3 Barcelona
Na pe艂nym morzu w pobli偶u Barcelony, 21 wrze艣nia 1895 roku.
Ruizowie stoj膮 na dziobie „Cabo Roca" i jak we 艣nie widz膮 zbli偶aj膮c膮 si臋 powoli metropoli臋 katalo艅sk膮 - tysi膮ce jej dom贸w u st贸p cytadeli Montjuich. Forteca, osadzona solidnie na stromym wzg贸rzu, wydaje si臋 zagra偶a膰 miastu swoj膮 gigantyczn膮 mas膮.
I oto statek przybija do nabrze偶a; spuszczaj膮 trap i rodzina Ruiz贸w stawia pierwsze kroki w tej stolicy, w kt贸rej Pablo pozostanie do roku 1904 i tylko od czasu do czasu b臋dzie wyje偶d偶a艂 na d艂u偶ej czy kr贸cej. 脫w pobyt w Katalonii wywrze na niego znaczny wp艂yw, kt贸rego 艣lady b臋dzie mo偶na odnajdowa膰 przez ca艂膮 reszt臋 jego 偶ycia.
Barcelona jest w tym czasie t臋tni膮c膮 偶yciem metropoli膮. Z jej sze艣ciuset tysi臋cy mieszka艅c贸w, st艂oczonych dawniej w zagmatwanej pl膮taninie uliczek starego miasta, cz臋艣膰 wyemigrowa艂a ju偶 poza mury obronne. W艂a艣nie wytycza si臋 szerokie, proste aleje na miar臋 nowoczesnego miasta, jakim szybko si臋 staje. Wok贸艂 wielkiego placu de Catalu艅a, kt贸ry ca艂kiem niedawno by艂 szczerym polem i miejscem piknik贸w, buduje si臋 du偶e domy, naje偶one jeszcze rusztowaniami.
Szybki rozkwit zawdzi臋cza Barcelona swojemu portowi, jednemu z najbardziej ruchliwych port贸w Morza 艢r贸dziemnego, szeroko otwartemu na handel z P贸艂noc膮. Rozwija si臋 wielki przemys艂, a fabryki tekstylne, huty, zak艂ady metalurgiczne przyci膮gaj膮 t艂umy robotnik贸w, kt贸rzy si臋
tu zje偶d偶aj膮 ze wszystkich zak膮tk贸w Hiszpanii. Zw艂aszcza z Andaluzji, prze偶ywaj膮cej kryzys gospodarczy.
Katalo艅czycy z nostalgi膮 wspominaj膮 utracon膮 niepodleg艂o艣膰 polityczn膮..."" Czuj膮 si臋 inni ni偶 pozostali mieszka艅cy p贸艂wyspu. Wszak m贸wi膮 odmiennym j臋zykiem, kt贸rego Madryt zabrania u偶ywa膰. Uwa偶aj膮 te偶, 偶e s膮 prze艣ladowani, bo w艂adze cenzuruj膮 w ich prasie wszelkie wzmianki na temat przywr贸cenia autonomii regionu.
W takiej atmosferze w spos贸b naturalny pojawi艂 si臋 ruch intelektualny i artystyczny, kt贸ry odzwierciedla t臋 sytuacj臋. Wyra偶a on mniej czy bardziej sprecyzowane d膮偶enia du偶ej cz臋艣ci 贸wczesnej inteligencji barce-lo艅skiej. W艣r贸d tych d膮偶e艅 na pierwszy plan wysuwa si臋 nieodparte pragnienie nawi膮zywania kontakt贸w z Europ膮 P贸艂nocn膮, co ma u艂atwi膰 wyzwolenie si臋 spod wszechw艂adzy Hiszpanii. Wielu Katalo艅czyk贸w podr贸偶uje do Pary偶a. Niekt贸rzy zostaj膮 tam na sta艂e. W Barcelonie bardziej od impresjonist贸w ceni si臋 takich malarzy jak Eugene Carriere, Odilon Redon, Maurice Denis czy Puvis de Chavannes. Wielbi si臋 sztuk臋 dekadenck膮 i jej chorobliwy wdzi臋k. Modne dziewczyny s膮 blade i przybieraj膮 omdlewaj膮ce pozy. Podziwia si臋 Art Nouveau, styl nouille i dekoracje prze艂adowane irysami czy tuberozami. Zyskuje uznanie Czech Alfons Mucha, podobaj膮 si臋 jego ilustracje i afisze. Ale wi臋kszy wp艂yw wywieraj膮 tu Niemcy i Anglicy, Jugendstil i prerafaelici, jak Burne-Jones czy Aubrey Beardsley... Katalo艅czycy interesuj膮 si臋 Nietzschem i Wagnerem, a co bardziej zdeterminowani czytaj膮 pisma Bakunina czy Kropotkina. Barcelona w o wiele wi臋kszym stopniu ni偶 jakiekolwiek inne miasto europejskie jest ju偶 w tym czasie - i zostanie na d艂ugo - opanowana przez anarchist贸w: wywo艂uj膮 zamieszki i dokonuj膮 krwawych zamach贸w bombowych, jak cho膰by ten na teatr Liceo.
W licznych kawiarniach starej Barcelony, w k艂臋bach dymu z fajek i cygar, przesiaduj膮 t艂umnie, rozgrzewaj膮c si臋 kuflami piwa, m艂odzi ludzie. S膮 brodaci, nosz膮 szerokie fantazyjne krawaty, szerokoskrzyd艂e czarne kapelusze filcowe i gromkim g艂osem zmieniaj膮 艣wiat czy raczej Kataloni臋, wspominaj膮c jej Kenaixanca.
W nami臋tnych dyskusjach o sztuce czy literaturze, w ka偶dym zdaniu, jakie pada z ich ust, roi si臋 od modnych w贸wczas ,,-izm贸w": symbo-
* Katalonia w 1641 roku oderwa艂a si臋 od Korony Hiszpa艅skie), ale tylko na kilka lat. P贸藕niej jeszcze parokrotnie podejmowa艂a pr贸by secesji, m.in. w 1840 i 1931 roku (przyp. red.).
r贸wnie偶 jego fanfaronady, z kt贸rych, jak si臋 zdaje, pierwszy si臋 艣mieje - wszystko to sprawia, 偶e ci starsi od niego m艂odzi ludzie go akceptuj膮. Co wi臋cej, darz膮 sympati膮. I w pewnej chwili jego wybitne uzdolnienia wynios膮 go do rangi je偶eli nie ich przyw贸dcy, to przynajmniej przewodnika. Pierwszym, kt贸ry ulega czarowi Picassa, jest jego kolega Manuel Pallares, poznany na wyk艂adzie „anatomii malarskiej i perspektywy". Ten dziewi臋tnastoletni — czyli pi臋膰 lat starszy od Pabla - ch艂opak, rodem z kres贸w Aragonii, od pocz膮tku g艂臋boko go podziwia. Poniewa偶 Manuel mieszka w Barcelonie sam, Pablo nak艂ania rodzic贸w, 偶eby go zapraszali do domu na niedziele. Ruizowie obawiaj膮 si臋 jednak, 偶e ten du偶o starszy od ma艂ego Pabla kolega mo偶e mie膰 na niego zgubny wp艂yw. Aby wi臋c prze艂ama膰 ich wahania, nasz Pablo ucieknie si臋 do drobnego, wyj膮tkowo przemy艣lnego szanta偶u, jako 偶e w dziedzinie manipulacji jest przedwcze艣nie rozwini臋ty:
- Jak zaprosicie Manuela - m贸wi z u艣miechem - b臋dziecie przynajmniej mieli pewno艣膰, 偶e zostan臋 w domu...
Kiedy Don Jose i Dona Maria, kt贸rzy oczywi艣cie ulegli, po raz pierwszy goszcz膮 przyjaciela syna, natychmiast si臋 uspokajaj膮: wygl膮da na powa偶nego ch艂opca. Jego nieskazitelne maniery i str贸j przywodz膮 na my艣l raczej studenta prawa ni偶 jakiego艣 pacykarza z fajk膮, jednego z tych, kt贸rzy sw膮 ha艂a艣liw膮 obecno艣ci膮 zape艂niaj膮 bary starego miasta. Niew膮tpliwie b臋dzie dla Pabla jak starszy brat...
Gdyby jednak jakim艣 niespodziewanym trafem poczciwa Dona Maria zapu艣ci艂a si臋 dzie艅 wcze艣niej do Barrio Chino, chi艅skiej dzielnicy, jednej z najbardziej zakazanych w portach Europy — w kt贸rej jednak nikt nigdy nie widzia艂 ani jednego Chi艅czyka — oniemia艂aby ze zgrozy, widz膮c taki spektakl: w brudnym, obskurnym zau艂ku Manuel, 贸w dobrze u艂o偶ony m艂ody cz艂owiek, wprowadza ma艂ego Pabla do jednego z dom贸w publicznych, niedost臋pnych co prawda dla szerokiej klienteli, ale s艂yn膮cych ze specjalnej go艣cinno艣ci w艣r贸d tych, co chc膮 je odwiedza膰...
Ca艂e szcz臋艣cie, do tego wielce niepo偶膮danego spotkania nigdy nie dosz艂o. Pallares, jak si臋 domy艣lamy, nie mia艂 wi臋kszych trudno艣ci z na- 艣 m贸wieniem m艂odszego kolegi, by mu towarzyszy艂. Mo偶na tylko podziwia膰 jego hojno艣膰, bo sam pokrywa koszty tych erotycznych wypraw, gdy偶 Pablo dostaje bardzo ma艂e kieszonkowe od rodzic贸w. On te偶 sprawia, za pomoc膮 banknot贸w, 偶e przymykaj膮 oczy na wiek dzieciaka. Po latach Picasso potwierdzi, i偶 bardzo wcze艣nie prze偶y艂 pierwsze do艣wiadczenia seksualne: „Tak — powie, u艣miechaj膮c si臋 z b艂yskiem w oku — by艂em jeszcze ca艂kiem ma艂y... - i pokazuje r臋k膮 wzrost ch艂opczyka. — Oczywi-
艣cie, 偶e nie czeka艂em z rozpocz臋ciem na rozs膮dny wiek, 偶eby zacz膮膰. Zreszt膮, gdybym mia艂 doczeka膰 tego wieku, to mo偶e rozs膮dek nie pozwoli艂by tego zacz膮膰!" — dorzuca ze 艣miechem.
