EPOS O GILGAMESZU

EPOS O GILGAMESZU

Wieki temu, w starożytnej Mezopotamii, miastem Uruk władał jeden z największych i najwspanialszych królów w historii świata, zwany Gilgameszem. Jego matka była boginią Ninsun, a ojców miał dwóch - inkuba i śmiertelnego króla Uruk. Dzięki tej mieszance, stał się w dwóch trzecich bogiem i w jednej trzeciej śmiertelnikiem. Mimo całej jego glorii i majestatu, ludzie pod jego władzą nie byli szczęśliwi - Gilgamesz był prawdziwym tyranem, który rządził żelazną ręką, a najmniejszy sprzeciw krwawo tłumił. Mało tego, egzekwował on wyjątkowo uciążliwe "prawo pierwszej nocy" - sypiał z pannami młodymi zanim dozwolone im było spać z ich własnym mężem. Ludzie cierpieli mocno pod tymi rządami, aż jeden z nich podczas wizyty w świątyni zaczął nawoływać do bogów o zadośćuczynienie.

Prośby te usłyszała bogini stworzenia, Ninhursag. Zgodnie więc z ich prośbami, użyła swojej magii do stworzenia z gliny istoty, która pomści krzywdy ludu Uruk. To, co powstało, przypominało człowieka z ogólnej swojej fizjologii, ale niczym go nie przypominało swoją osobowością. Stworzony w ten sposób Enkidu był dzikusem i stworem niemal nie do okiełznania, którego wszyscy się zaczęli obawiać, gdy tylko go zobaczyli. Potwora bowiem Ninhursag wypuściła na farmy, które zaczął pustoszyć - karząc w ten sposób lud Gilgamesza, zamiast jego samego.

Ludzie zaczęli wnosić do Gilgamesza skargi i prosić go o ulżenie im, wyjaśniając cóż za stwór się zjawił na ich farmach. Król długo rozważał, co może zaradzić temu potworowi, próbując wysłać nawet swoich największych wojowników do walki z nim - żaden nie wrócił żywy. Po tych wszystkich próbach, Gilgamesz doszedł do wniosku, że może potwora nie należy zabić, ale ucywilizować? Znów długo się zastanawiał, co się do tego nada, aż przybyła do jego służby Szamhat, sakralna kurtyzana, kapłanka Inany. Gilgamesz doznał olśnienia i kazał Szamhat uwieść Enkidu. Ta posłusznie wykonała wyrok swojego pana i, o dziwo, udało jej się.

Po sześciu dniach i siedmiu nocach spędzonych z Szamhat, Enkidu przestał być dzikusem żyjącym ze zwierzętami i zaczął nawet traktować kurtyzanę niczym swoją żonę. Żyliby tak długo i szczęśliwie, gdyby nie zaproszenie, które ona dostała od swojego dawnej przyjaciółki na wesele. Przybyli tam razem i, jak zwykle, świetnie się bawili, a wszyscy podziwiali Enkidu, jak z dzikusa stał się cywilizowanym człowiekiem. Pech chciał, że na weselu zjawił się także Gilgamesz. Jednak nie po to, by pić piwo. Zażądał wyegzekwowania prawa pierwszej nocy.

Żądanie to oburzyło Enkidu, który zdążył się już zaprzyjaźnić z przyjaciółką swojej nałożnicy-żony. Nie miał zamiaru tolerować impertynencji króla i stanął mu na drodze do panny młodej. Gilgamesz, powołując się na swój królewski autorytet, zażądał by ten ustąpił, jednak Enkidu tylko go odepchnął. Natychmiast wywiązała się bójka. Król i stwór walczyli równo, jak sobie równi, i żaden nie umiał żadnego pokonać. W końcu, w wyniku oszustwa, Gilgamesz zwyciężył, ale sam padł ze zmęczenia. Był pod wrażeniem siły Enkidu i nie mógł uwierzyć, że napotkał godnego przeciwnika. Ten wieczór zmienił wiele w jego światopoglądzie i zaproponował Enkidu, by się zaprzyjaźnili. Dzikus na to przystał, również będąc pod wrażeniem walki króla.

