Wisława Szymborska
Poezja Wisławy Szymborskiej koncentruje się wokół problemów egzystencjalnych człowieka - przemijania, stosunku do historii, praw przyrody:
- przemijanie, niemożliwość dokonania korekty poprzednich wydarzeń, trudności w porozumieniu się "Nic dwa razy",
- trudności w porozumieniu się "Niespodziane spotkanie", "Na wieży Babel", "Przy winie" - dodatkowo możliwość kreowania się nawzajem,
- fascynacja przyrodą, jej prawami, harmonią "Obmyślam świat", "Rozmowa z kamieniem" (agnostycyzm),
- refleksja nad ludzką naturą, wskazanie wad umysłowości i charakteru człowieka XX wieku "Konkurs piękności męskiej", "Dwie małpy Breughela", "Zdumienie", "Sto pociech",
- pogląd na współczesną poezję i jej odbiorcę, uwikłanie ludzi w schematy, radość tworzenia "Nagrobek", "Wieczór autorski", "Radość pisania",
- ironia losu, dominacja brutalności "Lekcja",
- tragizm bezimiennego świadka i uczestnika dziejów; bestialstwo ludzi wobec ludzi "Obóz głodowy pod Jasłem".
W poezji Wisławy Szymborskiej dominuje łagodny nastrój. Wiersze są rytmiczne, mają specyficzny klimat, subtelnie skłaniający odbiorcę do przemyśleń. Dominuje w nich liryczna ironia, groteska, czasem żart z siebie i innych ludzi lub tworzonego przez nich świata.
Poezja Mirona Białoszewskiego jest poezją lingwistyczną. Język utworów charakteryzuje kaleka składnia, brak interpunkcji, dowolność wersyfikacji oraz nadzwyczaj duża ilość neologizmów.
- fascynacja kulturą plebejską, przedmieściami i ich specyficznym klimatem; przedmiotami niepotrzebnymi, nieużytecznymi; kiczem "Ballada z makaty"
- poezja rupieci, facynacja codziennością we wszystkich przejawach: świadczy to o człowieczeństwie; akcenty turpizmu (fascynacji brzydotą); kontrastowe zestawienia rzeczy i pojęć uświęconych tradycją oraz codziennych, wstydliwych i niskich "Podłogo błogosław"
zafascynowanie biologizmem, witalizmem, istnieniem człowieka jako istoty wyższej "Wywód".
Poetka zadebiutowała w roku 1945. Wiersze Szymborskiej cieszą się dużą popularnością, być może dlatego, że łatwo w jej utworach odnaleźć siebie, własne problemy, niepokoje, prawdę o naszym współczesnym świecie, który zagraża indywidualności jednostki, a o obronę swojego ja przed zawojowaniem wciąż walczy poetka. Problematyka wierszy Szymborskiej jest bardzo różnorodna. Możemy w niej wyróżnić protest przeciw wszechwładnej technice i materializmowi świata, wołanie o ocalenie wartości humanistycznych, świat zwykłych drobiazgów, który otacza człowieka, refleksja filozoficzna o człowieku i jego miejscu we wszechświecie., wydarzenia wielkiej wagi - refleksja nad historią, ojczyzną i czynami bohaterskimi, poczucie jedności z naturą, przyrodą, miłość do świata zwierząt. Można wykryć w poezji Szymborskiej skłonność do podejmowania tematu o kwestiach potencjalnych, które mogłyby się wydarzyć, lecz nie zaistniały. Mówiąc o technice poetyckiej Szymborskiej, należy wyróżnić takie cechy jak:
mistrzowskie operowanie pointą, konceptem,
wykorzystywanie możliwości języka - dwuznaczności, dowcipu, gry słów, mowy potocznej,
intelektualizm emocjonalny. Poetka rzadko daje upust wylewnym uczuciom. Woli zaznaczyć swój pogląd przez użycie ironii i drwiny.
Operowanie metaforą, która wydaje się być ulubionym zabiegiem poetyckim Szymborskiej.
Wiersze poetki cechuje wrażliwość na problemy społeczne, na relacje między ludźmi. Pozbawione są one sentymentalnych, łatwych wzruszeń. Szymborska podkreśla obojętność między ludźmi, zanikanie miłości, bezradność człowieka wobec nieszczęścia i tragedii, ale też i małe, codzienne radości. Słownictwo w wierszach jest proste, wręcz kolokwialne , dobierane z troską, by przylegało do rzeczy.
Do najważniejszych wierszy noblistki zaliczamy: “Sto pociech”, “Obóz głodowy pod Jasłem”, “Z nie odbytej wyprawy w Himalaje”, “ W rzece Heraklita”, “Nic dwa razy”, “Rehabilitacja”. “Głos w sprawie pornografii”, “Cebula”, “Rozmowa z kamieniem”.
“Obóz głodowy pod Jasłem”.
