Świadectwo Mariusza

Mam na imię Mariusz. Mam 25 lat. Chciałbym podzielić się z Wami swoim Świadectwem, które od dłuższego czasu planowałem napisać, lecz nigdy nie miałem odwagi. Pewna dziewczyna zmotywowała mnie do napisania w końcu tego świadectwa, które dla niektórych może wydawać się dziwne, błahe. Inni mogą powiedzieć, że to niemożliwe, że jak taki ktoś mógł poprzez jedną Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę się tak zmienić o 360 stopni. Ze zwykłego chłopaka, który był na złej drodze i drwił czasami z Boga i pozwalał na czynienie zła, na prawdziwego Chrześcijanina, który nie wyobraża sobie teraz Życia bez Boga. Bóg obdarzył mnie swoją bezwarunkową miłością i pokazał, że, mimo że czyniłem dużo zła wcześniej to On nie skreślił mnie, nie powiedział, że jestem u Niego na czarnej liście, na tzw. Marginesie. Bóg codziennie stał przy mnie i dawał mi znaki, których ja nie chciałem dostrzec. (Ew. Jana 3.16 – Tak, bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne). Ja nie wyparłem się Boga nigdy, po prostu wątpiłem czy On naprawdę istnieje. Bóg walczył o mnie. Walczył o to żebym w końcu ogłosił Go Jedynym Panem i Zbawicielem mojego życia. Bóg czekał aż w końcu otworze swoje serce i zaproszę Go do swojego życia.
Teraz Wam udowodnię, że Bóg jest Wielki i że nigdy Nas nie opuszcza.
Błędów, których dopuściłem się za młodu było bardzo dużo. Ciągle igrałem ze śmiercią i się śmiałem, że nic mnie nie zabije. Drwiłem z tego. A teraz po doświadczeniu swojej przemiany wiem, że to nie było jak to mówią, że złego diabli nie biorą, tylko, że Bóg nie chciał mnie jeszcze zabrać do siebie. Pierwszy taki przykład to jak byłem mały (już nie pamiętam ile miałem lat) spędzałem wakacje na Wsi. Z dziadkiem i rodzeństwem jechaliśmy do lasu. Pamiętam jak dziś te zdarzenie. Śmieliśmy się wszyscy i ja siedziałem na bocznej ścianie wozu bujając się i w pewnym momencie przechyliłem się do tyłu i zleciałem. Wpadłem wprost pod koła. Wóz przejechał mnie po klatce piersiowej. Na wozie było chyba 6 osób włącznie z dziadkiem. Gdy wóz zjechał mi z klatki piersiowej ja wstałem, otrzepałem się i wskoczyłem dalej na ten wóz. Nic mi się nie stało. Czy to Szczęście?? Wtedy nawet o tym nie myślałem, bo jak nic się nie stało to fajnie. Teraz wiem jednak, że to Opatrzność Boża czuwała nade mną. Na wsi u Śp. Dziadka Adama codziennie klękaliśmy i modliliśmy się wszyscy. Strasznie tego nie lubiłem. Mówiłem to obciach modlić się ze wszystkimi. Czy miałem racje?? Nie gdyż dzięki tej modlitwie mój Anioł Stróż chronił mnie przed nieszczęśliwymi wypadkami. Tego mogę dużo wymieniać: potrącił mnie samochód na przejściu dla pieszych jak jechałem rowerem i nic się nie stało, drugi raz też potrącił mnie samochód na przejściu dla pieszych jak przebiegałem nie patrząc czy ktoś jedzie. Wtedy oberwałem mu swoim ciałem lusterko. Wstałem i pobiegłem do domu z płaczem, że samochód mnie potrącił. Kolejnym razem o mało nie wpadłem pod tira jak uciekałem przed sąsiadem, który mnie ganiał. Pół sekundy i było by po mnie. Jeszcze innym razem miałem wypadek samochodowy. Jechaliśmy do Warszawy. Ja siedziałem z tyłu i z dużą prędkością uderzyliśmy w koło