Ok, zaczynamy.
Poniewaz jest to kontynuacja Przemian, jakie byly przeze mnie szukaniem drogi juz nie dalej, ale glebiej, na razie bede to robil w sposob nieco niezorganizowany, by potem to poukladac. Kazdy artykul bede trzymal w osobnym poscie, by bylo wiadomo, o co chodzi. jesli bedziecie chcieli wiedziec wiecej lub nie zrozumiecie, napiszcie i postaram sie poglebic idee. Technologie Swiadomosci to wynik ostnich kilku miesiecy pracy i zrozumienie przeze mnie dlaczego moj umysl przestal mi wystarczac. ich idea jest wychodzenie poza modele sensu stricte i uczynienie z umyslu nie celu, ale raczej srodka. to oznacza ze podejme probe wyjscia poza wzglednosc rzeczy i bede szukal absolutnych praw, ktore dzialaja zawsze i wszedzie. chce dojsc do sytuacji, w jakiej z umyslu nie trzeba korzystac- i zobaczmy, co z tego wyjdzie.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

 Wysłany: Czw Wrz 25, 2008 12:49 am
|
|
|
1 Ludzie reaguja na model, nie na rzeczywistosc.
Idac za tym, ze nie ma dostepu do rzeczywistosci. Jest jedynie do modelu, ktory ja opisuje.
Wchodzi do domu swoich rodzicow, w jakim mieszkal w dziecinstwie. Odpalaja mu sie kotwice i ma regresje wieku. Przenosi sie na linii czasu w swoim umysle, zmienia mi sie stan emocjonalny i filtruje ten pokoj nie jako 30-latek, ale 10-latek. Patrzy na to oczami tego, jaki kiedy byl, a wiec nie swoimi z teraz. Nie widzi tego, co jest, widzi kotwicami i reaguje na model z przeszlosci.
Telefonuje z dziewczyna, ona mowi mu, co w domu wieczorem zrobia razem. On robi tego obraz i ma od tego erekcje. Erekcja jest wywolana czyms nieistniejacym, mentalnym obrazem, ktory pojawia sie i znika. Jego podniecenie idzie z modelu, nie z rzeczywistosci - nie ma do niej dostepu. Pozniej gdy ona bedzie go glaskala po brzuchu, w jego glowie jej reka zacznie schodzic nizej. Znowu podnieci go halucynacja.
Ida razem, w pewnej chwili on sie zamyslil i przypomnial sobie jakas historie. Ona spojrzala na niego, zdefiniowala spojrzenie na twarzy jako zdenerwowanie, zareagowala na te swoja interpretacje i spiela sie. Zapytala drzacym glosem: co sie stalo? Zareagowala na swoj model, nie na rzeczywistosc.
Zrozumienie tego konceptu da Ci mozliwosc oddzielenia siebie od modelu, jakim interpretujesz swiat. Zestaw pogladow na jego temat, jaki by nie byl, jest bariera oddzielajaca nas od niego. To prowadzi do wielu konsekwencji:
- ludzie nigdy nie rozmawiaja ze soba, rozmawiaja dwa modele reagujace na siebie wzajemnie ogromna iloscia jednoczesnie wymienianych komunikatow. Jedna reakcja mowi, druga na to reaguje i wywoluje okreslone zachowanie, ktore z kolei wplywa na kolejna osobe, itd. - ludzi w tym nie ma, sa zaprogramowane modele - ludzie z reguly nie sa w stanie zyc zyciem w tu i teraz - oddzielaja swoje ciala, zawsze bedace tu i teraz, od umyslu, ktorym podrozuja w czasie, przestrzeni, perspektywach, itd. powoduje to dysonanse psychosomatyczne, bo rozdziela cialo od umyslu, a umysl od rzeczywistosci. - ludzie zyja swoim modelem, tak jakby byl on prawdziwy; nie maja innego wyjscia, bo model nie utrzyma sie przy zyciu, jesli nie bedzie potwierdzany. Jesli wiec ktos ma przekonanie, ze Polki sa atrakcyjne, to to przekonanie kieruje mozg jedynie na udowodnienie tego, ze tak jest - to jest samospelniajaca sie przepowiednia. W efekcie ludzie maja dostep jedynie do tego, co ciagle jest potwierdzane przez model. Tak jakby kazde spojrzenie, tekst, etc. bylo opatrzone tekstem: a nie mowilem? - oczywiste jest, ze czlowiek nie jest swoim modelem, choc wszyscy sprawiaja takie wrazenie. Gdy patrza w lustro, mowia: widze siebie. Czytaj: JA jestem MOIM WYGLADEM. Oczywiscie jest to sprzeczne nawet logicznie. Dodatkowe problemy zaczynaja sie, gdy ktos mowi o sobie: JA JESTEM, w tym czasie nie zadaje sobie pytania, KTO to mowi.. Gdy mowia JA to mowie, po raz kolejny nie zwracaja uwagi na to, ze ktos/cos mowi: TO JA. Albo gdy robia robia obraz siebie, jaki oceniaja. Ktore JA ocenia ktore ja? I ktore jest prawdziwe? Okazuje sie, ze jesli czlowiek nie jest modelem, to musi byc cos poza modelami. WLASNIE -COOOOOO? Czy jest mozliwe, ze jesli z kazdego, czysto hipotetycznie, zdejmiemy model, to wtedy kazdy z nas bedzie taki sam: to jest koncepcja bezwarunkowosci.
Kolejne kwestie beda podejmowane w kolejnych artykulach.
|
2 Modele sa przekupne ze wzgledu na swoja warunkowosc
Kazdy model ma w sobie cos z prostytutki, w pozytywnym tego slowa znaczeniu - mozna go kupic. Niedawno na Masterze, gdy robilem to z grupa by sprawdzic dzialanie, zapytalem czy maja jakies przekonanie, ktorego nie mogli sie do tej pory pozbyc. Uslyszalem, ze tak, po czym powiedzialem, czy zgodzilby sie na jego zmiane gdyby dostal 1000 zl. Po zmianie na twarzy bylo widac co sie dzieje w srodku; przekonanie zostalo usuniete. Powod jest prozaiczny - kazdy model jest oparty o wewnetrzne w nim relacje panujace miedzy jego czesciami. Na przyklad sa one wzajemnie do siebie zchierarchizowane. Dlatego wiesz, ze 1000 zl to mniej niz 2000 i ze oddasz przekonanie za 500 zl. Idac dalej tym tropem, zdejmujac z tego tabu, zadaj sobie takie pytanie - ile "depresji" bys "wyleczyl", gdybys modelom nimi zyjacymi zaproponowal np 100 000 zl. Wtedy by sie okazalo, czy depresja jest.. depresja. A poniewaz bierze sie tak czy inaczej z modelu, w nim powstaje, jest nim zarzadzana, dlatego w tym samym modelu jest tez jej rozwiazanie. Kazdy z modeli opiera sie na relacjach w nim panujacych: wiesz co jest "duze" tylko wtedy, gdy od razu porownasz to z "malym". Inaczej moze byc "wieksze" od "duzego" i w takiej relacji duze staje sie male.. Z tym sa jaja:
Wybieram mniejsze zlo! Czy mniejsze zlo jest lepsze niz wieksze? Tak. A wiec wybierasz cos dobrego.
Pamietaj, ze relatywizm pochodzi od relacji - a w relacji trzeba miec zawsze porownanie. Dlatego teoria wzglednosci zaklada relatywizm, bo opiera sie o co najmniej pary - np brudny i czysty - i tworzy ich granice - najbrudniejszy i najczysciejszy. Tym samym dochodzimy do kolejnego wniosku: kazdy model ma swoje granice.
Posluchaj uwaznie - jakikolwiek masz model, wszystko w nim zawarte jest oparte o wzajemne relacje. Nie ma rzeczy dobrej bez zlej, nie ma slabego bez mocnego, nie ma duzo bez malo, etc. Waznego bez niewaznego.. Dlatego wszystko w modelu jest zmienne i zalezne od czynnika, z jakim jest w relacji (np hierarchie wartosci). To juz nawet nie jest tak, ze to, co uwazasz, jest prawdziwe.. Nie, to sa tzw prawdy warunkowe. Modele nie sa prawdziwe z zasady. Jesli cos jest wzgledne, nie moze byc wtedy stale, wiec jest zalezne. To daje Ci kilka rzeczy:
To jak myslisz nie jest prawdziwe, to tylko model. Zaslania Ci rzeczywistosc.
Cokolwiek uwazasz, jest zmienne poprzez roszade czynnikow, z jakimi pozostaje w relacji. (Rodzina jest najwazniejsza! Nawet gdy twoje dziecko jest pedofilem? A nie, wtedy to najwazniejsza jest sprawidliwosc! ETC). Poniewaz zawsze w modelu jest relacja, zawsze mozna ja zmienic.
RELACJA = RELATYWIZM BRAK RELACJI = PRAWDA BEZWARUNKOWA.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

 Wysłany: Czw Wrz 25, 2008 7:24 pm
|
|
|
3 Kazdy model ma swoje granice
Rozmawiam ze znajomym, ktory prowadzi szerokie zycie pozazwiazkowe. Jego dziewczyna nie wie nic o tym, ze sypia on z innymi dziewczynami poza nia i jest z nim, bo wierzy, ze iluzja przez niego tworzona jest "prawdziwa". Tym systemem ona nie jest z nim - jest z jego iluzja i na nia reaguje, tak jakby ta iluzja byla prawdziwa. Mowie mu o tym, czy on jest z nia, czy z iluzja przez nia tworzona i wtedy on bierze to na siebie i rezygnuje z dalszej czesci pytania. Jestesmy na przyjecielskiej stopie, pytam dlaczego nie chce kontynuowac i on na to, ze jesli dopusci do siebie (!) mysl, ze ona jest z jego iluzja, nie z nim, to sie pochlasta i bedzie musial byc w stosunku do niej uczciwy. To jest przyklad wykraczania poza granice modelu.
Model dziala, poty wszystko jest osadzone w granicach. Gdy wychodzi poza granice, to sie w nim jebie system i to nie malymi kawalkami, ale cala siec neuronowa bierze w tym udzial. Overdurf kiedys powiedzial, ze nigdy nie wiadomo, jak daleko pojdzie zmiana. I nie wiadomo, bo nie jestesmy w stanie przewidziec jaki do konca mamy model, bo w nim zyjemy i nan reagujemy. A granice z modelu sa latwe do zlapania, bo:
- brakuje mu jakis schematow i nie moze udzielic odpowiedzi, np ile jest 14x wtorek. Pytanie istnieje, ale nie ma modelu, jaki zna na nie odpowiedz.
- bo modele sa jedynie umyslowe, bo rzadza sie prawami logiki i innymi, np submodalnosciowymi, modalnymi, itd. Dlatego mimo tylu tysiecy lat nigdy nie udalo sie zdefiniowac tego, czym jest milosc. Sa miliardy wierszy, piosenek, ksiazek i ludzie wybieraja metaforyczne, nieprawdziwe modelowo przekazy, by przekazac poprzez model co czuja, ale nie sa w stanie. Nigdy nie beda. Nie mozna zdefiniowac niedefiniowalnego. Mozna rozebrac kwiat na tysiac czesci i je naukowo nazwac, ale przezycie jego piekna jest niedostepne nauce.
Teraz posluchaj uwaznie - rozwoj istnieje na 3 wektorach (o tym w innym artykule). Mozesz rozwijac model w jego zakresie, ale zmiana moze byc jedynie ilosciowa (np wiecej "dobrych" przekonan), jakosciowa (wiecej rozrozniec w kontekscie tego, co juz znasz, np poznales submodalnosci i przechodzisz teraz na ich kalibrowanie niewerbalne) i wreszcie, pozamodelowa. Nigdy nie nauczysz sie niczego w swoim wlasnym modelu, bo mozesz jedynie go zwiekszyc/poglebic, nauka istnieje tylko poza modelem!! Dlatego bez przekraczania granic jest sie ciagle w tych samych filtrach, ktorych powtarzanie wzmacnia siatki neuronalne, ale ich nie zmienia na inne. Model potwierdza swoje istnienie, ale Ty nie umiesz nic wiecej...
Granice modelu sa odczuwalne. Zwykle tam pojawia sie lek (przed nieznanym), zlosc (by sie bronic), spryt (wykorzystywanie intelektu, by nie stracic tego, co sie ma). Im model silniejszy, tym trudniej chce z siebie zrezygnowac - w koncu kazde wyjscie poza niego oznacza jego zmiane, jesli nie koniec. Dlatego tworzy sie miedzy innymi ego, by chronic ten dorobek i kontrolowac by iluzja funkcjonowala jak najdluzej i najskuteczniej.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

 Wysłany: Czw Wrz 25, 2008 8:28 pm
|
|
|
4 Modele to iluzje
To dostaniesz kilka dawek uderzeniowych, bo sprobuje pokazac Ci kilka wiekszych iluzji, jakimi zyje czlowiek. Dostaniesz porownanie warunkowosci do bezwarunkowosci, bys byl w stanie oddzielac sie od iluzji i bardziej odkrywac swoja prawdziwa nature.
