Ususzone wianuszki wisiały w domu i była to domowa apteka, do której sięgano w razie chorób:
Wiadomo, że był tam rumianek, była macierzanka, macierzanka też była pomocna nie wiem chyba była od brzucha, jak bolał. Cencelija, o cencelija to była jak krowa nie chciała dać mleka, jak miała zapalenie, to właśnie tą cencelije używano. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010]. W lecznictwie ludowym znajdują zastosowanie także akcesoria z innych świąt, jak palma wielkanocna, jabłka święcone w dniu św. Błażeja (3.02) i owies w dniu św. Szczepana (26.12).
W celu przyspieszenia procesu gojenia ran stosowano babkę, bylicę lub boże drzewko, które mieszano z sadłem. Na oparzenia przykładano różne środki: kwiat rogoży, świeżo skrobane ziemniaki. Na zwichnięte miejsca stosowano środek z żywokostu, natomiast w przypadku stłuczeń okłady z prawoślazu lekarskiego. Na ból głowy i zębów stosowano liście łopianu i szalej, który ma działanie narkotyczne i halucynogenne i prawdopodobnie to wpływało na uśmierzenie bólu. Podobne działanie miał zabieg włożenia w dwie dziurki do nosa piołunu. Na ból zębów dozowano liście barwnika moczone w winie przez dziewięć dni. Kolejną grupą chorób były dolegliwości żołądkowe, które według Oskara Kolberga w Lubelskim leczono kurzym zielem i pieprzem z wódką. Na biegunkę stosowano kwiaty z krwiciągu lekarskiego, używano w tym celu także koniczyny polnej, lebiody, czarnych jagód. Jako środek przeciwkaszlowy stosowano była kalina w postaci wywaru bądź gotowanych jagód. Stosowano także płukanki z szałwi, soku koniczyny, chrzanu, maku i lnu, napój z kwiatu lipowego. Rośliny znalazły zastosowanie także w leczeniu chorób kobiecych i w położnictwie. Stosowano je w postaci naparów, okładów, okadzeń. Na nadmierne krwawienie używano naparu z krwawnika, pomocna była również kora dębu. Do kąpieli kobiety po połogu stosowano odwar z leszczyny, natomiast do pierwszej kąpieli dziecka wykorzystywano ziele o nazwie podróżnik. Przy dolegliwościach skórnych, czyli owrzodzeniach, krostach, kurzajkach dozowano bylicę zrywaną w wigilię św. Jana. Na choroby oczu miały zaradzić okadzania zielem o nazwie sroczka, bądź picie soku z marchwi. Istniały też specjalne medykamenty wykorzystywane w chorobach dziecięcych. Żółtaczkę leczono dodając do kąpieli wygotowaną marchew i tatarkę, natomiast na suchoty stosowano ziele zwane suchotnikiem, dodawano również do kąpieli mech, który trzeba było trzy razy uskubnąć z krzyża stojącego przy drodze. W przypadku, gdy dziecko miało problemy z zaśnięciem, do picia podawano parę ziaren maku lub kładziono makówkę pod poduszkę.
Zabiegi magiczne
Terapia magiczna opierała się na przeświadczeniu o możliwości oddziaływania na przyrodę i człowieka poprzez określony zespół praktyk, które podjęte w odpowiednim miejscu i czasie, przy pomocy odpowiednich przedmiotów i zachowaniu odpowiedniej formuły pociągają pożądanie następstwa, czyli powrót do zdrowia.
Tak jak byli ludzie, którzy mieli złe oczy i spojrzeniem mogli rzucić urok, były również osoby o dobrych oczach, które właśnie te uroki zabierały:
Poszła zrobiła znak krzyża w oborze i przyszła do domu. Te krowy ozdrowiały. [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009]
Mojego tate, mojego tate wołały, żeby on zobocył. No widzis, że on miał takie ocy, że jak zobocył to wszystko był w porzundku i cały ton urok, urzekniącie. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009].
ojawiały się również inne magiczne sposoby leczenia:
Od jęczmieni, które się na oczach robiły, to zawsze czarna nitka musiała być na serdecznym palcu zawiązana. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Płaczki, czyli ciągłe i uporczywe płakanie dzieci po nocach, można było wyleczyć w następujący sposób: I wtedy matka, ktoś z rodziny musiał zrobić takie
z gałganków, bo kiedyś takie gałgankowe się robiło, dziewięć lalek, po trzy te lalki związał do siebie, po trzy i potem razem je związał, czyli dziewięć było ich razem i no ktoś musiał pójść z domu i rzucić te lalki na rozstajne drogi, rzucił te lalki. I dopóki nikt tych lalek nie podjął, to to dziecko jakby miało płaczki, a wierzono, że jak ktoś podejmie te lalki to wtedy płaczków nie będzie, płaczki, no zabierze te płaczki. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Męczącą dolegliwością był kołtun. Nie wolno było go jednak ścinać, bo może co by się z tego zrobiło, jaki rak czy coś tam takiego, jaki guz. [Stanisław Smolak Wólka Kątna, 2010]. Na ból brzucha jedzono bziocki z palmy. Natomiast ból ucha dziecka matka leczyła pryskając mlekiem z piersi
[…] nie było żadnego leku żeby to zapalenie łucha, tylko matka swoim pokarmem strzykała tam piersi w ucho
i przestawało płakać dziecko, że to tak nie bolało i że to był lek najlepszy. [Janina Woch, Wólka Kątna, 2010].