ciągnika. Mieliśmy wtedy coś ponad 100 km/h. Też nikomu nic się nie stało. Ja trafiłem do szpitala, bo mama mnie i brata zawiozła na badania i tylko mi się dostało. Bo leżałem podłączony pod jakieś kabelki, mimo że nic mnie nie bolało. Niedawno też miałem znowu wypadek samochodowy. Dałem dziewczynie kierować na prostym odcinku dachowaliśmy. Nikomu nic się nie stało. Samochód był bardzo zniszczony, ale to rzecz. Ludzkie życie jest ważniejsza, ale, mimo że w myślach mówiłem sobie i dziękowałem Bogu za to, że czuwa nade mną i nad osobami, które ja mogłem narazić na krzywdę. Jednak, co z tego jak następnego dnia znowu zapomniałem o Bogu. Żyłem własnym życiem. Nie patrzyłem na to, że wczoraj Bóg mi pomógł a ja go dziś mam gdzieś. Jak mi pomógł to dobrze a teraz już żyje dalej? Przez myśl mi nie przeszło, że tym samym ranie Boga i relacje nasze. Że Bóg poprzez te zdarzenia próbował mi powiedzieć: Dziecko moje Kochane zatrzyma się, pomyśl, spójrz w Niebo, bo ja teraz na Ciebie patrzę. On dał nam Silną wolą i rozum żebyśmy mogli myśleć. Nie chce żebyśmy na siłę Uwierzyli, że On istnieje, nie namawia nas do niczego. Bóg po prostu czeka aż sami zwrócimy się do Niego i powiem mu jak bardzo Go Kochamy. Tak niewiele a jednak tak dużo. Bez Boga jesteśmy jak lampka. Mimo że jesteśmy kompletni, mamy żarówkę obudowę, kabel, ale nie mamy prądu. I co nam z tego, że stoimy, ładnie się prezentujemy jak jesteśmy bezużyteczni. Bóg jest Naszym gniazdkiem. My tylko musimy chcieć się do niego podłączyć. Jak już się podłączymy to wtedy do czegoś się przydamy? Rozświetlimy ciemne miejsce. Tak samo jak to robi Bóg. On pokazuje Nam, że z Nim możemy wszystko. Dajemy światło innym.
Poruszę teraz inną kwestie. Tzn. Wpływ znajomych na Nas samych.
Gdy poszedłem do Gimnazjum wtedy zaczęła się prawdziwa wędrówka w otchłani. Zaczęło się zbaczanie na złą drogę. Towarzystwo, papierosy, marihuana, popisywanie się, buntowanie się w domu. Najgorsze to jest to, że kradłem mamie pieniądze, które przeznaczałem na papierosy i byłem kimś w towarzystwie, bo mogłem ich poczęstować papierosami i z nimi się trzymać. Tym samym złamałem Dekalog. A teraz zadaje sobie pytanie. Kim byłem dla Boga?? Dlaczego zesłał swojego Syna Jezusa Chrystusa?? Dla Odkupienia Naszych Grzechów?? Jakich grzechów? Przecież ja wtedy nie grzeszyłem. To normalne było wtedy. Że mama mi pieniędzy nie da. Jak nie da to rano sobie sam wezmę? Jak to może synowi szkodować pieniędzy? Człowiek młody to wie najlepiej. Niestety. Moje tłumaczenie było błędne. Nie dostrzegałem w tym nic złego. Jak już mama domyśliła się i chowała portfel i nie miałem na papierosy to koledzy namówili mnie na kradzieże takie jak telefon komórkowy, torebki na cmentarzu? Teraz pokutuje za swoje grzechy, których bardzo się wstydzę, bo sprawiłem komuś przykrość, zabrałem komuś telefon i może ona nie miała, za co kupić drugiego. Zabierałem torebki nie myśląc o tym, że mogłem komuś ukraść ostanie pieniądze, które były potrzebne do przeżycia. Wstyd mi jest za to. Gdy pojawiał się problem to kolegów nie było ani nikogo innego. A Bóg czekał na mnie. 
Teraz poruszę moje życie w związkach z dziewczynami bez Boga, bez Jego Miłości.