To jeden z tych utworów Szymborskiej, w których poetka zajmuje stanowisko wobec “spraw wielkich”, wydarzeń dziejowych, takich właśnie jak koszmar obozów hitlerowskich. Lecz nie czyni tego po to tylko, by zapisać i utrwalić fakt w poezji, nie, minione wydarzenia także stają się materiałem do rozważań głębszych. Opisując pobyt w obozie pod Jasłem - miejscu śmierci głodowej licznych ofiar - autorka przekazuje grozę wydarzenia, wręcz niemożliwość opisania rzeczy tak straszliwej, jak zagładzanie ludzi.
Statystyka nie mówi prawdy o ludzkim cierpieniu. Ten jeden to może jedyny syn, może narzeczony. Historia go pomija. Ta gorzka refleksja o historii i jej prawdzie , to także hołd oddany pominiętym ludziom, uczuciom. Inny temat, który odbiorcę wiersza porusza do głębi, to próba zobrazowania głodu, który odczuwały ofiary. Wszystko w ich oczach jawi się jako “coś do zjedzenia”. Używając licznych metafor, Szymborska “zamienia” widok drzewa na drewno do żucia i sok spod kory do picia, ptak ma skrzydła pożywne, drut kolczasty staje się rożnem... Na nim chwieje się człowiek. Dziś pozostała cisza i trawa, świadkowie minionej tragedii.
W wierszu “Z nie odbytej wyprawy w Himalaje” autorka nawiązuje fikcyjny monolog z Yeti, małpą człekokształtną, która zamieszkuje góry - Himalaje. Poetka zachęca swojego “rozmówcę” do zejścia do ludzi. Jako argumenty pojawiają się tu wielkie osiągnięcia ludzkości - min. elektryczność. Podkreśla, że umiemy tworzyć muzykę, mamy dobrze rozwiniętą literaturę - Szekspir.
“ W rzece Heraklita”. W tym utworze poetka przedstawia społeczność ludzką, jako ryby. Rzeka Heraklita to ludzki świat. Ryby zachowują się jak ludzie, wykonują czynności, które charakteryzują człowieka w życiu codziennym ( “ w rzece Heraklita/ ryba łowi ryby...”). Wiersz ten wykorzystując postawę ironicznego dystansu wobec wypowiadanych przemyśleń, zdaje się ujmować życie ludzkie w perspektywie nieodgadnionej tajemnicy. Człowiek jest bezradny w swym poszukiwaniu odpowiedzi na odwieczne pytania dotyczące Boga, istnienia, wartości.
“Sto pociech”. W wierszu przedstawiony jest obraz człowieka uparcie dążącego do wolności, wszechwiedzy i “wszechbytu”. Troska i sympatia do niego mieszają się z łagodną ironią wynikającą ze współczucia.
Gdyby to od Szymborskiej zależało, nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że się urodziła - 2 lipca 1923 roku - ani oczywiście gdzie. Co do miejsca urodzenia nie ma całkowitej jasności. Metryka jednoznacznie wskazuje na Bnin. Ale poetka podaje, za przekazami rodzinnymi, że urodziła się w Kórniku. Obie te wielkopolskie, położone nieopodal Poznania miejscowości utrzymują, że są miejscem urodzenia poetki. Ponieważ dzisiaj Bnin należy już administracyjnie do Kórnika, więc sprawa traci chyba na ostrości.
Wisława Szymborska jest córką Wincentego Szymborskiego i Anny z Rottermundów. Ojciec osiadł w Zakopanem jeszcze pod koniec wieku XIX, a w roku 1904 został zarządcą dóbr zakopiańskich należących do Władysława Zamoyskiego. W chwili ogłoszenia, że Nagrodę Nobla dostała Szymborska, była ona akurat w Zakopanem, z którym jest silnie związana i tu otrzymała 3 października 1996 roku powiadamiający telefon.
Szymborska jest laureatką wielu nagród, między innymi Nagrody Fundacji Jurzykowskiego, Nowy Jork, 1972, Nagrody kulturalnej "Solidarności" za rok 1987, Nagrody im. Goethego, Frankfurt nad Menem, 1991, Nagrody im. Herdera, Wiedeń, 1995. Ale dopiero Nagroda Nobla, mimo jej usiłowań, by wszystko zostało po staremu, musiała choć trochę zmienić jej życie, mimo że jej usposobienie i zwyczaje pozostały nie zmienione.
Jeśli cofniemy się do początku: w roku urodzenia przyszłej poetki Wincenty Szymborski został administratorem dóbr Kórnickich i rodzina, ze starszą o sześć lat siostrą Wisławy, Nawoją, przeniosła się do Kórnika. Niedługo potem, w roku 1924 Zamoyski zmarł, a Wincenty Szymborski, jeszcze w sile wieku, przeszedł na emeryturę i na następne pięć lat przeniósł się z rodziną do Torunia. Wisława do szkoły powszechnej poszła już w Krakowie, tam też od roku 1935 do Gimnazjum Sióstr Urszulanek. W czasie wojny dalej uczyła się u urszulanek na tajnych kompletach. Maturę zdała w roku 1941.
