Bohaterowie Sanctuarium
część trzynasta - „Przepowiednia”
„Skorpion od wieków znamionował potęgę. Siłę, przebiegłość oraz inteligencję. Przemierzał pustkowia w poszukiwaniu pożywienia. Zabijał by przeżyć. Lecz nigdy nie zabił dla przyjemności. Tylko by przeżyć, by ochronić siebie oraz swoje potomstwo. Zbudował gniazdo gdzie mieszkał a razem z nim jego dzieci. Uczył je jak przetrwać. Czwartego dnia, szóstego miesiąca, drugiego roku zniewolenia przez moce piekielne, gniazdo zostało zniszczone. Wiele dzieci skorpiona zostało zabitych. Ich ojciec walczył razem z ocalałymi. Nie wygrali. Uciekli jak najdalej. Znaleźli się nieznanym miejscu. Skorpion wiedział że jest odpowiedzialny za swoje dzieci. Chronił je. Wtedy też spotkał Je. Nie wiedział czy może im ufać. Lecz One wiedziały o skorpionie. Wiedziały że skorpion jest sprawiedliwy. Pomogły mu. Teraz skorpion ze swymi dziećmi przygotowuje zemstę. Czarny odcień jego pancerza będzie dobrze zapamiętany przez jego wrogów. A jego żądło i trujący jad sprawiedliwości dokona odwetu. Ci którzy zniszczyli gniazdo, poznają wściekłość czarnego skorpiona......”
Ormos spojrzał przed siebie. Jego oczom ukazały się budowle, konstrukcje porozwieszane pomiędzy drzewami. Na środku była polana, na którą amazonki prowadziły jego oraz pozostałych pojmanych w lesie paladynów. Przywódca nie wiedział, co mają zamiar z nimi zrobić. Wiedział za to doskonale, że wtargnięcie do lasu amazonek traktowane było jako akt agresji. Doszli na środek polany. Prowadząca ich kobieta wstrzymała pochód ręką. Krzyknęła coś w niezrozumiałym języku. Pozostałe amazonki odstąpiły paladynów.
Ormos, co one planują ? - Lehax zbliżył się do przywódcy - Nie podoba mi się to. Słyszałem to i owo o tych kapłankach. A nie są to opowieści zbyt uspokajające
Jeżeli miałby by nas się pozbyć - odrzekł Ormos - to nie przeszlibyśmy nawet pół metra w tym lesie. Usiekły by nas z łuków i nawet byśmy nie wiedzieli, co się stało. Widać mają jakiś cel w tym, że nas tutaj przywiodły.
Obyś miał rację - rzekł Lehax
W tym samym momencie z budynku zlokalizowanego pośród gęstego listowia wyszła kobieta. Amazonka. Ale nie była równie młoda jak pozostałe kapłanki Athulai. Była to starsza kobieta, mogła mieć około siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu lat. Jednak poruszała się bardzo zwinnie. Widać było lata morderczych treningów, które teraz przynosiły efekt. Pod względem zwinności i częściowo siły mogła się równać prawie z każdym paladynem. Podeszła do Ormosa. Uśmiechnęła się.
Witaj Czarny Skorpionie - zaczęła
Skąd mnie znasz ? - zapytał zdziwiony paladyn
Wiem o tobie tyle, że sam nie zdajesz sobie z tego sprawy. Pamiętasz, kto cię wychował ? Kto ci opowiadał bajki ?
Jellana ? - odparł zszokowany Ormos - To naprawdę ty ??
To ja we własnej osobie. Ile to już lat ?? Trzydzieści, czterdzieści ?? Zresztą któż to wie....
Czas obszedł się z tobą łaskawie - rzekł Ormos - Pamiętam cię jako młodą dziewczynę, ale to są wspomnienia jak przez mgłę, niewyraźne. Co się z tobą działo przez ten szmat czasu ?
Gdy odeszłam, przypłynęłam na Scovos. Amazonki przyjęły mnie do swojego klanu. Z czasem zdobyłam ich szacunek. Stałam się jedną z nich. Teraz - wskazała na pozostałe amazonki - to jest moja rodzina. Rodzina, którą zawsze chciałam mieć. Opiekuję się nimi.
Wysoko zaszłaś w życiu. Stałaś się przywódczynią jednego z najpotężniejszych klanów w całym sanktuarium.
Tak samo ja ty. Sława, męstwo i odwaga paladynów, którzy ukończyli twoją Akademię dotarły aż tutaj.
Akademia już nie istnieje - odparł smutno Ormos zaciskając dłoń - Została.....
Zniszczona - dokończyła Jellana - Wiem o tym co się stało. Widziałam przebieg bitwy.....
