MIEJSCE OJCA W RODZINIE I JEGO RELACJE Z DZIECKIEM W WIEKU DORASTANIA


UNIWERSYTET WARMIŃSKO-MAZURSKI

W OLSZTYNIE

WYDZIAŁ PEDAGOGIKI I WYCHOWANIA

ARTYSTYCZNEGO

JOANNA MACIEJEWSKA

MIEJSCE OJCA W RODZINIE I JEGO RELACJE Z DZIECKIEM W WIEKU DORASTANIA

Praca magisterska wykonana pod kierunkiem

prof. dr hab. Eugeniusza Łapińskiego

w Zakładzie Psychologii

OLSZTYN 2002

Spis Treści

Wstęp:

Problematyka w świetle literatury

4

Rozdział I:

7

1.

Rodzina jako środowisko wychowawcze

7

1.1.

Pojęcie rodziny i jej struktura

7

1.2.

Typy rodzin i model rodziny współczesnej

10

1.3.

Historyczne uwarunkowania pozycji ojca w polskiej rodzinie

19

1.4.

Rola ojca w wychowaniu dzieci we współczesnej rodzinie

21

1.5.

Mężczyzna jako ojciec

27

1.5.1.

Aspekty ojcostwa (biologiczny, psychiczny, duchowy oraz prawny)

28

1.6.

Miłość ojcowska

34

1.7.

Autorytet rodzicielski

38

1.8.

Znaczenie i udział ojca w wychowaniu synów i córek

40

1.9.

Niedostatki opieki ojcowskiej i jej brak, a zaburzenia zachowania u dzieci i młodzieży

44

Rozdział II:

48

2.

Charakter wzajemnych stosunków między ojcem, a dzieckiem w wieku dorastania

48

2.1.

Charakterystyka okresu dorastania

48

2.2.

Pojęcie stosunku

50

2.3.

Postawy ojców wobec dzieci

54

2.4.

Postawy dzieci wobec ojców

72

2.5.

Konflikty między młodzieżą a ojcami

74

Rozdział III

78

3.

Podstawy metodologiczne badań własnych

78

3.1.

Uzasadnienie wyboru tematu badań

78

3.2.

Przedmiot i cel badań

80

3.3.

Problemy badawcze i hipotezy robocze

81

3.4.

Zmienne i ich wskaźniki

84

3.5.

Metody, techniki i narzędzia badawcze

87

3.6.

Badania próbne (pilotażowe)

93

3.7.

Charakterystyka terenu badań, badanej populacji i opis przebiegu badań zasadniczych

99

Rozdział IV

104

4.

Analiza wyników badań

104

4.1.

Charakterystyka i porządkowanie materiału badawczego

106

4.2.

Sprawdzanie trafności hipotez

148

Rozdział V

155

5.

Podsumowanie i wnioski końcowe

155

5.1.

Zakończenie

155

5.2.

Bibliografia

161

5.3.

Spis tabel

164

5.4.

Spis wykresów

165

5.5.

Aneksy

166

Wstęp

Dużo mówi się o niezwykłej więzi pomiędzy matką, a dzieckiem. Osoba ojca przez szereg lat była pomijana. Jeśli nawet prowadzono wcześniej badania na temat roli ojca w rodzinie, to stanowiły one „dodatek” do badań ogólniejszych nad rodziną, bądź bardziej eksponowano rolę kobiety jako matki i żony.

Obecnie w księgarniach coraz więcej ukazuje się publikacji na temat rodzicielstwa, w tym także poświęcone są rozdziały dotyczące roli ojca w rodzinie. Coraz częściej wskazuje się na ogromną wagę jego uczestnictwa dla prawidłowego rozwoju dziecka i to obojga płci.

Właśnie dzisiaj, w toku tak wielu przemian społeczno - obyczajowych, dokonujących się w rodzinie, kiedy następuje przewartościowanie ról rodzicielskich, kiedy patriarchat przechodzi w partnerstwo kształtowanie wizerunku współczesnego ojca stanowi sprawę niezmiernie istotną.

Wcześniej na temat pozycji ojca w rodzinie prowadzono badania. Jednak zgłębienie tego problemu raz jeszcze nie będzie bezpodstawne. Przede wszystkim wzięłam tu pod uwagę fakt, iż badania te były prowadzone wiele lat temu i to nie tylko przez polskich psychologów, ale szczególnie przez Amerykanów. Istotne jest także to, iż otacza nas zupełnie inna rzeczywistość niż wtedy. Warto również wspomnieć i o tym, że w dawnej tradycyjnej rodzinie pozycja ojca była klarowna i mocna. To on decydował o najważniejszych sprawach dotyczących rodziny, dbał o jej byt, a matka opiekowała się dziećmi i troszczyła się o dom. Dziś wygląda to inaczej. Wydaje się być prawdą to, iż na rzecz tych stosunków partnerskich mężczyzna stracił swą wyjątkową pozycję. Nie uważam jednak, aby był to powód do zmartwień, a wręcz przeciwnie. Dostrzegam tu wiele pozytywnych aspektów tej sytuacji. Uważam, że ojciec nic na tym nie traci, a jedynie może jeszcze na tym zyskać.

Bycie rodzicem w dzisiejszych czasach wcale nie jest łatwe. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że dziś jest to o wiele trudniejsze. Żyjemy bowiem w świecie, gdzie liczy się tylko sukces, tylko jednostki silne i pewne siebie mają największą siłę przebicia. Dawniej panowało przekonanie, że „Dzieci i ryby głosu nie mają”. Dziś sama młodzież chętnie przyswaja sobie różne formy zachowania, domaga się przy tym coraz to większych praw, większej swobody i respektowania jej oczekiwań. Z drugiej strony, pogoń za pieniądzem często, aby tylko zapewnić byt rodzinie sprawia, że rodzice mają coraz mniej czasu na wspólne przebywanie ze swoimi dziećmi.

Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno byłoby opracować taki uniwersalny podręcznik dla ojców, czy też dla obojga rodziców traktujący o tym, jak należy wychowywać dziecko. Jedno jest pewne - najważniejszymi osobami, które kształtują charakter dziecka są rodzice. Przecież nigdy nie jest tak, że sama matka oddziaływuje na dziecko, ojciec także. Po prostu wychowuje je lepiej lub gorzej dwoje odmiennych psychicznie i stosujących różne metody wychowawcze ludzi. Każda rodzina stanowi odmienne środowisko wychowawcze dla swego dziecka. Tak jak każdy z nas jest indywidualnością, tak jest nią każdy rodzic, każde dziecko. I w tym tkwi urok każdego człowieka, że każdy jest inny, a przez to niepowtarzalny. W ciągu całego życia obcując z rodzicami my uczymy się Ich, a Oni nas. Poznajemy wzajemnie swoje potrzeby, marzenia, wady i zalety.

Jeśli są tylko chęci, jest się odpowiedzialnym i świadomym swego rodzicielstwa zawsze można znaleźć czas, który da się wygospodarować i w pełni poświęcić go tylko dziecku. Jest do doskonała okazja ku temu, aby utworzyć taką więź z dzieckiem, której nic nie będzie w stanie zerwać, a to z pewnością będzie procentować w przyszłości.

Powszechnie wiadomo, że najkorzystniejszą sytuacją dla dzieci, aby mogły się one prawidłowo rozwijać jest obecność obojga rodziców. Każde dziecko ma potrzebę miłości, uznania, zrozumienia.

W życiu jednak nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, jak byśmy sobie tego życzyli. Nie wszyscy ojcowie postępują tak, jak powinien postępować prawdziwy ojciec. Są bowiem ojcowie, którzy wypierają się swego rodzicielstwa, po rozwodzie często zapominają, że oni też mają obowiązki wobec własnego dziecka,
a także tacy, którzy są zdolni do najbardziej haniebnych czynów, jakim jest gwałt
na swoim dziecku. Niestety jest to przykre, ale takie sytuacje także mają miejsce.

Zarzuca się ojcom, że nie mają cierpliwości, że za mało czasu poświęcają swoim pociechom, że od domowych problemów odgradzają się gazetą lub telewizorem. Jednocześnie wymaga się od ojców, aby zapewnili byt rodzinie. Niestety fakt ten wiąże się z wielogodzinną pracą, aby móc tylko utrzymać rodzinę i zapewnić jej środki
do życia. Nasze społeczeństwo coraz bardziej ubożeje, a wszystkie środki ledwo wystarczają na opłaty i wyżywienie, a przecież to nie jest Ich wina. Takie zachowanie wymusza na większości ojców dzisiejsza codzienność.

Zapoznając się z literaturą na temat ojcostwa zauważyłam, że jeśli nawet istnieje zainteresowanie osobą ojca, to jednak często mówi się i pisze o tym jaki powinien być doskonały ojciec, bądź jest on przedstawiony w złym świetle. Pozwolę sobie użyć
tu słowa, przed którym wzbraniają się aktorzy, i jak ja to osobiście odebrałam,
a mianowicie „zaszufladkowanie”. Mało zaś mówi się o tym co wartościowe, godne podziwu i naśladowania. I właśnie temu będzie poświęcona problematyka niniejszej pracy. Pragnę także mimo wszystko zachować bezstronność mając na uwadze, iż nie wszyscy rodzice są idealni.

Trzeba przyznać, że w naszym kraju w ostatnich latach rozpoczął się renesans świadomego ojcostwa. W polskiej rodzinie dokonują się także zmiany pozytywne
o czym warto wspomnieć:

Jednak nie powinniśmy sądzić, że wcześniej ojcowie nigdy nie byli w stosunku do dzieci troskliwi. Mając powyższe na uwadze pragnę częściowo przełamać ciągle jeszcze tkwiący w świadomości ludzi pogląd, iż to matka potrafi najlepiej opiekować się dzieckiem, że tylko ona umie o nie zadbać, i że tylko matka potrafi prawdziwie kochać dziecko.

W swojej pracy przeanalizuję więc, jaka jest obecnie pozycja ojców w rodzinie polskiej, oraz jak wzajemnie oddziaływują na siebie ojcowie i dzieci w wieku dorastania.

Zastosowaną przeze mnie metodą będzie sondaż diagnostyczny. Praca ta ma charakter teoretyczny, jak i praktyczny. Pragnę także wyrazić swoje zdanie na tak ważny dla mnie temat.

Praca składa się z pięciu rozdziałów.

W rozdziale pierwszym i drugim zawarłam przegląd charakterystycznych zagadnień ujętych w literaturze, ściśle związanych z tematem pracy.

Rozdział trzeci poświęciłam podstawom metodologicznym własnych badań.

Rozdział czwarty stanowi opracowanie wyników badań. Dokonałam tu również weryfikacji postawionych hipotez.

W rozdziale piątym dokonałam podsumowania wyników badań i napisałam kilka wniosków i zakończenie.

ROZDZIAŁ I

  1. Rodzina jako środowisko wychowawcze

1.1. Pojęcie rodziny i jej struktura

Według F. Znanieckiego, środowisko wychowawcze to: „odrębne środowisko społeczne, które grupa tworzy dla osobnika mającego zostać jej członkiem po odpowiednim przygotowaniu. Szczególną właściwością środowiska wychowawczego jest to, że obejmuje ono wszystkie osoby i grupy społeczne, które mają kontakt z wychowankiem, a zarazem w sposób zintegrowany, świadomie zorganizowany wyznacza określone role społeczno - wychowawcze jednostkom i zespołom ludzkim”.

J. Pieter środowiskiem wychowawczym określa: „złożony układ powtarzających się lub względnie stałych sytuacji, do których człowiek rozwijający się przystosowuje się czynnie w wychowawczym okresie swego życia; znaczy to, pod których wpływem działa i rozwija swoją osobowość. Uzupełniając powyższą definicję, środowisko wychowawcze można by też określić jako tę część świata zewnętrznego (rzeczywistości obiektywnej), do której rozwijający się człowiek przystosowuje się odpowiednim trybem życia, odpowiednimi nawykami”.

Wyróżnia się dwa rodzaje środowisk wychowawczych: naturalne i intencjonalne. Do naturalnych zalicza się między innymi rodzinę, grupę rówieśniczą, otoczenie sąsiedzkie, a do intencjonalnych (wychowawczych) przedszkola i szkoły. Spośród środowisk wychowawczych naturalnych szczególne znaczenie dla rozwoju i wychowania dzieci i młodzieży ma rodzina, która stanowi podstawowe i najważniejsze środowisko wychowawcze w życiu człowieka. Jest też pierwszym środowiskiem społecznym, integralnie zaspokajającym różnorodne potrzeby człowieka: biologiczne, psychiczne, społeczne i inne.

Potocznie określa się rodzinę jako parę małżeńską posiadającą dzieci. Jednocześnie

określenie, czym jest rodzina nastręcza wiele trudności zarówno socjologom, jak i pedagogom. Trudności te wynikają stąd, iż odpowiednia definicja powinna zawierać wszystkie formy życia rodzinnego charakterystyczne dla społeczeństw różnych kultur, okresów historycznych i ustrojów. Definicja powinna też obejmować wszystkie typy rodzin powstałe w wyniku zmiany pierwotnych partnerów w małżeństwie i małżeństwa z dziećmi adoptowanymi, czy tak zwane rodziny zastępcze.

F. Adamski definiuje rodzinę jako „grupę społeczną, wedle której rodzina stanowi duchowe zjednoczenie szczupłego grona osób, skupionych we wspólnym ognisku domowym aktami wzajemnej pomocy i opieki, oparte na wierze w prawdziwą
lub domniemaną łączność biologiczną, tradycję rodzinną i społeczną”.

Według Z. Zaborowskiego rodzina jest: „grupą naturalną opartą na związkach krwi, małżeństwa lub adopcji. Jest to grupa o charakterze wspólnoty, której podstawową funkcją jest utrzymanie ciągłości biologicznej społeczeństwa, dlatego prokreacja dzieci jest istotną jej funkcją. Członkowie rodziny powiązani są nie tylko węzłami pokrewieństwa, lecz również związkami prawno-ekonomicznymi”.

J. Szczepański uważa, że rodzina to „mała grupa pierwotna złożona z osób, które łączy stosunek małżeński i rodzicielski oraz silna więź międzyosobowa. Rodzina
w takim ujęciu spełnia dwa podstawowe zadania: utrzymuje ciągłość biologiczną
i przekazuje dziedzictwo kulturowe. W wypadku gdy rodzina rozwija się przez adopcję, wówczas realizuje jedynie drugie z wymienionych zadań. Członkowie rodziny żyją pod jednym dachem i tworzą jedno gospodarstwo domowe, które może obejmować dwa,
a często trzy pokolenia”.

J. Rembowski rodzinę traktuje jako: „grupę społeczną, która składa się
z mężczyzny i kobiety złączonych małżeństwem, z ich potomstwa (własnego lub adoptowanego) oraz w niektórych przypadkach z osób innych, zwykle najbliższych krewnych”.

Najczęściej rodzinę definiuje się jako grupę małą, pierwotną i nieformalną, w której występują małżonkowie i dzieci.

Psycholog społeczny M. Sherif określa grupę jako „społeczną formację składającą się z pewnej liczby jednostek pozostających w określonych pozycjach, rolach
w stosunku do siebie i która posiada własny system wartości oraz normy regulujące zachowanie jednostek w sprawach ważnych dla grupy”. A zatem rodzice i dzieci występują w określonych rolach i zajmują określone pozycje w strukturze wewnętrznej rodziny.

W ujęciu słownikowym strukturę zaś określa się jako „układ i wzajemne relacje elementów (części) stanowiących całość; budowa”.

Z. Zaborowski określa strukturę wewnętrzną rodziny jako „układ ról, pozycji, wzajemnych stosunków”.

Zdaniem M. Ziemskiej o strukturze rodziny w szeroko pojętym sensie tego terminu decydują: liczba i jakość członków rodziny (liczba dzieci, liczba innych krewnych), układ ich pozycji i ról społecznych, przestrzenne ich usytuowanie, siła więzi łączących poszczególnych członków rodziny, świadcząca o mniejszej lub większej spójności (kohezji) rodziny, podział czynności oraz struktura wewnątrzrodzinnej władzy
i autorytetów łącząca się dość ściśle z układem pozycji społecznych, a także wewnątrzrodzinny „rozkład miłości i względów”. M. Ziemska wskazuje, iż ważnym elementem struktury rodziny jest układ ról i społecznych pozycji członków w jej ramach.

Według J. Szczepańskiego struktura rodziny oraz jej wewnętrzna organizacja zależą od wielu czynników i są różne jej rodzaje.

Struktura rodziny może zależeć od typu małżeństwa. Znamy bowiem małżeństwa monogamiczne i poligamiczne. Monogamia jest związkiem między jednym mężczyzną i jedną kobietą. Poliginia może występować w postaci poligamii czyli małżeństwo jednego mężczyzny z kilkoma kobietami, lub poliandrii czyli małżeństwa jednej kobiety z kilkoma mężczyznami.

Ze względu na hierarchię prestiżu i władzę w rodzinie wyróżniamy rodziny: patriarchalne, matriarchalne i egalitarne. Egalitaryzm przeważa we współczesnym społeczeństwie. Typy struktur rodziny są zmienne w czasie. Zależą one od epoki historycznej, od przyjętego rodzaju religii, od ustawodawstwa i poziomu rozwoju cywilizacyjnego.

Współcześnie role ojca i matki częściowo są komplementarne, dopełniają się,
a częściowo zgodne i rodzice zamiennie wykonują zadania opiekuńcze i wychowawcze.

Role komplementarne związane są przede wszystkim z płcią i kształtowaniem się podstaw biologicznych i społecznych ról męskich i kobiecych. Od męskiej roli ojca oczekuje się dzielności, siły, zaradności, odpowiedzialności za podejmowane zadania, czuwania nad przestrzeganiem norm społecznych, stwarzania oparcia dla żony i całej rodziny. Od kobiecej roli matki oczekuje się ekspresji uczuć, serdeczności, ciepła, wyrozumiałości i tworzenia atmosfery emocjonalnej w rodzinie, zrozumienia
i zaspokajania potrzeb innych, wprowadzania dziecka w krąg szerszej rodziny
i tradycji.

Podobnego zdania jest Z. Zaborowski, który uważa, że o rolach rodziców
w danej rodzinie nie sposób mówić bez nawiązania do problematyki kształtowania
ich pozycji. Są to bowiem elementy struktury rodziny wzajemnie ze sobą powiązane. Istnieje bowiem między nimi ścisła wzajemna zależność. Z jednej strony pozycja jaką zajmuje jednostka określa jej rolę społeczną, z drugiej strony rola jednostki w grupie wpływa na jej pozycję. Kształtowanie się układu pozycji ojca, czy też matki uzależnione jest między innymi od posiadanej władzy w rodzinie. Władzę w swych rękach skupia ten partner, którego wpływ dominuje i kto w większym stopniu ze względu na cechy osobowości potrafi podejmować decyzje w jakiejś dziedzinie wspólnego życia, wpływać na zachowanie innych. Może ona należeć do ojca i matki jednocześnie lub być udziałem jednego z nich wykazującego wysoki wskaźnik dominacji, niezależność myślenia, postępowania i dojrzałość społeczną.

Nierzadko istnieje przekonanie, że to właśnie ojciec jest osobą zimną, surową
i despotyczną.

1.2.Typy rodzin i model rodziny współczesnej

Warunki wychowawcze środowiska rodzinnego, w którym wyrasta dziecko, są  w  dużym stopniu zdeterminowane wielkością rodziny, czyli określone przez liczbę dzieci w rodzinie. Różnice jakie zachodzą w sytuacji rodzinnej dziecka wychowywanego w rodzinie wielodzietnej i małodzietnej, można rozpatrywać w związku z liczbą systemów wzajemnego oddziaływania wytworzonych przez powiązania zachodzące między członkami rodziny. W rodzinach wielodzietnych istnieje wiele kombinacji powiązań między członkami, dziecko łączą więzy nie tylko z matką i ojcem, ale również z każdym z rodzeństwa, co sprzyja jego uspołecznieniu.

W zależności też od liczby dzieci można wyróżnić kilka typów rodzin. Według
S. Kowalskiego są nimi:

  1. rodziny nieliczne (1-2 dzieci), nie sprzyjające uspołecznieniu dziecka z powodu braku (w przypadku jedynaka) rodzeństwa albo ubóstwa kontaktów rówieśniczych;

  2. rodziny średnioliczne (3-4 dzieci) o optymalnym dla procesu uspołecznienia układzie styczności między rodzeństwem oraz rodzicami i dziećmi;

  3. rodziny bardzo liczne (ponad 4 dzieci) o raczej niekorzystnym dla procesu socjalizacji układzie stosunków - zbyt złożonym, trudnym do wychowawczego opanowania.

Tenże autor dokonał także podziału rodzin na zasadzie więzi społecznej wyróżniając:

  1. rodziny normalne, oparte na więzi biologicznej między rodzicami i wszystkimi dziećmi, odznaczające się dobrą atmosferą współżycia, spójnością wzajemnych kontaktów dzięki ich ukierunkowaniu na zaspokojenie potrzeb i aspiracji wszystkich ich członków, a w szczególności na właściwe wychowanie
    i wykształcenie dzieci, dążące do likwidacji pojawiających się konfliktów między członkami;

  2. rodziny rozbite wskutek trwałej nieobecności jednego z rodziców, z dalszym zróżnicowaniem ich na typy podrzędne według przyczyn tego rozbicia (śmierć, separacja, rozwód), z których każdy implikuje swoiste trudności i problemy wychowawcze;

  3. rodziny zreorganizowane przez zawarcie po ich rozbiciu drugiego lub jeszcze następnego małżeństwa, stanowiące skomplikowany układ stosunków społecznych między „naturalnymi” i przybranymi rodzicami, a dziećmi oraz problem „ojczyma” czy „ macochy”;

  4. rodziny zdezorganizowane, w których panują stosunki konfliktowe, zaburzające proces uspołecznienia;

  5. rodziny zdemoralizowane, pozostające w kolizji z prawem i moralnością oraz zasadami współżycia z szerszym środowiskiem będące głównym źródłem deprawacji dziecka;

  6. rodziny zastępcze - oparte na więzi współżycia i funkcji opiekuńczo-wychowawczej w stosunku do dzieci, przy świadomości i braku więzi biologicznej z nimi.

Z. Zaborowski biorąc pod uwagę kryterium istnienia i przestrzegania określonych norm przez rodziców wyróżnia trzy typy rodzin: autokratyczny, demokratyczny i liberalny.

W pierwszym typie rodziny istnieją szczegółowe normy regulujące zachowanie członków. Odstępstwa od tych norm nie są tolerowane, za ich przekroczenie stosuje się represje. Normy przeważnie są egzekwowane przez ojca, który kieruje życiem rodzinnym w sposób autokratyczny, wydaje nakazy i zakazy, stosuje ścisłą kontrolę zachowania, wymaga od dzieci szacunku i podporządkowania, nie licząc się z ich potrzebami.

Drugi typ rodziny dysponuje również systemem norm, nie są one jednak tak drobiazgowe, jak w pierwszym typie. Przekraczanie norm spotyka się z sankcjami, które są przemyślane, stopniowane i zindywidualizowane. W rodzinie tego typu występuje wzajemne zaufanie i życzliwość. Rodzice stosują demokratyczny styl kierowania, liczą się z dzieckiem i jego potrzebami, częściej posługują się nagrodami niż karami, stosują perswazję oraz pobudzają ambicję i samokontrolę dzieci.

W trzecim typie rodziny jeśli nawet istnieją jakieś normy, to są one stale przekraczane. Łamanie norm jest tolerowane i nie pociąga za sobą żadnych sankcji.
W domu takim panuje chaos, zamęt. Rodzice przejawiają brak zdecydowania,
są chwiejni, czasem odwołują się do dobrej woli, ambicji dziecka, niekiedy stosują metody schlebiania lub przekupywania na przykład podarkami. W tego typu rodzinie nie funkcjonują ustalone pory posiłków, spania. Rodzice nie stosują żadnych sankcji w stosunku do dzieci za niewłaściwe postępowanie, najwyżej robią im wymówki, które nie odnoszą żadnego skutku. Nie ulega wątpliwości, że ze scharakteryzowanych wyżej typów rodzin pierwszy i trzeci budzą poważne zastrzeżenia wychowawcze. W klimacie rygoru, zastraszenia i stosowania kar mogą uformować się u dzieci postawy lękowe, nieufność do ludzi, agresywność, egoizm.

S. Gerstmann stwierdził, że u dzieci surowo traktowanych występują zaburzenia emocjonalne przejawiające się w lękach, przygnębieniu i pobudliwości uczuciowej. Zaburzenia te przenoszą się na teren przedszkola, szkoły i ujawniają się w bierności społecznej, nieufności wobec kolegów i nauczycieli oraz lęku przed odpowiedzialnością.

Stała kontrola oraz nadzór zewnętrzny osłabiają inicjatywę i samodzielność dziecka, wyrabiają postawę biernego, zewnętrznego przystosowania się do norm. Aby obejść zakazy, niektóre dzieci uczą się kłamstwa, stosują podwójną moralność: w domu są zdyscyplinowane i grzeczne, a swe prawdziwe oblicze ujawniają poza domem. Surowy rygor rodzinny uniemożliwiając zaspokojenie wielu potrzeb psychicznych u dzieci wywołuje zanik takich uczuć jak: życzliwość, opiekuńczość w stosunku do rówieśników.

Trzeci typ rodziny na skutek nie uporządkowanego życia wewnętrznego
i niekonsekwencji rodziców nie formuje u dzieci nawyków porządkowo-higienicznych, postawy zdyscyplinowania i podporządkowania się normom życia społecznego oraz szacunku dla starszych. Dzieci w ten sposób wychowywane są rozkapryszone, egoistyczne, przeważnie nie szanują swoich rodziców, przejawiając wobec nich postawy niechętne. Nierzadko wykazują lekceważący stosunek do obowiązków wypływających z roli ucznia, nie szanują własnych rzeczy i mienia społecznego. Próby narzucenia im pewnych rygorów wywołują u nich złość przeradzającą się w agresję. Dzieci te często są społecznie źle przystosowane.

Najlepsze warunki rozwoju stwarza dzieciom drugi typ rodziny. Od najmłodszych lat zdobywają one cenne nawyki i przyzwyczajenia, uczą się szacunku dla starszych
i dla obowiązujących norm współżycia. Formuje się u nich postawa uspołeczniona, uczynność i życzliwość dla innych, równowaga uczuciowa i wiara w siebie. Dzieci wychowywane w tego typu rodzinach przejawiają samodzielność, świadomą dyscyplinę i inicjatywę.

W codziennym życiu nie występują jednak typy „czyste”.

Ze względu na postawy rodziców wobec wartości Z. Zaborowski wyróżnia następujące typy rodzin:

  1. rodziny kultywujące wartości materialne i konsumpcyjne,

  2. rodziny kultywujące wartości duchowe np. społeczne, naukowe, artystyczne,

  3. rodziny kultywujące równocześnie wartości materialne i duchowe.

Z wychowawczego punktu widzenia bardzo niekorzystne warunki dla rozwoju społecznego dziecka stwarzają typy rodzin kultywujących wartości materialne
i konsumpcyjne.

Teresa Kukułowicz podejmując problem sytuacji wychowawczej w rodzinie charakterystycznej dla obecnej transformacji ustrojowej wyróżnia następujące typy rodzin:

  1. rodziny bezrobotnych,

  2. rodziny z czasową nieobecnością rodzica lub rodziców,

  3. rodziny dotknięte ubóstwem.

Te nowe układy rodzinne, zmienione warunki życiowe tworzą odmienne sytuacje wychowawcze, które stanowią wypadkową spełniania funkcji w rodzinie.

Współczesna rodzina różni się pod wieloma względami od rodzin sprzed kilkudziesięciu lat.

Ludzie żyjąc w grupach rodzinnych mają określone wyobrażenia dotyczące zachowań w rodzinie, treści ról, hierarchii pozycji społecznych. Mają określone poglądy i opinie na temat wzorowego życia rodzinnego. Wzór zatem to ustabilizowana struktura realnego zachowania i działania poszczególnych członków rodziny w określonych sytuacjach. Natomiast z chwilą kiedy od bezpośredniego działania przechodzimy do refleksji i odbycia regularności zachowania się w symbolicznym ujęciu jakiegokolwiek rodzaju, pojęcie wzoru zostaje zastąpione przez pojęcie modelu lub typu.

Model w znaczeniu potocznym to tyle co wzór, według którego coś jest wykonywane.

Model w ujęciu słownikowym to: „hipotetyczna konstrukcja, która w analizach wyobraża i odzwierciedla określone cechy obiektu, przedmiotu, zjawiska, procesu i stanu rzeczy; wzorzec.

Według A. Kłoskowskiej model to: „pojęcie ogólne, utworzone przez wyselekcjonowanie i wyabstrahowanie z określonej rzeczywistości pewnych jej istotnych elementów i zbudowanie z nich syntetycznej struktury, która jest skrótowym obrazem rzeczywistości stwierdzalnej empirycznie lub rzeczywistości pożądanej”.

J. Szczepański stwierdza, że model to „obraz pewnego pożądanego stanu rzeczy i zjawisk zachodzących rzeczywiście”.

Najbardziej rozpowszechnionym modelem rodziny zdaniem W. Kopalińskiego
są związki monogamiczne, sankcjonujące małżeństwo pomiędzy jednym mężczyzną
i jedną kobietą. Jednakże w historii ludzkości małżeństwo monogamiczne wcale
nie było normą. W. Kopaliński w swojej pracy wspomina o licznych żonach króla angielskiego Henryka VIII, a także o poligamii naszych królów: Bolesława Chrobrego, Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły.

We współczesnej rodzinie dokonuje się wiele zmian.

Już w drugiej połowie lat sześćdziesiątych R. Miller pisał o takich przeobrażeniach rodziny jak:

W wyniku tych przemian ukształtował się nowy model rodziny typu egalitarnego charakteryzujący się takimi samymi prawami małżonków.

O przemianach rodziny pisał też F. Adamski w swej pracy pod tytułem: „Modele małżeństwa i rodziny, a kultura masowa”.

Do rejestru wyżej wymienionych cech N. Han-Ilgiewicz dołącza inne:

  1. malejąca władza rodziców nad młodym pokoleniem

  2. dojście do głosu młodszej generacji, która domaga się udziału w planowaniu
    i liczeniu się z jej zdaniem

  3. zanikanie niektórych form rodziny przekazanych przez tradycję

  4. wzrost liczby matek pracujących

  5. zmniejszanie się roli religijnych wzorów postępowania w małżeństwie i rodzinie

  6. wzrost liczby rozwodów

  7. mniejsza liczebność rodziny

  8. zwiększanie się kontroli nad życiem rodziny ze strony społeczeństwa i państwa, które przejęły na siebie niektóre funkcje spełniane uprzednio wyłącznie przez rodzinę.

Zdaniem Z. Tyszki we współczesnej rodzinie obserwujemy następujące procesy i zjawiska: (1) znaczny wzrost zatrudnienia kobiet nie tylko z pobudek ekonomicznych (dążność do ciekawszego życia, samorealizacja), (2) egalitaryzacji w małżeństwie i rodzinie, (3) relatywne zmniejszenie wartości dzieci dla rodziców (dobra konkurencyjne), (4) dyferencję norm i wartości u poszczególnych członków rodziny - nawzajem w stosunku do siebie, (5) wypieranie przez cywilizację współczesną wartości tradycyjnych - w tym także tradycyjnych wartości rodzinnych, (6) indywidualizację form aktywności w rodzinie i zainteresowań, (7) autonomizację członków rodziny, (8) mniejszą spójność i dezintegrację znacznej części rodzin, (9) wzrost liczby konfliktów małżeńskich i gwałtowny, lawinowy wzrost liczby rozwodów prowadzący do ich masowości, (10) mniejszy procent osób pozostających w sformalizowanych związkach małżeńskich, wzrost liczby osób pozostających w kohabitacji lub w stanie wolnym (żyjących pojedynczo), (11) patologizację społeczną i psychospołeczną części jednostek.

P. Kryczka podaje, iż małżeństwo i rodzina w społecznej świadomości zajmuje naczelne miejsce. Badania wskazują, że dla ponad 80% dorosłych Polaków rodzina jest najważniejszą, albo wprost jedyną instytucją darzoną szczególnym szacunkiem, uznaniem; jest naczelną wartością. Socjologowie wskazują, że jest to ewenement europejski, jeśli nie światowy. Bardzo często określają taki typ społeczeństwa jako społeczeństwo familiocentryczne.

Innym elementem szczególnej roli rodziny w społeczeństwie polskim - i to jest znowu ewenement - jest fakt, iż 70% - 80% małżeństw to są pierwsze małżeństwa. Tylko 2%, według oficjalnych danych, stanowią związki konkubenckie, ale szacuje się, że może ich być jeszcze drugie tyle; w sumie nie więcej jednak niż kilka procent.

Jak twierdzi P. Kryczka godnym podkreślenia jest fakt, że w Polsce prawie wszystkie urodzenia mają miejsce w małżeństwach. W 1988 roku tylko 4,5% dzieci rodziło się ze związków poza małżeńskich, ale w tej dziedzinie występuje wyraźnie trend rosnący. W 1994 roku już takich urodzeń było 9,5%. Dla porównania w krajach skandynawskich - w Szwecji połowa, a w Norwegii 43% dzieci pochodzi ze związków pozamałżeńskich. Wynika to w dużym stopniu z polityki rodzinnej, z udogodnień prawnych, gdyż samotne macierzyństwo jest w szczególny sposób chronione, żeby nie powiedzieć gratyfikowane, poprzez system ulg podatkowych, zasiłków i innych zabezpieczeń.

W celu ustalenia, jak szerokie jest to zjawisko, został przeprowadzony w dniach od 21 maja do 8 czerwca 2002 roku Narodowy Spis Powszechny.

Niektórzy uczeni twierdzą, że wychowywanie dzieci w dzisiejszych czasach jest znacznie trudniejsze i że wynika to z niedostosowania się jeszcze rodziców do rzeczywistości.

Jedną z konsekwencji przemian zachodzących we współczesnej rodzinie jest rozluźnienie się więzi emocjonalnej między rodzicami i dziećmi. Z jednej strony obserwujemy wzrost troski rodziców o zabezpieczenie materialnego bytu dzieci,

równocześnie zmniejsza się ich zainteresowanie sferą potrzeb i doznań psychicznych dziecka. Mimo silnego zaangażowania uczuciowego rodziców ich zainteresowanie problemami dzieci zmalało, a kontakty uległy pewnego rodzaju sformalizowaniu. Niekiedy ograniczają się one do kontrolowania przebiegu nauki szkolnej dzieci oraz
do zaspokajania ich potrzeb materialnych. Skuteczność oddziaływań wymaga zaś stałych i bliskich kontaktów między dziećmi i rodzicami.

Należy tu wyjaśnić jak słusznie stwierdza A. Kłoskowska, że „[...] przeżywamy nie kryzys i załamanie się rodziny w ogóle, ale z pewnością załamanie się resztek jej tradycyjnych form[...]. Gdyby rodzina nie istniała, trzeba by ją wynaleźć”. Tak więc rodzina pozostaje nadal podstawową i niezastąpioną komórką życia społecznego i trudno nam sobie wyobrazić jakąkolwiek instytucję, która mogłaby zastąpić rodzinę.

Hasła równouprawnienia kobiet przyczyniły się do podejmowania przez kobiety pracy zawodowej poza domem. Dla wielu praca nie jest wyborem lecz koniecznością związaną z zapewnieniem rodzinie odpowiednich warunków materialnych. Obecnie większość Polek dzieli swój czas pomiędzy obowiązki domowe, a pracę zawodową.

Według tradycyjnego podziału ról w rodzinie mężczyzna jest odpowiedzialny za materialny byt swoich bliskich, natomiast do obowiązków kobiety należy zajmowanie się domem i wychowywanie potomstwa.

W 1994 roku Centrum Badań Opinii Społecznej przeprowadziło ankietę w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie: Czy polskie kobiety akceptują ten tradycyjny model? Okazało się, że chociaż znaczna grupa kobiet (ok. 54%) ankietowanych przyznaje, że związek partnerski jest najlepszym sposobem życia, to w rzeczywistości większość polskich rodzin realizuje model tradycyjny. O tym, czy w polskich rodzinach funkcjonuje tradycyjny, czy partnerski model rodziny najlepiej świadczy udział poszczególnych członków rodziny w podejmowaniu różnych decyzji w życiu rodzinnym oraz podział obowiązków domowych.

W większości polskich małżeństw istnieją elementy partnerstwa przejawiające się we współdecydowaniu małżonków w sprawach dotyczących rodziny. Jednocześnie silnie daje o sobie znać tradycja - decyzje dotyczące prowadzenia domu należą niemal wyłącznie do kobiet. Ta sfera życia rodziny pozostaje całkowicie - od decyzji do realizacji ich domeną. Zajęciem kobiet jest dbanie o dom i rodzinę. To przede wszystkim one gotują, piorą, sprzątają, prasują i zajmują się dziećmi. Mężowie włączają się głównie w te domowe obowiązki, które wymagają siły fizycznej (na przykład gruntowne porządki) oraz przejmują czynności będące swego rodzaju „reprezentowaniem” rodziny poza domem - załatwianie spraw w urzędach. Tradycyjny podział obowiązków na kobiece i męskie jest zatem mocno zakorzeniony w polskich rodzinach. Co więcej uzyskane wyniki pozwalają sądzić, że ten model życia może być kontynuowany w następnym pokoleniu.

Czynnikiem w znacznej mierze decydującym o modelu rodziny są wzory zachowań przejęte od rodziców i realizowane we własnym domu.

Nie zawsze jednak i to nieraz widać prace, które uznawane są za typowo męskie,
są wykonywane tylko przez mężczyzn i odwrotnie. Obecnie małżonkowie zaczynają uzgadniać między sobą, kto może wykonywać daną czynność w domu. Są przecież mężczyźni, którzy lubią i potrafią gotować. Nie oznacza to oczywiście, że od tego momentu muszą tę czynność wykonywać codziennie. Dziś nie zależy to już tylko od chęci i umiejętności, ale przede wszystkim od tego, kto w danej chwili dysponuje wolnym czasem. Ja osobiście wychodzę z założenia, że każda praca jest godna, czy to dla mężczyzny czy kobiety, o ile się ją tylko godnie wykonuje. Jeśli natomiast któraś ze stron popełni błąd lub coś się jej nie powiedzie to jeszcze nic straconego, bo tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Liczą się przede wszystkim chęci.

1.3. Historyczne uwarunkowania pozycji ojca w polskiej rodzinie

Zanim rodzina osiągnęła formę dzisiejszą przeszła szereg przeobrażeń w zależności od epoki, w której istniała, od sposobów wytwarzania środków do życia i sposobu gospodarowania.

W starożytnym Rzymie wraz z rozwojem ustroju niewolniczego ukształtował się model rodziny patriarchalnej, gdzie głową rodziny był ojciec, a główną odpowiedzialność za wychowanie przejęła rodzina. W epoce feudalizmu, wraz
z upadkiem ekonomiczno - społecznej formacji niewolnictwa rodzina wyzwoliła się spod wpływu stosunków międzyludzkich typowych dla tego ustroju. Prywatna własność niewolnicza została zastąpiona prywatną własnością feudalną. Do mężczyzn należała sfera polityki i wojen. Kobiety zajmowały o wiele niższą pozycję społeczną niż mężczyźni. Względy produkcyjne w okresie feudalizmu wykształciły model rodziny feudalnej - wielodzietnej, wielopokoleniowej (rodzina wielka) z absolutną władzą ojca, której najważniejszymi funkcjami były: funkcja produkcyjna (rodzina samowystarczalna), wychowawcza, opiekuńcza i usługowa. Mało było miejsca na funkcje emocjonalno-ekspresyjne i rekreacyjno-towarzyskie.

W średniowiecznych rodzinach warsztat pracy był zwykle prowadzony przez ojca
i stanowił jego własność. Siła robocza w tym zakładzie to w pierwszym rzędzie potomstwo właściciela. Rodzina była ściśle związana z warsztatem pracy, który prowadził ojciec, a żona rodziła dzieci i prowadziła gospodarstwo domowe. Zespolenie rodziny z warsztatem pracy i ról produkcyjnych jej członków z rolami rodzinnymi warunkowały w pełni patriarchalny system władzy, dużą spójność rodziny, brak indywidualistycznych cech jej członków, utrzymanie rodziny dużej.

Pojawienie się produkcji przemysłowej miało przełomowe znaczenie w dziejach rodziny, ponieważ zakład pracy oddzielał instytucję pracy od rodziny. Działalność produkcyjna poszczególnych członków rodziny wykonywana była z dala od środowiska rodzinnego. Zmieniło to dotychczasowy sposób życia rodziny, rytm jej zajęć rodzinnych, zwłaszcza gdy do pracy poza domem wychodziła kobieta, żona, matka. W okresie kapitalizmu podjęcie pracy zarobkowej w fabrykach przez kobiety przyczyniło się do zmiany pozycji ojca, a tym samym pozbawiło go kierowniczej roli w rodzinie. Można uważać to za początek przekształcania się rodziny w kierunku demokratyzacji i równouprawnienia członków.

Polska podobnie jak wszystkie narody zachodniej i środkowej Europy była sukcesorką kultury starożytnej Grecji i Rzymu, a poprzez rozpowszechnianie się chrześcijaństwa również pewnych elementów kultury hebrajskiej. Wszystkie trzy wspomniane powyżej państwa stanowiące podstawowe źródło dla kultury europejskiej oparte były na silnej strukturze patriarchalnej, zarówno bowiem w państwach antyku, jak i u Hebrajczyków ojciec był centralną postacią w rodzinie.

Do specyficznych cech polskiej drogi rozwoju historycznego, mających największy wpływ na rozwój pewnych typowych właściwości układu ról rodzinnych zdają się należeć przede wszystkim dwie zasadnicze cechy takie jak:

  1. nieco późniejsze i niecałkowite przejęcie feudalnego porządku społecznego;

  2. większa niż w innych państwach rola kobiety w rodzinie.

Przechodząc do analizy pierwszego z wysuniętych powyżej problemów należy podkreślić, że istniejący pierwotnie na ziemiach polskich system rodowy uległ stopniowo likwidacji począwszy od momentu przyjęcia chrześcijaństwa. Po przyjęciu chrześcijaństwa owa patriarchalno - rodowa organizacja dworu księcia zanikła, a zamiast niej pojawiły się instytucje właściwe zachodnim państwom feudalnym. Można zatem przypuszczać, że ojciec w rodzinie polskiej nie mogąc znaleźć wystarczająco silnego oparcia dla swej pozycji w czynnikach pozarodzinnych (czyli mówiąc językiem T. Parsonsa nie mogąc bazować wyłącznie na instrumentalnych aspektach swej roli, które polegały na zapewnieniu rodzinie odpowiednich środków egzystencji, a także określonego statusu społecznego) musiał źródeł wzmocnienia swego autorytetu szukać wewnątrz rodziny. Posługując się zaś aparatem pojęciowym T. Parsonsa można powiedzieć, że swą pozycję musiał ojciec w polskiej rodzinie wzbogacać niektórymi aspektami roli ekspresyjnej to jest tej, która polega na dążeniu do stworzenia głębokiej więzi emocjonalnej pomiędzy nim, a pozostałymi członkami rodziny. Wykorzystanie czynników funkcji ekspresyjnych na rzecz wzmocnienia funkcji instrumentalnych to jest funkcji „klasycznie ojcowskich” odbywało się zasadniczo dwiema najczęściej wzajemnie się uzupełniającymi drogami. Pierwszą drogą było przejęcie przez ojca niektórych cech funkcji ekspresyjnych co wyrażało się w tym, że ojciec nie tylko starał się budzić respekt i stwarzać poczucie dystansu, lecz przede wszystkim wzbudzać u dziecka uczucie bliskości emocjonalnej. Drugim bardzo znamiennym sposobem wzmocnienia pozycji ojca cechami funkcji ekspresyjnej w rodzinie polskiej była niezwykle wysoka pozycja „ekspresyjnego przywódcy rodziny” czyli matki. Kobieta na przestrzeni całej historii naszej ojczyzny odgrywała rolę szczególną, o wiele większą niż w innych społeczeństwach. Taką niezwykle ważną i wartą podkreślenia domeną było budzenie przez kobiety polskie miłości do ojczyzny. Mężczyźni często walczyli, podczas gdy „na głowie” kobiety-matki pozostawała rodzina i gospodarstwo. Nie bez znaczenia dla szczególnej roli kobiety w polskiej rodzinie był również niezwykle u nas głęboko zakorzeniony kult maryjny.