W roku 1945 rozpoczęła studia polonistyczne a rok później socjologiczne, ale rzuciła je dla pracy zarobkowej w redakcjach czasopism kulturalnych. Od roku 1953 do 1968 była kierownikiem działu poezji w krakowskim "Życiu Literackim". Prowadziła też na zmianę z Włodzimierzem Maciągiem rubrykę "Poczta Literacka", z której wybór zrobiony przez Teresę Walas ukazał się w roku 2000 (WL, Kraków).
Także w "Życiu Literackim" zaczęła swój znany wszystkim czytelnikom felieton "Lektury nadobowiązkowe", który ogłaszała tam od roku 1967 do 1981, potem w "Piśmie", "Odrze" a od 1993 w "Gazecie Wyborczej". Szymborska jest czytelniczką niezrównaną. I właściwie żadna problematyka nie jest jej obca. Mogą to być kalendarze, opis muzyki wpływającej na zwierzęta, albo historia Sumerów, może zwłaszcza historia Sumerów, bo ma ona słabość do ludów starożytnych i światów ukrytych pod warstwami czasu lub ziemi. Ale jednak jej żywiołem - należy się bardzo ostrożnie obchodzić z takim słowem przy tej ceniącej racjonalizm poetce - więc jej żywiołem jest naprawdę poezja, na co zresztą wskazują także zarówno wybór lektur w jej felietonach, jak i całkowicie niespodziewany i oryginalny punkt widzenia.
Jak twierdzi jeszcze przed pójściem do szkoły powszechnej "zarabiała poezją".
"Zawsze pisałam jakieś wierszyki. Na pierwszych wierszykach zarabiałam nawet pieniądze. Pisałam je w domu i jak się mojemu ojcu spodobał jakiś wierszyk - a zawsze musiał być dowcipny, żadne tam jakieś liryczne wyznania - to ojciec wyciągał portmonetkę i płacił mi. Jakieś 20 groszy, ale nie pamiętam już dobrze, ile płacił. Więc zarabiałam na poezji od razu, mając nawet 5 lat." ("Trochę ciszy dla poezji" Rozmowa z Wisławą Szymborską, laureatką literackiej Nagrody Nobla, przeprowadzona przez Dariusza Wieromiejczyka, "Życie Warszawy" 5-6 września 1996)
Takich szczegółów - niezbyt wielu - dowiedzieliśmy się dopiero po Nagrodzie Nobla. Bo wtedy już trudno było, zawsze powściągliwej w opowiadaniu o sobie, poetce uniknąć tych wszystkich, którzy chcieli poznać jej dzień codzienny. I czego się dowiedziano? Że Szymborska pisze do przyjaciół i znajomych listy na własnoręcznie wykonywanych, dowcipnych, kolażach, pocztówkach, które noszą świetne cechy jej ironicznego stylu. Że gra z przyjaciółmi w różne specjalnie wymyślane gry i układa, lub układają, dowcipne, "okolicznościowe" wierszyki. Tej wiadomości nie dało się już zatrzymać i te prywatne, kameralne zabawy ujawniły się w różnych krakowskich uroczystościach. A w roku 2003 wszystko to zaowocowało książką poetki: >>> RYMOWANKI DLA DUŻYCH DZIECI Z WYKLEJANKAMI AUTORKI (a5, Kraków). Pojawiły się tu nieznane gatunki poetyckie: "moskaliki", "lepieje", "odwódki", "altruitki".
Cokolwiek wiąże się z poezją jest Szymborskiej bliskie. Wiadomo, że jest arcyczytelniczką. Ale też jest świetną tłumaczką poezji, zwłaszcza francuskiego baroku z Agryppą d'Aubigné na czele. Jako poetka zadebiutowała w marcu roku 1945 wierszem SZUKAM SŁOWA w dodatku do "Dziennika Polskiego" pt. "Walka" (nr 3). Pierwszy przygotowany przez nią tomik wierszy nigdy się nie ukazał. Pierwszy opublikowany DLATEGO ŻYJEMY ukazał się w roku 1952 (Czytelnik, Warszawa), w apogeum stalinizmu i nosi piętno swej epoki.
Podobnie drugi tomik pt. PYTANIA ZADAWANE SOBIE z roku 1954 (WL, Kraków) Dotychczasowa tuż powojenna Szymborskiej poezja wojny i żałoby pomieszczana w czasopismach zmienia się w poezję nowego pokolenia, myślącego zgodnie z dyrektywami socrealizmu. Szczegółowo i bardzo ciekawie analizuje to zjawisko Jacek Łukasiewicz w artykule "Wiersz wewnątrz gazety" ("Teksty Drugie" 1991 nr 4 poświęcony Szymborskiej, przedrukowany jako "Szymborska. Szkice", Warszawa, OPEN 1996). Wyjście z wojny uświadomiło młodym ludziom, że znaleźli się na innym brzegu. Część tego pokolenia usiłowała oddalić się jak najbardziej od śmierci i klęski daremnej walki w powstaniu warszawskim, postanowiła postawić na "nowego człowieka" i "nowy świat". W swojej wierze w zbudowanie lepszego jutra niewiele się różniła od dużej części ludzkości, która starała się sprostać utopii i w swych dobrych chęciach naprawiania świata pozostawała głucha na symptomy totalitaryzmu.
