monroe3


PRZEDMOWA

Robert Monroe jest kartografem. W Najdalszej podróy próbuje on nakreli obszar lecy „na skraju", poza ograniczeniami wiata fizycznego. Ukazuje nam jakoby map „Midzystanu" - drogi, która otwiera si przed nami, kiedy opuszczamy nasze fizyczne ciaa, z jej wjazdowymi i wyjazdowymi rampami, znakami drogowymi i przeszkodami. Jest w stanie to zrobi, poniewa przemierza t drog osobicie; pisze o niej opierajc si na konkretnej wiedzy, a nie jedynie na przekonaniach.

Pierwsza ksika Monroe'a, Podróe poza ciaem, opublikowana zostaa w 1971 roku. Od tamtej pory, powoujc si na opini dr Charlesa Tarta, jednego z najwybitniejszych ekspertów w dziedzinie wiadomoci i potencjau ludzkiego umysu, „niezliczona ilo osób odnalaza otuch i realn pomoc dlatego, i nie s osamotnione w podobnych doznaniach i bynajmniej nie s z tego powodu wariatami". Tamta wanie ksika oraz nastpna. Dalekie podróe, w których Monroe odnotowuje dowiadczone na przestrzeni przeszo trzydziestu lat oddzielenia od wasnego ciaa, ugruntoway jego pozycj pioniera w eksploracji odlegych granic ludzkiej wiadomoci. Teraz, w Najdalszej podróy posuwa ow eksploracj o krok dalej - chocia byby zapewne ostatnim, który by twierdzi, i osign ju jej kres.

Jednake pomidzy t ksik a jej poprzedniczkami jest jedna, zasadnicza rónica. Do tej pory Monroe by w swoich przeyciach osamotniony - opisywa swoje wasne przygody, wasne spotkania, dialogi, niebezpieczestwa i odkrycia. W Najdalszej podróy mówi nam, w jaki sposób odnalaz drog - nowy kierunek - jak ni pody i odkry powód oraz cel dla tej pionierskiej ekspedycji. A co waniejsze, umieszcza w tej ksice doniesienia innych, którzy dziki jego nowemu programowi nauczania byli w stanie odczyta t map, pody we wskazanym kierunku i dopeni tego samego celu.

Ci, którzy nie s obeznani z doznaniami stanu poza ciaem, by moe odnajd w tej ksice echa, wskazówki bd punkty odniesienia, które przypomn im o czym co wydarzyo si na przykad we nie, w stanie pomidzy snem a jaw lub w nagych chwilach zrozumienia czy nieodpartego przewiadczenia, kiedy to wszystko wydaje si ukada na waciwym miejscu i nabiera sensu. Ci za, którym zjawisko to nie jest obce, bd wiadomi trudnoci, na jakie napotyka przeoenie takich dozna na zrozumiay dla ogóu jzyk. Jednake wszyscy przekonaj si, i podenie w owym nowym kierunku moliwe jest dla kadego - o ile systemy przekona odoone zostan na bok, a umyl bdzie otwarty i gotowy na nowe dowiadczenia.

Sam Monroe mówi, e nikt w tej ksice nie neguje susznoci tez postawionych w jej dwóch poprzedniczkach, „które reprezentuj etapy rozwoju i cile odpowiadaj Znanym, bdcym moim osobistym dowiadczeniem w tamtym czasie". Podczas pracy nad trzeci ksik w yciu osobistym Monroe'a nastpi smutny i nieoczekiwany zwrot, gdy okazao si, e jego ona, Nancy, cierpi na raka. Wiedzc, e Nancy nie pozostao ju duo czasu, Monroe znacznie przyspieszy poszukiwania brakujcej Podstawy. Szczliwie udao mu si zakoczy badania we waciwym czasie i odnalaz zarówno nowy kierunek jak i brakujc Zasad, kiedy Nancy wci bya z nim w rzeczywistoci fizycznej. Umoliwio mu to, a take innym, wykorzystanie tej wieo nabytej wiedzy do pomocy Nancy w jej wasnej, ostatecznej podróy.

Ronald Rusell
Cambridge, Anglia

ROZDZIA PIERWSZY: ZMIENNO

Strach jest najwiksz barier w rozwoju czowieka. Mówi si, e gdy rodzimy si w tym fizycznym wszechwiecie, przynosimy ze sob tylko dwie obawy - przed gonym dwikiem i przed upadkiem - obie wywoane przez sam proces narodzin. Wraz z dorastaniem nabywamy coraz wicej nowych obaw i lków, a kiedy osigamy dojrzao - tak dzieje si przynajmniej u wikszoci z nas - jestemy nimi wrcz przepenieni. Rozwinlimy si fizycznie, ale nasz prawdziwy rozwój, realizacja naszych prawdziwych moliwoci zostay powstrzymane.

Nieznane stwarza lki. Moemy ba si ciemnoci, poniewa nie wiemy, co naprawd skrywa. Fizyczny ból moe wytwarza lk, poniewa nie wiemy, co moe on oznacza. Jednake kiedy te Nieznane stan si Znanymi, strach znika i jestemy w stanie stawi czoa kadej konfrontacji.

Wszyscy stykamy si z wystarczajc liczb Nieznanych w naszym yciu i z wystarczajc liczb obaw. Nie potrzebujemy szuka dodatkowych. Nadchodzi jednak czasami taka chwila, gdy nie mamy wyboru. Oto przykad. Przedstawi tu mój osobisty przypadek, czyli ródo tego wszystkiego, co nastpio potem.

Panuje powszechne przekonanie, i w trakcie naszego ycia tak naprawd wcale si nie zmieniamy. Pominwszy wyjtek, który - jak mówimy - potwierdza regu, kiedy to wraz z upywem lat rozgldamy si dookoa siebie. Wydaje si to cakowicie zasadne. Jako cao ludzie rzeczywicie wcale si nie zmieniaj, a wikszo z nas silnie opiera si zmianom.

Niemniej wszystkie nasze zmartwienia i wojny dotycz zmian. Boimy si, e co si moe wydarzy lub przeciwnie, e nie wydarzy si nic. Walczymy, aby zapobiec zmianom lub by przyspieszy ich proces. Jednake cokolwiek robimy, zmiana jest w stu procentach gwarantowana. Jedyn niewiadom stanowi jej szybko. Powoln zmian zwiemy ewolucj, szybk za rewolucj. Zmiany s streszczeniem Nieznanego - najwikszego z motorów napdowych strachu.

W moim wasnym przypadku nie miaem wyboru. Wpadem - bezwiednie i nie bez paniki - w proces inicjujcy nowe rozpoznanie rzeczywistoci. W co, co nazywam Odmiennym Spojrzeniem - a co jest teraz sta czci mnie samego. Zmiana w moim yciu bya czym, co nie martwio mnie uprzednio, bowiem nie miaem nawet pojcia, e takie rzeczy istniej. Czy bya przypadkowa, czy ewolucyjna? Dla mnie bya ona rewolucyjna.

W 1958 roku, bez jakiejkolwiek widocznej przyczyny zaczem unosi si ponad moim ciaem fizycznym. Nie byo to rozmylne; nie próbowaem adnych mentalnych wyczynów. Nie dziao si to take w trakcie snu, wic nie mogem uzna tego za rodzaj marzenia sennego.

Miaem pen wiadomo wszystkiego, co si ze mn dzieje, co oczywicie pogarszao tylko spraw. Zakadaem, e bya to ostra forma halucynacji spowodowana guzem mózgu, atakiem serca, rozwijajc si chorob umysow albo nadcigajc mierci.

Fenomen ten trwa dalej. Nie miaem nad nim adnej kontroli. Zazwyczaj wystpowa gdy kadem si na krótki odpoczynek, bd przygotowywaem si do snu - nie za kadym razem, ale co najmniej kilka razy w tygodniu. Unosiem si wtedy o kilka stóp powyej wasnego ciaa. Peen przeraenia usiowaem jak najprdzej wróci z powrotem. Byem pewny, e umieram. I chocia staraem si na wszelkie moliwe sposoby, nie byem w stanie powstrzyma tego zjawiska.

Do tej pory sdziem, e ciesz si stosunkowo dobrym zdrowiem prowadzc ycie wolne od stresów i nadmiernych napi. Byem osob raczej zajt - posiadaem na wasno kilka stacji radiowych i prowadziem kilka innych interesów. Miaem biura na Madison Avenue w Nowym Jorku, dom w okrgu Westchester oraz on i dwoje maych dzieci. Nie przyjmowaem adnych lekarstw, nie zaywaem narkotyków, a ilo alkoholu na jak sobie pozwalaem, bya doprawdy symboliczna. Nie przejawiaem te szczególnego zainteresowania jak konkretn religi, nie studiowaem filozofii ani adnych technik medytacyjnych Wschodu. Mówic krótko, byem cakowicie nie przygotowany na tak radykaln zmian.

Nie sposób opisa strachu oraz samotnoci, jakie wtedy odczuwaem. Nie byo nikogo, z kim mógbym o tym porozmawia - mojej onie nie chciaem przysparza niepotrzebnych zmartwie. Silnie zwizany z nauk i kultur Zachodu po odpowiedzi na trapice mnie pytania zwróciem si ku medycynie konwencjonalnej i przyjtej powszechnie wiedzy naukowej. Po wyczerpujcych badaniach i testach moi lekarze owiadczyli, i w gr nie wchodzi tu nowotwór mózgu ani aden inny czynnik natury fizjologicznej. Jednake nie byli w stanie powiedzie mi niczego wicej.

W kocu zebraem si na odwag i porozmawiaem z psychiatr i psychologiem, obaj zaliczaj si do grona moich przyjació. Pierwszy zapewni mnie, e nie jestem psychotykiem - zna mnie bowiem zbyt dobrze. Drugi zasugerowa nieokrelone lata studiów u jakiego guru w Indiach - ale taka koncepcja bya dla mnie nie do przyjcia. Ani im, ani nikomu innemu nie wyjawiem, jak bardzo si wtedy baem. Byem dziwolgiem w kulturze, któr podziwiaem i szanowaem, i o której mylaem, i stanowi jej cz.

Ch przeycia jest jednak niezwykle silna. Powoli, bardzo powoli nauczyem si kontrolowa ten proces. Stopniowo odkryem, e niekoniecznie musi on stanowi preludium do umierania, i e mona nim kierowa. Jednake min musia cay rok, zanim byem w stanie zaakceptowa rzeczywisto dozna poza ciaem - dzi znanych powszechnie jako OBE. Nastpio to po okoo czterdziestu uwiarygodnionych „podróach" poza ciaem, które zapewniy mi - a take innym - obszern dokumentacj. Wraz z nowo nabyt wiedz strach szybko si zmniejszy, a zastpio go co niemal równie potnego - ciekawo!

Lecz w dalszym cigu pewna rzecz pozostawaa nie rozstrzygnita. Potrzebowaem odpowiedzi, a jasne byo, e nie znajd ich w adnej hinduskiej pustelni. Mój sposób mylenia zwizany by z kultur Zachodu, na dobre czy na ze. Std, aby umoliwi sobie pomoc w zbieraniu informacji zwizanych z tym dziwnym „Nieznanym", powoaem do ycia wydzia badawczo-rozwojowy w korporacji, której prywatnym wacicielem byem ja i moja rodzina. Póniej wydzia ten sta si cakowicie samodzielny i w kocu przeksztaci si w placówk znan dzi jako Instytut Monroe'a.

Pocztkowo celem byo rozwizanie moich osobistych i nie cierpicych zwoki problemów: przeksztacenie - o ile to moliwe - moich wzbudzajcych obawy Nieznanych w Znane. Oznaczao to zrozumienie dozna poza ciaem oraz nauk, czy i w jaki sposób mona je kontrolowa. Wówczas sdziem, e jestem jedynym, który potrzebuje takiej pomocy, wic moje motywy byy osobiste i egoistyczne, a nie szlachetne czy idealistyczne. Nie mam na to adnego usprawiedliwienia - ale przecie ja byem tym, który paci wszystkie rachunki.

Zgodnie z dzisiejsz wiedz OBE jest stanem wiadomoci, w którym postrzegacie samych siebie jako oddzielonych od wasnego ciaa fizycznego. Oddzielenie to moe by rzdu dwóch centymetrów lub dwóch mil, a nawet wicej. Moecie w tym stanie myle, dziaa i postrzega mniej wicej tak, jak robicie to w ciele fizycznym, chocia z kilkoma wanymi wyjtkami.

We wczesnych etapach aktywnoci OBE odnosicie wraenie, e forma waszego ciaa fizycznego zostaje zachowana - gowa, barki, ramiona, nogi i tak dalej. Lecz kiedy coraz bardziej poznajecie ten inny stan istnienia, moecie przybra form mniej humanoidaln. Tak jak by to bya wyjta z formy galaretka. Przez chwil zachowuje ksztat formy, ale wkrótce zaczyna rozpuszcza si po bokach i w kocu przeksztaca si w co przypominajcego pyn. Jeeli wydarzy si to w trakcie OBE, wystarczy o tym pomyle, by natychmiast zosta cakowicie przywrócony ludzki ksztat i forma. Z powyszego opisu jasno wynika, i owe „drugie ciao" jest niezwykle plastyczne. Jednake jest wane abycie wiedzieli, e jakikolwiek przyjmuje ono ksztat, zawsze pozostajecie sob. To si nie zmienia - chyba e odkryjecie, i jestecie czym wicej, ni si wam do tej pory zdawao.

Jeli chodzi o to, dokd si udajecie i co robicie, to wydaje si, e nie istniej adne ograniczenia. A jeli s, to jeszcze ich nie odkrylimy. W stanie poza ciaem nie jestecie ograniczeni wizami czasoprzestrzeni. Moecie w niej by, ale nie jestecie jej czci. Wy - wasza niefizyczna ja - znajdujecie si w odmiennym systemie energii. Odczuwacie ogromne poczucie wolnoci. Jednake nie jestecie cakowicie wolni. Jestecie jak balon czy latawiec na uwizi. Po drugiej stronie linki - niewidzialnej linii - jest wasze ciao fizyczne.

Ju we wczesnym etapie naszych bada zdalimy sobie spraw, e yjemy w kulturze i cywilizacji, w której aktywna wiadomo fizyczna jest najistotniejsz ze wszystkich waciwoci. Nie jest atwo przedstawi dowody, i jakikolwiek inny stan istnienia jest moliwy.

Jednak nasze poszukiwania szybko przyniosy plon w postaci sporej liczby anomalii, których ani nie mona dopasowa, ani wytumaczy w granicach obecnie Znanego jak te systemów przekona - oczywicie pamitajc, e systemy te maj wasne etykietki dla wszystkiego, co nie moe by w peni zrozumiane czy zidentyfikowane.

Zaczlimy zatem pracowa nad pytaniami na temat pojtej ogólnie wiadomoci. Co si z ni dzieje, gdy tracimy przytomno na skutek uderzenia w gow, szoku, zasabnicia, naduycia narkotyków czy alkoholu, rozkoszy, snu czy wreszcie mierci? Czy wiadomo pokrewna jest polu magnetycznemu wytwarzanemu przez elektromagnes, które zanika, kiedy dopyw prdu zostaje przerwany? A jeeli tak, to czy sabnie lub ulega wzmocnieniu, gdy zmieniamy natenie „prdu"? Jeeli rzeczywicie to robimy, to dzieje si to bez wiadomoci, „jak" to robimy. Czy moemy w jaki sposób kontrolowa ten proces?

Stawianie takich pyta jest stosunkowo atwe, rodz one bowiem jedynie kolejne pytania, o odpowiedziach nie ma mowy. Szybko przekonalimy si, e istnieje olbrzymia luka informacyjna. Potrzebowalimy pewnych przesanek, które wytyczyyby kierunek w jakim moglibymy pody.

Tak wic zamiast szuka wyjanie natury materialistycznej, postanowilimy wzi si za rzecz z drugiego koca. A co, jeeli po zredukowaniu strumienia wiadomo rzeczywicie trwa dalej? Prawie natychmiast zaczlimy znajdowa odpowiednie przykady.

Kiedy znajdujemy si poza ciaem tracimy wiadomo, a jednak jej nie tracimy, nasza pami jest lub nie jest osabiona, cz naszych zmysów fizycznych funkcjonuje, a inne nie i tak dalej. Nie posiadamy wtedy penej wiadomoci, tak jak zwyklimy o niej myle, wic nie uwaamy tego stanu za realny. Panuje przekonanie, e jeeli nie moemy porusza naszym ciaem fizycznym lub te nie reaguje ono na bodce, a take jeeli nie jestemy w stanie komunikowa si wedug przyjtych standardów, to nie jestemy wiadomi w powszechnym rozumieniu tego sowa. Jednak wiele osób na przykad znajdujcych si w stanie piczki w dalszym cigu zachowuje wiadomo - po prostu nie maj one moliwoci komunikowania si z nami fizycznie.

Aby wyjani lub usprawiedliwi te wszystkie funkcje, które wykonujemy bez udziau wiadomoci, kultura nasza musiaa wynale systemy niewiadome. Znamy je jako systemy autonomiczne, podwiadome, limbiczne i tak dalej, wczajc w to sen. Dziaanie, którego nie moemy kontrolowa w oparciu o nasz wol, nie ley w obrbie wiadomoci.

W 1960 roku zaczlimy w Instytucie Monroe'a prace nad historycznymi aspektami wiadomoci, lecz równoczenie przystpilimy do bada dozna poza ciaem Odkrylimy wtedy, i wiele OBE zwizanych jest ze) stanem snu i std zbywane s jako zwyke marzenia senne - cho nie pasuj do mglistej i nierzeczywist natury snu. Inne spontaniczne OBE wystpoway w trakcie narkozy, kiedy to lecy na stole operacyjnym pacjent nieoczekiwanie stwierdza, i unosi si kilka stóp powyej wasnego ciaa. Opowiada póniej, co widzia i sysza znajdujc si w tej pozycji - a bya to przecie fizyczna niemoliwo. Wypadki takie maj miejsce czsto, ale w wikszoci nie s podawane do publicznej wiadomoci.

Inne przypadkowe OBE wystpuj w okresach niewiadomoci wywoanych na przykad jakim wypadkiem. Powszechnie uwaa si je jednak za wytwory fantazji i upychane s gdzie na dnie pamici jako anomalie - lub co, co w rzeczywistoci wcale nie miao miejsca. Nasze systemy przekona i tak nie zezwoliyby im wystpi w innej roli.

Najbardziej wstrzsajcymi OBE s te, które obecnie identyfikujemy jako przeywa na pograniczu mierci. One take wystpuj zazwyczaj w stanie narkozy podczas operacji. Zdarza si, e dowiadczenia te cakowicie zmieniaj systemy wiary u osób, u których wystpuj, dostarczajc im autentycznego Odmiennego Spojrzenia. Ludzie tacy budz si nie tylko z wiedz, e s czym wicej ni jedynie ciaem fizycznym, lecz take bez adnej dwuznacznoci s pewni, i przeyj wasn fizyczn mier.

Nasza historia pena jest odniesie do tego, co obecnie nazywamy doznaniami poza ciaem, wliczajc w to jzyk, jakim si posugujemy. Jestemy „obok siebie", „wychodzi" nam z pamici, „zapadamy" w sen, budzimy si „na nowo", „tracimy" zmysy. Jedna z kilku naszych ankiet przeprowadzonych w cigu ubiegych dziesiciu lat wykazaa, e przeszo 25 procent naszej rodzimej spoecznoci przypomina sobie przeycia co najmniej jednego doznania poza daem.

Jeli si nad tym zastanowicie, moe dojdziecie do wniosku, e i wy naleycie do owych 25 procent. Czy mielicie kiedykolwiek sen o „lataniu", czy to w samolocie, czy bez niego? Czy przypominacie sobie sen o szukaniu na parkingu wasnego samochodu, kiedy to odnajdujecie go i zaraz po tym si budzicie? (W podwiadomoci czsto spogldamy na nasz samochód jako na dodatkowe ciao.) A moe przypominasz sobie sen o „spadaniu", podczas którego miast roztrzaska si o podoe budzisz si? Jest to bardzo powszechne uczucie, gdy ponowne wejcie w ciao fizyczne zostaje przyspieszone terkotem budzika!

Do 1970 roku wszystkie nasze prace badawcze przebiegay bez rozgosu, o ile wrcz nie w ukryciu. Ostatecznie byem normalnym businessmanem i miaem do czynienia z normalnymi ludmi. Wiedziaem, i jakakolwiek publiczna wzmianka o tej sekretnej stronie mojego ycia nadszarpnie reputacj odpowiedzialnego czowieka interesu.

Nie mogem jednak pozosta milczcym na wieki. Wraz z opublikowaniem mojej pierwszej ksiki. Podróe poza ciaem, nasza dziaalno zacza skupia na sobie coraz wicej uwagi. Teraz moglimy nawet wyselekcjonowa odpowiedni liczb ochotników do przeprowadzanych przez nas testów. Wikszo bya w stanie wielokrotnie powtarza oddzielanie si od ciaa, stosujc wynalezione i udoskonalone przez nas metody.

W latach osiemdziesitych temat dozna poza ciaem podejmowany by w wielu szkoach i uniwersytetach, w radiu i telewizji, a nawet w Instytucie Smithsona. Na corocznym zjedzie Amerykaskiego Towarzystwa Psychiatrycznego powicono temu zjawisku trzy rozprawy sponsorowane przez Centrum Medyczne Uniwersytetu Kansas i Instytut Monroe'a. W czasopismach pojawia si zaczy artobliwe komiksy traktujce doznania poza ciaem jako co prawdziwego. Tematy zwizane z OBE pokazyway si te na koszulkach, a Bob Hope powici tym doznaniom jeden ze swoich satyrycznych programów. Rzeczywisto OBE powoli jest coraz bardziej akceptowana, a sam termin „OBE" na dobre wszed do codziennego jzyka.

Jakie s Znane odnonie dozna poza ciaem? Teraz, prócz uwiadomienia sobie, i jestecie czym wicej ni tylko ciaem fizycznym, dysponujecie rodkami, by to sobie samym udowodni. Wierzymy take, e przy zastosowaniu innych kryteriów moe to zosta udowodnione nauce, a nastpnie reszcie ludzkoci. Jednake jeeli chodzi o dowody, to nie ma innego sposobu ich uzyskania poza osobistym doznaniem takiego stanu. My znamy narzdzia umoliwiajce dokonanie tej weryfikacji.

Kontrolowane doznania poza ciaem s najefektywniejszym sposobem na zgromadzenie Znanych umoliwiajcych w efekcie wytworzenie Odmiennego Spojrzenia. Co istotne - pomidzy tymi Znanymi znajduje si dowiadczenie przeycia wasnej mierci fizycznej. Czy istnieje lepszy sposób od OBE na nabranie pewnoci w tej kwestii - nie wiara, nadzieja czy przekonanie, lecz pewno - tego nie wiemy. Faktem jest, i wszyscy, którzy choby w niewielkim stopniu dowiadczali OBE, szybko nabieraj takiej pewnoci. A w dodatku zachodzi to, czy nam si to podoba, czy nie, bez wzgldu na pozycj czy wykonywan prac w yciu fizycznym. Trwanie jani poza istnieniem fizycznym jest procesem naturalnym i automatycznym. Dzi naleaoby si zastanowi, jak kiedykolwiek moglimy by tak ograniczeni w naszym sposobie mylenia.

Po drugie, najwiksz przeszkod na drodze do osignicia przekonywajcych dozna poza ciaem jest bariera strachu - strachu przed nieznanym i fizyczn mierci. Wi naszego wiadomego umysu ze rodowiskiem fizycznym jest niezwykle silna. Dosownie wszystko, o czym mylimy, wyraane jest w kategoriach czasoprzestrzeni. Teraz jednak znalelimy si wobec potrzeby przeoenia czego zupenie obcego na co zrozumiaego tutaj i teraz.

Jedynym sposobem na zagodzenie tych obaw, jest nauka procesu umoliwiajcego samodzielne wywoywanie i przeywanie OBE. Musi si to jednak odbywa bardzo powoli, metod maych kroków. Uatwia to nowicjuszowi przyzwyczajenie si do niewielkich zmian i nauk w taki sposób, by zmiany te nie byy niebezpieczne czy zagraajce yciu. Wraz z narastaniem liczby zmian pomagamy studentowi w staym zachowaniu fizycznej wiadomoci, utrzymany wic zostaje znany punkt odniesienia. Obawy stopniowo zostaj rozproszone. Co najwaniejsze, wiadomy umys obecny w stanie poza ciaem róni si od tego, jaki wystpuje w normalnej rzeczywistoci Fizycznej. Skupienie intelektualne i analityczne wydaje si tam nie wystpowa, a przy najmniej nie w rozumianych przez nas kategoriach. Zmienia to dopiero przypyw fizycznej wiadomoci. Take emocjonalne skrajnoci prawej strony mózgu s tam czsto cakowicie nieobecne i zazwyczaj o wiele trudniej je zaktywizowa. (Mio w swojej istocie nie jest uwaana w tym kontekcie za „emocj").

W wiadomoci umysowej stanu poza ciaem to wszystko, czym jestemy, wystpuje niejako przy podniesionej kurtynie, znajduje si „na widoku". Nie ma adnych pod- czy niewiadomoci ukrytych pod pokadami skrpowania. Std nie moe by mowy o faszu czy nieszczeroci, poniewa na pokaz wystawiona jest caa nasza istota. Kimkolwiek jestemy, emanujemy fakty. Oczywicie zdarzaj si pewne przeniesienia z naszych fizycznych myli i uwarunkowa, lecz ostatecznie s one uwalniane i odrzucane, o ile wejd nam w drog.

By moe równie wanym jest to, e znajdujc si w stanie poza ciaem uczymy si, jak bardzo jestemy czym wicej ni tylko ciaem fizycznym. Dokadna odpowied na pytanie po co i w jaki sposób istniejemy osigana jest bez trudu, o ile oczywicie mamy pragnienie i odwag, by si tego dowiedzie. Kiedy poszukujemy informacji, uzyskiwane odpowiedzi mog si nam nie podoba, ale przynajmniej wiemy, i s one zgodne z prawd.

Jeeli chcecie udowodni - samym sobie i nikomu innemu - i przeycie fizycznej mierci jest moliwe, moecie nauczy si przenosi do stanu poza ciaem, by odszuka przyjació, krewnych czy inn blisk wam osob, która niedawno zmara. Aby to osign, musicie dostroi si w waszej pamici do tego, czym bya ta osoba lub co sob reprezentowaa. Kilka takich spotka wystarczy a nadto. Otrzymacie swój dowód - i to wycznie na wasny uytek. Bdziecie jednak musieli zrealizowa taki kontakt szybko, bowiem osoby zmare gwatownie trac zainteresowanie yciem, które wanie zakoczyy. Wkraczanie w stan poza ciaem stanowi znakomity sposób na gromadzenie informacji. A jedn z najprostszych informacji, jakie moecie t drog uzyska, jest przekonanie si o szczciu bliskiej wam osoby. Prawdopodobnie jest to take najprostszy cel OBE. Jeli jestecie odseparowani od ukochanej osoby bdc na przykad w podróy subowej, moecie w trakcie OBE uda si do domu i sprawdzi, czy wszystko jest w porzdku. Podam tu przykad jak najbardziej osobisty. Kiedy jedna z naszych córek przebywaa w odlegym college'u, podczas OBE okazjonalnie wpadem do niej by zobaczy, jak sobie radzi. Popeniem jednak ten bd, i powiedziaem jej o tym, gdy bawia z wizyt u nas w domu. W rok po tej rozmowie owiadczya mi, e co noc szykujc si do snu mówia w stron sufitu: „Jeeli jeste gdzie w pobliu tato, to dobranoc!".

Zboczenie polegajce na doznawaniu zadowolenia seksualnego przy ogldaniu narzdów pciowych czy sytuacji seksualnych - w stanie OBE prawie nie istnieje. S do robienia inne, o wiele bardziej ekscytujce rzeczy. Poprzez OBE wdrowa moecie wszdzie i w jakikolwiek czas - przeszo, teraniejszo, przyszo. Moecie uda si bezporednio do kadego wybranego miejsca i obserwowa wszystko, co si tam dzieje. Moecie si po nim przemieszcza, obserwujc akcj z rónych perspektyw. Nie moecie jedynie podnosi obiektów fizycznych - wasze donie przejd przez nie na wylot.

Z tak swobod moecie pody szlakiem wyznaczonym przez nasz Instytut. Moecie uda si dokdkolwiek na Ziemi, do jej wntrza a nawet poza ni. Moecie spenetrowa Ksiyc czy najdalsze zaktki Systemu Sonecznego. Jest to pikne i zarazem wzbudzajce groz, ale po pewnym czasie moe sta si monotonne. W taki sposób ujrzelimy i poznalimy na przykad odwrotn stron Ksiyca, zanim jeszcze próbniki NASA wykonay jej zdjcia. To samo byo z Marsem, gdzie szukalimy przedmiotów i struktur, które mogyby by wykonane przez inteligentne istoty. Kilkoro z nas podjo nawet próby podróy poza System Soneczny; zazwyczaj si przy tym gubic - nie bylimy bowiem w stanie ustali, gdzie w odniesieniu do Ziemi tak naprawd zawdrowalimy. Powrót nie by problemem. Badacz koncentrowa si po prostu na swoim ciele fizycznym. Prdko wiata nie jest tu adnym ograniczeniem.

Jeeli w fizycznym wszechwiecie wystpuj jakie formy inteligentne, to nie udao nam si ich odnale. Albo byy ukryte, albo - co bardziej prawdopodobne - po prostu nie wiedzielimy czego szuka. Oczywicie nasze poszukiwania byy w skali wszechwiata czym nieskoczenie drobnym. Moe gdybymy zbadali dalsze galaktyki, odnalelibymy kogo. Pewnego dnia kto z nas moe tego dokona.

We wszechwiecie niefizycznym sprawa przedstawia si cakiem inaczej. Napotkalimy setki, o ile nie tysice istot, w wikszoci niehumanoidalnych. Eksploracja poza ciaem jest gównym sposobem na funkcjonowanie poza wszechwiatem fizycznym. „Drugie ciao" stanu OBE z pewnoci nie jest ciaem fizycznym. Jest czci odmiennego systemu energii, zmieszanego co prawda z Ziemskim Systemem ycia, ale nie bdcego z nim w równej fazie.

Jeeli poszukujecie przygody w tym odmiennym systemie energii, w owym Tam, efekt jest prawie natychmiastowy. System jest bardzo gsto zaludniony i bez wtpienia spotkacie jakich interesujcych przyjació, gdy staniecie si ju biegli w OBE.

Autostrady i objazdy doznawanych poza ciaem przygód s szerokie i krte, w wikszoci poza normalnymi koncepcjami czasoprzestrzeni. Jestemy w stanie zrozumie tylko t ich cz, która bezporednio wie si z Ziemskim Systemem ycia, Moemy czyni próby badania reszty - wydaje si to nie posiada granic - ale nie dysponujemy adn baz porównawcz by móc czyni to dobrze. Problem ley w zrozumieniu i przetumaczeniu tego, co zostao znalezione - i na przyniesieniu tego z powrotem. Nie bdcie zatem zaskoczeni, gdy po powrocie do ciaa fizycznego stwierdzicie, i po policzkach spywaj wam zy.

Dzieje si to, poniewa opucilicie map Znanego i powrócilicie z pewnymi wanymi Nieznanymi, przeksztaconymi teraz w Znane. Moecie przekonywa innych o tej rzeczywistoci, albo da sobie spokój. Wikszo nawet nie próbuje; indywidualna wiedza jest czym wystarczajcym.

Pomylcie, jak taka wiedza - nie wiara czy przekonanie - mogaby wpyn na wasze ycie. Wiedza, e naprawd jestecie czym wicej ni tylko ciaem fizycznym, i e naprawd przeyjecie fizyczn mier. Te dwie Nieznane przeksztacone w Znane - mogyby odmieni wszystko!

Odmienne Spojrzenie - nieskaony sposób postrzegania - moe zmieni je w wasze osobiste Znane. Moe dokona te wicej, duo wicej. Dlatego rozepnijcie pas bezpieczestwa waszych przekona, zapcie za buty do wspinaczki i by moe maczet - i wyruszcie razem ze mn na szlak.

ROZDZIA DRUGI: PIERWSZY TROP

Od zarania dziejów tych, którzy wayli si myle inaczej, opatrywano najprzeróniejszymi etykietkami - zwano ich niewiernymi, mistykami, grzesznikami, rebeliantami, rewolucjonistami, dziwakami, neurotykami, anarchistami, awanturnikami, odszczepiecami, odkrywcami, wizjonerami, badaczami - dodajcie do tej listy, co tylko zechcecie. Jakiekolwiek odstpstwo od akceptowanych norm rodzi ryzyko. Wszyscy wymienieni w wikszoci byli tego wiadomi. A jeeli nie, to ignorancja nie jest adnym usprawiedliwieniem. Jeli bya do zapacenia jaka cena, to osoby te musiay lub przynajmniej powinny byy o niej wiedzie zanim podjy jakiekolwiek dziaanie. Tak wic nie roni ez rozpaczy nad poszkodowanymi w takich przypadkach. Znam to wszystko bardzo dobrze, a wy by moe odkryjecie to dla siebie samych.

Jedno powiedzie naley z ca moc: Odmienne Spojrzenie, jakie zaczynacie uzyskiwa, moe by jedynie przekonaniem, dopóki nie zaczniecie sprawdza jego zasadnoci w obrbie swoich wasnych yciowych dowiadcze. A gdy mae przekonania przemienia si w Znane, wtedy i wiksze przekonania Odmiennego Spojrzenia pod t sam drog - a nie staniecie si wolni.

Poczynajc od tej chwili osobisty sposób narracji wydaje si najbardziej odpowiedni metod dalszych objanie. Bowiem to, co dla mnie jest Znanym, dla was stanowi moe jedynie przekonania, chyba e mielicie lub macie podobne doznania domagajce si weryfikacji. Pozwólcie mi zatem spróbowa opowiedzie „jak to jest" ze mn, zezwalajc sobie w ten sposób na sformuowanie wasnych przekona, które z czasem by moe przeksztac si w Znane.

W moim przypadku trzydzieci kilka lat aktywnoci poza ciaem zaowocowao stanem spokojnej satysfakcji. Cykl zosta zakoczony, a przynajmniej tak si zdawao. Moje osobiste Odmienne Spojrzenie uzyskao okrelony charakter i przynosio mi wymierne korzyci. Bd te powinno przynosi.

Wiedziaem skd pochodz, jak si tu znalazem i staem istot ludzk, a take dlaczego tu przebywam. Znaem termin mojego ostatecznego odejcia oraz wiedziaem dokd potem pójd. Có jeszcze mogo mie jakiekolwiek znaczenie? Caa reszta to byy jedynie detale.

Lecz potem pojawi si mój przyjaciel INSPEK.

Rozmowa z takim umysem-wiadomoci w warunkach laboratoryjnych, gdy jest to tylko gos przemawiajcy poprzez osob fizyczn, któr dobrze znacie, to jedno. Czym cakowicie odmiennym jest natomiast spotkanie si z tak wiadomoci twarz w twarz. By okreli jako t form energii, wybralimy akronim INSPEK (od Intelligent Species), który zakada, e my, Ludzkie Umysy, jestemy jednak czym pomniejszym.

Ale ten INSPEK nie by taki jak te, które spotykaem poprzednio. Na przestrzeni lat doznaem wielu niefizycznych spotka i kontaktów z tymi, którzy byli istotami ludzkimi, wci jeszcze posiadajc ciao fizyczne, jak te z innymi. Ten INSPEK jednak by cakowicie odmienny.

Nasze zwyczajowe miejsce spotka znajdowao si tu poza Pasmem H Dwiku. Pasmo to stanowi jakby wierzchoek zbiorczy niekontrolowanych myli emanujcych od wszystkich ywych form na Ziemi, ze szczególnym uwzgldnieniem czowieka. Jeeli rozwaycie, e pochodz one rzeczywicie od wszystkich, nawet w biecym przedziale czasu, bdziecie mieli lepsze pojcie o ogromie tej niezorganizowanej, kakofonicznej masy bezadnej energii. Amplituda kadego segmentu pasma jest okrelona emocj zwizan z dan myl. A jednak nasza cywilizacja nawet sobie nie uwiadamia istnienia Pasma H.

Przypuszczam, i pasmo to zawiera w sobie nie tylko wzory mylowe chwili obecnej, lecz wszystkie jakie kiedykolwiek istniay. S one nieprzerwane i równoczesne, wic moe by tak, e starsze promieniowanie jest przykryte nowymi warstwami. Dlatego wszystko, co kto odbiera, to jedynie emisja bieca.

Aby zbada to obiektywnie, o ile kto czuje si na tyle zatwardziaym sceptykiem, by zechcia zrobi to osobicie, naley przenie si w obszar lecy poza granic bezporedniej i zwizanej z Ziemi aktywnoci Ludzkiego Umysu. W duym stopniu przypomina on warstw odbijajc, poza któr efekty dwikowe gwatownie zanikaj. Wskazanym jest, by przenika przez ni szybko, zupenie jakby próbowao si przedrze przez rozwcieczony i rozwrzeszczany tum - bowiem tak to wanie brzmi, przy caej mnogoci jzyków i dwików.

Lecz powrómy teraz do mojego przyjaciela INSPEK'a. Oto fragment jednego z naszych wczeniejszych spotka, kiedy wydostaem si z ciaa i przemieciem w punkt tu poza Pasmem H:

Ciekawe czy ta istota wie, jak silne jest to jego lub jej wiato. Czyby rzeczywicie bya to istota pozaziemska?

#Przyzwyczaisz si do wiata. Dla nas promieniujesz tak samo... i nie jestemy istotami pozaziemskimi w twoim rozumieniu tego sowa.#

Potrafisz czyta moje myli?

#Owszem. Tak samo zreszt jak ty moesz czyta moje.#

Naprawd mog?

#Czciowo robisz to ju teraz, chocia jedynie po powierzchni.#

Tak, masz racj. Z pewnoci nie s to stówa ani dwiki... nie wystpuj fale wibracyjne... po prostu to pojawia si od razu w umyle... tak.

#To, co nazywasz rdzenn jani, pamita.#

Rzeczywicie pamitam... pamitam ciebie... uczucie ciebie...

#Dobrze, e nie odczuwasz lku. Moemy dokona wiele, kiedy ta bariera jest usunita.#

Och, kilka obaw jeszcze mi pozostao...

#Ale nie przesaniaj one twojej percepcji. Na przykad, dlaczego nie boisz si w tej wanie chwili?#

Nie wiem. Po prostu nie boj si. To prawda. W tej chwili jestem tutaj i rozmawiam z tob w sposób racjonalny... z kim, kto jest bardzo podobny do mnie... z janiejc silnym blaskiem postaci, któr pewni ludzie mogliby zinterpretowa jako Boga, anioa lub przynajmniej istot pozaziemsk. A jednak jestemy tutaj i rozmawiamy jak dwoje normalnych ludzi... z tym wyjtkiem, e nie uywamy sów!

#Rónica polega na braku lku.#

Jest tyle niejasnoci... Kim waciwie jeste? A moe powinienem raczej zapyta, czym jeste? Teraz mam ju odwag, aby o to pyta.

#Na razie zrozumienie tego ley poza twoim dowiadczeniem. Ale ju wkrótce zrozumiesz.#

Czy moemy spotka si ponownie?

#Poprosi o nasz pomoc to wszystko, co naley zrobi. Masz na myli medytacje? Odmawianie modlitw?

Sowa i rytuay s bez znaczenia. To mysi... emocja... one s sygnaem. Jeeli nadany zostanie odpowiedni sygna, bdziemy w stanie pomóc.#

Pozwól, abym si co do czego upewni. Nie jeste Bogiem... a wic moe kim z innej planety?

#Nie, nie jestem z innej planety.#

Jeste wic moe tym, lub jednym z tych, którzy nas stworzyli... ca Ziemi?

#Nie. Przykro mi, e ci rozczarowuj. Lecz moemy da ci to, co posiadamy w zwizku z procesem tworzenia. Czy pragniesz tego?#

Oczywicie. Bardzo!

#A wic uwaaj...#

Doznaem przypywu ogromnej energii, potnej wibracji o bardzo wysokiej czstotliwoci. Znalem to ju jako Zorganizowan Energi Mylow (ROTE), co w rodzaju adunku skondensowanych myli i idei.

To za wiele! Nie zrozumiem tego wszystkiego od razu...

#Zrozumiesz, gdy zbadasz bez niepotrzebnego popiechu.#

Dzikuj.

Nastpia chwila przerwy, a potem INSPEK skomunikowa si ze mn ponownie.

#Jeste niepewny co do swoich postpów, swojego rozwoju.#

Tak, to prawda. Sdz, e znam swój cel, swój zamiar. Niepewno wzbudza to, co mnie od niego oddziela.

#Co zatem postrzegasz jako swój cel?#

Có... wydaje mi si, e... suenie caej ludzkoci.

#Rzeczywicie szlachetny cel. Jest to jednak zwizane z deniem twojej ludzkiej jani do osignicia perfekcji. Gdy przestaje si by istot ludzk, pragnienia koncentruj si na innych kierunkach.#

Waniejsze pragnienia? Nie, nie to miaem na myli... pragnienia wykraczajce poza dowiadczenia czowieka?

#Bardzo dobrze ci idzie.#

Czsto si nad tym zastanawiaem.

#Znajdziesz odpowiedz... Teraz jednak odczuwam, e chcesz powróci do swojego dala fizycznego.#

Rzeczywicie czytasz w moich mylach! Nie wiem dlaczego, ale musz wraca. W jaki sposób spotkamy si ponownie?

#Wszystko, czego potrzebujesz, to zachowa t chwil w swojej wiadomoci, a ja tu bd.#

Dzikuj.

Powrót do ciaa nastpi bez adnych przeszkód. Sygna do powrotu zosta wywoany nie jak zazwyczaj przez peny pcherz, lecz przez moj ulubion kotk lec na poduszce tu obok mojej gowy. Zdawao mi si, e sprawdziem pokój, ale w jaki sposób musiaa si tu wlizgn. Byem tak podniecony, i nie odczuwaem choby ladu irytacji.

* * *

Po tym spotkaniu zaczem inaczej spoglda na moje pragnienie suenia ludzkoci. Wspomaganie ludzi w osiganiu szczytu perfekcji jako istot fizycznych stanowio mój cel od wielu lat. Moliwo dodania do tego czego wicej rzeczywicie bya czym podniecajcym. Moje Odmienne Spojrzenie miao w tej sprawie znaczenie decydujce.

Podjem wic poszukiwania. Pomaganie komu innemu y lepiej w formie fizycznej jest zwizane z najróniejszymi motywacjami. Problem polega na tym, e jakiekolwiek dziaania tego typu mog zosta skaone popdami wywodzcymi si z czego, co nazywamy Zwierzc Podjani powsta na skutek egzystencji w Ziemskim Systemie ycia. Pokusa ta jest dla Ludzkich Umysów prawie nieuchronna.

Zrozumiaem, e ródo bdu ley w podstawowym fakcie. Cokolwiek zrobi, cokolwiek napisz lub powiem, bdzie to miao niewielki, a moe nawet aden efekt, jeeli chodzi o przyszo caej ludzkoci. Dobrze byo suy zgromadzonym dookoa mnie ludziom, ale byo to niczym wicej jak zaspokajaniem wasnego ego. Dwa pokolenia póniej wszystko to zostanie zapomniane, zniknie niczym lady na piasku zmyte przypywami czasu.

INSPEK mia racj. Musiay istnie inne, szersze cele. Moje poszukiwania celu, którym bez rónicy kierowaaby si kada istota ludzka zaowocoway czym, co byo a nazbyt oczywiste. Istnia przecie taki cel - nostalgia, tsknota za Domem. Moe to by fizyczne miejsce, gdzie si urodzilicie i wychowalicie, dom w którym mieszkalicie, miasto, kraj. Moe to by niczym wicej, jak instynktem nakazujcym powrót do domu, obecnym z rónymi wariacjami u wszystkich gatunków zwierzt. Moe to te przybra inne formy, wystpujce w przekonaniach natury religijnej.

Równie dobrze moe si okaza, i wszystkie nasze naukowe badania inspirowane s tak wanie motywacj. Zaoenie, e miliardy przeznaczone na astronomi, próbniki kosmiczne, radioteleskopy i tym podobne rzeczy bd w konstruktywny sposób oddziayway na nasze ycie w niedalekiej przyszoci, opiera si na raczej kruchych podstawach. Niewiadome pragnienie odnalezienia Domu pasuje tu o wiele bardziej.

Ochoczo przyjrzaem si temu, co byo dla mnie Znanym. Moja pami jako ródo bya wci bardzo ywa. Nowym celem stao si dla mnie dostanie si oraz pozostanie w czym, co interpretowaem jako Dom. Wiele lat temu gociem tam dwukrotnie z krótkimi wizytami. Wszystko, czego si nauczyem bdc istot ludzk, mogoby zyska ogromn warto, gdybym tam powróci. Bya to radosna koncepcja i nic dziwnego, e si ni upajaem.

Natychmiast zapragnem podzieli si tym odkryciem z moim przyjacielem INSPEKIEM. Noc wydostaem si z ciaa i skierowaem w stron naszego zwykego miejsca spotka tu poza Pasmem H. Janiejca posta ju na mnie czekaa. INSPEK natychmiast przejrza moje myli.

#Twoim pragnieniem jest powrót do Domu. Tak, to rzeczywicie inny cel.#

Po tym yciu przybd do Domu, a potem, jakie tysic lub wicej lat od tej chwili powróc do bytu jako istota ludzka po raz ostatni. Potem znów znajd si w Domu i pozostan w nim na stae.

#To dobrze, e rozumiesz rónic pomidzy sob samym odwiedzajcym Dom, a osob powracajc do bytu jako istota ludzka, jak to ujmujesz.#

Tak. Ale nie jestem pewny. To znaczy, co do tego nie bycia istot ludzk.

#Gdy przypomnisz sobie wicej, stanie si to dla ciebie jasne. Jeste istot ludzk, kiedy twoja podstawa skupienia pozostaje niezmienna w obrbie pewnych poj wiadomoci. Jednak gdy zmienisz t podstaw, nie bdziesz duej istot ludzk.#

Rozumiem... A wic pozostan istot ludzk we nie czy na jawie, poza ciaem, fizycznie ywy czy martwy tak dugo, jak dugo ludzki bdzie mój punkt odniesienia.

#Dokadnie.#

Ale przecie zachowam swoje ludzkie wspomnienia i dowiadczenia we wszystkich stanach istnienia.

#Tak. Duo si nauczye. To dowiadczenie ma wielk warto jako nieczowiecze. To jeden z podstawowych celów twojego pobytu. Zbliysz si do niego na wiele sposobów jako nieczowiek, ale twoja uwaga zwrócona bdzie w innym kierunku. Absolwent w dziedzinie ludzkich dowiadcze bywa w niektórych miejscach niezwykle ceniony.#

Czy to znaczy e w miejscu, które pamitam jako Dom, nie bd ju duej czowiekiem?

#Bdziesz takim, jakim bye poprzednio, lecz wzbogacony o ludzkie dowiadczenie.#

A wic znajd si w bezpiecznym i znajomym miejscu, do którego prawdziwie nale.

#Twoje pragnienie jest bardzo silne.#

Tak.

#Czy yczysz sobie znale si tam ponownie?#

Czasami myl o tym porusza mnie do gbi. Wiem jednak, e nie zakoczyem jeszcze cyklu, wic stanie si to w odpowiednim czasie.

#Tak jak jeste tu teraz, czas nie istnieje.#

Czy naley z tego wnioskowa, e mog uda si do Domu w tej chwili? Na przykad z krótk wizyt? Zrobiem to ju uprzednio, dawno temu.

#Jeeli takie jest twoje yczenie. Czy pragniesz si tam uda?#

Tak. Z wizyt, tak!

#W rezultacie wiele si nauczysz. Jeste gotowy?#

Tak!

#Rozcignij umys a do miejsca, które znasz jako Dom. Potem uwolnij si std i znajdziesz si na miejscu. Bd czuwa i pomog, o ile zajdzie taka potrzeba.#

Pomylaem intensywnie o Domu i uwolniem si tak, jak poleci mi INSPEK. Odniosem wraenie ruchu... syszaem dwik, jakby opywajcego moje ciao powietrza. Przed sob... dookoa siebie... ujrzaem widok...

... wielobarwne wiee z chmur, tylko e nie byy to chmury... pynce, w odcieniach janiejcych kolorów, w kadym kolorze jaki kiedykolwiek widziaem i w kilku, które jedynie pamitam, ale nie potrafi nazwa... pozwólcie mi zatrzyma si w chmurze i obserwowa, czu, nie widzie, ale odczuwa...

... a oto i muzyka... tysice instrumentów, tysice gosów... melodia przenika melodi... doskonay kontrapunkt, schematy harmoniczne znane mi tak dobrze. Po prostu wycign si i pozwoli, by chmury mnie otulay, a muzyka bya wszdzie dookoa, we mnie... tysic lat to chwila... tylko chwila... taka odprajca i absorbujca. Jak cudownie bdzie, gdy powróc tu na zawsze... na zawsze... tak.

... w moj ekstaz wkrada si mae zakócenie, jakby natrtny owad. Czyby co byo nie w porzdku? Nie, to nie jest sygna powrotu do ciaa. Ale w takim razie co to jest? Co jest nie w porzdku z tymi chmurami? Obserwuj uwanie... tam, ta dua jasnobkitna, za któr sun dwie mniejsze, óte... S jakie znajome! Inne take s znajome... Maj dokadnie taki sam ksztat. One wszystkie s takie same! To wci si powtarza, jeszcze raz i jeszcze - ten sam schemat w powtarzajcej si ptli!

... owad, ten mój analityczny robaczek staje si coraz bardziej natarczywy. Muzyka, sprawdzi muzyk... to niemoliwe... ale tak, ona take si powtarza.. jest taka sama, jak czuem j godzin temu lub wieczno temu... dokadnie taka sama. Spróbuj z innego miejsca, z innej perspektywy... przenios si do innej czci Domu...

... To powinno wystarczy... tu z pewnoci wyczuj jak rónic. Ale nie... wszystko takie samo... nie ma adnej rónicy! Przenios si jeszcze dalej... duo dalej... ale wci bd w moim Domu...

... Tutaj, to powinno co da... nie, wci to samo... nic nowego, nic odmiennego. Wci ten sam schemat, te same chmury, ta sama muzyka... musz zanurzy si gbiej...

... Oto jest - grupa spiral, spiral energii oddajcych si zabawie. To ju bardziej jest podobne do tego, co zapamitaem. Sam byem tak spiral... pozwólcie mi przyczy si do zabawy! Dookoa... w gór i w dó... do rodka i na zewntrz... dookoa... w gór... i w dó... do rodka i na zewntrz... i nic wicej... to mi wystarczy, ju wystarczy.

... A moe zagra w jak now gr? A moe by tak...? Och, jestecie szczliwi z tym, co macie? Nie chcecie zmian? No dobrze, a wic róbcie dalej swoje...

Dokd mam si teraz uda? Gdzie...? Przecie to ju wszystko! Nie ma niczego wicej. Ale ja nie chc lee w tych samych chmurach na wieki, syszc wci t sam muzyk... Nie chc uczestniczy wci w tej samej zabawie... Jak mogem marzy o...?

Nic tu po mnie teraz... absolutnie nic. Teraz przypominam sobie... to samo przydarzyo mi si poprzednio. Dlatego wanie odszedem... i nie mog powróci! Nie chc powróci! Lepiej, ebym si std wyniós... wiem jak... wiem jak to zrobi...

Ponownie odniosem wraenie ruchu i opywajcego moje ciao powietrza. Potem cisza... a nastpnie bez kopotu poczyem si z moim ciaem fizycznym. Otworzyem oczy i poprzez zy rozejrzaem si dookoa. Owietlona ksiycow powiat sypialnia bya taka sama jak zawsze. Nic si nie zmienio. Z wyjtkiem mnie.

Zbyt pobudzony i równoczenie przygnbiony nie mogem zasn jeszcze przez kilka godzin.

ROZDZIA TRZECI: WZDU MIDZYSTANU

Wiele tygodni zajo mi przyzwyczajanie si do myli, e nie bd ju w stanie uda si do Domu. Mylaem, e mój powrót bdzie powrotem bohatera, który przenosi cenne informacje z Tutaj, by zmieni i poprawi Tam. Niestety okazao si, e miao by inaczej.

Nie podejmowaem ponownych prób powrotu do Domu. Ze smutkiem zrozumiaem, i ta droga jest dla mnie zamknita. Byo to jak wspomnienie z dziecistwa - co, co zachowuje si w pamici jako drogie, ale przey tego jeszcze raz nie sposób. Z pewnoci wchodzio tu w gr zaspokojenie wasnego ego.

Za to wyonio si kolejne Znane. Wiedziaem, dlaczego opuciem to miejsce.

Kolejne spotkanie z moim nowym przyjacielem INSPEK'iem ogromnie mi pomogo. On - czy te ona - a moe byy to dwie osoby w jednej - ju na mnie czeka, znajomy punkcik w otchani nie koczcej si ciemnoci.

#Poczucie utraty przeminie. Zreszt nie utracie wszystkiego, poniewa pamitasz.#

Teraz ju tam nie przynale. Wszystko byo takie samo jak przedtem. Ale to ja nie pasowaem. Przypominao to wkadanie paszcza i rkawiczek, z których ju wyrosem. Nie mog tam by - za bardzo jestem inny.

#A to ci smuci.#

Tak. Nawet wicej. Czuj si, jakby cz mnie przestaa istnie. A tyle razy o tym mylaem... o powrocie do Domu.

#To co ju nie istnieje, to rzeczywisto powrotu. Teraz musisz pozby si zudzenia, e mógby tego dokona.#

Ju to zrobiem. I sdz, e wiem te, na czym polegaa rónica. Byo tam dokadnie tak, jak zapamitaem. Nic si nie zmienio. A ja oczekiwaem chyba jakiego postpu. Natomiast to, przed czym tam stanem, byo jedynie powtórzeniem. Jeeli wystarczajco dugo obserwowae, wystarczajco dugo suchae, wszystko si powtarzao. Nie ma w tym niczego podniecajcego, niczego nowego.

#To schemat energii... nie poznae tego bdc istot ludzk.#

Nie. Dlatego wanie opuciem Dom - z powodu ograniczajcego czynnika powtarzalnoci. Nie byo tam adnego rozwoju, niczego nowego do nauczenia si bd doznania. yjc na Ziemi uczysz si przez cay czas - zmiany i pynce z tego nowe nauki zachodz stale. Jednak pogodzenie si z faktem, e nie mog z powrotem uda si do Domu, bdzie wymaga czasu. Nie jest atwo poradzi sobie z t myl.

#Przywykniesz do niej. Tak samo jak osigniesz punkt, w którym uwiadomisz sobie, e nie moesz ju powróci do bycia istot ludzk. Chocia lepiej byoby powiedzie. e nie tylko nie moesz, ale nie potrzebujesz tego robi. Wyroniesz z tego, co nazywasz ludzkim paszczem i rkawiczkami.#

To si stanie? Nie bd chcia by czowiekiem? Jak sobie z tym poradz?

#Gdy ten punkt si zbliy, bdzie to atwiejsze, ni postrzegasz to w tej chwili.#

No có... jeeli tak mówisz, wierz, e tak wanie bdzie.

#Zamiast jedynie wierzy, bdziesz wiedzia - jak to z zamiowaniem powtarzasz.#

Dzikuj ci za pomoc... chocia to i tak za mao, by wyrazi...

#Rozumiemy. Prosz bardzo.#

Janiejca posta zacza blednc i wkrótce znikna. Mój powrót do ciaa fizycznego odby si bez przeszkód.

Po tym spotkaniu wiele rzeczy w znacznym stopniu zmienio si dla mnie. Staem si wiadomy innego, szerszego celu: rozwoju i w jaki sposób przeksztacania si w budzc groz, ale równoczenie dobrotliw istot, nazwan przeze mnie INSPEKIEM. Z tym pragnieniem i decyzj zaakceptowaem agodn zacht, jaka zostaa mi zaoferowana. Rezultatem bya dziwaczna mieszanina .spokoju i podniecenia, równoczenie prostoty i zoonoci, a take wiedzy i przynalenoci, których nie podejm si opisa.

Wzrastao to wykadniczo, gdy odbywaem krótkie wizyty na pograniczu obszaru, w którym przebywa INSPEK.. I chocia byem w stanie postrzec niewiele wicej ponad emanujc olbrzymi empati i mio, odniosem silne wraenie istnienia wielu istot w jakim szczliwym miejscu pobytu. Mia tam nawet miejsce przypyw nowych przybyszów, doczajcych do tej spoecznoci. Spoecznoci któr odczuem jako Warstwow Energi Tworzc Inteligencj (LIPE). Dziwne byo to, i sprawiao to na mnie wraenie nowego Domu, zupenie jakbym ju znal jego rezydentów. Jednoczenie byo to jednak co wicej ni znanie. Czuem si, jakbym by ich czci, a oni czci mnie.

Obecna tam równa procentowo mieszanina podniecenia i spokoju oszoomia mnie. Dlaczego nie znaleziono sposobu, by yjcy na Ziemi ludzie mogli egzystowa w takiej samej harmonii? Podczas nastpnego spotkania zwróciem si z tym pytaniem do mojego przyjaciela INSPEKA.

Dryfowalimy poza zewntrznym skrajem piercieni tworzcych co, co jak póniej miaem sobie uwiadomi byo Obszarami Systemów Przekona. Czci widma Pola (M) graniczcego z Ziemskim Systemem ycia, gdzie po zakoczeniu fizycznej egzystencji przebywa wiele Ludzkich Umysów. W rodku moglimy zobaczy Ziemi z póprzeroczystymi, promieniejcymi globami dookoa, z których kady w miar powikszania si odlegoci by wikszy i cieszy. Kosztowao troch wysiku, by rozpozna, e „widzimy" niefizyczne energie w strukturze raczej innej ni elektrony i molekuy.

#To interesujce, e twoja cywilizacja nie wie nic o tym aspekcie struktury, jak to ujmujesz.#

Zastanawiam si, czy kiedykolwiek to zgbi.

#Nie tak szczegóowo, jak by sobie tego yczy.#

Gdyby to znali, mogliby wszystko uporzdkowa. Tyle rzeczy wydaje si nie posiada adnego celu. Ból, cierpienie, gwatowne emocje. Trudno zaakceptowa ten baagan jako obowizujcy schemat.

#Moe uzyskasz to, co nazywasz Odmiennym Spojrzeniem, gdy pojawi si twoja okazja.#

Moja okazja? Czy to oznacza, e bd mia szans co z tym zrobi?

#Tak... ty i twoi przyjaciele. Pomocna dla ciebie byaby wizyta w potencjalnych stanach istnienia, które róni si od tego, w jakim egzystujesz. Na przykad wizyta w erze, gdzie ludzka organizacja jest odmienna i bardziej zbliona do twoich oczekiwa na ten temat.#

Mog to zrobi?

#O ile jest to twoim yczeniem.#

Czy udasz si tam razem ze mn?