Przez ca艂e lata Pablo b臋dzie gorliwym klientem tych specjalnych dom贸w, kt贸re odkry艂 przed nim Pallares. Nie tylko w Barcelonie, ale te偶 mi臋dzy innymi w Pary偶u, g艂贸wnie przed pierwsz膮 wojn膮 艣wiatow膮. M贸wi si臋 nawet, 偶e w pewnym momencie zadomowi艂 si臋 w takim domu na wiele tygodni. Wkr贸tce 艣ciany pokoju, kt贸ry tam zajmowa艂, zacz臋艂y si臋 pokrywa膰 freskami w jego wykonaniu. Jaka szkoda, 偶e nie odnaleziono 偶adnego 艣ladu tych dzie艂; mog艂yby do艂膮czy膰 do panteonu malarstwa erotycznego, do dobrze znanych turystom dzie艂 z lupanar贸w w Pompejach...
Tym, co dobrze znaj膮 Picassa, wydaje si臋, 偶e posiada艂 on ciekaw膮 w艂a艣ciwo艣膰 psychofizjologiczn膮: jego aktywno艣膰 seksualna sz艂a w parze z p艂odno艣ci膮 tw贸rcz膮. Kiedy spada艂a, tw贸rczo艣膰 artystyczna te偶 jakby ulega艂a przyhamowaniu. I na odwr贸t, kiedy ta aktywno艣膰 si臋 wzmaga艂a, nast臋powa艂a eksplozja produkcji artystycznej.
St膮d znaczenie burdelu w 偶yciu i w sztuce Picassa. W 贸wczesnej cywilizacji hiszpa艅skiej przybytek ten nabiera艂 szczeg贸lnego znaczenia: w 偶adnym kraju europejskim, nawet 艣r贸dziemnomorskim, nie by艂 instytucj膮 tak powszechn膮, by nie rzec szacown膮, i tak doskonale zintegrowan膮 ze spo艂ecze艅stwem, w kt贸rym pe艂ni艂 rol臋 stabilizatora. Pablo pod tym wzgl臋dem, tak zreszt膮 jak jego ojciec, zachowuje si臋 jak prawdziwy Hiszpan. Ale dla niego — rzecz szczeg贸lna — dom publiczny wraz z jego pen-sjonariuszkami, jak r贸wnie偶 uliczne dziewczyny b臋d膮, na r贸wni z tauro-machi膮, sta艂ym tematem jego artystycznej inspiracji. I to przez ca艂e 偶ycie a偶 do p贸藕nej staro艣ci. Panny z Awinionu s膮 najs艂ynniejszym z jego licznych dzie艂 po艣wi臋conych w艂a艣nie burdelowi.
Pablo nie zadowala si臋 jednak tymi 艂atwymi zdobyczami i za po艣rednictwem jednego z przyjaci贸艂 Pallaresa znajduje sobie prawdziw膮 kochank臋: jest to Rosita del Oro, czaruj膮ca wolty偶erka z cyrku, posta膰 z afisza licznych lokalnych spektakli. B臋dzie do niej chodzi艂 pi臋膰 czy sze艣膰 lat. -Wyj膮tkowo skuteczna musia艂a by膰 jego si艂a perswazji i magia spojrzenia, skoro ta miejscowa gwiazda, nie zwa偶aj膮c na to, 偶e mo偶e narazi膰 si臋 na 艣mieszno艣膰, zgodzi艂a si臋, by taki dzieciak by艂 jej oficjalnym kochankiem.
Aby jednak dowiedzie膰 si臋, jaki by艂 Pablo w latach 1895-1896, pos艂uchajmy jego przyjaciela Pallaresa:
„Pablo by艂 obdarzony siln膮 osobowo艣ci膮. By艂 sympatycznym ch艂opcem, mia艂 wyra藕n膮 przewag臋 nad innymi uczniami, starszymi przecie偶
o pi臋膰 czy sze艣膰 lat. Zadziwia艂a nas jego zr臋czno艣膰, szybko艣膰 jego r臋ki; wszystko pojmowa艂 w lot. Nie bardzo interesowa艂o go to, co m贸wili profesorowie, zdawa艂 si臋 ich ignorowa膰. Picasso nie posiada艂 kultury artystycznej, ale wykazywa艂 niesamowit膮 ciekawo艣膰; na ulicy, w kawiarni bardzo szybko dostrzega艂 wszystko i potrafi艂 zapami臋ta膰 to na wiele miesi臋cy...
Czasem bywa艂 niezwykle o偶ywiony. Czasem milcza艂 godzinami, nie wypowiadaj膮c ani s艂owa. Nigdy nie by艂 przesadnie wybuchowy. Cz臋sto si臋 z艂o艣ci艂, ale szybko si臋 uspokaja艂. 艢wiadom,' 偶e ma nad nami pewn膮 przewag臋, nie okazywa艂 tego. Chwilami popada艂 nagle w melancholi臋, jakby my艣la艂 o jakich艣 smutnych sprawach, twarz mu pos臋pnia艂a, spojrzenie stawa艂o si臋 ponure...
Gdy mia艂 pi臋tna艣cie lat, jego charakter, zachowanie odbiega艂y od zachowa艅 ch艂opc贸w w jego wieku. By艂 bardzo dojrza艂y..."
Mimo tej przedwczesnej dojrza艂o艣ci zmusza si臋, co prawda z trudem, by chodzi膰 na wyk艂ady, na kt贸re jest zapisany. Nie tylko po to, 偶eby zrobi膰 przyjemno艣膰 ojcu. Zdaje sobie spraw臋, 偶e nauczanie, cho膰by nawet czysto akademickie, na pewno mu si臋 przyda.
A poza tym jest bardziej prozaiczny pow贸d, by ucz臋szcza膰 do Szko艂y Sztuk Pi臋knych: w ka偶dej chwili ma tam do dyspozycji 偶ywego modela. Bo przy jego zapale do pracy ci膮gle mu ich za ma艂o. Tote偶 kiedy nie ma pod r臋k膮 偶adnego modela, bez wahania siada przed lustrem i maluje sw贸j autoportret. Przybiera coraz to inny wyraz twarzy, zmienia uczesanie, a nawet zak艂ada peruk臋 szlachcica z XVIII wieku.
Don Jose, coraz bardziej przekonany o talencie syna, wynajmuje mu w pobli偶u pracowni臋, na ca艂le de la Pl膮ta 4, ale Pablo szybko si臋 orientuje, 偶e jest to zatruty prezent. Bo Don Jose stale wynajduje jakie艣 drobne preteksty, by przyj艣膰 do pracowni i udziela膰 mu rad, o kt贸re Pablo wcale nie prosi. Wobec tego Pablo znajdzie sobie inny lokal, o wiele dalej od ojcowskiego domu.
Byliby艣my jednak w b艂臋dzie, dopatruj膮c si臋 w tym okresie jakich艣 oznak rozd藕wi臋ku mi臋dzy ojcem a synem. Najlepszy dow贸d: Pablo skrupulatnie s艂ucha rad Don Josego dotycz膮cych swojej kariery:
— Powiniene艣 si臋 zaj膮膰 sztuk膮 sakraln膮 — sugeruje mu ojciec. I zaczyna wyja艣nia膰, 偶e tematyka religijna jest modna, 偶e jej powaga b臋dzie kompensowa膰 t臋 niew膮tpliw膮 przeszkod臋, jak膮 stanowi jego m艂ody wiek... i jaki dumny b臋dzie nabo偶ny stryj Salvador, kiedy si臋 dowie, 偶e Pablo po艣wi臋ca si臋 tego rodzaju tematyce! Mo偶e te偶 otrzyma nagrod臋 na Wystawie Sztuk Pi臋knych, kt贸ra ma si臋 odby膰 w Barcelonie w roku 1896.
A mo偶e, kto wie, mo偶e jego obrazy znajd膮 kupca? M贸g艂by te偶 otrzyma膰 zam贸wienia od jakich艣 instytucji ko艣cielnych.
Wprawdzie Pablo nie jest wtedy zagorza艂ym katolikiem, ale daleko mu jeszcze do ateizmu, z kt贸rym zacznie si臋 dumnie obnosi膰 za kilka lat. Uwa偶a, 偶e pomys艂 ojca jest 艣wietny. Tak si臋 szcz臋艣liwie sk艂ada, 偶e jeden z koleg贸w Don Josego, profesor Szko艂y Sztuk Pi臋knych, r贸wnie偶 Andalu-zyjczyk, Garn臋艂o Alda, jest specjalist膮 od sztuki sakralnej. Posiada on na Pla偶a Universidad obszern膮 pracowni臋, bogato wyposa偶on膮 w elementy wystroju ko艣cio艂贸w, przedmioty kultu i szaty liturgiczne: fragmenty krucht ko艣cielnych, o艂tarzy, 艣wieczniki, lichtarze, sutanny, ornaty, monstrancje, krucyfiksy... Na pro艣b臋 Don Josego, Garn臋艂o ch臋tnie przyjmuje do swojej pracowni jego syna. Pablo wsp贸lnie z ojcem decyduje, 偶e zadebiutuje Pierwsz膮 Komuni膮, kt贸r膮 malowa艂 na pocz膮tku niniejszej ksi膮偶ki. Obraz co prawda nie otrzyma 偶adnej nagrody i nie uda si臋 go sprzeda膰, ale praca nad nim nie p贸jdzie na marne. Zwiedzaj膮cy wystaw臋 w 1896 roku mog膮 oceni膰 malarskie uzdolnienia ch艂opca. Na rezultat nie trzeba d艂ugo czeka膰: pewien klasztor w Barcelonie zamawia u niego pierwsze obrazy. Niestety, nigdy nie b臋dzie mo偶na ich obejrze膰, poniewa偶 w 1909 roku podczas Semana tragica, tragicznego tygodnia, kiedy to wybuch艂y gwa艂towne antyklerykalne zamieszki, kilkadziesi膮t obiekt贸w religijnych zosta艂o doszcz臋tnie spalonych. Picasso zwierzy si臋 Apollinaire'owi, jak bardzo przej膮艂 si臋 losem swoich dzie艂, kiedy si臋 o tym dowiedzia艂.
Tak wi臋c - pikantny szczeg贸艂 — pierwszymi osobami, kt贸re na tyle doceni艂y talent Picassa, 偶e zakupi艂y jego obrazy, by艂y mniszki.
B艂臋dem by艂oby wyobra偶a膰 sobie, 偶e Pierwsza Komunia i obrazy zam贸wione przez klasztor stanowi膮 w tym czasie jedynie wy艂om w zupe艂nie innej tematyce. Absolutnie nie! Pablo oddaje si臋 religijnemu malarstwu przez ca艂y pierwszy rok pobytu w Barcelonie: wystarczy rzuci膰 okiem na rysunki z lat 1895-1896. Wida膰 tu mn贸stwo scen z 偶ycia Jezusa, sceny Zwiastowania, Wieczerz臋 w Emaus, Ostatni膮 Wieczerz臋, Pojmanie, Ukrzy偶owanie, Z艂o偶enie do Grobu, Zmartwychwstanie... jak te偶 liczne wizerunki 艣wi臋tych, pocz膮wszy od Sebastiana czy Piotra po Antoniego Padewskiego.