Budowanie lepszego świata zagroziło światu po prostu. Po latach Szymborska powie, że z początku kochała ludzkość. Właśnie hasło - miłość do ludzkości - zwiodło tak wielu ludzi na świecie. To była fasada antyludzkich systemów połowy dwudziestego wieku. Poetka pojęła, że kochać należałoby raczej człowieka pojedynczego. Kochać, to przede wszystkim w ogóle zauważać, współodczuwać z nim. Ten punkt widzenia musi spowodować odrzucenie nadużycia, jakim było dążenie za wszelką cenę dopasowania jednostki do abstrakcyjnego pojęcia ludzkości.
Istotne cechy poetyki Szymborskiej ujawniły się już w pierwszych tomach i jej własny styl jest tam rozpoznawalny, ale w pewnym sensie dopiero popaździernikowy, z roku 1957 (WL, Kraków), tom WOŁANIE DO YETI stał się właściwym debiutem poetki, która tym tomem podbiła czytelników na zawsze. Każdy tom od tego czasu zawierał co najmniej jeden wiersz, przeważnie więcej niż jeden, który stawał się sławny (zazwyczaj jeszcze przed wydaniem książkowym). Z WOŁANIA DO YETI były to wiersze: Z NIE ODBYTEJ WYPRAWY W HIMALAJE, NIC DWA RAZY SIĘ NIE ZDARZA, ATLANTYDA, DWIE MAŁPY BRUEGLA, a więc niemało. Oczywiście przez te wszystkie lata do dzisiaj niektóre ulubione wiersze czytelników zmieniają swoją pozycję zależnie od okresu i, powiedzmy, od aktualności, od ogólnego nastroju czytelników. Toteż nie należy przedstawionej tu listy uważać za bezwzględnie zamkniętą. W każdym razie z tomu SÓL (PIW, Warszawa 1962) najbardziej znane były ROZMOWA Z KAMIENIEM i W RZECE HERAKLITA.
Tutaj też znalazł się jeden z najpiękniejszych wierszy miłosnych w polszczyźnie. Słyszymy tu głosy pary, kobiety i mężczyzny sprzed wieków i z wnętrza mitu w wierszu NA WIEŻY BABEL. Zaczyna się tak:
- Która to godzina? - Tak jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi,
który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz.
Mówią o rzeczach ważnych, nieważnych, o zazdrościach, o jakiejś katastrofie, miłosnej (?) czy katastrofie wieży (?), raczej o miłosnej. To wiersz bardzo prosty, chociaż językowo, składniowo jest bardzo skomplikowany.
Tom STO POCIECH, 1967 (PIW, Warszawa) przyniósł nieustannie cytowany wiersz RADOŚĆ PISANIA:
Dokąd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?
kończący się słynnym określeniem, co to jest pisanie, literatura, czy może w ogóle sztuka:
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
Czesław Miłosz z okazji przyznania poetce Nagrody Nobla pisał ("A nie mówiłem?", "Tygodnik Powszechny" 1996 nr 41):
"Szymborska nie byłaby poetką okresu wielkich zwątpień, gdyby nie odwoływała się do ocalenia przez twórczość. 'Zemsta ręki śmiertelnej' pojawia się u niej w różnych formach, również samoironicznej zabawy."
Wielokrotnie w poezji Szymborskiej i w rozmyślaniach o literaturze pojawia się Horacy jako poeta i przewija się znany motyw, cytat "non omnis moriar" - "nie wszystek umrę". Dla wszystkich poruszających się w tradycji europejskiej znaczy to, że poeta żyć będzie wiecznie w swojej twórczości.
Oczywiście nawet wielbiąc Horacego Szymborska nie może tego motywu traktować z powagą i namaszczeniem. Toteż, na przykład, w wierszu RESZTA (tom SÓL) czytamy:
Non omnis moriar z miłości
Każdy może "umierać z miłości", bo to wyrażenie jak najbardziej potoczne, ale uzupełnić nim cytat Horacego, osiągnąwszy przy tym efekt zarazem komiczny i poetycki, potrafi tylko Szymborska.
Człowiek dla niej to ten, kto zdolny jest tworzyć i w ten sposób odnosić zwycięstwa nad czasem. Ale człowiek to także ten, kto umie się dziwić i umie stawiać pytania. WSZELKI WYPADEK, 1972 (Czytelnik, Warszawa) przyniósł PRZEMÓWIENIE W BIURZE ZNALEZIONYCH RZECZY, ZDUMIENIE, jeden z wierszy dla zrozumienia świata tej poezji podstawowy:
Czemu w zanadto jednej osobie?
Tej a nie innej? I co ja tu robię?
W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe?
W skórze nie łusce? Z twarzą nie liściem?
Dlaczego tylko raz osobiście?
Właśnie na ziemi? Przy małej gwieździe?
Po tylu erach nieobecności?
