryturę skracać stopniowo czas pracy. Pozwoliłoby to uniknąć sytuacji, jaką opisuje jeden z robotników przemysłowych: ,,31 maja miałem jeszcze godziny nadliczbowe, a l czerwca już nie poszedłem do pracy". Ludzie skarżą się często na nagłość przejścia na emeryturę, choć wiedzą przecież, jaka jest ustawa dotycząca wieku przerywania pracy zawodowej. Dtziała 'tu widocznie silny mechanizm obronny, który nie pozwala przyjąć tego faktu do wiadomości.

Zmiainą aktywności pod wpływem 'przejścia na emeryturę zajmował się z socjologicznego punktu widzenia Stanisław Jałowiecki (w pracy pod redakcją Pio-trowisikiego, 1975). Badania swoje przeprowadził w datach 1970 - 71. Jako metodę .badań zastosował kwestionariusz złożony z 97 pytań, przeważnie pytań otwartych. Pytania te dotyczyły: oceny własnej pracy zawodowej, organizacji czasu wolnego, zainteresowań kulturalnych i hobbistycznych, kontaktów koleżeń-skach, kontaktów .z członkami rodziny, wybranych elementów systemu wartości, działalności. rady zakłado-

265

wej ina rzecz emerytów, warunków materialnych i mieszkaniowych. Wyniki badań podkreślają faifct, że dominacja jednej z form aktywności nie ma charakiteru ostatecznego; w różnych okresach życia emeryta mogą dominować (różne formy aktywności. Te formy aktywności, które istniały przed przejściem na emeryturę, utrzymują się, amienla się tylko ich znaczenie i ilość czasu, jaką emeryt im poświęca. Autor stwierdził niewielkie .znaczenie aktywności kulturalnej (telewizja, czytanie prasy), wzrasta (natomiast — szczególnie --w pierwszym roku po przejściu na emeryturę — aktywność rodzinna. Z czasem występuje wyraźne obniżenie aktywności koleżeńskiej, rośnie zaś rola hobby. Autor zastanawia się nad tym, czy istnieje coś takiego, jak subkultura emerytów. Jest to istotnie ciekawe zagadnienie, które prawdopodobnie w różnych grupach zawodowych, w zależności od wykształceńia, przedstawia się inaczej.

Lucyna Frąckiewicz zajmowała się w swojej monografii (1974) starymi górnikami. Cytuje ona badania nad górnikami i hutnikami, którzy przeszli na emeryturę, przeprowadzone przez pracowników Akademii Medycznej oia Śląsku. Badania te wykazały wysoką śmiertelność, występującą w pierwszym iroku po przejściu na emeryturę. Jak słusznie pisze autorka: „Po ciężkiej .pracy fizycznej gwałtowna zmiana rytmu i sposobu życia w ciągu jednego' dnia, w którym następuje przejście na emeryturę, jest z punktu widzenia fizjologii człowieka sprawą wyjątkowo niekorzystną. Dodatkowym, niekorzystnym momentem jest zazwyczaj fakt szczególnie intensywnej pracy w okresie poprzedzającym przejście ,na emeryturę, dyktowanej chęcią uzyskania maksymalnie wysokiej płacy, będącej z kolei podstawą ustalania wysokości emerytury",

Pogarszanie się subiektywnego poczucia zdrowia po

266

przejściu na emeryturę podkreślają również autorzy radzieccy (Winogradowa, Derabkia, Lubocka, 1972, Zjazd Gerontologiczny w Kijowie). H. Balicka-Kozłowska (1972), analizując przyczyny załamań u emerytów, uwaT za, że główną ich przyczyną jest spadek dochodów i sam fakt przerwania pracy zawodowej. Inne przyczyny, to utrata roli społecznej, pełnionej przez wiele lat. Im wyższy status iSipołeczny, tym dotkliwiej prawdopodobnie odczuwana jest jego utrata. Wyniki badań Balic-kiej-Kozłowskiej prowadzonych na terenie Warszawy pokrywają się z wynikami badań dokonanych na Śląsku. Duma górników i hutników, ich wyższe niż przeciętne zarobki, sytuują ach wysoko w hierarchii społecznej. Rezygnacja z tej rangi społecznej i realizacja roli emeryta nie jest wiec dla nich -rzeczą łatwą. Często zresztą, nie tylko u nich, przejście w stan spoczynku wiąże się wyraźnie ze starością,- a nawet z bliską śmiercią. Nie jest także sprawą prostą wypełnienie wolnego czasu, który dotąd służył tylko do regeneracji sił fizycznych dla dalszej pracy. W nowej, lepiej wykształconej generacji górników, sytuacja emerytów wygląda nieco inaczej, niemniej jednak ciągle ważne jest takie przygotowanie do życia na emeryturze, aby starzy robotnicy umieli sensownie zorganizować swój wolny czas i cieszyć się nim.

W połowie lat siedemdziesiątych ukazało się za granicą wiele prac na -temat psychologicznych aspektów przechodzenia na emeryturę. Należy do nich ipraca von Rosenstiela (1974) pt. Psychologiczne problemy opuszczania zawodu (Berufsabtritt). Autor podkreśla w miej, że status społeczny człowieka jest w znacznej mierze określony iprzez jego 'zawód. Ponadto zadowolenie z pracy koreluje wysoko z zadowoleniem z życia. Nic więc dziwnego, że wyłączenie człowieka z jego pracy zawodowej musi wpływać na jego stan psy-

267

chicany, nawet gdy nie ulega zmianie jego sytuacja ekonomiczna. Kończą się bowiem zadania, które wykonywał przez wiele lat i które wypełniały wiele godzin jego życia codziennego. Stając się emerytem, może więc poczuć się nagle człowiekiem starym. Stąd też wielu gerontologów rozpatruje przejście na emeryturę jako kryzys, iktóry różnie przebiega u różnych osób. Dla jednych emerytura może stać się szansą dalszego rozwoju, dla intnych imoże się okazać niebezpieczeństwem, zwłaszcza gdy ktoś w ogóle nie wyobraża sobie życia bez pracy zawodowej. Stosunek do emerytury zależy od: rodzaju pracy, stopnia samodzielności w zawodzie, klimatu w zakładzie pracy i wielkości wysiłku fizycznego. Okazuje się, że nie możma porównywać znaczenia czasu wolnego w okresie pracy zawodowej z czasem wolnym na emeryturze. Niektóre zajęcia, traktowane Kiedyś jako przyjemność lub hobby, przestają być takie, gdy ma się .na nie czas od samego rana. To ipraca określa aktywność i rodzaj zajęć 'podczas wolnego czasu. Często tracą one sens, gdy przestają być rodzajem odpoczynku po pracy.

Badania przeprowadzane w licznych krajach potwierdzają fakt, że ludzie z wyższym wykształceniem mniej chętnie przechodzą na emeryturę, ale łatwiej się do niej adaptują niż ludzie z wykształceniem podstawowym lub zawodowym, pracujący fizycznie. Z wielu naszych polskich doświadczeń wynika, że tylko zainteresowania, jakie istniały dawniej, można z powodzeniem kontynuować w okresie przejścia na emeryturę.

Według Thounae'go (1969), emeryci są bardziej aktywni w roli sąsiadów, pracujący zaś — w roli kolegów. • Ludzie, myśląc o emeryturze, koncentrują się raczej na tym, ile dostaną pieniędzy, a nie na tym, co będą robili. Jak dotąd, wykształcenie przygotowuje człowieka do zawodu i (pracy, a nie do wypełniania wodnego

268

czasu. Istnieje więc problem iprzygotówamia do emerytury, a także" inny problem: jak to xobić? Sądzę, że u nas występuje on może .mniej ostro, ponieważ organizacja codziennego życia pochłania tak wiele, czasu, że trudno mówić o jego nadmiarze. Iima sprawa, czy takie wypełnienie wolnego czasu daje człowiekowi zadowolenie. Być -może, jest ono osiągalne w tych przypadkach, ,gdy dzięki możliwości załatwiania wielu codziennych spraw bytowych osoby starsze czują się potrzebne w rodzinie.

