monroe2


PRZEDMOWA

Czytelnik niebawem otrzyma ksik niezwyk. Nie jest to fantastyka naukowa, nie jest to fantazja. Pierwsza cz ksiki to w wikszoci relacje z eksperymentów przeprowadzanych w Instytucie Monroe'a w Stanach Zjednoczonych. Niektóre z eksperymentów polegaj na tym, e pozwalaj osobie eksperymentujcej wyj z fizycznego ciaa i odby podró w „drugim ciele". W czasie takiej podróy moliwy jest kontakt z istotami z innych systemów rzeczywistoci, z innych wiatów. Niektóre z owych istot, bdc na bardzo wysokim stopniu rozwoju, przekazay nam sw gbok wiedz. Midzy innymi i o nas, ludziach, o naszej Ziemi, jej rozwoju, jej przeznaczeniu. O celu naszego ziemskiego ycia, o tym, jak mona ten cel najlepiej realizowa, i oczywicie o tym, co czeka nas po mierci fizycznego ciaa - jakie wówczas otwieraj si przed nami moliwoci.

W drugiej czci ksiki Czytelnik wraz z jej autorem odbywa pen emocji podró w inne rejony wszechwiata, poznaje istot z odlegej planety KT-95, a take dowiaduje si, jak bdzie wygldaa Ziemia i jej mieszkacy w 3000 roku. Bdzie to zatem podró w przestrzeni i w czasie.

Autor tej ksiki, Robert Monroe - inynier, muzyk, biznesmen, waciciel sieci stacji radiowych i telewizyjnych, zaoyciel koncernu instalujcego telewizj kablow - w 1958 roku zacz doznawa pewnych stanów, które w istotny sposób wpyny na jego ycie. Nieoczekiwanie i wbrew swej woli zacz „wychodzi" ze swego fizycznego ciaa, zachowujc w peni wiadomo i dziaajc w „drugim ciele". Za pomoc tego „drugiego ciaa" odkrywa sfery nie dajce si obj pojciami konwencjonalnymi zwizanymi z czasem i przestrzeni. Zdarzenia te opisa w swej pierwszej ksice pt. Joumeys Out ofthe Body (Doubleday, 1971). W polskim przekadzie ksika ta ukazaa si w 1986 roku pt. Eksterioryzacja (W 1994 pt. Podróe poza ciaem przyp. red.)

Obecnie R. Monroe jest dyrektorem zaoonego przez siebie Instytutu, pooonego na wzgórzach u stóp Blue Ridge Mountains w Wirginii. Jako muzyk i inynier elektronik zajmuje si badaniem wpywu dwików na mózg czowieka. Badania te doprowadziy go midzy innymi do odkrycia czstotliwoci dwikowych, które powoduj stan gbokiego relaksu i sen. Odkrycie to pozwolio opracowa metod wprowadzania czowieka w stan snu na dowolnie dugi czas. Metod t Monroe opatentowa w 1975 roku.

W latach siedemdziesitych w Instytucie Monroe'a opracowano wiele technik pozwalajcych czowiekowi wpywa na swoje ciao i psychik. Wród nich s metody, dziki którym - przy pomocy dwików - mona zmniejsza lub zwiksza cinienie krwi, regulowa potencja seksualny, zwiksza odporno immunologiczn organizmu, zasypia w dowolnej chwili, wprowadza si w stan gbokiego relaksu, skupia uwag, a take opuszcza swe ciao fizyczne i przeprowadza badania w „drugim ciele".

Przez cay rok w Instytucie Monroe'a odbywaj si kursy i seminaria. Oto relacja jednego z uczestników, amerykaskiego dziennikarza Jamesa Brycea: We wrzeniu 1980 r. uczszczaem na omiodniowe seminarium na temat badania umysu w Instytucie Monroe'a. Przeycia, jakich tam doznaem, domagaj si opisu... Zaczyna si pierwsze wiczenie, le w specjalnie izolowanej kabinie, w której ma si do dyspozycji zestaw suchawek i sprzt ze sprzeniem zwrotnym. Znajduj si w zupenej ciemnoci. Suchawki spoczywaj wygodnie na moich uszach, zapewniajc niezwyk cisz. Moje oczy s szeroko otwarte, ale wpatruj si tylko w czer. Dmuchany materac, na którym le, zdaje si zabezpiecza i podtrzymywa mnie, ale nie jestem wiadomy mego ciaa. Jestem wiadomy tylko swej izolacji. Nagle suchawki oywaj. Sysz gos: „Moemy zaczyna. Odliczaj od tyu: sze, pi, cztery, trzy, dwa - odjedamy." Dwik przypominajcy rozpdzon, rozbijajc si o skalisty brzeg wod lub wystrzeliwanie rakiety wypenia mi gow, przepywa tam i z powrotem przez mój mózg. Zaczynam sw podró do przestrzeni wewntrznej. Jestem cakowicie wiadomy uczucia, e moje ciao oddziela si od umysu, uczucia, które nasi instruktorzy nazywaj stanem „upionego ciaa, obudzonego umysu". Czuj si, jakbym by czci jakiej wielkiej fali, porywany, a jednak wolny i jednoczenie unoszcy si. Dwiki potguj si. Z nowymi odczuciami, z nowymi wibracjami przenosz si na wyszy poziom wiadomoci. Dwiki wiruj, jakby przelewajc si wokó mnie. Czuj, jak moja twarz, caa moja gowa wydua si, kiedy zdaj si wznosi poprzez wir energii. Czy jestem przestraszony? Nie, ani troch. Przejty - tak, ale tylko przez moment, poniewa ju pokonaem now barier i oto dowiadczam cakowicie nowej wiadomoci, unoszc si swobodnie w przestrzeni wewntrznej. Bd j bada, bd dotyka i odczuwa, bd uczy si w ten sposób.

Poczucie wolnoci i imponujcej energii pozostaj we mnie przez dugie godziny po opuszczeniu kabiny. S one w moim wntrzu i mog przynie mi korzyci, mog podnie warto mego ycia. Zdaj sobie spraw, e przy odrobinie praktyki bd móg w jednej chwili usun napicie i natychmiast odzyska stracon energi. Bd móg pracowa nad przywróceniem zdrowia tym czciom mego ciaa, które wymagaj przywrócenia ywotnoci. Jaki czas póniej jasno zdam sobie spraw, e o wiele lepiej radz sobie teraz ze stresem, co znajduje swe odbicie w moim podejciu do pracy, do siebie samego. Cay twórczy proces ycia nabra nowych wymiarów. Wiem take, e niektóre z dwików, które syszaem, s obecnie uywane, aby pomóc dzieciom autystycznym. Wiem take, e panowanie nad bólem, a nawet proces leczenia (pooperacyjnego na przykad) mona usprawni przy pomocy niektórych programów nagrywanych na tamach przez Instytut. Ciesz si z nowych uczu oraz nowych postaw. Jest to dla mnie wyjtkowym objawieniem: wiedzie, e mog dosta si na róne poziomy wiadomoci i gromadzi nieskoczone zasoby wiedzy o sobie. Jeszcze wspanialsz rzecz jest wiadomo, e kady moe zrobi to samo.

Opisy przey dowiadczanych w „drugim ciele" s we wspóczesnej literaturze coraz czstsze. Polski czytelnik zetkn si z nimi w ksikach Moody'ego i Iana Wilsona, a take w niedawno wydanej pracy doc. dr R. Bugaja pt. Eksterioryzacja - istnienie poza ciulem. Ksika Dalekie podróe..., któr oddajemy polskiemu czytelnikowi, jest niewtpliwie jedn z najlepszych i najciekawszych publikacji opisujcych fenomen istnienia poza ciaem.

Bogdan Krowicki

PROLOG

Wydaje si, e s dwa sposoby zrobienia tej samej rzeczy: atwy i trudny. Gdy mamy moliwo wyboru, zawsze wybieramy ten atwy sposób, gdy umoliwia on wiksz wydajno, oszczdza czas i energi. Jeeli jednak co przychodzi nam zbyt atwo, niektórym z nas wydaje si, e na to nie zasuyli. Gdy nie zdobywamy danej rzeczy w trudzie, pracowicie kroczc drog prób i bdów, czsto mamy wraenie jakiego niedosytu. No bo jeli osiga si co tak atwo, z pewnoci nie jest to wartociowe. A moe nawet robienie tego jest grzechem?

Jednak po pewnym czasie ten atwiejszy sposób staje si sposobem powszechnie stosowanym - i zapominamy o starych metodach. Jeli mieszkasz w jakiej okolicy od dawna i pamitasz czasy, gdy nie byo tam autostrad oraz dróg szybkiego ruchu, to jadc pewnego dnia do miasta, wybierz star, dobrze ci znan szos. Zobaczysz, e bdziesz mia jej do ju po tym jednym razie. Hamowanie na skrzyowaniach, zupeny chaos, wzrastajce zdenerwowanie - wszystko to znacznie przymi sentyment, jakim darzye t star drog. Masz jej dosy od samego pocztku i z uczuciem ulgi wjedziesz na autostrad.

A teraz rozwamy taki problem: przypumy, e spotkae kogo, kto nigdy nie jecha autostrad - czowiek ten przez cae ycie korzysta wycznie z dróg lokalnych. Jednake wie o nowoczesnych autostradach.

By moe widzia z daleka jedn z nich, sysza ryk pdzcych po niej pojazdów lub nawet dolecia do niego zapach spalin. Jest gotów poda wiele powodów, dla których nie jedzi i nie zamierza jedzi autostrad: nie jest mu to potrzebne, jest zadowolony z dróg lokalnych;

po autostradzie jedzi si zbyt szybko, a wic nie jest tam bezpiecznie; gdy znajdziesz si na autostradzie, nie moesz jecha tak jak chcesz, musisz si dostosowa do innych; wokó sami nieznajomi jadcy z rónych stron, nie spotkasz tam nikogo, komu mógby zaufa; twój samochód nie jest w najlepszym stanie, moe si zepsu - utkniesz w jakim odludnym miejscu, którego nazwy nawet nie znasz, i nikt nie udzieli ci pomocy. Moe kiedy, w przyszoci, pojedziesz autostrad, ale nie teraz.

Przypumy, e zobaczye zarzdzenie Biura Budowy Dróg dotyczce likwidacji pewnej starej szosy. Jej dotychczasowi uytkownicy chcc nie chcc, bd musieli zacz korzysta z autostrady. Co wówczas zrobisz? Co by wówczas zrobi? Nic? Zaómy, e jednym z „opornych", którzy nie lubi zmian, jest twój stary, dobry przyjaciel. Co wtedy? Zna on wprawdzie to zarzdzenie, ale nie chce przyj tego do wiadomoci. Widzi, e przyjechali ju robotnicy i przygotowuj si do pracy, lecz ignoruje ich obecno. Domylasz si wic, jakiego dozna wstrzsu, gdy stara droga przestanie istnie i gdy wnios go wrzeszczcego i wierzgajcego na autostrad.

Postanawiasz co zrobi, cokolwiek. Podje ju decyzj, lecz mijaj tygodnie, miesice, lata - i nie robisz nic. Winna temu jest twoja inercja. Znasz jej powód: nie wiesz, jak to zrobi. Nie wiesz, jak opisa autostrad, uywajc terminów odnoszcych si do ruchu lokalnego. A twój przyjaciel zna tylko drogi lokalne. W kocu kto inny powie mu to, co ty powiniene by mu wyjani.

Po jakim czasie zaczynasz rozumie. Okazuje si to dziecinnie proste. Zarówno ty jak i twój przyjaciel cierpicie na t sam chorob, chocia w kadym przypadku jej przyczyna jest inna. Ta choroba - to inercja.

W czasach kolei elaznej i parowozów, lokomotywa moga cign tylko cztery do piciu wagonów, bo gdy doczepiono ich wicej, koa napdowe lokomotywy lizgay si, nie pozwalajc jej ruszy. Inercja. Wówczas pewien inteligentny mody czowiek wynalaz sprzgacz lizgowy, dziki któremu lokomotywa ruszajc nie musi. od razu cign wszystkich doczepionych wagonów, lecz pokonuje bezwadno kadego z nich z osobna. Spytajcie konduktora pocigu towarowego liczcego sto wagonów, jak by si jechao w kabinie hamulcowego, znajdujcej si na kocu skadu pocigu, gdyby maszynista by pijany. Prdko zmieniaaby si skokami od O do 45 km/godz. W przypadku samochodów sytuacja jest podobna. Aby atwiej byo pokona bezwadno, stosuje si w nich przekadni - du przy maych obrotach. Po osigniciu prdkoci podrónej napd potrzebny jest ju tylko po to, by równoway opór powietrza i tarcie kó o podoe - wielkoci stosunkowo niewielkie. Przykadem innego rozwizania jest katapulta zainstalowana na lotniskowcu. Pokonuje ona si bezwadnoci szybko, lecz niezbyt agodnie.

Karabin jest urzdzeniem pokonujcym bezwadno pocisku.

Nasuwa si jednak wtpliwo, czy odpowiednio zmodyfikowana metoda katapultowania lub wystrzeliwania pojazdu do penej prdkoci obowizujcej na autostradzie, nie bdzie bulwersowaa i budzia sprzeciwu, nawet gdyby odpowiadaa standardom przyjtym w ruchu lokalnym. Za ilustracj niech posuy poniszy przykad. ... ach, nie mog sobie z tym poradzi! Ale musi by jaki sposób, eby to zrobi.

(Emocja, zo, nad któr nie panujesz, pochania bardzo duo twej energii. Jest to typowo ludzka reakcja.)

Znale na to jaki sposób... no bo nie mona wini rzeczy za to, e jest taka a nie inna. Kopne kamie, który lea na drodze, i zranie si w palec. Dlaczego zocisz si na kamie? Nie naley zoci si na kamie za to, e znalaz si akurat na twej drodze, ani za to, e jest twardszy od twojego palca. No a teraz zobacz, czy potrafisz to zastosowa w praktyce.

(Skupienie uwagi, wiadomoci, bez zmiany kierunku, bez odchylenia - jako czowiek nie dysponujesz równie potn energi, któr mógby si posuy. Uyj swej wiadomoci tak, jak posugujesz si soczewk, która skupia i kieruje energi zwan przez ciebie wiatem.)

Za kadym razem, gdy sysz podobne sowa, uwiadamiam sobie, jak daleka jest jeszcze przede mn droga.

(Bardzo dobrze pan sobie radzi, panie Monroe. wiadczy o tym zrozumienie przez pana wagi tego przekazu.)

No, nareszcie, udao si! Jest pod gówn lini ... ach, ale nie mog utrzyma si na tym zbie piy, jest na nim jeszcze jedna mniejsza fala, nie mog da sobie z ni rady, nie mog si jej pozby.

(Jest to - uywajc twoich sów - inny rodzaj roty. Skorzystaj z niej, jeli chcesz. Moe ci to zainteresuje.)

Ale oczywicie, czemu nie!

KLIK!

Aby móc wjecha z drogi lokalnej na autostrad i wczy si w sznur pdzcych samochodów, niezbdny jest wjazd lub pas wjazdowy, na którym pojazd zwiksza szybko, by dostosowa j do prdkoci samochodów na autostradzie. Jeeli do tego schematu potrafisz zastosowa narzdzie odnoszce si do ruchu lokalnego i zbudujesz pomost - tym lepiej. Powiniene pamita przede wszystkim o czynniku, jakim jest inercja - gdy lokomotywa rusza, podcignity zostaje zwis i najpierw zostaje pokonana bezwadno pierwszego wagonu, a nastpnie - po kolei - kadego z dalszych; zapalasz silnik i eby nie zgas wskutek przecienia, najpierw wczasz pierwszy bieg, a nastpnie pynnie zmieniasz go na kolejne; przekadnia automatyczna robi to sama, bez twego udziau.

Jeeli plan i jego wykonanie oka si dobre, twój przyjaciel bdzie jedzi autostrad na dugo przed likwidacj starej szosy.

Uczy wszystko, co w tej sytuacji mona zrobi, i zrób to najlepiej jak potrafisz.

Robert A. Monroe
Faber, Yirginia 1985

ROZDZIA PIERWSZY: STARA DROGA

Skoro od czego trzeba zacz, to przede wszystkim chciabym powiedzie, e nadal yj, mimo i od dwudziestu piciu lat praktykuj wychodzenie z ciaa. Czas wprawdzie zrobi swoje, lecz wci jestem bardziej lub mniej sprawny.

Chwilami jednak nie byem tego taki pewien. Lekarze, do których zwracaem si z moimi dolegliwociami, mieli na ich temat róne pogldy. Niektóre autorytety w dziedzinie medycyny zapewniay mnie, e moje choroby stanowi naturaln konsekwencj ycia w cywilizowanym wiecie, e s spowodowane warunkami, w jakich yje spoeczestwo amerykaskie drugiej poowy dwudziestego wieku. Natomiast inni lekarze uwaaj, e fakt, i wci jeszcze yj, zawdziczam wieloletnim podróom poza dao. Sami zadecydujcie, który z powyszych sdów jest trafny.

A wic okazuje si, e regularne wychodzenie z ciaa nie zagraa yciu. Co wicej, nie wpywa te ujemnie na psychik. Mówi to na podstawie wasnego dowiadczenia, gdy co jaki czas byem badany przez specjalistów, a wyniki testów wykazyway, e pod wzgldem psychicznym jestem zupenie normalny, cho wiat, w którym przyszo mi y, cakiem normalny nie jest. Wiele osób robi róne dziwne rzeczy i uchodzi im to bezkarnie. W ubiegym wieku tak osobliw dziaalnoci moga by na przykad przeprawa przez wodospady Niagary w beczce.

A zatem - na czym polega zjawisko nazywane dowiadczeniem poza ciaem? Tym, którzy jeszcze nic na ten temat nie syszeli, wyjaniam, e jest to stan, w którym czowiek, znajdujc si na zewntrz ciaa fizycznego, zachowuje pen wiadomo, mogc postrzega i dziaa w taki sam sposób, w jaki to robi przebywajc w ciele fizycznym - z nielicznymi wyjtkami. Przebywajc poza ciaem moesz porusza si w przestrzeni (i czasie?) powoli lub z szybkoci znacznie przekraczajc prdko wiata. Moesz obserwowa otoczenie, uczestniczy w zdarzeniach, których jeste wiadkiem, moesz dziki poczynionym przez siebie obserwacjom podejmowa wiadome decyzje. Moesz przenika przez materi fizyczn, tak jak ciany, stalowe pyty, beton, ziemi, oceany, powietrze, a nawet przez stref promieniowania radioaktywnego - bez trudu i jakiegokolwiek uszczerbku dla zdrowia.

Moesz wej do ssiedniego pokoju, nie zadawszy sobie trudu otwierania drzwi. Moesz odwiedzi przyjaciela oddalonego o tysice kilometrów. Moesz, o ile ci to interesuje, bada Ksiyc, system soneczny, galaktyk. Moesz take odbywa podróe do innych systemów rzeczywistoci, na temat których nasza ograniczona przez czasoprzestrze wiadomo czyni mgliste domniemywania, zaledwie zdajc sobie spraw z istnienia tych innych wiatów.

Zjawisko, o którym mówimy, nie jest wcale czym nowym. Ostatnie badania wykazay, e okoo 25 procent naszej populacji pamita przynajmniej jedno dowiadczenie tego typu. Historia ludzkoci pena jest relacji o takich przypadkach. W dawnej literaturze poruszanie si poza ciaem fizycznym nazywano „projekcj astraln" (ang. astral projection - przyp. tum.). Zrezygnowaem z posugiwania si tym terminem, gdy jako kojarzcy si z okultyzmem, nie spenia on dzisiejszych kryteriów naukowych. W latach szedziesitych wspópracujcy ze mn psycholog, Charles Tart, popularyzowa okrelenie „poza ciaem" (ang. out of the body experience - OOBE - przyp. tum.). Na przestrzeni minionego dwudziestolecia ten ogólny termin, oznaczajcy specyficzne stany istnienia, przyj si w krajach Zachodu.

W moim przypadku wszystko zaczo si od tego, e pod koniec 1958 roku, bez widocznego dla mnie powodu, zaczem „wychodzi" z ciaa. Ze wzgldu na póniejsze wydarzenia o znaczeniu historycznym (Autor ma na myli ruch hippisów przyp. tum.) musz zaznaczy, e nie przyczyniy si do tego ani narkotyki, ani alkohol. Narkotyków nie uywaem nigdy, za alkohol pij rzadko.

Przed kilku laty braem udzia w konferencji odbywajcej si niedaleko naszego dawnego domu w Westchester County, w stanie Nowy Jork - miejsca, w którym po raz pierwszy dowiadczyem OOBE. Kiedy przejedalimy blisko domu, powiedziaem do siedzcego obok mnie psychologa, e do dzi nie znam powodu swoich eksterioryzacji.

Znajomy rzuci okiem na budynek i odwróci si do mnie z umiechem. „To proste. Powodem by ten dom. Przyjrzyj mu si dokadnie".

Zatrzymaem samochód. Dom wyglda jak niegdy. Mia kamienne ciany i zielony dach. Nowy waciciel utrzymywa go w dobrym stanie. Odwróciem si do znajomego. „Nic si tu nie zmienio".

„Spójrz na dach". Wskaza palcem w gór. „Jest to klasyczna piramida, a w dodatku pokryta miedzi. Tak wanie wyglday wierzchoki wielkich piramid w Egipcie, dopóki miedzi nie zdarli grabiecy." Patrzyem oniemiay.

„Energia piramid, Robercie" - cign - „Czytae o tym. Mieszkae w piramidzie. To byo powodem!"

Energia piramid? No có, moliwe. Istniej przecie ksiki i inne publikacje mówice o wystpowaniu dziwnych energii wewntrz tych budowli.

Gdybym powiedzia, e pierwsza podró poza ciaem tylko mnie przestraszya, byoby to z pewnoci eufemizmem. Kiedy jednak zjawisko zaczo si powtarza, wpadem wrcz w panik - przeladoway mnie wizje guza mózgu i zbliajcej si choroby umysowej. Wobec tego poddaem si licznym badaniom lekarskim, lecz ich wyniki cakowicie wykluczyy moje podejrzenia. Stwierdzono tylko „niewielkie zaburzenia halucynacyjne" i zalecono psychoterapi. Diagnoz t uznaem za bdn i nie rozpoczem leczenia. W tym okresie miaem wielu przyjació wród psychiatrów i psychologów - oni równie borykali si ze swoimi problemami, cho z pewnoci byy one bardziej „konwencjonalne" od moich.

Zamiast tego zaczem obserwowa i analizowa samo zjawisko, a strach i panika ustpiy miejsca narastajcej ciekawoci. Poszukiwania zawiody mnie do ludzi zwizanych z nauk (cakowite odrzucenie), religi („To dzieo szatana"), parapsychologi („Ciekawe, szkoda, e nie dysponujemy danymi na ten temat"), a take do osób zajmujcych si wiedz Wschodu („Zapraszamy na dziesi lat do naszego aszramu w pónocnych Indiach"), Wszystko to opisaem w mojej pierwszej ksice Podróe poza ciaem (Tytu oryg. Jowneys Out of the Body. W polskim przekadzie ksika ta ukazaa si w 1986 roku pod tytuem Eksterioryzacja i zostaa wydana przez Towarzystwo Psychotroniczne w Warszawie przyp. tum)..

Jedno jest pewne - cel, który sobie postawiem przy jej pisaniu, zrealizowaem z nawizk. Ksika spowodowaa nadejcie tysicy listów z rónych stron wiata. Setki z nich zawieray podzikowania od osób, które dziki niej odzyskay spokój, upewniwszy si, e nie s chore psychicznie. Ludzie ci pisali, i teraz, po przeczytaniu ksiki, nie czuj si ju tak osamotnieni posiadajc „intymn" tajemnic, której do tej pory nie potrafili sobie wytumaczy, a co najwaniejsze - wiedz, e nie czeka ich wizyta w gabinecie psychiatry ani óko w szpitalu dla umysowo chorych. I takie byo wanie zaoenie mojej pierwszej ksiki: pomóc choby jednej osobie unikn niepotrzebnego umieszczenia w zakadzie zamknitym.

Jeeli o mnie chodzi, to jestem wprost oszoomiony zmianami, jakie zaszy podczas tych dwudziestu piciu lat. W sferach akademickich i wikszoci rodowisk naukowych mówi si ju dzi otwarcie o zjawisku OOBE, Pomimo to jestem przekonany, e przewaajca ilo osób z naszego krgu kulturowego nie uwiadamia sobie istnienia tego rodzaju zjawisk we wasnym yciu. Ja sam jeszcze w 1959 lub 1960 roku z pewnoci nie uwierzybym, e kiedy na ten temat wygosz odczyt w Smithsonian Institution, ani w to, e na konferencji Amerykaskiego Towarzystwa Psychiatrycznego zostanie zaprezentowany referat z tej dziedziny. A jednak oba te wydarzenia miay miejsce.

To, co dzi najczciej sysz, bardzo mi przypomina stary i wypróbowany trick stosowany w przemyle rozrywkowym. Otó kiedy producent rozmawia z szukajcym pracy aktorem, to najpierw wysuchuje rzeczy dobrze ju sobie znanych. A wic, e aktor rozpocz karier zawodow w 1922 roku w The Great One, w 1938 gra w Who Goes There?, zdoby Nagrod Krytyki za gówn rol w Nose to Nose, a w 1949 gra rol Williego w What Makes Willie Weep. W pewnym momencie producent przerywa i zadaje bardzo proste pytanie: „No dobrze, a co pan robi ostatnio?"

Ano wanie. Co robiem (poza ciaem) od czasu ukazania si pierwszej ksiki? Na to pytanie zazwyczaj udzielam nastpujcej odpowiedzi. Pocztek lat siedemdziesitych to okres pierwszych frustracji i ograniczenia podróy poza ciaem. A teraz powiem co, w co, jak sdz, wielu osobom trudno bdzie uwierzy - podróe te zaczy mnie nudzi. Po jakim czasie przestaem si nimi fascynowa. Uczestniczenie w testach wymagao wysiku, a poniewa wizao si z wysikiem, zaczem sobie uwiadamia, e udowodnienie czegokolwiek w tej dziedzinie nie jest dla mnie moliwe, gdy dziaam we waciwy tylko sobie sposób. Gdy jednak nie byem krpowany ograniczeniami, jakie niosy ze sob testy, to wydawao si, e nie pozostaje ju nic ciekawego do zrobienia.

Straciem równie zainteresowanie dla wczeniej wypracowanych technik wychodzenia z ciaa, gdy znalazem atwiejszy sposób osigania tego stanu. Zwykle budziem si po dwóch lub trzech cyklach snu, czyli po okoo trzech, czterech godzinach, cakowicie rozbudzony, odprony fizycznie i wypoczty. „Oderwanie si" od ciaa i swobodne pynicie przychodzio wówczas z dziecinn atwoci. By tylko jeden problem - nie wiedziaem, co mam dalej robi. O trzeciej lub wpó do pitej rano wszyscy jeszcze spali, wic moje ewentualne podróe nie miay adnego sensu. Wobec tego krciem si troch po okolicy bez szczególnego celu i zainteresowania, po czym „wlizgiwaem si" do daa, zapalaem wiato i czytaem dopóty, dopóki nie zachciao mi si ponownie spa. I tak to wygldao.

Zwikszao si tylko moje zniechcenie, a przymus wci pozostawa. Musiao wic istnie jakie dodatkowe wytumaczenie powodów i celu funkcjonowania poza ciaem, którego do tej pory nie dostrzeg mój wiadomy umys (ani umys innego czowieka).

Wiosn 1972 roku zrozumiaem, w czym rzecz. To wanie mój wiadomy umys stanowi czynnik ograniczajcy. A wic jeli - jak dotd - pozostawi mu kierowanie eksterioryzacjami, nic si nie zmieni. Ma on nade mn zbyt du wadz. W takim razie, czy nie byoby lepiej t kierownicz funkcj powierzy mojemu cakowitemu ,Ja" (duszy?), majcemu w dziaalnoci poza ciaem du wpraw?

Bdc przekonany o trafnoci tego spostrzeenia, postanowiem urzeczywistni swój zamys. Nastpnego wieczoru pooyem si spa, a obudziwszy si po okoo trzech godzinach (dwóch cyklach snu) przypomniaem sobie o powzitej decyzji. Odczyem si od ciaa fizycznego i swobodnie uniosem. Powiedziaem w swoim wiadomym umyle, e prowadzenie mnie podczas eksterioryzacji powierzam cakowitemu „ja". Po chwili (trwao to chyba zaledwie kilka sekund), znajdujc si w tej dobrze mi znanej „przestrzennej" ciemnoci poczuem ruch i potny przypyw energii - tak oto rozpocz si cakowicie nowy etap moich niefizycznych dowiadcze. Poczwszy od tamtej nocy prawie zawsze uywam powyszej procedury przy wychodzeniu z ciaa.

Rezultaty OOBE tak bardzo róniy si od wszystkiego, co wiadomy umys mógby sobie na ten temat wyobrazi, e powsta nowy problem. Dowiadczenia te trudno opisa. I chocia moim eksperymentom zawsze towarzyszy wiadomo fizycznego „tu i teraz", to jednak ponad dziewidziesiciu procent tych wydarze nie jestem w stanie przeoy na jzyk uywany w wiecie czasu i przestrzeni. Zachodzi tu przypadek podobny do tego, gdy chcc opisa wraenia towarzyszce nam podczas suchania muzyki sowami (np. wykonywanej przez orkiestr symfoniczn z chórem) nie posuymy si fachow terminologi. Mona wprawdzie zamiast technicznych okrele, takich jak: notacja, instrumenty, interway, tonalno et., uywa wyrae: „subtelna", „zniewalajca", „przeraajca", „napawajca nabon czci", „gorca", „rozkoszna", „cudowna" - a jednak jest to bardzo odlege od wiernego opisu.

Jeli co robisz, rób to najlepiej, jak umiesz. Moim zdaniem, gdy tylko podejmiesz wysiek, osigniesz waciwy rezultat. Jestem pewien, e atwiej byoby zrelacjonowa przepraw przez wodospady Niagary w beczce, ni opisa niektóre przeycia poza ciaem.

Z moj dziaalnoci „tu i teraz" wiza si jeszcze jeden problem. Opracowane przeze mnie wiczenia i techniki, które udostpniem innym, zupenie nie skutkoway w moim wasnym przypadku. Znajomi psychologowie podaj wiele powodów takiego stanu rzeczy. Najprostszy z nich sprowadza si do tego, e nie umiem wyczy dziaania lewej pókuli mózgowej. Tak bardzo angauj si w proces opracowywania wiczenia, e moje krytyczno-analityczne uzdolnienia nie pozwalaj mi póniej uwolni si od oceniania jego treci. Poza tym, aby nada tym wiczeniom dwikow form, musiaem przysuchiwa si z wyjtkowym skupieniem nagrywaniu i miksowaniu rónych uywanych przez nas dwików. Oczywicie takie nastawienie niweczy efekt, jaki te dwiki maj wywrze na suchajcym. Nawet wtedy, gdy sysz prosty dwik o jednej czstotliwoci, nawyk zmusza mnie do jej analizowania, by móc stwierdzi, czy jest ona staa.

By moe ja te odnosz jakie korzyci z opracowanych przez siebie wicze, tylko nie zdaj sobie z tego sprawy. Niemniej jednak czuj si do dziwnie w roli czowieka spogldajcego spoza ogrodzenia na zaoony i wypielgnowany przez siebie ogród, w którym inni tak mio spdzaj czas.

Ostatnie wydarzenia z tej sfery mego ycia, któr nazywam „tu i teraz" nie byy zbyt skomplikowane. Na przykad bolenie (dosownie!) odczuem to, e mój organizm zacz odrzuca wszelkie chemikalia. Nie przyjmuje on zarówno alkoholu, jak rodków farmakologicznych i kofeiny oraz najwyraniej tego wszystkiego, co uwaa za nienaturalne dla swego funkcjonowania. Objawem takiego odrzucenia czy te reakcji alergicznej jest obfity pot, wymioty, a take gwatowne skurcze brzucha. Mogoby to by konstruktywne, gdyby nie miao równie stron ujemnych. Nigdy nie piem naogowo, a tymczasem ju jedna lampka wina wywouje wspomnian reakcj organizmu.

Szczególnie trudno poradzi sobie z tym problemem podczas operacji. Mój organizm zacz odrzuca narkoz i budziem si (ku zdziwieniu anestezjologa) na stole operacyjnym, czujc, jak chirurg zszywa moje ciao. Kiedy w czasie rekonwalescencji odczuwam silny ból, zaaplikowany demerol wywouje jedynie wymioty. Moecie wic sobie wyobrazi, jak jestem sfrustrowany, gdy inni z powodzeniem stosuj opracowan przez nas metod, pozwalajc w okresie pooperacyjnym wspaniale opanowa ból bez uywania leków. Podczas pobytów w szpitalu w cigu ostatnich dziesiciu lat raz osobicie przekonaem si o jej skutecznoci. Byem wic bardzo rozczarowany, gdy nie poskutkowaa ostatnim razem. Wprost trudno byo mi w to uwierzy, ale nie dziaaa. I wiedziaem, e jeli wiadomie opuszcz ciao, to nie bd mia odwagi powróci do tego oceanu palcego bólu.

Wiele lat temu pewien zaprzyjaniony ze mn psycholog nie dowierza memu uczuleniu na lekarstwa. Póniej postanowi sprawdzi, jak mój organizm zareaguje na rodki zwane obecnie halucynogenami. Wypróbowalimy „laboratoryjn" meskalin i LSD. Nie byo adnego efektu.

A oto inne wydarzenie. Kiedy spytaem niefizycznego przyjaciela o swoje poprzednie wcielenie. Otrzymaem wówczas jedn z niewielu czysto werbalnych odpowiedzi. Brzmiaa ona: „W swoim ostatnim wcieleniu bye mnichem w klasztorze Coshocton w stanie Pensylwania".

Spojrzaem na map Pensylwanii, ale nie byo na niej Coshocton. Wiedziaem, e jest Coshocton w Ohio, gdy mieszkaem w tym stanie. Spytaem wic jeszcze raz, chcc upewni si, e podano mi waciw nazw stanu. Okazao si, e jednak chodzio o Pensylwani. Nie zaprztaem sobie tym gowy, poniewa niespecjalnie interesuje mnie, kim poprzednio byem, o ile w ogóle kim bytem. O wydarzeniu tym wspomniaem znajomemu ksidzu katolickiemu. Zaofiarowa si zajrze do swych ksig. Po kilku tygodniach zadzwoni i powiedzia, e istotnie w miejscowoci zwanej Coshocton w Pensylwanii by swego czasu klasztor. Sdzi, e naleaoby tam pojecha podczas którego weekendu i zobaczy, czy odezw si we mnie jakie wspomnienia. Moe, kiedy...

Nastpna historia: pienidze w kieszeni spodni. Przez cae lata wydarzenie to zachowywaem w cisej tajemnicy, gdy nikt by w to nie uwierzy. Nawet moja ona, Nancy, której pokazywaem spodnie, odnosi si do tej sprawy ze sceptycyzmem. Chodzi o to, e w kieszeni pewnej pary spodni, które wieszam do szafy w sypialni, pojawiaj si pienidze. Prawdziwe banknoty, nie nowe i szeleszczce, lecz przewanie stare i do ju podniszczone. Kwota bywa niewielka - tylko dwa, trzy lub cztery dolary. Jedenacie dolarów stanowio maksimum tego, co znalazem. Czas nie odgrywa tu roli. Mog nie zaglda do kieszeni nawet przez tydzie i znajd w niej, powiedzmy trzy dolary. Mog nie podchodzi do szafy przez trzy miesice i prawdopodobnie bdzie tam tylko sze dolarów. Wyglda na to, e czynniki zewntrzne nie maj wpywu ani na pojawienie si pienidzy, ani na ich ilo. Pienidze znajduj równie w spodniach odebranych z pralni i powieszonych do szafy w zaklejonej plastikowej torbie. Podejrzewalimy, e jestem lunatykiem i spacerujc podczas snu wkadam je do kieszeni, ale nie rozpiecztowana torba rozwiaa nasze przypuszczenia. Nasuwa mi si tylko jedno sensowne wytumaczenie tego zjawiska. Moim zdaniem, jego przyczyn naley doszukiwa si w okresie wczesnej modoci. Gdy bytem nastolatkiem i pilnie potrzebowaem kilku dolarów, przydarzyo mi si co dziwnego, co co moe mie zwizek z tym, o czym pisz (W swej pierwszej ksice Monroe opisuje takie wydarzenie. Bdc pitnastoletnim chopcem w aden sposób nie móg zdoby dwóch dolarów, koniecznych do opacenia wejcia na zabaw. W noc poprzedzajc planowan imprez przyniy mu si dwa dolary lece pod star desk na trawniku obok domu. Rzeczywisto potwierdzia t wizj - pod desk, w miejscu penym lici, kory i rónych brudów, leay dwa nowe i suche banknoty jednodolarowe. Zob. Podróe poza ciulem przyp. tum.). Widocznie cz mojej jani nadal pamita o tej naglcej potrzebie i próbuje j zaspokoi. Jaka szkoda, e kiedy czowiek dorasta, pi, sze czy nawet jedenacie dolarów na niewiele si zda. Na ogó ludzie nie wierz w t histori, ale nie mam im tego za ze. Pewnie i ja bym w co takiego nie uwierzy, gdybym nie dowiadczy tego osobicie.

A teraz inne wydarzenie. W naszym domu w Whistlefieid Farm za salonem bya weranda. Aby si na ni dosta, naleao przej przez dwie pary dwuskrzydowych drzwi i zej po kamiennych schodkach (weranda znajdowaa si na niszym poziomie). Schodki byy strome, a rónica poziomów wynosia okoo pótora metra.

Pewnego ranka, majc w rkach peno ksiek i czasopism, przechodziem przez drzwi prowadzce na werand. Gdy je mijaem, potknem si. Lewa stopa zawadzia o praw i runem gow naprzód w kierunku kamiennej posadzki. Padajc, nie byem w stanie wycign rk przed siebie. Pamitam, jak wówczas pomylaem: „Nie ma co, skoczy si to pkniciem czaszki i zamaniem karku".

Okoo pitnastu centymetrów od werandy mój upadek zosta raptownie zatrzymany i wyldowaem bardzo mikko. Najpierw kamiennej posadzki dotkna moja gowa i ramiona, a za nimi lekko jak piórko opada reszta ciaa. Leaem tak przez chwil, zdumiony tym, co si wydarzyo. Obmacaem gow i ramiona - nie poczuem bólu, nie zauwayem najmniejszych oznak stuczenia, adnego ladu. Wstaem, pozbieraem ksiki i czasopisma, spojrzaem na miejsce, z którego spadem, próbujc znale jakie wytumaczenie. Co zamortyzowao mój upadek, lecz nie miaem pojcia, co to byo.

Kilka miesicy póniej, w rodku zimy, wydarzyo si co podobnego. Gdy schodziem frontowymi schodami oczyszczonymi ze niegu, poliznem si i zaczem spada. Ale tym razem nie byem tak bardzo zdziwiony, gdy wyldowaem agodnie. Tylko dwa razy przytrafio mi si co takiego i sdz, e raczej nie bd eksperymentowa w tej dziedzinie. Opisany tu wypadek naley do serii na razie nie wyjanionych.

Jedna z bardziej zagadkowych historii, jakie mi si przydarzyy, stanowia rezultat bezporedniego kontaktu z innymi istotami - a przynajmniej tak si wydawao. Pewnego dnia w poowie lat siedemdziesitych, o bardzo wczesnej porze (jeli chodzi o ciso - o trzeciej nad ranem), wyszedem z ciaa, uywajc jak zwykle metody dla „leniwych", czyli oddzielenia przez rotacj (Dokadny opis tej metody znajdzie czytelnik w pierwszej ksice R. Monroe'a Podróe poza ciaem przyp. tum.). Niemal natychmiast podesza do mnie niewyrana posta, która wydaa mi bardzo szczegóowe polecenie: „Panie Monroe, czwartego lipca o siódmej rano prosz uda si do Eagiehill". Zdziwiony, poprosiem o powtórzenie instrukcji. Bya identyczna: „Panie Monroe, czwartego lipca o siódmej rano prosz uda si do Eagiehill".

Nie zdyem nawet zapyta, po co mam tam pojecha i o co tu waciwie chodzi, gdy sylwetka zblada i rozpyna si. Wobec tego „wtoczyem si" do ciaa, usiadem i dokadnie zapisaem to, co mi powiedziano.

Nastpnej nocy, prawie natychmiast po opuszczeniu przeze mnie ciaa, pojawia si ta sama istota, przekazujc mi dokadnie takie samo polecenie. Byo bardzo stanowcze, brzmiao niemal jak rozkaz - i znów posta znika, zanim udao mi si dowiedzie czego wicej. Trzeciej nocy sytuacja ju si nie powtórzya. Najbardziej zadziwiajce byo to, e polecenie sformuowano bardzo wyranie, oraz e zostao dokadnie powtórzone nastpnej nocy. I najwaniejsze: „oni" zwrócili si do mnie uywajc mego nazwiska.

.Opowiedziaem o tym rodzinie i kilku znajomym. Zainteresowali si tak samo jak ja. Snulimy róne przypuszczenia, lecz nie umielimy odpowiedzie na podstawowe pytanie: gdzie jest Eagiehill? Polecenie przekazano mi mniej wicej w kwietniu, byo wic jeszcze duo czasu, by dowiedzie si, co ono oznacza. Jednak pomimo wszelkich usiowa nie moglimy znale miejscowoci o nazwie Eagiehill. Mino kilka tygodni i prawie zapomniaem o caej sprawie.

Sytuacja ulega zmianie dziki nastpujcemu wydarzeniu. Pojechalimy w odwiedziny do przyjació mieszkajcych kilkaset kilometrów od nas. Siedzielimy w patio jedzc obiad i gawdzc. Nasz gospodarz mia radio z automatycznym urzdzeniem do wybierania rónych zakresów fal, midzy innymi tych, na których nadaje policja, stra ogniowa, itd. Nagle moj uwag przycign gos dobiegajcy z radia: „Eagiehill". Podniecony, zapytaem gospodarza, na jaki zakres nastawione jest radio. Odpowiedzia, e jest to kana FAA (Federal Aviation Administration - Zarzd Lotnictwa Krajowego przyp. tum.), który suy do utrzymywania cznoci radiowej z samolotami. W napiciu czekaem na dalsze wiadomoci. Widzc to, nasz gospodarz zapyta z zaciekawieniem, o co chodzi. Nie trzeba dodawa, e nie uwaaem za celowe opowiada mu o caym zdarzeniu. Po paru minutach radio oyo. Kto mówi gono i wyranie: „Tu jednostka 351. Jestem nad Eagiehill na wysokoci dwunastu tysicy stóp."

Nastpnego dnia, po dugiej jedzie powrotnej, poszedem do oddziau FAA na naszym miejscowym lotnisku i zapytaem jednego z pracowników, gdzie znajduje si Eagiehill. Odpowiedzia natychmiast, e jest to punkt oczekiwania (Obszar, w którym samolot czeka na otrzymanie pozwolenia na ldowanie przyp. tum.) w ssiednim stanie, miejsce, gdzie zostaa zainstalowana radiolatarnia lokacyjna. Pokaza mi je na mapie tras lotniczych. I rzeczywicie, widniaa tam nazwa malej wioski - Eagiehill, cho miejscowoci tej nie uwzgldniaa adna z posiadanych przez nas map samochodowych.

To stwarzao cakiem nowe moliwoci wykonania polecenia. Zatem trzeciego lipca po poudniu wyruszyem w dug podró do Eagiehill. Dojechaem do maego miasteczka w pobliu domniemanego miejsca, zatrzymaem si w motelu, zjadem obiad i wczenie poszedem spa.

Na drugi dzie, punktualnie o siódmej rano zjawiem si w Eagiehill. Byo to mae, wiejskie skrzyowanie, wokó którego stay dwa czy trzy domy, warsztat samochodowy i sklep. Sowem - miejsce nie sprawiajce na przybyszu wielkiego wraenia. Wygldao tak, jak gdyby nie zmienio si przez ostatnie trzydzieci czy czterdzieci lat. Zjechaem na pobocze i zatrzymaem samochód. Kilku okolicznych mieszkaców siedzcych przed warsztatem przygldao mi si z zaciekawieniem.

.Czekaem ju ponad godzin, ale nic si nie wydarzyo. Nikt do mnie nie podszed. Podniecenie, które pocztkowo odczuwaem, przerodzio si w rozczarowanie. Wreszcie, gdzie po ósmej, pod obstrzaem ciekawych spojrze, uruchomiem samochód, przejechaem przez Eagiehill i wjechaem w rozcigajc si za nim okolic. Ujechaem ze trzy kilometry, lecz nie zauwayem niczego poza farmami. Wobec tego wróciem do skrzyowania i pojechaem na zachód. Znowu nic, adnego znaku, adnej zmiany, nic tylko wie i farmy. Cofnem samochód i udaem si na wschód. Byo identycznie. Wróciem na mój posterunek na skrzyowaniu i siedzc w samochodzie czekaem. Kiedy zbliaa si dwunasta, doszedem do wniosku, e caa ta sprawa jest po prostu przywidzeniem. Pojechaem do motelu, uregulowaem rachunek i zjadem lunch. Prawdopodobnie albo trafiem do niewaciwego Eagiehill, albo le zrozumiaem polecenie. A moe po prostu zakpiono ze mnie lub te by to tylko sen.

Po duszych przemyleniach zrozumiaem, jaki bd popeniem. Zaproszenie, czy te wezwanie nie dotyczyo mego przybycia do Eagiehill w ciele fizycznym, lecz w drugim ciele. Nie uwzgldniono tylko tego, e eksterioryzujc atwo mog odnale osob, natomiast trudno jest mi dotrze do wskazanego miejsca.

Dolewajc oliwy do ognia: Po latach, poznawszy pewnego pastwowego urzdnika, spytaem go o to osobliwe miejsce nie wspominajc, dlaczego si nim interesuj. Powiedzia, e znajduj si tam specjalne stanowe urzdzenie badawcze. Ich zaoenie zbiego si mniej wicej w czasie z moim pobytem w Eagiehill. Widocznie fakt ten nie dotar jeszcze do wiadomoci ogóu, albo te uszed mojej uwagi. Dlatego miejsce, o którym mowa w moim opowiadaniu, nie zostao przeze mnie prawidowo zlokalizowane. Jeszcze teraz lubi snu domysy, co mogoby si wydarzy, gdybym stawi si na wyznaczone spotkanie w drogim ciele.

Jeszcze inna historia. Moje przedsibiorstwo otrzymao koncesj na zaoenie telewizji kablowej w Charlottesville w stanie Wirginia i potrzebne nam byo miejsce na wzgórzu za miastem do zainstalowania anteny odbiorczej. Wacicielem tego wzgórza by Roy, niewysoki, ysiejcy, energiczny mczyzna o jasnoniebieskich oczach, obdarzony citym i wyrafinowanym dowcipem. Mia ogorza i pokryt zmarszczkami twarz, gdy przez wiele lat nadzorowa prac w liczcym ponad dwiecie jaboni sadzie, pooonym na szczycie wzgórza. Poniewa by prawdziwym Szkotem, pertraktacje prowadzi z wyszukan obojtnoci, ale zakoczyy si one zawarciem rozsdnej i uczciwej transakcji. My za zostalimy przyjaciómi.

W pewien pitek, po lunchu, Roy mrugn do mnie porozumiewawczo i zapyta: „Lubisz gra w karty?"

Poczuem przypyw dawnego, dobrze mi znanego uczucia. „A w co?"

„Niektórzy mówi" zacz „e nie jest to poker, bo rozgrywamy wiele dowolnych partii, ale zabawa jest wspaniaa. Stawka wynosi tylko dziesi lub dwadziecia centów, wic nie spodziewaj si wygrania duych pienidzy. Spotykamy si co pitek, za kadym razem u innego z graczy. Obowizuje nas jedna regua - nie pijemy alkoholu podczas gry. Jest to najstarszy rodzaj pokera, jaki zachowa si w Charlottesville. Ma ju chyba z siedemdziesit lat, a to szmat czasu. Jeeli chciaby dzi zagra, powiedz, gdzie bdziesz, a wpadn po ciebie koo wpó do ósmej. Zobaczysz, bdziesz si dobrze bawi na próbie chóru."

Spojrzaem na niego nie rozumiejc. „Na próbie chóru?"

Umiechn si. „Tak si tu u nas w Wirginii mówi. Niektórzy nie maj pewnoci, czy jest to legalne gra, a doszy nas suchy o obawach robionych przez policj na graczy podejrzanych o hazard. Oczywicie, nie uprawiamy adnego hazardu."

Umiechnem si. „Jasne, e nie. A wic do zobaczenia o wpó do ósmej na próbie chóru."

Zaczem regularnie chodzi na spotkania, wprawdzie nie w kady pitek, ale przynajmniej dwa razy w miesicu. Swoj drog bya to mia odskocznia od mojej codziennej pracy w telewizji kablowej. W spotkaniach brali udzia miejscowi biznesmeni. Wikszo z nich spdzia w Charlottesville cae ycie i nie zdawali sobie sprawy z niecodziennych bada, jakie prowadziem. Nie wiedzieli o opublikowaniu mojej pierwszej ksiki, a ja nawet o niej nie wspomniaem. Po dzi dzie moe tylko jeden lub dwaj z nich maj sabe pojcie o tym, czym si teraz zajmuj.

Po jakich dwóch latach, gdy gralimy kiedy w pokera, w którym rozdaje si po siedem kart, przydarzyo si co niezwykego. W grze brao udzia sze osób. Rozdanie odbyo si normalnie. Midzy nie pokazywanymi kartami miaem trójk i czwórk trefl, a wród odkrytych - pitk i siódemk. Licytowano wysoko; na stole wida byo duo par, w tym par asów Roya. Po licytacji, kiedy próbowaem dokupi szóstk trefl, by skompletowa sekwens, cho statystycznie biorc nie miaem na to duych szans, rozdano po siódmej karcie, figur w dó. Nie zdyem jeszcze odkry swojej karty, gdy przysza mi do gowy myl, e jest ni szóstka trefl - nie miaem co do tego wtpliwoci. Byo to bardzo dziwne: po prostu „wiedziaem", e tak jest.

„Roy" rzekem, wskazujc nietknit kart. „To jest szóstka trefl. Dziki niej bd mia sekwens, który pobije twojego fulla z asów."

Roy popatrzy na zakryt kart, a potem spojrza na mnie skrzywiwszy si lekko. Odkry ju swoj ostatni kart i wiedzia, e ma fulla. „Stawiam pi, e nie masz takiej karty. To nie jest szóstka trefl."

Signem po stos etonów i powiedziaem: „Mam. To jest szóstka trefl, Roy."

Umiechn si i dokadajc do puli swoje etony, wyrówna stawk. „Dobra, poka." Odwróciem kart i bya to szóstka trefl.

Roy umiechn si. „Ale i tak nie jeste lepszy od mojego fulla." I wyoy swoje karty: jego fuli z asów by najsilniejszym ukadem na stole. „Stawiam nastpn pitk, e wród zakrytych kart nie masz trójki i czwórki trefl."

Umiechnem si. „Nie chc twoich pienidzy, Roy."

„Tylko sekwens zoony z piciu kart w jednym kolorze moe by silniejszy od mojego fulla z asów." Pchn przez stó nastpn stert etonów. „Nie sdz, aby mia taki sekwens. Dowiedziae si skd, e jest tutaj szóstka trefl, a skoro masz przewag, to powiniene si wycofa."

Powiedziaem umiechajc si: „Nie chc twojej nastpnej pitki, Roy." Po czym odkryem trójk i czwórk trefl, dziki którym miaem sekwens w treflach.

Roy tylko spojrza i powiedzia: „Co takiego!"

Podczas nastpnej partii, gdy rozdajcym by Roy, wci towarzyszyo mi to samo uczucie, to samo silne „przewiadczenie". Midzy czterema odkrytymi kartami miaem pitk i siódemk kier. Nawet nie spojrzaem na swoje zakryte karty, gdy wiedziaem. To wszystko, co mog na ten temat powiedzie - po prostu wiedziaem.

„Roy, widzisz t pitk i siódemk kier?" Skin gow. Tym razem nie mia asów. „A teraz dasz mi ostatni kart - szóstk kier. Dziki niej bd mia sekwens w kierach. Jak widzisz, jeszcze nie obejrzaem swoich zakrytych kart, zauwaye?" Pokiwa gow, przytakujc. ledzi uwanie, co si dziao. By rozdajcym. Pozostae osoby bacznie nam si przyglday. Roy uchodzi za wyjtkowo dobrego gracza, wic spodziewano si mojej przegranej.

Roy rozda ostatni kart i zanim zdoaem j podnie, powiedzia: „Stawiam nastpn pitk, e to nie jest szóstka kier. Nie, waciwie to stawiam dziesi." I cisn przed siebie stos etonów.

„Nie mam zamiaru wyciga od ciebie pienidzy" powiedziaem z umiechem.

„Nie wycigniesz ich ode mnie, bo ci ich nie dam" odrzek. „We kart."

Wziem.

„A teraz odwró j" zada. Zrobiem, jak kaza. Odkryta karta okazaa si szóstk kier. Patrzy na mnie ze zdumieniem. Poniewa on rozdawa karty, oszustwo byo cakiem wykluczone.

„Poza tym" stwierdziem „te dwie zakryte karty, których jeszcze nie widziaem, to trójka i czwórka kier."

Spojrza na mnie. „Stawiam dwadziecia, e to nieprawda."

Powiedziaem z najwiksz obojtnoci: „Nie chc twoich pienidzy, Roy" i odwróciem obydwie karty. Byy to trójka i czwórka kier.

Roy popatrzy na sekwens - taki sam jak poprzedni, tyle, e tym razem w kierach. „Chwilami wydaje mi si, e jeste najwikszym szczciarzem, jakiego spotkaem."

Pozostali gracze przytaknli.

O tej niezwykle szczliwej passie rozprawiano jeszcze przez kilka miesicy. Szans na uzyskanie dwu kolejnych identycznych sekwensów przez t sam osob podczas rozgrywki, w której bierze udzia szeciu graczy, wynosz mniej wicej 5.780.000 do jednego. Jak to si stao? Nie mam pojcia. Skd wiedziaem? To bardzo proste, dziki „przewiadczeniu". Przypuszczam, e wielu wietnych graczy zdobyo w podobny sposób due pienidze. I stracio je, gdy „przewiadczenie" okazao si zwodnicze.

ROZDZIA DRUGI: HEMI-SYNC

Po opublikowaniu Podróy poza ciaem zaczy do nas napywa zaskakujce informacje i zapytania oraz propozycje wspópracy z wielu róde, których nie podejrzewalimy o zainteresowanie takimi sprawami. Ksika przeznaczona dla szerokiego krgu czytelników przycigna uwag sfer naukowych i akademickich. Nasze laboratorium w stanie Wirginia, pooone na zachód od Charlottesville, powstao na zasadach cakowitego woluntaryzmu. Jego pierwotn nazw „Laboratoria Badawcze w Whistlefieid" przeksztacilimy z czasem na „Instytut Nauk Stosowanych Monroe" (ang. Monroe Institut of Applied Sciences). Nazwiska Monroe nie uylimy ze wzgldów osobistych, lecz dlatego, e dziki niemu najszybciej mona byo wyjani, co ta nazwa oznacza. Zwrot „Nauki Stosowane" mia cile okrelone znaczenie. Sdzilimy bowiem, e zrozumienie i wyjanienie zjawiska OOBE moe i w parze z zachodni nauk. Ponadto uwaalimy, e naszym podstawowym obowizkiem winno by stosowanie dokonanych przez nas odkry i zdobytej wiedzy.

Laboratorium miecio si w specjalnie przeznaczonym na ten cel parterowym budynku. Skadao si z dwóch pokoi biurowych, hallu i skrzyda, w którym znajdoway si pomieszczenia przeznaczone do prac badawczych. W tej czci gmachu znajdowa si pokój pomiarów, czy te pomieszczenie kontrolne, trzy kabiny izolujce, a take sala, w której sumowano wyniki dowiadcze. Kada z kabin miaa swoje wasne, oddzielne poczenie z pokojem kontrolnym. Umoliwiao to zarówno kontrolowanie stanu fizjologicznego osoby znajdujcej si w kabinie, jak i doprowadzanie rónorodnych sygnaów dwikowych i elektromagnetycznych, wywoujcych u tej osoby odpowiednie reakcje.

Wyposaenie zaciemnionych kabin w ogrzewane óka wodne oraz zapewnienie regulacji powietrza, temperatury i odpowiedniej akustyki, zapewniao wiczcym komfortowe warunki. Osob przebywajc w kabinie podczano do odpowiedniej aparatury. Dziki temu w pomieszczeniu kontrolnym mona byo rejestrowa emitowane przez jej ciao sygnay, takie jak: elektryczne przebiegi fal mózgowych (umoliwia to omiokanaowy elektroencefalograf), napicie mini, ttno i potencja elektryczny ciaa. Po pewnym czasie potrafilimy ustali wikszo potrzebnych nam danych wycznie na podstawie odczytu zmian potencjau elektrycznego ciaa.

Poza osobami nie mieszkajcymi w miecie, w eksperymentach uczestniczya grupa miejscowych ochotników, zoona z kilku lekarzy, fizyka, inyniera elektronika, paru psychiatrów, pracowników opieki spoecznej, a take wybranych przyjació i rodziny. Wszyscy pracowalimy zawodowo, wic wikszo prac badawczych prowadzilimy wieczorami lub podczas weekendów. Patrzc z perspektywy czasu widz, e rozpoczcie bada w tych zupenie nowych warunkach stao si moliwe gównie dziki bezinteresownej wspópracy wspomnianej grupy - i za to bd im zawsze wdziczny. Trzeba byo bowiem wykaza duo cierpliwoci i powicenia, by lec godzinami w zaciemnionej kabinie z przyklejonymi do ciaa elektrodami, poddawa si przerónym testom i relacjonowa swe doznania. Odczucia badanych korelowano ze wskazaniami przyrzdów znajdujcych si w pomieszczeniu kontrolnym a do uzyskania cakowitej zgodnoci.

Nasze pocztkowe eksperymenty stanowiy kontynuacj bada nad snem, rozpocztych w Nowym Jorku. Konieczno rozwizania pewnego problemu doprowadzia do jednego z pierwszych wanych odkry. Poniewa wiele z opisywanych przey poza ciaem, a w tym i moje wasne, miao zwizek ze stanem snu, sdzilimy, e rozpatrywanie tej wanie dziedziny przyniesie nam sporo rozstrzygni. Wikszo osób biorcych udzia w eksperymentach przychodzia na zajcia pónym wieczorem. Osoby te, lec znuone przez duszy czas w kabinie z przymocowanymi do ciaa elektrodami, nie byty w stanie zrelacjonowa swych subiektywnych i trudno uchwytnych reakcji, gdy albo zasypiay ze zmczenia, albo nie potrafiy dostatecznie si zrelaksowa na skutek zbytniego napicia. Gdybymy jednak zaczli uywa leków lub narkotyków do wywoywania okrelonych stanów wiadomoci, cel nasz nie mógby zosta osignity. Zaczlimy wic poszukiwa odpowiedniej metody, wykorzystujc dostpne nam rodki.

Stare przysowie mówi: Potrzeba jest matk wynalazku. Chcc pomóc naszym eksperymentatorom uzyska stan z pogranicza jawy i snu, próbowalimy stosowa dwiki. Przynioso to odkrycie reakcji fal mózgowych na czstotliwo dwików (FFR) (ang.: Following Frequency Response, przyp. tum.; dzi uywa si skrótu RFM przyp. red.), co pozwalao nam utrzymywa eksperymentujcych w tym stanie wiadomoci przez duszy czas. Zauwaylimy, e doprowadzajc pewien zespó dwików do czyjego ucha, powodowalimy powstawanie odpowiedniej reakcji elektrycznej w falach mózgowych osoby poddanej dziaaniu tych dwików. Modyfikujc odpowiednio czstotliwo fal mózgowych, pomagalimy danej osobie zrelaksowa si, moglimy utrzyma j w stanie czuwania lub we nie. Jeden z naszych woluntariuszy, inynier, zasugerowa, aby opatentowa ten niezwyky wynalazek. Patent na metod i technik jej stosowania otrzymalimy w 1975 roku.

Stwierdziwszy skuteczno oddziaywania rónych czstotliwoci dwików, powoli zaczlimy komponowa takie ich poczenia, które powodoway powstawanie FFR, prowadzcych do uzyskania stanu OOBE oraz innych niezwykych stanów wiadomoci. Szczególne znaczenie miao to, e dziki tej metodzie mona byo uzyska stan medytacji.

Nieprdko osignlimy to wszystko. Setki godzin upyny nam na zestawianiu rónych przebiegów dwikowych i sprawdzaniu, jak na ich powoli zmieniajc si wysoko reaguj osoby cierpliwie lece w kabinach. W tym samym czasie technik w pomieszczeniu kontrolnym obserwowa zmiany wskaza przyrzdów pomiarowych. Jak wida, te niezwykle czasochonne badania mona opisa uywajc niewielu sów.

Uczestnicy takich sesji uczyli si sownie wyraa ganiany zachodzce w ich ciaach i umysach. To postrzeganie i mówienie w warunkach zwykle powodujcych „utrat wiadomoci" lub „zanicie" stao si bardzo wan umiejtnoci.

Jednym z pierwszych staych punktów rozpoznawczych by stan, który nazwalimy Stanem Skupienia 10 (Focus 10). Liczba „10" nie miaa tu adnego znaczenia i nie bardzo wiem, dlaczego akurat t liczb wybralimy, chcc oznaczy ów szczególny stan, by odróni go od innych form wiadomoci. Zaczlimy nazywa go po prostu DZIESI. Potrafilimy bardzo dokadnie identyfikowa ten stan i wraz z naszymi eksperymentatorami wci do niego powraca. Mówic najprociej Focus 10 to stan, w którym umys jest obudzony, a ciao upione. Podczas Stanu Skupienia DZIESI, reakcje fizjologiczne organizmu s takie same jak w trakcie lekkiego lub gbokiego snu. Natomiast przebiegi fal mózgowych s inne. Elektroencefalogramy (EEG) wykazuj poczenie fal wystpujcych zazwyczaj podczas snu lekkiego i gbokiego oraz sygnaów beta (charakterystycznych dla stanu czuwania).

Stopniowo sporód eksperymentatorów wyonia si grupa mniej wicej omiu osób, które cakowicie opanoway Focus 10. Sowne porozumiewanie si przy uyciu mikrofonu i suchawek z osobami znajdujcymi si w tym stanie, stao si tak normalne, jak rozmowa prowadzona w sali konferencyjnej, w której rozmówcy siedz naprzeciw siebie. Odczytujc wskazania przyrzdów, z atwoci moglimy ustali, czy dana osoba znajduje si w Focus 10 czy nie. A wic nie mona byo po prostu wyobrazi sobie lub uda, e si osigno ten stan, nawet gdyby miao si ch uczyni cos takiego. Czstokro naszym woluntariuszom nie udawao si wej w Focus 10 z powodu natoku codziennych spraw i stresów, od których nie potrafili si uwolni. W takich wypadkach mówili, e dzi im to „nie wyjdzie", bd odwoywali umówione spotkanie. Oszczdzao to duo czasu i wysiku.

Czste wizyty rónych osób odwiedzajcych Instytut pozwoliy nam si zorientowa, e wiele z nich, nie majc odpowiedniego treningu, bez trudu osigao stan Focus 10. Pokazyway to przyrzdy, bo nauka sownego porozumiewania si trwaaby znacznie duej. Chcc zorientowa si, do jakiego stopnia mona opanowa Focus 10, nie majc adnego przygotowania, tam na której nagrany by zoony sygna akustyczny, wysalimy znajomemu psychiatrze do Kansas. Przeprowadzi on eksperyment polegajcy na sprawdzeniu, jaki wpyw wywrze suchanie tej tamy na cztery nie zorientowane w sprawie osoby. Nie podano im adnej sugestii co do spodziewanych wyników testu. Wkrótce psychiatra doniós nam, e jedna z osób zrezygnowaa z udziau w eksperymencie, poniewa podczas suchania tamy twierdzia, i znajduje si pod sufitem patrzc z góry na swoje ciao fizyczne.

Nastpne zadanie, jakie sobie postawilimy, byo bardzo interesujce. Chcielimy znale takie czstotliwoci dwików, dziki którym mona by, przy zmniejszonej lub wyczonej aktywnoci zmysów fizycznych (co ma miejsce podczas upienia ciaa fizycznego), wzmocni postrzeganie za porednictwem innych orodków ni zmysy fizyczne. Kiedy wzbogacilimy dotychczasowy zespó dwików o sygnay beta majce wysz czstotliwo, nasi eksperymentatorzy zaczli dowiadcza czego znacznie wicej ni ciemnoci, któr widzieli dotychczas. Najpierw pojawiy si wietliste i barwne formy, które spostrzegano w zupenie ciemnej kabinie, zarówno przy otwartych, jak zamknitych oczach. Potem nastpiy dwiki syszane wewntrz gowy. Nie byy to syntetyzowane dwiki pochodzce z tamy, lecz glosy, muzyka, czasem gone wyadowania, które osob uczestniczc w sesji cakowicie wytrcay ze stanu Focus 10, a których natur naley jeszcze wyjani.

Stopniowo zjawiska te postrzegano w formie, która zapowiadaa zmian: przejcie w stan przebywania poza ciaem. Odnotowano take poprzedzajce OOBE reakcje fizjologiczne: spadek cinienia krwi, zwolnienie ttna, nieznaczne obnienie temperatury ciaa (0,3°), zanik napicia mini. Badani informowali o cikoci ciaa fizycznego, czasem o jego odrtwieniu oraz o silnym uczuciu gorca, po którym odczuwali chód. Pewien zasadniczy element powtarza si konsekwentnie, co ustalono podczas póniejszych bada nad wywoywaniem OOBE. Osoby uczestniczce w sesji, nie uywajc zmysów fizycznych, zaczy zauwaa wietlny punkcik. Kiedy eksperymentator nauczy „porusza si" w kierunku wiata, stawao si ono coraz wiksze, a gdy przechodzi przez nie, osiga stan OOBE. „Posuwajc si wolno, miao si wraenie przechodzenia przez tunel, przed dotarciem do wiata" - oto klasyczne okrelenie sformuowane przez wiele osób, które wywoay OOBE mimowolnie lub znajdoway si w sytuacji blisko mierci (ang. near death situation).

Pewne nowe odkrycie utorowao nam drog do wielu spraw. Odkrycie to nazywamy teraz metod Hemi-Sync.

Nauka wie od dawna, e mózg ludzki podzielony jest na dwie poowy bd pókule, lecz dopiero w ostatnich latach odkryto, i te dwie poówki peni cakowicie odmienne funkcje. Po dzi dzie nie ma zgodnoci co do szczegóów tej teorii. Przez wikszo czasu mylimy wycznie naszym „lewym mózgiem". „Prawego mózgu" uywamy gównie po to, by wesprze dziaanie mózgu lewego. Poza tym dokadamy wszelkich stara, aby go ignorowa. Sygnay nerwowe pochodzce z kadej pókuli mózgu dziaaj naprzemiennie krzyujc si:

lewy mózg steruje praw czci ciaa, a prawy - lew. Zdominowani przez nasze lewe mózgi, jestemy waciwie cywilizacj praworcznych. Dopiero w cigu ostatnich pidziesiciu lat leworczni zostali uznani za „równych" praworcznym. Czy zdawae sobie spraw z tego, e noyczki to narzdzie dla osób praworcznych?

Uywamy lewego mózgu do mówienia i czytania, wykonywania dziaa matematycznych, wnioskowania dedukcyjnego, zapamitywania szczegóów, mierzenia czasu. Jest to wieloaspektowe ródo logicznego, racjonalnego mylenia, przejawiajce si w róny sposób. Poza tym „nie potrafi" niczego.

Dziki prawemu mózgowi powstaj pojcia, orientacja przestrzenna, intuicja, muzyka, uczucia. Jest on prawdopodobnie czym znacznie wicej ni to sobie obecnie uwiadamiamy. Prawa pókula mózgu nie zna czasu i wyraa si przy pomocy swego wasnego jzyka.

Najlepszym przykadem dla zilustrowania rónicy midzy prac obu pókul mózgowych jest próba ustalenia zawartoci rolki tamy filmowej. W tym celu lewa pókula woy tam do projektora, wywietli film na ekranie i w ten sposób zdobdzie informacj. Prawy mózg podniesie rolk filmu, potrzyma przez chwil, po czym odoy, mówic: „Aha, ju wiem."

Absurd! Oto reakcja twojej lewej pókuli, której uywasz do czytania powyszych stów. To, co zrobi prawy mózg jest z jej punktu widzenia po prostu niemoliwe.

Zasadniczo stanowimy spoeczestwo pómózgowców. Waciwie wszystkim, co uznajemy za wartociowe, zarzdza lub kieruje nasz dominujcy lewy mózg. Przejmuje on i wykorzystuje do zastosowania nawet to, co powstao w prawym mózgu, np. pojcie czy muzyk.

Jak doszo do tej przewagi? Nikt nie ma co do tego absolutnej pewnoci, ale jedna z bardziej prawdopodobnych hipotez stwierdza, e dominacj lewej pókuli spowodowaa podstawowa potrzeba przetrwania w wiecie fizycznym. Przez tysice lat nasi przodkowie wci! wzmacniali dziaanie lewego mózgu chcc osign to,| co zamierzali. Cay nasz system - ksiki, szkoy, uniwersytety, przemys, struktury polityczne oraz kocioy - pochodzi w swojej istocie od lewej pókuli: w nauczaniu, zastosowaniu i dziaaniu. Na ogó odnosimy si do mylenia praw pókul z zabawn tolerancj, podejrzliwoci, irytacj, niedowierzaniem i... lkiem.

Zreszt po co si niepokoi! Czy nie lepiej pozosta - tak jak do tej pory - pómózgowcem? No bo komu potrzebny jest prawy mózg?

Wanie nam. Ostatnie badania wykazuj, e prawego mózgu uywamy w codziennym yciu na wiele rónych, subtelnych sposobów. Na przykad: lewy mózg zapamituje nazwisko, natomiast prawy pamita twarz. (Ile to razy widzi si znajom twarz, a nie mona przypomnie sobie nazwiska osoby, do której ona naley. Lewy mózgu, uwaga!) Studia nad przywódcami ludzkoci na przestrzeni dziejów ujawniaj, e wykorzystywali oni do mylenia co wicej ni analityczny, intelektualny umys. Wszystkie wielkie decyzje podejmowano uywajc lewego mózgu i jeszcze czego. Czyby prawego mózgu? Na podstawie obecnej wiedzy mona twierdzi, e tak. Ponadto przypuszcza si, e prawy mózg wpywa na wyniki gosowania podczas wyborów prezydenckich. Wspóczesna teoria gosi, i przewaga kadej z pókul mózgowych zmienia si wielokrotnie podczas naszej codziennej dziaalnoci. Zmiana nastpuje byskawicznie, w zalenoci od umysowej lub fizycznej potrzeby w danej chwili. Ta naprzemienna praca obu pókul wydaje si jeszcze bardziej ogranicza i tak s niepene wykorzystanie potencjau naszego mózgu - umysu. To, e w odlegej przeszoci wykazalimy do sprytu, by zej z drzew i przetrwa jako gatunek, byo albo czystym przypadkiem, albo cudem. A moe jeszcze czym innym?

Co zatem robimy chcc w wikszym stopniu wykorzysta potg naszego umysu? W miar jak dokonywaa si ewolucja ludzkoci próbowano wielu sposobów, ale waciwie wszystkie miay jakie wady lub ograniczenia. Nowe moliwoci stwarza tutaj metoda Hemi-Sync. Jest stosunkowo atwa w uyciu, nie wymaga lat intensywnych wicze i nie ogranicza si do wskiego zakresu zastosowania.

Hemi-Sync (skrót od: hemispheric synchronization - synchronizacja pókul) wykorzystuje przebiegi dwikowe w celu wywoania identycznych fal w obu pókulach mózgowych równoczenie. Oznacza to, e kiedy twoje ucho syszy pewien sygna dwikowy, mózg odpowiada na, czy te rezonuje z nim, wytwarzajc sygna elektryczny o podobnej czstotliwoci. Wiedzc o tym, e odpowiedni zespó fal elektrycznych mózgu jest wskanikiem okrelonych stanów wiadomoci (jak czuwanie bd sen), moesz suchajc pewnych przebiegów dwikowych, osign taki stan wiadomoci jaki chcesz.

Metoda Hemi-Sync znacznie pogbia ten stan. Jak ju wspomniano, kade ucho przesya powstajcy w nim impuls nerwowy do przeciwlegej pókuli mózgowej. Kiedy drgania dwikowe doprowadzimy do kadego ucha oddzielnie (korzystajc ze suchawek izolujcych jedno ucho od drogiego), poowy mózgu bd zmuszone do zgodnego dziaania, aby „usysze" trzeci sygna, stanowicy rónic pomidzy dwoma sygnaami doprowadzanymi do kadego ucha z osobna. Na przykad, jeli syszysz dwik o czstotliwoci 100 Hz w jednym uchu, a w drugim dwik o czstotliwoci 125 Hz, to sygna jaki „wytworzy" twój cay mózg bdzie mia czstotliwo 25 Hz. Nie jest to ju rzeczywisty dwik, lecz sygna elektryczny, który moe powsta jedynie w przypadku wspópracy obu pókul mózgowych. Taki sygna ma wskie pasmo czstotliwoci, a amplitud przewanie dwukrotnie wiksz od natenia przecitnej fali mózgu rejestrowanej przez elektroencefalograf.

Skoro wspomniany powyej sygna „25" wytwarza pewien stan wiadomoci, to identyczny stan wiadomoci powstaje jednoczenie w caym mózgu, w obu jego pókulach. A co waniejsze: stan ten mona dowolnie zmienia, modyfikujc przebiegi fal dwikowych. Mona go sobie równie przyswoi i w razie potrzeby odtwarza z pamici.

Kiedy prowadzcy badania lub lekarz klinicysta odkryje niektóre moliwoci Hemi-Sync, to przede wszystkim pomyli o zastosowaniu tej metody w dziedzinie, któr si zajmuje. Jedn z takich dziedzin jest psychiatria. Posuenie si Hemi-Sync w psychoanalizie najwyraniej otwiera przed pacjentem takie poziomy pamici, do których dociera si caymi latami, jeli uywa si metod klasycznego wywiadu. Podczas innego eksperymentu uywano dwików Hemi-Sync, by zmniejszy napicie wywoujce stres. Czasami zmiana. jest tak subtelna, e pacjent nie zdaje sobie z niej sprawy. Jeden ze wspópracujcych z nami psychiatrów leczy oficera lotnictwa z problemów wynikajcych ze stresów. Po dwóch tygodniach terapii, w czasie której stosowano Hemi-Sync, pukownik zamierza zrezygnowa z dalszego leczenia.

„To mi nic nie daje" - owiadczy rozgniewany. „Wszystko jest jak przedtem. Nie czuj adnej rónicy, nic a nic." Zawaha si. „Aha, przed paroma dniami zabraem on na obiad po raz pierwszy od szeciu miesicy. I, ale tak, w kocu pojechaem z synem na ryby podczas weekendu, co obiecywaem mu od duszego czasu. Ale to wszystko. Nic poza tym. Absolutnie nic."

Nasz znajomy psychiatra pokiwa tylko gow. Duo mówio si o stosowaniu metody Hemi-Sync w tzw. przypadkach kracowych. Jednak pomimo szerokiego zainteresowania tylko nieliczni wykorzystali t metod w konkretnych przypadkach. Takim wyjtkowo trudnym przypadkiem nie rokujcym nadziei zajmowa si inny wspópracujcy z nami psychiatra. Leczy on chorego od dwóch lat psychologa, który uzaleni si od leków przeciwbólowych. W tym wypadku problem by podwójny. Naleao si liczy z tym, e z racji swego zawodu pacjent bdzie dobrze zorientowany w zagadnieniach zwizanych z chorob, na któr cierpi i stawi opór zwykle stosowanym metodom terapii, przy jednoczesnym uzalenieniu od leków. Nasz psychiatra rozpocz stosowanie kuracji polegajcej na codziennym poddawaniu pacjenta dwikom Hemi-Sync. W drugim tygodniu terapii, w rod, miao miejsce zwyczajne, lecz istotne wydarzenie. Po raz pierwszy od dwóch lat choremu udao si zasn bez zaycia jakiegokolwiek rodka przeciwbólowego czy nasennego.

Pod koniec drugiego tygodnia wróci do domu. Zmar po kilku miesicach, a ona poinformowaa nas o tym, e ostatni tydzie ycia spdzi w rodzinnym gronie, spokojnie i bez obaw, nie czujc bólu i nie biorc adnych leków. Prowadzcy go psychiatra uwaa, e stao si to moliwe dziki zastosowaniu podczas leczenia metody Hemi-Sync.

Jeszcze inny zaprzyjaniony z nami psychiatra specjalizujcy si w leczeniu schizofreników zauway, e pewien pacjent pozbywa si wielu symptomów choroby pod wpywem okrelonych sygnaów dwikowych Hemi-Sync. Kiedy pozbawiono go dziaania tych dwików, psychotyczny stan powróci. Tak byo w przypadku tylko tej jednej osoby. Istnieje wic potrzeba prowadzenia dalszych bada, by ustali czy mona nauczy pacjenta odtwarza (w normalnym stanie wiadomoci) stany wywoane dwikami Hemi-Sync. Pomocne byyby tu zakodowane polecenia i formuki, które umoliwiyby pacjentowi zapamitanie tych stanów i stosowanie ich w codziennym yciu.

Z pewnoci do bardziej udanych zastosowa metody Hemi-Sync naley seria tam przeznaczonych do wykorzystania w sytuacjach krytycznych (ang. Emergency Treatment Series), w razie cikich chorób, obrae powypadkowych lub operacji. A oto przykad uycia tych tam - jeden z wczeniejszych, jaki przychodzi mi na myl.

Nasze laboratorium odwiedzi pewien konsultant psychiatryczny, który dowiedzia si o tym, co robimy. Podczas rozmowy wyszo na jaw, e jest drugim z kolei najstarszym czowiekiem majcym przeszczepion nerk. Na przestrzeni lat przeszed pitnacie udanych zabiegów operacyjnych, korygujcych konsekwencje zaywania leków. Leki te musia zaywa, by nie dopuci do odrzucenia przeszczepionej nerki. W nastpny czwartek czekaa go szesnasta operacja. Zaproponowalimy mu skorzystanie z tam „Emergency Treatment", na co chtnie si zgodzi.

By to wany przypadek. Poniewa pacjenta operowano ju wielokrotnie, wic lekarz prowadzcy mia bardzo dokadn histori jego choroby, zawierajc midzy innymi dane dotyczce iloci wymaganej przez chorego narkozy, rodzaju rodków przeciwbólowych i czasu, w jakim operowany zazwyczaj powraca do zdrowia. Majc te wszystkie informacje na temat fizjologicznego stanu pacjenta podczas postpowania szpitalnego, lekarz zezwoli choremu na przesuchanie serii tam zawierajcych wiczenia przygotowawcze, a potem na uycie tamy z Hemi-Sync w sali operacyjnej w trakcie przeprowadzanego zabiegu, podczas odzyskiwania przytomnoci i póniej - w okresie rekonwalescencji.

W wyznaczony czwartek o godzinie 11.00 zawieziono pacjenta na sal operacyjn. Jak podano w sprawozdaniu, chirurg o mao nie odwoa operacji, gdy chory mia zbyt niskie cinienie krwi. Jednake utrzymywao si ono na staym poziomie, wic zadecydowa, e nie stanowi powaniejszego ryzyka. O 16.00 nasz znajomy zatelefonowa do mnie ze szpitala. Siedzia na óku.

„Wanie pomylaem, e powinienem powiadomi pana o tym, jak poszo." Gos mia silny. „Zanim zdyem zaprotestowa, dostaem zastrzyk przeciwbólowy, chocia nie byo mi to ju potrzebne. Jedyny problem polega na tym, e zemdlaem, próbujc wsta i pój do azienki. Lekarz powiedzia, e wci mam niskie cinienie krwi. Czy tak powinno by?"

„Prosz spróbowa odliczy od dziesiciu do jednego - odrzekem - a wtedy zorientuje si pan, czy cinienie ulegnie zmianie. Wyglda na to, e tama przywracajca przytomno nie zadziaaa wystarczajco silnie. Niech pan do mnie zadzwoni po ponownym zmierzeniu cinienia."

Zastosowa si do moich rad i owiadczy, e cinienie wrócio do normy. Jak wynika z zapisu w karcie choroby, czas rekonwalescencji trwa tym razem o poow krócej ni po kadej z dotychczasowych operacji. A co najwaniejsze, chory móg cakowicie opanowa chroniczny ból nkajcy go od lat.

Zaraz po wyjciu ze szpitala zacz propagowa stosowanie metody Hemi-Sync w zwalczaniu bólu. Skontaktowa si ze stanowym oddziaem do spraw rehabilitacji, poniewa jednym z wikszych problemów w tym zakresie jest walka z bólem, który wielu ludziom nie pozwala normalnie y i pracowa. Pracownicy „stanowej rehabilitacji" zainteresowali si t now dla nich metod i zostalimy zaproszeni do Pastwowego Centrum Rehabilitacji w Hot Springs w stanie Arkansas, by przeprowadzi pokaz. Po spotkaniu zwrócono si do nas z prob o sporzdzenie kosztorysu przeszkolenia personelu orodków rehabilitacji we wszystkich pidziesiciu stanach, w zakresie posugiwania si procedur Hemi-Sync. Dostarczylimy kosztorys, ale ju nie zwrócono si do nas z dalszymi zamówieniami. Widocznie nie mona byo pokry kosztów tak niekonwencjonalnej dziaalnoci z budetu pastwa.

Tamy „Emergency Treatment" stosowano podczas operacji z wikszym lub mniejszym powodzeniem, lecz nie zawodziy, jeeli korzystano z nich we waciwy sposób. Pewien lekarz, specjalista w zakresie chirurgii naczyniowej, zastosowa je u ponad trzydziestu pacjentów, a wci nie moe namówi praktykujcych kolegów do posugiwania si t metod. Prezes wielkiego koncernu zastosowa „Emergency Treatment" w czasie operacji, dziki czemu nie musia zaywa rodków nasennych i nie odczuwa bólu pooperacyjnego. Znuony jednostajnoci ycia szpitalnego, wypisa si ze szpitala w trzy dni po zabiegu. Pewna moda kobieta przesta powan operacj brzucha, a po upywie tygodnia skakaa na spadochronie. Seria „Emergency Treatment" ma wic ju swoj histori, i to godn uwagi. Najwiksze trudnoci polegaj na uzyskaniu zgody chirurga i personelu lekarskiego na stosowanie jej w specyficznych warunkach szpitalnych.

Hemi-Sync dziaa tak skutecznie jak rodki nasenne, zapewniajc dobry sen noc. Osobom podróujcym samolotami na dugich trasach pomaga przezwyciy dolegliwoci spowodowane rónic czasu, a jeszcze innym pozby si stresu lub... lepiej gra w golfa.

Stosujc metod Hemi-Sync podczas uczenia si, z atwoci osigamy skupienie i koncentracj uwagi. Podczas specjalnego kursu przeprowadzanego w pastwowej szkole zawodowej, dziki tej technice osignito popraw sprawnoci psychomotorycznych o 75%. Inny test wykaza, e osoby uczce si alfabetu Morse'a zwikszyy swe umiejtnoci o 30%. Uczniowie szkoy podstawowej w Takomie w cigu czterech tygodni opanowali materia, który zwykle przerabia si przez cay semestr.

Te oraz inne osignicia skoniy nas do prób zdefiniowania naszej dziaalnoci i okrelenia jej celu. Uwiadomio nam to, jak bardzo zmieni si kierunek naszych bada - okazao si, e to co robilimy, znacznie wykraczao poza szukanie skutecznych sposobów wywoywania stanów OOBE. Doszlimy wic do pewnej tezy.

Instytut opowiada si za nastpujc koncepcj:

1. wiadomo i jej koncentracja zawieraj rozwizanie wszystkich yciowych spraw, z którymi czowiek si styka lub których pragnie.

2. T wiadomo mona lepiej zrozumie i oceni, jeli podejdzie si do niej w sposób interdyscyplinarny i kompleksowy.

3. Rezultaty wspomnianych bada bd miay znaczenie tylko wtedy, gdy zastosujemy je w praktyce, kiedy stan si „pewn wartoci" dla wspóczesnej kultury czy te dzisiejszych czasów.

Wycignlimy std wniosek, e wiadomo jest aktywn form energii. Trzeba wic zacz od postrzegania energii jako takiej, a niemaa to sztuka posugiwa si samym sob do odkrywania siebie. Z chwil, gdy odczujemy energi w czystej postaci, bdziemy mogli zrozumie, jak dziaa ona w naturalny sposób. Taka percepcja pozwoli na szersze i bardziej przemylane sterowanie polami owej energii. A std ju tylko krok do zastosowania nowych i rozszerzonych jej form. Ogólnie mówic, jeli jeste w stanie odkry to co sprawia, e mylisz i istniejesz, moesz uywa tego w sposób, jakiego dotd nie stosowae.

ROZDZIA TRZECI: OTWIERANIE WRÓT

W poowie lat siedemdziesitych miao miejsce wydarzenie, które zasadniczo zmienio kierunek naszej dziaalnoci. Wida to dopiero z perspektywy czasu.

Znany ju wówczas orodek Esalen w Big Sur w Kalifornii zaproponowa nam, abymy stosujc opracowane przez nas metody i techniki, poprowadzili kurs weekendowy. Potraktowalimy to jako sposobno pozwalajc nam lepiej zorientowa si w tym, co robimy. Esalen byo kolebk wielu nowych teorii i metod psychologicznych, i do pewnego stopnia byo inspiratorem intelektualnego podejcia do bada nad ludzkim umysem.

Przyjlimy zaproszenie i ruszylimy w drog, nie bardzo wiedzc, czego mamy si po tym wyjedzie spodziewa. Jak dotd nie próbowalimy wprowadzi jednoczenie dwudziestu czterech osób w znane nam ju stany wiadomoci. Jestem pewien, e i osoby majce wzi udzia w spotkaniu nie bardzo wiedziay, czego mog po tej sesji oczekiwa. Poinformowano je tylko, e to co bd robiy, ma mie zwizek z wychodzeniem poza dao. Opracowalimy caodobowy program, uwzgldniajc co jaki czas przerw na pótoragodzinny sen i posiki. Ja i wspópracujcy ze mn inynier. Bill Yost, bylimy jedynymi osobami, które miay poprowadzi ten maraton.

Poniewa zajmujemy si sprawami jeszcze niedokadnie poznanymi, wic przed rozpoczciem wicze podalimy uczestnikom afirmacj, któr mieli zapamita, by móc si ni póniej posuy.

 Jestem czym wicej ni ciaem fizycznym. Poniewa jestem czym wicej ni materi fizyczn, wic mog postrzega to, co jest wiksze ni wiat fizyczny. Dlatego gorco pragn rozwija i dowiadcza, poznawa i rozumie, kierowa i posugiwa si takimi wyszymi energiami i systemami energetycznymi, które mog by konstruktywne i korzystne dla mnie i dla tych, którzy krocz t sam drog. Równie gorco pragn pomocy i wspódziaania, wsparcia i zrozumienia tych istot, których mdro, rozwój i dowiadczenie s równe moim lub wiksze od moich. Prosz ich o przewodnictwo oraz o ochron przed jakimkolwiek wpywem lub si, które mogyby mi przeszkodzi w realizacji wyraonych przeze mnie ycze.

 Wyniki tego pierwszego kursu nie byy moe rewelacyjne, ale z pewnoci sporo si dziki tej sesji nauczylimy. Uzyskalimy znacznie szersz podstaw do eksperymentalnych sprawdzianów. Jako element zasadniczy wprowadzilimy wówczas stan Focus 10 oraz pokazalimy szereg prostych zastosowa tego szczególnego stanu wiadomoci. Nasze rozmowy z uczestnikami wiadczyy o tym, e cel zosta osignity. Doznawali oni stanu Focus 10 - ciao upione, umys rozbudzony - i w razie potrzeby potrafili si we wprowadzi. Do Wirginii wrócilimy zadowoleni i przekonani, e nasza metoda jest praktyczna.

Wkrótce indywidualnie i zbiorowo zaczto nadsya proby o zorganizowanie wikszej iloci takich sesji. Po przejrzeniu wyników i zastanowieniu si doszlimy do wniosku, e byaby to jedyna okazja by przeprowadzi eksperymenty na tak szerok skal. Zaczlimy wic organizowa sesje weekendowe. Nasz program nazwalimy szumnie Programem M-5 000, zakadajc, e jeeli ukoczy go 5 000 osób, to uzyskamy wspania statystyk i dobrze opracowany, harmonijny system wicze. Dowiadczenie i dane zebrane podczas jednego kursu pozwalayby modyfikowa i ulepsza kad nastpn sesj i w ten sposób uzyskiwa coraz lepszy rezultat.

Wizao si to równie z wyszkoleniem osób, które prowadziyby wiczenia - co wcale nie jest atwym zadaniem - i z przeksztaceniem dotychczasowego sposobu przekazywania dwików w system suchawkowy, pozwalajcy w peni wykorzysta efekt Hemi-Sync. Po pierwszych kilku sesjach zdalimy sobie spraw, e naiwnoci byo przypuszcza, i kiedykolwiek zdoamy zaprezentowa nasz program a piciu tysicom osób. Zaczlimy równie sobie uwiadamia, e przed uczestnikami otwieramy okno, drzwi, bram, przez które mona wej w inne stany wiadomoci. W ten sposób nasz program zdoby nazw: Doznawanie Otwarcia-Wrót.

Nie reklamowalimy prowadzonych przez nas kursów. Ci, którzy brali w nich udzia, zwykle dowiadywali si o sesjach od swoich poprzedników. Poniewa kurs by eksperymentalny, wic kady z jego uczestników podpisywa zgod na udzia w nim oraz zobowizywa si, e po zakoczeniu kursu przekae swe spostrzeenia organizatorom. Nie oznacza to, i wszyscy si z tego wywizali. Jednake uzyskane przez nas dane byy interesujce. Pierwsze kursy odbyway si podczas weekendów w motelach, orodkach konferencyjnych oraz domach o podobnym przeznaczeniu rozproszonych na terenie Stanów Zjednoczonych. Uczestnicy sesji zbierali si w pomieszczeniu, w którym zainstalowalimy system naganiajcy, i suchali tam z nagranymi wiczeniami uywajc suchawek. Dzi, gdy wspominamy ten okres, dziwimy si, e osoby biorce udzia w zajciach w ogóle uzyskiway pozytywne wyniki, gdy najczciej sala, w której odbyway si wiczenia, bezporednio czya si z hallem i barem, w którym wieczorem graa orkiestra. W Wirginii problem ten rozwizalimy w ten sposób, e wynajlimy nieduy motel pooony okoo 5 mil od naszego laboratorium. W budynku motelowym wszystkie pokoje byy wyposaone w urzdzenie umoliwiajce dwustronny kontakt. Due utrudnienie stwarza jednak brak restauracji i konieczno dostarczania jedzenia z zewntrz. Wanie w tym motelu przeprowadzilimy ciekawy eksperyment.