1.4. Rola ojca w wychowaniu dzieci we współczesnej rodzinie

Z. Zaborowski twierdzi, że role są to: „zadania jakie człowiek pełni, powinien pełnić na rzecz innych osób w zbiorowości bądź w grupie”. Każdy człowiek pełni różne role społeczne, ponieważ funkcjonuje w różnych grupach. Ról tych przybywa w procesie dojrzewania. Zadania są związane z pozycją jaką człowiek zajmuje.

Role społeczne rodziców i dzieci nie są czymś stałym. Ulegają one zmianie wraz z ewolucją instytucji rodzinnej. W rodzinie patriarchalnej ojciec był głową rodziny, jej żywicielem, on decydował o ważniejszych sprawach takich jak wychowanie dzieci, wybór zawodu.

We współczesnej rodzinie obok ojca współżywicielem rodziny coraz częściej staje się matka.

Ogromne znaczenie wychowawcze ma zgodność ról rodziców. Rola matki żywicielki rodziny może być częściowo niezgodna z rolą ojca jako głową rodziny. Na tym tle może dochodzić między rodzicami do starć i konfliktów. Sprzeczne mogą być role rodziców, opiekunów z rolami dzieci w wieku dojrzewania. Dzieci w tym okresie nie chcą być traktowane jako niedojrzałe jednostki, domagają się większej swobody. Sprzeczność ta występuje wówczas, gdy rodzice przesadnie kontrolują dziecko, utrudniają rozwój jego samodzielności nadmiernie uzależniając je od siebie.

Mimo przemian jakie zachodzą we współczesnej rodzinie rola i pozycja ojca jest nadal pierwszoplanowa. Jednak musi się on liczyć z matką. W wielu rodzinach ojciec wspólnie z matką decyduje o najważniejszych sprawach, metodach postępowania z dziećmi.

W rodzinie w związku z rolami poszczególnych członków rodziny i ich pozycjami w różnych zakresach formuje się określony układ sił i hierarchia społeczna. Górne miejsce w tej hierarchii jest równoznaczne z posiadaniem większego wpływu na życie rodziny. Z reguły ojciec zajmuje najwyższą pozycję w hierarchii społecznej rodziny,
a po nim matka, następnie dzieci. Niekiedy najwyższą pozycję posiada matka, a pozycja ojca jest stosunkowo niska (na przykład ojciec w roli pantoflarza). Taki układ jest niekorzystny ze względów wychowawczych, gdyż obniża się autorytet ojca i wywołuje u dzieci lekceważenie jego osoby, jego poleceń.

Rola ojca w rodzinie polega na wdrażaniu dzieci do przestrzegania norm społecznych. Winien on być konsekwentny, stanowczy, ale przede wszystkim musi być obecny w procesie wychowania.

Dawniej publikacji na temat ojcostwa praktycznie nie było dużo w naszej literaturze naukowej. W latach osiemdziesiątych ukazało się tylko kilka książek traktujących o roli ojca w rodzinie. Jednym z autorów był K. Pospieszyl i jego dwie publikacje pod tytułem: „Ojciec, a rozwój dziecka” oraz „O miłości ojcowskiej”, a także A. Pluty „Za progiem ojcostwa i rodziny”. Zaś wiele badań na temat ojcostwa było prowadzonych przez amerykańskich psychologów, pedagogów i socjologów.

Obecnie zainteresowanie osobą ojca zaczyna wzrastać. Docenia się wagę uczestnictwa ojca w wychowaniu dzieci, a przez to jak wpływa on na rozwój dziecka. Świadczą o tym argumenty, które pozwolę sobie przytoczyć.

W dniu 24 maja 2001 roku podczas uroczystej inauguracji III Warmińsko-Mazurskich Dni Rodziny przeprowadzonej pod kierunkiem Podyplomowego Studium Nauk o Rodzinie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego prowadzono dyskusje panelowe w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie. Tematy rozmów to: model rodziny
w mediach, optymalny model rodziny, najpoważniejsze zagrożenia dla rodziny (w tym o obniżeniu się autorytetu ojca i braku przykładu i akceptacji ze strony ojca) oraz sposobach pomocy rodzinie.

Human Life International-Europa oraz Forum Kobiet Polskich już po raz drugi zorganizowały międzynarodowy kongres w Warszawie. Ten pierwszy z 1999 roku dotyczył macierzyństwa. Zaś w 2000 roku odbył się drugi w sali „ROMA”
w Warszawie w dniach 5-7 listopada i obejmował zagadnienia związane z ojcostwem. W Kongresie uczestniczyło blisko tysiąc gości z Polski i Europy Wschodniej: Rosji, Ukrainy, Litwy i Łotwy. Specjalne pozdrowienia przesłał uczestnikom kongresu Ojciec Święty Jan Paweł II, który wskazał na postać św. Józefa jako wzór ojca. „Święty Józef złożył swoje ojcostwo w ofierze i przekształcił swoje naturalne powołanie w miłość oddaną Mesjaszowi” - napisał Papież. Trzy dni poświęcone były kolejno: zagadnieniom powołania do ojcostwa, problemowi jego zagrożenia oraz kwestii zadań ojcostwa
we współczesnym świecie.

Pozytywnym zjawiskiem według mnie jest ostatnio to, iż media jak i prasa mają swój wkład w ukazywaniu prawidłowych relacji w rodzinie między ojcem i dziećmi. Pojawia się coraz więcej seriali, które cieszą się dużą popularnością i jednocześnie
są przykładem pozytywnych stosunków. Takimi serialami są według mnie: „Rodzina zastępcza”, „Na dobre i na złe”, „Klan”.

Program 2 Telewizji Polskiej S.A. emituje program: „Tata show”. Program ten prowadzi Emilia Krakowska i Leon Niemczyk. Ich gośćmi są znani mężczyźni, którzy
są artystami. Ich zadaniem jest wystąpienie w roli ojca i ukazanie jak oni sami by się zachowali w danej sytuacji. Sytuacje te przedstawiają dzieci, a oni wyrażają swój pogląd na wychowanie. Mężczyźni ci walczą o miano „Super taty”.

W telewizji TVN często oglądam program: „Rozmowy w toku”. Jest on bardzo ciekawy i wartościowy, ponieważ ukazuje prawdziwe fakty z życia różnych ludzi, którzy borykają się z wieloma problemami. Program ten prowadzi Ewa Drzyzga. Spośród wielu rozmów na różne tematy pamiętam dwie, które wzbudziły moje szczególne zainteresowanie. Pierwsza to: „Facet na macierzyńskim” i druga: „Samotni ojcowie”. Powszechnie przyjęło się, iż to kobiety zajmują się prowadzeniem gospodarstwa domowego, opiekują się dziećmi, a ich mężowie pracują. Dziś coraz częściej bywa odwrotnie.

Nierzadko mówi się, że najważniejsza rola, to rola matki i ojca. Mimo, że małżonkowie powinni dążyć do jak najściślejszego związku, do jedności, to jednak często przyjmuje się, iż zawsze pozostaną oni dwiema osobami, które mają do odegrania różne role. Na ogół są inne oczekiwania wobec matki i inne wobec ojca. Na tej podstawie zrodziła się tak zwana „rozwojowa koncepcja ról rodzicielskich”, o której szerzej pisze E. B. Hurlock. Dodam tylko, iż psycholog ta uważa, że role rodzicielskie wcale nie muszą być odmienne, jednak nigdy nie będą takie same.

Z podobną propozycją rozumienia pojęcia „rola rodzicielska” można spotkać się w pracy M. Ziemskiej pod tytułem: „Rodzina współczesna”. Otóż M. Ziemska zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt tego pojęcia, a mianowicie na to, iż role rodzicielskie są jakościowo różne, także w zależności od faz cyklu życia rodziny.

M. i W. Grabowscy wskazują, iż mężczyzna jest odpowiedzialny za finanse domu. Na nim spoczywa główny obowiązek zapewnienia rodzinie stabilności materialnej.

Oczywiście żona może także pracować, gdy tak wspólnie ustalą. Odpowiedzialność jednak spoczywa na nim.

Mąż spełnia też ważną rolę opiekuńczą wobec żony i dzieci. On powinien wiedzieć jakie są potrzeby i w miarę możliwości stworzyć warunki do ich zaspokojenia. Jego udział w wychowaniu dzieci także musi być znaczny. Powinien być informowany o wszystkich sprawach związanych z funkcjonowaniem domu i rodziny nawet jeśli główny ciężar prowadzenia domu spoczywa na kobiecie. Dobrze jest jeśli wraz z małżonką ustali podział obowiązków i udział w pracach domowych. Jeśli żona potrzebuje pomocy, mąż powinien chcieć jej tę pomoc zapewnić. Praktycznie każdy mężczyzna jest w stanie wypełnić rolę szefa domu i ponosić związaną z tym odpowiedzialność, jeśli tylko pozwoli mu na to jego żona. Jeśli żona zajmie właściwą dla siebie pozycję wicedyrektora, lojalnej współpracowniczki, która zawsze stoi u jego boku ze słowami otuchy, zachęty i uznania, zawsze również gotowa służyć mu radą i pomocą - zamiast usiłować być „szyją”, która tą głową kręci. Z pewnością będzie o wiele łatwiej i z pożytkiem dla wszystkich. Mąż powinien budować autorytet żony, domagać się dla niej szacunku.

Role członków rodziny według J. Szczepańskiego określone są nie tylko przez wzajemne zaangażowanie uczuciowe, lecz także przez zbiorowości szersze: państwo, kościół, społeczność lokalną.

Zdaniem M. Ziemskiej władza może należeć do męża i żony równocześnie lub być udziałem głównie jednego partnera. Aktualnie panują silne tendencje egalitaryzmu
i partnerstwa w małżeństwie. Nie wyklucza to sytuacji, że w jednych dziedzinach decyduje głównie mężczyzna, w innych zaś kobieta, mimo że decydują w zasadzie wspólnie.

Na różnicowanie się ról w małżeństwie i rodzinie mają również wpływ wzory i zwyczaje panujące w rodzinie macierzystej. Od wczesnego dzieciństwa dzięki procesowi socjalizacji dziewczęta i chłopcy przyswajają sobie, czego oczekuje się od męża, a czego od żony. Wobec kształtowania się małżeństwa partnerskiego role męskie i kobiece są w dużej mierze podejmowane zgodnie i zamiennie - oboje rodzice sprawują opiekę nad dziećmi, a zarazem kształtują ich wyobrażenia o świecie i ludziach, uczą rozumienia sytuacji społecznych i przestrzegania norm moralnych, nagradzają i karzą. To dzielenie się zadaniami i władzą nad dziećmi ma pełną podstawę prawną w polskim Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym.

Art. 23. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego głosi, że: „Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są zobowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli”.

Art. 93. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego informuje nas, iż: „Władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom”.

O obowiązku równego traktowania kobiet i mężczyzn stanowi także art. 33. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Brzmi on następująco: „Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa i obowiązki w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym”.

Warty podkreślenia jest także fakt, iż w ostatnich latach zaczyna nabierać jakiegoś szczególnego znaczenia pojęcie „świadomość pedagogiczna rodziców”, czy też inaczej „świadome macierzyństwo” lub w ogóle „świadome rodzicielstwo”. E. Daraszkiewicz i J. Kieniewicz - Górska - współautorki artykułu pod tytułem: „Macierzyństwo po polsku” tak oto piszą: „Łączy się z tym nie tylko planowanie liczby i czasu urodzenia dzieci, ale taki sposób ich wychowywania, by stały się przyzwoitymi ludźmi, a jest to znacznie trudniejsze niż przed laty. Utrzymanie rodziny razem, nauczanie dzieci czym jest dobro i zło, cierpliwe ich wysłuchiwanie, nieustanne udzielanie siebie innym stało się niezmiernie ważne w czasach, w których żyjemy”.

Autorki te podkreślają, iż dobrze się dzieje, że obecnie matki wspierane przez naukowe autorytety całą swoją energię poświęcają na jak najściślejszy kontakt z dzieckiem: karmią na żądanie; rezygnują z osobnych pokoi na rzecz wspólnej sypialni, a nie rzadko też wspólnego łóżka; oprócz wózka używają nosidełek; sięgają po poradniki; świadomie wybierają zabawki tak zwane edukacyjne - rozwijające zdolności manualne i umysłowe.

Mężczyźni także, a szczególnie mężowie żon pracujących poza domem, biorą coraz większy udział we wszystkich sprawach wiążących się z prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi. B. Spock zadaje pytanie: „Dlaczego zresztą ojcowie mieliby nie być zdolni do wykonywania tych zajęć na równi z matkami i nie przyczyniać się w tym samym stopniu do rozwoju i chronienia dzieci?”. Według tego autora sens ich współuczestnictwa zatraca się jeśli robią to z uprzejmości dla żony, co ma oznaczać, że nie uważają tego za godne siebie zajęcia, lecz tylko za niezwykłe objawy szlachetności ze swej strony.

Ojcowie nie przyzwyczajeni do samej idei męskiego uczestnictwa w pielęgnowaniu niemowląt mawiają: „Poczekam, aż dziecko będzie bardziej przypominać z wyglądu człowieka”. W ten sposób tracą cenny czas. Gdy ojciec czeka matka staje się jedynym ekspertem. Zdaniem tego słynnego pediatry, autora najpopularniejszego poradnika dla rodziców, ojciec zachowa się najwłaściwiej wobec dzieci oraz żony, i z pożytkiem dla siebie samego, jeśli po powrocie z pracy i w czasie weekendów przyjmie na siebie połowę lub więcej obowiązków związanych z dziećmi. Cierpliwość i możliwości matki wyczerpują się przecież pod koniec dnia. Z ojcem byłoby nie inaczej, gdyby miał dzieci przez cały dzień na swojej tylko głowie.

Ojcowie mogą podawać niemowlęciu butelkę, karmić je łyżeczką i przewijać, ubierać starsze dzieci, wycierać łzy i nosy, kąpać dzieci i kłaść je do łóżka, czytać im książeczki i naprawiać zabawki, interweniować w wypadku kłótni, pomagać w lekcjach, wyznaczać obowiązki i pilnować by były wypełnione, korygować błędy
i strofować.

Przyjdzie taki wielki dzień powiada B. Spock, kiedy ojcowie będą:

Ja myślę, że takie czasy już nastały. Przyszło nam jednak żyć w czasach, gdzie praca to luksus, na który nie każdy, w tym też mężczyzna może sobie pozwolić. Jeśli nawet ojcowie pracują, to spotykają się oni z brakiem zrozumienia ze strony pracodawców, którzy oczekują tego, aby ich pracownik był dyspozycyjny. Często kobiety, jak i mężczyźni (rodzice) mają niespokojny sen. Nikt nie da im bowiem gwarancji, czy aby na pewno na drugi dzień będą jeszcze pracować, czy może zostanie im wręczone wypowiedzenie. Z całą pewnością jest wielu mężczyzn, którzy chętnie spędzaliby więcej czasu ze swoimi dziećmi, ale mimo tych szczerych chęci nie mogą sobie na to pozwolić. Często, aby zapewnić rodzinie w miarę godne życie muszą pracować po kilkanaście godzin na dobę. Z tego powodu te wzajemne kontakty są więc znikome. Z kolei ojcowie, którzy są bezrobotni borykają się z wieloma problemami natury psychicznej. Mam tu na myśli depresje, załamania nerwowe. Nierzadko już się słyszy o tym, że w wyniku kumulacji problemów, niektórzy mężczyźni nie potrafią sobie z tym poradzić i popełniają samobójstwo. Są także tacy mężczyźni - ojcowie, którzy decydują się na taki krok z myślą o dzieciach. Ja osobiście nie nazwałabym tych mężczyzn tchórzami. Skoro nie ma środków do życia, to w tej sytuacji być może dzieci otrzymają rentę po ojcu. Psycholodzy określają takie samobójstwo mianem „samobójstwa altruistycznego”. Jest sporo osób, które mają poczucie beznadziei, które nie potrafią odnaleźć sensu życia, są zagubione i jednocześnie osamotnione. Szkoda, że największe tego konsekwencje ponosi rodzina, a szczególnie dzieci.

Odnoszę wrażenie, że obecnie prowadzona polityka prorodzinna pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Rząd nasz tłumaczy to ciągle ogromną dziurą budżetową i trudną sytuacją gospodarczą kraju. Znane przysłowie głosi: „Syty nigdy nie zrozumie głodnego”. Jest w tym dużo prawdy.

Szerzej wypowiem się o tym w następnym rozdziale.

1.5. Mężczyzna jako ojciec

Funkcjonujące dość powszechnie przekonania dotyczące roli, jaką odgrywa ojciec w rozwoju dziecka, mają źródło w teorii psychoanalitycznej i w najbardziej znanych podziałach ról rodzicielskich sformułowanych przez Parsonsa i Balesa oraz Fromma. Wspólnym elementem tych koncepcji jest teza, iż główną osobą w życiu małego dziecka jest matka. U podstaw przekonania, że matka jest ważniejszą osobą w życiu dziecka i lepiej nadaje się do zajmowania nim niż ojciec jest nie tylko to, że kocha ona dziecko miłością bezwarunkową i zaspakaja jego podstawowe potrzeby, ale także założenie, że kobiety mają instynkt macierzyński, a więc w odróżnieniu od mężczyzn
są wyposażone przez naturę w takie możliwości, które gwarantują właściwe sprawowanie opieki nad dzieckiem.

Przez wiele lat w literaturze psychologicznej poświęconej rodzinie i wychowaniu dziecka panował „matkocentryzm”.

      1. Aspekty ojcostwa

(biologiczny, psychiczny, duchowy, prawny)

Aspekt biologiczny (inaczej fizyczny)

Ojcem w sensie biologicznym według M. Ryś może zostać każdy dojrzały biologicznie mężczyzna także bardzo młody. Biologiczne ojcostwo nie daje żadnego skutku w organizmie mężczyzny. Stąd łatwo może on o swoim tylko biologicznym ojcostwie zapomnieć.

Rodzice przekazują w akcie prokreacji swemu potomstwu swoje geny. Każdemu
z dzieci ojciec przekazuje losową połowę swoich genów i to samo czyni matka. Tym samym dziecko, genetycznie biorąc, jest w 50% podobne do ojca, a w 50% do matki.

B. Cramer uważa, że kiedy rodzi się dziecko od relacji we dwoje przechodzi się do relacji we troje. Często jednak bywa tak, że ktoś może czuć się niepotrzebny. Najczęściej jest to ojciec. Za mało mówi się o tym, ile zazdrości odczuwają mężczyźni wobec kobiecych możliwości rozrodczych. W niektórych społeczeństwach ojcowie dokonują czegoś w rodzaju symulacji ciąży zwanej kuwadą. Mówi się zawsze o instynkcie macierzyńskim, nigdy o ojcowskim. Ojcowie doskonale zdają sobie sprawę z tej niezwykłej więzi jaka łączy matkę z dzieckiem i czują się niepotrzebni. Dlatego tak istotne jest to, aby żona zachęcała męża do współpracy, pokazując w ten sposób, że wszystkie te czynności wcale nie muszą go przerastać. W ten sposób oboje rodzice doświadczają tego faktu bycia rodzicem - osobą odpowiedzialną za dziecko - istotę, która jest od nich całkowicie zależna. Tak właściwie, to jedyną czynnością, której mężczyzna nie jest w stanie zrobić jest karmienie piersią.

Z drugiej strony sama natura próbuje zachować pewną równowagę powodując, że okres rozrodczy kobiet ma swój koniec, a mężczyzna jest płodny przez całe życie. Stąd też bierze się pojęcie „późne ojcostwo”. Na ogół to, co odbiega od pewnej normy, często budzi zdziwienie, a nawet opór i jawną krytykę. Osobiście jestem przekonana, iż to jaki okres jest najwłaściwszy dla mężczyzny, aby zostać ojcem nie jest aż tak istotne. Czy to będzie młody ojciec, czy też starszy zawsze można dostrzec pozytywne aspekty tej sytuacji. Poza tym jest to sprawa wysoce indywidualna. Jest przecież wielu młodych i zarazem odpowiedzialnych ojców. Wszystko to zależy od nastawienia tego ojca do dziecka. Przede wszystkim istotne jest to, czy mężczyzna ten cieszy się z faktu bycia ojcem, oraz czy chce troszczyć się o to dziecko i wychowywać je.

Aspekt psychiczny

Dojrzałość psychiczna to stopień rozwoju umysłowego, uczuciowego i społecznego pozwalający na odpowiednie pełnienie ról małżeńskich i rodzicielskich wyrażający się zdolnością podejmowania odpowiedzialności za innych. Zdaniem M. Ziemskiej dojrzałość psychiczna - przede wszystkim uczuciowa związana jest z rozwojem uczuć wyższych choć nie można pominąć dojrzałości umysłowej i społecznej w zakresie współdziałania z innymi.

M. Ryś uważa, że mężczyzna staje się ojcem przede wszystkim w sensie psychicznym. Pragnie „coś pozostawić po sobie”, przekazać dziecku określone wartości, włączyć w świat kultury.

Aspekt duchowy

Bardzo często spotykamy się ze stwierdzeniem, że w naszych czasach ojcostwo przeżywa głęboki kryzys. Jest to często następstwo wielu złożonych czynników. Jest prawdą, że w codziennym życiu niejednokrotnie spotykamy się z prawdziwą karykaturą ojcostwa. Brak dojrzałości emocjonalnej i psychicznej, brak opanowania, dyktatura, brak czasu i cierpliwości to tylko niektóre objawy tej karykatury. Warto zatem zadać sobie trud odnalezienia prawdziwego obrazu ojca i odwzorowania go we własnym życiu. Dar ojcostwa nie ogranicza się tylko do wymiaru fizycznego to znaczy do bycia ojcem w rodzinie. Ten dar obejmuje także poziom duchowy. I wówczas można mówić o roli osoby duchownej w służbie bliźnim. Na obu tych poziomach trzeba odnaleźć obraz prawdziwego ojcostwa. Zachęca nas do tego Chrystus słowami: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Czy można być jednak doskonałym jak Ojciec niebieski? Nie możemy wątpić w prawdziwość słów Jezusa. On bowiem nie rzuca ich na wiatr. W tym przypadku Jezus używając przymiotnika „doskonały” zastosował go w takim znaczeniu, jakie nadali mu Żydzi. Tym przymiotnikiem wyrażali ideę integracji osobowej, bycia dojrzałym, odpowiedzialnym.

Czwarte przykazanie w Dekalogu brzmi: „Czcij ojca swego i matkę swoją” i zaleca się dzieciom, aby były posłuszne swoim rodzicom, a ojcom aby nie rozbudzali gniewu swoich dzieci (Ef. 6,1-4); (Kol 3,20-21). Można więc powiedzieć, że Bóg wzywa nas do miłości, szacunku, posłuszeństwa oraz do rozwiązywania nieporozumień w duchu miłości.

Aspekt prawny

W naszym kraju prawa i obowiązki ojca wyraźnie określa Kodeks rodzinny i opiekuńczy.

Dziś na ogół dwoje rodziców pracuje. Czasami zdarza się jednak, że żona ma wyższe dochody od męża i dlatego podejmują decyzję, że to kobieta będzie pracować zawodowo, a mężczyzna zajmie się dzieckiem i weźmie urlop wychowawczy. Nie ma przeszkód prawnych, aby z urlopu wychowawczego korzystał ojciec. Ważne jest tylko, aby z urlopu korzystało tylko jedno z rodziców. Przepisy o urlopach wychowawczych znajdują się w Dzienniku Ustaw nr 60/96, poz. 277.

Żyjemy w kulturze „mamuśki” - zrobi to najlepiej. Nierzadko mężczyzn traktuje się jako istoty pozbawione uczuć, nieudaczników. Z pewnością taki mężczyzna, który decyduje, że sam będzie opiekować się dzieckiem budzi podziw i fascynację ze strony kobiet, ale nie jest też wolny od kpin mężczyzn.

Wszyscy wiemy, że Dzień Matki to wyjątkowy dzień w roku. Wówczas dzieci kupują swojej mamie kwiatka i składają jej życzenia. Ale 23 czerwca jest ustalony jako Dzień Ojca. Mam wrażenie, że nie jest on już tak popularny jak Dzień Matki. Często chyba nawet ojcowie nie przywiązują do tego wagi.

Należałoby też wspomnieć o takim zjawisku jak samotne ojcostwo (w wyniku rozwodu, śmierci małżonki). Nadal sąd w wyniku rozwodu częściej powierza opiekę nad dzieckiem matce, a ojciec ma wyznaczone przez sąd dni w jakie może się widywać z dzieckiem i kiedy może spędzić wakacje razem z nim. W chwili rozwodu często ojców sprowadza się do roli „płacącego alimenty”. Mężczyźni mają obawy, że matka będzie buntować dziecko przeciwko nim. Z pewnością znane są wszystkim sytuacje, kiedy dzieci stawiane są przed koniecznością wyboru rodzica. Można sobie tylko wyobrazić jak czuje się dziecko przed takim faktem, bo przecież kocha oboje rodziców
i nie chce urazić ani ojca, ani matki. Niestety jest to przykre, ale nadal takie sytuacje mają miejsce i już nic chyba się w tej kwestii nie zmieni. Często właśnie dziecko jest
tą kartą przetargową między rodzicami, którzy nie biorą pod uwagę uczuć dziecka.

Mężczyźni nie są jednak pozostawieni sami sobie. Z pomocą przychodzi im Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. Zostało ono zarejestrowane 26 lipca 1989 roku. Zarząd Główny organizacji mieści się w Warszawie i w wielu miastach Polski powstały oddziały mające swoje regionalne zarządy. Raz w tygodniu organizowane są spotkania mające formę meetingu terapeutycznego. Podstawowym celem Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca jest dążenie do zapewnienia równej pozycji ojcu i matce w sytuacji rozwodowej. Członkami organizacji są mężczyźni (choć nie tylko), których charakteryzuje stan głębokiej frustracji i silne poczucie krzywdy spowodowane długotrwałą i bezowocną walką o prawa do dziecka.

Główny Urząd Statystyczny podaje, iż w 1995 roku było 1580 tysięcy matek samotnie wychowujących dzieci, a ojców 192 tysiące. W 2000 roku było 211,2 tysięcy zawartych małżeństw, a rozwiązanych 209,8 tysięcy z czego 167 tysięcy w wyniku śmierci współmałżonka, a 42,8 w wyniku rozwodu. Statystyki wskazują zatem wyraźnie, jeśli chodzi o liczbę rozwiązanych małżeństw, że to wdowy i wdowcy stanowią najliczniejszą grupę.

Rozpatrując fakt samotnego rodzicielstwa nie należy jednak zapominać o tym,
iż mężczyźni też tracą żony, a dzieci matkę. Z pewnością jest ich mniej, ale czy jest
im czego zazdrościć? Jakże często o wdowcach mówi się, że mężczyźni to się niczym nie przejmują, szybko zapomną o tym co się stało i równie szybko znajdą sobie nową towarzyszkę życia. Nie dla wszystkich mężczyzn jest to jedyne rozwiązanie w tej sytuacji. Są na szczęście jeszcze mężczyźni, którzy mimo towarzyszącym im obawom, czy podołają podejmują się takiego zadania i troszczą się o swoje pociechy. Zasługują oni na podziw i uznanie za swą odwagę i tak wielką odpowiedzialność. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to bardzo trudne. Od tej pory ojciec musi wykonywać wszystkie czynności w domu i na jego barkach spoczywają wszystkie obowiązki. Poza tym pojawia się jeszcze ta wielka tęsknota, pustka, żal do życia i pretensje dlaczego
to właśnie ze mną los tak okrutnie się obszedł. Z drugiej strony być może wówczas niektórzy (jedna, jak i druga strona docenią to co stracili). Ktoś kiedyś powiedział: „Aby coś tak naprawdę docenić, trzeba to najpierw stracić”. Szkoda, że to opamiętanie przychodzi czasami za późno, a wcześniej nie szanuje się tej bliskiej osoby i nie docenia się jej wysiłków, starań.

Jeśli chodzi o narodziny dziecka, to dawniej akuszerki odbierały poród. Rola mężczyzny - ojca polegała na sprowadzeniu tej akuszerki i przygotowaniu ciepłej wody, po czym mężczyźni opuszczali pomieszczenie, w którym dokonywał się poród
i oczekiwali przyjścia dziecka na świat. Nie można zatem powiedzieć, że ojcowie byli obojętni i stali bezczynnie. Uważano wówczas, że tak właśnie należy postępować. Nawet kiedy żony rodziły już w szpitalach nie zmieniło się to szybko i było podobnie. Mężczyzna stał na korytarzu bądź czekał w domu. Dopiero od kilku lat to się zmieniło kiedy wprowadzono porody rodzinne.

W Polsce jest już coraz więcej szkół rodzenia. Jak mówi H. Cerańska - Goszczyńska: „Szkoła rodzenia to nie jest miejsce gdzie idzie sama kobieta, żeby nauczyć się oddychać w czasie porodu. To jest miejsce gdzie mają iść obydwoje rodzice, żeby przygotowano ich tam do rodzicielstwa, nie tylko do porodu”. W porodzie może uczestniczyć ojciec dziecka, a także ktoś inny z rodziny.

Na szczególną uwagę zasługują zatem porody rodzinne, które nie należą już
do rzadkości. Często jest to potrzeba wielu mężczyzn, którzy nie chcą czuć się wykluczeni z tak ważnego dla nich wydarzenia - pragną być blisko swoich żon i przychodzących na świat dzieci. Moment narodzin dziecka jest tak silnym przeżyciem, że niejednokrotnie najbardziej nawet twardzi mężczyźni płaczą ze wzruszenia i radości. Najważniejszym warunkiem jaki musi być spełniony, aby uczestnictwo ojca w porodzie miało sens i było pomocne dla samej rodzącej jest emocjonalne zaangażowanie ze strony męża. Kurs szkoły rodzenia bardzo dobrze przygotowuje do porodu, zarówno od strony psychicznej jak i technicznej. Obecność męża w sali porodowej nie powinna być jednak wynikiem mody czy chęcią imponowania innym. Musi wynikać z potrzeby nie tyle obecności, co bycia razem, gotowości do wspólnego utrudzenia, przeżywania bólu, niepokojów, ale także wielkiej radości i wzruszenia.

Umożliwienie ojcu uczestnictwa w porodzie, a także zapewnienie mu kontaktu
z dzieckiem bezpośrednio po porodzie zwiększa jego zaangażowanie emocjonalne
i udział w późniejszej opiece nad niemowlęciem. Udział w procesie narodzin stanowi bardzo silne przeżycie emocjonalne wyzwalające zachowania opiekuńcze wobec narodzonego dziecka. Ponadto dopuszczenie ojca do porodu oznacza uznanie ojcostwa już w najwcześniejszym okresie życia dziecka, a tym samym może skłaniać do podjęcia tej roli od samego początku.

Rozwój techniki i medycyny jest już tak daleko posunięty, że nowe aparaty końca dwudziestego wieku mogą zarejestrować wzrost płodu w łonie matki. Staje się to możliwe dzięki badaniu USG. Poprzez to przyszła matka, jak i ojciec mogą obserwować to nowe życie, tę maleńką istotkę i doświadczać uczuć z tym związanych.

W środkach masowego przekazu coraz częściej podaje się do wiadomości, iż wzrasta zapotrzebowanie na potwierdzenie ojcostwa. Coraz częściej mężczyźni mają wątpliwości, czy rzeczywiście są biologicznymi ojcami. W aptekach pojawiły się testy na ojcostwo, tak jak wcześniej już testy ciążowe.

Dla wielu mężczyzn narodziny dziecka są jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu. Chwila, gdy po raz pierwszy biorą maleństwo w ramiona - to początek ojcowskiej miłości. Fizyczny kontakt z dzieckiem wyzwala czułość, chęć opieki, odpowiedzialność za jego los. Uświadamia także własną nieporadność. Męskie dłonie
w porównaniu z ciałkiem noworodka wydają się wielkie. Młody tata boi się, że mógłby zrobić krzywdę dziecku. Potrzebuje zachęty partnerki, aby przełamać w sobie lęk przed kruchością noworodka i w ten sposób rodzi się między nimi silna więź.

Dlatego w tym czasie kobieta ma również ważną misję do spełnienia. Wielu psychologów uważa, że zamiast stwierdzenia żony „Jestem w ciąży” słuszniejsze byłoby stwierdzenie „Zostaniemy rodzicami”, „Zostaniesz tatą” bądź jeszcze inaczej „Będziemy mieli dziecko”. Obydwoje przecież są rodzicami. Szczególnie ważna jest
tu reakcja męża na tę wiadomość - od niej może zależeć akceptacja dziecka przez matkę. Kobieta może być tą osobą, która zachęca męża do tego głębszego poczucia się kimś ważnym, wzbudzić w nim ojcowskie uczucia, kiedy to poprosi go, aby poszedł z nią na zakupy i pomógł wybrać śpioszki, kaftaniki.

Jeden z rozmówców Andrzeja Pluty stwierdził, iż „Ojcostwo jest niejako testem dojrzałości mężczyzny. Każdy z nas ma w sobie jakieś zarzewie narcyzmu, egoizmu, egocentryzmu. A całe uspołecznienie człowieka polega - jak wiadomo na przezwyciężaniu tych tendencji”.

1.6. Miłość ojcowska

Doszukiwanie się różnic między miłością macierzyńską, a miłością ojcowską może pozornie wydawać się pozbawione sensu. Zarówno bowiem matka, jak i ojciec pragną szczęścia swego dziecka, dążą do zapewnienia mu warunków prawidłowego rozwoju, odczuwają przyjemność w obcowaniu z dzieckiem, cieszą się z każdego jego osiągnięcia. Pomimo to można mówić o pewnych specyficznych cechach miłości matki do dziecka i miłości ojca.

Wszelkie różnice pomiędzy tymi dwoma typami miłości mają swe uwarunkowanie w niejako biologicznie bliższej więzi matki z dzieckiem. Dziecko przez długi czas
po urodzeniu jest od matki zależne.

Na temat cech miłości macierzyńskiej i ojcowskiej od dość dawna wypowiadali się liczni filozofowie, socjolodzy i psycholodzy. Problem ten intrygował także wielu pisarzy i poetów. Zwykle wymienia się trzy najbardziej znamienne dla miłości macierzyńskiej cechy, a mianowicie:

  1. bezwarunkowość,

  2. wszechobecność,

  3. stałość.

Pierwsza cecha, czyli bezwarunkowość, polega na tym, że po to, aby być kochanym przez matkę, dziecko nie musi spełniać żadnych warunków, wystarczy że jest jej dzieckiem.

Druga cecha miłości macierzyńskiej, czyli jej wszechobecność, polega na tym,
że matka potrafi kochać bez względu na okoliczności, zawsze i w każdej sytuacji.

Trzecia wreszcie cecha miłości macierzyńskiej, stałość, stanowi niejako uzupełnienie cech przedstawionych powyżej, do właściwości jej należy bowiem również to, że matka nigdy nie przestaje kochać.

W porównaniu z przedstawionymi powyżej cechami miłości macierzyńskiej inaczej nieco wyglądają cechy miłości ojcowskiej. Różnice te będą najlepiej, jak się wydaje uchwytne przy porównaniu uprzednio omówionych cech miłości macierzyńskiej
z właściwościami miłości ojcowskiej. I tak miłość ojcowska nie jest, tak jak miłość macierzyńska bezwarunkowa. Ojciec nie kocha dziecka tylko dlatego, że jest ono jego dzieckiem, ale dlatego, że spełnia ono pewne oczekiwania, a więc na przykład jest grzeczne, dobrze się uczy, rokuje nadzieję na to, że będzie dobrym fachowcem. Dziecko musi zatem spełniać określone warunki. Miłość ojca nie jest tak jak miłość matki wszechogarniająca. Ojciec kocha w swym dziecku przede wszystkim te cechy, które
są zgodne z wymaganiami, jakie stawia dziecku, oraz te, które czynią dziecko zdolnym do pokonywania przyszłych trudności życiowych jak na przykład pilność, pracowitość, odwaga. Miłość ojcowska nie jest także miłością wszechobecną. Ojciec nie kocha bowiem dziecka wtedy, gdy nie postępuje ono zgodnie z wymaganiami wpajanymi mu przez otoczenie społeczne, którego on, jako ojciec jest reprezentantem. Ojciec wreszcie
nie potrafi, tak jak matka kochać dziecka bezustannie, miłość ojcowska ma tendencje
do zaniku w okresie, gdy dziecko osiąga dojrzałość.

Wydawać by się mogło, że miłość ojcowska w porównaniu z miłością macierzyńską jest bardziej egoistyczna, mniej głęboka. Fakt jednak silniejszej na ogół więzi uczuciowej dziecka z matką (szczególnie w jego pierwszych latach życia)
nie świadczy bynajmniej o tym, że miłość ojcowska jest dla dziecka mniej ważna, różni się ona jedynie od miłości macierzyńskiej tym, że spełnia w życiu dziecka inne funkcje.

Miłość macierzyńska jest dla dziecka koniecznością ze względu na stworzenie właściwego klimatu psychicznego polegającego na wyrobieniu w dziecku poczucia przynależności do rodziny, poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia głębokiej więzi
z inną osobą.

Miłość zaś ojca jest konieczna z innych względów. Stanowi ona dla dziecka zachętę do dalszego rozwoju, wytycza w jakim kierunku postępować ma ten rozwój.

W ciekawej formie różnice między miłością macierzyńską, a miłością ojcowską ujął E. Fromm - przedstawiciel tak zwanej nowej psychoanalizy inaczej psychoanalizy humanistycznej: „Matka jest pokarmem, miłością, ciepłem, ziemią. Być kochanym przez nią to tyle, co być żywym, zakorzenionym, mieć ojczyznę i dom”.

Według E. Fromma miłość macierzyńska zawiera również pewne ograniczenia, wynikające z faktu bezwarunkowości a mianowicie nie jest czynnikiem stymulującym rozwój umysłowy jednostki. Zaś negatywnym aspektem miłości ojcowskiej jest fakt,
że na miłość ojcowską trzeba zasłużyć, że można ja utracić, jeżeli nie spełni się oczekiwań. W naturze miłości ojcowskiej tkwi fakt, że posłuszeństwo staje się główną zaletą, nieposłuszeństwo głównym grzechem, a karą jest odebranie ojcowskiej miłości.

Podobnie jak ograniczenia miłości macierzyńskiej są kompensowane cechami miłości ojcowskiej, tak i wymieniane ostatnio negatywne cechy miłości ojcowskiej mogą być niwelowane poprzez odczuwanie miłości macierzyńskiej.

Warty podkreślenia jest fakt, iż o poszczególnych rodzajach miłości można mówić jako o „pierwiastkach” miłości macierzyńskiej lub ojcowskiej, które mogą być przejawiane w stosunku do dziecka bez względu na płeć rodzica. Oba te pierwiastki
w rozwoju psychicznym dziecka odgrywają podobną rolę jak ziemia i słońce w rozwoju roślin, stąd też ziemia i słońce często bywają symbolami obu tych typów miłości.

Miłość matki bowiem stanowi dla dziecka potrzebę równą tej, jaką jest potrzeba odpowiedniej gleby dla rośliny. I podobnie jak bujność rośliny zależy od jakości gleby, tak rozwój uczuciowy dziecka uzależniony jest z jednej strony od tego, jak głęboki związek uczuciowy łączy je z matką, z drugiej zaś - od bogactwa przeżyć i odczuć psychicznych cechujących matkę.

Ojciec zaś porównywany bywa do słońca, które ogrzewając ziemię, czyni ją zdolną do wydania płodów. Same rośliny pobudza ono stale do rozwoju, właściwy zaś rozwój nagradza swymi życiodajnymi promieniami.

W życiu codziennym, które najczęściej odbiega od teoretycznych wzorców trudno jest dokonać precyzyjnego rozróżnienia pomiędzy miłością macierzyńską, a miłością ojcowską. Różnice te mogą się w niektórych przypadkach zupełnie nawet zacierać.

Biorąc pod uwagę głoszony często pogląd, że poeci są zwierciadłem „duszy narodu”, warto tutaj odnotować fakt nie mającego sobie równych w literaturze światowej opisu głębokiego przywiązania ojca do dziecka, jakie wyraził nasz wielki poeta Jan Kochanowski w swych Trenach.

Treny Jana Kochanowskiego wiernie odtwarzają głęboki smutek, ból, ogromną rozpacz i żal po stracie ukochanego dziecka. Z trenami Jana Kochanowskiego można porównać wiersz Władysława Broniewskiego pt.: „Obietnica”. Władysław Broniewski bowiem, tak jak Jan Kochanowski stracił córkę Urszulę, tak on stracił córkę Annę. Obaj zatem jako rodzice - ojcowie głęboko przeżyli śmierć swego dziecka, a towarzyszące im wówczas emocje znalazły odzwierciedlenie w napisanych przez nich utworach. Chyba nie ma gorszej tragedii od tej, kiedy to rodzic przeżyje swoje dziecko. Jednocześnie jest to dowód na to, że nikt, ani bogaty, ani biedny, ani rodzic czy też dziecko nie uchroni się przed śmiercią. To do niej należy zawsze ostatnie słowo.

Najpiękniejszą przypowieścią, z której można uczyć się ojcostwa jest przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15, 11-32). Fragment końcowy brzmi: „Oto syn, gdy odczuł głód i zrozumiał swój błąd, powraca do domu. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję
i ucałował go. (...) Ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą suknię
i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijajcie; będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić”.

W tej przypowieści ewangelicznej ojciec każdego dnia wychodził na drogę,
by zobaczyć czy nie wraca ukochane dziecko. Gdy syn powraca, wybiega mu naprzeciw i rzuca mu się na szyję. Ta wzruszająca scena uczy, że ojciec potrafi przyjąć dar otrzymany od Boga i otoczyć syna opieką.

Znany mit o Dedalu i Ikarze ukazuje jak wielki ból odczuwa ojciec i jak czuje się on bezsilny, kiedy widzi nieszczęście swego syna. Uczy także, iż ojciec jest na ogół osobą bardziej rozważną, bogatszą w doświadczenia życiowe i to przemawia za tym, aby czasami posłuchać jego rad. Po prostu to nie wynika z chęci rządzenia, ale z troski o własne dziecko. I tak samo tytułowy bohater w książce H. Balzaka pt.: „Ojciec Goriot” jest przykładem ogromnej, prawdziwej miłości ojcowskiej. Był on człowiekiem bardzo oddanym swej pracy i kochającym nad życie swoje dwie córki: Anastazję i Delfinę. Był ojcem nadopiekuńczym, spełniającym wszystkie zachcianki swych córek, a one tego nie potrafiły docenić.

1.7. Autorytet rodzicielski

„Autorytet (w języku łacińskim auctoritas - to tyle co powaga, znaczenie), wpływ osoby lub organizacji cieszącej się ogólnym uznaniem na określoną sferę życia społecznego”.