Jak to widziałaś ?? - odparł zaskoczony paladyn - Nie rozumiem.
Mój drogi, wiele rzeczy nie rozumiesz. Ale wyjaśnię ci je już niebawem. To wszystko jest zapisane - tutaj stara amazonka wskazała na niebo - Tam wszystko jest zapisane. Także to że ty tu przybyłeś.
Niezwykłe jest to co mówisz - odparł Ormos - Proszę wyjaśnij mi to.
Nie wszystko od razu - odparła amazonka - Ty i twoi paladyni musicie być zmęczeni. Rozgośćcie się. Odpocznijcie. A ty drogi Ormosie, poznasz wiele spraw z o których nie miałeś do tej pory pojęcia. Poznasz jedną z największych tajemnic tego świata..........
Demon zamruczał z zadowolenia. Gdy widział „wcielonych”, jego demoniczna i ohydna twarz wykrzywiała się w pozach najpewniej mających określać zadowolenie. Tak, Vedral dokonał niebywałej rzeczy. Setki paladynów, pozbawionych uczuć, godności i wszelkiej litości, stworzonych by służyć temu kogo zwali Baalem, Władcą Much. Ich umęczone dusze, ich krzyki stłumione pragnieniem mordu, krwi niewinnych istot. A na ich czele upadły paladyn. Kaleb. Brat Tana. Istniejący tylko dzięki pragnieniu zemsty na swym młodszym bracie. Upadły paladyn w zbroi czarnej tak samo jak jego serce. Serce oplecione nienawiścią i złem swego Opiekuna. Demon podszedł do Vedrala.
Nie zawiodłeś mnie - rzekł patrząc na demoniczną hordę - Nasz czas nadchodzi. Czas gdy przywołam swoich braci i zaprowadzę porządek zarówno na świecie śmiertelników jak i w samym piekle. Zniszczę tych którzy knuli przeciw mnie. Piekło przejdzie rewolucję. A ty Vedral, staniesz na czele zmian. Będziesz moim generałem, generałem zła, przed którym ukorzą się ci którzy kiedyś sprzeciwili się woli moich braci. Przyprowadzisz ich do mnie. A ja spojrzę na ich oblicza, które będą prosić o łaskę przyszłego władcę świata.
Tak mój Panie - odparł Vedral - Legion Nienawiści jest gotów. Jeszcze nigdy nie byli w tak znakomitej formie. Pragną tylko jednego. Przelewać krew na twój rozkaz. To stanowi sens ich istnienia. Tak samo jak mój.
Znakomicie - odparł demon - Lecz jeszcze nie teraz. Musimy.....
Nagle w sali pojawił się Inatekoz. Wywołało to pomruk niezadowolenia wśród wcielonych którzy jak komendę zwrócili swe czerwone ślepia wprost na nekromantę jakby z zamiarem przewiercenia go na wylot. Masu nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi. Można powiedzieć że potraktował ich jak powietrze. Podszedł do Baala i schylił głowę.
Mój panie, mam ważne wieści - rzekł - zlokalizowałem kryształ Wybrańców. Jest w Duncraig.
Oczy Vedrala zwęziły się niebezpiecznie. Baal splótł dłonie i zamyślił się.
W Duncraig mówisz ? - rzekł Vedral - A skąd mamy mieć tą pewność że nie kłamiesz ?
Jestem tego pewien - obruszył się Masu - Akurat co do tego nie mam wątpliwości. Żadnej. Jak wiecie kryształ jest zintegrowany z księgą. Każdy przepływ energii czy to przez księgę czy też przez kryształ pozostawia po sobie ślad. Taki przepływ energii miał miejsce godzinę temu. Był on tak silny że zdołałem zlokalizować jego położenie. To miasto Duncraig.
A więc zdobędziemy go - odezwał się Baal - Vedral, zabierzesz z sobą najlepszych wcielonych. Musicie zdobyć kryształ za wszelką cenę. Nie ważną jaką. Zabierzesz ze sobą Kaleba.
Tak jest mój Panie - odparł Vedral - Wyruszymy natychmiast.
Vedral odwrócił się do innych wcielonych. Zamruczał melodyjnie. Z szeregu demonów wystąpiło trzech. Jeden ohydniejszy od drugiego. Upadły paladyn dołączył do grupy wcielonych. Ruszyli za Vedralem.........
„ Siódmego dnia, gdy księżyc będzie w pełni, dokona się oczyszczenie. Oczyszczenie w jednym z czarnych klanów. Człowiek skupiający wokół siebie kapłanów śmierci, wyda na niektórych z nich wyrok. Potężny smok dokona wyboru i przekaże swą wolę poprzez przywódcę czarnego klanu. Jestestwo smoka wypełni się krwią tych którzy odwrócili się od niego......”