Opracowalimy wiczenie, które polegao na tym, e uczestnicy kursu w tym samym czasie mieli nada swej mentalnej energii widzialn posta - wiato, i umieci je okoo 300 metrów ponad motelem. Prób przeprowadzilimy pod koniec sesji, pón noc. Chcielimy sprawdzi, czy poczona energia dwudziestu czterech osób bdzie moga zamanifestowa si jako co, co mona zobaczy. Wyczylimy wszystkie wiata znajdujce si na zewntrz motelu (motel by pooony samotnie, z dala od innych budynków), a stoper mia nam wskaza chwil, w której powinno pojawi si emitowane przez eksperymentujcych wiato.

Czterech sporód nas wyszo przed dom i spojrzao w gór. Mielimy sporo czasu, by oswoi oczy z ciemnoci, tote gdy nadesza oznaczona chwila, wytylimy wzrok, ale nikt z nas niczego nie dostrzeg.

Nagle nasz inynier-elektronik zawoa z przejciem: „Spójrzcie wyej, spójrzcie wyej!"

Podnielimy gowy. Wikszo z nas patrzya niewiele powyej dachu motelu. Teraz z zadartymi gowami zdumieni patrzylimy w gór. Wysoko na rozgwiedonym niebie widniay delikatne czerwone fale przypominajce wiato neonu. Byy podobne do strumyczków wody falujcych na nieboskonie w linii prostej nad motelem. Wanie w chwili, gdy w wiczeniu pado polecenie, by przesta wysya wiecc energi, fale zniky. W trzy minuty póniej wiczenie na tamie zostao powtórzone i wijce si czerwone strumyczki pojawiy si znowu. Znikny, gdy wiczenie dobiego koca. Caa nasza czwórka z ogromnym przejciem obserwowaa to niezwyke zjawisko.

Póniej powtórzylimy to wiczenie w Kalifornii na ranczo pooonym na pónoc od San Francisco. Tym razem by z nami inynier, który wzi ze sob aparat Polaroid, by sfotografowa ten fenomen, o ile si on powtórzy. Obiektyw skierowano w gór w odpowiednie miejsce. By wyeliminowa ewentualne uprzednie nawietlenie filmu, zrobiono dwa zdjcia. Wykonano je zanim eksperymentujcy przystpili do wiczenia. Podczas wiczenia, w momencie, gdy energia powinna si bya pojawi, zrobiono dwa nastpne zdjcia. Kolejne dwa zdjcia zrobilimy, gdy biorcy udzia w eksperymencie przestali ju wysya energi.

Sporód piciu czy szeciu obserwatorów nikt nie dostrzeg wietlanej powiaty. Gdy weszlimy póniej do rodka, by porozmawia z uczestnikami eksperymentu, obejrzelimy zrobione zdjcia. Te, które wykonano przed rozpoczciem wiczenia, i dwa ostatnie, zrobione ju po jego zakoczeniu, nie wykazay niczego. Dwa zdjcia zrobione w trakcie wiczenia przedstawiay kul o poyskujcej jak marmur powierzchni - przypominao to Ziemi ogldan z duej odlegoci. Kilku fizyków i fotografów zapytanych o to, dlaczego aparat zrobi zdjcia czego, czego my nie dostrzeglimy wyjanio, e film jest w stanie „zobaczy" czstotliwoci wietlne niewidzialne dla oka. Wzilimy równie pod uwag interpretacj, jak zazwyczaj podaje si w takich przypadkach a mianowicie, e pojawienie si na zdjciach wieccej kuli byo efektem przewietlenia czy „zamglenia" filmu. Lecz „puste" zdjcia, które zrobiono bezporednio przed wiczeniem i po jego zakoczeniu, przeczyy takiej interpretacji i tym samym podnosiy warto tych fotografii, które na filmie znalazy si porodku, czyli w miejscu, w którym przewietlenie filmu byo wrcz niemoliwe.

Co praktycznie moe da zainteresowanemu ukoczenie kursu Otwarcia Wrót? Oferta jest tak bogata, e waciwie kady uczestnik znajduje dla siebie co innego. Oczywicie, wielu przychodzi po to, aby dowiadczy stanu przebywania poza ciaem. Niestety, podczas trwania kursu oczekiwanie to najczciej nie zostaje spenione. Badani uzyskuj natomiast gboki wgld w cel swego istnienia i swych poczyna oraz zrozumienie tych spraw. Nie nale te do rzadkoci dowiadczenia, które staj si przeomowym momentem w yciu i zmieniaj jego bieg, oraz chwile olnienia, których nie przeyli nigdy dotd; nie trzeba ich ju powtarza, nawet nie jest to moliwe.

Sam program ma na celu zapoznanie badanych ze stanem Focus 10 (umys obudzony, ciao upione), a take nauczenie przenoszenia si w stan zwany Focus 12. W stanie tym zostaj odcite wszelkie wraenia pynce z ciaa, a wiadomo moe wyj poza dotychczasowe granice i zacz postrzega w sposób inny od tego, który umoliwiaj fizyczne zmysy. Wszystko waciwie zaczyna dzia si w chwili, gdy nastpuje radykalna zmiana perspektywy i punktów widzenia. To wanie wtedy eksperymentujcy zaczyna pojmowa, e jest „czym wicej ni swym ciaem fizycznym".

W ten sposób program Otwarcia Wrót sta si jedynym w swoim rodzaju procesem zgbiania i odkrywania samego siebie. Najpierw pokonuje si Barier Strachu (lku przed nieznanym, przed zmian), która stanowi chyba najwikszy kulturowy hamulec w rozwoju jednostki.

Wyobra sobie teraz, e jeste polan w ciemnym lesie - stan ten nazwiemy wiadomoci P-1. A teraz przeniesiemy ci do takiego miejsca w lesie, z którego bdziesz móg „widzie" t znan ci polan. To miejsce to punkt rozpoznawczy (Focus 10). Jeli przejdziesz odpowiedni ilo razy od punktu rozpoznawczego do polany, strach znika. Przebywajc w punkcie rozpoznawczym Focus 10, wiesz, e jeeli z jakiego powodu poczujesz si nieswojo, to zawsze bdziesz móg wróci do polany.

Ustaliwszy punkt rozpoznawczy Focus 10, ustanawiamy inny punkt, który znajduje si gbiej w lesie i z którego prawdopodobnie „nie wida" ju polany. Ten punkt nazwiemy Focus 12. Gdy przejdziesz wiele razy od punktu 10 do 12, ten drugi punkt równie stanie si znajomy i w konsekwencji uwolnisz si od kolejnych lków. Wiesz ju, e jeeli nawet nie bdziesz móg „dostrzec" polany P-1 z punktu Focus 12, to bdziesz móg „zobaczy" Focus 10 - a z 10 znasz ju drog do P-1. I w ten sposób obieramy nastpne punkty rozpoznawcze, coraz to dalej i gbiej, wychodzc poza ustalone ju granice.

Gdy zniknie ju Bariera Strachu, w peni widoczny staje si jeden z darów, jakie otrzymaa ludzko: ciekawo. Teraz, majc odpowiednie narzdzia, eksperymentator moe robi to, czego pragnie. Zdaje sobie jednak spraw ze znaczenia tego co robi, i z odpowiedzialnoci, jak na siebie przyjmuje.

Odtd samorzutnie, bez niczyjej sugestii, a jedynie dziki bezporedniemu dowiadczeniu, czowiek zaczyna rozumie - nie jest to ju wiara - e przeyje sw fizyczn mier. I bez wzgldu na to, w co wierzy i jak postpuje w yciu, nadal bdzie istnia po mierci swego fizycznego ciaa.

Dlatego te dalsze istnienie, ycie po fizycznej mierci, przestaje by wiar, a staje si zwykym faktem, tak naturalnym jak to, e si rodzimy. Kurs Otwarcia Wrót nie odwouje si do adnego dogmatu; jedyn rzecz, któr przed przystpieniem do wicze powinnimy z powag uzna to stwierdzenie, i jestemy „czym wicej ni daem fizycznym".

Nie ulega wtpliwoci, e granice pomidzy nasz rzeczywistoci a innymi systemami energii s przekraczalne. Wielu badanych opisuje swe spotkania z „nieyjcymi" przyjaciómi i rodzin, a take wspomina o kontaktach z innymi formami inteligentnej energii, których istnienia dotychczas nie odkry, ani nie zaakceptowa gówny nurt myli amerykaskiej.

Powtórzmy: jeeli uwiadomimy sobie, e Hemi-Sync otwiera przed nami równoczenie wiele poziomów wiadomoci, a wic uatwia nam dostp do czego, co jest zupenie inne ni zwyka wiadomo, któr przejawiamy w yciu codziennym, to zaczniemy zdawa sobie spraw, jakie kryj si tu moliwoci.

W cigu ostatnich dziesiciu lat dziki programowi Otwarcia Wrót moglimy przetestowa okoo 3 000 osób, co w przypadku minimum dwudziestu wicze testujcych na osob daje liczb 60000. Te 60000 odpowiedzi wymownie wiadczy o zastosowanej technice i skutecznoci programu oraz stanowi dla nas cenn baz danych. Najskromniej mówic, 60000 razy udao nam si wprowadzi naszych ochotników w stan snu, a nastpnie obudzi ich. Liczby te stanowi bardzo dobr statystyk wiadczc o wartoci programu, a szczególnie o tym, e nie wpywa on szkodliwie na procesy fizjologiczne organizmu.

Najciekawszych wyników dostarczya jednak analiza danych dotyczcych samych uczestników sesji, czyli tych, którzy uczszczali na kursy Otwarcia Wrót w cigu ostatnich omiu lat. Po pierwsze, 41% badanych to byli mczyni. Jest to liczba dwukrotnie wysza od tej, jak spotyka si na typowych kursach rozwoju wiadomoci. Wikszo naukowców wyraa przekonanie, e wynika to z faktu, i metoda Hemi-Sync opiera si na naukowych zaoeniach, a nie wyrasta z ezoteryki. Po drugie, 29% osób zgaszajcych si na kursy stanowili ci, których okrelamy mianem profesjonalistów. Byli to psychologowie, psychiatrzy, pedagodzy, inynierowie, naukowcy, itd. Na kurs zapisali si gównie po to, by uzyskane wyniki zastosowa w dziedzinach, którymi si zajmuj. Po trzecie, przecitny wiek badanych wynosi 39 lat. A wic program Otwarcia Wrót przycign ludzi nalecych do zupenie innej kategorii wieku ni osoby bdce w tzw. wieku przejciowym. I na koniec: 83% osób przyszo na kurs z konkretnym oczekiwaniem, a ukoczyo go osigajc inny, o wiele bardziej wartociowy rezultat.

Najlepszym sposobem przedstawienia wartoci programu Otwarcia Wrót bdzie przytoczenie niektórych relacji osób uczestniczcych w sesjach. Oto kilka z nich:

 

Najsilniejsze wraenie zrobio na mnie odczucie narastajcych wibracji w stanie Focus 15. Czuem fale energii przepywajcej przez moje ciao: wchodziy z jednej, a wychodziy z drugiej strony. Pyny coraz szybciej, coraz szybciej. Miaem wraenie, e staj si spiral, póniej punktem. I jako punkt, jako skupiona zwarta jednostka poszybowaem w gór, wysoko, coraz wyej... Wtedy pomylaem: przecie nie mog wznie si jeszcze wyej, polecie jeszcze dalej - i natychmiast w odpowiedzi „usyszaem": eje, stwarzasz sobie ograniczenia! Aha, rzeczywicie, wobec tego odrzuciem swoje powtpiewanie, uznaem, e uwaga bya suszna, i pynem dalej. Czuem si jak sputnik wystrzelony w przestrze kosmiczn, midzy gwiazdy, jak kto odrbny, a jednoczenie zczony z caoci wszechwiata. Poczucie tej jednoci byo nieopisan radoci i szczciem!

Najwiksza warto tego wiczenia polegaa na tym, e dowiadczyem na sobie wszystkiego, o czym ju wielokrotnie syszaem i czytaem, a mianowicie, e jestemy tym, czym mylimy e jestemy, e ograniczenia, którym podlegamy, wypywaj z naszego umysu. Tego wszystkiego zaznaem przezwyciajc wtpliwoci lub ograniczenia, za które jestem odpowiedzialny wycznie ja sam - i to byo dla mnie niezwyke.

Tego ranka, straciwszy zainteresowanie dla systemu sonecznego, który jest w zasigu mej rki (wprost nie mog uwierzy, e co takiego wanie powiedziaem!), postpowaem zgodnie z instrukcj zawart na tamie: bdc w stanie Focus 15 wyobraziem sobie niebieskie „drzwi". Nic za nimi nie znalazszy, przeszedem przez kolejne „drzwi": czerwone, óte, róowe, zielone, purpurowe i na koniec dotarem do biaych. Uywajc bieli jako „poziomu 21" posuwaem si dalej, a osignem „poziom 26", gdzie (i skd) otrzymaem komunikaty dla innych uczestników kursu. Nastpnie przeniosem si na „poziom 27", na którym poprzednio odnalazem swego ojca. Odniosem wraenie, e jest teraz zajty, wobec czego postanowiem zbada nieznany (mi) teren.

Posugujc si wymylonym przez siebie mentalnym licznikiem cyfrowym pynem w otaczajcej mnie ciemnoci a do chwili, gdy liczby wywietlane przez licznik zaczy zmienia si tak szybko, e nie nadaem z ich odczytywaniem. Gdzie w pobliu miejsca, w którym licznik pokaza liczb 100 (98?), zatrzymaem si i zobaczyem wielu krcych ludzi. Wygldali jak hologramy, ale robili wraenie „ywych". Niektórzy z nich nie zwrócili na mnie uwagi, inni oddalili si, lecz kilka osób podeszo do mnie z wyran radoci. Instynktownie wyczuem, e ci ostatni zdawali sobie spraw, e utknli tutaj, i sdzili, i przyszedem, by poprowadzi ich z powrotem. Spytaem o ich wspótowarzyszy. Powiedziano mi, e niektórzy z nich po prostu przeprowadzaj badania i powróc do swych da, kiedy zechc, inni oczekuj, a ich daa umr i dziki temu zostan oswobodzeni. Natomiast ci, którzy ze mn rozmawiali sdzili, e znaleli si tu jakby przypadkiem i e nie s w stanie wróci o wasnych siach.

W tym momencie. Bob, zabrzmia twój ledwie syszalny gos, który mówi: „A teraz powrócisz do stanu Focus 10". Wpadem w panik czujc, e potrzebny mi jest twój gos, by znale drog powrotn. Wracajc próbowaem wzi „na barana" jednego z tych ludzi, by zabra go ze sob, ale mi si to nie udao. Do kabiny wróciem - czuem to wyranie - w sam por. Z ogromn ulg i ze zdziwieniem zaczem analizowa przeyt przygod i w chwili gdy pisz ten tekst, robi to ju który raz z rzdu.

1. Jestem przekonany, e nie by to sen. Teraz, gdy spisuj t relacj na maszynie - w dwa tygodnie po zdarzeniu - wci jestem pod wraeniem niezwykej gbi owego doznania.

2. Nie wierz w zbieg okolicznoci. I cho nie wiem, co si kryje za t histori czuj, e nie bez przyczyny dowiadczyem czego, o czym dotychczas nigdy wiadomie nie mylaem.

3. Faktem jest, e istniej zakady, w których przebywaj ludzie znajdujcy si w stanie katatonii czy piczki. Medycyna nie jest w stanie im pomóc: lekarze nie potrafi ich reanimowa.

Teraz zastanawiam si, jakie konsekwencje wynikaj z przyjtego przeze mnie zaoenia, e prawie wszystko, co stworzylimy w oparciu o pi fizycznych zmysów, jzyk i ukierunkowan myl - jest zudzeniem. Tak ywo pamitam niedawne doznania natury pozafizycznej, e mog przystpi do opisania tego, co obecnie uwaam za ostateczn rzeczywisto.

Gdy staram si uchwyci t ostateczn rzeczywisto (sdz, e jest ni to, co zazwyczaj kojarzy si ze sowem „dom"), dowiadczam pustki i szczcia. Okrelam to doznanie mianem pustki nie

dlatego, e jest tam pusto, lecz dlatego, e próbuj tego dowiadczy posugujc si umysem, który bazuje na danych dostarczonych przez pi fizycznych zmysów i który z przyzwyczajenia ulega zudzeniu. A jednak próbuj posuy si moim biologicznym komputerem, który stwarza iluzj, by postrzega to, co znajduje si poza „widocznymi" granicami zudzenia, cho wyglda to tak, jakbym usiowa powcha kwiat uchem. Natomiast mówi, e dowiadczam stanu szczcia i bogoci, poniewa jedynym narzdziem percepcji, którego mog uy, by wykroczy poza iluzj, jest przeyta emocja. Jeeli istniej inne dostpne mi narzdzia postrzegania, to albo naley je dopiero uruchomi, albo reaktywowa, gdy prawdopodobnie zaniky z braku uycia.

...W trakcie jednego z wicze oddechowych, kiedy tworzylimy Balon Energii Rezonansowej, przeyam co, co stao si pocztkiem do intrygujcych zdarze. Z zupenie mi nie znanych powodów nagle znalazam si w czarnej skrzyni - w próni, w cakowitej ciemnoci. Byo to jak przeniesienie si ze sfery, w której czowiek dowiadcza peni wrae, w sfer, gdzie nie doznaje ju niczego. Czuam si dziwnie, gdy okazao si, e z tej czarnej próni nieatwo jest si wydosta. Podczas suchania nastpnej tamy znów znalazam si w owej ciemnoci i wtedy zaczam si ju niepokoi. Przy najbliszym posiku wspomniaam o tym prowadzcej wiczenia instruktorce majc nadziej, e co na to poradzi.

Nasz rozmow syszao kilku siedzcych przy tym samym stole mczyzn. Póniej jeden z nich odwoa mnie na bok. Wyjani, e kilku mczyzn z naszej grupy przyapao si na myleniu o mnie podczas suchania tam - teraz ju wiedziaam skd pochodz wibracje seksualnych pragnie, które do mnie docieray. Powiedzia te, e kady z nich, nie mogc pozby si swych myli zwizanych z moj osob, przed wprowadzeniem si w odmienne stany wiadomoci woy mnie do swej „skrzyni przemiany energii" (miejsca, w którym zostawiamy nasze problemy). Panowie ci poradzili sobie ze mn w ten sposób, e umiecili mnie w czarnej próni po to, bym nie rozpraszaa ich uwagi. Pocztkowo ogarna mnie zo. Jak mieli czelno ingerowa w moje dowiadczenia! Jak mieli mn tak manipulowa!

Swoj drog jestem wrcz zdumiona potg myli: wystarczyo, e trzech mczyzn pomylao o mnie w tym samym czasie, by ich myl wrcz mnie obezwadnia. Równoczenie zdaam sobie spraw ze swej naiwnoci, z tego, e nie spostrzegam tych oznak wczeniej. Jednake podczas kursu zachodziy we mnie takie zmiany, i cakowicie nimi pochonita, nie zwracaam uwagi na to, co robi czy myl inni.

Ale to jeszcze nie koniec... Swoj zo spowodowan faktem, e potraktowano mnie jak „przedmiot seksualnego podania" - nawet jeli bya to tylko projekcja wiadomoci kilku mczyzn - przeksztaciam w pozytywn energi i zaczam si zastanawia nad tym, jaka nauka wypywa z tego dowiadczenia i jak mogoby ono posuy rozwojowi. Moje myli pobiegy innym torem i nawet nie przeczuwaam, e zdarzenia, które wkrótce miay nastpi, zmieni bieg mego ycia.

A stao si to tylko dziki temu, e z ca szczeroci na jak byo mnie sta, poprosiam boskie siy o przeycie czystej duchowej mioci. Prosiam nie o to, by jej dozna, lecz by nauczy si, w jaki sposób najlepiej obdarza ni innych. Moja proba zostaa speniona:

Podczas suchania nastpnej tamy pomylaam: chc czu si tak, jakbym bya czstk mioci we wszechwiecie, czstk, która kocha siebie i wszystkie inne istoty. Kiedy za chwil opuciam kabin (nie fizycznie, lecz w drugim ciele), poczuam potrzeb odwiedzenia pozostaych badanych. Zatrzymawszy si w jednej z kabin, cicho odezwaam si do przebywajcego tam mczyzny. Wydawa si bardzo zaskoczony moim widokiem, wic powiedziaam mu, eby si nie obawia, bo przyszam tu tylko po to, by przekaza mu mio - i pocaowawszy go przelotnie, odeszam. (Póniej mczyzna ów relacjonujc to zdarzenie powiedzia, e usysza cichy gos wymawiajcy jego imi. Równoczenie poczu spywajc na fal mioci, ale nie by pewien, skd ona pochodzi.)

Wanie wtedy, zupenie niespodziewanie, jaka potna sia pocigna mnie do innej kabiny. Byam bardzo zdumiona, gdy mczyzny, który tam si znajdowa, prawie nie znaam. By to mody, przystojny psycholog - waciwie jedyna osoba z kursu, z któr dotychczas nie miaam okazji porozmawia. Mogo si wydawa, e z jakiego powodu celowo unikalimy si.

Gdy unosiam si nad nim, nagle bardzo wyranie poczuam, e jego wibracje stay si moimi wibracjami. Doznaam nieodpartego pragnienia stopienia si z nim, poczucia si jego czci - stania si z nim jednoci. Z pewnoci byo to jedno z mych najczystszych i najsilniejszych dozna.

Oddaam mu sw dusz i dao, i wanie wtedy poczuam t potn fal energii, która wybucha w nas i rozkoysaa. Byo to doznanie, którego nie sposób opisa, mio cakowita i absolutna, obejmujca nas z si przekraczajc ziemskie doznania czy wyobraenia. Im wicej dawaam, tym wicej otrzymywaam - i nie chciaam na tym poprzesta. Pragnam da mu jeszcze wicej. Byo to tak, jakby dwie cakowicie zgodne energie stay si wreszcie jednoci. (Pomylaam: jake sabych wrae w porównaniu z tym dostarcza seks!)

Jak byski wiata przemykay wspomnienia z poprzednich wciele. Przez cay czas rozmawialimy ze sob i doszam do wniosku, e czego takiego moglimy dowiadczy tylko w ostatnim dniu kursu - co te si stao - bo gdybymy „zeszli si" wczeniej, to adne z nas nie potrafioby naleycie si skupi i zapewne nie wyszoby to na dobre innym odbywajcym si w tym tygodniu wiczeniom. Podczas wspomnianego przeycia spotkay si nasze umysy i jestem pewna, e to spotkanie byo czym wicej ni zwykym zbiegiem okolicznoci - to byo po prostu przeznaczenie.

Z ca pewnoci otrzymaam wszystko, o co prosiam - a nawet wicej, i kiedy po skoczonej sesji zeszam do hallu, czuam silny przypyw tej niezwykej, rozpierajcej energii, dziki której czowiek ma wraenie, i unosi si w powietrzu. Zobaczyam go, gdy schodziam po schodach, by przyczy si do grupy. Sta z wyrazem ekstazy na twarzy i wpatrywa si we mnie ze zdumieniem, jak gdyby przydarzyo mu si co zupenie nieprawdopodobnego. Zanim zdyam si do niego odezwa, powtórzy cicho kilka razy: „Dzikuj, dzikuj..." Byam dumna z tego, co zrobiam; czuam si wspaniale. Porównalimy nasze dowiadczenia i upewnilimy si, e adne z nas nie upiksza wasnego przeycia. Bez wtpienia, nasze relacje pasoway do siebie jak cile i dokadnie przylegajce fragmenty mozaiki. Zarówno on, jak i ja odbieralimy wraenia wszystkimi naszymi zmysami - a najsilniej, gdy si dotykalimy.

W jaki czas potem pobralimy si, by by ze sob. Jestemy razem od dwóch lat - kochajc si i rozwijajc.

Bardzo duo nauczyam si na kursie Otwarcia Wrót i naprawd mog powiedzie, e miaam szczcie, bo dostaam nie tylko najlepsz cz tortu - krem, ale cay tort.

 

Obecnie kursy Otwarcia Wrót trwaj pene siedem dni i s prowadzone w specjalnie z myl o nich zaprojektowanym Centrum w Wirginii. Badani nie musz ju lee na pododze suchajc tam, gdy wyposaylimy orodek w odpowiednie kabiny, które stwarzaj tak izolacj, jak mielimy w naszych kabinach w laboratorium. Nazwalimy je jednostkami CHEC (Controlled Holistic Environmental Chambers - Holistyczne Komory Zapewniajce Naturalne Warunki; przyp. tum.). W kabinie takiej uczestnik kursu nie tylko sucha nagranych na tamie wicze korzystajc ze suchawek, lecz równie nocuje. Poniewa znajdujce si tam óka s bardzo podobne do óek w starych pulmanowskich wagonach kolejowych, wic zdarza si, e niektórzy maj trudnoci z zaniciem podczas pierwszej nocy - by moe z powodu uczucia klaustrofobii. Urzdzenia zainstalowane w kabinach zapewniaj jednak warunki zblione do naturalnych: dopyw wieego powietrza, sta temperatur, dwiki pomagajce zasn - tote na drugi dzie nie mona nikogo dobudzi, tak gboki i regenerujcy jest sen osób, które pi w jednostkach CHEC. Wielu badanych zainstalowao takie kabiny w swoich domach.

Poniewa kursy Doznawania Otwarcia Wrót jest bardzo trudno przygotowa i waciwie poprowadzi, wic co roku zastanawiamy si nad tym, czy warto je kontynuowa. Biorc wszystko pod uwag naley stwierdzi, e nie przynosz one duych dochodów finansowych, cho jestemy przypuszczalnie jedynym instytutem badawczym, który pobiera opaty za przywilej bycia niezalenym. Za kadym razem, gdy ju prawie zapada decyzja o ich zamkniciu, zupenie przypadkowo otrzymujemy od jakiego byego uczestnika kursu relacj wiadczc o tym, jak wanymi rezultatami zaowocowa jego udzia w takim kursie.

Wobec tego ustalamy program kursów Doznawania Otwarcia Wrót na nastpny rok.

ROZDZIA CZWARTY: PIERWSZY ZESPÓ BADAWCZY

.Nasza dziaalno zacza biec jak gdyby dwoma torami. Prowadzc sesje programu Doznawania Otwarcia Wrót dostarczalimy rozrywki jej uczestnikom rekrutujcym si z rónych rodowisk, poczynajc od psychologów i inynierów elektroników, a koczc na byych dzieciach-kwiatach, które w odpowiedzi na lektur Podróy zjawiay si na kursach z póciennymi workami przerzuconymi przez rami. Poza tym kontynuowalimy nasz program badawczy z grup ochotników w laboratorium. Grupa ta stawaa si coraz bardziej zaawansowana w osiganiu odmiennych stanów wiadomoci, w tym stanów przebywania poza ciaem. Jednake sprawy osobiste (jak na przykad przeprowadzka do innego miasta) zredukoway ilo czonków tego staego zespou do szeciu osób: fizyka, kierownika opieki spoecznej, psychologa - specjalisty od psychologii interpersonalnej, kierownika biura i konsultanta psychiatrycznego. Chciaem wymieni tu ich nazwiska, ale wielu z nich sdzio, e nie spodoba si to ich pracodawcom. Wobec tego - bez nazwisk.

Najdziwniejsze byo to, e dowiadczenia tych osób zbiegay si z moimi tylko w fazie procedury wstpnej. Mogli powtarza moje eksperymenty poprzedzajce podróe poza ciao, co rzeczywicie robili, lecz od tego miejsca podobiestwo byo ju niewielkie. Przyczyn takiego stanu rzeczy mogo by wprowadzenie monitora (czynnika zwikszajcego poczucie pewnoci i bezpieczestwa), z którym eksperymentujcy pozostawa w kontakcie. Pod pewnym wzgldem mieli wic udogodnienia, których ja nie miaem nigdy.

A wic wyglda to tak: Badany ley na wodnym óku w zaciemnionym pomieszczeniu o wymiarach 2,5 na 3 metry, ekranowanym akustycznie i elektronicznie (zazwyczaj, z bliej nie znanych powodów wszyscy wybieraj kabin nr 2). Kada kabina ma wasn klimatyzacj i jest wyposaona w urzdzenie zapewniajce sta temperatur. Do gowy, palców oraz innych czci uczestnika eksperymentu poprzyklejane s elektrody umoliwiajce kontrol stanu fizjologicznego jego organizmu. Do uszu cile przylegaj suchawki, a kilkanacie centymetrów nad gow wisi mikrofon. I najwaniejsze: przed rozpoczciem sesji eksperymentator udaje si do toalety, by zyska pewno, e ma opróniony pcherz. Wiele sesji zakoczyo si fiaskiem, poniewa badany musia natychmiast wraca do ciaa fizycznego jedynie z powodu przepenionego pcherza. Widocznie stan cakowitego relaksu przypiesza ów fizjologiczny proces.

W kabinie kontrolnej pooonej okoo 6 metrów pod hallem osoba penica funkcj monitora (ja bd który z moich wspópracowników) porozumiewa si sownie przy pomocy systemu dwikowego z osob w kabinie. Innym zadaniem monitora jest wysyanie dwików Hemi-Sync do suchawek uczestnika po to, by sprawdzi jego reakcj na nowe czstotliwoci dwików lub by pomóc mu osign podany stan wiadomoci. Poza tym monitor obserwuje i notuje zmiany w zapisie instrumentów, które rejestruj stan fizjologiczny osoby przebywajcej w kabinie. Czsto pomaga mu asystent.

Oto typowy „wstpny" raport z pocztkowej fazy OOBE, pochodzcy z zapisu magnetofonowego, którego dokonano podczas eksperymentu. Datuje si z „wczesnego" okresu:

SS/ROMC (kierowniczka biura) 7 minut - test nr 188

Pdz przez tunel. Znajdowaam si w pozycji stojcej, a teraz jestem jak gdyby wsysana przez ten tunel. Jest bardzo wski i mkn przeze jak strzaa. Na jego drugim kocu widz punkcik wiata. Szybko zbliam si do tego punktu. Czuj si tak, jakbym znajdowaa si na promieniu wiata, który pomaga mi posuwa si naprzód. Wychodz. Wchodz w inny wymiar i zatrzymuj si. W tej chwili znajduj si na wprost tego punktu, tu przed nim. Spokojnie przez niego przechodz i naraz wszystko staje si zielone. Jest bardzo jasno. Po wyjciu z ciemnego tunelu jestem t jasnoci niemal olepiona. Zupenie inne uczucie. A teraz odczuwam jak gdyby nacisk silnej energii - jest to wspaniae doznanie. Osignam inny poziom energetyczny. Czuj si silna... wszystko wokó jest zielone. Jest tak jasno, e potrzebuj troch czasu, by oswoi wzrok.

Z czasem pojawi si pewien „drobny problem". Otó gdy któremu z naszych eksperymentatorów cho raz udao si przej przez wiato lub osign stan przebywania poza ciaem, przestaway go interesowa nudne, trwajce godzinami poszukiwania nowych efektownych czstotliwoci i przebiegów dwikowych. Oczywicie, wszyscy oni nadal wykonywali t nieciekaw prac, lecz wiedzieli, e za tunelem, w wietle czeka na nich Pary! Tote zatrzyma ich na naszej farmie nie byo wcale tak atwo. Musielimy wic troch si pobawi.

A zatem bawilimy si. Wysalimy naszych poszukiwaczy, by zobaczyli, jak jest na Ksiycu, ale stwierdzili, e to bardzo nieciekawe miejsce. Wyruszylimy w inne rejony systemu sonecznego, na inne planety, lecz i tam, o ile nasze spostrzeenia byy waciwe, nie znalelimy niczego poza cigncymi si przez cae mile górami i kraterami bd pasmami wzburzonej materii - adnej rolinnoci, adnego ladu ycia, sowem niczego, co mogoby nas ludzi zaciekawi. Doszlimy wówczas do wniosku, e w takim stanie jak OOBE wystpuje prawdopodobnie inny rodzaj wiadomoci. Inna jest percepcja przedmiotu. Na przykad to, co nam w pokoju kontrolnym wydawao si minut, osoba w kabinie moga odbiera jako trwajce przez wiele godzin czy te cignce si „bez koca". To wanie wtedy zaczlimy nazywa naszych eksperymentatorów Zespoem Badawczym.

Tak jak wikszo ludzi bylimy pochonici myl, a moe raczej nadziej, e gdzie wród bilionów gwiazd, które mona zobaczy fizycznym wzrokiem, istnieje inteligentne ycie. Tote w ramach naszej zabawy wysyalimy czonków Zespou Badawczego poza system soneczny, w nowe otoczenie. Sdzilimy, e wraz z wkroczeniem w t stref nastpi jaka zasadnicza zmiana. Polecenie brzmiao: podaj przed siebie do chwili, a zobaczysz co ciekawego. Eksperymentatorzy mijali inne soca, znaleli inne planety, lecz nie natrafili na lady ycia inteligentnych istot. Mogoby si wydawa, e wszechwiat jest nie zamieszkany.

Zmiana nastpia dopiero w 1974 r. W cigu kilku tygodni przekonali si o niej wszyscy nasi eksperymentatorzy. Niektórzy z nich jeszcze si nie znali, a wic nie mogo by mowy o wymianie dowiadcze. Jeli chcc znale przyczyn tej powszechnej zmiany, signiemy pamici wstecz, to nasuwa si tylko jedno wytumaczenie: otó wanie wtedy wprowadzilimy afirmacj opracowan specjalnie dla Programu Doznawania Otwarcia Wrót; afirmacj t wypowiadao si na pocztku kadej sesji przeprowadzanej w laboratorium. Poza dodaniem tej afirmacji nie wprowadzilimy adnych istotnych zmian - ani dotyczcych samych czstotliwoci Hemi-Sync, ani sposobu ich przekazywania. Nie zmieniy si równie inne czynniki, które mogyby wpyn na rezultaty bada. A wic rol katalizatora odegraa chyba druga cz wspomnianej afirmacji:

...Równie gorco pragn pomocy i wspódziaania, wsparcia i zrozumienia tych istot, których mdro, rozwój i dowiadczenie s równe moim lub wiksze od moich. Prosz ich o przewodnictwo oraz o ochron przed jakimkolwiek wpywem bd si, które mogyby mi przeszkodzi w realizacji wyraonych przeze mnie ycze.

I nagle jakby podniesiono kurtyn. Prawie za kadym razem, gdy kto z Grupy Badawczej osiga stan przebywania poza ciaem lub wyszy poziom stanu Focus 12, spotyka inteligentne istoty, które w wikszym lub mniejszym stopniu przejawiay ch nawizania z nim kontaktu i które ten kontakt nawizyway. Po wielu latach bezowocnych wysików zrobio to na nas olbrzymie wraenie. Chwilami wrcz nie wiedzielimy, jak pokierowa takimi spotkaniami. A oto transkrypcja zapisu magnetofonowego jednego z pierwszych takich spotka.

SS/TC (fizyk) XAL - 8:12 min. test nr 332

Wróciem do stanu 12. Miaem dwa spotkania. Pierwsze - z niewidzian przeze mnie inteligentn istot, która zjawia si na moj bliej nie sprecyzowan prob o nawizanie kontaktu. Usyszaem co w rodzaju: „Dobrze, moemy porozmawia", lecz byo oczywiste, e on (mówi „on", gdy odniosem wraenie, e to jest „on") chce raczej sucha ni mówi, bo odrzek: „No dobrze, a o czym chcesz rozmawia?" A kiedy próbowaem przerzuci na niego inicjatyw w prowadzeniu rozmowy, chcc dowiedzie si czego o nim oraz o jego otoczeniu, zdawao si, e jest poirytowany takim obrotem sprawy. Przypominao to nagabywanie przechodnia na ruchliwej nowojorskiej ulicy, który spieszy si, zajty swoimi sprawami.

Drugie spotkanie okazao si o wiele ciekawsze. Tym razem nie bya to inteligencja, lecz wyranie zobaczyem posta. Kobieta miaa pod czterdziestk i wygldaa na bardzo zadowolon z naszego spotkania. Zaproponowaa, e oprowadzi mnie po okolicy i pokae wiek rzeczy. Nie wiem, jak mona by nazwa to miejsce, w którym si znajdowaa. Podeszlimy do ciany. Przed nami otworzyy si dwuskrzydowe drzwi. Za nimi nie byo nic szczególnego, nic co robioby wraenie, lecz moja przewodniczka uwaaa, e te znaki przed nami i nieregularnoci powierzchni s czym istotnym. Nie wiem, czemu tak sdzia, bo to co widziaem, nie kojarzyo mi si z niczym znanym. Zapytaem j, czy zna materi fizyczn i czy wie o istnieniu fizycznej rzeczywistoci. Poprosia, ebym wyjani, co mam na myli. Nie wiedziaem, jak wytumaczy, co to jest materia fizyczna, wic spytaem, czy si nie pogniewa, jeeli teraz odejd, bo chc zda spraw z tego, co zobaczyem. Chyba bya troch skonsternowana, e tak nagle odchodz, tylko czciowo zapoznawszy si z tym, co chciaa mi pokaza, lecz powiedziaa „dobrze" - i oto znalazem si tutaj.

Monitor „Bardzo dobrze. Po powrocie spróbuj dowiedzie si, jakiej uywa si tam energii."

(Czas trwania: 3 minuty)

Sdz, e powinienem zrelacjonowa wszystko od pocztku, zanim zapomn wikszo z tego, co si wydarzyo. Ponownie nawizaem kontakt z t sam kobiet. Bya zdumiona, e jednak wróciem. Ucieszya si. Najpierw zaczem si zastanawia, jak ta inteligentna istota siebie widzi. Czy na to, czym jest w rzeczywistoci ja tylko naoyem stworzony przez siebie obraz ludzkiej postaci majcej ksztat kobiety? Omawiajc z ni t kwesti uwiadomiem sobie, e z chwil gdy ju utworzyem jej obraz, waciwie nie mog stwierdza, czy jest on taki sam jak jej percepcja siebie samej, czy te nie. I odwrotnie, czy i ona tworzc mój obraz kierowaa si tym, co byo ju jej znane? Czy zatem istnieje podobiestwo midzy sposobami tworzenia przez kade z nas obrazu drugiej osoby? W aden sposób nie mona byo tego rozstrzygn, wic zostawilimy ten temat. Wanie wtedy poczuem do wyranie swdzenie w okolicy szyi. Poczem wyjania kobiecie, e oprócz tej rzeczywistoci, w której si znalazem i w której teraz przebywamy oboje, istniej równie w innej rzeczywistoci, w innym miejscu mam swoje fizyczne ciao, które wanie poczuo swdzenie szyi. To swdzenie przeszkadza mi w skupieniu uwagi i w chwili gdy przenosz je na swoje ciao fizyczne, moja posta staje si jak gdyby mniej wyrana. Sdz, e zabrzmiao to dla niej zgoa nieprawdopodobnie. Jestem pewien, e nie uwierzya w to, co powiedziaem. Po prostu jak gdyby zignorowaa moje wyjanienie, tak jak ignoruje si wypowied kogo, kto mówi niedorzecznoci. Z kolei zapytaem j o ich fizyk. Zaprowadzia mnie do miejsca, gdzie bya jeszcze jedna istota - tym razem mczyzna. Znajdowaa si tam powierzchnia, na której mona byo pisa, co w rodzaju tablicy, ale nie bya to tablica. Mczyzna pisa co na tej powierzchni, próbujc wyjani mi natur rzeczywistoci w ich wiecie. Niestety, znaki, które stawia, byy dla mnie zupenie niezrozumiae, tote zrezygnowalimy po kilku próbach. Spróbowalimy zastpi znaki obrazkami. Cay czas porozumiewalimy si telepatycznie. Z obrazkami poszo lepiej. Rysowa je i wyjania przy pomocy przekazu telepatycznego. Dziki temu mogem si zorientowa, e ich nauka, a waciwie ich pojmowanie rzeczywistoci i istnienia pod wieloma wzgldami przypominao nasze. yli zakotwiczeni w tej rzeczywistoci i nie mogli poza ni wykroczy, nie byli w stanie zrobi tego, co ja uczyniem, wychodzc poza nasz fizyczn rzeczywisto i wchodzc w ich wiat. Nie wiem, czy w ogóle dopuszczali moliwo istnienia jakiej innej rzeczywistoci poza ich wiatem. Stworzyli nauk podobn do naszej w tym sensie, e przedmioty stanowice t rzeczywisto równie podlegaj okrelonym prawom. Próbowaem zorientowa si, czy które z ich praw byo podobne do praw obowizujcych w naszej nauce, czy na przykad znaj prawo grawitacji. Jednak nieatwo da na to odpowied. Nie potrafiem ustali, jak widz rzeczywisto, w której przebywaj, nie mogem oddzieli ich rozumienia tej rzeczywistoci od mojego. Jedyne, co byem w stanie zrobi, to przeoy ich rozumienie na moje pojcia. Faktem jest, e nie widziaem, aby unosili si w powietrzu, ale nie potrafiem powiedzie, czy moja percepcja tych postaci o ludzkich ksztatach jako istot, które nie unosz si w powietrzu wynikaa std, e rzeczywicie, tak jak my, doznaway one siy cienia, czy te moje wasne dowiadczenie wpyno na taki sposób ich postrzegania. Jednak jestem przewiadczony o tym, e maj oni podstawow nauk o rzeczywistoci, ustalajc prawa dla istniejcych w ich wiecie przedmiotów. Nie przenosz rzeczy przy pomocy myli, ani te nie wykorzystuj procesu mylenia do podobnych celów. I chocia ich rzeczywisto jest bardzo podobna do naszej, ziemskiej rzeczywistoci fizycznej, to jednak nie potrafiem zrozumie przeznaczenia wielu widzianych tam budowli i urzdze - byy to obiekty zupenie mi nieznane. Istoty, które znajdoway si wewntrz tych budynków, byy jak gdyby przez nie odgrodzone, odizolowane od reszty otoczenia - podobnie jak to ma miejsce w naszym wiecie. Nie wiem, czy patrzc na mnie istoty te widziay posta o ludzkim ksztacie - chyba jednak wygldaem tak, jakbym by jednym z nich. Moe naleao dowiedzie si, co o mnie sdz: skd przybyem lub za kogo mnie bior?

A oto nastpny przykad. Da wam on wyobraenie o innym rodzaju spotkania.

SS/JCA (kierowniczka w instytucji zajmujcej si opiek spoeczn) 6:27 min. test nr 356

Rozmawiam z „zielonym czowiekiem" i ucz si przenosi do miejsca, w którym oni przebywaj, oraz wraca stamtd... Dowiedziaam si, dlaczego nosi t zielon szat. Powiedzia mi, e jej nie potrzebuje, lecz zaoy j ze wzgldu na mnie, abym czul si swobodniej, gdy bdziemy rozmawiali. Jego zdaniem s we mnie jeszcze róne lki, dlatego chce, ebym bardziej si rozlunia i nie bya taka napita podczas wychodzenia z ciaa i wchodzenia w nie. ...Chc usi i troch z nim porozmawia, ...wic „siadamy" i sucham, jak opowiada mi o mnie i o miejscu, w którym si znalazam. Powiedzia, ze jest kim w rodzaju mojego opiekuna i e jest odpowiedzialny, w pewnym sensie odpowiedzialny za mój rozwój i doskonalenie si. Nadzoruje te spotkania i bierze za nie odpowiedzialno. Z pewnoci ma ju za sob niejedno yde i zdoby rónorodne dowiadczenia. ...Nie wiem, czy to wszystko skada si na niego, czy te nie.

Jest mi tu bardzo dobrze, tak dobrze, jakbym znalaza si we waciwym dla siebie miejscu; ju przedtem czuam si podobnie. Myl, e zrobiam pewien postp, gdy tym razem pomocnicy nie byli mi potrzebni. Widziaam ich tutaj. Jednak bardziej wyglda to na votum zaufania, ni cokolwiek innego. Zapytaam go, czym si tu zajmuje. Odpar „To ,tutaj' jest czym, do czego dysz. To ,tutaj' nie jest... nie jest takie wane." Nie wiem dlaczego, ale w tej chwili poczuam si bardzo zmczona. Nagle uwiadomiam sobie, e chc wraca. Zauwayam to ju wczeniej. To przyszo jak bysk wiata, cho tu przecie jest ciemno. Byam zdziwiona, gdy nadeszo tak nagle jak bysk.

O wiele wiksze znaczenie miay te spotkania, podczas których nasi eksperymentatorzy szybko „zaprzyjaniali si" z bytem lub z bytami (istotami?), które jak si wydaje, ani nie byy z adnym z uczestników specjalnie zwizane, ani te szczególnie zainteresowane w zawarciu znajomoci z którym z nich.

A oto przykad relacji z takiego spotkania, zoonej przez jednego z czonków Zespou Badawczego:

SS/BY (inynier elektronik) 26:20 min. test nr 325

Powtórnie nawizaem kontakt ze ródem i spytaem o jego punkt widzenia oraz o wskazówki. Spytaem równie, czy zna Ziemi. Odpowiedzia: „Tak, to mój rejon." Odniosem wraenie, e Ziemia zostaa mu jak gdyby przydzielona, e jest to teren, na którym ma dziaa. Pomylaem, e moemy zwraca si o pomoc do niego i podobnych mu istot, e mog nam doradzi, jak najlepiej „przej" przez ziemskie ycie. Zwrotu „przej przez ycie" nie uyem w znaczeniu przeniknicia si przez nie - ich wskazówki maj nam pomóc wzi z ycia jak najwicej, czyli wydoby z dowiadcze yciowych jak najgbsz tre. Istoty te mog nam udziela wyjanie lub suy rad, chocia ich dziaalno nie ogranicza si tylko do pracy na Ziemi. Nastpnie spytaem o warunki geologiczne na Ziemi w cigu najbliszych 10 lat. Mój rozmówca przej potrzebne mu dane z mojego umysu, by zrozumie, o co mi chodzi, i powiedzia: „Nie sdziem, e ta informacja jest dostpna. By zdziwiony, e zostao to ju ujawnione, e ju udzielono tej informacji. Nie wiedzia, e udziela si takich informacji.

A tak przebiegao spotkanie bdce ilustracj innego rodzaju kontaktów:

SS/SHE (konsultant psychiatryczny) 16:14 min. test nr 314

... - Punkt wiata. Inny ni tamten. Niczego nie widz.

Monitor: - Jak wyglda to wiato?

- Jak gwiazda. Gdy skupiam na nim uwag, zaczynam si unosi.

Monitor: - Eksperymentuj z tym wiatem.

- Teraz zbliaj si, a teraz ja zbliam si do nich.

(Czas trwania: 2:25)

Nowy Glos: - Witajcie!

Monitor: - Bardzo si ciesz ze spotkania. Dzikuj wam za przybycie.

Nowy Gos: - Nieatwo tu dotrze.

Monitor: - A na czym polega trudno?

Nowy Glos: - Trzeba przej przez wiele warstw.

Monitor: - Jestemy wam bardzo, bardzo wdziczni za to, e jednak przedostalicie si przez te warstwy i dotarlicie do nas. Postaramy si pomóc, jeeli tylko bdziemy potrafili.

Nowy Gos: - Ona ma bardzo dobry ukad kolorów. Musimy znale sposób, by pomóc jej si rozluni.

Monitor: - Co wedug was naley zrobi?

Nowy Gos: - Musi wej bardzo gboko i przez pewien czas pozosta w tym stanie.

Monitor: - Co wobec tego sugerujecie - duszy okres przygotowawczy?

Nowy Gos: - By moe. Bdzie o wiele atwiej, gdy wzronie jej zaufanie. W dalszym cigu jest w niej duo lku.

Monitor: - Bardzo wam dzikuj, e si ni zajlicie.

Nowy Gos: - Teraz silnie odczuwa brak równowagi. Zabierzemy j wic do miejsca, w którym bdzie moga odpocz.

W powyszym przypadku osoba eksperymentujca nic nie pamitaa z tego, co zaszo podczas przytoczonego zdarzenia czy te spotkania. Ostatni rzecz, któr sobie przypominaa, byo wiczenie z kolorami. Zmiana brzmienia gosu oraz wskazania aparatury pomiarowej przemawiaj za tym, e w JEJ ciele pojawi si kto inny, jaka inna osobowo. Wbrew niezwykemu zainteresowaniu takimi spotkaniami oraz emocjom, jakie temu towarzyszyy, dugo zastanawialimy si, czy naley i dalej t drog. Jednake w owym czasie nie znalimy, jak sdz, sposobu pozwalajcego „wyczy" porozumiewanie si tego typu. Wydaje mi si równie, e nikt tego nie chcia - a ju na pewno nie ja.

Jedna z naszych eksperymentatorek nawizaa bliski kontakt z grup czterech czy piciu istot. Jedna z nich porozumiewaa si z nami za porednictwem strun gosowych eksperymentatorki.

A oto transkrypcja nagrania dokonanego podczas spotkania, na którym doszo do zawarcia bliszej znajomoci ze wspomnianymi istotami.

SS/ROMC (kierownik biura) 8:05 min. test nr 306

Obserwowaam, co si dzieje wokó mnie, bdc jednoczenie wiadoma swych wasnych dozna. Gdy tylko moje ciao energetyczne zbliyo si do ciaa fizycznego, cztery istoty pomogy mi je unie i wydoby z ciaa fizycznego. Zrobio mi si wówczas lekko i poczuam si bardzo, bardzo dobrze. Odniosam wraenie, e ta forma energetyczna zostaa jak gdyby wszczepiona w moje ciao fizyczne lub - inaczej mówic - znalaza si w nim. Dostarczaa mu energii. Bya lekka i dobrze zabezpieczona, a ja czuam si wspaniale na zewntrz swego fizycznego daa; byo mi bardzo lekko i mogam dowiadcza energii istnienia. Jeden z pomocników wanie mówi, jak mona by przeprowadzi pewien eksperyment posugujc si moim ciaem jako przekanikiem, elementem poredniczcym midzy rónymi wymiarami. Podczas tego dowiadczenia bd moga wyj z ciaa i obserwowa, o ile zechc, co si bdzie dziao z form energetyczn. Bdzie mi lekko i radonie, a towarzystwo przewodników da mi poczucie pewnoci i bezpieczestwa.

Monitor: - Czy teraz zamierzaj przeprowadzi jeszcze jaki eksperyment?

- Tak. Maje mi si, e chcieliby porozmawia uywajc mojego gosu, gdy nadal nie jestem wystarczajco odprona, by móc swobodnie wychodzi poza dato. Bdziemy wiczy i eksperymentowa, a naucz si lepiej relaksowa, umoliwiajc swobodny przepyw i nie pozwalajc umysowi zatrzyma tego procesu, Im wicej wo w to pracy, tym szybszy bdzie móg by ten przepyw. Dlatego te chc przeprowadzi ten krótki eksperyment polegajcy na przekazywaniu niektórych myli za porednictwem moich strun gosowych i - e tak powiem - mego aparatu umysowego. Zobaczymy, co... bdziemy mogli si przekona, co z tego wyniknie.

Monitor: - Dobrze. Bd tu na wypadek, gdyby mnie potrzebowaa.

- W porzdku.

(Czas trwania: 3:23 min.)

Nowy Gos: - Witajcie! Mówi, posugujc si strunami gosowymi tej modej osoby, do której chciabym mówi, gdy bdzie obserwowaa to, co si wydarzy. Teraz jej fizyczne ciao gwatownie si rozgrzewa. Chwilami bdzie chodne, a kiedy indziej bdzie miao podwyszon temperatur; molekuy ciaa energetycznego, którego dziaanie ujawnia si za porednictwem daa fizycznego, poruszaj si znacznie szybciej i dlatego wanie teraz w jej ciele fizycznym pojawia si odczucie ciepa. Ta moda osoba bdzie rozumiaa wszystko, co si dzieje, kiedy wejdziemy w zasig jej aury. Zrobi jej si ciepo, a nastpnie gdy bardziej si rozluni i bdzie ju moga oddzieli si od daa fizycznego i unie, poczuje chód i odprenie, gbokie odprenie. Bdzie temu towarzyszy zupeny spokój i poczucie cakowitego bezpieczestwa. Znajdzie si wówczas na poziomie wiata, uczuje chód i bdzie wiadoma tego, e opuszcza ciao fizyczne, i zawsze, o ile zechce, bdzie moga kierowa tym procesem majc nad nim cakowit kontrol. Przez cay czas bdzie te moga obserwowa, co si dzieje, rozmawia, a nawet wej w inne wymiary. W pobliu znajd si d, którzy bd jej tam pomaga. My natomiast bdziemy si starali przekazywa informacje za porednictwem jej strun gosowych. Jest to szczególny eksperyment - dowiadczenie wejcia w wymiary wiedzy. Nie mona byoby go przeprowadzi, gdyby nie twoja wiedza, niezwyke zrozumienie sprawy oraz pewno, z jak prowadzisz swoje badania. Wraz ze mn s tu inni. Pojawi si, gdy wejdziemy w inne wymiary i osigniemy inne poziomy. Nie bdziemy uywali zwrotów „nisze czy wysze" poziomy, gdy poziomy te to wymiary wiata, w których poruszamy si przechodzc z jednego z nich na drugi. Teraz o wiele atwiej jest przekazywa wiedz. Obecnie wykonuj sw prac na poziomie, na którym znalaza si ta istota, lecz bdziemy wspólnie pracowa równie i na innych poziomach. W tej chwili pomagaj jej inni. Uywam liczby mnogiej „my", gdy za kadym razem przebywamy w grupie. Gdy ja przychodz, przychodz ze mn asystenci, którzy przez cay czas bd pomaga w pracy i podnosi poziomy energetyczne. Uwaamy, e robisz to co trzeba, by pomóc innym w osigniciu tego doskonaego stanu, w którym uwolnione energie mog przenosi si na inne poziomy wiadomoci. A teraz odejdziemy i pozwolimy jej wej z powrotem w ciao fizyczne. Spotkao nas wyrónienie. Dzikujemy, drodzy przyjaciele.

Miaa tak due zaufanie do tych istot, e ich pomoc nie musiaa przyjmowa wyszukanych form, lecz staa si niemal czynnoci rutynow. Na przykad, chcc uatwi jej wyjcie z ciaa fizycznego, czterech sporód grupy stawao przy niej, po dwóch z kadej strony, i po prostu „wyjmowao" z ciaa fizycznego jej ciao energetyczne cignc je w gór. Dziki temu to co naleao zrobi, wykonywano w moliwie najprostszy sposób.

Kilka miesicy póniej miao miejsce wydarzenie, które rzucio interesujce wiato na t wanie spraw. Owa moda osoba, o której tu mowa, a któr oznaczylimy skrótem „ROMC", zwykle odbywaa sesje w rody o pitej. Tym razem odwoaa spotkanie par dni wczeniej i wiedzielimy, e w t rod nie bdzie jej w laboratorium. Przypadek zrzdzi, e wanie tego dnia odwiedzia nas pewna pani psycholog, która przyjechaa z Waszyngtonu, by porozmawia o naszych badaniach. Poniewa bya do sceptycznie nastawiona do tego co robimy, powicilimy kilka godzin na zaznajomienie jej z naszymi metodami i technikami. W kocu chcc, by lepiej zrozumiaa o co chodzi, zaproponowaem, eby posza do kabiny nr 2, pooya si, posuchaa rónych sygnaów Hemi-Sync i zobaczya, czy i w jaki sposób na nie reaguje. Przystaa na to, bdc jednak w peni przewiadczona, e nie zdarzy si nic niezwykego. Biorc pod uwag jej sceptycyzm, byem skonny si z tym zgodzi.

Mniej wicej po piciu minutach w goniku zabrzmia jej gos:

- Nie jestem sama w tej kabinie, oprócz mnie jest tu jeszcze kto. Nacisnem przycisk mikrofonu.

- Jest pani tego pewna? - spytaem.

- Oczywicie, e jestem pewna. Jeli chodzi o ciso, to jest ich czterech. Powtórnie nawizaem kontakt.

- Na pewno jest ich czterech?

- Widz ich doskonale. Dwóch stano przy mojej gowie, a dwóch przy nogach. Znów nacisnem przycisk mikrofonu.

- A co oni robi?

- Próbuj wycign mnie z ciaa, jeli da pan wiar.

Nagle zrozumiaem. Spojrzaem na zegar. Bya roda, dziesi po pitej. Cotygodniowe spotkania o tej samej porze - przyjaciele ROMC równie nabrali rutyny. Zaczem si mia.

Ju miaem sign po mikrofon, by wyjani, o co chodzi, gdy nagle rozmyliem si.

Nacisnem przycisk mikrofonu.

- Co teraz robi?

- Ju nie próbuj wydoby mnie z ciaa - dobieg jej gos. - Teraz spieraj si.

Trudno mi byo zachowa powag, gdy pytaem:

- A o co si spieraj?

- Ci czterej chc mnie wycign z ciaa, a teraz pojawi si pity, który stara si ich przekona, eby tego nie robili.

- A czy chce pani, eby to zrobili?

- Raczej nie - dobiego z gonika. - Teraz przestali rozmawia i odchodz, wic problem rozwiza si sam.

Umiechnem si naciskajc przycisk mikrofonu.

- Wobec tego prosz si odpry, a za kilka minut odezw si i poprosz pani do nas. Czy dobrze si pani teraz czuje?

- O tak - odrzeka - czuj si doskonale. Pozostaa w kabinie jeszcze dziesi czy pitnacie minut. Ze wskaza przyrzdów pomiarowych zorientowaem si, e jest zrelaksowana; po chwili zapada w lekki sen. W odpowiednim czasie obudziem j i ju wypoczt poprosiem do siebie. Bya nieco zbulwersowana tym czego dowiadczya, lecz mimo to czynia gwatowne wysiki, by zachowa sceptycyzm. Pokazaem jej rozkad zaj grupy eksperymentujcej, a nastpnie odtworzyem z tamy nagranie dokonane podczas sesji - by to opis techniki „wydobywania z ciaa" zastosowanej w stosunku do naszej eksperymentatorki. W kocu wyjechaa - dziwna i pena uprzedze osoba.

W to co tu opisano trudno uwierzy, jeeli takie rzeczy nie zdarzaj si powszechnie. Problem polega na tym, e wikszo z nich przydarzya si wanie nam. Przeylimy le wiele chwil niepewnoci.

Naley tu jednak zaznaczy, e wytworzenie si wizi midzy eksperymentatorem a tymi przyjanie nastawionymi do niego istotami i bytami oraz zdobycie przez te istoty zaufania eksperymentatora nie dokonao si w cigu jednego wieczoru, lecz byo poprzedzone wieloma godzinami wstpnych kontaktów, a take dyskusji prowadzonych za porednictwem ciaa osoby eksperymentujcej. Olbrzymia cz materiau przekazanego nam przez te istoty to informacje natury filozoficznej oraz sugestie i porady dotyczce osobistego rozwoju eksperymentatorów. W adnym z przeprowadzonych przez nas dowiadcze nie uyto narkotyków; nie stosowalimy te rodków farmakologicznych.

Pewne dane przemawiaj za tym, e moliwe jest wytworzenie szczególnego rodzaju pola magnetycznego, dotychczas nie znanego nauce. Jednym z przejawów dziaania tego pola jest wzbudzanie si pól magnetycznych w pobliu ptli elektrycznych oraz kabli akustycznych. Inny objaw to tak silne oddziaywanie na znajdujc si w pobliu tam magnetyczn, e nastpuje „przekopiowanie" zapisu z jednego zwoju tamy na ssiedni. Przemys fonograficzny z pewnoci byby bardzo zainteresowany wykorzystaniem tego zjawiska na du skal. Jest jednak zrozumiae, e wyniki naszych bada nie kwalifikuj si do tego, by mona je byo wykorzysta w tak szerokim zakresie. W kadym razie jeszcze nie teraz.

Pewnego wieczoru, gdy wsiedlimy do naszych samochodów zaparkowanych w odlegoci okoo 6 metrów od kabiny nr 2, okazao si, e we wszystkich trzech wozach wyadowane s akumulatory. By to letni wieczór, wic zapalenie „na pych" nie sprawio nam kopotu (póniej akumulatory dziaay ju bez zarzutu). Pojazdy zaparkowane po drugiej strome oraz te, które stay w odlegoci 8 metrów od naszych, byy sprawne. Stao si to dla nas wskazówk, eby nie parkowa zbyt blisko kabiny nr 2 podczas przeprowadzania pewnych eksperymentów. Waciwie dotd nie wiemy, co spowodowao - i nadal powoduje - ten stan rzeczy.

Z pierwotnego Zespou Badawczego pozostay dzi tylko dwie osoby. Sprawy osobiste skoniy inne z nich do zmiany miejsca zamieszkania i przeniesienia si w odlege rejony kraju. Niemniej jednak zdobyte przez nie dowiadczenia w widoczny sposób wpyny na ich ycie. Materia, który zebralimy wci jeszcze opracowujemy. Z biegiem czasu dochodz jednak nowe rzeczy. Sesje, które odbywaj si w naszym obecnym, nowoczeniej wyposaonym laboratorium, dostarczaj nowych danych.

By moe potrzebujemy jeszcze kilku specjalistów z takimi listami polecajcymi, które umoliwi nawizanie nowych kontaktów.

ROZDZIA PITY: NOWE KONTAKTY

Nasi ochotnicy spdzili setki godzin na kontaktach z innymi istotami. Mniej wicej jedn trzeci tego czasu wypeniy spotkania polegajce na tym, e owe przyjazne istoty korzystay z cia fizycznych eksperymentatorów i mówiy posugujc si ich gosem - odbywao si to za zgod badanych. Podczas pozostaych dwu trzecich spotka inicjatyw przejmowa eksperymentator, który rozmawia ze swym niefizycznym partnerem, a nastpnie relacjonowa t rozmow. W obydwu przypadkach w rozmowach uczestniczy „monitor" - ywa, fizyczna osoba, przebywajca w pokoju kontrolnym.

To, co nazywamy materiaem dostarczonym przez uczestników bada, stanowi konglomerat danych, które fascynuj, wywouj dreszcze emocji, skaniaj do mylenia, a czasami nu. Materia ten pozostaje w jawnej sprzecznoci z wieloma wierzeniami stanowicymi wytwór naszej cywilizacji i obecnymi w naszej kulturze. Jak dotychczas najwiksz jego zalet jest realno przey osób biorcych udzia w badaniach. Szczególne znaczenie ma te obecno podczas eksperymentów tych przyjanie usposobionych istot, które pomagay naszym eksperymentatorom. Wane jest take i to, e sam proces rozwija si, zatacza coraz szersze krgi.

Chcc wykorzysta w taki czy inny sposób tkwice w tym materiale moliwoci, naleaoby podj pewne dziaania, co wymaga nakadów znacznie wykraczajcych poza ograniczone rodki, jakimi dysponuje nasza organizacja.

Jeli dokadnie przyjrzymy si wszystkim raportom z sesji, w których brali udzia nasi ochotnicy, zauwaymy, e pewne elementy powtarzaj si:

1. Niezalenie od tego, kim s „ci drudzy", te niefizyczne istoty, potrafi one emanowa ciepo i wibracje przyjani, które wzbudzaj cakowit ufno eksperymentatora - i to nawet wtedy, gdy w gr moe wchodzi obawa o jego ycie.

2. Istoty te przede wszystkim pragn dobra eksperymentatora i powicaj wiele czasu na to, by osobie, z któr si „zwizay", pomóc osign moliwie najlepszy stan ciaa i umysu.

3. Niefizyczna istota zwykle ukazuje si badanemu jako posta o niewidocznej twarzy: twarz osonita jest kapturem i ukryta w cieniu. Gdy eksperymentator cakowicie oswoi si z obecnoci i „oddziaywaniem" postaci, suknia i kaptur znikaj i nie widzi on ju nic, czujc jednak w dalszym cigu charakterystyczne promieniowanie danej istoty.

4. Gdy niefizyczna istota rozmawia z eksperymentatorem, to sownictwo jej ograniczone jest do zasobu sów, jakim dysponuje eksperymentator. Dlatego te czsto wida u niej wahanie, gdy dla okrelenia czego szuka odpowiedniego sowa - i niejednokrotnie nie znajduje go, gdy nie ma go w pamici danej osoby.

5. Podczas wizyt niektórych takich istot, szczególnie wtedy, gdy uywaj one ciaa ludzkiego, by móc porozumiewa si za jego porednictwem, mona zaobserwowa zmiany potencjau elektrycznego wystpujce w ciele eksperymentatora a take inne zmiany rejestrowane przez przyrzdy.

A oto wyjtki z rónych sesji. Podajemy je tu bez dodatkowych uwag.

SS/TC (fizyk) 22:30 min. test nr 372

Otrzymaem róne informacje i próbuj je uporzdkowa oraz zebra w jak sensown cao. Przede wszystkim odniosem wraenie, e rzeczywisto materialna - w tym sensie, w jakim zwykle nazywa si j rzeczywistoci, a wic nie tylko sama materia fizyczna, lecz równie pewna ilo naszych fantazji a take naszych waciwoci intuicyjno-wyobraeniowych - jest czci czego w rodzaju wielkiego tworu fantazji lub myli, pochodzcego od wyszej wiadomoci. Tak jak my snujemy marzenia lub stwarzamy w wyobrani postaci i sytuacje, tak sami jestemy postaciami uwikanymi w pewn sytuacj, która zostaa wymylona lub stworzona, cakiem wiadomie stworzona przez wysz wiadomo. Rola, jak musimy gra w tym wymylonym przez wysz wiadomo dramacie, polega na zdobywaniu wiedzy, uczeniu si i doskonaleniu, na deniu do stania si „kim wicej". Nie jest dla mnie jasne, dlaczego ta nad-wiadomo czy nad-dusza wymyla taki twór, tak fantazj, lecz odnosz wraenie. e chodzi tu o jej wasn edukacj. Tak jak my si uczymy, tak i ona si uczy. Pocztkowo mamy tak ograniczon wiadomo, bo jeeli kto chce stworzy sytuacj, w której miayby si dokona pewne procesy - te procesy to oczywicie nasze uczenie si, zdobywanie przez nas wiedzy itd. - to nie projektuje najbardziej zoonego eksperymentu czy najbardziej skomplikowanej sytuacji. Wymyla sytuacj prost i dajc si atwo zrealizowa, a jednoczenie odznaczajc si wasnociami umoliwiajcymi otrzymanie rezultatów, na których mu zaley. Dlatego mamy tak, jak si wydaje, ograniczon wiadomo. Lecz ten eksperyment daje nam równie szans peniejszego rozwoju naszej wiadomoci.

Naszym celem jest uczy si i wzrasta, rozwija si i stawa si, zdobywa wiedz w trakcie dowiadczenia i dy, na ile nas tylko sta, do zrozumienia, do stania si czci naszego zrozumienia, do stania si czci naszego Stwórcy, naszego, jeli wolicie. Wielkiego Duchowego Marzyciela, a wówczas zwikszy si nasza sia. Im wicej z tego zrozumiemy, tym wicej zdobdziemy wiedzy. A wic to nie jest waciwie - nie, cofam te sowa. Niezupenie tak jest, e zmusza si nas do rozszerzania naszej wiadomoci lub do stawania si kim innym ni jest to dla nas moliwe, bowiem kierunek naszego rozwoju, o ile zechcemy si rozwija, jest wyznaczony przez to, co jest dla nas osigalne. To, co mówi, jest troch zagmatwane, ale wanie tak mi si to ukazuje.

SS/SHE (pracownik opieki spoecznej) 18 min. test nr 366

Znalazam si jakby w wirze, przez który zostaam porwana. Poziom dwudziesty drugi pod adnym wzgldem nie jest podobny do fizycznej rzeczywistoci. Dwudziesty pierwszy moe by zarówno fizyczny, jak i niefizyczny, w zalenoci od tego, gdzie si skupi energi.

Nie znajduje si on ani w górze, ani w dole, ani przed tob, ani za tob. Cay dwudziesty pierwszy wydaje si bardzo przyjemny, ale jest zupenie inny ni dwudziesty drugi. Widz co, co wyglda jak tcza. Pynie przede mn, a jej barwy podobne s do kolorów, które opisa Miranon, lecz kady z tych kolorów ma inny rytm i inaczej si porusza. Wyglda to tak, jakbym widziaa cae spektrum od dwudziestego drugiego do, czy ja wiem, dwudziestego ósmego, co w tym rodzaju, i wszystkie te kolory s ze sob przemieszane. Mogabym to narysowa. Zatrzymaam si tu troch, bo lubi poziom dwudziesty pierwszy. To co zobaczyam, wyglda jak... Gdy spytae o to, wydawao mi si, e patrz na zachód soca i mam wraenie, e horyzont jest kresem. Ale byo to tylko zudzenie, bo gdy idzie si naprzód, to wyaniaj si nowe poziomy.

(Czas trwania: l: 22 min.)

Inny Gos: - Przepraszam, e przybywam tak póno. Pragn wam podzikowa i powiedzie, e ciesz si, i otrzymalicie ode mnie wiadomo. Jeeli chcielibycie zbada te poziomy, to z przyjemnoci zrobi to razem z wami.

Monitor: - Bdziemy bardzo wdziczni.

Inny Gos: - Jak ju mówiem poprzednio, roliny zajmuj poziomy od pierwszego do siódmego. Pozostaj w stanie wibracyjnym na poziomach od pierwszego do siódmego. Jest to ten sam ukad wibracyjny. Zwierzta istniej na poziomach od siódmego do czternastego, a gdy osobnik osignie, gdy wiadomo osignie poziom czternasty, to nie bdzie moga wznie si wyej, jeeli nie zechce zmieni swej formy. Poziomy od pitnastego do dwudziestego pierwszego s tym, co nazywacie ludzkim yciem na Ziemi. Kiedy osoba osignie w swoim rozwoju poziom dwudziesty pierwszy, wówczas ma do wyboru albo pój wyej, albo pozosta w wiecie form ludzkich, ale czowiek nie bdzie móg wznie si wyej, jeeli nie zechce porzuci swej ludzkiej postaci.

Monitor: - Przesta by czowiekiem?

Inny Gos: - Poziomy od dwudziestego drugiego do dwudziestego ósmego s waszym mostem. To poziomy, na które wkraczacie po mierci. Teraz znajdujesz si na poziomie dwudziestym, a poniewa jest to poziom wstpujcy, wic moesz wej w rzeczywisto wykraczajc poza fizyczne ycie, lecz nie bdziesz móg tam pozosta, jeeli nie zdecydujesz si porzuci ludzkiej postaci. Czy to jest jasne?

Monitor: - Tak, do tego miejsca - jasne.

Inny Glos: - I gdy osoba lub wiadomo - mówimy tu o wiadomoci - osignie poziom dwudziesty ósmy, most zostaje przekroczony i od tej chwili dla wiadomoci, która chce rozwija si dalej, nie przewiduje si moliwoci posiadania ludzkiej postaci i bycia czowiekiem - i to nawet w wypadku gdyby chodzio o zdobycie dowiadczenia sucego uczeniu si. Ja ju nigdy nie bd inkarnowa jako czowiek. Jako inna forma ycia - tak, lecz nie jako czowiek. Trudno mi to wyrazi w sowach, poniewa paszczyzna waszego istnienia nie jest taka sama jak moja. Moe uda mi si to janiej wytumaczy w nastpujcy sposób: Wyobracie sobie siedem piercieni. Tym siedmiu piercieniom odpowiada czterdzieci dziewi poziomów. Pierwsze trzy piercienie to materia fizyczna, taka jak znacie. S to wasze roliny, zwierzta, ludzie. Czwarty piercie to wasz pomost, wasz wiat, centrum tej caej sfery. Jest to czas, w którym wiadomo moe dokona wyboru i zdecydowa, czy wróci na poziomy nisze, czy wznie si na poziomy wysze. I wiele wiadomoci wybiera t pierwsz moliwo i wraca na nisze poziomy, w wiat form fizycznych. Trzy wysze piercienie to sfera, któr nazywacie wiatem duchowym. To wanie tam zostaje wykonana wikszo pracy.

Nie mog wiele pomóc komu, kto nie osign poziomu osiemnastego, gdy mój plan, mój poziom wibracji jest inny. Dlatego te jest mi tak trudno suy wam pomoc w konkretnych sprawach. Mog przekazywa wam idee, lecz nie mog dawa bezporednich wskazówek. Mógbym to zrobi wówczas, gdybycie znajdowali si na poziomie osiemnastym. Moja sfera i wasza sfera stykaj si, gdy wasze jest wznoszc si spiral, wznoszc si -- jakiego sowa uywacie, by to okreli? Aha, elipsa. A wic jest to wznoszca si elipsa, ruch wstpujcy po elipsie, dziki czemu mog dotrze do miejsca skrzyowania i porozumie si z wami, lecz nie tak jak w przypadku kontaktu bezporedniego. Gdy ju osign poziom czterdziesty dziewity, a osign go, opuszcz t ca sfer bytu. Nie bdzie to jednak oznaczao, e osignem najwyszy punkt. Oznacza to tylko, e pozostawi za sob zespó tych siedmiu piercieni, t cao, jak stanowi siedem piercieni.

Spróbujcie sobie wyobrazi tych siedem piercieni zawartych w jeszcze wikszym piercieniu, nad którym znajduje si siedem nastpnych piercieni, które z kolei otoczone s jeszcze wikszym piercieniem. To da wam pewne wyobraenie, czym jest nieskoczono. Ten cig si nie koczy.

Monitor: - Tak, musz przyzna, e trudno to poj mojej maej, ograniczonej, zwizanej z fizyczn materi wiadomoci.

Inny Gos: - To prawda. Musz i ja równie i w mojej wiadomoci trudno to poj. Czasami czuj, gdy mój pobyt w tym piercieniu dobiega ju koca, e osignem wysoki puap w rozwoju swej wiadomoci, lecz kiedy póniej próbuj to oceni, zaczynam zdawa sobie spraw, jak daleka jest jeszcze droga przede mn i waciwie jak niewiele dotychczas przeszedem. Poniewa moja wiadomo osigna poziom mioci, wic egnam was z mioci, zostacie z mioci. Dobrego dnia!

SS/SCA (kierownik) 34 min. test nr 402

Monitor: - Popro go, eby opisa ten ukad wzajemnie na siebie oddziaujcych elementów, którym obecnie jeste ty i twoje ciao fizyczne. Jaki jest zwizek pomidzy t struktur energetyczn a twoim ciaem fizycznym?

- Cz energii, któr mam gdy przebywam poza ciaem, przeznaczam na zbudowanie swego ciaa. Gdy uywam jej do budowy mego ciaa tu, na Ziemi, to blokuje ona... lub zwija si i zamyka w obrbie ciaa moje mylowe procesy, dziki czemu nie wychodzi ju poza ciao. Proces mylowy musi zosta uwiziony w ciele, eby tu, na Ziemi, znowu moliwe byo porozumiewanie si z innymi osobami. To jest jeden typ komunikowania si. Gdy znajduj si poza ciaem, zabieram ze sob wikszo tej energii, która jest dla niego przeznaczona, lecz zostaje tu jeszcze wystarczajca jej ilo, by utrzyma ciao przy yciu. Ta cz energii, któr zabieram ze sob, pozwala mi otworzy swój umys i umoliwia porozumiewanie si z innymi osobowociami, z innymi, by tak rzec, umysami. Dziki niej mog komunikowa si, rozmawia, zdobywa wiedz.

Monitor: - W jakim momencie po raz pierwszy wchodzisz w ciao fizyczne, by sta si jego czci?

- Zwykle wtedy, gdy nastpuje zapodnienie, chocia jest ono czynnoci mechaniczn, procesem chemicznym... osobowoci znajdujce si poza ciaem s najzupeniej wiadome, kiedy ono nastpuje, i wanie wtedy decyduj, czy rozwija pód, czy pozostawi go nie rozwinitym. A wic w takiej chwili cz mojej energii moe zosta przeze mnie uyta, by rozwija

osobowo, a mog mie wiele osobowoci rozwijajcych si w tym samym czasie, takich które rozwijam w tym samym czasie.

Monitor: - W tym samym czasie w takiej rzeczywistoci, jak jest wiat fizyczny?

- Tak, tak. Wanie teraz mi mówi, e jeden jest stary, inny jest kalek, jeden jest mczyzn, ale gdzie oni s, tego w tej chwili nie potrafi powiedzie... i mog odczu, e jestem stary i e jestem kalek, ale nie mog odczu, e jestem pci mskiej.

Monitor: - Czy to pojawianie si w fizycznym ciele jest moliwe tylko na Ziemi, czy te i na innych planetach?

- Docieramy i do innych miejsc. Gdzie indziej te yj istoty, a nasza energia jest wiadoma istnienia wszystkich tych miejsc.

Monitor: - Czy przebywajc w tych innych miejscach mamy równie ciaa fizyczne?

- Tak, lecz nie takie jak ciao ludzkie, przystosowane do ycia na Ziemi... tylko... jako inne formy rzeczy czy istot.

Monitor: - Jak wygldaj niektóre z tych form? Jakie one s?

- Jedna jest galaretowata... inne s liskie.

Monitor: - Czy te planety zlokalizowane s gdzie w pobliu Ziemi?

- S oddalone od niej o tysice lat wietlnych.

Monitor: - Czy z t energi zwizany jest zespó regu, na podstawie których mona dziaa?

- Nie jestem pewny, o co pytasz.

Monitor: - Czy istnieje zespó regu, w oparciu o które dziaa to ciao?

- Nie, energia decyduje sama. Jeeli podejmie z decyzj, to niszczy sama siebie. Jeeli natomiast podejmie waciwe decyzje, wtedy wzmacnia lub buduje swoj osobowo. Energia ta moe zniszczy siebie sam.

Monitor - Co wobec tego mona nazwa podjciem zej decyzji, co mona okreli jako niewaciwe zastosowanie?

- Ma ono miejsce wtedy, gdy do zdobytej wiedzy energia ta nie dodaje ju niczego, kiedy nie osiga ju niczego wicej, nie uczy si niczego nowego. Jest to co znacznie wicej ni zagadnienie dobrego czy zego postpowania bd dobra czy za. Na przykad zabicie jako takie nie musi oznacza, e zniszczono energi zabijajc zwierz lub innego czowieka. W tym przypadku nie jest to po prostu poszerzenie wiedzy, lecz wzmocnienie osobowoci. Taki czyn rzeczywicie utwierdza uprzednio zdobyt wiedz lub wzmacnia wczeniejsze zrozumienie, co dziaa jako dodatkowa... sia. Jeeli zabio si dla samego zabijania, jeeli dokonujc takiego czynu niczego si nie nauczyo, niczego nie osigno, to taki czyn moe doprowadzi do zniszczenia caej osobowoci. Ale wydaje si, e istnieje równie hierarchia zrozumienia, i gdy energia zostaje wzmocniona, to tym samym zostaje podniesiona hierarchia wiedzy.

Monitor - Dokd wobec tego prowadzi ta hierarchia wiedzy?

- Jest bardzo wane, aby poda w kierunku zjednoczonej caoci - tej, która jest na szczycie. Gdy osobowoci cz si, staj si mdrzejsze... poziom rozumienia wzrasta, w miar jak si wznosz. Gdy si to wyraa w sowach, ma to niewiele sensu, lecz gdy si to widzi, dostrzega si gboki sens.

Monitor - Sdz, e przekazae nam duo materiau do przemylenia, wobec tego podzikuj swojemu przewodnikowi i spytaj go o imi.

- On nie chce teraz poda swojego imienia gdy uwaa, e zbytnia konkretno mogaby przeszkodzi nam w pracy. Moim zadaniem jest uwiadamia sobie coraz wicej. A on teraz bdzie móg lepiej wykonywa swoje zadanie, jeeli nie bd zwraca si do niego po imieniu.

Monitor: - Zapytaj go, czy chciaby, aby wykona jeszcze jakie wiczenie, zanim nasze spotkanie dobiegnie koca.

- Nie, uwaa, e poszedem... dalej, ni przewidywa.

SS/MSL (psycholog) 8:22 min. test nr 375

Monitor: - Przede wszystkim zapytaj swojego przyjaciela, w jaki sposób tu si dostalimy. Jak to si stao, e znalelimy si na tej planecie, na Ziemi, i w rzeczywistoci czasoprzestrzennej?

- Czuj si tak, jakbym odby podró w czasie i zosta przeniesiony w przeszo. Jestem wiadkiem bombardowania czsteczek... materii... i rzeczywicie widz zderzanie si czsteczek. Niektóre z nich zlay si w jedn cao, która staa si dziaajcym mechanizmem. Odnosz wraenie, e jedyn rzecz, do której moemy si odwoa próbujc zrozumie, czym by ten mechanizm, jest komputer. I gdy nastpio zespolenie si tych czsteczek, zaczy one porozumiewa si ze sob za porednictwem wietlistego aru lub energii, któr wypromieniowyway z siebie. I od razu wiedziay, e porozumiewaj si ze sob i e próbuj to robi na tym samym poziomie. A byo ich bardzo duo. I chciay si dowiedzie, co mog osign dziki takiemu kontaktowaniu si - jak daleko mog zaj, do jakiego stopnia mog si rozwija, rozumie, myle. Stworzyy Ziemi, a waciwie to j zbudoway. Wziy czstk siebie samych, eksperymentoway ze zwierztami, z ludmi i zday sobie spraw z liczebnoci, z faktu, e z jednego mona zrobi tak wiele, e z jednej z nich mog powsta tysice ludzi jako jej czstki. Z czasem powsta jednak problem: istoty te stworzyy lepsze umysy lub lepsze mechanizmy mylce. Zaistniaa sytuacja, w której orygina powinien umrze lub rozpa si. Nie s to byty yjce dugo, w sensie istnienia duszego ni miliony lat, nie s to byty wieczne. Nasze duchy to, jak si wydaje, ulepszony model oryginau. Orygina rozpad si.

Monitor: - Czy podczas tego procesu powsta duch?

- Powstanie ducha jest skutkiem tego procesu. Powsta on w wyniku zronicia si, zlania si tych czsteczek. Czsteczki to zespolona, zczona ze sob materia. I duch te. On równie. Duch istnia miliardy lat, po czym rozpad si, lecz zanim si zdezintegrowa, stworzy co, co byo od niego lepsze. By wiadomy tego, e umrze. Mia si rozpa, wic stworzy ducha, z którym obecnie pozostaj w kontakcie. A wic w pewnym sensie i jednego, i drugiego z nich mona nazwa duchem lub nad-umysem. Jednak twój duch moe róni si - i w rzeczywistoci róni si - od mojego: s to inne duchy.

Monitor: - Ile jest duchów podobnych do tego, z którym si porozumiewasz?

- Tylko tysic.

Monitor: - Czy one pozostay? Czy nadal przebywaj w pobliu Ziemi?

- One nie znaj okrelenia „w pobliu". Pobliem s dla nich odlegoci sigajce bilionów mil. Dla nas jest to bardzo blisko. Ich umysy mog dociera do miejsc oddalonych o miliony lat wietlnych. Monitor: - Czy istnieje moliwo porozumiewania si z innymi duchami lub z innymi inteligentnymi istotami?

- To one je stworzyy. A jeeli one je stworzyy, to tak, istnieje.

Monitor: - Dlaczego powicaj tak duo uwagi czowiekowi?

- S tworzeniem. Jak ju powiedziaem kilka miesicy temu, bierzemy udzia w eksperymencie. Jestemy probierzem moliwoci ducha. Na naszym przykadzie wida, jak dalece duch potrafi myle, czy ze sob czsteczki. Te duchy cigle eksperymentuj, by pozna swoje moliwoci, swój twórczy potencja, a my jestemy czci tego eksperymentu.

Monitor: - Czy stanowimy istotn, czy mniej wan jego cz?

- Obawiaj si, e wszystkie stworzone przez nie umysy mogyby to zgbi lub zbada. Wyglda to

tak, jak gdyby niektóre z tych umysów byty ograniczone.

Monitor: - Czy te duchy stworzyy wszystkie umysy ludzkie istniejce na naszej planecie, na Ziemi?

- Tak.

Monitor: - Rozumiem.

- One wiedz o wszystkim, co si dzieje. Chciabym jedno wyjani: gdy ludzie wydaj na wiat potomstwo, nie musi to oznacza, e kieroway tym owe istoty. One po prostu, w ramach eksperymentu, obserwuj skutki fizycznego obcowania ze sob ludzi. Gdy dwie czci ducha lub dwa duchy pocz si ze sob, to co wówczas nastpi?... tego nie wiedz i dlatego eksperymentuj.

Monitor: - Czy twój duch moe porozumiewa si z moim?

- Tak. Zawsze.

Monitor: - Zapytaj swojego ducha, czy moe wej w kontakt z moim duchem, by dowiedzie si, czy ma mi on co szczególnego do przekazania.

- Czuj si zaenowany, gdy mam zwraca si do innych duchów, a on mia si ze mnie, gdy byem zaenowany, mia si z mojego zaenowania. Chocia przecie zwracaem si do swojej matki. Chyba lepiej ju wróc.

Monitor: - Dobrze. Wobec tego podzikuj swojemu duchowi.

- Dobrze.

SS/NVP (dekorator) 92:30 min. test nr 388

- Bogosawieni, którzy mnie szukaj. Dla nich dugi okres zapomnienia zblia si ku kocowi. Budz si ku temu, kim naprawd s - yw czci mnie, manifestujcym si yciem i promieniujc mioci.

Zapomnielicie o tym, by mnie szuka, rzadziej kierujecie wzrok na me oblicze. O, ludzie maej wiary! Niezliczone s rzesze tych, którzy yj w oczekiwaniu mego przyjcia. Zaprawd powiadam wam, e nigdy was nie opuciem.

Kto ma uszy ku suchaniu, niechaj sucha.

Szukacie mnie, a jestecie lepi. Patrzycie na mnie, a nie poznajecie mnie. Dotykacie mej doni, a nie wiecie, kogo dotykacie.

Powoujecie si na mnie i na moje nauki, tak jak jest wam w danej chwili wygodnie. Zbudcie si, zobaczcie, oto prawdziwie jestem poród was!

Jestem trzsieniem ziemi, wichrem i ogniem.

Jestem cichym gosem przenikajcym najwikszy zgiek.

Jestem pokojem, którego rozum nie ogarnie.

Jestem wiatem, które wszystkich ludzi prowadzi do Ojca.

Jestem mioci, która pokonaa wszystko.

Jestem wiatem owiecajcym ludzkie umysy. Jestem pokarmem ludzkich dusz.

Jestem twoim yciem i ty naleysz do mnie.

Jestem w kadym twym oddechu.

Jestemy jednym w Ojcu.

Nie rozpaczaj, nigdy nie zostawi ci samego, nigdy ci nic opuszcz. Ty równie mnie nie opucisz, bo zaprawd, jednym jestemy.

Porzu to, co stare. To, co stare, musi umrze, a jego prochy niech bd rozwiane na cztery strony wiata. Nowe powstaje, lecz zmieni musisz swój punkt widzenia. Nie szukaj mnie pod postaci ludzk. Ten czas jeszcze nie nadszed. Szukaj mnie w yciu, które przemawia do ciebie kadego dnia, które przemawia do ciebie w kadej codziennej czynnoci. Bowiem patrzysz, a nie widzisz.

Nie mam granic i nie mieszcz si w fizycznych wymiarach.

Nie stosuj si do mnie prawa logiki i przekraczam twoje pojciowe wyobraenia.

Istniej, yj i poruszam si we wszystkim, co stworzy mój Ojciec. Ty za szukasz mnie nie tam, gdzie jestem.

Moje oblicze moesz ujrze we wszystkim, co jest. Spójrz oto na swego brata i zobacz m twarz.

Pochyl si nad sadzawk. Niech jednak nie zwiedzie de to, co tam zobaczysz. Bowiem posta, która odbija si w wodzie, to wanie ja.

Czy jeszcze nie dostrzegasz prawdy?

Poznawaj mnie, ucz si mnie. We w do li, kamie, kropl wody - i wiedz, e we wszystkim, co istnieje, ja jestem.

Czy nie wiesz, e jestem wiecznym yciem? Nie ma wic dla mnie przeszoci i przyszoci. Tylko TERAZ istnieje. yj w TERAZ. yj w TERAZ razem ze mn.

We mnie jest wiato, tak jak i w tobie jest wiato. Lecz ty nie znasz swojej wiatoci. Jestem tu po to, by ci pokaza, e moja wiato i twoja wiato s tym samym, s jednym. Gdy ju poznasz to boskie wiato bdce czci wszystkiego co istnieje, dopiero wówczas zaczniesz rozumie swój stosunek do ycia, do twego stwórcy, a tym samym pojmiesz, e jeste jego synem po wsze czasy.

Nie zasypiam i nie zapadam w drzemk. Wiedz i ty, e twoja dusza równie nigdy nie zasypia. Gdy to zrozumiesz, staniesz si wiadomy swej duchowej ywotnoci i staego kontaktu ze sw wysz wiadomoci. Wiedzc to zrozumiesz, e naprawd bliej jestem ciebie ni twe rce i nogi. W tym zrozumieniu, w tej wiedzy jestemy jednym.

yj w prawdzie. Bd prawd. yj w piknie. Sta si artyst swego ycia.

yj we mnie, a mnie pozwól, bym przejawia si w tobie.

Jestem wszdzie - w kadej przestrzeni i poza przestrzeni. Jestem obecny w kadym czasie i poza czasem.

Gdy zwrócicie si ku mnie i staniecie si czci mej rzeczywistoci, caa moc zostanie wam przywrócona. Jest to moc, która zjednoczy was ze wszystkim, co istnieje. Jest to moc, która was wyzwoli.

Dzieci moje, zamieszkajcie we mnie!

Cay materia zebrany przez czonków Zespou Badawczego odznacza si jedn cech: rodzi wicej pyta, ni daje odpowiedzi.

Jak to si mówi, „mamy problem": Otó spodziewalimy si, e dziki nawizaniu „nowych" kontaktów, zdobdziemy wiele odpowiedzi. Tymczasem okazao si, e kada informacja, która jest odpowiedzi na jedno pytanie, staje si punktem wyjcia dla nastpnych pidziesiciu pyta. Wobec tego doszlimy do wniosku, e lepiej ogarn spojrzeniem cay las, ni przyglda si poszczególnym drzewom.

I tak te zrobilimy.

ROZDZIA SZÓSTY: PRZEJCIE

Nie mam nic przeciwko zapoyczeniu sowa lub terminu z pewnej dziedziny i odpowiedniemu uyciu go w tym miejscu.

