Chłopi
Powieść Reymonta podzielona jest na cztery części: Jesień, Zima, Wiosna, Lato. Podział taki podkreśla związek życia ludzkiego z naturą, jego ciągłość i trwałość, a jednocześnie jego dynamiczność, jego nieustanne
zmiany, które zawsze się dokonują mimo odwiecznego porządku. Tytuł odzwierciedla dokładnie treść utworu, bowiem jego bohaterem są chłopi, ich życie rodzinne i gromadzkie, zajęcia rolniczo-gospodarskie, obrzędy
świeckie i religijne. Język powieści oparty jest na gwarze łowickiej, którą autor znał bardzo dobrze. Nie jest to jednak czysta gwara, Reymont świadomie ją stylizuje, by stała się bardziej przystępna dla współczesnego
czytelnika. Język utworu najbardziej jest zbliżony do gwary w partiach dialogowych, w narracji bezpośredniej i momentach nastrojowych autor wprowadza język literacki. Akcja powieści nie ma wyraźnego wątku centralnego. Na plan pierwszy wysuwają się wątki związane z rodziną Borynów - małżeński dramat Macieja i dzieje romansu Jagny i Antka. Są one mocno rozbudowane dlatego, że w losy Borynów wplatają się problemy istotne dla całej lipeckiej zbiorowości. To, co kształtuje życie chłopów, to zjawiska typowe dla społeczności wiejskiej, tworzące ze wsi odrębną, swoistą formację kulturową. Wieś podzielona jest na najbogatszych, średniozamożnych, biedotę i komorników. Bogacze trzymają się razem, z biedotą, którą gardzą, nie utrzymują kontaktów. Na wesele Boryny zaproszono tylko najzamożniejszych gospodarzy. Bogatego Macieja nie obchodził los biedoty. Kiedy proszono go o interwencję u dziedzica w sprawie zatrudniania najuboższych przy wyrębie dworskiego lasu, zdecydowanie odmówił. Ciekawe jest to, że ci, którzy nie mają nic, sami czują się mniej warci, jakby sam fakt posiadania podnosił człowieka we własnych oczach i oczach innych. Kiedy Hanka, jako żona Antka Boryny weszła do środowiska najpierwszych we wsi, zajmowała w kościele miejsce blisko ołtarza, przeznaczone dla najbogatszych. Kiedy została wyrzucona przez Macieja i musiała powrócić do "dziadowania", nie miała już odwagi stanąć między gospodarzami. Z kolei Kuba, zajmujący w kościele ostatnie miejsce, gdy stał się posiadaczem złotówki, pchał się śmiało ku przodowi i śpiewał pełnym głosem, rzucił ostentacyjnie pieniądz na tacę i jak inni swobodnie wybierał resztę. Niełatwy los mieli we wsi komornicy. Nikt się z nimi nie liczył, nikt o nich nie pamiętał. Przypominano sobie o nich, kiedy byli potrzebni wsi. Tak było wtedy, gdy Lipce podjęły decyzję walki o las. Kiedy jednak przestali być użyteczni, znowu o nich zapominano. Gdy chłopi odsiadują w więzieniu karę za bijatykę z dworską służbą, zorganizowana została pomoc sąsiedzka dla lipeckich kobiet, ale do komornic nikt nie zajrzał. W niewiele lepszej sytuacji znajdowała się służba wiejska. Wprawdzie ma zapewniony jaki taki dach nad głową i posiłek, ale odpłacać za to musi ciężką pracą od świtu do nocy, a za wynagrodzenie musi jej wystarczyć byle jaki przyodziewek, para portek na rok lub kilka rubli. Swoistymi cechami, ściśle związanymi z życiem społeczności wiejskiej, charakteryzuje się postawa chłopa wobec wyboru autorytetów, którym oddaje prawo przodownictwa w gromadzie. Miernikiem wartości człowieka jest ilość posiadanej ziemi i inwentarza, siła charakteru, pracowitość oraz umiejętność dobrego gospodarowania. Dlatego poważaniem całej wsi cieszył się Maciej Boryna, właściciel 30 mórg gruntu i znakomity gospodarz. Do niego, a nie do wójta - przedstawiciela wsi z urzędu - zwracają się chłopi we wszystkich ważniejszych sprawach gromadzkich. Wprawdzie jest on czasami bezwzględnym i wyrachowanym egoistą, ale wieś mu to wybacza. Postać Boryny zyskała wyraźnie sympatię i uznanie samego Reymonta. Pracę rolnika, jej trud i efekty uznał pisarz za błogosławioną misję, która służy całej przyrodzie i całej ludzkości. Świadczy o tym niezapomniana scena śmierci Macieja Boryny. Półprzytomny chłop idzie na pole, nabiera w koszulę ziemi o rozsiewa ją ruchem ręki, z którym zrósł się od lat, który zna tak dobrze, że może go wykonać bezwiednie, bez świadomości tego co robi. Wyrazem najwyższego hołdu złożonego trudowi rolnika jest przedśmiertna wizja Boryny, w której Bóg osobiście zaprasza go do siebie: "(...) niebo się rozwarło przed nim, a tam, w jasnościach oślepiających Bóg Ojciec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie: Pódzi-że, duszko człowiecza, do mnie. Pódzi-że, utrudzony parobku...". Z powyższą sprawą wiąże się ściśle następna - pragnienie posiadania ziemi. Chłop żyje dzięki ziemi, żyje dla ziemi, dla niej też się żeni. Dominikowa wydaje Jagnę za mąż za znacznie starszego