UPADEK RZYMU
JOSEPH VOGT
Przełożył Adam Łukaszewicz
Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie 100198928
Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 1993 Wydanie pierwsze
Ark. wyd. 29,5. Ark druk. 21,75 Papier offset, kl. III 70 g, 70 x 100 cm
Wojskowa Drukarnia w Gdyni
Nr zam. 3270
SPIS RZECZY
Spis ilustracji . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . 11 Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
Część pierwsza
KRYZYS ŚWIATA ANTYCZNEGO W III WIEKU
Rozdział pierwszy
Państwo, społeczeństwo i gospodarka . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
Rozdział drugi
Życie duchowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Rozdział trzeci
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego . . . . . . . . . . . . 62
Rozdział czwarty
Świat antyczny w stanie wyjątkowym . . . . . . . . . . . . . . . . . 82
Część druga
MONARCHIA, KOŚCIÓŁ CHRZEŚCIJAŃSKI I ELITA WŁADZY W IV
WIEKU
Rozdział pierwszy
Przełom konstantyński . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99
Rozdział drugi
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie . . 121
Rozdział trzeci
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika `, . . . . . . . . . . . . 140
Rozdział czwarty
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 164
Część trzecia
RZYMSKI ZACHÓD W V WIEKU I MŁODE LUDY
Rozdział pierwszy
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów - społeczeństwo,
gospodarka i prawo . 189
Rozdział drugi
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna . . 214
Rozdział trzeci
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa . . . . . . . . . 232
Rozdział czwarty
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów . . . . . . . . . . . . . 253
Rozdział piąty
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 269
Część czwarta
METAMORFOZA KULTURY W ZWIERCIADLE SZTUKI
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki . . . . . . . . . . . . . . . 287
Przypisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 313
Chronologia wydarzeń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 315
Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 320
Indeks osób . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 331
Indeks nazw geograficznych i etnicznych . . . . . . . . . . . . . . . . 339
SPIS ILUSTRACJI
1. Septymiusz Sewer. Brąz. Brescia, muzeum miejskie.
2. Łuk triumfalny Septymiusza Sewera na Forum Romanum w Rzymie, 203 r. 3.
Sarkofag Ludovisi, ok. 250 r. Marmur. Rzym, Museo delie Ternie. 4. Filip Arab, ok. 244-249 r. Marmur. Rzym, Muzea Watykanu. 5. Pałac Dioklecjana w Splicie, pucz. IV w.
6. Wizerunki Dioklecjana i Maksymiana na monecie rzymskiej.
7. Konstantyn Wielki, fragment posągu, pocz. IV w. Marmur. Paryż, Luwr.
8. Posąg cesarza (Marcjan lub Leon I ?) w ubiorze wojskowym, V w. Brąz.
Barletta. 9. Porta Niga w Trewirze, 313-316 r.
10. Portret rodziny rzymskiej, ok. 420 r. Emalia na złocie płatkowym i szkło.
Brescia, muzeum miejskie.
11. Statua konsula, IV w. Marmur. Rzym, Palazzo dei Conservatori. 12. Bazylika Maksencjusza w Rzymie, ok. 307-313 r.
13. Julian Apostata, IV w. Chalcedon. Petersburg, Ermitaż. 14. Patera z przedstawieniem toalety Wenus, koniec IV w. Srebro. Pary?, Petit Palais. 15. Missorium Teodozjusza Wielkiego, 388 r. Srebro. Madryt, Akademia. 16. Fragment missorium Teodozjusza z popiersiem cesarza. 17. Kapłanka Bachusa przed ołtarzem Jowisza, skrzydło dyptychu Nikomacha i Symmacha, koniec IV w. Kość słoniowa. Londyn, Victoria and Albert Museum. 18. Wnętrze mauzoleum Konstantyny (kościół Santa Costanza) w Rzymie, IV w. 19. Zbiór winogron, fragment mozaiki z mauzoleum Konstantyny (kościół Santa Costanza) w Rzymie, IV w.
20. Motywy ornamentalne, fragment mozaiki z mauzoleum Konstantyny (kościół Santa Costanza) w Rzymie, IV w.
21. Personifikacja zimy, fragment mozaiki ze świątyni Apollina w Dafne pod Antiochią, IV w. Paryż, Luwr.
22. Św. Ambroży, mozaika z bazyliki Sant' Ambrogio w Mediolanie, ok. 470 r. 23. Honoriusz, cesarz imperium zachodniego, skrzydło dyptychu Probusa, konsula w 406 r. Kość słoniowa. Aosta, katedra. 24. Konsul Feliks, fragment dyptychu, 428 r. Kość słoniowa. Paryi, Biblioth8que Nationale, Gabinet des Medailles.
Spis ilustracji
25. Feniks, fragment mozaiki z willi rzymskiej w Dafne pod Antiochią, 2 poł. V w. Paryź, Luwr. 26. Malowidło ścienne z Trewiru przedstawiające uprawę roli przed zabudowaniami gospodarstwa wiejskiego. Trewir, Rheinisches Landesmuseum. 27. Tronujące boginie-matki. Bonn, Provinzialmuseum.
28. JeYdziec germanski, p3askorzeYba z Hornhausen, ok. 700 r. Halle, Landesmuseum fur Vorgeschichte.
29. Wypiek chleba, mozaika z terenu Galii rzymskiej. Pary?, Musee St. Germain-en-Laye.
30. Eneasz i Dydona, fragment mozaiki z budynku term w Low Ham (Somerset), IV w. Taunton, Somerset County Museum.
31. Chrystus, centralny fragment mozaiki pod3ogowej z Hinton St. Mary (Dorset), IV w. (?). Londyn, British Museum.
32. Półmisek z przedstawieniem triumfu Bachusa, część tzw. skarbu z Mildenhall, IV w. Srebro. Londyn, British Museum.
33. Narodziny Apollina i Artemidy, taca znaleziona w Corbridge. Srebro z3ocone.
Londyn, British Museum.
34. Półmisek z pokrywą, część tzw. skarbu z Mildenhall, poł. IV w. Londyn, British Museum. 35. Medal cesarza Konstancjusza Chlorusa z fragmentem widoku Londynu i Tamizy, ok. 300 r. Złoto.
36. Pokłon trzech magów, relikwiarz, koniec 1V w. Srebro złocone. Mediolan, skarbiec katedralny.
37. Dyptych Stylichona: Stylichon, Serena i Eucherion, ok. 395 r. Kość słoniowa. Monza, skarbiec katedralny.
38. Święte niewiasty u grobu Chrystusa, skrzydło dyptychu, koniec IV w. Kość słoniowa. Mediolan, Castello Sforzesco.
39. S`w. Paweł, skrzydło dyptychu. Kość słoniowa. Paryż, Musee de Cluny. 40. Św. Piotr, fragment naczynia, IV w. Szkło i złoto płatkowe. Petersburg, Ermitaż.
41. Chrystus jako Helios, mozaika na stropie mauzoleum rodu Juliuszów w Rzymie, III w. Watykan, nekropola prekonstantyńska pod bazyliką Św. Piotra. 42. Widzenie Abrahama w Mamre, mozaika z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie, ok. 432-440 r.
43. Nawa środkowa bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie, ok. 432-440 r. 44.
Sceny z cyrku, fragment dyptychu, V w. Kość słoniowa. Petersburg, Ermitaż.
45. Pasterze przy stadach, ilustracja do III księgi Georgik Wergiliusza, miniatura
z manuskryptu późnorzymskiego (tzw. Vergilius Romanus), V w. Watykan, Biblioteka Apostolska.
46. Eleazar i Rebeka, miniatura na purpurowym pergaminie (tzw. Genesis wiedeńska), VI w. Wiedeń, National-Bibliothek.
47. Chrystus jako Dobry Pasterz, fragment tekstu mozaiki z mauzoleum Galli Placydii w Rawennie, poł. V w.
48. Chrystus jako wojownik (w ubiorze legionisty rzymskiego), fragment mozaiki z Capella Arcivescovile w Rawennie, przełom V i VI w. 49. Św. Wawrzyniec, mozaika z mauzoleum Galli Placydii w Rawennie, poł. V w. 50. S`w. Paweł, tondo mozaikowe z Capella Arcivescovile w Rawennie, przełom V i VI w. 51. Mozaika ze sklepienia prezbiterium w kościele San Vitale w Rawennie, ok. 546-548 r. 52. Mauzoleum Galli Placydii w Rawennie, 1 poł. V w. 53. Kościół San Vitale w Rawennie, ok. 546-548 r. 54. Wnętrze kościoła Sant' Apollinare in Classe w Rawennie, 549 r. 55. Koociót Sant' Apollinare in Classe w Rawennie, 549 r.
56. Grobowiec Teodoryka w Rawennie, 526 r.
57. Wnętrze Baptysterium Ortodoksów w Rawennie, ok. 449-452 r. 58. Mozaika z kopuły Baptysterium Arian w Rawennie, VI w.
59. Widok portu i miasta Classis, mozaika z kościoła Sant' Apollinare Nuovo w Rawennie, VI w.
PRZEDMOWA
W tytule tej książki pozostawiamy sformułowanie „upadek Rzymu”, które Edward Gibbon tak trafnie wprowadził do nowoczesnej humanistyki. Mógł się przy tym słusznie powołać na rozpad imperium rzymskiego, który stworzył na Zachodzie pole do rozwoju nowych państw germańskich, a także na nastroje wielu pokoleń Rzymian, którzy od czasów Katona uskarżali się na moralny upadek klasy panującej. Aby scharakteryzować właściwy przedmiot naszego opracowania, należałoby jednak wprowadzić drugi tytuł: „metamorfoza kultury antycznej”. Ma ono bowiem opowiedzieć o tym, jak z ruin powstało nowe, jak przeobraził się świat antyczny, jak w życiu państwa i społeczeństwa, w świecie myśli i wiary, w budownictwie i w poezji owych stuleci przejawiały się elementy nowej jedności kulturowej.
Wobec rozmaitości zjawisk, z którymi mamy do czynienia, konieczne było
skierowanie uwagi przede wszystkim na warstwy społeczne i siły duchowe, które
tworzyły pomost między światem antycznym a tak zwanym średniowieczem
zachodnioeuropejskim (o Bizancjum będzie mowa w osobnym tomie serii, w
jakiej książka się ukazuje: „Kindlers Kulturgeschichte Europas”). W wyborze
interpretacji zjawisk kierowałem się własnymi sądami, co należy do zadań
historyka. Podstawy tych sądów wskazałem i we wszystkich dziedzinach z
wdzięcznością brałem pod uwagę rezultaty nowych badań. Problemy schyłku
starożytności badają w ostatnich dziesięcioleciach z coraz większą energią
historycy i archeolodzy, znawcy antycznej literatury i filozofii, historycy religii i
Kościoła. Spośród wielu dzieł naukowych, którym zawdzięczam różne
wiadomości, tylko część trafiła do bibliografii. Cieszę się, że poszczególne
kwestie poruszone w tej książce mogłem przedstawić zainteresowanym kolegom
w Trewirze i w Rzymie, w Paryżu i w Londynie. Cennej inspiracji dostarczył mi
12 Przedmowa też kongres zorganizowany w Salzburgu w roku 1961, który Międzynarodowe Towarzystwo Badań Porównawczych nad Kulturą poświęciło problematyce kultur wysoko rozwiniętych.
Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować tym licznym studentom, którzy poświęcili swą uwagę moim wykładom i zajęciom seminaryjnym i wsparli mnie własnym wkładem pracy. Jest tych rozpraw wiele, od dysertacji o podno-szonym w literaturze antycznej wobec Germanów zarzucie wiarołomstwa poprzez studium o pochówku Konstantyna Wielkiego aż po książkę o Augus-tynie i antycznym Rzymie.
Czcigodnemu koledze Hansowi Ulrichowi Instinsky'emu jestem szczególnie zobowiązany za przyjacielską pomoc, której udzielił mi, czytając wraz ze mną korekty.
wsTĘP
Przedmiotem tej książki jest historia kultury śródziemnomorskiej u schyłku starożytności - od około 200 do około 500 r. po Chr. Określając w ten przybliżony sposób początek i koniec interesującego nas okresu, ujmujemy naturę procesu historycznego lepiej niż za pomocą tradycyjnych dat granicznych:
284 (objęcie władzy przez Dioklecjana) i 476 (koniec imperium rzymskiego na Zachodzie). Już bowiem około r. 200, za czasów dynastii Sewerów, rozpoczęły się przeobrażenia strukturalne państwa rzymskiego i jego kultury. Poważne zagrożenie granic Imperium Romanum zmusiło cesarzy do wielkiego wysiłku obronnego - prypcypat stał się monarchią militarną. Ten absolutystyczny reżim, dążący do zrównania wszystkich poddanych imperium, musiał zrezygnować z uprzywilejowania obywateli rzymskich i ze szczególnej pozycji Italii. W sferze duchowej zaczęło się niebywałe pomieszanie rozmaitych systemów filozoficznych i wspólnot religijnych. Reformy dynastii Sewerów zapoczątkowały proces przemian, który miał trwać wiele stuleci. Wkrótce państwo, zmuszone przez śmiertelne niebezpieczeństwo do samoobrony, znacznie ograniczyło swobodę życia społecznego i gospodarczego obywateli. Spomiędzy synkretycznych religii i zwalczających się wspólnot kultowych na czoło wysunęło się w końcu zwycięskie chrześcijaństwo. Kościół uzyskał poważną władzę polityczną. Pomimo rzymskich wysiłków obronnych inwazje barbarzyńskie dosięgły wnętrza imperium. Na obszarze zachodnich prowincji powstały państwa germańskie. Ostatni z tworów państwowych tego okresu, państwo Franków, jest w swej strukturze i w swym religijnym charakterze tak ściśle zrośnięty z Imperium Romanum, a zarazem tak zdecydowanie zwrócony ku przyszłości, że mamy prawo uważać go za zalążek nowej jedności Europy Zachodniej.
14 W stęp
Zajmiemy się całością tego procesu rozwojowego, konfliktem między siłami zachowawczymi a postępowymi w państwie i społeczeństwie, w kulturze i religii. Rozważać będziemy nie tylko poszczególne dziedziny życia, jak to uczynił U. Kahrstedt w swej Kulturgeschichte der rómischen Kaiserzeit, znakomitym dziele, obejmującym jednak tylko okres wczesnego cesarstwa. Nie uważamy też za stosowne zajmować się wydarzeniami politycznymi jedynie w rozdziale wstępnym, jak to czyni H. Mattingly w Roman Imperia! Civilisation. Obiecujemy sobie raczej nowy wgląd w dzieje, oparty na przeplataniu polityki i historii kultury. Nie chcemy również ograniczać się do opisu rzymskiego życia codziennego, choć jest to - jak wykazał J. Carcopino - nader pociągająca dziedzina. Na pierwszym planie naszych rozważań znajduje się przeobrażenie struktury politycznej i społecznej, ponadto powstanie nowych sił duchowych, przede wszystkim chrześcijaństwa, i wreszcie wdzieranie się nowych ludów w obszar kultury starożytnej. Oznacza to, że od pewnego momentu głównym miejscem akcji dramatu stanie się dla nas rzymski Zachód, Bizancjum zaś przesunie się na margines. Ale nawet pomimo tego ograniczenia napotykamy taką obfitość zjawisk historycznych, że musimy wybrać te zdarzenia, które wywarły największy wpływ na dzieje. Przy takim wyborze, rzecz jasna, dochodzą do głosu osobiste poglądy historyka, który musi przekonać czytelnika i zachęcić go do przyjęcia postawy krytycznej.
Zadanie, które sobie stawiamy, stanie się jaśniejsze, gdy zdamy zwięźle sprawę ze sposobu badania i przedstawiania owych stuleci przez nowoczesne nauki historyczne. Uczeni XVIII wieku stawiali pytania i udzielali odpowiedzi na temat schyłku starożytności zgodnie z duchem Oświecenia. W dużej mierze pochodziły one z samej literatury antycznej i zostały podchwycone już przez humanistów wieku XV i XVI. Dzieje późnego cesarstwa rzymskiego pojmowano jako upadek państwa i zanik tradycji kulturowej. W ślad za Tacytem, Salustiuszem i innymi przyczyny upadku dostrzegano raczej w utracie sił politycznych i moralnych niż w katastrofalnych skutkach najazdów obcych ludów, tak zwanych barbarzyńców. Edward Gibbon w ukazującym się od r.
1776 obszernym dziele The History of the Decline and Fall of the Roman Empire
zapoczątkował tendencję, która jest żywa po dziś dzień. W zawartych w
rozdziale 38 ogólnych rozważaniach o upadku cesarstwa rzymskiego na
Zachodzie porównał on cesarstwo z republiką i wyraził pogląd, że upadek
Rzymu rozpoczął się bardzo wcześnie. Według niego imperium rzymskie
przybrało w wyniku podbojów - ostatecznie wskutek wojen cesarza Trafiana -
tak ogromne rozmiary, że cała ta budowla zaczęła się chwiać. Dobrobyt sprawił,
że Rzymianie utracili energię. Duch poddaństwa zastąpił mentalność wolnych
obywateli. Nastąpiło ogólne osłabienie sił duchowych, szczególnie od czasu
zmieszania się Rzymian z mieszkańcami prowincji, a zwłaszcza z przybyłymi z
zewnątrz „barbarzyńcami”. Gibbon nie pozostawia wątpliwości co do tego, że
jednym z czynników rozkładu była religia chrześcijańska. W 15 i 16 rozdziale
dzieła
Wstęp 15 szczegółowo przedstawił ekspansję nowej religii i jej zderzenie się z państwem rzymskim. Mimo całej ostrożności, do której autor ucieka się ze względu na swoich religijnych przeciwników, widać wyraźnie, że według niego chrześcijaństwo wykorzystało proces rozkładu duchowego, który rozpoczął się znacznie wcześniej, i że Kościół przywłaszczył sobie władzę polityczną kosztem państwa. Zatem historia Rzymu od II w. po Chr. aż do ostatecznego upadku cesarstwa, spowodowanego zdobyciem Konstantynopola przez Turków w r. 1453, ma charakter nieustającego procesu rozkładu. Takie spojrzenie na tę historyczną dekadencję, na degradację Rzymu i Bizancjum, uwarunkowane jest koncepcjami oświeceniowymi i wymaga weryfikacji. O tym, jak bardzo Gibbon zależny był od poglądów swych czasów, świadczy uwaga, którą wygłosił na kilka lat przed rewolucją francuską i katastrofami epoki napoleońskiej:
„Obserwacje dotyczące upadku cesarstwa rzymskiego na Zachodzie tłumaczą też przypuszczalnie przyczyny obecnego bezpiecznego ładu.” W wieku XIX, gdy nauki historyczne przeżywały wspaniały rozkwit, badano dzieje Greków i Rzymian, opierając się na stale rosnącym zasobie danych źródłowych. Z początku zainteresowanie skupiało się na wczesnych stuleciach, które uważano za apogeum Hellady i Romy. Wynikiem tych badań była gloryfi-kacja kultury Greków i Rzymian jako „starożytności klasycznej” i przeciwstawianie tej jednorodnej całości starożytnemu Wschodowi oraz europejskiemu średniowieczu. Im wyraźniej zdawano sobie sprawę ze skończonej doskonałości kultury antycznej, tym bardziej palącą kwestią stawało się określenie czasu i przyczyn jej upadku. Czy był to proces rozkładu duchowego, spowodowany przez religię chrześcijańską? A może chodzi o zniszczenie przez k~.tastrofę, którą spowodowały inwazje germańskie? Czy mamy dopatrywać się istoty tego zjawiska w przełomie społeczno-gospodar-czym, w przejściu od cywilizacji miejskiej- do feudalizmu? Spośród wielu odpowiedzi na te pytania warto przytoczyć kilka szczególnie charaktery-stycznych.
Materializm historyczny, głoszący, że stosunki produkcji są decydującą siłą napędową historii, interpretował kulturę antyczną jako społeczeństwo właścicieli niewolników, skrajnie przeciwstawne feudalizmowi europejskiego średniowiecza.
Przejście od jednej do drugiej formacji zostało w Manifeście komunistycznym
uznane za rezultat walki klas. Jednak Marks i Engels nie mogli w swych pismach
stwierdzić, że w państwie cesarzy rzymskich doszło do zaostrzenia walki
klasowej. Stwierdzają oni raczej, że świat rzymski wszedł w ślepy zaułek wskutek
upadku niewolnictwa oraz pogardy ludzi wolnych dla pracy fizycznej. Wyjście
znaleźli dopiero Germanie: ich gospodarka rolna opierała się na pracy zależnych
chłopów. Wprawdzie historiografia materialistyczna, a zwłaszcza nauka
radziecka, starała się wynajdywać rebelie niewolników w imperium rzymskim,
jednak w tej kwestii trwają do dziś wśród historyków rosyjskich długie spory,
często zabarwione
16 Wstęp politycznie. Nieliczni uczeni, którzy uważają, że nie było wielkich powstań niewolników, uzasadniają upadek systemu niewolniczego tym, że niewolnicy i chłopi dzierżawiący ziemię (kolonowie) sprzymierzyli się z napierającymi obcymi ludami. Należy tu wspomnieć również teorię angielskiego historyka F. W. Walbanka, który w systemie niewolniczym widzi przyczynę ogólnego uwiądu sił duchowych. Wszelkimi ciężkimi pracami obarczano ludzi pozbawionych praw i dlatego, zdaniem tego badacza, brakowało bodźców do ulepszania i ułatwiania procesu produkcji w rolnictwie i rzemiośle. Tak oto doszło w okresie cesarstwa rzymskiego do zastoju wynalazczości technicznej. Nie wynaleziono ani mechanicznego warsztatu tkackiego, ani statku parowego, ani broni palnej. Ta stagnacja techniki miałaby być przyczyną upadku kultury antycznej. Nawet jeśli nie możemy stwierdzić, że wspomniane tu teorie przyniosły rozwiązanie problemu, to przecież nie ulega wątpliwości, iż postawiły one przed nauką nowe zadania.
Przeciwnicy materializmu historycznego dokonali próby interpretacji
antropologicznej wielkiego przełomu dziejowego. Wskazywano na regres
demograficzny, na mieszanie się grup etnicznych, na zanik elity i w tym chciano
widzieć głębsze przyczyny przemian. Trzeba tu wspomnieć niemieckiego
historyka O. Seecka, który w swym wielkim dziele Geschichte des Untergangs
der antiken Welt (wydawanym od r. 1895) przedstawił czasy od Konstantyna
Wielkiego do końca cesarstwa zachodniorzymskiego. Seeck, badając politykę i
kulturę, a szczególnie rozwój religii, uważał, że w polityce rzymskiej, a nawet w
ogóle w historii państw starożytnych, można zauważyć zgubną tendencję d~ samozniszczenia. Opierając się na darwinowskiej teorii doboru naturalnego, Seeck zastanawia się, czy w świecie polityki starożytnej siły przywódcze wyodrębniły się i zajmowały naczelne miejsce poprzez walkę i dobór naturalny, i stwierdza, że - przede wszystkim w Rzymie - rzeczywistość przedstawiała się wręcz odwrotnie: już w wojnach domowych okresu republiki, a potem za despotycznych cesarzy stale ginęli najwartościowsi ludzie, ciągle przelewano krew najlepszych. Po długich walkach wewnętrznych ostali się ludzie o służalczym charakterze, niewolnicy z usposobienia, i ten lichy elementy spowodował następnie trwałe zwyrodnienie ogółu obywateli. Seeck nie ma przy tym na myśli napływu obcej rasy, orientalnej bądź germańskiej -uważa on talent nie za cechę rasową, ale osobową. Dziedzicznym obciążeniem starożytnego życia państwowego jest w jego pojęciu planowe „tępienie najlepszych”. Dawne rody arystokratyczne, ulegając samozniszczeniu, ustąpiły miejsca ludziom mało wartościowym, pochodzącym z niższych warstw społecznych albo przybyłym z zewnątrz. Jednostronność tej próby interpretacji jest oczywista. Należy jednak stwierdzić, że problemy demograficzne, poruszone przez Seecka w pierwszym tomie, do dziś nie doczekały się zadowalającego opracowania.
W tym samym czasie, w którym wspomniani badacze dowodzili rzekomego
istnienia przepaści między światem antycznym a średniowieczem europejskim,
Wstęp 17
inni zwracali uwagę na związki polityczne, społeczne i kulturowe obu epok. W
przeciwieństwie do historyków antycznych, którzy podkreślają rozkład moralny
ludu rzymskiego, i odmiennie od humanistów, którzy uważali średniowiecze
europej skie za ciemne tysiąclecie oddzielające kulturę antyczną od nowożytnej,
uczeni różnych `narodowości podkreślali trwanie starożytnych instytucji i
ciągłość kultury antycznej. Te świadectwa ciągłości historycznej były najpierw
badane właśnie tam, gdzie doszło do najbliższego i najściślejszego kontaktu
między Rzymianami a Germanami, to znaczy w Galii. Już w r. 1874 N. D. Fustel
de Coulanges wskazał na związki między instytucjami późnorzymskiego
imperium a prganizacją państwa frankijskiego. Udało mu się wykazać przetrwanie
i rozwój zasadniczych elementów ustroju i administracji, szczególnie w formach
monarchii i systemie lennym. Spostrzeżeńie, że przybycie Germanów do Galii
nie zniszczyło kultury antycznej, zostało wielokrotnie potwierdzone przez
nowsze badania. A. Dopsch w swym dziele Wirtschaftliche und soziale
Grundlagen der europaischen Kulturentwicklung von Caesar bis auf Karl den
Grossen (1918) zajął się ciągłością historyczną na całym obszarze objętym
inwazjami germańskimi, powołując się nie tylko na źródła literackie, ale także na
materiał archeologiczny. Niektóre tezy tej książki zostały później sprostowane. Przede wszystkim bardziej doceniono istotne różnice w gęstości zaludnienia i gospodarce poszczególnych terenów oraz rolę nowego świata germańskiego.
Ale pojawili się także kolejni zwolennicy poglądu o ciągłości kultury na obszarze
zachodnich prowincji cesarstwa. Co się bowiem tyczy cesarstwa wschodniorzymskiego, to właściwie nigdy nie kwestionowano związków między kulturą antyczną a bizantyńską. Należy ~rzede wszystkim pamiętać o ważnej książce Ch. Dawsona The Making of Europe (1932). Praca ta ukazuje ścisły związek między światem antycznym a Zachodem w dziedzinie kultury i chrześcijańskiego życia religijnego. Wzmianki wymaga też śmiała próba H. Pirenne'a, który w swej głośnej książce Mahomet et Charlemagne (1937) próbował na nowo ustalić granicę między kulturą antyczną a Zachodem. Cezurę miałaby stanowić wcale nie inwazja Germanów, ani nawet nie koniec cesarstwa rzymskiego na Zachodzie, bo jeszcze państwo Merowingów utrzymywało intensywny kontakt ze światem późnorzymskim i prowadziło ożywioną wymianę z całym obszarem śródziemnomorskim, lecz dopiero podbój arabski, który odciął państwo Franków od Morza Śródziemnego i związał je z wnętrzem kontynentu. Wtedy właśnie zerwała się ciągłość kulturowa. Te i inne tezy dotyczące upadku świata antycznego albo uwydatniające ciągłość rozwoju kultury będą nam towarzyszyły w wędrówce przez okres od r. 200 do 500 po Chr. Nie możemy przy tym zapominać o pracach naukowych, w których wyjaśniono wiele zagadnień z historii późnego cesarstwa, niezależnie od tego, czy problem związków kulturowych został przy tej okazji postawiony w nowy sposób, czy też nie. Chodzi na przykład o prace J. B. Bury'ego, E. Steina, A. Piganióla, S. Mazzarino, a z późniejszych przede wszystkim A. H. M. Jonesa.
18 Wstęp
Badaniom F. Altheima zawdzięczamy ogromne poszerzenie horyzontu historycznego, gdyż przy interpretacji upadku Rzymu posłużył się on także znajomością świata perskiego i arabskiego, zbadał na nowo historię Hunów, a nawet uciekł się do porównań z Chinami. Dzieło życia F. Lota rzuciło nowe światło na wzajemne przenikanie się świata rzymskiego i germańskiego. Ileż trzeba by wymienić nazwisk uczonych, gdy mówimy o pochodzeniu ludów germańskich, o ich wędrówkach i zakładaniu państw, iluż innych należałoby wspomnieć w związku z dziejami chrześcijaństwa i jego spotkania z antycznym państwem rzymskim. W obrębie nauk historycznych pojawiają się coraz. to nowe dyscypliny badawcze. Trzeba uwzględnić zarówno wyniki badań historii prawa rzymskiego, jak i obfite żniwo bizantynistyki, zwłaszcza że pragniemy zrozumieć przyczyny podziału świata antycznego na część wschodnią i zachodnią. Należy wreszcie wyraźnie podkreślić rolę archeologii klasycznej i historii sztuki. Te dyscypliny nauczyły nas rozpoznawać indywidualny charakter wytworów artystycznych tego późnego okresu. W dziełach sztuk plastycznych późnego cesarstwa, w budowlach i mozaikach Rzymu i Konstantynopola, Trewiru i Rawenny widać przemianę form wyrazu artystycznego. Zrozumieliśmy, że byłoby fałszem mówienie tylko o dekadencji sztuki antycznej. Ludzie owych czasów, zarówno chrześcijanie, jak i poganie, poznali nowy obraz bóstwa i człowieka i dzięki temu potrafili w nowy sposób wypowiadać się w sztuce. Pod wpływem tych ustaleń zaczęto o czasach, którymi się tu zajmujemy, mówić w Niemczech jako 0 odrębnym okresie „późnego antyku”. W ten sposób powróciliśmy do kwestii postawionej na początku. Cały proces historyczny, który prowadził od kultury antycznej ku nowemu kształtowi życia Europy Zachodniej, należy przedstawić w kilku istotnych fazach. Historyk badający zjawiska tego rodzaju nie może ich izolować. Przemiany kulturowe obserwujemy także w innych epokach i w innych częściach świata. Nauki historyczne wraz z pokrewnymi dyscyplinami, szczególnie z etnologią i socjologią, od dawna usiłują określić róźnicę między kulturą prymitywną a kulturą wysoko rozwiniętą oraz uważniej śledzić powstawanie, rozwój i upadek społeczeństw cywilizowanych. Nie zdołamy tu wymienić dzieł z zakresu historii powszechnej i socjologii, które, począwszy od xVIII w., położyły podwaliny pod naukę o formach kulturowych (morfologię kultur). Przedstawimy tylko należących do naszego stulecia pionierów tej nauki o kulturze, którzy w swych genialnych dziełach objaśnili właśnie proces przejścia od kultury antycznej do zachodnioeuropejskiej - Oswalda Spenglera i Arnolda J. Toynbee. Nie ulega też wątpliwości, że niektórzy spośród wymienionych wcześniej historyków pozostawali pod wpływem tej nowej teorii kultury, nawet jeśli nie mówią o tym wyraźnie, albo nawet nie są tego świadomi.
Aczkolwiek Spengler i Toynbee skrajnie różnią się od siebie poglądami i
sposobem dowodzenia, to jednak łączy ich to, że patrzą na całą ziemię jako na
scenę dziejów ludzkich i że uznają kultury wysoko rozwinięte za najważniejszy
Wstęp 19
przedmiot poznania historycznego. Spengler, będący pod wpływem koncepcji
witalizmu filozoficznego, pojmuje kulturę jako organizm. Czym w naturze są
organizmy roślinne i zwierzęce, tym w historii są wysoko rozwinięte kultury:
odrębnymi istotami, jednościami obdarzonymi duszą. Wszystkie wytwory tych
organizmów tak zgadzają się wewnętrznie, że ludzie odgrywający dzięki swej
działalności jakąś rolę w historii, stają się przejawem, a nawet symbolem kultury,
w której żyją. Powstawanie i przemijanie kultur przebiega tak jak rozwój roślin, według praw natury. Na wielkim obszarze śródziemnomorskim i na Bliskim Wschodzie Spengler dostrzega następstwo kultur: egipskiej i babilońskiej oraz antycznej. Do przejawów tej ostatniej, ukształtowanej przede wszystkim przez Greków - Spengler nazywa ją apollińską - należy to, że człowiek pojmuje istnienie jako ciało, że poczucie rzeczywistości związane jest z ciałem. Gdy ta I grecko-rzymska kultura obumarła, miejsce jej zajęła kultura arabska, czyli magiczna, obejmująca pierwsze tysiąclecie po Chrystusie. Uczestnicy tej kultury przeżywają dramat dziejów jako walkę między ciałem a duszą, między dobrem a złem. Ta postawa duchowa łączy wschodnie chrześcijaństwo, Bizancjum i islam. Spengler dopiero około r. 1000 umieszcza narodziny kultury zachodniej, czyli faustowskiej. To nader krótkie wyliczenie niektórych kultur z ich pełnego przeglądu zawartego w dziele noszącym tytuł Der Untergang des Abendlandes nie pozwala ogarnąć bogactwa interpretacji historycznych, pożytecznych dla czytelnika, nawet jeśli odrzuca on tę morfologię opartą na zasadach organicznych. Teoria Spenglera obfituje także w ciekawe wnioski dotyczące schyłku kultury antycznej, aczkolwiek wprowadzenie między świat antyczny a Zachód dodatkowej epoki zostało w przekonujący sposób odrzucone przez naukę. i Sprzeciw Toynbee'ego dotyczy nie tylko owej kultury magicznej, lecz także zasadniczych poglądów jego poprzednika, od którego zresztą świadomie wiele zapożyczył. Toynbee występuje przeciwko naturalizmowi w pojmowaniu kultury, kwestionującemu twórcze działanie człowieka w historii i zaprzeczającemu żywotnym związkom między poszczególnymi kulturami. Jako zawodowy historyk potrafi on odwołać się do wiedzy bardziej szczegółowej i do obszernej sfery empirycznej. Toynbee widzi społeczeństwa cywilizowane (societies), które wyróżniamy posługując się metodami historycznymi, jako społeczne atomy życia historycznego. Nie prawo natury, lecz przede wszystkim ludzkie decyzje określają wzrost i rozwój tych społeczeństw. Człowiek w otaczającej go przyrodzie i środowisku historycznym ustawicznie napotyka wyzwania i poprzez swoje reakcje na nie wpływa na strukturalny rozwój dziejów społeczeństwa.
Przez twórcze zachowywanie tradycji przyczynia się on do rozwoju cywilizacji, a
przez błędne działania powoduje jej upadek. Kultura antyczna, czyli - jak nazywa
ją Toynbee - społeczeństwo helleńskie, wyrosła z cywilizacji starożytnej Krety i
została stworzona przez Greków w ciągu kilku stuleci. W decydującym
momencie Grecy nie potrafili rozwiązać wielkiego
20 Wstęp problemu: stworzenia „międzynarodowej” organizacji (commonwealth) miast-państw. Od tego pierwszego niepowodzenia, które zdarzyło się jeszcze w czasach wojny peloponeskiej, zaczyna się upadek kultury antycznej. Wprawdzie Rzymianie .stworzyli dla tego społeczeństwa państwo uniwersalne,”zgodnie z zasadą, że w czasie trwania każdej cywilizacji powstaje jakieś państwo powszechne, jednak to rzymskie państwó oparte było na przymusie. W czasach największej ekspansji terytorialnej Imperium Romanom rozpoczął się upadek społeczeństwa z przyczyn wewnętrznych i zewnętrznych. Wewnątrz państwa mniejszość musiała teraz rządzić metodą przemocy i napotkała opór całych warstw ludności, które odwróciły się od państwa, poszukując wyższych wartości i czcąc nowych bogów. Te zbuntowane warstwy, spośród których wymienimy tylko wspólnoty wyznające wschodnie kulty misteryjne, Toynbee nazywa proletariatem wewnętrznym. W tym samym mniej więcej czasie zaczyna się agresja z zewnątrz. Ludy pograniczne, które dotychczas z wdzięcznością przyjmowały dary wyższej cywilizacji, Trakowie, Scytowie, Arabowie, Germanie, usamodzielniają się i rozpoczynają - jako proletariat zewnętrzny - walkę przeciwko imperium. Współdziałanie wrogów wewnętrznych i zewnętrznych doprowadza do upadku społeczeństwa. W tej fazie schyłkowej w obrębie kultury antycznej powstaje religia uniwersalna - chrześcijaństwo. Z Kościoła powszechnego, stanowiącego swoiste stadium rozwojowe kultury, wyłaniają się wskutek twórczego działania ludzi, którzy teraz doszli do głosu, nowe społeczności. Są to: nasza chrześcijańska kultura zachodnia oraz kultura chrześcijaństwa ortodoksyjnego, bizantyńska, z odgałęzieniem w postaci dawnej Rusi.
Nie zamierzamy ustosunkowywać się do całości A Study of History. W związku z naszą pracą należy jednak powiedzieć, że Toynbee obdarzył nas bardzo owocnymi myślami, dotyczącymi zarówno istoty kultur w ogóle, jak i metamorfozy kultury antycznej. Jeśli uznamy za zadanie historii nie opis stanu, ale przedstawienie dynamicznego procesu, musimy przyjrzeć się temu, jak ludzie w czasach od Septymiusza Sewera do Chlodwiga swymi decyzjami i działaniami wytyczali bieg dziejów kultury, a zarazem mu podlegali. Musimy zbadać, jak przeciwności wewnętrzne i zewnętrzne - twórcze rozumienie świata i dynamizm młodych ludów - wstrząsnęły dawnym społeczeństwem i położyły podwaliny pod nowy porządek. Rzecz polega na tym, czy dostrzegamy, jak z gleby antycznego świata wyrastają młode pędy naszej zachodniej kultury.
CZĘŚĆ PIERWSZA
KRYZYS ŚWIATA ANTYCZNEGO W III WIEKU
Rozdział pierwszy
PAŃSTWO, SPOŁECZEŃSTWO I GOSPODARKA
Analiza świata antycznego, jego struktury politycznej i społecznej oraz kultury duchowej w III wieku niech nam posłuży jako ekspozycja owego dramatu, który przedstawia upadek Rzymu i powstanie nowej kultury. Rolę protagonistów w tym dramacie grają stale cesarze. Nieubłagany los doprowadził do tego, że lud rzymski tracił władzę polityczną w miarę podboju obcych krajów i podporządkowywania ich sobie. Już u schyłku republiki zgromadzenie ludowe stało się narzędziem wielkich działaczy politycznych.
Kiedy August po długich wojnach domowych doprowadził do pokoju w Rzymie
i w imperium, uczynił partnerem władzy cesarskiej nie rzymską społeczność
obywatelską, lecz senat, organ polityczny nobilitas. Członkami tego zgroma-
dzenia byli wysocy funkcjonariusze wywodzący się spośród arystokratycznych
właścicieli ziemskich i zawodowo uprawiający politykę. Zwycięski August odjął
senatowi pełnię władzy i podzielił się z nim, przynajmniej formalnie, kierowaniem
sprawami politycznymi. Członkowie stanu senatorskiego objęli najwyższe stanowiska w administracji prowincji i dowództwie armii. Zgromadzeniu ludowemu pozostawiono bardzo nieznaczną rolę, a wkrótce potem w ogóle zniknęło ono ze sceny politycznej. Tylko zamożni obywatele, stan ekwitów, który zajmował drugie miejsce w hierarchii imperium, zostali wciągnięci do służby cesarskiej, z początku pojedynczo, a następnie powszechnie, zapewniając obsadę ściśle określonych urzędów w administracji i stanowisk oficerskich. Ten ustrój wprowadzony przez Augusta był kompromisem: monarchia otrzymała formę władzy z mandatu i zachowywała resztki republikańskiej wolności - wydawało się, że pogodzono rządy autokratyczne z wolnością obywateli (principatus et libertas).
24 Kryzys świata antycznego w III wieku
Zadziwiające jest, że wymyślny system pryncypatu mógł trwać przez ponad 200
lat. Zresztą już dość wcześnie ustrój ten zaczął się w pewnym stopniu
przekształcać. Przy każdej zmianie panującego powstawał problem, czy senat ma
jeszcze dosyć władzy i autorytetu, by powołać nowego władcę, a przynajmniej
zatwierdzić go. Niektórzy cesarze prowadzili z krnąbrnym senatem otwartą
wojnę i faworyzowali stan ekwitów jako partnera w administrowaniu państwem i
dowodzeniu armią. Stan senatorski uległ głębokim przemianom. Niektóre rody
arystokracji miasta Rzymu i Italii wymarły, inne wykruszyły się, przeciwstawiając
się cesarzom. Na to miejsce wdarły się rodziny arystokratyczne z prowincji - ich przedstawiciele osiągnęli wysokie urzędy i miejsca w senacie. Przede wszystkim udało się to honoratiores z miast rzymskich w Galii i Hiszpanii, ale także przedstawicielom elity miejskiej greckiego Wschodu. Tym zróżnicowanym senatem II wieku łatwo było manipulować. Jeszcze Antoninus Pius i Marek Aureliusz uważali za wskazane respektować senatorskie ambicje, Kommodus okazywał już senatowi jawne lekceważenie. Tymczasem stale rosła władza polityczna armii. Przy zmianie władców inicjatywa należała z początku do kohort pretoriańskich - stacjonujących w Rzymie oddziałów gwardii. Później silne armie, strzegące zagrożonych granic imperium, próbowały wynosić na tron swoich wodzów. Wreszcie, gdy wojna weszła w stan permanencji, legiony miały w sprawie następstwa tronu więcej do powiedzenia niż patres z kurii rzymskiej.
Cesarze z dynastii Sewerów wyciągnęli wnioski z tej nowej sytuacji. Założyciel
dynastii, Septymiusz Sewer (193-211), pochodził ze zromanizowanej rodziny z
miasta Lepcis w Trypolitanii, jego małżonka Julia Domna należała do
znakomitego rodu kapłańskiego z miasta Emesa w Syrii. Z małżeństwa tego
zrodzili się Karakalla i Geta, a po ich śmierci na tron cesarski wstąpili
potomkowie syryjskiej gałęzi dynastii. Jest we współczesnej nauce kwestią
sporną, jak dalece naturalne cechy narodowości, które połączyły się w tym
domu cesarskim, odbiły się na polityce owych władców. Należy jednak uznać za
pewne, że pochodzenie cesarzy z rodzin, które pierwotnie były punickie i
syryjskie, ułatwiało odchodzenie od starorzymskiej tradycji i otwierało drogę ku
monarchii absolutnej. Zresztą nadrzędnym celem śmiałych reform pozostawało
zabezpieczenie cesarstwa na całym jego obszarze, od rzymskiego vallum w
północnej Anglii aż po Mezopotamię, nową prowincję na wschód od górnego
Eufratu. Zgodnie z tym celem uznano nie senat, lecz armię za główną podporę
cesarstwa, choć wiele jeszcze brakowało do zaakceptowania przez senat
powoływania cesarzy przez wojsko. Przedstawiciele stanu ekwitów otrzymali
dostęp do najwyższych namiestnictw i dowodzenia legionami. W obrębie
legionów stał się możliwy awans od szeregowca do centuriona, a następnie do
stanu ekwitów. Zwiększono liczbę legionów, legionistom podniesiono żołd,
służbę w obozach wynagradzano różnymi przywilejami, tak iż w prowincjach
nadgranicznych obok ludności cywilnej pojawił się teraz nowy, zakorzeniony w
terenie, stan
Państwo, spoteczeństwo i gospodarka 2S żołnierski. Przekaz źródłowy mówi, że Septymiusz Sewer miał na łożu śmierci w Eburacum dać swym synom radę: „Trzymajcie się razem, wzbogacajcie żołnierzy, o resztę nie dbajcie !”
To zmilitaryzowane cesarstwo było jako instytucja obwarowane prawami i uświęcone przez religię. Ustawodawstwo cesarskie powstawało niezależnie od senatu. Doradztwo przy cesarzu było w zasadzie sprawą uczonych prawników - z tej rady państwa (consilium principis) wychodziły dekrety cesarskie (constitutiones). Znakomici juryści owych czasów zostawali, zazwyczaj wraz z otrzymaniem urzędu praefectus praetorio, wpływowymi doradcami, a nawet zastępcami panującego. Za Septymiusza Sewera rolę tę odgrywali Plaucjan i Papinian, potem zastąpili ich Ulpian i Paulus. Ludzie ci, którzy mieli przywilej wydawania wiążących opinii w spornych kwestiach prawnych (ius publice respondendi), stworzyli też liczne teksty prawnicze. Jak widzimy z Digestów, naukowej części zestawionego przez cesarza Justyniana Corpus iuris, prawnicy owych czasów w swych miarodajnych dziełach nie referowali zasad prawnych, lecz zajmowali się poszczególnymi, wybranymi z rózmysłem przypadkami. Poprzez działanie oparte na egzemplifikacji dopasowywali naukę prawa do zmian zachodzących w instytucjach i poglądach. Ich dziełem jest stworzenie klasycznego prawa rzymskiego. W jego ramach władza absolutna monarchów znalazła uzasadnienie prawne, obywatelom zaś jako pierwszoplanowe zadanie wyznaczono służbę państwu. Widać tu wyraźną zmianę w stosunku do pryncypatu Augusta. Władca, obecnie naczelny wódz olbrzymiej armii podporządkowanej wyłącznie jemu, jedyny ustawodawca w państwie, właściciel większej części dobrej ziemi uprawnej w imperium, stał wysoko ponad ogółem obywateli, a nawet w ogóle ponad światem ludzi i odbierał formalnie cześć jako istota boska. Odtąd nie tylko cesarze, którzy doznali pośmiertnej apoteozy (divi imperatores), zajmowali w kulcie państwowym miejsce obok bogów. Teraz również żyjącym władcom składano ofiary. Poddani nazywali cesarza „naszym panem”, „naszym bogiem”, dom cesarski nazywał się domus divina, a wszystko, co wiązało się z cesarzem, określano jako święte. W tym kulcie panującego i jego domu spotkało się wiele z tego, co mieszkańcy Wschodu, Grecy i Rzymianie wnieśli do czci oddawanej ludziom obdarzonym władzą i potęgą ducha: wyobrażenie o bogu-królu, opromienienie boskością osobowości twórczej, oddanie wobec ojca ojczyzny. Nie ulega wątpliwości, że w tym obfitującym w kryzysy stuleciu, w którym ludzie musieli na co dzień odczuwać zależność od sił wyższych, pojawiło się w kulcie cesarskim także nieco rzeczywistej pobożności.
W całym imperium dawało się odczuć oddziaływanie nowej monarchii.
Militaryzacja cesarstwa przynosiła korzyści, a zarazem zagrożenia. Władcy,
którzy wyszli z szeregów wojska, uważali obronę państwa i pokonanie
najeźdźców za swoje życiowe zadanie. Jak jednak można było zapobiec
powoływaniu do godności cesarskiej coraz to nowych ludzi według widzimisię
26 Kryzys świata antycznego w III wieku żołnierzy? Często dochodziło do tego, że któraś z armii stacjonujących na granicach przeciwstawiała panującemu cesarzowi własnego dowódcę. Historia III wieku zna bardzo wielu krótko panujących władców, którzy zwalczali się nawzajem. W drugiej połowie stulecia zapanowała anarchia wojskowa i trzeba było potem wielkich wysiłków, żeby przywrócić stabilność władzy. Jeszcze trwalsze były konsekwencje zmiany statusu poddanych w duchu reform seweriańskich. Absolutyzm wyrównał wiele różnic między krainami i warstwami społecznymi. Nie tylko odjął on senatowi część władzy politycznej: odtąd także Rzym jako miasto rezydencjonalne cesarzy i Italia jako kraj obywateli rzymskich nie korzystały już z dawnego pierwszeństwa przed prowincjami zamieszkanymi przez nieobywateli, przez cudzoziemców (peregrini). Również w Rzymie, uświęconym ośrodku wolności obywatelskiej, cesarz zaczął używać tytułu prokonsula, który wyrażał jego najwyższą władzę wojskową. Septymiusz Sewer nie miał żadnych oporów przed sprowadzeniem na stałe do Italii, i to w pobliże Rzymu, jednego z legionów. Przedtem dostarczanie żołnierzy i oficerów do oddziałów gwardii było przywilejem Italii, teraz dostęp do tej formacji uzyskali także Ilirowie i mieszkańcy Wschodu.
To zrównanie prowincji z Italią położyło kres polityce, która od czasów Cezara i Augusta uznawała dobrobyt poszczególnych krain za nadrzędny cel administracji. Od samego początku dewizą cesarzy było nie łupić prowincji, w stylu grabieży uprawianych przez namiestników republikańskich, lecz dalekowzrocznie rozwijać siły ekonomiczne tych krajów i dawać ludziom możność awansu do klasy obywateli. Znaleziono wiele sposobów złagodzenia różnic między obywatelami a poddanymi (cives - peregrini). Najbardziej przyczyniło się do tego zakładanie miast. W prowincjach wschodnich Rzym kontynuował sprzyjającą miastom politykę królów hellenistycznych. Na Zachodzie Cezar i August założyli wiele miast zamieszkanych przez obywateli (coloniae). Te wspólnoty, często osady wysłużonych legionistów, stały się ośrodkami krzewienia języka łacińskiego i rzymskiego stylu życia w prowincjach. W Hiszpanii znamy następujące kolonie: Hispalis (Sewilla), Corduba (Kordoba), Augusta Emerita (Merida) i Caesaraugusta (Saragossa), w Galii Lugdunum (Lyon), Augusta Raurica (Augst), Aventicum (Avenches) i - ważniejszą potem niż wszystkie inne - Augusta Treverorum (Trewir). Nad Renem Ara Ubiorum była z początku obozem legionowym, ale po przesunięciu wojsk osada ta zyskała rangę kolonii (Colonia Claudia Agrippinensium - Kolonia). Do tych wczesnych kolonii należy prawdopodobnie także Augusta Vindelicum (Augsburg). W Brytanii powstały cztery kolonie tego samego typu:
Camulodunum (Colchester), Lindum (Lincoln), Glevum (Gloucester) i Eburacum (York); w Londinium (Londyn) obok castellum powstało `osiedle cywilne o mieszanej ludności. W Afryce wyróżniają się Thamugadi (Timgad) i Cuicul (Dżemila). Wymieniliśmy tutaj tylko najważniejsze kolonie wojskowe.
Państwo, spokeczeństwo i gospodarka 27
Ale urbanizacji służyli nie tylko legioniści, lecz także żołnierze jednostek
pomocniczych (auacilia), pochodzący z ludów podbitych i zwalniani po odbyciu
długiej służby, już jako obywatele rzymscy. Również oni powiększali liczbę
nowych obywateli w prowincjach i wszędzie, gdzie się osiedlali, działali na rzecz
polityki cesarskiej, zmierzającej do unifikacji państwa. Ponadto wiele miast prowincjonalnych uzyskiwało, krok za krokiem, awans w statusie prawnym. Często droga do tego wiodła przez nadanie im prawa latyńskiego (ius Latii), które formalnie stanowiło stopień do civitas Romana. Przy romanizacji warstw wyższych można często zaobserwować następującą metodę: notable miast prowincjonalnych otrzymywali dla siebie i dla swych potomków obywatelstwo rzymskie, jeśli przez kilka pokoleń sprawowali urzędy miejskie i członkostwo rady i jeśli zasłużyli się dla sprawy Rzymu. W ten sposób coraz więcej mieszkańców prowincji otrzymywało obywatelstwo rzymskie. Obok tych planowych działań związanych z nadawaniem obywatelstwa niepostrzeżenie następował proces romanizacji prowincji poprzez szerzenie się w nich rzymskich pojęć prawnych i rzymskiej praktyki prawnej. Nauka o historii prawa rzymskiego z naciskiem podkreśla ostatnio ten proces. Gdy w prawie nowoczesnym za normę uważa się przynależność do jednego określonego państwa, to obywatelstwo rzymskie dopuszczało wspólnotę prawną z obcymi państwami i miastami. Obywatele obcych miast w prowincjach mogli więc otrzymać obywatelstwo rzymskie bez utraty dotychczasowych praw. Rozumie się, że miasta prowincjonalne, które wśród swych mieszkańców liczyły wielu honoratiores wyróżnionych obywatelstwem rzymskim, przyjmowały do swego lokalnego prawa (do którego nie wtrącał się namiestnik) coraz więcej rzymskich ustaw i zwyczajów prawnych. Mogło to następować tym łatwiej, że rzymskie sądownictwo i prawoznawstwo już od schyłku republiki rozwinęło instytucje prawa prywatnego i prawa procesowego, które jednakowo obowiązywały obywateli i poddanych w sferze określanej jako ius genoum (prawo narodów). W tym samym kierunku zmierzało też rozszerzanie przez cesarzy niektórych ustaw, pomyślanych pierwotnie dla Rzymu i Italii, także na prowincje, na przykład ustaw dotyczących kurateli i traktowania niewolników. Poprzez tego rodzaju współuczestnictwo obywateli i poddanych upowszechniało się prawo rzymskie, a życie prowincji podporządkowywało się rzymskim ustawom i zwyczajom.
Ten długi proces romanizacji znalazł wspaniały epilog w Constitutio Antoniniana
z r. 212, ustawie cesarza Marka Aureliusza Antonina, którego nazywamy jego
żartobliwym przezwiskiem Karakana (od „caracalla”, długi galijski płaszcz bez
rękawów-przyp. red.). Wolno urodzeni poddani z prowincji otrzymali
obywatelstwo rzymskie. Działanie tego edyktu cesarskiego jest szczególnie
widoczne w Egipcie. W tym kraju, w którym przechowały się w piasku
pustynnym zapisane na papirusie akta administracji, pojawiają
28 Kryzys świata antycznego w III wieku się tubylcy noszący gentilicium, imię rodowe, cesarza - Aureliusz. Jednakże widać i drugą stronę medalu: prowincje dalej mają płacić trybut. Możliwe - a nasze źródła mówią to wyraźnie - że impulsem do wydania ustawy były dla Karakalu względy fiskalne. W każdym razie nowo kreowani obywatele w prowincjach mieli obok zwykłych trybutów płacić teraz jeszcze należności podatkowe obciążające dawnych obywateli, szczególnie zaś podatek spadkowy i od wyzwoleń. Nie zmienia to jednak faktu, że poprzez to powszechne nadanie obywatelstwa rzymskiego całkowicie dopełniło się rozpoczęte już dawno dzieło zrównania w prawach Italii i pozostałych prowincji. Prawo rzymskie przyjęto teraz powszechnie. Obok niego pozostają w mocy liczne lokalne systemy prawne, w znacznym stopniu dostosowane już do obyczaju rzymskiego; ich zgodność z prawem rzymskim została teraz uznana w sposób formalny. Niesłuszne byłoby jednak założenie, że po owym zrównaniu obywateli i poddanych nastąpiło pełne ujednolicenie prowincji. W krajach zhellenizowanych dalej istniała tradycja prawna ukształtowana od stuleci. Podobnie utrzymywał się na całym Wschodzie język grecki - w miastach mówiono nim wszędzie, nie tylko w Grecji i Macedonii, ale również w Azji Mniejszej i w Syrii, w Egipcie i w Cyrenajce. Mieszkańcy miast w tych krajach pomimo wojen, epidemii i konfiskat zachowywali grecką kulturę i wykształcenie. Co do twórczości literackiej, to w całym III wieku widzimy przewagę Greków nad łacinnikami. Dzieła historyczne tego czasu napisali Grecy: Kasjusz Dion i Herodian. Później zobaczymy, jak filozofia grecka zdołała w tym stuleciu jeszcze raz zawładnąć całym imperium rzymskim. Co prawda język grecki, tak jak cała cywilizacja miejska, zatrzymywał się na granicy, którą stanowiły kresowe prowincje wschodnie. W środkowej Anatolii, w Galacji, miejski sposób życia z trudem torował sobie drogę; język celtycki istniał tam co najmniej do IV wieku. W Syrii obok greckiego języka administracji zachowały się miejscowe dialekty, a na obszarach przygranicznych języki aramejski i arabski zdobywały ciągle nowe tereny. Ludność wiejska w Egipcie zachowywała język odziedziczony po minionych tysiącleciach. Jeśli jeszcze pomyślimy o wielkim znaczeniu, jakie pomimo rozpowszechnienia języka greckiego i prawa rzymskiego zdobyły daleko poza swą ojczyzną kulty orientalne, to stwierdzimy niezbicie zróżnicowanie regionalne życia kulturalnego w prowincjach wschodnich.
Jedynie w prowincjach zachodnich romanizacja odniosła zdecydowany sukces. Tu język łaciński zdobył przewagę, miejski sposób życia został przyjęty przez wszystkie warstwy, a religijne i artystyczne środki wyrazu, stosowane przez mieszkańców prowincji, którzy stali się obywatelami, nosiły cechy rzymskie.
Odnosi się to głównie do Galii i Hiszpanii, następnie do dużych części Afryki
Północnej, przede wszystkim do dzisiejszej Tunezji i części Algierii; mniejszy był
sukces romanizacji w Brytanii i w prowincjach germańskich. Naturalnie również w strefach największej romanizacji utrzymywały się jakieś resztki miejscowego języka i sposobu życia. W Galii wielu ludzi nadal nosiło imiona celtyckie.
Państwo, spoteczeństwo i gospodarka 29
Niemało mieszkańców Galii i Hiszpanii używało dwóch języków, i to przede wszystkim za ich sprawą język łaciński terenów zachodnich uzyskał pewne szczególne zabarwienie prowincjonalne. W odległych okolicach Galii i Brytanii język celtycki zawsze pozostał żywy, w Afryce nie zanikły jeszcze punicki i libijski - nie mówiąc już o przetrwaniu dawnych poglądów religijnych i zwyczajów kultowych. Choć te „rezerwaty” mają oczywistą wymowę, istotnym rezultatem procesu historycznego pozostaje tak głęboka romanizacja Hiszpanii i Galii, że kraje te będą później mogły oprzeć się wpływowi najeźdźców germańskich.
Zdumiewające jest powodzenie rzymskich działań także na terenie niektórych prowincji naddunajskich. Romanizacja była tam przede wszystkim dziełem armii rzymskiej, która miała za zadanie strzec granicy w warownych obozach i w licznych małych fortach (castella). Poprzez służbę wojskową całe plemiona panońskie i iliryjskie zostały pozyskane dla Rzymu. Wojska rekrutujące się z tej ludności tworzyły w III i jeszcze na początku IV wieku rdzeń armii rzymskiej . Nic więc dziwnego, że te legiony w czasach, w których powoływanie cesarzy przypadło w udziale wojsku, mogły zawsze wynieść na tron swych dowódców. Owi cesarze pochodzenia iliryjskiego i panońskiego, jak wykazały badania A.
Alfó'ldiego, wrośli całkowicie w rzymski sposób myślenia, a nawet stali się od
połowy III wieku rzecznikami rzymskiej idei imperialnej i wnieśli istotny wkład w
przezwyciężenie anarchii politycznej i kryzysu gospodarczego. Poeta Rutyliusz Namacjanus jeszcze w V wieku opiewał osiągnięcia panowania rzymskiego. Roma, jak powiada, z dała różnorodnemu światu wielu ludów jedną ojczyznę, uczyniła panowanie dobrodziejstwem dla poddanych, a poprzez włączenie zwyciężonych w obręb działania swego prawa przekształciła cały okrąg ziemski w jedną wspólnotę. Możemy zgodzić się z tą pochwałą o tyle, że zjednoczenie ludów i wspólnota prawna rzeczywiście stały się faktem. Ale jakich ofiar to wymagało! Ludy utraciły wolność, miastom odjęto samorząd. W tej całoziemskiej ojczyźnie zanikło polityczne samookreślenie obywateli. Ludzie w Galii i Syrii mogli teraz żyć wedle prawa rzymskiego, ale w imię absolutyzmu odebrano ogółowi obywateli współuczestnictwo w wielkich decyzjach politycznych. Było to tym bardziej godne pożałowania, że na początku okresu cesarstwa uczyniono wielki wysiłek w kierunku politycznego współdziałania poddanych w prowincjach.
Wysiłek ów zasługuje na szczególną uwagę. W większości prowincji zachodnich istniało od czasów Augusta zgromadzenie prowincjonalne, rodzaj sejmiku wzorowanego na hellenistycznych związkach miast. Miasta i ludy mogły wybierać przedstawicieli i wysyłać ich do rady (concilium), która zbierała się zazwyczaj raz do roku. Najpierw widzimy takie zgromadzenie delegatów miast w prowincji Azji (Commune Asiae). W Galii gminy z trzech prowincji, powstałych na terenie zdobytym przez Cezara, utworzyły w Lyonie Concilium Galliarum.
Inne kraje otrzymały podobne instytucje. Do zadań
30 Kryzys świata antycznego w III wieku tych zgromadzeń należało z początku obchodzenie uroczystości związanych z kultem cesarskim, w czasie których dawano wyraz jedności wszystkich prowincji i ludów, a potem także omawianie kwestii politycznych i administracyjnych dotyczących mieszkańców prowincji. Istniało także, niezależnie od centralnych urzędów państwowych, przedstawicielstwo prowincji u boku cesarza. Nasze źródła, przede wszystkim inskrypcje i zabytki archeologiczne, mówią dość dużo o działalności tych zgromadzeń prowincjo-nalnych. Na pierwszym miejscu znajduje się kult cesarski, budowa świątyń, składanie ofiar, organizacja igrzysk. Nie brak jednak świadectw pewnej specyficznej działalności politycznej. Zgromadzenia mogły z pominięciem namiestnika przedstawiać własne sprawy cesarzowi. Mogły też specjalnymi uchwałami ustosunkowywać się do urzędowej działalności gubernatorów, na przykład uchwalać dla nich zaszczyty albo wnosić skargi przeciw nim i domagać się procesu. Wiadomo, że delegaci prowincjonalni sprawowali, w ograniczonym zakresie, kontrolę nad namiestnikami i że niekiedy mogli poskromić nadużycia.
Na tym jednak kończy się historyczna rola zgromadzeń prowincjonalnych -
inicjatywa, na którą im pozwolono, nie rozwijała się dalej. Aczkolwiek owe
concilia umocniły wewnętrzną jedność prowincji, jednakże nie stały się organami
samostanowienia. Głębszą przyczynę tej zaskakującej powściągliwości delega-
tów należy zapewne widzieć w tym, że notable prowincjonalni właśnie poprzez
rolę, którą dane im było odgrywać w służbie cesarza, zostali całkowicie
pozyskani dla Rzymu. Byli bardziej nastawieni na sprawy światowego
mocarstwa niż na sprawy okręgu czy miasta, z którego pochodzili. Byli bardziej
zainteresowani przebyciem rzymskiego urzędniczego cursus honorum niż
poszerzeniem praw własnej gminy. Także w tej instytucji widoczny jest sukces
rzymskiej polityki imperialnej. W III wieku widać wyraźnie, jak concilia upadają,
gdyż lokalne siły w miastach i na wsi ~-szędzie uległy wtedy prawie całkowitemu wyczerpaniu. Należy też pamiętać o tym, że nakłady pieniężne związane z urzędowaniem w concilium spadały całkowicie na jego członków. Jest oczywiste, że te ogromne wydatki nie mogły nie stanowić wielkiego ciężaru w czasach powszechnego kryzysu gospodarczego. Tak concilia padły ofiarą powszechnego ubożenia. Gdy odrodziły się w czasach po Dioklecjanie, w nowych, bardzo zmniejszonych prowincjach, nie były już przedstawicielstwami plemion i ludów, ale raczej państwowymi organami administracyjnymi. Szczególna rola, jaką w instytucji tych zgromadzeń odegrała arystokracja prowincjonalna, nasuwa myśl, by bliżej przyjrzeć się strukturze społeczeństwa i gospodarki.
Wynikiem sprzyjającej miastom polityki cesarskiej było to, że w ciągu dwóch
pierwszych stuleci mogła się w miastach Wschodu i Zachodu wytworzyć
warstwa zamożnych obywateli. Tę warstwę obywateli miast możemy uznać za
stan średni
Państwo, społeczeństwo i gospodarka 31 w strukturze społecznej państwa - po stanie senatorskim, który utracił władzę polityczną, ale zachował bogactwo, i po stanie ekwitów, do którego ciągle napływali najskuteczniejsi dorobkiewicze. Przywilejem zamożnych rodzin było obejmowanie co roku urzędów miejskich i zajmowanie miejsc w radzie miejskiej (curia). Nazwiska rodzin mogących uczestniczyć w radzie wpisywano do specjalnego rejestru (album decurionum). Przez długi czas ci zamożni obywatele ponosili duże nakłady finansowe związane z urzędami miejskimi - czy to w koloniach, czy w ośrodkach prowincjonalnych - i czynili to z poświęceniem i dumą. Ponieważ własne dochody miast nie wystarczały na wydatki publiczne, ciągle trzymano się starej reguły, że osobisty majątek zobowiązuje do świadczeń na rzecz miasta.
Przede wszystkim chodziło 0 ogromne koszty budowli, które stanowiły charakterystyczną cechę miast i miały unaocznić każdemu przybyszowi, jak dalece powiodło się naśladowanie w prowincji wielkiego pierwowzoru, miasta nad miastami - Rzymu. Pomimo różnic lokalnych ustaliła się pewna norma kształtowania architektonicznego osiedli miejskich. Wokół rynku (agora albo forum) znajdowały się budowle publiczne: ratusz (curia), hala sądowa i handlowa (basilica), ulice kolumnowe, świątynie bogów, a wśród nich często Kapitol (Capitolium) dla trzech najwyższych bóstw religii rzymskiej. W większym mieście nie mogło zabraknąć teatru, amfiteatru i cyrku, a także budowli szkolnych i bibliotecznych, sportowych (gymnasia) i łaziebnych (thermae). Nawet budowa i utrzymanie pierścienia murów było dość często sprawą zamożnych obywateli. We wszystkich częściach imperium rzymskiego po dziś dzień ruiny świadczą o zamiłowaniu bogatych rodzin do budownictwa i o rozkwicie życia miejskiego. U stóp ateńskiego Akropolu wznosi się Odeon, wspaniały budynek przeznaczony do widowisk muzycznych i dramatycznych, jedna z licznych fundacji bogatego Ateńczyka Heroda Attyka, mecenasa sztuk i opiekuna artystów. W r. 127 był on archontem w swym mieście rodzinnym, a w 143 został rzymskim konsulem. W Trewirze i okolicach tego miasta jeszcze w III wieku wzniesiono piękne pomniki grobowe, ozdobione reliefami w zupełnie malarskim stylu, nadzwyczaj realistycznie oddającymi życie zamożnych obywateli, zwłaszcza kupców: widnieją tam statki na Mozeli wiozące beczki z winem, chłopi-dzierżawcy wpłacający czynsz i sceny ze szkoły. Nie mniejsze niż koszty budowli były wydatki na powtarzające się w ciągu każdego roku obrzędy ofiarne, święta i igrzyska. Przy każdej świątyni były kolegia kapłańskie i składano ofiary, a każdy gimnazjon urządzał zawody.
Najdroższe jednak były liczne igrzyska publiczne, w których znajdowała wyraz
kipiąca w miastach radość życia, silniejsza od wojen i kryzysów. Imprezy te
pełniły też pewną dodatkową funkcję, a mianowicie usuwały na krótką chwilę
różnice klasowe wynikające ze stanu posiadania i tuszowały uciążliwości
cywilizacji miejskiej. Podobnie jak w Rzymie zaspokajano najuboższe warstwy
chlebem i igrzyskami, tak ~i w każdym wielkim mieście istniał zwyczaj
32 Kryzys świata antycznego w III wieku utrzymywania przy życiu ubogiego i próżniaczego proletariatu hojną jałmużną. Nie stawiano szczególnie wysokich wymagań duchowych temu, co wystawiano na scenie lub pokazywano na arenie. W teatrach rzadko już grywano dramaty, program wypełniały raczej pantomimy, w których przy akompaniamencie fletu i liry przedstawiano miłostki dawnych bogów lub inne pikantne tematy. Towarzyszyły temu często tańce solowe i wstawki baletowe. Wielkie namiętności budziły wyścigi rydwanów w cyrku. Woźnice pokonywali długą, wąską bieżnię na dwukołowych wozach zaprzężonych w cztery konie, a zwycięzcy przyjmowani byli burzliwym aplauzem tłumów.
Czysto rzymskim pomysłem były igrzyska w amfiteatrze, które pomimo krytyki
rozpowszechniły się też w świecie greckim. Na wzór rzymskiego Koloseum
każde wielkie miasto budowało sobie amfiteatr. Miasto obozowe Carnuntum nad
Dunajem miało dwa amfiteatry, miasto Thysdrus (El Dżem), położone na
południe od Kartaginy, niedaleko od wybrzeża, zdobyło się na ogromny
budynek długości 148 m, szerokości 122 m i wysokości 36 m, mieszczący 60
000 osób. W amfiteatrze zaspokajano dzikie namiętności, towarzyszące
zwycięstwom i klęskom. Tu występowali w walce na śmierć i życie gladiatorzy,
wprawni szermierze, często rekrutujący się z niewolników i przestępców,
uzbrojeni wmiecie i różnorodną inną broń. Ogłoszenia na murach miejskich
zapowiadały igrzyska, tłumy napływały, śledziły walki z ciekawością i
znawstwem, rozkoszowały się przelewem krwi. Wreszcie pokonany prosił o
łaskę i organizator igrzysk, a często sam lud, miał rozstrzygać o tym, czy należy
z nim skończyć, czy darować mu życie. Amfiteatr był też miejscem łowów na
dzikie zwierzęta. Przywożono je z Afryki, ale także z krajów północnych: Iwy i
tygrysy, pantery i lamparty, słonie, niedźwiedzie i żubry czy tury. Z głodnymi
zwierzętami walczyli wyszkoleni łowcy, którzy musieli złowić albo zabić bestie,
jeśli nie chcieli zostać przez nie rozszarpani. Także przestępcy, a czasem ludzie
skazani niewinnie, byli zmuszani do tych walk, jeśli chciano zamienić ich egzekucję w święto dla ludu. Wydatki na te brutalne widowiska były ogromne. Samo zńobycie zwierząt, ich transport i utrzymanie pochłaniało olbrzymie sumy, a zawsze zwierzęta były tym bardziej pożądane, im bardziej były egzotyczne. Jeszcze około r. 400 wybitny senator rzymski Symmachus, przygotowując igrzyska dla swego syna, wysłał niezliczone listy do przyjaciół i wydał około 2000 funtów złota, by sprowadzić rzadkie zwierzęta i doświadczonych łowców. Kiedy szukamy źródeł bogactwa tych senatorskich rodów i prowincjonalnych kuriałów, to na pierwszym miejscu znajdujemy dochody z uprawy roli.
Potwierdził to M. Rostovtzeff w swym wspaniałym studium poświęconym
gospodarce imperium rzymskiego. Od niepamiętnych czasów za najlepszą
legitymację przynależności do starej czy nowej arystokracji uchodziło lokowanie
pieniędzy w nieruchomościach ziemskich. Cesarz i senatorowie miasta Rzymu
posiadali grunty we wszystkich prowincjach, arystokracja municypalna
zawładnęła całą ziemią w pobliżu miast. Rentowność rolnictwa była przez długi
Państwo, społeczeństwo i gospodarka 33 czas wysoka, jednak wykazywała duźe róźnice zależnie od jakości gruntu i formy uprawy. W Italii dominowała teraz uprawa zboża. Także w Egipcie i w Afryce rosło zboże, którego potrzebowało ogromne miasto, jakim był Rzym. Uprawę oliwek i winorośli spotykamy częściowo w Italii, następnie na terenach Grecji, przede wszystkim jednak w Hiszpanii i na południu Galii. Ponieważ hodowla bydła nie była szczególnie rozwinięta na całym obszarze śródziemnomorskim, brakowało naturalnego nawozu. Sztuczne nawożenie nie wystarczało. Ten niedostatek musiał być wyrównywany przy uprawie zbóż przez wielokrotne oranie pól. W krajach o klimacie śródziemnomorskim zawsze istniało niebezpieczeństwo wysychania gruntu w lecie. Także przed tym próbowano się bronić, stosując głęboką orkę. Podobnie uprawa oliwek i winorośli wymagała ciągłego głębokiego spulchniania gruntu dla zachowania wody.
Tak więc we wszystkich gałęziach rolnictwa nieodzowny był poważny nakład
pracy. Nawet w okresach, w których właścicielom nie brakowało energii i kiedy
mogli oni powiększać swój majątek dzięki corocznym żniwom, całkowita
produkcja rolnictwa nie była wystarczająca, by uniknąć okresów głodu,
zwłaszcza w czasach nieurodzaju i wojen. Katastrofalne było to, że wyposażenie
techniczne rolnictwa, pług i inne narzędzia, nie ulegało ulepszeniom. Przy takiej
intensywności uprawy łatwo zrozumieć, że w wielkich dobrach często nie było dość siły roboczej. Dopływ niewolników zmniejszył się, ponieważ od dawna wojny nie dostarczały tylu jeńców, co w czasach republiki. Wprawdzie następował też naturalny przyrost liczby niewolników w obrębie samego stanu niewolnego, ale daleki on był od potrzeb. W tej trudnej sytuacji właściciele ziemscy już w dwóch pierwszych stuleciach zaczęli starać się o innego rodzaju tanią siłę roboczą. Sami uprawiali w swych rozległych dobrach tylko najlepszą ziemię, a kawałki gorsze ,i bardziej oddalone od własnej rezydencji wydzierżawiali chłopom w postaci działek. Tych dzierżawców nazywano coloni, który to wyraz pierwotnie oznaczał chłopów-osadników w ogóle. W nowoczesnej nauce ten system gospodarki rolnej nosi nazwę kolonatu. Można uznać za pewne, że taki rodzaj gospodarowania w wielkich majątkach i zapewniania sobie sił produkcyjnych przeszedł do zachodniego obszaru śródziemnomorskiego z krajów pozostających pod panowaniem królów hellenistycznych, a zwłaszcza z Egiptu. W prowincjach rzymskich stosunek dzierżawców do właścicieli regulowały z początku umowy, przewidujące, że dzierżawca musi oddawać część zbiorów, a w czasie siewów i żniw ma wykonywać prace w majątku. Jednak z biegiem czasu zależność kolonów od właścicieli latyfundiów czy też od dzierżawców wielkich dóbr cesarskich rosła.
Inskrypcje z cesarskich dóbr ziemskich w Afryce wskazują wyraźnie na to, że
cesarze przez długi czas usiłowali roztaczać opiekę nad stanem drobnych
dzierżawców. Jednakże kiedy w III wieku wydatki państwa wskutek ciągłych
3 - Upady Rrymu
34 Kryzys świata antycznego w III wieku
wojen ogromnie wzrosły, cesarze, dążąc do zagwarantowania sobie wplywów
podatkowych, zawarli fatalne przymierze z wielkimi właścicielami ziemskimi na
szkodę pracowników rolnych. Odtąd tolerowano, a później ustawowo uznano
to, że właściciele ziemscy stopniowo spychali swych dzierżawców do stanu
uciążliwej zależności. W prowincjach północnoeuropejskich proces ten
postępował wolniej. Ludność obszarów przygranicznych, tzw. barbarzyńcy,
ciągle mogli przenikać na teren imperium i osiedlać się jako dzierżawcy. Ale w
krajach o starej kulturze rolnej, w Egipcie, Afryce, Italii, właściciele ziemscy
znajdowali sposoby ograniczania swobody ruchów swoich kolonów i
przywiązywania ich do ziemi. Niebawem owi possessores zaczęli próbować
wyłączać swe wielkie doga z miejskich okręgów podatkowych, do których
należeli, i w ten sposób' tworzyć samodzielne wiejskie jednostki administracyjne. Warstwa właścicieli ziemskich wykorzystujących pracę zależnych chłopów weszła w okres ekspansji. Znamy wygląd nowych wielkopańskich siedzib, przede wszystkim z mozaik willi afrykańskich. W centrum posiadłości wznosiła się przypominająca zamek rezydencja wyposażona w cały luksus cywilizacji miejskiej. Otaczały ją budynki gospodarcze, do których należały też stajnie koni wyścigowych. W pewnym oddaleniu znajdowały się zagrody (casae, vici) kolonów przynależnych~o majątku. Niekiedy gospodarstwo latyfundysty otaczał mur i fosa. Była to jednostka gospodarcza, nowy rodzaj wspólnoty wiejskiej. Nasze źródła nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że uzależnienie wolnych rolników zmniejszyło wydajność gospodarczą rolnictwa. W wielu regionach imperium, jak zobaczymy później, pojawiły się ogniska niepokojów chłopskich. W dobrach kuriałów, które były zazwyczaj znacznie mniejsze niż dominia cesarskie i posiadłości ziemskie senatorów, proces ten przebiegał wolniej, ale i tam obniżył on rentowność gospodarowania. Właśnie w obniżeniu się dochodów z rolnictwa należy dostrzegać główną przyczynę tego, że zmniejszył się dobrobyt zamożniejszych warstw miejskich. Spadły wydatki na budowle i igrzyska, urzędy miejskie zaś straciły atrakcyjność. Stagnacja gospodarki rolnej była tym bardziej dotkliwa, że w tym samym czasie również inne źródła bogacenia się dawały mniejszy dochód. W dziedzinie rzemiosła wyższe warstwy miejskie były słabo reprezentowane, gardzono bowiem pracą fizyczną, a zawód rzemieślnika nie cieszył się szczególnym poważaniem. Obok obywateli mima uprawiali tę działalność również wyzwo-leńcy. Niewolnicy znajdowali w przedsiębiorstwach tak nieodzownych jak piekarnie i warsztaty ciesielskie drogę do wyzwolenia i awansu społecznego. Przedstawiciele poszczególnych gałęzi rzemiosła organizowali się w związki (collegia), wybierali przewodniczących, tworzyli majątek korporacji i odbywali regularne spotkania. Przez długi czas korporacje zawodowe cieszyły się taką samą swobodą jak stowarzyszenia kultowe i pogrzebowe. Przedsiębiorcze jednostki zajęły się produkcją w wielkim stylu, ale, ogólnie rzecz biorąc, warsztaty, w których wytwarzano dobra codziennego użytku, były niewielkie.
Państwo, społeczeństwo i gospodarka 35
Zakład zatrudniający 100 robotników, wolnych lub niewolnych, uważany był za
wielką wytwórnię. Zarówno autorzy z tego okresu, jak i inskrypcje poświadczają
aktywne życie gospodarcze całego obszaru śródziemnomorskiego w okresie
wczesnego cesarstwa i dowodzą, że w określonych miejscach istniała znaczna
produkcja towarowa przeznaczona na eksport. W starych miastach Azji
Mniejszej i Syrii wytwarzano płótno, ozdoby, brązy i naczynia według
wypróbowanych od dawna metod. Egipt wytwarzał z łodyg papirusowych
najczęściej używany materiał piśmienny i wiódł prym w produkcji szkła. W Italii
Kampania słynęła na cały świat z wyrobów metalowych, Etruria zaś z wyrobów
ceramicznych (ceramika z Arretium). Jak długo trwał proces urbanizacji,
przeżywało rozkwit rzemiosło budowlane. Potrzebnych materiałów dostarczały
kamieniołomy i kopalnie, najczęściej należące do cesarza. Handel i transport były
bezpieczne w związku z pokojem panującym w cesarstwie. Liczni przedstawiciele sfer obywatelskich, którzy nie mogli utrzymać się z dochodów z posiadłości ziemskich, a nie cenili sobie pracy w rzemiośle, zajmowali się handlem i bankowością. Rząd cesarski i władze miejskie łożyły na budowę i utrzymanie dróg, mostów i portów. Bez wątpienia wspaniale rozbudowany system dróg służył przede wszystkim armii i transportowi państwowemu. Stało się rzeczą normalną, że wojska przemieszczane z Galii do Syrii używały dróg lądowych, nie zaś transportu morskiego. Szybkim podróżom służbowym i przesyłaniu wiadomości służyła poczta cesarska (cursus publicus), dysponująca licznymi stacjami przeznaczonymi do zmiany koni, noclegów i dłuższych postojów.
Wyborna sieć komunikacyjna, często przywoływany tytuł do chwały Imperium
Romanum, stanęła teraz także do dyspozycji pasażerów i handlu, a nie zabrakło
śmiałych przedsiębiorców, którzy jako kupcy (negotiatores) i armatorzy
(navicularii) zajmowali się na wielką skalę wymianą ludzi i towarów. W portach
przeładunkowych w Puteolach i Ostii, w Akwilei i Narbonie, w Efezie i Bejrucie
(Berytus), w Aleksandrii i Kartaginie miały swe filie kolegia kupieckie z całego
świata. Handel sięgał daleko poza granice imperium. Z wybrzeży Morza
Bałtyckiego i Morza Północnego sprowadzano bursztyn. Istniała wymiana
handlowa z Indiami, które dostarczały drogich kamieni, a także pośredniczyły w
handlu chińskim jedwabiem, przy czym używano zarówno drogi lądowej,
biegnącej śladami Aleksandra Wielkiego, jak i drogi morskiej, łączącej egipską
Aleksandrię bezpośrednio z Indiami. Wnętrze Afryki dostarczało kości słonio-
wej, strusich piór i czarnych niewolników. Na tym obszernym polu wolnego
obrotu handlowego istniało jednak pewne ograniczenie, a mianowicie cło
(portorium), pobierane nie tylko na granicach imperium, ale także wewnątrz
państwa. Instytucje celne krajów, które weszły w skład Imperium Romanum,
znalazły w ten sposób szczególną kontynuację. Nawiązując do tych dawnych
instytucji, utworzono okręgi celne, które często były większe niż pojedyncza
prowincja. Obejmowały one wszystkie prowincje, jedynie Italia była wolna od
barier celnych. Wszędzie, gdzie istniały posterunki celne, pobierano za wwóz,
36 Kryzys świata antycznego w III wieku wywóz i przewóz wszelkich towarów opłatę państwową, która przeciętnie wynosiła 2,5% wartości towaru. Cło od towarów luksusowych pochodzących spoza imperium wynosiło nawet do 25%. Cały ten system celny, znajdujący się od II wieku pod zarządem cesarskim, nie służył jako instrument polityki handlowej, lecz miał raczej tylko cele fiskalne. Wpływy były tak znaczne, że w budżecie państwa zajmowały miejsce zaraz po daninach z prowincji. Chwalcy Rzymu przez wiele pokoleń wysławiali jako cesarskie dobrodziejstwa pokój panujący w imperium, wspólnotę prawną ludów i nieograniczoną swobodę poruszania się. W kryzysowym III wieku musimy jednak stwierdzić wyraźny regres także w handlu i rzemiośle. Wojny między cesarzami i inwazje obcych ludów zakłóciły bezpieczeństwo na lądzie i morzach. Jednak głębsze przyczyny regresu wytwórczości i handlu leżały w samym systemie gospodarczym. Wytwórczość przeniosła się na nowe tereny, co przysporzyło trudności dawnym ośrodkom produkcji. Z krajów Wschodu, z Grecji i Italii przychodziły do Europy Zachodniej i Północnej nie tylko towary, ale także metody produkcji i powołano tam do życia konkurencyjne warsztaty. Tak na przykład prowincje galijskie i germańskie szybko usamodzielniły się w dziedzinie wytwórczości ceramiki i szkła. To powstawanie nowych warsztatów w odległych prowincjach poważnie dotknęło centralne obszary imperium. Na podstawie nowoczesnych doświadczeń chciałoby się powiedzieć, że jednak istniała ciągle możliwość zwiększenia wywozu poza granice imperium i otwarcia zagranicy na wyroby rzymskie. Jednakże ludziom z epoki cesarstwa rzymskiego przeszkadzało w tym przekonanie, że granica imperium stanowi zarazem granicę wszelkiej kultury. Takie przekonanie wydaje się tym bardziej idee fixe owej epoki, że przecież ludy mieszkające poza tą granicą właśnie się przebudziły i przestały już kupować, a zaczęły rabować towary świata cywilizowanego.
Również wewnątrz imperium zrezygnowano z rozbudowy produkcji i niewiele
pieniędzy inwestowano w nowe przedsiębiorstwa. Jeszcze istniało bogactwo, a
wysoko rozwinięty system bankowy udzielał pożyczek o stopie procentowej na
ogół nie wyższej niż 6%. Ciągle jednak dla lokaty kapitału chętniej obierańo
wygodniejszą drogę w postaci zakupu ziemi i domów. Tak więc w rzemiośle
inicjatywa prywatna wkrótce upadła. Niewiele robiono, by ulepszyć proces
wytwórczy w tradycyjnej produkcji rzemieślniczej. Po wspaniałych osiągnięciach
okresu hellenistycznego podupadały nauki przyrodnicze i technika. Prawie nie
było nowych wynalazków. Tego zastoju nie można wyjaśnić, odwołując się po
prostu do systemu niewolniczego. Możliwe, iż przedsiębiorca wykorzystujący
pracę niewolników nie był zainteresowany usprawnieniem i przyśpieszeniem
procesu pracy tak jak kapitalista nowożytny, który musiał na wolnym rynku
kupować siłę roboczą i wykorzystywać ją maksymalnie. Jednak niewolników
było coraz mniej tak w rolnictwie, jak i w rzemiośle, a wzgląd na zysk musiał
podsuwać przedsiębiorcy myśl o zaoszczędzeniu na sile roboczej za pomocą
wynalazków technicznych. Przy dokładniejszym oglądzie okazuje się jednak, że
Państwo, spoteczeństwo i gospodarka 37 również w tej późnej epoce weszły w życie pewne ulepszenia techniczne, ale ograniczały się one do tych przedsiębiorstw, w których państwo realizowało swoje żywotne interesy, np. do rzemiosła budowlanego i produkcji broni, a także do tych dziedzin wytwórczości, które produkowały towary luksusowe dla ludzi bogatych: kosztowne szkła czy ozdoby ze złota i kości słoniowej. Był to plutokratyczny rys społeczeństwa, które nie przejmowało się tym, że masy otrzymywały dobra codziennego użytku w wersji jak najgorszej i jak najtańszej. Bardzo niewiele czyniono, by podnieść ogólny poziom życia albo obudzić nowe potrzeby wśród ludzi niezamożnych.
Władza cesarska aż do czasów Sewerów prawie wcale nie ingerowała w wolną gospodarkę. Teraz jednak wzrosły ogromnie wydatki państwowe, a dochody zmniejszyły się wraz z upadkiem wszystkich gałęzi gospodarki. Wojna toczyła się równocześnie na wielu frontach - przeciw Germanom nad Renem i Dunajem oraz przeciw wschodniemu sąsiadowi na południowym wschodzie. Do tego dochodziły wojny domowe zwalczających się wzajemnie cesarzy, wysuwanych przez armię. Ludność imperium cierpiała z powodu ucisku podatkowego, musiała wypełniać zwiększone świadczenia na utrzymanie i zakwaterowanie wojsk, brać udział w budowie dróg i nowych murów zagrożonych miast. Groźne epidemie nawiedzały prowincje - źródła mówią o epidemii dżumy za Marka Aureliusza, a następnie w czasach Decjusza i o straszliwym spustoszeniu przez nią miast i wsi. Niewątpliwie od III wieku ludność zmniejszyła się, choć w różnych częściach cesarstwa wyglądało to rozmaicie. Nasze źródła nie wystarczają, by podać jakieś choćby w miarę pewne dane liczbowe. Szacunki ludności imperium, których uczeni dokonywali od XVI wieku, znacznie różnią się od siebie. Nauka współczesna starała się zwłaszcza obliczyć ludność samego miasta Rzymu. Wzięto pod uwagę przekazy dotyczące liczby obywateli zdolnych do służby wojskowej i odbiorców państwowych przydziałów zboża, a ponadto badano na podstawie topografii możliwe zaludnienie poszczególnych dzielnic miasta. Jednak i te ulepszone metody nie przyniosły żadnego przekonywającego rezultatu. Zapewne możemy przyjąć, że za czasów Augusta na terytorium imperium rzymskiego mieszkało około 70 milionów ludzi, a w samym Rzymie pół miliona. Mimo niepewności co do punktu wyjściowego wiadomo, że bieg dziejów przyniósł regres. Jeśli chodzi o Grecję i Rzym, autorzy poświadczają, że już pod koniec republiki nastąpił spadek liczebności warstw wyższych. Ustawy Augusta, Nerwy i Trafiana, które miały przeciwdziałać katastrofie, wskazują, że proces ten trwał także w I i II wieku. Później zaraza, głód i wojna zaczęły siać spustoszenie we wszystkich grupach ludności. Nieliczne inskrypcje świadczą wymownie o sytuacji w III wieku. Z r.
238 pochodzi podanie rolników z trackiej wioski Skaptopara, zawierające skargę
na ucisk ludności wiejskiej przez urzędników i żołnierzy: „Oświadczyliśmy, że
już dłużej nie możemy wytrzymać i zamierzamy raczej porzucić ojcowiznę pod
naciskiem tych, którzy nas nachodzą. Doprawdy bowiem było wśród nas wielu
właścicieli domów, a teraz
38 Kryzys świata antycznego w III wieku pozostało bardzo niewielu.” 3 Miasta w Italii i Galii, które musiały w obliczu zagrożenia wojennego odnowić swoje mury, mogły zacisnąć ich pierścień o wiele bardziej niż dotychczas. Często powierzchnia mieszkalna, którą obejmowały nowe mury miejskie, stanowiła zaledwie jedną trzecią albo nawet jedną czwartą poprzedniej.
W tym ciężkim kryzysie państwo zaczęło gwałtownie ingerować w życie społeczne i gospodarcze. Środki, o których słyszymy, były równie krótko-wzroczne, co brutalne. Kiedy usiłujemy ocenić politykę gospodarczą III i IV wieku, musimy wziąć pod uwagę to, że nie było wówczas żadnego sztabu planowania gospodarczego, który na podstawie bogatych doświadczeń i z jasnym wyobrażeniem o celu mógłby uporządkować budżet państwa i długofalowo pokierować życiem gospódarczym. Mamy do czynienia z rządem, który uważał za swoje podstawowe zadanie obronę państwa i zaczął gromadzić konieczną po temu siłę roboczą i pieniądze metodami, które obiecywały jak najszybszy sukces. Interwencje władzy są często działaniami obrony koniecznej, podejmowanymi na ślepo.
Państwo antyczne, tak jak nowożytne, dysponowało skutecznym środkiem wpływania na obieg pieniądza i kształtowania cen w.postaci mennictwa. Ale właśnie w tej dziedzinie, gruntownie zbadanej przez numizmatyków, ujawnia się chybiony charakter działań rządu cesarskiego. Wydaje się, że wyczerpanie - do pewnego stopnia - kopalń złota i srebra stało się powodem obniżenia (po raz pierwszy za Marka Aureliusza) zawartości kruszcu, najpierw w monetach srebrnych. Bezpośrednią tego konsekwencją był spadek wartości pieniądza i wzrost cen. Kiedy w III wieku musiano zmniejszyć wagę monet złotych, doszło do długotrwałego kryzysu walutowego. Gorsze monety nie były przyjmowane; zaczęto skupować monety pełnowartościowe po wyższych cenach, także monety dawniejsze, a w Egipcie nawet srebrne monety Ptolemeuszów. Zachował się surowy dekret z miasta Mylasa w Karii z r. 210 przeciwko nielegalnemu handlowi monetą. Wolnym obywatelom, którzy dopuszczają się tego przestępstwa, grożą wysokie kary pieniężne, niewolnikom - kara chłosty i więzienia. Powszechny brak zaufania do zepsutej monety z metali szlachetnych można odczytać również ze skarbów monet, które w ciężkich czasach tu i ówdzie zakopano w ziemi, gdzie dotrwały do naszych czasów. Skarby, które znaleziono na terenach imperium, ale także poza jego granicami, składają się w owych czasach przeważnie z monet miedzianych. System monetarny był tak zaburzony, że niekiedy uciekano się wręcz do handlu wymiennego. Poświadczony przez wiele źródeł wzrost cen i płac dowodzi chronicznej inflacji. Dokumenty z Egiptu, gdzie zachowało się mnóstwo rachunków, pokwitowań i spisów podatkowych, wskazują, zdaniem F. Heichelheima i innych, że ta inflacja przyniosła masom ludności znaczne obniżenie poziomu życia. Zubożenie ludności dało natychmiast znać o sobie przy poborze podatków.
Władze próbowały i temu zaradzić surowymi metodami, właściwymi reżimowi
Państwo, społeczeństwo i gospodarka 39 wojskowemu. Podstawowymi obwodami podatkowymi były we wszystkich prowincjach okręgi miejskie. Kiedy więc urzędnicy cesarscy zajmujący się poborem podatków w prowincjach przestali skutecznie wypełniać swe funkcje, zaczęto odpowiedzialnością za wpływy podatkowe z całego okręgu miejskiego obarczać kuriałów, radnych i urzędników miast. Kiedy pojawiały się zaległości, odpowiadali oni za to prywatnym majątkiem. Nie słyszymy, by doszło do rebelii przeciwko temu przymusowi. Reakcją zamożnych obywateli był swego rodzaju bierny opór: unikanie tak do niedawna pożądanego członkostwa rady i piasto-wania urzędów miejskich. Od III wieku państwo zapewniało sobie przez przymus nie tylko podatki, ale i świadczenia publiczne (munera), które dotychczas były wypełniane przez różne warstwy ludności albo wykonywane przez niezależnych przedsiębiorców na zasadzie umów. Do najpilniejszych zadań należało w owych czasach obwarowywanie miast na nowo - nawet Rzym został od r. 271 otoczony potężnym pierścieniem murów przez cesarza Aureliana. W dalszej kolejności liczyło się zaopatrzenie wojska w broń, odzież i żywność, nie mniejszą wagę miało też zaopatrzenie w żywność Rzymu, który od stuleci był zależny od dostaw zboża, sam nieproduktywny wskutek obecności wielkich rzesz próżniaczego proletariatu. W ,ciągu III wieku zaczęto przymusowo zobowiązywać korporacje rzemieślników i kupców do wypełniania tych zadań. Od tego niedaleko już było do obowiązkowej przynależności do tych niegdyś dobrowolnych związków. Liczne niewdzięczne zadania (munera sordida), takie jak budowa dróg i prace związane z transportem, które zdarzały się przy okazji ruchów jednostek wojskowych w obrębie imperium, były bezwzględnie egzekwowane od prostego ludu. Tylko w niewielkim zakresie rząd uciekał się do zakładania manufaktur państwowych. Tak było w rzemiośle tekstylnym i w produkcji broni. Na ogół państwo stosowało metodę przymusowego narzucania całym stanom i grupom ludności wszystkich świadczeń, którym nie mogli już podołać urzędnicy wspomagani przez wolną gospodarkę. Za pomocą tak drastycznych środków zmilitaryzowane cesarstwo zapewniło sobie niezbędne środki pieniężne i siłę roboczą. Doszło w ten sposób do nie-zwykle głęboko sięgającej przemiany całego społeczeństwa świata antycznego.
Dobiegają nas niekiedy głosy rozpaczy, która zapanowała wskutek terroru
szerzonego przez totalitarny reżim. „Prowincje popadły w lęk i niewolę” - stwier-
dza mówca, który dla podniesienia zasług nowego cesarza przedstawia
dotychczasowe zniewolenie - „liczni szpiedzy krążyli po miastach i podsłuchiwali
rozmowy, nie można było swobodnie myśleć ani mówić. Wszelka zgodna z
rozsądkiem i słuszna wolność była zniesiona i każdy drżał przed własnym
cieniem.” 4 Masy ludności pozostawały jednak nieme, także wyższe warstwy
obywateli ugięły się pod jarzmem - niemniej poszczególne jednostki zawsze
znajdowały drogę do shiżby cesarskiej, a tym samym do nowej arystokracji,
gromadzącej jeszcze więcej władzy i bogactwa niż dotychczas. Trudno nie
zauważyć, że w owych czasach upadku społeczeństwa miejskiego cały system
40 Kryzys świata antycznego w III wieku urbanizacji ujawnił swe zadawnione, ukryte wady. Liczne miasta, w których jedynie mała część ludności miała udział w dobrobycie, egzystowały w sposób, który trzeba nazwać pasożytniczym. Uciśnieni chłopi na wsi i pozbawieni praw niewolnicy w domach i warsztatach zapewniali pomyślny bieg interesów, dopóki w imperium trwał pokój, a wraz z nim porządek społeczny. Bogaci poprzestawali na dostarczaniu biednym współobywatelom chleba i igrzysk. Ten sztuczny twór nie wytrzymał kryzysu. Gdzie się jednak podziali ludzie wykształceni, którzy od stuleci głosili sprawiedliwość państwa i wolność obywateli?
Rozdział drugi
ŻYCIE DUCHOWE
AT igdzie nie widać kryzysu świata antycznego tak wyraźnie jak w dziedzinie 1~ życia duchowego. Nauczanie, twórczość literacka, postawy filozoficzne i religijne wykazują poważne zachwianie wszystkich dotychczasowych wartości.
A jednocześnie rysują się, tak jak i w innych dziedzinach, zalążki całkiem nowego
porządku. Z kryzysu III wieku człowiek antyczny miał wyjść całkowicie odmieniony.
Z pozoru instytucje oświatowe istniejące w miastach greckiego Wschodu bądź
działające od początku cesarstwa we wspólnotach zromanizowanego świata
funkcjonowały prawidłowo. Na przełomie II i III wieku w szkołach miejskich
młodzież z warstw obywatelskich uczono wszędzie gramatyki i retoryki. W
niektórych ośrodkach życia duchowego cesarze ufundowali opłacane przez
państwo katedry, z początku dla nauki języka i literatury, potem takżemedycyny i
prawa. Miasta, w których działali szczególnie liczni i sławni profesorowie,
moglibyśmy uważać za ośrodki uniwersyteckie. Na Wschodzie byłyby to na
przykład: Aleksandria, Antiochia, Berytus, a na Zachodzie Rzym i Kartagina,
później Mediolan i Burdigala (Bordeaux). Nauczyciele szkół wyższych korzystali
z licznych przywilejów - przede wszystkim byli zwolnieni od świadczeń na rzecz
miasta. Jeśli chodzi o cele nauczania, to widać wyraźnie, że nie obejmowało ono
wprowadzenia w filozoficzne rozumienie świata. Tradycja szkół filozoficznych
rozwijała się poza tymi miejskimi i państwowymi instytucjami. Równie mało
miejsca zajmowały w ogólnym wykształceniu nauki ścisłe i opanowanie ich
metod. Matematyka, mechanika, nauki przyrodnicze nie były przedmiotem
normalnego nauczania. Nieliczni przedstawiciele wiedzy ścisłej zdani byli na
samych siebie i już od dawna zadowalali się tym, że kultywowali drobną cząstkę
wielkiego dziedzictwa hellenizmu i propagowali ją
42 Kryzys świata antycznego w III wieku w skromnych podręcznikach. Cel szkół miejskich i państwowych był całkowicie praktyczny: wykształcenie retoryczne miało otwierać drogę do zawodu adwokata, do urzędu w administracji cesarskiej, a nawet do stanowiska dworskiego. Krasomówstwo ciągle było potęgą w życiu publicznym. W okresie absolutyzmu szczytowe osiągnięcie sztuki retorycznej stanowiły mowy wysławiające cesarza, na co wskazują arcydzieła zachowane w zbiorze Panegyrici Latini, a pochodzące przede wszystkim z przełomu III i IV wieku. Nie ulega wątpliwości, że również podczas kryzysu III wieku nie brakowało chwalców despotyzmu.
Twórczość literacka, tak bardzo jeszcze kwitnąca w II wieku, zwłaszcza w
prowincjach greckich, podupadła wraz z upadkiem elit miejskich. Zdarzały się co
prawda wybitne dokonania w czasach, gdy na początku III wieku niektórzy
cesarze i cesarzowe z dynastii Sewerów osobiście brali udział w życiu literackim.
Pisarze tych dziesięcioleci pochodzili nie z Italii czy z Grecji, ale z odległych
prowincji cesarstwa. Historiograf Kasjusz Dio, którego dzieło można uznać za
kontynuację naukowej historii w stylu Tukidydesa, a zarazem za dowód
duchowego oddziaływania światowego imperium rzymskiego, należał do
urzędniczej rodziny z miasta Nicea w Bitynii i przebył szczeble długiej rzymskiej
kariery urzędniczej aż do powtórnego konsulatu w r. 229. Będąc Grekiem, wniknął w świat rzymski tak głęboko, że powziął plan przedstawienia całego biegu dziejów rzymskich od przybycia Eneasza do Italii po własne czasy, tj. po swój drugi konsulat. Po długotrwałym zbieraniu materiałów napisał dzieło w 80 księgach. Do naszych czasów zachowała się mniej więcej jedna szósta całości. O zaginionych księgach pewne wyobrażenie dają wyciągi, które później zrobiono z tego dzieła. Kasjusz Dio pozostaje pod silnym wpływem retoryki. Dowodzi tego choćby umieszczanie w opowiadaniu historycznym licznych mów, a jeszcze bardziej opisy poszczególnych sytuacji. Pomimo to można powiedzieć, że ta Historia rzymska reprezentuje jeszcze historiografię polityczną należącą do najlepszej tradycji antycznej. Nie ma innego greckiego dzieła historycznego z czasów cesarstwa, które by tak dogłębnie ujmowało problemy państwa rzymskiego. Skądinąd historyk ten jest osamotniony w swej wielkości. Współczesny mu Herodian, który w niewielkiej książce przedstawia historię rzymską od śmierci cesarza Marka Aureliusza, gubi się w pełnych frazesów opowiadaniach o przewrotach obalających cesarzy, nawet nie próbując wskazać sił napędowych polityki. W historiografii łacińskiej zaś spotykamy jedynie nazwisko Mariusza Maksymusa. Dzieło jego zaginęło, ale możemy wyrobić sobie przybliżony pogląd na jego konstrukcję i charakter na podstawie sposobu, w jaki korzystali z niego późniejsi pisarze. Mariusz Maksymus napisał (jako kontynuację Swetoniusza) biografie cesarzy od Nerwy do Heliogabala (Elagabala). Trzymał się ustalonego schematu biografii, był bezkrytyczny w przytaczaniu faktów, gadatliwy w narracji - najwyraźniej był to jeden z tych literatów, którzy zatracili polityczny nerw wielkiej historiografii.
Życie duchowe 43
W dziedzinie wiedzy zawodowej wyróżniają się dzieła jurystów, których już poznaliśmy jako doradców cesarzy od czasów Septymiusza Sewera i jako teoretyków monarchii absolutnej. Papinian, Ulpian i Paulus pozostawili znaczną spuściznę pisarską, częściowo przeznaczoną dla sądownictwa, częściowo dla studiujących prawo. Są oni klasykami nauki prawa rzymskiego, znanymi nam z fragmentów i wyciągów. Jako interpretatorzy ius civile, wyczuleni na powszechne prawo wszystkich ludzi, reprezentują znakomicie ducha epoki, w której mieszkańcy wszystkich prowincji stali się obywatelami rzymskimi. We wszystkich pozostałych dyscyplinach panuje jednak zastój. W zakresie geografii i matematyki, filologii i medycyny nie napisano nic nowego, a zarazem ważnego. Co prawda istniało jeszcze pewne zainteresowanie erudycją wszelkiego rodzaju, ale piszący zadowalali się utrwalaniem niektórych szczególnie atrakcyjnych rzeczy z piśmiennictwa odziedziczonego. Powstawały dzieła zbierające różnorodne ciekawostki z dziedziny przyrody i historii, wyciągi, które od dawna cieszyły się powodzeniem. Jako przykład można przywołać Sofistów przy uczcie (Deipnosofistai), obszerne dzieło Atenajosa z Naukratis. Owoce lektur tego autora dotyczą instytucji i zwyczajów wszystkich czasów, potraw i napojów, gier i tańców, pochlebców i niewolników, heter - wszystkiego, co wedle gustu epoki było zajmujące i zabawne. Książka ta, jedna z wielu jej podobnych, świadczy, że nie chodziło już wcale o nową wiedzę naukową, lecz o erudycyjną zabawę.
Jak wytłumaczyć to wyczerpanie sił intelektualnych? Czy wystarczy odwołać się do wojen, upadku miast i zubożenia średnio zamożnej ludności miejskiej? Tego rodzaju wyjaśnienie nie byłoby zadowalające. Widzimy bowiem, że zanika nie tylko nauka, także poezja prawie całkowicie milknie w owym stuleciu. Nie można wymienić żadnego dramatu, żadnego eposu, również liryka nie ma żadnego godnego uwagi przedstawiciela. Jedynym gatunkiem literatury pięknej, który zasługuje na zainteresowanie, jest powieść. Romans starożytny powstał w okresie hellenistycznym, w czasach, gdy świat grecki nie nosił jeszcze piętna rzymskiego. W cesarstwie kwitły głównie romans podróżniczy i powieść miłosna. Pośród społeczeństwa, które coraz bardziej oddalało się od życia politycznego, szczególnym powodzeniem cieszyły się zmyślone opowieści, w których elementy mitologiczne mieszały się z historycznymi. Longos w słynnym romansie pasterskim Dafnis i Chloe nadał postać dzieła literackiego pełnej napięcia fabule erotycznej. Heliodor potrafił w swych Etiopikach uchwycić barwy świata i zmienność kolei losu oraz ukazać wolę bogów kryjącą się za dramatem miłosnym.
Niedawno podkreślono z naciskiem religijne zabarwienie fikcji romansowej
powstałej u schyłku starożytności. Może więc należałoby w tym kontekście
wspomnieć o pewnej książce, która miała opowiadać o życiu postaci
historycznej, w rzeczywistości jednak stanowiła zbeletryzowaną biografię
człowieka związanego z religią i posiadającego niezwykły dar: chodzi o żywot
Apoloniusza z Tyany napisany przez Filostratosa na życzenie cesarzowej Julii
44 Kryzys świata antycznego w III wieku
Domny. Apoloniusz żył w czasach Flawiuszów i należał do sekty nazywającej się pitagorejską. Wymagała ona od swych członków surowego trybu życia. Szczytnym ich celem było oddawanie czci bóstwu przez samooczyszczenie, nie za pomocą ofiar, i naśladowanie go przez kultywowanie cnoty. Apoloniusz działał w Rzymie, podróżował od Hiszpanii po Etiopię i Indie na Wschodzie.
Wszędzie powstawały legendy o cudotwórcy, któremu przypisywano dar
proroczy i posiadanie tak potężnych mocy psychicznych, że mógł wypędzać
demony i wskrzeszać zmarłych. Filostratos przedstawił życie tego
pitagorejskiego świętego w stylu romansu podróżniczego. Miał na celu nie
uczczenie cudotwórcy, lecz złoźenie hołdu nauczycielowi mądrości. Bohater
książki posiadł nadludzkie siły nie dzięki sztuce magicznej, ale poprzez wiedzę o
Bogu. W ten sposób Apoloniusz z Tyany ukazuje się nam jako zwiastun nowej religijności.
Tak wkraczamy w dziedzinę, w której III wiek okazał się oryginalny i twórczy, a mianowicie w dziedzinię religii. Musimy do niej dodać filozofię, gdyż i ona zajmuje się już nie czym innym jak wiedzą o Bogu. Otwiera się tu przed nami rozległa perspektywa. Obok urzędowego kultu bóstw państwowych widzimy praktyki kultowe mieszkańców miast i wsi, obserwujemy wspólnoty wyznawców religii orientalnych, ich misteria, a ponadto dostrzegamy magię i okultyzm.
Poznajemy najwznioślejsze dążenia myśli filozoficznej i najsubtelniejsze formy
mistycznej pobożności. Świadectwa literackie, inskrypcje i papirusy, a także
ikonografia i zabytki architektury dowodzą, że ludzie owych czasów ogarnięci
byli jakąś nową religijnością. W czci dla bóstwa, w dążeniu do zjednoczenia z
Bogiem objawia się nam twórcza siła tej epoki. Dotyczy to zarówno ludzi, którzy
jeszcze mocno trzymali się kultu dawnych bogów, jak i tych, którzy tak licznie
nawracali się teraz na chrześcijaństwo. Skądinąd nowy nastrój duchowy nie
powstał od razu. W tej metamorfozie ludzi z czasów późnorzymskich należy
raczej dopatrywać się ostatecznego rezultatu myśli i doświadczenia religijnego
całej starożytności. Tak sądzą najlepsi znawcy antycznej religii i filozofii, jak M. P. Nilsson, L. Brehier, E. R. Dodds i A. J. Festugiere. Kultura duchowa tych późnych wieków wykazuje pewne cechy całkowicie sprzeczne z mentalnością okresu klasycznego. Racjonalny duch badawczy Greków, występujący również u ludzi wykształconych w świecie rzymskim, od początku cesarstwa słabnie. Filozofowie nie podejmują już prób obalenia systemów Platona i Arystotelesa oraz szkół hellenistycznych poprzez nowe objaśnienie świata. Najwyższym ich celem jest kontynuacja tradycyjnych teorii. Zresztą zadowalali się na ogół komentowaniem poszczególnych dzieł.
Widzieliśmy, że i przedstawiciele nauk ścisłych, matematyki i astronomii,
mechaniki i medycyny, nie stawiali już wielkich, nowych kwestii. Jedną z
przyczyn osłabnięcia ducha naukowego mogło być to, że nauka antyczna nie
znała i nie stosowała eksperymentu, inaczej niż nauki przyrodnicze czasów
nowożytnych. Materiał doświadczalny prawie się nie zwiększał, przez co nauka
`tycie duchowe 45
dreptała w miejscu. „Racjonalizm grecki trawił się sam, jak płomień, który gaśnie
z braku paliwa” (M. P. Nilsson). Obraz świata widzianego przez uczonych greckich i rzymskich otrzymał formę, którą uważano za ostateczną. Ziemia to centrum wszechświata, ale i miejsce zmiany, a tym samym zepsucia. Wyżej znajduje się strefa powietrzna, zaludniona wszelkiego rodzaju demonami, jeszcze wyżej niebo, nie podlegające przemijaniu, a ponad wszystkim jest najwyższe bóstwo, transcendentny Bóg. Głęboko odczuwano przeciwieństwo między światem ziemskim a bóstwem. Paląca kwestia brzmiała: jak człowiek może wyzwolić się z rozdwojenia? Jak może osiągnąć prawdę? Jak może znaleźć Boga, a tym samym jedyne szczęście? Tak oto problemy nurtujące te późne pokolenia świata antycznego nabrały charakteru teologicznego i moralnego. Powiedziano, że ta przemiana w myśleniu i postawie życiowej nastąpiła w rezultacie napływu do świata grecko-rzymskiego ludzi i idei ze Wschodu.
Mówiono nawet o „orientalizacji społeczeństwa antycznego”. To prawda, że od
stuleci niemało mieszkańców wschodniej części obszaru śródziemnomorskiego,
przede wszystkim Azji Mniejszej i Syrii, przybywało do Grecji, Italii i prowincji
zachodnich, przyswajało sobie język grecki lub łaciński, albo obydwa te języki.
Jeżeli przybysze osiągnęli szczególne sukcesy zawodowe, uzyskiwali
obywatelstwo rzymskie. W historii Greków i Rzymian ruch ludności ze
Wschodu na Zachód zawsze występuje intensywniej niż ruch w przeciwną
stronę. Zwłaszcza w III i IV wieku osobistości pochodzenia wschodniego
zajmują czołowe miejsca w życiu politycznym i duchowym imperium
rzymskiego. Prawnik Ulpian pochodził z Tyru, filozof Plotyn z Egiptu, także z
Egiptu pochodzi później poeta Klaudian, a z syryjskiej Antiochii historyk
Ammian. Imiona te mogą stanowić symbol większej grupy ludzi, których znamy
jako Greków i Rzymian, ale którzy dorastali w ojczystej tradycji krajów
Wschodu, a może i wchłonęli z niej niejedno. Nic więc dziwnego, że pewne
elementy religii i filozofii tego okresu wydają się spokrewnione z poglądami i
naukami Azji i Egiptu. Choć te wpływy wschodnie miały duże znaczenie, tylko
przyśpieszały one w zachodniej części basenu Morza Śródzi~nnego
rozstrzygnięcia duchowe, które już wcześniej dojrzały w ludziach. Dokładniejsze
przyjrzenie się różnorodności aspektów ducha antycznego prowadzi do
stwierdzenia, że u Greków i Rzymian rozwinęły się w tym czasie na nowo
predyspozycje i siły, które od zarania dziejów należały do ich właściwości, ale
które zostały następnie wyparte przez inne siły duchowe. Bez wątpienia
racjonalizm jest charakterystyczną cechą epoki klasycznej, ale we wczesnym
okresie świata greckiego, a jeszcze bardziej w najdawniejszym Rzymie,
pierwiastek irracjonalny przenikał znaczne obszary życia. Nawiedzeni przez
bóstwo wieszczkowie przepowiadali przyszłość. Nauczyciele mądrości
pojmowali ciało jako więzienie duszy i szukali drogi do wolności poprzez
wstrzemięźliwość i ćwiczenia duchowe, poprzez ascezę. Kapłani kultu
państwowego wyszukiwali w tajemnych księgach środki i sposoby uśmierzania
gniewu bogów. Zasady tej pradawnej sztuki odkryto teraz na, nowo i zmieniły
one całkowicie mentalność ludzką. Wielu doszło do wniosku, że poznanie
46 Kryzys świata antycznego w III wieku
prawdy osiąga się nie tylko dzięki badaniom prowadzonym przez ludzi, ale także
dzięki wizjom i objawieniu. W trosce o prawdziwą pobożność nie zadowalali się
oni teraz składaniem ofiar, lecz oddawali się modlitwie, milczeniu, kontemplacji i
szukali łączności z bóstwem przez oderwanie się od świata cielesnego, przez unicestwienie własnej jaźni, przez ekstazę. Religijność tego późnego okresu nabrała charakteru mistycznego. Dla pełnego obrazu musimy dodać, że równolegle występują różne, nader prymitywne, formy zabobonu i carów.
Niektóre cechy tej nowej religijności można obserwować we wszystkich
prowincjach i we wszystkich kultach miejskich. W Grecji i aa obszarach
przyległych inskrypcje i dary wotywne świadczą o trwaniu kultu dawnych bóstw
miejskich. Występujący od połowy III wieku regres świadectw tego
tradycyjnego życia kultowego można częściowo wyjaśnić zanikiem publicznych
subwencji w związku z powszechnym kryzysem gospodarczym. Jednak
znamienne jest to, że spośród miejsc świętych najdłużej kwitły te, które
wychodziły naprzeciw ludzkiemu oczekiwaniu cudownej pomocy, jak świątynia
boga uzdrowiciela Asklepiosa w Epidauros, wyrocznie w Didyma i Klaros oraz
świątynia w Eleusis. Misteria, które od zamierzchłych czasów odprawiano w
Eleusis, obiecywały szczęśliwość w zaświatach. Wielu ludzi, którzy odrzucili
obietnicę zbawienia zawartą w religiach Wschodu, mogło zwrócić się do Eleusis,
która była ciągle centrum pobożności helleńskiej. Z początkian drugiej połowy
III wieku cesarz Galien w związku ze swymi reformami politycznymi starał się o
odnowę ducha helleńskiego, popierał kulty greckie, sam został ateńskim
archontem i przyjął wtajemniczenie w Eleusis. Współcześni zrozumieli to
przywiązanie cesarza do dawnych świątyń jako deklarację greckości,
helleńskości, ale widać wyraźnie, że droga, której szukał i on, i wielu innych, nie
wiodła ku bogom olimpijskim.
Podobny nawrót ku dawnym tradycjom można zaobserwować i na gruncie rzymskiego kultu państwowego. Tu również oddziaływała nowa religijność. Cesarz August uczynił kult bogów państwowych fundamentem polityki rzymskiej. Restaurował świątynie, reaktywował godności kapłańskie, wznawiał święta i obrzędy i wprowadził kult cesarski, w charakterystycznej dla pryncypatu umiarkowanej postaci, jako religijny wyraz lojalności wobec monarchii.' Ta polityczna religia, kult bogów państwowych (di publici populi Romani), była podtrzymywana w Rzymie i w prowincjach przez jego następców. Wszyscy władcy sprawowali przecież urząd najwyższego kapłana (pontifex maximus). Gdziekolwiek działali rzymscy urzędnicy, tam czczono bogów kapitolińskich.
Gdziekolwiek osiedlali się obywatele rzymscy, tam składano ofiary Merkuremu i
Herkulesowi. Gdzie były obozy rzymskich żołnierzy, tam wzywano Marsa i
Wiktorii. Wśród obywateli i nieobywateli nie kwestionowane miejsce miał kult
cesarski. Może ten państwowy kult i był czystą formalnością, ale jednak w
okresach niebezpieczeństw jednoćzyło mieszkańców rzymskiego świata
przekonanie, że bogowie mogą pomóc i że dopóki czci się bogów, dopóty
będzie niezachwianie trwało panowanie Rzymu. „Czcisz bogów i dlatego
władasz” - to
Życie duchowe 47
wyrażenie poety Horacego 5 stanowiła polityczne credo Rzymian. W III wieku
cesarze, także ci dzicy żołnierze z Panonii i Ilińi, mocno trzymali się maksymy, że
błogosławieństwo bogów można sobie wyjednać przez składanie ofiar. Im więcej zaś przyjmowano obcych bogów, tym głośniej rozbrzmiewało żądanie, by zachować religię przodków, choćby nawet przez zakaz nowych religii. Również historyk Kasjusz Dio należy do orędowników tej politycznej religijności, gdy wkłada w usta Mecenasa, doradcy Augusta, następujące słowa: „Czcij wszędzie to, co boskie, wedle zwyczaju ojców i zmuszaj do tego innych. Tych zaś, którzy wnoszą do kultu bogów coś obcego, miej w pogardzie i karz nie tylko ze względu na bogów, bo przecież bezbożnicy nie mają szacunku dla nikogo, ale także dlatego, że ci ludzie, którzy samowolnie wprowadzają nowych bogów, skłaniają wielu do życia według obcych zwyczajów. Z tego biorą się sprzysiężenia, koteńe, tajne związki, a wszystko to są rzeczy szkodliwe dla monarchii. Nie pobłażaj więc żadnemu bezbożnikowi i żadnemu czarownikowi!”6 Niewiele czasu trzeba było, by ta rada, zmierzająca do wymuszenia deklaracji wyznaniowej, została wprowadzona w życie. W r. 250 cesarz Decjusz edyktem doprowadził wszystkich poddanych imperium przed ołtarze rzymskich bogów. Jak zobaczymy, nakaz złożenia ofiar dotknął przede wszystkim chrześcijan, a na razie zauważmy, że w okresie kryzysu cesarstwa nakazano akt pierwotnej religijności, który byłby niemożliwy w czasach Peryklesa czy Cezara. Cała ta procedura była próbą wymuszenia pomocy bogów poprzez nakłonienie wszystkich do oddania im czci - rozpaczliwym.przejawem państwowej magii.
Jeśli za zasadnicze cechy nowej religijności uznamy ludzkie pragnienie
osobistego związku z bóstwem i tęsknotę za gwarancją szczęścia w zaświatach,
to cechy te w najbardziej wyrazistej formie znajdziemy w religiach ońentalnych,
które dawno przekroczyły granice macierzystych obszarów i rozprzestrzeniły się
po całym impeńum. Już w krytycznym momencie wojny z Hannibalem
sprowadzono do Rzymu z Frygii kult Wielkiej Macierzy Bogów. Pod rzymską
protekcją zyskał on od owego czasu wielu nowych wyznawców. Bóstwa
egipskie Sarapis i Izyda miały czcicieli nie tylko na obszarach kultury greckiej, ale
także w prowincjach rzymskiego Zachodu. Cesarz Karakana zbudował im
świątynię w sercu Rzymu. Żołnierze armii rzymskiej byli szczególnymi
zwolennikami perskiego Mitry. W niejednym obozie znajdujemy podziemną
kryptę, w której wierni zbierali się na nabożeństwa. Bóstwa syryj skie miały dużą
siłę atrakcyjną ze względu na ich związki z ciałami niebieskimi. Bóg Elagabal, którego cesarz rzymski nazywany właśnie tym imieniem sprowadził do Rzymu, był bóstwem solarnym i miał - zgodnie z wolą władcy - być czczony w całym impeńum. Zresztą nie tylko wstępowanie na tron nowych cesarzy pomagało tym lub innym obcym bogom w zwycięstwie. Decydujące było raczej, jak już wykazał F. Cumom, to, że w postaciach tych bogów i we wspólnotach kultowych, które im służyły, znajdowały zaspokojenie tęsknoty religijne wielu ludzi, i to bez konieczności rezygnowania z dotychczasowych bóstw ojczystych.
Nowi bogowie
48 Kryzys świata antycznego w III wieku przemawiali nie do jednego Ludu, do tego lub owego miasta. Ich posłannictwo skierowane było do wszystkich, ich krąg oddziaływania był uniwersalny-tak jak imperium. Jeśli nawet misjonarzami tych kultów byli ludzie pochodzenia wschodniego, kupcy i niewolnicy, to przecież przedstawiciele każdego ludu, jeżeli się nawrócili, byli przyjmowani do gmin jako bracia, A jakże pociągające były nabożeństwa tych gmin! Były tam pełne tajemnic miejsca kultu, procesje z upajającą muzyką, święte obrzędy, w których przedstawiano cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie Attysa czy Ozyrysa, a wiernych wzywano do uczestnictwa w boskim dramacie. Niektóre z tych wspólnot miały ambicję rozwiązania za pomocą religijnych doktryn zagadek świata i ludzkiego istnienia, nad którymi biedzili się filozofowie. Przede wszystkim zaś obowiązki spadające na wiernychmiały charakter tak osobisty, jak to się nigdy nie zdarzało w kultach państwowych i miejskich. Od wyznawców żądano aktów rytualnych, po których obiecywano sobie oczyszczenie i zbawienie. Nakładano na nich obowiązek ascezy poprzez post i modlitwę. Kapłani, których łatwo było rozpoznać po zewnętrznych oznakach - stroju albo tonsurze - sprawowali rodzaj duszpasterstwa. Kiedy wierny przeszedł kolejne stopnie oddania się Bogu i swej gminie, był w końcu wtajemniczany w sposób ostateczny i dostępował, dzięki pewnym aktom sakralnym (mysteria), zjednoczenia z bóstwem oraz zyskiwał rękojmię nieśmiertelności. Cała jego istota ulegała przemianie, rodził się na nowo jako równy bóstwu. Formy takiego wtajemniczenia były bardzo różne, obejmowały i akty prymitywnej zmysłowości, i rytuały nacechowane wysokim stopniem uduchowienia. W czasie tauroboliów Wielkiej Macierzy celebrant (mystes) skrapiał krwią zarżniętego byka swoje oczy, uszy, nos i usta, a po tym krwawym chrzcie był obiektem adoracji wiernych. Apulejusz pod koniec swego romansu w następujących słowach opisuje czynności sakralne towarzyszące wtajemniczeniu w kult Izydy:
„Doszedłem do granicy życia i śmierci. Wstąpiłem w progi Prozerpiny i powróciłem, przebywszy wszystkie żywioły. Pośród głębokiej nocy ujrzałem najjaśniejsze światło słoneczne. Spojrzałem w oblicza bogów podziemnych i tych, co są na górze, i modliłem się do nich w ich pobliżu.”' Brzmi to zagadkowo. Wtajemniczonemu wolno było publicznie wyznać tyle tylko, że po tych sakralnych czynnościach ukazywany był ludowi w stroju królewskim, w koronie z promieni na głowie i z pochodnią w ręku, przyozdobiony jak słońce. Mimo różnorodności nauk i rytów, mimo ożywionej misjonarskiej działalności kapłanów nie dochodziło między tymi orientalnymi kultami do poważnych konfliktów. Nikt nie zabraniał, by szczególnie pobożni należeli do wielu gmin.
Pojęcia i zwyczaje religii misteryjnych były w samej swej istocie tak sobie
pokrewne, że mogło dojść do mieszania się bóstw i kultów, do procesu
synkretyzmu. Niemniej kapłani Mitry, Sarapisa i innych bogów utrzymywali, że
to ich bóg jest najwyższym Bogiem. Hasło religijne brzmiało wręcz: „Jeden Bóg,
Mitra” albo „Jeden Bóg, Sarapis”, ale chciano przez to tylko powiedzieć, że ten
Życie duchowe 49 przemożny Bóg wchłonął inne bóstwa, natomiast nie przeczono istnieniu innych bogów (henoteizm). Za zdumiewający dowód zwycięstwa religii orientalnych można uznać fakt, że cesarz Aurelian (270-275) przeniósł do Rzymu syryjskiego boga słońca i nakazał czcić go na spósób rzymski: Sol Invictus miał odtąd być najwyższym bogiem religii państwowej, opiekunem cesarza i cesarstwa. Ekspansja religii orientalnych wykazuje cechy planowo prowadzonej działalności misyjnej. Największe sukcesy odnosiło to misjonarstwo wśród niższych warstw ludności miast i wsi. Ludzi wykształconych często zrażały natrętne formy tych kultów. Ale i ich ogarnął prąd nowej religijności. Zachowały się liczne teksty religijne w języku greckim, związane z imieniem Hermesa Trismegistosa, które powstały, jak się wydaje, w latach 50-250. Pisma te, dotyczące powstania świata, początku i zbawienia człowieka, miały uchodzić za objawienie egipskiego boga Thota, pana wiedzy i mądrości, zwanego przez Egipcjan „wielkim wielkim”, a przez Greków „Hermesem po trzykroć największym”. Trudowi naukowemu A. D. Nocka i A. J. Festugiere'a zawdzięczamy wydanie i interpretację tych tekstów. Znamy też obecnie miejsca powstania nauk hermetycznych i stwierdzamy, że Egipt wchodzi w grę w mniejszym stopniu, niż można by sądzić na podstawie imienia boga. Ważny wkład wniosły natomiast: Bliski Wschód, Grecja i późny judaizm.
Istotą hermetyzmu jest nauka o jednym jedynym, stojącym ponad wszystkim Bogu, stwórcy świata, i o zagrożeniu człowieka, który oddaje się zmysłowości, zatem światu zła, a zarazem znajduje się pod wpływem gwiazd i demonów, żyje więc w lęku, że będzie po śmierci ukarany za swe przewinienia. W tej trudnej sytuacji objawienie Hermesa przynosi wybranym wyzwolenie, poprzez oświecenie daje wiedzę, prowadzi do poznania Boga. Ten, kto posiadł mądrość, może zaznać spokoju w Bogu, może powiedzieć: „Gdzież mam spojrzeć, by Cię chwalić: do góry, w dół, do środka czy na zewnątrz? Wszystko jest w Tobie, wszystko z Ciebie, Ty wszystko dajesz, a niczego nie bierzesz, Ty bowiem masz wszystko i nie ma nic, czego byś nie miał.” e Zwrócenie się do wybranych świadczy o tym, że hermetyzm nie stworzył dużych gmin kultowych, ale małe sekty o charakterze profetycznym. Mimo że teksty były pełne sprceczności, objawienie Hermesa przyciągało ludzi z warstw wykształconych i przez naukę o drodze duszy do nieba, o wznoszeniu się człowieka ku Bogu, doprowadziło wielu do mistycznej pobożności.
Prawdziwe poznanie, które można osiągnąć przez oglądanie Boga, nazywa się w
niektórych pismach hermetycznych gnozą (gnosis). To pojęcie najwyższego
poznania i osiągalnego w ten sposób przebóstwienia człowieka występuje także
poza kręgiem hermetyzmu, jest dobrze znane również filozofii greckiej tych
czasów, porusza chrześcijan II i III wieku, jest kluczowym terminem nowej
religijności. W nauce nowoczesnej gnoza, albo -mówiąc ogólniej -gnostycyzm,
była interpretowana nader rozmaicie. Z początku badano związki gnozy z
chrześcijaństwem i ciężkie zmagania Kościoła z herezjami gnostycznymi
4 - Upaddc Rrymu
50 Kryzys świata antycznego w III wieku i sądzono, że można wytłumaczyć gnozę jako przełomową fazę wielkiego procesu hellenizacji wczesnego chrześcijaństwa (A. von Harnack). Potem jednak dowiedziono związku gnozy z dawniejszą religijnością grecką i z kultami wschodnimi. Gnozę zaczęto więc rozumieć częściowo jako odrodzenie starych pojęć religijnych, od dawna uznanych za zanikłe, a częściowo jako próbę racjonalizacji orientalnych religii zbawienia. Ostatnio dokumentacja gnozy wzbogaciła się dzięki odnalezieniu biblioteki gminy gnostycznej z Górnego Egiptu. Ten księgozbiór obejmuje ponad 40 tekstów w języku koptyjskim - zostały one przetłumaczone z greckiego i pochodzą od oryginałów napisanych zapewne w II wieku. Znajdują się wśród nich również teksty apokaliptyczne i Ewangelie apokryficzne:' Można dziś na pewno stwierdzić, że gnoza była nie tylko reakcją świata antycznego na przeżyte katastrofy i na poczucie politycznej niemocy w sferach wykształconych. Jej początki sięgają głębiej i prowadzą do różnych kultur. Dualistyczny sposób myślenia, oparty na przeciwieństwie światła i ciemności, dobra i zła, występuje na starożytnym Wschodzie, u Żydów i w Persji. Od okresu wczesnego cesarstwa także wśród ludzi należących do świata grecko-rzymskiego spotykamy myśl, która należy do podstawowych nauk gnozy, tę mianowicie, że świat jest zły, że jest dziełem złego ducha. Człowiek - mówi dalej ta nauka - musi zrozumieć, dokąd został rzucony, musi poprzez ascezę przezwyciężyć pożądanie zmysłowe, po czym dusza, oglądając bóstwo, znajdzie wejście do Królestwa Światłości. To podstawowe wyobrażenie o Bogu i świecie, o niegodziwości człowieka i o możliwości jego powrotu do Królestwa Bożego szerzyło się w obrębie wielkich systemów, w których piętrzą się mityczne postacie, figury symboliczne i subtelne pojęcia. Jako labirynt wymyślnych spekulacji gnoza ogarnęła szerokie kręgi ludzi wykształconych. W tak złożony sposób przedstawia się obraz życia religijnego w III wieku.
Widzimy, jak cesarze i urzędnicy, miasta i świątynie poddają się falom nowej
pobożności, obserwujemy gminy religijne nowych bóstw zarówno w metropo-
liach handlowych, jak i obozach wojskowych. Pojawiają się sekty hermetyczne i
gnostyczne. A przecież było jeszcze wielu ludzi we wszystkich warstwach
społecznych, którzy w obawie o byt nie zadowalali się objawieniami i misteriami,
ale żądali konkretnych informacji o najbliższej przyszłości i domagali się
praktycznych recept na opanowanie materii. I takie wymagania też były
spełniane. Astrologia i magia w owej epoce w jeszcze większym stopniu niż
dawniej oferowały swe doktryny i techniki. Zapożyczały przy tym to i owo od
systemów religijnych, a nawet posługiwały się dla swych celów nauką. Pogląd,
że ciała niebieskie mogą przynosić szczęście lub nieszczęście, sięga
zamierzchłych dziejów starożytnego Wschodu. Był on stosowany w teorii i w
praktyce przede wszystkim w Babilonii. Zwłaszcza Chaldejczycy uchodzili za
mistrzów sztuki przepowiadania ludziom przyszłości poprzez wyliczanie
położenia gwiazd. Naukowy koloryt tego procederu sprawił, że astrologów
określano po prastu
`Gytie duchowe 51 jako mathematici. Niektóre szkoły filozofii starożytnej podnosiły sprzeciw wobec teorii i praktyki astrologii, władze rzymskie wielokrotnie wypędzały Chaldejczyków i „matematyków” z Rzymu, jednak bez trwałego efektu. W okresie cesarstwa ludzie z najwyższych sfer korzystali z usług astrologów, także niektórzy cesarze i wodzowie kazali sobie stawiać horoskopy. Stawianie badaczom gwiazd pytań o śmierć panującego cesarza było surowo zabronione, jednak zdarzało się często. Bogaci zasięgali rady Chaldejczyków, zanim udali się w podróż. Zarówno biedni, jak bogaci pragnęli dowiedzieć się od astrologów, jaka przyszłość czeka nowo narodzone dziecko. Astrologia w powiązaniu z kultami orientalnymi, szczególnie z religią syryjską, przybrała charakter prawdziwego wyznania astrologicznego. Nie sposób nie dostrzec, że w tym stuleciu katastrof astrologiczny fatalizm częstokroć działał paraliżująco. Jeszcze bardziej szerzyła się teoria i praktyka czarów. We wszystkich epokach i u wszystkich ludów spotyka się przesąd, że za pomocą pewnych słów czy ściśle ustalonych praktyk można spowodować określone skutki, na przykład śmierć wroga czy rozpalenie płomienia miłości w upragnionym człowieku. Rozwój cywilizacji przyniósł wykorzystanie nauki w praktykach czarnoksięskich - obserwacja, że w naturze wszystko podlega określonym prawom, może zapładniać tak samo magię jak mechanikę czy technikę w ogóle. W ostatecznym rozrachunku degeneracja religii przyczynia się do wzbogacenia sztuki czarnoksięskiej. W świecie starożytnym Babilonia i Egipt, a także Persja, stworzyły liczne sposoby zaklinania złych demonów krążących po świecie. Nazywając do dziś sztukę czarów magią, wspominamy mimowiednie perskich mędrców, magów. Jest wiele dowodów na to, że sztuka czarnoksięska odegrała u schyłku starożytności rolę negatywną. Chociaż cesarze gwałtownie zwalczali czarowników, porównując ich w tekstach ustaw do morderców i trucicieli, magia nie tylko zakorzeniła się, ale nawet umocniła swe wpływy. Mamy wiadomości o prawdziwie przestępczych procederach, takich jak używanie resztek zwłok skazańc'ow do czynności czarnoksięskich czy składanie dziecka w ofierze w celu poddania zmarłego mocy zaklęć. Bardzo rozpowszechnione były mniej drastyczne formy czarów: noszenie amuletów, używanie w celach magicznych liter i cyfr, wiara w cudowne działanie metali i kamieni szlachetnych. Posiadamy liczne tabliczki ołowiane zapisane formułami przekleństw i niezmierną liczbę papirusów z tekstami magicznymi, które miały służyć wszelkim celom. Magia stała się tak groźną siłą, że można by ulec pokusie mówienia o powstaniu jakiejś kultury magicznej.
Nie mówimy tutaj o kulturze magicznej, ale we wrażliwości religijnej, w zdolności
do mistycznego spojrzenia rozpoznajemy twórczą siłę człowieka w owej późnej
fazie cywilizacji antycznej. Opieramy się przy tym nie tyle na działalności
kultowej, na występowaniu gmin misteryjnych i sekt, ile na dwóch
52 Kryzys świata antycznego w III wieku zjawiskach, które najczyściej i najsilniej rozwinęły ducha religijnego epoki: na filozofii neoplatońskiej i na chrześcijańskiej teologii. Ta pierwsza stanowi najwyższy wyraz uduchowienia myśli antycznej, druga wprowadza taką metafizykę, w której wiecznotrwały pierwiastek boski zstępuje do świata ludzi i przemienia wewnętrzną istotę bytu dziejowego.
Już w II stuleciu filozofowie świata grecko-rzymskiego przestali skupiać uwagę
na różnicach dzielących szkoły filozoficzne. Zamiast tego podkreślano cechy
wspólne wszystkim szkołom. W tej skłonności do eklektyzmu powrócił pewien
pogląd wczesnej filozofii greckiej: przekonanie, że bóstwo rządzące światem jest
nieuchwytne dla człowieka, a dostępne tylko dla duchów czystych. Znacznie
poniżej tego pierwiastka boskiego usytuowany jest świat materialny, strefa zła, z
której człowiek musi się wyzwolić przez ascezę. Filozofowie okresu cesarstwa, którzy ponownie rozwinęli tę myśl, powoływali się na Pitagorasa i na „boskiego” Platona. Na przełomie II i III wieku ten prąd platoński zwyciężył. Był to platonizm o wyraźnych cechach religijnych. Przedstawiciele tego kierunku należą zazwyczaj do warstw zamożnych i wykształconych, zwracają się do elitarnego kręgu słuchaczy i wymagają od swych uczniów stałego filozoficznego trudu na różnych poziomach. Widzą oni bowiem jedność wszechświata, która odzwierciedla się w hierarchii wielu form bytu, zstępującej od form doskonałych ku mniej doskonałym. Uczą drogi poznania, która zaczyna się w świecie zmysłowym, ten jednakże jest pojmowany jako odbicie wyższej rzeczywistości duchowej i sam poprzez wznoszenie się do coraz wyższych regionów dąży do doskonałości. Początek tej szkole dał Ammoniusz Sakkas, który jeszcze za czasów dynastii Sewerów wiódł żywot filozofa w małej wspólnocie w Aleksandrii. Do jego uczniów należy Orygenes, którego poznamy jako wybitnego teologa chrześcijańskiego, i Plotyn, którego system doprowadził neoplatonizm na wyżyny doskonałości.