Zakres posiadanej władzy nie jest jedynym wyznacznikiem wysokiej lub niskiej pozycji rodziców w rodzinie. Duże znaczenie w życiu rodziny odgrywa układ pozycji
w zakresie autorytetu. O autorytecie ojca czy matki w rodzinie mówimy wówczas, gdy dzieci skłonne są do uznania ich przewagi oraz wyższości i w związku z tym przejawiają tendencję do podporządkowania się im.

W procesie wychowania w rodzinie rodzaj i charakter autorytetu rodziców decyduje nierzadko o podatności dzieci na oddziaływanie wychowawcze, o przebiegu
i efektach tego procesu.

Autorytet najczęściej jest stosunkiem niesymetrycznym, to znaczy jedna z osób jest autorytetem dla drugiej; niekiedy występują relacje symetryczne np. partner A jest dla B autorytetem, a B dla A.

Autorytet rodziców związany jest z ich rolą społeczną i zaspokajaniem różnorodnych potrzeb dzieci. Autorytet wychowawczy rodziców, decydujący
o efektywności stosowanych przez nich metod i środków zależy od różnej kategorii czynników. Można tu mówić o takich czynnikach jak:

  1. cechy osobowości rodziców i ich postawy moralno - społeczne, np. uczciwość, prawdomówność, sprawiedliwość, życzliwość, uspołecznienie,

  2. konsekwentne, stanowcze postępowanie oraz zgodność słów z czynami,

  3. wzajemne stosunki między rodzicami i współpraca w dziedzinie wychowania dzieci.

R. Jędrzejewska - Wróbel przeciętną polską rodzinę określiła mianem - „Państwo Zabiegani”. Otóż rodzina Zabieganych cierpi na powszechną dziś chorobę pośpiechu, czyli przemożne poczucie pilności spraw. Żyjemy w zawrotnie szybkim tempie, ludzie nie potrafią z niczego zrezygnować, a osaczeni przez rzeczy, sprawy i obowiązki
za mało mają czasu na przeżycie, refleksję, kontemplację.

Psycholodzy biją na alarm, że rośnie kolejne pokolenie dzieci wychowywanych bez ojców. Nie chodzi tylko o rosnącą liczbę niepełnych rodzin, ale też tych, w których ojcowie większą część czasu poświęcają pracy zawodowej. Często bywa tak, że kiedy wychodzą do pracy ich dzieci jeszcze śpią, a gdy wracają one już śpią. Żeby utrzymać rodzinę ojcowie muszą pracować po 10-12 godzin o czym już wcześniej wspominałam. Psychologowie podkreślają, że aby dziecko rozwijało się prawidłowo potrzebni
są oboje rodzice. Mówi się, że ojcowie nie dość skrupulatnie korzystają ze swoich praw i możliwości kontaktu z dziećmi, ponieważ są przekonani, że nie mają żadnego wpływu na ich wychowanie i nie są dla nich autorytetem, a brak swojej codziennej obecności wynagradzają dając prezenty niczym Święty Mikołaj.

Postawy rodzicielskie bywają bardzo różne - od chłodnej surowości, poprzez elementy partnerstwa, do zupełnego luzu i nadskakiwania dzieciom. Moda, wpływ środowiska, własne doświadczenia sprawiają, że wybiera się którąś z nich i mniej lub bardziej konsekwentnie wprowadza w życie. Zdobywanie względów dziecka kosztem partnera jest poważną małżeńską nielojalnością. Zdarzające się różnice poglądów należy tak długo uzgadniać, żeby wreszcie wynegocjować wspólne stanowisko. Często o mężczyznach mówi się, że są bardziej stanowczy, zasadniczy, a matka jest bardziej wyrozumiała, daje się uprosić. Dowodem na to są na przykład wypowiedzi obojga rodziców: „Ojciec nie chciał cię puścić, ale go przebłagałam” bądź „Ja bym ci pozwolił, ale wiesz jaka jest mama”.

Wiele osób uważa, że w momencie, gdy stają się rodzicami automatycznie zyskują autorytet w oczach swojego dziecka. Tymczasem zarówno dziecko, jak i rodzice muszą do autorytetu dorosnąć i zasłużyć na niego. W różnych okresach życia dziecka to słowo będzie miało odmienne znaczenie. Rodzice będą swój autorytet zdobywali, potem tracili, by znów go odzyskać. Dla małego dziecka rodzice stanowią największy autorytet, dla siedmiolatka największym autorytetem staje się nauczycielka,
gdy dziecko dojrzewa autorytetem staje się grupa rówieśnicza i idole kultury masowej. Jeśli rodzice będą dla swoich pociech tolerancyjni i pełni zrozumienia, a nastolatek będzie już wiedział, co jest dla niego ważne i czego tak naprawdę pragnie, lepiej zrozumie siebie i otaczający go świat, a tym samym i rodziców. Wtedy relacje z nimi mogą się poprawić i znowu pojawi się możliwość odbudowy utraconego autorytetu.

Jerzy Witczak udziela kilku rad jak starać się o zdobycie u dziecka rzeczywistego autorytetu:

  1. Kochać dziecko i wychowywać przez miłość.

  2. Ojciec powinien żyć w zgodzie z zasadami i wartościami, które usiłuje dziecku wpajać.

  3. Ważne są rozmowy z dzieckiem (nie powinien to być monolog szczególnie kiedy dziecko jest starsze, ale rozmowy powinny być w formie dialogu).

  4. Ojciec powinien wymagać od dziecka tego, na co dziecko stać.

  5. Ojciec nie może posługiwać się takimi metodami jak zastraszanie, zawstydzanie
    czy ośmieszanie dziecka.

  6. Mądry ojciec ocenia konkretne zachowania, a nie „całość” dziecka.

  7. Współczesny tata nie stara się kreować w oczach dziecka wizji własnego nieomylnego autorytetu mówiąc na przykład: „Ja wiem najlepiej”.

1.8. Znaczenie i udział ojca w wychowaniu synów i córek

Dawniej sądzono, że emocjonalne dojrzewanie chłopców i dziewcząt do bycia mężczyzną i kobietą to skutek natury - rezultat działania wrodzonego instynktu. Dzisiaj już wiadomo, że chociaż hormony, instynkt i wrodzony temperament dziecka odgrywają pewną rolę, zasadniczy wpływ mają stosunki między dzieckiem,
a rodzicami. Chłopiec około trzeciego roku życia zaczyna instynktownie przeczuwać,
że przeznaczone mu jest zostać mężczyzną. Obserwuje ojca, utożsamia się z nim, próbuje zachowywać się tak samo jak on. Chłopiec identyfikuje się także z matką (chociaż w znacznie mniejszym stopniu), przyswajając sobie tym samym większość wiedzy dotyczącej kobiet, jaką będzie posiadał przez resztę życia.

Dziewczynka zazwyczaj utożsamia się przede wszystkim z matką i w mniejszym stopniu z ojcem. Mały chłopiec przyjmuje za pewnik, że jego tata jest najsilniejszym
i najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Kiedy chłopiec bawi się w dom przyjmuje na siebie dokładnie te same role, które w rodzinie odgrywa ojciec. Często chłopcy

też bawią się lalkami i podobnie jak robi to tata, obdarzają je czułościami, okazują
im swoją aprobatę lub dezaprobatę, a nawet wymierzają karę.

Aby ojciec mógł wywierać pozytywny wpływ na dzieci, musi dać im odczuć,
że naprawdę się nimi interesuje, że je kocha i akceptuje niezależnie od tego, jak bardzo
i jak często musi przywoływać je do porządku.

Tego, jak być kobietą dziewczynka uczy się przede wszystkim od własnej matki.
Za to od ojca uczy się jak układać stosunki z drugą połową rodzaju ludzkiego, a także czerpać radość z zabaw z ojcem takich jak podrzucanie czy galopowanie po mieszkaniu na barana, uczy się jak żartować i jak flirtować. Dziewczynki między trzecim,
a szóstym rokiem życia czują silne romantyczne przywiązanie do ojca. Dziewczynka w tym wieku jest przekonana, że tata jest najprzystojniejszym, najbardziej fascynującym mężczyzną na świecie. Jego wygląd, praca i zainteresowania, jego stosunek do żony i córki, wszystko to będzie miało swój udział w kształtowaniu obrazu mężczyzny, którego będzie chciała w przyszłości poślubić. Można zatem powiedzieć, że dziewczynka potrzebuje przede wszystkim ojca oddanego rodzinie, który ma dobre serce i dla którego córka jest równie ważna jak syn.

O romantycznym przywiązaniu córki do ojca zwanym inaczej „Kompleksem Elektry”, a u chłopców o przywiązaniu do matki zwanym „Kompleksem Edypa” wcześniej mówił Z. Freud w swej pracy pod tytułem: „Człowiek, religia, kultura”. Według Z. Freuda „Kompleks Edypa” to: „podświadoma skłonność płciowa kilkuletnich chłopców do matki i związane z tym uczucie wrogości do ojca, a u dziewczynek odwrotnie” Zdaniem Z. Freuda ten dziecięcy Kompleks Edypa przemija.

Behawioryści w odróżnieniu od Z. Freuda, T. Parsonsa, E. Fromma nie przypisują ani ojcu, ani matce żadnej „specjalnej” roli. Według teorii uczenia społecznego siła oddziaływania danego rodzica na dziecko uzależniona jest od zgodności płci rodzica i dziecka. Płeć jest więc czynnikiem wydatnie przyspieszającym modelowanie, to znaczy ojciec bywa najważniejszym modelem dla chłopca, matka zaś dla dziewczynki.

Zdaniem K. Pospieszyl wykazanego przez teorię społecznego uczenia faktu silniejszego wpływu rodzica tej samej płci nie należy jednak interpretować w ten sposób, że rodzic płci przeciwnej jest mało ważny. Takie stwierdzenie byłoby zbytnim uproszczeniem sprawy. W procesie modelowania zachowań społecznych człowiek bowiem musi nie tylko przyswoić sobie odpowiedni „repertuar behawioralny” właściwy dla posiadanej płci, musi również znaleźć pewien wzór postępowania przedstawicieli płci przeciwnej, a także nabyć odpowiednie sposoby postępowania z nimi. Do tego zaś celu nieodzowne jest aktywne uczestnictwo w procesie wychowania rodzica płci przeciwnej.

O tym, jak ważną rolę pełni ojciec w życiu syna, ciekawie wypowiada się
W. Eichelberger w swej książce pod tytułem: „Zdradzony przez ojca”. Według tego autora chłopcy podczas nieobecności ojca skazani są niejako na towarzystwo kobiet i nie mają przez to od kogo uczyć się męskości. W. Eichelberger uważa, że współcześnie zanika gatunek ojców-postaci w pełni autonomicznych i niezależnych-którzy potrafią wybudować dom, polować, hodować, uprawiać, naprawiać, uczyć i w dodatku doceniać syna. W przeszłości zainteresowanie ojca synem wiązało się z koniecznością przekazywania mu dorobku życia, fachu i warsztatu pracy. Ojciec musiał syna wiele nauczyć, żeby to, czego dokonał, nie zmarnowało się. Rozwiązaniem, po które wielu ojców obecnie powinno sięgnąć jest budowanie z synami wspólnych obszarów zainteresowań i wykorzystywanie czasu wolnego do tego, aby - choć w pewnej mierze - dokonywał się proces przekazu z ojca na syna. Synowie według tego autora bardzo potrzebują być z ojcami na wyprawie, w odosobnieniu, w trudnych warunkach, gdzieś, gdzie trzeba się sprawdzić.

H. Norman Wright pisał zaś o niezwykłym wpływie ojca na osobowość córki. Wpływ ojca ma nie dającą się przecenić wagę w najwcześniejszych latach życia córki. Nawet gdy córka wchodzi w burzliwy okres dojrzewania wpływ ten wciąż jeszcze jest znaczny. U młodej dziewczyny rozpoczyna się proces separacji uczuciowej od ojca. Ojciec może w tym okresie niekorzystnie zakłócać proces dokonujących się w dziewczynie przemian: jeśli zacznie reagować negatywnie na jej dojrzewający seksualizm. Wielu ojców podświadomie odsuwa się od córek, gdy ich ciała zaczynają nabierać kobiecych kształtów. Oczywiście dziecięce harce są już raczej rzeczą nie na miejscu, jednak bliskość fizyczną należy utrzymywać nadal.

Istnieje zatem wiele powodów, świadczących o tym, jak ważna jest obecność ojca w wychowaniu synów i córek. Nie należy jednak zapominać jakie są prawdziwe powody, dla których mężczyźni chcą mieć dziecko. Z jednej strony jest to szansa na przedłużenie rodu i posiadanie dziedzica majątku i nazwiska, marzenie o partnerze do wspólnej zabawy, gry w piłkę i łowienia ryb, z drugiej strony chęć spełnienia się w roli ojca. Panuje stereotyp, że: „Prawdziwy mężczyzna powinien spłodzić syna, posadzić drzewo i wybudować dom”. Panuje jeszcze takie przekonanie, że mężczyzna jest tak naprawdę spełniony kiedy spłodzi syna. Czyli traktuje się to jako najważniejszą powinność mężczyzny, a spłodzenie córki jak gdyby świadczyło o jego miernej męskości. Dziś dużo mówi się także o tym, że aby zostać ojcem trzeba się najpierw przygotować, a szczególnie jeśli chce się mieć syna. Między innymi wskazuje się na przestrzeganie higieny życia, prawidłowe odżywianie. Muszę przyznać, że trochę mnie śmieszy ta walka, wyścig, to ogromne pragnienie, aby posiadać syna. Uważam, że zatraca się wówczas cała radość bycia rodzicem. Z pewnością znane są nam wszystkim takie sytuacje, kiedy to gratuluje się i poklepuje po ramieniu ojca, któremu urodził się syn. Często samego ojca rozpiera duma. Na szczęście byli i są ojcowie, którzy cieszą się z narodzin swego dziecka bez względu na jego płeć. Mężczyzna jest osobą, która daje życie dziecku, ale prawdziwy ojciec potrafi przyjąć ten dar z radością, czy to będzie dziewczynka, czy też chłopiec.

Ileż jest małżeństw, które nie mogą mieć własnego potomstwa i decydują się na adopcję. Ich sytuację ujmuje się w krótkiej sentencji: „Prawdziwym rodzicem
nie jest ten kto płodzi dziecko, ale ten kto je wychowuje”. Rozważając tak ten problem nasuwa mi się na myśl pytanie: Czy, aż tak wielkim upokorzeniem dla ojca jest posiadanie córki lub samych córek? Myślę, że nie. Przyjdzie przecież taki dzień,
że „córeczka tatusia” dorośnie, stanie się dojrzałą kobietą. Czyż nie jest podniosłą chwilą to, kiedy ojciec godzi się oddać rękę swej córki przyszłemu zięciowi i powierza mu swój największy skarb? Naturalną rzeczą jest to, że kobieta i mężczyzna mają do odegrania różne role i trzeba to uszanować. Najważniejsze jest to, aby nie traktować dziecka jak przedmiotu i dodatku.

Jak mówi B. Cramer jest takie przysłowie: „Do tanga trzeba dwojga”. B. Cramer - psychoanalityk i psychiatra dziecięcy w swej książce pod tytułem „Zawód dziecko” odkrywa mechanizmy szczególnej relacji łączącej dziecko z matką i ojcem. Autor ten twierdzi, że: „Do tańca życia trzeba więcej niż dwojga”.

Biorąc powyższe pod uwagę można zatem przyjąć, że w takim samym stopniu zarówno chłopcom, jak i dziewczętom potrzebni są oboje rodzice. Dzięki temu dziecko może rozwijać swoją tożsamość płciową.

1.9. Niedostatki opieki ojcowskiej i jej brak, a zaburzenia zachowania u dzieci i młodzieży

Biorąc pod uwagę wcześniej podane przeze mnie argumenty świadczące o tym, iż ojciec odgrywa ważną rolę zarówno w wychowaniu syna, jak i córki łatwiej jest podać przykłady, jak niewłaściwe postępowanie ojców i ich brak w opiece nad dziećmi wpływa na osobowość dziecka. Prowadzone wcześniej badania nad osobowością dzieci pozbawionych kontaktów z ojcem i jego miłości wskazują na następujące zaburzenia u tych dzieci, które pozwolę sobie wymienić:

J. McDowell opierając się na wcześniej przeprowadzonych badaniach podaje, że brak bliskiej więzi z rodzicami przyczynia się do rozwoju nadciśnienia, nowotworów złośliwych, choroby wieńcowej, zaburzeń psychicznych i stanowi częste tło samobójstw, oraz jest przyczyną anoreksji u dziewcząt i wpływa na niską samoocenę dziecka.

Amerykański psychiatra i psychoanalityk J. Herzog prześledził w ramach badań nad dziećmi rozwiedzionych rodziców w wieku od półtora do siedmiu lat występowanie agresywnych bodźców i ich wpływ na rozwój dziecka. Odkrył, że ojciec spełnia w tym okresie rozwojowym niezwykle ważną rolę w radzeniu sobie z agresywnymi popędami i fantazjami u tych dzieci. U chłopców w wieku pomiędzy półtora a dwa i pół roku Herzog stwierdził występowanie objawów, które nazwał „syndromem Króla Olch”. Chodziło o zaburzenia snu, które występowały przez krótki czas po odejściu ojca i wiązały się z silnymi koszmarami sennymi. Ojciec lub zastępca ojca płci męskiej mogliby zwalczyć zrodzoną wyobraźnię chłopca, panikę i przerwać nocne objawy lęku, gdyby tylko powrócili, by go obronić. Jeżeli pomoc ze strony ojca, lub jakiegoś innego zaufanego mężczyzny przez dłuższy czas nie nadchodzi, chłopcy popadają w emocjonalny stan tęsknoty, którą Herzog określa jako „głód ojca”. Stan głodu ojca nie występuje natomiast w zauważalnym stopniu, gdy ojciec jest nieobecny z powodu swojej śmierci, lub też w związku z wojną. Jest on wtedy, pomimo nieobecności, przeżywany jako ważny i szanowany członek rodziny.

Mówi się, że młodzi Polacy od pokoleń nie mają od kogo uczyć się ojcostwa - ojcowie bowiem giną na wojnie, niektórzy są marynarzami, rozwodzą się, albo nie ma ich w domu, gdyż zaharowują się, by ich dzieci miały wszystko. W rezultacie chłopiec wychowywany przez matkę lub babcię jest niedojrzały do roli ojca. Jednocześnie nadal toczą się dyskusje o niebezpieczeństwach feminizacji wychowania nie tylko w rodzinie, ale i w szkole.

Dzisiaj jest coraz więcej niepełnych rodzin. B. Spock uważa, że: „Dziecko, ogólnie rzecz biorąc, potrzebuje zarówno matki, jak i ojca, chociażby dlatego, że oboje rodzice towarzyszyli mu już od wieku niemowlęcego i rozwinęła się u niego głęboka zależność emocjonalna od obojga. Dzieci chcą bardzo mieć wszystko to, co mają ich rówieśnicy, niezależnie od tego czy jest to komputer, nowa Barbie czy normalna rodzina”.

Na potrzebę mówienia o chłopcach i dziewczętach pozbawionych ojca w interesujący sposób zwraca uwagę właśnie B. Spock. Jak mówi, przyczyną nieobecności ojca w rodzinie może być rozwód, jego śmierć, a nawet adopcja dokonana przez samotną kobietę. B. Spock wskazuje, że brak męża i ojca nie wyklucza jednak możliwości stworzenia szczęśliwej rodziny. Doskonale też zdaje sobie sprawę z tego, że odtąd matka dziecka może napotykać na różnego rodzaju trudności, i że życie w pojedynkę wcale nie jest łatwe. Pediatra ten twierdzi, że jeśli problem ten będzie rozwiązywany właściwie, to dziecko - tak samo chłopiec jak i dziewczynka może wyrosnąć na osobę zupełnie dobrze przystosowaną do życia. W tym celu udziela matkom kilku rad. Oto one:

  1. Najważniejsze jest nastawienie matki. Nierzadko może ona czuć się samotna, rozżalona. Najważniejsze jest to, żeby: „Matka prowadziła normalne życie, miała swoje przyjaźnie, rozrywki, nie rezygnowała z ambicji zawodowych. Dziecko nic nie zyskuje w sytuacji, kiedy cała aktywność, wszystkie myśli i uczucia matki koncentrują się wokół jego osoby”.

  2. Jeśli dziecko nie ma ojca, to matka może często zwracać uwagę na to, że: „Istnieją na świecie takie istoty, jak sympatyczni panowie, którzy mówią grubszym głosem i ubierają się oraz zachowują inaczej niż kobiety”. W tym wypadku matka powinna stworzyć dziecku okazję do nawiązywania znajomości i zaprzyjaźniania się z innymi mężczyznami i chłopcami. Dziadkowie, wujkowie, kuzyni, drużynowi w harcerstwie, mężczyźni uczący w szkole, dawni przyjaciele rodziny - każdy z osobna lub wszyscy razem - mogą być substytutem ojca. Ważne jest to, czy lubią oni to dziecko i czy widują się regularnie.

B. Spock uważa, że matka nie może pełnić roli ojca i nie powinna odczuwać z tego powodu wyrzutów sumienia.

Jeśli jednak dojdzie do sytuacji rozwodowej B. Spock udziela także kilku cennych rad ojcom:

  1. Ojciec nie powinien koncentrować się podczas spotkań z dzieckiem na zapewnianiu mu samych rozrywek. Tak właściwie, to B. Spock uważa, że nie ma w tym nic złego. Nie na tym jednak ma polegać widywanie się z dzieckiem. W gruncie rzeczy wizyty mogą i powinny przebiegać w równie naturalnej i codziennej atmosferze, jak w domu.

  2. B. Spock odradza spędzania całego weekendu na oglądaniu programów telewizyjnych.

  3. Inną proponowaną radą jest to, aby ojciec widujący się z dzieckiem w wyznaczonych dniach nie odwoływał wizyt z błahych powodów. B. Spock uważa, iż: „Dzieci czują się bardzo dotknięte, gdy okazuje się, że są sprawy ważniejsze od nich”.

M. Maruszczak w artykule pod tytułem: „Już nie mąż, ale nadal tata” ustosunkowując się do problematyki samotnego macierzyństwa w wyniku rozwodu udziela podobnych rad. Zwraca też uwagę na to, iż: „Matka nie powinna myśleć w ten sposób, że dziecko będzie kochało ją trochę mniej. Dziecku wystarczy uczucia i dla mamy, i dla taty. A mądra mama nie postawi córki lub syna przed straszną koniecznością wyboru - albo ojciec, albo ja”. Najważniejsze jest to, aby oboje rodzice mając na uwadze dobro dziecka potrafili ze sobą współpracować.


ROZDZIAł II

  1.  Charakter wzajemnych stosunków między ojcem, a dzieckiem w wieku dorastania

2. 1. Charakterystyka okresu dorastania

Wbrew powszechnym opiniom, że wyodrębnienie okresów rozwojowych jest sprawą prostą, w rzeczywistości czynność ta nastręcza wiele trudności. Wynikają one z braku jednolitych kryteriów, które stanowiłyby podstawę ich wyodrębnienia. Powodem tego jest to, iż różni autorzy ustalają odmienne kryteria i stosują w związku z tym inne klasyfikacje.

M. żebrowska, autorka licznych prac z zakresu psychologii rozwojowej przyjęła następujący podział na okresy rozwojowe:

  1. niemowlęctwo (pierwszy rok życia)

  2. wiek poniemowlęcy ( od 1 do 3 lat)

  3. wiek przedszkolny (od 3 do 7 lat)

  4. młodszy wiek szkolny (od 7 do 11 - 12 lat)

  5. wiek dorastania (od 12 - 13 do 17 - 18 lat).

Okres dorastania jako przejściowy etap między dzieciństwem, a dojrzałością ma ogromne znaczenie społeczne. Wtedy bowiem, kształtują się i utrwalają podstawowe cechy osobowości młodego człowieka, jego postawa wobec przyszłej pracy, samego siebie i innych ludzi. Jest to jeden z ważnych powodów, dla którego od dawna okresem tym zajmuje się psychologia rozwojowa i wychowawcza. Drugą nie mniej ważną przyczyną są względy praktyczne, ściślej mówiąc pedagogiczne. Zarówno bowiem rodzice dorastającej młodzieży, jak i nauczyciele oraz to starsze już pokolenie wskazywali i w dalszym ciągu wskazują na występujące często w tym wieku trudności wychowawcze. Stąd też zdaniem J. Skorupskiej - Sobańskiej istnieje stała potrzeba bliższego poznania tego etapu rozwoju.

Dużo mówi się o fizycznych zmianach w tym okresie życia, ale bardziej istotne są

zmiany w rozwoju psychicznym. Rodzice w pewnym okresie dostrzegają, że ich dorastająca córka lub syn „oddalają się” coraz bardziej od rodziny, szukają własnego towarzystwa i przyjaciół. Rodzice często skarżą się, że dziecko staje się opryskliwe, niechętnie przyjmuje uwagi, polecenia wykonuje opieszale, wyraża czasami swój sprzeciw i niezadowolenie, gdy każe mu się coś zrobić i jeśli to nie jest po jego myśli. Nie ulega wątpliwości, że w wieku dorastania następuje pewne rozluźnienie więzów uczuciowych między dziećmi, a rodzicami. Nawiązywanie przez młodzież nowych kontaktów społecznych poza domem i czynne uczestnictwo w rozmaitych grupach rówieśniczych powodują owo „oddalenie się” od rodziny, uleganie wpływom i naciskom społecznym innych środowisk. W związku ze wzrastającą rolą szkoły w życiu dziecka, rodzina stopniowo przestaje być dla niego pierwszoplanowym środowiskiem wychowawczym, natomiast autorytet rodziców i ich wpływ na postępowanie dorastających zmniejsza się w porównaniu z poprzednimi okresami rozwojowymi, jakkolwiek nadal pozostaje istotny. Należy bowiem pamiętać, że mimo iż w tym wieku poszerza się krąg „osób znaczących”, które oddziałują bezpośrednio na zachowanie młodocianych, rodzice nie przestają być swoistymi wzorcami zachowania w rozmaitych sytuacjach życia codziennego, wzorami przejmowanymi choćby przez mimowolne naśladownictwo. Ważnym czynnikiem, który warunkuje zmianę stosunków miedzy dziećmi i rodzicami jest dążność do samodzielności i uniezależnienie się od nakazów i zakazów dorosłych.

W okresie dorastania rodzina zatem nadal zaspokaja podstawowe potrzeby dziecka - materialne, uczuciowe, społeczne oraz stanowi dla niego źródło nieustannych doświadczeń i wiedzy o życiu. Środowisko rodzinne w znacznej mierze kształtuje osobowość dorastających, ich zainteresowania, upodobania, nawyki i przyzwyczajenia, postawy społeczne i moralne oraz światopogląd.

M. żebrowska także podkreśla, iż wpływ rodziny, początkowo olbrzymi, w miarę rozszerzania się kontaktów dziecka z szerszym światem stopniowo maleje. Stosunek młodocianych do rodziny ulega stopniowym przeobrażeniom. Zachodzące zmiany dadzą się sprowadzić głównie do trzech momentów:

  1. kryzys autorytetu rodziców,

  2. konflikty z rodzicami,

  3. osłabienie więzi emocjonalnej.

Te trzy wskaźniki pozostają ze sobą w ścisłej współzależności i powiązaniu przyczynowo - skutkowym.

Kryzys autorytetu rodziców pojawia się jako rezultat wzrostu krytycyzmu na tle rozwoju sprawności umysłowych w tym okresie. Wnikliwa obserwacja rodziców pozwala dostrzec u nich cechy, których dotąd dzieci nie zauważały. Porównywanie własnych rodziców z innymi ludźmi, z wzorami dostarczanymi przez literaturę często prowadzi do gorzkich rozczarowań. Rodzice spadają z piedestału doskonałości i stają się w oczach dorastających dzieci zwykłymi ludźmi, popełniającymi błędy i uchybienia. Na skutek tego młodzież traci nieraz zaufanie do rodziców, przestaje im się zwierzać ze swoich przeżyć i kłopotów, szukając powierników wśród rówieśników. Przed rodzicami młodzież zaczyna miewać własne tajemnice i domaga się, by rodzice to uszanowali. Często mówi się o konflikcie pokoleń.

2.2. Pojęcie stosunku

Pojęcie stosunku bywa różnie rozumiane. J. Szczepański proponuje dwa znaczenia pojęcia stosunek:

  1. nazwą stosunek oznacza się pewien stan A i B, stan wzajemnej zależności powstały bez udziału ich świadomego dążenia i subiektywnych zamierzeń,

  2. nazwą tą oznacza się świadome i subiektywnie zdefiniowane działanie A wobec B, wynikające z uświadomionej i subiektywnie zdefiniowanej zależności.

Z. Zaborowski przez stosunki międzyludzkie rozumie powtarzające się kontakty między ludźmi, umożliwiające wytworzenie się określonych postaw wzajemnych. Stosunki międzyludzkie istniejące w różnych grupach, kręgach, społecznościach ludzkich określa mianem stosunków społecznych. Ściślej przez stosunki społeczne Z. Zaborowski rozumie unormowane określonymi rolami i wzorami społecznymi wzajemne postawy osobników wytworzone w wyniku świadomego, bezpośredniego, trwałego oddziaływania na siebie.

J. Rembowski podkreśla, iż stosunkowo często, niekiedy nawet zamiennie używa się kontekstów zdaniowych typu: „stosunek” między matką a dzieckiem, oraz „postawa” na przykład dziecka wobec ojca. Dlatego wyjaśnia, że pojęcie „stosunku” jest szersze od pojęcia „postawa”, ponieważ zawiera postawę (matki) wobec kogoś (dziecka) i tego kogoś (dziecka) wobec drugiej osoby (matki). Tak więc pojęcie stosunku podkreśla wzajemne oddziaływania (interakcje).

Na ogół każdy z nas ma jakieś wyobrażenie o swoich najbliższych członkach rodziny i własny do niego stosunek uczuciowy. Wzajemne oddziaływanie na siebie poszczególnych osób wchodzących w skład rodziny stanowi wyznacznik tego, czym one są dla siebie.

Stosunki wewnątrz rodziny wynikają z wielu zmiennych życia i określają postawy jednych członków rodziny wobec drugich. W warunkach korzystnych - przeważają uczucia miłości i lojalności i utrzymuje się harmonia rodzinna. W warunkach nadmiernych napięć i konfliktów - powstają wzajemne antagonizmy, rodzi się złość i nienawiść. O rodzinie można mówić też jako o systemie związków łączących poszczególne osoby w grupie rodzinnej.

Każda rodzina ma swoisty układ więzi wewnętrznych, które warunkują kształtowanie się równowagi psychicznej jej członków. Jego najistotniejszą cechą jest bliskość, serdeczność, spójność wewnętrzna, bezpośredniość i intymność. Szczególnie dotyczy to związku między małżonkami oraz rodzicami i dziećmi. Kształtowanie się stosunków między rodzicami i dziećmi zdaniem J. Rembowskiego pozostaje w ścisłej zależności od ogólnej atmosfery w rodzinie, szczególnie zaś od pożycia rodziców między sobą i ich stosunku do dzieci. Stosunki między małżonkami oraz rodzicami i dziećmi są bardzo złożone, zarówno w treści jak i w swym przebiegu. Wyznaczają je nie tylko indywidualne cechy poszczególnych członków rodziny, ale także role społeczne, jakie pełnią one w rodzinie oraz poza nią.

Podobne poglądy na ten temat ma też R. Campbell, który twierdzi, że podstawowym obowiązkiem rodziców jest stworzenie dziecku, dzieciom kochającego i szczęśliwego domu. R. Campbell uważa, iż najważniejszą więzią osobową w domu - ważniejszą nawet od relacji rodzic - dziecko jest więź małżeńska. Od tej więzi małżeńskiej zależy bowiem poczucie bezpieczeństwa u dziecka i jakość związku pomiędzy rodzicami, a dziećmi.

M. Braun - Gałkowska pisze, iż: „Rodzina jest grupą społeczną tworzącą pewną strukturę, to znaczy, że w tej grupie każdy jej członek zależy od wszystkich pozostałych. Nie jest tak, że tylko jedna osoba zależy od drugiej, na przykład dziecko od matki, albo mąż od żony, czy żona od męża, ale wszyscy są od siebie zależni wzajemnie, każdy od każdego.” Interakcje zachodzące między tymi osobami, zależą również od wszystkich pozostałych osób. Na przykład to, co się dzieje między matką, a córką zależy również od ojca, a to co dzieje się między małżonkami zależy również od ich rodziców lub teściów. Wszystkie te relacje są zatem razem powiązane. I znowu to, co się dzieje między rodzicami ma wpływ na każde z dzieci, a także na to co się dzieje między dziećmi. Od tego, ile jest interakcji w rodzinie zależy liczba członków tej rodziny powiązanych ze sobą. Wszystkie te interakcje razem tworzą wewnętrzne życie rodziny.

Na przykład jeśli rodzice się kłócą, to dziecko traci poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej strony, gdy dziecko przeżywa jakieś niepowodzenie, na przykład zaczyna brać narkotyki, to cierpią rodzice.

Dziecko mówi nieraz: nie wtrącaj się, to moje życie. To prawda, życie jest jego, ale cierpią rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, wszyscy cierpią przez wybór tego dziecka. Dlatego jak pisze M. Braun - Gałkowska: „Nie można w rodzinie być szczęśliwym osobno. Nie może być tak, że jeden członek rodziny jest szczęśliwy, a inni są nieszczęśliwi. Jeśli chce się być szczęśliwym w rodzinie, trzeba być szczęśliwym razem z rodziną”.

C. Rogers - amerykański psycholog twierdzi, że prawidłowe relacje z innymi prowadzą do wzrastania, ulepszania się osób, dojrzewania, rozwoju. Psycholog ten stawiając pytanie: „Na czym oparte są prawidłowe relacje?” odpowiada, że u podstaw takich relacji leży autentyczność - czyli to, czy dana osoba wchodząc w relacje z innymi jest sobą, jest szczera, otwarta, prostolinijna. Aby relacje były prawidłowe potrzebne jest także poszanowanie godności drugiego człowieka, tolerancja dla odmiennych poglądów, zgodność komunikatów słownych (wypowiedzi) z bezsłownymi (miną, gestami). Brak tej zgodności bardzo zakłóca relacje międzyludzkie.

Zdaniem E. Hurlock stosunki między ludźmi rzadko mają charakter statyczny. W miarę jak zmieniają się ludzie, zmieniają się też stosunki między nimi. Podobnie jak zmienia się liczebność grupy, do której jednostka należy, zmieniają się stosunki między każdym członkiem tej grupy i jej pozostałymi członkami. I tak samo w miarę jak dzieci dorastają, słabnie uczuciowy stosunek rodziców do dzieci, a wzmagają się restrykcje. Postawa dziecka wobec rodziców i rodzeństwa również się zmienia. Skoro stosunek rodziców do dziecka i dziecka do rodziców stale się zmienia, więc wymaga to stałego przystosowywania się obu stron. Dzieci w miarę jak wzrastają i rozwijają się zmieniają swe wymagania w stosunku do rodziców. Rodzice natomiast wymagają, aby dziecko uczyło się przystosowania do wzorów rodziny i grupy społecznej, do której rodzina należy.

To jak kształtuje się stosunek między dzieckiem, a jego rodzicami zależy w dużym stopniu od postawy rodziców wobec dziecka. Od tej postawy zależy traktowanie dziecka przez rodziców, a to znowu wpływa na postawę dziecka wobec rodziców. Zasadniczo stosunek między rodzicami, a dziećmi zależy od postaw rodziców. Te zaś zależą częściowo od wartości kulturowych, a częściowo od osobowości rodziców i  od podejmowania przez nich swej roli.

Stosunki między rodzicami, a dziećmi określa też Kodeks rodzinny i opiekuńczy. W Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym problematyce stosunków między rodzicami a dziećmi poświęcono osobny rozdział: „Rodzice i dzieci”. W ramach tego działu najważniejsze sprawy to:

Istota stosunków między rodzicami i dziećmi, podobnie jak wszystkich praw rodzinnych jest taka, iż są to prawa i obowiązki wzajemne. Nie tylko rodzice mają obowiązki wobec dzieci. Obowiązki spoczywają na jednych i na drugich.

Art. 87. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego głosi, iż: „Rodzice i dzieci obowiązani są wspierać się wzajemnie”.

Art. 93. § 1. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego informuje nas, iż: „Władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom”.

Art. 95. § 1. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego mówi, że: „Władza rodzicielska obejmuje w szczególności obowiązek i prawo rodziców do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowania dziecka.

§ 2. Dziecko pozostające pod władzą rodzicielską winno rodzicom posłuszeństwo”.

Art. 96. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego podaje, że: „Rodzice wychowują dziecko pozostające pod ich władzą rodzicielską i kierują nim. Obowiązani są troszczyć się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka i przygotować je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa odpowiednio do jego uzdolnień”.

2.3. Postawy ojców wobec dzieci

Stosunki między rodzicami, a dziećmi od dawna były przedmiotem zainteresowań wielu badaczy. Zanim wyjaśnię czym jest postawa wspomnę jeszcze raz, jak w toku ewolucji zmieniało się nastawienie rodziców wobec dziecka.

Na ogół to relację między matką, a dzieckiem określa się jako fundamentalną dla rozwoju człowieka. Jednak jak mówi M. Sękowska - relacja ta nie jest ani jednoznaczna, ani tak prosta jak można by przypuszczać. Jest ona najbardziej złożoną i skomplikowaną relacją ze wszystkich istniejących w ciągu życia. W równym stopniu zawiera prawdopodobieństwo rozwoju pełnego szczęścia, jaki i prawdopodobieństwo cierpienia.

B. Bettelheim stwierdził, że odkrycia antropologiczne „[...] pokazują jak dalece złudne jedynie życzeniowe jest przeświadczenie o istnieniu tego, co nazywane bywa instynktem macierzyńskim [...]. I jak dalece mylne jest odpowiadające temu przeświadczeniu wyobrażenie bierności niemowlęcia”. Sam fakt bycia matką nie oznacza jeszcze posiadania całego spectrum zachowań optymalizujących rozwój dziecka. Niejednokrotnie postawa matki może być jednym z ważnych czynników zakłócających rozwój dziecka, na przykład: postawa odrzucenia, perfekcjonizm w stosunku do dziecka, kompensacyjna nadopiekuńczość, postawa nadmiernej opiekuńczości wyrastająca z nadmiernego niepokoju o dziecko.

E. Badinter - francuska antropolog w książce „Historia miłości macierzyńskiej” podobnie ustosunkowuje się do pojęcia „instynkt macierzyński”. Uważa, że: „Instynkt macierzyński to mit”. Zadaje też pytanie: „Jaką wartość ma pojęcie natury, skoro najwyraźniej zmienia się w zależności od kultury i wykształcenia?”.

Gdy wygłosiła te obrazoburcze twierdzenia rozpętała się „prawdziwa burza”, zakwestionowała bowiem coś, co nie tylko dotyczy każdego człowieka, ale przez wieki (ostatnie dwa) uchodziło za dogmat. Autorka ta w swej pracy powołuje się na pewne dane, które brzmią dziś makabrycznie. Otóż na 21 000 dzieci rodzących się w Paryżu w połowie XVIII wieku tylko 1000 było wychowywanych i karmionych przez matki, resztę oddawano mamkom. E. Badinter zwraca szczególną uwagę na śmiertelność noworodków w tym okresie. Jak mówi: „To nie był margines, to była norma, a jeśli tak, to pyta gdzie był wówczas instynkt macierzyński?”.

Dziecka przez długie wieki nie traktowano podmiotowo. Uznano je za istotę z natury grzeszną, nie znającą kategorii moralnych, kapryśną, coś w rodzaju zwierzęcia, które trzeba dopiero uczłowieczyć za pomocą tresury (św. Augustyn) a przy tym głupią, bo pozbawioną rozumu i władzy sądzenie (Kartezjusz).

Dla szesnasto- i siedemnastowiecznych arystokratek dzieci były kłopotliwym ciężarem w towarzystwie. Karmienie piersią uznawały za zajęcie mało eleganckie, wręcz niegodne, zbliżające kobietę do zwierzęcia.

Sytuacja zmieniła się dopiero pod koniec XVIII wieku. Za datę graniczną uchodzi 1762 rok - moment wydania książki J. J. Rousseau „Emil”, w której autor tworzy portret dobrej, poświęcającej się matki i dziecka, jako istoty, która potrzebuje miłości i czułości. Do tego doszły czynniki obyczajowe i ekonomiczne. Przyszła moda na małżeństwa z miłości, a więc dzieci nie były już efektem kontraktu zawartego między dwiema rodzinami, ale owocem uczucia dwojga ludzi. Rodził się kapitalizm, ludzi zaczęto traktować jako potencjał ekonomiczny i militarny. Liczba ludności stanowiła o potędze państwa i narodu. To było zlecenie dla kobiet. Kobiety łatwo zaakceptowały tę sytuację, bo jako matki nabrały znaczenia społecznego i prawa do szacunku. Był to awans, ale zapłaciły za niego dużą cenę. Zgodnie bowiem z XIX - wiecznym ideałem, obowiązkiem matki jest wyrzeczenie, całkowite poświęcenie i ciężka bezustanna praca. W świadomości ludzi panowało przekonanie, iż: „Prawdziwa matka nie ma nigdy wolnej chwili. Nie może być jednocześnie matką i kimś innym. Na ołtarzu macierzyństwa należy złożyć wolność i wszelkie ambicje.” Uznano bowiem, że powołaniem każdej kobiety jest macierzyństwo.

W wyniku dokonujących się przemian z tym bagażem zmierzyły się feministki. Rewolucja obyczajowa XX wieku otworzyła prze kobietami nowe drogi, uznała ich ambicje, które mogą nie mieć z dziećmi nic wspólnego. Macierzyństwo jest dziś darem, a nie obowiązkiem.

W latach sześćdziesiątych pojawił się feminizm, który podjął ostrą krytykę istniejącego stanu rzeczy. Myśl feministyczna spowodowała w Stanach Zjednoczonych rozwój teorii kulturowego uwarunkowania ról płciowych. Ponadto bardzo rozszerzono rolę ojca. Ten pogląd został przyjęty i jest bardzo akcentowany jako jedna z centralnych idei ruchów mężczyzn. Teorie nowej ojcowskiej roli stały się przedmiotem zainteresowania w prasie, oraz w popularnej literaturze psychologicznej. Nowy obraz partnerskiego ojca - zajmującego się wychowywaniem swoich dzieci - zyskał sobie miejsce w mediach. Nowa koncepcja roli ojca - mimo że nie stała się dominująca, ponieważ styl nieobecnego w domu żywiciela rodziny przeważył - jest historycznie ważna jako pierwszy pozytywny obraz wciągnięcia ojca w wychowanie dzieci.

Z drugiej strony media równolegle lansują ideał współczesnej kobiety, która jest jednocześnie bizneswoman, zadbaną żoną i wspaniałą - zawsze uśmiechniętą matką. Mówi się, że Matka - Polka powoli przechodzi do historii. Współczesne kobiety starają się pogodzić rolę matki i żony z karierą zawodową. Bywa też tak, że kobiety (w ogóle oboje małżonkowie) odkładają decyzję związaną z planowaniem rodziny na później. Przyczyną tego jest zdobycie wykształcenia, potem dobrze płatnej pracy, chęć podróżowania po świecie, a czasem w wypadku kobiet lęk związany z utratą figury.