Borynę tylko dlatego, że udało się jej wymusić na nim zapis 6 morgów ziemi na rzecz córki. Posiadanie ziemi to nie tylko gwarancja spokojnej egzystencji, to także szacunek otoczenia i mocna pozycja w rodzinie. "Człowiek bez gruntu to jak bez nóg, tula się ino, tula, a do nikąd nie zajdzie". Z pragnienia jego posiadania wyrósł spór pokoleniowy o ziemię. Znamienne dla chłopów myślenie kategoriami ekonomicznymi powoduje, że niektórzy z nich do końca swego życia nie chcą odpisać ziemi dzieciom. Wiedzą bowiem, jaki los spotkał tych, którzy to zrobili. Ojciec Hanki, stary Bylica, żyć musi jak dziad, godzić się na nie zawsze łaskawy chleb u córki, aż wreszcie decyduje się na żebraninę pod kościołem, by zdobyć choć trochę grosza, a tym samym choć trochę niezależności. Dzieci Jagustynki wygnały ją z domu, kiedy odpisała im gospodarkę. By jakoś żyć, wynajmuje się u gospodarzy do każdej roboty. Własne nieszczęście i własna krzywda zrodziły w niej zapiekły żal do świata i ludzi. Zepchnięta na margines życia, swój ból maskuje kpiną i śmiechem - "tyla mojego, co się pośmieję" - mówi. Tragiczny los spotkał Agatę, która każdego roku przez jesień i zimę wędruje w poszukiwaniu choćby lichego zarobku, wracając do dzieci tylko na wiosnę i lato, gdyż może przydać się w gospodarstwie, a przez to zasłużyć na strawę i kąt pod własnym przecież dachem. Strach przed pójściem "na wycug", przed życiem na łasce dzieci powoduje, że stary Boryna nie chce odpisać ziemi Antkowi. Choć jest to powodem częstych awantur, choć syn go często nienawidzi, to jednak Maciej wie, że ma w domu autorytet, a Antek go szanuje i słucha. Nie odpisuje ziemi synom Dominikowa i może być panią "całą gębą" i traktować synów jak parobków. Kolejną cechą, charakteryzującą wieś jako odrębną formację społeczną, jest solidarność gromadzka. Rozwarstwieni i często skłóceni ze sobą chłopi, w sprawach istotnych dla wsi potrafią stworzyć zwartą jedność. Wystarczy wymienić tu walkę o las, zebranie w sprawie rosyjskiej szkoły w Lipcach czy historię samosądu nad Jagną. Powróćmy do Macieja i Antka. Gdy wieś podjęła decyzję walki z dworem o las, stary Boryna początkowo się waha, gdyż woli nie zrywać dobrych kontaktów, jakie go łączyły z dziedzicem; ale gdy poczuje więź, jaka go łączy ze sprawą wszystkich lipeckich gospodarzy, odda się jej bez reszty i bez wahania przyjmie stanowisko przywódcy. Dla ratowania interesów wsi nie pójdzie na żadne ustępstwa, zaryzykuje nawet własnym życiem. Podobną więzią z gromadą związany jest Antek. Kiedy wieś wypędza Jagnę, Antek nie stanie w jej obronie. Woli nie narażać się zbiorowości, by obejmując gospodarkę po ojcu zachować równy mu prestiż i przodujące stanowisko w gromadzie. Wzruszające przejawy owej więzi gromadzkiej występują wtedy, gdy którąś z rodzin los dotknie nieszczęściem lub gdy ktoś potrzebuje po prostu ludzkiej pomocy. Wielu znajduje się wtedy takich, którzy wesprą potrzebujących, poratują materialnie lub choćby dobrym słowem. Krytyka literacka nazwała dzieło Reymonta epopeją chłopską, zawiera bowiem to, co zgodnie z tradycją epopeja zawierać powinna - rozległy i wszechstronny obraz społeczeństwa lub reprezentatywnej jego części, ukazanych w przełomowym momencie historycznym. Bohaterem powieści są chłopi, najliczniejsza grupa narodu, ukazani w różnych sytuacjach, w konkretnych układach strukturalnych wsi, w codziennej pracy i dniach świątecznych. Poznajemy dwa istotne urzędy wiejskie - gminę i parafię, wprowadza się nas w życie parobków i komorników, do izby bogaczy i biedoty, do karczmy i kościoła, do pokojów organisty i księdza i w dostatni świat dziedzicowego dworu. Wciągają nas pasjonujące obrzędy związane z pracą na roli, jak np. sianokosy, w czasie których stosowane są reguły obyczajowe, ustalone wielowiekową tradycją, czy tradycyjne jarmarki, prezentujące dorobek pracy w polu i zagrodzie. Według ustalonego porządku przebiegała uczta wigilijna. W czasie wizyt w konkretnej sprawie nie wypadało od razu przystępować do rzeczy, ale długo i zawile "dyplomatyzować" by po rozmowie o wszystkim i niczym wyłożyć cel odwiedzin. Obyczaj rządzi wyprawianiem chrzcin, zaręczyn, wesela i pogrzebu, on utrwalił chodzenie z niedźwiedziem czy kogutkiem, pochowek śledzia czy dyngus, formy przyjmowania księdza przybywającego po kolędzie i obdarowywanie go za duszpasterską posługę. Szatkowanie kapusty i darcie pierza to także przyjęty obyczaj wspólnych zgromadzeń, w czasie których była okazja do zabaw, a także do posłuchania legend i baśni i poznania nowinek ze świata. Ogromną rolę, podobnie jak w "Panu Tadeuszu", odgrywa w "Chłopach" przyroda. Jest