Mężczyzna biegł. Bardzo szybko. Poły czarnego płaszcza falowały. Ogłos biegu odbijał się echem wzdłuż korytarza. Na końcu majaczyło światło. Człowiek wpadł do środka komnaty. Rozejrzał się rozpaczliwie dookoła. Ujrzał człowieka siedzącego przy stole.
Chaseph !! Musimy uciekać !! - zakrzyknął - Odkryli nas !! Jesteśmy zgubieni !!
Co ??!! - nekromanta zerwał się z miejsca - Niemożliwe !!
A jednak !! - odparł młody nekromanta - Starszyzna odkryła nasze plany. Pojmali już wszystkich. Tylko my zostaliśmy !! Uciekajmy !!
Nie mogę tego tak zostawić !! - zakrzyknał kapłan a jego twarz poczerwieniała - Nie teraz !! Nie !! Będę walczyć !!
Zabiją nas jeżeli nie uciekniemy !! - młody nekromanta zawzięcie gestykulował - Uciekajmy do dżungli i......
Za późno - zabrzmiał głos
Zza rogu wyszedł nekromanta ubrany w kościaną zbroję. W dłoni trzymał rozłożony Szpon Trag'Oula.
Nigdzie nie pójdziecie !! - zakrzyknął - Wartownicy !!
W komnacie pojawiło się sześciu nekromantów.
Nie zmuszajcie nas do użycia siły - rzekł uzbrojony nekromanta - Zostaniecie postawieni przed sądem za zdradę klanu. Zabrać ich !!
Nigdy !! - rzekł młody nekromanta - i rzucił się w kierunku jednego ze strażników. W jego dłoni błysnął zatruty sztylet.
Wartownik zachował zimną krew. Błyskawicznie podniósł rękę. Świetlisty promień uderzył młodego nekromantę. Ten padł natychmiast na ziemię. Z jego ust poleciała krew. Zacharczał.
Następne uderzenie będzie śmiertelne. Nie próbuj stawiać oporu - rzekł uzbrojony nekromanta - Przynajmniej teraz zachowaj resztki godności skoro nie potrafiłeś tego czynić przez całe swoje życie w służbie Trag'Oulowi. Zabierzcie tych zdrajców !!
Wartownicy podnieśli zakrwawionego nekromantę oraz drugiego kapłana. Ruszyli długim korytarzem.
Weszli do przestronnej komnaty. Ujrzeli kilkunastu nekromantów, skutych kajdanami. Gdy Chaseph wszedł skuty do komnaty wszyscy wbili w niego oczy. Strażnicy dołączyli Chasepha i młodego nekromantę do reszty pojmanych. Przed nimi stało grono trzech starych nekromantów. Jeden z nich wystąpił. Był potężnej budowy, prawie dorównywał barbarzyńcy. Jego twarz wyrażała dumę, potęgę oraz wielką mądrość. Zwali go Ascenderem. Przemówił.
Każdy z Was jak tu stoicie jest winny. Winny zdrady klanu. Zdradziliście nasze prawa. Doskonale wiecie jakie jest za to kara. Śmierć. Wasze dusze będą plątać się w zaświatach, i nigdy nie zaznają spokoju. Takie jest wasze przeznaczenie. Taką wybraliście drogę.
Stary nekromanta się zamyślił. Po chwili zwrócił się do Chasepha.
Ty jesteś najbardziej winny. Powiedz, dlaczego sądziłeś że banita zwany także Masu Inatekozem, przyczyni się do waszej sprawy i wam pomoże ? Spójrz zatem czego wasz niedoszły „sojusznik” dokonał.
Ascender zakreślił ręką łuk w powietrzu. Przed nim pojawił się obraz. Widniał w nim Inatekoz rozmawiający z demonem. Baalem. Po chwili obraz się urwał i za chwilę ponownie pojawił się na nim Inatekoz. Tym razem studiujący księgę Wybrańców.
To zaledwie jeden z jego czynów. Czy wiesz co Inatekoz planuje ? Wyjaśnię ci. Zawarł on rozejm z samym Baalem. Was natomiast oszukał. Nigdy nie miał zamiaru wam pomóc. A jego - na obrazie pojawił się wizerunek Kane'a - chce zwerbować dla swoich potrzeb. Nie dla was. Inatekoz razem z Baalem planuje zaprowadzić chaos na tym świecie. A wy uwierzyliście banicie. Sądziliście że przy pomocy Kane'a zdołacie przeprowadzić wśród ludu nekromantów rewolucję. Mylicie się. Za tą chęć zapłacicie najwyższą cenę.......