Plotyn urodził się w r. 205, być może w mieście Lykopolis w Górnym Egipcie.
Długi czas studiował w Aleksandrii. Następnie towarzyszył cesarzowi Gordia-
nowi w wyprawie przeciwko Persom (243). Wreszcie osiadł w Rzymie i tam
prawie do śmierci (270) działał w kręgu entuzjastycznie nastawionych do niego
uczniów. Po śmierci mistrza Po~riusz, należący do ścisłego grona jego
współpracowników, opublikował w sześciu grupach po dziewięć traktatów
rozprawy Plotyna Enneady. W rozumiernie tego ważnego dzieła wnieśli ostatnio
duży wkład filozofowie i filolodzy tacy jak L. Brehier i A. Armstrong, W. Theiler
i R. Harder.
Filozofia Plotyna opiera się na stałym obrazie kosmosu, ograniczonego i
wiecznego, charakteryzującego się stałym i niezmiennym porządkiem. Treść
każdego bytu zależy od tego, jaki stopień jedności wykazują jego części: żywa
istota znajduje się na wyższym szczeblu rzeczywistości niż stos kamieni, którego
części po prostu leżą jedne na drugich. Każda rzeczywistość, w której jedność
części składowych nie jest doskonała, zakłada istnienie ponad nią jedności
Życie duchowe 53
doskonałej i każdą rzeczywistość można zrozumieć tylko poprzez jej stosunek
do jedności doskonałej. Jednostka jest po prostu zasadą bytu, jest pierwszą
hipostazą, w której nie ma już podziału. Ale ten pierwszy byt nie może istnieć
sam dla siebie, ponieważ wszystko, co doskonałe, stwarza coś z własnego
nadmiaru. Jest to odwieczny proces, a nie jakiś umiejscowiony w czasie akt
stworzenia. To tworzenie jest promieniowaniem, czyli emanacją, wypływem
nadmiaru bez straty dla czynnika tworzącego. Twór jednak pragnie pozostać
blisko swego początku, ogląda się za siebie i w tym akcie zwracania się wstecz
powstaje druga hipostaza: świat inteligibilny, duch. Jest on zarazem bytem i
rozumieniem. Owa druga hipostaza jest z jednej strony wielorakością świata,
która tworzy się, poczynając od najwyższych rodzajów, w pewnym wieczystym
porządku, z drugiej zaś strony jest ona myśleniem, to znaczy odkrywaniem
bogactwa świata inteligibilnego. W samomyśleniu hipostaza duchowa osiąga
pewność własnego istnienia, a zarazem pewność swej treści. Duch zaś wydaje
trzecią hipostazę, duszę. Jest ona ogniwem pośrednim między światem
duchowym, z którego pochodzi, a światem zmysłowym, który sama utrzymuje w
stanie porządku. Poniżej tych trzech hipostaz znajduje się, jako kolejna
hipostaza, materia, która jest nieograniczona, niewrażliwa, a także niezdolna do
zrodzenia formy i porządku. Wszelkie zło bierze się stąd, że dusza złączyła się z
materią. Dusza jest w stanie kierować ciałem, przez co styka się ze światem inteligibilnym i w ten sposób jest sama dla siebie inteligencją. Ponieważ jednak dusza nie ma w sobie dość napięcia, może się ona również zwrócić ku własnemu odbiciu, a wtedy jest podległa zmiennemu światu zmysłów. Jest to upadek duszy, jej grzech, za który musi ona pokutować w życiu przyszłym. Zadaniem wychowania filozoficznego jest doprowadzenie duszy do poprzedniego stanu kontemplacji. Osiąga się to poprzez myślenie, na wyższym poziomie poprzez intuicję, a wreszcie w kontakcie z Najwyższym poprzez ekstazę. Nie ma już wtedy żadnej różnicy między podmiotem poznającym a poznawanym. Oglądający jest wchłaniany przez jednię i staje się nią.
Taka jest droga Plotym do poznania i do wyzwolenia ze świata materii. Jest to
droga w tym sensie helleńska, że w filozofii tej postrzega się harmonię kosmosu i
głosi, iż człowiek może się sam wyzwolić. Stworzenie nie dokonuje się przez
jednorazowy akt, zbawienie nie następuje przez objawienie się Boga w historii. A
jednak widać dużą różnicę w porównaniu z klasyczną filozofią grecką. Człowiek
bowiem zajmuje się światem zmysłowym już nie w celu poznania i opanowania
tego świata, ale tylko dlatego, że ten świat jest odbiciem ducha i przez to
umożliwia wzniesienie się ku bytowi wyższemu niż to, co istnieje. Myśl ucieka ~l
tego świata, odwraca się od piękna zjawisk zmysłowych i od awanturniczych
przedsięwzięć życia politycznego. Nie wiadomo, co Plotyn chciał osiągnąć,
proponując cesarzowi Galienowi założenie miasta filozofów Platonopolis w
Kampanii. Czyżby myślał o jakimś miejscu wspólnej kontemplacji? Dzięki
Plotynowi filozofia staje się „sztuką opisu pejzażu
54 Kryzys świata antycznego w III wieku metafizycznego, do którego dusza może się dostać poprzez ćwiczenia duchowe” (L. Brehier). Otwarte więc zostały drzwi do metafizycznego oglądu pierwiastka boskiego, drzwi, które przekroczy wielu myślicieli i poetów nadchodzących stuleci.
Inny aspekt oddziaływania systemu plotyńskiego dotyczy stosunku uczniów
Plotyna do religii państwowej i do tradycyjnych form kultu. Sam Plotyn nie
nazywa pierwszej zasady słowem „Bóg”, jednak mówi o ciałach niebieskich jako
o bogach i w tym sensie broni politeizmu. Mówi też o wróżeniu z gwiazd i nie
ma zastrzeżeń do wykonywania czynności kultowych. To, że żarliwa modlitwa
albo cześć oddawana posągowi bóstwa może być skuteczna, tłumaczy on nie
ingerencją bóstwa, ale współodczuwaniem wiążącym różne części świata. Jednak
uczniowie Plotyna - Po~riusz, Jamblich i późniejsi -w o wiele większym stopniu
wychodzili naprzeciw znanym nam już formom ludowej religijności. Opowiadali
się zarówno za astrologią, jak za wyroczniami. Porfiriusz uzasadnił filozoficznie
szczególną praktykę rytualną, tak zwaną teurgię. Jest to proceder zmierzający do wymuszenia interwencji bóstwa wtedy i tam, gdzie jest ona pożądana. Jamblich nie miał już żadnych oporów przed uprawomocnieniem postaci panteonu późnego pogaństwa: bogów, herosów i demonów. W ten sposób wielu przedstawicieli generacji następców Plotyna, którzy nazywali się platonikami, odeszło od uduchowionej filozofii. Ten kierunek neoplatonizmu stał się sprzymierzeńcem ostatnich pogańskich cesarzy i w czasie, gdy stosowano przemoc przeciwko chrześcijanom, opowiadał się za wymuszaniem tradycyjnych praktyk kultowych.
Jeśli zestawimy z neoplatonizmem rozwój teologii chrześcijańskiej w III wieku, wyjdzie na jaw kontrast, a zarazem pokrewieństwo obu zjawisk. Najpierw trzeba jednak ponownie przyjrzeć się wczesnemu okresowi chrześcijańskiej wiary i chrześcijańskiej działalności misyjnej. Początki chrześcijaństwa w imperium rzymskim były od pokoleń przedmiotem wnikliwych studiów. Wystarczy przypomnieć przeprowadzone w naszym stuleciu badania A. von Harnacka, H. Lietzmanna, L. Duchesne i J. Danielou. A przecież niejedna jeszcze tajemnica tkwi w początkach tej religii.
U jej podstaw leży wiara w Boga, który jest bogiem osobowym i stworzył świat
z niczego. Taki pogląd przyjął kiedyś Izrael i wyznaje go w swej dziejowej
drodze przez tysiąclecia. Ta wiara w jednego osobowego Boga stanowi jawne
zaprzeczenie politeizmu, panteizmu i każdej filozofii, która uznaje wielość
bogów. Chrześcijaństwo głosi - i tym różni się od Żydów - że Bóg, gdy wypełnił
się czas, przez swego syna Jezusa, który jest Chrystusem (Pomazańcem), zbawił
upadłą ludzkość, zmazał grzech i ponownie wprowadził świat w obręb łaski
Bożej. Chrystus jest ośrodkiem całych dziejów. Każdy człowiek jest powołany
do odpowiedzialnego działania, a historia świata jest historią Zbawienia. Nie ma
w niej miejsca na mity o zbawieniu związane z cyklem wiecznego powrotu, niema
miejsca na systemy gnostyków, mówiące o jakiejś tajemnicy, która nigdy nie
Życae duchowe 55
zaistniała, ale działa stale. To chrześcijanie należycie. pojmują łaskę Zbawienia:
po zerwaniu Starego Przymierza stanowią oni „nowy lud” po Izraelu, „trzecie pokolenie” po Grekach i Żydach, wybrane po to, by poprzez życie w czystości i ofiarną miłość do wszystkich ludzi przygotować drogę nadchodzącemu Królestwu Bożemu. Wymagania moralne nauki chrześcijańskiej nie ograniczają się do wskazywania, czego człowiek, stosownie do Dekalogu, nie powinien czynić. Odrzuca ona także moralność dobrego obywatela i mędrca szukającego szczęścia, właściwą filozofii greckiej i rzymskiej. Jej wezwanie do pozytywnego działania wymierzone jest przeciw rezygnacji i rozpaczy, które ogarnęły większość ludzi antyku. Stanowi ona nowy początek na gruncie skostniałego świata. Przesłanie Ewangelii jest adresowane do wszystkich ludzi, do Żydów, Hellenów i innych. Uniwersalizm chrześcijaństwa wywyższa je ponad religie narodowe i przenosi poza granice imperium rzymskiego. Nie można tu szczegółowo opowiedzieć o tym, jak religia chrześcijańska dzięki apostołom i ich uczniom dotarła z Jerozolimy do Syrii, stamtąd na wschód, do krajów, gdzie mówiono po aramejsku, do Mezopotamii, a na zachodzie do Azji Mniejszej, Grecji i Rzymu. Posłanie Jezusa, który jest Chrystusem, głoszone było w świecie śródziemnomorskim najpierw w języku greckim i wiązało się od samego początku z pojęciami myśli i wiary hellenizmu. Jednak pochodzenie tego posłania ze środowiska żydowskiego sprawiało, że owa misja wspierała się w rozmaity sposób na gminach diaspory żydowskiej, na grupach zhellenizowanych Żydów w cesarstwie rzymskim. Ale po tym pierwszym kontakcie szybko nastąpiło oddzielenie się od żydowskiej wspólnoty religijnej. Chrześcijanie, otwarci ku poganom, szczególnie ku Hellenom, wyzwolili się od rytualnych praw żydowskich, a wkrótce uwolnili się i od oczekiwania na Mesjasza, który miał zgromadzić rozproszony lud i dać mu panowanie nad poganami. Tak powstały w wielu miastach świata antycznego małe ośrodki nowej wiary, które na wzór macierzystego Kościoła jerozolimskiego nazywały się ekklesiai - zgromadzeniami. Chrześcijanie gromadzili się na W odły najpierw w domach prywatnych; głoszono tam Słowo i odprawiano mszę świętą. Wspólnota ich opierała się na życiu uświęconym sakramentami i na niesieniu miłości cierpiącemu światu. Już w II wieku na czele gmin widzimy „starszych” (presbyteroi). Tę instytucję przejęto z hierarchii żydowskiej. Najwyższą władzę sprawował samodzielnie episkopos (biskup). Reprezentował on Chrystusa wobec gminy i miał najwyższy autorytet w głoszeniu Słowa, a także nadzorował obyczaje. Winien był strzec jedności gminy przed wszelką odmiennĄścią poglądów (herezją) i rozłamem (schizmą). Biskup, prezbiterzy i diakoni jako wyświęceni funkcjonariusze, kler, wyróżniali się spośród ogółu wiernych laików.
Kolejno powstające liczne gminy utrzymywały ze sobą kontakty poprzez
odwiedziny, korespondencję i rozmaitego rodzaju pisma, nawiązujące do form
zaczerpniętych z literatury greckiej. Przez długi czas państwo rzymskie nie
stawiało żadnych poważnych przeszkód ekspansji chrześcijaństwa. Cesarze
56 Kryzys świata antycznego w III wieku i urzędnicy byli na ogół tolerancyjnie nastawieni do nowych bogów, a sami chrześcijanie starali się być lojalnymi poddanymi imperium. Wprawdzie w myśl ich poglądów państwo jako takie nie miało w sobie nic boskiego, ale byli przekonani, że zwierzchność istnieje z Bożego rozkazu, zgodnie ze stwierdzeniem apostoła Pawła, który ustrzegł młode gminy przed wciągnięciem przez Żydów w opozycję antyrzymską. Taka w każdym razie była przeważnie postawa gmin i stanowisko Kościoła jako całości. Jednak od początku istniała możliwość niebezpiecznego konfliktu: chrześcijanie, tak jak poganie, modlili się za pomyślność cesarza i państwa, ale odrzucali oddawanie czci bogom i odmawiali uczestnictwa w kulcie cesarzy. W związku z tym doszło wkrótce do starć. Niemniej państwo rzymskie w II wieku i na początku III znalazło normę prawną, pozwalającą uniknąć szeroko zakrojonej walki między państwem a religią, a więc formalnego prześladowania chrześcijan. Cesarz Trajan orzekł, że chrześcijan należy karać śmiercią tylko wtedy, gdy pomimo urzędowego wezwania odmawiają złożenia ofiary bogom. W ten sposób sekta chrześcijan została wprawdzie zakwalifikowana jako nielegalna, ale zdecydowanie zaniechano tropienia wszystkich jej zwolenników.
Inicjatywa działania przeciwko chrześcijanom znalazła się więc w rękach pogańskiej i żydowskiej ludności miast, w których powstały owe małe gminy, oraz w gestii namiestników prowincji, którym pozostawiono daleko idącą swobodę decydowania, czy mają zajmować się donosami na chrześcijan. Złośliwe pomówienia, dotyczące ściśle zamkniętego kręgu wyznawców nowej wiary, często prowadziły do oskarżeń, nierzadko do procesów, które mogły się skończyć wyrokiem śmierci i okrutną egzekucją. Mężna postawa chrześcijan, którzy pozostawali wierni swej religii, wywoływała zdumienie i podziw wielu pogańskich obserwatorów. W samych gminach ofiary określano jako męczenni-ków (martyres - dający świadectwo), a ich czyny na wzór hellenistyczny spisywano w formie tzw. akt. Stawali się wzorem, jako napełnieni duchem świadkowie, wstępujący bezpośrednio w stan świętości, którzy dzięki pełni łask mogli nawet odstępców ponownie doprowadzić do wiary. Ten kult męczenników stanowił silną więź spajającą wewnętrznie gminy i przyciągnął do nowej wiary wielu ludzi. Wkrótce Tertulian mógł powiedzieć: „przelana krew chrześcijan jest zasiewem nowych chrześcijan”.9 Rzeczywiście, nim nadszedł III wiek, chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się we wszystkich kierunkach. Na Wschodzie zdołało pozyskać sobie nowe tereny Mezopotamii, a Edessa stała się żywym ośrodkiem wiary. Wielu było chrześcijan w Egipcie, w Aleksandrii istniała - jak wiemy - całkiem pokaźna gmina.
Szczególnie powiodła się działalność misyjna w prowincjach Azji ~l~Iniejszej. Na
Zachodzie Rzym, stolica cesarstwa, miał potężną gminę, której siła przyciągania
promieniowała, daleko. Afryka Północna uzyskała ośrodek w Kartaginie, w Galii
zaś gminy chrześcijańskie sięgały od ujścia Rodanu aż po Lyon. Ireneusz,
biskup tego miasta, mówi pod koniec II wieku o gminach w pro
Życie duchowe 57 wincjach germańskich i hiszpańskich. Wiara chrześcijańska wyszła też dawno poza obręb niższych warstw społeczeństwa. Chrześcijanami bywali urzędnicy wojskowi oraz dworzanie cesarscy, zwłaszcza za cesarzy z dynastii Sewerów, której przedstawiciele byli otwarci na nowe prądy religijne.
Wraz ze wzrastającą liczbą gmin, a także awansem społecznym poszczególnych
chrześcijan rozwijała się doktryna. Zewnętrzne środowisko wywarło znaczny
wpływ na niektóre grupy chrześcijańskie. Z obrzeży judaizmu wywodzi się
gnostycyzm i nowa forma apokaliptycznego oczekiwania na koniec świata, z
kultury helleńskiej - pojęcie logosu i elementy etyki opartej na nauce stoickiej i
platońskiej. Ponadto odżył w pewnym stopniu pierwotny entuzjazm chrześcijański, a profetyczne formy, w jakich był głoszony, napotkały opór biskupów i kleru. Ślady takich konfliktów widzimy w licznych pismach chrześcijańskich, zredagowanych pierwotnie po grecku, potem po łacinie, czemu sprzyjał fakt, że przedstawiciele wielu odszczepieńczych doktryn osiedlili się w Rzymie. W walce z heterodoksyjnymi doktrynami, które nieraz prowadziły do tworzenia osobnych Kościołów, uściślono teologię i pojęcie Kościoła. Szczególny nacisk w zmaganiach z wszelkimi kierunkami gnostycyzmu kładziono na definicję boskości Chrystusa, a ściślej na stosunek Chrystusa do Boga Ojca.
W tych kontrowersjach teologicznych w obrębie gmin zaznaczył się autorytet
pewnych wybitnych biskupów, którzy stanęli w obronie tradycji apostolskiej,
przyczyniając się tym samym do zachowania jedności Kościoła. Inni pisarze
chrześcijańscy podjęli dyskusję z poganami i prowadzili obronę swej wiary w tej
samej formie literackiej, w jakiej wcześniej Żydzi bronili swej religii wobec świata
hellenistycznego.
Druga połowa II wieku obfituje w apologie, które naukowo uzasadniają
chrześcijaństwo środkami ogólnie zrozumiałej filozofii i dążą do pogodzenia go z
państwem rzymskim. Stwierdzają, że nie istnieje żadna zasadnicza różnica
między wiarą chrześcijańską a myśleniem filozoficznym, ale że nauka
chrześcijańska przejęła dziedzictwo kultury greckiej. Politeizm zwalczano
namiętnie, często za pomocą tych samych argumentów, które wytaczali
przeciwko niemu filozofowie pogańscy. Żądano tolerancji dla nowej wiary,
uzasadniając to argumentem, że każdemu należy pozostawić wolność wyboru
religii. Zaskakuje podkreślanie, że chrześcijanie są lojalnymi poddanymi państwa,
że słuchają zwierzchności i modlą się za cesarzy, a ponadto, że pragną być ich najlepszymi pomocnikami i sprzymierzeńcami w utrzymywaniu porządku.
Państwu mogłoby wyjść na korzyść - dowiadujemy się z pewnego tekstu -
gdyby wszyscy podzielali poglądy moralne chrześcijan. Doniosłe konsekwencje
miał przynieść następujący pogląd: cesarstwo i chrześcijaństwo są ze sobą
historycznie związane, gdyż powstały jednocześnie za panowania Augusta; od
chwili powstania tej religii panowanie rzymskie stale się rozszerzało
i tak już będzie, jeśli chrześcijaństwo zostanie otoczone opieką. Pismo, w którym
`! po raz pierwszy wypowiedziano te myśli, skierowane jest do cesarza Marka
58 Kryzys świata antycznego w III wieku
Aureliusza. Również inne tego rodzaju apologie były adresowane do poszczególnych cesarzy. Jednak pomimo wszelkich wysiłków główny cel takich pism, formalna tolerancja chrześcijaństwa, nie został osiągnięty, choć udało się przedstawić chrześcijaństwo szerokiemu kręgowi ludzi wykształconych jako pewien rodzaj filozofii.
Nie trzeba było długo czekać na literacką odpowiedź strony przeciwnej. Jeszcze
w czasach. Marka Aureliusza filozof ze szkoły platońskiej Celsus opublikował
bardzo ostre pismo polemiczne przeciwko chrześcijanom. Posłannictwo
chrześcijańskie, zwracające się do warstw niższych, zostało napiętnowane jako
burzenie porządku społecznego, a trzymanie się chrześcijan z dala od polityki
zganione jako poważny zawód sprawiony państwu w ciężkich czasach. Przede
wszystkim jednak polemika zwracała się przeciwko naukowym pretensjom nowej
religii. Celsus zarzuca chrześcijanom formalne uprzywilejowanie ludzi
niewykształconych i grzeszników. Próbuje wykazać, że zasadnicze partie
doktryny są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, na przykład nauka o stworzeniu
świata, o grzechu pierworodnym, o zbawieniu, a przede wszystkim dogmat o
zmartwychwstaniu ciał. W filozofii Celsusa zdecydowane wsparcie znalazła
religijność pogańska. Bogów objaśnia on jako pośredników między najwyższym
bóstwem a światem. Ich wielość uzasadnia wielością ludów. Formy czci odd
awanej bogom oraz w ogóle wszelkie przepisy kultowe tłumaczą się uświęconą
tradycją. Ich porządek, nomos, jest nienaruszalny. Piętnuje więc Celsus
chrześcijan jako odstępców, wichrzycieli i przestępców. Tę gwałtowną polemikę
łatwiej zrozumieć, kiedy rozpatruje się ją, biorąc pod uwagę raczej polityczne niż
filozoficzne stanowisko autora. Nie można bowiem nie zauważyć, że dzieli on zasady myślenia platońskiego z niektórymi pisarzami chrześcijańskimi. Wskazano nawet na to, że prawdopodobnie jego filozofia historii ukształtowała się w polemice z apologiami Justyna, który w r. 165 zginął jako męczennik.
Pogańska filozofia i chrześcijańska teologia zbliżyły się do siebie jeszcze bardziej
w trakcie późniejszych polemik literackich, a także w czasach prześladowań. Wiara chrześcijańska zaczęła. wchodzić do historii ducha greckiego. Stało się to najpierw w Aleksandrii, gdzie nauka grecka uprawiana była od stuleci, ale gdzie oddziaływała również egipska pobożność i żydowska mądrość. Chrześcijanie musieli tam częściej niż gdziekolwiek indziej bronić swej wiary w rozmowach i dyskusjach. Na przełomie II i III wieku nauczał tam przez kilka lat filozof chrześcijański Klemens. Pochodził on z rodziny pogańskiej, może ateńskiej, a chrześcijaninem stał się z własnego wyboru. Jego pisma już w samej tematyce odzwierciedlają kolejne etapy drogi, którą, według niego, miało przebiegać wprowadzanie w wiarę i pogan, i chrześcijan. Jak wskazuje napisana zgodnie ze starą tradycją Zachęta do filozofii, pierwszym tego warunkiem jest zwrócenie się ku myśleniu filozoficznemu. Odrzuca on tam politeizm jako niewolę, którą demony narzuciły ludzkości. Z drugiej strony podkreśla, że już filozofia pogańska przygotowała poznanie prawdziwego Boga.
Życie duchowe 59
Pełnię tego poznania, naucza Klemens, przyniósł Logos - Jezus Chrystus. Również druga księga, Paidagogos, skierowana jest do warstwy ludzi wykształconych w obrębie gminy chrześcijańskiej i zakłada znajomość kultury duchowej tych czasów. Klemens wyrażnie określa tam mądrość Greków jako propaideia, jako wstęp do chrześcijańskiego humanizmu. Ten helleński wkład w poznanie, dzieło ludzkiego rozumu, logosu, zostało następnie dopełnione przez Logos boski: Chrystus, jako boski nauczyciel, przerasta całą dotychczasową mądrość. Ten Logos Paidagogos poprzez swe życie i poprzez nauki zawarte w Piśmie Świętym ustanowił normę życia doskonałego. Takie są podstawowe tezy. Liczne pytania, które musiał sobie zadawać poszukujący prawdy religijnej człowiek owej epoki, zostały wnikliwie potraktowane w utworze Klemensa, którego tytuł, Kobierce, wskazuje na dzieło o zawartości rozmaitej i barwnej jak wzór na dywanie. W poznaniu Boga i etyce znowu występują helleńskie cechy teologii. Świat został stworzony, a Bóg objawiony człowiekowi przez Logos, który zjednoczony jest z Ojcem i Duchem w Trójcy. Każdy człowiek nosi wypisane w sercu prawdziwe prawo. I Mojżesz, i Platon byli filozofami i prawdziwymi przyjaciółmi mądrości. Potem jednak, gdy wypełnił się czas, Logos sam stał się człowiekiem, zbawił ludzkość, jest pośrednikiem łaski. Przede wszystkim jednak jako wzór doskonałości jest nauczycielem rodzaju ludzkiego w dziedzinie moralności. Źródłem sprawiedliwości jest odtąd dla ludzi nie prawo państwowe, ale miłość Boga. Chrześcijanin należy do państwa niebieskiego (Uranopolis), którego królem jest Chrystus, a zarazem do Kościoła ziemskiego, zbudowanego na wzór tego państwa. Dla nowego człowieka nie lęk i nadzieja są siłą napędową w dążeniu do cnoty, w urzeczywistnianiu mądrości i męstwa, sprawiedliwości i umiaru - działanie moralne ma raczej wartość samo w sobie. Ostatecznym celem wszelkiego dążenia jest jednak sam Bóg. Chrześcijanin wykształcony przez filozofię wniknie głęboko w Ewangelię i w ten sposób upodobni się do Chrystusa, stanie się sam obrazem Boga. Religia chrześcijańska jest prawdziwą gnozą, która prowadzi do świętości. Klemens mówi, że gdyby chrześcijańskiego gnostyka postawiono przed wyborem poznania Boga czy też osiągnięcia wiecznej szczęśliwości i gdyby obie te rzeczy, które w sposób konieczny wiążą się ze sobą, były rozdzielone, to wybrałby on bez wahania poznanie Boga.'° Tak zatem brzmi filozoficzne credo chrześcijanina, który doświadczył związku Ewangelii i kultury greckiej.
Wpływy greckie zaowocowały również u Orygenesa, który po Klemensie
stworzył obszerny system wiedzy teologicznej. Urodził się w r. 185 z chrze-
ścijańskich rodziców, w Aleksandrii studiował literaturę i filozofię, był uczniem
Ammoniusza Sakkasa. Następnie na prośbę biskupa tego miasta podjął się nauczania kandydatów do chrztu (katechumenów) i w związku z tą szkołą katechetyczną wykładał publicznie ogólne wprowadzenie do filozofii i teologii.
Wkrótce po r. 230 popadł w konflikt z biskupem i udał się do Cezarei
60 Kryzys świata antycznego w III wieku w Palestynie. Tam założył wyższą szkołę teologiczną. Crminy chrześcijańskie z innych prowincji, a czasem i osobistości z dworu cesarskiego, nieraz prosiły go o radę. Dzięki temu odwiedził Ateny i Antiochię oraz wielokrotnie działał w rzymskiej prowincji Arabii, która była terenem misyjnym aleksandryjczyków. Jego ogromne dzieło pisarskie, obejmujące wielką liczbę kpmentarzy, kazań i traktatów wszelkiego rodzaju, zachowało się tylko częściowo. Orygenes bowiem jako teolog wkrótce stał się przedmiotem krytyki, a w VI wieku został uznany za heretyka. W jego osobie mamy do czynienia z uczonym, który w sugestywny sposób włącza w obręb teologii formy i style nauki greckiej i określa egzegezę biblijną jako pewien rodzaj filozofowania. Większą część jego dzieła stanowią objaśnienia Biblii. Orygenes dla uzyskania naukowej edycji tekstu świętych ksiąg zestawił z hebrajskim oryginałem Starego Testamentu dostępne mu tłumaczenia greckie i tak stworzył wydanie sześcioszpaltowe (heksapla). Znaczna część komentarzy i kazań służyła egzegezie Pisma Świętego. Na wzór platońskiego objaśnienia Homera Orygenes starał się wydobyć subtelniejsze znaczenia z dosłownego tekstu i dzięki temu udostępnić sens Starego i Nowego Testamentu także filozofom. Na tym biblijnym fundamencie próbował zbudować system teologiczny, a traktat O zasadach miał być rodzajem podręcznika dogmatyki. Poglądy nowoczesnych interpretatorów, którzy próbują odtworzyć całą tę strukturę myślową, różnią się bardzo od siebie, ale pewne jest, że Orygenes przyjął za źródło wiary Pismo Święte i tradycję apostolską i dążył do tego, by podnieść świadomość religijną do rangi systemu filozoficznego. Skłaniał się przy tym w mniejszym stopniu ku nauce stoickiej niź ku platonizmowi, a zarazem czerpał inspiracje z bodźców płynących z gnozy pochodzenia żydowskiego - tym różni się wyraźnie od Klemensa.
Orygenes był przedstawicielem nauki o Trójcy Świętej i o zbawieniu upadłej
ludzkości, nauki, w której tkwią, jak się zdaje, zaczątki wielkich kontrowersji
religijnych przyszłych pokoleń. W jego teologii jedynie Ojciec jest Bogiem. Syn,
spłodzony przed wszystkimi wiekami przez Boga, współistotny Ojcu, jest
Logosem oraz Zbawicielem i nazywany jest drugim Bogiem. Duch został
powołany przez Ojca za pośrednictwem Syna. Stworzenie i zbawienie świata
przebiega następująco: Bóg najpierw stworzył świat duchów, do których należą
też dusze ludzkie; wolność woli doprowadziła duchy do grzechu, a ten
spowodował, że duchy i dusze dla oczyszczenia zesłane są do materii; zbawienie
dokonuje się poprzez Logos, który łącząc się z istotą duchową, może przybrać
postać ludzką i w ten sposób staje się Bogiem~złowiekiem. Jak zbawienie jest
zjawiskiem koniecznym w stosunkach między Bogiem a światem, tak
oczyszczenie stanowi wieczny proces, odbywający się w kolejnych epokach
dziejów świata. W końcu, po oczyszczeniu, wszystkie dusze, także złe duchy,
podporządkują się Logosowi i wejdą do Królestwa Bożego. Jest to odrodzenie
wszechrzeczy (apokatastasis). Ta nauka o Trójcy Świętej, o stworzeniu i
zbawieniu może być uznana za teologićzny odpowiednik neoplatońskiej
Życie duchowe 61 hierarchii bytów. Za element helleński w tej teologii można zapewne uznać to, że powstanie świata i bieg historii rozumiane są jako fazy wyższej konieczności. Takie wyobrażenie pociągnęło za sobą negację historycznego charakteru chrześcijaństwa. Ale Orygenes pomimo kontaktów z filozofią helleńską i gnozą żydowską jest wyznawcą wiary chrześcijańskiej, jako teolog tkwi mocno w szeregach gminy chrześcijańskiej. Ponieważ Chrystus jest wielkim nauczycielem wszystkich ludzi, istnieje tylko jedna droga wiodąca do doskonałości - naśladowanie Chrystusa, i droga ta prowadzi od wiary poprzez ascezę do mistycznego zjednoczenia z Chrystusem. Tak myślenie teologiczne odrywa się od filozofii, a wspólnota wiernych zdecydowanie odrzuca to wszystko, co polis przyniosła starożytnej ludzkości. Co więcej, Kościół występuje jako ewangeliczna politeia, przeciwstawiona państwu rzymskiemu. Orygenes położył podwaliny pod duchowość chrześcijańską - nie bez powodu w późniejszych czasach powoływał się na niego skłonny do spekulatywnego myślenia ruch monastyczny.
To zjednoczenie nauki chrześcijańskiej i chrześcijańskiego życia-następstwo, a zarazem przeciwieństwo filozofii helleńskiej - usprawiedliwia fakt, że z całości literatury chrześcijańskiej wybraliśmy tu aleksandryjską teologię Klemensa i Orygenesa. Celem tych teologów było nie tylko ideowe odparcie zarzutów pogańskich, ale także przezwyciężenie filozoficznego ideału życiowego poprzez osiągnięcia i czyny chrześcijanina żyjącego w Państwie Bożym. Orygenes, który w czasie prześladowań za Decjusza zaznał więzienia i tortur, wyjaśnia w przedmowie do pisma, w którym polemizuje z Celsusem, źe prawdziwa obrona wiary pochodzi od świętego ducha Chrystusowego: „Jezus broni się poprzez postępowanie swych prawdziwych uczniów.” Ujrzymy tę obronę gmin chrześcijańskich przed państwem - które przystąpiło do natarcia wspomagane przez pogańską filozofię - jako wielką psychomachię owych stuleci.
Rozdział trzeci
ZEWNĘTRZNI I WEWNĘTRZNI WROGOWIE ŚWIATA ANTYCZNEGO
Gdy historiografowie rzymscy rozważali dziejową rolę imperium, gdy poeci
wysławiali wieczne posłannictwo Rzymu, wtedy stale wskazywali na to, że
panowanie Rzymian stworzyło dobrobyt obywateli i doprowadziło do pokoju w
całym kręgu ziemskim. Przez krąg ziemski (orbis terrarum) rozumieli kraje nad
Morzem Śródziemnym. Morze to nazywało się „naszym morzem”, a kraje
„naszym kręgiem ziemskim”. August, który trzeźwo oceniał siły Rzymu,
wstrzymał dalsze podboje na wschodzie i na północy i wytyczył granice
państwa: z jednej strony wielkie rzeki - Ren, Dunaj i Eufrat - z drugiej pas pustyń
w Arabii i Afryce. Niektórzy spośród jego następców posunęli się w pewnych
miejscach dalej, ale tylko po to, żeby umocnić dotychczasowe granice przez
wysunięte przedpola. Brytania, dolina Neckaru między górnym Renem a górnym
Dunajem i Dacja na północ od dolnego Dunaju zostały podbite właśnie w tym
celu. Septymiuszowi Sewerowi udało się jeszcze ustanowić prowincję
Mezopotamię jako takie przedpole na wschód od górnego Eufratu. Tam gdzie
brakowało granic naturalnych, obrzeży cesarstwa strzegły fortyfikacje, palisady i
forty, fosy i wały, zależnie od uwarunkowań geograficznych terenu. W ten sposób obwarowany był cały obszar cywilizacji antycznej. Jednak w III wieku wiele odcinków tych granic znalazło się w poważnym niebezpieczeństwie, ponieważ liczne ludy spoza imperium ruszyły do natarcia. W Szkocji Piktowie zagrażali Wałowi Hadriana na północy Brytanii, a na przeciwległym krańcu imperium, w okolicach Pierwszej Katarakty Nilowej, pustynne plemiona Blemmyów od połowy III wieku urządzały napady na Egipt.
Mieszkańcom pustyni łatwiej było pokonywać znaczne odległości, zaczęli
bowiem używać do działań wojennych dromaderów, od dawna służących do
transportu w czasach pokoju. Dlatego Arabowie mogli teraz napadać na Syrię,
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 63 a nomadzi mieszkający na południe od rzymskich umocnień granicznych w dzisiejszej Algierii także przystąpili do działań agresywnych. Przede wszystkim jednak zasługują na uwagę dwa ludy, które od dawna były wrogami imperium i które wywarły doniosły wpływ na losy kultury antycznej -Persowie i Germanie. Za Nerona poeta Lukan wychwalał kraje za Tygrysem i Renem jako bastiony wolności, które uniknęły despotyzmu. Z obu tych miejsc nadeszło teraz stałe zagrożenie.
W pierwszych wiekach ćesarstwa Rzym sąsiadował na dalekim południowym wschodzie z Partami. Często dochodziło do wojen, ale nigdy do walki na śmierć i życie. Partowie otwarli się na wpływy kultury śródziemnomorskiej, w miastach między Eufratem a Tygrysem można się było jeszcze porozumieć po grecku, i dotarły tam też zachodnie kulty religijne. W dokładnie zbadanym przez archeologów mieście Dura-Europos nad środkowym Eufratem, które aż do r. 165 było w rękach partyjskich, wznoszą się obok siebie świątynie bóstw greckich i orientalnych, a i chrześcijaństwo znalazło tu sobie miejsce. Tymczasem lud Persów, mieszkający od dawna na południu płaskowyżu irańskiego, powstał i przeciwko panowaniu Partów i przeciw wszystkim obcym, nieirańskim żywiołom w kraju. Na czele tego ruchu stanął Ardaszir, pochodzący z książęcego rodu Sasana. Siłami swego perskiego plemienia pokonał on ostatniego króla Partów, przedsięwziął dla umocnienia swej władzy dalekie wyprawy, sięgające aż po Indie, a następnie w r. 226 w dawnej stolicy, Ktezyfoncie, został koronowany na króla królów. W ten sposób dynastia Sasanidów objęła władzę i założyła państwo zwane dziś nowoperskim.
` Ardaszir połączył wyniesienie swego domu, a także swego ludu z odnową
dawnej religii perskiej, swoje zaś ambicje polityczne uzasadniał, powołując się na
dawną monarchię perską, na owo imperium Achemenidów, które za Dariusza i Kserksesa połączyło w swych granicach kraje od Indii po Hellespont i Bosfor. Teraz siły zbrojne Persów i włączonych w skład ich państwa księstw opierały się na armii pancernych jeźdźców. Rodzaj broni, który już dawno pojawił się w tym kraju, rozwijał się dalej: koń i jeździec, osłonięci pancerzem, byli najnowo-cześniejszą bronią zaczepną owych czasów. Zaatakowano rzymskie prowincje pograniczne nad Eufratem. Od czasów Aleksandra Sewera Imperium Romanum musiało więc sprostać nowemu trudnemu zadaniu - wojnie z Persami.
Aczkolwiek armia rzymska szybko utworzyła formacje jazdy pancernej, Persom
udało się odnieść poważne sukcesy. Zasadnicza zmiana położenia na Wschodzie
stała się oczywista za Szapura I, który został koronowany w r. 242. Już samym
tytułem „króla Iranu i Nie-Iranu” zgłaszał on pretensje uniwersalne. Spośród
różnorodnych prądów religijnych istniejących na wschód od Eufratu wyniósł
dawną religię perską do godności jedynej religii państwowej. Była to starodawna
nauka proroka Zoroastra o wiecznej walce duchów dobra i zła, Ahury Mazdy
(Ormuzda) i Arymana, i o zadaniu człowieka, przede wszystkim Persa,
polegającym na działaniu na rzecz zwycięstwa ducha dobra. Magowie - kapłani
64 Kryzys świata antycznego w III wieku
perscy - oczyścili tradycję religijną z obcych naleciałości i spisali święte księgi
Awesty w czystej wersji. Prześladowano heretyckie kulty i sekty. Kapłan Karder, zasługujący na miano twórcy perskiego Kościoła państwowego, mówi w uroczystej inskrypcji o tym, że z prostego kapłana awansował na głównego maga i sędziego całego kraju i w tym charakterze utrwalił prawdziwą wiarę. Mówi on, że wypędzono Żydów, buddystów, bramanów, nazareńczyków i chrześcijan.
Dokądkolwiek dotarła konnica króla królów, tam wznoszono ołtarze ognia i
osadzano magów. Sam Szapur zdaje sprawę ze swego panowania w inskrypcji
skalnej z okolic Persepolis. Wśród swych osiągnięć szczyci się on jako
największym czynem wzięciem do niewoli w czasie walk z Rzymianami cesarza
Waleriana i jego siedemdziesięciotysięcznej armii (260). Sztuka perska oddaje ten
triumf w scenach pojmania Waleriana. Reliefy skalne i gemmy utrwaliły pamiętną scenę, w której Rzymianin klęczy przed siedzącym na koniu Szapurem. Istotnie, nie chodziło tu o jakąś przejściową porażkę militarną Rzymian, ale o wielką klęskę kultury hellenistyczno-rzymskiej na Wschodzie. Odtąd rzymskie prowincje nadgraniczne weszły w orbitę wpływów irańskich. W Mezopotamii religia perska znalazła nowych wyznawców. W całej strefie przejściowej, w której ludzie zawieszeni byli między Wschodem a Zachodem, Persowie pozyskiwali sobie uchodźców i szpiegów, także wśród przedstawicieli wyższych warstw rzymskich. Potęga kulturalna państwa perskiego promieniowała jeszcze dalej - wkrótce poznamy perski wpływ na insygnia i ceremoniał cesarzy rzymskich. Możliwe, że również związek państwa z jednym jedynym wyznaniem religijnym - perski system Kościoła państwowego - wpłynął na Imperium Romanum, gdy cesarze podjęli próbę zabezpieczenia cesarstwa w nowy sposób, za pomocą religii, czy to poprzez monopol religijny dawnych bogów, czy to poprzez zwrócenie się ku Bogu chrześcijan.
Skądinąd perski Kościół państwowy, pomimo tak silnego wsparcia ze strony władzy królewskiej, nie zdołał zjednać sobie wszystkich mieszkańców królestwa.
Na lata, w których umocniono w Persji religię zoroastriańską, przypada również
ogłoszenie nauki Maniego o zbawieniu i początki manichejskiej działalności
misyjnej. Mani urodził się w Babilonii w r. 216, a jego twórcza osobowość
oddziała na cały świat. Pochodził ze znakomitej rodziny partyjskiej, wychował
się we wspólnocie chrześcijańskiej. Oznajmił on, że anioł Boży powołał go do
roli proroka, i głosił objawienie niebios jako - według własnych słów - ostatni z
wielkich nauczycieli, po Buddzie, Zoroastrze i Jezusie. Mani pozyskał sobie najpierw własną rodzinę, potem przez całe lata głosił swą naukę w Indiach.
Działał też w środkowych prowincjach królestwa. Król Szapur tolerował go w
swym otoczeniu, a nawet przez długi czas popierał, tak jak i kapłana Kardera,
który następnie uzyskał przewagę. Podczas dalekich podróży misyjnych w
obrębie państwa perskiego, ale i w Egipcie, Mani gromadził wokół siebie wielu
uczniów i zakładał gminy. Był czczony jako cudotwórca, tak jak może być
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 65 czczony tylko założyciel religii na Wschodzie, lecz swoje sukcesy zawdzięczał w znacznym stopniu zmysłowi organizatorskiemu i uzdolnieniom artystycznym.
Organizował wspaniałe nabożeństwa, dał się poznać jako kaznodzieja i pisarz,
tworzący w języku syryjskim, opanował też wszelkie formy poezji. Jego pisma
przetłumaczono na wiele języków, gdyż zasięg misji obejmował cały świat. Po
długiej, pełnej sukcesów działalności został oskarżony przez magów przed
królem, drugim następcą Szapum, o obrazę religii i po dramatycznym
przesłuchaniu wtrącony do więzienia, gdzie zmarł (276). Ale nowa religia szerzyła
się także po śmierci założyciela, dotarła do Egiptu i afrykańskich prowincji państwa rzymskiego, pojawiła się w Arabii, a przez Sogdianę dotarła aż do Chin.
Teksty pisane po arabsku, syryjsku, irańsku i chińsku, a zwłaszcza listy i kazania
w języku koptyjskim, znalezione w Górnym Egipcie, umożliwiły naukową rekonstrukcję religii manichejskiej (H. Ch. Puech, G. Widengren). Wydaje się, że zasadnicza idea irańska została w niej naznaczona piętnem gnostycznym. Zgodnie z perskim dualizmem przyjęto dwie najwyższe zasady - Ojca Światła i Pana Ciemności. Obie siły uczestniczą wraz ze swymi książętami i duchami w wielkim kosmicznym procesie, zmierzającym wśród gwałtownych walk o wyodrębnienie światła do ostatecznego zwycięstwa królestwa światłości i pokoj u. Jeden z mitów mówi o tym, że Ojciec Światła przez swoich wysłanników przychodzi z pomocą człowiekowi, który uświadamia sobie swą własną naturę. Budda, Zoroaster i Jezus byli właśnie takimi wysłannikami Boga, ale ich posłannictwo zostało zafałszowane. Teraz Mani, jako ostatni wysłannik światłości, który pozyska Wschód i Zachód, głosi ludzkości wielkie zadanie, by pomnażać w sobie światło poprzez powstrzymywanie się od mięsa, wina i pożądania płciowego. Jedynie wybrani będą żyli jako święci, rzesza słuchaczy może uzyskać zbawienie tylko po wielu trudnych przejściach.
Taka wiara i ten rodzaj pobożności łączył gminy manichejskie. Na czele Kościoła
stał zwierzchnik, a pod jego kierownictwem działali apostołowie, biskupi, kapłani
i nauczyciele. Dołączyły do tych struktur także wspólnoty klasztorne, uregulowano sprawę postów, wprowadzono spowiedź. Manichejczycy uznali część Nowego Testamentu i niejednokrotnie głosili, że Jezus jest przewodnikiem duszy, a Mani wysłanym przez niego duchem i pocieszycielem (parakletos). Ta gnostycka postać nauki ułatwiła manichejczykom przenikanie do niektórych grup chrześcijańskich na terenie państwa rzymskiego. Jeszcze z życia i działalności świętego Augustyna znamy ciężkie zmagania chrześcijaństwa z manicheizmem. Ale i państwo cesarzy rzymskich odrzuciło pełną tajemniczości sektę, odgradzającą się od świata. Już samo perskie pochodzenie tej religii, a tym samym niebezpieczeństwo współdziałania jej wiernych z nieprzyjacielem imperium, Persją, budziło podejrzenia. Cesarz Dioklecjan (284-305) skierował w r. 297 na ręce prokonsula Afryki ostry edykt przeciwko manichejczykom. „
Stwierdza się w nim, że manichejczycy z wrogiego
5 - Upaddc Krymu
66 Kryzys świata antycznego w III wieku ludu Persów rozpełzają się po świecie jak potwory, popełniają wiele przestępstw, wzniecają niepokoje w miastach i działają jak trucizna na spokojny lud rzymski i cały świat. Dlatego nakazuje się spalenie przywódców tego ruchu razem z ich pismami i ścięcie ich wspólników Obywatele rzymscy, którzy zajmują wysokie stanowiska, a należą do sekty, mają być skazani na roboty przymusowe w kopalniach. Możliwe, że manichejczycy brali udział w powstaniu, które wtedy wybuchło w Egipcie. Choć ta obca religia była zdecydowanie potępiana przez Rzymian, grupy manichejskie zdołały pomimo wszystkich środków represyjnych utrzymać się w obrębie imperium, a następnie stały się podłożem nowych sekt w czasach europejskiego średniowiecza.
Tak więc pojawiło się na Wschodzie państwo nowoperskie, wielka, zwarta potęga zagrażająca Rzymowi. Fatalne dla Rzymu było to, że w tym samym czasie również ludy germańskie przypuściły gwałtowny atak i zmusiły armię rzymską do defensywy na rozciągniętym drugim froncie. Ów germański front biegł wzdłuż Dunaju, od ujścia do źródeł tej rzeki, a następnie wzdłuż Renu aż do kanału La Manche. Na tym froncie nie było zresztą jednolitego kierownictwa politycznego ani planowego działania za strony napastników. Nowożytny obserwator pomimo wszystko traktuje te rozproszone grupy jako jednolity zespół, opierając się na tym, że ludy nacierające nad Dunajem i Renem były prawie wszystkie ludami germańskimi pod względem pochodzenia, ustroju i obyczajów oraz na tym, że ich najazdy mają związek z potężnym ruchem ludów, który objął całą wschodnią Europę.
Ogólna sytuacja świata germańskiego na początku III wieku nie wynika już z działań wielu małych plemion, które Tacyt wymienia w Germanu. W ciągu stulecia, które upłynęło od stanu opisanego przez niego, ludy germańskie częściowo zmieniły swe siedziby, częściowo zaś połączyły się w związki, co z czasem miało doniosłe konsekwencje. Właśnie walka z Imperium Romanum sprzyjała łączeniu się plemion i spowodowała powstanie wielkich związków.
Przegląd najważniejszych z nich, poświadczonych w III wieku, ukazuje nam
przede wszystkim te plemiona, które wywędrowały ze Skandynawii i z początku
osiedliły się we wschodniej Europie, to znaczy Germanów wschodnich. Goci
przemieścili się z dzisiejszej Szwecji do kraju nad Wisłą i przez południową
Polskę dotarli aż nad Morze Czarne. Ostrogoci (Greutungowie) osiedlili się na
Ukrainie, Wizygoci (Terw~ingowie) na zachód od dolnego Dunaju. W
długotrwałych stosunkach z greckimi miastami na wybrzeżu pontyjskim i z
sarmackimi sąsiadami w południowej Rosji Goci podlegali wpływom kultury
antycznej, a zarazem zetknęli się z irańskim sposobem życia. Równocześnie w II
wieku Wandalowie przesunęli się ze Śląska na południowy wschód aż na
wschodni skraj Karpat. Jako trzecia grupa wschodniogermańska poświadczony
jest w dziele geograficznym Ptolemeusza lud Burgundów, na obszarze między
środkową Odrą a środkową Wisłą. Jednak jeszcze przed połową III wieku
Burgundowie pojawiają się nad górnym i środkowym Menem i stykają się tam
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 67 z plemionami zachodniogermańskimi, od dawna już osiadłymi w Europie Środkowej. Siedziby tych zachodnich Germanów ciągnęły się od środkowego Dunaju aż do źródeł tej rzeki, a następnie po obu stronach Renu. Markomanowie i Kwadowie przekroczyli granicę imperium od Carnuntum aż po Regina Castra (Ratyzbona, Regensburg). Większą aktywność wykazywali teraz Kwadowie. Jako nowy związek występuje w przekazach lud Atamanów, poświadczony pierwszy raz w r. 213. Atamanowie należą do tej samej grupy Germanów swebskich w środkowych Niemczech, z której już za czasów Cezara wywodziły się ludy Ariowista. Ich napór kierował się na południe, ku limesowi górnogermańskiemu. Około połowy stulecia pojawia się nazwa plemienia Franków, które wchłonęło wiele mniejszych ludów z obszaru nad dolnym Renem, takich jak Brukterowie i Tenkterowie, Saliowie i Rypuariowie. Wreszcie plemię Sasów skupia społeczności germańskie u ujścia Łaby i Wezery. Tak więc imperium rzymskie od Morza Czarnego aż po Morze Północne zostało objęte potężnym łukiem plemion germańskich.
Jeśli chcemy stworzyć sobie jakiś obraz życia i obyczajów Germanów w owych czasach, możemy tylko częściowo oprzeć się na świadectwie Tacyta. Musimy jego dane uzupełnić informacjami późniejszych autorów, a przede wszystkim znaleziskami archeologicznymi. Wiadomo, że rolnictwo było dobrze znane wszystkim Germanom. Również wykorzystanie złóż metali i soli jest pewne, a tu i ówdzie mamy do czynienia z początkami wytwórczości rzemieślniczej.
Pojedyncze gospodarstwa, kolonie i wsie są typowymi formami osadnictwa,
jednak wschodni Germanie nigdy nie zrośli się trwale z ziemią. Germanie
zachodni przeszli na osiadły tryb życia, ale ponieważ ich gospodarka rolna
polegała głównie na pracochłonnym przystosowywaniu do uprawy terenów
lesistych, a często podmokłych, łatwo decydowali się oni na porzucenie swych
zagród, by znaleźć lepszą ziemię i większe jej obszary. Dominującą formą ustroju
politycznego jest związek plemion. Przynależność do takiego związku nie łączy
się, jak w państwach antycznych owego czasu, z nabywalnym prawem.
obywatelstwa, ale z więzami krwi. Wszyscy wolni mężczyźni zdolni do noszenia
broni tworzą tzw. Ding, zgromadzenie wojskowe, które rozstrzyga sprawy
publiczne, zwłaszcza sprawy wojny i kwestie prawne. Zgromadzenie wojskowe
jest decydującą instancją, niezależnie od tego, czy istniała władza królewska, czy
też dowództwo w czasie wojny sprawowała większa liczba książąt. Z dawnych
czasów wywodzi się powszechnie uznawana instytucja drużyny: znamienity
wojownik może pozyskać sobie innych poprzez więzi przyjaźni czy wierności,
przyjąć ich do swego domu, powołać pod broń i prowadzić do śmiertelnej
walki. Niewielka grupa tego rodzaju jest charakterystyczna dla społeczeństwa, w
którym współżycie jest regulowane nie przez usankcjonowaną prawem hierarchię
klasową, lecz przez bezpośrednie kontakty międzyludzkie. Przedsięwzięcia
wojenne utrzymują instytucję drużyny, a wojna stanowi w owym czasie normę
68 Kryzys świata antycznego w ~II wieku germańskiego bytu, czy to w postaci walk między całymi plemionami, czy w formie awanturniczych wypraw poszczególnych grup.
Wojowniczy tryb życia wycisnął piętno również na wyobrażeniach i zwyczajach
religijnych. Oczywiście wszędzie od najdawniejszych czasów czczono bóstwa
płodności, wzrostu i śmierci, zwane Wanami. Ich kult przybierał formy, które
spotykamy także u innych ludów indoeuropejskich. Specyficznym tworem
Germanów jest jednak wiara w nadludzkie istoty, w Azów, mających moc
ingerowania w życie ludzi, a nawet pojawiania się pod postacią ludzką. Bardzo
ważny jest fakt, że trzej główni bogowie, Wodan, Ziu i Donar, u Tacyta
utożsamieni z Merkurym, Marsem i Herkulesem, są związani z wojną. Wodan
jest tym, który jako bóg natarcia wzbudza w wojownikach szał bojowy, Donar,
gromowładny, kieruje ciosami, a Ziu rozstrzyga los bitwy. Do tej wojennej religii
należy też wyobrażenie, że.wojownik, który poległ, zmartwychwstaje w nad-ziemskiej krainie. Nie ma stanu kapłańskiego ani świątyń. Dowiadujemy się wprawdzie o ludziach bliskich bóstwu, o jasnowidzach i wieiiźmach, ale zazwyczaj oddawanie bogom należnej czci i objawianie ich woli jest sprawą króla i wodza.
Tak przedstawia się życie Germanów na początku wędrówki ładów wszędzie
tam, gdzie zachowało ono swój pierwotny charakter. Jednakże plemiona te
przejęły już wiele zewnętrznych impulsów, poznały obcych bogów i przekształ-
ciły jeden z italskich alfabetów w pismo runiczne. Stały wpływ cesarstwa
rzymskiego stopniowo nawarstwiał się na kulturze Germanów i przyniósł w
rezultacie pewne zbliżenie do grecko-rzymskiego sposobu życia - gdzieniegdzie
większe, ówdzie mniejsze - w ogóle jednak tak znaczne, że po przekroczeniu
granic bezpośrednie zetknięcie z Imperium Romanum było już pod wieloma
względami przygotowane przez wcześniejsze kontakty. S`cisłe współżycie
Rzymian z Germanami widać wyraźnie na terenie germańskich prowincji nad
Renem, gdzie w przenikaniu się ludów i obyczajów uczestniczyli również
Celtowie. Ze związku rzymskiej formy życia i miejscowego obyczaju powstała
nad Renem szczególna postać rzymskiej kultury prowincjonalnej. Mieszkańcy
prowincji przejęli z Rzymu ogrodnictwo i uprawę winnej latorośli, pod wpływem
rzymskim regułą stało się budownictwo ceglane i kamienne, powstały osady typu
miejskiego, zarówno kolonie rzymskie, jak cywilne osiedla przy obozach
wojskowych. Stworzono okręgi świątynne, do technicznej infrastruktury życia
należały wodociągi i mosty. Rzemiosło rozwijało się znakomicie. Tekstylia,
wyroby szklane i ceramiczne były teraz produkowane na miejscu według
wzorów rzymskich. Miejscowa elita utrwaliła na mozaikach swych domostw
życie codzienne, na reliefach nagrobnych -zarówno działalność kupiecką, jak
przyjemności życia miejskiego. Wpływ rzymski oddziaływał także poza
prowincjami. Starą rzymską metodą było ustanawianie poza granicami państwa
stref ochronnych w taki sposób, że książęta plemienni byli zobowiązani do
określonych świadczeń, ale zachowywali pozory niezależności. Takie
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 69 państwa klienckie nad Renem i Dunajem wyręczały cesarstwo - odpłatnie albo nie - w ochronie granic lub otrzymywały króla wyznaczonego przez Rzym. Do tych stref buforowych łatwy dostęp miała rzymska gospodarka. Na przykład Hermundurowie, którzy żyli w północnej Bawarii, utrzymywali ożywione stosunki handlowe z prowincją Recją. Rzymski handel sięgał zresztą jeszcze dalej i docierał do najodleglejszych plemion, czego wymownym dowodem są znaleziska. Kupcy rzymscy dostarczali naczyń stołowych, ozdób i - bardzo pożądanego - wina aż nad Bałtyk i do Skandynawii. W zamian nabywali surowce i futra, bursztyn i niewolników, często płacili rzymską monetą i obie strony wychodziły na swoje.
W innej dziedzinie wymiany rzymsko-germańskiej korzyści leżały przeważnie po
stronie rzymskiej, wiązało się to jednak ze szczególnym ryzykiem. Chodzi o
zaciąganie Germanów do służby w armii rzymskiej. Obserwatorom rzymskim
Germanie, rosłe postacie pełne wojowniczego ducha, wydawali się urodzonymi
żołnierzami zaciężnymi, jak mówi Tacyt.'z W Italii w czasach cesarstwa
mężcżyźni o włosach blond i błękitnych oczach nie zdarzali się często. Tym
bardziej więc poszukiwano tego egzotycznego zjawiska. Przypuszczalnie
upodobanie do „wysokich, przystojnych chłopów” odegrało jakąś rolę, kiedy
August tworzył z Germanów cesarską gwardię pałacową. Ta niewielka jednostka
germańskiej straży przybocznej (Germani corporis custodes) przez praw?e sto
lat wiernie służyła cesarzom na rzymskim Palatynie. Również późniejsi cesarze
niekiedy otaczali się Germanami. Karakalla miał przy sobie oddział jeźdźców
germańskich w narodowych strojach i uzbrojeniu i bardzo sobie cenił te „moje
Iwy”. Jednak bardziej brzemienne w skutki okazało się użycie Germanów w
regularnych jednostkach armii. Germańscy poddani imperium z prowincji Górna
Panonia i Dolna Germania już we wczesnym okresie byli zaciągani do służby w
wojskach pomocniczych (auacilia) i jednostkach specjalnych (numeri), jednakże
od pewnego czasu oddziały te były używane do walki już nie na ich ojczystym
obszarze, lecz w obcych krajach. Germanów przyjmowano także do legionów,
ponieważ w II wieku stało się zwyczajem uzupełnianie poszczególnych
oddziałów przez pobór lokalny. Im mniej było poborowych z Italii, z której
wywodziła się dawna armia obywatelska, tym większe były szanse kariery
wojskowej dla mieszkańców prowincji. W II wieku Galowie, a w III wieku
Panończycy i Ilirowie, a także ` miesxkańcy Wschodu dostarczali Rzymowi
więcej żołnierzy niż Germanie. Dopiero cesarz Konstantyn (306- 337) otworzył
żołnierzom germańskim dostęp do wyższych stopni oficerskich. Polityka
rzymska odkryła jeszcze inną metodę wykorzystania sił germańskich. W czasie
wojny z Markomanami Marek Aureliusz zaczął regularnie używać germańskich
plemion, które żyły poza obrębem cesarstwa, do obrony granic i do zwalczania
wrogich ugrupowań germańskich. Kupując te ludy, aby broniły granic,
wstąpiono wprawdzie na drogę, która miała okazać się groźna, jednak z
początku ta metoda okazała się
70 Kryzys świata antycznego w III wieku skuteczna. Ponieważ spadek liczby ludności utrudniał rekrutację, a mieszkańcy miast całkiem odwykli od służby wojskowej, stale sięgano po Germanów z krajów ościennych i przekonywano się, że właśnie oni, dzięki swemu uzbrojeniu i sposobowi walki, najlepiej nadają się do wojen z najazdami pobratymców. W III wieku doszło nawet do tego, że arnnia rzymska nabrała cech germańskich w wyposażeniu żołnierzy i w taktyce walki. Od Batawów przejęto krótkie spodnie, a jeśli idzie o broń białą, długi miecz germański, spatha, wyparł krótki miecz rzymski. Częściej niż przedtem używano jazdy i lekkozbrojnych, stosowanie zaś tych rodzajów broni doprowadziło do tego, że walka na odległość uzyskała większe znaczenie niż starcie wręcz, które dotychczas rozstrzygało każdą bitwę. Piechota legionowa stopniowo przestała odgrywać swoją wielką rolę. Tak więc już przed Konstantynem wpływy germańskie w armii rzymskiej były znaczne. Ale i do ludności cywilnej przeniknęła. germańska siła robocza. Często spotykamy imiona niewolników pochodzenia germańskiego, choć nie występują oni częściej niż Syryjczycy i Frygowie. Marek Aureliusz wprowadził nową metodę zdobywania siły roboczej. Aby wyrównać straty w prowincjach naddunajskich, spowodowane przez wojnę i epidemię, ogłosił on wolność dla germańskich jeńców wojennych i przydzielił ich rzymskim posiadaczom ziemskim i dzierźawcom cesarskich dóbr ziemskich w tych prowincjach. W ten sposób Germanie znaleźli się w sytuacji prawnej przypominającej instytucje rzymskich kolonów i germańskich poddanych - stali się rolnikami na ziemi imperium, a ich potomkowie służyli wojsku rzymskiemu jako zaplecze rekrutacyjne.
Długi i wieloraki kontakt między Rzymianami a Germanami poprzedził groźne napaści wielkich związków germańskich utworzonych za Renem i Dunajem.
Oczywiście kryzys imperium w III wieku doprowadził do osłabienia rzymskiej
obrony granic i ułatwił wypady przeciwnika. Trzeba jednak dodać, że Germanie
na południowym wschodzie Europy znajdowali się pod naciskiem ekspansji
Sarmatów, wielkiego ludu irańskiego, który od dłuższego czasu posuwał się od
Kaukazu w stronę południowej Rosji, zdobywając nowe tereny, a niektóre jego
grupy dotarły nawet do równiny między Dunajem a Cisą. Tym tłumaczy się
zachłanność na ziemię, tak charakterystyczna dla ekspansji wschodnich
Germanów. Ale jeszcze silniejszy niż pragnienie powiększenia terytorium
plemiennego był duch przedsiębiorczości i żądza łupu poszczególnych gromad
wojowników. Rozpowszechnione było wyobrażenie, że imperium rzymskie
posiada ogromne skarby. Złoto rzymskie docierało do Germanów w dużych
ilościach, już to jako zapłata za dostawy, już to w formie dorocznej opłaty za
obronę granic. Zastawa stołowa i ozdoby wszelkiego rodzaju napływały do
książąt, których chciano wynagrodzić albo przekupić. Na całym froncie od
Morza Czarnego do Północnego znaleziono takie złote skarby pochodzenia
rzymskiego. Korzystając z kryzysu imperium, grupy Germanów
r , F
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 71 zaczęły teraz siłą przywłaszczać sobie bogactwa świata cywilizowanego.
Rzymskie prowincje nadgraniczne zostały splądrowane, po czym łupieżcze
najazdy sięgnęły głęboko do wnętrza imperium. W r. 251 Goci spowodowali w
prowincji Mezji Dolnej klęskę i śmierć cesarza Decjusza. Wkrótce potem za
pomocą statków, których dostarczyć musiały greckie miasta na wybrzeżu
pontyjskim, dokonali szeregu śmiałych wypadów do Azji Mniejszej i Grecji, skąd
wracali z łupami i jeńcami. Alamanowie w swych grabieżczych wyprawach dotarli aż do Mediolanu. Frankowie przez Galię posunęli się po Tarragonę. Bardzo powoli udało się cesarzom przezwyciężyć poważny kryzys imperium i na nowo, poprzez reformy militarne, zorganizować obronę granic. Realistycznie oceniając sytuację, ewakuowano prowincje położone po drugiej stronie rzek granicznych. Alamanowie mogli więc około r. 260 objąć w posiadanie kraj nad Neckarem i część Recji położoną na północ od Dunaju. Około r. 270 wycofano rzymską załogę i administrację z prowincji Dacji. Aby stworzyć skuteczną obronę granic na rzekach także przy równoczesnym zagrożeniu różnych odcinków frontu, cesarz Galien stworzył formacje jazdy stacjonujące nie w samej prowincji granicznej, ale na odsuniętym od granicy zapleczu, skąd w każdej chwili mogły być rzucone tam, gdzie były potrzebne. Odnowił też gruntownie dowództwo armii. Za jego następców umocniono starannie zaplanowanymi fortyfikacjami obronę granic na rzekach - ten wielki wysiłek trwał przez całe dziesięciolecia. Wewnątrz prowincji drogi były teraz chronione przez twierdze, miasta opatrzone murami, wieżami i bramami. Porta Nigra w Trewirze reprezentuje ponurą wielkość tego późnego imperium, zdecydowanego bronić się do ostatka.
Nowożytny historyk ma możliwość porównania stosunków między państwem rzymskim a młodymi ludami germańskimi z sytuacjami, które występują w schyłkowych okresach innych wielkich kultur. Również upadające państwo egipskie, a także Chiny w czasach upadku posługiwały się obcymi najemnikami i odwoływały się do pomocy ludów pogranicznych. I w Egipcie, i w Chinach cudzoziemcy doszli do wysokich stanowisk dowódczych, a w końcu zdobyli władzę. Wydaje się, że z takich obserwacji wynika jakaś uniwersalna reguła historyczna, scenariusz upadku wielkich imperiów. W świecie grecko-rzymskim ludzie wykształceni mieli zbyt małą wiedzę o dziejach innych ludów, by dojść do takich poglądów. Ale i uwzględniwszy granice wiedzy historycznej antyku, można postawić pytanie, czy Rzymianie od czasów wojny markomańskiej Marka Aureliusza uważnie śledzili posunięcia swoich germańskich sąsiadów, czy wyrobili sobie jakiś pogląd na temat całego procesu przemieszczania się ludów na północnym wschodzie i czy wymyślili jakiś sposób przeciwstawienia się naporowi.
Około r. 100 Tacyt w swojej monografii wykazał zdumiewającą znajomość
świata germańskiego i wcześnie wyczuł jego energię witalną, a może nawet
przyszłą rolę historyczną. Ale w stuleciu katastrof nie było już żadnego Tacyta,
72 Kryzys świata antycznego w III wieku który mógłby pojąć i objaśnić całość położenia imperium. Krótkotrwałość rządów ówczesnych władców coraz bardziej utrudniała dalekosiężne planowanie polityki granicznej. Wydaje się, że nigdy nie postawiono pytania, czy można by konflikt między imperium cywilizacji starożytnej a światem młodych ludów zażegnać metodami pokojowymi. Opinia publiczna uporczywie uznawała wszystkie ludy mieszkające poza imperium za barbarzyńców. Pojęcie to okazało się dla świata antycznego poważną przeszkodą w krytycznej samoocenie. Nazwą barbarzyńców obdarzano - podobnie jak tysiąc lat wcześniej, kiedy to słowo pojawiło się po raz pierwszy u Greków - cudzoziemców, aczkolwiek stale stwierdzano, że z tymi cudzoziemcami można rozmawiać i że w swym sposobie życia mają oni wiele rzeczy godnych naśladowania. Ciągle jednak uważano barbarzyńców za nie ucywilizowane ludy pierwotne, za dzikich, a przecież nie uszło uwagi wielu Greków i Rzymian, że czystość i młodość tych ludów niosła wiel e nadziei, obfitowała w wartości ideowe. Mianem barbari, czy też gentes, obejmowano wszystkie plemiona, które nie miały organizacji miejskiej, starożytnej polis, a zapominano o tym, że u ludów, których współżycie opierało się na związkach krwi i osobistym przypisaniu do drużyny, wartości moralne wolności, odwagi i wierności zachowały się o wiele lepiej niż w utrzymywanych na zasadzie przymusu kuriach i korporacjach imperium rzymskiego. Wreszcie kwalifikowanie wszystkich barbarzyńców jako rabusiów i agresorów było niebezpiecznym samooszukiwaniem się w sytuacji, w której stale potrzebowano ich siły. W armii rzymskiej służyło już tylu tych rzekomych zbirów, że wyraz barbari w języku ludowym niekiedy znaczył po prostu: żołnierze. Ale pozytywne doświadczenia, które od pokoleń ciągle gromadzono w kontaktach z obcymi, nie zdołały naruszyć złudzenia, żs wysoko rozwinięta kultura może istnieć tylko w obrębie imperium rzymskiego. Pojęcie barbarzyńcy stale zachowywało pejoratywne znaczenie. W plastycznych przedstawieniach walk między Rzymianami a obcymi wojownikami te dzikie postacie wydają się stworzone do tego, by je powalić i stratować, zdają się materiałem do zwyciężania (materia vincendi), jak to w niezwykle sugestywny sposób pokazuje na przykład wielki batalistyczny sarkofag Ludovisi z III wieku. Skoro jednak chcemy zrozumieć wędrówkę ludów i metamorfozę kultury, uczynimy słusznie, nie przyswajając sobie terminu „barbarzyńcy”, tym bardziej że w naszych nowożytnych językach jest to określenie deklasujące, pejoratywne moralnie. Thimacząc ten termin tam, gdzie wystąpi on w źródłach, będziemy musieli oddać go tak, by uchwycić rzeczywisty stan rzeczy. Będziemy zatem, stosownie do wymagań kontekstu, mówili o obcych, o wrogach imperium, o cudzoziemcach, o młodych ludach. Na froncie germańskim i perskim wojny trwały z krótkimi przerwami od III wieku. Armia, od której w tak oczywisty sposób zależało bezpieczeństwo życia publicznego w całym imperium, zdobywała coraz większe znaczenie i rościła _.;. t-·~ =.
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 73 coraz większe pretensje. Oddziały wojska z prowincji nadgranicznych rozpoczęły prawdziwy wyścig w powoływaniu władców, a w drugiej połowie stulecia szalały wojny domowe i mnożyły się zabójstwa cesarzy. W czasie tych zaburzeń poszczególne części imperium bywały często całkowicie pozostawione własnemu losowi, nie otrzymywały już z Rzymu żadnych dyrektyw, a także były izolowane gospodarczo. Ten kryzys ustroju cesarstwa stał się ciężką próbą jedności imperium. Nauka nowożytna dopatrywała się w nim politycznych tendencji do partykularyzmu, do usamodzielniania się poszczególnych krajów, mówiono nawet o ruchu separatystycznym w obrębie świata antycznego.
Wskazywano przy tym przede wszystkim na te regiony, które nie były w pełni
zromanizowane, na ludy i plemiona (gentes i nationes), które zachowały własny
język i w latach skrajnego kryzysu łatwo ulegały pokusie zastępowania myślenia
państwowego patriotyzmem lokalnym. Rzeczywiście było bardzo wiele
regionów, które zachowały odrębność języka i sposobu życia. W Azji Mniejszej
warto wspomnieć Galatów i Frygów, w Syrii znamy już znaczenie języka
syryjskiego i aramejskiego, w Egipcie - rolę języka koptyjskiego. W Afryce
Północnej zachowały się resztki języków punickiego i berberyjskiego, w Galii i
Brytanii istniały enklawy celtyckie. Wiele z tych ludowych języków uzyskało
umocnienie swego statusu dzięki działalności misyjnej chrześcijaństwa - syryjski i
koptyjski stały się językami literackimi. Najogólniej rzecz biorąc, na terenie imperium bardzo zróżnicowały się kultury prowincjonalne, jak to najlepiej widać w twórczości artystycznej. W sztukach pięknych, szczególnie w portrecie, jednorodny styl zaczął rozpadać się na warianty lokalne. Wkrótce mamy do czynienia z rzymskim, greckim i wschodnim stylem portretów. Mimo dużego znaczenia tych regionalnych różnic w sposobie życia, nie doprowadziły one jednak do powstań narodowych ani do separatyzmu politycznego. Jeśli dochodziło do powoływania cesarzy w prowincjach, to inicjatywa należała nie do grup etnicznych, nie do masy mieszkańców prowincji, ale ciągle do rzymskich wojsk pogranicznych, które stacjonowały nad Renem, nad Dunajem i na froncie południowo-wschodnim. Te jednostki wojskowe obejmowały już znaczną liczbę elementu miejscowego, ale wysiłek legionów i kreowanych przez nie imperatorów ciągle skierowany był na ochronę granic imperium, nie zaś na odrywanie od niego prowincji.
Jak silne były więzy jedności nawet w kulminacyjnym okresie kryzysu, widać
wyraźnie na przykładzie dwóch tworów państwowych, które powstały w
związku z wojną perską i katastrofą cesarza Waleriana: daleko na północnym
zachodzie, w Galii, i na południowym wschodzie, na obrzeżach Syrii. Wojska
nad Renem obwołały w r. 259 cesarzem swego wodza Postumusa. Nowy
władca miał oparcie w ludności Galii, ale swoje główne zadanie widział w
obronie prowincji rzymskich przed Germanami. Zerwały się powiązania
galijskiego cesarza z centralą rzymską, w której po dostaniu się Waleriana do
niewoli rządził jego syn Galien. Pośtumus kierował rządem regionalnym, miał
własny sena
74 Kryzys świata antycznego w III wieku
i mianowanych corocznie wyższych urzędników. Zdołał swym Imperium
Galliarum objąć także prowincje brytyjskie i hiszpańskie. Cesarz Galien nie był w
stanie pokonać tego separystycznego cesarstwa. Jego następca Klaudiusz był
całkowicie pochłonięty najazdami Gotów nad Dunajem. Dopiero Aurelian, który
z niezwykłą energią prowadził odbudowę władzy centralnej, zdołał w r. 273
pokonać galijskiego imperatora Tetrykusa, następcę Postumusa. Mimo dość
długiego istnienia owo Imperium Galliarum dalekie było od czegoś w rodzaju
galijskiego państwa narodowego: wszędzie pozostała rzymska administracja, a
dla rządu w Galii nie było celu ważniejszego niż ochrona imperium i jego kultury.
Na południowym wschodzie tendencja do utworzenia samodzielnego imperium
wystąpiła silniej. Centrum separatyzmu stała się Palmyra, ośrodek miejski w
oazie na pustyni syryjskiej, węzłowy punkt dróg karawanowych, które łączyły
Morze Śródziemne i Morze Czarne z Mezopotamią, Arabią i Persją, a nawet z
Indiami i Chinami. Palmyrą rządziły zamożne rodziny kupieckie, które potrafiły
zapewnić miastu pewną autonomię w ramach imperium rzymskiego. Widzimy,
jak ci Palmyreńczycy używają w swych inskrypcjach aramejskiego obok
greckiego, jak ozdabiają groby reliefami portretowymi, które wykazują wyraźny
wpływ wschodni w swej stylizacji i w hieratycznej postawie przedstawionych na
nich mężczyzn i kobiet. Rzym był zainteresowany przede wszystkim dochodami
tego potężnego miasta handlowego z ceł, ale może jeszcze baxdziej pahnyreńską
pomocą w wojnie przeciwko Persom. Efektowne sukcesy w obronie rzymskiej
granicy państwowej wyniosły Palmyreńczyka Septymiusza Odenata na
stanowisko książęce, mógł więc on po dostaniu się cesarza Waleriana do niewoli
nałożyć diadem królewski, ale i w tej roli prowadził dalej szczęśliwie walkę
przeciwko Persom. Cesarz Galien uznał konieczność zatwierdzenia tego
peryferyjnego władcy. Wraz z tytułem dux nadał mu znaczną władzę wojskową,
a z tytułem corrector totius Orientis obdarzył go namiestnictwem na Wschodzie
imperium. W istocie Odenatus rozciągnął swe panowanie nad prowincjami
cesarstwa od Azji Mniejszej aż po Egipt, ale i z tej silnej pozycji zachowywał
związki z Rzymem. Dopiero po śmierci Odenata wdowa po nim, Zenobia, nadała
polityce państwa palmyreńskiego kierunek antyrzymski. Ta wybitna kobieta
chciała w swym państwie zjednoczyć duchową moc hellenizmu i Orientu. Na jej
dworze działał neoplatoński uczony Longinus. Utrzymywał z nią kontakty
wojowniczy biskup Paweł z Antiochii. To z jej inicjatywy syn jej Waballat ogłosił
się samodzielnym władcą (271), przyjął tytuł augusta i rozpoczął bicie monety z
własnym wizerunkiem. Tak powstało niezależne, orientalne państwo o cechach
hellenistycznych. Niebezpieczeństwo trwałego oderwania od Imperium
Romanum było tu o wiele większe niż w Galii, dlatego Aurelian uznał pokonanie
palmyreńskiego uzurpatora za swe pierwsze zadanie. Po dwóch wyprawach
udało mu się złamać potęgę Palmyry, zrównać z ziemią mury miasta, a Zenobię
uprowadzić w niewolę. Cały Wschód należał znowu do
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 75
Rzymu. Ten eksperyment może też służyć za dowód, iż siły narodowe były za słabe i zbyt rozproszone, by stawić czoło władzy centralnej. Jako zbawca rzymskiej jedności, jako odnowiciel świata (restitutor Orbis), Aurelian mógł święcić wspaniały triumf, w którym prowadzono zwyciężonych Zenobię i Tetrykusa (274).
Obok tych krótkotrwałych zjawisk regionalizmu politycznego należy zastanowić
się nad kwestią, czy również niższe warstwy ludności w prowincjach dochowały
wierności cesarzowi i, imperium. Czy nie ma w owym stuleciu oznak rewolucji
społecznej? M. Rostovtzef~ próbował wykazać, że ludność miejska, która tak
długo zachowała kulturę antyczną, podupadła wskutek polityki „wojskowych”
cesarzy i że żołnierze i związani z nimi chłopi zyskali na znaczeniu. Oba te stany
społeczne miały według niego te same interesy i razem podjęły walkę przeciwko
dotychczasowej warstwie rządzącej. Krytyczna analiza tej tezy wykazała, że
wprawdzie żołnierze i chłopi niekiedy współdziałali, ale ta przejściowa
solidarność tłumaczy się związkiem, jaki w sposób naturalny zachodził między
wojskiem a terenem, na którym miało ono obóz. Nie da się wykazać zgodnej
działalności rewolucyjnej tych dwóch stanów. A jeżeli to jest pewne, pozostaje
jeszcze kwestia, czy nie doszło w owym stuleciu do prawdziwych powstań
niewolników. Badacze radzieccy twierdzą, że uciskany stan chłopski wszczął
rebelię i że w ciągu pokoleń wymusił zmianę całej struktury społecznej, a
wreszcie wprowadził nowy system - feudalizm. Istotnie, wiele świadectw
dowodzi, że ludność wiejska była uciskana i srodze cierpiała wskutek
kwaterunków i rekwizycji dokonywanych przez brutalne żołdactwo. Jest też
prawdą, że sporadycznie dochodziło do buntów chłopskich. W Galii w latach
283-285 chłopi wszczęli powstanie. Zorganizowali się militarnie pod nazwą
bagaudów, co, jak się zdaje, oznaczało po celtycku włóczęgów. Na czele ruchu
stanęli dwaj przywódcy. Rewolta, wykazująca cechy anarchistyczne, została
wkrótce zgnieciona, ale w V wieku bagaudowie odżyli, tym razem nie tylko w
Galii, ale i w Hiszpanii. Z pewnością już pierwsze ich wystąpienie pod koniec III
wieku musi być oceniane jako oznaka poważnych problemów społecznych i gospodarczych. Podobny stan rzeczy w Afryce wywołał w IV wieku ruch tzw. circumcelliones, z którymi zetkniemy się zwłaszcza w związku z heretyckim Kościołem afrykańskim.
Mimo alarmującego charakteru galijskiej rebelii nie można jednak mówić o tym,
że w imperium rzymskim doszło w III wieku do powszechnej rewolucji
zależnych chłopów, kolonów i niewolników w wielkich dobrach ziemskich. W
latyfundiach prowincji zachodnich utrwalał się kolonat, wielcy właściciele
ziemscy od dawna uznawali osadzanie w nich chłopów-dzierżawców za
najdogodniejszą formę zdobywania siły roboczej. Ale w majątkach używano
również niewolników, a w dobrach ziemskich należących do ludzi z miast w
prowincjach wschodnich wciąż przeważali robotnicy niewolni. Dzierżawcy i
niewolnicy byli uciskani, lecz kolonat nie doprowadził jeszcze do formalnego,
76 Kryzys świata antycznego w III wieku ustawowego przywiązania chłopów do ziemi, a niewolnicy często żyli nie gorzej niż wolni biedacy. Najniższa warstwa, niezależnie od tego, czy była wolna, czy też niewolna, coraz bardziej upodobniała się do siebie pod względem poziomu życia. Władza cesarska robiła jeszcze niejedno dla ochrony chłopstwa, zwłaszcza że stan ten był nieodzowny zarówno dla zaopatrzenia armii, jak i dla uzupełnienia stanu oddziałów. Aby zapewnić porządek na wsi, cesarze i miasta podjęli energiczne działania przeciw rozbojowi, który w okresie kryzysu szerzył się w różnych częściach imperium. Do zwalczania rozbójników skierowano oddziały wojskowe, do ochrony osiedli i ulic powołano lokalne milicje. Nie brak też świadectw faktu, że drobnym rolnikom ciągle udawało się osiągać umiarkowany dobrobyt, a nawet awans społeczny, dzięki wolnej pracy najemnej. Inskrypcja z III wieku zawiera poemat nagrobny, w którym pewien żniwiarz z Mactar w Tunezji z dumą opisuje swą drogę życiową. Ten biedny, ale wolno urodzony człowiek objął w posiadanie niewielki szmat ziemi. W młodości, jak mówi, zawsze zbierał najpierw własny plon, następnie najmował się do pracy w majątkach jako robotnik rolny. Później opuścił ojczyste strony i udał się do Numidii. Tam pracował przez dwanaście lat jako żniwiarz, przez jedenaście lat był przodownikiem, wreszcie zarobił tyle, że mógł kupić dom i ziemię, a w końcu został zaliczony w poczet dekurionów i awansowany na urzędnika podatkowego. Inskrypcja ta może stanowić dowód, że wolna praca najemna ciągle miała pewne znaczenie.
Przyjrzenie się ruchom ludów i niższych warstw społecznych prowadzi więc do wniosku, że cechą charakterystyczną postawy uciśnionych nie była rewolucyj-ność, lecz pasywność. Władza rządu i presja klas panujących były dostatecznie silne, by stłumić sporadyczne powstania i zapewnić trwałą postawę poddaństwa. Dla wielu, którzy chcieli wydobyć się z nizin, punkt oparcia stanowiła armia. W legionach mogli zrobić karierę także chłopi. Ilirowie, Germanie i Maurowie znajdowali tam drogę do urzędów i władzy.
Toynbee zestawił proletariat istniejący wewnątrz państwa z obcymi ludami
nacierającymi z zewnątrz na imperium. Miał przy tym na myśli nie tyle rebelie
etniczne czy społeczne, ile liczną warstwę ludzi wykształconych, którzy wskutek
przekonań filozoficznych i moralnych zdystansowali się od imperium i jego
kultury. Wskazuje on na ludzi, którzy nie uważali już państwa, jego wielkości i
potęgi za najwyższe dobro, odrzucili antyczny system wartości i zwrócili się ku
wspólnotom religijnym, głoszącym zbawienie człowieka w zaświatach. Pojawił
się przy tym ogólniejszy problem duchowego oporu przeciw Rzymowi i władzy
cesarskiej, przeciw imperium i kulturze antycznej. Należy przede wszystkim
stwierdzić, że znane są tylko bardzo słabe przejawy opozycji ze strony starej
arystokracji rzymskiej przeciwko cesarzom „wojskowym” i ich polityce. Cesarze
Kommodus i Septymiusz Sewer oraz wielu spośród ich następców gruntownie
rozprawili się z opozycją senatorską. Co do ludzi wykształconych świata grec-
kiego, to w literaturze ciągle napotykamy głosy krytykujące rzymską przemoc,
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 77 żądzę posiadania i brutalność rozrywek. Jednak to wyniosłe odcinanie się od Rzymu mogło oddziaływać szerzej tylko wtedy, gdy tego rodzaju zarzuty podej-mowały inne grupy, bardziej skłonne do działania niż greccy literaci. Nie można tego powiedzieć o gminach wyznawców wschodnich religii misteryjnych, ponieważ ich członkowie bez zastrzeżeń czcili bogów państwowych, często cieszyli się opieką cesarzy, a ich liczba w miastach i na wsi wzrastała. W przeciwieństwie do nich Żydzi nigdy naprawdę nie pogodzili się wewnętrznie z Rzymem, ani w Galilei, gdzie trwały jeszcze znaczne pozostałości tego ludu, ani w diasporze. Owszem, korzystali oni z przywilejów, które otrzymali na początku pryncypatu. Religia ich była tolerowana (religio licita) jako - można rzec - tradycja religijna mniejszości narodowej. Ale nigdy nie wybaczyli oni Rzymianom zniszczenia Świątyni ani tego, że wkrótce potem Rzymianie założyli na terenie Jerozolimy kolonię i wręcz zabronili Żydom wstępu do ich miejsc świętych. Oczekiwanie na to, że przyjdzie Mesjasz i zniszczy Rzym, podsycały więc coraz to nowe teksty objawień. Także w przepowiedniach, w greckiej formie poezji sybillińskiej, Żydzi w przejmujących obrazach głosili upadek wszechwładnego miasta. Nawet w pismach żydowskich nauczycieli Zakonu nie brak napaści na złe, występne państwo. Żydzi byli na Wschodzie przez długi czas głównymi rzecznikami nienawiści do Rzymu. Nieprzypadkowo spotykamy w żydowskiej literaturze odwieczną myśl, że ze Wschodu przyjdzie król, który pokona Rzym i sprawi, że Azja zatriumfuje. Z czasem Żydzi, niechętnie nastawieni do chrześcijaństwa, znajdowali powoli drogę zbliżenia do pogan i utworzyli razem z nimi wspólny front przeciw rosnącemu Kościołowi chrześcij an.
Gdy chcemy zbadać, w jaki sposób chrześcijanie w II wieku brali udział w oporze duchowym przeciwko Rzymowi, musimy dokonać wśród nich pewnego rozróżnienia. Z jednej strony mamy do czynienia z coraz wyraźniej ukształtowaną wielką organizacją wszystkich gmin, którą nazywamy Wielkim Kościołem, a z drugiej są różne grupy odszczepieńcze, nierzadko ekskomunikowane jako heretycy. Musimy przyjrzeć się doktrynom i pismom, domagającym się walki przeciw państwu służącemu bożkom, ale musimy też wziąć pod uwagę instytucje, w których chrześcijanie tak bardzo skonsolidowali swą wspólnotę, że wkrótce widziana z zewnątrz, sprawiała wrażenie państwa w państwie. Niekiedy musimy się zadowolić uwydatnieniem najważniejszych zjawisk historycznych.
Pogląd wczesnego chrześcijaństwa, że państwo nie ma w sobie nic boskiego, w
zasadzie nie przeszkadzał uznawaniu jego zwierzchności i obowiązku lojalności
obywatelskiej. Jednak zdarzali się chrześcijanie, którzy odrzucali państwo
rzymskie jako złą siłę: taki właśnie jest Rzym w Apokalipsie św. Jana - grzeszny
Babilon, potworny Antychryst. Późniejsze pokolenia szczerze starały się o
zbliżenie do imperium rzymskiego, ale mimo to zdarzały się czasem wybuchy
nienawiści do Rzymu. W zachowanym do naszych czasów zbiorze
przepowiedni sybillińskich z II i III wieku znajdujemy
78 Kryzys świata antycznego w III wieku sentencje pochodzenia chrześcijańskiego lżące Rzym, obiecujące mu zemstę za jego występki i delektujące się opisami jego upadku. Istniały heretyckie gminy, które głosiły, że wszelka władza państwowa jest dziełem szatana. Co więcej, na przełomie II i III wieku poważni teologowie Wielkiego Kościoła, jak Ireneusz z Lyonu i Hipolit, odnosili do Rzymu obrazy i przypowieści Księgi Daniela. Żelazne nogi kolosa opisanego w tej księdze, który według rozpowszechnionej egzegezy oznaczać ma kolejno po sobie następujące w dziejach mocarstwa, to brutalne imperium rzymskie. Podobnie czwarty zwierz, który wyszedł z morza, mający żelazne zęby i spiżowe pazury, interpretowany był jako uosobienie Rzymu. Oznacza to zdecydowanie ujemną ocenę Imperium Romanum, które przecież podawało się za państwo pokoju i rościło sobie pretensje do wiecznego trwania.
Panującym poglądem gmin chrześcijańskich stała się właśnie mniej więcej w tym
okresie doktryna, która głosiła, że państwo jako siła porządkująca jest niezbędne
dla utrzymania pokoju, dla wymiaru sprawiedliwości i poboru podatków. Jednak bałwochwalstwo i kult cesarzy uznawano za grzech. Oznaczało to zasadniczy sprzeciw wobec takiego imperium, które swój autorytet wywodziło od bogów. Cesarze „wojskowi” z zapałem typowym dla ludzi z awansu społecznego usiłowali umocnić związki państwa z kultem bogów. Ukształtowali obrządek religijny ściśle według obyczaju przodków i nadali znacznie większe niż dotąd znaczenie kultowi cesarzy. Wraz z usztywnieniem ze strony państwa następowała konsolidacja Kościoła chrześcijan. Także za panowania Septymiusza Sewera niejeden chrześcijanin drogo zapłacił za konflikty z wrogo nastawionymi namiestnikami prowincji, co podnosiło morale gmin, umacniających się dzięki męczeństwu swych członków. W piśmiennictwie chrześcijańskim tych czasów spotykamy pojęcie Kościoła, które opiera się na analogii wspólnoty chrześcijańskiej do wspólnoty politycznej, przy czym autorzy nie zapominają, że wspólnota świętych jest nie z tego świata. Mówi się o Chrystusowej politeia oraz ustawicznie podkreśla oficjalny charakter wspólnoty kierowanej przez biskupa i kler, a także prawne podstawy podziału na kler i laików. Takie pojęcie Kościoła występuje przede wszystkim u pisarzy chrześcijańskich w gminach zachodnich. Po raz pierwszy widzimy wyraźnie, iż zachodnie chrześcijaństwo przywiązywało wagę nie tylko do metafizycznej treści objawienia, ale również - i to chyba jeszcze bardziej - do ukształtowania życia wspólnoty w pogańskim otoczeniu. Nawet ci rzecznicy zachodniego chrześcijaństwa, którzy pisali po grecku, jak Ireneusz czy Hipolit, zdradzają tę tendencję, jednak w mniejszym stopniu niż pisarze łacińscy, których oddziaływanie znacznie wzrosło. Gmina rzymska przyjęła w owych czasach język łaciński w nauczaniu i liturgii. W Afryce, gdzie chrześcijanie od początku używali łaciny, także podczas nabożeństw, Tertulian, a następnie Cyprian nadali chrześcijańskiemu wizerunkowi własnemu moc, godność i jasność ducha łacińskiego.
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 79
Tertulian dzięki przenikliwości intelektu i żarliwości serca jest zjawiskiem niezrównanym. Nie możemy go uważać tylko za rzecznika kartagińskiej gminy chrześcijańskiej, tym bardziej że w późniejszych latach swego życia przystał do fanatycznego ruchu montanistów i założył własną gminę. Ale ogólny ton pewności siebie, jaki w chrześcijaństwie łacińskim pojawił się około r. 200, znajdujemy w piśmie apologetycznym, które właśnie on skierował.do namie-stników rzymskich prowincji. Wykazuje tam bezlitośnie sprzeczności w kulcie dawnych bogów. Działania przeciwko chrześcijanom demaskuje jako sprzeczne z prawem, a poza tym niedorzeczne. Z dumą wskazuje na to, że chrześcijan można znaleźć na urzędach, w wojsku, a nawet w senacie, i wypowiada myśl, że są oni dostatecznie liczni i silni, by zniszczyć imperium przez bierny opór albo przez secesję: „Moglibyśmy bez broni i bez rozruchów, tylko poprzez sprzeciw i odsunięcie się, podjąć z wami walkę. Gdybyśmy bowiem w tej liczbie, jaką stanowimy, usunęli się w jakiś odległy zakątek ziemi, to utrata tylu obywateli pogrzebałaby wasze państwo. Już samo nasze odstąpienie dotknęłoby was ciężko. Musielibyście przerazić się w swym osamotnieniu, w niezwykłej ciszy i odrętwieniu opustoszałego świata. Wtedy dopiero rozglądalibyście się za poddanymi! Nieprzyjaciele na granicach byliby liczniejsi od ludności imperium.” `3 Jest w tych słowach pogróżka, której władze rzymskie nie mogły nie dosłyszeć. Jako montanista, Tertulian poszedł jeszcze dalej i odrzucił służbę wojskową, a także wszystkie w ogóle zawody, które wiązały się z bałwochwal-stwem. Wielki Kościół natomiast dążył do dalszego przenikania chrześcijan do zawodów świeckich i do awansu społecznego wiernych, nie mógł jednak w istotny sposób zmniejszyć napięcia między Kościołem a państwem, między wiarą a religią polityczną. Przywódcy chrześcijańscy podjęli teraz i uporczywie powtarzali myśl, która powstała już wcześniej, w czasach prześladowań, myśl, że być chrześcijaninem znaczy walczyć (militia Christi). Dla chrześcijańskiego bojownika, podkreśla nieraz Tertulian, chrzest jest przysięgą wojskową, Chrystus jest wodzem naczelnym, kler to oficerowie, a walka toczy się w czasie prześladowań przeciwko władzy cesarskiej. Cyprian, który jako biskup Kartaginy musiał przeprowadzić swą gminę przez ciężkie boje, pojmuje cały Kościół jako obóz Chrystusa Imperatora, opisuje powrót wojowników z trofeami po klęsce wroga i ich pochód triumfalny. Także Orygenes nazywa męczeństwo zawodami oglądanymi przez cały świat i stawia chrześcijanom za wzór wielkie postacie wojny machabejskiej.
W ten sposób wyprzedziliśmy bieg zdarzeń. Trzeba było wskazać na siłę moralną gmin chrześcijańskich, aby uczynić zrozumiałym zasadniczy zwrot w postawie państwa rzymskiego wobec chrześcijaństwa. Władcy II wieku, także cesarze z rodu Sewerów, w zasadzie uważali nową religię za przestępczą i tak ją też traktowali, ale nie wszczęli systematycznych prześladowań. Tymczasem po upadku dynastii Sewerów Maksymin dekretem cesarskim (235) rozpoczął atak na przełożonych kościołów jako odpowiedzialnych za szerzenie chrześcijaństwa.
80 Kryzys świata antycznego w III wieku
Jeszcze dalej poszedł cesarz Decjusz (249-251). W chwili zagrożenia wojennego lud i wojsko, a nawet senatorowie z przerażeniem uznali, że nieszczęścia wzięły się z gniewu bogów, a temu z kolei winni są chrześcijanie, którzy odmawiają bogom należnej czci. Decjusz, działając w wojskowym stylu owych czasów, szukał remedium w nakazie złożenia ofiar przez wszystkich mieszkańców imperium. W miastach i na wsi powołano komisje, które miały nadzorować składanie ofiar płynnych i kosztowanie mięsa ofiarnego oraz potwierdzać to zaświadczeniem na piśmie (libellus). W ten sposób postawiono chrześcijan w całym państwie przed dramatycznym wyborem. Wielu uległo słabości i wzięło udział w owym masowym akcie patriotycznym, inni po bohatersku znosili tortury, wygnanie i śmierć. Gdy gminy jeszcze zajmowały się kwestią sposobu przyjęcia na powrót odstępców (lapsi), Walerian wystąpił (257) przeciwko klerowi, wyższym warstwom laikatu i przeciwko nabożeństwom chrześcijańskim. Oczywiście chodziło przy tym także o interes skarbu państwa, ale to uderzenie nie powiodło się - chrześcijańska warstwa kierownicza okazała się niewzruszona. Galien, syn i następca Waleriana, wstrzymał w r. 260 prześladowania i zarządził zwrot skonfiskowanego mienia gmin. W ten sposób zawarł swego rodzaju rozejm, przypuszczalnie po to, by uzyskać czas na odnowę religii pogańskiej.
Nastąpił zatem okres wytchnienia, który miał trwać czterdzieści lat. W tym czasie
organizacja Kościoła poważnie się umocniła. Gminy, do których w jeszcze większym stopniu niż przedtem dopływali przedstawiciele wyższych warstw pogańskich, umocniły swą strukturę i uzyskały oficjalne uznanie zdolności prawnej do posiadania. Wiele gmin połączyło się w coś na kształt prowincji kościelnych, przede wszystkim w taki sposób, że nowo założone gminy przyznawały biskupowi kościoła macierzystego prawo udzielania święceń. Stało się zwyczajem, że biskupi takich prowincji spotykali się regularnie na synodach, by roztrząsać i rozstrzygać wspólne problemy. Na Wschodzie często dostosowywano granice tych okręgów kościelnych do granic prowincji imper-ium. Pośród stolic biskupich Aleksandria i Antiochia, Kartagina i Rzym uzyskały wyższą rangę. Są świadectwa tego, że w Rzymie ciągle pojawiało się dążenie do zdobycia dla gminy rzymskiej i jej biskupa stanowiska kierowniczego w całym Kościele. W tym samym czasie osiągnięto następne sukcesy w szerzeniu wiary.
W Egipcie oraz na niektórych terenach Azji Mniejszej i Afryki zjednano dla
chrześcijaństwa już także ludność wiejską. Dzięki temu pozyskano dla życia
chrześcijańskiego nowy żywioł. W Palestynie ośrodkiem kształcenia chrześcijań-
skiego była Cezarea. W prowincji Fenicji najważniejszym miastem chrześcijań-
skim stał się Tyr. Działalność misyjna w Arabii jeszcze przybrała na sile, w Syrii
Antiochia pozostała ośrodkiem dalszej ekspansji wiary chrześcijańskiej ku
Mezopotamii, a nawet Persji. ~dessa stała się miastem całkowicie chrześcijań-
skim. Z niej i z kapadockiej Cezarei chrześcijaństwo trafiło do Armenii. Wolniej
zdobywano grunt w dawnej prowincji Azji, w Bitymi, w Grecji i na całym
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie świata antycznego 81 obszarze Bałkanów. W Italii około połowy stulecia można stwierdzić mniej więcej sto siedzib biskupich, mieszczących się przeważnie w środkowej i dolnej części kraju. W Afryce Północnej chrześcijaństwo dotarło do większości miast, w Hiszpanii działalność misyjna powiodła się na południowo-wschodnim wybrzeżu. Natomiast tylko w' nieznacznym stopniu chrześcijaństwo zdołało przeniknąć z doliny Rodanu w głąb Galii. Nad Mozelą i Renem biskupstwa istniały w Trewirze, Kolonii i Xanten. Także w Brytanii widać początki działalności chrześcijańskiej.
Rozprzestrzenienie się chrześcijaństwa na tereny wiejskie ożywiło gdzieniegdzie języki ludowe. Na wsi galijskiej misjonarze wygłaszali kazania po celtycku, a w głębi Afryki Północnej po punicku. Chrześcijański gnostyk Bardesanes wprowadził język syryjski do literatury. W Armenii chrześcijaństwo uznano - w przeciwieństwie do narzuconej wcześniej religii perskiej - za religię narodową. Wyznanie chrześcijańskie stało się tam religią państwową, a Kościół otrzymał dawne dobra świątynne. Istotną cechą działalności misyjnej było zawsze zwracanie się do poszczególnych ludów w ich własnym języku. Nie ulega wątpliwości, że chrześcijaństwo umocniło trwałość małych ludów. Byłoby jednak błędem dopatrywanie się w tym początków rewolty małych narodów przeciw imperium. Hipolit w swym dziele o Antychryście i w komentarzu do Księgi Daniela wyraża opinię, że upadek imperium rzymskiego jest dziełem plemion, które określa nawet jako „demokracje”. Ale taki pogląd bierze się z pojęć eschatologicznych tego teologa. Jego teza pozostała odosobniona. Wielki Kościół nadal widział swe dziejowe posłannictwo w więzi ze światowym imperium. Także Orygenes, który przeciwstawiał państwu ewangeliczną politeia, uważał - ćzemu dał wyraz w polemice z Celsusem - że powszechność imperium i Kościoła należy rozumieć jako opatrznościową zbieżność, i przypomniał, że zjednoczenie ludów w cesarstwie ułatwiło działalność misyjną. W owym jednolitym imperium nie widział już miejsca dla bogów narodowych, odwołując się raczej do perspektywy końca, gdy Logos nada jednakową formę życia, ten sam nomos, wielu różnorodnym ludom. Z tej wiary wynikała perspektywa przyszłości, w której imperium rzymskie musiało unienić swą istotę i ulec całkowitej chrystianizacji.
Rozdział czwarty
ŚWIAT ANTYCZNY W STANIE WYJĄTKOWYM
J est doprawdy zdumiewające, jak długo świat antyczny przeciwstawiał się
silnym wrogom zewnętrznym i trwałemu oporowi wewnętrznemu. Cesarze
dokonywali ogromnych wysiłków dla ratowania jedności i zachowania substancji
imperium. Dioklecjan wraz ze współwładcami jako pierwszy wprowadził stan
wojenny w życiu politycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym. W
obliczu walki imperium o byt podniósł - rzec można - prawa stanu wyjątkowego
do rangi trwałej instytucji. Władca ten, który został cesarzem w r. 284, pochodził
ze zromanizowanej części Dalmacji i miał bogate doświadczenia zebrane w służbie wojskowej i administracyjnej. Jako polityk odznaczał się niezwykłą zdolnością oceny istniejącego stosunku sił i wykorzystywania swych doświadczeń do realizacji szeroko zakrojonych planów. Choć z początku podjęte przezeń środki zmierzały tylko do usunięcia pojedynczych niepożądanych zjawisk, to jednak z sensownego połączenia tych środków wynikł cały system rządzenia i porządek życia obywateli, którego rdzeń miał przetrwać wiele burz. Tu interesować nas będzie przede wszystkim istota jego planu. Ustrój państwowy stworzony przez Diokl~°,cjana tworzy bowiem obudowę, w której dokonywać się mógł proces dalszych przemian kulturowych. Po długim zamęcie udało się Dioklecjanowi skonsolidować władzę cesarską.
Kryzys imperium stale zagrożonego na rozciągniętych granicach wymagał więcej
niż jednego cesarza i skłaniał do wyboru współpracownika spośród dowódców
wojskowych. W ten sposób można było poniekąd zapobiec uzurpacji. W r. 285
Dioklecjan mianował cezarem wybitnego wodza Maksymiana. Tym samym
wyznaczył go też na swego następcę. W następnym roku wyniósł go do
godności augusta, to znaczy współwładcy. W kilka lat później powiększył liczbę
koregentów do czterech: dwóch następnych wyższych
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 83
dowódców, Galeriusz i Konstancjusz, zostało cezarami, a zatem pomocnikami w
rządzeniu i ewentualnymi następcami. Rządy czterech cesarzy (tetrarchia)
umożliwiały, przy zachowaniu autorytetu pierwszego augusta, podział
ogromnego kompleksu Imperium Romanum na cztery obszary: Dioklecjan
władał krajami Wschodu z rezydencji w Nikomedii, Maksymian rządził z
Mediolanu terenami Italii, Afryki i Hiszpanii, Galeriusz z Sianium albo Tesaloniki
prowincjami naddunajskimi, a Konstancjusz Galią i Brytanią z rezydencji w
Trewirze. Nie zamierzamy tu szczegółowo przedstawiać ani osiągnięć tego
cesarskiego zespołu, ani zmiennych losów systemu po odejściu Dioklecjana. Na
dłuższą metę o wiele ważniejsze jest stwierdzenie, że pomimo indywidualnych
działów przypadających każdemu z czterech władców zapewniona była jedność
kierownictwa i że to właśnie po nadaniu przez Dioklecjana klarownej postaci
absolutyzmowi mogło się ostatecznie dokonać przejście od pryncypatu do
dominatu. Dawne organy władzy, pochodzące jeszcze z czasów republiki, takie
jak senat i urzędnicy o rocznej kadencji, zostały unieszkodliwione politycznie; z
drugiej zaś strony wszystkie urzędy administracji cesarskiej podporządkowano władcy.
Ta wszechwładza cesarska otrzymała, zgodnie z polityczną religijnością owych czasów, swe ostateczne uzasadnienie w tym, że władca (dominus) miał jakoby udział w boskości. Wedle ówczesnej wiary cesarz był obdarowany łaską (charisma) przez bóstwo, a nawet nosił w sobie ducha bożego. Jednakże za źródło władzy nie uchodził bóg słońca (Sol Invictus), chociaż popierano jego kult, a i perski Mitra otrzymał wiele nowych świątyń. Dioklecjan powoływał się raczej na rzymskich bogów, Jowisza i Herkulesa, którzy od stuleci tworzyli rdzeń religii wojskowej. Nazwał się Iovius, co miało oznaczać potomka i podopiecznego Jowisza. Maksymian nosił zaś przydomek Herculius i przez ten związek z niższym bogiem wyrażał swą zależność od naczelnego władcy.
Również obaj cezarowie włączeni zostali do rodziny bogów. Bogowie i cesarze
tworzyli w ten sposób jednolitą hierarchię, co wyraża pewna inskrypcja
dedykacyjna: „Naszym panom, Dioklecjanowi i Maksymianowi, niezwyciężonym
augustom, bogom z urodzenia i twórcom bogów”. ~4 Monarchia cesarstwa
późnorzymskiego jest zabarwioną po rzymsku teokracją. Znalazło to wyraz
również w insygniach cesarskich i ceremoniale dworskim, przy czym wpływy
hellenistyczne i perskie uwidoczniły się jeszcze bardziej niż za dynastii Sewerów.
Berło i kula ziemska (jabłko) były odtąd oznakami władcy świata. Na
wizerunkach głowę cesarza otacza nimb i blask, promieniujące od jego oblicza
nadziemskie światło. Szata ceremonialna - należy może powiedziać: szata
liturgiczna - zrobiona była z purpurowego jedwabiu, haftowana złotem i
przekraczała wszelką miarę zbytku i kosztowności. Równy bogom władca
przebywał w ścisłym odosobnieniu w pałacu. Jeśli poddanego wezwano do
sacrum palatium, padał na kolana w akcie adoracji i całował rąbek cesarskiej
szaty. Cesarz rzadko
84 Kryzys świata antycznego w III wieku ukazywał się publicznie w stolicy, a gdy się to zdarzyło, jego pojawienie się miało charakter epifanii, objawienia się boga.
Ten monarcha późnorzymskiego imperium, który był cesarzem z łaski bożej, a zarazem bogiem-cesarzem i doznawał czci boskiej, miał nieograniczoną władzę kierowania i zarządzania państwem. Absolutyzm monarszy nadał zarówno władzy centralnej, jak i jej delegaturom nowe, trwałe formy. W rezydencji - były teraz cztery rezydencje dla dwóch augustów i dwóch cezarów - znajdowały się najwyższe instancje rządowe: rada przyboczna (sacrum consistorium), najwyżsi urzędnicy, z prefektami gwardii na czele, kompetentni prawnicy i kancelaria cesarska, podzielona na wydziały (scrinia). Rada cesarska miała tylko funkcję doradczą - organami wykonawczymi byli szefowie kancelarii, a prawo wydawania ustaw przysługiwało jedynie cesarzowi. Mógł on więc edyktami wprowadzać zarządzenia o charakterze ogólnym, w reskryptach udzielać odpowiedzi na petycje swoich urzędników, dekretami rozstrzygać sporne kwestie prawne, mandatami udzielać wskazówek namiestnikom. Niezależnie od formy konstytucji cesarskich stanowiły one jedyne źródło prawa. Stąd konstytucje cesarzy, współcześnie panujących i wcześniejszych, zaczęto zbierać w formie książkowej. Jednak ze zbiorów z czasów Dioklecjana, Codex Gregorianus i Codex Hermogenianus, niewiele dotrwało do naszych czasów.
Z centrali wychodziły rozstrzygnięcia dla całego imperium. Dioklecjan na nowo
podzielił ekspozytury administracji i okręgi obrony granic. Jego zamiarem był
stały nadzór nad wszystkimi namiestnikami i dowódcami, przydzielenie każdemu
z nich ściśle określonych zadań, aby byli użyteczni, a zarazem nie szkodzili. I w
tej dziedzinie jego instytucje miały przed sobą długi żywot. Prowincje zmniejszono, aby do maksimum zdopingować administrację, a obszarom przygranicznym dać jak największe bezpieczeństwo. Również Italię podzielono na prowincje, wskutek czego utraciła resztki uprzywilejowanej pozycji. Łącznie ustanowiono około stu prowincji, na czele których stali namiestnicy (praesides, correctores, consulares), przeważnie pochodzący ze stanu ekwitów. Kompetencje namiestników ograniczały się do administracji cywilnej i dlatego obok zarządcy w granicznych prowincjach występował dowódca wojskowy (dux) - wobec stałego zagrożenia granic wzgląd na fachowość nie pozwalał już na starorzymskie łączenie władzy cywilnej i wojskowej. Nie było też już możliwe, by ci liczni namiestnicy i wodzowie podlegali bezpośrednio centrali cesarskiej. Dlatego połączono po kilka prowincji w większe okręgi, diecezje, a na czele owych dwunastu nowo utworzonych jednostek postawiono wikariuszy (vicarii).
Byli to, jak mówi nazwa urzędu, zastępcy praefectus praetorio, którego urząd
miał siedzibę przy cesarzu. Również vicarii pochodzili ze stanu ekwitów. Stan
ten zyskał obecnie przewagę w administracji cesarskiej. Tymczasem stan
senatorski stracił na znaczeniu
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 85 politycznym i kontentował się pozycją klasy uprzywilejowanych właścicieli ziemskich.
Najważniejszą rolę w monarchii późnorzymskiej odgrywała warstwa dowódców wojska, obrona granic pozostawała bowiem stale naczelnym zadaniem rządu. Dioklecjan powiększył liczbę legionów, ale - i ta reforma miała o wiele głębsze znaczenie - oddzielił od legionów jazdę i utworzył z niej samodzielne jednostki. Taktyka walki przeciw Persom i Germanom wymagała właśnie uprzywilejowania kawalerii. W wyniku doświadczeń wyniesionych z wojen, które często trzeba było prowadzić równocześnie na wielu frontach, stworzono oprócz armii pogranicznej armię ruchomą, która składała się z jednostek kawalerii i piechoty. Tę reformę rozpoczął już cesarz Galien. Obecnie oddziały wojska, które stały garnizonami na zapleczu i mogły w każdej chwili zostać rzucone na zagrożony odcinek graniczny, otrzymały ostateczną formę. Jednostki te były w dyspozycji władców, stanowiły ich siły przyboczne, comitatus Augustorum; wkrótce miały otrzymać nazwę comitatenses - w odróżnieniu od wojsk pogranicznych: limitanei albo ripenses. Całość armii mogła liczyć około 400 000 żołnierzy - ogromna liczba, z którą musiały wiązać się ciągle trudności w rekrutacji, wielkie koszty uzbrojenia i zaopatrzenia. Do tego dochodziły nieustanne nakłady na dalszą rozbudowę umocnień granicznych, szczególnie pasa fortyfikacji nad Renem i Dunajem, umocnień limesowych w Afryce Północnej od Trypolitanii po 1Vi aroko czy systemu obronnego w Syrii, z ich drogami, studniami i bazami. Strata Diocletiani, droga biegnąca od Damaszku do Palmyry, a stamtąd do Sury nad Eufratem utrwaliła imię wielkiego budowniczego wojskowego. Ale to tylko główne zarysy tej gigantycznej twierdzy, jaką stało się teraz imperium.
Przekształcenie Imperium Romanum w twierdzę umożliwiło ludziom antyku
długotrwałą defensywę, skuteczne działania obronne. Obywatele tego świata
musieli uznać za swe najważniejsze zadanie podporządkowanie się wielkiemu
aparatowi administracyjnemu i wyżywienie olbrzymiego wojska. Taka sytuacja
stwarzała biurokracji znakomitą okazję do bujnego wzrostu. Nic dziwnego, że
wielkorządca Egiptu w zachowanym do dziś piśmie zaleca, by nie mianować w
majątkach państwowych więcej niż po jednym zarządzającym, a ten winien mieć
najwyżej trzech pomocników. Dioklecjan wytyczył nowe drogi, by zapewnić
zaopatrzenie wojska i urzędników, a zarazem aprowizację licznego plebsu w
największych miastach. Przeprowadził też wielką reformę podatkową i tym
samym położył podwaliny pod system podatkowy przyszłych stuleci. Podatek w
naturze (annona) nakładano w ten sposób, że dla całej ziemi uprawnej ustalano,
zależnie od jej klasy i liczby siły roboczej (capita), podstawową jednostkę
fiskalną (iugum). Procedura iugatio-capitatio została zastosowana po raz
pierwszy w r. 296. Na jej podstawie wyznaczono wysokość obowiązującego
86 Kryzys świata antycznego w III wieku podatku (indictio). Przewidziano, że spis z natury będzie robiony co pięć lat, jednak od r. 312 stało się zwyczajem nakładanie podatków co piętnaście lat. Z przekazów pochodzących z lat późniejszych dowiadujemy się, że iugum obejmowało w winnicy 6 morgów, a w przypadku pól uprawnych 20-60 morgów, zależnie od jakości ziemi. Ponieważ uprawa roli była ciągle najważniejszą formą zdobywania środków utrzymania, nietrudno zrozumieć, że indykcja przypadająca co piętnaście lat mogła stać się podstawą rachuby czasu. Ale również rzemiosło i handel nadal podlegały podatkom. Tak jak poprzednio, pobierano podatki od sprzedaży oraz cła. Obok tych danin w towarze i w pieniądzu istniał cały system miejskich opłat i obowiązkowych świadczeń (munera), a za jego funkcjonowanie nadal były odpowiedzialne zarządy miejskie. Mimo wszystkich tych wysiłków dochody państwa nie wystarczały na utrzymanie rozdętego aparatu władzy cywilnej i wojska. Współczesny temu Laktancjusz, który jako chrześcijanin nie darzy sympatią Dioklecjana, ostro krytykuje tetrarchię: „Więcej ludzi brało państwowe pensje, niż płaciło podatki. Potworne ciężary podatkowe strawiły siły rolników, opuszczono pola, ziemie uprawne przemieniły się w ugór.”~5 Jest to retoryczna przesada, ale mamy też nie zafałszowane świadectwo praktyk administracji w postaci dekretu namiestnika Egiptu z r. 297. Objaśnia on nowy system podatkowy, po czym grozi opieszałym płatnikom, poborców zaś, którzy nie trzymają się nowych norm, straszy perspektywą kary śmierci. Namiestnik z pewnością nie mylił się, podkreślając, że nowy ład zmierza ku rozważnej i sprawiedliwej metodzie opodatkowania. Oparcie się na jakości ziemi było rozsądne. Sprawiedliwe też było zobowiązanie obywateli Italii do świadczeń na równi z innymi. A jednak oceniamy jako krótkowzroczną tę politykę eksploatacji gospodarki na rzecz państwa bez prób jej ożywienia, a zwłaszcza bez poprawy metod produkcyjnych w rolnictwie. Brzemienna w skutki okazała się gotowość administracji cesarskiej do wyłączania wielkich latyfundystów z miejskich okręgów podatkowych i udzielania im prawa do bezpośredniego uiszczania annony, przez co uzyskiwali oni jeszcze większe uprzywilejowanie w porównaniu ze zwykłymi rolnikami. Polityka fiskalna zmierzała w swych początkach do sprawiedliwej równości, ale w efekcie doszło do uprzywilejowania warstwy panującej i do zubożenia mas w mieście i na wsi.
Tę fatalną tendencję obserwujemy i w pozostałych dziedzinach polityki
gospodarczej DiokIecjana i większości jego następców. Bicie monety, znakomity
środek kształtowania cen i obiegu towarów, było Często nadużywane przez
poprzednich cesarzy. W końcu Aurelian zapragnął ustabilizować wartość
pieniądza i dążył do wyeliminowania, przynajmniej z produkcji monety, interesów
prywatnych poprzez połączenie pracowników mennic w korporacje. Dioklecjan
wkrótce po r. 298, kiedy rząd po wielkich zwycięstwach militarnych na
wszystkich frontach dysponował wystarczającymi zapasami złota i srebra,
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 87
zdecydował się na reformę monetarną. Aby nadać w całym imperium wyłączną
ważność monetom pełnowartościowym, wstrzymał on lokalne emisje w
prowincjach. Odtąd bito monetę złotą (aureus) wartości 1/60 funta złota i srebrną
(argenteus) wartości 1/96 funta złota. Te emisje bite w szlachetnym kruszcu, o
bardzo wielkiej wartości, prawie nie trafiały do rąk prostych ludzi. Dla mas bito z
miedzi monety zdawkowe. Serię otwierał follis, a wszystkie te drobne monety miały wartość obniżoną o połowę w stosunku do systemu Aureliana. Wśród ludności rosła powszechna nieufność do nowych monet, a jej skutkiem był zwiększony popyt na towary, co powodowało nie spotykany dotąd wzrost cen. I tym razem egipski papirus daje nam możliwość wglądu w praktyczne zachowanie ludzi. Pewien urzędnik państwowy w prywatnym liście do przyjaciela, który prowadzi jego interesy, przekazuje zlecenie przeznaczenia wszystkich pieniędzy na zakup tdwarów bez względu na cenę.
By sprostać inflacji, Dioklecjan zdecydował się na śmiały krok, na jaki nie zdobył
się żaden z jego poprzedników. W r. 301 wydał on dla całego imperium edykt, w którym ustanowił maksymalne ceny - na artykuły żywnościowe i surowce, na wyroby manufaktur i na transport - oraz maksymalną wysokość płac (edictum de maximis pretiis rerum venalium). Możemy odtworzyć ten edykt z fragmentarycznych inskrypcji znalezionych w greckiej części imperium. Również w Italii, koło Sulmony w Abruzzach, pojawił się taki fragment, pochodzący zapewne z Ostii albo Puteoli. Zachował się też długi wstęp, gdzie rząd oznajmia swą stanowczą wolę wystąpienia przeciw handlarzom i spekulantom, którym przypisuje się całą winę za nędzę. Cesarze jako ojcowie rodzaju ludzkiego czują się powołani do działania na rzecz powszechnego dobra: „Któż jest tak nieczułego serca albo tak wyzuty z wszelkich ludzkich uczuć, by nie wiedzieć bądź nie zauważyć, że przy sprzedaży rzeczy, które pojawiają się w miastach jako towary lub usługi, doszło do takiego wzrostu cen, iż rozpasana żądza grabieży nie daje się już okiełznać nawet obfitością na rynku ani dobrymi plonami? Ludzie, którzy dokonują tych transakcji, są zawsze niespokojni, obserwują bieg gwiazd, wiatr i pogodę i nie mogą znieść, że szczęśliwe niwy na znak nadchodzącej płodności zrasza deszcz z niebios, gdyż uważają, że ponoszą straty, kiedy sprzyjająca pogoda zapowiada obfite żniwa. Ci właśnie ludzie, nie mając nic lepszego do roboty jak obracać na swoją korzyść łaskawość bogów, stawać na przeszkodzie publicznej szczęśliwości, a w latach biedy kupczyć ziarnem siewnym i stanowiskami sprzedawców, ci ludzie sami opływają w bogactwa, które mogłyby zadowolić całe narody, ci ludzie myślą tylko o swym zysku i procentach: położyć kres ich zachłanności, oto co, o poddani nasi, dyktuje nam wzgląd na ludzkość.” ~6 W dalszym ciągu tego górnolotnego tekstu mówi się z naciskiem, że przede wszystkim cierpi od tej plagi armia w garnizonach i w marszu. Konieczność rzucenia postrachu na sprawców zła ma uzasadniać wprowadzenie kary śmierci za złamanie tego prawa, to znaczy za przekroczenie cen maksymalnych albo ukrywanie towaru.
88 Kryzys świata antycznego w III wieku
Długa taryfa, która potem następuje, wymienia maksymalne ceny prawie tysiąca artykułów.
Ponieważ wymienione jest wynagrodzenie w poszczególnych zawodach i ceny towarów, widzimy hierarchię płac i mamy możliwość ustalenia stosunku między zapłatą za pracę a ceną rynkową rzeczy niezbędnych do życia. Stwierdzono, że niewykwalifikowani robotnicy, ludzie płatni za dniówkę i pasterze zarabiają zaledwie połowę tego, co piekarze i cieśle. Nauczyciele szkół elementarnych, chociaż uczą wielu uczniów, dostają nie więcej niż piekarze, za to profesorowie najwyższej rangi mogą osiągnąć wielokrotnie większe zarobki. Cieśla musi pracować przynajmniej dwa dni, żeby zarobić na parę butów, a jedenaście dni, żeby móc sobie kupić gotowe ubranie wełniane. Może i słusznie powiedział ktoś, że wedle tej taryfy także mniej zarabiający mogli żyć na znośnym poziomie. Ale trzeba dodać, źe taryfa nie przyjęła się. Nawet edykt o maksymalnych cenach nie mógł powstrzymać dewaluacji. Trwała ucieczka od pieniądza do towaru, a ceny rosły dalej.
Kiedy dziś oceniamy tę jedyną w swoim rodzaju próbę dokonaną w cesarstwie rzymskim, widzimy wyraźnie połowiczność działań rządu. Chciano, by państwo regulowało ceny, ale nie myślano o sterowaniu produkcją i konsumpcją towarów. Arbitralny centralizm w polityce gospodarczej nie mógł przynieść powodzenia, nawet jeśli obejmował tylko jedną fazę długiego procesu produkcji i konsumpcji. Gwałtowne napaści na handlarzy, zawarte w edykcie, niemal wywołują wrażenie, że chodzi o ochronę ludności przed zaniedbaniami i błędami organów państwowych. Państwo, które posiadało na własność tak znaczną część ziemi i mogło dysponować liczną siłą roboczą, powinno jednak szukać innych sposobów wpływa:~ia na ceny towarów i na płace. Zamiast zacząć od racjonalnej gospodarki ua własnym podwórku, rząd powołał do życia kolejny kosztowny aparat biurokratyczny - przy jednoczesnych wydatkach na utrzymanie rozrzutnego dworu i nieustannych gratyfikacjach dla urzędników i żołnierzy. Fiasko całego przedsięwzięcia godziło w warstwy uboższe w mieście i na wsi i zaostrzyło antagonizmy społeczne wśród ludności. Wojsko i stan urzędniczy były zabezpieczone dzięki systemowi poboru annony. Posiadacze latyfundiów znaleźli drogę ucieczki z sieci socjalizmu państwowego. Sami rządzący jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, jak dalece system gospodarki kierowanej przez państwo oddala ich od ideału swobodnej inicjatywy obywateli, która należała do tradycji państwa antycznego. Jedynym ich celem było utrzymanie przy życiu mieszkańców imperium, całego rodzaju ludzkiego, jak mówi edykt, i to nawet kosztem wolności.
Ogromna władza, jaką skupiła monarchia absolutna, rozciągała się także na sferę
życia duchowego. Dioklecjan i jego koregenci wyszli z szeregów kadry
dowódczej wojska, ale stopniowo dojrzeli do pełnienia rozlicznych obowiązków
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 89
związanych z rządzeniem i postawili sobie za cel, oprócz zapewnienia bytu
materialnego, takźe utrzymanie rzymskiej religijności i obyczaju. Im trwalsze były
sukcesy odniesione w obronie imperium, im większe bogactwo, które autokraci gromadzili kosztem poddanych, tym skuteczniej używano środków, którymi rozporządzało państwo, dla stworzenia wspaniałej oprawy reprezentacyjnej teokratycznego reżimu. Zadanie unaocznienia boskości cesarzy i dobrodziejstw ich rządów współczesnym i przyszłym pokoleniom poddanych poprzez monumentalne dzieła wyznaczono przede wszystkim architekturze i sztukom plastycznym. Przez dziesięciolecia ciężkiego kryzysu imperium sztuka rzymska podupadła. Impulsy, które na przełomie III i IV wieku absolutyzm nadał całemu życiu rzymskiemu, pobudziły siły twórcze także w tej dziedzinie i doprowadziły do niezwykłych osiągnięć. Przede wszystkim sięgnęła szczytów swego rozwoju architektura. Kontynuując znakomite dzieła okresu Sewerów, rzymska sztuka budowlana do perfekcji opanowała, środki techniczne i konstrukcyjne. Na rozkaz cesarzy wzniesiono gmachy, zamknięte sklepieniami beczkowymi lub krzyżowymi. Absolutyzm zapewnił rzymskiej architekturze oficjalnej óstatni okres rozkwitu.
W wyniku polityki władców, którzy przesunęli swe miejsca pobytu ku
zagrożonym granicom, Rzym przestał być najważniejszym miejscem budowy
gmachów reprezentacyjnych. Miasto, otoczone przez Aureliana potężnym
pierścieniem fortyfikacji, było nadal siedzibą senatu. Po pożarze, który zniszczył
Kurię, Dioklecjan - rzecz jasna - wzniósł dla senatu nową odpowiednią siedzibę przy starym Forum. Ludność miasta otrzymała nowe termy. Ta gigantyczna budowla, Termy Dioklecjana w północno-wschodniej części miasta, bardzo przypominała Termy Karakalli, położone na przeciwległym jego krańcu. Była to monumentalna bryła, łącząca wiele sal w jednym gmachu. Wreszcie Rzym pozostawał siedzibą najwyższych bóstw państwa, rzymskiego. Dlatego na świętym terenie Forum w r. 303, gdy augustowie święcili dwudziestolecie (vicennalia), a cezarowie dziesięciolecie (decennalią) rządów, wzniesiono wspaniały monument. Ale miasto nad Tybrem nie otrzymało już nowego pałacu cesarskiego. Vyładcy budowali chętniej na terenie swych miast rezydencjo-nalnych, wznosząc tam gmachy związane z obecnością władz centralnych oraz dworu i odbijające swym stylem ideologię nowego reżimu. Badania archeo-logiczne nie dostarczyły nam obrazu rezydencji augustów w Nikomedii i Mediolanie. Tym mocniej przemawiają ruiny Trewiru, a częściowo także Tesaloniki, stolic cezarów Konstancjusza i Galeriusza. Można z dużym prawdo-podobieństwem przyjąć, że w Trewirze, gdzie już galijski cesarz Postumus utrzymywał dwór, także Konstancjusz stworzył w południowo-wschodniej dzielnicy miastą rezydencję cesarską wedle jednolitego planu. Tam, gdzie dziś stoi katedra, znajdował się pałac władcy, a nie opodal bazylika zawierająca reprezentacyjną salę tronową i termy, zespół o wysokiej randze artystycznej.
Prawdopodobnie z tego samego okresu pochodzi Porta Nigra, stanowiąca jakby
90 Kryzys świata antycznego w III wieku osobną twierdzę w obrębie murów. W Salonikach nowe wykopaliska umożliwiły nam poznanie zarysu rezydencji Galeriusza: pałacu mieszkalnego i monumen-talnego łuku ku czci władcy, opartego na czterech potężnych filarach, dalej hipodromu i ulicy ujętej w dwa portyki, prowadzącej ku budowli centralnej - mauzoleum Galeriusza i jego rodziny.
Współczesnemu widzowi potęga architektury oficjalnej najbardziej rzuca się w oczy w pałacu, który Dioklecjan zbudował sobie w Splisie na wybrzeżu dalmatyńskim, niedaleko Salony, miasta, gdzie się urodził. Cały kompleks ma kształt czworokątnego kasztelu, opatrzonego wieżami - każda z czterech ścian murów ma pośrodku wieżę. Wnętrze podzielone jest na kwadraty. Podział osiowy utworzył cztery grupy budowli, wśród których wyróżnia się świątynia na podium, zapewne poświęcona Jowiszowi. Naprzeciw niej znajduje się przykryte kopułą mauzoleum, miejsce pochówku cesarza. W części południowej arkadowa aleja długości 157 m prowadzi ku morzu. Na osi założenia znajduje się perystyl, dziedziniec otoczony kolumnami, skąd dociera się do przedsionka apartamentów cesarskich. Przedsionek ten ukształtowany jest jak świątynia. Pod ścianą szczytową gmachu cesarz mógł przyjmować hołdy poddanych. Jako Iovius był on równy bogom, więc i jego rezydencja mogła mieć rangę domu bożego. Właśnie ten pałac w Dalmacji przewidział Dioklecjan jako miejsce odpoczynku na swe ostatnie.lata. Prawdopodobnie również Maksymian kazał sobie zbudować podobne ustronie. W Piazza Armerina na północ od Geli na Sycylii odsłonięto wspaniałą willę, niewątpliwie rezydencję cesarską z owych czasów. Luźny zespół wspaniałych budowli rozrzucony jest po okolicy. W centrum tego kompleksu znajdował się duży perystyl, z ogrodem, a wokół budynki mieszkalne i sale reprezentacyjne. Stwierdzono, że były tam również termy, hala sportowa i sala koncertowa. Posadzki wielu pomieszczeń wyłożone są wspaniałymi mozaikami należącymi do najlepszej tradycji rzymskiej. Motywy przedstawień mozaikowych wzięto z polowań na dzikie zwierzęta i ze sportu, ale także z mitów, wśród których zwłaszcza obecność czynów Herkulesa wskazuje, jak się wydaje, na Maksymiana (Herculius).
Każde publiczne wystąpienie cesarza miało charakter objawienia się boga -
świadczy o tym dobitnie oficjalna architektura. Ale i w sztukach plastycznych
widać ideologię teokracji, zwłaszcza w reliefie i w portrecie cesarskim. Z okresu
od końca panowania Septymiusza Sewera do wstąpienia na tron Dioklecjana nie
jest znany żaden monumentalny relief historyczny. Potem widzimy, jak dzięki sile
twórczej i chwale zwycięstw eponimów Jowisza i Herkulesa znowu dochodzą w
sztuce do głosu rzeźbiarskie przedstawienia triumfalne. Dziś jeszcze można w
Salonikach zobaczyć dwa potężne filary pozostałe z łuku Galeriusza, ozdobione
ze wszystkich stron reliefowymi scenami z wojny z Persami. W przedstawieniu
cesarzy doszła do głosu forma artystyczna, którą zapowiadają już reliefy z
rzymskiego łuku triumfalnego Septymiusza Sewera. Pośród postaci w ruchu,
ukazanych z boku, władcy przedstawieni są frontalnie, zwróceni ku
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 91 widzowi, tak jakby artysta chciał nas w ten sposób postawić oko w oko z najwyższym, o co zresztą jedynie chodzi. W ten sposób przedstawienie cesarza - także w ramach jakiegoś większego dzieła - staje się oficjalnym obrazem reprezentacyjnym o znaczeniu bez mała kultowym. W ten sam sposób można tłumaczyć określoną stylizację portretu cesarskiego, która się stopniowo przyjmowała. Oczywiście na jego kształtowanie się w ciągu III wieku oddziałały różne kierunki i style: obok rzymskiego weryzmu, polegającego na dokładnym oddawaniu rzeczywistości, długo funkcjonował helleński klasycyzm. Artyści reprezentujący kierunki artystyczne wielu krajów ciągle brali udział w tworzeniu portretu cesarskiego, na który istniało stale zapotrzebowanie w miastach, obozach wojskowych i wszędzie, gdzie chciano uczcić władcę jako widzialnego boga (deus praesens). Twórczy filozofowie i artyści pod wpływem doświadczeń owego wieku katastrof zaczęli poszukiwać tego, co trwałe, w ulotnych zjawiskach, idei ukrytej pod zmysłowym kształtem. Tak doszło w rzeźbiarskich przedstawieniach cesarzy późnego imperium do dewaluacji form ciała. Wczesnego przykładu dostarcza głowa portretowa cesarza Galiena z muzeum w Kassel. Artysta ukazuje oblicze jako odbicie nowej duchowości. W rezultacie cała figura mogła wskazywać na coś znajdującego się poza zewnętrznym kształtem, mogła być po prostu parabolą. Porfirowa grupa tetrarchów w narożniku kościoła Św. Marka w Wenecji nie ma indywidualnie ukształtowanych głów i zróżnicowanego ruchu ciał. Władcy obejmują się, co ma wyobrażać zgodę panujących. Abstrakcyjna idea nowego cesarstwa stała się obrazowym przekazem dzieła sztuki.
W ten sposób architektura i sztuki plastyczne tej epoki przekazują ideową treść
teokracji. Dioklecjan chciał, by religijny fundament monarcho służył zarazem
odnowie starej wiary i obyczaju przodków. Sam składał ofiary bogom, bóstwom
rzymskim i orientalnym, a wśród tych ostatnich szczególnie Mitrze. Na monetach
wizerunki Jowisza i Wiktorii są wyrazem czci cesarza dla tych bóstw. Przed
ważnymi decyzjami radził się wyroczni, przede wszystkim słynnej wyroczni
Apollina w Didyma. Był głęboko przesiąknięty starorzymskim przekonaniem, że
pobożność jest gwarancją pomyślności państwa. Kiedy w r. 295 wydał surowy
edykt przeciwko małżeństwom między krewnymi, napominał, że tylko pobożne,
szacowne, skromne i spokojne życie wszystkich obywateli może zapewnić
błogosławieństwo bogów, a dwa lata później w edykcie przeciwko
manichejczykom potępił nowe, nie znane sekty, które chciały walczyć z dawnymi
religiami. Wielki pomnik wystawiony w sercu Rzymu z okazji wicenaliów
augustów był w wymowie swej dekoracji, przedstawiającej składanie ofiar i
wotów, wyznaniem tej rozbudzonej na nowo rzymskiej wiary. Nie można nie
zauważyć, że restauracja religii osiągnęła pewne powodzenie w życiu
publicznym. W każdym razie znaleziska w postaci inskrypcji ze wszystkich
części imperium wskazują na nową aktywność kultową. Oczywiście, oficjalne
przemówienia, wygłaszane z okazji świąt w obecności cesarzy—a zachowało się
92 Kryzys świata antycznego w III wieku
wiele takich panegirycznych mów - przesiąknięte są polityczną religijnością
tetrarchów. Jeden z takich mówców wyraża swą rzymską wiarę w następujących
słowach: „Wy, najlepsi z cesarzy, pobożnością zasłużyliście sobie na sprzyjające
wam szczęście.”” Znamienne dla sfer wykształconych było to, że neoplatonizm
wszedł w fazę, w której był w stanie usprawiedliwiać wiarę w bogów, kult
państwowy i religię ludową. Wielu uczniów Plotyna pojmowało bogów i demony
jako pośredników między najwyższym bóstwem a światem zmysłowym i
pochwalało ich tradycyjny kult. W rezultacie jednak nie udało się filozofii greckiej
przezwyciężyć politeizmu i dokonać uduchowienia kultu państwowego. Filozofowie i mężowie stanu zjednoczyli się teraz w przekonaniu, że prawdziwa pobożność polega na oddawaniu bogom czci według obyczaju przodków. Tylko jedna grupa trzymała się z dala od tej zbiorowości religijnej świata antycznego: wspólnota chrześcijańska. Ciągle obowiązywał rozejm zawarty przez Galiena z Kościołem. W tych spokojnych latach chrześcijańska działalność misyjna odniosła dalsze sukcesy, dotarła na tereny wiejskie na wschodzie imperium, zdobyła dla swej wiary nowych zwolenników w wojsku i wśród przedstawicieli prestiżowych zawodów w miastach. Państwo ciągle zachowywało się powściągliwie, natomiast filozofia pogańska atakowała religię, która przeczyła zarówno panującym poglądom filozoficznym, jak i obyczajowi przodków. Porfiriusz, który zaraz po r. 268 napisał 15 ksiąg Przeciw chrześc~anom, na podstawie dobrej znajomości Biblii wystąpił z bardzo ostrą krytyką wymierzoną przeciwko Ewangeliom i apostołom oraz w ogóle przeciwko dogmatyce i etyce chrześcijan. Znowu podniósł polityczny argument Celsusa - nazwał chrześcijan zdrajcami praw ojczystych i twierdził, że cały porządek społeczny został zagrożony przez ich „barbarzyńskie zuchwalstwo”. W kilka dziesięcioleci później, gdy znowu doszło do konfliktów między państwem a chrześcijaństwem, pojawiły się nowe pisma polemiczne, w których chrześcijan wzywano do powrotu do religii cesarzy. Kontrowersja między państwem a chrześcijaństwem nabrała w czasach dioklecjańskiej restauracji zdecydowanych cech politycznych. Być może ma rację chrześcijański apologeta, który zarzuca owym pogańskim intelektualistom, że sami zrozumieli czczość starej religii, a mimo to trwają przy dotychczasowej wierze, ponieważ bez tej konwencji nic im właściwie nie pozostaje.
