PRZEKLĘTE KSIĘGI
MAGICZNE
Grimuary, czyli magiczne księgi z zaklęciami, od niepamiętnych czasów towarzyszyły magom i czarownikom. Pomagały im w rzucaniu zaklęć i uroków, lecz także same w sobie były źródłem mocy. Towarzyszyła im aura tajemniczości, a sami magowie niechętnie pokazywali je profanom. Wierzono bowiem, że gdy grimuar dostanie się w niepowołane ręce, moc znajdujących się w nim zaklęć może wydostać się spod kontroli i na zawsze zrujnować życie takiej nieszczęsnej osoby.
|
Magiczne pisma znane są w wielu kulturach. Egipski bóg Thot był patronem magii i pisma. Dlatego w Egipcie uważano, że każde słowo ma magiczną moc. Z kolei w Tybecie i Indiach popularne były tzw. termy, czyli teksty magiczne, które dawni mistrzowie buddyjscy ukrywali w świątyniach, skałach, leśnych zakamarkach, aby mogły je odkryć przyszłe pokolenia. Mistrzowie ci dysponowali ponoć tak wielką mocą, że potrafili przepowiedzieć nazwisko śmiałka, który za kilkaset lat odkryje schowane przez nich teksty. Taką osobę nazywano "tertonem". Do dzisiaj w Indiach i Nepalu żyje wielu mnichów buddyjskich, którzy odkrywają stare pisma magiczne. A wieść niesie, że jeden z nich znalazł taką księgę daleko poza samą Azją, bo w paryskim Luwrze.
W Europie wiele grimuarów przez stulecia spoczywało w ukryciu, zanim któryś z magów nie odnalazł ich w starych bibliotekach, budynkach kościelnych i klasztorach. Każda z takich ksiąg składała się z opisu istot anielskich lub demonicznych, szeregu zaklęć służących do ich przywoływania oraz opisu broni magicznych. Nie mogło w niej także zabraknąć modlitw do Boga, ponieważ ich twórcy dobrze wiedzieli, że w przeciwnym razie mogą się stać łatwą ofiarą Inkwizycji.
"Goecja", czyli porachunki z demonami
Najsłynniejszą z takich ksiąg, której autorstwo przypisuje się królowi Salomonowi, jest bez wątpienia "Goecja", czyli pierwsza księga "Lemegetonu", nazywanego również Małym Kluczem Salomona. Do czasów współczesnych zachowały się co najmniej cztery wersje tego dzieła, lecz żadna z nich nie pochodzi z czasów dawniejszych aniżeli przełom XVI i XVII wieku. "Goecja", podobnie jak większość dawnych grimuarów, powstała najprawdopodobniej w lochach klasztornych późnego średniowiecza, a jej autorami byli zapewne uczeni mnisi.
Najsłynniejszą współczesną wersję "Goecji" opracował w 1904 roku słynny angielski mag, Aleister Crowley. Dzieło to przedstawia charakterystykę 72 demonów, które król Salomon miał niegdyś mocą swych wielkich zaklęć zamknąć w butelce. Jak głosi legenda, od tamtej chwili duchy te zmuszone były służyć każdemu, kto poznał ich pieczęcie magiczne i w zakreślonym kręgu magicznym wypowiedział Salomonowe zaklęcia. Dawni magowie przywoływali demony "Goecji" z czterech stron świata. Każdy z kierunków miał swego władcę. Wschodem rządził Oriens, zachodem Pajmon, północą Ariton, a południem Amajmon. Same zaś demony piastowały różne urzędy: królewski, książęcy, hrabiowski itd. Dzięki temu hierarchia demoniczna, bardziej niż hierarchia anielska, przypominała rządy na ziemi.