Gilgamesz, zdobywszy prawdziwego przyjaciela, przestał nagle być tyranem kradnącym panny młode. Razem ze swoim przyjacielem spędził wiele dni na polowaniach, na których tylko cementowali swoją więź. Bogowie spoglądali z niesmakiem na to, że ludzie, którzy mieli się nawzajem zniszczyć zostali przyjaciółmi, ale w końcu swój cel osiągnęli - Gilgamesz przestał być despotą. Pewnego razu zaproponował Enkidu, by razem wybrali się do Lasów Cedrowych i dla chwały swoich imion ubili wielkiego demona Humbabę. Enkidu przeciwstawiał się tej wyprawie, ale nie umiał przekonać przyjaciela, toteż ostatecznie wyraził zgodę.

Widząc sprzeciwy Enkidu, Gilgamesz zaczął dopytywać swoją boską matkę o wyjaśnienie kłopotu. Ona też była niezadowolona z tego pomysłu, ale skonsultowała się z Promienistym Szamaszem. Ten uznał, że panowie powinni ruszyć na tą wyprawę i sam udzielił paru rad dla Enkidu. Ninsun postanowiła także, że uzna Enkidu za swojego przybranego syna. Wszystko szło dobrze, aż do czasu gdy Gilgamesz i Enkidu wyruszyli do Cedrowych Lasów. Tam król miał pięć koszmarów w nocy, jednak za każdym razem jego przyjaciel umiał je wyjaśnić jako dobry omen. Nadeszli w końcu na skraj lasu, i tam to Enkidu się wyląkł - nie na długo, bowiem król dodał mu otuchy i ruszyli w paszczę lwa.

Humbaba był doprawdy przerażającym demonem - potrafił usłyszeć wszystko w swoim lesie, miał spojrzenie niczym sama śmierć, krzyk niczym powódź, usta niczym śmierć i oddech niczym ogień, a twarz jak lew. Gdy w końcu Gilgamesz i Enkidu napotkali ten żyjący horror, to król się zląkł, a Enkidu musiał go uspokajać. W końcu rozgorzała się bitwa, przez dłuższy czas nie rozstrzygnięta. Dopiero trzynaście wiatrów, od Szamasza zesłanych, rozbiło potwora. W międzyczasie, ich walka spiętrzyła między Syrią, a Libanem wielkie góry, które stoją tam do dziś. Umierający demon zaczął błagać Gilgamesza o litość - i król już chciał go posłuchać, gdy Enkidu zaczął się domagać by go dobić. Potwór nawet próbował ubłagać Enkidu, ale ten był nieprzejednany - Gilgamesz w końcu posłuchał przyjaciela i dobił demona, który w ostatnich słowach ich obu przeklął, mówiąc że spotka ich śmierć, ale nawet nie wspólna - rozłączy ich ona w najmniej odpowiednim momencie.

Przyjaciele niewiele przejęli się klątwą demona. Enkidu ściął ogromnym toporem największe drzewo w tym lesie, stojące w jego centrum i wyrzeźbił z jego drewna niesamowite drzwi - doprawdy magiczne drzwi. Otóż były to drzwi bogów, pozwalające bogom na kontakt ze światem śmiertelnych i nawzajem. Drzwi te spuszczono w dół rzeki do Mezopotamii. Herosi wrócili szybko razem do Uruk, nie spodziewając się jednak, że już wkrótce klątwa demona ma się spełnić.

Po zabiciu demona Humbaby i powrocie do Uruk, Gilgamesz i Enkidu rozgościli się i urządzili wielką ucztę na cześć wszystkich bogów, którzy im na to pozwolili. Nie wiedzieli jednak, że bogowie wcale nie byli przychylni ich czynom i nie byli zadowoleni z zabicia stwora, który choć był demonem, był strażnikiem Cedrowego Lasu. Chcą jakoś ukarać Gilgamesza i Enkidu za ten występek, ale w obronie herosów wystąpiła Isztar, bogini miłości, prosząc bogów by dali mu szansę. Bogowie ostatecznie na to przystają, a Isztar zstępuje wkrótce na Ziemię i chce otrzymać od Gilgamesza pewną bardzo specyficzną wdzięczność za obronę.