Zielarstwo
Jest podstawą wiedzy na temat eliksirów. Nie znając ziół i ich właściwości żaden czarodziej nie stworzy w pełni funkcjonalnego eliksiru. Zielarstwo jest jedną z najstarszych nauk, a wiedza jaką niesie bywa bardzo przydatna. Już w starożytności wykorzystywano zioła jako leki, trucizny czy afrodyzjaki. Wierzono w ich moc i skutecznie je stosowano.
Zielarstwo jest nauką o magicznych roślinach i ich właściwościach, hodowli, sposobie zdobywania.
W medycynie i magii zioła stosuje się od najdawniejszych czasów.
W Odysei bohater otrzymuje zioło zwane dzikim czosnkiem mol, które ma go chronić przed czarami czarodziejki. Poza tym w mitologii magiczne zioła pojawiają się również, gdy mowa o czarownicach takich jak Hekate czy Media, które stosował je, przygotowując eliksiry obdarzające ich ulubieńców nadzwyczajnymi zdolnościami lub przynoszące potworne cierpienia tym, których pragnęły zniszczyć
W średniowieczu mało kto nie znal lokalnego znachora albo "mądrej" którzy za pomocą ziół leczyli rany i dolegliwości ciała oraz rozwiązywali wszelakie problemy natury osobistej - od wyschniętej studni po apodyktyczna teściową. Ich recepty bazowały na przekazywanych z pokolenia na pokolenie ludowych wierzeniach dotyczących leczniczych i magicznych właściwości roślin..
Wtedy właśnie dużo do powiedzenia miały baby-znachorki, wiedzmy-zielarki, które swą wiedzę opierały na ustnych przekazach.
Uznawanie leczniczych właściwości ziół było uważane za objaw zacofania, jeśli nie wręcz ciemnoty i zabobonu.
Przede wszystkim dlatego, że zioła nie mogą zaszkodzić.
PIWO CELIBATOWE
Żółty lub żółtoczerwony proszek, wytrząsany z szyszek chmielu, nosi nazwę lupuliny. We wczesnym średniowieczu traktowano ją jako środek zmniejszający popęd płciowy i zaczęto dodawać jej do piwa dla mnichów i duchowieństwa w ogóle, aby lżej było im znosić niewygody celibatu.
Tojad żółty
Zwany też mordownikiem i akonitem, jest to bylina trująca i wysoka z rodziny jaskrowatych, jest składnikiem wielu eliksirów, wywar z tojadu jest środkiem pozwalającym zachować świadomość ludzką podczas przemiany w wilkołaka.
Trucie płodu
Aby pozbyć się niechcianego dziecka stosowano mieszaninę aloesu, nasion lewkonii, imbiru, pieprzu i szafranu, a także mieszanin mających niszczyć spermę, a w rzeczywistości zabijających płód Mikstury takie dostarczane przez czarownice uważane były za wytwory czarnej magii. Istniała także druga mieszanka zawierająca korzenie paproci, liście wierzbowe, epimedium, rutę. Podczas pasterskiej podróży biskup miał zbadać, czy kobiety próbują pozbyć się płodu.
" Matka, która zabija dziecko noszone w łonie przed upływem 40 dni po poczęciu, ma pościć 1 rok, jeśli czyni to po upływie 40 dni, pościć ma przez 3 lata".
