13 Przepowiednia


Bohaterowie Sanctuarium

część trzynasta - „Przepowiednia”

„Skorpion od wieków znamionował potęgę. Siłę, przebiegłość oraz inteligencję. Przemierzał pustkowia w poszukiwaniu pożywienia. Zabijał by przeżyć. Lecz nigdy nie zabił dla przyjemności. Tylko by przeżyć, by ochronić siebie oraz swoje potomstwo. Zbudował gniazdo gdzie mieszkał a razem z nim jego dzieci. Uczył je jak przetrwać. Czwartego dnia, szóstego miesiąca, drugiego roku zniewolenia przez moce piekielne, gniazdo zostało zniszczone. Wiele dzieci skorpiona zostało zabitych. Ich ojciec walczył razem z ocalałymi. Nie wygrali. Uciekli jak najdalej. Znaleźli się nieznanym miejscu. Skorpion wiedział że jest odpowiedzialny za swoje dzieci. Chronił je. Wtedy też spotkał Je. Nie wiedział czy może im ufać. Lecz One wiedziały o skorpionie. Wiedziały że skorpion jest sprawiedliwy. Pomogły mu. Teraz skorpion ze swymi dziećmi przygotowuje zemstę. Czarny odcień jego pancerza będzie dobrze zapamiętany przez jego wrogów. A jego żądło i trujący jad sprawiedliwości dokona odwetu. Ci którzy zniszczyli gniazdo, poznają wściekłość czarnego skorpiona......”

Ormos spojrzał przed siebie. Jego oczom ukazały się budowle, konstrukcje porozwieszane pomiędzy drzewami. Na środku była polana, na którą amazonki prowadziły jego oraz pozostałych pojmanych w lesie paladynów. Przywódca nie wiedział, co mają zamiar z nimi zrobić. Wiedział za to doskonale, że wtargnięcie do lasu amazonek traktowane było jako akt agresji. Doszli na środek polany. Prowadząca ich kobieta wstrzymała pochód ręką. Krzyknęła coś w niezrozumiałym języku. Pozostałe amazonki odstąpiły paladynów.

W tym samym momencie z budynku zlokalizowanego pośród gęstego listowia wyszła kobieta. Amazonka. Ale nie była równie młoda jak pozostałe kapłanki Athulai. Była to starsza kobieta, mogła mieć około siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu lat. Jednak poruszała się bardzo zwinnie. Widać było lata morderczych treningów, które teraz przynosiły efekt. Pod względem zwinności i częściowo siły mogła się równać prawie z każdym paladynem. Podeszła do Ormosa. Uśmiechnęła się.

Demon zamruczał z zadowolenia. Gdy widział „wcielonych”, jego demoniczna i ohydna twarz wykrzywiała się w pozach najpewniej mających określać zadowolenie. Tak, Vedral dokonał niebywałej rzeczy. Setki paladynów, pozbawionych uczuć, godności i wszelkiej litości, stworzonych by służyć temu kogo zwali Baalem, Władcą Much. Ich umęczone dusze, ich krzyki stłumione pragnieniem mordu, krwi niewinnych istot. A na ich czele upadły paladyn. Kaleb. Brat Tana. Istniejący tylko dzięki pragnieniu zemsty na swym młodszym bracie. Upadły paladyn w zbroi czarnej tak samo jak jego serce. Serce oplecione nienawiścią i złem swego Opiekuna. Demon podszedł do Vedrala.

Nagle w sali pojawił się Inatekoz. Wywołało to pomruk niezadowolenia wśród wcielonych którzy jak komendę zwrócili swe czerwone ślepia wprost na nekromantę jakby z zamiarem przewiercenia go na wylot. Masu nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi. Można powiedzieć że potraktował ich jak powietrze. Podszedł do Baala i schylił głowę.

Oczy Vedrala zwęziły się niebezpiecznie. Baal splótł dłonie i zamyślił się.

Vedral odwrócił się do innych wcielonych. Zamruczał melodyjnie. Z szeregu demonów wystąpiło trzech. Jeden ohydniejszy od drugiego. Upadły paladyn dołączył do grupy wcielonych. Ruszyli za Vedralem.........

