Wpływ korporacji na kształt globalizacji i rola mediów w kształtowaniu społecznego przyzwolenia (2)


Wpływ korporacji na kształt globalizacji i rola mediów w kształtowaniu społecznego przyzwolenia

0x01 graphic

Wstęp

Do napisania niniejszej pracy skłoniła mnie wypowiedź pisarza i publicysty Rafała Ziemkiewicza, który to na łamach ATVN (Akademickiej Telewizji Naukowej) wygłosił felieton na temat globalizacji i alterglobalistów. W moim odczuciu tezy zawarte w owej wypowiedzi, najdelikatniej można nazwać stronniczymi i nierzeczowymi. Jako że osobiście tematyka globalizacji jest mi dosyć bliska, postanowiłem dociec przyczyn tego jak to jest możliwe, że w sprawie tak ważnej jaką jest globalizacja, na łamach telewizji naukowej jako jedyny, (w domyśle) autorytet wypowiada się człowiek reprezentujący tak radykalne poglądy.

Ziemkiewicz mówił między innymi: „Globalizacja to swobodny przepływ ludzi, kapitału i wolny handel. Każda z tych trzech rzeczy wbrew temu co sądzą alterglobaliści, jest z korzyścią dla krajów ubogich i dzieje się to kosztem pewnego ograniczenia krajów bogatych… Kiedy ponadnarodowy koncern buduje fabrykę w kraju ubogim, przenosząc ją z kraju bogatego to nie traci na tym kraj ubogi, jak twierdzą alterglobaliści (…) Rzecz w tym że np. Tajlandczycy wcześniej nie zarabiali nic a teraz mają okazję zarobić o połowę mniej od robotnika amerykańskiego, który wcale się skrzywdzony nie czuje”.

O krytyce polityki Banku Światowego: „…Do dziś naukowa ekonomia nie rozpowszechniła się na tyle, żeby nie było ludzi, którzy uważają że jeśli istnieje bank, którego ubrani w krawaty i garnitury pracownicy zarabiają dla niego pieniądze, chociaż nie trudnią się pracą fizyczną, to musi w tym być jakiś wyzysk i musi się to dziać kosztem ludności krajów biedniejszych, które pewno dlatego są biedne bo są bogacze”.

O alterglobalistach: „Trudno dyskutować z anty czy alterglobalistami ponieważ każdy argument jaki się wysunie natychmiast będzie odrzucony jako argument , który akurat tego alterglobalisty nie dotyczy… bo któż to ten antyglobalista? Zasadniczo może być nim każdy kto ma ochotę dołączyć się do jakiejś manifestacji i …dymić”. Na pytanie „…czy traktować antyglobalistów poważnie… w sensie intelektualnym tak… są tam przecież komuniści, konserwatyści, różnej maści izolacjoniści i rasiści”. Ziemkiewicz zadaje sobie także pytanie czy należy bać się takich ludzi? I zaraz odpowiada: „Zawsze należy bać się takich ludzi, którzy na skomplikowane pytania mają proste odpowiedzi, zwłaszcza że ta odpowiedź jaką udzielają alterglobaliści o kształt globalizacji, jest ta samą odpowiedzią jakiej udzielała międzynarodówka socjalistyczna w XIX w. … W gruncie rzeczy nie różnią się oni wiele od tych którzy dokonywali pogromów, gdzieś w żydowskich dzielnicach”.

W niniejszej pracy postaram się dociec czym naprawdę jest globalizacja w obecnie lansowanej formie i jaką rolę w niej odgrywają korporacje, media i alterglobaliści no i oczywiście dlaczego tego typu wypowiedzi, tak często w mediach są jedynym słyszalnym głosem w tak poważnych sporach.

Początki globalizacji

Globalizacja jest pojęciem używanym po to, aby opisać zmiany w społeczeństwach i gospodarce światowej, które wynikają ze wzrostu międzynarodowej wymiany handlowej i kulturowej. Opisuje zwiększenie wymiany informacyjnej, przyspieszenie transportu co powoduje wzrost handlu międzynarodowego i inwestycji zagranicznych. Spowodowane jest to znoszeniem ograniczeń nakładanych na korporacje oraz rosnących współzależności między państwami. W szerszym znaczeniu pojęcie to odnosi się do rosnącej integracji jednostek działającymch globalnie, czy to na platformie społecznej, politycznej czy ekonomicznej. Przy czym ten pierwszy skutek jest wynikiem dwóch pozostałych.

Pierwszy udokumentowany przypadek użycia słowa globalizacja miał miejsce w Niemczech w 1953 roku w gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Powoli pojęcie to zaczęło wchodzić do powszechnego użycia, aż w 1961 r. oficjalnie został dodany do słownika Webster's Third New International Dictionary of the English Language Unabridged.

Mimo iż pojęcie globalizacji pojawiło się dopiero w XX w. sam proces sięga czasów wielkich odkryć geograficznych, a konkretniej czasów wielkich podbojów kolonialnych. Początkowo wiodły w niej prym Hiszpania i Portugalia. Wkrótce jednak dzięki kontroli handlu na Bałtyku wyprzedziła ich Holandia. Wtedy właśnie powstała Wielka Kompania wschodnia (VOC), której nadano uprawnienia władzy państwowej, "nie wyłączając prawa do wypowiadania wojen i zawierania traktatów" . Podbito Indonezję, Indie, Brazylię i Karaiby. Jednak coraz większe bogacenie się jednostek nie przekładało się na bogactwo całego państwa, które stawało się tym samym coraz uboższe, a przez to słabsze. Takie błędne koło nazywano "holenderską chorobą" . Wtedy też prym w panowaniu nad morzami zaczęła wieść Anglia. Królowa Elżbieta założyła Kompanię Lewantyńską, a następnie Kompanię Wschodnioindyjską, która dostała od królowej monopol na handel ze Wschodem - tak rozpoczęła się "wojna o rynki". W połowie wieku XVII potęga Anglii umożliwiła narzucenie innym państwom swych Aktów Nawigacyjnych, odcinając zagranicznych kupców od swoich kolonii. Monopolizowano handel. "Wojny i Akty Nawigacyjne przyczyniły się do rozszerzenia terenów handlowych zdominowanych przez angielskich kupców" . Jako cechy europejskich podbojów kolonialnych wymienić należy: scentralizowaną władzę państwową, która broniła prywatnego przywileju i kontroli oraz racjonalne i zinstytucjonalizowane użycie przemocy. Poza wymienionymi przymiotami kolonializmu, jest jeszcze jedna stała i bardzo ważna cecha: „przekonanie o własnej cnotliwości i wyższości moralnej, którymi maskuje się grabież, mord i ciemiężenie" . Jak pisał potem Hegel o narodach podbitych przez europejską cywilizację: „narody te były fizycznie i psychicznie bezsilne”, a ich kultura tak ograniczona, że „musiała wygasnąć, gdy tylko Duch zbliżył się do niej”. Dlatego „aborygeni ...stopniowo znikali w wyniku podmuchu europejskiej aktywności”, gdy wysoka cywilizacja tworzyła swą intelektualną spuściznę. Mniej poetycko, ale za to bardziej dosadnie opisywał ten proces hiszpański kronikarz Bartolome de Las Casas, który jako naoczny świadek „zniszczenia Indii Zachodnich”, pisał kronikę - dzieło swojego życia - dzięki której możemy dziś poznawać początki kultury globalnej. „Pomiędzy te wrażliwe owce, tak bogato obdarowane i utalentowane przez Pana i Stwórcę, wkroczyli Hiszpanie, jak zgłodniałe wilki, lwy i tygrysy, nie przynosząc nic przez czterdzieści lat oprócz siekania na kawałki, rzezi, tortur, męczarni, nieszczęść i zniszczenia dokonanych tu w wyniku okropności, których dotąd nikt nie znał, o których dotąd nikt nie czytał, ani nikt nie słyszał... tak, że z ponad trzech milionów dusz zamieszkujących Wyspę Hispaniola (dzisiejsza Dominikana) ...nie pozostało dziś więcej niż dwustu tubylców tej ziemi”.