Isztar wkrótce przybyła na ucztę do Gilgamesza i zaczęła świętować razem z nim, zdobywając jego sympatię. Nie ujawniała jednak kim naprawdę jest i w miarę dalszej uczty, zaczęła składać Gilgameszowi niedwuznaczne propozycje. Król postanowił skorzystać z nadarzającej się mu okazji spędzenia nocy z piękną niewiastą i odszedł z nią do swojej sypialni. Tam niestety, ona ujawniła swoją prawdziwą tożsamość. Początkowo Gilgamesz się ucieszył, jednak szybko rozum wziął górę nad pasją i przypomniał sobie historie poprzednich kochanków Isztar, w tym jego poprzednika na tronie Uruk, Dumuziego. Każdy z nich źle kończył, a Gilgamesz nie chciał do nich dołączyć. Nagle odrzucił zaloty Isztary i kazał jej wracać skąd przyszła. Ta tylko spojrzała na niego wrogo, zapowiadając że zapłaci za tą zniewagę.

Isztar następnie udała się do swojego ojca, Anu, boga niebios, prosząc go jakąś zemstę za tą zniewagę. Anu też słyszał historie o jej poprzednich kochankach i nawet rozumiał Gilgamesza, więc po chwili namysłu - odmówił. Isztar jednak była nieustępliwa i zaczyna grozić ojcu, że jeśli ten nie posłucha jej próśb, ona wskrzesi zmarłych i rozkaże im chodzić po ziemi. Anu przestraszył się tej groźby i ze swoich stajni uwolnił jedno z najstraszniejszych stworzeń - potwornego Byka Niebios, Gugalannę, niszczącego życie zwierząt i roślin samą swoją obecnością.

Gugalanna wkrótce pojawił się w okolicach Uruk i gdzie tylko się pojawił, umierały rośliny, zwierzęta i ludzie - był on bowiem mężem władczyni zaświatów. Byk Niebios bezlitośnie niszczył wszystko dokoła miasta, przywołując uwagę Gilgamesza. Heros zrozumiał, że bogowie znów karzą lud za jego grzechy i zaprosił Enkidu do wspólnej walki. Obaj przyjaciele ruszyli do boju z Bykiem Niebios. Tym razem bez pomocy żadnego boga zdołali pokonać stwora i położyć go trupem na polach pod Uruk. Lud na widok tego zwycięstwa zaczął świętować, jednak Isztar - przechodząc znów przez drzwi zrobione przez Enkidu, rykła z wściekłości, że jej kara odeszła. Enkidu wyciął wówczas zad byka i skierował go do krzyczącej bogini, mówiąc że jej zrobi to samo, jeśli ta znów im zagrozi. Tej zniewagi Isztar już znieść nie mogła i poprzysięgła zemstę.

Uruk znów świętowało tryumf swojego króla i jego przyjaciela, jednak w tym samym momencie Enkidu zasnął i nawiedził go niesłychany koszmar. Zobaczył samego siebie w otoczeniu rady bogów, która patrzyła na niego złowrogo. Bogowie właśnie naradzali się nad nim, że ktoś musi zapłacić za śmierć tak ważnych istot jak Humbaba i Gugalanna. Isztar proponowała od razu Gilgamesza, jednak Szamasz stanowczo odmówił, mówiąc że nie mogą "tego" zrobić królowi. W końcu, rada ustaliła, że to Enkidu zapłaci za te zniewagi - własnym życiem. Ku własnemu przerażeniu, obudził się chory na dziwną chorobę, której nikt nie znał.