Lehr, pisząc o emeryturze podkreśla, że jest to zjawisko związane z powstaniem społeczeństwa industrialnego. Dawniej, gdy warsztat pracy znajdował się w domu, a ludzie żyli krócej, było rzeczą zrozumiałą, że rodzina troszczyła się o swoich starych członków. Wprowadzenie świadczeń socjalnych i przedłużemie życia ludzkiego uwolniło rodzinę w .znacznym stopniu od odpowiedzialności za zdrowie i utrzymanie dziadków czy rodziców. Przechodzenie na emeryturę uważane jest jednak na ogół za początek właściwej starości, a śmiertelność wśród emerytów jest większa niż w porównawczej igruipie osób w tym samyim wieku, lecz pracujących. Można przypuszczać, że iludzie przechodzący ,na wcześniejszą emeryturę czynią to dlatego, że czują się chorzy. Wszystkie 'tego rodzaju przypadki wymagają indywidualnego traktowania i wszelkie uogólnienia w ..tym zakresie niają wątpliwą wartość.

W chwili obecnej w niektórych krajach, w związku z automatyzacją i komputeryzacją procesów produkcyjnych oraz dążeniem do zmniejszenia bezrabocia, przenosi się na emeryturę ludzi w sile wieku (50 - 55 lat). Nie mają oni problemów natury ekonomicznej, jednak jest to dla nich bardzo trudna syltuacja psychiczna. Spotkania z kolegami, a ipotem powrót do domu i wielogodzinne oglądanie (telewizji nie jest a<ni dla

269

nich, ani dla społeczeństwa rozwiązaniem problemu. Mają oni poczucie, że ich kwalifikacje nie są wykorzystywane i że nikomu ,nie są potraetbni. Badania przeprowadzone w RFN (Lehr i Dreher, 1969; Thomae, 1969) wykazały, że nastawienie wobec przejścia na emeryturę jest najbardziej negatywne w ostatnim roku pracy, zaś (po przejściu na eni-eryturę staje iSię bardziej pozytywne.

Nastawienie wobec przejścia na emerylurę u mężczyzn w różnym wieku (według Lehr, 1969, s. 201)

Wiek Nastawienie pozytywne Nastawienie ambiwalentne Nastawienie negatywne

50—55 lat 60,8% 36,1% 3,1%

60—65 lat 35,3% 26,5% 38,2%

70—75 lat 76,4% 20,2% 3,4%

Postawa wobec przejścia na emeryturę zależy również od stosunków interpersonalnych w zakładzie pracy. Na ogół, im mniej ludzi ipracuje w przedsiębiorstwie lub na oddziale, tym silniejsze są więzy koleżeńskie i tym (bardzie j'niechętny stosunek do /przerwania pracy zawodowej. Przechodzenie na emeryturę przebiega łatwiej w małych miejscowościach niż w wielkich aglomeracjach, szczególnie wtedy, gdy ma się przy domu ogródek.

W latach sześćdziesiątych przeprowadzono badania w korporacji Chryslera, gdzie [pracownicy mogli przejść w stan spoczynku w wieku 60 - 65 lat, jeżeli w firmie tej przepracowali co najmniej 10 lat. Do tych pracowników, którzy wybrali emeryturę, rozesłano ankietę, w wyniku której okazało się, że powodem wcześniejszego przerwania pracy zawodowej było: posiadanie zabezpieczonej sytuacji finansowej (47,4%), .problemy zdrowot-

270

ne (24,49%), chęć posiadania większej ilości wolnego czasu (19,4%), niezadowolenie z wykonywanej pracy (5,52%), problemy interpersonalne (3,16%). Polowa badanych podała po. dwa powody.

W naukowej literaturze gerontologicznej wymienia się wiele badań dotyczących .uwarunkowań dobrego lub złego przystosowania do życia w okresie emerytalnym. Autorzy starają się odpowiedzieć na pytanie, jak sobie człowiek radzi z tą nową sytuacją czy nowym zadaniem (development task). Zależy to przede wszystkim od osobowości i wykonywanego zawodu. Heron (1963) np. uważa, że świadomość tego, co się będzie robiło po zaprzestaniu pracy zawodowej, jest funkcją inteligencji. Dreher (1970) twierdzi, że ludzie z wyższym wykształceniem i wyższym statusem społecznym mają mniej kłopotów z przystosowaniem się do życia na emeryturze niż ludzie, których wykształcenie i status 'Społeczny są niższe. Wyniki tego rodzaju potwierdzają autorzy w wielu krajach.

Z przejściem na emeryturę związany jest jeszcze inny .problem, mianowicie problem współmałżonka. Tak np, w naszych badaniach nad rodzinami górników okazało się, iż żony, które na ogół nie (pracują, stają po przejściu męża na emeryturę wobec konieczności zmiany struktury i trybu życia. Dotychczas ich codzienne zajęcia były dokładnie zorganizowane: po wyjściu mażą do pracy żona sprzątała, robiła zakupy, przygotowywała obiad. Teraz, gdy mąż od rana siedzi w domu, ten- ustalony od wielu lat tryb życia wymaga zmiany, żona musi sdbie więc poradzić z nową sytuacją, która często ją irytuje. Próbą włączenia męża w nowy, bardziej związany z domem typ zajęć, bywa najczęściej wysyłanie go po zakupy. Jeden z naszych badanych postawiony wobec takiego zadania skarżył się, że go to nie bawii, że nie jest to zajęcie dla niego, przyzwy-

271

czajony -był bowiem kierować dużym (przedsiębiorstwem, a nie chodzić z siatką .po sklepach.

Jeszcze inaczej wygląda sprawa, gdy żona 'nadał pracuje zawodowo, a mąż (przeszedł już na emeryturę. Podaję te przykłady, aby wskazać trudności, jakie napotyka człowiek, który ma zorganizować na nowo swoje codzienne życie. Problem ten w jakiś sposób dotyka nie .tylko jego, ale całą rodzinę, zwłaszcza współmałżonka.

Na zakończenie przeglądu literatury obejmującej problematykę pracy i przechodzenia na emeryturę zacytuję jeszcze niektóre uwagi na tein 'temat socjologa Hansa Petera Tewsa (1971). Uiważa on słusznie, że złe lub dobre przystosowanie do emerytury zależy od obrazu (image) emerytów, jaki ma społeczeństwo. Negatywny stosunek do ludzi starych, w szczególności do •emerytów, musi (rzutować na samopoczucie tych, którzy przestali być „produkcyjni". Potrzebna jest, według niego, reorganizacja postaw społecznych, a więc zmiana stereotypu łudzi starych, dominującego w społeczeństwie. Sprzeciwia się on również twierdzeniom o zmianie zachodzącej w kontaktach społecznych po przejściu na emeryturę: nie jest prawdą, jakoby następowała wówczas izolacja społeczna i przejście od kontaktów z grupą koleżeńską do jednostkowej przyjaźni. Jak wiadomo, w wyjaśnianiu zachowania ludzi starych funkcjonują dwie przeciwstawne teorie: teoria aktywności i teoria ni e angażowania się społecznego. Tę -drugą, reprezentowaną przez Cumminga i Henry'ego •(1961), omówiłam już poprzednio jakojnie do utrzymania w świetle współczesnych badań empirycznych. Okazało się, że mię izolacja społeczna, lecz aktywność czyni człowieka szczęśliwym. Tak długo, jak człowiek starszy może działać i czuć :się .potrzebnym, jest z życia zadowolony. Jeżeli staje się niepotnzetony i nie pełni

272

żadnej roli społecznej, zaczyna czuć się naprawdę stary i nieszczęśliwy. "Na całym świecie jednak organizacja procesów produkcji a rymku zatrudnienia zakłada konieczność odchodzenia z pracy ludzi, którzy przekroczyli pewną granicę wieku. Czy zatem przymusowe wyłączanie starszych ludzi z aktywności zawodowej, stanowiącej niejednokrotnie sens ich życia, jest nieuniknione?

Interesujące rozwiązanie tego problemu proponuje Jan Szczepański (1984): „Stąd tylko jedno wyjście -— trzeba stworzyć świat ludzi starych, będący światem rzeczywistym. Trzeiba wydzielić ze świata ludzi produkcyjnych taki zakres spraw, którymi będą się zajmowali tylko ludzie starzy albo przede wszystkim ludzie starzy, zakres spraw wymagających doświadczenia. W wielu krajach istnieją senaty przyjmujące tylko ludzi, którzy przekroczyli określony przedział wieku i gdzie nie ma górnej granicy aktywności. Czy można stworzyć takie instytucje dla wszystkich ludzi starych? Czy jest górna granica dla babci wychowującej wnuka? Czy jest górna giramica wieku dla uczonego piszącego .rozprawy po przekroczeniu dziewięćdziesiątego roku życia? Oto problem dla polityków, którzy zostają przy władzy osiągnąwszy późny wiek kalendarzowy. W społeczeństwie, w którymi powstałyby takie działy spraw gospodarczych czy Sipołecanych, zatrudniające tylko ludzi starych, przejście na emeryturę byłoby przejściem do prac wydzielonych, wymagających swoistego przygotowania, przejście to byłoby poprzedzone przeszkoleniem, przygotowaniem. Emerytura nie byłaby oczekiwaniem na śmierć — ale diziałaniem na nowym polu".