Zainteresowanie postawami rodziców wobec dziecka nadal staje się aktualnym problemem ze względu na pobudzający lub zakłócający wpływ na jego rozwój i kształtowanie jego osobowości. Postawy rodzicielskie odgrywają bardzo ważną rolę w życiu rodzinnym. Określają one bowiem uczuciowy stosunek rodziców do dzieci. Istnieje kilka definicji pojęcia „postawa”. Dlatego też istotna jest odpowiedź na pytanie: czym jest postawa w ogóle, a następnie czym jest postawa rodzicielska.

Zdaniem B. Wojciszke postawą wobec dowolnego obiektu (przedmiotu, zdarzenia, idei, innej osoby) nazywany względnie stałą skłonność do pozytywnego lub negatywnego ustosunkowania się człowieka od tego obiektu. Ustosunkowanie to może mieć charakter zarówno emocji, jaki i mniej lub bardziej chłodnej oceny obiektu. Kluczowymi właściwościami postawy są zatem znak (pozytywny lub negatywny) i natężenie (większe lub mniejsze); inne właściwości to ważność, funkcje, zakres, czy złożoność.

Osobami, które zdefiniowały pojęcie „postawa rodzicielska” są: M. Ziemska i J. Rembowski.

J. Rembowski na przykład postawę rodzicielską (ojcowską i macierzyńską) definiuje jako „całościową formę ustosunkowania się rodziców (osobno ojca, osobno matki) do dzieci, do zagadnień wychowawczych, ukształtowaną podczas pełnienia funkcji rodzicielskich”.

M. Ziemska twierdzi, że postawa rodzicielska - macierzyńska, czy ojcowska - jest tendencją do zachowanie się w pewien specyficzny sposób w stosunku do dziecka.

Każda postawa zawiera trzy składniki: myślowy, uczuciowy i działania. Składnik myślowy może być wyrażony słownie w formie poglądu na przedmiot postawy. Składnik działania przejawia się w czynnym zachowaniu wobec przedmiotu postawy, na przykład gdy matka tuli dziecko lub je karci. Składnik uczuciowy znajduje wyraz zarówno w wypowiedziach, jak i w zachowaniu przez swoisty rodzaj ekspresji, która im towarzyszy.

Postawa jest więc nabytą strukturą poznawczo - dążeniowo - afektywną ukierunkowującą zachowanie się rodziców wobec dziecka. Ta tendencja do reagowania w określony sposób w stosunku do dziecka musi być w pewnym stopniu utrwalona, aby zyskać miano postawy rodzicielskiej. Nie chodzi tu o krótkotrwałe nastawienie, czy przejściowe stany przejawiane, ale o stałe w pewnym stopniu odnoszenie się do dziecka. Według M. Ziemskiej postawy, szczególnie rodzicielskie, są zazwyczaj plastyczne i podlegają zmianom w miarę jak zmienia się ich przedmiot, czyli dziecko, które przechodzi przez różne fazy rozwoju. Dlatego M. Ziemska proponuje, iż trzeba przyjąć inne postawy wobec niemowlęcia, inne na przykład wobec pierwszoklasisty. Przede wszystkim podlega zmianie stopień i jakość dawanej dziecku swobody, oraz stopień i jakość form dozoru odpowiednio do fazy, w jakiej znajduje się dziecko. W miarę dorastania dziecka maleje także konieczność bliskiego kontaktu fizycznego, a wzrasta i rozbudowuje się kontakt, a także więź psychiczna z rodzicami.

Istnieje wiele typologii postaw. Próbę wyróżnienia różnego rodzaju postaw rodzicielskich podjęła między innymi M. Ziemska.

Swobodny kontakt z dzieckiem, warunkujące go zrównoważenie uczuciowe rodziców i ich autonomia wewnętrzna stanowią podłoże powstawania prawidłowych postaw wobec dziecka.

Do właściwych postaw rodzicielskich zdaniem M. Ziemskiej należą:

  1. Akceptacja dziecka.

  2. Współdziałanie z dzieckiem.

  3. Dawanie dziecku właściwej dla jego wieku rozumnej swobody.

  4. Uznanie praw dziecka.

Do niewłaściwych postaw rodzicielskich M. Ziemska zalicza:

  1. Postawę unikającą. Przejawia się ona przy nadmiernym dystansie uczuciowym rodziców wobec dziecka i ich uległości i bierności.

  2. Postawę odtrącającą przy nadmiernym dystansie uczuciowym i dominacji rodziców.

  3. Postawę nadmiernie wymagającą.

  4. Postawę nadmiernie chroniącą.

Na podstawie wielu badań empirycznych można stwierdzić pewne tendencje w kształtowaniu się u dziecka cech osobowości zależnie od postaw emocjonalnych rodziców wobec niego. Przy właściwych postawach wychowawczych będą to cechy pozytywne, a przy niepożądanych negatywne. I tak:

Akceptacja dziecka sprzyja kształtowaniu się zdolności do nawiązywania trwałej więzi emocjonalnej oraz wyrażania uczuć, zatem dziecko może być pogodne, przyjacielskie, współczujące, a dzięki poczuciu bezpieczeństwa - odważne.

Współdziałanie powoduje, że staje się ono ufne wobec rodziców, zwraca się do nich o radę i pomoc.

Uznanie swobody rozwija zdolność do kontaktów z rówieśnikami, uspołecznienie, pomysłowość, łatwość w przystosowaniu się do różnych sytuacji społecznych, dążenie do pokonywania przeszkód.

Odtrącanie dziecka od rodziców rodzi agresję, nieposłuszeństwo, kłamstwo i jest przyczyną zachowania aspołecznego czy nawet antyspołecznego. Może także powodować zastraszenie, bezradność, lękliwość i reakcje nerwicowe.

Unikanie kontaktu z dzieckiem sprawia, że staje się ono uczuciowo niestałe, niezdolne do wytrwałości i koncentracji w nauce, nieufne, łatwo popada w konflikty z rodzicami czy szkołą, może czuć się niepotrzebne.

Nadmierne ochranianie dziecka opóźnia osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej i społecznej, rodzi bierność, brak inicjatywy lub zachowanie typu „rozpieszczone dziecko”, a więc nadmierna pewność siebie, poczucie większej wartości, egoizm.

Nadmierne wymaganie od dziecka sprzyja kształtowaniu się takich cech jak brak wiary we własne siły, niepewność, lękliwość, brak zdolności do koncentracji, podatność na frustracje.

M. Ziemska twierdzi, że postawy rodzicielskie mają wpływ na rozwój cech osobowości dziecka, gdyż od nich zależy zaspokojenie lub frustracja jego potrzeb psychospołecznych. Rodzice o właściwych postawach wychowawczych spontanicznie zaspakajają podstawowe potrzeby psychospołeczne dziecka, natomiast rodzice o niewłaściwych postawach nie są zdolni do zaspokojenia w pełni tych potrzeb. Potrzeb tych można wymienić wiele, ale M. Ziemska ogranicza się do wymienienia czterech podstawowych, których zaspokojenie zazwyczaj pociąga za sobą zaspokojenie pozostałych, a więc:

  1. Potrzeba miłości, życzliwości i serdeczności.

  2. Potrzebna częstego kontaktu z rodzicami, ich czynnej obecności.

Wielu psychologów obecnie podkreśla, że nie jest tak ważna ilość czasu poświęcana dziecku, ale jego jakość.

  1. Potrzeba samourzeczywistnienia, na przykład rozwijanie uzdolnień i realizowanie zamierzeń.

  2. Potrzeba godności, szacunku.

Niezaspokojenie którejś z podstawowych potrzeb znajduje wyraz w pojawieniu się od razu zaburzeń w zachowaniu dziecka, a po jakimś czasie trwałych ujemnych rysów osobowości.

Czterech specjalistów pracujących na co dzień z rodzinami próbowało postawić diagnozę, która miała być odpowiedzią na pytanie: Jacy są polscy rodzice? Tymi osobami były: A. Galica (terapeuta rodzinny), T. Chachulska (terapeuta rodzinny), M. Sawicki (dyrektor szkoły i przedszkola Montessori) i A. Samson (psychoterapeuta, doradca rodzinny). Na pytanie: Czym się różnią od poprzedniego pokolenia rodziców? odpowiadali różnie: są bardziej zabiegani; są bardziej skupieni na sobie; mają większą świadomość własnej roli w wychowaniu dziecka; w stosunku do potomstwa są bardziej otwarci; nie są już oparciem dla dzieci; nie dają im poczucia stabilności; nie są wzorem; są bardziej liberalni; są bardziej zagubieni; odpowiedzialnością za to, jakie są ich dzieci obarczają przedszkola, szkoły.

Na pytanie: Jak oceniają samych siebie? Czy to prawda, że dokucza im niepewność i chroniczne poczucie winy? pojawiły się następujące odpowiedzi: stale towarzyszy im poczucie winy, bo czują, że zbyt mało czasu poświęcają dzieciom; chcąc zerwać ze starymi kanonami często gubią się i nie bardzo wiedzą, co jest dobre, a co złe w wychowaniu; potrzebują rad autorytetów i szukają ich w gabinetach specjalistów oraz poradniach dla rodziców.

Spośród błędów, które popełniają rodzice, specjaliści ci wymieniali najczęściej: brak konsekwencji; przedkładanie „mieć” nad „być”; przecenianie możliwości dziecka.

Do najmocniejszych stron współczesnych rodziców osoby te zaliczyły między innymi: większą świadomość bycia rodzicem; umiejętność mówienia o swoich uczuciach; umiejętność współpracy z partnerem; troskę o dzieci (w tym dbałość o ich edukację).

Często mówi się, że czynnikiem, który działa destrukcyjnie na więź ojca z dzieckiem jest jego praca zawodowa, która pochłania go bez reszty i powoduje, że ma on mało czasu na wspólne przebywanie z dziećmi. Niełatwo zatem jest być dziś dobrym ojcem. Ciągle panuje pogląd, że obowiązkiem mężczyzny jest zapewnić rodzinie środki do życia, a jednocześnie wymaga się od niego, aby dużo czasu spędzał z rodziną. Stawia się na ogół ojców przed faktem dokonanym i mówi: „Masz rodzinę to o nią dbaj”. Jestem przekonana, iż wielu ojców doskonale zdaje sobie z tego sprawę i chce się wywiązać ze swoich obowiązków. Z drugiej strony zastanawia mnie to, czy aby nie za często ojców traktuje się tylko jako siłę roboczą. Wzbudza to we mnie nawet pewien niepokój. Do tego, na ogół nikt nie pyta samych ojców jakie są prawdziwe powody ich długiej nieobecności w domu, a przede wszystkim co oni sami czują. Choćby nawet nie wiadomo jak ten mężczyzna się starał, to dodatkowo pojawia się jeszcze ciągłe niezadowolenie i narzekanie żon.

Przeglądając literaturę napotkałam przypadkiem na ciekawą myśl mojego profesora z czasu studiów - Z. Dąbrowskiego. Z. Dąbrowski w swej pracy pod tytułem: „Pedagogika opiekuńcza w zarysie” tak oto pisze: „Wszak powszechne jest przeświadczenie o wielorakich potrzebach i niedostatkach w opiece nad dziećmi i młodzieżą, z czym nie można się nie zgodzić. Równocześnie jednak budzi zastrzeżenia nierzadki brak umiaru w formułowaniu postulatów w tym zakresie oraz znaczna jednostronność spojrzenia. Eksponując przesadnie i wyłącznie dobro dziecka, jego interes, gubi się najczęściej i pomija drugą stronę stosunku opiekuńczego - opiekuna: jego potrzeby, interes życiowy, jakość życia. Kojarzy się go jedynie w kategoriach powinności opiekuńczych, poświęcenia się dla dzieci (zwłaszcza matek)”.

Równie dobrze ta myśl może odnosić się do ojców. Sądzę, że wcale się nie mylę stwierdzając tak. Uważam, że takie jest właśnie nastawienie społeczeństwa wobec ojca i tego się od niego oczekuje.

Należałoby tu jeszcze rozstrzygnąć zupełnie inne kwestie. Według mnie istotne jest to, w jaki sposób państwo wspiera rodziny. Czy aby na pewno ułatwia się rodzicom wypełnianie swych obowiązków? W naszym kraju, choć deklaruje się prorodzinną politykę, to działania prawodawców jakby temu przeczą i na ogół kończy się to na samych deklaracjach.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Aleksander Kwaśniewski przemawiając na wstępie Konstytucji zwraca się do Narodu Polskiego słowami: „Ufam, że w tej Konstytucji odnajdą Państwo swoje nadzieje i oczekiwania. Że upewni Was ona, iż to właśnie Wy - Obywatele Rzeczypospolitej - tworząc wspólne państwo jesteście jego najważniejszym podmiotem i suwerenem. Że razem tworzymy państwo silne i bezpieczne, zdolne do zaspokojenia potrzeb wszystkich Polaków, z którego będą dumne obecne i następne pokolenia [...]”.

Art. 18. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stanowi, iż: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.

Art. 71. § 1. Konstytucji głosi, iż: „Państwo w swojej polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny. Rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej i społecznej, zwłaszcza wielodzietne i niepełne, mają prawo do szczególnej pomocy ze strony władz publicznych”.

Art. 82. głosi, iż: „Obowiązkiem obywatela polskiego jest wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz troska o dobro wspólne”.

Jak powiedział jeszcze Pan Prezydent Aleksander Kwaśniewski: „Nie ma doskonałych ludzi, ani doskonałych praw - najszlachetniejsze intencje prawodawców weryfikuje samo życie i jego zmieniające się warunki”. Tak też się stało.

Z całą pewnością jest dużo ludzi, którzy uczynili wiele dobra i swoją postawą zdają się świadczyć, że nie są egoistami, ale myślą też i o potrzebach innych osób. Są jednak i tacy, którzy zapominają o swoich zobowiązaniach. Zatem nie wszyscy postępują źle. Taka opinia byłaby bardzo krzywdząca dla niektórych osób.

Art. 151. Konstytucji głosi, iż: „Prezes Rady Ministrów, wiceprezesi Rady Ministrów i ministrowie składają wobec Prezydenta Rzeczypospolitej następującą przysięgę: „Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów (wiceprezesa Rady Ministrów, ministra) uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”.

Odnoszę wrażenie, że postępowanie niektórych osób pozostawia wiele do życzenia. Zapomina się bowiem o tym, że nasze społeczeństwo coraz bardziej ubożeje. Niestety, ale takich rodzin jest już coraz więcej. Wiele rodzin czuje się pokrzywdzonych, ponieważ brakuje im środków do życia potrzebnych nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Niepokojący jest fakt, iż wielu rodziców nie stać jest na zapewnienie posiłku w ciągu dnia swoim dzieciom. Ta sytuacja jest już na tyle znamienna, że stała się nawet tematem piosenek popularnej obecnie wśród młodzieży muzyki hip - hopowej. Jeden z wokalistów - Peja - podkreśla to słowami w kolejnych wersach piosenki pod tytułem: „Mój rap, moja rzeczywistość”:

„[...] Znajdziesz biedotę zbierającą drobne w puszkę

Pomóż, daj na zupkę - nietrudno zauważyć!

Nikt nie wie jak siły, możliwości zrównoważyć

Choć zawsze tak było, nędza nigdy się nie skończy

Trzeba przetrwać wszystko, tak jak plakat przedwyborczy [...]

Dziecku nie wytłumaczysz, dlaczego nie ma co do garnka włożyć [...]”.

Różne są opinie o tej muzyce. Szczególnie rażące są czasami w tych piosenkach przekleństwa. Tego ja absolutnie nie pochwalam. Jednak co by o tej muzyce nie powiedzieć, to trzeba przyznać, że te cytowane słowa są jak najbardziej adekwatne do obecnej sytuacji.

Obecnie szkoły biorą udział w akcji dożywiania dzieci z najuboższych rodzin. Od stycznia bowiem funkcjonuje rządowy program dożywiania dzieci z najbiedniejszych rodzin byłych pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych, choć nie tylko. Rolnicy to kolejna grupa ludzi, których nierzadko dotykają wszystkie skutki biedy - alkoholizm, beznadzieja, brak perspektyw. Adresatów takiej pomocy jest sporo. Praktycznie nie ma wśród tych osób nikogo, kto dobrowolnie odmawia przyjęcia tej pomocy. Są argumenty za i przeciw tej pomocy. Minusem jest to, iż są bowiem rodziny gdzie dochód nieco przewyższa tę minimalną kwotę jaka jest potrzebna, aby tą pomoc uzyskać i te dzieci już jej nie otrzymują. Wiem, że takie dzieci stoją przed stołówką i przyglądają się pozostałym dzieciom, które jedzą właśnie posiłek. Czasami w szkołach dochodzi do takich sytuacji, że dzieci kradną kanapki swoim rówieśnikom. Pozytywnym argumentem przekonującym nas o tym, że warto jest coś takiego organizować jest to, że te biedne dzieci nie są głodne. Znane wszystkim przysłowie głosi: „Lepszy rydz, niż nic”. Zrodził się pomysł, iż w tej sytuacji organy samorządu terytorialnego wyręczą tu rodziców.

Nasuwa się w tym miejscu pytanie: Czyż to nie rodzice powinni mieć ten przywilej i móc na to uczciwie zapracować?

Wielu ludzi gotowych jest podjąć jakąkolwiek pracę, ale wielu nawet nie ma takiej możliwości. Wzrastająca ciągle liczba osób bezrobotnych zdaje się świadczyć o tym, iż nie prędko ta sytuacja się zmieni.

Jeśli nawet ludzie mają pracę, to jestem skłonna powiedzieć, że stają się jej niewolnikami. Dzieje się to za sprawą wielu pracodawców, którzy z myślą tylko o własnych korzyściach zdolni są do łamania podstawowych zasad w kontaktach międzyludzkich zapominając, że pracownik to także człowiek. Straszy się teraz ludzi słowami: „Jeśli się Pani / Panu coś nie podoba, to na Pańskie miejsce jest wielu chętnych”. Ludzie muszą znosić wszelkie upokorzenia i wolą czasami przemilczeć coś, aby tylko mieć pracę. Wiele osób cieszy się, że w ogóle ją ma. W dzisiejszych czasach zatem praca stanowi przywilej. Jest całe grono ojców, którzy ciężko pracują, aby zapewnić swej rodzinie byt. Wielu ojców bowiem „zasuwa” od rana do wieczora, ale to dziś nawet nie jest gwarancją tego, że otrzymają stosowne wynagrodzenie za swą pracę. Mało tego, obecnie często nie płaci się im w terminie pensji, zasiłków. Przykre jest to, że wielu mężczyzn w sile wieku pozbawionych jest pracy. Wystarczy pójść do Urzędu Pracy, do banku, aby się o tym przekonać. Większość rodzin z niecierpliwością czeka na ten dzień, ponieważ trzeba zrobić opłaty i mieć za co żyć.

Jak wszyscy wiemy wiele rodzin musi się zapożyczać u rodziny, bądź brać na „krechę” chleb w sklepie. Czyż nie jest to upokarzające dla ludzi? Nikt się jednak tym nie przejmuje, czy ty masz za co utrzymać rodzinę, czy nie.

Zadaję sobie pytanie, w czym są gorsi ci mężczyźni? Zgadzam się, że każdy człowiek powinien otrzymywać wynagrodzenie stosowne do swych kompetencji, ale każdy też powinien zarabiać tyle, aby mu starczyło na godne życie. A tymczasem wiele osób jest przemęczonych, sfrustrowanych i nie stać ich jest na odpoczynek. Większość ojców tłumaczy to tym, iż nie mogą sobie na to pozwolić, bo mają rodzinę na utrzymaniu. Czyż nie są to odpowiedzialni mężczyźni?

I tu znowu nie jest to tylko moje subiektywne odczucie. Jak powszechne jest to zjawisko wykorzystywania i poniżania pracowników, wskazują na to stosy listów i telefony na przykład do redakcji czasopisma „Tina”. Rozgoryczeni i bezsilni ludzie szukają pomocy specjalistów, zarówno pomocy prawnej, jak i psychologicznej. O tym zjawisku, budzącym tyle emocji wiele się już teraz mówi także w mediach. Są nawet prowadzone na ten temat dyskusje.

To dręczenie i poniżanie ludzi w miejscu pracy nosi miano mobbingu. Przejawia się to najczęściej w tym, iż pracodawcy źle wyrażają się o pracowniku; rozsiewają plotki; obciążają go kolejnymi obowiązkami, a potem mają jeszcze pretensje, dlaczego tej pracy jeszcze nie wykonał; upokarzają przy wszystkich i pomijają przy rozdzielaniu premii. Jak widać tych negatywnych zachowań jest całe mnóstwo, lecz skutek ten sam: pracownik czuje się zastraszony. Na dodatek te działania trudno jest udowodnić, bo szef zawsze może powiedzieć, że pracownik jest niekompetentny i mało wydajny.

Organizacja pracy, czyli system hierarchii sprzyja pełnieniu władzy nad pracownikiem. Przykre jest jednak to, że pracodawca zdając sobie sprawę z tego, że ten pracownik jest od niego zależny potrafi bez skrupułów wykorzystać tą sytuację.

Człowiek jednak nie jest z kamienia, ma przecież jakieś uczucia. Gdzieś te emocje w nas samych gromadzą się i przychodzi taki moment, że człowiek musi w końcu jakoś odreagować i „wyładowuje się” na ogół na swoich najbliższych. To rodzina zatem może najbardziej na tym ucierpieć. Stąd już krótka droga do jej dezorganizacji, a nawet rozpadu rodziny.

Można powiedzieć, że: „Człowiek jest jak żołnierz - musi bowiem walczyć o swoje życie, o przetrwanie.” Wszelkie niedogodności tłumaczy się ogromną dziurą budżetową i jednocześnie pozostawia się rodziny samym sobie. Być może nie mówi się tego dosłownie i wprost, ale daje się w pewien sposób do zrozumienia: „Jakoś sobie radźcie sami!” Czasami odnoszę wrażenie, że urzędnicy różnych szczebli władzy ciągle zastanawiają się, co by tu jeszcze zrobić, aby wyrównać wszelkie straty. Szkoda tylko, że dzieje się to kosztem biednego społeczeństwa, które i tak ledwo wiąże już koniec z końcem. Pytam więc - jak długo można zaciskać pasa?

Wysuwając takie oskarżenia chyba też się nie mylę. Aby nie być gołosłowną podam zatem powody, które skłaniają mnie do takiego myślenia. Jednym z powodów jest skrócenie o dziesięć tygodni urlopu macierzyńskiego, zmiany dotyczące przyznawania zasiłku porodowego i inne. Następnym powodem jest to, że rodziców nie stać jest na opłacenie pobytu dziecka w przedszkolu, likwiduje się szkoły, a dojeżdżające dzieci z tej przyczyny jeszcze dłużej nie mają kontaktu ze swoimi bliskimi. Można powiedzieć, że członkowie rodzin ciągle mijają się i ta więź rodzinna ciągle ulega rozluźnieniu. Kolejnym powodem jest zniesienie 50% zniżki dla studentów na przejazdy pociągiem. A nawet jeszcze gorsze jest to, że ten przywilej odebrano dzieciom niepełnosprawnym. Już teraz nawet młodzież gimnazjalna wybiera szkoły, które są położone blisko ich miejsca zamieszkania, bo te dojazdy wiążą się z kosztami. Wielu rodzin po prostu na to nie stać. Który rodzic kochający dziecko nie chciałby, aby jego dziecko zdobyło wykształcenie - jakże potrzebne w dzisiejszych czasach?

Słusznie powiedział kiedyś student w odpowiedzi na pytanie dziennikarza: „Co sądzi o zniesieniu tej zniżki?” a mianowicie: „Ci studenci, którzy mają zamożnych rodziców przyjeżdżają na uczelnię własnym samochodem, mają mieszkanie, tylko i tak już biednym studentom odbiera się ten przywilej. Nie chcę przez to powiedzieć, że samo posiadanie dziecka to przede wszystkim ogromny koszt.

W dobie obecnej z każdym dodatkowym dzieckiem wiążą się znaczne wydatki, a nie ekonomiczny zysk. Nie można temu zaprzeczyć. Każdy przecież, kto decyduje się na założenie rodziny musi się liczyć z tym faktem. Obecnie wiele mówi się o tym, iż rodzicom powinien przyświecać jednak szlachetniejszy cel. Sugeruje się, iż dziecko powinno być chciane przez oboje rodziców, dla nich samych, dla dobra rodziny. Taki charakter ojcostwa, czy też macierzyństwa jest niewątpliwie bliższy dziecku, bardziej ludzki, niż ciągłe kalkulowanie, czy rzeczywiście opłaca się mieć dziecko.

Poza tym stan w jakim znajduje się kobieta brzemienna nazywano dawniej „stanem błogosławionym”, dziś zaś najczęściej używa się określeń: kobieta „w ciąży”, lub kobieta „ciężarna”.

Jak twierdzą A. i M. Niemyscy stosowane dziś powszechnie terminy sugerują, że oczekiwanie na narodziny dziecka to brzemię, ciężar, trud, w każdym razie nic zachęcającego. Nie da się ukryć, że język odbija dość wiernie nastawienie do dzieci, jakie ma dzisiaj bardzo wielu ludzi. Ciążę widzą jako duże zagrożenie dla życia matki, nie mówiąc już o kłopocie, jaki szykuje się dla całej rodziny po urodzeniu dziecka, które wymaga ciągłej troski i opieki.

Z drugiej strony obserwuje się też tendencje wskazujące na to, że powoli zaczyna wracać do łask starodawny termin „stan błogosławiony”.

Już teraz mówi się o zagrożeniu jakim jest niż demograficzny. Wiele młodych małżeństw odkłada decyzję o planowaniu rodziny na późniejszy okres. Powodem tego jest nasilenie się takich zjawisk jak: brak pieniędzy, brak mieszkań, robienie kariery zawodowej.

Takim negatywnym terminem jest też słowo „wpadka”.

Często panuje takie mniemanie o ojcach i zarzuca się im, że są nieobecni a przez to nie biorą udziału w wychowywaniu dzieci, albo że ilość czasu poświęconego dziecku jest znikoma, że ojciec jest bezradny, mało troskliwy i pozbawiony wszelkich uczuć. Wskazuje się także, że największym błędem ojców jest to, że próbują kompensować dziecku swą nieobecność kupując różnego rodzaju prezenty, niczym „święty Mikołaj”. Zatem wizerunek współczesnego ojca nie jest zbyt korzystny, szczególnie dla samych zainteresowanych. Często ojcowie czują się niedocenieni i żyją w przeświadczeniu, że zawsze będą w cieniu żony i matki swych dzieci.

Do tego stanu rzeczy - można powiedzieć - przyczyniają się twórcy takich reklam, których treści ukazują ojców zachowujących się jakby byli oni wiecznymi kawalerami przebywającymi ciągle w barze w towarzystwie „kumpli” popijając beztrosko piwo. Inny obraz ojca to wiecznie spóźniający się i przynoszący dziecku na przeprosiny soczek owocowy oraz bawiący się z nim na łonie natury.

Z drugiej strony następuje totalny zwrot i w prasie, jak i na bilbordach zamieszcza się zdjęcia ojców tulących do siebie swe pociechy.

O tym fakcie wypowiada się też M. Ménard używając pojęcia „nowy ojciec”. Zdaniem M. Ménard, gdy mówi się o „nowym ojcu” ma się na myśli przede wszystkim jego pojawianie się w reklamie. Typowy portret pokazuje dynamicznego, młodego urzędnika, który trzyma na ramieniu niemowlę, a w ręce butelkę z mlekiem i teczkę, podczas gdy między brodą, szyją i ramieniem przytrzymuje słuchawkę telefoniczną. Ten młody ojciec odnosi się ze szczególną czułością do niemowlęcia i nie wstydzi się tego okazywać. Nowe jest tutaj nie tyle samo uczucie, co jego okazywanie. Wielu ojców również w poprzednich epokach żywiło tkliwe uczucia w stosunku do własnych bardzo malutkich dzieci, lecz usiłowało je ukryć. Reklamowy obraz nie pokazuje ojca okrywającego pocałunkami, lecz ojca, który szuka kontaktu fizycznego, najchętniej kontaktu nagich stykających się ciał.

Piękne, pocieszające i pouczające są słowa w piosence A. German pod tytułem: „Człowieczy los”. Pozwolę sobie zatem zacytować fragment tej piosenki:

„Człowieczy los, nie jest bajką, ani snem

Człowieczy los jest zwyczajnym szarym dniem

Człowieczy los niesie trudy, żal i łzy

Pomimo to, można nas zmienić w dobrych lub złych.

Ref.: Uśmiechaj się, do każdej chwili uśmiechaj

Na dzień szczęśliwy nie czekaj

Bo kresu nadejdzie czas

Nim uśmiechniesz się chociaż raz

Uśmiech...

Pomoże strudzonemu pokonać przeszkody [...]”

Od siebie dodam tylko, że to wiara, nadzieja i miłość do rodziny pozwala ludziom jakoś przetrwać te trudne chwile.

Być może są to mocne słowa i nawet ja sama wypowiadając je zaskakuję samą siebie. Z natury jestem bowiem osobą spokojną, bezkonfliktową. Jednak tak jak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment, że mamy ochotę się komuś wyżalić, tak i ja teraz czuję taką potrzebę.

J. Korwin - Mikke radzi, że wbrew przysłowiu: „Obiecanki - cacanki, a głupiemu radość” ojciec powinien bezwzględnie dotrzymywać obietnic. Jest to po prostu jedna z zasad, i to taka, której łamanie dziecko odczuwa najboleśniej. W każdym razie lepiej nie obiecać niż nie dotrzymać słowa. J. Korwin - Mikke przyjął zasadę, że wszelkie obietnice formułuje w trybie: „Być może...”. jednak jak sam mówi: „Dotrzymywanie obietnicy nie jest takie proste. Czyż można w dzisiejszej Polsce cokolwiek obiecać na pewno?”.

A. Siegel powiedział kiedyś: „Jeśli chodzi o wychowywanie dzieci, każde społeczeństwo znajduje się ledwie dwadzieścia lat od okresu barbarzyństwa. Mamy tylko dwadzieścia lat na ukończenie przedsięwzięcia cywilizowania niemowląt, które się każdego roku wśród nas rodzą. Te dzikusy niczego nie wiedzą o naszym języku, naszej kulturze, religii, systemie wartości, zwyczajnych stosunkach międzyludzkich. Niemowlę jest całkowitym ignorantem w kwestii komunizmu, faszyzmu, demokracji, praw cywilnych, szacunku, obyczajowości, szczerości, zwyczajów, konwencji i dobrego wychowania. Barbarzyńcę należy poskromić, jeśli cywilizacja ma przetrwać”.

Pastor G. Macdonald zwraca uwagę, że należy pamiętać jednak o tym, iż dzieci są delikatnymi istotami ludzkimi, które Bóg umieścił w naszych domach, by mogły otrzymać naukę w atmosferze czułej troski pełnej miłości. Nalepka na paczkach zawierających kruche materiały mówi: „Ostrożnie szkło!”. Pastor ten mówi, że: „Skuteczny ojciec każdego dnia upomina swego „barbarzyńcę”. Pamięta jednak przez cały czas, że ów barbarzyńca jest jednocześnie czymś kruchym: (jego dusza) obraz siebie samego i osobowość należy traktować z chrześcijańską delikatnością.

Ojciec wpływa na swe dzieci nie tylko słowami. Jego zachowanie, nawyki, postępowanie w jego własnym życiu są zarówno udokumentowaniem, jak i usprawiedliwieniem wszystkiego, czego dokonywać będzie potomstwo.

Taką ciekawą formą spędzania wolnego czasu z dzieckiem może być wycieczka. Dostarcza ona stosownych warunków nie tylko do poważnych rozmów, ale i do tworzenia wspomnień na całe życie”.

Kiedy nie ma ojca w domu, to dzieci kierują pytania do matki. To ona na ogół jest tą osobą, która jest zawsze w pobliżu.

Nadal oczekuje się od ojców, aby byli wzorem, nauczyli swoje dzieci wielu pożytecznych rzeczy. W myśl przysłowia: „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał” rozsądnym wyjściem może okazać się udzielanie takich lekcji, już od samego początku. Często jeśli ojcu uda się przekazać dziecku jakieś konkretne umiejętności, a nawet zainteresować je jakąś swoją pasją wówczas mówi się: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Oto bowiem dziecko staje się podobne do ojca, zaczyna się z nim utożsamiać, a ojciec staje się wzorem, który warto naśladować.

W książce pod tytułem „Zadziwiający wpływ tatusia” J. McDowell zawarł bardzo ciekawą myśl: „Jeżeli my ojcowie będziemy ze sobą rozmawiać, podtrzymywać się na duchu i modlić się za siebie, łatwiej nam będzie prowadzić nasze dzieci przez to „pole minowe”, jakim jest okres dojrzewania [...]” Autor opisując też swoje własne doświadczenia tak oto pisze: „Jestem ojcem czworga dzieci w wieku 15, 13, 9 i 3 lat. Starałem się nawiązać z nimi dobry kontakt, gdy były jeszcze bardzo małe. Dziś w miarę ich dorastania staram się go utrzymywać”.

N. Wakefield mówi o takich przymiotach ojcostwa jak: schronienie, przyjaciel, oparcie, towarzysz, obecny w życiu dziecka, doradca i przewodnik, szkło optyczne (seksualizm), przebaczający, godny zaufania. Zdaniem tego autora ojciec, który będzie posiadał te cechy będzie miał szansę stać się dobrym ojcem.

Natomiast, jeśli ojciec bez przerwy krytykuje dziecko; jest stale zajęty, kiedy

do niego przychodzi; obiecuje mu coś i nie dotrzymuje słowa; upiera się przy robieniu z nim rzeczy, które go nudzą; zdradza jego zaufanie; ośmiesza je i wyszydza; robi ironiczne uwagi, to w ten sposób wznosi mur pomiędzy sobą a dzieckiem.

L. Schon określając rodziców wprowadził takie pojęcie jak; „dostatecznie dobry rodzic” (nie ma rodziców doskonałych)”.

M. Ghazal zaś użył pojęcia: „znośny rodzic”. Termin ten M. Ghazal zapożyczył od B. Bettelheima dodając: „Nie każdemu dane jest być Freudem”.

M. Ghazal zadaje pytanie: „Jak więc zostać znośnym rodzicem w sytuacji, gdy życie codzienne, zawodowe, społeczne, osobiste jest tak absorbujące?” Czasami rodzice sami się usprawiedliwiają, wybaczają sobie, rozgrzeszają się, a niekiedy mają poczucie winy.

Odpowiedź na pytanie, jak być dobrą matką, dobrym ojcem nie jest więc taka prosta jak by się wydawało.

M. Ryś na przykład, omawiając w jednej ze swoich prac zagadnienie „dobra matka”, „dobry ojciec” pisze: „Dobra matka, dobry ojciec troszczą się o dobro dziecka”.

Powstaje jeszcze pytanie czym jest dobro dziecka. Najczęściej przyjmuje się, że dobro dziecka to wartości materialne i duchowe, które są potrzebne dla jego rozwoju fizycznego, psychicznego (to znaczy intelektualnego, emocjonalnego, społecznego i duchowego). M. Ryś dodaje jeszcze, że aby być dobrym rodzicem trzeba zapoznać się z czynnikami, które sprzyjają rozwojowi człowieka i tymi, które hamują rozwój. Rodzicom powinna przyświecać jeszcze tak myśl, że: „Każde dziecko jest zupełnie inne, niepowtarzalne, wyjątkowe”.

Coraz trudniej jest być dobrym rodzicem, choć gdyby poprzestać na reklamach można by uwierzyć, że rodzicielstwo to pasmo niekończących się radości i wzruszeń. Małe, pulchne i zawsze uśmiechnięte dzieci („aniołki”) bawią się na skąpanych słońcem łąkach, lub grają w piłkę w towarzystwie umorusanego i szczęśliwego rodzeństwa. Ich równie zadowoleni rodzice w trosce o ich zdrowie i rozwój poją ich sokami i jogurtami, używają szamponów, które nie szczypią w oczy, ubierają w miękkie i pachnące ubranka, dają im kolorowe zabawki, a przede wszystkim uśmiech, akceptację i miłość. Dopiero brutalna rzeczywistość pełna bezsennych nocy, stosów brudnych ubrań (z którymi nie radzą sobie nawet najlepsze proszki), a w dodatku konieczność pełnienia roli arbitra w sprzeczkach rodzeństwa, etat korepetytora, strażnika moralności dzieci wchodzących w świat rówieśników i seksu pozwala uświadomić sobie całą odpowiedzialność rodzicielstwa. Paradoksalnie, ta najbardziej obciążająca psychicznie i fizycznie praca tylko pozornie cieszy się uznaniem społecznym. Praca matki - gospodyni domowej zaliczana bywa do tej samej kategorii co praca niewykwalifikowanego robotnika.

D. Haslam przewrotnie pyta, kto zdrowy na umyśle przyjąłby dobrowolnie ofertę pracy przedstawioną w poniższy sposób:

„Potrzebni: rodzice

Godziny pracy: bez ograniczeń

Pora zakończenia pracy: praktycznie nigdy - przynajmniej przez pierwszych pięć lat na tej posadzie

Zwolnienia lekarskie i urlopy: nie ma

Płaca: zazwyczaj żadna

Przygotowanie: minimalne

Warunki pracy: brak oficjalnych uregulowań

Wymagane umiejętności: nieograniczone (obowiązkowo obejmujące gotowanie, pranie, pielęgnowanie, nauczanie, udzielanie pierwszej pomocy, oraz poradnictwo)

Odpowiedzialność: olbrzymia - rozwój następnej generacji” .

M. Zduniak - położna twierdzi, że przyjęcie roli ojca wzbogaca wewnętrznie mężczyznę. Kontakt z psychiką dziecka i jego światem jest mężczyźnie niezbędny w rozwoju dojrzałej osobowości. Jest to najbardziej naturalna forma nauki wyrzeczeń i myślenia o innych. Ta świadomość, że jest się wzorem pobudza do refleksji, stwarza okazję do przyjrzenia się swoim zachowaniom, jest motywacją do doskonalenia się. Zwykle ojca także cieszy kolejny etap rozwoju dziecka, każdy jego sukces. W miłości, również ojcowskiej, istnieje sprzężenie zwrotne. Im więcej się daje, tym więcej się otrzymuje. Im bardziej mężczyzna angażuje się w opiekę nad dzieckiem , obserwuje jego rozwój, tym bardziej dojrzewa jako ojciec.

2.4. Postawy dzieci wobec ojców

Pojęcie dziecka o rodzicach, zdaniem E. Hurlock początkowo kształtuje się na podstawie doświadczeń z własnymi rodzicami. Gdy zaś ono podrośnie i wejdzie w kontakt z innymi rodzinami, odwiedzając krewnych i przyjaciół, albo gdy wzbogaci swe wiadomości o rodzicach czytając książki o życiu rodzinnym, łatwo zmienia swoje poprzednie pojęcia. Dziecko często ujmuje swoich rodziców inaczej niż rodzice ujmują siebie samych. Często uważa ono, że rodzice hamują jego indywidualność, podczas gdy rodzice sądzą, że ułatwiają rozwój dziecka. Dzieci nie tylko mają określone pojęcie o tym, jacy powinni być rodzice, lecz zdają sobie również sprawę z ich słabych stron. Są bowiem pewne rzeczy, których one nie uznają, albo nie lubią u rodziców. Czasami można mówić o przewadze skłonności dziecka do jednego z rodziców.

Cytowany już wcześniej przeze mnie Z. Freud wyjaśnia tę nadmierną skłonność dziecka do jednego z rodziców w kategoriach teorii Edypa przyjmującej, że istnieje wrodzony, nieświadomy seksualny popęd synów do matek, a córek do ojców. Jak twierdzi E. Hurlock, gdyby teoria ta była słuszna, znaczyłoby to, że nadmierna skłonność dziecka skierowana byłaby na rodzica odmiennej płci. Jak dotychczas badania nie potwierdziły tego. Przeciwnie, postawa dziecka wobec rodziców zdeterminowana jest wiekiem dziecka, jego pozycją w rodzinie, sposobami traktowania go przez rodziców i postawami rodziców wobec niego, osobowością dziecka, postawami kulturowymi dotyczącymi względnego znaczenia matki i ojca i wieloma innymi czynnikami. Jasne więc staje się to, że skłonności do rodziców są nabyte i stanowią wynik wpływów sytuacji wychowawczych, w których rozwija się indywidualnie każde dziecko. Nie ma danych przemawiających za tym, że skłonności do któregokolwiek z rodziców są wrodzone.

Duże znaczenie w kształtowaniu się nadmiernej skłonności dziecka do jednego z rodziców ma czas, jaki któreś z rodziców spędza z dzieckiem, oraz zażyłość między nim a dzieckiem.

Jak już wcześniej wspomniałam badaniem postaw rodzicielskich zajmowała się między innymi M. Ziemska, J. Rembowski. M. Ziemska jest autorką kwestionariusza dla rodziców. Wcześniej jednak prowadzono też badania postaw rodzicielskich w percepcji młodzieży.

J. Rembowski ustosunkowując się do tej problematyki tak oto pisze: „Dziecko jest dobrym obserwatorem życia w rodzinie i umie oceniać zachowanie się rodziców. Dziecko jest dobrym, wnikliwym psychologiem i krytycznie patrzy na wszystko, co je otacza.”

Na wstępie należy wyjaśnić, że słowo „percepcja” oznacza spostrzeganie, ujmowanie, uświadamianie sobie osoby, przedmiotu lub zjawiska postrzeganego i pojęcie to leży u podstaw większości teoretycznych i praktycznych przedsięwzięć ludzkich.

Z analizy wielu badań wynika, że płeć rodzica i dziecka odgrywa ważną rolę w percepcji tego drugiego. Praktyczny kontekst tego problemu pozwala także widzieć wpływ niektórych przeżyć dziecka na jego poglądy i opinie o rodzicach. Dane empiryczne zebrane w toku badania percepcji rodziców przez dzieci mogą zdaniem J. Rembowskiego stanowić cenne źródło preferencji i identyfikacji z rodzicami, oraz wyznaczać postawy dzieci wobec nich i innych członków rodziny, ujawniać model rodziny, który będą pragnęli naśladować.

Percepcja dzieci i młodzieży może dotyczyć różnorodnych „przedmiotów” na przykład stosunków międzyosobowych, ról rodzinnych, ustosunkowań rodziców wobec siebie, ojca i matki wobec dzieci. Badając problem rodziców w percepcji dziecka korzystano z różnych metod, a wielu badaczy opracowało własne testy. J. Rembowski szerzej pisze o tym w dalszej części swojej pracy.

Interesujące badania przeprowadziła M. Ogryzko - Wiewiórowska. Podjęła Ona próbę spojrzenia na rodzinę oczami ludzi wchodzących dopiero w dorosłość. Podstawą badań było kilka pytań dotyczących rodziny, pochodzenia młodych ludzi, jak jest przez nich postrzegana, jak się w niej czują, czy i ewentualnie co chcieliby w niej zmienić.

Okazało się, iż dla wielu ludzi dom rodzinny jest oazą, obiektem identyfikacji, swoistą małą ojczyzną. Zdecydowana większość badanych osób deklarowała zadowolenie z własnej rodziny, oraz z atmosfery panującej w ich domu. Deklarowane zadowolenie z rodziny nie przeszkadzało jednak młodym ludziom w przyjmowaniu postawy krytycznej wobec najbliższych. Ponad połowa badanych wyrażała potrzebę zmian w swojej rodzinie.

B. Spock twierdzi, że: „Pierwsza i najważniejsza sprawa przysłaniająca wszystkie inne to to, że nastolatki potrzebują opieki wychowawczej ze strony rodziców i liczą na nią, choćby nawet dowodziły, iż jest odwrotnie (duma nie pozwoliłaby im przyznać się do tego otwarcie)”.

Niezaprzeczalnym faktem jest to, iż młodzież ma silną potrzebę demonstrowania swojej niezależności; często skarży się, że rodzice nie dają jej wystarczająco dużo swobody „trzymając pod kloszem”.