#Bdzie to dla mnie przyjemno. Jeste gotowy?#

Jeeli bdziesz porusza si powoli, moe uda mi si nauczy techniki, jak stosujesz.

#Ju j znasz. To ta sama technika, jak wykorzystywae w podróach do tego, co nazywasz Domem. To jedynie miejsce przeznaczenia, które nie jest czci twojej wiedzy.#

Masz racj. Prowad wic, a ja pod za tob.

Janiejca posta zaczta si porusza. Pozostawaem blisko, dopóki nagle nie pocza zanika. Moja reakcja bya automatyczna. Schemat energii Ziemi rozpyn si w ciemnoci... z której po chwili wyoni si krajobraz. Tu przede mn ujrzaem janiejc bez ruchu posta INSPEKA.

Znajdowalimy si jakie tysic stóp ponad szerok kotlin, majc moe od omiu do dziesiciu mil dugo ci i okoo piciu szerokoci. Z trzech stron otaczay j góry, których szczyty pokryte byy biaymi czapami niegu. Po stronie wolnej od gór widniay cignce si a po horyzont lasy i pola. Na bkitnym niebie upstrzonym kilkoma pierzastymi chmurkami jaskrawo wiecio soce.

Bezporednio pod nami widniao co, co przypominao du osad rozcigajc si prawie a do podstawy gór. Bya tam caa masa drzew o rónorakich ksztatach i rozmiarach, których licie pyszniy si wszelkimi moliwymi odcieniami zieleni. Nie widziaem jednak adnych domostw czy budynków, adnego dymu. Powietrze byo absolutnie czyste.

Zwróciem si do INSPEKA.

adnych domów? adnych budynków?

#Pomieszczenia sypialne s pod ziemi, tak samo jak miejsca pracy rzemielniczej.#

Gdzie s wszyscy ludzie?

#Pomidzy drzewami. Kady z nich wykonuje wasne indywidualne zajcie.#

Jak wielu ich jest?

#Niewiele ponad dwa miliony, o ile dobrze szacujemy.#

Dwa miliony?

#Tak.#

Jak wiele jest takich osad jak ta? To nasza planeta Ziemia, prawda?

#Tak, to Ziemia i jest tylko jedno takie miejsce. A oni s jedynymi mieszkajcymi tu ludmi.#

Jedynymi na caej Ziemi?

#Dokadnie.#

Nawet nie zapytam, co si wydarzyo, e mia miejsce tak olbrzymi spadek liczby ludnoci. Byy nas przecie miliardy... A wic tego wanie naley oczekiwa w przyszoci?

#Mylisz w zupenie zym kierunku, przyjacielu.#

Nie rozumiem?

#To jest miejsce z przeszoci, takiej jak ty pojmujesz czas.#

Przeszoci! Ale w naszej historii nie ma niczego, co choby odlege przypominao by to miejsce! Musi by bardzo oddalone w czasie.

#Bo jest. Prawie milion twoich lat.

Ci mieszkacy... czy oni s ludmi? Takimi jak ja?

#Róni si odrobin, ale zdecydowanie s ludmi.#

Czy moemy zej niej?

#Oczywicie. To jest wanie naszym celem.#

Czy oni bd w stanie nas zobaczy? Czy moemy si z nimi porozumie?

#Tak, bez adnych problemów.#

Nie rozgniewa ich nasze najcie?

#Wrcz przeciwnie. Serdecznie nas powitaj.#

Obniylimy si w stron drzew, a nastpnie zboczylimy w kierunku otwartej przestrzeni, wielkoci przypominajcej boisko do gry w pik non. By to park czy raczej olbrzymi ogród kwiatowy o porzdnie utrzymanych grzdkach kwiatów i rolin, trudnych do rozpoznania. Pomidzy grzdkami wiy si szerokie, porose traw cieki. Odniosem wraenie, i wyczuwam t traw pod stopami.

#Bowiem rzeczywicie j czujesz. Tak samo jak jeste w stanie widzie, w sensie fizycznym. Ale nie jeste tu w postaci fizycznej.#

Odwróciem si. Janiejca posta INSPEKA staa tu obok mnie. W nasz stron szybkim krokiem zmierzay cztery osoby. Wszystkie miay okoo piciu stóp wzrostu, lecz róniy si pomidzy sob odcieniem wosów i skóry. Dugo ich wosów bya taka sama, tu poniej uszu. Biorc pod uwag wygld twarzy i cia stanowili wzór aktywnych, dbajcych o form fizyczn trzydziestolatków, jednake bez nadmiernie rozwinitych mini. Byo dwóch mczyzn i dwie kobiety. Mogem to stwierdzi z atwoci, poniewa nie nosili ubra.

#Oni nie odczuwaj potrzeby ubierania si.#

A jeli chodzi o zachowanie ciepa? Albo ochron przed z pogod?

#Kade z nich ma do tego celu indywidualny system kontroli.#

Niczego takiego nie widz.

#Mówic twoimi sowami, wszystko mieci si w ich umysach.#

Rozumiem, e bye tu ju poprzednio.

#Tak... poniekd.#

Tymczasem nadchodzca czwórka zatrzymaa si tu przed nami umiechajc si szeroko. Mieli pikne ciaa, w doskonaej kondycji. Zastanawiaem si, w jaki sposób bdziemy si porozumiewa - jakim jzykiem wadali. I czy w ogóle nas widzieli?

Jeden z mczyzn postpi krok do przodu i skin gow.

„Tak, widzimy ci, Robercie. A porozumienie bdzie atwe. Wykorzystamy do tego celu twój angielski. OK?"

To OK mocno mnie zastanowio. Co tu byo nie tak. Jakim cudem móg zna amerykaski slang i to w dodatku z przyszoci?

„Absorbujemy go bezporednio z twojego umysu. To aden problem".

Zauwayem, e jego wargi nie poruszaj si i równoczenie spostrzegem porozumiewawcze mrugnicie okiem. Obaj rozemialimy si - mentalnie. Tak znalazem nowego przyjaciela potraficego odczyta z mojego umysu prawdopodobnie wszystko, co pomylaem lub poczuem. Od tej chwili nasza rozmowa przebiegaa w sposób mentalny - poprzez wymian myli.

„To pikne miejsce" - zaczem.

„Pogoda jest bardzo przyjemna. Kadego popoudnia wywoujemy burz, aby oczycia licie i dostarczya rolinom wody".

„Tak z byskawicami?"

„Tak, ale panujemy nad ich intensywnoci i sami wybieramy miejsca, w które uderzaj. Wyadowania elektryczne s miertelne dla wszystkich form ycia opartych na wglu".

„A wiatr... czy wiatr take kontrolujecie?"

„Wiatr? Czy chciaby, by powia silniejszy?"

„Nie, nie trzeba... jest bardzo przyjemnie..."

Umiechn si szeroko.

„Zapewne zastanawiasz si, co jemy".

„Wszyscy wygldacie na zdrowych i dobrze odywionych".

„Zdrowych?"

„adnych chorób, ran i tak dalej".

„Z dziwnego wiata przybywasz! Czy rzeczywicie macie problemy z utrzymaniem waszych fizycznych cia w dobrym stanie?"

„To nasz gówny problem".

„Wielka szkoda. Nasza historia posiada dane o tego typu problemach sprzed wielu tysicy lat".

„adnych zarazków? adnych wirusów? Nikt nie bywa zabity albo ranny?"

„Rozumiem, o czym mówisz. Wszelkie wirusy wspópracuj z nami, Robercie. Nie istnieje aden konflikt. A co do bycia zabitym... powstrzymalimy proces umierania ju dawno temu".

W moim umyle kbiy si myli i pytania. W kocu jedno z nich wypyno na wierzch.

„A wic musicie kontrolowa wasz... rozrodczo?"

„Och tak. A co do reszty tej myli - sam rytua w dalszym cigu sprawia nam ogromn satysfakcj".

„Ale adnych dzieci..."

„Mamy wiele dzieci. Czy chciaby spotka si z jakimi?"

„Tak, z przyjemnoci".

„Przywoam je".

Niespodziewanie w mojej gowie rozbrzmiaa seria rónorodnych gwizdów przypominajcych ptasie trele. Spomidzy drzew wyszo kilka rodzajów zwierzt, duych i maych, i bez obaw zbliyo si do czwórki ludzi, którzy je gaskali i poklepywali. Niektóre z tych zwierzt przypominay koty, inne podobne byy do niewielkich aligatorów i duych wy. Kilka przywodzio na myl mapy, a jeszcze inne mogyby by jeleniami, ale o dugich grzywach i ogonach. Spomidzy drzew wylecia te rój olbrzymich pszczó i przelatujc nad nami zanurkowa w dó, wykonujc pen wdziku ptl. Ponad naszymi gowami krya parka duych, szmaragdowozielonych ptaków. Niewielki, bkitny ptaszek usiad na ramieniu mojego przyjaciela i zaszczebiota mu co do ucha. Mczyzna spojrza na mnie.

„Nasze dzieci".

„Chciabym z tak atwoci nazywa wasne zwierzta dziemi".

„Jeli zapamitasz ten dwik, z odpowiedni praktyk bdziesz w stanie tego dokona".

„Czy wszystkie zwierzta u was s takie jak te?"

„Tylko tutaj w dolinie. Reszta jest raczej podobna do tych, o których czytae w swoich ksikach. Czy znasz system acucha pokarmowego?"

„Znam. A wic zwierzta umieraj".

„Tak, jest to naturalny porzdek rzeczy. Te tutaj - nasze dzieci - take. Równowaga jest osignita, a my jej nie zakócamy".

„Co wic w takim razie jecie? Warzywa?"

„Jemy? Poka ci".

Mój przyjaciel zwróci si do jednej z kobiet. Podesza ona do grzdki z kwiatami i nabraa w do czego, co wygldao jak zwyka czarna ziemia. Potem wyprostowaa si i wci z ziemi w doni podesza bliej. Nagle wiedziaem, co si stanie.

„Czy chciaby troch waszej ulubionej kukurydzy, Srebrnej Królowej, jak j nazywacie?"

Skinem gow. Dziewczyna przez chwil intensywnie spogldaa na mnie, po czym zamkna ziemi w obu zczonych razem doniach. Nie spuszczaa przy tym ze mnie wzroku. Wiedziaem, e czyta w moich mylach. Nastpnie uniosa do, ukazujc doskona miniatur biaego ziarnka kukurydzy. Wycigna je w moj stron.

„On nie moe go przyj - powiedzia mój przyjaciel. - Nie ma ze sob swojego fizycznego ciaa".

Wyczuem miech dziewczyny, kiedy odwrócia si i cisna ziarnko jednemu z maych brzowych jeleni, który obwcha je podejrzliwie. miej si, pomylaem, wic musz mie take uczucia.

„Dowiadczamy kadego uczucia, jakie moesz sobie przypomnie, Robercie. Cenimy uczucia, ale bior one nad nami gór jedynie wtedy, gdy na to pozwalamy".

Poczuem przypyw wdzicznoci.

„Dzikuj wam, e pozwolilicie nam was odwiedzi i za cieple powitanie. Byo to bardzo cenne dowiadczenie. adnych konfliktów, adnej zoci, adnego wspózawodnictwa..."

„Wspózawodniczymy ze sob. Nigdy jednak nie dajemy si tak temu pochon, by zapomnie, e to jedynie gra".

Nie zapytaem o mio. Nie byo takiej potrzeby. Emitowane przez ca czwórk promieniowanie byo a nadto wystarczajcym dowodem. Wyczuem take odrobin smutku zmieszanego z podnieceniem. Mój przyjaciel umiechn si ponownie. „Twoja wizyta zostaa dobrze wyliczona w czasie, poniewa wkrótce opucimy to miejsce. Musimy przyzwyczai si do ycia bez naszej doliny i naszych dzieci".

„Opucicie? Dlaczego?"

„Prawie sto lat temu otrzymalimy Sygna. Czekalimy na niego kilka tysicy lat, a wreszcie nadszed".

„Nie rozumiem".

„Raczej nie pamitasz. Przypomnisz sobie, kiedy nadejdzie czas twój i twoich pobratymców. Dowiadczylimy i poznalimy wszystkie schematy zmian w naszej czci tego fizycznego wszechwiata. Poruszajc si w taki sposób, jak ty to robisz, dotarlimy do gwiazd i powrócilimy z powrotem. Nie znalelimy niczego, czego nie mielibymy tutaj, niczego naprawd nowego".

„Chyba rozumiem. Wiecie, jest wicej..."

„By moe jest to jeden z powodów. Drugim jest... ciekawo... tak, wanie ciekawo".

„Tak! To samo miao miejsce ze mn. Ale czy wszyscy wyruszacie?"

„A dlaczego mielibymy kogokolwiek pozostawia? Czy ty pozostawiby swoj do, czy choby palec?"

„Ale dokd si udajecie?"

"Sygna nas poprowadzi".

"Czym jest ten sygna? Moesz go opisa?"

"Jest czyniony za porozumieniem".

"Za porozumieniem z kim? Lub czym?"

„Z jednym z nas, który uda si tam przed nami. Oni wszyscy zgodzili si wysa specjalny Sygna, gdy nadejdzie czas, abymy za nimi podyli."

„A wic on by... wy jestecie... jak odkrywcy, poszukujcy nowych wiatów do podbicia".

„Nie do podbicia, Robercie. Lecz by by w nich i zrozumie".

„Ale skd wiecie, dokd macie si uda? - pytania pyny nieprzerwanym strumieniem.

„Po prostu podymy za Sygnaem".

„Czy odbieracie go równie teraz?"

„O tak. Jest z nami stale od chwili, w której odebralimy go po raz pierwszy".

„Dlaczego wic ja take go nie odbieram?"

„Tego nie wiem. By moe twoje dostrojenie jest inne".

„Czekalicie tak dugo. Dlaczego?"

„Koniecznym byo wyszkolenie naszych zwierzcych dzieci, by potrafiy dawa sobie rad bez nas. Teraz zakoczylimy ju ten proces i jestemy w trakcie egnania si z nimi. Nie moemy i nie zabralibymy ich ze sob".

Zrozumiaem, e nadszed czas, aby ich opuci.

„Ciesz si, e przybylimy do was. W jaki sposób wydaje mi si, e si jeszcze spotkamy".

„Masz racj. Mógbym powiedzie ci wicej... ale to, jak by powiedzia, zepsuoby ca zabaw".

Pomachaem na poegnanie, a kiedy zaczem unosi si w gór, caa czwórka powtórzya mój gest. Nie widziaem nigdzie postaci INSPEKA, ale znaem przy najmniej sposób powrotu. Wycofaem si stopniowo i wnikaem w ciemno. Nagle u mego boku pojawia si jego janiejca posta.

#Byli interesujcy, nieprawda?#

W duym stopniu przypominali istoty ludzkie z przyszoci, które spotkaem wczeniej. Tyle, e tamci yli poza Ziemi, a nie na niej.

#Z powodu twojej mioci do zwierzt wiedzielimy, e wyczujesz pokrewiestwo.#

To prawda. A teraz czy jest gdzie jakie inne miejsce, które moglibymy odwiedzi?

#Czy masz jakie yczenie?#

Myl o miejscu, gdzie istniej istoty niehumanoidalne. Ale inteligentne. I niefizyczne.

#Jest wiele takich miejsc do wyboru, o ile na to zezwol.#

Zezwol? Nie brzmi to zbyt zachcajco...

#Niektóre z tych istot postrzegyby ciebie jako... szkodnika. Tak, szkodnika.#

Ale przecie powiedziae mi, e jestem niezniszczalny! e nie mog zosta zraniony!

#To prawda.#

Sdz, e potrzebuj czego mniej sielankowego, odrobin bardziej podniecajcego. Czy brzmi to gupio?

#Nie, jeeli tego wanie pragniesz.#

Czy tym razem take zostaniesz ze mn?

#Zawsze jestem z tob. Podaj za mn.#

Janiejca posta zacza si gwatownie kurczy, a ja pozostawaem tu za ni i, stosujc poznan niedawno metod, kierowaem si w stron jej pola siowego. Mogo to trwa ca wieczno lub zaledwie malek chwilk - okres, w którym podaem poprzez ciemno za iskierk wiata. Nagle nastpia eksplozja jaskrawych kolorów w formie malekich punkcików tworzcych co, co wydawao si by kilkoma nieregularnymi ksztatami... Pierwszy by jaskrawozielony... nastpny óty... a nagle przycignity zostaem w stron jaskrawopomaraczowej formy. Czekaem bez ruchu, a ona naciskaa na mnie, zamykajc mnie w ciasnym ucisku. Nie baem si, ani nie podejmowaem adnych prób uwolnienia si. Nauczyem si ju dostatecznie duo.

Nagle moj wiadomoci wstrzsna seria uderze, zupenie jak na skutek elektrycznych wstrzsów. Uderzenia te nie byy bolesne, ale dokuczliwe. Mogem je zinterpretowa jedynie jako co w rodzaju komputerowego kodu dwikowego. Lecz to, co si w ten sposób komunikowao, byo ywym organizmem, tego byem pewien.

Uderzenia trway, rozlegajc si echem w mojej gowie. Nie mogem ich rozumie, wic spróbowaem wyemitowa wasn, sab wersj komunikatu niewerbalnego. Pomylaem o modelu naszego Ukadu Sonecznego, a nastpnie mentalnie przeprowadziem strzak od trzeciej planety a do miejsca, w którym si teraz znajdowaem. Odpowiedzi bya duga sekwencja uderze - przypominao to prymitywn form alfabetu Morse'a, ale nie dajcego si przeoy na litery. A kiedy ju si do nich przyzwyczaiem, w moim umyle zacz si formowa obraz... byo tam pomieniste soce, ze strzak biegnc nie od niego, ale wskazujc wyranie w jego stron. Czyby byo to miejsce, w jakim si obecnie znajdowalimy?

Gwatowne uderzenia zamary, zastpione krótk sekwencj, która powtórzya si jeszcze raz. Czyby byo to potwierdzenie majce oznacza „tak"?

Sekwencja powtórzya si. Sprawiaa wraenie ostronego zaoenia. Przywoaem i wysaem w mylach obraz samego siebie w ciele fizycznym. Odpowiedzi bya inna sekwencja -' negatywna, jak zaoyem.

„Czy oznacza to «nie»? Nie spotkalicie jeszcze przedstawicieli mojego gatunku? Poka wam". Najlepiej, jak potrafiem wyemitowaem obraz grupki mczyzn i kobiet.

Odpowied bya negatywna.

„Czy jestecie zainteresowani, kim i czym jestem?"

Ponownie odpowied bya negatywna.

„Ale rozumiecie mnie?"

Tym razem odpowied bya pozytywna, o ile oczywicie zinterpretowaem j prawidowo.

„Ale ja was nie rozumiem. Odbieram tylko tak i nie".

Odpowied negatywna. „Czy chcecie, abym was rozumia?"

Odpowied negatywna. „Wic pozwólcie mi odej, a ja opuszcz wasz system energii".

Tempo i natenie uderze wzrastao, a nastpnie zaniko zupenie. Odniosem wraenie szybkiego i gwatownego ruchu - i znalazem si w gbokiej czerni, z janiejc postaci INSPEKA u mego boku.

#Komunikowae si jedynie z niewielk czstk caoci.#

To znaczy z czym w rodzaju palca?'

#To dobre porównanie.#

Palec nie posiada rozwinitej duej osobowoci.

#S jednak tacy, którzy potrafi komunikowa si z takimi istotami.#

Ciekawe, czy ja kiedykolwiek bd w stanie tego dokona.

#Wierz e tak, o ile jest to twoim pragnieniem.#

Cierpi na pewn przypado zwan ciekawoci. Powiedz mi, czy istniej jakie fizyczne istoty niehumanoidalne, z którymi mógbym si spotka, a które komunikowayby si ze mn?

#Widz, i zakadasz, e nie jestem z materii fizycznej, i e jestem istot ludzk.#

W jaki sposób wyczuwam, i istotnie miae kiedy ciao fizyczne, cho nie teraz. I chocia nie powiedziae nigdy, e bye istot ludzk, to podejrzewam, e ni bye. Przede wszystkim masz poczucie humoru, nie figlarne i satyryczne, ale masz. A to bardzo ludzkie.

Nastpia chwila ciszy. Promieniujcy od INSPEKA blask wydawa si migota.

#Wyczuwam twoj potrzeb natychmiastowego powrotu do ciaa fizycznego.#

Tak, chyba lepiej bdzie, jak to zrobi. I bardzo ci dzikuj za wycieczk.

#Cala przyjemno po mojej stronie.#

Powróciem do ciaa, aby wypróni peny pcherz. Sygna - mój sygna - mia zwykle to samo ródo. By istot ludzk to tak niewiele - ale równoczenie jakie to zabawne!

ROZDZIA CZWARTY: POWITANIA I POEGNANIA

Ciekawo moja wci pozostawaa nie zaspokojona. Czuem si peen werwy, niecierpliwy i gotowy na nowe doznania. Jednake odkryem, i nie wszystko, o co poprosz, mog uwaa za z góry zaatwione. Kiedy jeden z ssiadów zmar na atak serca - lub te przeniós si do tamtego wiata, jak wol do tego podchodzi - jego rodzina zapytaa mnie, czy mógbym go zlokalizowa i nawiza z nim kontakt. Podczas mojej nastpnej wizyty u mojego przyjaciela INSPEKA poprosiem go o pomoc w tym wzgldzie, ale odpowiedzia mi, i w tej chwili nie jest to moliwe. Dostpna bya informacja w formie ROTE, co - biorc pod uwag okolicznoci - zaakceptowaem jako satysfakcjonujce.

Kolejne pytanie, jakie przyszo mi do gowy, miao duo wspólnego z moim wasnym fizycznym dowiadczeniem w obszarze Tutaj. Zapytaem mianowicie INSPEKA, czy mogaby mi zosta pokazana niefizyczna forma inteligencji nie bdcej jednak istot ludzk, z któr mógbym si atwo porozumie. Ku mojemu zaskoczeniu mój przyjaciel obieca, e zaprowadzi mnie do takiej istoty i niezwocznie wyruszylimy poprzez ciemno. Po okresie sprawiajcym wraenie zaledwie chwili wyonilimy si w usianej gwiazdami przestrzeni. Tu pod nami byo co, co rozpoznaem jako nasz Ksiyc, a nie opodal widnia ogromny, biaoniebieski glob Ziemi.

Rozejrzaem si dookoa. Gdzie znajdowaa si ta supernieczowiecza inteligencja? Przechwytujc t myl INSPEK powiedzia mi, abym obejrza si za siebie i spojrza w gór.

To, co zobaczyem, wprawio mnie w osupienie. Jakie dwadziecia stóp nade mn i rozcigajc si chyba na mil unosi si ogromny, kolisty obiekt, wypisz wymaluj tak czsto opisywany „latajcy talerz", tyle e tysic razy wikszy. O wiele za duy, aby mona byo da temu wiar - lecz gdy to pomylaem, obiekt ten skurczy si nagle do okoo dwustu stóp rednicy.

Nastpnie u podstawy rozsuny si drzwi i pojawia si w nich posta... bardzo ludzka posta mczyzny i podesza do miejsca, w którym si unosiem. Gdy znalaza si wystarczajco blisko, rozpoznaem j natychmiast. Niska, okrga i pucoowata, ubrana w co w rodzaju podniszczonego fraka, o czerwonym, bulwiastym nosie i wykrzywionych w chytrym umieszku ustach - bya to dokadna replika gwiazdy wielu filmów komediowych, które z tak przyjemnoci ogldaem w modoci, pana W. C. Fieidsa!

Replika ta, projekcja, hologram - czy cokolwiek to zreszt byo - przemawiaa w taki sam sposób jak Fields, z tak sam intonacj i powtarzaniem. Zaprosi mnie na pokad i pokaza co przypominajcego ogromny, kopulasty pokój, którego ciany pokryte byy fotografiami wszystkich komików, o których syszaem, a take wielu innych, które widziaem po raz pierwszy. Widniay tam take nabazgrane byle jak dowcipy i arty rysunkowe. Wszystko to Fields okreli jako swój adunek.

Sformuowaem w umyle pytanie.

„adunek? Co to znaczy adunek? I skocz wreszcie t komedi z personifikacj. Przede mn moesz by taki, jaki jeste w rzeczywistoci".

„Ty rzeczywicie mówisz to serio... ale wolabym zachowa t posta, o ile ci to nie przeszkadza. Pomaga mi myle na sposób ludzki. A moe wolaby kogo innego? Na przykad Graucho Marxa?"

„Nie, nie. Lepiej pozosta ju w tej postaci. Powiedz mi, co waciwie robisz fruwajc sobie tak dookoa Ziemi?"

„Mój chopcze, jestem eksporterem".

„Rozumiem. A co masz takiego, co potrzebujemy - oprócz tego statku kosmicznego, oczywicie".

„Chyba le to sformuowaem. Ja eksportuj od was, a nie do was, przyjacielu".

„A jak to rzecz dysponujemy, która mogaby by cenna dla was? Przecie w znaczny sposób przewyszacie nas technologicznie. Komunikujecie si za pomoc myli. Nie mamy niczego, co moglibycie potrzebowa".

Podrapa si po nosie.

„No có, sir, nieatwo to dosta, ale mnie si to udaje, o tak, sir, udaje. My nie mamy tego ani odrobiny, a ty nawet nie moesz sobie wyobrazi jak cenne jest co, czego si wcale nie posiada".

„Wcale nie posiada, czego?"

"Zbieram to od wieków. Kiedy byo to bardzo rzadkie, ale teraz jest tego jako wicej".

„Nie rozumiem".

„Czasami trzeba pozna cywilizacj, aby j zrozumie, to jeden z problemów".

„W dalszym cigu nie..."

„Wy ludzie macie to, a jest to rzadkie i cenne poród reszty inteligentnych gatunków w tym, co nazywacie wszechwiatem fizycznym - i wszdzie indziej. Bardzo rzadkie i cenne, psze pana. Jestem specjalist w zbieraniu tego. Widz, e dalej nie rozumiesz. Pozwól wic, e ci to wytumacz".

„Bybym bardzo wdziczny".

„To towar jeden na milion, a wy ludzie wanie go posiadacie. Poczucie humoru! Kaway! Dowcipy! To najlepszy balsam na przecione systemy mylowe. Automatycznie likwiduje stresy i napicia prawie za kadym razem, kiedy zostaje uyty!"

„Ach tak... a wic krysz pomidzy nami poszukujc najnowszych dowcipów?"

„Dokadnie! Wy ludzie co rusz widujecie nasze jednostki kolekcjonerskie, ale wysuwacie z tego bdne wnioski. Opowiadacie sobie o nas dowcipy jako o UFO! A my chcemy jedynie patrze i sucha - nic wicej. A co do kilku przypadków psikusów - to czasem robimy je po prostu po to, by zachowa dobr form. Ale teraz, o ile mi pan wybaczy, sir, musz uda si w dalsz drog".

Nagle znalazem si poza statkiem, który zaczai gwatownie si oddala i w kocu znikn. Skierowaem si w stron mojego przyjaciela INSPEKA, cierpliwie czekajcego na mnie w gbokich ciemnociach. Tak oto dowiedziaem si, e ludzie posiadaj przynajmniej jedn unikaln waciwo.

#Poradzie sobie cakiem niele. Ale jest inna sprawa, która zaprzta w tej chwili twój umyl. Wyczuwam w nim ukryte pragnienie, które próbujesz wyrazi.#

Tak... jest kto, kogo chciabym odwiedzi. Wiesz, o co mi chodzi.

#Najbardziej dojrzaa i zaawansowana istota ludzka w wiecie fizycznym, yjca w twoim przedziale czasu.#

Wanie. Czy jest to do zrobienia?

#Tak, ale rezultaty mog nie by takie, jakich oczekujesz.#

Wszystko jedno, chciabym spróbowa.

#Poprowadz ci.#

Nie wiem, jak dugo podaem poprzez ciemno za kurczcym si krkiem wiata. Nagle znalazem si w pokoju, normalnym pokoju ze stoem, kilkoma fotelami klubowymi i krzesami. Przez dwa ogromne okna wpaday promienie soca; na zewntrz widniao skupisko wysokich drzew. Mogo to by gdziekolwiek na Ziemi.

Za biurkiem pod jedn ze cian siedzia czowiek. Na pierwszy rzut oka nie byem w stanie stwierdzi jego pci - twarz i ksztat ciaa pasoway zarówno do mczyzny jak i kobiety. Twarz bya prawie bez zmarszczek, wosy kasztanowe i przycite tu przy uszach. Wiek za, o ile mogem si zorientowa, mieci si w przedziale od trzydziestu do pidziesiciu lat. Ubranie byo proste - biaa koszula i ciemne spodnie.

Jednake tym, co mnie oszoomio, byo emanujce od tej osoby promieniowanie. Przypominao to stanie w ulewie jaskrawych promieni soca, wypenionych kad ludzk emocj, jaka kiedykolwiek istniaa. Byo to prawie przytaczajce - a jednak w jaki sposób znajome. A take doskonale zbilansowane. W jednej chwili odczuwaem emocje mskie, a ju w nastpnej byem pewny, e kobiece. Prawdziwa równowaga - On/Ona. On/Ona!

Promieniowanie zanikao. On/Ona - musi mie przecie jakie imi - podniós na mnie wzrok. Jego oczy zdaway si by bez dna, nie wyczuwaem adnej ekspresji czy emocji. Kontrola bya doskonaa, nie rozumiaem jednak powodu takiej powcigliwoci.

Jego wargi nie poruszyy si, ale usyszaem. Waciwie to oczekiwaem tego. W mojej gowie rozbrzmiewa cichy chichot.

„On/Ona? Nigdy nie miaem takiego imienia".

„Nie wynika to z braku szacunku. Po prostu nie wiedziaem, jak si do ciebie zwraca".

„To imi jest równie dobre jak kade inne. No dobrze. Czy rzeczywicie wierzysz, e mog by dla ciebie pomocny?"

„Zawsze miaem nadziej, e tak".

„W jaki sposób?"

„Aby odpowiedzie na kilka pyta..."

„A jaki to poytek byby dla ciebie z moich odpowiedzi?"

„Ja... ja nie wiem..."

„Nalegasz na innych, by sami uzyskiwali swoje wasne odpowiedzi. Dlaczego ty miaby by wyjtkiem?"

Byo to celnie wymierzone. Poczuem si, jakbym zosta przejrzany.

„Masz racj. Tak naprawd to zainteresowany jestem tob, a nie odpowiedziami na moje pytania".

„Jestem jednym z twojej statystyki. Jednym z typów, jeden na milion. Twój przyjaciel dobrze si sprawi lokalizujc mnie".

„Postrzegam ci jako osob Zachodu, lecz na Ziemi nikt tak naprawd nie wierzy w twoje istnienie. Ale... my ju spotkalimy si uprzednio... tylko raz... prawda?"

„Widzisz? Odpowiadasz na swoje wasne pytania".

„A jednak... przeye tylko jedno fizyczne ycie. Nie zostae ponownie przywrócony do cyklu, jak my wszyscy. Ale... skd ja waciwie wiem o tych rzeczach?"

„Czytasz w moim umyle".

„Tylko w jego czci i jestem pewny, e za twoim przyzwoleniem. Jedno cige ycie przez tysic osiemset lat! Jak to si dzieje, e wci pozostajesz... mody?"

„Stale zmieniam zajcia. To kademu pozwala zachowa modo. Czy to dobra odpowied?"

„Wspaniaa. To cudowne, e spotykam si z tob w taki sposób! Jakie jest twoje obecne zajcie, o ile mona to tak nazwa?"

„Moesz nazywa mnie organizatorem lub racjonalizatorem, jak wolisz".

„Sdz, e przy twoich uzdolnieniach jest wiele rzeczy, które moesz robi w tej wanie chwili".

„Staram si nie traci czasu".

"Co...? Zaraz, mog to odczyta... jedzisz karetk pogotowia, jeste barmanem na nocnej zmianie, doradc psychiatrycznym... i wanie udajesz si na uniwersytet, aby wygosi wykad z historii. A masz jeszcze wicej zaj".

„Lubi ludzi".

"Poczekaj... kiedy latae na szybowcach, w Harris Hill... chyba sobie ciebie przypominam. Tak, to byo tam".

„Po prostu odrobina rozrywki".

„A gdzie jesz i pisz?"

"Zarzuciem to ju lata temu".

"Twoje wykady z historii musz by fascynujce".

"Próbuj bawi i wprawia w zakopotanie sprzecznociami".

„Twoje nastpne zajcie... jakie ono bdzie?"

„Organizowanie, naturalnie. Wprowadzanie Zmiennych, tak jak ty to robisz. Tak jak ta ksika lub propagowane przez ciebie programy przemiany umysu - wszystko to dodaje Zmienne do ycia tych, którzy si z tym zetknli. A teraz, zamiast zadawa te wszystkie pytania, dlaczego nie odczytasz po prostu potrzeb organizacyjnych co do celów, jakie maj zosta osignite? Mog da ci dane na temat tego, co nazywasz ROTE. Dowiesz si o systemie, który nie jest zwizany z komunizmem czy socjalizmem, kapitalizmem czy dyktatur".

„Ale mówi si, e co takiego nie moe istnie".

„Dlatego wanie warte jest wysiku. Wymaga to jednolitych na caym wiecie ludzkich docieka i de. Zostanie to osignite poprzez rozpoznan konieczno, a nie przez przekonania religijne czy przemoc".

„Konieczno jest bolesn spraw. wiat musiaby by rzeczywicie w kiepskim stanie".

„To jest wanie powodem oczekiwania. Ten czas nadejdzie".

„Ale jeli chodzi o cay wiat, ludzie nigdy jeszcze nie zgodzili si na cokolwiek jednogonie".

Poczuem nagy przypyw energii, podobny do tego, jaki odebraem wczeniej. Kiedy znikna, wiedziaem, i ROTE znajduje si ju na swoim miejscu, gotowe -do rozwinicia, gdy nadejdzie waciwy czas. Miaem jednak jeszcze jedno pytanie.

„Kiedy bdziesz mia czas, moe pomylisz o zorganizowaniu energii, w której pracujemy? Potrzebujemy tego".

„Tak naprawd to nie potrzebujecie, ale zrobi, co bd móg".

„Wystpisz w formie fizycznej?"

„Na pewno. Ale nie rozpoznasz mnie".

„Wiesz, e bd próbowa".

„Oczywicie, Ashaneen. I bd na ciebie czeka. Lecz nie bdziesz móg mnie odnale, chyba e ja na to pozwol. A teraz wybacz, ale spiesz si na uniwersytet".

„Ogromnie ci dzikuj. Czy wkrótce znowu ci zobacz?"

„Nie. Przez jaki czas nie".

On/Ona, Organizator, odwróci si i wyszed nie obejrzawszy si na mnie ani razu. Z ociganiem udaem si na poszukiwanie INSPEKA, jednak nie mogem ustali jakiegokolwiek ladu radiacji. Uwiadomiem sobie, i by to czas powrotu do ciaa fizycznego. Sam powrót przebieg bez adnych problemów. Znalazszy si w ciele fizycznym usiadem, wycignem ramiona - i nagle zdaem sobie spraw, e dano mi wskazówk. On/Ona nazwa mnie Ashaneen. A moe byo to sprytne wprowadzenie w bd, powiedzmy, dla zabawy?

Od tej pory z uwag przygldam si kademu przybyszowi, który zjawia si u nas z wizyt.

* * *

Po tym dowiadczeniu wiedziaem, e bardziej ni kiedykolwiek potrzebuj dobrej, solidnej informacji. Kilka nocy póniej ponownie skoncentrowaem si na punkcie kontaktowym z INSPEKIEM i zastosowaem zwyczajow ju technik. Janiejca posta czekaa na mnie bez ruchu, lecz ja wyczuwaem radiacj, znajom obecnie i niosc otuch, która tak przytaczaa mnie przy naszym pierwszym spotkaniu. Przypomniaem sobie moje uczucie strachu i jak prawie zgiem si przed nim w ukonie.

#Ale nie zrobie tego. Zamiast tego wymienilimy ucisk doni.#

To prawda. Nie wiedziaem, co jeszcze mog zrobi.

#Radzisz sobie bardzo dobrze ze swoim procesem dostrajania. Regulacja wibracji nie jest ju duej potrzebna. Rozumiesz mnie wyranie, a twoje myli s zwize i jasne.#

No i w kocu mog znie twoj jaskraw powiat bez drenia.

#To interesujce. Ty dla mnie emanujesz tak sam radiacj.#

Czytanie w umysach, twoje czytanie moich myli. Trzeba byo czasu, by si do tego przyzwyczai.

#Czytasz w moich mylach tak samo, jak ja czytam w twoich.#

Wic postrzegasz moje troski w zwizku ze zmianami na naszym wiecie.

#Oczywicie. Jednake jest to - mówic twoimi sowami - nie nasz wydzia.#

Ale jak mam traktowa te wydarzenia? Mój wasny system domaga si wyjanie, o ile nie zrozumienia.

#Ju zacze odnajdywa swoje odpowiedzi. I chocia bdzie si to wydawao trudne, nagroda bdzie wielka.#

Najwyraniej wiesz na ten temat wicej, ni mog w tobie odczyta. I z jakiego powodu nie chcesz albo nie moesz mi powiedzie. Dlaczego?

#Rzeczywicie istnieje powód. Ujmujc to twoimi kategoriami, wszystko, co ci przekazujemy, staje si dla ciebie jedynie przekonaniem. Natomiast niezwykle wane jest, aby wiedzia, czego szukasz. Nie moemy zapewni ci takiej wiedzy.#

Znaczy to, e musz tego dowiadczy, czymkolwiek jest i uzyska w ten sposób wasn wiedz.

#Dokadnie tak.#

Ale ty posiadasz wiedz o wszystkich, których spotykam - i których jeszcze spotkam.

#Tylko do pewnego punktu. Powyej tego punktu informacja jest dla nas nieosigalna. Wkrótce powód tego stanie si dla ciebie oczywisty.#

Zaoyem, e znasz ich wszystkich. Myliem, si.

#Poniewa poszukujesz innej wiedzy, twoja cieka si zmienia. Bdziesz poda w nowym kierunku. Nie bdziemy ju mogli spotyka si tak, jak robimy to teraz.#

Co... co chcesz przez to powiedzie?

#e to, czego pragniesz, moe zosta osignite jedynie w innej formie. Jeste do tego dobrze przygotowany.#

Ale... nie rozumiem.. Czy co le zrobiem... niewaciwie?

#Wrcz przeciwnie. Po prostu paszcz i rkawiczki, jak to kiedy uje, nie bd ju duej pasoway.#

Czy ma to oznacza, e osign wicej ni ty? To niemoliwe!

#Zawsze bdziemy z tob. To si nie zmieni. Lecz teraz ty zmienisz swoje bieguny. Takie komunikowanie jak to, nie bdzie ju duej potrzebne.#

Zmieni bieguny? Ale ja nawet nie wiem, jak to zrobi!

#Ju to zrobie. Twój powrót z miejsca, które rozpoznae jako Dom, by sprowokowany wycznie przez ciebie. Nauczye si tego, gdy zrepolaryzowae si, aby osign zmian. Pamitasz o tym. Stosowae to.#

Masz na myli... tamt metod wydostawania si i powrotu do ciaa fizycznego? Jak gdyby na zwolnionym obrazie? To, co nazywam szybkim przeczeniem?

#Wanie. Ale jest jeszcze co. Jeszcze jest Podstawa - niezbdna wiedza, opisujc to twoim jzykiem - któr musisz dopiero odkry i zbada. yczymy ci sukcesu w twojej podróy.#

Ale... czy spotkamy si ponownie?

#Tak. Jednak nie w taki sposób jak teraz.#

Ja... nie wiem, co powiedzie... co myle...

#Nie ma potrzeby by cokolwiek mówi lub myle.#

Janiejca posta zamigotaa i znika. Czekaem w gbokich ciemnociach przez ca wieczno, smutny i zakopotany, po czym zdecydowaem si na powrót do ciaa fizycznego.

Uczucie utraty byo przytaczajce. Lecz... brakujca Podstawa? Nowy kierunek? W mojej samotnoci nie miaem do kogo si zwróci.

ROZDZIA PITY: TO CO WIADOME

Pocztkowo wydawao mi si niemoliwe, abym kiedykolwiek zdoa przebole utrat mojego przyjaciela INSPEKA. Zdesperowany wiele razy próbowaem skontaktowa si z nim w naszym zwykym miejscu spotka, lecz nieodmiennie pozostawao ono puste. Poczucie opuszczenia i braku kierunku zdawao si wrcz nie do zniesienia.

Powstaa na skutek tego depresja bya równie trudna do przezwycienia, lecz ostatecznie w mniejszym lub wikszym stopniu udao mi si przed ni obroni. Poniewa moje kontakty z INSPEKIEM najwyraniej ulegy zawieszeniu, mój cel, jakim byo stanie si czonkiem tego gatunku, równie pocz traci na znaczeniu. Nie oznacza to oczywicie, i kiedykolwiek zosta zapomniany. Stopniowo dziki codziennym, domagajcym si odpowiedzi pytaniom przywróciem niezbdn równowag. A poniewa nie byo nikogo, kto byby w stanie mi pomóc, zwróciem si z tym problemem do samego siebie.

Prawdopodobnie naleao teraz podj „nowy kierunek", ale nie miaem najmniejszego pojcia ani adnej wskazówki, co to waciwie miaoby oznacza. Wizao si z tym pytanie: co to za Podstawa, której do tej pory nie odkryem? Lecz jednego byem pewny: jakikolwiek kierunek podejm, bdzie to integralna cz procesu nauki, czy mi si to podoba, czy nie.

Ponownie zwróciem uwag na Podstaw. Co to mogo by? Wkrótce uwiadomiem sobie, i musiao to by co, czego brakowao w moim Odmiennym Spojrzeniu. Równoczenie wiedziaem, e aby si tego dowiedzie, musiabym cofn si do Podstaw i w ten sposób spróbowa odkry t, któr przeoczyem.

Tym, czego potrzebowaem, bya solidna baza oparta na dokadnie sprawdzonej „wiedzy" Potem mógbym zawdrowa na nieznane obszary, gdzie miaem nadziej odkry brakujc Podstaw. Na wstpie musiaem ustali bezwzgldny priorytet - absolutne zrozumienie „tu i teraz", a take ycia fizycznego bez filozoficznych i emocjonalnych znieksztace. To stworzyoby rzeczywicie solidny fundament. Pamitajc o tym postanowiem uporzdkowa wszystko, co byo mi do tej pory wiadome.

Ziemski system ycia

Kiedy oparte na wglu ycie zaczo rozwija si w najprzeróniejsze formy, kada z tych form realizowaa jedn zasadnicz dyrektyw: przey. W szczegóach oznacza to fizyczne przetrwanie w wysoce zorganizowanym i zrównowaonym systemie wzajemnoci i symbiozy. Przetrwanie jednostki gwarantowao przetrwanie gatunku.

Na innym poziomie sama Ziemia otrzymaa podobne instrukcje, co rzuca nowe wiato na takie fenomeny jak wiatr i prdy oceaniczne, trzsienia ziemi i wulkany. W ten sposób matka Ziemia spenia wiele z kryteriów dla form ywych. Zakada to istnienie umysu - wiadomoci cakowicie rónej od dominujcej w opartych na wglu gatunkach, które wci nie s wiadome takiego aspektu systemu.

Przeycie byo i jest pierwszym prawem systemu. Aby przey, kada forma ycia musiaa przyswoi swoj dzienn racj rodków odywczych. Te, które z jakiegokolwiek powodu nie byy w stanie tego zrobi, podlegay mutacjom bd giny.

Wraz z przeksztacaniem si podstawowych form ycia w róne gatunki wyoni si pewien schemat. Dla wikszych i szybszych gatunków te, które byy wolniejsze i mniejsze, stanowiy doskonae ródo poywienia. W odpowiedzi mniejsze formy nauczyy si porusza szybciej, reprodukowa czciej i podniej, bowiem inaczej staway si zbyteczne w takim schemacie rzeczy. I odwrotnie - wolniejsze, ale wiksze formy stwierdziy, i niniejsze wyksztaciy sobie ostre zby oraz zdolno dziaania w zespole. W rzeczywistoci adna z form ycia nie bya bezpieczniejsza od innych. Niebezpieczestwo, kryzys, stres i mier stay si powszechnym i codziennym schematem. U typowego czonka Ziemskiego Systemu ycia strach przed unicestwieniem, niebezpieczestwem, manifestowa si wyzwalan z minuty na minut akcj - walk lub ucieczk. A wraz z dalszym rozwojem tego schematu i caego procesu wyonia si niezbdna równowaga, któr dzisiaj znamy jako acuch pokarmowy.

Ziemski System ycia by i wci jest samoregulujc si i samoregenerujc struktur energii. Im wicej dowiadujemy si o wystpujcych w niej wzajemnie oddziaywujcych zwizkach symbiotycznych, tym bardziej staj si one fascynujce i zoone. Caa ta struktura jest jednym z biegunów, z których kady jest poczony z innymi.

Spogldajc ponownie na Ziemski System ycia widzimy, e wszechobecny temat wspózawodnictwa wydaje si by produktem nakazu przetrwania. Kada forma ycia wspózawodniczy z innymi o podstawy fizycznego przetrwania: o poywienie, wod, tlen, ciepo i wiato soca. Czsto usprawiedliwia si to koniecznoci zachowania przestrzeni yciowej, na lub pod powierzchni, w wodzie czy w powietrzu. Mamy na to rozmaite nazwy: imperatyw terytorialny, pokój, dom, legowisko, schronienie, rezerwat, wasno osobista, nieruchomo, miasto, pastwo. O to formy ycia walcz i za to gin.

Czym przeciwnym natomiast jest podzia przestrzeni yciowej pod wzgldem przydatnoci. Kady gatunek moe przetrwa tylko w odpowiednim dla siebie rodowisku. W powietrzu i wodzie, przy acuchu pokarmowym dziaajcym w sposób wydajny system pozostawa w dostatecznej równowadze, ale tylko do czasu, gdy zmiany wymagay jedynie niewielkich dostroje. Jednake na ldzie równowaga bya trudniejsza do utrzymania. Std rónorodno form ycia rozwijaa si tu gwatowniej, wszystkie swoje umiejtnoci wykorzystujc do rozwizywania problemu przetrwania.

Tak wic moja baza, z której od tej pory operuj, zawiera w sobie nastpujce punkty:

1. Przy wejciu w Ziemski System ycia kada forma jest naznaczona, prawdopodobnie poprzez DNA, podstawow dyrektyw: przetrwa! Jest to fundamentalny nakaz, z którego wywodzi si kade dziaanie. Celem jest przetrwanie gatunku, poczynajc od przetrwania pojedynczego osobnika. Dyrektywa ta jest specyficznie przykadana i ograniczana do istnienia fizycznego, bez adnych dalszych implikacji. Sukces równa si fizycznemu przetrwaniu. Poraka równa si fizycznemu nieistnieniu - mierci. Strach równa si moliwoci nieprzeycia.

2. Ziemski System ycia jest bezosobowy w tym sensie, e kada forma ycia rywalizuje z pozostaymi w zdobywaniu podtrzymujcych ycie skadników pokarmowych. Rywalizacja ta ma miejsce zarówno pomidzy gatunkami jak i w obrbie tego samego gatunku. Wspópraca pomidzy i w obrbie gatunków jest procedur dziaajc standardowo: system czsto wymusza wspóprac jako konieczno dalszego przetrwania. Cao jest systemem drapieczym.

3. Jakakolwiek wiadomo nie czca si z przeyciem fizycznym jest negowana. Kada wyraona emocja, o ile nie jest zwizana z podstawow dyrektyw przeycia, uwaana jest za anomali. Strach nie jest traktowany jako emocja.

4. Podstawowym schematem systemu jest zmiana. Zastój jest entropi. Entropia jest mierci. Std naruszenie równowagi jest czym staym, tworzcym równomiern reakcj adaptacyjn na wszystkich poziomach. Polaryzacja lub zrónicowanie jest integralnym czynnikiem dziaajcym w caym systemie.

Dla naszego Odmiennego Spojrzenia Ziemski System ycia jest acuchem pokarmowym o charakterze typowo drapieczym, chocia rzadko jest za taki uwaany. Sprawia moe wraenie chaotycznego i niezwykle zoonego, ale w istocie zorganizowany jest i dziaa na podstawie kilku prostych zasad:

Rozwijaj si i egzystuj tak dugo, jak tylko moesz.
Zdobywaj to, co jest ci potrzebne do istnienia.
Podtrzymuj istnienie swojego gatunku poprzez reprodukcj.

Nie ma adnych ogranicze czy warunków w stosowaniu tych zasad. Sia, szybko, podstpy, czuo zmysów - wszystko to stanowi ogromne zalety. Stosunki symbiotyczne i pasoytnicze take s tu do przyjcia, Honor, etyka, empatia i tym podobne pojcia nie istniej. Kady czonek systemu jest drapiec i proces ten nie moe zosta zmieniony lub powstrzymany tak dugo, jak dugo istnieje Ziemski System ycia. Bez dziaa typowych dla drapiecy przetrwanie jest trudne, o ile nie wrcz niemoliwe.

Obcy

W przebiegajcym bez zakóce wydajnym procesie Ziemskiego Systemu ycia u jednej z form nieoczekiwanie pojawia si niezwyka iskra. Co takiego wystpi mogo równie dobrze u jednego z tysicy innych gatunków, a dlaczego przytrafio si akurat temu, tego do dzi nikt tak naprawd nie wie. Rezultatem nie bya nowa forma, lecz modyfikacja starej. Std u przedstawicieli tego gatunku wszystkie schematy Ziemskiego Systemu ycia pozostay silne, ale pod jedynie czciow kontrol.

Aby mutacja ta moga przetrwa, musiaa pojawia si wicej razy, nie tylko w jednym przypadku, i w rónych miejscach. Zgromadzone przez archeologów i antropologów dowody wykazuj, e - w kontekcie czasu, od jakiego system zacz funkcjonowa - wystpia ona prawie równoczenie na cakowicie rónych obszarach.

Pocztkowo przeycie dla nowo zmodyfikowanego gatunku byo zadaniem niezwykle trudnym. Jego budowa zmusia go do wypracowania wasnych, unikalnych metod. Praktycznie bezwosy, za wyjtkiem gowy, musia uy specjalnych rodków chronicych go przed chodem, ogniem a take kami i pazurami innych. Sam nie posiada ani ków, ani pazurów, co w procesie samoobrony i gromadzenia ywnoci byo powanym utrudnieniem. Nie posiada te ogona, nie móg wic w ucieczce przed atakiem wspina si na drzewa, a co wicej, brakowao mu ogona jako rodka wyraania emocji. Dwie nogi zamiast czterech powodoway zaburzenia równowagi i niezgrabno. Rezultatem byo pionowe ustawienie krgosupa, oryginalnie zaprojektowanego do pozycji poziomej. Jednake o prawdziwej rónicy zadecydowa mózg.

Inne zwierzta byy wiksze, szybsze i silniejsze, potrafiy lepiej si wspina, pywa w sposób naturalny i duo skuteczniej opieray si ywioom. Upyno wiele pokole nim nowy gatunek zrozumia, dlaczego i jak -pomimo niezgrabnego i mao efektywnego ciaa fizycznego - udao mu si przetrwa. Stopniowo przedstawiciele tego gatunku spostrzegli, i róni si od wszystkich pozostaych zwierzt. Jednake musiay min dalsze setki tysicy lat zanim stali si wiadomi - a przynajmniej cz z nich - e rzeczywicie s czym wicej ni jedynie zwierztami. Chocia niektórzy w dalszym cigu uwaaj swój gatunek za rodzaj inteligentnych zwierzt.

Ten nowy czynnik w Ziemskim Systemie ycia okaza si niszczcym i siejcym zamt. Posiada te same popdy, pobudki i ograniczenia co pozostae formy ycia, plus restrykcje pynce z ksztatu ciaa i zdolnoci. A jednak w stosunkowo krótkim czasie zdominowa wszystkie pozostae formy. Jedynym obszarem, jakiego nie opanowa, bya energia samej Ziemi. Podstawowe struktury ldu, powietrza, wody i ognia pozostay - w przewaajcej czci - niekontrolowane i niezmienione.

Sam podbój mia jednak niezwykle istotn i znaczc cen. Powicajc dosownie ca swoj energi Ziemskiemu Systemowi ycia nowy gatunek zignorowa bd odrzuci kad bezporedni wiedz o tym, co mogo znajdowa si poza nim. W ten sposób zamknity zosta w rzeczywistoci pojcia Ziemskiego Systemu ycia. Ale równoczenie w bezporednim konflikcie z ow olbrzymi akumulacj ziemskiej wiedzy pozostawaa najbardziej charakterystyczna cecha gatunku - umys-wiadomo, obcy samemu systemowi. To wanie rozwijajcy si umys by w stanie dostarczy rodków na podporzdkowanie sobie wszystkich innych gatunków, to on wanie rozszerzy pierwotn koncepcj „instynktu przetrwania" do granic absurdu cakowicie sprzecznego z tym, co mona by uwaa za potrzeby.

Na pewnym etapie nowy gatunek sam okreli siebie mianem czowieka: Istoty „ludzkiej". Homo sapiens.

Od najwczeniejszych dni Ludzki Umys przej wiele ze swego dziedzictwa. Szybko stwierdzi, e zwierzcy instynkt stadny znakomicie nadaje si do celów wspópracy. Zaadaptowa koncepcj kojarzenia si w pary, któr przej od zwierzt ochraniajcych swoje mode a do czasu, kiedy same byy w stanie zadba o siebie. Przej technik polowania zespoowego. Zorganizowana wspópraca umoliwia mu skuteczn rywalizacj z innymi zwierztami. Stopniowo gatunek ten rozwin si w najwikszych drapieców, jakich znaa Ziemia, czynicych z polowania nauk, sztuk, a nawet sport.

Lecz najwczeniej chyba rozpoznana zostaa zwierzca koncepcja przewodnictwa w stadzie. Pocztkowo rzdzili najsilniejsi; potem do gosu zaczy dochodzi spryt, inteligencja i zdolnoci umysowe. Przywódca mia pierwszestwo w wyborze samic, jaskini, najlepszej czci upu - wspózawodnictwo toczyo si pomidzy tymi, którzy stali niej w hierarchii. Drapienictwo wewntrzgatunkowe stao si norm, tak jak w stadzie zwierzt.

Na przestrzeni dziejów, gdziekolwiek ludzie organizowali si w jakie wiksze grupy, zawsze wyaniaa si koncepcja istoty boskiej, stajc si z czasem jednym z najwaniejszych czynników. Wyjanienie tego zjawiska jest proste: kiedy Ludzki Umys wyrós z okresu niemowlctwa, nie posiada ju rodziców, na których mógby si oprze, których mógby obwini, od których mógby otrzymywa pomoc, nie mia kto ustanawia dla niego zasad. Std wyczarowano odpowiednie zastpstwo. Jak wic wida, potrzeba boga czy bogów moe mie proste, racjonalne pochodzenie. Jako dzieci dorastamy w cieniu autorytetu matki i ojca, stanowicych najblisz reprezentacj potgi i mocy, która nas stworzya. Kiedy sami stajemy si rodzicami, szukamy lub wymylamy sobie wikszego Ojca czy Matk, aby przejli t rol. Koncepcja istoty boskiej jest wygodnym sposobem na wytumaczenie nieznanego i uwolnieniem ludzi przed przyjmowaniem wielu niechcianych odpowiedzialnoci. Cen jednake jest poddanie si wikszym obszarom autorytetu. Niektórym osobnikom twierdzcym, e nikt czy nic nie jest wiksze od nich z pewnoci trudno bdzie to zaakceptowa.

Aby uporzdkowa i umieci Nieznane w kategorii Znanych, Ludzki Umys ruszy w innym jeszcze kierunku. Podj bezporednie, powtarzalne dowiadczenia i stosujc zasad przyczyny i skutku przeksztaci je w Znane, przekazywane z ojca na syna, z matki na córk, od sowa mówionego do pisanego, a w kocu w co, co znamy obecnie jako szkoy. Dopiero stosunkowo niedawno procesy poszukiwania Znanych uznane zostay oficjalnie i opatrzone nazw: Nauka.

Z upywem czasu dominujcy gatunek ludzki przesun proces drapienej rywalizacji daleko poza podstawow regu: zabi-aby-przey. Rozwin on swoje wasne reguy i prawa, które czsto pozostaway w konflikcie z Ziemskim Systemem ycia. Strach wci by gównym narzdziem handlu, cznie z chciwoci, ego, seksualizmem i tym podobnymi czynnikami. Jednak pomimo znieksztace i przerysowa obcy sposób mylenia pozosta.

Obcy Ludzki Umys zacz przejawia i wprowadza elementy cakowicie niezgodne z Ziemskim Systemem ycia. Byy nimi: po pierwsze - troska i empatia w stosunku do innych czonków gatunku; po drugie - troska i empatia w stosunku do czonków innych gatunków; po trzecie - rosnca ciekawo i niepokojca podejrzliwo co do ogranicze najwyraniej naoonych na wszystkich czonków systemu. Historia i filozofia pene s poszukiwaczy ciekawostek i podejrzliwych Ludzkich Umysów. Zawsze bya, jak jest zreszt i dzisiaj, bardzo nieznaczna liczba ludzi, którzy maj czas i energi, aby usi i pomyle.

Ile jest takich osób? Jedna na tysic? Jedna na dziesi tysicy? Jedna na sto tysicy? Zamiast planowa i snu intrygi, w jaki sposób wystrychn na dudka swoich pobratymców, czy wyeksploatowa bogactwa planety, te ciekawskie i podejrzliwe Ludzkie Umysy poszukiway schematów poza Ziemskim Systemem ycia, w samych sobie i u innych. Znalazy wystarczajco wiele, by pobudzi wraliwe struny swoich istnie, a rezultaty poszukiwa przekazay innym. A wiadomoci t byo to, i istoty ludzkie s czym wicej ni jedynie zwierztami yjcymi i umierajcymi w Ziemskim Systemie ycia.

Jednake a do dzisiaj nie osignito wiele, poza takimi pojciami jak nadzieja, wiara wina, oraz sabo zdefiniowana kolekcja aluzji i sugestii kryjca si pod okreleniem „mio". Tak wic gatunek ten jako cao pozostaje nie speniony i niespokojny.

Taki zatem jest Ziemski System ycia, w którym obecnie jestemy, a take taki jest stan Ludzkich Umysów. To wanie s Znane i to jest miejsce, z którego zaczynamy zgodnie z nasz obecn wiedz naukow.

Ale... brakujca Podstawa? Nawet gdy pewne kwestie stay si janiejsze, wci jej nie rozpoznaj!

ROZDZIA SZÓSTY: WEWNTRZ I ZEWNTRZ

A wic... Gdzie jest ta brakujca Podstawa? I jaki jest ten nowy kierunek? Obydwie te rzeczy wydaj si dobrze ukryte. By moe dla dalszych poszukiwa pomocnym byoby, gdybymy spróbowali wywietli, czym tak naprawd jestemy.