Jest pewne, że wśród chrześcijan umocniła się świadomość polityczna. Długi
okres spokoju utrwalił w gminach przekonanie, że są one nowym pokoleniem,
pokoleniem przyszłego ładu światowego, które wyrosło na przekór wciąż
nieprzyjaznemu państwu. Afrykański nauczyciel retoryki Arnobiusz włożył około
r. 300 w książkę Adversus nationes (Przeciw poganom) cały zapał swego
niedawnego nawrócenia. Raz jeszcze odrzucił stare zarzuty przeciwko
chrześcijaństwu i podniósł znane zastrzeżenia wobec religii pogańskiej. Wiązał
się z tym gwałtowny protest przeciwko przymusowi religijnemu, sprzecznemu z
wolą Bożą, i ogólna negatywna ocena państwa rzymskiego, które zniewala
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 93
narody. Z naciskiem wykłada autor argumenty, które w ówczesnym stanie rzeczy
przemawiały za chrześcijanami. W mniemaniu Arnobiusza najważniejszym z tych
argumentów jest fakt, że wiara chrześcijańska rozprzestrzeniła się po całej ziemi,
a także spostrzeżenie, iż poprzez miłość do Chrystusa ludzie przemieniają się
wewnętrznie. Do tego dochodzi stwierdzenie, że również utalentowani mówcy,
gramatycy, retorzy, prawnicy, lekarze, filozofowie nawracają się na nową wiarę. I
wreszcie dowód; który mówi sam za siebie: chrześcijanie znosili najróżniejsze męki, a groźby i zakazy jedynie wzmogły ich opór. „Czy sądzicie, że to się stało tak sobie, ślepym trafem, że taka postawa wzięła się z przypadkowych okoliczności? Czy taki bieg zdarzeń nie jest raczej boski i święty? Czy bez Boga mogą się zdarzać takie przemiany serca (tantas animorum fieri conversiones), że wierni wobec męczeńskich haków i niezliczonych innych mąk, jakby ogarnięci jakąś słodyczą i miłością wszelkich cnót, wyznają przyjęte przez siebie zasady i przedkładają przyjaźń Chrystusową nad wszystkie rzeczy tego świata?” ~a Nawet jeśli argumentacja Arnobiusza ma charakter popularny, to przecież nie brak w tych latach również poważnej wymiany poglądów z wykształconymi poganami. Laktancjusz, uczeń Arnobiusza, został powołany jako nauczyciel retoryki do Nikomedii, stolicy Dioklecjana, i w napisanym tam dziele Divinae institutiones (Podstawy nauki Bożej) bronił religii chrześcijańskiej. Naśladując pod względem języka i stylu Cycerona, dostarcza on elitarnym kręgom czytelników dowodu, że wyższe wykształcenie i wiara chrześcijańska pozostają ze sobą w zgodzie. Przedstawia monoteizm chrześcijański jako zasadniczą, rewolucyjną nowość w życiu duchowym epoki. Autorytetowi pogańskiej starożytności przeciwstawia argumenty ludzkiego rozumu. Lekceważy przymus państwowy, wskazując, że poganie utracili już pewność siebie. Pełen eschatologicznej wiary, że Bóg po okresie utrapień wzniesie w centrum świata swoje święte miasto, poczuwa się on w duchu militia Christi do ciążącego na wszystkich chrześcijanach obowiązku zachowania wiary poprzez wytrwałość w służbie.
Gdy ukazała się księga Laktancjusza, trwało już wielkie prześladowanie. Obie siły, które od dawna stały naprzeciw siebie, podjęły rozstrzygającą walkę:
_potężna monarchia absolutna, która w odnowionej wierze w bogów szukała ostatecznego, wiążącego dla wszystkich poddanych oparcia, i Kościół chrześcijan, oczekujący Królestwa Bożego, umocniony organizacyjnie, zahartowany w wielu bojach. Bez wątpienia rozpętał to prześladowanie sam Dioklecjan, twórca władzy teokratycznej. Długo czekał i przyglądał się w milczeniu, jak nawet na jego dworze w Nikomedii chrześcijanie zdobywali teren, gdy on zajmował się zapewnieniem imperium bezpieczeństwa, porządkowaniem administracji i gospodarki. Nadszedł jednak czas surowego wystąpienia przeciw barbarzyńskiej potworności i przeciw przestępczym sektom, jak wyraża się w swych edyktach przeciw małżeństwom w rodzinie i przeciw manichejczykom.
Teraz, jak się zdaje, nakazał mobilizację państwa także
94 Kryzys świata antycznego w III wieku przeciwko chrześcijanom. Laktancjusz w swym pamflecie De mortibus persecutorum (O śmierci prześladowców) obarczył później winą za wielkie prześladowanie Galeriusza, którego nazywa nieokrzesanym poganinem, pochodzącym z zadunajskiej dziczy. Jest skądinąd prawdą, że Galeriusz, wspierając się na iliryjskich legionach, w których wiara chrześcijańska znalazła dotychczas niewielu zwolenników, energicznie działał przeciwko chrześcijanom. Ale cała akcja jest istotną częścią dioklecjańskiej teokracji, polegającej na ubóstwieniu godności cesarskiej i zmierzającej do zrównania poddanych w służbie bogom i cesarzom. Tak też rozumieli to ci ówcześni chrześcijanie, którzy od wstąpienia Dioklecjana na tron liczyli nową epokę, erę męczenników. Akcja rozpoczęła się tam, gdzie wrogie siły stykały się bezpośrednio: w armii. Ponieważ zdarzało się, że chrześcijanie odmawiali pełnienia służby wojskowej, Dioklecjan wydał rozkaz usunięcia z wojska wszystkich żołnierzy, którzy odmawiali składania ofiar. W parę lat po tej czystce w armii rząd podjął systematyczne prześladowanie chrześcijan. Wydany w święto terminaliów, 23 lutego 303, pierwszy edykt nakazywał zniszczenie kościołów, konfiskatę i spalenie świętych ksiąg i zakazywał chrześcijanom zbierania się na nabożeństwa. Cios ten wymierzony był, wyraźniej niż kiedykolwiek przedtem, w samego Boga chrześcijan. Była to, według pojęć antycznych, prawdziwa teomachia. Wykonanie tego edyktu nie doprowadziło jeszcze do przelewu krwi. Kiedy jednak chrześcijan oskarżono o spowodowanie powstania w granicznych prowincjach wschodnich, drugi i trzeci edykt przyniósł nakaz aresztowania duchownych chrześcijańskich, zmuszenia ich do składania ofiar, a w przypadku odmowy ukarania ich torturami i śmiercią. Uderzyło to w chrześcijańską elitę: walka toczyła się przeciwko Kościołowi jako państwu w państwie. Wreszcie czwarty edykt nakazywał wiosną 304 r. powszechne składanie ofiar, a tym samym rozciągał groźbę prześladowań na całą ludność chrześcijańską. Było teraz jasne, że państwo prowadzi w myśl własnych zasad religijnych metodyczne tępienie chrześcijaństwa.
Jednak wkrótce okazało się, że czterej panujący nie postępowali jednakowo przy wykonywaniu edyktów. Stosunki panujące na Wschodzie i na Zachodzie były bardzo różne. Na północnym zachodzie imperium chrześcijańska działalność misyjna dopiero się zaczynała i małe gminy nie stanowiły tam jeszcze zagrożenia dla stanu państwa. Dochodziły do tego różnice w gorliwości religijnej samych panujących. Konstancjusz, który skłaniał się ku monoteizmowi, kazał w swoich prowincjach tylko zniszczyć kościoły, ale nie występował przeciwko ludziom.
Gdy w r. 305 Dioklecjan abdykował i wyznaczył kolejną tetrarchię, Galeriusz,
znany już jako bezlitosny prześladowca chrześcijan, stał się augustem we
wschodniej części cesarstwa, a jako pomocnika i cezara dostał poganina z
przekonania, Maksymina Daję. Prześladowanie na całym Wschodzie ciągnęło się
więc przez długie lata. Na Zachodzie synowie cesarscy Konstantyn i
Maksencjusz, których pominięto przy powoływaniu drugiej tetrarchii, okazali
Świat antyczny w stanie wyjątkowym 95
tak daleko posuniętą tolerancję, że w Galii i Brytanii, a także w Italii, Afryce i
Hiszpanii tylko sporadycznie dochodziło do aktów męczeństwa. Tym okrutniej postępowano w niektórych prowincjach Wschodu. Wiarygodne przekazy świadczą o częstym wyrafinowanym torturowaniu i upokarzaniu oskarżonych, o powolnych i bolesnych egzekucjach skazanych. Liczba męczenników nie była mała. Dołączyła do nich rzesza wyznawców, którzy ginęli w kopalniach albo zostali kalekami, gdyż „w imię ludzkich uczuć” wyłupiono im tylko jedno oko lub pozbawiono ich tylko jednej nogi. Takie prześladowania przy wymuszaniu ofiar były również w kręgach pogańskich uważane za ohydne, aż wreszcie same organa wykonawcze miały dość przelewu krwi. W niektórych miastach Wschodu chrześcijan było o wiele za dużo, by można było osiągnąć całkowite ich wytępienie. A przede wszystkim stało się powszechnie wiadome, jak mocno wiara chrześcijańska zakorzeniła się wśród ludności Egiptu i Azji Mniejszej.
Sam Galeriusz, strażnik nakazów Dioklecjana, musiał porzucić walkę. Złożony
ciężką chorobą, wydał w kwietniu 311 r. w Serdyce edykt w imieniu panujących,
który jako owoc tych długich, krwawych zmagań ofiarowywał państwu
tolerancję. Laktancjusz przekazuje nam następujący tekst: „Wśród innych
zarządzeń, które wydajemy zawsze dla pomyślności i pożytku państwa,
oznajmiliśmy swego czasu wolę uporządkowania wszelkich stosunków w
zgodzie z dawnymi prawami i z obyczajem państwowym Rzymian oraz troskę o
to, by również chrześcijanie, którzy porzucili religię swych przodków, powrócili
do właściwszych poglądów. Z jakiegoś powodu chrześcijan tych ogarnął taki
upór i taka głupota, że nie stosowali się oni do dawnych obyczajów, które może
kiedyś wprowadzili ich właśni przodkowie, lecz sami według własnego
widzimisię ustanowili sobie prawa, trzymali się ich i gromadzili tu i ówdzie rzesze
ludzi. Kiedy więc wydaliśmy edykt, że winni oni powrócić do starożytnych
instytucji, wytyczono wielu proces i wielu nawet stracono. Że zaś większość
utwierdziła się w swym uporze i stwierdziliśmy, iż ani nie świadczą oni bogom
należnej służby, ani nie szanują swojego chrześcijańskiego Boga, przeto mając na
względzie naszą łagodność i stały zwyczaj przebaczania wszystkim, zwierzyliśmy
konieczności okazania i w tym przypadku naszej łaski: mają więc znowu być
chrześcijanami i odbudować domy, w których się zbierali, jednak pod
warunkiem, że w żaden sposób nie będą występowali przeciw porządkowi
publicznemu. Kolejnym pismem udzielimy sędziom instrukcji, jak mają
postępować. Zgodnie z naszym aktem łaski powinni oni modlić się do swego
boga o naszą, państwa i ich samych pomyślność, aby państwo pozostało pod
każdym względem nienaruszone i aby mogli beztrosko żyć w swych
domostwach.”'9
Ten edykt, zaskakujący swą otwartością, najpierw przypomina poważne motywy
prześladowania, następnie zawiera przyznanie się do fiaska akcji podjętej przez
państwo i do jej fatalnego rezultatu, tego mianowicie, że chrześcijanie nie mogą
już czcić w ogóle żadnego boga. W tej nieznośnej sytuacji
96 Kryzys świata antycznego w III wieku
ogłasza się tolerancję dla religii chrześcijańskiej pod warunkiem, że chrześcijanie
nie będą naruszali porządku publicznego. Wzywa się ich nawet do modłów za
cesarza i państwo. Tym samym uznaje się Boga chrześcijan za moc niebiańską -
niełatwe wyznanie dla cesarzy, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że prześla-
dowanie skierowane było właśnie przeciwko temu Bogu. Nie przesadzimy,
mówiąc, że to uznanie chrześcijańskiego Boga i tolerancja dla religii chrześcijań-
skiej stanowiły rezygnację z istotnej części dioklecjańskiej restauracji. Żaden
historiograf nie mówi nam, jak Senior Augustus w swej dalmatyńskiej rezydencji
przyjął tę kapitulację. Kiedy spojrzymy na dwa poprzednie stulecia, tym wyraźniej
widzimy historyczne znaczenie owego wydarzenia. Wiara chrześcijańska jest
odtąd, wbrew wszelkim dotychczasowym normom, dozwolona, stanowi religio
licita, a nabożeństwo chrześcijańskie jest takim obrzędem jak wiele innych. Jeśli
chodzi o przyszłość, musiało pojawić się pytanie, w jakiej religii państwo chce odtąd widzieć swoje oparcie. Życie państwowe bez fundamentu religijnego nie było według ówczesnych pojęć do pomyślenia, a pluralizm kultów, które się nawzajem negowały, nie mógł wydać żadnej zdolnej do życia religii oficjalnej. W ten sposób stosunek Kościoła do państwa stał się problemem zupełnie nowego rodzaju - i bardziej palącym niż dotychczas.
CZĘŚĆ DRUGA
MONARCHIA, KOŚCIÓŁ CHRZEŚCIJAŃSKI ELITA WŁADZY W IV
WIEKU
Rozdział pierwszy
PRZEŁOM KONSTANTYŃSKI
Tedy dziś mówimy o przełomie konstantyńskim, myślimy o epokowym K czynie cesarza Konstantyna, który po okresie prześladowań nie tylko uznał Kościół, ale związał go z państwem i w ten sposób poprowadził ku potędze ·'._ bogactwu. Równocześnie wskazuje się na dwojakie niebezpieczeństwo, które w związku z tym zagroziło Kościołowi: albo pożądał on władz~C politycznej i pragnął podporządkować sobie państwa, cesarzy i królów - to jedna z linii polityki kościelnej w zachodnioeuropejskim średniowieczu - albo był posłuszny władcom i stawał się instrumentem państwa - co groziło I~.ościołowi biza.t~tyń-skiemu. Z tym zjawiskiem dziejowym nierzadko wiąże się pragnienie zmiany owego po dziś dzień istniejącego w niektórych krajach państwowego kursu Kościoła i położenia kresu epoce konstantyńskiej. Kościół miałby odrzucić wszelką władzę polityczną i skierować całą swą działalność na zbawienie ludzkich dusz, nawet za cenę zejścia znowu do katakumb. Pomijając problema-tykę współczesności i skupiając się jedynie na losach świata antycznego, musimy przyjąć do wiadomości fakt, że Konstantyn podjął historyczną decyzję, która zasadniczo wpłynęła na dalsze dzieje kultury antycznej. W ciągu swego długiego panowania przezwyciężył on tetrarchię i jej pogańską teologię, a zarazem wycisnął jeszcze silniejsze niż poprzednicy piętno na żywotnych strukturach państwa rzymskiego poprzez rozwinięcie systemu rządów absolutnych. Połączył państwo i Kościół, pierwszy z cesarzy przejął zwierzchnictwo nad sprawami kościelnymi, z drugiej zaś strony powierzył Kościołowi zadania państwowe.
Bez wątpienia dokonał się w ten sposób zwrot brzemienny w następstwa. Aby to
wykazać, musimy się zająć dziełem cesarza i rezultatami jego rządów. Tylko na
marginesie możemy poruszyć bardzo kontrowersyjne zagadnienia dotyczące
100 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
osobowości tego władcy, a przede wszystkim kwestię, czy jego polityka wobec
Kościoła była podyktowana jedynie zaburzeniami mechanizmu władzy i
kalkulacjami racji stanu, czy też działał on z wewnętrznego oddania nowej wierze. Przekazy źródłowe bywały interpretowane rozmaicie. Pogańskie dzieła historyczne pozostawiają wiele kwestii bez wyjaśnienia, natomiast chrześcijanie rozumieli postępowanie cesarza po swojemu. Laktancjusz w swym dziele O śmierci prześladowców, które przedstawia zdarzenia aż do roku wydania, to znaczy około 318, z pewną dozą fanatyzmu próbuje dowieść, że wszyscy prześladowcy chrześcijan marnie skończyli, gdy tymczasem Konstantyn i Licyniusz, którzy wywyższyli wiarę chrześcijańską, doznali błogosławieństwa Bożego. Euzebiusz, biskup Cezarei w Palestynie, który od r. 325 cieszył się przyjaźnią Konstantyna, w Historii kościelnej, a jeszcze wyraźniej w Vita Constantini przedstawia cesarza jako męża opatrznościowego, który swymi czynami umożliwił ingerencję boskiego Logosu w świat. Na szczęście posiadamy wiele listów, dekretów i ustaw Konstantyna, a ponadto budowle oraz dzieła sztuk plastycznych, i to przede wszystkim ten wizerunek cesarza musi nam posłużyć do interpretacji historycznej epokowego przełomu.
Wiadomo na pewno, że droga Konstantyna, syna Konstancjusza i Heleny, od
początku oddalała go od tetrarchii i jej religijnego fundamentu. Przy ustalaniu
nowego składu czwórki cesarzy w r. 305 został on, podobnie jak syn Maksy-
miana, Maksencjusz, pominięty przez Dioklecjana, ale już w następnym roku
obydwaj zostali obwołani cesarzami przez swoje wojska, w których ciągle żywa
była idea dynastyczna. W ten sposób stali się przeciwnikami prawowitych
władców, Galeriusza i Maksymina Dai, Sewera i Licyniusza. To odstępstwo obu
synów cesarskich odbiło się też na ich polityce religijnej. Gdy władcy Wschodu
po krótkiej przerwie dalej prześladowali chrześcijan, Maksencjusz, władający
Italią i Afryką, okazywał chrześcijanom wielką łaskawość, aczkolwiek osobiście
pozostawał całkowicie oddany dawnej religii. Konstantyn zaś, panujący w Galii i
Brytanii, kontynuował tolerancyjną politykę ojca i tak jak on, odcinał się od
wulgarnego politeizmu. Wizerunki na monetach z r. 310 świadczą, że uznawał
boga Słońca za swego osobistego opiekuna. W tym samym roku panegirysta
obwieszcza, że Konstantyn jest cesarzem z urodzenia i może spodziewać się
władzy nad światem z łaski boga Słońca. Idea głosząca, że powołanie do
jedynowładztwa pochodzi od najwyższego bóstwa, postawiła Konstantyna -
jemu to bowiem samemu musimy przypisać symbolikę emisji monetarnych - w
opozycji do systemu Dioklecjapa i jego obrońców na Wschodzie. Chociaż
wybiegał w ten sposób śmiało w przyszłość, jako taktyk polityczny był dość
roztropny, by zmierzać do najbliższego osiągalnego celu, jaki wyłonił się po
śmierci Galeriusza: do pokonania Maksencjusza, a tym samym do zdobycia
centralnych prowincji imperium. Maksencjusz był przez władców Wschodu
zawsze uważany za uzurpatora. Oparcie w ludności Rzymu i Italii utracił wskutek
stosowania ucisku politycznego. W r. 312 Konstantyn rozpoczął wojnę,
Przełom konstantyński 101 ogłaszając swą agresję za walkę o wyzwolenie ludu spod jaram tyrana. Po zwycięskim pochodzie przez Alpy i Apeniny 28 października koło mostu Mulwijskiego, o godzinę drogi na północ od Rzymu, wygrał bitwę, w której Maksencjusz utracił i panowanie, i życie. Po triumfalnym wjeździe do Rzymu Konstantyn został uznany przez senat za pierwszego augusta. Z bitwą koło mostu Mulwijskiego wiąże się w tradycji chrześcijańskiej osobiste zwrócenie się Konstantyna ku chrześcijańskiemu Bogu. Krytyczna ocena wszystkich danych pozwala na pewno stwierdzić, że Konstantyn uznawał odtąd w Bogu chrześcijan moc obdarzającą zwycięstwem i wyprowadził z tego, co można by ewentualnie nazwać nawróceniem, daleko idące wnioski. Laktancjusz opowiada, że Konstantyn otrzymał w nocy przed rozstrzygającą bitwą upomnie-nie we śnie, aby umieścił na tarczach swych żołnierzy niebiański znak Boży. Zgodnie z tą wskazówką kazał nanieść na tarcze znak Chrystusa. Z opisu znaku u Laktancjusza wynika, że chodzi o krzyż monogramiczny ,~. Tymczasem Euzebiusz w swej historii Kościoła mówi tylko o tym, że Konstantyn wezwał Chrystusa na sprzymierzeńca w wyprawie wojennej. Jednak w biografii cesarza opowiada, że Konstantyn miał na początku kampanii wizję; zobaczył nad słońcem świetlisty krzyż z napisem: „pod tym znakiem zwyciężaj”, a w widzeniu sennym otrzymał pouczenie, by użyć tego znaku do obrony przeciw wrogom. Następnie kazał wykonać sztandar wojskowy z tym znakiem, przy czym nałożone na siebie litery X (greckie CH) i P (greckie R) tworzyły monogram Chrystusa, chrystogram ~. Chociaż przekazy te są tak odmienne w szczegółach, zgadzają się w jednym, w tym mianowicie, że Konstantyn nie przyjął wprost objawionego mu znaku krzyża, lecz przekształcił zwykły krzyż w monogram i wskazał na Chrystusa jako na zwycięskiego Boga. W następnych latach zawsze sławił w swych proklamacjach Boga, który w czasach prześladowań udzielał wiernym sił do męczeństwa i zwycięstwa. Najwidoczniej potrzeba boskiego pomocnika w walce otworzyła Konstantynowi drogę do religii chrześcijańskiej.
Skoro więc ten Bóg miał taką moc dawania zwycięstw, to można było, zgodnie z
prastarym rzymskim poglądem, pozyskać go jako sprzymierzeńca poprzez
działania religijne, jak na przykład odwołanie się do siły jego imienia. Było też
wskazane zachowanie dla państwa na zawsze łaski tego bóstwa opiekuńczego. Tego rodzaju przeżycia i rozumowanie nie stanowią z pewnością nawrócenia w sensie nowotestamentowym - chodzi tu raczej o jakąś formę przyjęcia bóstwa wynikającą z mentalności rzymskiej.
Istotne jest, że Konstantyn po zwycięstwie koło mostu Mulwijskiego nie prześladował wizerunków innych bogów. Pozwolił nawet, by w oficjalnych dokumentach, które odnosiły się do tego zwycięstwa, Bóg chrześcijan nie był nazywany po imieniu. W panegirycznej mowie z r. 313 znajduje się nader nieokreślona aluzja do tego, że cesarzowi w jakiś szczególny sposób objawiło się bóstwo. W mennictwie starzy bogowie długo jeszcze zajmują dawne miejsce.
Później stopniowo pojawiają się znaki chrześcijańskie i dopiero z biegiem czasu
102 Monazchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku utrwala się ich symboliczne znaczenie. W r. 315 senat rzymski dokonał (ka poświęcenia wielkiego łuku triumfalnego, wzniesionego koło Amfi- zbi teatru Flawiuszów dla uczczenia zwycięstwa. Na fryzie obiegającym budowlę odl przedstawiono w tradycyjnym, „reportażowym” stylu cały przebieg wojny od świ wyruszenia e;esarza poprzez zdobycie Werony i bitwę koło mostu aż do bm wkroczenia do Rzymu i oficjalnych uroczystości z tej okazji. W przedstawieniach za przemowy cesarza do ludu i rozdziału darów pieniężnych cesarz pojawia się w pośrodku obrazu, zwrócony do widza. Obecny jest w całym majestacie - w ten oa sam hieratyczny sposób, co w reliefie historycznym wcześniejszego okresu. Brak ces jednak symboli nowego bóstwa opiekuńczego, co więcej, to bóg Słońca pojawia wz się jako postać dająca zwycięstwo. Wchodzi tu przecież w grę zdanie senatu, dic który był jeszcze całkowicie pogański. Inskrypcja na łuku mówi w zawoalowany i b sposób o zwycięstwie „z natchnienia bóstwa” (instinctu divinitatis). Pr Są jednak jeszcze inne świadectwa religijności nowego władcy Rzymu i z nich ed wynika, że Konstantyn publicznie złożył podziękowanie swemu bóstwu opie- jal kuńczemu. Prawdopodobnie jeszcze w r. 313 mennica w Ticinum koło zv~ Mediolanu wybiła wspaniały srebrny medal, który wizerunkami na awersie w i rewersie nawiązuje do zwycięstw i wyzwolenia miasta. Awers medalu i przedstawia portret Konstantyna w hełmie z grzebieniastym pióropuszem, na is1 którym widnieje interesujący nas monogram. Skoro w tak reprezentacyjnej emisji w uczyniono chrystogram integralną częścią składową portretu cesarskiego, w musiała być na to zgoda najwyższej instancji. Najbardziej zdecydowanie i odzwierciedla się wyznanie nowej wiary w przebudowie, jakiej poddano w latach m 313- 315 największe dzieło rzymskiej architektury oficjalnej. Cesarz Maksencjusz ec wzniósł na wschodniej ścianie Fortun Romanom ogromną trzynawową bazylikę. u Teraz senat dedykował ten gmach zwycięskiemu Konstantynowi. W apsydzie o bazyliki, tam gdzie powinien znajdować się trybunał sędziówski, ustawiono statuę władcy świata, siedmiokrotnie przekraczającą naturalne rozmiaxy. Z tego posągu ż pochodzi kolosalna głowa, która obecnie znajduje się na dziedzińcu Palazzo dei Conservatori: monumentalny portret cesarski, w którym prawie całkowicie pominięto cc;chy indywidualne, a zamiast nich podkreślono wyższość nad światem jego władcy, owego sanctus Caesar, omnipotens Augustus, jak się wyraził pewien nadworny poeta. Jest bardzo prawdopodobne, że Euzebiusz właśnie tę statuę ma na myśli, pisząc w Historii kościelnej, źe cesarz rozkazał, aby w ręku jego olbrzymiego posągu, wzniesionego w Rzymie przez senat, umieszczono zbawienny znak zwycięstwa, czyli właśnie chrystogram. Ważnięjsze od oficjalnego upowszechnienia znaku zwycięstwa było dla polityka pozyskanie na trwałe nowego Boga dla państwa. Z tego względu, jak można wnosić, już zimą 312/313 r. Konstantyn przekazał biskupowi Rzymu pałac na Lateranie i rozpoczął wznoszenie w Rzymie monumentalnych kościołów.
Doniosłość tej decyzji staje się oczywista, gdy weźmiemy pod uwagę to, że
chrześcijanie wprawdzie mieli w starej stolicy miejsca pochówku
Przełom konstantyński 103
(katakumby), ale nie mieli ani jednego budynku kościelnego. Aż do owego czasu
zbierali się w domach prywatnych, przebudowanych tak, by mogły być
miejscem odprawiania nabożeństw. Teraz budowano kościół na Lateranie na
wzór świeckich założeń bazylikalnych, jako bazylikę pięcionawową. Wkrótce
podjęto budowę bazyliki ku czci męczenników Marcellina i Piotra, którzy
ponieśli śmierć za Dioklecjana. W ten sposób decyzją cesarską kult
chrześcijański został uznany w Rzymie za sprawę państwową. Konstantyn
uczynił wszystko, aby tę nową ocenę religii chrześcijańskiej narzucić w całym
imperium. Na Wschodzie jednak cesarz Maksymie Daj a, nie licząc się z edyktem
tolerancyjnym Galeriusza, wznowił prześladowanie chrześcijan. Ale Konstantyn
w czasie spotkania w Mediolanie w lutym 313 r. ułożył się z Licyniuszem, panem
prowincji naddunajskich i bałkańskich, co do uprzywilejowania religii
chrześcijańskiej w całym cesarstwie. Przy okazji tej konferencji mediolańskiej nie
wydano wprawdzie żadnego edyktu, lecz uzgodniono program, którego treść możemy odczytać z reskryptów, jakie Licyniusz skierował do namiestników prowincji wschodnich, gdy po zwycięstwie nad Maksyminem Dają objął władzę nad całym Wschodem. Mowa w nich o tym, że cesarze postanowili „dać zarówno chrześcijanom, jak i wszystkim swobodny wybór wyLnawania dowolnej wiary, ażeby wszystkie istniejące bóstwa i istoty niebiańskie mogły być przyjazne i łaskawe dla nas i dla wszystkich naszych poddanych”.' Oprócz tej deklaracji powszechnej wolności wyznania wyraźnie nakazano zakończenie prześladowania chrześcijan i nieodwołalny zwrot gminom chrześcijańskim zarekwirowanych dóbr oraz miejsc zgromadzeń. Program mediolański wykraczał więc zdecydowanie poza edykt tolerancyjny Galeriusza: nowa wiara została uznana za źródło zwycięstwa, uznano formalnie gminy chrześcijańskie za pełnoprawne stowarzyszenia, cała organizacja Kościoła została zatwierdzona. W następnych latach Konstantyn nie pozostawił w swoich prowincjach żadnych wątpliwości co do tego, że jest gotów wziąć na siebie wszelkie konsekwencje włączenia chrześcijaństwa do kultu państwowego. W Afryce doszło do rozłamu w Kościele na tle kwestii, czy i jak można przyjąć z powrotem do wspólnoty tych chrześcijan, którzy okazali słabość w czasie prześladowań za Dioklecjana.
Cecylian, którego w r. 312 wybrano biskupem Kartaginy, nie został uznany przez
wielu biskupów z tego terenu, gdyż, jak sądzono, otrzymał święcenia od
biskupa, który w czasie urządzanych przez władze rewizji w kościołach wydał
święte księgi. Rygoryści ogłosili, że święcenia te są nieważne i wybrali
antybiskupa Majoryna, po którym w r. 315 nastąpił I7onatus. Schizmatycy,
których od imienia tego energicznego przywódcy nazywamy donatystami,
również w innych miastach afrykańskich przeciwstawili swoje wspólnoty
gminom Cecyliana. W swej surowości posunęli się tak daleko, że nawet chrzcili
chrześcijan, którzy przechodzili do nich z dawnego Kościoła. Przypuszczano, że
donatyści, odrywając się od Kościoła powszechnego, katolickiego, opierali się
bezpośrednio na koncepcji Kościoła wedle biskupa
104 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w 1V wieku
męczennika Cypriana z Kartaginy i że z tych pozycji teologicznych wysunęli wyl
żądanie autonomii. Jednakże to założenie jest zupełnie nieprawdopodobne. poć
Możliwe natomiast, że w tym radykalizmie doszedł do głosu pewien semicki rys
chrześcijaństwa afrykańskiego. Można wykazać, że Kościół donatystów zdobył
ces. najmocniejsze oparcie w Numidii, wśród tej części ludności, która nosiła
jeszcze odv znamiona żywiołu punickiego i berberyjskiego, a więc nie była
całkiem nak zromanizowana. Ponadto w owych regionach donatyści mieli
zwolenników Wy najczęściej w niższych warstwach ludu. Odwrót tych warstw
od Kościoła prz kartagińskiego możemy uważać za akt wrogości wobec
rzymskich urzydników, słu; a zarazem - i to jeszcze bardziej - wobec rzymskich
obszarników. 7'ak więc W Kościół donatystów mógł wkrótce potem wchłonąć
rewolucyjny ruch mo circumcelliones, sfanatyzowanych robotników rolnych i
ich różnego jes; autoramentu zwolenników. pri
Skądinąd, gdy Konstantyn po raz pierwszy zajmował się wydarzeniami się w
Afryce, ten aspekt prowincjonalnych zamieszek jeszcze nie wystąpił. Jeśli i F
trzymać się interpretacji, którą cesarz wielokrotnie powtarzał w czasie ingerencji i
I w sprawy afrykańskie, chodziło mu głównie o to, aby zapewnić zgodne z prawem ws oddawanie czci Bogu przez chrześcijan w Afryce, a tym samym zagwarantować Bo pomyślność państwu. I tym razem wyraźnie widać jego osobistą postawę wobec wł; nowej wiary. Gdyby jeszcze, tak jak Dioklecjan, uważał kultywowanie rzymskiej dzi religii państwowej za warunek błogosławieństwa bogów, to jako polityk mógłby pry się jedynie cieszyć z rozłamu wśród chrześcijan. Jednak czuł się zobowiązany do po tego, by w imię dobra publicznego troszczyć się o jednolitość religii chrześcijań- nie skiej, i przystąpił do dzieła, nie będąc w stanie ocenić w pełni doniosłości swego na działania. W pierwszym liście do namiestnika Afryki nakazał zwrot dóbr Kc skonfiskowanych chrześcijanom, a w drugim zarządził zwolnienie kapłanów św Kościoła katolickiego od powinności publicznych - w zarządzeniu tym kler za został więc uznany za grupę zawodową o szczególnym znaczeniu dla państwa. zvc I wtedy, i później Kościół biskupa Cecyliana określano, zgodnie z frazeologią zy ustaloną wcześniej przez pisarzy chrześcijańskich, jako Kościół katolicki, to znaczy powszechny, obejmujący całe imperium. Wiadomo na pewno, że z w obraniu tego kursu politycznego wobec Kościoła miał swój udział biskup ch Osjusz z Kordoby, występujący teraz jako doradca Konstantyna do spraw religii pa chrześcijańskiej. W liście do Cecyliana cesarz mówił o „prawowitej i najświętszej oc religii chrześcijańskiej”, ganił schizmatyków jako ludzi niespokojnego ducha i ; i wskazywał na perspektywę nawrócenia odszczepieńców przy pomocy o urzędników państwowych. Jednak również donatyści darzyli cesarza zaufaniem ka i prosili go, by pozwolił rozstrzygnąć spór przez bezstronnych sędziów z Galii. w Konstantyn podjął się wyznaczenia sędziów i powierzył rzymskiemu biskupowi w Miltiadesowi zadanie zbadania i rozstrzygnięcia sprawy. Miltiades kazał za ekskomunikować Donata kolegium sędziowskiemu, któremu nadał postać oi synodu rzymskiego. Ale donatyści odwołali się od tej decyzji do cesarza, a ten u:
Przełom konstantyński lU5 wykonał następujące posunięcie: zwołał synod biskupów ze wszystkich prowincji pod swym panowaniem na sierpień 314 r. do Arles w Galii. Tak oto po raz pierwszy synod biskupów stał się narzędziem polityki cesarskiej. Zgromadzenie w Arles potwierdziło potępienie Donata i jakby odwzajemniając cesarską gotowość do pomocy, podjęło uchwały, które miały nakłonić chrześcijan w państwie Konstantyna do współpracy z tym państwem. Wyraźnie zezwolono im na sprawowanie urzędów państwowych, z którymi przecież wiązała się zazwyczaj obecność na świętach i igrzyskach. Odmowa służby ze strony żołnierzy-chrześcijan została obłożona karami kościelnymi. W ten sposób cesarz mógł być pewien, że dzięki użyciu synodu jako narzędzia może pozyskać w Kościele katolickim lojalnych poddanych. Ale donatyści jeszcze nie ulegli i odwołali się do osobistego sądu cesarza. Konstantyn próbował usunąć z Afryki obu przywódców skłóconych Kościołów. Kiedy się to nie udało, przeszedł do gróźb i napisał, że sam przybędzie do Afryki i podejmie decyzję. Jego bowiem obowiązkiem jest „unicestwianie błędów i poskramianie wszelkiego zuchwalstwa oraz doprowadzenie do tego, by wszyscy praktykowali prawdziwą religię i szczerą zgodę, a wszechmogącemu Bogu świadczyli powinne służby”. z Znowu widać wyraźnie rzymską koncepcję władcy, który winien zapewniać państwu pomyślność dzięki oddawaniu prawdziwej czci bóstwu. Ale i ta groźba nie poskutkowała, niepokoje w afrykańskiej prowincji szerzyły się nadal. W końcu musiały wkroczyć władze, donatystów poddano prześladowaniom, mogli więc oni teraz szczycić się tym, że są nieskalanym Kościołem męczenników w cesarstwie, które właśnie przechodziło na chrześcijaństwo. Po wielu gorzkich doświadczeniach Kościoła donatystów Konstantyn w r. 321 zagwarantował mu warunkową tolerancję. W pełni świadomy tego, że broni sprawy Kościoła przed ingerencją państwa, Donatus zapytał później posłów cesarskich: „Co ma cesarz do Kościoła?” - a jego zwolennicy zarzucali Kościołowi katolickiemu, że zdradza Pana chrześcijan, by zyskać łaskę cesarza.
Tak wygląda rezultat pierwszego zetknięcia się chrześcijańskiego cesarza z chrześcijańskim Kościołem. Konstantyn próbował podporządkować religię chrześcijańską państwu, ażeby, tak jak dotychczas, kult bogów był sprawą państwową. Wielki Kościół wyszedł mu naprzeciw, Kościół donatystów zaś odwrócił się od państwa i stał się odtąd ruchem protestu, zarówno religijnego, jak i społecznego, choć przecież jego rzecznicy odwoływali się kiedyś do cesarza o pomoc. Liczne decyzje i akty prawne z owych lat dowodzą, jak bardzo Kościół katolicki w tej nowej sytuacji zaczął wykraczać poza własny krąg i wchodzić w dziedzinę spraw publicznych. Konstantyn uczynił biskupów uprzywilejowanymi dostojnikami i powierzał im funkcje państwowe. Ustawą z r.
316 zalegalizowana została nowa forma wyzwalania niewolników: odtąd mogło
się ono odbywać w kościele w obecności biskupa. W dwa lata później nastąpiło
uznanie przez państwo jurysdykcji biskupa jako sędziego polubownego
106 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władze w IV wieku w sprawach cywilnych, która już od dawna weszła w zwyczaj w gminach chrześcijańskich. Następnie gminom chrześcijańskim przyznano prawo przyj-mowania zapisów testamentowych, co oznaczało nie tylko potwierdzenie osobowości prawnej gmin, ale także ułatwienie gromadzenia przez nie wielkich majątków. W r. 321 niedzielę ogłoszono świętem oficjalnym - w ten sposób państwo przejęło kościelny dzieri Pański. Te przywileje wyniosły Kościół katolicki ponad wszystkie inne kulty i wspólnoty wyznaniowe. A przecież Konstantyn pozostawał ciągle arcykapłanem państwa rzymskiego (pontifex maximus) i jako taki miał troszczyć się o kult bogów, nawet jeśli nie dokonywał już osobiście żadnych pogańskich czynności kultowych. Pogaństwo zachowało swoją pozycję publiczną. Nieznaczne ograniczenia poszczególnych praktyk, jak np. potajemnego wróżenia, wprowadzono w imię porządku publicznego, jak to się już nieraz zdarzało za poprzednich władców. Poganie ciągle zajmowali czołowe stanowiska w administracji i w wojsku, a pierwszym zadaniem cesarza, także cesarza chrześcijariskiego, pozostawało strzeżenie granic i zapewnienie dobrobytu wszystkim poddanym.
Między Konstantynem a Licyniuszem, który od swego zwycięstwa nad Maksyminem Dają (313) władał wschodnią częścią cesarstwa, dochodziło wielokrotnie do konfliktów. Wydaje się jednak, że obąj cesarze, zawierając pokój w r. 317, szczerze dążyli do stosunków dobrosąsiedzkich. Licyniusz czynił ponadto energiczne wysiłki na rzecz rozwoju Tycia gospodarczego we wscho-dnich prowincjach. W kwestii chrześcijańskiej zgodnie z ugodą mediolańską okazywał tolerancję, jednak nie włączał do aparatu państwowego organizacji kościelnej, która na Wschodzie była o wiele silniejsza niż w prowincjach Konstantyna. Im bardziej zdecydowanie Konstantyn wiązał biskupów z pań-stwem, tym jawniej podkreślał Licyniusz dystans dzielący go od Wielkiego Kościoła, a nawet zaczął od r. 320 usuwać chrześcijan z administracji i wojska oraz faworyzować pogan. Posunął się tak daleko, że zakazał synodów biskupich i tłumił przemocą wszelką opozycję chrześcijańską. Z tych i innych różnic wynikł między obydwoma władcami stosunek, który można by określić jako zimną wojnę. Wreszcie po obu stronach podjęto przygotowania do otwartej walki. Szło o rozstrzygnięcie losów monarchii uniwersalnej, co od dawna było celem Kon-stantyna, jednak walka ta stała się zarazem wojną religijną. Konstantyn walczył pod zwycięskim sztandarem chrześcijańskim, Licyniusz zaś, składając uroczyste ofiary, zabiegał o przychylność dawnych bogów. Po ciężkich zmaganiach na lądzie i morzu Licyniusz został pokonany jesienią 324 r. pod Ghrysopolis w Azji, a wkrótce potem, gdy szukał kontaktu z ludami naddunajskimi, został stracony jako wróg imperium. Tak oto Konstantyn, bojownik chrześcijaństwa, zdobył jedynowładztwo.
Jak ukształtował się stosunek powszechnego imperium do powszechnego
Kościoła? Zanim zbadamy tę kwestię, trzeba przyjrzeć się porządkowi poli-
tycznemu i militarnemu, gospodarczemu i społecznemu, jaki nadał Konstantyn
Przełom konstantyński 107 całości państwa. Po wielu dziesiEx:ioleciach rywalizacji w cesarstwie utrwaliło się jedynowładztwo, a takźe zapanował pokój nad Renem, Dunajem i Eufratem. By zachować na stałe ten pokój, trzeba było posunięć dalekowzrocznych.
Konstantyn, tak jak poprzednicy, uważał, że tylko obszar panowania rzymskiego
stanowi strefę kultury, od której należało wszystkimi siłami trzymać z daleka
obce ludy - albo je zniszczyć. Chrześcijańskiego władcę ożywiało też
przekonanie, że otrzymał władzę z łaski bóstwa i zasługuje na cześć ze strony
poddanych jako nosiciel charyzmatu. Oczywiście nie było już w kulcie cesarza
ofiar pogańskich, ale istniało zadanie stworzenia w rządzie, administracji i wojsku
takiej hierarchii urzędów i godności, jaka stanowiłaby odbicie boskiego porządku świata. W tej chrześcijańsko-teokratycznej ideologii Konstantyn kontynuował wytyczne dioklecjańskiego porządku państwowego i w ten sposób nadał ostateczną formę strukturze społecznej późnej starożytności. We władzach centralnych i w administracji prowincji utrzymał się taki stan rzeczy, że resztki magistratur republikańskich trwały wyłącznie jako dekoracja życia politycznego. Tak samo było z urzędem konsulów, których imiona w całym świecie rzymskim służyły do określania lat, urzędem ciągle bardzo pożądanym w sferach starej arystokracji. Moment, w którym konsul gestem ręki otwierał publiczne igrzyska, ciągle uchodził za szczytowy punkt kariery społecznej. Jednak władza polityczna wiązała się teraz z urzędami i karierami w służbie cesarskiej. System organów władzy i zakres jej działania uzyskał swój ostateczny kształt. Opatrzono go przy tym rozmaitymi instancjami kontrolnymi. Najwyżsi urzędnicy byli stale do dyspozycji cesarza, gdziekolwiek się on znajdował. Rada cesarska (sacrum consistorium) skupiała doradców prawnych i najwyższych dygnitarzy palatium. Quaestor sacri palatii pełnił funkcję cesarskiego sekretarza generalnego, który miał przyjmować wszelkie podania i redagować pisemne odpowiedzi. Pomagali mu kierownicy różnych wydziałów kancelarii oraz kolegium sekretarzy (schola notariorum). Jeszcze większe uprawnienia miał kanclerz, zwany magister officiorum, który przejął obowiązki dawnego prefekta gwardii. Był odpowiedzialny za bezpieczeństwo władcy i w związku z tą funkcją dowodził gwardią przyboczną (scholae palatinae). Był też mistrzem ceremonii dworskich, a także stał na czele tajnej służby, dysponując licznymi komisarzami (agentes in rebus). Osobisty związek tych najwyższych urzędników z władcą podkreślały nazwy ich godności. Nazywali się oni comites, „towarzyszami” cesarza. Rangę tę mieli jednak i obaj ministrowie finansów, zawiadujący kasą państwową i dobrami prywatnymi władcy (comes sacrarum largitionum i comes rerum privatarum).
Tym centralnym władzom podlegała rozbudowana administracja prowincji.
Zasadniczo zachowano w niej schemat organizacyjny z czasów Dioklecjana. Tetrarchia upadła, ale myśl, żeby całość cesarstwa podzielić na cztery jednostki administracyjne, została teraz zrealizowana w sposób, który miał okazać się owocny dla monarchii uniwersalnej, kierowanej przez jednego tylko władcę.
Przeniesiono mianowicie urząd praefectus praetorio z dworu w teren, tak że
108 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
Wschód otrzymał teraz osobną prefekturę, podobnie jak obszar bałkański i
naddunajski oraz prowincje w Italii i w Afryce, a wreszcie północny zachód od
Brytanii po Hiszpanię. Te cztery prefektury były teraz najwyższymi jednostkami
administracji prowincjonalnej, odpowiadały też za zaopatrzenie i rekrutację armii. Nie miały już one wojskowych uprawnień dowódczych, ale prefekci nosili - tak jak wszyscy wysocy urzędnicy, a także namiestnicy prowincji - uniform wojskowy (cingulum militiae). Również kierownictwo urzędów cywilnych zaliczało się teraz do służby wojskowej. Tylko jeden wysoki urzędnik występował w todze - był to prefekt Rzymu (praefectus urbi), który winien był dbać o porządek publiczny w stolicy i o zaopatrzenie jej ludności. Dostęp do tej wysokiej godności mieli jedynie członkowie stanu senatorskiego, gdy tymczasem pozostałe urzędy i kariery były dostępne także dla mężczyzn ze stanu ekwitów. W strukturze wojska zapoczątkowany przez Dioklecjana podział na armię polową i siły pograniczne został doprowadzony do końca, a w obu rodzajach wojsk nadal istniały osobne jednostki piechoty i kawalerii. Armia polowa jako rezerwa strategiczna miała garnizony wewnątrz imperium, natomiast wojska pograniczne stacjonowały na umocnieniach limesowych i tam też miały swoją własność gruntową. Na poszczególnych odcinkach granicy, tak jak dotychczas, zwierzchność sprawowali dowódcy wojskowi (duces). Naczelnymi dowódcami armii polowej byli ustanowieni przez Konstantyna główni komendanci piechoty i kawalerii (magister peditum, magister equitum). Śmiałą nowością było to, że te stanowiska marszałkowskie udostępniono teraz również wypróbowanym oficerom pochodzenia germańskiego. W ogóle jest charakterystyczne dla kon-stantyńskiej reformy wojska, że masowo brano Germanów do służby. Gwardia pałacowa składała się przeważnie z jeźdźców germańskich. Wkrótce miało dojść do tego, że jakość oddziału określano według mniejszej lub większej liczby należących do niego germańskich żołnierzy i oficerów. Utrzymanie dworu, biurokracji i armii również w okresie konstantyńskim pociągnęło za sobą ogromny wzrost wydatków państwowych. Dochodziła do tego jeszcze tak ostro ganiona przez pogańskich historiografów rozrzutność cesarza i całej rodziny cesarskiej. Dioklecjański system podatkowy iugatio-capitatio dalej obciążał poddanych, trwały też skargi na kryzys gospodarczy i wzrost cen. Konstantyn ingerował w kształtowanie się cen, wprowadzając nową monetę i osiągnął rezultat bardzo pomyślny dla państwa i dla grupy rządzącej.
Nową monetą był solidus. Ważył on zaledwie 1/72 funta rzymskiego (4,55 g) i
ściśle przestrzegano, by jego waga i zawartość złota utrzymywały się na stałym
poziomie. Ta złota moneta zdała egzamin jako pełnowartościowy środek
płatniczy, natomiast monety srebrne i miedziane także w czasach Konstantyna
nie zdołały uzyskać stałej wartości. W ten sposób konstantyński solidus wniósł
niezwykłą stabilność do handlu prowadzonego na wielką skalę i nadał
nadzwyczajną trwałość najwyższym poborom. Korzyści z nowej polityki
monetarnej odnieśli więc głównie ci, którzy dysponowali
Przełom konstantyński 109 większą ilością towarów, niż sami potrzebowali, a następnie funkcjonariusze państwowi, przede wszystkim żołnierze. Uboższe warstwy ludności, które na oczy nie widziały solida i którym musiały wystarczyć monety zdewaluowane przez inflację, takie jak denarius communis czy follis, dotkliwie odczuwały utrzymujący się wzrost cen. I tak rzemieślnicy w mieście i na wsi popadali za panowania Konstantyna i jego synów w coraz większą nędzę. Dla chłopów utrapieniem było to, że kontyngent podatkowy wyznaczano na całe piętnaście lat, przez co nie uwzględniano lat nieurodzaju. Nawet ewentualna zamiana dostaw w naturze na wpłaty pieniężne (adaeratio) nie mogła przynieść ulgi, wartość pieniężna naturaliów była bowiem ustalana arbitralnie.
Tak pogłębiały się antagonizmy społeczne. Kolonowie w wielkich dobrach
często próbowali uwolnić się od dotychczasowych warunków życia i miejsca
pracy poprzez ucieczkę, ale w r. 332 wydano brzemienną w skutki ustawę,
głoszącą, że mają oni być przywiązani do dóbr, do których należą. Odtąd nie
mogli ani uciekać, ani otrzymać wolności od swoich panów. Także ich dzieci
były przypisane do ziemi (glebae adscripti). W ten sposób osiągnęły cel długie
starania właścicieli ziemskich o uzyskanie na stałe taniej siły roboczej. Być może
owo przywiązanie kolonów do ziemi przyczyniło się do ustabilizowania produkcji w wielkich majątkach. Pewne jest jednak, że odtąd znaczna część ludności chłopskiej została oficjalnie uznana za stan nie mający pełni praw. Również obywatele miast musieli w obliczu kryzysu finansowego imperium pogodzić się z eskalacją przymusu ze strony państwa. To, z czego stan średni wywiązywał się pomimo dotychczasowych kryzysów dobrowolnie, teraz stawało się ciężkim obowiązkiem. Aby zagwarantować świadczenia ze strony rad miejskich i całkowicie uniemożliwić ucieczkę ludzi z odpowiednich rodzin do innych zawodów albo na wieś, ustawowo uczyniono urząd dekuriona dziedzicznym, a tym samym ostatecznie wtłoczono stan kuriałów w ramy służby państwowej. Podobnie stało się ze stowarzyszeniami zawodowymi, od których zależało zaopatrzenie armii i mas ludności w wielkich miastach, przede wszystkim z kolegiami armatorów, piekarzy, wapienników i handlarzy świń. Przynależność do tych korporacji została uznana za dziedziczną, a przejście do innego zawodu zabronione. Tak dokonało się ostateczne przywiązanie przedstawicieli klasy średniej i warstw niższych do stanu i zawodu, do warsztatu i pola. W opartym na przymusie porządku społecznym i gospodarczym dalej istnieli możni i uprzywilejowani: posiadacze dóbr ziemskich, dysponujący kolonami i mogący wyemancypować się spod kurateli administracji prowincjonalnej, oraz wysocy urzędnicy, przedstawiciele tworzącej się w służbie cesarskiej nowej arystokracji. Te dwa stany stały się klasą panującą w świeckiej części społeczeństwa późnego imperium rzymskiego. Co do roli Kościoła, to nic nie wiadomo o jego sprzeciwie wobec zniewolenia warstw średnich i niższych.
Na jego korzyść można powiedzieć tylko tyle, że dzięki organizowaniu
działalności dobroczynnej łagodził nieco nędzę i uczynił poważną próbę
szerzenia nowego
110 Monarchia, Kościół chrześciiański i elita ·,vładzv w Iir wieku etosu w małych komórkach rodzinnych i rękodzielniczych, tak bardzo zaniedbanych przez pogaństwo.
Może zanadto podkreślaliśmy związek Konstantyna z Dioklecjanem w całej tej dziedzinie administracji cesarstwa - na strukturę urzędów i godności, na podporządkowanie wszystkich poddanych państwu oddziałał również ów zwrot religijny, którego początki poznaliśmy. Gdy Konstantyn po zwycięstwie nad Licyniuszem objął pełnię władzy, oznajmił w licznych proklamacjach, że czuje się powołany do pełnienia szczególnego posłannictwa. Stale głosił publicznie, że zwycięstwo zawdzięcza zbawczemu znakowi, przeto błaga o to, aby wszyscy poddani przeszli na nową wiarę. Bez osłonek mówił, że pogaństwo jest wiarą fałszywą, jednak aż do końca trzymał się zasady unikania przemocy w sprawach religii. „Nikt nie powinien za pomocą wiary, którą sam przyjął z przekonania, szkodzić innym. Ten, kto wcześniej dostrzegł i poznał prawdę, powinien w miarę możności być użytecznym bliźniemu. Gdy jednak jest to niemożliwe, winien zaprzestać swych usiłowań. Czym innym jest bowiem dobrowolnie podjąć walkę o nieśmiertelność, czym innym zaś zmuszać do tego karami.”' Wolność wiary i błądzenia jako podstawowe prawo w państwie pierwszych cesarzy chrześcijań-skich - to właśnie mieli, pomimo wszystko, znaleźć w tych manifestach poganie. Skądinąd Konstantyn nie zrobił nic dla podtrzymania dawnych kultów, a z jego wypowiedzi można odnieść wrażenie, że chciał pozostawić pogaństwo własnemu losowi. W późniejszych latach występował przeciwko poszczególnym świątyniom na Wschodzie, jednak chodziło wtedy najczęściej o kulty, które również w pojęciu wykształconych pogan były moralnie występne, jak np. kulty związane z wykonywaną w świątyniach tradycyjną prostytucją. Inna sprawa, czy ta zasada wolności religijnej mogła być zachowana bez zastrzeżeń także wobec kultu chrześcijańskiego. Już w czasie interwencji Konstantyna w Afryce okazało się, że uważał on jednakowe oddawanie czci Bogu za warunek Bożego błogosławieństwa. Z tego poglądu wynikało dla niego zadanie męża stanu, by wprowadzać prawowity kult, a zatem usuwać błędy. Chrześcijanie w prowincjach wschodnich, w których istniało tak wiele gmin chrześcijańskich, dawnych biskupstw i uczonych szkół, od pokoleń z pasją zajmowali się teologicznym rozwijaniem doktryny i dalszym kształtowaniem organizacji kościelnej. Właśnie w tym momencie wystąpiły głębokie różnice w nauce teologicznej i znajdowały już one oddźwięk wśród prostych chrześcijan.
To, że teologowie Wschodu traktowali jako sprawę pierwszorzędnej wagi
problem odwiecznego bytu Bóstwa, było wynikiem oddziaływania filozofii
pogańskiej. W nauce o Trójcy Świętej największe trudności sprawiała. definicja
wzajemnego stosunku trzech boskich Osób. Jeśli Bóstwo jest wyższe ponad
świat i nie może wejść w bezpośredni kontakt z tym, co skończone, to czyż nie
trzeba dla powstania świata założyć istnienia jakiegoś drugiego Boga? Ta kwestia
ekscytowała szczególnie Kościół aleksandryjski. Prezbiter Ariusz postawił tezę,
że Syn został stworzony przez Ojca, stworzył świat, objawił się na ziemi i przez
Przełom konstantyński 111
swą naukę i przykład dokonał odkupienia. Syn w tej nauce nie był zatem wieczny
jak Ojciec, ale był pośrednikiem w tworzeniu, zależnym Bogiem. W
przeciwieństwie do tej tezy aleksandryjski biskup Aleksander reprezentował
zgodną z panującą tam teologią naukę, że Ojciec i Syn są tożsami co do istoty
(usia), ale rozdzieleni cp do osoby (hypostasis), i poddał tezę Ariusza osądowi
synodu, który uznał ją za herezję. Jednak Ariusz udał się do Azji i znalazł posłuch
u wielu biskupów w Palestynie i Bitynii. Również uczony biskup Euzebiusz z
Cezarei bliski był tych nowych poglądów teologicznych. Tak na Wschodzie
zarysowało się niebezpieczeństwo rozłamu jednolitej doktryny, na czym
ucierpieć miała także służba Boża. Widzieliśmy wcześniej, do jakiego stopnia
nowy rodzaj religijności stał się znamieniem struktury duchowej całej epoki. Otóż
w łonie Kościoła narosła wielka potrzeba prawdziwego poznania Boga, a kwestia, jak należy rozumieć, nazywać i czcić Boga Ojca i Boga Syna, do głębi poruszała całą społeczność chrześcijańską.
Konstantynowi doniesiono o tych zdarzeniach. Biskup Osjusz, który ciągle
znajdował się w otoczeniu cesarskim, niewątpliwie pojął teologiczną doniosłość
nauki ariańskiej. Skoro zakwestionowano boskość Logosu, to i dzieło zbawienia
musiało być rozumiane inaczej, niż mówiła tradycja apostolska. Możliwe, że już
wówczas dostrzeżono pewne wnioski wynikające z tej nowej teologii dla pojęcia
Kościoła, na przykład to, że na zasadzie nauki ariańskiej duchowni nie byli
właściwie przedstawicielami Chrystusa, lecz tylko pracownikami w służbie
Bożej. Pierwsze stanowisko Konstantyna w tym sporze wskazuje, że z póczątku
traktował on różnice zdań między teologami tak jak kontrowersje szkół
filozoficznych. Ważne było dlań tylko to, że zgadzano się w sprawach
zasadniczych. Gdy to było zagwarantowane, również kwestie poboczne musiały
dać się uregulować. Zgoda w ogóle - oto hasło Konstantyna i ta właśnie postawa
odpowiada linii politycznej, którą cesarz realizował jui w stosunku do schizmy
afrykańskiej. Z głębokiego przekonania, że do obowiązków władcy należy
utwierdzenie dobra państwa na fundamencie łaski Bożej, Konstantyn z jeszcze
większym zdecydowaniem niż poprzednio dowodził swego prawa do nakłaniania
poddanych do pobożności. Podjął się pewnego rodzaju duchowego nadzoru,
chciał być biskupem wszystkich czy też biskupem poza liturgią, jak wkrótce
określi swą funkcję. Z takiego poglądu wynika dlań, w jego mniemaniu,
obowiązek interweniowania w sporze i zadbania o jednolitość doktryny. W
swoich dążeniach odwoływał się i teraz do instytucji kościelnych. Ponieważ
jeden biskup nie mógł decydować w tej sprawie, a nawet synod jednej prowincji
nie mógł w sposób wiążący rozstrzygać problemu, który poruszał wiele
prowincji, powstała konieczność zwołania ogólnego zgromadzenia biskupów. W
decyzji cesarza znalazł potwierdzenie autorytet biskupi, jednak w nowej sytuacji,
w której Kościół w całym cesarstwie związał się z państwem, powołany został do życia nowy najwyższy organ kościelny, sobór ekumeniczny.
112 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku W r. 325 Konstantyn zaprosił biskupów chrześcijańskich do Nicei w Bitymi. Uroczyście otworzył zgromadzenie, w którym brało udział około trzystu biskupów, przeważnie ze Wschodu, i z naciskiem wezwał do pojednania. Także później, gdy przewodnictwo przekazane zostało jednemu z biskupów, przez cały czas zgromadzenia cesarz wpływał na obrady. Kwestia dogmatyczna została zgodnie z nauką gminy aleksandryjskiej (przyjmowaną również przez chrześcijan w zachodniej części imperium) rozstrzygnięta w ten sposób, że Logos jest współistotny (homousios) Ojcu. Ariusz i nieliczni biskupi, którzy upierali się przy jego tezach, zostali przez synod wykluczeni ze wspólnoty chrześcijańskiej i równocześnie skazani przez cesarza na wygnanie. Następnie zgromadzenie zajęło stanowisko wobec ważnych spraw organizacji kościelnej. W tej materii zainteresowanie cesarza znalazło szczególnie silny wyraz. Przy tworzeniu kościelnych jednostek terytorialnych uznano za podstawę państwowy podział na prowincje. Synody miały więc być zgromadzeniami biskupów poszczególnych prowincji. Biskup stolicy prowincji, metropolita, otrzymał zwiększone w sto-sunku do lokalnego synodu uprawnienia kościelne. Biskupom Aleksandrii, Antiochii i Rzymu, którzy od dłuższego czasu domagali się szczególnej władzy jako biskupi naczelni, przyznano uprawnienia wykraczające poza władzę synodów prowincjonalnych. Jednak prawa tych najwyższych biskupów, których poźniej nazwano patriarchami, zostały ściśle określone z zaznaczeniem różnic między nimi. Te wszystkie uchwały zostały przez sobór zakomunikowane gminom chrześcijańskim, a i cesarz zwrócił się listownie do gmin i wyraził swą aprobatę. Można więc na pierwszy rzut oka uznać współpracę między cesarzem a Kościołem za wielki sukces Konstantyna. Władca, który przyznawał się do chrześcijaństwa, ale nie był jeszcze ochrzczony, uzyskał prawo zwoływania synodu i nadawania jego uchwałom przez swą aprobatę mocy praw państwo-wych. Po długim i ciężkim okresie prześladowań, których ślady niektórzy ze zgromadzonych nosili jeszcze na własnym ciele, biskupi z wdzięcznością przyjęli współdziałanie cesarza, uznając je za pomoc, a jego stosunek do Kościoła za rodzaj przymierza. Sam Konstantyn, zgodnie ze swą skłonnością do brania pod uwagę w przypadku rzeczowych różnic zaangażowanych w nie osób, nadał biskupom wysokie godności. W ten sposób cesarz zaskakująco szybko uzyskał wpływ na kierowanie Kościołem, który odtąd miał zobowiązania wobec państwa.
Wkrótce dały znać o sobie poważne konsekwencje tego powiązania państwa z Kościołem. Konflikt teologiczny trwał i po soborze. Okazało się, że nicejska koncepcja współistotności nie była jednak dostatecznie precyzyjna, by sprostać wnikliwym pytaniom biskupów ze Wschodu, wyszkolonych w greckiej filozofii.
Owe teologiczne kontrowersje nabierały często ostrości wskutek osobistej
rywalizacji i ambicji konkurujących ze sobą biskupstw. Przez chwilę wydawało
się, że Ariusz po przyjęciu nicejskiego wyznania wiary będzie mógł wejść z
powrotem do gminy aleksandryjskiej. Jednak Atanazy, który od dawna był
Przełom konstantyński 113
`.;,.
zdecydowanym przeciwnikiem Ariusza, a teraz, w r. 328, został następcą Aleksandra, nie zadowolił się nowymi formułami ariańskiej teologii i odmówił ponownego jego przyjęcia. Teologiczna myśl Atanazego zmierzała do ogarnięcia objawienia biblijnego, a w znacznie mniejszym stopniu do ostatecznego wyjaśnienia pojęć filazoficznych. Z takiego teologicznego punktu widzenia każda doktryna, która poprzez szczegółowe definicje filozoficzne zagrażała jedności istoty Ojca i Syna, kwestionowała obietnicę zbawienia ludzkości, a przez to groziła destrukcją wiary i służby Bożej w gminach. Według Atanazego występowanie w obronie czystości doktryny i samostanowienia gmin chrześcijańskich należało do zadań biskupa. Cesarz nie mógł być rozjemcą w kwestiach religii. Atanazy jako teolog z powołania zyskał wielu zwolenników, a pozycję swą umocnił także środkami politycznymi, czasem nader kontrowersyjnej natury. Jako pierwszy biskup aleksandryjski, który wygłaszał kazania nie tylko po grecku, lecz i w języku koptyjskim, miał on solidne oparcie w wiejskiej ludności Egiptu. Ale gwałtowność jego temperamentu przysporzyła mu także potężnych wrogów.
W dalszym ciągu kontrowersji wojowniczy Atanazy mógł zdawać się cesarzowi, który nie spuszczał z oka spraw kościelnych, prawdziwą przeszkodą w pojednaniu. Konstantyn manipulował synodami biskupimi jako instrumentami służącymi jego celom, zwoływał je stosownie do okoliczności, wyznaczał im zadania i zmuszał je do posłuszeństwa, jeżeli zachodziła potrzeba. Pierwszym przejawem dążenia biskupów do niezależności była uchwała synodu stwierdzająca, że biskupom nie wolno samowolnie wciągać cesarza w sprawy kościelne. Z biegiem lat przeciwnicy teologii nicejskiej na Wschodzie umocnili się tak bardzo, że Atanazy został potępiony przez synod w Tyrze (335). Konstantyn zwołał następnie synod do Jerozolimy, gdzie miano konsekrować wspaniały kościół, który cesarz kazał zbudować nad grobem Chrystusa. W Jerozolimie Ariusz i jego zwolennicy na podstawie przedstawionych im do wygłoszenia wyznań wiary zostali znowu przyjęci do wspólnoty. Natomiast Atanazego cesarz zesłał na wygaanie do Trewiru. Politykowi mogło się wydawać, że tak przezeń zalecana jedność została przywrócona. Jednak wiele gmin, także w prowincjach zachodnich, widziało w wygnanym biskupie Atanazym wyznawcę prawdziwej wiary.
Na podstawie licznych listów i edyktów cesarza Konstantyna badania naukowe
wyjaśniły ostatnio główne zasady jego chrześcijańskiej wiary i jego przekonania o
własnym posłannictwie. Konstantyn nigdy nie zaprzestał sławienia zwycięskiej
mocy chrześcijańskiego znaku. Zawsze utrzymywał, że tylko poprzez oddawanie
czci bóstwu można uzyskać łaskę niebios dla władcy i jego państwa. Jako
władca uznał, że powinien udzielać wskazówek co do właściwego oddawania tej
czci. W jego przeświadczeniu Kościół był teraz organem państwa rzymskiego,
powołanym do spełniania obowiązków kultowych. Był to swego rodzaju zakład
ubezpieczeniowy, gwarantujący szczęście doczesne i wieczne. Kościół i państwo
miały pozostawać w ścisłym
B - Upaddc Rzymu
114 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku związku, bo również godność cesarska pochodzi od Boga. Co do ściślejszego określenia Bożych zleceń dla cesarza, to ideologia Konstantyna zawiera najwyraźniej zlepek pojęć różnego rodzaju. Należały do nich zarówno swoista godność biskupia przysługująca cesarzowi, jak i uprawnienia ustawodawcze króla-filozofa i obowiązki najwyższego kapłana. Wiele przemawia tu za pewnym wpływem gnozy hermetycznej, gdyż Konstantyn uważał się niekiedy za wybawiciela, którego zesłał Bóg, aby spełnił on oczekiwania eschatologiczne. Znamienna różnica między tą konstantyńską teologią a wiarą gmin chrześci-jańskich uwidocznia się w tym, że cesarz w swych licznych wypowiedziach nie uznał zbawczego charakteru męki Chrystusa. W jego poglądach nie ma teologii Krzyża. Tym zapewne należy tłumaczyć fakt, że nie przystąpił on osobiście do wspólnoty i odłożył chrzest aż na koniec życia-co zresztą nie było w owym czasie rzadkością. Konstantyn jako wysłannik Bóstwa pretendował do świętości kapłańskiej. Jasno stwierdzał, że jest świadomy swej nieustannej odpowiedzial-ności przed sądem Bożym. Czuł się więc bezpośrednio związany z Bogiem. Ten chrześcijański pogląd na rolę władcy sprawiał, że cesarz pragnął, by monarchia, również w świeckim zakresie, przybierała formy teokratyczne. Okazjonalnie odrzucał z pogardą politeizm, lecz jako Constantinus Maximus Augustus również dla świata chrześcijańskiego pozostawał przedstawicielem niewidzialnego, nadziemskiego majestatu. Wprawdzie nie chciał być osobiście równy Bogu i dlatego zniósł ofiary w kulcie cesarskim, ale jako godny uwiel-bienia władca, górujący nad wszystkimi ludźmi, przejął od swych pogańskich poprzedników wspaniały zewnętrzny aparat monarchii: insygnia, szaty i cere-moniał. Z całym właściwym sobie zamiłowaniem do przepychu wprowadził da życia dworskiego pewne nowości. To za jego sprawą pojawił się w świecie rzymskim ozdobiony perłami diadem, atrybut królów hellenistycznego Wschodu. Odtąd chrześcijański charakter teokratycznej władzy cesarskiej utrwalił się jako cecha późnego imperium rzymskiego. Konstantyn był dosta-tecznie silną osobowością, by i w chrześcijańskim sztafażu naginać ludzi państwa i Kościoła do swojej woli. Miał tyle siły twórczej, że jego wpływ sięgał nawet w dziedzinę kultury duchowej. Oczywiście panegiryści, których działalność poznaliśmy już w czasach tetrarchii, mieli także za Konstantyna, który kazał się nazywać victor omnium gentium, dostatecznie dużo materiału do retorycznej apoteozy. Wśród wymienianych przez nich tytułów do chwały na szczególną uwagę zasługuje z pewnością wsparcie, którego Konstantyn, w ślad za swym ojcem, udzielał szkolnictwu w Galii. Augustodunum pozostało centrum kulturalnym, Trewir skupiał talenty artystyczne i kadry naukowe. Jest zasługą Konstantyna, co słusznie podkreślała już antyczna historiografia, że prze-zwyciężono wrogość wobec wykształcenia, którą przejawiało tak wielu cesarzy wywodzących się z wojska.
Osobiste opowiedzenie się cesarza po stronie chrześcijaństwa otworzyło drogę
na dwór literatom i uczonym świata chrześcijańskiego. Laktancjusz, który swym
Przełom konstantyńskś lI~ kompendium filozofii chrześcijańskiej oddziałał na szeroką publiczność, został około r. 315 powołany do Trewiru jako wychowawca najstarszego syna cesarza.
Jest to jedno z licznych świadectw, które ponad wszelką wątpliwość
potwierdzają wolę Konstantyna, by kształtować ludzi z własnej rodziny i
otoczenia na sposób chrześcijański. Biskup Euzebiusz, od Nicei zaufany
współpracownik cesarski, był mówcą na wicenaliach w Nikomedii, na
konsekracji kościoła Grobu Świętego w Jerozolimie, a wreszcie na święcie
trzydziestolecia panowania, celebrowanym w nowej stolicy. Wizerunek
panującego, jaki przedstawia on w swych mowach i w licznych pismach, może
być uznany za reprezentatywny dla wyobrażenia o władcy, jakie miała większość
współczesnych, i dlatego warto mu się przyjrzeć uwaźniej. Także nadworny
poeta Optacjanus Porfiriusz prawdopodobnie był chrześcijaninem. Treść
emocjonalna utworów poetyckich tego szanowanego, choć przez wiele lat
politycznie kontrowersyjnego senatora jest skromna, ale kunsztowna forma
poezji figuralnej, którą doprowadził do artystycznej doskonałości, charakteryzuje
go jako literackiego dostawcę dworu. Pisząc wiersze na pergaminie, wyróżniał
on niektóre rozsiane w tekście litery czerwoną farbą albo złotem tak, że na tle
czytanego tekstu tworzyły wyraźnie odróżniającą się całość. Powstawała w ten
sposób figura, na przykład gałąź palmowa lub monogram, albo jakiś szczególny
tekst, np. „Filius atque Pater et Sanctus Spiritus enem” (Syn, Ojciec i Duch
Święty jednym). Choć z takich zabaw nie można z całą pewnością wnioskować
o wyznaniu poety, to jednak jego poematy figuralne uwidoczniają chrześcijański
koloryt motywów, które cieszyły się wzięciem na dworze. Zresztą i poganie
zaznawali łaski cesarza, jak Ateńczyk Nikagoras, pochodzący ze starej
eleuzyńskiej rodziny kapłańskiej, czy neoplatonik Sopater, który przez długi czas
cieszył się na dworze najwy2szym uznaniem, choć w końcu padł ofiarą intrygi politycznej.
Chcielibyśmy mieć więcej informacji o jurystach w otoczeniu cesarza, tym bardziej że Konstantyn rozwinął nadzwyczaj aktywną działalność ustawodawczą.
Liczne dokumenty, które dotrwały do naszych czasów, świadczą o niez-,nykle
silnym wpływie retoryki na sformułowania edyktów. Co do treści ustaw, to
widać w nich zarówno wpływ hellenistyczno-orientalnych poglądów prawnych,
jak i odbicie nauk chrześcijańskich - oba te źródła inspiracji nawet trudno czasem
oddzielić. Oto kilka przykładów. Konstantyn nie zniósł niewolnictwa, ale
próbował złagodzić surowość tej instytucji poprzez ograniczenie prawa
wymierzania kar przysługującego właścicielowi i poprzez ochronę prawną
rodziny niewolniczej. „Jakże można znieść, by odrywano dzieci od rodziców,
siostry od braci, żony od mężów?” - tak brzmi humanitarna refleksja, uzasa-
dniająca wystąpienie ustawodawcy w obronie rodziny niewolniczej.4 W prawie
małżeńskim utrudniono jednostronny rozwód i zakazano konkubinatu żonatym
mężczyznom - to ostatnie postanowienie bez wątpienia wychodzi naprzeciw
moralności chrześcijańskiej. To samo można powiedzieć o zniesieniu igrzysk
gladiatorskich w środowisku cywilnym i w czasie pokoju. Filozoficzny ideał
116 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władry w IV wieku humanitaryzmu i chrześcijańskie przykazaniemiłości mogły zapewne inspirować niektóre ustawy, mające w jakimś stopniu zapewnić pomoc państwa dla ludzi upośledzonych ekonomicznie i zagrożonych społecznie. Zagwarantowano pomoc rodzicom, którzy z biedy nie byli w stanie wychowywać dzieci. W żadnym razie nie wolno było zabierać zadłużonym rolnikom niezbędnych im niewolników pracujących przy orce i zwierząt od pługa. Pod karą śmierci zabroniono odrywania matki od rodziny i domu z powodu długów. Nawet więźniowie skorzystali na tej humanitarnej tendencji ustawodawstwa cesarskiego.
Można było wprawdzie nakładać im więzy, ale nie torturować ich wiązaniem. W
dzień nie wolno ich było całkiem odcinać od światła, w nocy nie należało ich
trzymać na zewnętrznym dziedzińcu więziennym ani wyprowadzać na dwór
przed świtem. Naczelnicy więzień i strażnicy, którzy dręczyli więźniów, mieli być
karani śmiercią. Tendencja społeczna owych ustaw jest tym bardziej godna uwagi, że na ogół zasady prawa karnego i formy wykonywania kar były za Konstantyna twarde i surowe - zgodnie z ogólnym charakterem tej zdziczałej epoki.
Najsilniejsze promieniowanie ducha konstantyńskiego przejawia się w budowlach publicznych o pokojowym przeznaczeniu. Jak August i Hadrian, tak i Konstantyn uznał budownictwo za znakomitą formę kształtowania własnego wizerunku władcy i w znacznym stopniu narzucał styl architektury oficjalnej.
Zwrot ku chrześcijaństwu w niej znalazł najmocniejszy wyraz. Od zwycięstwa
przy moście Mulwijskim i wkroczenia do Rzymu Konstantyn uważał za swoje
zadanie budowę świątyń chrześcijańskich. Co do wznoszenia kościołów na
Wschodzie, to dowiadujemy się od Euzebiusza, że cesarz nie tylko zmobilizował
środki państwowe, ale także osobiście brał udział w planowaniu, kształtowaniu i
ozdabianiu poszczególnych budowli. Często nowe kościoły otrzymywały dary
cesarskie: księgi, sprzęty, posiadłości ziemskie. Na Wschodzie już w
poprzednim stuleciu nadawano chrześcijańskim domom zgromadzeń postać
prawdziwych budowli kultowych. Także fundacje Konstantyna służyły, jak
opowiemy dalej, omawiając sztukę, przede wszystkim pomieszczeniu licznych
wiernych. Jednak teraz przybytki kultowe przyjęły reprezentacyjną formę bazyliki
- budowli halowej na planie prostokąta, podzielonej na nawy rzędami kolumn, a z
przodu zamkniętej apsydą. Tak idea panowania Chrystusa nabrała widzialnego
kształtu w konstrukcji kościoła. W tym samym czasie także w chrześcijańskiej
rzeźbie i malarstwie zapanował motyw Chrystusa zwycięskiego. To, że
chrześcijańskie budowle kultowe powstawały przede wszystkim na tych
miejscach, z którymi wiązała się pamięć historia sacra, czy to wydarzeń
biblijnych, czy to heroicznych epizodów z czasów poapostolskich, wynikało z
charakteru osobistej pobożności cesarza, w której trwały zasadnicze cechy
antycznego sposobu odczuwania. W zakładaniu kościołów w Palestynie znaczny
udział miała cesarzowa matka Helena, która odbyła pielgrzymkę do Ziemi
Świętej. Wzniesiono tam kościoły na otoczonych czcią miejscach znanych ze
Starego i Nowego Testamentu, na przykład w dolinie Mambre koło Hebronu,
uświęconej przez biblijną opowieść
Przełom konstantyński 117 o Abrahamie, na górze Oliwnej, w Betlejem i na Golgocie. Kościół Narodzenia w Betlejem - pięcionawowa bazylika kolumnowa - został ozdobiony ośmiokątnym chórem na miejscu groty, w której według tradycji urodził się Zbawiciel. Imponująca budowla kościoła Grobu Świętego, który zgodnie z wolą cesarza miał przewyższać wspaniałością wszystkie kościoły na ziemi, łączyła się przez atrium z rotundą, wzniesioną nad grobem Chrystusa. W północno-zachodniej części imperium o tym, jak aktywna była chrześcijańska wola twórcza, świadczy rezydencja w Trewirze. Na resztkach pałacu cesarskiego zbudowano wielki podwójny kościół, którego plan ustalono niedawno. W Akwilei Kościół Południowy, najprawdopodobniej ufundowany przez Konstantyna około r. 325, łączy się z rezydencją cesarską.
Znamienne jest, że o liczne kościoły wzbogacił się Rzym. Do kościołów wzniesionych zaraz po zwycięstwie przy moście Mulwijskim doszły później świątynie na grobach rzymskich męczenników: apostołów Piotra i Pawła oraz diakona Wawrzyńca, który padł ofiarą prześladowań za Waleriana. Ku czci św. Piotra wzniesiono około r. 325 z inicjatywy biskupa Sylwestra ogromną bazylikę na Ager Vaticanus, na miejscu, które tradycja rzymska, co poświadcza również znaleziona niedawno inskrypcja, wiązała z męczeńską śmiercią apostoła. Wykopaliska dowiodły obecnie, że kościół zbudowano na znajdującym się tam dawniejszym cmentarzysku. Nie przejmując się świętokradztwem, którym według pogan było zniszczenie tych grobów, dążono do zamierzonego celu, jakim było jak najgodniejsze wyeksponowanie w kościele miejsca upamiętniającego osobę apostoła. Owa memoria, otoczona oprawą architektoniczną w formie kaplicy, stała się, również w sensie artystycznym, centralnym punktem budowli. Inskrypcja dedykacyjna kościoła Św. Piotra potwierdza pewność siebie fundatora i nacechowaną poczuciem zwycięstwa wiarę przekształcającego się chrześcijaństwa:
Quod duce te mundus surrexit in astra ttiumphans, Hanc Constantinus Victor tibi condidit aulam.
Ponieważ pod twym przewodem triumfalnie gwiazd sięgnął świat, Przeto Konstantyn Zwycięzca wznosi dla ciebie ten gmach.
W czasie, gdy Rzym ze stolicy cesarskiej stawał się uprzywilejowaną stolicą
biskupią, w Bizancjum nad Bosforem powstawała stolica zwrócona ku
przyszłości. Jej nazwa, Constantinopolis, miała uwiecznić imię twórcy. Już od
dawna punkt ciężkości toczącego wojny obronne cesarstwa przesunął się na
fronty tych wojen. Między dolnym Dunajem a Eufratem leży cieśnina morska,
której strategiczne znaczenie Konstantyn sam docenił w czasie wojny z Licyniu-
szem. Wkrótce po zwycięstwie nad ostatnim rywalem cesarz zaczął rozbudowę
dawnego greckiego miasta Byzantion z przeznaczeniem na swą rezydencję
118 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku T o zwrócenie się ku Wschodowi oznaczało wyjście naprzeciw światu hellenistyczno-chrześcijańskiemu. Jednak uczynienie z nowego ośrodka miasta czysto chrześcijańskiego nie było zaplanowane od samego początku. Przy ceremonii założenia sięgnięto nawet do pogańskiego rytuału. Również dawne świątynie Bizancjum pozostały nienaruszone - nawet doszły do nich nowe pomniki pogańskiej architektury. Konstantynopol miał być nową stolicą imperium, drugim Rzymem. Dlatego utworzono tam osobny senat, a miasto zaplanowano z takim rozmachem, że stolica nad Bosforem mogła się równać z Rzymem. Na obszarze dawnej polis wzniesiono pałac cesarski i hipodrom. ~'oza obrębem starego miasta wzniesiono drugie centrum: obszerny rynek z wysoką kolumną cesarską. Miasto otrzymało także świątynie chrześcijańskie. 3`'owiększono kościół Pokoju Bożego (Hagia Eirene) i zaprojektowano kościół iviądrości Boźej (Hagia Sofia). Na skraju nowego miasta, niedaleko murów, Konstantyn kazał zbudować martyrium ku czci apostołów, a przy nim własny grobowiec. August i Hadrian, Dioklecjan i Galeriusz przygotowali sobie - mauzolea, ale wszyscy oni uwidocznili w założeniach budowlanych przekonanie, że nie potrzebują boskiej interwencji, aby wejść między bóstwa. Tymczasem Konstantyn kazał umieścić w swoim mauzoleum nagrobki apostołów, które miały zastępować ich grobowce, a miejsce pośrodku przeznaczył na własny sarkofag. W ten sposób został on - jak mówi Euzebiusz - włączony między lud 6~oźy i otrzymał udział w odmawianych tam modlitwach. Był to pierwszy chrześcijański pochówek cesarza. Nawet w nim widać szczególne ambicje władcy, który chciał być równocześnie biskupem świata: spoczął tam „jako trzynasty głosiciel wiary prawdziwej”, jak to sformułował ktoś, kto w póżniejszych czasach odwiedził to miejsce; jako „równy apostołom”, jak go miało nazwać wschodnie chrześcijaństwo.
Kościoły wzniesione przez Konstantyna, nawet koncepcja jego grobowca,
świadczą o wpływie idei hellenistycznych na wiarę cesarza, a zarazem na
Kościół, k tórym kierował. Zwłaszcza w prowincjach wschodnich jego
historyczna działalność i uwznioślona przez legendy postać tworzą obraz
idealnego władcy chrześcijańskiego. Jeszcze za życia wyrosła wokół niego
nowego rodzaju Lhrześcijańska teologia historii. Biskupa Euzebiuszamożemy
uznać za rzecznika wielu współczesnych i przypisać jego świadectwu tym
większą wagę, że chodzi tu o wypowiedź człowieka czynnego w polityce, a
także wybitnie wykształconego. Euzebiusz jest przede wszystkim historykiem. W
swojej kronice przedstawił historię najwaźniejszych ludów przeszłości i choć w
uniwersalizmie wizji dziejów szedł za dawniejszymi kronikarzami
chrześcijańskimi, jest jednak pierwszym, który do opisowej części dzieła
dołączył liczne tabele, ukazujące rozmaite wy3arzenia, które działy się równolegle
na omawianych przezeń obszarach, a tym samym napisał synoptyczną kronikę
świata. Następnie swoją J~istorią kościelną położył podwaliny pod nowego
rodzaju historiografię chrześcijańską, nie tyle przez to, że interpretował dzieje
państw na sposób
Przełom konstantyński 119 chrześcijański, ile przez to, że tematem swego dzieła uczynił historię nowej wspólnoty chrześcijan i przedstawił prześladowania oraz walki wewnętrzne gmin od początków aż do zwycięstwa Kościoła. Jako uczony teolog napisał Euzebiusz wiele komentarzy do Starego i Nowego Testamentu, a w większych pracach potępił pogaństwo i przeprowadził dowód prawdziwości chrześcijaństwa. Po śmierci Konstantyna wystawił on władcy, który dokonał dziejowego przełomu, pomnik w postaci dzieła, które oznacza przejście od biografii do hagiografii.
W swej obszernej spuściźnie pisarskiej Euzebiusz reprezentuje historyczną interpretację świata, w której w sposób charakterystyczny dla czasów Konstan-tyna historia Zbawienia została całkowicie wpisana w dzieje ludzkości. Poczynając od Abrahama, od którego zaczyna on swą' kronikę, droga ludzkości biegnie jego zdaniem do Chrystusa, a następnie do Konstantyna. Źródłem chrześcijaństwa nie jest bowiem prawo mojżeszowe - służyło ono tylko błądzącym Żydom, a obecnie stało się zbyteczne. U początków chrześcijaństwa stoi raczej, jako prawdziwa religia, wiara patriarchów i ich pobożny żywot, tak bardzo zgodny z naturą, że ci ojcowie nie potrzebowali żadnych praw. Obietnica uczyniona Abrahamowi spełniła się teraz dla całej ludzkości w Chrystusie. Logos jest pośrednikiem między Bogiem a stworzeniem, jest Zbawicielem, przede wszystkim jednak wielkim Nauczycielem, który uwalnia ludzkość od niewiedzy.
Zraądzeniem Opatrzności rozkwit cesarstwa rzymskiego zbiegł się z przyjściem
Chrystusa, co ułatwiło jego uczniom głoszenie Słowa w owym światowym
imperium, w którym stopiło się tak wiele państw. Otóż w naszych czasach -
poucza Euzebiusz - Konstantyn stał się drugim Abrahamem, jego zwycięstwo
jest zwycięstwem Kościoła. Zgromadził on pogan w trzodę i tym sposobem
umożliwił rozszerzenie się Kościoła Bożego na cały świat. Konstantyn ukazany
jest jako odbicie Boga, a i sam Bóg, otoczony aniołami i ciałami niebieskimi niby
świtą dworzan, nazwany jest wielkim Królem świata. Konstantyn poprzez zwierzchnictwo nad ludźmi, poprzez głoszenie Boga i poprzez swoje zwycięstwa ustanowił na ziemi królestwo Logosu. Tym samym dobiegł kresu rozwój ludzkości. Związek Kościoła z cesarstwem nie jest rozwiązaniem doraźnym, lecz tylko przygotowaniem, jeśli nie wręcz zwiastunem, czasu ostatecznego.
W tej interpretacji historii, podobnie jak we właściwym Konstantynowi poczuciu
posłannictwa, idee biblijne stopiły się z pojęciami filozofii greckiej i elementami
kultu cesarskiego. Fakt, że chrześcijański biskup mógł reprezentować tak
wybitnie polityczną teologię, uzmysławia jeszcze raz ogromne niebezpieczeństwo
zeświecczenia, które grozi Kościołowi od chwili, w której związał się z
państwem. W Kościele zachodnim nie ma w tych czasach podobnego wizerunku
pierwszego chrześcijańskiego cesarza. Co się tyczy rzymskiej stolicy biskupiej,
to Sylwester już przez samo trzymanie się z daleka od Arles, a następnie swą
postawą w początkach kontrowersji ariańskiej zachował godność wobec władcy
ingerującego w sprawy Kościoła. A jednak właśnie z imieniem tego rzymskiego
biskupa wiąże się legenda z końca V wieku, która
120 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku każe cesarzowi Konstantynowi nawrócić się w Rzymie i przyjąć chrzest od Sylwestra. A legenda ta z kolei stała się punktem wyjścia sprawy tak zwanej donacji konstantyńskiej, owego wielkiego wczesnośredniowiecznego fałszerstwa, według którego Konstantyn przekazał papieżowi insygnia cesarskie, zwierzchnictwo nad Rzymem i nad zachodnimi prowincjami imperium. Przez całe stulecia ta mistyfikacja służyła za podstawę prawną roszczeń do panowania wysuwanych przez rzymską stolicę biskupią. Jeżeli rozważymy historyczne podstawy tej tezy, to ostanie się jedynie fakt samozwańczej opieki Konstantyna nad gminami chrześcijańskimi oraz zjawisko wejścia Kościoła w sferę państwa i władzy politycznej w następstwie przełomu konstantyńskiego.
SPORT, KIt~TK.~ TER1WII~T
Rozdział drugi
PAŃSTWO A KOS`CIÓŁ, POBOŻNOŚĆ LUDOWA I MONASTYCYZM
PO KONSTANTYNIE
S ynowie i następcy Konstantyna kontynuowali jego dzieło. Co prawda
dochodziło między nimi do gwałtownych walk, a prócz tego występowały
zaburzenia spowodowane przez uzurpatorów. Spośród trzech synów, którzy
najpierw podzielili władzę między siebie, Konstantyn II zginął już w r. 340,
Konstans w r. 350, natomiast Konstancjusz II rządził samodzielnie aż do śmierci
w r. 361. Niezależnie od wszystkiego, co działo się w tym okresie, absolutyzm
przetrwał w swej ostoi, którą był rząd i administracja. Także defensywna
strategia przez czterdzieści lat po śmierci Konstantyna nie uległa zmianie. Mimo
ciągłych łupieżczych wypraw Franków i Alamanów za Ren, Gotów i Sarmatów
za Dunaj utrzymano rzymskie linie obronne, co więcej - zdarzały się rzymskie
wypady na drugą stronę Renu. Cesarze dążyli do umocnienia przewagi
cesarstwa i jego kultury, nawet jeśli osiedlali jakieś grupy plemienne na rzymskim
terytorium. Utrzymano również front od strony Persji. Konstancjusz energicznie zwalczał perskie wypady, a jego następca Julian był aż nadto skłonny do ekspansji. Jednak ogólna sytuacja na Bliskim Wschodzie nie uległa zmianie.
Umocnienie obrony na wszystkich granicach Imperium Romanum wpłynęło
także na sferę religii: chrześcij aństwo było teraz wyznaniem państwowym, religią
Rzymian. Gminy chrześcijańskie zdobyły licznych nowych zwolenników we
wszystkich prowincjach, lecz i poza granicami działalność misyjna nabrała
rozmachu, zyskując, ale i tracąc na tym, że wiara chrześcijańska szerzyła się teraz
jako religia rzymska. Chrześcijanie w Mezopotamii w czasie wojen między
imperium rzymskim a perskim byli często oskarżani o sympatyzowanie z
wrogiem. W samym państwie perskim doszło w IV wieku do krwawych
prześladowań chrześcijan. Jednak na północ i południe od granic imperium
122 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku krzewiciele chrześcijaństwa zdołali pozyskać dla Ewangelii wielkie ludy i państwa. Goci, których tereny ciągnęły się teraz od dawnej prowincji Dacji (na północ od dolnego Dunaju) ku południowej Rosji aż po Don, już od pewnego czasu stykali się w miastach wybrzeża pontyjskiego z kulturą antyczną i związaną z nią nową religią. Pojedynczy chrześcijanie docierali do Gotów z Mezji, a i wśród jeńców, wziętych w czasie wypraw łupieżczych, które sięgały daleko w głąb Azji Mniejszej, było wielu chrześcijan. Jako potomek takiej rodziny, zawleczonej z Kapadocji, urodził się około r. 310 w kraju Gotów Wulfila. Pełnił on funkcję lektora w kulcie chrześcijańskim, a około r. 341 towarzyszył gockiemu poselstwu, które udało się do cesarza Konstancjusza, i przy tej okazji został wyświęcony przez biskupa Euzebiusza z Nikomedii na biskupa chrześcijan w kraju Gotów. Dzięki swojej zdumiewającej operatywności doprowadził on do wielkich sukcesów w nawracaniu wschodnich Germanów. Na razie zauważmy, że wyznanie chrześcijańskie Wulfili zgodnie z teologią, jaką reprezentował Euzebiusz, było wyznaniem ariańskim. Natomiast wyznanie nicejskie szerzyło się w tym samym czasie na południu, gdzie przez Egipt dotarło do Abisynii. Frumencjusz z Tyru po pełnej przygód podróży przez Morze Czerwone przybył na dwór króla Etiopii w Aksum, pozyskał sobie zaufanie władcy i nawrócił ludzi z jego otoczenia na chrześcijaństwo. Mianowany przez Atanazego biskupem Ftiopów, stworzył on podwaliny Kościoła abisyńskiego. Jedną z konsekwencji decyzji Konstantyna było to, że jego synowie, wychowani w wierze chrześcijańskiej, stopniowo usuwali kult pogański z życia publicznego. Zwłaszcza Konstancjusz w przekonaniu, że dobro państwa i istnienie religii chrześcijańskiej warunkują się wzajemnie, zarządził w licznych ustawach najpierw ograniczenie, a potem całkowity zakaz ofiar pogańskich i zamknięcie wielu świątyń. Edykty Konstanejusza, ostre w tonie, surowe w konsekwencjach karnych, różnią się od tolerancyjnego prawodawstwa jego ojca, choć wydaje się, że w praktyce nie przestrzegano tych ustaw zbyt ściśle. Co najmniej część ludności chrześcijańskiej sprzyjała wystąpieniu państwa przeciw pogaństwu.
Wynika to z traktatu Firmikusa Maternusa De errore profanarum religionum (O
blędzie religii pogańskich), skierowanego do cesarzy Konstancjusza i Konstansa,
a zatem opublikowanego przed r. 350. Autor, gdy był jeszcze poganinem,
napisał dzieło o astrologii, teraz z zapałem neofity zaatakował kulty świata
grecko-rzymskiego oraz wschodnie religie misteryjne. Głównym jego
argumentem jest idea, która w dawniejszej apologetyce występuje jako zjawisko
marginalne, a którą on doprowadza do skrajności: religie pogańskie zniekształ-
cają naturę, natomiast wiara chrześcijańska gwarantuje jej akceptację i zacho-
wanie zdrowego rozsądku. W wielu miejscach tego radykalnego tekstu katego-
rycznie wzywa się cesarzy do wykorzenienia kultów pogańskich i uwolnienia
opornych od błędów, nawet wbrew ich woli. Walka przeciwko pogaństwu
sławiona jest tu jako przedsięwzięta z woli Bożej wyprawa wojenna pod
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 123 sztandarem wiary. Jako perspektywę konkretnej zapłaty ukazuje się cesarzom szczęście, zwycięstwo i wzrost potęgi. Utwór ten reprezentuje zatem chrześcijań-stwo wulgarne, oportunistyczne wobec świata i może być uznany za świadectwo tego, że poważna część chrześcijan nie zrozumiała konsekwencji, które dla głoszenia słowa Bożego wynikły z pojednania Kościoła z państwem.
Dalsze kształtowanie się stosunków między państwem a Kościołem miało wielkie
znaczenie dla losów kultury antycznej. Punkt wyjściowy polityki był na wskroś
konstantyński: Kościół pojmowano jako instytucję podporządkowaną państwu,
która gwarantuje właściwe oddawanie czci bóstwu. Cesarz, jako zwierzchnik
chrześcijan i całego państwa, winien strzec tak ważnego dla pomyślności
imperium kultu i zapewnić jego jednolitą organizację. Choć ten kurs był
klarowny, to taka droga polityki religijnej miała się okazać nader trudna, a nawet
niebezpieczna. Sam Konstantyn pozostawił liczne kwestie bez rozwiązania, w wielu zaś sprawach osiągnął tylko rozwiązania pozorne. Synowie, którzy, tak samo jak ojciec, czuli się powołani do wypowiadania się w sprawach kościelnych, napotykali w tym niesłychane trudności z powodu wielości szkół teologicznych i stronnictw biskupich.
~,~V obrębie Kościoła wielu chrześcijan w miarę trwania tych zmagań coraz wyraźniej uświadamiało sobie zagrożenie wiary przez reżim cesarski. Pogląd, że ;Jwangelia ma być permanentnym wyzwaniem także wobec cesarstwa chrześci-jańskiego, podzielały przede wszystkim te grupy chrześcijan, które stanowiły mniejszość albo wręcz były prześladowane. Tak na przykład w Afryce stawił państwu czoło Kościół donatystów. Znakomicie kierowani przez Donata, schizmatycy umocnili swój punkt oparcia w Numidii i Mauretanii, dalej budowali kościoły w miastach i na wsi i mianowali licznych biskupów. Cesarz Konstans, któremu przede wszystkim podlegały prowincje afrykańskie, wysłał w głąb kraju komisarzy, by wymusić powrót donatystów na łono Kościoła katolickiego. Pewien biskup donatystyczny, broniąc się przeciw tym aktom przemocy ze strony państwa, wezwał na pomoc zbuntowanych robotników rolnych, circumcelliones. Poważne zaburzenia religijne i społeczne wstrząsnęły krajem, w którym rzymscy obszarnicy uciskali miejscową ludność. Circumcelliones stali się radykalnym skrzydłem donatystów, utworzyli bojówki, które często dopuszczały się okrucieństw wobec katolików. Wśród donatystów byli fanatycy religijni, którzy szli na śmierć, by zostać męczennikami; byli też rebelianci społeczni, którzy na czele swych zwolenników przepędzali rzymskich właścicieli ziemskich i zmuszali znienawidzonych posiadaczy niewolników do niewolniczych posług.
Kiedy rząd użył wojska do stłumienia powstania, doszło do przelewu krwi i
donatyści mogli teraz tym bardziej pretendować do miana Kościoła
męczenników. Ani cesarzom, ani ich namiestnikom, ani synodom biskupów nie
udało się ich nawrócić. Mimo kampanii teologów Kościoła katolickiego, mimo
cierpień, które donatyści musieli znosić, gdy później zastosowano wobec nich
ustawy przeciwko heretykom, utrzymali oni swój
124 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
Kościół przez całe stulecie. Był to pierwszy przykład na to, że także w obrębie imperium istniały granice władzy chrześcijańskich cesarzy i Wielkiego Kościoła. W znacznie większym zakresie próbą sił między cesarzami a Kościołem stała się kontrowersja ariańska. Wyznanie wiary uchwalone na soborze nicejskim, które wyrażało współistotność Syna z Ojcem, pozostawiło wiele kwestii otwartych, a tym samym postawiło przed szkołami teologicznymi i synodami poważne problemy. Cała pasja filozoficzna greckiego Wschodu na nowo rozgorzała od tych zagadnień. Gdy Atanazy i jego stronnicy bronili teologii nicejskiej, inni biskupi Wschodu głosili zdecydowanie odmienne tezy co do tego, jak powinna być teologicznie zdefiniowana tajemnica Trójcy, dotycząca spłodzenia Syna przez Ojca. Przeciwnicy Nicei zdobyli na Wschodzie przewagę na kilkadziesiąt lat. Doszło do utworzenia wielkich stronnictw kościelnych, tym bardziej że żądza władzy biskupów, którzy przybierali pozy książąt Kościoła, nie pozostawała bez wpływu na podsycanie kontrowersji teologicznych. Jak bardzo poruszało to społeczność wiernych, widać choćby z przekazu źródłowego, który świadczy o tym, że rzemieślnicy i wekslarze, gdy pytano ich o rzeczy związane z zawodem, mieli na ustach nie co innego jak będące właśnie w obiegu formuły teologiczne. Nie można zapominać, że z biegiem czasu na tworzenie się stronnictw teologicznych wpływały również odmienności lokalne i etniczne. Wśród tych różnorakich prądów cesarz Konstancjusz dążył do jedności, posługując się drastycznymi środkami politycznymi. Jego osobiste sympatie skłoniły go w stronę kierunku bliskiego nauce Ariusza, najsilniej reprezentowanego na Wschodzie, skąd ta doktryna pochodziła. Wydaje się, że arianizm wszelkich odcieni ułatwiał ingerencję państwa w sprawy kościelne, gdyż podawał w wątpliwość nadprzyrodzone pochodzenie Kościoła. Można przyjąć, iż Konstancjusz, a potem cesarz Walens sprzyjali arianom również dlatego, że rząd miał z nimi mniej kłopotów. Konstancjusz bez wahania wygrywał przeciwko sobie ugrupowania teologiczne, zastraszał synody i stosował przemoc albo przekupstwo wobec poszczególnych biskupów, a jednak mimo tych wszystkich wysiłków nie osiągnął jedności.
Dla naszych rozważań, poświęconych kulturze antycznej, koleje tego sporu, który wypełnił IV stulecie, nie są istotne. Ważne są natomiast zastosowane metody oraz ich konsekwencje dla stosunków między cesarzami a Kościołem oraz najogólniej dla dalszego kształtowania się struktury Kościoła. W tej dziedzinie warto przede wszystkim zwrócić uwagę na antagonizm, który wystąpił między Kościołem wschodnim a zachodnim. Niewątpliwie chodzi tu przede wszystkim o rywalizację obu braci, którzy przez dziesięć lat panowali wspólnie. Jeden z nich, cesarz Wschodu, Konstancjusz, skłaniał się ku arianizmowi, Konstans zaś, panujący nad krajami Zachodu, był obrońcą teologii nicejskiej. Jednak gdy Konstancjusz został jedynowładcą, napięcie między Wschodem a Zachodem trwało nadal.
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 125
Nicejskie wyznanie wiary znalazło najgorętszych zwolenników wśród biskupów
Zachodu, przede wszystkim biskupów rzymskich, choćby dlatego, że
teologowie Zachodu mniej byli skłonni do spekulacji filozoficznych, właściwych
światu greckiemu. Mijały pokolenia i ludziom Zachodu coraz trudniej było
wnikać w subtelności tej problematyki, byli bowiem coraz dalsi od pełnej
znajomości języka greckiego. Ponadto gminy zachodnie zostały umocnione w
swej postawie przez Atanazego, który w ciągu długiej działalności biskupiej (328-
373) pięciokrotnie musiał udawać się na wygnanie, a w czasie pobytu na Zachodzie szukał kontaktu z Rzymem i w ogóle próbował głębiej wciągać biskupów Zachodu w konflikt. Przez długi czas osoba Atanazego, a ściślej mówiąc, kwestia, czy ma on być uznany za winnego, była najbardziej kontrowersyjna w całym sporze. Aleksandryjski biskup już dawno wskazał na ograniczenia władzy cesarskiej w tym zakresie i otwarcie oświadczył, że nie wolno dopuścić do tego, by miejsce nauczania wiary stało się miejscem przetargów. Napięcie między Kościołem wschodnim i zachodnim wzrosło tak bardzo, że na synodzie ogólnopaństwowym w Serdyce (343) wspólnota formalnie rozpadła się, a biskupi nawzajem obłożyli się klątwą. Ale i wtedy, gdy Atanazy mógł przejściowo wrócić do Aleksandrii (346), konflikt trwał. Po objęciu władzy nad całym cesarstwem (350) Konstancjusz czynił gwałtowne wysiłki, by skłonić biskupów Zachodu do potępienia Atanazego, a tym samym do uznania wschodniej teologii. Udało mu się nagiąć do swej woli synody w Arles (353) i w Mediolanie (355), jednak wielu biskupów trwało w uporze i skazano ich na wygnanie. Stary Osjusz wkrótce z naciskiem wytyczył cesarzowi granice polityki weber Kościoła: „Nie mieszaj się do spraw Kościoła, nie wydawaj nam rozkazów w tych sprawach, ale ucz się tych rzeczy od nas. Tobie Bóg dał władzę cesarską, nam zaś powierzył Kościół. Tak jak każdy, kto tobie chce potajemnie odebrać panowanie, narusza nakaz Boży, tak i ty strzeż się, byś nie stał się winnym ciężkiego występku, wtrącając się w sprawy Kościoła!” 5 To jasne stanowisko ciągle nie miało na Zachodzie otwartych zwolenników, nawet wtedy, gdy biskup rzymski Liberiusz po dwuletnim wygnaniu potępił Atanazego, a sam Osjusz po długim okresie nacisków ze strony obozu dworskiego podpisał w końcu formułę kompromisową wobec Wschodu. Cesarz Konstancjusz nie mógł osiągnąć pojednania biskupów, aczkolwiek często zwoływał synody na Wschodzie i na Zachodzie. Pod koniec jego panowania okazało się, że teologia ariańska podlega dziwnym fluktuacjom. Najpierw pojawiły się sformułowania dogmatyczne, które wyraźnie oddalały się od Ariusza, a potem umocnił się opór przeciw Nicei, odnoszący się do jednej tezy, tej mianowicie, która definiowała Syna jako niepodobnego (anomoios) do Ojca.
W końcu doszło do takiego ustępstwa wobec teologii nicejskiej, że ogłoszono
Syna za podobnego (homoios) pod względem istoty. Ta formuła, którą
zaakceptował cesarz i którą uznał synod w Konstantynopolu (360), stanowi
odtąd wyznanie wiary arian. Niewątpliwie za czasów cesarza Juliana i później za
126 Monarchia, Kościół chrześcijasiski i elita władzy w IV wieku
Walensa znowu doszło do rozbieżności, ale w końcu na Wschodzie umocniła
się tendencja do zbliżenia ku ideologii nicejskiej. Ta teologia znalazła teraz nowe,
silne oparcie w naukach filozoficznych szanowanych biskupów kapadockich, przede wszystkim Bazylego z Cezarei. Również sam Atanazy po ostatecznym powrocie do ojczyzny dążył do porozumienia między Wschodem a Zachodem. Im bardziej cesarze trzymali się na uboczu, tym prawdopodobniejsza stawała się perspektywa jedności religijnej. To, że pojednanie zaczęło obowiązywać w całym imperium, sprawił jednak, jak zobaczymy później, dopiero cesarz Teodozjusz. Jeszcze raz uwidocznił się cały zasięg politycznego sterowania rozstrzygnięciami dotyczącymi wiary.
Przy okazji tego długiego, namiętnego sporu teologów wielekroć ujawniło się niebezpieczeństwo, jakie ciągle kryła w sobie ingerencja cesarzy w sprawy kościelne. Imponująca jest w ciągu trwających przez tyle dziesięcioleci zaburzeń pryncypialna postawa Atanazego, czy to na terenie jego własnej gminy, czy to na wygnaniu, na którym spędził siedemnaście lat. Żądanie wolności Kościoła w dziedzinie rozwijania doktryny religijnej silniej wystąpiło na Zachodzie niż na Wschodzie. Ojcowie z Zachodu uczestniczący w soborze w Serdyce w liście do Konstancjusza dali wyraz swemu sprzeciwowi wobec rządzenia Kościołem przez cesarza: „Jest tylko jedna droga, by to, co zakłócone, doprowadzić do ładu, a to, co rozdarte, do jedności: niech każdy, uwolniony od przymusu i służalczości, otrzyma prawo całkiem swobodnej decyzji o sposobie życia.”6 Niektórzy spośród wypędzonych biskupów Zachodu podjęli także walkę literacką z dyktatem cesarskim. Prześladowanie ortodoksyjnej wiary przez cesarza i osobiste przeżycia z wygnania nasunęły rzecznikom wolności głębokie refleksje nad położeniem Kościoła. Hilary z Pictavium w swym skierowanym przeciw Konstancjuszowi piśmie polemicznym (359) wskazał na nowego rodzaju niebezpieczeństwo: oto obecnie wiara podlega prześladowaniu, ale bez męczeń-stwa. Inaczej niż za Nerona i Decjusza, trzeba teraz walczyć przeciw zakłama-nemu prześladowcy, przeciw schlebiającemu wrogowi, który rozdaje pieniądze, zaprasza do pałacu, buduje kościoły, lecz rujnuje wiarę. Konstancjusz został napiętnowany jako tyran nie w sprawach ziemskich, ale w sprawach boskich. Lucyfer z Calaris w pięciu pismach polemicznych przeciw Konstancjuszowi przemawia jeszcze wyraźniej - demaskuje władcę, który bogobojność swej polityki chce wykazać za pomocą argumentu krótkowzrocznego i zupełnie niechrześcijańskiego: „Gdybym był w błędzie, to Bóg już dawno wziąłby namnie pomstę; fakt, że mam władzę cesarską i że nie ima się mnie choroba, jest dostatecznym dowodem tego, że podobam się Bogu!” To prymitywne rozumowanie zostało odparte w traktacie U królach odszczepieńcach. Lucyfer posunął się tak daleko w swym radykalianie, że odciął się wraz ze swymi zwolennikami od ciągle gotowych do kompromisu biskupów.
Tezy Hilarego i Lucyfera wstrząsnęły podstawami polityki kościelnej, jaką
uprawiano od czasów Konstantyna. Zresztą chodzi tu jedynie o oświecające jak
Państwo a Kościót, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 127 błyskawica doznania poszczególnych bojowników, którzy sami zaznali ciężkiego losu. Dla Kościoła jako całości nie było powrotu do epoki męczenników. To raczej chrześcijańska władza cesarska miała w przyszłości znaleźć dla siebie uzasadnienie w nowych formach politycznej teologii, a Kościół w czasach, w których rozdział państwa i Kościoła był już nie do pomyślenia, grał rolę części ustanowionego przez Boga porządku politycznego. Zniesiono modły do cesarza jako istoty boskiej - hołdy składano mu teraz jako wybrańcowi Boga. Naśladując dawne motywy, przedstawiano na monetach Konstancjusza ze spojrzeniem zwróconym ku niebu albo ukazywano, jak wysuwająca się z obłoku ręka nakłada cesarzowi diadem. W ten sposób wyrażano spływającą bezpośrednio na władcę łaskę Bożą, ów charyzmat, który w oczach chrześcijan wynosił go do rzędu świętych. A więc również w chrześcijańskim imperium czczono wizerunki cesarzy, i to często w sposób, który mało różnił się od czci oddawanej wizerunkom kultowym. Ceremoniał dworski zachował charakter sakralny, a jego oddziaływanie było tak wielkie, że zdołał nawet wpłynąć na chrześcijańskie nabożeństwo. Podobnie jak adorowano cesarza przebywającego w palatium, tak też uważano, iż należy okazywać najwyższą cześć bóstwu, które obdarzało cesarza łaskami, w domu przypominającym pałac i w formach żapożyczonych z ceremoniału dworskiego.
Cały Kościół pozostawał wspólnotą opartą w swej strukturze na zasadach hierarchii. Ta wspólnota pośredniczyła ludziom w zbawieniu, a nawet przejmo-wała coraz to nowe instytucje i procedury właściwe państwu. Kościoły biskupie, które powstały w związku z organizacją miasta antycznego, pozostawały komórkami życia chrześcijańskiego jak dawniej, tylko na Wschodzie wystąpiły obok nich stanowiska biskupów terytoriów wiejskich (chorepiskopoi). Synody zbierały się zgodnie ze schematem prowincji cesarstwa. Całość państwa podlegała synodom ekumenicznym, przy czym cesarz uzurpował sobie prawo ich zwoływania i prawo publikacji uchwał, nawet jeśli nie mógł przewodniczyć osobiście czy przez delegata. Biskup rzymski zdobył w ciągu IV stulecia szczególny autorytet w Kościele powszechnym. Wielokrotnie zwracano się do niego jako do zwierzchnika świata rzymskiego, a synod w Serdyce uznał go za decydującą instancję w dyskusjach związanych z konfliktem w łonie Kościoła. W ten sposób przyznano stolicy rzymskiej wprawdzie nie najwyższą władzę dyscyplinarną, ale jednak najwyższy autorytet w sprawach doktrynalnych. Zresztą cesarz ciągle współzawodniczył na tym polu z biskupem rzymskim, a wkrótce biskup nowej stolicy, Konstantynopola, miał zacząć uważać się za następnego rangą zaraz po rzymskim albo wręcz za równego mu.
Zależność od chrześcijańskich cesarzy była łatwiej znoszona przez świat
chrześcijański także dlatego, że Kościół i kler zajęły teraz w społeczeństwie
imperium wysoką pozycję. Biskupi uzyskali już od Konstantyna prawo
sprawowania sądów rozjemczych, obecnie zaś zostali edyktem cesarskim
osobiście wyłączeni spod sądownictwa świeckiego we wszystkich sprawach
128 Monarchia, Kościół chrześcijai5ski i elita władzy w IV wieku kościelnych. Uzyskali miejsce wśród wysokich urzędników cesarstwa i często działalność ich przypominała funkcjonowanie dygnitarzy rzymskich. Duchowni, ugrupowani hierarchicznie w szereg stopni, wolni byli od obciążeń na rzecz gminy i otrzymali od Konstancjusza dalsze przywileje. Nic dziwnego, że ich stan zyskał wielki prestiż i dużą atrakcyjność. Kiedyś bez problemów dopuszczano niewolników do stanu duchownego. Obecnie udzielano im święceń jedynie wówczas, jeśli przy wyświęcaniu byli równocześnie wyzwalani przez swoich panów. Mężczyźni z wyższych warstw w coraz większej liczbie wstępowali do stanu duchownego, przy czym wiele osób przyciągały przywileje, przede wszystkim zwolnienie od obciążeń spoczywających na kuriałach, tak że w ustawodawstwie cesarskim wkrótce uznano za stosowne ograniczyć tę ucieczkę w szeregi duchowieństwa. Stało się teraz regułą, że duchowni wyższych stopni nie wykonywali żadnego świeckiego zawodu w celach zarobkowych. Wobec tak jawnego uprzywilejowania duchownych znamienne jest, że coraz bardziej zdecydowanie domagano się bezżenności kapłanów. Podczas gdy na Wschodzie zadowalano się zakazaniem duchownym wstępowania w związki małżeńskie po przyjęciu święceń, to na Zachodzie zobowiązano ich do pełnej wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie. Trudno w tej regule celibatu nie dostrzec pewnego rysu biblijnej ascezy. Nie brak jednak wiadomości, że w miastach, zwłaszcza w Rzymie, zamożni przedstawiciele duchowieństwa prowadzili życie rozwiązłe, a nawet zwyrodniałe obyczajowo. Nieco później Hieronim musiał stwierdzić, że Kościół stał się potężniejszy i bogatszy, ale uboższy w cnoty.
Bogate stały się przede wszystkim same gminy chrześcijańskie. Do ofiar
wiernych doszły donacje cesarskie: ziemia, sprzęty i kosztowności. Konstantyń-
skie prawo zezwalające gminom na przyjmowanie spadków i zapisów testamen-
towych przyjęło się tak dalece, że już w IV wieku trzeba było wydawać ustawy
cesarskie przeciwko wyłudzaniu spadków przez duchownych. Rosnący dobro-
byt gmin był dostrzegalny choćby w tym, że obecnie koło kościoła wznosił się
często dom biskupa. Jednak jeżeli chodzi o używanie dóbr materialnych,
pomimo wielu odstępstw wciąż utrzymywał się ewangeliczny nakaz dobro-
czynności i ewangeliczna pogarda dla bogactwa. Z takimi poglądami wiąże się
fakt, że bogactwo gmin tylko w nieznacznym stopniu przeznaczone było na
uruchamianie nowej wytwórczości gospodarczej. Szczodrze używano tych zaso-
bów raczej na wyrównywanie rażących niesprawiedliwości w społeczeństwie,
które brały się z r~~żnic majątkowych między obywatelami. Jak w pierwotnej
gminie chrześcijańskiej, tak i w potężnym Kościele czasów pokonstantyńskich
obowiązywał nakaz łagodzenia niedostatku i nędzy, nawiedzania chorych, opieki
nad sierotami, uwalniania więźniów. Dobroczynność wobec wszystkich
pozostawała normą miłości chrześcijańskiej -w odróżnieniu od postawy świata
greckiego i rzymskiego, w którym obowiązek czynienia dobrze ograniczał się do
kręgu własnej rodziny i przyjaciół. Bogactwo gmin i społeczny prestiż hierarchii
Paisstwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 129 umożliwiły ustanowienie trwałych instytucji chrześcijańskiej caritas. W pobliżu domu biskupiego urządzano często gospodę dla przybyszów, przykład dawały tu zwłaszcza gminy wschodnie. Również szpitale, nowość w świecie antycznym, rozprzestrzeniły się ze Wschodu na cały świat chrześcijański. Podczas gdy państwo,późnorzymskie doprowadziło do niezmiernego bogactwa wyźszych warstw i haniebnego zubożenia mas, Kościół podejmował zadanie łagodzenia nędzy, gdziekolwiek występowała. Inna sprawa, czy mogło mu się udać zmienić ludzi wewnętrznie.
Dwa czynniki utrudniały głębsze oddziaływanie chrześcijańskiego posłannictwa:
uwikłanie Kościoła we władzę polityczną i gwałtowny wzrost liczby wiernych w IV stuleciu. Po nawróceniu cesarzy chrześcijaństwo przyjmowano masowo, zwłaszcza w miastach Wschodu. Gwałtowny napływ ludzi do Kościoła przyczynił się do tego, że musiano obniżyć wymagania, które stawiane były jednostkom przy przechodzeniu na nową wiarę. Wejście do gminy dokonywało się poprzez chrzest. Obok chrztu niemowląt, wprowadzonego już dawno, szczególne znaczenie zachował chrzest dorosłych, złagodzono jednak przepisy dotyczące kształcenia w dziedzinie doktryny religijnej, czyli katechumenatu. Zelżała tak niegdyś surowa dyscyplina pokuty. .luż synod w Elwirze, który odbył się parę lat przed zwycięstwem Konstantyna, włączył do listy pokutnej postanowienia dowodzące niewyobrażalnej w dawniejszych czasach pobłażli-wości wobec grzeszników, nawet takich, którym zdarzało się uczestniczyć w pogańskich ofiarach. Nie ma wątpliwości, że wielu ludzi nazywało się chrześcijanami, choć nie dokonało się w nich wewnętrzne nawrócenie. Ogromnym zadaniem Kościoła było zachowanie istotnej treści wiary i doprowa-dzenie do przestrzegania nakazów moralnych wśród ogromnej rzeszy wiernych. To przedsięwzięcie było tym trudniejsze, że Kościół od czasu, gdy związał się z państwem, zaakceptował całą strukturę społeczną. Presja tradycji pogańskiej była widoczna z dwóch stron: państwo określało w znacznym stopniu działal-ność publiczną Kościoła, ogół wiernych zaś, jedynie powierzchownie nawrócony, wnosił do niego bardzo wiele odziedziczonych poglądów i zwyczajów. W ten sposób również życie wewnątrzkościelne przybrało w IV wieku takie formy, które pozwalają dostrzec zrastanie się gmin chrześcijańskich ze światem antycznym.
Cały ten proces określano często jako paganizację chrześcijaństwa, a nawet
mówiono o cofnięciu się chrześcijaństwa do archaicznego etapu religii czy o
formalnej zdradzie pierwotnej wspólnoty ewangelicznej. Kościół rzeczywiście
poszedł niebezpieczną drogą, ale była to droga, która jest nieunikniona dla każdej
religii. Nie do pomyślenia jest jakakolwiek wspólnota religijna oparta na zasadzie
czysto subiektywnej pobożności, nie jest też możliwe, by Kościół chrześcijański
zrezygnował z urzeczywistniania wiary w Boga, który stał się
9 - Upacldc Rzpmu
130 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku człowiekiem, również przez to, że traktuje jako swoje zadanie przemianę świata. Urzeczywistnianie zaś wspólnoty chrześcijańskiej wymagało pewnej liczby obligatoryjnych aktów kultowych, tworzenia świętych miejsc, obrazów i sym-boli, nadawania cech chrześcijańskich życiu publicznemu. Już pierwotne chrześcijaństwo przyswoiło sobie formy religijne Żydów i pogan, przyjęło ich języki i w tych językach od początku wyrażało to, co dla ludzkiej egzystencji znaczyły objawienie i łaska. Zmieniło w ten sposób głęboko te języki i tym samym zapoczątkowało przemianę ludzkiego myślenia. Cały konflikt chrześcijan z religią żydowską i pogaństwem, poczynając od apostołów, dotyczył władzy nad światem i zawsze niósł w sobie śmiałe dążenie do wypełniania zdobytego obszaru duchem chrześcijańskim. Proces ten, jak widzieliśmy, doprowadził kiedyś do wykształcenia się zasad ustroju gminy, do apologetyki i do rozwoju chrześcijańskiej teologii. Teraz wszedł w ostre stadium, gdyż dostosowanie się do państwa niosło ze sobą wielką pokusę wejścia w sferę świecką, a napór wielkich mas nowych chrześcijan pociągał za sobą przejmowanie pogańskich form kultu. Proces ten można byłoby jednak nazwać paganizacją dopiero wtedy, gdyby została zerwana więź z istotą przesłania chrześcijańskiego.
W starożytnym politeizmie znalazło wyraz wiele odwiecznie ludzkich elementów
każdej religijności. Nie pogańskie i nie chrześcijańskie, lecz ogólnoludzkie jest
wyobrażenie, że pierwiastek boski staje się obecny poprzez symbol, że poprzez przedmioty i działania może on oddziaływać na zmysły i duszę ludzką. Nieodłącznie związane z każdym kultem jest przekonanie, że do bóstwa można się zwracać poprzez modlitwę i ofiarę, a łatwo zrozumiałą procedurą jest szukanie przez proszącego pośrednika w kontaktowaniu się z bóstwem. Tak to Kościół w kształtowaniu służby Bożej i pobożności wiernych przejął wiele z dziedzictwa antyku. W tym ustawicznym włączaniu się chrześcijaństwa do świata niezwykłość IV wieku polega przede wszystkim na tym, że kult wspaniale się rozwinął, a jego oddziaływanie znacznie się rozszerzyło. Nowożytny obserwator, rozważając zagadnienia pierwotnego chrześcijaństwa, musi wziąć pod uwagę również to, że dla czasów po Konstantynie dysponujemy o wiele większą liczbą świadectw niż dla początków chrześcijaństwa. Im więcej jednak ludzie mówią, tym bardziej odsłaniają swoją naturę.
Już wcześniej wspominaliśmy, że do końca III wieku jako miejsce nabożeństw
obok zwykłego domu pojawił się budynek sakralny, a nastąpiło to najpierw na
Wschodzie. Ogromne nowe budowle Konstantyna i mniej liczne Konstancjusza
świadczą o tym, że przy budowie kościołów dla gmin miejskich najchętniej
wybierano formę bazyliki. Z postanowienia, by pomieszczeniu kultowemu nadać
kształt sali tronowej Boga, przebija witalność Kościoła, triumfującego nad
prześladowcami. Jednak umiejscowienie w środku tego wnętrza ołtarza, na
którym celebrowano ofiarę, jest całkowicie zgodne z wiarą chrześcijańską. W
Kościele łacińskim stało się zwyczajem, że kapłan odprawiał ofiarę zwrócony
twarzą ku ludowi, przez co jednoczył w tym kultowym wydarzeniu ludzi
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 131 zgromadzonych w ogromnej hali. Podobnie jak architektura, tak i rzeźba oraz malarstwo wyszły naprzeciw uczuciom ludzi owego stulecia. Choć jeszcze synod w Elwirze ustanowił zasadę, że na ścianach kościoła nie powinien znajdować się żaden obraz, wkrótce stało się zwyczajem dopuszczanie w kościołach mozaikowych obrazów Chrystusa i apostołów, męczenników chrześcijańskich i Najświętszej Panny. Duch czasów Konstantyna przejawił się w tym, że ulubionym motywem w sztuce stało się przedstawianie Chrystusa Zwycięskiego, a krzyż pojmowano przede wszystkim jako znak zwycięstwa. W owych bogato ozdobionych pomieszczeniach kościelnych nabożeństwo stało się uporządkowanym zespołem czynności sakralnych. Wprowadzenie niedzieli i ustanowienie roku liturgicznego stworzyło stałe ramy dla wszystkich uroczystych nabożeństw. Niedziela jako dzień święty nadała znamię chrześcijańskie tygodniowi, który teraz przyjął się w życiu publicznym. Kalendarz kościelny uzyskał swój pierwszy układ dzięki okresom Świąt Wielkanocnych i Zielonych S`wiątek, choć data Wielkiejnocy w różnych prowincjach kościelnych była ustalana różnie i do dziś jest inna w Kościele łacińskim i greckim. Jeszcze w IV wieku doszły do tego święta Bożego Narodzenia. Na greckim Wschodzie już w III wieku świętowano Objawienie Pańskie (Epifanię) i ustalono to święto na 6 stycznia, dzień, w którym w Egipcie czczono dawne święto pogańskie. Obok święta Objawienia obchodzono teraz dzień Narodzenia Pańskiego (Natalis Domini) - w Rzymie jeszcze w okresie konstantyńskim ustalono go na 25 grudnia, przez co podkreślono fakt, że bóg Słońca (Sol Invictus), którego narodziny dotychczas świętowano tego dnia, musiał ustąpić Słońcu Sprawie-dliwości (Sol Iustitiae), Słońcu Zbawienia (Sol Salutis). Obok tych świąt, które przybliżały historię Zbawienia, występowały dnie upamiętniające świętych oraz święta Matki Bożej. Już od dawna czczona jako Niepokalana Dziewica, Maria została przez Atanazego określona jako Matka Boża (Theotokos) i być może jeszcze w IV wieku pojawia się pobożne przekonanie, że jej ciało nie spoczęło w grobie, lecz zostało wzięte do nieba. Ku jej czci zaczęto świętować dzień, w którym ofiarowała małego Jezusa w świątyni: był to czterdziesty dzień po Narodzeniu, 2 lutego, święto procesji ze światłami. W pewnych szczegółach kalendarza kościelnego rozstrzygnięcia gmin różniły się między sobą, a i święta rocznicowe zachowały koloryt lokalny, jednak w ogólnych zarysach rok liturgiczny był ustalony.
Także czynności sakralne regularnych nabożeństw stopniowo nabierały stałych
form. Wszędzie odprawiano ofiarę eucharystyczną i umacniano więź gminy
poprzez komunię świętą. Od końca stulecia spotykamy nazwę missa nadawaną
owej zasadniczej części chrześcijańskiego nabożeństwa. Nie można nie
zauważyć, że na formy liturgii wpłynęły ceremonie dworskie i czynności sakralne
religii misteryjnych: zapalano światła, ofiarowywano kadzidło, kropiono wodą
święconą. Niektóre szczegóły rytuału świadczyły o pojawieniu się
niebezpieczeństwa, że nabożeństwo stopniowo przekształci się w akt kultowy
132 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku duchowieństwa, zwłaszcza że także ci kapłani, którzy sami nie odprawiali mszy, zajmowali miejsca oddzielnie od wiernych, w podwyższonej apsydzie kościoła. Z kazań z IV i V wieku widać, jak bardzo niektórzy duszpasterze musieli się troszczyć o to, by każde nabożeństwo stawało się momentem urzeczywistnienia wspólnoty świętych.
Wielkie znaczenie w chrześcijańskiej służbie Bożej uzyskał teraz kult świętych. Także pierwotni chrześcijanie prosili o wstawiennictwo unarłych, odwiedzali ich groby i obchodzili rocznice ich śmierci: kult męczenników jest poświadczony od II stulecia. Obecnie męczennicy, jako obdarzeni cudowną mocą, stali się patronami poszczególnych ludzi i całych miast. Ich kult zyskał taką popularność, że pod wieloma względami wydają się oni następcami antycznych herosów. Szukano też dowodów na to, że niektórzy chrześcijańscy święci wręcz wywodzą się od antycznych bogów i herosów. W to należy wątpić, jest jednak rzeczą pewną, że gdzieniegdzie zajęli oni miejsce dawnych bóstw i herosów. Dość często w sprawozdaniach z działalności misjonarzy wśród ludności wiejskiej znajdujemy plastyczne opisy niszczenia przez nich posągów bóstw, świętych drzew i innych miejsc kultu oraz wznoszenia właśnie tam ołtarzy i kościołów. Oczywiście przy takich okazjach niejeden z elementów upadającego kultu przechodził do nowej służby Bożej. Także bogate piśmiennictwo powstałe dla uczczenia męczenników - akta, legendy, żywoty - przejęło wiele z antycznych mitów i cudownych opowieści.
Związek z poglądami i zwyczajami pogańskiego antyku widać ponadto w kulcie relikwii świętych. Ud dawien dawna chrześcijanie, powodowani czcią dla ciała, któremu przyobiecane jest zmartwychwstanie, zarzucili palenie zwłok i chowali swych zmarłych w ziemi. Bardzo wcześnie towarzyszy temu myśl, że bliski kontakt ze zwłokami albo z częściami martwego ciała może spowodować więź wiernego z potężnym zmarłym. Właśnie z takiego założenia wychodzili chrześcijanie z Kartaginy, którzy przy ścięciu biskupa Cypriana zbierali jego krew. W IV wieku powszechna stała się wiara, że ciała męczenników mogą sprawiać cuda i że ta cudowna moc może być przekazywana przez dotyk.
Dlatego nad grobami męczenników wznoszono budowle (memoriae albo
martyria). Powstawały one na ogół za miastem, tam gdzie znajdowały się miejsca
pochówku, gdy tymczasem kościoły parafialne wznoszono w dzielnicach
mieszkalnych. Wkrótce zaczęto w tych nowo zbudowanych kościołach, które na
swym terenie nie miały związku z żadnym martyrium, umieszczać relikwie pod
ołtarzem. Poprzez ten rytualny akt niewątpliwie wyrażano spoczywający na
wiernych obowiązek stałej modlitwy i naśladowania znakomitego wzoru. Ale
wśród ludu pojawiły się w związku z kultem relikwii również wierzenia magiczne,
tym bardziej że kler zaczął dzielić święte szczątki, aby pomnożyć relikwie i móc
je rozdawać albo sprzedawać. Szerzyły się i nabierały znaczenia opowieści o
znajdowaniu nowych relikwii i o przenoszeniu świętych zwłok w okolice, które
nie zaznały prześladowań. Jako wyraźna kontynuacja ceremonii pogańskich
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 133
pojawił się w wielu miejscowościach zwyczaj odprawiania uczt nagrobnych,
które często przeradzały się w pijatyki. Biskupi, jak Ambroży i Augustyn, starali
się zwalczać ekscesy tego rodzaju.
Drzewo chrześcijańskiej pobożności zakwitało coraz to nowymi kwiatami. Wedle przepisów Starego Testamentu coroczna pielgrzymka do domu Jahwe była w Izraelu zwyczajem wszystkich osób pobożnych. W świecie grecko-rzymskim odwiedzano regularnie groby herosów, a jeszcze częściej świątynie otoczonych czcią bogów uzdrowicieli. W miejscach, gdzie czynił cuda Asklepios, wielu ludzi, którzy zostali tam uzdrowieni, pozostawiało tabliczki dziękczynne albo fundowało reliefy wotywne, na których przedstawione było uzdrowienie. Ten sam związek ludzi z miejscami świętymi widać w zachowaniu wczesnych chrześcijan, którzy otaczali czcią miejsca pobytu Chrystusa i stale odwiedzali groby męczenników. Teraz cesarzowa Helena modliła się w świętych miejscach w Palestynie, a cesarz Konstantyn zbudował tam wspaniałe kościoły. Legenda z IV wieku opowiada, jak Helena znalazła na Golgocie prawdziwy Krzyż Chrystusa. W czasach Konstantyna pielgrzymki do Palestyny, Ziemi Swiętej, stały się więc częste i umożliwiały wiernym obejrzenie miejsc świętych, przybliżając im dzieje Zbawienia. Sprawozdania z takich pielgrzymek do Palestyny ukazują zapał pielgrzymów, przybywających ze Wschodu i Zachodu. Ale i do świątyń męczenników-cudotwórców ciągnęli pobożni przez lądy i morza. W Mareotis, na zachód od Aleksandrii, czczono męczennika Menasa, o którym legenda mówiła, że zginął za czasów Dioklecjana we Frygii, a następnie został pochowany w swej egipskiej ojczyźnie. Nad jego grobem wzniesiono pamiątkową kaplicę, a obok obszerną budowlę kultową. Ze znajdującego się w owym miejscu źródła płynęła uzdrawiająca woda, więc zbudowano tam termy dla pielgrzymów. Odwiedzający nie zapominali zabrać w małych ampułkach cudownej wody dla tych, nader licznych, którzy nie mogli odbyć tak dalekiej podróży. Wyrabiano pamiątki dla pielgrzymów, pojawiły się opisy cudów. Miasto Menasa zyskało sławę w całym świecie chrześcijańskim. Egipt również w czasach chrześcijańskich pozostał krajem szczególnej pobożności, a także krajem zabobonów, na co wskazują liczne chrześcijańskie teksty magiczne. Ale i w innych krajach chrześcijańskich spotykało się formuły magiczne i amulety z chrześcijańskimi imionami i symbolami. Przejście od sakramentalnego użytku krzyża do czarów i guseł często dokonywało się niepostrzeżenie. Kościół tolerował niejedno takie wypaczenie, a wiele z nich zwalczał bardzo łagodnie.
Gdziekolwiek spojrzeć, nasuwa się obserwacja, że wyniesienie chrześcijaństwa
do roli religii państwowej stworzyło zagrożenie dla czystości wiary, a objęcie
przez Kościół szerokich mas zepchnęło na dalszy plan osobistą decyzję
wyznaniową wiernych. Ludzkie, często aż nadto ludzkie, cechy pobożności
zastąpiły w znacznej części powagę i głębię wewnętrznych przeżyć z czasów
prześladowań. Ale i tu, tak jak często w dziejach chrześcijaństwa, to
niebezpieczne wejście w sferę świecką zostało skompensowane przez nowe
formy
134 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku wyrzeczeń i uduchowienia. Czyż nie jest jakimś rodzajem równoważenia konstantyńskiej tendencji do zeświecczenia to, że w tymże IV wieku nastąpił wielki zwrot ku ascezie i że monastycyzm uzyskał wówczas swoje trwałe formy? To wtedy dokonał się ten całkowity odwrót od świata - z początku zdystansowano się nawet od Kościoła rządzonego przez biskupów, który zapewnił sobie miejsce w chrześcijańskim państwie. Rozważając kwestię pochodzenia chrześcijańskiego monastycyzmu, należy niewątpliwie pamiętać o tym, że postulat powstrzymywania się od uciech życia pojawiał się wielokrotnie w rozwiniętych religiach i bywał na różne sposoby urzeczywistniany. Żydowska gmina z Qumran nad Morzem Martwym, która istniała aż do r. 68 po Chr., znała wyrzeczenie się własności i bezżenność.
Filozofia neopitagorejczyków i religia manichejska zalecały wstrzemięźliwość w
dziedzinie życia biologicznego i społecznego. Jednak jako wzór ascezy
chrześcijańskiej ukazywano samego Pana, który poprzez swoje czuwanie i
modlitwę, poprzez brak mienia i rezygnację z małżeństwa ustanowił normę i
zalecił ubóstwo doskonałym uczniom. Dlatego już w pierwszych pokoleniach
chrześcijanie wysoko cenili bezżenność i zalecali powstrzymywanie się od wina i
mięsa. Od II wieku pojawiają się pojedynczy surowi asceci i istnieje stan dziewic
poświęconych Bogu, żyjących modlitwą i służbą gminie. Podczas prześladowań za Dioklecjana, a jeszcze bardziej po nastaniu pokoju, wielu ludzi w Egipcie podjęło myśl o naśladowaniu Chrystusa poprzez całkowite wyrzeczenie się świata i czystą kontemplację. Możliwe, że niektórzy uniknęli prześladowań, uchodząc na pustynię. Inni mogli po ich zakończeniu szukać namiastki męczeństwa w umartwianiu się. Jcst też do pomyślenia, że poważne zubożenie ludności egipskiej ułatwiało decyzję całkowitego wyrzeczenia się dóbr świata, a nawet można przypuszczać, że niektórzy wręcz unikali w ten sposób ucisku podatkowego albo służby wojskowej. Niewykluczone, że wybór samotności krył czasem w sobie sprzeciw wobec bogacącego się i potężniejącego Kościoła. W każdym razie formalnie przyjęta asceza i zdyscyplinowany monastycyzm od owych czasów aż po dziś dzień w nowy sposób umożliwiały ludziom należącym do Kościoła przeżywanie sacrum - doświadczenie metafizyczne. U źródeł ruchu, który ukształtował ideał pustelnika (anachorety) znajdujemy Egipcjanina Antoniego, którego cudowny żywot został opisany przez Atanazego. Urodzony około r. 251 w Koma w Środkowym Egipcie, w dojrzałym wieku doznał głębokiego wstrząsu pod wpływem odczytanej w kościele podczas nabożeństwa zwięzłej rady dotyczącej doskonałego naśladowania Jezusa (Mat.
19, 21). Nastąpiło to zapewne około r. 311, w czasie, gdy w Egipcie ustały
prześladowania. Antoni podarował swoje gospodarstwo ubogim, zaczął żyć
samotnie i przez kilka lat oddawał się kontemplacji Pisma Świętego. Następnie
poszedł na pustynię, która uchodziła za szczególnie niebezpieczne siedlisko
demonów i umożliwiała ascecie skrajną izolację. Wkrótce w jego pobliżu osiedlili
się uczniowie, aby wprowadził ich w życie duchowe ten, którego czcili jako
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 135 nosiciela ducha. Antoni w końcu odszedł i od tych uczniów. W Wadi Araba, niedaleko od Morza Czerwonego, u stóp wysokiej góry znalazł sobie miejsce, gdzie biło źródło, rosło kilka drzew oliwnych i znajdował się skrawek urodzajnej ziemi. Tam żył w oczekiwaniu na dopełnienie swego losu.