Gdy mówi się o psychologicznej problematyce przechodzenia na emeryturę, warto wspomnieć również o badaniach dotyczących ludzi, którzy przeszli na tzw.

18 — Psychologia starzenia się

273

wczesną emeryturę. Jest to zjawisko, które można było prześledzić w Polsce, ponieważ rozporządzenie Rady Ministrów z lipca 1981 er. dawało możność przechodzenia na wcześniejsze emerytury -w okiresie do grudnia 1981 r. Nie będę cytowała szczegółowej^treści tego rozporządzenia. Faiktem jest, że w tym krótkim cz&sie wpłynęło do placówek ZUS 650 tysięcy podań ludzi chcących, skorzystać z .możliwości wcześniejszego przerwania pracy zawodowej. Ostatecznie w okresie od 1981 do 1983 iroku przeszło na wcześniejsze emerytury 558 tysięcy osób. Jest to liczba ogromna i warta szczegółowego zbadania. Trzeba pamiętać również, że cała akcja odbywała się w burzliwym dla kraju klimacie społecziKHpolitycznym, Słusznie pisze Syinaik (1987), że „po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z taką sytuacji gdy pięćdziesięcioletnie osoby masowo i nagle przerwały pracę zawodową, powiększając grono emerytów".

Praca Synaka stanowi próbę ,,socjologicznego opisu tej nowej — w pewnym sensie — kategorii społecznej, próbę ukazania jej rzeczywistego obrazu i rozbicia lub potwierdzenia funkcjonujących stereotypów i mitów, a więc .próbę rozszyfrowania tajemniczego kryptonimu „EW 81", którym zjawisko to zostało opatrzone w kartotekach urzędowych i sprawozdaniach statystycznych". Synak starał się odpowiedzieć na pytania: jaki wzór życia będą realizowali ludzie, którzy przeszli na wczesną emeryturę? Czy czują się emerytami? Co stanowi ich układ odniesienia? Badaniem objął 284 osoby (69% — tej grupy stanowili 'mężczyźni, 31% — kobiety). Średnia wieku mężczyzn wynosiła 54 lata, kobiet — 50 lat. Badani reprezentowali różne zawody i różne poziomy wykształcenia. Wszyscy mieli długi staż pracy. Jako metodę badania autor zastosował kwestionariusz zawierający 55 pytań. Terenem badań ibył Gdańsk.

Jako przyczyny wcześniejszego przejścia na emery-

274

turę respondenci wymienili: względy zdrowotne (34%), zdrowotne w połączeniu z innymi (49%), wyłącznie po-zazdrowotne i(17%). Przyczyny zdrowotne odgrywały większą rolę u kobiet niż u mężczyzn. Względy poza-zdrowotne, to głównie iróżnego rodzaju stresy i rozczarowania, a także rozmaitego typu trudności w zakładach pracy. Im wyższe wykształcenie miały osoby badane, tym częściej w motywacji przejścia na wcześniejszą emeryturę znaczną rolę odgrywały właśnie te czynniki, należy jednak podkreślić dużą różnorodność przyczyn w poszczególnych przypadkach.

Wśród najczęściej występujących motywów przerwania pracy Synak wyróżnia: a) chorobę i stan wyeksploatowania, b) niezadowolenie z pracy, uwikłanie w konsfilifety i zagrożenie przymusowym zwolnieniem, c) korzystanie z okazji. Jeżeli idzie o zadowolenie z życia, najbardziej zadowoleni byli emeryci najmłodsi, mieszkający ze współmałżonkiem, najmniej — osoby zamieszkujące samotnie. Wszyscy badani pragnęli poprawy sytuacji finansowej oraz poprawy ogólnych warunków życia, trudnych w okresie kryzysu. Ich piany życiowe, podobnie jak w naszych badaniach, dotyczyły tylko najbliższej przyszłości, ewentualnie podjęcia pracy zawodowej na pół etatu. Na ogół poziom aspiracji badanych i ich planowanie przyszłości nie różniło się niczym od tego, co ujawniły nasze wcześniejsze badania „normalnych" emerytów. Emerytura więc, niezależnie od wieku, w jakim na inią przechodzimy, wyciska piętno na obrazie samego siebie i planach na przyszłość.

Szczególnie u nas emeryci podkreślają zmęczenie wojną i ciężiką pracą w okresie odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych. U młodszych dochodzi do tego rozczarowanie i rozgoryczenie stanem gospodarki i inflacją. Ci ostatni zarzucają --również zakładom pracy,

18*

275

' że lekkomyślnie pozbyły się często zmakomitych fachowców, których obecnie nie ma kto zastąpić. U wielu badanych pojawiło się więc poczucie krzywdy z powodu nowej sytuacji ekonomicznej, która znacznie się pogorszyła od czasu, gdy ipostanowili przejść na wcześniejszą emeryturę i która zmusza ich teraz do podejmowania" pracy w innym zakładzie ze względów finansowych. Podobnie jak w naszych badaniach, młodzi emeryci — mężczyźni przerwanie pracy zawodowej przeżywają znacznie gorzej niż kobiety, dla których prowadzenie gospodarstwa domowego i pomoc "dzieciom wystarcza do wypełnienia czasu. Mimo to w badanej populacji tylko 10% osób po przejściu na wczesną emeryturę podjęło dodatkowe zatrudnienie, 16% deklarowało zamiar podjęcia pracy w przyszłości, zaś aż 61% respondentów stwierdzało, że nie zamierza już więcej powracać do pracy. Zacieśniała się natomiast ich więź z rodziną, co jest prawidłowością stwierdzania w wielu innych badaniach nad emerytami, a co — jak wiemy z ustaleń Lehr {1972) — -nie jest objawem najlepszego (przystosowania do emerytury.

Nieco imaczej przedstawia się sprawa, gdy oboje mai- • żonkowie są na emeryturze, a dorosłe dzieci opuściły już dom. Wówczas małżonkowie jakby zaczynają życie od nowa i organizują je według nowych reguł. Korzystają z wolnego czasu i wypełniają go w sposób przyjemny i dojrzały. Niektórzy, jak pisze Synak, dop/ero teraz czują się szczęśliwi. Jeżeli chodzi o szersze kontakty społeczne, to młodzi emeryci najchętniej spotykają się z grupą osób, które również skorzystały z możliwości wcześniejszego przerwania pracy zawodowej, rozluźniają się natomiast ich kontakty z byłym zakładem pracy.

Wyniki przeprowadzonej przez Synaka ana>lizy sytuacji młodych emerytów w zasadzie nie różnią się od

276

tego, co ujawniło się w naszych badaniach ludzi, którzy przerwali pracę osiągnąwszy przepisowy wiek emerytalny. Z decyzji o wcześniejszym przejściu na emeryturę zadowolonych było 34% badanych, niezadowolonych — 13%, pozostali dostrzegali zarówno zalety, jak i niedogodności swojej nowej sytuacji, przy czym sposób uzasadniania tych ocen — zarówno pozytywnych, jak i negatywnych — był w znacznej mierze zbieżny z tym, jakim posługiwali się pracownicy przerywający pracę w późniejszym wieku. Stopień zadowolenia z życia młodych emerytów także okazał się zróżnicowany, uzależniony od indywidualnej konfiguracji warunków, takich jak; sytuacja finansowa, rodzinna, wykształcenie i cechy osobowości. Badania Synaka ujawniły natomiast pochopność wydania przez Radę Ministrów rozporządzenia z roku 1981 o wcześniejszych emeryturach, albowiem rozporządzenie to pozbawiło zakłady pracy wielu bardzo dobrych i doświadczonych .pracowników, stawiając w konsekwencji wiele iprzedsiębioristw w sytuacji braków kadrowych, trudnych do uzupełnienia.

2. Adaptacja do emerytury w świetle badań własnych

Z kolei chciałabym omówić badania nad przystosowaniem do emerytury, prowadzone w naszym Zakładzie w ramach prac magisterskich pisanych pod moim kierunkiem.

