PROCES TEMPLARIUSZY CZ. 1
Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa, zwany też "zakonem rycerzy świątyni" (militia templi), tu - krótko - zakonem templariuszy, zawdzięczał swe powstanie wyprawom krzyżowym. W roku 1118 krzyżowiec francuski Hugo de Payens (ur.1070 - zm.1136) wraz ze swym flamandzkim przyjacielem Geoffroi de St Omer organizuje bractwo religijno-rycerskie, którego zadaniem miała być zbrojna ochrona pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej. Dziewięciu pierwszych członków bractwa złożyło śluby zakonne przed patriarchą jerozolimskim Garimondem, a król Jerozolimy Baldwin II oddał im na główną siedzibę skrzydło swego pałacu, przylegające do dawnego meczetu al-Aqsa, czyli dawnej świątyni Salomona; stąd też wzięła się ich nazwa. Pauperes Commilitiones Christi Templique Salomonici - Ubodzy Rycerze Chrystusa Świątyni Salomona początkowo pełnili rolę policji odciążając armię królestwa jerozolimskiego od zajmowania się sprawami wewnętrznymi bezpieczeństwa kraju. Toteż nowe bractwo zdobyło uznanie zarówno króla i miejscowych feudałów, jak i duchowieństwa. Do pierwszych protektorów bractwa należeli m.in. Fulko z Anjou, jeden z największych możnowładców Francji, dziadek króla Anglii Henryka II Plantageneta i przyszły król Jerozolimy (w latach 1131-1143) oraz Hugo, hrabia Szampanii. Szybko też podjęto starania o przekształcenie bractwa w zakon. Inicjatywę taką podjęli sami jego założyciele, ale znalazła ona gorące poparcie zarówno króla Baldwina II, jak i patriarchy Garimonda. Król miał nadzieję, że w nowym zakonie znajdzie elitarny oddział dla swej armii. Patriarcha zaś spodziewał się, że dzięki templariuszom uda mu się przekształcić królestwo jerozolimskie w państwo kościelne, rządzone przezeń jako namiestnika papieża. I król, i patriarcha zawiedli się w swych nadziejach całkowicie: ambicje kolejnych przywódców templariuszy miały uczynić z przyszłego zakonu organizację samodzielną, niezależną nie tylko od króla i patriarchy Jerozolimy, lecz wręcz od wszystkich władców Europy i Zamorza, a nawet od samego papieża. Templariusze wysłani do Europy przez Hugona de Payens w celu uzyskania dla bractwa praw zakonnych kierują swe kroki do Bernarda z Claivaux, opata tamtejszego klasztoru cystersów. Bernard, wielki mistyk i późniejszy święty (ur. y1091 - zm. 1153, kanonizowany 1179), reformator swego zakonu, największy religijny i polityczny autorytet Kościoła swojego czasu, organizator drugiej krucjaty (1147-1149), projekt organizacji zakonu wojskowego przyjmuje z entuzjazmem. W 1128 roku na synodzie w Troyes w Szampanii papież Honoriusz II zatwierdza nowy zakon i regułę opracowaną przez Bernarda z Clairvaux. Reguła templariuszy, która przyjęła ostateczną formę w 1139 roku w wydanej przez papieża Innocentego II bulli Omne datum optimum, określającej niezależność zakonu i potwierdzającej jego przywileje (przede wszystkim wyłączenie spod jurysdykcji biskupiej), dawała podstawy nowej formie zakonnej. Wraz z tradycyjnymi ślubami posłuszeństwa (podporządkowanie się Bogu), czystości (wolność od popędu rozmnażania) i ubóstwa (wolność od rzeczy tego świata) templariusze ślubowali również prowadzenie walki zbrojnej z niewiernymi. Obowiązek ten Bernard z Clairvaux tak uzasadniał w swej Pochwale nowego rycerstwa (De laude novae militae) z 