501 dowcipów o policjantach i złodziejach


501

dowcipów

o policjantach

i złodziejach

Redaktor techniczny: Iwona Sinicka Korektor: Romualda Szczebelska

„ARTMEN"

Przedsiębiorstwo Wydawniczo-Kolporterskie

58-309 Wałbrzych

ul. Ks. Wyszyńskiego 61

WROCŁAWSKA DRUKARNIA NAUKOWA - Zam. 124/93

Szanowni Czytelnicyl

Czwarty tomik dowcipów o policjantach kierowany jest przede wszystkim do policjantów, którzy są bardzo często ośmiewani za swoje zachowanie w domu, w pracy, na ulicy itp. Może ten mały tomik dowcipów zmobilizuje ich do większej pracy nad sobą i już nie będą popełniać znanego nam wszystkim błędu pisowni „za niemanie świateł". A my, piesi i kierowcy nie denerwujmy się gdy nas policjant zatrzyma, a w gorszym wypadku złapie na radar. Wysiądźmy wtedy z samochodu uśmiechnięci, możemy zapalić papierosa i przystąpić do negocjacji mandatu. Róbmy to tak aby nie obrazić dumy i honoru policjanta, który jest bardzo czuły i tak by nasz mandat opiewał na jak najmniejszą kwotę. Tak robią wszyscy kierowcy naszej firmy i tak życzymy Państwul

REDAKCJA

о

Podobno policjant z jednego dowcipu śmieje się trzy razy. Pierwszy raz — gdy go usłyszy, drugi raz — gdy go opowiada innym i trzeci raz — gdy go zrozumie.

• • •

Wchodzi policjant do księgarni.

— Poproszę jakąś książkę.

— Czy to ma być coś z filozofii, czy może coś lżejszego?

— Wszystko jedno, przyjechałem radiowozem!

• • •

•-Dwóch policjantów stoi z psem. Podchodzi do nich dwóch chłopców i z zaciekawieniem zaczynają oglądać psa.

— O co chodzi, chłopcy?

— Przed chwilą dowiedzieliśmy się, że na rogu ulicy stoi pies z dwoma kutasami!

• * *

-jj^ Telefon dzwonił w komisariacie policji.

— Na pomoc, na pomoc! przyjeżdżajcie szybko woła oszalały głos.

str® 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Przyjeżdżamy. Ale co się stało?

— Przyjeżdżajcie szybko... kot wszedł do mojego pokoju...

— Nie przeszkadza się policji dla tak malej sprawy. Kim jesteście?...

— Papugą!...

• • •

Policjant kupuje szczotkę. Przez chwilę bezradnie obraca ją w dłoniach, przypatrując się nowemu zakupowi, wreszcie pyta się sprzedawcy:

— A gdzie jest instrukcja obsługi?

• • •

— Ćzy w Polsce policjant może zostać prezydentem?

— Może.

— A czy prezydent może zostać policjantem?

— Nie może. Bo żeby zostać policjantem, trzeba mieć średnie wykształcenie.

• • •

^Policjant z drogówki zatrzymuje na szosie pana Mądralę.

— Pan ma zupełnie nieczytelny numer rejestracyjny!

— Nie szkodzi, panie władzo, ja i tak znam go na pamięć.

str. 8 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Pani Krystyna potrąciła babcię samochodem.

— Trzeba było użyć klaksonu — mówi policjant.

— Ja wiem, ale nie chciałam jej przestraszyć.

• • •

Dwaj policjanci wchodzą do restauracji i zamawiają herbatę.

Po chwili kelner podaje dwie szklanki zamówionej herbaty, a policjanci zaczynają mieszać ją łyżkami tak głośno, że siedzący przy pozostałych stolikach goście przyglądają się im z zainteresowaniem.

W pewnym momencie jeden z policjantów zauważa to i mówi do kolegi:

— Józek, chyba mieszamy nie w tę stronę!

• • •

W środku nocy przed hotelem dwóch policjantów zatrzymuje młodą kobietę. Przeglądając pokazany przez nią dowód jeden z nich pyta:

— Imię?

— Irena.

— Nazwisko?

— Bzik.

— Zawód?

— Zawód? — wzrusza ramionami Irena — no jak wam to powiedzieć.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 9

— Co pani robi?

— Co robię? No, ta chodzę od latarni do latarni.

— Jasiu, pisz „elektromonter".

• • •

Do pijanego podchodzi policjant.

— Nazwisko!

— Kowalski.

— Dobra, dobra. Wy wszyscy jesteście Kowalscy!

— No dobrze. Nazywam się Henryk Sienkiewicz.

— O, widzicie! Trzeba było tak od razu mówić, a nie kłamać, że jest pan jakimś tam Kowalskim!

• • •

Policjant podskoczył nie wierząc własnym oczom.

Tuż przed nim widzi jadącego automobilistę, wprawdzie nie szybko, ale przez sam środek chodnika.

Spieszy go zatrzymać i pyta:

— Czy mógłby pan mi wytłumaczyć, co pan tu robi na tym chodniku?

— To nie jest skomplikowane, panie policjancie. Jestem początkujący i mam wielki strach przed samochodami.

str. 10 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Signor Rossi — oznajmia komisariat policji telefonicznie — pańska żona, którą pan zgłosił, jako zaginioną, odnalazła się.

— Tak, znaleźliście ją panowie? I co powiedziała?

— Nic.

— Nic? W takim razie to nie moja żona.

• • •

Policjant chwycił na ulicy faceta, który wymierzył cios przechodzącemu spokojnie mężczyźnie.

— Dlaczego uderzył pan niewinnego człowieka?

— Bo Urbana akurat w pobliżu nie było.

• • •

— A zatem dokonaliście sześciu napadów w ciągu tygodnia? — dziwi się sędzia śledczy.

— Tak — z godnością wyjaśnia obwiniony — Gdyby wszyscy pracowali z takim poświęceniem, nasze państwo byłoby krainą mlekiem i miodem płynącą.

• • •

Do komisariatu wbiega mały chłopczyk:

— Panie władzo, tu w sąsiedniej bramie już od pół godziny jakiś facet bije brata!

— To dlaczego dopiero teraz przybiegłeś?

— Bo dotychczas brat wygrywał.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 11

* • •

Policjant przed jednym z bloków strofuje dozorcę.

— Dlaczego chodnik nie jest odśnieżony?

— Panie władzo, przecież mówili w telewizji, że zawieje i zamiecie!

• • •

Komendant posterunku do policjantów:

— Jak mogliście dopuścić do tego, żeby bandyta wydostał się z banku?! Przecież kazałem wam pilnować wszystkich wyjść!

— Tak też zrobiliśmy. Obstawiliśmy wszystkie wyjścia, ale widocznie wymknął się przez wejście...

• • •

Sędzia do oskarżonego:

— Kilkudziesięciu drobnych oszustw dokonał oskarżony pod różnymi fałszywymi nazwiskami.

— Tak, wysoki sądzie, w sprawach małej wagi posługuję się pseudonimami.

* • •

Po przekroczeniu przepisów drogowych policjant zatrzymuje samochód Urbana.

— Dowód proszę.

— Nie ma pan żadnego dowodu.

— Prawo jazdy.

sti® 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Nieprawda. Skręciłem w lewo.

— Będzie mandat.

— Będzie, będzie, ale dopiero w następnej kadencji.

• • •

^U dyrektora szkoły zjawia się policjant z wyrośniętym chłopakiem.

— Złapałem go, jak gryzmolił po murze i nazwał ważną osobę w państwie przez eh.

— To dlaczego przyprowadził go pan do mnie?

— Bo mnie nie wierzy, że powinien napisać przez samo h.

• • •

Młody człowiek został uznany winnym zamordowania rodziców. Przed ogłoszeniem wyroku sędzia przyznaje mu prawo do ostatniego słowa:

— Proszę o łagodny wymiar kary. Jestem przecież biednym sierotą.

• • •

Uciekajmy, policjant Kowalski znowu przyszedł na polowanie — woła zajęczyca do swojego małego zajączka.

— Mamo, boisz się jego strzelby? - pyta zdziwiony zajączek, który już słyszał o umiejętnościach łowieckich Kowalskiego.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 13

— Nie, tylko nie chcę żebyś słyszał co znowu powie gdy spudłuje...

• • •

Policjant zatrzymuje fiata 126p wyczyniającego na jezdni podejrzane podskoki i zakosy.

— Coś się wypiło, panie kierowco?

— Ależ skąd. Wiozę w bagażniku żywego karpia, a trafiła mi się jakaś wybitnie silna sztuka...

• • •

— Przecież, gdy ostatni raz wypuszczono was z węzienia, to ten przesiedziany czas powinien być dla was jakąś nauką! A wy znowu tutaj jesteście!

— Człowiek nigdy nie ma dość nauki, panie sędzio.

• • •

Policjant doprowadza żebraka do komisariatu.

— Ten obywatel żebrał w miejscu publicznym.

— Wypisz mu mandat na 100 tysięcy złotych — decyduje komendant posterunku.

— Ależ panie władzo, to niesprawiedliwe, ja uzbierałem tylko 75 tysięcy...

Komendant głęboko się zamyślił...

— Dobra, wypuście go. Niech dożebrze jeszcze 25 tysięcy, a potem ma zapłacić mandat.

str. 14 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Późnym wieczorem pani Iksińska melduje na posterunku policji, że jej mąż nie wrócił do domu.

— Niech mi pani opisze męża — prosi dyżurny.

— Czy ma jakieś znaki szczególne?

— Do tej pory nie! Dopiero jak wróci...!

• • •

Gruntownie wlany jegomość stoi na ulicy, obejmując latarnię.

Policjant zwraca się doń z wyrzutem:

— Wstyd, panie, wstyd! Czy pan żonaty?

— Nie...

— No, całe szczęście pańskiej żony!...

• • •

Do hałasującego w nocy towarzystwa idącego ulicą podchodzi policjant i mówi:

— Obywatele powinni zachowywać się ciszej, skoro tak późno wracają do domu!

— A kto panu powiedział, że my wracamy do domu?

• • •

Przed sądem dla nieletnich staje chłopiec przyłapany na kradzieży. Sędzia zwraca się do ojca chłopaka:

— Pański syn już trzeci raz staje przed sądem! Powinien pan go uczyć, jak należy postępować!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 15

— Ja go uczę, proszę sądu, ale ten dureń za każdym razem daje się złapać..

• • •

Na rozprawie sędzia zwraca się do sali:

— Proszę o spokój! Kto się nie będzie cicho zachowywał, wyjdzie natychmiast na ulicę!

— Bum! Bum! Hurra! — drze się oskarżony.

• • •

Pijak podchodzi do policjanta stojącego na ulicy.

— Czy mogę koło pana trochę postać?

— Nie wypada, aby palant stał przy sokole — odpowiada policjant.

W tym momencie pijak unosi ramiona i mówi:

— To ja już odlatuję!

Policjant widzi dwóch bijących się ze sobą mężczyzn i małe dziecko wołające z płaczem: „tato, tato!" Funkcjonariusz rozdziela walczących i pyta malca:

— Który z nich jest twoim ojcem?

— Nie wiem — łka — dziecko. — Właśnie o to się

bili!

• * •

Chłopiec chwyta za rękę policjanta i ciągnie go za sobą.

- Proszę dokumenty do kontroli obyuaielu! -Uukluaone panie utadzo ! Ja należą do klubu anonimouydt alkoholików

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str(Jj)

— Szybko, szybko, niech pan idzie! — woła.

— A co się stało, synku?

— Nasz pan od matmy zaparkował auto w miejscu niedozwolonym.

• • •

W komisariacie.

— Więc mówi pan, że pana żona zniknęła z domu przed tygodniem? To dlaczego zawiadamia pan o tym dopiero dzisiaj?

— Zorientowałem się dzisiaj po południu, bo właśnie zepsuł się telewizor.

• • •

-4^ Idzie pijany facet przez cmentarz i widzi czerwoną zmorę.

„Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka czerwona"? „Bo piję krew". Idzie dalej. Widzi białą zmorę. „Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka biała?" „Bo jem kości". Idzie dalej. Widzi niebieską zmorę.

— Zmoro, zmoro, dlaczego jesteś taka niebieska?". W odpowiedzi słyszy — „Dokumenty proszę".

• • •

— Tato, powiedz mi — dlaczego chirurdzy zakładają do operacji rękawiczki.

— Chyba dlatego... żeby nie zostawiać odcisków palców.

str. 18 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

* • •

— Skąd macie państwo taką wyborną kawę?

— Mąż przywiózł z Brazylii.

— I nie wystygła? — dziwi się obecny na przyjęciu

policjant.

• * •

Policja drogowa zatrzymuje samochód pana Leszka i jego żony.

— Niedobrze — mówi policjant sprawdzający dokumenty — bardzo tu czuć bimbrem...

— No widzi pan, jakiego ja mam szwagra? zdenerwował się Leszek.

— A mówił, że pijemy Napoleona!

.

• • • Stoją dwie żony policjantów na balkonie i jedna

mówi do drugiej:

— Patrz, mój Franek wraca dzisiaj do domu z bukietem róż. Będę mu musiała dać d...

— A co, nie macie wazonów?

• • • Młoda, ale już słynna piosenkarka staje przed sądem za spowodowanie trzech groźnych wypadków drogowych.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 19

Sędzia zwraca się do niej z naganą:

— Jak to możliwe? Od miesiąca ma pani prawo jazdy i już potrąciła pani trzy osoby!?

— A ile przysługuje na miesiąc, wysoki sądzie?

• • *

W nocy do policyjnego patrolu podbiega mężczyzna.

— Panowie! Tam na parkingu jakieś łobuzy włamują się do samochodu sąsiada!

Policjanci biegną na parking, jednak właśnie w tej chwili złodzieje odjeżdżają autem. Po chwili policjanci uspokajają mężczyznę:

— Niestety nie złapaliśmy ich, ale na szczęście zdążyliśmy spisać numer wozu.

• * •

Dwaj koledzy po rozprawie sądowej znaleźli się w tej samej celi.

— Ile dostałeś?

— 15 lat. A ty?

— 10 lat.

— To zajmij pryczę przy drzwiach, bo szybciej wychodzisz.

• * *

Po patrolu policjant wraca na posterunek i mówi:

— Chłopaki, znalazłem granat!

strĘj) 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Chcesz, żeby nas pozabijało? Wyrzuć szybko to pioruństwo do pieca!

i! • • •

Sierżant pokazuje przyszłym policjantom pistolet

maszynowy.

— To jest automat.

— Automat? — dziwi się jeden z aspirantów — A gdzie jest otwór na monetę?

• • • -чЦ. Na stole leży talerz z kotletem, a obok siedzą: mądry policjant, głupi policjant i krasnoludek. Nagle

światło gaśnie.

Gdy zapala się znów, kotleta już nie ma. Kto go zjadł?

— Oczywiście: głupi policjant. Mądrych policjantów i krasnoludków przecież nie ma!

• • •

Do księgarni wchodzi policjant i pyta:

— Czy jest coś z Hemingway'a?

— Tak. „Stary człowiek i morze".

— To proszę „Morze".

• • • Ulicą idzie zataczający się facet i bełkocze do siebie

— Litr na siedmiu... litr na siedmiu... litr n; siedmiu...

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 21

— Podchodzi do niego policjant i pyta:

— Jak to możliwe, żeś pan taki pijany, skoro w siedmiu wypiliście tylko jeden litr?

— Sześciu nie przyszło...

• • •

Do księgarni wchodzi policjant i mówi:

— Proszę o rondel.

— Ależ tu jest księgarnia i sprzedajemy tylko książki!

— To dlaczego na wystawie jest napis: GORKI?

• • •

Komisarz policji do poszkodowanej:

— I niczego pani nie podejrzewała, kiedy oskarżony wprowadził panią do ciemnego parku?

— Podejrzewałam, ale nie przyszło mi do głowy, że może mi zerwać z ręki zegarek i uciec.

Policjant odwiedza w domu swego kolegę i widzi ze zdziwieniem, że ten stoi przy stole i wpycha do tyłka serdelek.

— Co ty robisz? — pyta zdziwiony.

— Byłem u dentysty, wyrwał mi ząb i kazał dzisiaj jeść drugą stroną...

• • •

str.Ę) 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

■^Do śpiącego na ławce w parku podchodzi policjant i mówi:

- Panie, co to? Hotel?

— A co to ja? Informacja?

• • • W miasteczku na Dzikim Zachodzie słynny „pis-tolero" Szybki Joe strzelił do strażnika w czasie napadu na bank i został schwytany. Natychmiast wysyła telegram do swojego adwokata, proponując mu pięć tysięcy dolarów za skuteczną obronę. Odpowiedź przyszła natychmiast „przyjeżdżam jutro z trzema dobrymi świadkami".

• • •

Aby skrócić sobie czas długiej podróży pociągiem, pasażerowie opowiadają kawały.

— Opowiem teraz państwu dowcip o policjantach —

mówi jeden z nich.

— Uprzedzam, że ja właśnie jestem policjantem —

mówi drugi.

— Nie szkodzi, to ja go opowiem dwa razy!

• • •

Pani w samochodzie jedzie pod prąd ulicą jedno-

kierunkową.

Zatrzymuje ją patrol drogowy.

„ ,** Srt w- » •* -Т-У- * >*ł~

TELEFON

**//Ss**//s,S/,SS/f

-3AK TV TO ROBISZ STASZEK , ZE ZAWSZE 3ESTES W ŚWIETNYM HUMORZE?