Enkidu powiedział o wszystkim Gilgameszowi, wprawiając go w konsternację. Heros nie wiedział, co zrobić, ale wynajął najlepszych znanych mu lekarzy z całego świata, nikt jednak nie był w stanie uleczyć dziwnej przypadłości Enkidu. Modlił się nawet do Szamasza o uleczenie Enkidu, ale nic nie przynosiło rezultatu, gdyż bóg słońca tylko wzruszał ramionami bezradnie. W końcu w byłym dzikusie urósł gniew, który zaćmił mu umysł. Zaczął przeklinać wszystko to, co doprowadziło do tej sytuacji. Najpierw przeklął drzwi, które zrobił dla bogów, potem przeklął nawet Szamhat, żałując że w ogóle został człowiekiem. W końcu, w dniu jego śmierci, gdy przeklął już wszystko co kiedyś cenił, przemówił do niego i Gilgamesza wprost z niebios Szamasz, objawiając Enkidu jaki był niesprawiedliwy tak postępując. Gigant zrozumiał te słowa i zaczął przepraszać i zdejmować te klątwy, jedynie drzwi pozostawiając obłożone klątwą, aby żaden bóg już nie przyszedł swobodnie na ziemię. Choroba zaczęła go przejmować, a on sam swoimi oczami ujrzał świat umarłych - ponurą łąkę bez żadnych punktów orientacyjnych, z setkami dusz tych, którzy niegdyś żyli, włóczącymi się tam bez celu i bez pamięci o swoich dawnych życiach. Chwilę potem, powieki Enkidu zamknęły się na zawsze. Gilgamesz wrzasnął na cały głos, wściekły za śmierć przyjaciela.

Szybko jednak jego gniew przemienił się w żal i płacz nad umarłym przyjacielem. To on zmienił Gilgamesza z tyrana w porządnego władcę i to on był jego jedynym prawdziwym, bezinteresownym przyjacielem - wszystkim zależało tylko na polityce. Płacząc nad nim, błagał bogów aby po śmierci mógł krążyć po podziemiu razem z Enkidu, jednak wkrótce wpadł na lepszy pomysł. Śmierć przyniosła mu tyle bólu i cierpienia, więc może uda mu się jakoś uciec śmierci? Zdobyć coś, o czym starzy mędrcowie mogli tylko marzyć - nieśmiertelność? Problem w tym, kto mógłby mu ją dać? Bogowie z pewnością nie, gdyż są na niego rozgniewani. Może jedyny człowiek, który dostąpił tego zaszczytu, Utnapisztim? Jednak... on żyje daleko na krańcach świata, a może nawet za nimi. Nawet to jednak nie było dla Gilgamesza przeszkodą - aby osiągnąć nieśmiertelność pójdzie nawet tam!

Gilgamesz był doprawdy zdruzgotany po śmierci Enkidu. Nie mógł się pogodzić z tym faktem i mimo jego zgonu, pozostawał przy ciele przez sześć dni i siedem nocy, nie pozwalając go pogrzebać. Dopiero gdy ciało przyjaciela zaczęły toczyć robaki, Gilgamesz zrozumiał, że to ostateczny i nieodwołalny koniec. Koniec, jaki każdego będzie musiał kiedyś spotkać - śmierć. Wyraził w końcu zgodę na pogrzebanie Enkidu, ale sam pogrążył się w smutku i żałobie, próbując zrozumieć, dlaczego tak się musi dziać. W końcu jednak wyrwał się z tego letargu i uznał, że tak wcale nie musi się stać - że jest jakiś ratunek. Utnapisztim, heros z dawnych czasów, uratował się od śmierci i został przez bogów obdarzony nieśmiertelnością, po tym jak zdołał jako jedyny przeżyć potop. Przeniesiony został do innego świata, znanego tylko jako Dilmun.