1 Motywacja jest iluzja i nie istnieje poza modelem.
Czy roczne dziecko ma motywacje taka, jaka dorosly? Nie. Dorosly motywuje sie warunkowo - cos musi zajsc, by sie zmotywowal, chec robienia czegos jest w zaleznosci od jakiegos czynnika. Moze nim byc np tajemnica (nie mow nikomu...); moze byc to wazne (inspiracja to motywacja na poziomie wartosci, a ladne nogi modelki na poziomie srodowiska i ewentualnie zachowan; nogi nie inspiruja, ale Dalaj Lama moze), moze byc trudno dostepne (ekskluzywnosc) i superdrogie (wyjatkowosc), a takze dziac sie jednorazowo (szansa), etc. Sa tysiace trickow na wywolanie motywacji, co nie zmienia faktu, ze jest iluzja.
Nie wiem, czy powininem to tu pisac... To moze zrobic komus krzywde.. Upewnij sie, ze ponizsze slowa potraktujesz jako niebezpieczne..
Niech bedzie, nie powinienem tego trzymac tylko dla siebie..
Itd, itd, itd. Jak znasz tricki i umiesz je stosowac, masz do przodu z konceptem siebie i modelami innych, np sluchaczy. Mozesz miec jedna iluzje ze nie masz motywacji i zamienic ja kotwica na druga, ze juz masz. I teraz udawac, ze jestes zmotywowany.
Tymczasem 1latek nie ma motywacji warunkowej, ale bezwarunkowa. Jedyny prawdziwy okres w zyciu, gdy wszystko, co robi, robi dokladnie podlug prawdziwego siebie, bo nie ma jeszcze modeli. Jeszcze rodzice, szkola, telewizja nie zaczely warunkowac...
Uwaga na wyraz!! Warunek oznacza budowanie relacji. Kotwiczenie jest warunkowaniem.
Nie patrzysz na niemowlaka jaki ssie mame z konceptem tego, ze ma do tego motywacje. Dorosli maja motywacje DO, niemowle jej nie ma w naszym rozumieniu, albo ma bezwarunkowa. Nie ma jej granic, dotyczy wszystkiego, niemowle nie filtruje swiata przez modele.
2 Autorytet nie istnieje
To jest cos, co zjebalo najlepszych uczniow i ciagle ich jebie; co prawda zwykle na jakis czas, ale raz po wejsciu, wyjscie jest z czasem tylko trudniejsze.
Wezmiemy trzy etapy pod uwage:
Autorytet bezwarunkowy dziecka. Zaleznosc warunkowa doroslego, czyli tzw autorytet zewnetrzny. Niezaleznosc warunkowa doroslego, czyli tzw autorytet wewnetrzny.
Najpierw autorytet zewnetrzny. Czlowiek uczy sie modeli, robi w nich relacje, tworzy w nich rowniez relacje dotyczace tego, kto ma racje i mowi tzw prawde. Prawde o rurach jako hydraulik, o moralnosci jako ksiadz, o wychowaniu jako rodzic, o matematyce jako nauczyciel, o wszystkim jako Bog, itd. Zobaczysz to na rysunku na dole. Pytanie na tym poziomie brzmi: ile masz sily, by bronic swoich modeli.
Autorytet wewnetrzny to kolejny krok, niezwykle wazna przeciwwaga dla swiata zewnetrznego i wszystkich tych, ktorzy wkladali nam do glowy nie-nasze prawdy. Wiec powstaje cos takiego, jak koncept autorytetu wewnetrznego, ktory jawi sie w naszych glowach jako reprezentacja naszego JA. I teraz najwiekszy dowcip - autorytet wewnetrzny gowno nie jest wewnetrzny, to po prostu kolejny poglad od jakiego zalezymy, ale tym razem jawi sie jako wizja nas samych, pod ktora musimy grac. JA (1 ja) robie sobie (2 ja) obraz siebie z autorytetem (3 ja) i udaje, ze JA mam swoje zdanie. Gowno prawda, zaleze od niego jeszcze bardziej, niz wczesniej od swiata zewnetrznego. teraz mam wroga-przyjaciela w w glowie, bo wierzac ze mam autorytet wewnetrzny, musze go karmic. To model! Nie utrzyma sie inaczej niz poprzez korzystanie z niego, wiec tym razem uzalezniam sie od siebie.
Pamietasz, ze modele to relacje wzajemne? Im bardziej wzmacniam autorytet wewnetrzny, tym bardziej oslabiam zewnetrzny. Jak kazdy wzorzec, tak i ten szybko sie generalizuje: po jakims czasie tzw mentor, ekspert, specjalista jest w stanie pelnej zaleznosci od pogladu na swoj wlasny temat, zwanego autorytetem wewnetrznym.
Idea jest swietna z jednej strony, bo pomaga Ci uwolnic sie od mamy narzucajacej Ci bycie z tym a nie innym partnerem i miliardem walczacych o przetrwanie innych modeli, ktore chca zmieniac swiat innych bo zyja iluzja swej prawdziwosci. Z drugiej, idac za Benem Johnsonem (olimipjczyk w biegu na 100m : mam na torze dwoch przeciwnikow, jdnego obok siebie i drugiego w srodku; z tym obok wiem, ze sobie poradze), staje sie potworna pulapka z ktorej tym trudniej wyjsc, im silniejszy ten poglad jest. A ma swoje powody, bo daje silny pozor wolnosci: od swiata zewnetrznego. Ale wciaga pod wode gdy zdasz sobie sprawe, ze teraz TY jestes zalezny od swoich pogladow na swoj wlasny temat i z deszcze wpieprzyles sie pod rynne.
Autorytet wewnetrzny nie moze partnerowac innym autorytetom wewnetrznym, bo sie ciagle relacjonuje i porownuje. Jego przetrwanie jest uzaleznione od tego, ze wierzy w swoje poglady, a wiec jak pojawi sie ktos inny z innym pogladem, to autorytet wewnetrzny MUSI ten poglad obalic albo sie oslabi. Czasami nazywa sie to ego. Pytanie na ten etap brzmi: ile masz sily, by zrezygnowac ze swoich pogladow..
Zwykle wyjscie z podporzadkowania sie innemu autorytetowi ma charakter buntu. Nie mozna podciagnac swego wyzej bez jakis warunkow, a jednym z nich jest dewaluacja innego autorytetu wewnetrznego. Zabieg jest ok, ale pieprzy relacje i przypomina reakcje zazdrosnego meza krzyczacego na zone, ze mu obiecala nie nosic za krotkich spodnic. To nie ona, ale jego model go wpierdala, podobnie jak umyslowi eksperci, ktorzy muszac wierzyc w swoje kompetencje (a skad wiedza ze je maja - bo porownuja) buduja skale i odcinaja sie od swiata. Ale jest tez inna droga.
Na ostatnim treningu trenerskim gdy zapytano mnie o komentarz pt prowadz szkolenie bez autorytetu, zapytalem ich jaki autorytet ma dziecko. Z jednej strony ma ono w dupie swiat zewnetrzny, bo "nie rozumie", z drugiej ma takze w dupie siebie, bo koncept JA jeszcze nie istnieje (ooo, to duza rzecz, wrocimy do niej). ma ono autorytet bezwarunkowy - nie uzaleznia go, jak dorosli, od wystapienia jakis czynnikow (wyksztalcenie, kasa, ludzie, lata doswiadczen, ilosc klientow, etc.), ale pierdoli wszystko i wszystkich, w tym, co najwazniejsze, siebie.
Czy wiecie o tym, ze nasza relacja bedzie sie kiedys musiala skonczyc? To bylo jedno z ostatnich pytan treningu trenerskiego. Przestaniesz sie uwazac za mojego ucznia, ja przestane byc twoim nauczycielem i relacja albo sie rozjebie, albo sie przetransformuje na inna w modelu, np przyjacielska. Czy wiecie o tym, ze mozecie sie uwolnic spod mojego wplywu takze inaczej, niz przez uzaleznianie sie tym razem od wplywu swoich wlasnych pogladow]? To bylo drugie pytanie, a mieli zrozumiec, ze wczesniej czy pozniej nauczyciel musi przestac byc nauczycielem dla X, bo inaczej X zawsze pozostanie pod jego wplywem, bedac w modelu ucznia.
Nauczyciel ma miec przepustowosc: nauczyc kogos modelu albo wychodzenia poza nie i zabrac sie za kolejnych. W koncowym rozrachunku ma dac czlowiekowi wiecej wolnosci, a ta jest zwiazana zawsze z mysleniem. Myslenie jest poza swoim modelem, a wiec takze poza swoim wewnetrznym, najbardziej uzalezniajacym, autorytetem. Poza tym cala reszta jest powtarzaniem - albo za innymi, albo po sobie samym.
Uffff!!! CDN, rece mnie bola.

czlowiek3.jpg Pozbycie sie autorytetu wewnetrznego i tym samym przejscie na bezwarunkowosc.
Plik ściągnięto 274 raz(y) 31.33 KB
czlowiek2.jpg Przyklad przejscia na autorytet wewnetrzny.
Plik ściągnięto 198 raz(y) 23.21 KB
czlowiek.jpg Przyklad autorytetow zewnetrznych, w jakie mozna wierzyc
Plik ściągnięto 179 raz(y) 16.01 KB
|
Czy ludzi mozna czegokolwiek nauczyc? Czy moze uczy sie jedynie ich modele?
Czy mozna sie nauczyc milosci, czy trzeba jedynie oduczyc sie nie-kochania? Czy mozna nauczyc sie ufac, czy jedynie mozna odpuscic swoje obawy i leki?
Moze ludzi w ogole nie nalezy uczyc, ale raczej oduczac. Zreszta gdy sie czegos uczysz robisz to tylko po to, by sie pozniej tego oduczyc. Zawsze lepszy model zastepuje gorszy.
Zanim pojdziesz do szkoly, jestes aktywny. Szukasz, szperasz, wynajdujesz, sam robisz kategorie i definiujesz swiat. Gdy wchodzisz do szkoly, zaczynasz byc bierny. Siedzisz, sluchasz, na dobra sprawe wykonujesz rozkazy. I tak zostaje ludziom, ze potem staja sie z czasem mistrzami w przenoszeniu odpowiedzialnosci na wszystko zewnetrzne.
Z mojego doswiadczenia, ludzie wcale nie chca myslec, chca miec gotowe podane do zarcia. Dlatego istnieje cos takiego jak Komentarz Polityczny w Wyborczej i na serio, sa tacy co go przeczytaja i beda powtarzali, udajac ze to ich.
Biernosc, tak charakterystyczna dla doroslych, polega na powtarzaniu juz poznanych, dzialajacych mechanizmow, zamiast tworzenia swoich wlasnych. To niesamowite, ze nikt nie rodzi sie ani zydem, ani katolikiem, ale przez cale zycie moze udawac, ze nim jest. To jest wlasnie powtarzanie - branie koncepcji po kims i czynienie z niej swojej wlasnej prawdy.
Myslenie to kreowanie w czasie rzeczywistym. Brak przygotowania zastepiony gotowoscia. Pelna otwartosc i wychodzenie poza utarty szlak z wlasnego modelu. Jedynym sposobem kategoryzowania nowej wiedzy jest ukladanie jej wedlug tego, co juz znamy. A moze istnieje cos poza kategoryzowaniem? Poza tym, co juz znamy?
Myslenie ma wiele stron. Jest myslenie umyslem, z jakiego korzystamy tutaj. Jest myslenie sercem, gdy czujemy wspolczucie. Jest wiele innych.
Koncepcji jest bez liku. Dla mnie korzystanie z tego, co juz umiem, to powtarzanie. A robienie rzeczy spoza modeli daje mi dopiero mozliwosc myslenia.
Jesli ucze, musze sie pozbyc wszystkich swoich wlasnych modeli i stac sie pustka. Wtedy dopiero bede mogl uzyc kazdego modelu i dotrzec do kazdego ucznia. Jesli mam jakis model, swoj okreslony styl, wczesniej czy pozniej polegne. Robbins fajnie skacze, ja nie chce skakac i jest po Robbinsie. Dlatego pozbywam sie jakiegokolwiek modelu, by moc uzyc dokladnie precyzyjnie modelu klienta, jaki do mnie przychodzi. Wtedy jestem w stanie myslec i dac mu rozwiazania jakie sa wedlug niego dobre, a nie wedlug mnie. Nie musze opiniowac, wybierac, moge wejsc na spotkanie pusty i wziac to, co on mi daje i wziac od niego wiedze o tym, jak ma sobie pomoc. Ja jestem tylko lustrem, tylko kanalem dla jego slow, by sie sam uslyszal.