1130 r.: "Gdy rycerz chrześcijański (templariusz) zabija złoczyńcę nie jest zbrodniarzem, lecz [...] tępi zło. Słusznie więc szanowany jest jako mściciel Chrystusa i obrońca jego wyznawców. Chrześcijanin chlubi się zabiciem poganina, gdyż w ten sposób wielki Chrystusa. A Jan z Salisbury, wybitny scholastyk i polityk kościelny z XII w., zapewniał, że "Templariusze są prawie jedynymi ludźmi, którzy prowadzą sprawiedliwe wojny". Templariusze stanowili więc społeczność rycerzy, której nadano regułę zakonną. Symboliczny wyraz jedności podwójnego ideału templariuszy - heroizmu w walce ze złem zewnętrznym i wewnętrznym - ideału rycerzy i mnichów, dawał sztandar zakonu, zwany Baussant, na którego biało-czarnej szachownicy widniał czerwony krzyż o równych ramionach. Jakub de Vitry, biskup Akki w Ziemi Świętej, wyjaśniał tę symbolikę nieco inaczej; jego zdaniem barwy sztandaru templariuszy oznaczały, że: "Są oni dobrzy dla swych przyjaciół i straszni dla swych wrogów". Wyraz pokorze - tej cnocie wspólnej rycerzom i mnichom, którą mieli się kierować templariusze - dawała dewiza zakonu zaczerpnięta z Psalmów Dawidowych: Non nobis, Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam (Nie dla siebie, Panie [walczymy], nie dla siebie, lecz dla chwały Twego Imienia). Podobnie symboliczny charakter miała, wyrażająca panującą wewnątrz zakonu ideę bractwa, pieczęć zakonu, która przedstawiała dwu rycerzy dosiadających jednego konia. Pierwotnie do zakonu templariuszy przyjmowano nawet rycerzy ekskomunikowanych, z czasem jednak kryteria przyjęcia uległy zaostrzeniu i zakon, do którego garnęła się rycerska młodzież niemal całej Europy, stał się - podobnie jak zakony "bratnich rywali": Rycerzy Szpitala Jerozolimskiego św. Jana Chrzciciela, Zakon Rycerzy Montjoye czy Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (by wymienić najważniejsze) - elitarną szkołą systemu feudalnego. Kandydaci na Rycerzy Chrystusa przechodzili długi i ciężki okres prób, mających poddać sprawdzeniu ich zdolność wyrzeczenia się siebie w służbie rycerskich i religijnych ideałów zakonu. Ceremonia inicjacji - przyjęcia kandydata do zakonu - odbywała się w nocy w sali przyległej do kościoła komandorii. Przyjęcia dokonywał jeden z preceptorów zakonu w towarzystwie dwunastu członków lokalnej kapituły. Kandydat wprowadzony do sali (po trzykrotnej prośbie) zwracał się do zebranych w następujących słowach: "Panie, stoję oto przed Bogiem, przed wami i przed braćmi, by prosić was i błagać w imię Boga i Najświętszej Marii Panny o przyjęcie mnie do waszego grona i dopuszczenie do dobrodziejstw waszego domu". Preceptor ze swej strony przedstawiał kandydatowi cały ciężar obowiązków, jakie spadną nań w życiu zakonnym: "Zastanów się nad tym, że pragnąć zająć miejsce wśród nas, domagasz się wielkiej rzeczy [...]. Widzisz, że posiadamy piękne konie, uprząż i strój, ale nie wiesz, że ty, który jesteś panem samego siebie, u nas staniesz się sługą innych. Nigdy nie będziesz robił tego, na co masz ochotę. Albowiem gdy będziesz chciał przebywać po tej stronie morza, każą ci udać się na jego drugą stronę [...]. A kiedy zechcesz spać, każą ci czuwać [...]