Tymczasem jego uczeń Ammoniusz zaniósł monastycyzm na Pustynię Nitryjską,
na zachód od Delty Nilu. Również na niedalekiej Pustyni Scetyjskiej osiedlali się
eremici, których przywódcą duchowym stał się Makary. Takie skupiska nie miały stałych reguł. Pustelnicy, osiedliwszy się w pobliżu cieszącego się autorytetem starca, oddawali się w swych jaskiniach czy celach ascezie, modlitwie albo lekturze, bądź też recytacji wyuczonych na pamięć fragmentów Pisma. Dochodziła do tego lekka praca, jak na przykład wyplatanie mat. Życie było podporządkowane trosce, by w chwili nadchodzącego sądu zapewnić sobie zbawienie duszy. Najwyższym szczęściem eremity było osiągnięcie świętości poprzez opanowanie wszelkich żądz. Obdarzony duchem, mógł on dostąpić daru czynienia cudów i prorokowania, a dzięki temu charyzmatowi wpływać na odwiedzających, przez nich zaś na gminę, od której odszedł. Atanazy w swoim, napisanym około r. 360, żywocie Antoniego, opowiada, jak święty krok po kroku zwycięża świat, jak zwalcza demony i czyni cuda. Być może, iż jakaś antyczna biografia Pitagorasa dostarczyła pewnych impulsów do ukształtowania tego utworu, jednak ukazany tam ideał doskonałości nie jest niczym innym jak duchowością chrześcijańskiego gnostyka. Obok tego utworu Atanazego, który znalazł szeroki oddźwięk, pojawiły się później zbiory sentencji głoszonych przez pustelników oraz sprawozdania podróżników z rounów z mnichami i opisy ich sposobu życia, co przysporzyło entuzjastycznych zwolenników tej nowej drodze chrześcijańskiej mądrości.
Równocześnie z pustelniami powstały w Egipcie także siedliska mnichów
żyjących wspólnie (cenobitów). Twórcą tego nowego rodzaju ascezy był
Pachomiusz, który urodził się w Górnym Egipcie jako poganin, uciekł przed
służbą wojskową i przyjął chrzest. Najpierw żył jako anachoreta, a następnie, po
r. 320, zebrał wokół siebie w okolicach Tabennisi, na północ od Teb, na
wschodnim brzegu Nilu wielu mnichów w celu wspólnego życia. Najpierw
zamieszkiwali dom, w którym poszczególni bracia mieli cele, następnie okazało
się, że potrzeba wielu domów, a w końcu powstała swego rodzaju wioska
klasztorna otoczona ogrodzeniem. Pachomiusz sam ustalił reguły życia
klasztornego. Do ubóstwa i ascezy doszło bezwzględne posłuszeństwo ojcu
duchownemu (abbas), a wszyscy mnisi swoją pracą, stosowną do zdolności,
wnosili wkład w utrzymanie wspólnoty: pracowali jako rolnicy, kucharze i
piekarze, ogrodnicy i wyplatacze koszów, pisarze i lektorzy. Dzień był
podzielony porami wspólnej modlitwy, posiłki spożywano w grupach. Niedzielne
nabożeństwo odprawiali w kościele księża, przeważnie przybyli z zewnątrz. Taka
forma monastycyzmu rozprzestrzeniła się w Egipcie, przy czym od samego
początku powstawały także klasztory żeńskie. Pod koniec IV stulecia
136 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku Szenute z Atribe w Tebaidzie zaczął na nowo porządkować życie klasztorne i zaostrzać dyscyplinę. Przez długi czas egipskie wspólnoty ascetów znajdowały się nie tylko poza obrębem miast, ale także poza zasięgiem gmin kierowanych przez biskupów i dość często wdawały się samowolnie w spory dogmatyczne. Potem jednak powstała trwała więź klasztorów z biskupami i teologami. Wielu Ojców Kościoła sławiło cenobityzm jako swego rodzaju powrót człowieka do stanu pierwotnego, jako wspólnotę świętych, która obywa się bez przepisów życia obywatelskiego.
Taka interpretacja wspólnot ascetów pojawiła się przede wszystkim w Syrii i w
Azji Mniejszej, w czasie, gdy żyli tam zarówno eremici, jak cenobici. Bardzo
szybko bowiem twórcza siła monastycyzmu egipskiego wykroczyła poza granice
kraju nad Nilem i znalazła naśladownictwo najpierw w Palestynie i Syrii. Hilarion,
który odbył naukę u Antoniego, zebrał wokół siebie anachoretów w pobliżu
Gazy. Epifaniusz początkowo kierował klasztorem w Palestynie, a następnie
wprowadził eremityzm na Oprze. Pod koniec IV wieku w całej Palestynie w
miejscach świętych działali pustelnicy i kwitły klasztory. Bardzo wcześnie
pustelnicy osiedlili się również w okolicy Edessy. Asceci przebywali na pustyni
pod Chalkis w północnej Syrii i właśnie tam, jak zresztą w ogóle w Syrii,
uprawiano najsurowsze formy ascezy. Jedyny w swoim rodzaju przykład dawali
w późniejszych czasach słupnicy: na wysokiej kolumnie zwieńczonej szeroką
platformą, między niebem a ziemią, między życiem a śmiercią, żyli oni przez
wiele lat, oddając się modlitwie i kontemplacji, i jako wybrani przez Pana udzielali
rady i błogosławieństwa ludziom, którzy w poszukiwaniu pomocy obozowali wokół kolumny.
W Azji Mniejszej ruch ten objął tylko niektóre okolice. Jednakże ideał
monastyczny doznał tam, dzięki pewnej wspaniałej osobowości, takiego
ukształtowania i takiego nasycenia duchem, że jako forma filozofii życiowej
chrześcijan zyskał trwałe oddziaływanie historyczne. Bazyli urodził się w r. 329 w
Cezarei w Kapadocji, studiował w Konstantynopolu i w Atenach, a w r. 357 przyjął chrzest. Jako filozof chrześcijański odwiedził ośrodki monastyczne w Egipcie, Palestynie, Syrii i Mezopotamii, następnie osiadł jako pustelnik w posiadłości swojej rodziny nad rzeką Iris w Górach Pontyjskich i ściągnął tam swego przyjaciela, Grzegorza z Nazjanzu. Wyświęcony na kapłana, został w r.
370 biskupem Cezarei, a tym samym metropolitą Kapadocji. Poznał wszystkie
formy ascezy, pełnił obowiązki biskupa, a w pismach dogmatycznych i
homiliach wraz z Grzegorzem z Nazjanzu i swoim bratem, Grzegorzem z Nyssy,
rozwinął teologię, w której zgodnie z duchem Orygenesa nowego znaczenia
nabrał owocny związek między filozofią helleńską a chrześcijaństwem. Ten wielki
uczony preferował w dziedzinie życia monastycznego rozwiązania pachomiań-
skie, ale swojej wspólnocie zakreślił wyraźne ramy. W wielu pismach, zwłaszcza
w obu Reginach naszkicował porządek życia klasztornego w formie pytań i
odpowiedzi, dotyczących praw i obowiązków przełożonego. Uregulowane
Państwo a Kościół, pobożność ludowa i monastycyzm po Konstantynie 137 zostało przyjmowanie uczniów, nowicjat, składanie ślubów. Zalecany był umiarkowany, zrównoważony tryb życia, w którym asceza łączyła się z pracą fizyczną, a lektura Biblii z nauczaniem. Do wspólnoty mogły bowiem być przyjmowane nawet dzieci i tak zostały powołane do życia szkoły klasztorne. Za wskazówkami Bazylego kryje się wizja monastycyzmu wyższego rodzaju. Nie chodzi w nim o jakąś przesadną ascezę, lecz o duchowe szkolenie mnichów w celu uduchowienia człowieka, które było przecież ideałem przyświecającym już Klemensowi Aleksandryjskiemu.
Dla tradycji wychowania starożytnego decydujące było to, że Bazyli w swoim Piśmie do mlodzieży o pożytku z literatury helleńskiej udzielał także szkołom świeckim wskazań, które pozwoliły piśmiennictwu klasycznemu przetrwać i oddziaływać nadal już w czasach chrześcijańskich. Wychodzi on z założenia, że religijne wychowanie dzieci jest sprawą rodziny, a przygotowanie do chrztu - zadaniem kapłana. Uznaje jednak,za słuszne, że w szkole, tam gdzie jeszcze są poganie obok chrześcijan, czyta się z młodzieżą klasyków. Konflikt zachodzący między wychowaniem pogańskim, opartym na klasykach, a nauką Ewangelii chce on rozwiązać w ten sposób, że literatura helleńska byłaby traktowana jako wstęp do wychowania chrześcijańskiego. Należy jego zdaniem starannie wybrać teksty cenne dla kształcenia moralnego, podobnie jak zrywając różę, trzeba uważać na kolce. Z tej pozycji duchowej wyznaje on, że również poganie dają świadectwo dobru. Ta deklaracja, „Magna Charta całego wyższego wykształcenia chrześcijańskiego na nadchodzące stulecia” (W. Jaeger), została przejęta i przekazana dalej przez jego przyjaciela, a najwnikliwiej zrealizowana przez jego brata. Grzegorz z Nyssy uznał bowiem za życiowe powołanie (zupełnie w duchu Platona) zbliżenie chrześcijan do Boga poprzez myślenie filozoficzne i próbował przenieść ideał kształcenia człowieka (paideia) na życie monastyczne.
Powstanie i kształtowanie się monastycyzmu jest ostatnim zjawiskiem w twórczości duchowej greckiego Wschodu, które możemy tu przedstawić.
Teologia greckich ojców Kościoła, wspaniałe osiągnięcie chrześcijańskiego
hellenizmu, musi zostać, tak jak filozofia i poezja ostatnich pogan na Wschodzie,
zaliczona do kultury bizantyńskiej. Znajomość monastycyzmu jest warunkiem zrozumienia kultury rzymskiego Zachodu, a przede wszystkim procesu rozpadu społeczeństwa antycznego i początku nowej kultury. Ideał eremitów i cenobitów dotarł bowiem do krajów Zachodu i życie klasztorne stało się elementem metamorfozy kultury antycznej. Prawdopodobnie właśnie Atanazy zaniósł tam pierwsze informacje o życiu monastycznym, gdy w r. 339 przybył do Rzymu, a następnie udał się do miejsca wygnania w Trewirze. W każdym razie już około r. 350 wśród arystokracji miasta Rzymu budzi się pierwszy ruch ascetyczny.
Wkrótce po r. 373 pojawił się w Rzymie jako uchodźca następca Atanazego,
Piotr. Możliwe, że w wyniku wpływów aleksandryjskich pochodząca z
arystokracji rzymskiej Melania Starsza zdecydowała się na ascezę i założenie
klasztoru w Palestynie. N astępnie uczeni teolodzy Hieronim i Rufin udali się
138 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku między wschodnich eremitów-objęli później kierownictwo duchowe klasztorów w Betlejem i Jerozolimie. Bardzo silny oddźwięk znalazła na Zachodzie biografia Antoniego, gdy około r. 380 dwukrotnie przetłumaczono ją na język łaciński. Wkrótce potem pustelnicy są już w Trewirze, a w Mediolanie działa klasztor pod kierownictwem biskupa Ambrożego. Jednakże już wcześniej rozpoczął w Galii swą działalność Marcin. Wyrósł on w szeregach armii, nawrócił się na wiarę chrześcijańską i porzucił swe rzemiosło. Około r. 360 zamieszkał jako pustelnik w celi koło Pictavium (na tym miejscu powstał później klasztor Liguge), gromadząc wokół siebie uczniów. Wybrany na biskupa Tours, aż do śmierci (397) przemierzał cały kraj jako wędrowny kaznodzieja i cudotwórca, nawracał chłopów i zakładał parafie wiejskie. Również w tych latach spędził niemało czasu ze swymi uczniami w pustelni nad Loarą, zalążku klasztoru Marmoutier - jego działalność stanowiła najdoskonalszy przykład łączenia ascezy i duszpasterstwa. Radykalna forma ruchu monastycznego popadła wkrótce w poważny konflikt z państwem i Kościołem. Pryscylian, który w Hiszpanii zyskał uczniów jako asceta, stawiał bardzo surowe wymagania co do wstrzemięźliwości. Wychodząc z założeń gnostycznego dualizmu, z całą ostrością odczuwał przeciwieństwo między ciałem a duchem, potępiał małżeństwo, zwalczał instytucje kościelne; właśnie z powodu radykalności swych poglądów znalazł w Hiszpanii licznych zwolenników i został biskupem Awili. Wśród chrześcijan i pogan wyrosła jednak również gwałtowna opozycja przeciwko niemu. Synod w Burdigali potępił go, a sąd świecki uznał winnym przestępstwa magii. Pryscylian wraz z wieloma uczniami został więc stracony (385) - jest to pierwszy przykład skazania heretyków na śmierć i wykonania wyroku.
Skądinąd nie brakowało na Zachodzie zdecydowanych przeciwników ascezy i monastycyzmu. Jednak bardziej niż wszystkie zarzuty i oskarżenia oddziaływał przykład łacińskich mnichów: Marcina, którego życie sugestywnie przedstawił współczesnym Sulpicjusz Sewer, Hieronima, którego uczone dzieło zdołało głęboko zapłodnić zachodnią teologię i Kościół, czy Paulina, przedstawiciela galijskiej arystokracji, który wycisnął niezwykle osobiste piętno na ideale monastycznym. Niewiele czasu upłynęło, a na wybrzeżu Prowansji wyrosły nowe wspólnoty ascetyczne, które następnie stały się rozsadnikami nauki, kształcącymi kapłanów i biskupów. Samotne wyspy, leżące niedaleko wybrzeża, oferowały życiu monastycznemu scenerię nie ustępującą pustyni. Około r. 400 Honorat założył klasztor na wyspie Lerins, niedaleko Cannes, a niebawem zaludniły się i sąsiednie wyspy. Kasjan, który poznał klasztory Wschodu, założył mniej więcej w tym czasie klasztor dla mężczyzn u grobu św. Wiktora w Marsylii i - w tym samym mieście - klasztor żeński. Zebrane przez siebie mądrości wschodnich Ojców i swoje własne wprowadzenie do życia doskonałego opublikował w dwóch pismach, które były często czytane w zachodnich klasztorach. W przeciwieństwie do poglądów wędrownych ascetów i fanatyków proponowano w nich ideał zrównoważonego monastycyzmu.
Państwo a Kościół, pobo~ość ludowa i monastycyzm po Konstantynie 139 Związek między monastycyzmem a kształceniem naukowym jeszcze się na Zachodzie nie ustalił. Dopiero Augustyn stworzył jego początki, gdy w r. 395, wybrany biskupem Hippony, zaczął wraz ze skupionym wokół niego klerem żyć we wspólnocie klasztornej. Jednak nie uprzedzajmy wydarzeń. Wielki rozwój ascezy chrześcijańskiej na Wschodzie i na Zachodzie ukazuje się nam jako zjawisko historyczne, w którym - z dala od zagrożonego Kościoła państwowego i od zdegenerowanych form religii ludowej -w całej pełni zajaśniał ewangeliczny ideał doskonałości.
Rozdział trzeci
REAKCJA POGAŃSKA - KSZTAŁCENIE, NAUKA, TECHNIKA onstantyn, jak można wnosić z jego edyktów i listów, chciał widzieć K przełom religijny swoich czasów w tym, że wielu bogów zastąpił jeden prawdziwy Bóg. Mimo że to stwierdzenie brzmi nieskomplikowanie, dotyczy ono sprawy bardzo istotnej. Od stuleci ludzie antyku żyli w wierze, iż świat jest pełen bogów. Przybieranie przez bogów określonych kształtów oznaczało dla poetów i filozofów uduchowienie rzeczywistości doświadczanej zmysłami. Monoteizm zwyciężył: cała cześć należała się jednemu Bogu, który stworzył świat, a po upadku ludzkości doprowadził ludzi znowu do zbawienia - on też nadal kieruje biegiem dziejów. Konstantyn, któremu przypadło w udziale osobiste poznanie tej prawdy, nawrócił na chrześcijaństwo swoją rodzinę i otoczenie, a przede wszystkim związał państwo rzymskie z Kościołem. Za jego życia i później było jednak wielu pogan, którzy pozostali wierni dawnym bogom, niektórzy nawet stawili zawzięty opór nowej wierrx. Świadectwo takiego odrzucenia dostrzegamy w pogardliwej interpretacji nawrócenia cesarza, którą znajdujemy u historiografa Zosimosa. Opowiada on, że Ih.onstantyn żył w poczuciu winy po tym, jak w r. 326 z powodu rzekomego cudzołóstwa kazał zamordować własnego syna Kryspusa, zrodzonego z konkubinatu z Minerwiną, i własną małżonkę, cesarzową Faustę. Szukał rozgrzeszenia, ale nie mógł znaleźć oczyszczenia z tak wielkiej zbrodni w żadnym innym kulcie oprócz chrLeścijańskiego. W tej wersji widać całą pogardę, jaką wykształceni poganie żywili dla rzekomego uprzywilejowania grzeszników w nowej religii. Jednak o wiele więcej było takich, którzy nie Tajmując osobiście stanowiska wobec nawrócenia cesarza, utwierdzili się w dawnym kulcie i obyczajowości. Zwłaszcza, na wsi na Zachodzie pogaństwo trwało nienaruszone, wraz z pradawnymi poglądami i zwyczajami. Jednak i w miastach niektóre wspólnoty misteryjne utrzymywały swą pozycję, nawet po edyktach Konstancjusza.
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 141
Historyczne znaczenie osiągnęła pogańska reakcja tam, gdzie wiara w bogów pozostawała w ścisłym związku z państwem rzymskim i z greckim wykształ-ceniem. Przede wszystkim w samym Rzymie wiara w wiecznotrwałość imperium łączyła się z kultem bogów. W imieniu państwa nadal oddawano cześć bogom kapitolińskim, a cesarze dalej piastowali dawny urząd pontifex maximus. Stały jeszcze budowle i pomniki, świadectwa owej pobożności, dzięki której przodkowie zasłużyli sobie na panowanie nad światem. Senatorowie miasta Rzymu uważali za swe podstawowe zadanie strzec tego świętego dziedzictwa. Jeszcze mocniej trzymali się pogaństwa od czasu, gdy cesarze stworzyli nowe rezydencje, a Konstantynopol zaczął rościć pretensje do roli drugiego Rzymu.
Jednak nie tylko w środowisku senatorskim, lecz także wszędzie w większych
miastach wiara w bogów zachowała się dzięki klasycznym dziełom poezji i
sztuki. Wyższe wykształcenie i kultura literacka opierały się, tak jak było od wielu
pokoleń, na dziełach Homera i Wergiliusza - w tym świecie wprost roiło się od bogów. Pogańska edukacja nabrała wagi tym większej, że właśnie Konstantyn wyprowadził władzę cesarską z barbarzyństwa poprzedniego stulecia i znowu związał ją z nauką i sztuką. Nawet pogańska historiografia łączy z osobistą postawą właśnie tego panującego fakt, że odtąd znowu, zgodnie z dawnymi normami, zaliczano kulturę duchową i obyczajową do zalet i cnót każdego władcy. I rzeczywiście, Konstantyn i jego synowie mieli w swym otoczeniu literatów i filozofów, nie szczędzili przywilejów lekarzom i wykładowcom szkół wyższych.
Za czasów Konstantyna, a nawet w ciągu całego IV wieku, wykształcenie
nabrało znaczenia i intensywności, odżyła znajomość dawnego piśmiennictwa,
odzyskała prestiż retoryka jako wyższa forma mówienia i pisania. Droga do
ważnych stanowisk w życiu publicznym wiodła przez szkołę gramatyków i
retorów, przez tradycyjny program nauczania, nastawiony na pogańskich
klasyków. Nauka literatury otwierała drogę do zawodu adwokata, a następnie do
kariery administracyjnej, do stanowiska namiestnika i do wysokich rang na
dworze cesarskim. Tylko na Wschodzie imperium istniały w Berytus i w
Konstantynopolu szkoły prawnicze dla zawodowych jurystów, tylko tam
dopuszczenie do adwokatury zależało od okazania świadectwa studiów
wydanego przez publicznego wykładowcę prawa. Natomiast na Zachodzie
biurokracja wszystkich szczebli zasilała swe szeregi absolwentami szkół retoryki. Także chrześcijanie, pomimo wielorakich związków dawnego piśmiennictwa z politeizmem, przyjęli tę drogę kształcenia. W Egipcie jeszGZe w VI wieku, jak dowodzą papirusy, chrześcijańscy uczniowie uczyli się pisać, przepisując na tabliczkach całe listy imion mitologicznyćh.
Jak wiele w zakresie nauczania miało ciągle do powiedzenia pogaństwo zaraz po
Konstantynie, unaocznia początek kariery I,ibaniusza i `Temlstrusza, dwóch
słynnych wykładowców, z którymi jeszcze się spotkamy. Libaniusz, wywodzący
się ze starej rodziny z syryjskiej Antiochii, studiował w Atenach, po czym działał
142 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku w Nikomedii i w Konstantynopolu jako profesor retoryki. Od r. 354 odnosił w tej roli wielkie sukcesy w swym rodzinnym mieście i choć był poganinem, cieszył się estymą także v,;śród dygnitarzy dworu cesarskiego. Te~nistiusz., wprowadzony w filozoi'ię przez swego ojca, abją~ w r. `~~5 pr~f~s~t~ i~~~~~flfli w K3tist~~= tynopolu. Konkurując z retorami, starał się wychowywać młodzież do aktywnego i twórczego życia. I on był poganinem, a jednak został w r. 353 mianowany senatorem, miał uznanie na dworze i autorytet w społeczeństwie. Znacznie przyczynił się do tego, że w nowej stolicy znalazła sobie pole działania warstwa ludzi wykształconych.
Skądinąd istniały też w filozofii kierunki, które otwarcie występowały przeciwko
chrześcijaństwu. Zwłaszcza szkoła neoplatońska, która wtedy dominowała,
wkrótce po Plotynie podjęła zadanie obrony politeizmu. Jeszcze za panowania
Konstantyna Syryjczyk Jamblichos wystąpił z licznymi pismami, w których
sławił żywot Pitagorasa, przedstawiał teologię chaldejską i pisał o wyobrażeniach
bogów oraz innych instytucjach pogańskich. Najwyraźniej dążył on do połączenia gnozy pogańskiej z wiedzą misteryjną w jedną konstrukcję, w której miała się znaleźć cała pogańska teologia, od Orfeusza i Pitagorasa aż po Plotym, a także religie wszystkich ludów: Greków, Żydów, Chaldejczyków. Opowiadał się za ceremoniami kultowymi i za ofiarami, bronił wróżb i cudów. Jego nauka obejmowała rodzaj teozofa, na której oprzeć się miał Kościół misteryjny z wtajemniczeniami i rytuałami bliskimi magii. Ta sekciarska forma neoplatonizmu znalazła w IV wieku szeroki oddźwięk i w znacznym stopniu zadecydowała o losie późnego pogaństwa. Do tej bowiem szkoły przyznawał się cesarz Julian, który nawrócił się z chrześcijaństwa na pogaństwo i przeszedł do historii jako wielki odstępca - Apostata. Mamy liczne jego edykty i listy, mowy i różnego rodzaju pisma, a do tego dochodzą przekazy współczesnych, takich jak historiograf Ammian. Tragiczny żywot tego władcy jest godnym zastanowienia świadectwem działania poważnej sekty pogańskiej i zasługuje na baczniejszą uwagę.
Bratanek Konstantyna miał pięć lat, gdy po śmierci wielkiego władcy żołnierze w czasie rewolty na rzecz trzech synów cesarskich zgładzili wszystkich pozostałych męskich krewnych, oprócz niego i jego przyrodniego brata, Gallusa.
Julian otrzymał chrześcijańskie wychowanie, ale studiował też klasyków
pogańskich i otworzył swe serce na poezję Homerową. Jego kuzyn, cesarz
Konstancjusz, był dość nieufny i zesłał go razem z Gallusem do odległych dóbr
w Kapadocji. Julian został tam lektorem w gminie chrześcijańskiej i zapoznał się z
pismami Starego i Nowego Testamentu. W takiej izolacji żył przez sześć lat, po czym pozwolono mu powrócić do źycia miejskiego, gdzie wszedł w kontakt z nauczycielami gramatyki i retoryki i został wprowadzony w filozofię Jamblicha.
Gdy Gallus popadł w niełaskę i został stracony, Julian uzyskał w r. 355 większą
swobodę i został wtajemniczony w misteria eleuzyńskie. Moce religijne, które go
teraz pociągały, uczcił później w wielkich mowach. Był to
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 143 przede wszystkim bóg Słońca, zwany Królem Heliosem, bóstwo, które czcił założyciel dynastii Konstancjusz I, a Konstantyn w początkowym okresie rządów także uznawał za moc opiekuńczą. W religii Juliana bóg Słońca, syn Zeusa, przyjmuje wiele postaci, np. Apollina i Mitry, jest też pośrednikiem między ideą dobra a stworzonym światem -definicja, która wydaje się odzewem na chrześcijańskie pojęcie Logosu. Obok niego wielkim poważaniem otacza Julian Kybele, Wielką Matkę Bogów. Nazywa ją też Dziewicą, Zrodzoną bez Matki - jest ona dla niego Panią Życia we wszelkich przejawach istnienia świata. Ale i wszyscy inni bogowie uzyskali odpowiednie miejsce i rangę, ożyły wszystkie dawne mity.
W czasie studiów, pod koniec r. 355, w wieku 23 lat Julian zostaje wyniesiony do rangi cezara i wysłany do Galii, która znowu była w wielkim niebezpie-czeństwie. Frankowie właśnie napadli na Kolonię i osiedlili się na lewym brzegu Renu. Julian poprowadził obronę imperium ze zdumiewającą energią. W r. 357 pod Strasburgiem odniósł decydujące zwycięstwo nad Alamanami, a następnie poświęcił się z całym oddaniem zarządzaniu swymi prowincjami. Później wielokrotnie wypowiadał się o doświadczeniach tych lat - spędził dwie zimy w Lutetu Parisiorum - i otwarcie stwierdzał, jak bardzo ceni sposób bycia Celtów i Germanów, prosty i szczery, wolny od jakiejkolwiek służalczości, jak głębokie wrażenie wywarła na nim ich wielka naturalność. Wkrótce jednak Julian popadł w konflikt z cesarzem. Gdy w r. 359 Konstancjusz zbroił się na wojnę z Persami i zażądał wojsk galijskich, w armii zapanowało wzburzenie, gdyż stało się prawie normą, iż żołnierzy trzymano na jednym froncie. Zdaje się, że prżyjaciele Juliana jeszcze podsycali niepokoje. Aby zapobiec odesłaniu na Wschód, w lutym 360 r. żołnierze obwołali cezara Juliana augustem. Był to akt samowoli, także pod względem zewnętrznych form pro-cedury. Ponieważ nie było pod ręką diademu, nałożyli oni swemu elektowi na głowę złoty naszyjnik (torques) i germańskim zwyczajem podnieśli go na tarczy - taki ceremoniał miał się odtąd przyjąć przy wyborze cesarza. Julian wszczął zrazu pertraktacje z Konstancjuszem, gdy jednak okazały się one pozbawione perspektyw, zdecydował się na rozstrzygnięcie orężne i ze znaczną częścią swojej armii wyruszył przeciwko cesarzowi, który nadchodził z południowo-wschodnich krańców imperium. Dokonawszy publicznego aktu przejścia na dawną wiarę, uzurpator uczynił wojnę pochodem religii pogańskiej. We właściwym sobie patetycznym stylu'wystosował listy do senatu rzymskiego, do czcigodnych miast, Aten, Koryntu i Sparty, i ogłosił swą przynależność do Hellenów. Tym mianem ludzie wykształceni owych czasów określali zwolen-ników klasyków, filozofii Jamblicha, a zwłaszcza wiary w dawnych bogów. Wiara w bogów stała się teraz integralną częścią helleńskości. Zrządzeniem losu Konstancjusz zmarł w czasie pochodu, a przedtem, jak głosi przekaz, na łożu śmierci wyznaczył kuzyna na cesarza. Tak Julian stał się w r.
361 jedynym władcą imperium. Wkroczył do Konstantynopola, dokonał czystki
144 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku w rządzie i na dworze, jednak jego proklamacje, w których na wzór Marka Aureliusza deklarował swą rolę cesarza-filozofa, stwarzały, jak się zdawało, perspektywę neutralności religijnej. Wkrótce podjęte zostały poważne prace ustawodawcze. Również obrona zagrożonych granic wymagała rozważnych planów. Julian zdecydował się na ofensywę przeciwko wrogiemu imperium perskiemu i dla przygotowania kampanii w lecie 362 r. obrał sobie siedzibę w Antiochii, gdzie nawiązał przyjacielskie kontakty z Libaniuszem. Jednak najważniejszym zadaniem swego panowania uczynił odnowę pogaństwa. Już w r.
361 jego edykt głosił wolność wszystkich kultów, a tym samym przywracał stan
wynikający z programu mediolańskiego z r. 313. Praktykowanie religii
chrześcijańskiej nie zostało zabronione, jednak, tak jak Konstantyn skłaniał się ku
chrześcijaństwu, teraz Julian faworyzował pogan. Na dworze doszli do znaczenia filozofowie neoplatońscy i pogańscy kapłani. Przy obsadzaniu wszystkich wysokich urzędów pierwszeństwo dawano poganom, wspierano budowę ich świątyń, a mienie pogańskie, które wcześniej przypadło w udziale gminom chrześcijańskim, musiało zostać zwrócone. Tak doszło do pierwszych starć, po czym sytuacja szybko się zaostrzyła, gdy przywrócono biskupów wypędzonych przez Konstancjusza, a tym samym rozniecono spory w łonie Kościoła.
Wkrótce stało się jasne, że chodzi nie tylko 0 ochronę prawną kultów
pogańskich, ale o radykalną odnowę pogańskiej wiary. Literat stał się
zapaleńcem religijnym. Jako pontifex własnoręcznie zabijał zwierzęta ofiarne, stał
na straży pogańskiej ortodoksji i wdawał się w długie dysputy z filozofami, którzy mieli inne poglądy na temat bogów. Zgodnie z duchem owego stulecia `, pogaństwo najwyraźniej nie mogło dłużej istnieć bez dogmatów. Widzimy to choćby z napisanej wówczas księgi teologicznej niejakiego Salustiusza O bogach i świecie, która jest niczym innym jak wstępem do nauki religii, pogańskim ` katechizmem. Julian pragnął przeciwstawić Kościołowi chrześcijan pogańską hierarchię kapłańską: na czele stał on sam, pontifex maximus, podlegali mu arcykapłani prowincji i kapłani miast. W listach, które można by nazwać a pasterskimi, udzielał swemu klerowi wskazówek w kwestiach teologicznych i moralnych. Zalecał codzienne modlitwy, nakazywał posty, wyznaczał ofiary, kapłani mieli unikać odwiedzania teatrów i lektury niebezpiecznych książek. Ten surowy tryb życia miał się wiązać z łagodnością i dobrocią, prawdziwą „philanthropia” -miłością do ludzi. Julian zalecał dobroczynność, zajmowanie się ubogimi i zamyślał utworzenie pogańskich wspólnot dla mężczyzn i kobiet, . podobnych do klasztorów. Miał powstać pogański Kościół. Jeszcze przez jakiś czas prawna pozycja chrześcijaństwa pozostała nienaruszona.
Jednak władze stwarzały wiele okazji do szkodzenia chrześcijaństwu,
wyróżniając gorliwych pogan i nagradzając całe miasta, które porzuciły wiarę
chrześcijańską. Nawet zniesienie przywilejów, które od czasów Konstantyna
przyznano klerowi, jeszcze nie zmieniło ogólnej sytuacji ,
Reakcja pogańska - kształcenie, aauka, technika 145
chrześcijan. Jednakże Julian, zachęcany przez fanatyków, dążył do prawdzi-
wego pognębienia tych, których nazywał Galilejczykami. W ostrym piśmie
polemicznym, którego argumentację możemy sobie odtworzyć z zachowanej
repliki Cyryla Aleksandryjskiego, podniósł przeciw chrześcijaństwu zarzuty,
które wiele pokoleń wcześniej uzasadnił neoplatonik Po~riusz. W wywodach
Juliana, w których atakuje on monoteizm z pozycji filozoficznych, wyszukuje
sprzeczności w Ewangeliach i wytacza przeciw chrześcijanom stary zarzut
zdrady
tradycji, znajduje wyraz głęboka wrogość renegata. Julian zaczął wyciągać
konsekwencje ze swych poglądów: ludzie, którym Ewangelia zabraniała używać
miecza, powinni zostać wydaleni z armii, nauczyciele, którzy nie wierzą
w bogów, nie mogą nauczać. Wydany w połowie r. 362 edykt głosił, że odtąd
chrześcijanie przestają być nauczycielami szkół wyższych. Ten dotyczący
retorów edykt miał na dłuższą metę doprowadzić w ogóle do wyłączenia
chrześcijan z edukacji. Był to dla nich ciężki cios, który potępił nawet tak
życzliwy Julianowi kronikarz jak Ammian - wśród chrześcijan, którzy już
przetarli sobie własną drogę do klasyków, oburzenie było ogromne.
Ale Julian poszedł jeszcze dalej. Odrzucił on działanie w stylu wojskowych
cesarzy z III wieku, polegające na zmuszaniu chrześcijan do składania ofiar, by
móc ich następnie skazywać. Chciał raczej uderzyć Kościół w słabe miejsca
i spowodować jego rozpad wskutek napięć wewnętrznych. Tak należy rozumieć
również jego plan rehabilitacji Izraela. Kiedy w swoim polemicznym piśmie
„' zarzucił chrześcijanom, że odeszli od Starego Testamentu, miał o tyle rację, że
od
.1 czasów apostolskich chrześcijanie twierdzili, iż to właśnie oni są
prawdziwym
Izraelem. Oderwanie się od Synagogi doprowadziło ich do teologicznej walki
z Żydami, czego dowodzą liczne pisma chrześcijańskie „adversus Iudaeos”.
k Stanowisko pogan wobec ludu żydowskiego i jego religii było całkiem
odmienne.
Dopóki wiara w szczególny związek narodu wybranego z Bogiem kryła w sobie
,a
niebezpieczeństwo powstania żydowskiego państwa narodowego w Palestynie,
dopóty polityka rzymska bezwzględnie miażdżyła Żydów. Jednak po zgaszeniu
r ,ą ogniska niepokojów w Palestynie Żydzi w diasporze cieszyli się daleko
posuniętą
tolerancją, a nawet przywilejami. W literaturze teologicznej późnego pogaństwa
l odmawia się im wprawdzie jakichkolwiek osiągnięć kulturalnych wyższego
rzędu, ale ich trwanie przy prawach i obyczajach odziedziczonych po przodkach
spotyka się z najwyższą pochwałą. Sam Julian w swej neoplatońskiej teologii
wprawdzie nie uznaje Boga Żydów za istotę najwyższą, ale przyznaje mu rangę
namiestnika Boga kosmicznego, jako jednemu z owych bogów plemiennych, od
których wedle obowiązującej filozofii pochodzi charakter i właściwości różnych
ludów. Jako wzorową określa on religię opartą na prawie, która gwarantuje
oddawanie czci Bogu i kieruje życie ludzkie ku czystości. Sławi też gorliwość
religijną Żydów, dostatecznie silną, by uzbroić wyznawców na śmierć za wiarę.
Przy tak wysokiej ocenie kultu zburzenie świątyni jerozolimskiej musiało się
cesarzowi wydawać występkiem. I rzeczywiście, uważał on za swoje zadanie
10 - Upadek Rrymu
146 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku przywrócenie Żydom ich świętego miejsca, aby znów umożliwić im sprawowanie kultu według dawnych zasad. Z wywodów Juliana i jego współczesnych wyraźnie wynika, że cesarz za pomocą tego projektu chciał także wymierzyć cios apologetyce chrześcijańskiej, która w zniszczeniu świątyni widziała znak świadczący, że Bóg porzucił Izrael. Sofistyczne rozumowanie wroga chrześcijan szło jeszcze dalej. W Ewangelii znajduje się proroctwo głoszące, że świątynia będzie zburzona. Gdy więc zostanie odbudowana, proroctwo zostanie zdemaskowane jako kłamliwe, a Stary Testament zatriumfuje nad Nowym. Wobec takiego rozumowania myśl o pozyskaniu w przededniu wojny Żydów mieszkających na terenie państwa perskiego, przede wszystkim Żydów babilońskich, odgrywała w działaniach Juliana jedynie nieznaczną rolę. Na początku r. 363 wydano w Antiochii rozkaz odbudowania ze środków państwowych świątyni jerozolimskiej. Wykonanie polecenia powierzono mężowi zaufania cesarza. Z listu, który Julian osobiście skierował do Żydów, zachowało się, dzięki cytatowi u późniejszego autora, jedno jedyne zdanie. Obszerne pismo Do spoleczności żydowskiej, które przetrwało do naszych czasów, można uznać za falsyfikat z przełomu IV i V wieku. Pewne jest, że wielu Żydów przyklasnęło cesarskiemu przedsięwzięciu. Czy zgodzili się z nim także Żydzi ortodoksyjni, pozostaje wątpliwe, tym bardziej że wedle nauki rabinicznej obalenie rzymskiego imperium stanowiło warunek odbudowy państwa izraelskiego. W każdym razie rozpoczęto budowę. Ale w czasie trwania robót nastąpiło trzęsienie ziemi i zrozumiano je, wobec powszechnej tendencji do szukania w takich zdarzeniach znaków bożych, jako karę niebios. Przedsięwzięcie wstrzymano, sam cesarz porzucił swój plan.
Negatywny rezultat tej inicjatywy rozczarował Żydów, zaostrzył wrogość chrześcijan, a także wywołał zdziwienie po stronie pogańskiej. Jeszcze wyraźniej wyszło na jaw, że Julian nie był lubiany przez lud. W Antiochii, wielkiej metropolii, która od dawna, podobnie jak egipska Aleksandria, słynęła z anty-cesarskich dowcipów, kpiono z surowego kapłana, który pogardzał światem zewnętrznym, i z filozofa, chodzącego po ulicach z rozwichrzoną brodą. Jako rąsowy literat, Julian udzielił na piśmie odpowiedzi na szyderstwa i w utworze Misopogon (Nieprzyjaciel brody) z komiczną przesadą potwierdził karykaturę, na jaką pozwolili sobie Antiocheńczycy - nie zapominając z naciskiem przypomnieć o dobrodziejstwach, które wyświadczył miastu. Popadłszy w nastrój przygnębienia, ów Hellen mógł zaznać poczucia wyzwolenia psychicznego, gdy doszło do wyprawy wojennej przeciwko Persom, która miała śladami wielkiego Aleksandra prowadzić go ku wschodzącemu słońcu. Wojna była od dawna przygotowana i zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach.
Julian ruszył w dół Eufratu aż do Ktezyfontu, ale nie zdołał zdobyć
ufortyfikowanego miasta. Konieczne stało się nawiązanie łączności z drugą armią
rzymską, działającą nad górnym Tygrysem. W czasie tego marszu, który
przypominał już odwrót, cesarz był wystawiony na. nękające ataki konnicy
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 147 perskiej i w walce został ugodzony nieprzyjacielską dzidą. Zmarł następnej nocy wśród przyjaciół, zachowując opanowanie godne filozofa.
Wraz z jego śmiercią upadł plan nawrócenia imperium rzymskiego na wiarę
pogańską. Chrześcijanie, którzy wskutek tej polityki doznali poważnego
uszczerbku, z zajadłą wrogością tępili pamięć Apostaty. Z literackiej polemiki
wymierzonej przeciw Julianowi wzięła się legenda, czyniąca z umierającego
świadka wiary, którą zwalczał. Śmiertelnie ugodzony, miał jakoby Julian zebrać
w dłoni krew ze swej rany i wylać niby ofiarę płynną ze słowami: „Galilejczyku,
zwyciężyłeś!”. W poźniejszych wiekach obraz tego przeciwnika chrześcijaństwa
został jeszcze bardziej zniekształcony. Natomiast przyjaciele Juliana podjęli jego
obronę. Libaniusz sławił go jako ulubieńca bogów, jako dobroczyńcę ludzkości. Humaniści europejskiego Renesansu i filozofowie Oświecenia włożyli w osobę i dzieło ostatniego Hellera nowożytne ideały i chcieli w tej wojowniciej naturze widzieć wręcz prekursora tolerancji. Dla nas dzisiaj, kiedy wyrabiamy sobie sąd, podejmując krytyczną analizę metamorfozy kultury antycznej, Julian wydaje się postacią tragiczną. Z pism cesarza i ze współczesnych mu świadectw wyłania się obraz człowieka dręczonego niecierpliwóścią i literata z całą pewnością niewolnego od próżności, ale obdarzonego silnym charakterem i dążącego do wzniosłego celu. Jednak jego przedsięwzięcie wykazuje cechy konwulsyjnego dążenia do przywróoenia dawnego stanu rzeczy. To, co według niego było pięknym światem bogów literatury klasycznej, stanowiło w rzeczy vistości mętną naukę sekty neoplatońskiej, która zaplątała się w myśleniu magicznym. Żywotne elementy jego zamierzeń pochodziły od chrześcijaństwa, które chciał zniszczyć. Wydaje się, że to do niego najbardziej odnosi się powiedzenie, które dotyczy zwalczania kierunków duchowych w ogóle: „Kto prześladuje, ten naśladuje” - kto tropi wroga, by go zniszczyć, stąpa jego śladem i dostosowuje się do niego. Ale Julian nie jest przedstawicielem całego pogaństwa. Siły, które istniały w instytucjach wychowawczych i były zakorzenione w rzymskim patriotyzmie, potfafiły jeszcze za życia pokolenia, które nastąpiło po Julianie, uchwycić ostatnią szansę historycznego działania.
Po śmierci Juliana zgromadzenie najwyższych rangą oficerów wybrało jego
następcą Jowiana. W czasie swego krótkiego panowania zniósł on anty-
chrześcijańskie edykty poprzednika, aje choć sam był chrześcijaninem, tolerował
wszystkie inne religie. Także cesarze panujący od r. 364, bracia Walentynian I i
Walens, zadeklarowali się jako chrześcijanie. Koregencja, którą sprawowali,
dawała obu panującym pełnię władzy ustawodawczej, jednak utworzono dwie
strefy wpływów, zachodnią i wschodnią, by zapewnić obronę wszystkich granic
i nie dopuścić do uzurpacji. Obaj ci Panończycy, którzy sami wyszli z szeregów
armii, dla uzyskania sił ludzkich i środków finansowych potrzebnych do
prowadzenia ciągłych wojen nad Renem, Dunajem i Eufratem wprowadzili
ustawy, które sprawiły, że bytowanie obywateli imperium zaczęło przypominać
życie w stanie wojennym. Jeszcze bardziej niż ich poprzednicy, zacisnęli więzy
łączące korporacje zawodowe z państwem. Wyszła przy tym na jaw zdecy
148 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku dowana antypatia tych władców do własności i wykształcenia. W sprawach religii Walentynian i Walens zapowiedzieli na początku panowania tolerancję dla różnych kultów, a przez osobiste angażowanie się w chrześcijańskie poglądy i grupy doktrynalne poważnie wpływali na bieg sporów dogmatycznych. Walens władał z początku w Konstantynopolu, gdzie wielki akwedukt po dziś dzień nosi jego imię, następnie przeniósł swoją rezydencję do Antiochii. Stal się on zdecydowanym zwolennikiem arianizmu, twardym, nawet okrutnym wobec stronników wyznania nicejskiego - a działo się to w latach, w których w teologii nicejskiej jaśniała konstelacja trzech gwiazd kapadockich. Walentynian, panujący w Mediolanie, trzymał się wyznania katolickiego, nie okazując jednak większego zapału. Ammian mówi o nim nawet, że w konflikcie między pogaństwem a chrześcijaństwem zachowywał się bezstronnie. Wiadomo, że w starciu tego cesarza z senatem rzymskim, w którym przywództwo sprawowala elita pogańska, nie chodziło o różnice w poglądach religijnych, ale o dawne przywileje stanu senatorskiego. Poganie w całym imperium, a zwłaszcza na Zachodzie, cieszyli się pewną swobodą ruchów, również wtedy, gdy w r. 375 władzę po ojcu objął na Zachodzie Gracjan.
W sferze wychowania i kultury zwolennicy dawnej wiary ciągle zajmowali
decydującą pozycję. Na Wschodzie trwały wpływ wywżerały osobistości, które
objęły urzędy za panowania Konstancjusza - Libaniusz i Temistiusz. Ich utwory
przekazują nam wymowny obraz schyłku pogaństwa. Liczne zachowane mowy i
ponad 1500 listów Libaniusza to jeden z najpehuejszych zbiorów dokumentów
dotyczących jednego człowieka, jakie przekazała nam starożytność. Udało się
dzięki temu zrekonstruować zarówno krąg jego przyjaciół, jak i życie jego
ojczystej Antiochii. Libaniusz, będąc poganinem, stara się gorliwie o to, by być
przyjacielem bogów, ale choć niekiedy wypowiada się przeciwko chrze-
ścijaństwu, jest tolerancyjny wobec jego wyznawców. Wśród jego uczniów byli i
chrześcijanie - czy należeli do nich także Bazyli z Cezarei i Jan Chryzostom, nie
wiadomo. Przez trzy dziesięciolecia po śmierci Juliana Libaniusz jako sofista, jak
się sam nazywa dla odróżnienia od filozofów, prowadził w szkole wyższej w Antiochii kształcenie młodzieży w dziedzinie retoryki i ostal się pomimo działań wielu zwalczających go konkurentów. Musiał też konkurować z nowymi możliwościami kształcenia, takimi jak na przykład studium prawnicze w Berytus czy łacińskie studia w Rzymie, a zwłaszcza z wprowadzoną w Konstantynopolu nauką stenografii, która umożliwiali szybkie wejście do zawodu notariusza w charakterze pracownika pomocniczego administracji cesarskiej albo urzędnika notariatu publicznego.
Krasomówstwo, którego uczył Libaniusz, było oparte na wzorach wielkich
klasyków, zwłaszcza Demostenesa: mówca doskonały powinien być wzorowym
obywatelem swego miasta, a jako człowiek kulturalny odznaczać się
umiarkowaniem i godnością. Wokół Libaniusza zgromadziło się wielu uczniów,
przede wszystkim z Syrii, ale także z odległych prowincji Wschodu, od Tracji
po
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 149
Armenię i Arabię. Byli to na ogół synowie zamożnych rodzin, którzy zaczynali naukę w wieku około piętnastu lat i często pozostawali jeszcze pod opieką pedagogów. Studia, które obejmowały zarówno nabywanie umiejętności poprawnego mówienia, jak uczenie się na pamięć i wygłaszanie mów, trwały przynajmniej trzy, a często nawet pięć lat. Dysponujemy bardzo wyrazistym obrazem tej szkoły. Libaniusz, który w czasie nauki zajmował miejsce na katedrze, podczas gdy słuchacze siedzieli w ławkach, z oddaniem zajmował się swoimi uczniami. Czuwał nad nimi również poza. salą wykładową, trzymał ich z dala od wielkomiejskich rozrywek, od wyścigów rydwanów, mimów i pantomim, a przede wszystkim od bójek, pijatyk i heter, ponadto interesował się nimi w ich późniejszym życiu zawodowym. Szkoła Libaniusza otworzyła wielu uczniom drogę do wspaniałej kariery w życiu publicznym. Wprawdzie nie wydała poetów ani uczonych, jednak ocaliła zasady tradycyjnego kształcenia i proponowała tak przekonywający model osobowościowy mówcy, że i w chrześcijańskim Bizancjum Libaniusz był nadal czczony jako mistrz wymowy attyckiej. Ze szkołą antiocheńską konkurował Temistiusz, jako nauczyciel filozofii w Konstantynopolu. On również pozostał poganinem, był jednak tolerancyjny wobec chrześcijan, a tak zręczny w obcowaniu z cesarzami, że przez pół wieku cieszył się łaskami dworu. Już Konstancjusz wybierał go na mówcę przy uroczystych okazjach, przyjaźnią darzył go Julian, a za Teodozjusza został Temistiusz w r. 384 mianowany prefektem Konstantynopola, wyróżniony honorowym tytułem i rangą praefectus praetorio. Wreszcie powołano go na nauczyciela cesarskiego syna, Arkadiusza, nawiasem mówiąc obok drugiego nauczyciela, który był chrześcijaninem. Z jego pism i wykładów przemawia eklektyczny filozof, który parafrazuje Arystotelesa, a w swej teorii politycznej odwołuje się do Platona. Jądro jego nauczania i twórczości stanowią problemy etyki i polityki. Historyczne znaczenie Temistiusza polega na tym, że w przemówieniach z czasów od Konsta.ncjusza poprzez Jowiana, Walentyniana i Walensa aż do Teodozjusza przedstawiał on filozoficzne założenia monarchii, a dzięki temu wpływał na cesarzy i kształtował opinię publiczną. Chociaż jako oficjalny mówca musiał przedstawiać swój ideał władcy w taki sposób, by podnosząc rzekome cnoty cesarzy, wskazywać im ich obowiązki, to zawsze kreślił imponujący obraz monarchy, który - powołany do władzy przez bóstwo - powinien sam poprzez swe działania upodabniać się do bóstwa. Umiłowanie ludzi (philanthropia) winno prowadzić do łagodności i do kierowania się raczej łaskawością niż literą prawa, znajdować wyraz w dobroczynności i trosce o wszystkich i podpowiadać drogę pobożności, która - jako cnota kardynalna - ma przenikać całą działalność władcy. Idsał humanitarnej władzy cesarskiej, pochodzący z filozofii greckiej, został więc postawiony także przed władcami chrześcijańskimi. Etyka polityczna antyku mogła. się połączyć z chrześcijańską nauką o cnocie.
150 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku Również na Zachodzie imperium istniały szkoły wyższe utrzymywane przez państwo, na przykład w Rzymie, Kartaginie i Mediolanie. Władza cesarska nieustannie starala się uregulować studia przepisami. Z ustawy Walentyniana I dowiadujemy się, że do Rzymu mieli wstęp tylko ci studenci, którzy otrzymali zezwolenie namiestnika odpowiedniej prowincji. Studiujący w Rzymie musieli zgłaszać miejsce zamieszkania, nie wolno im było wstępować do stowarzyszeń miejskich, o ich postępach należało składać sprawozdania. Szczególnie wyrazisty obraz szkół miejskich w Burdigali w drugiej połowie IV wieku znajdujemy w twórczości literackiej Auzoniusza, który w r. 334 został tam nauczycielem gramatyki, a wkrótce potem profesorem retoryki. Auzoniusz w formie poetyckiej przekazał wszystko, co miał do powiedzenia o sobie, swojej rodzinie, swej działalności zawodowej i przeżyciach osobistych, a jego poezja wzbudziła podziw współczesnych.
Syn lekarza z Burdigali wyznawał chrześcijaństwo, jak większość ówczesnych znakomitych rodzin galijskich, ale jego wiara łączyła się z kulturą literacką o charakterze pogańskim. Apollo i Muzy byli mu bliżsi niż męczennicy, lepiej znał klasyków niż Biblię. Dlatego mógł bez skrupułów uczyć retoryki na tradycyjnych tekstach pogańskich i ukazywać swym uczniom te same cnoty, co jego pogańscy poprzednicy: erudycję, wdzięczny styl, życiową zręczność, która pozwala panować nad zmiennymi kolejami losu. Również na Zachodzie profesorowie retoryki przemawiali do ludu i do rządzących, próbując w panegirycznych mowach zbliżyć do siebie dwór i szerszą publiczność.
Auzoniusz odniósł ogromny sukces i na tym polu. Walentynian I uczynił go
wychowawcą swego młodego syna, Gracjana, który już w r. 367 został
wyniesiony do godności augusta. Przez osiem lat działał Auzoniusz na dworze w
Trewirze. Wkrótce po objęciu przez Gracjana w r. 375 władzy po ojcu otrzymał
prefekturę galijską, do czego doszła jeszcze prefektura italska. Także jego ojciec,
syn, zięć i siostrzeniec otrzymali wysokie urzędy. W ten sposób cała rodzina weszła do stanu senatorskiego Galii. Przez wiele lat Auzoniusz działał we władzach imperium i współpracował przy tworzeniu ustawodawstwa cesarskiego. Jak sam pisze, radował się splendorem swego dostojeństwa: płaszczem purpurowym sięgającym do kolan i jazdą wozem zaprzężonym w czwórkę koni. W końcu powrócił do szkoły w Burdigali, do swej wiejskiej rezydencji w ukochanej Akwitanii, gdzie aż do śmierci (około r. 394) mógł rozkoszować się radościami życia ziemiańskiego.
Tak jak ta kariera obejmuje pełnię szczęścia, jakiego tylko mógł dostąpić uczony
literat, podobnie twórczość Auzoniusza stanowi powabną, erudycyjną zabawę,
nie obciążoną wielkimi problemami. Mowy i listy ukształtowane są według
pierwowzorów z dawnych czasów. Poezja sławi zajęcia literackie i szczęśliwe
życie w kręgu rodziny i przyjaciół. Auzoniusz naszkicował poetyckie konterfekty
swych męskich i żeńskich przodków. Utrwalił w literackich portretach swych
poprzedników, profesorów z Burdigali. Pisał też epitafia bohaterów trojańskich,
pochwały znakomitych miast imperium, a tematem
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 151 osobnego cyklu uczynił przebieg własnego dnia, wypełnionego zajęciami i rozrywkami dostojnika. Z wdziękiem opiewał alamańską dziewczynę imieniem Bissula, którą otrzymał z podziału łupów po jednej z wypraw. Przede wszystkim jednak sławił piękną Mozelę, ryby i rybaków, wzgórza pokryte winnicami i budowle na brzegach. Auzoniusz jako poeta i nauczyciel nie angażuje się w wielkie problemy współczesności. Kryzysy imperium, wędrówki obcych ludów, walki religijne owych czasów nie pojawiają się w jego poezji. Był głęboko wstrząśnięty, gdy w późnym wieku w dyskusji z młodym przyjacielem zetknął się z powagą i nieprzejednaniem ascetycznego chrześcijaństwa - przeżycie, z którym spotkamy się jeszcze przy omawianiu chrystianizacji ludzi wykształconych. Najpierw jednak przenieśmy się do Rzymu, do centrum pogańskiej kultury owych czasów. Czyż to miasto pełne świątyń i pomników zwycięstw nie stanowiło wspaniałego ucieleśnienia chwalebnej przeszłości, czyż nie stanowiło najważniejszego świadectwa wieczystego posłannictwa ludu rzymskiego? Nawet cesarz Konstancjusz, jak opowiada Ammian, był poruszony widokiem tych wspaniałych budowli, gdy w r. 356 odwiedził miasto. Tu mieszkały i działały najznakomitsze rody arystokracji senatorskiej. Ich członkowie najpierw w domu ojcowskim, a potem w szkole przejmowali dawne dziedzictwo rzymskiej wiary i wychowania patriotycznego. Oczywiście niektóre z tych arystokratycznych rodzin przyjęły już wiarę chrześcijańską. Jako pierwsze czyniły to zazwyczaj kobiety. Kościoły rzymskie z IV wieku są świadectwem rozrostu gmin chrześcijańskich przy udziale znakomitych rodzin. Ale najdostojniejsze rody ciągle czciły bogów, którzy uczynili Rzym tak wielkim, i sprawowały godności kapłańskie wedle obyczaju przodków. Ich ambicją było piastowanie urzędów pochodzących z czasów republiki, od kwestury poprzez preturę aż po konsulat, a ostatnio także prefektury miasta, obejmującej - w sytuacji, gdy cesarze rezydowali gdzie indziej - całą władzę nad nim. Z tymi dawnymi magistraturami wiązały się ogromne wydatki, ponieważ pretorzy i konsulowie musieli z własnych środków finansować kosztowne igrzyska publiczne. Jednakże ten, kto został konsulem, przechodził do historii, nadawał bowiem swe imię rokowi i „przez cały rok zażywał bez przeszkód radości swego dostojeństwa” (Gibbon). W owych rodach senatorskich nagromadziły się wielkie bogactwa. Senatorowie posiadali pałace w samym Rzymie oraz dobra ziemskie w Italii i w wielu prowincjach imperium. Reżim cesarski, który wydarł senatowi rzymskiemu władzę polityczną, nadawał jednak senatorom wielkie przywileje, a żądał od nich jedynie ograniczonego udziału w dźwiganiu ciężarów imperium. Panowie rzymscy cieszyli się więc jeszcze możliwością swobodnego układania sobie życia. Z owego czasu posiadamy wiele inskrypcji i dokumentów honoryfikacyjnych ku czci wysoko postawionych osobistości rzymskich.
Wylicza siP w nich urzędy, sławi cnoty obywatelskie: roztropność,
sprawiedliwość, a także - i przede wszystkim - mistrzowskie
152 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku opanowanie sztuki krasomówczej. Niemało senatorów poddało się wtajemni-czeniu w misteria kultów orientalnych, a następnie pozostawiło inskrypcje dedykacyjne przy świątyni Matki Bogów w pobliżu Watykanu. Owe teksty potwierdzają, że przeszli oni taurobolium i we wspólnocie wyznawców Attysa doznali odrodzenia poprzez to rytualne skropienie krwią ofiarnego byka. Często podkreśla się tam, że wtajemniczony sprawował wiele urzędów kapłańskich tego kultu. Może to wskazywać, że liczba kandydatów do tych godności nie była zbyt wielka. Ale i w Ostii, gdzie znamienici Rzymianie ciągle budowali sobie pałace, znaleziono w świętym okręgu Magna Mater inskrypcje poświadczające ową gorliwość religijną.
Dzięki inskrypcjom i licznym dziełom literackim poznajemy wiele osobistości ze środowiska ówczesnej arystokracji miasta Rzymu, ich związki rodzinne i krąg przyjaciół. Tu przedstawiamy tylko niektórych. Wielkim poważaniem i sławą filozofa cieszył się Wecjusz Agoriusz Pretekstatus, prefekt miasta w r. 367/8. Jego napis nagrobny wymienia przede wszystkim godności kapłańskie, następnie funkcje polityczne. I on, i jego żona Paulina zostali wtajemniczeni w różne greckie misteria. Pomnik nagrobny Pretekstata jest jednym z wielu świadectw dowodzących wysokiej pozycji kobiet w późnorzymskich domach arysto-kratycznych. W inskrypcjach wyrytych na bokach i z tyłu tego pomnika Pretekstatus w metrycznej inwokacji zwraca się do swej żony, a Paulina odwzajemnia się poematem zawierającym nader osobiste elogium męża. Obok tego filozofa gorliwym wyznawcą dawnej religii był Wiriusz Nikomachus Flawianus. Jako mąż wielce wykształcony cieszył się on uznaniem na dworze cesarskim, na krótko przed r. 383 otrzymał ministerialną godność quaestor sacri palatii, a w r. 389 objął prefekturę Italii. Rodzina Nikomacha była spowinowacona z domem znakomitego mówcy Kwintusa Aureliusza Symmacha. Piękny dyptych z kości słoniowej przedstawia w stylu klasycystycznym kapłanki składające ofiarę i wymienia imiona obu rodów-może jest to pamiątka małżeństwa córki Symmacha z synem Nikomacha. Symmachus (około 340-402) jako prefekt miasta w r. 384/5 zdecydowanie wystąpił wobec cesarza w obronie istnienia dawnej religii. W r. 391 otrzymał konsulat, wysoką godność, którą w tym rodzie sprawowało kilka pokoleń. Już dziadek Symmacha był konsulem, jego syn doszedł tylko do pretury, ale wnuk i prawnuk znów byli konsulami. Ten prawnuk był teściem Boecjusza, dygnitarza na dworze Teodoryka, a jego synowie razem otrzymali konsulat w r. 522. Tak dawała o sobie znać, mówiąc słowami samego Symmacha, „dobra krew, którą zawsze można poznać”.
Ci rzymscy możnowładcy nawet przed cesarzem pysznili się swym szlachetnym
rodem i wykształceniem. Symmachus potrafił przypomnieć, że obok władcy jest
jeszcze senat, cesarz zaś nie jest nikim innym jak tylko pierwszym mężem w
państwie - tak jakby ciągle obowiązywały zasady ustrojowe pryncypatu. W
rzeczywistości jednak owemu wysokiemu mniemaniu o sobie towarzyszyły
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 153 jedynie resztki władzy politycznej, a i działalność publiczna była nader ograniczona. Posiadamy około 900 listów Symmacha, skierowanych do przyjaciół i krewnych, do wysokich dostojników, a także do germańskich wodzów armii i chrześcijańskich biskupów. Dziesiąta księga zbioru zawiera sprawozdania, które prefekt przesyłał na dwór cesarski. Listy napisane zostały z myślą o późniejszej publikacji, ponadto syn, który wydał korespondencję ojca, dokonał wyboru dla uniknięcia jakichkolwiek zadrażnień politycznych. Jednak nawet pomimo rezerwy autora i ostrożności wydawcy otrzymujemy wierny obraz wyrafinowanej kultury wybitnego senatora i jego spokojnego życia. Jakże formalne są te listy, nawet skierowane do córki, do której autor zwraca się per „domina filia”, albo do syna, tytułowanego „amabilitas tua”! Jakże wyszukany jest styl, nawet gdy mowa o sprawach banalnych, na przykład o codziennej porannej audiencji w domu miejskim albo o pobycie na wsi, gdzie pan nadzorował wyrób oliwy i wina! Niewiele było sensacji w tym życiu. Gdy rzymski motłoch po raz kolejny urządzał awantury z powodu głodu, jaśniepaństwo mogli wyjechać do swoich dóbr. Prawie nie słyszymy o obcych ludach wdzierających się przez granice, a bardzo niewiele o kryzysie finansowym i ucisku podatkowym stosowanym przez władze. Nadzwyczaj ważną sprawą jest pretura syna. Ojciec pisze mnóstwo listów, by sprowadzić na igrzyska lwy i krokodyle z Afryki, konie z najlepszych stadnin Hiszpanii i szermierzy z Saksonii. Wielka polityka zupełnie jawnie omijała senat, panowie z Rzymu nie tworzyli już historii.
Cesarze mieli dość rozsądku, by pozostawić rzymskim arystokratom dawny kult
jako rodzaj rezerwatu. A. Alftildi, który bardzo wysoko ocenia rolę historyczną
owej nobilitas, przybliżył nam interesujące świadectwo jej przesyconego kulturą
życia społecznego w postaci tzw. kontorniatów. Są to medale z mosiądzu i
brązu, które otrzymały nazwę od obiegającego ich brzegi wgłębienia (po włosku
contorno). W Rzymie istniał zwyczaj ofiarowywania sobie na szczęście starych
monet z okazji święta Starego Roku. W czasach konstantyńskich mennica
państwowa za pozwoleniem cesarskim wykonywała świąteczne emisje z
tłoczonym brzegiem. Do tych okolicznościowych monet doszły kontorniaty,
których różnorodne serie sięgają od połowy IV wieku prawie aż do końca
cesarstwa rzymskiego na Zachodzie. Repertuar ikonograficzny tych emisji bierze
się z życia publicznego miasta Rzymu i ma charakter pogański, obejmuje bogów,
bohaterów, symbole rzymskie, sceny z igrzysk w cyrku. Na stronie głównej
widnieją: Aleksander Wielki i jego matka Olimpias -świadectwo dalszego życia
wielkiego króla w tradycji i legendzie-następnie starożytni poeci i mędrcy, greccy
i rzymscy, a wśród nich Demostenes, Salustiusz i Horacy, dalej portrety
sławnych cesarzy I i II wieku. Przedstawienia na rewersach wzięte są z
pogańskiej religii i mitologii, nie brak tam Matki Bogów, Attysa i Izydy. Aż do
najpóźniejszych czasów utrzymują się symbole idei Rzymu. Nie ma najmniejszej
wątpliwości: miasto zachowywało pod przewodem senatorów własne oblicze,
154 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku a starożytność trwała nadal. Skądinąd z tych motywów artystycznych nie można wyciągać wniosków o niewzruszoności przekonań religijnych ani o jakiejś demonstracji wobec chrześcijańskiej władzy cesarskiej. W omawianym przypadku, tak jak w znacznej części literatury, chodzi raczej o wychowawcze frazesy niż o rzeczywistą wiarę.
Jednakże niezaprzeczalną zasługą grupy ludzi wykształconych spośród
arystokracji senatorskiej jest to, że pielęgnowali literaturę klasyczną i że płynące z
niej impulsy przekazali twórczości literackiej własnych czasów. Troszczyli się przede wszystkim o to, co~ stanowi podstawowe zajęcie każdego miłośnika dawnej poezji: o ustalanie i zachowywanie przekazanych tekstów. Członkowie rodów Pretekstata i Nikomacha wspólnie ustalili poprawiony tekst Dziejów Liwiusza. Subskrypty w późniejszych odpisach różnych innych utworów klasycznych również dowodzą działalności senatorów rzymskich z tej epoki.
Staraniom o zachowanie tekstów towarzyszy objaśnianie utworów, a przede
wszystkim troska o zrozumiałość wielkiej poezji. Gramatycy i retorzy łacińscy z
nową energią zabrali się do pracy. Co do nauki o języku, to wielu autorów
zadało sobie trud utrwalenia w kompilacjach zasobu wiedzy gramatycznej
przekazanej przez wcześniejsze czasy i udostępnienia jej współczesnym. Na
początku stulecia Noniusz Marcellus napisał leksykon językowo-rzeczowy. W
kilkadziesiąt lat później Eliusz Donatus stworzył dwa podręczniki gramatyki,
wysoko cenione przez współczesnych. W następnych stuleciach służyły one
całemu Zachodowi jako podstawowe dzieła językoznawcze. W czasach
Symmacha nauczał w Rzymie Serwiusz, autor obszernego komentarza do
Wergilego. Jednakże komentarz ten zawiera na ogół obserwacje gramatyczne i
retoryczne, natomiast mało wypowiada się na temat subtelniejszych kwestii
koncepcji i formy poetyckiej. Podobnie jak senatorowie rzymscy, ci uczeni
filolodzy byli całkowicie pogrążeni w dawnym piśmiennictwie - w okazałym
tomie Serwiusza nie ma najmniejszej wzmianki o pojawieniu się religii
chrześcijańskiej. Jest jeden wyjątek od reguły: Gajusz Mariusz Wiktoryn. Był on
nie tylko retorem, ale i filozofem, przełożył pisma neoplatońskie z greki na łacinę,
a następnie ku zdumieniu środowiska przeszedł w r. 357 na wiarę chrześcijańską.
Aż do końca stulecia utrzymało się to zatopienie w starożytności. Makrobiusz,
wysoki dygnitarz imperium i członek najbardziej elitarnych kręgów senatorskich,
prawdopodobnie jeszcze przed r. 386 wystawił godny pomnik uczonemu
klasycyzmowi. On również łączył filologię z filozofią, a w znakomitym
komentarzu do Cyceronowego opowiadania o Śnie Scypiona świetnie
przedstawił plotyńską naukę o bóstwie, o kosmosie i o duszy. Jego dzieło
filologiczne Saturnalia zawiera, stosownie do wzorów klasycznych, uczone
rozmowy, prowadzone w kręgu Symmacha w ciągu trzech dni grudniowych
świąt Saturna. Spotykamy tam sławnych mężów: Pretekstata, Nikomacha,
Symmacha, ich przyjaciół z tego samego środowiska oraz kilka osób spoza
niego, którzy pytaniami stwarzają okazję do sprzeciwu i polemiki. W najbardziej
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 155
wyrafinowanej formie towarzyskiej dyskutuje się tam o języku i literaturze, nauce
i obyczajach, religii i moralności. Oparta na szerokiej znajomości dawnych autorów księga zawiera to, co wykształcony arystokrata powinien wiedzieć, i wskazuje, jak ma się on zachowywać. O polityce mówi się tam niewiele. Autor przywiązuje wagę do dobrego wykształcenia, które obejmuje znaczną wiedzę antykwaryczną z lekkim nalotem filozofii neoplatońskiej. W tym kręgu za interesujące uchodziły rozmowy o kalendarzu rzymskim, o starożytnych żartach i sentencjach, ale przedmiotem rozmowy mogła być również strawność potraw.
Zastanawiano się, skąd bierze się łysienie i siwizna albo dlaczego kobiety upijają
się rzadko, a starzy mężczyźni często. Wydaje się, że w istocie chodzi o atrakcyjną prezentację w towarzystwie wiedzy pochodzącej z lektur. Pomimo to pojawiają się czasem poważne tematy i współcześni mogli się tam doszukać nie wyrażonej wprost tendencji antychrześcijańskiej, zawartej w teologicznej doktrynie bóstwa salarnego, które może przyjmować zewnętrzną postać wielu bogów, a przede wszystkim w mistycznej niemal wykładni Wergilego, którego Eneida urasta do szczytu wszelkiej mądrości, do swego rodzaju pogańskiej ewangelii. Ale i tak uczeni ci żyli poza współczesną im rzeczywistością. Byli przekonani, że dawne dobre czasy (vetustas) skończyły się wraz z epoką Wergilego i Augusta i pocieszali się wizją zamierzchłego ideału: „Jeśli mamy rozum, to musimy zawsze ugiąć kolana przed starożytnością.”' Wobec owego powszechnego zwrotu duchowego ku przeszłości nasuwa się pytanie, czy ten okres odznacza się jakimiś szczególnymi osiągnięciami w jej badaniu i jej literackim kształtowaniu w dziejopisarstwie. Już wcześniej zobaczyliśmy, że od czasów przełomu konstantyńskiego pisarze chrześcijańscy stworzyli nowe formy historiografii. Od Euzebiusza istnieje historia Kościoła jako historyczny zapis powstania i rozwoju nowego ludu Bożego.
Chrześcijańska kronika świata znajduje kontynuację, o czym świadczy
zachowane dzieło chronografy z r. 354. Kwitnie hagiografia jako opis żywotów
ludzi błogosławionych przez Boga. Czy i świadome pogaństwo zobaczyło i
ukształtowało na nowo historię przeszłości i własnych czasów? Pytanie to
nasuwa się tym bardziej, że historia od dawien dawna była szczególną pasją
rzymskich senatorów. Należy przede wszystkim stwierdzić, że zainteresowania
współczesnych Symmacha dotyczyły przede wszystkim zachowanych dzieł
historycznych, utworów uznanych, klasycznych historyków. Przepisywano i
studiowano Liwiusza, który opisał dziejową karierę Rzymu z punktu widzenia
człowieka bogobojnego. Jednak dzieło jego było zbyt obszerne dla tych licznych
osób, które w armii i administracji awansowały z nizin społecznych i
potrzebowały elementarnej wiedzy o przeszłości choćby w swej pracy
zawodowej. Dla tych szerokich kręgów odbiorców pożądane były skrócone
wersje tradycji, brewiarze historii rzymskiej. Takim właśnie potrzebom wyszedł
naprzeciw Sekstus Aureliusz Wiktor małą książeczką Caesares, która
obejmowała zwięzły zarys historii cesarstwa aż do r. 360. Autor, który wstąpił na
156 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
drogę kariery urzędniczej i w r. 388 osiągnął prefekturę miasta, jako historyk ma
umiejętność widzenia imperium w jego całości. Owa historia cesarstwa została następnie przez nieznanego nam wydawcę połączona z krótkim opisem bajecznego rzymskiego okresu królewskiego i ze zbiorem krótkich biografii od Romulusa do Augusta w rodzaj trylogii, której nadano tytuł Origo gentis Romanae (Pochodzenie narodu rzymskiego) i która najwyraźniej miała opisywać pogańską historię Rzymu od początków aż do Juliana. Potem przyszły jeszcze inne kompendia. Cesarz Walens zlecił swemu szefowi kancelarii, Eutropiuszowi, napisanie krótkiej historii Rzymu, zaczynającej się od założenia miasta. Ten odznaczający się przejrzystą konstrukcją podręcznik był chętnie czytany i długo pozostawał w użyciu. Jednak, jak się wydaje, był ciągle zbyt obszerny (75 stron in octavo), tak że sam cesarz kazał niejakiemu Festusowi sporządzić jeszcze krótsze streszczenie. Pod koniec stulecia nie znany z imienia autor Epitome de caesaribus poprzestał na zestawieniu wyciągów z dawniejszych dzieł w sposób pozbawiony jakiegokolwiek osobistego piętna.
Jednak nie zabrakło i większego rozmachu. Nikomachus, którego znamy jako
rzecznika kultury narodowej, napisał roczniki historii rzymskiej, sięgające aż do
czasów autora, i dedykował tę książkę cesarzowi Teodozjuszowi. Niestety, nic nie pozostało z tego dzieła, ukształtowanego wedle wzorów klasycznych. Być może służyło ono za źródło ostatniemu wielkiemu historykowi Rzymu, Ammianowi Marcellinowi. Dziejopis ten stanowi zjawisko szczególne. Grek pochodzący z Antiochii, służył w elitarnych oddziałach armii cesarskiej, od r. 353 działał w sztabie dowództwa armii na Wschodzie i na Zachodzie, w r. 359 przetrwał oblężenie twierdzy Amida w Armenii, a następnie wziął udział w wyprawie cesarza Juliana na Persów. Po odejściu z wojska mieszkał najpierw w rodzinnym mieście, skąd udał się potem do Rzymu, gdzie starał się wejść do wykształconych kręgów stanu senatorskiego. Jak się wydaje, niezbyt mu się to udało. Zadziwiająca jest droga, którą przebył ten Grek, by stać się Rzymianinem.
Zapoznał się on z literaturą rzymską i jako autor łaciński osiągnął wysoki stopień
umiejętności, pomimo manieryzmu w języku i stylu. W ten sposób Ammian, „były żołnierz i Grek”, jak sam o sobie mówi, daje świadectwo ekspansji języka łacińskiego, która po reformach Dioklecjana nastąpiła tu i ówdzie na Wschodzie. Jeszcze wymowniejsze jest to, że wniknął on w rzymski sposób myślenia historycznego i politycznego dostatecznie głęboko, by pokusić się o kontynuowanie dzieł historycznych Tacyta. W 31 księgach przedstawił dzieje imperium od r. 96, na którym kończą się Dzieje Tacyta, aż do nieszczęsnego r. 378, roku bitwy pod Adrianopolem. W pierwszej części dzieła Ammian mówił o swych źródłach pisanych, ponieważ jednak księgi 1-13 zaginęły, nie wiemy, na jakich poprzednikach się opierał. Zachowana część druga, księgi 14- 31, zawiera szczegółową prezentację wydarzeń historycznych, które autor sam przeżył.
Odwaga, z jaką zajął się historią najnowszą, wynosi go wysoko ponad rzymskich
antykwarystów. Równie godny pochwały jest sposób
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 157 konstruowania historii tych dziesięcioleci na podstawie własnych notatek i wspomnień oraz wiadomości pochodzących od znanych mu osobiście i zasługujących na zaufanie świadków. Wyraźnie oznajmił, że pragnie pisać bezstronnie i zgodnie z prawdą. Dzisiejsza krytyka może stwierdzić, że często przewyższa on swego mistrza Tacyta znajomością rzeczy i bezstronnością obserwacji.
Ammian obejmuje niezależnym spojrzeniem całe imperium rzymskie w okresie upadku. Sam doświadczył zagrożenia granic na froncie germańskim i perskim.
Widzi jasno chwiejność absolutnej władzy cesarskiej, zna intrygi obozu
dworskiego i wie, że wyrafinowane metody tajnej policji i terroru sądowego nie
mogą zapobiec uzurpacjom i sprzysiężeniom. Jako historiograf potrafi w wielu
wyrazistych obrazach i w przejmujących scenach przedstawić wydarzenia z
różnych teatrów wojennych, walkę o władzę, procesy o obrazę majestatu. W
swym arsenale środków stylistycznych ma on pełen współodczuwania patos i
sztukę retoryczną, którymi operuje dla sugestywnego przedstawienia
zasadniczych znamion owego wieku, charakteryzującego się brutalnymi wojnami,
scenami triumfu i masakry, torturami i donosicielstwem. Dochodzi do tego
szczególny talent, który chroni go przed pokusami retoryki: umie obserwować
jak myśliwy i opisywać jak poeta. Ciągle powtarza, że chce zajmować się tylko
ważnymi wydarzeniami, ale nieustannie zajmuje się drobiazgami, zdarzeniami
marginesowymi, utrwala sceny z wypraw wojennych i z oficjalnych przyjęć,
interesuje·się ludzkim aspektem wydarzeń, trzymającymi w napięciu przygodami i
zgodnie ze swym upodobaniem do spektakularnych szczegółów kilkoma
pociągnięciami pióra szkicuje portrety wielkich ludzi. Jako gawędziarz pozwala
sobie co pewien czas na nowelistyczne wstawki. Jego opis pełnej przygód
ucieczki z twierdzy Amida tuż po jej zdobyciu przez Persóws nie ma sobie
równego w całej literaturze antycznej. Ale i on należał do pokolenia, które klękało
przed uświęconą starożytnością. Szczegóły, które tak doskonale umiał oddawać, zestawia z przykładami historycznymi znanymi z literatury. Zna zbiory Exempla, będące w obiegu szkolnym, często czyni z nich użytek i w uczonych analogiach szuka potwierdzenia, że dzieje jego własnych czasów mają mniejsze znaczenia niż dawniejsze. Wszystko ma precedensy, a teraźniejszość stale przegląda się w zwierciadle przeszłości.
Ta muzealna historiografia stoi na przeszkodzie głębszemu zrozumieniu historii.
Ammian zauważył kryzys cesarstwa, ale na tle wielkiej przeszłości interpretuje ten
upadek jako degradację moralną. Środowisko dworskie sprzeniewierzyło się
cnotom przodków. Nieudolni oficerowie, zdemoralizowani żołnierze i
skorumpowani urzędnicy stanowią kontrast z historycznymi ideałami, które on
nosi w sercu. W dwóch słynnych ekskursach dotyczących Rzymu naszkicował
ekstrawagancję i zepsucie warstw wyższych i niższych, jednak polityczne i
społeczne przyczyny upadku pozostają dla niego niezrozumiałe. Nawet Ammian
nie pojmuje, że imperium znalazło się
158 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
w odmienionym świecie. Siły motoryczne obcych ludów, nacierających na
imperium, nie skłaniają go do refleksji, także jego znajomość Germanów jest
powierzchowna. Zagadkowe pozostaje dla niego skostnienie społeczeństwa, w
którym uprzywilejowana elita ciągnie korzyści ze wszelkich perturbacji
politycznych, gdy tymczasem miejski stan średni słabnie, a masy są
wyzyskiwane. Historyk ten dostrzega chrześcijaństwo i z pewnym szacunkiem
nazywa je „prostą i zupełną religią” (religio simplex et absoluta). Jest to godne
uwagi wobec ogólnej skłonności wykształconych pogan do pomijania całkowitym milczeniem nowej religii, ale i on nie zdaje sobie sprawy z doniosłości przemian w tej dziedzinie. Sam trzyma się dawnych bogów, przywiązuje wielką wagę do składania ofiar i obserwacji znaków wieszczych.
Cześć oddawana „wiecznemu bóstwu” gwarantuje, jego zdaniem, istnienie
cesarstwa. Klęska pod Adrianopolem, której opis zamyka dzieło, wydaje mu się
katastrofą, jaka nie zdarzyła się od bitwy pod Kannami, ale czyż nie przepędzono
z granic państwa Cymbrów, Teutonów i Markomanów? Ammian wierzy, że
Rzym przezwycięży i ten kryzys, tak jak wiele poprzednich klęsk. Również on
popada w kaznodziejstwo, wzywa do moralnej odnowy ludu rzymskiego, do
odrodzenia prostoty i ofiarności z dawnych czasów, nie ma jednak konkretnego
programu działania. Owa ciągła gra, w której wiążą się, a nawet niemal mieszają z
sobą zdarzenia z przeszłości i teraźniejszości, znamionuje schyłkowy etap świadomości historycznej i dziejopisarstwa. Historyzm owego późnego okresu odebrał doświadczeniu historycznemu niepowtarzalność, a tym samym, dodajmy, sparaliżował ludzką swobodę działania. Jedynie rys swobodnej erudycji łączy z Ammianem Marcellinem dzieło historyczne, które pod względem warsztatowym stoi bardzo nisko - zbiór życiorysów cesarzy od Hadriana prawie do Dioklecjana, który nowoczesna nauka nazywa Historia Augusta. Według przekazu zawartego w tekście dzieło to napisało sześciu znanych z imienia autorów z czasów Dioklecjana i Konstantyna, którym dedykowano niektóre biografie. Żywoty te pokryte są warstwą retoryki o wiele bardziej niż u Swetoniusza i zapewne bardziej niż u Mariusza Maksymusa. Autorzy za pomocą mało znanych cytatów, objaśnień etymologicznych i wiedzy antykwarycznej popisują się erudycją i zaspokajają ciekawość, a nawet żądzę sensacji eleganckiej publiczności, przytaczając anegdoty i plotki wszelkiego rodzaju. Wśród tego wszystkiego znajduje się mnóstwo rzeczowych informacji, tym dla nas ważniejszych, że rządy przedstawionych w tym dziele cesarzy, trwająca łącznie 167 lat, nie mają za dziejopisów Tacyta ani Ammiana. Z drugiej strony można tym biografom wierzyć tylko o tyle, o ile znajdujemy gdzie indziej potwierdzenie ich świadectwa albo argumenty przemawiające za jego prawdopodobieństwem. Brak im zrozumienia historii i krytycznego stosunku do źródeł. Sami bez żadnych skrupułów, wręcz dowolnie, zmyślali dokumenty i listy poszczególnych cesarzy. Udało się wykazać, że większość przytoczonych dokumentów to fałszerstwa.
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 159
Zwłaszcza życiorysy tych cesarzy, o których źródła mówią mało, zostały dopełnione takimi fałszerstwami.
Nowoczesna nauka od siedemdziesięciu lat intensywnie zajmuje się problemami tego zbiorowego utworu. Sprawdzano wiarygodność wielu danych, próbowano wyjaśnić powstanie zbioru i rozstrząsano kwestię, czy wymienieni autorzy rzeczywiście są jego twórcami i czy pisali w okresie, który podali. Przy tych badaniach wielkie usługi oddały obserwacje językowe..Również w danych rzeczowych stwierdzono anachronizmy. Badano, czy treść narracji nie jest zależna od jakiegoś autora, który pisał dopiero po Konstantynie. Sprawdzano pod względem prawdopodobieństwa czasowego poglądy polityczne i religijne reprezentowane w biografiach. Jednak wyniki tych badań są ciągle rozbieżne.
Datowanie dzieła na czasy Dioklecjana i Konstantyna, jakie podają same teksty,
jest do dziś możliwością wchodzącą w rachubę. Dobrzy znawcy tych biografii
przyjmują, że powstały one za rządów cesarza Juliana i dopatrują się w nich
literackiego wsparcia pogańskiej polityki religijnej. Inni schodzą aż do początku
V wieku, wskazując na wypowiedzi, które jak się wydaje, bronią zasad tolerancji
w stosunkach między poganami a chrześcijanami. Dostrzega się nawet w dziele
wyraźną tendencję do usprawiedliwienia pogaństwa w obliczu nasilającej się od
przełomu IV/V wieku chrześcijańskiej interpretacji historii. Nie ma tam
wprawdzie otwartej krytyki chrześcijaństwa, ale są mniej lub bardziej ukryte
aluzje, ukrywające taką krytykę. J. Straub i inni badacze podnieśli ważkie
argumenty przemawiające za tym późnym datowaniem, jednak rozstrzygnięcie
jeszcze nie zapadło. Niezależnie od tego, jak ustalimy czas jego powstania, zbiór
ten przedstawia ogromną wartość dla poznania tendencji literackich późnego pogaństwa. Jest on wielkim osiągnięciem w sztuce zabawiania czytelnika prawdziwymi i zmyślonymi historyjkami, wabienia go aurą czcigodnej arystokratycznej tradycji, a zarazem zwodzenia co do osoby autora. Kiedy przyglądamy się innym naukom szczegółowym, musimy zdawać sobie sprawę, że w naukach przyrodniczych i w medycynie, podobnie jak w filologii i historiografii, siły twórcze ducha antycznego dawno się wyczerpały. Już około r.
100 przed Chr. nastąpił zmierzch nauki hellenistycznej. Nie odżyła ona także
wtedy, gdy Rzymianie zajęli miejsce Greków i zapanowali w świecie
śródziemnomorskim. Później chrześcijaństwo skierowało ludzkie poszukiwania i
badania w kierunku, który oznaczał odejście od racjonalnego obrazu świata. Nie
należy więc dziwić się temu, że w IV wieku nie ma już żadnych systematycznych
traktatów z dziedziny nauk ścisłych. I w tej dziedzinie pożądane były tylko
kompendia, zawierające najważniejsze elementy spuścizny naukowej,
opracowywane przede wszystkim dla potrzeb nauczania. W zakresie matematyki
należy tu wymienić komentarze dwóch Greków aleksandryjskich, którzy od
działalności dydaktycznej przeszli do objaśniania i uzupełniania pism
dawniejszych matematyków. Byli to Pappos (na początku stulecia) i Theon (u
160 Monarchia, Kóściół chrześcijański i elita władzy w IV wieku jego schyłku). Gospodarka rolna nie była już w ogóle traktowana jako gałąź wiedzy. Palladiusz, właściciel ziemski, zapewne mieszkający w Galii, dość zręcznie ułożył swoje Opus agriculturae, poradnik dotyczący prac w polu i w domu według ich następstwa w ciągu roku. Także medycynę i i weterynarię reprezentują kompilacje. W tej dziedzinie istotne są wypisy zrobione z dawnych dzieł medycznych przez Orybazjusza, greckiego lekarza przybocznego Juliana. W naukach prawnych widać katastrofalny upadek z wyżyn, na które wznieśli się klasycy, działający tak twórczo jeszcze za Sewerów. Absolutyzm, uznający konstytucje cesarskie za jedyne źródło nowego prawa, nałożył okowy na produktywną myśl prawniczą. Dlatego już od połowy III wieku juryści zadowalali się opracowywaniem tekstów klasyków dla aktualnych potrzeb i sporządzaniem z nich wyciągów. Później zaczęto tworzyć zbiory łączące wyciągi z ustawodawstwa cesarskiego i z pism jurystów - działalność ta miała później wydać owoce w postaci kodyfikacji Teodozjusza II i Justyniana. Dla epigonów tej nauki charakterystyczne jest poczucie, iż nie potrafią ogarnąć całości poglądów prawnych zawartych w pismach klasyków. Dlatego uznawali tylko pięć autorytetów: Gajusa, Papiniana, Ulpiana, Paulusa i Modestyna. Ustawa z r. 426 w sprawie cytacji formalnie ustaliła ocenę poglądów tej wielkiej piątki. Skądinąd na Wschodzie nauki prawne nabrały nowego blasku w ciągu V wieku dzięki działalności szkół prawniczych, co doprowadziło do renesansu klasycznej jurysprudencji - w tym samym czasie, w którym na Zachodzie prawo i nauki prawne uległy wulgaryzacji.
Uderzające jest, że nie ma literatury naukowej z zakresu mechaniki, architektury i
wszelkich dyscyplin technicznych. W całej tej dziedzinie Rzymianie korzystali z
dawnego dziedzictwa etrusko-italskiego i ze zdobyczy uczonych i odkrywców
hellenistycznych. Osiągnięcia techniczne wyrastające z tej bazy i utrzymujące się
aż do późnego okresu budzą mimo wszystko najwyższy podziw. Z pewną dumą
Rzymianie, tacy jak Frontinus, twierdzili, że ich budowle i dzieła służą ludzkim
potrzebom, podczas gdy starożytni Egipcjanie wznosili bezużyteczne piramidy, a
Grecy też marnowali swe umiejętności na dzieła sztuki budowlanej pozbawione
praktycznego znaczenia. Nie słabła aktywność w budowie miast i umocnień
granicznych. Wysoki poziom utrzymywała rzymska sztuka inżynieryjna, o czym
świadczą ulice, mosty i akwedukty. Z tą praktyczną twórczością wiązała się
ciągle myśl, że owe budowle mają ukazywać światu potęgę imperium
rzymskiego. Wydaje się jednak, że przy budowie akweduktów nie stosowano
znanej już zasady naczyń połączonych, co umożliwiłoby wprowadzenie
wodociągów ciśnieniowych -może dlatego, że wodociągi oparte na zasadzie
spadku wody, ułożone na dominujących nad krajobrazem arkadach, tak dobitnie
podkreślały obecność Rzymian w całym świecie? O świetnej znajomości sztuki
wznoszenia wysokich budowli świadczą liczne bazyliki i termy. Również w
konstrukcji urządzeń portowych, w budowie statków i machin wojennych widać
nadal rutynę i biegłość. Jednak we wszystkich tych
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 161 dziedzinach nie dokonano już nowych wielkich wynalazków. W różnych rodzajach wytwórczości, w której większy niż przedtem udział brały zakłady państwowe, trzymano się dawnej technologii, zarówno w kopalnictwie, jak w obróbce metali, w produkcji ceramiki, tkactwie, a nawet w młynarstwie. Może nigdzie nie widać zastoju tak dobrze jak w produkcji lampek, która nie wyszła poza poziom wyrobu małych, bardzo niedoskonałych technicznie naczynek. Ogólnie rzecz biorąc, w dziedzinie techniki pogodzono się z widoczną już wcześniej stagnacją, i to do tego stopnia, że nie wszędzie doszło do zastosowania dokonywanych jeszcze tu i ówdzie wynalazków. Tak na przykład nie przyjęła się wspomniana przez Pliniusza Starszego prasa śrubowa z bezpośrednim przeniesieniem nacisku, także młyn wodny, opisany już przez Witruwiusza, był używany tylko gdzieniegdzie, zwłaszcza w wielkich maj ątkach. W powszechnym użyciu pozostawały wprawiane w ruch rękami służebnych żarna i poruszane kieratem młyny piekarzy. A przecież od początku zdawano sobie sprawę z tego, że nowy wynalazek pozwala oszczędzić wiele ludzkiej pracy. Poeta Antypater z Tesaloniki wyraził to w czasach Augusta w godnym uwagi epigramie: 9 Dajcie już rękom odpocząć: spokojnie śpijcie, młynarki, Niech sobie kogut okrzykiem głośnym oznajmia już świt, Bo nimfom rzecznej głębiny Cerera trud wasz zleciła, Więc rozigrały się żywo, bijąc o kota brzeg; Widzicie, osie wirują, a osi kręcone szprychy Z turkotem pędzą potężnym kamieni ciężar dwu. Znowu nastąpił wiek złoty: bez trudu i bez wysiłku Możemy znowu spożywać Cerery święty dar.' Jednakże ta epoka nie tęskniła do złotego wieku, nie znającego pracy. Bardzo interesująca jest informacja, znajdująca się w biografii cesarza Wespazjana: w czasie wielkich robót rekonstrukcyjnych w mieście pewien mechanik przedstawił wynalazek, który umożliwiał przetransportowanie niewielkim kosztem na Kapitol ciężkich kolumn. Wespazjan wynagrodził owego człowieka za jego wynalazek, jednak zrezygnował z wykonania tego projektu, zaznaczając, że musi dać zarobić biedakom. Zasada pozostawiania biednym ludziom ciężkich robót i nędznego zarobku funkcjonowała tym wyraźniej, im bardziej pogłębiała się przepaść między stanami.
Pasywność w metodach produkcji jest więc cechą charakterystyczną okresu
późnego, podobnie jak brak oryginalności w literaturze naukowej. Jedynym
wyjątkiem w całym ówczesnym piśmiennictwie jest pewien mały utwór,
prawdziwy kwiat na jałowym pustkowiu - dziełko De rebus bellicis (O sztuce
wojennej) , które znalazło uznanie E. A. Thompsona. Autor, nie znany z imienia,
należał prawdopodobnie do miejskiej klasy średniej i działał, jak się zdaje, w
okresie wspólnych rządów Walentyniana i Walensa, około r. 370. Proponuje
· Przełożył Tadeusz Zieliński.
I1 - Upadek Rzymu
162 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku on cesarzom cały szereg reform i wynalazków mechanicznych. Tytuł O sztuce wojennej pojawił się tylko dlatego, że autor uznaje reformy, które zamierzał zaproponować administracji, również za nieodzowne warunki rozwoju sztuki wojennej i obrony granic. W przedmowie okazuje on władcom wielką czołobitność, ale zarazem poczucie własnej godności, stwierdzając, że duch wynalazczy nie ma związku ze szlachetnym urodzeniem ani studiami retorycznymi, lecz jest darem natury, spotykanym także u barbarzyńców. „Jeśli dla dobra sprawy muszę czasem powiedzieć coś szczerze, to mniemam, iż wasza wyrozumiałość zapewni temu ochronę. Jeśli bowiem mam dotrzymać obietnicy, potrzebuję pomocy przez wzgląd na wolność nauki.” Następnie przechodzi wprost do swego głównego postulatu, amianowicie do ograniczenia cesarskich dotacji dla żołnierzy i urzędników. Ta szczodrobliwość prowadzi jego zdaniem do tego, że trwoni się zyski z wojen i nowe wojny stają się konieczne dla uzupełnienia skarbu państwa. Nasz anonim sądzi, że ratunek mogłaby przynieść reforma systemu monetarnego. Cesarz Konstantyn -mówi on - wprowadził emisję złotych monet, które wzbogaciły wielkie rody, ale bardzo zubożyły biedaków, skłonnych wskutek tego do przestępstw i rozboju. Od czasów Konstantyna - ciągnie dalej -monety zostały popsute wskutek oszustw pewnych ludzi. Wycofano je z obiegu albo stały się przedmiotem nielegalnego handlu. By zapobiec psuciu monety, należy wszystkich pracowników mennicy osadzić na wyspie, gdzie pracowaliby bez kontaktów ze światem zewnętrznym. Należy też wybić nowe typy monet brązowych i złotych, typy, które autor ilustruje rysunkami. Dalej omawia on administrację prowincji, gani bezwzględne postępowanie namiestników, zwłaszcza przy poborze rekruta i przy wszelkiego rodzaju rekwizycjach. Opowiada się za sanacją budżetu wojskowego poprzez - niezbyt jasno sformułowaną - propozycję, by utrzymywać na niższych stopniach hierarchii wojskowej więcej ludzi, niż potrzeba na szczeblach wyższych, nadmiar zaś zwalniać i używać ich do innych zadań, takich jak choćby uprawa roli.
Następnie omawia swoje wynalazki. Wskazując na zagrożenie imperium przez
„wściekłość srożących się dookoła ludów”, wyraża przekonanie, że
barbarzyńcom, tak dobrze chronionym przez naturę, można dorównać jedynie za
pomocą nowych machin wojennych. Opisuje i rysuje między innymi nowe
machiny miotające, nowe włócznie obciążone ołowiem, następnie ulepszony
opancerzony wóz bojowy, most pontonowy i okręt wojenny, który miał być
poruszany 1_ołami łopatkowymi, bez wioseł i żagli. Mówi też o zakładaniu
fortów granicznych, które mieliby finansować właściciele ziemscy
proporcjonalnie do ich udziału w ziemiach pogranicznych. Wreszcie opowiada
się za uporządkowaniem chaosu w ustawodawstwie poprzez streszczenie
konstytucji cesarskich - tym samym staje się rzecznikiem ruchu, który pojawił się
w łonie warstwy obywatelskiej w miastach i doprowadził później do wielkich kodyfikacji.
Przemawia więc do nas dalekowzroczny reformator. Łączy on nowe zasady
polityki wewnętrznej ze śmiałymi propozycjami w dziedzinie prowadzenia
Reakcja pogańska - kształcenie, nauka, technika 163 wojny, które jego zdaniem powinno mieć charakter zdecydowanie ofensywny. Jego wynalazki techniczne, które wywołały zainteresowanie wczesnych humanistów, nie zostały w całości uznane za użyteczne przez specjalistów. Pomimo to byłoby błędem zakwalifikowanie tego człowieka jako „pomylonego wynalazcy”, jak to się stało. Jest godne uznania, że autor ten próbował poradzić sobie z kryzysem nie tylko za pomocą rozważań etycznych, jak wielu jego współczesnych. Przede wszystkim zasługuje na podziw myśl o daleko idącej mechanizacji armii rzymskiej - zwłaszcza w zestawieniu z dziełkiem Wegecjusza. Ten napisał w V wieku niewielki podręcznik sztuki wojennej, w którym przedstawia przestarzałe urządzenia wojskowe i ma na względzie tylko wojnę obronną. Nasz autor, który wierzy w postęp i pragnie ulepszyć świat, przeszedł bez echa i jako wyjątek potwierdza tylko zastój nauki i techniki w swoich czasach.
Rozdział czwarty
CHRZEŚCIJAŃSTWO RELIGIĄ PAŃSTWOWĄ POŻEGNANIE Z POGAŃSKIM RZYMEM N auka zauważyła pojawienie się w IV wieku pewnych oznak poprawy gospodarczej i konsolidacji społecznej. Można, jak się wydaje, stwierdzić, że zaburzenia porządku politycznego i społecznego w czasach od Konstantyna do Teodozjusza nie miały już tak gwałtownego charakteru jak w poprzednim stuleciu, lecz przybrały równomierne tempo, właściwe procesowi przemian. Ale i tak widać wyraźnie, jak głęboko zmieniła się struktura świata antycznego. Dwa aspekty tego procesu w ostatnich dziesięcioleciach IV wieku należy zbadać dokładniej: otwarcie granicy imperium nad dolnym Dunajem i powstanie chrześcijańskiego Kościoła państwowego. Były to brzemienne w skutki posunięcia dokonane za cesarzy Gracjana i Teodozjusza.
Osobowość tych władców jest tu ważna, przede wszystkim wpłynęła ona
chociażby na fakt, że centralne organa władzy i sztaby wojskowe uzyskiwały
coraz większą inicjatywę. Gracjam który w r. 375 przejął władzę na Zachodzie,
jako wychowanek Auzoniusza miał w swym namiocie książki obok broni. Jego
osobista pobożność, jak zapewnia historyk Kościoła Rufin, była większa, niż
wymagał interes państwa. Miał 16 lat w chwili objęcia władzy. W wieku lat 19 był
przez krótki czas niemal jedynowładcą całego imperium, jego otoczenie zdobyło
ogromne wpływy. Młodszy od niego brat przyrodni, Walentynian II, nosił
wprawdzie tytuł augusta, musiał się jednak z początku zadowalać Ilirią. Pod
opieką swojej matki Justyny i w cieniu swoich ministrów nie mógł osiągnąć
pełnej samodzielności, nawet wtedy, gdy po śmierci brata przypadł mu w udziale
cały Zachód. Osobą, z którą można bezpośrednio wiązać najważniejsze decyzje
owych dziesięcioleci jest więc cesarz Teodozjusz. Pochodził on z rodziny
hiszpańsko-rzymskiej, posiadającej dobra w Galicji (Gallaecia) na północnym
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 165
zachodzie półwyspu. Trrymał się wiernie wyznania katolickiego i miał w sobie
nieco owej żarliwej religijności, która jest, jak się zdaje, właściwa ludności tego
kraju. Rozpoczął karierę wojskową, służył przez pewien czas w otoczeniu swego ojca, który zwycięsko dowodził jako wódz naczelny na wielu frontach, a przede wszystkim stłumił w Afryce powstanie berberyjskiego wodza Firmusa. Po śmierci ojca Teodozjusz wrócił do dóbr rodzinnych w Hiszpanii. W r. 378, w chwili śmiertelnego zagrożenia imperium po klęsce pod Adrianopolem, został mianowany naczelnym wodzem armii, a w styczniu 379 obwołany augustem, po czym objął jako współrządca Gracjana Wschód i Bałkany. Niektóre cechy Teodozjusza przypominają Konstantyna: miał żywy temperament i uprzejmy sposób bycia, !nierzadko jednak ulegał gwałtownym napadom gniewu i nawet bywał okrutny. Szczodry aż do rozrzutności, lubił splendor dworski i otaczał się nim wszędzie, gdziekolwiek przebywał, także w trakcie długich podróży, a zwłaszcza w swej rezydencji w Konstantynopolu. Tam właśnie kazał, obok innych budowli i' pomników, wznieść wielkie forum z wysoką kolumną cesarską. Ostrożny, niekiedy nawet lękliwy jako strateg, wzmocnił sztaby wojskowe, ale i wzmógł niebezpieczeństwo konfliktów wewnętrznych, przez zwiększenie liczby wodzów armii. Przekaz historyczny dotyczący poszczególnych lat jego panowania jest nierównej wartości, widać jednak wyraźnie, że istotne posunięcia w prowadzeniu wojny i w polityce religijnej wynikały z własnych decyzji tego władcy.
Dotyczy to przede wszystkim rewolucyjnej zmiany w stosunku imperium do Gotów, a może nawet do obcych ludów w ogóle. Wcale przecież nie było tak, że od czasów Walentyniana I liczył się tylko front gocki. Wprawdzie Persja zachowywała spokój, ale w Brytanii trwały walki przeciw Piktom i Szkotom oraz przeciw saksońskim piratom. Kiedy w r. 383 uzurpator Magnus Maksymus zabrał część armii z Brytanii na kontynent, trzeba było oddać Wał Hadriana i ewakuować północną Anglię. Na froncie reńskim, silnie ufortyfikowanym jeszcze przez Walentyniana I, Frankowie, a zwłaszcza Alamanowie nadal zachowywali się agresywnie. Wielkim osiągnięciem Rzymian było to, że Gracjan w r. 378 przekroczył Ren pod Bazyleą i odważył się na wypad w głąb terytorium wroga. Nad środkowym Dunajem Sarmaci ciągle posuwali się naprzód, tak że po śmierci Gracjana Panonię ogarnął chaos. Jednakże na wszystkich tych odcinkach frontu dawano sobie jeszcze jakoś radę rutynowymi środkami. Tu ewakuowano jakiś mały obszar, ówdzie rozbudowywano forty graniczne, zaciągano jeszcze więcej cudzoziemskich żołnierzy i osiedlano obcych rolników na ziemi imperium.
Tylko nad środkowym Dunajem środki te okazały się daremne. Wprawdzie
Wizygoci około r. 369 zobówiązali się respektować granicę na rzece, ale w kilka
lat później ulegli naporowi wielkich ludów, które przybyły z Azji. Wtedy po raz
pierwszy okazało się, że właśnie tam znajduje się prawdziwe ognisko niepokojów
wschodnioeuropejskich. Już od dłuższego czasu irański lud Alanów przenikał z
Azji Środkowej na tereny leżące między Kaukazem a Donem. Obecnie poszli
166 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku w ich ślady Hunowie, nomadzi z grupy ludów tureckich. Około r. 370 znaleźli się na terytorium Alanów i zmusili ich do udziału w swoich wyprawach wojennych.
Biegli w obróbce żelaza i wyrobie stali, mający zatem wielką przewagę w
uzbrojeniu, a ponadto przez swą koczowniczą naturę groźni dla wszystkich
sąsiadów, Hunowie parli dalej na zachód. Przeszli za Don, zajęli państwo króla
Ostrogotów Ermanryka i nad I~niestrem napotkali Wizygotów. U Wizygotów
trwała walka o władzę między książętami Atanarykiem i Fritigernem. Fritigern stał
na czele tej części ludu, która przyjęła chrześcijaństwo. Już od pewnego czasu cieszył się on łaskami Rzymu, a obecnie rozpoczął rokowania z cesarzem Walensem. Walens, zgodnie z utartą procedurą zdobywania rolników i żołnierzy poprzez przesiedlenie przygranicznego plemienia, przyrzekł Gotom tereny osiedleńcze w Tracji. Na podstawie tego układu jesienią r. 376 duża część Wizygotów pod wodzą Fritigerna przekroczyła Dunaj. Miało tam być około 10 000 wojowników, co pozwala domyślać się ogólnej liczby około 50 000 ludzi. Zaopatrzenie tej rzeszy sprawiało trudności, zachłanność skorumpowanych namiestników i oficerów prowokowała Wizygotów do wojny. Wzmocnieni grupami Ostrogotów, Alanów i Hunów, przebili się oni przez góry Bałkan w kierunku Adrianopola. Nadeszła godzina cesarskich armii rezerwowych. Walens sam ruszył ze swym wojskiem i wezwał na pomoc cesarza Zachodu, jednak nie czekając na przybycie Gracjana, zdecydował się we wrześniu 378 r. na bitwę pod Adrianopolem. Wizygoci odnieśli całkowite zwycięstwo nad przeważającą liczebnie armią przeciwnika, dwie trzecie sił rzymskich uległo zniszczeniu. Sam Walens poległ. Była to katastrofa militarna. Goci bez przeszkód przemierzali kraj.
W obliczu klęski Gracjan powołał wypróbowanego w bojach Teodozjusza na stanowisko naczelnego wodza, a następnie uczynił go wspólrządcą. Ten utworzył nową armię, powołując pod broń rolników i zwiększając zaciąg żołnierzy cudzoziemskich. W następnych latach odniósł nieznaczne sukcesy, a w r. 382 zawarł z Wizygotami pokój, który miał się stać epokowym wydarzeniem. Germanie otrzymali tereny osiedleńcze między Dunajem a górami Bałkan (w północnej części dzisiejszej Bułgarii), utrzymali swój związek plemienny i prawo życia pod wodzą własnych naczelników oraz wedle własnych praw. Jako sprzymierzeńcy (foederati) imperium rzymskiego wzięli na siebie obowiązek dostarczania kontyngentów wojsk pomocniczych swego narodowego autora-mentu w zamian za wysoki żołd i coroczne dostawy zaopatrzenia ze strony Rzymian. Tak zaczął się nowy kurs w polityce imperium wobec Germanów. Gdy dotychczas nadawano status foederati plemionom mieszkającym poza granicami, a cudzoziemców wpuszczonych w obręb imperium osiedlano pojedynczo, teraz przyjęto cały lud. Wizygoci zostali poddanymi, ale nie obywatelami imperium. Nowi sprzymierzeńcy osiedlili się jako obca społeczność na terytorium rzymskim.
Współcześni głęboko odczuli katastrofę pod Adrianopolem, potem jednak
znowu karmili się złudzeniami. Oficjalni oratorzy zaczęli niebawem mówić
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 167 o Gotach przebywających w niewoli u Rzymian, nie czyniąc najmniejszej wzmianki o przymierzu. Temistiusz sławił przyłączenie Scytów - tak często nazywano Gotów - jako doniosły akt cesarskiej filantropii i dopatrywał się w osiedleniu „barbarzyńców” początku ich poprawy. Teodozjusz, nie przejmując się zbytnio tymi panegirycznymi nutami, konsekwentnie utrzymywał nowy, śmiały kurs. Dalej zwiększał udział Germanów w armii, jeszcze częściej niż dotychczas dopuszczał germańskich oficerów do wysokich stanowisk dowódczych. Pieniądze na pokrycie związanych z tą polityką wydatków wymusza3, zwiększając podatki. Potrafił osobistymi zobowiązaniami pozyskać sobie germańskich władców plemiennych i w ten sposób zapewnić pokój. Wreszcie przypadł mu w udziale paradoksalnie brzmiący przydomek: „przyjaciel Gotów i zwolennik pokoju”.
Nie brakło jednak głosów mówiących o głębszych przyczynach nieszczęścia. Historyk Ammian żalił się na upadek dawnych cnót i zanik ducha poświęcenia i dyscypliny, biskup Ambroży z Mediolanu widział w klęsce Walensa karę niebios za herezję ariańską, a w prawowierności cesarzy warunek zwycięstwa. I rzeczywiście, cesarskie rozstrzygnięcie na rzecz ustanowienia wyznania katolickiego w całym imperium przypada na ów epokowy rok 378/9. Gdy bowiem Teodozjusz w kilka miesięcy po upadku Walensa został przez Gracja.na wyniesiony do godności współwładcy, nie objął już urzędu pontifex maximus, a Gracjan złożył ten urząd, który dotychczas sprawował jak wszyscy jego poprzednicy. Zajęcie takiego stanowiska, które oznaczało zasadnicze odejście cesarzy od wiary pogańskiej, wynikało oczywiście z osobistej pobożności Teodozjusza, który chciał bez wewnętrznych konfliktów być zarazem i cesarzem, i chrześcijaninem. We wszystkich powikłanych sytuacjach okazywał się władcą pragnącym poprzez wiarę osiągnąć własne zbawienie, a jednocześnie przyjąć odpowiedzialność za zbawienie poddanych.
Komplikacje wynikały nie tylko z oporu pogan. Jeszcze większe trudności
stwarzał zamęt wśród samych chrześcijan. Teodozjusz próbował z'początku
doprowadzić do jedności w Kościele. Właśnie w tym mniej więcej czasie
Epifaniusz, biskup Salaminy na Cyprze, wykazał istnienie osiemdziesięciu herezji,
a w swym utworze Panarion („puszka z lekarstwem”) pragnął dostarczyć
odtrutki wszystkim, których ukąsiła żmija herezji. Poznaliśmy już gwałtowne
kontrowersje, które wybuchły z powodu arianizmu, zwłaszcza na Wschodzie
imperium. Okazało się, że w tym sporze teologicznym, który tak głęboko
oddziałał na ludzi, już w czasach Walensa wystąpiło zbliżenie stanowisk
doktrynalnych i stronnictw. Doktryna nicejska znalazła znakomitych obrońców w
osobach wielkich teologów kapadockich. W dalszym ciągu teologicznego
doskonalenia nicejska formuła wyznania wiary została uzupełniona definicją
trzeciej Osoby Boskiej -nauką o Duchu S`więtym. Bazyli, od r. 370 metropolita
Cezarei, wszczął pertraktacje z Kościołami w Aleksandrii i w Rzymie. Osiągnięto
tak daleko idące porozumienie, że synod biskupów wschodnich w Antiochii
170 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku przyjął w r. 370 formułę nicejską i wyraźnie opowiedział się za wyznaniem wiary rzymskiego biskupa Damazego. Cesarz Teodozjusz próbował nawet zbudować na tej podstawie jedność religijną chrześcijan. 28 lutego 380 r. wydał w Tesalonice edykt, który narzucał wszystkim nicejskie wyznanie wiary:
„Wszystkie ludy, którymi kieruje władza naszej łaskawej łagodności, powinny z
naszej woli trwać przy takim wyznaniu wiary, jakie przekazał Rzymianom boski
apostoł Piotr (...) i jakiego widomie przestrzega pontifex Damazy i Piotr, biskup
Aleksandrii, mąż apostolskiej świętości. Oznacza to, że zgodnie z apostolskim pouczeniem i nauką ewangeliczną wierzymy w jedyną boskość Ojca i Syna, i Ducha Świętego w jednakowym majestacie i w Świętej Trójcy. Ci, którzy stosują się do tej zasady, mają z naszego rozkazu prawo nosić miano katolickich chrześcijan. Inni zaś, wedle naszego zdania obłąkani i szaleni, mają znosić uwłaczające czci przezwisko heretyków, a ich zgromadzenia nie mogą nazywać się Kościołami. Winni oni zostać ukarani przede wszystkim przez sąd Boży, następnie zaś przez wyrok naszego sądu, który wydamy, opierając się na osądzie Niebios.”'° Jest to edykt naprawdę zastanawiający. Osobiste wyznanie wiary cesarza, który powołuje się na biskupów Rzymu i Aleksandrii, zostaje podniesione do rangi wyznania wiary wszystkich chrześcijan katolików (nomen Christianum catholicum). Mieszkańcom imperium odstępującym od tego wyznania grożą kary.
Nie trzeba było długo czekać na zarządzenia wykonawcze. Kiedy Teodozjusz osiadł w rezydencji w Konstantynopolu, edyktem ze stycznia r. 381 zarządził, że heretycy (niektórych wymieniono z imienia) muszą oddać pomieszczenia kultowe prawowiernym biskupom. W tym samym roku uregulowano także sprawę wyznania w zakresie jurysdykcji kościelnej na obszarze całego cesarstwa. Sobór ekumeniczny zwołany do Konstantynopola, który między innymi miał rozstrzygnąć spór o pewne katedry biskupie, uchwalił formułę, która przez dołączenie Ducha S`więtego uczyniła symbol nicejski wyznaniem wiary w Trójcę Świętą. Dalsze postanowienia soboru jeszcze bardziej niż dotychczas dostosowały organizację kościelną do struktury imperium. Biskup, którego siedzibą była stolica diecezji państwowej, uzyskiwał pierwszeństwo przed innymi metropolitami. Biskup Konstantynopola miał zajmować w hierarchii miejsce zaraz za biskupem Rzymu, ponieważ jego miasto było „nowym Rzymem”. Cesarska decyżja o jedności wiary oznaczała więc wejście w kompetencje Kościoła, a hierarchia biskupów - z pominięciem pierwszeństwa dawnych patriarchatów Jerozolimy, Antiochii i Aleksandrii - została dostosowana do systemu państwowego.
Wkrótce wydano dalsze zarządzenia wykonawcze do zasadniczej ustawy:
nakazano przyłączenie Kościołów heretyckich i odebrano manichejczykom
prawo wyznawania ich wiary. Dla rozwiązania innych kwestii odbyły się w latach
382 i 383 synody w Konstantynopolu. Przy okazji drugiego z nich poczyniono
próbę nakłonienia heretyckich biskupów do zgody. Ponieważ nie udało się to,
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 171 formuły wyznaniowe heretyków musiały zostać przedłożone cesarzowi do rozstrzygnięcia. On jednak podarł petycje na oczach autorów. A więc i w szczegółowych sprawach wiary miał decydować autorytet cesarski. Dla całego Wschodu wydano jeszcze surowsze zarządzenia przeciwko heretykom. Przeciw wszystkim poganom wyszedł już w grudniu 381 r. edykt zabraniający odwiedzania świątyń i składania ofiar w celu poznania przyszłości. Ograniczono również prawa Żydów. Tak wszechstronnie kontynuowano wcielanie w życie zasady jedności ogłoszonej w edykcie z Tesaloniki. A jak przedstawiały się te sprawy na Zachodzie imperium, gdzie Gracjan, choć młodszy wiekiem, rządził jako pierwszy august? W początkach panowania wykazał on znaczny stopień tolerancji religijnej. Auzoniusz sławił go za to, że dzięki jego wyrozumiałości ludzie mogą błądzić bez narażania się na niebezpieczeństwo. Potem jednak, pod wpływem szoku po katastrofie pod Adrianopolem, Gracjan poszedł za przykładem Teodozjusza i złożył godność pontifex maximus. Był to zwrot, który niósł z sobą poważne skutki przede wszystkim dla kultu pogańskiego w samym Rzymie, a w konsekwencji dla całego pogaństwa. Co do stanowiska wobec herezji chrześcijańskich, to w prowincjach zachodnich formuła nicejska, której tak długo bronił Rzym, została powszechnie przyjęta - arianie mieli tylko nieliczne punkty oparcia, przede wszystkim w Ilirii. Gracjan w swych działaniach trzymał się episkopatu, który w Rzymie i w Mediolanie reprezentowały silne osobowości. Nie bez powodu Teodozjusz powoływał się w edykcie tesalonickim na rzymskiego biskupa Damazego.
Damazy objął swój urząd w r. 366 wskutek dwoistego wyboru, z którego wynikł w Rzymie ciężki konflikt, z procesami i rozlewem krwi. Także cesarz i prefekt miasta musieli zająć się tą sprawą, aż wreszcie udało się pokonać odszczepieńców antybiskupa Ursyna. Damazy, który utrzymywał kontakty również z wykształconymi przedstawicielami pogańskiej elity w Rzymie, zdobył sobie autorytet i potrafił, pilnie przestrzegając praw cesarskich, umocnić swoją pozycję w Kościele. Uchwałą synodu rzymskiego z r. 378 i decyzją cesarską ustalono, że w sprawach wiary i dyscypliny jurysdykcja duchowna podlega państwowym instancjom prowincjonalnym i okręgowym, jednak biskupowi Rzymu przysługuje w tych sprawach zwierzchność sądowa w całym imperitun. W piśmie komunikującym cesarzowi uchwały tego synodu Damazy określa rzymską stolicę biskupią po prostu jako stolicę apostolską. Potem nastąpiła uchwała soboru ekumenicznego w Konstantynopolu (381), przyznająca biskupowi Rzymu pierwszeństwo. Zasiadający na stolicy apostolskiej biskup uzyskał te prerogatywy, powołując się na następstwo po apostole Piotrze. Damazy, który tak poważnie przyczynił się do ukształtowania rzymskiego prymatu, stał się zarazem odnowicielem kultu rzymskich męczenników: odrestaurował katakumby i metrycznymi epitafiami uczcił tych, którzy w mieście własną krwią przypieczętowali świadectwo wiary.
172 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
Obok tego papieża - jak możemy nazywac l~amazego - polityką religijną kierował biskup zachodniej stolicy cesarskiej, Mediolanu. Ambroży, pochodzący z chrześcijańskiej rodziny senatorskiej, otrzymał wykształcenie literackie w Rzymie, a następnie rozpoczął karierę urzędniczą i uzyskał namiestnictwo prowincji Ligurii z siedzibą w Mediolanie. Cieszył się w tym mieście tak wielkim poważaniem, że nie będąc duchownym, został w r. 374 wybrany biskupem. W tym charakterze z oddaniem kierował swą gminą, ustalił formę nabożeństwa, pisał poetyckie hymny, a przez przyjęcie syryjsko-greckiego śpiewu kościelnego ofiarował swej gminie, tym samym zaś całemu zachodniemu chrześcijaństwu, cudowny zalążek kościelnego śpiewu łacińskiego. W jego pismach teologicznych widać związek z Ojcami kapadockimi, jednak na użytek etyki chrześcijańskiej przejmuje on również elementy etyki filozoficznej, jakie Cycero przedstawił w swym dziele O obowiązkach. Ta władcza osobowość miała aż do śmierci (397) decydujący głos na dworze zarówno cesarza Gracjana, jak Walentyniana II i Teodozjusza. Pozycja Kościoła wobec cesarza, zdecydowanie inna na Zachodzie imperium niż w Konstantynopolu, jest w jeszcze większym stopniu dziełem Ambrożego niż Damazego.
Po powrocie ze spotkania z Teodozjuszem Gracjan już w sierpniu 379 r. zabronił heretykom organizowania zgromadzeń. Jego energiczne działania były kontynuowane przez władze kościelne. W r. 381 synod w Akwilei potępił arian. W następnym roku nie powiodła się próba zebrania w jednym zgromadzeniu biskupów Wschodu i Zachodu. Najwidoczniej wschodnie gminy nie życzyły sobie bezpośredniej współpracy Zachodu przy porządkowaniu swoich spornych biskupstw, nie chciały też w sposób zbyt wyraźny uznać prymatu Rzymu. Zarysowuje się tu już nawet pewien rozłam między wschodnim a zachodnim chrześcijaństwem. W r. 382 biskupi Zachodu .zebrali się w Rzymie, a równocześnie obradowało zgromadzenie biskupów w Konstantynopolu. Okazało się, że w prowincjach Gracjana problem heretyków nie jest nawet w przybliżeniu tak poważny jak u Greków. Gdy nieco później w Mediolanie jeszcze raz zaktywizowali się arianie, Ambroży, nie przebierając w środkach, doprowadził sprawę katolicką do zwycięstwa.
Natomiast upadek pogaństwa w Rzymie, jak i w całej Italii, przybrał charakter
fascynującego widowiska. Dysponujemy znakomitymi opisami tego ostatniego
wielkiego boju pogan, pióra G. Boissiera i J. Geffckena. Niejedno nowe
wyjaśnienie zawdzięczamy tomowi wydanemu przez A. Momigliano. Jesienią 382
r. Gracjan zniósł przywileje westalek, pozbawił rzymskich kapłanów dotacji
państwowych i kazał usunąć ołtarz bogini Wiktorii z Kurii, sali posiedzeń senatu.
Był to straszliwy cios dla kręgu Symmacha. Święty ogień, który podtrzymywały
dziewicze westalki, należał do odwiecznych symboli imperium, starodawne
urzędy kapłańskie stanowiły cenne dziedzictwo przekazywane w najznako-
mitszych rodach, a ołtarz w Kurii, na którym senatorowie wchodzący do sali
składali w ofierze kadzidło, był widomym świadectwem przywiązania do wiary
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 173 przodków. Gdy Gracjan w r. 383 zginął w walce z uzurpatorem, a nieurodzaj uznano za oznakę gniewu niebios, czołowi bojownicy pogaństwa stwierdzili, że nadeszła chwila działania. Teraz władzę na Zachodzie sam sprawował Walentynian II, u którego boku stała jego matka Justyna, sprzyjająca arianom, w Rzymie prefekturę miasta objął Symmachus, a Pretekstatus piastował prefekturę Italii. Poselstwo senatu pod kierunkiem Symmacha udało się na dwór mediolański i poprosiło o przywrócenie przywilejów westalkom i ponowne ustawienie ołtarza Zwycięstwa. W piśmie skierowanym do dworu Symmachus sugestywnie przedstawił uzasadnienie tej petycji.” To dawna religia - mówi - podporządkowała świat Rzymowi. „Pozwólcie nam, byśmy to, co sami otrzymaliśmy jako dzieci, pozostawili naszym potomkom!” Są różne formy religii - ciągnie dalej - jedna droga nie wystarczy, by poznać wielką tajemnicę. Nieurodzaj i kryzys świadczą o gniewie bogów. Przeciw tym poruszającym prośbom pogan wystąpił Ambroży, bojownik nowej wiary. Pisemnym upomnieniem wymógł na Walentynianie odrzucenie senatorskiej petycji, a następnie, mając w rękach tekst Symmacha, odparł jego argumenty na piśmie punkt po punkcie.'Z To nie bogowie czuwali nad Rzymem, lecz dzielne wojska.
Po tym, jak chrześcijanie poznali prawdę z ust Bożych, błędem jest mniemanie,
że do Boga prowadzi wiele dróg. Ambroży z całym przekonaniem wyraża
pogląd, że dzieje świata są historią zbliżania się do dobra. Nie wolno trzymać się
tego, co stare - Rzym nie jest jeszcze za stary, by się odmienić. Chrześcijaństwo
przedstawia zatem Ambroży jako zasadę nowego, zasadę postępu. Tak więc pogański senator otrzymał literackie świadectwo swojej klęski. W następnych latach Teodozjusz doprowadził do końca walkę z heretykami i poganami i wystąpił jako prawodawca również na Zachodzie. Dwukrotnie wezwano go do zwalczania pretendentów i za każdym razem dzięki zwycięstwom orężnym tunocnił swą potęgę i autorytet. Pokonawszy Maksymusa, przebywał w latach 388-391 przeważnie w Mediolanie, gdzie spotkał się z Ambrożym. Ich kontakty w zaskakujący sposób ujawniają miejsce cesarza w Kościele. Z Callinicum nad Eufratem nadeszła do Mediolanu wiadomość, że w trakcie walk między chrześcijanami a Żydami miejscowy biskup kazał podpalić synagogę. Teodozjusz wydał rozkaz ukarania prowodyrów zamieszek i zobowiązał biskupa do odbudowania synagogi. Ambroży udzielił za to cesarzowi nagany. Powołał się przy tym na wolność wypowiedzi, którą princeps musi respektować, a zarazem na obowiązek kapłana, który reprezentuje sprawę Bożą i którego, jeśli zachodzi potrzeba, cesarz musi wysłuchać w kościele. Teodozjusz zrazu obstawał przy swym zarządzeniu. Gdy potem przyszedł na mszę, biskup wyszedł mu naprzeciw, nakazując pokutę i tak długo zwlekał z rozpoczęciem ofiary, aż cesarz obiecał mu solennie zmianę rozkazu. Tak to kapłan pokonał władcę. Jeszcze poważniejszy był konflikt r.
390. W Tesalonice tamtejszy komendant wojskowy wtrącił do więzienia bardzo
popularnego wśród
174 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku ludu woźnicę cyrkowego, jak twierdził, by ukarać go za naruszenie dekretu cesarskiego przeciw sprzecznemu z naturą nierządowi. Z tego powodu doszło do tumultu, w czasie którego zabito owego dowódcę. Na wieść o tych wydarzeniach Teodozjusz, ogarnięty furią, kazał zgromadzić motłoch miejski w cyrku i wyrżnąć go. Wkrótce pożałował tego potwornego zarządzenia i odwołał swój rozkaz. Jednak to drugie polecenie nadeszło zbyt późno: tysiące ludzi wymordowano zgodnie z pierwotnym rozkazem. Ambroży uznał postępek cesarza za ciężki grzech, który wymagał od chrześcijanina pokuty, i oznajmił cesarzowi, że bez jej odbycia nie ma on prawa uczestniczyć we mszy. I Teodozjusz przez pewien czas pojawiał się w kościele jako pokutnik, aż w dzień Bożego Narodzenia 390 r. został dopuszczony do stołu Pańskiego. Postępowanie Ambrożego przeciwstawiano dyspozycyjności biskupów ze Wschodu i rozumiano je jako świadectwo ducha Kościoła zachodniego, a nawet chciano uczynić zeń dowód formalnej wyższości Kościoła nad władzą świecką. Jednak ta interpretacja zachowania biskupa jest błędna. Z pewnością Ambroży osiągnął to, że Kościół nie służył państwu. Jednak w obu starciach nie szło o władzę polityczną, lecz o autorytet duchowy - chrześcijański cesarz poddał się nakazowi religijnemu. I tak jest to akt dostatecznie wymowny: pobożny i pokorny władca podporządkowuje się duchowej władzy biskupa, jego pokuta daje świadectwo głębokiej przemiany świata antycznego. Pod koniec panowania Teodozjusza zdecydowanie zaostrzono środki zmierzające do likwidacji pogaństwa. Edykt z r. 391 przyniósł surowy zakaz składania ofiar, odwiedzania świątyń i oddawania czci posągom. Apostaci - chrześcijanie, którzy powrócili do wiary pogańskiej - podlegali wieczystej infamii. Otoczone czcią świątynie teraz burzono, jak świątynię Junony Caelestis w Kartaginie i świątynię Sarapisa w Aleksandrii, gdzie gorliwością wyróżnił się biskup Teofil. Żądza zniszczenia osiągnęła apogeum w chwili, gdy na Zachodzie, po śmierci Walentyniana II w r. 392, frankijski wódz Arbogast wyniósł do roli pretendenta eks-nauczyciela retoryki, Eugeniusza, a ten jeszcze raz dodał otuchy poganom w Rzymie. W tej sytuacji Teodozjusz tonem kaznodziejskim bezwzględnie zakazał jakiegokolwiek kultu bogów: nie wolno było składać żadnych ofiar przed podobiznami bogów, zapalać im świateł, palić kadzideł, zawieszać wieńców. Badanie wnętrzności zwierząt ofiarnych uznano za zbrodnię obrazy majestatu. Wszystkie pogańskie miejsca kultu zajął skarb państwa. Każde wykroczenie przeciw tym zarządzeniom miało podlegać surowym karom - sędziów, naczelników miast i członków rad miejskich wezwano do wykonania dekretu. Gdy na Wschodzie opublikowano ten edykt cesarski, senatorowie rzymscy, zachęceni przez Eugeniusza, uroczyście wznowili pogańskie ceremonie. W ten sposób kwestia religii znowu stała się przedmiotem rozstrzygnięcia zbrojnego w wojnie domowej.
Gdy w r. 394 Teodozjusz z armią wschodnią wyruszył w pole przeciw
Eugeniuszowi, który obsadził przełęcze Alp Julijskich, poganie i chrześcijanie
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 175 oczekiwali sądu bożego. W bitwie nad rzeką Frigidus Teodozjusz odniósł zwycięstwo dzięki temu, że nagle z północy nadciągnęła burza. Eugeniusz i Arbogast zginęli. Ten wynik opinia publiczna uznała za wyrok niebios. Pogaństwo przegrało całkowicie, choć wiara w Rzym nadal zachowywała reminiscencje pogańskie. Nikomachus, który otrzymał od uzurpatora prefekturę Italii, zmarł podczas wojny. Jego syn, który był prefektem miasta, szukał schronienia w kościele, uzyskał przebaczenie i przeszedł na chrześcijaństwo. Teodozjusz wjechał do Rzymu jako zwycięzca, okazał łaskę niedobitkom i uczynił pojednawczy gest wobec senatu, któremu przedstawił jako następcę swego młodszego syna, Honoriusza, gdy tymczasem starszy syn, Arkadiusz, już teraz został wyniesiony do rangi współrządcy na Wschodzie. W styczniu 395 r. Teodozjusz zmarł w Mediolanie. Dziełem jego życia było wcielenie w życie w całym cesarstwie religijnego wyboru Konstantyna. To, co tamten zaczął ostrożnie, a zarazem śmiało, zostało radykalnie doprowadzone do końca. Pogaństwo zostało usunięte z życia publicznego. Chociaż niektórzy arystokraci trzymali się swej tradycji religijnej, a wiele okolic wiejskich żyło według obyczaju przodków, państwo stało się w zasadzie chrześcijańskie. Podobnie radykalnie ustanowiono jedność w łonie Kościoła, wprowadzając ustawowo wyznanie katolickie, a herezję uznając za przestępstwo przeciwko państwu. Władza cesarska nabrała cech teokratycznych, które miały utrwalić się w Bizancjum na całe tysiąclecie. Natomiast na Zachodzie, mimo ujednolicenia imperium, pojawiły się pierwsze oznaki tego, że Kościół potrafi przełamać cesarskie zwierzchnictwo.
Jeśli zapytamy, czy po ustanowieniu chrześcijaństwa religią państwową świat
antyczny również wewnętrznie stał się chrześcijański, pytanie to zaprowadzi nas
w inne dziedziny życia. Nie chodzi tu już o przymus państwowy, jakkolwiek
głęboko by on sięgał, ale o samą wiarę: czy posłanie Zbawienia dotarło do ludzi i
zmieniło ich, czy praktyka chrześcijańskiej miłości zdołała odmienić życie i czy ludzie ze wszystkich stanów zaakceptowali wzorce świętości.
Przede wszystkim trzeba stwierdzić, że wiara chrześcijańska w drugiej połowie
IV wieku jeszcze bardziej rozprzestrzeniła się po terytorium cesarstwa. Ogarnęła
nie tylko dalsze obszary miejskie górnej Italii, nad Renem, w Galii i Hiszpanii,
także wiejskie tereny Zachodu stały się terenem misyjnym. Na wsi bowiem
utrzymywały się nadal pierwotne wierzenia magiczne, czczono święte drzewa i
źródła, bano się dzikich demonów. Tych czcicieli wiejskich idoli nazywano w IV
wieku pagani - określenie to pojawia się po raz pierwszy w r. 370 w pewnym
tekście urzędowym. Wydaje się, że ta nazwa nie oznaczała pierwotnie
mieszkańców wiejskich okręgów (gagi). Chodziło raczej o synonim pagani =
gentiles, a gentiles jako odpowiednik greckiego ethnikoi oznaczało członków
plemion, czcicieli bóstw plemiennych, niechrześcijan, pogan. Wielkie znaczenie
176 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku przy zwalczaniu tych chłopskich kultów miała w owym czasie, jak wynika z danych zawartych w życiorysach krzewicieli wiary, cudowna moc świętości. Przykładem może tu być działalność natchnionego mnicha M arcina, który około r. 370 został biskupem Tours i dokonując cudów, skruszył zawzięty opór galijskich wieśniaków. Tak zostało to przedstawione w żywocie świętego napisanym przez Sulpicjusza Sewera, który idąc za radą Marcina, sam został mnichem, po czym wymownie prezentował w literaturze ideał ascetyczny.
Według tego biografa powątpiewanie o , cudach Marcina równa się
kwestionowaniu samej Ewangelii - wypowiedź ta jest charakterystyczna dla
właściwej owym pokoleniom wiary w cuda. Przy tym w działalności misyjnej
Marcina wcale nie brakowało przemyślanej organizacji. Planowo tworzono
parafie wiejskie, działające obok miejskich biskupstw. W ogóle pojawiała się tu i
ówdzie postawa krytyczna wobec episkopatu miejskiego. W podobny sposób
także inni biskupi i mnisi głosili Ewangelię w odległych stronach: np. we Flandrii
Wiktrycjusz z Rouen, w Alpach Julijskich Wigiliusz z Trientu, a w górach Tracji Jonasz; później doszły do tego Wyspy Brytyjskie. Głębsza penetracja społeczności miejskiej przez chrześcijaństwo jest najlepiej widoczna w samym Rzymie. Już około połowy stulecia przyjęły chrześcijaństwo pojedyncze rody arystokracji rzymskiej. Dom Anicjuszów objął przywództwo mniejszości chrześcijańskiej w senacie. Gdy wygasła linia męska, wówczas linia żeńska kontynuowała ród i jego tradycję religijną. Odnowicielem domu Anicjuszów stał się Sekstus Petroniusz Probus, który za Walentyniana I, Gracjam i Walentyniana II co najmniej cztery razy sprawował prefekturę pretoriom. Na krótko przed śmiercią przyjął on chrzest i został pochowany niedaleko kościoła Św. Piotra. Oprócz tego rodu wymienić należy rodzinę Cejoniuszów Albinów, w której mężczyźni często pozostawali poganami, a kobiety praktykowały chrześcijaństwo w jego ascetycznej postaci. Możemy zaobserwować prawdziwe wtargnięcie ideału monastycznego w społeczeństwo miasta Rzymu, i to w najwyższe sfery. Ammian i inni świadkowie dają nam wyobrażenie o bogactwie i zbytku, w jakim żyła arystokracja, o namiętnościach cyrku i areny, o wspaniałych orszakach, tłumach niewolników i eunuchów, o wystawnych ucztach, o przepychu roztaczanym przez kobiety, o ich fryzurach i klejnotach. Jednak wśród tego światowego życia niemało ludzi decydowało się na całkowite wyrzeczenie się własności i rozkoszy życia. Było to nie tylko odrzucenie wszelkich pokus i występków dekadencji, ale i walka przeciw owemu państwowemu chrześcijaństwu, które od Konstantyna po Teodozjusza zmierzało do opanowania życia świeckiego.
Przodowały kobiety należące do rodu Cejoniuszów Albinów lub związane z nim. Marcella, siostrzenica prefekta pretoriom Lampadiusza, od r. 365 prowadziła w swym domu na Awentynie konwent dla kobiet. Z głębokim przejęciem słuchano wówczas w Rzymie wiadomości o świątobliwym życiu wschodnich mnichów.
Melania Starsza, córka i wnuczka konsulów,
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 177 owdowiawszy w wieku 21 lat, wyruszyła do Syrii i Palestyny, by na własne oczy zobaczyć życie pustelników. Założyła ona klasztory w Jerozolimie i spędziła tam dziesiątki lat w ścisłej ascezie. Jej duchowym doradcą był uczony mnich Rufinus, który postawił przed sobą zadanie przełożenia podstawowych greckich dzieł teologicznych. Jest to wczesny przykład łacińskiego zainteresowania Wschodem. Wkrótce poszli za nim inni. Gdy mnich Hieronim wrócił ze Wschodu w r. 382 i przez pewien czas działał w Rzymie jako przyjaciel i współpracownik papieża Damazego, zdobył znaczny wpływ na damy ze środowiska arystokratycznego i pozyskał je dla idei celibatu i ubóstwa. Do jego kręgu należała Paula, pochodząca z rodu, którego genealogia sięgała bohaterów wojny trojańskiej. Po śmierci męża Paula zwróciła się ku nowemu ideałowi i w r. 385, gdy Hieronim wrócił na Wschód, podążyła za nim z córką. Ze swych znacznych środków zbudowała klasztory w Betlejem - trzy żeńskie, na których czele stała sama, i jeden męski pod kierownictwem Hieronima. Pisma Hieronima i Rufina ukazują nam te osobistości, które dodały nowe cechy do wizerunku ówczesnej chrześcijanki z tej sfery. Jeśli równość kobiet i mężczyzn od czasów pierwszych chrześcijan przejawiała się w męczeństwie i działalności charytatywnej, to teraz objęła również dziedzinę uczoności i ascezy.
W całej sferze wychowania, kształcenia i literatury chrześcijaństwo weszło w
drugiej połowie tego stulecia w okres wspaniałego rozkwitu. Pojednani z
klasykami przedstawiciele nauczania chrześcijańskiego tworzyli nowe formy
wymowy i erudycji. Studiowanie Biblii wymagało egzegezy pism Starego i
Nowego Testnmeritu. Kazanie zajęło miejsce dawnej mowy wygłaszanej
publicznie, a teologia zastąpiła filozofię. H.-I. Marrou z uznaniem wskazał na
historyczną rolę tego złotego wieku Ojców Kościoła. Na Wschodzie i na
Zachodzie nie brakło wtedy uczonych teologów, którzy słowem i czynem
zdobyli najwyższy autorytet w swym otoczeniu, jak wielcy nauczyciele Kościoła
wschodniego: obok Ojców kapadockich, Bazylego, Grzegorza z Nazjanzu i
Grzegorza z Nyssy, także wymowny Jan Chryzostom, i współczesne im
osobistości Kościoła łacińskiego: oprócz znanego nam już Ambrożego Hieronim
i Augustyn, których jeszcze spotkamy. Istnieją cechy wspólne tym postaciom,
cechy, które odbiły się na duchowym obliczu stulecia. Ludzie ze stanu
średniego, niekiedy także z najwyższych warstw społecznych, jak Chryzostom i
Ambroży, oddawali się studiom literackim i retorycznym, działali jako
nauczyciele, a następnie przyjęli ideał chrześcijańskiej doskonałości. Niektórzy z
nich działali jako kaznodzieje, pisarze i biskupi w głównych miastach świata. Wszyscy obdarzyli swych współczesnych i następne stulecia chrześcijańską erudycją jako nową wartością duchową.