Miałem 18 lat jak pierwszy raz poważnie chodziłem z dziewczyną. Po tygodniu już razem współżyliśmy. Oczywiście to jest dla mnie Ciężki Grzech, ponieważ niszczymy Uczucia i Wnętrze drugiej osoby, ponieważ tak mogę nazwać współżycie bez Ślubu Kościelnego. Po pewnym czasie dziewczyna mówi, że jest ze mną w ciąży. Nie byłem jakiś zakłopotany. Wręcz przeciwnie cieszyłem się, że zostanę tatą. I tu już Bóg działał. Przyjechałem do domu z moją dziewczyną i powiedziałem mamie, że wpadliśmy. Mama jakoś też się tym nie przejęła. Powiedziała Mariusz to nie Twoje dziecko. Nie martw się. Ale jak to ja upierałem się, że to moje, bo tamtego dnia współżyliśmy. Bóg dalej działał przez moją mamę. Gdy zobaczyłem książeczkę ciąży zapamiętałem, który to rydz i pojechałem do domu. Na spokojnie wyliczyłem i co się okazało?? Mama miała racje. Do mojego brakowało chyba 5 tyg. I w ten sposób właśnie Bóg czuwał nade mną. Nie chciał abym został jej mężem i ojcem jej dziecka. Miał dla mnie inny plan. No ok. Za jakiś czas byłem z drugą dziewczyną. Oczywiście znowu nie zaprosiłem Boga do Naszego związku. Bo dalej żyłem bez Boga. Nie myślałem o nim wtedy. I pierwsze spotkanie pocałunek namiętny i myślę sobie, że to chyba miłość. I po pewnym czasie zamieszkaliśmy razem. W końcu bez rodziców. Wtedy zaczął się koszmar. Spóźniałem się do pracy. Oczywiście Współżycie też było. Pieniądze, które ciężko zarobiłem wydawałem na Nas dwoje. Było fajnie, bo przyjeżdżałem z pracy kolacja mycie i Sex. Czego chcieć więcej? A gdzie miejsce dla Boga?? Nie było dla niego miejsca. Ale Bóg dalej działał. Przemawiał przez moją mamę, która mówiła, że ona nie jest dla mnie, bo tylko leci na wygodę i pieniądze. Ale ja sądziłem, że ją Kocham i to się liczy. A rodzice z czasem to zaakceptują. Po 7 miesiącach oświadczyłem się jej na Weselu. Planowaliśmy swój własny ślub. Długo to nie trwało te planowanie. Znajomi mi mówili, że ona leci na moją kasę i że wcale mnie nie Kocha tylko Kocha moje pieniądze. Kurczę. Dokładnie mówią, co moja mama. To ja zacząłem ją sprawdzać. Miałem przerwę w pracy to myk w samochód i jadę zobaczyć, co ona robi. Wchodzę do mieszkania a ona śpi zamiast być w szkole. Tak nie mogło być. Ja tu haruje jak wół a ona śpi. Po paru tyg. Przemyślałem to sobie porozmawiałem z mamą szczerze i spakowałem ją i wywiozłem do jej domu. Tym samym zerwałem zaręczyny. Bóg znowu nie chciał żebym z nią wziął Ślub, bo wcale nie jest dla mnie. Boli mnie to najbardziej, że obcych ludzi Kochałem bardziej niż własną rodzinne. Nigdy mamie nie mówiłem, że ją Kocham, że dziękuje, że jest i że mną się opiekuje. Ani mama ani tata ani brat takich słów ode mnie nie usłyszeli. Bo jak można Kochać bez Miłości Bożej?? W tamtym czasie Nienawidziłem ich. I to Bardzo. Między tymi dziewczynami spotkałem też dziewczynę, w której widziałem tylko obiekt pożądania. Piękna, czarne włosy, wyższa ode mnie i jak znajomi twierdzili łatwa. Lubi te sprawy. Długo mi nie zajęło żeby zacząć z nią kręcić. Gdy pewnego wieczoru biegliśmy ode mnie i dla żartów podstawiłem jej nogę i zdarła sobie kolana. Wtedy zrozumiałem, że straciłem kogoś, na kim Najbardziej mi zależało. Nie patrzyłem już na nią jak na obiekt pożądania. Po prostu zakochałem się w niej. Od tamtego czasu zamknąłem się w sobie. Popadłem w depresje. Próbowałem się powiesić. Czytałem o tym i napisałem list do rodziców. W nocy wziąłem sznurek poszedłem do piwnicy i zawiązałem sobie pętle na szyi. Z Nóg przyklęknąłem i już się dusiłem. Wisiałem na tym sznurku myśląc o niej. Ale i tu Bóg czuwał nade mną. Lina w pewnym momencie pękła. Ja z niedowierzaniem