. Kiedy będziesz głodny i będziesz chciał jeść, każą ci udać się tu czy tam, i to bez podania przyczyn. Zastanów się więc dobrze, dzielny i miły bracie, czy potrafisz znieść to wszystko!". Na co kandydat odpowiadał: "Tak, panie, zniosę to wszystko, jeśli Bogu się tak spodoba!". Preceptor ostrzegłszy kandydata przed próbą wstąpienia do zakonu z żądzy władzy, zaszczytów i bogactw, przypomniawszy mu, że ma w nim w tym względzie powodować jedynie pragnienie służenia Chrystusowi, walki z grzechem, ubóstwa i pokuty, pytał go, czy decyduje się być "niewolnikiem w domu templariuszy". Otrzymawszy twierdzącą odpowiedź, prosił obecnych o powstanie i odmówienie Modlitwy Pańskiej, po której kapelani odmawiali modlitwę do Ducha św. Następnie kandydat" z ręką na Ewangelii, odpowiadał na takie (m.in.) pytania, jak to, czy nie pozostaje w związku z jakąś kobietą, czy nie należy do innego zakonu, czy nie ma długów i czy jest zdrów na ciele. Z kolei preceptor, upewniwszy się o zgodzie kapituły na przyjęcie kandydata do zakonu, dokonywał aktu inicjacji przy wtórze psalmu Ecce quam bonum et quam iucundun habitare fratres in unum, po który odmawiano raz jeszcze modlitwę do Ducha św. Nowy brat, powitany w zakonie przez preceptora i kapelana pocałunkiem w usta, otrzymywał lniany sznur na pamiątkę złożonego przezeń ślubowania i białą szatę jako symbol niewinności i czystości, po czym na ramiona narzucano mu biały płaszcz ozdobiony na lewej piersi czerwonym krzyżem (od 1146 r.). Członkowie zakonu templariuszy dzielili się na cztery grupy: braci rycerzy (fratres milites), braci giermków) (fratres serrvientes armigerii), kapelanów (fratres capellani), włączonych do zakonu od 1163 r., oraz służby i rzemieślników (servientes famuli et oficii). Każda z tych grup posiadała odpowiednie prawa i obowiązki. Grupą dominującą w zakonie byli bracia rycerze, pochodzący z rodzin feudalnych. Oni to ze swego grona wybierali urzędników zakonnych wszystkich stopni. Bracia giermkowie, wywodzący się z mieszczaństwa, służyli rycerzom pomocą w akcjach wojskowych lub tworzyli oddziały pomocnicze: pełnili też funkcje związane z działalnością finansową i gospodarczą zakonu. Kapelani i rzemieślnicy pełnili w zakonie jedynie funkcje pomocnicze, ci ostatni m.in. przy budowie zamków templariuszy. Poza tymi grupami istniał jeszcze szeroki krąg ludzi nie należących wprawdzie do zakonu, jednakże zależnych od niego. Były to oddziały wojsk najemnych (piechota i lekka konnica, tzw. turkopole), ludzie zatrudniani przy działalności finansowej, gospodarczej i handlowej oraz przy utrzymaniu floty, jak również zarządcy dóbr, dzierżawcy, ludność poddańcza i niewolnicy uprawiający ziemie zakonne. Na czele zakonu templariuszy stał - wybierany dożywotnio przez grono elektorów zakonnych (przy pomocy nader skomplikowanej procedury) - wielki mistrz. (W blisko dwustuletnich dziejach zakonu - 1118-1314 - przewodziło mu w sumie dwudziestu dwóch wielkich mistrzów). Jego niemal absolutną władzę ograniczała w pewnej mierze kapituła generalna zakonu (np. przy nominacjach najwyższych dygnitarzy zakonnych). W skład stałej świty wielkiego mistrza wchodzili: dwaj rycerze, brat giermek z parą koni, turkopol, kapelan, pisarz duchowny, sekretarz "saraceński" (tłumacz), kowal, kucharz oraz dwóch pierwszych posłańców. Zastępcą wielkiego mistrza i drugim dygnitarzem zakonu był seneszal. Z kolei marszałek kierował sprawami wojskowymi zakonu. Tej trójce podlegało trzech mistrzów zamorskich