Chór dwuwierszem "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie/ Co to będzie, co to będzie?" rozpoczyna obrzęd. Guślarz nakazuje zamknąć drzwi i szczelnie zasłonić okna. Wykonanie poleceń potwierdza Starzec, a chór powtarza dwuwiersz. . Guślarz rozpoczyna zaklęcia wywołując dusze czyśćcowe. Wpierw, na znak spalonej kądzieli, przyzywa duchy lekkie (styl łagodny, pełen zdrobnień). Chór nawołuje, by wyraziły, czego im brakuje do zbawienia. Pojawia się para dzieci - Aniołków, Józio i Rózia. Dręczy ich "nuda" - troska wynikająca z braku dopełnienia, ustalenia losu i "trwoga" - z niepewności zbawienia wiecznego. Proszą o dwa ziarnka gorczycy, bowiem zgodnie z wola boską: "Kto nie doznał goryczy ni razu/ Ten nie dozna słodyczy w niebie" .Guślarz, a za nim Chór, obdarowawszy dzieci zgodnie z ich życzeniem, odsyłają je. . Zbliża się północ, Guślarz nakazuje rozpalenie kadzi z wódką. Teraz wzywa najcięższe duchy. Zza okna dochodzi głos wżywającego o litość. Przemawia Widmo Pana(groza, makabryzm) - dziedzica wioski, który trzy lata temu zmarł. Cierpi potępienie skazany na wieczny głód. "Żarłoczne ptactwo" - duchy ludzi , których przywiódł do śmierci swym okrutnym postępowaniem (białe - jeśli byli dobrzy, czarne - jeśli źli), odbierają mu każdą okruszynę strawy. i krople wody. Chór Ptaków Nocnych ("Sowy, kruki i puchacze") zapowiadają, iż męka jego będzie wieczna. Kruk - zakatowany na śmierć mężczyzna, który głodując sięgnął po pańskie jabłka, Sowa - nieszczęśliwa wdowa z maleńkim dzieckiem, którą w mróz najgorszy nakazał wyrzucić, bo przeszkadzała mu swym żebraniem w zabawie - potwierdzają okrucieństwo dziedzica. Widmo puentuje: "Bo kto nie był ni razu człowiekiem,? Temu człowiek nic nie pomoże." . . Guślarz i Chór odsyłają ducha. Guślarz podpala wianek z "cząbru (macierzanki) i ślazy" - ziół nie przynoszących pożytku ani ludziom ani zwierzętom. W ten sposób przywołuje ducha Dziewczyny. (śpiewa piosenki, styl sentymentalny) Strojna, lekka i bardzo piękna pojawia się w kaplicy. Zosia była wieśniaczką, która nie zaznając miłości, lekceważąc zaloty chłopców zmarła w wieku 19 lat. Nie cierpi mąk, lecz lekka jak piórko fruwa miotana po świecie nie mogąc "Ani wzbić się pod niebiosa, / Ani ziemi dotknąć..". Prosi, by pochwycili ją młodzieńcy i przyciągnęli ku ziemi. Jednak zabiegi są bezowocne, bowiem: "Kto nie dotknął ziemi ni razu/ Ten nigdy nie może być w niebie". Guślarz wyznaje, iż zgodnie z wolą nieba cierpieć będzie jeszcze 2 lata, po tym czasie dane jej będzie stanąć "za niebiesim progiem". (Scena dodana po napisaniu cz. IV, przez autora nazwana "przejściem")). Guślarz po raz ostatni zaklina dusze rzucając w kąt kaplicy garść maku i soczewicy. W tej chwili ku jednej z wieśniaczek "w żałobie" zaczyna iść Widmo. Wzrok ma "dziki i zasępiony", bez słowa wpatruje się w twarz dziewczyny., a "Od piersi aż do nóg sięga" "pąsowa wstęga" . Guślarz wzywa, by Widmo objawiło czego mu potrzeba, duch jednak milczy i choć wypowiadane są zaklęcia - nie odchodzi również. Wreszcie Guślarz zwraca się do pasterki, która zachowuje się równie dziwnie: zdrętwiałą milczy i uśmiecha się. Kiedy , zgodnie z nakazem Guślarza, wyprowadzano dziewczynę z kaplicy, ta spoglądała na Widmo podążające krok w krok za nią.