I chocia偶 p贸藕niej Picasso b臋dzie szydzi艂 z religii, to na zawsze zachowa katolick膮 wyobra藕ni臋. Przesz艂o trzydzie艣ci lat po Pierwszej Komunii w jednym z jego szkicownik贸w pojawia si臋 na przyk艂ad Chrystus, kt贸ry zst臋puje z krzy偶a, by ratowa膰 poturbowanego toreadora, czy Jac膮ueline Picasso jako Matka Boska Bolesna, z piersi膮 przeszyt膮 siedmioma mieczami bole艣ci.
W tym akademickim stylu, kt贸ry chce mu narzuci膰 ojciec, jest oczywi艣cie miejsce na inn膮 tematyk臋 ni偶 religia. Przyk艂adem mo偶e by膰 mi臋dzy innymi Wizyta u chorej, wielkie p艂贸tno o wymiarach 197 na 249 centymetr贸w. Nie ma co oszcz臋dza膰 na wielko艣ci, je艣li inwestycja ma szans臋 przynie艣膰 doch贸d. Widzimy tu lekarza, kt贸ry z powag膮 na twarzy bada puls le偶膮cej w 艂贸偶ku pacjentki, najwyra藕niej ci臋偶ko chorej. Zakonnica podaje jej kubek z zi贸艂kami, a na lewej r臋ce trzyma dziecko nieszcz臋snej. Scena niczym z Di-ckensa. Takie wyciskaj膮ce 艂zy tematy s膮 w贸wczas w modzie. Ale Don Jose, chc膮c nada膰 dzie艂u wyd藕wi臋k filozoficzny, zatytu艂uje je pompatycznie Wiedza i Mi艂osierdzie. Sam pozuje do postaci lekarza, kt贸ry ma uosabia膰 wiedz臋. A spoczywaj膮ca w 艂贸偶ku chora zar贸wno Pablowi, jak i ojcu, mimo dziel膮cej ich r贸偶nicy wieku, nieodparcie przywodzi na my艣l ma艂膮 Conchit臋, kt贸ra ich opu艣ci艂a, a kt贸rej wspomnienie wci膮偶 ich prze艣laduje...
Z tej to racji obraz mia艂 wtedy dla Pabla du偶e znaczenie. Ale jak膮 wag臋 p贸藕niej b臋dzie przywi膮zywa艂 do niego i do innych obraz贸w o tej samej inspiracji? Czy 偶a艂uje, 偶e je namalowa艂? - pyta艂 go o to przyjaciel Pierre Daix.
ii
- Ani troch臋 - odpowiada do艣膰 ostro. — Wiesz, dla mnie to by艂o bar
dzo wa偶ne. i
Rzeczywi艣cie by艂o wa偶ne, i to z wielu powod贸w. Bo dzi臋ki tym obrazom sta艂 si臋 znany i zacz膮艂 wreszcie sprzedawa膰. Odt膮d ju偶 wie, 偶e b臋dzie m贸g艂 偶y膰 z malarstwa, cho膰 przyk艂ad ojca, zajmuj膮cego si臋 tylko nauczaniem, m贸g艂by go zniech臋ci膰: Pablo Picasso, nauczyciel rysunku! A偶 si臋 wstrz膮sa ze wstr臋tu.
I tak oto dzi臋ki takim obrazom ju偶 jest malarzem. Istotnie, Wiedza i
Mi艂osierdzie otrzymuje wyr贸偶nienie na Krajowej Wystawie Sztuk Pi臋knych w Madrycie (1897), a w Maladze z艂oty medal.
Picasso zaistnia艂.
Barcelona, 12 czerwca 1897 roku, dziesi膮ta wiecz贸r, calle de Monte-si贸n. Na rogu ciemnego pasa偶u stoi neogotycki budynek, rozja艣niony na dole obszernymi arkadami. Ha艂a艣liwy t艂um m艂odych ludzi, blokuj膮cych bez艂adn膮 mas膮 w膮sk膮 uliczk臋, usi艂uje dosta膰 si臋 do 艣rodka po艣r贸d krzyk贸w i 艣miech贸w. Bo tego wieczoru odbywa si臋 otwarcie nowego kabaretu. Wewn膮trz — dziwny wystr贸j, maj膮cy w sobie co艣 z monachijskiej piwiarni i jednocze艣nie co艣 z Chat Noir, s艂ynnej paryskiej cafe-concert. Szyld f贸kalu Els Quatre Gats (Cztery koty) to niew膮tpliwie uk艂on w stron臋 kabaretu z Montmartr€'u, ale r贸wnie偶 aluzja do katalo艅skiego idiomu
Nomes son 膮uatre gats, co znaczy „Jest nas garstka", bo przyjaciele gospodarza byli z pocz膮tku bardzo sceptycznie nastawieni co do szans powodzenia ca艂ego przedsi臋wzi臋cia.
Ju偶 przy wej艣ciu wzrok przyci膮ga olbrzymi fresk, przedstawiaj膮cy dw贸ch brodaczy w strojach cyklist贸w, siedz膮cych na tandemie. S膮 to ni mniej, ni wi臋cej, tylko w艂a艣ciciel kabaretu, Pere Romeu, kt贸ry przedtem pracowa艂 w Chat Noir w Pary偶u, i Ram贸n Casas, malarz, autor tej zdumiewaj膮cej kompozycji. 艢ciany g艂贸wnej sali wy艂o偶ono do po艂owy fajansowymi kafelkami. Wystroju lokalu, kt贸ry, stanie si臋 g艂贸wnym miejscem spotka艅 katalo艅skiej awangardy literackiej i artystycznej, dope艂niaj膮 odkryte belki, imponuj膮cy 偶yrandol z kutego 偶elaza i ciemne d臋bowe meble, troch臋 ci臋偶kawe.
Pablo nie bierze udzia艂u w otwarciu kabaretu. Ale nadrobi to... Chwilowo jest z rodzin膮 na wakacjach w Maladze. Tego gor膮cego lata 1897 roku prawie co wiecz贸r, kiedy upa艂 nieco s艂abnie, w臋druje wzd艂u偶 pla偶y Paseo de la Caleta w cieniu dw贸ch rz臋d贸w wielkich palm, kt贸re tworz膮 nad nim jakby ochronn膮 kopu艂臋. Nie jest sam: obok, uczepiona jego ramienia, idzie 艣liczna kuzynka Carmen Blasco. Po tej pokrytej mozaik膮 promenadzie, t艂umnie ucz臋szczanej przez malagijczyk贸w, spaceruje mn贸stwo par. Wi臋kszo艣膰 z nich przychodzi tu nie bez powodu - to przyszli narzeczem. Taki jest odwieczny zwyczaj w tym kraju: m艂ody cz艂owiek mo偶e si臋 o艣wiadczy膰 dopiero po d艂ugim okresie zalot贸w...
Ma艂a prowincjuszka pr臋dko ulega urokowi m艂odego cz艂owieka, kt贸ry dopiero co zdoby艂 opini臋 prawdziwego artysty. W dodatku podarowa艂 jej 艣liczny tamburyn, specjalnie dla niej ozdobiony bukietem r贸偶. Ruizo-wie od razu wyobra偶aj膮 sobie, 偶e ich syn ma zamiar o偶eni膰 si臋 z kuzynk膮 i zamieszka膰 z ni膮... oczywi艣cie w Maladze. Co prawda jego m艂ody wiek - pod koniec pa藕dziernika sko艅czy dopiero szesna艣cie lat - m贸g艂by stanowi膰 przeszkod臋, ale czy偶 ch艂opak nie jest przedwcze艣nie dojrza艂y pod ka偶dym wzgl臋dem? A przede wszystkim jest jedynym m臋skim potomkiem swoich rodzic贸w: je艣li wi臋c chc膮, by nazwisko Ruiz przetrwa艂o, trzeba chwyta膰 okazj臋, kt贸ra by膰 mo偶e nigdy wi臋cej si臋 nie trafi... Co za naiwno艣膰! Mija wrzesie艅, a „narzeczony" si臋 nie o艣wiadcza. C贸偶 bowiem mog艂a znaczy膰 dla Pabla ma艂a nie艣mia艂a prowincjuszka w por贸wnaniu na przyk艂ad z tak膮 Rosit膮 del Oro, kt贸rej bogate do艣wiadczenie z pewno艣ci膮 nie ogranicza艂o si臋 do sztuki je藕dzieckiej?
W istocie bardziej ni偶 wakacyjny flirt interesuje Pabla w艂asna przysz艂o艣膰 jako malarza... Czuje niejasno, 偶e Barcelona na pewno nie jest tym miejscem, gdzie jego talent b臋dzie w pe艂ni rozkwita艂. Mo偶e lepsze
perspektywy stworzy mu pobyt w Madrycie? Tak my艣li zreszt膮 jego ojciec i dalsza rodzina z Salvadorem na czele... Poniewa偶 Don Jose jest ubogim krewnym", wszyscy postanawiaj膮 mu pom贸c: nawet obie ciotki, cho膰 biedne, zdobywaj膮 si臋 na skromny datek, jedn膮 peset臋 miesi臋cznie. Chc膮 wesprze膰 ma艂ego geniusza, kt贸ry przynosi im taki zaszczyt.
Pablo zamierza ucz臋szcza膰 na wyk艂ady w Kr贸lewskiej Akademii San Fernando, najbardziej presti偶owej uczelni Hiszpanii. Ale najpierw musz膮 go tam przyj膮膰! Nie wierzmy jednak zbytnio legendzie rozpowszechnionej przez Sabartesa — i powtarzanej przez wielu biograf贸w - wed艂ug kt贸rej m艂ody cz艂owiek i tym razem zadziwi艂 egzaminator贸w szybko艣ci膮, z jak膮 rzekomo wykona艂 rysunki. Nigdy przecie偶 nie odnaleziono najmniejszego ich 艣ladu. W jury po艣r贸d najbardziej wp艂ywowych cz艂onk贸w zasiada艂 jeden z najlepszych przyjaci贸艂 Don Josego, Mufioz Degrain. Czego chcie膰 wi臋cej? Nie umniejsza to wszak umiej臋tno艣ci kandydata, kt贸re pozwoli艂y mu zda膰 bez trudu wszystkie egzaminy.
W po艂owie pa藕dziernika 1897 Pablo przybywa zatem do Madrytu, gdzie, jak pami臋tamy, zatrzyma艂 si臋 tylko na kilka godzin w roku 1895.