Troche idac dalej, chcesz (moze juz to zrobiles) znalesc sposob na odrzucenie przez czlowieka swoich wyobrazen o innych i o sobie? Czy to stanowic bedzie klucz powrotu do bezstronnosci i zrozumienia, glownie siebie?
Tak w calosci, poza wyrazem "siebie". Nie interesuje mnie zrozumienie "siebie", bo to nie jest mozliwe. Moje "siebie" caly czas sie zmienia, bo jest zestawem swiatopogladow na temat mojego JA. Mnie interesuje klucz do absolutnej bezstronnosci i zrozumienia.
Gdy zdejme z Ciebie Twoj wiek. Twoj wyglad. Twoja plec i wzrost. Wszystkie Twoje przekonania i definicje. Twoje schematy tozsamosci, wyksztalcenie, itd., to co zostanie? A wtedy zrobie to tez z soba. I nie uwierzysz.
Wszyscy jestesmy tacy sami. Kazdy jest identyczny.
Dlatego raport istnieje tylko na poziomie mechanizmow umyslowych, ale nie ma nic wspolnego z otwartoscia serca. Ktos taki jak Dalaj Lama nie musi budowac raportu ze sluchaczami, bo ma cos, co pozwala mu wejsc w nich i ich uczyc. Mozna byc palantem i sie nauczyc technik, ale mozna nie znac technik i mimo to zyc szczesliwie.
Moim celem jest zdjecie "z siebie" wszystkiego, o czym wyzej napisalem. Bede to znal, bedzie w modelu, bede mogl z tego korzystac, ale nie bede od tego zalezal. Moj umysl stanie sie w pelni jedynie srodkiem, a nie celem samym w sobie. I bede wtedy czasem go uzywal, a czasem nie.
Przyklad z zycia: przestajesz odrozniac kobiety od mezczyzn. Nie zwracasz na to uwagi, "kalibrujesz" jedynie energie i to, czy ktos zyje pelnia (o tym inny artykul potem). Po prostu model plci przestal Ci wyznaczac rzeczywistosc, zrezygnowales z niego. Mozesz zawsze "wiedziec", ale Cie to nie interesuje. Po prostu nie ma znaczenia.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Pią Wrz 26, 2008 8:18 pm
|
|
|
5 Odczuwalnosc iluzji
Gdy cos jest nieprawdziwa iluzja przestaje miec na glebszym poziomie znaczenie, czy jest korzystne, czy nie, skoro jest falszywe. Poki zdajesz sobie sprawe z iluzyjnosci modeli, poty masz nad nimi przewage i wychodzisz poza nie.
Ostatnio na Masterze zrobilismy jedno proste cwiczenie, ktore bylo kwintesencja pytania: jak rozpuszczac modele. Polegalo na opowiedzeniu o dobrym i zlym dniu z zycia, ale bez stosowania przymiotnikow. Cwiczenie wydaje sie banalne, dopoki go nie zrobisz. Okazuje, ze po podaniu jednego i drugiego opisu, gdy uczciwie nie stosujesz przymiotnikow, nie rozpoznajesz roznicy miedzy oboma dniami. To oznacza, ze te dni sa identyczne - nie rozni je nic, poza sposobem leksykalnej reprezentacji. To wystarczy, by zlapac sie za glowe - jakikolwiek opis, czy to pozytywny, czy negatywny, wsadza nam w glowe schemat, na ktory reagujemy. Od kiedy ten opis sie pojawi, od wtedy nie mamy juz dostepu do tych dwoch dni, w, nazwijmy to tak na nasze potrzeby, jeszcze relatywnie prawdziwej formie.
Owszem, reprezentowanie swiata w "pozytywny" sposob jest latwiejsze emocjonalnie, jest zdrowsze psychicznie, jest niewatpliwie przyjemniejsze, ale moze byc tez moment, gdy nie bedziesz chcial ciagle zalezec od iluzji reprezentacji: traktowanie lezacej monety na ulicy jako przypadku, daru od Boga, szczescia lub przeklenstwa ciagle jest tylko nadaniem etykiety, a kazda a nich, obojetnie jaka by nie byla, nie daje dostepu do samej monety.
W tej chwili w moim zyciu, biorac pod uwage etap, na jakim sie znajduje, widze nastepujace etapy:
1 Nieswiadoma bezwarunkowosc dziecka (pelna milosc, otwartosc, zaufanie, akceptacja, spojnosc, prawdziwosc)
Musi sie skonczyc, by dziecko zaczelo istniec w swiecie. Tworzy sie tzw osobowosc, charakter, przekonania, hierarchie, itd. Przechodzisz do:
2 Nieswiadoma warunkowosc (branie modeli i nieswiadome korzystanie z nich)
Konczy sie gdy zaczynasz tworzyc autorytet wewnetrzny i pojawia sie bunt przeciwko narzucaniu i zabieraniu wolnosci. Przechodzisz do:
3 Swiadoma warunkowosc (manipulacje modelami i wybieranie tych, ktorymi chce sie zyc)
Dochodzisz do sytuacji, gdzie czego nie zintepretujesz, czego nie powiesz, czego nie zdefiniujesz, to tworzysz jedynie iluzoryczny model, w zakresie ktorego dochodzisz do granic intelektu. Nie dlatego, ze nie mozesz sie wiecej nauczyc, ale dlatego, ze mozesz rozwijac sie jedynie poprzez zwiekszanie ilosci (rowoj dalej) lub jakosci (rozwoj wglab) tego, co juz masz i znasz. Dam Ci przyklad: jesli nauczysz sie robic forse, zaczynasz miec jej coraz wiecej. W pewnej chwili osiagasz pulap, gdy obojetnie ile zarobisz (choc zawsze mozesz wiecej), wiesz, ze to nie osiagniesz w finansach nic wiecej. Po prostu, mozesz miec tylko wiecej forsy, ale przestaje Cie to jarac.. Wtedy traci sie sens robienia czegos. Wtedy albo znajdziesz sens dla zarabiania tej forsy (np charytatywny) albo olejesz ja, bo przekroczony zostal prog wytrzymalosci. Mozesz przejsc do:
4 Swiadoma bezwarunkowosc (nieindentyfikowanie sie z modelami i odejscie od nich na rzecz stalych prawd).
Mialem wypadek samochodowy. Jakis model sie wlacza i pojawia sie interpretacja tego, co sie stalo. To interpretacja sie zmieni, gdy:
- zmienie emocje - dostane forse od ubezpieczyciela - uderzyla we mnie babka, w ktorej sie zakochalem po uszy - kupie sobie nowe auto - minie 30 lat - porownam sie z kims, kto popierdala na rowerze - uciesze sie, ze nic mi sie nie stalo
ITD do milionow razy. Gdy nie bedziesz szukal milion pierwszego, ale zdasz sobie sprawe, ze te iluzje nigdy sie nie koncza, to pojawi sie nowa jakosc, ktora zbierze je wszystkie razem do kupy. Wtedy tez zaczniesz szukac czegos innego i powiesz: Skoro to wszystko jest iluzja, jak moge znalezc cos prawdziwego? Jak moge przezyc ten wypadek bez porownan, bez kotwic, bez emocji, ktore nakladalyby mi filtry?
Masz inny przyklad:
KIM JESTES? - pytanie wydaje sie byc banalne, dopoki nie zdasz sobie sprawy, ze odpowiedz na nie jest koszmarnie zmienna, w zaleznosci od niekonczacej sie ilosci czynnikow. Zmienia sie w zaleznosci od tego, kto pyta. Od samopoczucia. Od wieku. Od tego, w co wsadzasz uwage. Tego nie ma konca, a zawsze ocenia to jakies JA majace opinie na temat CIEBIE. Tak jakby tych JA bylo wiele. I owszem, w modelach moze byc ich wiele, to nazywa sie w komunikacji koncepcja czesci, ale nie daje Ci odpowiedzi na tak proste pytanie, kim jestes.. I okazuje sie, ze co nie odpowiesz, to w plecy. To jest zamkniete kolo - ciagle jestes wg siebie kims innym, kazdy postrzega Cie inaczej, jestes dla kazdego na swiecie inny, dla siebie inny w zaleznosci od stanu i innych czynnikow, jaki to ma sens???? Musisz byc gdzies staly.. albo Cie nie ma w ogole. Zrozumienie swego nieistnienia (nowy artykul) daje Ci mozliwosc odejscia od zrodla wszystkich cierpien, czyli koncepcji JA - to z buddyzmu.
Mezczyzna - acha, a wiec przyjmuje rowniez, ze mam jego reakcje fizjologiczne. Czyli nie moge miec jak kobieta wieolokrotnych orgazmow przezywanych calym cialem, tylko krotki strzal i chec spania.
Czlowiekiem - a wiec umre za jakis czas. To po co tak sie starac o wszystko, skoro w chwili smierci ile nie bede mial szmalu to i tak mi nic z tego nie przyjdzie.
Nauczycielem - uuups, a wiec musze miec uczniow, wiec stawiam siebie w pozycji mentora, itd.
Zwykle ludzie odpowiadaja na pytanie swoim zawodem, tak jakby to co robia bylo nimi. To troche za malo.
Dowcip polega na czyms takim: gdy zdasz sobie sprawe z iluzorycznosci jakiejkolwiek umyslowej koncepcji, wtedy zyskasz tego swiadomosc. Swiadomosc daje Ci szanse na odizolowanie sie od wszelkich mechanizmow ktorymi rzadzi sie umysl i dowolne go wlaczanie i wylaczanie w miare potrzeb.
Podobno: mysle, wiec jestem. Nie, nie, nie!! Jestes i mozesz myslec. Ale nie musisz. Poniewaz kazdy z was zapewne zdaje sobie sprawe, ze tam gdzie wchodzimy nie ma juz slow, jestesmy w potrzasku - jak mozna mowic o byciu poza modelem uzywajac modelu tutaj? Mozna. Trzeba tylko pamietac, ze to jedynie model. Paradoksalnie, za pomoca umyslu mozna tez z niego wyjsc.
Jesli chcialbys to przezyc, a moze zaczac przezywac, musisz nauczyc sie swiadomosci. A moze bardziej zyskac do niej dostep. I oczywiscie stac sie bezwarunkowy, co w kontekscie dziesiatek lat uwarunkowan i zycia w grupach brzmi jak mission impossible. Z tego wzgledu mistycy, by osiagnac ten stan, wypadali w gory na kilkadziesiat lat i mieli czas, by.. poNIEmyslec.  Zobaczmy, czy nam sie uda w inny sposob!
|

|
Czy możliwe jest komunikowanie się z innymi będąc w tym stanie, o którym piszesz? Jak wtedy wygląda komunikacja?
|
Oczywiscie! Robiles to podczas New Code na Praktyku. Jest mozliwe.
|
Czy niemyślenie to brak dialogu wewnętrznego?
|
DW to komunikacja jedynie umyslu, miedzy czesciami twego modelu JA. Nie istnieje poza nim. Dlatego gdy UpTime na krotki czas wylacza spora czesc filtrow i wwala ludzi w teraz i tutaj, DW znika. DW jest procesem myslowym. I tak czy inaczej, mozna sie go w ogole pozbyc.
Chwileczkę, to stan bez modelu, w którym patrzymy na Rzeczywistość a nie przez filtry modelu to UpTime? Będąc w UpTimie można sie komunikować, można prowadzić rozmowy. Cała lingwistyka jest kwestią modelu, gdy nie ma modelu, jak mogą się pojawić słowa?
tez uwazam, ze lingwistyka jest kwestia modelu. Ale co innego go uzywac, a co innego nim byc.
Czy uważasz, że UpTime w takiej formie, jaką się poznaje na New Code jest faktycznie stanem bycia w tu i teraz ?
Uwazam, ze tak jak do milosci mozna dojsc przez pozadanie, tak mozna do no-mind dojsc przez uptime. sek w tym, by w nim pozostawac caly czas.