Ascender skinął głową. Wartownicy pochwycili Chasepha.
Chasephie, ty zginiesz pierwszy. Niech ci którzy ci zawierzyli, twoim planom, chorym wymysłom i niecnym planom ujrzą twoją porażkę.
Chaseph podniósł głowę.
Zostaw ich - rzekł - Daruj im życie. Oni nie wiedzieli co czynią.
Nie Chasephie. Nie mogę się na to zgodzić - rzekł Ascender - Ty i twoi sojusznicy planowaliście zagładę ludu nekromantów. To co było budowane przez setki lat, potęga naszego kultu, tysiące kapłanów którzy oddali życie w imię Rathmy, wy chcieliście zmarnotrawić. Chcieliście wykorzystać potęgę Rathmy do własny, podłych celów. Dla was już nie ma ratunku ani litości.
W imię Rathmy - odrzekł Chaseph - Nigdy nie chciałem zagłady naszego ludu !! Moim pragnieniem było by stał się potężniejszy, lepszy, wolny od starych przesądów !! Nie chciałem żeby nekromanci chowali się jak szczury przed ludzkim okiem w podziemnym mieście. Każdy z nas, także Ty, wiesz, że taki stan nie przetrwa długo. Oni się zbuntują. A po mnie przyjdą inni !!
Mylisz się - odrzekł spokojnie Ascender - Nikt nie podejmie twojego chorego dzieła. Absolutnie nikt. Zbyt wielu kapłanów Rathmy walczyło o swoje racje, przekonania. Teraz walczymy o ten świat. A nie między sobą. Ty o tym zapomniałeś.
Bądź przeklęty Ascenderze - syknął Chaseph - Bądź przeklęty po wieki........
Stary nekromanta nie odpowiedział. Podniósł dłoń. Rękę rozświetlił nagły błysk. Chaseph wydał z siebie cichy odgłos przypominający jęk i padł na ziemię. Wił się na niej przez chwilę po czym zamarł bez ruchu. Jego ciało zaczęło się rozkładać. Początkowo skóra zamieniła się w płynną, kleistą papkę i zaczęła się rozpływać. Towarzyszył temu niesamowity odór. Następnie mięśnie, ścięgna oraz narządy wewnętrzne zaczęły ulegać rozkładowi. Zapach zgnilizny wypełnił pomieszczenie. Wszystko to działo się w błyskawicznym tempie. Gdy wydawało się że rozkład ciała będzie następował Ascender zakręcił ręką. Ciałem wstrząsnęły drgawki a po chwili wybuch. Resztki ciała rozleciały się we wszystkie strony pokrywając pokaźny kawałek komnaty włącznie ze ścianami.
Stało się to, co się musiało stać - rzekł Ascender - Nasz klan zostanie oczyszczony........
Wartownicy rozłożyli Szpony Trag'Oula. Skierowali się w kierunku skutych nekromantów. Ci nie mieli żadnych szans.
Wasze dusze nie znajdą już ukojenia. Będą się tułać po zaświatach po wieki - rzekł Ascender patrząc na symbol czarnego smoka wyrytego na przeciwległej ścianie.
Stary nekromanta skierował się ku wyjściu. Szedł powoli. Zza pleców dobiegły go krzyki mordowanych nekromantów. Błagania o litość. Nie zareagował.
Nasz klan został oczyszczony - rzekł sobie w duchu po czym podążył korytarzem.
Krzyki ucichły. Strażnicy odeszli. Pozostał tylko obraz smoka Trag'Oula patrzącego na niedawną masakrę. Pozostały okrutnie poszarpane ciała tych którzy ośmielili się sprzeciwić woli czarnego smoka. A komnata spłynęła krwią zdrajców..........
„ Mawiają, że istniał portal. Przejście do międzyświatów. Miejsca gdzie nie istnieje ciało. Tam jest tylko myśl, świadomość. Przejście, które łączyło w sobie moc i energię magiczną całego świata. Moc istniejącą jako impuls, niemożliwą do ogarnięcia przez śmiertelnika, niemożliwą do sklasyfikowania. Niewyobrażalną. Mawiają, że portal został użyty tylko raz. Miał on prowadzić do innego świata. Świata, z którego nie było powrotu. Oni go użyli. I już nie wrócili. Portal pozbawił ich mocy, sprawił, że stali się myślą, magicznym impulsem. Świadomością wielu istnień. Nie ma powrotu. Oni już nie mogą wrócić. Ale nie mogą, czy nie chcą ???......... „
Jellana dotknęła dłonią znaku wyrytego na skale. Symbol błysnął niebieskim światłem. Cześć litej skały po prostu znikła odsłaniając korytarz. Ormos wszedł za amazonką. Przeszli kawałek drogi. Jellana zapaliła pochodnię. Przeszli dalej. Ormosowi wydawało się ze schodzą coraz niżej. Robiło się coraz zimniej. W końcu weszli do przestronnej sali wydrążonej w litej skale. Ściany były pokryte dziwnym błyszczącym materiałem z podłogi wychodziły cztery grube kolumny które wystrzeliwały pod sam sufit a tam łączyły się. Na środku sali widniały dwa siedziska.