Korporacje

W takich właśnie okolicznościach rodziło się dziecko globalizującego się świata czyli korporacja. Konkurujące mają swoje korzenie w zrzeszeniach kupieckich i rzemieślniczych, nazywanych gildiami, przekształcały się stopniowo w struktury, które charakteryzowało tworzenie wspólnego funduszu. W XVIII w USA istniało zaledwie kilka korporacji. Nie funkcjonowały niezależnie. Miały wyraźnie określony statut i zadania: powoływano je do realizacji ściśle określonych celów, jak rozwój infrastruktury gospodarczej, głównie budowy mostów i dróg. W tym czasie poglądy antykorporacyjne były powszechne wśród angielskich, francuskich, czy amerykańskich intelektualistów. Korporacja była synonimem monopolu, wspieranego przez instytucję państwa. Słynna bostońska "herbatka" - zatopienie w Zatoce Massachusetts w 1773 r. transportu herbaty, należącej do Kompanii Wschodnioindyjskiej - uwielbiana przez historyków za swój "romantyczny koloryt, który rozjaśniał ich prozę” była w gruncie rzeczy czymś, co dziś nazwano by akcją alterglobalistycznych chuliganów. Lecz faktycznie była to „ekonomiczna rebelia przeciw apodyktycznej korporacji”. Sam twórca Deklaracji Niepodległości, Thomas Jefferson, pisał: „Wyrażam nadzieję, że zdruzgoczemy w zarodku arystokrację naszych majętnych korporacji, które już ośmielają się rzucać wyzwanie naszemu rządowi na próbę sił i urągać prawu tego kraju” .

Proces przeobrażeń prawnych korporacji, dokonywał się w USA od wojny secesyjnej do końca XIX wieku. Przeobrażenia te zmieniły instytucję kontrolowaną prawem w niezależny twór gospodarczo-prawny, który zaczął dominować nad państwem i nim kierować. Powstanie spółki holdingowej, prawo korporacyjne zawdzięcza niezrównanym „talentom” lobbystycznym Toma Scotta, który przedsiębiorstwo Pensylvania Railroad Comapny, przemienił w gigantyczną, niezależną gospodarczo „siłę tak potężną, że rząd stał się raczej jej poddanym niż panem”. Stanem w którym przeforsowano nowe prawo było New Jersey, gdzie w 1901 r. zarejestrowanych było 71% amerykańskich korporacji, mogących teraz wchodzić w posiadanie akcji każdej innej korporacji w Ameryce .

Znamiennym faktem w historii było uzyskanie przez korporacje „osobowości prawnej”, w związku z czym, ich majątek zaczął podlegać ochronie wynikającej z Czternastej Poprawki do Konstytucji. Na ironię zasługuje fakt, że ta poprawka została dopisana pod koniec wojny secesyjnej, by chronić czarnoskórą ludność ameryki, jednak np. „spośród wszystkich rozpraw, jakie toczono w Sądzie Najwyższym w okresie od 1890 do 1910 roku, podczas których odwoływano się do Czternastej Poprawki, dziewiętnaście dotyczyło czarnych mieszkańców Ameryki, a 288 - korporacji” .

Od początku XX w. działalność korporacyjna nie podlegała już żadnym ograniczeniom czasowym, koncerny uzyskały przywilej nieśmiertelności. Miały też prawo przemieszczać się i zmieniać profil działania.

Powstawaniu gigantycznych fortun zdobywanych drogą manipulacji prawnych towarzyszył „powszechny na całym świecie wzrost niezadowolenia i społecznego niepokoju”. Oto jaką refleksją podzielił się w 1912 r. wiceprezes Joseph T. Talbert. z członkami zarządu korporacji National City Bank of New York, „Z tego względu zdaje się być obowiązkiem każdego, kto ma wpływ na opinię publiczną i ma możliwość ją kształtować, by ... kierował nią w ten sposób, aby ślepe i instynktowne impulsy ludzkiej natury nie zniszczyły ekonomicznej organizacji kapitału.” Niezadowolenia społeczne, jak oświadczył w 1909 r. E. K. Hall, wiceprezydent korporacji American Telephon & Telegraph, to „nie tylko poważne niebezpieczeństwo dla własności przedsiębiorstw ale jest to, moim zdaniem, jedyne poważne zagrożenie, przed jakim stoi korporacja” .

Faszyzm czy korporacjonizm?

Taka idea przyświecała Mussoliniemu podczas marszu na Rzym w 1922 r., który zyskał entuzjastyczny poklask w Waszyngtonie. Otto Kahn, pierwszy wspólnik banku Kuhn, Loeb, and Co., wychwalał faszystów za przerwanie „parlamentarnych sporów i marnotrawnej, niewydolnej biurokracji” i zaprowadzenie w Italii „ducha porządku, dyscypliny, ciężkiej pracy, patriotycznego poświęcenia i wiary” pod „rozsądnym i wybitnym przewodnictwem tego wyjątkowego człowieka jakim jest Benito Mussolini”. Sędzia Elbert Gary z korporacji United Steel rozważał, czy przypadkiem Ameryka „również nie potrzebuje człowieka takiego jak Mussolini”. Amerykańscy dyplomaci w rzymskiej ambasadzie odnotowywali z wielkim uznaniem, że od przewrotu faszystowskiego „nie było pojedynczego strajku w całych Włoszech”. Inwestycje USA po 1922 r. rosły szybciej niż w pozostałych europejskich państwach . Na szczytach władzy entuzjazm był powszechny: kardynał Ratti, późniejszy papież Pius XI mówił o faszystowskim przywódcy: „Mussolini to cudowny człowiek (...) do niego należy przyszłość” .

Stwierdzenie Mussoliniego, że „faszyzm powinno określać się poprawniej jako korporacjonizm, gdyż polega on na połączeniu władzy państwowej i korporacyjnej” było przed drugą wojną światową truizmem; po wojnie faszyzm wymagał historycznego przedefiniowania, z czasem - dzięki masowej propagandzie - udało się nawet skojarzyć faszyzm z komunizmem, choć wymagało to indoktrynacji na poziomie uniwersyteckim. Dlatego jak stwierdził prof. Noam Chomsky na jednym ze swoich wykładów: „prości chłopi z Chiapas rozumieją pewne sprawy lepiej niż absolwenci europejskich, czy amerykańskich uczelni wyższych”.

Dwie wojny światowe były wielkimi przedsięwzięciami korporacyjnymi poprzedzonymi mobilizacją mas społecznych na skalę nieznaną dotąd w historii. W 1921 r. Liga Narodów stwierdziła: „Korporacje zbrojeniowe wypiastowały politykę wojenną i nakłoniły swe kraje do prowadzenia polityki wojennej i powiększania zbrojeń. (...) korporacje zbrojeniowe starały się przekupywać funkcjonariuszy rządowych (...) rozpowszechniały fałszywe wiadomości o programach różnych krajów, dotyczących armii i floty, ażeby napędzić wydatki na zbrojenia. Zdobywając kontrolę nad własną i zagraniczną prasą korporacje zbrojeniowe starały się wpływać na opinię publiczną. Korporacje zbrojeniowe organizowały międzynarodowe kręgi przemysłu zbrojeniowego, potęgujące wyścig zbrojeń przez nastawianie jednego kraju przeciw drugiemu. Organizowano międzynarodowe trusty zbrojeniowe, podwyższające ceny za uzbrojenie” . W wojnach tych zginęły miliony ludzi a korporacje liczyły zyski.

Jeden z największych kryminalnych skandali II wojny światowej, który wciąż pozostaje poza historycznym mainstreamem, dotyczy funkcjonujących do dzisiaj korporacji DuPont, Ford, General Motors, IT&T, IBM, Coca Cola i wielu innych. W czasie wojny korporacje te wytwarzały w swych niemieckich filiach czołgi, samoloty bombowe, paliwo i gumę dla potrzeb nazistowskiej machiny wojennej. Po wojnie, zamiast procesów o wspieranie armii wroga, IT&T otrzymało od rządu USA odszkodowanie w wysokości 27 milionów dolarów, za zniszczenia obiektów przemysłowych powstałe w wyniku alianckich bombardowań. GM otrzymał 33 miliony dolarów itd. W zrównanej z ziemią Kolonii mniej narażona na ataki bombowe fabryka Forda, produkująca pojazdy dla niemieckiej armii, gdyż amerykańskie obiekty przemysłowe wykreślano na ogół z map ataków. Przynajmniej 50 amerykańskich korporacji działało w Niemczech w latach 1933 - 45. Jeszcze przed wojną New York Times donosił, że Boeing zbroił niemiecką flotę powietrzną w transakcjach przynoszących firmie bajońskie zyski. Z kolei firma IBM odpowiadała bezpośrednio za koordynację działań logistycznych na terenie hitlerowskich Niemiec. Ich system prymitywnych jeszcze komputerów na karty perforowane był opracowywany przez inżynierów z IBM, którzy do każdego zastosowania pisali nowy program. Urządzenia te znajdowały się od stacji kolejowych po obozy koncentracyjne. Do tego systemu właśnie potrzebne były numery na rękach więźniów obozów koncentracyjnych.