ona realną potęgą żywiołową, regulującą życie chłopa jako rolnika i wpływającą na jego życie osobiste. Nieustanna zależność od przyrody powoduje, że bohaterzy powieści stają się żywiołowi, dzicy i prawdziwi jak sama natura. Takie też są rodzinne i sąsiedzkie spory kończące się nieraz krwawymi bijatykami, taka jest namiętna miłość Antka do Jagny. Takie dzikie i szalone są zabawy, podczas których rozbawiony tłum tworzy jedno zbiorowe "ja", nie pamiętające o niczym prócz własnej uciechy. Przełom XIX i XX wieku to wprawdzie jeszcze czasy starych układów i tradycji we wsi, ale jest to już zapowiedź zbliżającego się przełomu, głównie w świadomości klasowej i społecznej chłopów. Niemałą rolę odegrały w tym wydarzenia rewolucji 1905 roku, a przede wszystkim działalność oświatowa Rocha, jego wysiłki obudzenia w chłopach poczucia społecznej krzywdy i świadomości tkwiącej w nich siły. Kiedy ksiądz usiłuje ostudzić bojowe nastroje we wsi przed walką o las, Antek mu odpowiada: "Póki się z nami nie ugodzi, to ani chojaka ruszyć nie damy... A nie damy i tyle... (...) Jak się parę łbów dworskich siekierami rozwali, to zaraz będzie sprawiedliwość". Nawet spychani na margines życia gromadzkiego komornicy upominają się o swoje prawa. Gdy zarysowuje się szansa parcelacji gruntów dworskich, Kobus domaga się ziemi także dla najbiedniejszych, na którą najwięcej szans mają najzamożniejsi. "Chłopi" w swoim szerokim epickim obrazie przedstawiają więc zarówno barwną panoramę codziennego życia chłopów, jak i dokonujące się w nich zmiany, które przeistoczą kiedyś strukturę ekonomiczną i obyczajową wsi.
Dusiołek
Bajdała, na wzór mickiewiczowskiego Konrada z Wielkiej Improwizacji, występuje do Boga z pretensjami: "Dlaczego stworzyłeś Dusiołka?". Kłótnia z Bogiem brzmi tu humorystycznie, lecz ma głębszy sens: to Bóg staje się odpowiedzialny za zło i ciężar psychiczny człowieka, bo je stworzył - "potworzył" mówi Bajdała. Poeta postrzega rzeczywistość jako podwójną, złożoną z dwóch sfer: realnej, materialnej, czyli człowieczej oraz wiecznej, duchowej, czyli boskiej. Wynika z tego, że człowiek i Bóg stoją na zupełnie przeciwnych biegunach. Człowiek jest tak zanurzony w kręgu swoich ziemskich spraw, że nie może i nie chce z nich się wydobyć. Widząc kondycję ludzką, pyta Leśmian o sens i absurd ludzkiego losu. Człowiek - bohater poezji leśmianowskiej rzuca Bogu wyzwanie. Dlatego poeta eksponuje ułomności, słabości i kalectwo człowieka - to emblematy, które są czysto ludzkie. Kalectwo bowiem nie może być przymiotem Boga. Heroiczny humanizm w poezji Leśmiana polega na bohaterstwie istnienia, poczuciu godności i odrębności człowieka. Z faktu, że człowiek jest świadom swej śmiertelności i podejmuje trud życia - wynika siła i duma człowieka. W wierszu tym możemy wyodrębnić neologizmy (Dusiołek), motywy baśniowe i fantastyczne, a także szczegółowość i konkretność obrazowania, onomatopeje (wiatr dzwoni).
Dziewczyna
"Dziewczyna" jest to ballada wymowna i bogata w treści filozoficzne. Opowiada o dwunastu braciach, którzy zginęli próbując przebić się przez mur, gdy usłyszeli głos wołającej dziewczyny - jest symbolem. Jest to
obraz wiecznego, ludzkiego dążenia do ideału wiecznego wysiłku i trudu pracy ludzkiej. Finał - zapłata za tę pracę może sugerować dwie interpretacje. Pierwsza jest pesymistyczna: dzieje braci to metafora ludzkiego życia, pełnego absurdalnego trudu, dążeń i pragnień, które niczemu nie służą, bo osiągnąć można tylko próżnię. Możemy przyjąć również interpretację optymistyczną: aktywność i dążenie braci było walką ze światem, samo działanie - nie cel nadaje sens ludzkiemu życiu, człowiek nie jest biernym świadkiem. Braci jest dwunastu - jest to więc bunt solidarny. Co jest prawdą, którą interpretację wybierzemy zależy to tylko i wyłącznie od czytelnika. Występują tutaj refreny, paralelizm składniowy. Wiersz cechuje się rytmiką. Poeta używa dawnych form jak np. usił, sworz, snowi; przedmiotom martwym przypisuje cechy ludzkie.
Koniec wieku XIX
Tetmajer w wierszu "Koniec wieku XIX" zarysował i zdefiniował problematykę dekadentyzmu, niemocy działania, bezsensu wszelkiej aktywności. Przekleństwo, ironia, wzgarda, rozpacz, walka, byt przyszły, użycie - kolejno wymieniane formy przeciwdziałania człowieka nastrojom schyłkowym okazują się nieprzydatne, względne, pozbawione sensu. Zapytuje więc poeta dramatycznym zdaniem:
"Ale czyż mrówka rzucona na szyny
może walczyć z pociągiem, nadchodzącym w pędzie?"
Oto katastroficzna wizja człowieka wrzuconego w wir historii dziejów, wir "nadchodzący w pędzie" i niszczący kulturę, cywilizację.