W biografii niektórych Ojców Kościoła na Zachodzie ważna jest z historycznego
punktu widzenia szczególnie ta faza, w której pośród studiów literackich i
filozoficznych odnajdują oni na nowo wiarę chrześcijańską. Aczkolwiek
pochodzą z rodzin chrześcijańskich, to długo przynależeli do
12 - Upedet Rzymu
178 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku chrześcijaństwa bez wewnętrznego uczestnictwa, aż do chwili, gdy poszukując prawdy, doznali rzeczywistego samopoznania. Proces ten można uznać raczej za inwersję niż za konwersję, za przemianę dotyczącą rzeczy dotychczas nie rozumianej, za uświadomienie sobie i zgłębienie wartości chrześcijańskich. Ta droga w głąb jest dla wielu wykształconych chrześcijan IV wieku decydującym wydarzeniem ich życia. Nic dziwnego, że wielu, którzy tego doznali, przedstawiło swe doświadczenia duchowe w formie literackiej i tym samym stworzyło wzór chrześcijańskiego poznania świata. Wyróżnia się tu szczególnie Augustyn, który swe dzieje duchowe, przypadające na czasy od Juliana do Konstantyna, zawarł w Wyznaniach. Dzieło to, któremu poświęciło uwagę wiele generacji badaczy, zostało nam na nowo udostępnione przede wszystkim przez P. Courcelle. Już sam tytuł ma podwójne znaczenie: wyznanie błędu i grzechu, a zarazem uczczenie Boga. Wyznanie ludzkie staje się modlitwą, opamiętanie następuje w rozmowie z Bogiem. Augustyn przyjął chrzest w r. 387, a w dziesięć lat później rozpoczął układanie Wyznań. Możliwe, że spisanie ich spowodował bodziec z zewnątrz. Niewykluczone też, że myśl o osobistej apologii nasunęły biskupowi napaści donatystów. Jest znamienne, że teolog Augustyn zajmował się wówczas kwestią, jak należy rozumieć działanie łaski Bożej w procesie oczyszczenia człowieka z winy. Umożliwia nam to zrozumienie całkowicie osobistego charakteru książki. Także w swej formie literackiej jest ona wyjątkowa. To, co w pismach filozofów pogańskich i chrześcijańskich na temat ich drogi ku prawdzie zawsze znajdowało wyraz w opowieściach o nawróceniu, o wizjach i w wyrazach podzięki za łaskę doznaną od bóstwa, tu przybiera postać autobiografii jako dziejów duszy w stałej konfrontacji z bóstwem, jest zarazem oceną samego siebie w ścisłym kontakcie z czytelnikiem, który -tak samo jak piszący -ma zanurzyć się w głąb. Książka ta jest wybitnym przykładem uświadomionej egzystencji chrześcijańskiej. Augustyn przedstawia swój dom rodzinny w Tagaście w Numidii, w kraju, w którym żyli katolicy obok donatystów, w którym pogaństwo koegzystowało z chrześcijaństwem. Widzimy oddanego przyjemnościom życia jego ojca Patrycjusza obok głęboko chrześcijańskiej matki Moniki, której całe myślenie i działanie nastawione jest na zbawienie syna. Szkoła średnia w Madaurze doprowadziła chłopca do studiów retorycznych. Homer, greka w ogóle, nie przychodzi mu łatwo, ale Wergiliusz i jego mądrość pochłaniane są z wielkim zaangażowaniem. Otwarcie mówi Augustyn o swej kiełkującej zmysłowości, zwłaszcza w czasie studiów w wyższej szkole w Kartaginie (370-374).
Poznajemy pogańską atmosferę metropolii, życie studenckie, kółka literackie,
przygody miłosne. Tam znalazł Augustyn kochankę, z którą żył długo. Jej imię
nie jest nam znane, za to znamy imię syna, który przyszedł na świat z tego
związku: Adeodatus. W Kartaginie, przy lekturze Hortensjusza Cycerona,
Augustyn przeżywa pierwszy wstrząs. Choć trwa to krótko, pojawia się potrzeba
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 179
mocnego oparcia duchowego. Jednak nieśmiała, próba z Kościołem i Biblią nie
udała się, gdyż Biblia nie odpowiadała, jego wymaganiom literackim, a Kościół
był nazbyt rygorystycznie instytucjonalny. Augustyn zwraca się ku
manicheizmowi, szuka nauki wyzwalającej, drogi ku osobistemu związkowi z siłą
wyższą. Jednak w gminie manichejczyków był tylko słuchaczem, mógł więc
nadal w całej pełni używać życia. Po powrocie w rodzinne strony poróżnił się z
matką. Następnie jedzie do Kartaginy i przez całe lata działa tam jako nauczyciel
(375-383). Choć krąg przyjaciół jest pociągający, pojawiają się pierwsze rozterki. Przesądy pogańskie budzą wątpliwości, manicheizm wywołuje sprzeciw przez swą fantastykę, manichejski biskup zaś okazuje się człowiekiem mówiącym puste słowa.
W wielkim niepokoju opuszcza Augustyn Kartaginę, nawet matkę wprowadza w
błąd co do wyjazdu. Następuje trudny rok w Rzymie, gdzie słuchacz
manichejczyków przekształca się w filozofa ze szkoły sceptyków, która jest
ciągle żywym nurtem filozofii akademickiej. Nauczyciel bez posady chwyta się
okazji, by ubiegać się o opróżnioną katedrę retoryki w Mediolanie. Wygłasza
próbny wykład, przedstawia referencje i prefekt miasta Symmachus mianuje go
profesorem w Mediolanie. Nowo mianowany profesor składa w r. 384 wizytę
biskupowi Ambrożemu, przypadkiem słyszy jego kazanie i czuje, że alegoryczny
wykład Biblii przemawia do niego. Poza tym jest zajęty, nawet jeśli nie całkiem
usatysfakcjonowany, nauczaniem i mowami oficjalnymi, które z urzędu musi
wygłaszać. Przyjeżdżają przyjaciele z Afryki, także matka, która teraz jest głową
domu. Umiarkowanym jej sukcesem jest to, że udaje się jej unicestwić związek syna z kochanką. Narzeczeństwo z dziewczyną z dobrej rodziny służy tylko karierze zawodowej, nie przynosząc związku wewnętrznego. Pojawia się dziwna myśl o odsunięciu się od świata i założeniu wraz z filozofującymi przyjaciółmi bractwa w celu wspólnego życia. Jednak ten plan świeckiego zakonu upada wskutek sprzeciwu ukochanych kobiet. W r. 386 Augustyn słucha kazań Ambrożego, który prowadzi właśnie decydującą walkę z arianami w swojej gminie. Głęboko przeżywa lekturę pism neoplatońskich i pism samego Plotym, które co prawda czyta w przekładzie Mariusza Wiktoryna. Po długim zamknięciu w kręgu manicheizmu i jego dualistycznej koncepcji świata Augustyn przyjmuje neoplatonizm jako wyzwolenie. W neoplatonizmie jedność kosmosu opiera się na jednej zasadzie, którą jest czysty duch. Zło świata rozumiane jest jako brak boskości, przed człowiekiem otwiera się droga do uduchowienia, a zło jawi się jako perwersja wolnej woli.
Po tym zwrocie ku filozofii dalsze przemiany następują szybko po sobie.
Chrześcijański prezbiter Symplicjan opowiada o nawróceniu Mariusza
Wiktoryna, który z neoplatońskiego filozofa stał się chrześcijaninem. Augustyn
rozpoczyna teraz lekturę Biblii, listów Pawła i stawia sobie pytanie, czy to
posłanie daje się pogodzić z nauką Plotyna. Jego niepokój rośnie w czasie
odwiedzin Pontycjana, afrykańskiego krajana, oficera, który wraca z Trewiru do
Afryki. Mówi on o pustelniku Antonim i opowiada o nawróceniach
180 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku
spowodowanych przez opis żywota tego świętego. Zbuntowany przeciw
samemu sobie, Augustyn wychodzi do ogrodu, gdzie ogarniają go wszystkie
pokusy i namiętności, by go ogłupić. Wybucha płaczem, słyszy głos dziecka
mówiącego: „tolle lege” (weź i czytaj), chwyta świętą księgę i natrafia na słowa
Pawła: „Uczciwie postępujmy, tak jak w jasny dzień: bez ucztowań i pijatyk, bez
rozpusty i wyuzdania, bez kłótni i zazdrości. Raczej przyobleczcie się w Pana
Jezusa Chrystusa i nie dogadzajcie zbytnio ciału, żeby nie wzbudzać w nim
pożądliwości.”” Mimo że tyle razy objaśniano tę scenę, niełatwo powiedzieć, co
się naprawdę stało, czy naprawdę bawiły się tam dzieci. Przypuszczalnie
Augustyn nie chciał opowiedzieć o cudzie, lecz symbolicznie oddać przebieg
swego wewnętrznego oświecenia. Jest pewne, że w owym momencie odnalazł
drogę do samego siebie. Z matką, synem i uczniami udaje się teraz do majątku
swego towarzysza Werekundusa w Cassiciacum. Tu prowadzi dysputy
filozoficzne, które poźniej opracuje i opublikuje w formie dialogu. Filozof, który
wnika w samego siebie, znajduje nowe rozumienie ideału ascetycznego, poszukiwana mądrość jest bowiem samym Bogiem, a jej działanie jest nie tylko innym myśleniem, ale i porządkiem duszy. Ta filozofia miała charakter moralny i religijny, nie była sprzeciwem wobec wiary. I tak już zostanie. Augustyn rezygnuje z profesury, daje się ochrzcić i otrzymuje ten sakrament od Ambrożego w przeddzień Wielkiejnocy 387 r.
Chociaż niejedno w tym opowiadaniu, wypełniającym dziewięć pierwszych ksiąg Wyznań, może mieć kształt literacki, przełomowe punkty życiorysu są uchwytne historycznie. Lektura Hortensjusza przyniosła pierwszy cios wymierzony w działalność świecką, a próba rozwiązania manichejskiego po wielu latach okazała się niezadowalająca. Ambroży nie ingerował tu osobiście, jednak pod wpływem jego kazań zrodziła się myśl, że egzegeza chrześcijańska może obalić filozofię neoplatońską. Dalszą drogę wskazały pisma Plotyna. Jednak ostateczny impuls wyszedł od św. Pawła: dopiero ten wstrząs otworzył uszy poszukującego na głos wewnętrzny, prowadzący do Słowa Bożego. Jest to nawrócenie się chrześcijanina, który poprzez manicheizm i neoplatonizm znalazł drogę do samego siebie, a przez to do spotkania z Bogiem - teraz wiara przewodzi rozumowi i dokonuje się ostatni krok ku wspólnocie kościelnej.
Obok tych Wyznań chrześcijańskiego filozofa postawić można świadectwo o
sobie samym poety Paulina z Noli, który w tym samym czasie, co Augustyn,
przyjął ideały chrześcijańskie. W jego przypadku nie chodzi o zmaganie się z
filozofią antyczną, ale o pożegnanie z pięknym światem bogów i Muz,
dokonujące się w pełnym udręki konflikcie z ukochanym nauczycielem i
przyjacielem, Auzoniuszem. Paulin, który pochodził z arystokratycznej rodziny
akwitańskiej, uczęszczał w młodości do szkoły w Burdigali i tam zbliżył się do
otoczonego powszechnym uznaniem nauczyciela. W wykładach Auzoniusza
prawie nie było śladu wiary chrześcijańskiej, nauczanie pełne było za to
uroczystej retoryki i erudycyjnych gier słownych tradycyjnej poezji. Paulin stał
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 181 się ulubionym uczniem sławnego męża. Jednak pewnego dnia ogarnęła go monastyczna religijność, przyniesiona ze Wschodu. Choć doszedł był aż do konsulatu, porzucił karierę polityczną i od r. 389 mieszkał wraz z pochodzącą z Hiszpanii żoną Terazją w swych hiszpańskich posiadłościach. W owych latach dojrcało w nim postanowienie porzucenie świata. Oznaczało to nie tylko rezygnację z wielkich dóbr, ale i porzucenie literackich zabaw z czasów studenckich, a tym samym oddalenie się od uwielbianego mistrza. Zachowały się - a jest to rzadki i szczęśliwy zbieg okoliczności w literaturze antycznej - poetyckie listy, w których przyjaciele dają wyraz wzajemnemu oddalaniu się od siebie. Ta korespondencja jest nie tylko przejmującym świadectwem kryzysu wielkiej przyjaźni, ale i dokumentem wewnętrznego zwrotu młodszego pokolenia ku wierze chrześcijańskiej i chrześcijańskiej miłości. Spróbujmy pójść za pewnymi wersetami z owych poetyckich wyznań.
Jak się zdaje, Auzoniusz rok po roku pisał do swego przyjaciela w Hiszpanii, ale Paulin dostał trzy pierwsze listy razem, po trzech latach bez wiadomości. Zachował się do naszych czasów tylko jeden z tych pierwszych daremnych listów Auzoniusza.'4 Wprowadza on nas w samo sedno zgryzot starego nauczyciela. Pisząc mój ostatni list, myślałem, że moje skargi odmienią cię, a łagodne wymówki sprawią, iż przemówisz. Ale ty pozostajesz niemy, jakby ci przysięga zamykała usta. Czy powstrzymuje cię wstyd przed starym przyjacielem, który ma prawa ojcowskie? A może boisz się zdrajcy albo surowego cenzora w swym otoczeniu? Jeśli tak jest, to posłuż się sposobem, który ustrzegł wielu tajemnic, jak wieść głosi. Pisz mlekiem, a ja posypię pismo popiołem i stanie się widoczne:
Wiele mogę ci wskazać sposobów ukrycia I tajne staroźytnych odsłonić języki, Jeśli nie chcesz się zdradzić, bojąc się wymówek O naszą przyjaźń; niech twa Tanakwil nic nie wie. O innych nie dbaj, nie wstydź się do swego ojca Przemawiać. Wychowawcą i nauczycielem Byłem ci, mnie zawdzięczasz pierwsze swe zaszczyty, Ja pierwszy wprowadziłem ciebie między Muzy.* Gdy i ten list pozostał bez odpowiedzi, Auzoniusz zdobył się na czwarty i przemówił w nim jeszcze dobitniej.'S Czwarty list przyniesie ci moje skargi i sprawi, że przemówisz. Skąd to długie, dumne milczenie? Nawet wróg w czasie bitwy pozdrawia wroga. Skały i lasy, łąki i strumienie, nic w naturze nie jest nieme, zwierzęta mają swoją mowę, ludzi cieszą dźwięki cymbałów i miedzianych talerzy. A ty milczysz, jakby na twoich ustach spoczywała pieczęć. Rozumiem wstyd: twoje długie zwlekanie przerodziło się w uchybienie. Ale kto ci zabrania * Przełożył Grzegorz Żurek, podobnie jak następne cytaty z poetyckiej korespondencji między Auzoniuszem a Paulinem (Tanakwil - dumna i ambitna żona Tarkwiniusza Starego, jednego z łegendareych królów rzymskich, wywierająca znaczny wpływ na męża).
182 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku napisać mi krótkie pozdrowienie albo pożegnanie, powiedzieć tak albo nie? Co do mnie, to nie mogę milczeć, gdyż miłość do przyjaciela chce ulecieć na wolność, nie może znieść jarzma i osłaniać prawdy pochlebstwem. Czyżbyś, mój drogi Paulinie, zmienił się? Czy to Hiszpania i niepamięć naszego nieba ponosi winę? Kto jest tym bezbożnikiem, który spowodował twe tak długie milczenie? Niechby on zaniemówił, niechby nie słyszał więcej słodkich dźwięków, lecz niemy błądził na pustkowiu!
Wysłuchajcie, beockie Muzy, mojej prośby I przywróćcie poetę latyńskim Kamenom.
Dopiero teraz, po upływie niemal czterech lat od swego wyjazdu do Hiszpanii, Paulin odpowiedział dłuższym poematem, skomponowanym w różnych miarach wierszowych i obejmującym 331 wersów. ~6 We wstępie, utrzymanym w dystychach, mówi o tym, że przez cztery lata nie otrzymał żadnego listu. Potem przyszedł ten szczęśliwy dzień, który przyniósł jednocześnie trzy listy - są one jednak słodkie i gorzkie zarazem. Paulin jest bardziej poruszony ojcowską dobrocią niż cenzorską surowością. Na zarzuty odpowie niebawem w metrum heroicznym (przyjacielski dialog odbywa się z początku w miarach jambicznych). Co ma znaczyć - pyta - wzywanie Muz? Serca, które należą do Chrystusa, nie chcą Apollina ani Muz, to należy do przeszłości. Z całym zdecydowaniem głosi poeta swe nawrócenie:
Teraz moc mną kieruje inna, większy Bóg Innego wymaga życia, Żąda, by dłużnik zwrócił otrzymany dar I żył dla Ojca żywota. W myśl tych zasad -mówi dalej -poezja, filozofia i retoryka są tylko czczymi słowami, bez znaczenia dla zbawienia i prawdy. Prawdę i dobro człowiek winien dostrzegać jedynie w Chrystusie, który domaga się od nas wszystkiego: naszych myśli i rozumu, wiary i lektury, lęku i miłości, i odda nam wszystko z nawiązką. Jeśli żyję tą wiarą, nie~jestem niezbożny, zbożność bowiem jest właśnie oznaką chrześcijanina. Tobie zawdzięczam, że mogę osiągnąć tę pobożność, tobie, który otworzyłeś mi drogę do języka i wykształcenia, do urzędów i sławy, tobie, mojemu patronowi, nauczycielowi i ojcu.
Wybacz przyjacielowi, że o lepsze dba; Raduj się: żyję, jak pragnę.
Teraz następuje zasadnicza część utworu, w heksametrach, zawierająca
usprawiedliwienie przed ukochanym nauczycielem. Na próżno wzywa on
wychowanka do powrotu na łono Muz. Bez Boga bowiem, odpowiada Paulin,
Chrześcijaństwo religią państwową - pożegnanie z pogańskim Rzymem 183 Muzy są niczym. Bóg jest Panem wszechrzeczy, poprzez Chrystusa rządzi światem. To on przemienił mój umysł, tak że nie jestem tym, kim byłem kiedyś. Nowy mój duch, nie mój duch: nie był on mój kiedyś, Teraz jest mój za sprawą Boga; jeśli moje Czyny i myśli uznał za godne swej służby, Tobie należna wdzięczność, tobie chwała, który Dałeś mi to, co Chrystus sobie upodobał. W ten sposób Paulin także jako chrześcijanin przyznaje się do Auzoniusza. Szczegółowo przedstawia swoją duchową przemianę, nawrócenie, które prowadzi od czczych spraw świata do spraw wiecznych. Zastrzega się przeciw zarzutowi, że jest to dziełem jego żony: nie jest ona Tanakwil, lecz Lukrecją. Odrzuca twierdzenie, że zapomniał o ojczyźnie, i z naciskiem przeciwstawia się poglądowi, że w dzikiej Hiszpanii stał się dzikusem, gdyż kraj ten jest przecież uroczy i obfitujący w miasta. Przecież sam Auzoniusz mieszka na wsi, poza Burdigalą, z dala od Rzymu, choć był konsulem. W miarę zbliżania się ku końcowi ton staje się coraz bardziej kategoryczny, Paulin porzuca niestosowne żarty i jeszcze raz podkreśla powagę nawrócenia oraz pewność zbawienia dzięki życiu zgodnemu z nakazami Chrystusa. Na końcu z trwogą kreśli obraz ponownego przyjścia Chrystusa i Sądu Ostatecznego i utwierdza się w dającej poczucie bezpieczeństwa wierze w życie wieczne. Ostatnie wersy brzmią:
Pochwalasz to - wspaniałą ciesz się mą nadzieją, Nie - pozwól, że mi starczy pochwała Chrystusa.
Doprawdy gorzka pigułka dla sławnego męża z Burdigali, który czuje zbliżający
się kres życia i tak tęsknie wygląda znaku przyjaźni! Jednak Auzoniusz znajduje
prawdziwie poetycką odpowiedź.” Paulinie, zrzucamy jarzmo przyjaźni, które tak
lekko niosło się razem. Ani obmowa, ani skargi, ani gniew, ani bł~dy, ani
podejrzenia nie złamały tego rozkosznego jarzma, które ojcowie nasi nosili aż do
końca i przekazywali swym dziedzicom. Trwało ono, póki wierność lekkimi
czyniła wzajemne obowiązki. Ale teraz, Paulinie, zrzucamy je i jest to wyłącznie
twoja wina. Ja sam bowiem chciałbym nadal pochylać się pod tym jarzmem. To
niełatwo, gdy cały ciężar spada na jednego. Ale zachowuję przyjacielską
wierność, aż niosące ulgę wspomnienia zwrócą mi towarzysza, który odszedł. O,
niezbożny, jakąż radość zabrano ludowi, jakąż nadzieję szlachetnym! Nasze
imiona zestawiano z przykładami wielkich przyjaźni z dawnych czasów, byliśmy
podziwiani, tym bardziej że dzieli nas taka różnica wieku. Najwidoczniej
wypowiedzieliśmy jakieś słowo pełne pychy i rzuciliśmy wyzwanie mściwej
bogini Nemezis, która oby zwróciła się raczej przeciw Persom i Arabom! Paulin i
Auzoniusz, mężowie, którzy nosili świętą purpurę Kwiryna,
184 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w 1V wieku szaty złociste, nie powinni padać ofiarą prześladowań obcej bogini. Ale wróćmy do naszych spraw. To brzeg Tagu obdarzył mnie boleścią, dzielą nas Pireneje i rozległe krainy między Emeritą a Garonną. Twoim domem jest teraz Caesarea Augusta, niedaleko Tarragony nad Morzem Tyrreńskim, ja zaś przebywam z dala od Burdigali, w moich dobrach w Nowerii. Dobrze tu, ale bez ciebie każda pora roku traci urok. Ukochany przyjacielu, czy przyznajesz się do winy? Co do mnie, trwam w wierności, zachowuję podziw dla Paulina z dawniejszych czasów. Ale czemu tak smutna pieśń mi się układa, Dlaczego duch się wzbrania przed lepszą nadzieją? Precz strachy! Niewzruszona ma ufność: jeżeli Bóg Ojciec i Syn Boży słucha próśb pobożnych, Zaprawdę możesz wrócić dzięki mej modlitwie... Obym nie musiał słyszeć, że dom starego Paulina został zniszczony i splądrowany, jego królewskie włości rozszarpane, a on sam, bezdomny, błądzi po Hiszpanii. O, powróć, moja dumo, moja trosko, póki jesteś młody, a ja mam jeszcze siłę na starość. Kiedyż usłyszę wiadomość: oto powraca twój Paulin!
.. już przybywa
Do sąsiednich dóbr brata, już płynie w dół rzeki, Już go można zobaczyć, już
okręt zawraca,
A on na ląd wstępuje odświętnego portu,
Nie patrzy tłumu, który wybiegł mu naprzeciw,
I własny dom minąwszy, do drzwi puka twoich.” Wierzę w to czy kochając tylko sobie roję?
Jest to w ogóle ostatni zachowany wiersz Auzoniusza - zawieraj ący może więcej prawdziwego uczucia niż wszystkie pozostałe jego wiersze razem wzięte, jak powiedział kiedyś F. Leo. W głębokim zatroskaniu składa całą winę na krnąbrnego młodego przyjaciela i zapewnia o własnej wierności. Zarzuca Paulinowi, że zawiódł oczekiwania ludu, że chce zniszczyć obraz ich przyjaźni, która stała się już powszechnie znanym przykładem: byłaby to impietas (niezbożność, niegodziwość) wobec współobywateli i przodków. To on, Paulin, ponosi za to winę. Zgodnie z pogańskim sposobem myślenia Auzoniusz wyraża obawę, że obaj przez hybris, pychę, rzucili wyzwanie mściwej bogini. Potem oddaje się długim wynurzeniom zranionego serca, mówi o dzielących ich dalekich krajach, pociesza się obrazem Paulina z dawnych czasów. Targają nim sprzeczne uczucia, dopuszcza myśl o tym, że Nemezis unicestwi tę przyjaźń.
Jednak ledwie to powiedział, przychodzi do siebie i wzywając w modlitwie Ojca i
Syna - co za upokorzenie dla czciciela Muz! - zbliża się do zagrożonego
przyjaciela. Myśl 0 odzyskaniu utraconego druha pociąga jednak za sobą
przestrogę dla Paulina, że
Chrześcijaństwo religią państwową - pożeranie z pogańskim Rzymem 1R5 grozi mu utrata jego hiszpańskich dóbr: jest to przestroga przed wstąpieniem na drogę życia monastycznego. Jeszcze raz, na końcu, odzywa się tęsknota.
Auzoniusz wierzy w przetrwanie przyjaźni i zatraca się -nader poetycznie -w wizji
powracającego przyjaciela.
Zachowała się odpowiedź Paulina.'s Nie przynosi ona obietnicy powrotu, ale
opiera związek na nowej podstawie. Najpierw Paulin zajmuje się zawartymi w
listach Auzoniusza zarzutami długiego milczenia, życia na uboczu, zaniedbania
przyjaźni, strachu przed żoną. Prosi usilnie, aby ich zaprzestał, i zapewnia o tym,
jak bardzo, przedtem i obecnie, stara się zachować oddanie i wierność. W wyrazie twarzy i postawie, podkreśla, zawsze znajdowałem u ciebie dobroć i nigdy nie dałem dobrotliwemu ojcu powodu do podejrzeń. Podobnie czcił cię mój dom i czci cię nadal - jednakowo cię kochamy, tak jak jednomyślnie wielbimy Chrystusa. Po tym podniosłym wyznaniu przyjaźni Paulin częściowo odwzajemnia się zarzutami. Pyta, cóż to za niełaska spadła na niego, jaka złośliwa potwarz zadała rany, i zdecydowanie oświadcza, że będąc uczciwym i szczerym, nie zniesie żadnych fałszywych oskarżeń. Na zarzut, że zrzucił jarzmo, odpowiada, że w uczonych studiach zbyt był nierówny nauczycielowi, by z nim tworzyć jeden zaprzęg. Ale w przyj aźni, która opiera się na równości w miłowaniu i w byciu kochanym, stoi obok niego:
Tego jarzma nie zdjęły mi z karku złe plotki, Nie zdjęło oddalenie długie, i nie zdejmie, Choćby dzielił nas cały świat i czas najdłuższy. W duszy się nie rozstanę z tobą nigdy; prędzej Życie ujdzie mi z'ciała niż twój obraz z serca. Ta myśl o miłości przyjaciół nie poddającej się rozłące powtarza się w końcowych jambach i w ostatecznej deklaracji wiary. Ponad przestrzenią i czasem dostrzega Paulin obecność przyjaciela. Nawet gdy zgaśnie życie cielesne, on zachowa swą miłość:
Albowiem duch po śmierci caała dalej trwa, Wszak jest niebieskiego rodu, I wiernie zachowuje, co myślał i czuł, Tak jak zachowuje życie;
Niepamięć jest tak samo obca mu jak zgon: Żyje i pamięta wiecznie.
Wkrótce po tym końcowym pozdrowieniu skierowanym do Auzoniusza Paulin
przyjął święcenia kapłańskie i uczynił wielki krok ku życiu ascetycznemu. Wraz z
Terazją udał się do Noli, gdzie znajdował się grób czczonego przezeń
męczennika Feliksa, zbudował tam okazałą bazylikę, która
186 Monarchia, Kościół chrześcijański i elita władzy w IV wieku mogła przyjąć wielu pielgrzymów, a dla siebie zbudował wspaniałe mieszkanie przy hospicjum, które już wcześniej wzniósł dla chorych i biednych. Mieszkał w tym domowym klasztorze, gdy imperium wstrząsali Goci i Wandalowie-żyjąc modlitwą, opieką nad chorymi i sprawowaniem urzędu biskupiego, który wkrótce objął. Pisał ody na doroczne uroczystości czczonego przez siebie świętego. Korespondował z osobistościami z całego świata śródziemno-morskiego. Mnicń bez cienia fanatyzmu, wykształcony asceta, który porzucił świat, nie gardząc nim.
CZĘŚĆ TRZECIA
RZYMSKI ZACHÓD W V WIEKU I MŁODE LUDY
Rozdział pierwszy
CESARSTWO RZYMSKIE NA ZACHODZIE I wĘDRówI~A LundW - SPOŁECZEŃSTWO, GOSPODARKA I PRAWO B yło zdumiewającym osiągnięciem cesarzy od Dioklecjana do Teodozjusza to, że w nowej sytuacji światowej utrzymano jedność cesarstwa. Znakomity system obronny długo spełniał swe zadanie. Na granicach stacjonowały osiadłe tam niekiedy jednostki limitanei pod dowództwem komendantów pogranicznych (duces). Na tyłach poszczególnych odcinków frontu były rozmieszczone odwody comitatenses, zorganizowane w legiony i auxilia, dowodzone przez komendantów piechoty i kawalerii. W otoczeniu cesarza znajdowały się straże pałacowe ( scholae). Pod tytułem Notitia dignitatum zachował się przeznaczony do użytku służbowego wykaz wszystkich wojskowych i cywilnych urzędników imperium. Tekst ten, stanowiący szczególnie cenne źródło do dziejów wojsko-wości oraz administracji dworskiej i państwowej, jest od dawnaprzedmiotem wnikliwych badań, zwłaszcza od czasu wydania tekstu przez O. Seecka. Na podstawie ustaleń F. Lota oraz szczególnie precyzyjnych wniosków A. H. M. Jonesa można stwierdzić, że Notitia została napisana dla szefa administracji zachodniej części cesarstwa zaraz po r. 395, jednak poszczególne dane o urzędach i wojskach były poddawane rewizji w następnych latach. Jeśli chodzi o Wschód, wykaz odzwierciedla stan rzeczy niewiele późniejszy od r. 395. Natomiast dane o zachodniej części ~ imperium były aż po rok około 425 wielokrotnie aktualizowane, choć nie udało się uniknąć luk i niezgodności. Z pewnymi zastrzeżeniami można łączną liczbę limitanei i comitatenses oceniać na około 352 000 żołnierzy na Wschodzie i około 248 000 na Zachodzie, do czego i na Wschodzie, i na Zachodzie dochodziły liczące kilka tysięcy ludzi scholae.
Jeśli zestawić ogólną liczbę sił zbrojnych z danymi o dziesięciu tysiącach
wojowników
190 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy wizygockich, poświadczonymi w okresie ich inwazji na tereny cesarstwa, to widać ogromną przewagę państwa rzymskiego nad potencjalnymi napastnikami. Jednakże właśnie w tym przypadku liczby są mylące. Dane z wykazu służącego przede wszystkim administracji finansowej nie są wystarczającym świadectwem rzeczywistej siły jednostek. Należy też pamiętać, że oddziały graniczne były przywiązane do miejsca stacjonowania, a również rezerwy comitatenses z biegiem czasu wiele straciły z pierwotnej ruchliwości. Dlatego już pod koniec IV wieku trudno było uruchomić znaczniejszą amię dla wykonania określonych działań, czy to natury defensywnej, czy ofensywnej. Dochodzi do tego fakt, odnoszący się do całego imperium, że niełatwo było o uzupełnienia. Ponieważ ludność miejska właściwie stała się nieprzydatna do służby wojskowej, rekrutów brano przeważnie spośród kolonów, ale w majątkach ziemskich często brakowało siły roboczej i dlatego właścicielom pozwalano zastępować dostarczanie rekrutów świadczeniami pieniężnymi. Za te pieniądze najmowano następnie licznych żołnierzy spoza granic państwa - „barbarzyńców”. Od czasów Konstantyna, a szczególnie za Teodozjusza całe oddziały armii polowej składały się z Germanów: Franków, Alamanów, Sasów, Gotów i członków innych plemion. Ponadto zaciągano cudzoziemców osiadłych na terenach imperium, a także żołnierzy dostarczanych przez sąsiednich władców na mocy układów. Niekiedy słyszymy, że Germanie zamieszkujący poza granicami odmawiali służby pod znakami rzymskimi. Na przykład Atanaryk podaje, że musiał przysiąc swojemu ojcu, iż nie wejdzie na ziemię rzymską. Na ogół jednak wśród sąsiednich ludów istniał prawdziwy pęd do służby u Rzymian. Niektórzy spośród tych ochotników zgłaszali się jedynie na określoną liczbę lat, otrzymywali od czasu do czasu urlop na wyjazd do ojczyzny, a po upływie okresu służby mogli wrócić do swego plemienia. Niekiedy czyniono wobec cudzoziemców jeszcze większe ustępstwa, na przykład w czasach Teodozjusza, który pozwolił ochotnikom germańskim służącym w wojsku wracać w każdej chwili, jeśli dostarczyli zastępcę. Wielu spośród tych Germanów osiągnęło stopnie oficerskie, w przekazach widnieją gerniańskie imiona, a i pod rzymskimi często kryją się cudzoziemcy; na przykład Sylwanus, którego armia nadreńska ogłosiła cesarzem w r. 355, był Frankiem.
Nie wiemy, czy u tych cudzoziemców, którzy służyli Rzymowi i musieli
regularnie walczyć przeciwko Germanom, często własnym współplemieńcom,
istniały wewnętrzne konflikty racjonalne bądź emocjonalne. Autorzy antyczni
czasami przekazują zarzut dokonania albo planowania zdrady. Ale w ich
wypowiedziach dochodzi do głosu powszechne przekonanie, że Germanie mają
pewnego rodzaju poczucie wspólnej przynależności narodowej i że wszyscy
barbarzyńcy są nielojalni - stare, szeroko rozpowszechnione przesądy moli
książkowych. Jest faktem, że od połowy IV wieku cudzoziemcy obejmowali
najwyższe stanowiska dowódcze. Wielu germańskich dowódców z
poświęceniem walczyło za sprawę rzymską i zdobyło również poważne wpływy
polityczne, czy to przez swoje rady ogólnostrategiczne, czy to przez decydujący
głos przy
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 191 powoływaniu cesarzy. Znana jest nam historyczna rola, jaką odegrali niektórzy Frankowie, jak Merobaudes za Gracjana, Bauto za Walentyniana II czy Arbogast za Eugeniusza. Niektórzy z tych generałów zostali nawet zaszczyceni związkami małżeńskimi z kobietami należącymi do domu cesarskiego. Wprawdzie ustawa Walentyniana I groziła karą śmierci za conubium między Rzymianami a barbarzyńcami, ~ ale czyniono wyjątki dla cesarzy i książąt germańskich. Tak więc Eudoksja, córka Bautona, wyszła za Arkadiusza, a Wandal Stylichon, który wyświadczył tak wielkie usługi Teodozjuszowi, został przezeń nagrodzony ręką Sereny, siostrzenicy i adoptowanej córki cesarza. W ten sposób osiągnięty został szczyt kariery Germanów w służbie cesarskiej - zaraz po Teodozjuszu zaczął się poważny kryzys.
Następstwo po Teodozjuszu przynosi cezurę w ustroju i administracji cesarstwa. Zgodnie z czysto dynastycznym punktem widzenia cesarz powołał do władzy swoich synów - w chwili śmierci ojca (395) Arkadiusz miał lat 18, a Honoriusz dopiero 11. Niezdolni, a i niezbyt chętni do zajęć państwowych, zupełnie wyrzekli się sprawowania naczelnego dowództwa armii. Na Wschodzie trzeba było prawie dwustu lat, by cesarz znów wystąpił na czele armii. Współrządy dwóch władców pociągały za sobą ustanowienie dwóch całkowicie oddzielnych okręgów wojskowych, przy czym Arkadiusz objął cały Wschód, Honoriusz zaś prefektury Galii i Italii oraz obszar Bałkanów. To rozdwojenie władzy cesarskiej nie było tym samym co często spotykane wcześniej rządy kolegialne, prowadziło ono bowiem do utworzenie dwóch niezależnych części państwa (partes imperii).
Odtąd istniał rząd w Konstantynopolu i rząd w Mediolanie. Ministrowie i
doradcy, którzy kierowali działaniami słabych władców, niemało przyczynili się
do pogłębienia podziału. Na Zachodzie u steru rządów przez długie lata stał
Stylichon, naczelny wódz obu rodzajów broni i generalissimus całej armii, na
Wschodzie zaś znaczne wpływy zdobyli w krótkich odstępach czasu prefekt
pretorium, wielki szambelan, następnie cesarzowa Eudoksja. Nie tak podwojenie
godności cesarskiej, jak nadmiar rządzących stworzył stałą rywalizację i utrudnił
porozumienie władz w sprawach dotyczących całości państwa. Są oznaki, że
Stylichon wielokrotnie ubiegał się o kontrolę nad całym imperium, raczej na
zasadzie kontynuacji polityki teodozjańskiej niż z osobistej żądzy władzy, jednak
rządzący Wschodem skutecznie mu się oparli. W obu stolicach następowało
dalsze kształtowanie się dworu, cesarze, którzy utracili władzę polityczną, stali
się imponującymi figurami pałacowymi, ceremoniał i protokół nabrały cech świętości. Wysocy dostojnicy, składając przysięgę, kładli palec na głowie cesarza. Jowiusz, prefekt Italii za Honoriusza, pozwolił sobie nawet na twierdzenie, że przysięga złożona na Boga może w przypadku złamania znaleźć u Boga przebaczenie, natomiast nie dotyczy to przysięgi złożonej na głowę cesarza. Jednak te formy dworskiej dewocji nie przeszkadzały możnym w snuciu intryg przeciwko cesarzowi.
192 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Nawet oba senaty, zachodni i wschodni, wciągnięto w ten antagonizm. Te parlamenty arystokracji cesarstwa w Rzymie i Konstantynopolu miały strukturę hierarchiczną. Do najniższej klasy, clarissimi, należeli pomniejsi namiestnicy, trybunowie wojskowi i liczni urzędnicy, których uhoronowano wyniesieniem do godności senatorskiej; po nich następowali spectabiles, tzn. przede wszystkim namiestnicy wyższej rangi i kierownicy kancelarii dworskich; wreszcie illustres, najwyżsi dostojnicy, tacy jak prefekci, dowódcy armii i byli konsulowie. Ponieważ stan senatorski w obu częściach cesarstwa stanowił najwyższą warstwę społeczeństwa, również w tych arystokratycznych izbach uwidocznił się podział na Zachód i Wschód. Arystokracja zachodnia, nawet jeśli pochodziła z odległych prowincji, kultywowała łaciński sposób życia i tradycje, jej postawa duchowa była pragmatyczna i procywilizacyjna. Na Wschodzie w obrębie stanu senatorskiego znaleźli się obywatele dawnych miast greckich i przodująca warstwa obszarów kultury helleńskiej Azji Mniejszej, Syrii i Egiptu. Panował tu język grecki i grecka kultura. Przywódcy byli świadomi swej przewagi nad Zachodem w dziedzinie wiedzy naukowej i talentów filozoficznych. Wraz z rozwojem chrześcijaństwa różnica w tradycjach kulturowych, jak również w charakterze etnicznym na Wschodzie i na Zachodzie imperium stała się wyraźnie widoczna. Tak więc obie części cesarstwa, które oderwały się od siebie, stanowiły teraz, tak jak i ich przedstawiciele, dwa duchowo odmienne światy:
Bizancjum i Rzym, Helladę i Hesperię.
W sytuacji, która powstała po śmierci Teodozjusza, konflikt między władzami na Wschodzie i na Zachodzie znalazł wyraz przede wszystkim w stosunku do Germanów w służbie rzymskiej. Kręgi miejskie i arystokracja senatorska wielekroć podnosiły zarzuty przeciwko germańskim przybyszom. Brało się to bądź z zazdrości wobec cudzoziemców, strojącej się w szaty rzymskiego patriotyzmu, bądź też z niejasnego przeczucia konsekwencji polityki progermańskiej. Nie mogła wystarczyć pociecha, że barbarzyńcy na rozkaz Rzymu walczą przeciwko barbarzyńcom i w rezultacie świat barbarzyński ponosi uszczerbek. W Konstantynopolu doszedł do głosu ostry antygermanizm. Znakomitym przedstawicielem tej postawy był Synezjusz z Cyreny, człowiek, który w swym życiu i w swych pismach retoryczno-filozoficznych, hymnach i listach reprezentuje grecką elitę owych czasów. Urodzony około r.~370, młodość spędził na arystokratycznych rozrywkach i studiach filozoficznych, a chrześcijaństwo przyjął w formie neoplatońskiej. W r. 399 został wysłany przez swe miasto jako poseł do Konstantynopola i spędził tam trzy lata. Około r. 410 lud miasta Ptolemais wybrał go na biskupa, co wyniosło go do godności metropolity prowincji Cyrenajki. Na tym duchownym urzędzie okazał się aktywnym rządcą miasta i dalekowzrocznym obserwatorem swoich czasów.
W czasie pobytu w Konstantynopolu w r. 400 Synezjusz wygłosił na dworze
wspaniałą mowę o władzy cesarskiej. Biorąc za punkt wyjścia filozoficzny
wizerunek władcy, przedstawia odbiegającą ód ideału rzeczywistość i gani
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 193 cesarzy za to, że otoczeni przepychem zamykają się w pałacu: „Ze strachu przebywacie w swych komnatach, by ludzie nie odkryli, że wy też jesteście ludźmi!” Następnie żąda, by cesarze uwolnili się od sztywnego ceremoniału i od kliki dworskiej, by ukazywali się publicznie, by brali udział w ćwiczeniach wojskowych wraz z żołnierzami i wyruszali na wojnę - tak jak w czasach przodków. Po czym przechodzi do Gotów. Mówi, że nie są godni zaufania, wręcz niebezpieczni w polu i w radzie, groźni również dla poszczególnych rodzin, u których służą. Gotów należy usunąć z wojska, a do obrony ojczyzny powoływać tylko Rzymian, zgodnie z zasadą, że obywatele muszą zwyciężać własnymi rękami. Barbarzyńcy urodzeni są do niewoli; to wstyd, że ci w skóry odziani Scytowie - nazwa ta oznacza tutaj właśnie Gotów - są wodzami armii; precz z tymi jasnogłowymi z ważnych stanowisk publicznych! W przeciwieństwie do wcześniejszych mówców, którzy chwalili cesarza Teodozjusza za jego progocką politykę, Synezjusz twierdzi, że przydzielenie Gotom ziemi było błędem: należy wziąć ich w poddaństwo, aby uprawiali ziemię dla Rzymian, jak to Sparta uczyniła z Meseńczykami. Tak wypowiada się Hellen, który wyniósł ze studiów literackich postawę obywatelską właściwą okresowi klasycznemu i wysuwa radykalne żądania wobec teraźniejszości - co prawda bez najmniejszej wzmianki o tym, jak ideał armii obywatelskiej miałby być realizowany w zmienionych warunkach.
Napaść mówcy na „barbarzyńców” rzuciła iskrę na bardzo rozpowszechnione nastroje. Jak głęboko sięgała nienawiść ludności miejskiej do Gotów, pokazuje los wizygockiego wodza Gainasa. Stacjonował on wówczas ze swymi żołnierzami w Konstantynopolu, dał stolicy odczuć swą władzę i wplątał się w intrygi dworskie. Na próżno biskup Jan Chryzostom próbował złagodzić napięcie między mieszkańcami miasta a cudzoziemskimi żołnierzami, którzy budzili wrogość także jako arianie. W porywie szaleństwa tłumu Goci już. po opuszczeniu miasta zostali napadnięci i wybici. Oficer imieniem Frawita, również Got, otrzymał rozkaz zabicia uciekającego Gainasa, ale w końcu obaj cudzoziemscy dowódcy padli ofiarą pogromu. Niezależnie od tego, ile w tych wydarzeniach było z dzikiego tumultu ludowego, a ile z zakulisowej polityki dworu, nie ma wątpliwości, że na Wschodzie powoływano się na tradycje rzymskości. Dawało to solidne uzasadnienie temu, źe władcy Wschodu nazywali się obecnie Rhomaioi, a Konstantynopol był powszechnie zwany nowym Rzymem.
Tymczasem na Zachodzie Flawiusz Stylichon zręcznie podtrzymywał
progermańską politykę Teodozjusza. Ten Wandal miał wprawdzie przeciwników
w senacie rzymskim, ale jako zręczny taktyk znalazł wspólny język również z
arystokracją, chroniąc pogaństwo i zapewniając właścicielom ziemskim
zwolnienia od podatków. Wyjściem naprzeciw rzymskiemu nacjonalizmowi było
także to, że Honoriusz wystąpił przeciw szerzącej się modzie germańskiej i
zakazał kolorowych kurtek bez rękawów, szerokich spodni i długich włosów.
l3 - Upadek Rzymu
194 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Jednak w wojsku Germanie zachowywali silną pozycję. Stylichonowi, energicznemu, zdolnemu wodzowi, udało się osiągnąć jeszcze niejedno zwycięstwo w walce przeciw ludom germańskim, wdzierającym się do imperium.
Dzięki temu zachował zaufanie dworu. W r. 398 Honoriusz poślubił Marię, jego
córkę, a później, po jej śmierci, pojął za żonę jej młodszą siostrę, Termancję. Ale
w tym właśnie czasie (408) na potężnego Germanina spadła katastrofa. Obce ludy, które przełamały front reński, wywołały tak poważne niepokoje w prowincjach, że zachwiało to autorytetem wodza. Mimo to po śmierci Arkadiusza otrzymał on od Honoriusza zadanie udania się na Wschód i objęcia opieki prawnej nad młodym synem zmarłego cesarza, Teodozjuszem II. Jednak w tym momencie, w którym mógł mieć nadzieję na zdobycie władzy w całości imperium, wybuchła narastająca niechęć do cudzoziemca. Wskutek intryg osobistych przeciwników Stylichon utracił zaufanie cesarza, a także poparcie w wojsku. Został uwięziony i ścięty.
Ale nawet ten tragiczny koniec Wandala nie pociągnął za sobą całkowitej zmiany w polityce wobec Germanów na zachodnim dworze, tyle że przez pół wieku nie powierzano urzędu naczelnego wodza oficerom germańskim. Jako swego rodzaju następcy Stylichona obejmują więc naczelne dowództwo armii i pozycję wpływowych doradców cesarza rzymscy arystokraci. Najpierw był to Konstancjusz, który u szczytu kariery poślubił w r. 417 Gallę Placydię, cesarską siostrę. Syn zrodzony z tego małżeństwa został w r. 425 na trzy dziesięciolecia cesarzem Zachodu jako Walentynian III. Jednak dowództwo wojskowe i rzeczywiste kierownictwo spraw państwa należało w brzemiennych w skutki dziejowe latach 434-454 do Aecjusza. Ale i ci rzymscy przywódcy utrzymali dawny zwyczaj uzupełniania armii przez zaciąg Germanów i innych cudzoziemców i z wielką zręcznością potrafili posyłać w bój przeciwko sobie ludy germańskie przebywające na obszarze imperium. W długich zmaganiach między imperium a wrogim światem zewnętrznym, między światem antycznym a nowymi ludami, inicjatywa wkrótce po śmierci Teodozjusza przeszła w ręce zwartych germańskich związków plemiennych, czy to znajdujących się poza granicami imperium, czy to takich; które weszły już na jego ziemie. Rzymianie poczuli teraz w całej pełni źywiołową siłę naporu i żądzę wolności tych ludów. Obejmując jednym spojrzeniem przenikanie wspólnot germańskich w obręb cesarstwa aż d~ połowy stulecia, nie będziemy interesować się poszczególnymi kwestiami prowadzenia wojen czy polityki, ale ogólnymi aspektami germańskiej aktywności i rzymskiej reakcji. Na pierwszym planie uwzględniamy Cesarstwo Zachodnie, które stało się prawie wyłącznym celem ataków germańskich. To, że Cesarstwo Wschodnie mogło się w zasadzie uchronić od Germanów, wynikało z bardzo różnych powodów. Przede wszystkim położenie geograficzne punktu wyjściowego agresji doprowadziło do tego, że napór przybyszów ze wschodniej Europy kierował się nad Dunaj i Ren.
Również dyplomacji Konstantynopola wielokrotnie udawało się skierować ku
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 195
Zachodowi wędrujące ludy, które wkroczyły do Tracji. Decydujące jednak było to, że Cesarstwo Wschodnie pozostało politycznie, wojskowo i gospodarczo nie naruszone. Jego stolica, Konstantynopol, twierdza panująca nad morzem, była nie do zdobycia, a rząd na Wschodzie potrafił dostosować administrację prowincji do nowej sytuacji i tak kierować polityką finansową, by uniknąć dewaluacji pieniądza. Miasta Azji Mniejszej i Syrii zachowywały swe bogactwo dzięki działalności produkcyjnej i ożywionemu handlowi. Nic dziwnego, że władcy z Konstantynopola, mając takie sukcesy w odpieraniu obcych ludów, nabrali przekonania, że to właśnie oni po załamaniu się starożytnego Rzymu reprezentują wobec świata posłannictwo rzymskie. Co do ludów germańskich, to z pierwszych dziesięcioleci inwazji mamy liczne wiadomości w antycznych dziełach historycznych i kronikach, w poezji i listach, w kazaniach i żywotach świętych. W. Capelle i P. Courcelle zrekonstruowali tę literacką historię wędrówek germańskich. Ale owe świadectwa przeważnie przynoszą wypowiedzi z rzymskiej strony wydarzeń. Słyszymy wiele o cierpieniach ludności imperium, o gwałtach barbarzyńców, opisanych często za pomocą dawnych stereotypów literatury antycznej, o niedoli uciekinierów, przybyłych z Italii, Galii i Hiszpanii do Afryki i na Wschód. Dowiadujemy się niejednego na temat wojsk rzymskich, mocno przemieszanych z elementami germańskimi, uzyskujemy informacje na temat prawdziwych czy rzekomych zdrad, jakich dopuszczali się poszczególni oficerowie, ale i obywatele oblężonych miast. Mówi się o tym, jak biskupi organizowali opór przeciw obcym, a chrześcijańskie budowle kościelne stawały się miejscami schronienia. U chrześcijańskich autorów realistyczną obserwację obcych zdobywców zastępuje częstokroć nadmiar wiary w opiekę Bożą, we wstawiennictwo świętych i cuda pobożnych mnichów. Nawet dowódcy wojskowi niekiedy zdawali się na cud, jak ów wódz Jakub, którego dewocję wobec świętych poeta Klaudian wyśmiewa w jednym z epigramów.
Tak więc zdarza się, że w odniesieniu do strony germańskiej nie mamy jasnej
odpowiedzi nawet na najważniejsze pytania. Dane o liczebności ludów są często
wzięte z fantazji. Nowoczesna krytyka doszła do wniosku, że drużyny
germańskie znacznie ustępowały liczebnością armiom rzymskim i że liczebność
obcych plemion, które przedostały się na ziemię rzymską, była bardzo niewielka
w porównaniu z ludnością imperium. Wiadomości o uzbrojeniu także są
wątpliwe. W tej mierze badania archeologiczne grobów i złożonej w nich broni
za pomocą nowych metod (E. Salin i inni) wskazują, że uzbrojenie germańskie
było lepsze od rzymskiego. Wydaje się, że znakomita technika wyrobu broni
zaczepnej - włóczni i miecza, oszczepu i toporka do rzucania - wiąże się ze
środkowoeuropejską metalurgią celtycką. Co do wędrówki ludów, to żaden
autor nie opisuje szlaków Germanów, żaden relief nie pokazuje sznurów wozów i
taborów. Niepełne są dane na temat celów agresorów. Często wspominana jest
ich żądza łupu, ale wiemy, że Germanie nie byli nomadami, lecz zmuszonymi do
196 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy wędrówki rolnikami. Szukali zaopatrzenia, trzymali się magazynów państwowych i musieli iść dalej, gdy zapasy zostały skonsumowane. Wkrótce powstawała potrzeba objęcia ziemi na stałe. Często również nie jest znana polityka książąt germańskich. Wielu walczyło ze wszystkich sił o to, by uzyskać jakiś wysoki urząd w cesarstwie. Jednak sami nie sięgali po godność cesarską. Król Ataulf u szczytu powodzenia, gdy pojął za żonę siostrę cesarza, uczynił uzurpatorem nie samego siebie, lecz jakiegoś Rzymianina pozbawionego znaczenia. W pewnym momencie, którego często nie umiemy uchwycić, pojawia się u poszczególnych książąt myśl o zdobyciu dla ich ludów, przebywających na obszarze imperium, pełnej niezależności.
Ale pytania, które chcielibyśmy postawić, sięgają dalej: jak odbywały się kontakty przybyszów z cesarzem i jego urzędnikami, z ludnością miejską i wiejską, czy byli tłumacze? Rzadko słyszymy o Rzymianach i Germanach, którzy władali oboma językami. Konflikty wyznaniowe, kontrowersje między katolicką ludnością cesarstwa a ariańskimi Germanami są często wysuwane w źródłach na plan pierwszy. Ale jak te plemiona i ludy, wyrwane z tradycyjnego toku życia, znosiły udrękę długich wędrówek z dziećmi i kobietami, jak przekazywały w poezji bohaterskie czyny, jak przy pomocy religii kompensowały sobie nieszczęścia - o tym Grecy i Rzymianie milczą. Dlatego wiele z tych spraw musi pozostać bez wyjaśnienia. W każdym razie w naszym przeglądzie będziemy zawsze pamiętali o tym, że przed naszymi oczami rozgrywa się wędrówka ludów, a nie tylko inwazja „barbarzyńców”. Wkroczenia Germanów do cesarstwa rzymskiego nie da się sklasyfikować ściśle według ludów. Ruchy Wizygotów, Wandalów i Burgundów są często sprzężone z sobą, a dochodzą i inne plemiona. Niepokoje zaczęły się wśród Wizygotów, którzy osiedli w Mezji na podstawie traktatu z r. 382. Po śmierci `Teodozjusza lud ten wszczął powstanie pod wodzą Alaryka, który z początku był jego księciem, a potem królem. Najpierw Wizygoci przeszli przez Półwysep Bałkański i odgrywając rolę piłeczki odbijanej przez rywalizujące ze sobą władze Konstantynopola i Mediolanu, z początku jako miejsce osiedlenia otrzymali Epir.
Wkrótce zerwali się do nowego ataku i wdarli w latach 401-403 do Italii, ale
Stylichon, który zebrał wszystkie u:oiliwe siły rzymskie, a nawet sprowadził
wojska znad Renu i z Brytanii, wypędził ich i osiedlił nad Sawą. W trakcie tej
wojny rząd cesarski, który przez jakiś czas był oblegany w Mediolanie,
zdecydował się przenieść stolicę do Rawenny. To małe miasto chronione było
przed oblężeniem przez otaczające je bagna. Kiedyś znajdowała się tu baza floty
cesarskiej. Teraz też przenosiny zetknęły rząd Honoriusza z morzem, choć port
Classis był jeszcze zamulony i otwarcie tego miejsca dla żeglugi kosztowało
wiele pracy. Rawenna, trudno dostępna od strony lądu, ale otwarta na morze,
stała się wspaniałym refugium zagrożonej władzy cesarskiej. Historiograf
Zosimos plastycznie przedstawił w 5 księdze swego dzieła kontrast między Italią,
wydaną przez całe lata na łup napastników, a dworem w Rawennie, który wśród
Cesarstwo rzymskie na 7BChodzie i wędrówka ludów 197 ceremonii i intryg uprawiał jakąś widmową grę.2 Chrześcijańskie budowle klasztorne i grobowe, kolejno powstające, dopełniają obrazu władzy cesarskiej, która zdecydowała się na anachorezę, na drogę ku samotności.
Gdy Wizygoci Alaryka przez kilka lat zachowywali spokój, inne ludy wdarły się
do imperium, przerwawszy osłabiony front na Dunaju i Renie. Pod naciskiem
Hunów wielka grupa wędrowców, składająca się przeważnie z Ostrogotów,
przedarła się pod wodzą Radagaisa przez Dunaj i wschodnie Alpy i dopiero pod
Faesulae w Etrurii została unicestwiona przez Stylichona. Jeszcze straszniejszy
był najazd, który nastąpił pod koniec r. 406: Alanowie, Wandalowie i Swebowie
przez Panonię, Norikum i Recję dotarli nad Ren i 31 grudnia przeprawili się przez
rzekę prawdopodobnie w okolicach Moguncji. Grupie tej przewodzili Wandalowie, którzy w okresie wczesnego cesarstwa mieszkali na terenie Śląska i Polski. Tam lud ten podzielił się na dwie części: Asdingów i Silingów. Asdingowie w II wieku przywędrowali w okolice Cisy, teraz jednak zostali zmuszeni do wędrówki przez atak Hunów, pociągnęli za sobą Alanów, Swebów a przede wszystkim pokrewne plemię Silingów i przedarli się nad środkowy Ren.
Po przeprawieniu się przez rzekę ludy te w ciągu trzech lat przemierzyły Galię i w
r. 409 dotarły przez Pireneje do Hiszpanii, osiedliły się w północno-zachodniej,
zachodniej i południowej części kraju, a wskutek podaiału na mniejsze grupy
znalazły modus vivendi z miejscową ludnością rzym: ką. Tymczasem osłabienie
granicy imperium umożliwiło w r. 406 wkroc:·,enie na jego terytorium jeszcze
jednemu ludowi. Burgundowie, którzy od połowy III wieku mieszkali nad
Menem i stamtąd posuwali się wolno ku Renowi, mogli teraz przekroczyć
granicę. W Galii byli z początku wykorzystywani przez władze rzymskie do
ochrony imperium przed innymi napastnikami, jednak w r. 413 uzyskali od
rzymskiego wodza Konstancjusza, przedstawiciela władz zachodniorzymskich,
układ ustalający przyjęcie ich jako foederati. Ich osiedlenie się nastąpiło nie nad
dolnym Renem, jak wielokrotnie twierdzono, ale na zachód od środkowego Renu w okolicach Wormacji. Tamtejsze znaleziska archeologiczne potwierdziły przekaz, który wszedł również do średniowiecznej poezji bohaterskiej Germanów.
Kiedy zginął Stylichon, Wizygoci ruszyli dalej. Ich trzecia fala wdarła się w głąb
Italii i zwróciła ku Rzymowi. Alaryk trzykrotnie oblegał Wieczne Miasto.
Pierwsza blokada w r. 408 została zdjęta dzięki wielkiej kontrybucji rzymskiej. W
czasie drugiej, w r. 409, Alarykowi udało się narzucić senatowi uzurpatora, który
miał otworzyć Gotom drogę do Afryki. W wyniku ostatniej napaści w r. 410
miasto zostało zdobyte i złupione, a siostra cesarza Galla Placydia uprowadzona
jako zakładniczka. Wieść o zdobyciu Rzymu przez Gotów wzbudziła
przerażenie we wszystkich prowincjach, ale dwór w Rawennie, niedosiężny dla
Germanów, kontynuował opór, odciął najeźdźcom dostawy i udaremnił plan
Alaryka przesiedlenia się do Afryki. Po śmierci Alaryka jego następca Ataulf
poprowadził Wizygotów do Galii i zasiedlił żyzne ziemie od
198 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Narbony poprzez Tuluzę aż do Burdigali. Bardzo powoli uruchomiono rzymską obronę. Udało się nawet skierować Wizygotów przeciwko mieszkającym w Hiszpanii ludom germańskim. Gdy zniszczyli tam Silingów, uzyskali w r. 418 układ osiedleńczy, który oddał im część Akwitanii, obszar wybrzeża atlantyckiego między Loarą a Pirenejami, a tym samym położył podwaliny pod współżycie Wizygotów z ludnością gapo-rzymską, o czym będzie jeszcze mowa.
W Hiszpanii Swebowie utwierdzili swoje pozycje na północnym zachodzie kraju,
w Galicji, a Asdingowie związani z Alanami osiedlili się na dalekim południu, w
Betyce. Przywództwo grupy południowej objął w r. 428 Genzeryk, król
Wandalów i Alanów, twardy, nawet brutalny człowiek, który potrafił umacniać
swą władzę, a w konflikcie z Rawenną uzupełniać siłę zbrojną chytrą, często
pozbawioną skrupułów dyplomacją. Opracował on plan przesiedlenia się do
Afryki, by żywić swój lud w tym spichlerzu zachodniego imperium, a zarazem
złamać opór rządu cesarskiego przez odcięcie dostaw zboża. Rzymskie
panowanie w prowincjach Afryki Północnej już od dawna byłó chwiejne. Tylko
arystokracja złożona z właścicieli ziemskich i Kościół katolicki, który miał liczne
stolice biskupie w miastach północnej Algierii, w Tunezji i Trypolitanii, stanowiły
podpory imperium. Górskie plemiona Berberów w większości uniezależniły się, a
szeroko rozprzestrzenieni donatyści i circumcelliones pozostawali w stanie
ciągłej rebelii przeciwko rządzącej elicie. W r. 429 Genzeryk przesiedlił swój lud,
liczący podobno 80 000 głów, do Afryki. Nie napotykając oporu, przeszedł w
kierunku wschodnim przez Mauretanię i dopiero w Numidii natknął się na
rzymską obronę. W polu Rzymianie nie odnieśli sukcesu, ale utrzymały się
miasta, jak Cyrta i Kartagina, a także Hippo Regius, gdzie w czasie oblężenia w r.
430 zmarł Augustyn. Rezultatem germańskiej inwazji był i tutaj układ osiedleńczy,
który zawarto w r. 435. W zamian za przyrzeczenie pomocy wojskowej przekazano Wandalom pewien obszar w Numidii. Kiedy jednak zdobyli również stolicę, Kartaginę (439), przyznano im pełną niezawisłość, tak że mogło tam powstać pierwsze suwerenne państwo germańskie na terenie imperium. Ten przegląd wkraczania nowych ludów do imperium rzymskiego należy uzupełnić spojrzeniem na dalszą rolę Burgundów. Po ich osiedleniu w okolicach Wormacji Aecjuszowi udało się jeszcze raz umocnić panowanie rzymskie w Galii. Gdy w r. 435 Burgundowie próbowali wedrzeć się do sąsiedniej prowincji, Belgiki, zostali rozbici przez Aecjusza przy pomocy znacznych sił Hunów.
Klęska burgundzkiego króla Guntera i jego drużyny należy do historycznego
jądra niemieckiej Pieśni o Nibelungach, w której postacie Aecjusza i Attyli zlały
się ze sobą. Resztki ludu Burgundów-jak podaje jedna z kronik-osiedlono w r.
443 w południowo-wschodniej Galii, w prowincji Sabaudia, na południe od
Jeziora Genewskiego. Badania toponomastyczne i znaleziska archęologiczne
dowiodły, że pierwotny obszar ich osiedlenia rozciągał się na północ aż do
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 199
Jeziora Neuenburskiego (Neuchatel). Stamtąd Burgundowie mogli posuwać się dalej na tereny na północ od linii Genewa-Lyon i założyć państwo.
Przebiegiem spotkania Germanów z kulturą antyczną na różnych obszarach
zajmiemy się później. Teraz chodzi przede wszystkim o to, by prześledzić
wpływ inwazji germańskich na mieszkańców cesarstwa, na ich myśli i uczucia,
ich wiarę i nadzieję. Tradycyjny porządek doznał straszliwego wstrząsu. Obce
ludy osiadły w wielu prowincjach, niekiedy na bardzo żyznych ziemiach, a lewy
brzeg Renu został na całej długości zasiedlony przez Germanów. Brytanię
pozostawiono własnemu losowi. W ręku cesarza pozostała jeszcze Italia i część
Galii, gdzie Arelate (Arles) stało się siedzibą prefektury Galii i ośrodkiem
rzymskiej władzy. Miasto Rzym zostało upokorzone, władze przebywały w
refugium raweńskim. Utrzymywała się tam teraz Galla Placydia, której los tak
ściśle związany był z losami imperium, w ciągłej walce o władzę z wodzami i
ministrami. Nawet po r. 437, gdy jej syn Walentynian III ożenił się, tytułowano ją
„pobożną, wieczystą cesarzową matką” (piissima et perpetua Augusta mater).
Jak tłumaczyli sobie tamci ludzie upadek cesarstwa, co myśleli o przyszłości?
Przemawia do nas wiele głosów współczesnych wydarzeniom. Spośród
ogromnej liczby osób działających i stanowiących przedmiot działania słyszymy
przede wszystkim głosy koryfeuszy i zaskakuje nas dziwny język, który do nas
dociera. Czy to nie zdumiewające, że schyłek świata rzymskiego na przełomie IV
i V wieku przyniósł jeszcze dobrą poezję łacińską, i to poezję, której przesłaniem
była właśnie wiara w Rzym! Już krótkotrwałe sukcesy Stylichona wystarczyły do rozwiązania języków. Jeszcze raz pojawia się tradycyjny pogański obraz rzymskiego panowania nad światem, a z drugiej strony po raz pierwszy głoszona jest w klasycznej formie chrześcijańska wersja odwiecznej idei Rzymu: obok siebie występują Klaudian i Prudencjusz.
Klaudiusz Klaudianus, przybysz z rzymskiego Wschodu, znalazł na dworze Honoriusza urząd i uznanie. Spośród wszystkich Greków, którzy przejęli język Rzymian, właśnie on w najwyższym stopniu przyswoił sobie ducha łacińskiego. Włada językiem poetyckim, zna wzory klasyczne, z których czerpie wyobrażenia o bogach i postaciach mitologicznych. Choć w jednym z jego mniejszych utworów pojawia się raz imię Chrystusa, to w wielkich dziełach, odczytywanych z okazji różnych uroczystości, poeta przedstawia się jako rzecznik tradycyjnej wiary. Inspirację do dzieł epickich stanowiły dla niego wydarzenia współczesne: konsulaty cesarza Honoriusza i wesele władcy, objęcie konsulatu przez Stylichona lub inne osoby ze starej arystokracji, czyny wojenne tegoż wodza w walce przeciw buntownikowi Gildonowi w Afryce i przeciwko Gotom. Dworski propagandzista wkracza jednak do akcji również w czasie walk z wrogami wewnętrznymi, jakimi byli ministrowie Cesarstwa Wschodniego, Rufinus i Eutropiusz, przy czym pochlebstwa łączą się wtedy z niepowstrzymanym potokiem obelg. Posługujący się stylem wzniosłym i obrazowym poeta był rzecznikiem tych, którzy nie mogli żyć bez dawnej wiary w Rzym.
200 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
W uwielbieniu Wiecznego Miasta powracają u niego fundamentalne idee poetów i historiografów klasycznych. Klaudian opiewa dawne czasy, czyli pogańską starożytność oraz potężne miasto, którym opiekują się bogowie. Chwali wzniosłe cnoty samozaparcia, skromności i posłuszeństwa, wywołuje raz jeszcze wizję pełnych chwały bohaterów, od Horacjusza Koklesa poprzez Decjuszów i Scypionów aż do Katona i Brutusa. Największym wydarzeniem pozostaje dla niego ujarzmienie wszystkich ludów przez Rzym. To panowanie trwa nadal, a Stylichon sprawił nawet, że ludy służą Rzymowi dobrowolnie, że Ren został poskromiony samą tylko rzymską groźbą. Imperium opiera się nie tylko na sile zbrojnej, ale na rządach prawa, co głosili już mówcy i poeci w czasach Cezara i Augusta. Trwałą zasługą Rzymu jest ustanowienie sprawiedliwości wśród ludzi i przyjaźni między narodami.
Zdumiewające jest, że w dwadzieścia lat po Adrianopolu i dziesięć po zdobyciu Rzymu przez Gotów pojawiły się takie iluzje. Ale panegirysta Klaudian wyraźnie mówi, że teraźniejszość kontynuuje wielkie dziedzictwo i że cesarstwo daje rękojmię, iż virtus - cnota - pozostanie fundamentem życia. Opisując współczesne mu przejawy wielkości, poeta upaja się obrazem wjazdu Honoriusza jako konsula do Rzymu: przedstawia ciżbę ludzką, uroczyste wprowadzenie władcy do senatu, pojawienie się zwycięzcy na rydwanie w otoczeniu pancernej jazdy, drogę na Forum, na Palatyn i wreszcie wir zabaw, wyścigów, walk i igrzysk, pantomim i muzyki, komedii i tragedii, nie zapominając o organach wodnych i linoskoczkach, ogniach sztucznych i naumachii - oddaje cały ten blichtr, który Augustyn piętnował jako pompa diaboli. Ów wspaniały Rzym ma oczywiście wrogów, ale Klaudian zapewnia, że barbarzyńcy są dzikusami, których zajmuje tylko wojna i grabież, 5uż choćby ich skórzane odzienie zdradza brak kultury. Stylichonowi udało się zmusić ich, by przekuli miecze na lemiesze. Tylko wtedy zostaną przyjęci do świata rzymskiego, jeśli się ugną przed rzymskimi rozkazami. Nie wolno mieszać się z obcymi: z odrazą mówi poeta o rezultacie związków małżeńskich z afrykańskimi barbarzyńcami - „kolebkę straszy kolorowe szczenię”.' Ale nie tylko pochodzenie czyni barbarzyńcę, także odrzucenie tradycji rzymskiej prowadzi do wyobcowania tak jak w przypadku buntownika Gildona, który przecież był kiedyś w rzymskiej służbie. Nienawiść Rzymianina z wyboru skupia się na władcach wschodniej części imperium, „greckich Kwirytach”. Na Bizancjum spadają teraz te same zarzuty, które kiedyś Hellerowie kierowali przeciwko Persom, a August przeciwlao Antoniuszowi: tyrania władców tchnęła w poddanych ducha niewolniczego, na wschodnim dworze władzę sprawują kobiety, a jeszcze gorsze są rządy eunuchów, stanowiące zaprzeczenie naturalnego porządku świata. Tak więc Wschód rzymski reprezentuje ducha azjatyckiego. Rzadko zdarza się Klaudianowi przypływ realistycznego samokrytycyzmu. Mówi wtedy - przy użyciu typowych moralizujących komunałów - o upadku obyczajów, jednak negatywne zjawiska występujące w historii Rzymu pojawiają się zazwyczaj tylko jako kontrast wobec świata Honoriusza i Stylichona.
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 201
W pewnej chwili Roma przyznaje się sama do niemocy, do bycia cieniem dawnego Rzymu i znajduje przyczynę tej utraty w zbyt wielkim obszarze imperium:' Szkodzi mi własny ogom. Gdybymż mogła wrócić W dawne ganicx, w mury biednego Ankusal Możliwe, że znajduje tu wyraz zrozumienie niebezpieczeństw, jakie pociąga za sobą zbytnie rozszerzenie terytorium państwa (pogląd wypowiedziany już przed stuleciami przez historyka Florusa). Gdy jednak poeta mówi o starzeniu się Rzymu i przedstawia Romę jako staruszkę, chodzi o to, że Rzym jest tak stary jak świat i upadnie tylko wtedy, kiedy załamie się sama natura. Najoczywiściej poezja panegirycznego krasomówstwa pełni tu funkcję środka odurzającego. Arystokratyczni senatorowie i germańscy wodzowie, którzy w-zrośli już w rzymskości, gorliwie kultywowali dawne poglądy i stereotypy, a tymczasem Alaryk wkraczał do Italii, Wandalowie aaś przekraczali Ren. Jeśli z tą odrodzoną wiarą w posłannictwo Rzymu zestawimy obraz Rzymu u ówczesnych poetów chrześcijańskich, to stwierdzimy, żę zdecydowanie odrzucają oni dawnych bogów i sławią wiarę chrześcijańską jako jedyną drogę do odnowy Rzymu. Ale i chrześcijańscy poeci przejmują tradycyjne wartości zwycięstwa i panowania, a w ocenie rzeczywistości okazują się tak samo pewni siebie jak poganie. Aureliusz Prudencjusz Klemens, z senatorskiej arystokracji hiszpańskiej, sprawował za Teodozjusza I wysoki urząd, ale później całkowicie poświęcił się poezji. Pracowicie przyswoił sobie formy epickie i liryczne poezji klasycznej, jednak głównym tematem swojej twórczości uczynił wiarę chrześcijańską - stał się pierwszym wybitnym poetą chrześcijaństwa. Jego ody tworzą modlitewnik `na wszystkie pory dnia, a poematy o boskości Chrystusa i o źródłach zła otworryły nowe perspektywy poezji dydaktycznej; epos Walka o duszę opiewa heroiczne boje na modłę Wergiliusza, hymny O wieńcach sławią męczenników, którzy porzucili sztandary cezara i wybrali znak krzyża. Te poezje były już zapewne gotowe, gdy w r. 402/3 Prudencjusz postanowił udzielić poetyckiej odpowiedzi na słynny memoriał, w którym Symmachus bronił pogaństwa. Przyświecał poecie wzniosły cel nawrócenia senatora, który był w Rzymie ciągle otoczony powszechnym szacunkiem. Ten poemat w heksametrach Contra Symmachwn zawiera szereg argumentów wziętych z wcześniejszej apologetyki, m. in. z odpowiedzi, jakiej udzielił senatorowi Ambroży, i nadaje wspaniałą postać chrześcijańskiemu patriotyzmowi, nowej wierze w Rzym. W pierwszej księdze mowa jest o tym, jak Rzym pod wpływem posłarmictwa cesarza Teodozjusza wyrzekł się błędów i -mimo późnego wieku skłonny do nauki - odrzuciwszy własną przeszłość, prryjął wiarę w Chrystusa.
Teodozjusz to zbawca, bezkrwawy zwycięzca, który otwiera królestwo bez
granic. W drugiej księdze odrzuca się argumenty pogańskie: to nie bogowie
spowodowali zwycięstwa oręża rzymskiego, lecz prawdziwy Bóg, który pragnął
· Przełożył Grzegorz Żurek.
202 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy zjednoczyć świat dla chrześcijańskiego Rzymu. Kultura rzymska rozprzestrzeniła się poprzez kraje i kontynenty, torując drogę Chrystusowi. Rzym, który stał się chrześcijański, jest silny i młody, pełen poczucia swego pełnego odrodzenia.
Roma we własnej osobie przemawia do młodych cesarry: 5
Witajcie, o wodzowie sławni, krwi szlachetna Zwycięskiego cesarza, pod
którego władzą Odmłodniałam i widzę, jak moja siwizna
Złoci się; choć na starość wszystko, co śmiertelne, Niedołężnieje, dla mnie, którą
dłub żywot
Nauczył kres mieć za nic, czas przyniósł wiek nowy.
Ten chrześcijański Rzym ma własnych herosów, cesarz troszczy się o zbawienie
poddanych, a imperium spełnia opatrznościową misję, jednocząc ludy. Kościół i
państwo wspólnie panują nad światem, dzieło ich przetrwa wieki. Bez wątpienia
do tej chrześcijańskiej koncepcji historii, która tak silnie oddziałała na poezję
rzymską późnej starożytności, przeniknęły również poglądy przedchrześcijańskie. Śladem starorzymskiego imperializmu jest na przykład to, że poeta umieszcza cesarza i Chrystusa wspólnie na wozie triumfalnym. I tu też spotykamy tradycyjną pogardę dla barbarzyńców, którzy wedle poglądu chrześcijańskiego poety nie różnią się od czworonogów. Zdumiewająca jest pewność zwycięstwa w tych latach największego zagrożenia. O ile nam wiadomo, Prudencjusz nie dożył już zdobycia Rzymu przez Gotów. Jak jednak musiały brzmieć jego strofy w owym nieszczęsnym roku?
Tak więc wśród klęsk, jakie przyniosła wędrówka ludów, utrzymywał się
zarówno pogański, jak i chrześcijański obraz Rzymu. Ponad skargi kronikarzy na
nieszczęścia wojenne i okrutne gwałty barbarzyńców wznosi się ton
niezachwianej wiary. Autor poematu o Opatrzności, powstałego w tym okresie,
opisuje cierpienia rodzinnej Akwitanii, ale jest głęboko przekonany, że porządek
świata przetrwa, nieszczęścia uważa za karę Bożą za grze>rhy, a równocześnie
za narzędzia odwrócenia ludzi od przesądów i niewiary. Poganin Rutyliusz
Namacjanus, który przeżył splądrowanie Rzymu, zapewnia w poetyckim opisie
własnego powrotu do ojczystej Galii, iż Rzym, jak zawsze w dziejach, ma
szczególną zdolność do umacniania się poprzez nieszczęścia, a nawet
odradzania się (ordo renascendi), i będzie panował, póki istnieją niebo i ziemia. Znowu podniosły się głosy mówiące, że nieszczęście wzięło się z odejścia od dawnych bogów, i stwierdzające szyderczo, że święci nie uratowali Rzymu. Odpowiedzi na te ostatnie przebłyski pogańskiego nacjonalizmu udzielił Augustyn w uniwersalnym obrazie chrześcijańskiej wizji świata, z którym jeszcze się zetkniemy.
Poglądy autorów, którzy na początku V wieku z taką pewnością siebie mówili o
trwaniu rzymskiego porządku świata, są wyrazem owego chorobliwego
· Przełożył Grzegorz Żurek.
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 203 tradycjonalizmu, który owładnął myśleniem późnego antyku - brak w nich choćby odrobiny trzeźwej oceny sytuacji. Temu złudnemu obrazowi musimy przeciwstawić rzeczywistość społeczną, gospodarczą i prawną zachodnich prowincji na przełomie IV i V wieku. Od tych aspektów struktury imperium zależały bowiem perspektywy osadnictwa germańskiego. W całej dziedzinie społecznej i gospodarczej obserwujemy wówczas nie tyle następowanie kolejnych rewolucyjnych wstrząsów, ile kontynuację rozwoju w kierunku wyznaczonym przez Dioklecjana i Konstantyna. Dysponujemy wieloma źródłami pisanymi - przede wszystkim licznymi konstytucjami cesarskimi, wydanymi od czasów Konstantyna, które Teodozjusz II kazał w r. 438 zestawić w zbiorze ustaw zwanym Codex Theodosianus. Dzięki temu niezwykle obfitemu materiałowi A. H. M. Jones stworzył wspaniałą mozaikę przedstawiającą świat późnorzymski. Uzupełnia go studium historii społecznej autorstwa J. Gage.
Na Zachodzie i na Wschodzie imperium, mimo niemałych wstrząsów, trwała na
mocnych podstawach biurokracja absolutnej monarchii. Centralne władze w
Rawennie i administracja prefektur, diecezji i prowincji przetrwały niejedną burzę,
Armia zachowała stworzoną przez Dioklecjana i Konstantyna strukturę rodzajów wojsk i hierarchię stosunków służbowych. Wystąpiły jednak poważne trudności z uzupełnieniami. Od drugiej połowy IV wieku zaczęto powoływać rekrutów z chłopskiej warstwy kolonów, jednak wielu właścicieli ziemskich potrafiło zapewnić sobie zwolnienie od obowiązku dostarczania rekruta. Wśród poborowych powszechny był opór wobec służby wojskowej, idący tak daleko, że ze źródeł dowiadujemy się o samookaleczeniach rekrutów i dezercjach żołnierzy. W tej trudnej sytuacji obowiązującą normą stało się przywiązywanie synów żołnierzy do wojskowego rzemiosła, tak jak dziedziczna stała się przynależność do irmych zawodów. Wielki brak ludzi w wojsku, który pomimo to dawał się odczuć, trzeba było uzupełniać przez zwiększony pobór cudzoziemców, przede wszystkim Germanów. Największe rodniary przybrał pobór ochotników za granicą. Tak jak dawniej, przemocą wcielano też do rzymskiego wojska zwyciężonych Germanów, zwłaszcza do oddziałów pałacowych, gdzie występują pod nazwą gentiles. Zachowano jednak i inny proceder, mianowicie osiedlanie Germanów na obszarze cesarstwa pod warunkiem obowiązkowej służby wojskowej. Tak było z Letami, osadzonymi głównie we wschodniej Galii.
System przymusowego poboru uzupełniał obowiązek służby cywilnej
spoczywający na poddanych. Podlegające mu stany ponosiły wielkie ciężary
majątkowe, a całe grupy zawodowe zobowiązane były do pracy dla państwa
(munera). Co pewien czas nakładano uciążliwe świadczenia, czy to w
naturaliach, czy w pieniądzu, by zapewnić utrzymanie i wyposażenie wojska i
urzędników. Z największą surowością utrzymywano funkcjonowanie systemu
podatkowego: podstawowy podatek capitatio-iugatio stanowił główne źródło
dochodu państwa. Oprócz niego istniał podatek od rzemiosła (collatio lustralis),
nad którym tak ubolewają współcześni, a ponadto podatki pośrednie i cła. Cała
armia urzędników
204 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy podatkowych tuudziła się nad ustalaniem wymiaru podatków, ściąganiem należności i egzekwowaniem stale powiększających się zaległości. Liczne są skargi na ich przekupność i łamanie przez nich prawa. A jednak wśród tylu katastrof udawało się zdobywać ogromne środki konieczne do opłacenia urzędników i żołnierzy, a prLede wszystkim do prowadzenia nie kończących się działań wojennych.
Jednak fiskus był zasilany z jeszcze innych źródeł. Przede wszystkim należy tu wymienić wielkie posiadłości ziemskie, które były zarządzane jako dobra państwowe lub prywatne dobra cesarzy. Dochodziły do tego kopalnie i kamieniołomy, stanowiące przeważnie własność państwową. Pracowali w nich najczęściej ludzie skazani na przymusowe roboty. Kopalnie złota w zachodniej części Bałkanów nadal przynosiły pokaźne zyski, na Sardynii i w Hiszpanii wydobywano złoto i srebro, w Hiszpanii i Brytanii cynę i ołów, wydobycie żelaza w Norikum wciąż pozostawało w rękach rzymskich. Państwo nie tylko zapewniło sobie podstawowe surowce, ale w znacznej części przejęło ich przerób. W wielkich miastach prowincji granicznych znajdowały się państwowe wytwórnie broni, w których robotnicy, mający status wojskowy, wyrabiali hełmy, tarcze i pancerze, włócznie i łuki. Tkalnie państwowe zajmowały się wytwarzaniem tkanin wełnianych i lnianych. Byli w nich zatrudnieni zarówno niewolnicy państwowi, jak i wolni robotnicy. Tak zapewniono zaspokojenie podstawowych potrzeb wojska i urzędników również wtedy, gdy wojna przeszła w stan permanentny. W miarę jak trwały najazdy obcych ludów i coraz głębiej sięgały w głąb imperium, musiano zwiększać nakłady finansowe i świadczenia osobiste. System państwowy Dioklecjana i Konstantyna przez długi czas zdawał egzamin w tych burzliwych czasach. Nowe badania pozwalają stwierdzić nawet pewne ozdrowienie gospodarki. Aby jednak wyrobić sobie pogląd na cały proces przemian gospodarczych i społecznych, musimy przede wszystkim przyjrzeć się uważnie poszczególnym stanom społecznym i różnym gałęziom gospodarki w mieście i na wsi.
Często określano ustrój społeczno-gospodarczy cesarstwa późnorzymskiego
jako socjalizm państwowy. Trzeba jednak pamiętać, że ta struktura społeczna nie
znała równości obywateli. Im dłużej trwała, tym wyraźniej występowały różnice
stanowe w posiadaniu i władzy, w prestiżu i położeniu prawnym. Stan senatorski
wydatnie umocnił swój prymat, który dzierżył od samego początku. Już
wcześniej widzieliśmy, jak dzięki nominacjom cesarskim obok przedstawicieli
dawnych rodów pojawiło się wielu nowych senatorów, przede wszystkim
spośród tych, którzy piastowali wysokie urzędy cywilne i wojskowe. Zasadnicze
znaczenie przy kwalifikacji do różnych grup hierarchicznych tego stanu miał też
status majątkowy. Z przynależnością do arystokracji wiązał się nie tylko
najwyższy prestiż społeczny, ale i przywileje, takie jak zwolnienie od podatków
municypalnych czy prawo do procesu przed specjalnymi sądami. Kompetencje
polityczne senatu rzymskiego uległy przemieszaniu. Z dawnych urzędów jedynie
prefektura miejska miała poważniejsze znaczenie, wiązało się
CEsarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 205 z nią bowiem utrzymanie porządku w Rzymie i uprawnienia sądownicze w dość znacznym okręgu miejskim. Dochodziła do tego troska o zaopatrzenie ludności miasta - zadanie niemal beznadziejne w czasach, w których połączenia morskie tak często ulegały zakłóceniom. Zgromadzenie w Kurii, obejmujące z reguły jedynie senatorów z miasta Rzymu i niektórych z Italii, tylko niekiedy miało okazję podejmowania istotnych decyzji. Jednak stan senatorski jako całość, stale rosnąca arystokracja imperium, był mimo wszystko przeciwwagą dla absolutnego władcy. Jeśli w ogóle istniały jeszcze jakieś zalążki opozycji politycznej, to właśnie w szeregach clarissimi - i w nowym stanie, który wtedy powstał: w klerze chrześcijańskim.
Oparciem gospodarczym stanu senatorskiego była własność ziemska. Z
powstaniem i rozwojem stanu wiązała się taka koncentracja tej własności w
rękach senatorów, że dzieje rolnictwa można śledzić przede wszystkim na
przykładzie majątków senatorskich. Najbogatsi dysponowali nieruchomościami i
ziemią w różnych prowincjach imperium. Rodzina Symmacha, jak dowiadujemy
się z listów, posiadała trzy domy w Rzymie, dwanaście willi w okolicach Rzymu,
w Lacjum i nad Zatoką Neapolitańską oraz wielkie dobra w południowej Italii, na
Sycylii i w Mauretanii. Współczesna biografia Melanii, najzagorzalszej
zwolenniczki ascetycznego chrześcijaństwa, mówi, że posiadała ona majątki
ziemskie w Italii, na Sycylii, w Hiszpanii i w Afryce, które kolejno sprzedała, a
większą część uzyskanych sum podarowała Kościołowi. Wielkość majątków senatorskich, którymi właściciele zarządzali za pośrednictwem administratorów (procuratores) albo dzierżawców (conductores), była bardzo zróżnicowana. Z wiersza Auzoniusza można wnioskować, że majątek średniej wielkości obejmował 260 ha, ale istniały dobra o wiele większe, zwane fundi, i ogromne kompleksy, określane jako massae. Na tych obszarach uprawiano dawnymi nnetodami zboże, winną latorośl i oliwki; produkcję rolną uzupełniały jednak liczne warsztaty rzemieślnicze. Dla zaoszczędzenia cennego złota, potrzebnego przy kaźdym poważniejszym zakupie odzienia i narzędzi, właściciele i zaroądcy starali się o wyrób wszystkich podstawowych dóbr we własnym zakresie. ;Latem we wsiach, w których mieszkali robotnicy rolni, byli też garncarze i tkacze, kowale i stolarze, piekarze i rzeźnicy. Fundus miał nie tylko dostarczać jak najwięcej płodów rolnych na rynek, ale także być samowystarczalny.
Ogromne trudności wiązały się z zapewnieniem siły roboczej dla tych wielkich
dóbr. Tylko z rzadka spotykamy jeszcze pracowników najemnych - pracują
przede wszystkim niewolnicy i kolonowie. Niewolnicy poświadczeni są przede
wszystkim w dobrach w Italii i Hiszpanii, rzadziej natomiast w Afryce. Dostawy
niewolników spośród jeńców wojennych od dawna zmniejszały się i obecnie
stały się jeszcze szczuplejsze, wielu bowiem jeńców kierowano do służby w
wojsku. W znacznie większym stopniu niż dawniej opierano się w majątkach na
przyroście naturalnym niewolników. Należy też wspomnieć najbardziej godne
pożałowania ofiary państwa klasowego: małe dzieci, które zaraz po urodzeniu
206 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy sprzedawano albo porzucano, i wiele starszych, które wbrew wszelkiemu prawu sprzedawano w niewolę w czasach głodu. Liczba niewolników używanych do prac rolnych była więc ciągle znaczna, ale używano ich także do robót budowlanych i ciesielskich, do przędzenia i tkania. W wielkich dobrach wspomnianej Melanii, położonych w okolicach Rzymu, niewolni robotnicy mieszkali w 26 wioskach, a każda wioska mieściła ich około 4U0.
Wiejskich niewolników dotyczy to, co można ogólnie zaobserwować w
przypadku niewolników w państwie późnorzymskim: zbliżali się oni coraz
bardziej do wolnego proletariatu. W miastach prawa właścicieli zostały
ograniczone, były uznawane małżeństwa niewolników, a w rodzinach wolni i
niewolni mieszali się tak dalece, że często nie można z onomastyki zawartej w
inskrypcjach wywnioskować, jaki był status wymienionych osób. Niewolnicy na
wsi mogli otrzymać małą działkę ziemi w zamian za czynsz i dorobić się
skromnego mienia (peculium). Wskutek tego nie różnili się oni zbytnio od
kolonów, natomiast kolonowie doznali znacznego ograniczenia wolności i stali
się bliscy stanu niewolnego. Jednak dawne zasady kolonatu powszechnie
pozostawały w mocy: właściciele ziemscy wydzierżawiali poważną część
majątku rolnikom, żądając w zamian oddawania części plonów i wykonywania
robót na ziemi pana. Ustawa Konstantyna, przywiązująca kolonów do ziemi, nie
była ściśle przestrzegana w mniejszych dobrach, za to w wielkich majątkach
dzierżawcy podlegali rejestracji wraz z ziemią, do której przynależeli: nazywali się
colom originales i mieli tylko resztki wolności. Według ustawy Walentyniana I nawet nie mogli bez pozwolenia pana sprzedać działki, którą rzekomo posiadali. Powoli tworzył się w ten sposób dziedziczny stan chłopów pańszczyźnianych. W ustawodawstwie mowa często o ucieczkach kolonów i równie często o wysiłkach właścicieli ziemskich i urzędników podatkowych, zmierzających do schwytania zbiegów.
Mimo tych usilnych starań nie udało się przezwycię~ryć niedostatku siły roboczej w majątkach ziemskich. Częste wzmianki o ziemi leżącej odłogiem (agri deseni) wynikają właśnie z tej trudnej sytuacji. Oczywiście wiele okoliczności złożyło się na to, że w wielkich majątkach znaczna część ziemi, często aż do jednej piątej powierzchni, nie była uprawiana. Poważny wpływ na taki stan rzeczy miała też niepewność, którą powodowały inwazje germańskie i napór nomadów w Afryce. Ponieważ lasy zostały wycięte i nie zalesiono ponownie obszarów wyrębu, gwałtowne opady deszczu powodowały powstawanie rwących strumieni, które niszczyły pola. Wreszcie ucisk podatkowy, stosowany właściwie bez względu na jakość gleby i wysokość plonów, oraz brak robotników rolnych doprowadziły wielu właścicieli ziemskich do zaniechania uprawy gorszych połaci ziemi.
Znamienne dla V wieku jest to, że skrajny fiskalizm administracji na różne
sposoby przyczynił się do umocnienia władzy posiadaczy ziemskich. Ciągle
istniała klasa wolnych drobnych właścicieli, a nawet tu i ówdzie powiększała się
w ciągu IV wieku wskutek osiedlania weteranów. Władze przez jakiś czas
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 207 popierały tych wolnych rolników, uznając status prawny mieszkańców każdej wsi (vicus) jako rodzaju stowarzyszenia (consortium). Consortes mieli prawo pierwokupu, jeżeli któryś z nich musiał wyzbyć się swej własności. Działo się to często, ponieważ drobni rolnicy padali ofiarą nędzy wojennej, nieurodzajów i zdzierstwa urzędników podatkowych w znacznie większym stopniu niż wielcy właściciele. Możni (potentes) dobrze wiedzieli, jak przy współpracy skorumpo-wąnych urzędników rozciągnąć swą władzę nawet na wolnych rolników. Wynikiem tego, często zdumiewającego, współdziałania państwa, zaintereso-wanego jedynie wpływami podatkowymi, i elity, kierującej się przede wszystkim egoizmem klasowym, było ustanowienie patronatu (patrocinium) obszarników nad wolnymi rolnikami na terenie ich dóbr i w okolicy. Zj awisko to poświadczone jest najwcześniej na terenach wschodnich, o których wiemy o wiele więcej niż o prowincjach zachodnich. Papirusy z Egiptu pozwalają stwierdzić tego rodzaju podporządkowanie rolników obszarnikom już około r. 360. Libaniusz opisuje podobne zjawisko w Syrii. Ale i w prowincjach zachodnich doszło z czasem do tego, że rolnicy, chcąc uniknąć zobowiązań z tytułu zaległości podatkowych i związanych z tym kar cielesnych, uciekali się pod opiekę wielkich właścicieli, niekiedy nawet pod protekcję znajdujących się w okolicy dowódców wojskowych: oddają swoją własność i otrzymują ją z powrotem w użytkowanie, stając się w ten sposób klientami patrona. Wielu cesarzy, widząc w tym zjawisku naruszenie porządku państwowego, zakazało tego rodzaju patronatu i powołało specjalnych urzędników do rozpatrywania skarg ubogiej ludności. Zwłaszcza Walentynian I i Walens przedsięwzięli wiele działań na rzecz niższych warstw ludowych (plebeii). Jest zupełnie możliwe, że niezwykła surowość, jakiej dowody władcy ci dali w procesach przeciwko członkom arystokracji senatorskiej, była spowodowana ustanowieniem patrociniów senatorskich. Taka uzurpacja praw państwa była bowiem równoznaczna z cichą rewolucją. Walentynian I dla ochrony prześladowanych chłopów, a nawet ubogich w ogóle, stworzył specjalny urząd defensor plebis. Wszędzie tam, gdzie wydawało się to konieczne, powoływano spośród zaufanych urzędników cesarskich osobę wyposażoną w kompetencje sędziowskie i powierzano jej ochronę plebsu przed bezprawym wyzyskiem podatkowym. Ale i to posunięcie rządu nie powstrzymało procesu umacniania się klasy panującej. Gdzieniegdzie wielcy panowie objęli w zarząd całe wsie. Wobec skrajnego kryzysu finansowego cesarze byli zmuszeni uznać roszczenia właścicieli ziemskich do samodzielnego ściągania podatków z kolonów. Dzięki temu można było odwołać urzędników podatkowych z terenu wielkich dóbr. Już za Teodozjusza I zdarzają się właściciele, którzy na należącym do siebie terenie nie tylko samodzielnie ściągają podatki i powołują rekruta, lecz także sprawują sądy nad swymi podopiecznymi i urządzają prywatne więzienia dla winnych.
Niestabilność władzy centralnej przyczyniła się do tego, że własność ziemska, od
208 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy dawna samowystarczalna gospodarczo, stała się pod każdym względem specyficznym rodzajem władzy. Tym sposobem na obszarze cesarstwa rzymskiego zrodził się feudalizm. Niebawem miał on pojawić się także w państwach germańskich, i to wzmocniony jeszcze przez stosunki stanowe, panujące u ludów germańskich.
Zaskakuje bierność, z jaką ludność wiejska przyjmowała popadanie w nędzę, a przede wszystkim staczanie się w zależność. Jednak niekiedy słyszymy o jawnym użyciu siły i o rebelii. Na przełomie IV i V wieku na niektórych obszarach zjawisko rozboju stało się tak groźne, że poddanym musiano zezwolić na noszenie broni dla ochrony przed rozbójnikami. Najbardziej ucierpiały te tereny, które dotknięte były inwazjami germańskimi. W Galii właśnie w roku wielkiego najazdu, w 407, zaczęło się na nowa powstanie chłopów, którzy już pod koniec III wieku podnieśli bunt bagaudów; a w czasie ponownego powstania określani byli znowu tym mianem. W kronikach i w dziele historycznym Zosimosa znajdują się skąpe informacje o tej rebelii chłopskiej, która trwała długo i przeniosła się do Hiszpanii. Już w czasie jej pierwszego etapu w latach 407-414 kolonowie i niewolnicy zorganizowali się w formację militarną do walki przeciw władzy rzymskiej i przeciw obcym najeźdźcom. W czasie drugiej fali zamieszek w r. 435 przywódca bagaudów Tibatto poderwał do walki niewolników w całej Galii i wysłana przez Aecjusza ekspedycja rzymska musiała stawić czoło trudnemu zadaniu, zanim pojmała go w r. 437. Być może niektórzy rebelianci uciekli wówczas do Hiszpanii, w każdym razie od r. 441 oddziały cesarskie w północno-wschodniej Hiszpanii musiały walczyć z bagaudami. Następnie znowu rozgorzały niepokoje w Galii. Wodzem powstania był lekarz imieniem Eudoksjusz. W r. 448, zmuszony do ucieczki, udał się on do Hunów i zaproponował królowi Attyli, by napadł na Galię. W tym samym czasie bagaudowie dopuszczali się straszliwych gwałtów w miastach i wsiach północnej Hiszpanii, wstrząsanej działaniami Swebów. Dopiero w r. 454 unicestwiła ich armia wizygocka, wysłana przez Aecjusza. Choć o zdarzeniach tych niewiele wiadomo, nie ma wątpliwości co do tego, źe musimy uznać owe wojny chłopskie za rozpaczliwe akty samoobrony ludności wiejskiej w okresie przechodzenia póżnorzymskiego państwa przymusu w powoli wzrastające królestwa germańskie.
W strukturze społecznej imperium pomiędzy arystokracją a masami półwolnej i
niewolnej ludności plasuje się średnia warstwa miejska. Jak widzieliśmy,
dobrobyt miast zachwiał się już w III wieku, a samorząd miejski uległ daleko
posuniętej ingerencji państwa. Następnie nadeszły ciężkie czasy inwazji. Trzeba
było wznosić nowe mury, runęło wiele budowli publicznych, a miejskie dobra
ziemskie przeszły na ogół we władanie cesarskie. Krąg rodzin, które ze
względów majątkowych musiały jako dekurionowie obsadzać urzędy miejskie i
dostarozać członków rad miejskich, zdumiewająco długo stawiał czoło
powszechnej nędzy. Stał on się teraz formalnie stanem kuriałów, który
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 209 odpowiadał wobec państwa za wpływ podatków i za wypełnianie innych powinności w całym okręgu miejskim. Istnieją świadectwa dowodzące świadomości grupowej tego stanu. Wiele inskrypcji podaje wykazy osób piastujących godność dekurionów. Tablica z Timgad, pochodząca z czasów Walentyniana I, wylicza w porządku zstępującym najpierw patronów, tj. honorowych członków stanu, następnie osoby sprawujące liczne godności kapłańskie, dalej urzędników i byłych urzędników administracji miejskiej, wreszcie ich synów jako przyszłych notabli miasta. O wiele częstsze są jednak wiadomości świadczące o tym, jak bezsilni byli dekurionowie wobec państwowych urzędników skarbowych, a także o tym, że sami byli znienawidzeni na swoim terenie jako narzędzia ucisku fiskalnego. Niewiele bowiem pomogło to, że rząd cesarski powoływał dla ochrony biedniejszej ludności rzecznika miejskiego (defensor civitatis), wyposażonego w kompetencje sądownicze niższego rzędu. Także w tej sytuacji państwo jedną ręką zabierało to, co wcześniej dało drugą. Ucisk podatkowy ciągle przybierał na sile, a tymczasem rentowność średniej własności ziemskiej i zawodów miejskich spadała. Dlatego niektórzy kuriałowie próbowali dostać się do służby cesarskiej, inni zaś uciekali na wieś, gdzie stawali się dzierżawcami, a nawet po prostu rolnikami. Byli i tacy, którzy z powodu skrajnej nędzy decydowali się zostać żołnierzami lub duchownymi. Ale państwo potrzebowało kuriałów jako swego organu pomocniczego i dlatego zabroniono im przechodzenia do innych zawodów. Przepisy regulowały każde ich oddalenie się z miasta, a w końcu ograniczono im prawo dysponowania własnym mieniem. Degradacja tej niegdyś tak dumnej grupy ludności miejskiej była oczywista i doszło do tego, że przydział do stanu kuriałów stał się karą za przestępstwa. Wobec rozkładu urzędów zwierzchnikiem gminy miejskiej w czasie zupełnego kryzysu często zostawał biskup, przejmował świeckie kompetencje, współdziałał w obronie miasta i utrzymywał kontakt z rządem cesarskim.
Nawet w czasach, w których tak wyraźnie podupadły struktury miejskie, niektóre
gałęzie gospodarki miejskiej nadal prosperowały. Mimo że państwo całkowicie
opanowało produkcję i konsumpcję wszystkich towarów potrzebnych dla armii i
urzędników, pozostawało ciągle miejsce dla wolnego rzemiosła i handlu. Ludzie
zajmujący się tą działalnością byli plebejuszami i nie należeli do górnej warstwy
miejskiej, jednak powodzenie w wytwórczości i w zawodzie kupieckim ciągle
zapewniało prestiż. Było wiele małych zakładów rzemieślniczych, w których
właściciele zatrudniali własną rodzinę, a niekiedy niewolników - warsztaty
garncarskie i ciesielskie, piekarnie i rzeźnie. W niejednym mieście Zachodu kwitło
tkactwo. Choć sprowadzano kosztowne szaty z renomowanych warsztatów w
Antiochii, Aleksandrii i Tarsie, to proste, tanie odzienie z wełny i lnu wytwarzano
w lokalnych zakładach prywatnych. Mutina (Modena), Trewir, Poetovio były
znane z jakości produkowanych tam ubrań wełnianych. Rzemieślnicy, którzy
zaopatrywali dwór i arystokrację
14 - Upadek Rzymu
210 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy w kosztowne towary, już ustawą Konstantyna zostali uwolnieni od świadczeń (r osobistych. Wymieniono tam obok architektów i lekarzy także malarzy tr i rzeźbiarzy, mozaikarzy, złotników i snycerzy, producentów luksusowego szkła, ~, foluszników i kuśnierzy. Większość rzemieślników należała do stowarzyszeń u~ zawodowych i była przywiązana dziedzicznie do tych kolegiów, aby miastu lub It państwu łatwiej było angażować ich do większych przedsięwzięć. Zarazem stworzono instrument regulacji rynku. Z licznych zarządzeń cesarskich oraz ot inskrypcji znamy zrzeszenia odgrywające największą rolę w zaopatrzeniu miasta pr Rzymu, na przykład cech rzeźników świńskich (suarii), którego członkowie byli m formalnie wyłączeni ze sprawowania urzędów, a także ze stanu duchownego, czy K zgromadzenie piekarzy (corpus pistorum), którzy wedle świadectwa katalogu i L z IV wieku, wyliczającego regiony miasta, posiadali 274 piekarnie w różnych w~ dzielnicach Rzymu. Wszyscy członkowie tego ordo byli osobiście i majątkowo z t do niego przywiązani i nawet przez zaciągnięcie się do wojska nie mogli uciec od lw swego stanu. Zdawało się, że tylko w ten sposób uzyska się gwarancję, iż zboże m, wyładowane w Portus i złożone w wielkich rzymskich spichrzach, zostanie w zmielone w miejskich młynach - instalowano coraz więcej młynów wodnych m; - i w rezultacie można będzie rozdzielać chleb na stopniach piekarń (panis gradilis). da Wymianie towarowej służyły targowiska miejskie i przywóz dóbr przez lądy ryy i morza. Zawód kupiecki senatorowie i kuriałowie cenili nie wyżej nż rzemiosło, m~ ale zdarzali się kupcy (negotiatores), którym powiodło się na tyle, że mogli zostać ~,y wybrani do senatu. Największych zysków przysparzał handel towarami wysokiej sta jakości w rezydencjach i wielkich miastach, gdzie przebywała arystokracja. i a Luksusowe towary orientalne były bardzo pożądane i drogo za nie płacono: ryte głę naczynia srebrne z Syrii, mirra i kadzidło z Arabii, korzenie, zwłaszcza pieprz Ob z wybrzeża malabarskiego, jedwab z Chin. Towary wyprodukowane na a I Wschodzie (albo wwiezione tam z zagranicy)
były niejednokrotnie także na do; Zachodzie przedmiotem handlu prowadzonego
przez wschodnich kupców. poi Szczególną rolę odgrywali w tym Grecy, a
przede wszystkim Syryjczycy. zaF Również niewolnicy byli poszukiwanym
przedmiotem handlu. Nie wiemy, czy uzy warsztaty wymagały jeszcze wielu
niewolników, ponieważ w ogóle problem d~~ zastosowania niewolników w
wytNÓrczości w cesarstwie rzymskim dopiero wy, wymaga wyjaśnienia. Jednak
popyt na niewolników do użytku domowego był poi nadal duży. Senatorowie
mieli do dyspozycji całe ich rzesze, a biedni ludzie też poi chcieli mieć chociaż
jednego służącego. Wydaje się, że na frontach wojen zos podejmowano niejedno prywatne przedsięwzięcie przeciwko „barbarzyńcom” w celu dostarczenia towaru handlarzom niewolników. Niewolnicy o specjalnych umiejętnościach, np. muzycy, aktorzy i błazny, byli nadal sprowadzani ze przy Wschodu. Eunuchów trzeba było przywozić aż z Armenii i Persji i ceniono ich na pra, wagę złota, gdyż w cesarstwie rzymskim kastracja była zakazana.
Morskim i nie transportem wszelkich towarów i przewozem osób zajmowali się
armatorzy
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 211
(navicularii), którzy często byli zarazem handlarzami. Dla zaspokojenia potrzeb transportu państwowego, zwłaszcza dowozu zboża, przynależność do gildii właścicieli statków już dawno uczyniono obowiązkową i tym sposobem utworzono państwową flotę handlową, która utrzymywała komunikację między Italią i Afryką, a także prowincjami wschodnimi. Mimo podziału cesarstwa na dwie części Morze Śródziemne pozostało jednym obszarem handlowym, sieć dróg łączyła kraje i kontynenty, poczta cesarska przekraczała granice diecezji, a monety cesarskie niezależnie od miejsca bicia miały wszędzie jednakową wartość. Cała gospodarka skorzystała na tym, że Konstantynowi udało się uczynić złotą monetę podstawą obrotu towarowego i utrzymać stałą wartość solida. Badacze ustalili, że w ciągu IV wieku ceny tak ważnych produktów jak zboże i mięso niekiedy nawet się obniżały. Pożytek z tych posunięć deflacyjnych odnosili obok rządów cesarskich przede wszystkim ludzie z najwyższej warstwy, którzy rozporządzali pełnowartościowymi złotymi monetami. Wielka rzesza poddanych musiała uiszczać podatek gruntowy w naturze, a znaczna część wynagrodzeń była wypłacana w formie zleceń do magazynów państwowych. Tak rozszerzył się zakres gospodarki naturalnej. Kiedy przyglądamy się różnym dziedzinom życia społecznego i gospodarczego, jako najważniejszy rezultat procesu przemian uderza nas wykształcenie się zamkniętych stanów, zdecydowanie różniących się od siebie majątkiem, wpływami i statusem prawnym. Kręgi senatorskie potrafiły wyciągnąć z zamętu dziejowego największe korzyści. Najsilniejsza grupa tego stanu, warstwa potentes, zaczęła w regularnych zmaganiach z rządem `i administracją tworzyć sobie własne dominia. Te włości będą kiedyś, po głębokim upadku miast i mieszczańskiego stanu średniego, ośrodkami życia. Obok arystokracji senatorskiej wymienić należy kler Kościoła państwowego, a przede wszystkim wielką liczbę biskupów, których hierarchia w zasadzie dostosowała się do podziału cesarstwa na prowincje i diecezje i na Zachodzie podlegała stolicy rzymskiej. Kościoły biskupie dzięki dotacjom cesarskim, zapisom testamentowym zamożnych chrześcijan i darom wszystkich wiernych uzyskały znaczny majątek, a często i obszerne posiadłości ziemskie. Nic dziwnego, że przynależność do wyższego kleru, który w II I i IV wieku przeważnie wywodził się ze stanu średniego, stała się teraz atrakcyjna także dla ludzi pochodzenia senatorskiego i że pogański senator Pretekstatus mógł żartem powiedzieć do papieża Damazego: „Zróbcie mnie biskupem Rzymu, a jutro zostanę chrześcijaninem.”
Stan duchowny był w strukturze społecznej świata późnorzymskiego czymś
całkiem nowym także pod tym względem, że z dochodów kościołów biskupich
przeznaczano z reguły czwartą część dla biednych, dla ubogiego proletariatu,
pracowników dniówkowych i robotników w miastach, dla półwolnych i
niewolnych na wsi. Podczas gdy wyżsi urzędnicy państwowi, przede wszystkim
w samym Rzymie, ciągle według dawnej tradycji karmili plebs chlebem
212 Rzymski Zach(~d w V wieku i młode ludy i igrzyskami i wciąż utrzymywał się antyczny pogląd, że nędza jest zjawiskiem naturalnym, od którego trzeba odwracać uwagę biednych i bogatych świętami ludowymi, to w Kościele chrześcijan nigdy, nawet w burzliwych czasach wędrówki ludów, nie brakowało ludzi, którzy odtrącali bogactwo i uznawali troskę o biednych za swoje zadanie życiowe. Paulin z Noli z wielkiego pana stał się mnichem i biskupem, Melania Młodsza porzuciła swe olbrzymie dobra. Pammachiusz, kolega Hieronima ze studiów, przeznaczył swój majątek na opiekę nad biednymi i przybłędami. Etyka chrześcijańska zdołała jeszcze wzmóc swój wpływ na ustawodawstwo, który stwierdziliśmy już w czasach Konstantyna. Los niewolników został złagodzony, ułatwiono wyzwolenia, a kościoły uczyniono miejscami azylu dla maltretowanych. Wydano nowe ustawy na rzecz potrzebujących pomocy dłużników oraz zarządzenia, które wnosiły elementy humanitaryzmu nawet do niedoli więziennej. Ochrona ustawowa, jaką otaczano małżeństwo i rodzinę, została rozciągnięta także na niewolnych. Walentyn I zakazał dzieciobójstwa, a tym samym zasadniczo ograniczył władzę ojcowską. Nauki społeczne Ojców Kościoła nie zmierzały wprawdzie do całkowitego przekształcenia struktury społecznej, ale teologowie i sobory zgodnie potępiały zbytek i odrzucały lichwę. Nie brakowało kaznodziejów, którzy głosili, że bogactwo jest zobowiązaniem wobec społeczności, a nawet służbą wyznaczoną przez Boga. Jednak żądanie wspólnoty dóbr pozostało domeną pojedynczych ascetów i stało się rLadsze, odkąd niektóre klasztory wzbogaciły się. Skądinąd aspekty socjalne ustawodawstwa cesarskiego brały się nie tylko z wpływów chrześcijaństwa, bo widać je było jeszcze przed jego oficjalnym uznaniem. Zawsze działali w tym kierunku świeccy doradcy cesarza, urzędnicy ministeriów i juryści. Nauka nowoczesna wnikliwie zbadała dzieje prawa rzymskiego w okresie poklasycznym i wyjaśniła różne formy kontynuacji prawa rzymskiego w państwach germańskich w czasach wędrówki ludów i w Bizan-cjum. Nie ma wątpliwości, że w znacznym stopniu właśnie juryści przyczynili się do umocnienia państwa klasowego i uczynienia zawodów dziedzicznymi, byli też współodpowiedzialni za rosnące okrucieństwo prawa karnego i sposobów jego egzekwowania. Prawo to było, tak jak dawniej, zróżnicowane wedle stanu. Tortury, które już od czasów Marka Aureliusza stosowano jako element dochodzenia także wobec ludzi wolnych, można było teraz stosować wobec członków stanu kuriałów, a niekiedy wobec senatorów. Kara śmierci groziła za liczne przestępstwa i wielokrotnie wykonywano ją w sposób okrutny. Obok tej surowości w ustawodawstwie i prawoznawstwie występują jednak nadal tendencje społeczne i humanitarne. Brały się one, pomijając chrześcijaństwo, z poglądów hellenistycznych i zdobyły sobie uznanie równieź na Zachodzie.
Co prawda, jurysprudencja zachodniorzymska w V wieku utraciła w znacznym
stopniu fachową precyzję - jest to zjawisko wynikające z braku państwowych
szkół prawa oraz z faktu, że kancelaria cesarska, która miała
Cesarstwo rzymskie na Zachodzie i wędrówka ludów 213
formułować ustawy, obsadzona była już nie wykształconymi prawnikami, lecz
literatami. Wydaje się jednak, że właśnie dzięki wykształceniu retorycznemu i
tradycji literackiej dochodziły do głosu hellenistyczne i orientalne idee prawne.
Juryści mający wykształcenie literackie nadali konstytucjom cesarskim nie tylko
moralizujące uzasadnienie, ale podtrzymali tendencję do przeciwstawiania
surowemu prawu zasady wyrozumiałości (aequitas) i łagodzenia ustaw przez
humanitas. Fakt, że ówczesne ustawodawstwo i jurysprudencja uwzględniały
także zwyczaje regionalne i ius gentium, oznacza niewątpliwie dystansowanie się
od prawa klasycznego. Od IV wieku jest to cechą charakterystyczną prawa
zachodniorzymskiego, które także pod tym względem można nazwać prawem
zwulgaryzowanym. Choć utrata fachowej terminologii jurystycznej jest bardzo
dotkliwa, owa wulgaryzacja prawa zsumowała się z nawrotem do dawnych
elementów ludowych, które miały przetrwać upadek władzy centralnej na
Zachodzie, a zarazem ze zwrotem ku nowym ludom, które na terenie imperium
założyły własne państwa.
lKu
Rozdział drugi
CI-IRZEŚCIJAŃSTWO NA ZACHODZIE - KSZTAŁCENIE, TEOLOGIA, DZIAŁALNOS`Ć MISYJNA hrześcijaństwo nie powstrzymało procesu przemian społecznych IV C i V wieku. Mimo doniosłej roli wiary i Kościoła nie udało się dokonać całkowitej odnowy moralnej władzy i mas ludowych. Gdy Augustyn i inni pisarze chrześcijańscy mówią o „czasach chrześcijańskich” (Christiana tempora), mają przede wszystkim na myśli to, że w imperium pod rządami chrześcijańskich cesarzy nie ma już żywego pogaństwa, przy czym myślą też oczywiście o utrwaleniu gmin chrześcijańskich, ich organizacji i służby Bożej. I rzeczywiście, w tym samym czasie, w którym instytucje państwowe popadły w chaos albo uległy osłabieniu, hierarchia chrześcijańska umocniła się. Co do władzy papieża, to Syrycjusz, który w r. 384 został następcą Damazego, słowem i czynem pokazał, co w praktycznym życiu Kościoła ma znaczyć dziedzictwo apostoła Piotra i ranga stolicy apostolskiej. Z kancelarii papieskiej, która przyjęła normy kancelarii cesarskiej, wychodziły liczne pisma, w których biskup rzymski rościł sobie pretensje do najwyższego nadzoru nad Kościołem. Syrycjusz sprawił, że jego dekrety, skierowane do poszczególnych biskupów, były przekazywane do wiadomości wszystkich innych biskupów tej samej prowincji i zachowywane na przyszłość. W konstrukcji i stylistyce tych zarządzeń, nazywanych obecnie dekretaliami, występują obok frazeologii uchwał synodalnych również elementy świeckiego języka urzędowego. Dalsze sukcesy w kształtowaniu prymatu Rzymu osiągnął Innocenty (402 -417). Nie poruszony zdobyciem i splądrowaniem Rzymu, umocnił licznymi dekretaliami zwierzchnictwo papieży - nie przez rewolucyjne akty, ale poprzez zastosowanie i wykładnię obowiązującego prawa.
W regulowaniu jurysdykcji kościelnej wyszedł on poza wzory swych
poprzedników i domagał się, by wszystkie ważne
Chrześcijafistwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 215 sprawy sporne (causae maiores) były przez synody prowincjonalne odsyłane do rozstrzygnięcia do stolicy papieskiej. Prawo rozstrzygania tych spraw miały więc odtąd nie synody prowincji, które były miejscem konfliktu, lecz papież jako najwyźszy sędzia. Pisma Innocentego, nacechowane umiarkowanym, ale władczym tonem, uświadomiły światu chrześcijańskiemu, że jedność Kościoła reprezentuje teraz następca św. Piotra.
W dziedzinie kultury i nauki chrześcijaństwo łacińskie podejmowało coraz poważniejsze zadania. Państwowe i miejskie instytucje oświatowe przetrwały pierwsze burze okresu wędrówki ludów. Studia retoryczne i literackie były ciągle przywilejem rodzin arystokratycznych, obecnie stanowiły jednak także wstęp do kariery wielkich dygnitarzy. Również wśród Germanów będących na służvie rzymskiej zdarzali się tacy, którzy bliżej zetknęli się z kulturą literacką. Od Klaudiana dowiadujemy się, że Stylichon kazał udzielić swojej córce Marii stosownego wykształcenia i że świat poezji i mitologii był jej dobrze znany. Chrześcijanie coraz bardziej wrastali w tę tradycję. Ojcowie Kościoła IV i V wieku w publicznych szkołach nauczyli się umiejętności retorycznych, które rozwijali w swych kazaniach i pismach. Również dla nich elokwencja naleźy do nieodzownych cnót przywódcy. Przejmują także aspekty społeczne wyższej kultury literackiej. Biskupi uprawiają literacką korespondencję według obowiązujących formuł - czynią to nawet niektórzy anachoreci, a także kobiety żyjące w ascezie. Cała ta kultura stała się tak bliska chrześcijanom, że nie widziano konieczności osobnego systemu wychowania dla młodych ludzi, którzy przyjęli chrześcijaństwo. Wiek V przyniósł tylko jedną nową instytucję, która jednak odnosiła się nie do wszystkich wiernych, lecz jedynie do określonego ich kręgu. Była to wspólnota klasztorna wokół biskupa, taka, jaką praktykował Paulin z Noli. Augustyn ustalił normy tego wspólnego życia duchownych i wymagał, aby jego uczestnicy wyrzekali się własności prywatnej na rzecz Kościoła albo własnej rodziny i oddawali się studiom. Charakterystyczne dla augustyńskiej reguły jest połączenie kształcenia teologicznego, klasztornej dyscypliny i praktyki duszpasterskiej. Jak przedstawia się treść naukowa tych świeckich i duchownych instytucji?
Tradycja odziedziczona po wcześniejszych okresach przewidywała program
kształcenia oparty na siedmiu wyższych dyscyplinach naukowych (artes
liberales): gramatyce, retoryce, dialektyce, a ponadto arytmetyce, geometrii,
astronomii i muzyce. Już od dawna cztery sztuki drugiej grupy, które miały
przekazywać umiejętności specjalistyczne, były zaniedbane albo całkowicie
zarzucone. Inne dyscypliny wymagające fachowej wiedzy i umiejętności, takie
jak prawo i medycyna, były w dalszym ciągu zamknięte w sobie. W omawianym
okresie ogólne wykształcenie, jakiego dostarczały szkoły wyższe, ograniczało się
do sztuki retorycznej, do znajomości klasyków i pewnego obycia z zabawami
filologicznymi w stylu Makrobiusza. Szczególnie dotkliwy był regres nauk
przyrodniczych - u autorów natrafiamy jedynie na resztki elementarnej wiedzy
216 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy w tym zakresie i na konwencjonalne zainteresowanie osobliwościami natury i świata ludzi, jak na przykład u Ammiana w jego ekskursach o trzęsieniach ziemi i planetach, podobnie jak w niektórych pismach Augustyna, gdzie mówi on o mirabiliach.
Brzemienne w skutki było to, że u chrześcijan i w ogóle u ludzi wykształconych
na Zachodzie podupadła znajomość greki. W tej dziedzinie rodziny naleźące do
klas wyższych jeszcze przez dość długi czas zachowywały niezły poziom, na
przykład Ambroży na podstawie wykształcenia domowego, jakie odebrał,
potrafił czytać i rozumieć dzieła greckich teologów. Natomiast Augustyn nie
zdobył już w szkołach publicznych dobrej znajomości języka greckiego, nie
zaznajomił się głębiej z literaturą grecką i dopiero w późniejszych latach uczynił
postępy w grece. Jest zrozumiałe, że przy tym stanie znajomości języka bardzo ważne stało się tłumaczenie dzieł greckich. I tak Mariusz Wiktoryn przetłumaczył dzieła Plotym, Ewagriusz udostępnił łacińskiemu Zachodowi Vita Antonii, ł-Iieronim zaś niektóre pisma Orygenesa. Kiedy łacinnicy i Grecy wdawali się w dysputy, często trzeba było uciekać się do pośrednictwa tłumaczy. Tak było również w czasie dyskusji prowadzonych przed obliczem biskupa jerozolimskiego Jana na temat nauki Pelagiusza, jednak Orozjusz, który na zlecenie Augustyna brał udział w tych rozmowach, skarżył się na nieudolność jednego z tłumaczy i na karb jego nieuctwa składał znaczną część nieporozumień teologicznych. W tym sporze znowu wystąpił, i o wiele głębszy, rozdźwięk między zachodnim i wschodnim chrześcijaństwem w zakresie treści i form kultu. Na Wschodzie kwestia chrystologiczna jeszcze raz wywołała wielkie poruszenie i doprowadziła do powstania nowych doktryn i do utworzenia nowych Kościołów. Ruchy nestorian i monofizytów dawały o sobie znać przez całe stulecie i wywarły pewien wpływ poza grańicami imperium. Chrześcijanie z Zachodu z teologiczną pasją nadal oddawali się problemom chrześcijańskiej antropologii i etyki. Starcie między Pelagiuszem, który przypisywał człowiekowi zdolność do dobrych uczynków, a nawet do bezgrzeszności, także po grzechu pierworodnym, i Augustynem, który widział możliwość oczyszczenia człowieka tylko w łasce Bożej, nie zasłużonej i niemożliwej do zasłużenia, podniosło kwestie, które nie miały już ucichnąć w Kościele łacińskim.
Dla ogólnego stanu kultury w świecie antycznym w V wieku charakterystyczne
jest to, że nie było już badań naukowych o jasno wytkniętym celu, zmierzających
do osiągnięcia wyraźnego postępu. Zasadniczą cechą tego, co nazywało się teraz
nauką, nie było metodyczne obserwowanie i eksperymentowanie, ale operowanie
wyuczonymi dogmatami. Starożytność stanowiła wiążący autorytet, a
umiejętności przejęte od starożytnych, aczkolwiek fragmentaryczne, uchodziły za
wystarczające. Jak wykazał H.-I. Marrou, taka postawa intelektualna stanowi
późny etap drogi, którą duch starożytny rozpoczął już dawno. Badacze greccy,
którzy działali tak twórczo aż do początków okresu hellenistycznego, wiązali swą
przemożną skłonność do myślenia spekulatywnego z pewnego rodzaju
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 217 niecierpliwością w gromadzeniu wiedzy eksperymentalnej. To zaniedbanie empirii doprowadziło do zastoju w badaniach naukowych, który był wyraźnie widoczny już w okresie wczesnego cesarstwa. Obecnie doszło do tego, że poszczególne dziedziny nauczania ograniczały się do służebnej funkcji formo-wania ducha młodzieży i dostarczania przykładów z historii i z natury pisarzom i mówcom. Na tej podstawie rozwinęła swą własną problematykę myśl chrześcijańska.
Nauka chrześcijańska przejęła dawne, pochodzące od pogan, wykształcenie klasyczne, choć nie ceniła go już tak wysoko. Poezja i wymowa klasyków, podziwiane i czczone jeszcze przez Ojców kapadockich, dla Augustyna utraciły już wiele ze swego uroku estetycznego. Nauczanie literatury dostarcza materiałów do kazań i traktatów i oferuje niejedną rzecz użyteczną dla umocnienia wiary, ale nie oczekuje się od niego bodźca do badań naukowych. Głównym zadaniem chrześcijańskiej nauki jest zrozumienie i zgłębienie prawd wiary, przeto głównym jego przedmiotem jest księga Objawienia, Biblia. Z tego źródła wypływają kwestie, które niepokoją myśliciela chrześcijańskiego: metafizyczne kwestie dotyczące istoty Bóstwa i przeznaczenia duszy ludzkiej. Teologia dogmatyczna ma formułować i interpretować treść wiary dla całego Kościoła, do niej też należy polemika z heretykami i odpieranie polemiki pogańskiej, o ile takowa jeszcze się pojawia. Wreszcie nauka chrześcijańska ma prowadzić do poznania Boga, otwierać wnętrze ludzkie i udostępniać szczęście kontemplacji, vita beata w nowym znaczeniu. W jaki sposób w wybitnych osiągnięciach omawianego okresu objawiają się możliwości i ograniczenia doctrina Christiana, wykażemy na przykładzie dzieł Hieronima i Augustyna.
Hieronim wraz ze swą obszerną twórczością jest reprezentatywny dla łacińskiej
biblistyki na przełomie IV i V wieku, a jego burzliwy życiorys daje nam wgląd w
obfitość konfliktów przeżywanych przez chrześcijańskiego uczonego. Po
ukończeniu studiów doznał nawrócenia i od tego czasu kierował się ideałem
życia polegającym na połączeniu ascezy i pracy literackiej. Sam zaznał żywota
mnicha na pustyni syryjskiej w Chalkis (376-378), ale nawet w swej grocie nie
mógł żyć bez ksiąg i łączył pokutę z pisarstwem, pisząc żywoty świętych
pustelników. Po rzymskim intermedium, które już znamy, spędził 34 lata (386-
419) jako eremita w klasztorze w Betlejem, ale dysponował tam dobrą biblioteką,
mógł korzystać ze skrybów i lektorów i pozostawał w kontakcie literackim z
wykształconymi ludźmi płci obojga na całym świecie. Człowiek, któremu udała
się taka synteza, miał pewne skłonności naturalne, które utrudniały mu drogę do
świętości. Pobudliwy, pełen temperamentu, nawiązywał wielostronne kontakty,
stał się powiernikiem i przyjacielem pobożnych dam. Jako sekretarz papieża
Damazego mógł rozwinąć swe wybujałe ambicje i nosił się nawet z zamiarem
zostania jego następcą. Kiedy pokonał tę pokusę i powrócił na Wschód, uważał
za stosowne nawet z oddali brać udział w kontrowersjach teologicznych, a
literackie wizerunki poszczególnych postaci i kręgów towarzy
nzymski Zachód w V wieku i młode ludy
skich opatrzył elementami ostrej satyry, zniszczył też okrutnie związek z
przyjacielem z lat młodości, Rufinem. Jako literat posunął się tak daleko w swym
zadufańiu w sobie, że damę imieniem Paula pocieszał po śmierci jej ukochanej
córki tym, że dzięki jego księgom zmarła będzie znana całemu światu. Ten
człowiek, dla którego książki były wszystkim, napisał niemało pism dogma-
tyczno-polemicznych, jednakże treścią jego pracy naukowej nie była teologia
spekulatywna, lecz ustalanie tekstu i egzegeza Biblii. Jak jego nauczyciel
gramatyki Donatus oddał się Wergiliuszowi, tak Hieronim poświęcił się Pismu
Świętemu. Do tej, nowej jeszcze na łacińskim Zachodzie, chrześcijańskiej filologii
wniósł znajomość autorów pogańskich. Znał też dobry styl klasyków, a jednak zdecydowanie odwrócił się od obiegowego klasycyzmu: „Nasze Ateny to Jerozolima!”.
Jak ciężko przyszło mu to zerwanie, wskazuje sen, który nam opowiada 6 i który sam wielokrotnie interpretował. Gdy pierwszy raz był na Wschodzie i leżał powalony febrą, jego dusza została porwana i zawleczona przed trybunał Boży.
Uderzony oślepiającym światłem, runął na ziemię i nie miał odwagi podnieść
oczu. Zapytany, kim jest, odpowiedział: „Jestem chrześcijaninem.” „Kłamiesz -
rzekł siedzący na tronie - jesteś cyceronianinem, nie chrześcijaninem.” Spadły na
niego razy i zaczął błagać o zmiłowanie. Stojący wokół wstawili się za nim, by ze
względu na swą młodość mógł uzyskać moźliwośe poprawy. Złożył więc przysięgę, źe nie będzie w przyszłości czytał żadnych świeckich ksiąg, i został uwolniony. Można powiedzieć, że Hieronim w całej pełni dotrzymał złoźonej we śnie przysięgi, pozostając jednak, mimo wszystko, klasycystą. Nawet gdy ośrodkiem swej pracy uczynił Biblię, to w języku i stylu był chrześcijańskim Cyceronem, a jako bojownik teologiczny czuł się zawsze łacinnikiem, homo Romanus w świecie Wschodu.
Do pracy nad Bibliq zachęcił go papież Damazy. Łaciński Zachód miał na tym
polu wielkie zaległości, sam łaciński tekst Biblii był pełen nieścisłości w różnych
przekazach, zwanych dziś Vetus Latina. Hieronim zabrał się do ustalenia wiary-godnego tekstu i rozwiązał to podstawowe zadanie dla czterech Ewangelii. Chociaż chodziło tu o rewizję tekstu, a nie o nowe tłumaczenie, Hieronim zajął się wkrótce ogólnymi problemami przekładu. Już w czasie pierwszego pobytu na Wschodzie udoskonalił swą znajomość greki i przyswoił sobie hebrajski (naukę tego języka, w którą włożył niewypowiedziany trud, traktował wręcz jako rodzaj umartwienia). Władając trzema językami (vir trilinguis), głęboko wniknął w trudność prawidłowego i dobrego stylistycznie oddania obcojęzycznego tekstu.
Był więc jak najlepiej przygotowany do wielkiego zadania, które miało mu
przysporzyć największej sławy: do nowego tłumaczenia znacznej części Starego
Testcunentu, które przedsięwziął w latach 390-406. Dotychczasowe przekłady
łacińskie opierały się na wersji greckiej - Septuagincie. Również Hieronim
poszedł z początku tą drogą, jednak potem zrozumiał, że Septuaginta często
odbiega od oryginału i zdecydował się na powrót do
dl
oni jed od „ś~
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 219 pierwotnego tekstu hebrajskiego, do „Hebraica veritas”. Aczkolwiek przekład, wzorowy pod względem metodycznym, jest nierównej wartości w poszcze-gólnych częściach dzieła, można w nim jednak dostrzec szczególne otwarcie na język oryginału, a także na walory muzyczne tego języka, co przyniosło szczególną sławę Hieronimowym tekstom psalmów. Wynik tej ogromnej pracy, Stary Testament po łacinie w tłumaczeniu Hieronima, został z początku z oporami przyjęty na Zachodzie i dopiero w dwa wieki później uznany na równi z dotychczas używanymi tekstami. Rozpowszechnił się dopiero w czasach Karolingów, a po upływie dalszych kilku stuleci nadano mu nazwę Wulgaty. Obok pracy tłumacza istotą działalności naukowej Hieronima w Betlejem była egzegeza Biblii. Jako egzegeta zajął się przede wszystkim Starym Testamentem i sporządził komentarz do poszczególnych ksiąg oraz napisał listy dotyczące szczegółowych kwestii interpretacyjnych i kazania na temat różnych tekstów. Jego egzegeza była z zasady filologiczna, jednak dopuszczała również jako źródło poznania archeologię i jasno stwierdzała, że Biblia ożywa, gdy się na własne oczy zobaczy miejsca i zabytki w Palestynie. Niewątpliwie uznawał on również alegoryczną interpretację Pisma, choć jedynie dla dostarczenia czytel-nikowi budujących treści. W innych przypadkach alegoreza była dopuszczalna dopiero wtedy, gdy objaśnienia filologiczno-historyczne zostały już dopro-wadzone do końca. Hieronim pracował szybko, dlatego jego komentarze często róbią wrażenie czegoś nie dokończonego, ale dzięki wspaniałerr~u tłumaczeniu i dokonanej egzegezie tekstów biblijnych uznany został na łacińskim Zachodzie za czcigodnego protoplastę tej nowej chrześcijańskiej nauki. Zdumiewa to, że gdy do jego miejsca odosobnienia nadchodzą niepokojące wiadomości o inwazji obcych ludów, zatopienie w pracy naukowej trwa nieprzerwanie. Hieronim jednak z głębokim wzruszeniem przeżywał katastrofy swego czasu, ciężko też odczuł zdobycie Rzymu przez Gotów, Rzym bowiem był dla niego, łacinnika, „światłem świata”, a dla egzegetów Biblii zarazem nową Jeruzalem, symbolem wieczystego pokoju. Wydaje się, że jak niewielu współczesnych zdawał sobie sprawę ze zmiany ogólnego położenia imperium. Już w r. 409 w liście do Geruchii mówi jako o fakcie niewiarygodnym, że od czasu przełamania frontu na Dunaju władza rzymska zachwiała się na terenie samego imperium, od Morza Czarnego aż po Alpy Julijskie: „Któż uznałby to za możliwe, jakie dzieło historyczne mogłoby we właściwych słowach wyrazić to, że Rzym walczy w obrębie swych granic już nie o sławę, lecz o istnienie, a nawet nie walczy, ale kupuje sobie życie za pieniądze i cały swój dobytek?”'
Jeśli w poszukiwaniu przykładów mocy twórczej nauki chrześcijańskiej mamy
porównać z dziełem życia Hieronima dzieło Augustyna, to wchodzi w grę tylko
traktat O Państwie Bożym. Zawiera on istotną część jego teologii tkwiącej w
sytuacji duchowej tamtej epoki i oddziałującej przez następne stulecia aż po
nasze czasy. Aktualność dzieła trafnie określono, wskazując na to, że owe 22
księgi zostały ułożone i napisane pomiędzy r. 410, rokiem zdobycia Rzymu
przez
220 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Gotów, a r. 430, rokiem oblężenia Hippony przez Wandalów. Augustyn już od
piętnastu lat był biskupem Hippony, gdy nadeszła straszliwa wiadomość o
splądrowaniu Wiecznego Miasta. Jako uczony spierał się z manichejczykami i
donatystami i zaszedł w tym sporze tak daleko, że dopuszczał użycie przez
władzę cesarską przemocy wobec pogan, heretyków i schizmatyków. Wkrótce
miał rozpocząć walkę z nauką Pelagiusza. Wśród jego licznych pism dogma-
tycznych znajduje się owo dzieło De civitate Dei, wydawane od r. 413 w po-
szczególnych księgach. Również w Afryce, dokąd przybyło wielu uciekinierów z
Italii, wstrząs spowodowany katastrofą Rzymu był ogromny. Zgodnie ze
sposobem myślenia tamtych czasów łatwo było a religijną interpretację
nieszczęścia, zwłaszcza że w latach 405 i 408 kurs polityki religijnej jeszcze się
zaostrzył. Czyżby więc Chrystus był bezsilny? A może zaniedbanie, a nawet prześladowanie dawnych pogańskich bóstw opiekuńczych Rzymu sprowadziło nieszczęście? Wszędzie mówiono, że ciała apostołów, relikwie męczenników, nie zdołały uratować miasta.
Augustyn jeszcze w r. 410 ustosunkował się w jednym z kazań do tych kwestii i
wytłumaczył straszliwe nieszczęście jako plagę, karę dla ludzi, klęskę Rzymu zaś
jako próbę, a nie jako potępienie miasta. Wielokrotnie jeszcze w kazaniach i
listach powracał do nieustającej skargi, że do tego nieszczęścia doszło właśnie w
epoce chrześcijaństwa (Christiana tempora). Oczywiście, mówi, świat zestarzał się, ale wśród starzenia się i upadku objawił się Chrystus, który go odnawia:
„Prowadźmy dobre życie, i czasy staną się dobre. To my jesteśmy czasami. Jacy my jesteśmy, takie są czasy.” Coraz bardziej kwestia ta rozrastała się do rozmiarów ogólnego pytania, gdzie w tych czasach nieszczęścia można by znaleźć wiecznotrwałą wspt~lnotę.