Jako Ludzkie Umysy jestemy tym, czym mylimy. Jestemy take tym, czym myl inni. Wikszo tego ma niewiele wspólnego z naszymi ciaami fizycznymi. Aby rozpatrzy ten problem, stwórzmy model Ludzkiego Umysu, taki jaki jest i jak dziaa w praktyce - model pragmatyczny, jeeli wolicie. Wyobracie go sobie jako zoony z warstw, jak cebula. Rozpatrzymy wszystkie warstwy po kolei, od „wewntrz" do „zewntrz".

Rdzenna ja

Jest to waciwy, oryginalny Ludzki Umys. Zaczynajc od tego wewntrznego rdzenia, jestemy bez adnych ogranicze esencj sumy naszych dowiadcze. Skada si on:

z tego co przeylimy i wiadomie mylimy a do dzi;
z dowiadczonych emocji; z wyraanej i dowiadczanej mioci;
z dowiadczonych snów, czy pamitamy je, czy te nie;
z bolczek i przyjemnoci;
z marze, pragnie i nadziei;
z wszystkiego, co powyej w trakcie naszej aktywnoci niefizycznej (sen itp.);
z wszystkiego, co powyej w trakcie aktywnoci w poprzednich wcieleniach;
z elementów niezidentyfikowanych.

Zwierzca podja

Jest to warstwa bd cz skadowa najtrudniejsza do kontrolowania. Tdy przebiegaj wszystkie ekspresje Ludzkiego Umysu i tdy take otrzymywane s dane z Ziemskiego Systemu ycia. Jest to miejsce, w którym zachodzi filtracja, znieksztacenie i skaenie. Problem polega na tym, i sdzimy, e musimy na niej polega, bowiem w przeciwnym wypadku nie pozostaniemy fizycznie ludmi. Fizjologicznie zawiera ona w sobie zwizek skadajcy si z mózgu ssaka i gada oraz z systemu ruchowego. Jej sygnay w ujemny sposób wpywaj na prawie kady aspekt ludzkiego ycia - prawie na kady, ale nie na wszystkie.

wiadomy umys

Kolejna warstwa moe zosta zidentyfikowana jako to, czym mylicie, e jestecie, a co jest czym najzupeniej rónym od wiedzy o tym, czym jestecie. Spowodowane jest to tym, e tylko cz wewntrznego rdzenia osigalna jest dla waszej wiadomoci; std pojawia si spore znieksztacenie, poniewa ekspresja musi przej przez Zwierzc Podja. wiadomy umys moe by dokadny, ale w pewnych obszarach lokalnych poj i zwyczajów moe podawa przeciwn interpretacj do tej, pyncej z waszej Rdzennej Jani.

Chocia wikszo tej warstwy jest celowo ukryta przed innymi, znaczna jej cz wyraana jest w naszej zewntrznej jani. A poniewa jest tak silna, nie mamy wyboru. Co wicej, warstwa ta jest skomplikowana poprzez systemy przekona - std dla wielu jej zoono staje si istnym labiryntem. Nic dziwnego, e wikszo z nas nie potrafi znale z niego drogi wyjcia.

Pozorny ludzki umys

Nastpn zewntrzn warstw jest to, co sdzimy, e myl o nas inni. Jest to ogromna mieszanka, poniewa cz tego jest intuicyjna - komunikacja niewerbalna - i pozostaje w sprzecznoci z tym, co mówi nam nasze zmysy i postrzeganie analityczne. Warstwa ta znajduje si w stanie cigego ruchu, zmieniajc si bez przerwy pod wpywem nowych dozna i nowej percepcji zjawisk.

W tej strefie, silnie kontrolowanej przez kontekst kulturowy, rozwijamy sztuczne popdy i motywacje, które prawdopodobnie prowadz do wielu mentalnych i fizycznych dysfunkcji. Próby ich zachowania lub prowadzenia cakowicie reaktywnej egzystencji - a to wikszo z nas wanie robi - prowadzi mog, o ile pozwolicie, aby taki styl ycia przej nad wami kontrol, do prawdziwego pieka na ziemi.

Rola ludzkiego umysu

Posuwajc si dalej na zewntrz napotykamy skór: to, co chcecie, aby myleli o was inni. Zazwyczaj jest to cakiem proste. W wikszoci ustala si poprzez akceptacj potrzeb otaczajcego nas wiata, z naoonymi falami i impulsami pyncymi z waszego wewntrznego rdzenia. Prezentacja jani jest bardzo staranna i pokryta byszczc warstewk zakamania. W trudnych przypadkach nie pojawia si choby lad warstw wewntrznych, nawet pod wpywem wielkiego stresu. Te przypadki umieraj razem ze swoimi faszywymi twarzami, ponuro i ze stoicyzmem.

Radiacja ludzkiego umysu

Warstwa najdalsza od rodka, o wiele wiksza ni moglibycie przypuszcza, skada si z tego, co myl o was inni. Rozwacie samych siebie jako istniejcych, ilekro jakakolwiek inna osoba czy istota o was myli, choby tylko okazjonalnie. Moecie wyrobi sobie pewne pojcie o tej wielkoci przypominajc sobie tych wszystkich, o których mylelicie, choby take okazjonalnie. Dodajcie (na razie niech to bdzie jedynie przekonanie) tych wszystkich, którzy wci myl o was, ale nie zamieszkuj ju ciaa fizycznego - którzy s teraz „gdzie indziej" - plus tych, których znacie z innych istnie, jakiekolwiek lub gdziekolwiek mog one by lub byy. Bdziecie zdumieni ogromem samych siebie.

Bardzo niewiele z tej waszej radiacji, postrzeganej przez innych, jest wiadome istoty waszej Rdzennej Jani. Na przeszkodzie stoj filtracja i gra pozorów. Ale prawdziwy problem ley w naszej gbokiej trosce o to, co myl o nas inni.

* * *

To tyle, jeli chodzi o model Ludzkiego Umysu. Teraz mogoby si wydawa, e jeeli skoncentrujemy si gównie na oznakach Rdzennej Jani, które przedostaj si przez pokady warstw tego, czym jestemy, to nasze Odmienne Spojrzenie winno ulec zaostrzeniu. Musimy si jednak wystrzega imitacji - tych pod wezwaniem Ziemskiego Systemu ycia. atwo mona zosta oszukanym.

Pomoc mogaby tu by akceptacja tego - jako przekonanie majce zosta przeksztacone w Znane - e my, Ludzkie Umysy - wiadomo, mamy zarówno indywidualny jak i gatunkowy cel lub cele istnienia w Ziemskim Systemie ycia. Zazwyczaj nie jest to niestety rozumian czci naszej fizycznej wiadomoci. Konflikt narasta, kiedy Ludzki Umys da dziaania, a Ziemski System ycia ma trudnoci z jego przeprowadzeniem. Std rodzi si podejrzenie, e wiele z naszych mentalnych i fizycznych dysfunkcji jest rezultatem tego konfliktu. Tylko niewielka jego cz jest zewntrzna; w wikszoci zachodzi on jako walka przyzwyczaje i motywacji w obrbie Ludzkiego Umysu.

Oto kilka z powszechnych oznak Rdzennej Jani, jakie wyoni si mog poprzez otaczajce j warstwy. S one niezwierzce i nie s waciwe Ziemskiemu Systemowi ycia. Nie s take uszeregowane pod wzgldem wanoci.

Uczucie

Kade wyraenie uczu: smutku, radoci, gniewu, alu, ekstazy, nienawici, egzaltacji, depresji itd., subiektywne i spontaniczne. Kluczem jest dowiadczenie ich a nastpnie nauka kontrolowania i kierowania nimi zgodnie z naszymi yczeniami.

W Ziemskim Systemie ycia nie wystpuj emocje poza reakcjami zwizanymi z przeyciem, jak na przykad ochrona modych. Reakcje te w swoich motywacjach s czysto agresywne bd obronne. Pozornymi uczuciami s ch posiadania, dominacja, zazdro, duma itp.

Empatia

\V czucie si, a nawet zrozumienie bez koniecznoci posiadania jakichkolwiek osobistych zwizków z dan osob bd istot. Empatia jest rozpoznaniem jednoci poza gatunkiem fizycznym. Jest take odbiciem wiedzy, e kade takie dowiadczenie jest istotne dla procesu nauki jednostki; std nic nie moe ani nie powinno by robione jeli chodzi o próby zmian problemów, w obliczu których stawa musz inni. Sympatia i lito s specyficznymi wersjami empatii, w rónych stopniach zabarwionymi emocjami.

Ziemski System ycia nie posiada wiedzy ani zrozumienia tego obszaru. Najodpowiedniejszym przyblieniem moe by instynkt stadny, cile oparty na bazie przetrwania. Moliwe, i najnowsze badania nad delfinami przynios w tej kwestii jakie nowe dane.

agodny umiech

Bezporednia informacja wypywajca wprost z poziomu Rdzennej Jani. Jest to forma, któr moemy nazwa komunikacj niewerbaln, zoona i cakowicie równoczesna transmisja-odbiór, niemoliwa do wyraenia sowami. Wyraz twarzy jest autonomiczn odpowiedzi: „Rozumiem, gono i wyranie!"

Ziemski System ycia nie posiada niczego podobnego. Najbliszym moe by zwizek wytworzony pomidzy Ludzkim Umysem a zwierzciem domowym - lizanie rki lub mruczenie. Pozory czyhaj jednak wszdzie dookoa.

miech

Ponownie informacja pynca bezporednio z Rdzennej Jani. Radiacja ta nie moe zosta przeoona na sowa czy odtworzona graficznie. „Rado" i „zabawa" s zbyt banalne. Istnieje jednak wiele imitacji, a poniewa miech jest tak bardzo rozbrajajcy, uywany jest do caej gamy manipulacji. Aby zrozumie, musicie pomin to, co wskazuje i sign do samego róda radiacji.

I ponownie Ziemski System ycia nie posiada niczego porównywalnego. Cokolwiek podobnego - na przykad szczerzenie zbów - traktowane jest jako ostrzeenie bd wstp do ataku.

Postrzeganie pikna

To czysta Rdzenna Ja. Jest to uznanie inspiracji i twórczoci nie tylko w tworach Ziemskiego Systemu ycia, lecz take w dziaalnoci ludzkiego Umysu, od niebotycznych mostów i wieowców po chóry a capella. Jest to proces zbierania informacji i dowiadcze, któremu Ludzki Umys nie jest w stanie si oprze.

W Ziemskim Systemie ycia nie istnieje zrozumienie tej oznaki ani nie ma niczego, z czym mona by j porówna, dlatego nie moe by i nie ma adnych imitacji.

Nostalgia

Wypywa z pierwotnej pamici waszej Rdzennej Jani. Najlepiej mona j scharakteryzowa jako emocjonalne wartoci z poprzednich dowiadcze w waszym yciu obecnym. Dlatego te moliwe jest zwrócenie si w innym kierunku i odejcie od fundamentalnej i zrozumiaej proby: poka mi drog do Domu.

Ziemski System ycia nie posiada porównywalnego wzorca, który nie byby oparty na systemie. Najbliszym podobiestwem moe by migracja ptaków i ososi, ale ich motywacje s praktycznie wzorami systemowymi.

Delikatne dotknicie

Bardzo prosta ekspresja Rdzennej Jani. Dotknicie zamiast silnego ucisku, przyjacielskie klepnicie zamiast ciosu, pogaskanie zamiast pchnicia. Nawet zwierzta to rozumiej i znaj rónic.

Jednake w Ziemskim Systemie ycia zwierzta ucz si okrutniejszej wersji tej oznaki. Ale wszystkie potrafi liza i ociera si wzajemnie, co moe by wystarczajce.

Anonimowa pomoc

Szczera demonstracja dziaania Rdzennej Jani. Dobrymi ilustracjami mog tu by altruizm i szeroko pojta mio chrzecijaska; bezinteresowna pomoc innym bez chci wynagrodzenia czy uznania, prócz tego pyncego z waszego Ludzkiego Umysu.

W Ziemskim Systemie ycia jest to cakowicie poza wszelkimi pojciami. Jeeli si wydarzy, to na skutek przypadku, a nie rozmylnego zamiaru.

Mylenie

Ludzkie Umysy s mylicielami w stopniu nie spotykanym nigdzie indziej w Ziemskim Systemie ycia. Kiedy wydostajemy si poza puapki systemu, doznajemy istnego przypywu idei, inspiracji, intuicji, inwencji, innowacji, a wszystko to posortowane dla nas w naszym wspaniaym komputerze, umyle. S one produktami zarzdze Rdzennej Jani i czsto podszyte ciekawoci, tym wielkim Katalizatorem zmian.

Nie ma niczego odpowiednio podobnego w Ziemskim Systemie ycia. Wszystko, co znajdujemy, to pewien szcztkowy wyrób narzdzi, jakie instynktowne procesy zwizane zazwyczaj z czysto fizyczn percepcj zmysow. Co prawda niektórym zwierztom nieobca jest ciekawo, lecz czsto koczy si ona dla nich tragicznie.

Mio

Poniewa ta pozycja powszechnego zainteresowania jest tak mylnie rozumiana i bdnie interpretowana, to sprowadzenie jej w poblie jakiegokolwiek racjonalnego poziomu wymaga bardziej precyzyjnego rozpatrzenia. Nastpujce ROTE przekazane mi przez przyjaciela jest zaledwie pocztkiem. Raz wchonite rozwija si bdzie wraz z jego analizowaniem.

„Mioci nie mona si nauczy ani nie mona kupi. Powstaje ona w obrbie jednostki w odpowiedzi na zewntrzny bodziec. Jednostka nie ma kontroli nad tym procesem. Raz zapocztkowany, moe zosta opóniony lub odoony, ale nigdy zniszczony. Fizyczna mier nie ma adnego wpywu na rzeczywisto jej istnienia, a jako energia nie jest zalena od czasoprzestrzeni ani te nie jest jej czci.

Jest to radiacja, która nie moe by pochwycona i przytrzymana. Zamiast tego jest postrzegana, doznawana w miar przenikania przez jednostk, która dodaje do niej t dodatkow czstk, powsta w wyniku takiego przenikania. Energia jest skutkiem tego wzmacniana, a jednostka staje si jej staym dawc i odbiorc".

Nic wic dziwnego, e przy silnym podkreleniu pobudzenia seksualnego i romantycznego mitu wiele osób twierdzi, i dowiadcza w swoich zwizkach tego, co moglibymy nazwa Wielk Mioci. Bynajmniej. Jedyny sposób, w jaki moecie jej dostpi, to wspólne dzielenie yciowych dowiadcze, a i nawet wtedy nie jest to gwarantowane. Z drugiej jednak strony bdzie ona was opanowywa. Nie musicie nad ni pracowa, pomimo tego co pisze si w ksikach. Czas nie jest decydujcym czynnikiem. Im gbsze i intensywniejsze jest dzielone wspólnie przeycie, tym mniej czasu to wymaga.

Inne przycigajce nas do siebie siy niekoniecznie musz by destrukcyjne czy bezwartociowe, ale bez wtpienia podpadaj pod inn kategori. Rónica polega na tym, e Wielka Mio jest niezniszczalna i wieczna, a take nigdy nie zaley od miejscowych nawyków i zwyczajów. Przyja, na przykad, uznana by moe za cie Wielkiej Mioci lub przynajmniej za co pokrewnego.

Najwikszy problem ley w bdnej identyfikacji. Nierzadko zostajemy usidleni w przekonaniu o Wielkiej Mioci, czsto z katastrofalnymi wrcz skutkami, kiedy „ukochana" przez nas osoba nie pasuje jako do naszego ideau.

Najbardziej konsekwentnym i wyranym przejawem Wielkiej Mioci jest najprawdopodobniej mio matczyna. Znakomicie zdaje ona wszystkie testy, chocia czsto w duym stopniu oboona jest protokoem.

Mczyni znajduj Wielk Mio w innych mczyznach, a kobiety w innych kobietach zazwyczaj w rezultacie gbokiego dowiadczenia majcego miejsce w pewnym przedziale czasu, chocia samo rozszerzone dowiadczenie nie budzi automatycznie Wielkiej Mioci. Jednake kiedy ju ona wystpi, czsto bez adnego wysiku i bez wiadomego udziau z naszej strony, jest trwaa w penym znaczeniu tego sowa. Jeeli pracujecie razem, bawicie si razem, mieszkacie razem, walczycie, cierpicie, miejecie si i tworzycie zespó, moliwo jej wystpienia wzrasta wykadniczo.

Najistotniejszymi cechami charakterystycznymi Wielkiej Mioci s te, i nie zanika ona wraz ze mierci fizyczn oraz e nie moecie jej stumi w trakcie fizycznego ycia. Z koniecznoci, przyzwoitoci czy z powodów poza wasz kontrol moecie j wysublimowa, ale i tak bdzie w was zawsze pozostawaa, promieniujc agodnie w waszym wntrzu. Dlaczego powiedzenie „dopóki mier nas nie rozczy" stao si czci naszej kultury, pozostaje zagadk. By moe wymylono je po to, aby osoba dalej yjca fizycznie czua si emocjonalnie wolna i wchodzc w nowy zwizek maeski poprzez podzenie potomstwa bya w stanie kontynuowa gatunek. W innym wypadku nie ma to wikszego sensu.

Wielka Mio jest Rdzenn Jani w jej najsubtelniejszym przejawie.

Rozwaajc powysze sdz, e ródo brakujcej Podstawy jest teraz oczywiste - jest nim Rdzenna Ja. Ale jak mona tak naprawd pozna samych siebie?

ROZDZIA SIÓDMY: WYCIECZKA Z PRZEWODNIKIEM

Jako e poszukiwania brakujcej Podstawy trwaj nadal, my jako pensjonariusze uczestniczcy w Ziemskim Systemie ycia moemy teraz zebra i podsumowa to, czego si do tej pory dowiedzielimy, tak abymy byli w lepszej kondycji przed dalsz podró w czekajcej nas dopiero drodze. I chocia nasze Odmienne Spojrzenie zaczyna si ju formowa, wci narasta w nas to samo pytanie: dlaczego waciwie mamy si tym wszystkim przejmowa? Dlaczego podejmowa trudy tej podróy, skoro bez wikszego kopotu i z cakowitym spokojem moglibymy zamkn si w utartym systemie przekona?

Przekonamy si póniej, czy podró ta przyniesie nam jakie wymierne korzyci. Na razie skoncentrujmy si na tym, gdzie jestemy i co nowego odkrywa przed nami nasze Odmienne Spojrzenie.

Ziemski System ycia, ze wszystkimi swoimi wadami i niedocigniciami jest wymienit maszyn uczc. Dla kadego z nas w nasz wasny sposób wnosi szerokie zrozumienie energii, cznie z jej kontrol i manipulowaniem, co zazwyczaj jest nieosigalne z wyjtkiem takiego strukturalnego rodowiska, jakim jest czasoprzestrze. Ziemski System ycia jest zestawem narzdzi, a my uczymy si, jak ich uywa.

W Ziemskim Systemie ycia uczymy si take pomiarów. Jest to spolaryzowane rodowisko, w którym moliwe s wszelkie porównania. Uczymy si, co to jest zimno lub ciepo, co to znaczy silny lub saby, godny lub syty, szybki lub powolny, smutny lub zadowolony, kobieta lub mczyzna, przyjaciel lub wróg, mio lub nienawi - lista cignie si bez koca.

Uczymy si wykorzystywania energii na wiele uytecznych sposobów. Operujemy energi fizyczn zarówno wewntrz jak i na zewntrz naszych cia. Pobieramy i kierujemy energi psychiczn nie znajc nawet szczegóów tego procesu, poniewa zachodzi on dla nas cakowicie naturalnie.

Robic uytek z naszego Ludzkiego Umysu uczymy si tworzenia poprzez sposoby i metody, o jakich nawet nie wiedzielimy, e istniej, poniewa s czym unikalnym dla czasoprzestrzeni, a niektóre z nich s cakowicie specyficzne i moliwe do osignicia jedynie w tym systemie, nigdzie indziej. Otwiera to drogi ekspresji poza moliwoci jakiegokolwiek opisu.

Podobnie uczymy si doceniania pikna. Znajdujemy je w skaach, drzewach, burzy, falach oceanu, zachodach soca, mikko brzmicych sowach, podniebnych wysokociowcach, akordzie muzycznym, skoku lamparta - ponownie lista zda si nie mie koca. Lecz przede wszystkim znajdujemy je w tym, co inne istoty ludzkie myl i robi, w ich i naszych emocjach. No i uczymy si mia i bawi.

Kada rzecz, jakiej si uczymy - niewane czy maa, czy pozornie baha - ma ogromne znaczenie Tam - poza czasoprzestrzeni. Jest to w peni zrozumiae dopiero wtedy, kiedy spotkacie istot dojrzalsz od was w procesie bycia istot ludzk w Ziemskim Systemie ycia, która „rezyduje" Tam. Wtedy dopiero wiecie, a nie jestecie przekonani, e nauka bycia czowiekiem warta jest kadej ceny.

A teraz, aby zainicjowa najwiksz zmian w waszym dotychczasowym spojrzeniu i dostarczy prostego zrozumiaego celu dla naszego istnienia tutaj, w Ziemskim Systemie ycia, musimy by bardziej precyzyjni. Zakada to blisze przyjrzenie si czemu unikalnemu dla Ludzkiego Umysu - naszemu procesowi mylenia.

Obecne koncepcje zakadaj, e oprócz aktywnoci opartej na instynktach zwierzcych, cae nasze mylenie podzielone jest na dwie zasadnicze kategorie, które moemy okreli jako pynce z lewej i prawej czci mózgu. Pamitajcie jednak, e okrelenia te s jedynie symboliczne i do luno zwizane z tym, co utosamiamy zazwyczaj z pojciami „lewy" i „prawy".

Lewa cz mózgu jest t czci nas, która troszczy si o to, aby wszystko zostao zrobione. To intelektualny, analityczny obszar funkcji. Tu mieszcz si nasze centra matematyczne i jzykowe; std pochodz nasze talenty organizatorskie i umiejtnoci nauczania; std bierze si nasze logiczne rozumowanie, nasze metody naukowe i wiele innych rzeczy. To wanie aktywno lewej czci naszego mózgu czyni nas rónymi od zwierzt. Jest to ródo naszego optymizmu typu „da si zrobi".

Nasza prawa cz mózgu jest czym zupenie przeciwnym. Z niej bierze si postrzeganie przez nas formy i przestrzeni; std pynie pikno, intuicja, emocje plus to wszystko, czego lewa cz mózgu nie potrafi zrozumie czy sklasyfikowa, wczajc mio, przyja, inspiracj itd. Prawa cz mózgu przeraona jest myl, i w lewej czci moe zrodzi si forma na okrelenie ilociowe i jakociowe mioci czy przyjani. Dla prawej czci mózgu jest to terytorium wite. By moe zabrzmi to paradoksalnie, ale prawa cz naszego mózgu jest równoczenie generatorem naszych uczu negacyjnych.

Najnowsze koncepcje utrzymuj, e odpowiednio do zmian sytuacji w naszym codziennym yciu fizycznym nasza ludzka wiadomo przeskakuje tam i z powrotem pomidzy lew i praw czci mózgu. Kiedy trudzimy si nad jakimi obliczeniami, dominuje cz lewa naszego mózgu. Kiedy suchamy muzyki, paeczk przejmuje prawa. Szczyt wydajnoci ma miejsce wtedy, gdy procesy mylowe obu czci mózgu s jednoczesne i zintegrowane.

Ju od wieków toczy si co w rodzaju kulturowej wojny, która stosunkowo niedawno ujrzaa wiato dzienne. Otó ci, u których dominuje lewa cz mózgu, uwaaj tych, u których dominuje cz prawa, za niedopasowanych do istnienia w Ziemskim Systemie ycia i. skaniaj si do traktowania ich z niedowierzaniem czy nawet pogard. Z drugiej za strony ci, u których dominuje prawa cz mózgu, spogldaj na innych jako na pozbawionych wyobrani, nudnych materialistów czy wyzbytych „wartoci duchowych" okrutników.

Czas, aby pooy kres tej nierozsdnej batalii i wyjani wreszcie to niebezpieczne nieporozumienie.

Naszym gównym i fundamentalnym celem, oprócz nauki poprzez dowiadczenie w byciu czowiekiem, jest nabywanie i rozwijanie tego, co nazywamy intelektem: wiadomoci lewej czci mózgu. Nie musimy dziaa w podobny sposób ze zdolnociami prawej, poniewa ju je posiadamy. Wnielimy je ze sob; w jaki sposób s nam wrodzone.

To wanie zdolnoci lewej czci mózgu s niezwykle cenne, kiedy wizytujemy Tam lub powracamy do Tam, poza czasoprzestrzeni. To lewa cz mózgu usuwa ograniczenia w naszym rozwoju, które byy obecne przed naszym pobytem tutaj. Jedynie funkcje lewej czci mózgu przeksztaci mog Nieznane w Znane, rozproszy strach, wzmocni dowiadczenie, otworzy nowe horyzonty, obali faszywe systemy przekona. To wanie lewa cz mózgu przejmuje kad myl, informacj lub inspiracj emanujc z lub poprzez praw cz mózgu i zmusza j do dziaania. Wedug jakichkolwiek standardów nic cennego nie moe sta si prawdziwe, dopóki nie przejmie tego lewa cz mózgu.

Prawa cz mózgu przez tysiclecia pozostawaa niezmienna. Nie rozwijaa si ani nie ewoluowaa. Jest taka sama, jaka bya zawsze. I przeciwnie - wiadomo lewej czci mózgu rozwija si stale, albo rozmylnie, albo z koniecznoci. W zeszym wieku rozwój ten przybra form prawdziwej eksplozji, obejmujcej swym zasigiem dosownie miliony ludzi na caym wiecie. Dzisiaj lewa cz mózgu zapucia ju tak gbok sond w fenomeny czasoprzestrzeni, e dla dalszych bada nie wymagajcych powtórze pozostao ju stosunkowo niewiele obszarów. Takimi wanie i gotowymi do eksploracji s pola energii w Tam. Ju z samej swojej natury lewa cz mózgu nie moe obroni si przed konstruktywnym rozwojem i stosowaniem. Zmusza j do tego prawa cz - a prawa cz mózgu jest tu szefem.

Stao si wic to, i nasza lewa cz mózgu zostaa tak dokadnie obwarowana - co jest zreszt w peni usprawiedliwione - nakazem dostarczania rodków przetrwania w Ziemskim Systemie ycia, e opiera si wszystkiemu, co moe kolidowa lub przerywa ten proces. To co zachodzi poza czasoprzestrzeni, w Tam, nie kalkuluje si zwykymi standardami Ziemskiego Systemu ycia. Co waniejsze, informacje uzyskane w Tam wydaj si nie posiada adnej wartoci dla istot zamieszkujcych Ziemski System ycia. Odpowiednie zainteresowanie powstanie dopiero wtedy, gdy lewa cz naszego mózgu rozpozna t wiedz jako najywotniejsze narzdzie dla rozwoju w Tam.

Nasze Odmienne Spojrzenie zawiera z ca pewnoci dojrzewajce talenty lewej czci naszego mózgu. Ale jak ju wczeniej powiedzielimy, po to wanie tu przy bylimy - aby je uzyska. Dla tych, u których dominuje prawa cz mózgu, bez wtpienia bdzie to trudne, o ile wrcz niemoliwe do zaakceptowania.

Jak to z szefami czasem bywa, prawa cz mózgu czsto zmusza lew do dziaania w sposób zmierzajcy do zniszczenia tysicy lat ewolucji. Równoczenie lewa poowa bez przerwy wyawia uyteczne idee i inspiracje prawej czci i przeksztaca je w co niezwykle cennego. Toleruje nieproduktywne schematy prawej czci mózgu tak dugo, jak dugo nie wchodz jej w drog. Co nie mniej wane, mocno nagina niektóre z tych schematów, usiujc dostosowa je do struktury przetrwania w Ziemskim Systemie ycia.

Oto dwie definicje, istotne dla naszego Odmiennego Spojrzenia:

Lewa Cz Mózgu = Ludzki Umys zmodyfikowany przez Ziemski System ycia.

Prawa Cz Mózgu = Ekspresja Rdzennej Jani - Ponadczasowa, niefizyczna cz nas nie skaona wpywem Ziemskiego Systemu ycia.

Caa sztuczka polega na tym, aby zmusi praw i lew cz mózgu do równoczesnego i zsynchronizowanego dziaania, dopingujc lew cz do brania coraz wikszego udziau w aktywnoci w Tam. Nigdy nie powinnicie rezygnowa z jednej czci mózgu na rzecz drugiej.

* * *

Spróbujmy uporzdkowa to wszystko, czego si do tej pory dowiedzielimy. Nastpujce punkty mog by w tym du pomoc:

1. Zawsze pamitajcie, e jestecie „czym wicej ni jedynie ciaem fizycznym". Umoliwi to uzyskanie odpowiedniej perspektywy na kade zjawisko zachodzce w Ziemskim Systemie ycia. Agonia stanie si znona, ekstaza bardziej gboka. Lokalnie wywoane obawy znikn.

2. Rozpoznajcie i kontrolujcie swój instynkt przetrwania. Kierujcie nim zamiast pozwala, by on kierowa wami. Oto kilka sugestii:

a) Jedna cz wzoru (ycie Fizyczne = Dobro) potrzebna jest w Ziemskim Systemie ycia i jako taka moliwa jest do zaakceptowania podczas naszego pobytu tutaj. Drug cz (Fizyczna mier = Zo) moecie odrzuci, poniewa sami bdziecie wiedzieli lepiej.

b) Pamitajcie, e waszym ostatecznym celem nie jest fizyczne przetrwanie. Std - poniewa istotne jest, e jestecie tutaj, aby robi pewne rzeczy i istniej pewne dziaania, które powinnicie w zwizku z tym podj - wcale nie musicie z tego powodu rozpacza. Wypadki mog si przydarza, ale wy nie moecie przegra; posiedlicie dowiadczenie istoty ludzkiej.

c) Seksualny instynkt reprodukcji jest najsilniejszym ze zwierzcych instynktów w caym Ziemskim Systemie ycia. Zaprojektowany specyficznie dla fizycznego przetrwania gatunku kontroluje wikszo z aspektów ludzkich zachowa. Poniewa go mamy, czerpcie z niego przyjemno, ale nie ma potrzeby y dla niego czy za niego umiera. Manipulujcie nim i bdcie manipulowani, ale ulegajcie mu wycznie wiadomie.

d) Dobra fizyczne (przedmioty, pokarm, narzdzia, zabawki) s dobre do uytku lokalnego, ale ich posiadanie jest jedynie spraw tymczasowej wygody. Nie tylko nie moecie, ale take nie zechcecie zabra ich ze sob - nawet wasnego ciaa fizycznego.

3. Utrzymujcie swój przejciowy status. Jestecie istotami ludzkimi za spraw swojego wasnego wyboru w najcilejszym tego sensie. Wybór ten pozostaje w mocy przez cay okres waszej wizyty. Moecie spakowa swoje dowiadczenia i wyjecha kiedykolwiek i gdziekolwiek pragniecie, bez jakiejkolwiek krytyki czy kary ze róda, które by si liczyo. Jeeli wasz Ludzki Umys jest usatysfakcjonowany, zróbcie to pomimo lokalnego zwyczaju czy nacisków. Naogowcy Ziemskiego Systemu ycia mog tego nie zrozumie, ale to ju ich problem.

4. Korzystajcie z ycia w Systemie, maksymalizujc swoje wygrane i przegrane - ale nie stawajcie si naogowcami. Wyzbdcie si zoci na sposób, w jaki ten system pracuje, na rac niesprawiedliwo, na nieuczciwe przewagi, brutalno, brak serca, fasz. Jest to wiat celowo zaprojektowany jako drapieny - przez to moe stanowi wspania maszyn uczc.

5. wiczcie swój Ludzki Umys najpeniej, jak to tylko moliwe wiedzc, e to jedynie wiczenia. Konstruujcie pikne przedmioty, rozwizujcie „problemy", zachwycajcie si zapachem kwiatów i zachodami soca, komponujcie muzyk, badajcie „sekrety" fizycznego wszechwiata, smakujcie impulsy pynce z wszystkich piciu waszych zmysów, wchaniajcie niuanse bliskich zwizków i sytuacji. W peni odczuwajcie rado i smutek, empati i lito - i upchnijcie wszystkie te emocjonalne wspomnienia do swojego podrónego worka.

6. Co najwaniejsze, pozwólcie waszemu Ludzkiemu Umysowi odkrywa, dowiadcza i powiksza wasz przepyw wiadomoci, gdziekolwiek i kiedykolwiek bdzie to miao miejsce. Wchaniajcie j, ale uwaajcie na tendencj pogrania si w niej z powodu pamitek Domu, jakie w sobie zawiera. Strzecie si te iluzji, które sprawiaj, i czasami trudno jest jej wyodrbni prawd w rodowisku Ziemskiego Systemu ycia.

7. Wasz Ludzki Umys posiada naturaln skonno do podejmowania prób zmiany stanu rzeczy w Ziemskim Systemie ycia na sposób, jaki przyjty jest Tam. Historia pena jest takich prób, ale ostatecznie zawsze wygrywa system. Pocztki mog by obiecujce, lecz potem zwierzca drapieno po prostu powraca - czasami sprytniejsza ni poprzednio - i przejmuje kontrol. Nie oznacza to, bycie tego nie próbowali osobicie. Moliwe, i by moe uda wam si zmieni cz systemu, ale nigdy cao. Bowiem gdybycie rzeczywicie dokonali takiego kapitalnego remontu, to system jako taki nie mógby po prostu istnie. A zreszt kto wie, jak dugo jeszcze bdzie istnia?

Wszystkie powysze punkty s dla niektórych Znanymi. S te atwe do zweryfikowania przez was samych -wymaga to jedynie bezporedniego i logicznego rozpatrzenia przez lew cz mózgu kadego pytania lub przekonania. Wzmocnijcie swoje Odmienne Spojrzenie udowadniajc je dla siebie - i tylko dla siebie.

* * *

W tym punkcie temat Ziemskiego Systemu ycia wydawa si kompletny, ale niestety nie bya to prawda. Inna cz mnie, która dobrze zna Ziemski System ycia z innego punktu widzenia, take domagaa si prawa gosu:

...By to dugi spacer poprzez las w stron oceanu. Wszechobecna cisza przerywana bya jedynie brzczeniem owadów i krakaniem wron siedzcych wysoko na gaziach drzew. Ledwie syszalny szelest suchych lici zdradza w gstym poszyciu obecno najmniejszych mieszkaców lasu. wiey zapach kwitncej zieleni czy si z gbokim aromatem wilgotnej ziemi i gnijcych rolin, stanowic bezgony sygna toczcego si bez przerwy cyklu ycia.

W oddali stopniowo narasta szum rozbijajcych si o piasek fal. Nagle las skoczy si i jego miejsce zajo a po horyzont szarozielone morze. Po czystym, lazurowym niebie przesuway si dostojnie spitrzone, pierzaste oboki. Trawiasty nasyp, za którym zaczynaa si plaa, nieodparcie zaprasza do odpoczynku. Fale byy agodne i ciche; powiewy wiatru lekkie i orzewiajce; soce wiee i ciepe.

Wszystko sprowadza si do tego wanie, pocztek i koniec trwajcego przez wieki czasu. Do tej yjcej masy powietrza, wody i ziemi, która daje i która zabiera - która wytwarza.

To co wicej ni przytomno, wicej ni wiadomo, wicej ni dowiadczenie. To wicej ni inteligencja, wiedza, prawda i zrozumienie. Cao jest o wiele wiksza ni suma poszczególnych czci.

To taki wspaniay proces nauki; nauki oddzielenia tego obrazu od tamtego oraz rónic i porówna: ciepa od zimna, wiata od ciemnoci, haasu od ciszy, siy od saboci, bólu od zdrowia, gruboci od szczupoci, twardego od mikkiego, równowagi od niestabilnoci.

Istnieje nauka przyczyny i skutku, akcji i reakcji, ceny i zapaty, autorytetu i odpowiedzialnoci. A take kwestia wyboru, którego uczycie si rozpoznawa: zatrzymania czy startu, pochwycenia czy uwolnienia, pynicia czy tonicia, miechu czy paczu, przyjaciela czy wroga, nagrody czy kary, mioci czy nienawici, przegrania czy wygrania, organizacji czy chaosu.

Istnieje nauka mylenia: koordynowania, liczenia, kalkulowania i komunikowania si; zapamitywania, czenia, planowania i posiadania myli; nienia na jawie, tworzenia, nadziei, wiary i wiedzy. A take zdolnoci do doznawania i wyraania emocji: radoci i ekstazy, smutku, wspóczucia, samotnoci, cznoci duchowej; sprawiedliwego i irracjonalnego gniewu - oraz uznawania pikna w formie i ruchu.

Jest to nauka samego uczenia: stów i liczb, pisania, przekazywania dowiadcze, wiedzy i mdroci z rodziców na dziecko, z pokolenia na pokolenie, bez urazów powtarzania wszystkiego od nowa. Nauka ustanawiania systemów, praw i zasad, które dadz pewno, i nauka ta bdzie trwaa i rozwijaa si dalej.

Wszystko to znajduje si tam, za lasem. Jest w dojrzewajcym dywanie zbó, w równych, multimilionowych rzdach poywnych rolin oraz w mynach przerabiajcych materi na form bardziej uyteczn. Jest w wielu rónych schronieniach okrelanych wspólnym mianem dom; w sigajcych nieba wieach z betonu i szka; w pojazdach, które stay si ju substytutem ciaa; w statkach okrajcych wiat po oceanach; w skrzydlatych maszynach przecinajcych biaymi liniami niebo i w metalowych ptakach unoszcych si setki i tysice mil ponad naszym globem, z których kady co sekunda dostarcza niezliczon ilo informacji, w dzie i w noc. Znajduje si te w niewidzialnej, lecz wymiernej sieci kontrolowanej radiacji, sucej do komunikacji i lokalnego radionamierzania.

A jest jeszcze wicej rzeczy, takich jak wzmocnienie percepcji poprzez soczewki i lustra oraz elektroniczne uszy wsuchane w wszechwiat w oczekiwaniu na sygna, jedyny sygna, który rozproszy wreszcie nasz samotno, maszyny przeszukujce w tym celu gwiazdy, konstelacje, nowe, galaktyki i czarne dziury. Istnieje nielogiczne odsuwanie si od naszej bkitnej planety w stron pobliskiego ksiyca, na którego zakurzonej powierzchni pozostawiono niezatarte odciski stóp. Pojawiaj si doniesienia i raporty sond okrajcych i badajcych inne planety, a std ju tylko krok do wyruszenia w czer gbokiego kosmosu.

Uczymy si take staego odkrywania wzorców wystpujcych w ziemi, wodzie i powietrzu i przez to wydajcych si kiedy niemoliwymi do sprofanowania; uczymy si o stopach, komponentach, elementach, atomach, molekuach, czsteczkach jdra, radiacji i formach fal; o grawitacji, bezwadnoci, momencie mechanicznym, sile odrodkowej i biegunowoci; o materii organicznej i nieorganicznej, o strukturach i procesach ycia fizycznego.

Uczymy si poszukiwa umysu i twórcy; systemów przekona, snów i marze, wizji i wizjonerów, filozofii i religii.

Uczymy si te Mioci.

To zatem jest tym zdumiewajcym adunkiem osigni uzyskanych poprzez millennia ewolucyjnych wysików, który nie bez trudu, ale z dum i triumfem wnie moemy w najodleglejsze granice poza; dziedzictwo o nieoszacowanej wartoci, które moe zosta rozwinite i zastosowane w Tam.

A jednak... pomidzy ca t wrzaw wci pozostaje niepokojce uczucie brakujcego czynnika, decydujcego i yciowo wanego. Zwrócie uwag na wyaniajc si spomidzy pokadów innej wiedzy drobn twarz. Ksztatem bardziej przypomina map ni czowieka. Oczy janiej wzruszeniem.

Jest tam, to wszystko, wanie w tych oczach. Poprzez otcha wiecznoci spoglda na nas nosiciel pierwszej iskry inteligentnej wiadomoci, nasz oryginalny przodek. Obserwuje ze spokojn dum i radoci, z uznaniem ale niezupenym jeszcze zrozumieniem, a take nie bez lku rozwój owej iskry. Oto rodzic marnotrawnego dziecka.

To tutaj, widziany wyranie i jasno, znajduje si jeden brakujcy czynnik - zwierzca baza. Nic nie mogoby si wydarzy gdyby nie jej obecno i pomoc. Stanowia ywy przykad, od którego zaczlimy si uczy, zaopatrujc nas w miso do spoycia, mleko do picia, kryjówki i futra dla podtrzymywania ciepa, silniejsze plecy do dwigania ciarów, olej do wiata, ozdoby i amulety z ków i rogów.

To wanie ta zwierzca energia bya ow si napdow kryjc si za iskr inteligencji. Bya nie tylko katalizatorem, ale dostarczaa take potrzeby motywacji i czystej siy fizycznej. Nie powinna wic by ukrywana czy pomniejszana, ale podejmowana pewnie i bez dyskusji jako element zasadniczy, bez którego nic nie miaoby miejsca. Musimy eksponowa j z dum w podzice za wszystko, co wiemy.

Wraz z uwiadomieniem sobie tego ta drobna twarz umiecha si delikatnie, moe nawet troch smutno i znika. Czas rusza w drog. Powrót ciek poprzez las peen jest pozdrowie. Wiewiórka na gazi spoglda w dó i popiskuje przyjanie. Ciemnozielona mucha lduje na doni i z przyjemnoci nadstawia grzbiet pod delikatne municie palca. Z boku stoj trzy indyki i obserwuj z ciekawoci, ale bez trwogi. Szary lis wchodzi na rodek cieki i przystaje niezdecydowany, czy warto zwraca na mnie uwag. Na ramieniu siada drozd i wierka co cierpliwie do ucha, dopóki nie docieram na skraj lasu. Z kocowym dziobniciem w policzek rozpociera skrzyda i powraca pomidzy drzewa.

egnajcie, moi przyjaciele. Nie na zawsze jednak -zabieram was ze sob.

ROZDZIA ÓSMY: WSPOMNIENIE I PRZEGLD

Na tym etapie wydawao si rozsdne, by zanim udamy si dalej, spróbowa poszuka nowego kierunku i brakujcej Podstawy w obszarze, któremu powiciem wikszo moich wysików. Ostatecznie sprawami zwizanymi z lew i praw czci mózgu zajmowaem si od wielu lat. Czy byo tam co, co przeoczyem - co, co nawet jeeli nie odpowiadao na pytania, mogo wskaza kierunek? By moe przegld tego, co robilimy - i w dalszym cigu robimy - bdzie tu bardzo pomocny.

Wspominaem ju wczeniej o moim pierwszym doznaniu poza ciaem w 1958 roku, które cakowicie odmienio moje ycie. W tamtym okresie Sekcja Badawczo-Rozwojowa Korporacji, której przewodniczyem, specjalizujca si w produkcji dwiku dla sieci stacji radiowych rozwina skuteczn metod atwego wywoywania snu wanie za pomoc dwików. W tym samym roku dokonano pewnego odkrycia, które zmienio cay kierunek dalszych bada oraz sam korporacj: otó okazao si, e pewne schematy dwikowe wywouj odmienne stany wiadomoci, nieosigalne dla ludzkiego umysu w aden inny sposób.

Prowadzony przez kolejne dekady program badawczy wniós dodatkow weryfikacj nie tylko wywoanych tymi stanami efektów, ale take niezbdnych do ich uzyskania specyficznych kombinacji dwikowych i sekwencji. Wypracowano wiele metod i technik umoliwiajcych utrzymanie i kontrol rónych stanów umysu. W roku 1971, w celu dalszego rozszerzenia bada, z Sekcji Badawczo-Rozwojowej utworzono Instytut Monroe'a. Póniej Instytut sta si niezalen placówk naukow i edukacyjn. Dziki wspópracy setek specjalistów i ochotników - wliczajc w to naukowców, lekarzy, psychologów, nauczycieli, programistów komputerowych, szefów korporacji, artystów i wielu innych - Instytut jest obecnie szeroko znany ze swoich prac na tym polu.

Powinno tu jednak zosta jasno zaznaczone, i wczesne prace badawcze i wydatki nie byy ukierunkowane na ulepszenie ludzkoci ani nie miay te na celu udowodnienia czegokolwiek wiatu nauki. Byy to po prostu próby kontrolowania procesów nauki podczas snu, a póniej zrozumienia zwizków pomidzy umysem, mózgiem i ciaem a fenomenami wiadomoci. Z tego te powodu do niedawna nie publikowalimy adnych naukowych prac, a nasze metody badawcze, chocia posugiwano si nimi kiedy tylko byo to moliwe, czsto ignorowano, gdy okazyway si nieskuteczne. Metody te zostay jednak rozwinite i nie zawieraj w sobie adnych dogmatów czy rytuaów, nie s te ordownikami adnych konkretnych systemów przekona, religii czy racji politycznych lub spoecznych. Nie opieraj si na narkotykach czy rodkach farmakologicznych, nie stosuje si w nich hipnozy, podwiadomych sugestii ani nic co choby w przyblieniu przypominaoby pranie mózgu. Nie narzucaj one niczego, a wrcz przeciwnie - osoba je praktykujca jest zawsze w peni wiadoma i wiczy ze swojej wasnej woli, a nie na skutek nakazu kogo trzeciego.

Stosujc rezultaty wielu tysicy godzin bada, osoby biorce udzia w naszym projekcie s w stanie nauczy si wiadomej kontroli nad wieloma odmiennymi i produktywnymi stanami wiadomoci, co w efekcie wnie moe cenny wkad w inne obszary. Mam tu na myli polepszenie zdrowia psychicznego i fizycznego, wzmocnienie procesu zapamitywania, koordynacji fizycznej, twórczoci, pomoc przy rozwizywaniu problemów i agodzeniu stresów. Proces ten, znany jako Synchronizacja Pókul albo Hemi-Sync, dostarcza swoim uytkownikom kontrolowane w peni narzdzie do osigania ich wasnych celów poprzez pobudzenie i utrzymanie celowo skoncentrowanego, wysoce produktywnego stanu pomidzy umysem a mózgiem (Blisze wyjanienie metod i technik Instytutu a take zastosowanie ich w praktyce przedstawione zostao w rozdziaach kocowych.).

Przez lata w Instytucie wyonio si wiele nowych podej do sposobów mylenia. Razem tworz one, jak moglibymy powiedzie. Odmienne Spojrzenie.

wiadomo jako kontinuum

W naszym yciu codziennym my jako Ludzkie Umysy wykorzystujemy jedynie ten wycinek wiadomoci, który ograniczony jest ramami czasoprzestrzeni. Moliwe jest to dziki urzdzeniu znanemu jako ciao fizyczne, cznie z jego picioma zmysami. Owe ciao fizyczne zezwala nam na zewntrzne wyraanie si naszego umysu-wiadomoci poprzez fizyczn aktywno i komunikacj. Jeeli z jakiegokolwiek powodu zostaje to zachwiane, nasz umys zaczyna wdrowa wzdu caego zakresu wiadomoci oddalajc si od percepcji czasoprzestrzennej, stajc si przez to coraz mniej wiadomy najbliszego otoczenia fizycznego. Kiedy si to dzieje, stajemy si wiadomi w innej formie. Fakt, e czsto mamy trudnoci z prawidowym zapamitywaniem naszej bytnoci w tej innej czci zakresu wiadomoci, wcale nie neguje jej realnoci. Problem ley w odpowiedniej percepcja i tumaczeniu, czsto rozproszonym i znieksztaconym stosowaniem aktualnych dla czasoprzestrzeni systemów analizy i pomiaru.

Zakres wiadomoci rozciga si pozornie nieskoczenie poza obszar czasoprzestrzeni w inne systemy energii. Biegnie take „w dó" poprzez ycie rolinne i zwierzce, prawdopodobnie a do poziomu elementarnych czsteczek atomu. Codzienna ludzka wiadomo jest aktywna jedynie w bardzo niewielkim wycinku wiadomego kontinuum.

Pojcie fazowania

.Metody i techniki Instytutu mog by okrelone jako rodki do ustanowienia i kontroli faz wiadomoci. W normalnym stanie jawy niewyszkolony umys czsto dokonuje w trakcie dnia takich przesuni fazy, sprawujc nad tym niewielk albo adn kontrol.

Zasadniczo Faza jest stanem, w którym umys jest w peni skoncentrowany na fizycznych bodcach zmysowych bd aktywnoci. Jakiekolwiek odstpstwo od tego warunku uwaane by moe za przesunicie fazy, gdzie pewien procent wiadomoci jest do pewnego stopnia wiadomy w innej formie. Jednym z przykadów moe by nieuwaga, kiedy to fizyczne bodce zmysowe pozostaj silne, ale cz umysu gdzie „bdzi". Innym przykadem jest tzw. nienie na jawie. Introspekcja, gdzie uwaga odwrócona jest od fizycznej wiadomoci, jest bardziej rozmylnym przesuniciem fazy w stan medytacyjny. Sen jest przesuniciem fazy w inny stan wiadomoci, w którym wystpowanie fizycznych bodców zmysowych jest bardzo znikome.

Przyjmowanie alkoholu i narkotyków powoduje rozszczepione przesunicie fazy. Wówczas cz wiadomoci pozostaje „tutaj", a druga cz znajduje si w innym obszarze kontinuum. W takich wypadkach, jeeli bodziec zostanie usunity, fazowanie zanika. Psychozy i choroby umysowe s stanami mimowolnymi i w tych warunkach narkotyki lub rodki farmakologiczne mog by stosowane, aby osabi lub zmniejszy stref niefizyczn.

Aby janiej zrozumie ten proces, wyobramy sobie dao fizyczne jako mechanizm dostrojeniowy, poprzez który umys ludzki dziaa w wiadomoci fizycznej. Jako taki zawiera w sobie obwody przeksztacajce fizyczne bodce zmysowe w formy mogce zosta odebrane przez umys, zupenie jak radio czy odbiornik telewizyjny, które dostrajane s do okrelonej czstotliwoci pasma w widmie elektromagnetycznym. W odbiornikach tych wystpuje co takiego jak dyskryminator, który odfiltrowuje w wikszej czci wszystkie znieksztacenia sygnaów pynce z innych pasm widma. Kiedy stopniowo przestrajamy odbiornik radiowy z jednej stacji - lub czstotliwoci - na drug, jeden sygna zanika, a powoli zaczyna by syszany drugi. Odbiór przesuwa si od fazy okrelonej dla stacji pierwotnej do punktu, w którym równoczenie syszana jest inna stacja. Kiedy kontynuujemy dostrajanie, sygna pierwotnej stacji ostatecznie zanika, a pozostaje sygna drugiej.

Ludzki umys, który take ma dostp do takiego „dyskryminatora", dziaa w podobny sposób. Umys niewyszkolony w procesie dostrajania dryfuje poza kontrol od jednej fazy wiadomoci do drugiej. W trakcie tego procesu sygnay otrzymywane s czciowo z mechanizmu fizycznego a czciowo z innych segmentów kontinuum wiadomoci. Sygnay zmysowe pynce ze stanu fizycznego stopniowo zanikaj, a w kocu aden taki sygna nie dociera do umysu, który przenosi si w stan znany powszechnie jako sen lub niewiadomo.

Opracowane w Instytucie systemy nauki oferuj sposoby na umieszczenie tych przesuni fazy pod wiadom kontrol. We wczesnych etapach takiej nauki umys staje si cakowicie spokojny, chocia by moe nie pozbawiony odrobiny lku na skutek zachodzcych'1 zmian. Powodem tego jest to, i owe stany wiadomoci s terytorium znajomym i swojskim. Rónic sprawia' przedstawienie ich w nowej i zorganizowanej formie, gdzie wszelkie zmiany czynione s celowo i rozmylnie przez sam umys.

Symbole lewej i prawej czci mózgu

Prowadzone w Instytucie dociekania zaowocoway wytyczeniem przez nas cieki, która biega w przeciwnym kierunku do tego, jakim podali inni naukowcy zaangaowani w proces bada nad umysem. Prawie cay nasz wysiek by - i jest zreszt w dalszym cigu - skierowany na wykorzystanie lewej czci mózgu, tej intelektualnej i analitycznej, do badania prawej czci mózgu, intuicyjnej i abstrakcyjnej.

W wikszoci swoich eksperymentów badacze umysu umieszczaj obiekty swoich bada w cakowicie odizolowanym od wiata zewntrznego pomieszczeniu. Poprzez metody i techniki wykorzystujce najprzeróniejsze schematy dwikowe obiekt wprowadzany jest w odmienne stany wiadomoci. Znajdujcy si na zewntrz technik dozoruje elektroniczny zestaw pomiarowy i zapisuje fale mózgowe obiektu i inne reakcje fizyczne, badajcy za pozostaje z obiektem w kontakcie gosowym. Obiekt wyposaony jest w suchawki stereofoniczne, które daj mu wraenie, e osoba badajca znajduje si we wntrzu jego gowy. Osoba badajca zastpuje niejako lew cz mózgu obiektu zachcajc go do jak najlepszego wykorzystania wasnego intelektu w celu poznania i zrozumienia tego, co robi.

Poprzez t metod obiekt uczy si bycia obiektywnym w swoim doznaniu; moliwe take staje si gromadzenie informacji i szczegóów zwykle nieosigalnych w czysto subiektywnych stanach wiadomoci. Rezultatem jest niezwykle cenny proces mylowy caego mózgu; spoisty, zintegrowany i bez dominacji którejkolwiek z jego czci. Wszystkie nasze systemy treningowe, czy to na ywo, czy za porednictwem tamy magnetofonowej, s niczym wicej jak zastpujcymi lew cz mózgu urzdzeniami, które umoliwiaj ich uytkownikom utrzymanie swoich analitycznych zdolnoci podczas niezwykych, a nawet egzotycznych stanów wiadomoci. Umoliwiaj one rozwój poprzez poznanie i zrozumienie, a take uatwiaj pokonanie najwikszej bariery - strachu.

Odkrylimy, i prawa cz mózgu moe bez adnych ogranicze stanowi bogaty i yzny grunt do prac wydobywczych prowadzonych przez lew cz mózgu. To spoista wiadomo caego mózgu wytwarza cenny samorodek.

Nasze prace w adnym wypadku nie si jeszcze zakoczone. Instytut wci rozwija sposoby na zdobywanie fizjologicznych danych, które umoliwiyby identyfikacj form ludzkiej wiadomoci wci jeszcze nieznanych lub nie rozpoznanych przez wspóczesne standardy kulturowe. Wemy jeden przykad: szukamy sposobów i rodków na sprowadzenie do racjonalnego poziomu pewnych niezwykych zdolnoci czowieka pojawiajcych si, pozornie najzupeniej przypadkowo, na przestrzeni caych naszych dziejów. Poprzez badanie osobników, którzy posiadaj takie zdolnoci (odziedziczone lub nabyte), takich jak kompozytorzy, wybitni matematycy, czoowi sportowcy, szczególnie uzdolnieni terapeuci itd., poszukujemy technik, poprzez zastosowanie których zdolnoci takie mogyby zosta nabyte przez szerokie rzesze ludzi.

Kontynuowanie bada wzdu tych i podobnych linii stwarza realn moliwo przedstawienia niezwykych fenomenów umysu w zrozumiaej i moliwej do przyjcia formie. Wczenie tego typu zjawisk we wspóczesny kontekst kulturowy mogoby sta si wydarzeniem o charakterze przeomowym dla dalszego rozwoju czowieka.

Ale kiedy przygldam si mojej pracy oraz caej dziaalnoci Instytutu, gdzie w rodku sysz jaki naprzykrzajcy si gos, który chce by wysuchany. „No có" - mówi mi ten gos, a ja syszc go wcale nie jestem zachwycony - „jeeli do tego wanie sprowadza si caa praca twojego ycia, to z pewnoci czego tu brakuje. Pokazujesz ludziom jak wykorzystywa cao ich mózgów i tak zwane Odmienne Spojrzenie, ale w istocie nie wydajesz si robi czegokolwiek, aby przygotowa ich na to, co ma naprawd znaczenie. Ten cay interes z Ziemskim Systemem ycia jest moe i niezy, ale przecie oni nie pozostan w nim na zawsze. Oczekuj czego wicej i, musz ci to powiedzie wprost, oczekuj tego od ciebie. A wic - co masz zamiar z tym zrobi?"

To, co do tej pory - bd prowadzi was dalej.

ROZDZIA DZIEWITY: TRUDNA DROGA

Zarówno prowadzone w Instytucie prace jak i sam Ziemski System ycia byy dla mnie silnymi Znanymi. Nie opuszczao mnie jednak nieprzyjemne uczucie, e tam wanie znajdoway si wskazówki i lady mojej brakujcej Podstawy. Po prostu nie byem w stanie ich spostrzec.

Ponownie zwróciem si w stron mojej osobistej aktywnoci. Jednym ze Znanych, jakie wyonio si na skutek powtarzanych eksperymentów byo to, i przenoszenie si poza dao nie byo ju dla mnie zwizane z tym, co potocznie okrelamy mianem „ruchu". Osoby poddawane eksperymentom w laboratorium Instytutu donosiy o tym wielokrotnie, ale nie byo to czci moich osobistych dozna, dopóki nie zaczem stosowa metody nazywanej przeze mnie „szybkim przeczeniem". Polega ona na przenikaniu od jednego stanu wiadomoci do drugiego. Jednake okrelenie „wychodzenia poza faz" wydaje si bardziej odpowiednie i w wikszym stopniu satysfakcjonuje system klasyfikacyjny mojej lewej czci mózgu.

Tak wic zostao to powtarzajcym si schematem. Jednake zaczem spostrzega, e jeeli wszystko przebiega tak gadko i bez kopotów, to bez wtpienia szykuje si jaka wiksza zmiana. Przeczucia takie byy zazwyczaj tak mgliste, i mogy by zweryfikowane jedynie w drodze retrospekcji.

Tym, co wyrwao mnie z bogiego stanu samozadowolenia, bya seria wypadków, które zaczy zachodzi z coraz wiksz regularnoci, kiedy „wyfazowywaem" si z ciaa w stanie snu. W zastanawiajcy sposób przypominay one „testy", jakie przechodziem wiele lat temu. Testy te byy procedurami uczcymi - kiedy znajdowaem si poza ciaem, jakie konkretne doznanie powtarzane byo kilkakrotnie, dopóki nie wywoao u mnie konkretnej odpowiedzi. Potem zaprzestawano powtarzania.

Testy te byy niewerbalne i najwyraniej przeprowadzane przez istot niefizyczn, przypuszczalnie przez mojego przyjaciela INSPEKA. Spotykalimy si wkrótce po tym, gdy opuszczaem stan fizyczny i zadawano mi pytanie, czy jestem gotowy. Z cakowit ufnoci przytakiwaem. Natychmiast nastpowao gone „klik" i znajdowaem si w trakcie doznania. Nieistotne a nawet niezauwaalne zdawao si to, i nie byo ono „prawdziwe" - za kadym razem pograem si w nim kompletnie. W pewnej, decydujcej chwili takiego doznania naleao podj decyzj. Kiedy j podejmowaem, rozlegao si kolejne gone „klik" i powracaem z powrotem do INSPEKA. Jeeli podjta przeze mnie decyzja bya poprawna, nie powtarzano testu. W przeciwnym wypadku wracaem do tego samego doznania i próbowaem ponownie, a do skutku.