B. Tomaszewski, znany komentator sportowy występując w programie „Rozmowy w toku” powiedział coś bardzo ciekawego i dlatego uznałam, że warto jeszcze o tym wspomnieć: „Wiek dziecka ma wpływ na to, jak postrzega ono ojca.

I tak: Kiedy dziecko ma 5 lat sądzi, że tata wie wszystko.

Kiedy ma 15 lat uważa, że tata nie wie nic.

Kiedy ma 35 lat twierdzi, że warto byłoby spytać tatę co sądzi na ten temat.

Kiedy ma 50 lat mówi, gdyby tata żył, to na pewno by mi coś doradził.”

Myślę, że jest w tym dużo prawdy.

2.5. Konflikty między młodzieżą a ojcami

J. Sorupska - Sobańska podaje, iż pojęcie konfliktu wywodzi się od słowa, w języku łacińskim confligere to znaczy walczyć, sprzeciwiać się. Konflikt należy rozumieć jako zderzenie stojących w opozycji sił lub tendencji, jako napięcie, które zmierza do rozwiązania.

J. Skorupska - Sobańska pisze, iż dotychczasowe rozważania psychologów i pedagogów prowadzą do ważnego wniosku, a mianowicie takiego, że: „Okres dorastania nie jest kryzysem ogólnym w rozwoju jednostki, może natomiast mieć charakter konfliktowy, co nie oznacza, że nie występują one w innych okresach życia ludzkiego.

Szerzej na temat konfliktów wypowiedział się A. Olubiński w swej pracy pod tytułem: „Konflikty rodzice - dzieci. Dramat czy szansa?”.

A. Olubiński wskazuje, iż w najszerszym ujęciu konflikt to swoisty stan rozbieżności pomiędzy poszczególnymi elementami jakiegoś systemu, lub pomiędzy systemami, jest to wszelkie zetknięcie się sprzecznych dążeń, czy tendencji.

Zaś w kontekście stosunków interpersonalnych jest to taki rodzaj interakcji, pomiędzy partnerami, w której wyraźnie uświadamiają oni sobie, dzielące ich różnice interesów, potrzeb, dążeń, w związku z czym podejmują czynności, których celem jest albo osiągnięcie własnego celu kosztem eliminacji celu drugiej osoby, bądź samego partnera, albo dążenie do obopólnie korzystnego rozwiązania problemu.

Każdy konflikt jest złożoną sytuacją psychospołeczną, w której można wyodrębnić takie elementy jak:

  1. wielkość - natężenie - dynamikę,

  2. źródła,

  3. formy ujawniania się,

  4. sposoby rozwiązywania konfliktu,

  5. sytuację pokonfliktową,

  6. skutki konfliktu.

Biorąc pod uwagę dynamikę konfliktu, można z kolei wyodrębnić jej kilka faz, a mianowicie:

  1. Kolizje (zadraśnięcia) - cechuje je najmniejszy stopień rozbieżności stanowisk, poglądów.

  2. Sprzeczności - ich istotą jest natężenia bardziej widoczne i trwałe.

  3. Napięcia - wskazujące na znaczniejsze rozbieżności, pozostawiające wyraźniejsze ślady.

  4. Starcia - mające znacznie większe nasilenie i burzliwy często przebieg.

  5. Konfrontacje (konflikt otwarty) - o skrajnie burzliwym, agresywnym przebiegu oraz istotnych skutkach.

Nie każdy konflikt musi przejść przez te wszystkie stadia.

W niniejszej pracy autor wszystkie te zasygnalizowane powyżej pojęcia używa w sposób zamienny.

Konflikty między rodzicami, a dziećmi zdaniem A. Olubińskiego są tylko jednym z kilku rodzajów napięć mogących ujawniać się w systemie społeczno - wychowawczym rodziny. W wielu wypadkach są one wynikiem ogólnej atmosfery spięć i niepokojów występujących szczególnie pomiędzy małżonkami, pomiędzy rodzeństwem, oraz dziadkami.

Ale źródła konfliktowych stosunków pomiędzy rodzicami i dziećmi tkwić mogą zarówno w czynnikach pozarodzinnych (cywilizacyjno - środowiskowych), jak i wewnątrzrodzinnych.

A. Olubiński próbuje zachęcić czytelnika do refleksji zadając ciekawe pytanie: „Czy w ogóle można mówić o konflikcie pomiędzy dorosłymi, a dziećmi i młodzieżą w znaczeniu specyficznej sytuacji napięć, niechęci i wrogości? Czy raczej należałoby mówić o naturalnej różnicy poglądów, wartości, aspiracji i postaw będących wynikiem zarówno zmian społeczno - cywilizacyjnych, jak i zasadniczej różnicy w psychobiologicznej konstrukcji obu pokoleń?”.

Często zadajemy sobie pytanie: jak unikać konfliktu, jak nie wejść w konfliktowe stosunki, jak uniknąć sytuacji trudnych, których symptomami jest konflikt; rzadko kto natomiast ma świadomość iż określone napięcia, stresy, sprzeczności, czy starcia jako naturalne zjawiska rodzinnego życia występujące obok integracji, współpracy i harmonii - nie muszą być czymś złym, negatywnym, destrukcyjnym.

Z ciekawą propozycją sugerującą jak należy rozwiązywać konflikty między rodzicami, a dziećmi można spotkać się w pracy M. Ghazal.

Obecnie wzrasta rola pojęcia negocjacja, i to prawie w każdej dziedzinie.

Dlatego też M. Ghazal w swojej pracy pod tytułem: „Zjedz zupkę i bądź cicho!” pisze: „Jeśli chodzi o stosunki rodzinne, to jeszcze nie tak dawno wszelkie napomknienie o negocjacjach z dziećmi wydawało się niedorzecznością. I rzeczywiście można by sądzić, że rodzice jako strona silniejsza, posiadająca władzę, mogąca narzucać własne opinie dzieciom, nie mają żadnego interesu w szukaniu rozwiązań polubownych.

Na pytanie: „Dlaczego należy raczej negocjować niż nakazywać?” odpowiada:

M. Ghazal uważa, że uczestniczymy właśnie w procesie demokratyzacji rodziny. W tej pracy autor proponuje rodzicom, aby przyjęli rolę negocjatorów w konfliktach rodzice - dzieci.

Jednak, jak wszyscy wiemy są także konflikty między rodzeństwem. Tu autor zachęca rodziców, aby stali się mediatorami - „pomostem między dziećmi”.

Bardzo podobne poglądy ma również M. Ryś, która sądzi, iż w komunikacji z innymi bardzo ważne jest umiejętne rozwiązywanie konfliktów, jeśli takowe mają miejsce. Konflikty rozwiązywane prawidłowo mogą budować relacje z innymi. W harmonijnym współżyciu z innymi ludźmi, a także w rozwiązywaniu konfliktów ogromne znaczenie ma tolerancja i umiejętność przebaczania.


ROZDZIAŁ III

  1. Podstawy metodologiczne badań własnych

3.1. Uzasadnienie wyboru tematu badań

Kilka lat temu przeczytałam artykuł w kobiecej gazecie pt: „Jaki jest współczesny ojciec?”. Uznałam, że jest to bardzo ciekawy temat. Obserwuję też dzieci i widzę, że pochlebnie wyrażają się nie tylko o swoich matkach, ale i o ojcach. Często dzieci podczas zabawy przechwalają się między sobą, a z ich ust płyną słowa: „Mój tata jest najlepszy, mądry, umie wszystko zrobić”.

Ja również darzę mojego tatę ogromnym szacunkiem i jestem mu wdzięczna za to kim dzisiaj jestem. Oboje rodzice przekazali mi cenne wartości, jakimi należy się w życiu kierować. To jednak tata przede wszystkim wierzył we mnie, dodawał mi zawsze sił i wiary we własne możliwości. Największym tego dowodem jest fakt, że to właśnie dzięki mojemu tacie rozpoczęłam studia w 1997 roku. Mój tata bowiem podarował mi wówczas 1000 zł, abym mogła studiować w charakterze wolnego słuchacza. Tym bardziej było i jest to dla mnie cenne, ponieważ te pieniądze na moją edukację mój tata przeznaczył ze swej jubileuszówki. Mówił też, że jeśli coś mi się w życiu nie powiedzie, to nie należy się załamywać i często powtarza słowa, które ciągle tkwią w mojej pamięci: „Należy zawsze iść do przodu”.

Można zatem powiedzieć, że mój tata „zainwestował” we mnie, dał mi szansę i uczynił wszystko, aby tylko jak najlepiej wyposażyć mnie na dalszą drogę życia, jaką jest zdobycie interesującej i sprawiającej mi przyjemność pracy. Nie ukrywam, że na początku towarzyszyło mi uczucie lęku, a co będzie jeśli mi się nie powiedzie i dzieliłam się tym z moim tatą. W takich momentach mój tata zawsze był przy mnie i dodawał mi odwagi. Nigdy tata nie wypominał mi tych pieniędzy. Czas pokaże, czy opłacało się tacie podjąć takie ryzyko i czy było warto.

Mój tata kieruje się w życiu zasadą: „Słowa pouczają, ale tak naprawdę to czyny świadczą o człowieku”. Jest człowiekiem mającym także inne zasady, które stara się zawsze przestrzegać. Taką charakterystyczną zasadą jest to, że nigdy nie zje śniadania zanim nie odmówi pacierza. Swoją postawą tata zawsze uczył mnie i moje rodzeństwo szacunku do chleba, do ludzi, do pracy. Uczył nas także szacunku do siebie, odwzajemniając się nam tym samym. Pamiętałam zawsze o tym i dlatego nigdy nie zdarzyło mi się powiedzieć o moich rodzicach: „Mój stary”, „Moja stara”, nawet kiedy przebywałam w towarzystwie rówieśników. Mój tata jest osobą lubianą, szanowaną i chętnie pomaga innym zupełnie bezinteresownie. Wielką pasją mojego taty jest muzyka i kontakt z naturą. Ja bardzo chętnie dzielę te pasje z moim tatą. Często też razem żartujemy i rozmawiamy na różne tematy.

Utarło się przekonanie, że to mężczyzna powinien zapewnić rodzinie byt. Wszystko byłoby dobrze i w porządku, gdyby nie to jedno ale. Mam tu na myśli trudną obecnie sytuację gospodarczą w naszym kraju. Z pewnością niejeden mężczyzna nie ma pracy. Można sobie tylko wyobrazić, jak czuje się ojciec mimo wszystko jako głowa rodziny w takiej sytuacji. Mój tata sam zdołał się o tym przekonać kiedy po 35 latach uczciwej pracy został zwolniony i obecnie przebywa na stałym zasiłku przedemerytalnym. Obecnie ludzie stają się coraz bardziej egoistyczni, nikt nikim się nie przejmuje. Tata mój pracował w jednym zakładzie od czasu, kiedy go jeszcze budowano. W ostatnim dniu pracy pocieszano Go słowami, które według mnie brzmią ironicznie: „Niech Pan się nie przejmuje”. Tata stara się tego nie okazywać, bo jak sam mówi: „Mam dla kogo żyć i muszę zadbać o rodzinę”. Czasami jednak widzę, że ma wielki żal.

Panuje stereotyp, że prawdziwy mężczyzna powinien być twardy, nieugięty i nie powinien okazywać emocji, a już na pewno nigdy nie płacze. Osobiście uważam, że jeśli nawet mężczyzna płacze, to nie uwłacza to wcale poczuciu jego męskości, a wręcz przeciwnie. Jest to dowód na to, że jest wrażliwy i tylko człowiekiem. Poza tym jest takie mądre powiedzenie: „Dwóch rzeczy nie da się powstrzymać: wezbranej wody i ludzkich łez”.

Widzę też, że ojcowie coraz bardziej angażują się w wychowywanie dzieci. Jestem pewna, że mężczyźni również potrafią opiekować się dzieckiem. I tutaj jest ogromna moim zdaniem rola kobiety, jego żony w tym, aby mu zaufać, umieć zachęcić go do opieki nad dzieckiem, wybaczyć jakieś niepowodzenia, dać szansę mu się wykazać i pochwalić chociaż od czasu do czasu. Wówczas mężczyzna poczuje, że żonie zależy na nim, poczuje się potrzebny i związany z rodziną.

Wiem też, że tak jak nie ma na świecie takich samych kobiet, tak i nie wszyscy mężczyźni są tacy sami. Nie można wszystkich ludzi mierzyć jedną miarą.

Nie ukrywam, że osobą, która w zupełnie naturalny sposób dostarczyła mi impulsu do przemyśleń nad rolą ojca i zainteresowania się na ten właśnie temat literaturą jest mój tata. Z wdzięczności za jego wkład w moje wychowanie pragnę napisać pracę na wybrany przeze mnie temat. Osobiście znam też ojców, którzy potrafili wyjść z najgorszych, by się wydawało opresji na przykład alkoholizmu, kiedy uświadomili sobie tylko, co tak naprawdę jest ważne. Ojcowie też mogą być dobrymi rodzicami.

Nowe pokolenie ojców szuka pomysłów na „ojcostwo”:

Jak widać tych argumentów, które skłoniły mnie do rozważań o ojcostwie jest sporo. Był jednak jeszcze jeden taki ważny powód. Otóż cały czas mam w pamięci opowieści swoich rodziców i innych osób, które często podczas różnych spotkań wspominają własnych rodziców. Często ci rodzice już nie żyją, ale pozostała po nich pamięć. Moja mama, ciocie, tata wspominają jak Ich ojcowie wieczorami opowiadali Im bajki, które zresztą sami wymyślali, a Oni wszyscy siedząc na łóżku z zaciekawieniem słuchali. Mówią też o tym, że ojcowie przytulali Ich często, a innym razem upominali, jeśli sobie na to zasłużyli. Czasami widzę, jak często wszystkie te osoby powracają myślami do swego dzieciństwa. Nieraz na Ich twarzach pojawia się uśmiech, kiedy to wspominają różne zabawne chwile spędzone z ojcem, a czasem nawet zakręci Im się łza w oku i tęsknią za tamtymi latami.

3.2. Przedmiot i cel badań

Przedmiotem moich badań będzie postrzeganie osoby ojca i jego stosunku do dziecka przez młodzież zarówno przez dziewczęta, jak i przez chłopców. Chciałabym badać postawy rodzicielskie w percepcji młodzieży, gdyż wydaje mi się, że wówczas oceny tych postaw będą bardziej wiarygodne i dokładne, niż informacje na ten temat pochodzące od samych ojców.

Celem moich badań jest:

  1. chęć uzyskania wiedzy o tych stosunkach oraz skonfrontowanie jej z tym co sama obserwuję, myślę i widzę,

  2. poznanie jaką pozycję zajmują ojcowie w rodzinie (z tymże moim zamiarem nie jest idealizowanie ojców, ale ukazywanie ich takich, jacy są rzeczywiście)

  3. zwykła ludzka ciekawość, a przez to chęć uzyskania odpowiedzi na pytania, które wzbudziły moje szczególne zainteresowanie, a mianowicie:

  1. pobudzenie młodzieży do refleksji nad własną postawą wobec ojca,

  2. wysunięcie propozycji dotyczących przekształcenia badanej rzeczywistości.

Interesuje mnie zatem jacy są ojcowie wobec dzieci i co dzieci myślą o ojcach - czyli interakcja ojcowie - dzieci. Na ten temat istnieją różne poglądy.

3.3. Problemy badawcze i hipotezy robocze

Zanim jednak napiszę te problemy pozwolę sobie jeszcze przytoczyć tu definicję problemu badawczego według S. Nowaka. Otóż zdaniem S. Nowaka „problem badawczy to tyle, co pewne pytanie lub zespół pytań, na które odpowiedzi ma dostarczyć badanie”.

Postanowiłam sformułować dwa problemy główne i kilka szczegółowych.

Problemy główne:

  1. Czy i w jakim zakresie ojciec jest docenianą i ważną osobą dla młodzieży?

  2. Czy płeć dziecka ma związek z jakością i charakterem kontaktów ojca z dzieckiem?

Problemy szczegółowe:

    1. Które z rodziców cieszy się większym autorytetem u dziecka i dlaczego?

    2. Do którego z rodziców młodzież zwraca się częściej o pomoc i radę, jeśli ma jakiś problem?

    3. Czym kieruje się młodzież prosząc o radę któregoś z rodziców?

    4. Czy młodzież ceni za coś swego ojca, jeśli tak to za co?

    5. Czy jest coś, co irytuje młodzież w zachowaniu Ich ojca, jeśli tak to co?

    6. Czy młodzież oczekuje czegoś od swego ojca, jeśli tak to czego?

2.1. Czy istnieją różnice w percepcji postaw rodzica przez dziecko w zależności od tego, jakiej płci jest dziecko?

2.2. Czy ojcowie wypominają swoim dzieciom przy różnych okazjach, co zrobili dla nich?

2.3. Czy ojcowie liczą się ze zdaniem swych dzieci?

2.4. Czy ojcowie interesują się tym co robi ich dziecko (z kim ono przebywa)?

2.5. Czy między młodzieżą, a ojcami dochodzi do konfliktów, jeśli tak to co jest ich przyczyną i jak potem wyglądają Ich stosunki?

2.6. Czy ojcowie spędzają swój wolny czas z młodzieżą, jeśli tak to w jaki sposób najczęściej?

Problem badań może być również ujęty w formie hipotezy. Zdaniem Z. Skornego hipoteza to: „nie sprawdzone dotychczas przypuszczenie dotyczące istnienia określonych rzeczy lub zjawisk, związku między nimi lub wyjaśniające pewne empirycznie stwierdzone fakty”.

T. Pilch hipotezą nazywa: „wszelkie twierdzenia częściowo tylko uzasadnione, a także wszelki domysł, za pomocą którego tłumaczymy dane faktyczne, a więc też i domysł w postaci uogólnienia, osiągniętego (...) na podstawie danych wyjściowych”.

Ze względu na problematykę badawczą wyróżniamy hipotezy zerowe (H0) i alternatywne (H1). Te pierwsze są przypuszczeniem, które należy sprawdzić, zweryfikować. Odnoszą się zawsze do populacji. Trzeba je zawsze sprawdzić i z pewnym prawdopodobieństwem przyjąć lub odrzucić.

Natomiast hipotezy alternatywne, robocze, jak twierdzi M. Łabocki są: „oczekiwanymi przez badacza wynikami planowanych badań”.

W. Zaczyński pisze, że hipoteza robocza jest: „założeniem przypuszczalnych zależności, jakie zachodzą między wybranymi zmiennymi, jest w rzeczy samej wstępną odpowiedzią na pytanie zawarte w sformułowanym problemie”.

Na podstawie sformułowanych problemów badawczych proponuję następujące hipotezy:

A [H1] - Dość rozpowszechniona jest opinia, iż małemu dziecku potrzebna jest głównie obecność matki, a rola ojca jest niejako drugoplanowa. Jednocześnie coraz częściej mówi się, iż dzieci od poczęcia potrzebują obojga rodziców. Nierzadko bywa też i tak, że dziecko kocha oboje rodziców, a jednak bardzo często szczególnym sentymentem i uczuciem darzy jednego z nich. Istotne jest jednak w jakim zakresie i czy młodzież preferuje bardziej osobę matki, czy też ojca. Można spodziewać się i przypuszczać, że ojcowie odgrywają także ważną rolę w życiu dziecka w wieku dorastania, i że młodzież ceni swych ojców.

B [H2] - Istnieje przekonanie, że matka i ojciec dostarczają dziecku odmiennych doświadczeń. Naturalne zróżnicowanie emocjonalności kobiety i mężczyzny predestynuje ich do odmiennego wchodzenia w kontakt z drugim człowiekiem, w tym przypadku z dzieckiem. Na ogół rodzice inaczej postępują wobec córek, a inaczej wobec synów. Należy zatem przypuszczać, że płeć dziecka ma związek z jakością i charakterem kontaktów ojca z dzieckiem.

1.

[H1] - Mówi się, że autorytetem dla dziecka w wieku dorastania jest ten rodzic, który ze względu na swe cechy charakteru potrafi pozytywnie oddziaływać na dziecko będąc w ten sposób dla niego wzorem do naśladowania. Przypuszczam, że większym autorytetem dla młodzieży jest matka, oraz że zadecyduje o tym taka cecha jak: zgodność słów z czynami.

[H2] - Przypuszczam, że młodzież mając jakiś problem częściej zwraca się z prośbą o pomoc i radę do swojej matki.

[H3] - Przypuszczam, że młodzież prosząc o radę któregoś z rodziców kieruje się przede wszystkim tym, że ma do tego właśnie rodzica zaufanie.

[H4] - Tak jak każdy z nas ma wady i zalety, tak ma je każdy ojciec. Młodzież często krytycznie ocenia swych ojców. Sądzę jednak, że młodzież także ceni za coś swych ojców. Przypuszczam, że młodzież najbardziej ceni ojców za pracowitość.

[H5] - Myślę, że w życiu każdego nastolatka są takie chwile, kiedy to postępowanie ojca bardzo go irytuje. Przypuszczam, że taką znamienną cechą jest upór.

[H6] - Myślę, że młodzież ma jakieś oczekiwania w stosunku do swego ojca. Przypuszczam, że dziecko w wieku dorastania oczekuje przede wszystkim, aby ojciec rozmawiał z nim prowadząc prawdziwy dialog, zamiast „prawić kazania”.

2.

[H1] - Zakładam, że istnieją różnice w ocenie postaw ojców w zależności od tego jakiej płci jest to dziecko.

[H2] - Przypuszczam, iż ojcowie nie wypominają swym dzieciom tego, co dla nich uczynili.

[H3] - Przypuszczam, że ojcowie liczą się ze zdaniem swych dzieci.

[H4] - Przypuszczam, iż ojcowie wykazują zainteresowanie tym co robi, z kim się spotyka ich dziecko.

[H5] - Często okres dorastania określa się jako okres buntu. Przypuszczam zatem, że między młodzieżą a ojcami dochodzi do konfliktów, a najczęstszą ich przyczyną jest późny powrót do domu. Jeśli chodzi o to jak potem wyglądają Ich wzajemne stosunki, to przypuszczam, że oboje milczą nie odzywając się do siebie przez parę godzin.

[H6] - Przypuszczam, że ojcowie spędzają swój wolny czas z młodzieżą, a najczęstszą formą kontaktu z dzieckiem jest oglądanie telewizji.

3.4. Zmienne i ich wskaźniki

Głównym celem badań naukowych jest wykrycie zależności i związków przyczynowych zachodzących między badanymi zjawiskami. Zjawiska te określamy mianem zmiennych.

Zdaniem Z. Skornego zmienna to: „pewna kategoria zjawisk, których wielkość, intensywność, częstość występowania może ulegać zmianom w zależności od różnorodnych okoliczności”.

J. Brzeziński twierdzi, że: „Jeżeli o danej własności możemy powiedzieć, że przyjmuje ona różne wartości, to jest to zmienna”.

Można mówić o różnych rodzajach zmiennych w zależności od przyjętych kryteriów podziału. Między innymi wyróżnia się zmienne zależne, niezależne i pośredniczące.

Zmienna zależna to: „zjawisko, które czynimy podmiotem badań i staramy się określić jego zależność od zjawisk spełniających funkcję zmiennej niezależnej lub pośredniczącej. W badaniach psychologicznych zmienną zależną są różne zjawiska występujące w ludzkim zachowaniu się (...). Funkcję zmiennej zależnej mogą również spełniać te składniki osobowości, których powstanie jest uzależnione od wpływu określonych procesów psychicznych, warunków środowiskowych lub form aktywności podejmowanych przez daną osobę”.

Z. Skorny mówi także, że zmiennymi niezależnymi są: „zjawiska wpływające na powstawanie i przebieg zjawisk będących zmiennymi zależnymi (...), a zmienne pośredniczące to czynniki wewnętrzne mogące modyfikować wpływ warunków zewnętrznych na zachowanie się”.

T. Pilch podkreśla, iż: „Rejestr zmiennych oznacza próbę uświadomienia sobie przez jakie cechy poznawać będziemy istnienie zdarzenia, zjawiska, procesu, przez jakie cechy poznawać będziemy związek między zdarzeniami, wreszcie przez jakie cechy poznawać będziemy wpływ jednego zdarzenia na drugie”.

Funkcję zmiennej zależnej w moich badaniach będzie spełniać stosunek ojca do dziecka: płeć dziecka, wiek.

Zmienną niezależną będzie ojciec w rodzinie: jego pozycja, postawy wychowawcze, cechy osobowości (pozytywne i negatywne).

Do celów mojej pracy posłużę się dwiema definicjami wskaźnika.

Oto definicja wskaźnika według S. Nowaka: „Wskaźnik - to pewna cecha, zdarzenie, lub zjawisko na podstawie zajścia którego wnioskujemy z pewnością, bądź z określonym prawdopodobieństwem, bądź wreszcie z prawdopodobieństwem wyższym od przeciętnego, iż zachodzi zjawisko, które nas interesuje”.

Z. Zaborowski pisze, iż: „Wskaźnik, jak mówi sama nazwa, wskazuje na określone zjawiska obserwowalne, a często mierzalne, które pozwalają nam stwierdzić, iż zaszło zjawisko, które wskaźnik określa”.

  1. Wskaźniki zmiennych zależnych w mojej pracy

Wskaźnikiem zmiennej zależnej - stosunek ojca do dziecka w mojej pracy będzie:

  1. Akceptacja - Odrzucenie

  2. Autonomia

  3. Ochranianie

  4. Wymagania

  5. Niekonsekwencja

  6. Wypominanie dziecku tego, co ojciec dla niego uczynił

  7. Liczenie się ze zdaniem dziecka

  8. Interesowanie się sprawami dziecka

  9. Porozumienie

  10. Wrażliwość

  11. Alterocentryzm

  12. Szacunek

  13. Wścibstwo

  14. Wroga władczość

  15. Izolowanie się

  16. Dokuczliwość

  17. Egocentryzm

  1. Wskaźniki zmiennych niezależnych w mojej pracy

Wskaźnikiem zmiennej niezależnej - ojciec w rodzinie - będzie jego pozycja i tu autorytet oraz udzielanie pomocy i rad, a także jego postawy.

Wskaźnikiem pierwszych siedmiu postaw będzie tu wskazanie jednej z pięciu możliwych odpowiedzi, którym odpowiada konkretna liczba punktów, a mianowicie:

prawdziwe - 5 pkt.

raczej prawdziwe - 4 pkt.

trudno mi ocenić - 3 pkt.

raczej nieprawdziwe - 2 pkt.

nieprawdziwe - 1 pkt.

Suma punktów wskaże wysokość danej postawy.

Podobnie będą oceniane pozostałe postawy, jednak te będą oceniane w skali siedmiostopniowej:

zawsze jest tak - 6 pkt.

prawie zawsze jest tak - 5 pkt.

często jest tak - 4 pkt.

czasami jest tak - 3 pkt.

rzadko jest tak - 2 pkt.

prawie nigdy nie jest tak - 1 pkt.

nigdy nie jest tak - 0 pkt.

3.5. Metody, techniki i narzędzia badawcze

Istotną część badań stanowi wybranie odpowiedniej metody badań, techniki i narzędzia badawczego.

Techniki, które będę stosowała w badaniu interesujących mnie zjawisk uwarunkowane są metodą, którą zamierzam zastosować, a mianowicie - metodą sondażu diagnostycznego. Zanim jednak przejdę do wyjaśnienia dlaczego właśnie tę metodę wybrałam przytoczę kilka definicji metody badawczej.

Według S. Nowaka metoda to tyle, co: „określony, powtarzalny i wyuczalny sposób - schemat, lub wzór postępowania, świadomie skierowany na realizację pewnego celu poprzez dobór środków odpowiednich do tego celu”.

Według W. Zaczyńskiego metoda badania naukowego to: „określone sposoby poznawania wybranego wycinka rzeczywistości, które charakteryzują się tym, że są celowe, planowe, obiektywne, dokładne i wyczerpujące”.

A. Kamiński metody badawcze określa jako: „sposoby zaplanowania i realizowania procesu badawczego, w którym techniki badawcze stanowią bardzo ważny, lecz nie jedyny składnik. Ponieważ metoda badań zależna jest od problematyki badań - musi być plastyczna, uległa wyobraźni badacza, adekwatna do hipotezy roboczej, sugerująca wybór terenu i zakresu badań, dobór adekwatnych technik badawczych. Siła metody badawczej polega na intuicji badacza konstruującej ze znanych modeli metod badawczych najbardziej właściwy dla danego przedmiotu badań i danej problematyki badawczej”.

Bliższe są mi te dwie ostatnie przytoczone przeze mnie definicje i w związku z tym wybrałam metodę sondażu diagnostycznego, ponieważ pozwala mi ona na dosyć dokładne poznanie określonego zjawiska społecznego, ustalenie jego zasięgu, zakresu, poziomu i intensywności, oraz na jego ocenę. Dzięki temu mogę uzyskać od respondentów odpowiedzi na interesujące mnie problemy i poznać opinie młodzieży o własnym ojcu.

T. Pilch podaje za A. Kamińskim, iż przez technikę badań rozumie się: „czynności praktyczne, regulowane staranie wypracowanymi dyrektywami, pozwalającymi na uzyskanie optymalnie sprawdzalnych informacji, opinii, faktów”.

Wypada jeszcze określić pojęcie narzędzia badawczego, które podobnie jak techniki z metodami bywa mylone z techniką badawczą. Otóż narzędzie badawcze jest: „przedmiotem służącym do realizacji wybranej techniki badań. W tym znaczeniu technika badawcza ma znaczenie czasownikowe i oznacza czynność, na przykład: obserwowanie, prowadzenie wywiadu, to narzędzie badawcze ma znaczenie rzeczownikowe i służy do technicznego gromadzenia danych z badań. W tym rozumieniu narzędziem badawczym będzie kwestionariusz wywiadu, magnetofon, arkusz obserwacyjny, a nawet ołówek.

Biorąc powyższe pod uwagę można stwierdzić, że metoda jest pojęciem najszerszym i nadrzędnym w stosunku do techniki i narzędzia badawczego. Technika z kolei jest pojęciem podrzędnym wobec metody i nadrzędnym w stosunku do narzędzia badawczego. To ostatnie zaś ma zakres najwęższy i jest pojęciem podrzędnym zarówno wobec pojęcia metody, jak i pojęcia techniki badawczej.

W badaniach sondażowych najczęściej występujące techniki to wywiad, ankieta, analiza dokumentów osobistych, techniki projekcyjne i obserwacja.

W moich badaniach mam zamiar wykorzystać takie techniki badawcze jak: ankieta, swobodna rozmowa z młodzieżą, test niedokończonych zdań.

Podstawowymi narzędziami badawczymi, którymi posłużę się w swoich badaniach będą kwestionariusze ankiety i test. Wybrałam je ze względu na teren badań. Dzięki nim możliwe jest bowiem przebadanie większej liczby osób. Ankiety będą anonimowe, ponieważ zależy mi na wiarygodności odpowiedzi.

W swoich badaniach zastosuję trzy kwestionariusze ankiety:

  1. Skalę Postaw Rodzicielskich M. Plopy w percepcji młodzieży.

  2. Kwestionariusz Ustosunkowań w Rodzinie opracowany przez M. Ziemską.

  3. Kwestionariusz ankiety skonstruowany przeze mnie.

Za pomocą Skali Postaw Rodzicielskich M. Plopy i Kwestionariusza Ustosunkowań w Rodzinie M. Ziemskiej przeprowadzę badanie postaw ojców wobec dziecka w wieku dorastania. Wymienione przeze mnie narzędzia służą do badania postaw matek, jak i ojców. Jednak ja zamierzam badać tylko postawy ojców. Kwestionariusze te można stosować w badaniach indywidualnych i zbiorowych. Oba te kwestionariusze zawierają instrukcję oraz zestawy stwierdzeń, do których ustosunkowuje się osoba badana, poprzez otoczenie kółkiem tylko jednej odpowiedzi przy każdym stwierdzeniu. Jak już wcześniej wspomniałam, oceny postaw ojców dokona sama młodzież.

Kwestionariusz M. Plopy zawiera pięć następujących skal:

  1. Skala I (Akceptacja - Odrzucenie)

  2. Skala II (Autonomia)

  3. Skala III (Ochranianie)

  4. Skala IV (Wymagania)

  5. Skala V (Niekonsekwencja)

M. Plopa zrezygnował z wyodrębnienia skali „odrzucenie” jako odrębnej, gdyż założył, że niskie wyniki w skali akceptacji będą wskaźnikiem tejże postawy rodzica.

W obrębie każdej skali jest zawartych piętnaście stwierdzeń i dlatego wyniki surowe każdej ze skal mieszczą się w granicach 15 - 75 punktów.

Osoba badana, wypełniając kwestionariusz ustosunkowuje się do poszczególnych stwierdzeń przez wybór jednej z pięciu kategorii odpowiedzi:

P - prawdziwe

RP - raczej prawdziwe

? - trudno mi się zdecydować

RN - raczej nieprawdziwe

N - nieprawdziwe.

Poszczególnym odpowiedziom przypisuje się kolejno odpowiednią wartość liczbową: 5, 4, 3, 2, 1.

Skala stenowa składa się z dziesięciu różnych jednostek. Steny:

1 - 2 świadczą o bardzo niskich wynikach,

3 - 4 o niskich wynikach,

5 - 6 o przeciętnych wynikach,

7 - 8 o wysokich wynikach,

9 - 10 o bardzo wysokich wynikach.

Można zatem powiedzieć, że steny od 7 - 10 świadczą o wysokiej akceptacji, wysokiej autonomii w kontaktach, nadmiernym ochranianiu, nadmiernym wymaganiu i braku konsekwencji. Wyniki wyrażone w stenach interpretuje się więc jako stopień nasilenia danej postawy w kierunku pożądanym, lub też niepożądanym. Interpretując wyniki szczególną uwagę należy skierować na te, które wykraczają poza granice 5 - 6 stena w obu kierunkach. Wyniki umiarkowane (5 - 6 stena) należy traktować jako przeciętne, typowe dla większości polskich rodzin.

Za pomocą Kwestionariusza Ustosunkowań w Rodzinie „Mój ojciec - Moja matka”, opracowanego przez M. Ziemską można wyodrębnić dwanaście typów postaw. Do postaw ułatwiających współżycie należą:

  1. Akceptacja

  2. Porozumienie

  3. Wrażliwość

  4. Alterocentryzm

  5. Szacunek

  6. Autonomia

Zaś do postaw utrudniających współżycie M. Ziemska zalicza:

  1. Wścibstwo

  2. Wroga władczość

  3. Izolowanie się

  4. Wycofywanie się z kontaktu

  5. Dokuczliwość

  6. Egocentryzm

Przy każdym z kolejnych stwierdzeń kwestionariusza osoba badana będzie musiała odpowiedzieć jak często zdarza się dane zachowanie ojca wobec niej. Tutaj również osoba badana udzielając odpowiedzi wybiera tylko jedną, ale spośród siedmiu kategorii. Poszczególnym odpowiedziom przypisuje się także odpowiednią liczbę punktów. I tak, jeżeli:

zawsze jest tak - należy otoczyć kółkiem 6

prawie zawsze jest tak - należy otoczyć kółkiem 5

często jest tak - należy otoczyć kółkiem 4

czasami jest tak - należy otoczyć kółkiem 3

rzadko jest tak - należy otoczyć kółkiem 2

prawie nigdy nie jest tak - należy otoczyć kółkiem 1

nigdy nie jest tak - należy otoczyć kółkiem 0

Mam też zamiar skonstruować własny kwestionariusz ankiety. Dzięki temu kwestionariuszowi będę mogła bowiem poznać opinię młodzieży o własnym ojcu. Chciałabym bowiem uzyskać odpowiedź na pytania: Czy młodzież ceni za coś swego ojca? Czy jest coś, co Ją irytuje w postępowaniu ojca? Czy młodzież oczekuje czegoś od swego ojca? Będę także mogła uzyskać informacje na temat relacji młodzieży z matką. Mam tu na myśli przede wszystkim uzyskanie odpowiedzi na pytania: Które z rodziców jest większym autorytetem dla młodzieży i dlaczego, oraz do którego z rodziców młodzież częściej zwraca się o pomoc, radę jeśli ma jakiś problem i czym się kieruje prosząc o radę? Za pomocą tego kwestionariusza będę mogła również dowiedzieć się, czy między młodzieżą, a ojcami dochodzi do konfliktów, jeśli tak, to co jest ich przyczyną i jak potem wyglądają ich stosunki (jaka panuje wówczas atmosfera). Młodzież, która potwierdzi, że jest coś takiego, co Ją irytuje w postępowaniu ojca pomoże mi rozstrzygnąć, co w takim razie o tym sądzi. Jednym słowem czy młodzież pragnie, aby ojciec zmienił się, czy też okaże się na tyle wyrozumiała i uzna, że nie każdy jest doskonały i każdy ma prawo popełniać błędy (ojcowie także, tak jak i inni ludzie).

W moim kwestionariuszu mam zamiar zastosować następujące rodzaje pytań:

  1. pytania półotwarte (dające badanym osobom możliwość zakreślenia odpowiedzi spośród podanych kategorii, bądź też wpisanie innej, jeśli poprzednie nie będą Im odpowiadały)

  2. pytania zamknięte z kafeterią koniunktywną (czyli dopuszczające możliwość wyboru więcej niż jednej odpowiedzi spośród wymienionych) oraz z kafeterią dysjunktywną (dopuszczające możliwość wyboru tylko jednej odpowiedzi spośród wymienionych).

Przy konstruowaniu mojego kwestionariusza pragnę także zwrócić uwagę na zewnętrzną jego formę. Mam tu na myśli wyraźny druk.

Mam też zamiar przeprowadzić swobodną rozmowę z młodzieżą. Chciałabym przez to uzyskać jak najwięcej wiarygodnych informacji, które nie będą uwarunkowane takimi czynnikami jak: mówienie o ojcu w samych superlatywach, skrępowanie.

W celu zmniejszenia wpływu ostatniego wymienionego przeze mnie czynnika planuję przeprowadzić te rozmowy w taki sposób i w takim miejscu, aby respondenci czuli się bezpiecznie. Dzięki bezpośrednim kontaktom z respondentami będę mogła równocześnie obserwować Ich zachowanie podczas prowadzenia badań i przekonać się, czy podejmując taką problematykę wzbudzę zainteresowanie ze strony młodzieży, oraz czy będę potrafiła zachęcić młodzież do spontanicznych zwierzeń.

Zdaniem J. Rembowskiego w badaniach nad stosunkami interpersonalnymi oraz nad postawami wobec rodziców można zastosować test niedokończonych zdań, który zalicza się do technik projekcyjnych.

M. Guziuk podaje, iż test projekcyjny uważany jest za narzędzie diagnozy jakościowej, stadium przypadku w którym interpretacja projekcyjna odnoszona jest do całości danych testowych. W interpretacji testu projekcyjnego możliwe jest ujawnienie pięciu stanów właściwości psychicznego funkcjonowania człowieka:

  1. spostrzeganie i poznawcza organizacja bodźców świata zewnętrznego,

  2. stylów emocjonalnej regulacji i kontroli,

  3. obrazu świata i siebie,

  4. wzorów zachowań i relacji interpersonalnych,

  5. preferencji i dążeń jako pochodnych systemu potrzeb i motywacji.

Za podstawę interpretacji przyjmuje się dwie przesłanki:

  1. sytuacja testowa jest modelem sytuacji rzeczywistej,

  2. zachowanie testowe osoby badanej w teście projekcyjnym ma ekspresyjny, znaczeniowy, adaptacyjny charakter.

Spośród wielu rodzajów testów projekcyjnych najczęściej wykorzystywany w badaniach pedagogicznych jest test rysunkowy.

Biorąc powyższe pod uwagę postanowiłam, iż w swoich badaniach zastosuję test niedokończonych zdań.

Mój test składa się z pięciu zdań i zawiera takie niedokończone zdania jak:

„Mój ojciec jest ”

„Mój ojciec i ja często ”

„Mój ojciec i ja rzadko ”

„Mój tata zawsze mi powtarza, że ”

„Mój ojciec jest dla mnie ”

Podczas przeprowadzania badań zaproponuję zatem młodzieży, aby napisała Ona w miejscu kropek dojrzałe myśli, swoje własne przemyślenia i refleksje.

3.6. Badania próbne (pilotażowe)

Zanim przystąpiłam do badań właściwych postanowiłam, że najpierw wykonam badania pilotażowe. W celu wstępnego zweryfikowania swojej wiedzy teoretycznej przeprowadziłam wcześniej kilka rozmów z mężczyznami, którzy są już ojcami oraz z dziećmi i młodzieżą podczas odbywania praktyk w różnych placówkach opiekuńczo - wychowawczych. Potwierdziły one zachodzące zmiany w modelu rodziny, w jej strukturze, a tym samym zmianę w niej roli ojca i fakt większego partnerstwa między małżonkami. Badania pilotażowe pomogły mi także w ostatecznym opracowaniu odpowiedzi do pytań w kwestionariuszu ankiety, który potem sama skonstruowałam. Oczywiście miały na to wpływ wypowiedzi osób, które w sposób aktywny i życzliwy uczestniczyły w rozmowach. Dzięki tym badaniom uzyskałam też wstępną wiedzę o środowisku rodzinnym młodzieży, o panujących stosunkach między młodzieżą, a ojcami. Zatem dzięki nim mogłam również zapoznać się dokładnie z potencjalnym terenem badań, lepiej zorganizować badania zasadnicze i sprawdzić swoje narzędzia badawcze.

Rozmowy te nie miały charakteru rozmowy indywidualnej, lecz charakter rozmowy zbiorowej - jednocześnie z kilkoma osobami. Odbywały się one na świetlicy, bądź w pokoju w internacie i trwały około półtorej godziny.

Przyznaję, że wcześniej miałam przygotowane na kartce pytania, które chciałam zadać młodzieży. Uczyniłam to jednak, aby ewentualnie o czymś nie zapomnieć. Zatem nie były to rozmowy skategoryzowane w pełnym tego słowa znaczeniu. A więc nie sprowadzały się one tylko do zwykłego bezpośredniego sondowania opinii respondentów, to znaczy do zadawania przeze mnie pytań i udzielania na nie odpowiedzi przez młodzież. Te rozmowy bowiem stanowiły zupełnie swobodną i spontaniczną wymianę myśli między mną, a młodzieżą. Uważam, że to dobrze, iż tak się stało, ponieważ mnie samej bardzo zależało na tym, aby ten kontakt nie był tylko czysto formalny. Uzyskane odpowiedzi notowałam sobie na kartce i sporządzałam notatki jeszcze tego samego dnia po zajęciach z młodzieżą.

Jednak kiedy zadawałam młodzieży pytanie: „Co Cię najbardziej irytuje w postępowaniu Twego ojca?” zdawałam sobie sprawę z tego, że dla niektórych osób pytanie to może być kłopotliwe. Dlatego na ogół w tym momencie rozdawałam młodzieży kolorowe karteczki i prosiłam, aby wszyscy udzielili mi na nich odpowiedzi na to zadane przeze mnie pytanie. Po czym zbierałam wszystkie te karteczki proponując zabawę zwaną: „Wrzuć swój strach do kapelusza”.

Starałam się stworzyć odpowiednią atmosferę, która sprzyjałaby szczerym i dostatecznie pogłębionym wypowiedziom respondentów. Mając na uwadze, iż byłam dla tych osób zupełnie obcą osobą, starałam się pozyskać zaufanie młodzieży mówiąc Jej dużo o sobie i zapewniając, że wszyscy mogą liczyć na moją dyskrecję.

Co nie znaczy, że to pierwsze było takie łatwe dla mnie, gdyż z natury jestem osobą nieśmiałą.