Nie b臋dziemy si臋 rozwodzi膰 nad tym o艣mio- czy dziewi臋ciomiesi臋cznym pobytem, mamy zreszt膮 o nim bardzo ma艂o bli偶szych informacji. M艂ody cz艂owiek szybko zdaje sobie spraw臋, 偶e niewiele mo偶e si臋 nauczy膰 na tej Akademii, bo okazuje si臋 ona r贸wnie konformistyczna jak Llotja w Barcelonie. „Po co ja tam poszed艂em?" - zadaje sobie pytanie. I wkr贸tce przestaje ucz臋szcza膰 na wyk艂ady... Oburzony Mu艅oz Degrain, kt贸ry jest profesorem na Akademii, zawiadamia Don Josego. Nie bardzo wiadomo, w jaki spos贸b dowiaduje si臋 o tym r贸wnie偶 stryj Salvador. Z偶yma si臋 z gniewu: ten bratanek, co mia艂 by膰 chlub膮 rodziny, zachowuje si臋 jak nicpo艅 i tak si臋 odp艂aca za wszystkie po艣wi臋cenia! Salvador natychmiast przestaje 艂o偶y膰 na jego utrzymanie, a w 艣lad za nim inni cz艂onko-. wie rodziny. Wszelkie wydatki b臋dzie teraz pokrywa艂 wy艂膮cznie Don Jose. Pablo nigdy mu tego nie zapomni: „M贸j ojciec — m贸wi艂 — cho膰 biedny, w dalszym ci膮gu przysy艂a艂 mi tyle, ile m贸g艂".
W Madrycie Pablo ma na pewno nie tylko k艂opoty finansowe. Czuje si臋 moralnie zniewolony. Nikt nie oczekuje bowiem, 偶eby rysowa艂 czy malowa艂 zgodnie z w艂asnymi upodobaniami. Wymaga si臋 od niego, 偶eby robi艂 karier臋; po to go tam wys艂ano. A poniewa偶 Pablo nie ucz臋szcza na Akademi臋, ma wra偶enie, jakby krad艂 pieni膮dze, kt贸re mu daje rodzina.
Cz€je si臋 z tym nieswojo, wi臋c co chwila si臋 przeprowadza z jednej mansardy do drugiej czy do jakiego艣 obskurnego pensjonatu. Prowadzi
to cyga艅skie 偶ycie w towarzystwie zaprzyja藕nionego Argenty艅czyka, Ber-nareggiego; siedzi z nim na rusztowaniach w Prado i kopiuje olbrzymie obrazy Goi albo je藕dzi do Toledo podziwia膰 p艂贸tna el Greca, 艣wie偶o wydobyte z zapomnienia...
Jedno jest pewne: ten szesnastoletni ch艂opak surowo ocenia swoich profesor贸w, zar贸wno Mufioza Degraina, jak i Moreno Carbonera. Uwa偶a, 偶e - cho膰 s膮 przyjaci贸艂mi jego ojca - ich spos贸b nauczania jest z艂y. Zreszt膮 i Don Josemu nie szcz臋dzi krytyk. „Gdybym mia艂 syna, kt贸ry by chcia艂 zosta膰 malarzem - m贸wi Pablo - ani chwili nie trzyma艂bym go w Hiszpanii". Wybra艂by dla niego Monachium, gdzie, jak twierdzi, pracuje si臋 „powa偶nie", lub Pary偶, gdzie chcia艂by mieszka膰...
Jego bunt czasami przejawia si臋 w zabawny spos贸b: kiedy Carbone-
ro zabiera swoich uczni贸w do Toledo, 偶eby kopiowali Pogrzeb hrabiego
Orgaza, Pablo maluje postaciom z obrazu g艂owy swoich profesor贸w, po
czynaj膮c od wzmiankowanego Carbonera. i
Ten 偶art bynajmniej si臋 profesorowi nie spodoba...
Porzuciwszy wyk艂ady, Pablo k艂adzie si臋 zazwyczaj bardzo p贸藕no i wstaje na og贸艂 w po艂owie dnia. Nie chodzi ju偶 do Kr贸lewskiej Akademii, natomiast bardzo gorliwie ucz臋szcza na seanse w Circulo de Bellas Artes, gdzie pozuj膮 nagie modelki. Czy w ten spos贸b pr贸buje ukoi膰 niezaspokojon膮 zmys艂owo艣膰, kt贸rej nie mo偶e zadowoli膰 bardziej bezpo艣rednio? Niewykluczone, bo 艣rodki finansowe, jakimi dysponuje, nie pozwalaj膮 mu przekracza膰 progu tych go艣cinnych dom贸w, od kt贸rych roi si臋 w stolicy. I nie ma ju偶 hojnych przyjaci贸艂, tak jak w Barcelonie, kt贸rzy by umieli elegancko rozwi膮za膰 te problemy...
Poza tym nastroje w Madrycie nie s膮 weso艂e: Hiszpanie przegrali ju偶 w艂a艣ciwie wojn臋 ze Stanami Zjednoczonymi o swoj膮 koloni臋, Kub臋, gdzie dosz艂o do bunt贸w. Przez stolic臋 przewija si臋 t艂um um臋czonych 偶o艂nierzy, g艂臋boko upokorzonych t膮 kl臋sk膮19.
Pablo szybko zaczyna t臋skni膰 do Barcelony. Przestaje malowa膰 - materia艂y s膮 zbyt drogie. Rysuje jednak, ale o wiele mniej ni偶 w Katalonii. Jaka jest tematyka tych rysunk贸w? S膮 to g艂贸wnie z werw膮 uj臋te plenerowe sceny rodzajowe, motywy ludowe... Jego obrazy niezbyt si臋 podobaj膮 mistrzom, kiedy czasami im je pokazuje. Na jeden z nich, przedstawiaj膮cy
19 22 grudnia 1898 roku w Pary偶u zosta艂 podpisany traktat, kt贸ry przyzna艂 wyspie niepodleg艂o艣膰.
ogr贸d Retiro, Munoz Degrain spogl膮da pogardliwie, twierdz膮c, 偶e przypomina... jajko w koszulce.
Na domiar z艂ego pod koniec wiosny cia艂o Pabla pokrywa si臋 czerwonawymi plamami. Wygl膮da okropnie. Wbrew temu, co sugeruj膮 niekt贸rzy biografowie20, nie s膮 to wcale objawy syfilisu, kt贸ry szaleje w belle epoque. To po prostu szkarlatyna... m艂ody cz艂owiek z艂apa艂 j膮 os艂abiony wskutek prowadzonego od kilku miesi臋cy cyga艅skiego trybu 偶ycia. Wykonany w tym okresie autoportret ukazuje jego mizern膮 twarz, oczy podkr膮偶one ze zm臋czenia, zgaszone spojrzenie. Pablo wykaza艂 si臋 tu okrutn膮 przenikliwo艣ci膮 wobec siebie samego.
Artysta niczego nie ukrywa.
Ale wiadomo ju偶, 偶e nie zagrzeje miejsca w Madrycie. Ta stolica, kt贸ra jeszcze niedawno jawi艂a mu si臋 jako promienna nadzieja na spe艂nienie, jest ju偶 tylko sm臋tn膮 sceneri膮 ogromnego rozczarowania. Natychmiast po sko艅czonej rekonwalescencji w czerwcu 1898 roku wraca do Barcelony i do rodzinnego domu.
Nie na d艂ugo jednak. Jego przyjaciel Pallares, przej臋ty z艂ym stanem zdrowia Pabla, proponuje, by razem pojechali na wypoczynek do jego rodzic贸w, maj膮cych posiad艂o艣膰 ziemsk膮 w miejscowo艣ci Horta. S膮 szcz臋艣liwi, 偶e mog膮 si臋 w ten spos贸b odwdzi臋czy膰 Ruizom za to, 偶e tak ciep艂o przyj臋li ich syna. Don Jose i jego 偶ona te偶 ciesz膮 si臋 z wyjazdu Pabla, chodz膮 bowiem s艂uchy, 偶e ameryka艅skie pancerniki mog膮 ostrzela膰 Barcelon臋.
Horta, gdzie Pablo sp臋dzi wakacje, le偶y ko艂o Tarragony, w regionie
Terra Alta, oddzielaj膮cym Kataloni臋 od g贸r Aragonii. Swym malowni
czym po艂o偶eniem przypomina miejscowo艣ci, kt贸re spotyka si臋 w Prowan
sji. W pobli偶u wznosi si臋 kilka urwistych, gro藕nych szczyt贸w, tworz膮cych
ciekawy kontrast z p艂askowy偶em, obficie poro艣ni臋tym winoro艣l膮 i drze
wami oliwkowymi. |
M艂ody artysta sp臋dzi tam oko艂o o艣miu miesi臋cy.
Osiem miesi臋cy, kt贸re w jego 偶yciu b臋d膮 si臋 liczy艂y o wiele bardziej, ni偶 mo偶na si臋 by艂o spodziewa膰.
W Horcie21, kt贸r膮 Pallares nazywa „Horta de Ebro", dla odr贸偶nienia od przedmie艣cia Barcelony o tej samej nazwie, Pablo przez jaki艣 czas mieszka w Can Tafetans, wielkiej farmie Pa艂lares贸w, wyposa偶onej mi臋dzy
20 Ananna Stassinopoulos Huffington, Picasso, Stock, 1988.
21 Od roku 1910 nazwa "liejscowo艣ci brzmi Horta de San Juan.
innymi w pras臋 do wyt艂aczania oliwy z oliwek. Ten ch艂opak z miasta uczy si臋 obserwowa膰 偶ycie wiejskie, ale te偶 uczy si臋 je rysowa膰 i malowa膰: przedstawia ch艂op贸w pracuj膮cych przy sianokosach albo w m艂ynie, pastuch贸w, drwali, stare domy po艣r贸d p贸l 艣wietli艣cie 偶贸艂tego zbo偶a. Ukazuje te偶 z czu艂o艣ci膮 zwierz臋ta: barany, owce, kozy i biednego mu艂a o spojrzeniu tak 艂agodnym i tak pe艂nym rezygnacji, 偶e serce si臋 艣ciska.
W Horcie Pablo pr贸buje m贸wi膰 wy艂膮cznie po katalo艅sku (zreszt膮 inaczej si臋 tam nie da). Doda mu to pewno艣ci siebie, kiedy wr贸ci do Barcelony. Odzyskuje zatem wiar臋 w siebie, odzyska r贸wnie偶 zdrowie, kt贸re wystawi艂 na ci臋偶k膮 pr贸b臋 podczas pobytu w Kastylii.
Nied艂ugo po przyje藕dzie Pallares i Pablo, zn臋kani potwornym upa艂em, kt贸ry wprost podpala i wypala stare masywne domy Horty, postanawiaj膮 szuka膰 och艂ody w okolicznych g贸rach. Sp臋dzaj膮 kilka tygodni w Ports del Maestrat, na 艂onie dzikiej przyrody: g臋ste lasy, w膮wozy, lodowate potoki. Docieraj膮 tam po d艂ugim wyczerpuj膮cym marszu. 艢pi膮 w grocie, na pos艂aniu z trawy i gotuj膮 ry偶 na ogniskach. Nie rezygnuj膮 jednak z rysowania i malowania.