na nią patrzyłem jakby to nie działo się naprawdę. Usiadłem i płakałem. Krzyczałem w głębi duszy, czemu mi nie dasz odejść. Nie chce już żyć. Mówię sobie jak tak to ja pokaże Tobie, że i tak się zabije. To wtedy był piątek. W sobotę pojechałem na wesele do Kolna. Koleżanka mnie zaprosiła. Gdy byłem na miejscu w pokoiku mama znalazła mój list i go przeczytała. Od razu zadzwoniła do mojej siostry, która też była na weselu. Gdy ja rozmawiałem z mamą to aż się popłakałem. Długo nie trzeba szukać Boga. Ani dociekać szczególnie jego istnieniu. On sam poprzez sytuacje ukazuje Nam, że Jest i Czuwa nad nami. Przez kilka dni zastanawiałem się jak to możliwe, że ta lina pękła. Przecież nie takie ciężary udźwignęła. Zacząłem jeździć po dyskotekach żeby nie myśleć. I tu też zło na mnie czekało. Zacząłem brać amfetaminę. Żeby się wyluzować i się bawić dobrze. Tak, co tydzień przez ponad pół roku. Nie czułem się uzależniony. Świadczy to o tym, że z dnia na dzień nie brałem już tego w ogóle. Nie chciałem tego na oczy widzieć. Tak po prostu. I kolejne moje zbłądzenie. Kolejny raz wtedy, gdy brałem dałem się Szaremu namówić na głupotę, bo to dla mnie teraz jest głupota. Bóg walczył dalej o mnie. Jest marzec 2013. Pojechałem na walkę KSW z kolegą do baru. Oczywiście pojechałem samochodem. Wypiłem trochę tam i po walkach pojechaliśmy jeszcze do 54 dalej się bawić. Tam spotkałem dziewczynę, z którą byłem od 2011 roku. Wtedy nie byliśmy razem, bo zerwałem z nią. Parę chwil spędzonych obok siebie i znowu wróciliśmy do siebie. I od tej chwili zaczęła się moja prawdziwa walka dobra ze złem. Wsiadłem do samochodu pijany. Chciałem odwieźć kolegów do domu, po czym później dziewczynę. I gdy jechałem zatrzymała mnie Policja. Kontrola drogowa. Dmuchałem i pokazało czerwona lampka. Mówiłem sobie przypał jak nic. Pojechaliśmy na komendę i wykryło mi 1 promil. Załamałem się trochę. Tu po raz kolejny Bóg miał swój udział, bo to nie przypadek, że akurat o 4 w nocy, co nigdy tam nie było policji oni tam stali i to mnie zatrzymali. Mama dowiedziała się po 3 miesiącach, że straciłem prawko. Bałem się jej wcześniej powiedzieć. Od tamtej pory żaden kolega się nie odezwał, nie zadzwonił, nie napisał SMS-a z zapytaniem jak się czuje. Tak jakby myśleli, że prawko stracił to już nam nie jest potrzebny. Załamałem się. Poczułem się samotny Nie nawiedziłem samotności. I w końcu mój Ukochany Sierpień. Przed Pielgrzymką to była druga połowa lipca brat namawiał mnie na Pielgrzymkę Pieszą na Jasną Górę. Ja mówiłem człowieku ja i pielgrzymka. Co Ty chcesz ze mną Świętego zrobić? Tak sobie tłumaczyłem. Pewnego dnia jestem w mieście i ustałem przed Katedrą w Łomży i tak myślę kurczę zapisać się czy nie?? Pierwszym razem nie trafiłem, bo było zamknięte. Ale drugim razem poszedłem i było otwarte i taki speszony, co tu robić jest otwarte i czy zapisać się czy nie?? To była walka Boga z Szatanem o mnie. Ja powiedziałem, co mi szkodzi się zapisać jak nie dam rady to wrócę. I tak nic nie tracę jedynie, co mogę tylko to dużo zyskać. I tak się stało. Bóg wygrał walkę o mnie. Bałem się tylko o to, że moje kolano może nie wytrzymać trudu tej pielgrzymki a zabieg miałem 29 sierpnia, czyli 2 tyg. po pielgrzymce. Ale zaryzykowałem. Na Pielgrzymce czułem się wolny. Bez problemów, zmartwień. Codziennie Radosne piosenki Wielbiące Pana Dużo wspaniałej młodzieży, którą Bóg pozwolił mi poznać. W czasie tej trudnej drogi odbyłem spowiedź szczerą z całego mojego życia. Płakałem przy niej jak małe dziecko. Nie mogłem z siebie wydusić słowa. Ksiądz Adaś modlił się o to żebym mógł przemóc