Z myślą o osobach, które uczestniczyły w tych rozmowach grupowych zaproponowałam Kontrakt (nasze credo), które brzmiało:

  1. Wszystko co się dzieje na zajęciach nie wychodzi na zewnątrz.

  2. Gdy będzie Ci trudno możesz powiedzieć „STOP”.

  3. Mówimy o sobie, a nie o kimś.

  4. Jesteśmy życzliwi wobec siebie.

  5. Jestem aktywna (-y).

  6. Współdziałanie dla dobra grupy (wspieranie się).

  7. Szczerość wobec siebie, STOP złośliwości.

  8. Szanuj innych i postaraj się ich zaakceptować.

  9. Uważaj z ocenianiem.

  10. Jeden mówi, drugi słucha.

  11. Rozwiązywanie indywidualnych problemów.

Poinformowałam także młodzież, że poważnie i z całym szacunkiem podchodzę do tego tematu, jak i do samej młodzieży i że nie ukrywam, iż chciałabym liczyć na Ich pomoc. Przy tym nie chciałam być postrzegana jako osoba, która zrobi wszystko, aby tylko osiągnąć zamierzony cel, nie licząc się zupełnie z potrzebami i uczuciami innych. Zanim więc przystąpiłam do rozmowy, spytałam czy wszystkie osoby zgadzają się na uczestnictwo w rozmowie. Nie chciałam wywierać na młodzieży nacisku, a tym bardziej, aby traktowali to jako przymus. Dla mnie ważniejszy był komfort psychiczny moich rozmówców.

Takie moje podejście może się wydawać zbyt drobiazgowe, ale ja lubię kiedy są jasno określone jakieś granice i kiedy mówi się czego się oczekuje i wymaga. A znowu całe to moje nastawienie do tych wszystkich osób wynikało po prostu z tego, że zawsze staram się postępować wobec innych tak, jak chciałabym, aby postępowano wobec mnie.

Można powiedzieć, że całe to moje zaangażowanie nie pozostało bez echa. Świadczą o tym przykłady, które pozwolę sobie wymienić.

Pierwsze rozmowy na temat mojej pracy magisterskiej prowadziłam z grupą chłopców w wieku siedemnastu lat, w jednym z internatów w Olsztynie. Odbywałam tam wówczas praktykę w ramach metodyki pracy opiekuńczo - wychowawczej. Miałam pewne obawy, ponieważ wychowawczyni tej grupy powiedziała nam wcześniej, że z niektórymi chłopcami miała trudności wychowawcze. Akurat te zajęcia prowadziłam ze swoją koleżanką i ku naszemu zdziwieniu, jak i pani wychowawczyni, chłopcy ci poważnie potraktowali ten temat i bardzo dojrzale się wypowiadali. Na przykład na pytanie: „Co Cię najbardziej irytuje w postępowaniu Twego ojca?” kilka wypowiedzi tych chłopców zwróciło moją szczególną uwagę:

„U mojego ojca nie lubię, gdy czegoś mi zabrania, i nigdy nie zmieni zdania, bo jak sam mówi, nie rzuca słów na wiatr”.

„U mojego ojca nie lubię tego, że ma czasami kłopot z ustaleniem priorytetów (chodzi o osoby)”.

U mojego ojca nie lubię tego, że jest uparty, mało tolerancyjny względem słuchanej przeze mnie muzyki”.

„U mojego ojca nie lubię przesadnego dbania o czystość - drobnostka, choć niekiedy przeszkadza i denerwuje. Trzeba to przeżyć, żeby wiedzieć”.

Na pytanie: „Do którego z rodziców najczęściej zwracasz się o pomoc, radę?” większość odpowiedziała, że do mamy. Był jednak w tej grupie chłopiec, który odpowiedział: „Ja najczęściej zwracam się o radę do swojej babci. Ona potrafi mnie wysłuchać i zawsze najlepiej mi doradzi”.

Kolejną placówką było Pogotowie Opiekuńcze w Olsztynie. Tutaj z kolei prowadziłam zajęcia z dziewczętami w wieku trzynastu lat. Muszę przyznać, że na początku rozmowy te nawet nie dotyczyły mojego tematu. Temat tych zajęć brzmiał: „Wartość i sens życia”. Nigdy chyba nie zapomnę wypowiedzi jednej z dziewcząt, która wiedziała na jaki temat piszę pracę magisterską, i która moim zdaniem zdobyła się na ogromną odwagę, kiedy to sama od siebie powiedziała mi (zupełnie przecież obcej osobie), że została zgwałcona przez własnego ojca. Trzeba przyznać, że gwałt na własnym dziecku, przemoc fizyczna nie jest nam obca. Dziś wiele i otwarcie się o tym mówi. Ja sama nigdy bezpośrednio nie spotkałam się z taką osobą. Kiedy się o tym słyszy, to trudno jest człowiekowi uwierzyć, jak można tak podeptać, zniszczyć godność drugiego człowieka. Na ogół takim ludziom się współczuje, bądź łączy się z nimi solidarnie. Czasami zastanawiam się jak trudno jest tym osobom, które z tym muszą żyć. To, że ta dziewczyna zwierzyła mi się z czegoś tak bardzo osobistego, dla niektórych być może wstydliwego było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. To zaskoczenie było tak wielkie, że z moich oczu popłynęły mi łzy. Szybko jednak otarłam łzy i podziękowałam Jej, że moja osoba wzbudziła w niej takie zaufanie. W końcu spędziłyśmy tam z koleżanką tylko kilkanaście godzin i nasze drogi miały się rozejść. Zważywszy na treść wypowiedzianych słów przez tą dziewczynę przyznaję, że było to dla mnie ogromne zaskoczenie, ale także i zaszczyt. Osobiście potraktowałam to jako wyróżnienie. Nie co dzień bowiem dane jest nam wysłuchać czyichś zwierzeń. Na ogół ludzie skrupulatnie chronią swoje życie prywatne, strzegą swoich tajemnic. Jeśli nawet zdecydują się podzielić z kimś swoimi troskami, to jest to inna osoba, często przyjaciel, którego zna się dobrze, przy którym można czuć się bezpiecznie i liczyć na jego zrozumienie.

W tej grupie była też inna dziewczyna, także w wieku trzynastu lat. Ona również, spacerując ze mną po boisku, z własnej woli zwierzyła mi się z tego, iż Jej ojciec znęcał się psychicznie i fizycznie nad całą rodziną. Podczas awantury, kiedy to ojciec bił matkę ta dziewczyna i Jej rodzeństwo (starsi bracia) wystąpili w jej obronie. W wyniku tej przepychanki, pełnej wyzwisk i ciosów zdarzył się wypadek. Ta dziewczyna próbując schronić się w pokoju z matką trzymała drzwi. Ojciec wyważając je spowodował, że pękła szyba i jej odłamki pokaleczyły Jej twarz. Smutne jest także to, że dziecko jest świadkiem takich sytuacji i podnosi rękę na swego rodzica, a czasami nawet zmuszone jest wezwać policję. Z drugiej strony, czy jest się czemu dziwić? Jak inaczej można postąpić w tej desperacji, gdzie członek rodziny, wydawałoby się jedna z najważniejszych osób nie szanuje bliskich, jest niezwykle agresywna? Sami ojcowie często prowokują taką sytuację. Z dalszych relacji tej dziewczyny dowiedziałam się, że sytuacja w tej rodzinie po jakimś czasie zmieniła się na lepsze. Ojciec stał się innym człowiekiem. Na to dobre zakończenie miało jednak wpływ przykre i smutne wydarzenie. Nie odbyło się to jednak bez strat. W wypadku samochodowym zginął bowiem brat tej dziewczyny, jeden z synów tego mężczyzny, który miał jeszcze u niego jakieś względy. Jak wielką zatem cenę musiał ponieść ten mężczyzna, aby dotarło do niego, i aby zrozumiał, że źle postępował. Jest to także dowód na to, że życie ciągle nas zaskakuje, często w najmniej spodziewanym momencie i najmniej oczekiwany sposób.

Była tam też dziewczyna, która przebywała w tej placówce razem z dziewięciorgiem swojego rodzeństwa. Mimo swojego młodego wieku była niezwykle dojrzała, opiekowała się swoim rodzeństwem. Poprosiła mnie Ona któregoś dnia o rozmowę. Spytała mnie, co ma zrobić w sytuacji, kiedy to będzie wezwana na rozprawę sądową i będzie musiała zeznawać przeciwko swemu ojcu. To kolejny przypadek świadczący o tym, jak trudne decyzje muszą podejmować dzieci, z jakimi borykają się problemami.

Zadziwiające jest to, że dzieci te mimo wszystko nawet nie mają żalu do tego ojca, ani do matki. Matki także bywają nieodpowiedzialne. A te dzieci tak za nimi tęsknią, że są zdolne nawet uciec z tego pogotowia do domu. Niestety po dwóch, trzech dniach wracają, bo nie mają tam co jeść. Przyczyna tkwi jednak w tym, że spowodowane jest to nawet nie brakiem funduszy na to pożywienie, ale alkoholizmem rodziców i ich obojętnością.

Podczas zorganizowanych przeze mnie też zajęć plastycznych, zarówno młodsze dzieci, jak i te starsze dziewczęta wykonywały pocztówki i ozdoby świąteczne, gdyż zbliżała się Wielkanoc. Obserwując je zauważyłam jak bardzo były zaangażowane w to, co robiły i z jaką czułością wypowiadały się o rodzicach. Świadczyły też o tym zamieszczone przez Nie życzenia na tych pocztówkach. Same zwroty na pierwszej stronie przemawiały już same za siebie, jak bardzo kochają rodziców, a brzmiały one mniej więcej tak: „Kochana Mamusiu”, „Kochany Tatusiu”, „Kochani Rodzice bardzo za Wami tęsknię”. Dzięki temu zdołałam się przekonać, jak bardzo te wszystkie dzieci czują się emocjonalnie związane z rodzicami, i jak mało potrzebują do bycia szczęśliwym człowiekiem - tylko ich obecności.

Ostatnie takie rozmowy prowadziłam jeszcze z dziewczętami z internatu mieszczącego się przy Zespole Szkół Zawodowych im. Sandora Petőfi w Ostródzie. Sama jestem absolwentką tej szkoły. Nastawienie tych dziewcząt wobec mnie było bardzo przychylne. Były to dziewczęta z klas trzecich, czwartych i piątych. Współpraca z nimi układała się pomyślnie. W tej grupie także prowadziłam rozmowy na temat relacji z ojcem. Przy pytaniu: „Co Cię najbardziej irytuje w postępowaniu Twego ojca?” rozdałam kolorowe karteczki, aby to właśnie na nich się wypowiedziały. Kilka dziewcząt wyraziło chęć udzielenia odpowiedzi na forum grupy. Zauważyłam jednak, że w tej grupie trzy dziewczęta krępowały się odpowiedzieć na to pytanie. Ja ze swej strony nie nalegałam, aby to uczyniły. Wręcz przeciwnie, przypominałam Im wówczas o drugim punkcie naszego credo. I jakie było moje ogromne zdziwienie, kiedy to po chwili prawie jednogłośnie powiedziały: „Właściwie to my też możemy powiedzieć”. Jak się potem okazało, przyczyną tego wewnętrznego oporu było to, iż te dziewczęta wstydziły się powiedzieć, że Ich ojcowie nadużywają picia alkoholu. Mnie samej pomagało i dodawało odwagi to, iż miałyśmy podobne zainteresowania. Zdołałam się także przekonać, że wśród młodzieży jest wiele wartościowych osób, z którymi można dyskutować na różne tematy.

Tutaj również spośród różnych wypowiedzi kilka wzbudziło moje szczególne zainteresowanie. Oto one:

Jedna z dziewcząt nie kryła uczucia nienawiści i głębokiej urazy do ojca. Na pytanie, czy ceni za coś swego ojca, Ona odpowiedziała: „Niestety, przykro mi, ale nie. Kiedy byłam małą dziewczynką zrzuciłam telewizor ze stolika. Mój ojciec nie zainteresował się tym, czy coś mi się może stało, ale bardziej przejął się telewizorem. Mam do niego żal, ponieważ wyrządził mi wiele krzywdy w życiu”.

Inne wypowiedzi:

„Mój tata jest wesołym człowiekiem i lubimy razem śmiać się”.

„Mój tata dba o to, aby nasze mieszkanie było przytulne, dlatego lubi kupować różne drobiazgi”.

Te dziewczęta brały później udział w badaniach zasadniczych, jako uczennice szkoły, w której potem wszystkie badania były przeze mnie prowadzone.

Dzięki tym wszystkim spotkaniom miałam zatem doskonałe rozeznanie, jeśli chodzi o ewentualny wybór swych przyszłych respondentów do badań zasadniczych. Myślę, że dokonałam słusznego wyboru.

Z wszystkimi tymi dziewczętami nadal utrzymuję kontakt. Dla mnie samej pocieszające jest to, iż One spotykając mnie przypadkiem nigdy nie przejdą obojętnie, nie zamieniając ani jednego słowa. Wręcz przeciwnie. Już z daleka dziewczyny uśmiechają się do mnie i pytają jak tam moja praca.

3.7. Charakterystyka terenu badań, badanej populacji i opis przebiegu badań

Badania zasadnicze przeprowadziłam w marcu 2002 roku podczas odbywania praktyki w Zespole Szkół Zawodowych im. Sandora Petőfi w Ostródzie. Objęłam nimi 126 uczniów z rodzin pełnych. W badaniach uczestniczyło dokładnie 68 dziewcząt i 58 chłopców w wieku 16 - 20 lat.

Bardzo zależało mi na szczególnym zróżnicowaniu badanych osób po względem pewnych cech. Dlatego dobór respondentów był celowy i dokonany przez mnie świadomie miedzy innymi na podstawie dużej wiedzy o populacji. Część osób stanowili bowiem uczniowie, z którymi wcześniej (we wrześniu) prowadziłam rozmowy na temat mojej pracy podczas odbywania praktyki w internacie znajdującym się przy tej szkole. W doborze pozostałych respondentów do badań pomogła mi Pani pedagog - M. Kropidłowska. Badania przeprowadziłam dopiero w drugim tygodniu praktyki, a także po jej ukończeniu. Przeprowadzenie badań w pierwszym tygodniu nie było możliwe, ponieważ wraz z panią pedagog i innymi nauczycielami jeździłam i chodziłam na spotkania z gimnazjalistami, którzy stali wówczas przed trudnym faktem podjęcia decyzji w jakiej szkole kontynuować dalszą naukę. Celem tych spotkań było promowanie szkoły, a ja jako jej absolwentka zachęcałam gimnazjalistów, aby wybrali właśnie tę szkołę.

Zanim przystąpiłam do badań właściwych udałam się najpierw do Pana dyrektora - Jana Kowalewskiego z zapytaniem, czy będę mogła przeprowadzić badania wśród uczniów tej szkoły. Wtedy jeszcze pan dyrektor nie wiedział, że ja jestem jej absolwentką. Tego dnia czekałam w szkole na pana dyrektora, ponieważ miał On właśnie lekcje z uczniami. Dlatego kiedy dojrzałam pana Dyrektora na korytarzu podeszłam do Niego. Wszystko jednak odbyło się tak szybko, że nawet nie zdążyłam wszystkiego powiedzieć, wyjaśnić, a pan dyrektor już wyraził zgodę. Prosił jednak, abym przedstawiła potem zaświadczenie z uczelni, iż jestem studentką i że rzeczywiście prowadzę takie badania. Z mojego punktu widzenia jest to sprawa niezmiernie istotna i dlatego pozwoliłam sobie o tym wspomnieć. Z wcześniejszych doświadczeń moich koleżanek pamiętam bowiem, że uzyskanie zgody na przeprowadzenie badań wcale nie jest takie proste. Czasami dyrektorzy szkół mają przykre doświadczenia i z tego powodu często rozważają chwilę czy wyrazić zgodę, czy też nie, a czasami nawet odmawiają.

Wraz z panią pedagog zwracałam się także do wychowawców klas z prośbą o wyrażenie zgody na przeprowadzenie badań. Wszyscy wychowawcy wyrazili zgodę i poinformowali wcześniej o tym uczniów. Wychowawcy sami wyznaczyli dogodny termin i czas badań. Młodzież była także poinformowana przez samego pana dyrektora, który miał wcześniej z Nią lekcje. Ja dowiedziałam się o tym dopiero od samej młodzieży w trakcie prowadzenia badań.

Wszystkie badania odbyły się w klasie szkolnej. Każde spotkanie trwało dwie godziny lekcyjne. Młodzież miała też przerwę.

W tych dniach, w których prowadziłam badania nie wszyscy uczniowie byli obecni (większość z powodu grypy). Jak się potem okazało, w badaniach wzięło udział więcej dziewcząt, aniżeli chłopców. Dlatego, aby podział populacji w zależności od płci był mniej więcej proporcjonalny postanowiłam, iż przeprowadzę jeszcze badania z chłopcami mieszkającymi w internacie. Chcąc przeprowadzić tam badania zwróciłam się o pomoc do wychowawców grup. Wraz z paniami udałam się do pokoi i spytałam samą młodzież, czy zechciałaby uczestniczyć w badaniach. Wówczas nie było jeszcze wszystkich osób, ale większość wyraziła zgodę. Resztę osób poinformowały o tym wychowawczynie. Te badania również odbyły się w klasie szkolnej.

Bardzo ważną sprawą dla mnie było to, aby samodzielnie przeprowadzić badania. Nie chciałam angażować innych osób do przeprowadzenia badań, ponieważ chciałam osobiście przekonać się o tym jak zareaguje sama młodzież i co sądzi o tych badaniach. Myślę, że dzięki temu młodzież miała także możliwość zadawania pytań w przypadku pojawienia się jakichś wątpliwości i uzyskać pomoc z mojej strony.

Zanim przystąpiłam do jakichkolwiek czynności poinformowałam najpierw młodzież o celach moich badań i spytałam wszystkich uczniów, czy wyrażają zgodę na uczestnictwo w badaniach. Nie chciałam bowiem, aby młodzież traktowała udział w badaniach jako przymus, i aby było to Jej narzucone z góry. Poprzez to chciałam zatem spowodować, aby młodzież dobrowolnie i świadomie uczestniczyła w badaniach. Nie spotkałam się z odmową współpracy.

Przeprowadzając badania zaproponowałam młodzieży następującą kolejność wypełniania kwestionariuszy. Najpierw młodzież otrzymała Skalę Postaw Rodzicielskich M. Plopy, następnie Kwestionariusz Ustosunkowań w Rodzinie M. Ziemskiej. Dopiero po wypełnieniu tych kwestionariuszy rozdałam młodzieży swój kwestionariusz ankiety i na końcu test niedokończonych zdań. Zaproponowałam taką kolejność, ponieważ uznałam, że skoro pierwsze dwa kwestionariusze zawierają tak dużo pytań wymagających jednak dużej koncentracji, to będzie to słuszna decyzja.

Po rozdaniu młodzieży każdego z kwestionariuszy udzieliłam dokładnych instrukcji o tym, jak należy wypełniać dany kwestionariusz.

Aby badania przebiegały bardziej sprawnie, a przede wszystkim, aby umożliwić samej młodzieży udzielanie właściwych odpowiedzi na kolejne stwierdzenia zawarte w dwóch pierwszych kwestionariuszach zaproponowałam, iż rozdam kolorowe karteczki, za pomocą których młodzież mogła je śledzić. Zachęcając młodzież do udzielania szczerych odpowiedzi zapewniłam Ją o anonimowości oraz, że wszyscy mogą liczyć na moją dyskrecję.

Wszyscy uczniowie otrzymywali kolejne kwestionariusze w tym samym czasie. Chciałam bowiem w ten sposób uniknąć wprowadzenia chaosu. Wśród badanych osób były takie, które potrzebowały nieco więcej czasu na wypełnianie kwestionariuszy. Dlatego resztę osób, które już wypełniły dany kwestionariusz prosiłam, aby z myślą o swych kolegach i koleżankach zachowali cierpliwość i w miarę możliwości spokój. Jeśli ktoś wypełnił już dany kwestionariusz to sama podchodziłam do tej osoby i odbierałam go od niej.

W kwestionariuszu M. Plopy w pytaniu szóstym jest błąd. Zamiast stwierdzenia RP powtarza się dwa razy odpowiedź RN. Tak samo w normach przy postawie Niekonsekwencja także jest błąd. Napisane jest bowiem, że ocenę niską otrzymuje się kiedy suma tej postawy wynosi od 19 do 24 punktów zamiast od 21 do 24. Nie miało to jednak wpływu na jakość opracowanych wyników, gdyż wcześniej dostrzegłam te błędy i młodzież została przeze mnie o tym poinformowana.

Najwięcej trudności sprawiło młodzieży wypełnianie tych dwóch pierwszych kwestionariuszy. Zdaniem młodzieży nie było to proste, ponieważ udzielenie tu właściwych odpowiedzi wymagało szczególnej koncentracji i z tego powodu było to trochę męczące. Przy czym pragnę zaznaczyć, iż nie było ze strony młodzieży jakiś wyraźnych sygnałów i fakt ten nie zniechęcił młodzieży. Wręcz przeciwnie. Młodzież nawet sama chciała przedłużać badania aby tylko nie było lekcji. Niektórym osobom sprawiało też trudności wyrażanie swoich myśli za pomocą testu niedokończonych zdań. Na ogół tymi osobami byli chłopcy.

Zanim przystąpiłam do rozmowy z młodzieżą starałam się najpierw powiedzieć coś o sobie. Zdawałam sobie bowiem sprawę z tego, że byłam zupełnie obcą osobą dla młodzieży, a przynajmniej dla większości osób. Nie było to łatwe, bo jak już wcześniej wspomniałam jestem osobą nieśmiałą, ale o pogodnym usposobieniu. Sama często łapię się na tym, iż przyjmuję postawę „Przepraszam że żyję”. Staram się jednak ciągle nad tym pracować. Chcąc pozyskać zaufanie młodzieży opowiedziałam Jej więc o swoich zainteresowaniach, a przede wszystkich o swoich relacjach z moim tatą, a także o wcześniejszych doświadczeniach z dziećmi i młodzieżą. Uczyniłam to między innymi także dlatego, gdyż nie chciałam uchodzić za osobę, która gotowa jest zrobić wszystko, nawet coś ukryć, aby tylko osiągnąć wyznaczony cel. Jednym słowem nie chciałam być osobą, która tylko wymaga, nie dając nic w zamian. Przyznaję też, iż na początku miałam obawy jeśli chodzi o to w jaki sposób prowadzić rozmowy z młodzieżą, aby wykazała Ona zainteresowanie tą problematyką, a nie znużenie. Mimo wszystko starałam się jednak zachowywać swobodnie, być szczera i stworzyć miłą atmosferę, aby ten kontakt był jak najlepszy. W czasie rozmów starałam się uważnie i cierpliwie wysłuchać młodzież, zrozumieć Jej sytuację i nie krytykować Jej wypowiedzi.

Dzięki tym rozmowom dowiedziałam się, iż osobą do której młodzież częściej zwraca się o pomoc, radę, jest matka. Jednak to nie jest regułą. Ojcowie bywają postrzegani jako osoby mające duże poczucie humoru, pracowite. Spośród negatywnych cech młodzież wymieniała najczęściej upór, stawianie zbyt dużych wymagań. Niektóre osoby skarżyły się, iż Ich ojcowie faworyzują inne dzieci. W trakcie prowadzenia rozmów jeden z chłopców wyznał mi, że wypełniając kwestionariusze i test miał na myśli swego ojczyma, którego zna już dziesięć lat i to właśnie Jego uważa za swojego ojca. Swego biologicznego ojca nie zna, ale chciałby Go kiedyś poznać.

Badania przebiegały bez zakłóceń. Odbywały się one w życzliwej atmosferze, młodzież przejawiała postawę otwartości. Obserwując młodzież zauważyłam, że była Ona zaangażowana i skoncentrowana na powierzonych Jej zadaniach. Między nami nie odczuwałam żadnego dystansu. Młodzież chętnie słuchała o moich wcześniejszych badaniach z innymi osobami.

Myślę, że udało mi się pozyskać zaufanie młodzieży. Sądzę, iż miało na to wpływ przede wszystkim to, że byłam szczera i ta niewielka różnica wieku między nami. Przy okazji młodzież pytała mnie o to jak jest na studiach i wspominaliśmy razem różnych nauczycieli.

Młodzież uznała, że jest to ciekawy temat skłaniający nawet do refleksji. Zdaniem młodzieży warto jest rozmawiać na takie tematy zamiast na przykład, i tu cytuję wypowiedź jednego chłopca: „Czytać artykuły na lekcjach o tolerancji, alkoholizmie, narkomanii. Już nawet nie chodzi o to, na jaki temat, ale wolałbym żeby to była dyskusja”. Niektórzy chłopcy z internatu byli tak zainteresowani tą problematyką, że z własnej woli chcieli jeszcze długo o tym rozmawiać. Nie przerażała Ich myśl, że następnego dnia mieli mieć klasówkę z matematyki.

Szczegółowe, dosłowne notowanie wypowiedzi badanych osób było zupełnie niemożliwe. Czynności te musiałyby tak bardzo zająć moją uwagę, że nie miałabym możliwości wykonywać innych czynności związanych z kierowaniem rozmową. Dlatego też robiłam krótkie notatki zarówno w trakcie badań, jak i po ich przeprowadzeniu jeszcze tego samego dnia.


ROZDZIAŁ IV

  1. Analiza wyników badań

Tabela nr 1.

Wiek badanych osób

Wiek

Liczba osób

%

16 lat

6

4,8

17 lat

51

40,4

18 lat

36

28,6

19 lat

22

17,5

20 lat

11

8,7

Razem

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w Rodzinie.

Badane przeze mnie osoby były w wieku od 16 do 20 lat. Najmniej liczną grupę stanowili uczniowie mający 16 lat (4,8%) oraz lat 20 (8,7%). W wieku 19 lat było 17,5% uczniów. Uczniowie mający 18 lat stanowili 28,6% spośród wszystkich badanych osób. Najliczniejszą zaś grupę stanowili uczniowie w wieku 17 lat, bo aż 40,4%.

Tabela nr 2.

Struktura rodziny

(liczba dzieci w rodzinie wraz z osobą badaną)

Struktura rodziny

Liczba osób

%

PEŁNA:

- z 1 dzieckiem

19

15,1

- z 2 dzieci

39

30,9

- z 3 dzieci

37

29,4

- 4 dzieci i więcej

31

24,6

Razem

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w Rodzinie.

Tabela nr 2 przedstawia strukturę rodzin badanych osób. Tabela ta wskazuje, że najwięcej młodzieży pochodzi z rodzin z dwojgiem dzieci, co stanowi 30,9% spośród wszystkich badanych osób. Na drugim miejscu znajdują się uczniowie pochodzący z rodzin z trojgiem dzieci (29,4%). Około 24,6% młodzieży pochodzi z rodzin gdzie jest czworo dzieci, a nawet więcej. Najmniej liczną grupę stanowili uczniowie będący jedynakami, około 15,1%. Zamieszczając w tabeli nr 2 kategorię „z czworgiem dzieci i więcej, pragnę nadmienić, iż wśród badanej młodzieży były osoby pochodzące z rodzin, gdzie jest pięcioro, sześcioro, siedmioro, ośmioro a nawet dziewięcioro dzieci.

Tabela nr 3.

Sytuacja materialna w rodzinie badanej młodzieży

Ocena sytuacji materialnej

Liczba osób

%

Bardzo dobra

4

3,2

Dobra

41

32,5

Przeciętna

72

57,1

Poniżej przeciętnej

7

5,6

Zła

2

1,6

Razem

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety.

Na podstawie otrzymanych wyników badań wyodrębniłam pięć grup rodzin mających różne warunki materialne, które przedstawia tabela 3.

Najliczniejszą grupę rodzin stanowiły rodziny o przeciętnej sytuacji materialnej (57,1%). Na drugim miejscu znalazło się 32,5% młodzieży mającej dobrą sytuację materialną, na trzecim miejscu znalazło się 5,6% młodzieży, która określiła swą sytuację materialną w rodzinie mianem „poniżej przeciętnej”. Około 3,2% młodzieży określiło swą sytuację materialną w rodzinie jako bardzo dobrą. Tylko 1,6% młodzieży uznało, iż w ich rodzinach jest zła sytuacja materialna.

4.1. Charakterystyka i porządkowanie materiału badawczego

POSTAWY OJCÓW W PERCEPCJI MŁODZIEŻY

A. Skala Postaw Rodzicielskich M. Plopy

Tabela nr 4.

Ocena Postawy Akceptacji - Odrzucenia dziecka przez ojca

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

22

32,4

23

33,8

23

33,8

68

100,0

Chłopcy

15

25,9

26

44,8

17

29,3

58

100,0

Razem

37

29,4

49

38,9

40

31,7

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

N - liczba badanych osób

Jak ukazuje powyższa tabela, 33,8% dziewcząt oceniło Postawę Akceptacji, jako przeciętną. Nieco inaczej wygląda ocena tej postawy na poziomie przeciętnym z punktu widzenia chłopców. Tutaj bowiem 44,8% chłopców uznało, iż ich ojcowie wykazują Postawę Akceptacji na poziomie przeciętnym.

Oceny Postawy Akceptacji na poziomie niskim dokonało 32,4% dziewcząt, a wśród chłopców 25,9%. Świadczy to o tym, że młodzież postrzega swych ojców jako osoby, które przejawiają wobec nich niepożądaną postawę, jaką jest odrzucenie.

Natomiast na tą pożądaną, z wychowawczego punktu widzenia, postawę ojców czyli wysoką akceptację wskazało 33,8% dziewcząt, oraz 29,3% chłopców.

0x08 graphic
Wykres nr 1.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 4.

Tabela nr 5.

Ocena Postawy Autonomii

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

14

20,6

33

48,5

21

30,9

68

100,0

Chłopcy

12

20,7

26

44,8

20

34,5

58

100,0

Razem

26

20,6

59

46,8

41

32,6

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

Z liczb zawartych w tabeli nr 5 wynika, że 20,6% dziewcząt i 20,7% chłopców ujawniło niską ocenę Postawy Autonomii.

Większy odsetek młodzieży wskazał na wyniki świadczące o wysokiej autonomii. Taką pożądaną postawę ojców w opinii badanej młodzieży przejawia: 30,9% zdaniem dziewcząt i 34,5% zdaniem chłopców.

Pozostały procent osób oceniło postawę ojców na poziomie przeciętnym: 48,5% dziewcząt i 44,8% chłopców.

Wykres nr 2.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 5.

Tabela nr 6.

Ocena Postawy Ochraniającej

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

24

35,3

20

29,4

24

35,3

68

100,0

Chłopcy

23

39,6

20

34,5

15

25,9

58

100,0

Razem

47

37,4

40

31,7

39

30,9

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

Z liczb zawartych w tabeli nr 6 wynika, że 35,3% dziewcząt i 39,6% chłopców ujawniło niską ocenę Postawy Ochraniającej.

Większy odsetek młodzieży wskazał na wyniki świadczące o nadmiernej ochronie. Taką niepożądaną postawę ojców w opinii badanej młodzieży przejawia: 35,3% zdaniem dziewcząt i 25,9% zdaniem chłopców.

Pozostały procent osób oceniło postawę ojców na poziomie przeciętnym: 29,4% dziewcząt i 34,5% chłopców.

Wykres nr 3.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 6.

Tabela nr 7.

Ocena Postawy Wymagającej

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

21

30,9

30

44,1

17

25,0

68

100,0

Chłopcy

20

34,5

27

46,6

11

18,9

58

100,0

Razem

41

32,6

57

45,2

28

22,2

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

Jak ukazuje powyższa tabela, 44,1% dziewcząt oceniło Postawę Wymagającą, jako przeciętną. Nieco inaczej wygląda ocena tej postawy na poziomie przeciętnym z punktu widzenia chłopców. Tutaj bowiem 46,6% chłopców uznało, iż ich ojcowie wykazują Postawę Wymagającą na poziomie przeciętnym.

Oceny Postawy Wymagającej na poziomie niskim dokonało 30,9% dziewcząt, a wśród chłopców 34,5%.

Natomiast na wysokie wymagania wskazało 25% dziewcząt, oraz 18,9% chłopców. Świadczy to o tym, że młodzież postrzega swych ojców jako osoby, które przejawiają wobec nich niepożądaną postawę, jaką są nadmierne wymagania.

0x08 graphic
Wykres nr 4.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 7.

Tabela nr 8.

Ocena Postawy Niekonsekwencji

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

16

23,5

29

42,7

23

33,8

68

100,0

Chłopcy

12

20,7

31

53,4

15

25,9

58

100,0

Razem

28

22,2

60

47,6

38

30,2

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

Z liczb zawartych w tabeli nr 8 wynika, że 23,5% dziewcząt i 20,7% chłopców ujawniło niską ocenę Postawy Niekonsekwencji.

Większy odsetek młodzieży wskazał na wyniki świadczące o wysokiej niekonsekwencji. Taką postawę ojców w opinii badanej młodzieży przejawia: 33,8% zdaniem dziewcząt i 25,9% zdaniem chłopców.

Pozostały procent osób oceniło postawę ojców na poziomie przeciętnym: 42,7% dziewcząt i 53,4% chłopców.

Wykres nr 5.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 8.

Tabela nr 9.

Postawa ojców - liczenie się ze zdaniem dzieci

Płeć

OCENA

P

RP

?

RN

N

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

15

22,1

25

36,8

12

17,6

9

13,2

7

10,3

68

100,0

Chłopcy

23

39,6

17

29,3

9

15,6

3

5,2

6

10,3

58

100,0

Razem

38

30,2

42

33,3

21

16,7

12

9,5

13

10,3

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

P - Prawda

RP - Raczej prawda

? - Trudno powiedzieć

RN - Raczej nieprawda

N - Nieprawda

Na stwierdzenie „Mój ojciec liczy się z moim zdaniem” 36,8% dziewcząt odpowiedziało, że jest to raczej prawda, co stanowi najwyższy procent spośród odpowiedzi. Najmniejszy procent, bo 10,3% dziewcząt uznało to stwierdzenie za nieprawdziwe.

0x08 graphic
Natomiast 39,6% chłopców stwierdziło, że ojciec liczy się z ich zdaniem. Tylko 5,2% chłopców stwierdziło, że jest to raczej nieprawda.

Wykres nr 6.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 9.

Tabela nr 10.

Postawa ojców - wypominanie dziecku przez ojca tego co dla niego zrobił

Płeć

OCENA

P

RP

?

RN

N

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

9

13,2

6

8,8

7

10,3

14

20,6

32

47,1

68

100,0

Chłopcy

10

17,2

3

5,2

3

5,2

14

24,1

28

48,3

58

100,0

Razem

19

15,1

9

7,1

10

7,9

28

22,2

60

47,7

126

100,0

Źródło: Na podstawie Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. W „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5, s.553

P - Prawda

RP - Raczej prawda

? - Trudno powiedzieć

RN - Raczej nieprawda

N - Nieprawda

Na stwierdzenie „Mój ojciec wypomina mi przy różnych okazjach, co zrobił dla mnie” 47,1% dziewcząt odpowiedziało, że jest to nieprawda, co stanowi najwyższy procent spośród odpowiedzi. Najmniejszy procent, bo 8,8% dziewcząt uznało to stwierdzenie za raczej prawdziwe.

Natomiast 48,3% chłopców stwierdziło, że ojcowie nie wypominają im co dla nich uczynili. Tylko 5,2% chłopców stwierdziło, że jest to raczej prawda oraz tyle samo procent stwierdziło, że jest im trudno odpowiedzieć na stawiane pytanie.

Wykres nr 7.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 10.

B. Skala Postaw Rodzicielskich M. Ziemskiej

Tabela nr 11.

Ocena Postawy Porozumienie

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

12

17,7

47

69,1

9

13,2

68

100,0

Chłopcy

8

13,8

43

74,1

7

12,1

58

100,0

Razem

20

15,9

90

71,4

16

12,7

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

W tabeli 11 zaobserwować możemy, iż 69,1% dziewcząt oceniło Postawę Porozumienie jako przeciętną. Około 74,1% chłopców również oceniło tę postawę jako przeciętną.

Oceny tej postawy na poziomie niskim dokonało 17,7% dziewcząt, a spośród chłopców 13,8%.

Zaś oceny Postawy Porozumienie na poziomie wysokim dokonało 13,2% dziewcząt i nieco mniej procent chłopców, bo 12,1%.

Wykres nr 8.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 11.

Tabela nr 12.

Ocena Postawy Wścibstwo

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

7

10,3

50

73,5

11

16,2

68

100,0

Chłopcy

12

20,7

34

58,6

12

20,7

58

100,0

Razem

19

15,1

84

66,7

23

18,2

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Tabela 12 uzupełnia obraz spostrzegania przez młodzież postawy ojca wobec niej jaką jest wścibstwo. I tak: aż 73,5% dziewcząt określiło tę postawę jako przeciętną, a spośród chłopców tylko 58,6%.

Oceny tej postawy na poziomie niskim dokonało 10,3% dziewcząt, a wśród chłopców dwukrotnie więcej, bo 20,7%.

Natomiast oceny tej postawy na poziomie wysokim dokonało 16,2% dziewcząt, ale za to więcej, bo 20,7% chłopców.

Wykres nr 9.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 12.

Tabela nr 13.

Ocena Postawy Wrażliwość

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

12

17,6

44

64,8

12

17,6

68

100,0

Chłopcy

11

19,0

37

63,8

10

17,2

58

100,0

Razem

23

18,3

81

64,3

22

17,4

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Z liczb zawartych w tabeli 13 wynika, że 17,6% dziewcząt i 19,0% chłopców ujawniło niską ocenę Postawy Wrażliwość.

Znacznie większy odsetek młodzieży wskazał na wyniki świadczące o przeciętnej wrażliwości. Taka postawę w opinii badanej młodzieży przejawia 64,8% ojców zdaniem dziewcząt i 63,8% zdaniem chłopców.

Pozostałe osoby oceniły tę postawę ojców na poziomie wysokim (17,6%dziewcząt i 17,2% chłopców).

0x08 graphic
Wykres nr 10.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 13.

Tabela nr 14.

Ocena Postawy Wroga Władczość

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

12

17,6

42

61,8

14

20,6

68

100,0

Chłopcy

9

15,5

40

69,0

9

15,5

58

100,0

Razem

21

16,6

82

65,1

23

18,3

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Jak wskazuje tabela 14: 61,8% dziewcząt i parę procent więcej chłopców (69,0%) oceniło Postawę Wroga Władczość jako przeciętną.

Oceny tej postawy na poziomie niskim dokonało 17,6% dziewcząt i 15,5% chłopców.

Natomiast jej oceny na poziomie wysokim dokonało więcej dziewcząt, co stanowi 20,6%, a wśród chłopców 15,5%.

Wykres nr 11.

0x08 graphic
Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 14.

Tabela nr 15.

Ocena Postawy Alterocentryzm

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

15

22,1

42

61,8

11

16,1

68

100,0

Chłopcy

8

13,8

40

69,0

10

17,2

58

100,0

Razem

23

18,3

82

65,1

21

16,6

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Porównując dane zamieszczone w tabeli 15 możemy zaobserwować, iż 61,8% dziewcząt i 69,0% chłopców oceniło Postawę Alterocentryzm jako przeciętną.

Znacznie mniej chłopców, aniżeli dziewcząt dokonało oceny tej postawy na poziomie niskim (chłopców tylko 13,8%, a wśród dziewcząt 22,1%).

Zaś oceny na poziomie wysokim dokonało 16,1% dziewcząt i 17,2% chłopców.

Wykres nr 12.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 15.

Tabela nr 16.

Ocena Postawy Izolowanie się

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

11

16,2

47

69,1

10

14,7

68

100,0

Chłopcy

9

15,5

41

70,7

8

13,8

58

100,0

Razem

20

15,9

88

69,8

18

14,3

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Z liczb zawartych w tabeli 16 wynika, że 16,2% dziewcząt i 15,5% chłopców ujawniło niską ocenę Postawy Izolowanie się.

Znacznie większy odsetek młodzieży wskazał na wyniki świadczące o przeciętnym izolowaniu się ojców od nich. Taka postawę w opinii badane młodzieży przejawia 69,1% zdaniem dziewcząt i 70,7% zdaniem chłopców.

Pozostałe osoby oceniły tę postawę na poziomie wysokim (czyli 14,7% dziewcząt i 13,8% chłopców).

Wykres nr 13.

0x08 graphic
Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 16.

Tabela nr 17.

Ocena Postawy Szacunek

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

13

19,1

46

67,7

9

13,2

68

100,0

Chłopcy

6

10,3

42

72,4

10

17,3

58

100,0

Razem

19

15,1

88

69,8

19

15,1

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Z danych zawartych w tabeli 17 wynika, iż 67,7% dziewcząt oceniło Postawę Szacunek jako przeciętną. Więcej chłopców, bo około 72,4% również oceniło tę postawę jako przeciętną.

Oceny tej postawy na poziomie niskim dokonało mniej chłopców- 10,3%, ale za to więcej dziewcząt- 19,1%.

Natomiast oceny na poziomie wysokim dokonało mniej dziewcząt- 13,2%, ale więcej chłopców- 17,3%.

Wykres nr 14.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 17.

Tabela nr 18.

Ocena Postawy Dokuczliwość

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

12

17,6

43

63,2

13

19,2

68

100,0

Chłopcy

7

12,1

39

67,2

12

20,7

58

100,0

Razem

19

15,1

82

65,1

25

19,8

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Dane zamieszone w tabeli 18 wskazują, iż oceny Postawy Dokuczliwość na poziomie niskim dokonało więcej dziewcząt- 17,6% aniżeli chłopców- 12,1%.

Oceny tej postawy na poziomie wysokim dokonało 19,2% dziewcząt oraz 20,7% chłopców.

Największy odsetek młodzieży uznał tę postawę jako przeciętną (63,2% dziewcząt i 67,2% chłopców).

Wykres nr 15.

0x08 graphic

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 18.

Tabela nr 19.

Ocena Postawy Egocentryzm

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Ocena

Niska

Przeciętna

Wysoka

Razem

N

%

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

10

14,7

50

73,5

8

11,8

68

100,0

Chłopcy

9

15,5

40

69,0

9

15,5

58

100,0

Razem

19

15,1

90

71,4

17

13,5

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Po przeprowadzeniu analizy dotyczącej postrzegania przez młodzież takiej postawy ojców jak egocentryzm okazało się, iż 14,7% dziewcząt i 15,5% chłopców dokonało oceny tej postawy na poziomie niskim.

Oceny na poziomie wysokim dokonało 11,8% dziewcząt i nieco więcej chłopców-15,5%.

0x08 graphic
Natomiast oceny tej postawy na poziomie przeciętnym dokonało nieco więcej dziewcząt (73,5%), a spośród chłopców 69,0%.

Wykres nr 16.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 19.

Tabela nr 20.

Postawa ojców - interesowanie się tym, co robi dziecko i z kim ono przebywa

Ocena

Płeć

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

Zawsze jest tak

12

17,6

11

18,9

23

18,3

Prawie zawsze jest tak

7

10,3

8

13,9

15

11,9

Często jest tak

9

13,2

3

5,2

12

9,5

Czasami jest tak

10

14,7

9

15,6

19

15,1

Rzadko jest tak

8

11,8

6

10,3

14

11,1

Prawie nigdy nie jest tak

7

10,3

11

18,9

18

14,3

Nigdy nie jest tak

15

22,1

10

17,2

25

19,8

RAZEM

68

100,0

58

100,0

126

100,0

Źródło: Na podstawie Ziemska M., Kwestionariusz Ustosunkowań w rodzinie.