Czy to w tych w艂a艣nie miejscach Pablo zdobywa艂 pierwsze kr贸tkie do艣wiadczenia homoseksualne? Tak w ka偶dym razie twierdzi jeden z jego biograf贸w22: ch艂opcom towarzyszy艂 podobno pi臋tnastoletni cyga艅ski malarz, kt贸ry prowadzi艂 mu艂a d藕wigaj膮cego baga偶e. „Gorsz膮ca przyja藕艅", jaka pocz膮tkowo zawi膮za艂a si臋 mi臋dzy nim a Pablem, „niew膮tpliwie" zasz艂a du偶o dalej. Dwaj m艂odzie艅cy u艣wi臋caj膮 sw贸j zwi膮zek rytua艂em, si臋gaj膮cym pomroki dziej贸w: Cygan chwyta n贸偶, z kt贸rym si臋 nie rozstaje, nacina sobie nadgarstek i ka偶e Pablowi zrobi膰 to samo. Potem mieszaj膮 krew na znak dozgonnej wierno艣ci. Ale Cygan zdaje sobie spraw臋, 偶e nie mo偶e liczy膰 na prawdziwe g艂臋bokie porozumienie z ch艂opakiem nienale偶膮cym do jego rasy, i wkr贸tce si臋 usuwa. Kt贸rego艣 ranka Pablo nie znajduje go w grocie obok siebie... pos艂anie z trawy i li艣ci jest puste. Nie mo偶e tego poj膮膰. Bardzo cierpi. Wraca wi臋c z Pallaresem do Horty.
Tak opowiada艂 podobno sam Picasso o tym epizodzie z m艂odo艣ci23. A 偶e Pallares s艂owem nie pisn膮艂, wspominaj膮c tamte czasy - nie ma w tym nic dziwnego. Wymaga艂a tego elementarna dyskrecja.
A przecie偶 stan zmys艂owego uniesienia, w jakim si臋 w贸wczas znajduje Pablo na 艂onie tej dzikiej przyrody, w gor膮czce 艣wietlistego lata, abso-
1 Stassmopoulos Huffington, op.cit. s. 41-43.
Wed艂ug pam Stassmopoulos Huffington, kt贸ra twierdzi, ze m贸wi艂a je) to Fran-coise Gilot. Op.cit., przypis 67 do s. 47.
lutna wolno艣膰, jakiej za偶ywa, ca艂kowity brak kobiet, kt贸rych obecno艣膰 jest mu tak potrzebna - to wszystko mog艂oby t艂umaczy膰 narodziny owej nami臋tno艣ci mi臋dzy dwoma dorastaj膮cymi ch艂opcami. Nami臋tno艣ci, kt贸ra w ko艅cu jest stosunkowo banalnym zjawiskiem w艣r贸d m艂odych ludzi w tym wieku i w wi臋kszo艣ci przypadk贸w wcale nie poci膮ga za sob膮 trwa艂ej sk艂onno艣ci do zbocze艅.
Mimo znikni臋cia m艂odego Cygana wspania艂e uczucie wyzwolenia, jakiego doznaje, rado艣膰, 偶e mo偶e rysowa膰 i malowa膰 zgodnie ze swoimi upodobaniami, z dala od ojca, z dala od Akademii, sk艂aniaj膮 Pabla do przed艂u偶enia pobytu w Horcie a偶 do po艂owy lutego 1899 roku. Oczywi艣cie ju偶 dawno wr贸ci艂 z w艂贸cz臋gi po Ports del Maestrat. Na fermie ca艂y czas maluje, a jednocze艣nie w miar臋 mo偶liwo艣ci pomaga gospodarzom, uczestnicz膮c w ich codziennej pracy: wywozi obornik, przycina drzewka oliwkowe, pakuje suszone figi...
„Wszystkiego, co umiem, nauczy艂em si臋 w wiosce Pallaresa" - powie p贸藕niej. Dobrze wie, ile mu da艂 bezpo艣redni kontakt z przyrod膮, ze 艣rodowiskiem wiejskim, z dol膮 cz艂owiecz膮, jaka mu si臋 objawi艂a w swoich najbardziej konkretnych i najskromniejszych formach. R贸wnie偶 kontakt z najzwyklejszymi przedmiotami i materia艂ami, jak drewno, gwo藕dzie, sznurek, karton i papier. Z wszystkim tym, czego u偶yje p贸藕niej, i to z takim kunsztem, w swojej sztuce, zw艂aszcza w rze藕bie.
Tak czy inaczej to p艂awienie si臋 w naturze, zanurzenie w 偶yciu ch艂opskim b臋dzie mu si臋 jawi膰 po latach jako raj utracony i przy najdrobniejszym jego wspomnieniu zawsze twarz mu si臋 rozja艣ni.
Nie przypadkiem najbardziej ambitny obraz, nad kt贸rym pracuje w Horcie — niestety zaginiony - zatytu艂owany by艂 Idylla, przedstawia艂 par臋 m艂odych pasterzy jakby zagubionych w rozleg艂ym g贸rskim pejza偶u, co艣 w rodzaju Edenu wsp贸艂czesnego Adama i Ewy. Symbol jest przejrzysty.
To wszystko t艂umaczy g艂臋bokie pragnienie Picassa, by czerpa膰 si艂y z tej surowej i solidnej gleby, jak膮 odkrywa na kresach Katalonii, a kt贸rej nie potrafi艂 odnale藕膰 w Andaluzji.
Przez ca艂e 偶ycie Picasso przejawia艂 sk艂onno艣膰 do prostoty, niemal prymitywizmu. Nawet kiedy by艂 ju偶 bajecznie bogaty i nabywa艂 luksusowe samochody i zamki.
Na co dzie艅 w domu b臋dzie 偶y艂 raczej jak rzemie艣lnik ni偶 jak miliar-der, kt贸rym si臋 stanie. Posi艂ki proste, skromne, do picia przewa偶nie woda, troch臋 wina, kiedy przychodz膮 go艣cie. Kolejnym jego kobietom zawsze b臋dzie bardzo tradno sk艂oni膰 go, by si臋 porz膮dnie ubra艂. Ile si臋
musz膮 natrudzi膰, 偶eby przesta艂 nosi膰 wy艣wiechtane spodnie, wystrz臋pione swetry czy dziurawe buty!
Barcelona, luty 1899 roku. Do drzwi Ruiz贸w przy calle de la Merced 3 dzwoni kto艣 zmieniony nie do poznania. Ten zdrowy m艂ody cz艂owiek o twarzy ogorza艂ej od s艂o艅ca nie ma nic wsp贸lnego z wychud艂ym, przybitym ch艂opcem, kt贸ry mniej wi臋cej osiem miesi臋cy temu wr贸ci艂 z Madrytu. Pobyt w Terra Alta odmieni艂 go nie do poznania. Potwierdzaj膮 to autoportrety zrobione w Horcie: widzi siebie jako energicznego ch艂opca, kt贸ry doskonale wie, czego chce, i jest zdecydowany to osi膮gn膮膰.
Wie r贸wnie偶, czego nie chce, czy ju偶 nie chce. Czego ju偶 nie chce? Nie przestaje z szacunkiem odnosi膰 si臋 do ojca, ale stanowczo odmawia powrotu do Llotjia...
Jest jednak zbyt inteligentny, 偶eby sobie wyobra偶a膰, 偶e nie ma si臋 ju偶 czego uczy膰. Zapisuje si臋 wi臋c do Circulo Artistico, kt贸rego organizacja jest o wiele mniej szkolna. Nauk臋 traktuje powa偶nie — co troch臋 uspokaja ojca — ale na sw贸j spos贸b. Jego akademickie rysunki s膮 znacznie lepsze: wida膰 w nich do艣wiadczenie nabyte w Madrycie i w Horcie. Pablo odst臋puje od cieniowania, uwa偶a, 偶e jest to p贸j艣cie na 艂atwizn臋. Wed艂ug niego najbardziej wymowna jest zwyk艂a kreska, w razie potrzeby g臋ste kreskowanie...
Kilka miesi臋cy temu Pablo sko艅czy艂 siedemna艣cie lat i odczuwa coraz wi臋ksz膮 potrzeb臋 niezale偶no艣ci. Zapragn膮艂 mie膰 do dyspozycji w艂asn膮 pracowni臋. W rzeczywisto艣ci b臋dzie to malutki pokoik u braci Cardona, rze藕biarza i malarza, przy calle de Escudellers Blancs.
Poza tym chce przyj膮膰 nazwisko, kt贸rym b臋dzie si臋 podpisywa艂. Ruiz? Na pewno nie! Zbyt popularne w Hiszpanii... to jak Dupont we Francji. Dobrze to rozumia艂 malarz Charles Durand: zamieni艂 rodowe imi臋 i nazwisko na pe艂ne majestatu Carolus-Duran, pod kt贸rym sta艂 si臋 s艂awny24. Pablo dot膮d podpisywa艂 si臋 P. Ruiz czy te偶, p贸藕niej, P. Ruiz Picasso. Teraz postanawia zachowa膰 tylko nazwisko matki, a nazwisko ojca zdecydowanie ograniczy膰 do inicja艂u R. Odt膮d b臋dzie wi臋c sygnowa艂 P.R. Picasso... Twierdzi, 偶e bardzo mu si臋 podoba podw贸jne s, rzadko spotykane w Hiszpanii i przez to bardziej efektowne.
艁atwo si臋 domy艣li膰, jak ci臋偶ko to prze偶ywa Don Jose. Prawie ca艂kowite znikni臋cie jego nazwiska z sygnatury syna nieuchronnie oznacza dla niego odrzucenie tego, czego go uczy艂, nawet odrzucenie Jtego osoby,
24 Urodzony w Lilie w 1837, zmar艂 w Pary偶u w 1917 r.
puszczenie w niepami臋膰 wszystkich lat sp臋dzonych na pracy nad jego rozwojem, wszelkich po艣wi臋ce艅 materialnych na rzecz syna. Don Jose jednak si臋 myli - Pablo cz臋sto b臋dzie mu okazywa艂 wiele szacunku, uczucia i wdzi臋czno艣ci. Ale symboliczny ci臋偶ar jego gestu jest za du偶y, by m贸g艂 nie dotkn膮膰 ojca do 偶ywego...
W zimie roku 1899 Picasso poznaje pewnego ch艂opca, swojego r贸wie艣nika, kt贸ry odegra zasadnicz膮 rol臋 w jego 偶yciu - Jaime Sabartesa.