W 1948 r. - gdy elity Stanów Zjednoczonych dyskutowały nad sposobami sprawowania władzy w rozpoczynającej się erze dominacji USA - George Kennan, szef zespołu Planowania Politycznego Departamentu Stanu, doradzał: „powinniśmy zakończyć rozważania na temat tak mglistych i... nierealnych celów, jak prawa człowieka, podnoszenie standardu życia i demokratyzacja” i zacząć „działać w czystych koncepcjach siły (…) nieskrępowani przez ideologiczne slogany” o „altruizmie i światowym dobrodziejstwie” . Był to głos sprzeciwu wobec retoryki, w myśl której Stany Zjednoczone są światowym liderem demokracji. Apel Kennana nie wzbudził entuzjazmu a z demokracji uczyniono sztandarowe hasło kapitalistycznej demagogii, której tworzeniem na skalę światową zajął się przemysł public relations.

Z kolei to jak zdobywa się nowe rynki dla „wolnego rynku” opisuje gen. Buttler słowami: „Spędziłem 33 lata i 4 miesiące w amerykańskiej piechocie, działając głównie w roli silnego ramienia wielkiego biznesu, Wall Street i bankierów; najkrócej rzecz ujmując byłem gangsterem kapitalizmu. W latach 1910 - 1912 współdziałałem przy oczyszczaniu Nikaragui dla międzynarodowego oddziału bankowego Brown Brothers. W 1914 r. przyczyniłem się do przygotowania bezpiecznego gruntu dla amerykańskich przedsięwzięć naftowych w Meksyku, w szczególności w Tampico. Utorowałem drogę amerykańskiemu przemysłowi cukrowniczemu w Republice Dominikany, w 1916 r. Haiti i Kubę uczyniłem idealnymi miejscami do prowadzenia przyzwoitych interesów przez chłopców z National City Bank. Uczestniczyłem również w najazdach na kilka innych środkowoamerykańskich republik dla zysków nowojorskiej Wall Street. W 1927 r. dopilnowałem, aby Standard Oil mógł działać bez przeszkód w Chinach. Miałem nieprawdopodobną robotę. Odznaczano mnie orderami, medalami, dostawałem awanse. Miałbym niejedno do powiedzenia Alowi Capone. Jemu udało się kierować gangiem w trzech miejskich dzielnicach. Piechota morska USA działała na trzech kontynentach” . Ale kiedy prezydent USA F. J. Roosvelt, na skutek wielkiego kryzysu w latach 30-tych wprowadził roboty publiczne i przepisy ograniczające działanie korporacji, te w 1934 r. próbowały wciągnąć gen. Buttlera w swój plan przejęcia władzy w USA. Jednak ten, najprawdopodobniej mając dość nazywania go gangsterem kapitalizmu, postanowił nagłośnić sprawę: „Stawiam się przed Komisją Kongresu najważniejszymi reprezentantami Amerykańskiego narodu, aby zeznać o działaniach, które miały moim zdaniem doprowadzić do ustanowienia faszystowskiej dyktatury… Cel tych działań był następujący: miałem dowodzić organizacją liczącą pół mln. ludzi, która przejęłaby funkcje rządu”. Komisja potwierdziła istnienie zmowy mającej na celu obalenie rządów Roosvelta. Jednak firmy, które w niej uczestniczyły jak: J.P. Morgan, DuPont czy Goodyear funkcjonują do dziś i mają większy niż kiedykolwiek wpływ na światową politykę i ekonomię.

Wolny handel

Ten przypadek jednak nie zmienił podejścia Stanów Zjednoczonych do korporacji. Zmusił jednak te ostatnie do zmiany strategii i zastosowania bardziej wyrafinowanych technik wpływania na rządy. W tym okresie powstały takie organizacje jak NATO, ONZ, GATT, UE, G7 i wiele innych mających na celu sprawić wrażenie organizacji demokratycznych z ludzką twarzą, nadając tym czasem kształt przemianom jakie zachodziły po II wojnie (w części świata nie znajdującej się w strefie wpływów ZSRR). Jednak ich głównym celem było stwarzać nowe możliwości wpływania na rządy oraz uwolnić się spod ich kontroli. Nową myślą przewodnią jaka towarzyszy współczesnym korporacjom i coraz bardziej uzależnionym od nich krajom jest idea „wolnego rynku” polegająca na usprawnieniu wymiany handlowej pomiędzy krajami i dążeniu do znoszenia wszelkich ograniczeń w przepływie towarów i usług. Aby przybliżyć jak te działania wyglądają w praktyce pozwolę sobie przytoczyć parę przykładów krajów, które mają już stosunkowo długą tradycję współpracy handlowej z korporacjami na zasadach tzw. wolnego rynku.

Pod koniec lat dwudziestych XX w. w amerykańskich dziennikach opisywano Brazylię jako szybko rozwijający się i bogaty kraj, posuwając się nawet do twierdzeń, iż żadne terytorium świata nie jest bardziej warte eksploatacji niż Brazylia . Chcąc posiadać jak największy udział w zyskach, Stany Zjednoczone przyjęły strategię gospodarczego uzależniania Brazylii. Zachęcano wytwórców z Ameryki Łacińskiej do urozmaicenia własnej produkcji tak, aby towary eksportowane do USA nie stanowiły konkurencji dla ich własnej produkcji. Brazylia, która była jednym z największych eksporterów kawy na świecie, dostarczała również kakao, gumę i jutę. Pomysł amerykański był bardzo prosty: zwiększając import tych surowców, czyli zarazem zmusić Brazylię do zwiększania ich uprawy i uzależnić kraj od importu amerykańskich produktów rolnych - takich jak pszenica i nabiał, których Brazylijczycy siłą rzeczy uprawiali coraz mnie . "Tym, o czym rządowi stratedzy amerykańscy marzyli, choć rzadko stwierdzali to otwarcie, były neokolonialne stosunki bilateralne" . Brazylia miała więc dostarczać surowców potrzebnych amerykańskiemu przemysłowi, a w zamian Stany miały być największym dostawcą wyrobów przemysłowych dla Brazylii. Amerykańscy przywódcy zrobili z tego kraju poletko doświadczalne "do testowania nowoczesnych metod naukowych rozwoju przemysłowego" . Następnie Stany Zjednoczone zainteresowały się armią brazylijską, co zaowocowało w 1964 roku objęciem rządów przez generalicję brazylijską. Zniesiono powojenny parlamentaryzm w Brazylii i wprowadzono neonazistowską strukturę Państwa Narodowego Bezpieczeństwa. Generałowie wprowadzili sugerowaną przez USA doktrynę gospodarczego neoliberalizmu wraz z systemem tortur i represji. Tak zaczęto urzeczywistniać "ekonomiczny cud" . Dzięki bestialskim metodom wymierzonym w społeczeństwo Brazylia uzyskuje wysoki wzrost gospodarczy i staje się atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych, którzy przejmują w swoje ręce znaczną część gospodarki. Z końcem lat siedemdziesiątych pod kontrolą brazylijskiego kapitału znajdowały się już tylko przedsiębiorstwa zaliczane do sektora małych firm . Najbardziej dochodowe przedsiębiorstwa zdominowane zostały przez spółki wielonarodowe i ich filie. Z badań przeprowadzonych przez Bank Światowy w 1975 roku, czyli w szczycie gospodarczego cudu, wynika, że 68% ludności nie zaspokaja minimum kalorycznego zapotrzebowania organizmu niezbędnego do normalnego fizycznego funkcjonowania, a 58% dzieci cierpi wskutek niedożywienia . Na ówczesnym wzroście gospodarczym zarobiło natomiast od 1 do 5% społeczeństwa, czyli ekskluzywna elita, nie przejmującą się 80% ludności, które wykluczono z "brazylijskiego modelu rozwoju". W latach dziewięćdziesiątych stwierdzono przypadki niewolnictwa wśród dorosłych i dzieci, nie wspominając już o niesławnych szwadronach śmierci, rekrutujących zarówno policjantów jak i zawodowych przestępców. W latach 1986 - 1991 zginęło z ich rąk około 7 tys. dzieci, jak wynika z raportu brazylijskiego parlamentu z grudnia 1991 roku . To niewątpliwy sukces wprowadzania przez Stany Zjednoczone "nowoczesnych metod rozwoju gospodarczego opartego na trwałych podstawach kapitalizmu" .