Jeżeli będąc w UpTime opowiadasz jakąś historię, jaka Ci się przytrafila to korzystasz z przeszłości, już nie jesteś tu i teraz, tylko w przeszłości. Niektórzy też sądzą, że mówiąc o, jaki ładny zachód słońca już się pakujesz w przeszłość, bo gdy o tym mówisz, to już było pół sekundy temu i ten moment sprzed pół sekundy starasz się opisać. Już to jest przeszlość. UpTime jest w tu i teraz?
lapiesz to sekwencyjnie - wychodzisz z zalozenia (czy ci goscie, o jakich piszesz), ze jak 1)cos sie mowi to 2) to sie staje przeszloscia. A jak zrobisz to symultanicznie, zrobi ci to, ze teraz i tu mowisz o przeszlosci. wtedy sie z nia nie identyfikujesz, po prostu o niej opowiadasz. a opowiadasz zawsze tu i teraz.
Czy pasja/powołanie jest częścią modelu, czy Ciebie?
Wysmienite pytanie!! Czy koncept JA nie jest czescia modelu? Jest!! Moze jedynym powolaniem jest to, by zyc, jako jedyny cel sam w sobie? Moze w kazdym wcieleniu po prostu znajdujesz najlepsza forme na realizowanie swojej karmy?
Skąd wiesz, będąc w stanie bez modelu świata, że trzeba uruchomić model i np jechać na szkolenie uczyć innych?
Sila wyzsza - energia ktorej czescia jest umysl, ale ona sama jest o wiele bogatsza niz on. Do tego poty zdajesz sobie sprawe (znowu: swiadomosc!!!) ze model to jedynie model, zmienia sie on z celu na narzedzie.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Nie Wrz 28, 2008 10:15 pm
|
|
|
Czy jedyną drogą aby odciąć się całkowicie od oddziaływania modeli jest medytacja ?
Jest wiele drog prowadzacych do odciecia sie. Medytacja jest jedna z nich. Inna jest dla mnie uptime. Inna najglebsze stany transowe.
|
Witam,
Jeżęli wyrzucisz wszystkie modele z siebie czy nie staniesz się w pewnym sensie dzieckiem?
Tak jakbyś się cofnoł. Zresetował.
Dzieckiem, ale swiadomym. Plus zyskujesz dostep do wielu innych rzeczy, z jakich nie zdaje sobie sprawy dziecko.
Jak wyrzucisz wszystkie modele to jak je z powrotem wrzucisz?
Nie wyrzucam - zdaje sobie sprawe, ze sa. i wtedy nie one mnie prowadze, ale sa prowadzone. po co mialbym je wyrzucac? sa kapitalne (niektore z nich!!!) i bardzo mi moga sluzyc.
Musisz mieć model do wrzucania modeli?
sadze, ze jest to dobry pomysl na poczatek, by zaczac lapac o co chodzi.
Albo uczyć się jak dziecko na począktu.
to jest cos wiecej niz nauka. to poznawanie.
Czy z wyrzuceniem wszystkich modeli nie jest tak jak z wyrzuceniem totalnie dialogu wewnętrznego że wtedy nie wiesz jak się nazywasz?
Nie. To by bylo bez sensu!!! Masz zdac sobie sprawe z tego, ze to model. Wtedy np przestaniesz reagowac na swoje imie X reakcja, po prostu nie bedziesz sie z nim tak jak wczesniej identyfikowal. Niedawno zostalem zapytany, czemu w Mexyku chce by do mnie mowili Mateo, a w PL Mateusz. Ja na to, ze latwiej jest im mowic Mateo. Jak uslyszalem, ze to nie moje imie, spytalem - a co za roznica? Bo naprawde nie ma jej dla mnie.
To mi przypomina torchę matemaykę dyskretną i taki paradoks.
Czy zbiór wszystkich zbiobów jest swoim pod zbiorem
Czy wychodząc z modelu wszystkich modeli nie wchodzimy w model bez modeli? Kurcze pojawia się uczucie konfuzji. Tak jak. Ile razy to jest 14 x wtorek.
.
Jesli zbior wszystkich zbiorow jest swoim pozdbiorem, przestaje istniec i pojawia sie nowa jakosc. moze to byc model bez modeli, jak piszesz, ale nazwa nie ma znaczenia. Przezycie ma.
Czy granicami modelu jest myślenie logiczne?
Umysl rzadzi sie prawami logiki...
To tak jak by wymienić płytę główną i zostałaby sama obudowa.
Tak, ale mozesz teraz do niej wlozyc kwiaty i robi za wazon:)
Czy do modelu dodajesz też uczucia czy model to jest same logiczne myślenie?
Nie ma myslenia bez uczuc. To mit, ze mozna myslec bez nich. W kontekscie umyslowym mysli sie uczuciami.
Ciekawe jak dziecko uczy się uczuć?
Czy poprzez raport z matką i innymi ludźmi?
Czy ma je w sobie czy to jest część modelu jaki tworzy od urodzenia?
Ma tych modeli po prostu relatywnie malo, bez nich nie przetrwa swiata. Ale poki je poznaje jako modele i sie nimi nie staje, poty nie pojawi sie kartofel, ze ma taka a nie inna osobowosc, pod ktora bedzie gralo.
Może program uczący system jest pomiędzy ludźmi.
jasne, ze jest. Inaczej bylby wytworem i nikt by go nie odkrywal. O stanie no-mind wiedzieli mistycy sprzed kilku tysiecy lat.
Pozdrawiam!
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Nie Wrz 28, 2008 11:03 pm
|
|
|
Mateusz,
Twoje słowa o modelach trochę się wykluczają. Wszak model w którym nie ma modeli też można nazwać modelem.
Chociaż...
Przekonam sie do twojej interpretacji jezeli mi odpowiesz na pytanie:
Czy gdy pozbede sie przekonan, to bede o tym przekonany?
Plus prosze wszakze o zrozumienie, jedyna forma uznanego oddzialywania jest na Forum pismo! Zdaje sobie sprawe z zapetlenia, ale nie mozna z niego wyjsc komunikujac sie jezykiem, ktory sie konczy na poziomie umowy!! Nie ma slow, ktorych nie stworzylismy, prawda? A wiec nie istnieje dgbuyfigduif..
Napisałeś że metodą na odcięcie się od modeli jest medytacja, stany transowe uptime. Czy można też powiedzieć że metodą na odcięcie się od modeli jest stworzenie modelu w którym ich nie ma?
Mozna tak to rozumiec - po raz kolejny odsylam do powyzszego pytania...
Nie zgadzam sie! To paradoks gmatwa, bo umysl jest kompetentny tylko do pewnego momentu. Powtarzam: KTO ZDEFINUJE CZYM JEST PIEKNO??
Co do różnych tożsamości to sugerujesz że mój mózg jest schizofrenicznym nosicielem kilku odrębnych tożsamości z których każda ma swój zakres działania, umiejętności czy nakazy które musi wykonywać (np. nauczyciel mieć uczniów). Co więcej samo określenie tych cech tożsamości jest możliwe tylko dzięki temu że inne tożsamości jakich się jest nosicielem określają tą inną tożsamość.
Czyli czy można powiedzieć że tożsamość to po prostu kolejny model a różni się od innych modeli rzeczywistości że uznaję się za część siebie? Czyli pewny model stworzył koncepcję JA a potem określił czym jest JA. Czy można to tak rozumieć?
Nigdy nie uzylem slowa schizofreniczny!! Poznaj koncepcje czesci w wydaniu NLP. Uwazam, ze tozsamosc jest modelem - oczywiscie w zaleznosci od tego, co uznajesz za tozsamosc i czy ja definiujesz tak jak dominujaca doktryna psychologiczna.
Zrob sobie prosta rzecz - zapytaj sie kim jestes. I pospisuj odpowiedzi i zadaj sobie pytanie, czy to wszystko.
Wiem że piszę trochę niezrozumiale ale piszesz o trudnych rzeczach .
Jestem tego swiadom i dlatego staram sie to uproscic, jak moge. Nie zawsze mi wychodzi!
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Nie Wrz 28, 2008 11:05 pm
|
|
|
W ciagu kilku dni pojawi sie szereg nowych artykulow. Zapraszam do lektury i komentarzy.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

Szymon Berbeka 
Wiek: 19
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 1513
Skąd: Radom
Wysłany: Pon Wrz 29, 2008 11:47 am
|
|
|
Mateusz Grzesiak napisał/a
tez uwazam, ze lingwistyka jest kwestia modelu. Ale co innego go uzywac, a co innego nim byc.
Czy nie potrzeba modelu który uzna, że należy używać lingwistyki ?
Czy gdy pozbede sie przekonan, to bede o tym przekonany?
Sądze, że wtedy nie będziesz się nad tym zastanawiać, więc nie będziesz mieć na ten temat zdania.
|
Wysłany: Pon Wrz 29, 2008 4:35 pm
|
|
|
Mateusz Grzesiak napisał/a
tez uwazam, ze lingwistyka jest kwestia modelu. Ale co innego go uzywac, a co innego nim byc.
Czy nie potrzeba modelu który uzna, że należy używać lingwistyki ?
Cytat
Czy gdy pozbede sie przekonan, to bede o tym przekonany?
Sądze, że wtedy nie będziesz się nad tym zastanawiać, więc nie będziesz mieć na ten temat zdania.
Teraz uzyj swej drugiej interpretacji do tej pierwszej i zobaczysz, ze wychodzi to samo. Nie bedziesz sie zastanawial czy uzyc modelu. W TEJ CHWILI sie zastanawiasz modelem. Inaczej Twoje slowa, ze nie bedziesz sie zastanawiac nad przekonaniami, tez sa z modelu...
Jest jeden sposob by sie przekonac! Musisz osiagnac ten stan.
|
Poniewaz
jest feedback, ze no-mind moze przechodzic z modelu w model, proponuje co nastepuje:
1. Uznac, ze poprzez aktualne nasze wywody, a wiec tworzenie modeli, mozemy w pewnym momencie zblizyc sie tak do no-mind, ze go uzyskamy. Tak samo logiczny zwiazek-kontrakt moze przerodzic sie w milosc. Zmienia sie jakosc energii, ale wywolawcza energia musiala byc inna. Gdy chcesz ugotowac wode, musisz ja podgrzac do temperatury wrzenia. Inaczej sie nie ugotuje. Wchodzisz na maksimum, ona wtedy zaczyna sie gotowac i dopiero od tego momentu, od przekroczenia progu, zaczyna wyparowywac. By wyparowala, najpierw ja podgrzewasz i musisz przejsc przez prog temperaturowy. Parowanie jest inna jakoscia, ktorej nie uzyskujesz bezposrednio, ale poprzez inny proces don prowadzacy. I dlatego uwazam, ze mozna modelem dojsc do nie-modelu. Moge powiedziec: warto sie zakochiwac, bo milosc jest wspanialym stanem. I poprzez intelektualna instalacje doprowadic kogos do stanu, w jakim przekroczy prog i zacznie zyc dodatkowo sercem. Moge dac cwiczenie uptime i uzyskac no-mind na chwile. Po prostu po jakims czasie zmieni sie jakosc. A nie znam nikogo osobiscie, kto robilby uptime dzien w dzien az do chwili, gdy mu sie zmieni jakosc. Czesc podgrzewa, ale nikt nie doprowadzil do wrzenia!!!!
Inny przyklad: prog przyjemnosci. Jest granica, gdy mile uczucie zamienia sie w bol, zalezne od czynnika sily (np w seksie). I to jest wlasnie zmiana jakosci, o jakiej mowie. A zeby to zrobic, musisz zwiekszyc sile, inaczej bedziesz sie w przyjemnosci zastanawial, jaki jest bol - i go nigdy nie poznasz!!
2. Zdecydowac, co bylo pierwsze: jajko czy kura. Jesli ktokolwiek sie przekona, skoncza sie dywagacje na temat modelu - niemodelu. Jedyna droga naszej komunikacji jest tutaj pisanie postow. Jesli masz dobra alternatywe, zapraszam do pisania.. Jesli jej nie masz, zapraszam do jej znalezienia!:)
|
Jeszcze jedno. To o czym piszesz wykracza już poza NLP więc tu nie chodzi o to żeby cokolwiek zmieniać, prawda? Modele i tożsamości nie zostaną usunięte ani nawet zmienione, tak?
|
Idea zmiany zaklada, ze cos jest gorsze, a cos jest lepsze. Tym systemem rozwoj polega, z jakiegos punktu widzenia, na byciu wczesniej chujowym a pozniej lepszym i tak w kolko. Nie mozna przestac sie zmieniac, bo zawsze mozna byc lepszym.. Ale tylko w modelu. Gdzie indziej nie bedzie potrzebna zmiana, bo jestes idealny taki, jaki jestes. I jak zrobi to kazdy, nikt do nikogo sie nigdy nie przywali.
Jesli zdejmiesz wszystkie swoje oceny tego jaki jestes, bedziesz idealny, prawda? W tym znaczeniu, ze nie ujmiesz sobie niczego, w tym znaczeniu, ze sie nie przypieprzysz, ze mozesz byc lepszy. Jesli zona mowi do meza: kochaj mnie bardziej to z nim negocjuje. Nie mozna bardziej lub mniej kochac, to jest cyfrowe, czarno biale. Albo sie kocha, albo nie. A reszta to zabawy umyslowe ktore przykrywaja to, kim/czym naprawde jestesmy.