Z WIELKIEJ LICZBY, (Czytelnik, Warszawa 1976) najsłynniejszy jest wiersz tytułowy WIELKA LICZBA i CEBULA, chociaż, gdy się ten tom ukazał od razu bardzo popularny stał się pierwszy wers wiersza LICZBA PI, który liczbie nadaje osobowość:
Podziwu godna liczba Pi
[...]
LUDZIE NA MOŚCIE, 1985 (Czytelnik, Warszawa), to wiersz tytułowy LUDZIE NA MOŚCIE, w którym znajdujemy się nagle w chwili sprzed wieków:
Ludzie na moście biegną
ściśle tam, co przed chwilą.
Tu też słynny wiersz GŁOS W SPRAWIE PORNOGRAFII:
Nie ma rozpusty gorszej niż myślenie.
Z KOŃCA I POCZĄTKU, 1993 (a5, Poznań) nieporównywalny z żadnym innym, rodzaj niekonwencjonalnego trenu, KOT W PUSTYM MIESZKANIU zaczynający się od słów:
Umrzeć - tego nie robi się kotu.
W tym też tomie wiersz NIEBO, w którym jak zwykle u Szymborskiej pojawia się niezwyczajny punkt widzenia. Niebo jest tu wszędzie, na górach i w dolinach:
Kret równie wniebowzięty
jak sowa chwiejąca skrzydłami.
Rzecz, która spada w przepaść,
spada z nieba w niebo.
Jako opis całości świata podział na ziemię i niebo nie wydaje się poetce właściwy. Pozwala tylko "przeżyć pod dokładniejszym adresem". Ona sama określa się w tym wierszu tak:
Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz.
Zanim ukazał się tom >>> CHWILA, 2002 (Znak, Kraków) ogólnie znany był wiersz FOTOGRAFIA Z 11 WRZEŚNIA. Tutaj zatrzymanie w określonym momencie oznacza współczucie i bezsilność:
Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza,
w obrębie miejsc,
które się właśnie otwarły.
Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić -
opisać ten lot
i nie dodawać ostatniego zdania.
Chwila, nagłe zatrzymanie w sztuce, w wierszu, dziejącej się rzeczywistości nieraz pojawia się w tej poezji, także w wierszu CHWILA:
Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
Aforystyczność tej poezji i kapitalne paradoksy, które ze swoją błyskotliwością i w dodatku poetyckim rytmem narzucają się pamięci, skłaniają niektórych czytelników i krytyków do wyjmowania ich z kontekstu i traktowania jak osobne teksty. Przy tego rodzaju postępowaniu zazwyczaj ginie z oczu ważna cecha poezji Szymborskiej, która swoje pointy i paradoksy pisze jakby "mimochodem" i wcale ich nie odrywa od całości wiersza, którego czasem są pozornym zaprzeczeniem. Pozornym, bo przecież często mamy tu do czynienia z ironią, która nie uwidoczniła by się bez całości wiersza.
Wisława Szymborska nigdy nie przestaje być poetką. Nawet "Lektury nadobowiązkowe", felietony poświęcone książkom, a co więcej nawet "Poczta literacka", odpowiedzi na przysyłane do redakcji "Życia Literackiego" utwory, wszystko, czego poetka dotknie, nabiera charakteru poetyckiego. Poza tym wszystko, co chcemy o niej wiedzieć musimy wyczytać z poezji, bo Szymborska nigdy się nie zwierza ani nie tłumaczy ze swego życiorysu, ani nie wygłasza żadnych mów ideologicznych. Tylko zmuszona wyższą koniecznością, jak otrzymanie Nagrody Nobla, wygłasza niezbyt długie przemówienie, które nierozerwalnie związane jest z poetycką całością jej twórczości.
Oto zakończenie przemówienia "Poeta i Świat. Odczyt Noblowski" (Sztokholm, 7 grudnia 1996) (w: Wisława Szymborska, "Wiersze wybrane. Wybór i układ autorki", a5, Kraków 2000):
"Zgoda, w mowie potocznej, która nie zastanawia się nad każdym słowem, wszyscy używamy określeń: 'zwykły świat', 'zwykłe życie', 'zwykła kolej rzeczy'... Jednak w języku poezji, gdzie każde słowo się waży, nic już zwyczajne i normalne nie jest. Żaden kamień i żadna nad nim chmura. Żaden dzień i żadna po nim noc. A nade wszystko żadne niczyje na tym świecie istnienie. Wygląda na to, że poeci będą mieli zawsze dużo roboty".
Całkiem niezwyczajne było dla popaździernikowej publiczności czytającej WOŁANIE DO YETI, tom, którego już tytuł budził zdumienie publiczności, samo zwrócenie się do ni to człowieka, ni to zwierzęcia, nie wiadomo czy nie baśniowego w tamtych czasach było przewrotem. Chociaż owa zagadkowa postać była wówczas znacznie popularniejsza niż dzisiaj, kiedy nie wszystkie dawne tajemnice się wyjaśniły, ale za to przybyło wiele nowych. Egzotyczny Yeti z tego tomiku był jednym z symboli zmiany obrazu świata po przełomie roku 1956. Wtedy nagle weszła do literatury prywatność, wróciła nowoczesność (awangardy), realizm socjalistyczny rozsypał się ustępując miejsca wyobraźni. Najważniejsze, że natychmiast po Październiku pojawiły się propozycje niezwykle różnorodne, a poezja Szymborskiej nie tylko nie znikła wśród innych świetnych wierszy tego okresu, ale została entuzjastycznie przyjęta.