-TO BARDZO PROSTE. CO MIŚ CZAS WCHODZĘ DO BUDKI TELEFONICZNEJ , PODNOSZĘ SŁUCHAWKĘ ' I PYTAM Sflj KT0 3EST NAJPRZYSTOJNIEJSZYMI NAJMĄDRZEJSZYM POLICJANTEM . 3 TELEFON Ml ODPOW/fl'-j)R: Tl, T| Tl, Tl....

— Przepraszam, dokąd pani jedzie?

— Sama dobrze nie wiem, ale chyba się spóźniłam, bo inni już wracają.

• .•,• Dwaj policjanci na słynnej włoskiej „autostradzie słońca" patrzą z przerażeniem, jak mija ich olbrzymi krążownik szos z absolutnie niedozwoloną szybkością.

— Antonio — pyta policjant kolegę.— czy zapamiętałeś jego numer i markę?

— Skądże! Ledwo mignął...

— Ale piękna blondynka siedziała koło kierowcy!

— Pewno! I miała niebieskie oczy...

• • • ^r-Nocą idzie przez cmentarz pijany Ziutek. Nagle ukazuje mu się biała zjawa.

— Jestem stary trup. Umarłem na białaczkę! Idzie dalej. Po chwili ukazuje mu się żółta zjawa.

— Jestem stary trup. Umarłem na żółtaczkę.! Zaraz potem ukazuje mu się czerwona zjawa.

— Jestem stary trup. Umarłem na czerwonkę! Ziutek idzie dalej i spotyka niebieską zjawę.

— Wiem, wiem! Jesteś stary trup, tylko nie wiem,

na co umarłeś.

Dobrze, dobrze. Dokumenty poproszę!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str@5)

• • •

W pewnym miasteczku, przed plebanią przejeżdżający samochód potrącił psa zabijając go na miejscu.

Po kilku dniach na posterunek policji zgłasza się ksiądz:

— Panie sierżancie, ten zabity pies już od tygodnia śmierdzi przed plebanią i nikt się nim nie zajął.

— Zdaje się, że specjalistą od pogrzebów to jest właśnie ksiądz? — mówi zjadliwie policjant.

— Zgadza się, przyszedłem właśnie zawiadomić najbliższą rodzinę.

• • •

Policjant doprowadza żebraka do komisariatu.

— Ten człowiek żebrał w miejscu publicznym.

— Zapłaci pan 50 tysięcy złotych kary — decyduje komendant posterunku.

— Aleja wyżebrałem tylko 38 tysięcy! — broni się żebrak.

— To wypuście go, niech dożebrze jeszcze dwanaście i wraca.

• • •

^tJaki jest najkrótszy dowcip o policjantach?

— Idzie policjant i myśli...

str@6) 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Kolacja rodzinna.

- Kochanie, skąd wzięłaś ten przepis. Grzybki są

wyśmienite.

- Z jakiejś powieści kryminalnej.

• • *

Gangster wtargnął do banku i terroryzując obsługę, i klientów rewolwerem, woła:

- To jest napad!!! Wszyscy ręce do góry i nie ruszać się!

A po chwili:

- No jak, wszyscy już podnieśli ręce?! Bo ja bez

okularów słabo widzę...

• • * *J - Proszę powiedzieć - wypytuje inspektor po

licji.

- W jakich okolicznościach zmarł pani mąż?

- Chciałam zrobić zupę kartoflaną, więc wysła łam go do piwnicy po kartofle. W pewnym momencie usłyszałam, jak spada ze schodów. Gdy przybiegłam, był już martwy.

- To straszne! I co pani zrobiła?

- Zupę fasolową!

•к -к -к

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH stKgj)

Stoi policjant na skrzyżowaniu i mówi:

— Myślę, więc jestem. I zniknął.

• • •

Podczas rozprawy sędzia pyta policjanta:

— Czy podczas aresztowania oskarżonego nie zauważył pan czegoś dziwnego w jego zachowaniu?

— Czuć było od niego alkohol.

— A jakieś bliższe szczegóły?

— To był „Jarzębiak".

• • •

— Ilu policjantów potrzeba, aby wkręcić żarówkę?

— Pięciu. Jeden stoi na stole i trzyma żarówkę, a czterech kręci stołem.

^ — A jak mądry policjant odkręca żarówkę?

— Stoi trzymając żarówkę i czeka, bo wie, że Ziemia się kręci!

• • •

Policjant z żoną podziwia obrazy wiszące w mieszkaniu przyjaciela. Rozmawiają o malarstwie.

— Czy pani — pyta gospodarz domu — zna może Tycjana?

Sfrgj) 50? DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Oczywiście! Nawet wczoraj przejeżdżając przez Krakowskie Przedmieście spotkałam go w autobusie

numer 19!

Zapada kłopotliwe milczenie, które przerywa policjant:

— Kochanie, przecież dziewiętnastka nie jeździ przez Krakowskie Przedmieście! Musiałaś go widzieć gdzie indziej!

• • •

Policjant zatrzymuje samochód.

— Proszę pana, przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym świetle. Będzie mandacik.

— Panie władzo, ja bardzo przepraszam, naprawdę nie zauważyłem. A tak szczerze mówiąc, to jestem

daltonistą.

Skonfundowany policjant daruje mu mandat. Wieczorem, gdy zdaje służbę koledze, mówi:

— Spotkałem dzisiaj na mieście daltonistę. Świetnie mówił po polsku.

• • •

-Dlaczego policjanci nie jeżdżą ostatnio rowerami?

— Bo przeczytali w gazecie, że się można zarazić AIDS od pedałów.

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 29

— Jak policjant otwiera konserwę rybną?

— Otwierać, policja!

• • •

Jim i Janet spędzali urlop podróżując samochodem po Krainie Wielkich Jezior. Na szczycie dosyć stromego wzgórza, tuż za małą wsią, zepsuł się im samochód. Jim wysiadł i wczołgał się pod niego, aby ustalić przyczynę awarii. Po dziesięciu minutach mocno zniecierpliwiona Janet też weszła pod samochód, by pomóc Jimowi. Mijały kwadranse i mili mechanicy amatorzy, pozostający pod samochodem bardzo blisko siebie, zapomnieli o bożym świecie, oddając się amorom. Po godzinie, tkwiąc nadal w romantycznym uścisku, zamarli z przerażenia, kiedy usłyszeli groźny głos wzywający ich, żeby wyjaśnili, co robią na drodze. Podnieśli głowy do góry i ujrzeli nad sobą policjanta i połowę mieszkańców wsi.

— Ach! — odezwał się Jim. — Próbowaliśmy naprawić przekładnię.

| — No cóż, jeśli już jesteście tam na dole, to sprawdźcie również hamulce — powiedział posterunkowy^— Wasz samochód stoczył się z pagórka dziesięć minut temuT^)

к к к

str.fy 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Podniecony policjant wpada do domu i opowiada

żonie:

— Wiesz, zlikwidowałem dziś groźną bandę! Jednego rzuciłem chwytem judo. drugiego walnąłem ciosem karate, a trzeciemu tak przyłożyłem, że aż mu kredki z tornistra wypadły...

• • •

— Jacy są najpożyteczniejsi ludzie w społeczeństwie?

— Złodzieje! Gdyby nie było złodziei nie byłoby policji, a gdyby nie było policji świat składałby się z samych złodziei!

• • •

W sądzie:

— Jak oskarżony pana nazwał?

— Powiedział: Ty... i wymienił pewien instrument.

— Powiedział: Ty trąbo, ty fujaro?

— Nie, proszę Wysokiego Sądu. Wymienił in-stument płciowy.

• • •

zjfk— Dlaczego policjanci mają guziki na rękawach?

— Żeby nie wycierali w nie nosów.

— Dlaczego te guziki się błyszczą?

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 31

— Bo i tak wycierają.

— A dlaczego niektórzy policjanci mają białe mankiety na rękawach?

— Bo jeśli już wycierają w nie nosy, to niech bęidzie to higieniczne!

• • *

Policjant dostał na urodziny prezent — narty wodne. ^V pierwszej chwili bardzo się ucieszył z prezentu, alp potem spochmurniał „Gdzie ja znajdę pochyłe jezioro?" — pomyślał.

• • •

Młoda dama spędzająca wakacje na wsi wybrała się któregoś popołudnia na spacer do lasu, gdzie natrafiła na duże jezioro leśne. Był śliczny, słoneczny dzień i woda podziałała na nią tak kusząco, że rozebrała się do naga i zanurzyła się w chłodnej toni. W tym momencie na brzegu pojawił się policjant i krzyknął:

— Obserwowałem panią. Kąpiel w tym jeziorze jest surowo wzbroniona!

— To czemu nie powiedział mi pan tego, zanim się rozebrałam! — krzyknęła oburzona dziewczyna.

— Gdyż rozbieranie się tutaj nie jest wzbronione — odpowiedział policjant.

- PORROSŹE PRZEPALONĄ, ŻARÓWKĘ.

-A NA tO PANU PR2EPALONA ŻARÓWKA?

- POTRZEBUJE DO CIEMNI FOT06R«FICZNE3.

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 33

• • •

— Co by się stało, gdyby wszystkich polskich policjantów wywieźć do Rosji?

— W obu państwach podniósłby się współczynnik inteligencji!

• • •

Wpada policjant do cukierni i mówi:

— Poproszę tort!

— Pokroić na sześć kawałków, czy na dwanaście?

— Na sześć bo dwunastu nie zjemy...

• * •

Żona do policjanta:

— Dlaczego co chwilę nakręcasz budzik na dzwonienie?

— Bo chcę, żeby sąsiedzi myśleli, że mamy telefon!

• • •

Dwóch policjantów wybrało się na polowanie na kaczki. Chodzili cały dzień po bagnach, bardzo się zmęczyli, pobrudzili. Nic nie upolowali.

— Wiesz, co? — mówi jeden z nich — albo te kaczki latają za wysoko, albo my za nisko podrzucamy psa.

strĘ$) 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Do sklepu wielobranżowego okradzionego w nocy przybywa inspektor policji. Stwierdza, że zniknęło wszystko oprócz szamponu i brylantyny do włosów.

Mamy już jakiś punkt zaczepienia. Złodziej musiał

być łysy!

• • •

^ — Dlaczego radiowozy policyjne mają po bokach wymalowane białe pasy?

— Żeby policjanci szybciej znaleźli klamkę.

— A dlaczego policjanci tak długo wysiadają

z radiowozów?

— Bo od środka nie ma wymalowanego pasa!

• • • Ą Policjant czytając w przedziale wagonu książkę co

chwila wykrzykuje:

— Coś takiego!... Nieprawdopodobne!... Nigdy

bym nie przypuszczał!

Siedzący obok pasażer pyta zaciekawiony:

— Czyta pan książkę fantastyczną?

— Nie, to słownik ortograficzny.

• • • Posterunek policji. Kobieta składa skargę:

— Ten mężczyzna prześladował mnie przez cał} wieczór.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str(35

Myślę, że był pijany.

Policjant popatrzył na damę i rzekł:

— Bez wątpienia.

• • •

7f-Policjant zatrzymuje samochód i mówi szorstko do kierowcy:

— No, dmuchaj pan!

— Bardzo chętnie, panie władzo a gdzie boli?

• • •

Podchmielony turysta podszedł do policjanta w Londynie i zapytał:

— Przepraszam, gdzie ja jestem?

— Na rogu Oxford Street i Park Lane, sir — odparł policjant.

— Tylko bez szczegółów — wyjaśnił turysta. — W jakim mieście jestem?

• • •

£ — Dlaczego polscy policjanci chodzą dwójkami?

— Jeden umie pisać, a drugi — czytać.

— A dlaczego policjanci rosyjscy chodzą we czterech?

— Dwóch musi pilnować tych uczonych...

• • *

str.$5)

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Żona robi wymówki mężowi — policjantowi:

— To nieładnie, że nie poszedłeś na pogrzeb żony j

sąsiada.

Przecież cię ZAWIADOMIŁ.

— Masz rację, ale było mi niezręcznie. U niego to już trzeci pogrzeb w rodzinie, a ja nie zapraszałem go jeszcze ani razu...

• • •

Rozmowa przy konfesjonale.

— Proszę księdza, napadłem na ZOMO-owca i dotkliwie go pobiłem...

— Synu, ty tu przyszedłeś się spowiadać, czy się

chwalić?

• • •

Prokurator przesłuchuje policjanta, który przyłapał złodziei na gorącym uczynku.

— Jak pan domyślił się, że to przestępcy?

— Kiedy ładowali towar do samochodu pracowa li tak sprawnie, że wydało mi się to podejrzane!

• • • yi— Dlaczego niektórzy policjanci noszą szpilk

w klapie munduru?

— Bo co dwie główki, to nie jedna!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 37

• • •

Policjant wraca z pracy do domu, chwyta żonę za szyję, zakłada jej podwójnego nelsona i rozkłada na łopatki.

— Co się stało, kochanie?

— Trenujemy w pracy zapasy i chciałem jeszcze troszkę poćwiczyć.

— Nazajutrz policjant wraca do domu, wali żonę kantem dłoni, ta upada na podłogę.

— Co to, kochanie?

— Trenujemy karate i chciałem spróbować, jak mi to wychodzi.

— Następnego dnia policjant wraca do domu z pokiereszowaną twarzą i zabandażowanymi rękami.

— Boże, co się stało?! Co dziś trenowaliście? — pyta żona.

— Dziś ćwiczyliśmy jedzenie nożem i widelcem!

• • •

Pewna pani zwraca się na ulicy do policjanta i wskazując na jakiegoś pana woła:

— On mnie zaczepia i traktuje jak dziewczynę lekkich obyczajów. Mruga do mnie i proponuje pieniądze!

str. 38 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

W tym momencie policjant zwraca się do owego

РаП!' Czy pan nie rozumie? Ta pani nie chce pieniędzy.

• • •

Do policjanta stojącego na ulicy podbiega chłopiec

1 ^^roszę pana, tam za rogiem ulicy biją się sadyści z lesbijkami?

- I co, nasi wygrywają?

• • •

- Dlaczego niektórzy policjanci mają białe, a niektórzy czarne pałki?

_ Te białe, to dla niedowidzących!

• • •

- Dlaczego policjanci mają w klapach kołnierza

wszyte jodełki? . ,

- Bo na glinie nic więcej i tak me wyrośnie!

• • •

Żona policjanta uspokaja płaczącego syna.

- Dlaczego płaczesz?

- Bo dostałem od taty dwa razy lanie.

- Dlaczego dwa razy?

OBI WIELU, Ш5Ц МТІСНМіАІт] WSTAĆ, &0 2Я№Ц 00 IZBY U)nmż'wiEŃ.„

fĄftlB №№0,

a oi wc5ć яотвом

№&£№ ИйСкШіМі7.

ГМШї TEGo №

str. 40 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Za pierwszym razem, gdy pokazałem mu świa- і dectwo, a za drugim razem — gdy zorientował się, że to było jego!

• • •

— Dlaczego policjanci mają czapki z daszkiem?

— Żeby orzełek nie narobił im na nos!

• • •

Dwaj chłopcy przechwalają się:

— Mój tata — mówi syn kucharza — potrafi ogolić się bez wyjmowania papierosa z ust!

— A mój — mówi syn policjanta — obcina sobie paznokcie u nóg nie zdejmując skarpetek!

• • •

Dlaczego policjant nosi przy sobie pałkę?

— Żeby mógł się obronić, gdy napadnie go jakaś myśl.

• • •

W kosmos wysłano małpę i policjanta. Pierwszą kopertę z zadaniami otworzyła małpa: „Nacisnąć przycisk, włączyć akumulatory, przeprowadzić badania".

— Po chwili kopertę przeznaczoną dla siebie otworzył policjant:

„Nakarmić małpę, położyć się spać".

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 41

• • •

Dwaj policjanci wybrali się na grzyby. Znaleźli okazałego prawdziwka.

— Gadaj, gdzie twoi kumple!

Borowik nie chciał powiedzieć, więc zaczęli go okładać pałami. Resztki grzyba przynieśli na komisariat.

— Po co żeście go pałowali? — pyta się komendant.

— My, pałowali?! On spadł ze schodów...

• • •

— Nad czym zastanawia się policjant wchodząc do WC?

— Którą wyjąć pałę!

• • •

Do Watykanu przyjechała wycieczka policjantów. Wraz z przewodnikiem wycieczka dociera do Kaplicy Sykstyńskiej. Policjanci nie mogą nadziwić się precyzji, z jaką Michał Anioł pokrył swoimi malowidłami sklepienie kaplicy. Jeden z nich pyta:

— Z czego oni robili takie długie pędzle, że malarz stojąc na podłodze mógł sięgnąć sufitu?

• • •

Sędzia pyta powoda:

— Na jakiej podstawie podtrzymuje pan zarzut, iż

str. 42 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

pozwany przywłaszczył sobie sumę stanowiącą przedmiot sporu?

Pozwany zaprzecza, przebieg rozprawy nie potwierdza zarzutów...

— A dlaczego mój przeciwnik wziął sobie najkosztowniejszego obrońcę i z czego zamierza opłacić jego honorarium?

• • •

Rozprawa sądowa trwa już trzeci dzień. Oskarżony nerwowo załamuje ręce i pyta adwokata:

— Jak długo będzie trwać ta komedia?

