Planowane postarzanie produktów. Prawda czy mit?
http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-planowane-postarzanie-produktow-prawda-czy-mit,nId,1059452
Jeśli twój laptop, telefon, czy blender zepsuł się tuż po upływie gwarancji, to zapewne stałeś się kolejną ofiarą planowanego postarzania produktu.
Zadziwiające jest to, jak kruche są współczesne telefony
/Greg Kumparak /materiały prasowe
Masz w domu urządzenia wyprodukowane w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych lub nieco później i nadal działają? Nic w tym dziwnego. Jeszcze wówczas w Polsce produkowano w miarę trwałe produkty (z nielicznymi wyjątkami). Kiedyś się śmiano, że "ruski sprzęt jest od siekiery ciosany, ale nie do zniszczenia". A dziś? Telefon ledwie upadnie i już wyświetlacz nadaje się do wymiany.
Nie wiadomo, czy planowane postarzanie produktów to jedynie kolejna teoria spiskowa, czy też fakt. Jednak już w latach 20-tych media donosiły, że zbyt trwałe produkty mogą doprowadzić do załamania rynków. W wyniku rewolucji przemysłowej, a później wprowadzenia w czasie produkcji taśmy produkcyjnej uległo zwiększenie produkcji i tym samym dostępność urządzeń. Rynek szybko został nasycony, a trwałość produktów powodowała, że popyt na nowe urządzenia się zmniejszył. Producenci musieli szybko coś wymyślić.
Spisek żarówkowy
Już w 1881 roku Thomas Edison produkował żarówki, których żywotność wynosiła 1500 godzin. Kilka lat później opatentował żarówkę świecącą ponad 2000 godzin. To oznaczało, że raz zakupiona żarówka nie przyniesie szybko kolejnego zysku producentowi. Z tego powodu w 1924 roku najwięksi ówcześni producenci żarówek utworzyli tzw. Kartel Phoebusa.
Jego członkami były tak znane firmy jak Osram, Philips, czy General Electric, a spółka została zarejestrowana jako Phoebus S.A. Compagnie Industrielle pour le Développement de l'Éclairage. Jej celem była kontrola nad rynkiem żarówek, a także obniżenie ich jakości. Osiągnięto to głównie poprzez stosowanie gorszych jakościowo materiałów i celowe wprowadzanie wad produkcyjnych.
Decyzją kartelu producenci byli zobowiązani do produkowania żarówek, których trwałość nie przekraczałaby 1500 godzin pracy, choć żarówki w tamtych czasach mogły świecić nawet 2500 godzin. Rekordzistką jest Centennial Light, żarówka, która została wyprodukowana pod koniec 1890 r. przez firmę Shelby Electric i nieprzerwanie świeci do dziś!
Thomas Edison opatentował żarówkę, która mogła świecić nieprzerwanie przez 2500 godzin
/Getty Images/Flash Press Media
Przykręcanie śruby
Kartel narzucał nie tylko ogromne ograniczenia, ale też nakładał milionowe kary za przekroczenie limitów pracy żarówki. Jakby było mało, nadal chciał zwiększyć swoje dochody. Chwilowo zakusy przemysłowców ograniczył wybuch II wojny światowej. W czasie jej trwania musieli produkować dużo i szybko, więc dochód był zagwarantowany przez państwo. Jednak już w drugiej połowie lat 40-tych ponownie ograniczono czas pracy żarówek - tym razem do 1000 godzin.
Jedynie nacjonalizacja przemysłu, jaka dokonała się w krajach komunistycznych mogła przeszkodzić działalności kartelu. Jeszcze w czasie wojny w filii firmy Osram zwanej NARVA opracowano żarówkę, której bańka była wypełniona azotem, argonem i próżnią. Konstrukcję dopełniał kawałek węgla spełniający funkcję "tłumika" ograniczającego gwałtowny przepływ prądu przez zimny żarnik.