prowincji zakonu (Jerozolimy - której mistrz pełnił zarazem funkcję skarbnika i dowódcy floty zakonu - oraz Trypolisu i Antiochii) i dziewięciu mistrzów jego prowincji europejskich (Francji, Anglii i Irlandii, Portugalii, Kastylii i Leonu, Aragonii, Majorki, Sycylii i Apulii, Italii oraz Niemiec); mistrzów nazywano także wielkimi preceptorami, wielkimi komandorami lub wielkimi przeorami. Im z kolei podlegali przełożeni okręgów (baliwatów), czyli preceptorzy i przeorzy, oraz przełożeni komandorii, zwani też preceptorami lub komandorami. W ostatniej fazie istnienia zakonu powstało także stanowisko wizytatora Francji, który de facto był drugim dygnitarzem zakonu. Życie codzienne zakonu templariuszy ograniczało się do modlitwy, walki (i przygotowań do niej) oraz pracy. W swej Pochwale... Bernard z Clairvaux daje następujący opis życia templariuszy: "Templariusze [...] ubierają się w szaty, które im się rozdaje, bo innych nie szukają ani też innej strawy. Unikają wszelkiej przesady w ubiorze i jedzeniu, pragnąc tylko tego, co jest im niezbędne do życia. Żyją wspólnie bez kobiet i dzieci, nie znajdziesz w ich towarzystwie nieroba lub włóczęgi. Gdy nie są w służbie - a rzadko im się to zdarza - lub nie są zajęci pożywaniem swego chleba, za który Bogu dziękują, poświęcają czas wolny naprawie podartej odzieży lub zniszczonego sprzętu lub spełniają to, co im mistrz rozkazuje czy potrzeby domu narzucają. Słowa bezczelne, uczynki płoche, śmiechy nieumiarkowane są natychmiast karane. Nienawidzą gry w szachy i kostki. Potępiają polowanie i nie szukają zadowolenia w gonitwie za sokołem. Unikają mimów, żonglerów i magików, piosenek lekkich i wszelkiego rodzaju głupstw. Golą głowę, wiedząc, że zgodnie z nakazem Apostoła hańbą jest dla mężczyzny pielęgnować swe włosy. Nie zobaczysz ich uczesanych, a broda ich niechlujna, pełna kurzu i brudu. Zbrukani w swych zbrojach, oblani potem..." Dzień templariusza przedstawiał się następująco: Na dwie godziny przed wschodem słońca rycerze zakonni zbierali się w kaplicy, by odśpiewać 26 psalmów (13 dla uświęcenia dnia, 13 ku czci Najświętszej Marii Panny) oraz, dodatkowe, 30 psalmów za zmarłych i 30 za żywych. Nad ranem każdy rycerz sprawdzał stan swej zbroi i uprzęży, po czym mógł się chwilę zdrzemnąć. Po wysłuchaniu mszy i odmówieniu 14 psalmów spożywano skromne śniadanie. Do południa oddawano się zwykłym zajęciom, podczas których wolno było się "zabawiać pięknymi słowami i wytwornymi rozmowami". Po nieszporach spożywano drugi posiłek dnia. Rycerze jadali w olbrzymich refektarzach - mięso tylko trzy razy w tygodniu - a każdy przeznaczał część swego przydziału dla biednych. (W piątki, w okresie od Wszystkich Świętych do Wielkiejnocy i w wigilię wielkich świąt - poszczono). W nocy mnisi spali w celach bez drzwi, łączył je wspólny korytarz; giermkowie spali we wspólnych dormitoriach. Zawarty w Regule kodeks karny służył wzmocnieniu żelaznej dyscypliny zakonu. Całkowitym wykluczeniem z jego szeregów karano za takie przestępstwa, jak symonia; zdrada tajemnic zakonnych, homoseksualizm, zabójstwo chrześcijanina, kradzież, ucieczka, spiskowanie, przejście na stronę niewiernych, dezercja na polu walki. Więzieniem karano za pomniejsze przekroczenia. Winy wszelkiego rodzaju bracia zakonni wyznawali publicznie wobec kapituły i zgromadzonych zakonników. |