tą trudność i zaczął wyznawać grzechy. Powiedziałem mu wszystko całkowicie wszystko. Od kradzieży, o współżyciu, o wypadkach samochodowych o swojej próbie samobójczej o tym, że prawo jazdy straciłem. Poradził mi, że jak chce odpokutować swoje grzechy musze komuś pomóc po powrocie z Pielgrzymki. W ogóle ta Pielgrzymka pokazała mi, że Bóg przez całe moje życie strzegł mnie żeby mi nic się nie stało. Bronił mnie przed złem. Nie dał mi odebrać sobie życia, bo jeszcze mam coś tu na ziemi do zrobienia tak zwaną swoją misję do wykonania. A ta utrata prawa jazdy to był znak od Boga, że już czas. Czas Najwyższy na to żeby mnie Naprawić. Naprawić moje wnętrze, w którym panował bałagan. Czułem Jego Bliskość bardzo. Tak jakby chciał powiedzieć do mnie Ja Odpuszczam Tobie Grzechy. Na jednej ze Mszy Św. Podczas pielgrzymki usłyszałem słowo Misjonarz. Te słowo było wypowiedziane z takim spokojem i opanowaniem. Wtedy poczułem, co Bóg dla mnie szykuje. Że naprawdę ma względem mnie jakiś plan. Walczył o mnie, bo wiedział, że Warto. Też w czasie Pielgrzymki po raz pierwszy od kilkunastu lat powiedziałem rodzicom, że ich KOCHAM i aż łzy w oczach miałem ze wzruszenia i szczęścia. Zerwałem też z dziewczyną, bo to nie była Miłość tylko zwykły chory związek, w którym się razem krzywdziliśmy. Nie chciałem dłużej żyć w grzechu nieczystości. Po powrocie z Pielgrzymki mama, gdy mnie zobaczyła, jaki jestem Wesoły po prostu stała jak zamurowana. Nie wierzyła, że tak bardzo zmiennie się przez te 14 dni. Że doznam Bożej Łaski. Ja taki grzesznik, który dużo zła uczynił Nawrócił się po 25 latach. Teraz mam marzenia, nowych lepszych znajomych, którzy są blisko Boga, a i jeszcze musiałem odpokutować swoje grzechy. Postanowiłem, że laptop oddam dla rodziny potrzebującej. Mimo że był stary to dałem go do naprawy. Oczywiście znajomy Marcin naprawił mi go za darmo, gdy usłyszał, że chce go podarować potrzebującym. Ksiądz Proboszcz powiedział mi o pewnej rodzinie, która nie miała komputera a raczej im się popsuł. Więc postanowiłem pojechać tam z bratem. Mój brat też dorzucił od siebie telefon komórkowy, który wcześniej otrzymał od księdza. I gdy przekazywaliśmy te dary to, gdy widziałem uśmiech na twarzach tych ludzi od razu tak jakby coś we mnie pękło. Poczułem się Cudownie ciesząc się, że mogłem pomóc komuś. Tak właśnie odpokutowałem za swoje kradzieże czyniąc dobro. Pamiętajmy nigdy nie jest za późno na Nawrócenie się. Na wychwalanie Boga. Ale na tym nie zaprzestałem. Zapisałem się do KSM( Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w Łomży przy parafii Św. Krzyża) żeby przebywać w samym dobrym towarzystwie a tym samym być ciągle Blisko Boga. Na mój kolejny krok, który robię w stronę Boga było przyjęcie Pierścienia Bł. Karoliny Kózkówny patronki Czystości. Pierścień Czystości przyjąłem dn. 18.11.2013r. Dla mnie było to naprawdę potrzebne, bo nie chciałem żyć w grzechu i pożądaniu. To takie Zaślubiny z Jezusem. Przyrzekłem mu Czystość myśli i ciała aż do Ślubu Kościelnego albo do końca życia, jeśli się nie ożenię. Teraz czuje, że jestem Wolny, lecz Szatan dalej będzie mnie kusił i to jeszcze bardziej niż kiedyś. Ja się nie boję, ponieważ Bóg jest Wielki i tylko On jest przy mnie, gdy upadnę, tylko On mnie Kocha Swoją Bezgraniczną Miłością. To w Jego oczach jestem Najpiękniejszym i Najcudowniejszym dzieckiem. Cieszę się, że mogę być dzieckiem Bożym. Czuje się jak ta owieczka: Ew wg Łukasza 15,3-7; Przychodzili do Niego też celnicy grzesznicy, aby Go słuchać. A faryzeusze i nauczyciele Prawa szemrali: Ten przyjmuje grzeszników i jada razem z nimi. 
