Bg, ycie, œmier. Te trzy sowa zawieraj w sobie niemal cay sens istnienia czowieka. Nasze ycie, to po prostu czekanie na œmier, ktra jest kocem wszystkiego, a jednoczeœnie pocztkiem nowego ycia, ju po tamtej stronie, wedug wikszoœci ludzi wyznajcych jakkolwiek religi ycia z Bogiem. Nic zatem dziwnego, e sowa te tak czsto pojawiay si na amach literatury na przeomie wiekw. I chocia sowa te byy zawsze takie same, to jednak okolicznoœci
w jakich si one pojawiay byy skrajnie rne. Sprbujmy przeœledzi zmiany w stosunku ludzkoœci do tych trzech wartoœci na przeomie dziejw, korzystajc
przy tym z dorobku literackiego trzech wanych epok historycznych: œredniowiecza, baroku i romantyzmu. Œredniowiecze nie stanowi epoki, o ktrej wspczeœni czonkowie koœcioa katolickiego chcieliby chtnie rozmawia. Wszyscy dobrze znamy dzieje z tej epoki, nie bez racji okreœlanej czsto mianem "mrocznego œredniowiecza". Wyroki inkwizycji, palenie na stosach czarownic, niszczenie ksig goszcych nauk chocia tylko minimalnie rnic si od tej, jak gosia Biblia. Jednym sowem nakaz cakowitego podporzdkowania si wyrokom Boym. Duchowiestwo gosio wœrd prostego ludu potrzeb cierpienia za ycia ziemskiego, aby potem mc doznawa wiecznego odpoczynku w Krlestwie Niebieskim. Bardzo modny w tamtym okresie (ale jedynie wœrd tych, ktrzy go zalecali, nie zaœ wœrd tych, ktrzy mieli go stosowa) by idea ascety. Pikny przykad bohatera-ascety mamy w "Legendzie o œw. Aleksym", ktrej bohater, wywodzcy si z bogatego domu, postanawia nagle rzuci wszystko i uda si w œwiat by tam, z dala od dobrobytu, y z tego co dostanie od askawych ludzi
i spdza wikszoœ czasu na modlitwie. Jego cierpienie zostaje w kocu docenione, jednak gdy Matka Boska zaczyna objawia si w koœciele w ktrym Aleksy
si modli i wstawia si za nim, nasz bohater natychmiast usuwa si w cie wydarze, i wyjeda do innego miejsca, gdzie o nim nigdy nie syszano aby tam cierpie bied, gd i zimno, a w kocu umrze pod schodami pewnego domostwa, jak najgorszy ebrak i wczga. Dopiero po jego œmierci mieszkacy miasta odkrywaj niezwyk prawd o pochodzeniu biednego ebraka. Jak wida, mamy tu typowy przykad œredniowiecznego ascety. Czowiek, ktry zostawia wszelkie posiadane przez siebie dobra materialne i udaje si na samotn tuaczk aby zasuy sobie na nagrod w niebie. Nawet chwilowa szansa na poprawienie swojej sytuacji nie jest dla niego wystarczajcym powodem do zmiany postpowania. Natychmiast znajduje sobie nowe miejsce do prowadzenia pokutniczego ycia.