Mysle, ze najwieksza pulapka umyslu jest wlasnie rozwoj i ciagle bycie lepszym. Od tego mozna sie uzaleznic, bo ambicja zawsze chce wiecej i nigdy nie jest nakarmiona. Ale jak o tym wiesz, mozesz wybierac. Naprawde decydowac. Rozwoj ma byc efektem ubocznym zycia, a nie jego celem. Inaczej nie zyjesz, tylko sie rozwijasz... I zwykle ten rozwoj jest bardzo konkretny - np chce miec nowe auto. Chce szybciej czytac. Chce byc, po prostu, lepszy.
Juz od jakiegos czasu nie rozwijam sie tak, jak kiedys. Siedze np w domu i nic nie robie godzinami. Czy sie rozwijam? Pewnie tak.. Pewnie nie.. To nie ma takiego znaczenia. Gdy chce zdobyc jakas umiejetnosc, mam po to narzedzia umyslowe, by to zrobic dobrze, szybko, latwo i prosto. Ale sensem nie jest juz umysl, sensem jest cos zupelnie innego. Umysl to po prostu zarzadca modelami. A ja jestem jego zarzadca (wiem, wiem.. ktore JA? - o tym potem). Umysl jest swietny jako narzedzie. Dlatego wlasnie zdecydowalem sie pojsc w kierunku nie-identyfikowania sie z nim. I bede wymyslal nowe technologie - ten temat jest jakby nie patrzec kolejna z nich. W przyszlym roku bede tego uczyl, bo czas przyjdzie skonstruowac teraz do tego cwiczenia...
Nie musisz rezygnowac z zadnej czesci siebie i z zadnego modelu - na Boga, rozwijamy sie tu od paru lat i rosniemy na inteligentniejszych ludzi. Teraz masz szanse na nowy wektor rozwoju, pozaumyslowy.
Tak!!! Uwazam, ze w pewnej chwili jakosc sie transformuje.
Larwa zamienia sie w motyla. Wytlumacz jej, brzydkiej i tlustej, ze jest pieknym i latajacym motylem. Ona nie zrozumie, odrzuci, bo nie wie. I podobnie jest troche z ludzmi, nigdy nie wiadomo, w co sie przemienimy. Ale wiadomo, ze przemiana jest. Nawet kazdego dnia.
Napisze tekst niedlugo o transformacji energii intelektualnej lub pozadania w milosna. To wyjasni wiecej.
|
Modele (czyli dla mnie umysl abstakcyjny) i umysl no mind to czesci tej samej calosci. Stanowia jednosc. Dokladniej w modelach jest troche no mind i w no mind jest troche modeli. Pamietacie jing i jang
|
Ok, biore Twoja koncepcje ze mind i no-mind to koncepcja jednej calosci. A co sie stanie, jak polaczy sie mind i no-mind?
Bo gdy polaczy sie jing i jang to powstaje z kobiety i mezczyzny czlowiek. Z tego wzgledu ludzie sie paruja, bo zwiazek jest pelny, a osobno mezczyzna i kobieta nie. Dopiero w zwiazku jedno i drugie moze sie nauczyc byc pelnia, gdy wezma do swego przerzedzonego puzzle energetycznego brakujace kawalki. Czlowiek jest caloscia, plcie nie sa. Dlatego tak malo jest ludzi, a tak wiele przestawicieli plci - co jest takze zwiazane z seksualnoscia. Czlowiek ma seksualnosc kobiety i mezczyny i wszystkie cechy energetyczne obu. Jest synergia dwoch biegunow, ktore, jak mowisz, jest dopiero caloscia.
Opowiedz o synergii mind i no-mind. Co powstaje? _________________
Mój mózg przestał mi wystarczać.
Wysmienicie kwadi, Artur i cala reszta,
bo to jest wlasnie cos, co roslo we mnie juz dlugi czas. Consciousness Technologies (hahahaha:) maja wlasnie przyblizac do Oswiecenia.
Ja szukajac swojej drogi, a kazdy ma swoja wlasna, odkrylem rzeczy duzo potezniejsze niz umysl i gdy je poznalem, umysl stal sie czyms na wzor zabawki, igraszki, po prostu zmienil swoja role. Jednoczesnie zalozenie, jakie mialem, cwiczenia, jakie robilem, przezycia, jakie mialem, okazaly sie byc wyzwaniem daleko wykraczajacym poza to, co uwazalbym za latwe. Po prostu gdy zdecydowalem sie na kilka krokow:
1 absolutna odpowiedzialnosc za wszystko
2 swiat jest moim lustrem
3 reaguje jedynie na model, nigdy na rzeczywistosc
okazalo sie ze moje modele, jakie by nie byly, zaczely byc tak grzmocone, bo poruszam sie dzien w dzien jedynie na ich granicach. Dlatego pisalem o ich rozpuszczaniu, bo czuje ze reaguje mniej, mniej, mniej... Az w koncu przestane w ogole. Sadze (sic!), ze gdy nie bedzie juz zadnej reakcji automatycznej, wtedy bede absolutnie Swiadomy.
Kwadi - tez tak uwazam, ze synergia mind i no-mind prowadzi do Oswiecenia.
|
Mysle, ze na tym forum ciekawe by bylo rozkminic gdzie do tego calego modelu umyslu mind, no-mind jednosci i podzialu jednoczesnie, mozna wsadzic klocek z napisem NLP.
|
Na to Forum z NLP to przede wszystkim przywiecala nam zawsze idea by budowac modele.. I jest oczywiscie chwila, gdy NLP - jako kategoria intelektualna - przestaje wystarczac. W zakresie budowania modeli przoduje, ale jest moment, gdy przechodzisz na no-mind.. I wtedy NLP przestaje byc uzyteczne. Jego granica jest umysl, bo jest wybitnie umyslowa dziedzina. Ale z jego pomoca mozemy zbudowac taki pomost, po ktorym przejscie do przodu bedzie o wiele latwiejsze.
|
Jesli udalo by sie znalezc taka droge na skroty, ktora mozna bedzie przekazac, nauczyc i powielac to zrobi to postep w histori ludzkosci na miare wynalezienia kola (chociaz w sumie, przez te kola tyle wypadkow na drogach).
|
Do tego zmierzamy!!! Ale to nie jest droga na skroty.
Po tak wielu latach przekazywania nauk zauwazam, ze to poziom dojrzalosci uzaleznia sposob przyjmowania wiedzy i jej wykorzystywania. Gdyby kazdy wykorzystywal choc w pol % jakakolwiek technologie, teoretycznie wiekszosc osob majacych do nich dostep powinna juz byc superbogata - a nie jest. Zauwazylem np ze niektorzy czasem zadaja pytanie z czystej ciekawosci, by zaspokoic pozadanie wywolane w modelu, ale nie korzystaja z odpowiedzi. Sama ciekawosc moze byc systemem napedzajacym, ale nie swiadczy o robieniu rzeczy. Spotykasz czasem ucznia, ktory idzie dalej, spotykasz czasem takiego, ktory po prostu zatrzymuje sie na jakims stadium i w nim pozostaje.
Przyklad: masz zebraka, ktoremu marzy sie troche forsy. Dostaje ja, potem ma wiecej, w koncu staje sie Rockefellerem. Na dobra sprawe z taka iloscia pieniedzy ma dostep do wszystkiego. Ale mimo to am Rockefeller, gdy nie mogl kupic kolei swej konkurencji, kupowal rurociag pod ta koleja i zalewal "przeciwnika". Tym systemem osiagnal w kontekscie celow to co chcial, ale brakowalo mu zrozumienia, jak swoja moca sterowac.
Czasem dobry samochod wozi kierowce, a nie odwrotnie.
Naszym problemem jest nie to, jaka technike poznamy i jaki model sie pojawi, ale w jakim kierunku skierujemy moc, ktora posiadamy. A to kwestia etyki, moralnosci, prawd absolutnych.
Nie ma drogi na skroty, jest jedynie poziom dojrzalosci, ktore staje sie ta droga. A dojrzalosci nie wkrecisz submodalnosciami. I podobnie jak z no-mind, ona po prostu jest, a gdy sie o niej mowi, moze sie stac wycieczka ego. Zakladam, ze kazdy z nas dazy do doskonalosci. A skoro tak, mamy szanse zebrac sily i skoro na koncu wszyscy jestesmy tak czy inaczej tacy sami, to sadze ze poprzez "model" mozemy sie przyblizac do niej. To wlasnie bedzie pomost.
Dla mnie medytacja ma najmniej wspolnego z siedzeniem w lotosie, ale np bardzo duzo z uczeniem, silownia, bieganiem, kochaniem sie i wieloma innymi aspektami mojego zachodniego zycia. gdy wyjezdzalem gdzies poza swoj swiat, np w podroz do azji, zawsze bylo o wiele latwiej sie odlaczyc, bo poswiecalem czas na wnetrze, a nie na zewnatrz. W moim swiecie, w rzeczywistosci spolecznej bylo mi trudniej sie odnajdywac, a o wiele latwiej gubic. Dlatego pojscie do lasu ma wlasciwosci oczyszczajace, bo nie ma tam innych energii niz te, jakie od prawiekow ma natura. Samotnosc staje sie szansa do zlapania, choc na chwile, egzystencji, bez interpretowania tego, ze drzewo jest brzydkie albo nie.
Dzis napisze o przemijaniu i o zmianach energii w inna jakosc.
O zmianach jakosci energii
W typowym wydaniu nauki o wartosciach zwykle
1 odkrywa sie istniejaca u czlowieka hierarchie 2 dokonuje sie roszad i zmian
Konsekwencje tego sa takie:
1 czlowiek nie zyje wedlug jednej hierarchii, ale wielu modeli z roznymi JA. Jest JA powinnosciowe (wg jakich norm moralnych mam zyc), jest JA publiczne (zachowuje sie inaczej w klubie niz w domu), JA prywatne (co sadze na moj temat osobiscie) i samych hierarchii wartosci jest bez liku. Efekt tego jest taki, ze ludzie tworza jedna liste podczas cwiczenia i robi to na nich wrazenie, ale w jednym z modeli. Ta lista nie ma mozliwosci dzialania zawsze, bo czlowiek jest bardziej dynamizny niz kilka zasad go dotyczacych. Najlepszy numer to zrobic sobie liste swych wartosci a potem okreslic, wg jakich sie naprawde zyje, biorac pod uwage ostatnie pare lat. ZAWSZE te listy sa rozne. A im bardziej sztywna hierarchia, tym wieksze pole do konfliktow - bo gdy przyjdzie wybierac miedzy jednym a drugim, musi pojawic sie strata.
2 dziala na chwile, bo jestesmy zmienni. Mozna zajsc w ciaze i priorytety sie zmienia. Dlatego okreslanie listy wartosci dziala na te chwile, tylko w jednym modelu.
Rozwiazaniem, by wyjsc z konfliktowej hierarchicznosci, jest zrobienie struktury kola: wartosci kraza i wszystkie sa na jednym poziomie, poprzez ich synteze tworzy sie jedna, pelna. To jest, nazwijmy to dla siebie, MetaWartosc.
Zylem w sposob kolowy przez wiele miesiecy i jedna z rzeczy, jakie powstaja, jest odejscie konfliktow. Podswiadomosc znajduje sposob na realizacje zamierzen kazdej wartosci i zachowania odpowiadajace im wszystkim. Kolo jest swietnym rozwiazaniem...
..Chyba ze nie chcesz miec wartosci!! Okazalo sie, ze jak pewne rzeczy sa wazne, to inne juz nie.. Przez to swiat byl dzielony na kawalki. Wazne i niewazne. I tworzony w spektrum miedzy najwazniejsze i w ogole mnie nie obchodzi. A to dzieli rzeczywistosc na nieprawdziwe interpretacje.
Kolejnym krokiem byla dla mnie rezygnacja z Wartosci. Poprzez uczynienie wszystkiego takim samym, wszystko stalo sie tak samo wazne. Kazda chwila. Kazdy moment. Jestem w trakcie roztapiania modeli i nie ma dnia, bym sie nie lapal na czyms. Ten proces trwa juz od kilku miesiecy, swiadomie. Tym systemem, gdy nie ma rzeczy niewaznych, powstaje pustka, ktora wypelniasz tym, co ludzie zawsze mieli..
Spokoj. Milosc. Radosc. Swiadomosc. Wspolczucie. Wdziecznosc. Wolnosc.