Gilgamesz przygotował się na wielką wyprawę do innego świata, chcąc się tam wybierać samemu. Wierzył, że Utnapisztim podaruje mu tajemnicę nieśmiertelności i wyjaśni, jak może on ją osiągnąć. Wkrótce ruszył przez różne kraje świata, przy okazji napotykając setki różnych dziwnych istot, i przeróżne narody świata, poznając historie innych ludzi, którzy osiągnęli ten rzadki dar, samemu jednocześnie opowiadając o historii swojej i Enkidu, pokazując innym historię wzorowej przyjaźni. W końcu, po długiej podróży, dotarł do dziwnego kraju za Oceanem, gdzie na samym krańcu świata znajdowały się dwie bliźniacze góry Maszu, z których bóg słońca codziennie wyjeżdża na swoim rydwanie. Bramy tej strzegły dwa skorpiono-ludzie, które nie chciały mu pozwolić przejść. Ten jednak opowiedział im swoją historię, słysząc w odpowiedzi że robi głupotę i nie powinien tego robić, ale on mimo tego, nalegał. W końcu istoty go przepuściły, a on wszedł w mroczny tunel.

Słońce używało tego mrocznego tunelu, aby co noc wracać nim z zachodu na wschód. Nie było tam ani odrobiny światła, ani nic nie mogło rozświetlić tego tunelu. Obawiając się, że zaszedł w mroki Podziemia, zaczął już panikować, ale usłyszał nadjeżdżającego Szamasza - pewny był więc, że jest we właściwym miejscu. Szybko więc ruszył do przodu i po przejściu przez tunel, ujrzał piękną i bogatą krainę. Był to już świat Dilmun, ale do krainy Utnapisztima było jeszcze daleko.

Gilgamesz znów zaczął podróżować po innym świecie, tam też opowiadając każdemu o historii Enkidu. W końcu, wycieńczony i wyniszczony jak włóczęga, dotarł do karczmy prowadzonej przez niejaką Siduri. Sądząc po jego wyglądzie, kobieta myślała, że przybył do niej jakiś morderca, ale ten wyjaśnił skąd i po co przyszedł. Siduri nie chciała mu uwierzyć, ale pismo i pieczęcie, które miał ze sobą były zdecydowanie nie z tego świata i w końcu mu uwierzyła, zapewniając go, że źle robi i powinien wracać do ojczyzny i cieszyć się tym kawałkiem życia, które mu pozostało. Gilgamesz, pewny siebie, odmówił jej i zażądał by wyjaśniła mu jak się może dostać do Utnapisztima. Ta wyjawiła mu sekret - przewieźć go może tylko niejaki Urszanabi, po czym powiedziała jak się do niego dostać.

Wkrótce Gilgamesz odwiedził wskazane miejsce i zauważył Urszanabiego w towarzystwie kamiennych olbrzymów, które zdawały się go atakować. Gilgamesz ruszył mu na ratunek i po kilku zręcznych ciosach, zniszczył olbrzymy, jednak Urszanabi był przerażony - te olbrzymy wcale nie były wrogie. Były to naprawdę jedyne istoty, które mogły przekroczyć jedyną rzekę, która oddzielała ich teraz od Utnapisztima.

Gilgamesz zaczął pogrążać się w rozpaczy, ale Urszanabi wymyślił wyjście z tego - powiedział, że muszą ściąć trzysta pobliskich drzew i z każdego z nich zrobić tratwę, które ustawią w poprzek rzeki, przeskakując z jednej na drugą. A rzeka ta była wyjątkowo niebezpieczna - nazywana Wodami Śmierciami, powodowała śmierć nie tylko poprzez wejście w nią, ale nawet każdego, kto tylko przesunął nad nią ręką. Gilgamesz i Urszanabi po wielkim wysiłku ścięli niezbędne drzewa i zaczęli przechodzić przez rzekę. Gdy obaj wyszli na drugim brzegu, ku nim zbliżył się tajemniczy nieznajomy. Wiecznie młoda, choć poważna twarz zdradzała, że może to być nie kto inny, ale sam Utnapisztim.