Crowley zrywał z tą tradycją i powiadał, że demony "Goecji" nie są istotami piekielnymi, tylko nieznanymi mocami umysłu. Dlatego też on sam nie przywoływał, tylko wywoływał demony "Goecji", posługując się przy tym greko-egipskim rytuałem egzorcyzmów z IV wieku. Demonom "Goecji" najwyraźniej nie przeszkadzała ta nowa konwencja, gdyż dosyć chętnie spełniały jego życzenia. Oto pewnego razu Crowley, widząc w jak rozpaczliwym stanie zdrowia znajduje się jego chory na astmę przyjaciel, Allan Bennett, przeprowadził operację magiczną mającą na celu wywołanie jednego z duchów "Goecji", odpowiedzialnego za uzdrawianie - Buera. Nie udało mu się co prawda wywołać całego demona. Jego oczom pojawiła się tylko jego głowa w kasku oraz lewa ręka. Tym niemniej, niedługo potem Crowley otrzymał dużą sumę pieniędzy od pewnej damy, która umożliwiła jego przyjacielowi wyjazd na południe Azji, w lepszy dla astmatyków klimat.
Księga Abramelina
|
Nie mniej znanym od "Goecji" (chociaż zapewne mniej złowieszczym) grimuarem jest "Księga Świętej Magii Maga Abramelina". Jej autorem był XV-wieczny kabalista i znawca magii, Abraham z Wurzburga. Zawiera ona opis systemu magicznego, jaki Żydowi Abrahamowi przekazał w Egipcie czarnoksiężnik Abramelin. Celem praktykowania tego systemu, który obejmuje półroczne odosobnienie magiczne, jest nawiązanie kontaktu z wyższą jaźnią, ze swoim prawdziwym "ja", które Abramelin nazywał "Świętym Aniołem Stróżem". Pod tym względem "Księga Świętej Magii Maga Abramelina" różni się od pozostałych grimuarów. Jest bowiem kluczem do rozwoju jednostki, nie zaś zwyczajnym zbiorem zaklęć, które mają w ten czy inny sposób wpłynąć na ludzki los.
Wielkie znaczenie Księgi Abramelina dla rozwoju duchowego doceniał najbardziej wpływowy zakon magiczny przełomu XIX i XX wieku, czyli Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku. W jego systemie magicznym poznanie Świętego Anioła Stróża przy pomocy rytuałów zawartych w tej tajemniczej księdze było podstawowym warunkiem osiągnięcia wyższych wtajemniczeń. Każdy adept tego zakonu musiał przeprowadzić skomplikowaną operację magii Abramelina, by poznać swoje przeznaczenie. Niewielu jednak tego dokonało, chociażby z tej prostej przyczyny, że nie każdy mógł sobie pozwolić na kupno wielkiego domu z tarasem skierowanym na piaszczystą plażę, o czym mówiła księga.
Szkaradna księga "Necronomiconu"
|
Spośród wielu ksiąg magicznych, jakie spisała ludzkość, "Necronomicon" zajmuje miejsce szczególne, ponieważ nie sposób odróżnić w nim świętości od przekleństwa, wzniosłości od szkarady, prawdy od fałszerstwa. Nic więc dziwnego, że jego mitycznym twórcą był człowiek niespełna rozumu, Arab, Abdul Alhazred, zaś osobą, która ujawniła jej tajemnice - naznaczony piętnem szaleństwa swoich rodziców Howard Philips Lovecraft (1890-1937).
Lovecraft większość swego krótkiego życia poświęcił pisaniu niezwykle sugestywnych, mrocznych opowiadań. Wspominał w nich o zagrożeniu płynącym ze strony starożytnych, mało znanych bóstw, opisanych w ohydnym i bluźnierczym "Necronomiconie". Zbiór podań, w których występują owe bóstwa, został nazwany "Mitologią Cthulhu", od imienia jednej z najbardziej znanych istot. W kilku swoich utworach Lovecraft opisuje nieco dokładniej istotę tych mitów: "Wielkie Dawne Bóstwa żyły przed wiekami, kiedy to jeszcze nie było ludzi, a przybyły do tego młodego świata prosto z nieba. Teraz już ich tutaj nie ma, są głęboko pod ziemią i pod dnem oceanów; ale ich ciała zawierzyły swoje tajemnice pierwszemu człowiekowi podczas snu i to właśnie on stworzył kult, który nigdy nie zaniknie. Wielkie Stare Bóstwa nie miały ciał ani krwi. Posiadały kształt, ale nie były zbudowane z materii.