Badania, które przedstawiam, objęły w sumie 240 osób (126 kdbiet i 115 mężczyzn) w trzech grupach wieku: 20 - 30 dat, 50 - 60 lat i 60 - 75 łat. Grupa pierwsza, najmłodsza wiekiem, stanowiła grupę kontrolną dla 'grupy starszej w części badań dotyczącej poglądów na wdek, w jakim ludzie powinni przechodzić na emeryturę. Głównymi metodami badania był ukierunko-

277

wany wywiad i test zadań niedokończonych, przystosowany do badania ludzi starszych. Celem wywiadu było uzyskanie danych na temat stanu zdrowia osób badanych, ich stosunków rodzinnych, sposobu spędzania -wolnego czasu, zadowolenia lub niezadowolenia z faktu przejścia na emeryturę i planów na przyszłość. Większa liczba osób badanych imiala wykształcenie średnie i wyższe, nie można więc badanej populacji emerytów traktować jako grupy reprezentatywnej. Są to raczej badania o charakterze eksploracyjnym, które jednak są, moim zdaniem, na tyle interesujące, że warto je przedstawić. Potrzebne są dalsze badania, które powinny objąć różne grupy zawodowe emerytów z różnych środowisk i o różnym poziomie wykształcenia.

Badania nasze odbywały się dwukrotnie: pierwsze w okiresie 2-3 tygodni od chwili przejścia osoby badanej na emeryturę, drugie po Uipływie 3-4 miesięcy od czasu pierwszego badania. Organizacja badań była następująca: na .podstawie danych uzyskanych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ustalano adresy osób, któxe właśnie przeszły na emeryturę. Następnie osoby te odwiedzano w domu wyjaśniając cel badania i dopiero po uzyskaniu ich zgody na udział w badaniu, było ono przeprowadzane na miejscu, tj. w mieszkaniu badanego. Stosunek do badań kształtował się różnie. Dało się wyodrębnić trzy typy postaw: wyraźnie pozytywną, przychylną i negatywną. Wyraźnie pozytywne nastawienie do badania prezentowała połowa badanych, które okazywały otwarte zadowolenie, że budzą czyjeś .zainteresowanie, mówiły o sobie dużo i spontanicznie. Nastawienie przychylne z zabarwieniem neutralnym imamifestowały osoby, które zgodziwszy się na badania odpowiadały na jpytania, dostarczały więc potrzebnych, informacji, mówiły jednak tylko

278

tyle, ile ibyło konieczne. Badanym tym szczególnie zależało na anonimowości i kilkakrotnie upewniały się, czy mogą liczyć ,na dyskrecję badającego. Postawa negatywna wystąpiła tylko u dwóch osób, które zgodziwszy się początkowo na udział w badaniach, ipóź-niej odmówiły dalszego w nich udziału.

Większość badanych mężczyzn pracowała na różnych stanowiskach w administarcji państwowej; ponadto badani byli inżynierowie, wojskowi, prawnicy. Kobiety pracowały głównie jako siły biurowe. Więcej mężczyzn niż kobiet pozostawało w związku małżeńskim. Wynika to z faktu, że kobiety żyją dłużej, a ponadto, gdy mężczyzna owdowieje, na ogół dość szybko zawiera nowy związek małżeński, wdowy natomiast rnają małe szansę na powtórne małżeństwo.

Pierwszym pytaniem, na które staraliśmy się uzyskać odpowiedź, ibyło pytanie o wiek, w jakim ludzie powinni wycofywać się z pracy zawodowej. Jest to problem często dyskutowany, którego istotę stanowi pytanie: czy wiek .emerytalny powinien być dla wszystkich taki sam i ściśle określony (np. 60 lub 65 lat) czy też ma on być elastyczny i zależny od stanu zdrowia i psychofizycznej sprawności człowieka?

Poglądy badanych na temat optymalnego wieku przechodzenia na emeryturę można podzielić na trzy następujące kategorie:

a) akceptacja istniejącego stanu .rzeczy, tj. przepisów obligujących do (przechodzenia w stan spoczynku zawodowego w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla

mężczyzn;

b) .przekonanie, że na emeryturę .powinno się przechodzić wcześniej, niż to przewidują obecne przepisy. Wiek emeirytalny był .przy tym przez , badanych określany sztywno (najczęściej lokowany w przedziale 50 - 55 lat), nie chodziło więc tu o zmianą

279

zasad systemu emerytalnego, lecz tylko o samo przesunięcie wieku emerytalnego w czasie; c> opinie, że wiek emerytalny powinien być traktowany elastycznie, tj. uzależniony od rozmaitych czynników, które szczegółowo omówimy dalej.

Wiek badanych nie stanowił czynnójka różnicującego ich opinie na temat optymalnego wieku emerytalnego. We wszystkich grupach stosunkowo najmniej było osób akceptujących istniejące aktualnie przepisy, najwięcej zaś takich, które wolałyby obniżenie wieku emerytalnego i dość spora była 'liczba tych, którzy chcieliby zindywidualizowania zasad przechodzenia .na emeryturę. Płeć badanych także nie była czynnikiem różnicującym opinie. Wprawdzie w ogólnym zliczeniu kobiety nieco częściej mówiły o wcześniejszym przechodzeniu na emeryturę, mężczyźni zaś nieco częściej postulowali „elastyczny" indywidualny tryb określania wieku emerytalnego, ale różnice te mieściły się w granicach 5 - 7% i nie były statystycznie istotne zarówno dla całej badanej populacji, jak i dla poszczególnych grup wieku.

Jeżeli idzie o bardziej szczegółową charakterystykę wypowiedzi badanych, to ci, którzy wyrażali akceptację aktualnie istniejących przepisów, nie uważała za potrzebne uzasadniać swoje stanowisko. Badani postulujący obniżenie wieku emerytalnego formułowali bardzo różne, niekiedy w oczywisty sposób nierealistyczne propozycje, np. aby uprawnienia do emerytury można było nabywać w wieku 40 (czy nawet 30) lat. Przeważająca większość opowiadała się jednak za przedziałem 50-55 lat, przy czyim podobna była liczba badanych, którzy swoje propozycje formułowali ogólnie, dia wszystkich pracujących, i liczba tych, którzy uważa/li, że granica wieku emerytalnego dła mężczyzn powinna

280

być o około 5 lat wyższa niż dla kobiet. Uzasadnienia postulatu przesunięcia w dół granicy wieku emerytalnego' różniły się nieco w zależności od wieku badanych,

Osoby starsze (ok. 50 roku życia) stosunkowo częściej wskazywały na stan zmęczenia: ,,Przejście na emryturę powinno być wcześniejsze. Tempo życia jest coraz większe, większe są wymagania w pracy, ludzi to bardzo wyczerpuje, chcieliby odpocząć" (kobieta, 55 lat). Niektóre z tych osób kładły przy tym nacisk na przynależność pokoleniową: „Pokolenie przedwojenne powinno mieć skrócony okres pracy, ponieważ rozpoczynało pracę w wieku 16 - 17 lat" (mężczyzna, 51 lat), „Nasze pokolenie napracowało się już dość dużo. Trzeba ludziom, którzy już przepracowali te 30 lat, pozwolić odpocząć" (kobieta, 51 lat). Młodsi badani {25-35 lat) również mówili o zmęczeniu i .przepracowaniu, jednakże częściej kładli naclisk na potrzebę dania ludziom starszym czasu na poświęcenie się własnym sprawom, ,,nacieszenie życiem": „Ludzie są już zmęczeni pracą, chcą jeszcze skorzystać z życia, a po przejściu na emeryturę toędą już starzy i nie będą mieli zdrowia i chęci na aktywne życie" (mężczyzna, 26 łat), „Powinno się wcześniej przechodzić na emeryturę, żeby człowiek miał czas pożyć sobie, odpocząć, poświęcić czas dla siebie" (mężczyzna, 30 lat).

Różnice związane z wiekiem zarysowały się także w wypowiedziach tych badanych, którzy postulowali elastyczne podejście do prosblemu wieku emerytalnego. Osoby młode uważały, że przejście na emeryturę powinno następować wówczas, gdy starość zaczyna zaburzać funkcjonowanie społeczne i psychiczne człowieka, a więc, gdy jego praca przestaje być efektywna i twórcza, gdy czuje się staro i jest w ten sposób oceniany przez otoczenie. Formułowaniu tego rodzaju opi-

281

nii nie towarzyszyły żadne wyobrażenia na temat kryteriów oceny pracy w kategoriach „twórcza", „efektywna", co może świadczyć o mało realistycznej postawie tej części badanych wolbec omawianego problemu. Mówiąc o elastycznym traktowaniu granicy wieku' emerytalnego zdawali się oni mieć na myśli głównie obiegową opinię, iż człowiek powinien przestać pracować, gdy spadnie jego użyteczność zawodowa, nie zaś rzeczowe propozycje zindywidualizowania zasad przechodzenia na emeryturę. Natomiast osoby starsze uważały, że moment przejścia- na emeryturę powinien być uzależniony od rodzaju wykonywanej pracy, stopnia jej odpowiedzialności i szkodliwości dla zdrowia, od ilości przepracowanych lat i stopnia osobistego zaangażowania^ pracę. Z wyjątkiem tego ostatniego, trudno wymiernego kryterium, wszystkie pozostałe proponowane przez tę część badanych były więc kryteriami podlegającymi zobiektywizowaniu i możliwymi do praktycznego zastosowania.