Z zestawienia tabelarycznego wynika, że 22,1% dziewcząt (co stanowi najwyższy odsetek spośród udzielonych odpowiedzi) uważa, że nigdy nie jest tak, że ich ojcowie interesują się tym co robią. Jeśli chodzi o chłopców, to 18,9% (najwyższy odsetek) wskazało kategorię: „Prawie nigdy nie jest tak”. Tyle samo chłopców wskazało, iż zawsze tak jest, że ich ojcowie interesują się tym co oni robią.

0x08 graphic
Wykres nr 17.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie tabeli nr 20.

Tabela nr 21.

Najczęstsze formy spędzania wolnego czasu ojców z córkami

(N = 68)

Lp.

Zajęcia

Liczba odpowiedzi

%

Żartujemy, śmiejemy się

17

25,0%

Kłócimy się, sprzeczamy

17

25,0%

Rozmawiamy

16

23,5%

Oglądamy telewizję

13

19,1%

Chodzimy na spacer

3

4,4%

Dobrze się rozumiemy

3

4,4%

Gramy na komputerze

2

2,9%

Jeździmy na wycieczki

2

2,9%

Nie rozmawiamy ze sobą

2

2,9%

Nie mamy wspólnych tematów do rozmów

2

2,9%

Śpiewamy

2

2,9%

Chodzimy na ryby

2

2,9%

Wykonujemy razem wiele prac domowych

2

2,9%

Nie wychodzimy nigdzie razem

1

1,5%

Nie rozumiemy się

1

1,5%

Opowiadamy sobie co wydarzyło się danego dnia

1

1,5%

Chodzimy razem na działkę

1

1,5%

Unikamy siebie nawzajem

1

1,5%

Rozwiązujemy razem krzyżówki

1

1,5%

Często się w ogóle nie widzimy

1

1,5%

Spędzamy wolne chwile razem z całą rodziną

1

1,5%

Chodzimy na zakupy

1

1,5%

Brak odpowiedzi

4

5,9%

Źródło: Na podstawie badań własnych-Test niedokończonych zdań.

W opinii większości badanych dziewcząt ojcowie spędzają z nimi swój wolny czas. Dziewczęta wymieniły różne formy spędzania wolnego czasu z ojcem. Ojcowie najczęściej spędzają swój wolny czas z córkami: żartując, śmiejąc się. Taką opinię wyraziło 25% spośród badanych dziewcząt. Tyle samo dziewcząt wskazało, iż często kłócą się i sprzeczają ze swoimi ojcami. Na taką formę spędzania wolnego czasu jak zwykła rozmowa wskazało 23,5% dziewcząt. Około 19,1% dziewcząt zadeklarowało, iż przebywając w domu często oglądają ze swymi ojcami telewizję. Pozostałe formy spędzania wolnego czasu zamieszczone w tabeli nr 21 występowały stosunkowo rzadko. Ze względu na tak dużą ilość odpowiedzi postanowiłam, iż nie wszystkie zostaną zamieszczone w tym opisie. Uważam jednak, że są takie formy spędzania wolnego czasu ojców z córkami, które zasługują na to, aby o nich tu wspomnieć. Otóż dwie osoby spośród wszystkich badanych dziewcząt wskazały, iż często w wolnych chwilach śpiewają ze swymi ojcami, co stanowi 2,9%. Dwie inne dziewczyny napisały, iż często chodzą ze swymi ojcami na ryby.

Tabela nr 22.

Najczęstsze formy spędzania wolnego czasu ojców z synami

(N=58)

Lp.

Zajęcia

Liczba odpowiedzi

%

Rozmawiamy

17

29,3%

Oglądamy telewizję

14

24,1%

Kłócimy się, sprzeczamy

9

15,5%

Chodzimy na ryby

6

10,3%

Rzadko robimy coś razem

5

8,6%

Wykonujemy pewne prace domowe (np. w ogródku)

5

8,6%

Pijemy razem alkohol

4

6,8%

Żartujemy

2

3,4%

Chodzimy na mecze

2

3,4%

Robimy wiele rzeczy wspólnie

2

3,4%

Nie mamy wspólnych tematów do rozmów

2

3,4%

Jeździmy z całą rodziną na wycieczki bądź odwiedzamy rodzinę

2

3,4%

Siedzimy w domu

1

1,7%

Robimy motor

1

1,7%

Gramy w szachy

1

1,7%

Często się bijemy

1

1,7%

Chodzimy na spacery

1

1,7%

Mamy wspólne hobby

1

1,7%

Chodzimy razem na basen

1

1,7%

Pomagamy sobie w trudnych chwilach

1

1,7%

Chodzimy na grzyby

1

1,7%

Gramy w karty

1

1,7%

Palimy papierosy

1

1,7%

Budujemy dom

1

1,7%

Jadamy tylko obiad w niedzielę

1

1,7%

Nie rozumiemy się

1

1,7%

Gramy na komputerze

1

1,7%

Brak odpowiedzi

1

1,7%

Źródło: Na podstawie badań własnych-Test niedokończonych zdań.

Jak ukazuje tabela nr 22 ojcowie w różnorodny sposób spędzają swój wolny czas również z synami. Zupełnie inaczej przedstawia się ta sytuacja z punktu widzenia chłopców niż dziewcząt. Około 29,3% chłopców stwierdziło, iż często rozmawiają na różne tematy ze swoimi ojcami taka odpowiedź była najczęściej wymieniana przez chłopców. Więcej chłopców, aniżeli dziewcząt wskazało, iż najczęściej spędzają swój wolny czas z ojcami oglądając telewizję co stanowi 24,1%. Około 15,5% spośród chłopców wskazało, iż często kłócą się i sprzeczają z ojcami. Pięciu spośród badanych chłopców wskazało, że razem ze swymi ojcami wykonują pewne prace domowe na przykład w ogródku, co stanowi 8,6%. Pozostałe formy, tak jak w przypadku dziewcząt wymieniane były stosunkowo rzadko. Uznałam jednak, że na szczególną uwagę zasługują tu takie kategorie odpowiedzi jak: „ Mój ojciec i ja często razem pijemy alkohol”. Takiej odpowiedzi udzieliło czterech chłopców. Przyznaję, że mnie to trochę zaniepokoiło. Niepokój może też wzbudzić taka odpowiedź jak: „ Mój tata i ja często się bijemy”.

JA I MÓJ OJCIEC RZADKO...

(Dane do porównania)

Tabela nr 23.

DZIEWCZĘTA (N=68)

Lp.

Zajęcia

Liczba odpowiedzi

%

Rozmawiamy ze sobą

40

58,8%

Kłócimy się

13

19,1%

Chodzimy na spacery, wychodzimy gdzieś razem

10

14,7%

Gdzieś jeździmy

2

2,9%

Denerwujemy się

1

1,5%

Dochodzimy do porozumienia

1

1,5%

Płaczemy przez siebie

1

1,5%

Krytykujemy się wzajemnie

1

1,5%

Żyjemy w zgodzie

1

1,5%

Robimy coś razem

1

1,5%

Mamy podobne problemy

1

1,5%

Obrażamy się na siebie

1

1,5%

Utrzymujemy przyjazne kontakty

1

1,5%

Przebywamy razem w domu

1

1,5%

Mamy różne poglądy

1

1,5%

Spędzamy razem czas

1

1,5%

Widujemy się

1

1,5%

Brak odpowiedzi

1

1,5%

Źródło: Na podstawie badań własnych-Test niedokończonych zdań.

Wcześniej przedstawiłam wyniki dziewcząt, które zadeklarowały, iż często rozmawiają ze swymi ojcami. Jednak okazało się, iż wśród badanych dziewcząt były osoby, które na powyższe stwierdzenie odpowiedziały, iż rzadko rozmawiają ze swoimi ojcami, co stanowiło 58,8%. Trzeba przyznać, że jest to wysoki wskaźnik procentowy.

Tabela nr 24.

CHŁOPCY (N=58)

Lp.

Zajęcia

Liczba odpowiedzi

%

Rozmawiamy ze sobą

29

50,0%

Kłócimy się

11

19,0%

Wychodzimy gdzieś razem

6

10,3%

Gdzieś jeździmy

2

3,4%

Przebywamy ze sobą

2

3,4%

Robimy coś razem

2

3,4%

Nie ma takiej rzeczy

1

1,7%

Denerwujemy się na mamę

1

1,7%

Gramy w piłkę

1

1,7%

Na ogół wszystko robimy wspólnie

1

1,7%

Żyjemy w zgodzie

1

1,7%

Palimy papierosy

1

1,7%

Spędzamy razem wakacje

1

1,7%

Oglądamy telewizję

1

1,7%

Brak odpowiedzi

2

3,4%

Źródło: Na podstawie badań własnych-Test niedokończonych zdań.

Większość chłopców, podobnie jak dziewczęta, zadeklarowała, iż oni także rzadko rozmawiają ze swymi ojcami. Taką opinię wyraziło bowiem 50,0% respondentów płci męskiej.

Tabela nr 25.

Opinia młodzieży o uznaniu autorytetu rodzicielskiego

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka i rodzica)

Rodzic będący autorytetem dla młodzieży

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

Matka

54

79,4

35

60,4

89

70,6

Ojciec

10

14,7

16

27,6

26

20,6

Oboje

-

-

6

10,3

6

4,8

Żadne

4

5,9

1

1,7

5

4,0

Razem

68

100,0

58

100,0

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

N - liczba badanych osób

Powyższe zestawienie wskazuje na spore zróżnicowanie jeśli chodzi o uznanie autorytetu rodzicielskiego przez młodzież. I tak: 79,4% dziewcząt wskazało, iż większym autorytetem jest dla Nich matka. Tylko 14,7% spośród badanych dziewcząt stwierdziło, iż to ojciec jest dla Nich autorytetem.

Chłopcy podobnie jak dziewczęta wskazali, że większym autorytetem jest dla Nich matka. Z powyższej tabeli wynika bowiem, że aż 60,4% chłopców wybrało właśnie matkę, a 27,6% zadeklarowało, iż ojciec jest dla Nich autorytetem.

Spośród wszystkich badanych chłopców 10, 3% uznało, iż obydwoje rodzice są dla Nich autorytetem, natomiast żadna z dziewcząt nie wybrała tej kategorii odpowiedzi.

Z kolei około 5,9% dziewcząt wskazało, iż żadne z rodziców nie jest dla Nich autorytetem. Tylko jeden spośród chłopców udzielił takiej samej odpowiedzi, co stanowiło 1,7 % spośród wszystkich respondentów płci męskiej.

Z danych, które są zawarte w tej tabeli wynika zatem, iż osobą cieszącą się większym autorytetem wśród młodzieży jest matka. Potwierdza to, aż 70,6% wszystkich respondentów (zarówno dziewczęta, jak i chłopcy). Tylko 20,6% spośród dziewcząt i chłopców wskazało, że rodzicem będącym dla Nich autorytetem jest ojciec.

0x08 graphic
Które z rodziców jest dla dziecka większym autorytetem?

Wykres nr 18.

Wykres nr 19.

0x08 graphic

Tabela nr 26.

Powody przemawiające za tym, iż to właśnie matka jest większym autorytetem dla młodzieży

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka )

Kategorie odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

N=126

Dziewczęta

N=68

Chłopcy

N=58

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

A

2

2,9

7

12,1

9

7,1

B

14

20,6

8

13,8

22

17,5

C

7

10,3

3

5,2

10

7,9

D

16

23,5

8

13,8

24

19,0

E

13

19,1

14

24,1

27

21,4

F

15

22,1

7

12,1

22

17,5

G

11

16,2

7

12,1

18

14,3

H

17

25,0

1

1,7

18

14,3

I

8

11,8

5

8,6

13

10,3

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Młodzież, która uznała, iż to matka jest dla nich większym autorytetem wskazywała różne powody, które o tym decydują. I tak: najwięcej dziewcząt (około 25% wskazało, iż powodem takiej decyzji jest to, że matka potrafi przyznać się do błędu. Większość chłopców natomiast wskazała na kategorię odpowiedzi: „jest uczciwa”, co stanowi 24,1%. Dla porównania, tylko jeden spośród chłopców wskazał tę samą kategorię, co większość dziewcząt. Stosunkowo mały procent spośród dziewcząt, bo 2,9%, wskazał kategorię: „imponuje mi jej wiedza”.

Tabela nr 27.

Powody przemawiające za tym, iż to ojciec jest większym autorytetem dla młodzieży

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka )

Kategorie odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

N=126

Dziewczęta

N=68

Chłopcy

N= 58

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

A

1

1,5

4

6,9

5

3,9

B

1

1,5

3

5,2

4

3,2

C

2

2,9

5

8,6

7

5,6

D

4

5,9

7

12,1

11

8,7

E

3

4,4

4

6,9

7

5,6

F

3

4,4

1

1,7

4

3,2

G

1

1,5

1

1,7

2

1,6

H

3

4,4

-

-

3

2,4

I

1

1,5

3

5,2

4

3,2

Z powyżej zamieszczonej tabeli wynika, iż większość dziewcząt (5,9%) wskazało, że powodem przemawiającym za tym, iż to ojciec jest dla nich większym autorytetem jest to, że ma on pewne zasady, które stara się przestrzegać. Około 12,1% chłopców, co stanowi najwyższy wskaźnik procentowy udzieliło takiej samej odpowiedzi jak większość dziewcząt. Można zatem stwierdzić, że młodzież często postrzega swych ojców jako osoby zasadnicze.

Tabela nr 28.

Preferencja rodziców przez młodzież w przypadku chęci uzyskania pomocy i rady z ich strony, kiedy to pojawia się jakiś problem

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka i rodzica)

Preferencja rodzica

Płeć dziecka

Razem

Przez dziewczęta

Przez chłopców

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Matki

63

92,6

43

74,2

106

84,1

Ojca

4

5,9

14

24,1

18

14,3

Żadne z nich

1

1,5

1

1,7

2

1,6

Razem

68

100,0

58

100,0

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Z danych zawartych w tabeli 28 wynika, że w przypadku chęci uzyskania pomocy i rady ze strony rodziców młodzież preferuje osobę matki. Takiej odpowiedzi udzieliło bowiem 84,1% wszystkich respondentów.

Około 92,6% spośród badanych dziewcząt zadeklarowało, iż częściej zwracają się o pomoc i radę do swej matki.

Wśród chłopców 74,2% zadeklarowało, że to matka jest osobą, do której chętniej zwracają się o pomoc i radę.

Inaczej ta sytuacja przedstawia się w przypadku preferencji przez młodzież osoby ojca. Mniej dziewcząt, bo około 5,9% stwierdziło, że osobą do której chętniej zwracają się o pomoc i radę jest ojciec. Natomiast więcej chłopców- 24,1% zadeklarowało, iż mając jakiś problem najczęściej zwracają się o pomoc do swego ojca.

Tylko jedna z dziewcząt i jeden chłopiec odpowiedzieli, że do żadnego z rodziców nie zwracają się o pomoc i radę w jakiejkolwiek sprawie.

Sami ojcowie jako osoby bardziej doświadczone udzielają swym dzieciom różnych rad. Pozwolę sobie zatem zacytować kilka wypowiedzi młodzieży, która wyraziła swą opinię na ten temat dokańczając zdanie: „ Mój tata zawsze mi powtarza, że…”

Wypowiedzi dziewcząt:

Wypowiedzi chłopców:

Były też wypowiedzi o zabarwieniu negatywnym:

Tabela nr 29.

Czynniki decydujące o tym, iż młodzież chętnie zwraca się o pomoc i radę do swej matki

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Kategorie odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

A

33

52,4

18

41,8

51

48,1

B

10

15,9

15

34,9

25

23,6

C

9

14,3

4

9,3

13

12,3

D

5

7,9

3

7,0

8

7,5

E

6

9,5

3

7,0

9

8,5

Razem

63

100,0

43

100,0

106

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Z danych zawartych w tabeli 29 wynika, że 52,4% dziewcząt uznało, iż czynnikiem decydującym o tym, że chętnie zwracają się one o pomoc i radę do swej matki jest to, że matki lepiej je rozumieją. Sporo chłopców (około 41,8%) również wskazało taki powód. Charakterystyczne jest także to, iż 15,9% dziewcząt, a spośród chłopców nawet dwukrotnie więcej, bo 34,9% wskazało na kategorie odpowiedzi: „mam do niej zaufanie”. Natomiast znacznie więcej dziewcząt (14,3%), aniżeli chłopców (tutaj bowiem tylko 9,3%) wskazało, iż chętniej zwracają się o pomoc i radę do swej matki, ponieważ stara się ona zawsze znaleźć najlepsze rozwiązanie.

Tabela nr 30.

Czynniki decydujące o tym, iż młodzież chętnie zwraca się o pomoc i radę do swego ojca

(dane w procentach z uwzględnieniem płci dziecka)

Kategorie odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

Liczba odpowiedzi

%

A

1

25,0

6

43,0

7

38,9

B

1

25,0

3

21,4

4

22,2

C

1

25,0

3

21,4

4

22,2

D

-

-

1

7,1

1

5,6

E

1

25,0

1

7,1

2

11,1

Razem

4

100,0

14

100,0

18

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Analizując wyniki z tabeli 30 możemy stwierdzić, że dziewczęta podały różne kategorie odpowiedzi.

Około 43% chłopców spośród tych osób, które zadeklarowały, iż to ojciec jest osobą, do której zwracają się o pomoc i radę zadeklarowało, że czynnikiem decydującym o tym w głównej mierze jest to, że ojcowie potrafią lepiej ich zrozumieć.

Tabela nr 31.

Czy młodzież ceni za coś swego ojca?

Płeć

Kategorie odpowiedzi

Razem

Tak

Nie

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

59

86,8

9

13,2

68

100,0

Chłopcy

53

91,4

5

8,6

58

100,0

Razem

112

88,9

14

11,1

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Na podstawie danych zamieszczonych w tabeli 31 można stwierdzić, że 86,8% spośród badanych dziewcząt i 91,4% chłopców uznało, iż cenią swego ojca. Natomiast więcej dziewcząt- 13,2% i mniej- 8,6% chłopców stwierdziło, że nie cenią swych ojców w ogóle.

Tabela nr 32.

Za co młodzież ceni swego ojca?

Kategoria odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

A

Za wyrozumiałość

2

3,4

6

11,3

8

7,1

B

Za tolerancję dla poglądów

innych osób

2

3,4

4

7,5

6

5,4

C

Za pracowitość

15

25,3

14

26,5

29

25,9

D

Za inteligencję

4

6,8

2

3,8

6

5,4

E

Za poczucie humoru

7

11,9

6

11,3

13

11,6

F

Za optymizm

3

5,1

-

-

3

2,7

G

Za odpowiedzialność za los rodziny

16

27,1

6

11,3

22

19,6

H

Za uczynność

3

5,1

3

5,7

6

5,4

I

Za zdolności (potrafi zrobić wiele rzeczy)

3

5,1

6

11,3

9

8,0

J

Za to, że szanuje swoją żonę, a moją matkę

5

5,1

4

7,5

7

6,2

K

Za coś innego …

1

1,7

3

3,8

3

2,7

Razem

59

100,0

53

100,0

112

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

K - Za coś innego:

Wypowiedź jednej z dziewcząt:

- „Za to, że miałam szczęśliwe dzieciństwo.”

Wypowiedzi dwóch chłopców:

- „Swojego ojca cenię za to, że kocha wszystkich w rodzinie.”

- „Cenię ojca za szczerość do bólu.”

Dzięki danym zawartym w tabeli 32 zaobserwować możemy, iż dziewczęta najbardziej cenią swych ojców za odpowiedzialność za los rodziny, co stanowi 27,1%. Na drugim miejscu również w przypadku dziewcząt plasuje się taka cecha ojców jak: pracowitość. Takiej odpowiedzi udzieliło 25,3% dziewcząt.

Chłopcy podobnie jak dziewczęta również wskazali, iż najbardziej cenią swych ojców za pracowitość. Taką opinię wyraziło 26,5% chłopców. Ta kategoria była wymieniana przez chłopców najczęściej. Żaden z chłopców nie wskazał kategorii: „za optymizm”.

Młodzież dokańczając zdanie: „ Mój ojciec jest…” i „ Mój ojciec jest dla mnie…” pisała:

Wypowiedzi dziewcząt:

Wypowiedzi chłopców:

Jeden z chłopców wyraził swoją opinię zapisując: „Mój ojciec jest.”.

Tabela nr 33.

Czy jest coś takiego co irytuje młodzież w zachowaniu ojców?

Płeć

Kategorie odpowiedzi

Razem

Tak

Nie

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

57

83,8

11

16,2

68

100,0

Chłopcy

46

79,3

12

20,7

58

100,0

Razem

103

81,7

23

18,3

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Tabela 33 wskazuje, iż 83,8% dziewcząt i 79,3% chłopców uznało, że jest coś takiego w zachowaniu ich ojców, co ich irytuje. Około 16,2% dziewcząt i nieco więcej, bo 20,7% chłopców stwierdziło, że w postępowaniu ich ojców nie ma nic, co by ich tak bardzo irytowało.

Tabela nr 34.

Co zatem irytuje młodzież w zachowaniu ojców?

Kategoria odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

A

Upór

16

28,1

12

26,1

28

27,2

B

Nadużywanie alkoholu

14

24,6

11

23,9

25

24,3

C

Skłonność do gniewu

8

14,0

9

19,5

17

16,5

D

Częste wymierzanie kar

-

-

1

2,2

1

1,0

E

Jest zbyt wymagający

4

7,0

5

10,9

9

8,7

F

Ma trudności z ustaleniem priorytetów, jeśli chodzi o osoby

2

3,5

1

2,2

3

2,9

G

Arogancja

-

-

-

-

-

-

H

Traktuje mnie jak dziecko

6

10,5

3

6,5

9

8,7

I

Coś innego …

7

12,3

4

8,7

11

10,7

Razem

57

100,0

46

100,0

103

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

I- Coś innego:

Wypowiedzi dziewcząt:

Wypowiedzi chłopców:

Jak ukazuje tabela 34, tym co najbardziej irytuje dziewczęta w postępowaniu ich ojców jest upór. Taką opinię wyraziło bowiem 28,1% dziewcząt. Większość chłopców również wskazała na tę kategorię odpowiedzi, co stanowi 26,1%.

Ciekawy jest fakt, iż w postępowaniu ojców na drugim miejscu plasuje się taka cecha jak nadużywanie alkoholu. Zainteresowanie może też wzbudzić fakt, iż żadna z dziewcząt nie wskazała kategorii: „częste wymierzanie kar”, a tylko jeden spośród badanych chłopców wskazał właśnie ją. Interesujące może wydawać się też fakt, iż żadna z dziewcząt, ani żaden z chłopców nie wskazał kategorii „arogancja”.

Tabela nr 35.

Opinia młodzieży na temat negatywnych cech osobowości ojców

(dane w % z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Kategorie odpowiedzi

Razem

A

B

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

34

59,6

23

40,4

57

100,0

Chłopcy

21

45,7

25

54,3

46

100,0

Razem

55

53,4

48

46,6

103

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

  1. Powinien się zmienić (w końcu na zmianę nigdy nie jest za późno)

  2. Jest to kwestia przyzwyczajenia się do jego charakteru (w końcu nie każdy jest doskonały)

Z danych zawartych w tabeli 35 wynika, że 59,6% dziewcząt, które wyraziły opinię, iż ich ojcowie posiadają negatywne cechy osobowości dostrzega potrzebę zmian w postępowaniu ojców. Około 45,7% chłopców również wyraziło taką opinię. Natomiast mniej procent- 40,4% dziewcząt i więcej chłopców- 54,3% uznało, iż jest to kwestia przyzwyczajenia się do charakteru ojca.

Tabela nr 36.

Czy młodzież oczekuje czegoś od swojego ojca?

(dane w % z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Kategorie odpowiedzi

Razem

Tak

Nie

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

59

86,8

9

13,2

68

100,0

Chłopcy

44

75,9

14

24,1

58

100,0

Razem

103

81,7

23

18,3

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Tabela 36 wskazuje, iż 86,8% dziewcząt i 75,9% chłopców oczekuje czegoś od swego ojca. Tylko 13,2% dziewcząt i 24,1% chłopców nie ma oczekiwań w stosunku do ojca.

Tabela nr 37.

Czego oczekuje młodzież od ojca?

Kategoria odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

A

Aby bardziej interesował się moimi sprawami

2

3,4

3

6,8

5

4,9

B

Aby był bardziej wyrozumiały

12

20,3

4

9,1

16

15,5

C

Aby więcej czasu spędzał z rodziną

8

13,5

7

15,9

15

14,6

D

Aby częściej ze mną rozmawiał prowadząc prawdziwy dialog zamiast prawić mi kazania

2

3,4

5

11,4

7

6,8

E

Aby traktował mnie z szacunkiem i jak partnera

2

3,4

5

11,4

7

6,8

F

Aby dał mi więcej swobody

9

15,3

7

15,9

16

15,5

G

Aby przestał ciągle mnie krytykować

1

1,7

3

6,8

4

3,9

H

Aby przestał mnie ciągle porównywać z kimś innym

5

8,5

1

2,3

6

5,8

I

Aby czasami pochwalił mnie za coś dając mi w ten sposób do zrozumienia, że jest ze mnie dumny

11

18,6

3

6,8

14

13,6

J

Czegoś innego…

7

11,9

6

13,6

13

12,6

Razem

59

100,0

44

100,0

103

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

J- Czegoś innego:

Wypowiedzi dziewcząt:

Wypowiedzi chłopców:

Tabela 37 ukazuje, iż dziewczęta (20,3% spośród nich) oczekują przede wszystkim aby ojciec był bardziej wyrozumiały. Chłopcy natomiast (15,9%) oczekują od ojców przede wszystkim tego, aby więcej czasu spędzał z rodziną i tyle samo spośród nich wskazało, iż pragną większej swobody.

Tabela nr 38.

Czy między młodzieżą, a ojcami dochodzi do konfliktów?

(dane w % z uwzględnieniem płci dziecka)

Płeć

Kategorie odpowiedzi

Razem

Tak

Nie

N

%

N

%

N

%

Dziewczęta

53

77,9

15

22,1

68

100,0

Chłopcy

41

70,7

17

29,3

58

100,0

Razem

94

74,6

32

25,4

126

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Dzięki danym zawartym w tabeli 38 możemy zaobserwować, że 77,9% dziewcząt i 70,7% chłopców deklaruje, iż między nimi, a ojcami dochodzi do konfliktów. Około 22,1% dziewcząt i 29,3% chłopców stwierdziło, iż miedzy nimi a ojcami nie dochodzi do konfliktów.

Tabela nr 39.

Przyczyny konfliktów między młodzieżą, a ojcami

(dane w % z uwzględnieniem płci dziecka)

Kategoria odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

A

Późny powrót do domu

10

18,8

15

36,6

25

26,6

B

Nieporządek w pokoju

3

5,7

4

9,8

7

7,4

C

Niewykonywanie poleceń

17

32,1

12

29,2

29

30,9

D

Złe oceny w szkole

8

15,1

4

9,8

12

12,8

E

Inna…

15

28,3

6

14,6

21

22,3

Razem

53

100,0

41

100,0

94

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

E- Inna:

Wypowiedzi dziewcząt:

Wypowiedzi chłopców:

Tabela 39 ukazuje, iż najczęstszą przyczyną konfliktów między dziewczętami, a ojcami jest niewykonywanie poleceń, co stanowi 32,1%. Natomiast najczęstszą przyczyną konfliktów między chłopcami, a ojcami jest późny powrót do domu, co stanowi 36,6%.

Tabela nr 40.

Wzajemne stosunki między młodzieżą, a ojcami po wystąpieniu konfliktu

(dane w % z uwzględnieniem płci dziecka)

Kategoria odpowiedzi

Płeć dziecka

Razem

Dziewczęta

Chłopcy

N

%

N

%

N

%

A

Ja pierwsza(-y) podaję rękę myśląc, że tata ma trochę racji

11

20,8

9

22,0

20

21,3

B

To tata doprowadza do zgody

13

24,5

9

22,0

22

23,4

C

Nie odzywamy się do siebie przez parę godzin

18

33,9

12

29,2

30

31,9

D

Nastają ciche dni (unikamy się wzajemnie)

11

20,8

11

26,8

22

23,4

Razem

53

100,0

41

100,0

94

100,0

Źródło: Na podstawie badań własnych- Kwestionariusz ankiety

Dane zamieszczone w tabeli 40 ukazują, iż wzajemne stosunki między dziewczętami, a ojcami po wystąpieniu konfliktu wyglądają najczęściej tak, iż oboje nie odzywają się do siebie przez parę godzin. Takiej odpowiedzi udzieliło 33,9% dziewcząt. Podobnie wygląda sytuacja z punktu widzenia chłopców. Ci bowiem także wskazali tę samą kategorię odpowiedzi, co stanowi najwyższy wskaźnik procentowy- 29,2%.

4.2 Sprawdzanie trafności hipotez

Celem analizy zastosowanego przeze mnie kwestionariusza ankiety M. Plopy, M. Ziemskiej, testu niedokończonych zdań oraz kwestionariusza ankiety, który sama skonstruowałam jest potwierdzenie lub odrzucenie hipotez szczegółowych, a w konsekwencji potwierdzenie lub odrzucenie hipotez ogólnych.

W celu sprawdzenia trafności hipotez szczegółowych zebrałam wyniki badań w tabelach, które są źródłem danych i posłużą mi do realizacji tego celu.

W związku z tym, że analiza hipotezy szczegółowej o brzmieniu:

A

H1- Mówi się, że autorytetem dla dziecka w wieku dorastania jest ten rodzic, który ze względu na swe cechy charakteru potrafi pozytywnie oddziaływać na dziecko będąc w ten sposób dla niego wzorem do naśladowania „Przypuszczam, że większym autorytetem dla młodzieży jest matka, oraz że zadecyduje o tym taka cecha jak: zgodność słów z czynami”,

polega na zbadaniu, czy rzeczywiście matka jest większym autorytetem dla młodzieży i czy ta wymieniona przeze mnie cecha jest najczęstszym powodem przemawiającym za tym. Do wykonania tej analizy posłużyłam się danymi, które zawarłam w tabeli nr 25 i 26.

Z danych, które są zawarte w tabeli nr 25 wynika, iż rzeczywiście matka jest osoba cieszącą się większym autorytetem wśród młodzieży. Potwierdza to, aż 70,6% spośród wszystkich respondentów. Natomiast jeśli chodzi o ustalenie, czy taka cecha jak: zgodność słów z czynami jest najczęściej wymieniana przez młodzież, to stwierdzam, że to nie potwierdziło się.

Na tej podstawie uznaję prawdziwość postawionej przeze mnie hipotezy tylko jeśli chodzi o ten pierwszy człon. Sformułowana przeze mnie hipoteza nie potwierdziła się całkowicie, ponieważ były inne powody przemawiające za tym, dlaczego matka jest większym autorytetem dla młodzieży i one znacznie częściej były wymieniane przez młodzież (czyli przez dziewczęta i chłopców).

Chcąc sprawdzić trafność postawionej przeze mnie hipotezy H2- „Przypuszczam, że młodzież mając jakiś problem częściej zwraca się z prośba o pomoc i radę do swojej matki” dane dotyczące preferencji rodzica przez młodzież w przypadku chęci uzyskania pomocy i rady ujęłam w tabeli nr 28. Okazało się, że w przypadku chęci uzyskania pomocy i rady ze strony rodziców, kiedy to pojawia się jakiś problem młodzież preferuje osobę matki. Takiej odpowiedzi udzieliło bowiem 84,1% wszystkich respondentów. Pozwala to sformułować wniosek, iż postawiona przeze mnie hipoteza okazała się prawdziwa.

W celu sprawdzenia, czym kieruje się młodzież prosząc o radę któregoś z rodziców sformułowałam hipotezę H3- „Przypuszczam, że młodzież prosząc o radę któregoś z rodziców kieruje się przede wszystkim tym, że ma do tego właśnie rodzica zaufanie” i wyniki z badań ujęłam w tabeli nr 29. Wyniki zawarte w tej tabeli pozwalają mi na stwierdzenie, iż moja hipoteza nie potwierdziła się, są bowiem takie czynniki, które młodzież wymieniała znacznie częściej.

Do sprawdzenia trafności hipotezy szczegółowej H4, która brzmi: „Przypuszczam, że młodzież najbardziej ceni ojców za pracowitość” wykorzystałam dane procentowe zawarte w tabeli nr 32. biorąc pod uwagę ogólna liczbę osób, które wskazały kategorię odpowiedzi: „za pracowitość”, co stanowi 25,9% można stwierdzić, że moja hipoteza jest prawdziwa.

Opierając się na wynikach badań zawartych w tabeli nr 34 można sprawdzić hipotezę szczegółową H5, która brzmi: „Myślę, że w życiu każdego nastolatka są takie chwile, kiedy to postępowanie ojca bardzo go irytuje. Przypuszczam, że taką znamienną cechą jest upór”. Biorąc pod uwagę dane procentowe można stwierdzić, że najwięcej osób spośród wszystkich badanych- 27,2% wymieniło właśnie taką cechę jak „upór”. Na tej podstawie stwierdzam, że wcześniej postawiona przeze mnie hipoteza okazała się słuszna.

Zakładam, że analiza hipotezy szczegółowej H6- „Myślę, że młodzież ma jakieś oczekiwania w stosunku do swego ojca. Przypuszczam, że dziecko w wieku dorastania oczekuje przede wszystkim, aby ojciec rozmawiał z nim prowadząc prawdziwy dialog, zamiast prawić kazania” polega na sprawdzeniu, czy rzeczywiście powyższa kategoria świadczy o tym, że właśnie tego najbardziej oczekuje młodzież od ojców. Aby to sprawdzić posłużę się danymi, które są zawarte w tabeli nr 37. Wyniki zawarte w tej tabeli pozwalają mi na stwierdzenie, iż moja hipoteza nie potwierdziła się, są bowiem kategorie odpowiedzi, które młodzież wymieniała znacznie częściej.

B

W celu sprawdzenia istotności różnic w ocenie postaw ojców w zależności od płci jakiej jest dziecko dokonałam obliczeń statystycznych wykorzystując test Chi2. Moja hipoteza alternatywna brzmi: „Zakładam, że istnieją różnice w ocenie postaw ojców w zależności od tego jakiej płci jest dziecko”. Sformułowałam też hipotezę zerową, która brzmi: „Należy oczekiwać, że nie istnieją różnice w percepcji postaw rodzica przez dziecko w zależności od tego, jakiej płci jest dziecko”. Szukając odpowiedzi na stwierdzenie postawione w hipotezie zerowej zestawiłam wyniki badań w tabelach nr: 4,5,6,7,8,11,12,13,14,15,16,17,18,19. Ujęłam w taki sam sposób postawy zarówno M. Plopy jak i M. Ziemskiej. Oceny wyników postaw M. Plopy na trzech poziomach (niskim, przeciętnym, wysokim) dokonałam na podstawie gotowych norm. Natomiast, aby określić te trzy poziomy pozostałych postaw czyli M. Ziemskiej wyliczyłam średnią arytmetyczną i odchylenie standardowe dla każdej grupy postaw. Aby obliczyć średnią arytmetyczną zastosowałam wzór na średnią arytmetyczną ważoną:

_ Σxi ni

X= ___

N

Aby obliczyć odchylenie standardowe zastosowałam poniższy wzór:

_

Σ(xi - x )2 ni

S= ______

N

Wyniki włączyłam do aneksów. W aneksach posłużyłam się też przykładem w jaki sposób dokonałam obliczeń testem Chi2. Poziom istotności określiłam na poziomie 0,05. Obliczona wartość stopni swobody dla tych tabel (mających taki sam rozkład) wynosi 2, a Chi2 teoretyczne przy przyjętym poziomie istotności wynosi 5,991. Po dokonanych obliczeniach statystycznych otrzymałam następujące wyniki:

Chi2 empiryczne dla kolejnych postaw wynosi:

Po dokonanych obliczeniach statystycznych okazało się, że we wszystkich przypadkach:

Chi2 empiryczne < Chi2 teoretyczne

Skoro wartość empiryczna współczynnika Chi2 jest mniejsza od wartości tabelarycznej na poziomie 0,05 oznacza to, że nie ma podstaw do odrzucenia przyjętej hipotezy zerowej.

Chcąc zweryfikować hipotezę szczegółową H2, która brzmi: „Przypuszczam, iż ojcowie nie wypominają swym dzieciom tego co dla nich uczynili” posłużyłam się wynikami badań, które umieściłam w tabeli 10. Z danych zawartych w tej tabeli wynika, że 47,7% spośród wszystkich respondentów ustosunkowując się do stwierdzenia: „Mój ojciec wypomina mi przy różnych okazjach co zrobił dla mnie” wskazało, iż jest to nieprawda. Około 22,2% młodzieży wskazało kategorię odpowiedzi: „Raczej nieprawda”. Natomiast 15,1% respondentów uznało, iż ojcowie wypominają im to co dla nich uczynili wskazując kategorię: „Prawda”. Około 7,1% ankietowanych wskazało kategorię: „Raczej prawda”. Niewielki odsetek w porównaniu z powyższymi wynikami, bo 7,9% młodzieży wskazał kategorię: „Trudno powiedzieć”.

Na tej podstawie stwierdzam, że moja hipoteza nie potwierdziła się, są bowiem ojcowie, którzy wypominają swym dzieciom to, co dla nich uczynili.

W celu sprawdzenia czy ojcowie liczą się ze zdaniem swych dzieci sformułowałam hipotezę szczegółową H3- „Przypuszczam, iż ojcowie liczą się ze zdaniem swych dzieci” i wyniki badań ujęłam w tabeli 9. Wyniki zawarte w tej tabeli mówią, iż 33,3% młodzieży ustosunkowując się do stwierdzenia: „Mój ojciec liczy się z moim zdaniem” wskazało, iż jest to raczej prawda. Około 30,2% respondentów wskazało, że jest to prawda czyli, że ojcowie liczą się z ich zdaniem. Natomiast 10,3% ankietowanych stwierdziło, iż jest to stwierdzenie nieprawdziwe, a 9,5% wskazało kategorię: „Raczej nieprawda”. Kategorię: „Trudno powiedzieć” wskazało 16,7% respondentów.

Na tej podstawie stwierdzam, że moja hipoteza nie potwierdziła się, są bowiem ojcowie, którzy nie liczą się ze zdaniem swych dzieci.

Chcąc zweryfikować hipotezę szczegółową H4, która brzmi: „Przypuszczam, iż ojcowie wykazują zainteresowanie tym co robi, z kim się spotyka ich dziecko” posłużyłam się wynikami badań, które ujęłam w tabeli 20. I tak: 19,8% respondentów ustosunkowując się do stwierdzenia: „Mój ojciec nie interesuje się spotkaniami, ani rozmowami z moimi przyjaciółmi” uznało, iż nigdy nie jest tak, że nie interesują się tym, a 14,3% uznało, że prawie nigdy nie jest tak. Około 18,3% ankietowanych wskazało kategorię odpowiedzi: „Zawsze jest tak”, a 11,9%, że „Prawie zawsze jest tak”. Na kategorie odpowiedzi: „Często jest tak” wskazało 9,5% młodzieży, co stanowi najniższy wskaźnik procentowy. Natomiast na taką kategorię odpowiedzi jak: „Czasami jest tak” wskazało więcej osób, bo 15,1% spośród wszystkich respondentów. Około 11,1% ankietowanych wskazało kategorię: „Rzadko jest tak”.

Chcąc zweryfikować hipotezę szczegółową H5, która brzmi: „Często okres dorastania określa się jako okres buntu. Przypuszczam zatem, że miedzy młodzieżą a ojcami dochodzi do konfliktów, a najczęstszą ich przyczyną jest późny powrót do domu. Jeśli chodzi o to jak potem wyglądają ich wzajemne stosunki, to przypuszczam, że oboje milczą nie odzywając się do siebie przez parę godzin” posłużyłam się wynikami badań, które zawarłam w tabeli nr 39 i 40. Jeśli chodzi o to co jest najczęstszą przyczyną konfliktów między młodzieżą a ojcami to stwierdzam, że moja hipoteza nie potwierdziła się, gdyż ankietowani wskazywali częściej inną przyczynę.

Natomiast, jeśli chodzi o to, jak potem wyglądają stosunki między ojcami, a młodzieżą to stwierdzam, że moja hipoteza potwierdziła się. Na taką kategorię odpowiedzi jak: „Nie odzywamy się do siebie przez parę godzin wskazało bowiem najwięcej osób spośród ankietowanych, co stanowi 31,9%.

Pragnąc sprawdzić trafność hipotezy szczegółowej H6 -„Przypuszczam, że ojcowie spędzają swój wolny czas z młodzieżą, a najczęstszą formą kontaktu z dzieckiem jest oglądanie telewizji” wzięłam pod uwagę dane procentowe zawarte w tabeli nr 21 i 22. Na ich podstawie stwierdzam, że moja hipoteza nie potwierdziła się, gdyż są takie formy spędzania przez młodzież wolnego czasu z ojcami, które młodzież wymieniała znacznie częściej.

Sprawdzanie trafności hipotez głównych

A

Na podstawie przeprowadzonych weryfikacji hipotez szczegółowych stwierdzam, że ojcowie odgrywają ważną rolę w życiu dziecka w wieku dorastania, i że młodzież ceni swych ojców. Taką opinię wyraziło bowiem 88,9% młodzieży. Na uwagę zasługuje fakt i wskazują na to wyniki badań, iż młodzież bardziej preferuje osobę matki. Świadczą o tym następujące argumenty: to matka jest osobą, która cieszy się większym autorytetem u dziecka, to do niej dziecko częściej zwraca się o pomoc i radę, jeśli ma jakiś problem.

B

Jeśli chodzi o ocenę postaw ojców w percepcji młodzieży, to okazuje się, iż dziewczęta podobnie jak chłopcy postrzegają swych ojców. Dokonane bowiem przeze mnie obliczenia wskazują, iż różnice są nieistotne statystycznie. Natomiast jeśli chodzi o wzajemne kontakty, a mam tu na myśli najczęstsze formy spędzania wolnego czasu ojców z dzieckiem w wieku dorastania to stwierdzam, że dziewczęta inaczej niż chłopcy spędzają ten czas z ojcami. Na tej podstawie uznaję prawdziwość mojej hipotezy. Pozwala mi to przyjąć moją hipotezę i uznać, że: „Płeć dziecka ma związek z jakością i charakterem kontaktów ojca z dzieckiem”.

Rozdział V

  1. Podsumowanie i wnioski końcowe

5.1 Zakończenie

Głównym celem tej pracy była chęć poznania relacji pomiędzy dziećmi w wieku dorastania, a ich ojcami oraz jaką pozycję zajmują ojcowie w rodzinie.

Przeprowadzenie badań za pomocą kwestionariuszy ankiety, testu niedokończonych zdań oraz wielu rozmów z dziećmi i młodzieżą pozwoliło mi na uzyskanie określonej wiedzy dotyczącej tych relacji.

Opracowanie wyników badań umożliwiło mi dokonanie weryfikacji postawionych przeze mnie hipotez badawczych. Nie wszystkie postawione przeze mnie hipotezy potwierdziły się, ale otrzymane wyniki badań pozwoliły mi uzyskać wiedzę na postawione problemy badawcze.

Pierwszy problem główny brzmi: „Czy i w jakim zakresie ojciec jest docenianą i ważną osobą dla młodzieży?”. Analizując hipotezę ogólną 1, powiązaną z wyżej przytoczonym problemem wywnioskowałam, że ojciec jest ważną osobą w życiu nastolatka. Zdecydowana większość badanych osób (88,9%) na pytanie, czy cenisz za coś swego ojca odpowiedziała twierdząco. Okazało się, że młodzież (zarówno dziewczęta, jak i chłopcy) najbardziej cenią ojców za pracowitość, za odpowiedzialność za los rodziny i za poczucie humoru. Deklarowane cenione cechy ojców przez młodzież nie przeszkadzały jej w przyjęciu postawy krytycznej wobec ojca. Jak się okazało, młodzież dostrzega też cechy negatywne w postępowaniu ojców. Taką opinie wyraziło 81,7% respondentów. Dzieci obydwu płci zarzucały ojcom przede wszystkim to, że są zbyt uparci, nadużywają picia alkoholu i posiadają zbyt dużą skłonność do gniewu.