P贸藕niej, w roku 1937, ten偶e Sabartes zostanie jego oddanym sekretarzem i b臋dzie nim a偶 do 艣mierci, czyli do 1968 roku. Temu m艂odemu cz艂owiekowi z mieszcza艅skiej rodziny absolutnie brak prezencji i wdzi臋ku: jedni m贸wi膮, 偶e wygl膮da jak skrupulatny biurokrata, inni, 偶e jak zakrystian czy ko艣cielny. Ma bardzo d艂ugie w艂osy. A ma艂o elegancki metalowy pince-nez, kt贸ry musi nosi膰 ze wzgl臋du na daleko posuni臋t膮 kr贸tkowzroczno艣膰, nadaje jego twarzy surowy a zarazem smutny wyraz — delikatnie m贸wi膮c, niezbyt poci膮gaj膮cy... R贸wnie偶 jako artysta nie cieszy si臋 uznaniem, nie powiod艂o mu si臋 w rze藕bie, pr贸buje si艂 w poezji, ale i w tej dziedzinie brak mu talentu.
Mimo wszystko jest to inteligentny cz艂owiek, pozostawi po sobie godne uwagi powie艣ci. A jego Wspomnienia o Picassie, w艣r贸d innych zalet, maj膮 i t臋, 偶e ukazuj膮, jakie wra偶enie wywiera艂 w tym okresie m艂ody Pablo na ludziach, kt贸rzy stykali si臋 z nim po raz pierwszy. Opowie艣膰 Sabartesa
0 spotkaniu z Picassem jest wyj膮tkowo buduj膮ca. Mateu Fernandez de So-
to, m艂ody rze藕biarz, 贸wczesny przyjaciel Pabla, dla kt贸rego by艂 pe艂en po
dziwu, chcia艂 mu przedstawi膰 Sabartesa. Udaj膮 si臋 wi臋c obaj do pracowni
Picassa. Prawd臋 m贸wi膮c, Sabartes szed艂 tam bez entuzjazmu; jako Katalo艅-
czyk mo偶e, jak wyznaje, odczuwa膰 jedynie pogard臋 do Andaluzyjczyka.
Jemu i jego rodakom Andaluzja przywodzi na my艣l zawsze te same obrazy:
toreador, Cygan i chulo (艂obuz), kieliszek w贸dki, flamenco, obcis艂e czarne
spodnie, kr贸tka kamizelka, filcowy kapelusz i... zalotny loczek, s艂owem, /i||
dla tego zbyt powa偶nego ch艂opca to sama frywolno艣膰 i g艂upota...
Ale z tej wizyty wr贸ci wstrz膮艣ni臋ty.
Pos艂uchajmy:
„Jest po艂udnie. Moje oczy s膮 wci膮偶 jeszcze pe艂ne jego tek z rysunkami, jego szkicownik贸w. Picasso, stoj膮cy w rogu korytarza, nieopodal pok贸ju-pracowni, pot臋guje moje zmieszanie utkwionym we mnie nieruchomym spojrzeniem. Przechodz膮c ko艂o niego, sk艂aniam lekko g艂ow臋 na po偶egnanie, zaskoczony magiczn膮 si艂膮, jaka z niego emanuje. To cudowna moc Kr贸la-maga ofiarowuj膮cego dary, tak bogate w niespodzianki
1 nadzieje".
Magiczna si艂a, kt贸ra emanuje z artysty, dziwne nieruchome spojrzenie, b臋d膮 p贸藕niej uderza膰 wiele os贸b, kt贸re si臋 z nim zetkn膮. Dla Sa-bartesa, tak jak i dla wielu innych, b臋dzie to oznacza艂o prawdziwe zniewolenie... a Picasso bez wahania nadu偶yje swej dziwnej mocy, by uczyni膰 z niego swoje popychad艂o. B臋dzie si臋 delektowa艂, sprawdzaj膮c z艂o艣liwie, jak dalece jego ofiara pozwoli si臋 poni偶y膰. Na przyk艂ad w rysunkowym portrecie przedstawia Sabartesa jako „poet臋 dekadenta" w koronie z kwiat贸w i z lili膮 w r臋ce, z ca艂ym okrucie艅stwem wyszydzaj膮c jego ambicje literackie.
Podobnie zabawia si臋 w roku 1901, maluj膮c Le Bock: poeta Sabartes siedzi przed kuflem piwa. Ale nadaje mu posta膰 romantycznego marzyciela, kt贸ra komicznie kontrastuje z surowym, powa偶nym artyst膮, jakim jest w rzeczywisto艣ci. Sabartes, cho膰 wra偶liwy, pokornie przyjmuje te kpiny...
Po wielu latach, ju偶 jako sekretarz Picassa, wci膮偶 tak samo mu oddany, nadal b臋dzie obiektem jego dowcip贸w. Wydaje si臋, 偶e obaj znajduj膮 upodobanie w tych prawie patologicznych wi臋ziach, jakie ich 艂膮cz膮, a kt贸re najwyra藕niej s膮 r贸wnie niezb臋dne jednemu, jak i drugiemu. Wszystko odbywa si臋 tak, jak gdyby raz na zawsze wyznaczyli sobie odpowiednie role i odgrywali je mi臋dzy sob膮...
Wr贸ciwszy do Barcelony, Picasso my艣li tylko o tym, 偶eby natychmiast pop臋dzi膰 do piwiarni Els Quatre Gats, otwartej, jak pami臋tamy, p贸艂tora roku temu; tak dawno tam nie by艂 z powodu podr贸偶y do Madrytu i do Horty.
Oczywi艣cie ju偶 wcze艣niej wprowadzi艂o go tam kilku przyjaci贸艂, mi臋dzy innymi bracia Cardona. Ale dopiero wczesn膮 wiosn膮 1899 roku zosta艂 naprawd臋 przyj臋ty do grupy, co bardzo u艂atwi艂 fakt, 偶e tym razem umia艂 si臋 ju偶 wys艂awia膰 po katalo艅sku...
Jak go widz膮 ci, z kt贸rymi zawiera znajomo艣膰? Krytyk Folch y Tor-res pami臋ta, 偶e kiedy by艂 dzieckiem, starszy brat pokaza艂 mu Pabla siedz膮cego w g艂臋bi sali Quatre Gats: „Ten, co ma wielkie smutne oczy, to Picasso"25. Smutny? Takie rzeczywi艣cie wra偶enie sprawia i cz臋sto b臋dzie sprawia艂 na swoich r贸wie艣nikach. By膰 mo偶e jest to przejaw tej nieuleczalnej melancholii, nieod艂膮cznej - podobno — od temperamentu jego rodak贸w. Ale smutek Picassa jest g艂臋bszy i bardziej specyficzny. Jest to prawdopodobnie smutek tych istot, kt贸re przez swoje dalekosi臋偶neambicje
25 Palau y Fabre, op.cit.
odstaj膮 od r贸wie艣nik贸w. To cena, jak膮 musi p艂aci膰 wi臋kszo艣膰 przysz艂ych geniusz贸w, i Pablo teraz i zawsze b臋dzie j膮 p艂aci艂...
W ci膮gu miesi臋cy sp臋dzonych niemal samotnie w g贸rach Pablo troch臋 si臋 odzwyczai艂 od 偶ycia w艣r贸d ludzi. Ale mimo pewnej nie艣mia艂o艣ci, bardzo pr臋dko poczuje si臋 swobodnie w gronie m艂odszych i starszych bywalc贸w Quatre Gats; prawie wszyscy s膮 malarzami.
Kim s膮 ci starsi? To arty艣ci znani ju偶 w Katalonii, a nawet w Hiszpanii: portrecista Ram贸n Casas26, Isidoro Nonell, Santiago Rusifiol, Joaqui Mir czy Miguel Utrillo, ojciec Maurice'a. Wi臋kszo艣膰 jednak - Carles Casagemas, bracia Reventos, Ram贸n Pichot czy Manuel Hugue, zwany Manolo - to mniej wi臋cej r贸wie艣nicy Pabla. Wielu z nich spotkamy w Pary偶u - odegrali mniejsz膮 czy wi臋ksz膮 rol臋 w 偶yciu i w tw贸rczo艣ci Pabla. B臋d膮 tworzyli grup臋 nazwan膮 p贸藕niej jego „band膮"...
Osobowo艣膰 Pabla natychmiast przyci膮ga uwag臋 i fascynuje, tak jak zafascynowa艂a Sabartesa. Nie dzieje si臋 tak dlatego, 偶e oczarowuje elokwencj膮 czy b艂yskotliwymi wywodami na temat takiej czy innej teorii sztuki (nie cierpi tego). Najcz臋艣ciej milczy. A je偶eli si臋 odzywa, to po to, by rzuci膰 sarkastyczn膮 uwag臋 czy wypowiedzie膰 jak膮艣 formu艂k臋, kt贸r膮 sobie u艂o偶y艂. Mimo to szybko dostrzega si臋 w nim i w jego spojrzeniach niezwyk艂膮 wewn臋trzn膮 si艂臋, kt贸ra niechybnie urzeka stykaj膮cych si臋 z nim ludzi. Wkr贸tce m艂odzi arty艣ci, bez najmniejszego gestu z jego strony, obior膮 sobie tego osiemnastoletniego ch艂opca za przewodnika...
Prawie codziennie przychodz膮 na kilka minut, a cz臋sto i na kilka godzin do Quatre Gats i do p贸藕nej nocy prowadz膮 dyskusje przy stolikach zastawionych butelkami piwa.
Niemniej jednak Pablo po艣wi臋ca wi臋kszo艣膰 czasu i energii na prac臋, a zw艂aszcza na rysowanie. W ci膮gu dwudziestu miesi臋cy, kt贸re sp臋dza wtedy w Barcelonie, bez wytchnienia zape艂nia notesy niezliczon膮 ilo艣ci膮 szkic贸w. Jaka zach艂anno艣膰! Jaka pasja! Wszystko, co mu wpada w oko, natychmiast przenosi na papier. W艣r贸d ulubionych temat贸w jest oczywi艣cie korrida. Odkry艂 w艂a艣nie zmy艣lny spos贸b ogl膮dania jej bez wydawania pieni臋dzy: ustawia si臋 przed wej艣ciem na aren臋 i przybywaj膮cym aficionados sprzedaje szkice scen z areny, 偶eby mie膰 za co kupi膰 bilet.
Dziwniejsza wydaje si臋 natomiast chorobliwa inspiracja innych dzie艂
wykonanych w tym okresie: upodoba艂 sobie temat desperata, desdicba-
do. Ilu偶 tu n臋dzarzy, wychudzonych 偶ebrak贸w, ubogich kobiet kl臋cz膮cych
przy 艂贸偶ku chorego dziecka. Picasso ma oczywi艣cie okazje obserwowania
it
26 Casas urodzi艂 si臋 w 1886 roku, None艂l w 1873, Rusifiol w 1861, Utrillo w 1862.
w Barcelonie n臋dzy, w jakiej wegetuje cz臋艣膰 ludno艣ci, i mo偶e odczuwa膰 pragnienie odmalowania jej, ale te偶 idzie za 贸wczesn膮 mod膮. 呕eby si臋
0 tym przekona膰, wystarczy rzuci膰 okiem na dzie艂a Canalsa czy Nonel-
la27, kt贸ry z ca艂膮 偶yczliwo艣ci膮 przedstawia odra偶aj膮ce g艂owy pirenejskich
idiot贸w28.