Ludzie bezdomni
Ukazanie się "Ludzi bezdomnych" (1899) stało się wydarzeniem literackim i ideowym. Powieść ta ugruntowała pozycję pisarza, od momentu jej wydania cieszyła się wielką popularnością. Stefan Żeromski w niezwykle staranny sposób przygotowywał się do jej pisania, m.in. zbierał materiały o domu noclegowym "Chateau Rouge" w Paryżu. Ważną rolę odegrał też jego wcześniejszy pobyt w Nałęczowie (w powieści Cisy), a także zaznajomienie się z warunkami pracy i życia górników w Zagłębiu. Akcja powieści toczy się u schyłku XIX wieku, w Paryżu, Warszawie, Cisach i Zagłębiu. Bohaterowie utworu Tomasz Judym - młody lekarz-chirurg, syn warszawskiego szewca alkoholika. Dzięki sprzyjającym okolicznościom życiowym udało mu się zdobyć wykształcenie i wyjechać do Paryża na praktykę lekarską. Za swoje posłannictwo uważa pomoc ludziom ubogim, jest wrażliwy na ludzką krzywdę. Początkowo szuka pomocy i współpracy z innymi lekarzami. Nie widzi jednak z ich strony zainteresowania losem ludzi z nizin społecznych, dlatego wybiera samotną walkę o poprawę warunków bytowych najbiedniejszych. W imię swoich ideałów odrzuca miłość Joasi w obawie, że zakładając rodzinę stanie się egoistą i człowiekiem nieczułym na problemy społeczne. Joasia Podborska - dwudziestokilkuletnia panna, przyjaciółka pani Niewadzkiej, guwernantka Natalii i Wandy Orszeńskich. Joasia jest ładną, mądrą, pracowitą i wrażliwą na piękno dziewczyną. Zakochuje się w Tomaszu Judymie i ma nadzieję na szczęśliwą przyszłość u jego boku. Pragnie go wspierać, pomagać mu, nie boi się trudów, biedy, ciężkiej pracy. Wiktor Judym - brat Tomasza, robotnik i działacz rewolucyjny. Poszukiwany przez policję wyjeżdża najpierw do Szwajcarii, a potem wraz z żoną i dziećmi do Ameryki. Niewadzka - bogata wdowa po założycielu uzdrowiska w Cisach, wychowuje wnuczki Natalię i Wandę. Natalia Orszeńska - siedemnastoletnia panna, odważna, niezależna, łamie utarte konwenanse i ucieka z młodym lekkoduchem, Karbowskim.
Wanda Orszeńska - młodsza siostra Natalii. Korzecki - inżynier, dawny znajomy Judyma, proponuje mu objęcie posady przy kopalni "Sykstus". Inżynier jest zaangażowany w działalność konspiracyjną. Korzecki jest typowym dekadentem, samotnym, znużonym życiem, toczącym nieustanną, wewnętrzną "walkę ze śmiercią", ciągle dręczą go rozterki i niepokoje egzystencjalne; popełnia samobójstwo. Węglichowski - lekarz, dyrektor zakładu w Cisach. Jan Bogusław Krzywosąd Chobrzański - administrator zakładu w Cisach, człowiek o burzliwej przeszłości, znawca antyków i dzieł sztuki. Les-Leszczykowski - kupiec wspomagający młode talenty, razem z przyjaciółmi organizował uzdrowisko w Cisach. Powstaniec, który z powodu swej przeszłości politycznej musiał opuścić ojczyznę.