— Czy ja wiem... dla mnie jeszcze z godzinkę, a dla pana od trzech do siedmiu lat.

• • •

— Co oznaczają belki na czapce policjanta?

— Poziom wody w mózgu!

• • • Policjant wraca z wagonu restauracyjnego, nie

może znaleźć swojego przedziału. Prosi więc o pomoc

konduktora.

— Nie zapamiętał pan jakiegoś szczegółu? Może numer wagonu? — dopytuje się konduktor.

— Nie. Pamiętam tylko, że gdy wychodziłem z przedziału za oknem było piękne jezioro z pływającymi po nim żaglówkami.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 43

• • •

Do sklepu spożywczego wchodzi policjant.

— Poproszę litr bananów.

— Bananów nie sprzedaje się na litry, tylko na kilogramy.

Nazajutrz sytuacja się powtarza — policjant znów chce litr bananów.

Sprzedawca proponuje:

— Zamieńmy się rolami. Ja będę kupującym, a pan sprzedającym, dobrze?

Po chwili:

— Poproszę kilo bananów.

— A ma pan butelkę?

• • •

— Tu Polskie Radio, podajemy dokładny czas: właśnie minęła godzina ósma. A teraz komunikat dla policjantów: dłuższa wskazówka na samej górze, krótsza na bałwanku.

• • •

— Co to jest, gdy czterech ludzi niesie pijanego policjanta?

— Władza w rękach ludu.

• • •

Policjanci oglądają w telewizji relacje z biegu maratońskiego.

str.44 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Po co oni tak biegną?

— Pierwszy dostanie 10 tysięcy dolarów nagrody.

— To po co biegną pozostali?

• • •

W nocy pani domu budzi męża:

— Włamywacz usiłuje otworzyć naszą kasę pancerną — szepcze.

— Czy mam wezwać policję?

— Po co? Będzie dość przerażony, kiedy zobaczy jej

zawartość!

• • •

— Jak to się stało, że więzień z „trzydziestki ósemki" uciekł z celi?

— Miał klucz, panie naczelniku?

— Komu go ukradł? Strażnikowi?

— Nie ukradł go. Uczciwie wygrał w karty.

• • •

— Czemu macie takie grube kraty w oknach? — dziwi się nowy więzień.

— Ze względów bezpieczeństwa.

— Czyżbyście bali się włamania?

• • •

Żyd wbiega na posterunek policji i woła: - Amerykanie skradli mi płaszcz!

50/ DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 45

— Amerykanie? — dziwi się dyżurny policjant. — A jak wyglądali?

— Zwyczajnie. Byli w kufajkach i walonkach.

— To nie Amerykanie, to nasi — stwierdza policjant.

— Ja tego nie powiedziałem — zastrzega się Żyd.

• • •

Obywatel zgłasza w NKWD zaginięcie żony,

— Zostawcie wszystkie dane personalne żony i szczegółowy opis jej wyglądu — mówi funkcjonariusz.

— Ale jeśli żona się znajdzie — mówi zatroskany mąż — nie pokażecie jej kartki?

• • •

— Dlaczego policjanci rano nie jedzą cytryn i pomarańcz?

— Bo to są owoce południowe!

• • •

W sądzie.

— Czy oskarżony przyznaje, że obecnego tu policjanta nazwał „drewnianym łbem"?

— Nie. Powiedziałem tylko, że na wystrugifiie jego głowy zmarnowano sporo drewna.

-.46 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Policjant idzie ulicą ze skwaszoną miną. Spotyka i go kolega i pyta:

- Co ci jest?

- Boli mnie ząb.

- Wiesz? Jak mnie boli ząb, to kładę się na łóżku j obok mojej żony i wkrótce ból mija!

- Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. A gdzie jest teraz twoja żona?

• • •

- Dlaczego policjant wychodząc na patrol bierze

ze sobą psa?

- Bo co dwie głowy, to nie jedna!

• • •

- Jaki był wynik meczu? - pyta policjanta kolega.

- 2:0.

- Kto strzelił pierwszego gola?

- Boniek.

- A drugiego?

- Replay!

• • •

- Czy żona obwinionego pomogła mu w kradzie- I

ży dywanu?

- Nie zna jej Wysoki Sąd. Nawet palcem nie

kiwnęła!

Ona tylko opisała mi wzór jaki ją interesował.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 41

• • •

Stuletniego paryżanina odwiedza dziennikarz.

— Czemu zawdzięcza pan tak długi żywot? — indaguje jubilata.

— Temu, że przed osiemdziesięciu laty nikt nie wpadł na to, kto ubił jubilera przy rue Richelieu.

• • •

Sędzia pyta w czasie rozprawy: Oskarżony, czy już kiedyś rozpatrywałem sprawę przeciwko wam? Bo my się chyba znamy.

— Znamy się, bo uczyłem śpiewać córkę pana Sędziego.

— Aha, wobec tego, powinniście dostać jeszcze dwa miesiące do tego, co będzie się wam należało w świetle kodeksu.

• • •

Wśród przedstawicieli kilku narodów ogłoszono ankietę nt. „Najszczęśliwszy dzień w twoim życiu". Pytano o to po kolei, Francuza, Amerykanina i Rosjanina.

Francuz odpowiedział:

— Najszczęśliwszy dzień mojego życia to dzień, w którym spotkałem Jannet. Ten dzień zmienił wszystko.

Amerykanin:

— Mój najszczęśliwszy dzień to ten, w którym

•TV ZENEK WIDZISZ TEGO PTAKA . TO JEST BARDZO ŻARŁOCZNE PTASZYSKO1.

■ WCZORA3 MUSIAŁEM WYSTRZELAĆ ШЯ MA&A ZVMKI ZANIM PUŚCIŁ CZŁOWIEKA.....

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str.49

uświadomiłem sobie, że zarobiłem swój pierwszy milion dolarów.

— Najszczęśliwszy dzień w moim życiu? — zamyślił się Rosjanin.

— Tak, pamiętam, to było 7 listopada 1962 roku.

— Dlaczego?

— Około godziny drugiej nad ranem usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem i zrozumiałem wszystko. Przed drzwiami stało trzech mężczyzn w skórzanych płaszczach.

— Iwan Iwanowicz Iwanow? — spytał jeden.

— Nie — odpowiedziałem z ulgą — on mieszka piętro wyżej.

• • •

Dwaj zaproszeni na przyjęcie policjanci podaną przed chwilą rybę zaczynają jeść używając noży. Gospodarz domu chcąc w delikatny sposób zwrócić im uwagę na niestosowne zachowanie, opowiada anegdotę:

— Pewnego płetwonurka zaatakował kiedyś wieloryb. Wtedy ten bez zastanowienia wyjął nóż. Na to wieloryb: „Co? Na rybę z nożem?"

— Ha, ha! Świetny dowcip! — śmieje się pierwszy policjant, nadal krojąc rybę nożem. — Wieloryb i mówi! /

— Głupiś Franek — poprawia kolegę drugi policjant. — Przecież każdy wie, że wieloryb, to nie ryba,] tylko ssak!

• • •

Co to jest pałka policyjna?

— Elastyczne przedłużenie konstytucji.

• * • I Leży pijak w rynsztoku, patrzy w gwiazdy i tak

sobie mówi:

— Mały wóz, duży wóz... O, radiowóz!

• • •

— Dlaczego wozy policyjne jeżdżą tak szybko?

— Żeby policjanci nie zapomnieli dokąd i po co

jadą!

• • •

Policjant przed wyjściem do pracy długo prze gląda się w lustrze, w końcu mówi do żony:

— Jakoś głupio dziś wyglądam...

— Ależ skąd! Wyglądasz jak zwykle!

• • •

Ława przysięgłych zgodziła się na werdyk „ni

winien".

- Jakie uzasadnienie? — zdumiewa się sędzia

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 51

— Niepoczytalność.

— Coś podobnego! — chwyta się za głowę prawnik. — Cała dwunastka niepoczytalnych?

• • •

Adwokat wchodzi do celi, w której osadzono skazanego.

Widać, że niesie pomyślne wiadomości. Uśmiecha się radośnie zacierając ręce.

— Ułaskawienie? — pyta więzień.

— Nie, ale umarł pański stryjek pozostawiając mu w spadku trzy miliony dolarów. Teraz może pan spokojnie odsiadywać karę ze świadomością, że moje heroiczne wysiłki nie pozostaną bez nagrody.

• • •

— Dlaczego na drzwiach samochodów policyjnych jest napis „policja"?

— Żeby policjanci wiedzieli gdzie wsiadać!

• • •

Żona policjanta budzi się rano i widzi, że jej mąż śpi w okularach przeciwsłonecznych.

— Franek, po co ci te okulary?

— W nocy była burza i tak bardzo błyskały pioruny, że musiałem założyć okulary przeciwsłoneczne!

• • • Jaki jest najniższy stopień w policji?

— Pałkownik!

• • • Policjant wchodzi do sklepu i mówi

— Poproszę pastę do butów.

— Do jakich?

— Numer 38!

• • •

W Tbilisi policjant zatrzymał kierowcę Żygulij z moskiewskimi numerami rejestracyjnymi, który przez nieuwagę przejechał przez przejście dla pieszych na czerwonym świetle.

— Powinienem odebrać ci prawo jazdy, ale ze względu na przyjaźń naszych narodów dam ci jeszcze! szansę. Tu masz kartkę, tu długopis. Pisz skierowaną do mnie prośbę o wybaczenie. Masz na to 15 minut, pamiętaj jednak, że masz ją napisać po gruzińsku.

Na nic zdały się tłumaczenia Rosjanina że nie zna

gruzińskiego.

Policjant odszedł. Będąc bliskim załamania, nieszczęsny kierowca złożył kartkę na pół i wsunął w niąj

50 rubli.

No, mój drogi — powiedział policjant po

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 53

powrocie — mówiłeś, że nie potrafisz pisać po gruzińsku, a widzę, że już połowę napisałeś.

• • •

Zaproszono policjanta na kolację. Gawędził właśnie z przyjaciółmi przy herbacie, gdy lunął deszcz, a w chwilę potem zerwała się gwałtowna burza. Pani domu proponuje, aby został u nich w domu na noc. Policjant zgodził się, jednak po chwili ulotnił się, aby wrócić przed północą przemoczony do suchej nitki.

— Gdzie byłeś?

— Pobiegłem uprzedzić żonę, że nie będę nocować dziś w domu!

• • •

Żona policjanta wpada do domu, a tu wszystkie okna i drzwi pootwierane.

— Czyś ty zwariował. Chcesz dzieci przeziębić. Co ty robisz?

— Kisiel dla nich gotuję.

— Ale po co otwierałeś okna i drzwi. Przecież mróz na dworze.

— W instrukcji jest napisane by „gotować" w przeciągu 10 minut.

• • •

str. 54 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Do banku wpadają uzbrojeni bandyci.

- Ręce do góry! Na ziemię! Nie ruszaj się! Urzędnicy spokojnie położyli się na podłodze.

Tylko stary kasjer szepnął półgębkiem koleżance:

- Niech się pani położy w jakiejś przyzwoitszej pozie!

To napad rabunkowy, a nie śniadanie na trawie.

• • •

Po zakończeniu rozprawy oskarżony dziękuje obrońcy:

- Z całego serca jestem zobowiązany, panie mecenasie, że wykazał pan moją niewinność!

- Coś podobnego! Chciałem jedynie przekonać sędziów i wiedziałem, że mi się to uda. Ale żeby i pan w to uwierzył, nigdy bym nie sądził.

• • •

Co było powodem śmierci twojej żony? — zwraca się oficer śledczy do Gruzina w chwili, gdy sanitariusze wynoszą zwłoki kobiety.

- Zjadła trujące grzyby - odpowiada Gogo.

- A skąd te sine ślady na jej szyi? - dopytuje się policjant.

- Jeść suka nie chciała.

• • •

- SpoLkatem dziś daltonistę.....

~ /vo i co ?

* LJyobrai sobie , śuttetnie rnóiott po polsku!

str. 56 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Dzwoni telefon.

— Halo, czy to KGB?

— Tak. O co chodzi, towarzyszu?

— Czy do was nie przyleciała moja papuga?

— Nie, nie przyleciała.

— To dobrze, ale gdyby przyleciała, proszę wziąć pod uwagę, że to nie ja ją nauczyłem takich słów.

• • •

— Dlaczego policjanci mają niebieskie marynarki, a spodnie — czarne?

— Żeby wiedzieli co zakłada się na górę, a co na

dół!

• • •

Policjant wstaje rano z łóżka i podchodzi do okna Żona pyta:

— Jaka tam dziś pogoda?

— Skąd mogę wiedzieć? Przecież jest straszna mgła i nic za oknem nie widać.

• • •

M. Gorbaczow bardzo lubi prowadzić wóz. Pewnego dnia kazał kierowcy usiąść obok i sam ujął kierownicę. W drodze na Kreml jechał przeciętnie 200 km/godz... Zauważyli to dwaj policjanci którzy niezwłocznie ruszyli w pościg na motorach. Jeden

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 57

z nich dogonił wóz i zrównał się z nim... Po chwili hamuje gwałtownie i tarasuje drogę koledze.

— Czegoś nie zatrzymał sukinsyna?! — gorączkuje się tamten.

— Co może wiesz kto to był?

— Nie wiem, ale jego kierowcą był Gorbaczow.

• • •

— Podobno nie ma żadnych dowcipów o policjantach?

— Tak, bo to wszystko prawda!

• • •

— Wysoki Trybunale! — wrzasnął podsądny. — Czy cały skład ławy przysięgłych stanowić będą kobiety?

— Na miłość Boską! Niech pan zamilknie! — szeptem włączył się obrońca.

— Nie będę milczeć! krzyczy obwiniony. — Jeżeli nie mogę oszukać ślubnej kobity, to co dopiero mówić o dwunastu obcych! Przyznaję się do wszystkiego!

• • •

Podsądny, dopiero uwolniony od zarzutu włamania, zwraca się do obrońcy:

— Jestem panu nieskończenie wdzięczny, sir! Kiedyś pozwolę sobie wpaść do pana.

str.58 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Bardzo proszę, oczywiście, ale jeśli można, za dnia i bez narzędzi pracy!

• • •

- Panie nie widział pan gdzieś w pobliżu jakiegoś policjanta?

— Nie widziałem.

— To dawaj forsę!

• • •

- Dlaczego policjant trzyma gazety w lodówce?

— Żeby zawsze mieć świeże wiadomości.

• • •

Na dworcu PKP policjant podchodzi do kas i prosi o bilet do Koluszek.

- Normalny? - pyta kasjerka.

— A co, wyglądam na idiotę?

• • •

- Dlaczego policjant chodzi z jedną pałką czarną i jedną białą?

- Bo jak widzi jednego pijanego rozrabiającego, to wyciąga czarną i go leje, a gdy widzi trzech pijanych, którzy rozrabiają, to wyciąga białą i udaje niewidomego!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 59

Syn pyta ojca — policjanta:

— Dlaczego w moim dzienniczku podpisałeś się trzema krzyżykami?

— Nie chcę, żeby twój nauczyciel myślał, że normalny człowiek może być ojcem takiego głąba, jak ty!

• • •

Policjant zatrzymuje motocyklistę:

— Czy pan nie widzi, że przed chwilą zgubił pan kobietę siedzącą na tylnym siedzeniu?

Motocyklista ogląda się i chwyta za kask:

— Boże! A ja myślałem, że ogłuchłem.

• • •

Macie widzenie — mówi strażnik do więźnia. Żona przyszła was odwiedzić.

— Cholera! Powiedzcie jej, że mnie tu nie ma.

• • •

Michalak, bardzo oszczędny człowiek, z niezadowoleniem obserwował jak jego syn ciągle nabierał sobie na talerz więcej niż mógł zjeść. Postanowił więc nastraszyć go nieco.

— Jeżeli jeszcze raz nie zjesz wszystkiego z talerza — złożę na ciebie doniesienie na policję!

Po południu mały Krzysio wchodzi na.posterunek i zwraca się do dyżurnego:

— Czy był tu dzisiaj mój ojciec i złożył na mnie

str. 60 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

doniesienie, że nie zjadłem rano wszystkiego z talerza?

Policjant zdziwił się bardzo, a później uśmiechnął.

— Oczywiście, był mój mały przyjacielu.

— To ja panu powiem, że on nie opłaca abonamentu za telewizor, nie płaci podatku za psa, a w piwnicy tna aparat do pędzenia bimbru!

• • •

Do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego wchodzi policjant.

— Chciałbym tamten niebieski odkurzacz.

— Dobry wybór! Żonie na pewno się spodoba.

— Tak pani myśli? To proszę jeszcze trzy!

• • •

Żona policjanta rozmawia z przyjaciółką:

— Już od dawna sugerowałam mężowi kupno roweru mówiąc, że chciałabym kręcić pedałami na świeżym powietrzu.

— I spełnił twoje życzenie?

— Częściowo tak. Wystawił maszynę do szycia na balkon.

• * •

Wśród recydywistów:

— Czy masz jakiś pomysł, żeby zarobić?

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 61

— Mam kilka! Ale najbezpieczniejszy za pięcioletnią odsiadkę.

• • •

Co mógłbym dla pana zrobić? - prokurator pyta recydywistę siedzącego na fotelu elektrycznym.

- Czy mógłby pan potrzymać mnie za rękę? -prosi skazaniec.