Nigdy nie przyszo mi do gowy zapyta, dlaczego waciwie poddawany byem tym testom i kto osdza, jaka decyzja stanowia t prawidow. Wikszo, o ile nie wszystkie te testy wydaway si cakowicie oderwane od obecnego ycia fizycznego, chocia wiele z nich usytuowanych byo w ziemskim otoczeniu i sytuacjach. Zaoyem, e „kto" mdrzejszy ode mnie potrzebuje moich odpowiedzi i e ja, czasami z dreniem serca, jestem zobowizany ich udzieli.

Nowa wersja testu wydawaa si w duym stopniu taka sama, by moe z wyjtkiem tego, i nie byem w stanie ustali obecnoci nadzorujcego mnie INSPEKA. Epizody te nastpiy kilka miesicy po naszym ostatnim spotkaniu i pomimo moich nieustajcych nadziei, nie natrafiem w nich na aden lad obecnoci INSPEKA. Tak jak poprzednio, w rónych formach prezentowano mi t sam sytuacj, wymagajc podejmowania decyzji. Mona by to atwo zby jako niezwykle ywe sny, gdyby nie poprzedzay ich wczeniejsze spotkania z INSPEKIEM. A co wicej, ju od lat nie miewaem zwyczajnych snów czy koszmarów.

Incydenty te szybko stay si tak znaczce, e nie mogy by duej ignorowane. O tym, e zblia si jaka zmiana kierunku, przekonany byem ju od dawna. Jednake tym, co przycigao moj uwag, byo odkrycie, i w rezultacie tych dozna róne stany fizjologiczne i mentalne zaczynay odbija si na mojej zwykej, fizycznej wiadomoci. adna z moich poprzednich wypraw poza ciao nie pocigaa za sob takich nastpstw. Oczywicie, wystpowao wtedy podniecenie i oywienie, rado i smutek - i wszystko to wyraane byo w moim odpronym ciele fizycznym po powrocie. Nigdy jednak nie doznawaem nudnoci, bólów w ramionach i nogach, przyspieszonej akcji serca czy silnego napicia caego systemu nerwowego. Efekty te czsto trway a do dwudziestu minut od chwili powrotu.

Std tym, co ponownie popchno mnie do poszukiwania odpowiedzi, nie bya ciekawo, ale konieczno - ta sama motywacja, która przed wielu laty zmusia mnie do podjcia bada dozna poza ciaem. Tym razem jednak bya istotna rónica. Nie dwigaem brzemienia strachu, dysponowaem niezbdnymi narzdziami i miaem przyjació, z którymi mogem pracowa. No i posiadaem przynajmniej zacztek mapy tego terytorium.

Pierwszym krokiem by przegld wypadków i dziaa z przeszoci, tak aby spróbowa okreli, co waciwie spowodowao zmian kierunku. Moe tam - rozmylaem - natrafi na jak wskazówk co do brakujcej Podstawy.

Napisaem ju wczeniej, e wbrew moim wasnym oczekiwaniom, moja historia dozna OBE zwizana bya z dominacj lewej czci mózgu. W duym stopniu potwierdza to wczeniejsze odkrycie co do wartoci nabytych umiejtnoci lewej czci mózgu podczas pobytu Ludzkiego Umysu w Ziemskim Systemie ycia. Automatycznie zaoono, e OB ley w gestii prawej czci mózgu, poniewa zjawisko to nie jest ograniczone ramami czasoprzestrzeni i dlatego nie jest cakowicie zwizane z logicznym, analitycznym procesem mylowym. Byo to jednak zaoenie bdne. W kadym z moich dozna poza ciaem logicznie rozumujca cz mnie w mniejszym lub wikszym stopniu zawsze bya obecna. Ponadto im wiksza bya ta cz, tym wikszy by w efekcie rozwój, który mógby zosta okrelony jako „zrozumienie prowadzce do poznania koczcego si zastosowaniem." Bardzo prawdopodobne, e bez tej nabytej zdolnoci wci jeszcze miotabym si bezradnie w powietrzu ponad ókiem lub egzystowa jedynie dziki zaywanym codziennie dawkom rodków uspokajajcych.

Typowy przykad: Pewnego razu we wczesnym etapie eksperymentowania powracaem do ciaa fizycznego z „lokalnej" podróy poza ciaem. Cay proces przebiega tak jak zwykle, czyli normalnie i nie spodziewaem si adnych niespodzianek, kiedy nieoczekiwanie uderzyem o jak barier i zatrzymaem si. Spróbowaem si przez ni przepchn, ale bya tak twarda, jakby wykonano j ze stalowych pytek. Byem pewny, e moje fizyczne dao znajduje si po drugiej stronie bariery, wic przedostanie si przez ni byo spraw niezwykle istotn. Poszybowaem spory odcinek w gór, ale nie udao mi si odnale adnej szczeliny. Popynem w dó, nastpnie w prawo i w lewo, lecz za kadym razem rezultat by ten sam. Nie mogem znale przejcia. Byem autentycznie przeraony, wyobraajc sobie spdzenie wiecznoci bdc przyklejonym do tej nieprzeniknionej ciany. Odmawiaem kad modlitw jak mogem sobie przypomnie, krzyczaem o pomoc, a w kocu przytuliem si do bariery jak zagubione dziecko - jakim istotnie byem.

Po chwili, która zdawaa mi si wiecznoci, kiedy nie miaem ju si paka, odsunem si od przeszkody i zaczem myle. Jeeli nie mogem przenikn przez t barier, jeeli nie mogem przepyn nad ni, pod ni ani dookoa niej, pozostawao mi tylko jedno wyjcie - musiaem uda si z powrotem w kierunku, z którego przybyem. Niewane, w co wierzyem, to bya jedyna odpowied.

Zrobiem tak... i w chwil póniej z atwoci znalazem si w moim ciele fizycznym - dziki logice lewej czci mózgu.

Kada kolejna bariera, na jak natrafiaem, koniec koców prowadzia do gromadzenia informacji, badajcej i sylogistycznej analizy tej wyksztaconej - na Ziemi - czci mnie. Naleao oczywicie wzi pod rozwag ogromne rónice w sytuacji i otoczeniu, ale same procesy badania i nauki pozostaway dokadnie takie same. Niemniej jednak kiedy sytuacja zostawaa ju wyjaniona, odpowiedzi i rozwizania nie pojawiay si za pomoc czarów. Dostarczao ich owo analityczne narzdzie, które nazywamy lew stron mózgu. I moe nie podoba mi si sposób, w jaki powstaway te odpowiedzi, ale nie mog zaprzeczy ich rzetelnoci.

Co musimy wic zrobi, czy to znajduje si w ciele, czy poza nim, to zerwa lub zignorowa wszystkie znaki zakazu, wszystkie obowizujce tabu, tabliczki z napisem Najwitsze ze witych, znieksztacenia czasu i tumacze, czarne dziury euforii, mistycyzm, mity, fantazje o wiecznym ojcu czy matce, a nastpnie dobrze Przyjrze si wszystkiemu wykorzystujc nabyte i stale rozwijajce si zdolnoci lewej czci naszego mózgu. Nic nie jest uwicone a tak bardzo, e nie powinno by poddawane próbom wyjaniania czy badaniom.

Musimy zaoy, e wymaga to od naszego Odmiennego Spojrzenia olbrzymiego skoku. Mona go porówna z wyjazdem z miasta, w którym ruch utrudniony jest natokiem pojazdów, skrzyowaniami i sygnalizacj wietln i wjechaniem do Midzystanu - na gówn autostrad prowadzc w Nieznane. Mapa, któr tworzymy, obejmuje ca tras tak daleko, jak mog j poszerzy schematy naszej aktywnej wiadomoci.

Jednake tworzenie mapy Midzystanu a podróowanie po nim to dwie zupenie róne sprawy. Nigdy nie stanie si on czym absolutnie Znanym, dopóki nie przemierzycie go osobicie i to w dodatku przy penej aktywizacji lewej czci mózgu. To znaczy dopóki nie zaczniecie sobie przypomina jaki on jest. Niemniej jednak mapa i Odmienne Spojrzenie mog pomóc nam w skonstruowaniu cilejszego przekonania, które by moe atwiej bdzie przeksztaci ostatecznie w Znane.

Powrómy teraz do mojego nowego dowiadczenia, czyli do penetracji mojej fizycznej jani przez reakcje wywoane w trakcie bytnoci poza ciaem. Moja lewa cz mózgu upieraa si, e te rozpraszajce mnie fizycznie nowe sygnay spowodowane byy jakim wanym szczegóem, który przeoczyem. Czyby bya to jaka wskazówka w kwestii brakujcej Podstawy?

Miaem dwie moliwoci. Pierwsz, obecnie lepiej rozumian, by powrót do pocztków, aby znale to, co przeoczyem. Drug byo nierobienie niczego i bezustanne zastanawianie si: co bdzie, jeli...? Ta pierwsza wydawaa si bardziej konstruktywna.

Podjwszy decyzj ju nastpnego ranka okoo trzeciej rozpoczem wychodzenie poza faz. Nastpnie zastosowaem metod szybkiego przeczenia do najwczeniejszego punktu moich wiadomych wspomnie. Natychmiast poczuem wibrujcy wewntrz mnie sygna. Podyem za nim - i znalazem si w miejscu, które doskonale pamitaem. Obok mnie kto by - odniosem wraenie, e to mój brat. Kierowaem si w stron mczyzny lecego twarz w dó porodku polnej drogi. Waciwie by to jeszcze modzieniec majcy niewiele wicej ni osiemnacie lat.

Wszdzie dookoa niego wrzaa zacieka bitwa. Okoo pidziesiciu czy szedziesiciu mczyzn w krótkich brzowych togach i z szerokimi, skórzanymi pasami na biodrach walczyo z równ w przyblieniu liczb ciemnych, brodatych mczyzn o drobniejszej budowie, lecz sprawiajcych wraenie obdarzonych niezwyk si. Obie strony uzbrojone byy w krótkie miecze, wócznie i okrge tarcze. W powietrzu unosiy si tumany kurzu, syszaem okrzyki, jki, woanie o pomoc, przeraliwy szczk metalu o metal. Na ziemi widniay kaue krwi. Wydawao si, e szerokie pasy przegrywaj.

Lecy osiemnastolatek, sam noszcy szeroki pas, bezskutecznie usiowa si podnie. Uniemoliwiaa mu to tkwica w jego plecach wócznia, która przeszywszy go na wylot dosownie przyszpilia go do ziemi. Jego wysiki staway si coraz sabsze, a w kocu zamary zupenie.

Nagle przypomniaem sobie, e wiele lat temu odczuwaem ból od tkwicej w moich plecach wóczni, ale tym razem byo to co innego. Odwróciem si do mczyzny obok mnie. Nie miaem wtpliwoci, e ogromnie cierpia. Zapytaem go, czy zrozumia. W odpowiedzi skin gow, po czym odwróci si i odszed, niknc w oddali.

Nie pozostawao mi nic innego, jak spróbowa pomóc. Nachyliem si nad chopcem i krzyknem, aby wsta. Spostrzegem jego gow - nie jego gow fizyczn - jak wysuwa si z jego ciaa. Pochwyciem j i pocignem do siebie. Wylizgn si z ciaa ze zdumiewajc atwoci.

Powiedziaem mu, aby wsta. Uczyni to i rozejrza si po polu bitwy. Potem zauway lecy u swoich stóp miecz. Wycign rk próbujc go podnie, ale jego do przesza przeze na wylot. Zaskoczony spróbowa jeszcze raz.

Poprosiem go, aby si uspokoi. Spojrza na mnie ze zoci w oczach.

„Musz wraca do walki. Moi przyjaciele umieraj".

Powiedziaem, e to niemoliwe, poniewa sam jest ju martwy.

„Co ty wygadujesz? Jestem przecie silny - i myl".

Wskazaem na lece za nim w kauy zakrzepej krwi jego wasne ciao. Przez chwil wpatrywa si w nie z wyranym oszoomieniem. Nastpnie pochyli si, przyjrza si badawczo swojej martwej twarzy i ponownie spojrza na mnie.

„Ale... ja yj! Nie jestem martwy!"

Poprosiem go, aby dokadnie opowiedzia, co si waciwie wydarzyo. Mówi dosy chaotycznie, jako e jego uwaga skoncentrowana bya na toczcych si w dalszym cigu zmaganiach.

„W poszukiwaniu nieprzyjaciela szybko maszerowalimy t ciek, chcc jak najprdzej przyczy si do bitwy. Usyszaem krzyk - a potem co uderzyo mnie w plecy. Leaem na ziemi i nie mogem si podnie - co mnie przytrzymywao".

„Co wydarzyo si potem?"

„Zaprzestaem prób, poniewa byem taki saby. Usyszaem twój gos - i co jakby saby trzask. I wstaem".

Wskazaem na lece w kurzu ciao. Spojrza na nie jeszcze raz i ponownie zwróci si do mnie.

„Aleja nie jestem martwy! Jak mog sta i rozmawia z tob, jeeli nie yj?"

Zasugerowaem, aby spróbowa powróci do bitwy, ale by to bd. Nie namylajc si wiele popdzi w sam tumult walki, w gstwin mieczy i wóczni. W pewnym momencie miecz, przed którym nie zdoa si uchyli, przeszed przez niego na wylot nie czynic mu krzywdy. Obserwowa to z wyran fascynacj.

W chwil póniej niski, brodaty mczyzna zaatakowa go od tyu i obaj upadli na ziemi okadajc si piciami i usiujc wzajemnie zadusi. Szybko zorientowaem si, i brodaty mczyzna take utraci w bitwie swój fizyczny baga. Mogliby tak tarza si po ziemi jeszcze przez wieki, bezskutecznie usiujc zabi jeden drugiego!

Podszedem do zmagajcej si pary i krzyknem, aby przestali marnowa swoj energi. Obaj przecie s fizycznie martwi, argumentowaem dalej, wic nie mog wyrzdzi sobie krzywdy. Powtórzyem to kilkakrotnie, dopóki nie zrozumieli. Rozczyli si i spojrzeli na mnie. Brodaty mczyzna uniós si na kolana, a nastpnie zgi w gbokim ukonie i dotykajc czoem ziemi zacz przemawia w jakim niezrozumiaym jzyku. Modzieniec spojrza na niego ze zdziwieniem, po czym podniós wzrok na mnie.

„On myli, e jeste bogiem. Czy jeste nim?"

"Nie - odparem. - Jestem po prostu przyjacielem".

Dotkn doni miejsca na plecach, w które ugodzia go wócznia.

„Nie ma rany ani krwi... czy jeste pewien, e nie jeste bogiem?"

Rozemiaem si, potrzsnem gow przeczco i powiedziaem mu, e musz ju i. Dookoa nas bitwa tracia z wolna na swojej intensywnoci. Coraz wicej postaci wynurzao si z lecych nieruchomo porozcinanych cia. Wkrótce miejsce to zaroi si od eks-fizycznych ludzi, z takim samym wyrazem zdumienia na twarzach. Modzieniec dotkn mojej doni.

„Czy mog pój z tob?"

Zawahaem si, lecz nagy przypyw wewntrznego przekonania natychmiast podda mi odpowied. Ujem jego do i zaczem si unosi. Modzieniec sprawia wraenie niepewnego.

„Ja... ja nie jestem ptakiem - nie potrafi lata!"

Lekko ucisnem jego do i agodnie unielimy si ponad polem bitwy. Po chwili jego niepokój znikn i obaj zakrzyknlimy z radoci, przyspieszajc równoczenie lot w gór. Powtórzyem w umyle kod powrotny systemu szybkiego przeczania. Nastpia eksplozja wiata i zawisnlimy nieruchomo w lekkiej szaroci piercieni przejciowych. Nasuwao si pytanie, gdzie powinienem pozostawi towarzyszcego mi modzieca. Wanie miaem go o to zapyta, kiedy uzmysowiem sobie, e nie czuj ju ucisku jego doni. Zakrciem si dookoa. Pusto. Ani ladu modzieca. Co tu si dziao? Wydarzenie to podobne byo do innego, majcego miejsce take w stanie poza ciaem wiele lat temu, jednake wystpio tu kilka zasadniczych rónic. Otó wtedy to ja byem osob, której pokazywano umierajcego modzieca, poniewa ja sam dowiadczaem tajemniczego bólu brzucha. Teraz za ja byem tym, który pokazywa „staremu mnie" przyczyn tego bólu. Tak wic wszystko wskazywao na to, e odpowiedziaem na wczeniejsze woanie o pomoc - od samego siebie! A ten modzieniec? Dokd si potem uda?

Miaem wanie powróci do ciaa fizycznego, aby gruntownie to wszystko przemyle, kiedy nieoczekiwanie odebraem kolejny silny sygna. Tym razem zrozumiaem go janiej. Byo to jak czyje woanie o pomoc lub jak dzwonek nalecego do nas telefonu. Nie byo trudno kierowa si tym sygnaem.

Wkrótce pode mn ukaza si niewielki budynek z dziur w jednej ze cian oraz szerokie schody prowadzce w dó, do wntrza tego budynku. Zszedem ostro nie po schodach, poniewa sygna dochodzi wanie z wntrza. Ujrzaem tam szamoczcego si desperacko mczyzn, który kajc w oczywistym przeraeniu bezskutecznie usiowa odepchn uczepion jego palców dwójk maych dzieci, w wieku czterech lub piciu lat.

Podszedem bliej i delikatnie uwolniem go od tego niewygodnego brzemienia. Mczyzna rzuci si na kanap, paczc tym razem z ulgi. Spojrzaem na dzieci, które zdyy ju wygodnie uoy si w moich ramionach. Okazao si, e to wcale nie byy dzieci, ale koty - mae kocita, które doskonale pamitaem. Koty w stanie OB! Pooyem dwójk moich przyjació na dachu, wszedem z powrotem po schodach i znalazszy si na szczycie przystpiem do fazowania metod szybkiego przeczenia.

Powróciem do ciaa fizycznego z uczuciem, i musz si nad tym wszystkim powanie zastanowi. Oczywicie doskonale pamitaem oba te dowiadczenia, które teraz przeyem jak gdyby ponownie, chocia tym razem z innej perspektywy. Zaczem si zastanawia, na czym polegaa zmiana w obu tych doznaniach.

Logika podpowiadaa mi odpowied, chocia wcale nie byem pewny, czy bd w stanie j zaakceptowa.

W pierwszym przypadku wiele lat temu kto zabra mnie ze sob a nastpnie pokaza prymitywn bitw, aby wyjani przyczyny bólu mojego fizycznego ciaa, bólu na jaki si w owym okresie uskaraem. Wiedziaem wtedy, e to ja byem tym modym wojownikiem przybitym wóczni do ziemi. Uwiadomiwszy to sobie powróciem do ciaa fizycznego z ulg i zrozumieniem.

Jednake tym razem to ja byem tym, który czyni ten pokaz. To ja byem tym, który zabra wtedy cierpicego mnie na scen starej bitwy toczcej si setki czy moe nawet tysice lat temu, aby wyjani przyczyny bólu. Tak wic to ja byem tym, który pomaga mnie. Ja take byem tym modym wojownikiem umierajcym w kurzu od zadanej wóczni rany - tylko w ten sposób miao to jaki sens. A znaczyo to, ni mniej ni wicej, e w tym samym miejscu i tym samym czasie znajdoway si a trzy wersje mnie!

W drugim wypadku sprzed lat kilku to ja byem tym, który wzywa pomocy, próbujc uwolni si od maych demonów usiujcych jedzi na mnie jak na koniu. Nagle po schodach zszed powanie wygldajcy mczyzna i zdj je ze mnie, uoy sobie na ramionach, a nastpnie znikn. Przypomniaem sobie, e wyglda dziwnie znajomo, zupenie jak mój kuzyn, którego dobrze znaem. A teraz to ja byem tym mczyzn, który zszed po schodach i usun owych kocich przyjació, którzy napdzili mi takiego stracha. Przyszedem na pomoc w chwili, w której o t pomoc woaem! Ten wypadek by troch mniej skomplikowany - obecne byy tylko dwie wersje mnie!

Czyby wszystkie te teraniejsze niefizyczne wydarzenia byy po prostu wezwaniami lub probami o pomoc od innych „mnie" w rónych czasach i miejscach? Kim by ten ja, który mia tyle miaoci, aby odpowiedzie na te wezwania? Czybym przez wszystkie te lata sam sobie pomaga?

Ta wyrana wielokrotno i wymienno jani musiaa jednak dopiero zosta dopasowana do schematu, który mógbym zaakceptowa lub zrozumie. Nie dostarczaa take odpowiedzi co do tych niekontrolowanych wydarze, tak niepokojcych dla mojego ycia fizycznego. Czyby wszystkie one byy woaniami o pomoc? Od wczeniejszego mnie? Otwierajca si perspektywa bya oszaamiajca.

Moja lewa cz mózgu podpowiadaa mi, e to ja z przyszoci cofaem si w czasie, aby pomóc mnie z przeszoci, kiedy byo to konieczne. Sygnay o pomoc nadchodziy od rónych wersji mnie nie tylko w tym yciu, ale take z poprzednich wciele. Zastanawiaem si, czy tak samo dzieje si z kadym. Zastanawiaem si te, co stao si ze mn we wcieleniu modego wojownika, który opuci razem ze mn pole bitwy. Dlaczego znikn?

Gdzie w tym labiryncie znajdowaa si prawidowa odpowied. Gdybym zacz od Znanych, caa ta sprawa wyjaniaby si gdzie po drodze. Teraz musiaem wkroczy w taki obszar w Tam, który by mi znany i jeszcze raz uwanie si rozejrze. Na razie jednak naleao spróbowa utrzyma to wszystko pod wzgldn kontrol.

Lecz ju w kilka tygodni póniej podjem msk decyzj. Byo to w nocy. Z pocztkiem cyklu snu wydostaem si z daa, wychodzc poza faz mniej ni zazwyczaj i uwanie kontrolujc wszystko, co robi. Stwierdziem, e znajduj si dokadnie tam, gdzie tego oczekiwaem, o ile rzeczywicie chciaem podj przerwany wtek na nowo - w obszarze szaroci tu poza punktem wyjcia z czasoprzestrzeni. Natychmiast odebraem sygna i zostaem pocignity w stron domu na przedmieciach wielkiego miasta. Dom ten w mglisty sposób sprawia wraenie znajomego - szeroki i przestronny, lecz równoczenie cakowicie pozbawiony umeblowania.

Poprzez frontow cian przeniknem do rodka i w foyer natknem si na siwowos, niewysok kobiet w wieku okoo pidziesiciu lat. Wdrowaa po caym domu od pokoju do pokoju, a kiedy rozoyem rce zagradzajc jej drog, wydawaa si zaskoczona moj obecnoci oraz tym e zwracam na ni uwag.

„Czy przyszede, aby ponownie zawiesi obrazy?" - zapytaa.

Zaprzeczyem i dodaem, e moje zainteresowanie zwraca si raczej ku jej osobie.

„Zdjli wszystkie obrazy i wynieli z domu. Z mojego domu! Teraz nikt nawet ze mn nie rozmawia".

Zapytaem j, dlaczego tu zostaa. Dlaczego nie opucia tego miejsca?

„To mój dom. Przynale tutaj. I nie obchodzi mnie, e nikt nie zwraca ju na mnie uwagi".

Zapytaem j, czy nie wyczuwa, e co jest inaczej.

„Tylko to, e nikt nie robi tego, o co go prosz. Wszyscy ignoruj mnie, zupenie jakby mnie tutaj nie byo".

Zapytaem, czy pamita moment umierania.

„Umierania? Oczywicie, e nie! Byam chora, ale polepszyo mi si. W jednej minucie leaam, a w nastpnej wiedziaam e wstaam i chodz po domu".

Zauwayem, e nikt jej nie widzi, i e jest zupenie sama. Podrzucia gow w gór.

„Nigdy mnie nie widzieli. Nigdy nie zwracali na mnie uwagi, nawet wtedy, gdy w pobliu by William. Teraz, kiedy odszed, ignoruj mnie zupenie".

„Zao si, e nie bdziesz moga podnie tego krzesa w jadalni" - powiedziaem. - „Twoja rka przejdzie przez nie na wylot. Spróbuj!"

„To mieszne!" - wykrzykna. - „Oczywicie, e mog je podnie. Zaraz ci poka".

Próbowaa kilkakrotnie, lecz za kadym razem jej do przechodzia przez oparcie krzesa. Spojrzaa na mnie ze zmieszaniem w oczach.

„Ja... ja nie wiem, co si dzieje. Mylaam, e to co w rodzaju halucynacji, kiedy czowiek si starzeje. Ale... ty te spróbuj".

Zademonstrowaem jej, i moja do tak samo jak jej przenika przez oparcie krzesa. Sprawiaa wraenie szczerze zdumionej.

„Masz ten sam problem!"

Ludzie maj ten problem, wyjaniem, kiedy ich fizyczne ciaa umieraj.

„Ale... ale ja przecie yj!"

"Umiera jedynie ciao, powiedziaem. Jedynie ciao. Nie ty."

Przez dusz chwil zachowywaa milczenie, lecz nie sprawiaa wraenia nadmiernie wstrznitej. W kocu spojrzaa na mnie z niepokojem.

„Czekaam na powrót Williama, ale on nie wraca. I tak bardzo kocham mój dom. Wybudowa go wanie dla mnie. Nie chc go opuszcza".

Zasugerowaem, abymy wspólnie wybrali si na poszukiwanie Williama.

„Och nie, nie moemy tego zrobi! On odszed pi lat temu".

Powtórzyem moj propozycj dodajc i sdz, e powinnimy jednak spróbowa. Spojrzaa mi prosto w oczy.

„Czy ja... naprawd nie yj?"

Skinem gow.

„A czy ty jeste... anioem? Wcale nie przypominasz anioa. Wygldasz cakiem normalnie".

Zapewniem j, e jestem po prostu przyjacielem. Postpia krok do tyu.

„Nie spotkaam ci ani razu! Wcale nie jeste przyjacielem! Musisz by jednym z diabów!"

Syszc to nawet nie próbowaem jej przekonywa, e jest inaczej. Powiedziaem, e jest mi przykro, i j zaniepokoiem i zaczem si oddala.

„Poczekaj! Poczekaj, prosz!"

Odwróciem si i stanem bez ruchu. Obrzucia mnie analitycznym spojrzeniem.

„Gdyby rzeczywicie byt pomocnikiem Szatana, to raczej nie pozbyabym si ciebie tak atwo, prawda?"

Odparem, e nie mam pojcia, jako e nigdy nie spotkaem diabla.

„Byam taka samotna... Czy naprawd moemy odnale Williama?"

Odparem, e moemy spróbowa. Signem po jej do i zaczem unosi si ku sufitowi.

„Nie potrafi tego zrobi! Nie wiem jak! Twoja do jest prawdziwa - czuj j - ale nie umiem tak po prostu unosi si w powietrzu!"

Delikatnie ucisnem jej do i ju po chwili zacza z atwoci si wznosi. Z podniecenia a si rozpromienia.

„Och, jakie to zabawne! To tak wanie wyglda bycie martwym? Prosz, prosz! A teraz chodmy odszuka Williama. Czy bdzie zaskoczony?"

Powoli zaczlimy wysuwa si bardziej i bardziej poza faz. Pamitaem poprzedni punkt, w którym si spotkalimy, wiele lat temu. Miao to miejsce w wydzierawionym domu w okrgu Westchester, w którym chwilowo mieszkaem. Wci bdzia po tym domu w wiele miesicy po swojej fizycznej mierci. Wtedy zrezygnowaem z kontaktu i wycofaem si. Teraz wiedziaem co robi.

Utrzymywaem powolny ruch na zewntrz, poniewa przypuszczaem, e gdzie po drodze William zostanie zwabiony t przynt i odbierze j ode mnie. Ona jednak trzymaa si mnie pewnie i z podnieceniem wykrzykiwaa komentarze, kiedy przenikalimy przez wewntrzne piercienie Terytoriów Systemów Przekona. William zaczyna mi imponowa. Musia znajdowa si o wiele dalej ni to obliczyem, opierajc si na radiacji, jak od niego wyczuwaa. Powinien by gdzie tutaj. Lecz teraz jedynym miejscem, w którym móg si znajdowa, byy fazy zewntrzne. Dobrze ukry swoje postpy przed on, to akurat byo pewne.

Miaem wanie zapyta j o co wicej na temat Williama, kiedy nagle zorientowaem si, e nie czuj ju ucisku jej doni. Odwróciem si natychmiast, ale towarzyszca mi kobieta znikna. Nie wyczuwaem choby ladu jej radiacji. Przyszo mi do gowy, i William rzeczywicie musi by bardzo dobry, skoro znajdowa si tak daleko w zewntrznych piercieniach. Powróciem do ciaa fizycznego chcc spokojnie to wszystko przemyle.

Kilka tygodni póniej spróbowaem ponownie. Sam proces zaczyna stawa si tak bardzo swojski i bezproblemowy, e czasami miaem kopoty z wyranym okreleniem, kiedy waciwie opuszczam swoje ciao. W duym stopniu byo to jak agodne przenikanie z jednego stanu istnienia w drugi, podobne do zasypiania i pozostawania przez cay ten czas wiadomym. Wci wahaem si przed wykorzystywaniem do „krótkich skoków" metody szybkiego przeczania. Byoby to bowiem tak,, jakby chcc dosta si z Newark do Kennedy wsiadao si na pokad Concorde'a!

W gbszym obszarze szaroci oczekiwa na mnie kolejny sygna. Wydawa si jednak zbyt prosty; zaczem si zastanawia, czy aby przypadkiem le go nie odczytuj. Chciaem wanie uda si w stron sygnau, kiedy nagle usyszaem czyje woanie. Odwróciem si i ujrzaem dziwaczn powiat. Po chwili przybraa ona ksztat niewielkiego mczyzny w rednim wieku, o ostrych rysach twarzy. Jego wargi wykrzywione byy w wyrazie niezadowolenia.

„Hej, ty - dokd tak pdzisz?"

Wiedziony ciekawoci, ale nie bez pewnej dozy ostronoci, zbliyem si do niego. „Dokd pdzisz?"

„Cze".

„W pogoni za tajemnicami wszechwiata, czy nie tak?"

„No có, chyba mona by to tak okreli".

"Powodzenia! Ja mam wystarczajco trudne chwile nawet bez szukania czegokolwiek".

"Co si waciwie stao?"

„Co si stao? Wziem i umarem, oto co si stao!"

"A có w tym widzisz takiego zego?"

"Nic, z wyjtkiem tego, e z pewnoci nie byem do tego przygotowany".

„Moe nigdy nie jestemy na to przygotowani".

"Ja mogem by, ale nikt mi nie powiedzia! Nikt mi nie powiedzia, e tak to wanie bdzie wygldao! Te dranie wrzeszczcy o wrotach do niebios, ogniu piekielnym i wiecznym potpieniu - nawet nie wiedzieli, o czym waciwie gadaj! W kadym razie ycz ci powodzenia, ale swoj drog mogli mi powiedzie jak to naprawd jest, zamiast czstowa tak fur bzdur!"

"Suchaj, jaki waciwie masz problem?"

"Jaki problem? Rozejrzyj si dookoa - to jest wanie problem!"

„Przecie nie ma tu niczego, co mona by zobaczy. Tylko zwyka, gboka ciemno".

„O tym wanie mówi! Nie ma tu niczego, absolutnie niczego! Czy wiesz, e jeste pierwsz osob, jak tu spotykam? Wszdzie pustka - ale to cakowita pustka - i nagle pojawiasz si ty!"

„Przykro mi, e jeste rozczarowany".

„Jeste taki jak ja, co?"

„Jak ty? Co masz na myli?"

„Umare - po prostu umare - i nie wiesz, co do cholery dalej robi!"

„To nie jest zupenie tak..."

"Och, daj spokój. Jeste albo martwy, albo nie!"

"Jestem cakowicie pewny, e nie jestem".

"e nie jeste martwy?"

„Wanie".

"A wic co ty tu waciwie robisz, do diaba?"

„To raczej duga historia".

Spojrza na mnie z wyranym oburzeniem.

„Nie byby tutaj, gdyby nie by martwy!"

„To troch bardziej skomplikowane".

„Wic opowiedz mi o tym. Hej, ju wiem! Kto ci przysa!"

„Nie, nikt mnie nie przysa. Po prostu tdy podróowaem. Powiedz mi, jak to si stao, e umare?"

„Oni mnie do tego zmusili, oto jak to si stao! Leaem w szpitalu caym tygodniami... Chciaem do domu, lecz trzymali mnie tam bez koca i tylko wtykali we mnie wszystkie te rurki i igy. Tak wic pewnej nocy po prostu je wszystkie powyrywaem. Byo to na nocnej zmianie - nocami nigdy nikt nie przychodzi zobaczy, jak si czuj, dasz wiar?"

„I co si stao potem?"

„Zaczem kaszle, a potem przestaem. Pomylaem - no dobra, czas zwlec si z tego óka i wynie std na

dobre. Musiaem chyba podskoczy, bo przeniknem przez sufit i przez cay czas si unosiem, dopóki nie znalazem si tutaj. Wiesz, kiedy tak przenikaem przez ten sufit, to ju wiedziaem, e nie yj. Cakiem sprytnie, co?"

„Owszem. Moe powiniene uda si razem ze mn".

"Chciaby mi pomóc? Ty? Dlaczego?"

"To powinno by lepsze ni pozostanie tu na zawsze".

„Ale to si wszystko cholernie pomieszao! Nie ma nieba... nie ma pieka. Nic. Po prostu pustka!"

"Pozwól wic, e ci pomog. Ujmij mnie za rk".

"Nie! Za kadym razem, kiedy kto usiowa mi pomóc, wynikay z tego jedynie kopoty! Wyno si std!"

„Nie zmuszam ci do niczego. Próbuj by jedynie pomocny".

„I trzymaj swoje apy z daleka! Zjedaj!"

"Dobrze, ju dobrze. Jak sobie yczysz".

"No dalej, ju ci tu nie ma! I zmu kogo, eby powiedzia ci prawd! Nie daj si nabra na adn pust gadanin! Nikt mi nie powiedzia... a mogliby! Wysuchabym - ale nie! Teraz musz poapa si w tym wszystkim sam, a niech mnie diabli jeeli wiem, jak to zrobi! Nie wiem nawet od czego zacz..."

Wycofaem si, a dziwaczna powiata zacza blednc. Kiedy powróciem tam póniej, ju jej nie byo. Od tamtej pory wci si zastanawiam, w jaki sposób uzyska pomoc. Czasami co za duo, to niezdrowo.

By moe przytoczone tu wypadki umoliwi wam lepsze zrozumienie idei objazdu czy te mostu ponad tymi obszarami - z gsto ustawionymi po drodze znakami ostrzegawczymi. Operowanie w takich warunkach wymaga dowiadczenia i wyranie okrelonego powodu, moje za byy co najwyej marginalne. Kada pomoc pynie z góry w dó - mylaem - a nie z dou w gór.

Odkryem te jeszcze co innego. Nie wszystkie sygnay, jakie otrzymywaem, pochodziy od wczeniejszego mnie. ona Williama nie bya czci mnie, tak samo jak nie by mn - na ile mogem to okreli - ten rozgniewany czowieczek.

Doszedem wic do pewnej konkluzji. Pomaganie innym nierozerwalnie zwizane jest z nasz dziaalnoci. Pomagajc samym sobie automatycznie niejako wycigamy pomocn do do innych, kiedy tylko moemy. Brakowao mi jednak jednego elementu. Dlaczego waciwie ta sekwencja wydarze tak nieoczekiwanie wtargna w mój schemat aktywnoci? Czyby by to kolejny klucz do brakujcej Podstawy?

A co na to moje nowe Odmienne Spojrzenie? Zdecydowanie co zostao tu pominite!

ROZDZIA DZIESITY: NIEPROSZONA WITA

Wkrótce to odpowiadanie na sygnay o pomoc za kadym razem, kiedy opuszczaem ciao fizyczne, zaczto mi si jawi jako zadanie icie herkulesowe, a w dodatku nie by to najefektywniejszy sposób na zrobienie tego, co naleao. Mógbym spdzi ca reszt mojego fizycznego ycia czynic wycznie to, lecz i tak moje osignicia poród caej masy tego typu sygnaów byyby waciwie adne.

Powstae w zwizku z tym pytanie brzmiao: dlaczego waciwie po tak wielu latach zostaem nieoczekiwanie wystawiony na odbieranie tych sygnaów? Byo te inne pytanie: dlaczego powodoway one zaburzenia w moim ciele fizycznym?

Wygldao na to, e wikszo o ile nie wszystkie te sygnay pozostaway w obszarach poza Midzystanem (za jaki przyzwyczaiem si ju go teraz uwaa) stanowicych pierwszy etap dla tych, którzy zakoczyli swoj fizyczn egzystencj, czyli innymi sowy umarli, jak my ludzie zwyklimy to nazywa. Wiedziaem co nieco o tych obszarach, ale nie byy one dla mnie zbyt dobrze znane. Potrzebna bya dalsza eksploracja.

Przystpiem do niej ju nastpnej nocy, okoo trzeciej nad ranem, powoli i metodycznie. Czujc si wypoczty i odprony rozpoczem odpowiednie fazowanie, wkraczajc powoli w znajom ciemno stanu poza ciaem, utrzymujc równoczenie lew cz mózgu w penej gotowoci. Po chwili znajdowaem si na pocztku Midzystanu, lub raczej na mojej rampie wejciowej do niego. Nagle, kiedy miaem ju przekroczy zawarte w nim obszary z ich wyranymi rampami wyjazdowymi, tak jak robiem to zazwyczaj, nieoczekiwanie pocign mnie silnie jeden z tych dziwnych sygnaów. Niechtnie podyem za nim.

Sygna zawiód mnie do miasta, potem do pojedynczego budynku, a w kocu przycign do sypialni w jednym z mieszka rednio zamonych wacicieli. Na fantazyjnym, prawdziwie królewskim ou ujrzaem trzy cakowicie nagie osoby, dwóch mczyzn i kobiet. Jeden z mczyzn by w trakcie bardzo aktywnego stosunku z kobiet, podczas gdy drugi usiowa wcisn si pomidzy nich, ale bez rezultatu. Przy kadej próbie przelatywa przez óko i ldowa na pododze. Wiedziaem, i on by tym, który spowodowa ten sygna i zastanawiaem si, dlaczego nie przenika równie przez podog.

Zauway mnie w trakcie nastpnego, którego ju z rzdu cyklu wyaenia spod óka i wdrapywania si na kopulujc par. Wytrzeszczy na mnie w zdumieniu oczy, a jego sterczcy w penej erekcji czonek a dra z podniecenia.

„Kim ty do diaba jeste?"

Powiedziaem, e nigdy mu si to nie uda. Równie dobrze moe pój razem ze mn.

„Co to znaczy, e mi si nie uda? Czekaem dziesi lat, aby dobra si do tej dupki i teraz z pewnoci nie odpuszcz!"

Ponownie powiedziaem, e wysila si na próno. e rzeczy maj si z nim teraz inaczej.

„Aeby wiedzia, e inaczej! Jestem teraz wolny! Nie wiem, co si stao, ale jestem wolny! I jak tylko si o tym przekonaem, przyszedem tutaj. Gdyby tylko przestaa zabawia si z Sammy'm, natychmiast bym si za ni zabra!"

Zapytaem go, co sprawio, e tak si teraz czuje.

„Och, to! Wanie wychodziem z metra na Pidziesitej Trzeciej i Madison, kiedy nagle poczuem ból w piersiach. Upadem. Ale nie leaem dugo, moe jak minut i wstaem. Czowieku, rzeczywicie czuem si inaczej! A waciwie to dlaczego mnie tak wypytujesz?"

Powiedziaem mu tak prosto, jak tylko potrafiem, co si naprawd wydarzyo.

„Jestem martwy? Do diaba z takim gadaniem! Czy zachowuj si tak, jakbym by martwy?"

Przypomniaem mu o jego przenikaniu przez óko, kiedy to nie by w stanie dotkn ani kobiety, ani mczyzny. Spojrza na swoje donie, a potem na swoje powielone ciao.

„Ale to wci jestem ja! Wci czuj si tak jak ja! I przecie wci dziaam jak ja!"

Rozemia si, a ja mu zawtórowaem. Zauwayem, e nie zmieniamy si tak bardzo, kiedy umieramy, przynajmniej nie tak od razu. Spojrza na lec na óku par, odpron teraz i najwyraniej z siebie zadowolon, po czym na swojego zwidego ju penisa.

„Temu jegomociowi tutaj z pewnoci nie spodoba si bycie martwym".

Powiedziaem mu, i istniej pewne formy rekompensaty. Syszc to wyranie si rozjani.

„Musiaem mie zatem atak serca... Ale nigdy nie miaem z nim przecie adnych kopotów..."

Chciaem mu co odpowiedzie, kiedy przypadkowo spojrzaem na lec w óku kobiet. Jej oczy byy szeroko otwarte i wpatryway si prosto we mnie. Widziaa mnie! Jej oczy rozszerzay si ze zdumienia, ale nie sprawiaa wraenia specjalnie zaniepokojonej. Patrzya prosto w moje renice, a w jej spojrzeniu byo zrozumienie. Odwróciem si do stojcego obok mnie mczyzny i powiedziaem, e musz rusza dalej. By wyranie zaskoczony.

„Co to znaczy, e musisz rusza? A co ze mn? Co mam robi?"

Zasugerowaem, aby wybra si razem ze mn, jeeli sobie tego yczy. Ponownie si rozemia.

„Nie pozbdziesz si mnie! Nie pouywam tu sobie - o czym powinienem by wiedzie. A zreszt chc dowiedzie si czego bliej o tych formach rekompensaty"

Pomialimy si jeszcze troch, po czym ujem go za rk i zaczem si unosi. Pody za mn bez adnego problemu. Kiedy przenikalimy ju przez sufit, raz jeszcze spojrzaem na lec w óku kobiet. Wci mnie obserwowaa, wic nasze spojrzenia si spotkay. Zrozumiaem, e nie bd musia po ni przychodzi. Ona ju wiedziaa.

W kilka chwil póniej wyszlimy lekko poza faz. Poczuem, e mczyzna szarpie mnie za rk.

„Pu mnie! Pozwól mi odej!"

Spojrzawszy w dó ujrzaem Stos, czyli olbrzymi mas eks-fizycznych istot ludzkich, szamoczcych si bezadnie w nieustannych próbach odbycia ze sob stosunków pciowych. Silna radiacja towarzyszcego mi mczyzny zmienia tor naszego lotu.

Nagle wyrwa si z mojego ucisku i zanurkowa w podrygujc mas.

Powinienem by bardziej wyczulony na moliwo takiej zmiany naszej trasy. No có, raz si wygrywa, raz przegrywa - pomylaem w duchu. Oddaliem si z tego miejsca z postanowieniem, e wycign go stamtd jutro, o ile oczywicie mi si to uda. Zanim jednak zdyem powróci do ciaa, pojawi si nastpny sygna. Odwróciem si i podyem za nim.

Tym razem by on atwiejszy do zidentyfikowania; dochodzi z pokoju szpitalnego zastawionego aparatur suc do podtrzymywania ycia. Podczona bya do niej niewielka kobieta, leaa na óku w pozycji nieco przypominajcej embrionaln. Jej wosy byy siwe i tuste, twarz za pokryta gst sieci zmarszczek. Wygldaa na bardzo star. Zbliywszy si spostrzegem, e z trudnoci oddycha i pojkuje. Jednak przecierado nacignite byo a na jej gow. Zbliyem si jeszcze bardziej i zapytaem co si stao.

„Czy nie widzisz, e mnie boli?"

Zapytaem j dlaczego.

„Bo umieram, oto dlaczego. Umieram ju od lat, ale nikt mi nie wierzy".

Odparem, e ja jej wierz.

„Wy lekarze zawsze tak mówicie, ale wcale tak nie mylicie".

Powiedziaem, e nie jestem lekarzem, i e naprawd jej wierz.

„Jeeli nie jeste lekarzem, to si nie liczy. To lekarze musz mi uwierzy".

Zapytaem, dlaczego to takie wane.

„Poniewa wtedy pozwol mi umrze. I nie bd ju duej czua bólu".

Zauwayem, i nie jest konieczne, aby uwierzy jej jaki lekarz. Nastpnie zapytaem, czy naprawd chce umrze.

„Oczywicie, e chc! To jedyny sposób, aby uwolni si od tego bólu".

Powiedziaem, e jej yczenie spenio si. Bya martwa. Po raz pierwszy odwrócia gow i spojrzaa prosto na mnie.

„Nie, to nieprawda! Wci jeszcze mnie boli!"

Ból szybko zniknie, zauwayem agodnie. Dodaem te, e musi teraz wydosta si ze swojego ciaa. Jej spojrzenie nie odrywao si od mojej twarzy.

„Ale... ja przecie wci yj! Wci jestem taka sama!"

Powiedziaem jej, e bycie umarym nie oznacza natychmiastowej zmiany. Po prostu nie masz ju duej ciaa fizycznego - mówiem - teraz pamitasz tylko o bólu, ale on sam ju nie wystpuje. Rozejrzyj si i przekonaj sama.

Bardzo powoli powioda wzrokiem dookoa, po czym powrócia spojrzeniem do mnie.

„Wszdzie czer... taka gboka czer..."

Z wyjtkiem mnie, przypomniaem jej. Otworzya oczy szerzej, a jej ciao zaczo si powoli wyprostowywa.

„Emie...? Czy to ty, Emie?"

Signem po jej do i zasugerowaem, abymy razem udali si w miejsce, w którym oczekuj przyjaciele. Odsuna si ode mnie.

„Dlaczego nie przyszede przedtem? Wzywaam ci dzie i noc, aby przyszed i mnie std wydosta".

Powiedziaem, e najpierw musiaa umrze. Teraz, kiedy ju umara, mogem po ni przyby. Ponownie wycignem do, któr tym razem uja.

„Emie... Emie!"

Zaczlimy powoli si unosi. Zapytaem j, czy czuje jeszcze ból. Sprawiaa wraenie lekko zdezorientowanej.

„Ból? Och, ból. Teraz nie jest to ju wane, prawda?"

Oczywicie nie jest, odparem. Przenielimy si bardziej poza faz i poza ciemno w wiato. Staraem si porusza powoli, gdy przemieszczalimy si dalej poza faz w obszar Terytoriów Systemów Przekona, poniewa chciaem zobaczy, co si stanie. Próbowaem wanie okreli dokadnie, gdzie si znajdujemy - gdzie ponad punktem rodkowym - kiedy nieoczekiwanie stwierdziem, e nie czuj ju jej doni. Ponownie skupiem si na niej tak szybko, jak tylko potrafiem, ale byo ju za póno. Znikna. Zabieranie ludzi, a nastpnie gubienie ich gdzie po drodze z pewnoci nie byo tym, czego ode mnie oczekiwano. A ju na pewno nie byo produktywne.

Powinienem spróbowa jeszcze raz. Problem polega na tym, i nie wiedziaem dokadnie, czego waciwie szukam, ale nie miaem zamiaru rezygnowa. Kilka dni póniej, po poudniu, podjem kolejn prób. Lec odprony na kanapie wyfazowaem si nieznacznie poza ciao - i jak byo do przewidzenia, natknem si na kolejny sygna. Ten z kolei nalea do gatunku oszalaych. Skoncentrowaem si na nim i zastosowaem moj metod szybkiego przeczania.

Bysno i znalazem si ponad alejk w niewielkim miasteczku. Zaczem rozglda si szukajc przyczyny tego sygnau - i szybko j znalazem prawie tu pode mn. Ukrywa si za ustawionymi w teje alejce kubami na mieci. Na pobliskiej ulicy stay pod ktem do krawnika dwa policyjne radiowozy, migajce czerwonymi i niebieskimi wiatami. Na chodniku przed wejciem do sklepu leaa w kauy krwi jaka skrcona posta. Dookoa zacz si ju zbiera podniecony niezdrowo tumek gapiów, powstrzymywany rozcignit dookoa miejsca wypadku ót tam.

Skierowaem si bezporednio w stron kubów na mieci. Skulony za nimi chudy wyrostek nie mógl mie wicej jak siedemnacie lat i nigdy nie bdzie ju starszy.

A. przynajmniej nie tym razem. Poprosiem go, eby wsta. Uczyni to powoli, niechtnie. Widziaem, e jest spity i gotowy do natychmiastowej ucieczki, gdyby tylko trafia mu si taka szansa.

„Skd wiedziae, e tutaj jestem, czowieku?"

Odparem, e chc mu pomóc.

„Nie potrzebuj dnej pomocy, a ju na pewno nie ze strony jakiego cholernego gliny".

Zapytaem go, dlaczego si waciwie ukrywa, skoro nie potrzebuje pomocy.

„Co to znaczy dlaczego? Ten dupek w sklepie wycign gnata i zacz z niego wali!"

Stwierdziem, e nie musi ju duej martwi si o to.

Spojrza na mnie pospnie.

„No jasne, bo zabierzesz mnie do puda, no nie?"

Odparem, e niezupenie. Nie musi ju na nikogo napada i nikt nie bdzie do niego strzela. Nie musi te przejmowa si ewentualnym wizieniem. Wytrzeszczy na mnie oczy.

„Zwariowae, czowieku?"

Powiedziaem, e kula przeszya skraj jego serca, co pozostawio mu akurat tyle czasu, by wytoczy si ze sklepu i pad martwy na chodniku. Na jego twarzy odbia si caa gama uczu.

„Co za bzdury usiujesz mi tu sprzeda? Jeeli jestem martwy, to jakim do cholery cudem stoj tutaj i gadam z tob?"

Wskazaem na ulic za moimi plecami i zasugerowaem, aby przyjrza si samemu sobie. Spogldajc na mnie podejrzliwie przesun si bokiem na róg alejki i wyjrza na ulic. To, co zobaczy, sprawio, e kompletnie o mnie zapomnia. W kocu odwróci si, osun do pozycji siedzcej i ukry twarz w doniach.

Wyczuem, e pacze. Przysunem si bliej i delikatnie dotknem jego ramienia. Powiedziaem, e ju czas rusza. Uniós gow i spojrza na mnie.

„To gliny s nawet i wtedy, kiedy ju umrzesz?"

Umiechnem si i potrzsnem przeczco gow. Powiedziaem, e s lepsze miejsca, w którym mona przebywa, od jakiej bocznej alejki. Spojrza na swoje donie.

„Wci pamitam, jak upadajc wycigam je przed siebie, aby zamortyzowa uderzenie o beton. A jeszcze przedtem pamitam, jak wycigam swojego gnata, a kasjer strzela do mnie zza lady. Nawet nie zdyem pocign za spust. Miaem wraenie, jakby kto rbn mnie yk do opon prosto w klatk piersiow. Potem wyleciaem za drzwi i pamitam, e padem na chodnik. Prawie w tej samej chwili w mojej gowie rozlego si co jakby gone «klik» - wtedy wstaem i wbiegem w t alejk. Ale... waciwie to kim ty do cholery jeste?"

Powiedziaem, e przysa mnie jego wujek Ben. Rozemia si.

„Ben? Ten stary pijanica? Przesta, on nawet nie wiedzia, e tu jestem! Umar, kiedy byem jeszcze dzieciakiem! Ju wiem! To jaka nowa sztuczka, któr wy, gliniarze, wymylilicie, eby zmusi mnie do przyznania si. Daj spokój, czowieku - masz mnie zabra to zabieraj, ale skocz z tymi gupstwami e jestem martwy!"

Powiedziaem, e jeeli tak bardzo domaga si dowodu, to powinnimy przyjrze si lecemu na chodniku ciau. Na pocztku si opiera, ale w kocu przekonaem go mówic, aby schowa si za mn, a w ten sposób nikt go nie zobaczy. Odwróciem si, wyszedem na ulic i nastpnie z atwoci przeszedem przez tum. Wiedziaem, e chopak posuwa si tu za mn.

Dotarlimy na miejsce w tej samej chwili co nadjedajcy z przeciwka ambulans. Stalimy bezporednio nad ciaem - wszdzie dookoa widniaa wiea krew - i obserwowalimy, jak sanitariusze przekrcaj ciao na plecy, szukaj jakichkolwiek oznak ycia, a nastpnie ukadaj trupa na noszach. Twarz zakryli przecieradem, lecz nie na tyle szybko, by chopak nie zdy si jej dobrze przyjrze. Wiedziaem zreszt, e on i tak bdzie j widzia, czy bdzie przykryta, czy te nie.

Kiedy sanitariusze wtoczyli ju nosze do ambulansu i zatrzasnli drzwi, chopak zacz ponownie paka. Delikatnie ujem jego do i poczem prowadzi go pod gór. Nie opiera si ju - po prostu szlocha niekontrolowanie, w miar jak unosilimy si coraz wyej i coraz bardziej poza faz. Tym razem, kiedy zbliylimy si do rodkowych i górnych piercieni, postanowiem nie spuszcza z niego oka. Cokolwiek miao si wydarzy, liczyem, e bd na to przygotowany.

Ale nie byem. W pewnym punkcie chopiec po prostu znikn. W jednej chwili by tutaj razem ze mn, a w nastpnej ju go nie byo. Nie pozosta nawet lad radiacji. Gdziekolwiek si obróciem - absolutna pustka.

Cokolwiek robiem, nie zachodzio to tak, jak tego oczekiwaem. Podejmowaem pewne dziaania, ale nie byy one kompletne. Powracaem powoli, dopóki z powrotem nie znalazem si w fazie z ciaem fizycznym, wci bez odpowiedzi.

Istniaa co prawda jedna wskazówka. Tej nocy byo mniej takich przenikliwych sygnaów. Mój okres snu by spokojniejszy. Czyby przyczyna i efekt? A moe podaem prawidow ciek - lecz nawet jeeli bya to prawda, moja lewa cz mózgu gromkim gosem domagaa si wikszej iloci danych. Z pewnoci nie byem stworzony do tego typu roboty. Wci ich traciem!

Nieoczekiwanie w kilka tygodni póniej objawia si kolejna zmiana. Wanie leaem i odpraem si, gdy nagle uderzony zostaem silnym sygnaem na -jak zrozumiaem - mojej wasnej czstotliwoci i to zanim jeszcze opuciem ciao. Moje ciao fizyczne zareagowao silnym wraeniem ciepa. Szybko wydobyem si z ciaa i podyem za sygnaem. Gdzie ponad Terytoriami Systemów Przekona zawiód mnie on w dó w stron rampy wyjciowej, któr mogem sobie jedynie uwiadomi.

Odnalezienie róda nie zajo mi duo czasu. Radiacja systemu przekona przedstawia mi obraz stromego zbocza górskiego z gst, wilgotn dungl poniej. Zastanawiaem si, dlaczego byo to dla mnie takie czyste i prawdziwe. To zdarzao si niezmiernie rzadko - zazwyczaj aktywno systemu przekona w najlepszym razie jawia mi si mglicie i niewyranie.

Na krawdzi zbocza staa niska, dojrzaa kobieta. Za ni znajdowao si okoo pidziesicioro lub szedziesicioro podobnych do niej kobiet i mczyzn w rónym wieku. Wszyscy byli humanoidalni, ubrani w zwierzce skóry i posiadali grube, przypominajce neandertalczyków rysy twarzy.

Rozum natychmiast zapragn wiedzie, dlaczego przycignity zostaem do tego akurat systemu przekona. Odpowied bya oczywista: w jakim czasie by on czci mnie. Scena ta wywoaa z mej pamici co, co nazywaem „czarem tropikalnego Pacyfiku", który tumiem w sobie przez cae moje ycie. Zew oceanu by obecny w moich wyprawach odzi aglow i w nurkowaniu z aparatem tlenowym. Nastpnie by weekend na Hawajach, który przecign si a trzy tygodnie; trzytygodniowa wycieczka do Ekwadoru, gdzie zostaem trzy miesice - i prawie podjcie staej pracy w tropikach. Wszystko, co zwizane z tropikami, zawsze wywoywao u mnie natychmiastow nostalgi.

Kiedy usadowiem si na szczycie zbocza obok kobiety, grupa za ni cofna si gwatownie i zasonia oczy. Odwróciem si w stron kobiety, która wpatrywaa si we mnie jak gdyby mnie szacujc. Zastanawiaem si, czy moglibymy si jako porozumie. Na t myl kobieta umiechna si.

„Przybye".

„Tak, przybyem. Ale dlaczego waciwie mnie wezwaa?"

„Wzywaam wizerunek".

„Dlaczego to zrobia?"

„Czy jeste Megusem?" - przyjrzaa mi si uwanie. - „Nie, nie jeste".

„Wzywaa Megusa. Dlaczego?"

„Poniewa Megus nie wie, e co jest tutaj nie w porzdku".

„Gdzie jeste? Gdzie jest to tutaj?"

„Jestem tutaj. W Niebiaskiej Krainie Megusa".

„Czy wiesz, jak si tu dostaa?"

„Och tak. Wyszam z moich ust razem z bbelkami, kiedy moje ciao utono w wielkiej wodzie".

„Dlaczego znalaza si w tej wielkiej wodzie?"

„Tak stanowi prawo wobec kobiety, która jest bezpodna".

„A potem dostaa si tutaj".

„Tak. Ale co jest nie w porzdku".

„Nie w porzdku? Z tob czy z innymi?"

Potrzsna gow.

„Ze mn. Kiedy zeskakujemy z tego wzgórza w dolin, musimy spa na te skay poniej i zgin, wci i wci od nowa. Takie jest prawo Megusa".

„Kto to jest Megus?"

„Megus jest Bogiem Nieba. Przyby do nas wiele soc temu i opowiada nam o swojej Niebiaskiej Krainie. To wanie nam obieca... ale co jest nie w porzdku".

„Powiedz mi, co jest waciwie nie w porzdku".

"Kiedy zeskoczyam ze wzgórza, nie spadam i nie umaram. Inni tak, ale ja nie. Po prostu uniosam si w powietrzu".

Wzbiem si powoli w gór i zatrzymaem tu powyej jej gowy.

„W taki sposób?"

„Tak, tak! Ty jeste Megusem, teraz ju wiem! Pomó mi dopeni twojego prawa! Pomó mi spa, tak abym moga umrze i y jeszcze raz".

Wycignem do niej rk.

„Nie jestem Megusem, ale mog ci pomóc. Takie unoszenie si w powietrzu moe by czym dobrym. To nowe prawo. Chod i spróbuj sama!"

Pochwycia moj rk obiema domi i powoli unielimy si w gór. Struktura systemów przekona zacza gwatownie blednc, kiedy zblialimy si do Midzystanu i znikna zupenie, kiedy przekroczylimy ramp wejciow. Gdy zmiana bya wskazana, przesunem nas bardziej poza faz, obserwujc i równoczenie uspokajajc moj neandertalsk przyjaciók. Waciwie to nie bya zaniepokojona, ale wyranie czego oczekiwaa. Zastanawiaem si, dlaczego zdawaem si odczuwa taki przymus w moim schemacie ratunkowym, kiedy oczekiwane nieoczekiwanie wydarzyo si ponownie. Kobieta zacza blednc i na moich oczach rozpyna si w nico.