Truciciele
Najczęstszymi trucicielami były baby leśne. Zbierały one zioła i przyrządzały z nich trucizny, środki poronne, a także napoje miłosne. Otrucia wynikały z użycia środków poronnych i miłosnych. Napoje miłosne zawierały kantarydynę (silny środek podniecający). Jeżeli chodzi o motywy działania trucicieli to jednym z nich jest nieświadomość i niewiedza. Leśne baby z dobrych chęci chciały pomóc w odzyskaniu miłości. Do nich często udawały się panie z zamku feudalnego, rozbierały się do naga, a na ich ciele przygotowywały placek mający wzbudzić miłość w upragnionym mężczyźnie. Często leki znachorek z powodu złych proporcji składników stawały się truciznami. Być może były także kobiety, które udawały, że leczą chcąc tak naprawdę świadomie dać komuś truciznę. Innym motywem były kobiety, a właściwie chęć ich posiadania. Często aby zdobyć upragnioną kobietę mężczyzna musiał się pozbyć swojej małżonki czy kochanki. W takiej sytuacji najczęściej z pomocą przychodził arszenik zakupiony u alchemika. Arszenik wprowadzony do pochwy palcem przez kochanka wywoływał miejscowy stan zapalny oraz ogólne zatrucie prowadzące najczęściej do śmierci.Kolejnym motywem jest żądza władzy i zawiść gdy sprawuje ją ktoś inny niż osoba, która chciałaby ją sprawować. Doskonałym przykładem jest rodzina Borgio. To rodzina włoska zamieszana w otrucie wielu osób - ulubioną metodę, za pomocą której przywłaszczała sobie majątki ofiar. Na czele zbrodniczej rodzinki stał Rodrigo Borgia, późniejszy papież Aleksander VI. Równie zepsute były jego dzieci z Vannozzą Cattanei - Lukrecja i Cezar. Cezar był zaangażowany w układy polityczne: intrygi, morderstwa, walkę o władzę. Zarzucano mu zabicie własnego brata - Juana, którego nienawidził. Jego siostrze Lukrecji zarzuca się trucie własnych mężów oraz udział w orgiach seksualnych urządzanych przez ojca. 18 sierpnia 1503 roku umiera w tajemniczych okolicznościach Aleksander. Kilka dni wcześniej razem z kardynałem uczestniczył w uczcie. Papież umarł, kardynał jest ciężko chory. Sprawa jest jasna, najprawdopodobniej otrucie. Zgadzałoby to się z relacją Leopolda Ranke, który pisze:
"Aleksander zamierzył uprzątnąć z drogi za pomocą trucizny jednego z najbogatszych kardynałów, ale ten umiał zmiękczyć kuchmistrza obietnicami , podarunkami i prośbami i ciastka przygotowane dla kardynała zostały podane papieżowi. On sam umarł z trucizny, którą innego chciał zgładzić"
Być może kardynał uzyskał też informacje ile może zjeść ciastek unikając śmierci. W ten sposób mógł jeść z papieżem i popaść w chorobę. Dzięki temu nikt nawet nie pomyślał o jego fortelu. Gdy umarł Aleksander jego pierwszy biograf Francesco Guicciardinim (1483 - 1540 ) napisał:
"Jadowity Aleksander umarł. Zatruwał cały świat swoją niezmierną żądzą władzy i sławy, zdradzieckimi podstępami, licznymi przykładami okrucieństwa, monstrualną pożądliwością, niesłychaną chciwością, nie odróżniając rzeczy świętych od świeckich, sacrum od profanum."
Aleksander Dumas ( 1802 - 1870 ) autor "Trzech Muszkieterów" w powieści poświęconej Borgiom pisze o zatrutym kluczu, który służył biskupowi Rzymu do usuwania niewygodnych przeciwników. Gdy chciał się kogoś pozbyć, polecał mu otworzyć owym kluczem szkatułkę, tak, że ofiara praktycznie sama aplikowała sobie śmiertelną truciznę.Być może to prawda . W "Imieniu Róży" Umberto Eco ofiary także same zadają sobie śmierć dotykając zatrutych kart książki. W związku z tym nie powiedziane jest, że to o czym pisze Dumas to fikcja literacka.
SPORYSZ (CLAVICEPS PURPUREA)
Grzyb-pasożyt żyta, mający postać czarno-fioletowych, wydłużonych niby-ziaren. Sporysz jest jednocześnie lekiem i trucizną. Zjedzenie chleba upieczonego z mąki zanieczyszczonej sporyszem może wywoływać wymioty, nudności, bóle brzucha, drżenie rąk a nawet poronienia. Natomiast preparaty ze sporyszu w odpowiednich dawkach stosowane są w leczeniu chorób kobiecych i migreny, niektóre mają także działanie przeciwbólowe i poronne.
Dzisiaj większości ludzi słowa "zioła" i "średniowiecze" kojarzą się z czarownicą, która w domku na kurzej nóżce warzy podejrzane wywary i produkuje maść z żaby. Tymczasem "wiedźma" pochodzi od "wiedzy" - jest to zatem "kobieta wiedząca, znająca tajemnice" (stąd też dawne określenie zielarek jako "mądrych"). Były to z reguły stare kobiety - ale stare według kryteriów wczesnego średniowiecza, kiedy to średnia długość życia wynosiła 30 do 40 lat (obecnie 65 - 70). Pierwsze wieki naszej ery zapełniają więc kapłanki, boginie, wieszczki, które wywodzą się od wspólnego mianownika (upersonifikowanej Matka Natury i jej pomocnic). Także święto Matki Boskiej Zielnej jest pamiątką po pogańskim kulcie słowiańskiego odpowiednika greckiej bogini Demeter. Jak dowiodły badania, funkcja staruchy należy do reliktów czasów wspólnoty indoeuropejskiej. U Hetytów, ponad 3200 lat temu, wiedźma pełniła ważną funkcję specjalistki ds./magii. Należała do personelu świątynnego i parała się wróżbami. Dawało jej to wysoką pozycję społeczną jako wysłanniczce bogów, odpowiedzialnej za sprawy zdrowia i medycyny. Wspomnienia o tej postaci kryją się w mitach greckich o Medei, królowej Omfale, czarodziejkach Kalipso i Kirke.
