RATOWNICTWO BUDOWLANE PROWADZONE PRZEZ PAŃSTWOWE STRAŻE POŻARNE
Pod pojęciem awarii budowlanej rozumiane jest zawalenie się całych obiektów budowlanych lub ich części / budynki, mosty, wiadukty, rusztowania, wysokie konstrukcje słupowo - wieżowe, dźwigi, hale widowiskowo - sportowe itp. /. Najczęściej awarie takie pociągają za sobą bezpośrednie i pośrednie zagrożenie dla ludzi. Ze względu na różnorodność występowania awarii tego typu, Państwowe Straże Pożarne powinny być wyposażone w specjalistyczny sprzęt pozwalający na szybkie, skuteczne i bezpośrednie ich usuwanie.
Po przybyciu na miejsce katastrofy przede wszystkim należy dokonać rozpoznania miejsca i rodzaju katastrofy oraz rozmiarów szkód jakie spowodowała. Szybkie rozpoznanie stanu budynków i urządzeń, zbadanie czy w katastrofie uczestniczyli ludzie, gdzie się znajdują, czy i jak można nawiązać z nimi kontakt i udzielić niezbędnej pomocy, ustalenie czy nie ma dalszych zagrożeń dla poszkodowanych i ratowników /uszkodzone przewody elektryczne, gazowe, wodociągowe, cieplne, ściany grożące obsunięciem itp. /, to punkt wyjścia do podjęcia konkretnych czynności zabezpieczających, a następnie ratowniczych. Należy spowodować wyłączenie dopływu wody, gazu, prądu elektrycznego do miejsca katastrofy, przystąpić do stemplowania ścian czy wykopów grożących zawałem, itp.
Po wykonaniu tych czynności można przystąpić do działań ratowniczych, w czasie których należy pamiętać o tym, aby nie powiększyć następstw katastrofy dla poszkodowanych. Ponieważ prace ratownicze wymagają czasu, należy zadbać o dostarczenie zasypanym ludziom powietrza do oddychania. Po wydobyciu poszkodowanych na powierzchnię, muszą oni otrzymać pomoc lekarską.
Poniżej podane zostaną przykłady konkretnych awarii budowlanych oraz sposoby ich usuwania przy udziale odpowiedniego sprzętu.
I. POŻAR W WARSZAWSKIEJ ROTUNDZIE
O godzinie 12.42 dnia 15 lutego 1979 roku alarmowano, że w Rotundzie /warszawskie PKO / nastąpił wybuch i pożar. Zadysponowano do akcji pluton gaśniczy złożony z dwóch sekcji ratownictwa technicznego. Powiadomiono o wypadku pogotowie ratunkowe. O godzinie 12.46 wysłano dalsze siły i środki w tym sekcje ratownictwa technicznego. Wybuch zniszczył obiekt oraz jego wyposażenie w 70%. Najwięcej zniszczeń powstało po stronie północno - zachodniej . Fala eksplozji dotarła do podziemnego przejścia pod rondem. Z dwunastopiętrowego wieżowca UNIWERSALU oraz kilku pobliskich budynków wypadła większość szyb. Przejeżdżające przez rondo samochody podmuch przesunął o kilkadziesiąt centymetrów. W Rotundzie oraz jej pobliżu leżeli ranni i zabici. Wokół obiektu zalegała warstwa potłuczonego szkła, połamane przedmioty, części konstrukcji i gruz.
W chwili przybycia pierwszych jednostek straży pożarnych na miejsce katastrofy sytuacja przedstawiała się następująco : wnętrze zniszczonej Rotundy zasłaniały porozrywane aluminiowe żaluzje, 1/3 załamanego stropu antresoli opierała się na również załamanym stropie kondygnacji podziemnej. Statyka całego budynku była zachwiana. Na gruzach i pod nimi leżeli zabici i ranni. Przechodnie samorzutnie przystąpili do ratowania ofiar. W tych działaniach uczestniczyły również sekcje straży pożarnej. Do akcji polecono skierować :
jak największą ilość karetek pogotowia ratunkowego
możliwie duże siły policji
pogotowie techniczne i służby miejskie / według planu ratownictwa technicznego /
większą ilość pododdziałów pożarniczych dla ewakuacji ofiar katastrofy.
Przybywające sukcesywnie jednostki straży pożarnej / 13 sekcji / kierowano na poszczególne odcinki bojowe z zadaniem ratowania ludzi.