W muzyce sowo „przejcie" definiuje si nastpujco: jest to waciwe interludium melodii i harmonii muzycznych, które nastpuje po zakoczeniu jednej kompozycji i trwa do pocztku nastpnej. Wyraz „waciwe" oznacza, i przejcie to dokonuje si w ten sposób, e stopniowo koczy si poprzedni temat lub nastrój muzyczny i zostaje przygotowane miejsce dla tego, co ma nastpi.

A zatem to jest przejcie. W odniesieniu do naszej sytuacji bdzie nim przechodzenie od tego, co nazwalimy „ruchem lokalnym", czyli od wydarze i dziaa, które bezporednio dotycz wszystkiego, co rozgrywa si w czasie i przestrzeni tu i teraz, to znaczy od zatoczenia - ponagle, dróg bocznych i okrnych, objazdów, nieporozumie, silnych emocji, napraw drogowych, niedokadnych map, dezorientujcego i sprzecznego oznakowania, nie zamierzonych postojów i rónych „puapek", zarówno tych mniej przykrych, jak i tych bardzo nieprzyjemnych - oraz marze, myli, uczenia si, mioci...

Do „autostrady bezkolizyjnej", na której te zasady, wzorce i zudzenia ju nie istniej; nie istnieje równie caa reszta zwizana z „ruchem lokalnym" - z kilkoma wyjtkami.

Rozpoczynajc przejcie prezentujemy poniej zespól przesanek i wniosków. Jest to efekt pracy, któr wykonalimy do poowy 1984 roku.

1. W czasie snu wszyscy ludzie opuszczaj swoje ciaa fizyczne. Zasypianie, zapadanie w sen, pogranie si we nie to proces, w którym dokonuje si przesunicie w fazie, w stosunku do fizycznego czasu i przestrzeni. Przyjcie tego punktu widzenia pozwala atwo okreli, czym charakteryzuj si róne fazy snu. I tak snowi gbokiemu, snowi, w którym wystpuj fale delta, odpowiada punkt, w którym wiadomo jest cakowicie odczona od fizycznej rzeczywistoci, a ciao funkcjonuje autonomicznie i jest wspomagane systemami czujnoci i alarmu, które zostay w nim zaprogramowane i które w razie potrzeby mog zawezwa wiadomo. Fakt, e wikszo ludzi nie pamita lub nie moe sobie przypomnie tych nocnych wycieczek, nie jest wystaw czajcym dowodem na to, e one nie istniej. Ten sam, stopie amnezji moe by spowodowany przez zamroczenie alkoholowe.

2. W kadej formie ycia organicznego, którego podoem jest wgiel, wystpuje pewna posta dynamicznej energii. Energia ta nie zostaa jeszcze zidentyfikowana i zmierzona przez gówny nurt naszej cywilizacji. To wanie ta energia, ta esencja majca zoon struktur jest czym, co wchodzi w ciao fizyczne przed urodzeniem i opuszcza to dao w chwili mierci bdc, jak si wydaje, bardziej zasobna w wiedz i dowiadczenie i tylko w minimalnym stopniu ulegajc zuyciu. Rónica pomidzy ludzkim rodzajem tej energii a odmian, która wystpuje u krowy czy ddownicy, polega tylko na stopniu zoonoci jej struktury.

3. wiadomo czuwania dominujca u czowieka, wiadomo, która w jego mniemaniu jest dla najwaniejsza, to prawdopodobnie tylko mniej istotna cz rónorodnych form teje energii, którymi czowiek si posuguje i / lub które s dla niego dostpne. Jeeli chcemy do tej zasadniczej czci energii doda inne jego czstki, to naley robi to systematycznie - cho wskazana jest ostrono - i bez lku czy obawy o jej zniszczenie. Rezultat takiego dodawania moe okaza si na tyle doniosy, e wiadomo w stanie czuwania me bdzie zdolna go poj, skutkiem czego moe on w czowieku wzbudzi lk, a w kracowym przypadku spowodowa cakowite odrzucenie.

4. Ludzka wiadomo nie jest niczym innym jak przejawem systemu opisanego w punkcie 2. Bdc ukadem wibracyjnym - wielopoziomowym i skadajcym si z wielu oddziaujcych na siebie i wywoujcych rezonans czstotliwoci - reaguje i aktywnie dziaa analogicznie do ukadów znajdujcych si poza ni. Tote rodkiem do lepszego wykorzystania jej jako takiego wanie okadu mogoby by wytworzenie odpowiedniej wibracji zewntrznej i dziaanie t wibracj na ni jako na ukad rezonansowy. Wibracja zewntrzna wywierajc wpyw na okrelone czstotliwoci rezonansowe powodowaaby ich wzbudzenie si po to, by wydoby potrzebny czy podany element.

5. wiadomo ludzka oraz inne rodzaje wiadomoci s ze swej istoty niefizyczne i w zwizku z tym s niezalene od czasu i przestrzeni. Gdy ju uwolni si od fizycznych ogranicze, przenosz si w odpowiedni dla siebie atmosfer i otoczenie. Odbywa si to zgodnie z caociowym wzorcem energetycznym, uprzednio wytworzonym przez kad z nich, oraz zgodnie ze zoonoci tego wzorca. aden przyjty przez nas pogld, aden zespó wierze, dziaanie czy zudzenie, jakiemu ulegamy podczas ziemskiej wdrówki, adna z tych rzeczy nie moe wpyn na zmian tego podstawowego procesu. Krótko mówic: Niezalenie od tego, czy podoba ci si to, czy nie, gdy ju nie bdc zwizany z rzeczywistoci fizyczn przestaniesz by od niej zaleny, w dalszym cigu bdziesz istnia i dziaa. Nie ma bowiem spoczynku nie tylko dla grzeszników, ale i dla caej reszty.

6. W budzcym respekt i zaciekawienie zarysie kosmologii, który ujrza wiato dzienne dziki naszym eksperymentatorom i swe istnienia zawdzicza ich kontaktom, prawie nie zauwaony pozosta zasadniczy model dziaa, który ukazuje zdumiewajce moliwoci, gdy rozpatrywany jest sam w sobie. Fakt jego istnienia nie dotarby do naszej wiadomoci, gdybymy tak czsto nie byli wiadkami rónorodnych przejawów stosowania go.

Jest to prezentacja i zastosowanie nauki - nazwijmy j technologi - cakowicie nieobecnej w naszej kulturze. Nic o niej nie wiemy, ani te nie dysponujemy powszechnie uznanymi rodkami, przy pomocy których moglibymy zacz zbiera informacje dotyczce jej natury czy treci.

A oto szereg relacji z sesji, w których brali udzia róni eksperymentatorzy. Relacje te robi na suchaczach wiksze nawet wraenie, gdy syszy on tylko fragmenty wyjte z kontekstu. Poniszy tekst jest takim wanie wyborem.

 

SS/ROMC 6:45 min. test nr 322

Zbliyy si do mnie dwa dyski. Pocztkowo wyglday jak para wielkich oczu. Pooono mnie na jednym z nich. Dysk zawirowa, obracajc mnie wkoo, i skierowano na mnie wiato. Odczuwaam ból w pewnej czci ciaa, a oni staraj si go usun. Obracaj mnie na dysku i nawietlaj strumieniem wiata. Ból sprawi, e czuj si ociaa. Pojawi si dzi rano, gdy si obudziam. Jestem ospaa i nie mam tak jasnego umysu jak poprzednio, wic próbuj mi pomóc. Mówi „oni", gdy mam wraenie, e s tam jakie istoty, chocia widz tylko dwa dyski i wiato. Uoono mnie na jednym z dysków i nie wiem, gdzie jest drugi. Cigle le na tym dysku. Robi si janiej. Teraz cae moje ciao jest owietlone. Przypuszczam, e to wiato pochodzi z drugiego dysku, który znajduje si nade mn. Czuj si tak, jak bym bya umieszczona midzy dwoma dyskami energii.

Monitor: - Spytaj ich, kim s. - Wanie dostaam odpowied: „Jestemy ródem wiata i energii, których teraz potrzeba twojemu ciau."

Monitor: - Czy odczuwasz skutki dziaania tej energii?

- Pocztkowo czuam brak energii, lecz teraz zaczynam by coraz bardziej wiadoma naenergetyzowania.

Monitor - Powiadom nas, gdy nastpi jaka zmiana.

- Dobrze. Powinnam wam opowiedzie, co si ze mn dzieje, poniewa to pomaga. Przez cay czas leciutko prycham nosem, bo mam wraenie, e to pomoe podnie wibracj, tak abym moga utrzyma swój gos na tym poziomie. Znalazam si na tym samym dysku, na którym byam poprzednio, i poczuam, jak gwatownie zawirowa. Jest to co w rodzaju przywracania równowagi - to wyrównywanie energii. A potem tak jako od rodka poczuam, e ten snop wiata ogniskuje si na mnie. Nastpnie zaczto robi zabieg na tej czci mego daa, która wygldaa ciemniej od pozostaych. Wanie wtedy poczuam, e do mojego brzucha wkadaj takie mae, nie wiem, jak to si nazywa - takie paliki. Zostay umieszczone jeden za drugim dokadnie w poprzek brzucha. I gdy umiecili te paliki na brzuchu, zauwayam, e stosuj róne kolory, zwaszcza fioletowy i niebieski. Snop wiata dociera do mnie z tyu, przechodzi przez krgosup i przez te paliki umieszczone w linii prostej w poprzek brzucha. Wykonywano zabieg leczniczy. A teraz zdejmuj mnie z dysku. Za chwil zaczn mi pomaga przenie si na nastpny poziom.

SS/MJL 11:23 min. test nr 351

Gdy unios si i zostawi na dole swoje ciao, bd musiaa wraz z nim pozostawi i t energetyczn kul. Powinnam teraz przesun j w dó, wzdu krgosupa, a kiedy wystartuj, przymierz j sprawdzajc, czy dobrze pasuje - bdzie zabezpieczaa moje ciao fizyczne.

Informuj mnie, e wanie wtedy bd mogli mówi i dziaa za moim porednictwem, a ja bd si czua bezpiecznie i wygodnie, panujc nad sytuacj, mówi te, e zostawiam sw energetyczn kul, któr wytworzyam i uksztatowaam i która jest czci mnie samej - bdzie w moim ciele, by je ochrania; mówi równie, e gdy znajd si na zewntrz, bd moga poznawa i bada to, co mnie otacza, a oni bd mogli przekazywa informacje uywajc mojego gosu.

SS/ROMC 9:30 min. test nr 385

Szybuj w gór. A teraz chc, ebym zatrzymaa si i obserwowaa to, co si bdzie dziao. Dzwoni mi w uchu, ale to dlatego, e kto wykonuje zabieg na mojej twarzy. Przygotowujc mnie pomagaj mi rozrusza minie garda, eby sprawnie dziaay w czasie mówienia.

Inny Gos: - Staramy si jej pokaza, e ma wiele wymiarów, i dlatego moe zobaczy siebie jako wielkie koo jani, jako ja, która posiada wiele wasnych form. Wyglda to dla niej tak, jak gdyby bya wieloma ,Ja" wyaniajcymi si z koa i spomidzy siebie. Próbujemy jej pokaza, e jest wiele, wiele wymiarów jednego ludzkiego ,ja". Widzi wic i rozumie, e jest czym znacznie wicej ni tym wiadomym Ja", na które patrzy gdy spoglda w lustro, i którego obecnoci dowiadcza znajdujc si w stanie czuwania. Bdzie teraz o wiele lepiej przygotowana, by wej w wielowymiarowe poziomy wiadomoci - i to jest wanie powodem, dla którego pracujemy na rónych poziomach, a nie tylko na poziomie tego, co widzialne. Rozwijanie percepcji wzrokowej jest niewtpliwie bardzo wane, lecz zajmujemy si take innymi rodzajami postrzegania.

SS/JCA 39:30 min. test nr 396

Monitor: - Zapytaj go, czy bdzie móg ci pomóc nawiza kontakt z istot znajdujc si na innej planecie?

- Tak, zrobi to. Gdy przed chwil rozmawiaam, szybkim ruchem wskaza mi drog i wkrótce znalazam si w tym innym miejscu i... zobaczyam tam osob, waciwie nie bya to osoba, lecz istota, ... a wokó byo zielono - otaczaa mnie ziele w odcieniu juki. Widziaam tam jasne niebo, a jednak byo raczej zimno. Ludzie mieszkaj tam w kopcach. To niesychane...

SS/TC 21:30 min. test nr 392

Wróciem do miejsca, w którym byem poprzednio, i istota, która si tam znajdowaa, co ze mn zrobia. Podszed do mnie i zrobi co takiego, e moja percepcja zacza si zmienia. I od tej chwili dowiadczyem szeciu lub wicej rónych stanów wiadomoci, z których kady nastpny by inny od poprzednich. Ponownie próbowaem nawiza z nim rozmow i chyba poczu si bardziej zobowizany i bardziej skonny co powiedzie, bo usyszaem: „Wykonuj te wiczenia, nie jestemy jeszcze gotowi, eby o tych sprawach dyskutowa." A wic chyba jednak nie by w najlepszym nastroju do rozmowy. O wiele bardziej ni konwersacja interesowao go obserwowanie wykonywanych przeze mnie wicze. Gdy zbliy si, widziaem to, co wygldao jak rce, w tym, co wygldao jak gowa - chocia nie mona tego cile odnie do ksztatu ludzkiego ciaa. I gdy zrobi t rzecz, natychmiast odczuem zmiany w wiadomoci. Niektóre z dowiadczanych przeze mnie stanów zmniejszay poczucie orientacji. Gdy podczas doznawania ich wykonywaem co, co przypominao skrty i ruchy obrotowe, nie potrafiem ustali, gdzie jest góra, a gdzie dó w stosunku do boku czy jakiegokolwiek innego kierunku - a zupenie straciem poczucie orientacji.

Zrozumiaem, na czym miao polega to wiczenie. Chodzio o odniesienie zmieniajcych si stanów zewntrznych do moich stanów wewntrznych, które równie ulegay zmianie. Po prostu naleao to obserwowa.

SS/JCA 7:45 min. test nr 318

Poczuam, e jestem wcigana w dug rur, a nastpnie wypychana z niej. Znajduj si w czym w rodzaju kokonu. Czuj, e moje rce s unieruchomione. Pamitam, e dowiadczyam ju tego poprzednio. Jest to cakiem mie uczucie. Teraz stoj na gowie. Teraz z kolei le na boku... Ciemno. Unosz si, bdc jednak czym otoczona. Czuj, e kto na mnie patrzy, obserwuje mnie. Wiele osób kry przygldajc mi si. Patrz na mnie z góry. Patrz z góry, ale przybyli po to, eby mnie zobaczy. Nie widz postaci, czuj tylko jego obecno, czuj, e jestem z nim w kontakcie. Rozumiem, dokd zmierzamy, ale czy bd moga zobaczy reszt, czy oni bd mogli tu przyj? Odpar, e nie. Chc mi si tylko przyjrze, chc mnie obejrze w tym miejscu odosobnienia. Kr wokó, pochylaj si, a teraz dotykaj mnie. Nie widziaam ich. Czuj ich tylko. To mie, pene ciepa, przyjazne istoty... rce przyjanie wycignite. Teraz te rce gdzie mnie prowadz. Czuj ich obecno, czuj, e otaczaj mnie i prowadz do jakiego miejsca. On... troszczy si o mnie. Pierwsze wraenie, pierwsza myl, jaka przysza mi do gowy, bya taka, e on jest czci mnie, a ja jestem czci jego. Lecz zagubilimy si, utracilimy wzajemn czno. Tak niewiele potrzeba, by ponownie j nawiza, a jednak nie udaje si tego zrobi. Biaa Obecno próbuje nam pomóc, popycha mnie. To co przezroczystego, dotyka mnie...

Bdziecie si miali, gdy wam o tym powiem. wicz si we wchodzeniu do tego tunelu i w wychodzeniu z niego. Oni uwaaj, e jest to wana czynno. A wic jad do góry, a nastpnie zjedam w dó. Moje ciao wyglda tak, jakby byo ogldane przez obiektyw o zmiennej ogniskowej: obracamy obiektyw w jedn stron - przyblia si i ronie, obracamy w drug - oddala si i maleje. Serdeczny ucisk i mówi: „Do zobaczenia".

SS/MJL 10:10 min. test nr 367

Zajli si teraz moimi stopami. Jest ich dwóch... Kady z nich ujmuje moj stop i robi mi wspaniay masa. Gdy ich donie dotykaj moich stóp, czuj mrowienie. S to istoty przekazujce energetyzujce wiato. S bardzo agodne i dziaaj na innym poziomie ni ten, na którym znajduje si moja fizyczna stopa. Dokonuj zabiegu na moim drugim ciele, na mojej energetycznej stopie. Dlatego te stosuj specjalny rodzaj dotyku. A teraz zabrali si do duych palców stóp. Dotykaj ich bardzo lekko, a mimo to w swym ciele energetycznym czuj olbrzymi energi pync z ich doni. Jest to przyjemne uczucie... to mrowienie... A teraz bd oddziaywali na poszczególne punkty na stopach. Palce. Mój duy palec. Dotykaj teraz duego palca.

 

Jeeli macie ju za sob lektur tych czysto subiektywnych relacji, nawet w tak niewielkim wyborze jak zaprezentowany powyej, to nasunie si wiele spostrzee:

• Zwrócie uwag na to, z jak atwoci co, co emanuje z tych nieznanych istot, to swoiste promieniowanie, eliminuje wszelkie moliwe obawy czy lki. Gdybycie znaleli si w zupenie nowym dla was otoczeniu, w którym poruszalibycie si prawie po omacku, to czy nie wzbudzioby w was niepokoju pojawienie si przed wami obcej istoty i czy tak chtnie zaakceptowalibycie jej obecno?

• Kolory. Nasi eksperymentatorzy okrelaj je jako konfiguracje barwnego wiata. Jest to najlepsza interpretacja, jak potrafi poda, by zobrazowa ten nieznany rodz] promieniowania. Zwyke wiato o kolorze niebieskim, zielonym czy purpurowym nie wywoa u czowieka takiego efektu. Jeeli byby to ten sam rodzaj wiata, który znamy, to opierajc si na naszej wysoko rozwinitej i wyspecjalizowanej wiedzy o czstotliwociach wietlnych oraz wykorzystujc umiejtno posugiwania si nimi, ju dawno zaobserwowalibymy efekty, o których opowiadaj nasi eksperymentatorzy.

• Posugiwanie si czym, co wyglda jak urzdzenia szczególnego rodzaju. Jedno z nich to zespó przeciwbienie wirujcych dysków. Efekt, jaki powstaje w wyniku stosowania tego urzdzenia, jest cakowicie dla nas niezrozumiay.

• Umiejtno wyjcia istoty energetycznej (energy essence) czowieka z jego ciaa fizycznego bez spowodowania zaburze w funkcjonowaniu organizmu. Technologia, o której tu mowa, pozwala wykona to szybko i pewnie, co przemawiaoby za tym, e jest to dziaanie rutynowe. Te nieznane istoty doskonale wiedz, co robi, gdy czynno t wykonyway ju wiele, wiele razy.

• Zdolno wejcia w oprónione na skutek takiego zabiegu ciao ludzkie i posugiwanie si nim w pewnym zakresie - i w tym przypadku odbywa si to bez przerwania funkcji biologicznych organizmu.

• Te nieznane istoty nie tylko potrafi uywa strun gosowych czowieka i posugiwa si jego aparatem oddechowym, lecz maj równie cakowity dostp do informacji zmagazynowanych w jego pamici.

• Jeeli chc, potrafi zmienia temperatur cia ludzkich, w których przebywaj, potrafi podwysza j lub obnia (zmiany takie s widoczne na przyrzdach pomiarowych znajdujcych si w kabinie kontrolnej).

• Posiadaj umiejtno przenoszenia istoty energetycznej wydobytej z ciaa czowieka do rónych miejsc (rónych rzeczywistoci?) i z powrotem - odbywa si to pod cis kontrol oraz w sposób, który, jak si wydaje, jest cakowicie bezpieczny. Podró taka moe by byskawiczna lub przebiega „powoli", a przechodzenie przez materi dokonuje si tak, jak gdyby materia w ogóle nie istniaa.

• Odnosi si wraenie, e posugujc si t technologi nie mona bezporednio oddziaywa na materi. Jednak dziki pewnej metodzie, której dziaanie nie jest widoczne, porednio mona wywoa zmiany w materii. Innymi sowy: nie ma dowodu na to, e stosujc t technologi mona tworzy materi (co nie oznacza, e jest to niemoliwe - po prostu dotychczas nie stwierdzono takiego faktu). Mona jednak oddziaywa na struktur energetyczn czowieka, zwizan z jego systemem nerwowym, który z kolei wpywa na struktur fizyczn.

• Dla uytkowników tej technologii postrzeganie naszych chaotycznych i cigle zmieniajcych si myli jest niezwykle atwe, lecz najczciej jest niewarte zachodu.

• Czas i przestrze to nieodczne zjawiska naszej rzeczywistoci. Technologia, o której tu mówimy, rozumie ich sens, przyjmujc punkt widzenia, co do którego moemy tylko snu domysy. Lecz nawet najtrafniejsze z tych domysów nie s w stanie obj caego bogactwa szczegóów dotyczcych warunków ycia na Ziemi, których te istoty s wiadome.

• W razie potrzeby maj one dostp do caej historii ludzkoci i caej historii Ziemi - i to w najdrobniejszych detalach. Wiedza, gdzie owe informacje s zgromadzone i jak mona do nich dotrze, to jedno z pozornie nieistotnych osigni tej technologii. W skad tych informacji wchodz równie dane dotyczce caego fizycznego wszechwiata - równie dostpne w razie potrzeby.

• Technologia ta pozwala wytworzy strumie energii, który z tego, co znamy, najbardziej przypomina wiato. Dziki niemu istota energetyczna czowieka moe podróowa do przodu i do tyu, moliwy jest przepyw informacji, a uytkownicy tej technologii mog wej w czasoprzestrzenn / ziemsk rzeczywisto. Kiedy ju wykaemy waciwe zrozumienie, bd mogli nam pomóc i obdarzy nas zdolnoci wytwarzania (wzmacniania?) strumienia takiej energii.

Z opisan tu technologi zetknlimy si kilkaset razy. Dziki temu moglimy poczyni powysze obserwacje. Poniewa jednak kontakt nasz by ograniczony, skutek jest taki, e o tej olbrzymiej dziedzinie zebralimy tak mao danych. Nasze wysiki, by o pewnych sprawach dowiedzie si wicej, byy niweczone brakiem wiedzy i dowiadczenia eksperymentatora, który w danym wypadku poredniczy w przekazywaniu informacji. Zdarzao si równie, e w odpowiedzi na nasze pytania otrzymywalimy uprzejme zapewnienie, e odpowied na to, o co pytamy, przekracza moliwoci naszego rozumienia.

Nie potrzeba dugich rozwaa, by zda sobie spraw z moliwoci rewolucyjnych przemian, jakie nastpiyby w naszej nauce i kulturze w niedalekiej przyszoci, gdyby poznano i wdroono choby cz tej technologii. Dokadne zastanowienie si nad tym, co tu przedstawilimy, sprowadza si do pytania: jak warto ma cae to przedsiwzicie? Wszystkie odpowiedzialne osoby i organizacje, które chciayby znale na to odpowied, powtarzajc tego rodzaju eksperymenty, s mile widziane.

Kim s istoty, które znaj t technologi i posuguj si ni? (Niektóre z nich. przyznay, e nigdy nie byy ludmi i nie yy w wiecie fizycznym; inne yy na Ziemi tysice lat temu. Jeszcze inne, nie bdc ludmi, wiody fizyczn egzystencj w innych czciach wszechwiata.) Dlaczego istoty te interesuj si yciem na Ziemi? Ile ich jest: tysice, miliony, biliony? (Niewtpliwie istoty te odznaczaj si pewnego rodzaju indywidualnoci.) Jak powstaa technologia, z któr si tu zetknlimy? Kto j stworzy? Czy istnieje jakie ograniczenie dotyczce moliwoci nauczenia si jej przez nas i zastosowania w rzeczywistoci czasoprzestrzennej / na Ziemi? Czy t technologi stosuje si stale na Ziemi, w innych formach i bez naszej wiedzy o tym i czy wykorzystuje si j ingerujc w ludzkie sprawy?

Jedno wydaje si pewne. Biorc pod uwag wszystkie nasze kontakty i spotkania z innymi istotami stwierdzamy, e posugiwanie si przez nie ow technologi w odniesieniu do nas wypywao jedynie z yczliwoci. Jednak wydaje si, e istniej zasady i ograniczenia stosowania tej technologii.

Za to, co dla nas zrobiono, jestemy gboko wdziczni. Zastanawianie si nad tym, e mogyby istnie inne motywy ich postpowania, doprowadzioby chyba tylko do rozstroju nerwowego. Zreszt nie sdz, ebymy mogli uczyni tu cokolwiek - i to niezalenie od stanowiska, jakie zajmujemy.

Wyonio si jednak co, co ma zasadnicze znaczenie. Suma mego wasnego, osobistego dowiadczenia, nasza wspólna praca w laboratorium oraz tysice eksperymentów przeprowadzonych w ramach programu Doznawania Otwarcia Wrót wskazuj, e oprócz nas, wszystkie inteligentne istoty, zarówno z obszaru fizycznego wszechwiata, jak i innych systemów energii, porozumiewaj si uywajc jzyka, który w peni odpowiada temu, co opisuje i wyraa, i z pewnoci jest niewerbalny. Gdy komunikujc si z nami uywaj stów, to ich przekaz stanowi dag cile przylegajcych do siebie i zlewajcych si wyrazów, co powoduje, e rozumiany je tylko czciowo.

Podkrelam z naciskiem. Wszystkie pozostae inteligentne istoty posuguj si tym, co obecnie nazywamy komunikacj niewerbaln (NVC - oryg.: nonverbal communication (przyp. tum.). Jest ona czym znacznie wicej ni to, co okrelamy mianem mowy ciaa, telepatii, zdalnego widzenia a take tych mistycznych czy religijnych treci, do których wyraenia powszechnie uywa si okrelenia niewerbalny - jednak w sposób bardzo ograniczony.

Mona przyj, e obrazkowi odpowiada l 000 sów. Kolorowemu obrazkowi - 10000 sów. eby odda w sowach tre ruchomego kolorowego obrazka potrzeba okoo 50000 stów, a przekazanie informacji, któr stanowi ruchomy kolorowy obrazek z wystpujcym w nim elementem mowy, wymaga uycia 100000 sów lub nawet wikszej iloci.

Komunikacja niewerbalna jest krokiem naprzód w stosunku do moliwoci, jakie oferuje kolorowy obrazek, w którym wystpuje element ruchu i mowy; midzy tymi dwiema formami przekazu zachodzi rónica jakociowa. Jest to bowiem bezporednie, przeyte w cigu jednej chwili dowiadczenie i / lub bezporednie poznanie wysane przez jeden system inteligentnej energii, a odebrane przez inny. Takim przekazem moe by tylko dwucyfrowa liczba lub te wydarzenie, którego sami nie dowiadczylimy, a które kto chce nam przekaza.

Dlaczego nasza ewolucja posza wasn drog, tak rón od kierunku, w którym zmierza caa reszta? Osobicie podoba mi si wyjanienie przypisujce t nasz odmienno bardzo rzadkiej waciwoci, jak odznacza si rodowisko ziemskie - widzimy soce i ksiyc, planety i gwiazdy. Wyjanienie to zakada, e wikszo planet, na których powstao i istnieje ycie, otoczona jest grubymi powokami chmur, które nie pozwalaj zobaczy tego wszystkiego, co my widzimy. Tamte soca nie s dla wzroku mieszkaców tych odlegych planet niczym wicej jak tylko zamglonym wiatem. Niczym wicej. Noc, oprócz otaczajcej ciemnoci, nie wida tam nic.

Poniewa nasz gatunek od pocztku móg obserwowa fizyczny wszechwiat, poszlimy drog, która wioda ku nauce: stworzylimy astronomi, teori grawitacji, teori czsteczek, nauk o elektromagnetyzmie, mechanik kwantow itd., czyli to wszystko, co nazywamy nasz nauk.

Brak tego elementu, jakim jest widzialny wszechwiat fizyczny, spowodowa, e inne gatunki rozwiny komunikacj niewerbaln.

Gdybym biegle opanowa NVC (a nie mog tego o sobie powiedzie) i zapytalibycie, co mi si stao, gdy odczulibycie (podwiadomie, dziki NVC), e co mi dolega, mógbym przekaza waszemu systemowi percepcji zmysowej, jakich wrae doznaje kto, kogo boli duy palec u nogi - a tak wanie jest w moim przypadku. Natychmiast poczulibycie ból w waszym duym palcu, tak jak ja go czuj, jednoczenie zdajc sobie spraw z tego, e to mnie boli palec, a nie was. Dziki temu dowiedzielibycie si o wiele lepiej ni za porednictwem jakiegokolwiek przekazu sownego, czego dowiadczyem, co odczuem lub o czym chciaem wam powiedzie.

Zamiast telefonu od mojej ony, która zadzwoniaby, eby mi powiedzie, e spóni si na obiad i przyjedzie dopiero o dziewitej, „w mojej gowie" pojawiby si obrazek, na którym zobaczybym sw on jadc samochodem z zapalonymi przednimi wiatami; na obrazku tym byaby równie widoczna cyfra 9. ona. przesaaby mi take obrazek, na którym policjant drogowy zmienia tyln przebit opon w jej samochodzie. Caoci przekazu dopeniaoby uczucie ciepa i mioci, nakadajce si na t wizj, a wszystko to nie trwaoby duej ni dwie czy trzy sekundy.

Gdybym zdoby biego w komunikowaniu si niewerbalnym i mój syn równie posiadby umiejtno posugiwania si t technik, to mógbym przesa mu w bardzo krótkim przekazie ca zgromadzon przez siebie wiedz i dowiadczenie, które moe pragnby pozna lub które mogyby okaza si dla niego poyteczne. Nie byoby to odbieranie sów emitowanych w formie cigu nastpujcych po sobie wyrazów, lecz natychmiastowe lub prawie natychmiastowe uchwycenie przekazanej w caoci wiedzy. W skad tej caoci wchodziaby równie moja emocjonalna reakcja, to wszystko, co spostrzegem przy pomocy swych zmysów, interpretacja faktów oraz zebrane wnioski.

Niech to, co zostao powiedziane, bdzie dla was punktem wyjcia. Dokonajcie na tej podstawie ekstrapolacji, a nastpnie uwiadomcie sobie ograniczenia tego póinteligentnego gatunku, jakim jest ludzko.

Komunikacja niewerbalna zakada kontrolowanie procesu mylenia i kierowanie nim. Jest to tak obce przyjtym obecnie przez nas standardom, e mam wtpliwoci, czy istnieje na Ziemi czowiek lub grupa ludzi, która opanowaa t technik. Jeeli tak jest, to ludzie ci nie ujawniaj swej umiejtnoci. Gdyby jednak rzeczywicie tak byo, to osoby te z pewnoci musiayby wynale jaki sposób mentalnej ochrony przed kakofoni chaotycznego mylenia tak powszechnego na naszej planecie.

Zanim czowiek bdzie móg porozumiewa si (i wspópracowa) z inteligentnymi istotami zamieszkujcymi inne obszary rzeczywistoci, bdzie musia osign biego w niewerbalnym komunikowaniu si.

Jestem pewny, e inne inteligentne istoty musi dezorientowa, jeli nie wrcz rozmiesza fakt, e przeznaczamy miliony na budow olbrzymich radioteleskopów w celu odbierania sygnaów elektromagnetycznych napywajcych do nas z tych stron wszechwiata, w których istnieje cywilizacja. Jest to zupenie tak, jak gdyby czonkowie innej cywilizacji robili pomiary iloci spalin wrzucanych przez nasze samochody lub mierzyli stopie zanieczyszczenia powietrza po to, by za porednictwem pomiaru tej pozostaoci po zuytej energii odbiera rzekomo wysyane przez nas komunikaty.

Z kolei porozumiewanie si zwierzt odbywa si gównie za porednictwem zapachów i wchu.

Bez trudu mona by poda setki przykadów ilustrujcych nasze wysiki zmierzajce do rozwizania problemów zwizanych z komunikowaniem si niewerbalnym. Z problemami tymi zetknlimy si w tak wielu rónych sytuacjach, e prawdopodobnie jestemy ich o wiele bardziej wiadomi ni przecitna grupa osób lub przecitny zespó badawczy. Mimo to opracowujc podstawy treningu w komunikacji niewerbalnej oraz technik mentalnego przetwarzania, w dalszym cigu poruszamy si po omacku. W chwili obecnej moemy tylko stwierdzi, e zdajemy sobie spraw z faktu istnienia komunikacji niewerbalnej i z potrzeby jej stosowania.

Tu koczy si przejcie i zaczyna autostrada. Materia, który prezentujemy poniej jest ju prób transpozycji i tumaczenia komunikatów niewerbalnych na sowo pisane. W zwizku z tym odtd bdzie nam zawsze towarzyszyo pytanie o trafno takiego tumaczenia. Niektóre „kule myli" daj si atwiej rozwija i ukada w cigi ni inne; waciwe czowiekowi ujmowanie i wyraanie wszystkiego w kategoriach czasu i przestrzeni powoduje znieksztacenia i wypaczenia. Zawsze tak byo.

Ale róbmy wszystko, co w danej sytuacji mona zrobi, i najlepiej jak potrafimy.

ROZDZIA SIÓDMY: BADANIA I METODY

Poniszy tekst stanowi wolny przekad porozumiewania si niewerbalnego. Zabieg taki zrobiono celowo. Aby dokona owego przekadu, wikszo tego co dotyczy wydarze rozgrywajcych si poza czasem i przestrzeni, o ile nie wszystko, trzeba wyrazi w formie, jakiej uywamy przy okrelaniu ludzkich dowiadcze przeywanych wiadomie w wiecie fizycznym. Tote opisujc dane wydarzenie poddaje si je procesowi „humanizacji" - co z jednej strony zwiksza zrozumiao relacji, lecz równoczenie zmniejsza jej dokadno.

Kilka stów uyto w innym kontekcie ni zazwyczaj si ich uywa. Zrobiono to po to, by czciowo zmieni ich potoczne znaczenie. Nie mona powiedzie „odezwa si", „szed", „umiechna si", poniewa nie odbyo si to w ten sposób - sytuacja taka nie zaistniaa jako fizyczny stan rzeczy.

A oto fragment sowniczka, w którym miejsce pewnych stów podano ich „niefizyczne" odpowiedniki.

Iluzja czasoprzestrzeni (ang. Time-Space Illusion)

TSI: anomalia „standardowych" systemów energii, wystpujca w caym fizycznym wszechwiecie.

Wizka M: cz spektrum energetycznego powszechnie uywanego do mylenia; nie jest to energia elektromagnetyczna, elektryczna, magnetyczna, jdrowa itp.; szumy Wizki M s spowodowane przez nie kontrolowane myli.

Ident: mentalne imi lub „adres", tj. wzór energetyczny przedmiotu lub istoty.

Rota: kula myli, pakiet myli, cakowita pami, wiedza, informacja, dowiadczenie, historia.

Rozwija rot: przywoywa na pami fragmenty roty po uprzednim przyswojeniu jej caoci.

Percept: wygld, intuicja, zrozumienie.

Otworzy si; chon, odbiera.

Zamkn si: mie stumione lub odcite bodce zewntrzne.

Migota: by niepewnym.

KLIK!: naga zmiana stanu wiadomoci.

Zbledn, przybledn: wykazywa brak zrozumienia, nie rozumie.

Zwróci si do wewntrz: zastanawia si, dokonywa przemylenia.

Wibrowa: okazywa emocj.

Wygadzi si: zebra si w sobie, panowa nad sob.

Zmatowie: straci zainteresowanie.

Rozjani si: ucieszy si, wpa na pomys, zapali si do czego.

Koysa si: mia si, by rozbawionym.

Skrt: zorganizowana energia, zazwyczaj inteligentna; w miejscowym dialekcie uywa si tego okrelenia mówic o zorganizowanej, inteligentnej formie energii.

Sfadowa si: podejmowa decyzj, wyrazi zgod, potwierdzi, przytakn.

Jednym z wczeniejszych odkry dokonanych przeze mnie po zastosowaniu nowej metody, któr wyrazi mona w skrócie: Niech-Kto-Inny-Kieruje, byo stwierdzenie, e mam wicej ni jedno niefizyczne ciao. Podczas powrotu zauwayem, e chcc wej w ciao fizyczne, musz zrobi dodatkowy niewielki wysiek. Pocztkowo sdziem, e to tylko drobne niewyrównanie wystpujce w trakcie czenia si z ciaem. Pewnego razu, gdy poczenie si sprawiao mi szczególn trudno, cofnem si nieco, zaprzestaem wysików i zaczem analizowa problem. Wydawao si, e mam podwójne ciao fizyczne - wygldao to tak, jak podczas widzenia, które zakócone jest przez astygmatyzm. Odnosio si wraenie, e oba ciaa znajduj si bardzo blisko siebie, w odlegoci nie przekraczajcej 5-10 cm;

ciao usytuowane nieco z tyu byo jak gdyby mniej wyrane od drugiego. Powoli zbliyem si do pierwszego z nich i wsunem si w nie z atwoci. Przez chwil pozostawaem w tej pozycji. Wydawao si, e jestem czciowo poczony z ciaem fizycznym, ale nie jestem dokadnie w tej samej fazie co ono. Przypomniao mi to analogiczn sytuacj - dawne wraenie wibracji i fizycznego paraliu, który temu towarzyszy. Poniewa teraz odczuwaem prawie to samo co wtedy, nie ulegem panice.

Znalazszy si w tej pozycji atwo ju byo wej w ciao fizyczne, wykonujc proste szarpnicie podobne do wzruszenia ramionami. Odtd zaczem zwraca uwag na powrót do ciaa i spostrzegem, e rzeczywicie, tu przed wejciem w fizyczne ciao wchodz w t drug form. Wygldaa ona identycznie jak dao fizyczne, tylko bya mniej wyrana. Jednake podczas powrotu to drugie ciao wydawao si bardziej realne i solidniejsze od pierwszego. Ale gdy ju w nie wszedem, ciao fizyczne z kolei sprawiao wraenie bardziej spoistego. Zaczem te dokadniej obserwowa proces oddzielania si sdzc, e zauwa odczanie si od tego drugiego daa. Istotnie, tak byo. Mogem pozostawa w drugim ciele, unoszc si w pobliu daa fizycznego, ale nie byem w stanie oddali si od niego o wicej ni 3-5 metrów. Przywodzio mi to na pami wspomnienie moich pierwszych ograniczonych dziaa poza ciaem. Przypominao mi to równie wiele zakoczonych niepowodzeniem prób odejcia dalej - i moment, w którym udao mi si odczy. Poniewa jednak nie znaem przyczyny tego zjawiska, wic szkolc póniej innych w opuszczaniu ciaa, podaem im sposób uwolnienia si od myli, które mogyby przeszkadza w procesie odczania si: mentaln „skrzynk bezpieczestwa" - klucz do oddzielenia si od daa.

Kiedy zdaem sobie spraw z rzeczywistego przebiegu tego procesu, sta si on automatyczny i zarówno oddzielenie, jak powrót zawieray oba elementy - pozostawienie drugiego daa na „orbicie" w pobliu ciaa fizycznego i odejcie - przy cakowitym odczeniu od ciaa fizycznego - w „trzecim" ciele lub w esencji energetycznej (nie posiadajcej formy?). Nie zajmowaem si ju duej szczegóami. Zrozumienie, w jaki sposób odbywa si wyjcie poza ciao, nawet bez znajomoci przyczyny, która je powoduje, zupenie mi wystarczao.

Powierzenie moich podróy poza dao nowemu sternikowi (cakowitemu ja?) przynioso w tym wczesnym okresie jeszcze jeden rezultat - byo to co, co przypominao mi chodzenie do szkoy. Wydarzyo si, gdy l oddzieliwszy si jak zwykle od ciaa zdaem si na pro-,: wadzenie; ruch nie trwa dugo, po czym znalazem si l w tumie szarych postaci. Uywam wyraenia „tum", j gdy istot tych byo tak duo, e zdaway si nikn | w oddali. Wszystkie byy zwrócone w jednym kierunku • i chyba adna nie zauwaya mego przybycia - z wyjtkiem jednej, janiejszej od innych. Podesza do mnie i zatrzymaa si.

Otworzya si - jej „sowa" zabrzmiay w mej wiadomoci. (Ciesz si, e wrócie. Bob. Opucie sporo sesji.)

Zamigotaem. (No. tak... byem zajty.)

Posta skoncentrowaa si. (Jeste jaki inny. Brae narkotyki czy pie alkohol?)

Otworzyem si szeroko. (Straciem wiele rot lub nie mog ich przywoa. Gdzie ja jestem?)

Posta zakoysaa si. (Naturalnie, e stracie. Jeste z powrotem na lekcji dla picych.)

Zwróciem si do wewntrz; percept wyoni si jasny i wyrany. Lekcje dla picych - uczszczaj na nie niezliczone iloci ludzi podczas fazy gbokiego snu, któremu towarzyszy wyjcie z ciaa. Jedynym warunkiem znalezienia si na takiej lekcji jest naturalne zanicie, bez rodków chemicznych. Ile to razy przychodziem tutaj nie zdajc sobie z tego sprawy, nie majc pojcia o zjawisku OOBE (wychodzeniu z daa)! I tak jak wszyscy, po obudzeniu si niczego nie pamitaem.

Jeli cokolwiek przedostao si do pamici, przypisywaem to marzeniom sennym, natchnieniu, pomysowoci lub wyobrani.

Rozpoznaem swego nauczyciela. (Hej, Bill.)

Bill zakoysa si. (Zabrao ci to duo czasu. Chcesz si przyczy?)

Zamigotaem. (Czy ja wiem? Widzisz, ja jestem inny. Ja nie pi.)

Bill zblad nieco, a potem rozjani si. (Aha, jeste jednym z tych. Jak do tego doszo?)

Sfadowaem si. (Nie wiem. Po prostu stao si.)

Bill zwróci si do wewntrz, potem otworzy si. (To oznacza, e ju do nas nie naleysz. Szkoda, bye jednym z moich najlepszych uczniów.)

Zamigotaem. (Czy jeste tego pewien? Czy jeste tego pewien, e ju do tego miejsca nie nale?)

Wygadzi si. (Miaem ju takich przedtem. To nie wychodzi. Tacy jak ty nudz si, niecierpliwi. Lubi popiech, chc pozna wszystko szybko... szybko.)

Wygadziem si starannie. (Spróbuj ostatni raz skoro ju tu jestem.)

Bill zmatowia. (Prawdopodobnie ju to znasz. Nie mog zmieni programu.) Otworzyem si szeroko. (Spróbujmy.) Bill zamigota i posa mi rot. Otworzyem j z atwoci.

KLIK!

Formua antystresowa, obniajca napicie, zmniejszajca zdenerwowanie, integrujca.

Gówna przyczyna ludzkich kopotów zwizana jest z Prawem Zmiany. Wszystkie ludzkie konflikty wi si z tym prawem. Niektórzy martwi si, e czeka ich zmiana, inni - przeciwnie - martwi si, e zmiana j nie nastpi. Wojny prowadzi si, by unikn zmiany lub by j przyspieszy.

Na poziomie indywidualnym przejawem tego s róne formy niezdecydowania. Pojawia si lk, boimy si konsekwencji kadej decyzji lub czynu. W miar jak zwleka si z podjciem decyzji, odkada si j, wzrasta napicie. W rezultacie we wszystkich czciach ludzkiego organizmu gromadz si toksyny, powstaje choroba lub znaczne obnienie sprawnoci dziaania. Niezdecydowanie jest zabójc.

Rozwamy - ogóln z uproszczon - statystyk podejmowania decyzji. W przypadku podejmowania kadej decyzji istnieje 50 procent prawdopodobiestwa, e dokona si waciwego i konstruktywnego wyboru. Jeeli wybierze si waciw drog, to nie ma problemu. Jeeli natomiast dokona si niewaciwego wyboru, wkrótce stanie si to widoczne. Istnieje wtedy 50 procent prawdopodobiestwa, e bdzie mona dokona zmiany i wybra waciw drog.

Wobec tego jest tylko jedna moliwo na cztery, e powzita decyzja bdzie nie do naprawienia. Na przestrzeni dziejów ludzko podejmowaa wikszo wanych decyzji przy szansach mniejszych ni jeden do trzech. Niektóre z nich podejmowano - z wynikiem pozytywnym - przy szansie jeden do dwudziestu.

Aby oddali si od zerowego punktu niezdecydowania, przyjmij, opierajc si na szansie jeden do trzech, e jakiekolwiek dziaanie lub decyzja bdzie lepsze ni adne. eby przedsiwzicie to uczyni moliwie bezbolesnym, wykonaj nastpujce czynnoci:

Zrób list A. Umie na tej licie wszystkie swoje zmartwienia, lki i kopoty, którym nie jeste w stanie zapobiec. Nie moesz nic zrobi, aby wpyn na jutrzejsz pogod; bdzie pada deszcz, nieg, bdzie zimno lub ciepo i podjte przez ciebie dziaanie nic nie zmieni. Jeeli jest co, czemu nie moesz przeciwdziaa dzi, umie to na licie A.

Zrób list B. Umie na niej wszystkie swoje zmartwienia, lki i kopoty, w stosunku do których moesz podj jakie dziaanie dzi. I zrób co, niezalenie od tego, czy bdzie to maa czy dua rzecz.

Zrób list C. Umie na tej licie wszystkie swoje potrzeby, nadzieje, pragnienia, które chciaby zrealizowa - i to bez wzgldu na to, czy s one due czy mae. Dzisiaj wykonaj nastpujce czynnoci:

1. We list A i zniszcz j, a czynic to usu ze swej wiadomoci wszystko, co tam napisae. Po co masz traci energi na martwienie si czym, na co nie moesz mie wpywu.

2. We list B i zrób co, choby niewielkiego, aby zacz rozwizywa spisane na niej problemy. Wiele spraw mona rozstrzygn natychmiast i uwolni si od nich oraz usun je ze wiadomoci. Napór innych zmniejszy si, gdy co zaczo si dzia, decyzja zostaa podjta.

3. We list C i uczy chocia jedn rzecz, ma lub du, by przyspieszy realizacj przynajmniej jednej sprawy.

Wykonuj ca t procedur codziennie, dopóki nie Zlikwidujesz listy A oraz B, a wówczas ca swoj energi i wiadomo bdziesz móg powici temu, co znajduje si na licie C.

Wtedy yjc spokojnie osigniesz cel swego ludzkiego ycia.

KLIK!

Zwinem rot i wsunem w siebie, po czym zwróciem si do Billa. (Bardzo dobre. Wydaje mi si znajome.)

Bill sfadowa si. (Powiniene to zna. Musiae zetkn si z tym kilkaset lekcji temu.)

Otworzyem si. (Bill, jeeli do was nie nale, to dokd mam i?)

(Nie wiem. Nie mam najmniejszego pojcia.) (Musz by szkoy dla takich odmieców jak ja.) Bill sfadowa si. (Jestem pewien, e s. Teraz musz zrobi obchód. Wpadnij z wizyt, jeli bdziesz mial ochot. Znajdziesz mnie dwa piercienie dalej.) Otworzyem si szeroko. (Oczywicie. Bill.) Odwróci si i znikn w tumie szarych postaci. Poniewa nic mnie tu ju nie interesowao, wic obróciem si i daem nurka w kierunku ciaa. Poczenie odbyo si normalnie.

Nastpnym etapem mojej nauki w tym wczesnym okresie byy przeycia, których dowiadczaem pod kierownictwem przewodnika, a które przybray form „ywych obrazów". Potwierdzay one stare przypowieci o gupcach i anioach. Nie pamitam, abym czu lk przed tymi drugimi. A co do pierwszych, to rzeczywicie, w pocztkach moich podróy poza ciao nieraz postpowaem zbyt gwatownie, nie zastanawiajc si nad tym, co robi, tak e na pewno mona by mnie do nich zaliczy. Te „ywe obrazy" - lekcje pogldowe, zaczem nazywa terapi odgupiajc" (oryg. Defooling Treatment).

Wyszedem z zaoenia, e moje Wysze Ja (dusza?) zawsze wie, co robi. Od niego nauczyem si posugiwa czym, co nie cakiem cile nazywam „identem". Jest to sygna naprowadzajcy, za którym mona poda, gdy chce si dotrze do jakiego miejsca lub osoby.

Przypadek „odgupiania", który opisz poniej, wyglda nastpujco. Wczesnym rankiem wyszedem z ciaa fizycznego i po odczeniu si od drugiego ciaa wyraziem ch odwiedzenia innej kultury znajdujcej si w czasoprzestrzeni. Pragnem, aby bya zbliona do ludzkiej i atwo dla mnie zrozumiaa. Natychmiast odebraem ident Z-55, wic zwróciem si w jego kierunku i rozcignem si. Prawie nie odczuem ruchu i ju znalazem si przed lekko poyskujc istot, za ni stay inne postacie. Dalej nie byo ju nic.

Posta otworzya si. (O, Robert, znów si spotykamy.)

Zamigotaem. (Aha.)

(Cigle zgbiasz tajemnice wszechwiata?)

To nie byo to, czego si spodziewaem. Na pewno nie miaem do czynienia z adn kultur zblion do ludzkiej, a ponadto wydawao si, e stojca przede mn istota zna mnie. Chyba zasza jaka pomyka w idencie; promieniowanie byo jednak znajome. Nie chciaem zadawa oczywistych pyta, ale musiaem to zrobi. (Gdzie jestem?)

Posta wygadzia si. (Ostatni zewntrzny piercie, Robercie. Jeeli o mnie chodzi, to czeka mnie jeszcze jedno ludzkie wcielenie i koniec.)

Zamigotaem. (Nie mam perceptu co do identu Z-55, ale znam ci.)

Z-55 zakoysa si. (Po tych wszystkich godzinach, kiedy robilimy razem muzyk... Wyjazd na Kub w latach pidziesitych, nagrania w Hawanie...)

Zrodzi si we mnie jasny i pewny percept. Oczywicie, e go znaem. Ju wtedy nazywaem go star dusz! Zawibrowaem mocno. (Lou! Naturalnie! Jasne! Zmyli mnie ident Z-55. Wygldasz jako inaczej. To wspaniale, e znów si spotykamy!)

Z-55/Lou wygadzi si. (Wiesz, od chwili gdy bylimy razem, miaem jeszcze dwie ludzkie inkarnacje, wic Lou zosta jakby nieco przysonity.)

Zwróciem si do wewntrz. Lou, jedna z najagodniejszych osób, jakie spotkaem... muzyk, araner, dyrygent... spokojnie yjcy i pracujcy... godziny i dni, które spdzilimy razem... nagrania trwajce do pónej nocy, prace nad tworzeniem linii melodycznych... akordów, orkiestracji... póniej nasze drogi si rozeszy. Syszaem o jego przedwczesnej mierci... cukrzyca, z któr y przez wiele lat...

Z-55 / Lou otworzy si. (Cigle jeste czowiekiem!) Wygadziem si. (Tak.)

Zamigota. (Ach, picy. Dotare a tu, tak daleko? To wspaniale. Szkoda, e nie bdziesz tego pamita.)

Otworzyem si szerzej. (To nie calkiem tak, Lou. Widzisz, ja... prosz, we to.)

Rzuciem mu krótk rot o pocztkach mych podróy poza dao. 'Wzi j i zamkn si. Potem otworzy si i lekko zakoysa. (Aha. jeden z tych. Nigdy mi o tym nie mówie.)

Sfadowaem si. (Kiedy wspólnie pracowalimy, jeszcze o tym nie wiedziaem.)

Zamigota. (Na co mog ci si przyda? Przyszede mnie odszuka. Chcesz pomuzykowa?)

Znowu si sfadowaem. (Chyba nie. Chciaem odwiedzi kultur zblion do ludzkiej, otrzymaem twój ident... i jestem tutaj.)

Z-55 / Lou rozjani si. (Chcesz zobaczy moje... no... miasto rodzinne, e tak powiem?)

Zakoysaem si. (Kentucky nie, byem tam, jest zbyt ludzkie.)

Zakoysa si wraz ze mn. (Nie, nie... mój pierwszy dom. To wanie to, czego szukasz, dlatego dostae mój ident... Jest tam... hm, inaczej, ale ty to doskonale zrozumiesz.)

Zwróciem si do wewntrz.

Jeeli nigdy przedtem nie bye w jakim egzotycznym miejscu - lub w otoczeniu, które przynajmniej wydaje ci si egzotyczne - to jest w tobie duo oczekiwania. Moesz wyobrazi sobie wszystko, co bdziesz tam robi i czego bdziesz dowiadcza. W zapale jeste gotów zaakceptowa wszelkie ograniczenia, które z zewntrz wydaj si bez znaczenia, zapominasz równie o jednej bardzo wanej sprawie. Jako dodatkowy, ukryty baga zabierasz ze sob swoj kultur, która staje si porównawczym narzdziem pomiarowym.

Z-55/Lou wyranie si rozjani. (Aby odczu to naprawd, powiniene si tam uda z maym bagaem, jak zwyky turysta, i dowiadczy regularnie powtarzajcego si zjawiska, które nazywamy, no, które nazywaj tam przypywem.)

Rozjaniem si równie. (Wspaniale! Dobry pomys.) (eby rzeczywicie móg to przey), mówi dalej, (odetnij czno z miejscem, w którym si znajdujemy, a do koca trwania przypywu. Bdzie to cos w rodzaju dowiadczenia, jakiemu poddawani s ludzie, ale bez wymazywania rot.)

Otworzyem si szeroko. (Zgadzam si. Od czego zaczynamy?)

(Bd tutaj twoj kotwic. eby wróci, kieruj si na mój ident.) Jaka dziwaczna wibracja zmieszaa si z jego promieniowaniem. (Chcc si tam dosta, skoncentruj si na idencie... Przypyw-Zeer...)

Zawibrowaem. (Przypyw-Zeer.)

Zwróciem si w kierunku, w którym prowadzi ident i zaczem si rozciga.

KLIK!

Znajdowaem si w miecie, czy raczej miejscu, które wygldem przypominao miasto. Wszdzie - gdzie okie m sign - cigny si jednakowe budynki: ich wysoko nie przekraczaa trzech, czterech piter. Nie byy zbyt adne i nie odznaczay si niczym niezwykym. Z boków miay otwory, które wziem za drzwi i okna.

Ulice, czy te przestrzenie midzy domami, nie byy specjalnie szerokie, widziaem tam tylko ludzi, istoty podobne do mnie, a raczej do tego, czym byem w tym momencie. Na ulicach nie zauwaao si samochodów, ciarówek, ani innych pojazdów. Nie byo supów wysokiego napicia, przewodów sieci elektrycznej, nie byo chodników. Pomimo jasnego dnia nie mogem zobaczy soca.

Gdy spacerowaem poród tumu, ludzie zauwayli mnie, lecz nie traktowali jak przybysza z innej planety. Z kadym krokiem czuem si swobodniej, a przechodnie wydawali mi si coraz bardziej podobni do ludzi. Wszyscy mieszkacy byli bardzo skupieni; wygldali na osoby bez reszty pochonite sprawami, które je zaprztay - istoty te nie rozpraszay si bez potrzeby. Jeli posugiwano si tam jzykiem ciaa, nie czuo si tego. Nie mogem odróni mczyzn od kobiet, co byo dla mnie niezwyke, a wic przyjem, e nie ma takiej rónicy.

Poniewa nie udawao mi si przycign uwagi osób poruszajcych si po ulicy, wszedem do jednego z budynków i znalazem si w duym pomieszczeniu, które bardzo przypominao recepcj hotelu redniej wielkoci. Dookoa stali ludzie. Wygldao na to, e rozmawiaj ze sob. Podszedem do mczyzny(?), który sta za pulpitem. Spojrza na mnie wyczekujco. Wiedziaem, e musz co powiedzie.

- Czy jest tu restauracja? - Staraem si, eby zabrzmiao to zwyczajnie, ale kiedy zmatowia zrozumiaem, e popeniem bd.

Usiowaem posuy si swym ograniczonym przekazem pozawerbalnym. (Czy jest tu miejsce, gdzie mógbym si doenergetyzowa?)

Mczyzna wyranie si rozjani i skierowa mnie w prawo.

Idc we wskazanym kierunku byem bardzo z siebie zadowolony. Zdaem jeden egzamin. Nie uywali dwików, ale jednak zrozumieli mnie, nawet mój saby, pozawerbalny przekaz. Teraz bdzie atwiej. Zaczem snu domysy na temat ich jedzenia. Na pewno musi by niezwyke. Znajdujce si przede mn wejcie o ukowatym sklepieniu ukazywao ciemne wntrze - nie, nie ciemne, tylko inaczej owietlone, mieszanin barw.

Mijajc ukowate wejcie, miao wkroczyem do rodka w kierunku kolorowych wiate. Promieniowanie panujce wewntrz pomieszczenia porazio mnie jak ciana ognia i zatoczyem si do tyu. To nie bya restauracja, mczyzna le mnie zrozumia. Ze wszystkich stron docierao do mnie niezwykle silne oddziaywanie kobiecego seksu - zapraszajc, pytajc, oferujc, obiecujc. Byo tego zbyt duo. Z wielkim trudem wycofaem si przez ukowat bram, dyszc ciko i starajc si uspokoi. Zaledwie zdyem si wygadzi, gdy przede mn pojawi si recepcjonista (?) w towarzystwie dwóch mczyzn - percept mówi mi, e jest to policja, wadza, KGB etc.

Jeden z nich odezwa si. (Prosz okaza swój ident!)

Zaczem obmacywa kieszenie w poszukiwaniu portfela, ale w moim jednoczciowym kombinezonie nie byo kieszeni. Miaem natomiast pasek z przyczepion do niego ma sakiewk. Signem do niej i wyjem co, co przypominao typow kart kredytow. Policjant wzi j, dokadnie obejrza, po czym skierowa spojrzenie na mnie.

(Z Ziemi, co? Nigdy nie syszaem o takim miecie. Znajduje si po drugiej stronie oceanu?)

Wygadziem si. (Jak to? No. tak, waciwie...)

Policjant pomacha kart. (Nie bardzo lubimy wasze wizyty tutaj, naley przestrzega przepisów.)

(Tutaj nie wchodzi si na teren prywatny i niczego nie bierze bez uprzedniej zapiay. Zawsze najpierw si pici.) Policjant zwróci si do recepcjonisty wrczajc mu moj kart. (Ile z tego chcesz? Nie ma zbyt wiele.)

Urzdnik woy kart do sakiewki przy swoim pasku. (To powinno wystarczy.)

Zaczem protestowa... (Ale to jest wszystko, co mam. Nie mog...)

(W takim razie musimy ci oznakowa.) Drugi policjant podszed i chwyci mnie za rce. (Nie moemy pozwoli na to, eby chodzi i zakóca porzdek nie majc identu.)

Zamigotaem. (Co chcecie zrobi?)

Drugi policjant wyj z sakiewki mae paskie pudeko. Otworzy je. (Stój spokojnie, nie bdzie bolao.)

Wzi moj rk i przycisn czubki palców do pudeka. Pomylaem: odciski palców, bior moje odciski palców. Myliem si. Czarna farba szybko pokrya moje palce, a nastpnie cala rk - i oto miaem czarne obie rce. Próbowaem to zetrze, ale farba wnikna w skór.

Pierwszy policjant spojrza na moje rce z zadowoleniem. (Powinno wystarczy. Przynajmniej ludzie ci zauwa).

(I zostan ostrzeeni), doda drugi. (Radz ci wróci do domu. Bdc w takim stanie niewiele tu zdziaasz. Nie masz identu.)

Pierwszy policjant obrzuci mnie surowym spojrzeniem. (Bdziemy ci mie na oku.) Nastpnie odwrócili si i wyszli na ulic.

Wygadziem si i zwróciem do urzdnika. (Przepraszam, nie wiedziaem, e to teren prywatny.)

Zawibrowa. (A jaki inny mógby tu by?)

Zamigotaem. (To znaczy, e te wszystkie budynki s prywatne?)

Urzdnik zmatowia.

(Co w takim razie robi tutaj ci wszyscy ludzie? Jest ich chyba okoo setki!) wyrzuciem z siebie z si, aby przycign jego uwag.

(Naturalnie, jest to ich prywatny teren.)

(Caej setki?)

Urzdnik skin na mnie przywoujc do pulpitu. Wskaza na wiszcy na cianie rysunek. Widniao tam pi rzdów duych czarnych kropek, które wyglday jak otwory. Byo ich po dwadziecia w rzdzie.

(To nasz prywatny teren), powiedzia z dum (najlepszy w miecie.)

Gapiem si na rysunek. (Wchodzicie w to?)

Przytakn. (Tylko wtedy, gdy nadchodzi przypyw. W poprzek s takie due.) Rozstawi rce na okoo pó metra.

Chcia mówi dalej, ale z oddali usyszelimy dwik podobny do grzmotu. Podoga zacza si koysa. Wszyscy znajdujcy si w pokoju natychmiast odwrócili si i pospieszyli do wyj z tyu. Recepcjonista pobieg za nimi.

(Zaczyna si przypyw), rzuci przez rami. (Przypuszczam, e wanie po to tu przybye, ale lepiej szybko przenie si na swój prywatny teren.)

Pokój opustosza, a ja staraem si utrzyma na nogach, podczas gdy podoga chwiaa si rytmicznie. zatoczyem si w kierunku wejcia. Ryk wci przybiera na sile. Z oddali szybko nadcigaa ogromna fala, ale nie wody, lecz gruntu, unoszc domy i ulice dziesitki metrów w gór. Za pierwsz fal widziaem drug i trzeci; kada nastpna bya wiksza od poprzedniej. Mogo ich by wicej, ale nie udao mi si tego zobaczy, poniewa do budynku, w którym przebywaem, wtargna pierwsza fala. Unosia i obracaa budynek, miotaa i wstrzsaa nim, odbijajc si i przetaczajc...

...rozpaczliwie usiowaem si skoncentrowa, jaki ident?... ident Z-55 / Lou... Z-55 / Lou... sign i rozcign si, sign i rozcign si... jestem mocno zamknity... mocno...

KLIK!

Byo spokojnie, omot usta. Próbowaem powstrzyma drenie, aby móc si otworzy. W kocu udao si. Przede mn w postawie oczekiwania sta Z-55 / Lou.

Troch si wygadziem. (Czy to jest ten twój dom? To tam bye, zanim zostae czowiekiem?)

Sfadowa si. (To nie Kentucky.)

(I tam wanie wracasz?)

Z-55 / Lou otworzy si szeroko. Rozbysn jasnym, prawie biaym wiatem. (Nie, nie tam.)

Otrzymaem ostry sygna naglcy do powrotu i zanim zdyem wyrzec sowo, zaczem si oddala, a on znikn... Unosiem si nad ciaem, sygna nawoujcy do powrotu by cigle silny. Wsunem si w drugie, a nastpnie w fizyczne ciao i usiadem na wodnym óku. Ciao w porzdku, pcherz nie wypeniony. adnego dwiku. Co sprowadzio mnie na Ziemi? Nie potrafiem stwierdzi, co to byo.

Terapia odgupiajca. Przeprowadzono j bardzo szybko.

Teraz widz, e powierzenie cakowitej jani kierowania moimi podróami spowodowao, e w przyspieszonym tempie zaczem poznawa t sfer bytu, któr niegdy nazwaem Obszarem II. Rozpoznanie zaczo si od zaznajomienia mnie z tym, co znajdowao si na jej wewntrznym kracu. Procesowi poznawania towarzyszyo zmodyfikowane przekazywanie informacji zmuszajcych do wycignicia nieuniknionych wniosków. Krótko mówic: mogem obserwowa, ale nie mogem bra udziau. Zauwayem, e cel kadej mojej podróy ma wiele aspektów, a mona go zrozumie dopiero wtedy, gdy od zdarzenia upynie sporo czasu.

Za przykad niech posuy jedno z waniejszych wydarze, które miao miejsce pewnej nocy, kiedy to po przebudzeniu si i wytoczeniu z ciaa fizycznego, a jeszcze przed uwolnieniem si od drugiego ciaa, zaczem odczuwa silne pragnienie seksualnego zblienia. Wanie miaem zastosowa technik „nie-teraz-lecz-póniej", której zwykle uywam w takim wypadku, gdy poczuem gwatowny ruch, któremu towarzyszya zmiana kierunku. Ruch trwa krótko. Kiedy byem ju w stanie odbiera wraenia zobaczyem, e stoj w odlegoci pótora metra od olbrzymiego stosu wijcych si postaci. Wznosi si on tak wysoko, jak tylko siga mój wzrok. Rozciga si daleko we wszystkich kierunkach, w prawo i w lewo, a nikn z oczu. To, na co patrzyem, przypominao mi posplatane ze sob ddownice pozostawione na noc na dnie blaszanki, przygotowane jako przynta na ryby. Poruszay si bezustannie, tysice tysicy mokrych i liskich istot, wijcych si we wszystkie strony, poszukujc, starajc si co zrobi... ale nigdy nie osigajc satysfakcji.

Gdy tak staem, jednoczenie uderzyy mnie trzy rzeczy: Stworzenia, którym si przygldaem, nie byy ddownicami - to byli ludzie! Po drugie, to skupisko kbicych si istot wydzielao z siebie nieprawdopodobne, przyprawiajce o zawrót gowy emanacje seksu, zarówno kobiecego jak i mskiego. Po trzecie, oni wszyscy byli martwi pod wzgldem fizycznym. Chciaem si odwróci i uciec, ale druga cz mego „ja" zatrzymywaa mnie na miejscu. W kocu ochonem na tyle, by zacz analizowa sytuacj. Czy chciabym si do nich przyczy? Na t myl caa moja istota wstrzsna si z obrzydzenia. Pragnienie zblienia seksualnego, które kilka chwil temu wydawao si takie istotne, znikno bez ladu. Byem silnie przewiadczony o tym, e znów kiedy powróci, ale wiedziaem, e ju nigdy nie zawadnie bez reszty moimi mylami czy postpowaniem.

Kiedy poczuem w sobie ten przebysk wiedzy, ogarna mnie jeszcze jedna emocja - gbokie wspóczucie dla tych istot uwizionych w falujcym kbowisku, tak pochonitych poszukiwaniem przyjemnoci seksualnej, e nie zdaway sobie sprawy, i mona y w inny sposób - oraz gniew na system, który moe tak zahamowa, stumi i wykolawi, e a doprowadzi do sytuacji, jak miaem przed sob. Czy te istoty pozbawiono szans rozwoju i skazano na pozostanie tutaj przez ca wieczno?

Powoli ruszyem naprzód i zatrzymaem si przy samym stosie. Poruszay si w nim byszczce od wilgoci daa kobiet i mczyzn wszystkich ksztatów i wielkoci. Ze stosu wysuna si goa, owosiona noga. Zapaem za stop i pocignem... Noga kopna na olep, starajc si wróci do kbicej si masy. Pocignem mocniej, chwytajc za pokryt potem kostk. Powoli udao mi si wycign ze stosu reszt daa. By to ciemnowosy mczyzna w nieokrelonym wieku, niewysoki, proporcjonalnie zbudowany. Lea na brzuchu poruszajc rkami i nogami jak krab. By tak pochonity usiowaniem powrócenia do kbowiska, e nie zdawa sobie sprawy, e trzymam go za nog i uniemoliwiam to.

Z atwoci go przytrzymaem, schyliem si i krzyknem mu do ucha. (Hej, chc z tob porozmawia. Nie ruszaj si przez chwil!)

W jego zachowaniu nic nie wskazywao na to, e mnie usysza. Twarz zastyga mu w grymasie oczekiwania. Stara si wróci, ale ja trzymaem go mocno, zastanawiajc si co dalej zrobi.

Spróbowaem innej metody. (Gliny, policja, zaraz tu bd, musisz ucieka!)

Czekaem, ale nie byo adnej reakcji. Nie potrafiem przycign jego uwagi. Puciem wic nog, a on natychmiast wpezn w kbowisko, które wchono go w siebie. Odwróciem si ze smutkiem, rozcignem w kierunku identu mego fizycznego ciaa i powróciem bez problemu.

Odtd miaem nowy sposób na opanowanie pojawiajcego si podania seksualnego. Wystarczyo tylko pomyle o masie bezmylnie wijcych si i skrcajcych ludzi. To wszystko.

Byo to jedno ze spokojniejszych zdarze, jakie mona zaobserwowa w tym niefizycznym obszarze pooonym najbliej Ziemi. Wkrótce stwierdziem, e istnieje jaka prawidowo w tych moich kierowanych przez przewodnika podróach po rejonach - stanach bytu - które przedtem szybko przekraczaem, chcc unikn stycznoci z istotami tam spotykanymi. Wycieczki te zaczy si, gdy przebywaem w drugim ciele, kiedy jeszcze nie umiaem si od niego uwalnia i porusza bez niego. Gdy prowadzio mnie moje wysze ja, czuem si cakowicie pewny i bezpieczny.

Odczucie miaem prawidowe, lecz wci nie znaem przyczyny.

ROZDZIA ÓSMY: MIEJSCE SPOTKA

Do tej pory sdziem, e dobrze wiem, czym jest ludzkie dowiadczenie, ale gdy patrz na ca t spraw z perspektywy czasu, zaczynam podejrzewa, e wszystko, co mi si przydarzyo, zostao od pocztku do koca dokadnie zaplanowane.

Teraz mogem spokojnie i bez obaw opuszcza ciao fizyczne, gdy zyskaem pewno, e prowadzi mnie moje „cakowite ja", które w razie potrzeby o wszystko si zatroszczy i wszystkiemu zaradzi, co prawdopodobnie skonio mnie do wspomnianych przypuszcze. Nawet jeli moje ego miao o mnie zbyt wygórowane mniemanie, to ja zdawaem sobie spraw, e to dua przesada.

I znów wysza na jaw jedna z wielce wtpliwych cech mego charakteru - nie potrafiem biernie uczestniczy w rozgrywajcych si wydarzeniach, lecz musiaem zrozumie powody, dla których dzieje si tak, a nie inaczej. Tote podczas kadej udanej podróy poza ciao usiowaem dowiedzie si, kto ni kieruje, kto j prowadzi. Pocztkowo moi przewodnicy byli niezauwaalni. Nikogo nie widziaem i nikogo nie syszaem. Miaem jednak wraenie, e za mn si kto znajduje - jaka istota, która wskazuje mi dokd mam si uda. Gdy odwracaem si chcc j zobaczy, nie mogem nikogo dostrzec, ale czuem, e jest to kto yczliwie do mnie nastawiony. Tak, nie byem sam, lecz w towarzystwie innej istoty - co do tego nie byo adnych wtpliwoci.

Ponownie przewertowaem swoje notatki i zauwayem w nich co, co poprzednio uszo mej uwagi. Opuszczaniu ciaa od samego pocztku towarzyszyy przyjacielskie istoty. Byem zdumiony, e zignorowaem tak oczywisty fakt. Teraz, dziki wieemu spojrzeniu, ich obecno wyranie rzucaa si w oczy. A wic rka pomagajca mi wydosta si, do na moim ramieniu, czy te odpowied na moje przeraliwe wrzaski - to byy przecie jedne z subtelnych dowodów ich wsparcia. Swego czasu istoty te nazwaem pomocnikami i myl, e to nie najgorsze okrelenie i e mona by przy nim pozosta. W kocu zrozumiaem, e moimi doznaniami kierowali wanie owi „niewidzialni pomocnicy" a nie „wysze ja", któremu -jak sdziem - powierzaem t funkcj.

Od chwili, gdy zdaem sobie z tego spraw, próbowaem nawiza jaki kontakt z tak towarzyszc mi istot (istotami?), lecz bez rezultatu. W tym miejscu musz co sprostowa. Wydawao mi si tylko, e z ich strony nie ma adnego odzewu, gdy nie werbalizowali wypowiedzi. Docieray one do mnie w postaci obrazów i akcji, a niekiedy dozna i odczu. Po jakim czasie zaczem sobie uwiadamia, e odbieram te przekazy, mimo i s wyraone w innej ni znana mi mowie, e si tak wyra. My, ludzie, znamy tylko ten jzyk, który sami wymylilimy. Tymczasem okazao si, e ilekro zwracam si do mych niewidzialnych przyjació, zawsze dostaj od nich odpowied, i to niezalenie od sposobu, w jaki si z nimi komunikuj. Potwierdzay to w duej mierze moje wczesne notatki. Tak wic moje ego odzyskao troch utraconej pewnoci siebie.

Nadal pozwalaem im prowadzi si podczas podróy poza ciao, gdy bez wzgldu na to kim byli, znali si na tym bez porównania lepiej ode mnie. Usiujc nawiza z nimi kontakt, za kadym razem próbowaem innego sposobu porozumiewania si, a wreszcie trafiem na waciwy. Odtd do istoty, która przypuszczalnie znajdowaa si za mn, kierowaem niezwerbalizowane myli, wyraajc je za porednictwem obrazów, dziejcej si akcji, bd przekazujc pewne uczucia i emocje. Odpowied przychodzia natychmiast - zawsze w tej samej formie. Przedstawiano mi kilka moliwoci zachowania si w tej samej sytuacji, zestawionych w sposób uatwiajcy mi zrozumienie, jak powinienem postpi. Musz przyzna, e bardzo wolno uczyem si tej nowej „mowy", podczas gdy „ONI" wykazywali zdumiewajc wrcz cierpliwo. I w ten oto sposób zrodziy si podwaliny systemu zwanego dzi komunikacj niewerbaln (NVC). Dla mojej wiadomoci by to milowy krok naprzód. Wiedziaem ju, e istnieje co takiego jak komunikacja niewerbalna i zrozumiaem, na czym polega rónica midzy tym, a dotychczas mi znanym sposobem porozumiewania si. Nic doda, nic uj.

Od momentu, gdy wzajemnie zaaprobowalimy ten sposób kontaktowania si, coraz dalej zapuszczaem si w swoich podróach poza dao, a zarazem przeywaem je znacznie intensywniej.

Czsto prowadzono mnie do miejsca, które mona by nazwa szko. Miejsce to cakowicie rónio si od zapamitanej przeze mnie szkoy dla osób przebywajcych poza ciaem w czasie snu. Tutaj - zaznaczam, e uywam swobodnego przekadu na jzyk werbalny - rol nauczyciela penia promieniujca lnicym, biaym wiatem... kula. Odczuwaem wibracje pozostaych istot - przypuszczaem, e to uczniowie - znajdujcych si wszdzie wokó mnie, ale na tym si koczyo. Nie dostrzegem adnego ksztatu, niczego, co by tumaczyo, kim i czym one s. Nauka polegaa na zarzucaniu ucznia mnóstwem nastpujcych jedna za drug empirycznych wiadomoci, które naleao natychmiast sobie przyswoi oraz bombardowaniu go kulami myli, których faktycznej nazwy nie sposób wyrazi sownie, a które ja nazwaem rotami. Jest to najwyraniej bardzo popularny sposób porozumiewania si w komunikacji niewerbalnej. To co zdoaem z tej nauki zapamita, próbowaem, wprawdzie z mieszanymi rezultatami, przetransponowa na ludzki jzyk. Jednak w aden sposób nie potrafi powiedzie, czemu ma suy taka wiedza w naszym codziennym, uwarunkowanym przez czas i przestrze yciu. Moe stanowi przygotowanie do nastpnej inkarnacji, moe do wykorzystania w innych, niematerialnych systemach energetycznych, a moe zrozumienie tego po prostu przerasta moje moliwoci. To ostatnie przypuszczenie wydaje si najbardziej prawdopodobne.

A wic nasze stosunki przybray cakowicie now posta. Zaczem ufa memu niewidzialnemu przewodnikowi (przewodnikom?) bardziej ni sobie samemu. Podam przykad. Nigdy nie darzyem penym zaufaniem obsugi pasaerskiego samolotu - by moe wynika to std, e zbyt dobrze znam si na sprawach pilotau. Ale czasami musz szybko przenie si z miejsca na miejsce, wic wsiadam do samolotu, zapinam pasy i lec - niespokojny i ze skurczonymi miniami. W tych warunkach oczywicie nie ma mowy o zaniciu.

Podczas podróy poza ciao byo zupenie inaczej. Pomocnicy wiedzieli znacznie lepiej ode mnie, dokd i w jaki sposób prowadzi ten „samolot". Moja ufno i wiara w nich wzrastaa z kadym „lotem". W tym przypadku nie zrezygnowaem tak, jak podczas podróowania fizycznymi samolotami, lecz wraz z komplikowaniem si trasy, uwiadamiaem sobie, jak mao wiem. Istoty, które mnie „pilotoway" nazwaem zdrobniale „INSPEKAMI", co stanowio skrót od „istoty rozumne" (ang. INSPECS - skrót od Intelligent Species), a z czego mona by wycign wniosek, e ludzie istotami rozumnymi nie s.

Dziki ich pomocy czuem si cakowicie bezpieczny, mogem wic mielej i bardziej ni dotychczas wiadomie zapuszcza si w rejony cyklicznych piercieni okooziemskich. Wiedziaem, e w razie potrzeby wybawiliby mnie z opresji, jakkolwiek zorientowaem si, e mamy nieco odmienne pojcie o niebezpieczestwie, bowiem, gdy zdawao mi si, e ju ze mn koniec i wrzaskliwie wzywaem ich na ratunek, „ONI" dopiero za ósmym czy dziewitym razem wycignli do mnie pomocn do. Stosowana przez nich praktyka bya czci systemu intensywnego uczenia si.

Mieli ulubion metod nauczania - symulacj. By to szybki szybki sposób przekazywania wiedzy, a przyswojone t drog wiadomoci zapamitywao si na zawsze. Symulacja polegaa na tym, e INSPEKI odtwarzay obrazy takich sytuacji, z którymi stykamy si na Ziemi, a uczcy si - w tym przypadku byem nim ja - odbiera je w swojej wiadomoci. Obrazy wydaway si tak realne, e nie potrafiem powiedzie, gdzie koczy si rzeczywisto, a zaczyna fikcja. Nie wiem, jak daleko sigaj imitacyjne uzdolnienia moich nauczycieli, i nie mam pojcia w jakim zakresie stosuj oni technik, o której tu mowa. By moe tak jest tylko w moim konkretnym przypadku, ale nie sdz. Uwaam natomiast, e naleaoby si powanie zastanowi nad moliwociami uycia symulacji w innych dziedzinach.

Jeli o mnie chodzi, posugiwano si ni przewanie wtedy, gdy trzeba byo prdko usun jak drobn emocj, która utrudniaa mi percepcj, bd zaciemniaa jej obraz. Czasami taka emocja powodowaa zachwianie równowagi. Na ogól nie zdawaem sobie sprawy z takiego zaburzenia, ale moi nauczyciele widzieli je i obiecywali zlikwidowa. Lekcja odbywaa si tylko wtedy gdy wyraziem na ni zgod. Poniewa wszystkie pokazywane mi wydarzenia sprawiay wraenie prawdziwych, powoli zaczynaem je... przeywa, zazwyczaj byy to krótkie, nieskomplikowane incydenty, zmuszajce do podjcia decyzji w bardzo niesprzyjajcych okolicznociach.

Cz zasadnicza - nauka, któr naleao gruntownie sobie przyswoi - stanowia racjonaln i konstruktywn analiz mojego problemu. Jeli nie nadaem za akcj, symulacj powtarzano a do skutku. Nawet podczas powtórki nie mogem pozby si wraenia prawdziwoci odtwarzanych scenek. Dopiero po zakoczeniu szkolenia rozumiaem, czemu ono suyo.

Kiedy nasi eksperymentatorzy z laboratorium nawizali wspóprac z istotami rozumnymi posugujcymi si jzykiem werbalnym, niektóre z nich bardzo mi przypominay INSPEKI. Co wicej, istoty te witay mnie jak dobrego znajomego, a i ja czuem, e s mi bliskie.

Nigdy nie spytaem INSPEKÓW wprost o to, jakie zadanie maj do wykonania na Ziemi. Przypuszczaem, e s po prostu istotami, które zakoczyy ju ludzk edukacj, a teraz zamieszkuj zewntrzne piercienie i peni rol naszych pomocników. Zachowywali si podobnie do nas, z tym, e poziom ich wiedzy oraz technologia wskazyway na czerpanie z daleko gbszych róde ni ludzkie dowiadczenie. Przemawiaby za tym fakt, i zdawali si nie podlega cyklom piercieni. Wobec tego pytanie o motywy przywiecajce ich dziaalnoci wygldaoby na brak szacunku. A moe celowo nie pytaem o pewne rzeczy w obawie utraty tego, co ju udao mi si uzyska? Moe to wanie byo powodem, i nie komunikowaem si z nimi podczas OOBE w sposób bezporedni i wiadomy?

Czowiek jest jednak beznadziejnie gupi - nie umie pozostawi spraw ich wasnemu biegowi. Pewnej nocy przyszed mi do gowy pomys, który postanowiem zrealizowa, a wic gdy odczuem wibracje INSPEKÓW sdziem, e tak jak zwykle, nakieruj si na sygna - ident. Tymczasem okazao si, e jeszcze wiele musz si nauczy. wiadczy o tym nastpujca historia. Spisaem j na podstawie notatek, starajc si, aby po przeoeniu na jzyk werbalny bya cho troch zrozumiaa dla czytajcego.

Czas: 2.17 rano... sypialnia... Obudziem si po upywie dwóch cykli snu, byem wypoczty i odprony... opuciwszy ciao fizyczne metod rotacji znalazem si w drugim ciele... po wytoczeniu si z drugiego ciaa wyczuem ident „INSPEKA"... by wprawdzie do saby, lecz sdziem, e to wystarczy... Nakierowaem si na... proces sigania i rozcigania si przebieg normalnie... szybko przedostaem si poza system piercieni, czym nie byem wcale zdziwiony... Ciepo, jakie teraz zaczem odczuwa stawao si nie do zniesienia, wic ju, ju miaem wraca, gdy runem naprzód, walc w co gow, a si zatrzso... Wycignem rk i dotknem bariery - bya gadka, twarda, z nieprzenikalnego materiau... Przyszedem jako do siebie, cho wci czuem si le z powodu gorca. Mylaem, e to koniec sznura spowodowa mój upadek i, e pora wraca do fizycznego ciaa... a wtedy przede mn zajaniao bardzo mocne, byszczce wiato o owalnym ksztacie, które po jakim czasie przybrao posta wysokiego humanoida... skulony, cofaem si przed tym blaskiem, a zdawao si to trwa wiecznie... po chwili zrobio si chodniej i byem w stanie tolerowa ow jasno.

(Czy tak jest dla pana lepiej?)

„Lepiej" to byo zbyt sabo powiedziane. Jeszcze chwila i bybym si roztopi.

(Wyrn si pan w gow?)

No có, mona by to tak okreli. Zwykle miaem gow z przodu, podczas gdy teraz...

(Nie ma si czym przejmowa. Ma pan mocn gow, panie Monroe.)

Wytrcio mnie to cakowicie z równowagi. Nigdy nie przyszoby mi na myl, e Bóg moe mie poczucie humoru. A na dodatek ten ich zwyczaj zwracania si do mnie per „panie Monroe"! Wyprostowaem si. Miaem nieomal ch ich uciska.

(S bardziej odpowiednie sposoby...)

Byem oszoomiony. Unosiem si próbujc zrozumie, co si waciwie wydarzyo.

(To, czego pan dowiadczy, bardzo przypomina zjawisko, które wasi uczeni nazywaj fal stojc. Takie zjawisko zachodzi wówczas, gdy dwie energie poruszajce si z jednakow prdkoci fazow zderzaj si, w wyniku czego nastpi ich zanik. A waciwie to energia nie zanika wówczas cakowicie, lecz zmienia posta, przechodzc w inne stany dynamiczne.)

Zaómy, e ju rozumiem, co si stao. Ale nadal nie mam pojcia, gdzie jestem. Jeli zapytam...

(„Gdzie" jest pojciem wzgldnym. Chcc wytumaczy, co si z panem teraz dzieje w sposób najbardziej z waszego punktu widzenia racjonalny, naleaoby powiedzie, e znajduje si pan tu przed wrotami do naszej rzeczywistoci, w punkcie przemiany. Przysuy si do tego uyty przez pana ident.)

Patrzcie! Jednak istnieje brama do niebios! A czy nie powinna ona by zbudowana ze zota i/lub pere?

(Ma pan racj. Wszystko zaley od nastawienia obserwatora.)

Nareszcie zrozumiaem. Komunikowalimy si bardzo szybko i w tak naturalny sposób, e po prostu nie zdawaem sobie z tego sprawy. A wic znajdowaem si w punkcie przemiany, niedbale rozmawiajc (prostuj: porozumiewajc si) z t istot o cudownych wibracjach, zupenie jak gdybym gawdzi z nowym przyjacielem. ON/TO odpowiada na moje pytania, zanim zdoaem je zada. Wynikaoby z tego, e opanowaem Komunikacj niewerbaln znacznie lepiej ni to sobie uwiadamiaem. Nawet gdybym chcia, niczego nie udaoby mi si zatai, gdy TO odczytywao kad moj myl. Otworzyem si cakowicie.

(Nie jest to konieczne, panie Monroe.)

Natychmiast zorientowaem si, dlaczego, TO/ONO byo czci procesu. Jednak miaem racj podejrzewajc, e moimi podróami kieruje zewntrzne ródo inteligentnej energii.

(Tak, jeli wzi pod uwag wasz obecn potrzeb indywidualizowania.)

Automatycznie zrodzio si pytanie. Od kiedy to trwa? Dopiero niedawno uwiadomiem sobie obecno pomocników i wizaem j z pocztkami mojej dziaalnoci poza ciaem. A jak byo przedtem? Czy ONI zawsze...

(Dowie si pan we waciwym czasie.)

Wprawdzie mog by pewnym tylko tego, czego sam dowiadczyem, ale sdz, e kontaktuj si równie z innymi ludmi...

(Z bardzo wieloma, jeli uywamy innych metod, a w tym miejscu z nielicznymi.)

Wiedziaem, e nie mogo mnie spotka nic lepszego. Jednake nie przestaway mnie intrygowa istoty, z którymi wanie rozmawiaem.

(Jest nas duo. Wielu z nas ju pan pozna!.}

A wic nie myliem si uywajc liczby mnogiej mówic o moich pomocnikach. Naleao jeszcze co wyjani. Do tej pory miaem nadziej, e nie maj mi za ze, i nazwaem ich INSPEKAMI. Teraz to okrelenie wydawao mi si wrcz niestosowne.

(Jest równie dobre, jak kade inne.)

Ciekawio mnie, czy s to te same istoty, z którymi zetknem si podczas pracy w laboratorium.

(W pewnych przypadkach tak, cho nie zawsze.)

Chciaem zapyta o tyle rzeczy, a teraz jest ku temu najlepsza okazja...

Nie mogem powstrzyma si przed zadaniem nastpnego pytania. Zadabym je bez wzgldu na wypywajce std konsekwencje - nawet gdybym wiedzia, e odpowied jak usysz, moe mnie zabi.

(Nie zabije, ani jeden wos panu z gowy nie spadnie. Jest pan przygotowany na przyjcie odpowiedzi. wiadczy o tym ju sam fakt, e si pan tutaj znalaz, e przywioda tu pana ciekawo, mówic waszymi sowami. Nie, nie stworzylimy tych form energetycznych, które obecnie dowiadczaj ludzkiego ycia. Tak jak my, istnielicie jeszcze zanim Ziemia przybraa swój obecny ksztat - fizycznej planety zamieszkanej przez yjce w czasoprzestrzeni istoty zwane ludmi. A ludzkie dowiadczenie to zaledwie czstka tego, czym jestecie w istocie. Niemniej jednak jest to wana czstka.)

Próbowaem zrozumie, dlaczego bycie czowiekiem jest takie wane, po co waciwie zdobywamy ludzkie dowiadczenie.

(Zaraz... Jak bycie powiedzieli? I tak kropla wody nie zdoa poj, czym jest cale morze, ocean lub fala, która wyrzuca j wanie na piaszczysty brzeg.)

Chwileczk! Powiedzieli to zupenie jak ludzie. A wic prawdopodobnie s istotami, które maj ju za sob ten etap ewolucji, jakim jest zdobywanie ludzkiego dowiadczenia.

(Istotnie, cz z nas bya ju ludmi, a poniewa nale do tej mniejszoci, wytypowano mnie do rozmowy z panem.)

Mniejszo... Ciekawe, co ONI rozumiej pod pojciem mniejszoci: pi, dziesi, tysic...

(Trudno jest dokadnie okreli, ilu nas jest. Moliwe. ze sto razy wicej ni wszystkich ludzi yjcych teraz na Ziemi.)

Z tego wynikaoby, e istnielicie jeszcze zanim powstaa ludzko.

(To prawda. Przed powstaniem ludzkoci. Tak jak i wy.)

Jeli kilka setek bilionów jest mniejszoci, to cao musi stanowi wielk liczb.

(Nie, wiemy dokadnie, ilu nas jest. Nie trzeba liczy poszczególnych czci caoci.)

Skoro jest was tak duo, musicie mie jeszcze inne wane sposoby zdobywania wiedzy, takie których nie znaj ludzie.

(Nasze sposoby zdobywania wiedzy w niczym nie róni si od tych, z którymi zetkn si pan na waszej planecie. We wszystkich czciach tego, co znacie pod nazw fizycznego universum, istnieje mnóstwo orodków, które nazwalibycie szkoami rozwoju wiadomoci.)

Zao si, e istoty, o których mówimy, korzystaj ze wszystkich dostpnych sposobów zdobywania wiedzy.

(To jest z góry wygrany zakad, panie Monroe.)

Wtedy nastpio co, czego zupenie si nie spodziewaem. Nagle opuci mnie strach. Poczuem ciepo i wielkie zrozumienie. Byo to uczucie podobne do tego, jakie towarzyszy starej, gbokiej przyjani. Pomimo to nadal ywiem szacunek dla tych istot, które wygldem wcale nie przypominay anioów. O ile w ogóle byy anioami.

(Jeli pan chce, zaraz wyrosn nam skrzyda.}

Nie, nie, tylko nie to. Bardzo prosz - adnych skrzyde. Ani aureoli. Kiedy tak staem, wpatrujc si w mojego przyjaciela INSPEKA, przysza mi do gowy pewna myl. To by bardzo wyrany percept. Teraz ju wiedziaem, czym byty, znane nam z przekazów, wietliste postacie otoczone aureol. Otó osoby przeywajce chwile nadzmysowego widzenia, „dorysowyway" aureole nad gowami pojawiajcych si im czekoksztatnych istot, chcc odróni je od zwykych ludzi. Ciekawe, jak czsto historia ludzkoci notowaa przypadki takiego nadzmysowego widzenia? A wic czynicy cuda, wici, szamani oraz ci, którzy przyszli na Ziemi po raz ostatni, by zakoczy cykl ludzkich wciele - bez wtpienia oni wszyscy musieli dowiadcza takich chwil.