---|
Okres rozwoju zakonu templariuszy przypadł na czas konfliktów i walk między papiestwem a cesarstwem o hegemonię w świecie chrześcijańskim. W intencjach papiestwa, którego najwybitniejszy (wówczas) rzecznik Bernard z Clairvaux był ojcem duchowym templariuszy, zakon ten - podobnie zresztą jak inne zakony rycerskie - miał stać się jego elitarnym oddziałem. Powodowani tym pragnieniem papieże obsypywali zakon licznymi przywilejami, mającymi uniezależnić go od władzy świeckiej i uczynić potężnym instrumentem ich polityki: kolejne bulle Innocentego II, Aleksandra III, Innocentego III biorą zakon pod protekcję papiestwa, dają mu prawo do dóbr zdobytych na niewiernych, zakazują wyboru na wielkiego mistrza kogokolwiek spoza zakonu, dają wielkiemu mistrzowi prawo zmiany statutów zakonu, uwalniają członków zakonu od składania przysięgi lennej władcom świeckim, zakazują pobierania podatków od zakonu i pozwalają mu na posiadanie własnych kapelanów. Jednakże udzielając templariuszom tego ostatniego przywileju - uzupełnionego zgodą na to, by spowiadali się i otrzymywali rozgrzeszenie wyłącznie od tychże kapelanów, którzy jako członkowie zakonu przysięgali na wierność jego przywódcom - papiestwo popełniło zasadniczy błąd: w ten sposób bowiem całkowicie utraciło kontrolę nad zakonem templariuszy. Przywileje papieskie utorowały templariuszom drogę do zdobycia wyjątkowej pozycji w całym świecie chrześcijańskim - zarówno w Ziemi Świętej, jak i w Europie. obsypywani darowiznami również przez władców świeckich, już w pierwszym pokoleniu dysponowali licznymi posiadłościami przede wszystkim we Francji, Hiszpanii i Portugalii, ale także w Anglii, Italii, Niemczech i na Węgrzech. (W XIII w. dotarli także na ziemie polskie: bogate komandorie templariuszy znajdowały się głównie na Pomorzu Zachodnim i na Śląsku, ale również na Podlasiu; w naszych dziejach wsławili się udziałem w bitwie pod Legnicą w 1241 r.) Templariusze posiadali zarówno ufortyfikowane "świątynie" (templi) w miastach - obok templum jerozolimskiego do największych należały "świątynie" w Paryżu i Londynie - jak i liczne zamki wraz z dużymi posiadłościami ziemskimi, lasami, winnicami i sadami, hodowlami bydła i koni. Do najsławniejszych zamków templariuszy w Ziemi Świętej należały: Tortose, Chastel Blanc, Crac, zwany też Chateau Rogue, Safed, Belvior i Chateau Pelerin. Posiadłości te przynosiły zakonowi ogromne dochody. Pierre Dubois, Doradca króla Francji Filipa IV Pięknego (1285-1314) obliczał, że na pooczątku XIV w. posiadłości te przynosiły rocznie 800 000 funtów, tj. 3 600 000 kg srebra. Bogacto to, oczywiście, niejednego kłuło w oczy. I tak - wspomniany już - Jacques de Vitry kierował pod adresem zakonu następujące słowa: "Każdy z was składał ślub ubóstwa wyrzekając się osobistej własności, ale jako wspólnota zakonna chcecie mieć wszystko". Dodatkowym źródłem dochodów templariuszy była silna flota handlowa: jeden z ich portów, La Rochelle nad Atlantykiem, był zarezerwowany wyłącznie dla statków i okrętów zakonu. Fakt ten oraz tajemnicze pojawienie się w Europie w XIII w. ilości srebra, której nie da się wytłumaczyć produkcją kopalń europejskich, skłonił francuskiego historyka templariuszy, Louisa Charpentiera, do wysunięcia fantastycznej, choć nie dającej się (jak