Pogotowie energetyczne wyłączyło spod napięcia instalacje, odcięto również dopływ wody do sieci wodociągowej i centralnego ogrzewania.
O godzinie 13.00 po zaimprowizowanej pochylni z drabin przystawnych, pododdziały ratownicze straży pożarnej przedostały się do zniszczonych w 30 % zagruzowanych pomieszczeń kondygnacji podziemnej. Ich zadaniem było wydobycie znajdujących się pod gruzami ludzi.
Przez urządzenie nagłaśniające wezwano osoby cywilne do opuszczenia terenu akcji. Zbyt duża grupa ratowników utrudniała prowadzenie działań i zagrażała rannym, którzy byli zasypani. Od tego momentu wewnątrz Rotundy pozostały tylko ekipy ratownicze straży pożarnej.
Spiesząc z pomocą ofiarom wypadku należało pracować szybko i jednocześnie bardzo ostrożnie. Gruz i elementy konstrukcyjne, pod którymi znajdowali się poszkodowani, stanowiły podparcie dla stropów antresoli i kondygnacji podziemnej oraz wyrwanej części fundamentu i uszkodzonych słupów podtrzymujących dach Rotundy. Naruszenie stabilności rumowiska mogło spowodować runięcie wielu elementów konstrukcyjnych a nawet dachu budynku. Można było odciąć zwisające elementy ale te, opadając, mogły by przygnieść leżących pod zawaliskiem. Spiesząc na pomoc innym ratownicy sami ryzykowali życiem. Jedynym zabezpieczeniem w tych warunkach było ostrożne usuwanie porozbijanych mebli, spiętrzonych płyt żelbetonowych i gruzu oraz stała obserwacja nadwyrężonych konstrukcji. Dziesiątki metrów sześciennych rumowiska należało usunąć gołymi rękami. Do godziny 16.00 wydobyto zwłoki 37 osób oraz ponad 100 rannych.
Bardzo trudne i niebezpieczne zadanie przydzielono sekcjom ratownictwa technicznego. Mieli oni przedostać się klatką schodową w rejon skarbca i przyległych pomieszczeń, wydobyć znajdujących się tam ludzi i utorować drogę dla umożliwienia ewakuacji skarbca. Wejście do podziemia było zagruzowane.
Usuwanie zawału utrudniała plątanina krat i prętów stalowych. Do pokonania tej przeszkody użyto nożyc do cięcia metali oraz pilarek tarczowych. Ratownicy dotarli do skarbca, ale groziło im odcięcie drogi powrotnej, na skutek usuwania się elementów konstrukcyjnych budynku. Używając nożyc mechanicznych, wykonali przejście awaryjne w tunelu łączącym podziemną kondygnację Rotundy z gmachem UNIWERSALU.
W podziemnej części obiektu stwierdzono obecność gazu, wstrzymano więc prace wykonywane za pomocą sprzętu powodującego iskrzenie. Gza przedostawał się na zewnątrz przez kanały techniczne, z przewodu gazowego przebiegającego w pobliżu Rotundy. Odcięto więc dopływ gazu do tego przewodu. W miejscach, gdzie sprawdzono, że nie ma pod gruzami ludzi , usunięto niektóre, zagrażające bezpieczeństwu ratowników elementy budowlane. W szerszym zakresie zastosowano palniki do gazowego cięcia metali oraz piły tarczowe do cięcia betonu i stali. Około godziny 14.00, kiedy coraz bardziej malała szansa odnalezienia żywych ofiar, dla zorientowania się czy nie dają one znaków życia, zarządzono absolutną ciszę. Umożliwiło to zlokalizowanie odgłosów dochodzących spod zwalisk. W tych miejscach przystąpiono do intensywnego odgruzowywania.
Po zapadnięciu zmroku teren akcji został oświetlony za pomocą sprzętu oświetlającego straży pożarnej. Dotarcie do ofiar często blokowały elementy drewniane. Przecinano je piłami łańcuchowymi lub piłami tarczowymi. Bardzo pomocny i niezbędny okazał się specjalistyczny sprzęt straży pożarnej. Pod zwalonymi stropami antresoli i kondygnacji podziemnej znajdowali się ludzie. Trzeba było wyciąć otwory w tych płytach za pomocą pił tarczowych i nożyc mechanicznych, co stwarzało zagrożenie zarówno dla ratujących jak i ratowanych. Każde cięcie groziło naruszeniem statyki rumowiska. Pod miejsca cięcia palnikiem gazowym podkładano koce gaśnicze, aby chronić znajdujące się pod nimi ofiary przed działaniem iskier, wysokiej temperatury oraz dla zabezpieczenia materiałów palnych. Gruz należało usuwać na zewnątrz budynku. Większe elementy wynoszono podając z rąk do rąk, drobny gruz ładowano do worków, które wyciągano linkami na powierzchnię.