Niezależnie od dwóch wymienionych tyipów propozycji elastycznego traktowania granicy wieku emerytalnego, 6% ogółu badanych (w podobnych proporcjach we wszystkich grupach wieku) było 'zdania, że człowiek ipowinien sam decydować, kiedy chce przejść na emeryturę i nie powinno się w tej sprawie stwarzać żadnych formalnych ograniczeń czy nacisków.

Kolejnym pytaniem, na które nalały odpowiedzieć nasze badania, było pytanie o funkcjonowanie emerytów w ciągu pierwszych 2-3 tygodni od chwili zaniechania ipracy zawodowej. Stosunek do konieczności przejścia na emeryturę kształtował się u badanych różnie i wahał się od zdecydowanie pozytywnego, połączonego z dobrym samopoczuciem, aż do bardzo negatywnego, zabarwionego głębokim poczuciem krzywdy. Zachodziła przy tym wyraźna różnica pomiędzy ipo-

282

stawami mężczyzn i kobiet, skłaniająca do odrębnego

omówienia wyników, badania obu podgrup.

Jeśli idzie o .mężczyzn, możina ich było podzielić na: bardzo zadowolonych z przejścia na emeryturę (10%), raczej zadowolonych (47,5%), niezbyt zadowolonych (31,25%) i zdecydowanie niezadowolonych (11,25%). W sumie więc zarówno tych, którzy cieszyli się z przerwania pracy zawodowej, jak i tych, którzy czuli się. z tego powodu nieś zez ęśiliwi, było niewielu. Zdecydowana 'większość badanych miało do swojej aktualnej sytuacji stosunek ambiwalentny: pewne aspekty nowej sytuacji życiowej oceniali jako pozytywne, inrne zaś przeżywali! źle.

Do grupy bardzo zadowolonych należeli ci, którzy od dawna i z utęsknieniem oczekiwali momentu przejścia na emeryturę. Tego typu postawę ilustruje wypowiedź 65-letniego buchaltera: „Jestem bardzo zadowolony z przejścia na emeryturę, czekałem na nią. Jestem .zadowolony, że spełniłem obowiązek wobec ojczyzny. Dałem iż siebie wszystko bez reszty, należy mi się teraz odpoczynek". Zadowoleni z przerwania pracy zawodowej byli również ci z badanych, dla których ipraca nigdy nie stanowiła najważniejszej sprawy w życiu. Pracowali, aby zarobić tną utrzymanie, i (przejście na emryturę przyjęli z ulgą. Mówi o tym inny z badanych, 654etni chemik: „Praca nigdy nie dawała mi zadowolenia, nie była to praca z zamiłowania, a zresztą nigdy nie byłem tytanem pracy. Teraz czuję się świetnie, jestem spokojniejszy, mogę sobie dłużej pospać".

Najliczniejszą 'grupę stanowili ci, którzy wprawdzie nie wyczekiwali przejścia na emeryturę, ale skoro przestali pracować, stosunkowo łatwo przestawili się na nowy tryib życia d starają się korzystać z wolnego czasu i swobody, jaką dała im nowa sytuacja życiowa.

283

Niektórzy chwalą sotoie brak przymusu i możalrwość robienia tago, na co mają ochotę. Temu uczuciu zadowolenia towarzyszyło przekonanie, że korzystają z zasłużonego odpoczynku po wielu latach pracy. Ilustrują to przykłady wypowiedzi badanych: „Jestem zadowolony z przejścia na emeryturę. Nie musze się irytować, jestem spokojny, mogę sobie odpocząć. Nie widzę zegarka ani daty, nie muszę się z niczym spieszyć. Mogę robić to, na co mam ochotę i kiedy chcę" (referent, 66 lat), „Przepracowałem! już tyle lat, więc teraz mogę prowadzić spokojniejszy tryb życia. Nie nudzę się, nie czuję się także niepotrzebny" (urzędnik, 66 lat).

Trzecią grupę stanowili ci badani, którzy pierwsze tygodnie po przejściu na emeryturę traktowali jako rodzaj urlopu. Odpoczywali i czuli się tak, jakby byli na wakacjach. Dziaiał u nich mechanizm obronny nie-przyjmowania do wiadomości faktu wyłączenia już na stałe z pracy zawodowej. Stan psychiczny tych osób wyraźnie pogarszał się z upływem czasu. Oto charakterystyczne wypowiedzi z lej grupy badanych: „Przez pierwsze dwa (tygodnie czułem się świetnie, odpoczywałem. Mam więcej czasu na odpoczynek i staram się to wykorzystać, ale od kilku dmi czuję się bardziej nerwowy, gorzej śpię. Chciałbym jeszcze koniecznie pracować" (kierownik cegielni, 67 łat). „Z jednej strony jestem zadowolony, że mogę bez ograniczeń korzystać ze swobody, że mogę sobie odpocząć, dłużej pospać, nie denerwuję się spiracą. Z drugiej jednak, od czasu do czasu nachodzą mnie myśli, że jestem już nikomu niepotrzebny, że stałem się ciężarem dla społeczeństwa, i że nie jestem już wydajny. To są początki emerytury i wydaje mi się, że -gdybym w przyszłości nie znalazł sobie żadnego zajęcia, to moje samopoczucie byłoby coraz gorsze" (-efconornista, 67 lat).

284

Ostatnią wreszcie grupę stanowili ci, którzy natychmiast po przejściu na emeryturę czuli się źle. Nie cieszyli się wolnym czasem, ponieważ nie wiedzieli, co z nim począć. Stali się nerwowi i czuli, że pod -wpływem 'bezczynności zaczynają się w szybkim tempie starzeć. Ilustrują to wypowiedzi badanych: „Czuje się odcięty od świata, Ibardzo się zżyłem z kolegami, z którymi- pracowałem. Teraz brakuje mi i kolegów, i pracy'' (magazynier, 65 lat). „Zauważyłem, że od chwili, gdy przestałem pracować, jestem bardziej nerwowy, czuję się z każdym dniem coraz starszy. Przyzwyczaiłem się do pracy i jest mi bairdzo pusto bez sta-łych obowiązków. Zajmuję się wprawdzie domem, ale. 'ta praca nie daje mi zadowolenia. Muszę jeszcze pracować, aby psychicznie poczuć się lepiej" (referent, 65 lat).

•W problematyce psychologicznej .przejścia na emeryturę należy uwzględnić kontakty społeczne na terenie zakładu pracy. Dla niektórych ludzi są to jedyne powiązania towarzyskie, jakie mają. Z kolegami są zaprzyjaźnieni, znają nawzajem wszystkie swoje kłopoty i radości, dlatego przejście na emeryturę nie oznacza dla nich wyłącznie przerwania pracy zawodowej, ale także utratę bardzo ważinych kontaktów społecznych. W znacznie lepszej sytuacji są ci; którzy mają kontakty towarzyskie poza zakładem pracy, kontynuują je więc bez przeszkód .po przejściu na emeryturę.

Z wyjątkiem niezibyt licznych grup skrajnych, tj. osób wyraźnie zadowolonych i wyraźnie nie zadowolonych, badani mężczyźni w pierwszym okresie po przejściu na emeryturę starali się w różny sposób zaadaptować do nowej sytuacji. Podkreślane przez nich dobre strony przerwania pracy, to: możlliiwość wypoczynku, swoboda, brak przymusu, brak powodów do zdenerwowania, które często zdarzały się w pracy. W rozmo-

285

wach z badanymi odnosiło się jednak wrażenie, że szukając dobrych stron emerytury starają się oni równocześnie przekonać samych siebie o korzyściach płynących dla nich z obecnej sytuacji.