(Bez wtpienia, oni wszyscy.)

Musiaem to jeszcze dokadnie przemyle. Z tego, co przed chwil dotaro do mej wiadomoci, wyranie wynikao, e INSPEKI istniay ju na dugo przed powstaniem ludzkoci. Myl, e egzystuj od co najmniej kilku milionów lat.

(To prawda. Jeli przy j stosowane przez was kryteria mierzenia czasu, mona powiedzie, e istniejemy od milionów lat. Tak samo. jak pan i wszystkie energie, które kiedykolwiek przybieray ludzk posta - jeli spojrze na to z waszego punktu widzenia.)

Czy z tego wypywaby wniosek, e my ludzie - mam na myli nie zmaterializowan cz naszej energii - w istocie jestemy INSPEKAMI, nie zdajc sobie z tego sprawy?

(O ile nam wiadomo, zostalimy stworzeni przez to samo ródo.)

Ale przecie nie jestemy tacy sami jak wy.

(Trudno jest to wytumaczy przy pomocy terminologii, któr si posugujecie. Spójrzmy jak jest zbudowana materia. Skada si z wielu rónych form. Te, które poruszaj si dorodkowo nazwalicie podstrukturami lub atomami. Ich cigy ruch powoduje tworzenie si duych struktur czsteczkowych, czego efektem jest powstawanie odrbnych ukadów. Wasi uczeni dostrzegli energetyczn zaleno midzy tymi czsteczkami. Uwiadomili sobie ruch wirowy samej czsteczki. To wirowanie powoduje sia twórcza. Jest ona nasz wspóln cech.)

Takie zaoenie wyjaniaoby ogromne rónice wystpujce midzy znan mi rzeczywistoci a t, której dowiadczaem podczas pobytu poza ciaem. Rónice tak diametralne, e nie byo mowy o jakiejkolwiek zbienoci, czy choby podobiestwie tych wiatów.

(Komplikuje pan co, co w naszej rzeczywistoci jest bardzo proste. Taki nieprawdziwy obraz powstaje w paskiej wiadomoci w wyniku iluzji czasoprzestrzeni, która znieksztaca percepcj.)

Spróbuj jeszcze raz. Musi istnie jaka zaleno midzy INSPEKAMI a ludmi. W przeciwnym razie nie zaprztaliby sobie nami gowy. Z jakiego powodu potrzebuj nas, a my z kolei - ich. Jeszcze przed nami zdobyli ludzkie dowiadczenie. Wci trafiam kul w pot.

(Wszystkie paskie spostrzeenia s suszne - pomijajc nieliczne wyjtki.)

Gdzie z tyu dotar do mnie nieprzyjemny sygna, z tyu... Z jakiego tyu? Sygna stawa si coraz bardziej natarczywy i denerwujcy. Próbowaem go zignorowa. To, co akurat robiem byo niezwykle wane i nie mogem tego przerwa. Zamierzaem skoncentrowa si na nastpnym pytaniu-myli, ale sygna wci mi przeszkadza. Odwróciem si sdzc, e w ten sposób si go pozbd, a wówczas zdaem sobie spraw, e oznacza on konieczno powrotu do ciaa. Racja, zupenie zapomniaem o swoim ciele fizycznym! Musiaem do niego wraca, cho nie miaem na to najmniejszej ochoty. Taka szansa moe si wicej nie powtórzy...

(Moemy spotyka si w tym miejscu tyle razy, ile pan tylko zechce. Aby to panu uatwi, wylemy silniejszy sygna naprowadzajcy.)

Przesali mi wibracje ciepej, penej zrozumienia przyjani i jeszcze jakiego, znacznie silniejszego, uczucia. Z wdzicznoci odwzajemniem si tym samym. Nastpnie przywoaem ident fizycznego ciaa i rozcignem si. Miaem wraenie, e powrót trwa krótko - machinalnie wsunem si najpierw do drugiego ciaa, a potem do fizycznego. Z przyzwyczajenia spojrzaem na zegarek: bya 2.23 rano. Czyby trwao to tylko sze minut? Natomiast powód dla którego musiaem wróci, okaza si niezwykle banalny. Zajty mylami o tym, co wydarzyo si podczas tych szeciu minut, wstaem z óka i poszedem do azienki opróni pcherz.

Przez reszt nocy spaem bardzo mao, o ile w tym przypadku w ogóle mona mówi o nie.

Natok codziennych spraw i zwizane z tym napicie oraz podniecenie towarzyszce oczekiwaniu na dalsze kontakty i próby wychodzenia z ciaa, uniemoliwi mi spotkania z INSPEKAMI na dobrych kilka tygodni. Miaem kopoty z osigniciem stanu pomidzy jaw a snem. Kiedy ju udao mi si zrelaksowa, po prostu... zasypiaem. Wiedziaem, i jest to spowodowane tym, e si za bardzo wysilam, e usiuj „wymusi" OOBE, ale nic nie mogem na to poradzi. Wreszcie zaniechaem wszelkich prób i... poszo gadko.

Czas: 4.45 rano... obudziem si wypoczty, znacznie póniej ni zwykle i po oderwaniu si od ciaa metod rotacji, bez trudu znalazem si w drugim ciele... Wyjcie z drugiego ciaa byo równie atwe, przywoaem sygna naprowadzajcy... Jest! Jest! Opanowaem podniecenie... signem i rozcignem si, podajc za identem. Po jakim czasie (miaem wraenie, e trwa to krótko) zatrzymaem si... Przede mn staa wietlista | posta, a za ni inne. Próbujc zachowa spokój i obojtno, skoncentrowaem si na promieniowaniu, które poprzednio tak mnie mczyo. Teraz byo zupenie znonie - a moe po prostu zaczynaem si do niego przyzwyczaja.

(I jedno, i drugie, panie Monroe. Zagodzilimy je nieco, ze wzgldu na pana.)

Wiele razy wyobraaem sobie, jak bdzie wygldao nasze nastpne spotkanie, jak podejm przerwan dyskusj. Przygotowaem nawet kolejno zadawanych pyta, liczc si z tym, e nasza rozmowa znów zostanie gwatownie przerwana. A teraz nie wiedziaem, od czego zacz. Pierwsze pytanie, pierwsze pytanie...

(By pan ciekaw, jakie powizania cz nas z istotami, które wczeniej od was zdobyy ludzkie dowiadczenie...)

I do azienki! Co za bezsens! Przecie tym razem zrobiem wszystko, aby temu zapobiec. adnej kawy, bardzo mao pynów...

(Czy przypadkiem nie przywizujecie zbyt duej wagi do przyczyny i skutku?)

Uwolni si od przywizani No wanie, musz to zapamita! A co to za istoty stoj za moim przyjacielem? Nie przypominam ich sobie...

(Jak pan susznie zauway, w tym spotkaniu bior udzia jeszcze inni sporód nas. Jest pan spostrzegawczy. S, jak by pan powiedzia... zainteresowani, nie, ,,ciekawi" to lepsze okrelenie. Bardzo dobrze je pan zna.)

Jestem przekonany, e tym razem nie obejdzie si bez pomocy, rozmawiam bowiem z istot, a waciwie z istotami, które ze wzgldu na ich ingerencj w ludzkie ycie uwaano za samego Boga, róne bóstwa, anioy, szatana...

(Nie zamierzalimy tego robi. Chcielimy tylko poczyni pewne... poprawki.)

W takim razie mam do czynienia z UFONAUTAMI i latajcymi talerzami. Myl, e to nawet lepiej pasuje do obecnie panujcych teorii kulturowych.

(Tym razem przegraby pan zakad, panie Monroe. Istoty, o których pan mówi, s reprezentantami innego ukadu. Wkrótce si pan o tym przekona.)

Lepiej dam temu spokój, nie trzeba zbacza z tematu. Dlaczego robicie te poprawki - wszystko jedno, czym one s?

(Uywajc waszych okrele naleaoby powiedzie, e niezwykle istotnym elementem dowiadczenia yciowego jest wolna wola. atwo wic przewidzie, ze ludzie bd zbacza z wyznaczonej im cieki. Owe poprawki to tylko... nie mog znale waciwego okrelenia... regulacja. Tak. regulacja.)

W tym momencie nadszed percept. Uwiadomiem sobie ogromn maszyn... niezwykle skomplikowan... krcio si po niej mnóstwo INSPEKÓW, tu obracay pokrtem, ówdzie zaworem, zdejmoway i czyciy filtr, dopasowyway fale na oscyloskopie, sprawdzay przepyw woonej energii. Przepyw! To byo wanie to! Istoty, z którymi rozmawiaem, zajmoway si regulowaniem przepywu energii w ludzkim yciu! Po chwili wyobraenie maszyny cakowicie si zataro, a pozosta widok Ziemi z okalajcymi j piercieniami ludzkiej energii, zjawiskowy w swej istocie...

(Ten percept wskazuje, i czyni pan postpy.)

Ale skoro INSPEKI stworzyy ludzkie ycie, to powinny byy przewidzie, e bdzie ono wymagao... zachowania cigoci, e trzeba je bdzie modyfikowa.

(Nie stworzylimy ani znanej wam czasoprzestrzeni, ani ziemskiej planety, ani ludzkoci, ani samej energii. To nie jest nasze zadanie, jak by pan powiedzia. Zajmujemy si uwalnianiem najczystszej energii i przekazywaniem jej na zewntrz, tote, jeli zachodzi potrzeba, wyrównujemy wewntrzny przepyw.)

Chciabym i ja spróbowa czego takiego. Zobaczy, jak wyglda ycie w czystej formie, bez adnych znieksztace.

(Zapoznamy pana z pierwotnym planem, z planem stworzenia.)

Cierpliwo to najwiksza zaleta...

(Mówic waszymi sowami, ludzkie ycie zostao tak zaplanowane, e najpierw musicie nauczy si chodzi, a dopiero potem - lata. Ci, którzy chc najpierw lata, musz wróci i przypomnie sobie, e dopiero co nauczyli si chodzi. To byo konieczne w pana przypadku.)

Teraz przysza kolej na jedno z trudniejszych pyta. Dlaczego wanie ja? Dlaczego akurat ja zaczem od latania?

(Odznacza si pan pewn cech charakteru, dziki której moe pan wykona bardzo wane zadanie majce wielkie znaczenie na obecnym etapie rozwoju ludzkiej wiadomoci.)

Co to za cecha! O jakim zadaniu oni mówi! Chyba jest mao wane, jeli nie potrafi go sobie uzmysowi.

(Musi pan dokona wiwisekcji, gdy jedyn osob, która zna pana naprawd jest... pan sam. A zadanie wykonuje pan bardzo dobrze - co byo zreszt do przewidzenia.)

Wprawdzie nie orientuj si, na czym ono polega, ale sdz, e kto pomaga mi je wykonywa... Za szybko, nie od razu, trzeba to wyjani po kolei... Zaraz, a wracajc do pocztku mego „latania" - czy ju wtedy mi pomagano?

(Tak, udzielono panu wówczas pewnego wsparcia. Motorem paskiej dziaalnoci bya jedna z waciwoci paskiego charakteru. Powinien pan wiedzie, o któr z nich chodzi. Kieruje paskimi poczynaniami tak czsto, i musi pan zdawa sobie z niej spraw.)

Nagle pojawi si percept. Wiedziaem ju, o jak cech mego charakteru chodzi. Miaem do niej ambiwalentny stosunek - zawsze przynosia wicej kopotów ni korzyci. No tak, maj na myli ciekawo.

(Racja.)

A przecie znane przysowie mówi, e „Ciekawo to pierwszy stopie do pieka".

(W tym przysowiu jest mowa o ciekawoci innego rodzaju. Rzeczywicie, taka ciekawo moe doprowadzi do zguby. Ale ludzkie ycie ma wiele form.)

Gdybym wiedzia, na czym polega moje zadanie, atwiej by mi je byo wykona.

(Podczas nastpnych spotka spróbujemy uprzytomnia panu, jak funkcjonuje cao, której malutk czstk pan stanowi. Bez tej wiadomoci nie zdoa pan uzyska jasnego perceptu, lub innymi sowy - wszystkie otrzymane przez pana roty bd zawieray faszywy obraz wykonywanego przez pana zadania.)

Uchwyciem si obietnicy zawartej w owiadczeniu, jednoczenie czujc, e nie zasuguj na to, co mnie spotyka, e nie dorastam do stawianych mi wymaga... Byem zdumiony swoim zachowaniem... Z jakim tupetem ich wypytuj, a ta moja kompletna ignorancja! ...Zareagowali na byniecie moich myli tak mocnymi wibracjami, e niewiele brakowao, a stracibym panowanie nad sob i wybuchn paczem... W tych wibracjach nie wyczuwao si ani lekcewaenia, ani litoci, ani protekcjonizmu... Wyraay one uczucia znacznie silniejsze ni przyja i braterstwo, silniejsze od wizi rodzinnych i mioci, uczucia, których nie sposób byo wyrazi sowami... Gdyby powiedzieli, e mnie stworzyli, uwierzybym w ich bosko bez zastrzee.

(Nie stworzylimy pana. Nikt z nas nie jest Bogiem, panie Monroe.)

I na dodatek wiedzieli, jak przywoa mnie do porzdku. To ich „panie Monroe"! Gdybym w tej chwili znajdowa si w ciele fizycznym, rozemiabym si z ulg. Musz im podzikowa, to byo mi potrzebne.

(Mamy dla pana jeszcze inne imi. Moemy go uywa, jeli pan sobie yczy.)

Wolabym, eby tego nie robili - przynajmniej na razie. Nie miaem nic przeciw temu, e zwracali si do mnie per „panie Monroe", gdy nie brzmiao to oficjalnie, w ich tonie nie czuo si dystansu. Byem ciekaw, od kiedy posuguj si tym identem.

(Jeden z nas uy kiedy tego okrelenia podczas spotkania w pana miejscu pracy... tak, w laboratorium, a póniej posugiwalimy si nim ju wszyscy.)

Od razu zorientowaem si, o którego z nich chodzi. Poprosiem, aby go ode mnie pozdrowiono.

(Ju to zrobilimy.)

Ale to nie uwalniao mnie od problemu. Nadal nie uzyskaem odpowiedzi na najwaniejsze pytanie. A skoro nie mam pojcia, dokd si udaj i w jakim celu, znów mog pój w niewaciwym kierunku. Doskonale zdaj sobie spraw, e zrobiem to ju wiele razy...

(Ju niedugo bdzie pan wszystko wiedzia. Nastpi bowiem gwatowny rozwój paskiej wiadomoci, w czym oczywicie panu dopomoemy. Ale najpierw trzeba zrobi cos innego. Pewien aspekt paskiego rozwoju wymaga jeszcze udoskonalenia. Trzeba si pospieszy, bo - mówic waszymi stówami - czas ucieka.)

Jeli licz czas wedug wasnych norm, moe to potrwa nawet milion lat. Do tej pory po mnie i po caej ludzkoci dawno nie bdzie ladu.

(Mówilimy o czasie dotyczcym paskiego obecnego ycia w ciele fizycznym. Poniewa naley przyspieszy rozwój pana wiadomoci zalecamy, aby jako jedynego sygnau naprowadzajcego uywa pan podanego przez nas identu. Do momentu pojawienia si go prosz koncentrowa si na swoim ciele fizycznym.)

Innymi sowy mówic - wraz z nadejciem sygnau skoczy si zabawa, trzeba bdzie wzi si do roboty.

(Na pocztek poddamy pana pewnym próbom. Bdziemy panu towarzyszy podczas tych dowiadcze, ale nie w pana fizycznej wiadomoci. Przygotowalimy wiczenia, które pomog panu wykona to zadanie. Chce pan spróbowa?)

Cho nie miaem pojcia, na czym to zadanie polega, przeczuwaem, e bdzie trudne. No, ale jeli wiczenia maj pomóc... Oczywicie, e chc spróbowa!

(W takim razie prosz zwróci si do wewntrz i mocno zamkn.)

KLIK!

Prowadz samolot. Jest to poyczony jednosilnikowiec. Nazywa si Navion. Teraz lec nad duym miastem. Obok mnie siedzi Bill. Znajdujemy si na wysokoci jakich szeciuset metrów, tu pod chmurami. Turbulencja jest nieznaczna. Przyrzdy pomiarowe wygldaj na sprawne. Jestem umówiony w miecie, nad którym wanie przelatujemy.

Bill nachyla si nade mn i wrzeszczy mi do ucha.

(Jeli chcesz zdy, musisz zaraz ldowa.)

Rozgldam si na wszystkie strony. (Nie widz lotniska.)

(Daj spokój z lotniskiem.) Bill wskazuje teren pod nami. (Musisz natychmiast ldowa. Tam!)

Potakujc, kieruj samolot w dó, zmniejszam szybko, zniam puap, teraz lec trójk, wykonuj agodn spiral, zastanawiajc si, gdzie wyldowa... na ulicy jest peno samochodów... o, szeroki, paski dach, odwracam si w kierunku Billa chcc zobaczy, czy aprobuje mój wybór, ale... nie ma go, po prostu go nie ma! Jeszcze raz sprawdzam wskazania przyrzdów - jestem poniej trzystu, prdko lotu: 600 kilometrów na godzin, schodz do stu pidziesiciu. Musz jak najszybciej wybra miejsce ldowania, w kocu jeli zatrzymam samolot na dachu, to nikogo nie zabij, a na ulicy... bior wic kurs na dach, klapy cakowicie wychylone, pikuj... opuszczam Naviona na wprost krawdzi dachu... trzeba unieruchomi wyjcy sygna alarmowy... wyczy aparatur sterownicz... opuci samolot, opuci... znia si, hamulce, naciskam na nie z caej siy... szybko zbliam si do przeciwlegej krawdzi dachu, teraz zwalnia, zaczyna ldowa, znia si... zatrzymuje! Wzdycham. Ju si nie trzs. Jest gorco, wic otwieram oson kabiny i wyskakuj z samolotu. Stoj na dachu i patrz na Naviona. Jest cay, nic mu si nie stao, nie wida ladu zadrapania... Trzeba zwróci go wacicielowi, ale jak? Przecie w aden sposób nie zdoam wystartowa z szedziesiciometrowego dachu. Wobec tego musz zdj skrzyda i spuci samolot na ulic przy pomocy dwigu, co za gupi pomys... dlaczego...

KLIK!

COFNICIE

KLIK!

...ulica czy dach... ulica, kierowcy zobacz, e lduj i zrobi mi miejsce na rodku jezdni... klapy cakowicie wychylone, pikuj... nie straci z oczu tego niszego budynku... dokadnie nad ulic, prosto w sam rodek... sprawdzam turbulencj, na skrzyowaniu boczne wiatry... nagy bysk, zatrzyma samolot... wydosta si std, wydosta si std, czy naprawd mnie nie widzicie?... trzeba unieruchomi wycie sygnau alarmowego... samolot opuszcza si na mnie, za szybko... pomie wiata, gorco, straszliwie gorco.

KLIK!

COFNICIE

KLIK!

Prowadz samolot. Jest to poyczony jednosilnikowiec. Nazywa si Navion. Teraz lec nad duym miastem. Obok mnie siedzi Bill. Znajdujemy si na wysokoci jakich szeciuset metrów, tu pod chmurami. Turbulencja jest nieznaczna. Przyrzdy pomiarowe wygldaj na sprawne. Jestem umówiony w miecie, nad którym wanie przelatujemy.

Bill nachyla si nade mn i wrzeszczy mi do ucha. (Jeli chcesz zdy, musisz zaraz ldowa.)

Rozgldam si na wszystkie strony. (Nie widz lotniska.)

(Daj spokój z lotniskiem.) Bill wskazuje teren pod nami. (Musisz natychmiast ldowa! Tam!)

(Nie dam si nabra!) odkrzykuj mu w odpowiedzi. (Spotkanie trzeba bdzie odoy, tak, nawet jeli strac przez to ten interes. No dobrze, a gdzie jest lotnisko?)

KLIK!

COFNICIE.

KLIK!

...Lecimy poyczonym samolotem. Jestem umówiony w miecie, nad którym wanie przelatujemy.

Bill nachyla si nade mn i wrzeszczy mi do ucha. (Jeli chcesz zdy, musisz zaraz ldowa.)

Rozgldam si na wszystkie strony. (Nie widz lotniska.)

(Daj spokój z lotniskiem.) Bill wskazuje teren pod nami. (Musisz natychmiast ldowa! Tam!)

miej si, przesuwam poprzeczk steru na stron Billa, zaciskam szelki spadochronu wokó klatki piersiowej, nastpnie odpinam pas bezpieczestwa i otwieram waz.

(Odprowad samolot!) - krzycz, skaczc tak daleko, by nie zawadzi o ogon samolotu. Pocigam drek D, czuj szarpnicie otwierajcego si spadochronu i zaczynam pyn w dó.

KLIK!

COFNICIE.

KLIK!

(...Dzikuj za propozycj poyczenia mi Naviona, ale prowadzi si go zbyt ciko i w aden sposób nie zdybym na umówione spotkanie, wobec tego zadzwoni i odwoam je...)

KLIK!

Znajdowaem si wród gstej mgy, siedzcy obok mnie Bill koysa si lekko.

(Trzeba przyzna, e zajo ci to do duo czasu!)

Przybladem, a po chwili zakoysaem si razem z nim. (Nic mi nie pomoge!)

Wygadzi si. (To tylko dla twojego dobra.)

Rozejrzaem si. (Gdzie jest...)

(Dostaem polecenie. A ty lepiej wracaj. Musisz przemyle jeszcze wiele spraw.)

Sfadowaem si. (Chyba tak. Do zobaczenia.) Odwróciem si, skierowaem do wewntrz. Odnalazem ciao fizyczne i wszedem w nie bez trudu. Usiadem na óku, nastpnie wstaem, woyem paszcz kpielowy i wyszedem na taras. Bya jasna, cicha i ciepa noc. Wci nie wiedziaem, dlaczego to wszystko si wydarzyo, ale nie miaem adnych wtpliwoci co do tego, e wydarzyo si naprawd. A skoro udao mi si dowiadczy czego takiego, to powstaje pytanie - ile jeszcze tysicy yjcych teraz na Ziemi ludzkich istot ma za sob identyczne lub podobne przeycia? A nawet jeli s ludzie, którzy przeszli przez takie jak ja próby, to komu o nich opowiedz? Zastanawiaem si te nad tym, jak wiadomo posiadaj istoty zamieszkujce inne planety krce wokó bilionów widocznych na niebie gwiazd? Czy jest to wiadomo zbliona do naszej? Przecie wszyscy jestemy poczeni polem rozumnej energii.

Kiedy tak staem i patrzyem w rozgwiedone niebo, czuem si bardzo may. Ale wiedziaem, e nie jestem sam. Wcale nie jestem sam.

Wstecz / Spis treci / Dalej

ROZDZIA DZIEWITY: TCZOWA DROGA

Od tej chwili zaczem akceptowa wieo przydzielon mi rol, bez wzgldu na to jaka ona jest. Przestaem pragn nowych przygód-podróy do innych systemów energetycznych, z istnienia których zdawaem sobie spraw. Zorientowaem si, e w czasie snu dzieje si wiele rzeczy, które póniej maj wpyw na moje wiadome myli i dziaalno w stanie czuwania. Nie dociekaem tego wierzc, e wszystko przebiega zgodnie z nakrelonym dla mnie planem. Jeli nawet wróciem do szkoy dla osób przebywajcych poza ciaem podczas snu, to mam nadziej, i zdobyt tam wiedz stosowaem w codziennym yciu.

Na przestrzeni kilku lat co jaki czas spotykaem si na sesjach instruktaowych z INSPEKAMI. Cigle uywaem tego identu, poniewa nie znaem lepszego, takiego, który nie byby zabarwiony kulturowo-filozoficznym znaczeniem. Ostatnie spotkanie z INSPEKAMI zdopingowao mnie do zebrania wszystkich notatek z moich dotychczasowych podróy poza ciao - i oto poszczególne przygody zaczy ukada si w co na ksztat mozaiki.

Ponisza relacja to po prostu przegld najwaniejszych i najbardziej niezwykych fragmentów tej mozaiki.

Aby skoncentrowa si na najistotniejszych sprawach i uczyni tekst zwizym, pominito w nich procedur wychodzenia z ciaa i powrotu do, z wyjtkiem przypadków, gdy miaa ona jakie istotne znaczenie. Kade z poniej opisanych wydarze rozgrywao si poza czasoprzestrzeni, w miejscu pooonym blisko kraca „terytorium" INSPEKÓW...

KLIK!

Gdybym czego pragn, gdybym by czego ciekaw - nie, to co wicej ni zwyka ciekawo - to chciabym dowiedzie si, nie tylko snu na ten temat domysy, ale przekona si, co si znajduje poza tym punktem... tam, gdzie ONI maj swoj siedzib...

(To kwestia pamici. Bdc na obecnym poziomie nie mógby -jakiego tu uy sowa? - znie wizyty u nas. Jeli sobie yczysz, przygotujemy ci do tych odwiedzin, ale takie przygotowanie nie bdzie wcale proste.)

Skoro stwierdzali, e to nie bdzie atwe wiedziaem, e sprawa wyglda o wiele powaniej ni mi si wydaje. Ale to byo wanie to, czego chciaem... tak!

(Dokonamy koniecznych poprawek w sposobie, w jaki odbierasz czasoprzestrze. To musi by twoja wiosna percepcja.)

KLIK!

...Bawi si na podwórku, jed trójkoowym rowerkiem po chodniku, zjedam na traw... soce schowao si za chmur, lecz jeszcze nie pada... kiedy zrobi si ciemno, zapal wiec w reflektorze z cynowej blachy, ale najpierw bd musia pój do kuchni po zapaki... gdy dorosn, bd mia bkitny samochód, który jedzie - AAAAARRRRR, AAAAARRRRR... póniej bd mia samolot, to jest to, czego chc najbardziej, samolot... wtedy bd móg wznie si ponad t czarn chmur, za któr wieci soce, potem bd unosi si i nurkowa w chmurze, IIIOOO, IIIOOO... a niech to, zaczyna pada, musz i do domu, jeszcze tylko jedno okrenie podwórka... mam wasny samolot, IIIOOO, IIIOOO... potny bysk wiata... biaego wiata, to byskawica!... Tirach!... spadem z rowerka... le na trawie, trawa jest mokra, musz wsta i pój do domu, zanie rowerek na werand, eby nie zmók... ale nie mog si ruszy, nie mog si ruszy, co si dzieje?... jest ciemno, nic nie widz... nic nie czuj... nie uderzyem si, nic mnie nie boli, lecz niczego nie widz, nie mog unie gowy z trawnika, musz wsta, mój rowerek zmoknie i zardzewieje, musz postawi go na werandzie... ale nie mog si ruszy, nie mog si ruszy! co robi?... co robi?... po prostu musz o tym pomyle i zaraz znajd si na werandzie, jak mogem o tym zapomnie! Jak mogem! Co si stao, e zapomniaem o czym tak wanym! No wanie! Wystarczy abym pomyla o tym, e chc dosta si na werand i zaraz tam bd. W ten sposób kady moe przenie si z miejsca na miejsce! I... ale oczywicie! Mógbym zrobi potrójny ruch i nie byoby ciemno... no tak, kady moe porusza si jednoczenie w trzech kierunkach bez skrcania, musisz to zrobi, jeli chcesz by twoja spirala obracaa si, co mi si stao, e zapomniaem o czym tak prostym!... Mógbym te „pocign skok" i... skok? Skok! Jeszcze co wyania si z mojej niepamici, przypominam sobie te wszystkie podstawowe rzeczy; nigdy nie przypuszczaem, e mona o nich zapomnie, wydawao si to niemoliwe, gdy s one tak wane, jak to, kim si jest, jake mogem o tym zapomnie? I jak mogem zapomnie o pozostaych znanych mi rzeczach? Jestem zdumiony, e mogem zapomnie!... zapomnie, zapomnie... Leje deszcz, jestem cay mokry i ubocony... ten ogromny huk to by grzmot pioruna, oguszy mnie, lecz teraz ju sysz i mog si porusza... nic mnie nie boli, a wic chyba nic mi si nie stao... musz zanie rowerek na werand, wzi szmat i wytrze ni wod i boto...

KLIK!

Teraz ju sobie przypominam! Byem bardzo may, bawiem si koo domu przed nadejciem burzy... piorun uderzy nie we mnie, lecz w sup wysokiego napicia na ulicy, ojciec powiedzia mi... oguszy mnie wstrzs... a on zaniós mnie na werand. Po kilku minutach doszedem do siebie... ale zupenie zapomniaem reszt tego, co si wydarzyo, jeszcze dzisiaj pamitam co jak przez mg, lecz nie potrafi odtworzy szczegóów...

(To przebysk tego, kim jeste, zanim zaczniesz zdobywa ludzkie dowiadczenie. Nie jest wane, w jaki sposób si to odbyo. Takie chwile przypomnienia czsto zdarzaj si podczas fizycznego ycia, lecz ich nie zauwaasz lub odsuwasz w zapomnienie i nikn wród natoku codziennych spraw. Ale zdarzenie pozostaje w podwiadomoci i wpywa na twoje póniejsze postpowanie.

Od tamtej chwili nie bae si tego, co nazywacie byskawic i grzmotem; sprawiay ci one przyjemno. To by jeden z rezultatów przypomnienia sobie czego, co istniao, zanim zostae czowiekiem, przypomnienia, które znalazo si blisko progu twej wiadomoci. Innym, znacznie waniejszym nastpstwem tej historii bya nieznaczna zmiana w twoim rozwoju, i cho nawet jej nie dostrzege, to wanie dziki niej osigne obecny poziom.)

Mam nadziej, e nie kady musi niemal zosta poraony piorunem, aby zacz si budzi. Nie byaby to metoda cieszca si du popularnoci...

(Wikszo tego typu wydarze ma tak agodny przebieg, e si ich nie zauwaa, ale pozostaj w podwiadomoci, skd w razie potrzeby mona je wydoby. Jeli sobie yczysz, mamy dla ciebie nastpn scenk.)

Jak mogem o tym wszystkim zapomnie!... Tak, oczywicie, bardzo prosz.

(Teraz zapoznasz si z jeszcze jednym obszarem swojej percepcji. Stanowi on t cz owego wyaniania si, o której dawno zapomniae. Bdziesz zdany wycznie na swoje siy. Nasza obecno ma tylko pomóc ci w przypominaniu.)

KLIK!

Chc posucha muzyki... mojej ulubionej muzyki... Umiem uruchomi patefon, bo si tego nauczyem, nauczyem si obserwujc po prostu, jak to robi inni... pokazaem jej, e potrafi to robi, a ona po przyjrzeniu si, jak wczam Victrol powiedziaa, e mog sam nastawia pyty, ale musz bardzo uwaa, eby ich nie zniszczy... wic nie zrobi nic zego, jeli wcz patefon... przysuwam do Victroli krzeso, na którym stan, eby pooy pyt na górze... musz jeszcze podnie cik pokryw, ale dam sobie rad... krc byszczc korb umieszczon z boku patefonu, coraz mocniej i mocniej, a do oporu, no, ju dosy, bo mogaby pkn spryna... otwieram drzwiczki Victroli, moja ulubiona pyta jest tam, gdzie j zostawiem, na pierwszej póce... musz bardzo uwaa eby jej nie stuc przy wyciganiu. Wchodz na krzeso. Po zdjciu papierowej obwoluty kad pyt na talerzu... na brzegu czarnej pyty ustawiam lnice, grube rami patefonu z ostr ig, robi to bardzo ostronie... teraz wszystko jest ju przygotowane... delikatnie przesuwam ma strzak i czarny krek zaczyna si obraca... zeskakuj z krzesa, biegn tam, skd bdzie sycha muzyk... z Victroli zaczynaj pyn muzyczne dwiki, ogarnia mnie spokój, zamykam oczy... przez duszy czas nic si nie dzieje, nie dociera do mnie nic poza muzyk, ale w pewnej chwili zaczynam odczuwa falowanie i mrowienie w nogach, przypomina to uczucie drtwienia stóp, ale nie boli, jest nawet do przyjemne, jednoczenie zaczynam sysze padajcy deszcz, mam wraenie jakbym przysuchiwa si bbnieniu kropli deszczu o dach, tyle e ten dwik przypywa i odpywa... muzyka cichnie... zanika... jest teraz zupenie cicho, nic nie sysz i niczego nie czuj... o, znów si pojawia, napywajc z dolnych czci mego ciaa... falowanie, mrowienie stóp i dudnienie deszczu... nigdy nie dowiadczyem czego równie wspaniaego... czekam, by si powtórzyo... nadchodzi, jeszcze mocniejsze, jest tak dobrze, e a boli, ale nie zwaam na ból, bo jest tak dobrze... znowu zanika... wiem, e wróci, i rzeczywicie - wraca... jeszcze mocniej, coraz mocniej, przenika cae moje ciao, jest to najlepsze i najradoniejsze uczucie, jakiego doznaem, czuj si tak szczliwy, e chce mi si paka, a ból jest tak silny, e dosownie przecina mnie na dwie czci... ponownie wraca i wychodzi doem, i wiem, e nie istnieje nic równie wspaniaego jak to, co odczuem przed chwil, aden ból nie bdzie silniejszego od tego, który wanie min... czuj, e znów si zacznie i wydaje mi si, e jeli cho troch si nasili, nie bd móg tego ju znie, ale pojawia si i jest jeszcze mocniejszy, jak dobrze, dobrze, dobrze... falowanie, mrowienie, ryk deszczu i ból tak mocny, e a dochodzcy do gowy, straszny, straszny, straszny, przejmujcy ból... jest tak dobrze i tak boli... nie bdzie ju nigdy niczego, co tak boli i równoczenie jest tak przyjemne, nigdy, nigdy... zaczyna zanika i wiem, e zawsze bd pamita to wielkie, wielkie szczcie i ten mocny, mocny ból, i nic ju nie bdzie tak dobre, ani nie bdzie tak bolao... o, znów nadchodzi, nie, nie!... nie mog tego znie, nie mog, nie mog! To niezwyke uczucie pobudza mnie do paczu, jest tak dobrze... i ból powoduje pacz, boli tak bardzo... niemoliwe, by istniao silniejsze uczucie od tego, które przeyem przed chwil, to byo silniejsze ze wszystkich, jakie s... nie moe ju by wiksze - takie uczucie przyjemnoci i bólu... ale jednak jest, jeszcze mocniejsze, krzycz ze szczcia i bólu, i wiem, e to jest najpotniejsze ze wszystkiego, co istnieje, niesamowita rado i pikno, których adna myl ani wiadomo nie s w stanie ogarn... i wiem, e ból to tylko cierpienie fizycznej struktury usiujcej pomieci w sobie wicej energii ni moe znie, i wiem, e pewnego dnia znów tego dowiadcz, tym razem nie czujc bólu, gdy bd lepiej rozumia, tak, to si stanie pewnego dnia, chwaa Ci... czuj podnoszce mnie rce, popakuj, otwieram oczy i podnosz gow. Ju nie sycha muzyki, a ona, moja matka, patrzy na mnie i co mówi...

KLIK!

...Tak, tak, pamitam, jak wielk satysfakcj sprawio mi pozwolenie uywania Victroli, czuem si wyróniony i byem z tego powodu bardzo dumny, nigdy nie stukem adnej pyty... Kiedy byem sam i nikt poza mn nie móg tego sucha, nastawiaem symfonie i opery, które lubia moja matka i jazzowe pyty z muzyk saksofonow, które dostaem od studenta z góry... wsuchiwaem si w nie, czujc ból i szczcie... pamitam, e takich samych wrae doznawaem podczas przygotowa do operacji gdy dawano mi narkoz - schemat by identyczny...

(Akceptacja bólu jako czynnika warunkujcego szczcie jest symbolem sprzecznoci istniejcej w yciu fizycznym. To, co wydarza si teraz nie jest zgodne z tym, co zapowiada przyszo - przynajmniej tak to odbieracie w iluzji czasoprzestrzeni. Z waszego punktu widzenia jest to niezgodno dwóch rzeczywistoci - te], któr nazywacie teraniejszoci i tej, któr okrelacie jako przyszo.)

Tak dobrze pamitam... jeli ma przyj szczcie, to zgadzam si na ból, oczywicie, jeli dam rad go znie...

(To nie jest konieczne. Twoja dzisiejsza wiadomo ma odniesienie w przeszoci. Moesz dostrzec dokd zdaj promienie czystej energii, któr nazwae mioci i zobaczy, jak te promienie przedostaj si na Ziemi w rónych odcinkach tego, co nazywacie czasem. Bdziemy ci towarzyszy podczas tego wydarzenia, ale decyzj musisz podj samodzielnie, zgodnie z wasnym wyborem. Czy jeste skonny podda si takiej próbie?)

Waciwie nie bardzo wiem, czego bd szuka, ale jestem przekonany, e ju nigdy tego nie zapomn. A jeli tego wanie szukam, znajd to.

KLIK!

Siedz na piasku przed naszym namiotem. Soce zachodzi, robi si coraz chodniej; wkrótce zapadnie zmrok i na pustyni bdzie bardzo zimno. Ogrzejemy si, bo roznieciem ogie z wielbdziego ajna... nazywam si Shola, a w namiocie jest moja kobieta i dwoje naszych dzieci: chopiec i dziewczynka. Umieramy. Widz wiosk w oddali i rozbyskujce w pómroku wiata ognisk. Przyjechalimy tutaj sprzeda towar, ale nie wpuszczono nas do wioski. Odpdzano nas kamieniami. Nie moemy przejecha przez pustyni do innej wsi, bo brakuje nam wody i jestemy chorzy. Mino ju tyle dni; nie mamy ani wody, ani jedzenia. Przeylimy tak dugo dziki temu, e ywilimy si odchodami wielbdów. Taki pokarm zdoaby przekn jedynie pies. My umrzemy, a nasze dwa wielbdy pozostan przy yciu. One nie zachoruj na dum - zakan chorob, która powoduje otwarte, nie gojce si rany na skórze. Zabibym wielbdy na pokarm, ale to nasi starzy przyjaciele. Nie jada si starych przyjació, by przeduy wasne ycie. Zreszt to nie ma ju znaczenia. Jedzenie i woda na nic si nie zdadz. Umrzemy na skutek choroby. Nic ju nie mona zrobi. Nie zagldam do namiotu, by przypadkiem nie dowiedzie si, e caa moja rodzina ju odesza. Boj si wiadomoci, e zostaem sam. Tyle rzeczy zrobilimy razem, dzielilimy rado i ból... prac i odpoczynek... moja kobieta i maluchy... ani choroba, ani mier nie zniszcz naszej wizi...

KLIK!

Docieraj do mnie zaledwie echa wspomnie... to ycie, którego nie pamitam, o ile w ogóle je przeyem... ale wspólny cel, jedno potrzebna do przetrwania... niczego wicej nie mog wydoby z niepamici... to przywizanie wykraczajce poza zwyke wizy midzy maonkami, poza uczucia rodzicielskie... tak, to pamitam...

(To jest nie ujawniajcy si w planie fizycznym przejaw najwaniejszej energii. Przewanie le si go rozumie, blednie interpretuje i czsto po prostu nie dostrzega. Ten aspekt energii, o którym mówimy, odgrywa istotn rol w procesie uczenia si, zdobywania wiedzy dziki ludzkiemu dowiadczeniu.)

...Czy wanie w tym celu stajemy si ludmi? Po to, by nauczy si wytwarza t energi lub ni by?

(Porednio rzeczywicie tak jest. Ale to tylko cz zoonego zjawiska. Jednym z celów ludzkiego ycia jest wytwarzanie i przesyanie tej energii. Trzeba sta si generatorem i przekanikiem. Moesz dostrzec zestrojenie si odbiorcy i zakres jego promieniowania - to bardzo wane. Istota na pustyni nie bya zestrojona i dlatego moga by tylko odbiorc; nie bya ani przekanikiem, ani generatorem. Celem jest wycznie wytwarzanie i przekazywanie energii. Chcesz kontynuowa swoje dowiadczenie?)

Jeli dostatecznie si wygadziem... (Tak.)

KLIK!

Jest noc... Rozoylimy si koem wzdu umocnie obronnych obozu. Mamy pene brzuchy, a od dugiego marszu bol nas nogi. Gdy przekrcamy si z boku na bok, szeleszcz pod nami suche licie. Stanowioby to zagroenie w przypadku, gdybymy penili wart na zewntrz, ale tutaj nie ma to adnego znaczenia. Jeli wróg zaatakuje nas noc, zewntrzne strae podnios alarm. W zasigu mojej lewej rki znajduj si hem i tarcza; w pobliu prawej - kuri, którego zimny, spiczasty koniec i ostre krawdzie stay si w tym samym stopniu czci mnie, co wadajce nimi rami. Przy moim jednym boku ley mój przyjaciel Cheti, który chrapie tak gono, e ptaki zrywaj si ze snu. Przy drugim - mój przyjaciel Dom, który pi jak zabity, lecz budzi si natychmiast, jeli wyszepta jego imi... naleymy do wielkiego zastpu, który jutro zmierzy si z wrogiem i zetrze go w proch. Jest nas trzech. Dobrze pamitam dzie sprzed lat, kiedy spotkalimy si podczas wicze. Wysoki i jkajcy si Cheti pochodzi z wysokich gór, twardy jak gaz Dom - z gstych lasów, a ja - z rozlegych równin. Wówczas, kiedy uczylimy si sztuki zabijania, nie zamienilimy ze sob ani sowa. Jake inaczej zachowywalimy si podczas naszej pierwszej walki, gdy utworzylimy zwarty trójkt - rami przy ramieniu - otoczeni przez jasnowosych, których byo dwukrotnie wicej od nas! Cheti wykrzykiwa pod ich adresem takie idiotyczne przeklestwa, e nawet Dom zacz si mia; miech doda nam nowych si do walki i dziki temu wydostalimy si z zasadzki... od tej pory trzymalimy si razem. Zawsze jestemy we trzech... wspólnie staczamy bitwy, odnosimy rany, tak duo byo jednych i drugich, e nie zdoabym ich zliczy... Jest nas trzech. Obydwaj, Cheti i Dom, s dla mnie kim wicej ni mój brat, którego twarzy i gosu nie mog ju sobie przypomnie... kim wicej ni kada z kobiet, z którymi byem zwizany... s kim wicej, ale w zupenie inny sposób... a w tamtej wiosce pewien czowiek zapyta mnie o synów i córki, odpowiedziaem, e nie znam swych synów i córek, a jeli w ogóle mam jakie dzieci, to poszy z kobiet, tymczasem ja nie mam kobiety, jestem wojownikiem, a wic nie mam ani kobiety, ani synów, ani córek, do których bybym przywizany... pozostaj mi tylko te kobiety, które mog zgwaci, gdy zdobywamy jakie miasto... pamitam jedn z nich, bya ciepa i nie krzyczaa, tylko szeptaa mi do ucha, a ja byem dla niej tak delikatny, jak tylko potrafiem,

mógbym si z ni zwiza, ale jest nas trzech i to co zupenie innego. Oddabym ycie za Cheti i Dorna, aby mogli y zamiast mnie i wiem, cho nic na ten temat nie mówili, e oni zrobiliby to samo... nie rozumiem dlaczego tak jest, ale oni s mn, a ja jestem nimi, i jest nas trzech...

KLIK!

...Tak, mam percept: nas trzech, trzystu, trzy tysice, trzy miliony, trzy miliardy, to jest zupenie to samo... wspólny wysiek, nie zawsze dobrowolny, dugotrwaa wspópraca, zdobywane razem dowiadczenia... takie szczególne wizy mog czy ludzi, którzy sobie nie uwiadamiaj, czym te wizy s i jak s wane... czsto takiego przywizania nie mona nazwa mioci, gdy przyjte zwyczaje okrelaj tym sowem fizyczno-seksualne zwizki midzy mczyznami i kobietami... dlatego takie wysublimowane uczucia pozostaj przewanie w ukryciu, nie bywaj uzewntrzniane...

(Szybko si uczysz. Przydaje si twój ludzki punkt widzenia. Czy chcesz przystpi do nastpnego etapu swoich bada?)

Rozumiem, co si dzieje, ludzka cz... jeli to bdzie równie wane, jestem gotów...

(A wic idziemy dalej.)

KLIK!

Stoj przed kamiennym budynkiem z wysok wie. Szerokie stopnie prowadz na znajdujcy si poniej wybrukowany plac, na którym toczy si mnóstwo ludzi, pojazdów i furmanek. W powietrzu unosi si nieuchwytny zapach - wo ludzkiego potu miesza si z zapachem zwierzt, jedzenia i odchodów przerónych stworze. Jestem Kapanem, wic pomimo upau nosz brzow szat z kapturem sigajc do kostek. Wewntrz wityni panuje chód, ale czuj odraz na myl o wejciu do rodka. Wkrótce rozpocznie si Ceremonia, wic musz wej do kocioa i wzi w niej udzia, bo to naley do moich kapaskich obowizków. Jestem chory na sam myl o tym, co mam za chwil zrobi. To co musz wykona, cakowicie odbiega od moich marze sprzed lat o subie dla Wszechmocnego. Donony dwik dzwonu dobywajcy si z wiey, wspaniae gosy chóru odbijajce si echem o ukowe sklepienie witej Harmonii, majestat i tajemnica Procesji, pochylone z czci gowy klczcych ludzi - to si nie zmienio. Wanie te elementy rytuau kocielnego obudziy we mnie pragnienie, które wci roso, a mu ulegem. Pozostay takie same, lecz ja si zmieniem. Gdzie podziao si pragnienie? Opucio mnie, nie spenione. Gdzie podziaa si tajemnica? Ulotnia si pod ciarem upywajcych lat i tego, co moje oczy widziay, a uszy syszay... Dzwon zaczyna bi i jest to znak, e musz wej i doczy do pozostaych kapanów. Odwracam si i wchodz przez boczne drzwi do nawy gównej. Powoli posuwam si jej rodkiem w kierunku oczekujcej przy otarzu grupy. Na wprost otarza stoi Najwyszy Kapan ubrany w biay ornat z wyhaftowanymi zotem symbolami na piersiach. Na gowie ma wity Póksiyc. Za nim Siedmiu Straników Królestwa - kady z pastoraem zwieczonym jedn z Siedmiu witych Gwiazd, owietlon pomieniem wiecy. Wiem, co zobacz na otarzu, do którego si zbliam i okazuje si, e mam racj. Na kamiennej pycie ley dziewczyna odziana w lun jasnoczerwon szat majc ukry krew. Kostki i przeguby rk ma skrpowane jedwabnymi sznurami przymocowanymi do duych klamer i boku otarza. Dobrze znam Rytua, cho nigdy go nie odprawiaem. Gdy speni wity Akt w imi Wszechmocnego, awansuj - nie bd ju niszym kapanem, lecz kandydatem na Stranika Królestwa. Kiedy umrze jeden z Siedmiu Straników i odejdzie do Chimmonu, Krainy Wiecznej Radoci, przed Tron Wszechmocnego, zostan jednym z Siedmiu. A gdy odejdzie Wielki Kapan, jeden z Siedmiu zajmie jego miejsce i przejmie po nim Potg i Chwa, stajc si tym, który bezporednio porozumiewa si z Wszechmocnym. By moe bd to ja... ale teraz nie jestem tego pewien. Odywa we mnie na moment wieloletnie marzenie, ale wiem, e nie o to mi chodzio. Jeli nie odprawi Rytuau, zedr ze mnie szat i wyrzuc mnie na ulic, gdzie zostan ukamienowany przez tum. Przysuwam si do otarza, a Najwyszy Kapan wrcza mi Narzdzie Rytualne - wski, ostro zakoczony nó z rzebion srebrn rkojeci. Poinstruowano mnie dokadnie w które miejsce na ciele wbi rytualny nó. Chodzi o to, by nie spowodowa natychmiastowej mierci dziewczyny, lecz wprowadzi j w stan ekstazy w chwili, gdy Najwyszy Kapan i Siedmiu Straników Królestwa bd udziela bogosawiestwa... Szybko podnosz nó i ju mam wbi jego ostrze... gdy zatrzymuj si z uniesionym ramieniem. Spogldam dziewczynie w oczy i widz w nich strach, zaskoczenie, rezygnacj... a poza tym zrozumienie, gbi, która przenosi mnie ze wiata zudnych marze w wiat prawdy, w którego istnienie zawsze wierzyem... Opuszczam rami, odwracam si i upuszczam nó, to przecie tylko nó, przed tustym mczyzn, który nazywa siebie Najwyszym Kapanem... nie mog tego zrobi, nie, nie zrobi tego... oto jestem wolny!... a wtedy przez sufit kocioa przepywa wietlisty, biay promie, skupia si na mnie, przenika ca moj istot; srebrny nó topi si i pozostaje po nim bryka metalu, jedwabne sznury opadaj z dziewczyny, która podnosi si i wstaje, a gdy to robi, otarz zaczyna dre i rozpada si na kawaki... mczyni odziani w kapaskie szaty klcz oszoomieni, a ich oczy wpatruj si a do olepienia w byszczcy, biay promie...

KLIK!

...Tak, gdzie zrodzia si ta legenda... to wydarzenie przypominam sobie jak przez mg, jeeli w ogóle mog je przywoa... ale emocja, któr przed chwil odczuwaem jest czysta i silna...

(To, co nazywasz emocj, stanowi podstaw procesu uczenia si. Jest to szczególny, dajcy si zauway efekt promieniowania mioci. A zatem emocje to twórcza energia, sil napdowa pobudzajca ludzi do mylenia i dziaania. Bez niej pozostalibycie zwierztami.)

Ale w zachowaniu si zwierzt mona zaobserwowa co, co bardzo przypomina emocje.

(To, co zauwaacie u zwierzt jest tylko refleksem, odpowiedzi na wibracje tej energii, któr czowiek sam z siebie wypromieniowa lub jedynie przetworzy. Pokaemy ci to, jeli chcesz.)

Doskonale, bd bardzo zadowolony.

(Ano, zobaczymy, jak mawiacie.)

KLIK!

...Nasz may piesek o zabawnym imieniu Parowiec idzie ze mn drog wczesnym rankiem... jest wspaniaym przyjacielem... tak si cieszy na mój widok... szczerzy zby w umiechu, chcc pokaza, jak miy z niego »kompan, poniewa to samo robi najbliszy mu bóg-czowiek... wida, e pragnie by z nami, z zapaem robi to, czego chcemy... wystarczy moje sowo i ju biegnie do mnie radonie... to nie jest tylko wdziczno za to, e go karmi... wie nas co, co mona nazwa przyjani, udao mu si zaprzyjani ze swoim bogiem, robi z nim razem róne rzeczy, to przecie co wspaniaego - zaprzyjani si ze swoim bogiem... teraz skrci w cigncy si wzdu drogi las, bdzie szuka zawsze nieuchwytnego królika, ale zaraz wróci, by znów biec przede mn... nagle sysz warkot pojazdu nadjedajcego zza zakrtu - to samochód lub ciarówka - przywouj Parowca... tak, to ciarówka, jedzie szybko, zbyt szybko... w odlegoci trzech metrów ode mnie Parowiec wyskakuje z lasu i wpada pod jej koa... rozlega si rozdzierajcy wrzask, gdy koo cakowicie miady mu doln cz tuowia... ciarówka jedzie jeszcze kawaek i zatrzymuje si, kierowca wysiada z szoferki ze smutnym i przepraszajcym wyrazem twarzy... Parowiec stara si do mnie dotrze, jego przednie apy usiuj zawlec zmiadon cz ciaa na drug stron szosy... podbiegam... Siadam przed nim na szosie, a kiedy wycigam rk, by pogaska go po bie, ju nie próbuje ruszy si z miejsca; zy napywaj mi do oczu, ale to tylko znikoma oznaka gbokiego smutku, jaki mnie ogarn... dotykajc go wyczuwam pod rk silne drgawki wstrzsajce obolaym ciaem; lie mi rk i patrzy pytajco w oczy ufajc, e jego bóg usunie ból... spogldam na drobne ciako, tak okaleczone, e nie ma adnej nadziei... znów lie mi rk... zdaj sobie spraw, e jestem cakowicie odpowiedzialny za to, co si stao... wstaj i id w stron kierowcy, po drodze cigam z siebie koszul... wymieniamy spojrzenia i on wie, e nie powinien czu si winny... owszem, moe dzieli ze mn smutek, ale nie win... to ja byem odpowiedzialny, nie on... podchodz do ciarówki, zdejmuj zakrtk ze zbiornika na benzyn wkadam do rodka koszul, nasczam j, teraz wyjmuj i wracam do mojego pieska, obserwuje mnie z nadziej, zbyt saby, by zrobi co wicej... siadam przy nim, opuszcza eb na moje kolana, jego oczy wpatruj si we mnie pytajc, proszc... jedn rk agodnie podsuwam mu mokry materia pod nos, a drug rk kad na jego bie... patrzy mi gboko w oczy, drgawki sabn i w kocu ustaj... wiem, e czca nas blisko jest wieczna, i on te w jaki sposób o tym wie... jego oczy zamieraj, trac wiadomo i przytomno... i pozostaj tylko moje oczy pene ez...

KLIK!

...Przecie to nieprawda! Parowiec yje! Zosta tam, skd przyszedem, w pobliu mego fizycznego ciaa...

(Masz racj. Jednake w twoim obecnym fizycznym yciu miao miejsce podobne zdarzenie, z tym e dotyczyo innego zwierzcia nazywanego przez was psem. Teraz, gdy przeywae je znów, tamto stworzenie utosamie z psem, do którego jeste przywizany dzisiaj. Wówczas nie potrafie zapanowa nad emocjami, które uczyniy ci bezradnym i uchylie si od odpowiedzialnoci. Tym razem wykazae opanowanie, które dowiodo tego, i zmienia si twoja wiadomo, e rozwine si.

Z t yciow energi, nazywan przez was emocj, zwizany jest pewien paradoks. Otó polega on na tym, e energia ta zapewnia zarówno moliwo rozwoju, jak i zastoju oraz regresu. Tote kontrolowanie tej energii i kierowanie ni staje si najwaniejszym celem, jaki czowiek ma osign dziki yciowemu dowiadczeniu. Rezultatem takiej dziaalnoci jest atwe pojmowanie i rozumienie. W adnym wypadku nie naley tumi ani hamowa tej energii. Przeciwnie, trzeba skierowa j do odpowiednich, pierwotnie przeznaczonych dla niej kanaów, a wtedy stanie si mocniejsza. Moliwe, e to, co nazywacie ciekawoci, jest najmniej poznan i najmniej znieksztacon form energii, o której mówimy. A jednak stanowi ona gówn sil napdow tego, co ludzie uwaaj za najwybitniejsze osignicia w swej historii.) ...To przychodzi zbyt szybko i zaczyna by za trudne; musz odoy t rot i rozwin dopiero po jakim czasie.

(Czy chcesz wzi udzia w kocowym eksperymencie?)

Poniewa jest to ostatnie dowiadczenie, wic chyba bdzie najbardziej pouczajce... gdyby tylko udao mi si pamita, e to jedynie „ywy obraz" - sfingowana przez nich scenka, w której odgrywam gówn rol... sprawia raczej wraenie testu, ale z kolei gdybym o tym pamita, nie byby to prawdziwy test... w tym wszystkim jest co podobnego do ludzkiego ycia, podczas którego zbiera si dowiadczenia - to, i to e dowiadczenia te s dla nas tak wane... a wic dobrze, ostatni test!...

KLIK!

...siedz sam w domu, jest cicho... nasze zwierzta:

pies i kot le spokojnie w hallu zwrócone pyskami ku drzwiom, jak gdyby oczekiway kogo w pónie... Wanie zaszo soce i nadchodzi zmierzch... wkrótce zrobi si ciemno, a ja bd siedzia w tych ciemnociach, w domu penym rzeczy, które ona tak lubia i które sama wybraa oraz rzeczy, których uywaa jeszcze jej babka; rzeczy, które pokada lub porozwieszaa w kadym pokoju, poumieszczaa w szafach i szufladach, i które tylko ona potrafia odnale... Na wszystkich odcisna swe pitno i wszystkie j przypominaj... Ale ona odesza, i tak jak przypuszczaem, nie ma jej tutaj... niepotrzebne mi wiato, nawet po ciemku widz przypominajce j rzeczy... ich widok mi nie przeszkadza i nie poprzestawiam ich, ani nie pousuwam, bo nosz na sobie jej pitno... mog odnale j w wietle lub ciemnoci, to nie ma znaczenia... Tak wiele mnie nauczya, nie zdajc sobie z tego sprawy... jake kobiece i ludzkie byy jej reakcje na róne wydarzenia - te wielkie i te drobne, które dopiero pod wpywem jej oceny zyskiway znaczenie i nabieray barw... przeywalimy to wszystko wspólnie... prowadziem nie jedno, lecz trzy ycia: jej, moje i nasze... pomoga mi zrozumie co niezwykle trudnego, a mianowicie to, e pocig seksualny nie jest podstaw tej energii, której nie potrafi nazwa inaczej jak mioci, lecz jednym z najbardziej naturalnych czynników rozpoczynajcych ten proces - zarzewiem... z chwil, gdy ogie rozpali si, to zarzewie nie jest ju nawet podtrzymujcym pomie paliwem, lecz mniej istotn, fizyczn nut w nie koczcym si akordzie... rozumiem teraz, co to znaczy by matk i rozumiem macierzystwo, cho matk nigdy nie byem... rozumiem, dlaczego kobieta chce zosta on, i wiem, e to pragnienie rozbudza w niej ca mieszanin idealizmu i realizmu... ca gam ludzkich przey w jednej chwili... „Dokd ty idziesz, ja id" - to co wicej ni prawda... ona idzie ze mn, a ja id z ni... samotno to iluzja... tu, czy tam, co za rónica?... pomie jest wieczny i nosimy w sobie to, comy otrzymali i stworzyli... Tak jak przypuszczaem, powraca do mnie teraz... i nie poegnamy si, ani nie wymienimy midzy sob nowych adresów; zawsze rozpoznamy swoje identy, które s nie do wymazania... mier to tylko ostatnia chwila koczca jedno ycie...

KLIK!

(Zrozumiae, Ashaneen. Test wypad pomylnie.) ...To byo bardzo dziwne... jedno z nas odeszo ze wiata fizycznego i sdziem, e to wanie ona... z czasem nie byem ju tego taki pewien, to mogem by równie ja... w kocu pojem, e nie ma znaczenia, które z nas umaro... rezultat by ten sam... rzecz jasna, e nie musz zastanawia si, czy to si wydarzyo naprawd, lecz wiem, e zdarzy si pewnego dnia w tym yciu.

(Masz racj. Rezultat jest taki sam. Naszym zdaniem jeste ju przygotowany do odwiedzenia nas tam, gdzie jak mówisz, przebywamy. Oczywicie, jeli nadal tego pragniesz. Tym razem nie bdzie to upozorowana scena, lecz nasza rzeczywisto. Bdziemy ci jednak prowadzi i wrócimy z tob do tego miejsca. Wane, aby zda sobie spraw, e taka wizyta, nawet gdyby wydala si bardzo krótka, moe spowodowa w tobie nieodwracalne zmiany.)

...Tak, pragn tego i przyjmuj odpowiedzialno za wszelkie zmiany, jakie mog we mnie zaj.

(Otwórz si szeroko. yczymy ci dobrej zabawy, mówic waszymi sowami.)

KLIK!

Mkn przez jaskrawobiay tunel. Nie, to nie jest tunel, lecz rura: przezroczysta rura promieniujca energi. Jestem skpany w promieniowaniu, które przenika mnie na wskro. Stwierdzenie tego faktu i sia promieniowania napawaj mnie tak wielkim szczciem, e a si miej. Co si zmienio, poniewa poprzednio musieli osania mnie od silnych wibracji, a teraz z atwoci znosz dziaanie penej energii. Przepywa ona przez rur w dwu kierunkach. Prd pyncy obok mnie, w kierunku, z którego przybyem, jest agodny, miarowy i jednolity. Prd, którym jestem ja, porusza si w przeciwn stron i ma bardziej zoon budow. Jest taki sam, jak strumie energii, który pynie obok mnie, ale mieci w sobie ogromn ilo drobniejszych fal nakadajcych si na fal gówn. Jestem zarówno fal gówn, jak i maymi falkami powracajcymi do róda. Poruszamy si miarowo, powoli; ten ruch jest spowodowany pragnieniem, które znam, a którego nie umiem wyrazi. Ju sama wiadomo powrotu do róda sprawia, e wibruj w radosnej ekstazie.

Mam wraenie, e kana si rozszerza - to inny prd docza z boku, druga fala rozpywa si we mnie i stajemy si jednoci. Natychmiast rozpoznaj t drug fal, a ona mnie i powstaje ogromne szczcie z poczenia tego drugiego ,Ja" ze mn. Jak mogem o tym zapomnie! Pyniemy razem, radonie wymieniajc dowiadczenia, wiedz i wraenia z przeytych przygód. Kana znów staje si szerszy; docza do nas jeszcze inne ,Ja" i proces si powtarza. Nasze fale s identyczne, a gdy poruszamy si w tej samej fazie, zacienia si wi midzy nami. W kadym z nas jest co, co odrónia go od innych, i wszystkie te odmiennoci razem stwarzaj now i wan modyfikacj caoci, któr stanowimy.

Znów kana si rozszerza i ju nie troszcz si o to, co dzieje si z jego cianami, gdy nastpne ,Ja" docza do strumienia fal. Tym razem jestem szczególnie podekscytowany, gdy zauwayem, e jest to pierwsza fala, która przybywa z innej rzeczywistoci, ni wiat ludzki. Ale poczenie byo prawie idealne i kade z nas stao si bogatsze o dowiadczenia tego drugiego. Teraz ju wiemy, e naturalny sposób komunikowania si moe by o wiele bardziej skuteczny od sztucznego. Np. wiadome posugiwanie si mapim ogonem jest znakomitym narzdziem porozumiewania si, czsto przewyszajcym jzyk znaków, jakim jest mowa.

Stopniowo docza do nas jedno Ja" za drugim. W miar przyczania si kadego z nich stajemy si coraz bardziej wiadomi caoci i coraz wicej sobie z niej przypominamy. Jak wiele rzeczy wydaje si teraz niewanych. Nasza wiedza i moliwoci s tak wielkie, e nie zadajemy sobie trudu, eby si nad tym zastanawia. To nie ma znaczenia. Jestemy jednoci.

Z t myl odwracamy si i odsuwamy od gównej fali. Nie poruszajc si, z gbokim szacunkiem obserwujemy, jak prd oddala si od nas i odpywa w nieskoczono. Widzimy, jak z tej nieskoczonoci nadciga agodna fala i rozpywa si w rzeczywistoci, z której przybylimy. Przez kadego z nas przepywa jednoczca energia; dziki niej stajemy si jednoci i uprzytamniamy sobie, e cao to co znacznie wicej ni suma poszczególnych czci. Wydaje si, e nasze moliwoci i nasza wiedza s nieograniczone, ale wiemy, e na razie dotyczy to tylko systemów energetycznych nie wykraczajcych poza nasze poznanie. Moemy tworzy czas w zalenoci od chci i potrzeb, zmieniajc go i ulepszajc w granicach naszego perceptu. Moemy formowa materi z innych struktur energetycznych, moemy nadawa materii dowolny ksztat, a nawet przywraca jej pierwotn posta. Moemy stworzy, wzmocni, przeksztaci, zmieni bd zniszczy kady percept w obrbie pól energii dostpnych naszemu dowiadczeniu. Moemy przemienia jedne pola energii w drugie, z wyjtkiem tego, którym sami jestemy. Nie moemy natomiast sami stworzy ani zrozumie naszej pierwotnej energii, dopóki nie staniemy si caoci.

Moemy tworzy rzeczywisto fizyczn, takie ukady jak wasze Soce i system soneczny, ale nie robimy tego. To ju zostao stworzone. Moemy zmieni rodowisko na waszej planecie - Ziemi, ale tego te nie robimy. Nie to jest naszym zadaniem. Moemy rejestrowa, uzupenia i wzmacnia strumie dowiadcze zdobywanych przez ludzi oraz inne ludziom podobne istoty w caej czasoprzestrzeni. Robimy to stale i na wszystkich poziomach ludzkiej wiadomoci, gdy chcemy, aby kada z tych czstek naszej pierwotnej energii zostaa waciwie przygotowana do zjednoczenia si z caoci, któr si stajemy. Dziki temu rozwijamy si. Tak pomoc i przygotowania dana istota otrzymuje wycznie na prob jednego lub wielu poziomów swojej wiadomoci. Wówczas wytwarza si midzy nami wi, dziki której moemy porozumiewa si w rónoraki sposób, a do momentu przemiany.

Wiemy, kim jestemy. I jedno „ja" mieje si, i my wszyscy miejemy si z imienia INSPEK, które to ,Ja" nam nadao. Jestemy INSPEKAMI, jednym INSPE-KIEM. A dookoa znajduje si wiele innych.

(Jeszcze nie osigne doskonaoci, wymagasz uzupenienia. Trzeba zmieni w tobie to i owo, cznie z t pen ciekawoci czstk, która nas odwiedza. Kady z nas jest niedoskonay, kademu jeszcze czego brakuje. Dlatego przebywamy tu, w tym miejscu, by móc cofn si i pozbiera pozostae czci nas, a nikomu niczego nie bdzie brakowao, a kady stanie si caoci.

Nasza ciekawo pragnie uzupenienia, osignicia doskonaoci.

Znów zanurzymy si w tworzcym nurcie, który powraca do róda - jest to ta sama fala, która ci tu przyniosa. Gdy tego dokonamy, opucimy t rzeczywisto.)

Czy moglibycie mi to pokaza?

(Nie, to niemoliwe. Nie wiemy, jak to zrobi. Kiedy nastpi w tobie przemiana i staniesz si caoci - wtedy zrozumiesz. Wanie dlatego powstao to miejsce, w którym przebywamy. Nie mona pój dalej, dopóki nie nastpi integracja.)

Pój dalej? A dokd? Jaki jest cel tej wdrówki?

(Wierzymy, e wrócimy do róda, do promieniowania, które nas stworzyo. Nie mona porozumiewa si z tymi, którzy poszli naprzód. Pragnienie pójcia dalej, dalszego rozwoju, powstaje dopiero po zjednoczeniu j jest czym wicej od tego, co nazywacie ciekawoci. Nieatwo to okreli w zrozumiay dla was sposób. Wprawdzie usiowali to robi ci, którzy zakoczyli swój pobyt tutaj i zamierzaj i dalej, ale bez powodzenia.)

A wic chodzi o powrót do domu, do waciwego domu.

(Tak, to jest dobra wyjciowa koncepcja. Wzór, który si odsania w miar, jak wzrasta zrozumienie. A teraz musisz zakoczy wizyt i wróci. Bdziemy przy tobie - tzn. bdzie przy tobie nasze ciekawe ,ja".)

Wróci, ale dokd?

(Do twojego fizycznego otoczenia...}

Gdzie to jest?...

(wiat ludzi, twoje ciao fizyczne...)

Ach, tak, zupenie zapomniaem... czy naprawd musz ju wraca?

(Przywoaj nas, a bdziemy ci towarzyszy na wiele rónych sposobów. Masz jeszcze duo do zrobienia. A wic id i dziaaj, miaku!

I we ze sob do zabawy to, co nazywasz rot.)

KLIK!

Prawie natychmiast wróciem do ciaa; miaem mokr twarz i oczy pene ez. Usiadem na krzele i rozpamitywaem to, co przed chwil przeyem. Signem po óty notes i pióro, by od razu uj rot w sowa. Tego, co mnie spotkao, nie zapomn do koca mego fizycznego ycia. Wiedziaem, e si zmieniem. Lecz to nie zmieni si nigdy:

Dla tych, którzy umr, jest ycie.
Dla tych, którzy marz, jest rzeczywisto.
Dla tych, którzy maj nadziej, jest wiedza.
Dla tych, którzy si rozwijaj, jest wieczno.

ROZDZIA DZIESITY: NOWY PRZYJACIEL

Krótki przegld hase:

Ident: imi, nazwisko, adres.
Klik!: naga zmiana wiadomoci.
Koysa si: mia si, by wesoym.
Migota: wyraa niepewno.
Otworzy si: chon, odbiera.
Percept: wygld, intuicja, zrozumienie, wraenie.
Rota: pakiet myli.
Rozjani si: by zadowolonym, wpa na pomys.
Rozwija rot: przyswaja szczegóy roty.
Sfadowa si: potwierdzi, przysta na co, zgodzi si z czym.
Skrt: zorganizowana energia.
Szumy Wizki M: nie kontrolowane myli.
TSI: iluzja czasoprzestrzeni, wiat fizyczny.
Wizka M: spectrum mylowe.
Wibrowa: wykazywa emocje.
Wygadzi si: uporzdkowa, zebra razem.
Zamkn si: stumi lub odci bodce zewntrzne.
Zbledn: nie rozumie.
Zmatowie: straci zainteresowanie.
Zwróci si do wewntrz: zastanawia si, rozwaa.

Czas rzeczywisty: 3.05 w nocy... moje ciao jest wypoczte i zrelaksowane... czuj ciepo, dociera do mnie agodny uporczywy sygna, który dobrze znam... robi do gboki wdech, potem wydech, odsuwam si, odrywam, w dó i na zewntrz, potem w gór... obracam si, wychodz z drugiego daa, pozostawiam je na orbicie... teraz jestem cakowicie wolny... koncentruj si na idencie „INSPEK"... ruszam z miejsca i wychodz z fazy w stosunku do rzeczywistoci fizycznej... zwyky atwy proces... szybko przechodz przez wewntrzne piercienie o gstej strukturze... powinien by jaki sposób na zbudzenie ich wszystkich naraz, to byoby co!... wyglda to na niezbyt udatne naladownictwo pieka... jeli nie przyjmiesz do wiadomoci, e nie yjesz ju w wiecie fizycznym, stajesz si martwy, martwy, martwy, a jednak wci jeste ywy... jeszcze bardziej wychodz z fazy, ruszam w kierunku rodkowego centralnego piercienia, dawniej nazywaem go Obszarem II... to bdna nazwa, niezbyt precyzyjna... ci przynajmniej zaczli rozumie i pamita... zamazane postacie, rozjaniaj si, gdy si na nich skoncentrowa... to tutaj byli: mój ojciec, dr Gordon, Agnew... poruszajc si spiralnie jeszcze bardziej wychodz z fazy, prawie poza ostatni zewntrzny piercie...

Kto mnie schwyci! Musz zachowa spokój, spokój, mona nad tym zapanowa, co takiego zdarzyo si ju przedtem, ale nie na samym brzegu, nie ma potrzeby wraca do ciaa fizycznego... nie porusza si, adnego ruchu... puszcza mnie, zwalnia chwyt... ma cakowicie inny ukad energetyczny, lecz posiada inteligencj, musi porozumiewa si za porednictwem Wizki M... na pewno...

(Nie miaem zamiaru ci popycha.) Istota, która przed chwil mnie zatrzymaa, wibrowaa i bya otwarta. (Twój ident jest prawie taki sam jak kogo innego, miaem percept, e jeste tym kim.)

Wygadziem si. (O.K.)

Istota przyblada. (O.K.)

(Nie ma sprawy.)

Wci dociera do mnie sygna naprowadzajcy, wic odwróciem si, by ruszy w kierunku, z którego dobiega, a wtedy sygna raptownie usta. Znikn. Zdarzao si to ju przedtem, ale bardzo rzadko, zazwyczaj bya po temu jaka przyczyna. Prawie natychmiast pojawi si percept. Zwróciem si w stron postaci. Bya zmatowiaa i zamknita, odchodzia ju.

(Hej, zaczekaj chwil.)

Posta otworzya si nieznacznie, przyblada i znieruchomiaa. (Mog w czym pomóc?) Zawibrowaa lekko. (Jeste czowiekiem, a moe nim bye?)

Wygadziem si. (No tak. ale niezupenie w taki sposób, jak sdzisz...)

(Jeli jeste czowiekiem, to nie moesz mi pomóc, bo tak jak wszyscy ludzie popade w naóg.) Posta silnie wibrowaa. (W tym przypadku potrzebna jest taka inteligencja, jakiej nie posiada aden czowiek, ani nikt, kto ju by czowiekiem. Ludzie s zanieczyszczeni.)

Odebraem percept gbokiej samotnoci. (Spróbujmy. Moe si uda.)

Rozmawiajca ze mn istota czciowo si otworzya, a kiedy zamigotaa, wysuny si z niej mae kawaki roty. Miay niezwyky wzór, byy tak dziwne, e nie mogem zebra ich w cao. Pocztkowo byem tym bardzo zaskoczony, ale póniej przypomniaem sobie to, czego si nauczyem.

Otworzyem si szeroko. (No to co. spróbujemy?) Mój rozmówca zamigota, a potem troch si rozjani. (A wic dobrze, mam przyjaciela i... problem polega na tym. Zobacz.)

Wyrzuci z siebie wielk rot, która potoczya si wprost na mnie. Zebraem j starannie i z du ostronoci. S pewne roty, bez których zdecydowanie mona si obej. Ta miaa ponadto obcy ident. Otworzyem j powolutku.

KLIK!

Przewodnik Wycieczki sprawdzi, czy grupa jest w komplecie. To bya duga wycieczka, a teraz zblia si ostatni jej etap.

(Prosz o chwil uwagi. Jeli jestecie gotowi, moemy jeszcze raz wej w TSI. Jestem pewien, e to was zainteresuje.)

Ident AA zmatowia. (Tym razem chyba to sobie odpuszcz.)

Ident BB zwróci si do przyjaciela. (No, chod AA, jeszcze tylko raz i wrócimy do domu.)

(Jeszcze raz, jeszcze raz.) AA wibrowa. (Podniecajca i zadziwiajca iluzja czasoprzestrzeni! TSI! Dowiadcz tego osobicie! Równie dobrze mogem pozosta w domu, a rezultat byby taki sam. Jeli zobaczysz jedn, to tak jakby widzia je wszystkie.)

(Ta ma by inna.) rozjani si BB.

(Oczywicie, oczywicie.)

(I mam was ostrzec przed skrajn dysharmoni w promieniowaniu Wizki M. Bdcie na to przygotowani.) Mówi dalej Przewodnik Wycieczki. (Radz odpowiednio si osoni.)

AA, który by czciowo zamknity, zwróci si do BB. (Stara gadka! Pewnie wicej ska, kurzu i kraterów.)

(...Zostacie na obwodzie, zachowajcie bezpieczn odlego. To was na pewno zainteresuje. Czy wszyscy s gotowi?)

(Idziesz, AA?) zupenie niepotrzebnie zapyta BB. Bardzo dobrze zna swego przyjaciela.

AA odwróci si. (No dobra, id, nigdy by mi nie darowa, e nie poszedem.)

KLIK!

Pdzia ku nim bkitnozielona kula, która przesonia cae pole widzenia. Unosili si teraz nad mnóstwem wysokich prostoktów poustawianych w równych rzdach. Wród gbokich bruzd midzy rzdami wolno poruszay si obiekty o rónych ksztatach. Poziom szumów w Wizce M by prawie nie do zniesienia.

BB przyglda si temu z niesmakiem. (Co za baagan!)

Przewodnik Wycieczki rozpocz starannie przygotowan przemow. (Jest to jedno z wikszych zakóce materii, jakie wywouje dominujcy gatunek, ident: ludzko lub czowiek, jeli pamitacie wstpn instrukcj. ident miejsca: Nowy Jork.)

BB zmatowia. (Tak jakbym to skd zna.)

(Gatunek ludzki przyjmuje raczej pionow ni poziom postaw), cign przewodnik. (Widzicie tu wiele kolorów. S one emitowane przez sztuczne okrycia, które nosi' si gównie dla ozdoby. A te due pojazdy to sztuczne ciaa fizyczne. Jednostki dominujcego gatunku czsto zajmuj je na jaki czas. Energi wprowadzajc pojazd w ruch jest sia wybuchowa powstaa w wyniku reakcji chemicznej.)

(Miae racj, AA. To nie jest warte takiego wysiku, a szum Wizki M cakowicie mnie obezwadnia.) Powiedzia BB, przygldajc si badawczo przyjacielowi. (Te masz do, prawda?)

AA by cakowicie pochonity tym, co si wokó nich dziao. (Fascynujce, niezwykle fascynujce.)

BB odwróci si gwatownie w jego kierunku. (Co?!)

(Jaka niewiarygodna sia. Nigdy nie czuem czego takiego.)

(Jaka sil?)

(Nie czujesz? Jest to bezadna mieszanina przerónych si.)

(Gdzie, o czym ty mówisz?)

AA sign, rozcigajc si. (To sia pochodzca od nich. Tysice tysicy ukadów energetycznych Wizki M, jedne s mocne, inne delikatne, a co za materia!)

BB zblad. (Dobrze si czujesz?)

AA otworzy si szeroko. (Doskonale. Powiem wicej, wprost cudownie. Nie przypuszczaem, e istnieje co takiego!)

BB nagle si rozjani. (To szum Wizki M! Zbyt mocno nasike...)

(To nie jest szum, BB) przerwa mu AA. (Z pewnoci nie szum. To zadziwiajca mieszanina rezonansu, czstotliwoci drga, stojcych fal, nieprzebrane bogactwo ukadów.)

(Na pewno szum. Tak to nazwano we wprowadzeniu. Tak nazywaj to wszyscy. To jest zwyky, dobrze znany szum Wizki M...)

AA zwróci si do wewntrz. (Chciabym si przekona, jakie to jest naprawd.)

(O czym ty mówisz? Jak to naprawd? Przecie to jest wszdzie wokó. Maj to wszystkie prymitywne orodki ycia. Szum Wizki M to szum Wizki M. No, chod, idziemy std, nasza grupa ju odchodzi.)

AA by cigle zwrócony do wewntrz. (Znale si tam. by w samym rodku tego wszystkiego, to ci dopiero przeycie!)

(Nie znam tego i nie mam zamiaru poznawa.) (Syszaem, e mona co takiego zrobi, BB.) (Plotki, próne gadanie.) BB zawibrowa niecierpliwie.

(No, chod. AA, bo zgubimy grup... AA! Dokd idziesz? AA!)

AA i BB znaleli si w Strefie Przejciowej. Zatrzymali si przed wysok, zwalist postaci, która wygldem przypominaa widzianych przez nich przed chwil ludzi. (Chciabym zosta czowiekiem. Jak to zrobi?)

(To jest ident - Stacja Wejcia.) zagadnita istota udzielia dziwnej odpowiedzi.

(Chc to zrobi.) zawibrowa AA. (To znaczy, chc zosta czowiekiem.)

Istota przyblada. (Co, co takiego chcesz?)

(Chc si przekona o tym, jak si jest czowiekiem, takim jak ci, tam w dole.) AA wskaza kierunek. (To znaczy nie na stale, ale dostatecznie dugo, by si zorientowa, jak to jest.)

Zwalista posta zwrócia si do wewntrz, a potem na zewntrz. (Dlaczego chcesz to zrobi?)

(No, bo widzisz...) AA szuka waciwej odpowiedzi. (Bylimy na wycieczce TSI i gdy znalelimy si nad identem Nowy York, nagle... to byo bardzo dziwne, zapragnem, no zapragnem...)

(Szum Wizki M.) wtrci BB. (To go wzio.)

Posta przytakna. (Oczywicie, szum Wizki M. Tak to dziaa, jeli si nie uwaa.)

(Nie wiem, jak to wyrazi.) zamigota AA, usiujc zebra myli. (Wydaje mi si, e powinienem spróbowa, to jest chyba bardzo wane.)

(Tak dla zabawy, aby dowiadczy czego nowego?) zasugerowaa istota z któr rozmawia.

(No, tak.) rozjani si AA. (Przynajmniej na pocztku. Teraz powiem co wicej: jeszcze nigdy nie byem czym tak bardzo zainteresowany.)

(Skd jeste?) Posta wygadzia si uprzejmie.

(Z KT-95.) wtrci szybko BB. (Wiem, e to szmat drogi std, ale dostalimy duo rot czasoprzestrzeni i TSI. Nikt z KT-95 jeszcze tu nie by, wic kiedy zaproponowano t wycieczk... zreszt, wiesz) doda (czasem bywa do nudno, trzeba si jako rozerwa.)

(Czy mog to zrobi?) w pytaniu AA zabrzmia niepokój. (Opowiadano u nas o tym niestworzone historie, ale nawet w rocie wycieczki nie ma na ten temat oficjalnej wzmianki, wic...)

Istota westchna. (Jedyne, co musisz zrobi, to poprosi. Poprosi. To wszystko.)

AA rozjani si nadzwyczaj mocno. (Wspaniale! Ja z pewnoci...)

(AA, poczekaj, poczekaj.) przerwa mu BB. (Czy wiesz, co robisz? Pamitam t niesamowit rot. e nie wszystko jest tak, jak...)

(Nie zrezygnuj z tego dla KT-95!) AA zwróci si do zwalistej postaci. (Prosz. A co mam teraz robi?)

(Zanotowano: poprosie.) Posta odwrócia si i wskazaa (Id tdy, a potem skr wprawo. Wprawo, nie w lewo.)

(Rozumiem, tdy w dó, a potem skrt w prawo! Nie w lewo.)

(Dobrze.) AA zwróci si do BB. (Zosta tu, stary, dopóki nie wróc. Zobaczysz, bd mia co dla ciebie! Prawdziw rot!)

(Och.) odburkn szorstko BB. (Grupa ju posza. a wic bdziemy musieli wraca sami. Nie zosta tu na zawsze.)

AA rozjani si i znikn we mgle. BB poruszy si niepewnie.

(Moesz tu zosta, jeli chcesz.) zaproponowaa istota.

(Dzikuj, jestem zobowizany.) BB zmatowia, a potem zapyta: (A co jest na lewo?)

Posta odpowiedziaa zdawkowo. (Och, na lewo. To inny dzia. Nie naley ich pomyli.)

(Ach tak.) wymamrota BB. Po chwili dostrzeg istot wyraniej. (Hej, a kim ty jeste?)

(Ident: Zarzdzajcy Wejciem, czyli ED) ang. Entry Director. Mów do mnie Ed.

(Ed,) BB otworzy si z ciekawoci. (Czy bye ju czowiekiem, zdobye dowiadczenie, jakie daje ludzkie ycie?)

Ed milcza przez chwil, przegldajc dawn rot. (Tak. Par razy.)

BB kry bez celu po stacji. Zarzdzajcy Wejciem zastyg w bezruchu. By zamknity i zwrócony do wewntrz.

BB zaryzykowa. (Masz tu duo pracy.)

Ed otworzy si nieznacznie. (Tak.)

(To musi by znacznie wiksza organizacja, ni by si wydawao z zewntrz, no nie?)

(Tak.)

(Pracujc tutaj musiae zebra niemao mocnych rot.)

(Tak.)

BB strzeli na chybi trafi. (Mga to dziwne zjawisko. Prawie cakowicie pozbawia ci perceptu.)

(Tak.)

(To dziaanie TSI, prawda?)

(Tak.)

BB zakoysa si lekko, a potem zrobi kilka szybkich spirali. (Mamy tak gr podczas której wykonuje si sto takich obrotów, jeden po drugim. Fajnie, nie?)

(Tak.)

(Ale trzeba wiczy, eby nie wyj z wprawy.)

(Tak.)

BB wykrci kilka spirali i rozluni si. (Mój przyjaciel wróci na Stacj, gdy tylko bdzie mia dosy, prawda?) (Wróci tu?)

(Tak.)

(To dobrze, przynajmniej si z nim nie rozmin.)

(Tak.)

BB przyblad. (A mog si rozmin?)

Ed nagle si otworzy. (Co?)

(Mój przyjaciel musi wróci na Stacj, prawda?)

Ed zamkn si. (Hm...)

(Nie chc...)

Ed otworzy si i mocno zawibrowa. (Czy twój przyjaciel ju wróci?)

(Nie, jeszcze nie. Miaem percept, e...)

Ed zawibrowa szybciej. (Powinienem by zauway, e to taki typek. Chod tu, may.)

BB zawibrowa. (Co si stao?)

Ed zblad. (Twój przyjaciel napyta sobie biedy, chod.)

Odwróci si i oddali. BB posuwa si za nim gwatownie migocc. Ed skrci w lewo i czeka, a BB do niego doczy. (Tutaj. To nasz duy dzia. Nie ma tu rot. To prawdziwa rzeczywisto. Sam musisz stworzy sobie rot.)

BB zblad, zamigota i otworzy si szeroko. Przed nim znajdowaa si niewyrana, bkitnozielona planeta otoczona piercieniami mgy. Ogromnymi, szerokimi piercieniami, niezliczon iloci piercieni. Nie byo midzy nimi wyranych granic, gdy czyy je pasma i wizki. Tylko piercie dotykajcy samej planety zdawa si pozostawa w pewnej izolacji od innych. Pozostae przepyway przez bramy Stacji Wejcia. Nie, by jeszcze jeden, na zewntrznym obrzeu, bardzo cienki. Nie prowadzi do Stacji.

BB mocno si skupi. Szum Wizki M by przeraajcy, ale nie tak straszny jak w dole, na samej planecie. Ponadto kiedy BB zacz koncentrowa si na kadym pamie z osobna, zauway, e najwikszy szum panuje w pasmach znajdujcych si najbliej planety. Im dalej od niej, tym mniejszy szum. W pamie zewntrznym byo go bardzo mao. Mao, ale jednak by. BB jeszcze bardziej zblad. Wizka M nie sabnie wraz z odlegoci i nie zaley od wymiarów; podkrelaa to nawet krótka wprowadzajca rota wycieczki TSI. Jeli nie ma Wizki M, nie ma ycia. Wizka M zawierajca szum jest jeszcze prymitywna, nie mona tu zdoby perceptów - nie warto si kontaktowa z takim miejscem. Natomiast Wizka M pozbawiona szumu stanowi ciekawe miejsce do odwiedzin i zbierania rot. Jej mieszkacy wiedz, kim s i gdzie yj, atwo si tu porozumie, cho mona to czyni jedynie w pewnych granicach, ale to miejsce nie nadaje si zamieszkania. Poza tym nic si tu nie dzieje. Intensywno szumu nie zmniejsza si, nie ma zmieszania szumów i sygnaów Wizki M, szum raz jest, a raz go nie ma. To chyba Strefa Przejciowa wywouje taki efekt.

BB skupi ca swoj uwag na pamie centralnym, nieomal upad pod wpywem szoku, szybko si zamkn i zwróci do wewntrz. W pamie tym peno byo istot, ywych stworze! Otworzy si nieznacznie i obserwowa kade pasmo po kolei. Wszystkie byy jednakowe. Poruszay si w nich tysice - nie, miliony, a moe nawet i miliardy yjcych istot. BB zamkn si i zblad. By cakowicie ogupiay.

(Tam jest twój przyjaciel.) agodnie i ze smutkiem w gosie wtrci Ed.

BB, cigle otpiay, otworzy si nieznacznie. (Co?)

(To jest jedyna moliwo, skoro nie zjawi si na Stacji.)

BB jeszcze zblad. (Jest... tam?)

(Tak.)

(A co to jest? Wyglda zupenie inaczej ni podczas wycieczki TSI, gdy zatrzymalimy si nad...)

(Wtedy koncentrowalicie si wycznie na materii fizycznej. Grupy wycieczkowe szybko przemykaj przez Stref Przejciow, zupenie tak, jakby chciay unikn zderzenia na drodze.)

BB znów zblad. (Droga? Zderzenie?)

(Mniejsza z tym, to niewane, takie tam ludzkie okrelenie.)

(No, a te wszystkie yjce stworzenia?...)

(To ci, co powtarzaj, „powtarzajcy".)

(Powtarzaj, co powtarzaj?)

(Jeszcze raz chc dowiadczy ludzkiego ycia.)

BB zamkn si szczelnie. Rota przesuwaa si tak szybko, e niemal przesta za ni nada. To byo wprost niewiarygodne, e kto mógby chcie przeby powtórnie t sam drog. Ju pierwsza podró wygldaa dostatecznie le. Ale percept by bardzo wyrany. Znajc AA mona nie mie adnych wtpliwoci. Otworzy si. Szok mija.

(Czy damy rad odnale go poród tylu innych istot?)

Ed wygadzi si. (Niewykluczone. Wikszo „pierwszorazowych", czyli tych, którzy obrali drog wielokrotnych wciele, a teraz inkarnuj po raz pierwszy, zazwyczaj koczy sw wdrówk w zewntrznym pamie piercienia. Dasz rad rozpozna przyjaciela? To znaczy, czy bez trudu odrónisz jego ident?)

BB rozjani si. (Rozpozna AA? Mam wicej jego roty ni ktokolwiek z KT-95. To aden problem.)

(W takim razie zapewne zdoasz go stamtd wycign.) Ed zakrci si. (Chodmy lepiej do bramy wejciowej.)

KLIK!

BB bacznie obserwowa tum ruchliwych stworze, które przesuway si pod nim. Ach, ten AA ze swymi impulsami! Nigdy nie potrafi zachowa umiaru, gdy co wzbudzio jego zainteresowanie. Ale te miliony istot... Zwróci si do Eda (To musi by niezwyky wyczyn: zmusi ich wszystkich, by jeszcze raz przez to przeszli!)

(Nie tylko nie namawiamy ich do zrobienia tego, lecz wrcz ostrzegamy przed konsekwencjami takiego czynu we wprowadzajcej rocie.)

(Pewnie nie zostao to ujte do jasno.)

(Masz, przejrzyj j sobie. A ja w tym czasie bd szuka twojego przyjaciela.) Ed rzuci BB du rot. BB rozwin j szybko. W poowie roty znajdowao si takie zdanie: ...osobom w punkcie wejcia pozostawia si woln wol i wiadomo. Jest to cakowicie zagwarantowane i wymaga tego stosowany tam system intensywnego uczenia si. Pewne aspekty ludzkiego ycia mog spowodowa róne - zarówno indywidualne jak i ogólnie szkodliwe efekty i jeli straci si nad nimi kontrol, moe doj do uzalenienia i niepodanych konsekwencji. Aby potwierdzi, e zrozumiae ten ustp, odbij swój odcisk.

BB otworzy si. (Nie bardzo rozumiem.)

Ed zawibrowa. (Nie moemy tego bardziej wyjani. Zniszczyoby to proces uczenia si.)

(Jakie aspekty, jakie efekty?)

(Zniszczyoby to...)

(Daj spokój, Ed, to mnie nie zniszczy. Nie mam zamiaru zosta czowiekiem. Nie bd mia z ludmi nic wspólnego. nigdy.)

Ed zmatowia i zamkn si. (Lepiej sam zbuduj sobie rot.)

Obydwaj byli czciowo zamknici, podczas gdy z uwag obserwowali strumie przechodzcych przez bram postaci. Róniy si one od siebie, jednake kada z nich przypominaa czowieka, co prawda w niewielkim stopniu. BB odniós wraenie, e cz istot ma mocne i wysokie wibracje - wprawio go to w zakopotanie i cakowicie zbio z tropu. Promieniowanie jednej z obserwowanych przez niego istot byo tak silne, e a musia otworzy si i wygadzi.