W ten sposób Augustyn doszedł do obszernego dzieła, które miało stanowić
uczoną apologię chrześcijaństwa, a zarazem objaśnienie historii na zasadzie wiary
głoszącej, że Bóg nie jest po to, by mnożyć dobra doczesne, i że życia ludzkiego
nie można zrozumieć, jeśli spełnienia szuka się w doczesności. Odradzającą się
krytykę pogańską odpiera Augustyn przede wszystkim erudycją. Pierwsze
dziesięć ksiąg zawiera krytykę politeizmu i ma wykazać, że wiara pogańska już w
dawnych czasach nie mogła prowadzić do szczęścia ziemskiego, a co dopiero
do zbawienia pośmiertnego. W argumentacji - przeważnie historycznej -
Augustyn poddaje radykalnej krytyce tradycyjną rzymską świadomość
historyczną. W tym ekskursie przeciwko pogańskiej idei posłannictwa referuje
głosy autorów pogańskich, a zwłaszcza historiografów, przede wszystkim
Salustiusza, który tak mocno wyraził myśl o upadku Rzymu. Dokonuje
nieubłaganego rozrachunku z całą rzymską przeszłością, od bratobójstwa
popełnionego przez założyciela państwa, Romulusa, aż do okrucieństw z czasów
schyłku republiki. Bogowie rzymscy nie zapobiegali występkom, przeciwnie,
sami dawali przykład zepsucia obyczajów, a o ich bezsilności wobec zagrożenia
zewnętrznego świadczy fakt, że czasy pogańskie
Chrześcijaństwo na Zachod~e - kształcenie, teologia, działalność misyjna 221 pełne były wojen i konfliktów domowych. Nie, te idole nie były bogami, były uosobieniem ludzkiej megalomanii! Mylne jest też przekonanie, że Rzym stał się wielki dzięki sprawiedliwym wojnom. Polityka rzymska obfituje w nieprawości, sprawiedliwość została zastąpiona występną pychą (superbia), a ten grzech przynosi wielkie zepsucie. Oczywiście, wielkość i trwałość panowania rzymskiego nie podlega wątpliwości, jednak wielkie terytorium nie zawsze jest korzystne. Zapewne, można uznawać pokój rzymski za osiągnięcie imperium, jednak panowanie rzymskie nie było darem bogów, lecz zostało zesłane przez jedynego prawdziwego Boga, było dziełem Opatrzności. Wśród rLymskich cnót politycznych są i takie, które, jeśli nie przyniosły dobra, to przynajmniej zapobiegły złu: tnniłowanie wolności i pragnienie sławy. Także te sprawy budzą wątpliwości, jednak przynajmniej umożliwiły one ograniczenie niskiej żądzy posiadania. Cała konstrukcja pogańskiego Rzymu opiera się na fundamencie pychy, a wskutek tego reprezentuje potęgę zła.
Ale i państwo pierwszych chrześcijańskich cesarzy oceniane jest z rezerwą. Konstantyn - inaczej niż u Euzebiusza - nie jest ukazany jako przedstawiciel Logosu, a opinia, że chrześcijański Rzym daje gwarancję doczesnego sukcesu, zostaje odrzucona. Bez zastrzeżeń chwali Augustyn jedynie Teodozjusza i akceptuje jego ustawy, które narzucają wyznanie chrześcijańskie. W zasadzie twierdzi, że i chrześcijańskie państwo jest czymś niedoskonałym. Zapewne, szczęściem jest, że chrześcijanin obejmuje władzę, myśl o Bogu ustrzeże go bowiem od pokus, jakie ona z sobą niesie. Jednak mimo wielkiego wpływu wiary na moralność ludzką świat nie może się stać całkowicie chrześcijański. Nie ma utożsamienia civitas Romana i civitas Christiana, jakie spotkaliśmy u poety Prudencjusza. Wraz z Augustynem kończy się ta polityczna teologia. Wzorce polemiczne w pierwszych dziesięciu księgach pochodzą całkowicie z religii, z myślenia biblijnego. Wszystkie opinie wynikają z fundamentalnego poglądu, że Bóg jest panem historii. Tak jak w przypadku Izraela, Bóg wobec całej ludzkości stosuje plan zbawienia: wszystkie wielkie decyzje prowadzą do wspólnoty obywateli, do państwa Bożego (civitas Dei). Egzystencja ludzka jest bytowaniem w czasie, które przynależy dobru, a zarazem jest wystawione na zło: przez pokorę człowiek może współdziałać w Bożym planie zbawienia, przez pychę ulega siłom przeciwnym, służy państwu ziemskiemu (civitas terrena). Obie te wspólnoty nie mogą być po prostu utożsamiane z Kościołem i państwem ziemskim - dla określenia zwykłego państwa Augustyn używa na ogół określeń res publica i regnum. Przeciwieństwo jest głębsze i większe niż konflikt między Kościołem a państwem: wszystkie dobre duchy i dobrzy ludzie, którzy byli, są i będą, należą do civitas Dei; civitas terrena jest zbiorowiskiem duchów, które odeszły od Boga. Antyteza brzmi: Bóg i szatan, pycha i pokora, wiara i niewiara. Ta objawiona myśl jest podstawą pojęcia i przedstawienia całej historii od stworzenia aż do dnia ostatecznego. W drugiej części dzieła (księgi XI-XXII)
222 Rzymski Zachód w V wieku i młode łady został szczegółowo przedstawiony początek, rozwój i koniec obu przeciw-stawnych i stale splecionych ze sobą państw. Nadziemska genesis, stworzenie świata, początek rodzaju ludzkiego i grzech pierworodny stanowią punkt wyjścia. W dalszym ciągu przedstawiona jest właściwa historia: dzieje od Abla do Noego, czasy patriarchów, dzieje zbawienia od Mojżesza poprzez Dawida aż do Chrystusa i cała równoległa historia świecka. Potem następuje historia po Chrystusie, porównanie obu państw, wreszcie zasłużony koniec w postaci sądu ostatecznego, który przyniesie złym karę, a dobrym szczęśliwość.
Zatem mamy przed sobą - w przeciwieństwie do wszystkich antycznych
interpretacji historycznych - całkowicie biblijne rozumienie historii. Nie słyszymy
o wiecznym cyklu powracających zdarzeń zgodnie z poglądem, który panował w świecie antycznym i jakże często wiązał się z pewnym fatalizmem. Plan zbawienia prowadzi raczej poprzez wszystkie czasy do ostatecznego celu - zagrożony przez grzech, zostaje znowu utwierdzony dzięki wkroczeniu boskiego Słowa w dzieje i dzięki wynikającej ze Słowa wspólnocie świętych, mistycznemu ciału Chrystusa. Tak spełnia się postępująca budowa państwa Bożego. Tylko dzięki Bogu, dzięki jego planowi zbawienia możemy pojąć jedyny w swoim rodzaju przebieg dramatu dziejów. Ludzkość stopniowo prowadzona jest do celu. Czysto doczesne działania nie mogą umożliwić zbawienia, dzieła ludzkie mogą być dobre tylko ze względu na zbawienie wieczne. Również państwo ziemskie może mieć w sobie coś dobrego: wcale nie jest tak, że państwo działające w celach politycznych musi być niechrześcijańskie. Postęp doczesny, także postęp techniczny, może być podporządkowany celom ostatecznym. Ale dzieje ludzkości nie zmierzają ku triumfalnemu postępowi. Ziemski przebieg dziejów jest znaczony raczej pasmem klęsk i nieszczęść, a jednak wiąże się z nim stale również postęp duchowy. Poprzez antynomię państwa Bożego i ziemskiego historia uzyskuje podwójne oblicze, dwojakość dającą się stwierdzić empirycznie, nie zaś opartą na jakimś duali~nie typu manichejskiego. H.-1. Marrou ukazał nam Augustyna jako filozofa, bytu, a nie stawania się. Do istoty czasu, który jest czymś płynnym, niestałym, należy wedle Augustyna - i pod tym względem można go uważać za platonika --- cierpienie i klęska, starzenie się i umieranie. Czas jest ambiwalentny, w swej dwuwartościowości przynosi postęp i degradację, nadzieję i rozpacz. To można w każdym razie powiedzieć o czasie historycznym. Ale na początku znajduje się kosmiczny czas boskich dni stworzenia, dopiero później grzech odmienia egzystencję ludzką i od tego upadku czas wiąże się ze starzeniem i śmiercią. Ale i tak może mieć pozytywną wartość, jednak tylko przez boskie zbawienie i przez łaskę. Z tego samego źródła wypływa również chrześcijańska nadzieja wszystkich, którzy wśpółdziałają przy budowie państwa Bożego.
W takiej teologii historii Augustyn stworzy dla pogan i chrześcijan uniwersalny
przegląd dziejów świata. Rzymski obraz historii rozpadł się w nicość, ale
zaćhwianiu uległo także krótkowzroczne mniemanie chrze
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 223 ścijańskie, że chrystianizacja imperium gwarantuje jego wieczne trwanie. Augustyn wywiódł swoje stanowisko teologiczne z pierwotnej postawy chrześcijańskiej, z poglądu, że człowiek, zarówno każdy z osobna, jak i cała ludzkość, pielgrzymuje poprzez doczesność i jest powołany do współtworzenia wieczystej wspólnoty. Nie jest rozwiązaniem usuwanie się od świata ani lament nad padołem płaczu, podobnie jak nie jest nim triumf postępu. Obywatele państwa Bożego są stale poddawani próbie, ciąży na nich odpowiedzialność, swą wolą i działaniem wykraczają poza cele tego świata. Dla każdego i dla wszystkich wyznaczono cel, przeto można odgadnąć ogólny sens dramatu, natomiast szczegóły akcji i jej ewentualny finał są w znacznym stopniu pogrążone w ciemnościach. Oba państwa są tak splecione z sobą, że nikt ich nie może rozdzielić. Augustyn porównał dramat dziejowy do symfonii: dopiero na końcu ujawnia się sens dzieła sztuki.
Rozbrat państwa Bożego i państwa ziemskiego przyniósł chrześcijaństwu wolność w sferze teologii. Stało się to już za czasów Augustyna: wiara chrześcijańska i Kościół uwolniły się z oków imperium rzymskiego. Rzecz jasna, państwo zachowało znaczenie i imperium było uznawane. Pokojowy porządek—pax Romana - hamujący obcych i utrzymujący praworządność wewnątrz, nie był kwestionowany, a przeto nie kwestionowano również stosunków zależności istniejących w gospodarce i w stanowym ustroju społecznym. Myśl polityczna zachowała rysy zdecydowanie konserwatywne. Jeżeli rozwód z cesarstwem nie wchodził w grę również dla chrześcijan, to jednak pojawił się pewien dystans. Sam Augustyn w swych późnych pismach wyraził myśl, że świat może istnieć po upadku imperitun rzymskiego. Nie posunął się wprawdzie, jak niekiedy sądzono, tak daleko, by brać pod uwagę powstanie imperium germańskiego. Wspominając mimochodem pożądany obraz wielu współistniejących małych państw (regna plurima gentium), nie ma na myśli Germa.nów, których siedlisk w gruncie rzeczy nie uznawał za państwa. Oderwanie się od imperium było dla niego tylko teoretyczną spekulacją.
Ledwie droga się otwarła, poza Augustynem wstąpili też na nią inni, choć z pewnym wahaniem. Augustyn pozyskał dla współpracy teologicznej iberyjskiego duchownego Orozjusza, który uciekł przed Wandalami z Hiszpanii do Afryki. W szczególności chodziło o stworzenie dzieła historycznego, w którym całe dzieje świata miały zostać naszkicowane zgodnie z zasadami myśli Augustyna. Orozjusz napisał to dzieło, Historiae adversus paganos, w latach 417 -418.
Wykorzystując wcześniejsze kroniki chrześcijańskie, ale i kontynuując pogańskie
teorie dziejów świata, przedstawił bieg wydarzeń podług następstwa kolejnych
mocarstw światowych, zgodnie ze schematem znanym w świecie antycznym: od
Asyryjczyków poprzez Medów, Persów i Macedończyków aż do Rzymian. Ta
chrześcijańska historia świata, pierwsza w swoim rodzaju, zmierza
224 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy do wykazania, że cierpienia ludzi w dawnych czasach, gdy jeszcze wyznawano pogańskich bogów, były większe niż w epoce chrześcijańskiej, ponieważ wraz z wystąpieniem prawdziwej religii zmniejszyła się żądza zabijania. Zmiana ta nastąpiła dzięki pokojowemu imperium Augusta, w którym pojawił się Chrystus. Orozjusz sławi również współczesne mu imperium rzymskie jako wielki obszar, na którym kwitną cenne wartości prawa i religii: „Dokądkolwiek przybywam jako nieznajomy wędrowiec, nie muszę obawiać się nagłych aktów gwałtu. Rzymianin wśród Rzymian, chrześcijanin wśród chrześcijan, człowiek wśród ludzi, jako obywatel znajduję oparcie w porządku prawnym, jako osoba moralna—w religii, jako człowiek - we wspólnej naturze. Mówiąc świeckim językiem, każdy kraj jest mi ojczyzną.” ~ Autor jest świadomy zastrzeżeń, jakie budzi taka idealizacja stanu rzeczy w imperium rzymskim - sam przecież ucierpiał wskutek inwazji obcych ludów. Odpowiedź, której może udzielić wątpiącym, nie jest całkowicie spójna. Orozjusz ciągle powraca do przybyszów, przede wszystkim do Germanów, zwłaszcza w księdze VII, dotyczącej czasów po Chrystusie. Niekiedy próbuje pomniejszyć cierpienia współczesnych: Goci tylko trzy dni byli w Rzymie, Alaryka można nazwać wędrownym rozbójnikiem, a obecnie Goci doszli już do tego, że proszą o przymierze z cesarzem, aczkolwiek są tak potężni, iż mogliby stawiać dowolne żądania. O Burgundach mówi, że traktują Gallów nie jak poddanych, ale jak chrześcijańskich braci, a o Wandalach, przebywających w Hiszpanii, sądzi, że od czasu zawartego z Rzymem układu następuje w nich aniana na lepsze i zamieniają włócznię na pług. Te różowe barwy służą optymizmowi apologety.
Niekiedy wypowiada Orozjusz przelotne myśli o przyszłości Germanów. Wydaje się, że jest rzecznikiem pewnego rodzaju koegzystencji państw germańskich i imperium rzymskiego i widzi tkwiącą w Germanach możliwość przyszłego rozwoju kulturowego. O Gotach mówi ogólnie, że walczą ze światem rzymskim (Romania), ale przypuszczalnie będą kiedyś tworzyli ład tam, gdzie dziś sieją zamęt. Czyż Aleksander, a także sami Rzymianie nie czynili z początku spustoszeń wojennych, aby następnie jako zwycięzcy przynieść światu ład i rządy prawa? Widzi on tu więc dwa sposoby działania, występujące w dziejach nie równocześnie, ale jeden po drugim. W często cytowanym fragmencie 9 wkłada w usta króla Gotów Ataulfa pierwotny zamiar wymazania z pamięci ludzkiej imienia rzymskiego i zbudowania imperium gockiego (Gothia zamiast Romami); później jednak król miał spostrzec, że jego lud nie może być związany prawami, i chciał szukać chwały tylko w tym, by go zwano odnowicielem imperium rzymskiego, skoro nie mógł go obalić. J. Straub, który wnikliwie zajmował się historiozofią tych czasów, słusznie stwierdza, że nie może tu chodzić o rzeczywistą wypowiedź germańskiego władcy. Plany króla nie sięgały z pewnością tak daleko. Mamy do czynienia raczej z rzymskim wyobrażeniem o naturalnym dążeniu wielkich ludów i silnych ludzi do władzy nad światem.
Również Seneka powiedział kiedyś, że Germanie, urodzeni wojownicy, muszą
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 225 jeszcze nauczyć się dyscypliny, by stać się tak wielkimi zdobywcami jak Rzymianie. Orozjusz dostrzegał u Germanów, którzy mieszkali w prowincjach rzymskich, zaczątki sensownej działalności kulturowej, a nawet musiał przyznać, że zdarzają się gdzieniegdzie Rzymianie, którzy wolą korzystać z wolności pomiędzy barbarzyńcami, egzystując w nędzy, niż cierpieć wśród Rzymian ucisk podatkowy.
Po takim stwierdzeniu autor poszedł jeszcze dalej i połączył - a uczynił to apologeta, który pragnął rozumieć i objaśniać wszelkie wydarzenia dziejowe z chrześcijańskiej perspektywy historycznej - inwazję cudzoziemców z roz-powszechnieniem się wiary chrześcijańskiej; „Gdyby barbarzyńcy zostali posłani na teren imperium rzymskiego tylko w tym celu, by wszędzie, na Wschodzie i na Zachodzie, napełnić kościoły Chrystusowe Hunami, Swebami, Wandalami, Burgundami i niezliczonymi innymi ludami wiernych, to należałoby sławić i chwalić miłosierdzie Boże, że tak wiele ludów, choćby z uszczerbkiem naszego cesarstwa, przyjęło prawdę, której nie odnalazłyby inaczej niż na tej drodze.”'° W ten sposób Orozjusz próbował dać chrześcijańską interpretację wędrówki ludów i odpowiedź na wielką zagadkę owych czasów. Niedługo potem odezwały się i inne głosy, tłumacząc cierpienia ówczesnych pokoleń aktem Opatrzności, dzięki któremu wędrówka ludów i spustoszenie krajów miały przynieść zbawienie wszystkim ludziom. Szczególne wrażenie wywiera ten pogląd w dziele De vocatione omnium genoum, powstałym jeszcze przed połową V stulecia. Podjęta w nim została - w związku z polemiką z późnymi zwolennikami Pelagiusza i jego nauką głoszącą, że dążenie do zbawienia może pochodzić od samego człowieka - następująca kwestia: jeżeli było wolą Opatrzności uszczęśliwienie wszystkich ludzi, dlaczego Bóg nie przemówił do pogan wcześniej? Odpowiedzią jest dziękczynne wyznanie, że ostatnio pełnia łask wylała się na wszystkie ludy i że obecnie Kościół może się rozwijać: „Właśnie broń, która niszczy świat, służy zwycięstwu łaski chrześcijaństwa.” „ Teologia poszła więc dalej drogą Augustyna i zaczęła w duchu jedności chrześcijańskiej usuwać dawny antagonizm między Rzymianami a barbarzyńcami.
Czas teraz opowiedzieć o nawróceniu Germanów. Jeśli nawet ograniczymy się
do tych plemion, które weszły w kontakt z imperium rzymskim, to mamy do
czynienia z długotrwałym procesem, który zachodził na różnych terenach. Żródła
literackie odnoszące się do późnego okresu imperium aż do końca Cesarstwa
Zachodniego pozostawiają często wiele do życzenia. Na szczęście można je
niekiedy uzupełnić znaleziskami archeologicznymi oraz obserwacjami z dziedziny
historii języków i etnografii. Istnieją jednak ciągle nie rozwiązane zagadki, a
jeszcze więcej jest kwestii spornych. Zaczniemy od Germanów, którzy już za
wczesnego cesarstwa mieszkali na ziemi imperium. W dawnych germańskich
prowincjach nadreńskich gminy chrześcijańskie są poświadczone od końca II
wieku, a od czasów Konstantyna wiemy na pewno o kościołach w Bonn,
Kolonu i Xanten, przede wszystkim zaś w Trewirze, gdzie na szczątkach
15 - Upadek Krymu
226 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy pałacu cesarskiego powstał wielki podwójny kościół. W IV wieku w związku z kontrowersją donatystyczną wymienia się biskupów Trewiru i Kolonii jako zwolenników wyznania nicejskiego. Także nad środkowym i górnym Renem powstały wówczas siedziby biskupie w Moguncji, Wormacji, Spirze i Strasburgu. Bez wątpienia członkowie gmin chrześcijańskich w rzymskich miastach Nadrenii byli przeważnie Rzymianami, jednak badania językoznawcze dowiodły, że w owych czasach byli już i germańscy chrześcijanie. Dowiedziono, że wiele słów języka niemieckiego zostało stworzonych przez to najdawniejsze chrześcijaństwo nadreńskie, a następnie przeszło do powszechnego użytku:
Almosen (jałmużna), Opfer (ofiara), Bischof (biskup) i Kirche (kościół) jako określenie budowli kultowej. Jest więc pewne, choć właściwie nie wymaga to dowodów, że gminy w prowincjach rzymskich przyjmowały również Germanów i że prowadziły działalność misyjną wśród ludności autochtonicznej. Podobna sytuacja występowała w innych północnych prowincjach granicznych. Świadectwa hagiograficzne i materiał archeologiczny wykazują, że w Szwajcarii i częściowo w południowych Niemczech chrześcijaństwo utrzymało się bez przerwy wywołanej wędrówką ludów. Augsburg i Ratyzbona bardzo wcześnie miały budynki kościelne. W drugiej połowie V wieku święty Seweryn działał w prowincji Noricum Ripense, przede wszystkim w północnej części dzisiejszej Austrii. Skądinąd w południowych Niemczech istniały jedynie rozrzucone grupy chrześcijan. Wśród Alamanów pogaństwo przetrwało długo nie niepokojone. W innych mniejszych wspólnotach germańskich, które wchłonęło imperium, zaczęli działalność misyjną, jak się trafem dowiadujemy, biskupi sąsiednich terenów. Amancjusz, biskup Jowii w Panonii, zwrócił się ku osiadłym w sąsiedztwie Germanom, a Nicetas, przyjaciel poety Paulina, jako biskup Remezjany ( na wschód od Niszu w Serbii) około r. 400 nawrócił na wiarę chrześcijańską Gotów z tamtej okolicy.
Trudniejsza jest kwestia, kiedy i jak nawróciły się ludy germańskie żyjące poza cesarstwem. E. A. Thompson wskazał na to, że ani cesarze, ani Kościół rzymski nie uważali nawracania tych ludów za warte zachodu. Po pobieżnym omówieniu świadectw historycznych stawia on tezę, że żaden z wielkich ludów germańskich, które mieszkały poza granicami, nie został pozyskany dla chrześcijaństwa przed r. 476. Wiadomo na pewno, że akcja nawracania była na przełomie IV i V wieku skierowana na pogan rzymskich, a więc obejmowała ową arystokrację naro-dową, która jest nam tak dobrze znana z literatury, i wiejską ludność prowincji. W tej dziedzinie również.Atnbroży i Augustyn nie przewidują rychłego końca pracy misyjnej. Ale głoszenie Słowa nie było tylko sprawą biskupów, lecz wszystkich ochrzczonych. Można dostrzec wiele śladów, które wskazują na rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa poza granice imperium -ku Germanom. To niesienie posłania chrześcijańskiego nie było z pewnością żadną planową misją, a jednak stanowiło proces skuteczny. Odegrali przy tym pewną rolę rzymscy wygnańcy i uciekinierzy, podobnie jak rzymscy jeńcy wojenni.
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologa, działalność misyjna 227
I że
ze że
Wiadomo z przekazów, że germańscy ochotnicy w służbie rzymskiej często przyjmowali chrześcijaństwo, i należy założyć, że niektórzy spośród nich po powrocie do ojczyzny dawali świadectwo swej wierze. Należy też pamiętać o kupcach rzymskich. Prawdopodobnie chrześcijaninem był ów kupiec, który poinformował Markomanów o działalności biskupa Ambrożego, tak że królowa Fritigil mogła poprosić biskupa w ostatnich latach jego życia o naukę wiary chrześcijańskiej.
Lepiej znany jest początek działań misyjnych wśród Gotów, o czym już krótko wspomnieliśmy wcześniej. Przed pojawieniem się Wulfili pierwsze zetknięcie Gotów z chrześcijaństwem nastąpiło w greckich miastach wybrzeża pontyj-skiego, zwłaszcza na Półwyspie Krymskim i w dawnej Dacji. Gdy w drugiej połowie III wieku Goci rozpoczęli wyprawy łupieżcze, wkraczając do świata egejskiego i do Azji Mniejszej, brali jeńców wojennych, a wśród nich wielu chrześcijan. Znaleziska monet wskazują na to, że już około r. 300 w środowisku gockim byli chrześcijanie, a potwierdzeniem tego jest wiadomość, że Teofil wziął udział w soborze nicejskim jako biskup Gocji. Wszystko przemawia za tym, że miał on siedzibę wśród Gotów krymskich. Następnie rozpoczął swą działalność wśród Gotów nad Dunajem Wulfila. Wyświęcony na biskupa około r. 341, przyjął on wyznanie ariańskie, a ściślej wyznanie „homoios”, to jest tę formułę wyznania wiary, która zmierzała do zbliżenia z doktryną nicejską. Działał wśród Gotów siedem lat, po czym został zmuszony do odejścia i udał się wraz ze swą grupą na terytorium cesarstwa, zapewne do prowincji Mezji, gdzie później stwierdzamy obecność Gotów Mniejszych.
Chrześcijańska działalność misyjna, gdziekolwiek występowała, posługiwała się językiem miejscowym i w ten sposób współtworzyła historię języka i pisma. Tak więc i Wulfila głosił Ewangelię w języku gockim i przez tłumaczenie Biblii na gocki silnie oddziałał na ten język. Dla zapisania świętego tekstu stworzył z germańskich run alfabet, a tym samym wprowadził pismo narodowe i położył podwaliny pod literacki język Germanów. W swej gockiej wersji przybliżył niektóre z pojęć biblijnych do pojęć germańskich i uczynił Ewangelię na tyle bliską swoim współbraciom, że odtąd Goci Wulfili na zawsze pozostali przy wierze chrześcijańskiej. Ale później misjonarze dotarli do wszystkich Gotów i misje te przyniosły ze sobą zaburzenia i walki. Gdy lokalny książę Atanaryk w r. 369 prześladował chrześcijan, wyruszył przeciwko niemu Fritigern i z pomocą cesarską odniósł zwycięstwo. Wkrótce potem, w czasie najazdu Hunów w r.
376, książę ten wraz ze znaczną częścią ludu wizygockiego przeszedł na teren
imperium. Ci żyjący na terytorium rzymskim Wizygoci byli chrześcijanami, zanim
jeszcze Alaryk poprowadził ich do walki przeciwko cesarzowi, i pozostali
chrześcijanami w czasie wszystkich wędrówek i pobytu na Półwyspie
Bałkańskim, w Italii, Galii i Hiszpanii. Nie było takiej siły, która by ich mogła
zmusić do przyjęcia jakiegoś innego wyznania i zachowania go.
228 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Nasze wiadomości o innych ludach wschodniogermańskich są bardzo niepełne, jednak prawdopodobne jest, że wielkie ich związki wyznawały chrześcijaństwo już w chwili wejścia na terytorium rzymskie. Wandalowie w czasie pobytu na terenie Hiszpanii byli określani jako heretycy, w Afryce występują od początku jako wyznawcy i bojownicy wiary ariańskiej. Ponieważ w cesarstwie rzymskim od czasów Teodozjusza prawo nakazywało wyznanie nicejskie, Wandalowie nie mogli przyjąć nowej wiary dopiero po przybyciu na terytorium rzymskie: ich nawrócenie musiało nastąpić poza cesarstwem. Podobnie ma się rzecz z Ostrogotami. Nie można wątpić, że byli chrześcijanami około połowy V wieku. Wielki Teodoryk, jak podaje Ennodiusz, miał chrześcijańskich rodziców. Wyznanie „homoios” u Ostrogotów wskazuje na wizygocki wpływ na ich nawrócenie. Sokrates w swej Historii Kościola mówi o Burgundach, że najpierw byli katolikami, jednak można dziś uznać za prawdopodobne, że i w ich przypadku nastąpiło przejście z pogaństwa na germański arianizm, zapewne między r. 406 a 451, przypuszczalnie wskutek działalności misjonarzy gockich. Swebowie, którzy wędrowali z Wandalami, nie wchodząc z nimi w ściślejszą więź, byli w chwili wkroczenia do Hiszpanii poganami, a w połowie V wieku przyjęli chrześcijaństwo katolickie, później jednak wielokrotnie zmieniali katolicyzm na arianizm i vice versa. Decydujące przy tym było stanowisko królów.
Ciągle powraca kwestia, z jakiego powodu ludy wschodniogermańskie przyjęły chrześcijaństwo. Ponieważ świadectwa współczesne nic o tym nie mówią, możemy jedynie badać ogólne nastawienie duchowe tych ludów w czasach owego zbliżenia do imperium rzymskiego. Do pewnych wniosków może prowadzić również porównanie z chrystianizacją zachodnich, a nawet północnych Germanów, co do których dysponujemy wiarygodnymi przekazami. Należy przede wszystkim pamiętać, że ci wschodni Germanie odbywali wędrówkę. Mimo że pozostawali przez jakiś czas w południowej Rosji, nad dolnym Dunajem albo nad Renem, ich archaiczny sposób życia został zakłó-cony. Wyrwane z prymitywnego bytowania poszczególne grupy zetknęły się ze światem kultury antycznej, czy to w czasie krótkich wypraw łupieżczych, czy to w trakcie służby w charakterze najemników pod znakami rzymskimi. Całe ludy zostały zmuszone do walki o przestrzeń i środki do życia, bądź z Rzymianami, bądź z sąsiadami z pokrewnego szczepu. Awanturniczy i wędrowny tryb życia pojawia się jako charakterystyczna cecha przybyszów również w opisach obserwatorów starożytnych. Wypada tu może wspomnieć o anglosaskim poemacie Wędrówka (Widsith), który zawiera wyliczenie plemion i ludów w czasach migracji i przepełniony jest poczuciem przestrzeni tych pokoleń, patrzących na siebie, czy to oczami wojowników, czy bardów, jako na „wędrowców przez ziemię”.
Ten płynny stan rzeczy oczywiście sprzyjał podatności na wpływy polityczne i
religijne. Wśród niebezpieczeństw i trudności wyrastali wielcy przywódcy,
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 229 tworzyła się monarchia. Tradycyjny porządek religijny zachwiał się, coroczny cykl prastarych świąt nie odpowiadał już nowemu bytowaniu. Bogowie Ziu, Donar i Wodan stali się istotami osobowymi, dominująćymi nad całym myśleniem religijnym. Wpływy pochodzące ze świata antycznego mogły uma-cniać tę tendencję do personalizacji wielkich bóstw. Germanie zapoznali się z wierzeniami Greków i Rzymian i w tych kryzysowych czasach nie można nie zauważyć istnienia pewnego synkretyzmu. Nie tylko stało się tak, że bogowie celtyccy i rzymscy przeniknęli do sąsiednich obszarów germańskich, ale i wśród samych plemion germańskich ożywiła się wymiana wartości religijnych. W ten sposób Wodan dotarł jako Odyn do północnych Germanów. Wszędzie znać było gotowość do przyjmowania w decydującym momencie czegoś zupełnie nowego. Historyk Kościoła Sokrates opowiada, że Fritigern wraz ze swą drużyną zwrócił się ku Bogu chrześcijan dópiero wtedy, gdy ten okazał się potężniejszy, to znaczy po zwycięstwie nad Atanarykiem, który walczył w obronie dawnych bogów.
Można tu powołać się, oczywiście ze wszelkimi niezbędnymi zastrzeżeniami, na piśmiennictwo północnogermańskie, a to dla uzyskania materiałów porów-nawczych. W sagach nordyckich, które powstały wiele stuleci później, znajdują się ważkie wypowiedzi dotyczące przemian osobistej pobożności w czasach kryzysu religijnego. Jednostka często występuje tam jako powiązana ze swym bogi°.m formalną przyjaźnią, człowiek ma, według islandzkiej terminologii, fulltnei, boga, któremu może się w pełni oddać w opiekę. Do tego zaprzyja-źnionebo boga zwraca się przez ty. Dary wyznawcy wymagają wzajemnych świadczeń ze strony boga. W związku z tym na północy doszło do zastana-wiającej humanizacji kultu, zanikła trwoga przed bóstwem. Gdy przyjaźń została nadużyta, szybko się kończyła. Gdy zaufany przyjaciel nie wywiązywał się z oczekiwanego wzajemnego świadczenia, porzucano go. W sagach wielokrotnie mowa o wielkiej próbie: pojawia się cudzoziemski misjonarz, niszczy wizerunek boga albo ścina święty dąb, z czego wynika, że nowy bóg jest silniejszy, Chrystus jest silniejszy niż Tor. W poezji nordyckiej spotykamy się jednak również z innym obrotem sprawy - doświadczenie wskazuje, że wszyscy bogowie są bezsilni, co prowadzi do otwarcie wyrażanego ateizmu. Kapłan boga Freya poświęcił mu całe swe mienie i zbudował świątynię, po czym w walce uległ przeciwnikom, którzy świątynię spalili. Wtedy mówi on: „Głupotą jest wiara w bogów”, i zawierza odtąd swej własnej energii i sile. Nie wiemy nic o podobnych osobistych doświadczeniach u Gotów, Wandalów i Burgundów. Można jednak przyjąć, że ciąg ryzykownych przedsięwzięć i niebezpieczeństw wystawił dawną religię na ciężką próbę. W tych kryzysowych czasach górę wzięło zapewne wyobrażenie losu, jakie znamy z pozostałości germańskiej poezji bohaterskiej. W życiu dominuje wojna, a bohaterska walka jest wartością najwyższą. Cóż jednak począć, gdy bohater przegrywa? Wtedy mówi się z mężną rezygnacją, że los włada wszystkimi, bohaterami i bogami, nawet Wodanem.
230 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Nie ma wątpliwości co do tego, że u wschodnich Germanów ciążących ku imperium osłabły dawne wartości religijne i otwarła się droga dla obcych bogów. W tym stanie rzeczy przejście książąt na nową religię, pochodzącą z wymarzo-nego państwa kultury, pociągnęło za sobą całe ludy. To zjawisko oczywiście dotyczy wyłącznie przyjęcia wiary chrześcijańskiej -urzeczywistnienie tej wiary, prawdziwa chrystianizacja Germanów, stało się długotrwałym procesem, w którym i samo chrześcijaństwo nabrało cech germańskich. Możliwe, że chrześcijańska nauka o boskim Stwórcy, który jest zarazem rządcą świata, nowina o Zbawicielu i Panu, który wzywa do pójścia za sobą, wreszcie wiara w czas ostateczny, który przyniesie całkowite zwycięstwo nad siłami ciemności, razem wzięte, sprawiły, że przełamana została magiczna moc przeznaczenia. Surowe wymagania etyczne nowej wiary pod wieloma względami musiały odpowiadać usposobieniu Germanów, mimo znacznych ogólnych różnic między etosem germańskim a chrześcijańskim i mimo silnego u nich wpływu więzi rodowych na moralność. Salwian, z którym zetkniemy się później, opisał sytuację w imperium rzymskim w V wieku i przeciwstawił zepsuciu miast rzymskich wzorowe życie Germanów: ich czystość, wielkie poszanowanie małżeństwa i rodziny, pobożność. Taka postawa moralna mogła ułatwić przyjęcie wzorców chrześcijańskich. Wyjaśnia to zarazem, jakie nowe siły uzyskało chrześcijaństwo dzięki nawróceniu Germanów. Natrafiło tu ono nie na znużoną inteligencję późnej Grecji i Rzymu, nie na_ prominencką moralność warstwy panującej, dla której pojęcie humanitaryzmu tyczyło się jedynie członków własnego stanu i własnego narodu: Ewangelia przemówiła do młodych ludów. Posłanie nowej wiary nie wpędzało też Germanów w kompleks niższości „barbarzyńców”, lecz głosiło godność wszystkich ludzi.
Należy jeszcze powiedzieć kilka słów w związku ze szczególnym chrześcijańskim
wyznaniem Germanów-wschodniogermańskim arianizmem. Wandalowie przyjęli
formułę wyznaniową Ariusza, inne ludy zaś wyznanie „homoios” Wulfili, które
znamy z przekazów: Chrystus uznawany był za Boga, ale Boga Ojca uważano za
wyższego. Może Goci przy okazji tego artykułu wiary myśleli o germańskich
stosunkach między ojcem a synem? Ludy wschodniogermańskie długo
zachowały swe wyznanie pośród katolickiego imperium. Wandalowie wytrwali
przy nim do końca. Trudno przyjąć, że arianizm szczególnie odpowiadał
germańskiemu usposobieniu. Nie wiemy nic bliższego o teologii kleru
germańsko-ariańskiego - niewiele wynika z tego, że powoływał się on w sposób
ogólny na Pismo Święte. Tylko w dziedzinie nabożeństw i struktury Kościoły
germańskie odznaczały się szczególnymi cechami. Język nabożeństw był i
pozostał germański, podobnie jak w Kościołach wschodnich, gdzie doszedł do
głosu język ludowy. Już samo to musiało przyczyniać się do rozdziału między
ludami germańskimi a ludnością Romami. Struktura Kościoła też odpowiadała
stosunkom germańskim: każde plemię miało własnych biskupów, nie było
metropolitów, żadnych powiązań z Rzymem. Nie mamy przekonujących odpo
Chrześcijaństwo na Zachodzie - kształcenie, teologia, działalność misyjna 231 wiedzi na inne pytania: czy kapłani zachowujący strój germański pozostawali w związku rodowym i czy pozycja książąt w Kościele była tak mocna, że zakładając dom Boży, nie tylko dysponowali jego majątkiem, ale także uzyskiwali zwierzchność duchową, a więc tworzyli coś, co można by nazwać własnym Kościołem. Wiadomo tylko, że Kościoły germańskie, różniące się od Kościoła imperium i jego teologicznej kultury wyznaniem, nabożeństwami i strukturą, stanowiły silne oparcie dla jedności ludów. Poza problem germański wykraczało znaczenie tego, że odtąd, bardziej niż poprzednio, stało się jasne, iż można być chrześcijaninem, nie będąc obywatelem rzymskim i nie przyjmując wyznania katolickiego.
Rozdział trzeci
PIERWSZE KRÓLESTWA GERMAŃSKIE A RZYMSKA TRADYCJA KULTUROWA W państwach założonych przez Germanów na terytorium imperium rzymskiego doszło do trwałego i głębokiego kontaktu kultury antycznej z żywiołem germańskim. Różne u różnych ludów były warunki i przebieg przenikania się rzymskiej tradycji i germańskiej młodości. Co do sceny tego procesu, to już prowincje rzymskie - Galia, Hiszpania, Afryka - wykazywały znaczne różnice w porządku społecznym i gospodarczym oraz w aktywności kulturalnej. Natomiast co się tyczy Germanów, należy pamiętać, że nie było jakiegoś jednego organizmu, który obejmowałby wszystkie te ludy. Niewątpliwie Goci, Wandalowie i Burgundowie poczuwali się do pokrewieństwa i w jedna-kowym stopniu różnili się zewnętrznie:, od ludności prowincji, jednak w ze-tknięciu z imperium rzymskim kierowali się interesami bardzo różnymi, często sprzecznymi, a ich królowie wahali się pomiędzy porozumieniem z władzami cesarstwa a całkowitym odrzuceniem zwierzchności rzymskiej. Dlatego z po-czątku rezultaty współżycia między Rzymianami a Germanami wyglądały rozmaicie w poszczególnych krajach. Należałoby zatem osobno przyjrzeć się każdemu z najważniejszych państw. Trzeba też prześledzić ich dzieje i kulturę aż do początków VI wieku.
Królestwo Wandalów w Afryce jest pod każdym względem skrajnym przy=
kładem zetknięcia Germanów i Rzymian. Państwo to powstało na obrzeżach
cesarstwa i oddzielone było od jego centralnych prowincji morzem, z drugiej zaś
strony sąsiadowało z mało zromanizowanymi plemionami i z pustyniami Afryki
Północnej. Założyciel państwa, król Genzeryk, który przewodził swemu ludowi
przez prawie pół wieku (42877), z niezwykłą przedsiębiorczością, a zarazem z
rzadką mieszaniną sprytu i okrucieństwa raz na zawsze wytyczył linie konta
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 233
któw z imperium rzymskim. Wydaje się, że zdecydował się on na przeniesienie
się z Hiszpanii do Afryki (429) z pełną świadomością perspektywy zbudowania
niezależnego germańskiego mocarstwa, jaką stwarzały warunki afrykańskie. M
ógł żywić nadzieję, że rozdarte wewnętrzną waśnią prowincje łatwo padną jego
łupem, że złamie Italię, odcinając ją od dostaw zboża, i że na stałe uniezależni się
od cesarstwa zachodniorzymskiego, które od dawna nie miało już floty wojennej. Od chwili pojawienia się w Afryce Wandalowie, po pokonaniu armii rzymskiej, podjęli walkę przeciw podporom rzymskiego panowania, arystokracji ziemiań-skiej i klerowi katolickiemu. Niektórzy członkowie tej wyższej warstwy, nie mogąc uciec, dostali się do niewoli, a wielu niewolników, zdradziwszy swych panów i przeszedłszy na stronę zwycięzców, uzyskało wolność. Masy ludności były obojętne albo wręcz sympatyzowały ze zdobywcami - tak brzemienne w skutki były napięcia wynikające z odmiennego pochodzenia etnicznego, pozycji społecznej i wyznania religijnego mieszkańców prowincji. Genzeryk niedługo kontentował się pierwszym traktatem, jaki zawarł w r. 435 z władzami cesarstwa. Wkrótce zagarnął Kartaginę (439), założył tam swą rezydencję, wyparł rzymską warstwę rządzącą i niebawem zdecydował się na wypad na Sycylię, w czym nie przeszkodziły mu ani Rawenna, ani Konstantynopol. Nowy układ w r. 442 ustalił dokładnie, które terytoria należą do Germanów, a które do Rzymian. Wandalom dostała się wschodnia część Numidii wraz z miastem Hippo Regius, prowincja Africa Proconsularis, otaczająca Kartaginę, a na południe od niej Byzacena oraz przyległy do niej mały skrawek Trypolitanii. Państwu rzymskiemu pozostały resztki Numidii z Cyrtą i prowincje mauretańskie, Resztę północnej Afryki pozostawiono własnemu losowi.
Genzeryk nie poszerzył już tego afrykańskiego terytorium, napadł jednak na wyspy w zachodniej części Morza Śródziemnego i zajął niektóre z nich. Po upadku Aecjusza (454) i po śmierci Walentyniana III (455) zdobył sobie mocną pozycję w wielkiej politycznej rozgrywce między Rawenną, Konstantynopolem, królami państw germańskich i Hunami. Udało mu się zdobyć Baleary i Korsykę, niebawem także Sardynię, a w końcu nawet Sycylię. W tych samych latach jego najazdy dotknęły wybrzeża Italii i Półwysep Bałkański. Olbrzymie łupy przy-niosła mu w r. 455 napaść na Rzym. Chociaż papież Leon jako patron miasta uzyskał od Wandalów tyle, że nie doszło do rozlewu krwi i podpaleń, jednakże po długotrwałym plądrowaniu zabrali oni wielkie skarby i licznych jeńców, wśród nich wdowę po Walentynianie III i obydwie jej córki, a także wykwali-~kowanych metalurgów, których król potrzebował do swoich kartagińskich warsztatów. Te wyprawy łupieźcze tak dalece ujawniły upadek Cesarstwa Zachodniego oraz słabość całego imperium, że cesarz Zenon, władca Wschodu, poczuł się w r. 474 zmuszony do formalnego uznania niezależności Genzeryka i jego stanu pósiadania. W dwa lata później król zawarł również układ z Odo-akrem, nowym panem Italii. Nieraz porównywano tę ekspansję Wandalów w zachodniej części Morza Śródziemnego do polityki państwa kartagińskiego.
234 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Brak jednak, jak się zdaje, istotnego elementu, który mógłby usprawiedliwić to porównanie: floty wojennej i zorganizowanego handlu. Wandalowie poprzestali na tym, źe zagaraęli rzymską flotę zbożową, a potem sami budowali statki transportowe. Posługując się nimi, przewozili bez przeszkód łupy i narzucili Sycylii i Sardynii uprawę zboża na potrzeby wandalskiej Afryki. Ich państwo było, jak trafnie powiedział Ch. Courtois, organem wandalskiej gospodarki zbożowej (empire du ble).
Badając penetrację tych Germanów w świecie kultury późnorzymskiej, możemy ograniczyć się do prowincji zasiedlonych przez Wandalów na obszarze wschodniej Algierii i Tunezji. Państwo Wandalów (regnum Vandalorum) obej-mowało tam Germanów i Rzymian, a przez jakiś czas również część Maurów. Wandalowie stanowili w nim zatrważająco nikłą mniejszość, Oczywiście ten lud, który w chwili przeniesienia się do Afryki liczył 80 000 ludzi, z początku nieco się powiększył, jednak prawdopodobnie nigdy nie stanowił więcej niż jedną dwudziestą zromanizowanej ludności zajętego obszaru. Przepaść między tą mniejszością a ludnością miejscową najwyraźniej uwidoczniała się w tym, że Wandalowie nie objęli posiadłości Rzymian, tak jak to było przy osiedlaniu się innych Germanów, lecz dysponowali osobnymi obszarami osiedleńczymi. Na terenie prowincji prokonsularnej skonfiskowano najżyźniejsze dobra Rzymian i przydzielono je wojownikom wandalskim w dziedziczne posiadanie jako działki (sortes Vandalorum) wólne od podatków. W sąsiednich prowincjach dobra rzymskie przekształcono w posiadłości królewskie. Przy tych wszystkich wywłaszczeniach postępowano, zgodnie z prawem zwycięzców, w ten sposób, że przepędzano właścicieli, najczęściej zsyłając ich na wygnanie, natomiast robotników rolnych, kolonów, pozostawiano w majątku. W tak radykalny sposób zaprowadzono panowanie stanu wojowników. Nie było małżeństw między Wandalami a Rzymianami, choć wielka polityka spowodowała znamienity wyjątek, mianowicie zaślubiny Eudocji, córki Walentyniana III, z synem Genzeryka, Hunerykiem. Ten separatyzm panującej mniejszości miał powaźne następstwa. Wandalowie doznawali ciągłych strat w czasie wypraw morskich, a w czasie pokoju w związku z niezwykle uprzywilejowaną pozycją ich witalność osłabła tak bardzo, że siły tego ludu załamały się już pod koniec panowania Genzeryka. Gdy dwa pokolenia później cesarstwo wschodniorzymskie stanęło do rozstrzygającej walki (533), wyszła przeciw niemu w pole jedynie mała armia konna, która po krótkich walkach została szybko unicestwiona.
Słabość państwa wandalskiego powiększał szczególny charakter tej monarchii,
władającej Gernnanami i Rzymianami. Nie dysponujemy żadnymi spisanymi
prawami dla Wandalów ani dla Rzymian, jednak informacje zawarte w źródłach
literackich i znaleziska archeologiczne pozwalają stwierdzić, że w zakresie prawa
prywatnego obie grupy etniczne zachowały swoje tradycyjne instytucje. Prawa
dotyczące własności oraz pracy ludności rzymskiej zostały w interesujący
sposób oświetlone przez znalezisko tak zwanych tabliczek
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 235 Albertini. Chodzi o 32 dokumenty sprzedaży wyryte na drewnie, spisane w latach 49396 w jednej z domen rzymskich, położonej na dzisiejszej granicy algiersko-tunezyjskiej. Świadczą one o trwaniu w nie zmienionej formie porządku społecznego i gospodarczego, szczególnie jeśli idzie o ściąganie danin w naturze przez właścicieli ziemskich i przymusową pracę kolonów. Prawo publiczne stanowił dla obu ludów monarcha, król Wandalów i pan Rzymian. Autokratyczne usposobienie Genzeryka sprawiło, że uprawnienia królewskie wykroczyły daleko poza normy ogólnogermańskie. Król był abso-lutnym władcą na wojnie i w czasie pokoju, dowodził wojskiem i kierował polityką zagraniczną. Szlachta wandalska, zdecydowanie osłabiona przez nie-udane sprzysiężenia, mogła zachowywać jakieś resztki znaczenia tylko przez wstępowanie do służby królewskiej. Zgromadzenie ludowe wolnych w ogóle nie występuje w przekazach jako żywy organ państwa. Nakazany przez Genzeryka podział ludu na 80 grup po tysiąc ludzi najwyraźniej osłabił więzy rodowe i zastąpił władzę naczelników dawnych rodów władzą dowódców nowych jednostek (millenarii). Nawet następstwo tronu uregulował Genzeryk samowolnie. Prawem dynastycznym, które pozostało w mocy aż do końca państwa, przekazał on następstwo swoim kolejnym najstarszym potomkom męskim: po śmierci najstarszego mężczyzny z pierwszego pokolenia władza królewska mogła przejść na najstarszego mężczyznę z drugiej generacji. Ten seniorat, przypo-minający instytucje wyspiarzy celtyckich, miał zapobiec podziałowi królestwa. Lud Wandalów przyjął bez oporu wzrost uprawnień królewskich, a rzymskim poddanym od samego początku zabroniono jakiejkolwiek formy politycznego współdziałania.
Genzeryk zamanifestował swą suwerenność także wobec imperium rzymskiego, prowadząc wojny i utrzymując stosunki dyplomatyczne z cesarzami z Rawenny i Konstantynopola jak równy z równymi, tak jak z każdym innym władcą. Gdy inni germańscy królowie umieszczali na monetach głowę panującego cesarza, on nie dopuszczał na swych srebrnych i miedzianych monetach ani wizerunku, ani imienia cesarskiego. Jeszcze silniej zaakcentował oderwanie się od imperium przez wprowadzenie nowej rachuby czasu. Dziewiętnasty października 439 r., dzień zdobycia Kartaginy, został ogłoszony początkiem nowej ery, od niego liczyły się lata panowania króla. Nie wymieniano już rzymskich konsulów. Gwałtowne zdystansowanie się od świata antycznego nie zdołało jednak całkiem zahamować przenikania elementów rzymskich do życia państwowego. Wpływowe stanowiska we władzach i na dworze obok Wandalów zdobyli również Rzymianie, a zarządzanie ludnością rzymską, która zachowała swe gminy miejskie i posiadłości ziemskie, pozostało całkowicie w rękach dawnej warstwy urzędniczej. Na tych terytoriach rzymskich podatki pobierano, stosując jak najbezwzględniej stary system capitatio, który obok konfiskat i dochodów z wypraw łupieżczych stanowił najważniejsze źródło dochodów państwa.
236 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Konflikt między Rzymianami a Wandalami od samego początku ostro uze-wnętrznił się w dziedzinie religii. Wandalowie byli szczególnie zaciekłymi arianami, Rzymianie katolikami; gdzieniegdzie zachowały się resztki donatystów.
Kościoły ariański i katolicki podlegały władzy królewskiej, jednak Genzeryk
działał planowo w celu osłabienia Kościoła katolickiego, który posiadając liczne
biskupstwa i rozległe dobra, stanowił poważną siłę, Huneryk wszczął
prześladowania katolików, dążąc do tego, aby wyznanie ariańskie stało się
jedyną religią państwową. Doszło do poważnych konfliktów, wydano surowe
rozporządzenia i egzekwowano je brutalnie. Opis tych wydarzeń znajdujemy w
dziele O prześladowaniu wandalskim w Afryce, napisanym przez Wiktora,
biskupa tunezyjskiego miasta Wita w r. 484, prawdopodobnie w celu skłonienia
Konstantynopola do interwencji na rzecz uciśnionej ludności Afryki. Namiętny
ton książki, przejaskrawiającej fakty, pozwala wyraźnie zauważyć aspekty
polityczne i narodowościowe tego konfliktu religijnego. Biskupi katoliccy,
przekonani Rzymianie, łączyli z walką z arianizmem opór przeciwko barbarzyń-
skim najeźdźcom, nierzadko odwołując się do swych powiązań zagranicznych,
przez co narażali się na podejrzenie, że konspirują z wrogiem. W Kartaginie od r.
454 katolikom zabierano kościoły, a na terenie prowincji prokonsularnej
uniemożliwiano kult, konfiskując naczynia i księgi liturgiczne, licznych biskupów
zesłano zaś na wygnanie. Gdy poszczególni arianie zaczęli dopuszczać się aktów przemocy, zdarzały się nawet przypadki męczeństwa katolików, duchownych i świeckich. Genzeryk, napiętnowany jako Antychryst, musiał odtąd aż do końca swego panowania liczyć się z opozycją ludności rzymskiej, a szczególnie warstw wyższych.
Następca Genzeryka, Huneryk, podjął w r. 482 systematyczne prześladowania religii katolickiej. Najpierw usunął katolickich urzędników z dworu, po czym w ogóle odsunął niearian od urzędów publicznych. Wiele tysięcy duchownych i świeckich zesłano na wygnanie i popędzono w długim męczeńskim pochodzie do Maurów, na pustynię, jak opowiada Wiktor. Po nieudanej próbie osiągnięcia jedności na synodzie duchownych katolickich i ariańskich król zarządził konfiskatę wszystkich kościołów katolickich i przejęcie ich dóbr przez arian.
Dekret z 24 lutego 484 r. nakazywał katolikom przejście na wiarę ariańską, o
czym zaświadczyć miało przyjęcie do 1 czerwca powtórnego, ariańskiego chrztu
- w razie odmowy groziły kary cielesne, utrata mienia i wygnanie. Obcy władca,
mający oparcie w nielicznej mniejszości i niewolny od przeciwników wśród
własnego ludu, narzucał religię państwową jeszcze radykalniej, niż czynił to
cesarz Teodozjusz. Zaczęła się egzekucja dekretów. Zsyłano duchownych,
wypędzano mnichów, masowo dokonywano przymusowych chrztów, ale obok
wielu odstępców byli również męczennicy i niezłomni rzecznicy wiary. Nagła
śmierć Huneryka nie przyniosła przełomu. Jego dwaj kolejni następcy unikali
wprawdzie krwawych aktów przemocy, jednak utrzymywali dotychczasowy kurs
polityki religijnej, podobnie jak szlachetny
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 237 i wykształcony król Trazamund, który prowadził dysputę teologiczną z uczonym biskupem Fulgencjuszem z Ruspe i przy tej okazji sam sformułował dziesięć tez swego wyznania. Dopiero Hilderyk, syn Huneryka i Eudocji, który spędził wiele czasu na dworze w Konstantynopolu, wstąpiwszy na tron (523), przywrócił biskupów i ogłosił tolerancję dla religii katolickiej. Ostra walka religijna przyczyniła się w znacznym stopniu do tego, że Rzymianie utwierdzili się we wrogości względem Wandalów, których panowanie nigdy nie znalazło poparcia u miejscowej ludności.
Wiktor z Wity w ostatnich słowach swej księgi zwraca się do małej grupki tych, którzy sympatyzowali z Wandalami: „Wy nieliczni, którzy kochacie barbarzyńców, nieraz ich chwalicie i tym samym wydajecie sami na siebie wyrok, rozważcie ich imiona i przyjrzyjcie się ich charakterowi! Czyż można ich nazwać innym mianem niż mianem barbarzyńców, to słowo oznacza bowiem dzikość, okrucieństwo i grozę? Można ich zjednywać uprzejmością, nęcić usłużnością, a oni nie czują nic prócz zazdrości wobec Rzymian. Ich poczynania są oczywiste, zawsze chcą oni zaćmić blask i dostojeństwo imienia rzymskiego. Pragnieniem ich jest, by nie przeżył ani jeden Rzymianin. Jeśli oszczędzają jeszcze niekiedy poddanych, czynią to, by ich wykorzystywać jako niewolników. Nie żywili oni bowiem nigdy życzliwości dla żadnego Rzymianina.”'2 Ten wojowniczy teolog swymi opisami aktów przemocy w większym stopniu niż wszystkie kroniki owych czasów dostarczył materiału, który posłużył temu, iż w nowszej historiografii, od XVII i XVIII stulecia, Wandalowie są przedstawiani jako banda niszczycieli, a w języku Rewolucji Francuskiej wyraz „wandalizm” stał się synonimem dzikiej żądzy niszczenia. Krytyczni badacze naszych czasów, przede wszystkim F. Lot i Ch. Courtois, wykazali jednak, że plądrowanie, podpalanie i rzeź niesłusznie zostały uznane za metody właściwe Wandalom. To, co charakteryzuje ich w porównaniu z innymi ludami germańskimi, to użycie prze-mocy w sprawach religijnych, działalność, która w znacznym stopniu przyczyniła się do uniemożliwienia pojednania ludności rzymskiej z okupantami. Zdarzają się też świadectwa zasług Wandalów dla kultury i sztuki w prowincjach rzymskich składających się na ich królestwo. W pierwszych dziesięcioleciach okupacji upadek rzymskiej elity doprowadził życie kulturalne do prawie całkowitego zaniku, jednak w czasach po Huneryku, gdy nawałnica już się przewaliła, dowiadujemy się, że istniały jeszcze szkoły, w których nauczano gramatyki i literatury. Na przykład gramatyk Felicjan uczył Rzymian i cudzo-ziemców, co pod koniec stulecia odnotował afrykański poeta Drakoncjusz.
Królowie tacy jak Trazamund i Hilderyk mieli na dworze łacińskich poetów,
którzy naśladując Marcjalisa, popisywali się nader manierystycznymi epigra-
matami. Fulgencjusz komplementował Trazamunda, że szerzy on kulturę wśród
ludu Wandalów, który skądinąd odznacza się ignorancją. Niemniej losy
Drakoncjusza i Fulgencjusza dowodzą, że wykształceni Rzymianie byli
zagrożeni. Gdy Drakoncjusz uczcił w jednym z poematów obcego władcę
238 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
- zapewne cesarza z Konstantynopola - zarzucono mu zdradę, wtrącono go do więzienia i poddano torturom. W więzieniu napisał utwór Satisfactio ad Gunthamundum, w którym uznaje swoją winę, polegającą na tym, że zamiast miejscowej dynastii uczcił obcego panującego, i błaga o zmiłowanie. Biskup Fulgencjusz, potomek znakomitej rodziny kartagińskiej, był wykształcony w
zakresie literatury greckiej i łacińskiej. Jako autor (m. in. listów) należy on do
tych teologów, którzy w czasach walk religijnych posługiwali się orężem literatury. Dwukrotnie zsyłany na wygnanie na Sardynię i dwukrotnie odwołany stamtąd, reprezentuje on ciężki los uczonego, który nawet pod obcym panowaniem usiłował ratować spuściznę religijną Augustyna. Tak więc wszystkie warstwy ludności rzymskiej bardzo ucierpiały, ale z drugiej strony i królom nie udało się zachować obyczajów przodków wśród własnego ludu i doprowadzić do rozwoju instytucji germańskich. W administracji język wandalski ustąpił miejsca łacińskiemu. Zdarzali się dwujęzyczni Wandalowie, ale nie słyszymy, żeby Rzymianie nauczyli się języka obcych. Nie ma śladów poezji wandalskiej. Nieliczne znaleziska archeologiczne dowodzą kontynuacji germańskiego rzemiosła artystycznego. Salwian z Massalii sławił czystość moralną Wandalów za Genzeryka: nie tylko odrzucili oni rzymskie zepsucie, ale w ogóle zlikwidowali w swym państwie prostytucję oraz zakazali nierządu przeciwnego naturze. Ale i te moralne siły załamały się. Wandalowie z ostatnich dziesięcioleci przedstawiani są w źródłach jako odrętwiała społeczność władców, lubujących się w spektaklach i kąpielach i żyjących w dobrobycie w swych rezydencjach: „najmiększy ze wszystkich znanych ludów”, powiada Prokopiusz, historyk wojny wandalskiej.
W ten sposób przedsięwzięcie wandalskie spełzło na niczym, i dla świata
germańskiego, i dla rzymskiego. Po stuleciu osobnego życia, niebezpiecznej
formy apartheidu, cały ten lud utracił siły witalne i dyscyplinę moralną tak dalece,
że stał się łatwym łupem bizantyńskich zdobywców, a jego trwająca przez całe pokolenia działalność na ziemi afrykańskiej poszła na marne. Świat antyczny jako całość doznał wskutek wandalskiego panowania poważnego uszczerbku. Na obszarze kwitnących niegdyś prowincji wandalscy obszarnicy, jeszcze gorsi od rzymskich, przyśpieszyli upadek gospodarki. Oświata i kultura nie doznały żadnych nowych bodźców. Wyprawy łupieżcze Wandalów nie tylko ujawniły słabość cesarstwa, ale powiększyły ją. Plemiona mauretańskie odsunęły się całkowicie od władzy i kultury rzymskiej i z powrotem pogrążyły w anonimowości, nazwanej „zapomnianą Afryką”.
Zupełnie inaczej wyglądał stosunek do kultury antycznej u Wizygotów i
Burgundów. Możemy rozpatrywać oba te ludy razem, mimo że ich stosunki z
cesarstwem były zdecydowanie odmienne. Wspólne dla państw Wizygotów i
Burgundów było bowiem przede wszystkim celtycko-rzymskie podłoże, na
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 239
którym osiedlili się w Galii. Były tam stare miasta i posiadłości ziemskie, ostoje
ciągłości gospodarczej i kulturalnej. W obu państwach w podobny sposób stworzono pokojową koegzystencję Germanów i Rzymian. Porównywalny jest też kontakt tych państw z Atamanami i Frankami, tymi spośród ludów zachodniogermańskich, które przeniknęły na teren imperium rzymskiego przyległy do dawnych obszarów germańskich. Szczególnie ważne są tu stosunki z Frankami, oni bowiem objęli przywództwo w drugim akcie konfrontacji germańsko-rzymskiej. W ten sposób Wizygoci i Burgundowie stali się ogniwami pośrednimi między Imperium Romanum a państwem Franków. Należy zacząć od nakreślenia terytoriów tych państw. Wizygoci otrzymali w r.
418 na mocy układu osiedleńczego obszary na południe od Loary z miastami
Burdigala (Bordeaux) i Tolosa (Tuluza). Osiedlenie przebiegało w zasadzie
według norm rzymskiego prawa o świadczeniach kwaterunkowych, które
przyznawało zakwaterowanemu żołnierzowi rzymskiemu jedną trzecią domw
gospodarza kwatery. W przypadku Wizygotów zasadę tę rozciągnięto zresztą na
całą własność nieruchomą właścicieli i prawdopodobnie od początku przekro-
czono limit jednej trzeciej. W każdym razie pół wieku później było to już dwie
trzecie. Goci wzięli w posiadanie żyzną krainę, ale z premedytacją trzymano ich z
dala od Morza Śródziemnego. Polityka królów zmierzała w późniejszym okresie
do tego, by zdobyć dalsze tereny w kierunku prowincji narbońskiej i uniezależnić
się całkowicie od państwa rzymskiego. Jednakże przez długi czas sprawę
rzymską w Galii reprezentował energiczny Aecjusz i doprowadził do tego, że w
r. 451 Wizygoci stanęli wraz z Rzymianami do walki przeciwko Hunom. W
bitwie na Polach Katalaunijskich padł król Teodoryk I. Także Teodoryk II dał się
jeszcze skłonić do wspólnej polityki z rzymską arystokracją galijską: jeden z
czołowych przedstawicieli tego stanu, Eparchiusz Awitus, przywdział w r. 455 w
Arles purpurę w obecności króla wizygockiego. Ale po upadku tego cesarza i
jego następców Gotom powiodła się wyprawa w kierunku Morza
S`ródziemnego: Narbona wraz z okolicznym terytorium została włączana do ich
państwa (462). Następnie król Euryk (466-484), dynamiczny władca i gorliwy
arianin, wszczął wojnę z całkowicie osłabionym cesarstwem i rozciągnął gockie
panowanie na cały kraj między Loarą, Rodanem a Pirenejami, a w końcu zajął
także Owernię, ostoję arystokracji gapo-rzymskiej. Równocześnie zdobył też
większą część Hiszpanii i zepchnął Swebów na północno-zachodni skraj
półwyspu. Cesarz Nepos musiał w układzie pokojowym z r. 475 przyznać
Gotom posiadanie wszystkich zdobytych krain i uznać niezależność królestwa
Tuluzy. Resztki rzymskiego państwa w południowej Galii, Arles z pasem
wybrzeża od dolnego Rodanu aż po Alpy, odstąpił Gotom Odoaker, nowy pan
Italii. Ten ogromny zasięg państwa wizygockiego nie trwał długo. Frankowie pod
wodzą króla Chlodwiga uderzyli w r. 507 z północnej i środkowej Galii i wydarli
Wizygotom południową Galię, tak że odtąd państwo wizygockie w gruncie
rzeczy przeniosło się do Hiszpanii. Jedynie zachodnia część strefy śródziemno
240 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy morskiej, zwana później Septymanią albo Gocją, pozostała w rękach Gotów. W omawianym okresie, w V wieku, państwo gockie na ziemi galijskiej stanowi widownię spotkania tego ludu z kulturą antyczną. Drogę Burgundów śledziliśmy aż do chwili ich osiedlenia się w prowincji Sabaudii i na graniczącym z nią od północy obszarze zachodniej Szwajcarii. Opierając się ciągle ekspansji Atamanów, Burgundowie poszerzyli swe tery-torium, przy czym starali się utrzymywać dobre stosunki z cesarstwem rzymskim. Wielu królów burgundzkich piastowało urząd magister militum i otrzymało honorowy tytuł patrycjusza. W wielkiej bitwie z Hunami wziął udział także pomocniczy korpus burgundzki. W porozumieniu z arystokracją gallo-rzymską Burgundom udało się w r. 461 zająć Lyon i uczynić tę dawną kolonię rzymską stolicą swego państwa. Dalsza ich ekspansja skierowała się na południe aż do Durance, na północ ku Langres i ku Wrotom Burgundzkim. Granica wschodnia przebiegała nad górną i środkową Aarą koło Solury. Król Gundobad (490-516) potrafi zachować tradycyjnie dobre stosunki z rzymską władzą cesarską w Konstantynopolu i uzyskać wsparcie dyplomatyczne ostrogockiego króla Teodoryka, dzięki czemu mógł utrzymać to wielkie terytorium pomimo zagrożenia ze strony Franków. Przy tym w państwie burgundzkim powoływano już Rzymian do służby wojskowej - praktyka ta wskazuje na początek procesu zrównania ludności germańskiej z rzymską.
Podstawę sytuacji Germanów osiedlonych na terytorium cesarstwa stanowiło -
jak już wiemy - rzymskie prawo dotyczące kwaterunku wojskowego. Zgodnie z
nim Wizygoci i Burgundowie byli w rzymskich prowincjach „zakwaterowani”
jako hospites i ze względu na ten status całkowicie zdani na istniejące na danym
terenie instytucje. Już sam tylko fakt, że obcy byli w mniejszości, zmuszał ich do
daleko posuniętej adaptacji. Na stosunkowo małych obszarach, na których
Wizygoci i Burgundowie osiedli najwcześniej, liczba Germanów była w zesta-
wieniu z mieszkańcami prowincji dość znaczna i w okolicach rezydencji
królewskich ten stan rzeczy przetrwał, ale na nowo zdobytych terytoriach
germańscy wojownicy stanowili szczupłą mniejszość. W wielkim państwie króla
Euryka udział Wizygotów wynosił zapewne 2% całej ludności. Burgundowie byli
liczniejsi na północy (gdzie musieli stawić czoło Atamanom), przede wszystkim
w okolicy Besanęon i Langres, niż na południu, jednak właśnie w południowej
części państwa burgundzkiego rozstrzygnęła się ostatecznie sprawa kontaktu
przybyszów ze światem antycznym. Dla tych germańskich mniejszości oparcie
się naciskowi Rzymian było trudnym zadaniem. W dodatku spójność ludów
germańskich naruszał ich podział społeczny. Do różnic wynikających z
własności i prestiżu, a pochodzących z czasów starogermańskich, doszły
znaczne nierówności powstałe w wyniku osiedlania się w rzymskich dobrach
ziemskich. Wskutek tego u Wizygotów istniały dwie warstwy -wyższa i niższa
(potentiores - inferiores), a u Burgundów trzy: szlachta, średnia klasa wolnych i
niższa klasa wolnych.
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 241 Oba ludy zbudowały na tych kruchych podstawach państwo obejmujące Rzymian i Germanów, żywioły współistniejące, ale zachowujące trwałą odrębność. Spoiwem był przede wszystkim monarcha, który dla Germanów, jako rex Gothorum i rex Burgundionum, dzierżył tradycyjną władzę królewską, a wobec poddanych rzymskich legitymował się godnościami i tytułami otrzymanymi od cesarza albo fikcyjnym pokrewieństwem z domem cesarskim. Germańskie cechy monarchii zachowały się przede wszystkim w wojsku, ale w nowym środowisku także u Wizygotów i Burgundów władza królewska wzmocniła się, choć nie dorównywała autokracji wandalskiej. Ogół wojowników rzadko był pytany o zdanie, a szlachta musiała zadowolić się służeniem królowi. Cała władza państwowa nad poddanymi rzymskimi i germańskimi skupiała się w rękach monarchy: rządzenie i administracja terytorialna, władza sądownicza i zwierzchność nad Kościołem. Od początku także Rzymianie mieli dostęp do wysokich stanowisk we władzach centralnych i na ściśle z nimi związanym dworze królewskim. Kancelaria zachowała charakter rzymski. Utrzymano cały system administrowania prowincjami, nie tknięto też struktury gospodarczej. Pewien koloryt germański miało to, że u Wizygotów i Burgundów mianowany przez króla administrator okręgu miejśkiego (comes civitatis) łączył kompetencje cywilne i wojskowe, nawet jeśli pochodził ze szlachty miejscowej. Łacina stała się językiem administracji, a emisje monet oparte były na wzorcu cesarskim.
W takich ramach rozgrywało się współistnienie Rzymian i Germanów. Nie było
ono wolne od spraw trudnych: z jednej strony ludność gallo-rzymska o starej
kulturze, ale w stanie zależności politycznej, z drugiej - garstka germańskich
wojowników i panów, którzy stali się beneficjariuszami dawnych instytucji. I tu
też przez długi czas nie było małżeństw między Rzymianami a obcymi, a rozdział
obu tych żywiołów zapewniało trwanie osobnego rzymskiego i germańskiego
prawa prywatnego. Także w myśl starorzymskich poglądów było rzeczą
normalną, iż uczestnictwo w porządku prawnym zależało od pochodzenia
etnicznego, a nie od przynależności państwowej. U Germanów ta zasada
personalizmu prawnego była tak mocna, że Wizygoci i Burgundowie, kiedy
dostali się później pod panowanie Franków, stosowali na własny użytek prawo
wizygockie i burgundzkie. Zatem ludność rzymską nadal obowiązywało prawo
rzymskie. Nie było to już prawo klasyczne, ale jego prowincjonalna odmiana:
prawo dla prostego ludu w prowincjach, zwane prawem zwulgaryzowanym. Jest
zasługą królów i ich doradców, że to prawo Rzymian zostało w państwach
Wizygotów i Burgundów skodyfikowane. W r. 506 Alaryk II, szukając w obliczu
frankijskiego zagrożenia oparcia w ludności miejscowej, kazał opublikować
prawo obowiązujące Rzymian w państwie Tuluzy jako Lex Romana
Visigothorum; kodeks ten otrzymał nazwę Breviarium Alaricianum. Mniej więcej
w tym samym czasie król Gundobad sporządził dla swych poddanych Lex
Romana Burgundionum. Oba te zbiory praw zostały zaczerpnięte ze
zwulgaryzowanego prawa rzymskiego. Do zbioru praw Alaryka
242 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy dodano nawet, jako oficjalne części składowe, dwa teksty należące do prawoznawstwa późnorzymskiego, a mianowicie wyciąg z podręcznika Gajusza i zbiór interpretacji do Kodeksu Teodozjusza. Nic dziwnego, że to Breviarium, przyjęte później w państwie Merowingów, mogło przez szereg stuleci uchodzić po prostu za miarodajny zarys prawa rzymskiego. W obu królestwach skodyfikowano po łacinie również germańskie systemy prawne. Pierwszy dokonał tego król Euryk w r. 475, przez spisanie prawa wizygockiego (Codex Euricianus). W jego ślady poszedł Gundobad, wydając w r. 501 Lex Burgundionum. Te germańskie zbiory prawa, łączące prawo zwyczajowe z ustawodawstwem królów, są ważnymi pomnikami spotkania świata germańskiego i rzymskiego, i to nie tylko dlatego, że poglądom i instytucjom germańskim nadano w nich postać fachowych formuł prawnych w języku łacińskim, ale jeszcze bardziej dzięki tej okoliczności, że i w tym przypadku można stwierdzić istotny wpływ rzymskiego prawa zwulga-ryzowanego. Kodeks króla Euryka, który silnie wpłynął na prawo średnio-wieczne na Zachodzie, zawiera więcej zasad gocko-rzymskich niż czysto gockich, przede wszystkim w prawie handlowym. Niemniej ciągle znajdujemy w obu germańskich systemach prawnych wiele norm starogermańskich. Charakterystyczne jest również przetrwanie, co prawda w postaci szczątkowej, archaicznej zasady, że pokrzywdzony sam wymierza sprawiedliwość. U Wizygotów zatem w przypadku cudzołóstwa doprowadza się niewierną kobietę i winnego mężczyznę mężowi, aby wymierzył im karę, podobnie zdradzonej żonie wydaje się jej rywalkę. Do głosu dochodzi również stare prawo rodowe, a jest to tym bardziej znamienne, że ustrój rodowy już w okresie wędrówki ustąpił podziałowi ludu na setki i tysiące, naśladującemu organizację wojska rzymskiego.
U Burgundów oskarżony zaprzysięga swą niewinność w obecności jedenastu
świadków ze swej rodziny, wśród których znajduje się jego żona, dzieci i
rodzice. U Wizygotów winnego porwania dziecka oddaje się rodzicom lub
innym krewnym ofiary, którzy mogą go zabić, sprzedać albo domagać się
zadośćuczynienia. Jak wielkie było nadal znaczenie rodu, można wnioskować z
podkreślania odpowiedzialności osobistej w Codex Euricianus, gdzie stwierdza
się - najwyraźniej w przeciwieństwie do obowiązującego wcześniej poglądu -że
ojciec nie odpowiada za syna, syn za ojca, żona za męża, brat za brata. Karze się
tylko tego, kto zawinił. Z wielu postanowień widać, jak bardzo Germanie różnili się od ludności rzymskiej: praktykują jeszcze kupno narzeczonej według dawnych zasad, a rozwód w porównaniu z prawem rzymskim jest bardzo utrudniony. Kary za występki są w obu porządkach prawnych bardzo różne: za zhańbienie i porwanie dziewczyny Rzymianinowi grozi kara śmierci, Burgund zaś karany jest grzywną. S`cinanie drzew owocowych rosnących na ziemi sąsiada jest w prawie rzymskim zagrożone wysokimi karami, sięgającymi nawet banicji, a według prawa burgundzkiego wystarczy za każde drzewo zapłacić solida.
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 243 Koegzystencja porządków prawnych stworzyła mocne oparcie dla współżycia obu żywiołów etnicznych. Germańska mniejszość, tak szczupła w obu pań-stwach, była zdana na siebie i utrzymała się długo. Wizygoci i Burgundowie zachowali swój język, gdy tymczasem masy wmiastachi na targowiskach mówiły ludową łaciną. Oba ludy tworzyły pieśni i poezje. Sydoniusz Apollinaris zaświadcza, że na dworze wizygockim wykonywano pieśni o bohaterach, a Burgundowie, zapewne jeszcze w czasach, gdy mieszkając nad Saoną i Doubs, pozostawali w kontaktach z Frankami, a nawet z Bawarami, połączyli w całość różne sagi tworzące Pieśń o Nibelungach. Pod wieloma względami Germanie ci pozostali obcymi w rzymskim otoczeniu i dość często uważano ich za dziwo-wisko. Już sam ich wygląd zewnętrzny i strój zwracały uwagę współczesnych: mężczyźni długimi włosami, spodniami i futrami, kobiety -ubiorem i ozdobami. Rzemieślnikom i artystom udało się długo zachować styl germański, czego dowodzą znalezione w różnych miejscach przedmioty i ozdoby wykonane z metali szlachetnych: zapinki, igły, pierścienie, bransolety i naszyjniki. W złotnictwie najwyraźniej utrzymywała się technika grecko-pontyjska, ponadto na rozwój ornamentyki ozdób wpłynęły formy późnorzymskie. Dążąc do zachowania nie skażonej odrębności w stworzonych przez siebie państwach, mniejszości germańskie topniały coraz bardziej. Im dłużej trwały te państwa, tym potężniejsze były, zarówno w królestwie Tuluzy, jak i w państwie Burgundów, wpływy Rzymian i zaznaczała się przewaga rzymskiego sposobu życia. Cmentarze, które niedawno gruntownie zbadano, uwidoczniają postępującą z pokolenia na pokolenie fuzję ludów i kultur.
Wprawdzie kultura rzymska, zakorzeniona w tych prowincjach od stuleci, nie stworzyła już żadnych wybitnych osiągnięć, ale przetrwała bez przerwy. Warsztaty garncarskie i tkackie w znacznej części przetrzymały kolejne zawie-ruchy. Architektura, rzeźba i malarstwo zdołały zachować styl późnorzymski. W V wieku, podobnie jak w Galii i w Afryce, również w prowincjach galijskich stwierdzamy ciągłość szkół retorycznych. Także tam młodzież z wyższych warstw ciągle zapoznawała się z literaturą klasyczną i ze sztuką krasomówczą. Łacina była jedynym językiem dyplomacji i ustawodawstwa, wykształceni Rzymianie osiągali wysokie urzędy, stawali się doradcami i wychowawcami na dworach królów. U Burgundów propagatorem wykształcenia łacińskiego był król Gundobad, podobnie jak jego wielki współczesny, Ostrogot Teodoryk, w Italii. Znamy Lakoniusza, doradcę Gundobada, i Herakliusza, jego nadwornego poetę.
U Wizygotów wspomniany wcześniej Awitus wprowadził króla Teodoryka I i
jego synów w literaturę łacińską i w prawo rzymskie. Później w kontakt z
Teodorykiem II, a nawet z Eurykiem, przynajmniej przejściowo, wszedł
Sydoniusz Apollinaris, którego poznamy jeszcze jako najwybitniejszego
reprezentanta arystokracji rzymskiej. Kanclerzem Euryka był Leon, o którym
mówiono, że przewyższył takich mężów jak Tacyt i Horacy. Euryk słabo mówił
po łacinie i często potrzebował tłumaczy, ale inni królowie Wizygotów, a także
244 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy arystokraci wizygoccy władali obydwoma językami. Nawet Ragnahilda, mał-żonka Euryka, najprawdopodobniej rozumiała język łaciński. Euodiusz, przyjaciel Sydoniusza, chciał kiedyś w sprawach osobistych uzyskać poparcie królowej, przyniósł więc jej w podarunku wielką muszlę oprawną w srebro, na której wyryty był łaciński epigramat autorstwa Sydoniusza z nader wyrafinowanym hołdem: „ Nawet muszla, co Wenus unosi, ciągnięta Przez Trytona, z tą równać by się nie ważyła.
Nakłoń zatem, prosimy, swego majestatu. Przyjmij, potężna pani, ten skromny podarek, Nie odtrącaj twojego sługi Euodiusza, Czyniąc go wielkim, sama będziesz przez to większa. Jak twój ojciec był królem, jak teść, jak twój mąż jest, Tak niech i syn króluje, z ojcem i po ojcu. Szczęśliwa woda, która w jaśniejącym kruszcu Zawarta, służy licu jeszcze jaśniejszemu! Kiedy królowa raczy zwilżać nią policzki, Blask, co bije z jej twarzy, opromienia srebro.' Najogólniej więc można stwierdzić, że arystokracja rzymska zachowała swą pozycję również pod panowaniem germańskim. Jak wykazał K. F. Stroheker, arystokracja senatorska w Galii jeszcze bardziej niż w innych prowincjach stała się stanem dziedzicznym. Gdy bowiem przedstawiciele starych rodów rzymskich raz uzyskali godność senatorską poprzez wysokie stanowisko w administracji albo w służbie wojskowej, to pozostawała ona w rodzinie. Senatorowie ci posiadali, zwłaszcza w środkowej i południowej części Galii, rozległe dobra ziemskie ze wspaniałymi pałacami, łaźniami i salami kolumnowymi. Część ziemi uprawiali niewolnicy i parobcy, a resztę oddawano poddanym, którzy byli zobowiązani do danin i przymusowej pracy. Ci obszarnicy rzymscy często dysponowali zbrojną służbą, tak jak niektórzy wyżsi oficerowie w armii rzymskiej mieli od końca IV wieku prywatnych żołnierzy, buccellarii. W czasie lokalnych walk galijscy posiadacze ziemscy potrafili nawet posyłać w pole własne kontyngenty. Tradycja rzymska trwała, a konserwatywna edukacja zachowywała jej istotę, póki istniała owa warstwa senatorska. Ostatecznie różnica wyznania odbiła się korzystnie na Rzymianach, niekorzystnie zaś na Germanach. Wprawdzie nie doszło do wojny religijnej, takiej jak u Wandalów, mimo że Euryk starał się na nowo zdobytych terenach zdławić sporadyczny opór Rzymian, nie obsadzając przez długi czas stolic biskupich i starając się, by pustoszały katolickie budowle kultowe. W koegzystencji obu Kościołów zgubne dla Germanów było to, że arianizm nie miał dostatecznej siły przyciągania. Istniały wprawdzie zalążki teologicznego piśmiennictwa arian germańskich, ale wkrótce zanikły. Teolog, który chciał się wypowiadać Przełożył Grzegorz Żurek.
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 245
w kontrowersjach sięgających Ariusza i Pelagiusza, musiał mieć wykształcenie
łacińskie. Wśród teologów Kościoła katolickiego były tak wspaniałe postacie jak
Klaudian Mamertus z Wierny, który swą chrześcijańską filozofię wyniósł jeszcze
z kontaktu z neoplatoniunem. Episkopat trzymał się mocno, a liczba biskupstw
nawet się znacznie zwiększyła w ciągu stulecia. Gdy po upadku cesarstwa
zachodniorzymskiego dla szlachty galijskiej nie była już możliwa kariera w
służbie cesarskiej, niektórzy synowie tych rodzin starali się o godność biskupią i
na tym stanowisku uzyskiwali także wpływy na dworach germańskich. Na przykład Awitus, biskup Wierny, sprawił, że wiara katolicka przeniknęła do burgundzkiej rodziny królewskiej. Zachowywano związki z papiestwem. Cezariusz, który w VI wieku był przez długi czas biskupem Arles, mimo trudności umocnił więź biskupstw galijskich z Rzymem. Oddziaływał też potężnie jako kaznodzieja, tym bardziej że wprowadził do kazań zamiast dotychczasowego języka literackiego łacinę ludową. W ten sposób w obu państwach germańskich Kościół katolicki umocnił siły żywiołu rzymskiego i wydatnie wsparł powszechną tendencję do romanizacji obcych mniejszości. Burgundowie za panowania Sigismunda w r. 516 przeszli na wiarę katolicką, co było decydującym czynnikiem awansu tego ludu w świecie rzymskim. Ale już przedtem Germanie tak zużyli swą energię witalną, że również z tego powodu nie mogli utrzymać szczególnej pozycji. Wojownicy ciągle byli pod bronią, brali także udział w walkach między ludami germańskimi, nie było bowiem przecieź żadnego jednolitego bloku państw germańskich. Gdy Burgundowie poczuli się zmuszeni do zaciągania do wojska także Rzymian, zniesiono zakaz małżeństw mieszanych. Wizygoci w Hiszpanii dłużej zachowali segregację i dopiero pod koniec VI stulecia przeszli na wyznanie katolickie.
Badacze próbowali włączyć historyczne zjawisko istnienia państw germańskich
w proces prowincjonalizacji cesarstwa zachodniorzymskiego, który zaczął się na
długo przed wędrówką ludów. Już w III wieku w niektórych prowincjach
miejscowe siły wystąpiły przeciw cesarskiemu centralizmowi, a w IV wieku w
uzurpacjach na terenie Galii wielokrotnie brała udział osiadła tam arystokracja. W
tych samych czasach język łaciński w prowincjach zachodnich zaczął ewoluować, a literatura w Galii i Hiszpanii nabrała kolorytu lokalnego. W sztukach plastycznych umocnił się ich charakter prowincjonalny. Na terenie tych prowincji, które oderwały się od rzymskiego centrum, osiedlono najpierw małe grupy „barbarzyńców”, którzy żyli po swojemu, a na północy imperium tworzyli rodzaj enklaw. W końcu terytoria germańskie stały się samodzielnymi państwami i zamknęły wielosetletni proces różnicowania prowincji. Być może niektóre cechy państw germańskich stają się jaśniejsze, gdy patrzeć na nie w ten sposób.
Ale nie należy zapominać, że Wizygoci i Burgundowie wnieśli zupełnie
szczególny wkład w metamorfozę kultury antycznej. Te ludy przyniosły
załamującemu się imperium rzymskiemu nowe siły życiowe, siły, które działały
jeszcze po przemieszaniu elementów germańskich z rzymskimi. Możemy je
zauważyć przede wszystkim w spuściźnie językowej, jaką Goci, Burgundowie,
246 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy a później Longobardowie przekazali językom romańskim w postaci wielkiej liczby imion własnych i nazw miejscowych oraz znacznego zasobu słownictwa ogólnego, krótko mówiąc-w germańskim piętnie Romanii, które przedstawimy później. Inne impulsy duchowe i siły moralne, których młode ludy udzieliły życiu społecznemu prowincji, koncepcji przyjaźni i małżeństwa, rodziny i Kościoła, trudno ująć w kategorie instytucjonalne, ale są one pewne i nie podlegają wątpliwości, ponieważ współcześni zauważyli je i wysoko cenili. Spośród pisarzy, z których dzieł tworzymy sobie obraz kultury V wieku, udzielimy tu głosu tylko dwom, którzy w szczególnie wnikliwy sposób przedstawiają współżycie Rzymian i Germanów w prowincjach zachodnich, zwłaszcza w Galii - Salwianowi z Massalii i Sydoniuszowi Apollinarisowi. Pierwszeństwo należy się Salwianowi, który najjaśniej widział nowe i obiecujące elementy w pojawieniu się ludów germańskich. Parę dziesięcioleci po Orozjuszu, który wykazał już w pierwszej fazie wędrówki ludów pewne historyczne zrozumienie Germanów, Salwian zabiera głos nie jako historiograf, lecz jako chrześcijański krytyk współczesności, nie mający sobie równego w ostrości obserwacji i w śmiałości osądów. Urodził się niedługo po r. 400, prawdopodobnie w Nadrenii, gdzie Rzymianie i Germanie już od dawna mieszkali obok siebie, i uprawiał w młodości studia retoryczne, zapewne studiował też prawo. Po krótkotrwałym małżeństwie wstąpił do wspólnoty ascetycznej w Lerinum, która wówczas silnie oddziaływała na Galię poprzez zakładanie tam klasztorów oraz wysyłanie kapłanów i biskupów. Salwian został kapłanem i w tym charakterze działał przez długi czas w Massalii -na terytorium rzymskim, ale w sąsiedztwie Germanów (już przed r. 440, prawdopodobnie do około 480). W obu jego dziełach teologicznych i w nielicznych listach, jakie się zachowały, występuje on jako pisarz wyszkolony na dawnych wzorach, który jednak nie wstydzi się czerpać natchnienia do neologizmów z regionalnej późnej łaciny.
W jego pierwszym dziele kapłan-asceta imieniem Tymoteusz przedstawia myśli
dotyczące reformy życia chrześcijańskiego. Chrześcijanie, jego zdaniem, powinni
jako dłużnicy Boga uwolnić się od dóbr materialnych: mnisi i klerycy nie powinni
posiadać nic, świeccy najpóźniej w testamencie sporządzonym pod koniec życia
powinni odstępować majątek Kościołowi. To radykalne myślenie, zmierzające w
kierunku kościelnego komunizmu, należy mieć na uwadze także przy ocenie
głównego dzieła Salwiana, De gubernatione Dei, ukończonego nie później niż w
r. 440. Biorąc za punkt wyjścia kwestię, czy Bóg pozwala, by chrześcijanie i
Rzymianie byli zwyciężani przez obcych, Salwian rozwija teodyceę, w której
nieszczęścia są przedstawiane jako w pełni zasłużona kara Boża. Łaska wiary
wymaga bowiem od chrześcijan przemiany moralnej. Próbą dla bogatych musi
być ich stosunek do biednych, dla Rzymian - stosunek do
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa ?~7 obcych. Im wyższy stan, tym większe obowiązki, a w przypadku uchybienia—tym większa wina. Mierzeni taką miarą, członkowie elity okazują się gorsi od niewolników. Rzymianie gorsi od obcych. Winy moralne powodują kary Boie. To nie chrześcijaństwo prowadzi do upadku Rzymu, jak ciągle mówią niektórzy, lecz niechrześcijańskie życie Rzymian.
Z tej podstawowej myśli wynika oskarżenie, przenikające całe dzieło, oskarżenie wymierzone przeciwko porządkowi społecznemu i gospodarczemu.
Kaznodzieja, który obnaża perwersję i przestępcze cechy swego świata, staje się
zarazem rzecznikiem uciśnionej warstwy humiliores w cesarstwie późno-
rzymskim: „Im bogatszy, tym dostojniejszy” - oto maksyma wielkich, których
sumienia nie obciąża to, że rabują i plądrują. Właściciele ziemscy składają ciężar
danin na barki biedaków, urzędnicy wszystkich szczebli, a zwłaszcza członkowie rad miejskich, kuriałowie, przemocą ściągają podatki, szczególnie bezwzględnie egzekwując je od wdów, sierot imnichów: tylu jest tyranów, ilu kuriałów! ~ądza zysku wielmożów, przekupność urzędników finansowych i niesprawiedliwość kuriałów sprawiają, że słabi muszą dźwigać ciężary silnych. W tym ciężkim położeniu biedni czują się zmuszeni do rezygnacji z wolności. Jedni przekazują swą skromną własność miejscowemu potentatowi, by uzyskać jego ochronę, stają się jego klientami. Czyniło to wielu, a czasem wszyscy mieszkańcy poszczególnych wsi, tak że wielcy właściciele ziemscy uzyskali patronat nad warstwą plebeii, tak zwane patrocinium vicorum. Inni, mówi Salwian, porzucają rodzinne strony i stają się gdzieś na obczyźnie zależnymi rolnikami, colom albo tributarii; bywa nawet, że zostają po prostu niewolnikami. Brak wyczucia cechujący urzędników jest też winien temu, że zbuntowali się bagaudowie - jest to aluzja do powstania chłopskiego, które tak długo trwało w Galii. Zepsutemu społeczeństwu rzymskiemu Salwian stale przeciwstawia lepszy świat barbarzyńców. Niewątpliwie obraz ten idealizuje obcych, przede wszystkim ludy prymitywne, co zdarzało się już w pismach cyników i stoików, a weszło i do etnologii, i do historiografii. Ale Salwian służy dokładnymi obserwacjami, poczynionymi na temat Wandalów i Gotów, Franków, Atamanów i Sasów, potrafi też wypowiadać się na temat Hunów i Alanów. U tych obcych nie ma ucisku biednych, dlatego Rzymianie, którzy obecnie mieszkają na terytorimn gockim, pragną tylko tego, by nigdy nie dostać się pod panowanie rzymskie. Jest wielu, nawet wysoko postawionych i wykształconych Rzymian, którzy uciekają do „barbarzyńców”. Choć różnią się od nich obyczajem i językiem, choć odrzuca ich brzydki zapach ciał i odzienia „barbarzyńców”, przedkładają oni wolność i ludzkie traktowanie u obcych nad niewolę i nieludzkość Rzymian. Nawet ci, co pozostają, mówią sobie w duchu, że nie chcą być Rzymianami.
Przy tym Salwian nie pomija ułomności i wad cudzoziemców - nie mają żadnego
wykształcenia, jako chrześcijanie znają zasady swej wiary jedynie ze słyszenia,
ponieważ nie umieją czytać, ale w sposobie życia, mimo że to heretycy, lepsi są
od katolików. Gdy Rzymianie zwalczają się wzajemnie, barbarzyńcy należący do
tego samego plemienia kochają
248 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy się. Goci i Wandalowie są skromni, pokorni wobec Boga i dlatego odnoszą takie sukcesy: „O tym, jak Bóg osądza nas oraz Gotów i Wandalów, świadczą fakty:
oni co dzień wzrastają, a nas ubywa; oni rozwijają się pomyślnie, a nas spotykają
upokorzenia; oni kwitną, my więdniemy.” „ Wandalów chwali w sposób
szczególny - zresztą w chwili, gdy jeszcze nie zaczęło się prześladowanie
katolików w Afryce. Wandalowie zostali posłani dla ukarania Rzymian, przez
Belgię, Galię i Hiszpanię aż po Afrykę, krainę, która jest ojczyzną wszelkiego zła. W Afryce kontrast między germańską cnotą a moralnym zwyrodnieniem Rzymian stał się całkiem oczywisty: Wandalowie nie tylko sami zachawali czystość, ale i nakłonili do niej Rzymian.
Tak ostro rozprawił się Salwian z otaczającym go światem. Lecz i w nim trwają resztki rzymskiej świadomości: przynajmniej okres wczesnorzymski pozostaje bez skazy. W konwencjonalny sposób poeta wychwala Kuriuszów, Fabrycjuszów, Cyncynatów. Rzymską starożytność widzi jako szczęśliwe czasy, w których ubodzy obywatele poświęcali się dla państwa i dlatego stali się tak potężni i dzielni. Jednak potem przyszło zepsucie obyczajów, ludzie w swych występkach stali się „bardziej podobni do Greków niż do Rzymian”, a wraz z moralnym upadkiem zaczęły się nieszczęścia - spotkały się tu poglądy Salustiusza i Augustyna. A teraz państwo jest jak martwe, dogorywa. Nikt nie robi nic, by powstrzymać zgubę, przeciwnie, rozpasane igrzyska i niecne występki przynoszą upadek jeszcze przed upadkiem ostatecznym, tak jak w Trewirze, gdzie trzykrotne splądrowanie miasta nie odwiodło mieszkańców od igrzysk. Nieszczęściu ciągle towarzyszy hulanka, „lud rzymski umiera śmiejąc się”.
Tak bezwzględnie oskarża kaznodzieja, tak celnie posługuje się sztuką retoryczną, przy czym w obliczu zepsucia nie rezygnuje, ciągle nawołując do opamiętania i poprawy. Oczywiście nie jest w stanie udzielić konkretnych porad dotyczących prowadzenia wojen w obronie ojczyzny albo dokonania reformy społecznej - wskazuje raczej drogę nawrócenia chrześcijańskiego, tę samą, jaką wskazywał już jako Tymoteusz. Błędne wydają mu się oczekiwania chrześcijan, że będą oni, jako rzekomo pobożniejsi od innych ludzi, odnosili większe sukcesy. Choć nawet cesarze są obecnie chrześcijanami, choć nie ma już prześladowań religijnych, to jednak pod przykrywką religii dokonuje się czynów haniebnych. Są takźe chrześcijanie fałszywi, a miłość bliźniego wśród wyznawców Chrystusa stała się rzadkością. Źródłami zła jest bogactwo poszczególnych ludzi. Pogarda bogactwa, którą potrafili okazywać .wzorowi Rzymianie z pradawnych czasów, chociaż nie znali Boga, jest obecnie wielkim zadaniem dla tych, którzy idą za Panem. Tak więc omawiane dzieło jest świadectwem gotowości do reform wśród rzymskich chrześcijan. Trudno jest osadzić dokładnie w miejscu i czasie ogólnikowe informacje Salwiana o nieszczęściach uciśnionych i ich ucieczkach do „barbarzyńców”. Jednak ważna jest jego wypowiedź o siłach moralnych, które przeszły z Germanów na świat rzymski. Czy Rzymianie i Germanie nie mogliby iść wspólną drogą, gdyby tego głosu wołającego na puszczy usłuchała rzymska elita?
Nie można jednak powiedzieć, że arystokracja rzymska w Galii była w całości
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 249
tak zepsuta, jak to sugeruje Salwian. Wskazane jest wysłuchanie także głosu
rzecznika panującej warstwy potentes, Sydoniusza Apollinarisa, który swymi
poematami, mowami i listami rozjaśnia mrok okrywający pierwsze dziesięciolecia
drugiej połowy V wieku. Już sam życiorys tego człowieka ukazuje szeroki zakres
działania, jaki pozostał jeszcze rzymskiej arystokracji. Urodzony około r. 430 w
Lyonie, pochodził z chrześcijańskiej rodziny arystokratycznej, przy czym wiara
tego domu, jak i większości galijskich rodów nie uległa ascetycznemu duchowi
mnichów z Lerinum. Studia gramatyczne i retoryczne dały Sydoniuszowi jedynie
ogólne wykształcenie literackie, jego wiedza z dziedziny geografii i historii była
ograniczona, a filozofię poznał bardzo powierzchownie. Przez małżeństwo z
córką potężnego Awitusa przypadły mu w udziale dobra Avitacum w Owernii,
piękna posiadłość w okolicy leżącej z dala od głównych szlaków. Tam znalazł,
jak mówi, swą drugą ojczyznę. Brał żywy udział w życiu politycznym szlachty
gallo-rzymskiej, choć perspektywy dla Rzymian, wobec upadku władzy
cesarskiej, nie były zachęcające. W r. 455 wygłosił w Rzymie panegiryk ku czci
swego teścia Awitusa, który jako przedstawiciel arystokracji galijskiej przywdział
purpurę; po upadku Awitusa w r. 458 sławił nowego cesarza Majoriana, członka arystokracji rzymsko-italskiej; wreszcie złożył hołd także przysłanemu z Konstantynopola greckiemu cesarzowi Antemiuszowi, a jako nagrodę za tę ostatnią mowę pochwalną otrzymał w r. 468 prefekturę Rzymu. Choć był tak gorliwym mówcą panegirycznym, polityka nie pochłonęła go całkowicie. Ciągle mógł spędzać z przyjaciółmi spokojne lata w Owernii albo w Arles, nie gardził też kontaktami z dworami germańskimi w Tuluzie i w Lyonie, skoro mógł w ten sposób służyć interesom swego stanu.
W końcu, ku własnemu zdumieniu, został Sydoniusz w r. 470 biskupem Clermont; z powagą i godnością sprawował ten urząd aż do śmierci (488). Oznaczało to głęboki przełom w jego życiu, odtąd bowiem nie pisał już świeckich wierszy. Jeszcze bardziej wymowne jest to, że jako biskup bardzo zbliżył się do wiernych i uznawał za swe zadanie troskę o cierpiący lud. Gdy Wizygoci skierowali się ku Owernii, jako patriota rzymski wraz ze szwagrem Ekdycjuszem kierował obroną swego miasta, a kiedy ostatnia twierdza galijska wpadła w ręce Gotów, był przez jakiś czas na wygnaniu. Po powrocie starał się o poprawę stosunków z Germanami i zdołał przekazać synowi ideały, dla których żył.
W dziedzinie języka, stylu i wersyfikacji Sydoniusz trzymał się reguł
tradycyjnych. Jego wzorami poetyckimi byli Lukan, Stacjusz i Klaudiam a w
sztuce epistolograficznej Pliniusz Młodszy i Symmachus. Miał skłonność do
wyszukanych wyrażeń, uprawiał artystyczną grę słów i opanował technikę
obrazów mitologicznych - dla środowiska swych przyjaciół reprezentował
1'esprit precieux, jak trafnie zauważył A. Loyen. Mimo to umiał dobrze
obserwować i plastycznie opowiadać. Kreśli zatem udane obrazy arystokracji
żyjącej w cieniu Gotów i Wandalów i chwytającej ostatnie promienie
zachodzącego cesarstwa. By należeć do tego stanu, nie wystarczyło
250 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy legitymować się szlachetnym rodowodem i wielkim majątkiem ziemskim, niezbędne było też znakomite wykształcenie literackie. Ambicją arystokraty jest osiągnąć wysoki urząd w służbie cesarskiej, raczej ze względów honorowych niż dla związanych z tym korzyści materialnych; jeszcze wyżej jednak ceni on sobie życie w majątku i stosunki z ludźmi swojego stanu. Poznajemy okazałe rezydencje wiejskie, niektóre opatrzone murami i wieżami. Właściciel ani myśli przykładać ręki do pługa: to raczej, jak mówi Sydoniusz, rzecz starego weterana. Dogląda gajów oliwnych i winnic, każe sadzić nowe, ładniejsze drzewa, lubi grę w piłkę i polowania, otacza się gośćmi. Czyta Terencjusza, próbuje swych sił w objaśnianiu Wergilego, w jego bibliotece są też dzieła Augustyna i Prudencjusza. Zdarzają się odwiedziny ludzi równych stanem. W czasie większych podróży po kraju droga wiedzie przez posiadłości przyjaciół, przy dłuższych rozstaniach pisze się listy, by podzielić się nowinami z życia towarzyskiego. Ten krąg znajomych obejmuje znaczną część Galii od Massalii i Narbony poprzez Lyon i Clermont ku północy. Niedawno oszacowano potwierdzone historycznie rody senatorskie Galii w owych czasach na około dwustu. Wypowiadając się na temat zamkniętego charakteru tego stanu, Sydoniusz mówi o rozległej wspólnocie ludzi szlachetnie urodzonych (nobilium universitas). Natomiast członkowie stanu średniego i warstw niższych nie mają dla mówcy i epistolografa znaczenia. Podobnie nie wzbudzają jego zainteresowania kolonowie i niewolnicy w majątkach. Chłopi, którzy kiedyś nieświadomie skopali ziemię na grobie jednego z przodków Sydoniusza, zostali surowo ukarani. W ten sposób wielki pan, prawie nie przejmując się biegiem wydarzeń, pędzi żywot na modłę przodków. Nie jest niemoralne, jeśli młody arystokrata z tej sfery ma kochankę niewolnicę, pod warunkiem że następnie żeni się z damą z dobrego domu.
Od niewykształconych cudzoziemców, pośród których przyszło żyć, trzymano
się z daleka, choć polityka ciągle zmuszała do kontaktów z germańskimi
książętami. Ale Sydoniusz zna „barbarzyńców” wszelkiego autoramentu i z
upodobaniem charakteryzuje ich w zwięzły sposób: hałaśliwych Gotów w
futrach, Burgundów, którzy smarują włosy zjełczałym masłem, gładko
ogolonych Franków o jasnych włosach, obytych z morzem Sasów o błękitnych,
śmiałych oczach. W słynnym liście'S szkicuje postać króla Teodoryka II, przy
pomocy którego jego teść Awitus został cesarzem. Opisuje wygląd władcy od
stóp do głów, ale nie mówi nic o kolorze włosów i oczu, choć zauważa, że król
codziennie każe sobie przystrzygać wąsy. Życie na dworze rozpoczyna się od
nabożeństwa, po czym-władca w otoczeniu świty zajmuje się sprawami
państwowymi, a następnie udaje się na polowanie. Posiłek jest prosty, potem gra
się w warcaby, wesoło i bez podniecenia, dopóki nie przyjdą znowu interesanci i
nie zgłoszą się urzędnicy dworscy. Przy wieczerzy występują niekiedy trefnisie i
błazny, ceniono też grę na
Pierwsze królestwa germańskie a rzymska tradycja kulturowa 251 instrumentach strunowych. Mimo tej dobrej znajomości Germanów Sydoniusz nie uznaje współżycia Rzymian z obcymi za cel, tak jak czyni Salwian. W panegiryku na cześć Awitusa mówi mimochodem, że Goci i Rzymianie stali się przyjacióhni, jednocząc się dla ratowania imperium, ale myśl ta ma równie krótki żywot jak panowanie cesarza Awitusa.
Niebawem Sydoniusz znowu rezygnuje z kontaktów z cudzoziemcami. Gani pewnego znajomego za uczenie się języka przybyszów, a w liście do innego arystokraty pisze: „Schodzisz barbarzyńcom z drogi, bo są jakoby źli: ja tak czynię nawet, gdy są dobrzy.”'6 Tak chce konwenans. Tradycja rzymska jest ciągle dostatecznie silna, by dostarczyć materiału do gloryfikacji Rzymu i jego imperium, oficjalnym mówcom nie brakuje źaś pomysłowości, pozwalającej każdorazowo dostosować ideę Rzymu do polityki panującego cesarza. W mowie ku czci Awitusa Sydoniusz wyraża pewność, że miasto, które przetrwało tyle nieszczęść, i teraz da sobie radę; wobec młodocianego cesarza i wodza Majoriana sławi Romę jako wojowniczą władczynię; greckiemu cesarzowi Antemiuszowi oznajmia, że miasto Rzym winno teraz szukać szczęścia pod rządami władcy pochodzącego ze Wschodu, by ze zgody Wschodu i Zachodu mogło odrodzić się imperium.
Wydaje się, że dopiero godność biskupia dała Sydoniuszowi bardziej realistyczny pogląd na świat rzymski i germański. Tłumy petentów cisnących się do domu biskupiego uświadamiały mu społeczne bolączki epoki i rozszerzyły horyzont arystokraty, dotychczas tak bardzo ograniczony klasowo. Z klęski walki o wolność Owernii i z gorzkich doświadczeń wygnania wyciąga on trwały wniosek, że interes ludności gapo-rzymskiej wymaga ustanowienia dobrych stosunków z dworem wizygockim. Zatroskany biskup przewidywał, że pewnego dnia Goci opanują całą Galię. Aż do końca trwał jednak w przekonaniu, że kultura rzymska przewyższa wszystko co nierzymskie. W liście do gramatyka Joannesa” poczynił swe ostatnie wyznanie: nie ma już godności urzędowych, które odróżniają klasy społeczne - jedyną oznaką szlachectwa jest obecnie znajomość literatury. Zdaje się, że tak myślało wielu ludzi, choćby nawet, jak Leon, wstąpili jako sekretarze w służbę u Gotów.
Dochodzimy do zdumiewającej konkluzji, że szlachta gallo-rzymska przetrwała
przejęcie władzy przez Germanów, nie tracąc wiele z mienia i kultury. Ci
possesores, którzy wyszli bez szwanku z kryzysów IV wieku, również w czasie
okupacji germańskiej ocalili swoje majątki, stworzyli jako właściciele ziemscy
początki feudalizmu i wnieśli ten system do świata germańskiego. Kultura
rzymska była ciągle cennym dziedzictwem całego stanu, choć poezja, retoryka i
epistolografia zagubiły się w błahych gierkach. Ten manieryzm nie otwierał drogi
ku nowemu kształtowi świata, o jakim marzył Salwian. Ale przez samo swoje
istnienie wykształceni arystokraci
252 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy stali się przedstawicielami czy też, by tak rzec, ambasadorami kultury rzymskiej w świecie germańskim. Byćmoże należałoby powiedzieć o kulturze tych późnych Rzymian to, co Sydoniusz mówi na chwałę pół zniszczonej Narbony: ~~ Pośród zwaliska wpół zburzonych murów Dumnie dźwigając chwałę dawnych wojen, Przedstawiasz obraz potrzaskanych złomów, Lecz ich chwalebność dodaje ci ceny. „
`” Przełożył Grzegorz Żurek.
Rozdział czwarty
RZYM I ROMANIA - PAŃSTWO I KULTURA OSTROGOTÓW
Inwazje obcych ludów wiele zniszczyły, ale kultura antyczna zdołała przetrwać I na terenie pierwszych państw germańskich. W Galii zarysowała się już zapowiedż rozpłynięcia się Germanów w morzu ludności rzymskiej. Jak jednak przedstawia się w tym stuleciu władza cesarska i imperium, Italia i Rzym? Mimo pojawienia się tak wielu nowych ludów Imperium Romanum ciągle stanowiło ramy wszystkich zdarzeń politycznych i kulturalnych w basenie Morza Śródziemnego. W pierwszej połowie V wieku cesarstwo zachodniorzymskie potrafiło nadal kierować posunięciami Germanów i trzymać w ryzach ich królów. Walentynian III (425-455) nie był wprawdzie wodzem ani mężem stanu, ale jego magister militum Aecjusz potrafił mocno dzierżyć władzę w państwie. Jeszcze raz jedność domu cesarskiego i urzędu wodza znalazła odbicie w literackim panegiryku. Pochodzący z Hiszpanii poeta Merobaudes został, o czym świadczą fragmenty jego poezji i mów, następcą Klaudiana. Uczczono go wysokim urzędem i przyznano mu posąg na Forum Trafiana w Rzymie, w miejscu dawnej chwały. Cesarz, wódz i poeta w zgodnym działaniu w patriotycznej scenerii Rzymu - może więc i, wtedy jeszcze niektórzy współcześni sądzili, że dzieło cesarza Augusta stoi na mocnym gruncie...
Przemożna osobowość Aecjusza bez wątpienia uratowała imperium
zachodniorzymskie i istniejące na jego terenie państwa germańskie w czasie
wielkiej burzy, która spadła na kraje Zachodu w postaci najazdu Hunów. Po
unicestwieniu pontyjskiego królestwa Gotów potęga Hunów wzrosła. Na
początku V wieku posunęli się z południowej Rosji do Rumunii i na Węgry, a
potem dalej aż po Polskę i Śląsk. Ich ulubionym obszarem były równiny nad
Dunajem i Cisą, szeroki, żyzny kraj, który już we wcześniejszych stuleciach
przyciągał Scytów i Jazygów, a potem był przedmiotem pożądania Awarów
254 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy i Madziarów. Wielka liczba plemion sarmackich i ludów germańskich znalazła się w zasięgu panowania Hunów, pozostając w luźnych związkach z nimi, na przykład Ostrogoci i część Herulów, następnie Gepidzi nad dolnym Dunajem, Rugiowie nad Cisą, Longobardowie w Czechach. W strukturze państwa Hunów znajdują wyraz poglądy i obyczaje charakterystyczne dla ludów stepowych północnej Eurazji. Dla konnych nomadów zwyciężony nieprzyjaciel szybko przemienia się w sprzymierzeńca, zwycięzca nie przywłaszcza sobie ziemi, lecz same ludy. Pokonane plemiona wstąpiły do wielkiego związku, którego jedność uosabiał król Hunów, i w tym federacyjnym tworze korzystały z pewnej samodzielności.
Kompleksowe badania, które przeprowadzili E. A. Thompson, J. Harmatta i F. Altheim, uwydatniły swoistość państwa Hunów, także w tym krótkim czasie, kiedy wtargnęło ono głęboko w świat rzymski. W walkach i rokowaniach z cesarstwem wschodniorzymskim i Persją Hunowie utwierdzili swą mocarstwową pozycję. Wówczas, około r. 446, król Attyla po usunięciu swego brata Bledy został ich jedynym przywódcą. Podobnie jak w przypadku innych władców ludów stepowych w przeciągu wielu stuleci władza Attyli również miała charakter zbliżony do boskiego: w działaniach króla cały lud widział spełnianie się boskiego porządku świata. Bizantyński historiograf Priskus, który w r. 449 przebywał jako poseł na dworze Attyli, informuje, że Hunowie odnaleźli wów-czas dawno zaginiony boski miecz, symbol władzy nad światem. Oczywistym więc celem władcy było rozszerzyć swą władzę na cały świat, na wszystkie jego cztery strony.
P-riskus przekazuje też obraz postaci samego Attyli i jego dworu. Nacechowany wyniosłą powagą i osobiście żyjący w surowej prostocie król otaczał się licznymi doradcami i przyjaciółmi, wśród których byli przedstawiciele podbitych ludów. Przybywali posłowie z odległych stron świata, z państw Persów i Rzymian, a także od dalekich ludów germańskich, i podziwiali, tak jak i sam Priskus, olśniewający przepych dworu, kosztowne szaty i ozdoby, wspaniałość uczt i zabaw. Zasięg promieniowania tego bogactwa, jak to udowodnił J. Werner, znajduje odzwierciedlenie w znaleziskach archeologicznych. Groby wojowników i kobiet, które występują na całym obszarze panowania Hunów, a zwłaszcza między Cisą, Sawą i Niecką Wiedeńską, wykazują w uzbrojeniu i ozdobach, zwierciadłach metalowych i odlewanych kotłach z brązu cechy rzemiosła konnych nomadów, wywodzącego się ze wschodnich stepów. W szczególnie wspaniale wyposażonych grobach książęcych z pierwszej połowy V wieku występuje wielka obfitość złota i kamieni szlachetnych, której pochodzenie można objaśnić trybutami i dalekosiężnymi wyprawami łupieżczymi.
Sporadycznie typuzbrojenia i ozdób właściwy nomadom przyjmował się również
u sąsiednich ludów germańskich. Nawet huński obyczaj sztucznego spłaszczania
głów niemowląt był w pewnym okresie naśladowany przez niektórych
Germanów, np. przez Gepidów i Longobardów, Turyngów
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 255 i Burgundów. Po upadku potęgi Hunów ten świat form nomadycznych zaniknął wśród Germanów - z wyjątkiem broni siecznej, która okazała się szczególnie przydatna przy germańskim sposobie walki.
Z początku cesarstwo wschodniorzymskie zobowiązane było do ptacenia Hunom trybutu. Bizancjum musiało nawet uznać, że na całym obszarze podległym królowi Hunów zakazane jest werbowanie żołnierzy rzymskich. Następnym celem zdobywcy stało się państwo zachodniorzymskie. Skończyły się przyjazne stosunki z Aecjuszem, który wyrósł wśród Hunów jako zakładnik. Przywódca bagaudów Eudoksjusz jako uciekinier przyniósł w r. 448 wiadomości o sytuacji w Galii, posłowie donosili o sporach, a nawet o otwartej wrogości wśród ludów germańskich, szczególnie między Wizygotami a Wandalami. W końcu prowokacja dworu w Rawennie spowodowała, że król zdecydował się na wielką wyprawę wojenną. Była to ciężka próba trwałości wspólnoty rzymsko-germańskiej.
W r. 451 potop azjatycki runął na środkową Europę. Attyla z hordą Hunów i częścią ludów zależnych, a zwłaszcza z Ostrogotami, pociągnął w górę Dunaju ku środkowemu Renowi, przekroczył rzekę i uderzył na Galię w kierunku Loary. Aecjusz powoli organizował obronę. Armia rzymska skoncentrowała się w Galii. Dołączył do niej kontyngent Burgundów, pojawił się z silnym oddziałem król Wizygotów Toedoryk I, pozyskano również Franków i Alamanów. Z całą tą siłą Aecjusz posunął się ku Orleanowi i zmusił Attylę do odwrotu. Następnie na Polach Katalaunijskich, na zachód od Troyes w Szampanii, doszło do ciężkiej bitwy, w której Aecjusz odniósł zwycięstwo. Straty sprzymierzonych były wielkie. Teodoryk poległ, ale Galia, zasadnicza część imperium, była uratowana. Rozmiary tej bitwy narodów po raz pierwszy uświadomiły współczesnym dziejową więź między imperium rzymskim a Germanami. Już posłowie cesarscy, którzy starali się uzyskać pomoc Wizygotów przeciwko Attyli, określali go, jak czytamy w historii Gotów Kasjodora-Jordanesa, jako tyrana świata, jako wspólnego wroga całej ludzkości, a w sto lat po bitwie w pewnej kronice jest mowa o solidarności ludów, które zwyciężyły „łupieżcę Europy”. Jednak Attyla był dostatecznie silny, by w następnym roku uderzyć na Italię. Bez oporu zajął Akwileję i przeszedł przez Równinę Padańską. Tymczasem cesarz wraz z władzami i dworem uciekł z Rawenny do Rzymu. Mediolan i Pawia zostały splądrowane, a wojsko cesarskie nie pokazało się w polu. Wtedy poselstwo pod przewodem papieża Leona, który w chwili, gdy cesarz zawiódł, reprezentował najwyższy autorytet, udało się do Attyli i uzyskało odwrót Hunów na warunkach, których nie znamy. Papieża Leona uczczono jako zbawcę miasta Rzymu, a później legenda mówiła, że w chwili jego spotkania z królem u głowy kapłana pojawili się apostołowie Piotr i Paweł, zbrojni w miecze - obraz utrwalony na słynnym malowidle w stanzach Rafaela w Watykanie. Dopiero ze śmiercią Attyli pierzchło niebezpieczeństwo nowego najazdu na Italię.
W pełni władzy, planując nowe podboje, król zmarł w r. 453, a od jego
256 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy śmierci zaczął się rozpad państwa, które tylko przez moment potrafiło wcielić w życie ideę panowania nomadów nad światem. Władzę królewską podzielono między synów Attyli, ludy germańskie powstały i odniosły decydujące zwycięstwo. Hunowie cofnęli się do południowej Rosji. Teraz Germanie posunęli się nad środkowy Dunaj. Ostrogoci osiedlili się w Panonii nad jeziorem Balaton.
W walce z Hunami cesarstwo zachodniorzymskie wystąpiło po raz ostatni jako mocarstwo przywódcze, a dla papiestwa zaczął się czas światowego znaczenia. Fatalne było to, że prysnęła zgoda między cesarzem i wodzem naczelnym.
Aecjusz poległ w r. 454 z ręki władcy, a w rok później Walentynian został zabity
przez żołnierzy Aecjusza. Ów rok 455, w którym wygasła dynastia Teodozjusza,
rozpoczął szybki upadek cesarstwa zachodniorzymskiego. Gdy dowództwo
wojska popadło w trwały konflikt z dworem, w prowincjach zwyciężyły
tendencje odśrodkowe. Feudalizm arystokracji senatorskiej wzmagał
rozdrobnienie, państwa germańskie kontynuowały ekspansję. Wszystkie te
czynniki konkurowały ze sobą przy powoływaniu cesarzy, którzy szybko się
zmieniali. Inicjatywę wydzierali sobie kolejno: arystokracja galijska, senat Rzymu,
cesarze wschodniorzymscy - długo jednak władza zwierzchnia spoczywała w rękach dowódcy armii (magister militum). Z cesarzy, którzy panowali w latach 45576, tylko jeden umarł śmiercią naturalną, dwóch zostało odsuniętych od władzy, a sześciu pozostałych obalono przemocą. Wodzem, który przez ponad dziesięć lat (46172) kierował w sposób dowolny cesarzami, był Rycymer, syn władcy Swebów. Nie chciał on wcale zniszczenia imperium, ale w swym niepohamowanym dążeniu do wybicia się skruszył autorytet władzy cesarskiej. Imiona władców nie mają tu znaczenia, ważniejszy jest obraz rozpadu zachodniego cesarstwa. Wandalowie bez przeszkód kontynuowali swe grabieżcze wyprawy przez Morze S`ródziemne, Wizygoci zdobyli Hiszpanię i większą część południowej Galii, Burgundowie umocnili się w Lyonie, a Frankowie i Atamanowie zdobyli nowe obszary na zachód od Renu. Tylko na północy Galii ostał się Syagriusz jako rzymski namiestnik rezydujący w Soissons.
Koniec tej tragedii był brzemienny w skutki dla władzy cesarskiej, imperium i
Italii. Naczelny wódz armii Orestes, Rzymianin, w r. 475 osadził na tronie jako
augusta swego syna Romulusa, który był jeszcze dzieckiem, aby w ten sposób
znowu zjednoczyć dowództwo wojska i majestat cesarski. Ale ostatnia armia
rzymska wybrała inne rozwiązanie. Składała się ona głównie z naddunajskich
Germanów, takich jak Herulowie, Skirowie i Rugiowie, a komendę nad nią
sprawował jako oficer cesarski Odoaker, syn wodza Skirów. Ta armia żądała dla
siebie takiej samej pozycji, jaką dotychczas miały zwarte ludy germańskie na
terenie imperium: uznania za siłę sprzymierzoną i przydziału ziemi w Italii. Gdy
rząd cesarski odrzucił te żądania, wojsko obwołało Odoakra królem. Wtargnął
on do Rawenny, złożył z tronu cesarza i przydzielił swym żołnierzom jedną
trzecią włości italskich leżących w pobliżu ich garnizonów (476). Tak oto, po
długim i posępnym preludium, upadło cesarstwo na Zachodzie, przy czym
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 257 współcześni właściwie tego nie zauważyli. Epilog, który po tym nastąpił, mógł wprowadzać w błąd co do znaczenia tego przełomu. Poselstwo senatu rzym-skiego zawiozło cesarzowi Zenonowi insygnia cesarskie do Konstantynopola i uzyskało od niego, obecnie jedynego imperatora, honorowy tytuł patrycjusza dla Odoakra. Odtąd Germanin, którego właśni żołnierze tytułowali królem, został w Italii i na terytoriach do niej należących namiestnikiem imperium z ramienia cesarstwa wschodniorzymskiego. Odoaker nie rościł sobie uprawnień legislacyjnych, nie bił monety, pozostawił całą administrację - i w ten sposób, piastując swą godność taktownie i rozważnie, ocalił Imperium Romanom jako ramę scalającą kraje Zachodu i ich kulturę.
Były to czasy, w których zaczęto cały obszar kultury rzymskiej nazywać
Romanią. Gdy nazwa ta pojawiła się w IV wieku, myślano z początku tylko o
imperium rzymskim i jego porządku państwowym. Tak było jeszcze dla
Orozjusza, który przeciwstawia sobie Romanię i Gocję, państwo rzymskie i
państwo gockie, i uznaje, że dla obu istotne jest osiągnięcie wymiaru
powszechnego. Później jednak nastąpiła na Zachodzie zmiana znaczenia tego
terminu i przez Romanię zaczęto rozumieć obszar rzymskiej tradycji kulturowej
w krajach języka łacińskiego. Wszyscy, którzy reprezentowali obyczaje
stworzone i szerzone przez Rzym, nazywali się teraz Romani. Byli tak przepojeni
duchem wspólnoty, że Sydoniusz Apollinaris mówi o rozległej civitas w sensie
kulturowym. Ludzie znajdujący się poza tą wspólnotą byli nazywani
barbarzyńcami, a ich świat Barbarią. Śledziliśmy losy tej Romami, w której
osiedliło się tak wielu obcych, w Italii i Galii, w Hiszpanii i Afryce, i mogliśmy
zaobserwować, że dawna kultura trwała dalej w wyższych warstwach ludności, a prawo rzymskie - w wersji zwulgaryzowanej - obowiązywało nadal. Po dawnemu też w znacznym stopniu toczyło się życie gospodarcze, ludzie ubierali się i mieszkali po rzymsku, uprawiali rzymskie sporty i zabawy.
Najsilniejszą więź stanowił język łaciński. Skądinąd już dawno uległ on w
prówincjach zróżnicowaniu pod względem słownictwa i wymowy. Od przełomu
II i III wieku gdzieniegdzie odżyły przedrzymskie zwyczaje językowe, swoje
odbicie w języku znalazła również stratyfikacja społeczna. Później Germanie,
którzy pojawili się na terenie imperium, powiększyli to zróżnicowanie. Badania,
które przeprowadzili E. Gamillscheg i E. von Wartburg, uwydatniły germański
wkład w kształtowanie się języków romańskich. Germanie, znajdujący się w
służbie rzymskiej jako żołnierze albo koloni, wpływali najpierw na słownictwo
wojskowe: to przecież oni sprawili, że w językach romańskich zamiast bellum
zaczęto mówić werra, a zamiast finis weszło w użycie słowo marka. Potem, po
utworzeniu państw germańskich, różne wyrazy germańskie weszły do języka
potocznego, częściowo jedynie na terytorium tych państw, ale częściowo także
na większym obszarze języka łacińskiego. Jeśli patrzeć na ten proces w całej jego
rozciągłości, przy uwzględnieniu także Ostrogotów, Franków i Longobardów
oraz szczególnych stosunków na terenie dzisiejszej Rumunii, widzi się, że
17 - Upadek Rzymu
258 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy zapożyczenia germańskie w językach romańskich wskazują na wejście w użycie germańskich przedmiotów, np, koszul, spodni, torby na ubranie, strzemion i ostróg. Można też stwierdzić utworzenie licznych nazw miejscowych od germańskich imion własnych. Na terenie osadnictwa Burgundów są to nazwy kończące się na -court, -ville, u Wizygotów na -ingos albo ans, to jest zroma-nizowane formy germańskiej końcówki -ingen. Badania toponomastyczne dostarczyły ważnych danych do historii osadnictwa, zwłaszcza do problemu gęstości żywiołu germańskiego i rzymskiego na poszczególnych terenach. U Burgundów nazwy miejscowości pochodzące z języka germańskiego występują częściej na terytorium zajętym do r. 460, a u Wizygotów najczęściej spotykane są w okolicach Tuluzy i w strefie wybrzeża śródziemnomorskiego. Mimo tych pożyczek język łaciński utrzymał się na całym obszarze państwa wizygockiego i prawie na całym terytorium burgundzkim, stając się w ten sposób skutecznym spoiwem Romami.
Jednakże od IV i V wieku istnieją świadectwa, że pod pojęciem Romanus rozumiano szczególnie zwolennika wyznania katolickiego, a więc chrześcijanina, który wyznawał wiarę według formuły biskupa rzymskiego - w przeciwieństwie przede wszystkim do arianizmu. Także ta przynależność do kościoła kato-lickiego miała znaczenie dla powstania Romami. Chrześcijan rzymskich z zachodnich prowincji łączyło nie tylko wyznanie, przejęli też ukształtowaną w łonie imperium strukturę Kościoła katolickiego. Podczas gdy organizacja państwowa niejednokrotnie ucierpiała w burzliwym okresie wędrówki ludów, to Kościół zdołał pomnożyć liczbę biskupstw, a monastycyzm rozwijał się dalej. Dostojnicy kościelni wielokrotnie obejmowali również przywództwo polityczne w miastach i na wsi, organizując obronę przed najeźdźcami albo podejmując pertraktacje z nieprzyjacielem. Tak było w r. 451 z biskupami Anianem z Orleanu i Lupusem z Troyes. Jeszcze większą sławę zyskała dobroczynna działalność św. 5eweryna, którego biografię napisał w r. 511 prezbiter Eugipiusz. Jego Vita Severini zawiera wymowny obraz zdarzeń, które działy się w latach 453-488 w Noricum Ripense, przygranicznym terenie nad Dunajem od Ratyzbony i Pasawy aż do Wiednia. W czasach, kiedy Rugiowie, którzy zajęli ten kraj razem z hordami Attyli, zagrozili życiu całego tego obszaru, Seweryn, mnich i cudotwórca, stanął na czele ludności rzymskiej nie tylko, jeśli idzie o sferę religijną, ale także w sprawach polityki i w dziedzinie stosunków z Germanami, którzy choć sami jeszcze poganie, też byli pod jego wpływem.
Rolę tych prowincjonalnych przywódców duchowych znacznie przewyższa
historyczna działalność papieża Leona I. O tym biskupie Rzymu, który w czasie
swego długiego pontyfikatu (440-X61 ) stawił czoło Attyli i skłonił Genzeryka do
umiarkowania, mówią zachowane listy, dekretalia i kazania. Znamy go jako
nauczyciela doktryny Kościoła i duszpasterza, ale i jako dalekowzrocznego
organizatora politycznego. Leon ostatecznie nadał prymatowi Rzymu uzasad-
nienie biblijne. Jego nauka opiera się na tym, że apostoł Piotr dzięki swej
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 259 wytrwałości w wierze osiągnął formalny udział (consortium) we władzy samego Chrystusa i przekazał pozostałym apostołom część tego udziału: biskup rzymski, następca i zastępca Piotra, tak jak on, udziela swej władzy pozostałym biskupom. Zatem wszyscy biskupi są zależni od namiestnika Piotrowego, a jego posługa ma wymiar uniwersalny. Leon zastosował tę doktrynę także w praktyce. W długotrwałym sporze z Hilarym z Arles i innymi biskupami galijskimi udaremnił próbę utworzenia niezależnego patriarchatu galijskiego i uzyskał w tej sprawie poparcie cesarza Walentyniana III. W reskrypcie skierowanym przez tego cesarza do Aecjusza mówi się wyraźnie, że nikomu nie wolno działać wbrew autorytetowi stolicy rzymskiej, a biskup rzymski jest przywódcą całego Kościoła.
Leon wysunął roszczenia także wobec biskupów Wschodu. Wschód grecki .
przeżywał jeszcze głęboki wstrząs związany z konfliktem chrystologicznym, tym
bardziej że antagonizm szkół teologicznych w Antiochii i Aleksandrii wiązał się z
rywalizacją wschodnich patriarchatów o przywództwo, a i pozycja biskupa stołecznego Konstantynopola wymagała ostatecznego ałcreślenia. Te spory trwały na Wschodzie przez stulecia i doprowadziły w końcu do oderwania się Syrii i Egiptu od oficjalnego Kościoła wschodniego. W kulminacyjnym momencie konfliktu, w r. 449, Leon interweniował listem pasterskim, w którym wyłożył rzymską doktrynę o autorytecie stolicy Piotrowej w sprawach wiary. Sobór ekumeniczny, który zebrał się w Chalcedonie w r. 451, odwołał się do listu Leona. „Piotr przemówił przez Leona” - brzmiała opinia wpływowej grupy ojców soborowych w kwestii formuły wiary. Skądinąd sobór ten w 28 kanonie przyznał biskupowi Nowego Rzymu te same prawa honorowe co biskupowi dawnej stolicy cesarstwa, a Leon nie omieszkał zaprotestować przeciwko tej uchwale.
Jeden z jego następców, Gelazjusz I (492-X196), w momencie gdy polityczny rozpad Zachodu posunął się jeszcze dalej, umiał umocnić prymat Rzymu pod każdym względem. W piśmie skierowanym do cesarza w Konstantynopolu stwierdził on stosunek zwierzchności władzy biskupiej nad władzami świeckimi. Wprawdzie podporządkował kapłanów i biskupów władzom świeckim w dzie-dzinie porządku publicznego, jednak określił ich władzę jako nadrzędną, gdyż będą musieli przed sądem Bożym zdać rachunek także z postępowania królów.
W ten sposób podporządkowanie, a zarazem sprzeczność między sacerdotium i
imperium otrzymały brzemienne w skutki uzasadnienie. Wobec wszystkich
biskupów Gelazjusz domagał się dla rzymskiej stolicy władzy sądowniczej nad
każdym Kościołem, przy czym nikt nie miałby prawa osądzania jej decyzji. Gdy
w kilka lat później doszło w Rzymie do równoległego wyboru dwóch biskupów,
a Symmachus w imieniu senatorów zgłosił zastrzeżenia co do nowego papieża,
synod biskupów italskich objaśnił, że nikt nie może sądzić papieża i że nie
podlega on złożeniu z urzędu. Ennodiusz z Pawii obszernie uzasadnił to
stanowisko, dowodząc, że nienaruszalność godności wynika z zasług apostoła
260 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Piotra - „Któż ośmieliłby się wątpić, że jest świętym ten, kto piastuje tak wielką
godność.” Na tej podstawie uświęcono później formalnie godność papieską i pozycja głowy Kościoła rzymskiego stała się nienaruszalna. Prymat Rzymu umocnił jedność i siłę moralną Kościoła katolickiego w czasach upadku Cesarstwa Zachodniego. Współcześni wyraźnie dostrzegali rosnącą sprzeczność między władzą cesarską a papieską. Laicki teolog Prosper Tiro, który przedtem jako poeta i prozaik był orędownikiem teologii Augustyna, napisał około 430 r. pełen refleksji poemat De ingratis, a w nim porównał Rzym cesarski i Rzym kościelny.'9 Rzym, stolica Piotrowa, która dla świata stała się główną siedzibą urzędu pasterskiego, posiada dzięki wierze to, czego nie udało mu się zdobyć zbrojną przemocą. Tertulian powiedział kiedyś, że państwo Boże sięga dalej niż cesarstwo. Teraz domagano się dla stolicy rzymskiej panowania nad całym światem chrześcijańskim. Ten sam Tiro napisał później kronikę świata, stanowiącą kontynuację kroniki Hieronima, gdzie starannie zdaje sprawę z wydarzeń swych czasów. Przez długi czas był on pracownikiem kancelarii papieża Leona i niewątpliwie łączyło go z tym wybitnym mężem pokrewieństwo duchowe. Sam Leon w jednym ze swych kazań na święto Piotra i Pawła z° szczegółowo wyłożył antytezę między Rzymem kościelnym a świeckim. Rzym, mówi on tam, został założony przez apostołów Piotra i Pawła, jest miastem kapłańskim i królewskim, a dzięki stolicy Piotrowej jest głową świata - prymat wynikający z religii sięga dalej niż dawniejsze władztwo ziemskie. Kaznodzieja, cofając się jeszcze raz w czasie, mówi też, iż św. Piotr, pierwszy w hierarchii apostolskiej, wyznaczony został na głowę imperium, aby światło prawdy od głowy rozlewało się na cały krąg ziemski: kroczył on swoją drogą, nie bojąc się rzymskiej władzy. Tak więc już w połowie V stulecia ogłoszono nową, chrześcijańską ideę Rzymu, która daleko wykraczała poza koncepcję Prudencjusza. Niewiele już brakowało, by sam Kościół uznać za nowe imperium rzymskie.
Romania, prymat Rzymu i chrześcijańska idea Rzymu razem wzięte nie dają
jeszcze pełnego obrazu historycznej roG, jaką w metamorfozie kultury antycznej
odegrała Italia. Obok Rzymu musimy wziąć pod uwagę także Rawennę, a wraz z
Rawenną królestwo Ostrogotów. W ostrogockiej Italii udało się umocnić
antyczną tradycję kulturalną i utrwalić odziedziczony stan wiedzy o wiele bardziej
niż w Galii i całkiem inaczej niż w Afryce. Także tragiczną wielkość państw
germańskich widać tam wyraźniej niż gdziekolwiek indziej. Mamy historię Gotów
Kasjodora, wprawdzie tylko w wyciągu Jordanesa, ale księga ta mimo całego
zamętu informacyjnego może służyć za przewodnik po dziejach Ostrogotów. W
kwestii przemian kulturowych bardziej interesujące są Variae w dwunastu
księgach, w których Kasjodor zachował mnóstwo dokumentów, przede
wszystkim zredagowane przez niego samego listy i dekrety króla Teodo
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 261 ryka. Ukazuje nam się w nich barwny świat, w którym współżyli Rzymianie i Goci.
Ostrogoci osiedli w Panonii po upadku państwa Hunów jako foederati. By utrzymać ten układ, w r. 461 posłano Teodoryka, królewicza z rodu Awalów, jako zakładnika na dwór konstantynopolitański. Wielu Ostrogotów służyło wówczas w armii wschodniorzymskiej, a polityka tamtejszego dworu nadal zmierzała do wygrywania przeciwko sobie najemnych żołnierzy i foederati. Z taką myślą cesarz Zenon odesłał młodego Teodoryka w r. 471 do kraju. Teodoryk poznał łacinę i grekę i nabrał głębokiego szacunku dla kultury antycznej. Wyniesiony na tron po śmierci ojca, miał odtąd bronić sprawy cesarskiej w walce z krnąbrnymi najemnikami ostrogockimi. Najwidoczniej jednak władca wcześnie dostrzegł doniosłą rolę, jaka przypadła jego ludowi.
Przez całe lata walczył raz po stronie cesarza, raz przeciw niemu, poprowadził
swój lud przez krainy bałkańskie, po czym w r. 483 uzyskał dla Gotów prawo
osiedlenia się w Mezji Dolnej, w północnozachodniej części dzisiejszej Bułgarii, a
dla siebie godność magister militum z honorowym tytułem patrycjusza. W końcu otrzymał zadanie odbicia dla cesarza Italii z rąk Odoakra, który stał się zbyt potężny dla Bizantyńczyków. W nadziei zdobycia wreszcie dobrej i trwałej siedziby dla swego ludu król wyruszył z Mezji ze znaczną częścią Ostrogotów. Wraz z kobietami i dziećmi pociągnął w górę Sawy aż do granic Italii. Wiosną 489 c. pojawił się nad Isonzo, zwyciężył Odoakra i zepchnął go na Równinę Padaiiską. Po następnym zwycięstwie pod Weroną zdobył Mediolan i Pawię i udału mu się zamknąć Odoakra w Rawennie. Walka o stolicę, sławiona w sagach jako Bitwa Kruków ciągnęła się ponad dwa lata, gdyż Odoaker dysponował połączeniami morskimi, a Teodoryk nie miał floty. Wreszcie zawarto układ ustanawiający wspólne rządy ich obu i Teodoryk w r. 493 wkroczył do Rawenny.
Wkrótce okazało się, że wspólne rządy są niemożliwe. Nie minęło dziesięć dni, a Teodoryk złamał umowę i zamordował swego partnera w pałacu w Rawennie. Możliwe, że Ostrogot dokonał w ten sposób również krwawej zemsty, Odoaker wygubił bowiem w r. 487 Rugiów, przy czym zgotował też koniec krewnym króla Teodoryka. W każdym razie było to działanie z premedytacją, gdyż zlikwidowano też żołnierzy Odoakra i wymordowano jego rodzinę. Stawszy się w tak brutalny sposób panem Italii, Teodoryk nie napotkał więcej żadnego oporu, poddał mu się również senat rzymski. Rząd w Konstantynopolu był zaskoczony szybkim sukcesem króla i kazał mu długo czekać, nim w r. 498 cesarz Anastazjusz uznał państwo Ostrogotów, przesyłając Teodorykowi insygnia godności królewskiej. Król Gotów był teraz jako magister militum i patrycjusz także zwierzchnikiem Rzymian z ramienia cesarza. Jego terytorium obejmowało prefekturę Italii z Sycylią i częścią Recji. Doszły do tego także Noricum i Dalmacja. Dysponował wojskiem, posiadał najwyższą władzę administracyjną i sądowniczą, nie miał jednak prawa wydawania ustaw i nadawania obywatelstwa rzymskiego.