Usiądź proszę - amazonka wskazała paladynowi miejsce.
Co to za sala ? - zapytał Ormos - Co znaczył ten znak przed jaskinią ?
Jak zwykle jesteś niecierpliwy. Jak za dawnych czasów. Nic się nie zmieniłeś. Wiem że chcesz poznać odpowiedzi na najbardziej nurtujące cię pytania. Odpowiem na wszystkie. Zacznijmy więc od początku.
Amazonka westchnęła.
Ta komnata została zbudowana czterysta lat temu. Zbudowali ją ci których zwali „Wybrańcami” choć to nie jest ich prawdziwe określenie. Kim byli ? Tego nikt nie wie. Posiadali taką moc jaką trudno sobie wyobrazić. Ich potęgi nie można było sklasyfikować. Mogli oni samą myślą stworzyć co tylko chcieli a także zniszczyć cokolwiek. Legenda głosi że wieki temu na świecie miała miejsce straszliwa wojna. Wojna ze złem nie z tego świata. Z równoległej rzeczywistości. Wybrańcy wygrali lecz okupili to olbrzymimi stratami. Wygnali zło do krainy zwanej Doliną Cieni. Przejście do tego świata zostało zamknięte, przy pomocy magicznej księgi oraz czarnego kryształu. Został utworzony Portal Cieni, który jest zawieszony w „międzyświatach”. Po tym wydarzeniu Wybrańcy odeszli z naszego świata wyzbywając się mocy. Na swoje miejsce wyznaczyli odpowiednich ludzi i nie tylko ludzi by strzegli pewnych elementów władzy Wybrańców. Jednak okazało się to ich błędem bowiem.......
Zaraz, poczekaj chwilę - rzekł Ormos - Skąd ty to wiesz ??
Jellana uśmiechnęła się. Podwinęła rękaw. Na ręce widniał symbol gwiazdy.
Co to takiego ? - zapytał paladyn przyglądając się tatuażowi
Oznaczenie strażnika. Tego kto został wybrany przez Wybrańców by strzec ich tajemnic w świecie śmiertelnych. Ja także dostąpiłam tego zaszczytu......
Zaraz. To znaczy że.... - paladyn spojrzał przenikliwie na Jellanę - ile ty masz lat ??
Dokładnie trzysta czterdzieści siedem. Strażnicy starzeją się o wiele wolniej niż zwykli ludzie. Mnie pozostało do przeżycia jeszcze z siedemdziesiąt, osiemdziesiąt ludzkich lat.
Jellano, nie rozumiem. Dlaczego mi to mówisz ?
Bowiem nadchodzi ten dzień. Dzień ostatecznej rozgrywki. Dzień kiedy albo nadejdzie zło i wieczna ciemność albo światłość. Ty odgrywasz bardzo ważną rolę w tym wydarzeniu. Niestety nie mogę ci powiedzieć jaką. Wszystkiego dowiesz się w stosownym czasie.
Czy są inni strażnicy ? - zapytał Ormos - Kim oni są ?
Są a raczej byli. Był Seknorius, strażnik księgi. Mieszkał w Duncraig. Jednak miesiąc temu zginął. Został zamordowany w brutalny sposób. Nie muszę ci mówić kto go zabił i ukradł księgę.
Wcielony..... - syknął Ormos
Dokładnie. Zwą go Vedral. Zresztą nie muszę ci więcej mówić. Wiem o twoim, nazwijmy to „układzie” z pewną „istotą”. I o tym że poświęciłeś Kaleba, brata Tana Białego dla sprawy najwyższej wagi.
To było konieczne. Tak zostałem poinstruowany.
Dobrze zrobiłeś. Ale wracajmy do tematu. Drugi ze strażników nie był człowiekiem. Był mutantem. Nazywał się Balkhus, strażnik kryształu. On także już nie pełni swojej funkcji. Seknorius miał polecenie by w razie niebezpieczeństwa skontaktować się z Balkhusem. Nie zdążył. I tutaj cię zaskoczę. Obecnie kryształ znajduje się w rękach Tana Białego i jego przyjaciół.