Tym razem zaakceptowaem ten fenomen bez zbdnych pyta, chocia zastanawiaem si, dlaczego poród tylu innych odebraem akurat jej sygna. Bdc ju sam powoli przesuwaem si obok innych ramp wyjciowych z niejasnym wraeniem, i s mi one znajome. Wiedziaem, e w pewnym punkcie odlegego czasu odwiedzaem kad z tych ramp i byem czci kadego systemu przekona, do którego prowadziy. Teraz nie widziaem jednak powodu, aby ponownie przechodzi przez co, czego ju dowiadczyem i z czego przypuszczalnie wyrosem.

Chocia czuem, e potrzebuj pomocy, to jednak nie zwróciem si po ni do moich fizycznych przyjació lekarzy czy psychiatrów. Zamiast tego kilka tygodni póniej zrobiem to, co by mi z pewnoci zalecili. Po trzech cyklach snu - jakie cztery i pó godziny - obudziem si wypoczty, odprony i w peni czujny okoo trzeciej nad ranem. Zastosowanie techniki szybkiego przeczenia, wyjcia poza faz ciaa fizycznego i skierowanie si ku jednemu z moich przyjació z okresu jeszcze przed poznaniem INSPEKA wydawao si absolutnie latwe. Lekka wibracja i ju tam bd.

Okazao si, e nie byo to wcale takie atwe. Gdzie gboko w Terytoriach Systemów Przekona dotar do mnie silny i natarczywy sygna. Staraem si mu oprze, lecz ku memu wielkiemu zaskoczeniu jaka cz mnie przezwyciya ten opór. Po ustabilizowaniu si stwierdziem, i le na kanapce w rogu niewielkiego pokoju.

Podcignem si do pozycji siedzcej, a nastpnie wstaem. Miaem wraenie, e wci znajduj si w ciele fizycznym lub w dobrej kopii takowego. Czuem si cakowicie normalnie. Po drugiej stronie pokoju znajdoway si zamknite drzwi. Dobiegao zza nich silne brzczenie. Otworzyem je i wszedem.

Tu za nimi bya ciemno, dalej widziaem jaskrawo owietlony obszar, spoza którego dochodzi ten brzczcy dwik. Tworzyo go wiele ludzkich gosów - nie pieway, lecz po prostu harmonicznie brzczay. Czujc na ramieniu dotyk czyjej doni odwróciem si. Obok mnie stal kobieta, pikna, w niemoliwym do okrelenia wieku, bardzo znajoma. Jej twarz i oczy promienioway radoci.

„Czekaam na ciebie. Wiedziaam, e przybdziesz, jeeli wszyscy zbierzemy si tu razem jako jedno. Chod".

Wyprowadzia mnie z ciemnoci w wiato. Potem cofna si. Brzczenie zaczo traci stopniowo na sile. Na samym skraju wiata widniay wpatrzone we mnie twarze - na ile mogem dostrzec, byo ich kilka setek. Oczekiway na co. Radiacja, któr znaem jako mio, bya wprost przytaczajca.

Staem nieruchomo, niepewny zarówno samej sytuacji jak i tego, czego po mnie oczekiwano. Nagle, kiedy wci staem, kontrol przeja inna cz mnie i odpryem si. Ta inna cz zacza mówi.

„Nie miaem pojcia, e jest nas tak wielu. Tutaj jest jeden z niewielu punktów, w których zebralimy si jako jedno. Jak wszyscy z nas odkryli, potrzeba byo systemu przekona, aby nas tutaj sprowadzi - jestemy gdzie na zewntrznym skraju Terytoriów Systemów Przekona. W ten sposób posiadamy kilka Znanych. e jestemy i moemy by, tutaj. e nie potrzebujemy fizycznego ciaa, aby istnie i by. Ju to samo uwolnio nas od przymusu i ogranicze, jakim wszyscy podlegamy podczas naszych pobytów na Ziemi. I chocia w kadym z nas pozostao po kilka przekona, moemy uwolni si od nich zgodnie z nasz wol.

„Teraz budzimy si ze snu".

„Wanym Znanym jest to, co zgromadzio nas razem, e nie tylko jestemy czym wicej, anieli tylko naszymi ciaami fizycznymi, ale take moemy by wolni od wszystkich powstaych w zwizku z yciem na Ziemi przekona, bez adnych wyjtków. Wolno ta jest bardzo emocjonujca, poniewa nie posiadamy teraz adnych ogranicze. To Znane, bez adnego lku, oferuje nam peen zakres wyboru".

„Moja rola jest nastpnym Znanym. Nie jest to rola przywódcy. Przywództwo nie jest konieczne w starym sensie tego sowa. By moe moj rol bya - i wci jest - rekrutacja. Chocia wedug mnie rola zwiadowcy, zbieracza informacji czy tropiciela wydaje si tu pasowa o wiele bardziej. Taki by mój schemat... przez tysice ziemskich lat i wciele".

„Teraz wydaje si, e w kocu znalelimy si w punkcie urzeczywistnienia. Kiedy spotkamy si ponownie, rozpocznie si ruch uwzgldniajcy róne opcje".

„Mio, jak dzielimy, jest najwiksz ze wszystkich Znanych".

Moje Ja-Tam - owo Ja, które ma kady z nas, zawierajce wszystkie poprzednie i obecne wcielenia - ruszyo ku górze, a ja uniosem si z podogi i przepynem powoli ponad morzem zwróconych ku górze twarzy. Gdzie z gbokiej nicoci wysuno si rami, a jaka do pochwycia moj. W gór uniós si mczyzna i doczy do mnie. Bok przy boku wznosilimy si powoln spiral w gór, coraz wyej i wyej. Spojrzaem na niego i ujrzaem szeroki umiech, kiedy mruga do mnie okiem. Czyby by to Agnew? Lew? Rodius? Nie by to aden z nich. By to mój stary przyjaciel z okresu moich pierwszych wypraw poza ciao - przyjaciel, którego znaem jako BB!

Powinienem by wiedzie; powinienem by pamita. BB, który poda za mn od Domu, od podróy w bezkresn wieczno... Tak, nie móg to by nikt inny.

Po zakoczeniu fazowania yczliwe twarze znikny. Razem z nimi znikno wraenie ucisku rki BB. Rozejrzaem si dookoa, ale ju go nie byo.

Powrót do ciaa fizycznego odby si bez zakóce.

ROZDZIA JEDENASTY: SPOJRZENIE W GB SIEBIE

Jeeli dochodzi do impasu, to z duym prawdopodobiestwem gdzie po drodze ma miejsce jakie znieksztacenie bd bdne zrozumienie. Znak drogowy zosta przeoczony lub faszywie odczytany, wzito nie ten zakrt - moliwoci jest cae mnóstwo. By moe jaki maleki detal pozosta nie zauwaony.

Tak byo i w moim przypadku. Wci odbieraem sygnay o pomoc, pobieraem lekcje poznania - poprzez - istnienie, ale wszystko to bez satysfakcjonujcego mnie wyjanienia. Ratowanie tych, którzy wanie zmarli i moja podatno na ich sygnay - szczególnie na moje wasne z przeszoci - domagay si ode mnie cakowitej uwagi. Czyby to wanie mia by mój „nowy kierunek"?

Czuem, e utraciem kontrol. Jaka cz mnie, której nawet nie byem wiadomy, przeja wszystko na siebie, a ja z pewnoci tego nie rozumiaem.

Postanowiem wic, e bezkresy nieskoczonoci bd musiay na razie poczeka. Obecnie najwaniejsz spraw byo poznanie samego siebie, bez adnych dwuznaczników. Im bardziej poznam samego siebie, tym lepiej bd wiedzia, jaki jestem w swoim niefizycznym wydaniu i tym bliszy stan si poznania powodu, dla którego wydaj si obiera t akurat ciek.

Dowiadczenie jest niewtpliwie najlepszym z nauczycieli. Teraz moje dowiadczenie ponownie mogo sta si konstruktywne, cznie z pozostajcymi na pierwszym planie zdolnociami lewej czci mojego mózgu. Trasa lub dostp do mojego niefizycznego ja, o którym zaczem ju myle jako o Ja-Tam, pojawi si prawie natychmiast.

Pocztek zrobiem przeszo dwadziecia lat temu.

Sfrustrowany brakiem jakichkolwiek umiejtnoci eksploracji poza ramami czasoprzestrzeni zwróciem si do wntrza i poprosiem o pomoc. I otrzymaem j. Otworzyy si przede mn nowe moliwoci. Byem wolny.

Przez wszystkie nastpne lata szczliwie podaem obran drog. Nie zdawaem sobie jednak sprawy, e - pomimo mojego oczywistego ego - od tamtej chwili to wanie moje Ja-Tam wzio na siebie cay ciar zwizany z nawigacj i naprowadzaniem. Ani razu nie zadaem sobie trudu, aby przyjrze si temu bliej, do czego winna mnie bya skoni chociaby zwyka ciekawo.

Teraz w pogoni za brakujc Podstaw, zamiast wykonywa to co zwykle po wyjciu z ciaa, pooyem tam wszystkim pilnym sygnaom i zaczem sondowa dookoa siebie, kierujc si do wntrza raczej ni na zewntrz. Potrzebowaem wielu takich sesji i przeszo roku, aby zgromadzi odpowiednie informacje i odpowiednio je posegregowa.

A oto, czego si dowiedziaem. Wychodzenie z fazy fizycznej w moje Ja-Tam byo powolne i rozwane. Miaem wraenie istnienia, wszystkowiedzcego olbrzyma, który ze zdziwieniem obserwuje, jak jeden z jego palców podejmuje niezalen upart eksploracj reszty jego ciaa. Nie odczuwaem lku z powodu Znanego: ja byem Ja-Tam, Ja-Tam byo mn. A któ mógby si obawia samego siebie?

Warstwa pamici

Zwróciwszy si ku sobie i penetrujc moje Ja-Tam natychmiast natknem si na to, czego oczekiwaem: na warstw - lub kartotek, bibliotek czy archiwum - zawierajc w sobie kad chwil mojego ycia a po dzie dzisiejszy, uzupenian bezustannie napywem wieych faktów, cile odpowiadajcych moim mylom i czynnociom podczas prowadzenia bada. Wci te wpyway tu sygnay z mojego ciaa fizycznego. Byo to co wikszego od pamici, jak o niej wiadomie mylimy. By to punkt recepcyjny wszystkich dozna pyncych od obecnego Ja-Tutaj - tego ja, które funkcjonuje w wiecie fizycznym - a dziaajcego teraz jedynie jako ciao fizyczne bez wiadomoci.

Badaem ten system magazynowy kilkakrotnie i z olbrzymim zainteresowaniem. Po wybraniu jakiego wydarzenia z przeszoci przeywaem je na nowo w kadym szczególe, a do pojedynczych minut w przepywie bodców, myli i emocji. Jednake szybko doszedem do wniosku, i taka superpami wcale nie jest czym przyjemnym. Przy moliwoci tak drobiazgowego wgldu we wasne wspomnienia stajemy si bolenie i smutno wiadomi wielu podjtych w sposób irracjonalny decyzji, gupich bdów czy nie wykorzystanych moliwoci. Emocjonujce wydarzenia nie byy ju tak emocjonujce, poniewa znaem ich rezultat. Radosne chwile czsto okazyway si infantylnymi, a infantylne smutnymi i zabawnymi.

Na przykad: miaem bardzo wczesne wspomnienie o ukrywaniu si za duym krzewem rosncym tu obok werandy domu mojej babki. Nigdy potem nie potrafiem zrozumie, dlaczego waciwie si tam wtedy ukrywaem. Nie baem si, ale co mnie tam trzymao. Teraz ju wiedziaem. Otó narobiem w majtki i nie chciaem, by dowiedziaa si o tym mama. Dla czterolatka z pewnoci byo to olbrzymie przeycie!

W podobnie atwy sposób odkrywaem ponownie wiele istotnych wydarze, pomidzy nimi i takie, które w swej naturze wczesnych zwiastunów byway atwo przeoczone. Jedno z takich wydarze miao miejsce w 1934 roku, kiedy to ze redni niespena 2,5 oblaem egzaminy na drugim roku na stanowym uniwersytecie w Ohio. W pewnym stopniu spowodowane to zostao powanymi poparzeniami twarzy, wymagajcymi dugotrwaego leczenia szpitalnego. Wydobrzawszy poczuem niepokój i ruszyem w kraj w poszukiwaniu pracy. Próbowaem podróowa autostopem, ale rycho zorientowaem si, e ludzie niechtnie zabieraj podejrzanie wygldajcego nastolatka, wic zostaem klasycznym trampem przemieszczajcym si z miejsca na miejsce pocigami towarowymi.

Pewnego dnia w St. Louis - byo to w samym rodku grudnia - kucharz w niewielkim bistro spostrzeg, jak

zachannym wzrokiem wpatruj si poprzez zaparowan szyb w smac si na ruszcie potraw. Skinieniem doni przywoa mnie do rodka i nakarmi, nie dajc w zamian ani centa. Poniewa od dwóch dni niczego nie jadem, zakrawao to na cud.

Tej samej nocy w noclegowni prowadzonej przez Armi Zbawienia zmar spokojnie stary czowiek lecy na óku obok mnie. Jeszcze nigdy nie znajdowaem si tak blisko kogo umierajcego. Nie odczuwaem strachu, lecz ciekawo.

Po prawie roku powróciem do Columbus w stanie Ohio i zaatwiem sobie warunkowy powrót na studia. Podczas mojego pierwszego roku studenckiego kóko dramatyczne ogosio konkurs na najlepsz jednoaktówk. Ta, któr napisaem, uzyskaa drug nagrod. Pierwsze trzy zostay wyreyserowane i wystawione na scenie uczelni. By moe szczytowy moment mojej uczelnianej kariery przypad wanie wtedy, gdy staem za kulisami, a piset osób w absolutnej ciszy dosownie chono kade sowo z momentu kulminacyjnego mojego jednoaktowego dramatu. Krytycy powiedzieli póniej, i to on wanie powinien zaj pierwsze miejsce!

Sztuka oparta zostaa dokadnie na tym, co wydarzyo si w noclegowni, oprócz dodanego momentu kulminacyjnego. Na czym on polega? Otó umierajcy stary czowiek przekazuje chopcu Specjalne Przesanie, Cel czy Plan wykraczajcy daleko poza zwyk ludzk myl. Skutkiem tego chopiec zostaje przeksztacony w co lub kogo zupenie innego.

Taka rzecz wychodzi spod pióra osiemnastolatka, który nigdy nie studiowa filozofii ani nie by nawet religijny - tak samo jak wszyscy jego rówienicy w tamtym okresie. Skd wic ten pomys? I dlaczego? Wydarzenie to najwyraniej przez dugi czas byo ukrywane jako niewane. A miao miejsce przeszo dwadziecia lat przed tym, jak w moim yciu pojawi si taki fenomen jak OBE.

Do podobnej kategorii mato wanych wydarze odnosio si kolejne skrywane dugo wspomnienie, które wczeniej uwaaem by moe za co w rodzaju halucynacji. Rzecz dziaa si na starej farmie w okrgu Du-tchess, której bylimy wacicielami w pónych latach czterdziestych. Mieszczca si tam studnia wyscha. Bya to studnia starego typu, wykopana rcznie jakie sto lat temu lub jeszcze wczeniej. Miaa okoo trzech stóp rednicy, siedemdziesit gbokoci i obramowana bya zaokrglonymi kamieniami polnymi poczonymi ze sob bez uycia zaprawy.

Wsuchawszy si odpowiednio mona byo usysze cichy szum przepywajcej poniej wody, ale stara pompa nie bya ju w stanie podnie jej rurami w gór. Zazwyczaj nie syszy si pyncej w studni wody. Moja ciekawo zostaa pobudzona, wic wydobyem ze stodoy lin, jeden jej koniec przywizaem do stojcego nie opodal drzewa i opuciem si do wntrza studni, zupenie jak pokonujcy strome zbocze taternik.

Po dotarciu do dna natychmiast zorientowaem si, na czym polega problem. Poziom wody gruntowej obniy si, tak e wystajce ze cian rury nie mogy ju jej czerpa. Co ciekawe, woda na dnie nie bya stojca, lecz tworzy j rwcy do wartko podziemny strumie. Pomylaem, e gdyby we waciwym miejscu umieci kilka kamieni, to poziom wody podniósby si z powrotem.

Nastpnie spojrzaem w gór i ogarna mnie panika. Wysoko, wysoko ponad moj gow widnia maleki krg wiata. Pomidzy mn a tym punktem bezpieczestwa znajdowao si siedemdziesit stóp zwizanej luno skaty, której fragment mogem naruszy opuszczajc si w dó. W kadej chwili fragment ten móg odpa, zwalajc mi przy okazji na gow ca cian. O tym, i byo to moliwe, upewniem si ogldajc dno studni. Leao tu kilka sporych, wielkoci piki do koszykówki odamów skalnych, które musiay oderwa si od ciany jaki czas temu.

Doznaem potnego przypywu klaustrofobii, co poniekd wydawao si usprawiedliwione. Jeeli nie wydostan si std szybko, mog zosta ywcem pogrzebany w siedemdziesiciostopowym grobie - i nikt nie bdzie nawet o tym wiedzia. Z wysikiem próbowaem zdusi rosnc wci panik. Wiedziaem, e wychodzc na powierzchni bd musia by niezwykle ostrony, aby w adnym wypadku nie naruszy niepewnej spoistoci ciany. Usiadem na sporym kamieniu i zamyliem si. Nastpnie pochyliem si i zwinit doni nabraem kilka yków wody. Bya chodna i orzewiajca.

Kiedy siedziaem tak na dnie tej studni nasuchujc agodnego szumu przepywajcej wody, moje oczy powoli przyzwyczaiy si do przymionego wiata i zaczem si odpra. Co byo w miejscu, w którym si znajdowaem - co spokojnego, przyjemnego. Spojrzaem w gór na krg wiata, ale uczucie spokoju pozostao nie naruszone. Nie czuem ju paniki. Zamknem oczy i oparem si wygodnie plecami o cian. Teraz nie musiaem si ju spieszy. Odpryem si jeszcze bardziej i przez chwil sdziem nawet, e zapadem w sen, ale wci syszaem szum wody i czuem plecami szorstki chód kamieni. Moja fizyczna wiadomo bya wci nie naruszona.

Potem schemat uleg zmianie. Doznaem uczucia jakby otaczania mnie przez jak inteligencj, wpywajc bardzo powoli i ciepo w moje ciao. Wydawaa si miesza z kad czci mojego ciaa i umysu. Staem si czci tej inteligencji lub te inteligencja ta staa si czci mnie. Wydawao si, e nie istnieje adna rónica. A potem nastpi przekaz. Mog przeoy go na sowa jedynie z grubsza.

Synu mój z synów synów, odnalaze rado w moich wiatrach i niebie. Dzielilimy podniecenie i pokój zarówno w falach moich wód jak i gboko w ich odmtach. Rozkoszowae si piknem i niewinnoci innych moich dzieci rozsianych na mojej powierzchni. Jednak dopiero teraz znalaze chwil w moim fonie, aby zamilkn i posucha.

W milczeniu zachowaj t pie na wieki. Zrodzony zostae ze mnie, jednak przeznaczeniem twoim jest sta si wikszym, ni kiedykolwiek bdzie to moim udziaem. W rozwoju tym rozkoszuj si razem z tob. Moja sia jest twoj sil; dlatego we ze sob moj chwal, aby wyrazi j w sposobach, których nie zrozumiem. Popieram i dziel szczliwie to, czym si staniesz. Podaj z t prawd w sobie, synu mój z synów synów.

To wszystko. Uczucie ciepa trwao jeszcze par chwil, po czym zaczo zanika.

Wstaem, pochwyciem dyndajc lin i bez wysiku wspiem si na szczyt studni, wdrapujc si w stron wiata. Jakie byo moje zdumienie, kiedy stwierdziem, e spdziem w tej studni przeszo dwie godziny!

Teraz pamitam t specjaln Podstaw. Matko Ziemio, kocham ci! Jak mógbym ci kiedykolwiek zapomnie!

Dalsze badania warstwy pamici odkryy prawie identyczny sen, pojawiajcy si co najmniej raz w miesicu przez kilka lat. Byem w tamtym okresie aktywnym pilotem samolotowym i szybowcowym. W tym powtarzajcym si nie zawsze siedziaem we wasnym samolocie, którym koowaem na koniec pasa startowego, nastpnie zwikszaem moc i rozpdzajc si po pasie startowaem. Kiedy znajdowaem si ju w powietrzu, pas startowy zamienia si w ulic, ciasno zabudowan po obu stronach wysokimi domami. Od domu do domu i krzyujc si ponad moj gow biega istna pltanina kabli i przewodów, tak jak wci jeszcze mona to zobaczy w starych dzielnicach biurowych pooonych w dolnych czciach miasta. Chocia próbowaem jak tylko mogem, to nigdy nie udawao mi si znale w tej pltaninie szczeliny na tyle duej, by móg przelecie przez ni samolot. Po okresie niepokoju i frustracji budziem si. Od chwili rozpoczcia moich dozna poza ciaem sen ten nie powtórzy si wicej.

Niektórzy z psychologów, z którymi przedyskutowaem ten sen, sugerowali, e ulica jest symbolem moich powiza ze wiatem biznesu. Inni spekulowali, i nieprzenikniona sie przewodów stanowi odbicie moich kulturowych systemów przekona. Wszyscy zgodzili si za to, e jest to logiczna, doskonale zmontowana metafora wspaniale pasujca do tego, kim w owym okresie byem.

Szukajc dalej odnalazem pewn wskazówk co do mechanizmu, który wyzwoli móg póniejsze wydarzenia. Moja kompania, szukajc nowych moliwoci korzystnego ulokowania pienidzy, badaa czy dwik wykorzystany by moe do nauki podczas snu. Jako profesjonalici w tej dziedzinie, poniewa wyprodukowalimy kilkaset programów dla sieci stacji radiowych, wypróbowalimy wiele rónego rodzaju dwików, chcc ustali, w jaki sposób wpywaj one na sen. Poczwszy od 1956 roku sam byem gównym obiektem takich bada i odbyem co najmniej sto sesji lec w dwikochonnej kabinie ze suchawkami na uszach. Jednak dwoje moich dzieci, a take wiele innych osób, które odbyy podobne sesje, nie mogo poszczyci si porównywalnymi efektami. Czyby to wanie by ten wyzwalajcy moje póniejsze doznania mechanizm?

Tak wic przebrnem przez warstw pamici majc na uwadze, i dokadne przypomnienie sobie wszystkiego nastpi moe kiedy tylko zechc. Jednak odkryem, e przeywanie przeszoci bez róowych okularów nie jest dobrym sposobem na szampaskie wieczory!

Warstwa strachu

Posuwajc si gbiej do nastpnej czci mojego Ja-Tam natknem si na obszar, którego istnienia z pewnoci si nie spodziewaem. Odkryem, i w rzeczywistoci wcale nie byem taki nieustraszony, za jakiego si uwaaem. By moe nie byem wiadomy tych tkwicych we mnie lków, tym niemniej byy tam - due, brzydkie strumienie surowej energii, kopotliwe w swoim nateniu. Byy tam stare lki i bezustanny przypyw nowych. Ich zakres by cakiem spory: od niewielkich, takich jak niepokój spowodowany wpywem deszczu na nasz projekt konstrukcyjny, po olbrzymie, dotyczce kierunków i tempa zmian w naszym wiecie. By tam nawet lk przed fizyczn mierci; moe nie przed samym procesem i tym, co czekao mnie póniej, lecz raczej przed tym, co mogem pozostawi nie dokoczone tutaj, w czasoprzestrzeni. Wiedziaem, e aby upora si z tym baaganem, podj trzeba zdecydowane dziaania.

Lecz moje Ja-Tam opracowao i zastosowao ju w praktyce zdecydowanie lepszy system. Testy, przez które przechodziem w cigu ubiegych piciu lat, kiedy to niefizycznie dowiadczaem intensywnych wydarze wywoujcych kilkakrotnie te same lki, dopóki nie zostay one rozproszone, byy wci aktualne i w dalszym cigu funkcjonoway. Co wicej, bitwa ta bya prawie wygrana. O wiele wicej lków rozpraszao si ni pojawiao nowych, wywoywanych biec dziaalnoci.

Wraz z uwiadomieniem sobie tego faktu nastpio jedno z gównych odkry: to moje Ja-Tam ustanowio ten proces i kontrolowao jego przebieg, przyspieszajc lub spowalniajc operacje rozpraszania lków w zalenoci od potrzeb. Pomoc w tym nie byo adne zewntrzne ródo, jak to pierwotnie przypuszczaem. Po prostu to ja sam pomagaem sobie!

Tak wic palec sta si doni. Nie ukrywam, e tak nawet wolaem. Jednake sposób, w jaki to zachodzio, pobudzi moj ciekawo. Uwiadomiwszy sobie, e Ja-Tam zapewnia mi (Ja-Tutaj) co wicej, ni jedynie przypadkowe poczenie, zaczem przeszukiwa mój obecny umys - ja w celu odnalezienia dalszych dowodów na biece oddziaywanie mojego Ja-Tam. Signicie gbiej byo bardzo atwe, lecz efekt pocztkowy by prawie katastrofalny. Otó dowiedziaem si, czym jestem! Jednake przyzwyczajenie si do rzeczywistoci tego „czym jestem" wymagao duo czasu i wysików.

Warstwa emocjonalna

Bya to nastpna wewntrzna chmura energii, jak napotkaem. Znaem wszystkie te emocje - nie te, które zostay stumione, lecz te przesze i obecne, których dowiadczyem i które zachowaem w pamici, zarówno te radosne jak i smutne. Znalazem tu take uczucia irracjonalnego gniewu, które teraz stay si dla mnie zgoa zabawne. Tak jak w wypadku lków, tu take obowizywa stay schemat dopywu nowych uczu odzwierciedlajcych mój stan z danej chwili. Interesujcy by fakt, i warstwa ta wydawaa si by cakiem porzdnie zorganizowana.

Strzaskana bariera

W duym stopniu przypominao to nieksztatn dziur w szarej cianie. Kiedy spróbowaem przecisn si przez t kuszc wyrw, natrafiem na niewielki opór, ale ostatecznie próba zakoczya si sukcesem. Po spenetrowaniu wyrwy struktura powstrzymujcej mnie energii ciany staa si absolutnie zrozumiaa.

Zrozumiaem take, co wydarzyo si w moim wasnym schemacie, powodujc utworzenie tej dziury. Odpowiedzi bya prosta erozja spowodowana powtarzaniem eksperymentów. Zabawne w tym byo to, e w swoim zapale nie zauwayem nawet istnienia tej bariery.

Z czego bya wykonana? Z naogów Ziemskiego Systemu ycia i caej mnogoci tworzonych w jego obrbie systemów przekona. Najwidoczniej kiedy przelizgnem si przez jakie pknicie, czy to przypadkowo, czy z jakiegokolwiek innego powodu i stopniowo je powikszaem dalszym uywaniem - prawdopodobnie poprzez gromadzenie informacji i wzrost dowiadczenia - a w kocu ta cz bariery po prostu zawalia si.

Skadnica

A wic... Czym waciwie jestem? Za barier znajdoway si cale setki czego, co przypominao falujce promienie rónokolorowego wiata. Z pewnym wahaniem wycignem do i dotknem najbliszego z nich. Natychmiast w moim umyle rozleg si gboki, mski gos.

#No prosz, prosz! A wic ciekawo znowu si opacia, Robercie!#

Szybko cofnem rk, ale chichot pozosta. Natychmiast zbliy si inny wieccy jaskrawo pomie koloru malwy. Tym razem gos by zdecydowanie kobiecy!

#Oczywicie! Nie jeste wycznie mczyzn, Bobby!#

By to zaledwie pocztek. Proces ten powtarza si wci i wci. I za kadym razem stawao si to atwiejsze. Zrozumiaem, e kady promie „wiata" by jednym z moich ja, jedn z osobowoci mojego Ja-Tam cznie z rónymi dowiadczeniami yciowymi. Zdeponowane w obrbie mojego Ja-Tam znajdoway si odpowiednie dla kadej osobowoci schematy ycia, zgodne w kadym szczególe. Waciwie opis ten nie odpowiada tak do koca prawdzie, poniewa kada osobowo jest samodzielnym, zdolnym do odczuwania istnieniem z indywidualn wiadomoci, umysem i wspomnieniami. Komunikowanie si byo atwe, poniewa zachodzio z samym sob! Jednake byo ich tak duo, e mogem jedynie musn ich powierzchni. Gbsz penetracj uniemoliwiy mi elementy emocjonalne, które byy zbyt silne.

Kiedy wychodziem poza faz w moje Ja-Tam, odnajdowaem konkretn osobowo poprzez zwyk myl o jej schemacie w mojej obecnej aktywnoci. Niektóre z nich byy znajome, poniewa wiedziaem, e stanowi siy napdowe w moim obecnym yciu. Oto kilka uderzajcych przykadów:

Architekt / Budowniczy

Dziao si to w erze budowy katedr i zamków, jaka miaa miejsce w dwunastym wieku w Anglii i na kontynencie europejskim. Zostaem zwolniony w nieasce, poniewa ostro wystpiem przeciwko przeraajcej liczbie zgonów poród moich przyjació robotników w trakcie jednego z wypadków. Otó z niedbale ustawionego rusztowania spad olbrzymi gaz, miadc znajdujcych si na dole ludzi. Odmówiem wtedy stosowania si do irracjonalnych fanaberii tych, którzy dzieryli wadz. Wyemigrowaem do Francji, gdzie powtórzya si ta sama sekwencja zdarze, chocia z innym zakoczeniem. Który z rozelonych monych rozkaza skróci mnie o gow.

Ta cz mnie znalaza swoje odbicie w moim yciu stosunkowo wczenie, jeszcze zanim ukoczyem dziesi lat, przejawiajc si w budowaniu dwu lub trzypitrowych drewnianych budynków. Póniej przyszo projektowanie i budowa dekoracji scenicznych, a jeszcze póniej projektowanie i nadzór instalacyjny rónych budowli w Westchester w stanie Nowy Jork, a potem w Wirginii. Wszystkie te prace zapewniay mi poczucie gbokiego zadowolenia.

Wyjaniao to take gboki smutek oraz cierpienia fizyczne, jakich doznaem podczas naszej ostatniej podróy do Anglii i Francji, gdzie zwiedzalimy róne katedry i inne staroytne budowle. Symptomy byy tak wyrane, e zmuszeni zostalimy do skrócenia pobytu zarówno w Londynie jak i w Paryu. W moim Ja-Tam wszystkie szczegóy byy atwo dostpne, ale siganie po nie rzeczywicie gboko byo dla mnie zbyt emocjonalne.

Spróbowaem za to dowiedzie si swojego nazwiska z tamtego okresu, lecz otrzymaem jedynie rozbawion, powtarzan kilkakrotnie odpowied.

#„To ty bye! Ty sam!"#

Przez duszy czas nie miao to dla mnie adnego znaczenia. Interesujca weryfikacja pojawia si dopiero w 1990 roku. Podczas letnich wakacji w Europie mój modszy brat Emmet oraz jego ona udali si do Szkocji, aby zwiedzi co, co znane jest jako Munroe Fields na pónoc od Invemess. Zrobili zdjcia znajdujcego si tam zamku Louris i powrócili do domu nie wspominajc mi o tej podróy ani sowem, poniewa sdzili, i nie bd tym zainteresowany.

W listopadzie Emmet otrzyma pismo z Instytutu w sprawie planowanych przedsiwzi na przyszy rok.

Midzy innymi znajdowaa si tam take fotografia wiey w nowym Wschodnim Skrzydle Centrum. Zdumiony tym, co zobaczy, porobi odbitki swoich zdj z Munroe Fields i przesa je do nas. Na zdjciu ze Szkocji cech charakterystyczn zamku Louris jest wiea, która przypomina nasz w Instytucie w stopniu wykluczajcym przypadkowy zbieg okolicznoci. Obie maj po cztery pitra, s omioktne i osadzone porodku frontowej ciany budynku, posiadaj prawie takie same wymiary, takie same zwieczenia dachu, a nawet podobne elazne barierki na szczycie przytwierdzone do dachów budynków, chocia na tych fotografiach s one niewidoczne.

Nie miaem pojcia o istnieniu zamku Louris i jego wiey. Nigdy nie byem w Szkocji. Mój brat nigdy nie widzia ani nawet nie wiedzia o wiey Instytutu, poniewa wybudowana ona zostaa ju po jego ostatniej wizycie w Wirginii.

Kto wybudowa zatem wie zamku Louris? Zgodnie z histori klanu Munroe zrobi to w poowie dwunastego wieku Donald Munroe oraz jego syn Robert.

Takie byy wic niezbite fakty. Mimo wszystko to jednak ja!

Wskrzeszona wiea

Zwrócie uwag i obie wiee s omioktne, maj podobne zwieczenia dachu, obie znajduj si w poowie ciany budynku, obie maj podobne wymiary i obie s wysokie na cztery pitra z dostpem na dach i barierkami z kutego elaza.

Buntowniczy ksidz

Ten Ja-Wtedy by nowicjuszem, w jakim nieokrelonym czasie, majcym wanie podda si tajnemu rytuaowi konfirmacji w gbokich zakamarkach starej wityni bd kocioa. On - czy raczej ja - nie wiedziaem niczego o samej procedurze tego rytuau, ale oczekiwaem tej chwili z ogromn niecierpliwoci, poniewa oznaczaa ona szerok akceptacj i awans w hierarchii kulturowej.

Rytua rozpocz si wraz z wejciem kapanów, którzy piewajc co monotonnymi gosami sformowali wokó paskiego, kamiennego otarza krg. Nastpnie wprowadzono mod dziewczyn, zdarto z niej odzienie i nag przywizano do otarza. Chocia wstrznity, Ja-Wtedy nie potrafi opanowa ogarniajcego go podniecenia.

Najwyszy rang kapan skin na moje Ja-Wtedy, aby zbliy si do otarza i posiad dziewczyn. Posusznie podszedem bliej, stanem obok dziewczyny i spojrzawszy na jej wykrzywion strachem twarz ujrzaem w gbi jej oczu co, co mnie powstrzymao. Po duszej chwili odwróciem si, spojrzaem na kapana i pokrciem odmownie gow. Natychmiast nastpi jaskrawy bysk i ycie tego Ja-Wtedy zakoczyo si.

W moim obecnym wcieleniu do dobrze pasuje to do odrazy, jak odczuwam do kadego mczyzny uciekajcego si w stosunkach z kobietami do gwatu. Po wczeniejszych oznakach zawsze zakadaem, i ten konkretny Ja-Wtedy zosta na skutek niewykonania polece zgadzony. Jednake inwentaryzacja mojego Ja-Tam ukazaa mi cakowicie odmienne oblicze tego wydarzenia. Otó „pokusa" ta bya testem. Gdyby Ja-Wtedy spróbowa zgwaci t dziewczyn, zostaby powstrzymany i wyrzucony z zakonu. Lecz poprzez odmow dokonania tego czynu, zda test pozytywnie i przyjty zosta do grona kapanów. Jaskrawe wiato byo symbolem jego przeistoczenia si i rozpoczcia nowego ycia.

Kim bya ta dziewczyna? Bya ni moja ona Nancy. Jeszcze przed moim odkryciem tego faktu przypomniaa sobie wydarzenie z poprzedniego wcielenia. Otó bylimy czonkami sekty religijnej - ona bya zakonnic, ja za kapanem.

Pilot

Czas, lokalizacja i wystpujce tam postacie s mi znane. Ten Ja-Wtedy by czonkiem bardzo blisko zwizanej ze sob rodziny lub plemienia liczcego kilka tysicy osób, których baz operacyjn bd domem bya jedna ze stron skalnego urwiska. Tu za olbrzymim wejciem do przypominajcego grot pomieszczenia znajdowaa si platforma startu i ldowania, a jedynym rodkiem transportu byy mae, jednoosobowe samoloty. Posiaday one krótkie skrzyda i napdzane byy w sposób cakowicie niezrozumiay. Pilot lea w nim twarz w dó z lekko uniesion gow, a czoo spoczywao na obrotowej poduszce. Sterowanie odbywao si za pomoc wyuczonego procesu mentalnego.

Ja-Wtedy cakowicie i ochoczo powica si dla dobra grupy i spdza wikszo swojego-mojego-ycia latajc jednym z tych samolotów na dalekie rekonesanse ponad mao gocinn okolic. We wspomnieniach owego domu w skale wystpowao gbokie uczucie przyjani i mioci. Byy tam take chwile rozbawienia, kiedy podczas takich misji kamienie i wócznie ciskane przez „tubylców" z dou uderzay o spód samolotu, wprawiajc cay kadub, a take ciao mojego Ja-Wtedy w drenie. Sam samolot by prawie niezniszczalny.

Dawno temu, kiedy byem nastolatkiem w obecnym wcieleniu, próbowaem zbudowa taki samolot, w którym pilot leaby w pozycji twarz w dó. Podczas drugiej wojny wiatowej usiowaem nawet sprzeda projekt takiego myliwca, co prawda bez powodzenia, rónym firmom zwizanym z przemysem lotniczym jako odpowied na zbytnie obcienie i inne problemy z osigami. Byo to na dugo przedtem, nim posiadem wiadomo rozmiarów tego, czym obecnie jestem i nie zawracaem sobie wtedy gowy zastanawianiem si nad ródami takich pomysów.

Wibracjonista

Zaoyem, e ten aspekt mnie wywodzi si z systemu energii bdcego moim ródem, luno okrelanym przeze mnie mianem KT-95. Moja ostatnia wizyta w tamtym miejscu - w Domu - ani nie potwierdzia, ani nie zaprzeczya temu zaoeniu. To, co interpretujemy jako muzyk, wystpuje w caym tamtym systemie w swojej penej sile, chocia nie w formach twórczych.

Dalsza inwentaryzacja mojego Ja-Tam ukazaa mi osobowo, z której postrzegem jedynie niewyrane cienie. Zarówno czas jak i lokalizacja byy nieokrelone, a postacie prawdopodobnie istotami niehumanoidalny-mi. Ten Ja-Wtedy jest wan, lecz najwyraniej sfrustrowan czci mnie, bezustannie usiujc powieli co, co byo powszechne w tamtej konkretnie aktywnoci yciowej. Zazwyczaj próbowaem wyrazi to poprzez muzyk. Obecnej kulturze i cywilizacji brakuje wiedzy oraz rodków, aby wyrazi to w jakiej innej formie.

W tamtym yciu pene wykorzystywanie Wibracji w jakiejkolwiek formie jest tak naturalne, jak dla nas oddychanie. Jest to czci ich pakietu DNA. Posiadaj umiejtno manipulowania materi do zaspokajania wszystkich swoich potrzeb poprzez mentaln energi wibracyjn. „Muzyka", któr tworz, jest wykorzystaniem energii niefizycznej, ale nie w polu elektromagnetycznym. Nie tylko wywouje ona wszelkiego rodzaju nastroje i emocje, ale take wprowadza lub powstrzymuje rónorodne doznania zmysowe, przypominajce nieco nasze, lecz bynajmniej nie tak ograniczone.

Wikszo z tego Ja-Wtedy znajduje si poza zrozumieniem mojego Ja-Tutaj. Po prostu rozpoznaj obecno takiej osobowoci i pozwalam wyrazi tej jani to, co moliwe i wykonalne. Jednake najbardziej ciekawi mnie, w jaki waciwie sposób moje Ja-Tam uwikao si w taki niezwyky styl ycia. Inwentaryzacja nie-przyniosa na to odpowiedzi - lub po prostu nie potrafiem jej odnale.

eglarz

To ywe wspomnienie dotyczyo pierwszego oficera na aglowcu w erze statków z osprztem rejowym. Jedynie kilka majcych wtedy miejsce wydarze jest jasnych dla mojego Ja-Tutaj. Jednym z nich byo przejcie przez jak cienin, moliwe i Magellana, pod wiatr i podczas bardzo silnego sztormu. Przez wiele godzin pozostawalimy nieruchomo w stosunku do pobliskiego ldu, walczc z przeciwnymi prdami i wiatrem. Sam przejem ster, kiedy zaczlimy dryfowa w stron kamienistego wybrzea.

Cal po calu pokonalimy wreszcie t cienin, tracc po drodze trzech czonków zaogi. Chocia wyrzucilimy na rufie kilka lin, nieszcznicy nie byli w stanie do nich dotrze. Kady zwrot, który mógby ich jeszcze uratowa, oznacza równoczenie nieuchronn katastrof caego statku. Jeden z zaginionych by moim najbliszym przyjacielem.

W obecnym wcieleniu, chocia urodziem si i wychowaem na rodkowym Zachodzie, wybrzee i ocean zawsze przycigaj mnie niczym magnes. Pierwsz rzecz, jak kupiem w Nowym Jorku po uzyskaniu pienidzy, bya aglówka. W cigu godziny i to bez adnych instrukcji poznaem prawie wszystkie tajniki eglowania. Na morzu przydarzyo mi si wiele przygód, wliczajc w to samotny, caonocny rejs dwanacie mil od brzegu w czasie sztormu. Bdc na morzu nigdy si nie baem i zostaem w kocu wacicielem czterdziestodwustopowego keczu. Zawsze kochaem eglowanie i czsto tskni za wieym powiewem oceanu.

Przybysz

By to jedynie migoccy pomie wiata. Kiedy wycignem rk i spróbowaem go dotkn, pojawi si wizerunek modocianego wojownika z zamierzchych czasów, tego samego, którego wskrzesiem na polu bitwy. Nie byem zaskoczony, ale zastanawiaem si, czy poczy si ze mn w drodze powrotnej. Zakopotany emanujc od niego fal uwielbienia uspokoiem go umiechem i uciskiem doni.

Oryginalne Ja

Z tym Ja zaznajomiem si poprzez moj ostatni wizyt w K-T-95. Zdecydowanie nie by on bytem fizycznym w naszym rozumieniu tego sowa. Wci pojmuj to w taki sposób, e staem si ciekawy ludzkiej egzystencji podczas „turystycznych" wizyt w innych rzeczywistociach, wliczajc w to czasoprzestrze. Po pierwszym zanurzeniu w wodach Ziemskiego Systemu ycia staem si naogowcem. Powtórki ycia w KT-95 stay si ju nudne. Jednake sposób, w jaki pojawio si moje oryginalne Ja, nie jest znany ani dla niego, ani dla mnie. Nigdy nie powicalimy temu wiele uwagi.

Teraz jednak dostrzegam za tym wiato, a myl o tej czci mojego Ja-Tam wywouje dudnicy grzmot. Czyby bya to reakcja tego, który nigdy nie by szczególnie zainteresowany „poprzednimi wcieleniami"? Natychmiast myl ta wyzwolia wybuch gonego miechu. Skd si bierze? Od kogo pochodzi? Rozbrzmiewa wszdzie dookoa mnie, a take we mnie. Jednake nie byo adnej widzialnej formy, jedynie radiacja, we mnie i ze mnie. Potem, gdzie w gbi siebie, usyszaem gos.

#W porzdku, miody przyjacielu. Teraz ju wiesz. Zabierz to ROTE ze sob i powró, kiedy je rozwiniesz.#

Szok wywoany gosem i miechem przywiód mnie z powrotem do fazy Ziemskiego Systemu ycia i mojego ciaa fizycznego. Dla mojego Odmiennego Spojrzenia miao wanie miejsce co na ksztat cudu.

ROZDZIA DWUNASTY: WEWNTRZ WNTRZA

.Nie byo mi atwo przyzwyczai si do konfrontacji z t czci mnie, której nie podejrzewaem nawet o istnienie. Jednake sama komunikacja bya absurdalnie wrcz prosta. Nie jest to zaskakujce, poniewa gdy rozmawia si z samym sob, nie istniej adne bariery. Chocia „rozmowa" nie jest waciwym sowem; komunikacja bya o wiele szybsza, a nazywanie takiej wymiany „konwersacj" jest grubym niedomówieniem.

To, co zostanie zaprezentowane poniej, to kompendium lub kwintesencja wielu takich sesji z moim Ja-Tam, poczynajc od spotkania drugiego. Musiaem jedynie delikatnie si przefazowa, przekroczy strzaskan barier i ju byem wewntrz, w kopule promieni wiata, w samym sercu mojego Ja-Tam.

#My nie uywamy okrelenia „serce". Jest zbyt fizyczne.#

Zatem w centrum.

#Jestemy tym, co najlepiej okrela powiedzenie: „cao jest wiksza od sumy poszczególnych czci".#

Tak wic jestecie caoci tego, czym kiedykolwiek byem.

#Punktem ogniskowym, szczytem piramidy ciebie, wliczajc w to ciebie jaki jeste w chwili obecnej.#

Musi tam panowa niezy baagan!

#Wcale nie. Jestemy wysoce zorganizowani. Czy rozpoznae warstw pamici, kiedy podae do wntrza?#

Oczywicie.

#Jest ona uporzdkowana zarówno pod wzgldem kolejnoci, jak i kategorii. W podobny sposób przedstawia si sprawa z innymi schematami istnienia, przez które przeszlimy. Moesz natychmiast odszuka to. czego w danej chwili potrzebujesz.#

To dobrze.

#Rozwa na przykad te wszystkie trapice ci lki. Z atwoci je usuwamy. Przeksztacamy je szybciej, ni ty je wnosisz. Powiniene przypomnie sobie, czym bye jakie czterdzieci pi lat temu lub przyjrze si niektórym z otaczajcych ci ludzi. I ty mówisz o baaganie!#

Mog to sobie wyobrazi!

#Naprawd? atwo o tym zapomnie, kiedy nie ma si tego tu przed wasnym nosem.#

Wkraczajc tu przebiem si przez cala mas emocji. Musz tumi w sobie mnóstwo czego, czego nie byem nawet wiadomy. Zakadam e ja - czy raczej wy - macie jaki system, aby poradzi sobie take i z tym.

#Oczywicie, e mamy. Jest tego mniej ni kiedy, ale jako znacznie si poprawia. Ostatnimi czasy pozwalasz, aby emocje kontroloway twoje dziaanie jedynie wtedy, kiedy sam tego chcesz. To bardzo dobrze.#

Powiedz mi, czy istnieje jakie imi, jaka nazwa, któr mógbym w stosunku do was stosowa? Sdz, e posiadacie wicej ni tylko jedno imi.

#Jestemy tym, co w danej chwili potrzebne. Jestemy trustem mózgów, zbiornikiem myli, starszymi brami, czymkolwiek. Dlaczego nie zastosujesz jednego z tych skrótów, z których jeste taki dumny? Moe Rada Doradców - BOA? Lub skrót od Executive Committee - to jest nawet bliskie tego, czym rzeczywicie jestemy.

Wybieram zatem EXCOM (Executive Committee - EXCOM - Komitet Wykonawczy; przyp.).

#Doskonale. Posuchaj - teraz, kiedy podje ju trud dotarcia tutaj i zrobienia porzdku ze swoj dziaalnoci, jak mona by to nazwa, moglibymy naprawd zacz.#

Dotrze tutaj i zrobi porzdek ze swoj dziaalnoci? Co to waciwie ma znaczy?

#Po tych wszystkich latach wypracowae w kocu drog dotarcia tutaj. Tyle razy pomagalimy ci w trakcie tego procesu, a ty nigdy nie obejrzae si za siebie - bylimy pewni, e przybdziesz tu, aby to zbada. Ale nie zrobie tego. Musielimy si wic uciec do bardziej bezporednich metod, takich jak echa bólu w ciele fizycznym czy impulsy, które ty nazywae sygnaami o pomoc.#

To wy je wytwarzalicie?

#Zazwyczaj zajmujemy si nimi, kiedy jeste zajty byciem sob - byciem codzienn istot ludzk. Pomylelimy, e jeeli bdziesz musia zaj si kilkoma takimi sygnaami osobicie, staniesz si ciekawy. I tak si te stao.#

Chwileczk. Niech si nad tym zastanowi. A wic pomagalicie mi przez cae moje ycie?

#Oczywicie. Czasami to uznawae, a czasami nie.#

Jak daleko siga to w czasie?

#Jeszcze zanim si narodzie.#

Opowiedzcie mi o tym. Ja tego nie pamitam.

#Nie moesz. Przecie nie istniae. To my podjlimy decyzj, aby ponownie sta si istot ludzk. Wybralimy odpowiedni czas oraz miejsce, a take stworzylimy mieszank DNA - elementy fizyczne i elementy od nas. Wybralimy te czci nas, które wydaway si najbardziej odpowiednie, skrcilimy je w jedno i wysalimy. I oto bye - i my take!#

Co dokadnie wysalicie?

#Osobowoci, wspomnienia. Có jeszcze?#

Tak... natknem si na niektóre z nich po drodze. Czy tak dzieje si z kadym - z kad istot ludzk?

#Z tego co wiemy, tak. Niektórzy nie maj tak wielu dowiadcze jak my lub tak wielu, aby móc z nich wybiera.#

Czy s istoty bez adnych dowiadcze? Tacy, którzy przybywaj... niepokalani?

#Wielu nie posiada adnych dozna z wczeniejszych wciele, chocia maj sporo innego typu - zarówno fizycznych jak i niefizycznych. A jeszcze inni wspinaj si w gór ze stanu bycia zwierztami.#

Czy kto przybywa i odchodzi tylko z jednym wcieleniem jako czowiek?

#Syszelimy o tym, ale nikogo takiego do tej pory nie spotkalimy. By moe nie potrafimy go po prostu zidentyfikowa.#

Czemu waciwie su wszystkie te powtórki - te wielokrotne wcielania?

#Do tej pory ludzkie ycia byy i s wykorzystywane w tak przypadkowy sposób, e po prostu nie jest moliwe uzyskanie dostatecznie szerokich dowiadcze w obrbie jednego ycia. Tak wic wci powracamy, dopóki nie otrzymamy tego, co potrzebujemy. Czy jest to dla ciebie zrozumiae?#

Powinien jednak by jaki lepszy sposób. Ten nie wydaje si zorganizowany czy wydajny.

To ty powiniene wiedzie.#

Co to znaczy? Nie rozumiem.

#Pamitasz t wycieczk z przewodnikiem daleko w przyszo? Tak, jak my to widzielimy, wszystko tam z pewnoci byo zorganizowane i wydajne. Przybywasz, wybierasz dowiadczenie, którego potrzebujesz - i wybywasz!#

Na to dugo jeszcze trzeba czeka.

#Nie podlegasz upywowi czasu, nie pamitasz? Po tym jeszcze tylko jeden powrót, do tamtego ycia, które ju odwiedzie i bdziemy wolni.#

A wic mój Komitet Wykonawczy ma to wszystko zaplanowane...

#Oczywicie.#

Komitet skada si z czci. Któr czci ty jeste?

#W dziewitym wieku we Francji byem nadwornym baznem. Byem dobrym mówc. To dlatego wanie zostaem wybrany, aby si z tob spotka. To pomoe zagodzi wszelkie napicia, jakie mogyby w tobie narosn.#

Nie wydaje mi si, abym odczuwa jakie specjalne napicie... no, moe troszeczk. Ale wracajmy do tego, o czym rozmawialimy. Czy pomagalicie mi w dziecistwie?

#Pozostawalimy w bliskim kontakcie przez kilka pierwszych lat. Tak dzieje si z wikszoci dzieci. Wpyw taki jest stosunkowo silny, dopóki rodzice i inne osoby nie zaczynaj go stopniowo zmniejsza. Dziecko uczy si, aby nie mówi o tym, co dla dorosych jest nie do przyjcia. Póniej kontakt fizyczny gwatownie zanika.#

Czy byo co jeszcze?

#Niewiele. Przez wikszo czasu po prostu ci obserwowalimy. Kilkakrotnie uratowalimy ci przed utoniciem. I by kiedy okres, kiedy bye bardzo powanie chory. Zjawie si nawet tutaj i musielimy eskortowa ci z powrotem.#

To musiao by wtedy, kiedy przechodziem szkarlatyn. A te póniejsze sprawy - na przykad te dwa dolary pod desk - to take wasza robota?

#To jedna ze sztuczek Talo.#

Kto to jest Talo?

#Jeden z nas - jeden z ciebie - który y w innym systemie energii.#

Czy byo co jeszcze?

#Pewnej nocy, kiedy miae siedemnacie lat, jechae boczn drog wzdu rzeki. Wjedae na wzgórze z nadmiern szybkoci - a naprzeciwka nadjedaa ciarówka. Do tej pory nie wiesz, jak udao ci si j wymin nie zabijajc si przy tej okazji, prawda?#

Pamitam! Pamitam jak si zastanawiaem, co si waciwie stao. A wic to ty to zrobie?

#Nie ja. Ale jeden z nas.#

Wydaje mi si, e zaczynam rozumie. Jestecie czym w rodzaju moich anioów stróów - lub przynajmniej tak nazwaaby was wikszo ludzi.

#Och nie. Nie jestemy niczym takim. Ty i my jestemy tym samym. To ty jeste tym, który przez cay ten czas sobie pomaga i pomaga dalej. My tylko jestemy t czci, która pomaga to zapamita. To ty i Talo obaj umiecilicie te dwa dolary pod desk. Obaj z Cassem, wtedy na Hawajach, skierowalicie desk surfingow we waciwym kierunku, tak aby kuter rybacki móg ci wyowi. Ty i my bez przerwy powracamy razem i naprawiamy to, co tego wymaga. Chcesz usysze wicej przykadów?#

A niechaj mnie diabli porw!

#Nie porw. Nie dopucimy do tego. Dowiadczenia, które nabywasz w tym yciu, s na to zbyt cenne.#

Cenne? Co to waciwie znaczy?

#Prowadz do wolnoci. I jest to twoja podró - ty jeste tu szefem. My jestemy niczym wicej, jak tylko kabin pen wrzeszczcych pasaerów, majcych nadziej na dotarcie do celu i wykrzykujcych rady.#

Dotarcie do celu?

#Drogi wyjcia. Prdkoci ucieczki. Nie jedynie wiecznoci, ale take nieskoczonoci.#

Ja... wydaje mi si, e rozumiem. Co wic mam robi?

#Jeste najlepsz szans, jak mielimy kiedykolwiek. Przez cay czas bdziemy ci popierali i wspomagali. Nie moemy zrobi wszystkiego, ale nasze moliwoci s cakiem spore. Zachcanie ci do mylenia o tym, co nazywasz „poza ciaem", w kocu zadziaao.#

To wy to zrobilicie?

#Czy pamitasz swoje wczeniejsze sny? Jak próbowae wznosi si samolotem, ale zawsze uniemoliwiay ci to rozcignite powyej przewody?#

Oczywicie - bardzo jasno i wyranie.

#Byy to wiczenia praktyczne jakie odbywalimy, kiedy przebywae tutaj podczas snu.#

Tak... to zaczyna powraca...

#Bye tak przeraony, e nawet nie zauwaye, i ci nacigamy - nie wtedy.#

A reszta tej pomocy... Odniosem ostatnio wraenie, e rzeczywicie troch ja jej udzieliem... nie wy.

#Moesz to interpretowa i w ten sposób. W pewnym sensie byo tak istotnie. Pamitaj, e nie jestemy ograniczeni czasem - ty take, nie bdc taki, jaki jeste teraz. Moemy cofn si o dziesi lat lub o tysic - to wszystko jedno. Jestemy zazwyczaj na miejscu, jeeli chodzi o udzielanie pomocy.#

Zatem... jestem niczym wicej, jak jedynie surogatem was...

#Kiedy zaczynae to wcielenie, wtedy istotnie bye czym takim. Lecz rozpoczynajc zbieranie dowiadcze stae si zupenie now osobowoci. Mieszanka, od której zaczynae, stopniowo stopia si w jedn cao.#

Jest to co, do czego bd si musia przyzwyczai. „Ja" pomagajcy „mnie"! Zawsze sdziem, i pomoc ta pochodzi z zewntrz... Powiedz mi, czy jest co, czego ty - my - nie moemy zrobi?

#Tym zajmuje si Asha. Jest dobrym technikiem. Zaraz si z tob skomunikuje.#

Asha...?

Nastpia drobna zmiana czstotliwoci.

#Jestem Asha. W czym mog ci pomóc?#

Ja... pytaem o ograniczenia... co moemy, a czego nie moemy zrobi...

#Nie wiem, czego nie moemy zrobi, ale mam pen wiadomo, co moemy osign.#

No có... czsto zastanawiaem si, dlaczego nie potrafi robi pewnych rzeczy, które najwyraniej s udziaem innych ludzi.

#Jakich mianowicie?#

Postrzeganie radiacji, czytanie w mylach, posiadanie tego, co nazywamy zdolnociami parapsychicznymi. Jedyne, co potrafi, to wychodzenie z ciaa.

#Czy yczysz sobie posi takie zdolnoci?#

Jeeli ju o tym wspomniae... nie, niespecjalnie.

#Nie uwaalimy, aby byy one potrzebne. Ale jeli rzeczywicie chcesz, aby kto z nas wykorzysta twoje ciao i mówi, podczas gdy ty udasz si gdzie indziej, to po prostu odpr si i id spa.#

Nie, nie chc suy jako kana. Nie jest to droga do wolnoci, tak jak ja to widz. Ale... chciabym pozna odpowied na pytanie, co powinienem teraz robi.

#Takiej odpowiedzi nie moemy ci udzieli. Moemy ci suy kadym poparciem, jakiego potrzebujesz, a take informacjami. Ale ty sam wiesz, co robi. Wszyscy jestemy z tob. Nie znasz swojej wasnej siy. Postaraj si tego dowiedzie - oto, co powiniene zrobi. Jeeli ci si to uda - a jestemy pewni, e tak - to bdziemy wolni.#

A ta potrzeba, jak od duszego czasu odczuwam... niesienie pomocy caemu rodzajowi ludzkiemu. Gdzie ona tu pasuje?

#Moemy ci co o tym powiedzie, lecz nie wykluczone, e ci si to nie spodoba.#

Musz to wiedzie.

#Suenie caej ludzkoci atwo moe zosta zaklasyfikowane jako suenie samemu sobie, ale w twoim wypadku, poniewa efekt rozciga si tak szeroko, nie ma to takiego zastosowania. Im bardziej ulepszymy ludzko, tym wikszej poprawie ulegn nasze widoki na przyszo. Jedno due ulepszenie równa si setce pomniejszych.#

To znaczy, e jedna wysoka góra równa si niskiemu acuchowi wzgórz.

#Z wyjtkiem tego, e góra siga wyej.#

A wic to suenie - to ulepszanie - warte jest zachodu?

#Zdecydowanie tak.#

A co z wizi, któr my zwiemy mioci? Gdzie pasuje ta energia?

#Przyjacielu, mamy nagromadzonej w sobie tyle tej energii, aby wioda nas w nieskoczono i poprzez ni. Zabierzemy j ze sob, kiedy odejdziemy. To gówna baza energetyczna dla naszego intelektu. To, co obecnie postrzegasz jako mio, oczyszcza, a nie udaremnia. czy w sobie zarówno ból jak i przyjemno, jest to poczenie przeciwnoci dla stworzenia caoci. Ty sam znalaze mnóstwo mioci w tym wcieleniu, kiedy wyzwolie si ze swoich iluzji.#

Musi by w was tutaj - to znaczy w nas - zmagazynowana olbrzymia ilo dowiadcze. Ile waciwie jest tutaj wciele?