Brazylia to modelowy przykład neokolonializmu w wykonaniu Stanów Zjednoczonych. Podobnym dowodem na neo, a nie post kolonialny porządek światowy jest polityka Waszyngtonu względem Gwatemali. Dzięki pomocy USA, które organizowały i kierowały przewrotem. Wojsko przejęło władzę w Gwatemali w 1954 roku. Znowu mamy do czynienia z terrorem, który jest głównie wymierzony w założycieli związków zawodowych w United Fruit Company i liderów indiańskich społeczności wiejskich. Ofiary terroru to około 8 tys. zamordowanych chłopów . I tak mniej więcej co dziesięć lat terror wzmagał się przy czynnym udziale Stanów Zjednoczonych. Pod koniec lat siedemdziesiątych zginęło około 100 tys. osób, a niektóre źródła podają nawet 150 tys. Wszystko to ma miejsce "przy entuzjastycznej wręcz aprobacie administracji Reagana" oraz w imię doktryny neoliberalnej, według której klimat musi być sprzyjający dla zagranicznych inwestorów. Krajom Ameryki Łacińskiej obiecywano "cud gospodarczy", a naprawdę jedynymi, którzy się wzbogacili, są ponadnarodowe spółki z siedzibami w USA oraz 1 lub 2% mieszkańców danego kraju, sprawujących kontrolę nad resztą społeczeństwa. Ta elita stara się utrzymać za wszelką cenę taki stan rzeczy, wprowadzając "wolny rynek" pod dyktando m.in. Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Podobne scenariusze miały miejsce w większości krajów Ameryki południowej jak: Haiti, Liberii, Boliwii, Wenezueli, Kolumbii czy Meksyku.

Powstaje zatem pytanie dlaczego korporacjom zależy na formie globalizacji, która nie niesie za sobą nic poza mordem, głodem i zniszczeniem całych narodów? Dzieje się tak gdyż „forma prawna jaką zdobyły korporacje - według prof. etyki biznesu J. Barabaco - zmusza te twory do poszukiwania ciągłych, trwałych, rosnących zysków (…) Prawo wymaga aby korporacja stawiała na pierwszym miejscu interesy swoich akcjonariuszy. Wyżej nawet od dobra społecznego”. Jak twierdzi dyrektor Interference (największego na świecie producenta dywanów) R. Anderson: „Prowadzenie przedsiębiorstwa jest trudnym zadaniem, cały czas trzeba obniżać koszta (…) nagle dochodzi się do wniosku, niech ktoś inny się tym zajmie, niech ktoś inny dostarcza broni bliskiemu wschodowi by zabezpieczyć wydobycie naszej ropy; niech ktoś inny buduje drogi, po których mają jechać nasze transport. Udziałowcy wywierają ciągły nacisk na korporacje, aby ta przynosiła coraz większe zyski i tym samym przerzucała wszystkie koszty, które nieświadome lub obojętne społeczeństwo pozwoli sobie narzucić".

Wyzysk

W tym miejscu przypomnijmy sobie słowa zacytowanego we wstępie R. Ziemkiewicza: „Kiedy ponadnarodowy koncern buduje fabrykę w kraju ubogim, przenosząc ją z kraju bogatego to nie traci na tym kraj ubogi... O tym jak wyidealizowana jest ta wizja świadczyć mogą słowa dyr. Krajowej Komisji Pracy USA Ch. Kheneghanna: „W krajach rozwijających się nie można po prostu Wejść do fabryki i jej skontrolować, wszędzie są szpiedzy i policja - np. w Hondurasie - Na zorganizowane przez nas spotkanie (z pracownicami tamtejszych fabryk) przyszło trzech mężczyzn, wyglądali groźnie, byli to szpiedzy firmy, ale te dziewczyny okazały się być bardzo sprytne i pod stołem wręczyły mi paski wypłat. Dzięki temu dowiedzieliśmy się jak się nazywają i ile im płacą. Dostaliśmy też metki z ubrań które szyły dlatego też wiadomo było dla kogo pracują. Po wyjściu wszystkich wyjąłem rękę spod stołu i ujrzałem metkę Katty Lee Gifford a na dole metki znajdował się ciekawy napis: część zysków z zakupu tego produktu przeznaczona zostanie na pomoc dzieciom z biednych krajów (…) tym czasem dziewczynki które dały mi te metki miały nie więcej niż piętnaście lat”. Poziom hipokryzji i wręcz podręcznikowe znaczenie słowa wyzysk to cechy charakterystyczne dla działań korporacji w trzecim świecie. Dla przykładu Kheneghan przedstawia okólniki firmy Nike dotyczące płatności w ich fabrykach w dominikanie: „wyznaczają tam czas na wykonanie jednej czynności w 0,001 częściach sekundy. Na 22 czynności czyli uszycie całej koszuli pracownica ma w sumie 6,6 minuty, za co płacą jej 70 centów na godzinę. Te 6,6 sekundy daje 8 centów za uszycie koszuli, co stanowi 0,3% ceny detalicznej. Oto prawdziwy wyzysk”.

Ten wyzysk i sprowadzanie ludzkiej egzystencji do roli tanich maszyn produkcyjnych, spowodował wystąpienie na świecie głodu na niespotykaną dotąd skalę. Według najnowszych szacunków FAO 963 miliony ludzi na świecie głoduje a sytuacja ta pogarsza się z roku na rok. Liczba umierających z głodu jest trudna do oszacowania gdyż większość zgonów jest wynikiem chronicznego niedożywienia i chorobami z nim związanymi co owocuje 100 - 300 mln. zgonami rocznie! ¼ ludzi na świecie musi przeżyć za mniej niż 1 dolara dziennie. Z powodu głodu panującego na Ziemi w przeciągu ostatnich 10 lat umarło więcej ludzi niż podczas wszystkich znanych nam wojen w historii ludzkości.

Jak głosi Raport UNDP o Rozwoju Społecznym z 2002 roku „Świat jeszcze nigdy nie stwarzał tak wielkich możliwości gospodarczych, politycznych i technologicznych. Jednocześnie nigdy nie panowała taka niesprawiedliwość”.

Alterglobaliści

Nic więc dziwnego, że przeforsowywany wbrew demokratycznym zasadom, woli i potrzebom społeczeństw USA, Kanady i Meksyku korporacyjny pakt NAFTA, mający znieść wszelkie ograniczenia narzucone na korporacje na terenie tych państw, zapoczątkował w 1994 r. solidarny opór, którego epicentrum znajduje się w meksykańskim stanie Chiapas, zamieszkałym głównie przez rdzenną ludność Meksyku. Gdy sytuacja zaczęła się robić poważna w mediach pojawiła się pogłoska, że przywódca rebelii Zapatystów, Subcomandante Marcos, jest homoseksualistą. W odpowiedzi na tę, czarno pijarowską zagrywkę Marcos opublikował oświadczenie, które obiegło świat:

„Marcos jest gayem w San Francisco, czarnym w RPA, Azjatą w Europie, (...) anarchistą w Hiszpanii, Palestyńczykiem w Izraelu, Indianinem Maya na ulicach San Cristobal, członkiem gangu Neza (wielkiego slumsu Mexico City), komunistą w erze post zimnowojennej, artystą bez galerii i portfolio, pacyfistą w Bośni, samotną gospodynią domową w sobotni wieczór w każdym mieście Meksyku, (...), chłopem bez ziemi, robotnikiem bez pracy... Zapatystą w górach południowo-wschodniego Meksyku. Bo Marcos jest człowiekiem, takim jak większość ludzi świata. Reprezentuje każdą wyzyskiwaną, marginalizowaną i prześladowaną mniejszość, która powstaje i mówi: dość”. To wydarzenie dało początek wielomilionowemu globalnemu ruchowi alterglobalistycznemu.

Alterglobaliści nie mają jednolitego programu, choć cechuje ten ruch szeroko pojęta lewicowość i oddolny charakter. Do ruchu tego należą przedstawiciele różnych klas społecznych od robotników, studentów poprzez różnej maści mniejszości narodowe po klasę średnią i naukowców. Jego uczestnicy często poruszają w swoich wystąpieniach wolnego dostępu do informacji, edukacji, czy wiedzy. Powołując się przy tym na konieczność występowania tzw. alternatywnych środków przekazu, niezależnych od dużych komercyjnych i ponadnarodowych koncernów medialnych. Działacze ruchu odwołują się do ideałów wczesnych, wspólnotowych form demokracji czy socjalizmu wolnościowego. Przeważnie nie przeciwstawiają się postępowi technologicznemu, chcą jednak żeby priorytetem we wszelkich działaniach globalnych było dobro ludzkości a nie bardzo wąskich elit. Kolejną kwestią podnoszoną przez alterglobalistów jest ochrona środowiska, któremu zagraża przede wszystkim wielki przemysł. Sprzeciwiając się zarówno modelom państwa o strukturze totalitarnej jak i nowoczesnym zindustrializowanym państwom rozwiniętego kapitalizmu, w których zdaniem przedstawicieli ruchu zabrakło miejsca na demokrację i suwerenność w wyniku działań ponadnarodowych korporacji. Ruch ten charakteryzuje też pacyfizm sprowadzający się do sprzeciwiania się wszelkim wojnom.