A ty Jellano ? Czego strzeżesz ? Co powierzyli ci Wybrańcy ?
Ja jestem strażniczką portalu. Strzegę przejścia do świata w którym egzystują teraz Wybrańcy. Ten portal jest tutaj, na Scovos. Nie działa. Acha....Jest jeszcze jeden strażnik. Lecz nie znam imienia ani płci tego strażnika. To jest największa tajemnica Wybrańców. Ta osoba stanowi ostateczne ogniwo. Jeżeli wszystko zawiedzie, strażnik ten będzie miał za zadanie oczyścić świat oraz wypełnić wolę Wybrańców. Paradoksalnie, ta osoba nie wie ze jest strażnikiem. W żyłach tego człowieka płynie moc Wybrańców, ich potęga.
Chcesz powiedzieć, że tym strażnikiem może być jakikolwiek człowiek ? Nawet prosty wieśniak ?
Tak Ormosie. Lecz jak już powiedziałam. Nic nie wiemy o tej osobie. Absolutnie nic.
A więc podsumujmy. Księga jest we władaniu sił ciemności, a kryształ posiada jeden z moich paladynów, Tan Biały, którego nie widziałem od bardzo długiego czasu. Zbliża się apokalipsa, której może zapobiec nieznana nikomu osoba, która to nawet nie ma bladego pojęcia o jej przeznaczeniu. Wybrańcy nie mogą obronić świata, bowiem egzystują w innej rzeczywistości i tylko obserwują te wydarzenia. Zamiast opiekować się Sanctuarium, wyznaczyli na swe miejsce strażników których równie łatwo zabić jak zwykłego człowieka. Do tego wszystkiego wmieszali się Wcieleni oraz sam Baal. Strasznie to skomplikowane. A ja mam w tym wziąć udział. Tyle że nie chcesz mi powiedzieć co mam czynić by to szaleństwo się skończyło !!
Ty dobrze wiesz, co masz czynić. Jakie jest twoje przeznaczenie - amazonka uśmiechnęła się tajemniczo - A teraz choć ze mną.
Amazonka wstała. Podeszłą do ściany i wykonała gest dłonią. Ściana znikła a pojawiła się mała grota. Na środku groty, stały postawione pionowo kamienne menhiry. Na każdym z nich widniał dziwny symbol. Paladyn podszedł do kamiennego postumentu.
Co to takiego ? To ten portal którego strzeżesz ?
Tak. Nim właśnie Wybrańcy przeszli do równoległego świata. Z tego portalu prowadzą trzy ścieżki, symbolizowane przez trzy symbole wyryte na tych menhirach. Czwarty symbol to gwiazda, moje oznaczenie strażnika. Te trzy symbole, to tzw.: ścieżki mocy. Na niebie widnieją jako trzy gwiazdy. Każda ścieżka prowadzi do innego miejsca. Pierwsza to przejście do świata gdzie egzystują Wybrańcy. Druga prowadzi do Portalu Cieni. Trzecia jest elastyczna, zintegrowana z czarnym kryształem oraz księgą. Obecnie jest ślepa, bowiem kryształ i księga są rozdzielone. Gdy kryształ i księga zostaną zintegrowane, ścieżka znajdzie swój wylot w miejscu gdzie znajdują się połączone rzeczy.
Mówiłaś że to przejście nie działa.
To prawda. Przynajmniej ja nie wiem ja sprawić by zaczęło działać.
Paladyn zbliżył się do obelisku i przejechał ręką po wyrytym symbolu.......
Mój Panie, tajemnice Wybrańców zostaną już niedługo przez nas odkryte - rzekł Inatekoz
Baal zamruczał i zbliżył się do nekromanty.
Co nowego odkryłeś nekromanto ? - zapytał
W trakcie gdy nastąpił przesył mocy odebrałem impuls. Był szybki jak myśl, ale zdołałem go uchwycić. Określał on położenie pewnego portalu. Z tego co wyczytałem w księdze ów portal korzysta z mocy trzech gwiazd. Każda z nich to tzw: ścieżka mocy. Prowadzi do innego miejsca. Jedna z nich kieruje się do celu naszych zainteresowań. Portalu Cieni. Ów portal trzech gwiazd znajduje się on na Scovos, wyspie amazonek. Dzięki mocy tej księgi mogę stworzyć krótkie, przejście wprost do tego portalu. Jednak żeby wejść na ścieżkę mocy oraz przenieść się bezpośrednio przed przejście muszę mieć kryształ. Ta moc za szybko wyczerpuje pokłady psychicznej energii. Na razie mogę otworzyć kilkunastu sekundowe przejście przed portal trzech gwiazd. Mogę też spróbować go uruchomić.