#Moe tysic, a moe jeszcze wicej. Ju dawno przestalimy Uczy. Jest tutaj kada moliwa sytuacja, kada emocja. Nie ma niczego, na co mógby natrafi podczas ycia na Ziemi, a co nie zostao tuaj zgromadzone... na pidziesit rónych sposobów.#

A wic co ja robi - przechodz przez to wszystko jeszcze raz?

#Aby odnale jeden ostateczny fragment. A jeste ju bardzo blisko. Kiedy go odnajdziesz, odejdziemy.#

Odejdziecie, gdzie? Jak?

#Nie wiemy. Ty bdziesz musia nam to powiedzie.#

Rozumiem... ale jestecie pewni, e wybralicie waciwie? Mam wraenie, e tym razem jest tutaj inna istota ludzka - jeszcze jedna z naszego Ja-Tam.

#Zgadza si. To twoja rezerwa lub substytut, jak mógby to okreli. Ale ty jeste pierwszy w kolejnoci.#

Ta inna istota... Czy to kobieta?

Tak. Czy powinienem spróbowa si z ni spotka?

#Moe póniej. Sprawiaaby wraenie utraconej dawno temu siostry.#

No dobrze. Teraz pozwólcie mi si upewni, e prawidowo zrozumiaem ten interes ze wskrzeszaniem.

#To nic niezwykego. Wielu z nas pracuje nad tym przez wikszo czasu.#

Dlaczego oni po prostu nie powracaj tutaj z wasnej woli?

#A czy ty zrobiby to jakie pidziesit lat temu?#

Nie wiem... chyba nie.

#Zdarza si, i niektórzy zostaj tak uwizieni w systemie przekona, e nigdy tu nie powracaj, nawet podczas snu. W ten sposób tracimy okoo dziewiciu na kadych dziesiciu. Zapominaj o nas cakowicie. Nie ustajemy jednak w pomocy, majc nadziej, e w kocu sobie przypomn - i czasami rzeczywicie si tak dzieje. Jestemy tam, aby ich apa, kiedy wypadaj poprzez pknicia.#

To wcale nie brzmi zachcajco! Ale nie wszyscy z tych, których zabraem, byli czci nas, prawda? Przynajmniej mam nadziej, e nie.

#Tylko jeden lub dwóch. Inni, których odebrae - po prostu zniknli, kiedy przejci zostali przez wasne systemy przekona, nie zauwaye?#

A wic to dlatego!

#Ich systemy przekona s wszystkim, czego musz si trzyma. Udaj si wic tam, gdzie sdz, e znajduje si pewien rodzaj bezpieczestwa. Ale nigdy nie zapominaj naszych prób niesienia im pomocy, nawet jeli nie zgadza si to z tym, czego oczekuj. Wtpliwoci jednak narastaj i by moe dziesi wciele póniej przedstawiciel ich wasnego Ja-Tam odnajdzie ich i sprowadzi z powrotem tam, gdzie przynale.#

Czy ja byem zagubiony kiedykolwiek w systemach przekona?

#Tak, bye.#

Dlaczego zareagowaem w kocu na wasz pomoc?

#Zoya si na to kombinacja kilku czynników: wicej ciekawoci, mniej obaw, niezbyt silna indoktrynacja.#

Niechtnie o to pytam, ale jest co jeszcze, o czym musz wiedzie. Przez jak wiele wciele byem - to znaczy bylimy - zamknici w systemach przekona?

#Któ to wie? Ale z pewnoci bya to dua liczba.#

Co za strata! A jak wiele razy ja - ten ja - bdziem bd znikaem po drodze tutaj?

#Wystarczajco. I wcale nie bya to strata. Dziki temu duo si nauczylimy. Nauczalimy si tak wiele od tam-

tych innych wciele, e tym razem wierzymy, i moe to zosta zaprzgnite do pracy.#

Zaprzgnite do pracy? Co moe zosta zaprzgnite do pracy?

#Budowanie tego, co ty nazywasz prdkoci ucieczki. Tak, abymy wszyscy mogli by wolni.#

Tak... rozumiem. Czy bd móg dotrze do was ponownie, jeeli powstanie taka potrzeba?

#Od tej chwili jestemy tak blisko ciebie, jak twoja wasna skóra. Teraz, mój przyjacielu, rób to, co musisz zrobi. I przede wszystkim rób to z mioci.#

Niemoliwe jest opisanie energii mioci wydestylowanej z przeszo tysica wciele, które jak si tego dowiedziaem, kade Ja-Tam kadego czowieka ma w swoim posiadaniu. Co wicej, odkrycie i wiedza praktyczna o istnieniu w obrbie mojego Ja-Tam „Komitetu Wykonawczego", a take o samej strukturze mojego Ja-Tam w radykalny sposób wpyny na moje wasne Odmienne Spojrzenie. Odkrycie to wreszcie wypenio wiele pustych miejsc w mojej kartotece Znanych, istniejcych od tak wielu lat.

Obecnie jestem pewny, i kady czowiek posiada swoje wasne indywidualne Ja-Tam, cznie ze specyficznym dla siebie samorozwijajcym si Komitetem Wykonawczym. Teraz, przy waszym nowym i prawidowo dziaajcym Odmiennym Spojrzeniu, odnalezienie swoich wasnych Ja-Tam oraz Komitetów Wykonawczych nie powinno nastrcza wikszych trudnoci, szczególnie jeeli zaakceptujecie fakt, i rzeczywicie istniej. Musicie poszuka swoich wasnych odpowiedzi i kiedy ju jc odnajdziecie, umieci je w swoich osobistych kartotekach Znanych. By moe bdziecie wtedy w stanie zrozumie, dlaczego wasze osobowoci s tak zoone. Wicej ni jedynie ciao fizyczne? I to o ile wicej!

ROZDZIA TRZYNASTY: PRECYZYJNE DOSTRAJANIE

Korzy z dobrego poznania wasnego pojazdu jest ogromna, szczególnie jeeli planujemy podró do obszarów, w których liczba stacji obsugi jest bardzo ograniczona. Moja nowo uzyskana wiedza o moim osobistym wehikule Ja-Tam w znacznym stopniu podbudowaa moj pewno siebie. Niezwyke w tym wszystkim byo to, i odbywaem dalekie podróe, nawet nie zawracajc sobie gowy próbami odkrycia, co byo motorem takich dziaa. Z nie wyjanionych do tej pory powodów ciekawo lewej czci mojego mózgu w tym konkretnym wypadku zawioda.

Skutkiem tej wiedzy bya gboka zmiana w moim Odmiennym Spojrzeniu. Istniao tak wiele moliwoci, których nawet nie byem wiadomy, tak wiele odpowiedzialnoci i ogranicze, e zastanawianie si nad nimi bywao czasami wrcz niepokojce. Najwiksza odpowiedzialno polegaa na tym, i ten ja sporód wielu, z których skadao si moje Ja-Tam, mia dostarczy niezwykle wan odpowied czy te rozwizania. I chocia powiedziano mi, e znam pytanie i jestem ju na drodze do uzyskania na nie odpowiedzi, sama koncepcja w dalszym cigu nie miaa dla mnie sensu.

Wiedza ta spowodowaa take inne zmiany. Nie byem ju niespokojny o moj aktywno podczas snu, obojtnie, czy pamitaem j, czy te nie. Teraz, kiedy si odpryem i dryfowaem poza faz w sen, mój Komitet Wykonawczy przejmowa pen kontrol i pracowalimy razem. Wiele naszych zada dotyczyo udzielania pomocy w przejciu przez proces mierci fizycznej lub odbierania kogo po jego zakoczeniu. W wikszoci takich wypadków postrzegani bylimy jako: ojciec, matka, zmary przyjaciel, a nawet czasami jako „istota niebiaska". Ci, którzy nie byli czci naszego Ja-Tam, znikali po prostu w Terytoriach Systemów Przekona. W takich przypadkach wspieralimy ich przez grzeczno jako tych, którzy z jakichkolwiek powodów nie byli spotykani przez przedstawicieli ich wasnych Ja-Tam lub te nie trafili do punktów wejcia w swoje konkretne systemy przekona. Wkrótce przyzwyczaiem si do ich znikania, kiedy miaem ich ju na holu. Tak jak „narkoman seksu", kady z nich przefazowywa si, kiedy napotykalimy radiacj systemu przekona, z którym znajdowa si w stanie rezonansu.

Gównym zadaniem mojego Ja-Tam byo przejmowanie osobowoci poprzednich wciele, które zostay przytoczone naogami Ziemskiego Systemu ycia czy najróniejszymi systemami przekona do tego stopnia, e sama esencja osobowoci pozostawaa nieosigalna. Kiedy indywidualny ludzki Umys wyamywa si wreszcie z okowów przekona lub odnajdowa rys w caym systemie, natychmiast jeden z czonków naszego Ja-Tam udawa si z misj ratunkow. Czas nie odgrywa tu istotnej roli, by moe z wyjtkiem tej, i wszystkie owe „misje ratunkowe" miay miejsce w czym, co okrelamy mianem przeszoci.

Sposób niesienia pomocy jest kolejn sta dla kadego czonka Ja-Tam. Obejmuje on wszczepienie nowych idei, myli, a nawet fizycznych bodców w ycie fizyczne innych rezydentów Ziemskiego Systemu ycia. Szybko uwiadomiem sobie, jak wiele pomocy otrzymuje kady z nas, a której nie postrzegamy lub któr po prostu akceptujemy bez zbdnych pyta. I ponownie, pomoc taka jest ograniczona nasz koncepcj czasu. Nigdy nie jest na nikim wymuszana, lecz dostarczana jako odpowied na woanie o pomoc, na sygna, który w rónych systemach przekona tumaczony by moe jako modlitwa.

Zaczem wic z moj wiadomoci Ja-Tam bra udzia w powyszych zadaniach. Symulacje poznawcze trway nadal, czsto na moj prob, aby lepiej zrozumie dany warunek. To, czy istotnie zapamitywaem te procesy majce miejsce podczas „snu", nie byo istotne, liczyo si to tak dugo, jak dugo trwa sam proces.

Zajo mi troch czasu, aby przyzwyczai si do myli, e moje Ja-Tam nie byo sportowym samochodem, lecz raczej autobusem lub statkiem kosmicznym, penym swoistych wasnych wszechwiatów. Zaczem postrzega siebie jako zaledwie czonka wahadowca czy te operatora próbnika zwiadowczego pozostajcego w staej cznoci ze statkiem macierzystym lub orbiterem.

Podczas chwil na jawie kontakt z moim Ja-Tam jest natychmiastowy. Jedyne, co musz wtedy zrobi, to pomyle o swoim Komitecie Wykonawczym i sprecyzowa wymagane dziaanie. Natychmiast w mojej wiadomoci odzywaj si echa podobnych wydarze lub sytuacji z poprzednich wciele. Niektóre z nich s bardzo poruszajce, inne znowu wystarczajco gupie, aby doskonale zilustrowa niezawodno spónionego refleksu. A jeeli potrzebuj wyranego owiecenia, musz jedynie nieznacznie wyj poza faz. Nieustannie si dziwi, jak wiele osób zostaje hospitalizowanych i poddanych leczeniu, poniewa „sysz gosy". Od ich Ja-Tam?

Odniosem wraenie, e w moim osobistym rozwoju osignem kolejny etap. Razem z wiedz o istnieniu mojego Ja-Tam - a take o Ja-Tam kadej wiadomej istoty ludzkiej - oraz z moliwoci natychmiastowego dostpu do mojego Komitetu Wykonawczego pojawia si nowa perspektywa do czego, co wczeniej uwaaem za zwyke i moliwe do zaakceptowania. Lecz z drugiej strony, jeeli co tak wanego jak struktura Ja-Tam byo do tej pory ignorowane, to co jeszcze o równie duym znaczeniu mogo pozosta nie dostrzeone?

Postanowiwszy skonsultowa si w tej sprawie z moim Ja-Tam, uoyem si wygodnie i po chwili fazowania nawizaem kontakt.

Czy to prawda, e poza wami w moim Ja-Tam moje ycie nie podlega adnym innym wpywom?

#Tego nie powiedzielimy.#

A wic na czym one polegaj?

#Jednym z najwikszych wpywów, jakim podlegasz, jest wzajemne oddziaywanie na inne jednostki.#

To znaczy na ludzi? O takiej strukturze jak my?

#Wanie.#

A wic rzeczywicie wywieraj na nas wpyw, nawet w cyklu niefizycznym.

#Przecie wiesz o tym. Istnieje take suma ludzkich procesów mylowych, jakie kiedykolwiek zaistniay, wliczajc w to nasze. Nazywasz to Pasmem H Dwiku. Moe ci to przytoczy, jeeli do tego dopucisz.#

Zdaj sobie z tego spraw i ju si przed tym opancerzyem. Jest jednak co innego. Wci reaguj mnóstwem wszelkiego rodzaju emocji. I nic nie mog na to poradzi. Dlaczego tak si waciwie dzieje? Co to jest?

#wiadomo ziemskiego ycia w jej najprzeróniejszych formach. Dla przykadu, dowiadczasz odwzajemnionego zwizku miosnego. Albo inny przykad: wszystko, co musimy zrobi, to pomyle o maych kocitach lub o drzewach, a ty ju reagujesz.#

Nawet nie bd si z tym spiera. Czy jest co jeszcze?

#Sama Ziemia. Istnieje tak wiele oddziaywa. No i s jeszcze inteligencje nieczowiecze. Staralimy si kierowa tob tak, aby w miar monoci trzyma si od nich z daleka.#

Dlaczego?

#Wczesne kontakty, jakie niektórzy z nas mieli z takimi inteligencjami, nie przyniosy niczego dobrego. Nie traktuj istot ludzkich w taki sposób, jak sdzilimy, e bd to czyni. Maj silne poczucie wyszoci, poniewa rozwinli si w inny sposób.#

A wic adnych wielkich braci w niebie?

#Nie w taki sposób jak nam, istotom ludzkim si to wydaje. Trudno polega na tym, e inteligencje te posiadaj takie umiejtnoci w manipulowaniu energi, jakich na razie nie jestemy w stanie sobie nawet wyobrazi. I wykorzystuj je bez ogranicze, jakie naoylimy na samych siebie. Moesz zapyta Talo. Jest jedyn aktywn istot nieczowiecz, jak tu mamy.#

To zdumiewajce! Ale w jaki waciwie sposób Talo... doczy do nas?

#Sdzimy, i by to przypadek. Musisz wiedzie, e przypadki zdarzaj si nawet tutaj. Czasami to, o czym mylimy jako o przypadku lub o cudzie jest jedynie ingerencj jakiej nieczlowieczej inteligencji. Chocia dlaczego tak si dzieje, tego nie wiemy.#

W trakcie moich podróy poza ciaem dowiadczyem kilku przypadków sprawiajcych wraenie kontaktów z takimi wanie inteligencjami.

#Bowiem istotnie nimi byty. Jednake straciy one zainteresowanie tob, kiedy stwierdziy, e jeste zbyt wiadomy, aby zapomnie o takim incydencie.#

Rozumiem... Czy duo jest takich inteligencji?

#We wszechwiecie fizycznym zbyt wiele. By moe nawet tryliony. Ale jest jeszcze inna.#

Jeszcze inna? To znaczy inna inteligencja nieczowiecz?

#Czy uwierzysz, i w trakcie caej naszej historii, naszej i twojej, natrafilimy tylko na jedn inteligencj nieczowiecz, która nie wywodzia si z czasoprzestrzeni? S inne, które wydaj si podlega pod t kategori, ale s one jednak niezmiernie rzadkie - lub te niezmiernie trudne do wykrycia. My w kadym razie napotkalimy tylko jedn.#

Nic dziwnego, e jestemy samotni.

#Moliwe. Teraz co do twojego nastpnego pytania - nie moemy udzieli ci na nie odpowiedzi. Zaley ona od ciebie.#

Jestecie pewni? Macie na myli odnalezienie opcji?

#Wanie.#

Wci nie rozumiem, dlaczego to mam by ja. Nie jestem przecie filozofem ani nawet jakim superbadaczem.

#Jeste najlepsz okazj, jak kiedykolwiek mielimy. Nie znasz swojej wasnej siy. My j jednak znamy. A teraz duo moe si zmieni, kiedy wykonae ju krok do wntrza.#

Ju si duo zmienio. Czy moecie mi pomóc w jeszcze jednej rzeczy? Czy moecie powiedzie mi o wpywach, na jakie musz uwaa - jakich musz si wystrzega?

#Bardzo prosz. Ale jest to tylko przypomnienie. Pozwól, e podamy ci to w formie ROTE...#

Póniej oczywicie rozwinem ten przekaz. W lunym tumaczeniu i w skondensowanej formie brzmi on nastpujco:

Istnieje szerokie pole energii, dla wygody nazywanej (M). W naszej wspóczesnej cywilizacji jest ona cakowicie nierozpoznana. Jest to jedynie ogólne pole energii, aktywne zarówno w obrbie jak i poza czasoprzestrzeni, wystpujce w rónym stopniu w caej materii fizycznej. Z powodu tendencji (M) do akumulowania si w organizmach ywych LIFE - lub Layered Intelligence-Forming Energy (Warstwowa Energia Tworzca Inteligencj). - jest akronimem stosowanym na okrelenie jednego z pasm widmowych Pola (M).

W Ziemskim Systemie ycia (M) obecna jest w wikszym skupieniu, poczynajc od materii „bezwadnej" poprzez mikroorganizmy, a na Ludzkich Umysach koczc. Spektrum radiacji (M) jest jak na standardy lokalne niezwykle szerokie, lecz jest jedynie niewielkim wycinkiem w caym zakresie Pola (M).

Wszystkie ywe organizmy wykorzystuj (M) do komunikowania si. Zwierzta s bardziej wiadome radiacji (M) ni ludzie, którzy, wyjwszy kilka wyjtków, s jej cakowicie niewiadomi.

Myl jest wykorzystywanym czsto zaburzeniem (M), emocje za s pasmami (M) przylegymi do myli. Mio take jest pasmem (M) przylegym do myli. Wywoane myl fenomeny, zarówno rozmylne jak i samoistne s boczno-fazowymi sprzeniami (M), gdzie myl oddziaywuje na radiacj (M) oraz j modeluje.

Wprowadzenie przez istoty ludzkie z czasoprzestrzeni form komunikowania si (mówienia, pisania, dotykania) w duym stopniu wpyno na potrzeb i rozwój systemów informacyjnych opartych na (M). Niemniej jednak istoty ludzkie podlegaj staemu napywowi (M) z innych róde, wliczajc w to róda ludzkie, bez wiadomej wiedzy o emitowaniu jej bd odbieraniu.

Ja-Tam zoone jest gównie z (M), gdzie „Tam" znajduje si poza czasoprzestrzeni, lecz w obrbie Pola (M). Ludzie, którzy nie s aktywni umysowo w czasoprzestrzeni, wychodzcy poza faz w czasie snu, niewiadomie czy te w jakikolwiek inny sposób, operuj w Polu (M) w mniejszym zwizku fazowym z ciaem fizycznym. Z wyjtkiem biegych w tym procesie, wikszo osób jest cakowicie pochonita radzeniem sobie w Polu (M) i nie posiada wikszej wiadomoci systemów energii (M) ni ma j w naturalnym rodowisku fizycznym. Ci za, którzy s obeznani z technikami (M), rzadko stwierdzaj, by ich stosowanie w Ziemskim Systemie ycia warte byo zachodu. Gdzie indziej znale mona wiksz podniet.

Powstae podczas wciele fizycznych wizi s dokadn odbitk Pola (M). Trwaj one pomidzy indywidualnymi grupami Ja-Tam podczas kadego stanu umysu - wiadomoci. Ci, którzy przesunli si cakowicie poza faz z czasoprzestrzeni - którzy umarli - mog pocztkowo szuka zachowania kontaktów z Ziemskim Systemem ycia. Ze wzgldu na brak umiejtnoci mog jedynie podejmowa najbardziej elementarne próby w tym kierunku. Po stosunkowo krótkim czasie, wedug ziemskich standardów, komunikacja taka bardzo traci na znaczeniu. Do wzajemnego oddziaywania pomidzy grupami Ja-Tam dodane zostaj nowe powizania, wywodzce si z dowiadcze nabytych podczas ycia fizycznego. Im silniejsze takie powizania, na przykad mio, tym blisze oddziaywanie pomidzy grupami. Wpyw radiacji mylowej Pola (M) wywoywanej Ludzkimi Umysami byby przytaczajcy, gdyby nie waciwe pokrewiestwo fazowe. Tak jak przy wiadomym fazowaniu, cay system wiadomoci jednostki pozostaje w fazie - dostrojony jedynie do czci tej radiacji. Jeeli nie ma dostrojenia na danej czstotliwoci, nie ma odbioru. Wpyw Pola (M) trwa nie tylko w czasoprzestrzeni, ale take w rezydencji Pola (M), czy to czasowym, czy staym. Poprzez dowiadczenie mona wypracowa sobie metod unikania odbioru takiej niepodanej radiacji mylowej, chocia czsto jest to proces raczej bolesny. Wszystko jest spraw odpowiedniego fazowania. Odetnijcie dostarczajcy receptor mylowy, a unikniecie wpywu. Jest to prawdziwe zarówno dla rodowiska fizycznego jak i niefizycznego.

Myl grupowa, szczególnie gdy oparta jest na podstawowych emocjach, moe by wysoce zaraliwa wskutek ekstremalnie dalekiego zasigu radiacji. I na odwrót, zorganizowana radiacja Pola (M) pojedynczej jednostki moe - o ile znajduje si w odpowiednio szerokim zakresie fal - by wiele tysicy razy silniejsza od grupowej. Jakiekolwiek jest jednak ródo, odbiór moe oddziaywa na kady umys i (lub) ciao zawierajce receptory rezonansowe.

Naley tu take doda wewntrzny czynnik wpywu. Myli emocjonalne maj zdolno bombardowania ciaa fizycznego sygnaami, które mog zosta bdnie zinterpretowane. Mog one kolidowa nie tylko z fizycznym formatem DNA, ale take z wzorcem Ja-Tam. Ingerencja taka powodowana jest mimowolnie poprzez Ludzki Umys manipulujcy Polem (M). Rezultaty mog by róne, od doskonaego zdrowia fizycznego poprzez odporno, do cikich chorób i wicych si z nimi remisji, efektów placebo, „cudownych uzdrowie" i wreszcie do mierci Fizycznej.

Poprzez ca histori czowieka zawsze istnieli tacy, którzy posiedli pewien stopie kontroli nad swoj radiacj mylow Pola (M). W niektórych wypadkach by to produkt syntezy grupy osobowoci wyselekcjonowanej do tego konkretnego wcielenia. W innych proces ten rozwin si poprzez akumulacj szcztkowej radiacji mylowej i przekadanie jej na system roboczy. Poprzez kontrol naley rozumie wiadom selekcj lub odrzucenie napywajcej radiacji mylowej poprzez manipulacj receptorem fazujcym. Waciwo i zakres emitowanej przez takich osobników radiacji mylowej kierowane byy przez ludzki umys-wiadomo do spenienia okrelonych celów. Najbardziej znanych sporód takich osobników historia odnotowuje jako polityków lub przywódców religijnych. Jednake obdarzeni najwikszymi sukcesami na tym polu przeszli nie zauwaeni, z powodu rozmylnego braku dalszej aktywnoci z ich strony. Posiadaj oni rodki na czenie innych pasm Pola (M), co umoliwia im tworzenie caej rónorodnoci dozna w obrbie receptora, zmian zarówno formy jak i struktury materii oraz zmian czasoprzestrzennych pól energii.

Przejawy pomniejszej kontroli nad Polem (M) czsto obecne s na kartach pisanej historii czowieka. Dotycz one szamanów, osób czytajcych w mylach, wiedm, magów, wróbiarzy, wczesnych królów i imperatorów, hipnotyzerów, mediów, uzdrowicieli, psychokinetyków, by wymieni tylko niektórych. Naladowcy pozbawieni takiej kontroli waciwie bywaj czstym zjawiskiem na kadym polu.

Sia przekona lub systemów przekona ley w rónych manipulacjach energii Pola (M). Wasze przekonania stan si Znanymi, kiedy rozpoznacie lub dowiadczycie takich manipulacji.

W naszej wspóczesnej cywilizacji istnieje bardzo mao sposobów i rodków na nauk kontroli radiacji Pola (M). Spowodowane jest to gównie intensywnym i niemal wycznym zaabsorbowaniem energiami czasoprzestrzennymi, szczególnie tymi w Ziemskim Systemie ycia. Istniej jednak pewne dowody, pochodzce z caego wiata, wskazujce na prowadzone w Polu (M) badania i to z pozytywnymi rezultatami. Z duym prawdopodobiestwem mona by si zgodzi, i jest ich zbyt mao, e s za póno przeprowadzane oraz e badania takie nie bd wpywowym czynnikiem w ewentualnym przetrwaniu cywilizacji czowieka w obecnym kontekcie.

* * *

Co moe by bardziej podstawowego od wykorzystywanego przez nas pola energii - zastanawiaem si po przestudiowaniu ROTE. Zdumiao mnie, i przez wszystkie te lata nawet nie zadaem sobie trudu rozpoznania tego, co zostao mi podsunite. Zupenie jakby kto latami pywa w oceanie nie wyczuwajc przy tym wody! Bez wtpienia byo -we mnie mniej ciekawoci, ni sdziem.

Wiedza, e kada moja myl zabarwiona emocj emanuje w nie kontrolowany sposób na zewntrz, w kierunku innych, pena jest implikacji. Nawet wydaje si to by bardziej niewygodne dla odbiorców takich myli. Uwiadomienie sobie tego faktu przynosi zrozumienie wysików tych, którzy czyni mao realne próby rozszerzenia w naszym drapienym wiecie mioci i wiata lub tych, którzy utrzymuj, e jestemy czci Uniwersalnej Jednoci.

Wiedza ta zapenia take t cz naszego umysu-wiadomoci, która jest zazwyczaj pomijana. Wikszo ludzkiej energii Pola (M) nie jest ani mioci, ani wiatem. Otwarte partycypowanie w tej energii, w fazie z ni ca, moe okaza si zgubne w skutkach. Std automatycznie wytwarza si rodzaj izolujcej warstwy ochronnej. Jeeli pojawia si przeciek w postaci nieuwanego fazowania - emocjonalnego mylenia - zostajemy wystawieni na nieprawdopodobne iloci niezgodnej i niebezpiecznej radiacji.

Otrzymane przeze mnie ROTE dotyczy take innych obszarów. Charyzma, przeczucia, natychmiastowe sympatie lub antypatie bez widocznego powodu, a szczególnie pochodzenie i sia budzcych silne emocje systemów przekona - wszystko to znajduje teraz swoje miejsce. Wyjania te wzrastajc wci liczb nie wyjanionych fenomenów w ludzkich dziaaniach i zachowaniach, które nie mogc zosta zmierzone systemami stosowanymi w czasoprzestrzeni, a z miejsca odrzucane s jako niezgodne z przyjtym powszechnie sposobem mylenia. Dobrym przykadem moe by efekt placebo, wielokrotnie uznawany, lecz równoczenie odrzucany w swojej wartoci jako nie pasujcy do konwencjonalnych standardów. By moe jest to przypadek aktywnoci Pola (M).

A co z tymi, którzy s najwyraniej biegli w posugiwaniu si technikami Pola (M), ale faktu tego nie rozgaszaj? W chwili obecnej Ziemi zamieszkuje okoo szeciu miliardów ludzi. Prawidowo interpretujc ROTE wydaje si, e co najmniej sze tysicy osób, które nigdy nie stan si postaciami publicznie znanymi, posiada te nieprawdopodobne wrcz umiejtnoci. Liczba ta moe nawet zosta zredukowana do okoo szeciuset istniejcych fizycznie osób, wci pozostajcych w ukryciu i potajemnie potraficych robi wszystko, co tylko moemy sobie wyobrazi - a take wiele z tego, o czym nie mamy nawet pojcia. Wierz, e by moe spotkaem jedn z takich osób, nie jestem jednak tego pewny. Mona by si zastanawia, gdzie one waciwie s? Co robi? W jaki sposób uywaj swoich zdolnoci? Jeeli z tak atwoci udaje im si pozostawa w ukryciu, to musz istnie po temu jakie wakie powody. Ale jakie? I dlaczego waciwie krc si poród nas jako istoty ludzkie? Pytania bez odpowiedzi!

ROZDZIA CZTERNASTY: SUMA I CZCI

Wraz ze wzrastaniem wpywów sprawiajcych wraenie jak najbardziej realnych zaczem si zastanawia, czy kiedykolwiek bdzie moliwe uzyskanie Odmiennego Spojrzenia na tyle silnego, by kontrolowa ich napyw. To wprost niezwyke, e udawao mi si porusza w dowolnym kierunku przy tak powstrzymujcych mnie ograniczeniach.

Jednake udawao mi si to i w tym fakcie leaa nadzieja. Poniewa wiem, e z ca pewnoci nie jestem jakim unikatem, nadzieja taka istnieje nie tylko dla mnie, ale take dla kadego z dobrym, solidnym Odmiennym Spojrzeniem.

Czujc, e mog wystpowa inne niezgodnoci, które do tej pory ignorowaem, przed podjciem nastpnego wanego kroku ponownie powróciem do mojego Ja-Tam na ostateczn rozmow. Pooyem si wygodnie, odpryem i w mgnieniu oka nawizaem kontakt.

Ta kwestia wpywów troch mnie niepokoi.

#A nie powinna. Nauczye si w dostatecznym stopniu kontrolowa swoje receptory, aby sobie z tym poradzi. Gdyby receptory nie byy w fazie, wpywy nie byyby odbierane.#

Pozytywne mylenie pomaga, prawda?

#Czciowo. Rozmylne ich ignorowanie bardziej pomaga. Kade wcielenie, jakie tu posiadamy, pene jest takich wpywów.#

Kade wcielenie? Jak daleko...?

#Jak daleko moemy si cofn? Nie potrafimy tego odnie do twojego systemu pomiaru czasu. Czy zamiast tego moemy ci co pokaza?#

Oczywicie...

...I oto byy, tysice i tysice linii, kada janiejca energi, rozcigajce si na zewntrz we wszystkich kierunkach od miejsca, w którym byem... moje Ja-Tam! Niektóre linie byy jasne, inne bardziej przymione, lecz kada koczya si w czym, co sprawiao wraenie pku radiacji... nastpnego Ja-Tam. Jak mogem przeoczy taki zwizek...?

#Nie przeoczye. Po prostu postrzegae je w inny sposób. S one sum wszystkich osobowoci, jakimi kiedykolwiek bylimy, czcymi si z tymi. o których mylimy i z tymi, które myl o nas. Te janiejsze linie to ci, którzy s zwizani z tob w tym wcieleniu.#

Mój Boe!

#Nie, przyjacielu. Nie ma tu Boga takiego, jak go sobie wyobraasz. Przykro nam.#

Jest ich tak wielu... tak wiele mnie, moich zwizków w tym wcieleniu...

#Rozumiesz chyba, e w adnym wypadku nie s to wszystkie ograniczajce ci wpywy. Kiedy odejdziemy, wszystkie zwizki oparte na mioci albo odejd z nami, albo pomog nam w naszej drodze. Twoja wasna mio, jak teraz posiadasz, take nam towarzyszy. Moesz by tego pewien.#

Czy s tutaj wszyscy? Kady z nas?

#Niektórzy wci jeszcze zamknici s w jednym z systemów przekona. S te inni, którzy stan si przejciowo istotami ludzkimi podczas nastpnego tysica lat lub wicej, lecz kiedy wydasz komend, wszyscy zostaniemy zgromadzeni razem. Take wszyscy pozostali, których widziae zczonych z nami.#

Kiedy wydam komend? Jak?

#Do odejcia.#

Dokd?

#Dokdkolwiek powiesz. I nie musisz si tym martwi. Bdziesz wiedzia.#

Skd si tego dowiem?

#Dowiesz si tego po zakoczeniu twojej eksploracji - po przebyciu tego, co nazywasz Midzystanem.#

Kiedy mam si do tego zabra?

#Jak tylko wyzbdziesz si swojego niepokoju co do wpywów. Teraz pomówmy jednak o czym innym. Zastanawiae si nad liczb yjcych fizycznie istot ludzkich oraz jak wiele z nich posiada w mniejszym lub wikszym stopniu zdolnoci podobne do twoich - do poruszania si poza ciaem fizycznym.#

Tak, to prawda. Jest ich okoo szeciu tysicy.

#A teraz spójrz na wpyw, jaki mógby mie, gdyby by w szeciu tysicach postaci. Bardzo szybko zmieniby cay wiat.#

A wic dlaczego tak si nie stao? Dlaczego nigdy o nich nie syszelimy?

#Jak sam to powiedziae, trzymaj si w ukryciu. Doprawdy nie oczekiwalimy, e wychylisz si na wiato dzienne, ale jeden z twoich schematów osobowoci upiera si, aby to zrobi. Swego czasu mylae, e rzeczywicie zmienisz wiat, lecz nie byo to nasz intencj. Inni, którzy wydostaj si poza ciao, siedz po prostu cicho - i wywieraj wpyw.#

Ale dlaczego? Jakiemu celowi suy takie siedzenie cicho?

#Teraz ponownie przemawia przez ciebie twoja osobowo emocjonalna, zawsze pragnca czyni dobrze. Inni

wiedz, e nie s w stanie zmieni systemu i nawet tego nie pragn. Zadowalaj si pobytem w Ziemskim Systemie ycia, a jedyny wpyw, jakim si posuguj, ma na celu zmaksymalizowanie ich dowiadcze. Nie chc, aby ich zdolnoci byy przez kogokolwiek poznane.#

Czy przebd tak sam tras przez Midzystan, tak jak oczekujecie tego po mnie?

#Prawdopodobnie ju j przebyli. Twoja podró zostaa opóniona przez tych, którzy o tobie wiedzieli i w rezultacie tego czego od ciebie dali. Utracie cz swojej wolnoci i troch potrwa, zanim odzyskasz j z powrotem. Ale jest jeszcze jedna kwestia, któr musimy wyjani do koca. Inteligencje Nieczowiecze.#

Co powinienem o nich wiedzie?

#Powiniene pamita tylko jedn rzecz. Formy te mog wydawa si bardziej inteligentne od ciebie, lecz tym co naprawd stanowi o ich przewadze jest wiksze dowiadczenie. Wiedz wicej od ciebie o rezonansach Pola (M). Wystrzega za musisz si takich, które kiedy byy istotami ludzkimi. Wiedz wicej od innych o byciu czowiekiem, wic jeeli nie bdziesz ostrony, mog na ciebie wpywa. My jednak jestemy pewni, e sobie poradzisz.#

A inne - te, które nie byy ludmi?

#S zupenie nieprzewidywalne. Istniej dwa rodzaje takich form. Pierwsza to te istoty, które maj takie same pochodzenie jak my, lecz yy fizycznie w jakim innym miejscu we wszechwiecie. Wiedz o wiele lepiej od nas jak operowa w czasie, lecz w wikszej czci przejawiaj do istot ludzkich jedynie ciekawo.#

A ten drugi rodzaj?

#Pozostawiamy to do odkrycia tobie. Kiedy tego dokonasz, kiedy odnajdziesz waciwy rodzaj, bdziemy mieli nowy dom. Bdziesz poszukiwa pomidzy Inteligencjami Nieczlowieczymi i nie zostaniesz oszukany ani wprowadzony w bd. #

Czy moecie powiedzie mi dokadnie, czego waciwie szukam?

#Tego, dokd si udamy nastpnym razem. Zgromadzilimy wiedz i dowiadczenia i nauczylimy si ju dostatecznie duo. Nie ma powodu, dla którego mielibymy tutaj pozostawa.#

Rozumiem. I dlatego wanie mam odby t podró?

#Tak. Jest jeszcze co, o czym powiniene wiedzie. Cokolwiek napotkasz, nic, ale to absolutnie nic, nie jest w stanie ci zniszczy. Jeste energi Pola (M) nie zwaajc na ciao fizyczne.#

To bardzo wygodne. By moe bdziemy mieli duo frajdy podczas tej podróy.

#Nie, przyjacielu. Nie my. Zrobisz to sam. My jestemy jedynie prowadzcym ci wiatem latarni, które pomoe ci powróci. Bdziemy na ciebie czeka, aby pokaza nam, dokd si uda.#

Ale... co stanie si, jeeli nie powróc? Lub jeeli niczego nie znajd...?

#W odpowiednim czasie w podró wyruszy kolejny jeden z nas.#

A co ze mn?

#Doczysz do nas i bdziesz czeka. Ale nie powiniene myle w ten sposób. Pokadamy w tobie nadziej.#

Chciabym by tak pewny jak wy.

#Moemy ci w tym pomóc. Moemy pokaza ci próbk poparcia, jakie tu posiadasz, w naszej wasnej grupie. Czy chciaby to zobaczy?#

Tak, prosz...

...Tysice rk wycigajcych si, aby mnie dotkn... oczy wpatrujce si we mnie z radoci i nadziej... nieprzeparta radiacja, któr znam jako mio, zalewa mnie niczym fala i wnika w kad czstk mojej istoty... wszyscy oni s mn... jestemy... i emocje, od gorzko-sodkiego smaku sukcesu do bólu rozstania, zmieszane z radoci i miechem, gniew ignorancji, lepota bezzasadnego przekonania, pikno, piewajce glosy...

#Czy to ci pomaga?#

Oczywicie... Czy jest tego wicej?

#Wicej ni dziesi tysicy razy wicej. Wszystkie pozostae grupy jakie widziae, a które s z nami poczone.#

Wydaje mi si, e rozumiem... Szkoda, e straciem kontakt z moim przyjacielem INSPEKIEM. Mógbym uda si... Dlaczego si miejesz?

#Pomylaem, e bdziesz potrzebowa malekiej demonstracji. Rozpoznajesz to?#

...Uczucie jest znajome... byem tu ju poprzednio - ale kiedy? Ludzie poruszaj si do wewntrz, napywaj do wewntrz... czuj olbrzymi fal mioci i braterstwa... moje wasne podniecenie ronie...

#To nasz przypyw odzysku przywracajcy nasze wasne wcielenia z zewntrz Terytoriów Systemów Przekona i z krgów zewntrznych.#

Ale to bya przecie poywka dla obszaru INS-PEKA! Przypominam sobie! A ja byem eskortowany przez przyjaciela... przyjaciela? Przez jednego z nas!

#INSPEK - to do kiepskie okrelenie.#

Powiedz mi, z kim wtedy rozmawiaem? Kto mia do mnie tyle cierpliwoci i zna wszystkie odpowiedzi? Dlaczego znowu si miejesz?

#Kto zna ciebie najlepiej z wszystkich?#

Ja... mnie? A wic rozmawiaem z samym sob? A co w takim razie z czynnikiem czasu?

#Rozmawiae z samym sob - któ inny znaby ci lepiej?#

Wic to dlatego skoczyy si te spotkania! Wyczerpay mi si informacje. A jako INSPEK wiedziaem lepiej!

#No wanie. Proces ten peni cenn l konieczn funkcj na tamtym etapie twojego rozwoju.#

To prawda. Nie pamitam jednak samego odgrywania roli INSPEK.A.

#Nie moesz. Poniewa jeszcze tego nie robie. Och... A wic bd nim kiedy...#

#Kiedy powrócisz. Czy wiedzc o tym, nie czujesz si pewniej?#

Owszem. Kadzie to tam wszelkim lkom, jakie mogyby narosn.

#To dobrze. Czy teraz kolejno jest ju dla ciebie jasna? Czy pamitasz wizyt, jak odbye w przyszoci?#

Pamitam. Nazwaem j wizyt poza rokiem 3000.

#Czy uwiadamiasz sobie, co miao si wydarzy po twojej wizycie?#

Nie bardzo...

#Wtedy to wanie wszyscy odejdziemy. My wszyscy, razem z wieloma innymi zbiorami Ja-Tam, które odejd razem z nami.#

Wic tak to wyglda. A ja mam dowiedzie si, dokd i dlaczego.

#Wanie.#

I co stanie si ze mn potem?

#Poniewa nie chcesz ju udawa si do Domu, bdziesz tu czeka razem z nami, a do zakoczenia swojego obecnego bytu fizycznego. Potem, take razem z nami, udasz si w ostateczn podró.#

A wic zakocz swoje ycie fizyczne?

#Oczywicie. Pamitaj, e kiedy powrócisz, bdziesz musia odby wszystkie te spotkania z samym sob bdcym w postaci INSPEKA. Czy jeszcze czego teraz potrzebujesz?#

Skontaktuj si z tob, jeeli bd musia.

#To niemoliwe, poniewa do chwili twojego powrotu jest to nasze ostatnie spotkanie. Mamy prac do wykonania, tak samo jak i ty. Ale masz nasz mio. Czego potrzebujesz wicej?#

Niczego wicej nie potrzebuj.

Zaakceptowaem to, co zostao mi powiedziane. Zapewniono mnie o moim powrocie, chocia kwestia sukcesu bya zupenie inn spraw. Posiadaem take nieze dowody na to, e byem niezniszczalny - wszak moje Ja-Tam unosi si w Polu (M) od tysicy lat. Jestemy zrobieni z tego samego tworzywa.

Co do mojego przeznaczenia to rozumiem teraz, i byo ono czym wicej ni zwyk ciekawoci. Wszystko zostao troskliwie zaplanowane, nawet jeeli nie wiedziaem jak zidentyfikowa to, czego szukaem.

aowaem, e nie mog zabra ze sob przyjaciela, aby uczyni t podró mniej samotn. Potem uwiadomiem sobie, e przecie nie bd samotny, e radiacja mioci Pola (M) bdzie ze mn przez cay czas.

Tutaj wic znajdowa si ten nowy kierunek prowadzcy do brakujcej Podstawy!

ROZDZIA PITNASTY: MEANDRY I ZAKOLA

Najbardziej zaskakujcym aspektem przy sporzdzaniu planu Midzystanu bya spora liczba obszarów, które pozostawiem nie zbadane. Najwyraniej kiedy miaem wystarczajc ilo informacji na temat okrelonego celu, ignorowaem lub te faszywie tumaczyem wszystkie dodatkowe dane. Jednake miao to i swoje dobre strony - gdybym by wiadom wszelkich moliwoci, mógbym sta si nadmiernie ostrony i zaniecha dalszej eksploracji. Lubi myle o sobie jako o amatorze silnych wrae, ale o takim, który w swoich poszukiwaniach ciekawostek nie posuwa si a do granic niepotrzebnego ryzyka.

Teraz jednak nie bya to tylko ciekawo. Majc okrelony Cel, prawdziw, wyaniajc si powoli Podstaw oraz gdy wszystkie wpywy pozostaway w odpowiednich proporcjach, gotowy byem na powane podejcie do tego, co wczeniej przyjmowaem nadzwyczaj ostronie. Oto skoczya si jedna linia, a miaa zacz druga.

Poniej, uwzgldniajc zwyczajowe ju problemy z przeoeniem pewnych zjawisk na sowa, zamieszczam opis tego, co si wydarzyo:

27 listopada 1987 rok, 3.00 rano... przy odpowiedniej pozycji i skoncentrowanej uwadze start jest atwy... opieraj si tendencji do przyspieszania tego procesu, posuwaj si powoli, niczego tym razem nie pomijajc... odpr si i oddychaj regularnie... teraz pocztek fazowania wyrównujcego... zanikanie bodców fizycznych wraz z pogbieniem si oddzielania... do gosu zaczynaj dochodzi mechanizmy postrzegania niefizycznego..., ciekawe, e kiedy si tego baem... podobne to jest do zasypiania, ale bez utraty wiadomoci... ruszaj si, ruszaj... i ju powyej Ziemi, dostatecznie wysoko, by dostrzec jej krzywizn... jeszcze wyej... olbrzymi glob, widz go teraz tak jak astronauci, pikny... tak peen wszelkiej aktywnoci... napywaj wspomnienia... delikatnie odcinam si od nich pozostawiajc tylko jedno... tak, jako syn z synów synów podasz razem ze mn... esencja, która pomoga mi by tym, czym jestem, zawsze ze mn, radonie...

...Zmieniaj fazowanie... tylko ciemno, gboka ciemno... struktura ciemnoci... jeszcze jedno lekkie przesunicie i oto s... miliony malekich rozbysków wiata przesuwajcych si w rytuale wdrówki w dwóch kierunkach... pyncych z zewntrz do i na zewntrz z miejsca, z którego si wanie wyoniem, kady taki bysk to ludzki umys-wiadomo w tranzycie... do wntrza po wiey start w nowe dowiadczenia w yciu fizycznym... na zewntrz do okrelonego z góry sanktuarium lub opartej na przekonaniu iluzji...

...Wolna zmiana fazy... gboki smutek tych, których ruch staje si coraz wolniejszy i w kocu zatrzymuj si oszoomieni i zdezorientowani... janiejsze wiata tych, którzy wyaniaj si z zewntrz, pomocników umierzajcych szalestwo miertelnej paniki... dowiadujesz si o tym, kiedy sam jeste zarówno wrzeszczcym o pomoc jak i pocieszycielem...

...Potem Terytoria Systemów Przekona z ich rampami wyjciowymi prowadzcymi do zewntrz Midzystanu... mijam je powoli, jedna po drugiej... zbyt ciemno aby zobaczy, co znajduje si poza nimi... nastpne bardziej znajome, bardziej dostrzegalne, prowadzce w wielkie religie... dostpne dla tych, którzy ich potrzebuj... wpywa przez nie duo wiata, ruch w przeciwn stron, do Ziemskiego Systemu ycia, jest niewielki...

...dalsze powolne przesunicie fazy... tak, oto piercie Ostatniego Wcielenia... zatrzyma si?... nie, mijam go i posuwam si dalej i dalej...

...zgrupowanie wiata, wiata ludzkiej energii tworzce wielowymiarowy dywan, nieskoczony... gromady Ja-Tam... jak to si stao, e przeoczyem je poprzednio? Teraz rozumiem te przypywy i odpywy... moje jest tam take, ale ja musz pozosta na szlaku... odpyw pomocników odnajdujcych zagubione czci swoich grup... przypyw przywodzcy je z powrotem. I tamten inny stay odpyw... tysicy i tysicy... grupy osobowoci jednoczce si w pojedyncze i nowe istoty ludzkie w Ziemskim Systemie ycia...

...wolne i równoczesne przesuwanie fazy... wyrane oddzielenie... poza Polem (M) nie ma tu niczego... znam ten obszar dobrze... miejsce spotka z moim INSPE-KIEM... z samym sob... tak wiele razy i tak duo si nauczyem... teraz niczego wicej... jedynie ciemno... rusza dalej, dalej...

...zblia si jaka posta w ksztacie czowieka... pozdrawia mnie machniciem... znika, kiedy lekko zmieniam fazowanie... teraz jestem ju poza wpywem myli ludzkiej... byem tu ju poprzednio, ale nigdy nie byo jak teraz... wtedy czuem si samotny, ale z tym ju koniec...

...nagy napór jakby z wszystkich stron dookoa zamyka mnie... odpr si, nie walcz, nie opieraj... nie trzeba si ba... intrygujce... uczucie delikatnej, agodnej energii penetrujcej kad moj cz... ciekawskiej, dopytujcej si, inteligentnej ...niech zapytam... kto?... energia wstrzymuje swój ruch... spróbuj niewerbalnie... utworzy mentaln lini na zewntrz, elastyczn...

...linia wyciga si, staje si naprona... pojawia si obraz - bliniacze soca, orbitujca planeta, gorejce iskry opuszczajce i powracajce na planet... jedna podróuje wzdu linii a tutaj... napór zostaje ze mnie zdjty... kolejny obraz, dwóch wycignitych w powitaniu ramion...

...posyam pytanie... próbuj zrozumie odpowied... #...zniecierpliwiony i znudzony. Nauczyem si wszystkiego, co moliwe na planecie i rozpoczem eksploracj na zewntrz. Na mojej macierzystej planecie posiadam form fizyczn - jak ryba - nie, bardziej przypominajc delfina... delfin...#

...niespodziewana fala ciepej yczliwoci, a potem koniec. Odczyta moj mio do delfinów, a podobne przyciga podobne... ale skd pochodzi... on...?

...Powolna rotacja przesunicia fazy... wkrótce powinienem zbliy si do KT-95, ale nie zatrzymam si... moje pierwsze dziecistwo...

...nagy rozbysk jaskrawego wiata, bkitnego... i gos w mojej gowie...

#Zawracaj!#

To polecenie czy ostrzeenie?

#Obie te rzeczy naraz. Zawracaj! Wracaj!#

...nie mog tego odczyta... ale jeeli to odczytuje mnie, musz by w stanie... nie, to nie ma umysu... mechaniczne... nie fizyczne, tylko energia... urzdzenie... moe by niebezpieczne... spróbuj wysa... nie mog zawróci, przynale tutaj, obok...

#Podaj swoj tosamo!#

...obraz, wspomnienie KT-95... kolorowe chmury, muzyka, gry... Bkitne wiato zamigotao i zniko. Stranik? Ale kto go tu umieci? Teraz co znajomego... bysk mojego oryginalnego Domu. Nazywam go KT-95, ale nie jest to jego prawdziwa nazwa... tylko wspomnienie... przepywam obok nie ogldajc si za siebie...

...byski wiata daleko po obu stronach... czybym wdrowa za daleko? Z przodu ciemno... moe powinienem zatrzyma si i zastanowi? To moe by bezcelowe... coraz wicej wiate... jedno bezporednio przede mn... ostronie... zwolnij...

#No prosz! A wic przybye wreszcie, aby do mnie doczy. Nie musiaem wraca na twoje spotkanie.#

...tej radiacji nie mona pomyli z adn inn! To Miranon! Miranon - jak wiele razy odwiedza nas ze swoim spokojem i czystoci... poprzez OBE w tym wcieleniu.

Miranon! Czy wci jeste na swoim czterdziestym dziewitym poziomie?

#Tak, ale jestem ju gotowy rusza. Przybye w sam por.#

Waciwie to nie przybyem tu z zamiarem odnalezienia ciebie.

#Wiem. Zdaj sobie spraw z tego, co robisz. Duo si nauczye.#

Tak, to prawda. I teraz ju rozumiem twój cel w powracaniu. Zadanie gromadzenia swoich czci, jak ich nazwae, nie jest atwe, prawda?

#Istotnie. Tak jest w twoim przypadku, funkcj t wykonuj inni, inne czci mnie. Teraz ty take szukasz.#

Ale nie wiem, czego waciwie szukam. Czy to, czego szukam, jest takie samo jak twój cel? Gromadzimy razem czci nas po wszystkich stronach czasu, od systemu przekona do systemu przekona. Nie mog - nie moemy - odej, dopóki nie zbierzemy wszystkich.

#Wanie.#

Zatem, mój przyjacielu, co zrobimy, kiedy zakoczymy ju nasze zadanie?

#To wanie utrzymuje mnie w ruchu na wysze poziomy. Czasami wydaje mi si. e widz koniec, ale potem dostrzegam dalsze perspektywy.#

Moe powinnimy szuka razem.

#Nie, przyjacielu. Poruszamy si w rónych tempach. Ani ty, ani ja nie moemy tego zmieni. A w dodatku uwiadamiam sobie, e ty znalaze ju drog, podczas gdy ja wci jeszcze szukam swojej.#

Nie rozumiem. Jak to znalazem drog?

#Drog do uzyskania swoich odpowiedzi.#

Doprawdy? Gdzie?

#Mine j nie wziwszy pod uwag.#

Minem? Czybym znowu co przeoczy? Gdzie?

#W punkcie twojego pierwszego pochodzenia. Tego wanie i ja szukam... Musz dopiero odnale swoje pierwotne ródo. Jestem pewien, i tam znajduje si moja odpowiedz. Tak samo moe by z tob.#

Moje pochodzenie - KT-95? Znam je przecie bardzo dobrze. Nie ma tam niczego nowego.

#To nie jest waciwe okrelenie. Pierwotne i ródowe. Spójrz na ródo.#

Z powrotem od korzeni. Spróbuj.

#ycz ci powodzenia, drogi przyjacielu. Nie martw si. Jeszcze si spotkamy.#

Tego jestem pewien.

#Odejd z mioci.#

Zalewa mnie fala ciepej radiacji. Jej natenie maleje wraz z oddalaniem si janiejcej postaci. Czy spotkanie to byo przypadkowe? Nastpio w chwili jak najbardziej odpowiedniej, kiedy dystans przede mn wydawa si nieskoczony, dodajc mi si do wzmoenia nowego impetu. Musz jednak zawróci - ale przedtem spróbuj posun si w eksploracji odrobin dalej... Co to takiego? Olepiajca energia - nie mog si poruszy!

Gos w mojej gowie - zimny, upominajcy...

#Jestem Panem twoim i Bogiem, któremu suysz.#

...uczucie silnego naporu cinienia, jakbym si rozpywa... teraz jestem w wodzie... moje puca pene s wody... musz zaczerpn powietrza... pozby si wody... nie, to nieprawda, to nie tak... tu nie ma adnej wody... nie mam puc. Jest mi nakazywane, abym tak myla... to jaki wpyw... wiem, e tak nie jest... cinienie zmniejsza si... wyczuwam sondujce mnie palce energii docierajce a do mojego rdzenia... mog to powstrzyma... zamkn receptory... mocniej... pamitam jak...

#Nie pamitasz! Wcale nie pamitasz!#

A jednak... pamitam testy, dowiadczenia instruktaowe ze strony mojego Ja-Tam... byy takie prawdziwe... jestem gotowy, gotowy na t wymagajc energi... ona nie moe mnie skrzywdzi. Ale co to waciwie jest. Jaki to moe by bóg? Nie moe mnie skrzywdzi ani na mnie wpyn... bd spokojny, ciepy, przyjazny...

#Czy akceptujesz mnie jako swojego boga?#

...idea boga, który grozi wydaje mi si zabawna... pozwalam, aby mnie szybko opucia...

#Nie obawiasz si mnie?#

...wyzwalam obraz, w którym rozlatuj si raz za razem w milionach fragmentów i tworz si ponownie po kadej eksplozji...

#Niechaj ci diabli porw! Jeste niczym wicej jak zmarnowan energi mnie, który jest twoim Panem!#

...co powiedzia Miranon? Powinienem powróci... powróci do KT-95. A wic niech tak bdzie... dostroi fazowanie... powoli do wntrza... wyglda tak samo... po prostu tak samo... tczowe chmury... wycign si na chwil i odpoczn, polez w chmurach i posucham muzyki... o wanie, teraz lepiej... pochodzenie... ale to wszystko jest takie samo... zawsze takie samo. To lepa uliczka... nie ma tu niczego wicej... nie mog ju bardziej si dostroi. Równie dobrze mog spróbowa czego innego... kiedy ju odpoczn... Co powinienem teraz zrobi? Tutaj jest tak, jak byo zawsze... nawet spirale energii poniej... pamitam, jak sam byem tak spiral igrajc w podskokach tak jak one teraz... chwileczk... zaraz... podskoki... obrót do wntrza... a co jeeli? jeeli?... odwróci to, odwróci podskok... co si stanie...?

...ostronie, ostronie... teraz jest to duo silniejsze ni przedtem... ruch... muzyka sabnie... chmury rozpraszaj si... spirale znikny... nie ma teraz niczego, niczego poza spiraln mas energii poruszajc si na zewntrz... poruszajc si do wewntrz kawaek po kawaku... zupenie jakbym pyn pod prd...

...spirala staje si cianiejsza... zwajc si... bardzo wsko... prd jest silniejszy... trudno z nim walczy... ale wci si przesuwam... ciko, ciko... pochania to zbyt wiele siy... przede mn punkt wirowy... jeszcze troch... odrobin... za may, nie mog si przecisn... skoncentrowa energi... podskok... podskok...

...fala gboko wewntrz mnie... kolejna, wielka... przepenia mnie... kolejna fala... to boli, ale równoczenie jest pikne...

(i cz mnie pozostaje z tyu)

...podskok... podskok... wiksza fala... boli straszliwie, ale to takie pikne, tak przeszywajco pikne... nic nie moe by tak wspaniae, jak to...

(trac kolejn cz tego, czym byem)

...podskok... nastpna fala... nic nie moe tak gboko bole... nic nie moe by tak wszechogarniajc radoci... ale nie mog znie wicej...

(niewiele pozostaje ze starego mnie)

...podskok... najwiksza fala... to jest to, wanie to... nie ma niczego wikszego od tego, co czuj, niczego tak absolutnego, absolutna rado, absolutne pikno, absolutne...

* * *

Co? Dlaczego obudziem si w ten sposób? Musz ponownie jako poskada moj wiadomo... no wanie, teraz lepiej. Co si waciwie stao? Tak, ten sen. Sen? A moe to przeyem? Czy byo to rzeczywiste - czy tylko sen kogo innego?

...Teraz wszystko jest na miejscu i dziaa... wspomnienie snu szybko znika... co o chmurach i spiralach... i podróy przez Midzystan... i o yciu i mierci, cokolwiek to znaczy... o czym zwanym czasoprzestrzeni... i o bkitnej planecie... socu... dziwna, dziwna energia... miliony soc... i mio... nigdy nie zapomn tego uczucia, nawet jeeli by to tylko sen... skomplikowany sen... potrzeba byo tyle energii, aby si obudzi... tutaj, w tym jaskrawym chodzie...

...Có za dziwne miejsce do przebudzenia si. Nie poszedem przecie spa tutaj. I jak waciwie zapadem w sen? Lepiej powróci tam, gdzie przynale...

...przypyw, spójrz tylko na ten przypyw... wszyscy poruszaj si w tym samym kierunku, z wszystkich wymiarów... musz doczy, nim ponownie zapadn w sen... sen... jego fragmenty bez przerwy powracaj...

...musz dalej posuwa si razem z innymi... ale oni wszyscy s o wiele wiksi ode mnie... ja jestem jedynie pykiem... tak niewielkim...

#Istotnie, mój may. Zosta ze mn. Pomog ci.#

...ten obok mnie, tak... tak ogromny, e nie mog obj tego wzrokiem... spywa na mnie silna fala energii...dobrze, to pomaga... moja wiadomo wypenia si bardziej... przypominam sobie, jak si to wydarzyo... tak... byem czci Caoci... pojedynczo, czci umieszczone byy tam, tu i tam... brane z Caoci i umieszczane... gdzie? Nie widz wyranie... to podniecenie... rado z nowej przygody... pojedyncza, te dookola mnie umieszczone byy... potem bya moja chwila... szarpanie... niepewno... potem Cao znikna... co za straszliwa samotno... sam... musz powróci do Caoci... wiadomo rozpada si na kawaki... zasn... spa... co to jest sen?... utrata wiadomoci, rozpadanie si... to byo to...

...Teraz przesuwam si z powrotem... z powrotem w Cao, do której nale. Zaczynam wyczuwa radiacj, coraz silniejsz w miar naszego posuwania si... jake ciesz si, e powracam...

#Jakie przynosisz dary, maty? Nie dostrzegam adnego.#

...Dary? Dary? Mam jedynie potrzeb powrotu do Caoci, gdzie przynale, gdzie s inni tacy jak ja... jestem tym, czym byem zawsze... Dary? To oznacza wicej, ni jestem lub byem... nie ma niczego wicej... jedynie sen...