(Ed, ty po prostu wykonujesz swoj prac, a ja obawiam si o mojego przyjaciela.)

Ed otworzy si. (Tak, ju mam percept. Rzecz w tym, e cos takiego nie zdarza si czsto, wic po prostu straciem rot.)

BB zblad. (Stracie rot! To niemoliwe. Nikt nie moe straci roty.)

Ed wskaza tumy ywych istot. (Oni wszyscy stracili.)

(Stracili? A jak rot?)

(O tym, kim byli. Zapominaj, kim byli.)

BB zblad i zamkn si. (To jest wprost niemoliwe, w aden sposób nie moe ci spotka co takiego. Przecie to stanowi podstaw kadego istnienia. Nikt nie moe istnie i dziaa, jeeli - jak to Ed okreli? - zapomni kim jest.) Ale percept pochodzcy od Eda by bardzo wyrany.

(A jeli chodzi o ten zewntrzny piercie) kontynuowa Ed (przebywaj tam trzy rodzaje istot. Jedne z nich to ,,Debiutanci", tacy, jak twój przyjaciel. Wanie zaczai zapomina. Drugi rodzaj to „Wielokrotni". Ci zazwyczaj pamitaj o przebytej drodze, no, o kilkakrotnym wcieleniu. Wasaj si tutaj i staraj si pomóc innym. Ale nie pamitaj na tyle, by powróci do domu.)

BB dosta duy percept i rozjani si. (Ty Ed, jeste wielokrotny.)

(Tak. Staraj si uwaa na swego przyjaciela. Podam ci, kawaek po kawaku, reszt roty.)

BB otworzy si szeroko, koncentrujc si na strumieniu ywych istot. (Tak ich duo. Lecz z odnalezieniem AA nie powinno by problemu. Ciekawe, jak to si stao, e Eda wyznaczono do tej pracy! I dlaczego akurat jego?)

(Nie wyznaczono mnie. Zobaczyem wolne miejsce po poprzednim Edzie, wic je zajem.) Ed by agodny i serdeczny. (Jest jeszcze trzeci rodzaj; to ci, którzy przebywaj tutaj po raz ostatni, ,,Odchodzcy". Maj do przeycia ju tylko jedno ludzkie wcielenie, po czym odchodz.)

BB zapyta. (A dokd oni id?)

Ed zakoysa si. (Boja wiem? Chyba do domu. Nigdy tu nie wracaj. I, no wanie, jest jeszcze jeden rodzaj, nazywamy ich ,,Poszukiwaczami". Tych jest niewielu, a wij si jak piskorze. S niestali, zmienni, przelizguj si tam i z powrotem.)

BB zblad. (Jak co? Jak piskorze?)

(Mniejsza z tym. To takie ludzkie okrelenie.)

(Daj mi rot, to j sobie rozwin.)

(Nie warto. Widzisz, ci „poszukiwacze" s zupenie inni od pozostaych. O ile wiem, zjawiaj si tutaj co jaki czas, a podczas gdy tu zagldaj, tam maj nadal fizyczne ludzkie ciaa, ywe i aktywne.)

(Nie mam perceptu, e mona zrobi co takiego. Mylaem, e wszyscy wracaj dopiero wtedy, gdy pozbd si cia fizycznych.)

(Ja te tak sdziem, dopóki nie zostaem ED. Wtedy zaczem ich spotyka.)

BB rozjani si mocno. (Jest, jest, tutaj!)

Ed by agodny i przyjazny. (No to zap go, miaku!)

BB zblad. (miaku?)

(No, ruszaj!)

BB szybko wmiesza} si w tum wibrujcych postaci, które pyny zwartym strumieniem. Szum Wizki M by teraz znacznie mniejszy ni przypuszcza, niemal w granicach tolerancji. Kiedy przemyka wród istot o rónych wibracjach spostrzeg, e wiele z nich, jeli nie wikszo, ma sygna o sile dorównujcej sile jego wasnego sygnau, a czasem nawet j przewyszajcej. Ale sam sygna by inny. Nie chodzio tylko o szum. Rónica polegaa jeszcze na czym. To, z czym si teraz styka, w niczym nie przypominao tego, co znal z KT-95. Istoty równie zauwayy jego obecno... nagle byski zaciekawienia... niezadowolenie z tego, e wszed pomidzy nie... przyjazna akceptacja... Byo zupenie inaczej ni si spodziewa.

Wreszcie dopad AA. (Ale przygoda, co?)

AA najpierw zblad, a potem si rozjani. (BB! Co tu robisz?!)

(Przyszedem po ciebie, a niby co miabym robi?)

(Nie trzeba byo.)

(Przecie miae wróci na Stacj. Co si stao?)

AA zamigota. (Naprawd?)

(No pewnie.)

AA zamigota mocniej. (Wydawao mi si, e tdy bdzie atwiej.)

BB wygadzi si. (No, a jak byo?)

AA rozjani si. (Cudownie! Nie potrafi tego opisa.)

(Najlepiej zacznij od samego pocztku.)

AA zakoysa si i zanim BB zdy si zamkn, uderzy w niego siln rot.

KLIK!

AA posuwa si wród duej gromady istot, które róniy si od siebie wzrostem i budow i miay niejednakowe ukady energetyczne. Byo ich bardzo duo - tum cign si bez koca. Nikt nawet w przyblieniu nie przypomina znajomych z rodzimego KT-95. AA zmatowia, cakiem rozczarowany. Czy oni wszyscy czekaj na to, aby zosta ludmi?

(Tak, wszyscy.)

AA skierowa uwag na co innego. Nachylaa si nad nim jaka przysadzista posta.

(A kto to?)

Stojca za nim istota zawibrowaa. (Ident - Rutynowany Kontroler Wejcia RED... Mów do mnie po prostu Red.)

(Red.?)

(Tak. Tylko nie pomyl z... przepraszam, to nie ten dzia. Musiae si zjawi, kiedy byem zajty. Potrzebna mi jest rota o tobie, bym móg ulokowa ci we waciwym miejscu. Rzu mi j.)

AA otworzy si i da mu najlepsz rot, jak mia.

Red rozjani si. (KT-95. To dla mnie cos nowego. Odkd tu jestem, nie miaem nikogo z KT-95.)

(Chyba nigdy nie byo tu nikogo stamtd.) odpowiedzia AA. (Przynajmniej nikt o tym nie wspomina, nie ma na ten temat prawdziwej roty, istnieje tylko nic nie znaczca pogoska.)

(A wic przybye tutaj z wycieczk TSI i chcesz tego dowiadczy, prawda? Co, podziaa na ciebie szum Wizki M?)

(No, nie.) zamigota AA. (To nie jest zupenie tak. jak mylisz, widzisz ja...)

(Niewane. Rota jest mi potrzebna tylko po to, by atwiej ci byo przygotowa. A teraz, co wolisz - msk czy esk ple? Wprawdzie nie mog zarczy, e stanie si zgodnie z twoim wyborem, ale postaram si zgra wszystko w punkcie wejcia.)

AA zblad.

Red zawibrowa. (Och, ty nie znasz rónicy. Nic nie rozumiesz. Jeste jeszcze zielony.)

AA jeszcze bardziej zblad.

(To ludzkie wraenie, które... mniejsza z tym. Myl, e w twoim przypadku ple nie bdzie miaa znaczenia. Wybrae jaki punkt wejcia?)

AA zawaha si, a po chwili zadecydowa. (Moe Nowy York?)

(To wszystko? Po prostu Nowy York, nic wicej?)

AA rozjani si.

(W porzdku, AA, a wic Nowy York, dowolny punkt wejcia, ple bez znaczenia, powinno pój szybko. Oczywicie, wejcie nastpioby natychmiast, gdyby wybra Bombaj, Kalkut lub które z kilkunastu podobnych miejsc. Tam si duo dzieje.)

AA pociemnia i zmatowia. (Nowy York. Przynajmniej mam rot. Byem tam.)

Red odwróci si i zamkn. (No tak, na pewno masz racj.) Za chwil wyranie si rozjani. (We wprowadzajc rot i skoncentruj si na niej mocno. Kiedy przejdziesz przez punkt wejcia, bdziesz musia odbi swój odcisk, co bdzie oznaczao, e wszystko zrozumiae i akceptujesz warunki. Jeste ju gotów?)

Red rzuci rot. AA zapa j bez trudu. Nastpnie sprawdzi}'zewntrzn warstw i otworzy rot. (Och, ale to skomplikowane! Czy musz przestudiowa to wszystko?)

Red by zamknity. (Tak.)

(Dlaczego nie mog po prostu wej i zosta czowiekiem? Na co mi to wszystko?)

Red wystpi z wasn rot. (Kiedy wszede midzy wrony...)

(Ale ja nie chc by wron, chc by czowiekiem.) Red wygadzi si. (Och. no tak, w porzdku, to pasuje do kadej sytuacji. Takie s zasady, may. Nie ja je tworz. A teraz znajd sobie spokojne miejsce i rozwi rot. Dam ci ogóln wskazówk - Nowy York, poza czasem.) AA zblad. (Poza czasem! Mylaem, e czas jest...) (Rozwi rot, may, rozwi rot.) Red przesta si nim interesowa i znikn. AA odchyli si do tyu i otworzy rot:

Potwierdzenie zrozumienia i wyraenie zgody.

Status Pierwszego Wejcia (ang. FES - First Entry Status - przyp. tum.)

• Dotyczy tylko pobytu ludzi, zorganizowanego na zasadzie szkoy intensywnego uczenia si. Absolwenci otrzymuj punkty. Na okres przebywania wród ludzi pogód si z tym, e czasoprzestrze istnieje, jest realna. Wyra zgod na realno punktu wejcia i jego otoczenie (materi, planet Ziemi, Soce, system soneczny, galaktyk, fizyczny wszechwiat), na czas wyznaczony w punkcie wejcia, na przydzielon fizyczn form, swoj i innych, na przesze wydarzenia zapisane jako historia ludzkoci, na ca biostruktur wszechwiata, z któr si zetkniesz.

• Aby system nauczania móg dziaa jak najbardziej skutecznie, niezbdne jest wymazanie na pewien czas wiadomoci zdobytych w okresie poprzedzajcym wejcie. Konieczne jest wyraenie zgody na to wymazanie.

• Pomimo ewentualnych niezgodnoci z tym, co ten tekst zawiera, cay FES przyjmuje si w punkcie wejcia z pen wiadomoci i woln wol. Jest to zagwarantowane, a jednoczenie wymaga tego system intensywnej nauki.

• Kocowe ostrzeenie: Pewne aspekty ludzkiego dowiadczenia mog spowodowa zarówno indywidualnie, jak i ogólnie szkodliwe efekty, wic jeli...

AA odsun rot. Taktyka zastraszania. Potrzebna, by powstrzyma tum chtnych. Ale tym razem nie poskutkuje. Nie pozbdziecie si tak atwo starego AA.

Zwróci si ku najbliszej postaci. (Jak leci?)

Posta otworzya si, po czym zamkna. (A kto pyta?)

(Ident AA z KT-95.) AA najpierw si wysun, a potem szybko wycofa. (Skd jeste?)

(Nie twoja sprawa.)

(Nie? Ty te chyba pierwszy raz, co? Dlaczego chcesz tego spróbowa?)

Istota, z któr rozmawia zmatowiaa. (Wcale nie chc.)

AA zblad. (Oczywicie, e chcesz.)

(Nie rozumiesz. Masz, zobacz.) Posta potoczya w jego kierunku rot. AA pochwyci j skwapliwie.

Wystarczya mu ju pierwsza warstwa. Zalecane HTSTFES do powtórzenia: nie wracaj dopóki nie staniesz si lepszy. Szczegóy zawarte w... Rota staa si zbyt gorca i trudna do utrzymania. AA szybko zwróci j swemu rozmówcy, który przyj rot niezbyt chtnie. AA przesta si tym interesowa i odwróci si.

(Wielkie wydarzenie, co?) Z mgy wyonia si wysoka, szczupa istota.

AA otworzy si niepewnie. (No, tak.)

(Wreszcie to zrobi, po dugim planowaniu i przygotowaniu si. Wreszcie!)

AA zblad. (Co zrobisz?)

(Przeprowadz mój eksperyment!) Istota bardzo si rozjania. (Przestudiowaem wszystkie aspekty ludzkiego systemu. Nie do wiary, ile mnie to kosztowao wysiku. Tu jest jedyny stan wiadomoci, w którym mog to sprawdzi. To moe wszystko zmieni!)

(Cos takiego!) AA skoncentrowa si uwaniej. (A co to bdzie?)

Wysoka istota zamkna si. (Przepraszam, ale dajc ci rot mógbym zepsu cay eksperyment. Moe spotkamy si jako ludzie. Do zobaczenia na Ziemi!)

Posta znikna, a kiedy AA si odwróci, wyczu obok siebie malutk, skulon istotk. Skoncentrowa si. (Cze!)

Malestwo byo szeroko otwarte. (Cze!)

(Robisz duy skok. no nie?)

(Tak... mam nadziej.)

AA zblad. (Masz nadziej? Nie wiesz tego na pewno?)

Malutkie stworzonko zawibrowao. (To znaczy... to przyszo tak szybko, to bya taka niespodzianka. Jeszcze si nie przyzwyczaiam. Nareszcie si to stanie, po tylu staraniach.)

(To znaczy, e ci nie akceptowali, nie wpuszczali ci przedtem?)

(Myl, e nie. Chciaam, ale nigdy nie wychodzio... dopiero teraz.)

AA otworzy si mocniej. (Mylaem, e kady moe tu przyj i po prostu wej, o ile punkty wejcia s dostpne.)

(Och, nie. Musisz zosta zakwalifikowany.)

AA zastanowi si i zapyta. (Ident?)

Istotka zamigotaa. (Co takiego?)

(Ident.)

(Nie wiem, co masz na myli.)

AA mocno zblad, a potem spokojnie si skoncentrowa. (Jeli dasz mi rot o sobie, postaram ci si pomóc. Rozumiem twoje podniecenie i oczekiwanie.)

Istotka zamigotaa mocniej. (Co to jest rota?)

(Rota to informacja, któr...) AA przerwa, a za chwil cign dalej. (Skd jeste?)

Istotka rozjania si. (Stamtd. To byo atwe.)

AA koncentrowa si coraz bardziej. (Masz na myli planet na której yj ludzie?)

(Tak, oczywicie.)

AA zawibrowa. (W takim razie to nie jest twój pierwszy raz. Bye czowiekiem? Co ci si pomylio!)

(Nie, nic mi si nie pomylio.) Malestwo stawao si coraz janiejsze. (Nigdy nie byam czowiekiem, ale przypatrywaam si ludziom przez dugi czas. yam z nimi, karmili mnie i kochali... i teraz ja... ja sama mam zosta czowiekiem. Powodzili mi, e zasuyam na to, to znaczy, nauczyam si. Zamierzam by dobrym czowiekiem. Wiem o tym, e nim bd!)

AA posa jej serdeczne wibracje zachty i odsun si, a nastpnie przesta si koncentrowa. Zwróci si do wewntrz po jak ogóln rot, która by t spraw wyjania, ale nie znalaz niczego takiego.

Mga zbieraa si w kby. Jedne z nich byy due, inne mae. Kady kb oplatay spirale rot, które ocieray si o wdrujcego midzy kbami AA. Na KT-95 co takiego oznaczao sab dyscyplin lub przeciekajce uszczelki. Wydawao si, e tutaj nie ma to znaczenia. AA odnosi wraenie, e tum wcale nie maleje, a raczej jakby stawa si coraz wikszy. Stwierdzi, e Strefa Przejciowa wprowadza w bd. Ma tendencj do znieksztacania. Rota mówia o setkach znajdujcych si tu istot, tymczasem w rzeczywistoci byy ich tysice. Wszystkie toczyy si na Stacji Wejcia. No, a ta cakiem zdezorientowana maa istotka? Nie potrafia uoy adnej roty, nawet takiej, skd w rzeczywistoci pochodzi. Ona? A co to jest „ona"?

Nagle z kbu mgy wysuna si niezwykle dua spirala, chcc wcign AA do rodka. (Potrzebuj twojej pomocy, potrzebuj twojej pomocy!)

AA oderwa si od niej w momencie, gdy ju, ju mia wpa w szczelin, jaka utworzya si we mgle, a wtedy kb zacz si rozstpowa. (O co chodzi?)

Posta, któr ujrza AA odgarna ostatnie smugi mgy. (Co masz zamiar robi po wejciu?)

AA ostronie si otworzy. (No... chc dowiadczy tego, jak to jest by czowiekiem.)

Posta zawibrowaa. (Tylko tyle?)

AA zakoysa si. (Jestem pewien, e to mi wystarczy.)

(Czy wiesz, przez co oni tam przechodz?)

(No, waciwie...)

(Przez niewyobraalne cierpienie. Cae miliony kamicych i oszukujcych si nawzajem istot, amicych wszystkie prawa, cznie z tymi, które sami wymylili, iluzja za iluzj, drenie coraz gbszych wzorów... To jest straszne.)

AA zacz si zamyka. (Na pewno nie jest a tak le, jak ty...)

Posta zawibrowaa mocniej. (Jest jeszcze gorzej. Badaem i obserwowaem ich przez wieki. Znacznie gorzej!)

AA poblad. (Wieki?)

(Teraz nadchodzi przeomowa chwila i kto powinien co zrobi, ale nikt nic nie robi, wic ja to uczyni!)

AA wygadzi si. (A co zrobisz?)

(Zejd tam i wszystko zmieni. Potrzebuj twojej pomocy. Twojej i kadego, kto mi si nawinie. Tu, wanie tu jest to, co powinnimy zrobi.)

Posta rzucia AA cik rot, któr ten z trudem utrzyma, jej pierwsze warstwy zaszokoway go i wprowadziy w zdumienie. Jak rota moe by tak popltana i znieksztacona? Zwróci si do wewntrz i zamkn. Co zrobi, aby oddali si w grzeczny sposób? Bez trudu znalaz rozwizanie.

Odrzuci rot silnie wibrujcej postaci. (Przykro mi, lecz nie mog ci pomóc. Chciabym, ale nie mog.)

Rozmawiajca z nim posta zawibrowaa. (Nie moesz! Dlaczego?)

AA wygadzi si mocniej. (Czy nie zapoznae si ze wstpn instrukcj?)

(Jasne, e tak.)

(Z t czci o wymazywaniu wszystkich poprzednich rot? Jeli to zrobi, nie bd mia roty o tym, e ciebie spotkaem i nie bd pamita tego, co tu si wydarzyo.)

Posta zmatowiaa i zamkna si. Znów otoczya j mga. AA przesta si ni interesowa i dalej wdrowa midzy kbami mgy. By teraz ostrony i unika wszystkich wikszych wystajcych pasm roty. Te, przez które przechodzi i które odbiera, podaway fragmenty wydarze, wzorów oraz stanów wiadomoci cakowicie odmiennych od tych, z którymi styka si w domu, na KT-95.

Nagle dotar do niego szybki, ostry percept. (Ident AA! Ident AA! Czekamy na ciebie przy bramie wejciowej.)

AA obróci si szybko i skoncentrowawszy si na sygnale, pody za nim przechodzc przez kby mgy. Zauway szerok, pionow szczelin we mgle. Wirowaa yw energi, której nigdy dotd nie odczuwa. Przy niej czekali na niego Ed i Red.

Red wibrowa. (Ident AA, wszystko ustalone i przygotowane.)

AA zamigota. (Co mam robi?)

Ed pochyli si. (Odbij tutaj zgod na przyjcie warunków zawartych we wstpnej instrukcji.)

Ed ostronie wysun dwie spirale. AA wsun midzy nie swoj wasn i poruszy ni. Ed wcign spirale z powrotem i odchyli si do tyu.

AA wibrowa bardzo mocno. (Co mam teraz robi?)

Red wyrzuci z siebie: (Skacz! Skacz przez szczelin!)

AA skoczy.

KLIK!

Silny skurcz, cinicie... oszaamiajcy natok nieznanych sygnaów... dochodz z takich czci jego wasnej struktury psychofizycznej, o istnieniu których dotychczas nie wiedzia... znalazem si w puapce, nie mog si wydosta... nic nie dziaa... nic nie dziaa tak, jak trzeba... to nie jest to, czego si spodziewaem... to boli... co boli?... kto si czego spodziewa?... wyczy sygnay, wyczy je, rozrywaj mnie na kawaki... jest ich za duo, s zbyt silne... pomocy, niech kto mi pomoe!... jestem uwiziony... bagam, bagam, niech kto mi pomoe, uwolni mnie od tego... to ju koniec AA, który wrzeszczy, wrzeszczy...

Nowo narodzone dziecko gono pakao w sypialni nowojorskiego mieszkania, matka i akuszerka umiechay si uszczliwione, po twarzach spywa im pot.

KLIK!

BB migota. (Czy to ju wszystko?)

AA rozjani si. (To dopiero pocztek.)

BB zwróci si do wewntrz. (Ale pocztek! Nie bye zbyt szczliwy.)

(Och, po pewnym czasie nauczyem si, oj nauczyem! Jest tego tak duo, e mog wszystkie zebra w jedn rot... Co si stao?)

(Odebraem zwariowany percept.)

AA zblad. (Skd?)

BB wygadzi si. (Mniejsza z tym, wracajmy do domu. Chcc wróci samodzielnie na KT-95 musimy zrobi co najmniej cztery skoki. A wic...)

(Do domu! Nie mog jeszcze wróci.) zawibrowa gwatownie AA.

(Oczywicie, e moesz.)

(Nie!)

(No, AA, nie wygupiaj si...)

(Miaem dopiero czterdzieci pi at. Zachorowaem. Jeszcze nie doprowadziem wszystkiego do koca!)

BB wygadzi si. (Bez wzgldu na to, co oznacza czterdzieci pi lat, uwaam, e to cakowicie wystarczy. Chod!)

(Nie mog!) AA migota gwatownie. (Zebraem dopiero poow dowiadcze!)

BB zblad. (Poow?)

(Ostatnio byem mczyzn, teraz chc zosta kobiet!)

BB cakowicie zblad. (Mczyzn? Kobiet?)

(Tak, stary, i oni s tak róni, jak... tego wanie chc si dowiedzie.)

BB zesztywnia. (Ale wpade!)

(Wpadem? W co wpadem?)

(Zapoznae si ze wstpn instrukcj?)

AA zamigota. (Oczywicie, e si zapoznaem.)

(Wic wiesz, co si dzieje?)

AA zblad. (Nie, a co takiego?)

BB wygadzi si. (AA, zostae schwytany w puapk, jeste...)

Przed nimi ukazaa si wielka brama; wyczuwao si tysice wibracji. AA wraz z innymi powoli oddala si w jej kierunku.

BB wibrowa z caych si. (AA, nie... zaczekaj!)

AA znikn za bram, zagarnity przez kbicy si tum postaci. BB zmatowia, zamkn si i odsun na bok.

(Przykro mi, stary.) agodnie powiedzia Ed. (Przypuszczaem, e twoje szans s tak due, jak na znalezienie igy w stogu siana, ale musiaem ci pozwoli spróbowa.)

BB zmatowia. (I co teraz bdzie?)

(Jeli on/ona postpi zgodnie z ustalonym szablonem, bdzie coraz bardziej i bardziej wcigany/a w acuch ludzkich wciele, za kadym razem spadajc o jeden piercie niej, a on/ona znajdzie si na dnie.)

BB, wci matowy, zamigota. (A co wtedy?)

Ed otworzy si szeroko, dokadnie. (Pozostaj na dnie i nie wracaj lub zaczynaj wypracowywa drog powrotn. Wikszo z nich pozostaje na dnie.)

BB jeszcze bardziej zmatowia.

(Wracaj may do domu, na KT-95.)

BB zmatowia zupenie i cakowicie si zamkn. Lekko migocc, powoli odpywa ze Stacji. Mga rozrzedzia si, czasem docieray do niego czyste sygnay, które ignorowa, gdy nie byy do niego adresowane.

Nagle odebra saby percept. Otworzy si. Obok niego przesuwaa si jaka istota. Zawibrowa i wycign si.

(AA! Udao ci si! wyrwae si. Jak...)

Posta, któr zagadn zatrzymaa si, staa bez ruchu. BB szybko si odsun. To nie by AA.

KLIK!

BB szeroko si otworzy. (Pomyliy mi si identy. To dlatego ci zatrzymaem.)

Powoli zwinem rot i oddaem mu. (Rzeczywicie, masz problem.)

Silny sygna przywoywa mnie do powrotu. Ja te miaem problem. Percept BB zawis w próni, a tymczasem musiaem natychmiast si wycofa. Wszedem w drugie, a potem w fizyczne ciao, wziem gboki oddech i zaczem si zastanawia nad tym, co spowodowao przerwanie mojego pobytu poza ciaem. To szczeka pies, proszc o wypuszczenie.

ROZDZIA JEDENASTY: WANA MISJA

Czas 3.55 po pónocy... jestem cakowicie obudzony i odprony fizycznie. Rozpoznaj sygna naprowadzajcy i „INSPEK", co w takich warunkach, w zwykym stanie wiadomoci wcale nie jest takie normalne... jak zwykle wychodz z ciaa fizycznego metod rotacji... sygna jest wyrany i silny... unosz si... teraz sun dalej, poprzez piercienie, poza Stref Przejciow. Zatrzymuj si. Zostaem zatrzymany. Czuj zmczenie; przedtem nie zdawaem sobie z niego sprawy. Nie odbieram ju sygnau naprowadzajcego - jestem tutaj. ONI te tu s. Wyczuwa si atmosfer ciepa, yczliwoci, czego jeszcze wicej.

(Panie Monroe.)

Zawsze, gdy zwracano si do mnie w ten sposób, nie byem pewien, czy oznacza to zapowied pracy, czy zabawy - jeli w ogóle bya midzy nimi rónica - a moe jeszcze czego innego. Tym razem wróyo to co innego.

(Potrzebuje pan niewielkiego wyrównania i zrównowaenia.)

Otworzyem si szeroko.

KLIK!

Ogromny biay pies, trzykrotnie wikszy od naszego ukochanego Parowca - co za imi dla takiego maego pieska! - zaciska masywne szczki na jego karku i szarpie nim na wszystkie strony. Ciao Parowca staje si wiotkie i bezwadne.

(Nie! Nie! Nie mog na to pozwoli. Czy to jest rzeczywicie Parowiec? Tak, to on! Nie yje! Parowiec nie yje, nie yje! Zabij tego sukinsyna, ju nigdy...)

KLIK!

COFNICIE.

Ogromny biay pies, trzykrotnie wikszy od Parowca zaciska masywne szczki na jego karku i szarpie nim na wszystkie strony. Ciao Parowca staje si wiotkie i bezwadne.

(Parowiec nie yje! Nie yje! Co za tragedia! Bdzie mi go brak, bdzie brak! Odejd wielki psie, chc wzi to, co zostao i...)

KLIK!

COFNICIE.

Ogromny biay pies, znacznie wikszy od Parowca zaciska masywne szczki na jego karku i szarpie nim na wszystkie strony. Ciao Parowca zwisa bezwadne, nasz piesek ma zamknite oczy.

(No có, jeli tak miao by, to trudno, dzikuj ci may za to, e ye z nami tak dugo. Dobrze nam byo razem. Dae mi duo rot, które na zawsze zachowam w pamici...}

Duy biay pies wci trzyma Parowca w swych szczkach. Parowiec unosi lekko eb, otwiera jedno oko, mruga do mnie i szczerzy zby.

KLIK!

Jestem spokojny i rozluniony. Zmczenie ustpio. Co wicej, czuj duo czystej energii. (Dzikuj.)

(Caa przyjemno po naszej stronie.)

Zakoysaem si. (Psy zaczn szczeka.)

(Teraz moe pan odszuka swego przyjaciela z innego systemu. Jest zagubiony. Bdzie potrzebowa paskiej pomocy.)

Zamigotaem. (Nie jestem pewien, czy zdoam mu pomóc.)

(Bdziemy z panem. Powinien mu pan pomóc. To wane.)

Zbladem. (Wane?)

(Wane dla pana. Przerwalimy nasz sygna po to, eby móg pan rozpozna przyjaciela. Zobaczymy, co z tego wymknie. Czas pokae. - Jak mówicie.)

Wygadziem si. (Czy mam mu o was powiedzie?)

(Jeszcze nie. Prosz wzi ze sob t - jak j pan nazywa? - rot; moe mu si przyda. Nazywamy j BHP-I.)

Otworzyem si szeroko. (Dobrze.)

Rota nadesza i przyjem j. Odwróciem si i skoncentrowaem na idencieBB, KT-95". Nastpi ruch - i oto znalazem si przy BB. Wci by otoczony mg i wci migota.

Zawibrowa. (Co si stao? Znikne, a teraz znów jeste. Czyby kto pocign! ci do skoku?)

Zbladem. (Pocign do skoku? Co to znaczy?)

(Widzisz, kiedy chcemy przenie si z jednego systemu do drugiego, wtedy, no wiesz, cigniemy skok. Jeli trafisz na kogo, kto jest szeroko otwarty i wejdziesz w odpowiednim momencie, moesz pocign go za sob, a wówczas znajdzie si gdzie daleko, zanim przyjdzie percept pozwalajcy mu zorientowa si, gdzie jest.)

Zamigotaem. (Dlaczego miaoby si robi co takiego?)

BB zakoysa si. (To jest gra, zabawa!)

Zakoysaem si razem z nim. (Nareszcie jeste otwarty.)

(A wic kto pocign ci do skoku!)

Wygadziem si. (No, nie. niezupenie.)

(Nawet po czym takim jak skok pozostaje lad. Nikt, kogo znam, nie potrafiby zrobi tego, co ty. Zrcznie. A co to byo?)

Zamigotaem. (No, wiesz, musiaem odej, eby si czym zaj.)

BB zblad. (Zaj si? A czym?)

Wygadziem si. (Moim ciaem.)

(Jakim ciaem?)

Zakoysaem si. (Moim fizycznym ciaem, oczywicie. Moim fizycznym ludzkim ciaem. Wci je mam i funkcjonuje cakiem niele.)

BB zamkn si szczelnie, a po chwili powolutku otworzy. (Jak, to znaczy dlaczego, na co...)

(Nie wiem. Po prostu tak si stao. Wanie staram si zrozumie, dlaczego.)

BB zwróci si do wewntrz, a potem otworzy si. (Jeste jednym z tych wijcych si piskorzy!)

Zbladem, zwróciem si do wewntrz. Przypomnia mi si fragment roty Eda. Zakoysaem si mocno. (Myl, e ten percept jest tak samo dobry jak kady inny.)

BB zakoysa si, a po chwili zesztywnia. (A co z AA? Czy mog jeszcze co zrobi?)

(Spróbujemy. Potrzebny jest ci lepszy percept odnonie tego, co si tam waciwie dzieje.)

BB zwróci si do wewntrz. (Nie chc na ten temat adnej roty. Nie zamierzam zosta naogowcem.)

Wygadziem si. (Ta rota ci nie zaszkodzi, nie popadniesz przez ni w naóg, natomiast moesz dziki niej si uodporni.)

Zblad. (Uodporni...)

(Przybli si. Bd wolniutko przesuwa rot. Uchwy jej brzeg. Jeli rota nie bdzie ci si podoba, to jej nie przyjmuj.)

BB otworzy si z wolna. Posaem mu rot BHP-I, któr dostaem od NICH. Zacz j ostronie przyjmowa. Rota przesuwaa si powolutku, a po pewnym czasie zatrzymaa si na duej. Wszystko ustao. Nie byo adnego ruchu, ani reakcji ze strony BB. Póniej nastpi trzask i caa rota wsuna si w mojego nowego przyjaciela.

BB zwróci si do wewntrz i zamkn. Czekaem cierpliwie. Pomau odpywalimy w kierunku, gdzie mga bya rzadsza. W tym momencie miaem tylko dwa identy, dwie moliwoci do wyboru: albo wróci do miejsca pobytu INSPEK.ÓW, albo do ciaa fizycznego. Nie miaem natomiast identu AA, adnego znaku, dziki któremu mona by go byo zidentyfikowa. Jedyne dane na temat AA zawieraa ta cz roty, któr dostaem od BB. Ale to nie wystarczao. Reszta musi przyj od BB. Sam nie zdoam odszuka mu przyjaciela.

BB otworzy si. (Wszystko jest tu dla mnie nowe. Ale rota, co?)

(Owszem.)

(I w to wszystko wszed AA?)

(Tak.)

BB zblad. (To nie jest twoja rota. Skd j masz?) Wygadziem si. (Dostaem od przyjació. Wikszo roty bya nowa i dla mnie. Nigdy dotd nie miaem takiego perceptu.)

BB zesztywnia. (Teraz przynajmniej wiem, o co chodzi. To jest wprawdzie troch skomplikowane, ale gdyby AA mia taki percept, natychmiast wyskoczyby z tego baaganu.)

Zamigotaem. (No... widzisz, w tym jest co wicej.)

(Co teraz zrobimy?)

(Myl, e powinnimy zapa twego przyjaciela w momencie, gdy bdzie znów wychodzi. Jeeli dasz rad go odnale.)

BB wygadzi si. (Znajd AA nawet wewntrz czarnej dziury. Idziesz ze mn?)

BB przeczuwa, e z nim pójd, i nie myli si. Zanurkowa we mgle, a ja za nim, kierujc si jego identem. Przeszukalimy cay piercie, w którym poprzednio odnalaz AA. Tym razem po AA nie byo nawet ladu.

Wprawdzie spodziewaem si tego, nie mniej jednak bya to za nowina. Oczywicie bya to za nowina dla BB, bo gdyby AA przebywa na terenie zewntrznego piercienia, istniaaby szansa na to, e przyjaciel zdoa namówi go na opuszczenie tego miejsca i wycignie go stamtd. A jakie skutki moga pocign za sob ta nowina dla AA - dobre, czy te ze? Nikt nie móg tego przewidzie, nawet sam poszukiwany.

Za kadym razem, gdy zwiedzaem zewntrzny piercie, nie mogem si nadziwi temu, e zamieszkuj go tak róne istoty. Szczególnie fascynowali mnie ci, którzy wiadomie i z pen odpowiedzialnoci przygotowywali si do swojego ostatniego cyklu. Emanowaa z nich niezwyka sia witalna - co, czego nie sposób byo zapomnie - i wydawao si, e cakowicie nad ni panuj. W tej potnej sile zawieray si wszelkie ludzkie ideay, to wszystko, co ludzko sobie cenia, co stanowio dla niej warto. Ale nie chodzio o wartoci pojmowane z takiego punktu widzenia, jaki narzuca istnienie czasoprzestrzeni, nie chodzio o wartoci rozumiane jako system zewntrznej kontroli, wymagajcy specjalnego postpowania. To byo co zupenie innego. Owe ideay i wartoci byy wynikiem tego, czego czowiek nauczy si przechodzc przez kolejne wcielenia. A co najwaniejsze, nad caym procesem stawania si czowiekiem kto czuwa, wszystko odbywao si pod czyj opiek. Istoty, o których mowa wspópracoway ze sob, dziaajc jak czci zespolone w jedn cao. „Odchodzcy" byli cakowicie otwarci. Bez trudu uzyskiwao si wgld w najistotniejsze ludzkie dowiadczenia, dziki którym powstaa taka wielko - o ile byo si w stanie to znie. Spróbowaem raz, ale okazao si to ponad moje siy. Po powrocie do ciaa przez wiele dni czuem si rozbity. Najwaniejsze w tym wszystkim byo to, e stali si tacy dziki ludzkiemu dowiadczeniu. Nie byli tacy, gdy wcielali si po raz pierwszy.

Ale tym razem byo inaczej. Ich wibracje miay znajomy rezonans - zastanawiaem si, dlaczego. Wcielajc si po raz ostatni zamykali wszystko w sobie. Cz siy witalnej przecieka, gdy nie udawao si jej zamkn cakowicie. Podczas ostatniego pobytu na Ziemi nie wybierali historycznych ról - prawdopodobnie odgrywali je poprzednio. Teraz bd szarymi, przecitnymi ludmi, takimi jak urzdnik pocztowy, rolnik, marynarz czy ksigowa. Nie pocz si w grup, lecz bd yli nie zauwaeni, porozrzucani tu i tam, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie.

Jeli zapyta ich, dokd udadz si po zakoczeniu cyklu, wikszo z nich zapewne odpowie z ciepem w gosie: „do domu". W ten sposób dostajemy ten percept, który zawiera odrobin nam znajomy podtekst, smaczek, niuans.

(Widzisz BB, poza suchymi faktami kryje si cos wicej. Pacisz pewn sum i dostajesz to, za co zapacie. W taki czy inny sposób. Jak mona opowiedzie rybie o yciu na ladzie? Lepiej nawet nie próbowa.)

(Hej, mylaem, e jeste przy mnie.) przerwa mi BB.

Otworzyem si. (Jestem, jestem.)

(Nie ma go w tym tumie. I co teraz?)

Wygadziem si. (Ruszamy w dó. do nastpnego piercienia.)

Skierowaem si w t stron, a BB poda tu za mn. Szybko weszlimy w niej pooon stref, gdzie mga miaa inn konsystencj. Z tego miejsca trudno byo oceni, gdzie koczy si jeden piercie, a zaczyna drugi. Cz terenu, na którym si teraz znajdowalimy ju znaem. Przez pewien czas chodziem tam do szkoy.

Wida nie zamknem si dostatecznie, bo BB zapyta: (Do jakiej szkoy?)

(Do takiej, w której uczysz si, jak pomaga tym, co s jeszcze w fizycznym ciele.)

BB zakoysa si. (W takim razie nie znajdziemy tu AA. Nikt nie moe go niczego nauczy!)

Zwróciem si do wewntrz. (Skoro tak twierdzisz...)

BB popdzi dalej, zniy lot; pognaem za nim... Zaczlimy wchodzi w znajome mi obszary, gdzie mga bya rzadsza. Domy, parki, zagospodarowane pola, lasy, due budowle, rzdy kocioów - cigno si to bez koca. Humanoidalne istoty gorliwie wykonyway róne typowo ziemskie czynnoci.

BB zamigota. (Mga jest bardzo gsta. Co oni robi?)

Wygadziem si. (To, co chc.)

(Taka sobie krztanina.)

(Niektórzy stawiaj domy. Inni pracuj. Przyjrzyjmy si lepiej. Jeszcze inni graj w golfa. O, w tym domu odchodzi poker...)

BB przerwa mi zadajc pytanie: (W jakim domu? Nie dostaem adnego perceptu!)

Zamigotaem. (Nie ma tu budynku?)

(Nie.)

(Nie ma domów, ulic, drzew, pól...)

(Nie. Wida tylko poruszajce si postacie, które wygldem przypominaj ludzi. I duo mgy.)

Zbladem i zwróciem si do wewntrz. Cae nasze otoczenie nie byo stworzone z materii fizycznej, a wic BB powinien by w jaki sposób je zauway, istoty przebywajce w tej strefie wiedziay, e nie yj w rzeczywistoci fizycznej, wykreoway to wszystko, by przygotowujc si do nastpnej inkarnacji mogy si znajdowa w znajomym otoczeniu, zrobiy to wszystko z... Rozjaniem si. BB nie mia takiego identu, wic nie móg odebra perceptu. To byo znane wycznie ludziom.

Wygadziem si. (Cos mi si zdaje, e nie ma tu twojego przyjaciela. Chodmy dalej.)

BB zamigota. (Niej?)

(Tak.)

Rzuciem si do przodu, zrobiem gwatowny póobrót i zanurzyem si w mgle. Mona spdzi w piercieniach tysice lat, a nie pozna si ich dokadnie; pewne aspekty wymykaj si naszym badaniom. Niektóre rejony s wrcz wspaniae, inne nie tak pikne. Powiedziano mi, e kada ludzka myl znajduje swe odbicie w piercieniach, a wic wci co nowego do nich przybywa, w miar jak ludzie myl o rónych rzeczach. Powiedziano mi równie, e cz ludzi spdza tu tysice lat, krc pomidzy poszczególnymi wcieleniami. To moe by wrcz wspaniae, jeli zostao starannie zaplanowane i obmylane. Jednake wikszo z nich...

(Mam go, mam go!) BB wibrowa tak mocno, e niewiele brakowao, a byby mnie zdmuchn.

(Gdzie on jest?)

Nie uzyskaem odpowiedzi, bo oto BB ju wirowa pdzc naprzód. Pognaem wic za nim. Ciekawe, wreszcie poznam synnego AA... BB zatrzyma si tak gwatownie, e niemal na niego wpadem.

Zamigota. (To AA, ale... cos mi tu nie pasuje.)

Skupiem si, chcc uchwyci percept postaci, na której si skoncentrowa. Bya to jaka drobna istota o bardzo sabej energii, kobieta, stara kobieta. Nie, nie taka stara, tylko...

BB zawibrowa i przysun si do niej. (AA! Cze stary, to ja!)

Posta zawibrowaa, otwierajc si czciowo. (Daj mi spokój!)

BB wibrowa. (To ja! BB!) Posta otworzya si bardziej. (Co?)

BB wysun si. (AA, to ja, stary, przyszedem po ciebie!)

Istota, do której zwraca si BB otworzya si szerzej i zawibrowaa. (BB! Skd si tu wzie!)

BB wygadzi si. (Mniejsza z tym, chc ci zabra z powrotem.)

AA zamigota. (Z powrotem? Dokd?)

(Tam, gdzie jest twoje miejsce.)

AA wibrowa. (Moje miejsce? Moje miejsce jest tutaj! Mówi ci, BB, ju nigdy nie zostan kobiet! Cay dzie pracowaam w polu, wstawaam, gdy w tej zimnej kamiennej chacie byo jeszcze ciemno, rozpalaam ogie, mieliam ziarno na posiek, gotowaam dzieciom niadanie, wtedy on wstawa, wic przyrzdzaam mu jedzenie, potem przyszed poborca podatkowy i wzi trzy moje winie, trzy najlepsze, póniej zmaro najmodsze dziecko, pogrzebaam je obok omiu pozostaych, ale szecioro z czternastu udao mi si utrzyma przy yciu zanim nie przysza epidemia i nie zabraa mnie, a przez cay ten czas on tytko albo si wylegiwa, albo polowa, albo bi mnie, potem przychodzi w towarzystwie innych mczyzn, byli pijani, przesiknici zapachem wina, i brali mnie wszyscy po kolei. Ta epidemia bya wybawieniem Boym! Uwolnia mnie od tego caego koszmaru!)

BB migota, cakowicie poblady. Zaczem ju w to wchodzi, gdy nagle przede mn pojawia si bariera, jaka sia pchajca mnie do tyu. Próbowaem dosta si do AA, ale nie dopuszczaa mnie do niego. Nigdy dotd czego takiego nie dowiadczyem. W kocu zatrzymaem si.

BB ostronie si otworzy. (AA, przyszedem pomóc...)

(Nie potrzebuj pomocy.) stwierdzi AA. (Wiem, co mam robi. Wracam i bd wojownikiem, wielkim, silnym mczyzn, i rozsiej swoje nasienie po caej Anglii, od jednego jej kraca po drugi. Stary Henryk nie da mi rady, nie da mi rady!)

(AA!) mocno zawibrowa BB.

AA zblad i zamigota. (Co? A, to ty, BB. Czego chcesz?)

BB wygadzi si starannie. (Wracajmy do domu.)

AA zamigota. (Do domu?)

(Z powrotem na KT-95. Co ty na to?)

AA cigle migota. (KT-95? K-T-9-5. Tak... tak! A co to takiego. BB?)

BB delikatnie si wygadzi. (Musimy std odej i wróci do domu, do starych przyjació i kumpli, da im nowe gry, da du rot, któr tu zdobye, bdzie wspaniale na KT-95, zobaczysz. Chodmy.)

AA migota. (Tak, BB, ty moesz... ty moesz... Aleja nie, nie mog, nie skoczyem tego tutaj! Chc by wielkim, silnym wojownikiem. Wtedy bd móg zabija mczyzn, zabija, wylegiwa si, w tym czasie kobiety przygotuj mi jedzenie, bd polowa, upija si gdy tylko zechc, nie bd rodzi dzieci...)

BB ruszy w jego kierunku, lecz AA szybko znikn we mgle. BB chcia pody za nim, ale zagrodziem mu drog i staem nieruchomo, podczas gdy on powoli zamyka si i matowia. Mijay nas róne istoty, lecz tylko jedna z nich, a moe dwie zwróciy na nas uwag. Miaem na temat AA niewielki percept, który dostaem od BB. Wynikao ze, e stanie si tak: AA spadnie szybciej ni przecitny „Debiutant". Gdybym powiedzia o tym BB teraz, zanim to nastpi, na pewno stwierdziby, e jest to zwariowana rota.

(Przeciekasz.) BB nieznacznie si otworzy. (Nie moesz by jednoczenie zamknity i otwarty. Odebraem ten percept tak wyranie, jak gdyby mi go rzuci.)

Zakoysaem si. (Wci si ucz.)

(Myl, e masz racj.) kontynuowa BB. (Byaby to dla mnie nonsensowna rota, cakiem zwariowana. Gadki, ukadny AA robicy cos takiego! Co w niego wstpio?)

(To, e by kobiet.) powiedziaem ostronie. (Musia y jakie trzysta, czterysta lat temu. no, w przeszoci, nie teraz.)

BB zblad. To ju byo dla niego za duo. Nie potrafi zrozumie nastpstwa czasu. I ja czego tutaj nie rozumiaem. Dotd sdziem, e „Wielokrotni" yj w nastpujcych po sobie odcinkach czasu, wic albo to nieprawda, albo AA naley do rzadkich wyjtków.

BB nieznacznie si otworzy. (To tak wyglda bycie kobiet?)

Zamigotaem. (No... wtedy wikszo kobiet ya w taki sposób. Teraz jest inaczej... to znaczy inaczej dla niektórych z nich.)

(A jak cz caej ludzkoci stanowi kobiety?)

Znów zamigotaem. (Myl, e mniej wicej polowe. Tak, powinna to by polowa.)

BB wibrowa. (Dlaczego kto chce zosta kobiet?)

Wygadziem si. (le strony bycia kobiet s w jaki sposób rekompensowane. Niektórzy mczyni nawet podejrzewaj, e kobiety skrycie rzdz Ziemi.)

BB by niezwykle skupiony. (Czy to prawda?)

Zwróciem si do wewntrz i zakoysaem. (Teraz jestem mczyzn i podejrzewam, e tak.)

BB zwróci si do wewntrz i zamkn. Prawd powiedziawszy i ja uczyem si od niego. Nie ulega wtpliwoci, e to jego KT-95 w niczym nie przypomina ludzkiego wiata materii fizycznej. Wyjanienie mu tych wszystkich spraw nawet przy pomocy caej chmury rot wydawao mi si zbyt trudne. A jednak pomidzy mn a BB zrodzio si uczucie pewnej serdecznoci, przyjani, nawet zayoci, które nie bardzo pasowao do tak odmiennych jak my istot. Lubiem go. Fajny go. Bardzo ludzki w swoich reakcjach. Niewykluczone, e wszystkie systemy, zarówno fizyczne, jak i niefizyczne maj wspóln podstaw energetyczn, a róni si od siebie tylko rot, dowiadczeniem.

BB otworzy si. (No i co bdzie z AA?)

(Moemy spróbowa jeszcze raz.)

(Ale nie jeste za tym.)

Zbladem. (Za tym?)

(Twój percept mówi, ze to tylko strata czasu.)

Rozjaniem si. (Znów przeciekem?)

BB zakoysa si. (Troch.)

(AA wszed w pewien schemat. Nie jestem wprawdzie zbyt mdry, ale mam percept, e nie uda si tego zmieni, cho mona próbowa.)

BB wygadzi si. (Jeszcze tylko raz, ostatni raz.)

(Ju to chyba gdzie syszaem!)

(Jestem mu to winien, chyba tak to okrelacie, prawda?)

Sfadowaem si. (No dobrze, jeszcze raz. Ale teraz bdzie duo trudniej.)

Odwróciem si, zamknem si dokadnie, nabraem odwagi. Przed nami rozcigaa si ciemnoszara, bardzo gsta mga. Wród tej ciemnoci od czasu do czasu porusza si jaki pomyk. Rozpoznaem te wiateka - to byy istoty z zewntrznych piercieni pieszce z pomoc swym najbliszym w momencie ich fizycznej mierci. Próbowaem to robi kilkakrotnie, ale sdz, e niezbyt si do tego nadaj. Tote zazwyczaj przechodz przez te piercienie tak szybko, jak tylko mona, nikomu si nie narzucajc.

Powoli wpynlimy na nowy teren. Prawie natychmiast zaczem si czu niedobrze, a mój percept mówi, e BB czuje si jeszcze gorzej. Tylko on móg odnale AA. Torowaem drog wród tumu niezliczonych postaci, które wyglday tak, jakby zastygy w bezruchu. W rzeczywistoci poruszay si, tyle e bardzo wolno, wic si tego nie dostrzegao. To byli ci, których mier przed chwil uwolnia od cia fizycznych. Niejasno zdawali sobie z tego spraw, a nie dostali adnej roty, co maj teraz robi. Gdy ich mijalimy, czasami kto zwraca si w nasz stron, co równie dobrze mogo oznacza, e zaczyna sobie przypomina, jak to, e przestaje zapomina. Spotykajc te istoty przewanie zadawaem sobie pytanie: Czy tak samo zachowywaem si po mierci? Czy zdarzao si, e byem a tak niewiadomy jak te postacie, które oto miaem przed sob? Przygnbiajca jest myl, e prawdopodobnie tak wanie byo, wic nie przypomniaem sobie tego, a moe nie chc o tym pamita.

Po raz pierwszy spostrzegem, e w tym gnojowisku szum Wizki M by mniejszy. Niemal od razu przyszed percept: no jasne, to skutek otpienia. Oni wszyscy prawie nie myl. Znajduj si w stanie szoku pomiertnego, nie maj niczego, na czym mogliby si oprze, s przeraeni, a e nie mog sobie z tym poradzi, wic staraj si ukry chowajc gowy w piasek. Ogarno mnie wspóczucie, ale je opanowaem. To inni pracuj nad skutkami pomagajc tym istotom ockn si z odrtwienia. Natomiast ja powinienem by jednym z tych, którzy staraj si usun sam przyczyn. Nie wiem, co jest trudniejsze.

(Nie ma go tutaj!) stwierdzi ponuro BB. By ledwie otwarty.

Zwróciem si do wewntrz. Ju dawno odrzuciem rot o mojej pocztkowej cikiej wspinaczce - nie, lepiej byoby powiedzie: bdzeniu - po tych niszych sferach. Udao mi si tutaj zebra zaledwie minimalne dowiadczenie. Znaem za to nastpny wewntrzny piercie. Nie byo tam przyjemnie. Poza nim znajdowao si ju tylko ycie fizyczne. Obydwa piercienie byy ciasno splecione ze sob, ten gruby odrobin przesunity w fazie w stosunku do materii fizycznej. To byo przejcie midzy jednym systemem rzeczywistoci a drugim. Natomiast taka perspektywa nie uatwiaa nowicjuszowi zauwaenia rónicy midzy tymi dwiema rzeczywistociami. Ale ja potrafiem j dostrzec.

Problem polega na tym, e mieszkacy tego piercienia nie potrafili, nie mogli, nie chcieli lub nie byli w stanie uwiadomi sobie tego, e przestali y w wiecie materii fizycznej. Pod wzgldem fizycznym byli martwi, nie mieli ju swoich cia. Jednake próbowali zachowa swoj fizyczno, robi to co do tej pory, i by tym, czym byli dotd, a wic kontynuowa w jaki sposób fizyczne ycie. Niektórzy, bdc w stanie oszoomienia, bezskutecznie usiowali porozumie si z przyjaciómi i najbliszymi majcymi jeszcze ciaa fizyczne lub z kimkolwiek, kto znalaz si w pobliu. Inni nie mogli si oderwa od fizycznych miejsc bd rzeczy, do których byli przywizani podczas ludzkiego ycia. Wszyscy ju dawno zapomnieli o podstawowej technice: Wizce M.

Jeszcze inni uwaali, e zmiana, jaka w nich zasza to po prostu zy sen lub nocna mara i czekali w nadziei, e si wkrótce obudz.

Poruszaem si ostronie, a BB sun tu za mn. By prawie cakiem zamknity, szuka tylko identu AA, nic wicej go nie obchodzio. Nie miaem mu tego za ze. Ja, gdyby to bya moja pierwsza wizyta w tym miejscu, odwrócibym si i szybko uciek. Szum Wizki M by wprost oguszajcy, stanowi kakofoni lku, gniewu oraz wszystkich ludzkich emocji, kadego pragnienia, kadej potrzeby zwizanej z ludzk fizyczn egzystencj. Owe uczucia i emocje byy wyranie widoczne, jawne, odsonite, obnaone, wystawione na pokaz. Podczas gdy wchodzilimy gbiej, oczekiwaem od BB jakiego znaku, ale on nie reagowa. Kiedy przypieszywszy poszukiwania poruszaem si coraz szybciej, ziemia fizyczna i jej mieszkacy oraz ci, którzy wanie przygotowywali si do odjazdu, zlewali si ze sob. Jednake mona byo ich odróni. Istoty, które miay nadal ciaa fizyczne byy mniej wyrane, prawie, cho niezupenie, przezroczyste. Nagle BB mnie szarpn. Natychmiast si zatrzymaem.

(Mam go!) mój przyjaciel silnie wibrowa. (Niewiele z niego wida, wszystko jest przykryte, ale to on!)

Zamigotaem. (Gdzie?)

BB pochyli si. (Tam!)

Zwróci si do wewntrz. Tam, tam, tam... owo „tam" byo poza czasem, nie, to by inny czas. Kierowanie si do identu w innym czasie z pewnoci nie byo czym, co robiem czsto i w zamierzony sposób. Wówczas przyszed percept naszego ostatniego spotkania z AA. Ono równie odbyo si w innym czasie. Nie przeszkadzaj mi, „lewy mózgu"! Wtedy odczuem t agodn, wszystko wyjaniajc wibracj. (To dla ciebie wane. On ci pomoe.) Rozjaniem si mocno.

KLIK!

BB wibrowa. (Mylaem, e nie moge pocign skoku!)

Zamigotaem. (Co, no wiesz, ja...}

(I obu nas porwao to samo pocignicie!) koysa si BB. (Nie doceniasz wasnej siy.)

Wygadziem si. (To jest wanie skok?)

(Takie skoki wykonujemy na KT-95). BB uci, gdy zauway, e pod nami co si dzieje.

Unosilimy si nad dzikim krajobrazem: tylko skay, piasek i skpa rolinno. Nad nami byo soneczne, bezchmurne niebo. W dole zakurzona droga. Drog maszerowaa kolumna mniej wicej osiemdziesiciu - dziewidziesiciu mczyzn ustawionych trójkami. Byli ubrani w co w rodzaju paszczy bez rkawów, sigajcych do kolan, na biodrach mieli szerokie skórzane pasy, na piersiach cikie kamizelki. Przy pasie krótkie miecze o podwójnym ostrzu. Na ramionach metalowe naramienniki. W lewej rce kady z nich trzyma okrg tarcz, a w prawej drewnian wóczni. Maszerowali bardzo szybko. Dziao si to ju poza piercieniem. To bya rota prawdziwego fizycznego ycia.

Szum Wizki M wyranie si zmniejszy. Otworzyem si bardziej. (Rozpoznae ident przyjaciela?)

BB zamigota. (Wprawdzie jest bardzo masywny, ale... to on! Kolumn prowadzi wysoki czowiek. AA idzie tu za nim... ale jest jaki inny, zmieniony. Pokrywa go duo obcej roty. AA jest saby. Nie mog uchwyci silniejszego perceptu. ten inny wzór jest zbyt mocny. Co si tu waciwie dzieje?!)

Wygadziem si. (AA znajduje si cigle w ciele fizycznym. Jest wojownikiem.)

BB poblad. (A co to takiego wojownik?)

(To kto, kto zabija innych ludzi.)

Odwróciem si od cakowicie bladego BB, signem i skoncentrowaem si na percepcie AA. Prawie natychmiast natrafiem na barier, jej opór odrzuci mnie gwatownie do tyu. Mimo usilnych prób nie mogem sforsowa przeszkody. Bya taka sama jak ta, któr napotkaem poprzednio. Wówczas gdy próbowaem zbliy si do AA.

Kolumna wojowników poruszaa si wzdu drogi schodzc w gb wwozu. W górze, po obu stronach wwozu zobaczyem ukryte grupki nieprzyjaciela. Ogarnity fal wspóczucia, gorczkowo usiowaem dotrze do wojownika AA, lecz bariera znów mnie odepchna. Wiedziaem, co si stanie i nie pomyliem si. Gdy kolumna AA znalaza si wewntrz wwozu, z ukrycia wychynli przeciwnicy i przypucili atak. Run w dó las wóczni. AA by jednym z pierwszych, którzy upadli. Lec twarz do ziemi na zakurzonej drodze, wi si usiujc wsta, by wzi udzia w walce, ale wócznia przeszedszy przez niego na wylot, wbia si w ziemi. Pynca obficie krew mieszaa si z kurzem. Po chwili ciao AA stao si cakowicie wiotkie i bezwadne.

Wibrowaem silnie, zwracajc si do BB. (Zejd tam, zabierz go. Ja nie mog, wic zrób to ty. Musisz to zrobi! Przyprowad go tu na gór.)

BB ruszy szybko, a ja obserwowaem, jak schodzi na pole walki. Musz przyzna, e zabijanie i to co si tam dziao, wcale go nie poruszyo. Wycign rzucajcego si AA z ciaa wojownika i unosi go w moim kierunku. Byem zdumiony. Gdy zblia si do mnie z AA, bariera odpychaa mnie do tyu. W kocu daem mu znak, eby si zatrzyma.

AA, który nadal mia posta wojownika, wyrywa si i silnie wibrowa. (Musz zabija wrogów. Zabija ich, zabija. Musz podnie si i zabija ich... Gdzie jest moja wócznia, gdzie moja tarcza? Musz wsta i zabija ich. Strac ca bitw... Pu mnie. Przez ciebie strac ca walk, wkrótce si skoczy... daj mi moj wóczni. Gdzie ona jest?... Musz i i walczy, i i walczy, i zabija!)

BB wibrowa. (Nie poznaje mnie! Nie mog go ju utrzyma!)

Zamigotaem. (Pu go.)

BB zblad. (Co?)

Wygadziem si. (Pu go. W tej chwili nic wicej dla niego nie zrobisz.)

BB wypuci wyrywajc si posta i AA-wojownik opad szybko na pole walki, bezskutecznie próbujc podnie wóczni i tarcz oraz przyczy si do walki. Nie mogc tego zrobi, patrzy w osupieniu na swoje rce. Póniej zacz okada wrogów piciami. Przechodziy przez nich na wylot, tak jakby nie istnieli. Pomimo to cigle próbowa.

Odwróciem si do BB. By matowy i cakiem zamknity. (Chod, musimy wraca.) BB nieznacznie si otworzy. (Wraca, a dokd?)

KLIK!

Znajdowalimy si w Strefie Przejciowej, w pobliu Stacji Wejcia. BB by matowy, nieruchomy, czciowo zamknity. Rozjaniem si. (Jak ci si podoba ten skok?! Wprost do celu!)

BB otworzy si nieznacznie. (Tak, fajny.)

Nagle poczuem si nieswojo. Zapomniaem o czym, i to o czym bardzo wanym. Poczuem jeszcze wikszy niepokój. Co przywoywao mnie, przycigao moj uwag. Co pilnego. Tak! Moje ciao! Musz wraca.

Zawibrowaem. (Musz odej. Jeszcze wróc!)

BB otworzy si szeroko. (Cze!)

Podczas, gdy szybko opadaem, mój przyjaciel z KT-95 stawa si coraz mniej widoczny, po jakim czasie wyglda jak punkcik i na koniec zupenie znikn mi z oczu. Zaledwie zdaem sobie spraw z przechodzenia przez piercienie... wszedem w drugie ciao, które znajdowao si na orbicie w pobliu ciaa fizycznego, potem w ciao fizyczne. Usiadem. Czuem si zmczony, byem nieswój. Jak si okazao, mój powrót zosta spowodowany bardzo prozaiczn przyczyn - miaem zzibnite ciao, gdy koc zasun si na podog.

ROZDZIA DWUNASTY: ZASYSZANA HISTORIA

Czas: nieokrelony, noc... uwolniem si z ciaa stosujc zwyk metod... adnego sygnau... mam wic do wyboru róne moliwoci... postanawiam, jeeli to moliwe, samodzielnie wróci do BB... ident: „BB, KT-95"... rozcignem si... przejcie przez piercienie odbyo si bez przeszkód, potem ruszyem do skraju rzadkiej mgy w Strefie Przejciowej... zacz do mnie dociera niewyrany percept BB, wic zastygem w bezruchu... to bya niespodzianka... BB znajdowa si tu pode mn. Zmatowiay i tak mocno zamknity, e nic dziwnego, i trudno go byo odnale.

Otworzyem si i zaczem wibrowa. (Cze BB, wróciem.)

BB otworzy si nieznacznie, a potem rozjani. (Och, ju prawie straciem nadziej, e wrócisz. Czyby utkn w swoim ludzkim ciele?)

Zakoysaem si lekko. (Zdarza si.)

Nie miaem perceptu, e myla o AA, a nie chciaem podejmowa tematu jego przyjaciela, dopóki on sam tego nie zrobi. W tej sytuacji bya to draliwa rota, a nie miaem odpowiedzi, której szuka. O ile w ogóle byo jakie rozwizanie tego problemu. Aby zacz co robi, wycignem si, wykonaem ze trzy szybkie obroty i wróciem, wywijajc zakrtas.

BB sfadowa si. (Co to byo?)

(Takie sobie wiczenie.)

Otworzy si. (Na KT-95 mamy gr, w której robimy podobne rzeczy. Chcesz spróbowa?)

Rozjaniem si. (No pewnie!)

Zakoysa si lekko. (Spróbuj robi to, co ja, nic poza tym.)

Odwróci si, zawirowa, a ja rozcignem si za nim. Pilnowaem si go, jak tylko mogem, co przypominao trzymanie si wysmarowanej tuszczem wini na tafli lodu, z t rónic, e w tym przypadku lód by trójwymiarowy, nie, znacznie gorzej - mia wiele wymiarów. A wic wirowalimy, zatrzymywalimy si, startowalimy, poruszalimy si - to powoli, to znów szybko, mijalimy rozbyski dziwnych perceptów, pdzilimy ku lnicemu socu i przenikalimy przez nie, krylimy wokó gromadek postaci, które wydaway si zdziwione naszym widokiem. Przez cay czas kurczowo trzymaem si identu BB, tak jak ostatni w szeregu ywiarz trzyma si jadcej przed nim osoby. Zanurzalimy si w chmurach i wynurzalimy si z nich, wchodzilimy w pasma energii, które odbieraem jak podmuchy gorcego i zimnego powietrza, jak elektryczne wstrzsy, przenikalimy przez mury wspaniaego miasta o wielu wieach. Balem si, e nie zdoam ju duej trzyma si jego identu, baem si, e jeli odpadn, zgubi si cakowicie. BB zatrzyma si raptownie i znów znalelimy si w rzadkiej mgle zewntrznej otoczki Ziemi. Cay si trzsem.

BB wibrowa z oywieniem. (wietna zabawa, co?)

Zamigotaem silnie. (Tak, wietna. Kto j wymyli?)

BB zblad. (Wymyli?) (Skd si ona wzia?)

Sfadowa si. (Och, nie wiem. Zawsze bya. Jeli chcesz, moesz zapocztkowa zupenie now. Najwiksza frajda to doda, w rodku lub na kocu, co nowego, tak niespodziank. Rozumiesz?)

(Tak. My, ludzie mamy podobn zabaw, nazywamy j „id za przewodnikiem".)

BB rozjani si. (No wanie, „id za przewodnikiem". Dobrze ci szo. Musisz czsto si w to bawi.)

Zamigotaem. (No, nie, ostatnio si w to nie bawiem. Ale lataem na samolotach i to mi pomogo.)

BB zblad, a ja mówiem dalej. (A przy okazji, co si dzieje, jeli nie zdysz zrobi obrotu lub zgubisz ident?)

Zakoysa si mocno. (Przegrywasz.)

(A co si dzieje z tymi, którzy przegrywaj?)

BB migota. (Nie mam o tym adnej roty. Oni nie wracaj ju do gry. Mój percept mówi, e si gubi.)

(I nie odnajduj si?)

(No, jak ju powiedziaem, ju nie wracaj do gry, a wic nie mam o tym roty. Czsto w grupie jest okoo setki bawicych si. Fajna zabawa, co?)

(Tak.) Zadaem ostatnie pytanie. (A to, przez co przechodzilimy - co to takiego?)

BB sfadowa si. (O tym nie mam roty. Nikt nie zaprzta sobie gowy takimi drobiazgami, to tylko zabawa.)

adna mi zabawa. Miaem wyrany percept, co by si stao, gdybym w czasie gry zgubi ident BB. Przegrabym i zagubibym si. Jestem pewien, e nie potrafibym odnale drogi. Na szczcie nie zgubiem si, ale na przyszo mam nauczk, eby nie bra udziau w grze, której nie znam, zwaszcza jeli bdzie to gra z KT-95. Pozostawaa do rozstrzygnicia jeszcze jedna kwestia:

co wynikno z naszej gry? Jakie byy skutki dziaania energii, któr tak lekkomylnie zuylimy na bezcelow gonitw w przestrzeni? Pdzc nie zwaalimy na nic - ile wic mrówek zgino tylko dlatego, e akurat znalazy si na naszej drodze? A co si dziao wówczas, gdy w takiej zabawie braa udzia caa setka? Istoty zamieszkujce teren zabawy mogy uzna jej skutki za naturalny kataklizm lub wol Boga, niezalenie od tego, czy giny mrówki, czy inne stworzenia. Jak by na to nie spojrze, by to dziwny percept - moliwo spenienia roli takiego instrumentu. Prawdopodobnie mielimy tu do czynienia z jednym z przykadów dziaania bezosobowej inteligencji.

BB przerwa mi. (Hej, dobrze si czujesz?)

Otworzyem si. (Tak, oczywicie.)

(Bye zamknity i migotae. Wydaje mi si, e znów chcesz uciec do swego fizycznego ciaa.)

Otworzyem si i zakoysaem. (Nie, nie. W kadym razie jeszcze nie teraz.)

(Dlaczego si nim przejmujesz? Dlaczego w ogóle wracasz? Zostaw je tam, gdzie jest.)

Zwróciem si do wewntrz. Ju nie raz o tym mylaem, ale jak dotd odrzucaem ten pomys, gdy nie miaem pojcia kim wówczas bybym i co bym robi. Wci czego tu nie rozumiaem. Wiedziaem, e z atwoci mog przedosta si przez nisze piercienie i zatrzymawszy si w jednym z nich, wzi udzia w yciu jego mieszkaców. A dziao si tam duo ciekawych rzeczy. Wikszo mieszkajcych w tej strefie istot, o ile nie wszystkie, zajmowaa si pomaganiem ludziom w rozwoju. Mogoby si wydawa, e jest to zasadnicza cz systemu doskonalenia si, lecz to byo dopiero przygotowanie. Przygotowanie do czego? Tu wanie zaczyna si niezrozumiay dla mnie moment. Ci, którzy przebywali w zewntrznym piercieniu po raz ostatni, wracali do Domu, ale mój percept Domu stawa si coraz bardziej mglisty, a nie, jak naleao si spodziewa - wyraniejszy i bardziej zrozumiay. No có, nie byem tam od bardzo, bardzo dawna.

Otworzyem si ostronie. (Tak, a wic, no... nie skoczyem jeszcze szkoy, jeszcze si ucz... i potrzebne mi jest do tego fizyczne ciao.)

BB zblad cakowicie.

(To jest rodzaj gry) cignem (a ja zgodziem si wzi w niej udzia.)

Rozjani si. (Och, gra! Chc j pozna.)

(Jeli ci to interesuje, dam ci na ten temat krótk rot. Tylko, czy sobie z ni poradzisz?)

Zakoysa si. (Po tym ostatnim numerze z AA dam sobie rad ze wszystkim, co dotyczy ludzi.)

Zwróciem si do wewntrz. Wspomnia o AA bez migotania i to byo wspaniae. Wygadza si. Rzuciem mu krótk rot, w której zebraem moje wdrówki poza ciao od 1958 roku, opuszczajc kontakty z NIMI. Przyj j, zamkn si i przez jaki czas nie porusza si i nie odzywa. Potem otworzy si szeroko, zakoysa si i zamigota.

Zawibrowaem. (To wcale nie jest mieszne!)

Wreszcie si wygadzi. (Mam dla ciebie ident! RAM-Bam!) Koysa si mocno i migota.

(Wystarczy samo RAM.)

W kocu uspokoi si. (Dobrze, Ram, percept mi mówi, e zanim si to zaczo, bye zamknitym, ograniczonym czowiekiem. Póniej poszede ostro. Nie bye jednak zbyt bystry.)

Sfadowaem si. (I nadal nie jestem.)

(I wszystko przychodzi ci z trudem.)

Zakoysaem si lekko. (Uwaasz, e tobie poszoby lepiej?)

BB zamigota. (Kady gupi skrt choby tylko w poowie uwiadamiajcy sobie, kim jest. mógby...)

Przerwaem mu (A gdyby nie mia tej wiadomoci?)

Zblad i zawibrowa. (Nie, tak nie mona. Nie nabierzesz mnie na t gr! Pozostan taki, jaki jestem!)

Zakoysaem si i zwróciem do wewntrz. Obecnie, kiedy patrz na to z dystansu, wydaje mi si, e wiele moich reakcji z wczesnego okresu podróy poza ciao moe wyglda zabawnie. Teraz ja sam si z nich miej. Ale przynajmniej wiem, e zabawa w zdobywaniu dowiadczenia podczas ludzkiego ycia przynosi efekty. Jednak pozostaje jeszcze tyle niewiadomych. Co si dzieje po ukoczeniu szkoy? Gdzie i w jaki sposób wykorzystuje si to, czego si nauczyo?

BB przerwa mi. (Suchaj. RAM.)

Otworzyem si. (No?)

Migota. (Cofam to, co powiedziaem. Nie jeste taki gupi.)

Zakoysaem si. (Dzikuj. Byo mi to potrzebne.)

Zblad. (Potrzebne?)

(To art. Ludzki humor.)

Zwróci si do wewntrz, po czym otworzy. (A w jaki sposób dostae percept i zacze si bawi w opuszczanie ciaa?)

Zamigotaem. (Nie wiem. To si po prostu stao.)

(Czy inni ludzie te to robi?)

(Niektórzy, tak. Spotykaem ich. Najwikszy problem polega na tym, e wikszo ludzi opuszcza ciao podczas snu i nie pamita o tym po przebudzeniu.)

BB zwróci si do wewntrz. Wiedziaem, e przeglda i analizuje rot, któr dosta ode mnie. Takie pojcie jak sen i budzenie si wymagay od niego nowych perceptów. Wiedziaem równie do czego zmierza. Ale rozmyli si.

Otworzy si, migocc. (A te trzy skrty, które zeszy po, jak mówisz, promieniu? Kto to by?)

Sfadowaem si. (Nie wiem.)

(Wygldao na to, e ci znaj.)

(Moe byli z KT-95?)

Zakoysa si. (To jaka zwariowana rota... albo art. Ale wydawao si, e ty te ich znasz. Chciae, aby zabrali ci ze sob? Dlaczego?)

Zamigotaem. (Nie wiem.)

(Spotkae ich kiedy znowu?)

(Nie mam o tym perceptu.)

Zwróci si do rodka, a potem na zewntrz. (A co powiesz o skrtach, które pomogy ci, gdy tego potrzebowae lub wydawao ci si, e potrzebujesz? Kim one byy?)

Wygadziem si. (Prawdopodobnie byy to istoty z wyszych piercieni. Takie rzeczy zdarzaj si czsto. Ju mówiem, e wikszo ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, gdy spotyka ich to podczas snu. Sen to taka zwariowana rota.)

BB ponownie zwróci si do wewntrz, a potem otworzy si, migocc. (Och, mam percept, e peno tu zwariowanych rot.)

Zbladem. (Na przykad?)

(No, chociaby ta rota o intensywnym procesie uczenia si ludzi, ta któr mi rzucie.)

Zamigotaem. (Jak to?)

Mówi dalej. (Czyby to nie bya zwariowana rota?)

(Wedug mojego perceptu jest to prawda.)

(A ja mam inn rot, i gdy porównam je obie, to nie pasuj do siebie, jedna z nich wydaje si niedorzeczna.)

Zbladem. (Jaka to rota?)

(Ta, któr dostalimy w broszurze o TSI, o wszystkich miejscach, które mamy odwiedzi. Jest tam wszystko o Ziemi i ludziach, o tym. jak si to zaczo, po co to jest... no, wszystko.)

Zamknem si, a potem powoli otworzyem. (Nie pasuj do siebie?)

(Masz, zdobd wasny percept.) BB rzuci mi rot. Wziem j i zaczem rozwija z zaciekawieniem.

KLIK!

„Kto", „Gdzie" (a moe jedno i drugie) potrzebuje, lubi, chce, ceni, zbiera, jada lub zaywa jako narkotyk (sic!), w milionowych bd niezliczonych dawkach substancj o idencie Lusz. (Elektryczno, ropa naftowa, tlen, zoto, pszenica, woda, ziemia, stare monety, uran.) W miejscu zwanym „Gdzie" Lusz wystpuje bardzo rzadko, a ci, którzy go posiadaj, uwaaj, i jest niezbdny do tego, do czego si go uywa.

Kierujc si Prawem Poday i Popytu (powszechne prawo w ..Gdzie"), „Kto" zamiast poszukiwa naturalnych zasobów Luszu, zdecydowa si go produkowa w sposób powiedzmy, sztuczny. Postanowi zaoy jego hodowl, uprawia go w ogrodzie.

Naturalny Lusz odznacza si rónym stopniem czystoci. Stwierdzono, e powstawa w wyniku ruchów wibracyjnych podczas cyklu wglowo-tlenowego i wtórnie podczas procesu reakcji. Badacze z „Gdzie" przemierzali due odlegoci w poszukiwaniu nowych róde tej cennej substancji, a ich odkrycia witano z entuzjazmem i nagradzano.

Wszystko zmienio si z chwil, gdy hen, daleko, gdzie w zapadym kcie, „Kto" zaoy swój eksperymentalny Ogród. Najpierw stworzy odpowiednie rodowisko, w którym móg powsta i rozwija si cykl wglowo-tlenowy. Ustanowiona przez niego Równowaga zapewniaa rosncym osobnikom waciwe owietlenie i sta dostaw odpowiedniego poywienia.

Potem „Kto" próbowa oszacowa swój plon. Rzeczywicie. Pierwsza Hodowla dostarczya Luszu, ale w maych ilociach i nie najlepszego pod wzgldem gatunkowym - nie nadawa si on do zabrania w miejsce zwane „Gdzie". Problem by podwójny. Okazy rodziy si zbyt drobne i yy bardzo krótko. W efekcie czego powstawao niewiele marnego jakociowo Luszu, gdy w tak ograniczonych warunkach nie byo czasu na jego wytwarzanie. Ponadto Lusz mona byo zbiera tylko w momencie, gdy jednostki koczyy ycie; ani chwili wczeniej.

Druga Hodowla, która okazaa si nie lepsza, o ile nie gorsza od Pierwszej rozwijaa si w innej czci Ogrodu i w odmiennym od poprzedniego rodowisku. Tym razem nie byo to rodowisko pynne, lecz gazowe. Ze zwizków chemicznych o wikszej gstoci utworzono stae podoe, dziki czemu zwizki te byy stale dostpne. „Kto" zasadzi niezliczone iloci znacznie dorodniejszych egzemplarzy nowych odmian. Niektóre z nich byy wiele tysicy razy wiksze i miay bardziej zoon budow od prostych, jednokomórkowych okazów Pierwszej Hodowli. Wprawdzie zosta odwrócony cykl wgIowo-tlenowy, ale cay zasiew pozosta jednorodny. Podobnie jak w przypadku Pierwszej Uprawy, osobniki rozmnaay si regularnie i samoczynnie koczyy ycie. Aby unikn nierównomiernego rozkadu odywczych substancji chemicznych i owietlenia, co miao miejsce w przypadku Pierwszej, „Kto" postanowi, e osobniki Drugiej Hodowli nie bd si porusza po caym ogrodzie, lecz kady z nich pozostanie w przydzielonej sobie jego czci. W tym celu wyposay je w silne wyrostki sigajce w gb twardego podoa i unieruchamiajce rolin. Z korzeni wyrastay odygi lub pnie dwigajce wysze partie rolin, tym samym umoliwiajc im otrzymywanie koniecznej porcji wiata. Górne czci rolin - szerokie, cienkie i do wiotkie - peniy rol przekaników energii. Przepywajce przez nie w obydwu kierunkach zwizki wglowo-tlenowe zapewniay rolinom odywianie i wymian z otoczeniem. Poza tym kady okaz zaopatrzono w kolorowe radiatory wraz z generatorami maych czstek. Rozmieszczono je symetrycznie; zazwyczaj w pobliu wierzchoka.

Chcc przypieszy rozmnaanie si rolin „Kto" wywoa gwatowne ruchy wibracyjne w gazowej powoce. Z czasem przekona, e ten sam burzliwy proces pomaga w zbieraniu Luszu.

Jeli zaburzenia byy dostatecznie gwatowne, kady kres yciu rolin, które umierajc wydzielay Lusz. Miao to due znaczenie, gdy istniaa konieczno natychmiastowej dostawy tego surowca, gdy nie trzeba byo czeka na okres zbiorów.

Pomimo to, plon Drugiej Hodowli okaza si nader niezadowalajcy. Co prawda osignito znaczny przyrost ilociowy, ale zbyt dugie ycie rolin nie wpywao korzystnie na jako wytwarzanego przez nie Luszu. Przeoczono tu co wanego.

Przed zaoeniem Trzeciej Hodowli „Kto" dugo prowadzi badania, krc nad swoim Ogrodem. Rzeczywicie zadanie, którego si podj nie byo wcale atwe. Wprawdzie osign sukces, ale tylko czciowy. Wyhodowany przez niego Lusz by znacznie gorszy od dzikiej, wystpujcej w stanie naturalnym odmiany.

Jednake upora si z tym problemem, czego ywym wiadectwem bya Trzecia Uprawa. „Kto" odtworzy pierwotny cykl wglowo-tlenowy, a osobnikom przywróci ruchliwo, bowiem dowiadczenie wykazao, e oba te czynniki zapewniaj wytwarzanie wysokiej jakoci Luszu. Gdyby jeszcze udao si wyhodowa wiksze okazy, sukces byby zapewniony.

Majc to wszystko na wzgldzie, „Kto" przeniós na teren obecnej uprawy jednostki Pierwszej Hodowli, która nadal rozwijaa si w czci Ogrodu majcej pynne rodowisko. Zmodyfikowa je tak, aby mogy y i wzrasta w rodowisku gazowym. Najpierw przystosowa je do odywiania si osobnikami Drugiej Hodowli, którym pozwoli w tym celu bujnie si rozwin. Tak powstay pierwsze Mobile, czyli Trzecia Hodowla. Mobile ywiy si okazami Pierwszej Hodowli, a pozbawiajc je ycia produkoway Lusz. A wic teraz ilo Luszu bya znaczna, ale jego jako, jego struktura wibracyjna wci pozostawiaa wiele do yczenia.

Przez czysty przypadek „Kto" odkry Gówny Katalizator produkcji Luszu. Dugo ycia monstrualnych i wolno poruszajcych si Mobili bya nieproporcjonalna do iloci pobieranego przez nie poywienia. Mobile yy tak dugo, e wkrótce zdziesitkowayby jednostki Drugiej Hodowli. Wówczas w caym Ogrodzie zostaaby zachwiana równowaga ekologiczna i ustaaby produkcja Luszu. Zarówno Drugiej, jak i Trzeciej Hodowli grozia Zagada.

Zaczo brakowa okazów z Drugiej Hodowli i wobec tego nie byo zaspokajane zapotrzebowanie energetyczne Mobili. Czsto zdarzao si, e dwa Mobile chciay zje t sam jednostk Drugiej Uprawy. To rodzio konflikt i powodowao fizyczn walk midzy dwoma niezgrabnymi Mobilami. Czasem walczyo ich ze sob nawet kilka.

Pocztkowo „Kto" by zdziwiony tymi zmaganiami, lecz póniej obserwowa je z wielkim zainteresowaniem. Podczas walki Mobile wydzielay Lusz! I to wcale nie w maych, a przeciwnie - w sporych ilociach i w dodatku znacznie mniej zanieczyszczony, tak e przedstawia on warto uytkow.

„Kto" szybko sprawdzi w praktyce dopiero co zrobione odkrycie. Wyj nastpne okazy Pierwszej Hodowli z czci Ogrodu o pynnym rodowisku, przystosowa je do ycia w rodowisku gazowym, ale wprowadzi pewn zasadnicz zmian. Nowe Mobile byy mniejsze od poprzednich i miay ywi si innymi Mobilami. Rozwizaoby to problem nadmiernej populacji Mobili, a podczas kadego midzy nimi starcia powstaoby wicej dobrego Luszu, nie mówic ju o tym, który zostawa uwalniany w momencie, gdy nowe Mobile zabijay egzemplarze innych gatunków. Wówczas „Kto" mógby przekazywa do „Gdzie" znaczne iloci do czystego Luszu.

W ten oto sposób powstaa regua Gównego Katalizatora. Konflikt midzy osobnikami cyklu wglowo--tlenowego powoduje stale wytwarzanie Luszu. To byo takie proste!

Zadowolony z wynalezienia formuy, „Kto" zacz przygotowywa Czwart Hodowl. Wiedzia ju, e zbyt due i za dugo yjce Mobile z Trzeciej Hodowli nie mogy by uyteczne na wiksz skal. A gdyby jeszcze wzrosa ich ilo, naleaoby powikszy cay Ogród, który z racji za maej przestrzeni nie móg pomieci jednoczenie wielkich osobników Trzeciej Hodowli i sucych im za pokarm rolin z Drugiej Hodowli. Ponadto doszed do susznego wniosku, e jeli Mobile bd poruszay si szybciej, atwiej popadn w konflikty i tym samym zwikszy si ilo wydzielanego przez nie Luszu.

Jednym aktem woli umierci pozostae dotd przy yciu niezgrabne Mobile z Trzeciej Hodowli. Jeli za chodzi o osobniki Uprawy Pierwszej, nadal yjce w wodnym rodowisku, to zmieni ich wygld, nadajc im bogactwo ksztatów i rozmiarów. Byy teraz wielokomórkowcami i odznaczay si du ruchliwoci. Zaopatrzy je równie w system równowagi. Powstay wic osobniki (przewanie nie poruszajce si), które pochaniay okazy wglowego cyklu Drugiej Hodowli, suce im za ródo energii. Powstay te i inne, bardzo ruchliwe Mobile, dla których ródo energii stanowiy poruszajce si modyfikacje Pierwszej Hodowli.

Zamknity obieg dziaa cakiem zadowalajco. Nieruchome osobniki Drugiej Hodowli rozwijay si znakomicie w pynnym rodowisku. ywiy si nimi mae, bardzo ruchliwe Mobile yjce w wodzie. Z kolei wiksze oraz/lub inne bdce w cigym ruchu Mobile, chcc zdoby energi konsumoway mniejszych „zjadaczy rolin". Kiedy jaki Mobil zanadto urós i zrobi si zbyt powolny, stawa si atwym upem dla mniejszych Mobili, które zachannie si na niego rzucay. Chemiczne pozostaoci procesu trawienia osiaday na dnie pynnego rodowiska i dostarczay pokarmu „Nieruchomym" (modyfikacjom Drugiej Hodowli), zamykajc w ten sposób obieg. acuch pokarmowy przynosi w efekcie stay dopyw Luszu, który powstawa dziki umierajcym „Nieruchomym", w wyniku emocji, jakie wzbudzaa w walczcych ze sob Mobilach sama walka oraz dziki Mobilom gincym podczas tyche walk.

Przeniósszy si do innej czci Ogrodu - rodowiska gazowego otaczajcego stae podoe zbudowane z gstej materii - „Kto" zastosowa t sam technik, jeszcze bardziej j ulepszajc. Stworzy wicej odmian „Nieruchowych" (okazy pierwotnej Drugiej Hodowli), aby nowym Mobilom dostarczy dostatecznej iloci urozmaiconego poywienia. Tak jak w pierwszej czci Ogrodu, tak i tu zostaa zachowana równowaga midzy dwoma gatunkami Mobili - tymi, które odywiay si „Nieruchomymi" z Drugiej Hodowli i tymi, które potrzeboway innych Mobili, aby utrzyma si przy yciu dziki czerpanej z nich energii. Powstay wic tysice rodzajów Mobili rónej wielkoci - osobniki mae i due, cho nie tak wielkie, jak Mobile z Trzeciej Hodowli. Wszystkie zostay wyposaone w pomysowe akcesoria uatwiajce walk. Szybko poruszania si pozwalaa na wymknicie si wrogowi, barwy ochronne miay na celu zmylenie przeciwnika, ruchliwe narzdy suce do wykrywania niebezpieczestwa, a niezwykle twarde wyrostki do chwytania, przebijania i rozszarpywania wroga. Wszystko to uatwiao walk i przeduao czas jej trwania, a w konsekwencji zwikszao wydzielanie Luszu.

W ramach dodatkowego eksperymentu „Kto" zaprojektowa i stworzy tak odmian Mobila, która w porównaniu z Mobilami Czwartej Hodowli bya saba i niedona. Jednake Mobile eksperymentalne miay dwie zasadnicze zalety. Mogy spoywa zarówno „Nieruchomych", jak inne Mobile i czerpa z nich energi. Poza tym „Kto" przekaza im czstk siebie - poniewa nie byo ani znane, ani dostpne inne ródo takiej Substancji - by suya jako gówny czynnik wzmagajcy ruchliwo. Wiedzia, e zgodnie z Prawem Przycigania, taka domieszka Substancji, cz Jego, dca do poczenia si z nieskoczon Caoci, spowoduje u tego szczególnego gatunku Mobila nieustajc ruchliwo. Tym samym denie do zaspokojenia potrzeb energetycznych poprzez poywienie nie bdzie jedyn si pobudzajc Mobile do ustawicznej aktywnoci. A co waniejsze, potrzeb wynikajcych z wewntrznego przymusu, jaki stwarza wszczepiona drobinka „Kogo", nie mona bdzie zaspokoi w Ogrodzie. Tak wic zawsze bdzie istniaa potrzeba ruchu i konflikt pomidzy t potrzeb a koniecznoci pobierania energii, i o ile przetrwa, by moe przyczyni si do staej dostawy wysokogatunkowego Luszu.

Czwarta Hodowla przekroczya wszelkie oczekiwania „Kogo". Okazao si, e Ogród zacz dostarcza dobry Lusz. „Równowaga ycia" dziaaa doskonale. Czynnik konfliktowy wpywa na wytwarzanie ogromnej iloci Luszu, a dodatkow dostaw tego surowce zapewniaa mier wszystkich rodzajów Mobili oraz Nieruchomych. „Kto" wyznaczy specjalnych Nadzorców kierujcych produkcj i pomagajcych przy zbiorach. Utworzy kanay, którymi transportowano nie oczyszczony Lusz z Ogrodu do miejsca zwanego „Gdzie". Odtd dziki Ogrodowi „Kogo" naturalne zasoby przestay by dla „Gdzie" jedynym ródem Luszu.

Po sukcesie, jaki Ogród „Kogo" odniós w produkcji Luszu, równie Inni zaczli projektowa i budowa swoje Ogrody. Byo to zgodne z Prawem Poday i Popytu (Prónia jest stanem nie zapewniajcym równowagi), poniewa Ogród „Kogo" tylko czciowo pokrywa zapotrzebowanie „Gdzie" na Lusz. Nadzorcy innych Ogrodów odwiedzali Ogród „Kogo", aby zbiera resztki Luszu, które przeoczyli lub pozostawili Jego Zarzdcy.

Po zakoczeniu pracy „Kto" powróci do „Gdzie" i zaj si innymi sprawami. Produkcja Luszu nadzorowana przez Zarzdców utrzymywaa si na staym poziomie. Ale wszelkich zmian móg dokonywa tylko sam „Kto". Zgodnie z jego zaleceniami Nadzorcy co jaki czas niszczyli cz Czwartej Hodowli. Robili to, aby modym, rodzcym si jednostkom zapewni dostateczn ilo pierwiastków chemicznych, wiata i innych rodków odywczych, a take po to, by zebra dodatkowy Lusz powstay na skutek takiego niwa.

W tym celu wywoywali zaburzenia, zarówno w gazowej powoce, jak i staym podou. Na skutek tych wstrzsów wiele okazów Czwartej Hodowli tracio ycie, miadone przez przetaczajce si masy gruntu lub zalewane przez wzburzone fale pynnego rodowiska. (Ze wzgldu na specyfik swej budowy, osobniki Czwartej Hodowli nie mogy zachowa ycie po zanurzeniu w wodzie, gdy przestawaa w nich zachodzi przemiana wglowo-tlenowa.)

ycie Ogrodu toczyoby si przez ca wieczno wedug tego schematu, gdyby nie ciekawo i spostrzegawczo „Kogo". Od czasu do czasu bada on próbki Luszu dostarczanego przez jego Ogród. Nie mia ku temu waciwie adnego innego powodu poza tym, e zachowa jeszcze resztki zainteresowania swoim planem.

Dokonujc analizy jednej z próbek, „Kto" niedbale sprawdza emanacj Luszu i ju mia woy próbk z powrotem do zbiornika, gdy nagle uwiadomi sobie Rónic. Bya wprawdzie bardzo niewielka, ale jednak bya.

Natychmiast si tym zainteresowa. Jeszcze raz sprawdzi próbk. Poród emanacji zwykego Luszu wyczuwao si sabe promieniowanie Luszu oczyszczonego, wy-destylowanego. To byo wprost niemoliwe. Przecie czysty Lusz mona byo otrzyma dopiero po wielokrotnej obróbce jego naturalnych zasobów. Lusz pochodzcy z Ogrodu „Kogo" wymaga przed uyciem takiego samego potraktowania.

Ale fakt pozostawa faktem - próbka rafinowanego Luszu wykazywaa tak czyste promieniowanie, e nie naleao jej miesza z substancj w stanie surowym, nie przetworzon. „Kto" powtórzy badanie. Rezultat by identyczny. A wic w jego Ogrodzie dziao si co, czego nie zauway.