• • •

Dwaj złodzieje włamali się do spółdzielni lekarskiej.

- Ja wezmę kasę, a ty dostaniesz pigułki przeciw twojemu kaszlowi - powiada inicjator skoku.

• • •

Pan Krzysiek pokazuje policjantowi dopiero co kupiony kalkulator.

- Patrz Marek, na tym kalkulatorze, to każdy idiota może liczyć.

— Nie mów. To może i ja spróbuję.

• • •

Policjant wchodzi do sklepu z nakryciami głowy i przez godzinę przymierza różne czapki, nie mogąc się na żadną zdecydować. W końcu wybiera jedną.

— Ta mi najbardziej pasuje!

str. 62 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

- Nic dziwnego — uśmiecha się ekspedientka.

- To właśnie czapka, w której pan przyszedł!

• • •

Żona widzi, jak jej mąż - policjant stoi przy] zlewie i pije wodę z kranu.

- Czemu pijesz tyle tej wody?

- Zjadłem jabłko.

- Co to ma do rzeczy?

- Bo jabłko było nieumyte!

• • •

Pewien facet zjada w restauracji rybę i woła:

- Kelner, jedno duże piwo! Ryba chce pić! Przy sąsiednim stoliku siedzi policjant jedzący

kotlet schabowy.

Bardzo spodobał mu się ten żart, więc po chwili i on wzywa kelnera:

- Kelner, jedno duże piwo! Świnia chce pić!

• • •

Do studenta siedzącego w parku na ławce podchodzi policjant.

- Co pan robi na tej ławce?

- Kontempluję.

- Jak ci przyłożę w mordę, to zaraz będziesz

prosto pluł!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 63

• • •

Z czego składa się pies policyjny?

— Ze smyczy prowadzącej i psa właściwego.

• • • Policjant chwali się narzeczonej:

— A poza tym czytam bardzo dużo książek.

— Naprawdę? Czytałeś Norwida?

— Nie. A kto to napisał?

• • •

Po dziesięciu latach „odsiadki", więzień wychodzi na wolność. Przy bramie podchodzi do niego strażnik i mówi:

— Przed chwilą dzwoniła tu wasza żona i kazała wam kupić chleb, śmietanę, masło i salceson.

• • •

Wasi więźniowie, jak widzę, nie próbują ucieczek mimo złagodzenia rygorów i liberalnego dozoru — powiada wizytator.

— Wychowawcy mają obowiązek informowania więźniów o wzroście cen i trudnościach utrzymania. — Wtrąca naczelnik więzienia.

• • •

Dziś kąpiel — powiada strażnik więzienny.

— Czy to konieczne? — dopytuje się więzień.

л

- Ttadcie mandaty , pani 100 iysiący, pan 500

І}Щ<У....._ 2

-J)iaczego rue/ednako№ .c

-bo panią tjfdzę tu ріемщ raz а ілуо

pana już piąty.....

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str, 65

— Nie bądźcie śmieszni. Kiedyście się kąpali?

— Ja? Przecież siedzę tu po raz pierwszy.

• • •

Podsądny opuszcza salę rozpraw.

— Ile ci dali? — pyta się kolega.

— Trzy niedziele.

— To mało.

— Ale palmowe.

• • •

Amerykanin zapala papierosa na Placu Czerwonym. Podchodzi do niego policjant i zwraca uwagę, że tutaj nie wolno palić. Amerykanin rzuca papierosa na ziemię, gasi go nogą i mówi:

— Rozumiem, rozumiem, lotnisko!

• • •

Policjant podchodzi do mężczyzny, który zaparkował swój samochód na Placu Czerwonym w Moskwie.

— Nie możecie tutaj, towarzyszu, zostawić swojego samochodu.

— Dlaczego nie? — pyta zdziwiony kierowca.

— To miejsce historyczne, po tym placu chodzili, Lenin, Dzierżyński. Nie możecie zostawić tu samochodu.

strjfó) 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

- Nic nie szkodzi - odparł mężczyzna - mam autoalarm.

• • • Zajączek otrzymuje wezwanie na policję i prosi

swego przyjaciela niedźwiedzia, aby go odprowadził.

Gdy już byli przy wejściu do komendy zauważyli

wychodzącego z budynku wielbłąda.

- Dalej nie idę — szepcze niedźwiedź.

- Dlaczego? - pyta zajączek.

- Zobacz, co oni zrobili z konia!

• • *

^.Co to jest: niebieski jak Smerf, a zły, jak Gar-gamel?

- Policjant!

• • •

Do leżącego na chodniku pijanego podchodzi policjant.

- Tu nie wolno leżeć, pójdzie pan ze mną.

- A gdyby tu leżała jakaś część do roweru, to musiałaby pójść z panem?

- Nie.

- No to ja jestem dętka!

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 67

Dlaczego policjant uśmiecha się, ilekroć niebo rozjaśnia błysk pioruna?

— Bo myśli, że to flesz aparatu fotograficznego.

• • •

— Ręce do góry! — komenderuje typ napotkany w zaułku.

— Ależ, kolego, chciałem się do ciebie zwrócić z tym samym!

• • •

Do biura matrymonialnego przychodzi policjant i opowiada o swoich oczekiwaniach względem przyszłej małżonki:

— Powinna być niezbyt wysoka, ubierać się skromnie, lubić spędzać czas na świeżym powietrzu i dobrze pływać.

Życzenia policjanta wprowadzono do komputera. Po chwili ze środka wyskakuje karteczka: „Klient powinien ożenić się z samicą pingwina".

• • •

Po kraksie samochodowej policjant zwraca się do kierowcy:

— Jak to możliwe, że nie zauważył pan tego znaku drogowego?

— Nie zauważyłem? Widziałem go nawet podwójnie.

str. 68 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Policjant zatrzymuje fiata i prosi uroczą kobietę, siedzącą za kierownicą, o pokazanie prawa] jazdy.

— Pan się spóźnił. Zabrał mi je wczoraj pański; kolega.

• • •

Sędzia:

— W toku śledztwa ustalono, że oskarżony uderzył poszkodowanego trzy razy w głowę żelaznym prętem. Czy oskarżony chce jeszcze coś dodać?

— Oskarżony:

— Nie, wysoki sądzie, myślę, że to mu zupełnie wystarczy.

• • •

Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta się?

— Co, deszcz pada?

• • •

Rozumiem, że przekroczyłem przepisy, tak samo jak ta wołga przede mną.

Rozumiem, że od tamtego wzięliście mandat za 500 złotych. Ale fiat 126p jest przecież co najmniej dwa razy mniejszy. - Usiłuje się targować kierowca „malucha".

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 69

^^memmmm

— Tamten zapłacił jednym banknotem. Od pana

mogą być drobne.

• • •

Policjant podchodzi do pijanego leżącego na chodniku.

— Proszę o pana dokumenty.

— Nie mam.

— To proszę do poloneza.

— Dziękuję, nie tańczę!

• • •

Policjant zatrzymuje wiejską babinę jadącą furmanką.

— Jak pani jedzie? Znaków pani nie zna, karty woźnicy — brak.

Trzeba wziąć sobie parobka za woźnicę.

— Miałam parobka, ale poszedł do pracy w policji!

• • •

Dlaczego policjant postrzelony w głowę tak długo się męczy?

— Ponieważ kula szuka mózgu!

•к -к -к

Emeryt przechodzi przez jezdnię. Policjant chce go zatrzymać i podnosi rękę, a gdy to nie pomaga, podchodzi i pyta:

— Dziadku, czy wiecie, co to znaczy, gdy podnoszę rękę?

str. 70 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Wiem, kochany, wiem. Przez pół wieku byłem nauczycielem.

• • •

Patrol policyjny zatrzymał kierowcę, który prowadził wóz w sposób dość ekscentryczny.

— Czy pan przypadkiem nie wypił kilku kieliszków?

— Skąd znowu!

— Więc proszę przejść parę kroków po li wyznaczającej środek jezdni.

— Po lewej czy po prawej?

• • • Płaci pan mandat za przekroczenie dozwolone

prędkości — mówi policjant.

— Zapłacę nawet potrójnie, ale niech mi pan d zaświadczenie, że jechałem 160, bo właśnie jad sprzedać wóz na giełdzie.

• • •

Do sikającego pod płotem faceta podchodzi p licjant i mówi:

— Proszę pana, szalet jest dwadzieścia metro dalej!

— A co pan myśli, że ja mam szlauch?

• * •

str. 72 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Co najmocniej trzyma: wapno, cement, czy glina?

— Wapno złapie i puści, cement złapie i w końcu puści, a glina — jak złapie, to już nie puści.

• • *

Do kiosku podchodzi policjant i mówi:

— Poproszę bilet autobusowy. Ale koniecznie z siedzącym miejscem!

• • •

Podczas przyjęcia do policjanta podchodzi pani domu.

— Czy zatańczy pan ze mną?

— Oczywiście, szanowna pani. Przecież nie przyszedłem tu tylko dla przyjemności!

• • •

Nad brzegiem rzeki stoi policjant i łowi ryby. Nagle słyszy ciche wołanie:

— Kolego, kolego.

Rozgląda się, ale nikogo nie widzi. Po chwili znowu:

— Kolego, kolego.

Wreszcie zorientował się, że to woła płynące środkiem rzeki gówno.

— Jaki ja dla ciebie kolega? — żachnął się policjant.

— Ja też jestem z organów wewnętrznych.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 73

• • •

Policjant widzi babcię przechodzącą przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i woła:

— Na zebry, babciu! Na zebry!

— Sam idź na żebry, gamoniu! Ja mam rentę!

• • •

Dlaczego dzieci nie chcą się uczyć?

— Bo też chcą zostać policjantem!

• • •

Wycieczka policjantów zwiedza Egipt.

— Te piramidy — opowiada przewodnik — mają już ponad cztery i pół tysiąca lat.

— To niemożliwe! — wykrzykuje jeden z policjantów. — Jest dopiero rok 1993!

• • •

Do sklepu z bielizną wchodzi policjant.

— Chciałbym kupić biustonosz dla żony.

— Który numer?

— 58.

— Coooo? A jak pan to zmierzył?

— Zwyczajnie, czapką!

• • •

Rozmawiają dwie starsze panie:

— Czy wiesz dlaczego policjanci chodzą parami?

ar. 74 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Nie.

— Bo jeden umie czytać, a drugi pisać. Usłyszał to przechodzący patrol. Obaj policjanci

bardzo się zdenerwowali, zwymyślali starsze panie. W końcu proszą o ich dokumenty. Jeden z nich mówi:

— Ja będę czytał, a ty Franek pisz.

• • •

Papuga stoi w klatce wystawionej w oknie i woła do przechodzącego obok policjanta:

— Ty niebieski idioto!

Policjant wzywa właściciela papugi i mówi:

— Papuga może mówić co chce, ale żebym jej przypadkiem nie usłyszał!

Zrozumiano! ?

Właściciel papugi wynosi klatkę do kurnika. Kogut na widok papugi cieszy się:

— Chłopaki, patrzcie, nowa d...!

— Żadna d..., tylko więzień polityczny!

• • •

Do policjanta podchodzi chłopiec i pyta:

— Która godzina?

— Nie mam zegarka. Dawniej nie wszyscy przystępowali do komunii.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 75

• • •

Na stole leżą dwa ołówki. Który z nich należy do policjanta?

— Ten tępy i z gumą! **.

• • •

Do policjanta podchodzi chłopiec i pyta:

— Przepraszam, która godzina?

— Za piętnaście jedenasta.

— No to o jedenastej może mnie pan w d... pocałować!

Chłopiec ucieka, a zdenerwowany policjant rusza za nim w pościg.

Zziajanego policjanta zatrzymuje starszy rangą policjant.

— Gdzie tak pędzicie?

— Gonię tamtego smarkacza, bo powiedział, że o jedenastej mogę go w d... pocałować!

— Nie musicie się tak spieszyć. Do jedenastej jest jeszcze piętnaście minut!

• • •

Policjant stoi obok nowo zainstalowanego automatu z wodą sodową i co chwila wrzuca do środka monety. Wokół stoi mnóstwo plastikowych kubecz-

str. 76 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

ków napełnionych sodówką. Jeden z przechodniów pyta:

— Po co panu tyle wody?

— Ja zawsze gdy wygrywać* gram dalej!

• • •

Skradziono ciężarówkę z wódką. Policją zatrzymała ciężarówkę:

— Gdzie wódka?

— Sprzedaliśmy.

— A gdzie pieniądze?

— Przepiliśmy.

• • •

Turysta zwraca się do policjanta:

— W tym miasteczku nie ma żadnego pomnika. Czy nie urodził się tu żaden wielki człowiek?

— Nie5 proszę pana. Dotychczas rodziły Się tu tylko mą}e dzieci.

• • * . J, Czym różni się policjant od księdza?

— Ksiądz mówi „Pan z wami", a policjant: „Pan z nami".

• • •

Podczas prywatki policjant prosi do tańca dziewczynę.

до/ DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 77

— Dlaczego tak szybko tańczymy? — pyta dziewczyna. — Przecież to wolny taniec!

— Jaki tam wolny!? Na płycie długogrającej wyraźnie napisano: „ЗЗ" obroty na minutę".

• • •

Policjant spotyka sąsiadkę i grzecznie pyta:

— A gdzie mąż szanownej pani?

— Poszedł na pogrzeb kolegi.

— A długo tam zabawi?

• *■*

Policjant założył się z kolegą, że wejdzie do którejś restauracji i zje 50 pierogów. Niestety przecenił swoje możliwości i zjadł tylko 45. Wpatruje się w pozostałe pięć/pierogów i stwierdza ze smutkiem:

— Gdybym wiedział, że tak będzie, te pierogi zjadłbym na samym początku.

• • •

Policjant skarży się swojemu koledze:

— Wiesz, moja żona zupełnie mnie nie rozumie. A twoja?

— Nie wiem. Nie rozmawiałem z nią o tobie.

• • •

Str. 78 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

—i——— —«——

Do policjanta podchodzi kobieta.

— Proszę pana, tam ktoś wzywał policjanta na pomoc.

— A skąd ja mogę wiedzieć, że wołał akurat mnie?

• • •

Sąsiad zagaduje policjanta na schodach wieżowca: j

— Dlaczego nigdy nie jeździ pan windą, chociaż | mieszka pan na dziesiątym piętrze?

Bo w windzie jest tabliczka, że przewozi tylko pięć osób, a ja nigdy nie mam czasu, żeby czekać na pozostałe cztery.

• • •

Dlaczego policjanci nie jedzą ogórków konserwowych?

— Bo do słoika nie mogą włożyć głowy!

• • •

Kontrola drogowa zatrzymuje dość sfatygowany samochód. Podczas oględzin wozu okazuje się, że w aucie nie działa licznik.

— Skąd pan może wiedzieć z jaką jedzie szybkością?

— Nic prostszego, panie władzo. Gdy osiągam siedemdziesiąt na godzinę, to w wozie drżą szyby.

50/ DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 79

Kiedy dochodzę do osiemdziesięciu — błotniki się trzęsą, a gdy przekraczam dziewięćdziesiątkę — trzęsie się cała karoseria.

— No dobrze, a jeśli jedzie pan setką.

— To trzęsie się żona!

• • •

W komisariacie dzwoni telefon.

— Policja? Dzwonię z ZOO. Przed chwilą uciekł słoń.

— Niech się pan tak nie denerwuje, tylko poda rysopis zaginionego.

• • •

Policjanci, grają w brydża.

— Żołędź!

— Pas!

— Dzwonek!

— To ja pójdę otworzyć drzwi!

• • •

Kasjerka w kinie pyta policjanta:

— Dlaczego kupuje pan już trzeci bilet na ten sam seans?

— Bo ta pani przy wejściu do sali projekcyjnej już dwa mi przedarła.

• • •

- Kapitanie, poproszę akta personalne Szeregowego MoHałskięgo • Coś mi się U niego Ше podoba.

- Шасгедо, przecież catkiern nie&e strzela ? -Jak, ale га kaidyrn tazem м/а'ега od

ciski роком.

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 81

Żona prosi męża-policjanta, aby wykąpał kilkumiesięcznego synka.

Po kilku minutach wchodzi do łazienki i widzi, jak mąż trzyma dziecko za uszy i co chwila zanurza je j wyjmuje z wody.

— Zwariowałeś? Chcesz mu uszy urwać?

— A co? Może mam się poparzyć?

• • •

Policjantów zawiadomiono, iż nazajutrz wyruszają na ważną akcję. Mogą wziąć ze sobą jedynie rzeczy osobiste.

W wyznaczonym czasie na miejsce spotkania jeden z policjantów przyniósł ze sobą futrynę drzwi.

— Fąfara, przecież był rozkaz, aby wziąć ze sobą tylko rzeczy osobiste!

— A czym ja będę otwierał piwo?

• • *

Policjant przychodzi do domu i mówi do żony:

— Ubieraj się, idziemy na „Jezioro łabędzie". Żona chowa do torebki resztki chleba.

— Po co ci te okruszki, głupia? „Jezioro łabędzie", to balet!

— Mądry się znalazł! A jak szliśmy na „Wesele" Wyspiańskiego, to kto wziął ze sobą pół litra?

str. 82 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Policjant zatrzymuje rozsypujące się zaniedbane auto i z odrazą zwraca się do kierowcy:

— Czegoś takiego nie odważyłbym się nazwać samochodem.