W przeciwieństwie od tego co twierdzą ludzie pokroju cytowanego pana Ziemkiewicza, alterglobaliści całkiem dobrze są zorientowani w sprawach ekonomii. Świadczyć o tym może zbieżność postulatów i zarzutów alterglobalistów z twierdzeniami Josepha Stiglitza. Ten laureat nagrody nobla w dziedzinie ekonomii i były główny ekonomista Banku Światowego od lat zajmuje się krytyką poczynań instytucji do których niegdyś należał. Główne jego zarzuty można zawrzec w następujących punkitach:

• Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prezentuje jako fakty coś, co jest tylko ideologią, a jako rodzaj nie podlegającej dyskusji prawdy tezy, co do których istnieje bardzo ostry spór w ekonomii, a nawet - istnieją bardzo mocne dowody na stanowisko wręcz przeciwne;

• MFW postrzega światową gospodarkę tylko i wyłącznie z punktu widzenia specyficznego środowiska finansjery. Nawet jeśli nie wynika to ze złej woli podejmujących decyzje, są oni przekonani, że co jest dobre dla finansjery, jest dobre dla całej światowej gospodarki. Stiglitz twierdzi, że tak nie jest.

• Wymuszanie na uzależnionych od pomocy MFW państwach liberalizacji rynków finansowych, nadmiernej dyscypliny budżetowej, nadmiernego wyczulenia na utrzymanie bardzo niskiego stopnia inflacji (kosztem innych, ważniejszych - zdaniem Stiglitza - czynników ekonomicznych) doprowadziło do upadku wielu gospodarek;

• Najlepiej rozwijają się kraje, które potrafiły się przeciwstawić naciskom MFW (Malezja, Chiny, Indie), a te, które ślepo go słuchały, zapłaciły za to katastrofą gospodarczą (Indonezja, Tajlandia, Argentyna i inne).

• Nieprzejrzystość i brak procedur demokratycznych w podejmowaniu decyzji przez MFW.

• Stosowanie podwójnych standardów - słabe państwa dostają bardzo rygorystyczne warunki do spełnienia, a np. Rosja nie wywiązuje się z niczego, przejada całą pomoc w procesach korupcyjnych, i nadal tę pomoc otrzymuje;

• Niedopuszczanie do procesu decyzyjnego państw najbardziej zainteresowanych, czyli potrzebujących pomocy, a czasem wręcz monopolizacja procesu przez reprezentantów amerykańskiego Ministerstwa Skarbu;

• Sprzeniewierzenie się ideom Keynesa, który wymyślił MFW. Keynes twierdził, że rynek z natury nie działa doskonale i zadaniem takiej instytucji jest pomoc w sytuacji, gdy rynek zawodzi i popada w recesję. MFW utrzymuje, że rynek zawsze działa doskonale i odmawia udzielenia pomocy państwom, które nie chcą zredukować swojej ingerencji w rynek.

Ostatnią cechą charakterystyczną dla ruchu alterglobalistycznego są, szumnie nagłaśnianie w mediach „zadymy” o których nieomieszkał wspomnieć pan Ziemkieicz. Otóż zjawisko to ma wbrew pozorom bardzo złożony charakter. Za mało jest miejsca w niniejszym opracowaniu by przeanalizować dokładnie wszystkie aspekty tego zjawiska. Skupię się więc tylko na tych najistotniejszych. Jedną z głównych przyczyn starć z policją podczas tzw. anty - szczytów są działania czarnego bloku, którego członkowie niczym autorzy słynnej „bostońskiej herbatki” niszczą symbole korporacyjnego wyzysku, wybijając szyby w sklepach należących do wielkich koncernów jak np. McDonald's. Spotyka się to z nieraz niewspółmiernie agresywną reakcją policji jak zabicie Carlo Gulianiego podczas szczytu G8 w Genui w 2001 roku. W ostatnich latach w związku z niezrozumieniem ich pobudek przez społeczeństwo oraz wieloletnie wyroki więzienia dla aktywistów ruch ten ograniczył znacznie soją działalność (wyjątek stanowi Grecja, Hiszpania, Włochy, Francja, część krajów Ameryki Łacińskiej i niektóre stany USA). Kolejnym elementem mającym wpływ na dramatyczny przebieg marszy alterglobalistów, są prowokacyjne działania policji prowadzące do zdyskredytowania tego ruchu w oczach opinii publicznej i towarzysząca temu zjawisku inwigilacja. Przykładem może być tu relacja z przebiegu manifestacji i towarzyszących jej zajść podczas ostatniego szczytu G8 w Heiligendamm, przeprowadzona przez jeden z niezależnych internetowych portali informacyjnych CIA:

Aktualizacja 2 czerwca:

• 6:00: Policja przeszukuje aktywistów w różnych miejscach: na ulicy, na dworcu, w pociągach itd.

• 11:00: Kilkaset osób pojechało do Schwerina. Policja stwierdziła, że demonstracja jest zakazana! Wszystkie samochody jadące do miasta zostały zatrzymane. Policja otoczyła dworzec.

• 15:25: Wybuchły walki po tym jak demonstracja dotarła do ul. Am Strande w okolicach portu, gdzie planowany jest koncert. Policja ruszyła w kierunku demonstrantów rozbijając manifestację na dwie części bijąc przy tym kogo popadnie. Część demonstrantów odpowiedziała na atak kamieniami. Jak dotąd zauważono 5 rannych osób i ponad 10 zatrzymanych.

• 15:50: Grupa ok. 40-50 policjantów, którzy zaatakowali demonstrację w Rostocku została otoczona przez pokojowy tłum wznoszący ręce do góry, aż wypchnęli ich poza demonstrację, ale wtedy policjanci odwrócili się i zaatakowali pałkami ponownie.

• 18:45: Koncert znów został przerwany przez atak policji za pomocą gazu łzawiącego i armatek wodnych.

• 20:40: Grupa Prawna informuje, że podczas dzisiejszych wydarzeń W Rostocku zatrzymano co najmniej 100 osób.

Aktualizacja 3 czerwca:

• 01:00: Koncert na imprezie "Reclaim the Streets" został przerwany przez atak policji. Policja bije uczestników imprezy.

• 16:30: Grupa klaunów tańczy w restauracji McDonalds. Policja otoczyła restaurację.

• 20:50: Klaunom udało się wyjść z kordonu policyjnego dopiero teraz.

Aktualizacja 4 czerwca:

• 6:00: Ludzie z autobusu który wczoraj wyjechał z Warszawy zostali zatrzymani na granicy. Obecnie jest przetrzymywanych 18 osób (z Młodych Socjalistów, Komitetu Wolny Kaukaz, Stowarzyszenia Lepszy Świat, Federacji Anarchistycznej oraz Nowej Lewicy). Jako powód niewpuszczenia do Niemiec podaje się absurdalne zarzuty, np. słoik uznano za koktajl Mołotowa a okulary pływackie za narzędzie służące do popełnienia przestępstwa.

• 14:07: Zatrzymani na przejściu granicznym są obecnie konwojowani w kierunku dworca głównego w Szczecinie.

• 17:30: Policja przez kilka godzin nie pozwalała rozpocząć demonstracji na rzecz "globalnej wolności przemieszczania się i równych praw". Po negocjacjach policja pozwoliła wyruszyć pochodowi ok. 5000 osób, ale po kilkudziesięciu metrach znowu go zatrzymała.

• 18:30: Demonstracja w Rostocku została oficjalnie rozwiązana przez organizatorów, bo policja zabroniła kontynuowania planowanego marszu w kierunku centrum miasta. Jako powód podaje się "przekroczenie zapowiadaniej liczby uczestników".

• 18.00: Tymczasem Polscy aktywiści rozpoczęli okupację pociągu na kolejowym przejściu granicznym Szczecin Gumieńce-Grambow, niemieccy policjanci zapowiedzieli, że próba przekroczenia granicy wiązać się będzie z natychmiastowym aresztowaniem.

• 19:00: Pociąg został oficjalnie zdjęty z niemieckiego rozkładu jazdy.

• 20:30: Antyterroryści otoczyli pociąg i szykują się do szturmu.