Dnia 15 lutego o godzinie 18.35 podjęto decyzję o przerwaniu prac poszukiwawczych prowadzonych przez straż pożarną. Zadania związane z usuwaniem skutków wybuchu przejęły techniczne służby komunalne.
Akcja trwała 54 godziny. Katastrofa spowodowała śmierć 49 osób, ciężko rannych było 77 osób, lżej rannych 35 osób.
W akcji brało udział łącznie 388 ratowników straży pożarnej.
II. KATASTROFA W GDAŃSKU
17 kwietnia 1995 roku, drugi dzień Wielkanocy o rodzinie 5.50 budynkiem przy Alei Wojska Polskiego w Gdańsku Wrzeszczu wstrząsnął wybuch. Obiekt uniósł się, opadł i skurczył w sobie. Wyleciały wszystkie szyby z okien. Lokatorzy II piętra stali się mieszkańcami poziomu „0”. Wybuch całkowicie zniszczył trzy kondygnacje. Pozostałe spoczęły na powstałym rumowisku.
O godzinie 5.53 dyżurny Komendy Rejonowej Policji w Gdańsku przekazał do Rejonowego Stanowiska Kierowania pierwszą informację o zdarzeniu. Minutę później dzwonki alarmowe rozległy się w Jednostce Ratowniczo - Gaśniczej nr 1 w Gdańsku Wrzeszczu. Do akcji zadysponowano Zastępy : GBA 2,5/16, GCBA 13/448, SCRł, SRd, Sop. O godzinie 5.56 do akcji wyjeżdżały zastępy z Portowej Straży Pożarnej.
Kilka minut po 6.00 jednostki znalazły się na miejscu, rozpoczęła się akcja ratownicza.
W odstępie zaledwie kilku minut na miejsce katastrofy przybyło 10 zastępów, w tym 3 ratownictwa technicznego, dwie drabiny mechaniczne i pięć gaśniczych. Kierownik akcji uznał, że najważniejszym zadaniem ratowniczym w tej fazie akcji jest ewakuacja ludzi znajdujących się na najwyższych kondygnacjach. Utworzono dwa odcinki bojowe. I OB. od strony ulicy, gdzie postanowiono przeprowadzić ewakuację z wyższych pięter za pomocą drabin mechanicznych. Na II OB., do czasu przyjazdu następnych drabin, postanowiono spieszyć z pomocą osobom uwięzionych w gruzach. Z chwilą przybycia drabin - także na tym odcinku podjęto ewakuację ludzi z górnych kondygnacji, równocześnie penetrując gruzy i wydobywając zasypanych.
Wokół budynku wycięto najbliższe drzewa, odgruzowano teren.
Po wstępnym rozeznaniu sytuacji kierownik zażądał od RSK wsparcia dużą liczbą jednostek, a także zadysponowania pogotowia ratunkowego, gazowego, energetycznego. Zażądał także przysłania specjalistycznej grupy PCK z psami ratowniczymi.
Dowódca II OB. Otrzymał zadanie zorganizowania 3-osobowej grupy, w celu spenetrowania wszystkich pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych, poczynając od dołu. Kilka minut później zorganizowano drugą grupę, Która jeszcze raz spenetrowała pomieszczenia już sprawdzone. Nie było to łatwe, bowiem pomieszczenia były w stosunku do siebie poprzesuwane w poziomie, stropy i podłogi w bardziej zniszczonej części budynku były pochylone w stosunku do poziomu o ponad 20 stopni.
Po około 20 minutach akcji po dwóch stronach budynku ustawiono strażaków, Którzy mając stałe punkty odniesienia dokonywali pomiarów wielkości ruchów poziomu budynku.
Każdy z zastępów znajdujących się wewnątrz budynku miał łączność z dowódcą odcinka bojowego. Ratowników uczulono, aby starali się tak zachowywać, żeby w razie nagłej konieczności mogli jak najszybciej opuścić budynek, tą samą drogą, którą weszli.