Inaczej niż u mężczyzn kształtował się stosunek do przejścia na emeryturę u kobiet. Jak to wynika z badań różnych autorów {Schneider, 1966; Lehr, 1972), a także z .naszych, kobiety znacznie łatwiej przystosowują się do emerytury niż mężczyźni. Traktują one często pracę jako sposób zarobkowania i możliwość nawiązania szerszych kontaktów towarzyskich, rzadziej natomiast występuje u nich problem prestiżu zawodowego i zadowolenia z 'realizacji siebie poprzez pracę. Kobieta jako żona, matka i pani domu ma już pozycję społeczną, której nie traci po ukończeniu pracy zawodowej; stąd też załamania po przejściu na emeryturę częściej zdarzają się mężczyznom, niż kobietom.

Wśród 125 badanych przez nas kobiet bardzo zadowolonych z przetrwania pracy zawodowej było 30,4%, zadowolonych — 60,8%, zaś niezadowolonych tylko 8.8%. Jak widać prawic wszystkie badane były w zasadzie zadowolone z przejścia na emeryturę. Pracując zawodowo zawsze poświęcały sporo czasu życiu rodzinnemu i gospodarstwu domowemu, zmiana trybu życia, jaka zaszła po przejściu na emeryturę, nie była więc dla nich tak gwałtowna, jak dla mężczyzn. Po prostu miały teraz więcej czasu na sprawy domowe, mogły wreszcie trochę -odpocząć. Ujawnia się to wyraźnie w ich 'wypowiedziach: „Czuję się świetnie. Mam teraz spokojnie życie, nie mam powodów do zmartwień, nie mam specjalnych kłopotów. Mogę powiedzieć, że odpoczywam w całej pełni" (kasjerka, 63 lat), „Jak najprędzej chciałam przejść na emeryturę, nie mogłam się jej doczekać. Czuję się teraz bardzo dobrze, dopiero teraz zaczęłam prawdziwe życie, rozkoszuję się wolnoś-

286

cią l wreszcie mogę żyć dla sieibie i dla rodziny. Cieszę się wolnością, wykorzystując czas na co mam ochotę, robię, co chcę, wstaję, kiedy chcę. Dopiero teraz, po 38 latach, poznałam co to jest swobodne życie i dziwię się mocno tym, którzy po przejściu na emeryturę tęsknią za pracą" (nauczycielka, 58 lat).

Nawiązując do ostatniego cytatu chciałabym wspomnieć o innych badaniach wykonanych w naszym Zakładzie, a dotyczących adaptacji nauczycieli do emerytury. Na ogół nauczyciele, przechodząc na emeryturę/ są bardzo zmęczeni, chwalą więc sobie możliwość wypoczynku, jednakże duże przywiązanie do zawodu, nierzadko przekonanie o pełnieniu ważnej misji społecznej, skła*hia ich do dalszej pracy, chociaż w zmniejszonym wymiarze godzin. Adaptacja do emerytury u nauczycieli jest na ogól lepsza niż u osób w ininych zawodach, gdyż mając różnorodne zainteresowania umieją sobie wypełnić wolny czas (lektura, rozrywki kulturalne).

Grupę pośsrednią w naszych ibadaniach stanowiły kobiety, które wprawdzie nie wypowiadały się na temat przejścia na emeryturę w sposób entuzjastyczny, niemniej jednak wydawały się zadowolone ze swojej sytuacji życiowej. Uważały one, że życie na emeryturze jest spokojniejsze, nie czuły też potrzeby podejmowania jakiejś pracy. • Odnosiło się wrażenie, że w porównaniu z mężczyznami zadowolenie, jakie odczuwały, było bardziej szczere i autentycne. Świadczą o tym wypowiedzi w rodzaju: „Jestem zadowolona, że mam więcej czasu dla siebie. Psychicznie czuję się teraz znacznie lepiej, jestem spokojniejsza i nie denerwuję się" (kierowniczka sklepu, 61 lat), „Jestem spokojniejsza, mogę sobie dłużej pospać, nie muszę się spieszyć, nie muszę nic rolbić na określoną godzinę, życie jest spokojniejsze bez narzuconego tempa. Czuję się do-

287

brze, wiem, że jestem ipobrzebma, a to jest bardzo ważne. Jestem zadowolona z życia, cieszę się tym, co jest" {magazyn!erka, 65 lat).

Większość kobiet z tej grupy czuła się potrzebna mogąc zająć się rodziną. Dawało im to zadowolenie, ułatwiając bardzo przystosowanie do nowej sytuacji życiowej. Tak więc łącznie 91,2% badanych kobiet nie przeżyło przejścia na emeryturę jako stresu i doskonale potrafiło sobie wypełnić wolny czas. Głę>bokie nie-za(j^>wolenie i konieczność przerwania pracy zawodowej wyrażała tylko ta, bardzo nieliczna część badanych, o\la których całe życie koncentrowało się wokół roli zawodowej. Jędrna z nich, osoba samotna, emerytowana kierowniczka administracji mówiła o tym następująco: „Uważam, że przejście na emeryturę równa się przejściu na śmierć. To jest bardzo przykry okres dla człowieka, człowiek czuje się już nikomu niepotrzebny. Właściwie oczekuje 'tylko śmierci. Chciałabym .bardzo gdzieś pracować, aiby psychicznie czuć się lepiej".

Jak wynika zt przedstawionych danych, kobiety lepiej niż mężczyźni adaptują się do emerytury, a różnice między obu grupami są statystycznie istotne. Dla kobiet źródłem zadowolenia z przejścia na emeryturę fcyło: dysponowanie większą ilością czasu dla zajęcia się rodziną d domem, możliwość odpoczynku, brak stresów wynikających z trudności pogodzenia pracy zawodowej z obowiązkami Todzinmyimi. Praca dla badanych kobiet nigdy nie stanowiła głównej treści ich życia, chociaż dla wtólu z nich była interesująca i sprawiała im satysfakcję. Kobiety" te jednak miały przeważnie średnie wykształcenie, nie wiadomo zatem, jatoby się sprawa przedstawiała, gdyby badaniom .poddano kobiety z wyższym wykształceniem, zajmujące bardziej odpowiedzialne stanowiska. Być może, wyniki byłyby

288

wówczas inne, zwłaszcza że nasze badania dotyczące celów życiowych studentek uniW'6trsytetu wykazały, iż nie wyobrażają one sobie życia bez pracy zawodowej, nie rezygnując przy tym z .założenia rodziny.

Jako jeden •ze wskaźników przystosowania do emerytury i wypracowania nowego stereotypu życia przyjęty został stosunek do zakładu pracy, w którym badani spędzili wiele lat swego życia i który wielu badanych odwiedzało po zapirzestanki pracy. Sprawa, czy częste odwiedzanie zakładu pracy jest wskaźnikiem dobrego czy też złego przystosowania do emerytury, jest dyskusyjna. Można bowiem postawić .hipotezę, że częste odwiedzanie kolegów jest wyrazem tęsknoty i trudności ułożenia sobie życia po przejściu na emeryturę, ponieważ dawni współpracownicy nadal stanowią niezwykle ważny i trudny do .zastąpienia element kontaktów społecznych. W takim wypadku częstość odwiedzania zakładu pracy byłaby raczej wskaźnikiem złego przystosowania. Można jednak przyjąć inną hipotezę, bardziej prawdopodobną, że spotykanie się z byłymi kolegami stanowi naturalną potrzebę wynikającą z trwałości więzów towarzyskich i że nagłe ich zerwanie świadczyłoby o złym przystosowaniu do emerytury.

W naszych 'badaniach, w (pierwszym okresie po .przejściu na emeryturę 60% badanych mężczyzn i kobiet bardzo często (czasem nawet codziennie) odwiedzało zakład pracy. Czynili to głównie ze względów towarzyskich, brak im ibyło codziennych kontaktów z ludźmi, z którymi w ciągu wielu łat zwykli byli dzielić się swoimi radościami i kłopotami. Niektórych badanych nadal interesowało wszystko, co się dzieje w zakładzie. Wie byli w stanie nagle zobojętnieć na sprawy, które przez wiele lat stanowiły treść ich życia. „Najgorsza ta nagłość — mówił jeden z pracowników — ktoś pracuje na pełnym etacie do 30 kwietnia, a od

19 — Psychologia starzeni*

289

l maja ma już nie chodzić do pracy". Oczywiście nie ma tu mowy o rzeczywistej nagłości, bo każdy z pracowników wie, kiedy kończy się liczba 'lat kwalifikujących go do przejścia na emeryturę. Niemniej jednak z wypowiedzi badanych wynikało, że wiadomość o konieczności przerwania pracy stanowiła dla nich zaskoczenie. Niektórzy z emerytów odwiedzali zakład w przekonaniu, że są tam nadal potrzebni. Jeden z badanych mówił: „Dosyć często chodzę do zakładu pracy, interesuję się tym, co się tam dzieje, daję fachowe wskazówki mojemu następcy i innym kolegom, z którymi pracowałem. Cieszę się, że moje rady są im potrzebne". Inny badany, wbrew deklaracjom o zadowoleniu z emerytury, powiedział: „Często odwiedzam stare miejsce pracy, byłem na zabraniu zakładowym. Żyję życiem zakładu, chciałbym tam jeszcze pracować na pół etatu".