• 22:10: Policja dała aktywistom pół godziny na opuszczenie pociągu. Potem ma wjechać do Niemiec a tam weźmie szturmem go policja.

• 21:00: Grupa prawna poinformowała, że minimum 53 osoby zostały dziś zatrzymane przez policję

Aktualizacja 5 czerwca:

• 3:00: policja przyjechała do obozu Reddelich i ogłosiła, że będzie likwidować obóz. Zaczęła się panika. Potem policja zniknęła.

• 12:00: Kolejny marsz w sile ok. 2000 osób próbuje przedostać się do Hailigendamm w okolicach Admannshagen. Policja używa gazu łzawiącego i armatek wodnych. Kilka osób poszkodowanych jest obecnie opatrywanych przez grupę medyczną. Policja odmawia rozmów zarówno z grupą prawną, jak i organizatorami.

• 15:15: Sąd Konstytucyjny podtrzymał wydany przez policję zakaz demonstracji na przestrzeni 6 km od płotu okalającego Heiligendamm. Na jutro jest zapowiedziany Marsz Gwiaździsty na Heiligendamm. Rzecznik organizatorów powiedział, że w takim razie nie odpowiada za przebieg wypadków jutro.

• 18:40: Policja brutalnie zaatakowała pokojowy protest ok. 100 osób, które blokowały siedząc bramę nr 1. Policja użyła armatki wodnej.

• 19:35: Bus holenderskich mediów został zatrzymany i otoczony przez policję w Bad Doberan.

• 20:50: Policja zapowiedziała, że zatrzyma zaopatrzenie aktywistów(ek). Nie będzie przepuszczać dostaw wody i jedzenia.

• 22:30: Jak informuje Grupa Prawna, podczas dzisiejszych akcji aresztowano 200 osób, w tym 60-70 na parkingu w okolicy lotniska Rostock-Laage. Prawnicy donoszą, że mają kłopoty z kontaktowaniem się z aresztowanymi, grozi się nawet im samym aresztowaniem. Wyrzucono ich np. z pokoju dla prawników w aresztach przy ul. Industrie i ul. Ulmen.

Aktualizacja 6 czerwca:

• 6:40: Aktywiści zbudowali dwie barykady na drodze 105 do Bargenshagen. Dwóch dziennikarzy zostało zatrzymanych.

• 16:45: Niemiecka agencja prasowa DPA podała, że niemiecki departament policji "Kavala" zaprzecza, że osoba ujawniona podczas wczorajszej demonstracji była tajniakiem. Tymczasem grupa prawnicza RAV szacuje, że w tym zdarzeniu brało udział ok. 5 policjantów „po cywilu” prowukujących zamieszki.

Aktualizacja 7 czerwca:

• 17:50: Policja zaczęła rozpraszać ludzi przy zachodniej bramie, używając armatek wodnych. Policja brutalnie atakuje demonstrantów. Kilka osób zostało rannych.

• 18:30: Zachodnia brama: lekarze protestujących proszą o pomoc lekarzy policyjnych w przypadku bardzo ciężko rannej osoby.

Jak wynika z wyżej wymienionych przykładów, policja i służby porządkowe w stosunku do alterglobalistów używają zupełnie innych standardów niż na przykład w stosunku do kibiców, którzy gdy wychodzą na miasto, są tylko konsumentami swobód obywatelskich i nad wyraz często ich nadużywają. Natomiast manifestanci wychodzący na ulicę z powodu niezadowolenia z przemian, na które chcieliby mieć wpływ, jest przecież niczym innym jak dążeniem do pogłębienia procesu demokratyzacji w zglobalizowanym świecie. W związku z tym powinni być specjalnie traktowani bo przecież i oni i policja (teoretycznie) działają dla dobra demokracji. Ale niestety tak nie jest a naginane bądź łamanie praw człowieka jest podczas takich okazji sprawą niemal „normalną”. Mało tego prowokuje się sytuacje, w których jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia oporu obywatelskiego, jak na przykład odwołanie w ostatniej chwili manifestacji, na którą zjeżdżają ludzie z całego świata, co owocuje wybuchami przemocy po obu stronach. Jednak to, co odróżnia przemoc ze strony manifestantów od tej ze strony policji to fakt, iż o ile ci pierwsi reagują spontanicznie na działania policji, to ta jest sterowana odgórnie. I nic nie usprawiedliwia takich zajść jak np. w genui, kiedy to środku nocy, do wynajętej przez alterglobalistów szkoły, wkroczyła grupa kilkudziesięciu policjantów i brutalnie pobiła tam przebywających aktywistów, na wskutek czego kilkadziesiąt osób odniosło ciężkie rany. Tego rodzaju akcje policji odbywają się niezwykle często.

Jednak by takie działania władz nie spotęgowały zmasowanego oporu, elity współczesnych społeczeństw nazywających się demokratycznymi zdołały rozwinąć mechanizmy kształtowania opinii publicznej i ideologie podtrzymujące stary system hierarchii opartej o prawo do przywłaszczania, kontrolowania i niszczenia środków ludzkiej egzystencji, i co równie ważne — prawo do decydowania o sposobie ich użycia i podziału. Przy ograniczonej możliwości stosowania przemocy państwowej jako mechanizmu kontroli społecznej, sprawą szczególnej wagi we współczesnych społeczeństwach przemysłowych, stało się stworzenie mechanizmów kształtujących opinię publiczną oraz instytucji odpowiedzialnych za wytwarzanie społecznego przyzwolenia dla działań w procesie projektowania i realizowania celów politycznych. Taką rolę niemal każdym współczesnym państwie pełnią media.

Media

W państwie demokratycznym, świadome i aktywne uczestnictwo w życiu społecznym i procesach politycznych wymaga dobrze poinformowanych obywateli. Zadanie to spoczywa na mediach, bo ich rolą jest dostarczanie pełnej, obiektywnej informacji, opinii i komentarzy dotyczących aktualnych wydarzeń społecznych i politycznych (art. 1 p.p.).

By opisać jak media wywiązują się z tej roli, wróćmy na chwilę do historii. Już w 1823 roku T. Jefferson w napisał: „Prasa jest najlepszym instrumentem dla edukowania jednostek i kształtowania ich jako rozumnych, moralnych i społecznych ludzi”. Z tej edukacyjnej funkcji mediów zdawali sobie jednak sprawę nie tylko zwolennicy demokracji. W ramach kampanii poprzedzającej ratyfikację konstytucji, James Madison, Aleksander Hamilton oraz John Jay napisali prawie sto artykułów politycznych, w których podjęto próbę zyskania poparcia opinii publicznej dla projektu konstytucji, stworzonego by „służył interesom już istniejącego społeczeństwa: z realnymi jednostkami, w prawdziwych społecznych sytuacjach” . Motywem przewodnim tych pism było sceptyczne nastawienie w stosunku do umiejętności „powściągania namiętności i kierowania się w działaniu rozsądkiem” większości społeczeństwa. Sami federaliści skupili swoją uwagę przede wszystkim na tworzeniu rządu, który nie stawiałby obywatelowi zbyt dużych wymagań. Stworzona przez nich forma rządu nie zakładała, że obywatele dążyć będą do wspólnego dobra społeczności. Zakładali wręcz, że „ w republice do niezmiernie ważnych spraw należy nie tylko obrona społeczeństwa przed uciskiem rządzących, lecz także obrona jednej jego części przed niesprawiedliwościami i uzurpacyjami ze strony drugiej. Różne klasy obywateli kierują się z natury rzeczy różnymi interesami. Jeśli większość zjednoczy się we wspólnym interesie, prawa mniejszości ulegną zagrożeniu. Istnieją tylko dwie metody pozwalające zapobiec temu nieszczęściu. Pierwsza polega na stworzeniu władzy niezależnej od większości - to znaczy od społeczeństwa; druga na zamknięciu w granicach jednego społeczeństwa wielu odmiennych klas obywateli, by tworzenie przez nich (jak zakładał) niesprawiedliwych związków stało się mało możliwe lub nawet niewykonalne. Pierwsza z tych metod przeważa we wszystkich rządach dziedzicznych lub samozwańczych. Przykładem drugiej jest rząd Republiki Federalnej Stanów Zjednoczonych” . Według niego, zamiast niwelować przyczyny konfliktu społecznego, wynikającego z różnic pomiędzy posiadaczami a osobami pozbawionymi praw i możliwości posiadania, należy skupić się na likwidowaniu skutków tego stanu rzeczy. Madison ujął to, w charakterystyczny sposób słowami: „ Są dwa sposoby zaradzania złu posianemu przez frakcje. Jeden polega na usunięciu przyczyn, drugi na zwalczaniu ich skutków. Są też dwa sposoby usunięcia przyczyn powstania frakcji. Pierwszy sprowadza się do zniszczenia wolności, która jest żywiołem niezbędnym do ich istnienia; drugi - na narzuceniu wszystkim obywatelom takich samych namiętności i tych samych interesów” . Znamiennym jest, iż Madison i jemu podobni, przez wolność rozumieli przywileje, prawa i swobodę jaką cieszyła się wąska elita z wyższych warstw społecznych, o których reszta społeczeństwa mogła tylko marzyć. I obronie tak rozumianej wolności służyło prawie sto artykułów znanych dziś Federalist Papers. Ponadto pisma te umożliwiały narzucenie społeczeństwu sposobu myślenia klasy rządzącej. Inicjatywa ta odniosła zamierzony skutek i doprowadziła do ratyfikacji konstytucji Stanów Zjednoczonych. Była ona pierwszym tego typu dokumentem na świecie i choć w zmienionym nieco kształcie, obowiązuje po dziś dzień. Mimo iż rażąco naruszała ona ideał równości w społeczeństwie, stała się wzorem dla niemal wszystkich dokumentów tego typu w krajach, które postanowiły podążać ścieżką demokracji.