Nie, nekromanto, jeszcze nie. Nie będziemy uruchamiać portalu dopóki nie zdobędziemy kryształu. Ale chcę zobaczyć to wejście. Otwórz korytarz. Chcę ujrzeć miejsce z którego rozpocznę swój podbój całego świata.
Nekromanta pokiwał głową. Wziął do ręki księgę i wypowiedział zaklęcie. Przed nim w odległości paru metrów powietrze zaczęło falować. Po chwili pojawiła się tam czarna otchłań. A za następny moment pojawił się obraz. Początkowo był zamazany ale się krystalizował. Baal podszedł bliżej by się przyjrzeć. W przejściu zamajaczyły postacie.........
Co to takiego ??!! - zakrzyknął Ormos gdy ujrzał w niedalekiej odległości od menhirów, otwierającą się przestrzeń.
Nie wiem !! - krzyknęła Jellana - To chyba jakieś przejście. Korytarz, coś na podobieństwa portalu. Ale widać że niestabilne. Odsuń się Ormos !!
Paladyn usłuchał. Patrzyli teraz obydwoje na otwierające się przejście. Paladyn nie wytrzymał. Podbiegł do przejścia. Zdawało mu się że ujrzał tam ludzkie postacie. Po chwili jego twarz nabrała koloru purpury.
To Baal !!! - ryknął tak straszliwie że amazonkę zmroziło - Na niebiosa, to Pan Zniszczenia !!
Odsuń się Ormosie, przejście zanika !! - krzyknęła Jellana i podbiegła do niego próbując go odciągnąć....
Inatekoz krzyknął z bólu i złapał się za głowę. W tym samym momencie utracił kontrolę nad stabilnością przejścia. Rozległ się straszliwy huk a przejście wybuchło złocistymi strumieniami. Podmuch był tak silny że rzucił Baalem oraz nekromantą na przeciwległą ścianę z niesamowitą łatwością. Świątynia Mephista się zatrzęsła. Nawiedziły ją wstrząsy jakby tutaj znajdowało się epicentrum trzęsienia ziemi.
Co zrobiłeś głupcze !! - ryknął Baal widząc że katakumby zaczynają się rozlatywać.
Nekromanta stracił przytomność. Nie wiedział co się dzieje. Ale to się działo z katakumbach miało także odbicie w całym świecie Sanctuarium.
Jellana upadła ciągnąc za sobą Ormosa. Z zamykającego się przejścia wybuchły złociste wstęgi które przy akompaniamencie trzasków, odbijały się po grocie. Nagle jeden z nich uderzył w menhir. Centralnie w jeden z symboli. W tym samym momencie ów promień przeniósł się na pozostałe symbole wyryte na menhirach. Wyryte wzory zapulsowały niebieskim blaskiem. Rozległ się huk. Pośród czterech menhirów wytworzyła się niebieska łuna która pulsowała dziko a z jej wnętrza biły świetliste promienie. Amazonka spojrzała niedowierzając.
Portal trzech gwiazd został otwarty. Niech niebiosa mają nas w swojej opiece.....
Nagle grota się zatrzęsła a ze ścian zaczęły lecieć kamienie.
Trzęsienie ziemi !! - krzyknął Ormos - Wynośmy się stąd !!!
Wybiegli do poprzedniej sali a następnie wbiegli do korytarza prowadzącego na powierzchnię. Wybiegli na powierzchnię. Ujrzeli jak niebie kłębią się chmury. Zerwał się porywisty wiatr. Amazonki razem z paladynami ledwo utrzymywali się na nogach. Trzęsienie się nasiliło. Nagle tąpnęło tak mocno ze wszyscy padli na ziemię. Wiatr wiał coraz mocniej. Jellana podniosła głowę. Wiatr rozwiewał chmury. Momentalnie nastała noc.
Pani !! Spójrz tam !! - młoda amazonka wskazała na horyzont.
Jellana skierowała wzrok w miejsce które wskazywała amazonka. Serce zabiło jej mocniej. Na niebie świeciły trzy gwiazdy. Tylko one. Pulsowały nieziemsko. A trzęsienie ziemi wcale nie ustępowało. Drzewa łamały się, wiatr podnosił domy oparte na konarach drzew i niszczył z łatwością.
