— Może „DISR." oznacza coś innego? Coś dotyczącego medycyny? Wzruszając ramionami jeszcze raz przekartkowałem książkę. Niga^ żadnych zapisków. Kartki miała pożółkłe, ale o sztywnych brzegach, jakby
„j ...~ była czytana.
Odłożyłem ją na półkę i na chybił trafił wyciągnąłem inny tom. _
z wiatrem. A potem Forever Amber. Kilka książek Irvinga Wallace*
Wszystkie z ex librisem Barbary Moreland. a'
— To jej biblioteka — powiedziała Robin. — W takim ra?'
Moreland uważał za swoją tę większą, obok twego biura. l rac, .
tam coś zostawił.
Nie jest to najlepsza pogoda na spacery.
I ktoś zapomniał wziąć peleryny — powiedziała, wskazując na mnie
palcem.
— W przeciwieństwie do zawsze przygotowanej na wszystko doktor
Picker. Ciekaw jestem, czy ukryła broń pod tym wielkim kondomem
Powinienem pójść z nią i z Pam. Może wstąpię do zoo i zobaczę, jak sobie
tam radzą.
Nie — zaprotestowała Robin. — Nie chcę, żebyś tam chodził po
ciemku, jeżeli Jo jest uzbrojona. Może cię uznać za intruza.
Albo udawać, że się pomyliła.
Naprawdę ją podejrzewasz?
Co najmniej o to, że pracuje dla Stasher—Laymana.
I Pam jest z nią sama — powiedziała Robin marszcząc czoło. —
Chodźmy sprawdzić, czy Bili nie zostawił czegoś dla ciebie.
Dwa cele w ciemności? Nie ma mowy. — Zapiąłem pod szyją koszule
i nastawiłem kołnierz. — Wrócisz do pokoju i zanikniesz drzwi na klucz.
Pójdę sam. Obejdę pawilon od tyłu, omijając zoo.
Chwyciła mnie za ramię.
— Nigdzie beze mnie nie pójdziesz. Czekając na ciebie, oszalałabym
z niepokoju.
— Zaraz wrócę. Jeżeli w ciągu dziesięciu minut nic nie znajdę, dam
sobie z tym spokój.
Nie.
Przemokniesz.
Będziemy moknąć we dwójkę.
Zapomnijmy o tym.
Alex, proszę, Gdyby nie ja, już byś biegł do tego pawilonu jak na
skrzydłach.
Wcale nie.
Alex!
Najważniejsze, że jesteś tutaj. Pozwól mi pójść samemu a1
zapomnijmy o wszystkim.
Proszę cię, Alex. A jeżeli on potrzebuje pomocy?
Co z tym wszystkim ma wspólnego Disraeli?
226
__ Nie wiem, ale sam powiedziałeś, że on nic nie robi bez powodu. Jeżeli et sję bawi, są to poważne zabawy. Biegnijmy prędko. "* __ przeziębisz się, moja droga.
___ Ależ skąd! To ciepły deszcz. Udawajmy, że bierzemy razem prysznic.
Zawsze
to lubiłeś.
przemokliśmy natychmiast. Trzymając się z3 r§ce, ślizgaliśmy się oślepieni deszczem, starając się nie zgubić ścieżki.
Nie martwiliśmy się o chrzęst żwiru pod stopami, gdyż ulewa zagłuszała ffSzelkie dźwięki.
ph/wanie pionowe; najnowsza konkurencja olimpijska.
Spływały P° nas °le'ste strugi wody.
Posuwaliśmy się powoli, aż spostrzegłem żóhe światło w moim biurze. Zatrzymaliśmy się. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie zauważyłem, ałe w tych ciemnościach mogła ukrywać się cała armia. Jeżeli Moreland był gdzieś na dworze, nie znaleźlibyśmy go do rana.
Spojrzałem w stronę owadziego zoo. Ciemno. Pam i Jo nie dostały się do Środka.
Deszcz chłostał nas po karkach i plecach, niczym bicz wodny. Klepnąłem Robin w ramie i pobiegliśmy w stronę pawilonu. Drzwi pozostały nie zamknięte na klucz, tak jak je zostawiłem. Wpuściłem Robin przodem i zapaliłem osłoniętą szklanym kłoszem lampę na biurku.
Na podłogę ściekały z nas strugi wody. Ubrania lepiły się do nas niczym trykoty.
Na biurku leżały czasopisma i książki, których przedtem tu nie było.
Całe stosy.
Teksty medyczne. Jednakże nic o Disraelim.
Żadnej bibliografii zaczynającej się od DISR.
I nagle znalazłem tom na samym spodzie. Ciężki, niebieski.
Otfordzki słownik cytatów.
Otworzyłem na stronie sto osiemdziesiątej czwartej. Sentencje Benjamina Disraelego.
Wiersz osiemnasty:
Sprawiedliwość jest prawdą w działaniu.
I wszystko tylko po to? Zwariowany stary łajdak.
Robin odczytała to na głos.
Usiłowałem sobie przypomnieć" cytat z Audena... naga sprawiedliwość,
iedliwość jest prawdą.
*-hce, żebym zrobił coś w zgodzie ze sprawiedliwością? Ale co?
poczułem się zmęczony i zniechęcony. Oparłem mokre łokcie na
227