Kolejną ważną kwestią w dziedzinie ustosunkowania się dzieci do ojców jest deklaracja oczekiwań. Na uwagę zasługuje fakt, iż 53,4% młodzieży dostrzega potrzebę zmian w postępowaniu ojca. Wśród młodzieży są osoby, które dostrzegają słabości swych ojców, ale są na tyle wyrozumiałe i trzeźwo patrzące na życie, że twierdzą: „Jest to kwestia przyzwyczajenia się do jego charakteru (w końcu nie każdy jest doskonały)”. Wśród listy oczekiwań w stosunku do ojca badane osoby wyrażały najczęściej pragnienie, aby ojciec był bardziej wyrozumiały, aby dał im więcej swobody, aby więcej czasu spędzał z rodziną, aby czasami pochwalił dziecko za coś dając mu w ten sposób do zrozumienia, że jest z niego dumny. Sporo osób wskazało też na inne oczekiwania wybierając kategorię odpowiedzi: „Czegoś innego”. Ankietowani w kwestii uznania autorytetu rodzicielskiego podkreślali znacznie częściej, że to matka jest dla nich większym autorytetem, a nie ojciec. Matka jest również osobą, do której młodzież częściej zwraca się o pomoc i radę. Pragnę jednak zaznaczyć, że często jednak młodzież w czasie rozmów podkreślała, iż rzadko mają okazję porozmawiać ze swymi ojcami, ponieważ ma na to wpływ charakter ich pracy.

Drugi problem główny brzmi: „Czy płeć dziecka ma związek z jakością i charakterem kontaktów ojca z dzieckiem”. Analizując hipotezę ogólną wywnioskowałam, że płeć dziecka ma wpływ na jakość i charakter tych kontaktów. Reasumując można stwierdzić, że ojcowie w różnorodny sposób spędzają swój wolny czas z dziećmi. Okazało się, że płeć dziecka nie ma tu większego wpływu na to, co wypada robić z córkami, a co nie. Najważniejsze jest to, że skoro obojgu, czyli córkom i ojcom odpowiada jakaś forma kontaktu to nie należy się tego wstydzić, a wręcz przeciwnie miło jest wiedzieć, że dzieci i rodzice mają wspólne pasje. To samo może odnosić się do chłopców.

Pisząc tę pracę spędziłam wiele godzin na rozważaniach. Często nawet w nocy, kiedy wszyscy domownicy spali pisałam coś, bowiem tak jak przysłowiowa ryba potrzebuje do życia wody, tak ja lubię ciszę i spokój. Nie odczuwałam jakiegoś większego znużenia i zniechęcenia przy pisaniu tej pracy, a wręcz przeciwnie. Dużą część czasu zajęło mi czytanie literatury, ponieważ chciałam znaleźć jak najwięcej informacji na ten temat i argumentów świadczących o tym, iż będę w stanie ukazać jaka była pozycja ojców kiedyś, a jaka jest teraz, jakie mają oni obecnie przywileje. Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona, ponieważ poznałam wiele nowych pojęć a przez to wzbogaciłam swoją wiedzę i miałam okazję poznać opinię wielu osób na ten właśnie temat. W trakcie przeglądania literatury na temat ojcostwa zauważyłam, że większość informacji jest niejako częścią składową w kontekście rodziny. Coraz częściej jednak podkreśla się wagę uczestnictwa ojca w rozwoju dziecka. Większość książek była z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nasze biblioteki z wiadomych względów nie są zbyt dobrze wyposażone. Dlatego też sama kupowałam sobie książki, które uznałam za ciekawe i pomocne w pisaniu tej pracy. Spośród książek, które przeczytałam trzy wzbudziły moje szczególne zainteresowanie i wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jedna z nich to książka A. Pluty: „Za progiem ojcostwa i rodziny”. Inna pozycja to książka autorstwa B. Spocka: „Dziecko-pielęgnowanie i wychowanie”, trzecia to „Historia ojców i ojcostwa” J. Roche'a. Ta książka może wypełnić lukę, jaką wcześniej stanowił brak wizerunku ojca z dzieckiem. Wiele treści zawartych w cytowanych przeze mnie książkach pobudza do refleksji. Kiedy czytałam te wszystkie książki to o wiele pewniej się czułam i to dodawało mi otuchy, że ktoś myśli podobnie. Podczas czytania literatury spotkałam się z negacją artykułów. Niektórzy autorzy cytowanych przeze mnie pozycji uważają, że artykuły bądź jak to nazwał L. Schon „…popularno-naukowe poradniki opisują problemy w sposób uproszczony, dostosowany do naglących problemów dnia codziennego, bazujące na udzielaniu rad poprzez udzielanie porad, bez solidnej podbudowy teoretycznej”. Być może jest w tym trochę racji. Ja jednak nie do końca się z tym zgadzam. Kobiece czasopisma czytają nie tylko same kobiety, ale i mężczyźni. Jeśli ta osoba spostrzeże wytłuszczony napis i na tym chyba cała rzecz polega, aby redakcja odpowiednio sformułowała tytuł tego artykułu i zamieściła go w taki sposób, aby wzbudził on zainteresowanie. O tym, czy warto rozważać podany problem i czy są to dobre rady godne wprowadzenia we własnym postępowaniu zadecyduje sam czytelnik. Sama od kilku już lat jestem czytelniczką czasopisma „Tina”. Gazeta ta zawiera dział: Psychologia. Zgadzam się z tym, iż autorzy tych artykułów opisują różne problemy w sposób ogólnikowy, ale mimo to potrafią je ciekawie opisać. Nierzadko autorzy tych artykułów umieszczają w nich informacje o tym, jacy inni autorzy opisują tę problematykę w sposób bardziej wyczerpujący, powołują się też na wyniki różnych badań.

Dane zebrane w toku badania percepcji rodziców przez dzieci mogą stanowić cenne źródło preferencji rodzica i identyfikacji z rodzicami oraz wyznaczać postawy dzieci wobec nich. Badania takie są bardzo inspirujące ze względu na praktykę wychowawczą, przy czym nie tylko wzbogacają wiedzę o dzieciach i rodzicach, ale stanowią materiał do opracowania zadań dla terapeutycznego oddziaływania na poprawę stosunków między rodzicami i dziećmi.

Z myślą o tym, iż wśród moich znajomych są mężczyźni, którzy zgłosili chęć przeczytania tej pracy pozwolę sobie udzielić kilka rad od siebie:

  1. Rodzic nie powinien faworyzować dzieci.

  2. Miłość rodzicielska powinna być szczera i prawdziwa, a nie wymuszona. Nikomu bowiem nie można kazać kochać na zawołanie, bo czy można wówczas mówić o miłości?

  3. Tak jak każda roślina potrzebuje pielęgnacji, aby mogła rosnąć, a skrzywione drzewo jakiejś podpórki, tak samo jest z dzieckiem. Ono potrzebuje wsparcia, ojcowskiego optymizmu i mieć świadomość, że ktoś bliski je wysłucha, doradzi. Dziecko powinno wiedzieć, że w mamie i w tacie może mieć życzliwego konsultanta.

  4. Nie ma co się łudzić, że wychowywanie dziecka to prosta sprawa. Każdy z nas, dziecko także szuka swego miejsca, chce być ważnym, kimś z kim inni się liczą.

  5. Im starsze dziecko, tym niechętniej słucha pouczeń, a szuka zrozumienia, relacji opartych na prawdziwym dialogu. Nierzadko jest tak, że dzieci mają markowe ubrania, komputer, telefon komórkowy, ale często pozbawione są bezpośredniego kontaktu z rodzicami. W konsekwencji rodzice nie znają potrzeb natury psychicznej swych dzieci. W dobie obecnej to właśnie czas powinien być dziś wartością chronioną. Jednak obecnie nie jest to takie proste. Aż strach pomyśleć jak wygląda dziś doba przeciętnego obywatela (ojca rodziny, który stara się zapewnić jej byt). Wiele osób pragnie dziś rozstrzygnąć dwie kwestie, co jest lepsze „być” czy „mieć”. Dlatego też myślę, że dobrze by było, gdyby rodzic chciał poświęcić jakąś część swego czasu dziecku, spytał je zupełnie spontanicznie co tam u niego słychać, czy ma może jakieś problemy. Z dzieckiem można rozmawiać na różne tematy, nie tylko o szkole.

  6. Wychowanie dziecka nie jest sprawą tylko kobiety, mężczyzny także. Skoro wszelkie poczynania małżonków maja swoje uzasadnienie, źródło w prawie uważam, że w takim normalnym codziennym życiu oboje małżonkowie powinni podchodzić do siebie, jak do odpowiedzialnych współpartnerów. Jednak aby cos w tym kierunku osiągnąć trzeba mieć przede wszystkim chęci i darzyć tę drugą osobę szacunkiem. Zadziwiające jest to, jak czasami ludzie potrafią być uprzejmi dla innych osób, a wobec swych bliskich często już tacy nie są.

  7. Podążając za myślą biskupa Jana Chrapka: „Idź tak, aby ślady Twoich stóp przetrwały Ciebie” proponuję, aby ojcom w ich codziennych poczynaniach stale przyświecała ta myśl, aby potem dzieci mile wspominały ich i wprowadzały pewne zasady we własnym życiu i zdobytą wiedzę przekazały następnym pokoleniom. To co przekaże ojciec dziecku jest bezcenne. Dzielenie się doświadczeniem, a przy tym życzliwe traktowanie połączone z mądrością życiową to największy skarb jaki dziecko może otrzymać od ojca. Ojcowie jako osoby bogatsze w doświadczenia uczą swe dzieci szacunku do pracy, sumienności, dużą wagę przywiązują do nauki o czym świadczą wcześniej przytoczone przeze mnie wypowiedzi młodzieży.

Staram się rozglądać wokół siebie i zauważać tak zwane znaki czasu, a są one różne. To wszystko co się dzieje wokół nas to: wojny, rozpad rodzin, alkoholizm, cynizm, społeczna znieczulica, pogoń za zyskiem powoduje, iż ludzie zatracają się i zapominają, co tak naprawdę jest istotne.

W myśl powiedzenia: „Agresja rodzi agresję” śmię twierdzić, że tak samo jest z obojętnością. Mam tu na myśli stosunek ojca do dziecka, choć nie tylko. Trzeba starać się przezwyciężać swój egoizm i zacząć liczyć się z potrzebami innych osób. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma i nie będzie nigdy gotowej recepty na to jak sprawić, aby życie rodzinne było udane. Myślę, że wszelkie proporcje trzeba ustalić samemu, jednak w porozumieniu ze swoimi bliskimi, a przede wszystkim nauczyć się słuchać innych zamiast mówić: „Ja wiem lepiej czego ty potrzebujesz”. Przychodzi mi również na myśl to, że skoro w szkołach wprowadzony jest taki przedmiot jak: przygotowanie do życia w rodzinie, to wydaje mi się, że o wiele bardziej słuszne jest uczenie jak ponosić odpowiedzialność za swoje czyny i mówienie o różnicach wynikających z płci, aniżeli wpajać ciągle młodzieży jak uniknąć niepożądanej ciąży.

Uważam, że to co ojciec przekaże dziecku i jaki jest dla niego powróci kiedyś jak bumerang. Wydaje mi się uzasadnione to, aby akurat w tym momencie zacytować kilka wypowiedzi młodzieży. Oto one:

Być może zabrzmi to nieskromnie, ale ośmielę się wspomnieć, iż czuję się usatysfakcjonowana z przeprowadzonych badań. To co uzyskałam od młodzieży, a szczególnie podczas rozmowy przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się bowiem, że młodzież tak chętnie i z pełnym zaangażowaniem weźmie udział w prowadzonych przeze mnie badaniach oraz, że tak życzliwie będzie nastawiona w stosunku do mnie.

Podsumowując dotychczasowe rozważania myślę, że podjęłam słuszna decyzję jeśli chodzi o wybór tematu pracy. Dzięki temu mogłam ukazać wiele informacji związanych właśnie z tym tematem. Mam nadzieję, że prócz wartości poznawczej dostarczy ona wielu wskazówek, które będą mogły zostać wykorzystane w praktyce, może nawet w mojej przyszłej pracy zawodowej. Myślę, że dość wyczerpująco pokazałam w tej pracy jaki panuje wizerunek ojca we współczesnej rodzinie. Moje serce raduje się na widok ojca spacerującego ze swym dzieckiem, trzymającego go za rękę, bawiącego się z nim w piaskownicy i mającego dobre i serdeczne kontakty ze swym dzieckiem. Mając w pamięci taki obraz nie żałuję, że napisałam pracę na taki właśnie temat.

5.2 Bibliografia

Pozycje zwarte:

Adamski F., Socjologia małżeństwa i rodziny. Wprowadzenie. PWN, Warszawa 1984.

Broniewski W., Wiersze i poematy. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1980.

Brzeziński J., Elementy metodologii badań psychologicznych. PWN, Warszawa 1978.

Campbell R., Twój nastolatek potrzebuje Ciebie. Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej, Kraków 1991.

Chomczyńska - Miliszkiewicz M., Rodzicielstwo miedzy wiedzą a intuicją. Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 1999.

Cramer B., Zawód dziecko. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1994.

Dąbrowski Z., Pedagogika opiekuńcza w zarysie. cz. 1., Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 2000.

Eichelberger W., Zdradzony przez ojca. Wydawnictwo DO, Warszawa 1998.

Freud Z., Człowiek, religia, kultura. Książka i Wiedza, Warszawa 1967.

Fromm E., O sztuce miłości. PWN, Warszawa 1971.

Ghazal M., Zjedz zupkę i ... bądź cicho!. PWN, Warszawa 1995.

Han-Ilgiewicz N., Więź rodzinna w aspekcie pedagogiki specjalnej. PWN, Warszawa 1966.

Historia ojców i ojcostwa. Red. J. Delumeau i D. Roche'a. Oficyna Wydawnicza Volumen Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1995.

Hurlock E.B., Rozwój dziecka. PWN, Warszawa 1961.

Kawula S., Brągiel J., Janke A. W., Pedagogika rodziny. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2000.

Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Red. B. Porzecka. Twoje prawo. C. H. BECK, Warszawa 2000.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.

Kopaliński W., Koty w worku, czyli z dziejów pojęć i rzeczy. Wiedza Powszechna, Warszawa 1993.

Korwin - Mikke J., Vademecum ojca. Rozdział: Obietnica. Wydawnictwo Watra, Warszawa 1991.

Kowalski S., Socjologia wychowania w zarysie. PWN, Warszawa 1976.

Łabocki M., Metody badań pedagogicznych. PWN, Warszawa 1984.

Łaniec J., Elementy statystyki dla pedagogów. Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 1994.

Macdonald G., Wzorowy ojciec. Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej, Kraków 1993.

McDawell J., Wakefield N., Zadziwiający wpływ Tatusia. Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993.

Mały Rocznik Statystyczny Polski 2001 roku. Zakład Wydawnictw Statystycznych, Warszawa.

Metodologia pedagogiki społecznej. Red R. Wroczyński, T. Pilch, Polska Akademia Nauk, Warszawa 1974.

Miller R., Proces wychowania i jego wyniki. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1966.

Norman Wright H., Tatusiowa córeczka - czyli o niezwykłym wpływie ojca na osobowość córki. Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993.

Nowak S., Metodologia badań socjologicznych. PWN, Warszawa 1970.

Ochmański M., Alkoholizm ojców a sytuacja rodzinna i szkolna dzieci. UMCS, Lublin 1997.

Okoń W., Nowy słownik pedagogiczny. Wydawnictwo „Żak”, Warszawa 1996.

Olechnicki K., Załęcki P., Słownik socjologiczny. Graffiti BC, Toruń 1997.

Olubiński A., Konflikty rodzice - dzieci. Dramat czy szansa? Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001.

Pieter J., Środowisko wychowawcze. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 1972.

Pilch T., Zasady badań pedagogicznych. Wydawnictwo „ Żak”, Warszawa 1995.

Pluta A., Za progiem ojcostwa i rodziny. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1984.

Polska Rodzina na progu Trzeciego Tysiąclecia. Red. R. Ryszka. Norbertinum, Lublin 2002

Pospieszyl K., Ojciec, a rozwój dziecka. Wiedza Powszechna, Warszawa 1980.

Pospieszyl K., O miłości ojcowskiej. Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1986.

Prace promocyjne z pedagogiki. Red. W. Ciczkowski. Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 2000.

Przetacznikowa M., Na przełomie dzieciństwa i młodości. Książka i Wiedza, Warszawa 1972.

Psychologia. Podręcznik akademicki, Podstawy psychologii. T.3. Red. J. Strelau, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000.

Psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży. Red. M. Żebrowska. PWN, Warszawa 1986.

Rembowski J., Rodzina w świetle psychologii. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1978.

Rembowski J., Więzi uczuciowe w rodzinie. PWN, Warszawa 1979.

Rodzina i dziecko. Red. M. Ziemska. PWN, Warszawa 1979

Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska. Wydawnictwo UW, Warszawa 1999.

Ryś M., O miłości, małżeństwie i rodzinie .Oficyna Wydawniczo - Poligraficzna „ADAM”, Warszawa 1998.

Schon L., Synowie i ojcowie. Tęsknota za nieobecnym ojcem. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002.

Skorny Z., Obserwacje psychologiczne dzieci i młodzieży. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1961.

Skorupska - Sobańska J., Młodzież i dorośli. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1967.

Słownik wyrazów obcych. Red. J. Tokarski. PWN, Warszawa 1980.

Spock B., Dziecko-pielęgnowanie i wychowanie. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 1994.

Spock B., Rodzicom o dzieciach. Wydawnictwo Rebis, Poznań 2000.

Szczepańki J., Elementarne pojęcia socjologii. PWN, Warszawa 1965.

Tyszka Z., Socjologia rodziny. PWN, Warszawa 1979.

Ustawa z dnia 2 grudnia 1999 r. o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2002 r. (Dz. U. z 2000 r., Nr 1, poz. 1 i Nr 93, poz. 1026).

Węzłowe problemy opieki i wychowania w domu dziecka. Red. Z. Dąbrowski. WSP, Olsztyn 1997.

Witczak J., Ojcostwo bez tajemnic. Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1987.

Zaborowski Z., Rodzina jako grupa społeczno-wychowawcza. Nasza Księgarnia, Warszawa 1980.

Zaborowski Z., Stosunki międzyludzkie a wychowanie. Nasza Księgarnia, Warszawa 1974.

Zaborowski Z., Wstęp do metodologii badań pedagogicznych. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław 1973.

Zaczyński W., Praca badawcza nauczyciela. Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1968.

Zanim wybierzesz... Przygotowanie do życia w rodzinie, Praca zbiorowa, Wydawnictwo AND. Sp. z o. o., Warszawa 1993, s. 184-187.

Ziemska M., Postawy rodzicielskie. Wiedza Powszechna, Warszawa 1969.

Ziemska M., Rodzina a osobowość. Wiedza Powszechna, Warszawa 1977.

Znaniecki F., Socjologia wychowania. PWN, Warszawa 1983.

Czasopisma:

Arcimowicz K., Współcześni mężczyźni - przegląd badań. w: „Problemy Rodziny” 1998, nr 2.

Daraszkiewicz E. i  Kieniewicz J. - Górska. w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 5.

Jaworowska A., Mężczyzna jako ojciec: predyspozycje do rodzicielstwa i uwarunkowania funkcjonowania w tej roli (przegląd badań), w: „Psychologia Wychowawcza”. 1985, nr 5.

Jędrzejewska-Wróbel R., Śpieszmy się kochać chwile.... w: „Dziecko” 2001.

Maj J., Co to znaczy być tatą?. w: „Claudia Rodzice” 1998, nr 3.

Maruszczak M., Jacy są polscy rodzice? w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 1.

Maruszczak M., Już nie mąż, ale nadal tata. w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 5.

Nadwodzka Z., Mąż chce wychowywać dzieci inaczej niż ja. w: „Tina” 1998, nr 47.

Nasiorowska K., Kiedy jesteśmy dla dziecka autorytetem. w:„Tina” 2001, nr 1.

Nie pozwól, by dręczono Cię w pracy. w: „Tina” 2002, nr 17/18.

Podgórska J., Trudno być matką, jeszcze trudniej nie być. w: „Polityka” 2001, nr 21.

Sękowska M., Różne drogi rozwoju tożsamości kobiet i mężczyzn. w: „Problemy Rodziny” 1998, nr 2.

Sztychmiler R., Stanowisko w sprawie ochrony rodziny. w: „Posłaniec Warmiński” 2001.

„Tradycyjny czy partnerski model rodziny?”, Komunikat z badań CBOS w:„Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze” 1994, nr 3.

Plopa M., Skala Postaw Rodzicielskich. w: „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5.

Tataj - Puzyna U., Rodziłem razem z żoną. w:„Twoje Dziecko” 2001, nr 1.

Utrat-Milecka L., Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze”. 1993, nr 8.

Zduniak M., Jak tata uczy się kochać dziecko. w: „Twoje Dziecko” 2001.

Sawicka E., Tata na weekend. w: „Mamo to ja” 2000, nr 12.

Internet:

http://republika.pl/slominska/wychowanie/rolaojca.htm/agresja.htm/

www.warszawa.ofmconr.opoka.org.pl/varius/darojca.htm

5.3. Spis tabel

  1. Wiek badanych osób

  2. Struktura rodziny

  3. Sytuacja materialna w rodzinie badanej młodzieży

  4. Ocena Postawy Akceptacji-Odrzucenia dziecka przez ojca

  5. Ocena Postawy Autonomii

  6. Ocena Postawy Ochraniającej

  7. Ocena Postawy Wymagającej

  8. Ocena Postawy Niekonsekwencji

  9. Postawa ojców-liczenie się ze zdaniem dzieci

  10. Postawa ojców-wypominanie dziecku przez ojca tego co dla niego zrobił

  11. Ocena Postawy Porozumienie

  12. Ocena Postawy Wścibstwo

  13. Ocena Postawy Wrażliwość

  14. Ocena Postawy Wroga Władczość

  15. Ocena Postawy Alterocentryzm

  16. Ocena Postawy Izolowanie się

  17. Ocena Postawy Szacunek

  18. Ocena Postawy Dokuczliwość

  19. Ocena Postawy Egocentryzm

  20. Postawy ojców-interesowanie się tym, co robi dziecko i z kim ono przebywa

  21. Najczęstsze formy spędzania wolnego czasu ojców z córkami

  22. Najczęstsze formy spędzania wolnego czasu ojców z synami

  23. Ja i mój ojciec rzadko…-dziewczęta

  24. Ja i mój ojciec rzadko…-chłopcy

  25. Opinia młodzieży o uznaniu autorytetu rodzicielskiego

  26. Powody przemawiające za tym, iż to matka jest większym autorytetem dla młodzieży

  27. Powody przemawiające za tym, iż to ojciec jest większym autorytetem dla młodzieży

  28. Preferencja rodziców przez młodzież w przypadku chęci uzyskania pomocy i rady z ich strony, kiedy to pojawia się jakiś problem

  29. Czynniki decydujące o tym, iż młodzież chętnie zwraca się o pomoc i radę do swej matki

  30. Czynniki decydujące o tym, iż młodzież chętnie zwraca się o pomoc i radę do swego ojca

  31. Czy młodzież ceni za coś swego ojca?

  32. Za co młodzież ceni swego ojca?

  33. Czy jest coś takiego, co irytuje młodzież w zachowaniu ojców?

  34. Co zatem irytuje młodzież w zachowaniu ojców?

  35. Opinia młodzieży na temat negatywnych cech osobowości ojców

  36. Czy młodzież oczekuje czegoś od swego ojca

  37. Czego oczekuje młodzież od ojca?

  38. Czy między młodzieżą, a ojcami dochodzi do konfliktów?

  39. Przyczyny konfliktów między młodzieżą, a ojcami

  40. Wzajemne stosunki między młodzieżą, a ojcami po wystąpieniu konfliktu

5.4. Spis wykresów

  1. Postawa Akceptacji-Odrzucenia

  2. Postawa Autonomii

  3. Postawa Ochraniająca

  4. Postawa Wymagająca

  5. Postawa Niekonsekwencji

  6. Postawa ojców-liczenie się ze zdaniem dzieci

  7. Postawa ojców-wypominanie dziecku przez ojca tego co dla niego zrobił

  8. Postawa Porozumienie

  9. Postawa Wścibstwo

  10. Postawa Wrażliwość

  11. Postawa Wroga Władczość

  12. Postawa Alterocentryzm

  13. Postawa Izolowanie się

  14. Postawa Szacunek

  15. Postawa Dokuczliwość

  16. Postawa Egocentryzm

  17. Postawa ojców-interesowanie się tym, co robi i z kim spotyka się dziecko

  18. Które z rodziców jest dla dziecka większym autorytetem?- dziewczęta

  19. Które z rodziców jest dla dziecka większym autorytetem?- chłopcy

5.5. Aneksy

F. Znaniecki, Socjologia wychowania. PWN, Warszawa 1983, s. 66-67.

J. Pieter, Środowisko wychowawcze. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 1972, s. 86.

Cyt.za S. Kawulą, J. Brągiel, A. W. Janke, Pedagogika rodziny. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2000, s. 11.

F. Adamski, Socjologia małżeństwa i rodziny. Wprowadzenie. PWN, Warszawa 1984, s. 21.

Z. Zaborowski, Rodzina jako grupa społeczno-wychowawcza. Nasza Księgarnia, Warszawa 1980, s. 14 i nast.

J. Szczepańki, Elementarne pojęcia socjologii. PWN, Warszawa 1965, s. 163.

J. Rembowski, Więzi uczuciowe w rodzinie. PWN, Warszawa 1979, s. 14.

Cyt. za M. Ochmańskim, Alkoholizm ojców a sytuacja rodzinna i szkolna dzieci. UMCS, Lublin 1997, s. 118.

Słownik wyrazów obcych. Red. J. Tokarski. PWN, Warszawa 1980, s. 706.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 18.

M. Ziemska, Struktura poszczególnych kategorii rodzin, a miejsce dziecka w ich ramach. W: Rodzina i dziecko. Red. M. Ziemska. PWN, Warszawa 1979, s. 279 i nast.

J. Szczepański, dz. cyt. s. 165 i nast.

M. Ziemska, Rodzina a osobowość. Wiedza Powszechna, Warszawa 1977, s. 83.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 27-29.

S. Kowalski, Socjologia wychowania w zarysie. PWN, Warszawa 1976, s. 143.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 19-24.

Cyt. za Z. Zaborowskim, dz. cyt. s. 24.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 25.

T. Kukułowicz, Sytuacja wychowawcza w nowych kategoriach rodzin w okresie transformacji ustrojowej. W: Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska. Wydawnictwo UW, Warszawa 1999, s. 58.

Z. Tyszka, Socjologia rodziny. PWN, Warszawa 1979, s. 72.

K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik socjologiczny. Graffiti BC, Toruń 1997, s. 131.

Cyt. za Z. Dąbrowskim, Podstawowe wyznaczniki, założenia i elementy modelu - wzorca Domu dziecka. W: Węzłowe problemy opieki i wychowania w domu dziecka. Red. Z. Dąbrowski. WSP, Olsztyn 1997, s. 103.

J. Szczepański, dz. cyt., s. 62.

W. Kopaliński, Koty w worku, czyli z dziejów pojęć i rzeczy. Wiedza Powszechna, Warszawa 1993, s. 160.

R. Miller, Proces wychowania i jego wyniki. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1966, s.107 i nast.

N. Han-Ilgiewicz, Więź rodzinna w aspekcie pedagogiki specjalnej. PWN, Warszawa 1966, s. 38 i nast.

Z. Tyszka, Rodzina współczesna - jej geneza i kierunki przemian. W: Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska. Wydawnictwo UW, Warszawa 1999, s. 198.

Cyt. za P. Kryczką, Czy „kryzys rodziny?”. W: Polska Rodzina na progu Trzeciego Tysiąclecia. Red. R. Ryszka. Norbertinum, Lublin 2000, s. 79 i nast.

Ustawa z dnia 2 grudnia 1999 r. o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2002 r. (Dz. U. z 2000 r., Nr 1, poz. 1 i Nr 93, poz. 1026).

Cyt. za M. Ochmańskim, dz. cyt., s. 132 i nast.

„Tradycyjny czy partnerski model rodziny?”, Komunikat z badań CBOS w:„Problemy Opiekuńczo-
Wychowawcze” 1994, nr 3, s. 2-7.

Z. Tyszka, dz. cyt., s. 91-100.

Tenże, dz. cyt., s. 100-109.

K. Pospieszyl, Ojciec, a rozwój dziecka. Wiedza Powszechna, Warszawa 1980, s. 63-74.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 29-34.

R. Sztychmiler, Stanowisko w sprawie ochrony rodziny. w: „Posłaniec Warmiński” 2001, nr 12, s. 8.

Internet http://republika.pl/slominska/wychowanie/rolaojca.htm/agresja.htm/

E.B. Hurlock, Rozwój dziecka. PWN, Warszawa 1961, s.565 i nast.

M. Ziemska, Zmiany w relacjach małżeńskich w cyklu życia rodziny. W: Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska, Wydawnictwo UW, Warszawa 1999, s. 44 i nast.

M i W Grabowscy (i inni), Zanim wybierzesz... Przygotowanie do życia w rodzinie, Praca zbiorowa, Wydawnictwo AND. Sp. z o.o., Warszawa 1993, s. 184-187.

J. Szczepański, Elementarne pojęcia socjologii. PWN, Warszawa 1965, s. 163.

M. Ziemska, Rodzina a osobowość. Wiedza Powszechna, Warszawa 1977, s. 55-83.

Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Red. B. Porzecka. Twoje prawo. C. H. BECK, Warszawa 2000, s. 9-28.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.

E. Daraszkiewicz i J. Kieniewicz - Górska. w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 5, s.9.

B. Spock, Dziecko-pielęgnowanie i wychowanie. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 1994, s. 55-56.

A. Jaworowska, Mężczyzna jako ojciec: predyspozycje do rodzicielstwa i uwarunkowania

funkcjonowania w tej roli (przegląd badań), w: „Psychologia Wychowawcza”. 1985, nr 5, s. 546 i nast.

M. Ryś, O miłości, małżeństwie i rodzinie .Oficyna Wydawniczo - Poligraficzna „ADAM”,

Warszawa 1998, s. 69.

N. Wolański, Dobór małżonków i jego konsekwencje biologiczne. W: Rodzina i dziecko.

Red. M. Ziemska. PWN, Warszawa 1979, s. 21.

B. Cramer, Zawód dziecko. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1994, s.121 i nast.

M. Ziemska, Rodzina, a osobowość. Wiedza Powszechna, Warszawa 1977, s. 59-60.

M. Ryś, dz. cyt., s. 69.

Internet: www.warszawa.ofmconr.opoka.org.pl/varius/darojca.htm

L. Utrat-Milecka, Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze”. 1993, nr 8, s. 143 i nast.

Mały Rocznik Statystyczny Polski 2001 roku. Zakład Wydawnictw Statystycznych, Warszawa
s. 117 i 120.

H. Cerańska - Goszczyńska, Odpowiedzialne rodzicielstwo. W: Polska Rodzina na progu Trzeciego Tysiąclecia. Red. R. Ryszka. Norbertinum, Lublin 2002, s. 67.

U. Tataj - Puzyna, Rodziłem razem z żoną. w:„Twoje Dziecko” 2001, nr 1, s. 14-16.

A. Jaworowska, Mężczyzna jako ojciec: predyspozycje do rodzicielstwa i uwarunkowania
funkcjonowania w te
j roli. w:„Psychologia Wychowawcza” 1985, nr 5, s. 554 i nast.

J. Maj, Co to znaczy być tatą?. w: „Claudia Rodzice” 1998, nr 3, s. 10.

A. Pluta, Za progiem ojcostwa i rodziny. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1984, s. 44.

K. Pospieszyl, O miłości ojcowskiej. Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1986,
s. 5-9.

E. Fromm, O sztuce miłości. PWN, Warszawa 1971, s. 51-56.

K. Pospieszyl, Ojciec a rozwój dziecka. Wiedza Powszechna, Warszawa 1980, s. 34 i 68.

W. Broniewski, Wiersze i poematy. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1980, s. 340 i 342.

Internet: www.warszawa.ofmconr.opoka.org.pl/varius/Darojca.htm

W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny. Wydawnictwo „Żak”, Warszawa 1996, s. 25.

Z. Zaborowski, dz. cyt., s. 36-41.

R. Jędrzejewska-Wróbel, Śpieszmy się kochać chwile.... w: „Dziecko” 2001, nr 4, s. 8.

E. Sawicka, Tata na weekend. w: „Mamo to ja” 2000, nr 12, s. 68.

Z. Nadwodzka, Mąż chce wychowywać dzieci inaczej niż ja. w: „Tina” 1998, nr 47, s. 42.

K. Nasiorowska, Kiedy jesteśmy dla dziecka autorytetem. w:„Tina” 2001, nr 1, s. 27.

J. Witczak, Ojcostwo bez tajemnic. Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1987,
s. 122-127.

B. Spock, Rodzicom o dzieciach. Wydawnictwo Rebis, Poznań 2000, s. 50-53.

Z. Freud, Człowiek, religia, kultura. Książka i Wiedza, Warszawa 1967, s. 325.

K. Pospieszyl, Ojciec, a ..., s. 45-46.

W. Eichelberger, Zdradzony przez ojca. Wydawnictwo DO, Warszawa 1998, s. 64-65.

H. Norman Wright, Tatusiowa córeczka - czyli o niezwykłym wpływie ojca na osobowość córki. Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993, s. 28 i nast.

B. Cramer, Zawód dziecko. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1994, s. 115 i nast.

Podaję za K. Pospieszyl, Ojciec, a rozwój dziecka. s. 147-155.; J. Rembowskim, Rodzina w świetle
psychologii
. s. 177.; B. Spock, Dziecko - pielęgnowanie i wychowanie. s. 543.

J. McDawell, N. Wakefield, Zadziwiający wpływ Tatusia. Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993, s. 10 i nast.

L. Schon, Synowie i ojcowie. Tęsknota za nieobecnym ojcem. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002, s. 147 i nast.

B. Spock, Rodzicom o dzieciach. Wydawnictwo Rebis, Poznań 2000, s. 99-100.

B. Spock, Dziecko - pielęgnowanie i wychowanie. s. 541 - 544.

M. Maruszczak, Już nie mąż, ale nadal tata. w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 5, s.68.

M. Żebrowska, Teorie rozwoju psychicznego. W: Psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży. Red. M. Żebrowska. PWN, Warszawa 1986, s. 186.

J. Skorupska - Sobańska, Młodzież i dorośli. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1967, s. 9.

M. Przetacznikowa, Na przełomie dzieciństwa i młodości. Książka i Wiedza, Warszawa 1972, s. 115 i nast.

M. Żebrowska, Wiek dorastania. W: Psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży. PWN, Warszawa 1986, s. 727 - 731.

J. Szczepański, Elementarne pojęcie socjologii. PWN, Warszawa 1965, s. 104.

Z. Zaborowski, Stosunki międzyludzkie a wychowanie. Nasza Księgarnia, Warszawa 1974, s. 15 i nast.

J. Rembowski, Rodzina w świetle psychologii. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1978, s. 25.

Tamże, dz. cyt., s. 7 - 11.

R. Campbell, Twój nastolatek potrzebuje Ciebie. Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej, Kraków 1991, s. 11.

M. Braun - Gałkowska, Jak być szczęśliwym w rodzinie? W: Polska Rodzina na progu Trzeciego Tysiąclecia. Red. R. Ryszka. Norbertinum, Lublin 2000, s. 33 i nast.

Cyt. za M. Ryś, O miłości, małżeństwie i rodzinie. Oficyna Wydawniczo - Poligraficzna „ADAM”, Warszawa 1998, s. 45.

E. Hurlock, Rozwój dziecka. PWN, Warszawa 1961, s. 525 i 540.

Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Red. B. Porzecka. Twoje prawo. C.H.BECK, Warszawa 2000, s. 26-29.

Cyt. za M. Sękowską, Różne drogi rozwoju tożsamości kobiet i mężczyzn. w: „Problemy Rodziny” 1998, nr 2, s. 23.

Cyt. za J. Podgórską., Trudno być matką, jeszcze trudniej nie być. w: „Polityka” 2001, nr 21, s. 6.

K. Arcimowicz, Współcześni mężczyźni - przegląd badań. w: „Problemy Rodziny” 1998, nr2, s. 10.

B. Wojciszke, Postawy i ich zmiana. W: Psychologia. Podręcznik akademicki, Podstawy psychologii. T.3. Red. J. Strelau, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000, s. 79.

J. Rembowski, Więzi uczuciowe w rodzinie. PWN, Warszawa 1979, s. 55.

M. Ziemska, Postawy rodzicielskie. Wiedza Powszechna, Warszawa 1969, s. 40 - 43.

Tamże, s. 71 - 79.

M. Ziemska, Rodzina a osobowość. Wiedza Powszechna, Warszawa 1977, s. 163 - 166.

M. Maruszczak, Jacy są polscy rodzice? w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 1, s. 38 i nast.

Z. Dąbrowski, Pedagogika opiekuńcza w zarysie. cz. 1., Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 2000, s. 121.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.

Nie pozwól, by dręczono Cię w pracy. w: „Tina” 2002, nr 17/18.

A. i M Niemyscy (i inni), Zanim wybierzesz... Przygotowanie do życia w rodzinie, Praca zbiorowa, Wydawnictwo AND. Sp. z o. o, Warszawa 1993, s. 225 i nast.

M. Ménard, Czy nowy obraz? W: Historia ojców i ojcostwa. Red. J. Delumeau i D. Roche'a. Oficyna Wydawnicza Volumen Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1995, s. 369.

J. Korwin - Mikke, Vademecum ojca. Rozdział: Obietnica. Wydawnictwo Watra, Warszawa 1991.

Cyt. za G. Macdonald, Wzorowy ojciec. Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej, Kraków 1993, s. 69.

G. Macdonald, Wzorowy ojciec. Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej, Kraków 1993, s. 72 i 89.

J. McDowell, N. Wakefield, Zadziwiający wpływ tatusia. Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993, s. 13.

Tamże, s. 20 - 27.

Tamże, s. 68.

L. Schon, Synowie i ojcowie - tęsknota za nieobecnym ojcem. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002, s. 23.

Tamże, s. 5.

M. Ryś, O miłości, małżeństwie i rodzinie. Oficyna Wydawniczo - Poligraficzna „ADAM”, Warszawa 1998, s. 54 - 56.

Cyt. za M. Chomczyńska - Miliszkiewicz, Rodzicielstwo miedzy wiedzą a intuicją. Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 1999, s. 51 i nast.

M. Zduniak, Jak tata uczy się kochać dziecko. w: „Twoje Dziecko” 2001, nr 3, s.19.

E. Hurlock, Rozwój dziecka. PWN, Warszawa 1961, s. 563 - 568.

J. Rembowski, Rodzina w świetle psychologii. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1978, s. 105 - 108.

M. Ogryzko - Wiewiórowska, Rodzina w oczach młodego człowieka. W: Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska. Wydawnictwo UW, Warszawa 1999, s. 117 i nast.

B. Spock, Dziecko - pielęgnowanie i wychowanie. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 1994, s. 414.

J. Skorupska - Sobańska. Młodzież i dorośli. Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1967, s. 16.

A. Olubiński, Konflikty rodzice - dzieci. Dramat czy szansa? Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001, s. 3 i 26.

M. Ghazal, Zjedz zupkę i ... bądź cicho!. PWN, Warszawa 1995, s. 10.

M. Ryś, O miłości, małżeństwie i rodzinie. Oficyna Wydawniczo - Poligraficzna „ADAM”, Warszawa 1998, s. 46 i nast.

S. Nowak, Metodologia badań socjologicznych. PWN, Warszawa 1970, s. 214.

Z. Skorny, Obserwacje psychologiczne dzieci i młodzieży. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1961, s. 191.

T. Pilch, Zasady badań pedagogicznych. Wydawnictwo „ Żak”, Warszawa 1995, s. 26 i nast.

J. Łaniec, Elementy statystyki dla pedagogów. Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 1994, s. 157.

M. Łabocki, Metody badań pedagogicznych. PWN, Warszawa 1984, s. 74.

W. Zaczyński, Praca badawcza nauczyciela. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1968, s. 25.

Z. Skorny, dz. cyt., s. 193.

J. Brzeziński, Elementy metodologii badań psychologicznych. PWN, Warszawa 1978, s. 24.

Z. Sorny, dz. cyt., s. 195 i nast.

T. Pilch, dz. cyt., s. 180.

S. Nowak, dz. cyt., s. 102.

Z. Zaborowski, Wstęp do metodologii badań pedagogicznych. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław 1973, s.150

S. Nowak, dz. cyt., s. 237.

W. Zaczyński, dz. cyt., s. 18.

A. Kamiński, Metody badawcze, techniki i narzędzia. W: Metodologia pedagogiki społecznej. Red R. Wroczyński, T. Pilch, Polska Akademia Nauk, Warszawa 1974, s. 55.

T. Pilch, dz. cyt., s.42 i 51.

M. Plopa, Skala Postaw Rodzicielskich. w: „Psychologia Wychowawcza” 1987 nr 5 s. 552 - 559.

J. Rembowski, Więzi uczuciowe w rodzinie. PWN, Warszawa 1979, s. 22.

M. Guziuk, Konstruowanie narzędzi badawczych. W: Prace promocyjne z pedagogiki. Red. W. Ciczkowski. Wydawnictwo UW - M, Olsztyn 2000, s. 169.

6

166

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Środowisko rodzinne stymulatorem twórczej aktywności plastycznej dziecka w wieku dorastania (2)
SPR Wpływ rodziny na rozwój dziecka w wieku przedszkolnym
Diagnoza sytuacji rodzinnej i szkolnej dziecka w wieku wczesnoszkolnym moje 2
DZIECKO W WIEKU SZKOLNYM i JEGO ROZWOJ
WSPÓŁCZESNE PROBLEMY SAMOTNEGO OJCA WYCHOWUJĄCEGO DZIECKO W WIEKU WCZESNO(2)
Rozwój dziecka w wieku przedszkolnym, Gazetka dla rodziców Przedszkolak
Rola?jki w życiu dziecka w wieku przedszkolnym
Problem przemocy w rodzinie i jego wymiar społeczny i prawny, Prace dyplomowe, pedagogika i psycholo
arkusz obserwacji - czterolatki - ogólny, Obserwacja dziecka w wieku przedszkolnym
Rozwój dziecka w wieku 8 lat
diagnoza niedostosowania społecznego dziecka w wieku szkolnym
Charakterystyka rozwoju emocjonalnego dziecka w wieku przedszkolnym i szkolnym
ROZWÓJ DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM OD 3 DO 7 ROKU ŻYCIA
rozwój społeczny dziecka w wieku przedszkolnym
arkusz obserwacji 5 latka, Obserwacja dziecka w wieku przedszkolnym
Inteligencja emocjonalna dziecka w wieku przedszkolnym, Przedszkole Integracyjne w Koszalinie - Joan
WPŁYW ŚRODOWISKA RODZINNEGO NA ROZWÓJ DZIECKA, Problemy i zagadnienia wychowawcze
PROGRAM STYMULACJI ROZWOJU DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM, Studia materiały, Biomedyczne podstawy roz

więcej podobnych podstron