Oto zwrot do Yeti z wiersza Z NIE ODBYTEJ WYPRAWY W HIMALAJE:
Yeti, nie tylko zbrodnie
są u nas możliwe.
Yeti, nie wszystkie słowa
skazują na śmierć.
Dziedziczymy nadzieję -
dar zapominania.
Zobaczysz jak rodzimy
dzieci na ruinach.
Yeti, Szekspira mamy.
Yeti, na skrzypcach gramy.
Yeti, o zmroku
zapalamy światło.
Każdy młody człowiek z tamtych czasów znał na pamięć tę ostatnią zwrotkę, albo przynajmniej dwa pierwsze wersy tej zwrotki, które stały się jednym z kodów ówczesnej współczesności. Pociągające było właściwe jedynie Szymborskiej poczucie humoru. A w końcu ta zwrotka to nic innego jak ironicznie przedstawione wyobrażenie współczesnego człowieka o nawiązywaniu dialogu z jakimiś nieznanymi kulturami. Nie ważne, czy chodziłoby o istoty z kosmosu, czy przedstawicieli jakichś bardzo oddalonych kultur.
Najbardziej jednak popularny od czasu opublikowania tomu WOŁANIE DO YETI do dzisiaj, a to już prawie pięćdziesiąt lat, jest wiersz NIC DWA RAZY zaczynający się zwrotką:
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
i kończący się:
Uśmiechnięci, wpółobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
Te dwie zwrotki także należały do żelaznego repertuaru młodzieży. Oczywiście robiła wrażenie główna myśl tego w końcu filozoficznego wiersza, ale też wielki zachwyt i zdumienie budził tak charakterystyczny dla całej twórczości Szymborskiej, bo oparty na paradoksie, koniec tego wiersza. W dodatku to paradoks, którego podstawą jest wyrażenie z języka potocznego "podobny jak dwie krople wody". Zdanie "różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody" weszło już do tradycji polszczyzny.
Szymborska bezbłędnie odkrywa pewne zwyczajne, wydawałoby się, ale nadzwyczajnie przez nią ujęte prawdy, dotyczące wszystkich, jej czytelników i wszystkich ludzi we wszystkich epokach i miejscach. O tym wierszu myśli się kategoriami potoczności. Przecież główny temat także zbudowany jest na potocznym powiedzeniu "nic dwa razy się nie zdarza". Do codzienności sam wiersz NIC DWA RAZY wszedł jako piosenka z repertuaru Łucji Prus z muzyką Andrzeja Mundkowskiego, stał się przebojem lat sześćdziesiątych. W latach dziewięćdziesiątych powtórzył sukces, kiedy nagrała go Kora z muzyką Marka Jackowskiego.
Od połowy wieku dwudziestego ton poezji polskiej nadają wspaniali i różnorodni poeci filozoficzni: Czesław Miłosz, Zbigniew Bieńkowski, Wisława Szymborska, Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, Edward Stachura, Jan Twardowski. Poezja, w przeciwieństwie do filozofii, nie musi tworzyć spójnych systemów filozoficznych. Nikt tego od niej nie oczekuje. Powinna jednak odznaczać się Sygnaturą, właściwym jednemu tylko poecie sposobem wyrażania świata. I Wisława Szymborska posiada tę zdolność, tę osobność. Mimo prostych sformułowań jej poezja składa się z różnych, i wielu, poziomów. A według niej człowiek od swej prehistorii jest istotą filozoficzną. Oto wiersz STO POCIECH z tomu STO POCIECH (WL, Kraków 1967):
Zachciało mu się szczęścia,
zachciało mu się prawdy,
zachciało mu się wieczności,
patrzcie go!
[...]
Zawzięty, trzeba przyznać, bardzo.
Z tym kółkiem w nosie, w tej todze, w tym swetrze.
Sto pociech, bądź co bądź.
Niebożę.
Istny człowiek.
W tym wierszu jak w soczewce skupiają się główne cechy pisarstwa Szymborskiej. To człowiek, pojedynczy osobnik z głębi dziejów lub z naszej chwili teraźniejszej, o którym nie wiemy kim jest, może być również nami. Jeden z wielkiej liczby, człowiek uogólniony, ale nie pozbawiony historii. I zawsze ma jakąś własną, choćby tylko jedną cechę - na przykład, że ubrany jest w togę, albo w sweter, albo że idzie właśnie mostem na starym drzeworycie japońskim. W tej przestrzeni bez trudu spotkamy naraz neandertalczyka i mieszkańca wieku XXI. Niezależnie, czy w pierwszej, czy w trzeciej osobie opisany jest z pewnego, często ironicznego, dystansu. Poczucie humoru nie opuszczające poetki nigdy nadaje jej pytaniom o sprawy najważniejsze niepowtarzalnego kolorytu. Czy w wierszu jakiegokolwiek innego poety możliwa by była taka pointa - "Istny człowiek"?