#Jest w tobie cos odmiennego. Nie wnosisz adnych darów i jeste samotny. Jeste niekompletny.#

...Niekompletny? Jak to moliwe? Jestem taki sam jak wtedy, kiedy opuszczaem Cao... bd kompletny, kiedy powróc... nie rozumiem... wszystko, co musz zrobi, to powróci...

#Rozumiesz, ale trzymasz to pod przykryciem. My dotarlimy pod to przykrycie. Pozwól, e pomoemy ci zrozumie, jak to si zaczto.#

...Co? Nie sen, ale zwizane z nim... zanim zacz si sen. Byo to dobre, ale Cao potrzebowaa wicej... a Cao jest... tak, to wtedy si wydarzyo... Cao rozdzielajca czci do rozwoju... do reprodukcji... eby doda do Caoci... czy o to chodzi? Wic dary byyby w wikszoci mn...? Musi to mie co wspólnego ze snem... co w nim lub nawet cay sen... musz otworzy moj pami na chwil, w której nie byem tu wiadomy... ostronie... nie chc ponownie rozszczepi swojej wiadomoci...

#To nie moe si wydarzy. Bdzie to mieszaniem tego, czym jeste teraz, ze wiadomoci tego, co ty nazywasz snem. To suma tego dowiadczenia jest twoim darem. Zrozumiesz, dlaczego jeste niekompletny, dlaczego jeste maty. Obserwuj.#

...pojawiaj si wspomnienia snu i przebudzenia... ale teraz jestem obserwatorem... próbujcym porusza si pod prd... przedtem... bysk wietlnej energii, kiedy zostaem dodany do plsów KT-95... nuda... ciekawo... odejcie... samotna migracja, poszukiwanie, poszukiwanie... jaskrawe soca energii w nie koczcym si szeregu... doczam do innych podobnych do mnie w poszukiwaniu... poszukiwaniu czego? Nie da si tego opisa... potem radiacja bkitnej planety krcej dookoa ótego soca... wejcie... przygotowanie do stania si... czym?... Czowiekiem... tak, czowiekiem! To bardzo rzeczywiste, gdy to obserwuj. Przejcie w istot fizyczn skadajc si ze znieksztaconej energii... materia fizyczna... energia zamknita w ograniczonym wyrazie... silne uczucie takiego ograniczenia, a jednak wrodzony instynkt nakazuje zachowa energi w materii fizycznej i utrzymywa j w dziaaniu... cudowny, lecz sprzeczny zamys. Nastpnie przychodzi potrzeba poszukiwania istnienia zmieniona w akcje i reakcje w innej modalnoci... bez powodzenia w tej egzystencji, i próbowanie wci od nowa... tak wiele przej od i do, od pierwszego maego stworzenia o pokrytej futrem twarzy... wzloty i upadki wiadomoci oraz intelektu, wci i wci, poprzez millennia wdrówek... wciele... sumy ich wszystkich s darami wniesionymi z powrotem do Caoci, ale ja nie mam ich ze sob... teraz rozumiem powód rozdzielenia czci... jakie dary otrzymuj od tego snu! A ja jestem... wszystkimi tamtymi wcieleniami, nimi wszystkimi. Tym, co nazwaem sum... moim Ja-Tam. Ale jestem jedynie czci...

#Dlatego wanie jeste may i niekompletny. Istnieje duo wicej.#

Tak... inni, którzy czekaj... grupy innych Ja-Tam. Podam, jako cao... tak... A wic we nie byem... w przedniej awangardzie... zwiadowc...

#Kiedy wszyscy zostan ju zgromadzeni, ty nadejdziesz ze swoimi darami. Nie bdziesz ju duej maty, ale w duym stopniu taki jak my. Wszyscy pozostali przybd z tob.#

Czy twój proces by taki sam? Czy jedna z twoich czci przybya tu jako pierwsza?

#Z nami byo inaczej. Wy postpujecie akurat tak, poniewa wasza odmienno od nas jest znaczna. Na naszej planecie cay nasz gatunek sta si wiadomy i dokona przemieszczenia jako cao.#

Dlaczego... dlaczego si zatrzymujemy?

#Szczelina jest tu przed tob. Wkrótce si otworzy. Poza ni moesz ujrze Emiter strumienia energii tworzcej to, co ty nazywasz snem.#

Sen... hologram byby lepszym okreleniem... Energia jest bardzo silna... pomienna kula energii... Mam obowizek do wykonania... Emiter przypomina mi... musz to zrobi...

#Rozumiemy, przyjacielu. Id.#

...Oto nadchodz dwie postacie, z których jedna janieje silniejszym blaskiem od drugiej... przesuwam si bliej do Emitera, bardzo blisko... osaniam je przed energi Emitera... otwieram moje receptory, aby dopomóc w tej osonie... i przypominam sobie dwie czci mnie we nie... i czuj peni efektów tej radiacji, ale teraz mog j absorbowa, podczas gdy one nie... pawi si w radiacji... przyswajajc, absorbujc... jak wiele wicej... jak wiele... Tak, teraz wiem, czym jestem, czym byem od samego pocztku, czym zawsze bd... czci Caoci, niespokojn czci, która pragnie powrotu, a jednak yje, aby szuka wyrazu w czynie, w tworzeniu, budowaniu, dawaniu, rozwoju, zostawieniu wicej ni braniu i pragnc ponad wszystko wnie z powrotem do Caoci dary mioci... paradoks cakowitej jednoci i trwania czci. Znam Cao... ja jestem Caoci... nawet jako cz jestem sum...

...Czci mnie ze snu powracaj i wycofuj si. Pamitam sen bardzo dobrze oraz to, co musz zrobi...

#Jako urose, may.#

...Jest co - przypominam sobie, e jest co, co musz zrobi... dla nas. Co stanie si, gdy wkroczymy i na nowo poczymy z Caoci?

#Co do tego istnieje mnóstwo spekulacji. Moemy poda ci ROTE opisujce jeden prawdopodobny rezultat. Bdzie to dla ciebie interesujce, kiedy powrócisz do snu... do hologramu.#

Kiedy powróc? Musz powraca do tego snu? Ponownie traci wiadomo?

#Nie masz wyboru. Jeste niekompletny. Ale ta wiadomo powróci razem z tob. Nie porzuciby tych, którzy czekaj, nawet gdyby byo to moliwe.#

To prawda.

#We to ROTE. Moe pomóc ci ono by cierpliwym, tobie i sumie ciebie.#

Jestem pewien, e pomoe. Ale ja... my... tak bardzo musimy wiedzie, co to znaczy sta si kompletnym. Czy mógby to wyjani?

#Znamy to bardzo dobrze. Moe to zosta wyraone twoimi sowami.#

Nie ma pocztku, nie ma koca,
Jest tytko zmiana.
Nie ma nauczyciela, nie ma ucznia,

Jest tylko pamitanie.
Nie ma dobra, nie ma za,

Jest tylko wyraenie.
Nie ma poczenia, nie ma dzielenia,

Jest tylko jedno.
Nie ma radoci, nie ma smutku,

Jest tylko mio.
Nie ma wikszoci, nie ma mniejszoci,

Jest tylko równowaga.
Nie ma zastoju, nie ma entropii,

Jest tylko ruch.
Nie ma czuwania, nie ma snu,

Jest tylko istnienie.
Nie ma ograniczenia, nie ma przypadku,
Jest tylko plan.

#Oto jak wiemy, e ma by.#

Dzikuj. Akceptuj to.

#Musisz przeby drug polowe krgu, aby zakoczy swoj podró.#

Drug poow krgu?

To duo atwiejsze. egnaj, may.#

Popdzany cudown potrzeb zamknicia wszystkiego rozpoczynam powrót. Strumie zatrzymuje si tu za mn, czekajc na wejcie. Ju sam przebysk myli o wejciu wnosi olbrzymie oczekiwanie.

...Z powrotem do snu... id z powrotem do snu...

Jak si tutaj dostaem? Co zrobiem? Zaczynaj sczy si wspomnienia... poruszanie si pod prd energii, wykorzystujc technik podskoków spiralnych dzieci... Jak zacz? Tak... z prdem powinno by atwo... wykorzysta systematyczne podskoki, które poznaem tak dobrze, kiedy byem dzieckiem we nie... podskok... podskok...

...i natychmiast z powrotem przez wskie rozcicie... rozmazana plama igrajcych spiral... zatrzyma si tu poza tczowymi chmurami... jake daleko to byo, kiedy tam leaem i zaczynaem spekulowa... teraz przypyw wspomnie powraca. Ja-Tutaj mnie... reszta jest atwa... po prostu przesunicie fazy...

Musz wic podj jeszcze jedn podró, do drugiego koca krgu. Wiem co to jest... porusza si w drug stron po Midzystanie, nie poza, ale do. Jeeli zastosuj moje fazowanie metod szybkiego przeczania i podskok... równoczenie...

...i ju sun szybko do wewntrz... obok grup Ja-Tam... znikny... obok Terytoriów Systemów Przekona... migaj... obok bkitnej planety... i popatrz tylko, jak zmienia si z powrotem w piercie kurzu... wszystko si porusza, wszystko... ponownie pod prd, podajc z powrotem tam, gdzie si to zaczo... olbrzymi kwiat czsteczek i wiata zwijajcy si z powrotem z powrotem w strumie... strumie... wejd w niego, poruszaj si razem z nim... czy bd w stanie to znie? Jest taki silny...

...i oto jestem... Emiter! Nie, to nie by big bang... to nadeszo od Emitera... kreacja hologramu... i oto jest, powrotny odpyw na jedn stron... cykl... zamknita ptla... krg! Teraz wiem... teraz ju wiem!

...lepiej wróc, z powrotem do mojego Ja-Tam... niech si dowiedz... atwo i szybko... szybkie przeczenie i przeskok...

#Ram, czy to ty?#

Tak. Wasz zwiadowca powróci.

#Kontroluj swoj radiacj! Spalasz nas!#

Och, przepraszam. Czy teraz lepiej?

#Kiedy zerwae wewntrzn wi, nie wiedzielimy, czy powrócisz. Ale udao ci si! Teraz moemy dziaa. Lecz najpierw musisz...#

Mam to! Mam to, czego potrzebujecie!

#Zamknij si i posuchaj, dobrze?#

O co chodzi?

#Musisz wróci do swojego ciaa fizycznego. Natychmiast.#

Dlaczego? Czy co si stao?

#Próbowalimy przesa do ciebie myl. Kiedy twoja zewntrzna wi zostaa zerwana, odcio ci to zarazem od twojego ciaa fizycznego. Jeeli szybko do niego nie powrócisz, moesz je utraci. A na to nie jest jeszcze waciwy czas.#

Jeeli oni byli przestraszeni, to co dopiero mówi o mnie! Podarowali mi przypyw energii i rozpoczem szybkie przesunicie powrotne do fazy fizycznej. Ciao doznao wstrzsu, ja zreszt take - skóra bya zimna, cinienie krwi bardzo niskie, puls wolny, serce bliskie migotania przedsionków. Kiedy ponownie zaczem gboko oddycha, moje ciao zaczo si z wolna ociepla, wraca do normy, chocia minie byy w dalszym cigu zdrtwiae... upynie kilka dni, zanim powróc do w miar normalnego stanu...

* * *

Rzeczywicie upyn musiao kilka dni, aby moje ciao powrócio wreszcie do normy. Nie mona jednak byo tego powiedzie o samej esencji mnie. Nie chodzio tu tylko o Odmienne Spojrzenie, ale o wspomnienie nieograniczonej wolnoci, o nadzwyczaj ulotne mignicie Ostatecznego Wyboru.

No i wiedziaem, e mam brakujc Podstaw!

Przynajmniej mam teraz zy, które mog roni, policzki, po których mog spywa i miujc do, aby je zetrze. Jeeli chodzi o dary - kiedy nadejdzie odpowiednia pora, zabior je ze sob. Pozostawanie tutaj moe stawa si cisze i cisze. Wdrowiec nie moe czeka wiecznie.

Lecz wci spogldam dookoa. Na wspaniay zamys, na cudownie pomylan redukcj myli do ich praktycznego zastosowania. Na to jak mechanizmy ycia modyfikuj si do zmian w otaczajcym ich rodowisku. Spogldam na li drzewa dostatecznie gitki, aby oprze si naporowi wiatrów, umocowany i unerwiony w taki sposób, i w swojej funkcji przetwarzacza zawsze ustawia si wierzchem w gór.

Spogldam na kodaka, badajcego wszystko z ciekawoci kota, który przez tydzie uczy si wicej ni przez reszt ycia, który uczy si jak wykorzystywa swój wewntrzny kalkulator obliczajcy odlego od podogi do stou i wyzwalajcy akurat tak ilo energii, jaka umoliwia mu wykonanie skoku piciokrotnie przekraczajcego jego wasn wysoko i bezpieczne wyldowanie na stole.

Moja wiadomo rozciga si na ziemi, powietrze i morze, wspódziaajc w gruntownej symbiozie, aby dostarczy to wszystko, co potrzebne jest milionom - nie, bilionom - zamieszkujcych to miejsce form ycia. Co pierwsze si pojawio, potrzeba czy myl? W moim mózgu pojawia si warstwa dajca mi moliwo mylenia, zamiast jedynie istnienia. Bycia tym, czym jestem. Czy byo to zaplanowane ju w zamyle - czy tylko jest to eksperymentem, majcym na celu obserwacj skutków? A moe by jaki zupenie inny powód, którego jeszcze nie pojem?

Chaos, organizacja, zmienne - wszystko to jest jednym i tym samym.

Nawet jeeli wszystko to moe zosta w kocu odtworzone, to chciabym spotka Oryginalnego Projektanta. Choby raz.

ROZDZIA SZESNASTY: WIDOK Z POBOCZA DROGI

Potrzebowaem wielu tygodni rozwaa, aby doj do siebie po tej wyczerpujcej podróy wzdu Midzystanu. Okrelenie „wzdu Midzystanu" jest tylko czciowo prawidowe. Musiaem poczyni zwrot, w przeciwnym kierunku, aby osign mój cel.

„Doj do siebie" take jest tu nieprawidowe. Nie doszedem do siebie w peni i nigdy ju nie dojd. Zmiana, jaka we mnie zasza, jest staa. Nie mam pojcia, jak wielu innych ludzi miao takie same dowiadczenia i powrócio, aby o nich opowiedzie. Kade takie doniesienie zostao zapewne podkoloryzowane zarówno przez nich samych, jak i cywilizacj oraz wiek, w jakim miao miejsce. Tak te byo ze mn. Sowa i synteza analityczna s niedostatecznym rodkiem, aby w prawidowy sposób odda znaczenie oraz wano takiego doznania.

Podstawa - ta brakujca Podstawa - bya teraz dla mnie Znanym. Nie przekonaniem, nadziej czy wiar; nie rozumieniem intuicyjnym czy emocjonalnym - ale Znanymi na trwae zakorzenionymi w moim umyle - wiadomoci. Tak naprawd to byy tam przez cay czas, ale mnie nie udawao si rozpozna wielu wzorów dowodu na to, czym byy. Akceptacja nie jest tym samym co Poznanie.

A wic... Znana Podstawa. Fizyczny wszechwiat, wliczajc w to cao rodzaju ludzkiego jest zachodzcym bezustannie procesem twórczym. Istotnie istnieje Stwórca. Jednake odpowiedzi na pytanie, kim lub czym jest ten Stwórca szuka naley poza Emiterem i Szczelin, a tam jeszcze nie byem. Tak wic tej czci nie wiem. Jeszcze nie. Wszystko, na czym si opieram, to przytaczajce doznanie w pobliu Emitera oraz ewoluujcy bez przerwy proces twórczy zachodzcy zarówno na tym wiecie jak i we mnie samym. Tyle postrzegam moim Odmiennym Spojrzeniem.

Ludzki umyl-wiadomo od wieków spekuluje co do tego, jaki jest ten nasz Twórca. Nie byem w stanie si w to zaangaowa z powodów, które teraz s ju dla mnie zrozumiae. Poniewa bez przerwy stosujemy etykietk „boga" na tysice najprzeróniejszych sposobów, opieraem si wszelkim próbom identyfikacji w jakiejkolwiek formie opisowej. Przejaskrawienia i nieporozumienia byyby zbyt due. Teraz wiem, dlaczego si przed tym opieraem. To samo stosuje si do sowa „duchowy" i wielu innych powszechnie uywanych terminów.

Ponisze podpunkty s dla mnie Znanymi:

Nasz Stwórca:
• jest poza naszym zrozumieniem tak dugo, jak dugo pozostajemy istotami ludzkimi
• jest projektantem zachodzcego bez chwili przerwy procesu, którego jestemy czci
• posiada cel dla pewnego dziaania, cel ten wykracza jednak poza nasz zdolno pojmowania
• w miar potrzeb dokonuje w tym procesie zmian i przestroje
• ustanawia proste prawa majce zastosowanie dla wszystkich i wszystkiego
• nie da czci boskiej, adoracji czy rozpoznania
• nie karze za „zo" i „grzeszne uczynki"
• nie nakada na nasz aktywno yciow adnych ogranicze

Pragnienie powrotu z darami jest integraln czci zamysu.

Jednake, co najwaniejsze, uwiadomiem sobie, e adne sowa, jakie mógbym napisa czy wypowiedzie, adna muzyka, jak mógbym skomponowa, nie bdzie w stanie przekaza w peni takiej Wiedzy innemu umysowi ludzkiemu. Jako przekonanie mogoby to by moliwe, ale w adnym wypadku jako Znane. To ostatnie moe zaistnie jedynie poprzez bezporednie doznanie. Kwesti za zasadnicz stao si pytanie, w jaki sposób to umoliwi.

Potem uwiadomiem sobie, e taki proces transferu by w dwóch trzecich gotowy - osigalny i funkcjonujcy w obrbie systemu nauczania, jaki powsta w naszym Instytucie.

Najpierw jednak musiaem si upewni co do potrzeby pomocy w takim transferze u innych. Przypomniaem sobie moje spotkanie z bezimienn, olbrzymi istot w pobliu Szczeliny. Powiedziano mi wtedy, e byem niekompletny. Byem zbyt „may". Nie byo „wystarczajco" mnie. I nie wiedziaem niczego o „darach", jakie miay mi towarzyszy podczas przejcia przez Szczelin.

Przypomniaem sobie take cywilizacj ludzk sprzed tysicy lat, jak odwiedziem wczeniej. Spoeczestwo to liczyo niewiele wicej ponad milion osób; otrzymali Sygna i przygotowywali si wanie do odejcia jako kompletna cao. Przypomniaem sobie te niespodziewane „migotanie" - zniknicie setek tysicy zgromadzonych istot ludzkich nie bdcych ju w stanie fizycznym, w pobliskich i poczonych razem grupach Ja-Tam. Na koniec przypomniaem sobie wizyt, jak poczyniem kilka lat temu, kiedy to udaem si jakie tysic piset lat w przyszo do cywilizacji niefizycznych istot ludzkich, której byem czci. Oni - albo raczej my - znajdowalimy si tu przed odejciem jako zunifikowana cao. Moja wizyta bya pewn form zakoczenia, na które oczekiwali, a czego wtedy nie rozumiaem.

Teraz to rozumiem. Rozumiem take, co znaczyo „may", dlaczego byem „niekompletny" i czym byy „dary". Wiem, dlaczego uwikany zostaem w proces „odzyskiwania" tych, którzy opucili ciao fizyczne. No i rozumiem wreszcie potrzeb dzielenia si moimi dowiadczeniami z innymi poprzez pisanie ksiek i artykuów, dlaczego woyem wszystkie swoje fizyczne dobra i lata osobistych wysików w rozwój nauczania, tak aby i inni mogli osign stany wiadomoci podobne moim. Nie byo to zaspokojenie ego; nie pragnem zosta jakim guru czy „przywódc duchowym". Nie chodzio te o rozgos - moje inne formy dziaalnoci ju o to zadbay. Nie by to lepy traf - wszak zrobiem dostatecznie wiele jeszcze przed moim pierwszym OBE. Nie dziao si to take z powodu wielu moich osobowoci w moim Ja-Tam. Pojedynczo byy one tak samo niewiadome jak ja. Byy po prostu czci mozaiki.

Chodzio o Podstaw; zbiór i ujednolicenie „czci", nie tylko tych zabkanych i brakujcych w moim wasnym Ja-Tam, ale take czci caych grupy Ja-Tam, z którymi byem zwizany. Nie mam pojcia, jak wielu innych jest w takiej grupie. By moe tysice lub setki tysicy.

Dlaczego istnieje wic potrzeba takiego cakowitego ujednolicenia? Po to, abymy mogli sta si prawdziw Jednoci. Kompletn, cznie z niezliczon iloci darów dowiadcze i mioci. Wtedy jako cao moemy przej przez Szczelin.

A co potem? Na to niestety odpowied nie jest jeszcze znana.

Odejcie z tej Ziemi najwyraniej przewidziane jest na trzydziesty pity wiek. Ale nie moemy odej, dopóki nie zbierzemy z powrotem wszystkich czci kadego Ja-Tam w naszej grupie - a jest to olbrzymie zadanie. Jeeli zajdzie wic taka konieczno, bdziemy wyrusza w misjach ratowniczych, kiedy czci nas opuszcz stan fizyczny oszoomione i niepewne, lub kiedy wypadn przez pknicie w systemie przekona, który przez tak dugi czas trzyma je niczym w puapce.

Moja rola, jak teraz widz, sprowadzaa si do uprzystpnienia. Podstawa musiaa zosta wczona do naszej dziaalnoci i systemów nauczania. Byem niewiadomy, ku czemu si waciwie kierujemy. Byem take niewiadomy prawdopodobiestwa, e w naszych metodach i technikach sucych poprawie ludzkiej wiadomoci znajduje si pewien rodzaj Sygnau, który móg pobudzi i przycign tych, którzy poprzez swoje wasne Ja-Tam zwizani s w obrbie naszej grupy. Czsto zastanawiaem si, ile osób z tysicy, które uczestniczyy w naszych programach, nale do naszej konkretnej grupy. Nie ma sposobu, aby si tego dowiedzie. Jeszcze nie.

Przez przeszo pitnacie lat nasze programy dostarczay praktycznej wiedzy o ludzkiej wiadomoci a po sam skraj czasoprzestrzeni. Krok poza t granic, aby rozpocz gromadzenie wiedzy o Podstawie, rzeczywicie by ostatecznym wyzwaniem. Problem polega na tym, w jaki sposób dokona tego jasno i przejrzycie, tak aby Podstawa staa si Znanym, zamiast jedynie przekonaniem. Mogo si to sta wycznie poprzez osobiste dowiadczenie.

Musiaem zacz ze Znanymi. To, co nazwaem rampami wjazdowymi do Midzystanu, jest fizyczn mierci, tak jak postrzegana jest ona przez wikszo Ludzkich Umysów. Rampy te prowadz poza skraj mapy Znanego, a znaki drogowe s sprzeczne.

Kulturowo wiemy obecnie bardzo mao o samej mierci i o tym, co istnieje poza ni. Moemy wierzy w róne przesanki i obietnice, nie jest to jednak Wiedza. Jedyn rzecz, jak wiemy na pewno, jest fakt, i mier fizyczna czeka kadego z nas. Prdzej czy póniej dotknie ona take wszystkich z naszego otoczenia. Jest to jednak wszystko, co na ten temat wiemy i std rodzi si strach.

Naley tu doda, e dosownie caa nasza wiedza i badania naukowe skoncentrowane s na sprawach materii fizycznej i czasoprzestrzeni. Naszym nienasyconym pragnieniem jest poznanie wszystkiego o Tutaj bez adnych wyjtków czy przeocze. Korzenie tego impulsu sigaj a do walki czowieka o przetrwanie we wrogim mu rodowisku, kiedy to gównym popdem bya dyrektywa przetrwania. Ten fundamentalny motyw jest wci obecny, nawet jeeli jest mocno zawoalowany.

Jeeli chodzi o sam mier fizyczn, to nasze nauki mog nam dostarczy jedynie takiego podejcia, które w jaki sposób zwizane jest z materi fizyczn. Szczególnie celujemy w systemach pomiaru Czego. Jeeli nie ma elektrycznego sygnau mózgu, nie wystpuj reakcje chemiczne, nie widzimy ruchu - wtedy nie mamy Niczego. Std mier równa si Niczemu. A jeeli zapytacie, czy po zanikniciu reakcji elektrochemicznych Ludzki Umys znika, zupenie jak pole magnetyczne dookoa elektromagnesu po wyczeniu prdu, prawie zawsze otrzymacie odpowied pozytywn. Ale przecie - moecie upiera si dalej - takie pola magnetyczne nie znikaj tak naprawd, poniewa pozostawiaj moliwe do zmierzenia lady na lub w pobliu jakiej czuej materii. Co wic z umysem? Oczywicie - pada naukowa odpowied - z ludmi dzieje si podobnie; yj przecie w pamici swoich bliskich lub w fizycznych przedmiotach, które wytworzyli bd przyczynili si do ich wytworzenia - w ksikach, dzieach sztuki, budynkach itp. To jednak ju wszystko.

atwo zrozumie, dlaczego tak wielu naukowców i lekarzy jest w swoich wystpieniach publicznych nihili-stami bd ateistami. Lecz nawet pomimo tego wielu zmuszonych jest do wyraania przekonaniowego wizerunku przetrwania, skutkiem nacisku kulturowego czy ukrytych nadziei bd win. Co wicej, pracownicy naukowi i lekarze s mimowolnymi uczestnikami drapienego procesu majcego miejsce w Ziemskim Systemie ycia. Jako tacy s wic oni tak samo jak inni skonni do dopasowywania danych tak, aby odpowiaday one ich potrzebom. Niemniej jednak cz naszych najwikszych naukowców dosza ju do wniosku, i jestemy czym wicej anieli jedynie ciaami fizycznymi lub przynajmniej zrozumieli, e nasz umys jest czym wicej ni jedynie zdolnoci wytwórcz naszego mózgu.

Znakomita wikszo naszej wiedzy naukowej nie jest w najmniejszym bodaj stopniu zwizana z próbami przeksztacenia Niczego w Co, tak wic z bólem serca musimy odoy to na bok. Wszelkie wysiki wspóczesnej nauki prawie w caoci nakierowane s na Ziemski System ycia i fizyczn czasoprzestrze, a do zastosowania na tym obszarze jest bardzo mao. Przez tysice lat ksia i kapani próbowali przekona nas do wiary w dalsz egzystencj po mierci. Zwolennikom stanu Poznania w ramach pomocy wypracowano ogromn ilo technik, ale bardzo niewielu z nich, o ile w ogóle kto móg poszczyci si jako takim sukcesem.

Powracamy wic do osobistego doznania. Gdyby mona przekroczy t granic, zbada ten tak zwany obszar Nicoci i powróci, a take opisa go jasnymi terminami nie skaonymi systemami przekona, to w odpowiednim czasie doprowadzioby to do ogólnowiatowego Poznania i w konsekwencji do wyeliminowania strachu. Lecz na razie nie wiemy, jak tego dokona.

Istnieje jednak prawdopodobiestwo, e ju to robimy - i po prostu nie pamitamy tego.

Gdybym bez adnych wtpliwoci wiedzia, czym bd i co bd robi po mierci, zmienioby to mnie w sposób radykalny. Przeybym moje ycie fizyczne w caej jego peni, bez czajcych si za kad sekund cieni, cieni które mówi: jeden faszywy ruch i twój czas si skoczy! Gdybymy wiedzieli, e kady z nas ma prawo odejcia, kiedy jestemy pewni, i nasza fizyczna przyszo nie ma ju dla nas adnego powabu, to jake zmienioby to nasze ycie! Gdybymy mieli pewno, e - bez wzgldu na to, co si stanie - moemy przeduy nasze wizy mioci poza Ziemski System ycia i czasoprzestrze - gdybymy byli pewni, e kiedy nasi ukochani odejd, my bez adnych wtpliwoci wiedzielibymy, gdzie moemy ich odnale - jak cudown wolno uzyskalibymy w ten sposób!

ROZDZIA SIEDEMNASTY: DALSZE POSZUKIWANIA

.Przejrzawszy najlepiej jak tylko mogem bardzo skp ilo tego, co osigalne jest na temat ycia po mierci w danych Ziemskiego Systemu ycia zadecydowaem, e nieodzowny jest powrót do mojego osobistego inwentarza dowiadcze. To, czego poszukiwaem, stao si pewnego rodzaju ubezpieczeniem na mier, a okolicznoci w moim yciu osobistym wskazyway, i nie jest to potrzeba palca. Moja rdzenna ja podpowiadaa mi, e nie jest to takie trudne, jak miaem w zwyczaju o tym myle, wic majc to na uwadze rozpoczem poszukiwania.

Istniaa niewielka grupka osób, o których dobrze wiedziaem, e kontaktowaem si z nimi ju po ich fizycznym odejciu w trakcie moich dozna poza ciaem. Do grupy tej zalicza si mój ojciec, który zmar po roku cierpie bdcych rezultatem wylewu. Odnalazem go w maym pokoju z jednym tylko oknem, najwyraniej powracajcego do zdrowia. Przywita si ze mn bardzo serdecznie. By te przyjaciel, inynier Charlie, który umar na skutek zawau serca, i którego odkryem w chatce nad brzegiem oceanu; mój przyjaciel pilot oraz badacz Agnew, którego w miesic po jego tragicznym wypadku lotniczym spotkaem w miejscu przypominajcym laboratorium - by bardzo podekscytowany jakim nowym projektem; a take Dick, mój przyjaciel lekarz, zmary na raka, którego odnalazem modszego i zdrowszego, rozmawiajcego z dwoma innymi mczyznami w pomieszczeniu przypominajcym biuro. Na krótko spotkaem te moj matk, chocia nie byo to podczas OBE. Pojawia si, w kilka minut po swojej mierci w szpitalu w Ohio, na przednim siedzeniu mojego samochodu, kiedy jechaem do pracy.

Byli te inni, ale nikogo nie znalem tak dobrze jak tych. Kiedy poszedem ladem tego, czym byli... jakich ich znaem, wyoni si pewien interesujcy fakt. Otó adna z tych osób nie bya zamknita w systemie przekona o yciu po mierci. Ale gdzie w takim razie poszli i jak si tam dostali? Po wszystkich tych latach nie podjem trudu, aby si tego dowiedzie.

Rozwaajc to wszystko równoczenie uwiadomiem sobie, jak niewiele systemów przekona zostao naoonych na mnie przez moich rodziców. adnego ognia i siarki, adnych anioów czy diabów, adnych kaza o yciu pozagrobowym - jedynie proces samookrelenia. W owym czasie ani oni, ani ja nie zdawalimy sobie sprawy, jak bardzo byo to wane.

Podczas nocnych wypraw rozpoczem próby odkrycia, co zdarzyo si tym, których spotkaem ju po zakoczeniu ich pobytu w Ziemskim Systemie ycia. Okoo trzeciej nad ranem po dwóch cyklach snu byem wypoczty i odprony. Wydostawszy si na zewntrz znalazem si w ciemnoci, w pobliu mojego ciaa fizycznego. Zaledwie chwil zajo mi dotarcie do skraju Pasma H. Oddalajc si ode rozpoczem poszukiwania tych, którzy nie posiadali silnego systemu przekona o yciu po mierci.

Na pierwszy ogie poszed Charlie. Dokonaem szybkiego przeczenia i znalazem si w stworzonej przez niego niefizycznej chatce nad brzegiem oceanu. Przypominao to zatrzymany na chwil kadr filmu. Piaszczysta plaa sprawiaa wraenie normalnej, ale chatka bya pusta. Chmury na niebie byy nieruchome, soce take wydawao si sta w miejscu. Nie byo adnego wiatru. Charlie znikn. Gdyby tu by, wszystko byoby w ruchu.

Nagle zauwayem co, co byo dla mnie anomali. Stopami wyczuem piasek. Spojrzaem w dó. Byy tam moje stopy - moje bose stopy. Poruszyem palcami i wepchnem je w piasek. Wszystko sprawiao wraenie absolutnie naturalnego. Po jednej stronie cign si pas trawy. Podszedem bliej - nie podpynem w powietrzu - i dotknem jej bos stop. Bya to najprawdziwsza trawa. Pochyliem si i zerwaem jedno dbo spostrzegajc równoczenie, e posiadam take rk. Woyem dbo do ust i delikatnie ugryzem. Smak by jak najbardziej prawdziwy. Rzeczywicie bya to trawa, ywa i rosnca.

Charlie, którego znaem nigdy nie zdradzi si, e potrafi tworzy ywe organizmy. Tutaj miaem jednak tego dowód. Ja sam take przybraem przecie automatycznie form fizyczn, a to byo ju zupenie niezwyke, skromnie mówic. Jaki rodzaj pola energii wytworzy Charlie? Z pewnoci nie by to system przekona, a ja nie zostaem uwarunkowany na to, co znalazem.

Kiedy opuszczaem to miejsce, powoli i rozwanie, moje zmysy ciaa fizycznego zaczy powoli zanika. Sprawdziwszy „lokalizacj" stwierdziem, e znajduj si tu po wewntrznej strome bariery Pasma H Dwiku, w obrbie pasma ludzkiej radiacji w spektrum Pola (M).

W cigu nastpnych tygodni próbowaem dowiedzie si, dokd odszed Charlie. Chocia próbowaem na wszystkie moliwe sposoby, nigdzie nie udao mi si natrafi na jego lad.

Nastpn poszukiwan przeze mnie osob by mój ojciec. Przez przeszo rok cierpia na silne bóle bdce skutkiem wylewu i przed mierci nie by ju w stanie porozmawia o swoim problemie. Dowiedziaem si o tym, kiedy odnalazem go uprzednio, wkrótce po jego mierci. Teraz take z atwoci odszukaem pokój, w którym powraca do zdrowia, ale jak si tego po trosze spodziewaem, nie byo go w nim. Pokój by pusty. Mogem jednak wycign do i dotkn ni ciany. Dlaczego nagle zmaterializowaem swoj do? dana bya chropowata, jakby wykonana z betonu czy cegie. Ojciec, którego znaem, nie móg tego zbudowa. A wic albo nie znaem ojca tak dobrze, jak mi si wydawao, albo te pokój ten zbudowany zosta przez kogo innego.

Kiedy przemieszczaem si powoli na szczyt niewielkiego budynku, moje postrzeganie ponownie zmienio si na czysto fizyczne. Nie byem zaskoczony stwierdzajc, e cakiem niedaleko znajduje si Pasmo H Dwiku. Póniej próbowaem, ale nie udao mi si dowiedzie, gdzie by mój ojciec. Czyby zarówno on jak i Charlie powrócili do Ziemskiego Systemu ycia? A moe przejli ich „odzyskiwacze" z ich wasnych Ja-Tam? I co to waciwie za miejsce, w którym od momentu ich odejcia chatka i pokój stay puste? Tak jak poprzednio czuem, e byo to zbyt rzeczywiste jak na system przekona. Moja ciekawo zostaa pobudzona.

Kilka dni póniej podjem kolejn wypraw do przylegego obszaru - z takim samym rezultatem. Odnalazem miejsce, w którym spotkaem Agnewa w kilka miesicy po jego mierci we wraku poncego samolotu po nieudanym ldowaniu na lotnisku w Ohio. To wanie na jego pogrzebie w Pónocnej Karolinie miao miejsce pewne wydarzenie, którego nie potrafi wytumaczy. W chwili, w której trumna z jego zwokami opuszczana bya do grobu, nisko nad cmentarzem przelecia samolocik typu Twin Beech. By to dokadnie taki sam model, cznie z kolorem i oznakowaniami, na jakim lata Agnew. Pomacha skrzydami i po chwili znikn w oddali. Wdowa wybuchna paczem, a my wszyscy, którzy znalimy go dobrze, take bylimy tym incydentem poruszeni. Póniej sprawdzilimy wszystkie lotniska w promieniu trzystu mil. adne nie odnotowao startu bd ldowania samolotu typu Twin Beech.

Majc to na uwadze nie byem zbytnim optymist, jeli chodzi o odnalezienie tak twórczego osobnika jak on w jakim miejscu niefizycznym. Kiedy spotkaem go poprzednio, wkrótce po jego mierci, peen podniecenia pracowa wanie nad czym, czego nie potrafi mi wytumaczy. Tym razem platforma i osprzt znajdoway si na swoim miejscu, brakowao jedynie Agnewa. Nawet nie próbowaem go zlokalizowa - byo zbyt wiele rónych moliwoci.

Nastpnie skoncentrowaem si na miejscu, w którym spotkaem Dicka po jego mierci. By dobrym lekarzem i przyjacielem jeszcze z czasów, kiedy mieszkaem w Nowym Jorku. Gdy go wtedy ujrzaem, pogrony by w powanej dyskusji z kilkoma mczyznami znajdujcymi si razem z nim w jakim duym pokoju. Nie odezwa si do mnie, ale na znak rozpoznania pomacha rk. Wyglda o poow modziej ni w chwili swojej mierci.

Dotarem do tego samego duego pokoju bez wikszych problemów. Ku memu zaskoczeniu nie by on jednak pusty. Przy stole stao dwóch cakowicie normalnie wygldajcych mczyzn w garniturach. Pogreni byli w cichej rozmowie. Zbliyem si do nich ostronie.

„Przepraszam, ale czy moglibycie udzieli mi informacji o Dicku Gordonie?"

Odwrócili si i spojrzeli na mnie szeroko otwartymi oczami. Po chwili gos zabra wyszy z nich.

„Przykro mi, ale nie oczekiwalimy ciebie. Czy chcesz usi? Jeste zmczony?"

„Nie, czuj si dobrze. Chciabym tylko..."

"Poczekaj chwil, George" - przerwa drugi mczyzna. - „Ten jest inny. Spójrz!"

Przez moment intensywnie mi si przygldali, po czym George pokiwa gow.

„Wci posiadasz yjce ciao fizyczne?"

Zawahaem si.

„No có, raczej tak. Ale..."

„I wiesz, e nie nisz?"

„Tak, wiem o tym. Próbuj..."

„Zadziwiajce!" - George wycign rk, uj w ni moj do i energicznie potrzsn. - „Syszaem o ludziach takich jak ty, lecz jeste pierwszym, którego spotkalimy! Co ty na to, Fred?"

„Ale... tak waciwie to co to za miejsce?"

Tym razem odpowiedzi udzieli mi Fred.

„Jest to miejsce, do którego trafiaj pewni ludzie po swojej mierci. Czasami przy odrobinie pomocy. Wikszo z nich nie wie, e ono istnieje".

„Jacy ludzie?"

„Zwizani z medycyn. Lekarze, chirurdzy i tak dalej".

„Dlaczego trafiaj wanie tutaj?"

„Aby ochon po wielkiej przemianie" - wyjani George. - „A potrzebuj tego szczególnie, poniewa tak bardzo pochonici byli utrzymywaniem swoich pacjentów przy yciu. Ale w znajomym otoczeniu szybko przychodz do siebie. Rozejrzyj si".

Uwiadomiem sobie, e znajduj si w typowej prywatnej przychodni - z poczekalni, w której stay fotele oraz stoliki pene czasopism i rónokolorowych magazynów. Przez szyb widziaem biurko pielgniarki i szafk z kartotekami. Drzwi do gabinetu wewntrznego byy uchylone i ujrzaem w nim biurko oraz krzesa, a jeszcze dalej zobaczyem pokój bada z ókiem, tabelami oraz charakterystycznym dla takich wntrz wyposaeniem.

Ponownie odwróciem si w stron mczyzn.

„Kto to wszystko poustawia? Wy?"

„Nie wiemy" - odpar Fred. - „Byo ju tu tak, kiedy przybylimy. Stworzono to, aby po prostu pomóc ludziom medycyny w przystosowaniu si do zmiany. Wszystko to jest znajome. Dlatego wanie dziaa".

„Czy tylko wy tu jestecie?"

„Jest nas co najmniej kilkuset, ale wikszo znajduje si teraz w miejscu przyj. To ci, którzy zostaj i pomagaj. Inni przychodz i odchodz przez cay czas".

„Jak si tu dostae?" - zapytaem George'a

„No có, siedziaem w Parku, potem nadszed Fred, usiad obok mnie i nagle... Co si stao? Dobrze si czujesz?"

Musia spostrzec malujcy si na mojej twarzy szok, gdy niespodziewanie mój umys zalaa fala wspomnie. Park! Dawno temu przybyem do Parku. Ale jak oraz dlaczego - tego nie mogem sobie przypomnie. Spotkaem tam oczekujc mnie grup zoon z dziesiciu lub dwunastu mczyzn i kobiet, którzy przywitali mnie ciepo i wyjanili, gdzie si znajduj. Byo to miejsce na dojcie do siebie po szoku wywoanym mierci fizyczn - stacja przesiadkowa przeznaczona na odpoczynek i podjcie decyzji, co dalej. Park!

„Czuj si dobrze" - udao mi si w kocu wydusi. -„Nic mi nie jest. Ale powiedzcie mi... gdzie jest ten Park?"

Odpowiedzia mi Fred. Na jego twarzy, kiedy na mnie patrzy, dostrzegem zrozumienie.

„Tego wanie poszukujesz, prawda?"

„Nie wiem. Ale wydaje mi si, e tak".

Wskaza rk znajdujce si za nim drzwi.

„Po prostu wyjd, skr w lewo i podaj ciek przez las. To niedaleko".

Byem gboko wdziczny.

„Dzikuj - dzikuj wam obu. By moe zobaczymy si jeszcze, cho nie jestem lekarzem".

George poklepa mnie po ramieniu.

„Wró, kiedy bdziesz mia okazj. A jeeli znajdziesz jakiego samotnego lekarza, to sprowad go take".

Wyszedem na zewntrz i skrciem w lewo. Rzeczywicie znajdowa si tam las wysokich drzew, w wikszoci wygldajcych znajomo. Ruszyem ciek prowadzc ku wskiej przecince. Chocia pragnem pogna ni jak na skrzydach, to postanowiem nie przyspiesza kroku. Wraenie dotykania lici i trawy moimi stopami byo niezwykle rzeczywiste. Moje stopy byy bose!

Maszerowaem, a gow i piersi owiewa mi delikatny wiaterek. Czuem go! Czuem powiewy tak samo, jak pod goymi stopami licie i traw! Mijaem dby, topole, biae orzechy, jawory, kasztany, sosny i cedry, nawet dziwaczne w takim otoczeniu palmy oraz drzewa, o których nie sdziem nawet, e mog istnie. Zapach kwiecia zmieszany z gbokim aromatem gleby by wprost cudowny. Moje powonienie dziaao bez zarzutu!

No i ptaki - przeszo poowa to gatunki, jakich nigdy przedtem nie widziaem! pieway, wierkay, szczebiotay, przelatyway od drzewa do drzewa prawie tu nad moj gow. Cae setki. I syszaem je.

Zdumiewajc si niezwykoci tego wszystkiego zwolniem. Moja do - tak, ponownie moja do fizyczna - signa w stron jednej z niszych gazi klonu i zerwaa li. Sprawia wraenie ywego i elastycznego. Woyem go do ust. By lekko wilgotny i smakowa tak, jak licie klonu zapamitane z dziecistwa.

Nagle wiedziaem ju co si stao - co prawdopodobnie wci zachodzio. Otacza mnie wytwór czowieka! Wielu z tych, którzy wdrowali t ciek, tworzyo i dodawao do tego lasu swoje wasne, ulubione ptaki i drzewa. Byy to ywe twory, stworzone przez istoty ludzkie! Nie byy standardowymi reprodukcjami na mod zachodzc w Ziemskim Systemie ycia, który tak naprawd nie jest wytworem czowieka, lecz planem Kogo innego. Take i caa reszta, któr w swoich poszukiwaniach pozostawiem za sob, bya tym samym - wytworem ludzkiego umysu-wiadomoci. Raj lekarzy, laboratorium Agnewa, pokój mojego ojca oraz chatka Charlie-go nad brzegiem oceanu. Przypomniaem nawet sobie Charliego demonstrujcego, jak j poskada!

Wszystko ludzk kreacj! Podstawa! Wiedziaem o istnieniu naszego Stwórcy, ale czy my wszyscy rzeczywicie jestemy twórcami ulepionymi z tej samej gliny? Czy moja Rdzenna Ja, któr zaakceptowaem waciwie przypadkowo, jest jedynie malek replik lub klonem Oryginau? Jak daleko moemy posun t zaledwie czciowo wyraon myl?

Jak gdyby na dowód rzeczywistoci otaczajcego wiata ponad moim ramieniem przeleciaa dua, pomaraczowa papuga, upuszczajc prosto na moj do bia kropl. Roztarem j palcami i rozemiaem si, czujc jej ciep konsystencj. Z ca pewnoci bya prawdziwa!

Szedem dalej, zdumiewajc si jak wielu byo w tym lesie stworzonych przez czowieka przyjació, gdy nagle dotarem do zakrtu cieki i drzewa skoczyy si.

Przede mn by Park.

Taki sam jak wtedy, gdy odwiedzaem go po raz pierwszy, z krtymi ciekami i drókami, aweczkami, kwiatami i drzewami, rónokolorowymi trawnikami, grupami dostojnych drzew, niewielkimi strumykami i fontannami oraz ciepym socem pomidzy drobnymi, pierzastymi chmurkami. Sam Park rozciga si we wszystkich kierunkach po lekko pofadowanym terenie tak daleko, jak mogem sign okiem. Schodzc ze zbocza w stron najbliszej aweczki zastanawiaem si, jaki czowiek lub grupa ludzi stworzya taki kompleks. Bya to bowiem wspaniaa kreacja jak na skromne zdawaoby si moliwoci czowieka. Wiedziaem jednak, i w taki wanie sposób musiaa zosta powoana do istnienia. Nie mylaem o tym podczas mojej poprzedniej wizyty lata temu. Teraz przypomniaem sobie - wiedziaem - dlaczego to tutaj jest.

Na mój widok z awki podniosa si kobieta. Bya redniego wzrostu, szczupa, o duych, brzowych oczach i kasztanowych, lekko wijcych si wosach, które opaday jej na ramiona. Jej twarz bya gadka i pokryta delikatn opalenizn, rysy za wskazyway na subteln mieszank Orientu, rockowego Wschodu i Europy. Ubrana bya w lune, ciemne spodnie i dug do bioder kurtk. Moga mie równie dobrze trzydzieci pi, jak i pidziesit lat. Wydawaa si znajoma - musiaem j ju gdzie spotka.

Umiechna si i wycigna rk. „Nareszcie tu jeste! Witaj z powrotem, Ashaneen". Ashaneen - moje imi zapamitane z innego wcielenia. Duo mi to powiedziao. Ujem jej do, która bya na tyle rzeczywista, e mogem j poczu. Kobieta zaprowadzia mnie do aweczki i usiedlimy. Mijay nas inne osoby, wszystkie dorose, poubierane w najprzeróniejsze stroje. Niektóre z nich spoglday na nas ciekawie... Zastanawiaem si dlaczego, dopóki nie zrozumiaem, e mog dostrzega subteln rónic pomidzy moj a ich wasn tutaj obecnoci. Pochwyciem spojrzenie siedzcej obok kobiety. Ponownie si umiechna. Zaczy powraca wspomnienia. „Ta kurtka, któr masz na sobie..."

"Miaam j na sobie, kiedy bye tu ostatnim razem. Pomylaam, e moe ci to pomóc w przypomnieniu sobie".

Skinem gow, lecz moje wspomnienia nie byy dostatecznie przejrzyste. Znajdowaa si poród tuzina ludzi, których spotkaem ostatnim razem, tego byem pewny.

Spojrzawszy na ni spostrzegem, e w dalszym cigu si umiecha. Czyby czytaa w moich mylach?

„Oczywicie, e mog to robi. A ty moesz czyta w moich".

„Kim jeste?"

„Jestem jedynie posacem. Mam ci powiedzie, e moesz wszelkimi rodkami sprowadza do nas ludzi, tych którzy niedawno zakoczyli swoj fizyczn egzystencj. Zaopiekujemy si nimi. Po to tu jestemy. A ty moesz nauczy innych, aby robili to samo".

„W jaki sposób mog nauczy czego, co bdzie si wydawa takie obce?"

„Jestemy pewni, e sobie poradzisz. Wielu z nich ju to prawdopodobnie robi. Jedyne, co musisz uczyni, to pomóc im zapamita. To cakowicie obiektywny sposób na wyzbycie si obaw przed mierci fizyczn".

„I uwiadomienie im, e przeyj sam proces mierci".

„Wanie".

„Pomoe im to take w uwiadomieniu sobie wielu moliwoci, jakie posiadaj".

A jest jeszcze wiele, o których nie wiesz nawet ty, Ashaneen. A moe wolisz, aby zwraca si do ciebie Bob?"

„Tak, Robert albo Bob. Moi fizyczni przyjaciele mówi do mnie Bob. Imi Ashaneen mogoby wprawi ich w zakopotanie".

„Niektórzy mog ci zna pod starym imieniem".

„Zaczynam zdawa sobie z tego spraw. I próbuj przypomnie sobie twoje imi. Jeste... on... Ileona - tak, Ileona!"

„Towarzyszka byoby lepszym okreleniem".

„Jeste... Nevisse".

„Zupenie niele".

„Potrzebuj pomocy. Miejsca, które odwiedzaem, w których przebywali moi przyjaciele - s po prostu przedueniami Parku, prawda?"

„Masz racj. Ale jeeli wypenia ich jakie silne przekonanie, bd si kierowali t dyrektyw i udadz si tam, dokd ich ono zaprowadzi. Bd ju na nich oczekiwali inni o podobnym przekonaniu, by im pomóc. Pozwól wic im i i pozostaw samych. To miejsce, do którego przynale".

„Ale to wszystko... nie jest po prostu kolejnym przekonaniem, prawda?"

Nevisse rozemiaa si.

„Nie w zwykym sensie. W gr nie wchodz tu pojedyncze przekonania, lecz dowiadczenia. Celem tego miejsca jest jedynie zapewnienie swojskiego rodowiska, które umoliwi wyzbycie si lków i obaw".

„A wic to miejsce..."

"Jest kreacj, która jest tutaj i bdzie bez wzgldu na jakiekolwiek przekonania. Nie zniknie, nawet jeeli przestaniesz wierzy, e istnieje".

„Kto je stworzy?"

"Ludzka cywilizacja wiele tysicy lat temu. Czy jest jeszcze co, co chcesz wiedzie?"

„A co z tymi, którzy po prostu chc - lub potrzebuj - powróci do tego, co nazywam ich Ja-Tam? Z pewnoci rozumiesz, o co mi chodzi".

„Rozumiem. Jest to przeznaczeniem wikszoci tych, którzy std odchodz".

„A wic gdy sprowadzamy ludzi do tego miejsca, wy ich uspokajacie i dajecie sposobno rozwaenia, czym chc by w kolejnym yciu".

„Wanie. Ukazujemy im istniejce moliwoci. Park jest zaledwie punktem startu. Bdziesz zdumiony, gdy zobaczysz wszystkie te mae, indywidualne miejsca stworzone przez rezydentów".

"Czy s jakie zasady?"

„Tylko jedna. Nikomu nie narzuca swojej woli".

"Dzikuj za pomoc. Wyglda na to, e mam duo do zrobienia".

„Bdzie to atwiejsze, ni mylisz. Bob".

"Ta wiedza... o tym miejscu, o tym, dokd udajemy si po mierci... gdzie si spotykamy... wiedzie o tym jeszcze przed mierci... do jakiej mogoby to prowadzi wolnoci!"

„Istotnie. Ale widz, e odbierasz sygna do powrotu".

„Tak... Jest tu jeszcze tak wiele do nauki... Ale musz wraca. Jeszcze tylko jedno pytanie..."

„Nie musisz pyta. Procesy twórcze, których rezultaty zaobserwowae, s tu ju udziaem ludzi. Twój ojciec sam stworzy swój wasny pokój".

„Nie byo potrzeby pyta. Ta na sen!"

"Zapamitae. Tak egnano si przed stu tysicami lat. Ta na sen!"

Powrót do ciaa by atwy i spokojny. Rzeczywicie miaem duo do zrobienia!

ROZDZIA OSIEMNASTY: NOWY KIERUNEK

Teraz, kiedy wiedziaem ju co trzeba zrobi, pojawio si kolejne pytanie. Jak zorganizowa to wszystko, czego dowiadczyem, w taki ksztat, aby mogo to zosta przyswojone i wykorzystane przez innych? Zreszt nie tylko to: jak skondensowa cae lata doznawanych przeze mnie dowiadcze do takich ram czasowych, które byyby praktyczne i moliwe do przyjcia dla innych? Nie by to proces, który mógby zosta wypracowany metod prób i bdów; to, czym mielimy si zajmowa, byo - i to cakiem dosownie - spraw ycia i mierci. Musielimy uzyska prawidow recept ju za pierwszym razem. A wydarzenia w moim yciu osobistym mówiy mi, e nie mam czasu do stracenia.

Miaem jednak szczcie - cho moe nie byo to tylko szczcie, lecz dopenienie lub zakoczenie projektu rozpocztego przeszo trzydzieci lat temu, gdy po raz pierwszy podjlimy badania nad ludzk wiadomoci. W mojej dyspozycji pozostaway wszystkie zasoby naszego Instytutu, które przez wiele lat ukazyway, i jest moliwym przyblienie ludzi do punktu przejciowego pomidzy yciem a mierci i umoliwienie przynajmniej niektórym z nich zerknicia na to, co znajduje si poza. To, e nasze procedury byty bezpieczne oraz e przynosiy one uczestnikom naszych programów ogromne korzyci, i to na wiele rónych sposobów, dawno ju zostao udowodnione ponad wszelk wtpliwo. Moja lewa cz mózgu podpowiadaa mi, e potrzebne s dwie rzeczy. Pierwsz byo wyszukanie takich czstotliwoci fal mózgowych, które przeoone na dwik umoliwi indywidualnemu umysowi-wiadomoci bezpieczn podró poza punkt przejciowy oraz równie bezpieczny powrót po wykonaniu zadania. Drug by program, który byby odpowiedni i efektywny dla caego szeregu ludzi przycignitych perspektyw niesienia pomocy tym, którzy zakoczyli ju swoj fizyczn egzystencj. Nie tracc wic czasu razem z kilkoma najbliszymi wspópracownikami zabraem si do pracy. Najprostsz rzecz byo wyszukanie nazwy dla caego programu: Linia ycia.

Pierwszy tygodniowy program Linii ycia mia swoj inauguracj w Instytucie 22 czerwca 1991 roku. W kolejnych czternastu miesicach przeszo dwiecie osób brao udzia w intensywnym, szeciodniowym procesie nauki. Byli pomidzy nimi lekarze, psycholodzy, inynierowie, pracownicy naukowi, dyrektorzy przedsibiorstw, psychiatrzy, pisarze, prawnicy, wychowawcy, terapeuci, muzycy i artyci. Wszyscy byli absolwentami co najmniej jednego wczeniejszego programu Instytutu, jako e by to warunek konieczny dla uczestnictwa w Linii ycia. Oprócz tego reprezentowali róne pochodzenie, zainteresowania, styl ycia oraz poprzednie dowiadczenia w eksploracji wiadomoci. A jednak na koniec kadego programu prawie kady z nich wykaza si zdolnoci zoenia wizyty w Centrum Przyj - w Parku - a wielu przyznao, i s teraz pewni przeycia procesu fizycznej mierci.

Byem tym rzeczywicie zaskoczony. Stao si jasne, e proces ten moe zosta przyswojony. Po pierwszej sesji sdziem, e raportowane doniesienia mog, przypadkowo, by czym unikalnym dla tej konkretnej grupy. Doniesienia o doznaniach po drugiej sesji mogy by, ponownie przypadkowo, zbiegiem okolicznoci. Jednake po trzeciej sesji istotnie wydawao si, e proces ten funkcjonuje prawidowo. A po kolejnych dziesiciu sesjach nie miaem ju adnych wtpliwoci. Udao nam si dokona tego, co zamierzylimy.

Program Linii ycia zaprojektowany zosta jako efektywny bez wzgldu na przekonania, jakimi kieruj si konkretni uczestnicy i opiera si na zdobywaniu wiedzy poprzez bezporednie dowiadczenie. Jest to system „Znanych" i jako taki nie neguje adnych wyznawanych aktualnie przekona, z moliwym wyjtkiem nihilizmu.

Cele programu s nastpujce:

• rozproszenie wszelkich obaw zwizanych z procesem mierci fizycznej

• stopniowe poznawanie odmiennych stanów wiadomoci, dopóki nie stan si one Znanymi, a nie jedynie przekonaniami

• wywoanie zachodzcych na bieco komunikacji i zwizków z innymi Ludzkimi Umysami aktywnymi w odmiennych stanach wiadomoci

• wczenie nabytej w ten sposób wiedzy zarówno wiadomie jak i na poziomie podwiadomoci do wszelkich przejawów aktywnoci ycia fizycznego

• przygotowanie do powstaej z jakiejkolwiek przyczyny przerwy w fizycznej egzystencji poprzez wiedz, i ludzki umys-wiadomo dokona natychmiastowego przemieszczenia w inne formy egzystencji

rodki, dziki którym cele te s osigane, powstaj poprzez rozwój i poszerzanie metod oraz technik powstajcych od lat w naszym Instytucie. Jednym ze znaków identyfikacyjnych owych metod i technik jest stosowanie terminu „poziom skupienia" na okrelenie w atwy i zrozumiay sposób poszczególnych stanów wiadomoci. Std programy te zabieray naszych kursantów poprzez Poziom 3. (synchronizacja mózgu-umysu). Poziom 10. (umys czujny i wiadomy, ciao upione), Poziom 12. (stan poszerzonej wiadomoci). Poziom 15. (stan bez czasu), na Poziom 21. (skraj czasoprzestrzeni, gdzie moliwy jest kontakt z innymi systemami energii). Teraz, w celu stworzenia nowego programu pomocy tym, którzy zmarli, koniecznym byo posunicie si jeszcze dalej.

Aby pomóc naszym kursantom, musielimy w podobny sposób zidentyfikowa te stany poza Poziomem 21., do których zostaliby wprowadzeni i gdzie dziaaliby w sposób spokojny i obiektywny. Rezultaty naszych zabiegów przedstawiaj si nastpujco:

Poziom 22. Gdzie ludzie w trakcie swojej egzystencji fizycznej wci posiadaj jedynie czciow wiadomo. W stanie tym przebywaj cierpicy na delirium, utrat zmysów, a take uzalenieni od rodków farmakologicznych czy alkoholu. S tam take pacjenci poddawani narkozie lub w stanie piczki. Doznania na tym poziomie zapamitywane by mog jako sny bd halucynacje.

Poziom 23. Zaludniony jest tymi, którzy niedawno zakoczyli fizyczn egzystencj, ale którzy nie s w stanie tego rozpozna i zaakceptowa albo s niezdolni do zerwania wizów z Ziemskim Systemem ycia. Przebywaj tu osoby ze wszystkich okresów.

Poziomy 24-26. Obejmuj Terytoria Systemów Przekona zajte przez niefizyczne istoty ludzkie z wszystkich okresów i miejsc, które zaakceptoway i zgodziy si z rónymi przesankami. Mieszcz si w nich przekonania religijne i filozoficzne zakadajce pewn form istnienia po mierci.