Najciekawsze w caej historii œredniowiecza jest to, e osoby najbardziej nawoujce do takiego trybu ycia, same skromnoœci nie grzeszyy - stan duchowny nalea do najbogatszych stanw w Polsce (i nie tylko w Polsce). Jak wygldaa sytuacja w tamtej epoce doskonale ukazuje film "Imi Ry" Jean-Jacquesa Annauda. W jednej ze scen tego filmu duchowni wyrzucaj odpadki z kuchni za mury klasztoru, gdzie natychmiast rozpoczyna si walka na œmier i ycie o kady ksek pomidzy kracowo wygodzonymi mieszkacami okolicznych wiosek. Oczywiœcie sytuacja taka nie bya regu, ale nie zmienia to faktu, e wikszoœ duchownych œredniowiecza ya kosztem biedakw, tumaczc im e to dla ich dobra. Pozostawmy jednak spraw stosunkw spoecznych historykom i zajmijmy si raczej œredniowieczn literatur. Innym ideaem œredniowiecza bya posta bohaterskiego, bezgranicznie oddanego swojemu panu rycerza Rolanda. I tu take moemy zauway skonnoœ do podporzdkowywania ludzi sabszych osobom silniejszym (jednak cigle wracamy do stosunkw spoecznych). W pŸniejszym okresie posta rycerza zostaa zastpiona postaci rycerza-nieudacznika, czyli po prostu walczcego z wiatrakami Don Kichota. Przy tak penym cierpienia
i poœwice yciu czowieka œredniowiecznego, trudno dziwi si, e œmier jawia mu si jako dobrodziejstwo losu, jako nagroda za trud ycia i zapowiedŸ zasuonego odpoczynku. Std te niezwykle barwne i efektowne odejœcie ze œwiata rycerza Rolanda czy te œw. Aleksego. W opisach ich œmierci zamiast spodziewanego smutku moemy dopatrzy si radoœci - opowiadania te pomimo œmierci bohaterw kocz si jednak szczœliwie. Kolejna epoka - Barok
- nie przyniosa wikszych zmian, jeœli chodzi o postpowanie koœcioa. Prby reformacji spotkay si ze zdecydowanym protestem ze strony koœcioa i ostatecznie zwoaniem soboru trydenckiego gdzie ustalono dokadny plan dziaania majcy zlikwidowa wszelkie przejawy rnowierstwa. Nieznacznie take zmieniy si pogldy ludzi na ycie. Nadal ycie jest traktowane jaka rzecz drugorzdna, jako œrodek sucy do osignicia celu jakim jest ycie wieczne. Istniao wielu twrcw pragncych rozwiza zagadk bytu. Tak na marginesie, to jest to odwieczny problem ludzkoœci:
"Bogosawiony jesteœ Panie
bo stworzyeœ Niebo i Ziemi
aby czowiek mia co podziwia
i mia gdzie mieszka
(...)
Bogosawiony jesteœ Panie...
Tylko po jak choler stworzyeœ czowieka?!(...)"
W Baroku pojawia si jednak take odmienna postawa. Niektrzy decyduj si na przyjemnoœci ycia codziennego odkadajc spraw zbawienia na dalszy plan. Naley do nich m.in. Hieronim Morsztyn jeden z tzw. poetw œwiatowych rozkoszy. Wyraali oni zgod na œwiat, ktry chocia jest nietrway to jednak zawiera
w sobie gbokie pikno. Jednoczeœnie podziwiajc œwiat doczesny nie zapominali oni jednak o Bogu, chwalc Go i dzikujc Mu za dzieo stworzenia. Przykad ciekawej postawy wobec Boga zawiera wiersz Daniela Naborowskiego "Marnoœ":
"(...)
Miujmy i artujmy,
artujmy i miujmy,
Lecz pobonie, uczciwie,
A co czyste, waœciwie.
Nad wszystko ba si Boga -
Tak fraszk œmier i trwoga. "
Warto zwrci uwag na ostatnie zdanie. Widzimy tam wyraŸnie nawizanie do œredniowiecznego pogldu o roli œmierci jako przejœcia z jednego ycia do innego, lepszego. Rnica polega na tym, e czowiek baroku nie uwaa za konieczne ycie w cigym umartwianiu si i pokucie. Dopuszcza moliwoœ rozrywek
i zabawy, pod warunkiem wszak aby nie przedkada rzeczy doczesnych ponad wartoœci wieczne. Romantyzm, prawdopodobnie take z racji duego odstpu czasowego jaki dzieli ten okres od dwch poprzednio omwionych epok, przedstawi ju zupenie odmienn postaw czowieka wobec Boga, ycia i œmierci.