W każdej grupie społecznej byli ludzie, którzy cieszyli się wśród współziomków wielkim szacunkiem, gdyż posiadali wiedzę o leczniczej mocy roślin. To oni przeważnie byli kierownikami dawnych obrzędów odbywających się w lasach, na pagórkach pod gołym niebem, gdzie śpiewano pieśni obrzędowe, palono ognie ofiarne i ucztowano. Takie autorytety organizowały pogańskie obrzędy, szerzyły wierzenia o złych i dobrych siłach, o duszach zamieszkujących pola, lasy i wody, jak również leczyły ziołami i różnymi magicznymi praktykami. Na początku byli to ludzie starsi, którzy dużo przeżyli, widzieli, i którzy w każdym wypadku mogli poradzić. Ludzie ci przekazywali z pokolenia na pokolenie swoją wiedzę, pochodząca od przodków. Zaczęto nazywać ich znachorami. Znachorzy ci zaczęli również czerpać z tradycyjnej wiedzy, która za pośrednictwem dworów i duchowieństwa, a także ze starych ksiąg lekarskich i kalendarzy szerzyła się w śród ludu. Przez wiele wieków umiejętność leczenia ludzi była okryta pewną tajemniczością, a samo leczenie wyglądało jak obrzędy, zaś środki lecznicze były pozyskiwane również w pewnych okolicznościach, powodujących wzmocnienie ich skuteczności.
Zioła w obrzędach i życiu codziennym.
Stosowanie ziół przez lud polski jest głęboko zakorzenione w kulturze ludowej, która dla wielu osób jest obca, gdyż trudno jest zrozumieć niektóre obrzędy, zwyczaje, gesty, z którymi nie obcuje się na co dzień, nie wychowuje i nie żyje się w nich. Wystarczy aby jakieś postępowanie, gesty, sposób myślenia, rozumienia, różniły się od naszego, aby określić to: przesądem, magią, zabobonem, a więc tym, czego należy się raczej wstydzić i do czego nie należy się przyznawać.
Lepiej zamiast określać coś że jest irracjonalne, zadać sobie trochę trudu i poszukać co się za tym czymś kryje. W sferze związanej z ratowaniem zdrowia i życia ludzkiego mają miejsce dziwne, zabobonne i nie zawsze do końca zrozumiałe zalecenia i praktyki. Jednak wszystkie zalecenia było z czymś związane. Większość zaleceń dotyczyło: osób, miejsca i czasu jak również wierzenia w moc święconych roślin. Spełnienie tych zaleceń gwarantowało uzyskanie środków leczniczych o jak najlepszych właściwościach leczniczych.
Zalecenia dotyczące osoby.
Według ludowych zaleceń dotyczących zbioru ziół do celów leczniczych w rejonie Podlasia, zajęciem tym mogły zajmować się kobiety w określonym okresie rozwoju biologicznego …zioła mogły zbierać tylko dziewczynki przed pierwszą menstruacją lub kobiety po ostatniej menstruacji (…) zbierać zioła powinny głównie kobiety stare, gdyż one już nie kwitną. Zalecenie to pochodzi ze specyficznego światopoglądu ludowego wywodzącego się z dychotomicznej wizji świata, według którego mężczyźni – kobiety znajdują się w opozycji. Kobiety naznaczone są stygmatem ujemnym, a mężczyźni dodatnim. Kojarzono często kobiety z siłami demonicznymi, posiadającymi moc magicznego oddziaływania na rzeczywistość. Kobiety posądzane były o konszachty z diabłem, że są czarownicami, że znają tajemnice, czarodziejskie środki, rośliny. Zalecenie to przetrwało w tradycji do chwili obecnej, rośliny do święcenia pozyskują głównie kobiety starsze i małe dziewczynki. Jednak materiał z roślin leczniczych pozyskują wszyscy, którzy posiadają wystarczającą wiedzę z tej dziedzinie.
3.2. Zalecenia dotyczące miejsca.
W ludowych zaleceniach miejsce również było ważnym elementem. Zalecano aby pozyskiwane rośliny pochodziły z granic, miedz i innych osobliwych miejsc, takich jak: kapliczki, figury świętych i krzyże przydrożne. Często na przykład, jeśli chodzi o pozyskanie mchu należało go zebrać z samych figur lub krzyży przydrożnych (Podlasie północne – przy przelęknieniu zebrać mech z pięciu krzyży). Zalecenie to, również wywodzące się ze światopoglądu ludowego dzielącego przestrzeń na swoją (znaną, dobrą, pozytywną) i obcą (nieznaną, złą, negatywną), które podzielone są granicami. Takimi granicami są, miedze, płoty, ściany domów, okna, na których potęgują się złe siły i na których można pozyskać zioła o szczególnej mocy i wartości.