Poziom 27. Znajduje si tu miejsce, które moglibymy nazwa Centrum Przyj bd Parkiem. Jest to sztuczna synteza stworzona przez Ludzkie Umysy, stacja przesiadkowa zaprojektowana w celu zagodzenia szoku wywoanego opuszczeniem rzeczywistoci fizycznej. Przybiera najróniejsze formy rodowisk ziemskich, przez co staje si atwiejsza do zaakceptowania dla olbrzymiej rónorodnoci przybyszów.

Poziom 28. Poza nie tylko czasoprzestrzeni, ale take ludzk myl. Przebywanie na tym poziomie lub dalszych ogranicza drastycznie moliwo powrotu do fizycznego ciaa ludzkiego.

Ci, którzy zostaj przeszkoleni w systemie Linii ycia, oswajaj si i przyzwyczajaj do tych odmiennych stanów. Kady kursant ma za zadanie stworzenie swojego wasnego, osobistego i specjalnego miejsca w obrbie Poziomu 27., do którego mógby powraca cakowicie dobrowolnie, zalenie od wasnej woli. Formy, jakie przybieraj owe miejsca, s tak samo rónorodne i unikalne jak sami kursanci, poczynajc od drewnianych chatek nad brzegiem cichego strumyka, po kpy drzew, wyspy Morza Poudniowego, krysztaowe paace czy zaktki czyjego serca. Powrót do takiego miejsca na Poziomie 27. uatwiony jest stosowaniem sygnau osobistego kodu identyfikacyjnego, symbolu lub wyobraenia, które kady osobicie tworzy i instaluje. Funkcjonuj one jak rodzaj kierunkowego urzdzenia namiarowego pomagajcego w szybkim i bezpiecznym powrocie.

Kiedy kursanci poznaj ju zakres Poziomów pouczeni s, w jaki sposób asystowa tym, którzy zakoczyli fizyczn egzystencj i potrzebuj pomocy. Przechodz oni stopniowo na Poziom 27., gdzie mog prosi o pomoc i przewodnictwo dla samych siebie. Potem powracaj na Poziom 23., czasami w towarzystwie pomocnika bd przewodnika, gdzie mog spotka si z sytuacj, w której ich pomoc staje si niezbdna dla tych, którzy maj trudnoci z przemieszczaniem si. Moe by to kto, kto odmawia akceptacji faktu wasnej mierci lub te jest niechtny udaniu si w dalsz drog, dostrzega bowiem pewne korzyci w utrzymywaniu wizów ze stanem fizycznym. Kursanci poszukuj wtedy sposobu na skomunikowanie si z takim osobnikiem, zachcaj go do wyzbycia si obaw i przemieszczenia. Jeeli zachta koczy si sukcesem, a czsto tak wanie si dzieje, delikwent w towarzystwie przewodnika kieruje si na Poziom 27. Po drodze niektóre z takich osób umkn do Terytoriów Systemów Przekona na Poziomach 24-26, gdzie powitane zostan przez tych, którzy wyznaj takie samo credo bd wiar. Pozostali bd kontynuowali swoj podró do Centrum Przyj na Poziomie 27., gdzie powitani mog zosta przez bliskie im osoby, które ju wczeniej zakoczyy swoj egzystencj fizyczn. Tutaj bd mieli moliwo zasignicia porady co do nastpnego kroku na ciece dalszego rozwoju.

Odnonie owego nastpnego kroku nowo przybyli maj do wyboru kilka moliwoci, midzy innymi nastpujce:

• ponowne poczenie si z bliskimi osobami, które dokonay przejcia wczeniej

• komunikacj z tymi, którzy wci pozostaj ywi w stanie fizycznym

• odnow kontaktu i powrót do Oryginalnej Jani (Ja-Tam)

• powrót w celu przeycia nastpnego wcielenia jako istota ludzka na Ziemi

• spotkanie i dyskusj z osobami o takich samych przekonaniach, co moe si wiza z odejciem do konkretnego Terytorium Systemów Przekona

• przyjcie czasowo roli „odzyskiwacza"

• przyjcie fizycznej aktywnoci yciowej w innych formach (nieczowieczych) w rónych miejscach (gdziekolwiek we wszechwiecie)

• udzia w badaniach i eksploracji innych faz wiadomego Kontinuum

Po podjciu decyzji osobnik moe natychmiast rusza wybran przez siebie ciek.

Naley tu take wymieni jeden z dalszych elementów opisywanego procesu. Uczestnicy programu Linii ycia zachcani s do zdobywania jak najwikszej iloci informacji od osób, którym su. W wikszoci wypadków chodzi tu o kwestie typowo personalne, takie jak imiona i nazwiska, wiek, adresy lub miejsca pochodzenia, daty i przyczyny mierci (wypadki samochodowe lub choroby, dziaania wojenne itp.), zajcia oraz inne szczegóy zwizane z dan osob. Komunikacja jest zasadniczo niewerbalna i czsto odbywa si za porednictwem ROTE - przekazu mylowego.

Kiedy otrzymane w ten sposób informacje s w dostatecznym stopniu pene, przekazywane s dalej do Sekcji Badawczej Programu Linia ycia, gdzie poddaje si je procesowi weryfikacji. Jak na razie w wikszoci wypadków nie byo moliwe uzyskanie wystarczajcej iloci tego typu informacji, by caa ta sprawa okazaa si warta zachodu - taki rodzaj formalnego wypytywania jest mao odpowiedni dla specyficznych przecie okolicznoci transferu. Jednake w kilku przypadkach zdobyto wystarczajc ilo informacji do przeprowadzenia weryfikacji pozytywnej: osoba o takim samym nazwisku, wieku i miejscu zamieszkania rzeczywicie zmara w taki to a taki sposób w okrelonym czasie. Dla wikszoci kursantów nie ma to wikszego znaczenia; s oni tak przekonani o rzeczywistoci caego procesu, i nie przywizuj wagi do takiego rodzaju sprawdzania.

Uczestnicy programu na Poziomie 23. nawizuj czasami kontakt z kim, kogo identyfikuj - ze zmarym niedawno krewnym lub przyjacielem, który rozpoznaje ich take. Kiedy ma to miejsce, wystpuje zauwaalna rónica w „emocji" takiego spotkania, podobna do rónicy jaka zachodzi pomidzy wejciem do pokoju penego obcych ludzi a wejciem do pokoju, w którym nieoczekiwanie spotykamy brata lub siostr. Rozpoznanie jest natychmiastowe i nastpuje wzmocnienie energii w zachodzcych skutkiem tego wymianach. Lecz duo czciej kursanci stykaj si z osobami, których nigdy przedtem nie spotkali. Moe by to kto z cakowicie innej epoki bd kultury, jakiegokolwiek wieku, koloru skóry czy przekonania.

Jednake tym, co najbardziej zaskakuje wikszo kursantów jest to, e kiedy zaangaowani s w swoje misje, odkrywaj, i w tym samym czasie pomagaj „odzyska" utracone czci samych siebie. Mog to by janie z przeszych wciele pozostae na Poziomie 23. Mog to by czci osiade niegdy w Terytoriach Systemów Przekona, które skutkiem stopniowego narastania wtpliwoci co do przekonania, jakie je wizio, zaczy teraz „wypada poprzez pknicia" owego przekonania. Inne z kolei mog si jawi jako fragmenty osobowoci obecnego ycia, które zostay wyrwane bd ucieky z Rdzennej Jani - na przykad janie dziecice, które ucieky przed urazami i bólem molestowania fizycznego lub emocjonalnego, jakie miao miejsce w ich rodzinach, i które szukaj teraz moliwoci ponownego poczenia.

Przewodnictwo, o które mona prosi na Poziomie 27., przejawia si, zgodnie z doniesieniami naszych kursantów, w wielu rónych formach. Moe pojawi si zewntrznie lub by wyczuwalne wewntrznie; moe by stale poprzez wszystkie dowiadczenia lub te za kadym razem inne. Doniesienia wspominaj o „janiejcym biaym ksztacie", osobniku zwanym „Sam", zakapturzonej postaci która okazuje si by gwiazd filmow, maym psie, bkitnym kolorze, ludzkiej doni i wreszcie o gosach mówicych „jestemy tutaj". Niektórzy z kursantów nie uwaaj, e przewodnicy s oddzieleni od nich - w póniejszym sprawozdaniu mówi „przewodnik i ja tworzymy jedno".

W tym miejscu musz wyjani, e przewaajca liczba osób akceptuje swoje przejcie bez adnych trudnoci i nie s odnajdywani na Poziomie 23. Do nich zaliczaj si ci, którzy przygotowali si do tego jeszcze za ycia lub zostali przygotowani na to przez innych. Oni z atwoci mog zerwa swoje wizy z Ziemskim Systemem ycia, podobnie jak ci, którzy s silnie ufortyfikowani poprzez swoje przekonania. Przedostaj si oni poza Poziom 23. samodzielnie i udaj si na Poziomy 24-26, a nawet jeszcze dalej.

Rezydenci Poziomu 23. róni si od siebie tak samo, jak róni si sama ludzko. Pomijajc tych, którzy znani s swoim „odzyskiwaczom", wywodz si oni z kadego zaktka globu. Pewna ilo „oczekiwaa" przez dwa lub trzy stulecia a nawet duej, lecz przewaaj ci, którzy zakoczyli sw fizyczn egzystencj stosunkowo niedawno, w cigu ostatnich dwudziestu lub trzydziestu lat. Wikszo z nich bya ofiarami wypadków, take naturalnych bd wywoanych przez czowieka katastrof, wic naga i niespodziewana mier nie jest tam zjawiskiem wyjtkowym. W wikszej czci s oni gotowi i chtni do odejcia, chocia niektórzy z nich wykazuj pewien niepokój o swoich ukochanych, krewnych bd przyjació i odmawiaj wyruszenia w dalsz drog, dopóki ich wtpliwoci nie zostan rozproszone. Raporty naszych kursantów o tych, których napotkali podczas swoich misji, wzmiankuj o kilku modziecach zabitych podczas wypadku drogowego, o czterdziestopicioletniej kobiecie, która zadawia si podczas posiku, o matce i dwójce dzieci z Kambody rozerwanych przez wybuch miny, o kilku dzieciach z nigeryjskiej prowincji Biafra, które umary z godu, o onierzu polegym podczas wojny w Zatoce Perskiej, poranionym dziecku z Milwaukee oraz o nastoletniej dziewczynie, która przedawkowaa narkotyki. W niektórych wypadkach udaje si zebra wicej informacji: jeden z kursantów natkn si na kobiet urodzon 22 marca 1922 roku, a zmar w Ogden, Utah, 15 marca 1972 roku, która podaa swoje pene nazwisko, imi ma oraz imiona jej trójki dzieci. Innym przykadem jest pianista z Pragi zmary wskutek powika wywoanych AIDS, który wyjawi swoje nazwisko oraz wiek - dwadziecia osiem lat - i opowiedzia, e mieszka z rodzicami, studiowa w praskim konserwatorium oraz e zmar w szpitalu. Trzeci przypadek dotyczy pidziesiciosiedmioletniej graficzki (nazwisko zostao podane) zmarej w grudniu 1991 roku w trakcie operacji serca w szpitalu w Scottsdale w Arizonie.

Podczas procesów „odzyskiwania" kursanci nie przejawiaj uczucia strachu i w zasadzie nie podlegaj adnym emocjom. Wyjtek co do tego ostatniego stanowi mog sytuacje, kiedy nawizany zostaje kontakt z osob spokrewnion bd ukochan albo z czym, co jak uwiadamia sobie sam kursant, jest jego utracon czci. Ilustruje to poniszy wyjtek z raportu:

W trakcie dowiadczenia odnalazem w plamie wiata na Poziomie 23. maego, trzyletniego chopca. Poza nim nie widziaem adnych innych ludzi. Na jego widok odczuem ogromn udrk i ból. Kiedy podszedem, aby go podnie, mój przewodnik powiedzia mi, e emocje te nie s konieczne. Kiedy z przewodnikiem podnielimy to dziecko, odniosem wraenie dopenienia, a na pewnej paszczynie doznaem uczucia powrotu do domu, zupenie jakby jaka inna cz mnie odnalaza wreszcie spokój. Kiedy dziecko odprowadzone zostao przez tych, którzy bd je „rozwija", wiedziaem, e zostanie otoczone opiek i e wszystko jest absolutnie tak, jak by powinno. Po dowiadczeniu z tam poczuem, e wszystko rzeczywicie zmienio swoje miejsce. Powoli staj si caoci tego, czym jestem.

(John A. Baylor, Yirginia Beach)

Moe by i tak, e uczucia dochodz do gosu ju po powrocie do normalnej wiadomoci po zakoczeniu dowiadczenia. Moe by to forma spónionej reakcji na szok spowodowany spotkaniem kogo bliskiego, o kim sdzilimy, i nigdy nie ujrzymy go ponownie lub te wskutek smutku i depresji na widok tych, którzy znajduj si na Poziomie 23. Lecz kiedy coraz bardziej przyzwyczajamy si do tego procesu, tym naturalniej wszystko zdaje si wyglda. To, i dziecko zgino w wypadku samochodowym lub e umiera matka osierocajc dwójk maych dzieci, staje si w jaki sposób moliwe do przyjcia, a kolejne raporty zawieraj coraz mniej odniesie na temat cierpie czy tragedii. Na Poziomie 27. wszystko bdzie tak, jak by powinno, a jedynym uczuciem jest mio.

Jak odkryem to ju wczeniej, ci, którzy na skutek wypadku bd choroby stali si kalekami, zostali ranni bd okaleczeni w jakikolwiek inny sposób, po przybyciu na Poziom 27. ponownie staj si cali i zdrowi. Jeden z raportów donosi o mczynie, który urodzi si ze szcztkowymi koczynami, poniewa jego matce, kiedy bya jeszcze w ciy, przepisano pewien toksyczny rodek. Mczyzna ten y tak prawie trzydzieci pi lat - by Anglikiem, a rodek ten wprowadzono w Anglii w 1958 roku. Na Poziomie 23. wci by zdeformowany; jednake na Poziomie 27., gdzie powitany zosta przez swoj matk, by ju cay i sprawny, jak nigdy przez cae swoje ycie.

Nie wszyscy z tych, którzy s wprowadzeni na Poziom 23., przybywaj na Poziom 27. - a przynajmniej nie natychmiast. Niektórzy wkraczaj w Terytoria Systemów Przekona, a jeszcze inni po prostu znikaj. By moe stwierdzaj, e ich wizi z Ziemi nie s jeszcze zerwane lub e nie osignli jeszcze penej akceptacji swojego stanu.

Jeden z kursantów relacjonowa spotkanie z dziewczyn, która zmara przy porodzie. Dala mu do zrozumienia, e jej dziecko umaro i ona musi pozosta, aby si nim zaopiekowa. Kolejny przypadek odnosi si do pewnego dziesicioletniego afrykaskiego chopca, który zmar z godu na pustyni w padzierniku 1990 roku. Nie opuci Poziomu 23., dopóki nie odnalaz swoich trzech modszych braci oraz dwuletniej siostry, którzy zmarli wczeniej od niego. Czasami kursant moe powróci i ponownie odnalazszy takiego opornego podrónika stwierdzi, e za drugim razem jest on ju bardziej chtny do dalszej drogi, jednak zdarza si to rzadko.

Tym, czego w aden sposób nie moglimy przewidzie, byt sposób, w jaki sami kursanci zareaguj na dowiadczenia programu Linii ycia. Byo bardzo mao prawdopodobne, aby pojawiy si jakie efekty niepodane, poniewa wszyscy kursanci nabyli ju pewne dowiadczenie, uczestniczc w jednym, a zazwyczaj w kilku wczeniejszych kursach. Najlepiej, aby reakcje te przedstawione zostay ich wasnymi sowami.

Reprezentowany tu program jest po prostu wspaniay. Umoliwi! mi uwiadomienie sobie, jak bardzo ograniczone s systemy przekona i w jak ogromnym stopniu jestemy w nich zamknici - w wikszoci bez naszej wiadomej wiedzy. Byl to dla mnie tydzie rzeczywistego rozwoju na wielu obszarach. Widoczna staje si rónica pomidzy tym, co znamy jako rzeczywisto tu i teraz, a tym, co wystpuje „tam". ycie jako cao zaczto przyjmowa inn perspektyw.

(M. D. Roy, Waszyngton)

Najwaniejsz rzecz, jak nauczyem si dziki programowi Linii ycia, bylo to, i widz aspekty samego siebie u innych, a akceptacja i wynikajce z niej przyjmowanie tych aspektów, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, jest dla mnie procesem odzyskiwania. Czuj, e w ten wanie sposób zachodzi unifikacja mojej cakowitej jani.

(M. R., Maine)

Najwaniejsze z tego czego si nauczyem byo obiektywne dowiadczenie rzeczywistoci wiata imaginacji, o którym sdziem, e jest jedynie metafor dla osobistych potrzeb integracji. Tych kilka misji „ratowniczych" byo czym tak nieoczekiwanym i namacalnym, i wymusiy one otwarcie si na nowe rzeczywistoci (chocia zawsze mylaem i zachowywaem si, jakby byy prawdziwe). Poniewa wydarzyo si to w kontekcie sprowadzenia mojej matki na Poziom 27. oraz przecicia wizów z naszymi systemami przekona, byo to cudownie oczyszczajce oraz dao mi pene zrozumienie podobiestw w trybach przebiegu wiadomoci równolegej. Kwestie mierci i dalszego ycia s teraz o wiele atwiejsze do przyjcia.

(S. P. B., Nowy Jork)

Nauczyem si, e „ratunek i odzyskiwanie" niekoniecznie musz by zwizane z pomoc dla innych, lecz raczej z pomoc dla nas samych, std pomoc dla innych wynika niejako sama z siebie.

(K. L., Albuquerque)

Bardzo ciko przeyem mier mojej matki. Ten tydzie w Instytucie naprawd uwolni mnie od emocji zwizanych z jej utrat i wierz, e uwolni take j.

(S. C., Alaska)

Cz mnie egzystuje teraz na Poziomie 27. Nie musz si zastanawia, dokd pójd po mierci i co bd robi przez reszt ycia.

(Bili Oakes, Oregon)

Ta „druga strona" taka jaka jest wcale nie musi by postrzegana jako jakie dziwaczne, straszliwe miejsce poza naszymi wyobraeniami, poniewa jest ono zaledwie o faz obok. Jedyne czego potrzebujemy, by si tam dosta, to zmiana percepcji i subtelna wiadomo.

(E. A., Kalifornia)

Uzyskaem now realizacj prawdziwego bycia czci caoci.

(K. S. C„ Pary)

Nauczyem si, e moemy suy pomoc poza t rzeczywistoci, a take w niej, wykorzystujc dary duchowe.

(C. S. Q., Sewilla)

Jedna z kursantek wyrazia bardzo klarownie w jaki sposób przyswajaa sobie to dowiadczenie, chocia przez cay tydzie nie odzyskaa adnego z „innych" z Poziomu 23.:

By moe poniewa wierz, e nie mona zaoferowa jakiego znaczcego przewodnictwa nie bdc zrównowaonym i caoci samego siebie, rozpatrywaam ten proces odzyskiwania jako ponowne czenie si z tymi aspektami mojej Cakowitej Jani, do których - z tego czy innego powodu - nie miaam wiadomego dostpu. Do aspektów tych zaliczaj si poprzednie wcielenia lub po prostu emocjonalnie potne formy mylowe blokujce cz mojej energii oraz ograniczajce moj wiadomo. Definicja trzech poziomów poza Poziomem 21. bya cakowicie odpowiednia dla takiego zastosowania, moc którego Poziomy 22. i 23. byy odbiciem pewnego rodzaju zamieszania. Poziomy 24. i 25. byy ródem systemu przekona lub faszywej informacji, na których opiera si chaos, a dopiero na Poziomie 27. objawiao si czyste, nieskaone wiato czyjej istoty. Udajc si najpierw na Poziom 27. i odzyskujc swoje wasne wiato w wikszym stopniu byam w stanie stawi czoa mojej wasnej ciemnoci ni kiedykolwiek do tej pory. Posiadam teraz nowe zrozumienie dopenienia, spokoju i harmonii. A by moe nastpnym razem bd rezonowaa w dostatecznej równowadze, by pomaga innym, tym którzy s zagubieni w chaotycznych formach mylowych, w ciemnociach.

(Judith Taylor, New Jersey)

Instytut posiada rosnc wci dokumentacj opisujc doznania kursantów, jakich dowiadczyli oni podczas swoich misji ratunkowych. Nie ogranicza si ona jedynie do przykadów zaistniaych w trakcie trwania programu. Wielu kursantów stwierdza, e po powrocie do domu jest w stanie kontynuowa ten proces, zazwyczaj podczas snu. S te i tacy, którzy zaangaowani byli w ten proces jeszcze przed rozpoczciem programu - a by moe istnieje jeszcze wicej takich, którzy byli we zaangaowani, ale tego nie pamitaj. Opisy te . tworz fascynujc kolekcj, w wikszoci wysoce poruszajc i skaniajc do refleksji. Poza kontekstem samego programu mog sprawia wraenie mao realnych, czsto wrcz fantazyjnych. Jednake ci, którzy dowiadczali takich wydarze, nie maj najmniejszych wtpliwoci, i byy one absolutnie prawdziwe.

Oto wyjtek z raportu uczestnika jednego z wczeniejszych programów:

Po spotkaniu swojego pomocnika na Poziomie 27. udaem si na Poziom 23., aby czeka. Miaem wanie zrezygnowa z dalszego poszukiwania kogokolwiek (nikogo nie spotkaem), kiedy niespodziewanie odnalaza mnie maa irlandzka dama i powiedziaa: ,,Zaczekaj... zaczekaj! Nie odchod beze mnie". Natychmiast wskoczya do mojego wehikuu (podwójna szmaragdowa piramida) i mówia do mnie przez ca drog na Poziom 27. Kiedy przybylimy na miejsce i wysiedlimy w Parku, powiedziaa, e nazywa si Elizabeth McGowan (albo McCowan). Bya doskonale wiadoma, e jej ycie fizyczne dobiego kresu i czekaa na mnie, abym zabra j do jej ma i córki, przebywajcych ju na Poziomie 27. i majcych powita j po przybyciu. Powiedziaa te, e pochodzi z County Cork i poprawia mnie, kiedy odniosem to do okrgu Cork. Bya szwaczk, a zmara w 1919 roku. Jej m mia na imi Richard, córka za, która jak si okazao miaa trzynacie lat, Amy. Zanim zdoaem dowiedzie si czego wicej, caa trójka znikna.

Wanie zastanawiaem si nad tym, co robi dalej, kiedy pojawi si mój ojciec. Byo to dla mnie nieoczekiwane i bardzo emocjonalne spotkanie, poniewa przed jego mierci w 1985 roku on i ja nie rozwizalimy wielu kwestii. Przez osiem lat po mierci mojej matki duo pi. Przez pi lat próbowaem podtrzymywa go na duchu najlepiej, jak umiaem, ale czuem te, e w kocu mnie zniszczy. Nie utrzymywaem z nim kontaktu przez ostatnie trzy lata jego ycia.

Ujrzawszy go doznaem caej gamy uczu, z których najsilniejszymi byy mio, poczucie winy oraz smutek, e nie mogem z nim zosta. On za to ofiarowa mi dar. Gdy zapytaem go, czy moemy zosta razem, odpar: ,,Kocham ci, ale musisz pamita, dlaczego tu przybye. Nigdy nie zapomnij o swoim celu". W tej samej chwili Bob powiedzia nam, abymy opucili Poziom 27. Powróciem z bardzo mieszanymi uczuciami, lecz szybko uwiadomiem sobie, e ojciec obdarowa mnie wybaczeniem, wolnoci i mioci. Czy mógbym prosi o co wicej?

(Jim Green, Ariington, Wirginia)

Kolejny wtek stanowi przykad fascynujcego powizania pomidzy wydarzeniami na Poziomach 23.-27. a epizodem z wczeniejszego okresu ycia kursanta, gdy by studentem odbywajcym praktyk w szpitalu:

Podczas mojej pierwszej misji ratunkowej spotkaem na Poziomie 23. ma dziewczynk w wieku okoo jedenastu lat. Powiedziaa, e zmara niedawno na biaaczk w szpitalu w Ohio. Wytumaczyem jej, i jestem tu po to, aby pomóc jej w przejciu na inny poziom. Zrozumiaa i w gecie ufnoci wycigna do mnie ramiona. Uczyniem to samo i kiedy objlimy si, nieoczekiwanie doznaem nieprzepartego uczucia mioci, przepeniajcego mnie caego. Byo to uczucie, jakiego doznaem zaledwie kilka razy w swoim yciu i szczególnie przez to cenne.

Wkrótce bylimy ju w podróy, udajc si w stron Poziomu 27. Kiedy po dotarciu do celu ponownie uciskaem j na poegnanie, niezwyke to uczucie na kilka krótkich chwil powrócio.

Nigdy nie sprawdziem, czy podane przez ni nazwisko i adres byy prawdziwe. Dla mnie dowiadczenie to byo prawdziwe i znaczce ponad wszelkie wyobraenia. Wkrótce jednak zrozumiaem, e dano mi moliwo zakoczenia pewnego epizodu w moim yciu, który od dwudziestu piciu lat nie by rozwizany. Zaczo si to, kiedy byem studentem medycyny. Zaprzyjaniem si wtedy z ma dziewczynk chor na biaaczk. Przez trzy lata, jak j znalem, bez przerwy to wypisywano j ze szpitala, to do niego powracaa.

Pod koniec pewnego bardzo pracowitego niedzielnego popoudnia na internie - miaem akurat dyur - wpisywaem uwagi do grafików, kiedy nagle do mojego pokoju wesza ta dziewczynka i zapytaa, czy moe ze mn porozmawia. Odparem, e w tej chwili nie mog, bo jestem zajty, i eby chwil poczekaa. Wrócia do swojego pokoju.

Wkrótce potem przysza do mnie jedna z pielgniarek z wiadomoci, e dziewczynk t znaleziono lec bez ycia na óku. Zmara w samotnoci. Gdybym powici jej tych kilka chwil, mógbym pomóc jej w tym przejciu, o którym wiedziaa, e nadchodzi.

W kocu dwadziecia pi lat póniej dano mi jeszcze jedn szans.

(A. L. Dahiberg, M. D., Ph. D., Providence, Rhode Island)

Nastpny raport pochodzi z zapisu na tamie magnetofonowej, który dokonany zosta co prawda nie podczas samego kursu Linii ycia, ale w trakcie sesji laboratoryjnej.

Jest noc, a ja jestem w odzi i zbliam si do skalistego wybrzea - moliwe, e jest to zachodnie wybrzee Irlandii lub Kornwalii. Skay s wysokie i strome, a o ich podnóe z sykiem zaamuje si woda. Jestem teraz tu ponad odzi. W skatach przede mn znajduje si otwór, a raczej szyb. Wsuwam si do rodka - nie odczuwam lku. dany s czarne i poyskujce od wilgoci. Skrcam w tunel lub wsk jaskini... teraz jestem w jaskini... od cian odbija si wiato, wic mog widzie... Schodz w dó - w sklepieniu powyej znajduje si pknicie... Teraz spotykam maego psa, którego widziaem ju wczeniej...

Przechodz przez dugi, wski tunel. Jest taki wski - jak ktokolwiek moe si przez niego przecisn? Teraz jest mi pokazywane, co to znaczy czu na swojej piersi ciar skay - nie boli, ale mam wraenia, jakby na mojej klatce piersiowej lea olbrzymi gaz. Uwiadamia mi to, czego doznaj górnicy, kiedy wal si na nich ciany szybu czy co takiego...

Napywa energia... musz si odpry... teraz jest mi pokazywane, co to znaczy by uwizionym w zamknitej przestrzeni gboko wewntrz formacji skalnych... mam wraenie, jakby kto trzyma moj lew do... moe kto tu jest, jeeli wic uda mi si do niego dotrze... Tak, na imi ma Gregory - wydobywa si z miejsca, w którym utkn, nisko w dole po mojej lewej stronie. Wylizguje si -jest bardzo zadowolony, e moe wreszcie wyj. Nie sdzi, e ktokolwiek go znajdzie... Ma trzydzieci jeden lat...

Wyczuwam, e wspina si po skalach, poniewa zapa go przypyw. Tak jak i ja znalaz ten otwór i zszed w dó. Wyczuwam te, poniewa przekazano mi kompresj skay - ciar - ze nastpi musia jaki zawa i zosta uwiziony.

Wci trzyma moj do. Próbuj si dowiedzie... Black - czy to jego nazwisko? Chce, ebym go ucisn... jest tutaj tak dugo... od 1948...

Co mam teraz robi? Zabra go do Centrum? Ale jak...? Sign po utrwalon w moim umyle ide Centrum. Bdzie mu tam wygodnie i zaopiekuj si nim - on rozumie.

Teraz to on mnie prowadzi. Wie, dokd i. Mówi mu, e go kocham, e jest wolny, aby si uda... teraz si oddala...

Zostaj zabrany w bardziej wygodne miejsce... Dziwne - kiedy poprosiem, aby mnie zabrano ju po odejciu Gregory'ego, odebraem strach, jakiego dowiadczy wchodzc do tej jaskini... kiedy umar. Zupenie, jakby jego strach przenikn te skay, a po jego odejciu opuci to miejsce - czuem, jak po mnie przepywa, jakbym by w jego strumieniu... Ale teraz zblia si czas mojego powrotu...

(Jim Russell, Cambridge, Anglia)

ROZDZIA DZIEWITNASTY: BIORC WOLNE

Zmienna, jak bya choroba mojej ony Nancy, wydawaa si by chwilowo pod kontrol. W istocie to ona wymusia ten nowy kierunek, pocztek bliszego zrozumienia efektu by moe najwikszej Zmiennej, w obliczu której prdzej czy póniej staje kady czowiek - przejcia od stanu ycia fizycznego do innego systemu energii, zwanego przez nas mierci. To zdumiewajce, e do tej pory tak niedbale to pomijaem.

Zastanawiam si te nad Sygnaem, który by moe z powrotem sprowadziem ze sob po mojej eksploracji. Jeeli jest tak istotnie, to nie postrzegam adnego rezultatu. Czy tysice ludzkich jednostek Ja-Tam zwizanych z nasz grup otrzymao Sygna? Jestem pewien, e kto w moim wasnym Ja-Tam bdzie wiedzia. Przynajmniej zabawne bdzie odgrywanie roli INSPEKA.

Lecz nagle wszystko to zeszo na dalszy plan.

Pie dla nie opiewanych

Szpitalny czas wizyt dobiega koca. Bdc w pokoju Nancy pochyliem si nad ni i pocaowaem j w czoo.

„Jeste pica?"

„Mmmmm".

„Dzisiaj wygldasz lepiej".

"Mmmmm. I dobrze si czuj".

"Chcesz pój pobawi si póniej?"

„Na 27?"

„Na pocztek".

„Mmmmm, tak".

„Do zobaczenia wkrótce".

„Kocham ci".

„Ja take ci kocham!" Okoo ósmej wieczorem otrzymalimy pilny telefon ze szpitala i bylimy przy jej óku przed dziewit. Pocztkowo z kilku powodów odwiedzanie jej w szpitalu byo dla mnie prawdziwie rujnujce.

Teraz byo inaczej. Jej ramiona byy bezwadne i zimne, a oddech krótki i urywany, z dugimi przerwami. Ale dopiero spojrzenie w jej niewidzce oczy powiedziao mi prawd. Nancy nie byo ju tutaj. O dwunastej pitnacie w nocy jej ciao przestao w kocu oddycha.

Póniej zespó Linii ycia doniós, e pomidzy siódm trzydzieci a ósm zabrali j na Poziom 27, gdzie zostaa serdecznie powitana i jest bezpieczna. Byo to w przyblieniu w tym samym czasie, kiedy instrumenty odnotoway pocztek jej kocowego oddechu (lekarze nazywaj to Chene - Stokes). Dopiero póniej uwiadomiem sobie, i oddychanie takie nie byo mi nie znane. Taki sam oddech syszaem, kiedy tu obok mnie umiera ten stary czowiek w noclegowni w St. Luis, gdy byem jeszcze wóczcym si z miejsca na miejsce nastolatkiem. W taki sam sposób oddycha mój ulubiony kot Fusby, kiedy lec w moich ramionach umiera na biaaczk na trzy dni przed odejciem Nancy.

Zaskoczyo mnie, jak bardzo w rzeczywistoci byem na to nie przygotowany. Najwiksze nieszczcie (Zmienne w moim yciu) nadchodzio powoli, mnóstwo zapowiedzi najgorszego, wszystkie te dodajce otuchy dowiadczenia, a jednak...

Setki, nie, tysice znay (znaj) jasn, ciep i pen radoci osobowo jak bya (jest) Nancy Penn Monroe. Jej korzenie sigaj pewnej rodziny w Wirginii na dugo przed Amerykask Rewolucj, yjcej na ziemi podarowanej im jeszcze przez samego króla Anglii. Jej wychowanie sprawio, i pdzia ycie prawdziwej Damy Poudnia w najwdziczniejszym tego przejawie: zawsze mylc o innych, zawsze z umiechem powitania na ustach, zawsze odmawiajc robienia czego, co mogoby uczyni komu krzywd, zawsze dajc z siebie. Nigdy nie byo (nie ma) w niej adnej zoci czy nienawici.

Bya prawdziwym i rzeczywistym wspózaoycielem Instytutu Monroe'a. Gdyby nie ona, prawdopodobnie organizacja taka nigdy by nie powstaa. Braa aktywny udzia we wszystkich waniejszych, a take tych mniej wanych dyskusjach, decyzjach, a nawet pracach badawczych. Std myli jej odcinite s na wszystkim, co Instytut dokona i reprezentuje - na programach, tamach, polityce reklamowej oraz na wielu przyjacioach w kraju i za granic.

Na gruncie towarzyskim spotykalimy si raczej przypadkowo przez lat siedem, maestwem za bylimy przez lat dwadziecia trzy. Nancy przejawiaa gbokie zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi, jeszcze zanim si poznalimy. Bya take nauczycielk, prowadzia zajcia z zakresu muzyki oraz nauczaa gry na fortepianie, bya dekoratork wntrz, prowadzia firm handlu nieruchomociami, no i oczywicie wychowywaa czwórk dzieci. Rozpocza prac nad dwiema ksikami, z których jedna powicona bya wspóczesnej wersji Scarlett 0'Hara, druga za powieci z pogranicza metafizyki Miasto nie wybudowane rkami. Obie pozostan nie ukoczone, pomimo czekajcej maszyny do pisania i komputera. Nie miaa ju na nie czasu. Niemoliwe jest przebywanie w Instytucie bez dostrzegania efektów jej pracy. Kiedy wchodzicie przez portierni, widzicie rosnce dookoa kwiaty i krzewy ozdobne wybrane przez ni. Wewntrzny wystrój samego budynku jest jej adaptacj planu rozpocztego przez innych. Kiedy wchodzicie na wzgórze, widzicie po prawej stronie rzd wysokich drzew - to take jej kreacja. W samym Centrum wszystkie drzewa i krzewy wybrane zostay i posadzone osobicie przez ni.

Wewntrz trzech budynków wikszo z tego, co widzicie, wybraa Nancy Penn Monroe. Dywany, kolor cian, armatur, stoy i fotele. Sala Klubowo-Restauracyjna bya (jest) w caoci jej ostatni kreacj.

Tak wic budynek gówny ma teraz now nazw: Centrum Nancy Penn. Bya zbyt skromna, by zezwoli na co takiego wczeniej.

Gdzie jest teraz? Aby uczyni bardzo dug histori bardzo krótk, zaczn od tego, e kiedy wykryto u niej raka piersi, Nancy zaakceptowaa tradycyjne metody leczenia takich przypadków. Oznaczao to chirurgiczne usunicie guza oraz kilku wzów limfatycznych, chemioterapi i napromieniowania. Wszystko to zwolnio nieco sam proces, ale nic ponadto.

W dwie noce po jej odejciu pomylaem, e chyba uspokoiem si ju na tyle, aby j odwiedzi. Co te zrobiem. Rezultatem bya emocjonalna eksplozja, do której zalicza si kady niuans istniejcy pomidzy dwiema kochajcymi si gboko istotami, a wszystko to zachodzce najzupeniej szczerze i równoczenie, bez ogranicze wynikajcych z czasu i materii fizycznej. Powrót by dla mnie olbrzymim wysikiem i potrzebowaem a kilku dni, by doj po tym do siebie.

Druga próba tydzie póniej przyniosa taki sam rezultat. Byo to po prostu zbyt duo, aby sobie z tym poradzi. Dopóki nie dowiedziaem si wicej, musiaem zaoy co w rodzaju ekranu ochronnego, powstrzymujcego mnie przed jakkolwiek niefizyczn aktywnoci. adnych podróy Midzystanem pro tempore czy konfliktów z przyjaciómi w tamtym obszarze. Tylko moje Ja-Tam. Zaczynaem odpywa w kierunku Nancy nawet podczas najgbszego snu, wic bariera musiaa rozciga si i na ten stan take. Dopiero w ten sposób mój spokój zosta przywrócony.

Staj teraz przed nowym wezwaniem, now adaptacj jakiej nigdy nawet nie rozwaaem. Mona to te nazwa cakowicie nowym kierunkiem. Czy w tym samym czasie mog y w dwóch rónych wiatach? Z Nancy na Poziomie 27. oraz Tutaj, z nasz czworonon rodzin - siedem kotów i dwa psy - w moim samotnym domu? Nie wiem.

* * *

...A jednak inny jeszcze gos z mojego Ja-Tam upiera si, aby zosta wysuchanym:

Kiedy przejcie zostanie ju dokonane, jedynie najciej uzalenieni pozostaj w bliskich zwizkach z yciem fizycznym, które wanie zakoczyli. Dla wikszoci rezonans (zainteresowanie), powizania, zaczynaj traci na znaczeniu prawie natychmiast, u niektórych powoli, u innych bardzo szybko. Niemniej jednak dzieje si tak zawsze. Wykazuj to wszystkie twoje dane, by moe z wyjtkiem rzadkiego zjawiska „duchów". To samo tyczy si twojej Wielkiej Mioci.

Jak dugo twoja Srebrna Królowa pozostanie w i dookoa twojego Poziomu 27.? Ty tego nie wiesz i my te nie wiemy. Jak wszyscy pozostali, take i ona wystawiona jest na pokus dokonania wyboru jednej z kilku atrakcyjnych moliwoci, których istnienia jako jedyny chyba sporód wszystkich istot ludzkich jeste tak bardzo wiadomy. Ale ty nie moesz opuci miejsca, w którym yjesz. Jeszcze nie teraz; masz zbyt wiele do zrobienia. Pamitasz swoj matk i jej wiolonczel? Nauczya ci czego, nie wiedzc nawet, e to robi.

I nie zapominaj: przynajmniej wiesz, e twoja Srebrna Królowa bdzie z tob podczas naszego ostatecznego odejcia w trzydziestym pitym wieku. A czego moesz chcie wicej!

ROZDZIA DWUDZIESTY: INSTYTUT MONROE'A

Pocztki Instytutu Monroe'a sigaj Sekcji Badawczo-Rozwojowej rodzinnej korporacji, której specjalnoci byo tworzenie programów dla sieci stacji radiowych. W poowie lat pidziesitych rozpoczlimy prace nad metodami przyspieszenia procesu nauki podczas snu poprzez wykorzystanie odpowiednio dobranych sygnaów dwikowych. Do 1968 roku znacznie rozwinlimy rodki, poprzez które dwik móg by wykorzystywany nie tylko do utrzymania umysu w stanie czujnoci i penej koncentracji, ale take do wywoywania snu. W tym samym roku nastpio pewne odkrycie, które w radykalny sposób zmienio kierunek dalszych bada: otó przekonalimy si, e pewne zespoy dwików powoduj powstawanie odmiennych stanów wiadomoci, które w normalny sposób nie s przez ludzki umys osigane.

W 1971 roku, jako uzupenienie dla wysików zespou naukowego, z Sekcji Badawczo-Rozwojowej utworzono Instytutu Monroe'a. W 1976 roku organizacja Esalen zaprosia Instytut do przeprowadzenia seminarium demonstracyjnego w Big Sur, w Kalifornii. Potem nastpiy dalsze seminaria, które zaowocoway powstaniem Sekcji Edukacyjnej, której zadaniem jest rozwijanie i kierowanie programami nauczania. W 1979 roku Instytut przeniós si do podnóa Blue Ridge Mountains, Wirginia, gdzie znajduje si do dzisiaj. Mieszczce si tutaj centrum rezydencyjne (znane obecnie jako Centrum Nancy Penn), laboratorium badawcze, hali wykadowy oraz pokoje seminaryjne zaprojektowane zostay w tak specyficzny sposób, aby jeszcze bardziej wzmocni wypracowany w Instytucie unikalny proces nauki. Kady uczestnik kursu otrzymuje osobn jednostk CHEC (Controlled Holistic Environmental Chambers (Holistyczne Komory Zapewniajce Naturalne Warunki), w której zachodzi waciwy proces nauki. Do 1993 roku przeszo siedem tysicy osób uczestniczyo w programie rozwojowym znanym jako Doznawanie Otwarcia Wrót. Programy oraz seminaria organizowane s w rónych miastach na terenie caych Stanów Zjednoczonych oraz w innych krajach na caym wiecie. Moliwe s take kursy odbywajce si w zaciszu wasnych czterech cian, dziki zastosowaniu odpowiednich podrczników oraz zestawów magnetofonowych i pyt kompaktowych.

Doznawanie Otwarcia Wrót

Jest to szeciodniowy program stopniowego przyswajania metod przesuni fazy ludzkiej wiadomoci. Celem gównym programu jest pomoc w wyzbyciu si wrodzonych obaw poprzez eksploracj jani oraz wszystkiego, co j otacza. Jest to moliwe dziki przeksztaceniu Nieznanych w Znane. Kiedy zostaje to osignite, kursant moe dobrowolnie wywoywa kontrolowane przesunicia fazy w inne stany wiadomoci, midzy innymi w niefizyczne systemy energii.

Dla wygody oraz obopólnego zrozumienia uywamy terminu „Poziom" z odpowiednim numerem na okrelenie rónych stopni lub stanów wiadomoci, w które uczestnik kursu wkracza podczas nauki. Stopnie te definiowane s nastpujco:

Poziom 10. Pierwszy krok w oddzieleniu wiadomoci od rzeczywistoci fizycznej. Prost definicj bdzie tu „umys obudzony, ciao upione". Umys lekko wykracza poza faz normalnej wiadomoci fizycznej. Jest to stan, w którym pi zmysów fizycznych wydaje si by rozstrojonych bd zredukowanych w swej mocy, rozpoczyna si natomiast obiektywna percepcja w energii Pola (M).

Chyba najwaniejszym odkryciem, jakiego dokonujemy znajdujc si w Poziomie 10 to pene uwiadomienie sobie faktu, e ludzki umys-wiadomo moe dziaa, myle i „odczuwa" bez pomocy pyncych od strony ciaa fizycznych bodców zmysowych, do tej pory uwaanych za niezbdne. Std rodzi si nowy rodzaj wolnoci. Gówn implikacj tego faktu jest to, i rzeczywicie jestemy czym „wicej" ni ciao fizyczne, e moemy istnie z nim i bez niego.

Poziom 12. Moemy go luno zdefiniowa jako stan poszerzonej wiadomoci. Wywoany dodatkowymi sygnaami dwikowymi Poziom 12 jest faz stanu, w którym mniejsz uwag przywizuje si do ciaa fizycznego, a wiksz do dalszego przemieszczania w energi Pola (M). Wraz ze staym zmniejszaniem dopywu fizycznych bodców zmysowych percepcja wzorców Pola (M) staje si progresywnie wyraniejsza.

Nie jest to obszar tak cakowicie nieznany. W normalnym stanie wiadomoci fizycznej przytaczajcy napyw bodców zmysowych poprzez ciao fizyczne pokrywa wikszo, o ile nie cao takiej percepcji. Jedyna forma penetracji pojawia si podczas snu lub w innych stanach, kiedy to ludzka wiadomo fizyczna zostaje wyczona. Gdy znajdujemy si w Poziomie 12 rónica polega na tym, e wiadomo fizyczna pozostaje aktywna i czujna, pod nasz wasn kontrol.

We wczesnych fazach eksploracji pojawia si mog kolory, ksztaty, obrazy mentalne zarówno ruchome jak i nieruchome - sowem to wszystko, co skada si na materi snów. Jednak kiedy umys przejmuje kontrol i zaczyna uczy si jzyka Pola (M), otwieraj si nowe moliwoci, które moemy sami dowiadczy i oszacowa. W tym nowym kontekcie Nieznane szybko staje si Znanym.

Poziom 15. Kolejny krok na drodze oswajania si ze zjawiskiem zmiany fazy, z mniejszym procentem kierowania uwagi na kwestie fizyczne, a z wikszym na samo Pole (M). Koncepcja lub te iluzja czasu traci tam na znaczeniu, std Poziom 15 moe by zdefiniowany jako stan „bez czasu".

Poziom 21. Stan ten stanowi ekwiwalent gbokiego snu (delta) w normalnym yciu fizycznym. Umys jednake jest tu „rozbudzony" i wiadomy, kierujcy wszelkimi dziaaniami. Poziom 21 wydaje si by maksymalnym zakresem fazy zwizku pomidzy czasoprzestrzeni a bytnoci w Polu (M) - czyli jest on jakby rzeczywistym „skrajem".

Poczynajc od Poziomu 21 moliwa jest osobista weryfikacja treci i koncepcji zawartych w niniejszej ksice.

* * *

Prezentowane poniej programy przeznaczone s jedynie dla osób, które przebyy ju kurs Doznawania Otwarcia Wrót. Gównie skadaj si one z uzupeniajcych wicze w fazowym przesuwaniu wiadomoci, co ma na celu gbsz eksploracj zarówno osobistej jani jak i dalekich granic odmiennych systemów rzeczywistoci.

Guidelines

Intensywny, szeciodniowy kurs, podczas którego gówny nacisk kadzie si na eksploracj wasnej jani. Zwrot do wntrza samego siebie w celu poznania oraz zrozumienia zwizku pomidzy wiadomym Ja oraz Rdzenn Jani (Wewntrznym Pomocnikiem), a take wieloma osobowociami tworzcymi poszczególn jednostk. Kurs obejmuje równie wiczenia, których zadaniem jest nauka kontrolowanego wychodzenia poza ciao oraz procesu samouzdrowienia.

LIFELINE (Linia ycia) Patrz rozdzia 18

LIFE SPAN (Ewolucyjne Doskonalenie ycia) Od Sprzed po Poza (od Sprzed-koyski po Poza-grób)

LIFE SPAN 2000

LS 2000 jest systemem planowanego samorozwoju zaprojektowanym aby pomóc w osigniciu kontroli nad psychiczn, emocjonaln i fizyczn jani w celu poprawy wszelkich czynników codziennego ycia. Jest to metoda na przeksztacenie ograniczonych systemów przekona w nieograniczone systemy Znanych. Na poziomie indywidualnym dokonuje si tego poprzez dostarczanie „wiedzy, jak" wyprodukowa niezbdne Znane. Równanie LS: Przekonanie + Know (wiedza) - how (jak) = Poznanie

Proces LS oparty jest na trzech powszechnie znanych koncepcjach:

1. Kada ludzka czynno wykonana wicej razy ni dwukrotnie bez wyjtku moliwa jest do nauczenia si. Im czciej czynno t wykonuje konkretna osoba, tym atwiejszy staje si proces jej nauki, nie tylko dla wykonujcego t czynno, ale take dla innych. Doskonale ilustruje to teoria Rezonansu Morfogenetycznego Ruperta Sheldrake'a.

2. Najwiksz przeszkod na drodze jakiejkolwiek powaniejszej zmiany jest bezczynno. Niemoliwe jest przesypanie góry piasku jednym ruchem opaty, lecz poprzez kilkakrotne powtarzanie tej czynnoci cel moe zosta osignity.

3. Rewolucja powoduje zazwyczaj chaos i wymaga dugiego okresu adaptacji. Ewolucja absorbuje zmiany w sposób uporzdkowany i przy minimalnej iloci stresów. Planowana ewolucja moe utrzyma ca sekwencj zmian pod indywidualn kontrol z równoczesn moliwoci sterowania tym procesem.

LS umoliwia ewolucj na poziomie indywidualnym poprzez umieszczenie rodków „know how" bezporednio w rkach uczestnika kursu. Jest to moliwe dziki caej gamie rónorodnych „funkcji" - technik zapewniajcych samokontrol nad przerónymi przejawami ludzkich poczyna. S one wpajane poprzez wielokrotne stosowanie nagranych na tamie magnetofonowej wicze, które wykorzystujc opracowane w Instytucie techniki Hemi-Sync wytwarzaj co, co nazywamy Kanaem Dostpu. Kana ten umoliwia komunikacj z wszystkimi obszarami Cakowitej Jani, z duym prawdopodobiestwem a na poziomie komórkowym. Instrukcja wyzwalajca zmiany, wliczajc w to Funkcj Nakazu, wprowadzana jest do rónych aspektów ludzkiej wiadomoci.

Kiedy informacje i instrukcja zostan odpowiednio wpojone, dalsze korzystanie z tam nie jest ju wymagane. Wszystko co naley zrobi, by instrukcja wprowadzona zostaa w ycie, to skoncentrowa si na Funkcji Nakazu. Rezultatem jest autonomiczna reakcja speniajca okrelon potrzeb.

Pierwszy program z serii Life Span 2000 podjty zosta w Instytucie Monroe'a w Wirginii w kocu roku 1992.

THE TIMCOUT PROJECT (Projekt Pauza) Jest to odwana ekspansja ludzkich de w ten obszar naszego ycia, który pochania jedn trzeci naszego istnienia, o którym niewiele do tej pory wiadomo i który wykorzystujemy w niewielkim tylko stopniu. Obszarem tym jest sen - czyli okresy w których bierzemy „wolne" od otaczajcego nas wiata fizycznego.

Projekt jest pioniersk prób rozwizania poniszych zagadnie:

• rozwinicia wiadomej kontroli stanu snu, tak by osoba bya w stanie „zapada" w sen kiedy i jeeli tego pragnie, a take by zalenie od swej woli budzia si lub pozostawaa rozbudzona

• praktycznego i skutecznego wykorzystania stanu snu nie tylko jako regeneracji psychicznej i fizycznej, lecz take jako okresu gbokiej i intensywnej nauki

• gromadzenia wiedzy i zrozumienia stanu snu wykorzystujc do tego celu baz odmienn od obecnej perspektywy historycznej

Projekt ten nakierowany jest na szeroki i wystpujcy na caym wiecie rynek potrzeb zwizanych ze snem. Przede wszystkim ma on za zadanie dostarczy nieinwazyjnych, nie zwizanych z przyjmowaniem rodków farmakologicznych metod zapadania w gboki, regenerujcy sen. Oblicza si, e okoo 30 procent caej populacji wiata cierpi na t czy inn form dysfunkcji snu. Ustalono, e w samych tylko Stanach Zjednoczonych przeszo 30 milionów osób po to, aby zasn, siga po zapisane im medykamenty, a prawie drugie tyle przyjmuje od czasu do czasu róne „cudowne" leki bez konsultacji z lekarzem.

Projekt nasz nie ma na celu zastpienia profesjonalnej terapii, jak oferuj wyspecjalizowane w tym kierunku kliniki snu, ani te nie zajmuje si problemami snu spowodowanymi przerónymi dysfunkcjami psychologicznymi. Jednake pomylany zosta, aby pomaga w takich wypadkach, w których czynniki psychologiczne zakócaj sam proces snu. Jest on raczej systemem nauki, ni metod leczenia.

Zawarte na kasetach magnetofonowych i pytach kompaktowych wiczenia nie tyka ucz suchacza, w jaki sposób szybko i atwo zasn, ale take jak wykorzystywa okres snu do nauki i samoleczenia.

PROGRESSIYE ACCELERATED LEARNING (Przyspieszony Proces Nauki)

Zestaw wicze nagranych na kasetach magnetofonowych i pytach kompaktowych. Wykorzystujc metod Hemi-Sync maj one za zadanie poprawi proces zapamitywania i koncentracji, mentalnego przetwarzania danych, a take wzmóc wiadomo stanu jawy oraz pomóc w relaksacji.

EMERGENCY SERIES (wiczenia wykonywane podczas Stanów Zagroenia)

Zestaw wicze stosowanych przy operacjach, powanych obraeniach fizycznych bd chorobach. S to kasety i pyty kompaktowe z odpowiednimi programami, z których korzysta naley w okresie bezporednio poprzedzajcym operacj, na sali operacyjnej oraz podczas rekonwalescencji. Jak wynika z raportów przeszo dwustu pacjentów, stosowanie takich wicze zgodnie z zaleceniami w znacznym stopniu zmniejsza strach i obawy, redukuje konieczno stosowania rodków anestezjologicznych, minimalizuje ból pooperacyjny oraz a o 50 procent skraca ogólny czas rekonwalescencji.

STROKE RECOYERY SERIES (wiczenia stosowane przy rekonwalescencji, po atakach, wylewach itp.)

Kasety oraz pyty kompaktowe do uytku domowego i szpitalnego. Celem zawartych na nich wicze jest pobudzenie orodków fizycznych, tak aby powróciy one do wykonywania swoich normalnych funkcji. Pomylane one zostay w taki sposób, by midzy innymi uaktywniay centra mowy, przywracay reakcje motoryczne oraz poprawiay stan psychiczny i emocjonalny.

ROZDZIA DWUDZIESTY PIERWSZY: PROGRAM POWROTU DO DOMU

Od zarania dziejów czowieka istniaa i istnieje nadal powszechna tsknota i nostalgia za czym, co jest gdzie gboko ukryte w kadym z nas - za nasz prawdziw tosamoci, naszym pochodzeniem. Nasze zapracowane, praktyczne umysy bezustannie zaprztnite realizacj celów w tym yciu maj z t tsknot spore problemy. Jako e wydaje si ona irracjonalna i emocjonalna, wielu z nas interpretuje j jako pragnienie ponownego odwiedzenia miejsca naszego pochodzenia fizycznego, czyli miejsca naszych narodzin i wczesnego dziecistwa. Wielu z tych, którzy tak czyni, pozostaje niezadowolonych i nie zaspokojonych.

Oczekiwali bowiem czego wicej, ale sami nie s w stanie zdefiniowa, co waciwie rozumiej przez owo „wicej". Niektórzy zaczynaj poszukiwa odpowiedzi, nie zdajc sobie sprawy, e jej poszukuj, stajc si astronomami, badaczami, pilotami wahadowców, mikrobiologami, psychologami, pastorami, terapeutami, filozofami - by wymieni tylko te oczywiste profesje. S te pomidzy nami zwykli ludzie, którzy czasami przystaj na chwil, by rozway, o co w tym wszystkim chodzi. Ale tylko na chwil.

Jednake rosnca wci liczba osób zdaje si wystarczajco wnikliwa, by w ten czy inny sposób uwiadomi sobie, e kady z nas „powróci" ostatecznie do domu. Do naszego oryginalnego miejsca pochodzenia, nie Tutaj, ale Tam. Jest to jedynie kwestia czasu. Std ju tylko krok do podjcia wasnych poszukiwa, do prób zajcia stanowiska.

Powrót do Domu jest seri odpowiednio dobranych wicze uczcych, nagranych na tamy magnetofonowe bd pyty kompaktowe, z których korzysta mona w domu, szpitalu, hospicjum, domu spokojnej staroci itp. Program ten zaprojektowany zosta jako specjalna pomoc dla tych, których ycie skutkiem cikiej choroby bd wypadku naraone jest na niebezpieczestwo, a take dla ich rodzin i ukochanych.

Nagrane wiczenia oferuj rodki, poprzez które moemy w znacznym stopniu zmniejszy powszechne obawy przed fizyczn mierci. Rezultatem moe by - co najmniej - wiksza tolerancja zaistniaej sytuacji, wliczajc w to wiadomo, e ludzie istotnie s czym wicej, ni jedynie swoimi ciaami fizycznymi. Lecz Program Powrotu do Domu moe take nauczy uytkownika rozmylnego i spokojnego kierowania samym procesem mierci fizycznej.

Równoczenie Program pomaga zrozumie i zaakceptowa proces mierci rodzinie i przyjacioom, by byli oni w stanie zapewni w krytycznych chwilach tak bardzo potrzebn specyficzn form oparcia. Zawarte s w nim take metody umoliwiajce rodzinie i przyjacioom atwiejsze przystosowanie si do utraty swoich ukochanych.

Powrót do Domu opiera si na nastpujcych zasadach: Senior utosamia osob w ostatnim stadium miertelnej choroby lub urazu; Rodzina i Przyjaciele utosamiaj tych, którzy pozostaj w bliskich zwizkach uczuciowych z Seniorem.

Celem Gównym jest dostarczenie Seniorowi interesujcej perspektywy wartociowej wiedzy nabywanej drog bezporedniego dowiadczenia, zamiast poprzez nieszczliwe i przykre wydarzenia.

Pokrewne Cele Dodatkowe:

A. Uwolnienie Seniora od obawy przed mierci fizyczn. Osigane jest to poprzez rozwijanie wiedzy o kontynuacji istnienia oraz o tym, e jestemy czym wicej ni jedynie ciaem fizycznym, i e naprawd przeywamy wasn mier.

B. Pomoc dla Seniora w uwolnieniu si od emocji, poczucia winy i zobowiza, które nie s ju duej potrzebne, a które cigle wi go z obecnym yciem fizycznym.

C. Pomoc w rozpoznaniu i przypomnieniu sobie przez Seniora pewnych moliwoci bdcych nastpstwem dowiadcze obecnego ycia fizycznego.

D. Dostarczenie Seniorowi sposobnoci racjonalnego rozwaenia opcji zgodnych z yczeniem zakoczenia obecnej egzystencji fizycznej.

E. Wpojenie Seniorowi przekonania, i po mierci fizycznej moliwe jest przesanie Rodzinie i Przyjacioom wiadomoci oraz sygnaów.

F. Umoliwienie Rodzinie i Przyjacioom lepszego zrozumienia caego procesu, celem dodania Seniorowi niezbdnej otuchy i wsparcia.

Powrót do Domu opiera si na sukcesie Programu Linia ycia, który doskonale sprawdza si w praktyce. Rónica polega na tym, e Powrót do Domu przeznaczony jest do indywidualnego uytku w kadym dogodnym miejscu.

* * *



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marilyn Monroe zwykła mawiać w ten sposĆ³b, MAGISTER, Semestr I, Antropologia kulturowa
monroe2
Zasłyszana Historia - R. Monroe
Hemi sync, Monroe Robert
Monroe Spykman Cohen
Monroe, Robert A Ɯber die Schwelle des Irdischen hinaus
Monroe Lucy Grecki magnat
Monroe Lucy Światowe Życie 364 Wieczorna sonata
ZnajdÅŗ mnie Monroe J S
Marilyn Monroe Biografia
Monroe Mary Alice Klub ksiazki
MOB BOSS 3 LOVE AND RETRIBUTION Mallory Monroe epub
Andy Warhol, Portret Marlin Monroe
Monroe [trylogia I] PodrĆ³Å¼e poza ciałem doc
URYWEK MONROE
OSTATNI WYWIAD Z MARILYN MONROE

więcej podobnych podstron