19 (75)


0x01 graphic

Mieli tutaj wanny do kąpieli w ziołach, parówki, baseny ze słodką i słoną wodą. Słoną wodę dowożono ciężarówkami z plaży.

Nacisnął kontakt i pozbawione okien pomieszczenie rozbłysło światłem Ściany i sufit pokryte były białymi kafelkami. Pusto. Jeszcze jedne szare metalowe drzwi, zamknięte. Bez zasuwy.

Teraz uwaga — powiedział. — Muszę ściemnić światło. Trzynaście
stopni w dół.

Otwierając drugie drzwi, przycisnął kilka włączników i zamigotało bladoniebieskie zamglone światło.

— Trzynaście stopni — powtórzył i liczył głośno w miarę jak schodziliś­
my po kamiennych schodach, trzymając się metalowej poręczy.

Na dole było znacznie chłodniej. Pomieszczenie miało około dwudziestu metrów długości. Betonowe Ściany i takaż podłoga. Na podłodze widoczne były prostokąty. Zalane betonem wanny.

Wąskie okna znajdowały się tak wysoko, że prawie dotykały sufitu. Sączyło się przez nie słabe światło księżycowe. Półprzeźroczyste szyby wzmocnione drucianą siatką. Niebieskie światło fluoryzujących jarzeniówek sączyło się po ścianach. Gdy moje oczy przywykły do półmroku, zauważyłem w odległym końcu jeszcze jedne schody. Wiodły na przeznaczone do pracy podwyższenie z biurkiem, krzesłem, półkami i stołami laboratoryjnymi.

Po obu stronach poniżej znajdowało się dziesięć rzędów żelaznych, przytwierdzonych do betonu, stołów. Wyglądały jak metalowe żebra.

Na stołach poustawiano terraria, przykryte wiekami z drucianej siatki. Niektóre pojemniki były zupełnie ciemne. Inne jarzyły się na różowo, zielono, lawendowe, niebieskawo.

Dochodziły z nich różne odgłosy: trzepotanie, skrobanie, stuki czegoś twardego, uderzającego w szyby terrariów.

Paniczne próby ucieczki.

Poczułem mieszaninę dziwnych woni. Gnijące warzywa, odchody, torf. Wilgotne ziarna, gotowane mięso. I jeszcze coś słodkawego — psujące się owoce.

Ręka Robin w mojej dłoni była zimna jak metalowa poręcz.

Witajcie — powiedział Moreland — w moim małym zoo.

M

inęliśmy dwa pierwsze rzędy stołów i zatrzymaliśmy się przy trzecim. — Przydałby się tu jakiś system klasyfikacji, ale ja i tak wiem, gdzie które jest, a tylko ja je karmię.

Zwrócił się w lewą stronę i zatrzymał przy nie oświetlonym pojemniku. Wewnątrz była podłoga z mierzwy i liści, a na niej splątane nagie gałęzie. Nic więcej nie zauważyłem.

Moreland wyjął coś z kieszeni i trzymał w palcach. Kulka, podobna do karmy Spike'a.

Druciana pokrywka była zatrzaśnięta; Moreland zwolnił zamek i uchylił wieko. Wsunął dwa palce i nęcił trzymaną w nich pigułką.

Z początku nic się nie działo, a potem z trudną do wyobrażenia szybkością mierzwa uniosła się jakby od miniaturowego trzęsienia ziemi i coś wystrzeliło w górę.

Po sekundzie z jedzenia nie pozostało ani śladu.

Robin przytuliła się do mnie.

Moreland ani drgnął. To, co wzięło kulkę, zniknęło.

- Ona, bo to prawdziwa dama, lubi białko zwierzęce. Najlepiej w formie
tynnej. Pająki zawsze upłynniają swoje pożywienie. Mieszam owady, robaki,
yszy, co się da, i sporządzam wywar, który zamrażam i odmrażam. To na

Robię tak, żeby się przekonać, czy przestawią się na stałe pożywienie, szczęście wiele z nich przestawiło się. — Uśmiechnął się. — Dziwne Jcie dla wegetarianina, prawda? Co mi jednak pozostaje? Jestem za nie

wiedzialny... Chodź, może obudzą się w tobie jakieś wspomnienia. ś ptworzył inne terrarium na końcu rzędu. Tym razem wsunął rękę do <"ta, wyjął coś i posadził sobie na przedramieniu. W świetle żarówki

43



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Strosznajder, Mossakowski Mózg a starzenie str 67 75, 81 91, 7 19
19 Mikroinżynieria przestrzenna procesy technologiczne,
Prezentacja1 19
19 183 Samobójstwo Grupa EE1 Pedagogikaid 18250 ppt
19 Teorie porównanie
Sys Inf 03 Manning w 19
19 piątek
19 Emptio venditio ppt
PRCz Wyklady 19 21a
III CZP 8 75 id 210293 Nieznany
12 19 Life coaching
14 19 (3)
19 Substancje toksyczne
19 rachunek calkowy 5 6 funkcje o wahaniu skonczonym
2015 08 20 08 19 24 01

więcej podobnych podstron