Te wartosci w kazdej kulturze, bez znaczenia czy mniej lub bardziej religijnych, sa prawdziwe. O ile nie dla kazdego Rodzina moze byc wazne, o tyle Milosc dotyka kazdego. I kazda z powyzszych wartosci jest taka sama.. Gdy sie kocha, jest sie spokojnym, radosnym, wdziecznym... To jest dla mnie absolut wartosci. Lacza sie we wszystkie, gdzie wolnosc to wszystko, a milosc to cala reszta. Wolnosc daje prawdziwosc milosci.
Gdy zyjesz powyzszymi wartosciami, zmieniaja sie energie w jedna calosc. Tak samo jest w przypadku szukania modelu do nie-modelu. Jak kochaja ludzie?
Zwykle nie zaczynaja od milosci od pierwszego wejrzenia. Pojawia sie fascynacja, pozadanie, coraz fantastyczniejszy seks.. A milosc dopiero po jakims czasie. Nie zaczyna sie od niej, bo mozna z kims byc, ale ich nie kochac. Uczucia, energie, przekonania, dojrzewaja z czasem do zmiany jakosci - wtedy zaczynasz kochac. Gdy ja, majac wiedze jaka mam, zakochalem sie, jestem swiadom tego, kiedy to sie wydarzylo, jak sie dzialo, kiedy caly koktajl przybral forme milosci. Bardzo watpie, bym mial przepis czy model na to, na czym milosc polega.. Wiem, co sie dzialo ze mna. To byla fuzja, synergia, przejscie przez prog.
Tak samo moze zadzialac logika. Ludzie sa ze soba w kontrakcie, bo to dobra partia, bo jest ladna, itd. Wszedzie, gdzie pojawia sie powod bycia razem, masz do czynienia z kontraktem, bo kontrakt zawsze ma warunki. Gdy nie ma powodow, po prostu jestes, wtedy jest bezwarunkowo. Wszystkie powyzsze wartosci sa bezwarunkowe!! O ile relaks sie zmienia, o tyle Spokoj po prostu jest. Nie trzeba go nawet szukac, on zawsze byl i jest. Ma inna jakosc niz relaks. I w pewnej chwili z kontraktu logicznego mozna przejsc w bezwarunkowosc. Czasem druga strona mowi: jak nie zrobisz X, to nie mozemy byc razem. I ktos decyduje sie zrezygnowac z siebie, czyli ze swego modelu, w imie czegos wazniejszego. To jest poswiecenie - odejscie od modelu, jaki sie ma, na rzecz czegos istotniejszego, gdzie jest wiekszy sens. Wtedy, gdy lamie sie model (zawsze warunkowy!!!), odkrywa sie, to co prawdziwe.. Bo tylko nieprawdziwe (model) moze przykrywac prawdziwosc (egzystencja).
Tak wyglada zmiana energii. Sadze, ze tworzac odpowiednie technologie swiadomosc, jestesmy w stanie zblizyc sie do odkrycia oswiecenia. W koncu wszystkie sutry - nauki buddy - o tym mowia i jego modelami posluguja sie setki milionow ludzi. My mamy ten zasob, ze mozemy jeszcze brac z tego rzeczy i je tlumaczyc na nasz jezyk. Gdy ktos mowi: odnajdz w sobie swiatlo kosmosu, to waldek z sianowa chuja rozumie. A my mozemy to przetlumaczyc tak, bysmy sami zrozumieli. I waldek tez.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2008 8:58 pm
|
|
|
Jak to sie ma do teorii nt. przekonań, którą - notabene - sam nakreśliłeś, i którą da się samemu sprawdzić? Mam na myśli to, że można uwierzyć we wszystko, przyjąć każde przekonanie.
Wlasnie mowa o tym, by nie miec jakichkolwiek przekonan.
Pytanie bardziej ogólne - czy z niektórych rzeczy w przypadku oświecenia nie trzeba będzie zrezygnować? Dotykając najbardziej powierzchownych spraw - jak komuś wykurwię, bo obraził moją partnerkę, to będzie świadczyło, że nie jestem oświecony? Z tego, co zrozumiałem, nie
.
Mam nadzieje, ze dzis, jestes na tyle oswiecony, ze nie wykuriwsz nikomu. Bo jak on bedzie silniejszy, zobaczysz oswiecenie.. tunelu.
To tylko kwestia zdawania sobie ze wszystkiego sprawy + akceptowania tego, ale bez ograniczania się co do reakcji czy uczuć, tak? Tak to rozumiem. Wyprowadź mnie z błędu, jeśli się mylę.
Tylko, hehehehe.. Tak, to tylko zdawanie sobie z wszystkiego sprawy. Male piwo:)
|
Przemijalnosc modeli
W modelu nie ma zadnej stalosci, moze poza stala zmiana  Nie ma w nim niczego, czego nie mozna by zmienic, takze czegos, co nie mialoby z charakteru cechy temporalnosci. Jesli cos mozna zmienic, jest co najmniej cyfrowe - mozna to miec, lub nie (np nie umiem w ogole mowic po estonsku). Moze tez byc analogowe (umiem troche estonski) i z tego punktu widzenia nigdy nie mozna sie czegos nauczyc calkowicie. Wiedza polega na tym, ze poznaje sie ja takze po to, by dowiedziec sie, ile sie jeszcze nie umie. To nie ma konca! Marzeniu o zawladniecia cala wiedza wszechswiata owszem, brzmi okazyjnie, ale 1) nie jest mozliwe 2) jest nieaktualna w momencie jej poznania 3) wiedza nie ma nic wspolnego z etyka, bo etyka nie jest wiedza!! mimo wielu checi organizowania tzw etycznych standardow etyka nie ma zadnego zwiazku z zasadami umyslowymi, jesli nie sa one rozumiane. Dla przykladu, jakas czesc psychoterapii robi pacjentom krzywde, choc przestrzegaja zasad etyki psychologa.
Dlatego modele ciagle musisz aktualizowac. Musisz zmieniac swiat zewnetrzny, by chociazby nie zostac z dyskietkami pamietacie?) 3.5 cala... Ta dynamika nie dziwi i jest oczywista, ale nie daje zadnej stalosci. Mam tak ze swoimi ksiazkami - jakiej by nie wydal, po tygodniu mam juz nowe pomysly. Ze swymi produktami. Z posiadaniem tzw opinii, czyli jakiejs reprezentacji umyslowej. Zmienie jej submodalnosci i zmienie tym samym opinie. Czyli co, JA mialem opinie? A ktore JA uznalo, ze chce te opinie zmienic? Etc. Na tym tylko Forum napisalem ponad 2 tysiace artykulow i kazdy jest intelektualnie aktualny tylko do czasu. Niektore dluzej, inne krocej. Nazywa sie to - dzis mysle inaczej.
To nie ksiazka sie zmienia, przyjaciele.. To czytajacy ja czlowiek rozumie te same slowa inaczej. Przeczytaj cos po kilku latach i to jest inna ksiazka. W tym wydaniu tekst "juz czytalem", "juz widzialem" jest naiwny. To bylo WTEDY.
Czegokolwiek sie uczysz, wez pod uwage ze albo kiedys sie tego oduczysz (tzw niekorzystne metaprogramy, np motywowanie sie stresem) albo to zaktualizujesz (wiedza o swiecie) albo zmieniasz jakosc (nauka oddychania swiadomego) albo po prostu zapomnisz (cala lata szkolne, jedynie 6% studentow ostatniego roku zda egzamin z pierwszego, reszta zapomniala po zakuciu, zdaniu i zapiciu).
Tym samym swiat na poziomie wiedzy nie moze byc rowny. Jeden wie wiecej, drugi potrafi mniej, sa lepsze i latwiejsze sposoby robienia rzeczy i wyprzedzania konkurentow. Na dobra sprawe przekonania, gdy sa zmieniane z gorszych na lepszych, w momencie zmiany konkuruja ze soba. A Ty jako ostateczny sedzia wybierasz (albo wybiera ktos inny, jesli uznasz, ze ktos ma wiekszy autorytet niz Twoja reprezntacja JA).
Jestem dzis przekonany (sic!) ze czynienie z umyslu slugi jest jedyna droga do zapanowania nad nim. Inaczej tonie sie w morzu ocen, hierarchii, dzis ktos decyduje sie na dziecko, potem zaluje decyzji, bo mu sie zmienila opinia... Ile mozna? Inaczej poprzez kolejne reakcje umysl prowadzi cialo i gra pod muzyke czy to swiata czy jednego z umyslowych JA. A jesli, moi drodzy, umysl jest sluga, to ma tez Pana.
Dazymy do odpowiedzi, kto nim bedzie.. Na pewno nie ktores z JA. Halucynujemy juz, ze nie bedziemy w stanie opisac tego slowami.. Ale zblizajmy sie dalej. Dziekuje wam wszystkim za wklad w to, co sie dzieje. To trzyma mnie przy wierze, ze damy rade szybciej niz wolniej.. 
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Czw Paź 02, 2008 9:50 pm
|
|
|
Bo gdy polaczy sie jing i jang to powstaje z kobiety i mezczyzny czlowiek. Z tego wzgledu ludzie sie paruja, bo zwiazek jest pelny, a osobno mezczyzna i kobieta nie.
Balans energetyczny wpływa na Oświecenie?
Bez poznania orla i reszki nigdy nie bedziesz mial dostepu do monety. A Oswiecenie to moneta wszystkich monet.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Czw Paź 02, 2008 9:56 pm
|
|
|
Napisala tu pewna mloda Pani, ale chyba jej post gdzies zniknal. Nie wiem, czy mi sie przypadkowo nie skasowal. Sorry!!
Komentarz byl taki, ze fajnie jest nie oceniac i pytanie o Waldka, dlaczego jest oceniany, ze ma gorzej.
Bo wlaczam swoj umysl i biore z niego info, ze zamiast picia wody moze sie zajac czyms, co zmieni swiat na lepszy. Bo nie musi cierpiec i naradzac sie po raz kolejny miliony razy, by wreszcie zrozumiec. Bo jego zycie w granicach modelu, z ktorym do tego jest trudniej zyc, nie daje mu takiego poziomu zrozumienia, ze mozna wyjsc poza niego. Dlatego.
To jest proste. Jak jest Ci dobrze, dzielisz sie tym z innymi. OOO!! Czas na nowy artykul o Nadmiarze.
|
|
Mamy motywację do osiągnięcia Oświecenia - bo żyjemy w modelu, który chce Oświecenia. Ale wie jednocześnie, że gdy osiągnie Oświecenie - motywacja przestanie istnieć. Co dalej?
|
Moze przestac istniec zdecydowanie wczesniej. Moja motywacja istnieje w strzepkach jako koncept. Szczegolnie po tym, gdy zrobilem idee motywacji warunkowej i bezwarunkowej, po prostu pozbylem sie ogromnej ilosci reakcji. Nie musisz do tego dochodzic dopiero na koncu swojej sciezki. Mozesz juz teraz.
Ja nie mam motywacji do osiagniecia Oswiecenia. Po prostu wiem, ze do tego prowadzi Zycie i ze to jego ostateczny sens. To nie jest ani potrzeba, ani motywacja, ani ciekawosc. Po prostu to jest droga wszystkich drog.
|
Czy z Oświecenia jest powrót? Czy ucieczka od modeli i Oświecenie wpływa na same modele, które chciały Oświecenie osiągnąć (lub inne)?
|
Czy nie wydaje Ci sie, ze lek przed utrata modelu jest modelowy i ogranicza jego opuszczenie? Masz tu piekny przyklad, ze model przyspiesza albo ogranicza dojscie do absolutu. Jesli chcesz miec absolutna wolnosc, nie mozesz sie czegokolwiek bac... Ale mozesz to zmienic w swoim modelu, az odpowiednia ilosc generalizacji osiagnie jakosciowa transforamacje i wszystkie padna.
Uwazam, ze Swiadomosc w jakis dziwny sposob sie generalizuje. Jeszcze tego nie rozumiem, opowiem jak do mnie dotrze.
|
Skoro umysł jest sługą i ma swojego Pana, to czy jest możliwość, że jest tylko jeden Pan wszystkich umysłów?
|
Wyprzedzasz:) Bardzo dobrze. To masz nastepna informacje: Moment gdy stajesz sie Panem umyslu jest momentem rozpuszczenia idei wladzy i kontroli. Tylko w tym momencie. _________________
Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Pytania:
Kto wybiera którą tożsamość mam (lub które wartości stosuję) w danym momencie lub z czego to wynika? Skoro jedna tożsamość potrafi obserwować drugą w akcji to czym do cholery jest to co obserwuje obserwujące się tożsamości? Czy obserwacja może mieć miejsce jedynie z pozycji jakiejś tożsamości?
|
No, widze ze pomyslales od ostatnich pytan.. bardzo dobrze:)
Obserwacja z tozsamosci jest ocena. To nie jest obserwacja. Jesli chcesz obserwowac, zacznij sobie uswiadamiac. Swiadomosc jest poza tozsamosciami. Bazuje na nicosci i dlatego moze byc wszystkim. Dlatego dowcip polega na tym, by byc miedzy slowami, bo wtedy wskakuje swiadomosc. A potem, byc swiadomym po kolei calej reszty.