Czary, dzięki którym istnieją, jednocześnie powstrzymują je od poruszania się, mogą więc tylko leżeć rozbudzone w ciemności i rozmyślać przez całe miliony upływających lat. Wiedzą o wszystkim, co się dzieje we wszechświecie, bowiem porozumiewają się za pomocą telepatii. Ich kult nigdy nie zaniknie, dopóki tajemni kapłani nie wyzwolą wielkiego Cthulhu z grobu, aby objął panowanie na ziemi. Czas ten łatwo będzie rozpoznać, ponieważ ludzie staną się podobni do Wielkich Starych Bóstw; wolni i swobodni, poza zasięgiem dobra i zła, odrzucą wszelkie prawa i zasady moralne, będą krzyczeć, zabijać i pławić się w radości. Wtedy wynurzą się z głębi ziemi czarne duchy, pokryte pleśnią. Tymczasem jednak ich kult, wyrażany w odpowiednich obrzędach, musi ożywiać pamięć o tych dawnych zwyczajach i duchach, zapowiadając ich powrót na ziemię".
Obyczaje te i obrzędy spisane są w przeklętej księdze "Necronomiconu", o której Lovecraft pisał niechętnie - z obawy, że już samo wypowiedzenie tego słowa może być tragiczne w skutkach. Zdaniem Lovecrafta, wiedza o tym grimuarze jest tak znikoma właśnie dlatego, że każdy, kto go choć raz trzymał w ręku, albo znikał w niewyjaśnionych okolicznościach, albo wpadał w otchłań szaleństwa. Tym niemniej, wielu współczesnych badaczy starało się odnaleźć tę księgę, ale żadnemu z nich nie udało się tego dokonać. Znaleźli się natomiast tacy, którzy postanowili napisać własny "Necronomicon". I tak od lat 70. XX wieku na rynku księgarskim pojawiło się kilka jego wersji. I chociaż żadna z nich nie wzbudza takiej grozy jak tajemniczy, chociaż nieznany, "Necronomicon", o którym wspomina Lovecraft, to jednak wielu jest obecnie śmiałków, starających się za ich pomocą nawiązać kontakt z przerażającymi dawnymi bogami.
Tak to już bowiem jest z grimuarami, że niezależnie od tego, skąd się biorą, magią tajemnicy, jaka je otacza, są w stanie rozbudzić choćby i najbardziej uśpione demony. Dla pożytku lub na szkodę człowieka.
HUDUN
PODRĘCZNIK WICCAN
W podziemiach biblioteki British Museum przechowywana jest mała książeczka z zaklęciami, która powstała w Anglii tysiąc lat temu. Historycy uważają jednak, że zapisane w niej tradycje pochodzą z o wiele dawniejszych czasów. Jest to podręcznik magii i uzdrawiania, obrządków inicjacyjnych, zaklinania i rytuałów przeznaczony dla szamanów starożytnej Europy. O tej "Księdze zaklęć" wśród wyznawców magii wicca krążyły legendy. Po trzyletnich poszukiwaniach odnalazł ją w czeluściach biblioteki Brian Bates, brytyjski psycholog, wykładowca na uniwersytecie w Sussex i autor książki o magii starożytnej Anglii "Zapomniana mądrość Wyrdu" (Wyd. Amber, Warszawa 1998 r.).
ZAKLĘCIA Z GRIMUARÓW
W manuskrypcie zwanym "Grimorium Verum" znajdziemy między innymi przepis na pomnożenie majątku: |