Ujmuj膮c rzecz szerzej, czy偶 Pablo nie dotyka jednego z tradycyjnych aspekt贸w malarstwa hiszpa艅skiego, jego czarnej wizji ludzkiej kondycji?
Ot贸偶 te wp艂ywy — niekwestionowane — wychodz膮 naprzeciw pewnym wspomnianym wy偶ej aspektom osobowo艣ci Picassa. Tak dalece, 偶e nie spos贸b zanegowa膰 szczero艣ci tej pesymistycznej inspiracji, jak膮 od- , zwierciedla spora cz臋艣膰 jego 贸wczesnego malarstwa.
P贸藕niej, w okresie zwanym b艂臋kitnym, ta sk艂onno艣膰 artysty zaowocuje obfito艣ci膮 przygn臋biaj膮cych scen, obraz贸w przepe艂nionych smutkiem. Na pierwszy rzut oka wydaj膮 si臋 one zupe艂nie niezgodne z krzepk膮 witalno艣ci膮, jakiej Pablo ju偶 wielokrotnie da艂 dow贸d. Ale jak podwa偶a膰 autentyzm tego malarstwa, gdy ma si臋 przed oczami przejmuj膮ce autoportrety m艂odzie艅ca „o wielkich smutnych oczach", o kt贸rych opowiadaj膮 jego wsp贸艂cze艣ni?
Trzeba b臋dzie si臋 przyzwyczai膰 do zaskakuj膮cych kontrast贸w w osobowo艣ci Picassa. Zjedna艂y mu przecie偶, jak wiadomo, wy艂膮cznie przyjaci贸艂. I t艂umacz膮 one tak sprzeczne ze sob膮 opinie na jego temat, wyra偶ane przez tych, co chc膮 go przypomnie膰 jako cz艂owieka i jako artyst臋.
Na pocz膮tku roku 1900 Pablo, kt贸ry w 1899 ju偶 trzy razy zmienia艂 pracowni臋, znajduje now膮, o wiele obszerniejsz膮, na Riera de San Juan 1729,
1 wynajmuje j膮 wsp贸lnie z nowym przyjacielem Carlesem Casagemasem,
m艂odym artyst膮, swoim r贸wie艣nikiem. To ten ch艂opiec, wywodz膮cy si臋
z rodziny mieszcza艅skiej, b臋dzie p艂aci艂 prawie ca艂y czynsz, a Pablo, praw
dopodobnie rozpieszczony odnoszonymi sukcesami, uzna to za absolut
nie normalne.
M艂odzi ludzie zabawiaj膮 si臋 malowaniem na 艣cianach w manierze iluzjonistycznej wszystkiego, czego nie mog膮 sobie zafundowa膰: s膮 tu szerokie 艂贸偶ka, g艂臋bokie fotele, rze藕bione szafy, kredensy zastawione wykwintnymi daniami, kufry pe艂ne z艂otych monet, s艂u偶膮cy i pokoj贸wka z wyj膮tkowo obfitym biustem. Ta ostatnia posta膰 jest z ca艂膮 pewno艣ci膮
27 P. Cabanne, Le siecle de Picasso. /
28 Kretyni z Bohi. y
29 Dzielnica i ulica od tamtych czas贸w zosta艂y zniszczone, nast臋pnie odbudowane.
dzie艂em Pabla, ma on bowiem niemal fetyszystyczne upodobanie do tej cz臋艣ci kobiecego cia艂a i nigdy go ono nie opu艣ci.
Casagemas to interesuj膮ca posta膰. Syn konsula Stan贸w Zjednoczonych w Barcelonie, urodzi艂 si臋 dwadzie艣cia lat po swoich siostrach i w zwi膮zku z tym by艂, podobnie jak Pablo, rozpieszczany w rodzinie przez kobiety. Bardzo s艂aby psychicznie, egzaltowany, z entuzjazmem przejmuje od ojca idee anarchistyczne i 艣mia艂o uczestniczy w rozruchach w Barcelonie. Nie waha si臋 uderzy膰 policjanta pa艂k膮, kt贸r膮 mu wyrwa艂. Jest najbardziej rozpolitykowany ze wszystkich przyjaci贸艂 Pabla, kt贸ry sam nie anga偶uje si臋 politycznie i tylko z daleka 艣ledzi spory ideologiczne. Dla niego liczy si臋 przede wszystkim sztuka. R贸偶ne portrety przyjaciela, jakie Pablo namalowa艂, ukazuj膮 go jako ch艂opca wysokiego i szczup艂ego, z ciemnymi oczami, cofni臋tym podbr贸dkiem, d艂ugim spiczastym nosem, 艂ab臋dzi膮 szyj膮, nadmiernie obci艣ni臋t膮 wysokim przypinanym ko艂nierzykiem. Oczywi艣cie nale偶y on do modnego ruchu artystyczno-literac-kiego; nie bez pewnej dozy snobizmu afiszuje si臋 jako dekadent i modernista, co nieraz wywo艂uje kpiny i szyderstwa Pabla.
Casagemas mia艂 ju偶, zdaje si臋 - w tej dziedzinie jest dok艂adnym przeciwie艅stwem Picassa - jakie艣 problemy z kobietami. Czy rzeczywi艣cie jest impotentem, jak m贸wiono? Czy sprawi艂y to alkohol i opium, kt贸rych u偶ywa w nadmiarze, a kt贸re s膮 tak popularne w艣r贸d dekaden-t贸w? W ka偶dym razie wiadomo, 偶e wprawdzie przyjacio艂om udaje si臋 go zaci膮gn膮膰 do burdeli w Barrio, ale zawsze znajduje jaki艣 pretekst, by nie przej艣膰 do czynu, mimo ironicznego dopingu, jakiego nie szcz臋dz膮 mu koledzy.
Ale Picasso i tak ogromnie go lubi: jest bardziej subtelny i bardziej b艂yskotliwy ni偶 wi臋kszo艣膰 jego kompan贸w. A co najwa偶niejsze, powiedzmy otwarcie, pe艂en zachwytu dla Pabla i zawsze got贸w go wspiera膰.
Przez kilka miesi臋cy w ka偶d膮 niedziel臋 po po艂udniu Casagemas zaprasza przyjaci贸艂 z bohemy do obszernego luksusowego mieszkania nale偶膮cego do jego rodzic贸w - rodzic贸w bardzo wyrozumia艂ych, kt贸rzy nie obawiaj膮 si臋, 偶e go艣cie nabrudz膮 czy co艣 st艂uk膮. A go艣cie nie poprzestaj膮 na czytaniu poezji. Zabawiaj膮 si臋 fabrykowaniem dibujos fritos („sma偶onych rysunk贸w"), rysunk贸w, kt贸re „sma偶膮" na oleju, 偶eby nada膰 im patyn臋 staro艣ci, na wz贸r nieuczciwych antykwariuszy. Robi膮c to, trzeba umiej臋tnie regulowa膰 temperatur臋 oleju na patelni, 偶eby z rysunku nie zosta艂y tylko strz臋py zw臋glonego papieru. Takie wypadki nierzadko si臋 zdarzaj膮 i za ka偶dym razem wywo艂uj膮 wrzaski m艂odych ludzi.
Podczas tych weso艂ych tertulias popijaj膮 kaw臋 z brandy i 艣piewaj膮 na ca艂e gard艂o buntownicze pie艣ni, nawo艂uj膮ce do niepodleg艂o艣ci Katalonii, jak na przyk艂ad Els Sagadors (Kosynierzy).
Picasso jest zachwycony...
Chc膮c popr贸bowa膰 wszystkich technik, m艂ody artysta zabiera si臋 pewnego dnia do drzeworytu. Pod kierunkiem przyjaciela, Ricarda Ca-nalsa, tworzy posta膰 pikadora trzymaj膮cego w prawej r臋ce lanc臋: niestety zapomnia艂, 偶e na odbitce obraz b臋dzie odwr贸cony... C贸偶, trudno! Rezygnuj膮c z przewidzianego tytu艂u, nazywa prac臋 El Zurdo (Ma艅kut). Nieco jednak rozczarowany, powr贸ci do tej techniki, za namow膮 Canal-sa, dopiero po czterech latach. Ale za to z jakim rezultatem!
Barcelona, Els Quatre Gats, 1 lutego 1900 roku. Jest dopiero wczesne popo艂udnie, ale oko艂o tuzina m艂odych ludzi, przyjaci贸艂 Picassa, krz膮ta si臋 ju偶 w jednej z dw贸ch sal s艂ynnej piwiarni. Na stoliku pi臋trzy si臋 stos rysunk贸w, g艂贸wnie portret贸w bywalc贸w lokalu. Obok — pude艂ko bardzo cienkich gwo藕dzi i pinesek, po kt贸re si臋gaj膮, by zawiesi膰 te dzie艂a na 艣cianach... M艂otki id膮 w ruch. Ta wystawa portret贸w wykonanych przez Picassa nie jest zbyt okaza艂a: obrazy nie s膮 oprawione w ramki czy umieszczone za szk艂em, a ich rozk艂ad na 艣cianach nie zosta艂 w 偶aden spos贸b przemy艣lany. Wszystko wskazuje na chaotyczn膮 improwizacj臋. Niezbyt dobrze to wr贸偶y...
Pomys艂 tej wystawy nie pochodzi wcale od Pabla, lecz od jego przyjaci贸艂. Pami臋taj膮, 偶e w pa藕dzierniku poprzedniego roku jego kolega Ra-m贸n Casas prezentowa艂 dziesi膮tki portret贸w barcelo艅skich znakomito艣ci w Sala Pares, najelegantszej galerii w mie艣cie. Odni贸s艂 sukces. Zas艂u偶ony zreszt膮, bo jest to dobry malarz, by艂y ucze艅 (w Pary偶u) Carolusa--Durana, wielkiego mistrza tego gatunku.
Ot贸偶 wielbiciele Pabla uwa偶aj膮, 偶e ich idol jest w pe艂ni zdolny, by rywalizowa膰 z Casasem. I przekonali artyst臋, 偶eby szybko wykona艂 tyle samo rysunk贸w co tamten, a wi臋c oko艂o stu pi臋膰dziesi臋ciu. Chc膮, 偶eby to by艂o co艣 w rodzaju wyzwania...