Zdaje sobie sprawe z ciaglej zabawy miedzy jednym JA a drugim. Tych tozsamosci jest masa, tak jak nieskonczona ilosc zachowan, ktore mamy. Okreslanie ich jednym zbiorczym JA jest duzym uproszczeniem. Dlatego proponuje oddzielic, nazwijmy to, prawdziwe JA od modeli, w jakich je reprezntujemy. W modelu zabawa dla mnie wyglada tak.. to czy bede Alem Pacino, czy Sharon Stone czy Moim Ja.. To wszystko modele. A skoro juz miec dostep, to do wszystkich. Inaczej jedna dziewczyna uwaza ze jest niesmiala i ma model, ktory jest krotko mowiac do bani. Inna, ze smiala i ma latwiejszy model do zycia. Jedno i drugie to ciagle tylko model. A jak juz miec model, to miec je wszystkie. A zeby miec wszystkie, trzeba sie pozbyc aluzji ze to, kogo uwazam za JA jest prawdziwe. Po prostu jest kolejnym modelem.
Ile jest modeli? Tyle, ile tworzymy. Ego chroni ich byt. Zdaj sobie sprawe, zrozum, ze to model.. Stan sie swiadomy. I mapa przestanie byc terytorium.
|
Czy gdy jesteś poza modelami, możesz wejść w dokładnie czyjś model i zachowywać się dokładnie jak on? Mój znajomy, który zajmuje się hipnozą miał doświadczenie z DTI, w którym osoba hipnotyzowana wchodząc w model drugiej osoby zaczęła być pijana. Później się okazało, że osoba modelowana w tym czasie była pijana, i oprócz zasobów, które miał przejąć, wziął też aktualny jego stan. Filtry na wzięcie tylko tego, co chcę wziąść były ustawione, stąd też zadziwiło mnie to zjawisko.
Fenomenologia i archetypy Junga daja kilka odpowiedzi.
Poza zjawiskiem umyslu indywidualnego jest jeszcze wiele innych, o nadzrednym charakterze czy moze po prostu rownorzednym, innym jakosciowo. Jednym z nich jest umysl zbiorowy, kazdorazowo tworzony jako osobny model grupy. Dzieki temu wiesz co robic jako Polak, mezczyzna, czlonek swojej rodziny itd. Ten umysl zbiorowy dziala w oparciu o laczenie i synergie modeli indywidualnych, z ktorych tworzy jeden. Jest tak samo dynamiczny, tak samo elastyczny, tak samo skonstruowany jak umysl indywidualny.. ale dotyczy zbiorowosci.
To jest zasada, nie przypadek (ktory nota bene jest naiwna koncepcja nawet w swiecie logiki: cos zawsze jest nastepstwem przyczyny): czesto bliscy sobie ludzie odczuwaja sie wzajemnie, czasem pies dziko szczeka na wlasciciela ktory ma wyjsc z domu i potem miec wypadek, przyjaciele mysla o sobie i na siebie wpadaja na ulicy.
Sadze, ze dojrzalsze dusze przewodnikow duchowych, ktorzy zmieniaja swiat, potrafia czuc umysl zbiorowy mas i calych populacji. Im mniejsza dojrzalosc, tym wiecej ego, a wiec tym wiecej inwestycji w umysl indywidualny. To zreszta ma sens, bo najpierw uczysz sie na sobie, a potem idziesz z tym w swiat.
Mysl nie zna przestrzeni i zadnych ograniczen, wiec jej recepcja musi zachodzic ciagle. Jesli model umyslu indywidualnego nie przepuszcza, ze wzgledu na swoje filtry, tzw przeczuc, przypadkow, niezrozumialych informacji, wtedy zamyka sie na umysl zbiorowy. A poniewaz gleboka hipnoza wylacza wiele koncepcji modelowych, dlatego w DTI Twoj kolega mogl wziac duzo wiecej niz zamierzal. W koncu bycie pijanym tylko w interpretacji jest zle/dobre.
Gilligan sie tym pasjonuje, podobnie jak Dilts. Pole grupy, tak to nazywaja.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Pon Paź 13, 2008 6:50 pm
|
|
|
Ostateczne poczucie bezpieczenstwa
Duzo kolejnych wnioskow, nie ma to jak pobyt w Finlandii i patrzec jak miejscowi jedza niedzwiedzie..
Wnioski wydobywajace sie z AlphaFemale i moich doswiadczen co do obserwacji kobiet.
Pytanie ze szkolenia: ktora z was ma jakies oczekiwania w stosunku do mezczyzn? Zrobcie liste tych oczekiwan i wypiszcie najwazniejszych dziesiec.
Gdy wypisaly, nastepny krok: zrobcie teraz liste obok tych punktow, jakie traktujecie jako oczekiwania. ma ona zawierac konsekwencje tego, ze nie beda spelnione. jak sie bedziesz czula, gdy tego nie dostaniesz?
I wypisaly. Np oczekuje, ze bedzie dzwonil minimum raz dziennie. Jak nie zadzwoni, poczuje ze mu na mnie nie zalezy.
Kolejny krok byl najistotniejszy, a lecial w prostym kierunku, od ktorego zalezaly losy calego prowadzenia szkolenia: a wiec moje drogie, co robimy teraz: pozbywamy sie waszych oczekiwan czy poznajemy techniki, jak zrobic, by faceci je spelnialy.
Zadaj sobie sam pytanie, co w zyciu wybieraja ludzie. A potem zadaj sobie kolejne, co wybralbys ty.
Jakakolwiek forma uzaleznienia sie od swiata zewnetrznego nigdy nie daje stuprocentowej pewnosci. Inwestycja czasowa i energetyczna w instalacje okreslonych zachowan nigdy sie nie skonczy, bo ludzie sa zmienni i ich partnerzy z czasem beda mieli nowe pomysly. Brak przewidywalnosci wszystkiego (nie zadzwonil bo mu chomik umarl) nigdy nie da mozliwosci poczucia sie w pelni wyzwolonym. Oddawanie w prezencie decyzyjnosci do swiata zewnetrznego (oby tylko pogoda nam sie udala) wczesniej czy pozniej prowadzi do rozczarowan. A one sa jedynie wtedy mozliwe, gdy istnieja wczesniej oczekiwania.
W jakims z wczesniejszych postow pisalem, ze problem=zasob i ze nie ma takiego zasobu, ktory jednoczesnie nie bylby problemem i odwrotnie. Podobnie jest z oczekiwaniem, ktore jest zawsze zwiazane z rozczarowaniem. Po prostu sa jak dwie strony tej samej monety i branie jednego jest automatycznie zwiazane z braniem drugiego. Jesli oczekuje ze cos nastapi, to jesli nie nastapi, wtedy bede musial byc rozczarowany. To jest widoczne wszedzie: wracalem dzis z Finlandii i zamkneli Okecie na kilka godzin, bo bylo szukanie bomby. Ludzie byli, krotko mowiac, wkurzeni, a powod byl oczywisty - oczekiwali ze gladko z tego lotniska wyjda. Bylem w kinie i w trakcie wysiadl obraz - protesty i krzyki polecialy kilka chwil pozniej. I zwykle idea zycia wyglada tak:
Licze na to, ze moje zycie jakies bedzie. Ze moj partner zachowa sie tak a siak. Ze pogoda bedzie taka a nie inna. Ze szef mi powie to i to. Ze premiera wybiora takiego a takiego. Etc. Cale zycie jest uslane oczekiwaniami i w zaleznosci od decyzyjnosci i umiejetnosci czlowieka, tak dyrygowane, by te oczekiwania sie spelnily. Nazywa sie to: Zrob tak, by moj facet byl mi wierny i zawsze mnie kochal i codziennie calowal. Na moje pytanie: a wiec Ty nie chcesz byc z czlowiekiem, tylko z dobrze wytresowanym psem, ktory nie bedzie taki jak on chce, ale taki, jak chcesz Ty? nie dostalem odpowiedzi. Byla zreszta oczywista, powiedzmy.. ze jej nie oczekiwalem.
Tymczasem jesli nie zdecydujesz sie byc trenerem zycia i je ujarzmiac by Ci przynosilo realizacje Twoich oczekiwan: kontrolowac partnera, manipulowac szefem, akceptowac sie tylko wtedy gdy.. mozesz podjac krok w kierunku absolutnej wolnosci i pozbyc sie oczekiwan. Wtedy, jakby nie patrzec, nie bedzie moglo miec miejsce zadne rozczarowanie. Wiesz, ciezko jest wtedy Cie zranic. Cos Ci zabrac. Skrzywdzic Cie. Albo Toba manipulowac. W efekcie bedziesz zyl mocno inaczej i skoncza sie wymagania od swiata, by byl taki a nie inny. I okazuje sie, ze taki jak jest jest calkiem ok.
To jest duzy krok, pewnie i niemozliwy do konca, ale co tam.. Moze warto.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Pon Paź 13, 2008 9:27 pm
|
|
|
W samotnosci
Czegokolwiek nie robie, gdziekolwiek nie jestem. Jestem w samotnosci. Moge nadawac dookola etykiety i na nie reagowac - inaczej wiec zachowam sie przy kims, komu nadam etykiete przyjaciela, inaczej wroga, inaczej kogos obojetnego, inaczej przy kobiecie jaka uznam za atrakcyjna, a inaczej przy rzekomo brzydkiej. Obojetnie jaka tworze rzeczywistosc i w jaka wierze, inaczej traktujac ludzi i tworzac podzialy za pomoca swojego umyslu, zawsze pozostaje w samotnosci. ta samotnosc byla ze mna zawsze, zawsze jest i zawsze bedzie. Swiat zewnetrzny bedzie sie zmieniac, ale samotnosc pozostanie wieczna. Nie jest w niej wazne, czy jestem z kims w tzw stalym zwiazku czy nie. Czy zyje w miescie czy w srodku lasu. I tak i tak zawsze jestem samotny. To od jakiegos czasu nie dawalo mi zrozumienia. Skoro zyje z kobieta, w jaki sposob moge czuc sie przy niej samotny? A jestem. Mam to silne uczucie bycia niezaleznym "czyms" gdy ona jest obok. Tak jakby spotykaly sie dwie samotnosci. Te dwie samotnosci tworza cos innego, co zawsze ujawnia sie w lozku. W tej samotnosci nie zaleze od nikogo ani od niczego.
|
Odrzucenie nie istnieje. Jest tylko Twoja odpowiedz na nie. Obojetnie, co zrobi druga osoba, Ty mozesz wybrac dowolny komunikat werbalny lub nie i po prostu odpowiedziec.
Kobieta przy podejsciu odwraca glowe, facet mysli, ze odrzucenie. Nieprawda. Moze delikatnie odwrocic jej glowe z powrotem, moze sie smiechowo rozplakac, itd. Moze zinterpretowac, jak chce.
Nie ma czegos takiego, jak odrzucenie. Ewentualnie moze to byc jedynie niezbyt korzystna reakcja na czyjes zachowanie, ktore jest sprzeczne z wyidealizowanym planem. Zapomnij o nim i ruszaj do przodu z nowymi zachowaniami.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 9:35 am
|
|
|
Rocky Patel w ustach. Srodek nocy. Coz za chwila na cos wiecej.
Obok definicji logicznej istnieje jeszcze moralnosciowa i to nia podejmujemy decyzje.
Zaczyna sie od tak zwanej percepcji, sensacji zmyslowej, od wrazenia, jakie mamy. Chwyta je mozg za pomoca systemow reprezentacyjnych. Ten etap jest bezslowny. Nie ma w nim ocen. Patrzysz na te litery i nawet ich nie czytasz, bo pojawienie sie DW juz jest interpretacja. To tylko znaki, jeszcze nie ma intelektualnego zrozumienia. To najczystsza forma pojmowania wszechswiata, w jakiej nie istnieje JA.
Kolejny etap to intelektualizowanie. Pojawia sie DW, ktory nigdy i nie byl, i nie bedzie zmyslem. Jest to logiczne narzedzie sluzace do kategoryzowania informacji. Na tym etapie konczy sie juz percepcja, a zaczyna sie cos, co nazywamy mysleniem. Tutaj obraz zostanie nazwany, np widze teraz to slowo. Wymowi je DW, a jak je wymowi, to zrobi to jakas intonacja. Ta intonacja nadaje znaczenie.