Krzyże i figury przydrożne związane są z sacrum, a co za tym idzie posiadają moc sakralno–magiczną. Często krzyże, figury świętych i kapliczki znajdują się na granicach wsi, przy drogach, a więc ta moc może potęgować się przez to, że te osobliwe miejsca w jakiś sposób nakładają się na siebie. Zaleceń tych już prawie nikt nie zna i nie przestrzega, oprócz jednego, dotyczącego cmentarzy, z których nie rwie się roślin do celów leczniczych.
Przeważnie nie było wyznaczonego specjalnego miejsca leczenia, na ogół odbywało się w domu chorego. Niekiedy tylko kuracje przeprowadzano w bliskości pieca np.: przy likwidowaniu jęczmienia, do którego natychmiast wrzucano poświęcone ziarno jęczmienia. Niekiedy w bezpośredniej bliskości rosnącego drzewa lub krzewu, przy których wykonywano zabieg.
Przestrzeń jak również i czas w kulturze ludowej są kategoriami niejednorodnymi, lecz poprzedzielanymi granicami i ulegającymi wartościowaniu. Aby uzyskać określony efekt, nie wszystkie czynności powinno się przeprowadzać w dowolnym miejscu i czasie.
3.3. Zalecenia dotyczące czasu.
Jeśli chodzi o kategorię czasu to dotyczył on przede wszystkim określonej pory pozyskania rośliny jak również przeprowadzenia określonej kuracji. Najczęściej zbierano rośliny do południa: Żeby zioła lecznicze były skuteczne, trzeba je zrywać z rosą poranną. Za najskuteczniejsze uważano zioła zebrane przed pełnią i ze wschodem słońca tj. …z przybywaniem światła, na wiosnę, w maju, kiedy cała przyroda budzi się do życia. Najskuteczniej działają zioła zbierane w wilię św. Jana, zwane ziołami świętojańskimi.
Uważano również, że zioła należy zbierać wiosną, gdy kwitną czyli w maju i czerwcu. Niekiedy zastrzegano, że po świętym Janie (24 VI) nie powinno się zbierać ziół, bowiem w wigilię tego święta czarownice, które zlatują się tej nocy na Łysą Górę, plugawią ziemię odchodami, śliną. U dawnych Słowian istniała tradycja zbierania ziół, które wykorzystywano jako leki roślinne, przed dniem świętego Jana (24 czerwca). Zwyczaj ten na Białostocczyźnie trwa do dziś, jednak ze względu na wspólne zamieszkiwanie tych terenów przez chrześcijan wyznania prawosławnego i katolickiego, jak też posługiwanie się kalendarzem juliańskim i gregoriańskim, czas zbioru ziół trwa dla jednych do 24 czerwca, a dla innych do 8 lipca.
Ksiądz Krzysztof Kluk twierdził, że zbiór różnych części roślin powinno się prowadzić w odpowiednim czasie. Okres lata związany jest z intensywnym zbiorem ziela i liści. Optymalną porą zbioru większości liści jest czas przed zakwitnięciem rośliny, czyli okres przed nocą świętojańską. Zanim roślina zakwitnie, w liściach i łodygach akumulowana jest większość obecnych w niej makroelementów. Większość roślin kwitnie w drugiej połowie czerwca, być może dlatego, zgodnie ze zwyczajem, należało zbierać zioła przed dniem świętego Jana. Podczas kwitnienie takie pierwiastki jak potas, azot, fosfor i częściowo magnez przenoszą się do kwiatów, a następnie do owoców. Kwiaty roślin są więc bogatym źródłem soli mineralnych. Jesienią po przekwitnięciu i utracie nadziemnych części pędu, pozyskiwanymi częściami roślin są korzenie i kłącza. Nagromadzają się w nich substancje czynne. Korzenie zawierają znaczne ilości makro i mikroelementów. Natomiast wczesna wiosna to najdogodniejszy czas zbioru kory.
Substancje czynne znajdujące się w roślinie należą na ogół do połączeń nietrwałych i łatwo następują ich przemiany zarówno ilościowe, jak i jakościowe. Czas zbioru rośliny zależy od pory roku, ale też i od pory dnia. W ciągu dnia następuje biosynteza i magazynowanie glikozydów (związków biologicznie czynnych o działaniu leczniczym), natomiast wieczorem rozpoczynają się procesy ich rozkładu. Taką zmienność dobową obserwuje się najczęściej u roślin wytwarzających olejki eteryczne, których najwięcej jest w roślinie między godziną 10 a 15.