Niestety, jego prace nie sprzedaj膮^-si臋 dobrze. I nie bez powodu: przedstawiaj膮 osoby nieznane: klient贸w tej piwiarni, inaczej m贸wi膮c, g艂贸wnie artyst贸w bez grosza. I nikt inny, tylko oni zwiedzaj膮 t臋 wystaw臋. Kilku zaledwie kupuje swoje portrety, o ile wygl膮daj膮/na nich korzystnie. A i to z trudem. Ostatecznie niesprzedane rysunki - czyli wi臋kszo艣膰 -
pozostan膮 w r臋kach autora i Pere Romeu, w艂a艣ciciela, kt贸ry kilka z nich rozda.. P贸藕niej wdowa po nim sprzeda reszt臋...
Znamy zaledwie trzeci膮 cz臋艣膰 tych portret贸w30. Ale to, co pozosta艂o, wystarcza, by dostrzec ich wybitne walory: si艂臋 i 偶yw膮 kresk臋, zawsze odzwierciedlaj膮c膮 charakter modela, a tak偶e r贸偶norodno艣膰 technik i uj臋膰 (Pere Romeu widziany... od ty艂u).
24 lutego 1900 roku. Po niepowodzeniu, kt贸re spotka艂o niedawno Pabla, nadchodzi jednak dobra wiadomo艣膰: zostaje oficjalnie upowa偶niony do wzi臋cia udzia艂u w wyborze obraz贸w, kt贸re b臋d膮 reprezentowa膰 Hiszpani臋 na Wystawie 艢wiatowej w Pary偶u. Co wi臋cej, wkr贸tce potem dowiaduje si臋, 偶e wytypowano r贸wnie偶 jego obraz du偶ych rozmiar贸w, Ostatnie chwile. Ojciec Pabla nie posiada si臋 ze szcz臋艣cia: dostrzega w tym potwierdzenie s艂uszno艣ci swoich rad. Jego zdaniem jest to pocz膮tek wspania艂ej kariery, o jakiej marzy艂 dla syna. Niestety, ten sukces ugruntuje tylko brak porozumienia mi臋dzy nimi...
Wytypowany obraz przedstawia wzruszaj膮c膮 scen臋: ksi膮dz z modlitewnikiem w r臋ce patrzy na kobiet臋 le偶膮c膮 na 艂o偶u 艣mierci, w s艂abym 艣wietle lampy.
Przez d艂ugie lata obraz uchodzi艂 za zaginiony. Dopiero w roku 1978 na podstawie zdj臋cia rentgenowskiego wykonanego przez muzeum w Cleveland w Stanach Zjednoczonych odkryto, 偶e Picasso wykorzysta艂 powt贸rnie to p艂贸tno i namalowa艂 na nim trzy lata p贸藕niej 呕ycie, jedno z arcydzie艂 okresu b艂臋kitnego.
Niekt贸rzy dostrzegaj膮 w tym ge艣cie zmys艂 oszcz臋dno艣ci, kt贸ry mo偶e si臋 wyda膰 przesadny, nie zapominajmy jednak, 偶e w tamtych czasach Picasso mia艂 bardzo skromne 艣rodki materialne. Ale mo偶na te偶 dopatrzy膰 si臋 tu ostatecznego po偶egnania z tym rodzajem akademizmu, w kt贸rym chcia艂 go zamkn膮膰 ojciec.
Pablo od dawna pragn膮艂 pojecha膰 do Pary偶a. , - >
Nie tylko on. „Wszystkich nas tam szalenie ci膮gn臋艂o" - powie Sa-bartes. Zreszt膮 wielu przyjaci贸艂 Pabla sp臋dzi艂o ju偶 troch臋 czasu w Pary偶u, na przyk艂ad Casas, Canals, Sunyer czy Manolo. Niekt贸rzy nie maj膮 najmniejszego zamiaru wraca膰.
30 ^"Barcelonie w Muzeum Sztuki Wsp贸艂czesne] i w Muzeum Picassa zachowa艂y si臋: 呕o艂nierz repatriant i Stara kobieta.
Chocia偶 Katalo艅czyk贸w przyci膮gaj膮 w贸wczas Niemcy — zw艂aszcza Monachium - i Anglia, to jednak najsiln艂ei poci膮ga ich stolica Francji. I podczas nieko艅cz膮cych si臋 dyskusji, jakie prowadz膮 malarze w Els Quatre Gats, z najwi臋kszym przej臋ciem s艂uchani s膮 zawsze ci, co wr贸cili z Pary偶a. Pablo w ka偶dym razie ju偶 od dawna pali si臋 do tego, by pozna膰 z bliska wsp贸艂czesnych malarzy francuskich; nie wystarcza mu ogl膮danie miernych czarno-bia艂ych reprodukcji, jakie znajduje w hiszpa艅skich czasopismach po艣wi臋conych sztuce.
Ale do niezw艂ocznego wyjazdu sk艂oni go przede wszystkim nieprzeparta ch臋膰 obejrzenia Ostatnich chwil wisz膮cych na widocznym miejscu w Grand Palais, w mie艣cie, o kt贸rym marz膮 wraz z nim wszyscy jego koledzy.
W m艂odzie艅czym uniesieniu wywo艂anym t膮 perspektyw膮 nie waha si臋 napisa膰 s艂贸w, kt贸re p贸藕niej, zamiast podpisu, odnaleziono "pod jego rysunkami: Yo El Rey (Ja, Kr贸l)31.
Po prostu.
Na razie ujawnia wyostrzony zmys艂 praktyczny: wykonuje mn贸stwo bardzo kolorowych obraz贸w i rysunk贸w, aby je sprzeda膰 w Pary偶u i zapewni膰 sobie utrzymanie. Stawia na motywy typowo hiszpa艅skie: dziewczyny bawi膮ce si臋 wachlarzami, sceny uliczne, tradycyjne stroje, a zw艂aszcza korridy, kt贸re, jak s膮dzi, na pewno spodobaj膮 si臋 Francuzom.
Ca艂ymi godzinami rozmawia o swoich planach z rodzicami. My艣l, 偶e mieliby pozwoli膰 synowi, kt贸ry jest jeszcze dzieckiem, na odbycie tej podr贸偶y - wyobra偶aj膮 j膮 sobie w spos贸b karykaturalny - pogr膮偶a ich w czarnej rozpaczy. W ich wyobra藕ni Pary偶 to potw贸r z mackami, stolica wyst臋pku i wszelkiego z艂a, kr贸lestwo apasz贸w, gdzie wszystko mo偶e si臋 zdarzy膰.
S膮 przekonani, 偶e w tym mie艣cie Pablo nie zdo艂a si臋 wybi膰, bo konkurencja jest tam zbyt silna. Co gorsza, istnieje niebezpiecze艅stwo, 偶e nigdy nie zechce stamt膮d wr贸ci膰, bo Pary偶, jak wiadomo, dzia艂a niczym narkotyk...
Picasso ma niejakie trudne艣cl7by~sk艂oni膰 rodzic贸w do zaakceptowania swoich plan贸w. 艁atwiej mu p贸jdzie przekona膰 Do艅臋 Mari臋: pe艂na uwielbienia dla syna uwa偶a, 偶e on sam wie najlepiej, co jest dla niego dobre. Czuje instynktownie, 偶e Pab艂o mimo m艂odego wieku posiada
31 S艂owa te widnia艂y na rysunku z 1900 roku, Para na sofie (Muzeum Picassa), i na autoportrecie (ze zbior贸w Junyer-Vidal), kt贸ry si臋 nie zachowa艂.
nieomylne poczucie rzeczywisto艣ci. Doskonale wie, „dok膮d si臋 posun膮膰 za daleko", jak si臋 wyrazi p贸藕niej Jean Cocteau - przyjaciel, kt贸rego jeszcze wtedy nie zna.
Trudniej otrzyma膰 przyzwolenie Don Josego, bo jego stanowisko nie zmieni艂o si臋 ani na jot臋: Pablo powinien wr贸ci膰 do Llotjia. B贸g jeden wie, co mo偶e mu przyj艣膰 do g艂owy w Pary偶u! Ale Pablo jako艣 sobie radzi... udaje mu si臋 pozyska膰 ojca dla swoich projekt贸w. Przekonuje go i uspokaja: w Pary偶u nie b臋dzie sam, m贸wi. Pojedzie razem z Casagemasem, a potem do艂膮czy do nich Pallares. Potrafi nawet zjedna膰 sobie rodzic贸w Carlesa Casagemasa: oni te偶 b臋d膮 si臋 wahali, czy pozwoli膰 na ten daleki wyjazd synowi, kt贸ry jest taki nerwowy i s艂aby.
- W艂a艣nie - przekonuje Pablo - bardzo dobrze mu zrobi ta zmiana
atmosfery i rado艣膰 z przebywania w Pary偶u...
Czy偶 ojciec i matka Carlesa, a r贸wnie偶 rodzice Picassa, mog膮 przypuszcza膰, 偶e fatalnym zbiegiem okoliczno艣ci ta podr贸偶 doprowadzi do tragedii, kt贸rej mechanizmy sami zmontowali?
Kilka tygodni przed ich wyjazdem w skromnym sklepiku w Barcelonie mo偶na by艂o zobaczy膰 krawca, kt贸ry bierze miar臋 z Picassa i Casagemasa. Ka偶dy z nich zam贸wi艂 po dwa garnitury z grubego czarnego sztruksu. Spodnie maj膮 si臋 zw臋偶a膰 u do艂u i zapina膰 przy kostkach na dwa guziki; taki jest uniform 贸wczesnych „artyst贸w"...
- Klapy marynarki powinny si臋 zapina膰 na guziki pod szyj膮 - t艂uma
czy Pablo.
Tu r贸wnie偶 rozpoznajemy jego pragmatyzm. Przewidzia艂, 偶e koszule mog膮 by膰 brudne albo 偶e wcale ich nie b臋d膮 nosi膰, gdy si臋 znajd膮 w biedzie...
Pod koniec pa藕dziernika 1900 roku, tu偶 przed dziewi臋tnastymi urodzinami Pabla, Don Jose i Dofia Maria kupuj膮 mu na Estaci贸n de Fran-cia bilet trzeciej klasy - tylko na tyle ich sta膰 - do Pary偶a. Wr臋czaj膮 mu te偶 na wszelki wypadek sum臋, za kt贸r膮 b臋dzie m贸g艂 naby膰 bilet powrotny...
Kiedy pa艅stwo Ruiz opuszczaj膮 dworzec, maj膮 przy sobie tylko kilka peset, kt贸re Don Jose zostawi艂 w kieszeni. 艢miej膮 si臋 z tego, cho膰 trudno im b臋dzie wi膮za膰 koniec z ko艅cem. Jednak nie 偶a艂uj膮 swojego kroku. Czy偶 mog膮 przypuszcza膰, jak s艂usznie post膮pili?