W takim klimacie kultury medialno - politycznej dokonała się „rewolucja” w „praktykach demokratycznych”, jak pisał w latach dwudziestych XX w. Walter Lippmann, jeden z bardziej wnikliwych obserwatorów i aktywnych uczestników wydarzeń społeczno - politycznych w USA. Rewolucja ta doprowadziła do wytworzenia technik kontroli opinii, które określił jako the manufacture of consent, czyli fabrykowanie konsensusu. Celowi temu poświęciły się resorty korporacyjnej propagandy, które po drugiej wojnie światowej zaczęto nazywać eufemistycznie public relations, któremu powierzono zadanie „kształcenia narodu amerykańskiego w sprawach dotyczących ekonomicznych aspektów życia” w celu zapewnienia przychylnej atmosfery dla biznesu oraz kontroli „opinii publicznej”. Harold Lasswell - jeden z twórców współczesnych nauk politycznych i teorii komunikacji - twierdził, że „przyszłość biznesu związana jest z propagandą” a współczesny świat stwarza warunki, w których „więcej można zyskać tworząc iluzję niż stosując przymus” . Dokonano „rewolucji w praktykach demokratycznych”, pisał mentor amerykańskiego dziennikarstwa i doradca polityczny Walter Lippmann, odkrywając, że opinią publiczną daje się dowolnie manipulować, wykorzystując techniki psychologicznej perswazji, lęki i emocje. Edward Bernays, czerpiąc z odkryć swego wuja Zygmunta Freuda w dziedzinie psychoanalizy, nauczał, że „Świadome i inteligentne manipulowanie zorganizowanymi zwyczajami i poglądami mas społecznych jest znaczącym elementem demokratycznego społeczeństwa. Ci którzy manipulują owym niewidocznym mechanizmem społecznym, stanowią niewidzialny rząd, sprawujący faktyczną władzę w naszym państwie” . Mimo to nastawienie antykorporacyjne w USA w latach 70-tych było znaczne, do tego stopnia, że Sędzia Sądu Najwyższego Levis Povell sporządził pismo, w którym wyrażał zaniepokojenie ciągłym negatywnym nastawieniem postępowców, którzy zarażają społeczeństwo antykorporacyjnymi uprzedzeniami. Notka ta obiegła światek finansjery i trafiła do rąk Jozepha Coorsa, który w 1972 roku wyłożył ponad 200 tys. Dolarów na założenie fundacji Haritage. Tak zapoczątkował się neokonserwatywny ruch mający na celu wpływanie na media. Od tego czasu możemy zaobserwować skutki działania tej i jej podobne fundacje wydają ogromne pieniądze, na walkę ideologiczną. Doradcom fundacji płaci się za stworzenie w miarę racjonalnych przesłanek do z góry określonych ekonomicznych czy politycznych sytuacji. Innymi słowy każdego roku wydaje się miliardy dolarów na przekonanie społeczeństw krajów „demokratycznych”, że ich interesy są zbieżne z interesami elit finansowych.

Od tego czasu przekazy medialne cechuje wg. Wybitnego badacza mediów McQuaila:

• Nadreprezentacja elit społecznych oraz oficjalnych wypowiedzi,

• Wiadomości zagraniczne koncentrują się na bogatszych lub silniejszych narodach,

• Skłonność do nacjonalizmu i etnocentryzmu,

• Marginalizowanie mniejszości,

• Wiadomości polityczne są albo neutralne albo prawicowe.

Współczesny obywatel ma stały dostęp do informacji, ma dostęp do wielu kanałów w kablówce, mnóstwa stacji radiowych, gazet… ale to wcale nie znaczy że jest lepiej poinformowany niż np. sto lat temu. Bo wszystko co widzimy, słyszymy i czytamy w mediach jest kontrolowane przez coraz mniejszą grupę coraz potężniejszych korporacji. Dlatego coraz mniej ludzi rozumie procesy polityczne, media trywializują rzeczywistość, skupiają się na tematach bez znaczenia, marginalizując kwestie kluczowe dla funkcjonowania społeczeństw. Np. "w USA nikt w mediach nie ośmieli się zadać pytania dlaczego przy ciągłym wzroście gospodarczym, wynagrodzenie średnio zamożnej rodziny, w przeciągu ostatnich 25 lat wzrosło zaledwie o 9% podczas, gdy najbogatszych o 140%, w zamian otrzymujemy dyskusje na temat konieczności obniżenia podatków najbogatszym w celu poprawienia koniunktury. Sednem tego typu zjawisk jest nadanie im nowej, eufemistycznej nazwy, która będzie sugerowała coś odwrotnego. I tak np. grupa mająca na celu zniesienie przepisów o ochronie środowiska nazywa się Strażnicy Środowiska; projekt systemu rakiet zaburzający światową równowagę nuklearną, planowany przez jedyny kraj świata który zdecydował się użyć takiej broni przeciwko cywilom, nazywa się tarczą antyrakietową a organizacja mająca na celu zniesienie papierowej dokumentacji głosowania w stanach nazywa się Pomóż Ameryce głosować w skrócie HAVA. Dzięki tej ostatniej organizacji za liczenie 80% głosów w Stanach Zjednoczonych odpowiedzialne są dwie firmy należące do braci Urosevich. Co zaowocowało wielkimi sięgającymi 5,5%, rozbieżnościami pomiędzy szacunkową ilością oddanych głosów na kandydatów w sondażach przedwyborczych i wynikami wyborów, przyczyną tego mogła być wyjątkowo duża ilość oddanych głosów nieważnych. Dzięki czemu w dwóch ostatnich wyborach, wbrew wyraźnym sondażom prowadzonym w dniu wyborów, świadczącym na niekorzyść, Georga Busha juniora - ten wygrał. Ale media nie podjęły tematu, zamiast tego rozpisywały się na temat nadchodzących wyborów na Ukrainie".

O tym jak ograniczone są informacje podawane w mediach świadczyć mogą słowa senatora Johna McCaina na temat „liberalizacji” ustawy prasowej: „nie zobaczycie tego w żadnej telewizji ani nie usłyszycie tego w żadnym radio…” na mocy tej ustawy korporacje zdobyły prawo posiadania dowolnej ilości rozgłośni radiowych. Gdy Federalna Komisja Konsumentów Ameryki zwróciła się do CNN z prośbą o wykupienie czasu antenowego by nadać 30 sekundowe spoty informujące społeczeństwo o tym fakcie ta odmówiła. Skutkiem tego jest ujednolicenie przekazu radiowo - telewizyjnego i praktyczne wprowadzenie cenzury na tematy „niepoprawne politycznie”. Świadczą o tym m.in. słowa reżysera Tima Robbinsa: „miesiąc temu zadzwonił do mnie pewien rockman, żeby mi podziękować za moje antywojenne wystąpienie, po chwili powiedział, że sam tego nie mógł zrobić bo obawia się reakcji Clear Canal, - oni promują naszą muzykę i koncerty dlatego nie mogę oficjalnie wystąpić przeciwko tej wojnie - powiedział”.