Historia w tej poezji nie wydaje się ciągiem faktów, a jedynie kluczem do naszej pamięci mitów. Konkretne wydarzenie prawie nie istnieje. Ale co jakiś czas wyłania się ostro zarysowany fragment. Dlaczego się wyłania? Bo my go usilnie szukamy powodowani przemożną żądzą poznania. Od każdej rzeczy i w każdym momencie może się rozpocząć rozumienie, interpretacja świata. Z wiersza JARMARK CUDÓW, z tomu LUDZIE NA MOŚCIE (Czytelnik, Warszawa 1986):
Cud, który nie tak dziwi, jak powinien:
palców u dłoni wprawdzie mniej niż sześć,
za to więcej niż cztery.
Cud, tylko się rozejrzeć:
wszechobecny świat.
Cud dodatkowy, jak dodatkowe jest wszystko:
co nie do pomyślenia
jest do pomyślenia.
"Cud, który nie tak dziwi, jak powinien." W tym zdaniu ukrywa się istota pojmowania przez Szymborską kondycji człowieka. Człowiek to ten, kto zdolny jest do zdziwienia światem. Dla poetki od swych pradziejów człowiek jest istotą filozoficzną. I nie ma to nic wspólnego z jego wykształceniem ani cywilizacją, z jakiej pochodzi.
Sama poetka obdarzona jest rodzajem czułej na rzeczywistość wyobraźni filozoficznej, która pozwala jej odkrywać coraz to nowe niespotykane punkty widzenia, tworzyć paradoksy nie do rozwiązania, jak na przykład zakończenie wiersza JARMARK CUDÓW i mnożyć pytania.
Poetka dziwi się samemu niepojętemu istnieniu i wydaje się, że usiłuje się z nim skontaktować, choćby przez myśl paradoksalną, że właściwie istnienie dopuszcza wszystko, nawet to, co niemożliwe. Ale przecież i rzeczy najbliższe, wydawałoby się najprostsze, nie dają się zrozumieć. Umykają poznaniu. Wiersz temu właśnie poświęcony stał się jednym z najsłynniejszych wierszy Szymborskiej.
To wiersz ROZMOWA Z KAMIENIEM z tomu SÓL (PIW, Warszawa 1962):
Pukam do drzwi kamienia.
To ja, wpuść mnie.
Przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyną okazją.
Zamierzam przejść się po twoim pałacu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.
Niestety, kamień wiele razy proszony o wpuszczenie nie czyni tego. Pozostaje zamknięty i nierozpoznany, mimo że w jakiś dialog usiłuje prowadzić. I w końcu podaje dwa powody swej odmowy. Jeden, chciałoby się powiedzieć hermeneutyczny, dotyczący zrozumienia, a raczej niemożliwości zrozumienia:
Nie wejdziesz - mówi kamień. -
Brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Wydaje się, że kto znalazł się w porządku kultury, nie może zrozumieć natury. Kamień mówi także, że do wejścia nie wystarcza wyobraźnia, którą według niego pukająca posiada.
Często kamień z tego wiersza traktowany jest jako przedmiot po prostu, ale jednak wydaje się, zwłaszcza na tle całej twórczości Szymborskiej, że nie należy go tak traktować. Chodzi tu raczej o zetknięcie mgnienia życia ludzkiego z długim trwaniem nieożywionego bytu naturalnego i o niemożliwość porozumienia. Chociaż kto wie? Szymborska nie byłaby sobą, gdyby nie zakończyła ironiczną pointą. Po sześciokrotnym pukaniu do drzwi nieugiętego kamienia podaje on drugi powód odmowy:
Nie mam drzwi - mówi kamień.
Tak czy tak, szczególną rolę w wierszach Szymborskiej odgrywają nie kamienie a zwierzęta. I wielokrotnie człowiek występuje tu w zawstydzającej roli wyzyskującego i powodującego cierpienia zwierząt a samą poetkę przepełnia wstyd bycia człowiekiem wobec ich cierpień. Pojawia się to już w tomie DLATEGO ŻYJEMY w wierszu ZWIERZĘTA CYRKOWE. W tomie WOŁANIE DO YETI także znajdujemy taką aluzję w wierszu DWIE MAŁPY BRUEGLA. W PRZEMÓWIENIU W BIURZE ZNALEZIONYCH RZECZY z tomu WSZELKI WYPADEK (Czytelnik, Warszawa 1972) poetka identyfikuje się z współmieszkańcami ziemi i uczestnikami ewolucji. Jeszcze ma w sobie jakąś prehistoryczną kostkę, a całą historię ziemi ze zwierzętami roślinami i mitami miała w sobie, ale ta wspólnota gdzieś znikła:
Sama się sobie dziwię, jak mało ze mnie zostało:
pojedyncza osoba w ludzkim chwilowo rodzaju,
która tylko parasol zgubiła wczoraj w tramwaju.