„Kto" szybko opuci „Gdzie" i powróci do Ogrodu. Na pierwszy rzut oka wszystko wygldao tak samo jak przedtem. Trwae podoe i gazowa powoka Ogrodu tworzyy bezkresny zielony dywan refleksów odbijajcych si od rosncych okazów Drugiej Hodowli. Modyfikacje Pierwszej Hodowli rozwijay si w pynnym rodowisku zgodnie z Prawem Akcji i Reakcji (wchodzcego w zakres Prawa Przyczyny i Skutku.) „Kto" nie zauway róda destylowanego Luszu ani na terenie Pierwszej, ani Drugiej Hodowli.

Pierwsze wibracje rafinowanego Luszu (ju przetworzonego przez rolinno Drugiej Hodowli) dotary do „Kogo" od jednego z okazów Hodowli Czwartej. Bysk promieniowania powsta podczas niezwykego zachowania si tego osobnika - walczy on na mier i ycie z innymi osobnikami Czwartej Hodowli. „Kto" dobrze wiedzia, e taka akcja nie mogaby spowodowa uwolnienia destylowanego Luszu, zacz wic szuka przyczyny owego zjawiska.

I w tym wanie momencie odkry Rónic. Jednostka Czwartej Hodowli nie walczya o resztki pokarmu, jakie pozostay ze sabszej jednostki tej samej Hodowli, ani o smakowity li z drzewa Hodowli Drugiej. Nie walczya te w obronie wasnego ycia z atakujc j jednostk Czwartej Hodowli.

Walczya natomiast, by ocali ycie trzech swoich nowo narodzonych „dzieci", które oczekiway na rezultat walki skulone pod duym okazem Drugiej Hodowli. Nie ulegao wtpliwoci, e to byo wanie przyczyn powstawania bysków destylowanego Luszu.

Podajc tym tropem, „Kto" posprawdza, co robi w Ogrodzie pozostae osobniki Czwartej Hodowli i stwierdzi powstawanie podobnych bysków w momencie, gdy inne stworzenia walczyy w obronie swoich „modych". Wci jednak co tu si nie zgadzao. Gdyby wszystkie yjce w tym momencie egzemplarze Czwartej Hodowli podjy tak akcj, to suma powstaych w jej efekcie rozbysków destylowanego Luszu nie daaby nawet poowy tego, co znajdowao si w próbce wyjtej ze Zbiornika. A wic musiaa istnie jeszcze inna przyczyna powstawania rafinowanego Luszu.

„Kto" kry nad Ogrodem, systematycznie przeszukujc kady jego zaktek. W kocu zlokalizowa ródo promieniowania wysokogatunkowego Luszu. Szybko uda si w tym kierunku.

I rzeczywicie - w pewnej czci Ogrodu, pod duym liciastym okazem Drugiej Uprawy staa samotnie jedna z eksperymentalnych Modyfikacji Czwartej Hodowli, tych, które miay w sobie Jego Czstk. Nie bya „godna". Nie popada w konflikt z inn jednostk Czwartej Uprawy. Nie walczya w obronie swoich „modych". No to dlaczego wydzielaa tak duo destylowanego Luszu?

„Kto" przysun si jeszcze bliej. Skoncentrowa si intensywnie na tym stworzeniu - i ju wiedzia, w czym rzecz. Byo samotne! To wanie stanowio powód wydzielania przez nie czystego Luszu.

Gdy „Kto" odsun si, znów zauway co niezwykego. Zmodyfikowana Jednostka Czwartej Hodowli nagle uwiadomia sobie jego obecno. Upada na podoe i zacza wi si w dziwnych konwulsjach, wydzielajc przezroczysty pyn z dwóch otworów sucych do odbioru promieniowania. W tym momencie wytwarzaa jeszcze wicej destylowanego Luszu.

To wanie wtedy „Kto" stworzy swoj synn Formu DLP (Destilied Loosh Production - produkcja destylowanego Luszu - przyp. tum.), któr stosuje si w Ogrodzie po dzi dzie.

Rezultat tej historii jest dobrze znany. „Kto" wczy do swej Formuy tak zasad: „...wytwarzanie przez jednostki typu 4M czystego, destylowanego Luszu jest wywoane przez niezaspokojenie, ale tylko wówczas, gdy niezaspokojenie to wypywa z potrzeb o wyszym poziomie wibracyjnym ni potrzeby zmysowe. Im wiksze takie niezaspokojenie, tym wiksza produkcja destylowanego Luszu..."

Wykorzystujc Formu w praktyce, „Kto" wprowadzi w swoim Ogrodzie drobne zmiany. S one dobrze znane kademu historykowi. Wszystkie osobniki podzieli na poowy (aby zrodzio si w nich poczucie samotnoci, kiedy bd usioway ponownie si poczy, chcc uzyska jedno) i zwikszy przewag okazów typu 4M. To s dwie najistotniejsze innowacje.

W chwili obecnej Ogród jest fascynujcym przykadem wydajnej produkcji Luszu. Nadzorcy ju dawno stali si Mistrzami w Sztuce stosowania Formuy DLP. Jednostki typu 4M zdominoway inne gatunki i rozprzestrzeniy si w caym Ogrodzie, z wyjtkiem gbszych czci wodnego rodowiska. S one gównymi producentami destylowanego Luszu.

W oparciu o dowiadczenie. Nadzorcy wypracowali ca technologi zbierania Luszu z osobników typu 4M, wykorzystujc w tym celu pomocnicze narzdzia. Najbardziej powszechne z nich nazwano mioci, przyjani, rodzin, chciwoci, nienawici, bólem, win, chorob, zarozumiaoci, ambicj, poczuciem wasnoci, posiadaniem, powiceniem, a na wiksz skal - narodowoci, prowincjonalizmem, wojnami, godem, religi, automatyzacj, wolnoci, przemysem, handlem, i tak dalej. Nigdy dotd nie byo tak wysokiej produkcji Luszu...

KLIK!

Zamknem si i zwróciem do wewntrz. Byem oszoomiony. W pierwszym odruchu pomylaem, e to jaka pomyka, e to nie jest opowiadanie o dziejach Ziemi. BB musia pomyli to z jakim innym miejscem, które zamierzali odwiedzi. Jednak, gdy ponownie rozwinem rot, stwierdziem, e jej zawarto w niepokojcy sposób pokrywa si z tym, co wiedziaem o historii Ziemi ujtej w kontekcie ludzi i zwierzt. Chocia to, o czym mówia rota, byo ogldane jak gdyby z innej perspektywy. acuch pokarmowy ziemskiej ekologii zosta dobrze zaprojektowany. Znajc prawa Matki Natury, niektórzy nie zadowalajcy si atwymi rozwizaniami filozofowie, zastanawiali si nad tym, gdzie w tym procesie jest miejsce dla ludzkiego zwierzcia. teraz stao si oczywiste, kto zjada nas! Przedtem byy to tylko spekulacje, a obecnie...

BB, który si otworzy, by sfadowany. (Uchwycie percept, RAM?)

Zmatowiaem. (Tak, uchwyciem.)

(W takim razie), cign (co Lusz ma wspólnego z uczeniem si?)

Otworzyem si nieznacznie. (Miae ju t rot zanim przybye na Ziemi?)

Wygadzi si. (Taka, jak ci daem, bya w broszurce wycieczki TSI. Razem z setkami innych rot, które dostalimy przed wyruszeniem.)

Otworzyem si bardziej, ale wci byem spity. (Skd pochodz te broszury?)

(No, od... tak, od Kierownika Wycieczki.)

(A skd on je wzi?)

BB zamigota. (Nie mam o tym roty. Po prostu rzuci je nam i rozwin: „Tu s ciekawe i ekscytujce miejsca, w których si zatrzymamy." Dostaem dobry percept poniewa by to ostatni postój, a wic i ostatnia rota, jak nam dano. Dlatego jest taka wyrana. Niektóre s zamazane, bo znajdoway si w rodku. Ale nie rota dotyczca Ziemi czy te ludzi. Ta jest cakiem zrozumiaa, wcale nie pozbawiona sensu.)

Zesztywniaem. (A skd pochodzi Kierownik Wycieczki?)

BB rozjani si. (Och, on i caa reszta to skrty z ssiadujcego z nami systemu.)

(Dlaczego zorganizowali t wycieczk dla KT-95?)

Wygadzi si. (To jest rodzaj no... handlu. Cay czas handlujemy z pobliskimi systemami.)

(A co oni dostaj od was?)

Rozjani si. (Zabawy! Gry! aden z systemów oddalonych od nas o cztery skoki w kadym kierunku nie ma tylu gier, co my.)

Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Nie dawaem ju sobie z tym rady. Zaczem oddala si. Jeli rota bya prawdziwa... wielkie Jeeli"? Ogarn mnie gniew, zrozumiaem, e jestemy ostatnim ogniwem acucha pokarmowego, e stalimy si przedmiotem wielkiego oszustwa. Byem oburzony na to, e si nami manipuluje, miaem ch uderzy w tych, którzy steruj mn... nami... ca ludzkoci... którzy bior co od nas bez naszej zgody czy pozwolenia. Gdzie podziaa si idea wolnoci? Czy kada nasza myl zostaa nam narzucona i czy podejmujc jakiekolwiek dziaanie bylimy prowadzeni, nie, kierowani i kontrolowani tylko po to, by udao nam si wyprodukowa wicej Luszu? - mniejsza z tym, czym on jest - Luszu sucego w miejscu zwanym „Gdzie" za jedzenie lub paliwo? I co ja mog na to poradzi? Nawet teraz, gdy ju o tym wiem? Zmatowiaem jeszcze bardziej i oddalaem si, oddalaem...

(Hej, RAM!) BB gwatownie znika mi z oczu. (Dokd idziesz?)

Powrót do ciaa fizycznego nastpi prawie natychmiast, tak jak w przypadku gdybym nacisn wycznik „panika", czego od dawna nie robiem. Uczucie silnego zmczenia, i to zarówno fizycznego, jak mentalnego, sprawio, e nie sprawdziem czasu powrotu. Czuem brak energii, nie chciao mi si nic robi. Byem niezdolny do zanicia. Wstaem, poszedem do kuchni, i przyrzdziem sobie filiank kawy. Siedziaem i gapiem si w ni.

Przez nastpne dwa tygodnie pozostawaem w stanie silnej depresji, nie miaem energii i chci do bada. Wydobyem z siebie tylko to:

Jest ju zachód soca. Guemsey (rasa krowy - przyp. tum.) zrobia ju wiele kilometrów chodzc po caym pastwisku w poszukiwaniu jedzenia. Trawa bya dzi bardzo soczysta, ale nie zastanawiaa si dlaczego. Tak jak kaza, spokojnie przesza przez t bram, a nie przez bram znajdujc si po drugiej stronie drogi. On wiedzia, e tutaj znajdzie lepsz traw i dlatego przyprowadzi j w to miejsce, cho nie zdawa sobie z tego sprawy. Robia tylko to, co jej kaza.

A teraz, o zachodzie soca znów nadesza pora, gdy musi do Niego pój. wiadczy o tym ból, który odczuwa w podbrzuszu. Tam u Niego, na wzgórzu, jest chodno i wicej jedzenia. A On usunie ból.

Guemsey idzie na wzgórze i czeka przy Jego domu. Wkrótce brama zostanie otwarta i Guemsey wejdzie na swoje miejsce. A póniej zje traw, któr On przed ni pooy... Podczas, gdy bdzie jada. On usunie ból - i nie bdzie go czua a do jutrzejszego ranka.

Potem czowiek odejdzie, niosc bia wod w okrgym naczyniu. Guemsey nie wie, skd wzi bia wod. Nie wie te do czego jest Mu ona potrzebna.

A nie wiedzc, nie zaprzta sobie tym gowy.

ROZDZIA TRZYNASTY: TERAPIA WSTRZSOWA

Dugo nie mogem pogodzi si z rot o Luszu. Zawieraa tak szokujce informacje, obalajce moje dotychczasowe wierzenia i przekonania, e musiaem si z nimi oswoi, przyzwyczai do myli o nich. Zajo mi to wiele miesicy. Terminu „pogodzenie si" uywaem w bardzo szerokim znaczeniu, chcc pokreli, e moje reakcje na to, czego si dowiedziaem - poczynajc od szoku i odrzucenia, poprzez gniew, depresj i rezygnacj, a do akceptacji - stanowiy peny cykl zachowa, bardzo podobny do ju poznanego i zbadanego przez innych schematu ludzkich reakcji na wiadomo o nadchodzcej mierci na skutek choroby lub wypadku.

Co umierao we mnie. Ju dawno zrozumiaem, e Bóg mego dziecistwa nie istnieje, przynajmniej w formie przyjtej przez nasz kultur. Jednake cakowicie akceptowaem pojcie Stworzyciela i stworze - wystarczyo tylko rozejrze si wokó, by stwierdzi, e wszystko istnieje wedug celowego, starannie opracowanego planu i przebiega zgodnie z okrelonym porzdkiem. Realizacja tego planu bya moliwa dziki symbiozie, wspódziaaniu wszystkich ywych organizmów. Drzewa, których pnie i gazie wznosiy si ku górze, dostarczay nam tlenu potrzebnego do oddychania; my za, nie zdajc sobie z tego sprawy, ywilimy je wydalanym przez nas dwutlenkiem wgla i produktami przemiany materii, których z kolei one potrzeboway do ycia... poza tym mona byo zauway równowag caej planety, której zewntrzne, filtrujce warstwy przepuszczay waciw ilo wiata sonecznego odpowiedniej jakoci, warunkujcego rozwój ywych organizmów... no i oczywicie istnia acuch pokarmowy.

Rota o Luszu wyjaniaa to bardzo dokadnie. Co waniejsze, dawaa odpowied na pytanie o cel, przyczyn, powód powstania wszystkiego. Odpowied bya prosta: chodzio o lusz. A wic przyczyna okazaa si bardzo prozaiczna, cho tak dugo uchodzio to mojej uwagi. Rzeczywicie, produkujemy Co Bardzo Wartociowego: Lusz. I jeli uda si nam pokona emocjonalny sprzeciw, który wzbudza w nas ta koncepcja, to trudno bdzie znale w niej sabe punkty. Tumaczy ona zachowanie si ludzi oraz wyjania histori ludzkoci.

Pozostaway jeszcze INSPEKI. Jakie miejsce przypado im w udziale? Czy s Ogrodnikami, czy te zbieraczami luszu? A moe nadzoruj jego produkcj? To pytanie drczyo mnie i mczyo przez wiele tygodni, a wreszcie zdecydowaem, e musz znale odpowied, wszystko jedno jak.

Pewnej nocy miaem due kopoty z zaniciem. Potem przespaem moe ze trzy godziny i nagle obudziem si. Poleaem przez chwil spokojnie, nie mogc zdecydowa si na wyjcie. Mój lk przed tym, czego mog si dowiedzie, by duo wikszy ni przypuszczaem. Nastpnie odczyem si z trudem, najpierw od fizycznego, a póniej od drugiego ciaa. Po uwolnieniu si od obydwu cia zaczem szuka sygnau naprowadzajcego INSPEKÓW, ale go nie byo. Pocztkowo wytrcio mnie to z równowagi, lecz zdecydowanie i upór wziy gór. Uyem identu INSPEKÓW - caej roty, jak o nich miaem - wycignem si, skoncentrowaem i rozluniem. Nastpio krótkie uczucie obracania si, wcale nie odniosem wraenia, e przechodz przez piercienie, póniej otoczya mnie gboka ciemno - i ju staem bez ruchu. To wszystko.

Przyszo mi na myl, e uyty przeze mnie ident nie by wystarczajcy. Mogem sta u bram ich terytorium, ale nie dano mi przepustki na wejcie. Nigdy zreszt nie próbowaem tam wchodzi; to zawsze oni wychodzili do mnie. Nie miaem perceptu o ich rzeczywistoci / stanie, dlatego docieraem tylko do miejsca spotka. Ale gdybym skoncentrowa si na...

Poczuem przyjazn wibracj. (Bardzo dobrze, panie Monroe. Ma pan cakowit suszno.)

Rozluniem si. Nie byo tak le. W kocu doszedem a tak daleko, no i nareszcie przestali nazywa mnie RAM.

(Moe wolaby, abymy uyli identu, pod którym znamy ci najlepiej? Z pewnoci jeste ju na to przygotowany.)

(Przygotowany? Imi, które znaj najlepiej?... Có to za imi?)

(Ashaneen.)

Ashaneen... Zabrzmiao to jak co znajomego i obcego zarazem. I znów to uczucie wydobywania si z gbokiej amnezji, agodna cierpliwo istot, które próboway udzieli mi pomocy podczas przypominania. Ale lusz...

(Wiemy o tym, e doznae wstrzsu. Potrzebowae tego. Tak miao by, jak by powiedzia.)

A wic rota o luszu bya prawdziwa! Zaczem migota.

(Interpretacja tego, co si stao na Ziemi a o czym mówi rota - nie jest prawdziwa. Dobrze wiesz, jak trudno dokona prawidowej oceny z perspektywy istot nie nalecych do rzeczywistoci czasoprzestrzennej, jak trudno spojrze na ludzkie i ziemskie wartoci z innego punktu widzenia ni ziemski.)

Zwróciem si do wewntrz i skoncentrowaem na rocie o luszu. A wic lusz to energia, wytwarzana przez wszystkie ywe organizmy, odznaczajca si rónym stopniem czystoci, najpotniejsz i najbardziej czyst energi wytwarza czowiek, energia luszu powstaje w wyniku ludzkiej aktywnoci, która wyzwala emocje, czy najwysza z tych emocji to - mio? Czy zatem mio to lusz?

(Dalej, Ashaneen.)

Ale, jak wynika z roty, lusz wydziela si wówczas, gdy koczy si fizyczne ycie, gdy powstaje ból, gniew, nienawi... a przecie te uczucia nie s tym samym, co mio...

(A co to jest twoim zdaniem mio?)

Przeczuwaem, e takie bdzie nastpne pytanie i nie mogem na nie odpowiedzie. Wszyscy wybitni filozofowie, najwiksze ludzkie umysy próbujce rozwika ten problem na przestrzeni dziejów, osigny tylko czciowy sukces, a ja przecie nie mog si z nimi równa. Nie zamierzaem nawet próbowa.

(Ale przecie wiesz, e mio istnieje. Nie jest iluzj.) Zostawiem rot o luszu i zajrzaem do gbi swego wntrza szukajc potwierdzenia tego, co przed chwil usyszaem. Znacznie atwiej byo to robi z tej perspektywy, a moe sprawiaa to pomocna energia INSPEKÓW?

To, co zobaczyem przypominao harmonijne dwiki muzyczne - akordy i krótkie melodie, tylko, e to wcale nie byy dwiki, a ukady barwnego wiata. Tym wietlnym wzorom towarzyszyo wraenie dysharmonii, i dysonansu, uczucie radoci, podniecenia, wzruszenia i lku. Zaczynao si to tu po moim urodzeniu. Dostaem percept pojawiajcych si od czasu do czasu biaych fal... pierwsze napyny od mojej matki i ojca, pochodzenia póniejszych, sabszych bysków witaa nie udao mi si ustali. Poszukiwaem w swoim wczesnym dziecistwie jakiego choby nieznacznego przebysku bieli, który sam wytworzyem i komu przesaem. Ku memu przeraeniu znalazem tylko jeden malutki pomyk przeznaczony dla airedale teriera, którego nazywalimy Pete. Byem pewien, e ta dziewczyna ze redniej szkoy, jake miaa na imi?... Tymczasem adnej iskierki, ani ze strony dziewczyny, ani z mojej.

(Jest to najczciej popeniany przez ludzi bd - utosamianie z mioci wczenie pojawiajcego si popdu seksualnego.)

W zupenoci si z nimi zgadzaem. W dodatku wiedziaem, skd brao si takie bdne rozumienie. Jasnoczerwone i róowe akordy oraz natrtna melodia wywieray na mnie wraenie nawet teraz, gdy znajdowaem si w odmiennym stanie wiadomoci. Nic zatem dziwnego, e gupi skrt, którym wówczas byem, mia niewaciwy percept. Przebiegem wzrokiem lata póniejsze. Tu i ówdzie spostrzegem mocne, wyrane biae smugi oznaczajce uczucia, z których nie zdawaem sobie wtedy sprawy. Natomiast nie zauwayem adnej, choby zblionej do nich fali biaego wiata, któr ja bym wyemitowa. Zasmucio mnie to. Byem przygnbiony. Biae wiato docierao do mnie, a ja tylko braem, nic w zamian nie dajc. W kocu przerwaem ten przegld. Nie chciaem si tym duej zajmowa. Zbyt maa ilo bieli i duo kolorowych ukadów melodycznych wskazyway na to, e nie byem zbyt dobrym producentem luszu. Obecny okres mego ycia prezentowa si znacznie lepiej. Sporo silnych emisji pochodzio ode mnie. Nie sdziem, e trwao to a tak dugo!

(Znasz budow fal. Wszystkie - zarówno biae, jak i barwne s przejawem tej samej podstawowej energii. Róni si od siebie tylko czstotliwociami i amplitud.)

Wiedziaem ju czym ONI si zajmuj i doceniaem ich prac. To co ujrzaem dokonujc przegldu wczesnych lat mego ycia nie byo zbyt przyjemne, wic przestaem si tym interesowa. Zaczem natomiast rozwaa pewne istotne, cho abstrakcyjne twierdzenie. A wic uywajc tego samego narzdzia wzajemnego oddziaywania na siebie - zaczlimy uczy si wyraa gniew, ból, lk oraz inne emocje, a w kocu - jeli przeszlimy szkolenie pomylnie - specjalne fale energetyczne zwane mioci. Ale zaczynam podejrzewa, e tak naprawd to nie bardzo wiemy, czym ona jest i jak j wykorzysta.

(To jest starannie zaprojektowana szkoa intensywnego uczenia si.)

Trzeba nauczy si wytwarza lusz/mio najwyszej jakoci. Do wany wydaje si fakt, i ludzie najczciej nie maj pojcia o tym, e ich ycie suy rozwojowi, e dziki niemu ustawicznie si ucz. Tylko nieliczni zdaj sobie spraw z pozafizycznego aspektu ycia i otwarcie si do tego przyznaj. Stawao si to coraz trudniejsze do zrozumienia. Zacza mi wita pewna myl, aczkolwiek rysowaa si bardzo niewyranie. Co staoby si gdyby krowa odkrya, e jej mleko ma warto? Jak by si wówczas zachowaa? Co by z nim zrobia nie majc cielaka do wykarmienia? Czy by je jako zgromadzia? A moe nabyaby za nie wicej siana lub innego pokarmu? Co by si stao gdyby odkrya, e czowiek zabiera wytwarzane przez ni mleko? Czy skoczyoby si to buntem? Odmow dostarczania mleka? Ale wówczas nie miaaby pastwiska, obrony przed dzikimi psami, byka w razie potrzeby, a co najwaniejsze - obory, w której zostaaby wydojona i pozbya si bólu. Nie majc poczucia nastpstwa czasu, nie pamita, e ból w kocu przechodzi. A moe nawet wiedzc o tym, nie chciaaby niczego zmienia? A zatem: kto o to wszystko dba? Kto o to wszystko dba?

(Mówic waszymi sowami - nie mona pokona maszyny.)

A co dzieje si z tymi, którzy zwyci maszyn? Przecie zawsze s jakie wyjtki, adna maszyna nie jest doskonaa, wyjtek potwierdza tylko regu. Czy usuwa si ich, przeznaczajc do zmielenia na hamburgery? A jeli tak, to czy hamburger jest najwyszym gatunkiem luszu, czy czym zupenie innym? Czy stanowi on cz wytworu maszyny, czy te jest rdz, któr trzeba zeskroba i wyrzuci?

A jak rol w tym procesie produkcji odgrywaj mae byczki? Nigdy nie bd produkoway luszu; na kade pidziesit krów potrzeba tylko jednego byka, a wic maych byczków jest za duo. natura - maszyna? Samoczynnie wyrównuje... Wcale nie jest budujca ta wizja nieosobowej dominacji i rozboju. O, percept staje si silniejszy, trzeba si na tym zatrzyma. Do produkcji luszu potrzeba przynajmniej jednego byka. A wic jest on porednim producentem luszu, istotnym dla caego procesu. Z tego wypywa wniosek, e równie trawa, siano, woda, mineray i w ogóle wszystko, co znajduje si na Ziemi, jest wane w tym procesie.

(Nie zapominaj o swych falach, o czstotliwociach, które tak bardzo lubisz.)

Zobaczmy wic, jak to wyglda w tej dziedzinie. Jeli dobry przekanik nadaje pewne fale, mog one rezonowa z innymi wibracjami o podobnych czstotliwociach, tworzc zoony ukad, który w przypadku fal wietlnych bdzie... ale tak, wiatem biaym! Wobec tego wystarczy, e bdziesz jednym z oscylatorów - wcale nie musisz by urzdzeniem pocztkowym lub kocowym (nadajnikiem bd anten). Mona samemu nie emitowa energii luszu, a pomimo to peni istotn rol w procesie jego produkcji. Teraz zrozumiaem, e przegld wczesnych lat mego ycia nie prezentowa si a tak le, jak mi si wydawao. Dodao mi to otuchy.

(No to czym si jeszcze niepokoisz?)

Mieli racj, bo percept by nadal natrtny. A gdybym tak mia peny magazyn luszu/mioci, to co bym z tym luszem zrobi? Porozdawabym go? Ale wówczas powróciby do mnie z procentem i musiabym budowa nastpny magazyn, aby gdzie umieci wci wzrastajc jego ilo. Zawitaa mi myl. To byo tak oczywiste... „Kto", Gdzie". Gdybym tylko móg... (Nie jeste jeszcze gotów.)

Nie jestem gotów do podróy „Dokd"? Do spotkania z „Kim"? A gdzie w tym wszystkim umieci ciebie, mój przyjacielu? Jeli zdobybym si na spytanie...

(Nie jestemy ani, jak mówisz, „Kim", ani nie pochodzimy z ..Gdzie". Nie jestemy równie nadzorcami Ziemskiego Ogrodu, ani ogrodnikami. Nie zbieramy i nie przekazujemy luszu - energii wytworzonej przez ludzi. Nie bralimy adnego udziau w przygotowaniu programu szkoy intensywnego uczenia si, cho bylimy wiadkami powstania tej szkoy i od samego pocztku obserwujemy jej rozwój. W razie koniecznoci, gdy powstaje blokada w przepywie energii, suymy swoj pomoc, nie naruszajc przy tym cigoci nauki. Nasze wspóuczestnictwo w tym procesie jest dla nas bardzo wane: my dziki niemu te si rozwijamy.)

Musiaem zada to pytanie. Czy...

(„Gdzie" nie jest tym, co uwaacie za niebo. Zostao stworzone, tak samo jak inne systemy.)

Wobec tego „Kto"...

(Jest stwórc, który zosta stworzony. Ty te jeste stwórc, który zosta stworzony. Kady z was nosi w sobie ma, jak mówisz, rot tego, kto was stworzy. Majc rot ..Kogo", waszego stworzyciela, macie tym samym percept stwórcy, który z kolei stworzy ..Kogo".)

Zwróciem si do wewntrz. Nawet przyjmujc ten punkt widzenia, trudno byoby nie wycign logicznych wniosków, które a si same nasuway. Prosty percept mówi mi w jaki sposób powstao mnóstwo znieksztace, bdnych poj i niewaciwych ukierunkowa. Ju choby odrobina wiedzy moe by niebezpieczna i ludzka twórcza imaginacja czerpic z niej zrobia swoje. Gdyby nie byo „Kogo"...

(Nie istniaaby ludzko.)

Znów wróciem do idei luszu/mioci. To „Gdzie" musi by nie lada miejscem, skoro zgromadzio si tam tyle tej energii. Pasuje do wielu wyobrae o niebie. Rozmarzyem si. A moe podeszlibymy do samego skraju „Gdzie"? Chciabym bezporednio zetkn si z tym miejscem, w którym jest tak duo mioci, czy te odebra wraenia takiego stanu. Gdyby tak znale si w pobliu i poobserwowa z odlegoci, nie wchodzc do rodka. To by wiele wyjanio...

(To nie jest zbyt wielka proba, panie Monroe. Moemy cos takiego zorganizowa. Prosz mocno si zamkn...)

KLIK!

...Mimo tego, i zamknem si szczelnie, promieniowanie byo tak silne, e ledwie mogem je znie... czuem si tak, jakbym spywa potem, dosownie roztapiaem si... ale to nie byo spowodowane gorcem... nie wiadomo dlaczego zaczem wzdycha i szlocha... wtedy promieniowanie zmniejszyo si, a ja z lekka si otworzyem. Przede mn staa jaka istota, osaniajc mnie sob jak tarcz przed promieniowaniem. Otacza j wietlisty krg wywoany przez promieniowanie, którego ródo znajdowao si za ni. Przypominao mi to obrazy religijne, z tym e obraz, który miaem teraz przed sob by ywy i bardzo si róni od obrazów namalowanych farbami.

(Jeste na tyle blisko, na ile moesz znie promieniowanie. Odsuwamy od ciebie wikszo ukadów energetycznych, które i tak s tylko pozostaoci, przypadkowym przeciekiem, jak by powiedzia, z gównego zbiornika. Skup uwag i patrz raczej przez nas ni na zewntrzn krawd. Tak bdzie lepiej.)

Z wielk trudnoci skoncentrowaem si i przeniosem wzrok na rodek postaci... Zrobio mi si chodniej i zaczem si uspokaja... powoli „obserwator", czyli moje racjonalne ,ja" zapanowa nad emocjami... to byo tak, jak gdybym obserwowa otoczenie przez ciemn szyb i cay czas usiowa trzyma na uwizi emocje: wspania, promienn rado, cze i szacunek. Waciwie stopione byy w cao, ale co jaki czas która z nich wysuwaa si na pierwszy plan, rozbyskujc na chwil iskierk... reagujc na docierajce do mnie wibracje nie byem zdolny przeciwstawi si tym emocjom, które ogarniay mnie caego; ledwo nad nimi panowaem. To na pewno jest najwysze niebo, waciwy dom, miejsce do którego si powraca...

(Obserwuj uwaniej. Jeste w stanie to zrobi.)

Patrzyem przez okopcone szko tarczy, któr stanowi mój przyjaciel INSPEK.... i byem mu wdziczny za t ochron, poniewa zdawaem sobie spraw, e jeli tak silnie dziaa na mnie tylko odblask, przeciek promieniowania, to jego pena moc zniszczyaby mnie, nie byem jeszcze przygotowany do zniesienia tak silnych energii, z drugiego brzegu nadchodzi chyba jaki percept... tam, w oddali widniaa ywa posta niezwykej wielkoci, w pierwszej chwili wydao mi si, e to wysoki humanoid z wycignitymi do przodu rkami i z domi skierowanymi ku górze... ale prawie natychmiast posta znikna... zamiast niej ukazaa si wiecca kula o niewyranych konturach, za ni nastpna, wygldajca identycznie, a za ni jeszcze jedna. Nieprzerwana kaskada ku odpywajcych w nieskoczono, tam, gdzie ju nie siga mój percept. od kadej kuli rozchodziy si niezliczone promienie wiata. Niektóre o ogromnej rednicy, inne nie szersze ni gówka szpilki. Wszystkie jednakowo dugie. Biegy w dal, ku miejscu, które byo poza zasigiem mojego perceptu. Niektóre przebiegay tak blisko mnie, e czuem, i mog wycign rk i dotkn którego z nich...

(Chciaby to zrobi? Pomoemy ci w razie potrzeby.)

Zawahaem si, a potem wiadom zapewnienia ze strony ochraniajcego mnie INSPEKA, rozcignem si ostronie i dotknem najmniejszego promienia, który znajdowa si najbliej... Natychmiast przenikn mnie wstrzs, przeszy mnie caego, to wszystko czym byem, i wiedziaem, e o tym zapomn, nawet jeli bd chcia zapamita, poniewa to, czym byem nie mogo jeszcze pogodzi si z realnoci przeywanego przeze mnie stanu, nie dorastao do zniesienia tej rzeczywistoci... i wiedziaem, e ju nigdy nie bd taki jak przedtem, nawet jeli z tej caej przygody zapamitam tylko tyle, e si w ogóle wydarzya; wiedziaem, e nieopisana rado z powodu przeycia czego takiego bdzie rozbrzmiewa we mnie echem poprzez wieczno, obojtne czym ta wieczno jest... poczuem, e agodnie odsunito mnie od promienia i osunem si za osaniajcym mnie przyjacielem - INSPEKIEM. ...Przyjacielem? IN-SPEKIEM? Dopiero wtedy zrozumiaem, jak prowincjonalne byy moje percepty. Zrozumiaem te, jak byy ograniczone... byszczce kule, promienie wiata...

(Bardzo dobrze, jak na pierwszy raz. Powstaa dziki ludziom, wam, energia Luszu/mioci zostaje przetworzona w centrum tego, co widziae. Stamtd jest przenoszona - za porednictwem tego, co nazwae promieniami - do miejsc, w których jej najbardziej potrzeba. Gdy bdziesz bardziej zaawansowany, zaprowadzimy ci do jednego z nich, aby móg zobaczy rezultaty.)

Mój percept by zbyt saby, by pokaza mi skutki penej mocy dziaania takich promieni. Wygadziem si troch. Jednake moja ludzka ciekawo nie chciaa pozwoli na to, aby to najwaniejsze pytanie pozostao bez odpowiedzi.

(To byo stworzone. Zawsze istniao. Nie mamy perceptu o jego powstaniu. Czy ju jeste gotów do powrotu?) Zwróciem si do wewntrz i mocno zamknem.

KLIK!

...Znów znajdowalimy si w znajomej ciemnoci, tylko e tym razem wydawaa si pusta; wci jednak czuem obok siebie energi INSPEKA... bd musia wymyli dla nich nowy ident, jeli tak dugo spokojnie znosili...

(Równie dobrze moe pozosta INSPEK.)

Jednak nie mogem tego tak zostawi. Bytem wstrznity. Wiedziaem, e musz zapyta, gdy przekonaem si, e by wikszy ni sdziem, lecz jak dalece...

(Zostalimy stworzeni, tak jak i ty. Co wicej, wane jest by dowiedzia si o tym na podstawie wasnego perceptu. W odpowiednim - zaraz, jak mówicie? - czasie poznasz t przyczyn.)

Nagle poczuem silny, natarczywy sygna dochodzcy z tyu. Pocztkowo broniem si przed nim, nie chcc wraca, ale sygna wci nagli. Czujc ciepe wibracje zrozumienia pynce od mego przyjaciela INSPEKA odwróciem si i podyem za sygnaem. Natychmiast znalazem si nad ciaem fizycznym. Pode mn byo te moje drugie ciao. Wszedem w nie bez problemu, potem wsunem si do ciaa fizycznego. Prawe rami zdrtwiao mi z powodu zego krenia krwi, gdy leaem na nim przyciskajc je sob. Poruszyem kilkakrotnie ramieniem rozwaajc, jak nieraz przedtem: A gdybym nie dosta sygnau do powrotu, to jak dugo przebywabym poza ciaem? Czy ju bym do niego nie wróci? I wanie wtedy, gdy tak leaem w ciemnociach suchajc piewu lelka i cykania nocnych wierszczy za oknem, wdychajc unoszcy si w powietrzu sodki zapach ziemi, czujc ciepo ciaa naszego psiaka Parowca, picego smacznie w moich nogach i równy oddech lecej obok mnie Nancy - poczuem wilgo na policzkach i resztk ez w oczach.

I pamitaem. Wprawdzie niewiele, ale pamitaem! Usiadszy na óku, chciaem ze wyskoczy i krzycze z niepojtej radoci. Parowiec podniós eb, popatrzy na mnie uwanie i wróci do poprzedniej pozycji. Moja ona poruszya si gdy usiadem, a po chwili sycha byo jej miarowy oddech. Nie chciaem jej budzi - potrzebowaa odpoczynku.

Leaem i rozpamitywaem. Zblia si ju wit, gdy i ja zasnem.

ROZDZIA CZTERNASTY: KRÓTKA LEKCJA

(Czas: 3.40 rano... obudziem si wypoczty, odprony, ze wieym umysem, bez trudu wyszedem z fizycznego, a nastpnie z drugiego ciaa i czekaem na sygna. Nie byo go, wic pozwoliem, by dziaanie przeja moja cakowita ja. Nastpi szybki ruch o niezbyt duym zasigu - i oto znalazem si obok BB. Obecnie mój przyjaciel cakowicie róni si od perceptu, jaki o nim miaem. By mocno zamknity i matowy. Cienka zewntrzna mgieka Strefy Przejciowej czynia go jeszcze mniej wyranym.

Próbowaem niedbale si wygadzi. (Cze, stary, jak leci?)

BB troch si otworzy. (O, cze RAM.)

(Mylaem, e bdziesz chcia wróci na KT-95.)

Zmatowia. (No pewnie.)

Wygadziem si bardzo ostronie. (Co mógbym dla ciebie zrobi?)

(Nie... nic.) zacz si zamyka. (Chciaem si tylko troch rozejrze.)

Wyglda jak kto, kto straci najlepszego przyjaciela, co rzeczywicie wydarzyo si, jeli spojrze na t ca histori z jego punktu widzenia. No bo jeli nawet AA w kocu si odnajdzie to - bogatszy o ludzkie dowiadczenie - nigdy ju nie bdzie taki sam, jak przedtem. I o ile BB, spodziewajc si odzyska go takim, jaki by na KT-95, nie zaakceptuje zmiany, która w nim zasza, to faktycznie bdzie mona powiedzie, e utraci przyjaciela.

Spróbowaem podej go z innej strony. (Nie moesz tu tkwi bez koca.)

BB zblad. (Bez koca? Co to znaczy?)

Zamigotaem. (To jest, no... takie ludzkie okrelenie.)

Zacz wibrowa. (Nic mnie nie obchodz ludzie i ich wyraenia.)

Wyrzuciem z siebie mocno i bez ogródek. (Musisz zdoby troch rot o ludziach. W przeciwnym razie nie rozpoznasz swego przyjaciela AA, gdy powróci. Nie bdziesz mia jego identu.)

BB wibrowa. (Ale oczywicie, e bd mia! Takich rzeczy si nie traci.)

(To nie bdzie ju ten sam ident. Przypomnij sobie, jak starae si go stamtd wycign. Nawet miae kopot z jego identem. Zapewniam ci, e to bya tylko czciowa zmiana, wówczas znajdowa si dopiero na pocztku drogi, dopiero zaczyna.)

BB zwróci si do wewntrz i zamkn. Nagle uwiadomiem sobie, e znów si w to wpakowaem. Co mam z nim teraz zrobi? Nie jest przecie bezdomnym psem lub kotem, którego mógbym zabra ze sob, nakarmi i znale mu dom. To nie miao sensu. A moe woy go w ludzkie ciao? Ale niby jak? A poza tym on wcale nie zamierza sta si czowiekiem, nie mia zamiaru ustawi si w kolejce przed Stacj Wejcia. A czy mona nauczy si pywa bez wejcia do wody i zamoczenia si?

BB troch si otworzy. (Próbowaem. Byem tam i wróciem.)

Czekaem. Jeeli mam mu pomóc, to nie naley go ponagla. Wiedziaem, e bdzie mówi dalej, co si potwierdzio.

(Natrafiem na dziur. Byo cakiem pusta. Czy spotkae si z czym takim?)

Sfadowaem si. (Tak, znam to. I pozostanie pusta, bo jest przeznaczona dla pewnego skrta. Nikt inny nie bdzie tam pasowa.)

(Sowo daj, AA by fajnym skrtem, tylko na swoje nieszczcie zbyt ciekawym. I zobacz, dokd go to zaprowadzio.)

Znów si sfadowaem. (Zdarza si.)

Ju miaem si odwróci i niepostrzeenie wycofa, ale nie zdyem. Co mnie tkno, e BB dojdzie do jakiego wniosku i, e bdzie to miao zwizek ze mn. I nie myliem si.

BB rozjani si mocno. (Ty moesz to zrobi!)

(Co zrobi?)

(Da mi roty o ludziach. Wtedy bd przygotowany na spotkanie z nim.)

Zamigotaem. (Nie wiem, od czego zacz.)

(Poka mi, jak to dziaa.)

(Jak mam to zrobi? Musiaby by czowiekiem.)

(Nie, nie, nie bd) uci szybko. (Ty przecie poruszasz si nie uywajc ciaa fizycznego.)

(No, tak, ale...)

(RAM, ty i ja rozumielimy si od samego pocztku. Zupenie jak starzy przyjaciele. Twój ident mam dobrze zakodowany. A wic zosta Przewodnikiem Wycieczki - krótkiej i nie zajmujcej duo czasu. Co ty na to?)

Wygadziem si. (Podczas jednej krótkiej lekcji mam ci pokaza, jak to jest by czowiekiem?)

Pojania. (No wanie.)

Dobre sobie. To byo prawie tak, jak gdyby lepy mia prowadzi kulawego. Jedyna rzecz jak mogem zrobi, to przybliy mu pojcie o tym co uwaaem za najwaniejsze, pokaza mu... ale tak! Pokaza. Dziki temu powinien zrozumie.

Otworzyem si. (No, dobrze. Dla czowieka najwaniejsze jest przeycie - instynkt zachowania ycia. To najwikszy percept, wikszo ludzkich zachowa wywodzi si z tego instynktu.)

Zblad. (A co to jest instynkt zachowania ycia?)

(Pragnienie ycia, ch pozostania przy yciu.)

(I gdzie tu problem? Jeste ywy, to i pozostajesz ywy.)

Wygadziem si. (Ale nie wtedy, gdy yjesz w ciele fizycznym. Dla wielu osób pozosta ywym znaczy pozosta w fizycznym ciele, nic ponadto. Wikszo swej energii ludzie zuywaj na to, by w taki czy inny sposób zachowa ycie. W tym tkwi przyczyna wikszoci ludzkich problemów. Instynkt samozachowawczy jest tak silny, e wszystko komplikuje, wszystko gmatwa. Koniec wykadu.)

BB zakoysa si. (Daj spokój. Jeszcze nigdy nie spotkaem si z tak niedorzeczn rot.)

(Ale to wcale nie jest mieszne, kiedy si w tym tkwi. Gdy si jest czowiekiem i yje w fizycznym ciele, to uwaa si takie ycie za jedyn rzeczywisto.)

Koysa si w dalszym cigu i zrozumiaem, e jest tylko jeden sposób, aby zrozumia na czym to polega. Trzeba mu pokaza. Zabra go na pla i pokaza pywajcych...

(Ruszamy, id za moim identem.)

BB pojania. (Dobrze, RAM!)

Odwróciem si, zrobiem póobrót i zaczem przechodzi przez piercienie, a mój nowy przyjaciel z KT-95 pody tu za mn. Zostawimy na razie due aglomeracje, zaczniemy od spraw podstawowych... z dala od cywilizacji... rodkowa Azja, tak... to bdzie dobre... zatrzymaem si nad wzgórzem poronitym z jednej strony rzadkim lasem. Na skraju lasu przycupn jaki czowiek. Zwróciem na niego uwag BB, który sta przy mnie. Co, co wygldao na maego jelenia paso si w trawie niedaleko czowieka. Mczyzna podniós strzelb, wycelowa i wystrzeli. Jele upad i wierzgn nogami. Wtedy czowiek odrzuci mu gow do tyu i podern gardo noem. Trysna krew, jele zwiotcza. Myliwy zarzuci zwierz na rami i poszed brzegiem lasu w kierunku kamiennego domku. Kiedy szlimy za nim, BB mnie trci.

(Suchaj, ten czowiek, on zabi to drugie zwierz.)

Sfadowaem si. (Tak.)

(A dlaczego to zrobi? Niewiele ma to wspólnego z zachowaniem ycia!)

(Nie jest to zachowanie ycia jelenia, zwierzcia... no, tego drugiego stworzenia. Czowiekowi potrzebne jest jego ciao.)

BB poblad. (A co on chce z nim zrobi? Ma ju przecie ciao.)

Wygadziem si. (Potrzebuje go, aby przey. Jest mu potrzebne do jedzenia.)

(Jedzenie! Co to jest jedzenie?)

(Jest to cos, co czowiek wkada do wasnego ciaa, by dostarczy mu energii potrzebnej do ycia. To wanie nazywamy jedzeniem.)

(A to drugie stworzenie, ten... jele, nie przey, nie pozosta ywy... fizycznie. Doskonale widziaem, jak opuszczaa go energia.)

A wic teraz wykad. (Ludzie s najwaniejszymi stworzeniami yjcymi na Ziemi. Okrelamy ich mianem dominujcego gatunku. Znajduj si na szczycie tego, co nazywamy acuchem pokarmowym. Jedzenie jest tym, czy si ywimy. Mae stworzenia s zjadane przez wiksze, te z kolei przez jeszcze wiksze, a dochodzimy do czowieka. On nie jest najwikszy, ale najsprytniejszy, dlatego stanowi gatunek dominujcy. Je prawie wszystko, co ronie.)

Gdy postpowalimy za czowiekiem idcym do kamiennej chatki, BB zwróci si do wewntrz. Migota. Mczyzna zdj ciao zwierzcia z ramienia i powiesi gow w dó na stojaku przed wejciem. Potem wszed do rodka.

BB zamigota. (Czy on nie bdzie go... no, jad?)

Bdzie, tylko póniej, jak spynie z niego krew. Musi go najpierw przygotowa. Chcesz wej do rodka?)

Waciwie nie mia wyboru, bo ju go prowadziem, przechodzc przez kamienn cian. Na rodku glinianego klepiska pali si ogie. Przy ogniu byo wida trzy osoby: kobiet i dwoje maych dzieci. Kobieta mieszaa co w wiszcym nad ogniem garnku, a dzieci obserwoway j z wyrazem godu w oczach. Mczyzna zdj cikie okrycie, usiad razem z nimi przy ogniu i wzi miseczk, któr podaa mu kobieta, zacz je - pi z miski i wyciga z niej kawaki jedzenia palcami. BB popycha mnie natarczywie.

(Co on robi?)

(Je, bierze kawaki jedzenia, wkada do swego ciaa i popija pynem, który wlewa do ciaa.)

(Tak. tak, uchwyciem ten percept, to byo przedtem! Zsun cz swego ciaa!)

Zbladem, a po chwili rozjaniem si. (To, o czym mówisz, nie jest jego ciaem, lecz ubraniem. Kawakiem materiau, który wkada na siebie, by si ogrza. Aby utrzyma si przy yciu trzeba zachowa odpowiedni temperatur ciaa. Nie moe ono by ani zbyt ciepe, ani zbyt zimne. Naley take chroni je przed zranieniem. Temu wszystkiemu suy ta chata, w której teraz jestemy. Pomaga chroni ciao. Natomiast ogie, no, to promieniowanie na rodku izby, pozwala ludziom utrzyma w chacie ciepo.)

Zauwayem, e BB jest intensywnie skupiony. By wrcz zafascynowany tym co widzia, nie móg oderwa wzroku. Zupenie jak osoba zahipnotyzowana przez patrzc jej prosto w twarz kobr. Przyjrzaem mu si, próbujc odgadn, co z ogldanej sceny dociera do niego jako prawdziwa rota. No bo w jaki sposób wyjani, co to jest ciepo i zimno lub tak prost rzecz jak gotowanie na ogniu czy te cig trosk o potrzeby fizycznego ciaa komu, kto go nigdy nie mia? BB znów mnie popycha.

(RAM. RAM!) Wibrowa mocno. (On zabija t drug istot!)

Odwróciem si. Mczyzna odsun kobiet od ognia i przewróci na podog. Lea na niej, przyciskajc j swoim ciaem, spletli si mocno ramionami, duga suknia kobiety bya zmitoszona i podwinita a do bioder. Kobieta rozsuna uda i obejmowaa nogami tali mczyzny, wili si gwatownie na ziemi. Dwójka dzieci spokojnie zajadaa, cakowicie obojtna na to, co si dzieje. Poniewa nie naleaem do osób podniecajcych si ogldaniem takich scen, mogem patrze na to chodnym okiem.

Wygadziem si. (On jej wcale nie zabija. Oni si, no, reprodukuj.)

(Co...?)

(Dodaj do siebie swoje dwie energie, aby utworzy trzeci. Robi swoje kopie, takie, jak te dwa maluchy jedzce przy ogniu. Jestem pewien, e ta dwójka to ich dzieo.)

(Dlaczego to robi?)

(To jest najsilniejszy przejaw instynktu samozachowawczego. Zrobi swoj kopi i przetrwa, yjc w niej. Rozmnaanie si stanowi podstawow czynno wszystkich yjcych na Ziemi gatunków, nie tylko ludzi. Rota mówi, e najpierw reprodukujesz zanim zrobisz cokolwiek innego - zabierzesz si do jedzenia, ochodzisz si, ogrzejesz, i tak dalej.)

(Ale oni ju zrobili dwie kopie.)

(Jeli wytworzy si wicej kopii, ma si pewn gwarancj, e przynajmniej jedna z nich przeyje i bdzie produkowa nastpne. Jeli tych dwoje maych umrze lub jeli zostan zabite zanim zrobi swoje kopie, wtedy to trzeci, które te dwie due istoty wanie robi, by moe bdzie yo dostatecznie dugo, aby stworzy nowe reprodukcje.)

BB zamigota. (Dlaczego mieliby umrze lub zosta zabici?)

(To jeden z problemów fizycznego dala. atwiej umrze lub zosta zabitym ni przey. Silny instynkt samozachowawczy jest potrzebny do zachowania równowagi. To z kolei stwarza inne problemy.)

(Jakie problemy?)

(Dojdziemy do nich po kolei.)

BB skoncentrowa si na znajdujcej si poniej parze, która skoczya akt seksualny i powrócia do jedzenia przy ognisku.

(No, a tych dwoje duych - oni nie s jednakowi?)

(To ludzie, ale nie tacy sami. Przypomnij sobie t rot, gdy spotkae AA - chcia wróci i by kobiet. I w nastpnym wcieleniu zosta kobiet. Ludzie s albo mczyznami, albo kobietami. Potrzeba mczyzny i kobiety, by nastpia reprodukcja, aby zrobi kopi.)

BB zwróci si do wewntrz, a potem otworzy. (A ty kim jeste?)

(Mczyzn.)

(Czy bye kiedy kobiet?)

(Nie mam adnej roty na ten temat, wic myl, e nie.)

Otworzy si bardziej. (Nic takiego nie istnieje na KT-95. Nigdy nie przyszo mi na mysi, aby zrobi swoj kopi. To jest wrcz fascynujce!)

Przerwaem mu. (Taka reprodukcja nie jest twoj dokadn kopi, to fizyczna mieszanina dwojga osób. Ty wprawdzie masz nadziej, e to bdzie twoja kopia, ale w rzeczywistoci nigdy tak nie jest. To jest tylko fizyczna powoka. Skrt, który w ni wchodzi, moe by zupenie inny ni ty, ni ci, którzy zrobili reprodukcj.)

BB zakoysa si. (Nie przejmuj si, RAM. Nie jestem tym a tak zafascynowany.)

(Wydaje mi si, e na czowieczestwo day si nabra nawet mocniejsze od ciebie skrty.)

Wygadzi si. (Tym razem nic nie zrozumiaem z tego, co dotyczy instynktu zachowania ycia. To musi by dla mnie za mdre. Mog zrozumie, co to jest jedzenie, a take co to ciepo i zimno. Ale skoro oni to robi, to i ja bym potrafi. Reprodukowanie si, robienie kopii - ale byaby zabawa, mona z tego zrobi wspania gr!)

Nie mogem si powstrzyma. (wite sowa. Chodmy.)

Zblad. (Nie rozumiem. wite sowa?)

Odwróciem si i przeszedem przez cian, pewien, e BB idzie za mn. Chciaem pokaza mu, do czego moe doprowadzi wypaczenie instynktu samozachowawczego. Wybraem miejsce, w którym jak wiedziaem, nagromadzio si tych wynaturze bardzo duo i atwo je bdzie zaobserwowa. BB dostanie prawdziw rot. Ident „Nowy Jork", centrum Manhattanu, zacz od Ulicy Czterdziestej Drugiej Zachodniej. Szybko znalelimy si na poziomie chodnika. Jak zwykle toczyli si na nim ludzie. Spacerowali, potrcali si i wpadali na siebie w popiechu. Bary, stare kina porno wywietlajce filmy najgorszego gatunku, sklepy z rónociami, studia nagra, sznur samochodów i ciarówek na jezdni - przez trzydzieci lat nic si nie zmienio, tylko nasili si ruch uliczny, a sklepów, kin i barów byo teraz wicej ni kiedy. Tak, wybraem waciwe miejsce. BB sta w rodku tumu, niepotrzebnie starajc si unikn kolizji. Odcignem go z zatoczonego chodnika na krawnik.

Zamigota. (Skd oni wszyscy si wzili?)

(To miejsce - Nowy Jork nazywaj skrzyowaniem dróg wiata. Ludzie przybyli tu zewszd, wielu z nich mieszka w pobliu.)

(A dlaczego zebrali si tutaj, akurat w tym miejscu?) Wygadziem si. (Istnieje percept, e w Nowym Jorku moesz znale wszystko co zechcesz.)

BB wibrowa. (Nie mog si w tym wszystkim poapa.)

(Nowy Jork to jest po prostu taki ident. A ludzie robi to samo, co ten czowiek w lesie. Kady stara si jako przey. Robi wszystko, aby zachowa ycie.)

BB zamigota. (Nie odnosz takiego samego wraenia, a szum Wizki M wprawia mnie w stan rozdygotania. Najgorsze s trzaski! Nigdy czego takiego nie syszaem! Skd si to bierze?)

Wygadziem si. (Zamknij si troch, a bdzie ci lej to znie. Te zakócenia pochodz od nas, to my, ludzie je powodujemy. W kocu udao mi si rozszyfrowa ten niesamowicie skrzypicy i skrzeczcy dwik. To s ludzkie emocje.)

(Emocje?)

(Nawet nie bd próbowa ci tego wytumaczy. Aby dowiadczy czego takiego, musiaby by czowiekiem. Emocje to nastpny powany problem po instynkcie samozachowawczym. Sprawiaj, e ludzie robi rzeczy, których w rzeczywistoci nie chc robi.)

Zamigota. By czciowo otwarty. (A dlaczego robi taki haas?)

Sfadowaem si. (Nie zdaj sobie sprawy, e to robi.)

Zwróci si do wewntrz i zamkn. Po chwili nieznacznie si otworzy. (Jeste czowiekiem, wic jak to si dzieje, e nie wywoujesz takich zakóce w Wizce M, jak oni?)

(Wywouj, tylko teraz panuj nad tym. Jestem pewien, e przebywajc w ciele fizycznym rozsiewam te szumy i trzaski dookoa.)

BB otworzy si i wygadzi. (Dobra. Jeli ty moesz je znie, to ja take. No, a co z tym instynktem samozachowawczym?)

Okrciem si powoli. (Wszdzie w pobliu tego miejsca moesz zaspokoi swoje potrzeby zwizane z tym instynktem. - Moesz dosta to, co zechcesz, tyle ile zechcesz, i wtedy, kiedy tylko zechcesz. Po prostu musisz mie ident tego, czego potrzebujesz i dostajesz to.)

BB zamigota. (Cae, no, poywienie do, no, jedzenia?)

(Poczwszy od hamburgerów, a skoczywszy na najwymylniejszych rzeczach. Id, a wszystko dostaniesz.)

(Ciepo i zimno, i... chat do mieszkania, i to, co nakadasz na ciao?)

(Tu mona dosta absolutnie wszystko.)

(A to, co jest zwizane z robieniem kopii, no... reprodukowaniem si?)

Zaczem si koysa. (Myl, e to take, jeli dobrze poszukasz. Z tym, e wikszo ludzi wykonuje tutaj t czynno bez robienia kopii.)

Zblad. (A dlaczego miaoby si to robi, skoro nie powstan kopie?)

Zamigotaem. (Wedug mojego perceptu, potrzeba przetrwania bya tak silna, e naleao si upewni, i kady gatunek bdzie chcia podj trud reprodukowania si. A wic zrobiono tak, aby kady akt reprodukowania si stanowi, no... uciech.)

Znów zblad. (Uciech! Ale tamci w chacie nie wygldali na cieszcych si z tego, co robi!)

Sfadowaem si. (Musiaby by czowiekiem, aby zrozumie, w czym rzecz. Tego równie nie da si przekaza w rocie. W kadym razie i t potrzeb wynikajc z instynktu samozachowawczego moesz tutaj zaspokoi do woli.)

BB rozwietli si. (A wic po co to cale zamieszanie? Wszystko gra! Ludzie bior to, czego potrzebuj, jest tego pod dostatkiem, kady skrt moe si nasyci i wróci tam, skd przyby.)

Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Zrobia si z tego trudna lekcja, i to dla mnie, nie dla niego. Byem prawie pewien, e to si nie uda. I rzeczywicie - nie wychodzio. No bo niby jak mam mu wytumaczy, e wszyscy ludzie wikszo swego czasu spdzaj na robieniu takich czy innych rzeczy, po to, aby utrzyma si przy yciu, e czsto chc t sam rzecz i zabijaj si, by j zdoby, i s tak zaprztnici tym, eby zabezpieczy sw egzystencj, e nie wiedz kiedy przesta gromadzi dobra, nawet jeli maj wszystkiego pod dostatkiem, e ludzie tworz due kluby, które nazywaj narodami i staraj si zniszczy inne narody stanowice, jak im si wydaje, zagroenie ich ycia, e to wszystko tak bardzo absorbuje ich myli i wpywa na czyny, i zupenie nie pamitaj o tym, e poza czysto fizyczn egzystencj istnieje jeszcze inne ycie...

(Znów przeciekasz, RAM.) BB przerwa mi rozmylania. (Masz racje. Nie uchwyc perceptu adnej z tych spraw. Co to jest praca? Czy mówic o zabijaniu masz na myli to, e ludzie zabijaj si i zjadaj nawzajem? A co to znaczy, e nie pamitaj?)

Robiem, co mogem. (Praca jest czym, co ludzie robi, by dosta pienidze, no... energi do pacenia, no... do dawania innym ludziom. W zamian za t energi otrzymuj to, co jest im potrzebne do zaspokojenia yciowych potrzeb.)

(Energia pienina, tak? To musi by co bardzo mocnego. Nie mam na to identu.)

(I nie moesz mie. Tylko ludzie posiadaj tak energi, ma ona wycznie fizyczny charakter. Dziaa jedynie na Ziemi i tylko pomidzy ludmi. Co gorsza, kada grupa ludzi, no... narody...)

(Acha, due kluby... Na KT-95 mamy kluby gier.)

(Tak, due kluby zrzeszajce wiele osób. Kady z nich ma wiosny typ energii pieninej i wymieniaj si pienidzmi.)

Wygadzi si. (A wic jeli potrzebuj jelenia na pokarm, chat do mieszkania i przykrycie dla dala, to musz da energi pienin, by to dosta.)

(Pracujesz, pacisz i dostajesz.)

Skoncentrowa si na przejedajcych samochodach. (A te pokrowce? Czy je równie mona otrzyma w zamian za energi pienin?)

(Tylko w ten sposób.)

(To jest dla mnie zanadto skomplikowane.) Wygadzi si cakowicie. (Gdybym by czowiekiem, odsunbym si od wszystkich i tylko r obi kopie, nic wicej... Czy to takie mieszne?)

Koysaem si mocno i nie mogem si zamkn.

Zblad. (Czyby do tego te potrzebna bya energia pienina?)

Sfadowaem si. (No to w kocu wychodzi.)

Nagle poczuem gony i wyrany sygna naglcy do powrotu. Staraem si go odeprze i równoczenie przycign uwag BB. Musiaem wróci, ale przecie nie mogem go zostawi w tym miejscu, nie bdzie wiedzia, jak si std wydosta... jednak sygna by bardzo natarczywy i nie mogem nic na to poradzi. Zaczem si powoli wycofywa. Opieraem si jeszcze przez chwil, a w kocu zadecydowaem, e wróc na Ziemi, zobacz o co chodzi, i powróc tutaj najszybciej jak bd móg. Wtedy przypieszyem, dotarem do drugiego ciaa, wsunem si w nie szybko, po czym wszedem w ciao fizyczne. Usiadem na óku i rozejrzaem si po pokoju. Wydawao si, e wszystko jest w porzdku, nie miaem penego pcherza, nie zdrtwiay mi rce ani nogi, nie czuem adnego bólu. By moe mój powrót spowodowaa jaka przyczyna natury zewntrznej - dzwonicy telefon, huk odrzutowca lub jeszcze co innego. Natychmiast pomylaem o BB stojcym w osupieniu na rogu Czterdziestej Drugiej i Brodwayu. Zrobiem krótki relaks, by przygotowa si do wyjcia z ciaa, lecz byem zbyt podniecony i nie udawao si. Po jakich szeciu nieudanych próbach, zasnem.

Kiedy obudziem si, by ju ranek. Ponownie próbowaem opuci ciao, ale o tej porze nigdy mi to nie wychodzio. Dzie spdziem tak jak zwykle, lecz co jaki czas przypomina mi si BB. Dobrze wiedziaem, e za to co si wydarzyo, ponosz stuprocentow odpowiedzialno. W kocu pónym popoudniem poczuem si na tyle zmczony, e mogem si zrelaksowa. Poszedem do laboratorium, zamknem drzwi, wczyem odpowiednie sygnay dwikowe i wszedem do kabiny. Pooyem si na wodnym óku, zaoyem suchawki i prawie natychmiast rozluniem si. Reszta bya ju atwa. Odczyem si od ciaa fizycznego, wytoczyem z drugiego ciaa, zaczem rozciga si i - zatrzymaem. Tu przede mn staa jaka posta.

(Hej, RAM, dokd idziesz?)

Zawibrowaem. (Jak si tu znalaze?)

BB by bardzo gadki. (Gdy cigne ten krótki skok, poszedem za twoim identem. Nie miaem zamiaru zosta w tym caym szumie Wizki M bez ciebie. Tutaj jest znacznie lepiej.)

(Mam nadziej.)

(Twoje yciowe potrzeby musz by bardzo due, bo masz wicej ni jedn chat.)

Zamigotaem. (To nie jest chata, to miejsce, w którym pracujemy.)

(Bdc tu utworzyem sobie dobry percept na temat tego jak wychodzisz z fizycznego ciaa. Czy to twoje ciao?)

Zawibrowaem. (Naturalnie, e moje! Nie wchodz w ciaa innych ludzi.)

(Dlaczego?)

Zamigotaem. (No, bo... to nie jest zgodne z zasadami.)

(Jakimi zasadami?)

(Nie wiem, to nie, no... percept mówi, e tego si nie robi. Sdz, e nie mógbym tego zrobi, nawet gdybym chcia.)

(Czy wiesz o tym, e si obracasz i wyginasz przy wychodzeniu?)

Sfadowaem si. (Nie mam pojcia, jak to wyglda z zewntrz.)

(Na KT-95 robimy co podobnego podczas jednej z zabaw, wówczas gdy wchodzimy do innego systemu i wychodzimy z niego. Suchaj, a co robi te wszystkie skrty w duej chacie?)

Zawibrowaem. (Wchodzie tam?)

Wygadzi si. (Troch si tu krciem. Nie udao mi si przycign twojej uwagi, wic musiaem si czym zaj. Rzuciem im kilka rot. Byli zadowoleni. Co oni robi?)

(Staraj si pokona przyzwyczajenia zwizane z instynktem samozachowawczym... i na nowo nauczy si tego, co zapomnieli. To jest szkoa.)

(Nie wiedziaem, e do tego potrzebna jest szkoa.)

Odwróciem si. (Powinnimy dokoczy nasz lekcj, potrzebny ci jest dalszy cig.)

Signem i rozcignem si. Skierowaem si w stron piercienia pooonego najniej, tu poza faz, w której znajduje si wiat fizyczny. To bya ta najbardziej nieprzyjemna strefa, ale miaem pewno, e jeli pozostaniemy na górnej krawdzi to nikt nas nie zauway i nie bdziemy nagabywani. Nie chciaem, by nas zaczepiano. Dla porównania wybraem ten sam ident: „ Nowy Jork, Ulica Czterdziesta Druga". Nastpi szybki ruch - i ju znalelimy si dwa metry nad ulic.

BB wygadzi. (O, wrócilimy tutaj. Jest tak samo, jak przedtem, tylko znacznie wicej ludzi.)

(Przypatruj si tym. których widzisz najlepiej.)

Otworzy si i oczywicie zauway zmian. Wród osób yjcych aktualnie w ciaach fizycznych krcio si peno istot, które zmary, lecz nie zdaway sobie z tego sprawy. Oto mczyzna zamierzajc zatrzyma taksówk ruszy z chodnika w jej kierunku i przeszed przez ni na wylot, a teraz sta patrzc w osupieniu, jak samochód za samochodem przejeda przez jego ciao, a raczej przez przestrze, któr to dao zdawao si zajmowa. Szczupy modzieniec o dugich wosach, nie wygldajcy na wicej ni osiemnacie lat stara si zwróci na siebie uwag grupy modych ludzi, którzy stali oparci o zaparkowany samochód. Obchodzi ich w koo proszc o ogie, ale nie reagowali na jego prob, gdy nie mogli go ani widzie, ani sysze. Tgawy policjant w mundurze paradowa przed wystawami sklepów wymachujc pak i zupenie nie zdawa sobie sprawy, e nikt go nie dostrzega. Elegancko ubrana kobieta w nieokrelonym wieku grzebaa w portmonetce w poszukiwaniu bilonu na kupno gazety i bezwiednie przesza przez cian pobliskiego budynku. Starszy mczyzna próbowa wzbudzi zainteresowanie dwóch modych prostytutek stojcych w drzwiach burdelu i zdenerwowa si, poniewa nie zauwaay jego obecnoci. Zobaczy, jak czowiek majcy ciao fizyczne wszed do zakadu i pomacha dwudziestodolarówk przed nosem jednej z dziewczyn, a kiedy panienka prowadzia klienta na gór, pody za nimi. Stara kobieta sza wolno ulic, nie widzc nikogo i niczego dookoa, co jaki czas schylaa si, by podnie peta, lecz jej rka przechodzia przez niego na wylot. Ciemnoskóry mczyzna sta zuchwale w samym rodku przechodzcego tumu, na jego twarzy malowaa si nienawi, w rku trzyma nó, którym uderza kadego przechodnia, nie widzc, e nikomu nie robi krzywdy, e nikogo nie rani. W barze naprzeciwko nie ogolony stary czowiek stara si podnie i wypi kadego drinka postawionego przed klientem, a potem wdrapywa si na plecy pijcego i próbowa poczu smak i moc alkoholu, ale bez adnego rezultatu.

Zwróciem si do BB. (Wystarczy ci?)

Migota silnie. (Co si z nimi dzieje?)

(To ludzie, którzy umarli fizycznie, ale nie zdaj sobie z tego sprawy. Znaj wycznie ludzk egzystencj w ciele fizycznym i teraz staraj siej przeduy. S przekonani, e poza ni nie istnieje nic innego.)

(A czy nie mógby da im innego perceptu?)

Wygadziem si. (Jeli o mnie chodzi, to kiedy ju przejd na tamt stron, zapewne bd pomaga w takich przypadkach. Dla niektórych jest to stae zajcie.)

Zblad. (Zajcie?)

(Tym si wanie zajmuj - staraj si przycign uwag takich istot jak te.)

(Czy chciaby zobaczy, do czego moe doprowadzi skrajne wypaczenie instynktu przetrwania?)

Zamigota. (Oczywicie, e tak, prowad.)

Wiedziaem, e by poruszony, ale musiaem doprowadzi lekcj do koca. Wtedy bd mia pewno, e zrozumia, czym s zewntrzne piercienie. Signem, skierowaem si na ident „stos seksualny" i rozcignem si. Ruch trwa krótko. Zatrzymalimy si. Znajdowalimy si w odlegoci niecaych trzech metrów od stosu. Stojcy obok mnie BB by blady i zamknity, koncentrowa si. Czekaem. Po chwili znów si nieco otworzy. Odwróciem si od kbowiska wijcych si ludzkich cia i czciowo zamknem. Nie mogem tego znie.

BB sabo wibrowa. (Co im si stao?)

(Umarli fizycznie, ale przynajmniej zdaj sobie spraw, e s teraz inni ni przedtem, a poniewa sdz, e w zwizku z tym za nic ju nie odpowiadaj, wic pozwalaj sobie na wszystko.)

(Ale... co oni waciwie robi?)

Nie maj adnych zainteresowa poza reprodukowaniem si, przy czym nie chodzi tu o robienie kopii, lecz sam czynno reprodukowania. Tylko to znaj i tylko na tym im zaley. Cigle próbuj to robi, ale nie osigaj adnej satysfakcji, gdy do tego potrzebne jest ciao fizyczne, a oni nie maj ju fizycznych cia.

BB spróbowa jeszcze raz si temu przyjrze, ale odwróci si. (Chodmy std.)

Chciaem, by rota, któr zdobdzie bya prawdziwa. (Rozumiesz ju, o co chodzi?)

(Tak, tak. chodmy std.)

Signem i rozcignem si, bdc pewien, e poda tu za mn. Mknc minlimy skupiska nieruchomych szarych postaci, które nie naleay ani do tego, ani do tamtego wiata; byy na wpó wiadome i oczekiway, e si co wydarzy - i jestem pewien, e tak bdzie. W tym pamie szum Wizki M by bardzo saby. Zatrzymaem si w rodku nastpnego wewntrznego piercienia. Wszdzie wokó nas znajdoway si istoty bardzo przypominajce ludzi. Nie wykraczay wiadomoci poza sw wasn rot i zajmoway si wycznie swoimi sprawami.

BB trci mnie lekko. (Dlaczego si tu zatrzymae? Tutaj te panuje mocny szum.)

Otworzyem si. (Jest dua rónica pomidzy tymi, a poprzednio przez nas obserwowanymi istotami. Te ju zdaj sobie spraw, e nie maj cia fizycznych, ale poza tym niewiele wicej wiedz. Zwró uwag na t par, a zdobdziesz percept.)

BB odwróci si. Skoncentrowa si na pewnej kobiecie. Sprawiaa wraenie przechadzajcej si. Bya w rednim wieku, otya, po twarzy spyway jej zy... (Tak mi przykro, tak przykro... mamusia nie miaa zamiaru zostawi ci, laleczko, lecz nic nie moga na to poradzi, aleja wróc, wróc, by ci pomóc, jak tylko bd moga... Jako wróc...)

Wskazaem wygldajcego na mniej wicej szedziesit lat mczyzn, który nerwowo chodzi tam i z powrotem, uderzajc pici o do drugiej rki... BB znów si skoncentrowa... (Cholera, cholera jasna! I to wanie wtedy, kiedy ju wszystko uoyem i miaem si tym nacieszy. Cholera! Teraz ona wyda wszystko na ciuchy i podróe, a ja zostaem na lodzie. Musz jako wróci i odzyska to. Cholera! Cholera!...)

Zwrócilimy si w kierunku siedzcego mczyzny, którego wiek trudno byo okreli. Patrzy lepo przed siebie, powoli kiwajc gow... (Nie miaem okazji wyjani, e wcale nie chciaem jej uderzy. Byem pijany, po prostu byem pijany, to wszystko. Co za piekielna sytuacja! I co mam teraz zrobi? Wiedziaem, e zblia si zakrt... Przecie musi by jakie wyjcie...)

Nasz uwag przycigna szczupa dziewczyna ubrana w niebieskie dinsy. Rce wspara na biodrach, rozgldaa si wokó zuchwale... (A niech to! A wic tak wyglda umieranie! Nie widz adnego Boga ani anioów... Wiedziaam, e tak bdzie, wiedziaam! Cholera!)

Ostronie poruszalimy si wród tumu ludzkich istot. Byy bardzo róne. Wybralimy siwego mczyzn w rednim wieku. Sta z zaoonymi rkami i patrzy na mg... (No có, zrobiem wszystko, co mogem. Zostawiem im pienidze w banku, dom w dobrym stanie i do tego ubezpieczony. Trzeba by wymieni praw przedni opon w samochodzie. Mam nadziej, e Ben zajmie si kontraktem z Holmesem. Bdzie im brakowao mnie w firmie. Chciabym zje jeszcze jeden obiad u Luigiego, ju nigdy nie skosztuj takich frutti di mar...)

BB obróci si w moim kierunku. (Jest mocno zamknity. Moe uda nam si z nim porozumie?)

Sfadowaem si. (No to spróbuj.)

Przysun si do mczyzny i rzuca mu prosto w twarz mae roty. Za kadym razem mczyzna wymachiwa rk, jak gdyby opdza si od siedzcej mu na nosie muchy. To bya jedyna reakcja z jego strony. W kocu BB da za wygran i pody za mn, zanurzajc si we mgle piercienia. Trudno mi byo pogodzi si z myl, e kiedy tak samo ulegaem HTSI (Human Time Spice Illusion - ludzkiej iluzji czasu i przestrzeni - przyp. tum.), ale wiedziaem, e to niestety prawda. Jeli nawet miaem o tym rot, to bya ona gboko schowana. Naturalnie wolaem myle, e si od niej uwolniem.

Przydaby si nam jeszcze jeden postój przed osigniciem linii granicznej. Kiedy mga staa si nieco rzadsza, zatrzymaem si. Wród czego, co wygldao jak rozpadliny skalne staa kobieta. Spostrzega nas i zacza krzycze. BB cofn si.

Kobieta zbliya si ku nam, wymachujc rkami. (Odejdcie ode mnie, wysannicy szatana! To prawda, e grzeszyam, ale nie wicej ni inni, sowo daj. Nie moecie zabra mnie do pieka, bo jestem przyzwoit kobiet. Idcie raczej po te lafiryndy z Front Street!)

Nagle zatrzymaa si, upada na kolana i opuciwszy gow, zacza szlocha. (Prosz, nie zabierajcie mnie do piekl... Prosz was! Chc by razem z moj córk. Jest gdzie tutaj w pobliu. Bya taka dobra... Umara przede mn. Wiem, e nie posza do pieka... Bagam was, bagam!)

Robiem, co mogem. (Twoja córka bya dobra. Jeli si uspokoisz, przyjdzie i odnajdzie ci. Myl o niej, sied spokojnie i myl o niej, a na pewno ci odnajdzie. Jak miaa na imi?)

Kobieta przestaa szlocha, ale nie podniosa gowy, niezdolna do jasnego mylenia. Powiedziaem pod wpywem impulsu. (Klara wkrótce ci odnajdzie.)

Powoli podniosa gow i otworzya oczy ze zdziwienia, a ja odwróciem si i poprowadziem BB dalej.

BB zwróci si do mnie. (Ale j zaskoczye, RAM!)

Sfadowaem si. (Trafio si lepej kurze ziarno.)

Przyblad. (Co takiego?...)

(To jeszcze jedno ludzkie powiedzenie.)

Nie zawsze udawao mi si obra waciw drog. Wreszcie wynurzylimy si z mgy i wydostali na otwart przestrze. Tu wanie zamierzaem si zatrzyma. To mia by ten nasz ostatni postój zanim dotrzemy do linii granicznej. Moim oczom ukaza si nastpujcy widok. Na przejrzystym niebie nie byo ani jednej chmurki. Przed nami sta drewniany domek, za domkiem wida byo poronit lasem gór. Z prawej strony spienione fale bkitnego oceanu uderzay miarowo o skalisty brzeg. Krajobraz przypomina Maine lub Kaliforni, ale to nie byo adne z tych miejsc. To w ogóle nie byo adne okrelone miejsce.

(Suchaj, dlaczego si zatrzymalimy?) spyta BB.

(Ident „Charlie". To mój przyjaciel. Spróbuj.)

Spróbowa i nagle zobaczy to wszystko, co widziaem ja - ocean, wybrzee, domek, niebo i gór. Zamigota. (Czybymy znów byli na Ziemi?)

Wygadziem si. (Nie, to zrobi Charlie.)

BB zblad. (Charlie... zrobi?!)

(Czsto wspomina miejsce, które lubi na Ziemi, wic sporzdzi jego kopi.)

(Móg zrobi co takiego?)

(To prawie jak rota.)

Drzwi domku otworzyy si i wyszed z nich Charlie. Wyglda jak zwykle - niski, tuciutki, z okrg twarz, ubrany w kraciast koszul. Tym razem zamiast jasnych kdziorów mia ciemne i proste wosy.

Zbliy si do nas i podalimy sobie donie. (Cze, Robert, widz, e znów wyszede.)

(Cze, Charlie. A co si stao z twoimi wosami?)

Zamigota. (Mam now przyjaciók. Ona woli proste i ciemne wosy, wic je zmieniem. Jest w domu. Chcesz j pozna?)

Spojrza w kierunku BB. (Kto jest z tob?)

Wygadziem si. (Tak, to mój przyjaciel.)

Wpatrywa si w niego intensywnie. (Dostrzegam zaledwie kontury czego.)

(Przywitaj si z BB.)

Charlie powiedzia niepewnie. (Wprawdzie ci nie widz, BB, ale cze! Witaj w Krainie Fantazji!)

BB zamigota. (Cze. Charlie.)

Na twarzy Charliego odbio si zdziwienie. (Usyszaem go, usyszaem go! Usyszaem go, mimo e go nie widz!)

BB zakoysa si lekko. (A ja ci widz, Charlie!)

Charlie zwróci si do mnie. (A wic nauczye go techniki OOBE i teraz masz towarzysza podróy. To

Wspaniale!)

Wygadziem si. (To nie jest cakiem tak, jak mylisz, Charlie. Widzisz...)

(Wiesz co, Robercie? Musisz nauczy go lepiej si dostraja. Nie widz nawet wyranych zarysów, obraz jest tak zamazany i rozedrgany, jak podczas falowania gorcego powietrza na pustyni. Czy wci mnie syszysz, BB?)

BB musia przechwyci percept Charliego, gdy Charlie by szeroko otwarty. (Gono i wyranie, Charlie. Poziom zero, plus minus trzy DB.)

Charlie wyranie si ucieszy. (Ale to mój jzyk, BB! Przynajmniej ci sysz. Powiedz, jak ci si podoba to, co zrobiem? Musiaem si troch napracowa, aby fale oceanu uderzay o skay jak naley, sowo wam daj. Robercie, przecie lubisz zachody soca, spójrz na ten.)

Odwrócilimy si i popatrzylimy na ocean. Jasnobkitne niebo powoli pociemniao, a na horyzoncie ukazay si rozbyski czerwieni, oranu i zota stapiajce si w jedn barw. Na niebie pojawiy si warstwy chmur, co byo znakomitym dopenieniem kompozycji obrazu i stwarzao waciw perspektyw. Brzegi chmur przybray róowo-fioletowy odcie. Przypomniao mi si Oahu na Hawajach.

Charlie zwróci si do mnie. (Chyba nieze jak na pierwszy szkic, co?)

(W swoim ostatnim fizycznym yciu Charlie by inynierem elektronikiem) wyjaniem BB.

(Sdz, e nie najgorszym) doda Charlie. (Ale to byo nic w porównaniu z tym, co mona zrobi tutaj. A ty czym si zajmujesz, BB? Pracujesz razem z Robertem?)

BB zamigota. (Jestem z KT-95)

Charlie wyglda na zaskoczonego. (KT-95? Nie syszaem o czym takim. Gdzie mieci si ta firma?)

Zdecydowaem si nie owija w bawen. (On nie przyby z Ziemi. Nie jest nawet czowiekiem.)

Zaniemówi na moment. (No nie, chyba nie masz zamiaru znów mi czego wciska?!)

Zamiaem si. (Ale kiedy to prawda Charlie.)

Charlie odwróci si w t stron, gdzie jak mu si zdawao powinien sta BB. (Robert opowiada mi niestworzone historie o innych wiatach, o nie znanych nam polach energii, takie róne rzeczy. Zgadzam si z nim co do tego, e na innych planetach poza naszym systemem sonecznym moe wystpowa inteligentne ycie, ale on ma na myli cos zupenie innego. Jestem nawet w stanie zrozumie, e ludzkie ycie moe przybra tak form jak ta moja obecna egzystencja. A wic wzi ciebie, aby nabra Charliego. Wystarczyo, e si troch zdesynchronizowales, dziki czemu wygldasz bardzo niewyranie i ju mamy zamierzony efekt - oto Robert przyprowadzi ze sob niezwyk istot.)

BB zamigota. (Nie, Charlie, ja nie...)

(Dobra, kupuj to. Niezy dowcip, nie gorszy od innych.) Zachichota. (Powiadasz, e skd jeste?)

(Z KT-95, Charlie.) BB wygadzi si. (Tam jest zupenie inaczej ni tutaj.)

(Oczywicie, e jest inaczej. Mog si o to zaoy.) Rozemia si. (A co tam robisz? To znaczy ty, osobicie?)

(Ja, no... gram w róne gry.)

(Jakie gry?)

(Trudno byoby to wyjani, ale mog ci jedn pokaza.)

Charlie umiechn si. (Dobra, poka. Jestem chopakiem z Missouri.)

Przerwaem im. (Myl, e nie powiniene, BB. My... nie mamy duo czasu.)

Charlie rozemia si gono. (Ha, musisz go z tego wycign. Robercie, no nie? Powiniene by go lepiej przeszkoli. Wiesz, BB, wydaje mi si, e przybye na Ziemi, aby obroni nas, ludzi przed nami samymi, by uchroni nas od zagady nuklearnej lub cos w tym rodzaju.)

BB zblad. (Nie, nie. Bylimy wanie na wycieczce TSI i...)

(Po prostu wybralicie si na wycieczk, tak?)

(No wanie. I wtedy...)

(A gdzie jest to twoje KT-95?)

BB zamigota. (Wystarczy pocign dwa dugie skoki w jego kierunku.)

Charlie zwróci si do mnie z umiechem. (Dobra robota, Robercie. W peni doceniam wysiek, jaki musielicie woy w wymylenie czego takiego. Dostarczcie mi jeszcze troch rzetelnych faktów, a na pewno wam uwierz.)

Umiechnem si. (Spróbuj. Ale teraz musimy ju i. Dzikujemy za gocin. Podoba mi si twój zachód soca.)

Podalimy sobie z Charlim rce, a potem on zwróci si do BB. (Odwied mnie kiedy, BB. Nie musisz czeka. a przyprowadzi ci Robert.)

BB zawibrowa. (Nie musz?)

(Nie. Wpadnij, kiedy bdziesz mia ochot. Tylko nie przestrajaj si nastpnym razem. Wtedy bd ci lepiej widzia.)

(A przy okazji), wtrciem, (czy podje ju decyzj co do nastpnego wcielenia?)

Wzruszy ramionami. (Cay czas o tym myl. Nie pieszy mi si.)

(To dobrze. Nie wybierz zbyt pochopnie.)

(No pewnie.)

Wygadziem si. (Trzymaj si, Charlie.)

Oddalilimy si. Wkrótce znów mknlimy wród mgy. Kiedy zmienia si jej konsystencja, zdaem sobie spraw, e mijamy lini graniczn. Od tego miejsca wszystko gwatownie si zmienia. Zastanowiem si, dokd teraz si uda. Wiedziaem, e suncy tu za mn BB usiuje poskada percept, jak to na niego podziaao, ale by zbyt mocno zamknity. Mnie percept nie by wcale potrzebny. Widziaem, e Charlie zrobi na nim wraenie. To bya nastpna ludzka istota - wprawdzie nie majca chwilowo ciaa fizycznego - z któr móg porozumie si bez trudu. Po caym tym baaganie, jaki panowa w dolnych piercieniach, zjawi si Charlie, który wydawa si cakiem normalny, który wiedzia, jak robi róne rzeczy - gra? - w nowy i ekscytujcy dla BB sposób, a ponadto Charlie by istot majc poczucie humoru bardzo zblione do poczucia humoru BB. Istnia tylko jeden may problem. Gdyby Charlie dosta prawdziw rot, nie uwierzyby, e BB rzeczywicie istnieje.

Uznaem, e na tyle gboko weszlimy w zewntrzny piercie, i moemy zatrzyma si, nie majc identu. Mga staa si troch rzadsza i niewyrane dotd zarysy budynków zaczy nabiera realniejszych ksztatów. Budowle te stay w nieregularnych, do duych odstpach od siebie i róniy si pod wzgldem formy. W niektórych przypadkach rónice byy znaczne, w innych - niewielkie. Cz domów sprawiaa wraenie zbudowanych z kamienia. Wikszo z nich wieczyy iglice, wiee, wieyczki i kopuy - w najprzeróniejszych konfiguracjach. Niektóre miay ozdobne witrae w okrgych oknach. Opucilimy si i skierowali do wejcia najbliszego domu. W tym momencie w jego drzwiach ukazaa si kobieta, która zacza schodzi po szerokich schodach. Gdy dosza do ostatniego stopnia, spojrzaa w nasz stron i zatrzymaa si. W jej oczach nie byo wida lku, tylko niepewno.

Wypaliem bez chwili namysu. (My nie gryziemy.)

Zareagowaa od razu. (Wcale ci o to nie podejrzewaam. Zastanawiaam si tylko, jak ci zakwalifikowa. Mamy tak duo komitetów. Nie zachowujesz si jak nowicjusz.)

Umiechnem si. (My tylko zwiedzamy.)

(Nasz kapan twierdzi, e tutaj nie ma zwiedzajcych,) odpowiedziaa zdecydowanie. (Nie znalazby nas, gdyby nie wyznawa naszej wiary. To nic zego by nowicjuszem. Zabior ci do Telmy. Ona stoi na czele komitetu przyjmujcego nowych.)

Umiechnem si. (Nie, dzikujemy. Zatrzymalimy si tylko na chwil.)

Zdziwia si. (Cigle mówisz „my". Czy chcesz da do zrozumienia, e nie jeste jedn osob? Mamy tutaj wykady na temat zwielokrotnionej osobowoci, prowadzi je dr Frankel. Moesz na nie chodzi.)

BB wtrci si. (Dlaczego ona nie zdaje sobie sprawy z mojej obecnoci? Charlie by jej wiadom.)

Umiechna si. (Co ty... Och, ju rozumiem, nazywasz si Charlie Ram, tak?)

(Niezupenie.) odpowiedziaem. To byo interesujce. Zmieszaa wibracje BB z moimi, by dopasowa je do swojego perceptu.

(Czy to nie cudowne wiedzie, naprawd wiedzie, e ycie jest wieczne?) Rozoya szeroko ramiona. (Och, bardzo dobrze pamitam, jak si czuam, gdy umaram i przyprowadzili mnie tutaj, jak ukrywaam swoje wtpliwoci. Dlatego rozumiem, co ty teraz przeywasz. Ale nie martw si. Szkol niedzielna i lekcje reindoktrynacji wszystko ci wyjani. Dziwi mnie tylko, e przybye tu sam, e nikt ci nie przyprowadzi.)

Musiaem zada to pytanie ze wzgldu na BB. - By pochonity tym, co si dziao. (Ale to nie jest niebo, prawda? Nie jest to miejsce, w którym przebywa Bóg?)

Zamiaa si beztrosko. (O to samo spytaam na pocztku, gdy mnie tutaj przyprowadzono. Tylko si nie rozczaruj. Jestemy zaledwie u bram nieba. Nasz kapan, dr Fortune mówi w kad niedziel. Musz przyzna, e jego kazania s zupenie inne ni kazania wygaszane przez wielebnego Wilsona w Lexington, gdzie yam w ciele fizycznym.)

(Czy zamierzasz wróci?)

Skrzywia si. (Masz na myli powrót do fizycznego ycia?)

Wygadziem si. (Tak, wanie to.)

Zastanowia si przez chwil. (Jeszcze nie wiem. Dr Fortun wygasza na ten temat kazania. Mówi w nich, e jeli si std odchodzi, mona wróci na Ziemi lub pój gdzie indziej.)

BB powiedzia do mnie. (Syszae, RAM? Ten skrt Fortun zdoby porzdny percept!)

(Masz racj, BB.)

Kobieta gapia si na mnie. (Co ty tam do siebie mamroczesz? Tak, sdz, e dr Fortun ma racj. Ale on jest mczyzn, a nie skrtem.)

Pytaem dalej. (A wic ludzie std odchodz?)

Umiechna si. (O, tak. Co niedziela tracimy wielu z naszej kongregacji. Dr Fortun twierdzi, e tak ma by.)

(Kiedy koczy si msza, wstaj i wychodz gównym wyjciem. Potem ju ich nie widzimy. Znikaj, zanim wyjdzie reszta. To jest rodzaj kocielnego rytuau.)

Zastanawiaem si. (Czy oni w kocu id do nieba?)

Bya jasna i otwarta. (Tak przynajmniej sdzi wikszo w naszej kongregacji. Natomiast dr Fortun zajmuje w tej sprawie ambiwalentne stanowisko. Po zakoczeniu kadej mszy odczytuje cos w rodzaju zapowiedzi, podobnie jak wielebny Wilson za mojego ycia w ciele fizycznym. Wyczytani wstaj i kieruj si do gównego wyjcia, tam dr Fortun mówi im co, czego reszta nie syszy. Potem piewamy hymn i oni odchodz.)

(A co ty o tym mylisz? Jak ci si wydaje, dokd oni id?)

Zawahaa si. (Nie wiem. Tu wszystko jest inne ni to, czego si spodziewaam, musiaam wiele si nauczy... jeszcze nie mam zdania na ten temat.) Rozemiaa si. (Wci zadajesz mi pytania. Powiniene zwróci si do osób dziaajcych w komitecie przyjmujcym nowicjuszy. Zaprowadz ci do... Zaczekaj, dokd pdzisz?)

(Musimy, chciaem powiedzie - musz ju i. Mam nadziej, e spotkamy si w niebie) odkrzyknem jej w odpowiedzi, unoszc si.

Staa i ze zdumieniem przygldaa si, jak znikamy. W kocu przesonia j mga. Nieraz zastanawiaem si nad tym, w jaki sposób zrelacjonowaa nasz wizyt - jeli w ogóle to zrobia. Poruszalimy si powoli, a ja staraem si zaplanowa odpowiedni przystanek, by dokoczy nasz lekcj. Nie byem zbytnio pewien, czy udaa nam si ta wyprawa. Zanadto si rozdrabniaem, przeskakiwaem od jednego zagadnienia do drugiego, pomijaem zbyt wiele spraw. To nie byo odpowiednie zajcie dla nowicjusza, a przecie nie miaem adnej wprawy w udzielaniu takich lekcji, robiem to po raz pierwszy. Poza tym wci byo we mnie za duo czowieka. Odpowied nadesza od BB, który wanie mnie trci.

(Suchaj. RAM, idziemy teraz do nieba?)

Zakoysaem si lekko, a potem wygadziem. (Jeszcze nie. Mam percept, e nie mógbym tam pój, nawet gdybym chcia.)

(A gdyby tak inni ludzie rzucili mi kilka rot, nie tylko ty? To ma by nauka dla mnie, a ja tylko krc si w kóko, wiesz co mam na myli? Wracajmy lepiej do Charliego.)

