Facet w kuchni
Kuchnia nie jest raczej naturalnym środowiskiem mężczyzn...
To przedziwny paradoks, że choć to mężczyźni są najbardziej znanymi mistrzami kuchni, to przeciętny facet ma o gotowaniu - by jak najdelikatniej to nazwać - niespecjalne pojęcie.
Wygląda na to, że w sprawach kulinarnych panowie mogą być albo wirtuozami, albo mieć dwie lewe ręce. Trzecia droga nie istnieje.
Owszem, każdy mężczyzna potrafi w chwili uniesienia samodzielnie lub prawie samodzielnie przygotować swojej lubej romantyczną kolację. Przecież nawet największa kulinarna "noga" ma swoje specjały, których zepsuć nie potrafi, choćby to była zwykła jajecznica ze szczypiorkiem. Nie jest to może danie wystawne, ale nasza miłość zapewne doceni włożone starania. Doceni raz i drugi, bo na dłuższą metę to się może stać - zależnie od humoru partnerki - albo zabawne, albo po prostu żałosne.
Większość mężczyzn woli, więc swoją ukochaną zabrać do restauracji niż próbować sił w kuchni. A i same panie nie mają przecież nic przeciwko temu, by być zabierane w wykwintne miejsca. Tyle tylko, że poza "okazjami" jest jeszcze zwykła kulinarna codzienność, kiedy coś jeść trzeba, a gotować nie ma komu. Współczesne kobiety owszem, chętnie upichcą nam coś od czasu do czasu, ale - i doprawdy trudno im się dziwić - nie mają wcale ochoty stać się kurami domowymi.
Wyjściem z tej patowej sytuacji jest przysposobienie mężczyzny do wykonywania czynności kuchennych. Zaczyna się od tych najprostszych, bo niejeden ma spore problemy z obraniem cebuli, nie mówiąc już o bardziej niepokornych warzywach. Jeśli więc uda mu się przy dużym samozaparciu oraz cierpliwości wybranki pokonać ten pierwszy krok, przychodzą następne, coraz większe wyzwania.
Niektórzy mężczyźni podobne szkolenia kończą na nabyciu umiejętności raczej podstawowych, jak ugotowanie makaronu czy usmażenie frytek, inni idą dalej i potrafią od początku do końca zrobić naleśniki czy placki ziemniaczane. Dobre i to. Są jednak i tacy, którzy w końcu łapią bakcyla i z czasem uczeń przerasta mistrzynię...
Warto przy tym zaznaczyć, że nabyte umiejętności kulinarne są niezwykle cenne nie tylko dla naszej aktualnej partnerki, ale - w razie rozstania - zwiększą znacznie szanse takiego wyedukowanego mężczyzny na "rynku wtórnym". Bo też niewiele rzeczy tak ujmuje kobiety w mężczyznach, jak to, że ci umieją gotować.
Powiedzenie mówi, że najkrótsza droga do serca wiedzie przez żołądek. O ile jednak kobieta w ten sposób jedynie zwiększa swoje szanse na sukces u płci przeciwnej, to gotujący mężczyzna dopnie swego niezawodnie. A zatem panowie do kuchni, szybciutko!