Wśród badanych byli także i tacy, którzy nie odwiedzali dawnego miejsca pracy, nie tęsknili za kolegami. Negatywny stosunek do zakładu pracy spowodowany był często konfliktami pomiędzy pracownikami starszymi a młodymi, którym starsi zarzucali lekceważenie dyscypliny i niedostateczny szacunek dla zwierzchników. Oto charakterystyczna wypowiedź na ten temat: „Nie podobały mi się stosunki tam panujące. Denerwowała mnie swoboda, spoufalanie się młodych ze zwierzchnikami, lekceważenie pracy, a przecież kierownik powinien mieć jakiś prestige. Zupełny brak dyscypliny, zwłaszcza u młodych, spóźnianie się do pracy bez żadnego usprawiedliwiania, dbijanie się podczas pracy, pogawędki telefoniczne. Miałam już tego wszystkiego dość" (chemiczka, kierownik pracowni analitycznej).

Nie odwiedzali zakładu pracy także ci badaini, którzy byli zbyt ambitni, atoy -zjawiać się jako emeryci

290

tam, gdzie zajmowali stanowiska kierownicze i byli dotychczas osobami znaczącymi. Istnieje negatywna, statystycznie istotna korelacja między zajmowanym stanowiskiem a stosunkiem do zakładu pracy po przejściu ina emeryturę. I-m wyższe ktoś miał stanowisko, tym mniej chętnie kontaktuje się z dawnym miejscem pracy. Szczególnie wyraźnie korellację tę można zaobserwować u mężczyzn; dla kobiet względy natury towarzyskiej zdają się być ważniejsze niż pozycja zawodowa, co sprzyja utrzymywaniu kontaktów z byłymi koleżankami i kolegami. „Dawne koleżanki odwiedzam raz w tygodniu — mówiła nauczycielka. Teraz dopiero przychodzę do szkoły jak pani, mogę sobie swobodnie z nimi porozmawiać, posłuchać o sprawach, które mnie bezpośrednio nie dotyczą". Natomiast reakcja lobiety, która była kierowniczką sklepu, była już zupełnie mną: „Nie chodzę do .sklepu, gdyż byłoby mi przykro, że już nie mogę sprzedawać. Ale z koleżankami się kontaktuję ailbo telefonicznie, albo osobiście".

Badanych, którzy nie odwiedzając dawnego miejsca pracy podtrzymywali jednak kontakty z kolegami, było 15 %. Tak więc w pierwszym okresie po przejściu na emeryturę 75% badanych utrzymywało bezpośredni kontakt z zakładem pracy. Wynikało to częściowo z przyzwyczajenia, czasem z ciekawości, co się daieje w zakładzie i jak sobie radzą bez nich, często zaś główną rolę w utrzymywaniu kontaktów odgrywały względy natury towarzyskiej.

Innym czynnikiem, który może stanowić wskaźnik dobrego lub złego przystosowania do emerytury, jest sposób spędzania wolnego czasu. Jest to w' anaicznej mierze uzależnione od zainteresowań poza zawodowych. U wszystkich badanych w pierwszym okresie jpo przejściu na emeryturę można było stwierdzić wzrost zainteresowania sprawami najbliższej rodziny oraz ożywie-

is*

291

" nią kontaktów z rodziną dalszą, mieszkającą poza miejscem ich zamieszkania. Badani zaczęli odwiedzać krewnych mieszkających poza Krakowem i poświęcają znacznie więcej czasu swoim bliskim. Oto typowe wypowiedzi na ten temat: „Częściej odwiedzam teraz córkę i wnuczkę. Mam więcej czasu, aby interesować się ich życiem, mogę z nimi częściej (porozmawiać" (mężczyzna, 66 lat). „Znacznie częściej odwiedzam teraz trzy córki, każdą z nich raz lub dwa razy w tygodniu, o czym dawniej nie było mowy. Córki przychodziły do mnie raz lut) dwa razy na miesiąc, a ja bywałem u nich raz w roku, czasem nawet rzadziej. Niedziele spędzam teraz zawsze u jednej z córek, oglądam u mich telewizję, gram w karty. Interesuję się bardziej tym, co robią wnuki" (mężczyzna, 67 lat).

W podobny sposób zachowywały się kobiety. One irównież w pierwszym okresie po przejściu na emeryturę spędzały więcej czasu z rodziną, ale starały się także odrabiać zaległości w zaniedbywanym z powodu pracy zawodowej gospodarstwie domowym. .

Nawiązywanie bliższych kontaktów z rodziną, od-wiedzainie krewnych mieszkających w innych miejscowościach, żywsza korespondencja z rodziną, zdaje się wynikać nie tytlko i faktu, że ma się większą ilość czasu po przejściu na emeryturę. Rodzina staje się w tym okresie życia punktem oparcia uczuciowego, zaspokajając pogłębiającą się u starszych ludzi potrzebę poczucia bezpieczeństwa. Wiąże się ona z uświadamianiem sobie własnej starości, której widomą, zewnętrzną oznaką jest przejście na emeryturę. Dlatego wyjaśnienia badanych, że ich obecny stosunek do rodziny jest wynikiem jedynie wolnego czasu, nie są w pełni (przekonywające. W nawiązywaniu bliższych stosunków z rodziną odgrywa niewątpliwie rolę nie zawsze uświadomiona potrzeba przynależności i poczucia bezpieczeństwa. .

292

Interesujące dla badanych przez nas problemów było pytanie, jak ludzie, którzy niedawno przeszli na emeryturę, spędzają czas, jakie są ich obecne zainteresowania? Lista zajęć, jakie wymienili badani, uporządkowana według częstości ich wykonywania, była następująca:-

— słuchanie radia i oglądanie telewizji,

— czytanie książek (beletrysityka, literatura fachowa),

— zajęcia "związane z gospodarstwem domowym,

— odwiedzanie znajomych i krewnych,

— czytanie prasy,

— chodzenie do kima i teatru,

— spacery,

— chodzenie na koncerty,

— gra w bridża,

—^ indywidualne hobby,

— odwiedzanie krawcowej, fryzjera, kosmetyczki,

— zajmowanie się wnukami,

— chodzenie do kawiarni,

— oglądanie zawodów sportowych,

— praca zarobkowa.

Kobiety miały mniej kłopotów z wypełnianiem wolnego czasu, gdyż prawie wszytkie zajmowały się gospodarstwem domowym. Żadna z nich natomiast nie miała hobby. Prawdopodobnie zainteresowania i pasje, tak często spotykane u mężczyzn, prawie zupełnie nie występują u kobiet, których hobby to gospodarstwo domowe. Nie mają one .potrzeby szukać sobie dodatkowego zajęcia naiwet wtedy, gdy nie ipracują zarobkowo.

Czytanie, słuchanie radia, oglądanie telewizji, chodzenie na spacery, to sposób spędzania czasu wszystkich emerytów. Wspólne dla nich jest również odwiedzanie rodziny i znajomych. Można więc powiedzieć,

293

że życie towarzystkie, czytanie i rozrywki wyipełniały, obok wypoczynku, wolny czas os6b badanych. Mężczyźni jako rozrywkę wymieniali także chodzenie na mecze, kobiety natomiast chodziły do krawcowej, fryzjera i kosmetyczki.

Wiele czasu zarówino mężczyźni, jak i kobiety poświęcali lekturze. Czytali ,,co jest pod ręką'' lub też wracali do ulubionych książek z okresu .młodości. Prócz beletrystyki czytali też prasę codzienną, a, niektórzy 'badani z wyższym wykształceniem sięgali jeszcze dodatkowo ipo prasę fachową {„alby nie wypaść z kursu"). Prawie wszycy badani podkreślali, że teraz, gdy czują się zmęczeni, mogą wypoczywać. Przez wypoczynek rozumieli późniejsze wstawanie oraz leżenie w ciągu dnia. („Czuję się jeszcze przemęczona pracą, kładę się więc często przed południem na jedną lub dwie godziny".) Mężczyźni częściej niż kobiety chodzili na samotne spacery. Miejscem tych spacerów są parki lub ulice miasta, po których chodzi się „bez celu". Wielu badanych mówiło o zwiedzaniu mowych dzielnic miasta, o których tylko czytali w prasie, a których dotychczas nigdy nie widzieli. (,,Często chodzę na samotne spacery. Zwiedzam różne dzielnice, oglądam, co się gdzie buduje".)

