Odwrócona hipoteka. Uwaga na haczyki w ofercie
Dożywotnia renta w zamian za mieszkanie. Tak kuszą klientów sprzedawcy usług finansowych. Eksperci przestrzegają, że polska wersja tzw. „odwróconej hipoteki” ma sporo minusów.
Zanim podpiszesz umowę, dobrze się zastanów. Renta w ramach odwróconej hipoteki, to zwykle kilkaset złotych miesięcznie.
Osoba, która ukończyła 65 lat, może otrzymywać od kilkuset do nawet 2 tys. zł miesięcznie, zachęca w reklamie jedna z firm z branży finansowej. Wystarczy przekazać mieszkanie, a renta będzie wypłacana do końca życia. Jej wysokość jest uzależniona od wieku właściciela i wartości nieruchomości.
- To pierwszy problem, bo wyceny są zwykle bardzo niskie - mówi Robert Pawlik, ekspert Domu Kredytowego Notus. - Nieznacznie przekraczają jedną trzecią wartości lokalu. Szacunkowo, jeśli 66-latek ma mieszkanie warte 450 tys., może liczyć na ok. 520 zł miesięcznie.
To oznacza ponad 6200 zł rocznej renty. Zakładając, że dotychczasowy właściciel mieszkania będzie żył jeszcze 20 lat, otrzyma w sumie 124 800 zł.
Niska wycena nieruchomości to tylko jeden z „haczyków". Eksperci zwracają uwagę, że „odwrócona hipoteka" w polskiej wersji ma niewiele wspólnego z zagranicznymi odpowiednikami.
- U nas nie ma prawdziwej odwróconej hipoteki - wyjaśnia Pawlik. - Nie mamy odpowiednich przepisów. Za granicą wprowadzono szczegółowe regulacje. W naszym kraju, firmy sprzedające taki produkt opierają się na Kodeksie Cywilnym. Nie obejmuje ich nadzór bankowy i Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Brak szczegółowych przepisów oznacza mniejszą ochronę interesów klienta. Jest większe pole do nadużyć. Jeśli dojdzie do sporu, jesteśmy skazani na zwykły proces cywilny.
Odwróconą hipotekę oferują u nas dwie firmy zajmujące się usługami finansowymi. Banki się tym nie zajmują, bo nie pozwalają im na to przepisy.
- To bardzo zła sytuacja, bo wejście banków oznaczałoby konkurencję - mówi Pawlik. - Klient mógłby liczyć na znacznie lepszą wycenę swojego mieszkania.
Ewentualni spadkobiercy mieliby też szansę na przejęcie lokalu, po jego śmierci.
- Bank musiałby wystawić mieszkanie na licytację - dodaje Pawlik. - W przypadku zwykłych firm nie ma takiego obowiązku. W najlepszym przypadku mogą wypłacić krewnym określoną kwotę.
Analitycy przewidują, że szczegółowe przepisy, regulujące kwestie odwróconej hipoteki pojawią się u nas w ciągu kilku lat. Wtedy do gry wejdą banki i zacznie się walka o klientów. Za nim to nastąpi, fachowcy radzą poszukać alternatywnych rozwiązań.
- Można skorzystać z pożyczki hipotecznej - dodaje Pawlik. - Bank wyceni nasze mieszkanie na 70 - 80 proc. rynkowej wartości. Całą kwotę dostajemy od razu. Wpłacamy cześć kapitału na lokatę. Odsetki wystarczą na spłatę większej części rat. Przy odpowiedniej kalkulacji, takie rozwiązanie się opłaca.
Według analityków, za mieszkanie warte 450 tys. zł, możemy otrzymać ponad 350 tys. zł pożyczki. Blisko trzy razy więcej, niż decydując się na odwróconą hipotekę. Co więcej, po śmierci pożyczkobiorcy, jego spadkobiercy mają szansę na wykup lokalu. Pożyczka hipoteczna to dziś jedyna alternatywa dla tzw. odwróconej hipoteki.
Autor: Jacek Szydłowski
1