„ Siódmego dnia, gdy księżyc będzie w pełni, dokona się oczyszczenie. Oczyszczenie w jednym z czarnych klanów. Człowiek skupiający wokół siebie kapłanów śmierci, wyda na niektórych z nich wyrok. Potężny smok dokona wyboru i przekaże swą wolę poprzez przywódcę czarnego klanu. Jestestwo smoka wypełni się krwią tych którzy odwrócili się od niego......”


Mężczyzna biegł. Bardzo szybko. Poły czarnego płaszcza falowały. Ogłos biegu odbijał się echem wzdłuż korytarza. Na końcu majaczyło światło. Człowiek wpadł do środka komnaty. Rozejrzał się rozpaczliwie dookoła. Ujrzał człowieka siedzącego przy stole.

Zza rogu wyszedł nekromanta ubrany w kościaną zbroję. W dłoni trzymał rozłożony Szpon Trag'Oula.

W komnacie pojawiło się sześciu nekromantów.

Wartownik zachował zimną krew. Błyskawicznie podniósł rękę. Świetlisty promień uderzył młodego nekromantę. Ten padł natychmiast na ziemię. Z jego ust poleciała krew. Zacharczał.

Wartownicy podnieśli zakrwawionego nekromantę oraz drugiego kapłana. Ruszyli długim korytarzem.

Weszli do przestronnej komnaty. Ujrzeli kilkunastu nekromantów, skutych kajdanami. Gdy Chaseph wszedł skuty do komnaty wszyscy wbili w niego oczy. Strażnicy dołączyli Chasepha i młodego nekromantę do reszty pojmanych. Przed nimi stało grono trzech starych nekromantów. Jeden z nich wystąpił. Był potężnej budowy, prawie dorównywał barbarzyńcy. Jego twarz wyrażała dumę, potęgę oraz wielką mądrość. Zwali go Ascenderem. Przemówił.

Stary nekromanta się zamyślił. Po chwili zwrócił się do Chasepha.

Ascender zakreślił ręką łuk w powietrzu. Przed nim pojawił się obraz. Widniał w nim Inatekoz rozmawiający z demonem. Baalem. Po chwili obraz się urwał i za chwilę ponownie pojawił się na nim Inatekoz. Tym razem studiujący księgę Wybrańców.

Ascender skinął głową. Wartownicy pochwycili Chasepha.

Chaseph podniósł głowę.

Stary nekromanta nie odpowiedział. Podniósł dłoń. Rękę rozświetlił nagły błysk. Chaseph wydał z siebie cichy odgłos przypominający jęk i padł na ziemię. Wił się na niej przez chwilę po czym zamarł bez ruchu. Jego ciało zaczęło się rozkładać. Początkowo skóra zamieniła się w płynną, kleistą papkę i zaczęła się rozpływać. Towarzyszył temu niesamowity odór. Następnie mięśnie, ścięgna oraz narządy wewnętrzne zaczęły ulegać rozkładowi. Zapach zgnilizny wypełnił pomieszczenie. Wszystko to działo się w błyskawicznym tempie. Gdy wydawało się że rozkład ciała będzie następował Ascender zakręcił ręką. Ciałem wstrząsnęły drgawki a po chwili wybuch. Resztki ciała rozleciały się we wszystkie strony pokrywając pokaźny kawałek komnaty włącznie ze ścianami.

Wartownicy rozłożyli Szpony Trag'Oula. Skierowali się w kierunku skutych nekromantów. Ci nie mieli żadnych szans.

Stary nekromanta skierował się ku wyjściu. Szedł powoli. Zza pleców dobiegły go krzyki mordowanych nekromantów. Błagania o litość. Nie zareagował.

Krzyki ucichły. Strażnicy odeszli. Pozostał tylko obraz smoka Trag'Oula patrzącego na niedawną masakrę. Pozostały okrutnie poszarpane ciała tych którzy ośmielili się sprzeciwić woli czarnego smoka. A komnata spłynęła krwią zdrajców..........