— To doskonale! Właśnie dziś zapomniałem wziąć ze sobą papierów wozu!

• • •

Posiadacz starej „Syreny" zatrzymany jest przez patrol policji drogowej.

— Rozwijał pan szybkość stu dwunastu kilometrów na godzinę. I co pan może powiedzieć?

— Proszę o potwierdzenie tego faktu na piśmie, bo mi żaden z przyjaciół nie uwierzy!

• • •

Wokół mężczyzny, który wypadł z pierwszego piętra budynku zebrał się spory tłum. Do leżącego podchodzi policjant.

— Co tu się dzieje?

— Nie mam pojęcia, dopiero co spadłem.

• • •

Pod Krakowem wyłowiono zwłoki policjanta. W lewej zaciśniętej pięści trzymał karteczkę z napisem: „Skocz do Wisły kupić bilety na mecz!".

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 83

• • •

Dwaj policjanci rozmawiają w sklepie spożywczym:

— Wziąć dwie, czy trzy?

— Dwie. Wczoraj wzięliśmy trzy i jedna została.

— Co dla panów?

— Cztery butelki wódki i dwie bułki!

• • •

Dwaj policjanci stają przed warszawskim pomnikiem Chopina w Łazienkach.

— Spójrz, pomnik Szopena!

— Ej, ty durniu. To nie pomnik Szopena, tylko interwizja!

• • •

Zimą policjant bierze wędki i idzie na ryby. Siada na stołeczku i zaczyna wyrąbywać przerębel. Nagle słyszy:

— Tu nie ma ryb!

Rozgląda się wokół i nikogo nie widzi. Kontynuuje więc wyrąbywanie przerębla. Po chwili znów słyszy czyjś głos:

— Tu nie ma ryb!

— A kto mówi?

— Kierownik tego lodowiska!

str. 84 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Do śpiącego na ławce w parku mężczyzny podchodzi policjant i potrząsa go za ramię:

— Panie, co to jest? Hotel?

— A co ja jestem, informacja turystyczna?

• • •

Radiowóz ściga przestępców. Już mają ich dopaść, kiedy policyjny kierowca zjeżdża nagle z drogi i zatrzymuje się przed stacją obsługi samochodów.

— Macie ich? — pyta przez radio szef centrali.

— Nie, mieli wyjątkowe szczęście. Przepisy mówią, że po przejechaniu dziesięciu tysięcy kilometrów trzeba zrobić przegląd techniczny wozu!

• • •

Rozmawiają dwie żony policjantów:

— Wiesz? Kupiłam mężowi encyklopedię! Może i ty ją kupisz swojemu?

— Och, nie. Mój mąż i tak by w tym nie chodził!

• • •

Policjant zatrzymuje samochód i prosi kierowcę o papiery. Ten podaje je z uwagą:

— Oto one. Tylko proszę mnie długo nie zatrzymywać, bo depczą mi po piętach pańscy koledzy!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 85

• • •

Sędzia pyta pozwanego:

— Jaki jest powód odwołania poprzednich zeznań?

— Mój adwokat, proszę Wysokiego Sądu, uświadomił mi, że jestem niewinny.

• • •

Nauczycielka zadała dzieciom wypracowanie pt. „Co mój tatuś robi po pracy?" Pisze Jaś, syn policjanta.

„Tato po pracy zawsze bierze gazetę i idzie do ubikacji. Chyba będzie srać, bo czytać nie umie".

• • •

W nocy policjant zauważył rozbitą szybę wystawową, a wewnątrz sklepu mężczyznę rozpruwającego kasę.

— Ręce do góry!

— Jestem niewinny! Po prostu oparłem się za mocno o szybę i pękła. Wszedłem więc do sklepu, żeby zostawić swój adres i nazwisko.

— To dlaczego dobierał się pan do kasy?

— Szukałem długopisu!

• • •

Zona wysłała policjanta do sklepu bieliźniarskie-go, aby kupił jej biustonosz numer 8. Zapowiedziała

str. 86 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

równocześnie, żeby nie wracał bez niego do domu. Policjant wchodzi do pierwszego sklepu.

— Czy są biustonosze numer 8?

— Nie ma:

— To poproszę gumkę i dwa berety.

• • •

Żona do policjanta:

— Przez tę twoją pracę nie masz nawet czasu pomyśleć o dzieciach!

— Ależ kochanie, czy nie wystarczy nam pięcioro?

• * •

Z rozmowy dwóch policjantów:

— Nie rozumiem, dlaczego wszyscy na nas narzekają. Przecież nic nie robimy!

• • •

Spotykają się dwaj włamywacze:

— Cześć, stary! Nie mógłbyś pożyczyć mi ze trzy miliony do zamknięcia banku?

• • •

Siedzi policjant w pokoju i słyszy, jak za oknem coś spada. Wygląda przez okno, patrzy a to temperatura !

s

_7/e razy mam ci mónió żebyś gasili] ŚMatbo и Lodóuce .

■ i

sto. 88 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Fąfara opowiedział taki zabawny dowcip, że jego kolega pękł ze śmiechu.

Podczas rozprawy sędzia nakazuje oskarżonemu o zabójstwo Fąfarze powtórzenie tego samego dowcipu.

— Och, nie! Nie chcę, żeby znów stało się nieszczęście !

Sędzia wyznacza jednak trzech ludzi: policjanta, prokuratora i adwokata, aby wysłuchali dowcipu, który, specjalnie dla nich opowie Fąfara.

W przerwie rozprawy po usłyszeniu dowcipu adwokat i prokurator pękli ze śmiechu. Policjant, jako świadek zeznał, iż w dowcipie nie było nic śmiesznego, więc Fąfarę uniewinniono.

Po roku w prasie pojawiła się notatka następującej treści: „Wczoraj na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich z niewyjaśnionych przyczyn pękł policjant".

• • •

Starsza kobieta przechodzi nieprawidłowo przez jezdnię. Zauważył to policjant, zagwizdał i krzyczy:

— Na zebry baciu, na zebry.

— Sam idź na żebry, łachmyto jeden, ja mam emeryturę.

^K

НИ

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 89

• • •

Stojącego na przystanku autobusowym Murzyna otacza grupka wyrostków, skandujących:

— Małpa, małpa, małpa!

Po chwili na przystanku zjawia się policjant. Murzyn pyta go:

— Nie zareaguje pan? Policjant zaskoczony:

— O! W dodatku mówi!

• • •

Po przyjeździe z Afryki policjant chwali się kolegom:

— Polowałem na różne zwierzęta: słonie, tygrysy, gazele, lwy, plisnoły.

— Co to są plisnoły?

— To takie czarne, biega przed lufą karabinu i woła: „Please, no!"

• • •

Do sklepu z artykułami metalowymi wchodzi klient i pyta:

— Ile kosztuje ten akordeon?

— Dwieście tysięcy, panie władzo.

— Skąd pan wie, że jestem policjantem?

— Bo to jest kaloryfer.

str. 90 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

1 ~~—^————.

• • •

Nocą policjant zauważa mężczyznę próbującego wyważyć drzwi sklepu.

— Co pan robi?

— Otwieram drzwi.

— Po co?

— Chcę sprawdzić, czy ktoś czegoś nie ukradł!

• • •

Do apteki wchodzi policjant.

— Kupiłem tu w zeszłym tygodniu termometr, ale chyba jest zepsuty.

— Dlaczego tak pan sądzi?

— Bo codziennie pokazuje inną temperaturę.

• • •

Dwóch policjantów idzie z aresztowanymi do lekarza. Lekarz pyta pierwszego aresztowanego:

— Jak się pan nazywa?

— Wiesław Maj.

— A pan? — zwraca się do drugiego.

— Zygmunt Maj.

— A wy co? — lekarz pyta policjantów.

— Policjanci z Majami!

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 91

Policjant uczy się w technikum zaocznym. Na lekcji historii w pewnym momencie przerywa nauczycielowi jego opowieść i pyta:

— Dlaczego ta epoka nazywała się epoką kamienia ?

— Bo wtedy wszystko robiono z kamienia.

— Telewizory też?

• * •

Żona do policjanta:

— Józiu, czemu chodzisz nagi po pokoju?

— Przecież i tak nikt dziś do nas nie przyjdzie.

— Więc dlaczego masz na głowie czapkę policyjną?

— Bo a nuż ktoś do nas wpadnie...

• • •

Policjant wchodzi do biblioteki. Zdziwiona bibliotekarka pyta:

— Co, deszcz pada?

• • •

Żona wysyła męża — policjanta do sklepu po zapałki.

— Tylko dobre zapałki, żeby się dobrze paliły! — dodaje.

Po kwadransie policjant wraca, kładzie pudełeczko na stole i mówi z zadowoleniem:

— Bardzo dobre zapałki! Wypróbowałem w sklepie, wszystkie się palą!

str. 92 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Podczas meczu jeden z kibiców mówi do siedzącego obok policjanta:

— Całkiem nieźle grają. Szkoda tylko, że nie ma bramek.

— Jak to: nie ma? A tamte dwie na boisku?

• • •

Policjant z obyczajówki chce złapać prostytutkę na gorącym uczynku. Podchodzi do dziewczyny stojącej pod latarnią.

— Ile?

— 50 dolarów.

— Pójdziesz ze mną — mówi policjant i wyciąga kajdanki.

— Zaraz, zaraz, zboczeńcy płacą 100 dolarów.

• • •

Policjant poszedł z żoną do teatru. Znająca tekst dramatu żona w pewnym momencie zwraca się do policjanta:

— Teraz uważaj, zbliża się najdłuższy monolog.

— Żeby tylko nie usiadł przed nami!

• • *

Po wynajęciu pokoju w hotelu policjant bierze bagaże i wchodzi z nimi do windy. Po chwili zwraca uwagę recepcjonistce:

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 93

— Proszę pani! Winda, do której przed chwilą wszedłem jest nieczynna!

— Ależ to nie była winda, to kabina telefoniczna!

• • •

Do pijanego mężczyzny, który pod ścianą załatwia swoją potrzebę fizjologiczną podchodzi policjant.

— Panie, a wolno tu tak lać?

— A lej pan!

• • •

Policjant kupuje parę butów. Sprzedawczyni informuje go, iż przez pierwszy tydzień będą go trochę cisnęły.

— Nic nie szkodzi. Wobec tego przez ten tydzień nie będę ich zakładał!

• • •

Idącego ulicą policjanta zaczepia mężczyzna.

— Panie władzo, włożył pan czapkę daszkiem do tyłu!

— Nic nie szkodzi, zaraz będę wracał.

• • •

Do kasy na dworcu kolejowym podchodzi policjant.

— Poproszę bilet na pociąg pospieszny.

— A dokąd chce pan jechać?

— Tajemnica służbowa!

str. 94 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Policjant pod nieobecność żony po raz pierwszy samodzielnie wykąpał swojego kilkuletniego synka. Gdy wyjmował go z wanny, malec powiedział:

— Mama kąpie mnie inaczej.

— Jak?

— Zdejmuje mi skarpetki i buty!

• • •

Policjant przyjechał z żoną na wczasy. Spacerując brzegiem morza zauważył latające nisko mewy i mówi do żony:

— Ale tu mają umyte wrony!

• • •

Komendant policji zwołał zebranie swoich podwładnych i oznajmia:

— Krąży o nas wiele dowcipów, ale nie przejmujcie się tym. I tak 99 procent tych dowcipów jest niezrozumiałych.

• • *

Policjant pojechał na wczasy do Zakopanego.

— No i jak, ładnie tam? — pytają się go koledzy po powrocie.

— Trudno powiedzieć, góry wszystko zasłaniają.

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 95

Policjantowi urodziły się bliźnięta. Gdy już dorosły, sąsiad pyta go:

— W jaki sposób rozróżnia pan swoich synów?

— Zwyczajnie, po odciskach palców!

• • •

Ledwie trzymający się na nogach pijaczek spotyka na ulicy policjanta i pyta:

— Ile guzów mam na czole?

— Jeden, drugi, trzeci. — Liczy policjant i odpowiada: — trzy!

— To jeszcze dwie latarnie i będę w domu!

• • *

Do sklepu wchodzi policjant i prosi o papier klozetowy.

— Nie mówi się: papier klozetowy, tylko: toaletowy. Po chwili policjant wchodzi do drogerii i prosi

o mydło.

— Jakie mydło? Toaletowe?

— Wolałbym do twarzy.

• • •

Policjant przesłuchuje podejrzanego:

— Dlaczego nie wzywał pan pomocy, kiedy bandyta zabierał panu zegarek?

— Bałem się otworzyć usta. Mam złote zęby!

• 1*

- Co się z tobą Józiu dzie/e ?

- Moja Żona lada dzień spodziewa Stę dziecka .

~ kh/typouatieś Już podejizanego ?

501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 97

• • •

Podczas przedstawienia w cyrku dwaj policjanci widzą, jak połykacz szabli połyka duże ostrze.

— To musi być jakiś trick! — stwierdza jeden z nich. — Założę się że przed przedstawieniem za kulisami połknął najpierw pochwę.

• • •

Proszę spojrzeć na wskazanie radaru.

— Jechała pani 120 kilometrów na godzinę.

— Na godzinę? To niemożliwe. Przecież wyjechałam z domu 10 minut temu.

• • •

Ulicą idzie patrol policjantów. Nagle na chodniku znajdują czyjąś głowę.

— Przecież to Wiesiek!

— Coś ty, Wiesiek jest wyższy!

• * •

Policjanta odwiedza dawny kolega ze szkoły — muzyk. W rogu pokoju zauważa pianino i pyta:

— Masz piękne pianino. Lubisz na nim grać?

— Nie lubię, bo karty się ślizgają.

• • •

Zostałem wczoraj ojcem! — chwali się znajomemu policjant.

— Syn?

str. 98 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Nie.

— Córka?

— Skąd wiesz?!

• • •

Policjant zatrzymuje samochód.

— Widziała pani jaki stał tam znak drogowy?

— Znak widziałam — odpowiada kobieta, ale pana nie.

• • •

Do stojącego obok brzegu rzeki policjanta podjeżdża chłop na furmance i pyta:

— Panie władzo, można tędy przejechać? Nie za głęboko?

— Nie ma obawy, niech pan jedzie. Furmanka rusza i po chwili niknie wraz z woźnicą

w głębinie.

Policjant drapie się w głowę.

— Dziwne. Chłop z furmanką się utopił, a jak przechodziła tędy kaczka to woda sięgała jej tylko pod skrzydła.

• • •

Żona policjanta wchodzi do sklepu z antykami.

— Chciałabym kupić mężowi w prezencie jakieś stylowe krzesło.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 99

— Ludwik?

— Nie, Zenon!

• * *

Egzamin na policjanta. Przewodniczący komisji staje przed kandydatem, wyciąga przed siebie ręce z zaciśniętymi pięściami i pyta:

— W której ręce są zapałki?

Zdający myśli dłuższą chwilę. Egzaminator widząc jego niepewną minę kilkakrotnie otwiera lewą dłoń i z powrotem zaciska pięść.

— Pytanie pomocnicze!

• • •

Policjant wchodzi do sklepu i prosi o dwa sznurowadła.

— Jakie?

— Jedno lewe, drugie prawe!

• • •

Położna zauważa, że lekarz z porodówki co dziesiątego noworodka płci męskiej wali młotkiem po głowie.

— Dlaczego pan to robi?

— Bo jak ciągle słyszę, że w policji brakuje ludzi.

• • •

Policjant przychodzi do fryzjera.

— Ile kosztuje strzyżenie?

str. 100 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Trzydzieści tysięcy.

— A golenie?

— Dwadzieścia.

— To poproszę ogolić mi głowę.

• • •

Policjant buduje własny domek. W chwili, gdy dźwiga worek cementu, przechodzący obok mężczyzna zwraca uwagę:

— Panie, nie lepiej na taczce?

— Już próbowałem, ale za bardzo gniecie w plecy!

• • •

Przychodzi policjant do komisariatu. Jego koledzy łapią się za nosy czując od niego nieprzyjemny zapach.

— Franek, zmieniasz ty czasem skarpetki?

— A zmieniam! Z lewej na prawą!

• • •

Do stojącego na ulicy policjanta podchodzi facet i pyta:

— Panie władzo, który dzisiaj jest?

— Nie wiem.

— Przecież czyta pan gazetę.

— Ale to wczorajsza gazeta!

• • •

0 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 101

Do księgarni wchodzi policjant.

— Czy jest coś Sienkiewicza? Ekspedientka podaje policjantowi książkę w zielonej okładce.

— Nie podoba mi się. Może jest coś w niebieskiej okładce? Nie, nie ma.

— Czy to znaczy, że Sienkiewicz nie napisał niczego w niebieskiej okładce?

• • •

Patrol dwóch policjantów znajduje na ulicy lusterko. Ten, który je podniósł przez chwilę przypatruje się mu.

— Franek. — Chyba skądś znam tę gębę. Drugi policjant bierze lusterko do ręki.

— Aleś ty głupi, przecież to ja!

• • •

Prasa podała, że w rzece utonęło dwóch policjantów. Powód? Chcieli uruchomić motorówkę „na pych".

• • •

Policjant do kierowcy:

— Jak można jechać z taką szybkością? Nie widział pan napisu: „Uwaga! Niebezpieczny zakręt"?