dotąd) sklasyfikować hipotezy, że albo templariusze eksploatowali kopalnie srebra w Meksyku, albo też wyprodukowali je alchemicy zakonu. Jednakże największe dochody templariusze czerpali ze swej działalności finansowo-bankierskiej. A działalność tę prowadzili na skalę międzynarodową. W "świątyniach" Paryża i Londynu, które stały się na przełomie XII i XIII w. ośrodkami europejskiego rynku pieniężnego, władcy i feudałowie Europy deponowali swoje dochody, klejnoty i cenne przedmioty, tutaj dokonywali wpłat, kiedy chcieli przesłać pieniądze do innego kraju, tutaj zaciągali pożyczki. Templariusze byli idealnymi bankierami. Ich ufortyfikowane templi i zamki, strzeżone przez rycerzy zakonnych, gwarantowały bezpieczeństwo ulokowanych w nich depozytów. Powierzone templariuszom pieniądze i klejnoty przechowywano w skrzyniach, zamkniętych na solidne zamki. Różnoraka była finansowa działalność templariuszy. I tak np. papieże często polecali im zbierać w Europie datki krucjatowe, a pieniądze wysyłać własnymi środkami transportu na Wschód. Silne oddziały zakonne zapewniały cennym przesyłkom bezpieczne dotarcie do miejsca przeznaczenia. "Liczne domy zakonne zarówno w Europie, jak i na Wschodzie - pisze polski historyk templariuszy, Edward Potkowski - a także duże zapasy gotówki, jaką każdy prawie dom dysponował, pozwalały templariuszom wprowadzić bezpieczny system bezgotówkowych przesyłek pieniężnych. Rycerze lub pielgrzymi, którzy ruszali w daleką podróż albo udawali się na Wschód, wpłacali pieniądze do najbliższej komandorii, a po przybyciu na miejsce otrzymywali je z powrotem okazując dowód wpłaty". Charakterystyczne dla templariuszy było to, że w interesach finansowych zachowywali neutralność międzynarodowych bankierów. Np. podczas walk między królami Anglii i Francji templariusze służyli pomocą finansową jednym i drugim. Przy tym jednak dbali o jak największe zyski. Gdy udzielali pożyczek, wymagali od dłużnika zastawu lub poręczyciela (np. kiedy ok. 1240 r. łaciński cesarz Baldwin II z Konstantynopola wziął pożyczkę od templariuszy, dał im w charakterze zastawu relikwie "prawdziwego krzyża", na którym miał umrzeć Chrystus). Skarbce templariuszy nie były nietykalne: np. skarbiec w ich templum londyńskim został w 1263 r. obrabowany przez syna króla Henryka III, ks. Edwarda, ofiarą rabunku padło wówczas 10 000 funtów srebra (900 kg). O uczciwości a zarazem elastyczności charakteryzujących postępowanie templariuszy w sprawach finansowych świadczy następująca historia, którą przytacza Potkowski: "W czasie wyprawy krzyżowej króla francuskiego Ludwika IX do Egiptu (1248-1254) templariusze wieźli na jednej ze swych galer skrzynie ze srebrem uczestników krucjaty. Kiedy w roku 1250 król z resztkami swej armii wzięty został do niewoli, sułtan Egiptu zażądał okupu w wysokości 500 000 funtów turoneńskich [...]