Chronologia wydarzeń w powieści
Tom I
1. Spotkanie Judyma z pannami Orszeńskimi w Paryżu.
2. Powrót Judyma do Warszawy.
3. Odczyt Judyma na spotkaniu koła lekarskiego.
4. Otwarcie prywatnej praktyki w Warszawie.
5. Wyjazd Judyma do Cisów.
6. Fascynacja doktora Natalią Orszeńską.
7. Dziennik Joasi.
Tom II
1. Praca Judyma na rzecz poprawy warunków życia okolicznej biedoty.
2. Miłość do Joasi Podborskiej.
3. Brat Judyma, Wiktor, emigruje do Szwajcarii, żona podąża za nim.
4. Oświadczyny Judyma o rękę Podborskiej.
5. Kłótnia z Krzywosądem.
6. Objęcie posady lekarza przy kopalni "Sykstus" w Sosnowcu.
7. Samobójstwo Korzeckiego - przyjaciela Judyma.
8. Przybycie Joasi.
9. Decyzja o rozstaniu.
10. Rozpacz i bezsilność Judyma.
Patrz także:
Problem bezdomności w powieści - interpretacja tytułu
Nowy typ powieści
Cechy powieści młodopolskiej w "Ludziach bezdomnych"
Kreacja Tomasza Judyma
Moralność Pani Dulskiej
Tragifarsa kołtuńska, jak nazwała swój dramat autorka, nie figuruje w rejestrze gatunków. Jest to zestawienie dwóch krańcowych gatunków. W tragedii bohater zostaje postawiony przez los wobec konieczności dokonania wyboru pomiędzy dwiema równie umotywowanymi, ale sprzecznymi ze sobą racjami. Farsa natomiast to typ komedii opierającej się na humorze sytuacyjnym, który nie ma żadnych funkcji moralizatorskich, a jedynie bawi. Pozostaje wyjaśnienie jeszcze znaczenia słowa kołtun. Jest to nazwa domniemanej choroby lub po prostu nie czesana, posklejana czupryna. Słowo to stało się z czasem symbolem ciemnoty i braku kultury. Młodzież młodopolska określała tak człowieka zacofanego, mającego dziwaczne, niesłuszne poglądy i obyczaje etyczne. Najczęstszym obiektem ataków młodych artystów stało się mieszczaństwo, jako typowy przykład kołtunerii. Dostrzegano w nim ostoję zacofania, moralnej i ideowej obłudy oraz ograniczenia potrzeb życiowych do posiadania. Zdemaskowanie tych cech kołtuńskich jest właśnie celem G. Zapolskiej i jej tragifarsy. Jako pierwsza na scenie pojawia się pani Aniela i wywołuje lekki uśmieszek swoim niedbałym strojem, dokładnie opisanym w didaskaliach (przydeptane pantofle, przerobiony kapelusz, pierze we włosach). Pani Aniela ma chytre, niespokojne oczy oraz piskliwy i krzykliwy głos. Wrzask Dulskiej będzie rozbrzmiewał podczas całego dramatu. Nie przeciwstawi się mu sterroryzowany przez żonę Felicjan, pozorny tylko będzie bunt Zbyszka. Dulska ma bowiem w domu władzę absolutną. Wszystkie te elementy składają się na farsowy charakter dramatu. Tragedię stanowi tu natomiast obłudna moralność Dulskiej, dwulicowość jej zachowań w domu i na ulicy, gra pozorów, nietolerancyjny i agresywny światopogląd. Dulska zmusza ludzi, by się jej podporządkowali, niepodporządkowanych - niszczy. Tragiczna jest także naturalna kolej rzeczy, że dzieci przejmują cechy i światopogląd po rodzicach. Mechanizm ten widzimy na przykładzie Heli i Zbyszka. Dramat prowadzi do bardzo pesymistycznych wniosków: moralny klimat tej mieszczańskiej rodziny działa zabójczo na młode pokolenie. Tragiczny jest także los służącej Heli. Postać Zbyszka waha się pomiędzy ujęciem dramatycznym i farsowym. Wynika to z kontrastu: jego szybkie i szokujące swą odwagą decyzje, stanowcze i ostateczne w rzeczywistości okazują się słowami bez pokrycia. Jest on bowiem człowiekiem słabym i tchórzliwym. Efekty farsowe i komediowe wynikają z przeciwstawienia charakterów, moralności i mentalności (np. zapsuta Hela i naiwna Mela), z kontrastu pomiędzy całkowicie biernym Dulskim i jego aż nazbyt czynną małżonką.
Popioły
Tragifarsa kołtuńska, jak nazwała swój dramat autorka, nie figuruje w rejestrze gatunków. Jest to zestawienie dwóch krańcowych gatunków. W tragedii bohater zostaje postawiony przez los wobec konieczności dokonania wyboru pomiędzy dwiema równie umotywowanymi, ale sprzecznymi ze sobą racjami. Farsa natomiast to typ komedii opierającej się na humorze sytuacyjnym, który nie ma żadnych funkcji moralizatorskich, a jedynie bawi. Pozostaje wyjaśnienie jeszcze znaczenia słowa kołtun. Jest to nazwa domniemanej choroby lub po prostu nie czesana, posklejana czupryna. Słowo to stało się z czasem symbolem ciemnoty i braku kultury. Młodzież młodopolska określała tak człowieka zacofanego, mającego dziwaczne, niesłuszne poglądy i obyczaje etyczne. Najczęstszym obiektem ataków młodych artystów stało się mieszczaństwo, jako typowy przykład kołtunerii. Dostrzegano w nim ostoję zacofania, moralnej i ideowej obłudy oraz ograniczenia potrzeb życiowych do posiadania. Zdemaskowanie tych cech kołtuńskich jest właśnie celem G. Zapolskiej i jej tragifarsy. Jako pierwsza na scenie pojawia się pani Aniela i wywołuje lekki uśmieszek swoim niedbałym strojem, dokładnie opisanym w didaskaliach (przydeptane pantofle, przerobiony kapelusz, pierze we włosach). Pani Aniela ma chytre, niespokojne oczy oraz piskliwy i krzykliwy głos. Wrzask Dulskiej będzie rozbrzmiewał podczas całego dramatu. Nie przeciwstawi się mu sterroryzowany przez żonę Felicjan, pozorny tylko będzie bunt Zbyszka. Dulska ma bowiem w domu władzę absolutną. Wszystkie te elementy składają się na farsowy charakter dramatu. Tragedię stanowi tu natomiast obłudna moralność Dulskiej, dwulicowość jej zachowań w domu i na ulicy, gra pozorów, nietolerancyjny i agresywny światopogląd. Dulska zmusza ludzi, by się jej podporządkowali, niepodporządkowanych - niszczy. Tragiczna jest także naturalna kolej rzeczy, że dzieci przejmują cechy i światopogląd po rodzicach. Mechanizm ten widzimy na przykładzie Heli i Zbyszka. Dramat prowadzi do bardzo pesymistycznych wniosków: moralny klimat tej mieszczańskiej rodziny działa zabójczo na młode pokolenie. Tragiczny jest także los służącej Heli. Postać Zbyszka waha się pomiędzy ujęciem dramatycznym i farsowym. Wynika to z kontrastu: jego szybkie i szokujące swą odwagą decyzje, stanowcze i ostateczne w rzeczywistości okazują się słowami bez pokrycia. Jest on bowiem człowiekiem słabym i tchórzliwym. Efekty farsowe i komediowe wynikają z przeciwstawienia charakterów, moralności i mentalności (np. zapsuta Hela i naiwna Mela), z kontrastu pomiędzy całkowicie biernym Dulskim i jego aż nazbyt czynną małżonką.