— Widziałem i właśnie dlatego chciałem minąć go jak najszybciej.

str. 102 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Do trzech pijanych sikających w krzakach podchodzi policjant i mówi:

— Natychmiast skończyć, schować, włożyć! Pijani dostosowali się do polecenia. Gdy tylko

policjant odszedł, jeden z nich mówi:

— Ale go nabrałem! Schowałem, włożyłem, ale nie skończyłem!

• • •

Do policjanta trzymającego tackę i jedzącego z niej frytki podchodzi chłopiec i pyta:

— Która godzina?

Policjant przekręca dłoń, aby spojrzeć na zegarek i wysypuje z tacki frytki. Po chwili kupuje drugą porcję i zaczyna jeść.

Podchodzi drugi chłopiec i pyta o godzinę.

— O, takiego ci pokażę! — policjant wykonuje „gest Kozakiewicza" i znów wysypuje z tacki wszystkie frytki.

• • •

Wieczorem żona pyta policjanta:

— Wziąłeś prysznic?

— No tak! Ile razy w domu coś zginie, zawsze jest na mnie!

-Co ci jest}

-Ząb mnie boli, żadne tabletki nu nie pomogły.

-Ja mam na to аипюліоихиги sposób. 2oz-

bierarn żonę, pmpdatn. policzek doję/ biustu

i to ciepło Ы ból. -I/Jiesz debry pamysb. A czy Jest teraz cj domiA

str. 104 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Do komisariatu wchodzi policjant z Murzyniąt-kiem na rękach.

— Franek, kto ci taką ciemnotę wcisnął?

• • •

Policjant pyta znajomego:

— Czy biel to kolor?

— Oczywiście.

— A czerń?

— Również.

— A ja mówię sąsiadom, że mam kolorowy telewizor, to nikt mi nie wierzy! •

• • •

Późnym wieczorem przez park przechodzi policjant. Coś zaszeleściło w pobliskich krzakach, więc woła:

— Co tam się dzieje?

— Tu się odbywa kopulacja!

— Płacicie obywatelu pięćdziesiąt tysięcy grzywny.

Z krzaków wysuwa się ręka z banknotem. Policjant bierze pieniądze wypisuje mandat i odchodzi. Po chwili słyszy jakieś odgłosy dochodzące zza innych krzaków.

— Co tam się dzieje, też kopulacja?

50? DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 105

— Tak — odpowiada męski głos.

— Płacicie obywatelu pięćdziesiąt tysięcy.

— Zapłać kochanie, pieniądze są w torebce.

— Cooooo? Was jest dwoje? Sto tysięcy!

• • •

Policjant staje przy klatce z papugą i pyta:

— Ty! Umiesz mówić?

— Oczywiście! A ty umiesz latać?

• • •

Do sklepu cukierniczego przychodzi policjant.

— Czy są rodzynki?

— Nie ma. Ale jest sernik z rodzynkami.

— Dobrze. To poproszę mi wydłubać 20 deko!

• • •

Facet widzi policjanta prowadzącego na sznurze kozę.

— Dokąd prowadzisz tego barana? Policjant:

— To nie baran, to koza.

— Nie do ciebie mówiłem!

• • *

— Oskarżony znowu tutaj?! Czy zapomniał co powiedziałem ostatnim razem, że więcej nie chcę go tu widzieć'!

str. 106 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Nie zapomniałem, panie sędzio, ale policjant nie chciał wierzyć!

• • •

Policjant idąc ulicą słyszy głos wydobywający się z pobliskiej bramy:

— Ratunkuuu! Gwałcą!

Szybko wbiega do bramy i widzi pijaka opierającego się o ścianę.

— Co pan tak krzyczy!?

— A co, wyobrazić sobie nie wolno?

• • •

Policjant zapisał się do biblioteki. Pierwszą książką, jaką wypożyczył była książka telefoniczna. Gdy ją oddawał bibliotekarka zapytała:

— I jak, spodobała się panu?

— Cóż... Akcja może niezbyt szybka, ale ilu bohaterów!

• • •

Ilekroć policjant przechodził pod domem, z jednego z okien dochodził głos papugi: Durrrny policjant! Durrrny policjant!

— Któregoś dnia wszedł do mieszkania i zagroził właścicielowi papugi, że jeśli jeszcze raz ona go obrazi, będzie musiał zapłacić wysoką grzywnę.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 107

Nazajutrz policjant przechodząc pod domem usłyszał:

— Durrrny! Durrrny!

— Kto? Może ja?

— Ty już dobrze wiesz, który z nas jest durrrny!

• • •

W komisariacie dzwoni telefon.

— Policja? Przed chwilą do mojego domu włamał się kot!

— Kot? Po co z takim głupstwem dzwonić od razu na policję?

A kto właściwie dzwoni?

— Papuga!

• • •

Sędzia do oskarżonego:

— Więc oskarżony chce mi wmówić, że ukradł sztućce przez pomyłkę?

— Tak, panie sędzio. Myślałem, że są ze srebra.

• • •

Policjanci zastanawiają się co kupić swojemu szefowi na jego urodziny.

— Może książkę?

— Eeee. Książkę, to on już ma.

str. 108 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJA

Ziutek wraca ze szkoły cały zapłakany.

— Co się stało? pyta się go ojciec — policjan

— Dostałem dwójkę z geografii, bo nie wiedzi" łem, gdzie jest Afryka.

— Nie płacz! Codziennie koło komisariatu prz chodzi taki jeden Murzyn, to się go zapytam.

Nazajutrz synek pyta:

— Tato, czy już wiesz gdzie jest Afryka?

— To musi być gdzieś niedaleko, bo kolęd mówili mi, że dojeżdża do pracy rowerem.

• • •

Do płaczącego w parku policjanta podchodzi mężczyzna i pyta:

— Dlaczego pan płacze?

— Zgubił się mój pies patrolowy.

— Proszę się nie martwić. Na pewno odnajdzie drogę do komisariatu!

— On tak. Ale ja?

• • •

Wysoki sądzie, jestem niewinny.

— Wszyscy tak mówią — konstatuje sędzia.

— No widzi pan, panie sędzio! Skoro wszyscy tak mówią, to musi być prawda.

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 109

Do policjanta stojącego na rogu ulicy podchodzi przechodzień i pyta:

— Panie władzo, czy na tej ulicy jest bezpiecznie?

— Oczywiście! Gdyby tak nie było, nie stałbym tutaj!

• • •

Policjant wchodzi do sklepu radiowo-telewizyj-nego i prosi o radio.

— Czy chciałby pan radio na długie, czy na krótkie fale?

— Na krótkie. Mam małe mieszkanie.

• • •

Policjant zwierza się drugiemu:

— Mam wrażenie, że moja żona robi zdjęcia szpiegowskie.

— Dlaczego tak sądzisz?

— Bo zawsze wywołuje je po ciemku!

• * •

W czasie stanu wojennego, dwóch zomowców pilnuje w Łazienkach pomnika Chopina, zastanawiają się:

— Po co właściwie pilnujemy tego pomnika Mickiewicza?

— To nie jest Mickiewicz, tylko Słowacki!

str. 110 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Po krótkiej sprzeczce pytają przechodzącego policjanta:

— Kolego, czyj to pomnik: Słowackiego czy Mickiewicza?

— Ani jednego, ani drugiego — to jest pomnik Interwizji!

• • •

Do ordynatora przychodzi inspektor policji:

— Doszły mnie wieści, że w tym szpitalu zbyt często umierają kobiety.

— Och, nie! Zapewniam pana, płeć jest dla nas bez znaczenia.

• • •

Policjanci złapali trzech podpitych mężczyzn: chcieli się jednak upewnić, że są pijani. Stawiają więc w pustym pokoju trzy krzesła, wprowadzają pierwszego i pytają:

— Ile tu jest krzeseł?

— Cztery. Wprowadzają drugiego.

— Ile tu jest krzeseł?

— Sześć. Wprowadzają trzeciego.

— Ile tu jest krzeseł?

— A w którym rzędzie?

■ Proszę ропі, tu się, nie omUo kąpać. 'To nie mógt pan. powiedzieć, gay się roz-

Ыегакат. ?

■ Rozbierać się июіпо.....

str. 112 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Na szosie drogówka zatrzymuje samochód jadący z nadmierną prędkością.

— Czyżbym jechał za szybko? — pyta kierowca.

— Nie, tylko leciał pan za nisko.

• • •

Dowódca posterunku do policjantów na odprawie:

— Dobry policjant do swoich podwładnych po-wien mówić językiem prostym. Tak, aby każdy, nawet największy idiota mógł go zrozumieć. Zrozumieliście?

— Nie!

• **

Policjant wchodzi do sklepu mięsnego i mówi:

— Poproszę wszystko jedno co, żeby tylko nie przypalało się na patelni.

• • •

Na przystanku autobusowym stoją dwaj policjanci.

— Jeden czeka na „jedynkę", drugi na „trójkę". Podjeżdża „trzynastka" i obaj wsiadają.

• • *

Policjant zwraca się do żony:

— Powiedz, jak to jest? Codziennie rano wstaję, myję nogi, a pościel coraz bardziej brudna!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 113

• • •

Przestępstwo dokonane zostało w nocy z piętnastego na szesnastego lipca — informuje komendant policjantów.

— Przepraszam, ale nie dosłyszałem - przerywa jeden z nich. - W nocy z piętnastego na krótego?

• • •

Przy kontroli drogowej:

— W pani krwi stwierdziliśmy pół promila alkoholu!

— To wino widocznie zdrowo ochrzcili! Poprzednim razem przy takiej samej dawce zmierzyliście mi aż dwa promile!

• • •

Do zataczającego się jegomościa podchodzą dwaj policjanci.

— Dokumenty proszę — mówi pierwszy.

— Nie mam.

— No to idziemy — mówi drugi.

— No to idźcie.

• • •

Czego szukasz? - pyta policjanta żona, widząc go nerwowo chodzącego po pokoju.

— Swojej czapki.

ar. 114 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Przecież masz ją na głowie.

— Rzeczywiście! Dobrze, że mi powiedziałaś! Gdybym jej nie znalazł, musiałbym iść do pracy

z gołą głową.

• • •

W czasie patrolu policjanci spotykają umundurowanego kolegę leżącego na ulicy z przymkniętymi oczami.

— Co ty tu robisz? - pytają zdziwieni.

— Jak to co? Słucham płyt!

• • •

Do policjanta podchodzi dziewczynka i podaje mu pałkę:

— Przepraszam, to pana pałka?

— Nie moja — policjant łapie się za bok — ja swoją zgubiłem.

• • •

Dlaczego pan przekroczył dozwoloną szybkość? — pyta surowo policjant drogowy.

— Wie pan — próbuje ze skruchą tłumaczyć kierowca — chciałem jak najszybciej być w domu, zanim mi śliwowica uderzy do głowy.

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 115

Późnym wieczorem policjant podchodzi do pijanego mężczyzny pukającego w uliczną latarnię.

— Po co pan tu puka?

— Pukam do kolegi.

— Widzę, że pan tu puka już kilka minut. A może kolega gdzieś wyszedł?

— Ależ skąd! Przecież się świeci.

• • *

Żona policjanta przeszukuje wszystkie szafki w kuchni, w końcu pyta:

— Kaziu, nie widziałeś gdzieś durszlaka?

— Któregoś dnia wyrzuciłem go na śmietnik.

— Dlaczego?

— Był zupełnie dziurawy!

• • •

Policjant przybyły na miejsce wypadku drogowego pisze protokół:

„Lewa noga na trawniku, prawa na ulicy, głowa na krawę..."

— Cholera, „ż" czy „rz"?

Policjant kopie głowę i pisze: „głowa także na ulicy".

• • •

Policjant wraca z pracy i w kuchni widzi żonę przygotowującą imieninowe przyjęcie.

str. 116 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Może ci pomóc, kochanie?

— Dobrze. Napisz na torcie moje imię. Po chwili żona zaniepokojona ciszą pyta:

— Jak ci idzie?

— Fatalnie. Nie mogę wkręcić tortu w maszynę do pisania.

• • •

Ksiądz jadący samochodem zostaje zatrzymany przez policjantów.

— Proszę, niech ksiądz wysiądzie z samochodu i otworzy bagażnik.

Po chwili:

— A co to jest?

— Nowy bojler dla zachrystii, panie władzo.

— Acha, no dobrze, niech ksiądz jedzie. Minęło kilka minut. Jeden z policjantów pyta się

drugiego:

— A właściwie, co to jest bojler?

— To ty powinieneś wiedzieć! Przecież 2 lata chodziłeś na religię.

• • •

Policjant drogowy do kierowcy:

— Nie, wcale nie musi pan dmuchać w balonik! Wystarczy, że mnie pan nazwał konduktorem i chciał pan bilet do Krakowa!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 117

• • •

W komisariacie dzwoni telefon.

— Policja? Przyjeżdżajcie szybko! Nasza sąsiadka z dołu, ta ruda małpa z piątego piętra opala się na balkonie naga!

— To nie jest zabronione, droga pani.

— Ale mój mąż za bardzo wychylił się przez poręcz balkonu i teraz leży na dole.

• • •

Policja drogowa zatrzymuje auto.

— Ma pan prawo jazdy?

— Mam. Pokazać?

— Nie, nie trzeba. Pokazywać muszą tylko ci, co go nie mają.

• • •

Ksiądz przejechał na rowerze ulicę przy czerwonym świetle. Zbliżył się policjant i mówi:

— Bardzo mi przykro, ale zmuszony jestem wystawić księdzu mandat.

— Drogi synu — mówi ksiądz — Bóg ze mną i on pokierował tak właśnie moim rowerem.

— Wobec tego zmuszony jestem wystawić jeszcze jeden mandat. Jazda rowerem we dwóch jest zabroniona.

str. 118 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Do stojącego policjanta z psem na ulicy podchodzi pijaczek i pyta:

— Czy ten pies gryzie?

— No! Ale niech się pan nie boi, on jest bardzo wybredny.

• • •

Rolnik jechał na targ swoim „Tarpanem". Miał tam sprzedawać jajka. Jechał za szybko, wpadł na drzewo. Cały towar diabli wzięli. Gdy na miejsce wypadku przyjechał policjant, zastał lamentującego chłopa:

— Moje jaja, moje jaja!

Przez radiotelefon łączy się z pogotowiem i zawiadamia dyżurnego lekarza o wypadku.

— Co z ofiarą? — pyta się lekarz.

— Ma rozbite jądra?

— A co z organem?

— Organ zdrowy, właśnie przy telefonie.

• • •

Może nam pani powiedzieć coś bliższego o tym mężczyźnie, który napastował panią w parku?

— Zalatywało od niego alkoholem.

— A jeszcze bliżej?

— To był jarzębiak.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 119

• • •

Podczas szkolenia policjantów prelegent pyta jednego z nich:

— Jeśli ma pan po lewej ręce zachód, po prawej ręce wschód, a z przodu — północ, to co ma pan z tyłu?

— Powiedziałbym — odpowiada policjant — ale się wstydzę.

• • •

Policjant łowi ryby. W pewnej chwili poszczęściło mu się, złowił złotą rybkę.

— Szlachetny rybaku wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia — prosi rybka.

— Spraw, abym miał piękne ubranie. Zawirowało mu przed oczyma i po chwili zauważył, że ma na sobie cesarskie szaty.

— Jakie jest twoje drugie życzenie?

— Chcę mieć mieszkanie stosowne do tego ubrania.

Zawirowało mu przed oczyma i po chwili zauważył, że stoi na dziedzińcu pięknego pałacu.

— Jakie jest twoje trzecie życzenie?

— Spraw rybko, abym do końca życia nic nie musiał robić.

Zawirowało mu przed oczyma i po chwili zauwa-

str. 120 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

żył, że stoi na rogu ulicy w służbowym mundurze i obserwuje przechodniów.

• • •

Na posterunek policji wbiega facet.

— Aresztujcie mnie, rzuciłem w żonę młotkiem!

— I co, zabił ją pan?

— Spudłowałem, ale ona zaraz tu będzie!

• • •

Podczas zwiedzania muzeum nieuważny policjant strącił łokciem jedną z porcelanowych figurek.

— Co pan zrobił najlepszego!? — wrzeszczy kustosz muzeum. — Strącił pan figurkę z szesnastego wieku!

— Całe szczęście, że z szesnastego. Już się bałem, że była nowa.

• • •

Tu centrala policji do wszystkich radiowozów.

— Przed hotelem „Continental" spaceruje naga kobieta. Patrol z najbliższego radiowozu niech podjedzie i spisze jej personalia. Tylko, do cholery, niech nie jadą wszystkie na raz tak, jak tydzień temu!

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 121

Policjant goni złodzieja. Wlazł za nim po rynnie na wielopiętrowy dom. Złodziej jednak uciekł. Policjant zdenerwowany chodzi po dachu. Naraz widzi białą zjawę.

— Kim jesteś? — pyta przestraszony.

— Twoim aniołem stróżem. Po co łazisz w nocy po tym dachu?

— Nie wiem jak zejść.

— To bardzo proste. Skocz i machaj rękami. Wylądujesz łagodnie. — Policjant posłuchał rady i oczywiście się zabił. Idzie do nieba, a tam wita go święty Piotr.

— Jak tu trafiłeś?

— Jeden anioł mnie oszukał i się zabiłem.

— A rozpoznałbyś go?

— Oczywiście.

Św. Piotr ustawił w szeregu wszystkie anioły. Policjant wskazał znajomego z dachu. Św. Piotr mówi zdenerwowany:

— Proszę Ks. Popiełuszki, to już 5 niebieski w tym tygodniu.