Gdy po długiej i męczącej podróży przez dwa światy, Ziemię i Dilmun, Gilgamesz dostał się w końcu do jedynej rzeki, za którą przebywał Utnapiszti, jedyny człowiek obdarzony nieśmiertelnością, przez pomyłkę zabił kamienne giganty, które mogły go przez tą niebezpieczną rzekę przewieźć. Mimo to, razem z przewoźnikiem, Urszanabim, wymyślili fortel - wycięli pięć tysięcy drzew i zrobili z nich tratwy, po których przeskakując, przedostali się przez Wody Śmierci. Po drugiej stronie już czekał na nich Utnapiszti, który rozpoznał starego sługę Urszanabiego, ale nie znał Gilgamesza i zaczął domagać się wyjaśnień. Król Uruk natychmiast zaczął tłumaczyć.

Zaczął mu opowiadać jakim tyranem był w Uruk i kto go zmienił - wielki przyjaciel, Enkidu. Opowiedział mu o tym jak się poznali, zaprzyjaźnili i o wielu walkach, które razem stoczyli na złość bogom, demonom i całemu światu. I o tragicznej śmierci Enkidu jako kary za nie jego grzechy. Opowiedział, jak po tym postanowił uniknąć tego losu i wyprawił się przez dwa światy, by tylko nie musieć nigdy umierać. Utnapisztim przyznał tylko, że jest to wzruszająca historia, ale nie zamierza mu objawić jak zdobyć nieśmiertelność. Próby odnalezienia jej tylko niszczą życie, które i tak kiedyś musi przeminąć.

Gilgamesz jednak się nie poddawał i próbował przetłumaczyć Utnapisztimowi, że przecież on zdobył ten dar i szczęśliwie żyje w innym świecie wraz ze swoją żoną. Że przecież oni dwaj niczym się tak naprawdę nie różnią, gdyż oboje przeszli przez tragiczne historie i wyszli z nich cało. Próbował namówić herosa do przekazania tego daru, ale on był nieustępliwy. Spojrzał tylko na Gilgamesza ponuro i opowiedział mu całą swoją historię - od przeludnienia na Ziemi, poprzez jego oddanie bogom, ostrzeżeniu o katastrofie, w końcu o wielkim potopie, który zawiózł go aż do Dilmunu. Gilgamesz w końcu zamilkł i uświadomił sobie, że wobec Utnapisztima jest naprawdę tylko małym żuczkiem. Po tym bohater potopu kazał mu wracać do życia i cieszyć się nim póki, je ma, chwytać każdy dzień, nim przyjdzie po niego czarnoskrzydły posłaniec. Gilgamesz nie chciał o tym słyszeć i żądał rozwiązania. Wówczas Utnapisztim rzekł tylko Doprawdy? Przejdź więc moją próbę.

Utnapiszti wyznaczył Gilgameszowi zadanie, które ten musiał spełnić jeśli chciał zdobyć nieśmiertelność - musiał nie zasypiać przez sześć dni i siedem nocy. Choć było to trudne, heros próbował. Robił co mógł, by nie zasypiać i po szóstej nocy i szóstym dniu był już pewien, że mu się uda. Wówczas jednak zasnął i nie budził się przez tydzień. Utnapisztim kazał swojej żonie piec po jednym bochenku chleba na każdą noc, przez którą Gilgamesz spał. Gdy ten się obudził, ujrzał siedem upieczonych chlebów i uświadomił sobie, że zawiódł. Utnapisztim nakazał mu natychmiastowe opuszczenie jego siedziby, razem z Urszanabim, aby już nikt mu nigdy nie przeszkadzał. W ostaniej chwili, żona Utnapisztima poprosiła go wykazanie choć odrobiny litości dla króla Uruk. Ten przez moment okazał łaskę i powiedział Gilgameszowi o specjalnym ziole, które rośnie na dnie oceanu w Dilmunie. Wtedy, Gilgamesz wrócił przez rzekę do reszty Dilmun.