„ Mawiają, że istniał portal. Przejście do międzyświatów. Miejsca gdzie nie istnieje ciało. Tam jest tylko myśl, świadomość. Przejście, które łączyło w sobie moc i energię magiczną całego świata. Moc istniejącą jako impuls, niemożliwą do ogarnięcia przez śmiertelnika, niemożliwą do sklasyfikowania. Niewyobrażalną. Mawiają, że portal został użyty tylko raz. Miał on prowadzić do innego świata. Świata, z którego nie było powrotu. Oni go użyli. I już nie wrócili. Portal pozbawił ich mocy, sprawił, że stali się myślą, magicznym impulsem. Świadomością wielu istnień. Nie ma powrotu. Oni już nie mogą wrócić. Ale nie mogą, czy nie chcą ???......... „

Jellana dotknęła dłonią znaku wyrytego na skale. Symbol błysnął niebieskim światłem. Cześć litej skały po prostu znikła odsłaniając korytarz. Ormos wszedł za amazonką. Przeszli kawałek drogi. Jellana zapaliła pochodnię. Przeszli dalej. Ormosowi wydawało się ze schodzą coraz niżej. Robiło się coraz zimniej. W końcu weszli do przestronnej sali wydrążonej w litej skale. Ściany były pokryte dziwnym błyszczącym materiałem z podłogi wychodziły cztery grube kolumny które wystrzeliwały pod sam sufit a tam łączyły się. Na środku sali widniały dwa siedziska.

Amazonka westchnęła.

Jellana uśmiechnęła się. Podwinęła rękaw. Na ręce widniał symbol gwiazdy.

Amazonka wstała. Podeszłą do ściany i wykonała gest dłonią. Ściana znikła a pojawiła się mała grota. Na środku groty, stały postawione pionowo kamienne menhiry. Na każdym z nich widniał dziwny symbol. Paladyn podszedł do kamiennego postumentu.

Paladyn zbliżył się do obelisku i przejechał ręką po wyrytym symbolu.......

Baal zamruczał i zbliżył się do nekromanty.

Nekromanta pokiwał głową. Wziął do ręki księgę i wypowiedział zaklęcie. Przed nim w odległości paru metrów powietrze zaczęło falować. Po chwili pojawiła się tam czarna otchłań. A za następny moment pojawił się obraz. Początkowo był zamazany ale się krystalizował. Baal podszedł bliżej by się przyjrzeć. W przejściu zamajaczyły postacie.........

Paladyn usłuchał. Patrzyli teraz obydwoje na otwierające się przejście. Paladyn nie wytrzymał. Podbiegł do przejścia. Zdawało mu się że ujrzał tam ludzkie postacie. Po chwili jego twarz nabrała koloru purpury.

Inatekoz krzyknął z bólu i złapał się za głowę. W tym samym momencie utracił kontrolę nad stabilnością przejścia. Rozległ się straszliwy huk a przejście wybuchło złocistymi strumieniami. Podmuch był tak silny że rzucił Baalem oraz nekromantą na przeciwległą ścianę z niesamowitą łatwością. Świątynia Mephista się zatrzęsła. Nawiedziły ją wstrząsy jakby tutaj znajdowało się epicentrum trzęsienia ziemi.

Nekromanta stracił przytomność. Nie wiedział co się dzieje. Ale to się działo z katakumbach miało także odbicie w całym świecie Sanctuarium.

Jellana upadła ciągnąc za sobą Ormosa. Z zamykającego się przejścia wybuchły złociste wstęgi które przy akompaniamencie trzasków, odbijały się po grocie. Nagle jeden z nich uderzył w menhir. Centralnie w jeden z symboli. W tym samym momencie ów promień przeniósł się na pozostałe symbole wyryte na menhirach. Wyryte wzory zapulsowały niebieskim blaskiem. Rozległ się huk. Pośród czterech menhirów wytworzyła się niebieska łuna która pulsowała dziko a z jej wnętrza biły świetliste promienie. Amazonka spojrzała niedowierzając.

Nagle grota się zatrzęsła a ze ścian zaczęły lecieć kamienie.

Wybiegli do poprzedniej sali a następnie wbiegli do korytarza prowadzącego na powierzchnię. Wybiegli na powierzchnię. Ujrzeli jak niebie kłębią się chmury. Zerwał się porywisty wiatr. Amazonki razem z paladynami ledwo utrzymywali się na nogach. Trzęsienie się nasiliło. Nagle tąpnęło tak mocno ze wszyscy padli na ziemię. Wiatr wiał coraz mocniej. Jellana podniosła głowę. Wiatr rozwiewał chmury. Momentalnie nastała noc.