Ratując uwięzionych ludzi, ratownicy wybierali gruz rękami, żaden sprzęt nie mógł mieć tutaj zastosowania.
Do parteru i pierwszego piętra nie było dostępu. Ratownicy penetrowali drugie piętro. Na początku nie mieli masek przeciwpyłowych. Ciągle przeszkadzał gaz, brakowało powietrza.
Działania ratownicze w gruzach utrudniał bardzo dym wydobywający się ze sprasowanych kondygnacji. W gruzowisku trwał pożar, którego nie można było ugasić do samego końca akcji. Groził on ludziom uwięzionym w gruzach zatruciem gazami pożarowymi, a nawet spaleniem. Podejmowano próby ugaszenia pożaru pianą średnią i lekką. Po ok. 2-3 godzinach podawania piany pożar został przytłumiony, ale po podobnym okresie znowu ożywał i działania gaśnicze należało powtarzać od nowa. W sumie użyto 5 ton środka pianotwórczego.
W trakcie akcji podjęto próbę podparcia jednego narożnika podkładami kolejowymi, które miały pełnić rolę stempli. Stan techniczny budynku nie pozwalał jednak na takie zabezpieczenia, bowiem blok był odcięty od fundamentów i chwiejny ze względu na niestabilność podłoża.
Kilkakrotnie ogłaszano ciszę i za pomocą urządzeń nagłaśniających podejmowano próby nawiązania kontaktu z osobami zagruzowanymi.
W godzinach popołudniowych, podczas próby odgruzowywania dolnych kondygnacji metodą cięcia płyt stropowych, nastąpił gwałtowny postęp destrukcji budynku, co uniemożliwiło prowadzenie dalszej akcji poszukiwawczej.
Dobiegła końca pierwsza faza działań . Do czasu wysadzenia budynku nieustannie prowadzono rozpoznanie jego zachowania się.
Z terenu wokół budynku usunięto elementy zwalonej konstrukcji i przygniecionych samochodów. Do akcji skierowano ciężki sprzęt ratownictwa technicznego.
Odgruzowywanie budynku zakończono o godzinie 10.00. Do godziny 12.00 trwało porządkowanie terenu, który przekazano właścicielowi.
Tak zakończyła się trudna akcja ratownicza, trwająca ponad 86 godzin. Łącznie wzięło w niej udział 1676 strażaków i ratowników. Zadysponowano 150 samochodów pożarniczych. Wydobyto 19 ofiar. Ewakuowano 49 osób. Wywieziono tysiące m3 gruzu.
III. WYBUCH GAZU W PARUŻU
16 lutego 1978 roku doszło w Paryżu do dramatycznego w skutkach wybuchu gazu ziemnego.
Około godziny 15.30 na ulicy Colonel-Bonnet eksplodował gaz ziemny. Zniszczeniu uległy pomieszczenia mieszkalne w siedmiopiętrowym budynku. Na miejsce katastrofy przybyły natychmiast jednostki straży pożarnych. Cały zagrożony rejon otoczono silnym kordonem. Wstrzymano ruch kołowy i pieszy. Po raz drugi gaz wybuchł w momencie kiedy strażacy wyciągali rannych spod gruzów. Trzy osoby poniosły śmierć.
W dwadzieścia minut po drugim wybuchu nastąpił trzeci. Silny podmuch odrzucił samochody policyjne stojące zbyt blisko miejsca eksplozji.
Strażacy udzielali pierwszej pomocy poszkodowanym, ewakuowali mieszkańców z wielu zagrożonych budynków, gasili liczne pożary.
Tymczasem następowały kolejne eksplozje. Ciężkie, żeliwne płyty z kanałów burzowych, wyrzucone na wysokość kilku pięter, opadały na ziemię niszcząc nawierzchnię ulicy. Część dzielnicy przypominała miasto po bombardowaniu. Wszędzie było pełno stłuczonego szkła, słyszało się dźwięki rannych oczekujących na pomoc. Ze studzienek Ściekowych wydobywał się gaz, który działał drażniąco na spojówki i błony śluzowe. Między studzienkami odpływowymi strażacy przy pomocy młotów pneumatycznych, łopat, łomów otworzyli chodniki a następnie wywiercili otwory w przewodach kanalizacyjnych. Wepchnięte do nich specjalne poduszki powietrzne zatrzymały ulatnianie się gazu.
Następnie wszystkie jednostki straży pożarnych i innych służb komunalnych przystąpiły do usuwania skutków katastrofy.
9