Nad brzegiem oceanu zastanawiał się jak ma dojść na samo dno, ale szybko razem z Urszanabim wymyślili wyjście - Gilgamesz przywiązał sobie do stóp dwa kamienie, które pociągnęły go na dno. Tam zerwał odpowiednią roślinę, po czym odwiązał kamienie i wypłynął na górę. Urszanabi proponował od razu uwarzyć zioło, ale Gilgamesz nie ufał nieprzystępnemu Utnapisztimowi i postanowił wypróbować ją najpierw na jakimś starcu. Obaj panowie ruszyli w drogę powrotną na Ziemię.

Po przedostaniu się przez tunel i powrocie do naszego świata, Gilgamesz i Urszanabi dość szybko dostali się nad Eufrat, gdzie odpoczęli chwilę po długiej wędrówce. Nad rzeką postanowili wziąć kąpiel, nie zauważając czającego się węża. Bestia wypatrzyła dziwną roślinę, ciekawie pachnącą i korzystając z chwili nieuwagi obu bohaterów, zjadła roślinę. W ostatniej chwili Gilgamesz wynurzył się z wody i krzyknął tylko ze strachu, widząc jak wąż zrzuca starą skórę i odradza się. Gdy Urszanabi wynurzył się z rzeki, Gilgamesz wypłakał się na jego ramieniu. Ostatnia szansa herosa na nieśmiertelność została zaprzepaszczona. Doprawdy, złośliwy starzec Utnapisztim musiał to przewidzieć. Jedynym, co zostało Gilgameszowi to stosować się do jego wskazówek i korzystać z życia, póki się je ma.

Gilgamesz i Urszanabi potem żyli jeszcze długie lata w Uruk, i choć korzystali z życia, do końca pozostał w nich głęboki smutek związany z utraconymi szansami i nadziejami. Gdy Urszanabi zmarł ze starości, Gilgameszowi przypomniał się Enkidu i znów poprosił bogów, by móc z nim spędzić tułaczkę po zaświatach. Wówczas niejaki Aga, król Kisz, najechał na Uruk i zaczął atakować legendarne mury tego miasta. Król wyruszył do osobistej walki z Agą, jednak miał już swoje lata i nie był już tak sprawny jak w młodości. Aga zadał mu śmiertelny cios, choć wkrótce potem obrońcy miasta go przegonili. Gilgamesz zmarł wkrótce potem, w swoich ostatnich słowach mówiąc tylko Enkidu...

Zmarłego króla pochowano z wielkim splendorem, a gdy ludzie z zagranicy pytali, dlaczego tak go chwalą, mieszkańcy Uruk zaczęli opowiadać historie o jego życiu. W końcu, pewien wielki bard, zapytany o Gilgamesza, zaczął mówić Albowiem był to król wspanialszy od wszystkich innych, który dostrzegł prawdziwą głębię... Gdy spisano jego opowieść, powstał Epos o Gilgameszu. Epos, który przetrwał swojego bohatera o tysiące lat i do dziś jest opowiadany w epoce cyfrowej. W ten sam sposób, Gilgamesz osiągnął prawdziwą nieśmiertelność - albowiem pamiętany jest i wspominany jako wzór tak długo po swojej śmierci, podczas gdy imiona jego prześladowców są dziś już niemal tylko imionami.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Epos o Gilgameszu, Kulturoznawstwo
Epos o Gilgameszu, Wikipedia, wolna encyklopedia
Epos o Gilgameszu (Epos starożytnego Dwurzecza)
EPOS O GILGAMESZU, ST ćw
Epos o Gilgameszu 2 id 162858 Nieznany
01 Sinliqiunninni 2 Epos o Gilgamesze [1 wersja ros ]
Epos o Gilgameszu wstęp
#10 Epos o Gilgameszu
01 Sinliqiunninni 1 Epos o Gilgameszu [1 wersja pol ]
Epos o Gilgameszu kara
epos o gilgameszu wyprawa
Epos o Gilgameszu
01 Epos o Gilgameovi
01 Sinliqiunninni 2 Epos o Gilgamesze [1 wersja ros ]
Gilgamesz Epos starozytnego dwurzecza (2)

więcej podobnych podstron