Poetka czuje się nie tylko człowiekiem wśród wielkiej liczby ludzi, ale i istotą wśród wielkiej liczby istot. "Niepojęty przypadek" zrządził, że nie urodziła się:
Kimś dużo mniej szczęśliwym,
hodowanym na futro,
na świąteczny stół,
czymś, co pływa pod szkiełkiem.
Drzewem uwięzłym w ziemi,
do którego zbliża się pożar.
W tomie STO POCIECH znalazł się wiersz TARSJUSZ, będący monologiem tego maleńkiego egzotycznego zwierzątka, które jest tak małe, "złożone z dwóch źrenic i tylko bardzo już koniecznej reszty", że na nic do "dalszej przeróbki" człowiekowi się nie przyda i dlatego ocala się.
Poetka stawia nieraz nasze istninie na równi z istnieniem innych żywych istot, ale to pozwala jej wyraźniej określić kondycję i obowiązki bycia człowiekiem. Jednym z nich jest konieczność posiadania sumienia, które nie jest zmartwieniem zwierząt. W wierszu MILCZENIE ROŚLIN okazuje się, że wspólna ziemska podróż z roślinami i znajomość z nimi jest jednostronna. Znowu niemożliwość dialogu, ale też poetka wyraża uczucia przez innych zazwyczaj nie wypowiadane.
W tomie CHWILA znajdujemy charakterystyczne cechy całej twórczości Szymborskiej, składa się z opisów zjawisk i doznań niewyrażalnych, a jednak wyrażonych - językiem przeżyć najprostszych, znanych wszystkim. Nigdy o nich właściwie nie mówimy. A już na pewno nie, gdy dorośniemy i przyjmiemy konwencjonalny punkt widzenia. Poetka wciela się w dzieciństwo, swoje i nasze, żeby odkryć urodę codzienności, w której ukrywa się niecodzienność.
Kapitalny opis lęków czyhających na drodze poznania w wierszu KAŁUŻA:
Stąpnę i nagle zapadnę się cała,
zacznę wzlatywać w dół
[...]
To ten sam sposób patrzenia, który ujawnił się kiedyś w wierszu NIEBO i odwrócił świat czytelników do góry nogami. Także MAŁA DZIEWCZYNKA ŚCIĄGA OBRUS to przygoda naszego ułomnego poznania opisana jako szczera chęć nakryć stołowych do przejechania się na ściąganym przez dziecko obrusie. Trudno się nie zaśmiać i trudno nie zrozumieć. Poezja Szymborskiej ujmuje wiele nieuchwytnych, wydawałoby się sprzecznych, stanów naszego umysłu, pracującego w każdej, nawet najzwyklejszej chwili.
W tym tomie pojawia się pewien, niesłychanie istotny i przez stulecia szanowany wątek ludzkości - platońska triada: Piękno, Dobro i Prawda. Oczywiście wiersz Szymborskiej musi być ironicznie przewrotny, przekorny. Te idee już dawno się od częstego używania "starły". Poetka rozmyśla o "Bycie Idealnym", który nie wiadomo dlaczego przestał sam sobie wystarczać. Z wiersza PLATON, CZYLI DLACZEGO:
Czemu, u licha, zaczął szukać wrażeń
w złym towarzystwie materii?
Na to brak odpowiedzi. Brak możliwości użycia platońskiej triady w całej jej idealności.
W tomie CHWILA spotykamy się z prywatnymi doznaniami ulotnymi i przeżyciami znanymi całemu światu. Jest tu wiersz o ataku terrorystycznym na Nowy Jork, FOTOGRAFIA Z 11 WRZEŚNIA i, nie tak publicznie eksponowany, a nie mniej ważny wiersz JACYŚ LUDZIE. Żyjemy przecież na planecie wygnańców. I o nich ten wiersz mówi:
Przed nimi jakaś wciąż nie tędy droga,
nie ten, co trzeba most
nad rzeką dziwnie różową
Różnorodność wydarzeń wielkich i mikroskopijnych, czasów odległych i współczesnych, istot egzotycznych i znanych nam dobrze podkreśla wszystkie postawione przez poetkę i jeszcze do postawienia generalne pytania. Wydaje się, że jej ściszony zawsze głos także je w jakiś sposób uwypukla.
Poeta irlandzki Seamus Heaney, także laureat Literackiej Nagrody Nobla, z okazji otrzymania przez Szymborską Nagrody Nobla, napisał ("Głos Sybilli", "Tygodnik Powszechny" 1996 nr 41):
"...wydaje mi się, że najautentyczniejszym głosem, jakim przemawiają jej wiersze, jest głos wyroczni, głos Sybilli, wyrażający najpełniej jej niezwykłą osobowość, choć sama Szymborska nie ma w sobie nic z Sybilli. Chodzi o to, że jako poetka przemawia głosem jednocześnie autorytatywnym i absolutnie wiarygodnym."