— Wstyd.

• * •

Podczas nudnego dyżuru na posterunku policjant zwraca się do kolegi:

— Może zagrasz ze mną w szachy?

str. 122 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Nie, dziękuję. Dopiero wczoraj miałem pogrzeb żony.

— To zagraj czarnymi!

• • •

Policjant na posterunku pracowicie okłada pałką kasetę magnetofonową.

— Co robisz? — zainteresował się jego kolega.

— Komendant kazał mi ją przesłuchać.

• • •

Pijak przechodząc nocą przez cmentarz wpadł do świeżo wykopanego grobu. Ponieważ nie mógł się wydostać ułożył się wygodnie i usnął. Rano przybył na miejsce wezwany przez kogoś policjant. Stanął nad grobem i zaczął przyglądać się śpiącemu, który zmarzł i usiłował okryć się marynarką. W końcu policjant pyta:

— Zimno? To po coś się rozkopywał?

• • •

Zabiję, zabiję! — wykrzykuje na ulicy podpity facet.

Zatrzymuje go policja.

— Kogo pan zabije?

— Zabiję kołkiem tyłek, bo wyrzucili mnie z pracy i nie będę miał co jeść.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 123

Na posterunek policji przychodzi kobieta, zgłaszając zaginięcie męża.

— Od kiedy nie ma go w domu?

— Od trzech tygodni.

— To dlaczego przychodzi pani dopiero teraz?

— Bo jutro mąż ma wypłatę!

• • •

Wycieczka policjantów zwiedza zamek. Jeden z nich jest zmęczony, więc siada na jednym z krzeseł stojących w komnacie.

— Proszę tu nie siadać! — zwraca policjantowi uwagę przewodnik wycieczki. — To tron księcia Kazimierza.

— Niech się pan nie denerwuje! Jak przyjdzie, to mu ustąpię miejsca!

• • •

Wysoki rangą policjant wzywa dwóch podwładnych. Pierwszemu wręcza 20 tysięcy i mówi:

4- Masz tu pieniądze, idź kupić jakiś dobry samo-chóld, zatankuj benzynę, a resztę możesz wziąć dla siebie. A ty — zwraca się do drugiego — idź do domu i sprawdź, czy cię tam nie ma.

Policjanci salutują i wychodzą z gabinetu.

Zwariował! — mówi pierwszy. Każe mi robić zakupy, jakby nie wiedział, że dziś wolna sobota?

str. 124 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Kompletny idiota! — przytakuje drugi. — Każe mi iść do domu, jakby nie miał telefonu i nie mógł sam sprawdzić!

• • •

Pijany facet załatwia się na moście. Podchodzi policjant i zwraca mu uwagę.

— Panie, a tutaj można tak lać?

— A lej pan!

• • •

Podczas ulewy pewien pan zauważa przemokniętego policjanta trzymającego nad głową dziurawy parasol.

— Dlaczego nosi pan dziurawy parasol?

— Gdyby nie było dziury skąd bym wiedział, że przestał padać deszcz?

• • •

Policjant wchodzi do sklepu z antykami i pyta:

— Czy macie coś nowego?

Radiowozem jedzie dwóch policjantów.

— Ty, widzisz ten las?

— Nie, drzewa mi zasłaniają!

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

W komisariacie dzwoni telefon. Dyżurny policjant podnosi słuchawkę, słucha i mówi:

— Tak jest!

Odkłada słuchawkę, wyjmuje z biurka magnetofon i wali go pałką. Jaki otrzymał rozkaz?

— Przesłuchać taśmę!

• • •

Do policjanta podchodzi mężczyzna.

— Panie władzo, chciałbym dojść do ulicy Pi}sucj. skiego.

— A czy ja panu przeszkadzam?

• • •

Halo, policja? Chciałabym zgłosić, że w bibliotece naprzeciwko mojego domu jest włamywacz, który wszedł tam przez okno!

— Taaak? A co czyta?

• • •

Jaka jest różnica między księdzem a policjantem ?

— Zasadnicza. Jeśli wyprowadza policjant, t0 ;est jeszcze jakaś nadzieja. A gdy wyprowadza ksią^z to nie ma już żadnej.

• • •

Komendant posterunku policji na odprawie;

— Jutro jedziemy na ważną akcję. Wszyscy przy_

str. 126 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

chodzą punktualnie na szóstą rano. Kto się spóźni, będzie jechał na przyczepie.

— A o której odjeżdżają przyczepy?

• • •

Idzie dwóch policjantów przez łąkę, a nad nimi leci człowiek na lotni.

Ty Zenek — mówi jeden z policjantów. — Widzisz tego ptaka?

— No.

— On jest bardzo żarłoczny.

— Skąd wiesz?

— Wczoraj musiałem wystrzelać dwa magazynki, zanim puścił człowieka.

• • •

Policjant przesłuchuje mężczyznę.

— Z czego pan się utrzymuje?

— Zakładam się z ludźmi o różne rzeczy i przeważnie wygrywam.

— Tak. To może i ze mną się pan o coś założy?

— No dobrze. Mogę się założyć o sto tysięcy, że jutro wyrośnie panu z tyłka trawa!

— Dobrze! Przyjmuję zakład!

Nazajutrz policjant znów przesłuchuje tego samego mężczyznę.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 127

— No, dawaj pan stówkę! Wygrałem!

— Zaraz, zaraz! A skąd ja mam pewność, że nie wyrosła panu trawa?

Niech pan władza podejdzie do okna, bo tu jest za ciemno i zdejmie spodnie, żebym mógł sprawdzić. Po chwili:

— Rzeczywiście! Nie wyrosła! Oto pana stówka.

— No dobrze. Ale wczoraj pan mówił, że przeważnie pan wygrywa zakłady, tymczasem dziś pan przegrał!

— A widzi pan władza tych trzech facetów z lornetką na dole? Założyłem się z nimi o pięć milionów, że wystawi pan dziś goły tyłek przez okno!

• • •

Policjant wypisuje mandat dla kierowcy, który przekroczył dozwoloną szybkość.

— Panie władzo — zagaduje go kierowca — proponuję zakład. Zadam panu pytanie. Gdy pan zgadnie, płacę panu milion złotych. Jeśli pan nie zgadnie, ja nie płacę mandatu.

— Policjant się zgadza.

— Proszę powiedzieć, w którym miesiącu rodzą się Murzyni?

Policjant nie wie.

— Przegrał pan, Murzyni rodzą się w dziewiątym

str. 128 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

miesiącu — wyjaśnia ze śmiechem kierowca i odjeżdża bez mandatu.

Policjant postanawia się odegrać. Zatrzymuje następny samochód i proponuje kierowcy zakład na analogicznych warunkach.

— Kierowca zgadza się, ale też nie wie, w którym miesiącu rodzą się Murzyni.

— Przegrał pan — triumfuje policjant. We wrześniu!

• • •

— Nocą we wsi zaczyna palić się jedno z gospodarstw. Wśród pomagających w gaszeniu jest policjant.

— Jakie szczęście, że to właśnie tu się pali. Gdyby tu było ciemno nie wiedzielibyśmy skąd brać wodę!

• • •

Osioł nie chciał ciągnąć wózka, więc chłop okładał go niemiłosiernie batogiem. Zobaczyła to wrażliwa na krzywdę zwierząt pani i poprosiła chłopa aby przestał. Ten jedynie ją zwymyślał i dalej robił swoje.

Pani zwróciła się do policjanta o pomoc. Ten spisał protokół i zagroził skierowaniem sprawy do kolegium. Chłop w płacz, ponieważ nie miał pieniędzy.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 129

— No dobrze, przeproście tą panią i nie bijcie więcej tego osła to wam daruję. — Złagodniał policjant.

— Przepraszam was bardzo paniusiu. I ciebie ośle też przepraszam. Nigdy bym cię nie uderzył gdybym wiedział, że masz kumpli w policji.

• • •

Stoi policjant na łące, trzyma w jednej ręce żabę i okłada ją pałką.

— Czemu się pan tak znęca nad tym płazem? — pyta spacerowicz.

— Nie dość, że jest w moro to jeszcze podskakuje.

• • •

Na szosie policjant zatrzymuje najnowszy model „Mercedesa" którego kierowca jechał z nadmierną szybkością.

— Czyżbym jechał za szybko? — dziwi się kierowca.

— Nie — mówi policjant — za nisko pan leciał.

• • •

Ile jest sześć razy sześć?

— Trzydzieści dwa! — odpowiada kandydat. To samo pytanie zadaje drugiemu i ten również

mówi:

— Trzydzieści dwa!

str. 130 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Ale trzeci na to pytanie odpowiada:

— Trzydzieści sześć!

Dwaj pierwsi kandydaci zostali przyjęci, trzeci — nie. Obecny przy egzaminie dziennikarz zaciekawiony taką decyzją pyta:

— Dlaczego pan go nie przyjął, przecież odpowiedział prawidłowo?

— My w policji uczonych nie potrzebujemy!

• • •

Młoda kobieta prowadząca samochód wjechała w ulicę oznaczoną znakiem zakazu wjazdu. Podchodzi do niej policjant.

— Czy nie wie pani co to za znak?

— Pojęcia nie mam. Ale tam zaraz jest kiosk „Ruchu", tam się proszę zapytać, oni na pewno będą wiedzieli.

• • •

Do drogerii wchodzi policjant.

— Czy ma pani coś na mole?

— Naftalinę w kulkach.

— Proszę 10.

Na drugi dzień ten sam policjant kupuje 20 kulek, na trzeci 50.

— Po co panu tyle tej naftaliny, ma pan aż tak wiele szaf? — Pyta się sprzedawczyni.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 131

— A pani myśli, że tak łatwo trafić małego mola kulką?

• • •

Policjant zatrzymuje samochód i otwiera drzwi. Uderza go odór alkoholu. Za kierownicą siedzi pijany kierowca.

— Jak pan mógł w takim stanie wsiąść do samochodu?

— Koledzy pomogli.

• • •

Do komisariatu policji wchodzi znana w mieście wróżka i zgłasza zaginięcie swojego męża.

— Potrafi pani wszystko wyczytać z kart, to powinna pani wiedzieć gdzie jest mąż — żartuje policjant.

— Dajcie 100 tysięcy złotych, to wam powiem.

• • •

Policjant zdaje egzamin na prawo jazdy.

— Jakie pan zna środki lokomocji?

— Samochód, motocykl, rower, pociąg i machałaś.

Jak pan powiedział to ostatnie?

— Machałaś.

— A co to takiego?

str. 132 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Czytałem kiedyś w książce: „Jedzie kowboj, macha lassem".

• • •

Proszę dokumenty do kontroli!

— Wykluczone panie władzo! Ja należę do klubu anonimowych alkoholików.

• • •

Rozprawa w sądzie:

— Czy obwiniony przyznaje się do uszkodzenia mienia powoda?

— Tak, ale proszę wziąć pod uwagę, wysoki sądzie, że ja doprawdy niechcący nadepnąłem na tego „malucha".

• • •

Policjant spotyka płaczącego na ulicy chłopca.

— Czemu płaczesz?

— Bo zgubiłem 5 (pięć) tysięcy złotych! Policjant wyjmuje pięć tysięcy z portfela i wręcza

je malcowi, lecz ten zaczyna płakać jeszcze głośniej.

— Czemu nadal płaczesz?

— Bo gdybym nie zgubił tych pięciu tysięcy, teraz miałbym dziesięć.

• • •

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 133

Wpada głodny policjant do mieszkania, biegnie do lodówki, otwiera ją, marszczy brwi i zaczyna bić żonę-

— Za co? - pyta przerażona.

— Tyle razy powtarzałem: gaś światło w lodówce-Wiesz ile płacimy za prąd?

• • •

Na komisariat przybiega nagi policjant. Koledzy zdziwieni:

— Co się stało?

— Zona mi powiedziała: „rozbieraj się i do roboty". No to jestem!

• • •

Przechodzący przy ogrodzeniu mężczyzna słyszy komendę:

— Zielone do góry!

Zaciekawiony zerka przez szparę i widzi — plutor* policjantów sadzących drzewka.

• • •

Z opisu wypadku: „Obywatel X stwierdził, że ponieważ na jezdni nic nie jechało, więc wpadł pod fiata 126p.

• • •

Na drodze zderzyły się czołowo dwie ciężarówki: Jedna wioząca jabłka, a druga — wioząca jaja.

str. 134 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

Przybyły na miejsce wypadku policjant zastaje jednego z kierowów strasznie rozpaczającego:

— Moje jaja. Moje jaja.

Policjant niewiele myśląc, biegnie do najbliższej budki telefonicznej i dzwoni do szpitala.

— Halo? Jeden z kierowców podczas wypadku przygniótł jaja!

— A organ? Też zgnieciony?

— Nie! Organ cały i zdrowy stoi tu przy telefonie!

• • •

Do komisariatu wchodzi mężczyzna i mówi:

— Ukradli mi samochód!

— Kto?

— Nie wiem!

— My też nie wiemy.

* • •

W brzydki deszczowy dzień policjant zatrzymuje „malucha" jadącego zygzakiem, od krawężnika — do krawężnika. Kierowca, którego trzeźwość nie budzi zastrzeżeń, wyjaśnia:

— To wszystko przez szwagra. Mówił, że jesień będzie dżdżysta i poradził, żebym wziął wycieraczki od jego wozu.

— A czym jeździ szwagier?

— Siedmiotonowym starem.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 135

• • •

Sędzia zwraca się do poszkodowanej:

— Więc samochód potrącił panią, gdy przechodziła pani przez jezdnię na pasach. Gdzie pani została uderzona?

— Jakby to powiedzieć — kryguje się kobieta. — Gdybym była samochodem, miałabym w tym miejscu tablicę rejestracyjną.

• • •

Dwaj umundurowani policjanci wchodzą do księgarni.

— Czy jest „Pan Tadeusz"? Ekspedientka wychodzi na zaplecze i mówi:

— „Panie Tadziu, ktoś do pana".

• • •

Ksiądz jedzie do umierającego parafianina — zatrzymuje go policjant.

— Jedzie ksiądz bez świateł! Trzeba zapłacić mandat.

— Ależ synu, ja jadę z Panem Bogiem!

— Tak? To płaci ksiądz podwójnie. Ksiądz zapłacił i szybko odjechał myśląc:

— Całe szczęście, że nikt mu nie doniósł, że Bóg jest w trzech osobach.

str. 136 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

To była pana wina, panie kierowco — orzeka policjant.

— Moja? Ależ to była bezsprzecznie wina tego przechodnia! Ja, proszę pana, prowadzę wóz po raz pierwszy, a on chodzi po ulicach już co najmniej od pół wieku.

• • •

Policjant zatrzymuje dwóch podejrzanych osobników i prosi o ich dokumenty. Gdy otrzymał dowód pierwszego, czyta:

— D...wód o...so...bi...sty. Dobrze. A teraz proszę o pana dowód.

Po chwili znów czyta:

— Do... wód o... so... bi... sty. O, panowie są braćmi!

• • •

Do szpitala przywieziono rannych policjantów. Wokół karetki zrobiło się zbiegowisko.

— Cicho! — krzyczy ktoś z tłumu.

— Ale dlaczego?

— Bo nie słychać jak jęczą!

• • •

Policjant przechodzi obok pomnika Kopernika. Nagle Kopernik przemówił:

— Przyprowadź mi tu konia.

Policjant oniemiał z wrażenia i pobiegł do komen-

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 137

dy. Po kwadransie wraca na miejsce w towarzystwie kolegi. Ten spogląda na Kopernika i stwierdza:

— Franek! Albo jesteś pijany, albo zwariowałeś. Kopernik zwracając się do pierwszego:

— Miałeś mi przyprowadzić konia, a nie osła!

• • •

Nauczycielka zadała uczniom napisanie wypracowania na temat: „Co mój tata robi po pracy?" Jasio, syn policjanta napisał:

„Mój tato po pracy bierze gazetę. Chyba idzie do ubikacji, bo przecież czytać nie potrafi".

• • •

Dlaczego dowcipy na temat policjantów są takie prostackie?

— Bo dzięki temu policjanci mogą je zrozumieć.

• • •

Gwiazda filmowa zgłasza na komisariacie kradzeż.

— Co pani skradziono?

— Naszyjnik z pereł.

— Jak wyglądał?

— Jak prawdziwy!

• • •

Rozmawia dwóch policjantów:

— Kupiłem sobie narty wodne!

— A gdzie ty teraz znajdziesz pochyłe jezioro?

str. 138 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Pewnego policjanta uczono, że nie zawsze należy surowo postępować z podejrzanymi o przestępstwo. Do prymitywnej natury zbrodniarza często można zwracać się łagodnie.

Przed oblicze policjanta doprowadzono recydywistę podejrzanego o zamordowanie swoich rodziców.

— Ten, pamiętając o udzielanych mu radach, wita gościa:

— Ktio tiu do nas psisied? Wzięliśmy siekierkę do rączki i chlast w główkę mamusię i tatusia, tiak?

• • •

Według statystyki policji w samym roku 1992 wpłynęło siedemnaście tysięcy próśb kobiet, które się zwracały o odnalezienie ich zaginionych bez śladu mężów. Natomiast o zaginięciu żon, mężczyźni złożyli trzynaście meldunków.

• • •

Czemuś taki skwaszony? — pyta ktoś znajomego artystę malarza.