Kolejnym aspektem pracy mediów są sami dziennikarze. Dzielą się oni na tych, których widzimy uśmiechających się do nas w telewizji, lub których miły głos dochodzi z odbiornika radiowego, ale oni nie mają na tyle swobody by mówić co myślą na dane tematy i posługują się zazwyczaj gotowymi konstruktami myślowymi. Jak mówi J. Greenfield z CNN: „Płacą nam za siedzenie. Pokazywanie twarzy w telewizji przekłada się na pieniądze z wykładów”. Wykłady te są formą legalnej łapówki. Stawki są różne od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów. Organizowane są one oczywiście przez korporacje (wyjątkiem tu są oczywiście media kościelne lecz tym z oczywistych względów daleko jest do obiektywizmu). Innym rodzajem dziennikarstwa jest dziennikarstwo śledcze, lecz je również cechuje jak mówi były producent programu 60 min. … „idea upraszczania wszystkiego do złych i dobrych facetów” nie ruszając tematów dotyczących elit „pociągających za sznurki”. Nie ma miejsca w tym systemie na takich dziennikarzy jak Stive Wilson i Jane Akre z Fox TV, którzy w imię prawa obywatela do informacji odmówili przedstawienia zniekształconych i tendencyjnych faktów i kiedy wpadli na trop wadliwego działania leku firmy Monsanto. Firma ta zwróciła się do TV z groźbą wycofania reklam ze wszystkich stacji należących do właściciela telewizji Fox jeśli zostanie pokazany ten program. Właściciel Fox przystał na te warunki a dziennikarze zostali zwolnieni.

Dlatego też w dziennikarstwie robią karierę ci, którzy działają w interesie korporacji i grają z fundacjami takimi jak Haritage w grę, której celem jest odrealnianie rzeczywistości z czego też świetnie wywiązuje się cytowany we wstępie pan Ziemkiewicz. A robią to za pomocą metod, które A. Toffler opisał następująco:

• taktyka pominięcia: informacje polityczne są jeszcze bardziej świadomie wybiórcze niż inne informacje, zazwyczaj informacje te zawierają dziury, usuwa się z takich informacji te fragmenty, które są ważne lub pozwalają zachować obiektywizm,

• taktyka kroplomierza: dane, informacje i wiedza są wydzielane małymi porcjami w różnym czasie, by zniwelować dramaturgię wydarzeń politycznych, a odbiorca nie dostrzega związków między nimi,

• taktyka zalania: w momencie, kiedy ktoś uskarża się na słabe poinformowanie, wysyła się tyle informacji, że nie jesteśmy w stanie ich skonsumować, psychologowie nazywają ten efekt szumem informacyjnym,

• taktyka zasłony dymnej: rozpowszechnia się mnóstwo mglistych pogłosek, a wśród nich również informacje prawdziwe, odbiorca nie jest w stanie odróżnić faktów od plotek,

• taktyka uderzenia od tyłu: nakazuje się rozgłoszenie nieprawdziwej informacji za granicą, która potem jest podchwycona i przedrukowana w kraju, trickiem tym posługuje się wywiad i agencje propagandowe,

• taktyka wielkiego kłamstwa: gigantyczne kłamstwo jest bardziej wiarygodne niż mnóstwo drobnych kłamstewek,

• taktyka odwracania: stosowanie jej polega na budowaniu całkowitego przeciwieństwa pierwotnych treści.

O tym jak skuteczne są te metody świadczyć może wypowiedź jednego z internautów apropo represji stosowanych w stosunku do alterglobalistów w Heilindamm:

„Dla bandytyzmu zadymiarzy nie ma usprawiedliwienia.

Jeszcze trochę takich bandyckich spędów, a społeczeństwa na świecie zaczną

domagać się strzelania przez policję ostrą amunicją.

Nie wiem czy słusznie, ale nie zdziwię się.”

Biorąc pod uwagę powyższe fakty urażam, że współczesne tradycyjne media są jak najdalsze od realizacji zadań jakie są konieczne, by system demokratyczny mógł działać prawidłowo. Promykiem nadziei jest jednak fakt iż dostęp do Internetu jest coraz powszechniejszy. Tutaj każdy może się wypowiedzieć, dzięki czemu staje się on mekką ludzi niezależnie myślących, poszukujących aktualnych informacji o świecie, które można poznać z różnych punktów widzenia. Powstają niezależne portale informacyjna jak np. Indymedia zrzeszające dziennikarzy - wolontariuszy z całego świata. Dzięki Internetowi również kontakty między ludźmi zaczynają się odradzać a odległość przestaje być problemem. Ten fakt zaliczyć można do niewątpliwych plusów globalizacji, ale przeciwko temu rodzajowi globalizacji chyba żaden alterglobalista nie będzie protestował.

Podsumowanie

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć cytat z Edwarda G. Ryana przewodniczącego Sądu Najwyższego w Wisconsin, który w 1873 r. podzielił się z absolwentami wyższej szkoły prawa (University of Wisconsin Law School) następującą obawą:

„Wyłania się nowa, ponura siła polityczna przedsięwzięcia gospodarcze tego kraju scalają olbrzymie grupy korporacyjne wielkiego kapitału, śmiało podążające nie tylko ku gospodarczym podbojom, ale przede wszystkim po władzę polityczną. W przyszłości, której raczej nie doczekam, nadejdzie dzień w waszym życiu, kiedy trzeba będzie postawić pytanie: kto powinien rządzić - bogactwo, czy człowiek? Co powinno nami przewodzić - pieniądze czy intelekt? Kto powinien sprawować funkcje publiczne - wykształceni, wolni obywatele czy feudalni słudzy korporacyjnego kapitału?” .

Biorąc pod uwagę wyżej wymienione przykłady, wiele innych które nie zmieściły się w tej pracy, oraz te o których istnieniu nie wiemy lecz, których skutki odczuć możemy na każdym kroku mam przeczucie graniczące z pewnością, że czasy o których mówił Edward G. Ryan właśnie nastały.

Bibliografia:

1). D. Beetham, Prof. K. Boyle, „Demokracja - pytania i odpowiedzi”, Dom Organizatora TONiK, Toruń 1995.

2). M. Marczewska - Rytko, „Demokracja bezpośrednia w teorii i praktyce politycznej”, wyd. Uniw .M. Curie - Skłod., Lublin 2001.

3). B. Sobolewska, M. Sobolewski, Myśl polityczna XIX i XX wieku”, PWN, Warszawa 1978.

4). J. Madison, „Federalista nr 51, Historia idei politycznych, Wybór tekstów” t.II, oprac. S. Filipowicz, A. Mielczarek, Warszawa 1998.

5). A de Jacquveville „O demokracji w Ameryce”, t. I, przeł. B. Janicka, M. Król, Kraków 1996.

6). D. McQuail, „Teoria komunikowania masowego”, PWN, 2007

7). N. Chomsky „Demokracja w neoliberalizmie , tezy - tezy i rzeczywistość, Mać Pariadka #10/1998

8). N. Chomsky, Rok 501. Podbój trwa, PWN, Warszawa-Poznań, 1999,

9). J.E. Stiglitz, „Globalizacja”, PWN, 2007.

10). N. Clein, „No logo”, Świat Literacki , Październik 2004.

11). Joel Bakan, Korporacja. Patologiczna pogoń za zyskiem i władzą”,  Lepszy świat, warszawa 2006.

12). Deklaracja praw Człowieka i Obywatela

13). Raport ONZ „Ugruntowanie demokracji w podzielonym świecie”, 2002.

14). „Historia praw człowieka” Dokument opracowany przez ośrodek Informacji ONZ w Warszawie, czerwiec 2003.

Inne źródła:

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 Wpływ tradycji?rbarzyńskiej na kształtowanie się Europy
Wpływ niepełnosprawności na kształtowanie się procesów poznawczych
wpływ wody na kształtowanie się rzeźby terenu
Wpływ pracownika na kształtowanie wizerunku firmy, różne
wpływ telewizji na kształtowanie się postaw ludzi LEAXOQA52RPE25VZZW35YB7QWQOEDZMU7SKBUOY
086 , Wpływ telewizji na kształtowanie się postaw ludzi
Pawlica B Widawska E Wpływ reklamy na kształtowanie stereotypów społecznych
Wpływ pracownika na kształtowanie wizerunku firmy
Wpływ literatury na kształtowanie osobowości człowieka
wplyw bolu na aktywnosc fizyczna pensjonariuszy domow pomocy spolecznej
Jachimowski Wpływ konwergencji mediów na kształtowanie się przestrzeni medialnej
REFERAT ROLA MEDIÓW W KSZTAŁTOWANIU POSTAW AGRESYWNYCH, REFERAT NA TEMAT :
REFERAT ROLA MEDIÓW W KSZTAŁTOWANIU POSTAW AGRESYWNYCH, REFERAT NA TEMAT :
Rodzina i jej wpływ na kształtowanie postaw dzieci i młodzieży, KATOLICKA RODZINA

więcej podobnych podstron