Jellana skierowała wzrok w miejsce które wskazywała amazonka. Serce zabiło jej mocniej. Na niebie świeciły trzy gwiazdy. Tylko one. Pulsowały nieziemsko. A trzęsienie ziemi wcale nie ustępowało. Drzewa łamały się, wiatr podnosił domy oparte na konarach drzew i niszczył z łatwością.

Uderzyła piorun spopielając potężne drzewo w popiół. Ziemia przestała się trząść lecz wiatr się wzmagał. Szalał teraz po Całym Scovos i wyrywał drzewa. Na morzu zaczął się sztorm. Fale uderzały o wyspę. Przepowiednia zaczęła się wypełniać.

Tan biały padł na ziemię i chwycił się za głowę. Czarny kryształ ni stąd ni zowąd zabłyszczał na biało i jego moc uderzyła w paladyna. Ten nie puścił kryształu który cały czas promieniował rozświetlając izbę. Do izby wpadli Kane wraz Yennefer. Zostali monetalnie porażeni białym promieniem który wystrzelił w kryształu. Upadli nieprzytomni na ziemię. Paladyn krzyknął i otworzył powieki. Z jego oczu biły świetliste wstęgi które oplatały całe ciało. Tan uniósł się nad ziemię. Świetliste wstęgi oplatały całe ciało wojownika, smagały ściany izby jakby próbując się wydostać. Paladyn zakrzyknął:

Kryształ wybuchł białym światłem. Wielka smuga światła wyskoczyła z kryształu, wyrwała dziurę w ścianie i wniosła się jak błyskawica w kierunku nieba na którym migotały trzy gwiazdy. Ludzie w Duncraig obserwowali jak łuna niczym płomień wznosi się ku niebu. Po chwili niebo pokryło się białym światłem. Tak ostrym że zasłonili oczy. To był jak wielki wybuch. Wszystko na kilka sekund zamarło, a świat ogarnął się w białej poświacie. Po chwili wszystko wróciło do normy. Wiatr się uspokoił, lecz cały czas trwała noc. A niebie migotały trzy gwiazdy. Było cicho. Przeraźliwie cicho. Paladyn otworzył oczy.

Po chwili stracił przytomność.............

Czarnobrody opadł bezwiednie na marmurowe siedzisko.

Powietrze przepełniło się ozonem. Otworzyło się przejście. Pierwszy wyszedł z niego wysoki mężczyzna, o czarnych włosach i białym kosmyku. Za nim wystąpił Vedral. A tuż za nim kilka innych demonów. Vedral wskazał dachy domów.

Vedral zamruczał melodyjnie przekazując najwyraźniej instrukcje pozostałym wcielonym. Ci wykrzywili twarze w dzikim uśmiechu. Wiedzieli że dano im pozwolenie na przelanie krwi niewinnych ludzi. Demoniczna horda ruszyła w kierunku miasta. Zaczął padać deszcz. Krople uderzały w dachy domów, pobrzękując cicho i usypiając niczego nie podejrzewających ludzi. Krople spływały po oknach. Ludzie nie wiedzieli że niebawem te krople zamienią się w krople rozpaczy po ukochanych. Bowiem do miasto zbliżali się ci którzy nie mieli litości, a jedyne co mieli na ustach to nienawiść.........

** KONIEC **

C.D.N.

1

57



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PRZEPOWIEDNIA NA 13 ROK DLA POLSKI
Przepowiednia 13, 14 i 15 nowy porządek świata, zmiany po III wojnie światowej
Przepowiednia na rok 13 i nadchodzące lata 14 i 15 przyszłość świata część I
Przepowiednia na 13, 14 i 15 rok Zmiany na ziemi część II
13 ZMIANY WSTECZNE (2)id 14517 ppt
13 zakrzepowo zatorowa
Zatrucia 13
pz wyklad 13
13 ALUid 14602 ppt
pz wyklad 13
ZARZ SRODOWISKIEM wyklad 13
Biotechnologia zamkniete użycie (2012 13)
Prezentacja 13 Dojrzewanie 2
SEM odcinek szyjny kregoslupa gr 13 pdg 1
w 13 III rok VI sem
Wykład 13 UKS

więcej podobnych podstron