Przestrzegając terminów zbioru poszczególnych gatunków roślin, pozyskiwano rośliny o najsilniejszych właściwościach leczniczych. Przy pozyskiwaniu roślin do celów leczniczych zwracano także uwagę na fazy księżyca. Uważano, że najskuteczniejsze zioła można uzyskać wtedy, gdy księżyca przybywa, aż do pełni włącznie. Podczas ostatniej kwadry księżyca (gdy księżyca ubywa, aż do zupełnego zaniku włącznie) zakazywano zbioru roślin. Istnieją także w kalendarzu ludowym szczególne dni, w które zalecano udawanie się po zioła. Takimi dobrymi dniami były niektóre święta kościelne: świętego Jana (24 VI), Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny (15 VIII), oktawa Bożego Ciała i świętego Piotra i Pawła (29 VI).
Czas w pojęciu ludowym nie był jednorodnym, pewne odcinki czasu dobowego, rocznego poprzedzielane są momentami przełomowymi, granicami, które łączą i oddzielają te odcinki. Momenty graniczne, rozdzielające cykle roczne i dobowe, były czasem szczególnym. Na przełomowe roczne momenty związane z kalendarzem solarnym, z przełomem wegetacyjno–agrarnym nakładały się niektóre święta kościelne. Był to czas uważany za magiczny i niebezpieczny dla ludzi. Jednak w tym czasie można było uzyskać rośliny lecznicze posiadające odpowiednią siłę i moc sprawczą.
Podczas samego leczenia, zwłaszcza metodą sympatyczną, według wierzeń ludowych warunki czasu i miejsca odgrywały niemałą rolę. Wpływ księżyca miał doniosłe znaczenie. Najskuteczniejszą do leczenia porą był czas ubywającego księżyca i pełnia, po której ubytek ten się zaczynał, aby razem z nim zmniejszała się choroba. Wielki wpływ na chorobę miały i inne ciała niebieskie, jak gwiazdy, zorza polarna i wieczorna, w ogóle zjawiska atmosferyczne.
Niektóre pory astronomiczne, miały znaczenie w lecznictwie, jak np. wiosenne zrównanie dnia z nocą, pokrywające się zazwyczaj z początkiem wiosny i świętami wielkanocnymi (Wielki Piątek miał i u ludów europejskich częste pod tym względem zastosowanie), zimowe przesilenie dnia z nocą (Wielkie Gody – od Bożego Narodzenia przez Nowy Rok – aż do Trzech Króli) i tym podobne uroczystości, z doby pogańskiej, które chrześcijaństwo nową myślą natchnęło, nadawały się u nas, jak u wszystkich ludów chrześcijańskich za najodpowiedniejszą porę do leczenia i czarowania w ogóle. Leki należało zadać przed wschodem lub po zachodzie słońca tj. o zmroku, bo wtedy działanie czarów było najsilniejsze. Obecnie na Podlasiu głównie przez starsze osoby leczy się niektóre dolegliwości przez okadzanie. Podczas takiego zabiegu nadal przestrzega się niektórych zaleceń gwarantujących wzmocnienie kuracji. Dotyczy to głównie czasu, w którym przeprowadza się takie czynności. Okadzano zawsze o zmroku (po zachodzie lub przed wschodem słońca).
Wierzenia w magiczną moc święconych ziół.
Rośliny poświęcone przez kapłana odgrywały dawniej istotne znaczenie w lecznictwie ludowym, a także i obecnie zwyczaj święcenia roślin nie zanikł i znany jest w każdym zakątku kraju. Łączy się to z wiarą w siłę, i moc sprawcza wody święconej, a więc z sacrum. Zgodnie ze światopoglądem ludowym wszystko to, co związane jest z sacrum, a dotyczy wiary w Boga, świętych należy do porządku boskiego, ludzkiego i jest znaczone pozytywnie, a pozostaje w opozycji do świata demonów znaczonego negatywnie i związanego ze światem podziemnym, obcym i wrogim człowiekowi.
Ogromną moc przypisywano roślinom pokropionym wodą święconą. Lecznicze zastosowanie roślin opierało się na wierze, że dopiero poświęcone rośliny mają moc uzdrawiania. Okazji do święcenia w ciągu roku było kilka, jednak powszechnie i z dużym urozmaiceniem gatunków roślin święcono w oktawę Bożego Ciała i w święto Matki Boskiej Zielnej (15 VIII). Przy innych okazjach święcono rośliny sporadycznie i był to na ogół jeden gatunek roślin. Po poświęceniu używano je nie tylko w medycynie ludowej. Często ich funkcja i znaczenie były znacznie szersze, i dotyczyły zabiegów zabezpieczających ludzi, jak również inwentarz żywy i uprawy przed złymi mocami. Ochraniały przed uderzeniem pioruna, zabezpieczały zboża przed gryzoniami, wkładano je do trumny. Palonymi roślinami z wianków do dziś w niektórych rodzinach na wsiach na Podlasiu okadza się wszystkie zakątki domostwa i domowników od nieszczęść i różnych dolegliwości.