Nie odpowiedziaem mu na to, lecz przypieszyem, gdy zawita mi wyrany percept. Ju wiedziaem komu mamy zoy ostatni wizyt. Podyem w kierunku zewntrznych kraców ostatniego zewntrznego piercienia, tam gdzie mga bya bardzo rzadka. W miar jak zblialimy si do tego piercienia, jego obrzee stawao si coraz janiejsze, a gdy przedostalimy si do wntrza krgu, powiata rozbia si na pojedyncze, agodne wiata. Emitoway je mieszkajce tu istoty. Byli to nauczyciele, pomocnicy, przewodnicy po wewntrznych piercieniach. Wszyscy przebywali tu tymczasowo, lecz swoje obowizki wypeniali z powiceniem. Miaem na uwadze pewien ident, wic skierowaem si na, a BB pody za mn. W chwil póniej zatrzymalimy si. Zobaczylimy grup istot. Jedna z nich odczya si od pozostaych i podesza do nas. Otaczao j agodne wiato.

Otworzyem si. (Skorzystalimy z twojego zaproszenia, Bill i przyszlimy ci odwiedzi.)

Wygadzi si. (Oczekiwalimy ciebie. Bob. A to jest twój przyjaciel z KT-95. Witaj BB.)

BB zamigota. (Cze.)

Nie byo dla mnie wcale niespodziank, e Bill wiedzia o BB i caym splocie wydarze. Czasem odnosiem wraenie, e wszystkie moje przygody, nie wyczajc tej ostatniej, byy od samego pocztku dokadnie zaplanowane. Wobec tego pozwoliem, by Bill i BB dogadali si sami, co te zrobili.

Pierwszy odezwa si BB. (Jeste tak jak RAM czowiekiem?)

Bill nieznacznie si zakoysa. (Zdobyem duo ludzkiej roty, BB. Przeszedem przez ten cay, e tak powiem, myn. Ale nie mam fizycznego ciaa, jak Bob.)

(Czy da ci rot o sobie? Kim jestem i tak dalej?)

(Nie, nie trzeba. Mam dobry percept zarówno twój, jak i twojego przyjaciela AA, i KT-95. Natomiast interesuje mnie uzyskany przez ciebie podczas tej krótkiej lekcji percept ludzkiego ycia.)

BB zamigota. (Naprawd chcesz go? Nie jest zbyt peny.)

Bill wygadzi si. (Daj mi taki, jaki masz.)

(A wic... ludzkie ycie to najbardziej niejednorodny zespól gier rozgrywanych w obrbie innych gier... z, no, zasadami, które rzdz innymi zasadami, a wszystkie gry s tak pomieszane, e w ogóle nie wiesz, w któr z nich wanie grasz. A poniewa ludzie graj naraz w wiele gier, s tak zaabsorbowani tym, co robi, e zupenie zapominaj, i wszystko jest tylko gr. Nawet nie wiedz dlaczego graj i jak doszo do tego, e zaczli gra.)

(Dobrze powiedziane, BB.)

(Wiesz, mógbym teraz wróci na KT-95 i rozda wszystkim skrtom kad cz tej zdobytej przeze mnie roty jako oddzieln gr, a dostaliby od tego zawrotu gowy.)

(Pewnie, e mógby.)

BB zamigota. (Ale czego tu brakuje... a bez tego gra nie jest gr.)

Bill by bardzo gadki. (Czego na przykad?...)

(Jak si liczy punkty?! I kto to robi?!)

(Dobre pytanie.)

BB wibrowa. (A gdzie jest zabawa? Po co masz bra udzia w grze, skoro ci to nie bawi? No, a ci wszyscy ludzie, nie wyglda na to, aby cho jeden z nich mia z tego uciech.)

Bill sfadowa si. (Czasem si bawi, niewielu z nich bawi si czsto, a zaledwie kilku - przez cay czas, ale tych trudno jest odnale. Twój percept nie natrafi na te rzadkie przypadki.)

BB migota. (Jest jeszcze jedno.)

(Co takiego?)

(To cos, co tak zakóca Wizk M... to trzeszczenie. RAM powiedzia, e to emocje. Nie mam najmniejszego pojcia, czym s emocje. RAM uwaa, e aby to zrozumie musiabym by czowiekiem.)

(Emocja to wanie wyniki, punkty.)

BB poblad, a ja czekaem na dalsze wyjanienia Billa. Te chciaem si dowiedzie.

Bill mówi dalej. (Emocja jest tym, co sprawia, e gra wydaje si tak szalona, ale to jest wanie gra, jedyna gra, w której rozgrywane s wszystkie inne gry. Wynik tych innych gier, czyli energia emocjonalna zasila wielk gr. Natomiast zadaniem wielkiej gry jest kontrolowanie i rozwijanie energii emocjonalnej a do momentu, gdy osignie ona najdoskonalszy stan, który my, ludzie niezbyt precyzyjnie nazywamy mioci. I tak to trwa, dopóki nie zakoczymy edukacji. Im wicej zdobywamy punktów, tym wiksz sprawia nam to rado. Wikszo z nas tutaj, czyli w miejscu, w którym si teraz znajdujemy, wykorzystuje sw energi, by pomaga innym ludziom - wszdzie i tak, jak tylko mona. W ten sposób poprawiamy ich wyniki, a sami mamy wicej radoci.)

BB zwróci si do wewntrz i zamkn. Po chwili znów si otworzy. (Bill...)

(Sucham, BB.)

BB zamigota. (Nie mam adnego perceptu - ani tej energii emocjonalnej, ani mioci. Nic a nic.)

Bill agodnie wibrowa.(Oczywicie, e masz.)

(Mam? Jak to?)

(A dlaczego jeste tutaj? Dlaczego zadae sobie tyle trudu, by powróci z KT-95? Dlaczego... si tu snujesz? Dlaczego zgodzie si na t lekcj z Bobem? Dlaczego po prostu nie wracasz na KT-95, do swoich gier?)

BB cakowicie zblad, zwróci si do wewntrz i zamkn. Nie zauwayem u niego najmniejszego poruszenia, adnych oznak wibracji. Bill ostronie go „dotkn", ale BB nie zareagowa. Nigdy dotd nie widziaem tak zachowujcej si istoty niefizycznej, z wyjtkiem osób, które po mierci ciaa fizycznego popady w stan oszoomienia. Nigdy te nie byem wiadkiem rozpoczcia si takiego stanu. Zaczem wibrowa.

Bill delikatnie si otworzy. (Lepiej ju wracaj. Zajmiemy si nim.)

Zawibrowaem silniej. (Nic mu si nie stanie?)

(Przyswaja sobie du rot. Fakt, e nigdy nie by czowiekiem sprawia, i odbywa si to... inaczej. Nic mu nie bdzie.)

Wanie pomylaem, e nie powinienem by zabiera BB na t wypraw, gdy Bill powiedzia: (Bob, to ja daem mu rot, która go powalia. Teraz przeywa stan podobny do tego, który nazywamy szokiem. Wracaj, bo twoja energia sabnie. Zadbamy o BB. Dojdzie do siebie.)

Odwróciem si niechtnie, zrobiem pó obrotu i daem nura, podajc za identem mego fizycznego ciaa. Bytem cakowicie spokojny o BB, poniewa nie mogo by dla niego lepszej pomocy od Billa i jego Przyjació, no, moe poza INSPEKAMI, ale granica dzielca jednych od drugich bya bardzo, bardzo cienka. Bez komplikacji wszedem najpierw w drugie, a potem w fizyczne dao. Wszystko odbyo si spokojnie i zwyczajnie, zapomniaem tylko spojrze na zegarek.

Jeszcze przez wiele tygodni i miesicy rozmylaem o tej cienkiej granicy.

ROZDZIA PITNASTY: WYCIECZKA W PRZYSZO

Czas: 2.32 po pónocy... obudziem si w peni wypoczty, a wtedy dotar do mnie znajomy sygna INSPEKÓW, nie by natarczywy, lecz agodny, ale skd tutaj... dawao mi to poczucie bezpieczestwa, wic skoncentrowaem si przez moment, po czym uwolniem si najpierw od fizycznego, a potem od drugiego ciaa... przypominao to dwa powolne póobroty zrobione przez samolot... nakierowaem si na ident i prawie nie czujc tego, e si poruszam, znalazem si wród INSPE-KÓW, w naszym staym miejscu spotka. Wiedziaem ju, e nie przekrocz tego punktu, nie znajd si ponownie na ich terytorium, dopóki cakowicie nie pozbd si ciaa fizycznego. Chocia perspektywa uwolnienia si od ciaa na zawsze i dostania si za wrota bya niezmiernie kuszca, wierzyem, e uda mi si opanowa ch, by uczyni co takiego, przynajmniej na razie.

(Podobaj nam si wasze ludzkie okrelenia. Niektóre s bardzo obrazowe i wieloznaczne. My te uczymy si od ciebie.)

Nadal trudno mi byo poj, e ONI mog nauczy si ode mnie czego wartociowego, ale skoro tak uwaaj, tym lepiej.

(Wielu wanych rzeczy uczymy si od ciebie, Ashaneen.)

Wci miaem w pamici t chwil, kiedy po raz pierwszy uwiadomiem sobie, e nie musz formuowa pyta, gdy znaj kad moj myl i pytania, których jeszcze nie zdyem wypowiedzie. Wówczas mnie to speszyo. Uspokoiem si dopiero wtedy, gdy zdaem sobie spraw, e z ich strony nie pada adna opinia na temat moich typowo ludzkich - myli, wierze bd reakcji emocjonalnych. Co za radosna wolno!

(Jednake nie czuby si teraz wolny, gdyby uprzednio nie dowiadcza ogranicze.)

(Tak, wydaje si, e element porównania jest niezbdny. Bez niego, by moe, nie byoby zmian, a przynajmniej nikt nie zdawaby sobie z nich sprawy.)

(Chyba jeste ju gotów do zmiany wiadomoci. Moesz teraz oceni swoje szans zrobienia tego, co zamierzasz. To nie znaczy, e uda ci si wykorzysta te moliwoci na Ziemi, jeli bdziesz dziaa w pojedynk. Jeste bowiem tylko malutk czci caoci, która moe powsta wycznie przy pomocy i poparciu wielu, wielu innych. Kady z nich, tak jak i ty, wnosi swój wkad, swoj ma czstk do zbudowania tej caoci. Ale wysiek, który wanie podejmujesz i w efekcie którego wykonasz przypadajc na ciebie cz pracy, moe pozwoli ci na powrót do domu, gdzie bdziesz dzieli si owocami, do których dojrzewania si przyczynie. Wanie te owoce waszej dziaalnoci chcemy ci teraz pokaza.)

Kiedy uyli sowa „Dom", poczuem tak siln nostalgi, e zwróciem si do wewntrz i zamknem. Odezway si echem wspomnienia - fragmenty roty, której nigdy nie mogem cakowicie wyrazi: pogoda ducha, silne poczucie przynalenoci, witalno, o której zapomniaem, uczucie wieoci, rozgrzewajcej jasnoci... ale to nie byo jeszcze wszystko. Czego brakowao, co pozostao gboko ukryte, lub ja... Otworzyem si.

(Pokaemy ci co, co naszym zdaniem moe by dla ciebie wane. Bdziesz to oglda z pozycji obserwatora, nie uczestnika zdarze.)

Wibrowaem i bladem jednoczenie. Skoro ONI to zaplanowali, to musi by wielka rzecz, lecz nie potrafiem tak dobrze czyta w ich mylach, jak oni w moich. Co...

(Moemy ci przenie w przyszo - w okres po 3000 roku, liczc wedug waszych norm czasu. Zobaczysz, jak wówczas bdzie wygldaa Ziemia, co si na niej zmienio, jak ludzie wykorzystali swe moliwoci. Gównymi mieszkacami tej planety bd w tym czasie istoty, które nazwalimy „Nowymi Ludmi" (ang. humans plus - przyp. tum.). Ta nazwa ma podkreli zmian, jaka zasza w ludziach przez te wszystkie lata. W swojej obecnej postaci bdziesz tam tylko gociem.)

Dobrze! A wic to tak! Dotd odbyem tylko kilka wycieczek w przyszo. Sam nigdy bym si nie odway zrobi tak wielkiego skoku, lecz z nimi...

(Zamknij si mocno. Tak bdzie lepiej.)

Byem bardzo podniecony - cay wibrowaem - wic zwróciem si do wewntrz, zwinwszy si z powrotem w ptl i zamknem si. To bdzie prawdziwa rota,

nie jakie tam fantazje czy wyobraenia tych, którzy obserwuj niewielkie zmiany, które zawsze...

KLIK!

Znajdowalimy si wysoko nad Ziemi, mniej wicej w poowie drogi na widoczny za nami Ksiyc. Ziemia miaa nadal bkitno-zielon barw, teraz przykrywa j biay paszcz chmur, czciowo zasaniajcy ld, nad którym akurat przelatywalimy. W miar, jak wytrwale posuwalimy si naprzód, z radoci stwierdzaem brak ciemnoszarych i ciemnobrzowych piercieni. Oznaczao to usunicie blokady. Doskonale! A wic nie bdzie ju wicej „powtarzajcych". Moj uwag przycigna jaka nowa osobliwo. Ziemi opasywa pojedynczy piercie, taki jak piercienie znajdujce si wokó Saturna. Promieniowa i byszcza, lecz nie by odbiciem Soca, wieci wasnym wiatem.

(Zrozumiesz, jak ten piercie odgrywa rol. kiedy si do niego zbliymy.)

Gdy posuwalimy si po obrzeu piercienia, nie wchodzc do jego wntrza, uwiadomiem sobie nastpn rónic midzy nim a piercieniami sprzed tysica lat. Wizka M bya pena informacji, ale nie zawieraa szumu. Nie zawieraa szumu! To moe oznacza tylko jedno - czowiekowi udao si w kocu zintegrowa! Przemawia za tym równie brak mgy, któr powodowa szum Wizki M. A wic ludzie uwolnili si od bezadu przypadkowych myli! Dziki poczynionym obserwacjom zorientowaem si, czego mog spodziewa si po swojej wizycie.

Zniylimy si na wysoko okoo trzech tysicy metrów i zaczlimy okra Ziemi od strony pókuli pónocnej, ze wschodu na zachód, w pobliu 28 równolenika, kilka kilometrów od ldu, który wyglda na Japoni. Morze byo lekko zielonkawej barwy, na jego powierzchni majestatycznie unosiy si agodne fale. W gbinie widziaem awice tysicy leniwie pyncych wzdu wybrzea ryb - poyskiway srebrzycie podczas gwatownej zmiany kierunku. Istotnie, niemao musiao si zmianie, jeli trzymay si tak blisko brzegu i skoro byo ich tak duo. Widok wydawa mi si znajomy, ale czego w nim brakowao. Dokadnie przyjrzaem si powierzchni oceanu i nagle zrozumiaem, w czym rzecz.

Nie byo wida okrtów. Wybiegem wzrokiem daleko poza lini horyzontu - nie zauwayem aglowca czy choby odzi. Spojrzaem w gór, na niebo upstrzone biaymi kumulusami. Nie zobaczyem na nim samolotów, jedynie mewy i rybitwy mknce wród przestworzy i nurkujce w cikich chmurach. A ponad chmurami nie byo ju nic. Nie byo wida smug, jakie zostawiaj za sob odrzutowce, ani samych odrzutowców.

Minlimy wybrzee i znalelimy si nad Japoni. Na pónocy królowaa Fudijama; jej biay szczyt lni w socu. Pod nami rozpociera si elegancki dywan uoonych w szachownic jasnozielonych poletek. Sporód tej zieleni wyaniay si rónokolorowe kpki - jasnopomaraczowe, ciemnoniebieskie, biae, czerwone - kwitncych kwiatów, krzewów i rolin, które sdzc po ich rozmiarach, musiay stanowi skrzyowanie tych obydwu. Ten olbrzymi wielobarwny bukiet na jasnozielonym tle tworzy wzór, który móg by widoczny wycznie z lotu ptaka, a przecie nie zauwayem samolotów. - Zacz mi wita saby percept.

W miar, jak przesuwalimy si na zachód wci uwiadamiaem sobie, e czego brakuje. Nie byo szos ani nawet dróg prowadzcych na pola. Nie byo budynków i domów, nie byo chaup i zabudowa gospodarczych. Rozgldaem si na wszystkie strony - nie byo ich nigdzie. Nie byo ani miast, ani miasteczek, nie byo wsi i nie byo linii wysokiego napicia, nie byo samochodów, ciarówek i rowerów - wszystko to gdzie znikno. Przejrzyste powietrze nie zawierao dymu, ani smogu. Nagle bysn mi percept. Nie ma ludzi! To wanie ich wci wypatrywaem - mczyzn, kobiet i dzieci. Musia ich zabra jaki straszliwy kataklizm.

(S tutaj. Jest ich wprawdzie znacznie mniej ni kiedy, ale nie z powodu kataklizmu. To, co widzisz, zostao zaplanowane.)

Teraz posuwalimy si znacznie szybciej w kierunku zachodnim, ponad nie koczcymi si szpalerami kolorowych bukietów porozrzucanych wród zieleni; niektóre z nich byy tak wielkie, e sprawiay wraenie cigncych si kilometrami. I znów znalelimy si nad wod - o ile dobrze sobie przypominaem, byo to Morze Japoskie - i nadal nie widziaem okrtów, na tym tak niegdy ruchliwym szlaku wodnym. Ponownie pdzilimy nad ldem - chyba Pówyspem Koreaskim. Tutaj krajobraz tworzy inny wzór: wszdzie rosy wysokie, majestatyczne drzewa nie znanego mi gatunku, majce gazie zawinite do góry... i wci ani ladu czowieka czy ludzkiej dziaalnoci.

(Twój percept jest - jak bycie powiedzieli? - przestarzay.)

Jeszcze nie zdyem zwróci si do wewntrz, by to przemyle, a oto znów bylimy nad wod. Przypieszylimy tempo i ponownie znalelimy si nad ldem. To musz by Chiny. Pomylaem, e poniewa Chiczyków s cae miliony, wic bdzie moe zobaczy przynajmniej cz z nich. A tu nic. Najwyraniej nie byo adnego czowieka. Mknlimy, a pod nami cigny si, kilometr za kilometrem, ciemnozielone lasy gdzieniegdzie poprzecinane szerokimi rzekami i strumieniami. Od czasu do czasu migna polana poronita bujn traw. Gdzie podziay si pola ryu, który stanowi podstaw wyywienia ludnoci?

(Jest ich kilka, ale luz czemu innemu. To rezerwaty ptactwa.)

Ld pod nami stawa si coraz bardziej nierówny i wkrótce znalelimy si nad górzystym terenem. Gdy przemykalimy si midzy pasmami gór z prdkoci podwójnie przekraczajc szybko dwiku, nie widzielimy bujnej rolinnoci, tylko poyskujce w socu onieone wierzchoki gór. Czubym si znacznie lepiej na nieco wikszej, bezpiecznej wysokoci - day zna o sobie dawne nawyki pilota. Wprost na nas pdzia stroma, pokryta niegiem skalna ciana wysokiej góry.

(Moesz przelecie przez ni na wylot. Pod tym wzgldem jest tak samo.)

Zbocze byo tu przed nami. W chwili, gdy ju, ju mielimy si z nim zderzy, zamknem si szczelnie. Przez moment czuem, e otacza mnie materia o innej strukturze, ale to szybko mino. Otworzyem si i spojrzaem za siebie. Wysokie zbocze znikao ju w oddali. Jeszcze nie przyzwyczaiem si do przenikania przez materi fizyczn! Znów posuwalimy si szybko naprzód; teren pod nami stawa si coraz równiejszy, pojaniaa ziele lasu i byo wida coraz wicej nie zalesionej przestrzeni. Próbujc przypomnie sobie dane z geografii pomylaem, e jestemy nad rodkowym Wschodem... tak, zbliay si piaszczyste, prawie pustynne obszary, gdzie wydobywano rop naftow. Rozgldaem si we wszystkich kierunkach i widziaem symetrycznie rosnce grupki drzew, lecz nie zauwayem ani zbiorników, ani rurocigów, ani wie wiertniczych - niczego, co wskazywaoby na dziaalno czowieka. Albo pola naftowe wypompowano do sucha, albo nie byo ju zapotrzebowania na rop.

(Oba percepty s prawdziwe.)

Znów unosilimy si nad wod - chyba Morzem ródziemnym - coraz wyej i szybciej, w dole mign skrawek ldu, którego nie mogem rozpozna oraz jeszcze jedna woda, wzburzone fale, to musi by Atlantyk... ponownie ld, nagle zwolnilimy i delikatnie wyldowali wród trawy na agodnych wzgórzach. Rozejrzaem si dookoa, próbujc odgadn, dlaczego zatrzymalimy si w tym wanie miejscu. Tak jakbym je skd zna. Staem na pagórku, wród zielonej, gstej trawy, która bya tak równa, jak gdyby dopiero co j skoszono... nie, nie skoszono jej, ona po prostu tak równo rosa. Za mn wyania si skraj lasu z drzewami o szeroko rozpostartych konarach. acuch bkitnozielonych szczytów górskich wznoszcych si w oddali tworzy olbrzymie schody prowadzce w gór... Dlaczego zatrzymalimy si tutaj, dlaczego akurat w tym miejscu?

(To byo ich yczenie. Czekaj na ciebie.)

INSPEKI znikny i zostaem sam. Kiedy tak staem, wydawaem si sobie bardzo cielesny. Czuem soce na twarzy. Lekki, chodny wietrzyk wichrzy mi wosy. Wosy? Nie powinienem mie... Czekali na mnie? Rozejrzaem si na wszystkie strony, lecz bez identu... nie, nie, jest jaki ident i to bardzo, bardzo znajomy... tam, w lesie. Odwróciem si i zaczem i... i? Przecie do tego potrzebne s nogi. Spojrzaem w dó i zobaczyem, e rzeczywicie mam nogi, normalne ludzkie nogi, goe i z bosymi stopami; idc czuem pod palcami dotyk trawy. Kierujc si ku olbrzymim dbom dotknem reszty mego ciaa. Byo prawdziwe, fizyczne, pod doni wyczuwaem jego ciepo. Przyjrzaem mu si ponownie: to byo moje ciao, ciao dwudziestolatka, wygldajce jak sucha tyczka... ach! Nie mam ubrania! To ju pewien postp. Czuem agodny wiatr na caym ciele i powietrze w pucach. Po raz pierwszy dowiadczaem fizycznego ciaa w tym stanie wiadomoci. Ale dlaczego jestem znów kocistym wyrostkiem?... Dotarem do skraju lasu, zaczem wchodzi w jego gb, a wtedy natknem si na barier, na co, co odrzucio mnie mocno do tyu. Zatrzymaem si i rozejrzaem wkoo, próbujc zrozumie, co si wydarzyo, ale percept nie pojawi si. Poniewa znajomy ident, którego nie mogem rozpozna, znajdowa si za barier, spróbowaem jeszcze raz. Troch ustpia, ale nie zanadto - niewidzialna sia bya mi znajoma, ale nie potrafiem zrozumie na czym polega zaleno identu od bariery. Co mi umykao.

(Moesz pozosta na ce. Podejdziemy do ciebie.)

Nie usyszaem dwiku, co oznaczao, e porozumiewalimy si bez sów. A wic udao nam si! Ludzie osignli co takiego! Dokonalimy ogromnego skoku, przechodzc od mapiej paplaniny do komunikacji bezsownej. Nie mogem doczeka si spotkania z komitetem powitalnym, niezalenie od tego, kto wchodzi w jego skad. Nie czekaem dugo. Spoza drzew wyonili si mczyzna i kobieta. Stanli przede mn. Przynajmniej zostaa zachowana ta mia rónica pci. Obydwoje wygldali na osoby zbliajce si do trzydziestki. Byli atrakcyjni, zgrabni, opaleni; mczyzna mia jasnobrzowe wosy, a kobieta - ciemne. Umiechali si, gdy ich obserwowaem.

Otworzyem si. (No, wydaje mi si, e nie zmienilimy si a tak bardzo, jak si spodziewaem. W kadym razie nie pod wzgldem fizycznym.)

(Przepraszamy za zamieszanie, RAM.) Mczyzna koysa si. (Twój gospodarz zupenie zapomnia o barierze, a wic jestemy zamiast niego.)

Zbladem. (Musisz mnie zna, skoro nazywasz mnie RAM.)

Oywi si. (Tak!)

(I ty wygldasz na znajomego. Ident jest zamazany. Wiem, e cos tu nie gra.)

Mczyzna wibrowa i koysa si. (Nie uwierzyby, e cos takiego nastpi za tysic lat, ale mino ich znacznie wicej, wic wreszcie uwierz!)

Bysn mi wyrany percept. Nie mogem da temu rady. (BB!)

(A niby kto?) zakoysa si BB.

Zwróciem si do wewntrz i odnalazem roty z perceptami bariery, która poprzednio mnie odpychaa. Ju wiedziaem, kto ma by moim gospodarzem. (To AA jest wród drzew.)

BB otworzy si szeroko. (Bardzo chcia spotka ci osobicie. Tak bardzo, e zupenie zapomnia o barierze. Ale ma percepty.)

(Czy on wie, czym jest ta bariera?)

Wygadzi si. (No, tak, wie. Ale powiedzia mi, e sam musisz do tego doj.)

Zwróciem si w kierunku kobiety. Przycigaa mnie - wiadomie lub niewiadomie - z tak si, e nie mogem ju duej stawia oporu... Jej umiech powiedzia mi, e robia to celowo, ale bya szczelnie zamknita, wic uszanowaem jej wol. Jej ident by silny, tak jak ident BB, znacznie silniejszy... ale zamazany. Jak mogem zapomnie o takim istotnym, wanym...

Umiechna si figlarnie. (Wcale nie zapomniae.)

(No, czego chcesz dowiedzie si najpierw?) wczy si do rozmowy BB. (Mógbym ci rzuci swoj rot, ale to moe nie by to, czego si spodziewasz.)

Zwróciem si do niego. (A waciwie, to który jest teraz rok?)

(Rok? Och... czas. Odrzucili to gdzie po 3000. Nie potrzebujemy ju tego. Co dalej?)

Migotaem. (Gdzie jestemy? Na podstawie przebytej drogi orientuj si, e gdzie w USA, blisko wybrzea.)

BB wygadzi si. (AA sdzi, e wanie tu chciaby si znale na pocztku. Nie ma ju Stanów Zjednoczonych. Nie ma stanów, ani krajów, nigdzie ich nie ma. Nie s potrzebne. Ale powiniene dosta percept tego szczególnego miejsca.)

Odwróciem si i rozejrzaem wokó siebie. Znaem skd to miejsce. Wzgórze, na którym stalimy, góry na zachodzie... Bkitne stoki gór! Teraz ju wiedziaem. Jake czsto stawaem na tym wzniesieniu i patrzyem na cignce si na zachodzie pasma gór. A ile razy ldowaem na swym spadochronie na owych agodnych wzgórzach. Z tym miejscem wizao mnie wiele wci ywych wspomnie... Budynki, domki, ogrodzenia, drogi - wszystko to znikno. A jezioro... Jezioro wci byo. I drzewa... Byo ich teraz znacznie wicej - mnóstwo nie znanych mi odmian, a na wschodzie... w miejscu dawnej czteropasmowej autostrady wida byo wod cignc si a po horyzont.

(To cz oceanu, zatoka. Nazywamy j jak dawniej Virginia Bay.) BB by bardzo wygadzony. (Zawsze gadae o prawie zmiany. Cz z nas hibernuje tutaj, równie przez sentyment dla dawnych czasów.)

Zbladem. (Hibernuje?)

Kobieta nieznacznie si otworzya. (Tutaj, pod dbami przechowujemy nasze ludzkie dala, które tak lubimy.)

(Co zdarza si niezbyt czsto.) doda BB. Zwróciem si do wewntrz. Hibernowa... hibernacja. No, tak, czemu nie? To przecie dawne OOBE, tylko na znacznie wyszym poziomie. Ale eby zostawi ciao pod dbem...

(Otaczamy si wspaniaym BER-em.) odrzeka, umiechajc si kobieta. (Jest tak szczelny, e nawet wirus nie da rady si przecisn, a wic nie dostan si do jego wntrza take kleszcze, komary i inne wiksze stworzenia.)

Rota rozwijaa si szybko. „BER", czyli Balon Energii Rezonansowej, który nieudolnie próbowalimy wytwarza, pole energetyczne wokó ciaa fizycznego, osaniajce i zabezpieczajce to ciao. I nadal s kleszcze, komary, wirusy. A zapewne i niedwiedzie.

BB umiechn si. (Oczywicie, e s.)

Popatrzyem na niego. (Co to znaczy "niezbyt czsto"?)

Zwróci si do kobiety. (Powiedz mu.)

Kobieta troch si otworzya i poczuem, e przycigajce promieniowanie zmniejszyo si. Wiedziaem, e robia to celowo. Byem pewien, e wie, i nie bd próbowa sprawdza jej identu, skoro sobie tego nie yczy. I to te nie ulegao zmianie: kobiety wci pragn by tajemnicze.

(„Niezbyt czsto" to mniej wicej dwa razy w tygodniu.) Wygadzia si i obserwowaa moj reakcj. Zbladem. (To zupenie niezwykle, e wszyscy troje jestemy tego samego dnia w ludzkich fizycznych ciaach.) cigna z wyran przyjemnoci, (zrobilimy to na twoje powitanie.)

Umiechnem si. (W peni to doceniam, sowo daj.)

(Pamitasz, jak zawsze mówie...) Rozemiaa si i mówia dalej. (Zawsze mówie, e jestemy czym wicej ni ciaem fizycznym. Teraz jest odwrotnie. Ty, to znaczy my, uczymy nowicjuszy, e s czym wicej ni energi.)

Zwróciem si do wewntrz. To, co usyszaem od kobiety znacznie przekraczao moje wyobraenia, ale jedno si nie zmienio. Kada odpowied wywoywaa sto nastpnych pyta. Powinienem zacz od...

(Jak zwykle musisz trzyma si wytyczonej linii. No wic, nadal jestemy istotami ludzkimi czy te istotami, które s ludmi. Dobrze mówi?) Spojrzaa na BB, który wzruszy ramionami. Tego jeszcze nie byo. Najwidoczniej AA musia go pouczy, by pozwoli kobiecie mówi, przepraszam - komunikowa si.

Spróbowaem z drugiej strony. (Kiedy tutaj pdzilimy, nie zauwayem ani jednego domku czy budynku, nie widziaem te dróg, sowem niczego, co wskazywaoby na obecno ludzi. Nie dostrzegem miast, fabryk, samolotów, samochodów. Jak to waciwie jest?)

BB rozemia si. (Patrzye niezbyt uwanie.) Kobieta rozjania si. (Czy to nie cudowne?)

Wygadziem si jeszcze bardziej. (Rozumiem, e przy takiej pogodzie moecie spa pod drzewami, ale jak sobie z tym radzicie w zimie? Przecie musicie zachowa ciepo.)

(BER w zupenoci wystarcza,) odpowiedziaa. (Utrzymuje wokó ciaa tak temperatur powietrza, jak sobie yczysz.)

(No, a co z jedzeniem? Musicie chyba je.)

Podniosa rce i wycigna je do przodu na wysoko ramion, wewntrzn stron ku górze. Zamkna oczy i przez chwil staa spokojnie. Potem opucia rce i otworzya oczy.

(To dostarcza ciau energii przynajmniej na tydzie.) westchna z zadowoleniem.

Zamigotaem. (Chcesz powiedzie, e nie potrzebujecie ju poywienia? Prawdziwego poywienia?)

(Och, oczywicie, e nie.) BB znów si wtrci. Schyli si i spomidzy trawy wygrzeba gar czerwonej gliny. (Na co masz ochot? Moe na dziki ry? To moja ulubiona potrawa.)

Z zachwytem przygldaem si temu, co robi... Postanowiem przyczy si do gry. (Nie, moe... Srebrn Królow?)

BB zblad. (Srebrn Królow? Co to za...)

(Daj, ja to zrobi.) Kobieta wzia od niego glin, pooya j na prawej doni i uwanie si w ni wpatrywaa. Glina zacza wrze i bulgota, zmieniajc kolor, a przemienia si w kolb dojrzaej biaej kukurydzy.

Kobieta wrczya mi kolb. Kukurydza bya gorca. Ostronie woyem j do ust i ugryzem. To naprawd bya Srebrna Królowa, najsodsza kukurydza, jak jadem, wiea, dopiero co zerwana. Nawet ciekao po niej roztopione maso, nie, to bya margaryna. Jadem apczywie. Spojrzaem na kobiet. Umiechna si ze zrozumieniem. Jeli zaczn przecieka percepty, poznam jej ident, nawet gdybym tego nie chcia, i nie zachowa swej tajemnicy. Wrczyem jej kukurydz. Wbia w ni zby. Teraz obydwoje zajadalimy ze smakiem.

Przeykajc kukurydz zastanawiaem si, co si z ni stanie po zjedzeniu. Doszedem do wniosku, e waciwie nie ma znaczenia, wic si wygadziem. (W porzdku, przekonalicie mnie. A co z brakiem dróg i rodków transportu? Powiedzmy, e chcemy wybra si do Japonii. To nie jest taki sobie pieszy spacerek.)

BB umiechn si. (W takim przypadku po prostu cigniemy skok, krótki wariant, ma si rozumie. Ot, i wszystko. A dlaczego interesuje ci Japonia?)

(Kiedy lecc tu znalelimy si nad Japoni, zauwayem, e rosnca tam rolinno tworzy niezwyky wzór.)

Kobieta umiechna si. (Przeliczne, prawda?)

(Wobec tego pierwszy przystanek - Japonia.) powiedzia BB. Skierowa si do lasu, a kobieta podya za nim. (Zaraz wrócimy.)

Obserwowaem, jak znikaj wród dbów. Kiedy tak staem czekajc na nich, zastanawiaem si nad obecnym yciem na Ziemi. Skadaa si na nie dziwna mieszanina fizycznej i niefizycznej energii. Stwierdziem, e nie potrafi powiedzie, gdzie koczy si jedna, a zaczyna druga z nich. Nie byo ju ostrej linii podziau. Czy to dotyczyo wszystkiego?

(Jeste gotów?) Odwróciem si. Przy mnie stali BB i kobieta. Wygldali inaczej ni przedtem - byli lejsi. (Musielimy zostawi ciaa.)

Nagle co mi si przypomniao. (Tylko bez kawaów, BB.)

Zakoysa si. (Nie mógbym tego zrobi. To ona ma ident. My po prostu bawimy si w „id za przewodnikiem".)

Skoncentrowaem si na BB i rozcignem.

KLIK!

Szybowalimy na wysokoci okoo trzystu metrów. Krajobraz nad którym akurat si unosilimy przypomina ogromny kwiat lotosu. Jego patki o zachwycajcych jaskrawych barwach rozcigay si kilometrami we wszystkich kierunkach. Poza tym wida byo róne odcienie zieleni: od bardzo jasnej wieego, modego licia a do ciemnej, gbokiej zieleni tropikalnego lasu. Moich dwoje przyjació byo ze mn.

Kobieta zawibrowaa. (To jeden z najadniejszych.)

Mogem naocznie stwierdzi prawdziwo jej wypowiedzi. Otworzyem si. (A kto to stworzy?)

(Grupa osób chccych, by ta okolica zachowaa naturalne pikno, by sprawiaa wraenie nie zmienionej przez czowieka. Ten krajobraz ju tak wyglda, gdy zjawiam si na Ziemi. Teraz inni ju tylko go pielgnuj.)

Mój percept by jasny i wyrany. (Czy reszta wiata, to znaczy Ziemia wyglda tak samo?)

(Na Ziemi przywrócono pierwotn równowag ekologiczn. Wyglda tak, jak w okresie, gdy czowiek jeszcze nie zniszczy rodowiska. Wszystko powrócio - kade drzewo, rolina, zwierz... wszystko.)

(No, a niektóre rzeczy nawet udoskonalono.) doda BB.

(Ale chyba nie cay ziemski pejza robi wraenie olbrzymiego ogrodu?)

(Tylko niewielka jego cz.) Kobieta powrócia do gosu. (Reszta to lasy, pastwiska i prerie. Odtworzono nawet tereny pustynne.)

Miaem wyrany percept. Ludzie przejli prac Matki Natury dokonujc pewnych ulepsze. Nie potrzebowaem pyta, jak to si stao. Rota kobiety przemieniajcej glin w kolb wieej, sodkiej kukurydzy powiedziaa mi wszystko. Jeli ludzie potrafi tego dokona... musz to przemyle. Znaem odpowied, zanim zdyem zada pytanie.

(Przypumy, e chcemy sobie pospacerowa tam w dole. Mam na myli spacer w ciele fizycznym...) Wygadziem si starannie. (Jak moglibymy to zrobi?)

Kobieta zawibrowaa. (Jestem pewna, e pod tymi piknymi drzewami wini ley wiele cia.)

Naciskaem. (I kade z nas mogoby wej w jedno z nich, jakiekolwiek?)

(Oczywicie.)

Musiaem dowiedzie si. (No, a przypumy, e wszystkie s ju zajte... e tak powiem.)

BB nie wytrzyma. (Moemy zrobi nowe. Nie zajmie to duo czasu. Chcesz zej?)

Zamigotaem. (Nie, nie, w kadym razie nie teraz. A co z ciaami fizycznymi, które zostawilicie pod dbami? Czy moe je zaj kady, kto zechce?)

BB zakoysa si. (Oczywicie, dlaczego by nie?)

Dlaczego by nie? To wymagao natychmiastowego rozstrzygnicia. Wycignem dawn rot mówic o tym, jak istoty pozaziemskie zajmoway ciaa naszych eksperymentatorów po to, by porozumiewa si z nami za porednictwem ich gosu, jak posugiway si innymi czciami ciaa danej osoby, powodujc nawet to, e graa na pianinie... to odbywao si bez najmniejszego uszczerbku dla zajtego ciaa, bez komplikacji... rzeczywicie, dlaczego by nie?

Kobieta wygadzia si i powiedziaa. (Nie wiem, czy jest przygotowany.)

(Pewnie, e jest.) stwierdzi BB. (To ju teraz duy chopiec. Dostanie ca rot na raz. Bdzie mia tak frajd, e eksploduje!)

(Wrómy najpierw, tak jak planowa AA, do dormitorium,) cigna gadko. (A stamtd moemy ruszy dalej.)

Otworzyem si. (Czy mam moliwo wyboru?)

Zakoysaa si. (Jasne, e masz.)

Wygadziem si, powstrzymawszy wibracje. (A wic zróbmy tak, jak nam radzi. Mam ju dosy twoich artów, BB. Tylko si nie obra.)

Zakoysa si. (Dlaczego miabym si obrazi?)

Kobieta zwrócia si do mnie. (Zamknij si mocno.)

Posuchaem jej.

KLIK!

Pynlimy wród niezliczonych tysicy biaych, wietlistych postaci. Wszystkie wibroway. Pocztkowo wiato byo tak jasne i silnie promieniujce, e a czuem si nim przytoczony. Pomylaem o naciniciu wcznika paniki lub przywoania mego przyjaciela INSPEKA. Potem wiato stao si mniej intensywne i poczuem docierajce do mnie ze wszystkich stron ciepo zrozumienia. Wiedziaem, e towarzyszce mi istoty celowo zagodziy swe wibracje, by dostosowa je do mojego poziomu tolerancji. Zastanowiem si, jakim jestem dla nich identem... pewnie kawakiem matowo-szarej mgy.

(Witaj w dormitorium zreformowanej szkoy intensywnego uczenia si.) To by niewtpliwie ident BB.

(AA zadecydowa, e najlepiej uywa nazwy „dormitorium". Nie wiem, co to znaczy.)

Odebraem delikatny, wci niewyrany ident kobiety znajdujcej si z mojej drugiej strony. Bya tak samo wietlista i byszczca, jak inne postacie wokó nas. Wiedziaem, e jest czowiekiem - czy aby na pewno? - a wic i pozostae janiejce blaskiem istoty musiay by ludmi.

Otworzyem si tak szeroko, jak tylko umiaem. (Co to za miejsce?)

(Mine je, gdy zblialicie si do Ziemi.) Kiedy to mówia, przypomniaem sobie wieccy piercie. (W tym miejscu zatrzymujemy si na jaki czas dopóki nie postanowimy...)

Urwaa i zamkna si. Staraem si wygadzi. (Dopóki czego nie postanowicie?)

Otworzya si nieznacznie. (Ja, no... zakoczy nauk.)

Zostawiem to na razie. (A co robicie poza tym?) Zakoysaa si lekko. (No, po pierwsze produkujemy i zbieramy... jak mówisz?... lusz. Zupenie jak pszczoy i krowy. Tylko, e teraz wiemy, co robimy i w jakim celu. I jestemy zadowoleni z tego, co robimy.)

Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Zrozumiaem, co powiedziaa, ale przez te tysic lat nastpiy tak ogromne zmiany, e a trudno byo w nie uwierzy. Ale odbywajc t wycieczk w przyszo wszdzie dokoa widziaem wiadectwa tych zmian. To byo przejcie do wolnoci.

Znów si otworzyem. (A co jeszcze robicie?)

Rozjania si i wygadzia. (Dowiadczamy Ziemskiej wiadomoci. Ale nie ograniczamy si do przeywania jej wycznie w ludzkim ciele. Pamitasz, jak moglimy doznawa jedynie czci ziemskiej wiadomoci, malutkiej czci? Otó teraz dowiadczamy caoci, przechodzc od najmniejszego jednokomórkowego organizmu, przez miliony rónych cykli ycia. Jako ludzie - istoty wycznie fizyczne nie bylimy wiadomi wikszoci z nich. A tymczasem okazuje si, e nawet Ziemia ma fizyczn wiadomo.)

Zostawiem i to. Nie mogem powstrzyma si od nastpnego pytania. (A co z naturalnym acuchem pokarmowym? Wci istnieje? Czy przechodzicie ten cykl od pocztku do koca?)

Odpowiedziaa spokojnie. (To wana cz procesu uczenia si. Bez dowiadczenia nie moglibymy wytwarza tuszu.)

(No i co, RAM?) BB musia si wtrci. (Niele zmiany, prawda? Nie ma mgy, szumu Wizki M, otaczajcych Ziemi piercieni. Chcesz, abym ci oprowadzi?)

Zwróciem si do kobiety, a poniewa nie odpowiedziaa, uznaem, e popiera nasz pomys. Bya zamknita. Najwyraniej chciaa pozosta nie rozpoznana, ale jej ident przecieka i mao brakowao, a prawda wyszaby na jaw.

Podyem za BB. (Prowad, stary.)

Z atwoci poruszalimy si wród wietlistych postaci. Pilnowaem identu BB, nie chcc si zgubi. Czuem, jak istoty przede mn osabiaj swe wibracje, tworzc jakby ciek o niszym poziomie energetycznym, który mogem tolerowa. Byem zaskoczony czujc na sobie dotyk iskier odrywajcych si od przesuwajcych si obok mnie istot. W iskrach byy sowa, które syszaem bardzo wyranie... Halo, Robert, cze Bob... Nie mogem jednak rozpozna identu adnej postaci. W kocu BB zatrzyma si. Tu przed nami znajdowaa si Pierwsza Stacja Wejcia. Wygldaa prawie tak samo jak dawniej. Wokó niej krya gromada szarych istot.

(Due zmiany.) wygadzi si BB. (Ale nie mógby ich dostrzec, gdyby nie zdoby wikszej wiedzy.)

Zaryzykowaem. (O jakich zmianach mówisz?)

Na przykad znaczne osabienie instynktu samozachowawczego.) Zakoysa si. (Pamitasz, jak udzielae mi lekcji pogldowej ilustrowanej ywymi przykadami w staych piercieniach? Bdziesz zdumiony tym, co ta zmiana spowodowaa.)

Otworzyem si. (Ju jestem zdumiony.)

BB zblad, a potem mówi dalej. (Jeszcze inna nowo to solidne wprowadzenie i przeszkolenie przed wejciem, mówi si zwaszcza o tym, jak kontynuowa kontakt podczas fizycznego snu.)

Zbladem. (Ale wy chyba nie sypiacie tutaj, co?)

(Nie. nie potrzebujemy snu.) Rozjani si. (Och, jest jeszcze co nowego. Debiutanci cofaj si do czasów przed zmianami - jest to ich pierwszy punkt wejcia - niektórzy prawie do pocztków ludzkoci. Przechodz w fizycznym ciele jeden cykl ludzkiego ycia, ale tylko jeden, po czym wracaj tutaj. Nie ma ju powtarzajcych, s wycznie debiutanci.)

Zwróciem si do wewntrz, a po chwili otworzyem. (Czy ten system debiutantów pochodzi stamtd, skd przybyem?)

Pojania. (No pewnie.)

Zamigotaem. (Nic o tym nie wiedziaem.)

Wygadzi si. (Oczywicie, e wiedziae.)

Zbladem. (Jak to?)

(Pamitasz ten ostatni, zewntrzny piercie? Czy nie zblia si do dziau powtarzajcych? Mylisz, e tak po prostu odchodzili i znikali?)

Ponownie zamigotaem. (Ale oni przecie wracali do domu.)

BB wibrowa triumfalnie. (A wic?)

Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Caa rzecz wymykaa si z rk lub raczej powinienem powiedzie - z umysu. Przerastao to moje zdolnoci przyswajania i rozumienia. BB stara si pocign mnie za sob.

(Chod, RAM.) wibrowa. (Przeyj to, baw si.)

Migotaem. (Zabawa? No. nie wiem. Sposób, w jaki si bawisz...)

(To bdzie to, co zwykle, przyrzekam. To, co robimy tutaj codziennie. Poza tym dostaem od, no... AA bardzo wyran rot, co mam ci pokaza, a czego nie.)

Obrzuciem wzrokiem szare postacie toczce si wokó Stacji Wejcia oraz wiecce istoty, które znajdoway si nieco dalej. (A gdzie jest teraz AA? Nie poznaem dotd jego prawdziwego identu.)

BB wskaza za siebie. (Jest tam. Bariera nie pozwala mu si zbliy. Ale zao si, e bdzie za nami poda. Jeste gotów? Rób tylko krótkie skoki, to wszystko.)

Poczuem si znacznie pewniej majc ten may percept. Signem i rozcignem si, trzymajc si jego identu.

KLIK!

Unosz si na wysokoci okoo tysica metrów nad szerokim brunatnym polem... le na wznak, a od dou wnika we mnie silna energia yciowa... staj si wikszy i wikszy... z zapaem przetwarzam zdobyt energi... wirujc wycigam wod z energii i staj si coraz wikszy, coraz bardziej wiadomy, wiem coraz wicej... w miar, jak staj si coraz wikszy, mog coraz wicej si nauczy... jestem jak wielka nadmuchiwana pika, i czuj, e rosn bardziej w gór i wszerz... pynie we mnie coraz wicej yciowej energii, ta energia narasta... zaraz, to jest... elektryczno!... jeli urosn dostatecznie zanim woda zacznie wycieka, jeli na dugo starczy mi energii wpywajcej z dou, bd silny, bardzo silny... ale zaczynam oddala si od róda energii i nie mog powstrzyma tego dryfowania, a wic nie jestem w stanie, nie jestem w stanie...

KLIK!

Szybowalimy nad ziemi, nad gstym lasem. Niedaleko nas znajdowao si znajome brunatne pole. Pyncy przede mn BB zawibrowa. (Ale fajna zabawa, no nie?)

Zamigotaem. (A co to byo?)

Wskaza na co za nami. Odwróciem si. By to redniej wielkoci kumulus - biay z tej strony, od której padao na soce, szary z drugiej strony, ciemny i paski od spodu. Czyby chmury miay wiadomo, ten podstawowy element ycia? Woda, drobiny pierwiastków... i elektryczno! Dowiadczaem wszystkich tych skadników. A wobec tego co bym odczuwa bdc burz? Albo tornado, huraganem, czy wyami i niami?

BB zapyta. (Chcesz jeszcze spróbowa?)

Signem i rozcignem si, podajc za nim.

KLIK!

Pywam w zielonej wodzie... nade mn jest janiej, pode mn ciemniej... automatycznie otwieram i zamykam usta, wcigam wod, która przepywa przez moj gow i wypywa uszami... nie, to nie uszy, tylko skrze-la... Jestem ryb, bardzo du ryb!... Czuj swoje petwy, wachluj nimi agodnie, by utrzyma równowag, nie mog dokadnie zobaczy tego, co jest przede mn i z tylu... lecz doskonale dostrzegam to, co znajduje si po obu stronach, kady szczegó, cho niewiele kolorów, zaledwie jeden lub dwa ...chcc poruszy si po prostu o tym myl, i gwatownie ruszam, mknc naprzód, skrcam w prawo, potem w lewo, obracam si w koo, wspinam stromo, teraz nurkuj... zaraz, co byo na powierzchni, gdy pynem w gór, musz wróci i zapa to, jestem godny, godny... wyskakuj na powierzchni, otwieram usta, poykam co... brak mi powietrza, zanurzam si w wodzie, nurkujc z wielk przyjemnoci, co wije si w moich ustach... chyba robak?... gbiej, nie jest tu tak ciemno, jak mylaem, wci widz wyranie... czuj inn ryb nurkujc ze mn, wiosuje ogonem i tyem ciaa, wiosuje mocno... czyja te to robi?... Tak, ja te... to si dzieje automatycznie... wystarczy tylko pomyle, e chce si co zrobi, i robi si to, to zupenie tak, jak podczas chodzenia bd biegania w ludzkim ciele... zatrzymuj si. Tu przede mn jest jaka ryba, pynie wprost na mnie... och, ona jest ogromna, wprawdzie woda znieksztaca, ale jest duo wiksza ode mnie... odbieram od niej sygna godu... ucieka, ucieka, goni mnie, pyn, szybko pyn, dogania mnie... wydosta si na powierzchni, w gór, w gór, szybciej... teraz dociera do mnie jaki sygna z boku, to obok mnie pynie szybko inna ryba, sygnay z innych stron...

(RAM, gdy bdziesz w powietrzu, skacz, natychmiast skacz!)

Wydostaem si na powierzchni, jestem w powietrzu, sigam i rozcigam si.

KLIK!

Unosiem si tu nad wod, zobaczyem ciao ryby, które zajmowaem przed chwil, obok tej ryby bya druga, wygiy si w powietrzu i z pluskiem wróciy do wody... Natychmiast zacza si gonitwa, kotowanina.

(Ale zabawa, co?) usyszaem obok siebie gos BB. Nie mogem odpowiedzie, dygotaem mocno, wic on mówi dalej. (Obiecaem AA, e nie pozwol ci przeywa tego do koca. Uwaa, e nie jeste jeszcze przygotowany, i mia racj. Ale pytae j o acuch pokarmowy, wic...)

Wibrowaem. (Nic si nie stao, nic si nie stao!)

Wygadzi si. (Zawsze chcesz, aby byo tak, jak trzeba, no nie?)

Wygadziem si. (Po prostu byem zaskoczony.)

(Nastpna przygoda jest spokojna. Mia i spokojna. Jeste gotów?)

No có, wszystko jest wzgldne, cznie z pojciem BB o spokoju. Signem i rozcignem si...

KLIK!

Poruszam si agodnie w gór i w dó, faluj, uginam si... z najmniejszej czsteczki mnie, dugiej i wskiej, poprzecinanej wieloma kanalikami, pynie cudowna sia yciowa pochodzca od Caoci, której jestem czci... i wiem, jak bardzo Cao mnie potrzebuje, wic z radoci Jej su, wypeniam swoje obowizki, podczas gdy energia, dziki której si poruszam, opywa moje paskie czci... (Chwileczk, to po prostu powietrze, wiatr!)... pobieram od niego czsteczki potrzebne Caoci i przesyam z powrotem przez wskie kanaliki... robi to z atwoci i nie mam wraenia, e pracuj, to jest oddychanie,... po to jestem - aby oddycha dla Caoci, a z kolei od niej przyjmuj produkty przemiany materii, które przerabiam na energi... wspaniaa wymiana... jak wany jest mój wyjtkowy ksztat, moja sylwetka... Cao daje mi znak, e rozumie, potrzebuje i wykorzystuje... a ja tylko odbieram i wysyam... jestem szczliwy, nadzwyczaj szczliwy... majc poczucie cakowitej przynalenoci, wykonuj to, do czego zostaem stworzony... cudowna równowaga, dawanie... otrzymywanie... bezpieczestwo i sia zawdziczane Caoci...

KLIK!

BB by przy mnie. (Wzio ci, co?)

Zamigotaem. (A co to byo?)

Pokaza mi co za nami. Odwróciem si i tu obok zobaczyem li, dbowy li. By przytwierdzony do gazi na dugiej odyce, ga wyrastaa z masywnego pnia mocno wronitego w ziemi. Drzewo byo solidnie ukorzenione. Dowiadczy czego takiego nie majc wiadomoci... Zaczynaem coraz lepiej rozumie t szkol Nowych Ludzi.

(Chcesz jeszcze? To moja ulubiona zabawa.)

Migotaem. (No, nie jestem taki pewien. Moe powinnimy...)

(Wymylilimy j sami...) powiedzia. (Jeli ci si nie spodoba, daj mi zna i pocigniemy szybki skok.)

Niechtnie signem i rozcignem si.

KLIK!

Le na boku w mikkiej, gstej trawie... otwieram oczy... wokó mnie s wysokie drzewa, ich gazie uginajce si pod ciarem lici tworz baldachim nad moj gow, soce przescza si przez licie, dajc mie, agodne wiato... nade mn stoi dua powa pantera, wpatrujc si we mnie z nateniem.

(Chod, RAM, pobawmy si!)

Fikam kozioka i wstaj... ju stoj! Mam cztery nogi! Jakie mocne i jak pewnie si na nich czuj!... moja gowa jest z przodu tuowia... musz odwróci si, chcc spojrze na plecy i biodra... pokryte lnicym futrem... co tam za mn powiewa?... to ogon, mam ogon... Pomylaem, e chc nim pomacha i poruszy si... raz w jedn, raz w drug stron, w przód i w ty... ale heca!... zwalnia, porusza si coraz wolniej, opada... moj uwag przyciga jaki zapach... zapachy, zapachy, nie wiedziaem, e istnieje tak duo rónych zapachów... natychmiast orientuj si, czy pochodz z bliska, czy z daleka... wch mam tak samo dobry jak wzrok, a moe nawet od niego lepszy... a such, jeli bd uwanie nasuchiwa, mog dowiedzie si wszystkiego... Zginam nogi, chowam pazury... tak! Mam pazury! Czuj si cudownie! Patrzcie, oto wiat, na który przyszedem... takie wspaniae uczucie ycia... ycia, chc biec, skaka, wspina si...

(No, chod, chod!)

Powa pantera kry wród drzew, biegn za ni... szybciej, potem galopem... a teraz cwaujemy midzy drzewami, z atwoci omijajc niskie gazie... moje nozdrza drani cudowne zapachy, rozkoszuj si nimi... moje oczy i uszy wychwytuj i rozpoznaj tysice sygnaów, znam je wszystkie... przed nami jest due uschnite drzewo, powa pantera wskakuje na nie, a ja za ni, wbijajc w drzewo pazury, podcigajc si, i znów wbijajc pazury. Pantera siedzi na grubej gazi i czeka na mnie... podcigam si i siadam obok niej... macha ogonem... i ja macham swoim w odpowiedzi.

(Cakiem dobrze, jak na pocztek, RAM.)

Jestem zbyt oywiony, by odpowiada. Rozpamituj uczucie siy w miniach, staram si uporzdkowa wraenia, których moc odebraem... jak ludzie mogli ignorowa i znieksztaca tak cakowit percepcj... odbiera tak mao wrae, podczas gdy zwierzta, które stoj na niszym poziomie rozwoju od czowieka... czyby niszym?... odbieray tak duo.

(Teraz musimy zej.)

Powa pantera podnosi si, odwraca i powoli schodzi z drzewa na ziemi... schodzi! Nie wiedziaem, e koty potrafi to robi, one zwykle zdrapuj si tyem... Wstaj i powoli zdrapuj si tyem, zeskakujc z atwoci z ostatnich dwu metrów.

(Poó si pod drzewem, blisko pnia. A potem pocignij krótki skok, króciutki.)

Kad si w wysokiej trawie, po czym bardzo niechtnie sigam i rozcigam si.

KLIK!

Pynlimy tu nad ziemi. Spojrzaem w dó. Pod nami, wolno i pytko oddychajc, leao w trawie ciao powej pantery... a obok niego ciao innej, ciemnobrzowej pantery, ciao, które zajmowaem przed chwil.

Stojcy obok mnie BB koysa si. (Podobao ci si, co?)

Zawibrowaem. (Byo wprost cudownie!)

(Przygotowalimy jeszcze inn zabaw. Wybraa j Na... no, ona. Bya pewna, e to cos w sam raz dla ciebie. Tym razem zostawiamy ci samego, ale ona powiedziaa, e bdziesz wiedzia, co robi. Ja bd ci tylko prowadzi. Jeste gotów?)

Signem i rozcignem si, zastanawiajc si co wybraa.

KLIK!

Lec wysoko nad pasem urwistych, onieonych gór, mój wzrok siga setek kilometrów w kadym kierunku... patrz na ziemi pode mn... wspaniaa ostro, widz kady, nawet najdrobniejszy szczegó... licie na drzewach, zwierztka poruszajce si na skaach... pyn wolno, zakrelajc szeroki, agodny uk, stojca fala od strony gór stanowi si non dla moich skrzyde... no wanie, skrzyda! Zwracam gow w prawo i widz, e z ramienia wyrasta mi owalne, szerokie skrzydo z nieznacznie rozwianymi piórami, zwajce si na drugim kocu. Przekrcam gow w lewo i widz, e z drugiego ramienia wyrasta bliniacze skrzydo... nie pyn, lecz frun, szybuj w powietrzu zupenie jak ptak... jestem ptakiem!... wspaniaym szybowcem, który robi wszystko, o czym tylko pomyl! Wykonuj zwrot i pióra dostosowuj si do mojego ruchu, musz wykorzysta do maksimum pd powietrza... o, jest, silniejszy pod lewym skrzydem ni pod prawym, zwracam si w lewo... czuj, e staje si coraz mocniejszy i mocniejszy... osiga szczyt natenia, obraca si, cyrkuluje, zacienia krgi, najwyszy punkt wznoszenia si... wspóczynnik szybowania wynosi chyba pidziesit do jednego... spiral w gór, mocniej i szybciej... doskonale mi si steruje... powietrze jest teraz rozrzedzone... jeszcze szybciej... ciekawe, kiedy zaczn wytraca szybko... opadam, nie, unosz si jeszcze wyej, pod wyszym ktem, hej, wprost fantastycznie... kto by przypuszcza, e ciao ptaka moe... uuuppps! zwalniam... jak atwo nabra z powrotem szybkoci... Och! Zwijam skrzyda i lecimy w dóóó!

(Hej, och, RAM.)

Zao si, e podczas lotu w dó te skrzyda wytrzymaj due obcienie, o ile rozwinie si je powoli... sprawdmy... a teraz zanurkujemy szybciej...

(RAM, czy wiesz, co robisz?)

No, dostatecznie szybko... teraz trzeba troch rozwin skrzyda... powoli... a teraz zwin je z powrotem... nieco podcign pióra ogona... wanie tak! Teraz normalna szybko, kr... co to za... och! Co to za ptak! Chyba kondor... Ciekawe, jak prdko mógby szybki wróbel...

(RAM, natychmiast pocignij krótki skok, ju!)

Wzdycham... sigam i rozcigam si...

KLIK!

Znów znajdowaem si midzy wietlistymi postaciami. Zamknem si mocno, gdy znajome, silne promieniowanie osabiao mnie jak przedtem. Po chwili zmniejszyo si i mogem si otworzy. Czuem obok siebie silny ident BB i niewyrany ident kobiety.

BB koysa si. (Ten stary wielki ptak musi si teraz dziwi, e ma powyginane skrzyda.)

Zakoysaem si razem z nim. (Ale nie. Ani jedno cigno, ani jeden misie nie byy nadwerone, ani jedno pióro nie na miejscu, gdy opuszczaem jego ciao, rcz za to.)

BB zwróci si do kobiety, do wieccej postaci, której ident okrelaem jako „ona". (Teraz ty si nim zajmij. Sprawdz, co sycha u, no, AA. Zobaczymy si na miejscu.)

Spytaem. (Na miejscu?)

(Tam, gdzie si spotkalimy.)

Zwróciem si do wewntrz. Wiele spraw pozostao jeszcze nie wyjanionych, a miaem percept, e moja wizyta dobiega ju koca. A wic najpierw najwaniejsze pytania...

Skoncentrowaem si i otworzyem szeroko, by niczego nie przeoczy.

(Jeli dostajesz energi, jeli ona stale do ciebie przypywa to musisz j równie oddawa. By zosta zachowany przepyw energii, musi by ona w cigym ruchu.)

Czekaa spokojnie... uprzejmie?... a moe miaa percept obydwu pyta i ich odpowiedzi. Mówiem dalej. (A wic ludzie osigaj postp w dormitorium. Pozostaje pytanie: co si dalej z nimi dzieje?)

Zamigotaa. (Ja... ja nie mam o tym pojcia. Po prostu odchodz.)

(Pojedynczo czy grupami?)

Wygadzia si. (Czasami pojedynczo, a czasem po kilku na raz.)

(I ju nie wracaj?)

(Nie.)

(Czy kontaktuj si z wami po swoim odejciu?)

Zamigotaa. (Nie w sposób, który moemy zrozumie.)

Chciaem podtrzyma temat, ale byem pewien, e to i tak samo wyjdzie. (Czy to, e ju zbliaj si do koca nauki, objawia si w jaki widoczny sposób?)

Wygadzia si ponownie. (Och, tak. Nie potrzebuj ju ziemskich dowiadcze, wic staj si coraz mniej fizyczni, a zupenie utrac fizyczno.)

(I to ju wszystko?)

(Nie. Zaczyna si zmienia ich... promieniowanie. I zaczynaj si zamyka. A potem znikaj.)

Wydawao mi si, e zaczyna wibrowa. (Nie chc zachowywa si jak inkwizytor, lecz...)

Otworzya si bardziej. (Mów dalej. Spodziewalimy si, e o to wanie bdziesz pyta.)

Zaczem z innej strony. (Chciabym dosta tak duo roty, ile tylko mona. Taka okazja moe si wicej nie powtórzy.)

Wygadzia si starannie, ale w jej odpowiedzi wyczuwao si lekkie koysanie. (O, jestem pewna, e si powtórzy.)

(Czy w czasoprzestrzeni) kontynuowaem (jest duo szkól rozwoju wiadomoci podobnych do tych, które istniej na Ziemi?)

Koysaa si. (Jest ich tak duo, e nawet gdyby chcia, nie zdoaby ich policzy. I wci doczaj do nich nowe „on line".)

Zamigotaem. („On line"?)

Zakoysaa si jeszcze mocniej. (AA wiedzia, e ten zwrot ci si spodoba.)

Podjem zaczty przez ni temat. (Chciabym kiedy spotka si z AA twarz w twarz. Wie o mnie znacznie wicej ni ja sam.)

Nic na to nie odrzeka, tylko mocniej si zakoysaa. Nie sdziem, e to takie mieszne. (Czy ludzie kontaktuj si teraz z innymi, no, cywilizacjami?)

Wygadzia si. (Nie bardzo. Istnieje wprawdzie pewna wymiana, ale nie ma szczególnego znaczenia.)

(A czy kontaktujecie si z innymi niefizycznymi systemami energii?)

Rozjania si. (Och, o to chodzi! Odwiedzamy je tak czsto, jak tylko moemy.)

Walnem prosto z mostu. (Aby zebra lusz?)

Zwrócia si do wewntrz, a po chwili ostronie si otworzya. (Nie, po to, aby zasia. Dziki temu ten, jak mu tam? promie ma ident, na którym mona si skoncentrowa.)

Teraz z kolei ja zwróciem si do wewntrz i zamknem. Ta krótka wypowied zawieraa w sobie tyle wiedzy, e wszystko poza ni brzmiao jak mapia paplanina. Jeszcze duo z mapy pozostao we mnie, zbyt duo. Nagle bysn mi percept i czuem, e musz sprawdzi, czy jest waciwy.

Wygadziem si. (Czy wkrótce zakoczysz edukacj?)

Zamigotaa. (Tak.)

(A skd o tym wiesz?)

Wibrowaa. (Uprzedzi! mnie, e zadasz to pytanie, ale nie zadae go prawidowo, wic nie mog ci odpowiedzie.)

Nie potrzebowaem pyta, kogo ma na myli. (Ale przecie mówia, e nie masz perceptu, co dzieje si z tymi, którzy kocz nauk.)

Wygadzia si. (Ja nie. Ale ty za to masz.)

Zbladem cakowicie. (Czy naprawd jej lub INSPE-KOM wydaje si, e to ja mam da odpowied? A wic chopiec miaby wykona zadanie przeznaczone dla dorosego mczyzny? Byem tak mocno zamknity, e niemal przeoczyem reszt tego, co si wydarzyo.)

Wibrowaa ciepo. (Spodziewalimy si tego, no, wydarzenia. A teraz moesz odej!)

Miaem wanie zapyta o jakie wydarzenie chodzi i kim s „oni", ale poczuem znajomy sygna INSPEKÓW, zaczem odpowiada... ona te! Ona te! Poczuem przypyw wielkiego perceptu i poznaem wszystkie odpowiedzi... tak mi si przynajmniej wydawao.

(Musimy wraca na miejsce.) Bya gadka, ale nie przestaa wibrowa. (Jeste gotów?)

Zamknem si... ident „wzgórze"... signem i rozcignem si.

KLIK!

Znajdowaem si jakie trzydzieci metrów nad wzgórzem... na zachodzie widniao pasmo gór, wic odwróciem si, by spojrze na nie zza ogrodzenia... ogrodzenia! Poniej byo wida budynki Centrum majce ciemnoczerwone dachy... Po wysypanej wirem drodze jecha samochód wzniecajc za sob tumany kurzu. Miaem zy ident - 1982. Poczuem mieszanin dziwnych emocji i zdaem sobie spraw, e uporzdkowanie wszystkiego, czego si dowiedziaem zajmie mi duo czasu. O ile w ogóle zdoam to zrobi. Automatycznie powróciem do drugiego ciaa, co byo niezwyke, normalnie wszedem w fizyczne ciao... otworzyem oczy i poruszyem rkami i nogami. Spojrzaem na zegarek, bya 2.40 w nocy. Osiem minut? Czyby trwao to tylko osiem minut?

ROZDZIA SZESNASTY: ZGROMADZENIE

Szybko mijay dni, tygodnie i miesice, w trakcie moich pobytów poza ciaem nie dziao si nic szczególnego. Straciem natomiast zainteresowanie lokalnymi wydarzeniami, które dotd bardzo mnie absorboway. Czasami, gdy z przyzwyczajenia obudziem si wczesnym rankiem, odrywaem si od ciaa i czekaem na jaki sygna ze strony INSPEKÓW, ale ich silny ident nie pojawia si.

Jednake we wspomnianym okresie wcale nie czuem si osamotniony i pozbawiony kontaktu z wyszymi istotami. Brak sygnau nie musia oznacza, e mnie zaniedbuj bd ignoruj. Tote zamiast si niepokoi, aktywniej uczestniczyem w codziennym yciu, majc silne poczucie bezpieczestwa i wiadomo tego, e mog samorealizowa si do woli. Byem pewien, e to, czego dowiadcz dzi, doprowadzi mnie do jutra - mniejsza z tym, jakie to jutro bdzie - a sygna pojawi si we waciwym czasie.

I rzeczywicie - pojawi si. Pewnego ranka miaem dziwne wraenie, e musz zrobi co, o czym zapomniaem. Pocztkowo sdziem, e dotyczy to mojej fizycznej dziaalnoci, ale gdzie koo jedenastej ogarna mnie senno, tak e musiaem natychmiast si pooy. Nie byem zmczony - czuem tylko potrzeb snu, poszedem wic do sypialni uci sobie krótk drzemk. W cigu kilku sekund osignem gboki relaks, a wówczas dotar do mnie mocny sygna INSPEKA. Bez trudu wyszedem z ciaa, signem i rozcignem si w kierunku znajomego identu.

Zmiana nastpia natychmiast - zupenie nie odczuem ruchu. Przede mn staa jasno wiecca posta. Wyczuwaem jej promieniowanie, lecz nie byo ono uciliwe.

(Doskonale, Ashaneen.)

O, to duy postp.

(Wiele si zmienio. Wierzymy, e jeste gotów do nastpnego - jak ty to nazywasz? - etapu.)

Nie otrzymaem perceptu, ale bysna mi luna myl. Przyszo mi mianowicie do gowy, e oto w grzeczny sposób oznajmiaj mi, i nie wróc ju do fizycznego ciaa. A wic dobrze, mog odej - dodam troch muzyki do zachodów Charliego lub...

(Nie, wcale tego nie planowalimy. Sam si kiedy zorientujesz, e nadesza ju pora na opuszczenie ciaa, nie bdziemy musieli ci tego komunikowa. Nie mamy zamiaru ani przygotowywa takiego odejcia, ani w nim uczestniczy, chyba e nas o to poprosisz. Ale do tego czasu musisz jeszcze wiele zrobi.)

Suchaem tego z mieszanymi uczuciami. Podczas gdy jedna cz mnie pragna odej, druga bardzo chciaa pozosta na Ziemi i doznawa gbokich uczu, które mogaby dzieli z innymi ludmi. Przypomniao mi si jak przed wieloma laty miaem moliwo wyboru - pozosta lub na zawsze opuci ciao fizyczne. Zgodziem si wówczas pozosta w ciele tak dugo, jak tylko bdzie mi suyo, bo chciaem zobaczy, co przyniesie jutro. No wanie, znowu ta moja ciekawo!

(Ju ci mówilimy, e jest to jedna z twoich zalet, a jeli wykonasz nastpny krok, znajdziesz odpowiedzi na wiele pyta.)

W schemacie brakowao sporo elementów i nic na tym wiecie nie byo w stanie powstrzyma mej ciekawoci. Musiaem szuka odpowiedzi.

(Ani na tym, ani na innym wiecie. Zmie wreszcie sposób rozumowania.)

Udao mi si wprawdzie zachowa spokój, ale ze zniecierpliwieniem czekaem na to, co si wydarzy.

KLIK!

Bylimy na obrzeu zewntrznego piercienia. Mogem go zidentyfikowa dziki bardzo rozrzedzonej mgle. Otaczay nas istoty majce mikkie, biae ksztaty. Odczuwaem obecno mego przyjaciela INSPEKA, cho nie przyj wietlistej postaci.

(Nie trzeba przyciga ich uwagi.)

Signem do percept Billa, a potem po percept Lou. Nie mogem ich odnale.

(Mówic waszymi sowami - obaj zakoczyli ju edukacj.)

No có, naleao si tego spodziewa. Uzyskaem percept ich nowego adresu, ale co mnie jeszcze niepokoio, co czego nie umiaem sprecyzowa. Nagle uwiadomiem sobie, e wszyscy mieszkacy zewntrznego krgu s czym zaabsorbowani. Ich wibracje nie wyraay troski lecz oczekiwanie na co. Sprawiali wraenie widzów, którzy czekaj na moment pojawienia si na scenie gwiazdy przedstawienia. Chcc przekona si, co stanowi obiekt ich zainteresowania zaczem si rozglda i zobaczyem Ziemi. Z tej odlegoci bya zamglona i niewyrana.

(No to popatrzmy na ni z innej strony.)

No, to dobrze powiedziane!

KLIK!

Znajdowalimy si w przestrzeni midzyplanetarnej, gdzie pomidzy Ziemi a Ksiycem, w odlegoci mniej wicej 30 tysicy kilometrów od powierzchni Ziemi. Teraz byo j wida jasno i wyranie, nie tak jak przed chwil. Spojrzaem na Ksiyc i zbladem. W odlegoci nie przekraczajcej trzystu metrów, a moe tak mi si tylko zdawao, znajdowa si ogromny szary pojazd, dugi i wysmuky. Obiekt sprawia wraenie nieruchomego, ale odebraem wyrane promieniowanie Wizki M dochodzce z wntrza. Czyby to by pojazd kosmiczny? Prawdziwy, materialny pojazd kosmiczny?

(Zgodnie z wasz terminologi, tak. Ta konstrukcja nie zostaa zbudowana przez czowieka. W tej chwili wokó Ziemi znajduje si wiele takich pojazdów. Pochodz z waszego fizycznego wszechwiata, cho niekoniecznie z okresu, w którym teraz yjesz.)

„Wiele"... przecie to moe oznacza zarówno pi jak pi tysicy. Nie byo sensu tego docieka. Ale dlaczego dookoa naszej Ziemi, czy...

(Te pojazdy obserwuj Ziemi i ludzi z tego samego powodu, dla którego ty interesujesz si innymi istotami. Moe zbliymy si do nich? Wkrótce nadejdzie odpowied.)

Byem coraz bardziej zaciekawiony. Zgodziem si chtnie.

KLIK!

Percept, który natychmiast otrzymaem, ukazywa Ziemi jako oddalony punkcik odbitego wiata, nie wikszy od maej gwiazdy. Wychodziy ze nieregularne fale wielowymiarowej pulsujcej energii, przerywane przez pojawiajce si od czasu do czasu szybkie byski. Wygldao to jak nie uporzdkowany wzór jakiej energii, której nie potrafiem okreli. Nie bya to bowiem ani energia wietlna, ani elektromagnetyczna, ani grawitacyjna. Byem tak zafascynowany tym widokiem, e w pierwszej chwili nie zauwayem tego, co dziao si na dalszym planie. Tak daleko, jak tylko siga mój wzrok, wokó Ziemi peno byo istot; wydawao si, e s ich niezliczone iloci. Niektóre miay ksztat, inne wyglday jak mgliste, eteryczne chmurki, a wszystkie byszczay, cho z niejednakow si.

Od tych, które znajdoway si najbliej, odebraem percept oczekiwania na co, co ma nastpi. To bdzie chyba potne widowisko, skoro wzbudzio powszechn uwag.

(Nazywamy to zgromadzeniem. A istoty, które widzisz, pochodz z innych, pobliskich systemów energetycznych. Przybyy tutaj - tak samo jak istoty znajdujce si w kosmicznym pojedzie oraz ludzie bdcy na ostatnim etapie ewolucji - tylko po to, by by wiadkami tego, co okrelasz mianem ..wielkiego widowiska". To, co ma teraz nastpi - ewulsja - zlanie si rónych, silnych pól energii docierajcych do tego samego punktu waszej czasoprzestrzeni - jest wydarzeniem rzadko spotykanym. Fakt, e zjawisko wystpuje niezmiernie rzadko decyduje o jego niezwykoci i wzbudza zainteresowanie jak „wielkim widowiskiem". Takie zlanie si najprzeróniejszych energii moe zdarzy si raz na osiemdziesit siedem milionów lat wietlnych, wyraajc to w zrozumiaych dla siebie okreleniach czasu.)

(Rzeczywicie, jest to rzadkie zjawisko. Trzeba na nie bardzo dugo czeka.)

(Nie mona zarczy, e ów fenomen bdzie powtarza si zawsze z jednakow czstotliwoci, bo jeli w systemie pojawi si nieprzewidziane, przypadkowe elementy, mog wpyn na jego zmian.)

Te elementy mog by tak dalece przypadkowe, e wydarzenie moe nawet nie zaistnie. Przyniosoby to wiele rozczarowania.

(Ju dawno min moment, w którym istniao niebezpieczestwo, e wydarzenie nie bdzie miao miejsca. Zjawisko ewulsji wydarzy si na pewno. Najwaniejsze s jednak jego skutki. Takie zjawisko moe przebiega w róny sposób. Sporód wielu potencjalnych wariantów jego przebiegu duo jest prawdopodobnych, a kilka moliwych. Jedno z takich prawdopodobiestw moe zmieni nie tylko wasz czasoprzestrze, lecz take wszystkie ssiednie systemy energetyczne. Wanie dlatego budzi tak szerokie zainteresowanie. Uywajc ludzkich obrazowych okrele naleaoby powiedzie, e wszyscy zgromadzili si tutaj, aby obserwowa wydarzenie, podczas którego moe narodzi si nowa energia. Ciekawe, czy ona w ogóle powstanie, a jeli tak, to jakie moliwoci w niej drzemi? Czy na ich podstawie da si dokadnie przewidzie jaka ta energia bdzie w wieku dojrzaym? A moe nowo powstaa energia okae si martwa i wszystkie ukryte w niej moliwoci nie rozwin si, tylko pozostan sabymi, nieskoordynowanymi potencjami?)

Przypominajc sobie fragmenty wspaniaej roty „plus", miaem jasny obraz tej sytuacji. Ale moje ludzkie ja, ta cz mnie, która bya czowiekiem chciaa to zrozumie w kategoriach ludzkiego, ziemskiego systemu...

(W ludzkich kulturach orientalnych istnieje symbol przedstawiajcy przeom. Skada si on z dwóch podsymboli: jeden z nich oznacza niebezpieczestwo, a drugi - moliwo realizacji. Wydarzenie, o którym mówimy - jeli uj je w terminach ludzkich, ziemskich - jest z pewnoci punktem przeomowym. To pewne, e zarówno niebezpieczestwo, jak moliwoci bd wystpoway podczas ycia na Ziemi w skrajnym nasileniu.)

Niebezpieczestwo? Chyba chodzi tu o fizyczne niebezpieczestwo? A moe o mentalne? Czy...

(Mam na myli moliwoci, których natura zostanie cile okrelona przez samo wydarzenie. Kady uzyskany przez ciebie percept bdzie przedstawia tylko jedn z wielu moliwoci.)

Druga strona, moliwoci.

(To jest wanie klucz do zrozumienia zjawiska. Dziki niemu ludzka wiadomo zyska rzadk moliwo gwatownego przeksztacenia si w ujednolicony system inteligentnej energii, który signie daleko poza wasz iluzj czasoprzestrzeni i bdzie tworzy, budowa oraz uczy tak. jak to potrafi tylko wyksztacona ludzka energia.)

Nasza wizyta na Ziemi po 3000 roku...

(Dziki temu wydarzeniu taka wizyta stanie si prawdopodobna, a twoje dziaanie jest jednym z maych, przypadkowych czynników, które mog do tego doprowadzi.)

No, a jeli przeoczy si moliwo...

(Wówczas ludzko pozostanie dominujcym gatunkiem na Ziemi, a do chwili, gdy nie bdzie ju moga duej y jako aktywna wiadomo lub w jakiejkolwiek innej postaci.)

Zapytaem wprost: A wy, wy wszyscy, co zrobicie w takim przypadku?

W odpowiedzi otrzymaem pikny, agodny i ciepy umiech. (Wtedy bdziemy musieli zacz prac z nowymi ludmi na innej planecie w czasoprzestrzeni.)

Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Nie miaem ju nad czym rozmyla i nie byo ju nic do zrobienia. To, czego teraz dowiadczyem, bardzo mnie pobudzio emocjonalnie, a nie chciaem utraci tego, co otrzymaem. Jeszcze nie.

(Musimy wykona jeszcze jedno zadanie, a wtedy bdziesz móg powróci do ciaa.)

Nie byem pewien, czy wytrzymam nastpn prób, ale dobrze wiedziaem, e nie mam adnego wyboru.

(Odnajd swego przyjaciela BB i cignij go tu.)

Rota rozwina si natychmiast. Zostawiem go z Billem, a tymczasem Billa nie byo tutaj...

(Znajdziesz go z atwoci. Ma co dla nas zrobi.)

Pytania byy zbyteczne, signem po ident Billa i rozcignem si.

KLIK!

Szo mi coraz lepiej, nabraem ju chyba wprawy, bo nie odczuwaem adnego ruchu i oto znalazem si na chodniku przed domkiem Charliego. Nie byem tym specjalnie zdziwiony. BB i Charlie, zajci czym stali obok domu. Wanie w chwili, gdy do nich podchodziem, BB mnie zauway.

(Cze, RAM!} wibrowa gono. (Zobacz, co robimy!)

Charlie rozemia si. (Wanie tumacz smykowi, e nie mona mie aglówki i lotni jednoczenie. Przecie powietrze i woda to nie to samo!)

Migotaem. (Moesz go teraz widzie, Charlie? Oczywicie mam na myli widzenie przy uyciu wzroku.)

Umiechn si. (Pewnie, e mog. Wypracowalimy to zaraz pierwszego dnia jak tu dotar. Zmieni ocean chyba ze sto razy zanim udao mi si go powstrzyma. Zrobi go na óto z kanciastymi falami. No i jak ci si to podoba? Ale jest bystry, szybko chwyta.)

Wygadziem si. (Nie chciabym wam przeszkadza, ale BB jest mi potrzebny. Dobrze, by byo, gdyby co dla mnie zrobi.)

BB otworzy si (Ale co? powiedz, RAM!)

Charlie pomacha na niego. (Wracaj, maty!)

BB zakoysa si w odpowiedzi. (Nikomu nie uda si mnie zatrzyma!)

Charlie tylko potrzsn gow i rozemia si, a ja signem po ident „INSPEK" i rozcignem si...

KLIK!

Usyszaem obok siebie gos BB. (Hej, ale cigne skok, nigdy bym nie nady, gdyby nie to, e przywykem do tego podczas gry, w któr bawilimy si na...)

Nagle przerwa i zamkn si szczelnie, gdy zauway jasno wiecc posta INSPEKA. Co mi si zdaje, e powinienem by go uprzedzi. W odlegoci mniej wicej stu pidziesiciu metrów poniej nas znajdowaa si fizyczna Ziemia. Bya noc. Tylko pod nami zauwayem jaki zbiornik wody - chyba may staw, a moe basen - a zaraz za nim, zielon budowl podobn do piramidy. W budynku palio si wiato. Nie mogem sobie przypomnie, skd znam ten widok.

Zwróciem si do BB. (Otwórz si powoli. To przyjaciel.)

Zrobi to ostronie, a potem zwróci si w kierunku jasnej powiaty. (O, cze!)

(Doceniamy twoje przybycie.)

BB nie mia kulturalnych nawyków. (Na KT-95 by taki skrt, który twierdzi, e spotka ciebie lub kogo do ciebie podobnego. Uwaalimy to za bezsensown rot.)

(To zrozumiale.)

BB mówi dalej. (Rzuca j nam czsto, a potem pocign skok i ju nigdy nie wróci. A wic jednak mia racj - ty naprawd istniejesz.)

(Jeste nam potrzebny. Chcemy, aby wykona specjalne zadanie. Oczywicie, o ile masz na to ochot.)

BB migota. (Pewnie, e mam, pewnie.)

(No to przyblimy si.)

Znialimy si powoli, a znalelimy si nad wierzchokiem zielonej piramidy. Minlimy j i zatrzymalimy si przed maym budynkiem stojcym wród drzew. By bardzo znajomy. Z jakiego powodu zaczem czu si nieswojo. Dziao si ze mn co takiego, jak gdybym napotka na opór. - Im bardziej posuwaem si do przodu, tym bardziej co pchao mnie w ty.

(Tam jest twój przyjaciel AA. Musisz mu pomóc.)

BB zblad. (AA?)

(Tak.)

BB skoncentrowa si. Ja te. Wewntrz maego domku lea na óku czowiek. Opór, który przed chwil odczuwaem pochodzi wanie od niego. Byem pewien, e to AA. Nasze poprzednie spotkanie wygldao identycznie. Opór stawa si bardzo silny. Zaczem wibrowa.

BB odwróci si. (Sdz, e to on, chocia mam tylko cz jego identu. Odbieram równie inny znajomy ident. Ale percept jest dziwaczny.)

(Pomó mu na pewien czas oddzieli si od ciaa fizycznego, to wane.)

BB rozjani si. (Tak jak to robi RAM?)

(No wanie.)

Zblad. (A jak mam to zrobi?)

(Pocignij delikatnie. Uyj tej samej energii co do skoku.)

BB odwróci si i zbliy do czowieka lecego na óku. Przygldaem si temu zafascynowany zastanawiajc si, czy tak samo byo ze mn na pocztku - podczas pierwszych prób wyjcia z ciaa. Czy wówczas te jaki niefizyczny przyjaciel zgodzi si mi pomóc? Ale ja przecie wtedy nie miaem adnego niefizycznego przyjaciela, a w kadym razie nic nie wiedziaem o jego istnieniu. Nagle opór sta si silniejszy i zostaem odepchnity do tyu. Staraem si ze wszystkich si utrzyma na miejscu. Czuem si nie najlepiej. Zwróciem si do wewntrz i zamknem. Mczyzna sta na rodku pomieszczenia, a jego fizyczne ciao leao na óku. BB odsun si, silnie migoczc.

Zwróci si do INSPEKA. (Wyszed, wycignem go! Ale, och...)

(Spytaj go, co zamierza robi.)

Zapytany co odpowiedzia, ale odebraem tylko skrzypienie i skrzeczenie Wizki M, co wiadczyo, e jest silnie podekscytowany. Ciekawe, czy wychodzi po raz pierwszy. Jeli tak, to doskonale go rozumiaem, znakomicie mogem wczu si w jego sytuacj.

(Stwierdzi, e chce suy ludzkoci. To bardzo szlachetny cel.)

Udao mi si troch otworzy. (Skd bierze si ten opór? Pojawia si zawsze wtedy, gdy usiuj zbliy si do AA.)

(Prawdziwy paradoks zawsze jest trudny do uchwycenia. Wkrótce wszystko zrozumiesz.)

BB powiedzia z naciskiem. (On chce z nami i. Czy moe?)

Opór i skrzypienie staway si tak silne, e a sprawiay ból. Znaem odpowied INSPEKA, cho jej jeszcze nie udzieli.

(Powiedz mu, e musi zosta i wykona swoje zadanie. Nie ma wyboru.)

Pomimo bólu staraem si obserwowa sytuacj. Po chwili BB odsun si i doczy do nas. Mczyzna uklkn na rodku pomieszczenia, a skrzypienie stao si tak silne, e musiaem cakowicie si zamkn.

(Przesumy si w miejsce, w którym bdziesz lepiej si czu.} Zgodziem si skwapliwie.

KLIK!

Znajdowalimy si tu nad rzadk mg Strefy Przejciowej. W pewnej odlegoci wida byo krgi, a w ich rodku niewyrany zarys Ziemi. Szumy Wizki M, a zwaszcza skrzypienie, znikny zupenie. Otworzyem si z ulg. Przede mn sta INSPEK, a nieco z boku cakiem zamknity BB, co byo dziwne.

(Zakoczone. Ten wzór jest kompletny.)

W tym owiadczeniu zadwiczaa nuta ostatecznoci, tote poczuem si niewyranie. Gdy tak rozbrzmiewaa, odbijajc si echem, wywoywaa z zapomnienia dobrze mi znan emocjonaln rot. Podaem za ni za kadym razem, gdy tylko j usyszaem. Teraz byo inaczej. Dostaem tak niezwyk i cenn rot, e nie mogem pozwoli na to, by uleciaa. Ustpio uczucie niepokoju.

Otworzyem si szeroko i wygadziem. (Zrozumiaem ide indywidualnoci. Wiem, e indywidualno nie jest konieczna.)

(Poje lekcj, Ashaneen.)

Jasno byszczca posta znikna. Wiedziaem, e nie dostan ju identu INSPEKÓW, ale nie czuem si osamotniony. Przysunem si do BB, który sta bez ruchu. By wci zamknity.

(Hej, stary, musz wraca.)

Otworzy si powolutku. (Tak, RAM, ja te mam cos do zrobienia.)

Nie miaem wtpliwoci, co to bdzie. (Poradzisz sobie. To cos takiego jak cignicie skoków i zabawy na KT-95.)

Rozjani si. (Tak, naturalnie, mnóstwo gier!)

Otworzyem si szeroko. (Zrobisz to, miaku! Zatrzymaj mój ident! Baw si dobrze!)

Odwróciem si i zaczem siga, lecz BB mnie zatrzyma. (O co chodzi?)

Migota. (Suchaj, a to co robilimy ostatnio, no wiesz wtedy, gdy wycignem AA, czy masz jaki percept tego? Masz?)

(Nie, nie mam, wiem tylko, e to na pewno by AA. Naszym spotkaniom towarzyszy zawsze ten sam opór. Dlaczego? Czybym czego nie chwyta?)

BB skupi na mnie ca swoj uwag. Czekaem. Nagle bardzo si rozjani i zacz si mocno koysa. To koysanie byo prawie tak silne jak ludzki miech.

Migotaem. (I co w tym widzisz miesznego?)

(Ale heca, co RAM?)

Obserwowaem, jak wci si koyszc sunie ku Pierwszej Stacji Wejcia. Gdy znikn w jej wntrzu odwróciem si, signem po ident swojego fizycznego ciaa i agodnie si rozcignem. Wolniutko mijaem krg za krgiem. Czuem si silny i bezpieczny, bo wiedziaem, e mam jeszcze duo ludzkiej roty do przejcia. Wszedem w drugie ciao, potem w fizyczne. Zdawaem sobie spraw, e zakoczy si jeden wzór, a rozpocznie nowy.

Ale co tak rozbawio BB? Zielona piramida, my trzej, suy ludzkoci... zielony, zielony dach piramidy, trzech na promieniu... hej!

EPILOG

Teraz spokojnie zaczem porzdkowa i przeglda otrzymane roty, które swego czasu odoyem do póniejszego zanalizowania. Robiem to z dwóch wzgldów: aby sprawdzi, czy czego nie pominem, oraz po to, by usystematyzowa materia na wypadek, gdyby kto, kiedy - sam w zespole - zechcia powanie go przebada pod ktem filozofii, patologii, pedagogiki lub jeszcze innym. I podobnie jak poprzednio uwaam, e jeli dziki temu materiaowi chocia jedna osoba lepiej zrozumie, kim i czym jest, to moja praca na co si przyda.

Przegldanie roty bardzo przypomina przywoywanie na pami wydarzenia z przeszoci, z t rónic, e kady pojawiajcy si podczas rozwijania roty szczegó widzimy niezwykle wyranie. Najlepsze rezultaty osiga si w stanie relaksu i w odosobnieniu. Wane, aby by zupenie rozbudzonym fizycznie i kierowanie caym procesem powierzy lewej pókuli mózgowej. Nastpnie trzeba pomyle o idencie - temacie roty - i czeka. Jeeli chcesz uzyskane w ten sposób informacje przetworzy, na sowo pisane lub mówione, moesz je zapisywa lub nagrywa na magnetofon. Gdy wydaje ci si, e co przeoczye, moesz COFN SI i zacz jeszcze raz - od pocztku roty lub od dowolnego miejsca. Jeeli zadzwoni telefon, moesz nacisn mentalny przycisk „PAUZA", ale zazwyczaj taka przeszkoda i tak zmusza ci do ponownego wejcia w stan relaksu. W obu wypadkach rota pozostanie „otwarta" w miejscu, w którym przerwae jej przegldanie. Poniewa rozwijanie roty wymaga czasu i cierpliwoci, najlepiej robi to w odosobnieniu.

A oto rezultaty moich pierwszych prób. Wprawdzie nie zostay one dokadnie usystematyzowane, ale by moe dziki temu oka si bardziej przekonywajce.