Rozdziobią nas kruki, wrony
Tematem tego opowiadania jest wątek powstania styczniowego - ukazanie śmierci powstańca. Żeromski demaskuje mit o powstaniu - wspólnej walki szlachty i chłopów, wskazuje klęskę powstania styczniowego - to był czyn, który był na nią skazany, bo nie jednoczył ludzi. Winrych wybiega w przyszłość - dopiero po klęsce ludzie będą znajdowalielementy i podstawy swojej polityki - stańczyków, lojalistów - którzy chcieli ugody z zaborcą. Rozprawia się z gloryfikacją powstania, mówi, że twórcy będą fałszować historię. Rozprawia się ze sposobem pokazywania powstania przez pozytywistów. Winrych w swych myślach przedśmiertnych ma nadzieję na nieśmiertelność duszy oraz idei. Wierzy, że ktoś ją podejmie. Przedstawiona jest rzeczywistość powstania. Nowelka pozbawiona jest komentarza do czytelnika - mają przemawiać fakty. Chłop dziękuje Bogu za to, co udało mu się zabrać. Za postępek chłopa Żeromski wini społeczeństwo, które spowodowało jego zniszczenie. Oskarża szlachtę za ciemnotę, nędzę, niewolę i polityczną nieświadomość ludu. Przyczyny klęski powstania - miało doprowadzić do uwłaszczenia chłopów, spotkało się z ich niezrozumieniem, bo nieświadomi politycznie chłopi, wrogo nastawieni do powstańców i powstania, często nawet współpracują z Rosjanami. Wynika to z tego, że od szlachty polskiej doczekali się krzywd i niewolnictwa. Sami nie wiedzieli w jakiej sprawie walczą, nie czuli się związani silnymi narodowymi więzami ze społeczeństwem polskim. Krytyka gotowości do współpracy z zaborcą, gdy powstanie upada. Oskarżenie szlachty za doprowadzenie chłopa do takiej sytuacji. Pokazanie skłonności chłopów do czerpania korzyści z czyjejś klęski i tragedii. Jest to tym bardziej drastyczne, jeżeli zestawimy to z heroizmem i bohaterstwem powstańców. Naturalizm - w opisach (jedzenie koni przez wrony, itd.), obrazach cierpienia; w pokazywaniu ciemnych stron człowieka; drobiazgowe, bardzo szczegółowe opisywanie zdarzeń - wrony, zabijanie powstańców.
Syzyfowe prace
W powieści "Syzyfowe prace" (1898) Stefan Żeromski ukazał perfidię i okrucieństwo systemu ucisku i wynarodowienia, stosowanego przez carat, a zarazem nowe narodziny patriotycznego oporu i dążeń narodowo-wyzwoleńczych. Swobodne przetworzenie materiału wspomnieniowego pozwoliło pisarzowi zamknąć w "Syzyfowych pracach" dwie przenikające się wzajemnie prawdy realistyczne - jedną, powszechnie sprawdzalną i powtarzalną, o typowych przeżyciach wiodących od ufnej naiwności dziecięcej ku pierwszym spotkaniom z powagą życia, ku decyzjom, poprzez które młody człowiek określa swe miejsce w społeczeństwie. I prawdę drugą - o sytuacjach historycznych i ideowych, w jakich dorastało pokolenie urodzone po klęsce ostatniego powstania. Żeromski z zadziwiającą - przy tak krótkim dystansie czasowym - celnością wyboru pokazuje, jak z chaosu sprzecznych tendencji (ich skomplikowaną różnorodność warto tu uprzytomnić sumarycznym choćby wyliczeniem: uraz klęski wyradzający się w zastraszony lojalizm i zręczna taktyka rusyfikatorów; opóźnione echa pozytywizmu przynoszące ferment intelektualny, a zarazem wykruszający opór narodowy; utajone, ale żywotne tradycje powstania i wielka siła romantycznej poezji; odruchy buntu wniesione przez młodzież ludową i promieniowanie kółek konspiracyjnych) wyrasta świadomość narodowa i wrażliwość społeczna młodego pokolenia. O wszystkim tym pisano po Żeromskim jeszcze wiele, nieraz subtelniej i głębiej, zwłaszcza w opisie psychologicznych perypetii dojrzewania. Nowatorstwo jednak "Syzyfowych prac" tak wielostronnie i głęboko zapisało się w naszej tradycji literackiej, że późniejsze, choćby doskonalsze osiągnięcia nie umniejszyły znaczenia tej powieści. Żarliwy patriotyzm Żeromskiego, począwszy od wczesnych utworów, przechodzi niekiedy w nacjonalistyczne rozjątrzenie.
Urszula Kochanowska
Wiersz "Urszulka Kochanowska" charakteryzuje się następującymi cechami:
-charakter balladowy, nawiązanie do treści Kochanowskiego jako inspiracji;
- twórcze spojrzenie na topos (gr. miejsce) śmierci;
- polemika z postawą Kochanowskiego: śmierć nie jest pocieszeniem, a szczęście niebieskie nie jest w stanie zastąpić życia ziemskiego; - nie ma archaizacji, ale występują dawne formy, jeszcze istniejące;
- Urszulka to podmiot liryczny - wypowiadający; umiejętnie zastosowana stylizacja dziecięca, bez demiunitywów.
W malinowym chruśniaku
Wiersz "W malinowym chruśniaku" charakteryzuje się następującymi cechami:
- uzasadnienie sytuacyjne,
- cielesność, bliskość,
- zmysłowy klimat,
- synteza wrażeń (ciepło dnia, smak, zapach); biologiczna pełnia życia w przyrodzie i natężenie oczekiwania na spełnienie,
- wyszczególnienie obrazu,
- współgranie uczuć ludzkich i doznań z przyrodą,
- poeta nie nazywa poezji ani doznań, ale tworzy zmysłowy klimat będący ich wyrazem.