Pierwszym świętem w roku, w którym święcone są rośliny jest Niedziela Palmowa. W tym dniu powszechnie święcono palmy, które najczęściej robiono z gałązek wierzby kwitnącej, nazywając jej kwiaty: baźkami, bagniętami, kocankami. Do nich dodawano inne zielone rośliny takie jak np.: tatarak, jałowiec, barwinek, pędy widłaka, szparagu lekarskiego. Do celów leczniczych używano kwiatów wierzby, które po poświęceniu połykano, aby uchronić się przed bólami gardła i kaszlu. Używano również od padaczki w tym celu uderzano chore dziecko palmą trzy razy (Olędy). Palmę z witek wierzbowych po przyjściu do domu sadzono w ziemię przy studni lub płocie w celu odstraszenia wszystkiego złego od obejścia (Siemiony). Wierzbę uważano za symbol odradzającego się życia na wiosnę. Aby przekazać żywotność zielonej gałązki ludziom, zwierzętom i zabezpieczyć ich od chorób uderzano się nawzajem palmami. Podobnie traktowano bydło przed pierwszym wypasem, obecnie w wielu rodzinach na Podlasiu zwyczaj ten przetrwał (Olędy, Koryciny, Siemiony).
Następnym świętem podczas którego powszechnie święci się rośliny jest oktawa Bożego Ciała. Święto Eucharystii przypada w okresie kwitnienia wielu gatunków roślin. Zwyczaj wyplatania i święcenia wianków był i jest nadal bardzo popularny i powszechny, dawniej wiązano z nim zawsze duże nadzieje. Święto ku czci Eucharystii ustanowione zostało w XIII wieku. Jednak przypuszcza się, że dopiero w XVI wieku było powszechnie i uroczyście obchodzone. Wianki święcone na Boże Ciało są nieduże wielkości dłoni, z każdej rośliny robione są oddzielne wianki czasami po kilka z jednej rośliny, liczba wianków powinna być zawsze nieparzysta. Wianki wyplatane są z wielu gatunków roślin. W różnych rejonach kraju, a nawet miejscowości zestaw roślin używanych do tego celu był i jest inny. Wiązało się to zarówno z tradycją, znajomością określonych roślin, a także występowaniem poszczególnych gatunków. Na Podlasiu wianki z ziół świecone są w ostatni dzień oktawy, jednak niektórzy przynoszą do kościoła małe wianuszki z roślin ponawlekane na wspólny sznurek tworzące jeden wianek już od pierwszego dnia i pozostawiają je przy ołtarzach bocznych, aż do świecenia. Wianki po poświęceniu na ogół przechowywane są na gwoździu przy drzwiach wejściowych w budynku mieszkalnym, niektórzy przechowują je na sianie przy obrazach świętych. W razie potrzeby wykrusza się z nich zioła i wykorzystuje do określonych celów. Niezależnie od składu gatunkowego roślin występujących we wiankach, używano je całościowo przy konkretnych przypadłościach. Ludzie pokładali nadzieję przede wszystkim w samym fakcie ich poświęcenia, a znacznie mniej w konkretnych gatunkach roślin, chociaż w niektórych przypadkach używa się tylko określonych roślin.
Wykorzystanie święconych ziół w różnych rodzinach trochę się różni. Porównując dane uzyskane z wywiadów z ze starszymi osobami w trzech pobliskich miejscowości takich jak: Olędy, Koryciny i Siemiony okazało się, że nawet tutaj skład wianuszków, jak również ich wykorzystanie nieznacznie się od siebie różni. Wszystkim wianuszki służyły przez cały rok jako ochrona przed piorunami, chorobami i jako środek leczniczy w czasie występowania choroby. Niektórzy jednak już nie kultywują tej tradycji chociaż ją znają, gdyż przeważnie z mamą lub babcią takie wianuszki wyplatali. Tradycja zbioru roślin do święcenia przetrwała i tutaj, osobami które zbierały były głównie małe dziewczynki lub starsze kobiety.
Wianuszki były i są splatane z takich ziół jak:
• Rdest ptasi (Polygonum aviculare) lokalnie nazywany spożysz, liczba takiego rodzaju wianuszków była różna, – pięć, wtedy układano je w stodole cztery po rogach, a piąty był kładziony pod pierwsze cztery snopy zboża (przeważnie żyta) ułożone w kształt krzyża (Siemiony); – cztery, wówczas układano je w czterech rogach stodoły pod plony (Koryciny); – trzy, wówczas wszystkie umieszczano pod pierwszymi skrzyżowanymi kłosami (Olędy). Wierzono, że umieszczenie tych wianuszków w stodole ochroni plony od gryzoni.
• Przywrotnik żółtawozielony (Alchemilla xanthochlora) lokalnie nazywany nawrotek, konowrotek używany do okadzenia np. gdy krowa miała zaburzenia laktacji (Siemiony), (Olędy).