Zwiedzanie piercieni

Piercie najbardziej zbliony do Ziemi (pierwszy wewntrzny piercie lub pasmo).

Podczas przebywania poza ciaem widziaem go dokadnie i wyranie. Wydawao si, e wszystko, co robili jego mieszkacy, jest analogiczne do tego, co robi ludzie na Ziemi. Kiedy próbowaem zwróci na siebie uwag czy nawiza z nimi kontakt, to albo nie wykazywali najmniejszego zainteresowania, albo byli zakopotani, albo reagowali lkiem lub wrcz wrogoci. Istoty te usioway bra udzia w fizycznym yciu, lecz im si to nie udawao. Wszyscy postpowali tak, jak gdyby nie zdawali sobie sprawy z istnienia innej egzystencji poza yciem fizycznym.

Dziki temu, e zwiedzaem ten piercie wielokrotnie i znaem go z autopsji, mogem jego mieszkaców podzieli z grubsza na kilka kategorii.

nicy

Ci, którzy znajduj si w fazie marze sennych, maj wibracje czy te promieniowanie wskazujce na powizanie kadego z nich z ciaem fizycznym, bdcym w danej chwili w jakim miejscu ziemskiej czasoprzestrzeni. To sugerowaoby - cho wcale tak nie musi by - e podczas snu przebywaj oni poza swymi fizycznymi ciaami. W widoczny sposób usiuj kontynuowa te czynnoci, które wykonywali bdc w stanie czuwania, lub te, których pragn bd o których marz. Niektórzy po prostu poruszaj si, inni próbuj rozmawia ze znajomymi, którzy w danej chwili nie pi; jeszcze inni jedz, pij, pracuj, bawi si, staraj si kopulowa, zachowuj si jak aktorzy na rodku Manhattanu - a wszystko to robi bezowocnie. Poza maymi wyjtkami, nie s wiadomi tego co dzieje si w ich otoczeniu. Na to kim s i skd przybyli mogoby wskazywa nage przerwanie wanie wykonywanej przez nich czynnoci i zniknicie. Czy to oznacza, e wówczas wracaj do swych cia fizycznych i budz si ze snu?

Uwizieni

S bardzo podobni do tych, których zaliczylimy do poprzedniej kategorii. Cho na pierwszy rzut oka trudno jest odróni jednych od drugich, istnieje midzy nimi zasadnicza rónica. Do „wizionych" nale wycznie ci, którzy ju na stae opucili swe fizyczne ciaa

- s fizycznie martwi - lecz o tym nie wiedz. Z uporem wic próbuj kontynuowa egzystencj fizyczn. Czsto przebywaj w pobliu swych dawnych domów i trzymaj si blisko yjcych fizycznie osób, do których za ycia byli przywizani. Niektórzy próbuj powróci do swego martwego ciaa, nawet jeli zostao ju zoone w grobie, i staraj si je oywi, co moe by powodem dziwnego promieniowania obserwowanego czasem na cmentarzach. Psychiczna mka, jak te istoty musz przechodzi obserwujc kremacj swoich zwok, jest z pewnoci czym, nad czym naleaoby si zastanowi.

„Uwizieni", podobnie jak osoby znajdujce si w fazie marze sennych, s cakowicie zwizani z czasoprzestrzenn materialnoci. Poza tym wydaje si, e ich bezskuteczne dziaania maj podoe emocjonalne - wypywaj z lków i popdów. Ta grupa hamuje proces uczenia si opartego na dowiadczeniu. Dopóki si do tych istot nie dotrze i nie pomoe im lub jeli nie pojawi si u nich jaki przebysk wiadomoci, bd pozostaway w tym stanie przez cae lata, a nawet wieki. Ich ilo cigle wzrasta - i bdzie wzrasta dopóty, dopóki czowiek nie przestanie przywizywa tak wielkiej wagi do wartoci materialnych.

Prymitywni

„Prymitywnych" jest znacznie mniej ni „uwizionych". Wprawdzie ich zachowanie wypywa z tych samych pobudek, lecz dziki temu, e maj nieco odmienn wiadomo, przejawia si w zupenie inny sposób. Poniewa „prymitywni" nie zdaj sobie sprawy, e utracili ciaa fizyczne i nie mog si ju nimi posugiwa, nie dostrzegaj niczego poza rzeczywistoci materialn. Jednake dobrze wiedz, e s jacy inni. Nie rozumiej, dlaczego tacy s, ani jak do tego doszo; nie pragn take si uczy. wiadomi s tylko tego, e rónica uwalnia ich od wszelkich ogranicze, obowizków i zalenoci, którym podlegali yjc na Ziemi. Uwaaj, i s teraz cakowicie wolni i staraj si korzysta z tej wolnoci w sposób, w jaki nie mogli tego robi poprzednio. Ich aktywno przejawia si w naladowaniu fizycznych czynnoci - jedynej znanej im formy dziaania. Tote próby uczestnictwa w fizycznym ludzkim yciu - które, jak im si wydaje, toczy si wokó nich - przybieraj dziwaczne formy. Za przykad moe tu posuy wczeniej przeze mnie opisane kbowisko istot opanowanych dz seksualn. Nasuwa si przypuszczenie, e gdy z jakiego powodu czowiek staje si roztrzsiony lub jego wiadomo osabnie bd „rozluni si", daje to okazj któremu z „dzikusów", by zawadn jej przeyciami. Nie wiem, jak czsto si to zdarza, mam nadziej, e bardzo rzadko. Czasem istoty te mog robi ze rzeczy.

Przygldajc si yciu toczcemu si w wewntrznych piercieniach mona si wiele nauczy. Najczciej jest to jednak twarda szkoa, zwaszcza dla kogo, kto myli wycznie kategoriami czasoprzestrzeni. Nie ma sensu opowiada o wszystkich próbach nawizania kontaktu z mieszkacami tych piercieni. Moecie sami spróbowa, nie zadajc sobie trudu wyjcia z ciaa. Poobserwujcie po prostu pierwsz lepsz grup osób mieszkajcych w duym miecie i porozmawiajcie z nimi. Da wam to uproszczony obraz tego, co dzieje si w wewntrznych piercieniach, a otrzymany w ten sposób materia bdzie znacznie atwiej zanalizowa. Wydaje si, e zachowanie mieszkaców owych piercieni jest wynikiem kracowego wypaczenia pierwotnego instynktu samozachowawczego.

Oczywicie istniej sposoby, dziki którym mona pomóc tym istotom, kadej z osobna i wielu na raz - mona uwolni je - proces ten rozwija si coraz bardziej. Osobicie próbowaem to robi raz czy dwa, lecz nie jestem szczególnie dumny ze swoich osigni. Ale i ja czego si wówczas nauczyem. Po pierwsze, uwiadomiem sobie istnienie szumu Wizki M (moje wasne okrelenie), czyli kakofonii wibracji wywoywanych przez nie kontrolowane i nie ukierunkowane ludzkie myli. Po drugie, nauczyem si zmniejsza dopyw docierajcych do mnie wrae i obnia szum Wizki M do poziomu, który ju byem w stanie tolerowa. A wic znów konieczno zmusia mnie do szukania rozwizania. Nawiasem mówic t metod stosuj take wtedy, gdy przebywam w ciele fizycznym i znajduj si w zwykym stanie wiadomoci.

Piercie oczekujcych

Opisanie nastpnego piercienia nie nastrcza specjalnych trudnoci. Tworz go ci, którzy wprawdzie zdaj sobie spraw, e utracili ju ciaa fizyczne, ale nie wiedz, e moliwy jest inny rodzaj egzystencji, lub o tym nie pamitaj. Przewanie znajduj si w stanie oszoomienia, nie poruszaj si i nie odbieraj adnych wrae - po prostu tkwi bez ruchu jak gdyby na co czekajc. Zwykle do atwo nawiza z nimi kontakt, pouczy ich i zaprowadzi do waciwego piercienia. Mieszkaców tego krgu jest stosunkowo nieduo; ich ilo, dziki pomocy napywajcej z zewntrznych piercieni, utrzymuje si mniej wicej na staym poziomie.

Gdy bdziemy posuwali si w kierunku zewntrznym, natrafimy na kolejny piercie, który jest ze wszystkich najwikszy i skada si z niezliczonej iloci pasm. Wszyscy jego mieszkacy zdaj sobie spraw, e przeszli przez mier fizyczn, lecz nie bardzo wiedz, gdzie si znajduj i czym s. Poniewa maj na ten temat odmienne pogldy, std wielo wyranie zaznaczajcych si w tym piercieniu pasm, gdy kade z pasm skada si wycznie z tych istot, które w swym myleniu i pogldach s do siebie podobne. Mniej wicej przez rodek Wielkiego Piercienia przebiega co, co mona by okreli mianem linii granicznej. Jest ona atwo dostrzegalna z zewntrz. Wytwarzaj j dwa zachodzce na siebie pola energii, które mimo i dziaaj z jednakow si, nie powoduj interakcji. Nie mamy tu do czynienia z fal stojc, powsta w wyniku wzajemnego oddziaywania na siebie jednakowych czstotliwoci, poniewa pola te nie s kompatybilne. Nie zachodzi tu równie zjawisko podobne do tego, które obserwujemy w rodku sztabki magnesu podczas zbliania si do siebie pól o przeciwnych adunkach. Chcc zrozumie, w czym rzecz, najlepiej wyobrazi sobie pole grawitacyjne dziaajce w jednym kierunku oraz oddziaywanie sitcomu w telewizji, jako si dziaajc w kierunku przeciwnym.

Po wewntrznej stronie linii granicznej przewaa sia HTSI (skrót od Human Time-Space Illusion - ludzka iluzja czasoprzestrzeni - przyp. tum.). Jest ona najsilniejsza w wewntrznych pasmach, pooonych najbliej Ziemi, i stopniowo sabnie, gdy zblia si do zewntrznego brzegu Wielkiego Piercienia, a staje si prawie niezauwaalna na jego zewntrznym obrzeu. Natomiast po zewntrznej stronie linii granicznej dominuje sia NPR (skrót od Nonphysical Reality - rzeczywisto niefizyczna - przyp. tum.), która jest tak powszechna, jak tylko to sobie moemy wyobrazi - o ile opierajc si na tej niewielkiej czstce wiedzy, jak o niej posiadamy, potrafimy j. waciwie zinterpretowa. W polu si lustrzane odbicie HTSI stanowi NPR. Jej dziaa-me jest najwiksze na zewntrznym kracu Wielkiego Piercienia, po czym sabnie i zmniejsza si im bliej linii granicznej. Po przejciu przez lini graniczn maleje wykadnikowo, by osign najnisz warto w pamie pooonym najbliej Ziemi.

Sposób, w jaki czowiek przechodzi przez ten piercie, jest niezwykle interesujcy - zwaszcza gdy patrzymy na to z zewntrz. A wic energia, która przybiera posta ludzkiego ycia opartego na dowiadczeniu, porusza si w dwu kierunkach: dorodkowym i odrodkowym. Ruch do wewntrz to przepyw czystej energii pochodzcej z obszaru NPR. Energia ta pojawia si w polu HTSI po raz pierwszy. Dziki wieloci ludzkich wciele zostaje przez to pole coraz bardziej przycigana, a z chwil gdy przekroczy lini graniczn, szybko z jak przechodzi przez ten piercie, jeszcze wzrasta. Od tego miejsca wewntrz piercienia ruch ulega jeszcze wikszemu przypieszeniu i energia dociera do wewntrznego obrzea Wielkiego Piercienia, przechodzi przez nie i zazwyczaj zatrzymuje si dopiero w najniszym z wewntrznych piercieni.

Z kolei fala przepywu skierowanego na zewntrz (czyli prd odrodkowy), uwolniwszy si z wewntrznych piercieni pooonych najbliej Ziemi lub pync ich skrajem podejmuje wdrówk przez ten najwikszy z piercieni - wyglda ona na przypadkow, cho w rzeczywistoci wcale tak nie jest. Dla niektórych ludzi taka wdrówka nie rozkada si na wiele etapów, lecz trwa stosunkowo krótko: jest to tylko kilka fizycznych wciele „dla nabrania rozpdu". Inni - a jest ich ogromna wikszo - potrzebuj a kilkuset inkarnacji i tysicy lat ycia na Ziemi, by zakoczy ten proces. Nie wiem, dlaczego istniej tam odmienne drogi doskonalenia si, jednake przypuszczam e droga krótsza polega na staranniejszym wyborze dowiadcze yciowych i tego, co ma si w yciu zdoby, a co statystycznie rzecz biorc wydaje si niemoliwe do osignicia. Obie drogi, zarówno duga, jak i krótka, bior swój pocztek w zewntrznym obrzeu Wielkiego Piercienia i prowadz do piercienia pooonego najbardziej na zewntrz.

Ten ostatni zewntrzny piercie zamieszkuj wycznie ci, którzy przygotowuj si do swej ostatniej ludzkiej inkarnacji. S to seniorzy lub, jeli wolicie, ci, którzy bd yli na Ziemi po raz ostatni. Istoty te utraciy ju wiele z ludzkiego wygldu, nie s szare jak przedtem, lecz promieniuj niemal biaym kolorem, a od czasu do czasu pojawiaj si wokó nich rozbyski iskrzcego si wiata. S szczelnie zamknite i nie reaguj na próby nawizania z nimi kontaktu; porozumiewaj si tylko midzy sob. Ich ostatnie zejcie na Ziemi nieatwo jest zaobserwowa, gdy dokonuje si zbyt szybko - jest niemal natychmiastowe. Natomiast odejcie seniorów po zakoczeniu cyklu wyglda nastpujco: iskrzce si wiato mknie przez piercienie w kierunku zewntrznym co jaki czas zatrzymujc si z niewiadomych powodów, a po przejciu przez ostatni zewntrzny piercie nagle znika z pola widzenia nie pozostawiajc po sobie znaku czy ladu.

Z grubsza rzecz biorc proces zbierania dowiadcze, dziki kolejnym wcieleniom, przypomina zachowanie si czowieka, który po raz pierwszy próbuje alkoholu lub zaywa narkotyk. Pierwszy raz, pierwsza próba zaycia rodka odurzajcego zazwyczaj nie wie si z przyjemnoci, lecz jej efekt jest dla nas czym nowym. Tote gdy nadarzy si okazja, pocztkujcy wypija podwójn porcj lub zaywa podwójn dawk chcc sprawdzi, czy skutek bdzie silniejszy. I rzeczywicie - jest silniejszy. Dobrze wiemy, co dalej nastpi, jeli si nad tym nie zapanuje: staczanie si a na samo dno. Dla naogowca najwaniejszy staje si kieliszek bd strzykawka - tylko to zaprzta jego myli. Przewanie dochodzi do niemal cakowitego zapomnienia si, zatracenia, a co waniejsze - osoba dotknita naogiem nie wykazuje najmniejszej chci, by zmieni ten stan rzeczy. Nie pamita ju kim jest i nic j to nie obchodzi. Przypominanie sobie kim si byo, trwa powoli i czasami bywa bolesne, ale kiedy ju si tego dokona, nastpuje transformacja i osiga si stan, który zasadniczo róni si od pocztkowego - byy neofita staje si kim zupenie innym. Jednak pod jednym wzgldem analogia nie zachodzi: w przypadku zdobywania dowiadczenia dziki acuchowi ludzkich wciele czowiek zmienia si nieustannie.

Drog ludzkich dowiadcze mona przedstawi wedug nastpujcego schematu:

A teraz, posugujc si wspóczesn terminologi, spróbujmy opisa ten proces inaczej: Jednostka (co, czym pierwotnie jeste?) jest przycigana przez pole energetyczne Ziemi. Chcc si czego o nim dowiedzie, postanawia przez nie przej. Jednak dua spójno znajdujcych si w tym polu czsteczek powoduje, i Jednostka porusza si w nim z szybkoci znacznie mniejsz od tej, jak pocztkowo zakadaa. Stopniowo prdko ta spada do poziomu, z którego ucieczka staje si ju niemoliwa, i Jednostka zostaje zmuszona do poruszania si po eliptycznej orbicie. Gdy, znajdujc si w apogeum orbity, przechodzi przez pole energetyczne Ziemi, przywieraj do niej coraz to nowe czsteczki, przez co staje si cisza i porusza si jeszcze wolniej - a to z kolei powoduje zmniejszenie perigeum orbity. W kocu wskutek coraz silniejszego przycigania pola energetycznego Ziemi, orbita, po której porusza si Jednostka, zostaje przerwana, a Jednostka osiada w polu ziemskim stajc si jego czci.

Teraz, chcc ponownie uzyska prdko pozwalajc jej na opuszczenie pola, musi:

1. Usun niepotrzebne czsteczki, które przylgny do niej, gdy zbieraa informacje. Chodzi o to, by moga zabra ze sob z Ziemi tylko To, Co Ma Warto.

2. Wytworzy i zgromadzi tak ilo energii, która wystarczy na pokonanie siy bezwadnoci i uzyskanie szybkoci pozwalajcej na ucieczk. Tym razem potrzeba znacznie wicej energii ni w chwili, gdy Jednostka wchodzia w pole energetyczne Ziemi. Ponadto niezbdna jest rezerwa energii, aby zrównoway dodatkowe obcienie: Jednostka zabiera ze sob baga - s nim zebrane informacje.

To odczenie si nie jest proste, gdy brakuje skutecznych sposobów uwalniania si od trucizn i pozbywania si zbdnych czsteczek, a dostpne metody destylacji i akumulacji energii s niezwykle prymitywne. Dlatego te proces detoksykacji trwa dugo i jest uciliwy. Najlepiej wic rozpocz od katapultowania si i wej na orbit eliptyczn, nastpnie za coraz bardziej zwiksza perigeum tej orbity a do osignicia szybkoci pozwalajcej na wydostanie si spod wpywu przycigania ziemskiej energii. Dziki temu Jednostka, zabierajc ze sob swój baga, bdzie moga powróci tam, skd przybya, lub - majc teraz znacznie wicej energii - prowadzi dalsze badanie.

To, co przeczytalicie, jest duym uproszczeniem bardzo zoonego i skomplikowanego procesu, który ogldano z zewntrz. Opis ten „odhumanizowano" tak dalece, jak byo to moliwe, w nadziei, e taka naga prezentacja przycignie uwag naszej lewej pókuli mózgowej i uatwi jej rozumienie tych spraw. Jednake nadal nie wiemy, jak wyrazi to, o czym tu mowa, w sposób, który najbardziej przemawiaby do naszej ludzkiej wiadomoci.

Tak wic wyglda co, w co wszyscy jestemy z koniecznoci uwikani. Obszar, na którym si to odbywa, mona nazwa Miejscem Przepywu Ludzkiej, Ziemskiej Energii, Ludzk Iluzj Czasu i Przestrzeni. Powyszy, ogólnikowy opis oparlimy na setkach przeprowadzonych przez nas dowiadcze; wikszoci z nich nie mona dokadnie przeoy na jzyk werbalny. Opisanie kadego z tych dowiadcze, o ile w ogóle byoby moliwe, zajoby co najmniej tom. Tote na razie musi nam wystarczy ten szkic. Wprawdzie moemy si zagubi zarówno z nim, jak i bez niego, ale znajc go, mamy wiksze szans, by si jednak nie zagubi.

ROTA BHP I

Proces intensywnego uczenia si ludzi

Skoro mówimy o jednostce ludzkiej, to naleaoby zaznaczy, e wród ludzi obecnie yjcych na Ziemi stosunkowo mao jest takich, którzy przedtem nie dowiadczyli ziemskiego ycia. Sporód tych, którzy s po raz pierwszy na Ziemi, cz moga ju y w innych obszarach czasoprzestrzeni, majc inn form fizyczn; pozostali jeszcze nigdy nie mieli fizycznego ciaa.

Czasoprzestrze, materia fizyczna, a zwaszcza to, czym jest ycie czowieka na Ziemi - to bardzo interesujca anomalia. Tylko ludzkie ycie w ciele fizycznym umoliwia rozwinicie pewnych rzadkich cech, dlatego jest takie ciekawe. Niektórzy traktuj je jak wizyt w olbrzymim wesoym miasteczku, gdzie czeka na nich wiele atrakcji i gdzie na jaki czas zawieszone zostan podstawowe prawa obowizujce poza Ziemi. Te istoty pragn pobytu na Ziemi ze zwykej ciekawoci: po prostu dostali rot o tym interesujcym miejscu i chc si przekona, jak wyglda ziemskie ycie. Inni, obserwujc wydarzenia, które rozgryway si na Ziemi, dochodz do wniosku, e powinni wcieli si w okrelonym momencie dziejowym, gdy ycie w tych wanie czasach stwarza im najlepsze warunki osignicia tego, co sobie zaplanowali.

Jeszcze inni uwaaj, e ograniczenia wypywajce z ycia w fizycznym ciele powoduj nagromadzenie si pewnych energii wystpujcych tylko w tym stanie. Tylko bdc czowiekiem i majc ciao fizyczne mona posugiwa si tymi energiami.

Ale najwicej istot - ich ilo przewysza sum wszystkich pozostaych - decyduje si na ziemskie ycie ze wzgldu na efekty, jakie mona dziki temu osign. Jeeli spotkasz kogo, kto przeszed przez cykl ziemskich wciele, masz przed sob jedyny cel - chcesz zosta kim takim jak on. A osignicie takiego poziomu rozwoju jest moliwe.

A wic fizyczn egzystencj podejmujemy ze wzgldu na to, czym ona jest - procesem intensywnego uczenia si, niezwyk szko. W tej szkole uczymy si bardzo wanej rzeczy - czenia dwóch odmiennych typów energii - mskiej i eskiej. Dlatego cz osób rodzi si kobietami, a cz - mczyznami. Dopasowaniu si, wzajemnemu zrozumieniu i zjednoczeniu tych dwóch rodzajów wiadomoci mog suy kulturowe uwarunkowania, popdy, potrzeby oraz inne czynniki.

Warunki, jakie naley speni, by sta si czowiekiem i móc wie fizyczn egzystencj, s do proste. Wcielenie si poprzedza co, co wyglda jak zawarcie umowy. A wic forma energetyczna zamierzajca inkarnowa, najpierw musi przyzna, e czasoprzestrze rzeczywicie istnieje. Bez tego niemoliwe jest uzyskanie ludzkiej wiadomoci. Nastpnie musi zgodzi si z tym, e istnieje czas, powiedzmy lata osiemdziesite. Moe to by zreszt dowolny odcinek ziemskiego czasu. Ponadto musi zaakceptowa istnienie fizycznej planety Ziemi - w takiej postaci, w jakiej j zaprojektowano i stworzono. Musi równie pogodzi si z pewnymi waciwociami i ograniczeniami ludzkiej wiadomoci.

Proces intensywnego uczenia si wymaga równie wymazania czy te zatarcia wczeniejszych dowiadcze, zdobytych zarówno podczas poprzednich inkarnacji ziemskich, jak i ycia w innych systemach rzeczywistoci po to, by nie przeszkadzay one w realizowaniu obecnej egzystencji. Nie naley jednak zapomina, e wymazanie z pamici danych o poprzednich istnieniach dokonuje si wycznie na poziomie fizycznej wiadomoci jednostki, która przystaje na podyktowane jej warunki. Pami o minionych dowiadczeniach pozostaje w esencji formy energetycznej. Czowiek, który si rodzi, ma je zakodowane w podwiadomoci. To, co powiedzielimy, jest bardzo wane, gdy wczeniej uzyskane dowiadczenia lub dowody mog stanowi zasadniczy motyw dziaalnoci danej istoty na planie ziemskim. Kiedy ju istota podejmie decyzj co do wcielenia i zaakceptuje proponowane jej warunki, musi wybra taki „punkt wejcia", który ze wzgldu na czynniki genetyczne, rodowiskowe, spoeczne, polityczne i ekonomiczne mógby umoliwi jej - cho nie zapewni w stu procentach - realizacj zamierzonego celu. Jednak czsto si zdarza, e nie wszystkie warunki, które s akurat dostpne, bd si nadaway do realizacji danego celu. Mimo to wiele istot decyduje si zej na Ziemi i inkarnowa jako ludzie majc tylko nadziej, e mimo tych nie sprzyjajcych okolicznoci osign jednak to, co sobie zaplanoway. Czasem pojawia si tyle przeciwnoci, e po prostu nci ch zmierzenia si, by tak rzec, z tymi niedogodnymi warunkami lub rodzi si pragnienie, by je zmieni przez odpowiednie mylenie i dziaanie. Niektórzy podejmuj taki trud, inni za nie.

Zdarza si równie, e popyt na okrelone warunki wejcia znacznie przekracza poda. Wobec tego wiele istot zmczonych dugim oczekiwaniem decyduje si na inkarnacj, która ich wymagania co do warunków ycia na Ziemi spenia choby w minimalnym stopniu.

Pokamy, jak wyglda proces uczenia si i zdobywania wiedzy dziki ludzkiemu dowiadczeniu, na przykadzie istoty wcielajcej si po raz pierwszy. Zaraz po wejciu (urodzeniu si) „debiutant" jest zdumiony i wstrznity tym, e fizyczne ciao stwarza tak powane ograniczenia. Teraz nie moe ju atwo i swobodnie porusza si posugujc tylko myl lub pragnieniem. Tote wiele wczesnych tygodni ycia spdza na wiadomych, lecz daremnych wysikach uzyskania kontroli nad tym swoim nowym ciaem. Jednoczenie zdumiewa go konieczno odywiania si, które w poprzedniej egzystencji odbywao si automatycznie. Wyobracie sobie jeszcze potn kanonad chaotycznych sygnaów docierajcych do noworodka za porednictwem piciu fizycznych zmysów, o istnieniu których nie mia do tej pory pojcia, a zdacie sobie spraw, jaki wstrzs musi on przeywa. Prawdopodobnie znajdowaby si w stanie jeszcze wikszego szoku, gdyby nie pomoc, któr otrzymuje w okresach niewiadomoci (tj. wtedy, gdy pi) od interesujcych si jego losem istot przebywajcych w innej rzeczywistoci (poza czasem i przestrzeni).

Te najwczeniejsze przeycia zapocztkowuj co, co mona nazwa pierwszym sposobem zdobywania wiedzy przez czowieka. Ten sposób uczenia si trwa przez cae ycie, a polega na wiadomym koncentrowaniu uwagi. Kiedy co si wydarza, wówczas dowiadujemy si o tym za porednictwem piciu fizycznych zmysów, a doznanie przykroci lub przyjemnoci zwraca nasz uwag na to wydarzenie, które dziki temu zapamitujemy. Zapamitujemy atwiej, gdy dowiadczeniu towarzysz emocje, a take wtedy, gdy doznanie zmysowe jest silniejsze. Krótko mówic: intensywno procesu uczenia si (zapamitywania i przywoywania na pami tego, co zapamitalimy) zaley od intensywnoci przeycia. I odwrotnie - im sabsze doznanie, tym mniejsza uwaga, a w konsekwencji mniej efektywny proces uczenia si.

Ten pierwszy sposób zdobywania wiedzy dostarcza nam danych, z których w naszym yciu korzystamy w pierwszym rzdzie. Wprawdzie inne sposoby uczenia si te maj wpyw na nasze myli i postpowanie, lecz to co robimy w yciu, w gównej mierze oparte jest na tym najwaniejszym systemie - uczeniu si dziki dowiadczeniom.

Drugi sposób gromadzenia danych przez czowieka, z których korzysta on równie przez cae ycie, polega na tym, e fizyczne zmysy zbieraj informacje wówczas, gdy nie mamy skoncentrowanej uwagi. Rejestrujemy najdrobniejszy szczegó, cho odbywa si to poniej progu wiadomoci. Poniewa zapis dotyczy spraw, które nie zaprztaj naszej uwagi, wic ludzki wiadomy umys jest w stanie przypomnie sobie z tego zazwyczaj mniej ni 20 procent. Jednak kiedy zachodzi potrzeba, cay ten obszar pamici zostaje niewiadomie przywoany. Wpywa on na nasze myli i decyzje a take na nasze postpowanie, cho zupenie nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Trzeci sposób uczenia si to nauka podczas cyklicznych stanów niewiadomoci, czyli w czasie snu. Na jawie niewiele pamitamy z tego co robimy podczas snu, chocia zostaje to mocno utrwalone w naszej podwiadomoci i stanowi cz procesu uczenia si polegajcego na dowiadczeniu i zapamitywaniu; na danych uzyskanych w ten sposób opiera si caa nasza yciowa dziaalno. Nauczono nas, zgodnie z pogldem przyjtym w naszej kulturze, by nie przywizywa wagi do wydarze, których nie pamitamy, tote rzadko zauwaamy ich wpyw na nasze postpowanie i przeycia. Dopiero jeli przyjrze si temu z zewntrz, cakiem wyranie wida, e wiedz zdobyt w czasie snu wykorzystujemy w codziennym yciu.

Natomiast dominujcy na Ziemi system edukacji zosta wymylony przez czowieka i stanowi wytwór rónych kultur. Mimo i sta si on najbardziej rozpowszechniony i praktykowany, to jednak jest najmniej naturalny. Najczciej zupenie ignoruje bezporednie dowiadczenie i poprzednio wspomniane metody uczenia si. Ze wzgldu na swoj sztuczno, na brak wykorzystania naturalnych sposobów koncentrowania uwagi, wymaga duej dyscypliny i wyrzecze, na jakie zazwyczaj nie sta czowieka o przecitnym umyle. Kiedy kto posugujc si t metod usiuje przyswoi sobie wiadomoci, jego uwaga jest rozproszona, chwiejna, szczególnie podczas mniej wanych, wielokrotnie powtarzanych wicze, tote wiele traci z tego, co atwo mógby osign w inny sposób. Ten najbardziej prymitywny a niezwykle przez ludzi ceniony sposób zdobywania wiedzy w zasadzie dotyczy tylko tego, co ma zwizek z poznaniem, zrozumieniem, opanowaniem i wykorzystaniem materii fizycznej oraz energii przez ni wytwarzanej.

Poniewa w tym dominujcym, cho sztucznym i ograniczonym systemie, proces uczenia opiera si wycznie na danych dostarczonych przez fizyczne zmysy, wic w konsekwencji zacieraj si wszelkie pozostae jeszcze w czowieku lady jego prawdziwego pochodzenia. Dla niedowiadczonej formy energetycznej od razu staje si to gównym problemem i jest dla niej najwikszym wyzwaniem.

Gdy istota taka po raz pierwszy staje si czowiekiem i zaczyna wie ludzkie ycie, nie znajduje na Ziemi dosownie niczego co ukazywaoby jej inn rzeczywisto - wszystko, czego teraz dowiadcza, kieruje jej uwag wycznie ku czasoprzestrzennej materii fizycznej. Na nieszczcie dotyczy to równie organizacji dostarczajcych systemów wiedzy, stworzonych - obecnie i w przeszoci - przez osoby, których wiedza o tym, kim czowiek jest i skd pochodzi, nie zatara si podczas ich ziemskiego ycia. Tylko niewielkie fragmenty tej wiedzy dotary do ludzi - i to w znieksztaconej formie, ulegajc przeinaczeniom na skutek przekadu na ludzki, werbalny jzyk oraz przeksztaceniom dziki wielokrotnym zabiegom translatorskim. Niestety, to co z waciwej wiedzy pozostao, dotyczy przewanie nauki o skutkach, a nie o przyczynach. Tylko w rzadkich przypadkach mona dziki tym informacjom dotrze do róda.

A wic „pocztkujcy", podczas swej pierwszej ludzkiej inkarnacji wchodzi w wiele nie planowanych przez siebie zwizków. Najsilniejsze s powizania natury emocjonalnej, a waciwie ich wypaczenia, istniejce tylko w rzeczywistoci czasoprzestrzennej. Osigaj one tak moc i taki wymiar, e pene ich przeycie i spenienie jest waciwie niemoliwe w cigu jednego ycia. Wobec tego jednostka czuje nieodpart potrzeb, by ponownie si wcieli i dokoczy to, co rozpocza, osign cel, którego nie zdya zrealizowa, a take by spaci wyimaginowane „dugi". Powody, dla których podejmuje nastpne ludzkie ycie, mona by mnoy bez koca. W efekcie „debiutant" przeksztaca si w „powtarzajcego", a przyczyna tego jest bardzo prosta: przywizanie do tej egzystencji, które sprawia, e fizyczne ycie staje si naogiem.

Dwa czynniki prowadz do powstania tego naogu lub - jeli wolicie - powoduj przerwanie orbity. A jeli zoy je razem, wyranie wida, jak trudny moe by System Intensywnej Nauki - szczególnie dla kogo, kto nie zosta o nim poinformowany i z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy. Ale te ju sam ten brak wiedzy moe by elementem, który mona wykorzysta w procesie uczenia si. Kada próba opisania metod stosowanych w Systemie Intensywnej Nauki bdzie niezrozumiaa dla istot, które nigdy nie byy ludmi, tak samo jak kocowy efekt nauki nieatwo jest opisa komu, kto yje na Ziemi po raz pierwszy. Czynniki, o których tu mowa, to Wypaczenie Instynktu Samozachowawczego oraz Dyfuzja (Rozszczepienie i Rozproszenie) Pierwotnej Energii.

WYPACZENIE INSTYNKTU SAMOZACHOWAWCZEGO

Tak jak zwierzta, roliny i inne ywe organizmy, czowiek rodzi si z wszczepionym pragnieniem, by y, rozwija si, by przetrwa. Instynkt samozachowawczy nakazuje mu, aeby sw egzystencj podtrzymywa w dwojaki sposób: dbajc o ciao oraz przeduajc ycie poprzez wydanie na wiat potomstwa.

Dbao o ciao

Najwaniejsz z yciowych potrzeb czowieka jest jedzenie, tote musi on zdobywa poywienie i wod. Zmuszony jest te utrzymywa ciao w odpowiedniej temperaturze i chroni je przed atakami innych ludzi i zwierzt poczwszy od zwierzt misoernych, poprzez insekty, a skoczywszy na wirusach. Gdy istnieje konieczno zaspokojenia kilku takich potrzeb, wówczas powstaje dylemat, której z nich da pierwszestwo.

W tym co tu powiedziano, nie ma przecie sprzecznoci, a wic gdzie tkwi problem? Ludzie spdzaj prawie cay swój czas zaspokajajc te waciwie potrzeby - i nie ma tu wyboru. Naleysz do wyjtków, jeeli bez cienia wtpliwoci wiesz, e te potrzeby zostan zaspokojone równie jutro, w przyszym tygodniu, przez reszt twego ycia, i e osigniesz to dziki wasnemu dziaaniu, dziki temu, co zrobi twoja rodzina lub „twój" rzd.

Wiadomo jednak, e owe podstawowe potrzeby ulegy z czasem wynaturzeniom. Ludzie robi zapasy ywnoci i innych dóbr na wypadek, gdyby miao im ich zabrakn. Pokarmy spoywa si nie tylko po to, by zaspokoi gód, lecz ze wzgldu na ich walory smakowe lub estetyczny wygld. Wymylono specjalne sposoby przyrzdzania i podawania wielu potraw. Wynaleziono „pokarmy" suce jedynie przyjemnoci, takie jak alkohol, tyto, narkotyki, a teraz z kolei propaguje si „zdrow ywno" - jedzenie, które ma pomóc zachowa zdrowie. Ubrania nosi si nie tylko dla ochrony przed zimnem, ale równie ze wzgldów estetycznych. Musz by uszyte z odpowiedniego materiau, w okrelonym kolorze, skrojone zgodnie z szybko zmieniajcymi si kanonami mody i noszone w zalenoci od okazji.

Schronienia dla cia w niczym ju nie przypominaj budowanych na wzgórzach chat. Kupujc dom bierzecie pod uwag jego wielko i/lub pooenie, meblujecie go, urzdzacie i przyozdabiacie wci na nowo, zgodnie z indywidualnym gustem i zmieniajc si mod. W pierwszym rzdzie kierujecie si wzgldami estetycznymi i snobistycznymi, a dopiero póniej zwracacie uwag na wygod i waciwe przeznaczenie domu.

Niektóre z tych wypacze doprowadziy do tego, e ludziom jest trudno rozsta si z tym wiatem. Przykadem niech bdzie istnienie wielu drogich instytucji stosujcych róne metody podtrzymywania ycia. Ich naczelna dewiza brzmi: „Najwaniejsze jest utrzymywanie ciaa przy yciu, bez wzgldu na to w jaki sposób". W niektórych „cywilizowanych" spoeczestwach odebranie sobie ycia uznaje si za przestpstwo. Ciekawe, kogo mona by oskary w przypadku udanego samobójstwa? To, co wykracza poza naturalne potrzeby czowieka zwizane z utrzymaniem si przy yciu, te wszystkie wypaczenia instynktu samozachowawczego wypywaj z niezliczonych pobudek, z których tylko niewiele jest naprawd istotnych. Caa dziaalno czowieka opiera si na wspózawodnictwie w gromadzeniu i pozbywaniu si rzeczy, dziki czemu tak wane stao si dla nas prawo poday i popytu.

Aby zabezpieczy nagromadzone przez czowieka dobra oraz ochroni jego ciao, wynaleziono: zamki u drzwi i ogrodzenia domów, drzwi i bramy, przepisy i prawo, leki i rodki farmaceutyczne, bro i policj, prawników, lekarzy, miasta i narody, banki, wojsko i bomby atomowe.

Wspomniane wypaczenia rozpoczy si ju w okresie ycia plemiennego, we wczesnych kulturach rolnych. Stanowi one lepiszcze, dziki któremu cikie czsteczki przylegaj do energetycznej formy. Z czasem doszo do skrajnego wypaczenia instynktu samozachowawczego. Wane stao si tylko to, co dotyczy materii fizycznej. Musiao si tak sta: wolna wola jest tym, czym jest.

Seks a prokreacja

Poniewa popd pciowy jest najsilniejszym instynktem zwizanym z potrzeb przeduenia wasnego ycia poprzez zrodzenie potomstwa, tote ulega ogromnym znieksztaceniom. Najwiksze z nich to zudzenie, e stosunek seksualny jako akt kreatywny wyzwala jednoczenie twórcz emocj: duchow i bosk mio. W rezultacie takiego mylenia powstaj ograniczenia i irracjonalne przywizanie a take zobowizania, które nie pozwalaj realizowa wanych yciowych celów. Zwizki, w które si czowiek uwika, czsto stwarzaj poczucie winy, nie spaconych dugów i inne emocjonalne obcienia, które gboko zapadaj w pami i maj swe reperkusje w przyszoci, gdy s tak silne, e w czasie jednego ycia nie mona si od nich uwolni. Co wiece}, pierwotny powód, dla którego ludzie podejmowali wspóycie seksualne - rodzenie potomstwa - zosta wyparty przez ch odbycia stosunku tylko dla doznania chwilowej zmysowej przyjemnoci. Nasuwa si podejrzenie, czy przypadkiem wikszo mczyzn zawsze nie traktowaa seksu w ten wanie sposób. Obdarzone zmysem obserwacyjnym kobiety wiedziay o tym i wykorzystyway to jak tylko mogy. Tym kobietom, które ulegy zudzeniu, e zwizek dwojga ludzi jest czym trwaym, nie pozostawao nic innego jak ka si na plecach i czeka na to, co nastpi. Mówic wprost: jeden stosunek nie zapewni trwaoci zwizku, ale moe zapewni j dziecko.

Rozwój obiektywnej wiedzy na temat znaczenia w ludzkim yciu instynktu seksualnego spowodowa, i ludzie zaczli przywizywa zbyt du wag do samego aktu, majc na wzgldzie towarzyszce mu doznania zmysowe, a zupenie zapomnieli o celu, któremu powinien suy. Ukazywanie powabu seksu, stosowanie wymylnych sposobów pobudzania pocigu seksualnego doprowadzio do nadmiernego zainteresowanie seksem i wypaczenia pierwotnego instynktu seksualnego. Przyczynili si do tego nie tylko poszczególni ludzie, lecz take gówne gazie przemysu, a nawet wadze pastwowe.

W rezultacie powstao wiele wynaturze, wszyscy myl jedynie o zaspokajaniu sztucznie rozbudzonych potrzeb zmysowych, co tylko pogbia problem, nie dostarczajc sensownego rozwizania, a zarazem pomnaa lepiszcze przywizujce czowieka do ycia na Ziemi.

Dyfuzja (Rozszczepienie i Rozproszenie) Pierwotnej Energii

To, co okrelamy mianem emocji, jest niewiadomym uzewntrznianiem przez kadego z nas tkwicej w nim Siy Twórczej czy te Pierwotnej Energii. Pod tym wzgldem nie ma wród nas wyjtków. Znamy róne przejawy tej energii. S nimi: rado, smutek, gniew, szczcie, nienawi, przyja, tsknota, ch posiadania, wierno, egoizm, chciwo, poczucie winy, miech, zmartwienie, lk oraz te formy jej wyraania, które zazwyczaj nie s uwaane za emocje, jak: ciekawo, wyobrania twórcza, poczucie równoci, nadzieja poczucie osamotnienia - no i oczywicie mio, z tym, e nie w jej potocznym rozumieniu.

Z tego co powiedziano wynika, e czowiek kieruje si w yciu emocjami. Zarówno jego myli, jak postpowanie wyrastaj z emocji. Pojcie dziaania, które nie miaoby emocjonalnego podoa, jest iluzj, bo nawet za najwikszym z pozoru obiektywizmem kryje si jaka emocja. Gdy dokadnie przyjrzymy si rozumowi i uczuciu zobaczymy, e nieodcznie id w parze. Jeeli czowiek zosta stworzony przez SI TWÓRCZ, to ycie ludzkie jest emocjonalnym przejawem tej energii.

Gdy przyjrzymy si historii ludzkoci, to nie znajdziemy ani jednego waniejszego czynu, który nie wypywaby z emocji lub nie byby przez ni podyktowany. Co wybitniejsi wspóczeni politycy zdaj ju sobie spraw z tego, e nawet podczas wyborów prezydenckich wyborcy kieruj si emocjami, e za suchymi faktami i danymi liczbowymi kryj si jednak emocje. Wszyscy wielcy przywódcy ludzkoci wywierali na pozostaych ludziach silne wraenie - i wanie to emocjonalne oddziaywanie byo ródem ich siy. Pobudki naszego postpowania wypywaj z emocji, którym w danej chwili ulegamy. Na udowodnienie tego stwierdzenia wydano w ostatnich latach miliony dolarów, przeprowadzono w tym celu szereg bada i napisano na ten temat wiele powanych ksiek. Jednak adna z tych prac, albo wskutek ignorancji nie dociera do róda owego zjawiska, albo wrcz wiadomie nie chce do dotrze.

Ludzkie ycie byo i jest bezadn mieszanin nie kontrolowanych i nie ukierunkowanych energii. Czyniono pewne próby mylenia i dziaania bez udziau emocji, jednak okazao si, e jest to zupenie niemoliwe. Powoli zaczto dostrzega, e nawet na wyniki dowiadcze przeprowadzonych w warunkach laboratoryjnych ma wpyw niewiadome nastawienie emocjonalne eksperymentatora. Jednakowe wyniki mona by uzyska wycznie w identycznych warunkach - a tego nie sposób osign, jeeli wemie si pod uwag cigle zmieniajce si myli i uczucie osoby przeprowadzajcej badania. eby si o tym przekona, przeprowad prosty eksperyment: spróbuj zanotowa kad myl, która przysza ci do gowy w cigu ostatniej minuty, i kad emocj, której dowiadczye w tym czasie. Nastpnie spróbuj odtworzy wszystkie swoje myli i emocje sprzed godziny.

Potwierdzenie tej ogólnej zasady znajdziemy w codziennym yciu, w konkretnych przypadkach. Na przykad nietrudno zauway, e w kadym z nas powstaj emocje w odpowiedzi na zewntrzne i wewntrzne bodce. I tak jest w kadej chwili naszego ycia. Czy pimy, czy znajdujemy si w stanie czuwania, nieustannie przepywa przez nas strumie energii o rónych czstotliwociach i amplitudach. Oceniamy wszystko i wszystkich. Robimy to bd na podstawie wasnego dowiadczenia, bd kierujc si kryteriami wpojonymi nam przez kultur, w której yjemy. Jeli oba z wymienionych kryteriów pozostaj ze sob w konflikcie, zazwyczaj wybieramy drugie z nich. A wic staramy si, aby to, co uznajemy za „dobre", uzewntrzniao si w naszych czynach i promieniowao z nas, natomiast to co oceniamy jako „ze", usiujemy stumi i wykorzeni, nie pokazujc tego innym. Dla wikszoci z nas kontrolowanie tej potnej yciowej energii, która jest naszym prawdziwym dziedzictwem, jest wszystkim co moemy zrobi - i w najlepszym razie udaje si to tylko czciowo. Spowodowane jest tym, e stosujemy niewaciwe kryteria ocen.

Decyzje podejmujemy w lepym gniewie, a potem zymamy si na siebie widzc rezultaty. Jestemy rozczarowani, gdy nie speniaj si nasze oczekiwania. miejemy si z radoci, a kiedy chwila szczcia mija - popadamy w depresj. Nie lubimy, gdy jaka osoba, miejsce lub rzecz nie odpowiada naszym o niej wyobraeniom. Sdzimy, e kochamy i jestemy kochani, a jeli odkryjemy, e to nieprawda, pka nam serce. Przykady mona by mnoy bez koca. Wci próbujemy, bo nie umiemy inaczej postpowa i nic na to nie moemy poradzi. Unosimy si na falach naszych emocji, przeywamy wzloty i upadki, a cz z nas w kocu staje si cynikami, nie zauwaajc tego, e cynizm równie jest emocj. Prawdziwy kopot zaczyna si dopiero wtedy, gdy uwiadamiamy sobie, e skuteczne i „racjonalne" decyzje podejmowane przez nasz lew pókul mózgow równie wyrastaj z emocji - ukrytych i niewidocznych na pierwszy rzut oka. Dochodzi wówczas do dobrze znanej wszystkim sytuacji, któr mona wyrazi w sowach: „nie chc z tym y, a nie mog y bez tego". Wolna wola waciwie nie jest ju wolna, bo nie ma zbyt wiele wolnoci, bdc uzaleniona od mnóstwa przeszkadzajcych jej emocji.

Bagaem, który najbardziej obcia form energetyczn, przechodzc przez cykl ludzkich wciele, jest skupisko emocji potocznie zwane ludzkim ego. Prawdopodobnie wywodzi si ono z instynktu samozachowawczego, a dla wzmocnienia cigle potrzebuje i zuywa ogromne iloci energii w postaci emocji - emocje te z samej swojej natury s znieksztacone i znieksztacajce. Ego wykorzystuje pogld, e jest niezbdne czowiekowi do ycia i rozwoju, e poczucie pewnoci siebie nie istniaoby bez jego wsparcia, e szczcie to zaspokojone ego. Ludzkie ego moe poda setki bezsensownych powodów natury emocjonalnej, by uzasadni swe istnienie, nie biorc pod uwag faktu, i brak sensu i emocja nie s synonimami. Twierdzi te, e bez niego nie istniaaby osobowo czowieka.

Przynajmniej w jednym ego ma racj - czowiek jest istot emocjonaln. Pozostaje tylko problem, w jaki sposób wykorzysta te emocje.

Przywieranie do istoty duchowej coraz to nowych czsteczek i zwikszanie si jej obcienia prowadzce do przerwania orbity, po której si porusza, „ugrznicia" w polu energetycznym Ziemi wynika std, e znakomita wikszo emocji, o których bya mowa, jest cile zwizana z czasoprzestrzenn rzeczywistoci materialn. Emocje te odnosz si do rzeczy, zjawisk oraz zwizków istniejcych na Ziemi - nie mog one ani istnie, ani by stosowane w adnej innej rzeczywistoci poza t, w której powstay.

Jest jednak jeden wyjtek. Tym wyjtkiem jest energia, która jest czyst i dokadn reprezentacj Energii Pierwotnej. Sam akt woli nie wystarczy, by j wytworzy. Jest ona syntez innego, nacechowanego uczuciem mylenia i dziaania, które zostao wyraone i od tej chwili jest niezniszczalne. A co najwaniejsze: ta posta energii nie jest zwizana z czasem i przestrzeni i jej istnienie nie jest uwarunkowane tymi dwoma czynnikami. Wrcz przeciwnie, jest ródem siy umoliwiajcej jednostce oderwanie si od pola energetycznego Ziemi, wejcie na orbit i osignicie prdkoci pozwalajcej na ucieczk.

Istniej dwa gówne - o ile nie jedyne - powody uczszczania do szkoy, jak jest ycie czowieka na Ziemi. Pierwszy z nich to nauczenie si wyraania tej energii w jej waciwej postaci, a drugi - stanie si wysokiej klasy generatorem tej wanie postaci energii. Nie jest to wcale atwe zadanie, jeli nie orientujesz si czym ta posta energii jest, w jaki sposób j wyrazi oraz jeli nie potrafisz wytwarza jej wiadomie. No bo jak moesz nauczy si piewa, skoro nie syszae adnej piosenki, nie znasz sów, melodii i tonacji, a co gorsze - nie wiesz nawet, e masz struny gosowe lub gos?

Problem polega na tym, e powszechnie utosamia si i jednakowo nazywa wprawdzie podobne, lecz zupenie róne emocje. Aby unikn nieporozumienia, emocj, o której tu mówimy, nazwijmy Najwysz Mioci (oryg. Super Love - przyp. tum.). Zrozumienie rónicy pomidzy mioci a Najwysz Mioci jest bardzo wane, gdy identu „mio" uywano w tak rónych kontekstach, i zatraci on swoje waciwe znaczenie. Spróbujmy z grubsza okreli, czy jest Najwysza Mio. Jak ju zaznaczyem, jest ona niezniszczalna. Kiedy zostanie rozbudzona, nie maj na ni wpywu póniejsze myli, uczucia lub wydarzenia. Jest niezalena od sposobu, w jaki przejawia si i dziaa w obrbie materii fizycznej. Jest bezprzedmiotowa, cho przedmiot - oywiony bd nieoywiony - moe by czynnikiem, który wyzwoli proces jej wytwarzania. Najwysza Mio, to ustawiczne promieniowanie, cakowicie niezalene od sposobu, w jaki si je odbiera lub odwzajemnia. Najwysza Mio po prostu jest.

Bardzo skomplikowany i surowy jest program tej Szkoy Intensywnego Uczenia si Ludzi. Wyspa Parrisa (wyspa pooona u wybrzey Stanów Zjednoczonych (Poudniowa Karolina), na której corocznie odbywaj si wiczenia dla marynarzy; przyp. tum.) w porównaniu z t szko to miejsce zabawy. Na wyspie przynajmniej wiedziano, co si robi i jaki cel si osignie. Wiedzc to, atwiej byo podj trud.

Twierdz z gbokim przekonaniem, e wród spotkanych przeze mnie seniorów i absolwentów owej Ziemskiej Szkoy nie byo ani jednej istoty, która nie zgodziaby si wielokrotnie powtarza ludzkiego ycia - niewane ile razy - byleby osign ten cudowny rezultat. I cakowicie si z nimi zgadzam, gdy - patrzc tylko przelotnie - widziaem ten „rezultat".

PRZYGOTOWANIE: KATAPULTOWANIE I ODERWANIE SI

A teraz przedstawiam wam co, co eufemistycznie mona by nazwa streszczeniem kursu Ziemskiej Nauki. Domylacie si chyba, e robi to za wiedz i pozwoleniem nauczycieli. Ten „poradnik", tak jak wikszo tego typu „pomocy naukowych" nie zawiera wszystkiego; nie mog te zarczy za jego dokadno. Najprociej mówic, jest to sporzdzony naprdce wycig z podrcznika dla instruktorów - zrobiem go za ich zgod i przy ich wspópracy. Niemniej jednak dla zmczonego i spragnionego biegacza ta szklanka mtnej wody - zanieczyszczonej i sabo przefiltrowanej - moe bdzie lepsza ni nic. Wszak jest to woda, która moe pomóc przebiec ostatni odcinek drogi i szczliwie dotrze do mety.

Usuwanie Trucizn (Zmniejszanie Obcienia) Oczyszczanie

Czowiek powinien rozwija i doskonali swoje ycie na wszystkich paszczyznach: fizycznej, mentalnej i emocjonalnej. Nic nie wskazuje na to, e nastpi u niego regres, gdy plan stworzenia zakada postp, a nie cofanie si w rozwoju. Doskonali si, to uczy si postrzega te postaci energii, którymi jestemy, oraz kontrolowa je i odpowiednio nimi sterowa. Wiemy przecie, e wizka skupionego wiata - w szczególnoci laser - dziaa znacznie silniej ni wiato rozproszone. To co tu powiedziaem przyjmijcie za punkt wyjcia.

Rzeczywiste jest to, co postrzegamy

Kiedy yjesz w czasoprzestrzeni, postrzegasz j i jest ona dla ciebie rzeczywistoci. Jeli nie zetkne si z innymi systemami energetycznymi, to nie uwaasz ich za rzeczywiste. Jednak trzeba ci wiedzie, e tak naprawd to poznae je, tylko o tym nie pamitasz, twoja obecna wiadomo ich nie rejestruje, nie le w zasigu twojej obecnej percepcji. A wic uwiadomienie sobie istnienia tych systemów jest tylko kwesti przypomnienia.

Energia nie istnieje dopóki nie zostanie wyraona

Jestemy istotami, które uzewntrzniaj, przejawiaj energi. Energia, któr przetwarzamy lub wytwarzamy nie zaistnieje, jeli jej nie uzewntrznimy. Idea nie zostanie zrealizowana, dopóki jej w jaki sposób nie wyrazimy lub nie zastosujemy w praktyce. Wiedza i wiadomoci s niczym, jeli si ich nie rozpowszechnia i/lub nie stosuje. Myl sama w sobie nie istnieje realnie. Staje si realna dopiero wtedy, gdy zostaje wprowadzona w czyn lub zaczyna oddziaywa na wiadomo czowieka - sama lub w powizaniu z innymi mylami. Myl i dziaaj. Gdy mylenie i dziaanie id w parze, wówczas osiga si najlepsze rezultaty. Dziaa mona fizycznie lub mentalnie, w jednym lub wielu systemach energetycznych. Jeeli powstrzymasz, ograniczysz lub zahamujesz przepyw energii, przestanie ona istnie.

Skupienie energii jest moc

Tak jak moemy skupi energi soneczn przy pomocy soczewki, by zwikszy temperatur przedmiotu, na który kierujemy wiato, tak samo moemy postpi z innymi rodzajami energii, przeksztacajc je i modyfikujc. Jest to szczególnie wane w przypadku tych energii, które dostpne s ludzkiej wiadomoci. Fakt, e robimy to rzadko i zazwyczaj bezwiednie, zwaszcza jeli chodzi o energie niefizyczne, nie przekrela owych moliwoci.

wiadomo to skupiona energia

wiadomo czowieka funkcjonuje jednoczenie w rónych obszarach rzeczywistoci. W wikszoci zostaa skupiona w czasoprzestrzennej materii fizycznej. Lecz ta jej cz, która zwizana jest z materi fizyczn, nie zuywa caej energii jak ma do dyspozycji wiadomo. Pozostaa energia suy innym formom wiadomoci, które w tym samym czasie istniej na innych poziomach i funkcjonuj w innych, niefizycznych systemach rzeczywistoci. W zwizku z t wieloci form wiadomoci czowieka nasuwaj si dwa wnioski. Po pierwsze, ludzki pierwiastek wiadomoci, czyli ta jej cz, która zwizana jest z materi fizyczn, moe zosta bardziej ni dotychczas skupiona i skoncentrowana - pozwoli to czowiekowi osign niezwyk si i da mu wrcz niewyobraalne moliwoci dziaania. Po drugie, w razie potrzeby mona równie korzysta z innych ni ludzkie form tego samego systemu energetycznego, tej samej wiadomoci.

Po tych ogólnych stwierdzeniach moemy teraz przej do spraw praktycznych. Chocia ponisze uwagi zostay podane w okrelonej kolejnoci, nie popenicie bdu, jeeli bdziecie z nich korzystali wybiórczo i zgodnie z wasz aktualn potrzeb. Zdobywanie przez ludzi yciowego dowiadczenia nie musi przebiega jednakowo, wedug ustalonego porzdku. To, czego jedna osoba nauczy si wczeniej, do innej moe dotrze dopiero po latach - albo i wcale.

Kieruj si dewiz yciow

Zamiast szuka w yciu zmian, zamiast stara si zmieni to, czym ci los obdarzy, a czego wcale nie chciae, zajmij si tymi sprawami, których ycie dostarcza ci kadego dnia. yj i postpuj tak jak dotychczas, a natrafisz na emocj bd wi, które zwróc twoj uwag i których nie bdziesz móg zignorowa.

yj dwadziecia cztery godziny na dob

Staraj si przez cay czas by wiadomy tego co robisz i mylisz - zarówno w dzie, jak i w czasie marze sennych. Analizuj kad silniejsz emocj, zastanawiaj si nad jej przyczyn tak dugo, a dotrzesz do jej róda i zrozumiesz, skd si wzia. Wówczas bdzie ju atwo oddzieli energi od przyczyny, która j wywoaa, i wykorzysta t energi w innym celu. Zacznij od drobnych spraw i stopniowo przechod do wikszych.

Przesta karmi swoje ego

Nie ma sensu przypuszcza frontalnego ataku na to siedlisko znieksztaconych emocji, jakim jest nasze ego, gdy przedsiwzicie to jest niewykonalne. Zbyt wiele osób przegrao ju walk, wikszo nawet jej nie podejmuje. Lepiej wic zastosowa chwyt polegajcy na stopniowym odcinaniu dopywu energii emocjonalnej, któr ywi si ego. Mona tego dokona przez modyfikowanie tej energii i zmienianie jej kierunku. Zwró uwag, e swoje zachowanie w stosunku do innych ludzi uzaleniasz od ich reakcji na to co robisz. Wane s gbsze pobudki emocjonalne, jakimi si kierujesz, a nie sama ch wywarcia na kim wraenia. Jeeli chcesz si przejecha luksusowym samochodem tylko dlatego, e lubisz jedzi i przejadka sprawi ci przyjemno, wszystko jest w porzdku. Natomiast gdy robisz to, by podnie swój presti lub by ci podziwiano, albo gdy pokazujc komu co, co do ciebie naley, czujesz potrzeb powiedzenia „moje", wówczas karmisz swoje ego. Pamitaj o tym i stosuj moj rad za kadym razem, gdy ogarnie ci ch umocnienia swojego ego.

Drugim ródem dostarczajcym pokarm naszemu ego s emocje wywoane czynnikami wewntrznymi. Powszechnie uwaa si, e ambicja oraz pragnienie, aby co zdoby lub czego dokona, stanowi najlepsze poywienie dla ego. Chcc przekona si, czy tak jest w istocie i czy twoje postpowanie wypywa z gbszych motywacji, przeprowad nastpujcy test. Otó zadaj sobie dwa pytania: 1. Czy nadal bdziesz robi dan rzecz wiedzc, e to co osigniesz, nie przyniesie ci osobistych korzyci i uznania ogóu? oraz 2. Czy to, co robisz, jest ci niezbdne do utrzymania si przy yciu? Jeeli na obydwa pytania udzielie odpowiedzi twierdzcej, oznacza to, e zaszede dalej, ni ci si wydaje. W takim wypadku nawet jeeli zdobye saw, bogactwo i powaanie u innych, twój baga i tak sta si lejszy. Natomiast gdy na oba pytania odpowiedziae przeczco, zmniejsz ilo emocjonalnego pokarmu, którego dostarczasz swemu ego, pytajc dlaczego robisz dan rzecz. Wówczas na którym z etapów procesu osabiania ego zauwaysz przebyski Pierwotnej Energii, dziki którym zrozumiesz wszystko, co zapragniesz zrozumie. Im wicej emocjonalnej energii w ten sposób uwolnisz, tym bardziej odczujesz dziaanie Pierwotnej Energii.

Uwolnij si od przywizania do seksu

Poniewa potomstwo - owoc naszych aktów seksualnych wymaga opieki i trzeba zapewni mu utrzymanie a do momentu osignicia przez nie fizycznej dojrzaoci, wic w wielu spoeczestwach wprowadzono zasady ograniczajce moliwo swobodnego odbywania stosunków seksualnych. Chocia sam akt jest czynnoci wycznie fizyczn, powszechnie uwaa si, e jest czym znacznie wicej. Otó jest on przede wszystkim bardzo siln reakcj na czysto zmysowe bodce. Owa reakcja sama w sobie nie jest emocj, ale czsto towarzysz jej bardzo gbokie doznania i wówczas czowiek ma zudzenie, e jest to uczucie i e to co bardzo wanego. Aeby jeszcze bardziej skomplikowa spraw powiem wam, e akt prokreacji to jeden z bardziej znaczcych sposobów wyraenia emocji SL - Najwyszej Mioci.

Zrozumienie rónicy pomidzy samym aktem, czsto okrelanym mianem mioci, a Najwysz Mioci powoduje zmniejszenie obcienia. Nie chodzi to o rozrónienie midzy dobrem i zem, lecz o uprzytomnienie sobie rónicy. Zauwa, e kade przywizanie emocjonalne wynikajce z seksu ma miejsce tylko w rzeczywistoci czasoprzestrzennej. Akt prokreacyjny jest z natury swej czysto fizyczny. Dopóki w jego wyniku nie pojawi si inne ukady energetyczne, ciesz si nim, ale nie wpadnij w puapk. Nie przywizuj si do mioci fizycznej, bo mio jest lepsza w swej pierwotnej postaci

- twoje zmysy dowiadczaj teraz zaledwie czsteczki caoci; jest to bardzo saba imitacja Super Love. Pocig seksualny to tylko element instynktu samozachowawczego, czysto fizycznego w swej istocie, niemniej jednak potrafi cakowicie odmieni ycie emocjonalne czowieka. Obcienie naszej formy energetycznej zwiksza si wówczas, gdy do seksu przywizuje si zbyt du wag, gdy staje si on dla nas czym wicej ni jest naprawd.

Seksualizm nie jest mioci, jeli przez mio rozumie przejaw Pierwotnej Energii, ale dziki niemu jednostka moe dowiedzie si o istnieniu mioci. Jeli tak si zdarzy, zatrzymaj mio, a pozbd si seksu - wtedy unikniesz przywizania i tym samym zmniejszysz obcienie.

Uwolnij si od wydawania opinii

Na skutek zudzenia, e istnieje czasoprzestrze, nikt nie jest w stanie waciwie oceni adnej myli lub postpku. Takie pojcia jak „dobro-zo", „waciwy-niewaciwy" s tylko iluzj. Na orbicie nie ma ani góry, ani dou. Chcc znale jaki punkt odniesienia moemy przyj zasady obowizujce w spoecznoci, w której akurat yjemy. Nie majc penego spojrzenia, nie moemy zrozumie jak warto ma to co robimy. Tote postpuj zgodnie z zaoonym przez siebie planem, zmniejszajc obcienie formy energetycznej przez nieprzywizywanie si na stae do adnej fizycznej czynnoci - swojej bd innych.

Uwolnij si od emocji i materii

Rzeczy materialne, miejsca fizyczne s jednostkami czasoprzestrzeni. Naley si nimi cieszy i uywa ich jako narzdzi uatwiajcych zdobywanie wiedzy dziki dowiadczeniu. Nic nie jest „nasze". Nie jestemy wacicielami ani adnej rzeczy, ani adnego czowieka, niczego i nikogo nie posiadamy, nic do nas nie naley. Nawet materia, z której zbudowane jest nasze ciao zostaa, e tak powiem, poyczona. Przechowuj w pamici dowiadczenia, natomiast odrzu towarzyszce im emocje.

Jeste odpowiedzialny za to, co robisz

Jak tylko moemy, staramy uwolni si od odpowiedzialnoci. Kiedy popeniamy bdy, obarczamy win innych lub zrzucamy odpowiedzialno na warunki, a gdy nam si co udaje, sobie przypisujemy cala zasug. Korzystajc z wolnej woli sami siebie prowokujemy. Jeli spokojnie zaakceptujemy rezultaty naszego postpowania, zdejmiemy z siebie cz owego emocjonalnego obcienia. Najlepiej ilustruj to sowa starej piosenki: „To niczyja wina, tylko moja". We to pod uwag.

Wolna wola jest zudzeniem

Ograniczenia spowodowane przez czasoprzestrze wykluczaj wszelk moliwo istnienia wolnej woli. Od momentu narodzin jestemy zdeterminowani nie tylko przez poprzednio zdobyte dowiadczenia - bez wzgldu na to, jakie one s - ale i przez genetyczn budow ciaa fizycznego, które zajlimy. Odtd nie mamy ju wyboru - zostajemy przywizani do ciaa na cae nasze ziemskie ycie. Musimy posugiwa si nim i dba o nie, bez wzgldu na ograniczenia, jakie si z nim wi. Przebiegiem naszego ycia steruj inni, przynajmniej na pocztku. To, co pozostawiaj do naszej decyzji mona by, po odpowiednim odkoloryzowaniu, nazwa woln wol. Wykorzystywanie jej, by wpyn na losy innych, tylko zwiksza obcienie naszej formy energetycznej. Aby zmniejszy ciar naley zaakceptowa - nie angaujc si emocjonalnie - narzucone nam ograniczenia i stosowa „woln wol" w jak najszerszym zakresie rzeczywistoci niefizycznej.

miech oczyszcza

miech jest bezporednim przejawem Pierwotnej Energii, a wic miejmy si. Umiech to cz tego samego spectrum. miech naley do najlepszych emocji, ale jeli ma przynie rezultaty, musi by spontaniczny. W naszym yciu nie powinno zabrakn humoru. Dostrzegajmy go i cieszmy si nim, gdy odpra. Dziki niemu ego pozostaje w harmonii a na kade wydarzenie patrzymy z waciwej perspektywy.

Wykres bólu - przyjemnoci (painpleasure, PP) materiaem pomocniczym do nauki

Przyjmijcie do wiadomoci, e ból i przyjemno to fale energetyczne, których powstawanie spowodowane jest przez instynkt samozachowawczy. A zatem sygnay jakie te fale wytwarzaj, odnosz si wycznie do czasoprzestrzennej materii fizycznej. Jeli chcesz zmierzy intensywno wspomnianych uczu wyobra sobie sinusoid przebiegajc w sposób nastpujcy: poniej linii zerowej znajduje si ból, a powyej - przyjemno. Wskanikiem nasilenia tych fal, który mona regulowa, bdzie na tym wykresie amplituda. A teraz: l) Zrób przegld caej energii emocjonalnej PP nagromadzonej w twojej pamici, po czym usu j. 2) Zacznij manipulowa kad czci sinusoidy, tak aby móg dowolnie zwiksza lub zmniejsza amplitud. Jeli potrafisz sprowadzi krzyw PP niemal do linii prostej, oznacza to, e jeste blisko osignicia prdkoci pozwalajcej na ucieczk.

Wykorzystuj do maksimum okresy snu

Sen jest t czci naszej egzystencji, któr zazwyczaj lekcewaymy i niewaciwie rozumiemy. Tymczasem okresy snu - podczas których jestemy chwilowo uwolnieni od ogranicze narzuconych nam przez lew pókul mózgu i presj fizycznoci - stwarzaj nam szans na rozwinicie si w wielu dziedzinach. Podczas snu mona wprowadzi w ycie i rozwin kad sugesti - trzeba to tylko robi systematycznie. Moesz nie osign rezultatów za pierwszym, trzecim czy pitym razem, ale w kocu si uda. Zacznij od wypowiedzenia nastpujcej afirmacji:

„Jestem czym wicej ni ciaem fizycznym. Poniewa jestem czym wicej ni materi fizyczn, wic mog postrzega to, co jest wiksze ni wiat fizyczny.

Dlatego gorco pragn rozwija si i dowiadcza, poznawa i rozumie, kierowa i posugiwa si takimi wyszymi energiami i systemami energetycznymi, które mog by korzystne i konstruktywne dla mnie i dla innych kroczcych t sam drog.

Pragn równie gorco pomocy i wspódziaania, wsparcia i zrozumienia tych istot, których mdro, rozwój i dowiadczenie s równe moim lub wiksze od moich. Prosz ich o przewodnictwo oraz o ochron przed kadym wpywem lub si, które mogyby mi przeszkodzi w realizacji wyraonych przeze mnie ycze."

Na pocztku wypowiedz afirmacj w myli, sowami, tu przed zaniciem. Nastpnie postaraj si j jak najszybciej przeoy na jzyk niewerbalny, wyraajc za porednictwem obrazów. Kiedy ju dobrze opanujesz technik komunikacji bezsownej dodaj do afirmacji specjalne yczenia, takie jak: zdobywanie wiedzy, popraw zdrowia, rozwizywanie problemów, uzyskiwanie komunikatów lub któr z prób wymienionych wczeniej, w tekcie afirmacji. Uywaj NVC - komunikacji niewerbalnej. Odpowied, któr otrzymasz zazwyczaj nie bdzie miaa formy sownej, lecz nadejdzie w postaci obrazów, dwików bd akcji toczcej si w twoim umyle. Moesz uywa tej metody w sposób nieograniczony, ale pod warunkiem, e nie bdziesz ingerowa w wol innych osób. Jeli bdziesz potrzebowa pomocy, popro o ni za porednictwem NVC. Dostaniesz j, wprawdzie moe nie od razu, ale dostaniesz na pewno, czsto w sposób niezwykle zadziwiajcy i zarazem przypadkowy. Moesz by pewien, e twoje yczenie zostanie spenione, i e bdziesz w stanie upora si z odpowiedzi, czy te tym co otrzymae na skutek proby.

Zmierz swoje obcienie energetyczne

Zaómy, e rodzc si wchodzimy w ycie z niewinn wiadomoci. Drog do dorastania i nasze na niej postpy mona by nazwa utrat tej niewinnoci. Mierzy si j iloci dobrowolnie przyjtych na siebie obowizków wynikajcych z naszego postpowania. Natomiast dojrzao, która nie jest tym samym co doroso, ocenia si podsumowujc liczb iluzji, od których udao nam si uwolni w sposób przemylany, a nie na skutek rozczarowa. Wyrazem mdroci - jest to najlejszy i najbardziej wartociowy adunek - oraz naszych postpów na drodze do jej osignicia (czyli na autostradzie) s nasze zamierzone dziaania - mentalne lub fizyczne - bdce efektem pozbycia si tych zudze.

Proces odtruwania (zmniejszania obcienia)

Najprociej byoby powiedzie, e proces odtruwania (zmniejszania obcienia energetycznego), usuwania zanieczyszcze polega na stopniowym osiganiu dorosoci, dojrzaoci oraz zdobywaniu wiedzy. W kocu kady z nas jest swoim wasnym nauczycielem i sam wystawi sobie wiadectwo.

Wytwarzanie energii potrzebnej do osignicia prdkoci pozwalajcej na oderwanie si od materii

Energia ta zacznie powstawa automatycznie jako rezultat dowiadcze zebranych podczas ludzkiego ycia. W momencie ukoczenia edukacji bdzie jej a w nadmiarze, tak e z atwoci osigniemy nasz pierwotn orbit. Jest rzecz oczywist, e postpowanie zasugerowane przeze mnie w tym opracowaniu moe dopomóc w wytwarzaniu owej energii. Wówczas nie bdziesz ju musia jak dawniej odbija i przekazywa Pierwotnej Energii, lecz bdziesz j sam wytwarza i promieniowa ni na wszystkie strony bezpodmiotowo i bezprzedmiotowo.

,,Pas de lieu rhóne que nous"

Mój ojciec, nauczyciel jzyka francuskiego, obecnie yjcy w innej rzeczywistoci, uywa tego powiedzenia, by zmobilizowa swoich uczniów twierdzc, e jest to synne stare przysowie francuskie. Niektórzy spdzali cae godziny próbujc je zrozumie. Ma ono zastosowanie i tutaj, w omawianej przez nas dziedzinie. Chcc zrozumie o co w nim chodzi, wypowiedz je mentalnie lub na gos, uywajc francuskiego akcentu. Przysuchaj si temu, co mówisz.

A wic do zobaczenia w Domu - lub w drodze do niego.

UZUPENIENIE: DOWIADCZANIE PRZEY POZA DAEM. PYTANIA I ODPOWIEDZI.

PYTANIE: JAK ODRÓNI PRZEYCIE POZA CIAEM OD ZWYKEGO SNU?

Wikszo osób stwierdziwszy, e przeycie poza ciaem to nic innego jak zjawisko przypominajce „sen na jawie" zapomina, e spotkao je co takiego. Tymczasem rónica midzy stanem OOBE a snem jest do istotna. Podczas snu czowiek zdaje sobie spraw, e pi; poza tym moe wpywa na jego przebieg - na to, co si podczas niego wydarza i na biorcych w nim udzia ludzi.

Natomiast osoba w stanie OOBE ma wiadomo jedynie zblion do normalnej. Odbiera niemal wszystkie wraenia zmysowe. A wic moe „widzie", „sysze", „dotyka" czego; najsabiej pracuj wówczas zmysy smaku i wchu. Tego wszystkiego dowiadcza przebywajc w mniejszej lub wikszej odlegoci od ciaa, czsto w pozycji niemoliwej do przyjcia przez ciao fizyczne, np. unoszc si pod sufitem. Przy eksterioryzacjach o wikszym zasigu zdarza si, e ciao energetyczne czowieka znajduje si powiedzmy w Paryu, podczas gdy ciao fizyczne pozostaje w Nowym Jorku. Przebywajc poza ciaem moesz obserwowa wszystko co si wokó ciebie dzieje, ale nie masz wpywu na przebieg wydarze. Jeli chcesz, moesz po powrocie do ciaa fizycznego sprawdzi, czy to co „widziae" pokrywa si z rzeczywistoci. Nie moesz w najmniejszym nawet stopniu uczestniczy w fizycznym yciu poniewa nie jeste „fizyczny". Zasadnicza rónica pomidzy snem a stanem OOBE polega na tym, e dowiadczenia podczas wdrówek poza ciaem s tak samo realne jak nasza materialna rzeczywisto.

PYTANIE: CZY KADY MOE WYCHODZI Z CIAA?

Z bada prowadzonych na przestrzeni ostatnich dziesiciu lat wynika, e okoo 25% dorosych ludzi pamita przynajmniej jedno spontaniczne wyjcie z ciaa. Wiele osób uwiadomio sobie, e przeyo co takiego dopiero po opisaniu im zjawiska OOBE. Jak ju mówiem wczeniej ustalilimy, e kady z nas osiga w sposób naturalny stan OOBE wówczas, gdy jest pod dziaaniem fal delta lub podczas fazy snu gbokiego. A wic postaraj si zapamitywa swoje conocne wdrówki poza ciaem. Poza tym jestemy przekonani o tym, e kady po odpowiednim przygotowaniu psychologicznym i/lub filozoficznym, moe osiga stany OOBE w sposób wiadomy.

PYTANIE: CZY WYCHODZENIE Z CIAA MOE ZASZKODZI? CZY MONA OD TEGO UMRZE?

Po dwudziestu piciu latach osobistych dowiadcze w zakresie eksterioryzacji i prowadzonych nad tym zjawiskiem bada stwierdzam, e nie wyrzdzaj one czowiekowi adnej szkody. Nie natknem si na ani jeden dowód, który mógby potwierdzi przypuszczenie o ich szkodliwoci. Nie mam równie najmniejszych wtpliwoci co do tego, e stany OOBE nie wpywaj niekorzystnie na nasz psychik. Natomiast dziki dowiadczeniom poza ciaem zmienia si nasz system wierze, czsto przeywamy w zwizku z tym wstrzs, wic naley podchodzi do tego z rozwag. Przebywanie poza ciaem nie szkodzi naszemu ukadowi fizjologicznemu i nie powoduje utraty energii.

PYTANIE: CZY NARKOTYKI, ALKOHOL LUB LEKARSTWA MOG SPOWODOWA POWSTANIE OOBE?

Wiele danych przemawia za tym, e rodki halucynogenne mog powodowa spontaniczne OOBE. Nie przeprowadzono dostatecznych bada nad wpywem narkotyków na powstawanie tego typu stanów. Alkohol jako rodek uspokajajcy nie przyczynia si do wychodzenia z ciaa, a ju na pewno nie sprzyja zachowaniu pamici o takim wydarzeniu. Istniej przypuszczenia, e leki znieczulajce wywouj gbokie stany OOBE. Przemawiaj za tym doniesienia lekarzy anestezjologów oraz badania polegajce na eksperymentalnym podawaniu rodków anestezjologicznych nie zagraajcych zdrowiu.

PYTANIE: CZY ZJAWISKO OOBE PODOBNE JEST DO DOWIADCZE OKRELANYCH PRZEZ WIELU AUTORÓW JAKO „PRZEYCIE Z POGRANICZA MIERCI"?

Tak, bardzo podobne. Powiem wicej - zjawiska te s dokadnie tym samym. Wikszo elementów opisanych przez osoby bdce w stanie bliskim mierci powtórzyo si w relacjach osób poddajcych si dwikom Hemi-Sync w naszym laboratorium. Rónica polega na sposobie odbioru tych wydarze i na sytuacji w jakiej si odbywaj. Przeycie poza ciaem jest tym samym stanem co dowiadczenie stanu na granicy umierania tyle, e widzianym z innej perspektywy dziki moliwoci obiektywnej obserwacji wskutek braku lku i napicia.

PYTANIE: W POPRZEDNIEJ KSICE PODA PAN „WASN" METOD WYCHODZENIA Z CIAA. NIESTETY, STOSUJC J NIE OSIGAM ADNYCH REZULTATÓW. CZYBYM CO ROBI LE?

Metoda, o której pan mówi - najwczeniejsza z propagowanych przez nas technik wychodzenia z ciaa - bya dobra w momencie jej powstania. Od tego czasu odkrylimy mnóstwo istotnych czynników wywoujcych OOBE. Obecnie uywamy innych metod, znacznie atwiejszych do zrozumienia i opanowania. Mówic krótko, ta wczesna technika nie jest wcale taka prosta, jak nam si wówczas zdawao.

PYTANIE: PODCZAS PRÓB OSIGNICIA STANU OOBE ODCZUWAM BÓL GOWY I INNYCH CZCI CIAA. CO TO ZNACZY?

Przypadoci tego typu przewanie oznaczaj nieuwiadomione lki i niepokoje. Powiniene zda sobie z nich spraw przed przystpieniem do eksterioryzacji. Jeli zrozumiesz powód kadego z nich na tym poziomie wiadomoci, na którym one istniej, a potem odrzucisz towarzyszc mu emocj, znikn owe fizyczne objawy.

PYTANIE: CZY MONA PRZEZ POMYK WRÓCI NIE DO SWOJEGO CIAA?

Sowo mona ju sugeruje tak ewentualno. Tak, zdarzaj si takie przypadki, sam tego dowiadczyem na pocztku. Inna sprawa, e nie wiadomo jak s czste. Czowiekowi yjcemu we wspóczesnym cywilizowanym wiecie trudno jest nawet przypuci istnienie takiej moliwoci. Zajcie przez pomyk cudzego ciaa nie zdarzyo si ani adnemu z naszych eksperymentatorów, ani nikomu, kto bra udzia w prowadzonych przez nas kursach. Aby zapewni sobie powrót do waciwego ciaa uywamy prostego sposobu. Otó jeli musisz nagle przerwa OOBE, wystarczy, e pomylisz o jakiej czci swego fizycznego ciaa - na przykad o duym palcu prawej nogi - a nastpnie spróbujesz nim poruszy. Rezultat bdzie natychmiastowy. Poniewa nie syszaem o innych przypadkach zajcia „cudzego" ciaa poza tymi, które przytrafiy mi si osobicie na pocztku moich eksterioryzacji, podejrzewam, e co takiego moe spotka osob nie majc w tej dziedzinie adnego dowiadczenia. A wic jeli jeste nowicjuszem, zapamitaj sobie haso: „poruszy palcem". Zaoszczdzi ci to wielu kopotów i strachu.

PYTANIE: CZY PRZEBYWAJC POZA CIAEM SPOTKA PAN JAKIE ZWIERZTA? CZY MÓG SI PAN Z NIMI POROZUMIE?

Jedynymi zwierztami, na które natknem si podczas moich eksterioryzacji byy nasze domowe koty. One równie maj drugie ciao, które mona zauway wówczas, gdy pi. Niedawno spotkao mnie co interesujcego. Podczas odczania si od ciaa zauwayem trzy siedzce i spokojnie obserwujce mnie koty. Kiedy si z nimi przywitaem, ze zdumieniem stwierdziem, e s to nasze ulubione koty, zmare fizycznie na przestrzeni trzech ostatnich lat. Teraz, gdy patrz na to wydarzenie z perspektywy czasu, nie mog zrozumie dlaczego byem wówczas zaskoczony.

PYTANIE: CZY WASZE KASETY Z ODPOWIEDNIO ZESTAWIONYMI UKADAMI CZSTOTLIWOCI DWIKOWYCH LUB INNE NAGRANIA DWIKOWE MOG WYWOA STANY OOBE?

Bardzo rzadko zdarza si, by same dwiki wywoyway stany OOBE. Przede wszystkim naley speni inne warunki, takie jak chociaby pokonanie bariery strachu czy przewartociowanie systemu wierze. Osiganie synchronizacji pókul mózgowych pozwalajce na uzyskanie stanu OOBE wycznie dziki ukadom dwików naley do bardzo nielicznych wyjtków.

PYTANIE: CZY SNY O LATANIU NALE DO ZJAWISK OOBE?

Uwaamy, e sny, w których si lata to przewanie racjonalizacja stanów OOBE - zjawiska nie akceptowanego przez wiadomy umys czowieka. Póniejsze badania dostarczyy nam danych, na podstawie których mona przypuszcza, i do tej samej kategorii nale sny o wysiadaniu z samochodu bd sny o spadaniu. Czy nigdy nie przynio ci si, e zapomniae gdzie zaparkowae swój samochód? Natomiast jeli ni ci si, e spadasz, moe to równie oznacza, i powoli wracasz do ciaa fizycznego.

PYTANIE: NA CZYM POLEGA RÓNICA MIDZY ZDALNYM WIDZENIEM A STANEM OOBE?

Zdalne widzenie, czy te inaczej mówic zdolno „widzenia" wydarze rozgrywajcych si w innym miejscu ni to, w którym si znajdujemy, mona osign dziki odpowiednim wiczeniom wiadomoci przy „widzeniu na odlego". Gdy pozostajemy w ciele fizycznym, wykorzystywany jest jeden rodzaj percepcji - postrzeganie wzrokowe. Natomiast OOBE uruchamia równie inne formy percepcji. Przebywajc poza ciaem nie mamy wiadomoci ciaa fizycznego, gdy jestemy od niego uwolnieni. To s dwie najwaniejsze, cho nie jedyne rónice midzy OOBE a zdalnym widzeniem.

PYTANIE: CZY MONA WYWOA OOBE PRZY POMOCY HIPNOZY?

Istnieje kilka doniesie o tego typu wypadkach, a wic jest to moliwe. My osobicie nie mamy takich dowiadcze. Sabe strony tej techniki polegaj naszym zdaniem na tym, e uzyskanego t drog OOBE nie dowiadcza si w sposób wiadomy, co jest bardzo istotne dla tego procesu.

PYTANIE: CO ZROBI W PRZYPADKU, GDY WEJDZIE SI W STAN OOBE PODCZAS WYKONYWANIA JAKIEJ CODZIENNEJ CZYNNOCI, POWIEDZMY PODCZAS PROWADZENIA SAMOCHODU?

Wówczas trzeba jak najszybciej powróci do ciaa fizycznego, uywajc metody, któr opisaem wczeniej. Mnie osobicie nie przytrafio si nic takiego, ale wiem, e niekiedy si to zdarza.

PYTANIE: CZY PODCZAS PRZEBYWANIA POZA CIAEM ATWIEJ JEST PODRÓOWA DO MIEJSCA CZY DO OSOBY?

Zazwyczaj do osoby; szczególnie, gdy si jest z ni zwizanym emocjonalnie. Niektórzy ludzie mog podróowa do miejsca, ale wymaga to wyranie okrelonego „adresu" czy te identu.

PYTANIE: JAK ROZPOZNA CZY ISTOTA, KTÓR SPOTYKAMY PODCZAS OOBE, JEST NAM YCZLIWA CZY NIEPRZYCHYLNA?

Na to pytanie trudno jest udzieli wyczerpujcej odpowiedzi. Czsto zdarza si, e podczas podróy poza ciaem spotykamy jak istot energetyczn, któr uwaamy za przychylnie bd wrogo do nas nastawion. Tymczasem jest to projekcja naszej wiadomoci, gdy naprawd mamy do czynienia z czyst energi, nie kierujc uwagi pod niczyim adresem. Identyczny przypadek zachodzi wówczas, gdy uderzajca o brzeg fala sprawia na nas przeraajce wraenie. Natomiast owa wzburzona fala nic nie wie o naszym istnieniu i nie zwraca na nas najmniejszej uwagi. A wic to tylko nasz strach przed nieznan potg czyni j w naszych oczach gron i niebezpieczn. Takich sytuacji jak opisane powyej mona unikn jeli wiadomie ograniczy si swoj „energi wejciow" i wykorzysta wycznie te czstotliwoci, które pozwol nam nawiza kontakt z innymi energiami. Gdyby pojawiy si jakie kopoty, najlepiej bdzie odsun je od siebie, a w najgorszym wypadku wróci do ciaa fizycznego. Inaczej mówic: kiedy spotkasz jakie istoty, pozdrów je i spróbuj si z nimi jako porozumie.

PYTANIE: CZY BDC W STANIE OOBE MONA PORUSZA SI W CZASIE?

Oczywicie. Prawdziwe OOBE jest stanem wiadomoci nie zwizanym z czasoprzestrzeni. Jednake poruszanie si w czasie z wielu powodów nie jest takie proste, jak mogoby si wydawa. Najwaniejsze, aby uy waciwego „identu" pozwalajcego wróci do miejsca, z którego si wyruszyo. Taki ident musi zawiera dokadne okrelenie zarówno miejsca, jak i czasu. Zanim zabierzesz si do duszych podróy w czasie, powicz te krótsze.

PYTANIE: JAK MAM „POSTA" PODCZAS OOBE?

Wyobra sobie swoje niefizyczne ciao jako bezksztatn, galaretowat substancj. Ciao energetyczne zachowujc „pami" ciaa fizycznego, przybiera niemal tak sam posta jak ono, ale im bardziej jest oddalone od ciaa fizycznego, tym mniej o nim „pamita". To samo dotyczy oddalenia w czasie. Jeli pozostawi mu si zupen swobod dziaania, moe sta si kul, z, chmurk lub po prostu kropelk. Zmiana formy nastpuje zaraz po oddzieleniu si od drugiego ciaa, wówczas gdy stajesz si rozrzedzon energi. Jeli zechcesz, moe „wyrosn" ci rka lub rami.

PYTANIE: CO MOE PAN POWIEDZIE O REINKARNACJI? CZY POSZCZEGÓLNE WCIELENIA NASTPUJ PO SOBIE W CZASIE, CZY TE ODBYWAJ SI RÓWNOCZENIE?

Przede wszystkim naley powiedzie, e nie w nastpstwie czasowym. Nie jest wykluczone, e rzeczywicie odbywaj si w tym samym czasie. Wszystko zaley od tego, kto jest „obserwatorem".

PYTANIE: DLACZEGO NAPISA PAN, E WYSZYM ISTOTOM POTRZEBNA JEST TECHNOLOGIA?

Nie jest im potrzebna, ale wydaje si, e ukazanie ich uzdolnie i dziaalnoci w tym wanie kontekcie to jedyny sposób na to, aby wspóczesny czowiek, zdominowany przez lew pókul mózgow móg zrozumie, czym si te istoty zajmuj. Owa „technologia" jest dla nich tak samo naturalna jak dla nas system autonomiczny. Nie mylimy przecie o przewodzie pokarmowym, ukadzie krenia czy te naszych pucach jak o technologii. Po prostu posugujemy si nimi, nie uwiadamiajc sobie ich istnienia, cho w dzisiejszych czasach duo wiemy o ich funkcjonowaniu. Analogicznie wyglda technologia wyszych istot, z t rónic, e posuguj si ni w sposób wiadomy i reguluj jej dziaanie.

PYTANIE: CZY NASZA TECHNOLOGIA JEST REZULTATEM KOMUNIKOWANIA SI Z WYSZYMI ISTOTAMI?

Studia nad czoowymi postaciami i waniejszymi wydarzeniami historycznymi prowadzone pod tym ktem i alternatywne w stosunku do naszego wspóczesnego systemu wierze, potwierdzaj to przypuszczenie.

PYTANIE: CZY SPOYWANIE PEWNYCH POKARMÓW, PICIE KAWY, PALENIE ETC. PRZYPIESZAJ LUB HAMUJ POWSTAWANIE STANÓW OOBE?

Nie ma adnej zalenoci midzy wymienionymi przez pana czynnikami, a powstawaniem OOBE. Mówi to wycznie na podstawie dowiadcze naszych eksperymentatorów z laboratorium i osób uczestniczcych w prowadzonych przez nas kursach. Natomiast nic mi nie wiadomo o innych powaniejszych badaniach nad eksterioryzacj. Jednak najlepiej zachowa we wszystkim umiar.

PYTANIE: CZY MÓGBY PAN POWIEDZIE CZYM JEST DOBRO I ZO?

Dobro i zo istniej wycznie w umyle obserwatora. S wynikiem jego ignorancji i braku zrozumienia oraz widzenia rzeczy w niewaciwym wietle.

PYTANIE: CZY JEDNA OSOBA MOE PROWADZI W TYM SAMYM CZASIE DWA YCIA?

Pytalimy o to naszych niefizycznych przyjació. Odpowiedzieli, e takie przypadki s nie tylko moliwe, ale zdarzaj si czsto. Nie wiemy dlaczego tak si dzieje. Nie mamy na ten temat adnych informacji, jedynie mnie podano miejsce mojego „drugiego ycia" oraz imi, które tam nosz - ale nie miaem czasu, czy te raczej odwagi, by to sprawdzi.

PYTANIE: CZY NA SKUTEK OOBE ZMIENIY SI PASKIE POGLDY RELIGIJNE?

Tak.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marilyn Monroe zwykła mawiać w ten sposĆ³b, MAGISTER, Semestr I, Antropologia kulturowa
Zasłyszana Historia - R. Monroe
Hemi sync, Monroe Robert
monroe3
Monroe Spykman Cohen
Monroe, Robert A Ɯber die Schwelle des Irdischen hinaus
Monroe Lucy Grecki magnat
Monroe Lucy Światowe Życie 364 Wieczorna sonata
ZnajdÅŗ mnie Monroe J S
Marilyn Monroe Biografia
Monroe Mary Alice Klub ksiazki
MOB BOSS 3 LOVE AND RETRIBUTION Mallory Monroe epub
Andy Warhol, Portret Marlin Monroe
Monroe [trylogia I] PodrĆ³Å¼e poza ciałem doc
URYWEK MONROE
OSTATNI WYWIAD Z MARILYN MONROE

więcej podobnych podstron