Nastepny etap to uzytkowosc. Teraz trzeba to polaczyc z wiedza mozgu co z tym zrobic, jaka ma byc reakcja. Czy jesli widze kamien lecacy w moim kierunku, to mam sie uchylic... A jak widze pieniadz, to mam po niego wykoczyc. Tutaj jest wiedza o tym, co zrobic z nazwanym bodzcem.
Kolejny etap jest moralnosciowy - to, co sie wydarzylo, jest zle albo dobre. Na to wlasnie reaguje czlowiek. Ktos mowi, ze byl wypadek. Kategoryzuje to w zaleznosci od tego, czy to dotyczylo mnie, czy nie. W mojej dzielnicy.. W moim bloku.. Wiem, ze babcia tam jest... Mowia, ze wszyscy zgineli.. Itd. Na koncu podejmuje nieswiadoma decyzje, czy to dobrze, czy to zle. I na nia reaguje. Moge sie cieszyc, moge plakac, z punktu widzenia modelu to bez znaczenia, bo jedynie wykonuje zadanie.
Teraz, okazuje sie, idac tropem Technologii Swiadomosci, ze jesli zdasz sobie z tego sprawe, to mozesz postawic z boku swoja moralnosc. Wtedy zaczniesz zyc wedlug innej prawdy, tym razem egzystencjonalnej, a nie warunkowej. Bedziesz wiedzial, ze nie tylko wszystko dzieje sie po cos, ale jest tak samo wartosciowo wazne. Trzeba pozbyc sie hierarchii, by wszystko bylo wazne tak samo.
My naprawde nie reagujemy na percepcje, bo w naszym zyciu wiekszosc z nas w ogole nie ma do niej dostepu. Leci karkolomnie dalej, wchodzac w bardziej lub mniej uzyteczna hipnoze. I na nia reaguje - czlowiek umiera - to babcia - moja babcia - kochalem - bol - placz - zaloba etc. Czlowiek umiera - to babcia - moja babcia- nie kochalem - luz - kontynuacja etc.
Gdy nie ma moralnosci, pojawia sie akceptacja. To nastepne wazne odkrycie na drodze tego, gdzie wszyscy idziemy.
W czerwcu zrobie z tego szkolenie. Nowy kierunek w NLP Polska.
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

Mateusz Grzesiak 
Dołączył: 29 Paź 2005
Posty: 2335
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 8:21 pm
|
|
|
|
_________________ Mój mózg przestał mi wystarczać.
|

Mateusz Grzesiak 
Dołączył: 29 Paź 2005
Posty: 2335
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 9:51 pm
|
|
|
Pasywnosc vs Aktywnosc
Do momentu, gdy nie pojawia sie oczekiwania, dziecko zyje w swiecie absolutnej i bezwarunkowej aktywnosci. Robi wszystko jako urodzony lider - a tacy sie rodzimy - ktory ma inicjatywe, by podejmowac dzialania z nim zwiazane. Placze, jak cos chce, sam zaglada we wszystkie zakamarki i uczy sie tak, jak zwierzeta - poprzez czyste doswiadczenie. Szkola zdejmuje to z niego, bo uczy warunkowo - pod nauczyciela, pod oczekiwania, siedzac i przez ksiazki. Proces naturalny jest zatrzymany, od tej pory dziecko sciaga z siebie odpowiedzialnosc za wyniki, jakie osiaga.
Przesuwac odpowiedzialnosc mozna na:
1 siebie - i jedynie wtedy jest sie w stanie osiagac rzeczy w zyciu 2 druga strone w relacji - wtedy spodziewamy sie, ze jak oni sie zmienia, wszystko bedzie ok. To naiwne, bo uzalezniamy sie sila rzeczy od ich zachowania i nawet jak dostarcza to ze wzgledu na np strach, to nie zmienili sie, bo chcieli, ale dlatego, ze boja sie Cie stracic. 3 sile wyzsza, np Boga, pogode, etc.
Przyklady najbardziej typowych utrat odpowiedzialnosci:
- mialem trudne dziecinstwo, rodzice mnie nie kochali, jestem z trudnego domu, ze zlego rocznika, itd - nauczyciel byl do bani (tak jakby nie od ucznia zalezal sukces), przedmiot byl trudny, nie mam zdolnosci i talentu, nie udalo mi sie, mam taki charakter, etc. - jestem z takiego a nie innego miejsca, mam tyle a tyle lat, Bog mnie pokaral - pogoda do bani, miejsce zle, trudne czasy, Niemcy sa tacy a tacy, nic wiec na to nie poradze
Przesuwanie odpowiedzialnosci na druga strone daje bardzo zludna ulge, bo sciaga z siebie poczucie winy. Na sile wyzsza jest w ogole odjechanym sposobem, bo zawiera w sobie blad - nie mozna wymagac od Mielna, by bylo takie, a nie inne, bo nie jest zadne inne niz jakie ja uwazam. Nie ma czegos takiego jak obiektywna ocena Mielna, bo jedynie ja moge je kategoryzowac i definiowac.
I tak jest w calym zyciu - przejecie na siebie odpowiedzialnosci za wszystko (w miare, nazwijmy to, zdrowego rozsadku) jest jedynym sposobem na rozwijanie sie i kontrolowanie swego zycia, a takze wzrastanie i rozwoj. Sam fakt przesuniecia odpowiedzialnosci na druga strone jest juz oddaniem prowadzenia. I to wlasnie odroznia tych, co ida dalej, od tych, co sie cofaja. Musisz wziac odpowiedzialnosc jak chcesz, by sytuacja sie zmienila.
W zyciu, pasywni uczniowie nie chca podejmowac decyzji, bo beda, jak nie wyjdzie, sami za nie odpowiedzialni. Jak latwo mozna wiec poddac sie wyborowi innej osoby: nie uwodzic, tylko czekac na bycie uwiedzonym; nie dawac od siebie, tylko wymagac od innych, by dawali; nie szukac, ale czekac na bycie znalezionym; nie uczyc sie, tylko miec pretensje; nie kochac, ale zadac. Dlatego wiekszosc swiata daje sie prowadzic, bo ciagle porownuje sie do innych. Jesli ich obraz siebie w porownaniu do innych jest gorszy, to wtedy sie poddaja. Ale nie jako partnerzy, tylko tlum podazajacych slepo. Jesli obraz wypada lepiej, ludza sie, ze maja racje. W jednym i drugim przypadku tworza sztuczne podzialy, w ktore wierza i na ktore reaguja.
WEZ ODPOWIEDZIALNOSC ZA SWOJE ZYCIE - to na poczatek. A jesli chcesz przewodzic, naucz innych, by to zrobili.
|
Idac dalej
jakis czas temu jeden mistrz Zen tlumaczyl mi idee poczatku i konca - ze kazda czynnosc musi miec jedno i drugie. Podnosisz sie z lozka, zaczynasz, podniosles sie, skonczyles, nie ciagniesz tej mysli za soba. Ludzie mysl z zasady nie koncza, tylko wracaja do nich, odgrzewajac kartofle. Kazda kotwica to jest odgrzewany kartofel. Kazde przekonanie to odgrzewany kartofel; bo to branie czegos, co kiedys bylo prawdziwe i wsadzanie tego w teraz, gdy swiat jest zupelnie inny. Pozbywajac sie tego, mozna sie pozbyc habituacji, co np w kontekscie lozka byloby zlotem.
Gdy zaczalem tak traktowac sie swiat, zmienia sie wszystko - zaczynasz od kroka i go konczysz, myjesz zeby i konczysz, oddychasz i konczysz, MYSLISZ I KONCZYSZ!! I swiat jest nowy. To uczy niewypowiedzianej dynamiki i dostepu do prawdziwosci egzystencji. Masz tak wyostrzone zmysly, a moze po prostu "niezatrute" myslami, ze lapiesz swiat.
Zaczynasz i konczysz ciagle i bez przerwy - on twierdzil, ze jak to zrozumiesz, to pojawia sie synergia i wszystko staje sie nieskoczonoscia. Smialem sie, ze wlasnie sie wysikalem do ostatniej kropli, a on do ksiazki wrzucil mi wpis - niech tak kropla stanie sie wiecznoscia.
Hehehe. swietny facet.
|
Możesz być świadomy swojego podniecenia:)
|
Orgazm bedac jego swiadomym - niesamowite. Cialo przezywa swoje, duch swoje, to jest magia.
Jak rozpuszczac modele
Zrob tak.
Wez jakas kotwice, srednio niemila. Nie za mocna. Niech dotyczy Twojej przeszlosci, jakies srednio niemile wspomnienie. Jak to zrobisz, wejdz w nie i je przezyj. Nie intelektualnie, ale fizycznie w ciele. Pozwol sobie na to i wtedy jak juz poczujesz, zwroc uwage, czy chcesz je miec, czy nie.
Gdy to zrobisz, wycofaj sie i kontynuuj. Teraz stan sie swiadomy - zwroc uwage na to, co slyszysz, co widzisz, co czujesz. Na kazdy bodziec i fragment swojego ciala, znajdujac w ciszy zmyslow poczatek siebie. Pozwol sobie na znikniecie. Gdy to zrobisz, spojrz na przestrzenna kotwice, w jakiej przezywales negatywne wspomnienie. Przezyj je po raz kolejny, ale tym razem po prostu obserwuj swiadomie to uczucie w sobie. Pozwol mu byc, pod zadnym pozorem NIE KONSTRUUJ HISTORII. Zadnych obrazow, dzwiekow, glosow. nic z tych rzeczy. Czekaj cierpliwie, w tym niemilym uczuciu, az przeminie. Kazde uczucie, gdy staje sie swiadome, przemija.
Emocja sie pojawia i znika, to kwestia sekund na reakcje fizjologiczna. Rzecz w tym, ze ludzie blyskawicznie zaczna sie kotwiczyc i produkowac historie, na ktore beda reagowac. Historia daje zycie emocji i ja utrzymuje, inaczej poszlaby od razu, jak kazda inna. Nazywamy to kotwica - samo uczucie, bez przylaczonego obrazu czy dzwieku, nie bedzie sie trzymac i zniknie. Dlatego stosujesz swiadomosc to pozbycia sie kotwicy.
Sadze, ze jest etap, na ktorym znikna wszystkie kotwice.
Gdy to bedziesz robil, nie konstruuj historii, badz ciagle swiadomy, obejmij to uczucie i czekaj, az zniknie. Poczujesz blogosc i czysty umysl, o jakim mowil Budda. Wtedy spojrz jeszcze raz na sytuacje, ale teraz juz bez zanieczyszczajacego filtra kotwicy, jaka miales. Sytuacja sie zmieni. Napisz, co sie dzieje.
To powyzej sluzy do rozpuszczania modeli.
|
|
|
Napisałeś w temacie o Bandlerze:
- energie - to bedzie robil i to bedzie czuc od samej osoby. mowil o tym czasem na szkoleniach, opowiadal jak sie tym zajmowac i ciagle, ciagle, ciagle uzywal jej na demo i na grupie.
1. Jaki to rodzaj energii, gdybyś miał ją jakoś zaklasyfikować?
2. Jakie jest jej zastosowanie w pracy z grupą, coachingach? Co z tym można zrobić?
3. Rozwiniesz kiedyś ten temat (jak korzystać, kiedy, jak ćwiczyć) szerzej na forum?
|
|
Dołączył: 29 Paź 2005
Posty: 2335
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 11, 2009 12:00 am
|
|
|
Szymon,
to jest gosc, ktory np wyjal w Orlando jednego gluchego goscia od 20 lat z grupy, po czym zrobil na oczach wszystkich to, ze ten zaczal slyszec... I tego sie nie da zakwalikowac.. Na Forum bedzie - wczesniej czy pozniej wszystko tu trafia.
|
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Szczurzy król TECHNOLOGIA wypaczania świadomościPORÓWNYWANIE TECHNOLOGII19 Mikroinżynieria przestrzenna procesy technologiczne,Technologia informacji i komunikacji w nowoczesnej szkoleTechnologia spawania stali wysokostopowych 97 2003SII 17 Technologie mobilneW WO 2013 technologiaTECHNOLOGIA PŁYNNYCH POSTACI LEKU Zawiesinytechnologia prefabrykowanaTechnology & IventionsTechnologia Maszyn CAD CAM1 Infrastruktura, technika i technologia procesów logistyczid 8534 pptTECHNOLOGIE INFORMATYCZNE CRMFermentacyjne technologie zagospodarowanie odpadówJakościowe i ilościowe zaburzenia świadomości Problemy pielęgnacyjne w opiece nad chorym z zaburzeniwięcej podobnych podstron