Okropne nowiny


Okropne nowiny

Już jest źle, a nie ma złudzeń, że z każdym olejnym tygodniem będzie coraz go­rzej. Im bliżej do euroreferendum, tym więcej będzie wrzasku, histerii, demagogii i tym gorszych trzeba będzie wysłuchiwać głupstw. Mechanizm, który tym wszystkim rządzi, wydaje się morderczo logiczny: jeśli większość ludzi ma blade pojęcie o tym, jak funkcjonuje państwo, a zwłaszcza gospo­darka, to trzeba dostosować argumentację do wyborców. Celują w tym eurosceptycy... Zresztą, jacy tam z nich „sceptycy"? Scep­tycyzm to postawa spokojnej, chłodnej nie­wiary, a tu mamy do czynie­nia z histerią. No więc, po­prawiam się, celują w tym eurohisterycy, bo są, trzeba przyznać, w wokółeuropejskich sporach stroną znacz­nie bardziej aktywną.

Czytam oto na pierwszej stronie tygodnika „ Głos ", że dołożymy do Unii Europejskiej w ciągu najbliższych lat 72 mld zł. „Skąd ta okropna nowina? ", po­myślałem sobie słowami Homara, jak oni to policzyli? Ano policzyli tak, że po stronie „dokładania do Unii” zaksięgowali to, co polski budżet będzie musiał dopłacić do in­westycji infrastrukturalnych. Czytelnik or­ganu Macierewicza widzi słowo „dopła­cać” i kiwa głową. A guzik (powiedzmy, że guzik) prawda! Przecież chodzi o planowa­ne inwestycje w polską infrastrukturę, pol­skie autostrady czy sieci telekomunikacyjne, do których połowę dopłacić ma z funduszy strukturalnych Unia. - Powiedzmy, że wyda­wanie „ Głosu „ kosztuje milion zł miesięcz­nie; jeśli wspaniałomyślnie zapłacę połowę tej sumy, to będzie znaczyło, że Macierewicz dopłaca do mnie pół miliona?

Inna liczba, z zamiłowaniem podawana przez eurofobów: 60 mld dolarów. Tyle stracić mieliśmy na rzecz Unii Europej­skiej. Skąd ta z kolei okropna nowina? Z nazwania stratą zsumowanego z wielu lat deficytu w handlu zagranicznym. I zno­wu, czytelnik, który tylko czeka na dostar­czenie mu antyunijnej amunicji, ani chwili się nie zawaha: deficyt a strata to przecież to samo. A tymczasem to tak, jakbyśmy po­wiedzieli, że kto kupuje za 50 tys. samochód, ten jest 50 tys. do tylu. Miał kasę, a teraz jej nie ma - zgadza się? A że w ga­rażu stoi wart tyleż samo wóz, to tego już można nie liczyć. .

Kupując w krajach Unii więcej, niż do nich sprzedaliśmy, straciliśmy milion miejsc pracy -pewien pilny słuchacz postarał się nawet i wskazał mi konkretną sejmową eks­pertyzę, gdzie zostało to na zamówienie i użytek posłów III RP policzone. Zajrzałem do tej ekspertyzy i nie mam do jej solidności zastrzeżeń, poza jednym drobiazgiem: to tylko jedna strona rachunku, a przecież, tak jak ze wspomnianym samochodem w gara­żu, jest i druga. Pierwsza strona jest taka, że kiedy Polacy zaczęli kupować, powiedzmy, magnetofony Philipsa, zamiast Kasprzaka, ponieważ były tańsze, to zakłady Kasprzaka trzeba było zamknąć i tylu a tylu ludzi stra­ciło pracę. A druga strona: dzięki kupieniu tańszych magnetofonów, ludziom zostały w kieszeniach pieniądze, które przeznaczyli na coś innego. Powie ktoś, że to „coś” też mogło być z importu? Choćby nawet, to przecież import także daje zatrudnienie i za­robek. Ubyło miejsc pracy w produkcji, przybyło w handlu. To - oczywiście - przy­kład szalenie uproszczony, nie biorący pod uwagę faktu, że część deficytu w handlu za­granicznym powoduje import inwestycyjny, korzystny dla gospodarczej modernizacji. Nie chcę zresztą twierdzić, że deficyt han­dlowy to rzecz dobra, jeśli utrzymuje się długo - to na pewno nie, ale metodą wspo­mnianej ekspertyzy można by policzyć, powiedzmy, że zasto­sowanie w wieku XVIII maszyn paro­wych pozbawiło Wiel­ką Brytanię setek ty­sięcy miejsc pracy. Całe fabryki szły na bruk, prawda? A przecież nie ulega wątpliwości, że wprowadzenie tych maszyn opłaciło się Anglikom stokrotnie. Otwarcie na handel zagraniczny i światową konkurencję też się, per saldo, opłaca.

Ktoś policzył już, ile straci Polska wskutek zniesienia po akcesji do Unii ceł. I znowu manipuła: straci, owszem, budżet. Ale na rzecz obywateli, bo o tyle, ile państwo nie zabierze na granicy, mniej za­płacą oni za zagraniczne towary. I tak by można jeszcze długo wyliczać - jakieś wy­rwane z kontekstu liczby, jakieś ponaciągane albo wręcz szalbierczo użyte wskaźniki i nikt tego nie próbuje prostować - no bo skoro się nie zaprasza przeciwników UE do mediów i nie próbuje z nimi dyskuto­wać, to nie ma okazji. Wszystkie swoje „odkrycia” mogą więc rozpowszechniać niby jakąś wyrwaną spod zakazów cenzury, skrywaną zmową mediów prawdę objawio­ną. I w ten sposób Miller, Nikolski, Kwiatkowski i spółka oddają eurofobom najlep­szą możliwą przysługę.

23 kwietnia 2003



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rafał Ziemkiewicz Felietony Okropne nowiny
Nowiny lekarskie 20132 id 14163 Nieznany
Okropna seria uświadamiająca
Nowiny 2014
Strategia Rozwoju Gminy Sitkówka Nowiny
Nowiny 2015 (1)
ANIELSKIE NOWINY, PRZEDSZKOLE, INSCENIZACJE dla dzieci młodszych
Nowiny Lekarskie 2007, 76, 5, 402-405
58 TAJEMNICA KRZYŻA TRWA NADAL W SWEJ OKROPNOŚCI
Nowiny 2016 id 323198 Nieznany
Nowiny Techniczne 1927 nr 42 Gdynia zasilanie energii
Nowiny Lekarskie 2007, 76, 5, 402 405
Okropna seria uświadamiająca
Nowiny lekarskie 20132 id 14163 Nieznany
2012 matematyka styczeń ODPOWIEDZI zamknięte próbna Nowiny
Bigos z Nowiny
Nieznane fakty na temat rządu emigracyjnego Nowiny Sokolnickiego

więcej podobnych podstron