. Była to suma olbrzymia, dlatego jej spłatę rozłożono na raty. Pierwsza rata okupu wynosiła 200 000 funtów, ale i tej ilości srebra nie zdołano zebrać. Zabrakło jeszcze 30 000 funtów. Postanowiono więc wziąć brakujące pieniądze z depozytów, znajdujących się u templariuszy. Ci jednak nie chcieli wydać srebra bez wyraźnego pozwolenia będących w niewoli klientów. Zabrano je więc siłą, a templariusze - zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji krzyżowców - stawiali tylko pozorny opór". W sumie dzisiejszy badacz nie może ukryć podziwu dla niesłychanej sprawności finansowej i bankierskiej zakonu templariuszy, tak bardzo wyprzedzającej ich epokę, z drugiej strony jednak nie może również nie wyrazić zdumienia z powodu nietolerancji, jaką papiestwo, skądinąd gwałtownie gromiące lichwę, okazywało lichwiarskiej działalności pożyczkowej templariuszy. Dzieje zakonu templariuszy na dwóch frontach walki Europy chrześcijańskiej z islamem - w Ziemi Świętej i na Półwyspie Iberyjskim - to pasmo heroicznych walk z Saracenami - ale także wchodzenia z nimi w sojusze i kontakty niekiedy wręcz serdeczne, to bogata historia pełnego zaangażowania w wewnętrzne sprawy królestwa Jerozolimy, księstwa Antiochii i hrabstw Edessy i Trypolisu - i prowadzenia niezależnej polityki wyłącznie dla dobra samego zakonu. Rosnąca finansowa i gospodarcza potęga zakonu dawała podstawę jego znaczeniu politycznemu i militarnemu. Templariusze szybko stali się - niezależnie od szpitalników i krzyżaków - prawdziwą gwardią wojska Franków w Ziemi Świętej. Świetnie uzbrojeni i wyposażeni, odznaczający się żelazną dyscypliną, prowadzeni przez doskonałych przywódców, choć nielicznie - ich liczba w wielkich bitwach na Wschodzie nie przekraczała 400 osób, liczba zaś wszystkich członków zakonu sięgała najwyżej 15 000 ludzi - w swym fanatycznym heroizmie i determinacji byli godnym przeciwnikiem równie fanatycznych Saracenów. Pochwalne świadectwo wystawiali templariuszom zarówno królowie, jak poeci. Król Francji, Ludwik VII, jeden z przywódców 2 wyprawy krzyżowej z lat 1147-1150, pisał: "Nie wiemy, nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, jak moglibyśmy utrzymać się w tym kraju (w Ziemi Świętej) bez ich pomocy..." Z kolei prowansalski trubadur, Duiot de Provins, tak śpiewał o templariuszach około 1181 r.: Bonne ordre et belle sans faille Mais ne me sied pas la bataille... Mult soont prodhommes les Templiers La se rendent les chevaliers Qui ont le siecle assavouure Et ont et veu et taste (vu et goute) La ne fait pas bourse chacun Mais c'est l'Ordre de chevalerie A grand honneur en Syrie...[1] Również templariuszy mógł mieć na myśli Wolfram von Eschenbach., kiedy w swym Parsifalu mistyczne grono strażników św. Graala nazwał mianem "Rycerzy Świątyni" (Templeisen - Templerittern): Es weilt beim Graale immerdar Von Rittern eine stolze Schar Auf Burg Montsalvasch. Die Templeisen Die kampfbereiten Degen heissen, Die kuhngemut zu jeder Zeit Zum Dienst des Graales steh'n bereit...[2] |
Państwa Franków - a wraz z nimi ich elitarne wojska zakonne z templariuszami na czele - stały w całej swej dwuchsetletniej historii (od zdobycia Jerozolimy w 1099 r. do upadku Akki w 1291 r.) na Ziemi Świętej wobec całej potęgi dynastii Abbasydów z Bagdadu, a następnie sułtanów Damaszku - na wschodzie oraz dynastii Fatymidów z Kairu - na południowym zachodzie, wobec trzech wielkich władców i wodzów muzułmańskich: sułtana Aleppo, Nureddina, założyciela dynastii Ejjubidów, władcy Egiptu i Syrii, Saladyna (1138-1171) oraz przywódcy mameluków egipskich Bajbarasa (zm. 1277). Profesor Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś - drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis). W 2001 roku trzeci tom: Nieba i piekła. |
Jerzy Prokopiuk |
Przypisy: |