Dzięki temu żarówka mogła pracować nieprzerwanie 2500 godzin. Produkowano ją przez cały okres istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej, jednak tuż po zjednoczeniu państwa inżynierowie berlińskiej firmy doszli do wniosku, że żarówka nie ma prawa świecić dłużej, niż 1000 godzin.
Alfred P. Sloan Jr był pomysłodawcą sprzedaży postarzanych samochodów
/Getty Images/Flash Press Media
Samochodowy gang
Nie tylko producenci żarówek wpadli na pomysł, aby produkować tak, żeby konsument zostawiał u nich jak najwięcej pieniędzy. Jeszcze na początku lat 20-tych, kiedy przemysł motoryzacyjny dopiero się rozpędzał szef General Motors Alfred P. Sloan Jr. zasugerował zmiany w projekcie nowego samochodu, które miały spowodować potrzebę wymiany podzespołów co roku.
Kolejnym jego pomysłem było uświadomienie klientowi, że nowy model samochodu jest mu wręcz niezbędnie potrzebny, choć poprzedni jeszcze bardzo dobrze się trzyma, a od nowego różni się jedynie szczegółami. Wówczas też powstał termin, który funkcjonuje do dziś: planowane starzenie, choć sam Sloan wolał określenie "dynamiczna dezaktualizacja".
Strategia ta miała daleko idące skutki dla branży motoryzacyjnej, a ostatecznie też dla całej amerykańskiej gospodarki, gdyż w jej wyniku zostali wyeliminowani z rynku mniejsi producenci, którzy nie mogli utrzymać tempa produkcji. O skuteczności pomysłu Sloana przekonał się sam Henry Ford, który był zwolennikiem produkowania relatywnie tanich i bardzo trwałych pojazdów. Już w 1931 roku General Motors wyprzedziła dotychczasowego potentata w ilości sprzedanych pojazdów.
Jednak nie tylko Ford nie traktował pomysłu Sloana poważnie. W latach pięćdziesiątych Volkswagen rozpoczął kampanię reklamową, której hasło głosiło "Nie wierzymy w planowane postarzanie", podkreślający tym samym solidność swoich produkcji.
Henry Ford był zwolennikiem produkowania solidnych i niezawodnych samochodów
/Getty Images/Flash Press Media
Przykazanie każdej korporacji
Pojęcie planowanego postarzania nie jest obce żadnej obecnie działającej korporacji. Najlepszym tego przykładem jest dziecko Steve'a Jobsa, firma Apple, której prawie wszystkie produkty trzeba wymienić po zepsuciu na nowe. Głośna była sprawa przegrzewającej się baterii w odtwarzaczu iPod Nano 1G, której żywotność chciano radykalnie skrócić.
Jak się okazało wyprodukowanie psującego się elementu jest trudniejsze, niż takiego, który będzie służył lata. Bateria w iPodzie bardzo się przegrzewała, a w kilku przypadkach doszło nawet do pożarów. W wyniku tych zdarzeń rząd Japonii wytoczył proces amerykańskiej korporacji, która przegrała go po dwóch latach sporów.
Współcześnie produkowanie solidnych i niezawodnych urządzeń zwyczajnie się korporacjom nie opłaca. Jest to niestety prawda, z którą musimy się pogodzić. Wręcz niemożliwym jest, aby dziś na rynku pojawiły się tak niezawodne i wytrzymałe urządzenia, jak jeszcze 20-30 lat temu.
Firma Steve'a Jobsa przegrała proces wytoczony przez rząd Japonii i musiała naprawić zepsute iPody
/Getty Images/Flash Press Media
Sławek Zagórski
Źródła:
“An Economic Theory of Planned Obsolescence". Quarterly Journal of Economics. 1986
Bernard London; “Ending the depression through planned obsolescence"; 1932
Joseph Giltinian; “Creative Destruction and Destructive Creations: Environmental Ethics and Planned Obsolescence"; 2008