262 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Jeśli pochód z Mezji do Italii ujawnił ambicje i energię króla, to jego trzydziestotrzyletnie panowanie w Italii przyniosło dzieło godne wielkiego męża stanu, dzieło pokojowe, sławione także przez Rzymian. U podstaw państwa Ostrogotów leżało współżycie Germanów i Rzymian. Stosunek liczbowy obu ludów niewiele się różnił od tego, co spotkaliśmy w królestwie Wizygotów i Burgundów: przypuszczalnie było dwadzieścia razy więcej Rzymian niż Ostrogotów. Ale król Teodoryk, który w młodości poznał wyższość dawnej kultury, szybko zrozumiał ograniczenia ekspansji swego Ludu. Oba narody miały w jego państwie nawzajem uzupełniać się jako dwa stany: Rzymianie winni oddawać się pracy pokojowej, a Goci zbrojnie strzec pracy producentów. Oba stany miały zgodnie podlegać władzy królewskiej. Nie było mieszanych małżeństw. Rzymianie żyli według praw rzymskich, egzekwowanych przez rzymskich sędziów, Gotów zaś obowiązywało germańskie prawo zwyczajowe. W procesach mieszanych występowali wspólnie prawnicy rzymscy i gocki komes. Nie doszło do kodyfikacji obu praw. Tak zwanego Edictum Theoderici nie naleźy przypisywać władcy Italii, lecz najprawdopodobniej królowi Wizygotów Teodorykowi II. Obie nacje zachowały w ten sposób własne tradycyjne normy, pomimo tego że żyły obok siebie, a nawet były przemieszane. Goci zajmowali u swoich rzymskich gospodarzy trzecią część domu i zagrody wraz z przynależną siłą roboczą, byli też zobowiązani do płacenia podatku gruntowego. Ich siedziby leżały przeważnie w okolicach Rawenny i Werony, były też liczne koło Mediolanu i Pawii, natomiast tylko sporadycznie występowały na południu kraju. Stronili oni od zajęć rolniczych, które należały do kolonów i niewolników, i utrzymywali się wyłącznie z rzemiosła wojennego.
Nie wolno im było uczyć się czytać ani pisać, gdyż król uważał, że z chłopców,
którzy drżeli kiedyś przed plagami otrzymywanymi od nauczyciela, nie mogą
wyrosnąć dzielni wojownicy. Dla ogółu rzymskiej ludności cywilnej utrzymano
wszystkie instytucje administracyjne i gospodarcze. Łacina pozostała językiem
Italii i przyległych krain. W rezydencji w Rawennie nic się nie zmieniło - ani na
dworze, ani w składzie centralnego rządu, obejmującego ministrów i prefekta pretoriom. Ale i Rzym zachował uprzywilejowaną pozycję. Prefektura miasta i inne tradycyjne urzędy istniały dalej, senat zachował swoje kompetencje, a mieszkańcom miasta nie odebrano ani zaopatrzenia w zboże, ani igrzysk cyrkowych. Utrzymany został podział na prowincje i we wszystkich miastach kontynuowały działalność kurie. Ciągłość porządku politycznego znalazła dobitny wyraz w tym, że lata nadal liczono według konsulów mianowanych przez cesarza, a monety nosiły imię cesarskie - tylko na złotych solidach umieszczano inicjały króla.
Teodoryk był łaskawym protektorem tego zaprowadzonego przez siebie
współżycia ludów i stanów. Niezliczone świadectwa mówią o troskliwości,
humanitaryzmie i zmyśle społecznym władcy. Udało mu się na wiele lat osiągnąć
odprężenie także w kwestiach religii. Ostrogoci wyznawali arianizm, ich
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 263
organizacja kościelna była stabilna i zamożna. W Rawennie istniały cztery, a w
Rzymie dwa kościoły ariańskie. Ale Teodoxyk okazywał tolerancję także
Kościołowi katolickiemu i innym wyznaniom. Jej zasadę tak sformułował kiedyś
w odniesieniu do Żydów: „Nie można rządzić religią-nikt nie będzie zmuszany do
wierzenia wbrew woli.” 2' Możliwe, że stosunki króla z papieżem zyskały na
rozłamie między Kościołem rzymskim a bizantyńskim. Wschodni Rzym w r. 484
pojednał się z monofizytami w długotrwałym sporze dogmatycznym o naturę
Chrystusa i odstąpił od związku z Kościołem rzymskim, który trwał ściśle przy
zasadach soboru chalcedońskiego. Ten konflikt w łonie Kościoła katolickiego na
jakiś czas oziębił stosunki Rzymian z Konstantynopolem i ułatwił italską politykę
pokojową Teodoryka. Zgodne współżycie ludów razem zamieszkujących królestwo uwydatniło się mocno, gdy w r. 500 król odwiedził Wieczne Miasto - był to jego jedyny pobyt w Rzymie. Został przyjęty przez kler katolicki z papieżem na czele i przez senat rzymski. Najpierw udał się do kościoła Św. Piotra na modlitwę, a potem przemówił w Kurii do senatu i wygłosił na Forum mowę do ludu, w której uroczyście przyrzekł zachować prawa nadane przez cesarzy. Następnie przez pół roku rezydował na Palatynie - germański król w siedzibie cesarzy, zjawisko prawdziwie godne uwagi w czasach między Alarykiem, który jako pierwszy Germanin zniewolił Rzym, a Karolem, królem Franków, który miał w Wiecznym Mieście otrzymać koronę cesarską.
Długotrwały okres pokoju, pax Gothica, dostarczył owocnych impulsów
twórczości kulturalnej. Osobiście pozostający pod wpływem kultury antycznej
Teodoryk postarał się o klasyczne wykształcenie w łacinie i grece dla swej córki
Amalaswinty i siostrzeńca Teodahada. Goci, którzy sprawowali wysokie urzędy,
opanowali język łaciński, podczas gdy tylko nieliczni Rzymianie zapoznali się z
językiem Gotów. Jako budowniczy i mecenas sztuk pięknych król uczynił wiele,
by odbudować zniszczone i podupadłe miasta swego państwa i odnowić monu-
mentalne budowle swych cesarskich poprzedników. W Rzymie odrestaurowano
Teatr Pompejusza i Koloseum, nowe budowle powstały w Pawii, a także w We-
ronie, gdzie Teodoryk niekiedy rezydował. Najpełniejszy wyraz artystyczny tych
czasów oddają budowle w Rawennie, która przygotowywała się do roli drugiego
Bizancjum. Kościół Sant' Apollinare Nuovo i Baptysterium Arian sąsiadowały ze
świątyniami katolickimi. Pałac królewski, zbudowany według wzorców
cesarskich, nie zachował się, jednak mozaika w kościele Sant' Apollinare Nuovo
nadal ukazuje wspaniałe wejście do rezydencji. W Rzymie, Rawennie i
Mediolanie ożywiło się życie literackie. Dalej funkcjonowały szkoły wyższe, a
działający w Rzymie gramatycy i retorzy, juryści i lekarze co roku otrzymywali
państwowe pensje. Poeci i uczeni stawali do konkursów jak w czasach
klasycznych. Bliżej znany jest nam Ennodiusz z Pawii, który od r. 496 działał w
Mediolanie jako pisarz oraz retor i starał się za pomocą bogatych fraz późnego
stylu powiązać w poezji i prozie motywy pogańskie i chrześcijańskie. W ważnym
264 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
momencie wszedł on w stosunki z dworem w Rawennie. Po okresie, w którym
podwójny wybór papieża był przez lata źródłem kryzysu, Teodorykowi udało się
w r. 507 przyczynić swą interwencją do przywrócenia jedności Kościoła. Wtedy
Ennodiusz wygłosił mowę pochwalną ku czci króla i sławił gockiego władcę jako
zbawcę Italii, jako uzdrowiciela kraju i jako centralny punkt wspaniałego świata,
który powstał dzięki pokojowej polityce. Również jako biskup Pawii (od r. 514) Ennodiusz pozostawał w związkach z dworem, zawsze starając się usuwać zakorzenione fałszywe wyobrażenia o barbarzyństwie króla i jego ludu.
Najwybitniejszym reprezentantem współpracy gocko-rzymskiej jest Flawiusz
Magnus Kasjodor. Pochodził z rodziny, która nie należała do arystokracji miasta
Rzymu, lecz mieszkała w Bruttium, na południowym krańcu Italii. Jako syn
prefekta pretorium otrzymał znakomite wykształcenie literackie i w młodym
wieku (około r. 507) został sekretarzem gabinetu królewskiego, później został
zaszczycony konsulatem, a pod koniec panowania uzyskał stanowisko kanclerza
królewskiego (magister officiorum). Kasjodor jako sekretarz redagował w wy-
szukanym stylu dekrety królewskie, wkładając w nie wiele ze swej wiedzy
historycznej i filozoficznej, tak że zbiór Variae stanowi dla nas kopalnię historii
kultury. Z tych ułożonych przez Kasjodora dekretów i listów emanuje wzniosły wizerunek władzy królewskiej: monarcha, znacznie przewyższający wszystkich królów z okresu wędrówki ludów, kieruje się sprawiedliwością i mądrością, gorliwie sprzyja władzy cesarskiej w dążeniu do odnowy jedności imperium i pokoju. Młodzieńcza siła ludu Gotów powołana jest do tego, by ratować starzejący się świat. Ta wysoka ocena germańskiego ludu wyjaśnia też fakt, że Kasjodor w zredagowanych przez siebie tekstach nigdy nie używa w stosunku do Gotów określenia „barbarzyńcy”. Sojusz Rzymian z Gotami, codzienne zadanie pracy rządowej, stało się dla Kasjodora również przedmiotem myślenia historycznego. Jako historyk znalazł sposoby, by zapewnić Gotom miejsce w historii Rzymu. Wznawiając kronikę Hieronima, uzupełnił ją aż do pamiętnego r. 519, w którym Eutaryk, zięć króla i jego przypuszczalny następca, `objął konsulat razem z cesarzem Justynem. Uważał, że od tego roku powinno się liczyć nową epokę.
A. Momigliano wykazał, że idea pokojowej koegzystencji obu ludów była też
głównym motywem Kasjodorowej historii Gotów, dzieła De origine actibusque
Getarum. Zaczął ją pisać wkrótce po r. 519, a w r. 533 książka była już tak
zaawansowana, żemogła być przedmiotem pochwał w liście Atalaryka, następcy
Teodoryka, do senatu, w którym oznajmił on wyniesienie Kasjodora do
godności prefekta pretoriom. 22 W liście mowa jest o tym, że autor uczynił
dzieje Gotów częścią składową historii Rzymu. W istocie Kasjodor, zgodnie z
powszechnym nieporozumieniem co do nazwy Gotów, włączył do swego opisu
także trackich Getów oraz irańskich Scytów i zapisał na konto Gotów wszystko,
cokolwiek dobrego tradycja przypisała tym ludom. To dzieło historyczne znamy
jedynie z wyciągu, który w r. 551 sporządził z niego Jordanes. W owym czasie
Rzym i Romarńa - państwo i kultura Ostrogotów 265 zdawało się, że w trwającej od r. 535 wojnie cesarza Justyniana przeciwko Gotom nastąpił moment spokoju i opamiętania. Z małżeństwa kuzyna cesarskiego Germanusa z Mataswintą, wnuczką Teodoryka, przyszedł na świat syn - to wydarzenie budziło nadzieję, że oba ludy mogą się znowu pogodzić. Nie można nie zauważyć, że wyciąg Jordanesa ujawnia tendencję do nakłonienia Gotów, by porzucili opór. Wydaje się jednak, że i dzieło w całości służyło już temu celowi. Jest bowiem prawdopodobne, że Kasjodor, który w r. 538 złożył swój wysoki urząd i około 550 r. przebywał w Konstantynopolu, dopisał historię Gotów aż do owego r. 551 i właśnie wtedy namówił Jordanesa, wśród którego przodków byli również Goci, do sporządzenia skrótu. W każdym razie znamienne jest, że Rzymianin uczynił przedmiotem dzieła historycznego dzieje obcego ludu, który jako zdobywca wdarł się do imperium rzymskiego, i uznał ten lud za równy ludowi rzymskiemu. Ten zabieg stawia Kasjodora obok Polibiusza, który jako pierwszy Grek przedstawił historię Rzymian, zdobywców Grecji.
Nie wszyscy wykształceni Rzymianie byli takimi przyjaciółmi Gotów jak
Kasjodor. Była w mieście grupa uczonych, którzy woleli jak najmniej wiedzieć o
Germanach. Należał do niej Kwintus Aureliusz Symmachus, prawnuk owego
Symmacha, który za czasów Gracjana i Teodozjusza przewodził rzymskiemu
senatowi. Symmachus junior przyjął w r. 485 prefekturę miasta, ale nie objął
żadnego urzędu dworskiego. Postawił on sobie zadanie kultywowania
starorzymskiej tradycji, która obecnie wiązała się z wiarą chrześcijańską. Starał
się o utrwalenie tekstów literackich, sam pisał, może jako kontynuację dzieła
Nikomacha, historię Rzymu i zgromadził wokół siebie wielu senatorów o
podobnych sympatiach, tak że znowu powstał narodoworzyxnski krąg
Symmacha. Niektórzy członkowie tej grupy znali biegle język grecki i grecką
literaturę, a nawet mieli za sobą studia w zakresie filozofii greckiej. Nie dziwi,
zatem, że ludzie ci nawiązali kontakty z greckim Wschodem, a przede wszystkim z Konstantynopolem.
W czasach tych nie brakowało też prób unierzających w odwrotnym kierunku, to jest do zainteresowania Greków za Wschodu Rzymem. Pryscjan, który w pierwszych dziesięcioleciach VI wieku był w Konstantynopolu profesorem gramatyki łacińskiej, w swym wielkim dziele Institutio de arte grammatica przedstawił całość gramatyki łacińskiej, nawiązując do gramatyków greckich. Kiedy Symmachus przybył do Konstantynopola jako poseł, Pryscjan nawiązał z nim kontakt. Dla Italii i krajów na Zachodzie miało wielkie znaczenie, że grecka filozofia i nauka znowu pojawiły się w świadomości uczonych rzymskich.
Scytyjski mnich Dionizjusz Egziguus, który od około r. 500 mieszkał w Rzymie,
tłumaczył traktaty teologiczne i filozoficzne z greki na łacinę. Najsilniejsze
oddziaływanie na polu naukowym przypadło jednak Boecjuszowi. Pochodził on
ze starego rodu Anicjuszów, był zięciem Symmacha, a w r. 510 dostąpił
godności konsula. Gdy obaj jego synowie zostali konsulami w r. 522, wygłosił
mowę pochwalną ku czci Teodoryka i wkrótce potem został powołany na
najwyższy
266 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy urząd dworski i rządowy -magister officiorum. Boecjusz poświęcił wszystkie swe siły pracy naukowej i studiom filozoficznym. W pełni świadom, że w owych kryzysowych czaśach chodziło przede wszystkim o to, by zachować dziedzictwo starożytnych, powziął plan przetłumaczenia całej filozofii Platona i Arystotelesa i zinterpretowania jej na użytek współczesnych. Zdołał urzeczywistnić tylko część tego wielkiego projektu. Przekład niektórych pism logicznych Arystotelesa, którego zdołał dokonać, miał przez długi czas być wszystkim, co łaciński Zachód w ogóle znał z Arystotelesa. Przełożył również wprowadzenie do dialektyki neoplatonika Porfiriusza, a ponadto pisma znanych greckich mistrzów z dziedziny arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki. W ten sposób z encyklopedii siedmiu dziedzin nauki wypadły gramatyka i retoryka, ale solidna podstawa elementarnej wiedzy greckiej została uratowana dla Zachodu. Szczególną cechą życia kulturalnego w ostrogockiej Italii było to, że uczeni nie zadowalali się studiowaniem i utrwalaniem starożytności rzymskich, ale szukali poważnego kontaktu z filozofią grecką. Król Teodoryk długo sprzyjał tym dążeniom i starał się o dobrą współpracę z dworem w Konstantynopolu. W piśmie do cesarza Anastazjusza mówi on o tym, że są dwa państwa (res publicae), ale jedno imperium (unicum imperium), i określa swą władzę jako naśladownictwo władzy cesarskiej. Dzięki temu jego prestiż na dworze wschodniorzymskim pozostał nienaruszony.
W kręgu germańskich sąsiadów Teodoryk już dawno uzyskał dominującą pozycję i przez wiele lat wywierał decydujący wpływ. Wobec wielości państw germańskich, którą przyjmował jako stan oczywisty, w listach do królów zawsze odwoływał się do sojuszów między władcami i do zgody narodów. Od początku usiłował na sposób germański utrwalić pokój poprzez małżeństwa łączące domy królewskie. Sam pojął w r. 493 za małżonkę Audofledę, siostrę króla Franków Chlodwiga, który wdarł się głęboko do Galii. Jedną ze swych córek wydał za króla wizygockiego Alaryka, a drugą za burgundzkiego następcę tronu Sigis-munda. Szczególną wagę przywiązywał do przyjaźni z państwem Wandalów: w r. 500 król Trasamund ożenił się z siostrą Teodoryka Amalafridą. Ale nici polityki ostrogockiej wiodły jeszcze dalej, ku Atamanom, Turyngom i Gepidom. Zbiór dokumentów zawarty w Variae świadczy o nieustannych poselstwach w obie strony i o darach: Teodoryk posłał na przykład królowi Burgundów zegar słoneczny i wodny, a królowi Franków dostarczył śpiewaków, którzy śpiewali przy akompaniamencie cytry. Możliwe, że ta jego aktywność dyplomatyczna wzięła się z pamięci o dawnej rozległości imperium rzymskiego rządzonego z Italii, ale daleki był od myśli o zbudowaniu na zachodzie germańskiego bloku przeciwko imperium wschodniemu. Teodoryk dążył w sposób oczywisty do zapewnienia bezpieczeństwa Italii, a to było osiągalne pod warunkiem, że państwa sąsiednie skonsolidują się wewnętrznie i żadne z nich nie osiągnie przewagi nad innymi.
Rzym i Romania - państwo i kultura Ostrogotów 267
Ten system pokojowy dotkliwie naruszyła ekspansja Chlodwiga. Przedsię-biorczemu, dalekowzrocznemu królowi Franków udało się wytyczyć nowy kurs w trudnej kwestii stosunków między ludnością rzymską a germańską, poprzez przejście na chrześcijaństwo katolickie pozyskać sympatię Rzymian w całej Galii i wreszcie w r. 507 wyprzeć Wizygotów z południa Galii do Hiszpanii. Teodoryk wielokrotnie interweniował, chcąc odsunąć Franków od Morza Śródziemnego, i w apogeum potęgi udało mu się uzyskać to, że cała strefa wybrzeża od Pirenejów aż do Rodanu pozostała pod panowaniem Wizygotów, a tereny na Wschód od Rodanu wraz z Awinionem dostały się w ręce Ostrogotów. Ale nie udało mu się utrwalić tego stanu równowagi i utrzymać pokoju. Stosunki między Burgundami i Wandalami uległy wkrótce zakłóceniu, znowu doszło do walk między germańskimi królami i w końcu Teodoryk popadł w izolację. Jeszcze bardziej brzemienne w skutki okazało się zagrożenie państwa ostrogockiego w samej Italii. Proces oswajania się narodów z sobą był powolny - stan wojowników gockich ciągle uważany był przez część ludności italskiej za uciążliwą armię okupacyjną. Fatalne było to, że niektórzy ludzie wykształceni, przede wszystkim ci spośród arystokracji, którzy stale trzymali się z dala od dworu, kierowali obecnie wzrok ku Konstantynopolowi. Nawiązanie politycz-nych kontaktów przyszło im tym łatwiej, że cesarz Justyn, który panował od r. 518, mając u swego boku jako doradcę siostrzeńca, Justyniana, dążył do odprężenia w kwestiach religijnych -z takim skutkiem, że już w r. 519 doszło do kościelnego pojednania między Rzymem a Konstantynopolem. Gdy później cesarz zaczął ostro postępować w swoim państwie z arianami, w Gotach zrodził się niepokój o niezawisłość ich porządku kościelnego i państwowego. W napiętej atmosferze doszło do tego, że niektórzy Rzymianie z warstwy kierowniczej stali się podejrzani politycznie z powodu swych powiązań z Bizancjum. Gdy powszechnie szanowany patrycjusz Albinus został postawiony w stan oskarżenia z powodu rzekomego spiskowania z cesarzem, Boecjusz w obecności Teodoryka wystąpił w r. 522 w królewskiej radzie państwa w obronie Albina i oświadczył, że sprawa ta leży w kompetencjach całego senatu. Za to wtrącono Boecjusza do więzienia. Król bez przesłuchania uznał go za winnego i skazał na śmierć; po długim przetrzymywaniu w więzieniu stracono go w r. 524. Gdy w następnym roku padł także Symmachus, konflikt między warstwą wykształconą a Gotami stał się oczywisty i wzburzenie ogarnęło całą Italię. Na nieszczęście doszedł jeszcze do tego konflikt z papieżem Janem I. Teodoryk wysłał go do Konstantynopola z zadaniem nakłonienia cesarza do cofnięcia wszystkich zarządzeń skierowanych przeciw arianom. Gdy wrócił z miernym rezultatem, został mimo choroby uwięziony w Rawennie, po czym zmarł w więzieniu (526). Zakłóciło to pokój religijny między katolikami a arianami, nieodzowny dla pomyślności italskiego państwa.
Po śmierci Teodoryka w r. 526 cały ten twór ostrogocki pogrążył się w kryzysie.
Mauzoleum w Rawennie, w którym pochowano wielkiego króla, śmiało
268 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy łączy antyczną i germańską myśl architektoniczną. Ale nie znalazł się następca, który potrafiłby kontynuować tę syntezę również w dziedzinie politycznej. Lud Ostrogotów po długiej i bohaterskiej walce upadł, ale zwycięstwo Justyniana oznaczało także koniec senatu rzymskiego i czcigodnych resztek rzymskiej res publica.
Jednakże owoce pax Gothica przetrwały w życiu duchowym Italii i krajów
Zachodu w ogóle. Boecjusz i Kasjodor ocalili dziedzictwo starożytnej filozofii i
nauki dla Europy Zachodniej, Boecjusz napisał w więzieniu księgę De
consolatione philosophiae - O pocieszeniu, jakie daje filozofia. Jest to rozmowa
człowieka cierpiącego z filozofią, dialog zawierający głęboką poezję filozoficzną i
sięgający niezrównanych wyżyn wzniosłości. Na pytanie nad pytaniami, jak człowiek w zmaganiach z mocą nieobliczalnej zmienności, z losem, może wywal-czyć dla siebie coś wiecznotrwałego, filozof-poeta :najduje odpowiedź w powią-zaniu pochodzącej od Boga konieczności z wolnością działającego człowieka. Jest to pocieszenie, które przynosi filozofia - bez styczności, ale i bez sprze-czności z wiarą chrześcijańską. W ten sposób Boecjusz pozostawił dzieło życia, które chrześcijańskim uczonym Zachodu pozwoliło w sposób ciągły zachować związek z mądrością antyku. Natomiast Kasjodor po upadku państwa Ostrogotów rozstał się z polityką i schronił w założonym przez siebie klasztorze w Vivarium w ojczystym Bruttium. Dzięki niemu po raz pierwszy klasztor na Zachodzie stał się miejscem kształcenia - rozwiązanie takie dopiero wiele lat później upowszechnili mnisi św. Benedykta. Ostatnie przesłanie Kasjodora zmierzało ku temu, by spuściznę wiedzy pogańskiej starożytności wprząc w służbę doktryny chrześcijańskiej. Takiemu celowi służyło jego dzieło Institutiones divinarum et humanarum lectionum, w którym podsumował wiedzę teologiczną i świecką. Ten zarys wypadł skromnie, jeszcze skromniej niż w przypadku Marcjana Kapelli, który kilka lat wcześniej zawarł rodzaj encyklopedii w osobliwym dziele Zaślubiny Filologii i Merkurego. Choć rudymenty te pozostawiają wiele do życzenia, w chwili załamania porządku państwowego było chwalebnym uczynkiem zachowanie elementarnej wiedzy od zapomnienia i ocalenie ksiąg.
Rozdział piąty
GALIA FRANKóW I WYSPY BRYTYJSKIE
andalowie, Burg~undowie i Goci swymi inwazjami i zakładaniem państw przyśpieszyli rozpad imperium rzymskiego, równocześnie jednak poważnie wpłynęli na proces metamorfozy kultury antycznej. O wiele silniej jeszcze wpłynęli na życie kulturalne zachodniej Europy Germanie zachodni. Frankowie i Atamanowie w IV i V wieku nie skierowali się do odległych krajów i dzięki temu uniknęli zagrożenia własnych bytów narodowych, związanego z germańskimi inwazjami na Hiszpanię, Afrykę i Italię. Ze swych stałych siedzib na terenach bezpośrednio przyległych do imperitnn posuwali się naprzód, sto-pniowo powiększając swe terytoria i nie napotykając przeszkód ze strony dogorywającego cesarstwa zachodniorzymskiego. Ich ekspansja dotarła w Galii najpierw do strefy przejściowej, w której już od dawna stykały się z sobą plemiona celtyckie i germańskie. Także w trakcie dalszej wędrówki w głąb Galii dawało znać o sobie pokrewieństwo przybyszów z Celtami. W każdym razie symbioza zdobywców z ludnością gapo-rzymską od początku układała się lepiej niż w Afryce i Italii.
W mniejszym stopniu dotyczy to Atamanów. Od połowy V wieku zdobyli oni
dalsze tereny na lewym brzegu Górnego Renu, w Alzacji i Palatynacie. Aż po
okolice na północ od Nancy na cmentarzach można znaleźć sporadyczne ślady
atamańskie. Dalej na południe zajęli około r. 500 okolice Bazylei i przez górny
Ren dotarli do północno-zachodniej Szwajcarii, a przez Wrota Burgundzkie aż
do Besanęon. Po obu stronach Jury rywalizowali z Burgundami, lecz konflikt ten
nie wpłynął na wielką politykę obszaru śródziemnomorskiego. Atamanowie w
swym pochodzie spychali tu i ówdzie na margines cywilizację rzymską, nie
niszcząc jej jednak całkowicie. Mimo emigracji warstw wyższych oraz wycofania
z obszarów pogranicznych imperium załóg wojskowych i administracji prowin
270 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy cjonalnej masa pospólstwa pozostała i kontynuowała w dziedzinie rolnictwa i rzemiosła dotychczasową tradycję. Również Kościół chrześcijański przetrwał tam, gdzie już wcześniej zdobył sobie grunt. Jednak działalność Alamanów rozgrywała się na niewielkim obszarze i można by ją w tym kontekście pominąć jako drugoplanową w wielkim dramacie. Natomiast Frankowie zwrócili się przeciwko dawnym ośrodkom rzymskim nad Renem i w sercu Galii, zdruzgotali tam ostatki panowania rzymskiego i torowali sobie drogę ku Morzu Śród-ziemnemu. Zrządzenie losu sprawiło, że wyparli albo wchłonęli dawniejsze germańskie twory istniejące na ziemi galijskiej i potrafili znaleźć drogę do jedności religijnej z ludnością gapo-rzymską. W ten sposób ekspansja Franków udzieliła odpowiedzi na wyzwanie, jakie stanowił koniec cesarstwa zachodnio-rzymskiego, odpowiedzi, która miała z czasem zasadnicze znaczenie dla przyszłości krajów zachodniej Europy. Stało się to widoczne już na przełomie V i VI wieku.
Frankowie Rypuarscy, mieszkający nad środkowym Renem, zagarnęli około r.
460 Moguncję i Kolonię, zajęli krainę nad Mozelą i zapuszczali się aż po Mozę. List skierowany około r. 475 przez Sydoniusza Apollinarisa do komesa Trewiru wskazuje na to, że na wspomnianych terenach zanikł język łaciński. Jednak panowanie germańskie nie mogło całkowicie zerwać ciągłości kultury późno-rzymskiej. Znaleziska archeologiczne dowodzą, że w niższych sferach życia społecznego i gospodarczego wszystko szło dawnym trybem, nie mówiąc już o trwałości zasadniczych instytucji Kościoła chrześcijańskiego. O wiele dalej w głąb Galii sięgała kolonizacja Franków Salickich, pochodzących znad dolnego Renu. Już w III i IV wieku zdobyli oni na północ od rzymskiego miasta obozowego Vetera kraj po obu stronach Yssel (odnogi Renu w Niderlandach). Cesarz Julian osiedlił Franków w Toksandrii, na terenie na południowy zachód od dolnej Mozy (przede wszystkim w holenderskiej Brabancji). Podbój postępował. W V wieku istniało kilka małych królestw salickich w Belgii i północnej Francji, jak na przykład państwo Childeryka, pochodzącego z rodu Merowecha i pozostającego w służbie ostatnich wodzów rzymskich w Galii. Jego grób znaleziono w Tournai nad środkową Skaldą. Pochówkowi towarzyszyła broń i uzda końska najlepszej rzymskiej roboty, paradne szaty rzymskie, sygnet rzymski - wyposażenie grobowe cechujące foederati. Po Childeryku wstąpił na tron (zapewne w r. 482) jego młody syn Chlodwig i on to, z żywiołową siłą i wielką roztropnością, uczynił Franków panami Galii.
Większa część Galii znajdowała się wówczas pod panowaniem Wizygotów i Burgundów. Na północy kraju, w okolicach Soissons, trwał jeszcze Syagriusz jako namiestnik rzymski. Chlodwig obalił w r. 486 tę ostatnią podporę imperium, opanował tereny między Sommą a Sekwaną i dalej aż po środkową Loarę i osiedlił tam, gęściej łub rzadziej, Franków, nie korzystając z rzymskiego prawa kwaterunkowego. Jego sukces zaalarmował sąsiednie ludy germańskie.
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 271
N awet Ostrogot Teodoryk szukał związków z frankijskim zdobywcą, starając się o rękę jego siostry i kusząc go perspektywą wejścia do grupy ludów germańskich wyznających arianizm. Frankowie byli jeszcze poganami, ich król, zajmujący obecnie środkową Galię i panujący nad gapo-rzymskimi chrześcijanami, stał wobec trudnej decyzji religijnej. Chlodwig utrzymywał przyjacielskie kontakty z Remigiuszem, biskupem Reims, następnie pojął za żonę w r. 492 katolicką księżniczkę burgundzką Chlotyldę i kazał ochrzcić synów pochodzących z tego związku. Grzegorz z Tours mówi w swej historii Franków - i jest to raczej wiarygodne - że Chlotylda starała się pozyskać małżonka dla katolicyzmu. Ale Chlodwig wahał się: jak mało który z królów germańskich miał on w chwili przejścia na chrześcijaństwo wolny wybór wyznania. Kierując się mocarstwową ambicją, uderzył na Wizygotów i Alamanów. Według relacji Grzegorza w trakcie decydującej bitwy z Alamanami w r. 496 w chwili niebezpieczeństwa uczynił ślub poświęcenia się Chrystusowi, jeśli ten ześle mu zwycięstwo. Wygrał bitwę, po czym zdecydował się na Boga, który dał mu zwycięstwo. W Tours, mieście św. Marcina, ogłosił swą decyzję przyjęcia chrztu i pozyskał lud Franków dla wyznania katolickiego. W r. 498 Chlodwig został ochrzczony przez Remigiusza, a wraz z nim 3000 wojowników. Jest to wielki przełom w dziejach ludu frankijskiego. Już niektórzy ze współczesnych rozumieli znaczenie tego wydarzenia. Dochował się do naszych czasów znamienny list, który po chrzcie Chlodwiga skierował do króla Awitus, biskup Wienny. z3 Mowa w nim o tym, że przez swój wybór podjął on decyzję za wszystkich. Przywiązanie do tradycji plemiennej i obyczaju ojców nie mogą już po chrzcie Chlodwiga, władcy, który z nawiązką spełniał moralne wymagania przodków, stanowić dla innych przeszkody w podjęciu podobnej decyzji. Świat grecki, ciągnie dalej biskup, ma swego własnego cesarza, teraz zaś także na Zachodzie król promieniuje światłem dawnego słońca. Cnoty zawsze były udziałem tego władcy, nie można by ich sobie więcej życzyć. Następują po tym znamienne zdania: „Jest tylko jedna rzecz, którą chcielibyśmy widzieć pomnożoną: jako że Bóg poprzez ciebie uczynił twój lud swoim własnym, mógłbyś również i dalszym ludom, znajdującym się jeszcze w stanie naturalnej niewiedzy i nie zepsutym miazmatami fałszywych dogmatów, udzielić ze skarbca twego serca nasienia wiary. Po tym, jak Bóg tak wysoko wyniósł twój kraj, żadne wahania ani skrupuły nie powinny powstrzymywać cię przed tym, by także przez poselstwa, które są właśnie po to stworzone, przysparzać ziem Bogu. W ten sposób pogańskie ludy zagraniczne, które zgodnie z zasadą państwa religii tobie przede wszystkim będą służyły, w przyszłości różnić się będą raczej przynależnością plemienną niż władcą, gdy tymczasem do tej pory uznają, jak się zdaje, inną władzę.”
Ta myśl biskupa, która zapowiada panowanie Franków i państwo religii jako
jedność, wybiega daleko w przyszłość. Ale i w owym momencie przejście
Chlodwiga na chrześcijaństwo oddziaływało samo przez się. Są oznaki, że
272 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy i Gallo-Rzymianie, żyjący w obrębie państwa frankijskiego, darzyli sympatią katolickiego króla. W sąsiednim państwie Burgundów, związanym z Frankami wspólnym sporem z Alamanami i Wizygotami, następca tronu Sigismund przeszedł z arianizmu na wyznanie katolickie. Wizygocki król Alaryk chciał wyjść naprzeciw swoim rzymskim poddanym i w ten sposób zapobiec niebezpie-czeństwu frankijskiemu, ale Chlodwig w sojuszu z Burgundami rozpoczął w r. 507 wojnę. Pod Vouille (w okolicach Poitiers) Alaryk przegrał bitwę i postradał życie, a jego syn uciekł do Hiszpanii. Chlodwig mógł rozszerzyć swe panowanie aż po Pireneje i dopiero interwencja Teodoryka przeszkodziła Frankom w dojściu do Morza Śródziemnego. Cesarz bizantyński uczcił władcę Franków honorowym konsulatem i podarunkiem z szat królewskich, co oznaczało formalne uznanie nowego mocarstwa. Teraz Chlodwig usunął również we własnym państwie ostatnie przeszkody stojące na drodze do jedynowładztwa, a mianowicie lokalnych królików salickich. Rozszerzył swą władzę aż po dolny Ren i ustanowił rezydencję w Paryżu, w centrum swego państwa. Możliwe, że nosił się z nowymi planami podbojów, ale zmarł w r. 511. Jego następcy kontynuowali powiększanie państwa zarówno 0 obszary świata romańskiego, jak germańskiego. Wchłonęli państwo burgundzkie i uzyskali dostęp do Morza Śródziemnego. Turyngowie i Bawarowie zostali uzależnieni. Niebawem Teude-bert mógł w dumnym piśmie do cesarza Justyniana mówić, że jego państwo rozciąga się od Oceanu po Panonię.
Ten rozrost państwa Merowingów postawił spotkanie Franków ze światem antycznym na zupełnie innym fundamencie, niż było to dane Gotom i Burgun-dom, nie mówiąc o Wandalach. Cesarstwo zachodniorzymskie nie istniało, cesarstwo wschodniorzymskie nie podjęło żadnych prób odbicia Galii, król Franków miał więc wyjątkową swobodę działania. Ogromny zasięg i bogactwa naturalne tego terytorium stwarzały dogodny grunt dla polityki mocarstwowej, a energia nowego ludu pchała go ku historycznym czynom. Jednakże w państwie F ranków Germanie i ludność gapo-rzymska stanowili grupy bardzo różniące się od siebie. By zrozumieć rozwój kulturalny frankijskiej Galii, trzeba najpierw zwrócić uwagę na proces podboju i na gęstość ludności germańskiej na terenie dawnego imperium. Nauka współczesna w zasadzie wyjaśniła te problemy na podstawie informacji ze źródeł literackich, znalezisk archeologicznych i obser-wacji z dziedziny historii języków, przede wszystkim jednak dzięki analizie nazw miejscowych.
Żywe kontrowersje wywołały przede wszystkim wymiary kontaktów kultu-
rowych w pogranicznych prowincjach nadreńskich. A. Dopsch w swym dziele
Wirtschaftliche und soziale Grundlagen der europaischen Kulturentwicklung aus
den Zeit von Caesar bis aufKarl den Grossen szukał dowodów na to, że
wędrówka ludów nie stanowiła aż takiej katastrofy, jaką widzą w inwazji
Germanów przekazy antyczne i jaką w związku z tymi antycznymi świadectwami
wyobrażali sobie humaniści. Twierdzenia, jakie Dopsch wygłosił w związku ze
swą tezą
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 273 o ciągłości życia kulturalnego, uległy pewnym zmianom w wyniku precyzyjnych badań szczegółowych. Można dziś uznać za pewne, że ewakuacja Rzymian z Nadrenii pociągnęła za sobą z początku regres gospodarczy. Zniknęły poważne subwencje, które przez stulecia płynęły z centralnego ośrodka imperium do tych pogranicznych obszarów. Wielkie zakłady rzemieślnicze podupadły już choćby dlatego, że poważnie obniżył się popyt. Wprawdzie miejsca po miastach rzymskich pozostały zamieszkane, ale w początkach czasów germańskich także na obszarach miejskich typ zasiedlenia był wiejski, co można wykazać przede wszystkim na przykładzie Trewiru. Nadbudowa rzymskiego sposobu życia zmarniała, ale „to, co było jak winorośl zakorzenione w ziemi, granice, mury miejskie, solidne budowle kamienne i niektóre nawyki życia codziennego, przeżyło burzę wędrówki ludów i wywarło wpływ na germańskiego zdobywcę” (H. Aubin). Ponadto gminy chrześcijańskie istniały nadal, na co mamy dowody, a podział na diecezje utrzymał się. Wyższe życie duchowe związane z chrześcijaństwem nie doznało całkowitego załamania. Ta kontynuacja dawnej kultury znajdowała trwałe oparcie w kontaktach z centralną Galią, gdzie nośniki tradycji były mocniejsze niż na peryferiach.
W ten sposób doszliśmy do kolejnej kwestii: w jakiej mierze ziemie galijskie
zostały zasiedlone przez Germanów, zwłaszcza przez Franków. Badania, szcze-
gólnie na terenach Walonii i północnej Francji, wykazały, że gęstość osadnictwa
germańskiego na tych obszarach była bąrdzo zróżnicowana. W strefie grani-
czącej od zachodu z Renem obok ludności rzymskiej mieszkali od dawna
osadnicy germańscy. Strefa ta była z początku dwujęzyczna, ale stopniowo
doszło w pewnych okolicach do dominacji języka germańskiego, a w innych
romańskiego. Najpóźniej około r. 1000 ukształtował się przebieg germańsko-
romańskiej granicy językowej, zachowany do dzisiaj: biegnie ona od Boulogne na
Wschód ku Brukseli i dalej, koło Leodium skręca ku południowi, przebiega
między Diedenhofen a Metzem do grzebienia Wogezów, następnie na zachód od
Bazylei do Jury Szwajcarskiej, po czym przez Freiburg im Uechtland wkracza w
Alpy. Na północ i wschód od tej linii osadnictwo germańskie tak dalece
przeważało liczebnie, że zdecydowało o charakterze całego regionu. Ale i po
drugiej stronie germańscy przybysze na centralnych obszarach państwa
Franków, w okolicach Metzu, Reims i Paryża, byli dość liczni - jeśli nie stanowili
większości. Nawet między Sekwaną a Loarą odkryte tam groby rzędowe wskazują, o ile można ufać znaleziskom. broni, na osadników germańskich, a przecież chodzi tu tylko o przyczółek frankijski. Należy też pamiętać, że w procesie germańskiego osiedlania się w Galii Germanie zajmowali miejsce obok zromanizowanych Celtów. Przybycie Germanów przyniosło na ten teren nową falę indoeuropejczyków i wzmocniło rdzenną ludność Galii.
Podobnie jak we wcześniejszych państwach germańskich, również w państwie
Franków z początku oba różniące się językiem i kulturą ludy żyły obok siebie,
podobny też był personalizm prawny. Frankowie żyli według swego prawa naro
18 - Upadek Rzymu
274 Rzymski wchód w V wieku i młode ludy dowego, a pierwsza wersja Lex Salica przypada prawdopodobnie jeszcze na czasy Chlodwiga. Dla Gallo-Rzymian i w całej sferze działania Kościoła obowią-zywało prawo rzymskie w postaci Breviarium Alaricianum. Jednak procedura sądowa w całym państwie była frankijska, a prawo germańskie wniosło swe normy także w życie ludności rzymskiej. Przyjęło się zatem, że rozlew krwi nie powinien być karany przez państwo, jak przewidywało prawo rzymskie, ale na zasadzie zemsty rodowej lub prywatnej umowy: zbrodniarz musiał uiścić grzywnę - ta jednak wynosiła za Rzymianina tylko połowę tego co za Germanina. Choć podkreślano w tym przypadku wyższość zdobywców, to jednak ludzie obu języków byli traktowani jako członkowie jednej wspólnoty ludnościowej państwa. Ustawodawstwo królewskie zdołało z biegiem czasu ograniczyć prawo rodowe. Przede wszystkim zezwolono na małżeństwa między Germanami i Rzymianami, a obok Germanów do służby wojskowej zaczęto powoływać również Rzymian. W ten sposób państwo frankijskie, odmiennie niż państwa wschodniogermańskie, zmierzało do stopienia się ludów. Polityka ta wkrótce okazała się skuteczna. Na cmentarzach zastawa grobowa wykazuje coraz bardziej rzymskie cechy, choć germańska forma grobów rzędowych utrzymuje się w niektórych okolicach, mimo że zwycięzcy zostali już wchłonięci przez ludność miejscową.
Struktura i administracja państwa w czasach Chlodwiga i pierwszych jego następców wykazuje elementy rzymskie i zarazem germańskie. Władza królewska Merowingów zachowuje charakter sakralny typu pogańskiego, o czym świadczy przede wszystkim wiara w boskie pochodzenie rodu królewskiego i w zbawienną moc władcy. Rzymska natomiast jest tendencja do nadania władzy królewskiej charakteru absolutnego kosztem zgromadzenia wojskowego i poprzez walkę ze szlachtą. Swobodne rozporządzanie wojskiem i wielkie dobra ziemskie dały niebawem królowi znaczną niezależność. Dobra ziemskie rzymskiego skarbu (fiscus), podobnie jak kopalnie i kamieniołomy, podlegały królowi. On też dysponował dochodami z podatków i ceł, co przejęto z systemu rzymskiego.
Nawet technika sporządzania katastru została zachowana. O ile się dało,
kontynuowano bicie monety. Z rzymskiej administracji prowincjonalnej wziął się
urząd referendarzy, radców królewskich referujących sprawy. Kancelaria króla
sporządzała dyplomy królewskie na wzór dokumentów cesarskich; skądinąd
użycie dokumentów, rozpowszechnione w cesarstwie późnorzymskim we
wszystkich ważniejszych czynnościach prawnych, zostało poważnie ograni-
czone. Język łaciński wtargnął do ustawodawstwa i administracji i stworzył
wielkie pole działania dla Gallo-Rzymian. Na niższych szczeblach administracji
kontynuowano instytucje rzymskie nie tak wyraźnie jak w centrali, w miarę
bowiem postępującego upraszczania przyjmowano poglądy germańskie. Podział
cesarstwa późnorzymskiego na prowincje został prawie całkowicie zarzucony,
natomiast zachowano małe jednostki administracyjne, civitates. Król, stawiając
na czele takiego okręgu komesa na określoną liczbę
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 275 lat, postępował według wzorca rzymskiego, jednak łączenie przez komesów władzy wojskowej i cywilnej, jako wodzów, a zarazem najwyższych sędziów, jest zgodne ze zwyczajem germańskim, a nie z porządkiem późnorzymskim. Symbioza obu ludów już po dwóch pokoleniach doprowadziła do wytworzenia się arystokracji germańsko-rzymskiej, która obok szlachty frankijskiej objęła potomków starych rodzin senatorskich i wysokich urzędników oraz biskupów. Członkowie tego stanu posiadali wielkie dobra ziemskie, na których pracowali niewolnicy oraz półwolni chłopi i które pod każdym względem przypominały ową zamkniętą, autarkiczną gospodarkę, jaka rozwinęła się na terenach cesarstwa. Sprawdzony rzymski system wykorzystania wielkiej własności ziemskiej zdał egzamin i w dużej mierze określał gospodarkę państwa Franków. W uprawie zbóż przejęto z rzymskiej praktyki rośliny, narzędzia i formy organizacyjne, kontynuowano też ogrodnictwo oraz uprawę winorośli, upowszechniając je dalej na północ. Charakterystyczne dla państwa Franków jest zachowanie obok wielkich dóbr ziemskich stanu wolnych chłopów. Nie tylko przetrwały wsie, które poznaliśmy w okresie rzymskim jako osiedla małorolnych chłopów, ale również na terenach, które były zaludnione przeważnie przez Germanów, powstawały wsie i przysiółki wolnych rolników. Lex Salica dostar-cza nader wyraźnego obrazu zamkniętej wspólnoty wiejskiej i przywiązania chłopów do własności. W tej dziedzinie ujawniły się nowe siły żywotne ludu germańskiego. W ślad za objęciem ziemi w posiadanie przyszedł wkrótce rozwój gospodarstw, nastąpiła intensyfikacja pracy, a dla rosnącej ludności zakładano nowe wsie. Złagodzenie ucisku fiskalnego stosowanego przez administrację późnorzymską podziałało wyzwalająco i stymulująco również na ludność miejscową.
Dotyczy to również w pewnym stopniu życia miejskiego. Miasta wprawdzie nie
powiększyły się ani ich nie przybyło. Ponieważ Frankowie, jak wszyscy
Germanie, wybierali przeważnie życie na wsi, przewaga miasta nad wsią stała się
rzeczą wątpliwą. Jednakże w życiu gospodarczym miastom przypadło duże
znaczenie. Skoro tylko skonsolidowały się stosunki w nowym państwie,
działalność rzemieślnicza została wznowiona na podobnych co poprzednio
zasadach i przynosiła gwarantowane zyski. Znaleziska wskazują, że trwała dawna
technika produkcji wyrobów ceramicznych i brązowych. W stylu ozdób
brązowych pojawiły się formy germańskie. Założono nowe warsztaty. Zgodnie z
duchem przedsiębiorczości cechującym nowe czasy rozpowszechnił się młyn
wodny, który Rzymianie wynaleźli, ale rzadko stosowali. Przekazy literackie
dowodzą przetrwania handlu dalekosiężnego. H. Pirenne w ramach swej tezy, że
to nie wkroczenie Germanów, ale dopiero podboje arabskie stanowią epokowy
przełom w historii Europy, podkreślał z naciskiem, że komunikacja morska na
Morzu Śródziemnym trwała bez zmian w wieku VI i VII. Oczywiście przeceniał
on konsekwencje jedności handlowej Śródziemnomorza dla kultury, jednak nie
ma wątpliwości co do tego, że również w czasach Merowingów towary
276 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
wschodnie, zaspokajające popyt warstw wyższych albo służące kultowi
chrześcijańskiemu, coraz intensywniej napływały do krajów Zachodu; korzenie i
kamienie szlachetne, delikatne płótno i papirus. Okolice ujścia Rodanu i dolina tej
rzeki zachowały rolę arterii komunikacyjnej. Syryjczycy i Żydzi, jak poprzednio, tak i teraz, uprawiali handel tymi towarami i nadawali mu charakter wymiany związanej z gospodarką pieniężną. Znamienne jest, że w tych czasach rozpoczął się ożywiony handel idący z Galii ku północnemu zachodowi. Strumień towarów płynący z obszaru Romami w głąb Niemiec pozwala i pod tym względem widzieć we frankijskiej Galii następczynię imperium rzymskiego.
Przejście Chlodwiga na wyznanie katolickie skierowało życie narodu, kulturę i
wielką politykę na nowe drogi, tym bardziej że Burgundowie, a później i
Wizygoci poszli za przykładem Franków. To, że w Galii mimo wędrówki ludów
utrzymała się ciągłość osiedlenia, a także ciągłość kultury, wynika głównie zc
zwrotu religijnego. Wraz z przyjęciem wiary katolickiej przede wszystkim ustaliła
się struktura Kościoła w państwie Franków. Biskupi, pochodzący często z
dawnej arystokracji senatorskiej, byli zwierzchnikami diecezji, a ich synody
pozostały organami doradczymi i zarządzającymi we wspólnych sprawach
Kościoła. Synod zwołany jeszcze przez Chlodwiga podjął zasadniczą decyzję, że
należy stosować wszystkie przepisy ustalone w kościelnych kanonach i zawarte
w prawie rzymskim. Tym samym przyjęto całość porządku Kościoła kato-
lickiego. Język łaciński, odtąd język nabożeństw na całym terytorium frankijskim,
dotarł teraz w swej wersji kościelnej do młodych ludów i nowych krajów i stał się ważnym instrumentem romanizacji, a zarazem żywotnym czynnikiem o znaczeniu międzynarodowym. Przede wszystkim jednak dzięki przyjęciu łaciny w Kościele zachowano łączność z potencjałem religijnym chrześcijańskiego antyku. Mimo tego nawiązania do tradycji rzymskiej Chlodwig i jego następcy potrafili podporządkować Kościół woli królewskiej. I nie posłużył tu za wzór Kościół ariański. Raczej dostrzegamy w tym podporządkowaniu starogermański pogląd, że król ma reprezentować swój lud wobec bóstwa. Chlodwig ustalił porządek dzienny synodu zwołanego w r. 511 i zatwierdził jego uchwały. Póżniej królowie uzurpowali sobie też prawo mianowania biskupów. Na tle takiej politycznej orientacji Kościoła zaskakująca jest powolność, z jaką wiara chrześcijańska zaczęła przenikać do życia państwowego. Pierwsza wersja Lex Salica nie zawiera nic chrześcijańskiego (ani nic pogańskiego zresztą), a królowie w swych dekretach nie powołują się na moralność chrześcijańską.
Doprowadzenie do przewagi Kościoła nad władzą państwową w dziedzinie wiary
i obyczaju oraz głoszenie obowiązków chrześcijańskiego władcy było dziełem
kleru, który wkrótce doszedł do wielkiej potęgi. Przede wszystkim jednak
działalność Kościoła zmierzała do wyparcia pogaństwa. Była to długa, żmudna
praca, kulty pogańskie bowiem uporczywie trwały, zwłaszcza w okolicach
wiejskich. Liczne i różnorodne amulety, znalezione wśród zastawy
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 277 grobowej, wskazują, że w wieku VI trwały dawne poglądy na życie pozagrobowe. Dopiero w VII wieku wzrasta liczba symboli chrześcijańskich.
Kościół Merowingów, zaprzątnięty zadaniami związanymi z nawracaniem
własnego ludu, nie podejmował prób misji na terenach germańskich na prawym
brzegu Renu. Impuls w tym kierunku musiał przyjść z zewnątrz. W samym
państwie frankijskim życie ludu nabierało zaś coraz bardziej chrześcijańskiego
charakteru. Na mocy zarządzeń królewskich niedziela i święta kościelne stały się
świętami publicznymi, a budynki kościelne otrzymały prawo azylu. Ogromnie
rozwinął się kult świętych i ich relikwii. Niektóre informacje u Grzegorza z Tours
i wiele innych świadectw ukazują nam jednak pogańskie zabarwienie frankijskiej pobożności ludowej. Dawanie jałmużny i fundacje na rzecz Kościoła brały się często z wyrachowania, obliczonego na zbawienie w zaświatach. Wpływ wiary na obyczaje wydaje się ograniczony, w każdym razie jeśli brać pod uwagę namiętności i zbrodnie królewskiego rodu Merowingów. Mnisi byli od czasów Chlodwiga popierani, ale to poparcie często traktowano tylko jako środek do zapewnienia sobie ich modlitw albo jako formę odkupienia wielkich grzechów.
Synody były całkowicie zajęte staraniami o to, by chrystianizacja głębiet sięgnęła
w ludzkie dusze, oraz obroną norm życia chrześcijańskiego przed królami, a nawet przed członkami kleru. Skuteczniejszy był przykład wielkich świętych, których i w tym stuleciu nie brakowało.
W rozległej dziedzinie oświaty, literatury i sztuki Kościołowi udało się nieco
uratować z wartości tradycji antycznej. Skądinąd ludziom, którzy obecnie mieli
do czynienia z dawnymi klasykami, nie chodziło już o to, by dorównać tamtym_
pisarzom: we wzorach literackich szukali pewnej sprawności językowej i
elementarnego zasobu wiedzy. Szkoły publiczne w Galii nadal zaspokajały te
skromne ambicje. Badania tradycji literackiej wykazały, że przez prawie całe V
stulecie istniały jeszcze miejskie szkoły gramatyki i retoryki, np. w Lyonie,
Wiennie, Burdigali i Clermont. Niezależnie od tych szkół, a także po ich upadku,
niektóre rodziny z galijskiej arystokracji starały się zachować część dziedzictwa
kulturowego poprzez nauczanie prywatne. Łacina pozostała nie tylko językiem
ustawodawstwa, ale całego piśmiennictwa, zarówno w dziedzinie literatury
kościelnej, jak historiografii i poezji świeckiej. Natomiast zanikła na Zachodzie
znajomość języka greckiego, z paroma odosobnionymi wyjątkami. Gdy później szkoły publiczne jednak zniknęły, Kościół przechował elementarny zasób wiedzy i kultury, do rozumienia Biblii i Ojców Kościoła niezbędna bowiem była pewna erudycja. Już w pierwszej połowie VI wieku w siedzibie biskupa istniała szkoła kształcąca kleryków. Na wsi powstawały szkoły parafialne, w których przygotowywano lektorów, potrzebnych przy odprawianiu nabożeństw, a także w ogóle przyszłych duchownych. Te kościelne szkoły rozpowszechniły się wszędzie na Zachodzie i przez długi czas stanowiły normalną drogę do wyższych szczebli kształcenia. Istotną zmianę w życiu kulturalnym stanowi to, że osoby świeckie najczęściej stroniły od tej drogi, a tym samym w ogóle od wykształcenia.
278 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
Język odzwierciedla ten stanowy charakter wykształcenia i kultury, odtąd bowiem łaciński wyraz clericus oznacza nie tylko duchownego, ale w ogóle wykształconego człowieka.
Nowe kształcenie wydało nader skromny plon w życiu literackim czasów merowińskich. Pisarze należą do rzymskiej warstwy ludności, a w swej twórczości ujawniają głęboką przepaść dzielącą ich od wiedzy i umiejętności właściwych wykształceniu antycznemu. Trudno powiedziać, czy Frankowie w VI wieku uprawiali germańską poezję bohaterską. W sztukach plastycznych i w architekturze jednoznacznie przoduje romańskie południe Galii. Chrześcijańskie bazyliki, podobnie jak budowle z tego samego czasu w Hiszpanii i Italii, świadczą swymi założeniami i ozdobami o postępującym rozwoju późnorzymskiej architektury i rzeźby. Natomiast germański udział w twórczości artystycznej, ograniczony na razie jedynie do ornamentów i produkcji zdobniczej, wskazuje częściowo na kontynuację tak zwanego stylu wędrówki ludów, w znacznym stopniu wywodzącego się od stepowych ludów Azji, częściowo zaś opiera się na zapożyczeniach ze sztuki śródziemnomorskiej. Bardzo powoli Germanie przetwarzali zaczerpnięte stamtąd motywy i formy i kształtowali sztukę odpowiadającą ich własnemu charakterowi.
Gdy patrzymy na te początki kultury frankijskiej, nie ulega wątpliwości, że
duchowa spuścizna świata antycznego była kontynuowana. „W domu zbudo-
wanym przez Rzym na starej ziemi galijskiej zawalił się dach, ale fundamenty i
mury trwały” - stwierdza E. Salin w konkluzji dogłębnych badań cywilizacji
merowińskiej. To dziedzictwo otrzymało zresztą w społecznej i duchowej
hierarchii celów młodego świata germańskiego nową funkcję. Już nie społe-
czności obywatelskie wolnych miast są nosicielami wiedzy i twórcami sztuki. To
kler chrześcijański przejął elementy tradycyjnej kultury i podporządkował je
innym celom. W ten sposób intensywnie rozwijał się proces, który zaczął się w
obrębie imperium rzymskiego już w III i IV wieku. Dla dalszego kształtowania
życia duchowego decydujące było to, że w państwie Franków powiodło się
stopienie etnicznych elementów rzymskich i germańskich i że ta synteza nie
została zakłócona przez żadną nową inwazję - ani przez Longobardów, ani przez
islam. W ten sposób stosunki całego świata germańskiego z cesarstwem rzym-
skim znalazły w końcu nowy punkt wyjścia. Długo trwały łupieżcze pochody
wędrujących ludów, potem ludy te zostały jako foederati przyjęte do imperium i
próbowały swych sił w tworzeniu germańskich królestw. Te twory, które od
świata antycznego odróżniał charakterystyczny dla Germanów arianizm,
wchodziły w niepokojąco wielką liczbę sojuszów i rywalizacji. Teraz z Franków i
Gallo-Rzymian powstał organizm państwowy, który zdołał połączyć wiele
dotychczasowych państw założonych przez Germanów i promieniował ku
plemionom znajdującym się po drugiej stronie Renu i Dunaju; powstało państwo,
które dzięki związkowi z Kościołem katolickim było zdolne do prowadzenia
polityki światowej. Kiedy bowiem upadło imperium zachodniorzymskie,
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 279 we wszystkich krajach Zachodu, gdzie cesarstwo bizantyńskie nie zdołało ustanowić swych wpływów, Kościół katolicki był nosicielem idei jedności - skądinąd dopuszczającej współistnienie wielu ludów i państw Tak więc w strukturze państwa Franków rozpoznajemy jeden z fundamentów tego, co nazywamy chrześcijańskim Zachodem.
Pisarze rzymscy na ogół bez głębszego zastanowienia utożsamiali z imperium rzymskim krąg ziemski opływany przez Ocean - Orbis terrarum. Leżąca na Oceanie Brytania była dla nich extra orbem, na zewnątrz świata. Położexrie wyspiarskie na obrzeżach Europy wielokrotnie w ciągu dziejów sprzyjało izolacji Brytanii. Potem jednak zdarzały się znowu sytuacje, w których stawała się ona punktem archimedesowym, z którego można było poncszać całym kontynentem.
Taka sytuacja istniała w okresie przejściowym od kultury antycznej do świata
europejskiego średniowiecza. Staje się ona szczególnie wyrazista, kiedy weż-
miemy pod uwagę oprócz głównej wyspy także Irlandię. Hibernia - jak nazywali
ją Rzymianie - nigdy nie należała do imperium, nie postała na niej stopa
rzymskiego legionisty, ale religii chrześcijańskiej udało się tam dostać i stamtąd
wtórnie oddziaływać na Brytanię i na kontynent. Tak doszło do tego, że wyspy brytyjskie odegrały jedyną w swoim rodzaju rolę w przekazywaniu religii chrześcijańskiej i kultury umysłowej ze świata antycznego do państwa Franków w jego późniejszym okresie.
Rzymianie nigdy nie objęli w posiadanie całej głównej wyspy Brytanii. Najdalej wysunięty Wał Antonina na przesmyku Forth-Clyde nie obejmował północnej Szkocji, a Wał Hadriana na~linii Tyne-Solway, który utrzymano prawie do końca IV wieku, pozostawiał na zewnątrz nawet mały kawałek Anglii. Tak trudna okazała się ekspansja w wysokie góry na północy i tak zaciekły okazał się opór celtyckich Piktów i Szkotów. Jednak interior brytyjski, który przez cztery stulecia był wcielony do imperium, został przez Rzym otwarty gospodarczo i uformowany kulturalnie. Trzy legiony, których garnizony znajdowały się w Eburacum (York), Deva (Chester) i Venta Silurum (Caerleon), strzegły prowincji przed plemionami Walii i Gór Pennińskich. Uprawa roli i wykorzystanie bogactw naturalnych nabrały wielkiego rozmachu, a sieć dróg przecięła kraj. Ludność celtycka została do pewnego stopnia zromanizowana, powstawały kwitnące miasta, zakładano kolonie, nawet stolice plemienne nabrały miejskiego wyglądu i zostały otoczone rozległymi pierścieniami murów. Na wsi utrzymywały się języki celtyckie, ale w miastach zapanowała łacina. Niemniej z Brytanii - w odróżnieniu od Galii i Hiszpanii - nie pochodził żaden pisarz łaciński.
Choć proces urbanizacji zakończył się dość wcześnie, w III i I V wieku Brytania
była jeszcze w gospodarczym rozkwicie. Od końca III wieku krajowi zagrażały
łupieżcze napady piratów frankijskich i saskich, ale w czasach Dioklecjana
280 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy i Konstantyna na południowym wschodzie utworzono specjalną obronę wy-brzeża (Litus Saxonicum) i powiązano ją z obroną leżącego naprzeciwko wy-brzeża galijskiego, od Akwitanii aż po Dolną Germanię (Tractus Armoricanus et Nervicanus). Dzięki temu pomyślność gospodarcza mogła trwać także w IV wieku. Znaleziska archeologiczne dowodzą właśnie w tym czasie rozkwitu rzymskiego systemu willowego, owych wielkich, samowystarczalnych gospodar-stw, rozproszonych po całym kraju. Najprawdopodobniej to przede wszystkim książęta miejscowych szczepów gospodarowali na sposób rzymski w tych rozległych dobrach ziemskich i zamieszkiwali luksusowe rezydencje. Gdy ludność miejska ubożała pod jarzmem rzymskiego reżimu podatkowego, właściciele ziemscy przy pomocy zależnych od nich chłopów zdobywali bogactwo i władzę. Także jeśli chodzi o rzemiosło i handel, wydaje się, że prywatna inicjatywa przedsiębiorców zdobywała sobie pole tam, gdzie zawiodło późnorzymskie państwo i jego agendy.
Jednak od połowy IV wieku zagrożenie rzymskiej Brytanii przybrało niebezpieczne rozmiary. W tym samym czasie, kiedy Piktowie przedarli się przez Wał Hadriana, a Szkoci z Irlandii napadli na zachodnie wybrzeże brytyjskie, sascy piraci wzmogli swe napaści na południe kraju. Cesarstwo zachodniorzymskie, całkowicie zaabsorbowane tym, co się działo nad Renem i Dunajem, nie mogło już zapewnić obrony na odległość. Armia rzymska w Brytanii w okresie ciężkiego kryzysu imperium wielokrotnie powoływała oficerów z własnych szeregów na uzurpatorów władzy cesarskiej. Ci następnie ściągali wojska z Brytanii, by na kontynencie walczyć w imię swych pretensji do panowania. Gdy w r. 383 uzurpator Magnus Maksymus przeprawił się do Galii, ewakuowano Wał Hadriana. Jeszcze gorsze konsekwencje przyniosło to, że w r. 407 uzurpator Konstantyn poprowadził ze sobą armię brytyjską, by zatrzymać na kontynencie inwazję Wandalów, Alanów i Swebów. Sasi mogli wtedy przez wiele lat łupić kraj bez prżeszkód. Od katastrofalnego roku 406/407 nawet komunikacja między Brytanią a Galią nie funkcjonowała już regularnie. Tylko na południowym wschodzie Anglii trwała jeszcze rzymska władza, ale i na tym niewielkim obszarze Rzymianie i ich zwolennicy byli pozostawieni samym sobie, nie mogli już oczekiwać pomocy z centralnych terenów imperium. Gdy Aecjusz skoncentrował wszystkie siły dla obrony Galii, Hiszpanii i Afryki, Brytania została straconą dla cesarstwa.
Przypuszczalnie rok 441 oznacza początek podboju Brytanii przez Germanów. Z Holsztynu wdzierali się Sasi z kobietami i dziećmi, Anglowie i Jutowie porzucili półwysep duński, by znaleźć w Brytaniilepsze i większe tereny uprawne.
Opanowanie kraju przez Germanów wymagało wielu lat, podczas których
Rzymianie nie zdecydowali się na rozstrzygającą walkę. W ten sposób rzymskie
życie w głębi Anglii powoli wygasało. Około połowy stulecia część ludności
Brytanii uciekła na południe przez morze do Armoryki, na północ. ` zachodnie
wybrzeża Galii, a przede wszystkim na półwysep, który od
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 281 tych przybyszów otrzymał nazwę Bretanii, i tam zasiliła ciągle mało zromani-zowaną ludność celtycką. Pozostali Celtowie z dawnej rzymskiej Brytanii zostali przez zdobywców zepchnięci w góry, do Kornwalii i Walii, Lancashire i Cumberlandu. Germanie, którzy z powodzeniem poszerzali stopniowo swe terytorium, żyli wedle własnych praw, mówili własnym językiem i zachowywali własną religię. Zdawało się, że dzieło romanizacji uległo całkowitej zagładzie.
Jednak mamy tu do czynienia z klasycznym procesem, jaki rozegrał się i w
innych częściach świata rzymskiego. To, co straciło imperium rzymskie,
odzyskiwał rzymski Kościół. W zarysie romanizacji Brytanii można było
pominąć pojawienie się chrześcijaństwa, ponieważ dopóki panowanie rzymskie
trwało niezachwianie, nowa religia nie odegrała żadnej roli zasługującej na
wzmiankę. Początki chrześcijaństwa w Brytanii otacza mrok. Pierwsi
chrześcijanie przybyli tam zapewne poprzez kontakty handlowe i wojskowe w
ciągu II wieku. Dopiero Tertulian i Orygenes poświadczają ich obecność na
wyspie, a świadectwa te są potwierdzone przez znaleziska archeologiczne i
inskrypcje. Później w zbiorach praw kościelnych znajduje się wzmianka o trzech
biskupach brytyjskich jako uczestnikach soboru w Arles (314). Czciciele bóstw
celtyckich i rzymskich byli jeszcze liczni, co pozwalają stwierdzić ołtarze i inne
budowle kultowe utrzymane w prowincjonalnym stylu rzymskim. Z drugiej zaś strony wiadomo jednak, że w IV wieku tamtejsza hierarchia chrześcijańska w czasie walk z arianizmem broniła wiary ortodoksyjnej. Kościelne związki między wyspami brytyjskimi a kontynentem utrzymały się również w V wieku. Pochodzący z Brytanii mnich Pelagiusz nauczał w Rzymie i Kartaginie, po czym udał się na Wschód. Jego teza, że człowiek może się uwolnić od zła dzięki własnej woli, była zwalczana przez Augustyna i potępiona przez synody afrykańskie, ale znalazła zwolenników na Wschodzie i w złagodzonej formie - jako semipelagianizm - także wśród mnichów galijskich. Z Galii została przeniesiona do Brytanii. Papież Celestyn poczuł się zmuszony do wysłania tam w r. 429 biskupa Germanusa z Auxerre w celu umocnienia wiary. Tak więc Kościół rzymski interweniował w Brytanii, podczas gdy cesarstwo nie zdołało przyjść z pomocą zagrożonej prowincji.
Ten sam papież w r. 431 posłał do Irlandii duchownego imieniem Palladiusz jako biskupa. Jest to pierwsza wiadomość dotycząca istnienia irlandzkich chrześcijan.
Oczywiście Ewangelia dotarła tam już wcześniej, jednak wydaje się, że efekty
misjonarstwa były mierne. Także o działalności Palladiusza nic nie wiadomo. Nie
tknięty panowaniem rzymskim, pasterski lud Celtów iryjskich zachował dawne
związki szczepowe i plemienne i utrzymał wiarę w bogów, których sławili w
pieśniach bardowie, a druidzi czcili według ścisłych przepisów. Dopiero
działalność Patryka, która zaczyna się w tym samym czasie co misja Palladiusza,
otworzyła Irlandię dla chrześcijaństwa. Żywot tego świętego, wcześnie
opromieniony legendami, zawiera wiele zagadek. Jednak z dwóch pism,
pochodzących niewątpliwie od niego samego, czerpiemy pewne konkretne
282 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
wiadomości. Jest to jego obrachunek z własnym życiem zatytułowany Confessio
i list do brytyjskiego księcia Korotikusa, którego poddani splądrowali wybrzeże
irlandzkie i uprowadzili chrześcijan w niewolę. Z tych pism, sformułowanych w
skromnej, szkolnej łacinie, poznajemy podstawowe okoliczności dotyczące
osoby i dzieła apostoła Irlandii. Patryk urodził się około r. 380 w Brytanii jako
syn diakona, należącego do rady miejskiej swojej gminy. Został porwany przez
iryjskich piratów, musiał przez sześć lat służyć w Irlandii jako niewolny pastuch i
w tym okresie przeżył powrót do chrześcijańskiej wiary dzieciństwa. Następnie
uciekł do Galii i tam pobierał jakieś nauki, jednak znamienne jest to, że opisując
swe życie, nazywa siebie niewykształconym. Po powrocie do Brytanii i wyświę-ceniu na kapłana w r. 432 uznał za swe życiowe zadanie głoszenie Ewangelii wśród Iryjczyków. Dzięki kazanium i cudom nawrócił na wiarę chrześcijańską wodzów plemion, a poprzez wodzów także same plemiona. Zakładał kościoły, w Armagh, na północy Irlandii, ustanowił biskupstwo. Ostatnie lata życia spędził w samotności (zmarł prawdopodobnie w r. 461). Ten pierwotny Kościół w Irlandii był pod względem języka, kultu i struktury ukształtowany na sposób rzymski - w tych samych latach, w których załamało się rzymskie panowanie w Brytanii.
Skądinąd także na głównej wyspie koniec rzymskiej administracji prowincjonalnej
nie przyniósł ze sobą całkowitego upadku wiary chrześcijańskiej. Na całym
terytorium, zamieszkanym teraz przez Anglosasów, organizacja kościelna upadła,
ale trwała ona na zachodzie kraju, gdzie utrzymali się Celtowie, przede wszystkim
w Walii. Ci celtyccy chrześcijanie zachowywali żywe związki z uciekinierami, którzy osiedli w Bretanii, i nawet wydaje się, że ich kontakty sięgały po Akwitanię i Hiszpanię, a poprzez te pośrednie ogniwa aż po Orient. Jest bardzo prawdopodobne, że na przełomie V i VI stulecia tą drogą dotarły ze Wschodu aż do najdalszego północnego zachodu Europy, do Walii i Irlandii, nowe formy pobożności i życia kościelnego. To nowe posłanie chrześcijańskie charakteryzowało się przede wszystkim ascezą, umożliwiającą wzniesienie się człowieka ku chrześcijaństwu uduchowionemu i połączeniem monastycyzmu z elementarnym zasobem uczoności. W ten sposób w VI wieku - w czasach św. Gildasa - Kościół walijski stał się kościołem monastycznym. Powstawały klasztory, a w ślad za nimi szkoły. W tym samym czasie chrześcijaństwo monastyczne odmieniło również Irlandię. W Catalogus Sanctorum Hiberniae rok 544 rozpoczyna nową epokę. Wyrosły klasztory (najpierw na południu kraju, co może dowodzić wpływów akwitańsko-hiszpańskich), które stawały się ośrodkami życia kościelnego i duchowego. Opat posiadał jurysdykcję w klasztorze i w okolicy, gdy tymczasem biskup, jako lokator klasztoru, podlegał opatowi i jego rola ograniczała się prawie wyłącznie do pełnienia funkcji rytualnych.
Iryjski kościół monastyczny, w którym surowa asceza wiązała się ze studiami,
utwierdził kulturę słowa pisanego w tym kraju i przez to bardzo poważnie
Galia Franków i Wyspy Brytyjskie 283
przyczynił się zarówno do zachowania tradycji lokalnej, jak i do przejęcia
kulturalnej tradycji antycznej. Obok pisma gaelickiego występował alfabet
łaciński, zapisywano dawne opowieści bohaterskie i choć niebawem do tekstów
wtargnęły motywy chrześcijańskie, to przecież jądro tej wspaniałej sagi,
spokrewnionej z sagą germańsko-nordycką, przetrwało. Jednak zapał
wykształconych mnichów skupiał się przede wszystkim na tekstach związanych
z życiem chrześcijańskim - pisano reguły klasztorne, księgi pokutne, żywoty
świętych. Używana w liturgii łacina umożliwiała dostęp do pewnych
rozproszonych dzieł literatury antycznej, przede wszystkim do poezji z okresu
Augusta. Ta literatura klasyczna była w Irlandii czymś zupełnie nowym,
całkowicie obcym, nie zaś częścią pogańskiej przeszłośći jak w Italii i Galii, i tak
właśnie, całkiem bez uprzedzeń, była w tym kraju odbierana. Niewątpliwie i dla erudycji chrześcijańskiej, i dla rozumienia kultury klasycznej konieczna była pewna znajomość dyscyplin szkolnych, przede wszystkim gramatyki. W taki sposób w Irlandii podstawy wykształcenia klasycznego weszły w VI wieku do monastycznego Kościoła. W tym samym czasie również sztuka irlandzka zyskała nowe impulsy. Jej początki sięgają głęboko w starożytność celtycką i charakteryzują się stylem abstrakcyjnym oraz zamiłowaniem do ornamentów linearnych - językiem form, jaki zachował się również u Celtów w Brytanii pomimo stuleci obecności rzymskiej. W Irlandii do tych tradycji artystycznych dołączyły teraz wpływy syryjskie i koptyjskie i wytworzyły, jak dowodzą przede wszystkim arcydzieła malarstwa książkowego w rękopisach irlandzkich, abstrakcyjny styl północny, czyniąc go nową formą wyrażania chrześcijańskich poglądów na życie.
Tymi obserwacjami wykroczyliśmy poza granice wyznaczone tej książce, tj. poza przełom V i VI wieku. Uczynimy jeszcze jeden mały krok w tym kierunku, aby zobaczyć, w jak zadziwiający sposób Britannia extra orbem wtórnie oddzia-ływała na kontynent. Charakterystyczną cechą iryjskiego Kościoła monastycz-nego było to, że porzucenie ojczyzny, wędrówka po obcych krajach, pobożne życie na dobrowolnym wygnaniu było uważane za najwyższy akt wiary, a nawet za namiastkę męczeństwa. Ta idea peregrinatio pro Christo uczyniła pielgrzymów irlandzkich misjonarzami wiary chrześcijańskiej_ Iryjczycy wyruszyli za morze najpierw do Piktów w Szkocji. Kolumban Starszy założył w drugiej połowie VI wieku na wyspie Iona (Hy) u zachodniego wybrzeża Szkocji klasztor, który miał się stać centrum misyjnym i ośrodkiem kształcenia duchowego dla całego kraju.
Pod koniec tego stulecia Kolumban Młodszy wyruszył do Franków i
Longobardów i odnowił tam życie kościelne, zakładając klasztory (Luxeuil w
Burgundii, Bobbio w Lombardu), co przyczyniło się do utrzymania kultury
klasycznej, która w państwie Franków już podupadła. Inni misjonarze zanieśli
Ewangelię ze Szkocji i Northumberlandu do Anglosasów. Stało się to w tym
samym czasie, w którym papież Grzegorz wysłał benedyktyna imieniem Augus-
tyn wraz z grupą mnichów z zadaniem nawrócenia Anglów (596). W ten sposób
celtycka grupa krzewicieli wiary przychodząca z północy napotkała w Anglii
284 Rzymski Zachód w V wieku i młode ludy
misję rzymską. To niezwykle szybko następujące przejście Anglosasów na
chrześcijaństwo zamknęło proces, który doprowadził do znalezienia się Wysp
Brytyjskich w kręgu oddziaływania chrześcijańskiego Rzymu, dzięki czemu
zbudziły się nowe siły religii i kultury działające na rzecz kontynentu. Iryjczycy i
Anglosasi przez długi czas zachowali dziedzictwo wiedzy, które było tak bardzo zagrożone na terenach państwa Franków w późniejszym okresie Merowingów. Szczęśliwie Anglosasi jako misjonarze Kościoła rzymskiego, a zarazem jako nosiciele antycznej tradycji kulturowej, zwrócili swą żądzę czynu właśnie ku państwu Franków, w którym nabierała kształtów jedność europejskiego Zachodu.
CZĘŚĆ CZWARTA
METAMORFOZA KULTURY W ZWIERCIADLE SZTUKI
Często mówiliśmy o budowlach i o dziełach sztuk pięknych, które stanowiły
świadectwa ówczesnych poglądów na życie i wyobrażeń o Bogu. Widzieliśmy
różne fazy metamorfozy kultury antycznej. Omawiając pod koniec tego studium
przemianę form artystycznych, mamy nadzieję uzyskania głębokiego wglądu w
całość procesu zmian zachodzących w mentalności ludzi: artystów, ich
zleceniodawców i różnych warstw ludności wiejskiej i miejskiej, która zbierała się
w tych budowlach i obcowała z tymi dziełami.
Niektórzy historycy sztuki byli kiedyś rzecznikami tezy, że nowe prądy stylistyczne, które występują w świecie grecko-rzymskim tego okresu, przyszły ze Wschodu. Wydawało im się, że dostrzegają zubożenie i zdławienie klasycznej sztuki helleńskiej przez orientalną. Wnikliwe badania dowiodły jednak, że po-mimo wymiany form artystyczych, która stale zachodziła na terenie imperium rzymskiego, właściwą siłę napędową rozwoju nałeży widzieć w nowej postawie duchowej, w nowej woli artystycznej. Poeta Paulin mówi: „Nowy jest mój duch, to już nie ten sam duch, co dawniej.” Było to poczucie, którego doznawali liczni ludzie z owych doświadczonych przez los pokoleń, nawet jeśli nie dane im było wyrazić tego w poezji i sztuce. Dostatecznie wyraźnie widzieliśmy odwrócenie się warstw miejskich i wielkich mas ludu od państwa i jego wartości. Powszechny był zwrot ku nowym mocom boskim, które odwoływały się do ludzkiego wnętrza. Również dla duchów przywódczych decydujące znaczenie miało odkrycie rzeczywistości nadludzkiej i nadziemskiej.
Analizując zachowane dzieła sztuki, stale powinniśmy pamiętać o restratyfikacji
politycznej i społecznej, którą poznaliśmy. Zamożni mieszkańcy miast, którzy w
czasach klasycznych określali charakter budowli i posągów, przestali być
zleceniodawcami, ustępując całkowicie miejsca cesarzom, wspólnotom reli-
gijnym, a przede wszystkim Kościołowi. Także w tym zmienionym społe
288 MEtamorfoza kultury w zwierciadle sztuki czeństwie były różne ugrupowania i szkoły artystyczne, które można poznać po charakterystycznych cechach, nawet jeśli nie znamy już imion samych twórców. Nie brak również prób przywrócenia ciągle nie zapomnianych wzorów prze-szłości. Zdarzają się nawroty klasyczności. Poganie i chrześcijanie w równym stopniu biorą udział w tych przeciwstawnych kierunkach. Jednak poprzez napięcia różnej woli twórczej zarysowuje się kierunek jednolity, i to z taką jasnością, że pośród wszystkich dyscyplin historycznych historia sztuki jako pierwsza uznała swoistość tego okresu i wyróżniła go nazwą późnego antyku, odróżniając tym samym od wczesnego cesarstwa i od Bizancjum oraz tak zwanego średniowiecza zachodniego. Dowiedziono, że sztuka III wieku może być uważana za fazę przygotowawczą tej formy artystycznej, która w całej pełni uwidocznia się w okresie tetrarchów, a w ciągu dziesięcioleci panowania domu teodozjańskiego nabiera klarowności i dopełnia się w Italii ostrogockiej. Pewien rozbrat między Wschodem a Zachodem świata antycznego znajduje wyraz zarówno w sztuce, jak w twórczości literackiej i w cechach chrześcijaństwa. Tutaj zwracamy uwagę przede wszystkim na Zachód, na tendencje stylistyczne italsko-rzymskie oraz na sztukę krajów Zachodu. Miasto Rzym zachowuje swoje znaczenie, czy to jako Rzym cesarski, czy to jako papieski. Trewir ma większe znaczenie niż Palmym, a u kresu naszej drogi znajduje się nie Bizancjum, lecz Rawenna.
Architektura rzymska za panowania cesarzy z dynastii Sewerów była w pełni sił twórczych. Mimo że w ciągu pokoleń wiele rozwiązań architektonicznych przejmowano ze Wschodu, architektura osiągnęła szczyty dzięki opanowaniu italsko-rzymskich metod budowlanych i myśli kompozycyjnej. Do jej zasad-niczych cech należało przezwyciężanie naturalnych przeszkód dzięki mobilizacji wszystkich środków technicznych i kształtowanie przestrzeni wewnętrznej przy jednoczesnej rezygnacji z reprezentacyjnego wyglądu zewnętrznego budynku. Wypróbowanymi środkami były: mur ceglany, technika zaprawy, konstrukcje sklepienne. Cesarze z dynastii Sewerów wielkimi inwestycjami budowlanymi podnosili splendor Rzymu jako ośrodka imperium. Septymiusz Sewer zbudował na Palatynie pałac nowej dynastii, z którego pozostały jeszcze potężne substrukcje od strony południowo-zachodniej. Rozpoczął też budowę ogromnego zespołu term w południowej części miasta, przy Via Appia, którą kontynuował jego syn i następca Karakalla. Również to przedsięwzięcie należy do dawnej tradycji cesarskiej wznoszenia dla ludności miasta rozległych łaźni, dostępnych za niewielką opłatą również dla warstw uboższych.
Termy Karakalli przybrały postać ogromnego zespołu budowli, przewyższa-
jącego wszystko, co stworzono przedtem - później miały nad nimi górować
jedynie Termy Dioklecjana. Budowla główna i budowle otaczające zostały
wyraźnie oddzielone od siebie. Budowla główna, zawierająca trzy sale: do kąpieli
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 289 gorących, ciepłych i zimnych, oraz liczne pomieszczenia do rozbierania się, gimnastyki i wszelkiego rodzaju zabiegów, jest założeniem symetrycznym na planie prostokąta. Jedynie rotunda łaźni gorących, budowla kopułowa w typie panteonu, wyłamywała się z prostokąta. Najwspanialszym osiągnięciem w tym kompleksie była hala centralna, którą nietrudno zrekonstruować na podstawie ruin, przykryta potężnym sklepieniem krzyżowym. Ta metoda, wynaleziona w Italii i wypróbowana w wielu budowlach, polegająca na skupianiu ciężaru sklepienia na czterech podporach, do których zbiegają się jego krawędzie, umożliwiła ukształtowanie wielkiej przestrzeni wewnętrznej, wycięcie jej, by tak rzec, z przestrzeni nieskończonej. Jest to konstrukcja, która zapoczątkowana przez bazylikę cesarską, przeszła do wielkich, okrągłych budowli Kościoła chrześcijańskiego. San Vitale w Rawennie i Hagia Sofia w Konstantynopolu wywodzą się z sali w termach.
Cesarska działalność budowlana rozwijała się za Sewerów również w prowin-cjach. Pomijamy tu Syrię, gdzie w Heliopolis (Baalbek) rozbudowano święty okrąg, a Palmyra swymi kolumnadami i reliefami nagrobnymi kontynuowała aż po czasy królowej Zenobii hellenistyczno-orientalne formy artystyczne. Dla rozwoju sztuki na Zachodzie szczególnie ważne są budowle w Afryce, macie-rzystej prowincji Sewerów. Wiele miast tego obszaru otrzymało na zlecenie domu cesarskiego nowe świątynie i bazyliki, termy i budowle teatralne. Często przesuwa się świątynie na środek okręgu świętego - tak dzieje się na przykład ze świątyniami bogów kapitolińskich, ale i z przybytkami bóstw lokalnych, jak Dea Cae(estis w Thugga. Nowe forum w Lepcis Magna ukazuje w znakomity sposób tę specyficznie rzymską tendencję do dostosowywania założenia przestrzennego do patrzącego poprzez jednoznaczną orientację i zachowanie osi optycznej. Po raz pierwszy w wielkim założeniu powiązano ze sobą wygiętymi łukami kolumny hal, otaczających forum. Jest to rząd arkad, który przyjął się w architekturze późnoantycznej, świeckiej i sakralnej. Odnajdujemy go w ulicy kolumnowej, tzw. perystylu, pałacu Dioklecjana, ale i w nawie głównej niejednej bazyliki chrześcijańskiej.
W Afryce są jeszcze inne budowle świadczące o trwaniu w III wieku zamożnej warstwy miejskiej, a równocześnie do pewnego st^pnia ukazujące głęboką przemianę form sztuki rzymskiej. Ten kraj, dostarczający tak wielu zwierząt poszukiwanych do igrzysk, obfituje w amfiteatry, z których amfiteatr w Thys-drus (El Dżem) jest najbardziej imponującym przykładem z tej epoki. W miastach nie posiadających amfiteatru niekiedy przystosowywano teatr do igrzysk z udziałem zwierząt. Teatr z tego okresu zachował się w mieście Sabratha w Trypolitanii. Wysoka ściana budynku scenicznego jest tam całkowicie zakryta i podzielona na trzy piętra dobudowanymi do niej strukturami kolumnowymi.
Również biblioteki i termy otrzymywały niekiedy takie wspaniałe fasady, a w
niszach ich ścian często umieszczano posągi. Połączenie rzeźby figuralnej z
architekturą stało się jedną z cech charakterystycznych późnego budownictwa
19 - Upadek Rrymu
290 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki
rzymskiego. Znamienne dla poczucia formy i przestrzeni ludzi tego okresu jest
to, że rzeźba figuralna, już bardzo rzadko bywa stawiana na otwartej przestrzeni. Posągi umieszcza się raczej pod ścianami albo też stają się one elementami ciągów kolumnowych. Autonomiczna rzeźba wolno stojąca, wzniosły twór klasycznej Grecji, w świecie rzymskim zostaje wtłoczona w ciasne ramy, a w sztuce wczesnochrześcijańskiej zanika prawie całkowicie. Natomiast plastyka portretowa rozwijała się znakomicie. Portret cesarski był teraz przedmiotem kultu zarówno w Rzymie, jak w miastach prowincjonalnych oraz w obozach legionów i wojsk posiłkc~:~ych. Zaraz po objęciu władzy wizerunek nowego władcy posyłano do prowincji, a każdy obywatel mógł go oglądać w oficjalnej wersji na monetach. Ta wysoka ranga portretu cesarskiego poważnie wpłynęła na całą sztukę portretową. Pochodzące z tego okresu i dość licznie zachowane do dziś głowy i popiersia ukazują gwałtowną przemianę kierunków stylistycznych. Hellenistyczny klasycyzm występuje obok realizmu rzymskiego, dążącego do dokładnego oddania rzeczywistości. Poczynając od połowy stulecia, umacnia się tendencja do podkreślania wyrazu twarzy kosztem organicznej struktury głowy. Wypróbowuje się nowe środki plastyczne, zmierzające do ujęcia wyrazu twarzy i uzewnętrznienia przeżyć duchowych. Mamy portret Karakalli o dzikim wyrazie twarzy, zdradzającym gwałtowność i nikczemność despoty. Mamy też popiersie Filipa Araba, którego stereometrycznie uformowana głowa tchnie głębokim sceptyzmem. Spośród podobizn Galiena należy wyróżnić głowę z rzymskiego Museo delie Ternie: portret filozofa o zmysłowo miękkich rysach i spojrzeniu błądzącym w dali. Pod koniec stulecia jeszcze częściej występuje to intensywne uduchowienie - artyści szukają, może pod wpływem tendencji neoplatońskich, nowych środków do wyrażenia tego, co nadzmysłowe, co ukryte poza rzeczami. Również w dziedzinie reliefu historycznego w czasach Sewerów zaczyna się odwrót od stylu klasycznego. Septymiusz Sewer, wznosząc haki triumfalne w Rzymie i w miastach Afryki, zachował tradycyjną metodę sławienia swych czynów i przekazywania ich pamięci potomnych w cyklach reliefowych. Łuk stojący w północnym narożniku Forum Romanum przedstawia w rzeźbach frontalnych ważne wydarzenia wojen partyjskich. W ciągłej narracji następują po sobie sceny bitewne, postacie rozwijają pełnię swych ciał, towarzyszą im elementy krajobrazowe. W tym ilustrowanym sprawozdaniu, nawiązującym do stylu wcześniejszych łuków i kolumn, godna uwagi jest scena końcowa, która pr`edstawia przemówienie cesarza do wojska. Władca wraz z synami pokazany jest frontalnie - ten środek artystyczny wyodrębnia ów majestatyczny, reprezentacyjny wizerunek z długiego szeregu. Także na reliefie łuku z Lepcis Magna w środku kompozycji widnieje cesarska trójca, ale tam związek grupy centralnej z postaciami towarzyszącymi, widocznymi -z boków, jest zerwany.
Wszystkie figury reliefu są płaskie, struktura ciał nie ma znaczenia, szaty
zastygają w ostro zarysowanych fałdach. Jest to rezygnacja z poczucia
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 291 rzeźbiarskiego, która znowu uwidocznia odejście od sztuki greckiej: figura staje się znakiem czegoś ponadzmysłowego, metaforycznego - jest to już zapowiedź języka formalnego sztuki chrześcijańskiej.
Z tymi przemianami form wiąże się też rezygnacja z jednolitości wizji przestrzennej, często spotykana w mozaikach z tego okresu. W willach właścicieli ziemskich, zwłaszcza w prowincjach afrykańskich, zachowały się liczne mozaiki, które niegdyś zdobiły posadzki pańskich pokojów. Sztuka mozaikarska służyła również do zdobienia sklepień i wydaje się, że zyskała ona przewagę nad zwykłym malarstwem głównie dzięki zdolności długiego zachowywania barw. Mozaiki w willach przedstawiają często rezydencję i życie wmajątku, w obrazach tych jednak zwykle brak perspektywy. N a ogół w dolnym pasie przedstawione są sceny polowania, nad nimi na osobnej płaszczyźnie studnia, gdzie poi się zwierzęta, wyżej obora i powracające do niej bydło i wreszcie - można powiedzieć: na najdalszym planie - oracz z pługiem zaprzężonym w woły. To, co jest blisko, przedstawiono u dołu, to, co dalej, wyobrażano wyżej; jest to w pewnym sensie odwrócenie perspektywy. Możliwe, że przejawia się w tym wpływ sztuki ludowej. Ponieważ jednak często także wielka sztuka rezygnuje z perspektywy, a tym samym i z przekazanego przez okres klasyczny sposobu harmonijnego łączenia wszystkich elementów dzieła sztuki, badacze brali pod uwagę wpływ filozofii Plotym na język form artystycznych. Plotyn mówi, że oko musi uchwycić dokładne wymiary przedmiotu i widzieć wszystkie szczegóły na takich samych zasadach. Następnie intelekt ma złożyć w całość obraz, który oko odbiera bez trzeciego wymiaru.'
Nie ma wątpliwości co do tego, że pewne prowincje imperium, które w okresie
późnego cesarstwa żyły własnym życiem, stworzyły również własny język arty-
styczny, odmienny od sztuki klasycznej. Wśród tych prowincjonalnych
dialektów artystycznych na szczególną uwagę zasługuje styl pogranicza celtycko-
germańskiego, już choćby dlatego, że w późniejszym okresie oparł on się
oficjalnej sztuce imperium i według wszelkiego prawdopodobieństwa doszedł
znowu do głosu w sztuce średniowiecznej tych obszarów. W pierwszych
stuleciach panowania rzymskiego w północnej Galii i w Nadrenii dominowały
zresztą wpływy italsko-rzymskie, ale w drugiej połowie II wieku powstały tam
lokalne warsztaty i nadały znaczenie dążącej do silniejszego wyrazu sztuce
młodych ludów. Na terenie Galii Belgijskiej i Dolnej Germanu zachowały się
liczne reliefy z okresu od końca II do IV wieku - najczęściej pochodzące z
monumentów nagrobnych - które dowodzą, że ich autorzy wbrew tematyce
sztuki klasycznej z prawdziwą radością oddawali się przedstawianiu życia
codziennego. Na wspomnianym już wcześniej słynnym reliefie z Neumagen
muzeum w Trewirze) przedstawione są sceny pozbawione znaczenia
historycznego, ale pełne fascynującej intymności: obrazek ze szkoły i toaleta
poranna damy, a także wpłacanie czynszu przez chłopów i statki z winem na
Mozeli. Artyści potrafili przez trafną charakterystykę głów i przez subtelne
292 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki uchwycenie wyrazu twarzy wyrazić nastrój zawarty w tych scenach. Ludowy język artystyczny, obejmujący świat zajęć zawodowych i otwierający nowe, nie znane sztuce klasycznej warstwy ludzkiej wrażliwości, utrzymuje się na północnym Zachodzie aż do końca panowania rzymskiego, po czym milknie w czasach zamętu, by później zabrzmieć z całą czystością. W krajach dawnej kultury greckiej, a potem również w Italii sztuka płaskorzeźby zdobyła od II wieku nowe pole działania, na którym możemy dostrzec przemiany w poglądach wyższych warstw społecznych. Inhumacja, forma pochówku panująca od dawna na Wschodzie, stała się teraz powszechna także na Zachodzie. Możliwe, że rozbudzenie się wiary w życie pośmiertne człowieka - zapewne w związku z rozpowszechnieniem się religii wschodnich - sprzyjało zwyczajowi składania ciała do. grobu. W Italii również odżycie poglądów staroitalsko-etruskich mogło spowodować przedkładanie inhumacji nad kremację zwłok. W zamożnych sferach społeczeństwa zwyczajem stało się składanie zmarłego w ozdobionym płaskorzeźbami sarkofagu do komory grobowej.
Ważną rolę w produkcji i kształtowaniu artystycznym marmurowych sarkofagów
odgrywały Azja Mniejsza i Grecja; sarkofag otoczony ze wszystkich stron
kolumnową fasadą jest pochodzenia azjatyckiego. Ale powstały również
rzymskie warsztaty. W Rzymie powszechnym zwyczajem stało się traktowanie
przedniej strony sarkofagu jako strony reprezentacyjnej, a nawet ozdabianie tylko
tej jednej strony dekoracją reliefową. Pośród motywów nowej, szeroko
rozprzestrzeniającej się sztuki reliefowej znajdują się sceny z mitologii greckiej,
przede wszystkim obrazy z kręgu dionizyjskiego, łatwo poddające się interpretacji sepulkralnej. Ale do repertuaru zostały także włączone odświętne sceny z życia mieszkańców miast i wydarzenia przywołujące ziemskie dokonania zmarłego w jego najlepszych latach.
Wspaniałym pomnikiem plastyki sarkofagowej i jej języka artystycznego jest
pochodzący z połowy III wieku sarkofag batalistyczny Ludovisi. Jest tam
przedstawiony gąszcz wielkiej bitwy. Od góry zwycięscy Rzymianie nacierają na
stłoczonych u dołu barbarzyńców, należących do niższego świata, a w środku
przedstawienia, gdzie masy się przerzedzają, pojawia się wódz w geście triumfu,
nie uwikłany w akcję, ale całkowicie zwrócony do widza. To czysto reprezen-
tacyjne przedstawienie zwycięzcy jest nowością. Z klasyczną kompozycją jest
też sprzeczne to, że zwyciężeni są na ogół przedstawieni w unniejszeniu, a patos
całego przedstawienia, poruszające ukazanie pełnych bólu twarzy barbarzyńców
można by nazwać barokowym. Zupełnie inaczej wygląda oddalanie się od stylu
klasycznego oraz ewolucja treści przedstawienia na fragmencie tzw. sarkofagu
filozofów, datowanego o jedno pokolenie później (około r. 270). W środku
widnieje tam siedzący filozof, objaśniający tekst księgi napisanej na zwoju; dwie
kobiety, podobne z postawy i gestów do Muz, zwracają się ku niemu, a dwaj mężczyźni o charakterystycznych głowach filozofów stoją w głębi i na uboczu.
Postacie wchodzą w płaszczyznę, zupełnie inaczej niż w przypadku sarkofagu
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 293 batalistycznego. Ten filozoficzny wykład otacza refleksyjna atmosfera, widz wprowadzony zostaje w świat ducha, który - takie jest przesłanie tego przedstawienia nagrobnego - otworzył się przed zmarłym. To, że ówczesne sarkofagi chrześcijańskie zbliżają się do tej kompozycji i tego nastroju, jest głęboko uzasadnione.
Od kiedy istniały chrześcijańskie sarkofagi? Jak w ogóle wygląda początek i
cechy charakterystyczne sztuki chrześcijańskiej? Szeroko zakrojone badania,
które należą dziś do dyscypliny zwanej archeologią chrześcijańską, w znacznym
stopniu wyjaśniły tę kwestię. Pierwsze pokolenia chrześcijan przejęły z religii
żydowskiej zakaz obrazów zawarty w Starym Testamencie. Jeszcze Orygenes
poświadcza wstręt chrześcijan do świątyń i obrazów. To odrzucenie sztuki
długo przetrwało w poszczególnych grupach i na pewnych obszarach
starożytnego chrześcijaństwa, a nawet nigdy nie zanikło do końca w całym
chrześcijaństwie. Nie może jednak być wątpliwości, że wraz ze wzrostem gmin, z
kształtowaniem się liturgii i kultu zmarłych najpóźniej od początku III wieku
powstała specyficzna sztuka chrześcijańska. Nie zaczęła się ona wcale od
architektury sakralnej -jeszcze i wtedy chrześcijanie zbierali się dla celebrowania
eucharystii raczej w domach prywatnych udostępnionych dla kultu, tzw.
kościołach domowych. Wykopaliska w Dura-Europos odsłoniły niedaleko
słynnej, ozdobionej licznymi przedstawieniami synagogi, właśnie taki kościół
domowy, który należy datować na około 232 r. Do tego pomieszczenia
kultowego należał rodzaj kaplicy chrzcielnej, która wśród swych fresków ma
najwcześniejsze przedsawienie Chrystusa. Później, w drugiej połowie III stulecia,
w wielkich miastach wzniesiono specjalne budowle kultowe, ale padły one ofiarą prześladowań Dioklecjana. Natomiast chrześcijańskiemiejsca pochówku sięgają jeszcze II wieku, o czym mówią świadectwa literackie i znaleziska archeolo-gicznie z Rzymu. Cmentarz taki obejmował, jak u pogan, najpierw groby znajdujące się na ogrodzonym terenie, później ryto korytarze w tufie, robiono po obu ich stronach miejsca na sarkofagi, gdzieniegdzie przygotowywano komory, a różne korytarze łączono ze sobą schodami. Taki cmentarz, zwany coemeterium, leżał na południe od Rzymu przy Via Appia, na polu, które nazywało się ad catacumbas. Od nazwy tego terenu, znacznie później, przeniesiono nazwę „katakumby” na podziemne grobowce chrześcijańskie w ogóle, czy to w Rzymie, czy to w Syrakuzach, czy w innych miastach.
W katakumbach rzymskich, które w przeważającej części powstały dopiero po
uznaniu chrześcijaństwa przez państwo, można szczegółowo prześledzić po-
czątki sztuki chrześcijańskiej. Sarkofagi, w których chrześcijanie chowali swoich
zmarłych, były z początku skromniejsze niż współczesne im sarkofagi pogańskie, ale podobne do nich w formie i w układzie dekoracji. Niezależnie od tego, czy chodzi o skromne skrzynki, czy o formy ukształtowane architektoniczne, z r~~ały strona czołowa i obie ściany boczne ozdobione są reliefami. Nagrobki wymieniają imię zmarłego i dzień jego śmierci; często towarzyszy temu formuła:
294 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki in pace, a proste obrazy - ryba, koszyk z chlebem, kubek z winem - nawiązują do misteriów. Powierzchnię ścian i sufitu zaczęto zdobić malowidłami: pośród sieci linii na jasnych powierzchniach widnieją pojedyncze figury i całe sceny.
Figury są nieskomplikowane, sceny zwięźle naszkicowane, jakby sugerowały
aluzje do jakiejś głębszej treści. Tak jak tektonika sarkofagów i sposób
dekorowania ścian i pokryw naśladuje wzory pogańskie, podobnie w motywach
reliefów sarkofagowych i malowideł w katakumbach nie brak z początku
związków z wcześniejszą sztuką antyczną. Maski i girlandy, kwiaty i ptaki, winne
grona i gałązki oliwne zostały przejęte z ikonografii antycznej. Nawet erosy
znalazły tu wstęp, a sceny bukoliczne, które kiedyś przypominały Pola Elizejskie,
teraz dla chrześcijańskiego widza symbolizują raj. Th. Klauser wykazał, że również postacie, które długo uważano za najwcześniejsze oryginalne twory sztuki chrześcijańskiej, pochodzą od pierwowzorów pogańskich. Na przykład Dobry Pasterz wchodzi na miejsce pasterza niosącego baranka, który już w sztuce hellenizmu i wczesnego cesarstwa był symbolem opieki i filantropii; stojąca postać, która wznosi ramiona i dłonie do modlitwy, chrześcijański orant, naśladuje wyobrażenie Pietas znane z monet, a także z rzeźby pogańskiej. Scena lektury z udziałem pasterza i oranta mogła być także przez pogan rozumiana jako ilustracja pouczenia filozoficznego, nauki cnoty. Ale wszystkie te motywy zostały przez chrześcijan przesycone prawdami ich wiary, uległy formalnej chrystianizacji. Niosący owcę stał się Dobrym Pasterzem z Ewangelii, orant alegorią duszy stojącej przed obliczem Boga, a czytanie - wtajemniczeniem w Dobrą Nowinę.
Wszystkie wizerunki na cmentarzach i w pomieszczeniach kultowych zyskały w oczach chrześcijan znaczenie symboliczne, podobnie jak motywy biblijne, które od początku występowały obok wspomnianych i wkrótce zaczęły dominować.
W nich sztuka chrześcijańska uzyskała pełną samodzielność. Nie znamy imion
poszczególnych artystów: rzeźbiarze, malarze, mozaikarze byli dla ówczesnych
chrześcijan, tak jak na ogół w świecie antycznym, rzemieślnikami, nie
pragnącymi, a nawet niegodnymi sławy. Opowieści ze Starego i Nowego
Testamentu ujęte w obrazy, nie zilustrowane dokładnie, lecz skrócone do
zasadniczej treści, zdobiły teraz jako symbole prawd objawionych sarkofagi i
komory grobowe. Wykazano, że już w okresie przedkonstantyńskim ze Starego
Testamentu zostały zaczerpnięte następujące motywy: pierwsi rodzice, arka
Noego, ofiara Abrahama, cudowne źródło Mojżesza, ocalenie Jonasza,
młodziankowie w piecu ognistym, Daniel w jaskini Lwów. Z Nowego
Testamentu przedstawiano chrzest Jezusa, hołd magów, uzdrowienie paralityka,
wskrzeszenie Łazarza, a ponadto niektóre inne sceny cudownych uzdrowień
dokonanych przez Jezusa. Dopiero od Konstantyna motywy nowotestamentowe
stają się liczniejsze i bardziej różnorodne. Obrazy te mówią o ratowaniu z
nieszczęścia i o cudach Bożych, przypominają o zbawieniu, o tajemnicach wiary
i o przejściu do życia wiecznego. Dydaktyczna funkcja reliefów i malowideł
uzyskuje pełny wyraz
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 295 dzięki stylowi tych najwcześniejszych dzieł malarstwa chrześcijańskiego. Artystom udaje się nadać postaciom z sarkofagów, przy całym rozdarciu formy zewnętrznej, godność i skupienie, twarzom - pokój życia wewnętrznego; postacie z malowideł oczami pełnymi przejęcia zwracają się ku pobożnym odwiedzającym groby. Pokonanie świata, który jest w mocy zła, poprzez wiedzę prowadzącą ku zbawieniu - oto wymowa tych obrazów i takie jest nastawienie wszystkich ludzi tego wieku, którzy znaleźli pokój w wierze w odkupienie przez Boga.
W pierwszej połowie III wieku niejaki Aureliusz zbudował w pobliżu Rzymu przy Via Labicana podziemny grobowiec i kazał obficie pokryć malowidłami ściany i sufity. Obrazy, nader delikatne w rysunku i kolorach, przedstawiają postacie filozofów, zgromadzenia wiernych i różne sceny wiejskie. Występują tam jednak również Adam i Ewa oraz Dobry Pasterz. Jest to prawdopodobnie katakumba gnostycznej sekty rzymskich chrześcijan. Jedno z większych malowideł ściennych tej krypty wprowadza w świat idei, a zarazem w nastrój wspólnoty religijnej. W bukolicznym pejzażu górskim widzimy brodatego mężczyznę, który objaśnia tekst jakiegoś zwoju. Wokół niego i pod nim pasą się owce. Wszystkie postacie i przedmioty, zwierzęta i drzewa istnieją samodzielnie, mają własny kontur i własny cień, a jednak wszystkim im ten święty mąż nadaje jakąś cudowną jedność, którą jedynie potwierdza łuk obejmujący całą scenę. Być może ten nauczyciel i pasterz wygłasza Kazanie na Górze. Z pewnością ów skromny, nastrojowy obraz symbolizuje schronienie, jakie daje mądrość Boża. Drugi obraz z podziemnego Rzymu tego stulecia uosabia wielką chrześcijańską zdolność przyswajania pojęć pogańskich. Wykopaliska pod bazyliką Św. Piotra odsłoniły rozległą nekropolę pogańską, której pomniki grobowe sięgają od II po IV wiek i są częściowo ozdobione freskami, mozaikami i sztukateriami. Jedno z tych pogańskich mauzoleów, krypta Juliuszów, została w III wieku przekształcona na chrześcijańską komorę grobową. Wnętrze jest bogato zdobione mozaikami, przedstawiającymi Jonasza, Dobrego Pasterza i Rybaka. Na sklepieniu widnieje Chrystus w postaci Boga Słońca, z głową ozdobioną koroną z promieni, jadący poczwórnym zaprzęgiem - zielona winorośl na złotym tle otacza obraz Dawcy Światła, który prowadzi zmarłych do życia wiecznego. Gdy powstawał ten obraz, chrześcijaństwu daleko jeszcze było do uznania przez państwo. Poważne kryzysy polityczne i ekonomiczne, które wypełniały III wiek, zwiększyły niepokój duchowy i doprowadziły do konfliktów między różnymi grupami i siłami religijnymi. Cesarze byli zaabsorbowani walkami wewnętrznymi i zewnętrznymi, architektura państwowa podupadła, a po Septymiuszu Sewerze przez prawie sto lat nie powstał żaden wielki relief polityczno-historyczny.
Budowle wojskowe, takie jak rozbudowa umocnień i kaszteli na granicach i
przebudowa murów miejskich w obrębie imperium,
296 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki pochłonęły wszystkie siły. Największym dziełem tego stulecia jest pierścień murów aureliańskich, otaczający Rzym. Ta ogromna konstrukcja z cegły, mająca piętnaście wielkich bram oflankowanych półokrągłymi wieżami, otaczała stolicę łańcuchem długości około 19 km, osiągała wysokość prawie 8 m, a co 30 m opatrzona była prostokątnymi wieżami - fortyfikacja, która będzie wzorem dla wielu miast. Dopiero po ustanowieniu tetrarchii cesarze i pozostający w ich służbie artyści uzyskali swobodę kształtowania oblicza odnowionego imperium poprzez reprezentacyjne budowle i dzieła sztuki. W całej twórczości artystycznej czasów Dioklecjana i Konstantyna wyczuwamy osobistą inicjatywę władców, którzy całkowicie poświęcili się swemu dziełu. Nadnaturalnej wielkości głowa marmurowa, znaleziona na terenie Nikomedii, z uzasadnionych powodów określana jako portret Dioklecjana, wyraża powagę cechującą „ojca rodzaju ludzkiego”. Głębokie zmarszczki na czole i nad ustami, spojrzenie utkwione w dali nadają temu obliczu, ukształtowanemu wedle dobrej greckiej tradycji, wyraz bolesnej rezygnacji. Nie mamy żadnego tak wymownego portretu rzeźbiarskiego współrządców Dioklecjana, jednak wiemy, że ich wysiłki i osiągnięcia w dziełach wojny i pokoju nie były mniejsze. O rezydencjach, pałacach i willach stworzonych przez tetrarchów mówiliśmy już w związku z wielkimi reformami. W tym miejscu chodzi o scharakteryzowanie znaczenia tych budowli w historii architektury i omówienie poszczególnych elementów architektonicznych i sposobów dekorowania w powiązaniu z bliskimi im w czasie i przestrzeni dziełami sztuki chrześcijańskiej.
Możemy pominąć Rzym, ponieważ odnowiona przez Dioklecjana Kuria i
zbudowany przez niego wspaniały zespół term wykazują niewiele oryginalności
w porównaniu z budowlami poprzedników. Oddziaływanie historyczne planowo
wznoszonych rezydencji cesarskich nigdzie nie daje się tak łatwo zauważyć jak w
Trewirze. To miasto, opatrzone wówczas murem obronnym i wspaniałą bramą w
postaci potężnej Porta Nigra, dzięki zlokalizowaniu rezydencji cesarskiej w jego
północno-wschodniej części zyskało nowe centrum. W świecie antycznym
normą było, że w każdym mieście ośrodkiem życia obywateli i miejscem
oficjalnych uroczystości jest forum. W późnoantycznej stolicy cesarskiej
kompleks złożony z pałacu, bazyliki i term cesarskich stanowił samodzielny
blok. Pałac w Trewirze został niebawem przekształcony w kościół. Widzimy tu
zatem ewolucję ku zachodniemu miastu średniowiecznemu, które ma kilka
centrów życia społecznego; oprócz rynku także rezydencję i kościół. Spośród
budowli dzielnicy cesarskiej w Trewirze na szczególne zainteresowanie zasługuje
bazylika. Jednonawowa hala, z podwójnym rzędem łukowatych okien na
dłuższych ścianach i z półokrągłą apsydą naprzeciwko głównego wejścia, przy
prostej, surowej konstrukcji ścian i stropów, stanowiła godne miejsce
reprezentacyjnych wystąpień cesarza na wielkich zgromadzeniach - klasyczna w
swoim rodzaju aula palatina. Zobaczymy, że w budowlach halowych tego
rodzaju obecne są elementy
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 297 strukturalne bazyliki chrześcijańskiej. Szukając przedsmaku architektury chrześcijańskiej, przyjrzyjmy się perystylowi, dziedzińcowi kolumnowemu, w iście godnym panującego kompleksie pałacu Dioklecjana w Splisie, położonemu na osi całego zespołu. Łuki łączą poszczególne kolumny i ulegamy pokusie, by widzieć w tym arkadową ulicę, prowadzącą do frontu świątyni. Ścisłe podporządkowanie tej ujętej w arkady przestrzeni wyznaczonym kierunkom nasuwa myśl o niektórych bazylikach starochrześcijańskich, podporządko-wanych ołtarzowi i apsydzie. Ale i centralna budowla kopułowa mauzoleum Dioklecjana - w zarysie i w konstrukcji ośmiokąt otoczony halą kolumnową - to zapowiedź kościołów na planie koła.
Odrestaurowane współcześnie z takim trudem malowidła z sufitu pałacu w Trewirze dają pewne wyobrażenie o dekoracji tych budowli cesarskich. Dalszych wskazówek dostarcza wyposażenie cesarskiej willi w Piazza Armerina. W licznych pomieszczeniach tego obszernego zespołu, w którym w sposób zaskakujący odrzucono tak skądinąd surowo przestrzeganą zasadę symetrii osiowej, widzimy wspaniałe mozaiki zdobiące posadzki. Przedstawienia mitologiczne i kultowe, sceny sportowe i łowieckie oddano tu nie tylko w podstawowych kolorach czarnym i białym, ale we wspaniałej gąmie barw. Malowidło tworzą kolory, rysunek schodzi na drugi plan. Może i w tym przypadku należy myśleć o wpływie nauki Plotyna, głoszącego, że formę określa światło, a kolory są rodzajem światła, uwidoczniającym formę. Na mozaikach kościołów, w których Chrystus czczony jest jako światłość, znalazła swe dopełnienie tendencja do wyparcia rysunku z malarstwa. W Rzymie dopiero od schyłku tetrarchii Dioklecjana powstawały budowle i dzieła plastyki utrzymane w nowym stylu. Maksencjusz w krótkim okręsie swych rcądów dokonał wielkich rzeczy jako budowniczy Wiecznego Miasta.
Pominiemy tu odnowienie świątyni Wenus i Romy, grobowiec Romulusa, syna
cesarza, wielki cyrk przy Via Appia i skupimy się na bazylice przy Forum, którą
zbudował Maksencjusz, a przebudował Konstantyn. Ta halowa budowla,
przewyższająca pod względem monumentalnego charakteru wszystkie
poprzednie konstrukcje, miała trzy nawy: nawa środkowa była przykryta
sklepieniami krzyżowymi, wejście - według rozplanowania z czasów Maksen-
cjusza - znajdowało się po stronie wschodniej, apsyda zaś naprzeciwko, po
stronie zachodniej. Konstantyn nadał budowli kierunek poprzeczny,
umieszczając wejście na frontonie południowym i tworząc drugą apsydę
naprzeciwko, od strony północnej - w ten sposób pierwotna nawa główna stała
się nawą poprzeczną. Jednakże uzyskała ona szczególną rangę dzięki temu, że w
dawnej apsydzie postawiono kolosalny posąg cesarza, podobnie jak w
rzymskich świ~tyniach niekiedy umieszczano posąg kultowy w apsydalnym
występie tylnej ściany. Dzięki temu potężna, zalana światłem budowla halowa,
łącząca w formie krzyża dwa pomieszczenia, uzyskała charakter prawie sakralny,
tym wyraźniejszy, że posąg siedzącego władcy wymiarami i formą
298 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki symbolizował wobec zgromadzonego w hali ludu nadludzki majestat cesarza. Kolosalna głowa, która zachowała się z tego posągu, przedstawia nie tyle indywidualny portret, ile raczej oblicze wzniosłej i wymagającej czci władzy cesarskiej. Wchodząc w sferę transcendencji, rzeźba rzymska otworzyła drogę do nowej ekspresji przekonań religijnych.
Ten sam pogląd na majestat władcy spotykamy również w dekoracji Łuku Konstantyna (312-315). Założeniem naśladuje on wzór, jaki stanowi łuk triumfalny Sew~ra, a do jego ozdoby użyto licznych reliefów z czasów Trafiana, Hadriana i Marka Aureliusza - jest to wczesny przykład korzystania z elementów wcześniejszych budowli, wtórnego użycia czy też despoliacji, jak się to nazywa w historii sztuki. Należy też powiedzieć, że reliefy, które przedstawiają motywy mitologiczne, wykazują pod względem treści i stylu tendencję do kontynuowania tradycji artystycznej pomników zwycięstw; dotyczy to na przykład postaci w medalionach z węższych stron i w pachach łuków. Ale fryz biegnący nad bocznymi przejściami, przedstawiający cały przebieg wojny aż do końcowych scen na Forum rzymskim, wykazuje świadome odejście od stylu klasycznego.
Cesarz nadnaturalnej wielkości wznosi się nad swych żołnierzy. W czasie
uroczystości na Forum pojawia się on ukazany frontalnie w środku sceny,
majestatyczny jak wizerunek bóstwa. Natomiast jednolita masa maszerujących
wojowników składa się z jednakowo małych figurek. Tłum słuchający cesarza
przedstawiony jest jako ciasne szeregi niezgrabnych ciał i plebejskich głów. Ciała
nie są ukształtowane plastycznie, ubrania zaznaczono pobieżnie, schematycznymi liniami, ruchy powtarzają się równomiernie. Najwyraźniej styl sztuki ludowej, któremu właściwe jest takie oddawanie rzeczy codziennych i zwykłych, znalazł tu drogę do pomnika o wysokiej randze politycznej. Spotykamy go również w reliefach na niektórych sarkofagach z tego samego okresu. Przyczynił się on znacznie do przemiany języka form antycznych. Mówiliśmy wcześniej o tym, jak cesarz Konstantyn, który dokonał zwrotu państwa rzymskiego ku chrześcijaństwu, nakazał budowę kościołów i szczodrze ją finansował. Świątynie chrześcijańskie stały się elementami monumentalnej architektury państwowej. Miały służyć nie tylko potrzebom kultowym gmin, ale i reprezentować publicznie nową wiarę jako religię schrystianizowanego imperium.
Teraz chodzi nam o miejsce nowych kościołów w historii architektury i o
związek między budowlami świeckimi i sakralnymi. G. von Kaschnitz-Weinberg
słusznie wskazał na względy praktyczne, które musiano brać pod uwagę, odkąd
ludne gminy chrześcijańskie w miastach zaczęły potrzebować szybkiej budowy
wielkich domów zgromadzeń. Ponieważ świątynia pogańska nie mogła być
wzorem dla świątyni chrześcijańskiej, sięgnięto do bazyliki, która była
wypróbowana w życiu świeckim i występowała w wielu odmianach. Oczywiście
typ bazyliki Maksencjusza musiał się wydawać zbyt kosztowny
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 299 i dlatego zdecydowano się na pokrycie hali dachem drewnianym. Długość belek tak bardzo ograniczała szerokość pomieszczenia, że dodano niskie nawy boczne; ściany wyższej nawy głównej zostały wyposażone w okna. Ta praktyczna myśl konstrukcyjna otrzymała wkrótce kształt zgodny z zasadami sztuki. W kościele na Lateranie, którego budowę rozpoczęto w r. 313, chrześcijańska bazylika o długiej nawie, kościół gminy, otrzymała formę, która miała się przyjąć w całym imperium: plan prostokąta z apsydą na węższym boku naprzeciwko wejścia, podział na trzy albo - jak na Lateranie - pięć naw, wysoka nawa główna opatrzona wielkimi oknami; między nawą środkową a apsydą jest poprzeczne pomieszczenie, w którym znajduje się ołtarz; łuk spoczywający na dwóch wysuniętych filarach, tzw. łuk triumfalny, oddziela pomieszczenie dla wiernych od pomieszczenia z ołtarzem; w apsydzie znajduje się ława dla prezbiterów, a w środku katedra dla biskupa.
Niezależnie od tego, ile wniosła do koncepcji tej podstawowej formy kościoła bazylika świecka w jej różnorodnych formach i elementach architektonicznych, taki sposób ukształtowania przestrzeni całkowicie odpowiada strukturze gminy i wymogom liturgii. Głębia założenia skupia uwagę zgromadzonych na ołtarzu, na którym składa się ofiarę i przy którym biskup głosi słowo Boże. Powstał skromny dom zgromadzeń, z zewnątrz wyglądający funkcjonalnie, jak budowla użyteczności publicznej. Cały wystrój artystyczny znalazł się wewnątrz. Wkrótce ściany nawy głównej, powierzchnia łuku triumfalnego i półkole apsydy będą zdobione mozaikami. Niekiedy pojawiają się one i na posadzce, jak w najstar-szym kościele w Akwilei. W ten sposób kościół staje się halą odświętnych zgromadzeń, liturgia przejmuje formy ceremoniału cesarskiego, a łuk triumfalny zdaje się głosić zwycięstwo Chrystusa. Na Wschodzie imperium, gdzie najwyraźniej zaznacza się dworski charakter liturgii, wbudowuje się empory; tam też elementem bazyliki staje się kopuła.
Obok kościoła na potrzeby zgromadzeń od samego początku występuje w
architekturze chrześcijańskiej kościół cmentarny. Gdy ustały prześladowania, kult
męczenników doznał wielkiego ożywienia i wywołał potrzebę budowania bezpośrednio nad ich grobami pomieszczeń, w których wspominanie zmarłych i wzywanie ich pomocy mogłoby zostać powiązane z ceremoniami kultowymi. Konstantyn stworzył znakomity wzór, budując w Rzymie kościół nad grobem apostoła Piotra. Także ten kościół kommenioratywny (memoria) przybrał formę bazyliki o długiej nawie i za tym wzorem poszły w Rzymie i w innych miastach bazyliki męczenników, powstające poza terenami zamieszkanymi, na cmenta-rzach. Prawie regułą stało się takie rozplanowanie bazyliki, że ołtarz kościoła znajdował się nad płytą ołtarzową (mensa) grobu. Często nad ołtarzem kościoła powstawała nadbudowa w kształcie cyborium o czterech kolumnach, na których spoczywał baldachim. Tę podstawową formę bazyliki męczenników nadawano zazwyczaj również kościołom kommemoratywnym, które Konstantyn i późniejsi cesarze wznieśli nad miejscami świętymi w Palestynie.
300 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki f' Także inne idee architektoniczne świata antycznego weszły do budownictwa chrześcijańskiego. Do głównego kościoła gminy należała kaplica chrzcielna (baptisterium), w której można było chrzcić liczne w tych czasach osoby nawracające się na wiarę chrześcijańską. Mała, najczęściej ośmiokątna budowla, pokryta kopułą, kryła w sobie basen z wodą, do którego wiodły w dół marmurowe stopnie. Posadzka i ściany były pokryte mozaikami, których symbole i przedstawienia odnosiły się do sakramentu chrztu. Wydaje się, że budowa baptysterium odpowiadała w zasadniczych elementach założeniom rzymskiej łazienki domowej. Szczególnie uderzające jest jednak przejęcie antycznej myśli budowlanej w bazylice centralnej, która również pojawia się w czasach konstantyńskich, z początku jako chrześcijańska budowla grobowa. Patrząc na tę okrągłą budowlę sepulkralną, przypominamy sobie długą serię grobów tumulusowych, która zaczyna się w etruskim Caere i ciągnie aż po mauzolea Augusta i Hadriana. Na III wiek, ale chyba dopiero na czasy Dioklecjana, przypada monumentalny grobowiec Tor'de' Schiavi przy Via Praenestina, o godzinę drogi od Rzymu. Potężny cylinder otacza tam jedno jedyne pomieszczenie, pokryte kopułą. Mauzoleum, które Dioklecjan zbudował dla siebie, miało, jak wiemy, postać ośmiokątnej budowli, otoczonej halą kolumnową. Do tej tradycji architektonicznej nawiązuje chrześcijańska bazylika centralna. Budowla główna jest w niej poszerzona, gdyż otacza ją rodzaj dookolnej nawy, oddzielonej kolumnami. W górnej ścianie umieszczono okna. W formie skończonej znajdujemy to rozwiązanie w kościele Santa Costanza (połowa IV w). Córka Konstantyna, imienniczka ojca, zbudowała w swych dobrach przy Via Nomentana, na północ od Rzymu, kościół upamiętniający św. Agnieszkę. Spośród konstrukcji nagrobnych, które znajdowały się w pobliżu tej memoria, zachowało się mauzoleum, które fundatorka sanktuarium kazała wznieść dla siebie samej i które później zaczęło nosić nazwę Santa Costanza. Budowla główna jest tam przykryta kopułą, a pierścień obejścia ma sklepienie kolebkowe. Stojące okręgiem podwójne kolumny oddzielają obejście od budowli głównej. Jest to zaczątek porządku architektonicznego i sakralnego, który w dalszym rozwoju doprowadził do stworzenia San Vitale. Sklepienia w Santa Costanza są ozdobione wspaniałymi mozaikami, w których powracają motywy malarstwa sepulkralnego, również pochodzenia pogańskiego: w hali dookolnej winorośl, symbole pór roku i sceny winobrania, a w polach kopuły - sceny ze Starego i Nowego Testamentu.
Związek sztuki chrześcijańskiej z dziedzictwem antyku widoczny jest w IV wieku
również w reliefie sarkofagowym i w rzeźbie pełnej. Oczywiście w tematyce
przedstawień dochodzą do głosu treści nowej wiary i pozostawiają tylko niewiele
miejsca dla tradycyjnych motywów o charakterze neutralnym. Ale w języku form
następuje zbliżenie obu sfer. W rzeźbie świeckiej postacie nie są już podporzą-
dkowane ścisłym zasadom oddawania rzeczywistej budowy ciała, które
obowiązywały tak długo. Stają się one, jak wkrótce zobaczymy na przykładach,
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 301 raczej wyrazem transcendentnego uduchowienia i w ten sposób nawiązują do wizerunku człowieka z chrześcijańskiej rzeźby i malarstwa. Z drugiej strony wśród różnorodnych kierunków stylistycznych, które ilustruje bogaty materiał chrześcijańskich sarkofagów, występuje nie tylko tendencja do zastępowania plastycznej przedmiotowości postaci płaskim obrazem zmierzającym ku ornamentalności, ale też ciągle powracający klasycyzm.
Najlepiej reprezentuje ten kierunek sarkofag Juniusza Bassusa, który według
świadectwa inskrypcji nagrobnej zmarł w 42 roku życia jako prefekt miasta
Rzymu za konsulatu Euzebiusza i Hypacjusza, to znaczy w r. 359, dnia 25
sierpnia. Reprezentacyjna fasada tego sarkofagu ukazuje w dwóch rzędach,
jeden nad drugim, po pięć obrazów z dziejów biblijnych. Poszczególne sceny
przedstawiają jedynie po dwie lub trzy postacie, obramowane są kolumnami i w
ten sposób uzyskują niezwykłą zwięzłość ekspresji. W górnym rzędzie
przedstawione są: ofiara Abrahama, pojmanie Piotra, nadanie zakonu przez
Chrystusa siedzącego na tronie w niebiosach, Jezus doprowadzony na
przesłuchanie przed oblicze Piłata; w dolnym rz~dzie - cierpiący Hiob, Adam i
Ewa, wjazd Jezusa do Jerozolimy, Daniel w jaskini lwów i Paweł idący na śmierć
męczeńską. Tematyka jest jednoznacznie chrześcijańska, sięga od grzechu
pierwszych rodziców poprzez ofiarę i cierpienie postaci starotestamentowych aż
do męczeńskiej drogi Jezusa i jego apostołów, znajdując dopełnienie w
środkowym obrazie górnego rzędu, we władczym akcie nadania prawa, gdzie
jest frontalnie ukazany wywyższony Chrystus. Ale ten pouczający wyraz wiary
przedstawiono w stylu opartym na pierwowzorach klasycznych. Pełne figury
odrywają się od tła, głowy opracowane są starannie i zróżnicowane
charakterologicznie; Jezus jest czarującym młodzieńcem, także starcy są piękni, a
wszystkie postacie są duchowo zaangażowane w akcję, przy czym jednak ich
ruchy są spokojne, uczucia opanowane, męka Jezusa doprowadzona tylko do
sądu Piłata, jedynie z aluzją do śmierci. Jest to „styl piękny antyku
chrześcijańskiego” (F. Gerke). Istnieje cały szereg chrześcijańskich dzieł sztuki
należących do tego kierunku i można wręcz powiedzieć, że wizerunek Chrystusa w plastyce IV wieku przybrał postać młodego nauczyciela i cudotwórcy. Statuetka Chrystusa na tronie w rzymskim Museo delie Terme (około 350/360) bliska jest apollińskiego typu młodzieńca.
Pod koniec stulecia także w rzeźbie sarkofagowej ulubionymi tematami stają się
przedstawienia Mistrza, który przekazuje Piotrowi Nowy Zakon, i Chrystusa na
tronie pośród apostołów. Do tego kierunku, dążącego do ukazania ideałów
chrześcijaństwa w języku formalnym klasycyzmu, niewątpliwie należy również
kasetka z kości słoniowej z Brescii, która zapewne pierwotnie służyła do
przechowywania relikwii (około 360/370). Widnieją tam na czterech ściankach
bocznych i na pokrywce liczne obrazy ze Starego i Nowego Testamentu,
klarownie skonstruowane sceny ze starannie wymodelowanymi postaciami, a na
obrzeżu pokrywki medaliony z głowami Chrystusa, apostołów i ewangelistów -
kompozycja przypominająca dawny zwyczaj przedstawiania portretów na
302 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki powierzchni w formie tarczy (imago clipeata). I tu także Nauczyciel jest młodzieńczym filozofem. U kresu tej ewolucji postaci Chrystusa jest jednak Król i Pan, surowy władca, Pantokrator, a przedstawienie jego majestatu - Maiestas Domini - staje się głównym motywem mozaik w apsydach kościołów. Pojawienie się budynków kościelnych w czasach konstantyńskich znacznie ograniczyło architekturę państwową i triumfalną sztukę cesarską. W ostatnim stuleciu imperium zachodniorzymskiego nie zbudowano już żadnych term ani nie wzniesiono łuków triumfalnych; niewiele pozostało po nowo zbudowanych pałacach. Z czasów dynastii teodozjańskiej zachowało się nieco dzieł plastycznych, które świadczą o stałych przemianach form. Pewne datowanie mają tylko reliefy z obelisku Teodozjusza z Konstantynopola. Cesarz kazał w r.
390 ustawić pośrodku hipodromu na dwóch wielkich cokołach obelisk egipski i
utrwalić to bardzo wówczas podziwiane osiągnięcie techniczne na dolnym
cokole za pomocą obrazu i inskrypcji. Reliefy górnego cokołu przedstawiają
różne grupy, które biorą udział w uroczystościach - może związanych z
pamiętnym wydarzeniem. Wizerunek na stronie wschodniej ukazuje cesarza,
stojącego w loży w otoczeniu swych synów oraz wysokich dostojników i
trzymającego w ręku wieniec zwycięstwa. Z prawa i z lewa stoją urzędnicy, dalej
straż przyboczna; wielkość postaci najwyraźniej odpowiada randze osób. W
pasie dekoracji znajdującym się poniżej widzimy jednolicie uszeregowanych
widzów, a na pierwszym planie małe figurki muzykantek i tancerek. Perspektywa
prawie nie istnieje, niemal wszystkie ciała i głowy widzów ukazane są frontalnie i
statycznie, co stanowi nawiązanie do hieratycznego stylu fryzu z Łuku Konstantyna. Relief sprawia wrażenie, iż nie przedstawia jednorazowego wydarzenia, ale utrwala chwilę o wieczystej aktualności.
Tę samą tendencję do zastępowania autonomicznej osoby, tego wielkiego
przedmiotu sztuki klasycznej, postacią symboliczną, nawiązującą do tego, co
boskie i niewidzialne, obserwujemy też w rzeźbie pełnej. Posągi stały się
rzadkością. Jeżeli poprzednio często pojawiały się w powiązaniu z architekturą,
umieszczane w niszach, to obecnie spotykamy niemal wyłącznie statuy władców
i dygnitarzy - w życiu kultowym rzeźba ustąpiła miejsca innym sztukom. Te
posągi, które według danych dotyczących miejsca znalezienia występują częściej
na Wschodzie niż na Zachodzie, nie mają już być wizerunkami konkretnych
osób, ale raczej symbolami godności i wartości. Znajdujący się w Luwrze posąg
brodatego filozofa, spowitego w płaszcz, identyfikuje się, zapewne słusznie, z
cesarzem Julianem Apostatą. Za taką interpretacją przemawia porównanie głowy
posągu z wizerunkiem Juliana na monetach i gemmach, a obserwacja, źe diadem
cesarski zastąpiono kapłańskim, dodatkowo wspiera tę identyfikację. Być może
artysta dążył do stworzenia posągu na podobieństwo jakiegoś pierwowzoru ze
sztuki klasycznej, ale zastygnięcie w bezruchu, ornamentalnie
l~letamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 303 ułożone fałdy szaty i wyraz znużonego zamyślenia na obliczu sprawiają, że mamy przed sobą dostojnika należącego do zupełnie już innego świata. Jeszcze wyraźniej przemawia posąg odzianego w togę konsula rzymskiego z Palazzo dei Conservatori w Rzymie, datowany w przybliżeniu na rok 400.
Ciągłe istnienie posągów rzymskich togati bierze się z przywiązania do tradycji w
środowisku senatorskim, które zgodnie z obyczajem przodków pragnęło także w ten sposób uwiecznić sprawowanie prastarych urzędów. Ów rzymski konsul ma togę założoną kunsztownie na dwie tuniki, w prawej ręce trzyma w górze mappa, kawałek materiału, którym w doniosłym momencie swej rocznej kadencji dawał znak do rozpoczęcia wyścigów rydwanów. Głowa odznacza się pięknym obliczem o pełnych wyrazu oczach, ale ciało niknie pod dostojnie spiętrzonymi masami fałd, a ruch pozbawiony jest energii: cała postać sprawia wrażenie zastygnięcia w ceremoniale. Także w tym nowym języku formalnym rzeźbiarskie portrety potrafią niekiedy osiągnąć głęboki wyraz i przede wszystkim po tym poznajemy twórczy aspekt tej sztuki, która znajdzie swe dopełnienie w Bizancjum. Z Efezu pochodzi późna głowa marmurowa (dziś znajdująca się w Wiedniu), która w niezwykle wyrazisty sposób reprezentuje nową duchowość. Głowa jest bardzo wąska, wyciągnięta wzdłuż, niemal prostokątna. To porzucenie organicznej formy służy wzmocnieniu wyrazu. Poorane zmarszczkami czoło, wielkie oczy pod wysokimi łukami brwiowymi, najwyższe skupienie w twarzy wskazują na przeczucie świata transcendentnego. Ta twarz w uderzający sposób odsłania przemianę człowieka antyku, który stał się prorokiem Boga. Wspaniały posąg brązowy w Barletta (przed kościołem San Sepolcro) należy może jeszcze do IV stulecia. Diadem ozdobiony klejnotami oznacza, że mamy do czynienia z cesarzem. Odziany w tunikę, pancerz i płaszcz, trzyma on we wzniesionej prawej ręce berło albo sztandar, labarum, a na wyciągniętej lewej dłoni ma kulę ziemską - insygnia władzy cesarskiej. Rysom twarzy brak piękności. Surowe spojrzenie wydaje się zdążać ku wieczności, a oblicze, nawet cała postać, ma wymowę symboliczną. Mówiono o tym posągu, że jest to ostatnie dzieło rzeźby rzymskiej. Jest on zarazem jednym z wielkich dzieł nowego wieku, w którym rzeźba przemawia językiem symboli. W niektórych dziedzinach sztuki tradycje klasyczne trwały dłużej. W wyższych warstwach społeczeństwa przetrwało upodobanie do małych dzieł sztuki wykonanych z kosztownych materiałów, a rysownicy i snycerze, grawerzy i złotnicy, którym powierzano te zamówienia, nie utracili zawodowej biegłości.
Srebrna zastawa i złote ozdoby, gemmy' i złocone szkła, tabliczki z kości
słoniowej i oprawy ksiąg - wykwintne świadectwa smaku i zbytku - zachowują
niejedną cechę stylu pięknego. Klasycystyczne cechy wspaniałej zastawy
srebrnej, którą znaleziono w kasztelu w Augst, wiążą się może z cesarzem
Julianem, do którego otoczenia należał, zdaje się, ten cenny skarb. Ale i srebrna
taca (missorium) cesarza Teodozjusza z Almendralejo (388) jest wyraFnowanym
dziełem sztuki. Należała ona do wspaniałego serwisu, najprawdopodobniej
304 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki podarowanego przez cesarza dygnitarzowi, którego wyobraża wizerunek. W sali tronowej, przedstawionej jak ostro zwieńczona świątyńka, cesarz zasiada na tronie, na skroniach ma diadem z pereł, a wokół główy nimb i podaje zbliżającemu się z czcią urzędnikowi tabliczkę, dokument nominacyjny. Obok cesarza siedzą na tronach współwładcy, dalej, u brzegów tacy, stoją długowłosi straźnicy przyboczni, a w dolnej partii leży Tellus, Ziemia, z rogiem obfitości, otoczona erosami. Elegancja tej kompozycji opiera się na pięknych wzorach z przeszłości, ale i te sceny wskutek frontalności postaci oraz ceremonialnej postawy i wyrazu są czysto oficjalnym przedstawieniem w duchu tej późnej epoki. To samo można powiedzieć o parze cesarskiej widniejącej na paryskiej kamei z sardonyksu. Diadem z pereł zdobiący głowę cesarza ma na środkowym kamieniu monogram Chrystusa, a fryzura cesarzowej wskazuje na czasy teodo-zjańskie: przedstawione osoby to może Honoriusz i Maria, córka Stylichona. Dworski manieryzm stylu pozostaje w zadziwiającej sprzeczności ze smutnym wyrazem twarzy tych ludzi, całkowicie zatopionych w sobie. Do serii tych wspaniałych dzieł jubilerskich należy też odznaczające się znakomitą jakością złocone szkło z Brescii, choć trzeba je zapewne datować znacznie wcześniej. Tego rodzaju szkła ozdobione portretami, a później także scenami biblijnymi, nie należą w IV wieku do rzadkości. W omawianym przypadku na złoconym szkle narysowano cienkim rylcem popiersia matki, córki i syna, a na ten portret naklejono szkło przezroczyste. Sportretowani mają na sobie uroczyste szaty, ich twarze patrzą na widza szeroko otwartymi oczami, jest w nich powaga i głębia jak w wizerunkach świętych. Nic więc dziwnego, że to złociste szkło wprawiono później w krzyż, wysadzany gemmami i rżniętymi kamieniami. Brak jednak jakiegokolwiek dowodu na to, że przedstawione osoby były chrześcijanami - towarzyszący im napis w alfabecie greckim nie został dotąd zinterpretowany.
Szczególnie licznie reprezentowane są w IV i V wieku przedmioty wykonane z kości słoniowej. Używano jej do wyrobu tabliczek do pisania i puszek, do zdobienia mebli i do sporządzania uroczystych dokumentów honoryfikacyjnych.
