Pomocnicy magów
Fakirzy indyjscy na zapytanie, jaką mocą dokonywają swych produkcyj telekinetycznych, dają zazwyczaj odpowiedź, że pomagają im w tem pitris, przodkowie. Medjami spiritystycznemi opiekują się różne "duchy zmarłych", których identyfikacja jest mało kiedy możliwa, a parapsychologja uznaje wiekszość ich za "osobowosci wtórne", będące wynikiem czasowego rozszczepienia świadomości samego medjum. Magja ceremonjalna wzywa pomocy aniołów i demonów, a czarownice zawdzięczały swą moc djablom.
Wcześniej już starałem się wykazać, że siłą działającą w ceremonjach magicznych bywa najczęściej wyobraźnia samego maga i jego paranormalne uzdolnienie do ideoplastji (materjalizowania), a demonami, duchami i sukkubami jego podświadomość. Jest tak nawet wtedy, gdy ci rzekomi pomocnicy buntują się przeciw niemu i czynią mu naprzekór.
Takie samoistne działanie podświadomości, czasem nawet sprzeczne z wolą świadomą, znane jest w psychologji i w psychiatrji; wystarczyłoby zatem do wniosku, że jedynym rzeczywiście istniejącym "pomocnkiem" maga jest jego podświadomość, a wszelkie duchy i demony pochodzą z błędnego wyjaśniania przyczyny zjawisk.
Wierzenia wszystkich niemal ludów zawierają legendy o istotach pozaludzkich, nie posiadających wprawdzie ciała fizycznego, ale umiejących zagęszczać czasem swą powłokę do stanu widzialności dla wzroku ludzkiego. Mają to być istoty o różnych stopniach inteligencji i potęgi, o rożnych formach ciał i róznych nazwach.
Począwszy od dewów i madanów indyjskich, satyrów, trytonów, nereid i nimf greckich, do demonów średniowiecznych, gnomów, sylfów i undyn nordyckich, skrzatów, karzełków i strzyg słowiańskich, można je znaleźć u wszystkich ludów wszystkich czasów i krajów. Teozofja nowoczesna podaje nawet całą fizjolgję i psychologję, ujętą w zwarty system, ale niczem konkretnym - prócz zdolności jasnowidzących badaczy - nie poparta.
Do pewnego rodzaju "pomocników" zaliczyć należałoby daimonion Sokratesa i "ducha domowego" Cardana, który w postaci ogromnego ptaka pojawiał się temu uczonemu we śnie "ponad 22 razy" i głosem ludzkim ostrzegał go przed grożącemi nieszczęściami, a na jawie ostrzegał go pukaniem w sprzęty. Te objawy jednak dadzą się wyjaśnić o wiele prościej, niż przyjmowaniem istnienia jakichs odrębnych istot bezcielesnych. Jest bardzo prawdopodobne, że Sokrates i Cardanus posiadali pewne zdolności medjalne, któremi posługiwała się ich podświadomość. Cardanowi podawał ona w tej formie symbolicznej - zwłaszcza we śnie - przeczucia przyszłych wypadków, a u Sokratesa występowala z podszeptywaniem mu rad w położeniach trudnych, lub z osądzaniem postępkow popełnionych, czyteż dopiero zamierzonych.
U świetych rożnych wyznań i u ludzi oddanych pobożności występują aniołowie, duchy jasne, sam Bóg nawet. Nie są to już pomocnicy, lecz inteligencje samoistnie dzialające, których tylko nędznym pomocnikiem, lub slepem narzędziem, jest sam czlowiek.
Na uwagę zasługują jeszcze innego rodzaju zjawiska, których przyczynę vox populi przypisuje pewnym inteligencjom bądźto ucieleśnionym, bądź bezcielesnym. Należy tu n.p. tzw. oman lub tuman, który opada ludzi na drogach dobrze im znanych i zmusza ich do błądzenia wkółko, nie pozwalając znaleźć kierunku właściwego.
Inteligencje od człowieka niezależne zdają się istnieć w przyrodzie i posługiwać się "cialami" odmiennymi od znanych nam fizycznych. Okultyści średniowieczni przeczuwali to zapewne,gdy poza gnomami, sylfami i undynami wymieniali także salamandry jako "istoty, ktorych ciało składa się z żywiołu ognia". Te same - lub jeszcze inne - inteligencje mogą być czasem człowiekowi pomocne lub wrogie, co wskazywałoby, że rządzą się własnemi skłonnościami i antypatjami. Czy człowiek zdoła ujarzmić i zmusić je do uległości, wydaje się dość wątpliwem; raczej mógłby starać się zjednać sobie ich przychylność, ale oczywiście nie zaklęciami, pentaklami i kabalizowaniem ich imion.