— Okradziono mnie. Złodzieje zabrali wszystkie obrazy.

— Ale przecież ubezpieczyłeś je, i to wysoko.

— Tak, ale niestety, policja znalazła je wszystkie w melinie złodziejskiej.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 139

• • •

Policjant dostał od swoich kolegów w prezencie urodzinowym układankę „Puzzle"! Zamknął się w swoim gabinecie i nakazał, aby tego dnia nikt mu nie przeszkadzał. Po sześciu godzinach wyskakuje z gabinetu, wołając:

— Ułożyłem, ułożyłem!

Widząc zdziwienie kolegów, tłumaczy, nie ukrywając dumy:

— Ułożyłem w sześć godzin, chociaż na pudełku jest napisane: „Od 3 do 6 lat!"

• • *

Szef bandy gangsterów, widząc jak jego człowiek skrupulatnie liczy banknoty zrabowane poprzedniego dnia z banku, mówi:

— Po co tyle fatygi? Zatelefonuj do banku i dowiedz się, ile wynosi manko.

• • •

W amerykańskim więzieniu Sing-Sing jakiś drab zwraca się do współlokatora w celi:

— Ach, powiadam ci, jak wspaniale spędziliśmy z żoną wakacje nad brzegiem Pacyfiku! Biegaliśmy, kąpaliśmy się w morzu, skakaliśmy, zakopywaliśmy się w białym, miękkim piasku! Jak stąd wyjdę, koniecznie tam pojadę i ją odkopię!

str. 140 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Na wiejską zabawę przychodzi policjant na służbie — sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Akurat trafił na białego walca i jedna z dziewcząt podeszła do niego.

— Zatańczymy?

— Dobrze, tylko bardzo wolno. Mam żałobę.

• • *

W więzieniu na Rakowieckiej rozmawiają dwaj więźniowie:

— Ach, jaki miałem wspaniały sen — powiada pierwszy z rozmarzeniem.

— A co ci się śniło?

— Że nie zapłaciłem czynszu za pobyt w celi i wyrzucono mnie na bruk!

• • •

Rozmawiają dwaj więźniowie skazani na dożywotnie więzienie.

— Jesteś żonaty?

— Jeszcze nie oszalałem! Nie wiesz, że małżeństwo to koniec wolności?

• • •

— Dlaczego oskarżony ukradł kurę i jaja?

— Proszę wysokiego sądu, ukradłem tylko jaja,

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 141

ale kura zaczęła tak rozdzierająco zawodzić, że się nad nią po prostu ulitowałem.

• • *

Przewodniczący sądu do oskarżonego:

— Czy decydując się na tę kradzież, pomyślał pan o swym starym ojcu?

— Tak, proszę wysokiego sądu, ale w tym mieszkaniu, które ogołociłem, nie było nic podchodzącego dla niego.

• • •

Jak poznać, który z dwóch ołówków należy do policjanta.

— To będzie ten tępy i z gumą.

• • •

Policjant widzi faceta ciągnącego za sobą łańcuch.

— Panie, po co pan ciągnie ten łańcuch?

— A co, może mam go pchać?

• • •

Sędzia zwraca się do oskarżonego:

— No, więc jak? Może pan dowieść swej niewinności?

— Oczywiście, ale prosiłbym wysoki sąd o czas do namysłu.

— Dobrze. Dostaje pan na to pięć lat.

Ж 142 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Funkcjonariusz policji zwraca się do podejrzanego, u którego znaleziono w kieszeniach srebrne łyżki, widelce i noże:

— Jeśli nie ukradł pan tych przedmiotów, to dlaczego ma pan to wszystko w kieszeniach.

— Bo w domu nie ma kredensu.

• • •

Późnym wieczorem na opustoszałej praskiej ulicy kilku drabów zastępuje przechodniowi drogę.

— Ma pan zapałki? — pyta jeden z nich.

— Proszę — może pan wziąć sobie całe pudełko — przechodzień oddycha z ulgą.

— Kiedy nam są potrzebne tylko trzy zapałki. Chcemy rozlosować, komu przypadnie pański portfel.

• • •

Policjant przyłapuje parę kochającą się w parku.

— Płacicie mandaty! Pani — 500 tysięcy, a pan — 100 tysięcy.

— Dlaczego ja płacę pięć razy mniej? — dziwi się mężczynza.

— Bo pana widzę tu po raz pierwszy, a panią — po raz piąty!

507 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 143

• • •

Jak brzmi definicja pałki policyjnej?

— Jest to elastyczne przedłużenie konstytucji.

• • •

Idzie policjant ulicą i mówi:

— Myślę, więc jestem.

— I zniknął.

• • •

Dyrektor amerykańskiego więzienia zwraca się do więźniów na apelu:

— Chcę widzieć w celach wzorowy porządek, czekamy na gubernatora.

— Niesłychane! — wykrzykuje jeden z więźniów.

— To w końcu i jego przyłapali?

• • •

Policjant zatrzymuje przechodnia.

— Proszę się wylegimi... wylemigi... wyligi... A zresztą, niech pan idzie do domu, mam dziś dobry humor!

• • •

Aresztowany zwraca się do konwojującego go policjanta:

— Jestem po raz pierwszy w Warszawie. Może

str. 144 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

zechciałby pan zaprowadzić mnie do więzienia przez takie ulice, gdzie są najciekawsze zabytki?

• • •

W sądzie.

— Stan cywilny?

— Kawaler.

— Kawaler? Ile razy?

• • •

A więc świadek widział, jak oskarżeni bili się krzesłami. Dlaczego świadek ich nie powstrzymał?

— Nie było już wolnych krzeseł.

• • •

Więc oskarżony twierdzi, że rzucał w poszkodowanego tylko pomidorami?

— Tak jest, panie sędzio.

— To jak pan wytłumaczy tego potężnego guza na głowie swojej ofiary?

— Pomidory były w puszce, panie sędzio.

• • •

Młody adwokat, któremu ojciec przekazał niedawno swoją kancelarię, wpada do domu i od progu krzyczy:

— Hurra, hurra! — wygrałem sprawę Kowalskich, którą ojciec już tak długo prowadził.

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 145

Ojciec: — Głupcze! Miałem nadzieję, że i tobie ona jeszcze wystarczy na parę lat.

• • •

Chłop jadący samochodem do TOS-u (Techniczna Obsługa Samochodów) pyta stojącego przy drodze policjanta:

— Którędy ku TOSie?

— Na prawo.

Chłop przejechał, a policjant myśli:

— Nietutejszy, a wie, jak mnie to wszyscy nazywają!

• • •

Rozprawa sądowa. Rozwodzi się jakiś mieszkaniec wsi. Na pytanie sędziego o przyczyny stwierdza:

— No, bo ona mi nie odpowiada seksualnie. Na to wstaje na sali jakiś inny wieśniak i mówi:

— Patrzcie go, jaki wybredny. Całej wsi odpowiada, a jemu nie!

• • •

Dwaj starzy znajomi spotykają się znowu w więziennej celi.

— Cześć, Józek! W jaki sposób wpadłeś?

— Przez te cholerne odciski.

— Na rękach?

— Nie, na nogach. Nie mogłem wiać.

str. 146 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Co ty robisz w sądzie?

— Jestem za świadka.

— W jakiej sprawie?

— Wszystko mi jedno — jaka się trafi.

• • •

Do komisariatu policji wchodzi mężczyzna i składa meldunek o zaginięciu żony.

— A kiedy ona zaginęła? — pyta dyżurny.

— Pięć lat temu.

— Pięć lat temu? I dopiero dzisiaj pan się do nas zgłasza?

— Wie pan, panie inspektorze, po prostu nie mogłem w to uwierzyć.

• • •

Starszy pan opowiada przyjaciołom:

— Wyobraźcie sobie, że około północy zbudziłem się i słyszę podejrzane szmery. Otwieram oczy i co widzę? Z mojego portfela ktoś cicho wyciąga pieniądze. Sięgnąłem niepostrzeżenie po rewolwer pod poduszkę, zaświeciłem.

— I co, zastrzeliłeś go?

— Nie. Nie chciałem na stare lata zostać wdowcem!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 147

• • •

Sędzia: — Co oskarżony pragnie jeszcze dodać na swoją obronę?

— Oskarżony: — Brak doświadczenia i młody wiek mego obrońcy!

• • •

Słyszałem, że masz nowego wspólnika. Co to za gość?

— Złoto, nie chłopak. Jak mi wyliczył dwanaście swoich wyroków — z miejsca nabrałem do niego zaufania!

• • •

Sędzia: — A najlepiej będzie, jeśli się pan ożeni z tą dziewczyną.

— Oskarżony: — Tak jest, proszę wysokiego sądu.

— Sędzia: — Więc niech pan tak zrobi i sprawa zostanie umorzona.

— Oskarżony: — Dobrze, jeśli tylko moja żona się na to zgodzi.

• • •

W jednym z samochodów w wielkim korku ulicznym siedzi czterech uzbrojonych osobników. W pewnej chwili jeden z nich spogląda na zegarek i mówi:

— Wszystko przepadło. Właśnie w tej chwili zamykają bank!

str. 148 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

• • •

Twierdzi oskarżony, że poszkodowanego tylko lekko uderzył. On natomiast mówi, żeście go mocno pobili.

— On tego nie może wiedzieć. Już po pierwszym uderzeniu stracił przytomność.

• • •

Sędzia zwraca się do oskarżonego:

— Jak to było z kradzieżą?

— Tego dnia wypiłem sobie trochę. Poszedłem więc do domu, żeby się wyspać. Wchodzę do pokoju i widzę różne graty, które nie są moje. Więc pomyślałem sobie, że to wszystko trzeba wynieść. I wtedy właśnie złapała mnie policja.

• • •

Dlaczego oskarżony nie zwrócił pierścionka znalezionego w tramwaju? Czy oskarżony nie wie, że zatrzymanie sobie rzeczy znalezionej równa się przywłaszczeniu?

— Wiem, wysoki sądzie, ale w tym przypadku jestem niewinny, bo na pierścionku wyryte były słowa: „Twój na zawsze".

• • •

Do mieszkania Kowalskiego puka jakiś nieznajomy i pyta:

— Czy pan opłacił już telefon?

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 149

— Nie posiadam telefonu — odpowiada Kowalski.

— A podatek za psa uiścił pan?

— Nie mam psa.

— Pozwolenie na broń opłacone?

— Nie mam broni.

— To dobrze. Dawaj forsę, tylko już.

• • •

Stwierdziłem, że picie z cudzego kieliszka jest niebezpieczne.

— Dostałeś grypę?

— Nie, po gębie.

• • •

Późną nocą na ulicy:

— Nie widział pan gdzieś policjanta?

— Nie, ani żywej duszy.

— To ręce do góry!

• • •

Żona odwiedza w więzieniu męża.

— Jak czuje się nasz Jasio? — pyta więzień.

— Jasio czuje się świetnie. Jest tylko zdziwiony, że ta droga, którą budujesz w Afryce, jest taka strasznie długa.

• • •

Sędzia do świadka:

— Mówi pan, że zna pan oskarżonego od dziecka i że

str. 150 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

ręczy pan za niego, jak za siebie samego. Proszę wobec tego powiedzieć: jak pan uważa, czy oskarżony mógł się dopuścić kradzieży pieniędzy?

— Świadek z ożywieniem: — A ile było tych pieniędzy?

• • •

Wcale nie byłem pijany - zaprzecza podsądny. — Znajdowałem się tylko odrobinę pod dobrą datą.

Uwzględniając tłumaczenie oskarżonego — wyrokuje sędzia — zamiast skazać go na dwa tygodnie, skazuję go jedynie na czternaście dni aresztu.

• • •

Jesteście w związku małżeńskim? — pyta policjant.

— Tak.

— Z kim?

— Z kobietą!

— Nie błaznujcie, to zrozumiałe.

— Wcale nie — upiera się pijak. — Na przykład moja siostra pozostaje w związku małżeńskim z mężczyzną.

• • •

Wymiana zdań między przeciwnikami w sądzie:

— To jest kretyn, idiota, bałwan!

i

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 151

— Sam jesteś osioł, cham, bydlak! A na to sędzia:

— Skoro mamy już ustalone personalia stron, możemy przystąpić do rozpatrzenia sprawy.

• • •

Noc. W ciemnym zaułku spotyka się dwóch ponurych drabów.

— Która godzina?

— Nie wiem. Też jeszcze nia mam zegarka.

• • •

Sędzia do pani świadczącej w sądzie:

— Najpierw niech pani poda swój wiek, a potem będzie pani przysięgać.

• • •

Pijany pyta policjanta:

— Panie władzo! To na niebie, to słońce, czy księżyc?

— Nie wiem, ja nietutejszy.

• • •

Dwaj sąsiedzi stają przed sądem:

— Dlaczego oskarżony ukradł Masztalskiemu klarnet? — pyta sędzia. — Podobno oskarżony nie umie grać!

str. 152 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH / ZŁODZIEJACH

— Zgadza się, wysoki sądzie, ale Masztalski też nie umie.

• • •

Policjant zatrzymuje kierowcę, który przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i wypisuje mu mandat. Kierowca chowa mandat do kieszeni nie czytając.

— Zobaczę w domu — wyjaśnia — bez okularów i tak go nie przeczytam.

• • •

Do sklepu wchodzi policjant i zwraca się do ekspedientki:

— Poproszę episkopat.

— Chyba: epidiaskop?

— Proszę pani, to ja podejmuję diecezję!

— Chyba: decyzję?

— Niech się pani nie wymądrza! Ja w szkole byłem prymasem!

• • •

Policjant wychodzi z domu.

— Gdzie idziesz? — pyta żona.

— Nie twoja sprawa!

Na ulicy policjant wsiada do taksówki.

— Dokąd jedziemy?

— Żonie nie powiedziałem, to myślisz, że tobie powiem?

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 153

• • •

Rozmawiają dwie żony policjantów:

— Och! Macie nowy stół!

— Tak, wczoraj mąż przyniósł od stolarza.

— Masz dobrego męża. Mój był wczoraj w konserwatorium i nie przyniósł do domu ani jednej konserwy.

• • *

W szalupie rozpacza jeden z rozbitków:

— Boże, Boże, czy nas tu ktoś znajdzie?

— Dopóki ja jestem w łodzi można mieć pewność, że tak! — oświadcza inny.

— Skąd ta wiara?

— Szuka mnie policja siedmiu krajów.

• • •

Dookoła pijanego, który wypadł z drugiego piętra, zebrał się tłum.

— Co tu się stało? — pyta policjant.

— Nie mam pojęcia — odpowiada pijany, otrząsając się. — Sam dopiero przed chwilą tu wpadłem.

• • •

Podczas egzaminu na prawo jazdy kandydatka na kierowcę otrzymuje pytanie:

— Proszę powiedzieć, czym charakteryzuje się ulica o ruchu jednokierunkowym?

■■Kg -*?W

••»j

str. 154 501 DOWCIPÓW O POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH

— Tym, że w inny samochód można na niej uderzyć tylko od tyłu — odpowiada dziewczyna bez namysłu.

• * •

Instruktor nauki jazdy do swej uczennicy:

— Czy ktoś pani powiedział, że ma pani wyraziste, cudne oczy?

— Tak — odpowiada kokieteryjnie dziewczyna.

— To dlaczego, do cholery, nie patrzy pani tymi wyrazistymi, cudnymi oczami na znaki drogowe?

• • •

Która godzina? — pyta policjanta chłopiec. Policjant długo patrzy na zegarek i nie odpowiada.

— No, która godzina?

— Nie popędzaj mnie, smarkaczu! Myślisz, że tak łatwo podzielić siedemnaście przez dwadzieścia jeden?

• * •

A teraz — mówi instruktor nauki jazdy do kursantki — pokażę pani, jak się włącza bieg wsteczny.

— To chyba niepotrzebne, bo ja nigdy się przed niczym nie cofam!

501 DOWCIPÓW 0 POLICJANTACH I ZŁODZIEJACH str. 155

Niech pani sąsiadka sobie wyobrazi, że wczoraj musiałam zapłacić mandat!

— Za co?

— Za przekroczenie sześćdziesiątki.

— Ależ, moja droga, wcale nie wygląda pani tak staro.

• • •

Kazio wypił za dużo i chwiejnym krokiem idzie ulicą. Spotyka policjanta i prosi:

— Władzuchno ep... kochana... niech mnie ep... władzuchna odprawi do domu.

— A gdzie pan mieszka? — pyta usłużny policjant.

— Władzuchna nie wie, gdzie ja mieszkam? — dziwi się Kazio. — To władzuchna też się urżnęła?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DOWCIPY O POLICJANTACH
501 dowcipów o żonie i mężu
501 dowcipów o dzieciach
501 dowcipów o rodzicach
501 dowcipów o żonie i mężu
o policjantach, DOWCIPY
o policjantach, DOWCIPY
9 1 2 policja siły środki
Hołubiczko Artura Współpraca Policji z samorządem w sprawie wykroczeń
highwaycode pol c20 sygnaly policjii innych (str 104,105)
policjant
Dowcip i ironia w utworach Pilcha
Policja odmawia
SZCZYTY, DOWCIPY1
KOBIECY REWANŻ ZA WSZYSTKIE SZOWINISTYCZNE KAWAŁY O BLONDYNKACH, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
SMSY NA DZIENDOBRY, DOWCIPY

więcej podobnych podstron