W większości rezydencji aż do końca VI wieku można wykazać istnienie
warsztatów. Potem ten kosztowny materiał stał się rzadki. Zachowała się duża
liczba dyptychów z kości słoniowej. Nazwą diptychon określano od dawna
tabliczki do pisania w postaci dwóch drewnianych deseczek, połączonych
zawiasami albo sznurkiem. Obie powierzchnie tabliczek były wypełnione
woskiem, na którym można było wyryć napis, a potem zetrzeć go. W tym
praktycznym zastosowaniu dyptych utrzymał się także w stuleciach, w których
skądinąd preferowano materiał pisarski wykonany z papirusu. Ale taka forma
zapisu zachowała się aż do późnego okresu również jako sposób sporządzania
dokumentów honoryfikacyjnych. Wreszcie stało się zwyczajem, że wysocy
urzędnicy w dniu objęcia urzędu albo przy innych uroczystych okazjach rozda-
wali przyjaciołom dyptychy opatrzone kunsztownie zdobionymi okładkami
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 305 z kości słoniowej. Poeta Klaudian i senator Symmachus wspominają o tym zwyczaju w swych utworach.
Z wielkiej liczby tych dyptychów z kości słoniowej historyk winien wspomnieć przede wszystkim ten (znajdujący się w Londynie), na którym, na górnym brzegu obydwu tabliczek, są wymienione rodziny Nikomachów i Symmachów. Na jednej z tabliczek, stanowiącej stronę tylną, widzimy kapłankę Cerery stojącą z opuszczoną pochodnią koło ołtarza, za którym wznosi się pinia. Tabliczka licowa, a więc przedstawienie ważniejsze, ukazuje kapłankę Bachusa ozdobioną wieńcem bluszczowym, sypiącą kadzidło na ołtarz, gdy tymczasem mała służąca podaje jej dwuuszne naczynie i misę z owocami. Postacie klasycznej piękności, zapewne ukształtowane według wzorów z epoki Augusta, wykonują czynności związane z kultem dawnych bóstw - wspaniałe świadectwo wiary przodków, którą możemy w tych dwóch blisko ze sobą związanych domach obserwować aż po czasy cesarzy Gracjam i Teodozjusza. Również tzw. dyptych Eucheriusza (z Monzy) zachowuje jeszczę cechy tej tradycji stylistycznej. Na stronie licowej widnieje mężczyzna w płaszczu wodza, z paradnym mieczem, w prawej dłoni dzierży włócznię, lewa spoczywa na okrągłej tarczy, ozdobionej popiersiami dwóch cesarzy. Na stronie odwrotnej przedstawiona jest pięknie ubrana i przyozdobiona kobieta z różą w prawej ręce, a obok niej chłopiec odziany w tunikę i płaszcz, który w lewej dłoni trzyma dyptych. Przedstawione postacie określono zasadnie jako Stylichona, Serenę i ich syna Eucheriusza - w każdym razie chodzi o doskonałe dzieło sztuki dworskiej z czasów teodozjańskich. Tak znakomicie wykonane i tak wyszukanie subtelne dzieła sztuki bywają równieź w posiadaniu kościołów chrześcijańskich. Relikwiarze z kości słoniowej i ozdobione szlachetnymi kamieniami krzyże procesyjne zawędrowały do skarbców katedralnych. Pojawiły się święte księgi ozdobione pięknymi okładkami. Niewątpliwie i chrześcijanie z początku pisali swe księgi na zwojach papirusowych, potem jednak do zapisywania tekstów biblijnych służył zeszyt składany z kart pergaminowych, i to wcześniej niż w literaturze świeckiej, w której zwój zachował prymat aż do IV wieku. Ta nowa forma książki, zwana codex, otworzyła równieź nowe drogi dla ilustracji książkowych. Gdy bowiem forma zwoju sprzyjała narracji ciągłej, to w kodeksie królował pojedynczy obraz. Tak zaczyna się w VI wieku seria kodeksów z tekstami chrześcijańskimi, ozdobionymi miniaturami. Tak zwana Genesis Wiedeńska, najstarszy ilustrowany egzemplarz Biblii, może służyć za przykład tej sztuki miniatur, pochodzącej z języka form późnego antyku.
Wielka sztuka V wieku związana jest jak najściślej z kultem chrześcijańskim,
przynajmniej w zachodniej części świata antycznego, którą się tu przede
wszystkim zajmujemy. Miasto Rzym, porzucone przez cesarzy, pod przewodem
swych biskupów przetrwało poważne kryzysy okresu wędrówki ludów i w tych
ZO - Upadek Rrymu
306 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki właśnie czasach, w których, jak widzieliśmy, kształtował się rzymski prymat, powstało tam wiele nowych kościołów. Grupę tych, które mają najwyższą rangę artystyczną, otwiera San Paolo przy drodze do Ostii, zbudowany na miejscu starszego kościoła w czasach Teodozjusza. Jego pięcionawowe założenie z transeptem pozostało także po przebudowie w XIX wieku, choć dekoracja całkiem się zmieniła. Po nim, około r. 430, zbudowano kościół Santa Sabina na Awentynie, trzynawową bazylikę, która swą nie zmienioną konstrukcją zewnętrzną i wewnętrzną w najczystszy sposób reprezentuje zasadniczą formę kościoła. starochrześcijańskiego. Zachowały się też wspaniałe drzwi ze scenami biblijnymi wyrzeźbionymi w drewnie cyprysowym, utrzymanymi w niejednolitym stylu. Równie godna uwagi za względów artystycznych i historycznych jest bazylika Santa Maria Maggiore, zbudowana zaraz po soborze efeskim (431) jako najstarszy kościół Matki Bożej w mieście. Znaczna część mozaik wprawionych w ściany głównego korpusu budowli oraz mozaiki łuku triumfalnego zachowały się w stanie nienaruszonym i świadczą do dziś o wspaniałym rozwoju sztuki chrześcijańskiej.
Od czasów Santa Costanza jako dekoracja ścian, łuku i apsydy bazyliki przyjęły się monumentalne mozaiki, świadcząc o wzniosłości wiary, a zarazem o poczuciu triumfu przenikającym gminy chrześcijańskie. Cjrkle narracyjne z Nowego i Starego Testamentu pojawiają się na ścianach, na łuku zaś i w apsydzie występują raczej tematy zwycięstwa i majestatu Pańskiego.
Pierwszoplanowym zadaniem tej dekoracji było utrzymanie pamięci dziejów
Zbawienia, które celebrowano w kulcie. Paulin, który z początkiem stulecia jako
biskup Noli kazał ozdobić bazylikę Św. Feliksa scenami biblijnymi, opisuje
radość pielgrzymów, napływających z całego kraju i podziwiających obrazy.2
Obraz, jako język zrozumiały dla wszystkich, także dla niewykształconych, miał
uczyć treści wiary. Nawet wielki mówca Grzegorz z Nazjanzu mówi wyraźnie, że
malarz jest najlepszym nauczycielem. Do tego dochodziła motywacja czysto
artystyczna - chodziło o rozjaśnienie wnętrza domu Bożego promiennym
blaskiem mozaik. Jest to idea, którą przeciwstawiano również obrazobwczym
prądom późniejszych czasów, a która ma biblijne uzasadnienie w słowach
psalmisty: „Panie, miłuję dom, w którym mieszkasz, i miejsce, gdzie przebywa
Twoja chwała.” 3
W Santa Maria Maggiore zachowane bez zmiany mozaiki głównego korpusu
budowli przedstawiają wyłącznie sceny ze Starego Testamentu. W kompozycji
obrazów i w intensywności barw zbliżają się one - a pochodzą prawdopodobnie
z IV wieku - do antycznego malarstwa. Tematyka mozaik łuku triumfalnego
pozostaje w związku z ważką decyzją dogmatyczną soboru efeskiego, który na
powstałe ze sporu chrystologicznego pytanie o istotę i rangę Marii odpowiedział,
że Matka Pana godna jest czci i uwielbienia jako Matka Boża. Mozaiki zawierają
sceny z życia Marii, przy czym inspirowane są niekiedy opowieściami z
Ewangelii apokryficznych. Maria nosi na tych mozaikach
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 307 szaty i ozdoby księżniczki, a głowa Dzieciątka Jezus ozdobiona jest kręgiem światła, z którego wyłania się krzyż - oznaka osoby boskiej objawionej w Nim. Co do języka formalnego, obrazy te, o posągowej surowości postaci, sztywnych szatach i frontalnym ujęciu większości osób, odpowiadają stylowi rzeźby tego stulecia. Wśród bogatej tematyki biblijnej przedstawionej na drzwiach kościoła Santa Sabina występuje nowa, zadziwiająca scena - Jezus stoi z rozłożonymi ramionami między dwoma małymi, również postawionymi pod ścianą ludźmi. Ręce przebite gwoździami i wąskie przepaski biodrowe mówią, że obraz ten jest wczesnym przedstawieniem ukrzyżowania. Powściągliwość, z jaką oddana jest śmierć, odpowiada odczuciom antycznego chrześcijaństwa. Bez mała można by te postacie wziąć za modlących się.
Obok Rzymu głównym ośrodkiem chrześcijańskiej architektury i sztuk plastycznych stała się Rawenna, a na przełomie V i VI wieku nawet zdobyła pierwszeństwo. Wyniesiona przez Honoriusza do rangi stolicy imperium, była także po upadku cesarstwa na Zachodzie, w czasach Odoakra i Teodoryka, siedzibą władz rzymskiej Italii, i w ten sposób pod każdym względem stała się jedyną w swoim rodzaju chrześcijańską stolicą. Tu tradycje sztuki antycznej znalazły ostatnie schronienie. Aczkolwiek nic nie pozostało z pałaców Honoriusza, Galli Placydii, a nawet Teodoryka, stoją jeszcze najpiękniejsze spośród licznych budowli kościelnych tego okresu. Jeśli przywołamy przed oczy najważniejsze z nich, to wyróżnia się katedra, którą zbudował biskup Ursus po sprowadzeniu się dworu do miasta. Zastąpiła ją w XVIII wieku nowa konstrukcja, ale baptysterium katedry stoi - jest to tzw. Baptysterium Ortodoksów - i jaśnieje swą piękną dekoracją, która jest zasługą biskupa Neona z około połowy stulecia. Później wzniesiono budowle cesarzowej Galli Placydii, przypadające, jak się zdaje, na lata 416-434: kościół Santa Croce, przebudowany później, i związane z nim oratorium Siw. Wawrzyńca, lepiej znane jako mauzoleum Galli Placydii, wreszcie bazylikę pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty, zburzoną w czasie drugiej wojny światowej, obecnie znowu odbudowaną. Mniej więcej w połowie stulecia zbudowano kościół Apostołów w miejscu, na którym znajduje się, całkowicie przebudowany, kościół San Francesco. Z czasów Teodoryka pochodzi kościół poświęcony Jezusowi, który od IX wieku nazywa się Sant' Apollinare Nuovo, oraz Baptysterium Arian, a prawdopodobnie również oratorium, wbudowane w dzisiejszy pałac biskupi. Zamykają tę serię kościoły ukończone i konsekrowane już za czasów panowania bizantyńskiego: Sant' Apollinare in Classe i San Vitale. Ta ostatnia świątynia odbiega od kształtu poprzednich bazylik swym ośmiokątnym planem i podziałem na dwa korpusy: rozległą część dolną i wyrastającą z niej nadbudowę zwieńczoną kopułą - budowla, która swym niezwykłym wykonaniem wskazuje na wpływ bizantyński i która miała się stać wzorem dla kaplicy pałacowej Karola Wielkiego w Akwizgranie.
308 Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki
Aby poznać ostatnią fazę metamorfozy sztuki antycznej, zajmijmy się niektórymi budowlami z okresu rozkwitu Rawenny. Bazyliki i baptysteria kontynuują pod względem planu kierunki architektury okresu cesarstwa. Te ceglane budowle, których powierzchnię niekiedy ożywiają ślepe arkady (blendy), na zewnątrz pozbawione są wszelkiego splendoru. Tym bardziej dochodzą do głosu ambicje w kształtowaniu wnętrza, w którym współbrzmią architektura i dekoracja, tworząc wnętrze sakralne, jakiego dotąd nie znał świat antyczny. Inkrustacje z marmuru i mozaiki dodają lekkości ścianom, wspaniałością swych barw przełamują wszelkie granice i przenoszą modlących się do jakiegoś niebiańskiego świata. Sztuka mozaikarska osiągnęła tu apogeum. Sam tylko proces techniczny wymagał maksimum poświęcenia i precyzji: najpierw malowano ścianę, a następnie mocowano na niej niezmierną liczbę maleńkich kostek - w przedstawieniu głowy ludzkiej w jednym z dzieł VI wieku naliczono około tysiąca kamyczków. Atmosferę tajemniczego uroku stwarzają przede wszystkim lśniące płaszczyzny mozaikowe z miriad płytek ze złota i emalii. Niezrównana jest głębia architektury w małym kościele określanym jako mauzoleum Galli Placydii. Cesarzową najprawdopodobniej pochowano w Rzymie; dopiero późniejsza legenda mówi, że znalazła ona miejsce ostatniego spoczynku w tym oratorium, związanym z kościołem Św. Krzyża i w związku z tym zbudowanym na planie krzyża łacińskiego. Skromna budowla jest doskonałym przykładem przeniesienia działań artystycznych do wnętrza. Marmurowe inkrustacje zdobią ściany, a sklepienia jaśnieją wspaniałymi mozaikami. Nad wejściem widnieje pełen uroku wizerunek Dobrego Pasterza, którego krajobrazowa kompozycja i sposób przedstawienia samej postaci należą do tradycji stylu pięknego. W lunecie naprzeciwko wejścia widnieje św. Wawrzyniec, pewny zwycięstwa, kroczący z krzyżem na ramieniu ku rozża-rzonemu rusztowi. Złociste gwiazdy na niebieskim tle nieba lśnią na krzyżowym sklepieniu centralnym, a w środku widnieje złoty krzyż. Krzyż to zbawcza moc, panująca nad ziemią i niebem - oto wymowa tej świątyni.
W większej skali zjawisko „usunięcia” ścian za pomocą dekoracji występuje we
wnętrzu Baptysterium Ortodoksów. Dolną strefę ośmiokątnego pomieszczenia
zdobią liczne inkrustacje marmurowe i mozaiki, potem następuje pas okien,
ożywiony bogatymi dekoracjami stiukowymi, następnie przechodzący na kopułę
pas z biegnącym wokół fryzem mozaikowym, a w nim na przemian wspaniałe
trony, nad którymi widnieje krzyż i ołtarze; na nich spoczywają księgi Ewangelii.
Sama kopuła podzielona jest kandelabrami, wyrastającymi z gałęzi akantu, na
dwanaście pól, w których znajdują się wielkie postacie apostołów. W szczycie
widnieje obraz, od którego budowla otrzymała sens sakralny, zarówno w sferze
użytku kultowego, jak i konstrukcji artystycznej: chrzest Chrystusa dokonany
przez Jana. W tej lekko unoszącej się kopule architektura chrześcijańska
przewyższyła wiele ze swych antycznych wzorów. Wydłużone postacie
apostołów o wąskich głowach są współczesne
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 309 i pokrewne duchem przedstawieniu proroka z Efezu, którego głowę próbowaliśmy tu opisać.
Sant' Apollinare Nuovo był kościołem dworskim, który Teodoryk kazał wznieść dla siebie jako trzynawową bazylikę w pobliżu pałacu. Mozaiki ścienne z nawy głównej ukazują w dolnym pasie kroczące ku ołtarzowi procesje świętych mężów i niewiast, niosących wieńce - oznaki męczeństwa. Ruch postaci, zwróconych ku widzowi, określony jest w znacznym stopniu przez jednakowy kierunek ramion. Pochód kobiet zdąża od miasta Classis i kończy się przy wizerunku Matki Bożej, procesja mężczyzn zaczyna się przy pałacu królewskim i podąża ku Chrystusowi na tronie. Obrazy procesji pochodzą prawdopodobnie dopiero z połowy VI stulecia, natomiast przedstawienia miasta portowego i pałacu - jeszcze z czasów Teodoryka. Rysunek pałacu odpowiada sposobowi przedstawiania, jaki przyjął się w sztuce bizantyńskiej. W środku kompozycji widnieje trójdzielna brama potężnej konstrukcji. Przed tą wspaniałą bramą - przypomina się westybul pałacu Dioklecjana - można sobie wyobrazić prostokątny dziedziniec, którego arkady zbiegają się przy bramie: jest to więc kolumnowa promenada podobna do perystylu ze Splitu. Tę wycieczkę po Rawennie, która jest monumentalnym muzeum antyku chrześcijańskiego, kończymy przy grobowcu, który wielki król kazał wznieść dla siebie i swej rodziny poza murami miejskimi (wczesny VI wiek). Również ta potężna budowla nie jest jakimś germańskim podrzutkiem na italskiej ziemi. Składa się ona z dziesięciokątnego cokołu i z górnego piętra, które przechodzi od dziesięciokąta do rotundy i przykryte jest kopułą. Dolna kondygnacja jest podzielona zaokrąglonymi łukami, a przez jeden z tych łuków prostokątne drzwi wiodą do wnętrza, do pomieszczenia na planie krzyża, które zapewne służyło jako miejsce pochówku. Także do górnej kondygnacji, otoczonej galerią, wchodzi się przez prostokątne drzwi, naprzeciwko których znajduje się nisza ołtarzowa z krzyżem na froncie łuku - tam zapewne była kaplica grobowa. Budowlę przykrywa ogromny monolit wapienny, mierzący prawie 10 m średnicy i 30 m obwodu, który przy grubości blisko metra musi ważyć około 300 ton. W konstrukcji swej mauzoleum to naśladuje rzymskie budowle grobowe, z tym że nie jest to budowla ceglana, ale wzniesiona z ciosów kamiennych, co odbiega od tradycji. Wpływy gockie zdradza ornament cęgowy na gzymsie biegnącym pod kopułą i pewne cechy techniki kamieniarskiej, które najłatwiej objaśnić jako wywodzące się z obróbki drewna. Choć monolityczne przykrycie sprawia wrażenie archaiczne, to dwanaście wsporników, którymi opatrzona jest kopuła, przenosi nas znowu do świata chrześcijańskiego. Noszą one bowiem imiona apostołów i jak się wydaje, wskazują na to, że Teodoryk, podobnie jak Konstantyn Wielki, przygotował sobie grób pośród nagrobków dwunastu apostołów.
310 Metamorfoza kultury w Zwierciadle sztuki
Kiedy ogarniamy spojrzeniem te początki sztuki chrześcijańskiej, to nawiązując
do głębokiej interpretacji, jakiej dokonał F. van der Meer, możemy dostrzec
istotę roli historycznej owej sztuki w tym, że architektura i malarstwo wprawdzie
wiążą się w niej generalnie z tradycją antyczną, ale dokonały zdecydowanego odwrotu od anatomizmu sztuki klasycznej. Dla rzeźby pełnej nie ma miejsca w pomieszczeniu kultowym, dekoracja dąży do efektów optycznych, wysublimowana sztuka zmierza do wprowadzenia człowieka w świat sacrum, który staje się podstawowym tematem wszelkiej wypowiedzi i obrazu. Posłannictwem artysty chrześcijańskiego jest ukazanie prawd nowej wiary i tajemnic liturgii. Niczym apostoł zwraca się on do wszystkich, by w obrazach dramatycznych wydarzeń historii Zbawienia oddać w całej pełni czysty pierwiastek człowieczeństwa, który pojawił się w świecie przez objawienie Logosu. Jakimż nowym językiem przemawiały uwolnione od przytłaczającej je ciężkości pomieszczenia kultowe, które stały się miejscem zebrań wtajemniczonych! A obrazy w bazylikach - gdzie mozaiki na ścianach w pełnych powagi ciągach narracyjnych, w wielopostaciowych scenach ukazywały cierpienie poszukujących oraz pokój, będący udziałem tych pobożnych, co powrócili do Boga, w apsydzie zaś maiestas Domini głosiła zbawionemu światu prawo życia. Święci w uroczystych pozach zwracają się ku zgromadzonemu ludowi, ich ciała, odziane w piękne szaty, zawierają czyste dusze. Ich twarze należą do prawdziwych ludzi, którzy żyli pośród nas. Artysta nadaje cechy portretowe także patriarchom i prorokom, apostołom, męczennikom i pustelnikom, a co dopiero biskupom i fundatorom, którzy wkrótce pojawią się wśród tych przedstawień i przez to sąsiadowanie z uczniami powołanymi przez samego Mistrza będą wyglądali na ich następców. Spojrzenie oczu, do których mowy wiele wniósł egipski portret mumiowy, potrafiło dzięki doskonałej technice mozaikowej wyrazić to, co najbardziej intymne. W doświadczaniu zbawienia duszy chrześcijanin tego stulecia odznacza się równowagą, pewnością, harmonią, które pokonując wszelkie granice, wiążą go jeszcze z ideałem antycznym. W porównaniu z późniejszą sztuką chrześcijańską ważne jest to, że obrazy z bazylik nie ukazują okrucieństw i mąk, ale działania przepełnione mocą nadziei, cierpienie w poczuciu, że na pewno przyjdzie zbawienie. Męka Pańska kończy się na długo przed ostatnim aktem, męczennicy niosą krzyż i palmę, mówiące o zwycięstwie nad śmiercią, a gdy raz zdarzy się przedstawienie Ukrzyżowanego, jego oblicze nie jest nacechowane cierpieniem. Roztropność i szlachetny umiar stały się cnotami chrześcijańskimi, jakaś nowa sofrosyne znamionuje wizerunek człowieka antyku chrześcijańskiego. Jak ten nastrój, połączony z pokorą, opanował myślenie i życie ludzi nowego wieku, pokazuje Epilog, którym poeta Prudencjusz opatrzył swoje dzieło. Niech te wiersze stanowią zamknięcie naszej opowieści:
Metamorfoza kultury w zwierciadle sztuki 31I
W ofierze Bogu Ojcu
Ten, kto pobożny, wierny, czysty, skromny, Składa sumienia dary, W które duch jego szczęsny obfituje. Inny własnego grosza Nie szczędzi, aby nakarmić ubogich. Ja daję tylko rącze Jamby i wartko płymące trocheje: Świętości we mnie mało, A nie mam z czego wspomagać biedaków. Pan Bóg przyjmuje jednak Prostą pieśń, owszem łaskawie jej słucha. W domu bogacza stoi Po wszystkich kątach wiele różciych sprzętów. Lśni szczerozłoty puchar, Ale też nie brak gładkiej misy z brązu; Jest i gliniany garnek, 1 wielki, ciężki półmisek ze srebra; Są ze słoniowej kości Wyroby, są też z drewna: z dębu, wiązu. Pożyteczne jest każde Naczynie, które przydaje się Panu. Dom wyposaża bowiem I rzecz kosztowna, i zwykła, drewniana. Mnie Chrystus w domu Ojca Używa, niczym lichego naczynia, Do pospolitych posług, Pozwala, abym przycupnął gdzieś w kącie. Gliniana nasza służba, Jaką pełnimy w pałacu Zbawienia. Jednak u Boga warto Być sługą choćby i najostatniejszym. Cokolwiek mi się dzieje, Będę szczęśliwy: sławiłem Chrystusa.'
` Przełożył Grzegorz Żurek.
PRZYPISY
I. KRYZYS ŚWIATA ANTYCZNEGO W III WIEKU
` Kasjusz Dion 76, 15, 12.
~ Rutyliusz Namacjanus 1, 63 n.
` Sylloge Inscriptionum Graecarum, wyd. 3, 888.
` Pseudo-Arystydes, Mowa pochwalna do wladcy 21. 5 Horacy, Pieśni 3, 6, 5.
6 Kasjusz Dion 52, 36, 1 n.
` Apulejusz, Metamorfozy I1, 23.
8 Corpus Hermeticum V, 10 (A. D. Nock - A. 1. Festugiere I, 64). 9 Tertulian, Apologetyk 50, 13.
`° Klemens Aleksandryjski, Stromateis 4, 135 n.
„ Mosaicarum et Romanarum legom collatio 15, 3, 1 n. ~z Tacyt, Dzieje 4, 64.
„ Tertulian, Apologetyk 37, 6.
„ Dessau, Inscriptiones Latinne selectae 629. `S Laktancjusz, O śmierci prześladowców 7, 3. `6 Dessau, Inscriptiones Latinae selectae 642. „ Panegyrici Latini 11, 18.
`a Arnobiusz, Adversus nationes 2, 5.
`9 Laktancjusz, O śmierci prześladowców 34.
II. MONARCHIA, KOŚCIÓŁ CHRZEŚCIJAŃSKI I ELITA WŁADZY W IV
WIEKU
` Laktancjusz, O śmierci prześladowców 48, 2.
z Optatus, De schismate Donatistarum, Appendix Vll. ` Euzebiusz, Vita Constantini 2, 60.
4 Codex Theodosianus 2, 25, 1.
5 Atanazy, Historia Arianorum 44.
6 Corpus Scriptorum Ecclesiasticorum Latinorum vol. 65, s. 182. ` Makrobiusz, Saturnalia 3, 14, 2.
314 Przypisy
s Ammianus Marcellinus 19, 8, 5 n.
9 Anthologia Graeca IX 418 (Beckby). `° Codex Theodosianus 16, 1, 2.
„ Symmachus, Relatio 3. `Z Ambroiy, Epistulae 18. „ Św. Paweł, List do Rzymian 13, 13 n. (przeł_ S. Kowalski). „ Auzoniusz, Epistulae 28.
„ Tamże 29.
`6 Paulin, CarJnina 10.
„ Auzoniusz, Epistulae 27. `8 Paulin, Carmina I1.
III. RZYMSKI ZACHÓD W V WIEKU I MŁODE LUDY
Codex Theodosianus 3, 14, 1. 2 Zosimos 5, 43 n.
` Klaudian, Bellum Gildonicum 1, 193. ` Tamże 1, 109 n.
` Prudencjusz, Contra Symmachum 2, 655 n. 6 Hieronim, Epistulae 22, 30. ` Tamże 123, 16. e Orozjusz, Historiae adversus paganos 5, 2, 5 n. 9 Tamże 7, 43, 4 n. `° Tamie 7, 41, 8.
Anonim, De vocatione omnium gentium 2, 33.
`Z Wiktor z Wity, O prześladowaniu wandalskim w Afryce 3, 62. „ Sydoniusz Apollinaris, Epistulae 4, 8.
„ Salwian, De gubernatione Dei 7, 11, 49. „ Sydoniusz Apollinaris, Epistulae 1, 2.
`° Tamże 7, 14, 10.
Tamże 8, 2, 2.
„ Sydoniusz Apollinaris, Carmina 23, 59 n. `9 Prosper Tiro, De ingratis 39 n. m Leon, Sermones 82. z' Kasjodor, Yariae 5, 37. ~ Tamże 9, 25.
„ Awitus, Epistulae 46.
IV. METAMORFOZA KULTURY W ZWIERCIADLE SZTUKI
Plotyn, Enneady 2, 8, 1. x Paulin, Carmina 27.
` Psalmy 26 (25), 8 (przekład według Biblii Tysiąclecia, 1980).
INDEKS OSÓB
Indeks nie obejmuje Spisu ilustracji, Chronologii wydarzeń i Bibliografii. Nazwiska badaczy nowo'zytnych wyróżniono kursywą. Zastosowano następujące skróty: bp - biskup, chrz. - chrześcijański, rz. - rzymski, §w. - świQtY.
Abraham, patriarcha biblijny 117, 119, 294, 301
Achemenidzi, dynastia staroperska 63 Adeodatus, syn św. Augustyna 178, 180 Aecjusz (Flavius Aetius), wódz i polityk rz.
194, 198, 208, 233, 239, 253, 255, 256, 259, 280
Agnieszka, św., męczennica 300
Alaryk I, król Wizygotów I96, 197, 201, 224, 227, 263
Alaryk lI, król Wizygotów 241, 266, 272 Albinos, patrycjusz rz. 267
Aleksander, bp Aleksandrii 111, 113 Aleksander Sewer (Marcus Aurelius
Severus Alexander), cesarz rz. 63
Aleksander III Wielki, król macedoński 35, 14b, 153, 224
Alfóldi A. 29, 153 Altheim F. 18, 254
Amalafrida, siostra Teodoryka Wielkiego 266 Amalaswinta, córka Teodoryka
Wielkiego 263 Amalowie, ród ostrogocki 261
Amancjusz, bp Jowii 226
Ambroży, św., bp Mediolanu, łaciński Ojciec Kościola 133, 138, 167, 172-174,
177, 179, 180, 201, 216, 226, 227, 314
Ammianus Marcellinus, Grek z Antiochii, historyk rz. 45,142,145,148,151,156-
158, 167, 176, 216, 314
Ammoniusz, pustelnik 135
Ammoniusz Sakkas, filozof aleksandryjski 52,
59 Anastazjusz I (Flavius Anastasius), cesarz
wschodniorz. 261, 266, 272 Anianus, bp Orleanu 258 Anicjusze, ród rz. 176,
265 Ankus Marcjusz, król Rzymu 201 Antemiusz (Procopius Anthemius), cesarz
zachodniorz. 249, 251
Antoni Pustelnik, św. 134-136, 138, 179, 180 Antoninus Pius (Titus Aelius
Caesar Anto
ninus Pius), cesarz rz. 24
Antoniusz (Marcus Antonius), wódz i polityk rz. 200
Antypater z Tesaloniki, poeta grecki 161 Apoloniusz z Tyany, cudotwórca i
filozof neopitagorejski 43, 44
Apulejusz z Madaury, pisarz łaciński 48, 313
Arbogast, wódz frankijski 174, 175, 191 Ardaszir I, król Persji 63
Ariowist, wódz Swebów 67
Ariusz, twórca arianizmu 110-113, 124, 125, 230, 245
Arkadiusz (Flavius Arcadius), cesarz wschodniorz. 149, 175, 191, 194
Armstrong A. 52
332
Indeks osób
Arnobiusz, łaciński retor i pisarz chrz. 92, 93, 313
Arystoteles, uczony i filozof grecki 44,149, 266 pseudo-Arystydes, mówca gecki
39, 313 Atalaryk, król Ostrogotów 264
Atanaryk, książę Wizygotów 166, 190, 227, 229
Atanazy, św., bp Aleksandrii 112, 113, 122, 124-126, 131, 134, 135, 137, 313
Ataulf, król Wizygotów 196-198, 224 Atenajos z Naukratis, sofista i gramatyk
gecki 43
Attyla, król Hunów 198, 208, 254-256, 258 Attyk synowie 256
Aubin X. 273
Audofleda, żona Teodoryka Wielkiego 266, 271
August, Oktawian August (Caius lulius Caesar Octavianus Augustus), cesarz rz.
23, 25, 26, 29, 37, 46, 47, 57, 62, 69, 116, 118, I55, 156, 16I, 200, 22J~, 253,
283, 305
Augustyn, benedyktyn 283
Augustyn, św., bp Hippony, łaciński Ojciec Kościola 12, 65, 133, 139, 177-180,
198, 200, 202, 214-217, 219-223, 225, 226, 238, 248, 250, 260, 281
Augustyna kochanka 178, 179 Augustyna narzeczona 179
Aurelian (Lucius Domi6us Aurelianus), cesarz rz. 39, 49, 74, 75, 86, 87, 89
Aureliusz, chrześcijanin rz. 295
Aureliusz Wiktor (Sextus Aurelius Victor), historyk rz. 155, 156
Auzoniusz (Decimus Ausonius Magnus), poeta, retor i gamatyk rz. 150, 151,
164, 171, 180-185, 205, 314
Awitus, bp Wienny 245, 271, 314
Awitus (Eparchius Avitus), cesarz zachodniorz. 239, 243, 249-251
Bardesanes, chrz. gnostyk syryjski 81 Bauto, wódz frankijski 191
Bazyli Wielki, św., grecki Ojciec Kościola 126, 136, 137, 148, 167, 172, 177,
217 Benedykt, św. 268
Bissula, branka alamańska 151 Bieda, brat Attyli 254
Boecjusz (Anicius Manlius Severinus Boethius), rz. filozof i mąż stanu 152, 265-
268 Boissier G. 172
Brehier L. 44, 52-54
Brutus (Marcus Iunius Brutus), polityk rz. 200
Budda (Siddhartha Gautama Buddha S`akyamuni) 64, 65
Bury J. B. 17
Capelle W. 195 Carcopino J. 14
Cecylian, bp Kartagny 103, 104 Cejoniusze Albinowie, ród rz. 176 Celestyn, bp
Rzymu 281
Celsus, filozof platońsko-epikurejski 58, 61, 81, 92
Cezar, Juliusz Cezar (Caius Iulius Caesar), wódz, polityk i pisarz rz. 26, 29, 47,
67, 200 Cezasiusz, bp Arles 245
Childeryk, król Franków 270
Chlodwig, król Franków 20, 239, 266, 267, 270-272, 274, 276, 277 Chlotylda, żona Chlodwiga 271 Chrystus zob. Jezus Chrystus Chryzostom zob.
Jan Chryzostom Courcelle P. 178, 195
Courtois Ch. 234, 237 Cumom F. 47
Cyceron (Marcus Tullius Cicero), mówca i pisarz rz. 93, 172, 178, 218
Cyncynat (Lucius Quinctius Cincinnatus), dyktator rz. 248
Cyprian, św., bp Kartaginy 78, 79, 103, 104, 132
Cyryl Aleksandryjski, bp Aleksandrii 145
Damazy, bp Rzymu 170-172, 177, 211, 214, f 217, 218
Danielou J. 54
Dariusz I Wielki, król Persji 63 Dawid, król Izraela 222 Dawson Ch. 17
Decjusz (Caius Messius Quintus Decius Traianus), cesarz rz. 37, 47, 61, 71, 80,
126 Decjusze, ród rz. 200
Demostenes, mówca gecki 148, 153 Dioklecjan (Caius Aurelius Valerius Dio-
cletianus), cesarz rz. (tetrarcha) 13, 30, 65, 82-91, 93-96, 100, 103,104, 107,
108,110, 118, 133, 134, 156, 158, 159, 189, 203, 204, 279, 293, 296, 297, 300
Dionizjusz Egziguus, mnich scytyjski 265
Indeks osób 333
Dodds E. R. 44
Donatus, bp Kartaginy, przywódca ruchu donatystów 103 -105, 123
Donatus (Aelius Donatus), gramatyk rz. 154, 218
Dopsch A. 17, 272, 273
Drakoncjusz (Blossi~s Aemilius Dracontius), łaciński poeta chrz. 237, 238
Duchesne L. 54
Edeko, Ediko, wódz Skirów, ojciec Odoakra 256
Ekdycjusz, szwagier Sydoniusza Apollinarisa 249
Elagabal zob. Heliogabal Engels F. 15
Ennodiusz, bp Pawii, łaciński Ojciec Kościoła 228, 259, 260, 263, 264
Eparchiusz Awilus zob. (Ąwitus Epifaniusz, bp Salaminy 167 Epifaniusz, mnich
136 Ermanryk, król Ostrogotów 166 Eucheriusz, syn Stylichona 305
Eudocja, córka Walentyniana III 233, 234, 237 Eudoksja, żona Arkadiusza 191
Eudoksja, żona Walentyniana III 233 Eudoksjusz, lekarz galijski, przywódca
bagaudów 208, 255
Eugeniusz (Flavius Eugenius), cesarz rz. (uzurpator na Zachodzie) 174, 175, 191
Eugipiusz, hagiogaf 258
Euodiusz, przyjaciel Sydoniusza Apollinarisa 244
Euryk, król Wizygotów 239, 240, 242-244 Eutaryk, zięć Teodoryka Wielkiego
264 Eutropiusz, sekretarz Walensa 156 Euzebiusz, bp Cezarei palestyńskiej,
gecki
historyk Kościoła 100-102, 110, 111, 115, 116, 118, 119, 155, 221, 313
Euzebiusz, bp Nikomedii 122 Euzebiusz, konsul rz. 301
Ewagiusz z Antiochii, autor przekładu Vita Antonii 216
Fabrycjusze, ród rz. 248
Fausta, żona Konstantyna Wielkiego 140 Felicjan, gamatyk rz. 237
Feliks, św., męczennik 185, 186 Festugiere A. J. 44, 49, 313 Festus, urzędnik
Walensa 156
Filip Arab (Marcus Iulius Philippus), cesarz rz. 290
Filostratos (Flavius Philostratus), sofista gecki 43, 44
Firmikus Maternus (lulius Firmicus Maternus), łaciński pisarz chrz. 122, 123
Firmus, wódz berberyjski 165
Flawiusze, dynastia rz. 44
F7awiusz Sewer (Flavius Valerius Severus), cesarz rz. (tetrarcha) 100
Florus (Lucius Annaeus Florus), historyk rz. 201
Frawila, oficer gocki 193
Fritigern, książę Wizygotów 166, 227, ?.29 Fritigil, królowa Markomanów 227
Frontinus, polityk i pisarz rz. 160 Frumencjusz z Tyru, bp Etiopii 122
Fulgencjusz, bp Ruspe 237, 238
Fustel de Coulanges N. D. 17
Gage J. 203
Gainas, wódz wizygocki 193 Gajusz, prawnik rz. 160, 242
Galeńusz (Caius Galeńus Valerius Maximianus), cesarz rz. (tetrarcha) 83, 88 -
90, 94, 95, 100, 103, 118
Galien (Publius Licinius Egnatius Gallienus), cesarz rz.46, 53, 71, 73, 74, 80, 85,
91, 92, 290 Gafla Placydia, siostra Honoriusza 194, 196, 197, 199, 308
Gallus, przyrodni brat Juliana Apostaty 142 Gamillscheg E. 257
Geffeken J. 172
Gelazjusz I, bp Rzymu 259
Genzeryk, król Wandalów 198, 232-236, 238, 258
Gerke F. 301
Germanus, bp Auxerre 281
Germanus, kuzyn Justyniana Wielkiego 265 Geruchia, adresat listu św.
Hieronima 219 Geta (Publius Septimius Geta), cesarz rz. 24 Gezalek, syn
Alaryka II, król Wizygotów 272 Gibbon E. 11, 14, 15, 151
Gildas, św. 282
Gildon, rebeliant afrykański 199, 200 Gordian III (Marcus Antonius Gordianus),
cesarz rz. 52
Gracjan (Flavius Gratianus), cesarz rz. 148, 150, 164 -167, 171-173, 176, 191,
265, 305 Grzegorz, bp Rzymu 283
Grzegorz z Nazjanzu, św., gecki Ojciec Kościoła 136, 137, i48, 167, 172, 177,
217, 306
22 - Upadet Rzymu
334
Indeks osób
Grzegorz z Nyssy, św., hecki Ojciec Kościola 136, 137, 148, 167, 172, 177, 217
Grzegorz z Tours, chrz. historyk łaciński 271, 277
Gundobad, król Burgundów 240-243 Gunter, król Burgundów 198
Hadrian (Publius Aelius Hadrianus), cesarz rz. 116, 118, 158, 298
Hannibal, wódz kartagiński 47 Harder R. 52
Harmatta J. 254 Harnack A. von 50, 54 Heichelheim F. 38
Helena, św., matka Konstantyna Wielkiego 100, 116, 133
Heliodor, romansopisarz grecki 43 Heliogabal, Elagabal (Marcus Aurelius
Antoninus), cesarz rz. 42, 47
Herakliusz, rz. poeta na dworze Gundobada 243
Herod Attyk (Tiberius Claudius Atticus Herodes), polityk i mówca grecki,
konsul rz. 31 Herodian, historyk grecki 28, 42
Hieronim, św., łaciński Ojciec Kościoła 128, 137, 138, 177, 212, 216-219, 260,
264, 314 Hilarion, eremita 136
Hilary, bp Arles 259 Hilary, bp Pictavium 126 Hilderyk, król Wandalów 237
Hipolit Rzymski, chrz. pisarz grecki 78, 81 Homer, poeta grecki 60, 141, 178
Honorat, mnich 138
Honoriusz (Flavius Honorius), cesarz zachodniorz. 175, 191, 193, 194, 196, 197,
199, 200, 202, 224, 227, 304, 307
Horacjusz Kokles (Publius Horatius Cocles), legendarny bohater rz. 200
Horacy (Quintus Horatius Flaccus), poeta rz. 46, 47, 153, 243, 313
Hozjusz, Osjusz, bp Kordowy 104, 111, 125 Huneryk, król Wandalów 234, 236,
237 Hypacjusz, konsul rz. 301
Innocenty, bp Rzymu 214, 215 Instinrky H. U. 12
Ireneusz, św., bp Lyonu, grecki Ojciec Kościoła 56, 78
Jaeger W. 137 Jakub, wódz rz. 195
Jamblich z Chalkis, filozof neoplatoński 54, 142, 143
Jan, bp Jerozolimy 216 Jan I, bp Rzymu 267
Jan Chryzostom (Złotousty), św., bp Konstantynopola, grecki Ojciec Kościoła
148, 177, 193
Jan Chrzciciel, św. 308 Jan Ewangelista, św. 77
Jezus Chrystus 54, 55, 57, 59, 61, 64, 65, 79, 93,
101,110,111,113,114,116,117,119,131, 133, 134, 180, 182, 183, 185, 201, 202,
220, 222, 224, 229, 230, 248, 259, 263, 271, 293-295, 297, 299, 301, 304, 306-
308, 311
Joannes, gramatyk 251 Jonasz, apostoł Tracji 176 Jones A. fL. M. 17, 189, 203
Jordanes, historyk gocki 255, 260, 264, 265 Jowian (Flavius lovianus), cesarz rz.
147, 149 Jowiusz, prefekt Italii 191
Julia Domna, żona Septymiusza Sewera 24 43, 44
Julian Apostata (Flavius Claudius Iulianus), cesarz rz. 121, 125, 142-149, 156,
159, 160, 178, 270, 302, 303
Juliusz Cezar zob. Ceter
Juliusz Nepos (Iulius Nepos), cesarz zachodniorz. 239
Juniusz Bassus, prefekt Rzymu 301
Justyn I (Instinus), cesarz wschodniorz. 264, 267
Justyn Męczennik, apologeta grecki 58 Justyna, matka Walentyniana II 164, 173
Justynian I Wielki (Flavius Petrus Sabbatius
Iustinianus), cesarz wschodniorz. 25, 160, 265, 267, 268, 272
Kahrstedt U. 14
Karakalla (Marcus Aurelius Antoninus Caracalla), cesarz rz. 24, 27, 28, 47, 69,
89, 288, 290
Karder, kapłan perski 64 Karolingowie, dynastia frankońska 219 Karol Wielki,
król Franków, cesarz 263 Kaschnitz-Weinberg G. von 298
Kasjam, mnich 138
Kasjodor (F'lavius Magnus Aurelius Cassiodorus), kanclerz Teodoryka
Wielkiego, rz. historyk i pisarz chrz. 255, 260, 263-265, 268, 314
Indeks osób
Kasjusz Dio (Cassius Dio Cocceianus), gecki historyk Rzymu 25, 28, 42, 47,
313
Kasjusz Longinus zob. Longinus
Katon Starszy (Marcus Porcius Cato Maior), polityk i pisarz rz. 11, 200
Klaudiam (Claudius Claudianus), poeta rz. 45, 195, 199-201, 215, 249, 253, 305,
314 Klaudiam Mamertus, chrz. pisarz łaciński 245 Klaudiusz II Gocki (Marcus
Aurelius Valerius
Claudius Gothicus), cesarz rz. 74 Klauser Th. 294
Klemens Aleksandryjski (Titus Flavius Clemens), chrz. 1'>lozof i pisarz gecki
58-61, 137, 313
Kolumbam Młodszy, św., misjonarz iryjski 283
Kolumbam Starszy, św., misjonarz iryjski 283
Kommodus (Lucius Aelius Aurelius Commodus Antoninus), cesarz rz. 24, 76
Konstancjusz I Chlorus (Caius Flavius
Valerius Constantius Chlorus), cesarz rz. (tetrarcha) 83, 88, 89, 94, 100, 143
Konstancjusz II (Flavius Iulius Constantius),
cesarz rz. 121-128, 130, 140-144, 148, 149, 151
Konstancjusz III (Flavius Constantius), cesarz zachodniorz. 194, 197
Konstans (Flavius Iulius Constans), cesarz rz. 121-124, 141
Konstantyn Wielki (Caius Flavius Valerius Constan6nus), cesarz rz. 12, 16, 69,
70, 94, 95, 99-123, 126, 129-131, 133, 140-144, 158, 159, 162, 164, 165, 175,
176, 190, 203, 204, 206, 210-212, 221, 225, 280, 294, 296-300, 309
Konstantyn II (Flavius Claudius Constantinus), cesarz rz. 121, 123, 141
Konstantyn III (Flavius Claudius Constantinus), cesarz rz. (uzurpator na
Zachodzie) 178, 280
Konstantyna, córka Konstantyna Wielkiego 300
Korotikus, książę Brytów 282
Krispus, syn Konstantyna Wielkiego 115, 140 Kserkses I, król Persji 63
Kuriusze, ród rz. 248
Lakoniusz, rz. doradca Gundobada 243 Laktancjusz (Lucius Caecilius Firmianus
335
Lactantius), chrz. pisarz łaciński 86, 93-95, 100, 101, 103, 114, 115, 313
Lampadiusz, prefekt pretoriom 176 Z.eo F. 184
Leon, kanclerz Euryka 243, 251
Leon I, bp Rzymu 233, 255, 258-260, 314 Libaniusz, retpr i filozof gecki 141,
142, 144, 147-149, 207
Liberiusz, bp Rzytnu 125
Licyniusz (Valerius Licinanus Licinus), cesarz rz. 100, 103, 106, 110, 117
Lietzmann H. 54
Liwiusz (Titus Livius), historyk rz. 154, 155 Longinus (Cassius Longinus), gecki
retor i Filozof neoplatoński 74
Longos, romansopisarz gecki 43 Lot F. 18, 189,237
Z,oyen A. 249
Lucyfer, bp Calaris 126
Lukam (Marcus Annaeus Lucanus), poeta rz. 63, 249 Lukrecja (Lucretia), legendarna bohaterka rz. 183 Lupus, bp Troyes 258 Magnus Maksymus (Magnus Maximus Clemens), cesarz rz. (uzurpator na Za-chodzie) 165, 173, 280 Majorian (Iulius Maiorianus), cesarz zachodniorz. 249, 251 Majoryn, bp Kartaginy 103 Makary, eremita chrz. 135 Makrobiusz (Ambrosius Theodosius Macrobius), Pdolog i t'>)ozof łaciński 154, 155, 215, 313 Maksencjusz (Marcus Aurelius Valerius Maxentius), cesarz rz. (tetrarcha) 94, 95, 100-102, 297 Maksytnian (Marcus Aurelius Valerius Mazimianus), cesarz rz. (tetrarcha) 82, 83, 88-90, 94, 100 Maksymin Daja (Caius Valerius Galerius Maximinus Daia), cesarz rz. (tetrarcha)
94, 100, 103, 106
Maksymin Trak (Caius Iulius Verus Maximinus), cesarz rz. 79
Mani, irański reformator religijny, twórca manicheizmu 64, 65
Marcella, arystokratka rz., chrześcijanka 176 Marcellin, św., męczennik 103
33ó
`Marcin, św., bp Iours, apostołGalii 138, 176, 2'~ 1
Marcjalis (Nlarrus Valerius Martialis), epigramatyk łaciński 237
Marek AntorW sz zob. Antoniusz
Marek Aureliusz (Marcus Aelius Aurelius Verus fi.ntorinus), cesarz rz. 24; 37,
38, 4?., 57, S8, 69___ 71, 144, 212, 298
Maria, matka .tezusa 131, 306
Maria (F'lavia Maria), pierwsza żona Honoriusza I94, 215, 304
Mariusz Maksymus, historyk rz. 42, 158 Mariusz V~ikts;ryn (Caius Marius
Victorinus), łaciński gramatyk, retor i filozof neoplatoński, późnie^ chrześcijański
154, 179, 216 Marks K. 15
Marrou H.-1. i7”, 216, 222
Matasw~inta, vmuczka `1'eaioryka Wielkiego 265
MartingĘv i'ł. 14 Maz2arino 5. 17
Mecenas (Caius Cilnius Maecenas), doradca Augusta, protektor poetów 47
il9eer F. van der 310
Melania Młodsza, arystokratka rz., ascetka chrz. 205, 206, 212
Melania Starsza, arystokratka r-r., ascetka chrz. 137, 1'76, I7 i
Menas, św., męczennik 133 Merobaudes, poeta rz. 253 Merobaudes, wódz
frankijski 191 Merowingowie, dynastia frartkijska 17, 242,
270, 272, 274--277, 284 Miłtiades, bp Rzymu ILYI
Minerwina, konkubina konstantyna Wielkiego 140
Modestyn, prawnik rz. 160
Mojżesz, prorok biblijny 59, 222, 294 Momigliano A. 172, 264
Monika, św., matka św. Augustyna 178--180
Namacjanus zob. Rutyliasz Namacjanus Neon, bp Rawenny 307
Neron (Nero Claudius Caesar Drusus Germanicus), cesarz rz. 63, 126
Nerwa (Marcus Cocceius Nerva), cesarz rz. 37, 42
Nicetas, bp Remezjany 226 Nikagoras, Ateńczyk 115
Nikomachus (Virius Nicomachus Flavianus), senator rz., historyk 152, 154, 156,
175, 265
Indeks osób
Nikomachus (Clementianus Nicomachus F lavianus), syn poprzedniego, prefekt
Rzymu l75
Nikomachowie, ród rz. 305 NiLsson ttT. P. 44, 45
Nock A. D. 49, 313
Noniusz Marcellus, gramatyk rz. 154
Odenat (Septimius Odenathus), władca Palmyry 74
Odoaker, król Italii 233, 239, 256, 257, 261, 307 Oktawian August zob. August
Olimpias, matka Aleksandra Wielkiego I53 Optacjan (Publius Oplatianus
Porphyrius), poeta rz. I 15
Optatus z Milewe, chrz, pisarz łaciński 105, 313
Orestes, wódz rz. 256
OfUZjUSZ (Paulus Orosius), chrz. historyk łaciński 216, 223-225, 246, 257, 314
Orybazjusz, lekarz grecki 160
Orygenes, grecki teolog chrz. i filozof 52, 59-61, 79, 81, I36, 216, 281, 293
Osjusz zob. Hozjusz
Pachomiusz, cenobita chrz. 135 Palladiusz, bp misyjny Irlandii 281 Palladiusz,
rz. właściciel ziemski 160 Pammachiusz, senator rz., przyjaciel św. Hieronima
212
Papianilla, córka Eparchiusza Awitusa 249 Papinian (Aemilius Papinianus),
prawnik rz. 25, 43, 160
Pappos, matematyk aleksandryjski 159 Patrycjusz, ojciec św. Augustyna 178
Patryk, św., misjonarz Irlandii 281, 282 Paula, arystokratka rz., mniszka 177, 218
Paulina, żona Pretekstata 152
Paulin z Noli, św., chrz. poeta łaciński 138, 180-186, 212, 215, 226, 287, 306,
314 Paulus (Iulius Paulus), prawnik rz. 25, 43, 160 Paweł, bp Antiochii 74
Paweł, św., apostoł 56, 117, 179, I80, 255, 260, 301, 314
Pelagiusz, mnich, chrz. pisarz łaciński 216, 220, 225, 245, 281
Perykles, polityk ateński 47
Petroniusz Probus (Sextus Petronius Probus), senator rz. 176
Piganiol A. 17
Piht (Pontius Pilatus), prokurator Judei 301
Indeks osób
Piotr, bp Aleksandrii 137, 170
Piotr, św., apostoł 117, 170, 171, 214, 215, 255, 258-?60, 301
Piotr, św., męczennik 103 Pirenne H. 17, `~75
Pitagoras, filozof i matematyk brecki 52, 135, 142
Placydia, córka Vv'alentyniana 111 233 I'laucjan, prawnik rz. 2.5
Platon, filozof grecki 44, 52, 59, 137, 149, 26fi Płiniusz Młodszy (Caius Plinius
Cae~ilius Secundus Minor), polityk i pisarz rz. 249
Pliniusz Starszy (Caius Ylinius Secundus Maior), erudyta i pisarz rz. 161
Plotym, grecki filozof neoplatoński 45, 52- 54, 92, i42, 179, 180, 216, 2.91, 297,
314 Polibiusz, historyk grecki 265
Pontycjan, oficer rz. 179
Porliriusz, grecki filozof neoplatoński 52, 54, 92, 145, 266
Postumus (Marcus Cassianus Poslumus), uzurpator w Galii 73, 74, 89
Pretekstatus (Vettius Agorius Praetextatus), senator rz, 152, 154, 173, 211
Pńskus, historyk bizantyński 254 Prokopiusz z Cezarei, historyk i retor grecki
238
Prosper Tiro, chrz. pisarz łaciński 260, 314 Prudencjusz (Aurelius Prudentius
Clemens), chrz. poeta łaciński 199, 201, 202, 221, 250, 260, 310, 311, 314
Pryscjan, gramatyk łaciński 265 Pryscylian, bp Awili, herezjarcha 138
Ptolemeusz Klaudiusz, uczony aleksandryjski 66
Ptolemeusze, grecko-macedońska dynastia w Egipcie 38
Puech H. Ch. ti5
Radagais, wódz Ostrogotów 197 Rafael, malarz włoski 255 Ragnahilda, żona
Euryka 244 Remigiusz, bp Reims 271
Romulus Augustulus, ostatni cesarz zachodniorz. 256
Rostovtzęlf M. 32, 75
Rufin z Akwilei (Tyrannius Rufinus), chrz. pisarz łaciński 137, 138, 164, 177,
218 Rutyliusz Namacjanus (Claudius Rutilius
Namatianus), po~ta rz. 29, 202, 313
Rycymer, wódz swebski 256 Rycymera ojciec;, król Swebów 25fi
337
Salin E. 195, 278
Salustiusz (Caius Sallustius Crisr~usl, polityk i histor~ k rz. 14, 153, 220, ?.48
Salustiusz (Salustios), neopl<~tonik grecki, przyjaciel 9uliana Apostaty 144
Salwian z Massalii, pisarz chrz. 230, 238, Z46-249, 251, `14
Sasanidzi, dynastia nowoperska 63 Scypionowie, ró<i rz. ZfiO
Seeck O. 16, 189
Seneka (Lucius Annaeus Seneca), ~Ic~zof i pisarz rz. ?.”4
Seplyuni!u:. Sewer (Lucius Septymius Sevc~rus Perli:cax). cesarz rz. 20, 24-26,
43, 62, i6, ?8, 9~i, ?88, 290, 295
Serem, ·s>n4 Stylichona 19i, 305 Se:wiusz, Biolog rz. 1S4
Sewerowi~, dynastia rz. 1 i, 24, 3?, 4?, 52, S7, ?9, 83, 89, 160, 288 -290
Seweryn, św. 226, 258
Sigismund, krćrl Burgundów 245, 266, 272 Sokrates Scholastyk, grecki historyk
Kościoła 228, 229
Sopaier, neoplatonik grecki 115 Spengfer O. 18, 19
Stacjusz, poeta rz. 249 Stein E. 17
Stroub J. 159, 224 Stroheker k. F. 244
Stylichon (F'lauius Stilicho), wódz i polityk rz. 191, 193, 194, 196, 197, 199, 200, 215, 304, 305 Sulpicjusz Sewerus, chrz. pisarz łaciński 138, 176 Swetoniusz (Caius Suełonius Tranquillus), historyk rz. 42, 158 Syagriusz, rz. namiestnik ~oissons 256, 270 Sydoniusz Apollinaris (Cains Sollius Mo3estus Sidonius Apo!linaris), bp Clermont., poeta rz. 243, 244, ?A6, 249 _.
252, 257, 27t,, 314
Sylwanus, uzurpator ~.v Crrlii 190 Sylwester, bp Rzymu 1 l7, 119, 120
Symmachowie, ród rz. 305
Symmachus (~uintus Aurelius Symmachus), senatorrz.32, 152-155, 172, 173,
179, 201, 205, 249, 259, 265, 30~, 314
338
Indeks osób
Symmachus (Quintus Aurelius Symmachus), prawnuk poprzedniego 265, 267
Symplicjan, prezbiter 179
Synezjusz z Cyreny, bp Cyrena)7si, chrz. pisarz grecki 192, 193
Syrycjusz, bp Rzymu 214 Szapur I, król Persji 63-65 Szenute, mnich z Tebaidy
136
Tacyt (Publius Cornelius Tacitus), historyk rz. 14, 66-69, 71, 156-158, 243, 313
Tanakwil, żonaTarkwiniusza Starego 181, 183 Tarkwiniusz Stary, król Rzymu
181 Temistiusz, filozof i retor grecki, prefekt
Konstantynopola 141, 142, 148, 149, 167 Teodahad, siostrzeniec Teodoryka
Wielkiego 263
Teodoryk I, król Wizygotów 239, 243, 255 Teodoryk Il, król Wizygotów 239,
243, 250, 262
Teodoryk Wielki, król Ostrogotów 152, 228, 240, 243, 260-267, 271, 272, 307,
309 Teodozjusz (Flavius Theodosius), wódz rz.,
ojciec Teodozjusza Wielkiego 165 Teodozjusz Wielki (Flavius Theodosius),
cesarz rz.126,149,156, 164-167, 170-176 189-194, 196, 201, 207, 221, 228, 236,
256, 265, 302, 303, 306
Teodozjusz II (Flavius Theodosius), cesarz wschodniorz. 160, 194, 203
Teofil, bp Aleksandrii 174 Teofil, bp gocki 227
Terazja, żona Paulina z Noli 181, 183, 185 Terencjusz (Publius Terentius Afer),
komediopisarz rz. 250
Termancja, druga żona Honoriusza 194 Tertulian (Quintus Septimius Florens
Tertulianus), chrz. pisarz łaciński 56, 78, 79, 260, 281, 313
Tetrykus (Caius Fius Esuvius Tetricus), uzurpator w Galii 74, 75
Teudebert, król Franków 272
Teudemir, Tiudimir, ojciec Teodoryka Wielkiego 261
Theiler W. 52
Theon, matematyk aleksandryjski 159, 160 Thompson E. A. 161, 226, 254
Tibatto, przywódca bagaudów 208 Toynbee A. J. 18-20, 76
Trajan (Marcus Ulpius Traianus), cesarz rz. 14, 37, 56, 298
Trazamund, król Wandalów 236, 237, 266 Tukidydes, historyk grecki 42
Ulfilas zob. Wulfila
Ulpian (Domitius Ulpianus), prawnik rz., prefekt pretorianów 25, 43, 45, 160
Ursus, bp Rawenny 307 Ursyn, bp Rzymu 171
Waballat (Lucius Aurelius Septimius Vaballathus Athenodorus), uzurpator na
Wschodzie 74
Walbank R W. 16
Walens (Flavius Valens), cesarz rz. 124, 126, 147-149, 156, 161, 166, 167, 207
Walentynian I (Flavius Valentinianus), cesarz
rz. 147-150, 161, 165, 176, 191, 206, 207, 209, 212
WalentynianIl (Flavius Valentinianus), cesarz rz. 164, 172-174, 176, 191
Walentynian III (Flavius Placidus Valentinianus), cesarz zachodniorz. 194, 199,
233, 234, 253, 255, 256, 259
Walerian (Publius Licinius Valerianus), cesarz rz. 64, 73, 74, 80, 117
Wartburg E. von 257
Wawrzyniec, św., męczennik 117, 308 Wegecjusz (Publius Vegetius Renatus),
autor podręcznika wojskowości 163
Werekundus, przyjaciel św. Augustyna 180 Wergiliusz (Publius Vergilius Maro),
poeta rz. 141, 154, 155, 178, 201, 218, 250
Werner J. 254
Wespazjan (Titus Flavius Vespasianus), cesarz rz. 161
Widengren G. 65
Wigiliusz z Trientu, apostoł Alp Julijskich 176 Wiktor zob. Aureliusz Wiktor
Wiktor, bp Wity 236, 237, 314 Wiktrycjusz z Rouen, apostoł Flandrii 176
Witruwiusz (Marcus Vitruvius Pollio),
inżynier i architekt rz. 161
WulPda, Ulfdas, bp gocki 122, 227, 230
Zenobia, władczyni Palmyry 74, 75, 289 Zenon, cesarz wschodniorz. 233, 257,
261 Zoroaster, Zaratustra, irański reformator
religijny, twórca zoroastryzmu 63-65 Zosimos, grecki historyk Rzymu
140,196,197, 208, 314
INDEKS NAZW GEOGRAFICZNYCH I ETNICZNYCH
Indeks nie obejmuje Spisu ilustracji, Chronologii wydarzeń i Bibliografii. Zastosowano następujące skróty: ant. - nazwa antyczna, g. - góry, m. - miasto, miejscowość, rz. - rzeka.
Aachen zob. Akwizgran Aare, rz. 240
Abisynia zob. Etiopia Abruzzy, g. 87
Abyla zob. Awila
Adńanopol, ant. Hadńanopolis, Adrianopolis, m. 156, 158, 165, 166, 171, 200
Aelia Capitolina zob. Jerozolima Afńca Proconsulańs 233
Afryka, kontynent 32, 35, 62, 153, 238 Afryka, prowincja rzymska 26, 28, 29,
33, 34, 56, 65, 73, 75, 78, 80, 81, 83, 85, 95, 100, 103-105, 108, 110, 123, 165,
179, 195, 197-199, 205, 206, 211, 220, 223, 228, 232-234, 236, 243, 248, 257,
260, 269, 280, 289, 290, 314
Afryka Północna zob. Afryka, prowincja rzymska
Aksum, m. 122
Aksum, państwo zob. Etiopia Aksamici zob. Etiopowie Akwileja, m. 35, 117,
172, 255, 299 Akwitania 198, 202, 280, 282
Akwizgran, Aachen, ant. Aquae Grani, m. 307 Atamanowie 67, 71, 143, 165,
190, 226, 239, 240, 247, 255, 256, 266, 269-272
Alanowie 121, 165, 166, 197, 198, ?A7, 280 Aleksandńa, m. 35, 41, 52, 56, 58,
59, 80, 112,
125, 133, 146, 167, 170, 174, 209, 259 Algieńa 28, 63, 198, 234
Almendralejo, m. 303 Alpy, g. 101, 197, 239, 273 Alpy Julijskie, g. 174, 176, 219
Alzacja 269
Amida, m. 156, 157 Anatolia zob. Azja Mniejsza Andomatunum zob. Langes
Anglia 24, 165, 279, 280, 283 Anglosasi 282-284 Anglowie 280, 281, 283
Annaba, ant. Hippo Regius, Hippona, m. 139, 198, 220, 233
Anfiochenczycy 146
Antiochia, m. 41, 45, 60, 74, 80, I 12, 141, 144, 146, 148, 156, 167, 170, 209,
259 Apeniny, g. 101
Aquae Grani zob. Akwizgran Arabia 60, 62, 65, 74, 80, 149, 210 Arabowie 17,
20, 62, 183, 275 Ara Ubiorum zob. Kolonia Arelate zob. Arles
`340 Indeks nazw geogralicznych i etnicznych
Axesrrr·., ant. Arretium, m. 35 ,Ar~;ent.eorate zczb Strasburg A.rles, ant. A.re?ate, m. 105, 113, 125, 199, 239, ^_·,4_°i; 2-0l9, 259, 7.$'t :~rrn3.gh, m. 2RZ .Armenia 80, 81, i49, 156, `~10 ;l.rmoryka `?80 .hrretiL~m zob. Arezzo Asdingowie, odłam Wandalów 197, 198 Asyr,jczycy 223 ^~teny, m. 31; 46, 60, 136, 141, 143, 218 Augsburg, ant. Augusta Vindelicum, m. 26, 226 Augst, ant. Augusta Rauc~ica., m. 26, 303 Ac~gusta ~F,merii.a zob. Mer7da !iug~asta Raurica zob. Augst A ugusta Suessionum zob. Soissons ,Augusta Treverorurn aob. Trewir Augusta Vindelicum zob. Augsburg Augustobona. zob. 1'royes Augustodunum zob.
Autun
Austria 226
Autum, ant. Augustodunum, m. 114 Auxerre, ant. Autussiodurum, m. 281
Avenches, ant. Aventicum, m. 26 Avita.cum, m. 249
Awarowie 253
Awila, ant. Abyla, m. 13$ Awinion, ant.. Avenio, m. 267
Azja, kontynent 45, 77, 106, I11, 165, 278 Azja, prowincja rzymska 29, $0
Azja Mniejsza 28, 35, 45, 55, 56, 71, 73, 74, 80, 95, 122, 136, 192, 195, 227, 292
Azja Środkowa 1 fis
Berberowie 19R Berytus zob. Bejrut
Besanyon, ant. Vesontio, m. 240, 269 Betlejem, m. 117, 138, 177, 217, 219
Betyka 198
Bitynia 42, 80, 111, 112
Bizancjum, m. zob. Konstantymopol Bizancjum, państwo zob. Rzym—
Cesarstwo Wschodnie
Bizantyńczycy, Rhomaioi 193, 238, 261 Blemmyowie 62
Bliski Wschód 19, 49, 121 Bonn, ant. Bonna, m. 225
Bordeaux, ant. Burdigala, m. 41, 138, 150, 180, I$3, 184, 198, 239, 277
Bosfor, cieonina 63, 117, 118 Boulogne-sur-Mer, ant. Ciesoriacum, m. 273
Brabancja 270
Brescia, ant. Brixia, m. 301, 304 Bretania 281, 282
Bruksela, m. 273
Brukterowie, odłam Franków 67 Bruttium 264, 268
BryUania 26, 28, 29, 62, 73, 74, 81, 83, 95, 100, 10$, 165, 196, 199, 204, 279-
283 Brytyjskie Wyspy 176, 269, 279, 281, 284 Bułgaria 166, 261
Burdigdla zob. Bordeaux Burgundia 283
Burgundowie 66, 196-199, 224, 225, 228, 229, 232, 238-243, 245, 250, 255, 256,
25$, 262, 266, 267, 269, 270, 272, 276
Burgundzkie Wrota 240, 269 Byzacena 233
Baalbek, Hefiopolis, m. 289 Babilon, m. 77
Babilonia 50, 51, 64 Balaton, jezioro 256 Baleary, wyspy 233
Bałkany R1, 108, 165, 166, 191, 2(i4, 261 Bałkar'tski Półwysep 196, 227, 233
Bałtyckie Morze 35, 69
Barletta, m. 303 Batawowie 70 Bawaria b9 Bawarowie 2~3, 272 Bazylea, m. 165,
269, 273
Bejrut, ant. Berytus, m. 35, 41, I41, 148 Belgia 248, X70
Belgika 198
Caere zob. Cerveteri
Caerleon, ant. Vsnta Silurunx, m. 279 Caesaraugusta, Caesarea Augusta zob.
Saragossa
Caesarodunum zob. Tours Callinicum, m. 173 Camulodunum zob. Colchester
(:annes, m. 138
Camuntum, m. 32, 67 Cassiciacum, m. 180
Castra Balava zob. Passawa Castra Regina zob. Ratyzbona
Celtowie 68, 143, 235, 269, 273, 279, 281--283 Cenabum zob. Orlean
Cerveteri, ant. Caere, m. 300
Cezarea w Kapadocji, m. 80, 136, 167
Indeks nazw geograficznych i etnicznych
Cezarea w Palestynie, m. 59, 60, 80, 100, 111 Chalcedon, m. 259
Chaldejczycy 50, 51, 14Z Chalkis, m. 136, 217 Chester, ant. Deva, m. 279 Chiny 18, 65, 71, 74, Z10 Chrysopolis zob. Skutani Cirta zob. Konstantyna Cisa, rz.
70, 197, 253, 254
Civitas Vangionum zob. Wormacja Classis, port Rawenny 19b, 309 ~Clermont,
m. 249, 250, 277
Clyde, zatoka 279
Colchester, ant. Camulodunum, m. 26 Colonia C7audia Ara Agrippinensium
zob. Kolonia
Colonia Ulpia Trafiana zob. Xanten Cuicul zob. D?emila
Cumberland 281 Cymbrowie 158 Cypr, wyspa 136, 167 Cyrenajka 28, 192
Czarne Morze 66, 6?, 70. 74, 219 Czechy 254
Czerwone Morze 122, 135
Racja G2, 71, 122, 227 Dalmacja 82, 90, X61 Damaszek, m. 85 Dardanele, ant. Hellesponl, cieśnina 63 Dessau, m. 83, 87, 313 Deva zob. Chester Didyma, m. 46, 91 Diedenhofen, m. 273 Divodurum zob.
Metz Dniestr, rz. 166
Don, rz. 12Z, 165, 166 Doubs, rz. 243
Dunaj, rz. 32, 37, 62, 66, 67, 69-71, 73, 74, 85, 107, 117, 121, 122, 147, 164 -
166, 194, 197, 219, 227, 228, 253-256, 258, 278, Z80 Rura-Europos 63, 293
Durance, rz. 240 Durocortorum zob. Reims D?emila, Cuicul, m. 26
Eburacum zob. York Edessa, m. 56, 80, 136 Efez, m. 35, 303, 308 Egipcjanie
49, 160
Egipt Z7, 28, 33-35, 38, 45, 49-52, 56, 62,
341
64-66, 71, 73, 74, 80, 85, 86, 95, 113, 122, 131, 133-136, 141, 192, 207, 259
El Dżem, ant. Thysdrus, m. 32, 289 Eleusis, m. 46
Elwira, ant. llliberis, m. 1 Z9, 131 Emerita Augusta zob. Menda Emesa, m. 24
Epidauros, m. 46 Epir 196
Etiopia, państwo Aksum, Abisymia 44, 122 Etiopowie, Aksumici 122
Elruria 35, 197
Eufrat, rz. 24, 62, 63, 85, 107, I 17 146,147, l7l Eurazja 254
Europa 13, 18, 36, 66, 67, 70, 194, 255, 268--270, 275, 279, 282-284
Faesulae zob. Fiesole Fenicja 80
Fiesole, ant. Faesulae, m. 197 Flandria 174, 176
Forlh, zatoka 279 Francja 270, 273
Frankowie 13, 17, 67, 71, IZ1, 143, 165, 190, 239-241, 243, 247, 250, 255-257,
263, 266, 267, 269-279, 283, 284; zob. też Brukterowie, Ry·puariowie, Saliowie,
`I'enkterow~e Freiburg, m. 273
Frigidus, rz. 175 Frygia 47, 133 Frygowie 70, 73
Galaci 73 Galacja 28
Galia I?, 24, 26, 28, 29, 33, 35, 36, 38, 56, 71, 73-75, 81, 83, 95, 100, 104, 105,
114, 138, 143, 150, 160, 175, 191, 195, 197-199, ZOZ, 203, 208, 227, 232, 239, 243--248, 250, 251, 253, 255-257, 260, 266, 267, Z69-273, 276-283, 291 Galicja, kraina na Płw. Iberyjskim 164, 198 Galilea 77 Gapo-Rzy·nuanie 2`12, 274, 278 Gallowie 69, Z24 Garonna, rz. 184 Gaza, m. 136 Gela, m. 90 Genabum, zob. Orlean Genewa, m.
199 Genewskie Jezioro 198
342 Indeks nazw geograficznych i etnicznych
Gepidzi 254, 266
Germania 36, 56, 57, 68, 69, 225, 280, 291 Germanie 12, 13, 15-18, 20, 29, 37,
63, 66-71, 73, 76, 85, 108, 122, 143, 158, 166, 190-192,194-197,199, 203, 206,
208, 212, 215, 223-234, 237, 239-241, 244-246, 248, 251, 253 - 258, 266, 269 -
273, 275, 278
Gesoriacum zob. Boulogne-sur-Mer Getowie 264
Gloucester, ant. Glevum, m. 26
Goci 66, 71, 74, 121, 122, 165-167, 186, 190, 193, 199, 226, 227, 229, 230, 232,
245, ?f17-251, 253, 255, 260, 264, 269, 272; nazywani Scytami 167, 193; zob.
też Ostrogoci i Wizygoci
Gocja, Gothia 224, 227, 257 Gocja, Septimania 239, 240
Grecja, Hellada 15, 28, 33, 36, 37, 42, 45, 46, 49, 55, 71, 80, 230, 265, 290, 292
Grecy, Hellenowie 15,19, 20, 25, 28, 44, 45, 49, 55, 59, 72, 142, 143, 159, 160,
170, 196, 199, 200, 210, 216, 229, 248, 265
Greutungowie zob. Ostrogoci
Hebron, m. 116 Heliopolis zob. Baalbek Hellada zob. Grecja
Hellada (Cesarstwo Wschodniorzymskiej 192 Hellenowie zob. Grecy
Hellespont zob. Dardanele Hermundurowie 69 Herulowie 254, 256
Hesperia (Cesarstwo Zachodniorzymskie) 192 Hibernia zob. Irlandia
Hippo Regius, Hippona zob. Annaba HispaGs zob. Sewilla
Hiszpania 24, 26, 28, 29, 33, 44, 56, 57, 74, 75, 81, 83, 95, 108, 138, 153,
165,175, 181-184, 195, 197, 198, 204, 205, 208, 223, 224, 227, 228, 232, 233,
239, 245, 248, 253, 256, 257, 267, 269, 272, 278-280, 282
Holsztyn 280
Hunowie 18, 165, 166, 197, 198, 208, 225, 227, 233, 239, 240, 247, 253-256,
261
Hy zob. Iona
Iliria 47, 164, 171 Ilirowie 26, 29, 69, 76 IlGberis zob. Elwira
Indie 35, 44, 63, 64, 74, 210 Indoeuropejczycy 273
Iona, Hy, wyspa 283
Iris, rz. 136
Irlandia, ant. Hibernia 279-283 Iryjczycy 281-284
Isonzo, rz. 261
Istanbul zob. Konstantynopol
Italia 13, 24, 26-28, 33-36, 38, 42, 45, 69, 81, 83, 84, 86, 87, 95, 100, 108, 151,
152, 172, 173, 175, 191, 195-197, 199, 201, 205, 211, 220, 227, 233, 239, 243,
253, 255-257, 260-262, 264-269, 278, 283, 288, 289, 291, 292, 307
Iuvavum zob. Salzburg
Izrael 54, 55, 133, 145, 146, 221
Jazygowie 253
Jerozolima, Aelia Capitolina, m. 55, 77, 113, 115, 117, 133, 138, 145, 146, 170,
177, 218, 219, 301
lowia, m. 226 Jura, g. 269, 273 Jutowie 280, 281
Kampania 35, 53 Kanny, m. I58 Kapadocja 122, 136, 142 Karia 38
Karpaty, g. 66
Kartagina, m. 32, 35, 41, 56, 79, 80, 103, 104, 132, 150, 174, 178, 179, 198, 233,
235, 236, 281
Kassel, m. 91
Katalaunijskie Pola 239, 255 Kaukaz, g. 70, 165
Klaros, m. 46
Kolonia, Kóln, ant_ Ara Ubiorum, później Colonia Claudia Ara Agrippinensium,
m. 26, 81, 143, 225, 226, 270
Koma, m. 134
Konstantyna, ant. Cirta, m. 198, 233 Konstantynopol, wcześniej Bizancjum, m.
15, 18, 115, 117, 118, 125, 127, 136, 141-143, 148, 149, 165, 170-1'72, 191-196,
233, 235-238, 240, 249, 257, 259, 261, 263, 265-267, 288, 289, 302
Kordowa, ant. Corduba, m. 26, 104 Komwalia 281
Korsyka, wyspa 233 Korynt, m. 143 Kreta, wyspa 19 Krymski Półwysep 227
Ktezyfont, m. 63, 146 Kwadowie 67
Indeks nazw geogaficznych i etnicznych
Lacjum 205
La Manche, cieonina 66 Lancashire 281
Langes, ant. Andomatunum, m. 240 Leodium, m. 273
Lepcis Magna, m. 24, 289, 290 Lórins, wyspy 138
Lerinum, m. 246, 249 Letowie 203
Liguria 172
Limonum zob. Poitiers Lincoln, ant. Lindum, m. 26
Loara, rz. 138, 198, 239, 255, 270, 273 Lombardia 283
Londyn, ant. Londinium, m. 11, 26, 305 Longobardowie ?A6, 254, 257, 278,
283 Lugdunum zob. Lyon
Lutetia Parisiorum zob. Paryż Lykopolis, m. 52
Lyon, ant. Lugdunum, m. 26, 29, 56, 199, 240, 249, 250, 256, 277
Łaba, rz. 67
Macedonia 28 Macedończycy 223 Mactar, m. 76 Madaura, m. 178 Madziarowie
zob. Węgzy Mambre, dolina 116
Mareotis, okręg w północnym Egipcie 133 Markomanowie 67, 69, 158, 227
Maroko 85
Marsylia, ant. Massalia, Massilia, m. 138, 246, 250
Martwe Morze, jezioro 134 Mauretania 123, 198, 205, 233 Maurowie 76, 234,
236, 238
Mediolan, m. 41, 71, 83, 89, 102, 103, 125, 138, 148, 150, 167, 171-173, 175,
179, 191, 196, 255, 261-263
Medowie 223 Men, rz. 66, 197
Merida, ant. Emerita Augusta, Augusta Emerita, m. 26, 184
Meseńczycy 193
Metz, ant. Divodurum, m. 273 Mezja 71, 122, 196, 227, 261, 262 Mezopotamia
24, 55, 56, 62, 64, 74, 80, 121, 136
Modena, ant. Mutina, m. 209
343
Moguncja, Mainz, ant. Mogontiacum, m. 197, 226, 270
Monza, m. 305 Moza, rz. 270
Mozela, rz. 31, 81, 151, 270, 291 Mutina zob. Modena
Mylasa, m. 38
Nadrenia 226, 246, 273, 291; zob. też Palatynat Naissus zob. Nisz
Nancy, m. 269
Narbona, Narbonne, ant. Narbo, m. 35, 198, 239, 250, 252
Neapolitańska Zatoka 205 Neckar, rz. 62, 71
Neuchatel zob. Neuenburskie Jezioro Neuenburskie Jezioro 199
Neumagen, ant. Noviomagus Treverorum, m. 291
Nicea, Nikaja, m. 42, 112, 115, I24, 125 Niderlandy 270
Niemcy, kraj 18, 67, 226, 276
Nikomedia, m. 83, 89, 93, 115, 122, 142, 296 Nil, rz. 62, 135, 136
Nisz, ant. Naissus, m. 226 Nitryjska Pustynia 135 Nola, m. 185, 306
Norikum 197, 204, 226, 258, 261 Norlhumberland 283 Noviomagus Nemetum
zob. Spira Noviomagus Treverorum zob. Neumagen Noweria 184
Numidia 76, 104, 123, 178, 198, 233
Odra, rz. 66
Orlean, ant. Cenabum, Genabum, m. 255, 258 Ostia, m. 35, 87, 152, 306
Ostrogoci, inaczej Greutungowie 66, 166, 197, 228, 253-257, 260-263, 265, 267,
268 Owernia 239, 249, 251
Padańska Równina 255, 261 Palatynat 269
Palestyna 60, $0, 100, 111, 116, 133, 136, 137, 145, 177, 219, 299
Palmyra 74, 85, 288, 289 Palmyreńczycy 74
Panonia 47, 69, 165, 197, 226, 256, 261, 272 Panończycy 29, 69
Partowie 63
Paryż, ant. Lutetu Parisiorum, m. 11, 143, 272, 273
344 Indeks nazw geograficznych i etnicznych
Passawa, Passau, ant. Castra Batava, m. 258 Pawia, ant. Ticinum, m. 102, 255,
261 -264 Pennińskie Góry 279
Persepolis, m. 64
Persja 50, 51, 63-66, 74, 80, 121, 144, 146, 165, 210, 254
Persowie 52, 63, 64, tib, 74, 85, 90, 143, 146, 156, 157, 183, 200” 223, 254
Piazza Armerina, m. 90, 297 Pictavium, m. 138
Piktowie 62, 165, 279, 280, 283 Pireneje, g. 184, 19?, 198, 239, 267, 272
Poetovio, m. 209
Poitiers, ant. Limonum, m. 272
Pola Katalaunijskie zob. Katalaunijskie Pola Polska 66, 197, 253
Pondyjskie Gó:y· 136
Portus Augusti, Portus Romanus, m. 210 Porzuoli, ant. Puteoli, m. 35, 87
Północne Morze 35, 67, 70
Prowansja 138 Ptolemais, m. 192 Puteoli zob. Pozzueli
Qumran, m. 134
Ratyzbona, Regensburg, ant. Castra Regina, Regina Castra, m. 67, 226, 258
Rawenna, m. 18, 196 - i 99, 203, 233, 235, 255, 256, 260-264, 267, 288, 289,
307-309; zob. też Ciassis
Recja 69, 71, 197, X61
Regina Castra zob~Ratyzbona
Reims, ant. ISurocortorum, rn. 271, 273 Remezjatsa, m. 226
Ren, rz. 25, 37, 62, 63, 66-70, 73, 81, 85, 107, 121, 143, 147, 165, 175, I94, 196,
197, 199-201, 22.6, 228, 255, 256, .'69, 270, 272, 273, 2.'17, 278, 280; zob. też
Yssel
Rhomaioi zob. l3izantyńczycy Rodan, rz. 56, 81, 239, 267, 2?6 Roma zob.
Rzym
Romania (imperium rzymskie) 257
Romania (Cesarstwo Zacht>dnie) 224, 230, 246, 253, 257, 258, 276
Rosja 66, 70, 122, `?28, 253, 25(i; zob. też Ruś Rugiowie 254, 256, 258, 261
Rumunia 253, 257 Ruspe, m. 237
Ruś 20; zob. też Rosja
Rypuariowie, odłam Franków 6', 270
Rzym, Roma, m. I1, 12, 18, 23, 24, 26, 27, 31 -33, 37, 39, 41, 44, 46, 47, 49, 51,
52, 55-5?, 68, 69, 73, 77, 80, 89, 91, 100--103, 108, 112, 116-120, 127, 128, 131,
137, 141, 148, l50-154, 156, 167, 170-177, 179, 183, 192, 193, 197, 199-202,
204-206,?.10, ~1 i, 214, 215, 219, 220, 224, 230, 233, 245, 249, 251, 253, 255,
256, 258--260, 262--- 2fi5, 267, 281, 284, 288, 29(i, 292, 293, 295-297, 299-301,
303, 305, 307, 308
Rzym, państwo
- przed pod małem I 1, 13 --16, 18, 20, 23-40, 42, 45-47, 55, 56, 61 -89, 91 -96,
99, 102 --114, 117 - I 21, 123, 124, 127, 129, 140, 141, 143, 146-148, 151, 155-
158, 164-167, 170--175, 189--191, 200-202, 220, 221, 224, 2'25, 227, 228, 278,
279, 295, 298
- Cesarstwo 7lachodnie Il, 13-18, 23, 153, 185, 189, 191 -2i l, 213, 214, 219, 224, 225, 230, 232, 233, 235, 238-240, 245, 247, 253, 255--257, 259, `Z60, 265, 266, 269, 270, 272, 274, 2?6, 278, 280, 281, 301, 307
-- Cesarstwo VVsch~odnie, Bizancjum 11, 14, 15, 17, 19, 149, 175, 189, 191 - 195, 200, 203, 207, 208, 211, 212, 233-235, 240, 254, 255, 25?, 263, 266, 267,
272, 279, 288, 303
Rzymianie 11, 13--17, 20, 23, 25, ?.6, 45, 47, 62, 64, ó6, 68, 70-72, 77, 95, 121,
151, 152, 159, 160., 165--167, 170, 190, 191, 193, 194, 196, i 98 - 200, 223 - 226, 228, 229, 232-241, 243-~9, 251, 252, 254, 261-- 265, 267, 273 - 275, 279, 280, 292, 314 Sabaudia 198, X40 Sabratha, m. 289 Saksonia 153 Salamina, m. na Cyprze 167 Saliowie, odłam Franków 67, 2?0 Salodurum zob.
Solura
Salom, m. 90
Saloniki, ant. Thessalonike, Tesalonika, m. 83, 89, 90, 170, 171, 173, 174
Salzburg, ant. Iuvavum, m. 12 Saona, rz. 243
Saragossa, ant. Caesaraugusta, Caesarea Augusta, m. 26, 184
Sardymia, wyspa 204, 233, 234, 238 Sarmaci 66, 70, I21, 165, 254
Sasi 67, 165, 190, 247, 250, 279-28l Sawa, rz. 196, 254, 261
Indeks nazw geogaficznych i etnicznych
Scetyjska Pustynia 135 Scytowie 20, 253, 264 Scytowie zob. Goci Sekwana, rz.
270, 273 Septimania zob. (~ocja Serbia 226
Serdyka zob. Sofra
Sewilla, ant. lłispalis, m. 26 Silingowie, odłam Wandalów 197, 198 Sirmium, m.
83
Skalda, rz. 270 Skandynawia 66, 69 Skaptopara, m. 37 Skirowie 256
Skutari, ant. Chrysopolis, m. 106
Sofa, ant. Serdica, Sardica, m. 95, 125-127 Sogdiana 65
Soissons, ant. Augusta Suessionum, m. 256, 270
Solum, ant. Salodurum, m. 240 Solway, zatoka 279
Somma, rz. 270 Spalatum zob. Split Sparta, m. 143, 193
Spira, Speyer, ant. Noviomagus Nemetum, m. 226
Split, ant. Spalatum, m. 90, 297, 309 Stambu3 zob. Konstantynopol Strasburg,
ant. Argentorate, m. 143, 226 Sulmona, ant. Sulmo, m. 87
Sura, m. 85
Swebowie 67, 197, 198, 208, 225, 228, 239, 256, 280
Sycylia, wyspa. 90, 205, 233, 234, 261 Syrakuzy, m. 293
Syria 24, 28, 29, 35, 45, 55, 62, 73, 80, 85, I36, 148, 177, 192, 195, 207, 210,
259, 289 Syryjczycy 70, 210, ?.76
Syryjska Pustynia 217 Szampania 255 Szkoci 165, 279, 280 Szkocja 62, 279,
283 Szwajcaria 226, 240, 269 Szwecja 66
Śląsk 66, 197, 253
Śródziemne Morze 17, 45, 62, 74, 211, 233, 239, 253, 256, 267, 270, 272, 275
Śródziemnomorze 275
Tabennisi, m. 135 Tag, rz. 184
345
Tagasta, m. 178
Tarragona, ant. Tarraco, m. 71, 184 Tars, m. 209 Tebaida 136 Teby, m. w Egipcie l35 Tenkterowie, odłam Franków 67 Terwingow~ie zob.
Wizygoci Tesalonika zob. Saloniki Teutoni 158
Thamugadi zob. Timgad Thugga, m. 289 Thysdrus zob. EI Dżem Ticinum zab.
Pawia
Timgad, Thamugadi, m. 26, 209 Toksandria 270
Tolosa zob. Tuluza
Tournai, anl. 7'urnacum, Turris Nerviorum, m. 270
Tours, ant. Caesarodunum, m. 138, 176, 271 Tracja 148, 166, I76, 195
Trakowie 20
Trewir, Trier, ant. Augusta Treverorum, m. 11, 18, 26, 3j, 71, 81, 83, 89, 90,
113-115, 117, 137, 138, 150, 179, 209, 225, 226, 248, 270, 273, 288, 291, 296,
297
Troyes, ant. Augustobona, m. 255, 258 Trypolitania 24, 85, 198, 233, 289
Tuluza, ant. Tolosa, m. 198, 239, 241, 243, 249, 258
Tunezja 28, 76, 198, 234 Turcy l5
Turnacum, Turris Nerviorum zob. Tournai Turymgowie 254, 266, 272
Tygrys, rz. 63, 146 Tyne, rz. 279
Tyr, m. 45, 80, 113 Tyrreńskie Morze 184
Ukraina 66
Venta Silurum zob. Caerleon Vesontio zob. Besan~on
Velera, obóz legionowy koło Xanten 270 Vienne, ant. Vienna ~5, 271, 277
Vindobona zob. Wieden
Vivarium, m. 268 Vouille, m. 272
Wadi Araba, m. 135 Walia 279, 281, 282 Walonia 273
346 Indeks nazw geograficznych i etnicznych
Wandalowie 66, 186, 196-198, 201, 220, 223-225, 228-230, 232-238, 244, 247-
249, 255, 256, 266, 267, 269, 272, 280; zob. też Asdingowie i Silingowie
Wenecja, m. 91
Werona, m. 102, 261-263 Wezera, rz. 67
Węgry 2S3
Węgrzy, Madziarowie 2S4
Wiedeń, ant. Vindobona, m. 258, 303 Wiedeńska Niecka 2S4
Wisła, rz. 66 Wita, m. 236
Wizygoci, inaczej Terwingowie 66, 165-167, 189, 190, 196-198, 200, 202, 208,
219, 220, 224, 227, 238-243, 245, 249, 255, 256, 258, 262, 267, 270-272, 276
~`.~~~~,,.
~~vi~a°~
Wogezy, g. 273
Wormacja, Worms, ant. Civitas Vangionum, m. 197, 198, 226
Wschodniorzymskie Cesarstwo zob. Rzym - Cesarstwo Wschodnie
Xanten, ant. Colonia Lllpia Trafiana, m. 81, 225
York, ant. Eburacum, m. 2S, 26, 279 Yssel, odnoga Renu 270
Zachodniorzymskie Cesarstwo zob. Rzym - Cesarstwo Zachodnie
Żydzi 50, 54-57, 64, 77, 119, 130, 142, 145, 146, 171, 173, 263, 276
CHRONOLOGIA WYDARZEŃ
193-21I cesarz Septymiusz Sewer
ok. 197 Tertulian, Apologetyk
ok. 200 Klemens naucza w Aleksandńi
Coemeterium Callisti w Rzymie
203 łuk triumfalny Septymiusza Sewera w Rzymie
205-212 prawnik Papinian prefektem pretorianów
ok. 205 Filostratos, Ta eis Tyanea Apollonion
212 Constitutio Antoniniana
213 wyprawa przeciw Atamanom
Termy Karakalu w Rzymie
217-222 Kallistus biskupem Rzymu
218-222 cesarz Heliogabal (Elagabal)
222-235 cesarz Aleksander Sewer
222-229 prawnik Ulpian prefektem pretorianów
226 Ardaszir zakłada państwo nowoperskie
229 Kasjusz Dion, Historia rzymska
231 Orygenes udaje się z Aleksandrii do Cezasei palestyńskiej
ok. 232 kaplica chrześcijańska w Dura-Europos
235-238 cesarz Maksymin Trak
ok. 240 Mani ogłasza swoje posłannictwo; ekspansja manicheizmu
244 Plotyn przybywa do Rzymu; szkoła neoplatońska
244-249 cesarz Filip Arab
248 milenium Rzymu
napaść Gotów na Półwysep Bałkański
249-251 cesarz Decjusz
prześladowanie chrześcijan
253-260 cesarz Walerian i jego syn Galien
257-260 prześladowanie chrześcijan
258 Cyprian, biskup Kartaginy, ginie jako męczennik
259 Postumus cesarzem w Galii, Hiszpanii i Brytanii
260 Walerian dostaje się do niewoli perskiej
316 Chronologia wydarzeń 26Q-268 cesarz Galien
ok. 260 napaść Atamanów na północną Italię; opuszczenie przez Rzymian
Decumates Agri 263 Odaenathus corrector Orientis
ok. 268 pisma Porfiriusza przeciwko chrześcijanom 269 Klaudiusz zwycięża
Gotów pod Naissus 270-275 cesarz Aurelian
ok. 271 początek budowy nowych murów Rzymu Dacja oddana Gotom
273 zbwzenie Palmyry
koniec cesarstwa galijskiego
274 Sol Inviclus bogiem państwowym 283--285 pierwsze powstanie bagaudów
284-305 cesarz Dioklecjan
286 Maksymin wspókządcą
293 Galeriusz i Konstancjusz cezarami; powstaje tetrarchia 296 wprowadzenie
capitatio
297 edykt przeciwko manichejczykom 298-306 Termy Dioklecjana w Rzymie
rezydencje w Trewirze i w Tesalonice pałac w Splicie
301 edykt o cenach maksymalnych
ok. 302 Euzebiusz, Kroniki i Historia kościelna
303 początek wielkiego prześladowania chrześcijan 30313 Laktancjusz, Divinae
institurioner
305 abdykacja Dioklecjana
306 Konstantyn i Maksencjusz przyjmują tytuły augustów 308 zjazd cesarzy w
Karnuntum
311 bazylika Maksencjusza w Rzymie 311 edykt tolerancyjny Galeriusza schizma
donatystów
ok. 311 Antoni zostaje pustelnikiem
312 zwycięstwo Konstantyna przy moście Mulwijskim 313 mediolański program
polityki religijnej
początek budowy Kościola na Lateranie 314 synod w Arles
315 Łuk Konstantyna w Rzymie
ok. 316 Laktancjusz powołany do Trewiru
318 Ariusz potępiony przez synod aleksandryjski; początek kontrowersji
ariańskiej ok. 320 Pachomiusz zakłada pierwsze klasztory
321 niedziela świętem państwowym
324 zwycięstwo Konstantyna nad Licyniuszem pod Chrysopolis 324-337
Konstantyn jedynowładcą
budowa kolejnych kościołów na Wschodzie i na Zachodzie 328-373 Atanazy
biskupem Aleksandrii
330 poświęcenie Konstantynopola 335 wygnanie Atanazego do Trewiru
poświęcenie kościoła Grobu Św. w Jerozolimie 337 śmierć Konstantyna;
panowanie jego trzech synów 339 śmierć Euzebiusza z Cezarei palestyńskiej
ok. 340 mauzoleum Konstantyny (później Santa Costanza) w Rzymie 341 zakaz
ofiar pogańskich
Chronologia wydarzeń
317
ok. 341 Wulfila biskupem Gotów 343 synod w Serdyce
od 345 Temistiusz naucza w Konstantynopolu 350-361 Konstantyn 11
jedynowładcą
od 354 Libaniusz naucza w Antiochii 355 synod mediolański
357 zwycięstwo Juliana nad Atamanami pod Strasburgiem 359 pismo
polemiczne Hilarego przeciwko Konstancjuszowi sarkofag Juniusza Bassusa
361-363 cesarz Julian; działania przeciwko chrześcijanom 364-375 cesarze
Walentynian I i Walens
365 Auzoniusz zostaje nauczycielem Gracjam 366-384 papież Damazy 1
367 Walentynian w Trewirze; wojny z Atamanami ok. 370 pismo reformatorskie
De rebus bellicis 370-379 Bazyli biskupem Cezarei kapadockiej
reguły monastyczne
ok. 370 początki monastycyzmu na Zachcxlzie 374-397 Ambroży biskupem
Mediolanu 375-378 cesarze Walens i Gracjan
376 Wizygoci przekraczają Dunaj
378 zwycięstwo Wizygotów pod Adrianopolem, śmierć Walensa 379-383
cesarze Gracjan i Teodozjusz I
380 edykt z Tesaloniki: katolicki Kościół państwowy 381 sobór w
Konstantynopolu: potępienie arian
382 osiedlenie Wizygotów w impeńum 382-385 Hieronim w Rzymie
383-392 cesarze Teodozjusz I i Walentynian II 384 Relatio Symmacha, prefekta
Rzymu 386-419 Hieronim w Betlejem
ok. 386 Makrobiusz, Saturnalia
387 Augustyn przyjmuje chrzest w Mediolanie 388 Aureliusz Wiktor prefektem
miasta Ammianus Marcellinus, Res gestae
390 pokuta Teodozjusza
ustawienie obelisków w Konstantynopolu 391 zakaz kultów pogańskich
zniszczenie świątyni Sarapisa w Aleksandrii ok. 392 korespondencja Auzoniusza
z Paulinem 392-395 Teodozjusz jedynowładcą
393-408 Stylichon naczelnym wodzem
394 klęska pretendenta Eugeniusza nad rzeką Frigidus 395 śmierć Teodozjusza;
podział imperium
395-423 cesarz Honoriusz na Zachodzie 395-X08 cesarz Arkadiusz na
Wschodzie 395-430 Augustyn biskupem Hippony
400 Synezjusz wygłasza mowę o władzy cesarskiej 401 Alaryk, król Wizygotów,
wdziera się do Italii 402 Rawenna stolicą Zachodu
Klaudian poetą nadwornym Prudencjusz w Rzymie
318 Chronológia wydarzeń
406 Wandalowie, Alanowie i Swebowie przekraczają Ren 408-450 cesarz
Teodozjusz II na Wschodzie
409 Wandalowie w Hiszpanii 409-X31 Paulin biskupem Noli
410 zdobycie Rzymu przez Alaryka 41326 Augustyn, O państwie Boźym
413 osiedlenie się Burgundów w okolicach Wormacji 416 Galla Placydia
przybywa do Rawenny Rutyliusz Namacjanus powraca do Galii
418 osiedlenie się Wizygotów w Akwitanii synod w Kartaginie potępia
Pelagiusza Orozjusz, Historiae adversus paganos
424-455 cesarz Walentynian III na Zachodzie budowa kościołów w Rzymie i
Rawennie 428-X77 Genzeryk królem Wandalów
429 Wandalowie docierają do Afryki 430 śmierć Augustyna
431 sobór w Efezie: potępienie Nestoriusza rozbudowa Sanla Maria Maggiore w
Rzymie 432 św. Patryk przybywa do Irlandii
434-X54 Aecjusz wodzem naczelnym
435 osiedlenie się Wandalów w Afryce klęska Burgundów pod Wormacją od
435 powstania bagaudów
438 Codex Theodo.sianus
439 lraktal pokojowy z Wizygolami Wandalowie zdobywają Kartaginę przed 440
Salwian, De gubernatione Dei 440-461 papież Leon I
od 441 Anglowie i Sasi zdobywają Brytanię 442 układ pokojowy z Wandalami
443 osiedlenie się Burgundów w Sabaudii 441r~53 Attyla jedynowładcą Hunów
451 bitwa na Polach Katalaunijskich sobór w Chalcedonie
455 splądrowanie Rzymu przez Wandalów 45172 Rycymer „twórcą cesarzy” na
Zachodzie 466-X84 Euryk królem Wizygotów
Wizygoci zdobywają Hiszpanię
470-488 Sydoniusz Apollinaris biskupem Clermont 475 Codex Euricianus
476 koniec cesarstwa rzymskiego na Zachodzie 476-493 Odoaker królem Italii
477 86 Huneryk królem Wandalów prześladowanie katolików w Afryce
486 król Franków Chlodwig zwycięża Syagriusza 488 Teodoryk prowadzi
Ostrogotów do Italii 493-526 Teodoryk władcą Italii
budowle pałacowe i sakralne w Rawennie 496 Chlodwig zwycięża Alamanów
498 chrzest Chlodwiga; Frankowie przyjmują chrześcijaństwo katolickie
Chronologia wydarzeń 319
500 Teodoryk w Rzymie
ok. 501 Lex Burgundionum
ok. 506 Lex Romana Visigothorum
Lex Romana Burgundionum
507 Ennodiusz wygłasza panegiryk ku czci Teodoryka
ok. 507 Kasjodor zostaje quaestor sacri palatii
511 śmierć Chlodwiga
Eugipiusz, Vita Severini
516 przejście Burgundów na wyznanie katolickie
522 Boecjusz zostaje magister officiorum
523 Kasjodor zostaje magister o~ciorum
524 Boecjusz, O pocieszeniu, jakie daje filozofm stracenie Boecjusza
BIBLIOGRAFIA
Najpierw wypada wskazać większe ujęcia i podręczniki, które dotyczą historii powszechnej interesujących nas stuleci i różnych aspektów ich kultury. Te prace nie będą już później wymieniane w notach do poszczególnych części książki. Epokowe znaczenie dla nowożytnej wiedzy historycznej miało dzieło E. Gibbona, Tfte iłistory of Decline and Fall of the Roman Empire, London 1776-1788, nowe wydanie pod red. J.B. Bury'ego, t. I-VII, London 1900 (polski przekład pierwszych dwóch tomów: Zmierzch Cesarrtwa Rzymskiego, t. I-I1, Warszawa 1960, 2 wyd. 1975). Okresem od Dioklecjana do upadku państwa zachodniorzymskiego zajmuje się O. Seeck, Geschichte des Untergangs der antiken Ii'elt, t. I-VI, Stuttgart 1895 nn. Czasów od Dioklecjana do Justyniana dotyczą prace: E. Stein, Histoire du Bas-Empire, red. J.-R. Palanque, t. I-II, Paris 1949, 1959; H. Dannenbauer, Die Entstehung Europar, t. I, Stuttgart 1959. Dobre wprowadzenie do problematyki Yróde3 i badan wspó3czesnych daj1 studia: H. Bengtson, Einfuhrung in die alte Gerchichte, wyd. 6, Munchen 1969;
K. Christ, Rómische Geschichte, Darmstadl 1973. Spośród dzieł zbiorowych, które przedstawiają całą historię starożytności i średniowiecza, przede wszy·slkim należy wspomnieć The Cambridge Ancient Hirtory, t. 1-XII, Cambridge 1939, i The Camńriclge Medieval History, t. I, Cambridge 1911. Ze stworzonej przez G. Glotza Histoire generale wchodzą w rachubę następujące tomy: M. Besnier, L'Empire romain de l'avenement des ,Severes au Concile de Nicee, Paris 1945; A. Piganiol, L'Empire chretien (325-395J, Paris 1972; F. Lot, Ch. Pfister, F.L. Ganshof, Les Destinees de !'Empire en Occident 395 a 768, Paris 1928; z serii „L'Univers historique” tom: P. Petit, Histoire generale de l'empire romain, Paris 1974; z serii „La Nouvelle Clio”: P. Petil, La paix romaine, Paris 1967, i R. Remondon, La crise de l'empire romain, wyd. 2, Paris 1970. Trzeba równie? wspomniea prace: L. Pareti, Storia di Roma e del mondo Romano, t. V-VI, Torino 1960-bl, oraz wielotomow1 publikacje: H. Temporini, W. Haase (red.), Aufstieg und Niedergang der rómischen Welt, Berlin 1972 nn., której czeoa trzecia dotyczy póYnego antyku. Na temat ustroju, prawa i wojskowości oprócz dzieła Th. Mommsena, R6mucHes Staalsrecht, t. I-III, Leipzig 1877-78, należy wymienić następujące opracowania: R. Grosse, Rómische Militargeschichte von Gallienus his zum Beginn der byzantinischen Themenverfas,rung, Berlin 1920; H.F. Jolowicz, Historical Introduction to lhe Study of Roman Law, wyd. 2, Cambridge 1952; L. Wenger, Die Quellen des rómirchen Rechts, Wien 1953; F. Schulz, Prinzipien des rómtrchen Rechts, wyd. 2, Berlin 1954; M. Kaser, Das rómLrche Privatreclft, t. I, wyd. 2, Munchen 1971; t. II, 1959; J. Gaudemet, La formation du droit seculaire et du droit de !'eglise aux IV` et V` siecles, Paris 1957;
Bibliografia 321
F.Schulz, Geschichte der rómischen Rechtswissenschaft, Weimar 1961; F. De Mariino, Storia delta costituzione romans, t. V, Napoli 1967.
Administracji, społeczeństwu i gospodarce państwa późnorzymskiego są
poświęcone prace: M. Rostovzeff, wyd. 2 (red. P.M. Fraser), Social and
Economic History of the Roman Empire, Oxford 1957; F. Heichelheim, An
Ancient Economic History, t. I, wyd. 2, Leiden 1965; t. II, 1964; A.H.M. Jones,
The Later Roman Empire 284-ó02. A Social, Economic and Administrative
Survey, t. I-III, Oxford 1964; I. Gage, Les classes sociales dans l'empire romain,
Paris 1964.
Kszta3cenia, nauki, filozofii i religii u schy3ku staro?ytnooci dotycz1 nastepuj1ce
podreczniki i opracowania ogólne: H.-I. Marrou, Historia wychowania w staro?ytnooci, Warszawa 1969; A. Reymond, Histoire des sciences exactes dans 1 nntiquite greco-romaine, wyd. 2, Paris 1955; O. Neugebauer, The Exact Sciences in Antiquity, wyd. 2, New York 1962 -K. Pr1chter, Die Philosophie des Altertums, wyd. 12, Berlin 1926; E. Brehier, Histoire de la philosophie. L'Antiquite et le Moyen-Age, t. I II, Paris 1948; E. Gilson, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, Warszawa 1966-J. Geficken, DerAusgang desgriechisch-rómischen Heidentums, wyd. 2, Heidelberg 1929; K. Prumm, Religionsgeschichtliches Handbuch fur den Raum der altchristlichen Welt, wyd. 2, Freiburg 1954; J. Bayet, Histoire politique et psychologique de la religion romaine, Paris 1957; K. Latte, Rómische Religionsgeschichte, Mnnchen 1960;
M. P. Nilsson, Geschichte der griechischen Religion, t. II, wyd. 2, Munchen 1961.
Co do rozległej dziedziny historii Kościola wystarczy moźe zwrócić uwagę na
kilka nowszych prac: L. Duchesne, Histoire ancienne de 1'eglise, t. I-III, Paris
1906-10; A. Fuche, V. Mamin (red.), Histoire de l' eglise, t. I-IV, Paris 1934-37;
Lietzmann, Geschichte der alten Kirche, t. I-IV, wyd. 2 i 3, Betlin 1953; z podręcznika historii kościoła pod red. H. Jedina: t. I, K. Baus, Von der Urgemeinde zur Fruhchristlichen Grossk?rche, Freiburg 1962; t. II, K. Baus, E. Ewig, Die Reichskirche nach Konstancin dem Grossen, Freiburg 1973; H. Frohnes, H. W. Gensichen, G. Kretchmar, Kirchengeschichte als Missionsgeschichte, t. I, Munchen 1974; J. Danielou, H.-I. Marrou, Historia Koociola. Od początków do roku 600, Warszawa 1984. Związkom wczesnego chrześcijaństwa ze światem antycznym są poświęcone: Reallexikon fur Antike und Christentum, pod red. Th. Klausera, Stuttgart 1950 nn. i Jahrbuch fur Antike und Christentum, Munster 1958 nn.
Jeoli chodzi o literature greck1 i rzymsk1 tych stuleci, nale?y wspomniea kilka wypróbowanych przewodników: M. Schanz, Geschichte der rómischen Literatur, wyd. 3, Stuttgart 1962; A. Lesky, Geschichte der griechischen Literatur, wyd. 3, Bern-Munchen 1971. - Dla literatury clu~zeocijanskiej nale?y wskazaa: A. von Harnack, Geschichte der altchristlichen Literatur, t.1-III, Leipzig 1893-1904, wyd. 4 z uzupe3nieniami K. Alanda, 1958; A. Puech, Histoire de la litterature grecque chretienne, t. I III, Paris 1928-29; P. de Labriolle, Histoire de la litterature latine chretienne, wyd. 3, Paris 1947; B. Altaner, A. Stuiber, Patrologie, wyd. 7, Freiburg 1966; J. Quasten, Patrology, Utrecht, t. I 1950, t.1I 1953, t. III 1960.
Co sie tyczy historii sztuki, nale?y wymienia przede wszystkim: W. Technau, Die Kuest der Rómer, Berlin 1940; W. Lowne, Art in che Early Church, New York 1947; G. Rodenwaldt, Zur Begrenzung und Gliederung der Spatantike, w:
Jahrbuch des Deutschen Archaologischen Instituts 59/60 (1944-1945), Berlin
1949; E.H. Swift, Roman Sources of Christian Art, New York 1951; M. Borda,
La pittura romans, Milano 1958; L. Crema, L'architettura romans (Enciclopedia
Classica, dzia3 III, t. XII, cz. 1 1959; H. Kahler, Rom und seine Welt. Bilder zur
Geschichte und Kultur, Munchen 19580.
Ponieważ ta książka szczególnie zajmuje się zjawiskiem przemiany kulturowej, należy też wymienić dwa wielkie dzieła naszego stulecia, poświęcone teorii dziejów: O. Spengler, Der Untergang des Abendlandes, t. I-II, Munchen 1918-1922, i A. J. Toynbee, A Study of History, t. I-XII, London 1934-61. Problemy historycznej ciągłości i granic między epokami znalazły się na pierwszym planie w pracach: A. Dopsch, Grundlagen der europaischen Kulturentwicklung, Wien 1923-24; F. Lot, La fin du monde antique et le deńut du Moyen-Age (L'evolution de l'humanite), Paris 1927; Ch. Dawson, Tworzenie się Europy, Warszawa 1961;
H. Pirenne, Mahomet et Charlemagne, Bruxelles 1937. - W związku z nowszymi
badaniami nad końcem starożytnego świata i historią poglądów na jego
21 - Upadek Rrymu
322 Bibliografia upadek patrz: K.F. Stroheker, Um die Grenze zwischen Antike und abendlandischem Mittelalter, w: Saeculum, 1, 1950 (= Germanentum und Spatantike, Zńńch-Stuttgart 1965, s. 275 nn.) i S. Mazzarino, La fine del mondo antico, Milano 1959.
I. KRYZYS ŚWIATA ANTYCZNEGO W III WIEKU
Państwo i prawo, społeczeństwo i gospodarka
A. Alfóldi, Studium zur Geschichte der Weltkrise des 3. Jahrhunderts n. Ch., Darmstadt 1967 F. Altheim, Niedergang der allen Welt, t. I II, Frankfurt a. M.
1952
M.T.W. Atnheim, The Senatorial Aristocracy in the La!er Roman Empire,
Oxford 1972
D. van Berchem, L'armee de Diocletien et la reforme constantinienne, w:
Bibliotheque archeologique et histonque de 1'Institut Fran~ais de Beyrouth, 56, 1952 E. R. Bosk, Manpower Shortage and the Fall of the Roman Empire in the West, Ann Arbor 1955 S. Bolim Stale and Currency of the Roman Empire to 300 A.D., Stockholm 1958 J. P. Callu, La politique monetaire des empereurs romains de 238 a 311, Pans 1969 M. P. Charlesworth, Trade Routes and Commerce of the Roman Empire, wyd.
2, Cambndge 1926 A. Deleage, La capitation du Bas-Empire, w: Annales Ecole
Hautes-);tudes, 304, 1955
W. Ensslin, Zur Osrpolitik des Kauers Diokletian, Sitzungsbenchte der
Bayenschen Akademie, 1942, 1
G. Forni, II reclutamento delie legioni da Augusto a Diocleziano, Milano 1953
T. Frank (red.), An Economic Survey of Ancient Rome, t. I-V, Baltimore 1933-
1940
M. Hammond, The Antonine Monarchy, w: Papers and Monographs of the
Amencan Academy in Rome, 19, 1959
L. Harmand, L'occident romain, Pans 1960
A. H. Jones, J. R. Martindale, J. Morris, The prosopography of the Later Roman Empire, t. I, Cambndge 1971 W. Kunkel, Herkunft und soziale Stellung der rómischen Juristen, w:
Forschungen zum rómischen Recht, 4, Weimar 1952
S. Lauffer, Diokletians Preisedikt, Berlin 1971
F. Lot, Nouvelles recherches sur l'impót foncier et la capitation personelle sous
le Bas-Empire, w: Annales Ecole Hautes-$tudes, 304, 1955
M. Mazza, Lotte sociali e restaurazione autoritaria nel 111 secolo D.C., Ban 1973
H. G. Pllaum, Les procurateurs equestres sous le Haut-Empire romain, Pans 1950 Ten?e, Les carrieres procuratoriennes eques!res sous le Haut-Empire romain, t.
I-IV Paris 1960-61 F. M. de Robertis, 1l diritto associativo Romano, Ban 1936
Ten?e, Lavoro et lavoratori nel mondo Romano, Ban 1963 Ch. Sasse, Die
Constitutio Antoniniana, Wiesbaden 1958
E. M. Schtajerman, Die Krise der Sklavenhalterordttung im Westen des
rómischen Reiches, Berlin 1964
W. Seston, Diocletien et la tetrarchie, t. I, Pans 1946
J. Staub, Vom Herrscherideal in der Spatantike, w: Forschungen zur Kuchen-
und Geistesgeschichte, 18, 1939
Studies in Roman Economic and Social History in honour of A. Ch. Johnson,
Princeton 1951 F. Taeger, Charisma, t. II, Stuttgart 1960
G. Walser, Th. Pekary, Die Krise des rómuchen Reiches, Berlin 1962
W. L. Westermann, The Slave Sys!em of Greek and Roman Antiquity,
Philadelphia 1955
Bibliografia 323
—ycie kulturalne
A. Alfóldi, Die Ausgestaltung des motrarchischen Zeremoniells am rómischen KaiserhoJe. Insignien und Tracht der rómischen Kaiser, w: Mitteilungen des Deutschen Archaologischen lnstituts, Rómische Abteilung, 49, 1934; 50, 1935 F. Altheim, Aus Spatantike und Christentum, Tubingen 1951 R. Bianchi Bandinelli, Rome. La fin de fart antigue, Paris 1970 L. Brehier, La Philisophie de Plotin, Pans 1928 J. Carcopino, —ycie codzienne w Rzymie w okresie rozkwitu cesarstwa, wyd. 2, Warszawa 1966 F. Cumont, Les religions orientales dans le paganisme romain, wyd. 4, Pans 1929 W. Ensslin, Gottkaiser und Kaiser von Gottes Gnaden, Sitzungsbenchte der Bayenschen Akademie, 1943, 6 A. J. Festugiere, La revelation d' Hermes Trismegiste, t. I IV, Pans 1943-54 Fondation Hardt pour l'etude de l'antiquite, Entretiens III: Recherches sur la tradition platonicienne, Vandoeuvres-Geneve 1955 H. Fuchs, Der geistige Widerstand gegen Rom in der antiken Welt, Berlin 1938 P. Gnmal, La civifisation romaine, Paris 1960 H. Jonas, Gnosis und spatantiker Geist, w: Forschungen zur ReHgion und Literatur des Alten und Neuen Testaments, 33, 1934; 45, 1954 U. Kahrstedt, Kulturgeschichte der rómischen Kaiserzeit, wyd. 2, Bern 1958 R.
Laqueur, H. Koch, W. Weber, Probleme der Spatantike, Stuttgart 1930 R. Mac
Mullen, Enemies of the Roman Order, Cambndge/Mass. 1966
H. Mattingly, Roman Imperial Civilisation, London 1959 F. Millar, A Study of
Cassiu.s Dio, Oxford 1964
A. D. Nock, Conversion, wyd. 2, London 1952
J. Palm, Rom, Rómertum ured Imperium in der allen Literatur, Lund 1959 U. E. Paoli, Das Leben im allen Rom, wyd. 2, Bern-Munchen 1961 G. Quispel, Gnosis als Weltreligion, Znnch 1951 O. Seel, Rómertum und Latinitat, Stuttgart 1964 Ch. G. Starr, Civilisation and the Caesars, New York 1954 Rozwój chrzeocijanstwa C. Andresen, Logos und Nomos, w: Arbeiten zur Kirchengeschichte, 30, Berlin 1955 C. Becker, Tertulians Apologeticum, Munchen 1954 H. von Campenhausen, Die Idee des Martyriums in der allen Kirche, wyd. 2, Góttingen 1964 J. Carcopino, De Pythagore aux Apótres, Paris 1956 J. Danielou, Origene, Pans 1948 Ten?e, La theologie du Judeo-chnstianisme, Pans 1958 H. Delehaye, Les origines du culte des martyrs, w: Subsidia Hagiographica, 20, 1933 A. A. T. Ehrhardt, Politische Metaphysik von Solon bu Augustin, t. II, Tubingen 1959 W. H. C. Frend, Martyrdom and Persecution in the Early Church, Oxford 1965 A. T. Geoghegan, The Attitude towards Labour in Early Christianity and Ancient Culture, Washington 1945 H. Gregoire, Les persecutions dans l empire romain, w: Memoires de 1'Academie R. de Belgique, 46, 1, 1952 A. von Harnack, Mission und Ausbreitung des Christentums, t. I-II, wyd. 4, Leipzig 1924 P. de Labnolle, La reaction paienne, wyd. 2, Pans 1950 J. Leipoldt, Der soziale Gedanke in der altchristlichen Kirche, Leipzig 1952 Ch.
Mohrmann, Le Latin des chretiens, t. I-II, Roma 1958--61
J. Moresu, La persecution du christianisme dmes l'empire romain, Pans 1956
324 Bibliografia
Ten?e, Lactance, „De la mort des persecuteurs,”w: Sources chretiennes, 39,
1954 E. Peterson, Der Monotheismus als politisches Problem, Leipzig 1935
H. Rahner, Kirche und Staat im fruhen Christentum, Munchen 1961 E. Salin,
Civitas Dei, Tubingen 1926
M. Simon, Verus Israel. ~tude sur les relations entre chretiens et juifs dans
l'empire romain, Paris 1948
C. Schneider, Geistesgeschichte des antiken Christentums, t. I-II, Munchen 1954
J. Vogt, H. Last, Christenverfolgung, w: Reallexikon fiir Antike und Christentum,
t. II, 1954
J. Vogt, Von der Religiositat der Christenverfolger im rómuchen Reich,
Sitzungsbenchte der Heidelberger Akademie, 1962, 1
W. C. van Unnik, Evangelien aus dem Nilsand, Frankfurt a. M. 1960
Owiat pozarzymski
F. Altheim, Niedergang der allen Welt, t. I—II, Frankfurt a. M. 1952 F. Altheim,
R. Stiehl, Ein asiatischer Staat, Wiesbaden 1954
H. Christensen, f'Iran sous les Sassanides, wyd. 2. Kopenhagen 1944 E. Demougeot, La formation de l'Europe et les invasions barbares, t. I-Il, Patis 1969 W. Ensslin, Germanen in rómischen Diensten, w: Gymnasium, 52, 1941 H. J. Eggers, Der rómische Import im freien Germanien, Hamburg 1954 J. Gage, La montee des Sassanides et l'heure de Palmyre, Pans 1964 R. Ghirshman, Iran. Parther und Sassaniden, Munchen 1962 H. Ch. Puech, La manicheisme, son fondateur, sa doctrine, Pans 1949 M.
Rostovtzeff, Caravan Cities, Oxford 1932
L. Schmidt, Geschichte der deutschen Stamme bis zum Ausgang der
Vólkerwanderung, wyd. 2, Munchen 1938-41
H. Schneider (red.), Germanische Altertumskunde, Munchen 1951
A. Schenk von Stauffenberg, Das Imperium und die Vólkerwanderung, Munchen
b. r. M. Waas, Germanen im rómischen Dienst, wyd. 2, Bonn 1971
E. Wahle, Deutsche Vorzeit, wyd. 2, Tubingen 1952
M. Wheelet, Rome beyond the Imperial Frontiers, London 1959 G. Widengren,
Mani und der Manichaismus, Stuttgart 1961
Ten?e (red.), Iranische Geisteswelt von den Anfangen bis zum Islam, Baden-
Baden 1961
II. MONARCHIA, KOŚCIÓŁ CHRZEŚCIIAŃSKI I ELITA WŁADZY W IV
WIEKU
Państwo i prawo, społeczeństwo i gospodarka
A. Alfóldi, A Con~lict of Ideas in the Late Roman Empire, Oxford 1952 M. R. Alfóldi, Die Constantinische Goldpragung, Mainz 1963 B. Biondi, If diritto Romano cristiano, t. I-II, Milano 1952-54 P. Bruun, Studies in the Constantinian Chronology, w: Numismatic Notes and Monographs, 146, New York 1961 Ten?e, The Roman Imperial Coinage, t. III: Constantine and Licinius A. D. 313-337, London 1966 J. Burckhardt, Czasy Konstantyna Wielkiego, Warszawa 1992 N. Charbonnel, La condition des ouvriers dans les ateliers imperiaux aux IV` et V` siecles, w: Travaux et Recherches de la Faculte de droit et des sciences economiques, Sene: Sciences histonques, I, Pans 1964 A. Chastagnol, La prefecture urbaine a Rome sous le Bas-Empire, Pańs 1960 J.
P. C. Kent, Late Roman Bronze Coinage 314-498, London 1960
Bibliografia 325
N. P. Kohns, Versorgungskriesen und Hungerrevolten im spatantiken Rom, w:
Antiquitas, I, 6, Bonn 1961
A. Lippold, Theodosius der Grosse und seine Zeit, Stuttgart 1968 S. Mazzarino, Aspetti sociali del quarto secolo, Roma 19b1 G. Mickwitz, Geld und Wirtschaft im rómischen Reich des 4 Jahrhunderts n.
Chr., Helsingsfors 1932 J. R. Palanque, Essai sur la prefecture du pretoire de
Bas-Empire, Paris 1933
F. Paschoud, Roma aeterna, Roma-Bern 1967
P. Petit, Libanius et la vie municipale a Antioche au IV` siecle apres J.-Chr.,
Paris 1955 Tenże, Les etudiants de Libanius, Paris 19b7
A. Figaniol, L'empereur Constantin, Paris 1932
W. Seyfarth, Soziale Fragen der spatrómischen Kaiserzeit im Spiegel des
Theodosianus, Berlin 1963 J. Vogt, Constantin der Grosse und sein Jahrhundert,
wyd. 2, Munchen 1960
F. W. Walbank, The Decline of the Roman Empire in the West, London 1946
Chrześcijaństwo w świecie antycznym
A. Alfóldi, The Conversion of Constantine and Pagan Rome, Oxford 1948
E. Blanchet, Humanisme et christianisme. Ausone et Saint Paulin de Nole,
Bordeaux 1954 J. P. Brisson, Autonomisme et christianisme dans 1'Afrique
romaine, Paris 1958
S. Calderone, Costantino e il cattolicismo, t. I, Firenze 1962
H. von Campenhausen, Amórosius von Mailand als Kirchenpolitiker, Berlin-
Leipzig 1929 E. Caspar, Geschichte des Papsttums, t. I, Tubingen 1930
N. K. Chadwick, Poetry and Letters in Early Christian Gaul, London 1955
P. Cowcelle, Les Confessions de Saint Augustin dans la tradition litteraire, Paris
1963
H. Dórries, Das Selbstzeugnis Kaiser Konstantins, w: Abhandlungen der
Góttinger Akademie, 34, 1954
Tenźe, Constantine and Religious Liberty, New Haven 1960
W. Ensslin, Die Religionspolitik des Kaisers Theodosius des Grossen,
Sitzungsberichte der Bayerischen Akademie, 1953, 2
P. Fabre, Saint Paulin de Nole et I'amitie chretienne, w: Publications de la Faculte
des Lettres de 1'Universite de Strasbourg, 109, 1949
A. J. Festugiere, Les moines d'Orient, Paris 1961 W. H. C. Freud, The Donatist
Church, Oxford 1953
J. Gaudemet, I'LEglise dans I'empire romain (IV`-V` siecles), Paris 1958
M. Guarducci, I graffiti sotto la Confessione di San Pietro in Vaticano, t.1-III,
Cilta del Vaticano 1958
Tenźe, La tomba di Pielro, Roma 1959
J. Haller, Das Papsttum, t. I, Stuttgart 1934
R. Hernegger, Macht ohne Auftrag. Die Entstehung der Staats- und Volkskirche, Olten-Freiburg 1963 K. Heussi, Der Ursprung des Mónchtums, Tńbingen 1936 L. Homo, De la Rome paienne a la Rome chretienne, Paris 1950 W. Jaeger, Early Christinity and Greek Paideia, Cambridge/Mass 1961 H. U.
Instinsky, Bischoffstuhl und Kairerthron, Munchen 1955
H. Kraft, Kaiser Konstantins religióse Entwicklung, Tubingee 1955
B. Kótting, Peregrinatio religiosa. Wallfahrten in der Antike und das Pilgerwesen
in der allen Kirche, w: Forschungen zur Volkskunde, 33-35, 1950
P. de Labriolle, La correspondance d'Ausone et de Paulin de Nole, Paris 1910
A. Momigliano (red.), The Conjlict between Paganism and Christianity in the
Fourth Cenzury, Oxford 1963
B. M. Peebles, The Poet Prudentius, New York 1951
326 Bibliografia
A. Salvatore, Studi Prudenziani, Napoli 1958
E. Schwartz, Zur Geschichte des Athanasius, Gesammelte Schriften, t. III, Berlin
1959
K. M. Setton, Christian Altitude towards the Emperor in lhe Fourth Cenzury,
New York 1941 M. Simon, Verus Israel. ~tude sur les relations entre chretiens et
juifs dans l'empire romain, Pańs 1948
J. Vogt, Kaiser Julian und das Judentum, Leipzig 1939
Tenże, Constantin der Grosse, w: Reallexikon fur Antike und Christentum, t. III,
1957
K. Voigt, Staat und Kirche von Konstantan bis zum Ende der Karolingerzeit,
Stuttgart 1936 D. S. Wallace-Hadrill, Eusebius of Caesarea, London 1960
Życie kulturalne
A. Alfóldi, Die Kontornialen, Budapest-Leipzig 1943 J. Bidet, La vie de
l'empereur Julien, Pańs 1930
G. Downey, A History of Antioch in Syria, Pńnceton 1961
A. 1. Festugiere, Antioche paienne et chretienne, w: Bibliotheque des );coles
Franęaises d'Athenes et de Rome, 194, 1959
J. R. Forbes, Man the Maker, New York 1958
T. R. Glover, Life and Letters in the Fourth Cenzury, Cambridge 1901 W. Hartke, Rómische Kinderkaiser. Eine Strukturanalyse rómischen Denkens und Daseins, Berlin 1951 R. Janin, Constantinople byzanline, w: Archives de 1'Orient chretien, 4, 1950 F.
Klingner, Rómische Geisteswelt, wyd. 4, Munchen 1961
J. Lana, La storiografia del Basso Impero, Torino 1963
R. Mayer, Byzantion -Konstantinopolis-Istanbul, w: Denkschńften der Wiener
Akademie, 71, 3, 1943
P. Petit, Les etudiants de Libanius, Paris 1956
Ch. Singer i inni (red.), A History of Technology, Oxford 1954 nn. L. Sprague
de Lamp, The Ancienl Engineers, New York 1963
J. Straub, Heidnische Geschichtsapologetik in der christlichen Spatantike, Bonn
1963 E. A. Thompson, The Historical Work of Ammianus Marcellinus,
Cambridge 1947 Tenże, A Roman Reformer and Inventor; Oxford 1952
III. RZYMSKI ZACHÓD W V WIEKU I MŁODE LUDY
Państwo i prawo, społeczeństwo i gospodarka
H. Aubin, Vom Altertum zwn Mittelalter, Manchen 1949
Tenże, Strukturen und Triebkrafte der abendlandischen Wirtschaftsentwicklung
im fruhen Mittelalter, w: Vierteljahrschńft fair Sozial- und Wirtschaftsgeschichte,
42, 1955
A. E. R. Boak, Manpower Shortage and the Fall of the Roman Empire in the West, Michigan 1955 J. B. Bury, History of the Later Roman Empire, t. I, London 1923 K. Christ (red.), Der Untergang des rómischen Reiches, Darmstadt 1970 E.
Demougeot, De l'unite a la Division de l'empire romain, Paris 1951 H.-1. Diesner,
Kirche und Slaat im spatrómischen Reich, Berlin 1963
P. Hubinger, Spatantike und fruhes Mittelalter, Wiesbaden 1959
P. Koschaker, Europa und das rómische Recht, wyd. 3, Mńnchen-Berlin 1958
R. Latouche, Les origines de 1'~conomie occidentale IV` XI` siecles (l'evolution
de l'humaniteJ, Pańs 1956
A. Piganiol, Le sac de Rome, Pańs 1964
Bibliografia 327
E. K. Rand, Founders of the Middle Ages, Cambridge/Mass. 1928 L. Ruggini,
Economia e societa nell'altalia annonarias, Milano 1961
C. Sanchez-Albomoz, En torno a los origines del feudalismo, t. I-III, Mendoza
1942
V. A. Sirago, Galla Placidia e la trasformazione politica dell'occidente, w:
Universite de Louvain. Recueil de travaux d'histoire et de philosophie, IV, 25, 1961 K. F. Stroheker, Der senatorische Adel im spatantiken Gallien, wyd. 2, Darmstadt 1970 Tenże, Die geschichtliche Stellung der ostgermanischen Staaten am MitteLneer, w: Saeculum, 12, 1961 F. Wieacker, Recht und Gesellschaft der Spatantike, Stuttgart 1964 Kościół chrześcijański i życie kulturalne C. Andersen (red.), Zum Augustin-Gesprach der Gegenwart, Ko7n 1962 L.
Brehier, Le monele byzantin, t. I III, Paris 1948-50
H. von Campenhausen, Griechische Kirchenvater, wyd. 2, Stuttgart 1956 Tenże,
Lateinische Kirchenvater, Stuttgart 1960
F. Cavallera, Saint Jeróme, t. I-II, Louvain 1922
P. Courcelle, Les lettres grecques en occident, wyd. 2, Paris 1948
E. R. C~rtius, Europaische Literatur und lateinisches Mittelalter, Bern 1948
H.-J. Diesner, Studien zur Gesellschaftslehre und sozialen Haltung Augustins,
Halle 1954 Tenże, Kirche und Staat im .cpatrómischen Reich, wyd. 2, Berlin
1964
S. DiLI, Roman Society in the Lasr Century of the Roman Empire, wyd. 2, New
York 1958 P. Fatgues, Claudien. ~tude sur sa powie et son temps, Paris 1933
P. Griffe, La Gaule chretienne a l'epoque romaine, t. I-II, Paris-Toulouse 1947 F.
G. Maier, Augustin und das antike Rom, Stuttgart 1955
H.-J. Marrou, Saint Augustin et la fin de la culture antique, wyd. 4, Patis 1958 F.
van der Meer, Augtlstinus als Seelsorger, Kóln 1961
P. Riche, ~ducation et culture dans l'occident barbare. VI`-VIII `siecles, w:
Patristica Sorbonensia, 4, 1962
A. Schaf'fer, Rómer und Germanen bei Salvian, Breslau 1930 J. Steinbeiss, Das
Geschichtsbild Claudians, Halle 1936
J. Steinmann, Saint Jeróme, Paris 1958
J. Straub, Augustins Sorge um die regeneratio imperii, w: Historisches Jahrbuch,
73, 1954 J. Sundwall, Abiutndlungen zur Geschichte des ausgehenden Altertums,
Helsingfors 1919
R. Thouvenot, Salvien et la ruine de !'empire romain, w: $cole Franęaise de
Rome. Melanges d'archeologie et d'histoire, 38, 1920
A. Wachtel, Beitrage zur Geschichtstheologie des Aurelius Augustimvs, Bonn
1960
Wędrówka ludów. Germanie i Celtowie
F. Altheim, Geschichte der Hunnen, t. I-V, wyd. 2, Berlin 1969 nn. L. Bieler, Irland. Wegbereiter des Mittelalters, Olten-Lausanne 1961 Tenże, St. Patrick and the Coming of Christianity, London 1967 E. Birley, Roman Britain and the Roman Army, Kendal 1953 P. H. Blair, Roman Britain and Early England, Edinburgh 1963 R. Buchner, Die r6mischen und die germanischen Wesenszuge der neuen politischen Ordnung des Abendlandes, Spoleto 1958 J. B. Bury, The Life of St. Patrick and his Place in History, London 1905 W.
Capelle, Die Germanen der Vólkerwanderung, Stuttgart 1939
P. Courcelle, Histoire litteraire des l;randes invasions germaniques, wyd. 3, Pańs
1964 Ch. Courtois, Les Vandales et l'Afrique, Paris 1955
328 Bibliogafia
W. Ensslin, Theoderich der Grosse, wyd. 2, Munchen 1959
J. Fischer, Die Vólkerwanderung im Urteil der zeitgenBssischen christlichen
Schriftsteller Galliens mit Einbeziehung des heiligen Augustinus, Heidelberg 1948
E. Gamillscheg, Romania germanica, t. I-III, Berlin-Leipzig 1934-36 J. Godfrey,
The Church in Anglo-Saxon England, Cambńdge 1962
H. von Halbam Das rómische Recht in den germanischen Vvlksstaaten, t. I-III,
Breslau 1899-1907 H. Helbling, Goten und Wandalen, Zuńch 1959
F. Lot, Les invasions germaniques. La penetration mutuefle du monele barbare et
du monele romain, Paris 1935
A. Loyen, Sidoine Apollinaire et 1'esprit precieux en Gaule aux derniers jours de
1'Empire, Paris 1943 A. Momigliano, Cassiodorus and the Italian Culture of his
Time, w: Proceedings of the Bńtish Academy, 41, 1955
L. Musset, Les invasions. Les vagues germaniques, Paris 1965
F. Petri, Germanisches Volkserbe in Wallonien und Nordfrankreich, Bonn 1937
Tenże, Zum Stand der Diskussion uber die frankische Landnahme und die
Entstehung der germanisch-romanischen Sprachgrenze, Darmstadt 1954
E. Salin, La civilisation merovingienne, t. 1-V, Paris 1949-59
Settimane di Studio del Centro Italiano di Studi sul Alto Medioevo, t. III: I Gotti
in occidente, t. IX: I! passagio dali' antichitit al Medioevo in occidente, Spoleto
1956, 1962
K. D. Schmidt, Die Bekehrung der Germanen zum Christentton, t. I, Góttingen 1939 K. D. Schmidt, E. Wolf, Die Kirche in ihrer Geschichte, t. II, Góttingen 1961 F. Steinbach, Zur Grundlegung der europaischen Einheit durch die Franken, Leipzig 1939 W. von den Steinen, Chlodwigs Lybergang zum Christentum, w: Mitteilungen des ósterreichischen Instituts fur Geschichtsforschung, Erganzungsband 12, 1933 K. F. Stroheker, Germanentum und Spatantike, Zurich-Stuttgart 1965 E. A. Thompson, A Histvry of Attila and the Huns, Oxford 1948 Tenże, The Visigoths in the Time of Ulfila, Olsford 1966 J. Werner, Beitrage zur Archaologie des Attila-Reiches, w: Abhandlungen der Bayerischen Akademie, N. F., 38 A. B. 1956 E. Zóllner, Die politische Stellung der Vólker im Frankreich, w:
Verófientlichungen des ósterreichische Instituts fur Geschichtsforschung, 13,
1950
IV. METAMORFOZA KULTURY W ZWIERCIADLE SZTUKI
F. Behn, Rómertum und Vólkerwanderung, Stuttgart 1963 S. Bettini, L'arte aila
fine dei mondo anticv, Padova 1948 G. Bovini, Die Kirchen von Ravenna,
Munchen 1961
W. Deichmann, Fruhchristliche Kuchen in Rom, Basel 1948
R. Delbruck, Spatantike Kaiserportrats van Constantinus Magnus bis zum Ende
des Westreichs, Berlin 1933
Tenże (red.), Studien zur spatantiken Kunstgeschichte, Berlin 1925
P. Gerke, Die christlichen Sarkophage der vorkonstantinischen Zeit, Berlin 1940
Tenże, Christus in der spatantiken Plastik, wyd. 3, Mainz 1948
A. Grabar, Martyrium. Recherches sur le culte des reliques et fart chretien
antique, Paris 1946 H. Kahler, Wandlungen der antiken Form, Munchen 1949
G. von Kaschnitz-Weinberg, Rómische Kunst, t. IV: Die Baukunst im
Kaiserreich, Hamburg 1963 Th. Klauser, Studien zur Entstehungsgeschicńte der
christlichen Kunst, w: lahrbuch fur Antike und Chństentum, 1958-67
G. A. Kośelenko, Aus der Geschichte der Entstehung der aesthetischen
Anschauungen im fruhen Christentum, w: Vestnik drevnej istorii, 1964, 3
Bibliografia 329
H. P. L. Orange, P. J. Nordhagen, Mosaik. Von der Spatantike zum Mittelalter, Munchen 1960 F. van der Meer, Altchristliche Kunst, Kóln 1960 C. O. Nordstróm, Ravennastudien. Ideengeschichtliche und ikonographische Untersuchungen uber die Mosaiken von Ravenna, Stockholm 1953 W. Oakshott, Classical lnspiration in Medieval Art, London 1919 A. Rumpf, Stilphasen der spatantiken Kunst, Kóln 1957 H. Schoppa, Die Kunst der Rómerzeit in Gallien, Germanien und Britanien, Munchen 1957 H. Schrade, Vor- und fruhromanische Malerei, Kóln 1958 B. Schweitzer, Die spatantiken Grundlagen der mittelalterlichen Kunst, w: Zur Kunst der Antike, t. 11, Tubingen 1963 R. Vielliard, Recherches sur les origines de la Rome chretienne, Macon 1941 W.
F. Volbach, Fruhchristliche Kunst, Munchen 1958
J. Wilpert, Die rómuchen Mosaiken und Malereien vom IV bis X111 Jahrhundert,
t. I—IV, wyd. 3, Freiburg 1924