Opowiedział im wtedy taką przypowieść:, Kto z was mając sto owiec, gdy straci jedną z nich, nie pozostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu samych na pastwisku i nie idzie za zaginioną, aż znajdzie? Kiedy zaś znajdzie, z radością wkłada ją na swoje ramiona? Następnie wraca do domu, zwołuje sąsiadów i przyjaciół i mówi do nich: Cieszcie się ze mną, ponieważ znalazłem moją zaginioną owcę. 
Mówię wam, że w niebie będzie większa radość z powodu jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. W Jego oczach każdy z Nas jest Wyjątkowy. Teraz w moim życiu Jezus jest na Pierwszym Miejscu. To On został zesłany, aby umrzeć na Krzyżu za Nas i Nasze grzechy. I tym samym objawił Nam, że Bóg czeka na Nas. Nikogo nie odrzuci. Jezus nauczył nas, że każdemu trzeba pomagać. Nikogo nie możemy odrzucać i nikim gardzić. Mamy miłować bliźniego jak siebie samego. Pamiętajmy o tym. Bóg Kocha Każdego z Nam i Czeka Na Nas aż mu powierzymy swoje życie. Zaprosimy go do swojego życia. Pozwolimy mu dokonać zmian w Naszym życiu. 
JA UWIERZYŁEM W BOGA I JEGO SYNA JEZUSA CHRYSTUSA I MARYJE ZAWSZE DZIEWICE. A TY?? JESTEŚ GOTÓW, ABY UWIERZYĆ??ABY NIE WSTYDZIĆ SIĘ GO?? ABY GŁOSIĆ JEGO SŁOWO?? PAMIĘTAJ BÓG CZEKA NA CIEBIE.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
obywatel a system represji swiadek
Ewangelizacja za barem (świadectwo), ŚWIADECTWA
AUTOMATYZACJA PROCESÓW BIBLIOTECZNYCH, Studia INiB, Mariusz w
Błogosławieni smutni, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Bogu czy mamonie, Rekolekcje, rekolekcje ks. Mariusza Pohla (ellena9)
Joga doprowadziła mnie do przedsionka piekła (świadectwo), ►CZYTELNIA
ŚWIADECTWA O ŻYCIU I POSŁUDZE KS.J.POPIEŁUSZKI
Świadectwo zdrowia dla zwierząt poddanych ubojowi z konieczności
KRÓTKIE ŚWIADECTWA O GODNYM PRZYJMOWANIU KOMUNII ŚWIĘTEJ
proj ch e a świadectwo en
certyfikat mieszkanie 2 świadectwo szkoleniowe lokal mieszkalny
Genogram Mariusza
Mam dwadzieścia lat, świadectwa
w sidlach szatana, CIEKAWOSTKI,SWIADECTWA ####################
Cud na Syberii, Świadectwa Wiary
Jakie korzyści?je sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej
NAOCZNE ŚWIADECTWO MĘCZEŃSTWA TRZECH KATOLIKÓW ZAMORDOWANYCH ZA WIARĘ W MAALULI
swiadectwo2010 piotrek
ŚWIADECTWA (MIŁOSIERDZIE BOŻE) CZĘŚĆ 2

więcej podobnych podstron