Dzień był wiosenny - słoneczny i ciepły. Witek postanowił zabrać młodsze rodzeństwo na spacer. Cała trójka powędrowała nad strumyk, który płynął w małej dolinie pod lasem.
Będziemy zrywać kaczeńce! - cieszyła się Iwonka.
Obiad będzie za dwie godziny - powiedziała mama. - Witku, masz zegarek, wróćcie punktualnie. Tatuś obiecał przyjść wcześniej niż zwykle. Jadzia też będzie lada chwila. Zjemy obiad wszyscy razem, jak rzadko.
***
Nasz ksiądz katecheta organizuje pielgrzymkę do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach - oznajmiła Jadzia, nakrywając do stołu. - Jutro nam powie, ile to będzie kosztować?
Wiesz, kochanie, że dla nas nawet mała suma jest problemem - westchnęła mama. - O, domofon! Otwórz, to pewnie dzieciaki albo tatuś.
Tymczasem była to babcia Ewelina.
- Dawno niewidziany gość! - ucieszyła się mama.
Jadzia już ściskała starszą panią i pomagała jej zdjąć płaszcz. Za chwilę do witających dołączyła trójka młodszego rodzeństwa z bukietami kaczeńców, a tuż za nimi tato.
A to niespodzianka! - wykrzyknął. - Witam serdecznie.
Siadajmy do obiadu - powiedziała mama. - Dzieci, umyjcie ręce.
***
Spotkaliśmy nad strumykiem Krysię, twoją koleżankę - rzekł Witek do Jadzi.
Podobno wybieracie się na pielgrzymkę do Łagiewnik.
Z pewnością nie wszyscy pojadą - odrzekła dziewczynka. - Zależy, jaki będzie koszt?
Nie martw się, kochana, będę twoim sponsorem - roześmiała się babcia. - Przeznaczyłam dla każdego z was małą sumkę. Twoja będzie nieco większa, jesteś zresztą najstarsza. Pojedziesz do Łagiewnik.
Tak się cieszę! - zawołała Jadzia. - Dziękuję babciu, bardzo dziękuję!
Byłam w Łagiewnikach w czerwcu, 2003 roku - powiedziała starsza pani.
Wtedy Sanktuarium było jeszcze w budowie. Ale kamień z Golgoty, który stał się kamieniem węgielnym bazyliki, był już umieszczony w specjalnej tablicy przy głównych drzwiach świątyni. Na tej tablicy wyryte są dwa cytaty, łatwe do zapamiętania. Jeden pochodzi z „Dzienniczka" świętej Faustyny: „Bóg jest miłością i miłosierdziem". Drugi - to wezwanie Ojca Świętego do pielgrzymów: „Bądźcie apostołami Bożego Miłosierdzia". Piękne, proste wezwanie.
- Bardzo potrzebne dzisiejszemu światu - rzekł poważnie tato. - Gdybyśmy potrafili kierować się tym wezwaniem, nie byłoby tyle okrucieństwa i nienawiści, tyle cierpienia i rozlewu krwi. Pamiętajmy o tym wszyscy.
- Mądrze to powiedziałeś - dodała babcia. - Zupełnie się z tobą zgadzam.
A wracając do mojej pielgrzymki... Kupiłam sobie wtedy książkę „Słowo Boże
z Łagiewnik" - o świętej Faustynie, o posłannictwie, które Chrystus przekazał tej skromnej zakonnicy, o jej żarliwym pragnieniu, aby szerzyć postawę miłosierdzia wobec bliźnich i ufność w miłosierdzie Boże wobec wszystkich grzeszników. Jest też w tej książce - wzbogaconej pięknymi zdjęciami - opowieść o powstaniu obrazu, który wszyscy znamy. Pożyczę wam, warto ją przeczytać.
***
Jadzia wróciła z pielgrzymki późnym wieczorem - zmęczona, ale uśmiechnięta i radosna.
Dobrze, że jesteś, kochanie! - powiedziała mama przyciszonym głosem, ściskając dziewczynkę. - Dzieciaki czekały, ale sen je zmorzył. Tato jutro wcześnie wstaje, więc zapędziłam go do łóżka. Mów prędko, jak było? A może jesteś głodna?
Nie, nie. Dałaś mi tyle pysznych kanapek. Jak było? Wspaniale! Pięknie i wzruszająco. Jestem bardzo wdzięczna babci. Zapamiętałam sobie te cytaty
wyryte na tablicy. Rozmawialiśmy o nich z księdzem katechetą. Chyba trochę pojęłam, jak stosować te przesłania w codziennym życiu - dorosłych i dzieci.
Spróbuję teraz okazywać innym więcej miłości i współczucia. Zrozumiałam też podczas tej pielgrzymki, jak piękną, pełną żarliwości może być Koronka do Miłosierdzia Bożego. Muszę o tym wszystkim porozmawiać jutro z tobą, mamusiu.
Koniecznie. Ale dziś tak mi się chce spać! Szybko się umyję ...
Masz przygotowany tapczan, kładź się jak najprędzej ...
Kupiłam dla wszystkich książeczki, myślę, że ciekawe i wartościowe. Dla Witka „Baśnie Andersena", dla Jarka „Przypaloną szarlotkę" ...
Jaką szarlotkę?
To taki tytuł. A książeczka fajna, Seweryn mówił. Dla ciebie, taty i babci też coś mam... Jutro będę wręczała. A teraz dobranoc, mamusiu. Cóż to był za dzień!
Zofia Śliwowa
Promyczek Dobra 4 (2004) s. 10-11