Nie ma ju takiego bezwzgldnego podporzdkowania si Bogu. Pojawia si nawet bunt przeciw jego panowaniu (to oczywiœcie Konrad w "Dziadach" cz.III). Poniewa okres Romantyzmu przypada w Polsce w okresie zaborw, wic decydujc rol w twrczoœci tamtego okresu zajmuje problem wyzwolenia narodu
z niewoli. Z walk t wie si niezliczona problemw. Dlatego m.in. bohater romantyczny jest szarpany wewntrznymi sprzecznoœciami, z jednej strony stoi dobro ojczyzny, z drugiej jego wasne ycie lub te honor, ktry w tym okresie by czsto uwaany za coœ waniejszego ni ycie (lepiej byo zgin w sposb honorowy ni splami swj honor). Œmier jednostki w takich przypadkach jak dobro ojczyzny staje si rzecz drugorzdn. Ponadto czsto œmier jest atwiejszym rozwizaniem ni ycie w niewoli (to oczywiœcie tylko moje zdanie). Problemem przed ktrym czsto stawali bohaterowie romantyczni bya sprawa denia
do szlachetnych celw za pomoc wszelkich œrodkw take tych okreœlanych czsto jako niehonorowe. Takie podejœcie do sprawy wyzwolenia Ojczyzny doprowadzio Konrada do momentu, w ktrym odwraca si od Boga œpiewajc:
"(...)
Zemsta na wrogach,
z Bogiem i choby bez Boga.(...)"
W czasach inkwizycji najprawdopodobniej za te sowa Konrad zostaby skazany na spalenie na stosie. Nawet jednak w czasach wzgldnej tolerancji sowa takie wzbudzaj mieszane uczucia. Czy mona zatem dy do celu bez zastanawiania si nad metodami? To kolejne pytanie bez odpowiedzi. Tak wyglday wartoœci ycia, œmierci i Boga w przeszoœci. Zastanwmy si jednak przez chwil i sprbujmy porwna tamte podejœcie do tych spraw z postaw dzisiejszych Polakw.
Nie da si nie zauway, e sytuacja systematycznie si pogarsza. W przeciwiestwie do Œredniowiecza, gdzie wartoœci dominujc by Bg, a ycie byo tylko œrodkiem a nie celem (przynajmniej teoretycznie), w dzisiejszych czasach sytuacja ulega zupenemu obrceniu. Dzisiaj, majc w Polsce 95% katolikw, nie mamy nawet poowy ludzi przestrzegajcych zasad chrzeœcijaskich - a to przecie wie si bezpoœrednio ze stosunkiem do Boga. ycie staje si celem samym w sobie, najwaniejsze jest "dorobi si" nowego samochodu, mebli do mieszkania, telewizora. Wystarczy w niedziel przejœ si koo koœcioa po mszy œw. i posucha jakie niesamowite problemy nurtuj naszych biednych, przeœladowanych Polakw. Nasz nard potrafi wykazywa niesamowit inwencj w przypadku
gdy zagroony jest z zewntrz, jednak do normalnego ycia Polacy po prostu si nie nadaj. Wprawdzie "Lenistwo jest motorem postpu" jak powiedzia mj kolega (e niby ja!), ale tylko do pewnych granic. Nasz nowy prezydent, doprowadzajc do obecnej sytuacji politycznej popeni jeden podstawowy bd. Pozbawi Polakw wroga. Nasz nard musi mie kogoœ, na kogo mona zwala winy za wszystkie nasze braki i wady, a jednoczeœnie kogoœ kto mobilizowa by nas
do wsplnej walki. Mgby to by ktoœ fikcyjny, tak jak Goldshmit z "1984" Orwell'a, ale nie mona sytuacji pozostawi tak jak jest. Przypomniao mi si opowiadanie, w ktrym po zakoczeniu wojny armie wielu krajw s porozbijane na mae kilkuosobowe grupki, nie mogce nawiza ze sob kontaktu.
Aby nie straci gotowoœci bojowej, na kady dzie ustala si tzw. "wroga dyurnego", ktrego nastpnie wszyscy bij, kopi, poniewieraj, wiczc na nim swoj sprawnoœ fizyczn. Jedyn wad takiego rozwizania byo to, e taki "wrg dyurny" z reguy umiera ju po kilku godzinach. Mimo wszystko proponuj jednak rozpisa oglnokrajowy konkurs na "wroga pastwowego". Jako pierwszego kandydata proponuj naszego wychowawc. To waœnie dziki niemu przekonaem si jak bardzo wsplny przeciwnik moe zjednoczy grup pocztkowo obcych ludzi. I tak oto od mrokw epoki œredniowiecza, poprzez wzniose idee romantyzmu, doszliœmy do rzeczy tak prozaicznej jak konflikt klasa - wychowawca. Najwyszy czas zatem koczy, bo nie wiadomo co by z tego dalej wyniko.