Wesele
"Wesele" jest utworem ściśle związanym z problemem walki zbrojnej o wolność. Jest ono zarazem pytaniem i odpowiedzią na pytanie: czy ówczesne społeczeństwo złożone głównie z chłopów i inteligencji było w stanie
połączyć się we wspólnej walce? Jak będzie widać z charakterystyki postaci i końcowej sceny, nie było to wtedy możliwe. Akcja powstańcza, do której wielkie przygotowania rozpoczęły się już w akcie II, skończyła się fiaskiem. Rozpuszczono wici, chłopi się zebrali i w ciszy oczekiwali na rozwój wypadków. Jednak inteligencja w ostatnim momencie bała się podjąć przywódczej roli, a chłopi sami nie mogli się zdecydować na atak. Czyn
faktycznie nie nastąpił, a cała akcji zakończyła się chocholim tańcem symbolizującym marazm, niemoc narodu do wspólnego ruchu. "Wesele" pokazało, że te dwie warstwy praktycznie się nie znały, jedna była nieufna w stosunku do drugiej. W takich warunkach ciężko jest się zjednoczyć. "Wyście sobie, a my sobie, każdy sobie rzepkę skrobie". W "Weselu" przedstawione zostały dwie najważniejsze wtedy warstwy społeczne. Ocena dla obu wypadła równie niekorzystnie. Głębsza charakterystyka obejmuje kilka osób reprezentujących obie te grupy. Do inteligencji należą: Pan Młody - artysta, poeta, "zakochany" w chłopach, w ich zdrowiu, tężyźnie. Jego żona podoba mu się, bo jest taka oryginalna i różna od panien z miasta (wszystko dlatego, że jest chłopką). On "kocha" wieś, od razu zdrowiej się czuje, jak sobie nago po rosie polata. Mówi poetyckim językiem i łatwo wpada w poetycki zachwyt nad byle czym. Cały czas odzywa się w nim nutka wątpliwości, czy aby ten ożenek nie jest mezaliansem. Wyraża to Hetman: "Czepiłeś się hamskiej dziewki". Poeta - pisze utwory czysto dekadenckie, nikomu niepotrzebne. Z tego powodu nie czuje się szczęśliwy - chce tworzyć coś wielkiego, poezję namawiającą do wielkich czynów, tak wielkich jak Bitwa pod Grunwaldem. Jego pragnienia uosabia Rycerz, symbol męstwa i czynu. Poezja ma być silna jak ten Rycerz. Dziennikarz - przedstawiciel konserwatywnego stronnictwa stańczykowskigo. Zajmowało się ono głównie udowadnianiem, że winę za obecny stan Polski ponosi szlachta i popełnione przez nią błędy. Polityka stańczykowców polegała na trwaniu w bezczynności i w posłuszeństwie zaborcom. Negują oni sens jakiejkolwiek walki o niepodległość. Dziennikarz przeżywa z tego powodu rozterki, nie wie czy postępuje słusznie. Jego obawy wyrażone są w pojawieniu się widma Stańczyka, który mówi mu, że przeszłość Polski to nie tylko klęski, ale także dni pełne chwały. Nie wolno usypiać kraju, jak to sugerują stańczykowcy. Dziennikarz wie, że to co robi, jest złe: "usypiam duszę mą biedną i usypiam brata mego", ale nie chce się zmienić. Stańczyk widząc to wręcza mu ze słowami ironii laskę błazeńską:
"Masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
(...) mąć tę narodową kadź,
serce truj, głowę trać!"
Nos - uosabia najbardziej typowe i negatywne cechy artystycznej cyganerii. Nos to nie tylko pijaczyna. W jego pijackich wyznaniach da się odkryć elementy światopoglądu oczywistej proweniencji. Gdy twierdzi, że:
"Wszystko nudzi
Wszystko mi się przykrzy już (...)",
gdy wykrzykuje:
"evviva l'arte,
kult Bachusa i Astarte.
Ha! trza znosić Fata, Los,
konsekwentnie próżny trzos (...)",
gdy wyznaje wreszcie:
"Piję, piję, bo ja muszę,
bo jak piję, to mnie kłuje
wtedy w piersi serce czuję,
strasznie wiele odgaduję (...)"
jest przecież najwyraźniej karykaturą idei światopoglądowych Stanisława Przybyszewskiego oraz jego stylu życia. Gospodarz - jest inteligentem ożenionym z chłopką i już od wielu lat żyjącym wśród nich. Można się spodziewać, że zna chłopów i ich problemy. Jednak on tak samo się nimi zachwyca jak Pan Młody. Twierdzi, że chłop ma tę pierwotną piastowską szlachetność, którą widać przy wszystkich jego pracach. Gospodarz jest tym, którego wybrał Wernyhora do poprowadzenia powstania. Powierzył on mu Złoty Róg. Gospodarz zaczął dobrze, jednak już z rana nie wie, co ma robić. Upił się i nie potrafi zebrać myśli. Kiedy już dochodzi do siebie i widzi zebranych chłopów, boi się podjąć przywódczej roli mimo gróźb Czepca, że jak on nie pójdzie z chłopami, to chłopi pójdą na niego. Czyn nie dochodzi do skutku właśnie z winy Gospodarza, gdyż ten nie dopilnował wszystkiego, nie przewidział, że Jasiek może nie podołać zadaniu i zgubić róg. Do chłopów należą: Czepiec - prezentuje wartość ludu, jego energię i siłę tak potrzebną inteligentom. Jest nawet oczytany i interesuje się bieżącymi sprawami, czemu dziwi się Dziennikarz. Mówi, że chłopi także mają uczucia patriotyczne i są gotowi do walki. Ale właśnie nie ruszają do boju, gdyż nie mają przywódcy. Czepiec, jak większość chłopów, boi się decydować, chce