Zaczęło się - wydusiła z siebie amazonka - Portal się otworzył. Ścieżki mocy znowu są otwarte i czekają na podróżników. Przepowiednia zaczyna się wypełniać..........
Uderzyła piorun spopielając potężne drzewo w popiół. Ziemia przestała się trząść lecz wiatr się wzmagał. Szalał teraz po Całym Scovos i wyrywał drzewa. Na morzu zaczął się sztorm. Fale uderzały o wyspę. Przepowiednia zaczęła się wypełniać.
Tan biały padł na ziemię i chwycił się za głowę. Czarny kryształ ni stąd ni zowąd zabłyszczał na biało i jego moc uderzyła w paladyna. Ten nie puścił kryształu który cały czas promieniował rozświetlając izbę. Do izby wpadli Kane wraz Yennefer. Zostali monetalnie porażeni białym promieniem który wystrzelił w kryształu. Upadli nieprzytomni na ziemię. Paladyn krzyknął i otworzył powieki. Z jego oczu biły świetliste wstęgi które oplatały całe ciało. Tan uniósł się nad ziemię. Świetliste wstęgi oplatały całe ciało wojownika, smagały ściany izby jakby próbując się wydostać. Paladyn zakrzyknął:
Pows'ew jol'pa !! - te słowa wyrwały się z jego ust i wdarły się mu w podświadomość.
Kryształ wybuchł białym światłem. Wielka smuga światła wyskoczyła z kryształu, wyrwała dziurę w ścianie i wniosła się jak błyskawica w kierunku nieba na którym migotały trzy gwiazdy. Ludzie w Duncraig obserwowali jak łuna niczym płomień wznosi się ku niebu. Po chwili niebo pokryło się białym światłem. Tak ostrym że zasłonili oczy. To był jak wielki wybuch. Wszystko na kilka sekund zamarło, a świat ogarnął się w białej poświacie. Po chwili wszystko wróciło do normy. Wiatr się uspokoił, lecz cały czas trwała noc. A niebie migotały trzy gwiazdy. Było cicho. Przeraźliwie cicho. Paladyn otworzył oczy.
Portal został otwarty, trzy gwiazdy czekają na podróżników, przepowiednia zaczyna się spełniać........
Po chwili stracił przytomność.............
Xariusie !! Przepowiednia......
Wiem !! Użyto księgi do otwarcia portalu trzech gwiazd !! - krzyknął czarnobrody mężczyzna - To był błąd. Śmiertelnik użył naszej mocy !! Ścieżki mocy są znów aktywne !!
Niezupełnie - odparł białowłosy który w końcu złapał oddech - Czarny kryształ złagodził otwarcie. Teraz jest aktywna tylko jedna ścieżka. Do nas !! Pozostałe są niestabilne. Jednak portal trzech gwiazd jest znów otwarty.......
To był błąd że zostawiliśmy na ziemie cząstkę naszej potęgi !! Jeżeli przypadkowo dojdzie do tego po raz drugi, może nastąpić uszkodzenie Portalu Cieni. A wtedy nic nie uratuje świata !!
Przepowiednia się wypełni.....już zaczęła.......
Czarnobrody opadł bezwiednie na marmurowe siedzisko.
Cały los w nich. Oni muszą to powstrzymać. Inaczej zginiemy wszyscy. Ten świat przestanie istnieć. Musimy w nich wierzyć.....jak zawsze. Miejmy nadzieję że teraz wykorzystają potęgę kryształu i powstrzymają to co następuje.........
Powietrze przepełniło się ozonem. Otworzyło się przejście. Pierwszy wyszedł z niego wysoki mężczyzna, o czarnych włosach i białym kosmyku. Za nim wystąpił Vedral. A tuż za nim kilka innych demonów. Vedral wskazał dachy domów.
To tam !! - syknął - Tam jest kryształ !!
A więc już niebawem będzie nasz - rzekł upadły paladyn - Ruszamy !! Nie bierzecie jeńców.
Vedral zamruczał melodyjnie przekazując najwyraźniej instrukcje pozostałym wcielonym. Ci wykrzywili twarze w dzikim uśmiechu. Wiedzieli że dano im pozwolenie na przelanie krwi niewinnych ludzi. Demoniczna horda ruszyła w kierunku miasta. Zaczął padać deszcz. Krople uderzały w dachy domów, pobrzękując cicho i usypiając niczego nie podejrzewających ludzi. Krople spływały po oknach. Ludzie nie wiedzieli że niebawem te krople zamienią się w krople rozpaczy po ukochanych. Bowiem do miasto zbliżali się ci którzy nie mieli litości, a jedyne co mieli na ustach to nienawiść.........
** KONIEC **
C.D.N.
1
57