Jest natomiast inny rodzaj istot, posiadających znaczną nieraz energję i długie życie (chociaż śmietelnych), którym mag może nakazać posłuch dla siebie, jeżeli dobrze zna ich naturę. Są to myślaki, stwarzane przez niego samego, a zatem podlega mu i odniego w pierwszej linji zależne. Tu już poruszamy się na gruncie stałym i pewnym, gdyż telepatja należy do psychologji, a zatem do nauki ścisłej. Wiemy z eksperymentow, jak doniosłe może być działanie myslaków i jak da się spotęgować przez wzmocnienie ich afektami. Mogą tu być wszystkie "stopnia rzeczywistości" od czystego wyobrażenia myślowego aż do inkuba lub sukkuba, niemal dotykalnie zmaterjalizowanego.
W praktyce magicznej zadanie tworzenia myślakow potężnych schodzi się z zadaniem ćwiczenia wyobraźni, aby utworzony myślak składał się nietlyko z substancji "myślowej", lecz także z "astralnej" (afekt), a nawet o ile możności z eterycznej (halucynacja przedmiotowa). Do tego celu zmierzają ceremonje rytuału i zaklęcia, mające wzbudzić w magu przeświadczenie o jego potędze, rozdmuchać w nim gwałtowną żądzę i wreszcie w dymach kadzideł zmaterjalizować widomie jego wyobrażenie... o kim? - Jużto o sobie samym jako inkubie, czy wilkołaku gaszącym krwią pragnienie zemsty, jużto o jakimś szczególnym demonie lub duchu zmarłego, mającym wypełnić polecenie maga.
Tu jednak użytek ceremonjału może stać się obosiecznym: bądź pomocnym, bądź szkodliwym. Tworzenie silnych i żywotnych myślaków wymaga dobrego wyćwiczenia się w koncentracji myśli i utrzymywania uwagi na jednym przedmiocie; a tymczasem to skupienie uwagi rozpraszają liczne przedmioty i przepisy rytuału, z których żaden nie może być zmieniony ani opuszczony, jeżeli operacja magiczna ma się udać. Zapewne tu należy szukać powodu, dla którego operacje magji ceremonjalnej tak rzadko się udają; w każdym razie bez porównania rzadziej, niż "operacje" medjalne w transie, nie wymagającce żadnych narzędzi ani formułek.
Z tych względów wydaje mi się, że w magji ceremonjalnej użytek z własnych myślaków może być zazwyczaj niewielki [1], a to nie dlatego, jakoby one same były narzędziem niepodatnem, lecz dlatego, że przepisy rytuału przeszkadzają magowi w tworzeniu myslakow potężnych; wszak w przepisach magicznych niema wogóle żadnych instrukcji do tworzenia myslaków. Prawie pewne jest natomiast, że owe "demony poptężne", czasem usłyżne, a czasem zagrażające samemu magowi, nie są niczem innem jak egregorami, które mag ma już "gotowe", stworzone przed nim wspólnymi myślakami różnych innych magów i ludzi zwyczajnych.
Takie egregory mogą przedstawiać się magowi w postaci szatanów, demonów lub aniołów, zależnie od jego poziomu etycznego, w postaci jużto takiej, jaką nadał im zespół tworzących je myślakow różnych ludzi; podobnież zapewne mogą być egregorami postacie elfów, nimf i gnomów, gdy zjawią się przed magien wbrew jego oczekiwaniom. Historja naturalna stworzeń "astralnych" różni się od historji stworzeń fizycznych tem właśnie, że klasyfykacja ich jest bardzo "płynna" i że niepodobna poprowadzić wyraźnej granicy między myślakiem, egregorem, a istotą nie przez ludzi stworzoną. W świecie astralnym wszystko żyje, wszystko się rusza i zmienia postać; ta nawet "zwłoki astralne" ludzi zmarłych, a więc zrzucone już przez nich ciała astralne, posiadają ruch własny, pewne zasoby pamięci i pozory życia samoistniego, Są nawet hipotezy, jakoby w te puste powłoki ludzkie wchodziły nieraz psotne elfy i skrzaty, aby na seansach spirytystycznych zwodzić ludzi i odbierać od nich cześć jako "drodzy zmarli".
Do tej samej kategorji należy hipoteza zwierząt astralnych. Jeżeli istnieją takie istoty bezcielesne, których inteligencja odpowiadałaby w przybliżeniu inteligencji zwierząt domowych, t można je równie dobrze nazwać zwierzętami astralnemi, jak myślakami, skrzatami lub egregorami. Zbytnie dążenie do systematyki i klasyfikacji stwarza ciasne szufladki pojęciowe, w które następnie wtłacza się przemocą wszystko, co z natury rzeczy w żadne ciasne ramki ująć się nie da, i powstają przez to liczne schematy o bardzo wątpliwej treści. Jeżeli gdzie, to szczególnie w okultyzmie lepiej jest nie klasyfikować, ani definjować, lecz tylko charakteryzować, bo wtedy zna się rzecz, nie nazwę, i nie jest się narażonym na nieustanne pomyłki.
1 : Jest natomiast bardzo doniosły w magji białej, obywającej się bez ceremonjału.