to powierzyć inteligencji, dlatego tak uparcie zmusza Gospodarza do podjęcia się dowodzenia. Dziad - jest pełen obaw i nieufności w stosunku do inteligentów. On pamięta jeszcze krwawe wystąpienia chłopskie pod dowództwem Jakuba Szeli, który to właśnie ukazuje się dziadowi. To wszystko nie pozwala na pełne zbliżenie się chłopów i inteligencji. Jaśko - jest symbolem niedojrzałości chłopów do czynu, ich odwiecznego przywiązania do własności prywatnej. Obarczony odpowiedzialnym zadaniem, Jaśko pragnie błyszczeć przed innymi, schyla się po czapkę z piórami - i gubi Złoty Róg. Symbolika w utworze Symbolika w "Weselu" jest bardzo bogata. Symbole to: Złoty róg - jest symbolem wyzwolenia, sygnału wzywającego do powstania, budzącego w ludziach wolę walki. Ma moc wyrwania ludzi z letargu. Pawie pióra - własność, prywata. Ostrzeżenie przed stawianiem dążenia do bogactwa ponad sprawy narodowe. Jasiek chylając się po czapkę zaprzepaścił szansę powstania. Złota podkowa - symbol szczęścia odłożonego na przyszłość albo chciwości. Chochoł - symbol uśpienia narodowego - naród śpi, jest odrętwiały jak ta róża owinięta słomą na zimę. Jednak nadejdzie wiosna i wszyscy ożyją. Wernyhora - symbol walki narodowej, wezwanie do czynu. Rycerz - Zawisza Czarny - symbol męstwa i czynu. Jakub Szela - przestroga przed siłą chłopską i przed powtórnym wystąpieniem chłopów. Symbolizuje nieufność Dziada do inteligencji. Stańczyk - symbol mądrości. Przypomina dawne czasy chwały Polski. Hetman Braniecki - symbol zdrady narodowej (Targowica). Scena końcowa - marazm narodowy. Chocholi taniec to bezczynne i usypiające dreptanie w miejscu. Symbole mogą być odczytywane wieloznacznie. Powyższe zestawienie jest najpowszechniejsze, jednak nie można powiedzieć, że jest jedynym, słusznym. Wyspiański poprzez symbole przedstawił bardzo różne treści, które nie zawsze mogą byćjednoznacznie odczytane. Symbole dodają dramatowi tajemniczości Wizja malarska utworu W didaskaliach dokładnie przedstawiona jest dekoracja, stroje postaci, a nawet gra świateł i cieni. Ukazana jest też przestrzeń pozasceniczna oraz koncepcja widm. Wraz z rozwojem "akcji" kolory przechodzą od wesołych do szarych - smutnych, tajemniczych. Muzyka w utworze Jest nieodłączną częścią akcji, słychać ją cały czas, ale w różnym nasileniu, wywołuje odpowiedni nastrój. Na początku wesoła, przechodzi poprzez wolniejszą aż do usypiającej. Także metafory i porównania pochodzą z zakresu muzyki. Stosuje Wyspiański wiele wyrazów onomatopeicznych, a w wielu miejscach wiersz jest śpiewany: "Co się w duszy komu gra, Co kto w swoich widzi snach". Na końcu Chochoł gra na skrzypcach. Język utworu Język utworu jest zindywidualizowany. Chłopi mówią gwarą podkrakowską, np. Czepiec w akcie I: "Cóż tam panie w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!?". Niektóre wypowiedzi brzmią jak przysłowia, np. Radczyni: "Topi się kto bierze żonę". Stosuje też poeta neologizmy i archaizmy (wypowiedzi Gospodarza). "Wesele" jako szopka Na niezmiennej scenie pojawiają się jedna za drugą pary aktorów, by wypowiedziawszy kwestię ustąpić miejsca innym. Ten ruch podobny jest do obrotu wokół osi - charakterystyczny dla szopki. Staje się on wizualną namiastką zdarzeń, działania, którego faktycznie nie ma. Sytuacja jest właściwie statyczna. Szopka to zaaranżowanie, nieprawda, zabawa w coś. Takie rozumienie tekstu podsuwa Żyd w akcie I s. 27:
"Taka szopka,
bo to nie kosztuje nic
potańcować sobie raz".
Termin ten powraca na końcu utworu w wezwaniu Chochoła: "Tańcuj, tańcuj, cała szopka". Wizja teatralna Sugerują ją didaskalia. Na ścianie w izbie Gospodarza wisi obraz Wernyhory, pędzla Matejki, a on sam (nie Matejko) pojawia mu się jako zapowiedź czynu. Drugie płótno przedstawia Racławice, zaczyna ono odgrywać rolę, gdy pojawią się chłopi uzbrojeni w kosy. Pod Racławicami także byli chłopi, którzy jednak walczyli. Tutaj jednak nie chłopi zawinili, oni chcieli walczyć. Wielkość "Wesela" to nie tylko rezultat zawartego w dramacie potężnego ładunku myśli, patriotycznej troski, lecz także efekt niezwykłego artyzmu, umiejętności stworzenia z elementów pozornie sobie obcych wielkiego, mieniącego się wszystkimi kolorami, harmonijnego dzieła sztuki. Oszczędność słów, doskonale dobrane efekty, mistrzowska umiejętność gry kontrastami, w wyniku czego sytuacje poetyczne, liryczne sąsiadują z brutalnym realizmem, ze scenami, gdzie się mówi codziennym językiem, nie stroniącym od wulgarności - to kolejne osiągnięcia artystyczne dramatu. W mistrzowski sposób Wyspiański charakteryzuje postaci. Wystarczy mu gest, temat dialogu, by postać zaprezentowała się w pełni, w sposób plastyczny. Jest przy tym wrażliwy na osobliwości ludzkich charakterów.