• Rozchodnik ostry (Sedum acer) do święcenia noszono nawet do pięciu wianuszków (Olędy), używany głównie do kadzenia uważano, że dzięki niemu …rozchodzą się wszystkie choroby (…) rozchodzą się wszystkie bóle…, miał szczególne zastosowanie przy zranieniach, stłuczeniach, obrzękach, przy ukąszeniu owadów oraz w bólach głowy i gardła jak również przy stanach zapalnych wymienia krów.
• Kwiat lipy (Tilia cordata) herbatka w celach napotnych przy przeziębieniach.
• Macierzanka piaskowa (Thymus serpyllum) herbatkę z macierzanki i lipy podawano przy przeziębieniach.
• Roślina nazywana potocznie przestrachem - prawdopodobnie jest to Mikołajek polny (Eryngium campestre) używany głównie do kadzenia i picia jako herbatka, gdy dziecko lub osoba dorosła bardzo się czegoś przestraszyła. Objawami przestrachu u dzieci był niespokojny sen, nocne płacze, majaki czasami niespodziewane jąkanie. Stosowany również obecnie przez starszych mieszkańców Podlasia (Olędy). Roślina potocznie nazywana przestrachem była uważana za roślinę magiczną i zdarzało się, że w różnych miejscowościach tą nazwą określano inne rośliny.
Oprócz wianuszków zanoszono również wiązankę, w której również była nieparzysta liczba roślin np.: leszczyna, klon, lipa, którą umieszczano na strychu lub pod strzechą, aby chroniła od pioruna, liśćmi leszczyny kadzono przed burzą, a ulatujący dym miał odpędzić ciemne chmury i pioruny od domostwa, inni widząc zbliżające się chmury burzowe robili w ich kierunku znak krzyża (Olędy). Inny zestaw wiązanki składał się z bylicy piołun, rumianku, mięty, dziewanny. Zioła z wiązanki również były używane w razie potrzeby w celach leczniczych. Piołun (przy niestrawnościach), rumianek (przy stanach zapalnych zewnętrznie), mięta (przy problemach żołądkowych) – (Siemiony). Niektórzy święcili tylko gałązki leszczyny, które stawiano lub wieszano w kącie jako ochrona przed grzmotami
i błyskawicami (Koryciny).
Następnym świętem, podczas którego święci się rośliny jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, które weszło do kalendarza chrześcijańskiego około III wieku i nosiło różne określenia: święto Zaśnienia, Śmierci, Odpocznienia. Dzisiaj nosi powszechnie nazwę Matki Boskiej Zielnej. Jedna z legend głosi, że trzy dni po śmierci Najświętszej Marii Panny apostołowie nie znaleźli w jej grobie ciała, tylko same kwiaty i zioła, i na tę pamiątkę święci się w tym dniu kwitnące zioła, kłosy zbóż, owoce i warzywa.
W czasie świąt Matki Boskiej Zielnej ludność wiejska zanosiła i zanosi do kościoła równianki (wiązanki) z podstawowych zbóż takich jak pszenica, żyto, jęczmień, owies, proso, len, mak, marchew, pietruszkę, oraz wszystkie kwiaty jakie kto posiadał: Równiankę po poświęceniu wieszano w stodole i używano jej podczas pierwszych zasiewów, pierwsza garść zboża wysiana w pole pochodziła z wykruszonych kłosów wiązanki. Marchew z równianki parzono i podawano przy żółtaczce. Według tradycji ilość kłosów danego zboża powinna być nieparzysta, a nawet określano, iż powinna wynosić dziewięć (Olędy). Do równianki dodawane były i nadal są, dwie rośliny, które wkładano pod poduszkę do trumny osoby opuszczającej ten świat. Jedną nazywano koćki, śmiertelne poduszeczki były to kłosy babki lancetowatej (Plantego lanceolata), drugą nazywano chmielek (nieustalona) (Olędy). Najczęściej rośliny święcone w tym dniu, niezależnie od gatunków, używano przy żółtaczce, następnie przy bólach głowy, zębów i gardła.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, na świętego Szczepana, przyjęte jest zwyczajowe święcenie ziaren owsa (Avena).
Kolejnym świętem, w którym święcono roślinę, to święto Ofiarowania Pańskiego (2 II), zwane potocznie świętem Matki Boskiej Gromnicznej w związku ze zwyczajem święcenia gromnic okręcanych lnem. Tradycja podtrzymywana do chwili obecnej przez niektóre osoby z Podlasia. Po ten len sięgano w celu spalenia go nad chorą osobą, która uległa przestrachowi, przy bólach zębów. Używany był on również do okadzania.
Ostatnim świętem, w którym świecono rośliny jest dzień św. Błażeja (3 II), w którym to święcono w kościołach jabłka, aby je następnie spożywać w razie potrzeby w chorobach gardła.