W szczęśliwym położeniu byli mężczyźni mający jakieś hobby (naprawianie zegarków, filatelistyka, gra w szachy, uprawianie dziatki itp.), któremu ,po przejściu na emeryturę poświęcali cały wolny czas. Pasja, dla której nie znajdowali wystarczającej ilości czasu, gdy byli zawodowo czynni, teraz odgrywa dużą rotę, czyniąc ich życie pełniejszym i sensowniejszym.

Uogólniając .możemy stwierdzić, że badani emeryci nie narzekali na nudę, że wszyscy lepiej lub 'gorzej zapełniali sobie wolny czas. Odnosiło się wrażenie, że lepiej pod tym względem radzą sobie kobiety, które

294

nawet twierdziły, że zaczęły obecnie nowe i bardziej

interesujące życie, iponieważ mają wreszcie czas na obejrzenie wielu ciekawych rzeczy.

Na ogół emeryci w pierwszym okresie po przejściu na emeryturę nie tylko się nie skarżylli, ale nawet byli zadowoleni z aktualnego trybu życia. Wielu z nich jednak zachowywało się tak, jakby byli ,na urlopie, który skończy się pewnego dnia, .po czyim powrócą do pracy. Ten mechanizm pomaga niewątpliwie w adaptacji do emerytury, ale tylko w pierwszym jej1 okresie.

W badaniach maszych znalazło się również pytanie dotyczące planów na przyszłość. Chcieliśmy się dowiedzieć, w jakim stopniu ludzie starsi zdolni są do stawiania sobie celów życiowych i czy cele te związane są z 'bardzo bliską czy iteż z dalszą przyszłością. Wiadomo bowiem, że z wiekiem charakter naszych celów życiowych ulega zmianom, stają się one skromniejsze i bardziej reaLne. Okazało się, że jeżeli badame przez nas osoby w ogóle mówiły o planach, to plany te dotyczyły tylko najbliższej przyszłości i odnosiły się np. do zamierzonej podróży lub podjęcia .pracy zarobkowej. Jak to wynika z innych naszych badań, u osób starszych istnieje lęk przed planowaniem, zdają sobie bowiem one sprawę, że realizacja tych planów zależy głównie od stanu zdrowia. Ponieważ boją się pogorszenia się stanu zdrowia, boją się też niepowodzenia w realizacji ewentualnych planów. Wynika to jasno z ich wypowiedzi na temat przyszłości: „Cóż można planować mając 70 lat? Żyję dniem dzisiejszym, jestem zadowolony z tego, a co będzie dalej, zobaczę". „Na przyszłość nie rnam specjalnych planów. Uważam, że jestem za stara, aby coś planować. Mogłaby się mię. udać, a tak jestem zadowolona, nie przejmuję się w zasadzie niczym, cieszę się takim życiem, jakie mam obecnie".

Wielu badanych podkreślało, że są zadowoleni

295

z obecnej sytuacji i dlatego nie potrzebują niczego nowego planować. Z oświadczeń tych jednak można było wyczytać lęk przed niepowodzeniem, przed tym, aby nie było gorzej niż jest obecnie. Jeżeli niektórzy z badanych wyrażali jakieś marzenia, to dotyczyły one przeważnie pragnienia odwiedzenia miejsc, w których kiedyś w młodości przebywali i gdzie czuli się szczęśliwi. Tak więc lęk przed planowaniem przyszłości wydaje się dość istotną cechą starzenia się. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że tak długo jesteśmy młodzi, jak długo nie boimy się podejmować planów, naiwet gdy nie jesteśmy pewni, czy potrafimy je zrealizować.

Przedstawione dotychczas wyniki badań obejmują dane uzyskane w pierwszym badaniu, a więc w okresie 2-3 tygodni po (przejściu osób badanych na emeryturę. Następne badanie odbywało się po trzech miesiącach. Ograoiczylli&my się w nim do przeprowadzenia krótkiego .wywiadu, którego celem było zdobycie informacji na temat ewentualnych zmian, jakie mogły zajść w tryibie życia i postawach badanych pod wpływem wydłużania się czasu wyłączenia z aktywności zawodowej.. Jak się okazało, okres trzech miesięcy był 0byt krótki, aby ujawniły się jakieś zasadnicze zmiany w postawach osób badanych, wystąpiły natomiast wyraźniej te tendencje, które obserwowaliśmy w pierwszym, 'badaniu.

Pogorszenie się stanu somatycznego i psychicznego nastąpiło głównie u tych osób, kitóre przeżywały przejście >na emeryturę jako urlop, po którym nastąpi powrót do pracy. Wielu badanych dopiero po okresie odpoczynku zaczęło odczuwać brak p«racy jako sytuację bardzo trudną, nie umiało poradzić sobie z nudą i bezczynnością, Jeden z badanych, kierownik przedsiębiorstwa, ujął to następująco: „Myślę koniecznie o podję-

296

ciu jakiejś pracy, nie mam zamiaru spędzić starości tak bezczynnie. Jestem teraz bardziej nerwowy jak bezpośrednio po przejściu na emeryturę. Czuję wokół siebie jakąś pustkę, samopoczucie moje jest coraz gorsze. Taka swoboda, dużo wolnego czasu na dłuższą metę zaczynają być męczące".

U niektórych badanych mechanizm obronny nie-przyjmowania do wiadomości faktu przejścia na emeryturę utrzymywał się nadal, a nawet pogłębiał: „W dalszym ciągu wydaje mi się, że jestem na urlopie i po pewnym czasie wrócę do pracy. Ziupełmie nie dochodzi do mojej świadomości, że to już emerytura, że na .stałe wycofałem się z pracy". U innych badanych wraz z uświadomieniem sobie starości narastało poczucie osamotnienia i depresji: „Mam teraz więcej czasu na rozważanie, myślę nieraz, że jestem już ni-koimi niepotrzebny, do niczego nieprzydatny, że jestem ciężarem dla społeczeństwa, chociaż w dalszym ciągu odwiedzam krewnych, odpoczywam i czas szybko leci".

Po fcnzech miesiącach sposób przystosowania się do emerytury mężczyzn i kobiet zróżnicował się jeszcze bardziej. Kobiety czuły się na ogół jeszcze lepiej, niż w chwili pierwszego badania. Zorganizowały sobie życie na nowych zasadach i funkcjonowały teraz bardzo dobrze, podczas gdy sytuacja wielu mężczyzn ulegała pOigOTSzeniu. O dobrym przystosowaniu kobiet mogą świadczyć następujące wypowiedzi; „Czuję się teraz dużo lepiej, niż przypuszczałam. Doszłam do wniosku, że jest tyle ciekawych spraw, tysiące rzeczy, które mnie absorbują, a na które dawniej nie miałam czasu, nip. wystawy, czwartki literackie". „Jestem teraz bardzo zadowolona z życia. Wiele w życiu przecierpiałam,, przeszłam, teraz mam wreszcie życie ustabilizowane. Jestem zadowolona, że duży okres życia spędziłam naprawdę pracowicie. Teraz należy mi się odpoczynek,

297



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
olejki eteryczne cz3
2 Posadowienie budynku cz3
ModulIII cz3 kompleksy i osady Nieznany
Dostosuj zakład do przepisów prawa pracy Komentarz do ankiety kontrolnej bhp na budowie, 2005 cz3
Podstawy Socjologii - egz cz3, Wstih, socjologia
WYKŁAD 5 CZ3
Dziady cz3 i 4
Anteny mikropaskowe cz3
kat cz3 r84
prawo gospodarcze rejstracja działalności gospodarczej cz3
Informa cz3 v4
4.wpływ s zach org cz3, WZ-stuff, semestr 2, zachowania organizacyjne
podstawy+zarz%b9dzania+ +czes%b3aw+sobk%f3w+cz3 JZY3HZEDBY6YGIMW6Z2HFJRA24YKLYCDH7RASCI
Bajki edukacyjne dla dzieci cz3
cwVIII zaburzenia krazenia cz3
Orzeł Biały cz3
belka podsuwnicowa algorytm cz3

więcej podobnych podstron